Poniedziałek Wielkanocy, 2025.04.21
PIERWSZE CZYTANIE
Dz 2, 14. 22b-32 Piotr głosi zmartwychwstanie Chrystusa
Czytanie z Dziejów Apostolskich
W dniu Pięćdziesiątnicy stanął Piotr razem z Jedenastoma i przemówił donośnym głosem:
«Mężowie Judejczycy i wszyscy mieszkańcy Jeruzalem, przyjmijcie do wiadomości i posłuchajcie uważnie mych słów! Jezusa Nazarejczyka, Męża, którego posłannictwo Bóg potwierdził wam niezwykłymi czynami, cudami i znakami, jakich Bóg przez Niego dokonał wśród was, o czym sami wiecie, tego Męża, który z woli, postanowienia i przewidzenia Boga został wydany, przybiliście rękami bezbożnych do krzyża i zabiliście. Lecz Bóg wskrzesił Go, zerwawszy więzy śmierci, gdyż niemożliwe było, aby ona panowała nad Nim, bo Dawid mówi o Nim:
„Miałem Pana zawsze przed oczami, gdyż stoi po mojej prawicy, abym się nie zachwiał. Dlatego ucieszyło się moje serce i rozradował się mój język, także i moje ciało spoczywać będzie w nadziei, że nie zostawisz duszy mojej w Otchłani ani nie dasz Świętemu Twemu ulec rozkładowi. Dałeś mi poznać drogi życia i napełnisz mnie radością przed obliczem Twoim”.
Bracia, wolno powiedzieć do was otwarcie, że patriarcha Dawid umarł i został pochowany w grobie, który znajduje się u nas aż po dzień dzisiejszy. Więc jako prorok, który wiedział, że Bóg przysiągł mu uroczyście, iż jego Potomek zasiądzie na jego tronie, widział przyszłość i przepowiedział zmartwychwstanie Mesjasza, że ani nie pozostanie w Otchłani, ani ciało Jego nie ulegnie rozkładowi.
Tego właśnie Jezusa wskrzesił Bóg, a my wszyscy jesteśmy tego świadkami».
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY
Ps 16 (15), 1b-2a i 5. 7-8. 9-10. 11 (R.: por. 1b)
Refren: Strzeż mnie, o Boże, Tobie zaufałem.
albo: Alleluja.
Zachowaj mnie, Boże, bo chronię się do Ciebie, *
mówię do Pana: «Ty jesteś Panem moim».
Pan moim dziedzictwem i przeznaczeniem, *
to On mój los zabezpiecza. Refren.
Błogosławię Pana, który dał mi rozsądek, *
bo serce napomina mnie nawet nocą.
Zawsze stawiam sobie Pana przed oczy, *
On jest po mojej prawicy, nic mną nie zachwieje. Refren.
Dlatego cieszy się moje serce i dusza raduje, *
a ciało moje będzie spoczywać bezpiecznie,
bo w kraju zmarłych duszy mej nie zostawisz *
i nie dopuścisz, bym pozostał w grobie. Refren.
Ty ścieżkę życia mi ukażesz, *
pełnię radości przy Tobie
i wieczne szczęście *
po Twojej prawicy. Refren.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ
Ps 118 (117), 24
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Oto dzień, który Pan uczynił,
radujmy się nim i weselmy.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA
Mt 28, 8-15 Chrystus zmartwychwstały ukazuje się niewiastom
Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Gdy anioł przemówił do niewiast, one pośpiesznie oddaliły się od grobu, z bojaźnią i wielką radością, i pobiegły oznajmić to Jego uczniom.
A oto Jezus stanął przed nimi, mówiąc: «Witajcie!». One podeszły do Niego, objęły Go za nogi i oddały Mu pokłon. A Jezus rzekł do nich: «Nie bójcie się! Idźcie i oznajmijcie moim braciom: niech udadzą się do Galilei, tam Mnie zobaczą».
Gdy one były w drodze, niektórzy ze straży przyszli do miasta i powiadomili arcykapłanów o wszystkim, co zaszło. Ci zebrali się ze starszymi, a po naradzie dali żołnierzom sporo pieniędzy i rzekli: «Rozpowiadajcie tak: Jego uczniowie przyszli w nocy i wykradli Go, gdy spaliśmy. A gdyby to doszło do uszu namiestnika, my z nim pomówimy i wybawimy was z kłopotu».
Ci więc wzięli pieniądze i uczynili, jak ich pouczono. I tak rozniosła się ta pogłoska między Żydami, i trwa aż do dnia dzisiejszego.
Oto słowo Pańskie.
MEDYTACJA OTWORZYĆ SIĘ NA JEZUSA ŻYJĄCEGO
O co proszę? O głębokie pragnienie życia na co dzień ze Zmartwychwstałym.
Wyobrażę sobie siebie pośród kobiet, które wracają z grobu zaniepokojone słowami anioła. Będę wpatrywał się w ich twarze, przysłuchiwał się ich rozmowom. Są pełne bojaźni i jednocześnie wielkiej radości (w. 8). Pobiegnę z nimi do uczniów, aby opowiedzieć im, co się stało. Wyobrażę sobie Jezusa zmartwychwstałego, który nagle staje przed nami (w. 9). Usłyszę Jego pełne miłości pozdrowienie" „Witajcie". Zbliżę się do Niego, obejmę Go za nogi i oddam Mu pokłon.
„Nie bójcie się. Idźcie i oznajmijcie moim braciom..." (w. 10). Jakie duchowe przeżycia przeważają we mnie w czasie tegorocznych świąt? Czy dzielę się nimi z innymi? O czym w tych dniach najczęściej rozmawiałem z moją rodziną i ze wspólnotą?
Atmosfera wydarzenia nagle się zmienia (ww. 11-15). Są osoby, które boją się prawdy o zmartwychwstaniu Jezusa. Świadomie wybierają życie w kłamstwie. Okłamują także innych. Żyją w lęku, tak jakby Jezus dla nich nie zmartwychwstał.
Wpatrując się w pusty grób Jezusa, będę prosił Zmartwychwstałego, aby pomógł mi spojrzeć na moje dotychczasowe życie Jego oczami. Jakie poruszenia budzi we mnie widok pustego grobu? Powiem o tym Jezusowi.
Czy były takie chwile w moim życiu, w których doświadczyłem szczególnego spotkania z żyjącym Jezusem? Jak wpłynęły one na moje dalsze życie?
Ze czcią upadnę przed Jezusem zmartwychwstałym i obejmę Jego stopy. W cichej modlitwie zaproszę Go do tych miejsc, w których brakuje mi pokoju i radości. Poproszę Go, aby zabrał moje lęki i tchnął we mnie nowe życie.
KOMENTARZ
1. Przesłanie w swoim kontekście
«Zmartwychwstał!» - mówi anioł do kobiet. Radujcie się! - mówi Zmartwychwstały, wychodząc im naprzeciw. Głoszenie Ukrzyżowanego zmartwychwstałym znajduje się w centrum wiary chrześcijańskiej. Jezus, które-go widzieliśmy ukrzyżowanym i złożonym w grobowcu, zwyciężył śmierć i przekazuje nam swoją radość. Fragment ten opowiada o doświadczeniu poranka paschalnego: dwie kobiety, które kontemplowały Go na krzyżu i za skałą, słyszą Jego nowinę i widzą Go. Tak anioł, jak i Zmartwychwstały, wypowiadają te same słowa. Ukrzyżowany zmartwychwstały jest istotnie Słowem - jedynym i ostatecznym - Boga! Jest ono przeznaczone nie tylko dla kobiet i uczniów, ale dla wszystkich (por. ww. 16-20). Kobiety i uczniowie, jak i ktokolwiek inny, spotkają Pana tylko w Słowie, i rozpoznają Go w jego wypełnianiu. Nie istnieje inne doświadczenie Zmartwychwstałego. Mateusz nie potrzebuje wyjaśniać, czym jest zmartwychwstanie (por. 22, 23-33). Zwraca się do ludu, do którego Bóg rzekł: „Poznacie, że Ja jestem Pan, gdy wasze groby otworzę i z grobów was wydobędę, ludu mój. Udzielę wam mego ducha, byście ożyli, i powiodę was do kraju waszego, i po-znacie, że Ja Pan to powiedziałem i wykonam" (Ez 37, 13n). Zmartwychwstanie Mesjasza - Pierworodnego Syna Bożego - jest uprzedzeniem zmartwychwstania innych braci, którzy - słuchając i wprowadzając w czyn słowo - również stają się dziećmi Bożymi. Zmartwychwstanie, w którym uczestniczy całe stworzenie (Rz 8, 19nn), jest owocem „słuchania", sprawia, że stajemy się dziedzicami Boga i współdziedzicami Chrystusa. Syn przyszedł po to, by powiedzieć nam i dać nam to, czym Ojciec chce obdarzyć każde swoje dziecko. Fragment mówi o kobietach, które idą do grobowca. Ziemia się trzęsie jak rodząca i zamiast ujrzeć kamień pieczętujący mrok śmierci, zostają one olśnione rozbłyskiem potęgi niebiańskiej, zapraszającej do wejścia do grobu, mówiąc: „Nie ma tu" Jezusa ukrzyżowanego. Słowo zachęcające do wejścia, równocześnie odsyła je od grobu, by zwiastowały uczniom, że Go ujrzą w Galilei (ww. 1-7). Wykonując posłusznie to, co usłyszały, spotykają Go w radości, obejmują i oddają Mu hołd. Ale Pan - w końcu rozpoznany - wysyła je jeszcze raz do braci (ww. 8-10). I właśnie idąc ku innym, spotyka się Innego. Miłując ich, żyjemy Jego Duchem i jesteśmy w Ojcu (por. ww. 16-20). Cała Ewangelia zmierza do „misji" skierowanej ku braciom (ww. 7. 10. 19). W niej urzeczywistnia się nasze „powołanie" dzieci Bożych, będąc zawsze z Tym, który jest zawsze z nami, by wieść świat do jego spełnienia się (w. 20). Oczekuje On, że staniemy się braćmi, by obdarowywać się wzajemnie dziecięctwem Bożym! Straże, które umieściły pieczęć na kamieniu i widziały jego odtoczenie (* Gr. apekylisen (od kyliomai - 'toczyć się') - kolisty kamień zataczany na otwór w pionowej ścianie grobowca wykutego w skale - przyp. tł.), zostały przekupione pieniędzmi (ww. 11-15). Zamiast uczynić to, co dwie Marie i kobieta z Betanii, które głoszą zmartwychwstałego, postępują jak Judasz i inni: stają się ofiarami i roznosicielami kłamstwa na rzecz śmierci. Jezus powstał z martwych. Możemy zobaczyć Jego grób: jest pusty. Nie ma Go tam, gdyż jest w braciach. Jest w nas, gdy idziemy im naprzeciw. Kościół rodzi się z głoszenia Ukrzyżowanego zmartwychwstałego i żyje radością spotkania z Nim. Staje się to wówczas, gdy idzie do „uczniów" (w. 7), do „braci" (w. 10) i ku wszystkim ludziom (por. ww. 19n). Kto czyni się bratem, spotyka Syna: odnajduje w Jego obliczu swoją twarz.
2. Interpretacja tekstu
w. 8: «odeszły szybko od grobu...». Kobiety oddalają się szybko od grobowca, „wspomnienia śmierci". Zamiast strachu, przenika je bojaźń i wielka radość. Strach pozostawia po sobie śmierć, natomiast bojaźń Boża - początek mądrości (por. Ps 111, 10) - przekazuje radość.
w. 9: «A Jezus wyszedł im naprzeciw». Kiedy szły ku innym, wychodzi im naprzeciw Inny, Zmartwychwstały. «Radujcie się!». Jest to słowo Pana: „Wy również wejdźcie, aby radować się swoim Panem!" (por. Mt 25, 21b. 23b). Kto idzie ku braciom, zapala się światłem Syna, miłością ojca. «one podeszły do Niego». Strach skłonił Adama do ucieczki. Radość skłoniła kobiety do zbliżenia się do Pana. «objęły Go za nogi». Kobiety te, w odróżnieniu od uczniów, dotykają Go i obejmuje Jego nogi. Są to nogi, które przebyły długą drogę, by być Bogiem-z-nami. «i oddały Mu hołd». Czynią to, co Mędrcy ze Wschodu (Mt 2, 2. 11) i co uczyni Jedenastu (w. 17). Adorowanie, całowanie Syna, jest celem człowieka. W komunii z Nim wraca on do siebie samego.
w. 10: «Jezus zaś rzekł do nich...». Zmartwychwstały mówi po raz trzeci, powtarzając słowa wypowiedziane na początku przez anioła (S. Fausti ma na myśli słowa Jezusa, skierowane przez anioła - przyp. tł.). Jest On w rzeczywistości Słowem Ojca: kto Go słucha, spotyka Go. Zmartwychwstanie widziane jest jako pulsująca moc orędzia, przeznaczonego do przekazania wszystkim. Kto Go słucha, widzi oblicze Syna: jest ono to samo, co oblicze brata.
w. 11: «niektórzy strażnicy...». Również oni idą z wieścią, ale do nieprzyjaciół! Nie jest to dobra nowina, lecz nowina niedobra. Kto tkwi w złu, uważa zło za dobro.
w. 12: «dali żołnierzom dużo srebrników». Wyżsi kapłani i starsi naradzają się, jak na początku Męki (Mt 26, 3n). Poza osobą Jezusa, chcą zabić również Jego orędzie. Jest to jednak rzecz niemożliwa. Także Herod, który ściął głowę Chrzcicielowi, lepiej słyszał słowa: był pierwszym, który mówił o Jego Zmartwychwstaniu! (Mt 14, 2). Środek zduszenia słowa Zmartwychwstałego jest ten sam, który przyczynił się do Jego zabicia: srebrniki (Mt 26, 15; 27, 3-10) i oszustwo (por. ww. 13-15; Mt 26, 4).
w. 13: «wykradli Go». Mateusz, zwracający się do wspólnoty o pochodzeniu żydowskim, dementuje kłamstwo: uczniowie nie poszli kraść ciała, tylko spotkać Żyjącego.
w. 14: «a jeżeli dowie się o tym...». Między możnymi i władnymi zawsze istnieje możliwość odpowiedniego „ustawienia" sprawy, nawet najbardziej fałszywej, także wbrew sumieniu, tak jak w skazaniu na śmierć.
w. 15: «oni wzięli srebrniki». Judasz rzucił je w stronę świątyni i powiesił się (Mt 27, 5). Ci wzięli je, jak on przed wydaniem Go (Mt 26, 15). «i zrobili tak, jak ich pouczono». Strażnicy uczynili tak, jak ich pouczyli ci, którzy kłamali. Również uczniowie wprowadzili w czyn słowa Jezusa. Dla jednych i drugich alternatywa jest ta sama: być uczniami kłamstwa lub prawdy. «I rozeszła się ta wieść...». Prawda i kłamstwo rozprzestrzeniają się równocześnie. Z serca człowieka wydobywa się to, co jest wewnątrz: życie lub śmierć, dar lub łup, łaska lub pieniądz, bracia lub „nie mieć kłopotów"! (w. 14).
3. Modlitwa tekstem
1. Rozpoczynam modlitwę według podanej metody. 2. W skupieniu towarzyszę kobietom do grobu. 3. Proszę o to, czego pragnę: o radość zmartwychwstania, która pozwała mi słyszeć słowa Zmartwychwstałego, oraz spotkania Go. 4. Utożsamiam się z kobietami, patrzę i słucham tego, co one słyszały, co czyniły i widziały. 5. Punkty do refleksji: - o świcie w pierwszy dzień tygodnia; - dwie Marie szły obejrzeć grób; - trzęsienie ziemi; - anioł odtacza kamień i na nim siada; - strażnicy z przerażenia za-marli; - szukacie Jezusa ukrzyżowanego? - nie ma Go tutaj! - zmartwychwstał, jak zapowiedział; - podejdźcie i zobaczcie miejsce, gdzie Go położono; - idźcie powiedzieć Jego uczniom; - powstał z martwych; - podąża przed wami do Galilei; - tam Go zobaczycie; - kobiety odchodzą od grobu i biegną z wieścią; - Jezus wychodzi im naprzeciw; - radujcie się! - kobiety obejmują Go za nogi i oddają Mu hołd; - idźcie i powiedzcie moim braciom; - strażnicy powiadamiają wyższych kapłanów; - decyzja zabicia prawdy; - dużo srebrników; - strażnicy zrobili tak, jak ich pouczono.
4. Przydatne cytaty
Ps 16; Mdr 5, 15-23; Mt 22, 23-33; 1 Kor 15, 1nn; Rz 6, 1-11; Rz 8, 18-30.
Tekst: wiara.pl; Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti: Wspólnota czyta Ewangelię według św. Mateusza, s. 617-621
Poniedziałek Wielkanocy, 2025.04.21
Niedziela Zmartwychwstania, 2025.04.20
PIERWSZE CZYTANIE Dz 10, 34a. 37-43 Świadectwo Piotra o zmartwychwstaniu
Czytanie z Dziejów Apostolskich
Gdy Piotr przybył do domu setnika Korneliusza w Cezarei, przemówił w dłuższym wywodzie: «Wiecie, co się działo w całej Judei, począwszy od Galilei, po chrzcie, który głosił Jan. Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą. Dlatego że Bóg był z Nim, przeszedł On, dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła.
A my jesteśmy świadkami wszystkiego, co zdziałał w ziemi żydowskiej i w Jeruzalem. Jego to zabili, zawiesiwszy na drzewie. Bóg wskrzesił Go trzeciego dnia i pozwolił Mu ukazać się nie całemu ludowi, ale nam, wybranym uprzednio przez Boga na świadków, którzy z Nim jedliśmy i piliśmy po Jego zmartwychwstaniu.
On nam rozkazał ogłosić ludowi i dać świadectwo, że Bóg ustanowił Go sędzią żywych i umarłych. Wszyscy prorocy świadczą o tym, że każdy, kto w Niego wierzy, przez Jego imię otrzymuje odpuszczenie grzechów».
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY
Ps 118 (117), 1b-2. 16-17. 22-23 (R.: por. 24)
Refren: W tym dniu wspaniałym wszyscy się weselmy.
Albo: Alleluja.
Dziękujcie Panu, bo jest dobry, *
bo Jego łaska trwa na wieki.
Niech dom Izraela głosi: *
«Jego łaska na wieki».
Refren.
Prawica Pana wzniesiona wysoko, *
prawica Pańska moc okazała.
Nie umrę, ale żyć będę *
i głosić dzieła Pana.
Refren.
Kamień odrzucony przez budujących *
stał się kamieniem węgielnym.
Stało się to przez Pana *
i cudem jest w naszych oczach.
Refren.
DRUGIE CZYTANIE Kol 3, 1-4 Dążcie tam, gdzie jest Chrystus
Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Kolosan
Bracia:
Jeśli razem z Chrystusem powstaliście z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus, zasiadający po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi.
Umarliście bowiem i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu. Gdy się ukaże Chrystus, nasze Życie, wtedy i wy razem z Nim ukażecie się w chwale.
Oto słowo Boże.
albo do wyboru:
DRUGIE CZYTANIE 1 Kor 5, 6b-8 Wyrzućcie stary kwas
Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian
Bracia:
Czyż nie wiecie, że odrobina kwasu całe ciasto zakwasza? Wyrzućcie więc stary kwas, abyście się stali nowym ciastem, bo przecież przaśni jesteście. Chrystus bowiem został złożony w ofierze jako nasza Pascha. Tak przeto odprawiajmy święto nasze, nie przy użyciu starego kwasu złości i prze-wrotności, lecz na przaśnym chlebie czystości i prawdy. Oto słowo Boże.
SEKWENCJA
Niech w święto radosne Paschalnej Ofiary
Składają jej wierni uwielbień swych dary.
Odkupił swe owce Baranek bez skazy,
Pojednał nas z Ojcem i zmył grzechów zmazy.
Śmierć zwarła się z życiem i w boju, o dziwy,
Choć poległ Wódz życia, króluje dziś żywy.
Mario, ty powiedz, coś w drodze widziała?
Jam Zmartwychwstałego blask chwały ujrzała.
Żywego już Pana widziałam, grób pusty,
I świadków anielskich, i odzież, i chusty.
Zmartwychwstał już Chrystus, Pan mój i nadzieja,
A miejscem spotkania będzie Galilea.
Wiemy, żeś zmartwychwstał, że ten cud prawdziwy,
O Królu Zwycięzco, bądź nam miłościwy.
Sekwencja obowiązuje w Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego. Można ją odmawiać w dni oktawy Wielkanocy.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ Por. 1 Kor 5, 7b-8a
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Chrystus został ofiarowany jako nasza Pascha.
Odprawiajmy nasze święto w Panu.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA J 20, 1-9 Apostołowie przy grobie Zmartwychwstałego
Słowa Ewangelii według Świętego Jana
20,1Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunię-ty od grobu. 2Pobiegła więc i przybyła do Szymona Piotra oraz do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: «Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono».
3Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. 4Biegli obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. 5A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka.
6Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna 7oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą w jednym miejscu. 8Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do gro-bu. Ujrzał i uwierzył. 9Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi, że On ma powstać z martwych.
Oto słowo Pańskie.
MEDYTACJA SPOTKAĆ ZMARTWYCHWSTAŁEGO
O co proszę? O serce dogłębnie przeniknięte radością ze spotkania ze Zmartwychwstałym.
Będę towarzyszył Marii Magdalenie, która wczesnym rankiem idzie do grobu (w. 1). Będę rozmawiał z nią o jej miłości do Jezusa, o tym, jak oglądała Jego okrutną mękę i agonię na krzyżu i jak teraz, po śmierci Jezusa, płacze i tęskni za swoim Panem.
Jak w Wielkim Poście przygotowywałem się do Wielkiej Nocy? Co mogę powiedzieć o moim przeżywaniu męki Jezusa? Czy zależy mi na Jezusie i czy tęsknię za Nim jak Maria Magdalena?
Będę wpatrywał się w zachowanie Magdaleny w chwili, gdy spostrzega, że grób jest pusty. Będę patrzył, jak przejęta biegnie do Piotra i Ja-na. Zobaczę zmieszanie na jej twarzy, gdy tłumaczy apostołom, co zastała przy grobie (ww. 1-2).
Przypomnę sobie sytuacje z mojego życia, w których doświadczyłem szczególnej bezradności, kiedy „biegłem" do najbliższych memu sercu, szukałem porady i ukojenia w bólu. Podziękuję Jezusowi za ludzi, których wtedy mi posłał, za kierowników duchowych, spowiedników, przyjaciół. Wrócę do ewangelicznej sceny, aby wpatrywać się w biegnących do grobu Piotra i Jana (ww. 3-4). Popatrzę na ich zniecierpliwione twarze i oczy wyglądające grobu. Zwrócę uwagę na ich zachowanie przy pustym grobie (ww. 5-9).
Przywołam w pamięci chwile, w których w szczególny sposób tęskniłem za Jezusem i szukałem znaków Jego obecności. Jakie to były sytuacje? Opowiem o nich Jezusowi.
Jakie uczucia budzą się we mnie, gdy myślę o moim spotkaniu ze Zmartwychwstałym? Piotr i Jan z pewnością odczuwali w sercu gorzkie wspomnienia własnej niewierności i zdrady. Będę prosił, aby Jezus wzbudził we mnie tęsknotę za Nim: „Pragnę Twojego życia jak łania wody ze strumieni!".
KOMENTARZ
1. Orędzie w kontekście
„Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono". Jest to wołanie Marii Magdaleny, która szuka i nie znajduje umiłowanego swego serca. Zabity rękami wrogów, pogrzebany rękami przyjaciół, teraz znikł z grobu. Mamy pierwszy dzień po szabacie. W szóstym dniu Bóg dokończył swoje dzieło. Po bólach rodzenia narodził się nowy człowiek (16,21), Syn Człowieczy i Syn Boży, który przez krewi wodę przekazał braciom własne życie. Józef z Arymatei i Nikodem odpowiedzieli z miłością na Jego miłość: przy-gotowali wielkie święto składając Go w grobie. Tu, w siódmym dniu, Pan odpoczął po swoim trudzie, dopełniając szabat i Paschę. Mamy teraz pierwszy dzień tygodnia, który stał się dniem Pana, niedzielą. Wielką niespodzianką poranka nowej Paschy jest pusty grób. Jak to jest możliwe, że Pana nie ma tam, gdzie Go złożono, gdzie każdy jest lub będzie na zawsze? Jest to nieobecność bezpodstawna, bardziej niepokojąca od samej śmierci: łamie jedyną, nieulegającą wątpliwości pewność. Rodzimy się z przypadku, nie wiemy jak i jak długo żyć będziemy, jesteśmy natomiast pewni powrotu do ziemi, z której pochodzimy. Grób jest miejscem powszechnego spot-kania. Tam ludzie są zjednoczeni, wszyscy jednakowo pokonani, łup śmierci. Jedyna różnica, zresztą chwilowa, jest między już zmarłymi i jeszcze żyjącymi. Maria, tak jak uczniowie, ignoruje, że łono matki ziemi przy-jęło Oblubieńca. Ukrzyżowany, Pan Chwały, zstąpił do otchłani, wszedł do królestwa śmierci, aby przywrócić do życia jej łup. Grób pusty jest założeniem wiary chrześcijańskiej, która stawia jako przeznaczenie nie śmierć, ale zmartwychwstanie. „Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także nasza wiara", mówi Paweł Koryntianom (1Kor 15,14). Kto neguje zmartwychwstanie zmarłych, przeczy też zmartwychwstaniu Syna, pierwocin braci. „Jeżeli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieje pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania" (1Kor 15,19). Pomijając Krucjaty — najlepsze rzeczy stają się pretekstem do najgorszych — miłość do Świętego Grobu jest intuicją wielkiego misterium. Bóg, miłośnik życia, niczym nie gardzi z tego, co stworzył (Mdr 11,24.26); wszystko stworzył po to, by było (Mdr 1,14). Nie śmierć jest złem, ale nasz sposób jej pojmowania. Jej ościeniem, który zatruwa nam życie, jest grzech (1Kor 15,56). Jeśli z mojego ja czynię moje bóstwo, początek i koniec wszystkiego, wówczas dla mnie śmierć jest końcem wszystkiego. Człowiek będąc cielesnym, ograniczony jest przez przestrzeń i czas: zajmuje pewne miejsce przez określoną ilość dni. Ale granicą jego przestrzeni nie jest miejsce walki, ale przymierza z innymi; granicą jego czasu nie jest koniec wszystkiego, ale komunia z jego początkiem. Jest to najpiękniejsza, jedyna racjonalna interpretacja, życia i śmierci. Ewangelia Jana w większym stopniu niż inne Ewangelie, jest odczytaniem życia Jezusa w świetle Jego zmartwychwstania To, kim On jest już w pierwszej części opowiadania (r. 1-12), stanowi i wyraża „znak" Jego chwały zaofiarowanej nam. W drugiej części, przez swój powrót do Ojca, otwiera dla nas drogę prawdy i życia (r. 13-17), która dopełnia się na krzyżu przez przekazanie Ducha (r. 18-19). Teraz, w trzeciej części ewangelii (r. 20-21) mają miejsce spotkania z Jezusem zmartwychwstałym, które realizują w nas to, co On zapowiedział w r. 1-12, obiecał w r. 13-17 i wypełnił w sobie samym w r. 18-19. Dla tego, kto spotyka Zmartwychwstałego, wschodzi słońce ósmego dnia, który nie zna już zachodu: Bóg i człowiek żyją tym samym Duchem. Opowiadania paschalne ilustrują sposób, w jaki dochodzimy do wiary, ukazując równocześnie różne jego aspekty. R. 20 przedstawia na początku dwa osobiste doświadczenia, odpowiednio umiłowanego ucznia (w. 1-10) i Marii Magdaleny (w. 11-18). Potem ma miejsce doświadczenie wspólnoto-we (w. 19-23), które rozciąga się także na nieobecnych (w. 24-28), aby w końcu rozciągnąć się na tych, którzy chociaż nie widzieli, uwierzą słowom świadków (w. 29) oraz na czytelnika Ewangelii (w. 30-31). Rozdział 21 ukaże, jak wspólnota braci kontynuuje w historii dzieło Syna. W opowiadaniach paschalnych Ewangelie bardzo różnią się od siebie, chociaż mają wspólne istotne elementy. Tymi wspólnymi elementami są: pusty grób, za-powiedź zmartwychwstania i spotkania ze Zmartwychwstałym — wpierw nierozpoznanym a później poznanym poprzez Słowo i Chleb — które budzą do życia tego, kto Go spotkał. Wspólną intencją wszystkich autorów jest włączenie czytelnika w przeżycie opowiadania, tak aby stało się jego. Każdy z Ewangelistów posiada jednak własną wizję: akcentuje taki lub inny aspekt, wydobywając z tej samej rzeczywistości inne wnioski. Można po-wiedzieć, że czterej Ewangeliści przedstawiają nam czterowymiarową wizję misterium chrześcijańskiego. Marek pragnie doprowadzić do wiary w Ewangelię: kto słucha Słowa, spotyka bezpośrednio Pana, który mówi i czyni w nim to, co mówi. Mateusz, suponując to, co stanowi fundament wiary, wyjaśnia aspekt wspólnotowy: Słowo Syna czyni nas między sobą braćmi. Łukasz ze swej strony podkreśla wymiar misyjny: braterstwo otwiera nas na wszystkich ludzi, aż do najdalszych granic ziemi. To, co zawiera się pośrednio u jednego Ewangelisty, drugi wyjaśnia bezpośrednio. Jan, świadom tego, że należy do ostatnich, którzy widzieli Pana, dekla-ruje znaczenie „wiary bez widzenia". Każde wydarzenie, jedyne i niepowtarzalne, widziane jest tylko przez tego, kto jest blisko w przestrzeni i czasie. Jednak słowo świadka czyni je obecnym także w słuchaczu. Temat J 20 to relacja między „widzeniem i wiarą" (w. 8-29): widzi się fakt i wierzy się w to, co on znaczy. Człowiekiem jest ten, kto umie odczytywać rzeczywistość: każde wydarzenie jest znakiem, a znak posiada wartość tylko dla tego, kto go rozumie. Wiara nie jest ślepa: to inteligencja, która ujmuje znaczenie faktów i zdaje sobie sprawę, dlaczego są takie, a nie inne. Wiara nie jest naiwnością, ale najbardziej rozsądnym odczytaniem rzeczywistości. Pier-wsi uczniowie, współcześni Jezusowi, wierzą w Niego nie tylko dlatego, że widzieli Go zmartwychwstałego, ale też dlatego, że doświadczyli, co znaczy dla nich to, że On zmartwychwstał. My, którzy następujemy po nich, wierzymy ich słowom: przyjmując ich świadectwo, patrzymy ich oczami. Każdy jednak wierzący, niezależnie od tego czy widział, czy nie widział, przeżywa to samo doświadczenie: przyłącza się z miłością do Pana zmartwychwstałego i żyje Jego Duchem. Ten, kto napisał ostatnią Ewangelię, zdaje sobie sprawę, że zanikają naoczni świadkowie. Wie też, że wszyscy ludzie są wezwani przez świadectwo tego, kto słyszał i widział, do pozostania w komunii z nimi, których komunia jest komunią z Ojcem i z Jego Synem Jezusem Chrystusem, aby uczestniczyć w tej samej chwale (por. 1J 1,1-4). W tej perspektywie Jan pisał swoją Ewangelię (por. 19,35; 20,30n; 21,24n). Stawia siebie pośrodku między tymi, którzy słyszeli, widzieli i dotykali „Słowo życia" w ciele Jezusa, i tymi, którzy słuchają, widzą i do-tykają poprzez Słowo. W czasie, gdy Jezus był pośród nas, otwarta została dla nas droga do Ojca. Potem rozpoczyna się nowa obecność. Gdy pierwsza była pośród nas, teraz jest w nas za pośrednictwem Słowa i Ducha, krwi i wody, które dają nam uczestnictwo z Nim i pozwalają kontynuować Jego misję. Nie jest przypadkiem, że sceny rozdziału 20 mają miejsce w niedzielę, dzień Pański, w którym wspólnota gromadzi się, aby czynić pamiątkę i dziękczynienie, czytając Słowo i łamiąc Chleb. Także ci, którzy widzieli i dotykali Pana w czasie Jego ziemskiej egzystencji i w krótkim czasie, gdy objawiał się po zmartwychwstaniu, powinni przyjąć Słowo, które daje moc stania się dziećmi Bożymi (por. 1,12). Słowo stało się ciałem i ustanowiło między nami swoje mieszkanie, stając się naszym pokarmem i przekazując nam swoje życie. We wszystkich Ewangeliach życie Jezusa opisane jest jako zstąpienie i wstąpienie, uniżenie i wywyższenie, upokorzenie i uwielbienie. Dla Marka, Mateusz a i Łukasza ruch ku dołowi dokonuje się w ukrzyżowaniu i złożeniu do grobu, natomiast ruch ku górze wyraża się w zmartwychwstaniu i wstąpieniu do nieba. Dla Jana natomiast zstąpienie to wcielenie Słowa, podczas gdy całe życie Jezusa jest wstępowaniem Syna do Ojca, i osiąga swój szczyt w objawieniu Chwały. Wywyższenie na krzyżu jest początkiem ostatniego dnia, który trwa dla nas przez spotkanie ze Zmartwychwstałym, przyjęcie Jego Ducha i misję do braci. Na krzyżu dar Boży jest już doskonały: rozdziały 20-21 ukazują, jak go przyjmujemy. Tekst przedstawia Marię, która idzie do grobu i znajduje go pustym (w. 1). Opowiadanie można by kontynuować bezpośrednio w w. Mm, które opisują jej spotkanie z Umiłowanym. Przerwane jest natomiast jej powrotem do wieczernika, aby powiadomić uczniów o zniknięciu Pana (w. 2). W wyniku te-go wchodzi na scenę Piotr i umiłowany uczeń, którzy stwierdzają prawdę tego, co powiedziała Maria. Ponadto widzą lniane płótna i chustę złożoną w osobnym miejscu. W obliczu tych znaków umiłowany uczeń „ujrzał i uwierzył" (w. 3-8). Ewangelista komentuje mówiąc, że dotychczas nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi o powstaniu Jezusa z martwych (w. 9). Zresztą dopełnienie się każdego Pisma może być zrozumiane dopiero po jego wypełnieniu (por. 2,22; 14,25n). Tekst kończy się powrotem uczniów (w. 10). Opowiadanie o Marii wspomniane jest też w innych Ewangeliach. Wizja lokalna Piotra wspomniana jest też u Łk 24,12.24. Jezus nie jest już w grobie: miłość mocniejsza jest niż śmierć (Pnp 8,6), jest Synem równym Ojcu, który wskrzesza zmarłych i ożywia (5,21) poprzez Ducha (w. 22; por. 6,63). Grób jest łożem ślubnym, gdzie On zjednoczył się z każdym człowiekiem, przekazując mu swój aromat. Kościół rodzi się z podwójnej nieobecności Oblubieńca zabitego przez wrogów na krzyżu i ukrytego przez przyjaciół w grobie. Wpierw jest nieobecny, ponieważ położony został tam, gdzie nie powinien być, później jest nieobecny w miejscu, gdzie Go położono i gdzie powinien być. Oblubienica nie widzi Oblubieńca i szuka Go. Widząc Jego pierwszą i drugą nieobecność, w spotkaniu z Nim zrozumie, że właśnie w taki sposób zrealizował miłość, której dał dowody w czasie po-bytu między nami. Miłość jest źródłem poznania wiary, jak też każdej relacji między osobami. Czyni bowiem obecnym umiłowanego w tym, który miłuje.
2. Lektura tekstu
S. Fausti: w. 1. „A pierwszego dnia po szabacie". Wyrażenie „pierwszy dzień" przywołuje „pierwszy dzień" z opisu stworzenia, kiedy to Bóg rozdzielił ciemności od światła (Rdz 1,5). Jest to dzień, który obejmuje każdy dzień. Ze swej strony „szabat", w liczbie pojedynczej — to ostatni dzień stworzenia, podczas gdy „szabaty" w liczbie mnogiej to tydzień. Ewangelista wspominając równocześnie pierwszy i ostatni dzień, czyni aluzję do faktu, że weszliśmy w dzień Pański, dopełnienie wszystkiego w Bogu i Boga we wszystkim. Bóg stwarzając świat, miał w perspektywie zmartwychwstanie swego Syna, w którym cały wszechświat wykupiony został od śmierci. Przed pogrzebem mowa była o przygotowaniu „tego szabatu, który był uroczystym", to znaczy Paschy (19,31.42). O tym dniu, pozornie pustym, nic się nie mówi; wiemy jedynie, że ciało Jezusa jest w pustce grobu. Nic nie mówiąc, Ewangelista sugeruje wiele. W rzeczywistości Słowo stwórcze, wstąpiwszy do otchłani, pogrążyło się w chaos: przyjmując ciało Syna Człowieczego, ziemia i każde ciało przyjmuje Syna Bożego. Stwórca i stworze-nie spotykają się ze sobą i rozpoczyna się niekończąca się radość ósmego dnia. Ten pierwszy dzień po szabacie jest dniem ósmym: jest to niedziela, dzień Pana, w którym dopełniają się Szabat, Pascha i Pięćdziesiątnica. Nim żyje nowe stworzenie odkupione od zła i napełnione Duchem. Dlatego chrześcijanin „szabatyzuje" każdy dzień, przeżywając codzienność w radości, w świetle zmartwychwstałego Pana. „Maria Magdalena". Pozostałe Ewangelie wspominają też inne niewiasty (Mk 16,1 par.). Jan wspomina jedynie Marię Magdalenę, czyniąc z niej typiczną figurę ucznia. Stała bowiem u stóp krzyża (19,25; por. Mk 15,40 par.), pod drzewem, gdzie obudził ją Oblubieniec (por. Pnp 8,5b). Jej imię przywołuje na myśl Marię z Betanii, która widziała Chwałę Boga (11,4.40) i namaściła Pana (11,2; 12,1-8): jest oblubienicą, zdobytą przez nieskończoną miłość Oblubieńca. Teraz, widząc Go wywyższonego, szuka, gdzie Go położono. Łukasz mówi, że wyszło z niej siedem demonów (Łk 8,2): oczyszczona przez miłość, jest pierwszą, która posiada wzrok, aby zobaczyć Pana. „wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno". Wczesny ranek, ostatnia straż nocna, to godzi-na, w której ciemność miesza się już ze światłem: słońce oświeca niebo, lecz nie pokazuje się jeszcze nad ziemią. Jest to sytuacja wewnętrzna Marii, która szuka Oblubieńca. W niej istnieje światło miłości, ale też zagubienie z powodu niewidzenia Umiłowanego. „do grobu". Złożono Go w grobie (19,42). Tam złożony też został przyjaciel Łazarz (11,34). Tam jest lub złożony zostanie każdy człowiek. Maria spodziewa się znaleźć tam ciało Jezusa. Grób, fundamentalne wspomnienie człowieka, zbudowany jest przez uczucie żyjącego dla tego, kto umarł. To, co pozostaje z niego, to pamięć tego, kto go kocha. W w. 1-10 wspomniany jest grób aż siedem razy: jest obsesyjnie protagonistą urywka. Wspomnienie śmierci, która budząc w nas lęk czyni nas niewolnikami przez całe życie (por. Hbr 2,15), staje się miejscem, w którym spotykamy Zmartwychwstałego. „Zobaczyła". W w. 1.5 mamy czasownik blěp? (= patrzyć), w w. 6.12.14 czasownik thě?ré? (kontemplować), a w w. 8.18.20.25bis — ??r??, który oznacza widzenie właściwe wierze. Jest to pewnego rodzaju wychowanie zmysłów, aby do-strzec Zmartwychwstałego, który odtąd jest wszystkim we wszystkich (por. 1Kor 15,28): przechodzi się od patrzenia do kontemplacji, a w końcu do widzenia. Oko jest bramą serca. Rzeczywistość jest dla człowieka taka, jaką on widzi: Zmartwychwstały „widziany jest" przez tego, kto patrzy na Niego i kontempluje z miłością. Bowiem tylko miłość posiada oczy, by zobaczyć prawdę. „kamień, odsunięty od grobu". Jezus usunął kamień z grobu Łazarza (11,39.41). Teraz Baranek Boży usuwa grzech świata (1,29): wchodząc sam do grobu usuwa definitywnie kamień, która oddziela nas od życia. W odróżnieniu od Marka i Mateusza Jan nie mówi, że kamień ów położony został na grobie. Wspomina tylko, że w cudowny sposób został usunięty. Radość Zmartwychwstałego sprawiła, że wybuchło piekło. w. 2. „Po-biegła więc". To, co zobaczyła Maria, jest znakiem trudnym do zrozumienia. Ów odsunięty kamień odbiera człowiekowi wszelką pewność. Maria nie może zrozumieć. Biegnie, by powiedzieć o zaginięciu Jezusa. Myśli, że ktoś Go ukradł. Nie zrozumiała jeszcze, że miłość zwyciężyła śmierć. „i przybyła do Szymona Piotra". Piotr, który zaparł się Jezusa (13,36-38; 18,12-27), wymieniony jest jako pierwszy. Wymieniony jest jako pierwszy z uczniów, gdyż doświadczył tego, co nas czyni uczniami: wierności Pana wobec naszej niewierności. „do drugiego ucznia". Powtórzenie przyimka „do" wskazuje, że tych dwóch, chociaż sobie bliskich, nie mieszkało w tym samym miejscu. Uczeń ten pojawia się wraz z Piotrem podczas ostatniej wieczerzy (13,23-25) i podczas procesu (18,15nn). Pojawią się razem w ostatnim rozdziale. Ten „drugi uczeń" nie jest po prostu inny od tych dwóch, ale drugi w znaczeniu odmienny. W rzeczywistości bowiem opierał swoją głowę na piersi Jezusa (13,23-25), którą potem widział przebitą (19,34n). „którego Jezus kochał". W języku greckim użyty został czasownik ph?lé?, podczas gdy w innych przypadkach, gdy mowa o uczniu, którego Jezus miłował, występuje czasownik ?g?p??. W naszym przypadku można przetłumaczyć „którego Jezus był przyjacielem". Teraz, gdy widział już Jezusa na krzyżu, uczeń nazywany jest przyjacielem. Przyjaźń to miłość wzajemna. Jezus nazywa uczniów „przyjaciółmi", gdy pełnią Jego przykazanie (15,14), które jest nakazem wzajemnej miłości, jak On nas umiłował (13,34; 15,12.17). Kto miłuje, może spotkać i uwierzyć w Zmartwychwstałego, ponieważ On sam przeszedł ze śmierci do życia (1J 3,4). Nie przypadkiem również Łazarz zmarły/powstały z martwych nazwany jest przyjacielem (11,3.11). „zabrano Pana z grobu". Maria nie mówi o „ciele" Jezusa, ale o „Panu". Nie wie, że nie zabrano Pana z grobu, ale że On usunął i to na zawsze kamień z grobu. „i nie wiemy, gdzie Go położono". „Gdzie go położyliście?, pytał Jezus odnośnie do Łazarza (11,34). Ta scena przyjaciół przy grobie Jezusa przypomina scenę z Jezusem przy grobie przyjaciela Łazarza, gdy objawił swoją chwałę. Odkrycie pustego grobu otwiera dążenie ku nieznanemu. Śmierć przestaje być nieuchronną metą i oczywistą przegraną każdego dążenia. Pana, położonego w grobie, nie ma już tam i nie wiemy gdzie się znajduje — ani Maria, ani inne niewiasty (por. Mk 16,1 par.) niewspomniane przez Jana, ale suponowane z racji liczby mnogiej: „nie wiemy". Maria myśli, że wrogowie zabrali Go i położyli gdzie indziej. Odwrócona zostaje pogłoska o kradzieży ze strony Jego uczniów (por. Mt 28,11nn). To, co się zdarzyło, jest niezrozumiałe dla wszystkich, tak przyjaciół, jak i dla wrogów. Może to zrozumieć jedynie ten, kto zna Pisma i moc Boga (Mk 12,24; Mt 22,29). w. 3. „Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu". Po wiadomości otrzymanej od Marii, Piotr i drugi uczeń wychodzą, aby udać się do grobu. Relacja między tymi dwiema postaciami zawsze tak bliskimi i różnymi, zostanie podjęta i wyjaśniona w rozdz. 21. w. 4. „Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu". Piotr i drugi uczeń biegną razem. Ale ten drugi uczeń jest szybszy. Przybiega pierwszy do grobu, jak też pierwszy uwierzył (w. 8) i zobaczył zmartwychwstałego (21,7). Serce bowiem dodaje skrzydeł stopom i umysłowi. Przyjaciel, który miłuje jak jest miłowany, wyprzedza tego, który jest pierwszym wśród uczniów: prymat jest zawsze pierwszeństwem miłości, jak to zobaczymy w rozdz. 21. w. 5. „kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna". Uczeń przyjaciel nie wchodzi do grobu, czeka na Piotra, jako znak szacunku dla niego. Spogląda jednak do wnętrza i widzi leżące płótna. Przy pogrzebie Jezusa nie mówi się nic o opaskach, które krępowały ręce i nogi Łazarza. Wspomina się jedynie w w. 7 o chuście (por. 11,44), która nie jest już na twarzy. Tu uwaga skierowana na prześcieradła: nie są pozostawione w nieładzie, jak gdyby ciało zostało wykradzione. Płótna, które otaczały ciało Jezusa, są rozciągnięte: grób stał się łożem ślubnym, przygotowanym dla każdego, kto wejdzie do niego. A wszyscy, wcześniej czy później, wejdziemy. Nie spotkamy tam jednak panowania śmierci, ale pełną komunię z Panem życia. Śmierć nie jest już śmiercią: naszym absolutnym kresem jest komunia z Tym, który jest wobec nas absolutną miłością. „jednakże nie wszedł do środka". Drugi uczeń okazuje, że jest „drugi", daje bowiem pierwszeństwo bratu i czeka na niego (por. Rz 12,10; Flp 2,3; 1Kor 11,33b). w. 6. „Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim". Piotr przychodzi do grobu podążając za drugim uczniem, który uprzedził go już w domu Kajfasza (18,15n). Idąc za kimś, kto miłuje, wchodzimy w misterium Jezusa, w Jego szaloną miłość wobec nas. „Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna". Piotr wchodzi i widzi to, co drugi uczeń widział stojąc na zewnątrz. w. 7. „chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu". Chusta jest welonem śmiertelnym, całunem, który okrywa wszystkie narody (por. Iz 25,7). Był owinięty także wokół twarzy Łazarza (11,44). O Jezusie natomiast mówi się, że był na Jego głowie, jak poła płaszcza na głowie śpiącego. Teraz, gdy się obudził, zdjął ją sobie. Chusta nie leży jednak przy rozciągniętych prześcieradłach, ale umieszczona jest oddzielnie, zwinięta w jednym miejscu. „Miejscem" w ścisłym tego słowa znaczeniu dla Żydów jest sanktuarium. O nim Jezus powiedział: „Zburzcie tę świątynię, a w trzech dniach wzniosę ją na nowo". Welon śmierci owija teraz stare sanktuarium. Nie ma tam już Boga. Chwała mieszka w ciele Jezusa, nowym sanktuarium, gdzie Bóg zdejmuje każdą zasłonę ze swego i naszego oblicza. W Nim widzimy twarzą w twarz „JA-JESTEM". Zrozumieją to uczniowie dopiero po zmartwychwstaniu (por. 2,19-22). W tekście nie wyrażono jednej oczywistej rzeczy. Czytelnik z pewnością ją dostrzega, jak dwaj uczniowie: z tych prześcieradeł emanuje aromat stu funtów mirry i aloesu, wspomnianych nieco wcześniej w opowiadaniu (19,39). w. 8. „Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń". Po stwierdzeniu Piotra, także ów drugi uczeń wchodzi do grobu. „Ujrzał i uwierzył". Rozciągnięte prześcieradła z chustą złożoną na boku są to znaki, że Pana tu nie ma i że nie został wykradziony. Widząc to umiłowany uczeń wierzy w Jezusa, Pana życia, chociaż Go nie wdział. Jest prototypem tych, którzy po nim uwierzą w Jezusa nie widząc Go (w. 29), poprzez znaki opowiedziane przez samego Ewangelistę (w. 30-31). Ów „drugi" uczeń widzi sercem. Miłość jest początkiem wiary, która daje życie. Powiązanie między widzeniem i wiarą oznacza, że wiara nie jest ślepa, jest wzrokiem w pełni otwartym na rzeczywistość. O Piotrze nic się nie mówi. Można przypuszczać, nie zadając gwałtu tekstowi, że autor pra-gnie pokazać w nim aspekt obiektywny wiary: grób jest pusty i ciało nie zostało skradzione. W uczniu umiłowanym natomiast uwidacznia się aspekt subiektywny wiary: Miłość „widzi" znaki i „wierzy" w Jezusa zmartwychwstałego bez widzenia Go. W Marii wreszcie, za którą idą inni uczniowie wraz z Tomaszem, przytoczone jest doświadczenie oparte na zastrzeżniach odnośnie do tych, którzy przekazują nam orędzie o zmartwychwstaniu: oni widzą i dotykają Zmartwychwstałego. Wreszcie przychodzimy my, którzy wierzymy w oparciu o ich świadectwo. Dla kogoś, kto nie wierzy, pozostaje nierozwiązana zagadka pustego grobu — najbardziej nęcącego snu człowieka, który w tę stronę kieruje całą swoją energię. Pozostaje mu także znak zapytania pochodzący ze świadectwa tego, kto w spotkaniu ze Zmartwychwstałym sam przeszedł do nowego życia w miłości. w. 9. „Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi, że On ma powstać z martwych". Chodzi tu o całe Pismo Święte, czy o konkretny tekst? Możliwe są obydwie hipotezy. Gdy chodzi o jeden tekst, może to być aluzja do Iz 26,19-21 (LXX), gdzie mowa jest o zmartwychwstaniu zmarłych, kiedy Pan po krótkim czasie (por. 16,16!) wyjdzie ze swego mieszkania. Jednak wyrażenie „że On ma powstać z martwych", mające cechy synoptyczne (por. Mk 8,31 par.; 9,31 par.; 10,34 par.; Łk 24,7.25nn.46) i pochodzące z pierwotnego przepowiadania wiary, ma raczej sens ogólny Pisma Świętego niż jakiś pojedynczy tekst. Uwaga ta wydaje się stać w sprzeczności z poprzedzającym stwierdzeniem „ujrzał i uwierzył". Czyżby Jan zamierzał mówić jedynie o innych, którzy w odróżnieniu od niego, nie zrozumieli? Ale sprawa nie byłaby wrażona właściwie. Zamierza być może powiedzieć, że nikt nie uwierzył w zmartwychwstanie, nawet on? Ale wtedy wyrażenie „ujrzał i uwierzył" oznaczałoby, że on „ujrzał", że nie było Jezusa i „uwierzył" Marii Magdalenie, która myślała o wykradzeniu ciała. Ale takie stwierdzenie jest przeciwne używaniu sformułowania „ujrzał i uwierzył" w czwartej Ewangelii oraz naciskowi położonemu na prześcieradła rozciągnięte troskliwie i na chustę zwiniętą w innym miejscu. Jeśli rozważa się tekst jako budowlę troskliwie budowaną, abstrahując od tego, z jakiego kamieniołomu pochodzą kamienie, to lepiej uznać, że umiłowany uczeń, z typową antycypacją miłości, ma zawsze wystarczające znaki, aby uwierzyć Umiłowanemu. On „ujrzał" (znaki) i „uwierzył" (w Zmartwychwstałego): jest pierwszym, który nie widząc Pana, złożył w Panu taką wiarę, jaką proponuje czytelnikom (por. w. 29-31). Ktoś nie może zaproponować doświadczenia, jeśli go nie przeżył. Pismo nie przytacza spekulacji czy dedukcji, ale osobiste przeżycie piszącego. Prawdopodobnie w w. 9 autor chce powiedzieć czytelnikowi, że dopiero po zmartwychwstaniu Jezusa, potwierdzonym przez naocznych świadków, możliwe jest zrozumienie Pisma, które całe mówi o Nim (5,39). Obietnica Pana jest zrozumiała dopiero po jej wypełnieniu i w świetle Jego Ducha miłości (por. 14,26). Dlatego uczniowie mogę wierzyć Pismu i Słowom Jezusa dopiero po Jego zmartwychwstaniu (por. 2,22; 12,16). Pozostaje zawsze zasłona na obliczu czytelnika Pisma, która zostaje usunięta przez nawrócenie do Chrystusa Pana (por. 2Kor 3,12-16). Nawrócenie dane jest temu, kto kontemplował Jego miłość i Go miłuje. Pierwsi uczniowie, którzy spotkali Zmartwychwstałego, dają nam o Nim świadectwo w Ewangelii, która opowiada i czyni obecne ciało Słowa, realizację wszelkich obietnic Boga. Dla nas, którzy przychodzimy po tych pierwszych, którzy widzieli i dotykali Pana, Ewangelia i całe Pismo Święte stają się jak ciało Chrystusa: są znakiem, w którym Go spotykamy i widzi-my Zmartwychwstałego.
Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana, s. 598-605.
Niedziela Zmartwychwstania, 2025.04.20
Wigilia Paschalna – 2025.04.19
EWANGELIA (Łk 24, 1-12) Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych?
1W pierwszy dzień tygodnia niewiasty poszły skoro świt do grobu, niosąc przygotowane wonności. 2Kamień zastały odsunięty od grobu. 3A skoro weszły, nie znalazły ciała Pana Jezusa. 4Gdy wobec tego były bezradne, nagle stanęło przed nimi dwóch mężczyzn w lśniących szatach. 5Przestra-szone, pochyliły twarze ku ziemi, lecz tamci rzekli do nich: «Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? 6Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał. Przypomnijcie sobie, jak wam mówił, będąc jeszcze w Galilei: 7„Syn Człowieczy musi być wydany w ręce grzeszników i ukrzyżowany, lecz trzeciego dnia zmartwychwstanie”». 8Wtedy przypomniały sobie Jego słowa, 9wróciwszy zaś od grobu, oznajmiły to wszystko Jedenastu i wszystkim pozostałym. 10A były to: Maria Magdalena, Joanna i Maria, matka Jakuba; i inne z nimi opowiadały to apostołom. 11Lecz słowa te wydały im się czczą gadaniną i nie dali im wiary.
12Jednakże Piotr wybrał się i przybiegł do grobu; schyliwszy się, ujrzał same tylko płótna. I wrócił do siebie, dziwiąc się temu, co się stało.
MEDYTACJA WYJŚĆ Z GROBU WŁASNEGO GRZECHU
O co proszę? O łaskę otwarcia się na nowe życie
Już tylko noc dzieli mnie od ponownego przeżywania Dnia Zmartwychwstania. Usłyszę w orędziu paschalnym: „Błogosławiona noc, w której się łączy niebo z ziemią, sprawy boskie ze sprawami ludzkimi”. Poproszę Ducha Świętego, aby przez Słowo, które będę zgłębiał, tchną we mnie radość paschalną.
Będę towarzyszył kobietom w drodze do grobu. Niosą przygotowane wonności – znak miłości oblubieńczej do Jezusa (w. 1). Co przynoszę Jezusowi na Liturgię Wigilii Paschalnej? Jakie owoce Wielkiego Postu?
Zobaczę zaskoczenie na twarzach kobiet. Widzą odsunięty kamień (w. 2). Wejdę z nimi do grobu. Są przestraszone i bezradne. Nie rozumieją znaków, które widzą.
Jestem zaproszony, aby razem z kobietami wejść w tajemnicę, która mnie przerasta. Bóg objawia swoją życiodajną moc w sposób, który przekracza moje horyzonty myślenia. Czy zgadzam się na to?
Wsłucham się w orędzie paschalne kierowane do kobiet (ww. 5-7). Moim jedynym sensem życia jest Zmartwychwstały. Wielokrotnie przekonywał mnie o tym w swoim Słowie (w. 8).
Zatrzymam się na moich pragnieniach i zamiarach, w które angażuję najwięcej energii mojego życia. Czego dotyczą?
Przypomnę sobie słowa z Biblii, które najbardziej mnie w życiu po-ruszyły? Czy wierzę w ich spełnienie się? Które Słowa Jezusa z Ewangelii jest mi najtrudniej przyjąć?
Po Wigilii Paschalnej jeszcze raz pobiegnę z Piotrem do pustego grobu (w. 12). Będę trwał przy nim, kontemplując tajemnicę Zmartwychwstania. Wracając do domu, będę powtarzał słowa z orędzia paschalnego: „O, zaiste błogosławiona noc, jedyna, która była godna poznać czas i godzinę zmartwychwstania Chrystusa”.
KOMENTARZ
1. Przesłanie w swoim kontekście
Póki jest życie, jest nadzieja. Człowiek w sposób naturalny uważa, że śmierć kładzie kres wszelkiej nadziei. Zmartwychwstanie musi budzić po prostu niedowierzanie albo wręcz szyderstwo (por. Dz 17, 32; 26, 24). Saduceuszom, którzy uważają je za niemożliwe, Jezus powiedział: „Czyż nie dlatego jesteście w błędzie, że nie rozumiecie Pisma ani mocy Bożej?" (Mk 12, 24). Coś niemożliwego do wyprowadzenia z jakiejkolwiek przesłanki ludzkiej zostaje objawione tym, którzy znają obietnicę i moc Bożą (por. komentarz do Łk 20, 27-40). Jest to pełna realizacja Jego zbawienia. Bóg, Miłośnik życia, nie chce śmierci. On stworzył człowieka do nieśmiertelności, której podstawą jest poznanie Jego mocy (Mdr 11, 26; 1, 13. 23; 15, 3). W Jezusie objawiła się ona całkowicie, pokazując nam, że w Nim całe stworzenie wraz z nami przeznaczone jest do zmartwychwstania, pełnego wyrazu prawdy o nas jako dzieciach Boga (Rz 8, 19-23). Dlatego nawet po śmierci nie jesteśmy „jak wszyscy ci, którzy nie mają nadziei" (1 Tes 4, 13). Jeżeli „tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję pokładamy, jesteśmy bar-dziej od wszystkich ludzi godni politowania" (1 Kor 15, 19). „Jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie zmartwychwstał. A jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara" (1 Kor 15, 13-14). Nasze powstanie z martwych potwierdza lub neguje Zmartwychwstanie Jezusa, podobnie jak i sens wiary chrześcijańskiej. Wiara bowiem to doświadczenie zmartwychwstałego Chrystusa. Nasze życie, choć niepozbawione ucisków wspólnych wszystkim ludziom, jest jednak rozjaśnione radością paschalną. W spotkaniu z uwielbionym Panem znajduje siłę do tego, by iść tam, gdzie On nas oczekuje. Nasze zmartwychwstanie dokona się w ciele, tak jak Jego. Nie chodzi jednak o reanimację zwłok, powrót do życia takiego, jak wcześniej. Jest to nowe stworzenie, przejście do innego życia. Nasze ciało zostanie ożywione przez Ducha Bożego i będzie uczestniczyć w Jego życiu. Bowiem „zasiewa się zniszczalne - powstaje zaś niezniszczalne; sieje się niechwalebne - powstaje chwalebne; sieje się słabe - powstaje mocne; zasiewa się ciało zmysłowe - powstaje ciało duchowe" (1 Kor 15, 42-44). To nowe życie, przewyższające wszelkie ludzkie poznanie, polega na przebywaniu z Jezusem, Synem złączonym z Ojcem w jedynej miłości: „zawsze będziemy z Panem" (1 Tes 4, 17). Będziemy z Tym, który przyszedł, by być z nami aż po krzyż i by móc powiedzieć: „Dzisiaj będziesz ze mną w raju". Podobnie jak inne opowiadania Ewangelii, tak tym bardziej te opisy zmartwychwstania, nie są zwykłym podsumowaniem faktów, które wydarzyły się raz na zawsze. Raz na zawsze grób stał się pusty i Jezus zmartwychwstał w swym chwalebnym ciele. Ale każde opowiadanie chce pokazać nam, jak my jeszcze dziś możemy Go spotkać. Spośród różnych chrystofanii, mających miejsce w Jerozolimie i w Galilei, ewangeliści wybrali te, które uważali za najbardziej odpowiednie, by pomogły w tym ich wspólnotom. Dlatego też nadali im szczególną perspektywę katechetyczną. We wszystkich opisach występuje pusty grób, orędzie o Zmartwychwstaniu, niedowierzanie, spotkanie nie-rozpoznanego Zmartwychwstałego, rozpoznanie poprzez wspomnienie (Słowo i Eucharystia) oraz radosna i wstrząsająca przemiana połączona ze świadomością nowego życia w zjednoczeniu z Nim. Łukasz kładzie szczególny nacisk na cielesność Zmartwychwstania, ponieważ środowisko kulturalne, do jakiego się zwraca, uważa je za niemożliwe lub też nie-stosowne. Ten rozdział zaczyna się i kończy dwiema cielesnymi nieobecnościami. Ciało Pana znika z otchłani w Zmartwychwstaniu i z ziemi we Wniebowstąpieniu. Jest to ruch z grobu do nieba, ze śmierci do życia. W okresie między wyjściem z piekieł a powrotem do Ojca Jezus, rozmawiając i jedząc z uczniami, pocieszał ich i wprowadzał w tajemnice królestwa, które w Nim zostały zrealizowane. Wyjaśniał im Pisma i wskazywał na własne życie jako ich drogę, którą pójdą mocą Jego Ducha. W centrum znajduje się spotkanie Jezusa z uczniami z Emaus. „Rozpoznają" Go w słowie i chlebie i dołączają do doświadczenia tych, którzy „widzieli" Go. Jezus - ogrodnik dla Magdaleny w ogrodzie, rybak dla swych uczniów na jeziorze - staje się wędrowcem dla tych, którzy są jeszcze w drodze. Zmienia kierunek ich drogi pozbawionej nadziei i nakazuje im biec ku Jerozolimie. W tym fragmencie mamy dwukrotne stwierdzenie pustego grobu, najpierw te prawdę poznają kobiety, a następnie Piotr. Dwukrotnie też głosi się orędzie o Jego Zmartwychwstaniu. Najpierw wieść ta zostaje oznajmiona przez aniołów kobietom, a następnie przez kobiety uczniom. Wątpliwość i niedowierzanie to miejsce, gdzie nasze oczekiwania śmierci spotykają się z głoszeniem nowego życia: „Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tu! Bo zmartwychwstał". Świadomość śmierci musi doprowadzić do konfrontacji z pustym grobem. Tu człowiek traci jedyną swoją niepodważalną pewność i staje przed niewiadomą, z której może wyjść tylko przez głoszenie i przypomnienie słów Pana, osiągających swój szczyt w uczcie. W tym wspominaniu Go spotykamy jako Żyjącego. Komunia z Nim przekształca nas. Teraz żyjemy Jego Duchem, ciesząc się obfitymi owocami „miłości, radości, pokoju, cierpliwości, uprzejmości, dobroci, wierności, łagodności, opanowania" (Ga 5, 22). Już teraz podobni do Niego, oczekujemy pełnego ukazania się otrzymanego daru, kiedy w końcu ujrzymy Go takiego, jaki jest (1 J 3, 2).
2. Interpretacja tekstu
w. 1: «w pierwszym dniu tygodnia». Jest to początek tygodnia, pierwszy dzień po szabacie. Ewangelia według św. Łukasza przedstawia nam siedem szabatów (Łk 4, 16. 31; 6, 1. 6; 13, 10; 14, 1; 23, 54). Obecnie jesteśmy ponad siódmym szabatem i siódmym dniem. Jesteśmy w ósmym dniu, święcie i odpoczynku Boga w człowieku i człowieka w Bogu. Jest to nowy dzień, dziś bez zmierzchu, w którym słońcem jest Zmartwychwstały Pan. «przyszły do grobu». Kobiety wracają do grobu, kresu drogi każdego człowieka. Jego jedynym pewnym oczekiwaniem jest nieunikniony koniec wszelkiego jego oczekiwania. «niosąc wonności». Śmierć jest panią wszystkich. Człowiek nie może nie oddać jej hołdu. Powodowany niepokojem o życie, jako czujny strażnik boi się śmierci. W ostatecznym rozrachunku każda jego czynność to perfumowanie fetoru, jakby próba egzorcyzmu, który przynajmniej łagodzi bolesne wspomnienie. Ale w Ewangelii wonności nie służą do zakrycia nieprzyjemnego odoru. Są przejawem miłości, radości ze spotkania z Oblubieńcem (por. Łk 7, 36-50).
w. 2: «zastały kamień odsunięty od grobu». Grób jest paszczą śmierci, która połyka wszystkich i zamyka się za wszystkimi. Ale kamień, niezłomna pieczęć jej panowania (nikt nie może go rozbić!) został odsunięty. Jest to pierwsze odkrycie paschalnego poranka. Choć bardzo wielki (Mk 16, 4) - tak wielki, że zamyka wszystkich ludzi i wszelkie ich nadzieje - jest odsunięty na zawsze! Nawet ostatnie oczekiwanie człowieka zawiódł ten Bóg, który chce pokazać swój niewiarygodny dar. Ostatnia umiera nie nadzieja, która umiera natychmiast, ale pewność śmierci, która stanowi główną trudność w rozpoznaniu Zmartwychwstałego.
w. 3: «gdy tam weszły, nie znalazły ciała Pana Jezusa». Pusty grób jest fundamentalnym faktem. Nie jest wytworem, ale warunkiem wiary paschalnej. Kobiety nie znajdują ciała.
w. 4: «i poczuły się bezradne». Zaczyna się „niewiadoma", wobec której stawać będą wszyscy ludzie na końcu historii (Łk 21, 25). Tajemnica śmierci, która przemienia się w życie, wyprowadza w pole wszelkie możliwe rozumowanie. Pusty grób Jezusa zabija najpewniejszą pewność człowieka. Jak to możliwe, że śmierć zostaje ogołocona ze swego łupu? Fakt ten nie znajduje porównania z żadnym wcześniejszym doświadczeniem. Nie znajduje żadnego wytłumaczenia. «dwaj mężczyźni». Tutaj następuje orędzie, które jako jedyne jest w stanie wyjaśnić, co się wydarzyło. Ci dwaj mężczyźni (por. Łk 10, 1), nazwani później aniołami (posłanymi, głosicielami, w. 23), są przyobleczeni jaśniejącym światłem jak przemieniony Chrystus (Łk 9, 29). Oświadczając kobietom znaczenie tej nie-obecności Jezusa (por. też Dz 1, 10n), kontynuują dzieło Gabriela (moc Boga), którego spotykamy na początku Ewangelii, a mianowicie ogłaszają „niemożliwe" dzieło Boga, który dotrzymuje swojej obietnicy.
w. 5: «ogarnął je strach». Jest to lęk kogoś, kto odczuwa obecność czegoś niezwykłego, wspólny wszystkim manifestacjom Boga. «schyliły głowy ku ziemi». Po strachu następuje oddanie czci. Objawienie Boga jest przyjęte w milczeniu pełnym szacunku i czci. «dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych?». Bóg nie jest Bogiem umarłych, ale żywych, gdyż wszyscy żyją dla Niego (Łk 20, 38). Jego obietnica rzeczywiście przewyższa wszystko (Ps 138, 2). Różni się od naszych oczekiwań jak życie od śmierci. Tylko Jego słowo jest w stanie doprowadzić nas do wyjaśnienia zagadki pustego grobu i doświadczenia Żyjącego. Uwalnia nas bowiem od naszej obsesji śmierci i kieruje nas tam, gdzie nie ośmielamy się pokładać nadziei. Usuwa z naszych oczu czarny kir, który nie pozwalał nam zobaczyć Jego daru. Orędzie najpierw wskazuje na błąd w naszych poszukiwaniach. Na czym polegają te nasze błędne poszukiwania?
w. 6: «nie ma Go tu». Grób jest pusty. Tak jak wtedy uczniowie, tak i my dzisiaj możemy pójść go zobaczyć. Znajdziemy taką samą nieobecność. Żyjący przeszedł tędy, ale nie ma Go tu. Jednakże tylko ten, kto szuka, wie, że należy szukać gdzie indziej. Każde ludzkie poszukiwanie kończy się tym stwierdzeniem: „Nie ma Go tu". Pusty grób - Boże zaprzeczenie wszelkich naszych oczekiwań - kieruje naszą myśl w nową i zaskakującą stronę. Łono matki ziemi zostało opróżnione. Zrodziło nowe życie. «zmartwychwstał». Jest to orędzie paschalne, które wyjaśniając przyczynę Jego nieobecności tutaj, objawia dar Boży. Śmierć Jezusa opróżniła grób: „Zwycięstwo po-chłonęło śmierć. Gdzież jest, o śmierci twoje zwycięstwo?" (1 Kor 15, 54-55). My również, podobnie jak uczniowie, spotyka-my Pana dzięki temu orędziu - niewiarygodnemu w równym stopniu dla nas, jak i dla nich. Sposoby doświadczenia wiary są takie same dla wszystkich. Jedyną różnicą między nami a nimi, którzy byli „świadkami naocznymi" (Łk 1, 2), jest to, że ich spotkanie było też „oglądaniem" (ww. 34. 39nn), natomiast nasze jest tylko „rozpoznaniem Go" (w. 31. 35). «przypomnijcie sobie, co wam po-wiedział». „Wspomnienie" słów Jezusa jest początkiem wszelkiego spotkania z Nim. Opowiadanie ewangeliczne, zbudowane wokół „pamiątki" eucharystycznej, jest przekazywaną aż do nas „anamnezą" tego, co On uczynił i czego nauczał (Dz 1, 1). Jest to światło pozwalające zarówno zobaczyć Go, jak i rozpoznać jako Zmartwychwstałego. Pamiętać znaczy zachowywać w sercu słowo jak Maryja (Łk 2, 19. 51). Człowiek jest tym, co pamięta. Żyje słowem, które leży mu na sercu.
w. 7: «Syn Człowieczy musi... ». Werset ten jest sercem kerygmatu ewangelicznego, streszczeniem wszystkiego, co Jezus uczynił i powiedział.
w. 8: «przypomniały sobie Jego słowa». Potwierdza się znaczenie pamięci o Jezusie. To dlatego Łukasz napisał Ewangelię.
w. 9: «wróciły od grobu». Ich droga już nie tyle prowadzi do grobu, co od niego się zaczyna. Jest to radykalne nawrócenie, przejście ze śmierci do życia. «oznajmiły to wszystko Jedenastu oraz pozostałym». Kobiety otrzymały orędzie i zaraz przekazują dalej to, w co uwierzyły. Są prototypem wierzącego. Także Jedenastu - podobnie jak inni, łącznie z nami - dochodzi do pełnego spotkania ze zmartwychwstałym Panem przez głoszenie i wspominanie Pana, które nam Go wyjaśnia.
w. 10: «były to: Maria Magdalena, Joanna i Maria, matka Jakuba. Również inne razem z nimi». Imiona te są jak podpisy świadków. Zauważmy, że występują tu tylko kobiety. W kulturze żydowskiej nie były upoważnione do składania świadectwa. Ale Bóg wybrał to, co na świecie nie jest szlachetne i co jest pogardzane (1 Kor 1, 28), gdyż z kamienia od-rzuconego uczynił kamień węgielny (Łk 20, 17 = Ps 118, 22).
w. 11: «wydały się im niedorzeczne». Orędzie paschalne jest dla wszystkich absurdalne. Słowa te wydawały się puste nie tylko Ateńczykom (Dz 17, 32), ale już wcześniej samym apostołom. Festus również zawoła do Pawła, który głosił Chrystusa zmartwychwstałego: „Tracisz rozum, Pawle, wielka nauka doprowadza cię do utraty rozsądku" (Dz 26, 24). Wszyscy muszą stawić czoło temu samemu problemowi, co kobiety u grobu. «że nie uwierzyli». Niedowierzanie to etap obowiązkowy dla wszystkich. W dalszym fragmencie zobaczymy drogę od niedowierzania do wiary. Użycie czasu imperfectum wskazuje, że to niedowierzanie trwa dalej.
w. 12: «Piotr jednak wstał i pobiegł do grobu». Również Piotr pokonuje tę samą drogę, co kobiety. Po nim uczynią to niezliczone zastępy pielgrzymów. Wszyscy stwierdzą tę samą rzeczywistość: „Nie ma Go tu!". Pusty grób dla wszystkich i na zawsze wyzeruje wszelką pewność śmierci i postawi wobec tajemnicy, którą odsłonić może tylko orędzie. «nachylając się, zobaczył jedynie płótna». W grobie nie ma już ciała zmarłego, ale tylko szaty śmierci. Są one znakiem triumfu nad tą, która panował nad wszystkimi. Wreszcie została pokonana ta, co zawsze zwyciężała! «zdumiony tym, co się stało». Miejscem rozpoznania Żyjącego nie jest grób, lecz dom, gdzie On sam łamie swoje słowo i chleb dla wszystkich braci. «wrócił do siebie». Niedowierzanie musi otworzyć się na zdumienie, aby nie zamknąć się na dar Tego, „który mocą działającą w nas może uczynić nieskończenie więcej niż to, o co my prosimy czy rozumiemy" (Ef 3, 20).
Tekst: Niedziela.pl, Medytacja: Wons, Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Łukasza, s. 830-834
Wigilia Paschalna – 2025.04.19
Wieki Piątek 2024.03.29
PIERWSZE CZYTANIE
Iz 52, 13 – 53, 12 Przebity za nasze grzechy
Czytanie z Księgi proroka Izajasza
Oto się powiedzie mojemu Słudze, wybije się, wywyższy i bardzo wyrośnie. Jak wielu osłupiało na Jego widok – tak nieludzko został oszpecony Jego wygląd i postać Jego była niepodobna do ludzi – tak mnogie narody się zdumieją, królowie zamkną przed Nim usta, bo ujrzą coś, czego im nigdy nie opowiadano, i pojmą coś niesłychanego. Któż uwierzy temu, co usłyszeliśmy? Komu się ramię Pańskie objawiło?
On wyrósł przed nami jak młode drzewo i jakby korzeń z wyschniętej ziemi. Nie miał On wdzięku ani też blasku, aby chciano na Niego popatrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał. Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarz zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic.
Lecz On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści, a my uznaliśmy Go za skazańca, chłostanego przez Boga i zdeptanego. Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła na Niego chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze uzdrowienie.
Wszyscy pobłądziliśmy jak owce, każdy z nas się zwrócił ku własnej drodze, a Pan obarczył Go winami nas wszystkich. Dręczono Go, lecz sam pozwolił się gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak On nie otworzył ust swoich.
Po udręce i sądzie został usunięty; a kto się przejmuje Jego losem? Tak! Zgładzono Go z krainy żyjących; za grzechy mego ludu został zbity na śmierć. Grób Mu wyznaczono między bezbożnymi, i w śmierci swej był na równi z bogaczem, chociaż nikomu nie wyrządził krzywdy i w Jego ustach kłamstwo nie postało.
Spodobało się Panu zmiażdżyć Go cierpieniem. Jeśli On wyda swe życie na ofiarę za grzechy, ujrzy potomstwo, dni swe przedłuży, a wola Pańska spełni się przez Niego. Po udrękach swej duszy ujrzy światło i nim się nasyci. Sprawiedliwy mój Sługa usprawiedliwi wielu, ich nieprawości On sam dźwigać będzie.
Dlatego w nagrodę przydzielę Mu tłumy, i posiądzie możnych jako zdobycz za to, że siebie na śmierć ofiarował i policzony został pomiędzy przestępców. A On poniósł grzechy wielu i oręduje za przestępcami.
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY
Ps 31 (30), 2 i 6. 12ab i 13. 15-16. 17 i 25 (R.: por. Łk 23, 46)
Refren: Ojcze, w Twe ręce składam ducha mego.
Panie, do Ciebie się uciekam, †
niech nigdy nie doznam zawodu, *
wybaw mnie w sprawiedliwości Twojej!
W ręce Twoje powierzam ducha mego, *
Ty mnie odkupisz, Panie, wierny Boże.
Refren.
Stałem się przykładem hańby †
dla wszystkich mych wrogów, *
dla sąsiadów przedmiotem odrazy.
Zapomnieli o mnie w sercach jak o zmarłym, *
stałem się jak wyrzucone naczynie.
Refren.
Ja zaś pokładam ufność w Tobie, Panie, *
i mówię: «Ty jesteś moim Bogiem».
W Twoim ręku są moje losy, *
wyrwij mnie z rąk wrogów i prześladowców.
Refren.
Niech Twoje oblicze zajaśnieje nad Twym sługą, *
wybaw mnie w swoim miłosierdziu.
Bądźcie dzielni i mężnego serca, *
wszyscy, którzy ufacie Panu.
Refren.
DRUGIE CZYTANIE
Hbr 4, 14-16; 5, 7-9 Chrystus stał się sprawcą zbawienia dla wszystkich, którzy Go słuchają
Czytanie z Listu do Hebrajczyków
Mając arcykapłana wielkiego, który przeszedł przez niebiosa, Jezusa, Syna Bożego, trwajmy mocno w wyznawaniu wiary. Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz poddanego próbie pod każdym względem podobnie jak my – z wyjątkiem grzechu. Przybliżmy się więc z ufnością do tronu łaski, abyśmy doznali miłosierdzia i znaleźli łaskę pomocy w stosownej chwili.
Chrystus bowiem z głośnym wołaniem i płaczem za swych dni doczesnych zanosił gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i został wysłuchany dzięki swej uległości.
I chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają.
Oto słowo Boże.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ
Por. Flp 2, 8-9
Aklamacja: Chwała Tobie, Królu wieków.
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.
Aklamacja: Chwała Tobie, Królu wieków.
EWANGELIA
J 18, 1 – 19, 42
Męka naszego Pana Jezusa Chrystusa według Świętego Jana
+ – słowa Chrystusa
E. – słowa Ewangelisty
I. – słowa innych osób pojedynczych
T. – słowa kilku osób lub tłumu
Pojmanie Jezusa
E. Po wieczerzy Jezus wyszedł z uczniami swymi za potok Cedron. Był tam ogród, do którego wszedł On i Jego uczniowie. Także i Judasz, który Go wydał, znał to miejsce, bo Jezus i uczniowie Jego często się tam gromadzili. Judasz, otrzymawszy kohortę oraz strażników od arcykapłanów i faryzeuszów, przybył tam z latarniami, pochodniami i bronią. A Jezus, wiedząc o wszystkim, co miało na Niego przyjść, wyszedł naprzeciw i rzekł do nich: + Kogo szukacie? E. Odpowiedzieli Mu: T. Jezusa z Nazaretu. E. Rzekł do nich Jezus: + Ja jestem. E. Również i Judasz, który Go wydał, stał między nimi. Skoro więc Jezus rzekł do nich: Ja jestem, cofnęli się i upadli na ziemię. Powtórnie ich zapytał: + Kogo szukacie? E. Oni zaś powiedzieli: T. Jezusa z Nazaretu. E. Jezus odrzekł: + Powiedziałem wam, że Ja jestem. Jeżeli więc Mnie szukacie, pozwólcie tym odejść. E. Stało się tak, aby się wypełniło słowo, które wypowiedział: Nie utraciłem żadnego z tych, których Mi dałeś. Wówczas Szymon Piotr, który miał miecz, dobył go, uderzył sługę arcykapłana i odciął mu prawe ucho. A słudze było na imię Malchos. Na to rzekł Jezus do Piotra: + Schowaj miecz do pochwy. Czyż nie mam wypić kielicha, który Mi podał Ojciec?
Przed Annaszem. Zaparcie się Piotra
E. Wówczas kohorta oraz trybun razem ze strażnikami żydowskimi pojmali Jezusa, związali Go i zaprowadzili najpierw do Annasza. Był on bowiem teściem Kajfasza, który owego roku pełnił urząd arcykapłański. Właśnie Kajfasz poradził Żydom, że lepiej jest, aby jeden człowiek zginął za naród.
A szedł za Jezusem Szymon Piotr razem z innym uczniem. Uczeń ten był znany arcykapłanowi i dlatego wszedł za Jezusem na dziedziniec pałacu arcykapłana, natomiast Piotr zatrzymał się przed bramą, na zewnątrz. Wszedł więc ów drugi uczeń, znany arcykapłanowi, pomówił z odźwierną i wprowadził Piotra do środka. A służąca odźwierna rzekła do Piotra: I. Czy może i ty jesteś jednym spośród uczniów tego człowieka? E. On odpowiedział: I. Nie jestem. E. A że było zimno, strażnicy i słudzy, rozpaliwszy ognisko, stali przy nim i grzali się. Wśród nich stał także Piotr i grzał się przy ogniu.
Arcykapłan więc zapytał Jezusa o Jego uczniów i o Jego naukę. Jezus mu odpowiedział: + Ja przemawiałem jawnie przed światem. Nauczałem zawsze w synagodze i w świątyni, gdzie się gromadzą wszyscy Żydzi. Potajemnie zaś nie nauczałem niczego. Dlaczego Mnie pytasz? Zapytaj tych, którzy słyszeli, co im mówiłem. Przecież oni wiedzą, co powiedziałem. E. Gdy to rzekł, jeden ze sług stojących obok spoliczkował Jezusa, mówiąc: I. Tak odpowiadasz arcykapłanowi? E. Odrzekł Mu Jezus: + Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz? E. Następnie Annasz wysłał Go związanego do arcykapłana Kajfasza.
A Szymon Piotr stał i grzał się przy ogniu. Powiedzieli wówczas do niego: T. Czy i ty nie jesteś jednym z Jego uczniów? E. On zaprzeczył, mówiąc: I. Nie jestem. E. Jeden ze sług arcykapłana, krewny tego, któremu Piotr odciął ucho, rzekł: I. Czyż nie ciebie widziałem razem z Nim w ogrodzie? E. Piotr znowu zaprzeczył i zaraz zapiał kogut.
Przed Piłatem
Od Kajfasza zaprowadzili Jezusa do pretorium. A było to wczesnym rankiem. Oni sami jednak nie weszli do pretorium aby się nie skalać i móc spożyć Paschę. Dlatego Piłat wyszedł do nich na zewnątrz i rzekł: I. Jaką skargę wnosicie przeciwko temu człowiekowi? E. W odpowiedzi rzekli do niego: T. Gdyby to nie był złoczyńca, nie wydalibyśmy Go tobie. E. Piłat więc rzekł do nich: I. Weźcie Go sobie i osądźcie według swojego prawa. E. Odpowiedzieli mu Żydzi: T. Nam nie wolno nikogo zabić. E. Tak miało się spełnić słowo Jezusa, w którym zapowiedział, jaką śmiercią miał umrzeć.
Przesłuchanie
Wtedy Piłat powtórnie wszedł do pretorium, a przywoławszy Jezusa, rzekł do Niego: I. Czy Ty jesteś Królem żydowskim? E. Jezus odpowiedział: + Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie? E. Piłat odparł: I. Czy ja jestem Żydem? Naród twój i arcykapłani wydali mi Ciebie. Co uczyniłeś? E. Odpowiedział Jezus: + Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd. E. Piłat zatem powiedział do Niego: I. A więc jesteś królem? E. Odpowiedział Jezus: + Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu. E. Rzekł do Niego Piłat: I. Cóż to jest prawda? E. To powiedziawszy, wyszedł ponownie do Żydów i rzekł do nich: I. Ja nie znajduję w Nim żadnej winy. Jest zaś u was zwyczaj, że na Paschę uwalniam wam jednego więźnia. Czy zatem chcecie, abym wam uwolnił Króla żydowskiego? E. Oni zaś powtórnie zawołali: T. Nie tego, lecz Barabasza! E. A Barabasz był rozbójnikiem.
„Oto człowiek”
Wówczas Piłat zabrał Jezusa i kazał Go ubiczować. A żołnierze, uplótłszy koronę z cierni, włożyli Mu ją na głowę i okryli Go płaszczem purpurowym. Potem podchodzili do Niego i mówili: T. Witaj, Królu żydowski! E. I policzkowali Go. A Piłat ponownie wyszedł na zewnątrz i przemówił do nich: I. Oto wyprowadzam Go wam na zewnątrz, abyście poznali, że ja nie znajduję w Nim żadnej winy. E. Jezus więc wyszedł na zewnątrz w koronie cierniowej i płaszczu purpurowym. Piłat rzekł do nich: I. Oto Człowiek. E. Gdy Go ujrzeli arcykapłani i słudzy, zawołali: T. Ukrzyżuj! Ukrzyżuj! E. Rzekł do nich Piłat: I. Zabierzcie Go i sami ukrzyżujcie! Ja bowiem nie znajduję w Nim winy. E. Odpowiedzieli mu Żydzi: T. My mamy Prawo, a według Prawa powinien On umrzeć, bo sam siebie uczynił Synem Bożym.
E. Gdy Piłat usłyszał te słowa, jeszcze bardziej się uląkł. Wszedł znów do pretorium i zapytał Jezusa: I. Skąd Ty jesteś? E. Jezus jednak nie dał mu odpowiedzi. Rzekł więc Piłat do Niego: I. Nie chcesz ze mną mówić? Czy nie wiesz, że mam władzę uwolnić Ciebie i mam władzę Ciebie ukrzyżować? E. Jezus odpowiedział: + Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdyby ci jej nie dano z góry. Dlatego większy grzech ma ten, który Mnie wydał tobie. E. Odtąd Piłat usiłował Go uwolnić. Żydzi jednak zawołali: T. Jeżeli Go uwolnisz, nie jesteś przyjacielem cezara. Każdy, kto się czyni królem, sprzeciwia się cezarowi.
Wyrok
E. Gdy więc Piłat usłyszał te słowa, wyprowadził Jezusa na zewnątrz i zasiadł na trybunale, na miejscu zwanym Lithostrotos, po hebrajsku Gabbata. Był to dzień Przygotowania Paschy, około godziny szóstej. I rzekł do Żydów: I. Oto wasz król! E. A oni krzyczeli: T. Precz! Precz! Ukrzyżuj Go! E. Piłat powiedział do nich: I. Czyż króla waszego mam ukrzyżować? E. Odpowiedzieli arcykapłani: T. Poza cezarem nie mamy króla. E. Wtedy więc wydał Go im, aby Go ukrzyżowano.
Droga krzyżowa i ukrzyżowanie
Zabrali zatem Jezusa. A On sam, dźwigając krzyż, wyszedł na miejsce zwane Miejscem Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota. Tam Go ukrzyżowano, a z Nim dwóch innych, z jednej i drugiej strony, pośrodku zaś Jezusa. Wypisał też Piłat tytuł winy i kazał go umieścić na krzyżu. A było napisane: Jezus Nazarejczyk, Król żydowski. Napis ten czytało wielu Żydów, ponieważ miejsce, gdzie ukrzyżowano Jezusa, było blisko miasta. A było napisane w języku hebrajskim, łacińskim i greckim. Arcykapłani żydowscy mówili do Piłata: T. Nie pisz: Król żydowski, ale że On powiedział: Jestem Królem żydowskim. E. Odparł Piłat: I. Com napisał, napisałem.
E. Żołnierze zaś, gdy ukrzyżowali Jezusa, wzięli Jego szaty i podzielili na cztery części, dla każdego żołnierza jedna część; wzięli także tunikę. Tunika zaś nie była szyta, ale cała tkana od góry do dołu. Mówili więc między sobą: T. Nie rozdzierajmy jej, ale rzućmy o nią losy, do kogo ma należeć. E. Tak miały się wypełnić słowa Pisma: Podzielili między siebie szaty moje, a o moją suknię rzucili losy. To właśnie uczynili żołnierze.
Testament dany z krzyża
A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: + Niewiasto, oto syn Twój. E. Następnie rzekł do ucznia: + Oto Matka twoja. E. I od tej godziny uczeń wziął ją do siebie.
Śmierć Jezusa
Potem Jezus świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł: + Pragnę. E. Stało tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę nasączoną octem i do ust Mu podano. A gdy Jezus skosztował octu, rzekł: + Dokonało się! E. I skłoniwszy głowę, oddał ducha.
Wszyscy klękają i przez chwilę zachowują milczenie.
Przebicie serca
Ponieważ był to dzień Przygotowania, aby zatem ciała nie pozostawały na krzyżu w szabat – ów bowiem dzień szabatu był wielkim świętem – Żydzi prosili Piłata, żeby ukrzyżowanym połamano golenie i usunięto ich ciała. Przyszli więc żołnierze i połamali golenie tak pierwszemu, jak i drugiemu, którzy z Nim byli ukrzyżowani. Lecz gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu goleni, tylko jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok, a natychmiast wypłynęła krew i woda. Zaświadczył to ten, który widział, a świadectwo jego jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy wierzyli. Stało się to bowiem, aby się wypełniło Pismo: Kość jego nie będzie złamana. I znowu w innym miejscu mówi Pismo: Będą patrzeć na Tego, którego przebili.
Złożenie Jezusa do grobu
Potem Józef z Arymatei, który był uczniem Jezusa, lecz krył się z tym z obawy przed Żydami, poprosił Piłata, aby mógł zabrać ciało Jezusa. A Piłat zezwolił. Poszedł więc i zabrał Jego ciało. Przybył również i Nikodem, ten, który po raz pierwszy przyszedł do Jezusa nocą, i przyniósł około stu funtów mieszaniny mirry i aloesu. Zabrali więc ciało Jezusa i owinęli je w płótna razem z wonnościami, stosownie do żydowskiego sposobu grzebania. A w miejscu, gdzie Go ukrzyżowano, był ogród, w ogrodzie zaś nowy grób, w którym jeszcze nie złożono nikogo. Tam to więc, ze względu na żydowski dzień Przygotowania, złożono Jezusa, bo grób znajdował się w pobliżu. Oto słowo Pańskie.
MEDYTACJA KONTEMPLOWAĆ KONAJĄCEGO JEZUSA
O co proszę? O łaskę kontemplacji Ukrzyżowanego i przemianę mojego serca.
Postaram się zaplanować moją medytację w kaplicy lub w kościele przy ciemnicy. Jeżeli będzie to możliwe, najlepiej o godz. 15.00. Będę chciał towarzyszyć Jezusowi w godzinach Jego męki, konania i śmierci. Wpatrzę się w Ukrzyżowanego.
Skupię się na Jego konaniu i śmierci. Stanę pod krzyżem razem z Maryją. Przytulę się do Niej i będę prosił, aby pomogła mi w ciszy kontemplować umierającego Jezusa. Będę razem z Nią zgłębiał ostatnie Jego słowa.
„Niewiasto, oto Syn Twój" (ww. 19, 26). Spotkam się ze spojrzeniem Jezusa. Patrzy na mnie z miłością, omdlały. Kona i myśli o mnie. Oddaje mnie swojej Matce. Będę kontemplował Jego miłość.
„Oto Matka twoja" (w. 27). Jezus żyje w cierpiącym sercu Maryi. W Niej mogę zawsze Go odnaleźć. Wpatrzę się z miłością w Maryję i z Nią będę wpatrywał się w Jezusa.
„Pragnę" (w. 28). Zatrzymam się dłużej przy wezwaniu Jezusa. Będę je zgłębiał i prosił Go, aby objawiał mi swoje pragnienie, bym się nim nasycał i żył według Jego pragnienia. Oddam Mu moje złe przyzwyczajenia, z powodu których cierpi i kona.
„Wykonało się" (w. 30). Utkwię mój wzrok w Jezusie, który skonał. Zobaczę Jego przebite serce (w. 34). Będę trwał przez dłuższy czas w skupieniu i powtarzał w sercu: „To wszystko uczynił dla mnie!". Potem: „Kocham Cię, Jezu".
Podejdę do Maryi, która tuli w ramionach martwego Jezusa. Będę prosił Ją, aby przytuliła mnie razem z Nim. Wyznam: „Matko, naucz mnie wierności i miłości do Jezusa aż po śmierć".
KOMENTARZ
Lektura tekstu
W. 1. „To powiedziawszy". Opowiadanie o męce złączone jest z „tymi rzeczami", które Jezus dopiero co wyłożył w modlitwie do Ojca (r. 17) i w testamencie przekazanym uczniom (r. 13-16). To, co powiedział, zwłaszcza w rozdziale 13 i 17, jest Słowem, z którego wypływa dalszy ciąg Ewangelii objawiający Chwałę. Stanowi też wprowadzenie i komentarz, które daje czytelnikowi światło, aby ją zrozumieć. „Jezus wyszedł" (por. w. 4). Czasownik ten zastosowany do Jezusa, wskazuje Jego wyjście od Ojca (por. 8,42; 13,3; 16,27.30; 17,28), który Go posłał dla zbawienia świata (3,16). Również Judasz „wyszedł" w „noc" (13,30). Teraz Jezus, światłość świata (8,12) wychodzi, aby wkroczyć w noc świata, gdzie spotyka Judasza i jego braci. Wychodzi, aby zanurzyć się w ciemności, w śmierci. Jest Słowem stwórczym, które wyszło od Boga, do którego nie powróci, zanim nie dopełni misji, dla której zostało posłane (por. Iz 55,11). „z uczniami swymi". Uczniowie nie są jeszcze z Nim, ale On jest już z nimi: są braćmi, których dał Mu Ojciec. Jest z nimi w mieście, aby zabrać ich ze sobą do Ogrodu. Tam był Adam, gdy przebywał z Bogiem. „za potok Cedron". Jezus wychodzi za potok Cedron jak król Dawid uciekający przed tymi, którzy chcą go zabić (por. 2Sm 15,14.22nn), opuszczając miasto. Powróci tam, aby zostać ogłoszony i intronizowany jako król przez tych, którzy chcą go wyeliminować. W taki sposób nowy Abel będzie na swój sposób panował nad miastem założonym przez swego brata Kaina. Aluzja do Dawida podkreśla godność królewską Jezusa Nazarejczyka, korzenia Jessego (Iz 11,10), który objawi się właśnie przez swą mękę. „Był tam ogród". Ojcowie Kościoła widzieli tu aluzję do ogrodu rajskiego, w którym Bóg umieścił człowieka. Tam rozpoczęła się zagłada, tu rozpoczyna się zbawienie. W Edenie doszło do konfrontacji prawdy z kłamstwem. Przez oszustwo zwyciężyło kłamstwo. Tu światłość ukazuje się w ciemności i pozwała zobaczyć oszustwo. Objawienie Chwały rozpoczyna się w tym ogrodzie Getsemani, położonym na wschód od miasta. Na zachód od miasta znajduje się Golgota, inny ogród, gdzie król wyniesiony ponad ziemię i złożony w ziemi, zaowocuje życiem w łonie śmierci. Obydwa ogrody znajdują się poza murami. W przejściu z jednego do drugiego Jezus dokonuje swojej Paschy. Jest przecież Barankiem, którego krew chroni naród od wyniszczenia (Wj 12,13). Jest to „Pascha Pana", noc, w której odbywa sprawiedliwość nad wszystkimi bogami: on jest Panem (por. Wj 12,11n). „do którego wszedł". Jezus wyszedłszy od Ojca, wchodzi do Ogrodu, aby dopełnić swojej misji i uwolnić człowieka. „On i Jego uczniowie". Nie mówi się, że uczniowie wchodzą „z nim". Jeśli nawet Jezus jest z nimi (por. w. 2), to oni nie są z Nim. W rzeczywistości Piotr, ich reprezentant, niesie z sobą miecz, jak ci, którzy chcą pojmać Jezusa. Myśli jeszcze zgodnie z logiką Kaina. Dlatego pozostawią Go samego (16,32). W. 2. „Także i Judasz, który Go wydał, znał to miejsce". Ogród ów jest „miejscem". Określenie związane jest ze świątynią, „miejscem" w ścisłym tego słowa znaczeniu, gdzie mieszka Bóg (por. 4,20). Przywołuje na myśl „miejsce", gdzie Jezus uzdrawia człowieka chromego (5,13), „miejsce", gdzie daje chleb (6,10), „miejsce", które Syn przygotowuje nam u Ojca (14,2), „miejsce" Golgoty, gdzie dokonuje się objawienie Boga miłości (19,17), „miejsce" ogrodu (19,41), gdzie ziarno pszeniczne upadłszy w ziemię, przynosi plon obfity (12,24). „bo Jezus i uczniowie Jego często się tam gromadzili". Do tego ogrodu przychodził Jezus wraz ze swymi uczniami. Jest to „miejsce" spotkań (w języku greckim synăgōgē = synagoga), gdzie On jest z nimi, aby i oni byli z Nim. Według Łukasza, w czasie swego pobytu w Jerozolimie, Jezus spędzał noc na Górze Oliwnej (Łk 21,37), gdzie udał się jak zwykle także po ostatniej wieczerzy (Łk 22,39). W. 3. „Judasz". Kiedy Jezus wszedł do ogrodu wraz ze swymi uczniami, wchodzi na scenę również Judasz z gromadą wrogów. Gdzie są synowie światłości (por. 12,36), gdy wchodzi ten, który wyszedł w ciemność wraz z tymi, którzy są jej ofiarami. Jezus sam polecił Judaszowi, aby czynił rychło to, co zamierza uczynić (13,27) W ogrodzie dochodzi do spotkania Słowa, które wszystko stwarza, z kłamstwem zadomowionym Judaszu podobnie jak w Adamie, które wszystko niszczy. Judasz, za którym podążają inni, jest „aktorem", nie „autorem" tego, co się dokonuje. Auto-rem jest szatan, który wszedł w niego (por. 13,2.27) i w tych, którzy dali mu posłuch. Dramat jednak nie zakończył się: jest to historia otwarta. W ogrodzie, poza autorem zła, jest także autor dobra, który jest reżyserem. Ostatnie słowo należy do Słowa, początku i końca wszystkiego, które wszystko prowadzi do przewidzianego dobra (por. Rz 8,28). „otrzymawszy kohortę". Według niektórych chodzi o 1/3 kohorty, według innych o całą kohortę, która składała się od 600 do 1000 ludzi (760 piechurów i 240 jeźdźców), kierowaną przez „chiliarchę" (chĭlīărchŏs = dowódca nad tysiącem ludzi, por. w. 12). U Synoptyków mowa jest o anonimowym tłumie. U Jana natomiast występują oddziały rzymskie, różne od straży wysłanych przez arcykapłanów i faryzeuszy. Jezus, Zbawiciel świata (4,42; por. 3,16n), spotyka się ze wszystkimi, dalekimi i bliskimi, zjednoczonymi przeciwko Niemu: „Zeszli się bowiem rzeczywiście w tym mieście przeciw świętemu Słudze Twemu, Jezusowi, którego namaściłeś, Herod i Poncjusz Piłat z po-ganami i pokoleniami Izraela, aby uczynić to, co ręka Twoja i myśl zamierzyły" (Dz 4,27n). Wielka liczba żołnierzy rzymskich uwidacznia ogromną nienawiść świata skierowaną przeciw Temu, który dźwiga grzech świata (1,29). Niewspółmierna przemoc wskazuje na potęgę miłości i ukazuje blask Chwały. Wymieniając żołnierzy będących w służbie cesarza, podkreślona zostaje na mocy kontrastu powszechna godność królewska Jezusa, Nazarejczyka. On rzeczywiście stawia czoło władcy tego świata, który nie ma żadnej władzy nad Nim (14,30): teraz zostanie on zdetronizowany. „strażników od arcykapłanów i faryzeuszów". Arcykapłani i faryzeusze wysyłają wraz z oddziałami rzymskimi także uzbrojone sługi, przydzielone do strzeżenia świątyni (por. 7,30.32.44n). „przybył tam". Gdzie znajduje się Adam, interweniuje wąż, gdzie jest Jezus wraz ze swymi uczniami, na-stępuje koncentracja mocy zła pod przewodnictwem Judasza, w serce którego wszedł szatan (13,27). „z latarniami, pochodniami i bronią". W innych Ewangeliach przychodzą z „mieczami i kijami" (Mk 14,43 par.), aby pochwycić Tego, który sprzedany został za pieniądze (por. Mk 14,11 par.) i wydany pocałunkiem (por. Mk 14,44 par.). Pieniądze, miecze, kije i puchary (= rodzina, zażyłość, pocałunek) są kartami, którymi człowiek gra od zawsze i ryzykuje życie: są to środki, za pomocą których bierze w posiadanie wszystko, pisząc monotonną historię przewrotności, którą przekazu-ją potomnym książki i kroniki. Jan, oprócz mieczy i kijów, wymienia „latarnie i pochodnie", które mają za za-danie oświetlać. Te światła w nocy ukazują, o co toczy się gra: konfrontacja między światłem i ciemnością, prawdą i kłamstwem, miłością i nienawiścią, życiem i śmiercią. Sugerują także w sposób widoczny, po której stronie jest zwycięstwo. Co może przydarzyć się ciemnościom, jeśli biorą światłość świata (por. w. 12)? W. 4. „A Jezus wiedząc o wszystkim, co miało na Niego przyjść" (por. 13,1.3.11. 18). Zna dobrze zło, które zwali się na Niego, zna sprzeciwy braci przeciwko miłości Ojca. „wyszedł naprzeciw" (por. w. 1). Ten, który w swym wcieleniu wyszedł od Ojca, teraz w ogrodzie wychodzi naprzeciwko braci pogrążonych w nocy. „Kogo szukacie?" „Czego szukacie" to pierwsze słowa Jezusa skierowane do uczniów (1,38). Wiedzą już, dzięki wskazówce udzielonej przez Jana Chrzciciela, że jest On Barankiem Bożym. Chcą wiedzieć gdzie „mieszka", aby przebywać z Nim (por. 1,39nn). Tu natomiast pytanie brzmi „Kogo szukacie?" Takie samo pytanie postawi Jezus po zmartwychwstaniu Magdalenie, która nie rozpoznaje w ogrodniku Tego, który został ukrzyżowany (20,15). Żadne poszukiwanie nie pozostaje daremne: bez względu na to, czy wynika z miłości, czy z nienawiści, ma na celu życie lub śmierć. W. 5. „Odpowiedzieli Mu: Jezusa z Nazaretu". Wyrażenie „Jezus Nazarejczyk" pojawi się na krzyżu z wyjaśnieniem, że jest to „Król żydowski" (19,19). Czytelnikowi przypomina Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy, Jezusa, syna Józefa z Nazaretu (por. 1,45), którego Natanael uznaje za syna Bożego, króla Izraela (1,49). Określenie „z Nazaretu", „Nazarejczyk", które z racji swego brzmienia przywodzi na myśl Nazaret, ma powiązanie z hebrajskim neser = odrośl, gałązka. Jest to różdżka z pnia Jessego, odrośl z jego korzeni, która przyniesie światu błogosławieństwo Boże (Iz 11,1nn). Przywołuje na myśl „Odrośl" Dawidową (Jr 23,5; 33,15), sługę-Odrośl wysłanego przez Boga (Za 3,8), który odbuduje świątynię Pańską (Za 6,12). Teksty te stosowane były do Mesjasza, króla obiecanego przez Boga. Także dla Mateusza na Jezusie z Nazaretu, „nazwanym Nazarejczykiem", wypełnia się to, co zostało zapowiedziane przez Proroków (Mt 2,23). Temat męki to temat królewskiej godności Pana, która objawia się wszystkim narodom. Na krzyżu przybity zostanie tytuł królewski w języku hebrajskim, łacińskim i greckim, czytelny dla wszystkich (19,19n). Tu, jak później u Piłata, przeciwnicy uznają Jezusa za króla (3. 33-38). „Rzekł do nich Jezus: Ja jestem". W tekście wyrażenie to zachodzi trzykrotnie (w. 5.6.8). Tu oznacza: Ja jestem Jezusem, Nazarejczykiem, którego wy szukacie". Jezus potwierdza swoją tożsamość Nazarejczyka, króla żydowskiego. Ale stwierdza, że jest królem w nowy sposób: jest JA-JESTEM, Panem, który króluje. Wyrażenie bowiem przywołuje na myśl Jego tożsamość boską: „Zanim Abraham stał się, JA-JESTEM" (8,58; por. 8,28). U synoptyków Jezus proklamuje „JA-JESTEM podczas procesu przed sanhedrynem (por. Mk 14,62 par.). Wyrażenie stanowi jakby echo objawienia Pana wybawcy z Egiptu (por. Wj 3,14): „Ja, któremu na imię JAHWE, chwały mojej nie odstąpię nikomu innemu" (Iz 42,8; por. Iz 43,18). Jest to imię Pana, którego wszyscy poznają od najmniejszego do największego, ponieważ odpuści im występki, zawierając nowe przymierze oraz dając no-we serce (por. Jr 31,31-34). Również i Judasz, który Go wydał, stał między nimi. Judasz znajduje się nie „obok" Jezusa (por. 17,24), ale „obok" Jego nieprzyjaciół. Pojawia się po raz ostatni podczas tej nocy, gdy słucha „JA-JESTEM". Później, porażony światłem, znika ze sceny. Jan celowo nie mówi już więcej o nim, w odróżnieniu od Mateusza (por. Mt 17,3-10). Cóż pozo-staje z ciemności, gdy ogarnia ją światło? W. 6. „Skoro więc rzekł do nich: «Ja jestem», cofnęli się i upadli na ziemię". Przed Panem wrogowie cofają się i padają na ziemię (por. Ps 27,2; 35,4; 56,10). Jest to gest adoracji i pod-dania się wroga Synowi Bożemu, jak to czynią demony w innych Ewangeliach. Władca tego świata nie ma żadnej władzy nad Nim (14,30). Jezus z własnej woli wydaje siebie, wyrzucając w ten sposób władcę z tego świata (por. 12,31-33). Krzyż Jezusa nie jest finałem złoczyńcy opuszczonego przez Boga. Jest zwycięskim objawieniem Chwały, która zakryta w pierwszym ogrodzie, tu się odkrywa. Nieprzyjaciel, który oszukał, wycofuje się i upada przed Jezusem pokonany przez prawdę. W. 7. „Powtórnie ich zapytał: Kogo szukacie?" Jezus powtarza pytanie i otrzymuje taką samą odpowiedź (por. w. 5). Powtórka ma na celu podkreślenie tożsamości Jezusa jako Nazarejczyka, kładąc nacisk na Jego królewską godność. Ujawniać się ona będzie coraz pełniej aż do doskonałego wypełnienia, gdy zostanie intronizowany i wyda swój sąd. W. 8. „Powiedziałem wam, że Ja jestem". Jezus z naciskiem podkreśla, że jest Nazarejczykiem mówiąc „JA-JESTEM". Jest Panem wszechświata, który wszystko stwarza i wszystkim kieruje według swej woli miłości. „Jeżeli więc Mnie szukacie, pozwólcie tym odejść!" Jezus jest dobrym Pasterzem, który oddaje swoje życie, aby ocalić owieczki przed wilkami, złodziejami i rozbójnikami (por. 10,1nn). Nakazuje, aby uczniowie mogli odejść. W taki sam sposób powiedział do Łazarza, który dopiero co wyszedł z grobu („pozwólcie mu chodzić" (11,44). „Odejście" u Jana oznacza drogę Jezusa do Ojca. Gdyby teraz uczniowie zostali po-chwyceni, w przeciwieństwie do Niego, nie mogliby „odejść". Nie są jeszcze w stanie podążać za Nim. Pójdą za Nim później (por. 13.33.36). W rzeczywistości, jak Piotr, nie zrozumieli jeszcze Chwały Tego, który obmywa nogi (por. 137,37n). Myślą jeszcze jak nieprzyjaciel (por. w. 10). W. 9. „aby się wypełniło słowo, które wypowiedział: «Nie utraciłem żadnego z tych, których Mi dałeś»". W tym momencie uczniowie, gdyby udali się za Jezusem, pogubiliby się, jak to zobaczymy odnośnie do Piotra w następnym opowiadaniu (por. w. 15.17.25-27). Jezus natomiast powiedział: „Jest wolą Tego, który Mnie posłał, abym nic nie stracił z tego wszystkiego, co Mi dał" (6,39; por. 10,28n; 17,12). Wprowadza tu Ewangelista wypowiedź Jezusa za pomocą formuły używanej do cytowania Pisma Świętego. Jego bowiem słowa posiadają boski autorytet (por. 2,22): On jest Słowem. W. 10. „Szymon Piotr, mając przy sobie miecz". Piotr nie posiada miecza o podwójnym ostrzu, jakim jest słowo Boga (por. Hbr 4,12). Posiada natomiast narzędzie przemocy, podobnie jak wrogowie Jezusa. Dlatego zaprze się Jezusa. Nie akceptuje on Chwały Mesjasza ukrzyżowanego, chociaż rozpoznał Go jako Świętego Bożego (por. 6,69). „dobył go". Grecki czasownik ᶜēlkō który przetłumaczyliśmy przez „dobył", jest taki sam, jak wówczas, gdy Jan mówi: „nikt nie przychodzi do mnie, jeśli go nie pociągnie ojciec (6,44), i „Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie" (12,32). Po Passze Piotr zamiast miecza „wyciągnie" sieci pełne ryb (por. 21,11). „uderzył sługę arcykapłana". Jest nim prawdopodobnie prefekt gwardii świątynnej, który, podobnie jak kapłani, nie mógł mieć żadnych braków fizycznych. Pośród nich wyliczone jest również obcięte ucho, które czyni twarz zdeformowaną (por. Kpł 21,18). „odciął mu prawe ucho". Ten fakt oznacza symbolicznie upadek funkcji Malchosa i jego zwierzchników, czyniąc aluzję do nowego kapłaństwa. Podczas konsekracji kapłana namaszczano jego prawe ucho krwią baranka (por. Wj 29,20). Pomijając możliwe znaczenia gest Piotra ukazuje, że również on stosuje przemoc. Jednak nie zwycięża się zła w taki sposób: nie można dochodzić sprawiedliwości przemocą (por. Syr 20,4). Piotr, nie zdając sobie z tego sprawy, występu-je przeciwko Jezusowi i wkrótce się Go wyprze. Gdy Jezus mówi „JA-JESTEM", Piotr powie „NIE-JESTEM" (w. 17.25). Ponadto ucho jest organem słuchu. Gest Piotra to wieczne proroctwo. Także jego następcy, gdy pożądają władzy i stosują przemoc, są podobni do niego: nie przyjmują Mesjasza ukrzyżowanego i zamiast nieść słowo zbawienia, pozbawiają możliwości słuchania go. „słudze było na imię Malchos". Malchos posiada ten sam rdzeń co melek, co oznacza król. W. 11. „Rzekł Jezus do Piotra: Schowaj miecz do pochwy". Używając miecza Piotr pragnie mesjanizmu, który narzuca się siłą oręża. Jest przeciwny godności królewskiej Jezusa, Syna, który daje swoje życie za braci: jest dlań kamieniem obrazy, bo nie myśli po Bożemu, lecz po ludzku (por. Mt 16,23). Jego zatwardziałość przeciwstawiona jest trwałości kamienia odrzuconego przez budujących (por. Ps 118,22; por. Mk 12,10 par.), skale, która nas zbawia (por. Ps 89,27; 95,1). Od Jordanu po Kalwarię Jezus traktuje jako szatańską pokusę to, co my uważamy za środek właściwy, a nawet konieczny, aby zrealizować nasze pragnienie dobra. On jest królem zwycięskim dlatego, że jedzie na osiołku (por. komentarz do 12,12nn). W ten sposób sprawia, że znikają konie i wozy bojowe, łamie łuki wojenne i niesie pokój od morza do morza, od jednych granic ziemi do drugich (Za 9,9n). Gdy Piotr pozwala się zwyciężyć złu, Jezus zwycięża zło dobrem (por. Rz 12,21). Używanie do „osiągnięcia dobra" tego, co dobre nie jest, jest najgorszym złem: stanowi wynaturzenie samego dobra. Ma to systematycznie miejsce częściej niż sądzimy. Jeśli ktoś ma dużo dobrej woli, nieprzyjaciel zaślepia mu umysł, aby angażował się dynamicznie i bezmyślnie w czynienie zła, które uważa za dobro. „Czyż nie mam pić kielicha, który Mi podał Ojciec?" Jest to kielich gniewu i złości, wypełniony złem świata: kielich niesprawiedliwości, który przypada do wypicia sprawiedliwemu (por. Ps 75,9). W pozostałych Ewangeliach Jezus smuci się i zmaga z propozycją przyjęcia tego kielicha (por. Mk 14,36 par.), tu Baranek Boży wyraża gotowość wypicia go (por. jednak 12,27): jest darem, jaki uczynił Mu Ojciec wraz z braćmi, których Mu dał. Picie tego kielicha to „moc", Chwała Syna, taka sama jak Ojca: miłować miłością mocniejszą od wszelkiego zła i od samej śmierci. Jest to „przykazanie", które otrzymał Syn (10,18). Wypełni je, gdy w czasie odczuwania przezeń pragnienia, dadzą Mu do picia ocet (19,30).W. 12. „Wówczas kohorta oraz trybun razem ze strażnikami żydowskimi". Kohorta (spĕīră = jednostka wojskowa, rzymski manipulus), a właściwie oddział stanowiący trzecią część kohorty lub nawet cała kohorta. Trybun (chĭlĭărchŏs—zwierzchnik nad jednostką liczącą tysiąc żołnierzy) stojący na czele kohorty rzymskiej. Strażnicy żydowscy ᶜypērětēs = sługa), są to straże świątynne (por. w. 3). „Przywódca" tego świata reprezentowany jest przez różnych przywódców i ich popleczników. Trybun wojskowy to „dowódca" nad tysiącem żołnierzy, arcykapłan to „dowódca" kapłanów. Grecki rzeczownik ᵓarchōn (zwierzchnik, dowódca) przywodzi na myśl rzeczownik ᵓarchē — „początek". Władca tego świata postawił siebie w miejsce Słowa, które jest początkiem wszystkiego (por. 1,1), czyniąc wszystkich niewolnikami. „pojmali" (= pojęli). Nie ma mowy o tym, że aresztowano lub pochwycono Jezusa. W tekście greckim mamy tu czasownik syn-lămbănō (= pojąć, począć: por. Łk 22,54; Mk 14,48; Mt 26,55). Jest to ten sam czasownik, którego używa się na poczęcie Jezusa (por. Łk 1,31). Pan od zawsze stara się, by być z człowiekiem, który od początku oddalił się od Niego. Teraz wreszcie realizuje swoje pragnienie. Właśnie dając się pojmać, osiąga swój cel: nienawiść poczyna miłość, ciemność zapłodniona zostaje światłem, śmierć życiem. Słowo „począć" stanowi klucz do odczytania aresztowania Jezusa wraz z następującą męką: ukazuje w jaki sposób wszyscy ludzie „poczynają" Boga, w inny sposób dla nich niezrozumiałego. „związali Go" (por. w. 24). Związanie czyni nieszkodliwą moc osoby związanej. Jezus związany, objawia moc swej miłości: jest niezdolny szkodzić nikomu, wydaje siebie wszystkim. W. 13. „i zaprowadzili najpierw do Annasza. Był on bowiem teściem Kajfasza, który owego roku pełnił urząd arcykapłański". Jezus „wydany", „pojmany" i „związany" „zostaje „zaprowadzony" do Annasza, który następnie „wysyła" Go do Kajfasza, a stąd z kolei jest „odesłany" do Piłata (w. 28). Dar Boży przechodzi z rąk do rąk, aż dotrze do bliskich i dalekich. Annasz był arcykapłanem od 6 do 15 roku i złożony został z urzędu przez Rzymian. Z tej też racji cieszył się wielką po-wagą u ludu. Pięciu jego synów pełniło tę samą funkcję. Także Kajfasz, który był mężem córki Annasza. Annasz jest „ojcem" różnych arcykapłanów, którzy nastąpili po nim w pełnieniu funkcji arcykapłańskiej. Bezpośrednie spotkanie z Annaszem to spotkanie z reprezentantem władcy tego świata, który działa w ukryciu. Inni są jego agentami, w pewien sposób je-go krewnymi. Uczynili oni z domu Ojca targowisko (2,16) i podjęli decyzję o zabiciu Syna. W. 14. „Właśnie Kajfasz poradził Żydom, że warto, aby jeden człowiek zginął za naród". Kajfasz doradził zabicie Jezusa (11,49n), realizując pragnienie swego ojca, kłamcy i zabójcy od początku (por. 8,44). Teraz wraz ze zbrodniczą propozycją diabła, realizuje się równocześnie plan Ojca: wydanie Syna na zbawienie świata (por. 3,16). Nieprzyjaciel Boga i człowieka nieświadomie wykonuje plan Boży dla zbawienia człowieka. Wspomniany jest tu sens śmierci Jezusa, proroczo zapowiedziany już przez Kajfasza po wskrzeszeniu Łazarza (11,49-53). W. 15. „A szedł za Jezusem Szymon Piotr". Jezus powiedział wcześniej Piotrowi: „Dokąd Ja idę, ty teraz ze Mną pójść nie możesz, ale później pójdziesz" (13,36). Na jego naleganie, że chce mimo wszystko pójść za Jezusem", Jezus przepowiedział mu zaparcie się (13,378-38). Piotr jest rzeczywiście gotów umrzeć za Jezusa: wydobył miecz, by Go bronić ryzykując własną śmierć. Nie zrozumiał jednak jeszcze, że Pan musi umrzeć za niego, jak za wszystkich. Zbawienie to nie to, że ja umieram za Jezusa, ale że On umiera za mnie. Nie muszę zasługiwać na miłość Jezusa. Jego miłość do mnie jest darmowa. Moja miłość do Jezusa przychodzi później, jako odpowiedź na Jego miłość do mnie. Piotr podąża za Jezusem, aby zobaczyć, jak się potoczą sprawy (por. Mt 26.58). Czyni to z własnej inicjatywy, aby pokazać Jezusowi swoją przyjaźń za wszelką cenę. Nie jest jednak jeszcze uczniem Mistrza, który obmywa nogi, dobrego Pasterza, który oddaje życie, Syna Człowieczego wywyższonego, który objawia „JA-JESTEM". Miłuje Jezusa, ale nie może iść za Nim Jego drogą. Jego sposób myślenia i działania jest światowy: używa przemocy, jak złodzieje i rozbójnicy. Jego też zwiódł ojciec kłamstwa. Stanie się uczniem Baranka dopiero po zaparciu się Tego, który pozostaje mu wierny. Dlatego po wyliczeniu wrogów, mowa jest również o Piotrze. Wymieniony jest 8 razy (w. 15.16bis.17.18.25.26.27), przy czym dwukrotnie jako Szymon Piotr (w. 15.25). Pod tym imieniem pojawia się również w kontekstach, gdzie mowa jest o Judaszu (por. 13,6.8.9.24.36), synu — to nie przypadek — Szymona (13,2.26). Piotr ma wiele wspólnego z Judaszem. Broni się przez umyciem nóg przez Pana (13,8), odrzuca także krzyż Jezusa. Dlatego nazwany zostaje szatanem (Mk 8,32 par.) jak Judasz (por. 6,70; 13,2.27). Chociaż idzie za Jezusem, jest jeszcze pod wpływem władcy tego świata. Pragnie Mesjasza potężnego, jak to szatan sugerował Jezusowi w czasie kuszenia (Mt 4,1-11 par.). Uważa że, Jezus powinien przyswoić sobie to, co odrzucił jako pokusę diabelską: zwyciężyć nieprzyjaciół ich własną bronią. Dlatego wydobył miecz. Dlatego też zapiera się Jezusa. Piotr i Judasz pragną tego samego. Różnica symboliczna polega na tym, że Piotr, chociaż nie rozumie Jezusa, miłuje Go bardziej niż swe własne wyobrażenia o Nim. To pozwoli mu przyjąć miłość, jaką ma dla niego ten Jezus, którego się wypiera. Zrozumie, że Pan umarł za niego, jako swego nieprzyjaciela (por. Rz 5,6-11). Wtedy stanie się jak ów „inny uczeń", który idzie za Jezusem, ale w inny niż jego sposób. Zrozumie bowiem przez swe do-świadczenie, że nic nie może oddzielić go od miłości Boga. Nie od jego miłości do Boga, ale od miłości Boga do niego w Chrystusie Jezusie (por. Rz 8,39), który go umiłował i wydał siebie samego za niego (Ga 2,20). Przyszedł przecież na świat, aby zbawić grzeszników, do których należy też on (por. 1Tm 1,15). Dzięki swemu upadkowi, gdy opamięta się, będzie mógł utwierdzać w wierze braci (por. Łk 22,32). Dowie się, że wiara to nie pewność naszej wierności dla Pana, ale Jego wierności do nas. „z innym uczniem". Sześciokrotnie tekst wymienia uczniów (w. 15bis. 16.17.19.25). Ponadto zarówno przesłuchanie Jezusa (w. 19) jak i Piotra (w. 17.25.26) dotyczy bycia uczniem. Ów uczeń, którego można utożsamić z uczniem, „którego Jezus miłował" (por. 13,23,25; 20,2.4; 21,7.20) jest „inny" w porównaniu z Piotrem i pozostałymi. Na-leży do tych, którzy usłyszeli i przyjęli to, co Jezus powiedział (w. 21). Zdolny jest więc do pójścia za Jezusem, stawiając czoło wraz z nim nienawiści świata (por. 15,18-16,4a). Będzie u stóp krzyża wraz z Maryją (19,26) świadkiem przebitego boku (19,35) i pierwszy dotrze do grobu. Pierwszy też uwierzy (20,2nn), jak pierwszy rozpoznał Pana w czasie połowu ryb na Jeziorze (21,7). Dlatego zostanie aż do końca wzorem ucznia (21,22nn). Reprezentuje bowiem tego innego ucznia, do stania się jakim wezwany jest każdy z nas, gdyż ma świadomość miłości Jezusa i daje o niej świadectwo wszystkim (por. 1J 4,1-6). „Uczeń ten był znany arcykapłanowi". Także w następnym wierszu podkreślona jest jego istota ucznia i to, że był znany arcykapłanowi. Ów uczeń znany jest jako taki. Piotr natomiast nie jest, a gdy go o to zapytają, wyprze się. Temat świadka dotyczy być lub nie być uczniów Jezusa, naśladowców Jego i Jego nauki. Prawdziwym uczniem jest ten, kto zna naukę Jezusa i zachowuje jej przykazanie miłości. „wszedł za Jezusem na dziedziniec". Uczeń ten może wejść tam, gdzie jest Pan: oparł głowę na Jego piersi i zna miłość, jak jest miłowany. Może wejść na dziedziniec wraz z dobrym Pasterzem, który zachowuje przykazanie otrzymane od Ojca: daje życie za swe owce i bierze je na nowo (por. 10,18). Liczne słowa tej sceny przypominają przypowieść o dobrym Pasterzu: „wejść" (10,1.29), „dziedziniec" (10,1), „brama" (10,1.2.7.9) i „odźwierny" (10,3). Ów uczeń może „wejść i wyjść" (por. 10,9), posiada wolność właściwą dla tego, kto jest z Jezusem i urnie miłować jak jest miłowany. W. 16. „Piotr zatrzymał się przed bramą na zewnątrz". Piotr nie jest w stanie postępować za Panem. Stoi przed bramą na zewnątrz. Tą bramą jest sam Jezus: kto wchodzi przez Niego, będzie zbawiony (por. 10,9). „Wszedł więc ów drugi uczeń". Ów drugi uczeń wchodzi z Jezusem i wychodzi potem do braci. Wychodzi, aby wprowadzić także Piotra przez tę bramę, gdzie może zobaczyć świadectwo Syna. Tam pozna prawdę o sobie i o Nim i będzie mógł wreszcie stać się uczniem. „pomówił z odźwierną". W języku greckim ten sam rzeczownik oznacza odźwiernego i odźwierną. Przywodzi na myśl odźwiernego zagrody, który otwiera Pasterzowi, bo Go zna (10,3). Tak więc otwiera również tym, którzy są z Nim, a nie obcym. „wprowadził Piotra". Inny uczeń wprowadza Piotra na miejsce świadectwa: jemu, który się Go wypiera, dobry Pasterz zadeklaruje swoją wierność, mimo całej jego niewierności. W. 17. „A służąca odźwierna rzekła do Piotra". Piotr ma zadeklarować odźwiernej swoją tożsamość: czy jest z Pasterzem czy ze złodziejami i rozbójnikami? „Czy może i ty jesteś jednym spośród uczniów tego człowieka?" Piotr pytany jest, czy „może i on", poza tym drugim, który go wprowadził, jest uczniem tego człowieka, którego nazywają Jezusem. „Nie jestem". Gdy Jezus odpowiedział: „JA-JESTEM", Piotr odpowiada „NIE-JESTEM". Przeczy swej tożsamości ucznia. Wydaje się kłamać. Tymczasem po raz pierwszy mówi prawdę: nie jest uczniem Mistrza i Pana, który obmywa nogi. Według niego Jezus nie powinien tego czynić (por. 13,6-8). Piotr, jeszcze nieoświecony, jest ślepy i nie może powiedzieć jak niewidomy uzdrowiony: „JA-JESTEM" (9,9). Zamiast „JA" mówi „NIE": jego „JA" już nie istnieje Nie przynależąc do Tego, który jest, przeczy temu, kim jest on sam. Jan Chrzciciel, na pytanie, czy czasem nie jest Chrystusem, odpowiedział: „NIE-JESTEM" (1,21). W ten sposób oddał świadectwo światłości. bo przecież nie był on światłością (por. 1,8). Także Piotr, dzięki swemu zaparciu się, stanie się jak Jan Chrzciciel, świadkiem światłości, która zwyciężyła jego ślepotę: „NIE-JESTEM" jest jedynym miejscem, gdzie człowiek może przyjąć „JA-JESTEM". W. 18. „Stali strażnicy i słudzy". Są niewolnikami na usługach władcy tego świata. „rozpaliwszy ognisko". Również Jezus zmartwychwstały rozpali ognisko, aby zaofiarować swój po-karm uczniom (21,9). Teraz przygotowuje ten pokarm: jest nim Jego ciało za życie świata (6,51), pochłaniane przez żarliwość do Ojca (2,17), spalane przez miłość do braci. Ognisko, stosowne do gotowania i ogrzewania, to pozostałość niewygaszonego ognia, trwająca bez płomienia. „ponieważ było zimno grzali się". Zapalono ognisko z powodu zimna. Zimno przywołuje na myśl zimę, w czasie której chciano ukamienować Jezusa (10,22. 31.39), noc, w którą wyszedł Judasz (13,30). Zimno i ciemność przełamane są przez ognisko rozpalone w centrum, które ogrzewa wszystkich. „Wśród nich stał także Piotr". Piotr stoi tam pośród nieprzyjaciół Jezusa, jak Judasz wtedy, gdy Jezusa zdradził (por. w. 5). Chociaż pragnie iść za Jezusem, nie jest „z Nim", ale „wśród nich", wrogów Jezusa. Faktycznie zamiast umywać nogi woli posługiwać się mieczem. „i grzał się przy ogniu". (por. w. 25) Także Piotr grzeje się przy tym ogniu, miłości, która ofiaruje się przyjaciołom i wrogom. W. 19. „Arcykapłan więc zapytał Jezusa o Jego uczniów i o Jego naukę". Rozpoczyna się przesłuchanie u Annasza. Piotr przesłuchiwany jest przez sługi odnośnie do swego bycia uczniem Jezusa. Jezus jest przesłuchiwany przez zwierzchnika co do swych uczniów i swej nauki. Nie ma sformułowanego oskarżenia ani nie są podane dowody. Całe życie publiczne Jezusa było objawieniem: znane jest dobrze i już podjęta została decyzja o Jego zabiciu. Przed Annaszem nie przebiega proces Jezusa, ale tych, którzy Go słuchali, włącznie z Annaszem, aby zobaczyć, czy są Jego uczniami. W nich bowiem Jezus kontynuuje swoją historię (por. Dz 9,4n). Walka przeciwko Niemu, gdy spisywana była Ewangelia, przeniosła się na Jego uczniów i na Jego naukę (por. 15,18-16,4). W. 20. „Jezus mu odpowiedział". Już pod koniec swojej misji Jezus odpowiada czyniąc ogólną refleksję na temat swego nauczania. „Jawnie". Pierwszą cechą charakterystyczną nauczania Jezusa jest to, że było ono publiczne, otwarte na wszystkich. Nie miało charakteru ezoterycznego: „mówi wszystko" (părrēsĭă) szczerze, bez ukrywania czegokolwiek. Jezus nie jest podobny do guru, którzy ukrywają swoje życie w misterium. Zachwyt nieznanym, które nie istnieje i okrycie przez oszustwo tego, co istnieje, są najlepszym środkiem, aby zyskać sobie zwolenników. Tak było zawsze. „Ja przemawiałem". Czasownik użyty w czasie przeszłym dokonanym, wskazuje na czynność zakończoną, której skutek trwa. Czasownik „mówić", w języku greckim lălěīn powiązany z rzeczownikiem Logos (= słowo), wskazuje na przemawianie niosące objawienie (por. 3,11.34; 6,63; 7,17.26; 8,12.20.25. 30.38; 12,49; 14,10; 15,3; 16,4.33). „przed światem". Jezus odróżnia siebie od świata: jest jego początkiem, Słowem, przez które został stworzony, Synem posłanym przez Ojca, aby objawić mu swoją miłość (3,16). On daje poznać Boga: jego życie jest opowiadaniem o miłości Ojca ofiarowanej wszystkim. Jezus ukazuje, że jest tym, który objawia Ojca, samym objawiającym się Bogiem. On sam osobiście jest Słowem, które mówi i wyraża Słowo, którym jest. Ktoś powiedział, że jedynym objawieniem Jezusa jest to, że jest objawicielem Boga. Jest to prawdą, jeśli bierze się pod uwagę, że objawiać znaczy komunikować siebie samego, i że taki dar dokonuje się w „ciele" Jezusa. „Uczyłem zawsze w synagodze i w świątyni". Poza mowami wygłoszonymi do uczniów w czasie ostatniej wieczerzy, Jezus nauczał w synagodze i w świątyni, odpowiednio miejscu Słowa i Obecności. Oprócz synagogi w Kafarnaum (6,22-70; por. 6,59) Jego nauczanie od r. 3 miało miejsce w Jerozolimie w obrębie świątyni, z wyjątkiem rozdziału 4 i 11. „gdzie się gromadzą wszyscy Żydzi". Wszyscy Żydzi, nie wyłączając przywódców, słuchali Go właśnie w tym miejscu, które stanowi tożsamość ludu Bożego. „Potajemnie zaś nie uczyłem niczego". Pan nie mówił potajemnie lub w ciemnym zakątku (por. Iz 45,19). Jezus nie ukrywa niczego: objawia tajemnicę Boga. To nie prawda, ale kłamstwo potrzebuje pozostawać w ukryciu. Cechą nieprzyjaciela człowieka jest działa-nie w ciemności. Boi się światła prawdy, które odkrywa jego kłamstwo. W. 21. „Dlaczego Mnie pytasz?" Przesłuchiwany Jezus sam czyni siebie przesłuchującym. Powiedział wszystko wszystkim. Teraz oczekuje odpowiedzi. Pana nie należy przesłuchiwać, powinno się Go słuchać. Jeśli go przesłuchujemy, nie otrzymamy żadnej odpowiedzi. To On mówi i interpeluje, my mamy słuchać i dać odpowiedź. Często przesłuchujemy Boga lub pytamy o Niego. Bezskutecznie. Niczego nie pojmiemy o Nim dopóki nie zamilknie-my i nie pozwolimy na to, by On nas pytał. Jak w każdej relacji nie chodzi o to, by żądać wyjaśnień od drugiego, który daje nam do zrozumienia kim jest, lecz zezwolić na to, by On nam stawiał pytania. Zrozumieć oznacza przede wszystkim zgodzić się na to, że Bóg jest protagonistą w relacji z człowiekiem. „Zapytaj tych, którzy słyszeli, co im mówiłem". Kto słuchał Jezusa powinien dać odpowiedź, czy jest lub nie jest Jego uczniem, czy przyjmuje lub nie Jego słowo. Wszyscy, poczynając od arcykapłanów aż do Piotra, wezwani są do opowiedzenia się względem Jezusa. Jezus objawił istotę swoją i Ojca, która ma związek z prawdą każdego człowieka: wszyscy jesteśmy synami. Stajemy się jednak takimi, jeśli akceptujemy Syna jako naszego brata. Proces, wytaczany Jemu, jest w rzeczywistości procesem wytoczonym nam samym: przyjmujemy czy odrzucamy słowo życia? „Oto oni wiedzą, co powiedziałem". To prawda, że ignorancja uniewinnia wszystkich, ale czyni nas podobnymi do bestii. Poznanie natomiast narzuca odpowiedzialność i czyni nas ludźmi zdolnymi do dania odpowiedzi. W. 22. „jeden ze sług obok stojących spoliczkował Jezusa". Jeden ze służących świątyni, sługa przywódców. Jego istotą jest to, że jest poddanym, posłusznym, ślepym. Odpowiedź Jezusa stanowi dla niego bunt przeciwko władzy. Faktycznie prawda czyni wolnymi (8,32): przeciwna jest fałszowi, który zniewala. Zamiast odpowiedzi na postawione pytanie Jezus otrzymuje policzek. W taki sposób władza odpowiada na prawdę. Policzek jest szczególnym rodzajem przemocy, podkreśla niższość drugiego. Tylko między równymi walczy się z zaangażowaniem, aby przechylić na swoją stronę niepewny wynik. W przeciwnym razie zwykły policzek wystarczy, aby upokorzyć i złamać drugiego, przekonując go o jego niemocy i przestrzegając go przed podnoszeniem głowy. Ideałem władzy jest okazanie się tak mocną, że trzyma się ujarzmionym drugiego bez potrzeby konfrontacji z nim. W policzku tym można odczytać najgłębsze zło historii: wszechwładzę tego, który trzyma wszystkich w niewoli, posługując się niewolnikami, aby karać tego, kto jest wolny i okazać wszystkim, że nie warto się sprzeciwiać. Znajdując się w centrum opowiadania policzek odpowiada zaparciu się Piotra. Także on wyparł się Jezusa, ponieważ zaufał mieczowi, a nie Słowu. Odrzucenie objawienia spada na samego Jezusa: policzek jest symboliczną antycypacją krzyża. Jeśli sługa przywódców wymierza policzek swemu Chrystusowi, jak tu nie myśleć o milionach chrześcijan, którzy wyniszczyli cały swój naród i wyniszczają biednych, swoich braci? To wstyd, nieskończona obrzydliwość: dopełnienie zła. „Tak odpowiadasz arcykapłanowi?" Jezus odpowiedział pytaniem: prawda stawia pytania wszystkim. Kto jednak posiada władzę, ten nie pozwala stawiać sobie pytań: jest zawsze poza odpowiedzialnością. Nie mając siły argumentów, odpowiada argumentem siły. W. 23. „Odrzekł mu Jezus". Jezus powiedział, że nie należy stawiać oporu złu (Mt 5,39 par.). Złu jednak należy się przeciwstawiać, nie popa-dając jednak w pokusę odpłacenia niegodziwcowi taką sama monetą. Należy nie dać się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężać (por. Rz 12,21). Aby dojść do tego, konieczne jest zaangażowanie się w wielką walkę: „każdy musi skoncentrować się w sobie i wyniszczyć w sobie to, co sądzi, że z tego powodu powinien zniszczyć innych". Jezus, na przemoc pochodzącą od kłamstwa, odpowiada siłą prawdy, odwołując się do sumienia. Spotkanie z prawdą, moralnie konieczną, kładzie fundament pod ludzką godność. Okazuje się jednak, że okpienie tego, co jest konieczne, stanowi ulubiony sport mas i ich przywódców, przynajmniej w tym, co dotyczy sumienia. „Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego". Jezus zachęca sługę do myślenia, do spojrzenia na rzeczywistość bez uprzedzeń. Kto posiada władzę, myli prawdę z korzyścią, sprawiedliwość z obroną przywilejów. Niewolnik zaś, dopóki zostaje niewolnikiem, jest bardziej bezmyślny i gorliwy od swego pana, jak to każdy może dzisiaj potwierdzić. Dlatego Jezus zachęca go, aby rozróżniał dobro od zła, co stanowi podstawowy warunek, aby być ludzkim, myślącym i wolnym, zdolnym do rozumienia i chcenia. Pyta go, czy uczynił coś złego, a jeśli tak wykazał Mu to. „A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?" W tych słowach Jezusa rozbrzmiewa skarga wszystkich sprawiedliwych, będących ofiarami zła. Jest to skarga samego Boga, który pyta swój lud, co mu uczynił, że traktuje Go tak źle (por. Mi 6,3). Niesprawiedliwość spada zawsze na Sprawiedliwe-go. Jezus jest Sługą, który dźwiga na sobie naszą nieprawość i usprawiedliwia nas (por. Iz 52,13-53,12). W. 24. „Następnie Annasz wysłał Go związanego do arcykapłana Kajfasza". Annasz nie odpowiada na pytanie Jezusa. Władza nie zna dialogu. Nie uznaje innej racji poza swoją, jak głupcy. Jest to w rzeczywistości pewna forma obłędu, niebezpieczna i bar-dziej szkodliwa, niż się to może wydawać. Może doprowadzić do wyniszczenia całych narodów, dokonywać rzezi, których nie potrafiłby dokonać żaden oszalały morderca. Co więcej usprawiedliwia siebie i proponuje jako wzór i to boski! Annasz odsyła Jezusa do Kajfasza, męża swojej córki. Po-wtórnie podkreślone zostaje, że Jezus jest „związany" (por. w. 12). Syn, posłany z miłości Ojca dla zbawienia braci, skrępowany zostaje przez ich nienawiść i odesłany do tego, który chce Go zabić. Ale Ten, który jest niewolnikiem i związanym, jest najwyższą Miłością, Panem miłościwym, wolnym i zwyciężającym zło. Jan zadowala się jedynie wzmianką o procesie u Kajfasza: rozwijał się on w czasie całej ewangelii i zakończył skazaniem na śmierć (11,49-53). W. 25. „A Szymon Piotr stał i grzał się przy ogniu" (por. w. 18). Po policzku pojawia się Piotr. Jego zaparcie się było dla Mistrza gorszym policzkiem. Jest jeszcze tam, w tym samym miejscu i w tym samym środowisku wrogów Jezusa, „obok nich" (por. w. 18), gotowy zaprzeć się ponownie. Podczas zimna nocy światło ognia rozgrzewa zaprzańca. „Czy i ty nie jesteś jednym z Jego uczniów?" Naj-pierw służąca, teraz słudzy pytają Piotra, czy jest uczniem Jezusa. „Nie jestem". Piotr wypiera się po raz drugi. Identyfikuje się z tymi, którzy nie słuchają i nie podążają za słowem Jezusa. Zaczyna uświadamiać sobie prawdę: nie jest uczniem Jezusa, nie słucha Jego słów. Dotychczas szedł za swoim obrazem Jezusa, nie Jego. Teraz wszystko jest dla niego jasne: Mistrz nie jest taki, jakiego sobie wyobrażał, nie jest przywódcą, jakiego pragnął. Piotr wreszcie dostrzega, że jest ślepy. Zaparcie się przedstawione jest nie jako owoc strachu czy tchórzostwa. Nieco wcześniej Piotr przecież sięgnął po miecz, aby bronić Jezusa, narażając swoje życie. Ponadto miał odwagę pójść za Jezusem i wejść na dziedziniec, aby być blisko Niego. Teraz spostrzega się, że nie jest „z" Jezusem, tak odmiennym od tego, jakiego wyobrażał sobie i pragnął. Piotr jest podobny do innych: nie przyjmuje Pana, który umywa nogi, Syna Człowieczego wywyższonego, JA-JESTEM ukrzyżowanego. Być z Jezusem oznacza dokonywać Jego wyborów, posiadać Jego Ducha. Można być patentowanym chrześcijaninem, uczniem i apostołem, biskupem i papieżem, a równocześnie być przeciwko' Jezusowi. Dokonuje się to każdorazowo, gdy nie rozpoznajemy Go w biednych Chrystusach, stanowiących trwałą jego obecność pośród nas (por. 12,8 par.; Mt 25,31-46). W. 26. „Czyż nie ciebie widziałem razem z Nim w ogrodzie?" Jest prawdą to, co mówi krewny Malchosa: Piotr był w Ogrodzie. Był „obok Jezusa", ale nie „z Jezusem". Co więcej, był „przeciwko Jezusowi", chcąc przeszkodzić Mu w wypiciu kielicha i sprowokować do użycia takiej samej broni, jak nieprzyjaciele. W. 27. „Piotr znowu zaprzeczył". Po raz trzeci Piotr wypierając się tego, że był z Jezusem, mówi prawdę. Jest ostatecznie ślepym, który wyznaje, że nie widzi. Jego grzech może otrzymać przebaczenie (por. 9,41). „i natychmiast kogut zapiał" (por. 13,38). Wraz z pianiem koguta blednie noc i wkracza światło. Dla Piotra kończy się kłamstwo i rozpoczyna prawda o sobie samym i o Panu. Wreszcie rozumie, że należy do wrogów Jezusa. Właśnie w taki sposób poznaje Jego miłość jako darmową. „A nawet za człowieka sprawiedliwego podejmuje się ktoś umrzeć tylko z największą trudnością. Bóg zaś okazuje nam swoją miłość [właśnie] przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami" (Rz 5,7n). Piotr odkrywa, że nie on umiera za Pana, ale Pan za niego. Uzdrowiony zostaje z „kompleksu Chrystusa" i staje się człowiekiem jak wszyscy inni. Widzi, że zbawienie to nie miłowanie Boga aż do oddania własnego życia za Niego. Z miłości się umiera: istotą miłowanych jest życie. A Jezus, miłość nieskończona, umiłował nas jako pierwszy (1J 4,19). Dlatego każdy z nas może powiedzieć za Pawłem: „Umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie" Ga 2,20). Ta wewnętrzna oczywistość to wiara: dzięki niej jestem w stanie żyć życiem, które jest odpowiedzią miłości na otrzymaną miłość. Gdyby Piotr nie za-parł się, mógłby ciągle myśleć, że Pan miłuje go z zastrzeżeniem: tylko tyle, na ile zasługuje. Ale miłość wysłużona jest miłością sprzedajną. Tu dla Piotra rozpoczyna się chrzest: akceptacja, że jest miłowany i to bezwarunkowo. Jak dla Abrahama, ojca w wierze, wiara w Pana jest dlań sprawiedliwością (Rdz 15,6). Sprawiedliwy bowiem żyje z wiary (Rz 1,17; Ab 2,4) w wierność Boga, który obiecuje i daje życie. Jego wiara to nawrócenie od Prawa do Ewangelii, bardzo trudne nawrócenie Pawła, jak sam świadczy w Flp 3,1nn. Tylko tu poznajemy to, co odróżnia chrześcijaństwo od jakiejkolwiek innej religii: to, że jesteśmy miłowani za darmo, nie na mocy zasług, daje nam wolność życia jako synom Bożym. Jest to zbawienie, odkrycie naszej tożsamości i tożsamości Boga, które dokonuje się przez nasz grzech i jego przebaczenie. Piotr, po zaparciu się, napotyka alternatywę Judasza: albo spojrzeć na siebie swymi własnymi oczami, albo oczami Pana. Jeśli otwiera się na Pana, to dla niego oznacza zbawienie. Źródłem chrztu dla Piotra i dla wszystkich jest zanurzenie się w darmowej miłości Pana zamiast w goryczy własnej przegranej. Odtąd Piotr może stać się uczniem Jezusa. Gdy dotychczas podążał za samym sobą, teraz zrozumie, że należy iść za Jezusem Doświadczył, że „qui se ductorem sequitur, seductorem sequitur" — kto idzie za sobą jako przewodnikiem, idzie za zwodzicielem. Jan opuszcza zapowiedź zaparcia się i piania koguta (por. Mk 14,72 par.). Przytacza jedynie trzykrotne zaparcie się. Od tego momentu Piotr znika z opowiadania o męce. Ale jest w szczególny sposób obecny: obecny jest swym spojrzeniem, którym męka winna być kontemplowana. Scena będzie miała swój epilog po zmartwychwstaniu, w postaci trzykrotnego pytania Jezusa: „Czy Mnie miłujesz?" Wtedy będzie mógł pójść za Jezusem, bo dzięki swemu zaparciu się odkryje miłość, jaką jest miłowany.
a. (na zewnątrz pretorium: ww. 18,28-32): dialog między Piłatem i przywódcami na temat Jezusa wydanego na ukrzyżowanie.
Po zakończeniu objawienia wobec przywódców religijnych, Jezus wydany jest reprezentantowi władzy rzymskiej, aby wykonał wyrok śmierci już przez nich wydany. Spełnia się w ten sposób „słowo Jezusa, który powiedział wskazując, jaką śmiercią miał umrzeć" (w. 32). Gdyby go bowiem zabili Żydzi, byliby Go ukamienowali; Rzymianie natomiast ukrzyżują Go. W wigilię Paschy możni jednoczą się razem, aby złożyć w ofierze Baranka Bożego, który gładzi grzech świata (1,29). Siły ciemności sprzymierzają się ze sobą, aby wynieść na krzyż Syna Człowieczego, Tego, który daje życie wieczne (3,14n), objawia JA-JESTEM (8,28), wypędza władcę tego świata i pociąga wszystkich do siebie (12,31n). W. 28. „Od Kajfasza zaprowadzili Jezusa do pretorium". Jan, w odróżnieniu od pozostałych Ewangelistów, nie relacjonuje procesu przed Kajfaszem. Wspomina o nim jedynie po przesłuchaniu u Annasza. Arcykapłani i ich słudzy (por. 18,35; 19,6), określani jako „Żydzi" (por. 18,31.36.38b; 19,7.12), odprowadzają Jezusa do pretorium. Była to rezydencja, gdzie gubernator rzymski zatrzymywał się w czasie świąt, aby mieć pod kontrolą tłumy przybywające do Jerozolimy. Napływ tłumów zawsze stanowił niebezpieczeństwo rozruchów. Żydzi mieli prawo osądzać zgodnie ze swymi prawami. Mogli także wydawać wyroki śmierci, ale nie mogli ich wykonywać. Rzymianie zarezerwowali dla siebie karę śmierci, z wyjątkiem przypadków profanacji świątyni i prawdopodobnie cudzołóstwa (por. 8,1nn). Ukamienowanie Szczepana (Dz 7,58) jest najprawdopodobniej samosądem, a Jakuba (Dz 12,2) stanowi wyjątek. Jezus zaprowadzony więc zostaje do władzy rzymskiej, aby dokonała wyroku podjętego już przez władzę religijną bez żadnego procesu (11,47.53). W ten sposób Baranek Boży przechodzi spod władzy przywódców Izraela pod jurysdykcję przywódcy pogańskiego: jest zbawicielem świata (4,42) wywodzącym się spośród Żydów (4,22). „A było to wczesnym rankiem". Po pianiu koguta (w. 27) kończą się ciemności. Dla kontrastu wyrażenie przywołuje na myśl określenie „była noc", kiedy Judasz wyszedł, aby zdradzić Jezusa (13,30). Po zaparciu się Piotra ustaje również „zimno". 18.25). Ognisko, które rozgrzewa noc, zastępuje słońce, które rozpala dzień. Pro-ces polityczny Jezusa trwa od poranka do godziny szóstej (19,14), od momentu, gdy słońce ukazuje się na horyzoncie aż do chwili, gdy znajduje się w zenicie. Światło przychodzące na świat rozprasza ciemności i narasta, aż do osiągnięcia swego pełnego blasku na krzyżu. Tu objawia się król Chwały. Mamy wigilię soboty (por. 19,31.42), szósty dzień (por. 12,1), dzień stworzenia człowieka: na krzyżu stworzony zostanie nowy człowiek. Jest to ponadto wigilia Paschy (19,31.42; por. 13,1nn; 18,39), gdy zostaje ofiarowany baranek. Był również świt, kiedy Abraham wybrał się w drogę, aby złożyć w ofierze swego syna, który na trzeci dzień został ocalony (por. Rdz 22,3nn). O tej samej godzinie będzie miało miejsce spotkanie Zmartwychwstałego z Marią przy grobie (20,1) oraz uczniów nad brzegiem Jeziora (21,4). „Oni sami jednak nie weszli do pretorium". Arcykapłani oraz ci, którzy im towarzyszą, pozostają na zewnątrz pretorium. Jezus wchodzi, aby objawić siebie także poganom. Wyjdzie stamtąd po ukoronowaniu cierniem (19,5) oraz na końcu (19,13), aby zostać intronizowany na krzyżu. Piłat biega tam i z powrotem. Jego wejście i wyjście oddziela różne sceny. Wewnątrz/na zewnątrz posiada nie tylko wartość przestrzenną: wewnątrz ma miejsce objawienie Jezusa poganom, na zewnątrz opozycja władzy religijnej. Pośrodku jest Piłat, władza polityczna, wezwany do dokonania wyboru między światłością i ciemnością, prawdą i kłamstwem, królem i rozbójnikiem, życiem i śmiercią. Jego wybór jest oczywisty. Uczynił ze swej władzy swoją religię, jak kapłani uczynili ze swej religii swoją władzę. Dlatego jeśli nawet są one w ciągłym konflikcie ze sobą — tak się dzieje, gdy chce się tych samych rzeczy i używa się takich samych środków — idą zawsze zgodnie razem, aby zabić niewinnego. Rozróżnienie między sferą religijną i polityczną jest fundamentalne, aby uniknąć przeciwstawnych fundamentalizmów religijnych czy politycznych. Jest ponadto konieczne dla wolności religii, która w przeciwnym razie stałaby się uległa władzy politycznej, jej usprawiedliwieniem ideologicznym i narzędziem ucisku. Jest także nieodzowne dla polityki. Polityka, jeśli nie chce stać się nieludzką machiną, która rządzi sama sobą, musi znaleźć poza sobą źródło wartości oraz instancję krytyczną swych cech negatywnych. „aby się nie skalać". Jest to jedyny raz, gdzie zachodzi to słowo w Ewangelii. Przywódcy religijni nie chcą podjąć ryzyka zaciągnięcia nieczystości legalnej. W domu poganina mogły znajdować się groby dzieci, które przyszły na świat martwe. Kto boi się nieczystości przez kontakt z trupem, nie czyni sobie żadnych skrupułów z zabijania. Ta legalistyczna mentalność trzyma ich „na zewnątrz" miejsca, w którym objawia się prawda. „aby móc spożyć Paschę". Uwaga służy autorowi do powiązania wydarzenia z Paschą. Mamy wigilię Paschy, kiedy przygotowuje się baranka paschalnego. Kto chce spożywać Paschę, zabija baranka niepokalanego i bez skazy (1P 1,19). W. 29. „Piłat". Był gubernatorem rzymskim od roku 26 do 36 po Chr. Historycy mówią o nim jako o człowieku autorytarnym i okrutnym. Złożony został z urzędu przez Witeliusza. W opowiadaniu przejawia się jego twarda postawa wobec Żydów, ale i jego słabość, która doprowadza do tego, że ulega szantażowi z ich strony. Twardość i słabość dobrze się ze sobą zespalają. „wyszedł do nich na zewnątrz". Reprezentant władzy politycznej zwraca się do przywódców religijnych. On, który uważa się za wszechwładnego, ostatecznie wykona tylko ich żądania. „Rzekł". W procesie czasownik „mówić" w odniesieniu do Piłata zachodzi 11 razy i zawsze zawiera pytanie lub po-lecenie. To inni mają odpowiadać i wypełniać polecenia. Gdy to, czego słucha, domaga się od niego odpowiedzi, pyta jeszcze raz (por. w. 38). Władza woli raczej nie odpowiadać. Gdyby odpowiadała i pozwalała sobie stawiać pytania, stałaby się ludzka i odpowiedzialna. Nie byłoby już panowania i ucisku, ale służba i promocja człowieka. Wszystkie największe zbrodnie przeciwko ludzkości, w tym także zabicie Jezusa, są owocem nieodpowiedzialnej władzy. „Jaką skargę wnosicie przeciwko temu człowiekowi?" Piłat wie, kim jest Jezus. Wysłał oddziały, aby Go pojmać (18,3). Wie także, że przywódcy chcą Go zabić. Pyta więc, jakie oskarżenie wnoszą, które uzasadniałoby Jego skazanie. Władza ustanawia dla własnej korzyści precyzyjne normy i skazuje tego, kto im się sprzeciwia. Jeśli nawet jest tak, jak tego pragnie, nie może (zawsze) zdać się na łaskę uznania, gdyż prowadziłoby to do chaosu. Wprowadza zatem cały kompleks ukrytych, ale funkcjonalnych praw, mających na celu stworzenie pewnej „legalności", która, chociaż jest niesprawiedliwa, okazuje się pożyteczna do utrzymania porządku odpowiedniego dla tego, kto go narzuca. Piłat przywołuje przywódców żydowskich do praworządności, która zawsze popiera interesy mocniejszych: „sprawiedliwe jest to, co jest pożyteczne dla mocniejszego" — powiedział starożytny filozof, i jest to nadal aktualne. W. 30. „Gdyby to nie był złoczyńca, nie wydalibyśmy Go tobie". Odpowiedź przywódców zdradza irytację. Skoro Go przyprowadzili, to znaczy, że jest złoczyńcą. Także oni znają prawo, lepiej niż Piłat. Wiedzą, że należy skazać Go na śmierć. Do Piłata należy jedynie egzekucja. Przywódcy zadecydowali już o tym od pewnego czasu (por. 5,18). Chcą jednak, aby formalnie decyzję podjął Piłat, a to dlatego, że oni nie mogą zabijać, bądź też by obciążyć go tym przykrym obowiązkiem, który mógłby ściągnąć nienawiść ludu. Jezus określony jest jako „złoczyńca" (por. Łk 23,32: „Prowadzono też innych dwóch złoczyńców"). Niewinny, który daje świadectwo prawdzie i nie ulega kłamstwu, dla sprawującego władzę jest najbardziej niebezpiecznym złoczyńcą. Nie jest, jak Barabasz, zwykłym konkurentem, którego należy wyeliminować, aby odnieść zwycięstwo. Posiada bowiem moc wycofania się z gry; w ten właśnie sposób niszczy grę w zarodku objawiając jej głupotę i złośliwość. Gdy chodzi natomiast o tego niewinnego, który nie łamie się przed niesprawiedliwością, jest niebezpiecznym burzycielem ustanowione-go porządku. Dlatego ten, który nie znał grzechu, potraktowany został jako grzesznik na naszą korzyść (2Kor 5,21): stał się dla nas przekleństwem, aby wykupić nas od zła (Ga 3,13). W Getsemani sam Jezus mówi, że wyszli, aby pojmać Go jako zbójcę (Mk 14,48), Jego, który jest niewinny. Właśnie w ten sposób wypełniają się Pisma (Mk 14,49), które mówią, że Sługa za-liczony zostanie między złoczyńców (por. Łk 22,37), biorąc na siebie nasze złe czyny (por. Iz 53,12). „nie wydalibyśmy Go tobie". Czasownik „wydać" (= zdradzić) zarezerwowany został dla Judasza. Tu odniesiony jest także do Żydów, który wydają Jezusa Piłatowi, a potem Piłat wydaje Go na krzyż (19,16a), skąd da wszystkim swego Ducha (19,30). Ta sama przeklęta działalność, jakiej dopuszcza się władca, mocą niewinnego staje się źródłem błogosławieństwa dla wszystkich. W. 31. „Weźcie Go wy i osądźcie według swojego prawa!" Piłat nie ratyfikuje wyroku bez szczególnych motywów. Byłoby to stoczenie się w samowolę, szkodliwą dla ustanowionej władzy. Skoro uważają Go za złoczyńcę, niech osądzą go według swego prawa. Można dostrzec pewną nutę pogardy, kiedy podkreśla, że chodzi o „wasze" prawo, a nie „nasze". Ponadto mówiąc o osądzeniu Jezusa, przypomina im, że są poddanymi rzymskimi: nie mają prawa wydawania wyroków śmierci. Jeśli nawet tego pragną, to nie mają prawa. A co to za władza, która nie może skazać na śmierć? Jest bezsilna, przeznaczona na za-tratę. „Nam nie wolno nikogo zabić". Przywódcy odkrywają swój zamiar, nie formułując jednak żadnego oskarżenia: chcą Jezusa zabić. Dlatego przyprowadzili Go do Piłata. Nie powinien sądzić Go, ale jedynie skazać. W końcu tak właśnie postąpi. Władza polityczna chcąc nie chcąc wykonuje sąd władzy religijnej. Niewinny, który daje świadectwo prawdzie, z czasem staje się rzeczywistą groźbą dla każdego sprawującego władzę. Przywódcy religijni przyjmują z przykrością swoją zależność od Rzymian. Do nich. jak na wszystkich okupowanych terytoriach, należy sprawa sądzenia według własnych praw. Nie mogą jednak domagać się kary śmierci zarezerwowanej dla Rzymian. Za wyrażeniem „nam nie wolno zabijać" stoi wielkie przykazanie: „Nie zabijaj-(Wj 20,13; Pwt 5,17). A przecież to, czego się oni domagają, jest zabójstwem. Pełnią bowiem dzieła swego ojca, kłamcy i zabójcy od początku (8,44). To „nie wolno" przywołuje również na myśl prawo i jego interpretację w sensie zakazującym, jaką nadali temu przykazaniu oni, rozumiejąc je jako likwidację człowieka (por. 5,10). Z dialogu wynika, że Piłat może, ale nie chce zabić Jezusa, podczas gdy przywódcy chcą Go zabić, ale nie mogą. Ostatecznie osoby religijne uczynią to, czego im nie wolno, a politycy to, czego nie chcą. Ku zaskoczeniu ci słabi okazują się wszechmocni w złu, a wszechmocni słabi w dobru. Ironia losu czy prawo historii? W. 32. „Tak miało się spełnić słowo Jezusa, w którym zapowiedział". W taki sposób Jan wprowadza spełnienie się Pism. Tu Pisma to słowa samego Jezusa (por. 2,22). „jaką śmiercią miał umrzeć". Przywódcy przekazując Jezusa Piłatowi, aby Go skazał na śmierć, myślą, że uda im się wymanewrować władze do własnych celów. Tymczasem realizują jedynie słowa Jezusa dotyczące Jego własnej śmierci. Faktycznie, gdyby oni Go zabili, ukamienowaliby Go (por. 8,59). Była to ich forma eliminowania z na-rodu zła. Rzymianie natomiast wywyższą Jezusa na krzyżu, właśnie tak, jak przepowiedział Jezus o Synu Człowieczym (3,14; 8,28; 12,32n). W taki sposób wobec przywódców religijnych i politycznych wprowadzony jest fundamentalny temat opowiadania Janowego: prawdziwym królem, który kieruje historią, jest Jezus, Nazarejczyk. Przez swoje „wywyższenie" ukazuje nam miłość Ojca, daje nam poznać Boga, zwycięża władcę tego świata i pociąga wszystkich do siebie. Nieprzyjaciele, którzy chcą go uśmiercić, są bezwolnym i nieświadomym narzędziem Jego królewskiej godności: posadzą Go na tronie, gdzie okaże się Panem wszystkich, gdyż oddaje życie za wszystkich.
b. (wewnątrz pretorium: 18,33-38a): dialog między Piłatem i Jezusem do-tyczący prawdziwej godności królewskiej.
W tej scenie Jezus objawia godność królewską Boga wobec reprezentanta cesarza rzymskiego. Piłat zaproszony jest, by słuchał głosu Jezusa, by po-znał prawdę, która wyzwała (por. 8,32). W przeciwnym razie pozostanie niewolnikiem kłamstwa. Królewska godność Boga nie opiera się na przemocy i ucisku, ale na miłości i służbie. Nie pochodzi z tego świata, ale od samego Boga. Jezus przyszedł, aby przynieść ją na ten świat, aby przywrócić człowiekowi jego ludzką godność. Sposób rozumienia władzy królewskiej określa relacje ludzi między sobą i z naturą. Pojęcie władzy królewskiej zmienia się w zależności od tego, jakie się ma pojęcie Boga i pojęcie człowieka. Jeśli Bóg jest Tym, który trzyma w ręku wszystkich, wówczas człowiek zrealizowany to człowiek, który potrafi narzucić swą władzę wszystkim. Jeśli natomiast Bóg jest Emanuelem, Bogiem z Nami, który oddaje siebie w ręce wszystkich, wtedy człowiek zrealizowany to ten, kto staje się solidarny ze wszystkimi. Ewolucja od pierwszej koncepcji do drugiej dokonywała się powoli także w Biblii. Najczęściej mówimy o władzy w sensie negatywnym, ponieważ niszczy przede wszystkim tego, kto ją posiada. Sama w sobie władza stanowi wartość: ukazuje możliwość, zdolność. Może być jednak źle wykorzystana. Historia poucza, że przywódcy i ci, którzy się z nimi utożsamiają, pełnią władzę nie po to, by służyć, ale po to, by posługiwać się innymi (por. Mk 10,42-45 par.). Nie oznacza to, że władza polityczna jest jakimś złem mniej lub bardziej koniecznym. Kiedy bowiem ukierunkowana jest na dobro wspólne, jest najwyższą formą służby człowiekowi. Chrześcijanin angażuje się w politykę: w pełni odpowiedzialny za ten świat, daje mu świadectwo miłości. W ten sposób wraz ze wszystkimi ludźmi dobrej woli, nie pozwala mu zamknąć się w samowyniszczeniu i otwiera go na jego przyszłość. Nie łudzi się jednak co do bezpośrednich rezultatów, ani nie chce realizować reżimu chrześcijańskiego. Pragnie po prostu być świadkiem Jezusa i Jego królestwa, za własną cenę, jak Jezus, powierzając siebie Ojcu i braciom. W. 33. „Wtedy powtórnie wszedł Piłat do pretorium". Piłat, wyszedłszy z pałacu, aby rozmawiać z przywódcami religijnymi, wchodzi, aby twarzą w twarz rozmawiać z Jezusem. Proces zaczyna się ożywiać i dotyka istoty władzy: czy jest ona za prawdą, czy przeciwko niej? Żadna władza nie może stać ponad prawdą lub poza nią. W przeciwnym razie automatycznie staje się kłamstwem i śmiercią. „Czy Ty jesteś Królem Żydowskim?" Piłat pyta Jezusa, czy prawdziwe jest oskarżenie wniesione przez przywódców, którego Jan nie podaje (por. jednak 19,22), w przeciwieństwie do innych Ewangelistów (por. Mk 15,2 par.). Pytanie rozpoczyna się od „Ty" emfatycznego: czy Ty, będąc skazanym, związanym i sądzonym, jesteś królem żydowskim? Mesjanizm Jezusa pojawiał się często w Ewangelii (1,41.49; 3,28n; 6,15; 7,26.41n; 9,22; 10,24; 12,13. 15.34; por. 18,5.7: „Nazarejczyk"). Tłumy, po darze chleba, chciały obwołać Jezusa królem (6,14n). Po przywróceniu życia Łazarzowi, obwołano Go królem Izraela (12,13), Nie zrozumieli, że daje chleb stając się chlebem, że daje życie oddając życie. Tytuł winy wypisany na krzyżu będzie brzmiał: „Król żydowski" (19,19; por. Mk 15,26 par.). Jezus został oskarżony o to, że jest jednym z wielu mesjaszy, którzy wzniecali bunty przeciwko Rzymianom, aby uwolnić naród. To prawda, że jest On królem, ale w inny sposób. Dlatego odrzucili Go Jego uczniowie, a Rzymianie ukrzyżowali. Gdyby nie rozczarował ich pragnień, swoi przyjęliby Go, a Rzymianie poddaliby się i zostaliby ukrzyżowani. Biblia od początku zajmuje krytyczne stanowisko wobec godności królewskiej (por. Sdz 9,8-15; 1Sm 8,1nn). U wszystkich narodów król jest ideałem człowieka, człowiekiem idealnym, jakim chciał-by być każdy: wolnym i potężnym, panującym nad wszystkimi. Jest bogiem na ziemi. Ale Bóg zakazuje czynienie sobie podobizn siebie, gdyż jedyną Jego podobizną jest wolny człowiek. A człowiekiem wolnym jest ten, kto słucha słowa Ojca, by żyć jako syn i brat. Jest to prawda, która wyzwala nas z niewoli. Chcieć króla, który by panował nad nami, oznacza rezygnację z Boga, króla czyniącego nas wolnymi (por. 1Sm 8,7). Dwuznaczność idei króla jest taka sama, jak dwuznaczność idei Boga i człowieka. Bóg nie jest panem, który z człowieka robi niewolnika, ale Ojcem na usługi braterstwa swoich synów: a człowiekiem zrealizowanym, podobnym do Boga, jest ten, kto czyni to samo. Jezus przez swą królewską godność objawia nam prawdę o Bogu i o człowieku. Jest On obiecanym Dawidowi Mesjaszem (2Sm 7,12). Uwalnia nie tylko naród izraelski, ale cały świat, gdyż odrzuca panowanie, a oddaje się służbie. Wyrywa nas z ucisku nie przez władzę potężniejszego, ale siłą miłości tego, kto bardziej miłuje. Jezus, okrzyknięty królem przez tłumy (12,13), zostaje odrzucony, ponieważ zamiast wozów bojowych i koni, wybiera osiołka, cichego i pokornego jak On (por. 12,14) Ale w taki właśnie sposób wyrywa nas spod wszelkiej władzy śmierci. Piłat pyta więc Jezusa, czy jest On Mesjaszem. W. 34. „Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie?" Bezpośredni sens pytania to kwestia od kogo pochodzi oskarżenie, czy od Piłata, czy od innych. Sens głębszy to zaproszenie do refleksji nad tym, co powiedział, aby zrozumieć osobiście, co oznaczałby Jego sposób sprawowania władzy królewskiej. Kto rozumie Jego godność królewską, jest „człowiekiem", wolnym. W. 35. „Czy ja jestem Żydem?" Oskarżenie nie pochodzi od Piłata, ale od arcykapłanów. Ale i on, jak wszyscy przywódcy, musi zająć postawę wobec tego króla. Jak zwykle, Piłat pyta, zamiast odpowiadać. „Naród Twój i arcykapłani wydali mi Ciebie". Pierwszorzędnym sprawcą wydania jest diabeł, odpowiedzialny za decyzję (13,2). Wszedł w Judasza (13,27) i działał w nim, który „wy-dał" Jezusa przywódcom. Teraz działa za pośrednictwem przywódców, którzy „wydają" Jezusa Piłatowi, a potem za pośrednictwem Piłata, który „wy-daje" Jezusa na krzyż (19,16). Z krzyża Pan „daje" nam swego Ducha (19,30). „Coś uczynił?" Wydano Jezusa Piłatowi jako kogoś, kto pretenduje do tego, by być Mesjaszem. Oskarżony jest o to, że chce wziąć władzę, burząc ustalony porządek. Jest złoczyńcą. (w. 30): przeciwstawia się panują-cym, aby sam objąć panowanie. Piłat pyta Jezusa, co uczynił. Cała Ewangelia jest odpowiedzią na to pytanie. Znaki, które zdziałał Jezus, objawiają Jego królewską godność: dał dobre wino w czasie zaślubin (2,1-11) i ocalenie umierającemu (4,46-54), podniósł paralityka (5,1nn), zaofiarował chleb (6,1-13), szedł po jeziorze (6,16-21), przywrócił wzrok niewidomemu (9,1nn) i życie zmarłemu (11,1nn). To uczynił. Jego władza jest taka sama jak władza Boga, który daje to, kim jest: miłość i życie. To są znaki Jego godności królewskiej, która w pełni zabłyśnie z krzyża. W. 36. „Królestwo moje". Grecki termin basileia oznacza zarówno królestwo jako terytorium, jak i królewską godność jako władzę królewską. Jezus jest królem, ale różnym od innych (por. Sdz 9,8-15); 1Sm 8,1nn). Nie jest podobny do władców narodów, którzy tyranizują, podbijają, biorą w niewolę (por. Mk 10,42 par.) oraz lubią, gdy się ich nazywa dobroczyńcami narodu (Łk 22,25). Jest królem obiecanym przez Boga potomkom Dawida, który będzie panował na wieki (por. 2Sm 7,8-16): Jego władza to obmywanie nóg (13,1nn), Jego godność to bycie z nami jako ten, który służy (Łk 22,27). Nie jest złodziejem ani rozbójnikiem, ale dobrym Pasterzem, który przywraca wolność swoim owcom, wydając za nie swoje życie (por. 10,1-21). „nie jest z tego świata". „Z" wskazuje na pochodzenie, początek, naturę. Jego królestwo ma taki sam charakter jak On: jest od Ojca, nie z tego świata pogrążonego w zabójczym kłamstwie (8,23.44). Jest Synem, którego wolność realizuje się przez to, że staje się bratem. Dlatego odrzuca panowanie nad tym, kto Go chce mieć królem (6,14n) i odda swe życie na usługi człowieka. „Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom". Gdyby Jezus był taki, jak królowie tego świata, Jego słudzy walczyliby przeciwko sługom możnych, którzy przyszli Go aresztować (por. 18,3.12). Mógłby wystawić ponad dwanaście zastępów aniołów (por. Mt 26,53). Niemożliwe jest jednak przywrócenie sprawiedliwości siłą, jak obrazowo mówi Syr 20,4. Godność królewska Pana jest cichością i pokorą, sprawiedliwością i miłością, służbą i życiem. Dlatego każe Piotrowi zrezygnować z użycia siły (18,10n), która ustanawia i podtrzymuje każdą władzę śmierci. On przekształci miecze na lemiesze i włócznie na sierpy (Iz 2,4). Wtedy wilk zamieszka wraz z barankiem i mądrość Pana napełni ziemię na kształt wód, które wypełniają morze (Iz 11,6a.9b). Jego królewska władza nie jest „z" tego świata, ale jest „na" tym świecie. I gdzie się ukazuje, wypędza nieodwołalnie tego, który uczynił siebie władcą tego świata, trzymając w niewoli kłamstwa i śmierci (por. 12,31). Jezus nie nabywa władzy przemocą, gdyż pragnie nas uwolnić od niej. Jest Pasterzem jako Baranek ofiarowany, jest królem jako sługa wywyższony. Jego sposób królowania przywraca człowiekowi jego prawdę syna, jego wolność brata, który urnie kochać, jak sam jest umiłowany. Walka przeciwko „korzeniowi zła" prowadzona jest odmienną bronią, niż to czyni zło: nie bogactwo i władza, pycha i złość, kłamstwo i ucisk, ale ubóstwo i służba, pokora i sprawiedliwość, prawda i wolność. „królestwo moje nie jest stąd". Nie jest z niskości, kłamstwa, ciemności i śmierci. Pochodzi z góry: z prawdy, ze światłości i życia (por. 8,23). Jego władza królewska nie jest władzą złodziei i rozbójników, charakterystyczna dla królów, jakimi wszyscy pragniemy być. Jezus osądzony i skazany jako król, poddaje definitywnej krytyce każdy system polityczny, który opiera się na ucisku. Nie jest przypadkiem, że święto Chrystusa Króla ustanowione zostało w XX wieku, w epoce wielkich totalitaryzmów. Jego władza królewska posiada znaczenie polityczne niewyczerpalne: nie jest poręką, ale krytyką każdego panowania człowieka nad człowiekiem. Jego godność królewska jest „na" tym świecie nie tylko w sposób duchowy, jako meta idealna historii. Jest konkretnym sposobem przeżywania codzienności, który daje wszystkim świadectwo piękna autentycznego życia. W. 37. „A więc jesteś królem?" Na początku Piłat pytał: „Czy ty jesteś królem żydowskim?" Teraz ze zdziwieniem żąda potwierdzenia Jego niewiarygodnego sposobu królowania. Za pomocą zaimka „ty" rozpoczął swoje pierwsze pytanie; tym samym zaimkiem kończy to drugie pytanie. Władza Boga i władcy tego świata są diametralnie różne. Piłat, jak każdy człowiek, wezwany jest do wyjścia z niewoli władcy tego świata ku wolności Syna Bożego. „Tak, jestem królem". Jezus potwierdza, że jest królem. Nie tylko Żydów, ale wszystkich. Jest królem boskim, który przychodzi z wysoka (por. 19,8-12). „Ja się na to narodziłem". Jezus jest królem, który czyni nas królami; jest Słowem Wcielonym, aby okazać swoją chwałę Jednorodzonego od Ojca, pełnego łaski i prawdy (1,14), Synem, który daje nam moc stania się synami Boga (1,12). „i na to przyszedłem na świat". Słowo jest Bogiem (1,1), które stało się jak my, aby ukazać nam kim jest On i kim jesteśmy my. „aby dać świadectwo prawdzie". Jezus jest królem, którego Ojcem jest Bóg (por. 8,54) Objawia nam On prawdę, która czyni nas wolnymi (8,32): pokazuje nam, że jesteśmy synami Boga, umiłowanymi przez Ojca. Temu więc, kto nie zamyka oczu, prawda rozproszy automatycznie kłamstwo, jak światło gasi koszmar ciemności. Godność królewska Jezusa, to godność „świadka": ma swoje wyłączne źródło w poznaniu i dawaniu świadectwa prawdzie własnym kosztem, jak prorocy. Świadek chrześcijański nie chwyta za broń, aby bronić (domniemanej) prawdy. Nie jest kamikadze, samobójcą i zabójcą, ale jednym z tych, którzy oddają życie za braci, a przede wszystkim na korzyść tych, którzy go zabijają, aby rozbudzić w nich prawdę miłości. Właśnie w taki sposób ujmuje każdą władzę i nadaje jej właściwe znaczenie, nie narzucając siebie czy nie znosząc jej. Rzeczywistość ta jest analogiczna do „czwartej władzy", władzy środków komunikacji, gdyby ona była taka, jaka być powinna. Jakież to piękne, gdy tak się przedstawia sprawa, i jak bardzo szkodliwe, gdy jest inaczej. Posiada jedynie potęgę słowa: stwarza lub niszczy, budzi lub usypia sumienie. „Drżę przed taką sytuacją: dziś największa władza jednoczy się z największą pustką; największa zdolność idzie w parze z najmniejszą wiedzą, gdy chodzi o ostateczne cele życia" (Jonas). Już za czasów Eliasza przeciwko jednemu wolnemu prorokowi występowało 450 opłacanych przez reżim (1Kr1 18,22). Robi wrażenie widok osób inteligentnych, które mówią i piszą największe absurdy, i to z absolutnym przekonaniem, przynajmniej tak im się wydaje. Pierwsze wrażenie, jakie odnosimy, to to, że sprzedaliśmy umysł oraz serce temu, kto najwięcej ofiarował. Rodzi się pytanie, jak się to dzieje, że wyśpiewują hosanna kolejnym możnym, jeśli nawet dokonują najbardziej zbrodniczych czynów, jakie człowiek mógłby wymyślić. Rzeczywiście „człowiek żyjący w dostatku nie zastanawia się, jest jak bydlęta, które giną" (Ps 49,13.21). Nie może przecież pojąć sprawiedliwości ten, kto sam uchyla się od sprawiedliwości, ustanawiając przeciwstawne prawa. Nie może pojąć wolności, kto czyni z niej sztandar, by uciskać innych. Jedynie ten, kto doznaje niesprawiedliwości i szuka sprawiedliwości, rozumie sprawiedliwość. Tylko ten, kto doznaje ucisku i prosi o wolność, rozumie wolność. Możni i ich słudzy, jeśli na początku mogą być w złej wierze, w końcu są po prostu otępiali, zaślepieni: są zwierzęta-mi, które giną, jak ludzie, których zniszczyli zanim nadeszła ich kolej. Prawdziwy prorok jest tą czwartą potęgą, która nigdy się nie sprzedaje. Tylko w taki sposób możny nie może bezkarnie zniszczyć go, a w końcu mogą ucałować się sprawiedliwość i wolność. Dziś prorok denuncjowałby jako kryminalistę sprawcę terroryzmu oraz przywódców państw popierających terroryzm. Ale nazwałby kryminalistą także tego, kto przez „wojnę prewencyjną" odpowiada na terroryzm wyniszczając niewinne osoby. Ponadto stawiałby sobie pytanie, czy większym kryminalistą jest kamikadze, który poświęca swe życie dla zabicia kogoś, czy głowa państwa demokratycznego (!), która używa swej nieograniczonej władzy, by poddać wszystko i wszystkich swemu panowaniu. Dlaczego jednak zamiast siedzieć sobie spokojnie w centrum kierowniczym, nie idzie, aby stać się kamikadze, uwalniając świat od osób niebezpiecznych, przy o wiele mniejszej liczbie ofiar? Czujemy nostalgię za czasami Orazi e i Curiazi . Temu, kto przeczy, że dzisiejsza rzeczywistość jest bardzo złożona, można odpowiedzieć, że możni wchodzą w nią z brutalnością coraz bardziej upraszczaną: używają jako lekarstwa coraz większej dawki trucizny. Należy zwrócić większą uwagę na złożoność problemów, starając się respektować nietykalną godność osoby ludzkiej, bez względu na to, kto to jest, poczynając od ostatnich. Ubodzy stanowią permanentny trybunał Ukrzyżowanego, który osądza historię: to, co czynimy lub czego dla nich nie czynimy, ocala lub niszczy nas samych (por. Mt 25,31nn). „Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu". Piłat, jak wszyscy, wezwany jest do wyjścia z kłamstwa i słuchania głosu tego, który jest prawdą. „JA-JESTEM drogą, prawda i życiem" (14,6), powiedział Jezus. Jego głos to głos dobrego Pasterza: przychodzi, aby uwolnić swoje owce, a Jego owce słuchają Go (10,3.16.27). Kto trwa w Jego nauce, pozna prawdę (8,32). Kto woli władzę niż prawdę, nie może słuchać prawdy ani jej zrozumieć. „Być z prawdy" oznacza przyjąć prawdę jako zasadę swego życia. Kto tak postępuje, staje się zdolny do jej słuchania: otwierając dla prawdy serce, otwiera oczy na rzeczywistość i leczy się ze swych marzeń. Prawda posiada jeden głos, którym nas wzywa: jest to głos niewinnego dotkniętego przez zło. Bez tego głosu, który ją wyraża, poruszamy się po omacku w nieświadomości. Nie istnieje bowiem żadne słowo bez głosu, który je ucieleśnia i to głos czyni, że słowo staje się prawdziwe lub fałszywe, zgodne lub nie-zgodne z rzeczywistością. W. 38a. „Cóż to jest prawda?" Piłat zamiast dać odpowiedź, nadal pyta. Możny, jak już mówiliśmy, nigdy nie ponosi odpowiedzialności. Gdyby odpowiedział na prawdę, stałby się człowiekiem wolnym. Konkretnie mówiąc, prawda to osoba, która stoi przed nim. Brat niewinny, uciśniony, ubiczowany i ukrzyżowany, jest dla wszystkich głosem prawdy: jest królem, człowiekiem na obraz Boga, Mesjaszem, który osądza i zbawia. Kto Go słucha, staje się synem i dochodzi do Ojca (14,6). „Cóż to jest prawda?" — to pytanie, jakie stawia sobie człowiek od zawsze. Każda władza, która niesie ucisk, pozostawia je bez odpowiedzi, ponieważ opiera się na kłamstwie i przemocy: trzyma prawdę na uwięzi niesprawiedliwości (por. Rz 1,18; Am 8,4-12). Pytanie skierowane jest do czytelnika, do wszystkich. Albo daje się na nie odpowiedź, albo zabija się prawdę, jak Piłat. On coś zrozumiał: np. że Jezus jest niewinny. Gdyby się nastawił na obronę tej prawdy, byłby zrozumiał resztę. Kto bierze w obronę słabego, wcześniej czy później wychodzi ze ślepoty i poznaje prawdę.
c. (na zewnątrz pretorium: 18,38b-40): dialog między Piłatem i przywódcami, którzy wola bandytę niż prawdziwego króla.
Jezus przedstawiony przez duchownych jako złoczyńca (w. 28-32), objawił się Piłatowi jako król, który posiada jedynie władzę dawania świadectwa prawdzie (w. 33-38a). Nie jest więc konkurentem dla jego władzy, jest niewinny. Piłat proponuje więc jako „łaskę paschalną" Jego uwolnienie. Ale „łaską paschalną" ofiarowaną dla wszystkich będzie właśnie zabicie niewinnego, Baranka Bożego, który gładzi grzech świata (1,29). Propozycja Piłata ma charakter „polityczny": jest pośrednią drogą między prawdą i oportunizmem. Objawi jednak wkrótce jego słabość wewnętrzną. Nie zajmując stanowiska zgodnie z własnym sumieniem, możny z konieczności ugnie się przed niesprawiedliwością. Ukazuje się w tej scenie fundamentalny skandal historii: dlaczego niewinny cierpi? Dlaczego niesprawiedliwi są wolni, a sprawiedliwi uciskani? Dlaczego są Cyrenejczycy, którzy niosą krzyż Mesjasza? Jaka tajemnica kryje się w męce Sprawiedliwego, który dźwiga na sobie grzechy innych? Jak to jest, że kara śmierci dotyka prawdziwego króla zamiast złoczyńcę? Co czynić w tej sytuacji? Sprawiedliwy cierpiący jest obecnością samego Boga w świecie, Jego sądem nad wszystkimi i zbawieniem dla wszystkich. Konfrontacja między prawdziwym królem i zabójcą oraz danie preferencji temu drugiemu, unaocznia grzech człowieka: zamiast miłości i prawdy woli on przemoc i kłamstwo. A prawda miłości bierze na siebie przemoc kłamstwa, nie popadając w sidła stosowania takich mych środków. W. 38b: „To powiedziawszy wyszedł powtórnie do Żydów". Postawą Piłata jest niezajmowanie zdecydowanego stanowiska. Dlatego „wychodzi" z miejsca, gdzie się objawia prawda. Zamiast pozostać wewnątrz starając się dać odpowiedź, wychodzi na zewnątrz z pytaniem: „Cóż to jest prawda?" Stawia prawdzie pytani (zamiast dać się pytać przez nią. W końcu, chcąc nie chcąc, stanie po stronie tyci: którzy są przeciwko prawdzie. Chociaż nie pozwala stawiać sobie pytań przez intuicyjnie wyczuwaną prawdę, Piłat stara się jednak wykorzystać swoją władzę, aby ocalić niewinnego (po) też Mt 27,19). Być może jest to pozostała iskierka sumienia; nie ulega wątpliwości, że chodzi o chęć potwierdzenia, że on jest tu przywódcą. Nie uda mu się to. Faktycznie nie interesuje go prawda, ale utrzymanie swojej władzy, najważniejszej dlań prawdy, której nie chce narazić na niebezpieczeństwo. I zawsze niewinny płaci za to cenę. „Ja nie znajduję w Nim żadnej winy". Piłat polemizuje z arcykapłanami. Mówi: „Ja, w odróżnieniu od was, nie znajduje winy". Jezus wielokrotnie określony jest jako niewinny (18,38b; 19,4.6): Jego niewinność to temat dominujący w czasie procesu, przyczyna Jego eliminacji i naszego zbawienia. Jezus proklamowany jest królem. Ale Jego królewska władza nie jest podobna do władzy zelotów: nie konkuruje z ustanowioną władzą. Nie po-sługuje się przemocą. Jest kimś, kto nie może szkodzić: jest nieszkodliwy, niewinny. Piłat jednak nie zrozumiał, że prawda w swej niewinności niszczy wszelką władzę ucisku, ukazując jej fałsz. Światło oznacza koniec dla ciemności. Jezus dla Piłata jest „pod względem politycznym" niewinny. Dla arcykapłanów natomiast jest winny „pod względem religijnym", gdyż będąc człowiekiem, uczynił siebie Synem Bożym (19,7). Jego królewska godność jest taka sama jak Boga, niezrozumiała dla polityków i odrzucona przez osoby religijne. Faktycznie nie przeciwstawia się godności władzy królewskiej tego świata: po prostu zaprzecza jej. W. 39. „Jest zaś u was zwyczaj, że na Paschę uwalniam wam jednego więźnia Piłat stara się uwolnić Jezusa. W Ewangeliach widać tendencję do podkreślania niewinności politycznej Jezusa, aby nie dostarczać władzy rzymskiej pretekstu do prześladowań. Piłat decyduje się, by uczynić Jezusowi „łaskę paschalną" (por. Mt 27,17; Łk 23,16; u Mk 15,8 inicjatywa wychodzi od tłumu). Z okazji celebracji paschalnych był zwyczaj uwalniania skazańca. Piłat proponuje, aby uwolnić króla żydowskiego. Jego gest, jeśli nawet wydaje się właściwy, zawiera w sobie sprzeczność. Skoro Jezus jest niewinny, dlaczego Go ułaskawiać? Kto chce ułaskawiać niewinnego, już w pewnym sensie go skazał. Ułaskawia się tylko winnego. W końcu nie pozostanie mu nic innego jak zdjąć maskę władzy, której jest ofiarą i reprezentantem: ułaskawi winnego i potępi niewinnego. Władza, jaką znamy z historii, posiada w sobie „coś z lisa i lwa": rodzi się, utrzymuje i usprawiedliwia dzięki swej zdolności niszczycielskiej tego, kto przeciwko niej wykracza, za pomocą podstępu i przemocy. Założyciele Rzymu, Kain i Romulus, eliminują odpowiednio Abla i Remusa. Od wieków mury naszego współżycia wznoszą się na trupach brata będącego ofiarą. Jedyna różnica — istotna — to ta, że księgi historii spisane przez możnych, przyznają rację zabójcy, podczas gdy Biblia przyznaje ją zabitemu. Tylko sumienie, które urnie krytycznie pa-trzeć na siebie, rozumie tę prawdę ukrytą od założenia świata. Jeśli nawet Piłat chciał ułaskawić niewinnego, ostatecznie zabije go. A zabicie niewinnego stanie się łaską, która zbawia wszystkich. Ta aluzja do „łaski paschalnej" nadaje scenie pełne znaczenie Paschy żydowskiej, gdy to lud uciśniony ocalony został od eksterminacji i rozpoczął exodus ku wolności (Wj 12,13). Zamiana Jezusa, baranka ofiarowanego, na Barabasza, mordercę ocalałego od śmierci, jest „łaską paschalną". Sprawiedliwy, który dobrowolnie ofiarował się z miłości, bierze na siebie śmiertelne ryzyko, jakie wszyscy podejmujemy, a które ostatecznie spada na każdego. Niewinny umiera za winnego, Sprawiedliwy za niesprawiedliwego — nie tylko z powodu niesprawiedliwości (por. Iz 52,13-53,12). Sprawiedliwy to ten, kto zrozumiał czym jest życie: nie jest dobrem do ukradzenia, ale darem do otrzymania i do zaofiarowania, jak to czyni Pan życia. On umie oddać życie za innego: życie jest święte i warte życia otrzymanego i danego. Bezbożny natomiast to ten, kto odbiera życie innym, aby zawładnąć nim: staje się panem śmierci, którego życie warte jest śmierci. Ale i niesprawiedliwy stanie się niewinny, gdy pokonany przez kogoś innego, dozna przemocy. Bowiem ostatecznie i przegrywający bandyta jest „niewinny", ponieważ „nie może już więcej szkodzić" — jak Barabasz, winny wszystkiego, poza niechcianym i nie pożądanym zabiciem siebie. Sprawiedliwy jest natomiast niewinny i za życia i po śmierci, gdyż „nie chce szkodzić", chociaż mógłby to czynić (por. w. 36). „Czy zatem chcecie, abym wam uwolnił Króla Żydowskiego". Piłat chce posłużyć się sprytem. W rzeczywistości to on został przechytrzony. W. 40. „Oni zaś powtórnie zawołali". Wołają „powtórnie", ponieważ zakłada się, że krzyczeli już wcześniej przedstawiając Jezusa jako złoczyńcę, którego należy stracić (w. 30-31). Tłumy wołały kilka dni wcześniej podczas wejścia Jezusa do Jerozolimy, ogłaszając Go królem (12,13). Teraz przywódcy i ich słudzy krzyczą, aby odebrać Jezusowi życie (por. 19,6.15). Także Jezus zawołał donośnym głosem, gdy przy-wrócił życie Łazarzowi (11,43). Teraz krzyk, który skazuje na śmierć Tego, który daje życie, uwalnia skazańca od śmierci. Sprawiedliwość „na życzenie ludu" to rzecz piękna, ale to nie znaczy, że jest słuszna. Od zawsze przywódcy i ich słudzy wywierają wpływ na lud i są jego reprezentantami, dzisiaj najczęściej wybrani na skutek takich manipulacji, że powstaje pytanie, gdzie podziała się wolność. Nie można zapominać, że od prymitywnych samosądów do współczesnych masakr, od ludobójstwa do wojen prewencyjnych, od nazizmu do stalinizmu, w dyktaturach i demokracjach, każda nie-sprawiedliwość była zawsze, jest i będzie dokonywana przez „przywódców i ich sługi", za domyślną lub wyraźną zgodą ludu. Zgoda ludu jest ze swej natury dwuznaczna. Sprawiedliwa jest pod dwoma warunkami: jeśli osiągana jest przy uwzględnieniu wolności drugiego człowieka i jeśli dotyczy czegoś, co respektuje ludzką godność. W przeciwnym wypadku, szukając za wszelką cenę zgody z obrońcami „praworządności", „posłuszeństwo nie jest już cnotą':. Może nadejść godzina, w której bez użycia przemocy będą musieli poddać się więzieniu lub nawet przyjąć wyrok śmierci. „Kto ma uszy, niechaj słucha" (Ap 13,9n). Jedynym antidotum na niesprawiedliwość, zawsze czyhającą w każdej decyzji, nawet plebiscytowej, jest to, by każdy osądzał zgodnie z sumieniem prawym i jasnym. Wewnątrz swego serca każdy zna to, czego nie chce, by inni mu czynili. Niech tego nie czyni innym nie poddając się żadnemu szantażowi. Kto nie słucha głosu sumienia, rezygnuje z bycia człowiekiem. „Nie tego, lecz Barabasza". Scena z Barabaszem u Jana sprowadzona jest do tego, co istotne. Barabasz, morderca, otrzymuje łaskę paschalną w zamian za niewinnego. „Barabba" oznacza „syn ojca (nieznanego)". Imię to nadawano dzieciom niczyim. Łukasz uściśla, że Barabasz został wtrącony do więzienia z powodu rozruchów wznieconych w mieście i za zabójstwo (Łk 23,19). Nie da się wykluczyć, że dwaj inni ukrzyżowani z Jezusem, byli buntownikami w więzieniu wraz z Barabaszem (Mk 15,7), określani, jak Barabasz, jako „złoczyńcy" (Mk 15,27). Dla Mt 27,16 Barabasz jest więźniem „znacznym", cieszącym się złą sławą. Jest prawdopodobne, że był bandytą należącym do zelotów, którzy chcieli przeciwstawić się zbrojnie władzy rzymskiej. Gdyby Barabaszowi udało się urzeczywistnić bunt, nie byłby skazanym złoczyńcą, ale zostałby ogłoszony królem. Czy jednak nie jest bandytą król, któremu udało się zabić swego poprzednika i wypędzić swoich konkurentów mniej szkodliwych od niego? Barabasz, złoczyńca zwyciężony, jest „negatywnym" obrazem władzy królewskiej „z niskości", „z tego świata". „Pozytywnym" obrazem jest zwycięski król, który nie jest niczym innym jak rozbójnikiem potężniejszym, który zdobył przewagę nad poprzednim królem. Barabasz reprezentuje każdego z nas, wszystkich królów bankrutów w stosunku do jednego, który odniósł sukces. Ale reprezentuje także każdego panującego, który wcześniej czy później stanie się jak on. Bowiem król obecnie panujący jest od zawsze ofiarą przeznaczoną na upadek pod uderzeniami kogoś mocniejszego od niego. I tak jest bez końca. Tak więc, zgodnie z prawem dżungli, idzie naprzód historia: mocniejszy eliminuje poprzednika i zajmuje jego miejsce, by z kolei ustąpić następnemu, który wyeliminuje jego. Dopóki nie nadejdzie król prawdy, niewinny, wyeliminowany przez wszystkich. Barabasz, syn niczyj i brat nikogo, zabójca, więzień przemocy, którą najpierw czynił, a potem jej uległ, w więzieniu oczekuje na krzyż, jest nie tylko osobą konkretną, ale i osobistością uniwersalną: Reprezentuje nasz tragiczny sposób pojmowania życia. Tak więc fałszywy obraz króla, wcześniej czy później ogranicza każdego człowieka. Jezus natomiast, dobry Pasterz, uwalnia z ucisku tego, kto słucha Jego głosu. Dając życie za swoje owce, daje im swoje życie, poznanie i miłość Ojca (10,14n). Przez łaskę paschalną syn niczyj staje się Synem Ojca, a Syn Ojca staje się synem niczyim. Jest to boska wymiana, która nas zbawia: Pan życia bierze na siebie naszą śmierć, a my uwolnieni od śmierci, przywróceni jesteśmy ponownie do życia. Życie dla śmierci i śmierć dla życia! Jezus jest Sługą „zdruzgotanym za nasze grzechy. Spadła nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze uzdrowienie" (Iz 53,5). Barabasz, jak każdy człowiek, już otrzymał „łaskę paschalną", jeśli nawet nie wie czym ona jest i co dla niego znaczy. Zrozumie, gdy pomyśli o tym, że miał umrzeć, a nie umiera, podczas gdy ten, kto powinien żyć, umarł zamiast niego. Zbawienie ludzkości dane zostało z krzyża Sprawiedliwego i wszystkich sprawiedliwych. Aby żyć nowym życiem, życiem zbawionym, potrzebne jest jedynie Słowo, które ogłosi nam fakt i pomoże nam go zrozumieć. „A Barabasz był zbrodniarzem". Jezus powiedział, że wszyscy ci, którzy przyszli przed Nim, byli złodziejami i zbrodniarzami (10,1.8). Dobry Pasterz, król prawdy, ofiaruje swoje życie za złodziei i zbrodniarzy, którzy Go zabijają: jest Synem, który miłuje braci taką samą miłością jak Ojciec. Dlatego jest prawdziwym królem, człowiekiem na obraz Boży. Pod tym względem jest władcą absolutnym: jest miłością, która zwycięża wszelką wrogość. W Nim Bóg rządzi na ziemi i objawia swoją chwałę. My widzimy jeszcze dziś tę chwałę w głodnych i spragnionych, odrzuconych i nagich, chorych i uwięzionych, w tych, którzy jak Cyrenejczyk niosą krzyż Jezusa (Mk 15,21). Oni są tu, aby nas zbawić: to, co czynimy dla nich, zbawia nas samych (por. Mt 25,34-45).
d. (wewnątrz/na zewnątrz: 19,1-3): koronacja „króla żydowskiego"
Koronacja Jezusa znajduje się w centrum procesu. Scena wydaje się rozwijać „na zewnątrz", przed przywódcami, jak poprzednia. Nie ma bowiem wzmianki, że Piłat wszedł do wnętrza pałacu. Dopiero później dowiadujemy się, że miała ona miejsce wewnątrz, gdyż w w. 4 jest wzmianka, że Piłat wyszedł. Autor pragnie zasugerować, że „na zewnątrz" zdarza się zawsze to, co wpierw miało miejsce „wewnątrz". Jezus przedstawiony przez przywódców jako złoczyńca (18,28-32), objawił się jako świadek prawdy (18,33-38a), Sługa niewinny, którego śmierć uwalnia tego, kto jest więźniem przemocy (18,38b-40). Właśnie w ten sposób jest prawdziwym królem, zwycięskim nad wszystkimi wrogami, gdyż potrafi oddać za nich życie. Teraz Jezus zostaje ukoronowany na króla przez żołnierzy. To, co według nich jest kpiną, jest czystą prawdą, która odziera z maski godność królewską tego świata. To krótkie dopowiadanie „umacniając godność królewską panujących / równocześnie ją im skraca, a ludziom ukazuje / jakimi ocieka łzami i krwią". Mamy do czynienia z najbardziej wymowną stronicą filozofii historii, napisaną nie atramentem na papierze, ale krwią na ciele Sprawiedliwego. Kto nie słucha głosu dobrego Pasterza, zachowuje się jak złoczyńca: biczuje człowieka i koronuje go cierniami, sprowadzając pozdrowienia do obelgi, a szacunek do policzka. Jezus jest słusznie odziany oznakami królewskimi: jest do tego stopnia wolny i potężny w miłości, że aż dźwiga na sobie zło świata. Zostaje ukoronowany zaraz po „łasce paschalnej", gdy skazany został w miejsce Barabasza, który reprezentuje nas wszystkich podobnych do niego. Jest królem, gdyż oddaje swoje życie na korzyść innych, aby otrzymać je na nowo w pełni zrealizowane. Jest to przykazanie, jakie Syn otrzymał od Ojca (por. 10,1-18). Gdy zrozumiemy, że człowiek ubiczowany, ukoronowany cierniem, wyśmiany i przebity, jest naszym królem, wówczas nastąpi królestwo Boże na ziemi: wolni od idoli, zobaczymy Chwałę i nasze człowieczeństwo zostanie ocalone. Prawdziwa walka trwająca przez całe życie, jest przeciwko wszystkim naszym idolom: są one „korzeniem zła", które tkwi wewnątrz nas. Siedem grzechów głównych to siedmiu nieprzyjaciół, dawnych i ciągle aktualnych, którzy zaludniają ziemię, jaką dał nam Pan. Nie należy ich poślubiać lub oddawać im czci, ale ich wyniszczyć, aby nie utracić wolności synów Bożych (por. Pwt 7,1nn).
Wielki Piątek 2025
(tu komentarz do 19,1-24. komentarz do rodz 18 w materiałach z 2024 r, komentarz do pozostałej części rodz 19 w przyszłym roku, ze względu na obszerność komentarza)
W. 19,1. „Piłat zabrał (= przyjął) Jezusa". W prologu mamy stwierdzenie, że ciemności nie ogarnęły światłości (1,5) i że swoi nie przyjęli Go (1,11). Greckie czasowniki katalambano i para-lambano złożone są z czasownika lambano = wziąć, uchwycić, ująć, pochwycić gwałtem, pojąć, zrozumieć. Ciemności chociaż nie porywają ani nie otrzymują światła, jednak je biorą (= przyjmują), co więcej „poczynają" je (18,12: syn-lambano). Piłat powie-dział do przywódców: „Weźcie Go sobie" (= przyjmijcie Go, 18,31; por. też 19,6). Nie chce bowiem brać odpowiedzialności za zabicie niewinnego. Te-raz także on „zabiera" Jezusa. Branie jest aktem konstytutywnym człowieka: to wszystko kim jest i co ma, wziął od kogoś innego (por. 1Kor 4,7). Można jednak brać po to, by osądzać, potępiać, biczować, krzyżować (por. 18,31; 19,1.6), lub by przyjąć jako dziedzictwo szaty i Matkę, ciało i Ducha (por. w. 23.27.40; 20,22), Tego, który przyjmuje nasz ocet (19,30). Dwu-znaczność brania jest taka sama, jak „wydania": może być w celu posiadania lub otrzymania jako dar, dla śmierci lub dla życia. Ostatecznie jednak tryumfuje miłość Tego, który ofiaruje życie temu, kto Mu je zabiera. W opowiadaniu o męce okazuje się, jak wszyscy wrogowie „biorą" Jezusa siłą, aby Go zabić. Właśnie w taki sposób poczynają Go (18,12) i rozumieją (8,28). Piłat, z racji braku swej odpowiedzialności, odgrywa rolę rozbójnika. Kto nie słucha głosu prawdy, należy do tych, którzy niszczą sprawiedliwego. Odpowiedzialność każdego możnowładcy, to brak odpowiedzialności wobec niewinnego. Dlatego jest winny zła, jakie mu zadaje. „kazał Go ubiczować". Mogłoby się wydawać, że Piłat osobiście biczuje Jezusa, chociaż w rzeczywistości czynią to jego słudzy. U Mk 15,15 biczowanie jest związane bezpośrednio z ukrzyżowaniem: stanowi niejako jego antycypację, która przyspiesza śmierć ukrzyżowanego. U Jana natomiast stanowi część koronacji na króla. Biczowanie to kara przeznaczoną dla niewolników lub winnych żołnierzy. Mogło ono też służyć wymuszeniu przyznania się do przestępstwa (por. Dz 22,24). Ale tu prawda jest jasna: Jezus jest królem, a jego władza królewska jest nieszkodliwa. Zostaje więc ukarany jako niewinny. Dlaczego Piłat biczuje Jezusa, skoro nie znajduje w nim żadnej winy? Według Łk 23,16 chciałby wzbudzić litość u Jego nieprzyjaciół, aby mógł Go uwolnić. Według Jana natomiast chodzi raczej o wyśmianie: przedstawia przywódcom ich Mesjasza jako groteskowego króla. Jednak, w głębszym sensie, chociaż nieświadomie, Piłat spełnia to, co mówi Pismo. Jezus bowiem jest królem jako Sługa JHWH, ubiczowany i policzkowany (por. Iz 50,6 LXX): jest sprawiedliwym, który dźwiga na sobie niesprawiedliwość (por. Iz 53,4-7), Barankiem, który gładzi grzech świata (1,29). Biczowanie i policzkowanie stanowią zakończenie koronacji królewskiej Jezusa: uwidaczniają odrzucenie króla, który daje świadectwo prawdzie. Ale jest On królem właśnie dlatego, że jest niewinnym zranionym przez zło świata. W. 2. „Żołnierze". Władza ma oparcie w armii i pieniądzach, będących w większej części owocem skumulowanej i prawie „czystej" przemocy, ewentualnie „wybielonej" w bankach szwajcarskich. Utrzymuje się potem za po-mocą stosownych praw, zmierzających do jej stabilizacji i wzrostu. W momentach kryzysu, gdy to nie wystarcza, ucieka się ponownie do żołnierzy, którzy stanowią przemoc w stanie czystym. Jedyną ich władzą jest władza szkodzenia, aż do zadania śmierci. Są więc fundamentem władzy królewskiej „z" tego świata, która ma za swego przywódcę kłamcę i zabójcę od początku (por. 12,31; 8,44). Cóżby to była za władza, gdyby nie miała możliwości wzbudzania dla siebie respektu siłą? Żołnierze są sługami prze-mocy śmierci, różnymi od sług króla, który daje życie (por. 18,36). „uplótłszy koronę z cierni". Odmiennie niż u Mk 15,17 i Mt 17,28n, u Jana korona cierniowa poprzedza purpurę. Korona, purpura i pozdrowienia stanowią część rytuału koronacyjnego. Koronacja dokonana jest przez żołnierzy, którzy dokonują aklamacji swego przywódcy, zwycięskiego złoczyńcy/bandyty, który bierze w swe ręce władzę. Inscenizując tę farsę żołnierze przedstawiają w rzeczywistości istotę władzy królewskiej „z" tego świata. Skoro Jezus powiedział, że jest królem, wysłanym przez Boga, świadkiem prawdy, oni Go koronują. Korona, ze złota i w kształcie aureoli, jest znakiem chwały, boskim promieniowaniem, jak słońce. Ta, którą wkładają na głowę Jezusa, wykonana jest z cierni. Są to kary, jakie panujący nakładają swoim poddanym. Przypominają królewską godność krzewu cierniowego, cierpienie dla tych, którzy się pod nią chronią i stos dla tych, którzy się przeciwko niej buntują (por. Sdz 9,8-15; 1Sm 8,1nn). Chwała tego świata to panowanie nad innymi, rzucając ich pod swoje stopy. Chwała Pana natomiast to służba i umywanie nóg. Z jednej strony jest chwała władzy, prze-moc, która bierze i posiada, uciska i zabija, ogałacając człowieka z jego ludzkiej godności; z drugiej chwała Boża, miłość, która daje i daje siebie, czyni wolnym i daje życie, przywracając człowiekowi jego godność syna Bożego. To, co czynią żołnierze, przypomina niektóre przedstawienia kar-nawałowe, w których parodiując króla, wyraża się prawdę dotyczącą władzy człowieka nad człowiekiem. Jezus ukoronowany cierniem zdziera maskę z władzy królewskiej złoczyńców/złodziei i ukazuje solenny majestat dobrego Pasterza: jest Synem równym Ojcu, ponieważ czyni się sługą braci. Kiedy zrozumiemy, że tzw. chwała świata jest brzydkim żartem? Prawdziwa chwała to pokora tego, kto kocha i służy. Kontemplacja Pana wszechświata ukoronowanego cierniem uwalnia nas od próżnej chwały, będącej źródłem naszego działania, która niszczy naszą tożsamość synów i braci. Jezus powiedział: „Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga?" (5,44). To poszukiwanie chwały światowej ustawia naszą tożsamość w świetle obrazu, jaki inni mają o nas: czyni nas niewolnikami spojrzenia innych (Ef 6,6; Kol 3,22). Stajemy się w ten sposób przywiązani do kultu naszego obrazu, dla którego poświęcamy chwałę naszą i innych. Kult obrazu w języku greckim określa słowo „idolatria". Dziś jesteśmy idolatrami w stanie czystym: każdy jest zredukowany do swego obrazu. Jedyna rzeczy-wiście gwałtowna walka (por. Rz 7,14-25; Ga 5,13-26), to walka ze złem, które jest w nas samych. Także w tym znaczeniu „królestwo niebieskie doznaje gwałtu, a zdobywają je ludzie gwałtowni" (Mt 11,12). „okryli Go płaszczem purpurowym". Według Mt 27,28 chodzi o płaszcz żołnierza rzymskiego: czerwony od krwi, staje się szkarłatem płaszcza cesarskiego. Cesarz zawdzięcza wylanej przez siebie krwi swą purpurową szatę. Ma ona kolor otwartych ran Syna Człowieczego, poddanego przemocy kogoś innego, kto wylewa Jego krew za życie świata. Nie ma wzmianki o tym, że zabrany zostanie Jezusowi ten płaszcz: jest to obraz Jego ciała, pobitego i zranionego, którego rany przynoszą nam zdrowie (Iz 53,5). Ta szata krwi przywodzi na myśl prześcieradło, którym się przepasał do umywania nóg. Jest to szata, którą zostawi nam na krzyżu: jego człowieczeństwo, Jego ciało Syna Człowieczego, dane na usługi każdemu człowiekowi. W tym momencie, według Mt 27,27, żołnierze wkładają w prawą rękę Jezusa trzcinę: jest to berło, które po prostracji, pozdrowieniach i pluciu, służyć będzie do uderzania Go w głowę (Mt 27,30; Mk 15,19). Jak korona, purpura i aklamacja, także berło, prostracja i pocałunek oznaczający szacunek, który tu staje się pluciem, stanowią część ceremoniału dworskiego przy koronacji. Berło jest buławą dowódczą, władzą przywódcy, przedłużeniem jego ręki. Jest także możliwością działania z dystansu, przekazywania poddanym poleceń, którzy słuchają i wykonują jego wolę W przeciwnym razie są traktowani jak przestępcy. Czymże jest polecenie najpotężniej-szych, jeśli nie uderzeniem w głowę tego, kto mówi prawdę? Czym jest prostracja poddańcza, jeśli nie nienawistnym zginaniem się przed tym, kto odbiera wolność? I czymże jest szacunek oddawany panującemu, jeśli nie opluciem swej własnej godności? W. 3. „Witaj, Królu Żydowski". Jest to pozdrowienie aklamacyjne króla dopiero co ukoronowanego i przyodzianego w purpurę Chaire, to greckie pozdrowienie, odpowiadające hebrajskiemu šalom, łacińskiemu „yale" i naszemu „witaj". Scena przedstawia odwróconą godność królewską: korona jest z cierni, purpura z krwi, pozdrowienie jest żartem. Jest to władza królewska człowieka, ciernie, krew i kpina dla każdego człowieka. Objawia tajemniczą godność królewską Boga, miłości, która bierze na siebie nasze zwyrodnienie. Scena ta rozwijać się będzie poza pałacem jako publiczna prezentacja króla i będzie miała swój punkt kulminacyjny na krzyżu. Czytelnikowi wydaje się, że scena ta dokonuje się publicznie. Faktycznie w 19,1 nie ma mowy, że Piłat wszedł do środka. Jedynie w 19,4, gdy Piłat wychodzi, rozumiemy, że miała miejsce wewnątrz. Nie jest to dystrakcja autora: to, co się dokonuje w pałacu władzy stanowi odzwierciedlenie tego, co dokonuje się na świecie. W polityce to, co jest wewnątrz i na zewnątrz odpowiada sobie zarówno gdy chodzi o dobro, jak i zło: tożsamość człowieka wynika z jego relacji z innymi. Dla Piłata i dla tych, którzy nie słuchają głosu prawdy, Jezus jest królem śmiechu wartym. Dla innych to wielkie objawienie: tragiczny żart jest naszym sposobem pojmowania króla. Kontemplowanie naszego króla ubiczowanego, ukoronowanego cierniem, odzianego w purpurę, wyśmianego i spoliczkowanego, pozwala nam poznać kłamstwo świata i prawdę Bożą. Budzi zdziwienie widok Sługi zwycięskiego, otoczonego szacunkiem, wyniesionego i wywyższonego w ten sposób (por. Iz 53,13): „Tak mnogie narody się zdumieją, królowie zamkną przed Nim usta, bo ujrzą coś, czego im nigdy nie opowiadano, i pojmą coś niesłychanego" (Iz 52,15). Kiedy rozpoznamy naszego króla i Pana w człowieku wyniszczonym, pogardzonym, zranionym, wyśmianym i spoliczkowanym, wówczas nie będziemy już więcej twórcami i ofiarami przemocy. Wypędzony zostanie wtedy władca tego świata i zostaniemy pociągnięci do Jezusa (12,31n). Nasz powrót do Niego, który odszedł w taki sposób, stanowi Jego powrót do nas, drugie przyjście. W ten sposób świat staje się znów piękny, staje się odbiciem Chwały. „I policzkowali Go". Jak rany biczowania tak i policzki przywołują na myśl Sługę JHWH (Iz 50,6 w LXX). Scena ta, będąca powtórzeniem z 18,22, przypomina scenę końcową po procesie przed sanhedrynem, przy-toczoną przez inne Ewangelie (por. Mk 14,65 par.). W nich, po prezentacji oblicza Jezusa oplutego, zakrytego i pobitego, rozbrzmiewa nakaz skierowany do czytelnika: „Prorokuj", zgadnij, kto Cię uderzył! Biją Jezusa nie tylko słudzy i żołnierze, ale sama przemoc świata, która wylewa się na Niego, niewinnego dotkniętego przez nasze zło. Oblicze to, zakryte przez nasze zło, jest czystym objawieniem słowa, które zbawia świat, proroctwem mówiące wszystko o Bogu i o człowieku: jest Obliczem, zbawieniem mojego oblicza i moim Bogiem (Ps 42,6.12; 43,5), w którego światłości widzę światło (Ps 36.10).
c.' (na zewnątrz pretorium: 19,4-8): „Ecce homo", „Ukrzyżuj Go!"
Jezus zadenuncjowany przez przywódców jako „złoczyńca" (18,28-32), ukazał Piłatowi swoją królewską godność: nie jest „z tego świata", gdyż daje świadectwo prawdzie (18,33-38a). Jest On królem, ponieważ potrafi dać życie za zagubionych braci reprezentowanych przez Barabasza (18,38b -40). Ukoronowany w pałacu przez sługi władzy (19,1-3), jest teraz przed-stawiony wszystkim z insygniami królewskimi, aby Go obwołali królem. Scena jest nowym dialogiem między Piłatem i przywódcami, która przypomina i rozwija 18,38b-40 i z którą też stanowi inkluzję bezpośrednią do koronacji. Jezus, jako niewinny, który umiera w miejsce złoczyńcy, jest królem: reprezentuje Boga na ziemi. Jest Synem, który miłuje braci taką samą miłością jak Ojciec: jest Obliczem, prawdą o Bogu i o człowieku. Pokazanie człowieka ubiczowanego i ukoronowanego koroną cierniową w intencji Piłata, który chce Go uwolnić, ma wykazać niespójność oskarżeń przeciwko Niemu: jest Mesjaszem śmiesznym i nic nieznaczącym. W rzeczywistości jest to epifania królewska: objawia wszystkim prawdziwego króla: „Ecce homo!", obraz Boga. Być takim człowiekiem oznacza być Synem Bożym: w nim błyszczy Chwała, której wolnością jest służba, władzą miłość, miłość mocniejsza od śmierci. Ów niewinny człowiek, pojmany i związany, prowadzony jako złoczyńca i obity rózgami, ukoronowany cierniami i ubrany przemocą, ten człowiek jest Bogiem i Panem, Słowem wcielonym i Synem równym Ojcu. Przy Jego ukazaniu się my krzyczymy: „Ukrzyżuj Go!" Posiadamy bowiem w złoczyńcy nasz model człowieka. Scena ta, następująca po koronacji, przygotowuje intronizację na krzyżu, zadecydowaną przez przywódców i potwierdzoną przez obecnych: Jezus staje się królem uniwersalnym, postawionym przez wszystkich na tym tronie, gdzie dokona swego sądu.
W. 4. „A Piłat ponownie wyszedł na zewnątrz". Dopiero teraz dowiaduje-my się, że koronacja miała miejsce wewnątrz pretorium. Teraz kolejno trzykrotnie mówi się o „zewnątrz" (w. 4bis.5). „Na zewnątrz" rozpoznaje się to, co miało miejsce „wewnątrz". „Oto wyprowadzam Go do was na zewnątrz, abyście poznali, że ja nie znajduję w Nim żadnej winy". Piłat deklaruje dziwny motyw, dlaczego ubiczował Jezusa i pozwolił, aby żołnierze zainscenizowali ukoronowanie cierniem: chciał wykazać Jego niewinność. Jest to paradoksalne, ale prawdziwe z dwóch racji. Po pierwsze dla-tego, że człowiek doprowadzony do takiego stanu nie może stanowić zagrożenia dla władzy. Po drugie dlatego, że przemoc mającego władzę do-tyka zawsze niewinnego. Jego niewinność stale potwierdzana, podkreśla, że Jezus jest Sprawiedliwym Cierpiącym (por. Mdr 2,12nn), Sługą, który zbawia tłumy (por. Iz 52,13-53,12). Jest to nowy sposób bycia królem, właściwy dla tego, kto umywa nogi: objawia miłość, prawdziwą istotę Boga (por. 13,1nn). Do uczniów, którzy kłócili się o pierwsze miejsca w królestwie Bożym, Jezus powiedział: „Wiecie, że ci, którzy uchodzą za władców narodów, uciskają je, a ich wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie między wami. Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich. Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu" (Mk 10,42-45). Pod koniec tekstu paralelnego Łukasza, Jezus mówi: „Ja jestem pośród was jako ten, kto służy" (Łk 22,27).
W. 5. „Jezus więc wyszedł na zewnątrz". To nie Piłat „wyprowadza" Jezusa na zewnątrz, ale Jezus sam „wychodzi", tak jak On będzie dźwigał krzyż (19,17). Inicjatywa należy do Niego. Jest to publiczne ukazanie się Mesjasza z jego odznakami królewskimi wobec przywódców ludu. W tym wyjściu, jak też w następnym (19,13n), mamy odrzucenie ciemności, które nienawidzą światła. „Oto Człowiek". Nadal pozostaje zamiarem Piłata, aby nie wychodzić naprzeciw żądaniom przywódców: wykazuje niespójność oskarżeń wniesionych przeciwko Jezusowi. „Ecce homo" brzmi sarkastycznie: wasz król jest zniekształcony i wyśmiany, jest człowiekiem boleści, który dobrze zna cierpienie (Iz 53,3b). Jest niewinny: z pewnością nie może być królem. Piłat chce ośmieszyć przywódców, nie zdając sobie sprawy, że ośmiesza też cezara, przywódcę, którego jest sługą. Sądząc, że kpi sobie z innych, demaskuje siebie samego i sobie równych. Wyraża faktycznie wielką prawdę: oto człowiek, do czego go sprowadza władza człowieka nad człowiekiem. Oto co czyni król z każdym człowiekiem. Dla czytelnika wyrażenie to bogate jest w znaczenie. Jezus mówiąc o sobie jako o Synu Człowieczym, nawiązuje do boskiej postaci z Dn 7,13-14, której królestwo nie zostanie zniszczone. Mówiąc o Synu Człowieczym „wywyższonym" (3,14; 8,28; por. 12,32), wiąże tę postać chwalebną z postacią Sługi JHWH cierpiącego, który ku zdziwieniu wszystkich wybije się, wywyższy i bardzo wyrośnie (Iz 52,13). Jego osoba przybita do krzyża, najwyższa hańba i cierpienie, jest równocześnie w sposób widoczny osobą wywyższoną: „Mnogie narody się zdumieją, królowie zamkną przed Nim usta, bo ujrzą coś, czego im nigdy nie opowiedziano i pojmą coś niesłychanego" (Iz 52,15): chwałę Syna, która jest równocześnie chwałą Ojca. „Oto człowiek": Jezus jest człowiekiem w pełni zrealizowanym. Jego sposób bycia człowiekiem objawia kim jest Bóg i że On jest Bogiem: kimś, kto miłuje aż do ostateczności. Oto człowiek, oto Bóg: prawdziwy człowiek, prawdziwy Bóg! Jego człowieczeństwo jest definitywną manifestacją Boga, wolności miłości, która bierze na siebie wszelką przemoc i śmierć. W Nim, Synu Człowieczym i sędzi wszechświata (por. 5,27), widzimy sąd Boży, zbawienie każdego człowieka. „Pokaż mi Twoją chwałę", to prośba Mojżesza. Bóg odpowiada, że nikt nie może widzieć Jego oblicza i pozostać przy życiu (Wj 33,18-23). W rzeczywistości widzimy Go jedynie w Synu Człowieczym wywyższonym (por. 8,28), od którego odwracamy wzrok, „jak ktoś, przed kim się twarz zakrywa" (Iz 53,3c). W nim dopełnia się głębokie pragnienie: oglądamy Oblicze, z którego mamy życie i w którym odnajdujemy siebie samych. Ten człowiek objawia wielkie misterium: On jest Mesjaszem (por. 4,29), który uzdrawia naszą ślepotę (9,11), dobrym Pasterzem, który prowadzi nas na pastwiska życia (19,1nn). W Nim usłyszeliśmy, zobaczyliśmy i dotknęliśmy Słowo życia (1J 1,1), Słowo, które stało się ciałem, chwałę Jednorodzonego od Ojca, pełnego łaski i prawdy (1,14), Syna ukazującego Boga, którego nikt nigdy nie widział (1,18): „Kto widział Mnie, widział i Ojca" (14,9). Człowiek ten jest na ziemi dziedzicem Imienia, Synem Bożym, odblaskiem Jego chwały i odbiciem Jego istoty, który podtrzymuje wszystko słowem swej potęgi. On uwalnia nas od zła i zasiada po prawicy Majestatu (Hbr 1,3n). W Nim mieszka cała Pełnia, Bóstwo na sposób ciała (Kol 2,9). W Jego ciele widzimy tylko jedynego Boga: Pana miłości.
W. 6. „Gdy Go ujrzeli arcykapłani i słudzy". W opisie męki u Jana nie pojawia się nigdy lud. Kiedy mowa jest o Żydach, rozumie się przez to określenie przywódców ludu — kapłanów i faryzeuszów za życia Jezusa, kapłanów i sługi w czasie męki. Słudzy to uzbrojone gwardie świątynne, które uczestniczyły wraz z żołnierzami rzymskimi w pojmaniu (18,3.12. 18.22). Zauważyć należy, że w czasach Jana kapłani zatracili swoje funkcje: świątynia utożsamiona przez Jezusa z Jego ciałem, została już zniszczona (por. 2,19). Naród jako taki nie jest odpowiedzialny za śmierć Jezusa. Odpowiedzialni są przywódcy żydowscy i rzymscy. Właśnie jako przywódcy mają fałszywy obraz człowieka i Boga: są pod wpływem władcy tego świata jak Judasz, który zdradza, i Piotr, który chwyta za miecz i zapiera się. Naród wezwany jest, jak człowiek z rodz. 9 reprezentujący każdego człowieka, do dokonania wyboru między ślepotą przywódców i światłością prawdy, do opowiedzenia się za dobrym Pasterzem zamiast za rozbójnikami i złodziejami. „zawołali: Ukrzyżuj! Ukrzyżuj!" Jezus jest ukrzyżowany, ponieważ jest ukoronowany cierniem, jest biednym człowiekiem podobnym do wszystkich biednych ziemi, uciśnionych przez tych, którzy dzierżą władzę. Tak Go sponiewierał Piłat wraz ze swymi żołnierzami. Przywódcy religijni chcą Jego śmierci, gdyż pretenduje do tego, że wysłany został przez Boga, jest Jego synem. Gdyby był przyszedł z mocą, w sposób niezwykły i z pieniędzmi, byliby Go proklamowali królem. My wszyscy pragniemy króla, który byłby taki, jakimi my pragniemy być. To „ecce homo" budzi w nas niepokój. Ale krzyczymy: „Ukrzyżuj!", gdyż zasłona kłamstwa nie pozwala nam zobaczyć Go jako naszego brata. Kontemplacja tego człowieka jako naszej podobizny przywraca nam nasze człowieczeństwo: czyni nas ludzkimi. W jednogłośnym krzyku „Ukrzyżuj!", każdy może usłyszeć swój własny głos. W rzeczywistości jesteśmy nieludzcy. Nie akceptujemy prawdy o Bogu, który jest pokorą i służbą; nie akceptujemy prawdziwego króla, Jego reprezentanta na ziemi, biednego Chrystusa, który płaci rachunek za możnych. Krzyż, narzędzie kaźni zbuntowanego niewolnika, stanie się „wywyższeniem" Pana, który objawia się jako taki: sługa życia, sługa z miłości. Krzyż będzie Jego tronem, gdzie unicestwi ostatniego wroga człowieka: głupotę i śmierć. „Weźcie Go i sami ukrzyżujcie". Piłat nie chce ugiąć się przed wolą przywódców religijnych. Zmuszony do zajęcia ostatecznego stanowiska wycofuje się z gry. Ponieważ nie posłuchał głosu prawdy, pozostaje niewolnikiem kłamstwa jak inni. Po ubiczowaniu i wyśmianiu Jezusa, wszystko się wali. Także on wraz ze swymi żołnierzami, uznaje taki sam model króla i Boga, jaki mają przywódcy religijni i ich słudzy: wszyscy wolimy złoczyńcę zamiast niewinnego. Można być złoczyńcą na wiele sposobów, zgodnie z licznymi możliwościami szkodzenia bliźniemu. Typologia zmienia się, jak typologia zbrodni, z których wszystkie dokonane są z nadzieją (domniemaną) własnej korzyści i przyjemności. Najczęściej jest to targnięcie się na życie drugiego człowieka, tak fizyczne jak moralne i duchowe. Zbrodniarzem jest ten, kto zabija ciało lub zabiera drugiemu środki konieczne do życia; ale jeszcze większym zbrodniarzem jest ten, kto zabija ducha, odbierając rozum do myślenia i wolę do podejmowania decyzji. Dziś, mając do swej dyspozycji masmedia, posiadający władzę może dokonać każdego przestępstwa, i to najczęściej z czystymi rękami i przy aplauzie wszystkich, nawet prawa dostosowywanego do własnej woli. Piłat mówiąc przywódcom religijnym, by wzięli i ukrzyżowali Jezusa, przypomina im z sarkazmem, że nie mają prawa zabijać (por. 18,31b). Prawdziwym władcą jest on, jedyny, który jest władny zadawać śmierć. W rzeczywistości jest jedynie ogniwem końcowym zgubnego łań-cucha, którego jest nie tyle autorem, co ofiarą (por. 1Kor 2,8). „nie znajduję w Nim winy". Piłat ponownie podkreśla niewinność Jezusa, człowieka, który dźwiga winy innych. Jest obiecanym Mesjaszem, który uwalnia człowieka, Sprawiedliwym, który dźwiga zło świata, Synem solidarnym z braćmi.
W. 7. „Odpowiedzieli mu Żydzi". Nie chodzi o naród, ale o arcykapłanów i sługi (por. w. 6). Osoby te, jak zawsze u Jana, występują jako postacie w sensie ogólnym, są reprezentantami wszystkich i każdego z nas czytelników. Trzeba koniecznie powtórzyć, aby nie popełnić błędu, jaki w przeszłości tragicznie popełniano, przypisując innym, możliwie niewinnym, za-bicie Mesjasza. „My mamy Prawo". Już w rozdz. 5 i 9 wynikło, że prawo może być dla śmierci lub dla życia, dla ucisku lub wolności, dla ogłupienia człowieka lub dla jego rozsądku. Wybór człowieka zależy od jego sposobu myślenia o Bogu i o prawie, które reprezentują wartości, dla których żyje: mogą być prawdziwe lub fałszywe, prowadzić do zbawienia lub potępienia. „według Prawa powinien On umrzeć". Dzięki Bogu, że dziś znowu powraca pytanie, czy słuszna jest kara śmierci i czy wojna nie jest zbiorowym ludobójstwem. Mimo to każdy morderca, nawet najbardziej szalony, stara się znaleźć uzasadnienie „prawne", ponieważ odczuwa, że postępuje sprzecznie z fundamentalnym przykazaniem Boga: dawać życie, a nie śmierć. Dlatego zabójstwa pojedyncze czy zbiorowe, dokonywane są w imieniu prawa, pod opieką świętej triady: „bóg, ojczyzna, rodzina". Gdy jednak ktoś patrzy głębiej, dostrzega, że bogiem jest pieniądz, ojczyzną hegemonia handlu, rodziną interes prywatny. Każde morderstwo dokonuje się zawsze w imię domniemanej wartości absolutnej, która sprzeciwiając się życiu, może nosić tylko imię śmierć. „bo sam siebie uczynił Synem Bożym". Synem Bożym nazywany jest Mesjasz, reprezentant Boga na ziemi (Ps 2,7). Jezus objawił się jako Mesjasz w roli Sługi JHWH. „To zbyt mało, że jesteś Mi Sługą" (Iz 49,6); jak wyraźnie stwierdzono w prologu (1,1-18), On jest Jednorodzonym Ojca, samym Bogiem w osobie Syna (por. 5,18; 8,54n; 10,33). Istnieje pewien bóg potężny i szkodliwy, model złodziei i złoczyńców, który zabija niewinnych. Nasz Bóg jest niewinnym za-bitym, barankiem/sługą, który dźwiga grzech świata i uzdrawia nas swymi ranami. My, poprzez fałszywy obraz Boga i człowieka, zabijamy Boga i człowieka. Jezus prawdziwy człowiek i Syn prawdziwego Boga, sprawuje najwyższą władzę, oddając życie za nas. Motywem skazania Jezusa na śmierć jest Jego ogłoszenie siebie Synem Boga: będąc człowiekiem, czyni siebie Bogiem (10,33; por. 5,18). Jeśli jest zabity jako Bóg, to jako zabity objawia siebie Bogiem. Chodzi o Boga radykalnie odmiennego od tego, jakiego od Adama i później wyobraża sobie człowiek. „Bóg ukrzyżowany" decyduje o różnicy między chrześcijaństwem i każdą inną religią. Różnica ma kapitalne znaczenie, jest bowiem Chwałą Boga i naszym Zbawieniem. Bóg ukrzyżowany to koniec wszelkiej religii uciskającej człowieka i wszelkiej polityki, która szuka usprawiedliwienia dla własnego panowania. Z tym punktem winna się konsultować każda religia i każda polityka. Krzyż bowiem to „teologia" w znaczeniu ścisłym: nie jest słowem człowieka o Bogu, ale słowem Boga o sobie, kryzysem wszelkiego naszego myślenia o Nim. Jest to teologia „polityczna", instancja krytyczna dla każdej władzy opresyjnej, która nie może znaleźć w niej żadnego uzasadnienia dla siebie. Dlatego krzyż to uwolnienie dla wszystkich i trudno go pogodzić z ciągle nowymi próbami ustanowienia reżimów „chrześcijańskich". O ile doceniać je należy z racji dobrej woli, to równie pozbawione są mądrości ewangelicznej. Posługują się bowiem „w dobrej intencji" i jako środkami uprzywilejowanymi tym, co Jezus odrzucił jako pokusę diabelską. Podkreślając chrześcijaństwo, niszczą jego istotę. Środki władzy, które traktuje się jako najkrótszą drogę do osiągnięcia celu, w rzeczywistości sprowadza na manowce: „chrześcijaństwo" zamiast być ofertą zbawienia adresowaną do wszystkich, jest scementowaniem obrony i ataku przeciwko reszcie świata, zajmującego postawę podobną lub jemu przeciwną. Chrześcijaństwu najbardziej szkodzą nie jego nieprzyjaciele, ale głupi i gorliwi zeloci.
W. 8. „Gdy Piłat usłyszał te słowa, uląkł się jeszcze bardziej". Piłat, chociaż nie rozumie, słucha „tych słów": Jezus jest Synem Boga. Któż jednak może zrozumieć tę tajemnicę (por. 1Kor 2,6-10)? Mimo to narasta w nim święta bojaźń. Nie przed przywódcami, którymi gardzi: ale przed tym „ecce homo", który stoi przed nim. Dostrzegł w nim władzę odmienną od swojej. Odtąd następuje zmiana ról: Piłat, sędzia, jest sądzony; Jezus, osądzany, jest sędzią. Odwrócona skala wartości, zmienia się sąd i sędzia.
b.' (wewnątrz pretorium 19,9-12): dialog między Piłatem i Jezusem na temat władzy: kto ją posiada i jaki ma ona charakter.
Ten nowy dialog między Piłatem i Jezusem odpowiada pierwszemu dialogowi (18,33-38a), z którym stanowi drugą inkluzję do ukoronowania cierniem. Usłyszawszy, że Jezus ogłosił siebie Synem Bożym, namiestnik rzymski ogarnięty strachem, pyta Jezusa o Jego pochodzenie. Nie otrzymuje odpowiedzi, ponieważ nie słucha głosu prawdy. Na stwierdzenie Piła-ta, że ma władzę nad życiem i śmiercią, Pan, sprawując swą królewską władzę, bierze na siebie funkcję sędziego. Przede wszystkim wyjaśnia, że władza Piłata jest ograniczona: otrzymał ją „z góry" i winna odpowiadać Innemu. Ponadto jego sposób sprawowania władzy jest katastrofalny: czyni go winnym grzechu, odpowiedzialnym na równi z tym, kto zabija niewinnego. Piłat, zastępca cezara, uważa, że ma swobodę czynienia tego, co chce. W rzeczywistości nie może uwolnić niewinnego, chociaż tego chce, i zmuszony jest zabić go, chociaż tego nie chce. Jest ofiarą i twórcą przemocy: niewolnikiem niezdolnym czynić to, co uważa za słuszne, i zmuszonym czy-nić to, co ocenia jako niesprawiedliwe. Jego władzy, niezdolnej do czynienia dobra, przeciwstawia się władza Sprawiedliwego, który bierze na siebie wszelkie zło. Ecce homo to Oblicze, Bóg, który przychodzi, aby osądzić ziemię (Ps 96,13). Chwała spełnia „z wysoka", lub lepiej przez ostatniego z ludzi swoje dzieło; przekonuje świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie (por. 16,5-15). Oblicza tego jeszcze dziś nie dostrzegamy w „najmniejszych" z braci, w „ubogich chrystusach", w „nieszczęsnych ziemi", w „ukrzyżowanych narodach", które płacą za dobrobyt pierwszego świata — chrześcijańskiego! — w Cyrenejczykach, którzy niosą z Jezusem krzyż niesprawiedliwości innych. Oni są panami historii, świadkami prawdy. Dla nas dzisiaj istnieją miliardy osób, które ucieleśniają Mesjasza.
W. 9. „Wszedł znów do pretorium i zapytał Jezusa: Skąd Ty jesteś". Jest to spotkanie twarzą w twarz między Ecce homo, zbawicielem świata i reprezentantem cezara, panem świata. Piłat, usłyszawszy, że Jezus ogłosił siebie Synem Boga, przeląkł się, wszedł do pretorium i pyta Jezusa o Jego pochodzenie. Jezus już dał Piłatowi odpowiedź odnośnie do swej władzy królewskiej: nie jest „z" tego świata (18,33-38a). Teraz po milczeniu pełnym majestatu, objawi mu swą władzę zwierzchnią nad wszystkimi. „Skąd" wskazuje pochodzenie, naturę, tożsamość. „Skąd" Jezusa, Syna, jest Ojciec (por. 8,14-19), do którego powraca z chwałą, jaka Mu przynależy od stworzenia świata (por. 17,24). Jak Jego królewska godność tak i On nie jest z tego świata, z niskości, ale od Boga, z wysoka. Pytanie i lęk Piłata pozwalają domyślać się odpowiedzi, którą czytelnik zna. Piłat jednak nie jest w stanie zrozumieć. Faktycznie bowiem ciągle pyta i nigdy nie daje odpowiedzi. Mający władzę staje się łupem urojonego przekonania, że jest ponad dobrem i złem, że jest panem życia i śmierci. Jest natomiast tylko żyjącym trupem, który zakaża wszystko śmiercią. „Jezus jednak nie dał mu odpowiedzi". To milczenie jest już wymowną odpowiedzią, która wyraża rozliczne prawdy. Pierwsza: bezużyteczną sprawą jest dawanie odpowiedzi komuś, kto nie słucha. Milczenie dyskretnie uwidacznia brak dyspozycji do słuchania, właściwej dla kogoś, kto pragnie tylko pytać. Druga: Jezus już dał odpowiedź odnośnie do swej władzy królewskiej, odmiennej od władzy, jaką zna Piłat: nie jest „z" tego świata, gdyż daje świadectwo prawdzie. To Piłat winien dać odpowiedź na tę propozycję. Dopóki nie daje odpowiedzi, pozostaje niewolnikiem władcy tego świata, kłamcy i zabójcy od początku (por. 8,44): może jedynie przynosić fałsz i śmierć. Trzecia: pro-pozycja Jezusa nie może być narzucona siłą. Dać świadectwo prawdzie może jedynie ten, kto zdolny jest oddać swoje życie na korzyść innego, oferując wolność dania odpowiedzi. Wolność nie zna przemocy, tak jak przemoc nie zna wolności. Matką wolności jest prawda, która oświeca umysł, jej ojcem natomiast miłość, która pociąga serce. Jezus objawia się jako Mesjasz/Sługa: „Dręczono Go, lecz sam pozwolił się gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Po udręce i sądzie został usunięty, a kto się przejmuje jego losem? Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak on nie otworzył ust swoich" (Iz 53,7). Czwarta: milczenie Jezusa objawia majestat Boga, źródło wszystkiego. On jest Słowem, my odpowiedzią, jaką dajemy. Nie On winien odpowiadać nam, ale my Jemu. Milczenie Boga jest w rzeczywistości brakiem naszej odpowiedzi, która oznacza Jego śmierć: „Nie bądź wobec mnie, mój Boże, głuchy, bym się nie stał przez Twoje milczenie jak ci, którzy zstępują do grobu" (Ps 28,1). Milczenie Boga to prawdziwa tragedia człowieka. Lecz również i Boga, który człowieka miłuje.
W. 10. „Nie chcesz mówić ze mną?" Posiadający władzę upiera się w prze-słuchaniu. Nigdy nie pozwoli, by pytano Jego. Ma własną odpowiedzialność za wszelką władzę „z" tego świata, która w każdym swym wymiarze zmierza do dominacji, zamiast do służby. Nie liczy się z prawdą i życiem drugiego: ma za pasterza śmierć (por. Ps 49). „Czy nie wiesz, że mam władzę uwolnić Ciebie i mam władzą Ciebie ukrzyżować?" Piłat ucieka się do pogróżek, aby sprowokować Jezusa. Deklaruje się panem życia, jak gdy-by Jezus był w jego rękach. Tymczasem jest jedynie marionetką w rękach władzy śmierci, która porusza nim według własnego upodobania. Scena przepełniona jest tragiczną ironią. Jakąż wolność może zaofiarować Piłat temu, kto daje świadectwo prawdzie niosącej wolność? Jedyna jego wolność to uwalnianie równych sobie rozbójników, aby skazać niewinnego. To, co może zaoferować swoim poddanym władza królewska „z" tego świata, to niewola (por. 1Sm 8,1nn). Jest jak cierń krzewu cierniowego, który pragnie królować nad drzewami leśnymi: kolce dla tego, kto go szuka i stos dla tego, kto go odrzuca (por. Sdz 9,15). Piłat nie ma władzy uwalniania, ma jedynie władzę ukrzyżowania jako niewolnika tego, kto jest wolny. Władza, która nie odpowiada prawdzie, jeśli nawet nie chce niesprawiedliwości, nie może jej nie wyrządzać. Istnieją dwa przeciwne sposoby pojmowania godności królewskiej: jeden to władza królewska miłości i prawdy, wolności i życia; drugi to władza przemocy i kłamstwa, niewoli i śmierci. Piłat, jak każdy z nas, wezwany jest do dokonania wyboru. Jezus jest świadkiem wyboru dokonanego dla życia. Piłat, jeśli nie odpowiada, nie ma innego wyboru poza śmiercią.
W. 11. „Jezus odpowiedział". Po milczeniu król otwiera usta. Nie dlatego, że został zastraszony, ale by przekonać Piłata o jego grzechu, chcąc aby poznał sprawiedliwość i sąd (16,8-11). Jezus z podsądnego staje się teraz sędzią. Jest to jednak szczególny sędzia: nie grożąc przemocą, stawiając Piłata w obliczu prawdy, wywołuje w nim konflikt sumienia. Dlatego daje mu przede wszystkim skonstatować, że jego władza nie jest jego: nie ma możliwości uwalniania, ale tylko zabijania, uczestnicząc w łańcuchu zła, w którym jest mniej winny niż inni, bo jest mniej wolny. „Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdyby ci jej nie dano z góry". Piłat nie posiada innej władzy poza tą, która „dana" mu została z góry przez kogoś, kto stoi wyżej od niego. Niewłaściwe jest wyprowadzanie z tekstu teorii ogólnej na temat władzy, która nie jest absolutna i nieograniczona, ale pochodna i uwarunkowana: pochodzi „z góry", od Boga, i jest ukierunkowana na dobro wspólne (por. Rz 13,1nn; Tt 3,1; 1P 2,13-17). Kiedy jednak pretenduje do tego, by być absolutną ignorując swoje źródło i cel, wówczas staje się panowaniem bestii, wysłannika smoka (por. Ap 13,1nn). Spotyka się to częściej, w każdej epoce, niż mogłoby się wydawać. Tu chodzi po prostu o władzę, jaką Piłat deklaruje nad Jezusem: może uwolnić Go lub ukrzyżować. Rzeczywistość faktów wykazuje, że jedyną jego władzą jest władza ukrzyżowania Jezusa, chociaż nie powinien tego czynić i nie chce. Faktycznie wielokrotnie deklarował niewinność Jezusa: gdyby był wolny, powinien Go wypuścić. Natomiast jest niewolnikiem mechanizmu, który odbiera mu wolność działania zgodnie z sumieniem: jest pod wpływem „władcy tego świata". Ale i ta władza pochodzi z góry. To „z góry" to sam Bóg, który dał człowiekowi wolną wolę (libero arbitrio). On nie chce zła, ale szanuje naszą wolność: postawił nas wobec dobra i zła, życia i śmierci, abyśmy mogli odpowiedzialnie pójść za dobrem i osiągnąć życie (por. Pwt 30,15-20). Jeśli jednak czynimy zło, On pozostaje wolny we wzięciu go na siebie. W ten sposób objawia swoją miłość i oswobadza naszą wolność. Także zło, które czynimy, podpada w końcu pod Jego władzę: dźwiga go na sobie, aby obdarzyć nas swym dobrem. Wyrażenie „z góry" w uszach Piłata może też oznaczać jego pana, boskiego cezara. Ale i dla niego, jak dla wszystkich, ma znaczenie ta sama rzecz: Bóg dał mu wolne sumienie, by wybierał świadomie i odpowiedzialnie dobro. Wreszcie Piłat nie odpowiadając na głos prawdy, nie ma alternatywy: ukrzyżuje Jezusa, wyniesie na krzyż Syna Człowieczego. W taki właśnie zaskakujący sposób zrealizuje dzieło Boga, który pragnie zbawić świat (por. 3,14-16; 8,28; 12,31). „Dlatego większy grzech ma ten, który Mnie wydał tobie". Jezus mówi, że „dlatego" grzech większy nie jest grzechem Piłata. Wyrażenie „dlatego" wskazuje na związek przyczynowo-skutkowy między faktem, że władza pochodzi „z góry" i grzechem. Kto nie postępuje zgodnie z własnym sumieniem, jest bankrutem; postępuje wbrew własnej prawdzie. Grzeszyć oznacza chybić celu, nie osiągnąć upragnionego celu. Ktoś nie jest panem dobra i zła, jak nie jest panem własnego sumienia: sumienie potępia tego, kto nie realizuje tego, co zrozumiał jako dobro. Piłat używa swojej władzy w sposób bezwolny: słucha, wbrew własnemu sumieniu, zbrodniczej woli przywódców i „władcy tego świata", którzy przekazali mu Jezusa, aby Go zabił. Dlatego popełnia „grzech": Nasza wolna wola jest faktycznie „zniewoloną wolą". Jej źródło pozostaje jednak zawsze w naszym sercu: jeśli nawet błądzimy, mamy możność rozpoznania naszego błędu. Jest to nasza najwyższa godność, w pewien sposób niezbywalna miara, jeśli nawet „nieszczęśliwi czynią wszystko, by odsunąć od siebie wolna, wolę i podejmują tyle wysiłku, aby zamienić wolność na niewolę" (Sincletica). To, co czyni teraz Piłat, stanowi największy grzech: wydaje na śmierć dawcę życia (por. Dz 3,15). Namiestnik rzymski, wobec ecce homo jest bankrutem, jak inni jemu równi: jest niewolnikiem władzy śmierci. Jezus objawia namiestnikowi jego grzech. Chodzi o grzech mniejszy, proporcjonalny do jego ograniczonej odpowiedzialności. Większy jest grzech tego, kto „wydaje" niewinnego Piłatowi. Tym „który", w liczbie pojedynczej, jest nie tyle Judasz, który wydał Go przywódcom, ani przywódcy, którzy wydali Jezusa Piłatowi: jest nim władca tego świata, który stoi u źródła niesprawiedliwości (por. 13,2). Jezus denuncjując grzech, wydaje wyrok na władcę tego świata (por. 16,11), który zostanie wyrzucony (por. 12,31). To on przecież uczynił ślepymi oczy i uczynił twardym serce wszystkich (por. 12,40), aby nie uwierzyli w Syna i w Ojca. Jezus wygłasza swój sąd: Piłat skazuje niewinnego, gdyż jest biednym grzesznikiem, człowiekiem niezdolnym do czynienia dobra i zaprzedanym złu, chociaż wbrew własnej woli (por. Rz 7,14-23). Jeśli Piłat przez swe pytanie sprowokował Jezusa do odpowiedzi, to Jezus przez swoją odpowiedź — Jego władza jest odpowiedzialna — prowokuje Piłata do uznania własnej odpowiedzialności, aby mógł zostać uwolniony od zła.
W. 12. „Odtąd Piłat usiłował Go uwolnić". Po sądzie Jezusa narasta konflikt wewnętrzny Piłata: powraca ponownie do swego sumienia, które chciał obejść. Trędowaty może być nieczuły na płomień ognia. Żaden jednak człowiek, choćby nie wiem jak był zagubiony, nawet polityk, który zawodowo sprzedawał jedynie kłamstwa, nie może pozostać całkowicie nie-czuły na głos prawdy. Gdy jej nienawidzi, jego serce pozostaje niezmienione: stworzone jest dla prawdy. W Piłacie budzi się promyk światła tkwiący w jego wnętrzu: stara się odpowiedzieć na to, co intuicyjnie wy-czuł. Jego dobra wola uwolnienia niewinnego, jasna już od początku, z jednej strony zmniejsza jego odpowiedzialność i odpowiedzialność cezara, z drugiej strony wykazuje, jak władza, zainteresowana jedynie własnym utrzymaniem się, jest niezdolna do działania zgodnie ze sprawiedliwością. „Żydzi jednak zawołali". Jeśli nawet nie chce, władza polityczna słucha głosu przywódców religijnych. W rzeczywistości jest uległa ideologii religijnej, chyba że sama staje się ideologią totalitarną. Każde kłamstwo dotyczące człowieka, który jest obrazem Boga, ma swoje źródło w kłamstwie dotyczącym Boga. Problemem zarówno dla wierzących jak i niewierzących jest zawsze to, w jakiego Boga i w jakiego człowieka wierzy lub nie wierzy. „Jeżeli Go uwolnisz, nie jesteś przyjacielem Cezara". Teraz wyraźnie wy-mienia się boskiego cezara, najwyższą uznawaną przez wszystkich władzę na tym świecie. „Przyjaciel cezara" to tytuł senatorski. Piłat był tylko „rycerzem". Pragnął osiągnąć szczyt swej kariery stając się „senatorem", oczy-wiście za życia. Gdyby uwolnił Jezusa, zaprzepaściłby upragniony awans. „Każdy, kto się czyni królem, sprzeciwia się Cezarowi". Jezus ogłosił siebie królem i Synem Bożym. Ale Jego godność królewska nie jest taka, jak godność cezara: ma jedynie władzę życia, nie śmierci. Jeśli Piłat uwolni Jezusa, sprzymierzy się z Nim i zaniedba cezara: z pana śmierci stałby się sługą życia. Przywódcy religijni ze swej strony są niewolnikami władcy tego świata: chociaż nienawidzą cezara jako swego najpotężniejszego przeciwnika, wyobrażają sobie Boga jako cezara i cezara jako boga. Ilekroć zaniedbuje się prawdę, której głos jest zawsze głosem niewinnego, który stoi przed nami, sprzeciwiamy się Bogu i człowiekowi, aby służyć większemu czy mniejszemu kolejnemu cezarowi... Jak jednak długo?
a.' (na zewnątrz pretorium: 19,13-16a): Piłat mówi: „Oto król wasz", a przywódcy odpowiadają: „Ukrzyżuj Go!"
Ta ostatnia scena, jak pierwsza (18,28-32), stanowi dialog między Piłatem i przywódcami, którzy osiągają swój cel: zabicie Jezusa. Te dwie sceny stanowią ramy ogólne do procesu, w którego centrum znajduje się koronacja. Jezus przedstawiony jako złoczyńca (18,28-32), jest niewinny: jest królem dającym świadectwo prawdzie (18,33-38a), gdyż oddaje życie za zagubionych braci (18,38b-40), zostaje ukoronowany cierniem (19,1-3), jest „człowiekiem", Synem Bożym (19,4-9), który sądzi i zbawia świat (19,9-12). Po żołnierzach teraz także Piłat ogłasza Jezusa królem: „Oto król wasz!" Przywódcy religijni wyrażają uznanie: ich aklamacja to krzyk, który intronizuje Jezusa na krzyżu. Stąd będzie królował nad wszystkimi i na zawsze. Jest to szczyt objawienia. Wobec Jezusa nie można nie zająć postawy: daje się wszystkim i wszyscy Go biorą, aby Go przyjąć lub zabić. Możnowładcy religijni czy świeccy nie przyjmują Go. Sąd, jaki każdy wydaje na Niego, wydaje na siebie. Ale właśnie jako odrzucony i ukrzyżowany, Chrystus sprawuje najwyższą władzę przez miłość i dokonuje sądu Bożego, który zbawia wszystkich. Scena jest zapowiedzią i antycypacją ukrzyżowania. Chciane przez władzę religijną, dla której Bóg jest autorytetem, wykonane zostanie przez władzę świecką, dla której władza jest bogiem. Dlatego sprawujący władzę są przeciwko Synowi Człowieczemu i przeciwko każdemu synowi ludzkiemu. Także czytelnik dzisiejszy i każdy późniejszy włączony jest w ten proces Jezusa. Jest to bowiem sąd Boga nad światem, który trwa poprzez historię aż do końca czasów: wobec ecce homo wezwani jesteśmy do do-konania wyboru, jakiego chcemy króla, jakiego człowieka, i jakiego Boga. Bez względu na to, jaka będzie nasza odpowiedź, Ukrzyżowany, świadek prawdy, oferuje nam nieustannie życie: krzyż czyni wiecznie otwarte rozdroże dobra, abyśmy dobrowolnie poszli za nim (por. Pwt 30,15-20).
W. 13. „Gdy więc Piłat usłyszał te słowa". Piłat powróciwszy ponownie pod wpływem Jezusa do swego sumienia, odczuwa w sobie podwójny głos: głos prawdy i głos przeciwny prawdzie. Pragnąc jednak stać się „przyjacielem cezara", nie jest wolny: jego oczy są zaślepione, jego serce zatwardziałe (12,40). Zmuszony będzie więc wbrew własnemu sumieniu wybrać drogę kłamstwa: zabić niewinnego. Bóg pragnie jednak zbawić wszystkich. „O głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga! Jakże nie-zbadane są Jego wyroki i nie do wyśledzenia Jego drogi" (Rz 11,33): wy-dobywa środek zaradczy przeciwko ślepocie i zatwardziałości serca właśnie ze szkody przez nie spowodowanej. Sprawa z Jezusem przedstawia się podobnie jak z Józefem: gdy jego bracia chcieli wyrządzić mu krzywdę, Bóg wykorzystał go dla dobra (por. Rdz 50,20). W rzeczywistości Syn Człowieczy wywyższony na krzyżu, najwyższe zło, objawi najwyższą miłość, jaką Bóg miłuje człowieka, aż do oddania życia za tego, kto Go zabija. Boża „homeopatia": zło, jakie czynimy, jest jedynym skutecznym środkiem przeciw-ko śmiertelnej truciźnie, jaką mamy w swym wnętrzu. Piłat jest osobistością złożoną i emblematyczną: odróżnia dobro od zła, chce dobra, a nie zła, ale wpada nieubłaganie w to drugie. Posiada władzę, najwyższy autorytet lokalny, jest bezpośrednim reprezentantem najwyższego światowego autorytetu. Czytelnik łatwo odnajduje w jego dramacie wewnętrznym swój własny (por. Rz 7,14nn). „wyprowadził Jezusa na zewnątrz". Piłat wyprowadza, lub lepiej każe wyprowadzić Jezusa na zewnątrz przed Jego wrogów. Podejmuje ostatni wysiłek uniewinnienia, w którym, jak zawsze, wychodzi to co najgorsze. Nie chce zabijać Jezusa, byłoby to sprzeczne z jego sumieniem. Ale nie wykorzystuje swej władzy, aby Go uwolnić: pozostawia decyzję innym. Ta rezygnacja z podjęcia wolnej decyzji jest „grzechem", za który jest odpowiedzialny. Każdy grzech to bankructwo wolności. „zasiadł na trybunale". Chodzi o ławę trybunału, krzesło sędziowskie. U starożytnych władza stanowienia praw, rządzenia i sądzenia była w rękach jednej osoby. Król był równocześnie prawodawcą, rządzącym i sędzią. Do tego zmierza każdy panujący. Rozróżnienie władz to pierwsza rzecz, jaką chce obalić dyktator także dzisiaj. Przynajmniej do ich dyskwalifikacji i osłabienia, aby bezkarnie realizować swoje utopie. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że to Piłat usiadł na krześle sędziowskim. Jednak czasownik „siadać" może też oznaczać „posadzić". W tym przypadku Piłat posadziłby Jezusa odzianego w insygnia królewskie, jako sędziego. Byłaby to kpina z Jezusa, a przede wszystkim z jego wrogów i ich ideałów mesjańskich. Oskarżają Go przecież, że chce być królem. Ale oznaczałoby to równocześnie przekształcenie trybunału sędziowskiego w groteskę. Jeśli nie taka była intencja Piłata, taką mógłby sugerować Ewangelista. W tym przypadku jednak tekst musiałby brzmieć: „posadził Go", a nie zwykłe „usiadł". Być może lepiej będzie czytać — ze zmianą domyślnego podmiotu, co odnajdujemy też gdzie indziej u Jana (6,15; 11,45; 13,6; 19, 5), że Jezus sam „usiadł na tronie". Występuje paradoks w tekście, jak w całym kontekście: Jezus poraniony i osądzony jest królem, który doprowadza do pełni prawo miłości. Proces przed Piłatem stanowi progresywne objawienie Jego najwyższej władzy, która wyraża się w pełni przez krzyż. Jego sąd dokonuje się bez słów. Tak wtedy jak i dzisiaj dokonuje się w Bożym milczeniu: nieme oblicze ecce homo, widzialne we wszystkich bez twarzy, jest Słowem, sądem Bożym nad każdym człowiekiem. Grecki rzeczownik bema = wzniesienie, trybuna, przypomina baldachim króla Salomona, będącego figurą Mesjasza/Oblubieńca. Jego baldachim był ze złota, siedzenie z purpury, jak płaszcz dopiero co ukoronowanego Jezusa (por. Pnp 3,10n LXX). „na miejscu zwanym Lithostrotos, po hebrajsku Gabbata". Ów tron stanowi aluzję do krzyża, tronu królewskiego. Struktura tego wyrażenia przywołuje na myśl 19,17, gdy Jezus niosący krzyż, wyszedł „na miejsce zwane Miejscem Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota". Określenie lithóstrótós (= nawierzchnia z kostki, intarsja lub mozaika kamienna) jeszcze raz przywodzi na myśl miejsce króla Salomona, siedzącego na tronie „wykładanym hebanem" (por. Pnp 3,10). Przypomina ponadto miejsce, gdzie wszyscy padali twarzą do ziemi na posadzkę, uznając chwałę Pana dobrego i miłosiernego na wieki (por. 2Krn 7,2n). Rzeczownik „miejsce" przywołuje na myśl miejsce par excellence, świątynię. Tą obecnie jest Kalwaria, gdzie ma być ofiarowane ciało Jezusa, nowe sanktuarium (2,21). Ponadto „Gabbata" nie jest przekładem lithstrótós, ale oznacza „wzniesienie, wzgórek", co przypomina „Golgotę" (= czaszka, czubek głowy, wypukłość), gdzie wzniesie się tron, na którym będzie wypisane: „Jezus Nazarejczyk, król, żydowski" (19,19). Z tronu położonego na tym wzniesieniu już promieniuje chwała krzyża.
W. 14. „Był to dzień, Przygotowania Paschy". Mówi się dzień sądu króla: wigilia Paschy. Jest to dzień, w którym ofiarowuje się baranka. Jego krew uwalnia od śmierci tych, którzy są nią pokropieni, gdy Pan przechodzi, aby wymierzyć sprawiedliwość wszystkim idolom (por. Wj 12,12n). Jan Chrzci-ciel proklamował Jezusa jako Baranka Bożego, który gładzi grzech świata (1,29.36): jako baranek ofiarny jest On Mesjaszem i Synem Bożym (1,34), który zanurza nas w Duchu Świętym (1,33). „około godziny szóstej". Podana jest też godzina sądu. Jest to „godzina", ku której Ewangelia zmierza od początku (por. 2,4), ta sama szósta godzina, w której Jezus zmęczony usiadł przy studni, aby ofiarować tryskającą wodę Ducha (por. 4,6). Jest południe, gdy słońce świeci w pełnym swym blasku: jest to godzina, w której objawia się światu Chwała, początek i cel wszystkiego. „Od tej godziny" rozpoczyna się nowa ludzkość synów Bożych (por. w. 27). „rzekł do Żydów: Oto król wasz". Namiestnik rzymski prezentuje przywódcom żydowskim ich króla: Jest nim Sprawiedliwy cierpiący, zgnieciony przez nasze nieprawości, którego chłosta jest zbawienna dla nas, a w jego ranach nasze uzdrowienie (por. Iz 53,5). Wyrażenie „Oto król wasz" przywołuje jeszcze na myśl Pieśń nad Pieśniami: „Wyjdźcie i zobaczcie króla Salomona w koronie, którą ukoronowała go jego matka w dniu jego zaślubin, w dniu radości jego serca" (Pnp 3,11). W tej deklaracji dotyczącej Jezusa rozbrzmiewają różne tytuły, które ukazywały się w Ewangelii: On jest Mesjaszem, Barankiem, Sługą, Synem Bożym, Sędzią, Oblubieńcem. Powiedzenie „tak" na Jego odwieczne „tak", to przyjęcie zbawienia, wejście z Nim do Chwały, stanie się synem Bożym. Nie jest formalnie powie-dziane, kto wyrzekł te słowa: może to być każdy, począwszy od Piłata, a skończywszy na Jezusie. Jest to objawienie i proklamacja Mesjasza światu. To, co dla Piłata brzmi jako zniewaga pod adresem przywódców żydowskich, na planie teologicznym jest prawdą: Ten, a nie kto inny, jest naszym królem, Bogiem, który króluje (por. Ps 5,3; 29,10; 44,5; 47,3.7; 48,3; 74,12; 84,4; 89,19; 145,1; 149,2; Iz 6,5; 33,22; 44,6; Za 14,9). „Oto człowiek" (w. 5), „Oto król wasz": oto Bóg, oto Oblubieniec, druga część człowieka. Prezentuje się On zawsze, w każdym czasie, w takiej samej postaci: jest człowiekiem ukoronowanym cierniem, który daje świadectwo o prawdzie naszej i prawdzie Boga.
W. 15. „Precz! Precz!". Nasza odpowiedź to usunięcie Go, wyrzucenie Go spośród nas. W taki sposób baranek, który gładzi grzech świata (1,29), zostaje usunięty spośród nas przez ucisk i niesprawiedliwy wyrok (Iz 53,8). „Ukrzyżuj Go!" Nasza odpowiedź to wołanie, by został usunięty spośród nas, ukrzyżowany. W ten sposób On, jako intronizowany król, uwalnia nas, którzy Go skazujemy: „Spadła nań chłosta zbawienna dla nas" (Iz 53,5c). Teraz proces zbliża się do końca. Nienawiść świata osiąga swój cel: ukrzyżowanie Jezusa. W ten sposób spełnia się Jego słowo, które wypowiedział, jaką śmiercią miał umrzeć (por. 18,32). Król odrzucony i wywyższony na krzyż, z góry dokonywał będzie sądu: objawi miłość Ojca (3,16), objawi JA-JESTEM (8,28), usunie kłamstwo, które eliminuje Jego i pociągnie wszystkich do siebie (12,31n). „Czyż króla waszego mam ukrzyżować?" Piłat nie jest zainteresowany ukrzyżowaniem tego niewinnego króla; nie chce jednak ugiąć się przed żądaniem innych. On ma prawo ukrzyżowania, ale nie chce z niego skorzystać. Inni chcą, ale nie mogą. Przez akt wzajemnej uległości między władzą religijną i polityczną, gdzie pierwsza określa sposób postępowania, a druga wykonuje go, zostanie ukrzyżowany król prawdy. „Odpowiedzieli arcykapłani: Poza Cezarem nie mamy króla". Arcykapłani rezygnują ze swego Mesjasza, aby poddać się cezarowi. Do-prowadzają do realizacji bunt swych ojców: aby być jak wszystkie narody, zamieniają Pana dającego wolność na króla, który panuje (por. 1Sm 8,1nn). Zamiast Boga wolą władcę tego świata. Dlatego są złodziejami i złoczyńcami, jak on.
W. 16a. „Wtedy więc". To nieunikniona konsekwencja przesłanki. Piłat, po-siadający władzę, musi jej ulec, ponieważ nie podjął decyzji zgodnej z sumieniem. „wydał Go im, aby Go ukrzyżowano". Jezus, bez wyroku skazującego, wydany jest na śmierć krzyżową. Piłat, reprezentant władzy politycznej, poświęca sprawiedliwość i traci swoją legitymację: uznaje się za niesprawiedliwego. Jego obmycie rąk (por. Mt 27,24) nie usprawiedliwia go. Uwydatnia jego winę: wobec niewinnego nikt nie może umywać sobie rąk, tym bardziej posiadający władzę. Ze swej strony arcykapłani, reprezentanci władzy religijnej, poświęcają swego Mesjasza: deklarują się jako poddani cezara, tracąc legitymację przewodników ludu. Pod koniec procesu Piłat czyni to, czego nie chce: skazuje niewinnego. Ale również i przywódcy czynią to, czego nie chcą: akceptują panowanie cezara. Nikt nie
czyni tego, czego pragnie: każdy czyni to, czego domaga się od niego ktoś inny. W taki sposób współpracują w czynieniu zła, aż do popełnienia naj-cięższego zła: zabicia Sprawiedliwego. W taki sposób wszyscy wspólnie, nie wiedząc o tym ani nie chcąc, na najbardziej krętych ścieżkach realizują plan Boga (por. Dz 4,27n): intronizują króla Chwały. Prawdziwy król, sprawiedliwy i wolny, spełnia w ten sposób swoją i naszą Paschę. Okazując nam tego Boga, którego nikt nigdy nie widział, uwalnia nas od zaślepienia, które czyni nas niewolnikami śmierci.
Modlitwa Tekstem
1. Rozpoczynam modlitwę jak zasugerowano w metodzie (zob. dodatek na końcu tekstu)
2. Skupiam się, wyobrażając siebie wewnątrz lub na zewnątrz pretorium, zgodnie z różnymi scenami.
3. Proszę o to, czego pragnę: chcę i pragnę uznać Jezusa jako mego króla i Pana. Każda z siedmiu scen ma mi do zaofiarowania specyficzny dar, aby zrozumieć Jego królewską godność.
4. Kontempluję każdą poszczególną scenę, pozwalając, by rozbrzmiewało we mnie każde słowo tekstu.
W. 16b: „Zabrali zatem Jezusa". W języku greckim mamy czasownik paralambano, który zachodzi jeszcze w dwóch innych przypadkach u Jana. W pierwszym przypadku mówi się, że swoi nie „przyjęli" Słowa (1,11); w drugim Jezus mówi do uczniów, że ich „zabierze" do siebie (14,3). Także ci, którzy nie chcą przyjąć Jezusa i zabierają Go, by Go zabić (por. 18,31; 19,1.6), w tym momencie otrzymują Go, gdyż On wydał siebie. Także ten, kto Go odrzuca, znajduje się w ramionach Mesjasza, otrzymuje Go jako dobrego Pasterza, który oddaje swoje życie za tego, kto Mu je odbiera (por. 10,1-18).
W. 17. „sam dźwigając krzyż". Jan nie wspomina Cyrenejczyka (por. Mk 15,21 par.) oraz niewiast towarzyszących w drodze (por. Łk 23,27-31). Przedstawia natomiast Jezusa, który bierze na siebie i dźwiga ciężar krzyża ze swej spontanicznej woli. I czyni to „sam dla siebie", na swoja korzyść. Faktycznie Synowi zależy na dźwiganiu drzewa, które zbawia braci. Nie ma mowy o Cyrenejczyku, aby podkreślić wolny i suwerenny gest miłości Jezusa. Krzyż oznacza tu jedynie patibulum, poprzeczkę, na której rozciągnie ramiona. Pal, na który zostanie wyniesiony, stoi już umocowany na miejscu egzekucji. Jezus niosąc krzyż wypełnia nakaz Ojca: ma moc oddania życia (por. 10,18). Realizuje się w ten sposób w pełni jako Jego Syn, równy Jemu: objawia swoja Chwałę. Jak Izaak niósł drzewa ofiarne, tak Jezus niesie krzyż (Orygenes). Niesie go jak król swoje berło, znak swego zwycięstwa, swej najwyższej władzy nad wszystkimi [...]. Jak wojownik zwycięski trofeum swego zwycięstwa" (Tomasz z Akwinu). Jezus niesie na swych ramionach znaki tryumfu (św. Jan Chryzostom): na Jego barkach spoczywa władza (Iz 9,5). „Wyszedł". Jezus nie zostaje „odprowadzony" (Mt 27,31; Łk 23,26), ani „przyprowadzony" (Mk 15,22) na Golgotę. Wychodzi z własnej wolnej woli, jak wyszedł z miasta, aby udać się do ogrodu (18,1), jak wyszedł naprzeciw ciemnościom (18,4), jak wyszedł z pretorium, aby ukazać się z insygniami królewskimi (19,5). Teraz wychodzi, aby wejść do innego ogrodu, gdzie drzewo życia wyda swój owoc i celebrować się będzie tryumf miłości. Na to wyszedł od Boga (8,42; 13,3; 16,27.30), od Ojca (16,28; por. 17,8). Jego życie Syna jest z konieczności od zawsze „wychodzeniem". „na miejsce zwane Miejscem Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota". „Golgota" (= czaszka) oznacza wzniesienie, pagórek. Starożytna tradycja stawia u stóp krzyża czaszkę Adama. Ten, który z drzewa wziął śmierć, u stóp krzyża otrzymuje życie. Droga Krzyżowa jest pochodem króla do swego tronu. „Miejsce" przywołuje na myśl świątynię: na Golgocie będzie nowa świątynia, ciało Syna (2,21), z którego wypływa strumień wody ożywiającej ziemię (por. Ez 47,1nn). Określenie „Golgota" przypomina swoim brzmieniem i znaczeniem nazwę „Gabbata", miejsce, gdzie Jezus proklamowany został przez Piłata królem (w. 13). Tam został przedstawiony, tutaj jest intronizowany.
W. 18. „Tam Go ukrzyżowano". Król, Mesjasz/Oblubieniec, sędzia świata, w miejscu zwanym Lithostrotos, po hebrajsku Garbata, zasiadł na tronie. Teraz, w miejscu zwanym Miejscem Czaszki, po hebrajsku Golgota, wchodzi na swój tron: krzyż. Tu Syn Człowieczy wywyższony i uwielbiony doprowadza do końca swoją misję. Uczniowie pytali Go na początku: „Gdzie mieszkasz?" (1,38). Teraz widzą, gdzie mieszka król Izraela, Syn Boży: na krzyżu. Krzyż jest połączeniem dwóch przeciwieństw: nieba i ziemi, wschodu i zachodu. Symbol porządku i komunii jednoczy to, co w górze, i to, co na dole, obejmując każdą odległość. Jest jednak także znakiem nieporządku i chaosu: jest narzędziem męki zbuntowanego niewolnika, straszliwą śmiercią tego, komu stopniowo brakuje oddechu, torturą człowieka, które-go opuścił Bóg, jego życie. „Gdzie jesteś?", to pierwsze słowa Boga skierowane do Adama (Rdz 3,9). Jego poszukiwanie rozpoczęte w ogrodzie, kończy się na drzewie krzyża. Oblubieniec spotyka wreszcie oblubienicę i jednoczy się z nią w miłości mocniejszej niż śmierć. Krzyż, tron wielkiego króla, jest również łożem ślubnym, gdzie dopełnia się Jego miłość do człowieka. Tam objawia się w pełnym swym blasku Chwała. „z Nim". Intronizowany król nie jest sam. Obok niego znajduje się dwóch innych towarzyszy, którzy są do Niego podobni. Są to pierwociny tych, do których Jezus powiedział: „Chcę, aby także ci, których mi dałeś, byli ze Mą tam, gdzie Ja jestem" (17,24). Reprezentują nas wszystkich, którzy przez śmierć towarzyszymy Jezusowi. Jesteśmy blisko Niego, gdyż On jest blisko nas. Być „na zawsze z Nim" to największe pragnienie człowieka, jego przeznaczenie chwały (por. 1Tes 4,17). On jest naszym życiem: dlatego śmierć nie jest już stratą, ale zyskiem (Flp 1,23). „dwóch innych". Nie są inni od Niego, ale „dwaj inni" oprócz Niego, znajdujący się w takiej samej sytuacji: są obok Tego, który znajduje się na swym tronie. Liczba dwa to początek wielokrotności. Ci dwaj reprezentują wszystkich ukrzyżowanych historii: biednych i głodnych, smutnych i prześladowanych, wszystkich, którzy są jak Chrystus (por. Mt 25,35-40.42-45), chociaż nie zdają sobie z tego sprawy, a może nawet nie znają Chrystusa. Do nich dołączają wszyscy, którzy ze względu na Chrystusa biorą ich w obronę i dzielą ich los (por. Łk 6,20-26; Mt 5,3-12). Wszystkie ofiary zła, każdy z milionów „sług cierpiących", tworzą orszak Pana i Boga naszego. Postawieni na tym samym tronie, są naszymi sędziami i zbawicielami (por. Mt 25,31nn). Jan nie mówi, że są złoczyńcami (por. Mk 15,27; Mt 27,38; Łk 23,33. 39nn). Cudowne jest pomyśleć, że wszyscy w chwili śmierci staniemy się wreszcie niewinnymi. Rzeczywiście, nie będziemy już mogli wyrządzać zła. Także cezar i Piłat oraz ich żołnierze, jak również Annasz i Kajfasz wraz ze swymi sługami, nie będą już mogli więcej wyrządzać krzywdy. Śmierć stawia nas wszystkich blisko Niego, jedynego Sprawiedliwego, dobrego Pasterza, który przyszedł, aby dać nam życie i to w obfitości (10,10). Przez śmierć, bez względu na to, jaka ona będzie, Syn jest solidarny z Nami, a my z Nim. On jest królem, a my współrządzimy z Nim; On powraca do Ojca, a my odnajdujemy w Nim nasz dom. Teraz Syn jest z każdym bratem, bez względu na to jak jest daleki i wyklęty. Każde nasze ograniczenie, nie wyłączając śmierci złoczyńców, staje się komunią z Nim. Zawieszony na drzewie, On sam stał się przekleństwem i grzechem (Ga 3,13; 2Kor 5,21). Krzyż, największe oddalenie od Boga, staje się Jego bliskością dla każdego oddalenia od Niego. To właśnie u Łk 23,40 drugi złoczyńca mówi do pierwszego. „z jednej i drugiej strony". Gdy belka pionowa krzyża wypełnia otchłań między niebem i ziemią, to poprzeczna jednoczy z jednej i z drugiej strony wszystkich braci. Ci dwaj znajdują się u boku Syna, jeden po prawej, drugi po lewej stronie Jego chwały, jak tego pragnęli synowie Zebedeusza (por. Mk 10,37 par.) „pośrodku zaś Jezus". Podczas procesu, który ciągnął się przez całą Ewangelię, miłość i prawda stawały w centrum nienawiści i kłamstwa. Teraz, na końcu, Syn stoi jeszcze pośrodku, ale jako tryumfator, otoczony przez tych, którzy odtąd są z Nim i jak On. Jest zawsze pośrodku nich, którego widzimy teraz jak wówczas (por. Mt 25,40.45).
W. 19. „Wypisał też Piłat". Jak wpierw stwierdził: „Oto wasz król" (w. 14), teraz „pisze", że Jezus jest królem. Piłat, nie zdając sobie z tego sprawy, mówi i pisze Słowo, owszem je dopełnia. Historia jest rzeczywiście w rękach Boga, a nie posiadających władzę. W w. 17-18 Jan opisuje intronizację /wyniesienie Syna Człowieczego i każdego syna ludzkiego, Jego brata. Używa niewielu słów, bez komentarza, ukazując tylko fakty. Ich znaczenie wyjaśnione zostanie w scenach następnych. Najpierw jednak wykorzystuje aż cztery wiersze, aby wyjaśnić teologicznie napis przytwierdzony do krzyża. Chce oznajmić, że krzyż stanowi dopełnienie Pisma. Co więcej, na nim, przybity, jest Bóg w swej chwale. „Tytuł". Słowo wzięte z języka łacińskiego, wskazuje motyw skazania (por. Mt 27,37). Wypisany przez Piłata dla wyszydzenia Mesjasza i przywódców żydowskich, teraz staje się tytułem chwały. Kajfasz, będąc arcykapłanem, przepowiedział śmierć Jezusa jako zbawienie narodu (11,51). Teraz Piłat, przywódca polityczny, poganin, ogłasza uroczyście Jego uniwersalną władzę królewską (por. 11,52n). „kazał go umieścić na krzyżu". Krzyż jest tronem tego, który przyszedł na osiołku. Tytuł umieszczony na górze to epigraf, didaskalia, słowo, które odkrywa jego prawdę. „A było napisane". Przez to wyrażenie Jan wprowadza cytaty biblijne. Sześciokrotnie w wierszach 19-22 występuje czasownik „pisać". Przywodzi na myśl „Pismo", to co w nim jest napisane i w pełni zrozumiałe w świetle krzyża, stanowiącego klucz do zrozumienia całego objawienia. Ciało ukrzyżowanego realizuje każde słowo Boże: jest samym Słowem. Ukrzyżowany to nowe Pismo, które należy odczytywać i kontemplować, trawić i przyswajać sobie: w Nim objawia się najwyższa miłość Boga. Wszystko to, co zostało napisane, tu się dopełniło: każda litera stała się Duchem i życiem. Dlatego św. Paweł mówi, że „nie chce znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego" (1Kor 2,2). W Nim ukryte są wszystkie skarby mądrości i umiejętności (Kol 2,3), w Nim mieszka na sposób cielesny cała pełnia bóstwa (Kol 2,9). Jego ciało jest epifanią Boga. Przepowiadanie Pawła jest niczym innym, jak „opisywaniem", odmalowywaniem na żywo Ukrzyżowanego (por. Ga 3,1). On jest całym Pismem. Krzyż jest koniecznym znakiem rozpoznawczym Boga w Jego miłości do świata. „Trzeba", by wywyższono Syna Człowieczego (3,14): tylko Jego widzenie jest odtrutką na truciznę dawnego kłamstwa. Krzyż jest bowiem odległością nieskończoną, jaką Bóg postawił między samym sobą i każdym naszym wyobrażeniem o Nim. „Jezus". Jezus oznacza „Pan zbawia" Na krzyżu Jezus realizuje swoje imię: jest Panem, który zbawia człowieka. Całe Pismo Święte jest zrozumiałe w świetle misterium paschalnego Jezusa (por. 2,22; 13,19; 14,29; 16,4): Mojżesz, Prorocy i Psalmy mówią o konieczności męki Mesjasza (por. Łk 24,26n.44-47). „Nazarejczyk". Epitet Jezusa z Nazaretu, króla (por. 18,5.7). „Król Żydowski". Mesjasz pochodzi od Żydów i zbawia świat (por. 4,22b.42). Pasterz panuje jako baranek, który gładzi grzech wiata (1,29). Jego krzyż reprezentuje równocześnie nienawiść świata i bezwarunkową miłość Boga, który zwycięża zło dobrem. Jest to jego sposób bycia królem. Krzyż, słabość i głupota Boga, mocniejszy jest od potężnych tego świata i mądrzejszy od mędrców: przekonuje potężnych o słabości i o głupocie mędrców tego świata (por. 1Kor 1,17-31). Brak poznania Boga jest przyczyną krzyża; ale krzyż ze swej strony daje prawdziwe poznanie Boga. Na krzyżu spełnia się to, co przepowiedział prorok Zachariasz: „Pan będzie królem nad całą ziemią. Wówczas Pan będzie jeden i jedno Jego imię" (Za 14,9). Bóg króluje z krzyża (św. Justyn): krzyż jest Jego tryumfem. Kto go odrzuca, odrzuca Boga. Ale jego odrzucenie jest przyczyną krzyża, gdzie On daje się temu, kto Go odrzuca. Krzyż jest drzewem życia, miejscem, gdzie jest ogród (por. w. 41), jest chwała Boga, uwielbienie Ojca w Synu i Syna w Ojcu (por. 12,28; 13,31; 17,1). Kto Go widzi, uwolniony jest od zła (por. 3,14n) W taki, a nie w inny sposób, Bóg króluje nad światem.
W. 20. „Ten napis czytało wielu Żydów". Krzyż ukazuje wszystkim chwałę króla, poczynając od Żydów. „ponieważ miejsce, gdzie ukrzyżowano Jezusa, było blisko miasta". Miejsce to znajduje się poza miastem, jak ogród, w którym Jezus został pojmany (18,1nn). Kary śmierci są demonstracją władzy, makabryczną liturgią, w której władza celebruje swoją przerażającą siłę. Winny być widocznym, odstraszającym przykładem dla wszystkich. Dlatego odbywają się w miejscu powszechnie uczęszczanym, przejściowym, podwyższonym, w pobliżu bramy miejskiej. Jednak poza nią, aby nie zanieczyścić miasta. W miejscu infamii człowieka ukazuje się chwała Boga. „było napisane w języku hebrajskim, łacińskim i greckim". Nowe Pismo czytelne jest w każdym języku, jak wystawione ciało, jak nienawiść i miłość. Napisane jest w języku hebrajskim, języku obietnicy, aby ludzie religijni nie zakładali zbawienia, ale je przyjęli; w języku łacińskim, języku panujących, aby panujących przekonać o ich niemocy; w języku greckim, języku mędrców, aby uznali własną głupotę. W taki sposób wszyscy zbawieni jesteśmy przez łaskę. Patrząc na krzyż, każdy język wyznaje, że Jezus jest Panem, „Imię, które jest ponad wszelkie imię (Flp 2,9.11).
W. 21. „Arcykapłani żydowscy mówili do Piłata: Nie pisz: Król Żydowski, ale że On powiedział: Jestem Królem Żydowskim". Arcykapłani nie uznają swego króla. Mówią do Piłata, aby zmienił tytuł pisząc, że Jezus jest zwodzicielskim królem żydowskim.
W. 22. „Com napisał, napisałem". Piłat nie dokonuje zmiany: To, co napisał, pozostaje niezmienne. Na krzyżu nie jest król bankrut, ale Pasterz dobry, który zbawia nas od złoczyńców, ofiarując swe życie z miłości. Jest to nowe Pismo, uniwersalne i wieczne. To, co zostało napisane wtedy, po-zostaje ważne na zawsze: kto kontempluje Ukrzyżowanego, widzi otwarty-mi oczyma Chwałę.
Należy rozważyć: zabrali Jezusa; sam dźwigając krzyż, wyszedł na miejsce zwane Miejscem Czaszki; tam Go ukrzyżowano; z Nim dwóch innych; pośrodku zaś Jezusa; na krzyżu było napisane; Jezus Nazarejczyk, Król Żydowski; było napisane w języku hebrajskim, łacińskim i greckim; nie pisz Król Żydowski; com napisał, napisałem
W. 23. „Żołnierze zaś". U stóp krzyża pojawiają się jako pierwsi żołnierze, pikieta złożona z czterech żołnierzy, którzy ukrzyżowali Jezusa (por. Dz 12,4). Do wykonawców kary śmierci należało to, co skazaniec miał na sobie. Żołnierze ci, poganie, wspomniani są na początku i na końcu sceny. Słudzy przemocy dziedziczą szaty Baranka. „gdy ukrzyżowali Jezusa". Dopiero teraz dowiadujemy się, że Jezus wydany przywódcom żydowskim na ukrzyżowanie (por. w. 16), w rzeczywistości ukrzyżowany został przez żołnierzy pogańskich. „wzięli" (= przyjęli). Ci, którzy „biorą” Jezusa, aby Go zabić, teraz „przyjmują” Jego szaty Syna (por. 1,12). W obydwu wypadkach mamy ten sam czasownik (lambano, który wcześniej tłumaczyliśmy przez „wziąć", odtąd możemy tłumaczyć przez „otrzymać". Nasze branie Jezusa dla zniszczenia Go jest pierwszym sposobem, by przyjąć Tego, który się wydaje. „Jego szaty". Jezus, umywając nogi, złożył swoje szaty (13,4), by przyoblec się jak sługa, co stanowi dlań odwieczną chwałę. Szaty te, w przeciwieństwie do tuniki, o której mowa później, to sandały, nakrycie głowy, pas i jako rzecz najważniejsza — płaszcz. Jan nie wspomina, że zabrano Jezusowi płaszcz purpurowy, jak również nie mówi, że zabrano Mu szaty. W rzeczywistości nikt nie może odebrać Mu życia, ale On daje je sam od siebie (10,18). Można jedynie wziąć je, by je potem przyjąć. Szaty są symbolem ciała. Płaszcz w szczególności jest także symbolem królestwa (por. 1Kr1 11,30-31) i przywołuje na myśl płaszcz, który Eliasz rzucił Elizeuszowi przekazując mu swego ducha. Poganie są pierwszymi dziedzicami Syna. Otrzymują Jego szaty i Jego płaszcz (1Kr1 19,19; 2Krl 2,1nn): Jego ciało, Jego królestwo i Jego Ducha. Jezus z krzyża króluje i dokonuje swego sądu poczynając od najbardziej odległych. Ci są pierwszymi „obleczonymi w Chrystusa" (por. Rz 13,14). Pismo mówi: „Chrystus Jezus przyszedł na świat zbawić grzeszników, spośród których ja jestem pierwszy" (1Tm 1,15). „Syn Człowieczy przyszedł odszukać i zbawić to, co zginęło" (Łk 19,10), gdyż Ojciec nie chce, aby ktokolwiek zaginął (2P 3,9; por. Mt 18,14). Pośród tych najbardziej odległych znajdujemy się my, gdyż wszyscy, z prawem lub bez prawa, zgrzeszyliśmy i pozbawieni jesteśmy chwały Boga (Rz 3,23). „podzielili na cztery części". Liczba cztery nawiązuje do czterech punktów kardynalnych i oznacza całą ziemię. Cała grzeszna ludzkość otrzymuje dziedzictwo Syna, posiada „część" z Nim (13,8). Wszyscy mają możność uczestnictwa: dar Syna jest uniwersalny, Jego ciało ofiarowane jest za wszystkich braci. Jezus, Zbawiciel świata (4,42), wydał samego siebie za życie świata (6,51). Bóg bowiem tak umiłował świat, że dał Syna swego Jednorodzone-go (3,16), ponieważ „pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy" (1Tm 2,4). Słowo „część" przywołuje na myśl dziedzictwo: „Pan jest przeznaczonym mi działem" (Ps 16,5). Przez swą nagość Syna daje całej ludzkości swe szaty królewskie: odziewa nas sobą, czyniąc syna-mi Boga. „Zemsta" Syna, który zna miłość Ojca, polega na pozostawieniu swych dóbr braciom, którzy Go zabijają. Jest to sąd Boga, Ojca i Syna w Jedynym Duchu. „wzięli także tunikę". Po szatach Jan wspomina tunikę, pozostawiając zdanie niedokończone. To zawieszenie zdania kieruje uwagę na skutek: budzi oczekiwanie na to, co nam przyniesie ta tunika jako dodatkowe wyjaśnienie tego, co powiedziane zostało już o szatach. O ile jasne jest znaczenie szat, o tyle tajemniczy jest sens tuniki. Stanowi ona najbardziej intymną część szat, którą nosi się pod płaszczem. Troska, z jaką jest tunika opisana, wskazuje na znaczenie, jakie jej przypisuje autor. Tunika, jak i szaty, wskazuje na ciało, osobę. Jednak podane szczegóły wskazują na jakiś szczególny zamiar. Starożytni autorzy dopatrywali się w szatach i w tunice misterium Kościoła, ciała Chrystusa, odpowiednio w jego uniwersalności, jak też integralności/całości. Podzielone na cztery części szaty wskazują na uniwersalność: ciało Syna jest dla wszystkich braci. Tunika natomiast wskazuje na misterium integralności/jedności: jedyne ciało dane czyni każdego syna zjednoczonym z Ojcem i z braćmi. Jeśli bowiem dar jest dla wszystkich i cały dla każdego — Bóg jest miłością nie może dać mniej niż siebie samego — będąc Bogiem Jedynym, z czego wynika, że wszyscy jesteśmy jednym z Nim i między sobą (por. 17,11.21-23). Św. Cyprian pisał: „Sakrament jedności, więź niepodzielnej jedności, przedstawiony jest w Ewangelii: Tunika Pana Jezusa Chrystusa nie jest ani dzielona, ani porwana na kawałki, ale żołnierze rzucają o nią los, aby do-wiedzieć się, kto będzie mógł przyodziać się Chrystusem. Szata winna być przyjęta w jej integralności, nietknięta: trzeba ją posiadać jako dobro osobiste [...]. Nie można posiadać szaty Chrystusa, jeśli się próbuje oderwać i oddzielić Kościół od Chrystusa". Później św. Augustyn powie: „Szata Pana Jezusa Chrystusa, podzielona na cztery części, przedstawia Jego Kościół podzielony na cztery części, to znaczy rozsiany po całym świecie [...] stopniowo realizuje on swoją obecność w poszczególnych częściach [...] Gdy chodzi o tunikę, o którą rzucano los, oznacza ona jedność wszystkich części, połączonych razem więzią miłości". „Tunika zaś nie była szyta". Wyrażenie „nieszyta" (apafós) występuje tylko tutaj w Biblii. Termin grecki sam w sobie wskazuje na połączenie kości, a nie szat. Mamy wyraźną aluzję odnośnie równoważności odzienie-ciało. Tunika nieszyta, według świadectwa Izydora, była typowym odzieniem Galilejczyków. Według innych była szata niezwykłą i cenioną. „tkana od góry". „Od góry", u Jana wyrażenie to wskazuje na boskie pochodzenie (3,31; por. 3,3.7), jak „niebo" por. 3,13.27; 6,31.32n). Tuniką tą jest ciało Jezusa, ciało utkane w całości z góry, Słowo samego Boga wcielone. „Cała". Tunika ta nie była zrobiona z oddzielnych kawałków zeszytych razem ze sobą. Chodzi o jednolity materiał: jest „czymś jednym", jak jedna jest osoba Jezusa, równocześnie Syna Człowieczego i Syna Bożego, jak Ojciec i Syn są jedno (por. 10,30). Jest to jedność miłości, jaką Syn ofiaruje braciom jako owoc swej męki za nich (por. 178,11.21-23).
W. 24. „Nie rozdzierajmy jej". Tuniki tej nie można rozdzierać, w przeciwieństwie do zasłony świątyni, która rozerwie się (por. Mk 15,38 par.). Powinna zostać nietknięta: utkana przez Boga samego, ma udział w Jego jedności. Jedność Kościoła, ciała Syna, nie powinna nigdy ulec rozdarciu. Czasownik „rozdzierać" (schidzo przywołuje na myśl „schizmę", podział. Zachodzi także w opowiadaniu o cudownym połowie ryb, w kontekście wyraźnie eklezjalnym: sieć, mimo wielkiej ilości ryb, nie rozerwała się (21,11). Kto otrzymuje szaty Jezusa, odziany jest Nim i tworzy jedno ciało z Nim i z innymi. Zjednoczeni z Synem stanowimy jedno z Nim, z Ojcem i między sobą (por. 17,11.21-23) Wszyscy mamy szaty Syna i jesteśmy syna-mi, pod warunkiem, że nie rozrywamy tuniki, braterstwa. Kto je rozrywa, nie jest synem, ponieważ nie jest bratem. Skoro otrzymanie szat Chrystusa oznacza stanie się synami, nierozdzielność tuniki wskazuje jedność miłości z braćmi, konieczną do tego, by być synami. Nierozrywanie tuniki oznacza więc brak podziałów między nami. Od jedności z braćmi zależy nasza tożsamość synów. Jeśli tunika zostaje podzielona, nie jest już tuniką; żywe ciało rozdarte jest martwe. Inna interpretacja widzi w charakterystyce tuniki aluzję do szaty arcykapłana, która była całodziana. Wskazywałaby wówczas kapłaństwo Chrystusa. W rzeczywistości Jego ciało jest prawdziwym sanktuarium (por. 2,13-22). W Nim, Słowie Wcielonym, mediacji między Bogiem i człowiekiem, celebrowane są zaślubiny między niebem i ziemią. Gdy zasłona pierwszego sanktuarium rozdarła się na połowę (lik 23,45) z góry na dół (Mk 15,38; Mt 27,51), to ciało Jezusa, nowe sanktuarium (2,21), utkane całkowicie z góry, zostanie rozdarte z dołu za pośrednictwem włóczni, aby otworzyć nam misterium Boga. Jeszcze inna interpretacja (I. de la Potterie) wyjaśnia, że tunika oznacza jedność Kościoła zrealizowaną u stóp krzyża. Wcześniej lud był podzielony wobec Jezusa (7,43; 9,16; 10,19), teraz Jego śmierć gromadzi w jedno rozproszone dzieci, jak prorokował Kajfasz (11,51n). Jedność między braćmi to wielkie dzieło Syna ukrzyżowanego: przyszedł przy-nieść pokój dalekim i bliskim, aby z pogan i Żydów uczynić jeden jedyny naród, by stworzyć w sobie z dwóch części jednego nowego człowieka (Ef 2,14-17). „Być jednym" w miłości to dar, jaki Jezus osiągnął dla nas przez swoją śmierć: jest to dopełnienie Jego życia, Chwała, która oświeca ziemię (por. 17,11.20-26). Unia ta, nawet gdy czynimy wszystko przeciwko niej, nie może nigdy zostać „rozdarta". Już doskonała w Synu, oczekuje na przyjęcie przez braci. Jedność między uczniami jest jedynym wiarygodnym świadectwem miłości Ojca. Syn przyszedł ją ofiarować podzielonemu światu, aby osiągnął wreszcie to, co było na jego początku (por. 17,23). Co myśleć o podziałach między Kościołami i o różnych walkach wewnątrz? Są „największym" grzechem: rozczłonkowują i zabijają ciało Syna. Ale Jego ciało złożone przez nas i dla nas, otwiera ciągle nasze życie na misterium jedności. I jeszcze jedna interpretacja (X. Leon-Dufour) mówi o tunice jako ciele Chrystusa, które jako utkane przez Boga, nie może być podzielone przez człowieka. Gdy podział szat przywołuje na myśl fakt śmierci, gdzie Syn oddaje życie za wszystkich, to nietknięta tunika przywołuje na myśl zmartwychwstanie, które od-nosi się do ciała Jezusa jako ciała Słowa: „Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni wzniosę ją na nowo" (2,19). Tunika Jezusa przywołuje na myśl skrwawiona tunikę Józefa (Rdz 37,31). W nim obnażonym i wydanym jako zmarły przez braci zabójców, podczas gdy faktycznie pozostał żywy, wypełni się plan Boży: „że przeżyje wielki naród" (Rdz 50,20). To zjednoczenie narodów pod krzyżem, z którego Syn pociąga wszystkich do siebie, dokonuje się w tym, co opisuje Łukasz podczas Pięćdziesiątnicy (por. Dz 2,1nn). U Jana antycypowane jest to już na Golgocie, gdzie Jezus przekazuje swego Ducha. „Tak miały się wypełnić słowa Pisma". W opowiadaniu o uwielbieniu Syna mnożą się cytaty biblijne. Krzyż bowiem jest dopełnieniem (por. w. 30a), w świetle którego zrozumiana będzie każda obietnica (por. 2,22; 13,19; 14,29; 16,4). „Podzielili między siebie szaty, a los rzucili o moją suknię" (Ps 22,19). Jest to cytat z Ps 22, który mówi o Sprawiedliwym cierpiącym, w którym objawia się wielkie dzieło Pana, króla wszystkich narodów (Ps 22,29.32). Cytat podaje znaczenie śmierci Jezusa: nam, grzesznikom, ofiarowane jest ciało Syna, który czyni nas synami i braćmi. U stóp krzyża dokonuje się wielka wymiana: Jezus wdziewa na siebie nagość naszego grzechu, a my Jego szatę niewinności. Dwa zdania Psalmu, zgodnie z hebrajskim stylem poetyckim, mówią w rzeczywistości to samo na dwa różne sposoby. Jan jednak zastosowuje pierwszą część do szat, a drugą do tuniki, szaty w pełnym tego słowa znaczeniu. Interpretacja ta ukazuje wartość, jaką Ewangelista przypisuje dziedziczeniu szat i tuniki. Psalm ten, wraz z Iz 52,13-53,12, przebija ze wszystkich opowiadań o męce jako znak bożego uwierzytelnienia. Marek i Mateusz nadają barwę wydarzeniu krzyża, wkładając w usta Jezusa początek: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił" (Ps 22,2; por. Mk 15,34 i Mt 27,46). Jan ukazuje owoc tego opuszczenia: dar Syna dla zagubionych braci. „To właśnie". Wyrażenie odsyła do w. 25a: żołnierze z jednej strony i niewiasty wraz z uczniem umiłowanym z drugiej, stanowią dwie sceny uzupełniające się, które czytać należy łącznie. „uczynili żołnierze". Nieświadomie, zabójcy Jezusa wypełniają Pismo. W imieniu całego świata otrzymują w spadku Jego szaty i losują Jego tunikę. Syn wysłany przez Ojca dla zbawienia świata (por 3,16), daje swoje życie tym, którzy odzierają Go z życia.
Wielki Piątek 2025
Wieki Piątek 2024.03.29
Wielki Czwartek 2025.04.17
PIERWSZE CZYTANIE
Wj 12, 1-8. 11-14 Przepisy o wieczerzy paschalnej
Czytanie z Księgi Wyjścia
Pan powiedział do Mojżesza i Aarona w ziemi egipskiej: «Miesiąc ten będzie dla was początkiem miesięcy, będzie pierwszym miesiącem roku! Powiedzcie całemu zgromadzeniu Izraela tak:
„Dziesiątego dnia tego miesiąca niech się każdy postara o baranka dla rodziny, o baranka dla domu. Jeśliby zaś rodzina była za mała do spożycia baranka, to niech się postara o niego razem ze swym sąsiadem, który mieszka najbliżej jego domu, aby była odpowiednia liczba osób. Liczyć je zaś będziecie dla spożycia baranka według tego, co każdy może spożyć. Baranek będzie bez skazy, samiec, jednoroczny; wziąć możecie jagnię albo koźlę. Będziecie go strzec aż do czternastego dnia tego miesiąca, a wtedy zabije go całe zgromadzenie Izraela o zmierzchu. I wezmą krew baranka, i pokropią nią odrzwia i progi domu, w którym będą go spożywać. I tej samej nocy spożyją mięso pieczone w ogniu, i chleby przaśne będą spożywali z gorzkimi ziołami.
Tak zaś spożywać go będziecie: biodra wasze będą przepasane, sandały na waszych nogach i laska w waszym ręku. Spożywać będziecie pośpiesznie, gdyż jest to Pascha na cześć Pana.
Tej nocy przejdę przez Egipt, zabiję wszystko pierworodne w ziemi egipskiej, od człowieka aż po bydło, i odbędę sąd nad wszystkimi bogami Egiptu – Ja, Pan. Krew posłuży wam do oznaczenia domów, w których będziecie przebywać. Gdy ujrzę krew, przejdę obok i nie będzie pośród was plagi niszczycielskiej, gdy będę karał ziemię egipską.
Dzień ten będzie dla was dniem pamiętnym i obchodzić go będziecie jako święto dla uczczenia Pana. Po wszystkie pokolenia – na zawsze w tym dniu będziecie obchodzić święto”».
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY
Ps 116B (115), 12-13. 15 i 16bc. 17-18 (R.: por. 1 Kor 10, 16)
Refren: Kielich Przymierza to Krew Zbawiciela.
Czym się Panu odpłacę *
za wszystko, co mi wyświadczył?
Podniosę kielich zbawienia *
i wezwę imienia Pana. Refren.
Cenna jest w oczach Pana *
śmierć Jego wyznawców.
Jestem Twym sługą, synem Twojej służebnicy, *
Ty rozerwałeś moje kajdany. Refren.
Tobie złożę ofiarę pochwalną *
i wezwę imienia Pana.
Wypełnię me śluby dla Pana *
przed całym Jego ludem. Refren.
DRUGIE CZYTANIE
1 Kor 11, 23-26 Ilekroć spożywacie ten chleb i pijecie kielich, śmierć Pana głosicie
Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian
Bracia:
Ja otrzymałem od Pana to, co wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy, której został wydany, wziął chleb i dzięki uczyniwszy, połamał i rzekł: «To jest Ciało moje za was wydane. Czyńcie to na moją pamiątkę!» Podobnie, skończywszy wieczerzę, wziął kielich, mówiąc: «Kielich ten jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej. Czyńcie to, ile razy pić będziecie, na moją pamiątkę!»
Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb i pijecie kielich, śmierć Pana głosicie, aż przyjdzie.
Oto słowo Boże.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ
J 13, 34
Aklamacja: Chwała Tobie, Królu wieków.
Daję wam przykazanie nowe, abyście się wzajemnie miłowali,
tak jak Ja was umiłowałem.
Aklamacja: Chwała Tobie, Królu wieków.
EWANGELIA
J 13, 1-15 Do końca ich umiłował
Słowa Ewangelii według Świętego Jana
1Było to przed Świętem Paschy. Jezus, wiedząc, że nadeszła godzina Jego, by przeszedł z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował.
2W czasie wieczerzy, gdy diabeł już nakłonił serce Judasza Iskarioty, syna Szymona, aby Go wydał, Jezus, 3wiedząc, że Ojciec oddał Mu wszystko w ręce oraz że od Boga wyszedł i do Boga idzie, 4wstał od wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło, nim się przepasał. 5Potem nalał wody do misy. I zaczął obmywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany.
6Podszedł więc do Szymona Piotra, a on rzekł do Niego: «Panie, Ty chcesz mi umyć nogi?» 7Jezus mu odpowiedział: «Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale poznasz to później». 8Rzekł do Niego Piotr: «Nie, nigdy mi nie będziesz nóg umywał».
Odpowiedział mu Jezus: «Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną». 9Rzekł do Niego Szymon Piotr: «Panie, nie tylko nogi moje, ale i ręce, i głowę!»
10Powiedział do niego Jezus: «Wykąpany potrzebuje tylko nogi sobie umyć, bo cały jest czysty. I wy jesteście czyści, ale nie wszyscy». 11Wiedział bowiem, kto Go wyda, dlatego powiedział: «Nie wszyscy jesteście czyści».
12A kiedy im umył nogi, przywdział szaty i znów zajął miejsce przy stole, rzekł do nich: «Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? 13Wy Mnie nazywacie „Nauczycielem” i „Panem”, i dobrze mówicie, bo nim jestem. 14Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wy powinniście sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem». Oto słowo Pańskie.
MEDYTACJA PRZYJĄĆ MIŁOŚĆ JEZUSA
O co proszę? O pokorne przyjęcie miłości Jezusa i uwolnienie serca od pychy.
Wejdę z Jezusem i uczniami do Wieczernika. Zajmę miejsce za stołem. Utkwię wzrok w spojrzeniu Jezusa, który „do końca mnie umiłował" (w. 1). Dla mnie przyszedł przeżyć ten dzień. Wraca do Ojca i chce, abym był razem z Nim przy Ojcu. Płaci za to najwyższą cenę.
Uświadomię sobie, że w każdej Eucharystii Jezus wyznaje mi, że „do końca mnie umiłował". Składa siebie w ofierze za mnie. Zasiada ze mną do stołu i mówi: „gorąco pragnę spożywać z tobą tę Paschę" (Łk 22, 14).
Utkwię mój wzrok w Jezusie. Będę wpatrywał się z miłością w każdy Jego gest: jak wstaje od stołu, przepasuje się prześcieradłem, nalewa wody do misy (ww. 2-5). Przez dłuższy czas pozostanę myślami przy tej scenie, nasycając się pokorną, cichą miłością Jezusa.
Zwrócę uwagę na zachowanie uczniów, zwłaszcza zmieszanie Piotra (ww. 6-9), gdy Jezus umywa im nogi. Wyobrażę sobie, że Jezus podchodzi do mnie, pochyła się, klęka, umywa moje stopy i wyciera je. Spotkam się ze spojrzeniem Jezusa...
Zatrzymam wzrok na Jezusie klęczącym przy moich stopach. Jakie uczucia, pierwsze reakcje serca, pierwsze myśli budzą się we mnie? Co mogę powiedzieć Mu o moim „zniżaniu się" w służbie dla innych?
„I wy jesteście czyści, ale nie wszyscy..." (w. 10). Jaki jest stan mojego wnętrza u początku Triduum Paschalnego? Uświadomię sobie, że Jezus gotów jest umierać za czystość mojego serca? Czy pragnę czystości, tak jak On pragnie jej dla mnie?
Zatrzymam w sercu obraz Jezusa, który umywa mi nogi i patrzy w moje serce. Będę częściej powtarzał: „Przywróć mi serce czyste i naucz mnie służyć". Zaplanuję czuwanie przy Jezusie w ciemnicy.
KOMENTARZ:
1. Orędzie w kontekście
„I zaczął umywać uczniom nogi”. Tą sceną rozpoczyna się druga część Ewangelii Jana rozgrywająca się w ciągu jednego dnia i osiąga szczyt w „godzinie”, w której Bóg objawia swoją chwałę. W rozdziałach 13-17 Pan zostawia uczniom swój testament. Mamy tu do czynienia w zasadzie z dialogami i monologami, które wyjaśniają sens Jego śmierci, będącej dla wszystkich źródłem życia. Zasadniczym tematem jest Jego „odejście". Nie jest to pożegnanie na długą nieobecność, ale początek nowej obecności. Jego odejście bowiem stanowi nie tylko osiągnięcie osobistej mety, ale wejście Chwały na świat, jak to zobaczymy w rozdziałach 18-19. Rozdziały 20-21 inaugurują nowy dzień: po powstaniu z martwych słońca nie mającego zachodu, człowiek i Bóg żyć będą tym samych Duchem. Epizod włącza się w ostatnią wieczerzę, w centrum której inni Ewangeliści umieszczają ustanowienie Eucharystii. Jan opuszcza słowa konsekracyjne chleba i wina; mówi natomiast o obmyciu nóg (w. 1-20), o podaniu kawałka chleba Judaszowi (w. 21-32) i przekazaniu swego przykazania, przykazania miłości (w. 33-35). W ten sposób Ewangelista wyjaśnia Eucharystię i ilustruje znaczenie krzyża. Umycie nóg antycypuje wodę, która wypłynie z Je-go boku; kęs chleba podany Judaszowi ukazuje pełną komunię Syna z każ-dym zagubionym; przykazanie miłości realizuje nowe życie, które Pan przy-niósł na ziemię. Jan nie mówi o ustanowieniu Eucharystii, ale zgodnie ze swym stylem, kontempluje Eucharystię i pogłębia jej znaczenie w pięciu rozdziałach (13-17), rozwijając to, co powiedziane już zostało w rozdziale 6 o chlebie życia. Faktycznie Wieczerza Pańska jest centrum życia chrześcijańskiego. Ta symboliczna czynność Jezusa stanowi narracyjne wprowadzenie będące źródłem i fundamentem drugiej części Ewangelii. Opowiadanie może być interpretowane na różne sposoby. Fakty są zawsze bardziej bogate w treść niż próby ich interpretacji. Tradycyjny nurt interpretacyjny mieści się między dwoma brzegami, które obejmują szeroki strumień całej tradycji chrześcijańskiej. Z jednej strony gest rozumiany jest jako przykład ilustrujący miłość i wzajemną służbę, z drugiej jako odwołanie do wcielenia, Eucharystii, chrztu lub sakramentu pojednania. Te różne interpretacje nie wykluczają się wzajemnie. Tekst, pełen sugestii, stanowi niewyczerpalną studnię. Każdy może zaczerpnąć wody według własnego pragnienia, które im więcej jest zaspokajane, tym bardziej rośnie. Jan jest mistrzem w tej sztuce otwierania okien na nieskończoność. Używa nielicznych pierwotnych i sugestywnych słów w kontekstach narracyjnych w wysokim stopniu symbolicznych, które pobudzają rozum do ujmowania coraz to innych rzeczy, aż do ostatecznego wyjaśnienia się ich w INNYM, obecnym w każdej rzeczywistości, chociażby była najmniejsza. Ewangelista już od początku nadaje gestowi interpretację bardzo szeroką. Wyraża świadomość, jaką posiada Jezus o miłości Ojca oraz Jego wolę objawienia tej miłości w całej jej pełni braciom aż do „ostateczności", aż do „dopełnienia". Niektórzy zaliczają niesłusznie to opowiadanie do „znaków". Służba nie jest przecież znakiem, ale samą istotą okazywanej miłości. Prawdą jest równocześnie, że umycie nóg jest znakiem wszelkiego rodzaju służby. Inni znowu niesłusznie interpretują gest Jezusa jako znak uprzejmości i upokorzenia. W rzeczywistości Jezus chciał nam okazać swą jedyną godność i wielkość. Pokora przecież stanowi najgłębszy aspekt Boga-Miłości. Jezus umywając nogi wyraża w pełni swą boską godność, tak jak to uczyni przez swe wywyższenie na krzyżu. Temat życia i światła dominujący dotychczas w Ewangelii zamienia się tu w temat miłości. Miłość, prawdziwe światło życia, realizuje się nie przez słowa czy język, ale przez autentyczne czyny (por. 1J 3,18) przez wzajemną służbę sobie (Ga 5,13). Dźwiganie brzemion jedni drugich stanowi wypełnienie Prawa Chrystusowego (Ga 6,2), zachowanie „Jego" przykazania. Jak widzieliśmy w pierwszej części Ewangelii, realia, jakimi posługuje się autor, są proste i uniwersalne, jak cztery elementy kosmosu. Odnajdujemy je w każdej istocie żyjącej, która jest „ziemią" wymieszaną z „wodą", ożywioną „powietrzem" i „ogniem" (= światło). W odróżnieniu jednak od zwierząt zasadą życiową człowieka jest sam Bóg. Jego ziemia zaprawiona jest ową wodą tryskającą, którą jest Duch Święty, ożywiona Jego tchnieniem, oświecona Jego ogniem miłości. Gdy pierwsza część ewangelii używała metafory wody, powietrza, światła i chleba, która to metafora chleba streszcza wszystkie inne, to druga cześć Ewangelii stawia nas bezpośrednio przed rzeczywistością — a jest nią miłość. Miłość jest tym, o czym wszystko mówi i której wszyscy w jakiś sposób doświadczamy. Jest prawdą samego Boga i nas Jego synów w Synu. U Łk 22,27, w czasie ostatniej wieczerzy, Jezus określa siebie jako „Tego, który służy". Przez „obmycie nóg" ofiarowuje nam widzialną ikonę swej boskiej tożsamości. Jego służba nie jest jedynie dla Niego pokorną, a dla nas pożyteczną funkcją. Objawia Jego naturę Syna Bożego, naszego Mistrza i Zbawiciela. To, czego On dokonuje, jest Jego przejściem z tego świata do Ojca. Jego gest wypływa z pełni świadomości Jego boskiej godności i objawia w doskonały i pełny sposób istotę Boga. Obmycie nóg nie ma na celu podania nam przykładu upokorzenia; Jezus podnosi nas do Chwały: objawia nam tego nieznanego Boga, którego najwyższą władzą jest miłość. Jezus jest Królem, przyszedł, aby dać świadectwo prawdzie (18,37), przedstawia prawdziwe oblicze Boga i oblicze prawdziwego człowieka, który stworzony został na Jego obraz i podobieństwo. Oto człowiek (19,5): oto Bóg! Przyczyną naszego nieszczęścia nie jest chęć stania się jak Bóg (Rdz 3,5). Przecież stworzeni zostaliśmy na Boży obraz i podobieństwo (1,27). Dlatego Jezus przykazał nam: „Bądźcie wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski" (Mt 5,48). Grzech polega na fałszywym wyobrażaniu sobie Boga. Uwierzyliśmy słowu węża, który przedstawia nam Boga jako naszego wroga (Rdz 3,1nn). Syn, umywając nogi braciom i nakazując naśladowanie siebie (w. 15), przywraca nas do stanu autentyczności. Bóg jest bezwarunkową miłością, która oddaje swoje życie na usługi człowieka, aż do oddania za niego swego życia. Jego chwała objawia się z krzyża, gdzie w sposób oczywisty i bezsporny dla wszystkich ukazuje jak bardzo umiłował świat. Nasza historia, mała czy wielka, osobista czy powszechna, jest drogą do ujrzenia i odbicia tej chwały, do stwierdzenia: „Myśmy po-znali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam" (1J 4,16). Niestety nasze niepełne lub nawet błędne wyobrażenia o Bogu są przeszkodą na tej drodze. Każdy bowiem postępuje zgodnie z wyobrażeniem, jakie posiada o sobie, co odpowiada wyobrażeniom, jakie posiada o Ojcu. Wiersz 1 stanowi bramę wejściową, która wprowadza tematy drugiej części Ewangelii: Pascha, świadomość Jezusa jako Syna Ojca i godzina doskonałej miłości realizującej się na krzyżu. Wiersze 2-3 są wariacją na ten temat i wspominają Judasza. Po tej uroczystej i podniosłej introdukcji należy oczekiwać zaskakującego objawienia. I rzeczywiście Jezus dokonuje obmycia nóg, opisanego dokładnie za pomocą dobranych słów (w. 4-5). Czynność ta wywołuje reakcję Piotra i dialog z Jezusem (w. 6-11), co wyjaśnia później znaczenie tego, co Jezus uczynił, ogłaszając błogosławionym tego, kto postępuje po-dobnie (w. 12-17). Perykopa kończy się wzmianką o Judaszu oraz o wyborze przez Boga (w. 18-9), a następnie zachętą do przyjęcia każdego posłanego jako samego Pana (w. 20). Jeśli nawet gest umycia nóg ma jako protagonistów Jezusa i Piotra, nabiera pełnego znaczenia wewnątrz 13 rozdziału, który skupiony jest na Jezusie i Judaszu. Jezus umywający nogi apostołom poda Judaszowi „kęs chleba", znak swej nieodwołalnej miłości. Z tego przeciwstawienia Jezus/Judasz wyskakuje iskra, która objawia Chwałę: Jezus jest Synem, oddając swe życie na usługi braci, którzy zada-ją Mu śmierć, objawia im, że są synami nieskończenie umiłowanymi przez Ojca. Jezus, stając się z miłości sługą, jest Panem, prawdziwym obliczem Boga i wzorem nowego człowieka, będącego obrazem i podobieństwem Boga. On, jak Józef, jest przeciwieństwem Kaina: przywraca braterstwo zniszczone przez zabicie brata. Kościół wezwany jest do tego, by Pan obmywał mu nogi. Tylko w ten sposób ma z Nim udział i może czynić to samo.
2. Lektura tekstu
W. 1. „Przed Świętem Paschy". Celebracja Paschy dla Jana, w odróżnieniu od innych Ewangelii, rozpoczyna się nie w czwartek, ale w piątek wieczorem, gdy na krzyżu złożony zostanie w ofierze Baranek Boży, który gładzi grzech świata (por. 1,29). Ta scena antycypuje jego znaczenie. „wiedząc". Jan kładzie nacisk na wolność Jezusa. On wie i pragnie tego, co ma się zdarzyć (por. też w. 3.11.18; 18,4). Krzyż nie jest jakąś niespodziewaną przeszkodą: jest definitywnym objawieniem Syna, który znając miłość Ojca, wyszedł, aby zakomunikować ją braciom. „nadeszła Jego godzina". „Jego godzina", zapowiedziana na początku (2,4) i przywołana pod koniec księgi znaków (12,23), to godzina powrotu do Ojca, godzina Chwały. Cały „dzień" Jezusa koncentruje się na tym momencie. Jest to godzina krzyża, gdzie Stwórca i stworzenie wreszcie spotykają się ze sobą i stworzenie osiąga siódmy dzień. Jest to godzina, w której wszystko się dokonało (19,30), a Bóg, doprowadziwszy do końca swoje dzieło, odpoczywa (por. Rdz 2,2). „Godzina" w literaturze apokaliptycznej wskazuje na moment, w którym Bóg interweniuje i objawia siebie (por. Dn 12,4.9), doprowadzając do końca stworzenie i historię. „przejścia z tego świata do Ojca". Pascha Jezusa to „przejście" z tego świata do Ojca, z niewoli ciemności do pełni życia. W tym exodusie Jezus jest pierwszym spośród licznych braci, którzy pójdą za Nim drogą wolności. Woda, przez którą dokonuje się to przejście, nie jest Morzem Czerwonym, ale wodą, którą Pan obmywa nogi. „umiłowawszy". Od tego momentu słowo „miłość" wchodzi w miejsce słów „światłość" i „życie", które do tej pory dominowały. Czasownik „miłować" użyty jest 38 razy w Ewangelii Jana: 7 razy w rozdz. 1-12 i 31 razy w rozdz. 13-21, z tego aż 26 razy występuje w rozdz. 13-17. Z drugiej strony rzeczownik „miłość" pojawia się 6 razy, z tego aż 5 razy w rozdz. 13-17. Czasownik wskazujący na czynność, przeważa nad rzeczownikiem, gdyż miłość bardziej objawia się w czynach niż w słowach (por. 1J 3,18). Życiem Boga, którego znaki to woda i wiatr, światło i chleb, jest miłość: miłość Ojca, którą Syn przekazuje braciom. „swoich, [którzy byli] na świecie", Jezus jest Zbawicielem świata (4,42). Ci „swoi", których On miłuje, to wszyscy ludzie, Jego bracia. Uczniowie, do których teraz się zwraca, stanowią jedynie pierwociny owiec, które już wyszły z zagrody za pasterzem życia (por. 10,3.4.14.27). „do końca ich umiłował". W tekście greckim mamy rzeczownik telos (= wypełnienie, stan doskonałości, meta, najwyższy szczyt), co przywołuje na myśl ostatnie słowa Jezusa: „Dokonało się" (19,30). Jego Pascha jest godziną, w której urzeczywistnia się najwyższa miłość, wypełnienie wszelkich przykazań, i objawia się na ziemi Chwała. Istotą Boga jest bowiem miłość, która na krzyżu osiąga swój szczyt ogarniając wszelką odległość. Nie ma większej miłości niż oddanie swego życia za nieprzyjaciół (por. Rz 5,8; 1J 4,10). Wiersz ten wprowadza drugą część Ewangelii, która od r. 13 do r. 19 relacjonuje szczegółowo ostatni dzień Jezusa na ziemi. W. 2. „W czasie wieczerzy". W tekście greckim rzeczownik wieczerza (deipnon = posiłek) występuje bez rodzajnika. Nie jest to więc wieczerza Paschy żydowskiej, ale „inna" wieczerza, antycypacja każdego posiłku wspólnoty, która gromadzi się na spożywanie Paschy Pana, ciała Baranka ofiarowanego na krzyżu dla zbawienia świata (por. 6,51; 1,29). „gdy diabeł już nakłonił serce". W greckim tekście mamy dosłownie: gdy diabeł włożył w serce Judasza. Włożyć lub wrzucić w serce oznacza postanowić, podjąć decyzję. Serce jest centrum podejmowania decyzji. Chociaż może to dziwić, to jednak, jak świadczą warianty tekstowe oraz przekłady, także diabeł posiada serce, kłamliwą i zbrodniczą wolę już od początku (por. 8,44). Ewangelista podkreśla, że to szatan, przez swe oszustwo, jest głównym odpowiedzialnym za zło (por. Rdz 3). Przez jego zawiść weszła w świat śmierć (Mdr 2,23n). Jak odróżnia grzesznika od grzechu, którego inspiratorem jest diabeł. On jest księciem tego świata, a Jezus przyszedł, aby wyrzucić go i zbawić świat (12,31). „Judasza Iskarioty, syna Szymona, aby Go wydać". Judasz jest ofiarą diabła, który stworzył mu dogodną sytuację, aby mógł wydać Jezusa. Postać Judasza splata się przez cały rozdział 13 z postacią Jezusa. Jest synem zatracenia, zagubionym Synem, w nim dopełnia się Pismo (17,12), które mówi o Bogu poszukującym zagubionego człowieka. W zdrajcy urzeczywistnia się najwyższa miłość Boga do wszystkich. Jego imię Judasz (= cześć, chwała) przywodzi na myśl Żydów wybranych i umiłowanych przez Boga. Ponadto jest on synem Szymona, co przywołuje na myśl Szymona Piotra, postać paralelną do Judasza. Judasz jest aktorem, nie autorem zła. Wydanie Jezusa przez Judasza to dzieło suflera, który w decydującym momencie wchodzi w Judasza i działa przez niego (w. 27). Zło rodzi się najpierw pod wpływem zwodniczego słowa (por. Rdz 3,4nn). Judasz, jak Adam i każdy człowiek, posłuchał słowa nieprzyjaciela, zamiast słowa Ojca. Możemy słyszeć jedno i drugie. To słowo jednak, którego chętniej słuchamy, wchodzi w nas i de-terminuje nasze działanie, czyniąc nas marionetką kierowaną przez Złego lub współtwórcami planu Boga. W. 3. „Wiedząc, że Ojciec dał Mu wszystko w ręce". To, co Jezus ma dokonać. rodzi się ze świadomości Syna. Jezus wie, że „Ojciec miłuje Syna i wszystko oddał w Jego ręce" (3,35; por. 17,2). Z tą świadomością podejmuje mękę. Jego gest umycia nóg zaprzańcy i zdrajcy realizuje ostateczną możliwość władzy Boga: wolność miłowania aż do najwyższych granic. Miarą miłości jest bowiem miłość bez miary. „oraz że od Boga wyszedł i do Boga idzie". Jezus wie, że jest Synem Bożym, który przyszedł na świat, aby przynieść zagubionym ludziom niesłychaną miłość Ojca, który ich miłuje tak, jak miłuje Jego (17,23) jeszcze przed założeniem świata (17,24). Nie wstydzi się bycia ich bratem (por. Hbr 2,11), aby powrócić z nimi do Ojca mówiąc mu: „Oto ja i dzieci moje, które mi dałeś" (por. Hbr 2,13b: Iz 8,18). „Wyszedł" wskazuje na wcielenie, „idzie" wskazuje na drogę całego Jego życia, która teraz dopełnia się w całkowitym darze siebie. W. 4. „Wstał od wieczerzy". Jezus umywa nogi nie wcześniej, ale podczas wieczerzy. Nie jest to więc oczyszczenie przed posiłkiem, stanowi centrum „Jego posiłku. Nadaje temu gestowi specyficzne znaczenie, antycypacji „Jego" Paschy. Grecki czasownik egeiro (= wstać, powstać, podnieść się) określa zmartwychwstania Jezusa. Jego gest ilustruje nowe życie, którego udziela braciom. Umycie nóg i podanie kęsa chleba Judaszowi wraz z przykazaniem wzajemnej miłości, zastępują u Jana opowiadanie o ustanowieniu Eucharystii. Eucharystia bowiem polega na umywaniu sobie nóg i wzajemnej miłości (w. 14.34), tak jak Jezus umiłował Judasza i innych. „złożył szaty". Nie zdejmuje jedynie płaszcza, ale zdejmuje szaty, pozostaje nagi, jak na krzyżu, gdzie daje nam siebie samego. Jest dobrym Pasterzem, który „składa" swoje życie na korzyść owiec (10,17n). Jego nagość objawia Boga: jest to nagość miłości. „wziąwszy prześcieradło". To prześcieradło, wraz z fartuchem i ręcznikiem. staje się Jego ostatecznym odzieniem, szatą sługi. „nim się przepasał". Jego nagość przyodziana jest służbą. Na tym polega chwała Boga-Miłości: jest to Jego prawdziwa szata, którą człowiek Jezus przyjmie w sposób definitywny przez swą śmierć. Kiedy ponownie przyodzieje szaty (w. 12), nie zdejmie prześcieradła. Pozostanie ono zawsze Jego najbardziej intymną szatą. Jego służba, która każe mu zdjąć szaty i prowadzić Go na krzyż, przedłuża się poza grób: jest to miłość, zwyciężająca śmierć, chwała Pana życia, który zawsze będzie kontynuował obmywanie nóg. W. 5. „Potem nalał wody do miednicy". Z dokładną precyzją opisana jest nie-zwykła czynność Jezusa. Przygotowuje On i antycypuje to, co wkrótce przyjdzie na Niego poprzez nasze działanie. Jak woda do oczyszczeń stała się winem na gody weselne, tak za kilka godzin ta woda stanie się krwią, którą wyleje za nas, abyśmy mieli z Nim uczestnictwo (w. 8b). Bóg objawił „swoją chwałę" w Morzu Czerwonym pogrążając nieprzyjaciół i ocalając swój lud (Wj 14,4.17-18). Teraz objawia swoją chwałę oddając swe życie za nieprzyjaciół. Jest to Jego Pascha: przejście przez Morze Czerwone jest w miednicy wody, która nie pogrąża nikogo, jedynie Tego, który zbawia wszystkich. „zaczął umywać uczniom nogi". Definitywną Paschą jest Jego miłość Syna, który obmywa nogi braci, aby postępowali tak, jak on postępował. W ten sposób przechodząc z tego świata do Ojca, wyzwała ich razem z sobą z niewoli, aby w wolności synów powrócili do Boga, od którego się oddalili. Jest to exodus, w którym Bóg objawia swoja chwałę i zwycięża wszystkich nieprzyjaciół człowieka, włącznie z ostatnim wrogiem, śmiercią (1Kor 15,26). Kto bowiem miłuje braci przeszedł ze śmierci do życia (1J 3,14). Obmycie nóg jest gestem gościnności i serdecznego przyjęcia dokonywanym przez niewolnika niebędącego Żydem. Lecz jest również gestem zażyłości oblubienicy wobec oblubieńca i szacunku syna wobec ojca. Gościnność ta i serdeczne przyjęcie, owa zażyłość i szacunek wobec nas, są cechami charakterystycznymi właściwymi dla „Pana i Nauczyciela" (w. 13n). Tu Nauczyciel objawia, kim jest Pan: nie jest tyranem, ale sługą. Fundamentalną cechą miłości jest pokorna służba bliźnim. Syn czyni to, co widzi, jak czyni Ojciec (5,19). Ojciec jest pierwszym, który służy Synowi oddając swe życie do Jego dyspozycji: Syn postępuje tak samo w stosunku do braci. Jezus wiedząc, że nadeszła godzina powrotu do Ojca oraz, że Ojciec wszystko oddał w Jego ręce, teraz trzyma w swych rękach nasze stopy. Stopy reprezentują drogę człowieka, który oddalił się od Boga. Teraz są one w rękach Syna, które są rękami Ojca, i z których nikt nie może ich wyrwać (por. 10,28-30). Bóg jest miłością (1J 4,8b). Jezus obmywając nogi, oddaje swe życie do dyspozycji braci, okazując w ten sposób najwyższą miłość. W taki sposób „wypełnia" wszystkie Pisma, które mówią o „szalonej miłości" Boga do człowieka. Ewangelista pragnie zatrzymać się na Jezusie umywającym nogi. W opowiadaniu wspomina ten gest aż osiem razy, aby i czytelnik zrozumiał i przyjął misterium. Tu mówi, że Jezus „zaczął" umywać nogi. Jest to początek ściśle określony, który będzie kontynuowany: to posługa miłości, która nigdy się nie zakończy (por. 1Kor 13,8a). „i ocierać prześcieradłem". Stopy uczniów, zanurzone w wodzie Tego, który oddaje za nich życie, są teraz wytarte i odziane Jego szatą służby z miłości. „którym był przepasany". Szata, którą Jezus jest prze-pasany, Chwała, która Go przyodziewa, okrywa i nasze stopy, czyniąc je zdolnymi do takiego samego postępowania. W. 6. „Podszedł więc do Szymona Piotra". Tekst nie mówi, czy Piotr był pierwszym, czy ostatnim, któremu Jezus umywa nogi. Wspomina go jako przedstawiciela pozo-stałych apostołów, którzy najprawdopodobniej zareagowali tak samo. „Panie". Piotr nazywa Jezusa „Panem". Jezus jest Panem jako sługa, Syn, który pełni wobec braci takie samo dzieło jak Ojciec. Jest Panem, za którym należy pójść. Tylko wtedy jesteśmy wolni, równi Jemu, który nie wynosi się ponad innych, ale służy innym. „Ty chcesz mi umyć nogi?" Jest to reakcja oznaczająca odmowę: Piotr nie chce się zgodzić, aby Pan umył mu nogi. Chce Jezusa innego niż jest, ponieważ jest innym niż sobie Go wyobraża. Przeciwstawienie „ty/mi" ukazuje dystans między Jezusem i Piotrem. W rzeczywistości to nie Jezus jest daleko od Piotra, ale Piotr od Jezusa. Umycie nóg jest najbardziej właściwym sposobem, w jaki Pan objawia siebie, kwestionując pojęcie, jakie mamy o Nim i o sobie. Dla nas Pan jest „kimś wyniosłym", sługa zaś „kimś małym". Jezus natomiast ukazuje jako coś wspaniałego to, co dla nas jest „niskie" i jako niskie to, co dla nas jest wyniosłe. W. 7. „Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz". Krzyż pozwoli poznać „JA--JESTEM" (8,28). Dopiero poprzez krzyż Piotr zrozumie, że Jezus objawia teraz misterium Boga-Miłości. „ale później będziesz to wiedział". „Później", „potem" — tak rozpoczyna się rozdział 21, gdy Jezus zmartwychwstały ukaże się nad Jeziorem Tyberiadzkim i spyta Piotra o miłość, obiecując mu, że przyodzieje go swoją szatą chwały (por. 21,15-19). To, co uczyniła Maria dla Jezusa w Betanii, odpowiada temu, co Jezus czyni dla swych uczniów w wieczerniku. Z wyprzedzeniem typowym dla osoby, która kocha, odpowiedziała ona miłością na miłość. To samo uczyni Piotr, gdy przyjmie Pana umywającego mu nogi: „W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy" (1J 4.10). „My miłujemy, ponieważ Bóg sam pierwszy nas umiłował" (1J 4,19). W. 8. „Rzekł do Niego Piotr". Piotr reaguje, ponieważ nie rozumie. Sprzeciwia się Jezusowi jak po pierwszej zapowiedzi swej męki i zmartwychwstania (por. Mk 8,31-33; Mt 16,21-23). Według niego Chrystus, Nauczyciel i Pan, winien domagać się od wszystkich gościnności i życzliwego przyjęcia. Jezus natomiast jest INNY, sam czyni innym to, czego każdy z nas domaga się dla siebie od innych. „Nie, nigdy mi nie będziesz nóg umywał". Piotr nie zgadza się, by Jezus mu służył, tak jak nie akceptuje tego, by Pan oddał życie za niego; woli oddać swoje życie za Pana (w. 37). Sądzi, że Pan powinien stać ponad wszystkimi, by nad nimi panować, a nie być poddany wszystkim, aby im służyć. Nie wie, że pierwszy jest ostatnim i sługą wszystkich (por. Mk 9,35; 10,43-45). „Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną". Odrzucenie posługi Jezusa to odrzucenie Jego samego i niepoznanie chwały, jaką posiada przed założeniem świata: miłości samego Ojca (17,24). Przyjęcie Jego, „umywającego nogi", daje nam zdolność miłowania, jak On miłuje oraz uczestniczenia w Jego życiu Syna. W. 9. „Panie, nie tylko nogi moje, ale i ręce, i głowę". Piotr pragnie być z Jezusem. Jeśli nawet nie rozumie, czuje się z Nim związany. Nie zdając sobie z tego sprawy wyznaje prawdę: Pan, umywając mu nogi, uzdrowi źródło je-go postępowania. Człowiek jest drogą, którą odbywa. Nowy sposób podróżowania oczyści mu także ręce i głowę. Da mu bowiem nowy sposób działania (ręce) i myślenia (głowa), aby przekazać mu nowe serce, serce syna na wzór Ojca. W. 10. „Wykąpany potrzebuje tylko nogi sobie umyć, bo cały jest czysty". Jest to zdanie dość tajemnicze. Być może oznacza, że mimo wykąpania się, dokonania wszelkich możliwych ablucji i oczyszczeń, nie wyłączając chrztu, nie jesteś-my „czyści", jeśli nie przyjmujemy Pana, który obmywa nam nogi, nie ma-my udziału z Nim w życiu Boga. „Wykąpanie się" nawiązuje do chrztu niebędącego tylko zwykłym usunięciem nieczystości (1P 3,21): jest synowską świadomością tego, kto akceptuje Pana, który umył nogi i oddał za niego swoje życie. Niektórzy widzą tu aluzję do wyznania grzechów. Także po przyjęciu chrztu konieczne jest dalsze oczyszczenie „nóg", aby wyprostować nasz sposób postępowania. „wy jesteście czyści". Uczniowie są już oczyszczeni przez słowo, którego słuchali (por. 15,3). Jeśli nawet nie zrozumieli tego jeszcze, nic nie szkodzi. Skuteczność daru zawsze wyprzedza i przekracza wszelkie zrozumienie. „ale nie wszyscy". Podczas wieczerzy już od początku myśl powraca do Judasza (por. w. 2). Jezus umył nogi także jemu. I tylko jemu poda kęs chleba, znak szczególnej miłości. W. 11. „Wiedział bowiem, kto Go wyda". Jezus jak zna miłość Ojca, tak również wie, w jakim stopniu pozbawieni są miłości uczniowie. Tkwią oni w śmierci. Dlatego przychodzi, aby dać im życie. Gest obmycia nóg jest świadomie włączony w podwójną wzmiankę o Judaszu. Następny fragment ujawni relację między Jezusem i Judaszem, który występuje w tle, aby nadać prawdziwe znaczenie wszystkiemu. W. 12. „A kiedy im umył nogi". Po raz szósty jest mowa o „umyciu nóg". Jezus powtórzy to wnet jeszcze dwukrotnie: „Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem obmywać nogi" (w. 14). Jest to centrum tajemnicy, którą należy zrozumieć. „przywdział szaty". Przed umyciem nóg Jezus pozbawił się szat, aby przywdziać szaty sługi (por. w. 4): zrezygnował ze swego życia, oddając je do naszej dyspozycji. Kiedy podejmuje je na nowo, zgodnie z poleceniem ojca (por. 10,18), nie pozbawia się szaty służącego. Ona na wieki objawia jego chwałę. „Czy rozumiecie, co wam uczyniłem?" Po opisaniu faktu (w. 1-5) oraz reakcji Piotra (w. 6-11), otrzymujemy zaproszenie do zastanowienia się na tym, co się zdarzyło. Sam Jezus wyjaśnia znaczenie tego gestu oraz jego konsekwencje dla naszego praktycznego życia (w. 12-20). Kto rozumie, co uczynił Pan obmywając nogi, zna Boga. Nie mamy bowiem o Bogu innego prawdziwego pojęcia, jak tylko krzyż, gdzie realizuje się to, co zostało tu zapowiedziane. W. 13. „Wy Mnie nazywacie Nauczycielem i Panem". Nauczycielem jest ten, kto wie więcej, Panem, kto jest większym. Jezus jest nauczycielem i Panem, ponieważ umywając nogi, wie więcej i jest większym: zna niezwykłą miłość Ojca i nią żyje. Stając się sługą, Jezus jest Nauczycielem, który objawia, kim jest Pan. W. 14. „Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi". Umywając nogi Pan objawia swoją moc, Nauczyciel uczy swej mądrości. Jest to moc, która zwycięża władcę tego świata (por. 12,31), to mądrość, która ujawnia jego kłamstwo. My również, jeśli chcemy upodobnić się do Jezusa, musimy umywać jedni drugim nogi. Pokora Boga obmywającego człowiekowi nogi stanowi fundament nowego życia. Daje nam do zrozumienia, co znaczy „być jak Bóg", „być świętymi, jak On jest święty". Etyka chrześcijańska nie wywodzi się z nakazu moralnego, ale z osobistego doświadczenia Nauczyciela i Pana, który staje się moim sługą: ,Umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie" (Ga 2,20), abym i ja mógł miłować, jak zostałem umiłowany. Jest to nowe przykazanie (w. 34), słowo, które oświeca moje kroki, światło na mojej drodze (Ps 119,105). Jezus jest pośród nas jako Ten, który służy (Łk 22,27). We wzajemnej służbie my mamy udział z Nim: wchodzimy w Trójcę Świętą, uczestnicząc w życiu samego Boga, który jest miłością daną i odwzajemnioną. Takie jest głębokie znaczenie Eucharystii, która jest naszą Paschą, objawieniem Boga-Miłości i zbawienia człowieka. Objawiając swoją chwałę Pan ocala godność ludzką człowieka, uwalnia go od obrazu Boga jako i od pojęcia o samym sobie. Umywając nogi Jezus zakłada nową wspólnotę. Zamiast panowania w niej jednych nad drugimi, rządzi wzajemna służba wszystkim. W. 15. „Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem". Przykład dany przez Jezusa jest wzorem do naśladowania. Jeśli się wzajemnie miłujemy (w. 34), znamy drogę, by być tam, gdzie On jest (14,3n.15-24). Miłość jest nową i definitywną obecnością Boga w świecie. Ta wypowiedź Jezusa interpretuje słowa ustanowienia Eucharystii: „To czyńcie na Moją pamiątkę". „To czyńcie" znaczy to samo, co „abyście czynili, jak ja wam uczyniłem"; „na Moja pamiątkę" odpowiada słowom: „dałem wam przykład". Eucharystia nie jest zwykłym rytem, ale konkretnym „działaniem": czynimy pamiątkę tego, co On uczynił dla nas, abyśmy czynili podobnie jak On, przeżywając nasze codzienne relacje we wzajemnej służbie.
Tekst: wiara.pl, Medytacja: Wons, Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana, s. 367-376.
Wielki Czwartek 2025.04.17
6. Niedziela Wielkiego Postu – Niedziela Palmowa, rok C – 2025.04.13
EWANGELIA (Łk 19, 28-40) Wjazd Jezusa do Jerozolimy
28Jezus szedł naprzód, zdążając do Jerozolimy.
29Gdy przybliżył się do Betfage i Betanii, ku górze zwanej Oliwną, wysłał dwóch spośród uczniów, 30mówiąc: «Idźcie do wsi, która jest naprzeciwko, a wchodząc do niej, znajdziecie uwiązane oślę, którego nie dosiadał żaden człowiek. Odwiążcie je i przyprowadźcie. 31A gdyby was kto pytał: „Dlaczego odwiązujecie?”, tak powiecie: „Pan go potrzebuje”».
32Wysłani poszli i znaleźli wszystko tak, jak im powiedział. 33A gdy odwiązywali oślę, zapytali ich jego właściciele: «Czemu odwiązujecie oślę?»
34Odpowiedzieli: «Pan go potrzebuje».
35I przyprowadzili je do Jezusa, a zarzuciwszy na nie swe płaszcze, wsadzili na nie Jezusa. 36Gdy jechał, słali swe płaszcze na drodze. 37Zbliżał się już do zboczy Góry Oliwnej, kiedy całe mnóstwo uczniów zaczęło wielbić radośnie Boga za wszystkie cuda, które widzieli. 38I mówili głosem donośnym:
«Błogosławiony Król,
który przychodzi w imię Pańskie.
Pokój w niebie
i chwała na wysokościach».
39Lecz niektórzy faryzeusze spośród tłumu rzekli do Niego: «Nauczycielu, zabroń tego swoim uczniom!»
40Odrzekł: «Powiadam wam: Jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą».
MEDYTACJA O co proszę? O głębokie doświadczenie więzi z Jezusem umęczonym
W medytacji skorzystamy z Ewangelii czytanej przed procesją z palmami. Bezpośrednio wprowadza nas ona w mękę naszego Pana. Wzbudzę intencję, abym przez modlitwę i pokutę oraz przez znoszenie przykrości codziennego życia mógł towarzyszyć Jezusowi w Jego cierpieniu.
Mój Pan na osiołku dobrowolnie przekracza bramy Jerozolimy, w której będzie męczony, wzgardzony i zamordowany (ww. 35-38). Będę kontemplował Jezusa pokornego i odważnego. Podziękuję Mu, że idzie za mnie cierpieć i umierać. Wyznam Mu moją miłość i oddanie.
„Błogosławiony Król, który idzie w imię Pańskie” (w. 38). Wejdę w tłum witający Jezusa. Oddam Mu pokłon i poproszę, aby stał się Panem mojego życia.
Uświadomię sobie, że moje grzechy zamieniają modlitwę „hosanna” w tragiczny krzyk: „ukrzyżuj Go”. Będę prosił Jezusa, aby pokazał mi, które grzechy mojego życia ranią Go najbardziej.
Zapytam siebie: Jak pragnę przeżyć rozpoczynający się Wielki Tydzień i Triduum Paschalne? Postaram się znaleźć więcej czasu na modlitwę przedłużoną i medytację Męki Pańskiej.
Będę prosił Matkę Bolesną, aby pomogła mi trwać z miłością przy cierpiącym Jezusie: „Matko kochana, naucz mnie współodczuwać z Jezusem”.
KOMENTARZ
1. Przesłanie w swoim kontekście
Następuje przyjście Mesjasza, zapoczątkowanie Jego królestwa. Spełniają się słowa wypowiedziane przez Jezusa w Jego pierwszej lamentacji nad Jerozolimą: „Więcej Mnie nie ujrzycie, aż nadejdzie czas, że powiecie: Chwała temu, który przychodzi w imię Pana" (Łk 13, 35). Spełnia się też obietnica wyśpiewana w dniu narodzenia: „Chwała Bogu na wysokościach" (Łk 2, 14). Nadchodzi Pan pokoju, Dziedzic tronu Dawida, który będzie królował bez końca (Łk 1, 32n). Przychodzi w pokorze i cichości. Dlatego zostanie odrzucony. To chwilowe radosne przyjęcie jest zapowiedzią ostatecznego święta, kiedy wszyscy ludzie przyjmą Jego pokorę i cichość. Wówczas On będzie Panem wszystkich. I będzie tylko Pan, a Jego imię będzie jedno (Za 14, 9). Faryzeusze i uczniowie pytali, „kiedy" i „gdzie" przyjdzie królestwo (Łk 17, 20. 37; por. Dz 1, 6). Jezus pokazuje, „jak" przychodzi Król. Królestwo bowiem przychodzi zawsze i wszędzie tam, gdzie jest przyjęty i rozpoznany Ten, który tu i teraz przychodzi jako cierpiący Syn Człowieczy (por. Łk 18, 31nn). To Jego przyjście jest tajemnicą Boga i Jego królestwa, niejasną nawet dla samych uczniów (Łk 18, 34), gdyż objawia się w małości Pielgrzyma, który idzie do Jerozolimy, by tam został wzięty, wrzucony i ukryty. Jest to całkowicie inna chwała od tej, której się spodziewali (w. 11). Pan nawiedza swój lud. Kto Go jednak błogosławi jak Zachariasz, kto Go oczekuje jak Anna i Symeon? Przyjęty przez grzesznika Zacheusza, zostanie odrzucony przez swój lud. Zbawienie, którego tak naprawdę wszyscy pragną, polega na przyjęciu ubogiego Mesjasza, zawsze w drodze i zawsze kołaczącego do drzwi. Kto Go przyjmie, wchodzi do królestwa, przyjęty przez Tego, który przyjmuje. Przychodzi On i będzie przychodził zawsze w taki sam sposób, w jaki widzieliśmy Go przychodzącego. Jego minione przyjście służy do tego, byśmy rozpoznawali przyjście obecne i wyruszyli ku temu przyszłemu. Scena rozgrywa się po wschodniej stronie Jerozolimy, na Górze Oliwnej, skąd oczekiwano ostatecznego wybawienia (por. Za 14, 4-9). Przypomina konsekrację Salomona, króla pokoju (1 Kr1 1, 33-35), i wkroczenie nowego króla (2 Kr1 9, 13). Ps 118, wykrzykiwany przez zastępy uczniów, nawiązuje do Święta Namiotów, wspomnienie przejścia przez pustynię do Ziemi Obiecanej, koniec ubóstwa i początek obfitości owoców. W dalszej części będzie płacz Jezusa, Jego ostatni wysiłek na rzecz figowca, który nie przynosi owoców, oraz Jego nawiedzenie świątyni. Łukasz nie mówi o epizodzie w Betanii (Mk 14, 3-9), antycypowanym wcześniej w Łk 7, 36nn. Namaszczenie mesjańskie nabiera tu ram kosmicznych. Dokonuje się niejako przez falowanie drzew oliwnych, które namaszczają Króla przychodzącego do swego królestwa. Umacniają Go też do nocnej walki, której będą świadkami za kilka dni. Teraz z radością patrzą, jak odwiązuje osiołka, na którym jeszcze nikt nie jeździł, a którego Pan potrzebuje, by ukazać się właśnie jako Pan. Osiołek, obraz mesjanizmu Jezusa, jest bohaterem tego fragmentu. Scena jego znalezienia jest opisana dwukrotnie: najpierw jako zapowiedź, a potem jako wydarzenie (zob. też Łk 22, 7-13). Słowo Pana poprzedza bowiem i stwarza rzeczywistość. Ponadto opowiadanie o tym, co On uczynił, jest proroctwem tego, co będzie też czynił uczeń. Jezus zostanie odrzucony tylko z powodu swego wyboru bycia pokornym i ubogim. Wiara chrześcijańska polega na przyjęciu Go takiego, jaki jest. W opowiadaniu tym Kościół, oświecony już tajemnicą paschalną, daje wyraz swemu poznaniu Jezusa. Po Jerychu wraz z niewidomym i Zacheuszem my również jesteśmy w stanie widzieć i przyjąć naszego Zbawiciela i Pana w Synu Człowieczym, będącym już u kresu swej drogi Samarytanina. Pod wieloma aspektami fragment ten nawiązuje do sceny narodzenia, Jego przyjścia na świat. Tak jak rozpoczął, tak kończy swą misję.
2. Interpretacja tekstu
w. 28: «kiedy to opowiedział, wyruszył w dalszą drogę». Po tych słowach, które wydają się wypowiedziane jeszcze w domu grzesznika Zacheusza - nie mówi się o tym, że wyszedł (por. w. 11) - kontynuuje swoją drogę ku Jerozolimie. Tam niesprawiedliwie spadnie na Niego ciążący na nas jako złoczyńcach wyrok. W ten sposób ofiaruje swe królestwo tym, którzy za takich właśnie złoczyńców się uznają (Łk 23, 40-43). Będzie Barankiem zabitym za nas, bowiem łaską Jego zostaliśmy zbawieni (Ef 2, 5). Dlatego musimy okazywać sobie nawzajem łaskę (Ef 4, 32).
w. 29: «Betfage». Znaczy 'dom niedojrzałej figi'. Nawiązuje do nierodzącego owoców figowca (Łk 13, 6nn), figury ludu, który nie jest gotowy na nawiedzenie swego Pana. W Betfage pielgrzymi dokonują oczyszczeń, by wejść do świętego miasta. Również Jezus przygotowuje swoje wejście, oczyszczając za pomocą osiołka wszelkie fałszywe oczekiwania mesjańskie, które będą musiały pozostać bezowocne. «Betanii». Znaczy 'dom ubóstwa' albo 'zmartwienia'. Czymże jest dom człowieka bez swego Pana? Ale tak jak Jezus przyszedł do Zacheusza, tak samo wchodzi we wszelkie nasze ubóstwo i zmartwienie. Wchodzi też do Jerozolimy, niosąc na sobie - On, drzewo zielone - przekleństwo dotykające drzewo uschłe i nieurodzajne (Łk 23, 31). «góry zwanej Oliwną». W centrum Jezusowego nawiedzenia Jerozolimy jest świątynia, a Góra Oliwna stanowi punkt wyjścia i dojścia. Tu otrzyma chrzest i stąd wzniesie się do nieba. Pogrąży się w nocach człowieka i wzniesie się do światła Boga. Tu, gdzie przyszedł Dawid, opłakując bunt syna (2 Sm 15, 30), Syn będzie oblany krwawym potem z powodu nieposłuszeństwa braci. Stąd, gdzie Ezechiel widział ucieczkę Chwały (Ez 11, 23), przychodzi sam Pan, aby stoczyć ostateczną walkę przeciwko złu (por. Ez 43, 1n; Za 14, 4). Jego mesjańskie namaszczenie nie pochodzi od ludzi. Drzewa oliwne tej góry ofiarują olej niewidzialnej ręce, która konsekruje Go w Jego Męce i uwielbieniu. «wysłał dwóch uczniów». Tak jak w Łk 10, 1nn posyła dwóch uczniów, aby przygotowali Jego przyjście (por. też Łk 22, 8). Ich zadaniem jest odwiązanie osła.
w. 30: «znajdziecie». Uczniowie nie mają świadomości, czym jest ten osiołek. Przede wszystkim nie wiedzą, że to na nim przybędzie Król i Jego królestwo! «przywiązanego». Jest to pierwsza cecha tego osiołka. Pan przyszedł, aby go swym słowem i działaniem odwiązać. Uwalnia naszą wolność, zniewoloną majakami o wszechmocy i obawami o niemoc (por. Łk 13, l0nn, gdzie jest mowa o osiołku, wiązaniu i rozwiązywaniu).
«osiołka». Mesjasz nie przyjeżdża na koniu jak ktoś posiadający władzę. Nie przyjeżdża nawet na rydwanie wojennym, jak ktoś, kto chce zdobywać władzę (por. Za 9, 9). Nasz Król jest między nami jak ten, kto służy (Łk 22, 27). Dlatego dosiada pokorne zwierzątko do codziennych posług. W języku włoskim jedno z określeń osła (somaro) pochodzi od słowa oznaczającego ciężar (soma), jakim obarczają go inni. Osiołek jest figurą Jezusa, Samarytanina, którzy bierze na siebie nasz ciężar własny (Łk 10, 34). Jego mesjanizm to ubóstwo, uniżenie i pokora - potężne środki kogoś, kto kocha i uwalnia z niewoli egoizmu. Odrzuca bogactwo, władzę i chwałę - słabe środki tego, kto się lęka i zniewala. W tym znaczeniu osiołek ma niewiele wspólnego z koniem. Z ich skrzyżowania otrzymano muła - zwierzę bezpłodne i bezrozumne, tak jak Kościół, kiedy posiada władzę. Ma niewiele wspólnego z czołgiem. Z ich skrzyżowania, tylko pozornie niemożliwego, rodzi się apokaliptyczny potwór, smok przebrany za baranka (Ap 13, 11), podobny do nas, kiedy walczymy o władzę. Dla 1 J 4, 2n Antychrystem jest po prostu ten, kto nie rozpoznaje Mesjasza i Syna Człowieczego w ciele (słabość) Jezusa. Ojcze, przebacz nam, bo zbyt często nie wiemy, co robimy, zwłaszcza gdy wykorzystujemy dla Twego królestwa to, co Twój Syn odrzucił jako pokusę. Ileż zła dla osiągnięcia dobra! Objawiaj nam, Panie, że kwas faryzeuszów, który jest w nas, Twoich przyjaciołach, opóźnia przyjście Twego królestwa bardziej niż wszelkie sprzeciwy nieprzyjaciół. Osiołek jest figurą Jezusa, a jednocześnie obrazuje naszą zdolność służenia z miłości, naszą wolność dzieci na obraz Ojca. «na którym nikt jeszcze nie siedział». I nikt nie pragnie dosiąść go! Kto pragnąłby takiego ubogiego i pokornego mesjanizmu? Wszyscy wolimy konia i rydwan wojenny. Może istnieje ktoś, kto z miłości do swego Pana kocha ubóstwo bardziej niż bogactwo, które zubaża jego i drugich, uniżenie bardziej niż władzę, która obraża jego i drugich, pokorę bardziej niż chwałę, która upokarza jego i drugich? Wielu spośród uczniów kocha królestwo i jego sprawę. Także Judasz był jednym z nich. Ale kto kocha Króla? «odwiążcie go». Czasownik ten powtarza się czterokrotnie. Jest to nakaz Syna Człowieczego, który przyszedł uwolnić z więzów naszą wolność zaginionych dzieci. Nie polega ona bowiem na robieniu własnych interesów, ale na miłości, która wydaje nas na służbę innym, wzajemne dźwiganie ciężarów (Ga 5, 13; 6, 2). Prawdziwa wolność to służenie (por. pierwszy cud: Łk 4, 39). Ono przywraca nam nasze prawdziwe oblicze.
w. 31: «jeśli was ktoś zapyta: Dlaczego go odwiązujecie?». Czemu służy wyzwolenie zdolności służenia? Ludzie, jak zresztą i uczniowie, nie rozumieją powodu pokory Syna Człowieczego i Jego służby. Jest to tajemnica Boga, który jest miłością. Jesteśmy tak przyzwyczajeni widzieć przywiązanego osiołka, że nawet nie wiemy, co oznacza to, że jest on odwiązany. «Pan». jest to jedyny raz, gdzie Jezus nazywa siebie bezpośrednio „Panem". Tutaj - na osiołku i nigdzie indziej - objawia się jako Bóg i objawia Boga. «potrzebuje go». Wolność służenia jest jedyną rzeczą, jakiej potrzebuje miłość. Bez niej nie może istnieć. Dlatego Bóg nie potrzebuje niczego innego, a posługuje się tym, co my odrzucamy (por. 1 Kor 1, 28n). Nie wie, co zrobić z tym, co konieczne, zwłaszcza z tym, co zasadnicze. Dlatego nie bierze pod uwagę wigoru konia. O bowiem nie przyda się do zwycięstwa (Ps 147, 10; 33, 16n). Kiedy inni chlubią się rydwanami i końmi, to „nasza siła w imieniu Pana, Boga naszego" (Ps 20, 8). W tym Jego Imieniu, które objawia się nam w pokorze i skrajnym ubóstwie Syna Człowieczego, również i my, jak Dawid, stawiamy czoło i zwyciężamy strasznego nieprzyjaciela (1 Sm 17, 45).
w. 32: «zastali wszystko, jak im powiedział». Umiejętność służenia, choć związana, istnieje w każdym człowieku. Jest to nasz obraz dzieci, zawsze nienaruszony u Ojca. Pan zna go, gdyż jesteśmy Jego braćmi. Uczniowie w swej misji znajdą go wszędzie.
w. 33: «jego właściciele pytali». Choć Pan jest tylko jeden, to w rzeczywistości osiołek na wielu panów (por. 1 Kor 8, 5). To ci, którzy trzymają go związanego. Jedyny Pan przyszedł go rozwiązać: „Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. A zatem trwajcie w niej i nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli" (Ga 5, 1). «czemu go odwiązujecie?». Po raz kolejny zostaje podkreślone rozwiązywanie oraz niezrozumienie tego faktu.
w. 34: «Pan go potrzebuje». Naszym jedynym wytłumaczeniem jest wiara w Słowo Pana, który tak powiedział, a jeszcze wcześniej tak uczynił. Nasz zdrowy rozsądek postąpiłby zupełnie odwrotnie!
w. 35: «przyprowadzili go do Jezusa». Który mówi do niego: „Nareszcie! Już zbyt długo jesteś związany, czekając na Tego, kto cię uwolni!". «następnie narzucili na osiołka swoje płaszcze». Płaszcz dla ubogiego to ubranie i dom, materac i koc, jedyne jego dobro. Dlatego jest zabronione zatrzymywanie w zastaw płaszcza ubogiego: „zwrócisz mu zastaw przed zachodem słońca, aby mógł spać pod swym płaszczem" (Pwt 24, 13). Jezus zachęcał wcześniej bogatego, aby odrzucił wszystkie swe zabezpieczenia, zamieniając je na służenie. «posadzili na nim Jezusa». Jest to intronizacja Pana, który staje się nim dla nas na odwiązanym osiołku i naszych zarzuconych płaszczach! Wyrażenie to przypomina nakaz, jaki wydał Dawid, sadzając Salomona na koniu, aby zaprowadzić go na namaszczenie królewskie (1 Krl 1, 33n). Już niewidomy dostrzegł w Jezusie Sy-na Dawidowego, Mesjasza, Pana. On przychodzi na tym właśnie osiołku. Bierze w posiadanie swoje królestwo i uwalnia nas z rąk naszych nieprzyjaciół i tych, którzy nas nienawidzą (Łk 1, 71).
w. 36: «rozkładali swoje płaszcze». Przypomina to intronizację Jehu (2 Krl 9, 13). Nie tylko osiołek, ale cała droga prowadząca Samarytanina do Jerozolimy jest pokryta dywanem zrzuconych płaszczów. Jest to droga święta. Przybywa nią Król i Jego królestwo wolności.
w. 37: «zbliżał się już do podnóża Góry Oliwnej». Jest to góra Jego uniżenia i wywyższenia, do której prowadzi Jego droga. Chwała przez krzyż. «cały tłum uczniów». Teraz już nawet uczniowie są tłumem! «radując się». Jest to radość Narodzenia (Łk 2, 10). Radość tego, kto przyjmuje przychodzącego w ten sposób Pana. «cuda, które widzieli». Prawdziwym cudem, jaki widzą, jest pokora i małość Pana. Przypomina scenę pasterzy w Betlejem (Łk 2, 20), którzy widzieli znak dziecka.
w. 38: «chwała Temu, który przychodzi». Słowa te pochodzą z Ps 118, który śpiewa się w Święto Namiotów, kiedy wspomina się dar ziemi obiecanej i jej owoców. W dniu tym ustała manna, pokarm pustyni, skończyło się wygnanie, a zaczęło nowe życie. Jest to Psalm mówiący o kamieniu odrzuconym, który stał się głowicą węgła (w. 22).
«król». Król jest obrazem człowieka wolnego, w pełni zrealizowanego na obraz Boży. Ten Król na osiołku to nasz Król i Pan! «imię Pana». Kto tak przychodzi, jest błogosławiony, bo przychodzi w imię Pana, który wyzwala. Kto przychodzi inaczej, jest przeklęty, bo przychodzi w imię innych panów, którzy związują. Wbrew wszelkim fałszywym oczekiwaniom Pan tak właśnie przychodzi i tylko w ten sposób ustanawia swoje królestwo. Objawia się i króluje tylko z wysokości osiołka, czyli z niskości swego posługiwania. Chcieć, aby było inaczej, znaczy nie przyjąć Go. Pan nie spóźnia się z powrotem. On przychodzi, ale my tego nie zauważamy i nie przyjmujemy Go, ponieważ Go nie rozpoznajemy. «pokój w niebie». W Betlejem, „domu chleba", gdzie Bóg stał się naszym życiem, aniołowie śpiewali z wysokości: „Pokój na ziemi" (Łk 2, 14). Tutaj ludzie nareszcie podnoszą z ziemi śpiew: „Pokój w niebie". Przyjęcie ubogiego Mesjasza przy-nosi pokój niebu. Jest to siódmy dzień stworzenia. Bóg kończy swój trud. Pokój, spełnienie wszelkiej obietnicy, jest już wszędzie, w niebie i na ziemi. Jest w Bogu, bo przyjęty został On przez człowieka. Jest w człowieku, bo ten przyjął Boga.
w. 39: «Nauczycielu». Dla faryzeuszów Jezus nie jest jeszcze Mesjaszem i Panem. Jest tylko nauczycielem Prawa, który powinien uciszyć uczniów, mylących się co do Niego. Nadal bowiem są niewidomi, lecz jeszcze nie wiedzą o tym.
w. 40: «jeśli oni umilkną, kamienie będą krzyczeć». Jezus w pełni aprobuje tę aklamację. Jej słowa nawiązują do przekleństwa z Ha 2, 11 przeciwko uciskającemu, pazernemu na bogactwa i władzę: „Kamień ze ściany zawoła, a belka mu zawtóruje". Tę pazerność uciskającą ludzi pokonują mali, którzy przyjmują Mesjasza ubogiego i pokornego.
Tekst: wiara.pl, Medytacja: K. Wons, Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Łukasza, s. 684.686-690
6. Niedziela Wielkiego Postu – Niedziela Palmowa, rok C, 2025.04.13
5. Niedziela Wielkiego Postu, rok C, 2025.04.06
I CZYTANIE (Iz 43, 16-21) Obietnica nowego wyzwolenia
Czytanie z Księgi proroka Izajasza
Tak mówi Pan, który otworzył drogę przez morze i ścieżkę przez potężne wody; który wyprowadził wozy i konie, także i potężne wojsko; upadli, już nie powstaną, zgaśli, jak knotek zostali zdmuchnięci.
«Nie wspominajcie wydarzeń minionych, nie roztrząsajcie w myśli dawnych rzeczy. Oto Ja dokonuję rzeczy nowej; pojawia się właśnie. Czyż jej nie poznajecie? Otworzę też drogę na pustyni, ścieżyny na pustkowiu. Sławić Mnie będą zwierzęta polne, szakale i strusie, gdyż na pustyni dostarczę wody i rzek na pustkowiu, aby napoić mój lud wybrany. Lud ten, który sobie utworzyłem, opowiadać będzie moją chwałę».
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY
Ps 126 (125), 1b-2b. 2c-3. 4-5. 6 (R.: por. 3a)
Refren: Pan Bóg uczynił wielkie rzeczy dla nas.
Gdy Pan odmienił los Syjonu, *
wydawało się nam, że śnimy.
Usta nasze były pełne śmiechu, *
a język śpiewał z radości. Refren.
Mówiono wtedy między narodami: *
«Wielkie rzeczy im Pan uczynił».
Pan uczynił nam wielkie rzeczy *
i radość nas ogarnęła. Refren.
Odmień znowu nasz los, o Panie, *
jak odmieniasz strumienie na Południu.
Ci, którzy we łzach sieją, *
żąć będą w radości. Refren.
Idą i płaczą, *
niosąc ziarno na zasiew,
lecz powrócą z radością, *
niosąc swoje snopy. Refren.
DRUGIE CZYTANIE
Flp 3, 8-14 Upodabniając się do śmierci Chrystusa, dojdę do powstania z martwych
Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Filipian
Bracia:
Wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, mojego Pana.
Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim – nie mając mojej sprawiedliwości, pochodzącej z Prawa, lecz Bożą sprawiedliwość, otrzymaną dzięki wierze w Chrystusa, sprawiedliwość pochodzącą od Boga, opartą na wierze – przez poznanie Go: zarówno mocy Jego zmartwychwstania, jak i udziału w Jego cierpieniach – w nadziei, że upodabniając się do Jego śmierci, dojdę jakoś do pełnego powstania z martwych.
Nie mówię, że już to osiągnąłem i już się stałem doskonały, lecz pędzę, abym też to zdobył, bo i sam zostałem zdobyty przez Chrystusa Jezusa.
Bracia, ja nie sądzę o sobie samym, że już zdobyłem, ale to jedno czynię: zapominając o tym, co za mną, a wytężając siły ku temu, co przede mną, pędzę ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie, do jakiej Bóg wzywa w górę, w Chrystusie Jezusie Oto słowo Boże.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ Jl 2, 13bc
Aklamacja: Chwała Tobie, Słowo Boże.
Nawróćcie się do Boga waszego,
On bowiem jest łaskawy i miłosierny.
Aklamacja: Chwała Tobie, Słowo Boże.
EWANGELIA (J 8, 1-11) Od tej chwili już nie grzesz
1Jezus udał się na Górę Oliwną, 2ale o brzasku zjawił się znów w świątyni. Cały lud schodził się do Niego, a On, usiadłszy, nauczał ich. 3Wówczas uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę, którą dopiero co pochwycono na cudzołóstwie, a postawiwszy ją pośrodku, po-wiedzieli do Niego: 4«Nauczycielu, tę kobietę dopiero co pochwycono na cudzołóstwie. 5W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co powiesz?» 6Mówili to, wystawiając Go na próbę, aby mieli o co Go oskarżyć.
Lecz Jezus, schyliwszy się, pisał palcem po ziemi. 7A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: «Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem». 8I powtórnie schyliwszy się, pisał na ziemi.
9Kiedy to usłyszeli, jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich. Pozostał tylko Jezus i kobieta stojąca na środku.
10Wówczas Jezus, podniósłszy się, rzekł do niej: «Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił?» 11A ona odrzekła: «Nikt, Panie!» Rzekł do niej Jezus: «I Ja ciebie nie potępiam. Idź i odtąd już nie grzesz».
MEDYTACJA SPOTKAĆ SIĘ Z JEZUSEM WE WŁASNEJ SŁABOŚCI
O co proszę? O głębokie przylgnięcie do Jezusa ze swoją słabością
Gwałtowni oskarżyciele przyprowadzili do Jezusa jawnogrzesznicę. Stanę pośród zebranego tłumu, by wpatrywać się w twarz zalęknionej i zawstydzonej kobiety (w. 3).
Będę kontemplował pełną czułości i delikatności twarz Jezusa. Po-myślę, że Jezus patrzy na mnie w ten sposób każdego dnia. Stanę przed Nim w milczeniu, podobnie jak kobieta z Ewangelii.
Na publiczne oskarżenia kobiety Jezus odpowiada milczeniem (ww. 6 i 8). Spróbuję zanurzyć się w milczeniu Jezusa, który zna każde serce, również moje. Stanę przed Nim milczący, z całą moją grzesznością. Pomyślę, że Jezus patrzy na mnie. Zna mnie do głębi. Zwrócę uwagę na budzące się we mnie odczucia i wyznam je Jezusowi.
Oskarżyciele nie wytrwali w ciszy, lecz „w dalszym ciągu Go pytali” (w. 7). Cisza jest niezbędna, aby usłyszeć i poznać prawdę o sobie. Czy szukam ciszy? Jak często staję w prawdzie przed Bogiem? Czy nie unikam spojrzenia Jezusa?
Będę kontemplował Jezusa, który patrzy na kobietę z przebaczającą miłością (ww. 9-11). To spojrzenie pomogło kobiecie zobaczyć i uznać własny grzech. Poproszę Jezusa, aby uczył mnie patrzeć na siebie jego wzrokiem – w prawdzie i w miłości.
„I Ja ciebie nie potępiam” (w. 11). Jezus kieruje te słowa osobiście do mnie. Czy potrafię przebaczyć sobie i innym tak jak przebacza mi Jezus? Czy nie potępiam siebie? Poproszę Jezusa, aby uczył mnie akceptować siebie takim, jakim jestem. Zawierzę Mu całe moje życie, moje wzrastanie i moją walkę z grzechem.
KOMENTARZ
1. Orędzie w kontekście
Ja ciebie nie potępiam”, mówi Jezus do kobiety przyłapanej na cudzołóstwie. To cudowne opowiadanie przenosi nas w centrum posłannictwa Jezusa, Syna, który nie osądza nikogo (por. 7,19.23.24.51. 8,15.17) i który dlatego zostanie osądzony. Tak naprawdę oskarżonym nie jest kobieta, ale Jezus; cudzołożnica jest jedynie przynętą, by znaleźć powód wydania wyroku na Niego. Los kobiety dotknie Jego; jeśli kobieta powinna być ukamienowana z powodu grzechu cudzołóstwa, pod koniec będą usiłowali ukamienować Jezusa z powodu grzechu bluźnierstwa (por. w. 59). Tekst stanowi mieszaninę dysputy i opowiadania (jak np. Mk 2,1-12), ma za-barwienie i słownictwo synoptyczne, styl jest Łukaszowy. Większość starożytnych świadectw — rękopisy, przekłady, Ojcowie Kościoła — nie zna tego tekstu. Dlatego niektórzy umieszczają go w nawiasie kwadratowym wraz z 7,53. Nie brak jednak świadectw zebranych przez Ambrożego, Hieronima i Augustyna, które podają ten tekst w tym lub w innym miejscu. Sobór Trydencki zdefiniował jego kanoniczność. Otwartym pozostaje jednak problem autora. Mimo jednak kontrowersyjnego pochodzenia i problematycznych świadectw jest to tekst najczęściej komentowany przez Ojców Łacińskich. Stanowi bowiem jeden z najbardziej czarujących tekstów Ewangelii, ukazujących w jaki sposób Jezus daje Ducha, który czyni wszystko nowym (Ap 21,5). Sam Jezus, z przebitego boku, stanie się tryskającym źródłem, które obmywa wszelki grzech i nieczystość (Za 13,1). Św. Augustyn utrzymuje, że fragment ten usunięty został z Ewangelii Janowej, gdyż, niektórzy wierni o słabej wierze, lub raczej nieprzyjaciele wiary, obawiali się najprawdopodobniej, że łaskawość Pana okazana grzesznicy może dać patent bezkarności niektórym kobietom". Inni utrzymują, że tekst „miałby być perłą zagubioną w tradycji starożytnej", odnalezioną w III wieku i wstawioną tu jako fundament mniej rygorystycznej i bardziej ewangelicznej praktyki penitencjarnej. Wobec grzesznika wezwani jesteśmy do zachowania się tak, jak zachował się Jezus wobec tej kobiety. Opowiadanie wyraża w sposób jasny i krótki to, co uważamy za najbardziej charakterystycznego w postawie Jezusa wobec grzeszników. Jest On przyjacielem celników i grzeszników (por. Łk 7,34). Oskarżony o bluźnierstwo, bo przebacza kobiecie (por. Łk 5,21 par.), przyjmuje grzesznicę i okazuje faryzeuszowi Szymonowi, że ważnym jest nie to, by być sprawiedliwym, ale by więcej miłować. A miłował będzie bardziej ten, któremu więcej przebaczono (por. Łk 7,47). Biorąc pod uwagę to, że jesteśmy grzesznikami, nie należy ukrywać naszego grzechu, ale odkryć go jako miejsce przebaczenia i głębszego poznania siebie i Boga. W perykopie tej ujawnia się konflikt, centralny w życiu Jezusa, między stróżami Prawa, którzy słusznie ujawniają zło, i tym, kto daje Prawo, Ojcem, który bezwarunkowo przebacza. Temat przebaczenia grzechów, fundamentalny w Biblii, odnajduje pełny wyraz w Jezusie. Normalnie sądzimy, że Bóg przebacza, ponieważ my wyrażamy żal. W rzeczywistości my możemy wyrażać żal, gdyż Bóg przebacza nam zawsze i pomimo wszystko. On zwraca się ku nam nie dlatego, że my zwróciliśmy się do Niego. On zawsze jest zwrócony ku nam, abyśmy mogli zwrócić się do Niego. W rzeczywistości to On „odczuwa żal" i czuje ból naszego zła, gdyż nas kocha (por. Iz 54,6-10). Krzyż Jezusa, który pojawia się już na horyzoncie, jest „skruchą'" i bólem Boga z powodu zła świata. Jego sąd będzie wzięciem na siebie winy, aby usprawiedliwić niesprawiedliwych. Opowiadanie wplata się dobrze w tym punkcie Ewangelii. Stanowi delikatne i dramatyczne interludium, w którym rozbrzmiewają poruszane tematy przedstawione wizualnie w niezwykły sposób. Jezus przebacza grzesznikowi, dlatego jest skazany przez tego, kto trzyma się Prawa. Za przebaczenie zapłaci wielką cenę: zostanie zabity, On niewinny, aby ocalić od śmierci winnego. A kto jest bez winy, nawet pośród tych, którzy uważają się za sprawiedliwych (w. 7)? Opowiadanie pozwala nam wejść w sposób prosty i bezpośredni w misterium Boga, który tak umiłował świat, że dał swego Jednorodzonego Syna (por. 3 aby każdy kto pragnie, przyszedł do Niego i otrzymał wodę żywą (por. 7,37; 4,1 Ta oczyszczająca i ożywiająca woda obiecana przez Ezechiela (47,1nn) i Zadu sza (13,1), to Jego miłość, która ukazuje się w pełni w przebaczeniu — nawet wspomnianym w tekście, tak bardzo jest oczywiste i dyskretne. W nim poznajemy kim jest Pan (por. Jr 31,34; Ez 36,23nn): to Ten, który otwiera nasze groby, wskrzesza nas z nich i daje nam swego Ducha (por. Ez 37,13nn). Po krótkim wprowadzeniu (w. 1-2), które wiąże opowiadanie z kontekstem, samo opowiadanie stanowi krótki dramat w trzech scenach. W pierwszej scenie kobieta skazana na śmierć, gdyż przyłapana na cudzołóstwie, służy za pretekst, by wystąpić przeciwko Jezusowi, który, jak się przypuszcza, nie potwierdzi wyroku skazującego (w. 3-6a). W scenie drugiej Jezus nie daje odpowiedzi, ale schylił się i pisze palcem na ziemi, potem prostuje się i pyta oskarżycieli, kto z nich jest bez grzechu i nie znajduje się w tej samej sytuacji, którą chcą obciążyć kobietę (w. 6b-7). W trzeciej scenie mamy przedstawiony skutek pytania Jezusa: oskarżyciele odchodzą rozpoczynając od najstarszych, pozostają zaś sam Przebaczający i potrzebująca przebaczenia, prowadząc dialog ze sobą (w. 8-11). Jezus jest Synem, który daje żywą wodę Ducha Bożego: to miłość Ojca, udzielona braciom, którzy odczuwają jej pragnienie. Grzesznicy są pierwszymi, którzy ją przyjmują, są bowiem tymi, którzy jej potrzebują. Kościół utożsamia się z ową niewiastą: od zawsze cudzołożny, gdyż nie miłuje swego Oblubieńca, i dzień po dniu jest odnawiany przez Jego przebaczenie. W każdym z nas jest zawsze uczony w Piśmie i faryzeusz, który nas oskarża, świadomość zła, które chce nas ukamienować. Tylko spotkanie z Jezusem, który pozostaje sam na sam z nami, usprawiedliwia nas i napełnia wdzięcznością: za Jego miłość.
2. Lektura tekstu
W. 1-2. „Jezus natomiast udał się na Górę Oliwną, ale o brzasku zjawił się w świątyni. Cały lud schodził się do Niego, a On usiadłszy nauczał ich". Uwaga przypomina Łk 21,37n: W ostatnim tygodniu w Jerozolimie Jezus spędza noce poza miastem, niedaleko Góry Oliwnej, aby rankiem powrócić do nauczania w świątyni, gdzie gromadzi się obok Niego lud. Nie ma mowy o tym, czego naucza: nauczaniem jest On sam przez to, kim jest i co czyni. Faktycznie jest On „Słowem", nową świątynią, obecnością Boga, tego Boga, który teraz objawia się w pełni przez przebaczenie.
W. 3. „Wówczas uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę, którą pochwycono na cudzołóstwie". Według Prawa taka kobieta powinna być zabita (por. Wj 20,14; Pwt 5,18; 22,22; Kpł 18,20; 20,10); sporny był jednak sposób egzekucji. W czasach Jezusa dyskutowano, czy należy ją ukamienować czy udusić. Uczeni w Piśmie i faryzeusze, którzy przyprowadzają kobietę, byli osobiście zaangażowani w studium i zachowanie Prawa. Dziwi nas, że skazuje się na śmierć cudzołożnicę. W rzeczywistości cudzołóstwo jest zabójstwem: zabija partnera w jego najgłębszej ludzkiej godności, w jego relacji miłości. „postawiwszy ją pośrodku, powiedzieli do Niego". Prawo ze swymi zakazami i nakazami stwarza ryzyko postawienia w centrum zainteresowania zła, które trzeba ujawnić i ukarać. W rzeczywistości Bóg postawił w centrum rajskiego rodu drzewo życia, a nie to, od którego uzależnione byłoby wykroczenie i śmierć (por. Rdz 2,9.17). To nieprzyjaciel, oskarżyciel, postawił je w centrum raju (por. Rdz 3,3). Krzyż przywróci na swe miejsce drzewo życia, zawsze przynoszące owoce w każdej porze i zdolne uzdrowić wszelką ranę (por. Ap 22,2). Jawnogrzesznica, zamknięta w kręgu śmierci przez gorliwców o zachowanie Prawa, zobaczy w końcu, jak znikają jej oskarżyciele i pozostanie w środku sama z Jezusem, który otworzy przed nią horyzont wolności i miłości.
W. 4. „Nauczycielu, tę kobietę dopiero pochwycono na cudzołóstwie". Przytacza się główny zarzut. Przypadek kobiety przedstawionej Jezusowi nie ma w sobie nic problematycznego. Jest jasne, że Prawo nakazuje uśmiercić ją. Pozostaje dyskusji najwyżej sposób, jak to zrobić.
W. 5. „W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować". Kamienowanie jest formą zabójstwa zbiorowego, za które nikt nie czuje się odpowiedzialny. Wymaga ono jednomyślności tłumu. Wszyscy współdziałają i wyładowują swoją agresywność na przestępcy, najczęściej domniemanym, który przedstawia to, co nęka wszystkich i co się chce odrzucić. Rezultatem odrzucenia przestępcy jest poczucie jedności, pojednania i oczyszczenia ze zła, zezwalające społeczności iść naprzód. Jest to przypadek kozła ofiarnego, którym powinien być możliwie obcy lub nie-przyjaciel, ktoś inny lub zwyciężony, który staje się wyznaczoną ofiarą. W taki sposób zawsze funkcjonowały i funkcjonują sprawy w procesach o czarownice i wrogów narodu, aż do unicestwienia całych narodów utożsamianych ze złem. Ten sam mechanizm wchodzi w grę także w naszych czasach w wyrokach śmierci wydawanych na jednostki i w prześladowaniach międzynarodowych, w partiach politycznych i drużynach piłki nożnej, jak również w relacjach międzyosobowych. Aby zwyciężyć nieznośne poczucie winy, jakie wywołuje zło, zamiast uznać je w sobie, przypisuje się je komuś innemu, którego się eliminuje. W ten sposób zyskuje się potwierdzenie swej własnej domniemanej niewinności, nie odnosząc nigdy zwycięstwa nad złem, które tkwi w sercu każdego. W momentach kryzysu zło to wybucha, prowokując jako odpowiedź ten sam mechanizm, rodząc wewnętrzny przymus do powtarzania tych samych reakcji. W ten sposób społeczeństwo utrwala w sobie i legitymuje przemoc, która zagraża jego egzystencji i czyni możliwym — dopóki jest to możliwe! — współżycie ludzi ze sobą, którzy odnajdują swoją spójność w sprzeciwie wspólnemu wrogowi, utożsamianemu z niegodziwcem. Niegodziwiec ten musi być wygnany poza mury i wyeliminowany, a wtedy odczuwa się relatywny spokój do chwili, gdy nowa chwila walki nie wyzwoli agresywności, która zawsze jest ukryta, choć kontrolowana przez władzę. Agresywność ta zwraca się z jeszcze większą gwałtownością przeciwko ofierze, która utraciła już moc narzucania siebie. Wielu wydaje się, że ten złoty system, na którym opiera się nasze współżycie po 11 września 2001 r., po zawaleniu się bliźniaczych wieżowców, pokazał nogi z gliny i własną kruchość. Prawdopodobnie opada maska odkrywając swe straszne oblicze. W każdym bądź razie nawet posiadający wielką siłę nie jest dzisiaj zdolny do zagwarantowania bezpieczeństwa ani sobie, ani innym. Jest to nowe zjawisko w historii. Po raz pierwszy ktoś potężny doznaje zła. Być może, że po raz pierwszy potrafi je też zrozumieć. Powinno to nas doprowadzić do przemyślenia radykalnie nowego sposobu współistnienia. Wszystko bowiem wygląda inaczej niż wcześniej: jeśli nawet potężny jest bezbronny, to albo zniszczymy się wszyscy, albo zmuszeni jesteśmy do zmiany gry. „A Ty co mówisz?" Ludzie Prawa pytają Jezusa nie po to, aby dowiedzieć czy jest raczej skłonny zgodzić się na ukamienowanie czy na uduszenie. Pytał o jego zdanie, aby zastawić pułapkę, co zaraz odnotowuje Ewangelista.
W. 6. „Mówili to wystawiając Go na próbę, aby mieli o co Go oskarżyć" (por Mk 10,2 par.; 12,13 par.). Na czym polega zasadzka, którą stawiają, aby oskarżyć Jezusa? Św. Augustyn mówi, że Jezus, wysłannik Boga, posiada trzy własne przymioty: prawdę, łagodność i sprawiedliwość (por. Ps 45,5). Jeśli pierwsza nie podlega dyskusji — chodzi o fakt ewidentny — stawiają Jezusowi problem co do dwóch pozostałych. Jeśli poleci, aby ją ukamienować, brak Mu będzie łagodności; jeśli każe ją wypuścić, okaże brak sprawiedliwości. Konkretnie mówiąc musi sprzeciwić się albo miłosierdziu, albo Prawu. W pierwszym przypadku zada kłam sobie samemu i swemu posłannictwu, jednocząc się z uczonymi w Piśmie i faryzeuszami. W drugim — i tu mają nadzieję — sprzeciwi się Prawu i możni będzie oskarżyć Go jako wykraczającego przeciwko Prawu. Prawdopodobnie tu kryje się również inna pułapka. Jeśli kobieta została już skazana przez Żydów zgodnie z Prawem, Jezus staje wobec następnego dylematu: albo przyjmie werdykt trybunału sędziowskiego, przeciwstawi się Rzymianom, którzy zarezerwowali sobie wydawanie wyroku śmierci, albo nie uzna tego wyroku za ważny, pośrednio zaakceptuje panowanie rzymskie, sprzeciwiając w ten sposób ludowi i jego oczekiwaniom. W pierwszym wypadku mógłby zostać oskarżony o bunt, w drugim nie byłby Mesjaszem, który miałby uwolnić naród. Istota zasadzki jest taka sama, jak w pytaniu o płacenie podatku Cezarowi (por. Mk 12,13nn par.) Kamienie uczonych w Piśmie skierowane są nie tyle na kobietę stojącą w środku, ile raczej na Tego, który stoi w centrum Prawa i Proroków, a któremu Pisma dają świadectwo (por. 5,39-47). „Lecz Jezus nachyliwszy się pisał palcem po ziemi". Fakt ten podkreślony jest dwukrotnie (w. 6.8). Nie wolno tego przeoczyć w tak syntetycznym opowiadaniu. Z pewnością posiada pierwsze, oczywiste znaczenie: Jezus nie stawia czoła tłumowi prowokując go otwarcie. Rozdrażniłby go tylko jeszcze bardziej. Czyni siebie jakby nieobecnym i pochyla się nad samym sobą jakby w chwili refleksji, aby nie dać się zgnieść przez przemoc kolektywną. To tak, jakby zapraszał również innych pokazując im inny sposób do naśladowania, różny od sposobu przemocy ze strony przywódców, jaka Mu zagraża. Popłynęły rzeki atramentu opisujące to, co Jezus napisał, zapominając o tym, że Ewangelista nie napisał nawet jednego słowa na ten temat. Niektórzy uważają, że gest Jezusa jest aluzją do Jeremiasza 17,13, który mówi: ..Wszyscy, którzy Cię opuszczają, będą zawstydzeni. Ci, którzy oddalają się od Ciebie, będą zapisani na ziemi, bo opuścili źródło wody żywej, Pana". Kontekst pozwała zrozumieć, kim oni są. Hipoteza ta, podana już przez Ambrożego, Augustyna i Hieronima, jest sugestywna i szanuje tekst: uważa go za gest prorocki, nie wchodząc w to, co Jezus napisał. Współcześnie niektórzy uczeni sądzą, że zgodnie ze zwyczajem rzymskim, Jezus napisał dla siebie wyrok, zanim go ogłosił. Inni sądzą, że Jezus wypisał grzechy oskarżycieli, wspólne dla wszystkich ludzi, aby każdy zaprzestał osądzać innych. Tylko bowiem sprawiedliwy może osądzać sprawiedliwie (por. Ez 23,1-7). Inni jeszcze uważają, że chodzi o przerwę narracyjną. W tym jednak przypadku nie tłumaczy się znaczenia, jakie w opisie ma fakt pisania powtórzony dwukrotnie. W wyjaśnieniu, trzymając się tekstu, interpretować należy jedynie sam gest pisania, nie mówiąc o tym, co zostało napisane w świetle bezpośredniego kontekstu włączonego w tradycję biblijną. Warto dlatego przypomnieć rzecz oczywistą: pisanie jest aktem, przy pomocy którego pragnie się przekazać coś komuś innemu, kto czyta. W tradycji całe Pismo św. jest komunikowaniem się Boga człowiekowi; ze swej strony Prawo napisane zostało palcem Bożym na kamiennych tablicach (por. Pwt 9,10). Warto zauważyć, że Jezus nie pisze na piasku, ale na kamiennej nawierzchni. Scena przecież rozgrywa się w świątyni. Jeśli nie pamiętamy o „palcu" Tego, który pisze i nie wchodzimy w komunię z Nim, samo Pismo św. staje się fetyszem, który przeszkadza nam wejść w myśl Boga. Pismo jest samoudzielaniem się Boga, miłośnika życia, który nie pogardza żadnym ze swych stworzeń. Ma miłosierdzie dla wszystkich i zamyka oczy na grzechy ludzkie, by się nawrócili (Mdr 11,23-26). Jeśli Pismo św. denuncjuje grzech, to nie po to, by potępić grzesznika, ale by zbawić. Prawo dane jest dla życia, a nie dla śmierci, dla nawrócenia, a nie a rozpaczy, dla przebaczenia, a nie potępienia. Ponieważ jednak już na początku przekroczyliśmy Prawo, wszyscy pojmujemy je jako potępienie nas i naszych działań. Prorocy jednak obiecali, że nadejdą dni, w których Bóg odbierze nam serce z kamienia i da nam serce z ciała; wypisze swoje Prawo nie palcem ma kamieniu, ale Duchem na naszym sercu, które wreszcie będzie sercem nowym, zdolnym żyć w pełni darem Boga (por. Jr 31,31-34; Ez 36,26-27). Gest Jezusa może być aluzją do tych tekstów, które spełnią się, gdy Jezus da nam swego Ducha (19,30). Właśnie na krzyżu, gdzie „wypisany" zostanie tytuł Jego winy — po hebrajsku, łacinie i grecku (por. 19,19-22) — zrozumiemy to, co pisze teraz Jezus: Pan nie potępia, ale usprawiedliwia i zbawia przez łaskę. Taki jest sens całego Pisma św. Wtedy my sami będziemy listem Bożym napisanym nie atramentem, ale Duchem Bożym; nie na tablicach kamiennych, ale na tablicach ciała, naszych serc (por. 2Kor 3,3). Jak widać każdy może dodać swoją kropelkę do rzeki słów wylanych w komentowaniu tego gestu Jezusa. Pisze On w sposób bardziej ekologiczny palcem na kamieniu, nie marnując papieru i atramentu i pozostawiając każdemu myśleć to, co bardziej mu odpowiada.
W. 7. „A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich". W wierszu 10 Jezus prostuje się wobec niewiasty, tu przed swymi oskarżycielami. Oni uparcie trwają przy swych pytaniach, które dotyczą tego, co napisane, a nie tego, kto pisze. Dlatego prostuje się przed nimi i ukazuje im swoją osobę: to On napisał. „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień." Grzesznik, który chce osądzać, podobny jest do owych starców, którzy uciskali niewinnych, a uniewinniali złoczyńców, posuwając się nawet do skazania czystej Zuzanny, która nie uległa ich żądzy (por. Dn 13,52n). Dla proroka Daniela sprawa była łatwa: Zuzanna nie miała grzechu i chodziło jedynie o wykazanie jej niewinności Ta kobieta natomiast zgrzeszyła i Jezus nie mógł udowodnić czegoś, co sprzeciwiałoby się prawdzie. Istnieje jednak inna ukryta prawda w każdym człowieku, co Jezus przypomina wszystkim: każdy powinien zajrzeć do swego wnętrza i uczciwie popatrzeć do swego serca, a później, jeśli ktoś jest bez grzechu, niech rzuci na nią pierwszy kamień. Pierwszy, który rzuca kamieniem, jest świadkiem (por. Pwt 17,7), bierze na siebie dobrowolnie i świadomie odpowiedzialność za rozpoczęcie przemocy, którą później inni automatycznie naśladują jak hieny, które wyczuły krew. To on stawia siebie za wzór, który naśladują inni. Kto ośmieli przeciwstawić się, albo odwraca sytuację rzucając kamień na tego, kto chciał kamienować, lub ukamienowany zostanie także on. Przemoc „usprawiedliwiona przez jednomyślność, skoro raz zostanie wyzwolona, musi wyładować się na kimś. Tymi słowami Jezus wzywa każdego do odpowiedzialności i własnego sumienia, przerywając u źródła zło, które później zaraża wszystkich. Każe każdemu z rozmówców zastanowić się nad samym sobą i zastosować do siebie wyrok, który chce narzucić kobiecie. Tylko wtedy będzie mógł zobaczyć zło, które jest w jego sercu, dostrzec własną ślepotę (por. 9,41) i uznać dla siebie potrzebę miłosierdzia i przebaczenia. Człowiek przestaje osądzać innych, gdy zaczyna osądzać samego siebie. Rozumie wówczas, że Pismo przekonuje człowieka o grzechu, aby przyjął sąd Tego, który pisze, jedynego sprawiedliwego sędziego. Jezus nie przeczy Prawu i sądowi. Apeluje jednak do Tego, kto daje Prawo i zastrzega sobie sąd całkowicie różny od naszego. Bóg przecież posłał swego Syna, aby zbawił świat (3,17). Dlatego nie wolno osądzać i potępiać, ale uniewinniać i dawać, by stać się miłosiernymi jak Ojciec (por. Łk 6,36-38). Sąd Ojca podyktowany jest miłością, jaką żywi wobec wszystkich swych dzieci. Jest to też sąd Syna, który na krzyżu odda życie za braci. To słowo Jezusa, przekonując świat o grzechu, objawia sąd i sprawiedliwość Boga (por. 16,8), który jest bezwarunkową miłością.
W. 8. „I powtórnie nachyliwszy się pisał na ziemi". Gest pisania, który poprzedza wypowiedź Jezusa i po niej następuje, nadaje też jej znaczenie. Zamiarem Jezusa nie jest rzucanie kamieni na grzeszników, cudzołożnicę lub uczonych w Piśmie i faryzeuszy. Nie chce zabijać nikogo. Pragnie jedynie, aby każdy poważnie zastanowił się nad sobą i swym grzechem, odkrył własne serce z kamienia, aby przyjąć dar serca z ciała, pełnego Ducha Pańskiego, zdolnego żyć według Jego słowa. Dlatego właśnie postawa Jezusa stanie się tarczą strzelniczą naszych kamiennych serc, które jak chciały ukamienować kobietę, próbują ukamienować także Jego (w. 59). W. 9. „Kiedy to usłyszeli, wszyscy jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich". Wszyscy zgrzeszyliśmy i pozbawieni zostaliśmy chwały Bożej (por. Rz 3,23; Ps 14,3; 130,3; 143,2). Nikt nie może okłamywać siebie; świadomość własnego zła jest pierwszym darem Bożym, który odróżnia nas od zwierząt. Prawdopodobnie ci odeszli zagniewani z nadzieją na rewanż. Oni odchodzą, kamienie pozo-stają tam jednak gotowe do rzucania. Słowo „starsi" (w języku greckim presbyteroi) zachodzi tylko w tym miejscu w IV Ewangelii. To samo słowo, zwykle tłumaczone przez „starszy wiekiem", używane jest przez Synoptyków na oznaczenie najbardziej wpływowej części sanhedrynu. Starsi są również ci, dla których z racji godnej zaufania uczciwości i doświadczenia zarezerwowany jest sąd. Scena nie jest pozbawiona ironii: ci, którzy mają funkcję sądzenia, pierwsi uznają się za winnych. „Pozostał tylko Jezus i kobieta, stojąca na środku". Kobieta postawiona została pośrodku gorliwych zwolenników Prawa, które potępia. Teraz pozostaje sama z samym Jezusem, pośrodku nieskończonego miłosierdzia Bożego. Grzech jest miejscem, gdzie objawia się przeobfitość Bożej łaski (por. Rz 5,20). Św. Augustyn mówi: „Pozostali we dwoje: biedaczka i miłosierdzie". W końcu co pozostanie z każdego człowieka, to spotkanie własnej nędzy z miłosierdziem Boga. Im większa jest przepaść grzechu, tym większa jest miłość, której się doświadcza i poznanie Boga oraz siebie, które się otrzymuje. Większa też będzie zdolność miłowania (por. Łk 7,42b.43a). Jezus, jedyny bez grzechu, nie odchodzi. Pozostaje z jawnogrzesznicą: jest Synem miłosiernym jak Ojciec. Jeśli potępia grzech, gdyż jest złem i niesie ze sobą to rozgrzesza i uwalnia grzesznika, gdyż go miłuje. W każdym z nas istnieje strona cudzołożna i strona, która chcę ją ukamienować. Zamiast rzucać kamieniami, trzeba rozpoznać siebie w niej: jest to miejsce spotkania z Panem.
W. 10. „Wówczas Jezus podniósłszy się". Wpierw podniósł się, aby pokazać się oskarżycielom jako Ten, który pisze Prawo. Teraz podnosi się, by pokazać się oskarżonej jako Pan, który przebacza. Dialog między obydwojgiem jest prosty, krótki, podniosły. „Kobieto, gdzież oni są". Jezus nazywa jawnogrzesznicę „kobietą", jak Maryję (por. 2,4; 19,26), Samary-tankę (4,21) i Marię Magdalenę (20,15). Jest to jej prawdziwe imię, imię oblubienicy, która teraz spotyka Oblubieńca. Była, jak my wszyscy, cudzołożną, nie znała ani nie miłowała Oblubieńca (por. Ez 16). Tego, który nakazał jej, co więcej prosił, by miłowała Go całym swym sercem (por. Pwt 6,4nn). Pyta, nawet nie wymieniając ich, „gdzie są" ci, którzy ją oskarżają. „Nikt cię nie potępił?" Pyta, czy może pozostał jakiś sprawiedliwy, który mógłby ją potępić.
W. 11. „A ona odrzekła: Nikt, Panie!»" Nikt nie pozostał, kto mógłby ją potępić. Pozostał jednak jeden, jedyny sprawiedliwy, który ją usprawiedliwia! Zniknęli nieprzyjaciele, pozostał Ten, który ją miłuje (por. Jr 31,34) i wyprowadza ją ze śmierci (por. Ez 37,12). Ustanawia się między Jezusem i kobietą nowe przymierze, wypisane już nie na kamieniu, ale w sercu (por. Jr 31,31-33). „I Ja ciebie nie potępiam". Inni nie mogą cię potępić, nawet jeśli tego pragną. gdyż są niesprawiedliwi. Ja również, chociaż sprawiedliwy, nie potępiam ciebie, gdyż nie mogę nikogo potępić. Przyszedłem przecież, aby zbawić, a nie potępić świat, ten świat, który tak umiłował Oj-ciec, że dał dla niego Syna (por. 3,16n). Sąd Boży nie jest nigdy potępieniem grzesznika, ale zbawieniem od grzechu. Dlatego ukazuje grzech — jest to zadanie Prawa — a przebacza grzesznikowi. My doświadczamy pokusy, by potępić grzesznika i usprawiedliwić grzech, przynajmniej nasz. Jedyny sprawiedliwy przebacza grzesznikowi i bierze na siebie potępienie grzechu. Grzech oskarżających kobietę, którzy nie przyjmują przebaczenia, szybko obróci się przeciwko Jezusowi: będą usiłowali ukamienować Go (w. 59), a później wywyższą Go na krzyżu. Ale wtedy właśnie poznają „JA JESTEM". Ten, który działa w ten sposób, jest Synem, który niczego nie czyni sam z siebie, ale mówi i działa jak Ojciec, który Go pouczył (w. 28). „Idź, a od tej chwili już nie grzesz". Kobieta otrzymała odpuszczenie bez uprzedniego żalu. Skrucha następuje faktycznie po przebaczeniu i nie polega na zamknięciu się w klatce własnych win, ale na otwarciu się na radość doskonałe: miłości. Przebaczenie, które poprzedza skruchę, jest aktem stwórczym: otwiera nową perspektywę wolności nie grzeszenia więcej i miłowania doskonalej. Miłość, jaką otrzymuje jawnogrzesznica przez przebaczenie, „usprawiedliwia ją": czyni ją sprawiedliwą. Ktoś przecież staje się sprawiedliwym na tyle, na ile doświadcza miłości sprawiedliwego, który go nie potępia. Może więc miłować. jak została umiłowana. A miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa (Rz 13,10b).
Tekst: wiara.pl, Medytacja: K. Wons, Komentarz: S. Fausti, Rozważaj i głoś Ewangelię, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana, s. 221-228
5. Niedziela Wielkiego Postu, rok C, 2025.04.06
3. Niedziela Wielkiego Postu, rok C, 2025.03.23
I CZYTANIE Wj 3,1-8a.13-15 Powołanie Mojżesza
Gdy Mojżesz pasł owce swego teścia imieniem Jetro, kapłana Madianitów, zaprowadził owce w głąb pustyni i doszedł do Góry Bożej Horeb. Wtedy ukazał mu się Anioł Pański w płomieniu ognia, ze środka krzewu. Mojżesz widział, jak krzew płonął ogniem, a nie spłonął od niego.
Wtedy Mojżesz powiedział do siebie: «Podejdę, żeby się przyjrzeć temu niezwykłemu zjawisku. Dlaczego krzew się nie spala?» Gdy zaś Pan ujrzał, że podchodzi, by się przyjrzeć, zawołał Bóg do niego ze środka krze-wu: «Mojżeszu, Mojżeszu!»
On zaś odpowiedział: «Oto jestem».
Rzekł mu Bóg: «Nie zbliżaj się tu! Zdejmij sandały z nóg, gdyż miejsce, na którym stoisz, jest ziemią świętą». Powiedział jeszcze Pan: «Jestem Bogiem ojca twego, Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba».
Mojżesz zasłonił twarz, bał się bowiem zwrócić oczy na Boga.
Pan mówił: «Dosyć napatrzyłem się na udrękę ludu mego w Egipcie i nasłuchałem się narzekań jego na ciemięzców, znam więc jego uciemiężenie. Zstąpiłem, aby go wyrwać z rąk Egiptu i wyprowadzić z tej ziemi do ziemi żyznej i przestronnej, do ziemi, która opływa w mleko i miód».
Mojżesz zaś rzekł Bogu: «Oto pójdę do Izraelitów i powiem im: Bóg ojców naszych posłał mnie do was. Lecz gdy oni mnie zapytają, jakie jest Jego imię, cóż im mam powiedzieć?» Odpowiedział Bóg Mojżeszowi: «Jestem, który jestem». I dodał: «Tak powiesz synom Izraela: Jestem po-słał mnie do was».
Mówił dalej Bóg do Mojżesza: «Tak powiesz Izraelitom: Pan, Bóg ojców waszych, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba posłał mnie do was. To jest imię moje na wieki i to jest moje zawołanie na najdalsze pokolenia».
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY
Ps 103 (102), 1b-2. 3-4. 6-7. 8 i 11 (R.: por. 8a)
Refren: Pan jest łaskawy, pełen miłosierdzia.
Błogosław, duszo moja, Pana, *
i wszystko, co jest we mnie, święte imię Jego.
Błogosław, duszo moja, Pana *
i nie zapominaj o wszystkich Jego dobrodziejstwach. Refren.
On odpuszcza wszystkie twoje winy *
i leczy wszystkie choroby.
On twoje życie ratuje od zguby, *
obdarza cię łaską i zmiłowaniem. Refren.
Dzieła Pana są sprawiedliwe, *
wszystkich uciśnionych ma w swojej opiece.
Drogi swoje objawił Mojżeszowi, *
swoje dzieła synom Izraela. Refren.
Miłosierny jest Pan i łaskawy, *
nieskory do gniewu i bardzo cierpliwy.
Bo jak wysoko niebo wznosi się nad ziemią, *
tak wielka jest łaska Pana dla Jego czcicieli. Refren.
DRUGIE CZYTANIE
1 Kor 10, 1-6. 10-12 Życie Izraela na pustyni jest zapowiedzią rzeczy przyszłych
Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian
Nie chciałbym, bracia, byście nie wiedzieli, że nasi ojcowie wszyscy co prawda zostawali pod obłokiem, wszyscy przeszli przez morze i wszyscy byli ochrzczeni w imię Mojżesza, w obłoku i w morzu; wszyscy też spożywali ten sam pokarm duchowy i pili ten sam duchowy napój. Pili zaś z towarzyszącej im duchowej skały, a skałą był Chrystus. Lecz w większości z nich nie upodobał sobie Bóg; polegli bowiem na pustyni.
Stało się zaś to wszystko, by mogło posłużyć za przykład dla nas, abyśmy nie byli skłonni do złego, tak jak oni zła pragnęli. Nie szemrajcie, jak niektórzy z nich szemrali – i zostali wytraceni przez dokonującego zagłady.
A wszystko to przydarzało się im jako zapowiedź rzeczy przyszłych, spisane zaś zostało ku pouczeniu nas, których dosięga kres czasów. Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł.
Oto słowo Boże.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ Por. Mt 4, 17
Aklamacja: Chwała Tobie, Słowo Boże.
Pan mówi: Nawracajcie się,
bliskie jest królestwo niebieskie.
Aklamacja: Chwała Tobie, Słowo Boże.
EWANGELIA Łk 13,1-9 Jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie
1W tym czasie przyszli jacyś ludzie i donieśli Jezusowi o Galilejczykach, których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar.
2Jezus im odpowiedział: «Czyż myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, iż to ucierpieli? 3Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie. 4Albo myślicie, że owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża w Siloam i zabiła ich, było większymi winowajcami niż inni mieszkańcy Jeruzalem? 5Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie».
6I opowiedział im następującą przypowieść: «Pewien człowiek miał zasadzony w swojej winnicy figowiec; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł. 7Rzekł więc do ogrodnika: „Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym figowcu, a nie znajduję. Wytnij go, po co jeszcze ziemię wyjaławia?” 8Lecz on mu odpowiedział: „Panie, jeszcze na ten rok go pozostaw, aż okopię go i obłożę nawozem; 9i może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz go wyciąć”».
MEDYTACJA ODCZUWAĆ POTRZEBĘ NAWRÓCENIA
O co proszę? O silną wolę nawrócenia i przemiany życia.
Stanę przed Jezusem z prostotą serca, w uniżeniu i w pokorze. Poproszę o łaskę dogłębnego odczucia mojej grzeszności.
Zwrócę uwagę, z jakim przejęciem Jezus wzywa ludzi, by uznali swój grzech i nie zwlekali z nawróceniem. Kilkakrotnie powtarza: „Jeśli się nie nawrócicie... zginiecie" (ww. 1-5).
Jezus demaskuje u ludzi brak poczucia grzeszności. Prowadzi ona do śmierci. Nawrócenie jest niemożliwe bez uświadomienia sobie i prze-życia własnej grzeszności. Życie bez nawrócenia jest tylko pozorem: jak drzewo zasadzone w winnicy, które nie owocuje (ww. 6-9).
Będę prosił o wnikliwe poznanie złości grzechu i o dogłębną świadomość jego siły. Jakie uczucia budzą się we mnie, gdy próbuję rozmyślać o szpetocie mojego grzechu? Powiem o nich Jezusowi.
Grzech przetrzymywany w sercu osłabia życie: wyjaławia pragnienia, niszczy wypracowane wcześniej owoce dobra i zabija życie. Czy trwam w grzechu? Czy nie odkładam i nie zaniedbuję spowiedzi? Czy nie żywię w sercu ukrytego podziwu dla jakiegoś grzechu?
Jeśli nie odczuwam większej potrzeby spowiadania się, jest to być może symptomem tego, że zapleśniałem w grzechu. Poproszę, aby Jezus odnowił we mnie zrozumienie grzechu i ożywił potrzebę dobrej spowiedzi.
Zaplanuję sobie i wyznaczę czas na wielkopostne spotkanie z Jezusem w Sakramencie Pokuty. Już teraz będę Go prosił, aby posłał mi Ducha Prawdy, który przekona mnie o moim grzechu i natchnie pragnieniem głębokiego spotkania z Jezusem w spowiedzi świętej. Będę mówił do Niego: „Jezu, pomóż mi się nawrócić całym sercem".
KOMENTARZ
1. Przesłanie w swoim kontekście
Początek i koniec rozdziału 13. mają wspólny temat - śmierć. Powinna ona dotknąć wszystkich ludzi, którzy są grzesznikami (ww. 1-5), ale spada na Jezusa (ww. 31-35). Również wersety 10-17 i 22-30 nawiązują do siebie. Mówią o zbawieniu, które, wprawdzie jest darem, ale człowiek musi je zdobywać z trudem. W centrum natomiast znajdują się przypowieści o ziarnku gorczycy i zaczynie (ww. 18-21). Rozdział ma zatem budowę „cebulkową", a jego sercem są przypowieści o Królestwie Bożym. Pomagają nam one w odczytaniu naszych dziejów w świetle historii Jezusa. Jest to zatem rozwinięcie poprzedniego fragmentu, który wzywa nas do rozpoznawania znaków czasu w celu nawrócenia. Fragment ten przedstawia nam dwa wydarzenia z życia wzięte: zabójstwo oraz wypadek, który pochłonął wiele ofiar. W pierwszym wypadku w grę wchodzi wolność i zło człowieka; w drugim - nieuchronność i gwałtowność przyrody. Łączy je wspólny horyzont śmierci, którą człowiek zawsze przeżywa jako niesprawiedliwą przemoc. Te dwa przykładowe wydarzenia przywołują najbardziej wstrząsające wiarą pytanie: dlaczego Bóg dopuszcza krzywdę i przemoc, katastrofy i trzęsienia ziemi? Wydaje się, jakby historią z całą jej niesprawiedliwością i przyrodą z jej bezsensownością rządziło raczej zło (por. Łk 4, 6) albo zwykły przypadek. W pierwszym wydarzeniu oczekuje się od Jezusa, że rozsądzi między dobrymi a złymi. W drugim wyraźnie wyłania się fundamentalny zarzut: jak można ufać Ojcu, skoro cierpią niewinni? Jezus przywołuje te wydarzenia jako przykłady trudnego rozpoznawania, aby dać wierzącemu klucz do odczytywania wydarzeń historycznych i zachodzących w przyrodzie (por. Ps 136). Zło obecne zarówno w człowieku, jak i w rzeczach, w tajemniczy sposób wiąże się z grzechem. Nie wymyka się jednak z ręki Boga, w którego władzy są otchłanie ziemi (Ps 95, 4) i który wody morskie gromadzi niczym w bukłaku (Ps 33, 7). To prawda, że wszyscy zgrzeszyliśmy (Rz 3, 23), ale nasze zło jest teraz miejscem zbawienia: „Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska" (Rz 5, 20). Wszystkie te wydarzenia należy zatem odczytywać na głębszym poziomie, w kategoriach zatracenia i zbawienia. Odsłaniają nam zatracenie, od którego możemy się wybawić przez nawrócenie się do Pana. Odrzuca się tutaj manichejską i upraszczającą interpretację, oddzielającą dobrych od złych. Sugeruje się natomiast, by dostrzec zło w nas samych i odwrócić się od niego. Trzeba dotrzeć do korzeni i rozpoznać, jaki zaczyn kieruje naszym życiem. Czy jest to kwas przeciwnika, który opanowuje nas niepokojem o zaspokojenie potrzeb i prowadzi do posiadania coraz więcej, czy też jest to zaczyn Królestwa Bożego, który wyzwala nas w dziecięcej ufności i prowadzi do daru? Zło, stały element życia, nie jest jednym z wielu problemów, ale problemem zasadniczym, racjonalnie niewytłumaczalnym. Próba bronienia się przed nim jest motorem ludzkich dziejów. Stanowi ono wyzwanie dla wiary, może ją osłabić albo wzmocnić, zanegować albo zmienić jej jakość. Rozpoznawać „znaki czasu" znaczy w obecnym w świecie złu dostrzegać Pana, który przychodzi, aby nas wybawić, wzywając do nawrócenia. Nie wyklucza to innych interpretacji pośrednich, które wbrew pozorom nie są tak ważne. Liczy się rozpoznawanie dokonywane w świetle celu. Problemu zła nie da się rozwiązać za pomocą bardziej poprawnej jego analizy, ale przez zmianę zaczynu, zmianę kierunku życia, nawrócenie się do Pana. Konkludując, w obliczu negatywnych zdarzeń zachodzących w historii i w naturze, niewłaściwe rozeznawanie oddziela dobrych od złych w imię sprawiedliwości albo uważa zło za coś nieuniknionego i nieodwracalnego. Dobre rozeznawanie otwiera oczy i powoduje zmianę życia. Należy ponadto zauważyć, że dziś bardziej niż kiedykolwiek niesłusznie uważa się, że cierpienie jako takie jest złem. Mówiąc o złu, mamy na myśli ubogich, którzy umierają z głodu; dzieci, które padają ofiarą przemocy; niewinnych, którzy są zabijani. W rzeczywistości zło jest czymś innym. Jest tym, co popycha do głodzenia, zadawania gwałtu i zabijania.
2. Interpretacja tekstu
w. 1: «opowiedzieli Mu o Galilejczykach, których Piłat zabił...» Chodzi o zelotów, przeciwnych Rzymowi nacjonalistów, których Piłat ośmielił się zamordować w świątyni, dodając do ucisku jeszcze świętokradztwo. Co mówi Jezus wobec ich aspiracji wolnościowych, podzielanych przez cały lud i brutalnie tłumionych przez obcych? Czyż nie jest Mesjaszem, Tym, który usuwa niesprawiedliwość i przywraca wolność swojemu ludowi? Jezus musiał dokonywać skrupulatnego rozeznawania co do swojego mesjanizmu. Trwało ono przez całe życie, od kuszenia na pustyni do kuszenia na krzyżu (por. też zagadnienie podatku: Łk 20, 20n). Nie zbywa On problemu. Zostaje wręcz zabity jednocześnie przez Piłata i przez jego przeciwników. Wrogie sobie władze sprzymierzyły się przeciwko Niemu z tego powodu, że odrzucił kwas, który był ich pożywką. Możni przeleją krew Jego, również Galilejczyka, jako ofiary niesprawiedliwości. Według Łukasza Jezus umiera właśnie jako Mesjasz, jako Sprawiedliwy skazany na śmierć (Łk 23, 41. 47). Nie zadowolił się On jedynie zatkaniem dziur starego systemu. On położył fundamenty Królestwa Bożego w nowej relacji z Ojcem i z braćmi. To wydarzenie zaczerpnięte z życia jest symbolem całego zła dziejowego, które stanowi wyzwanie dla wierzącego. Żyje on razem ze wszystkimi innymi ludźmi w tym złym świecie. Nie ogląda go z zewnątrz, ale też nie jest przez to zło zwyczajnie powalony. Jest w środku niego, ono go dotyka, ale na człowieku wierzącym ciąży paląca odpowiedzialność wobec swojego Pana. Dlatego jest wezwany do rozeznawania, jaki zaczyn kieruje jego działaniem. Czy jest to lęk przed śmiercią, prowadzący do egoizmu, czy też znajomość Ojca, która prowadzi do miłowania braci? Prawdziwym problemem dziejów nie jest chwilowe obalenie władzy zła, ale stworzenie alternatywy dla niej. Nie wystarczy zmienić bohaterów, trzeba zmienić samą grę. W przeciwnym razie zmienia się aktorów, ale odgrywa się zawsze i wyłącznie ten sam tragiczny scenariusz. Chrześcijanin nie pragnie panowania. Dlatego nie konkuruje z innymi, z państwem czy ze „światem". Dlatego nie ma nic wielkiego do powiedzenia na temat sprawowania władzy. Natomiast w pełni odpowiedzialności prezentuje nowy sposób życia, to znaczy służbę prowadzącą do braterstwa, jakiego wszyscy pragną. Swoim świadectwem i swoim głoszeniem ofiaruje zbawienie, które realizuje się w wolności od światowych kryteriów dominacji. W tej perspektywie zrozumiałe staje się „polityczne" znaczenie „pacyfistycznej" mowy Jezusa u podnóża góry. W walce przeciwko złu trzeba zdecydowanie bardziej poważnie wejść na drogę uświadamiania i środków pokojowych. Dlatego ważne jest rozeznawanie kwasu faryzeuszów (Łk 12, 1) i zaczynu Królestwa (w. 21). Kryterium dwóch zaczynów odpowiada te-mu, co św. Ignacy nazywa dwoma sztandarami (zob. Ćwiczenia duchowne, s. 136-147). Z jednej strony widzi on sztandar posiadania, władzy i pychy, z drugiej sztandar ubóstwa, uniżenia i pokory. Pierwszy jest sztandarem pana śmierci, który zamyka człowieka w egoizmie. Drugi jest sztandarem Pana życia, który otwiera na miłość. Dwa zaczyny toczą walkę o serce człowieka. Ten bój dokonuje się w każdym z nas. Przeszkadza nam to w dokonywaniu pobieżnych ocen i dzieleniu ludzi na dobrych i złych, natomiast pozwala nam rozróżniać dobro od zła w nas samych.
w. 2: «uważacie, że ci Galilejczycy, byli większymi grzesznikami». Informatorzy oczekują, że Jezus będzie bronił tych Galilejczyków, potępiając Piłata jako grzesznika, niesprawiedliwego i świętokradcę. Zresztą sprawa ta nie ulega wątpliwości, gdyż zło jest złem, a ten, kto je wyrządza jest grzesznikiem. Jezus jednak nie przyszedł po to, by kogokolwiek potępiać, ale by wszystkich zbawić. Dlatego chce wprowadzić nas na wyższy punkt widzenia i przenosi uwagę z Piłata na jego ofiary, będące przede wszystkim ofiarami tego samego grzechu. Brały bowiem udział w tej samej grze. Okazały się słabsze i w tym momencie ich jedyną racją jest to, że przegrały! Dobro tymczasem należy zdobywać przy użyciu dobrych narzędzi. Cel nie usprawiedliwia środków. Jezus podczas kuszenia i w ogóle przez całe swe życie odrzucał jako środki Królestwa Bożego te stosowane przez nie-przyjaciela: bogactwo, władzę i pychę. Jezus demaskuje zło, które jest w sercu każdego człowieka, ale nie czyni tego w duchu manicheizmu lub demonizacji. Kto uznaje zło w drugim człowieku i utożsamia je z nim, ten pozwala mu wzrastać w sobie i utwierdza je w drugim. Natomiast Jezus osądza zło, a usprawiedliwia człowieka. Ocala człowieka, zwalczając całkowicie zło. «którzy to ucierpieli». Istnieje pewien tajemniczy związek między cierpieniem a złem, które człowiek wyrządza. Ale nie w kategoriach wynagrodzenia winy, jak myślą przyjaciela Hioba. Wręcz przeciwnie, rzeczywistość dowodzi czegoś, co nie zawsze łatwo nam uznać, a mianowicie, że skutki zła spadają zawsze nie na tego, kto je wyrządza, lecz na tego, kto pada jego ofiarą. Sprawiedliwy dźwiga ciężar niesprawiedliwości tylko dlatego, że sam się jej nie dopuszcza! Łukasz zachęca rozmówców Jezusa oraz Galilejczyków, którzy cierpią w Jerozolimie i wszystkich ludzi znajdujących się w takich samych warunkach, by utożsamili się ze złoczyńcą, który obok siebie ma ukrzyżowanego Galilejczyka. On jest Mesjaszem cierpiącym zło świata, Sprawiedliwym niesprawiedliwie skazanym, ofiarą zła innych. On każdemu niesprawiedliwemu otwiera ogród sprawiedliwego (por. Łk 23, 40-43).
w. 3: «jeśli się nie nawrócicie». Ten sam grzech, oczywisty u Piłata i zamaskowaniu jego ofiar, teraz zostaje przeniesiony również na słuchaczy. Zło postrzegane na obliczach innych staje się naszym lustrem i wzywa nas do nawrócenia. Właściwe rozeznanie pozwala nam zobaczyć nasz współudział w złu i prowadzi do zmiany kryterium naszego działania. «zginiecie». Nawrócić się czy nie - to kwestia życia i śmierci. Całe przepowiadanie prorockie do tego nawiązuje. Ta prorocka przestroga nie jest groźbą, lecz płomiennym oświadczeniem i ostrzeżeniem, które odsłania ukrytą truciznę. Zatracenie nie jest wyrokiem wydanym z zewnątrz, lecz skutkiem nieposłuszeństwa, owocem wyrządzonego przez nas zła. Nie jest jednak nieuchronne. Można go uniknąć przez nawrócenie. „Groźby" proroków nie mają posmaku jakiegoś fatum, nigdy nie spełniają się mechanicznie Zawsze są uwarunkowane i angażują wolność człowieka. Znaki miłosierdzia Boga pragnącego zbawienia (por. Hi 3, 10) odnoszą praw-dziwy skutek wtedy, kiedy się nie sprawdzają!
w. 4: «zawaliła się wieża». Jest to dramatyczne wydarzenie naturalne, w którym najwyraźniej nikt z ludzi nie ponosi odpowiedzialności, tak jak w przypadku trzęsienia ziemi, głodu itp. Są to te wydarzenia, przypadkowe i nieuniknione, które podważają wiarę w ojcostwo Boga i Jego Opatrzność. Jest to często niewypowiadana. głęboka wątpliwość każdego wierzącego. Jezus podchodzi do niej poważnie, uprzedzając pytanie, które ciśnie się na usta rozmówców. W Rdz 1 zostało napisane, że człowiek jest „bardzo dobry", tak jak wszystko jest „dobre" dla niego. Natomiast rzeczywistość każe nam stwierdzić, że człowiek jest faktycznie nader zły, a i przyroda wcale nie jest wobec niego łagodna. Jest bardziej macochą niż matką. «czy uważacie, że tamci byli większymi winowajcami». Instynktownie interpretujemy klęski żywiołowe jako karę. Jezus nie podaje w wątpliwość tego, że wszyscy jesteśmy grzesznikami. Wydarzeń tych jednak nie należy odczytywać jako karę, ale jako pilną konieczność nawrócenia się. Przypominają nam bowiem nasze ograniczenia i naszą wrodzoną słabość, która po grzechu stała się tragiczna. Grzech oszpecił człowieka, a jednocześnie poddał prawu bezsensowności całą naturę, która miała człowiekowi służyć. Zerwana została harmonia między człowiekiem a światem, a każde bezsensowne wydarzenie wzywa nas do tego, by w nawróceniu szukać sensu życia, spustoszonego przez grzech (por. Rz 8, 20).
w. 5: «jeśli się nie nawrócicie». Chwila obecna jest jedynym momentem, w którym można i należy odwrócić się od kwasu faryzeuszów i przyjąć zaczyn Królestwa Bożego. Rozeznawać znaki obecnego czasu znaczy odczytywać każde wydarzenie jako wezwanie do przejścia od obłudy do dziecięctwa, od królestwa lęku do królestwa wolności. W ten sposób zło traci charakter konieczności, zostaje na nowo poddane wolności człowieka nawracającego się do Boga oraz miłosierdziu Boga, który nie może nie zwrócić się do człowieka.
Przydatne cytaty: Ps 33; 95; 136; Łk 6, 27-38.
1. Przesłanie w swoim kontekście
Rozdziały 12. i 13. są teologią dziejów. która pokazuje nam, jak Bóg widzi przestrzeń i czas człowieka. Rzeczy są darem Ojca dla braci (rozdz. 12), a czas jest okazją do nawrócenia (rozdz. 13). Wraz z przyjściem Mesjasza historia osiągnęła swój cel, a czas powinien się zatrzymać. Dlaczego więc jeszcze posuwa się naprzód? O tym właśnie mówi ten fragment. Przypowieść jest jasna. Ojciec i Syn troszczą się o człowieka, oczekując od niego tylko tego, aby odpowiedział na ich miłość. Ta odpowiedź jest jego realizowaniem się, tak jak realizowaniem się figowca jest rodzenie fig. Ale tak jak drzewo figowe jest nieurodzajne, tak i człowiek nie podejmuje decyzji, by wydać owoce nawrócenia (Łk 3, 8). Wraz z przyjściem Jezusa czas oczekiwania właściwie się skończył, a sąd już się dokonał. Bóg jednak udziela człowiekowi „jeszcze jednego roku" i ofiaruje mu swoją ostatnią i ostateczną przysługę, ażeby wydał owoce i nie musiał być wycięty. Bóg nie cieszy się ze zniszczenia, lecz z nawrócenia (Ez 18, 23-32; 33, 11). Jest to jedyny motyw teologiczny, dzięki któremu drzewo jeszcze nie jest wycięte, mimo że siekiera jest już do korzenia przyłożona (Łk 3, 9). Mamy tu dodatkową odpowiedź na pytanie Jana Chrzciciela skierowane do Jezusa (por. Łk 7, 19n): jeżeli On jest Mesjaszem, to dlaczego nie ustało zło, a czas nie zatrzymał się w wieczności? Odpowiadając, Jezus odsłania przed nami tajemniczy dialog między sprawiedliwością („wytnij je") a miłosierdziem Boga („pozostaw je - przebacz, jeszcze na rok"). Jest to dramat Ojca i Syna w ich wzajemnej miłości, która ogarnia świat. Czas jeszcze płynie, ażeby wszyscy mieli możność spotkać się z czułością Boga! On bowiem pragnie, „by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy" (1 Tm 2, 4). Trzy lata życia publicznego Jezusa stanowią przyjście Boga na sąd. Jednak zamiast sądzić, On ofiaruje przebaczenie. Wszystkie dalsze lata są tym „jeszcze rokiem", który się przedłuża, aby poprzez przepowiadanie Ewangelii dać tę samą możliwość także następnym pokoleniom. Głęboki sens dziejów polega na tym, że stanowią one ów „rok" cierpliwości i miłosierdzia Boga, przedłużanie zbawienia i sądu stale o rok, od tamtej pory po dziś i aż do końca. Dlatego trzeba głosić Ewangelię, by wszystkich otworzyć na miłość Ojca w Jezusie. Ten, który powiedział, że powróci, „nie zwleka z wypełnieniem obietnicy - bo niektórzy są przekonani, że Pan zwleka - ale On jest cierpliwy w stosunku do was. Nie chce bowiem niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia" (2 P 3, 9). Dopóki trwa to dziś (Hbr 3, 13), konieczne jest nawrócenie, by nie postępować jak ci „bezbożni, którzy łaskę Boga naszego zamieniają na rozpustę" (Jud 4). Nie należy igrać z obfitością Jego dobroci, tolerancji i cierpliwości, nie uznając, że dobroć Boga ponagla do nawrócenia (Rz 2, 4). Przypowieść ta zastępuje opowiadanie o drzewie figowym, które na słowo Jezusa uschło, gdyż nie przynosiło owoców (Mk 11, 12-14. 20-25). Zasadnicze znaczenie jest takie samo. Tylko że figowiec nie zostaje wycięty! Podkreśla się zatem, że historia stanowi jakby odroczenie sądu i przedłużenie starań Boga wzywającego do nawrócenia. Bóg nie wycina drzewa figowego, czyli człowieka! Szanuje go, bo go kocha. Poświęca mu całe swoje dzieło, ażeby mógł odpowiedzieć na Jego miłość. Czas biegnie dalej, gdyż Jego miłosierdzie trwa na wieki! Potwierdza to refren Psalmu 136, który mówi o prawdziwym celu wszystkich rzeczy i wydarzeń.
2. Interpretacja tekstu.
w. 6: «ktoś». To Ojciec. «miał w swojej winnicy drzewo figowe». Figowiec jest drzewem owocowym uprawianym w ziemi obiecanej. W literaturze rabinistycznej symbolizował Prawo ze względu na swoje słodkie owoce, które rozpoczynały i kończyły sezon owocowy, nie przechodząc kwitnienia. Powinno dobrze wzrastać i owocować w winnicy, którą jest Izrael, czyli miejsce, gdzie chwała Boża zamieszkuje jak w domu (Iz 5, 1nn; Jr 2, 21; Ez 17, 6; 19, 10n, Ps 80). Drzewo figowe jest też figurą Izraela jako depozytariusza obietnicy. Często jest łączone z winnicą w napomnieniach proroków (Jr 8, 13; Mi 7, 1; Oz 9, 10; Ha 3, 17). Te słowa skierowane przez Jezusa do swego ludu odnoszą się również do nas. Jeżeli z powodu nieurodzajności odcina się naturalną gałąź, to na pewno nie zostanie oszczędzona gałąź zaszczepiona (Rz 11, 21)!
«przyszedł szukać owocu». Bóg od zawsze wychodzi naprzeciw człowiekowi i szuka u niego owocu jego przyjaźni. już od pierwszego wieczoru stworzenia lubi przechadzać się z człowiekiem, swą oblubienicą, w powie-wie wiatru dnia (Rdz 3, 8). Szuka go: „Gdzie jesteś?" (Rdz 3, 9), ponieważ Jego rozkoszą jest przebywanie z synami ludzkimi (Prz 8, 31). Dlatego po nieposłuszeństwie i wygnaniu wyszedł mu naprzeciw, by na nowo dać mu swoje słowo i ziemię obiecaną. Bóg jest spragniony miłości człowieka, bo go kocha. Wszystko uczynił i czyni tylko po to, aby człowiek odpowiedział na Jego miłość, zachowując Jego słowo i słuchając Jego głosu (Ps 105, 45). Owocem Tory jest nie co innego, jak słodycz miłości Ojca i miłości braci, istota całego Prawa. W nich człowiek znajduje życie (Łk 10, 26-28; Pwt 30, 15nn). Prorocy — z których ostatni to Jan Chrzciciel — byli posyłani, aby nawoływali lud i wydawali takie właśnie owoce. Oczekiwano, że kiedy pojawi się Mesjasz, przyjdzie Bóg, aby dokonać ostatecznego rozrachunku (Łk 3, 8nn). Jezus tymczasem zawiedzie to oczekiwanie i zapoczątkuje rok łaski (Łk 4, 19). W Nim, w Synu, rozpoczyna się czas, w którym Bóg używa swego miłosierdzia w sposób bezpośredni i definitywny. To On wprowadza w życie rok święty, którego ludzie nie przestrzegają. «nic nie znalazł». Bóg jest rzeczywiście pechowym ojcem! Pomimo licznych starań. nigdy nie jest w stanie doczekać się, że dziecko dobrze rosło (por. Oz 11). Poszukiwany owoc znajdzie jedynie na drzewie życia, które wydaje dwanaście zbiorów i owocuje co miesiąc (Ap 22, 2). Przekleństwo nieurodzajności nas, uschłego drzewa, będzie niesione przez drzewo zielone (Łk 23, 31). Jezus, słodki owoc zawieszony na drzewie krzyża, „z tego przekleństwa Prawa nas wykupił — stawszy się za nas przekleństwem, bo napisane jest: Przeklęty każdy, którego powieszono na drzewie" (Ga 3, 13). Romańska figura Ukrzyżowanego w baptysterium w Gravedona została wykonana z drzewa figowego. Wyrzeźbiono ją w tym samym kawałku drewna, z którego zrobiony jest krzyż.
w. 7: «powiedział więc do ogrodnika». Są to słowa Ojca, Pana winnicy, skierowane do Syna. W Bogu sprawiedliwość porusza miłosierdzie. Syn, który zna miłość Ojca do wszystkich swoich dzieci, odpowiada Mu bowiem całą swoją gotowością wyjścia na spotkanie braciom. Sprawiedliwość i miłosierdzie, świętość i miłość w Bogu zawsze prowadzą z sobą tajemniczy dialog. Nie istnieje w Nim żadne pojęcie bez swego przeciwieństwa. To, co w nas jest dążeniem, a w Bogu tożsamością, leży u pod-staw posłannictwa Syna jako robotnika w winnicy. To ta sama miłość, która przynagla apostoła Pawła do tych, co są daleko (2 Kor 5, 14). «już od trzech lat przychodzę». Chodzi o trzy lata publicznej działalności Jezusa. One to zamykają dzieje i stanowią czas Jego przyjścia na sąd. Ale są też dziś zbawienia w cierpliwości Syna, który leczy nasze słabości (Łk 7, 21) i przechodzi między ludźmi. dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich (Dz 10, 38). To dziś zostanie przedłużone jeszcze o rok, aż do dziś i na zawsze, wszędzie, gdzie misja, przepowiadanie Ewangelii i nawrócenie czynić będą ludzi współczesnymi wobec Jego Słowa łaski. «wytnij je». Jest to sąd zgodnie ze sprawiedliwością. Jezus sprawuje go zgodnie ze swym miłosierdziem Syna Ojca (Łk 6, 36). Jest On bowiem Bogiem, nie człowiekiem (Oz 11, 9). Dlatego jako jedyny Sprawiedliwy, zielone drzewo, które przynosi owoc: podzieli los drzewa uschłego. Będzie wycięty ze swego ludu, wykluczony, wyrzucony poza mury miasta jak coś nieczystego. «wyjaławia ziemię». Ten figowiec, który czerpie soki z ziemi i zawłaszcza jej dary, napełniając się liśćmi, a nie owocami, jest obrazem każdego człowieka, który poddaje się działaniu kwasu faryzeuszów. Tak człowiek wykrada dar! Nie tylko sam nie wydaje owoców, ale czyni ziemię nieurodzajną.
w. 8: «pozostaw» (przebacz mu) (Łk 11, 4; 23, 34). Jest to odpowiedź według miłosierdzia. W Synu wszyscy doznajemy przebaczenia, ponieważ jesteśmy dziećmi. W Nim spełnia się modlitwa wstawiennicza Abrahama za grzesznikami, którzy nie chcą się nawrócić. Abraham zatrzymał się na szóstej prośbie. Teraz może zanieść także siódmą i zostanie ona w pełni wysłuchana, ponieważ Jezus jest jedynym sprawiedliwym, którego wówczas jeszcze nie było (por. Rdz 18, 16nn). Przed Nim bowiem nie ma rozumnego, „który szukałby Boga" i „nie ma takiego, co dobrze czyni, nie ma ani jednego" (Ps 14, 2. 3). Natomiast w Jezusie, prawdziwym Potomku Abrahama, błogosławione są wszystkie ludy ziemi (Rdz 12, 3). «jeszcze na rok». Ten rok to czas trwania naszych dziejów, które toczą się jeszcze rok dzięki wstawiennictwu Syna, czyniącego to, czego chce Ojciec. Ten dodany „rok" jest rokiem łaski zainaugurowanym w Nazarecie (Łk 4, 18n) i trwającym aż do naszych czasów. Jest to Jego misja Samarytanina, którą prowadzi nadal w Kościele za pośrednictwem swych współpracowników (por. Kol 1, 24; 2 Kor 5, 20 - 6, 2).
w. 9: «może zaowocuje». Jest to pragnieniem Syna, gdyż jest pragnieniem Ojca. Dlatego właśnie mówi: „Oto idę" (Ps 40, 8) „szukać i zbawić to, co zginęło" (Łk 19, 10) i „wzywać do nawrócenia grzeszników" (Łk 5, 32). Albowiem „lekarz nie jest potrzebny zdrowym, lecz chorym" (Łk 5, 31). Ta odpowiedź odkrywa przed nami tajemnicę Boga (Łk 10, 21). Tak jak Ojciec kocha nas tą samą miłością, którą kocha Syna (J 17, 23), tak On kocha nas tą samą miłością, którą jest kochany przez Ojca (J 15, 9). «a jeśli nie, wtedy je usuniesz». Nie jest to groźba sądu. Jest to stwierdzenie nieurodzajności tego, który się nie nawraca do Jezusa i nie łączy się z Nim, prawdziwym winnym krzewem (J 15, 1nn). Albowiem „Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu", a kto nie wierzy, sam siebie potępił przez swą niewiarę jako ten, który „bardziej umiłował ciemność aniżeli światło" (J 3, 17-19). Tak jak Mojżesz wstawiał się za ludem, gotów być wykreślonym zamiast niego z księgi dzieci Bożych (Wj 32, 32), tak Syn został odcięty od ludu za nasze grzechy: „On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie" (Iz 53, 5).
Przydatne cytaty: Ps 50; Iz 5,1n; Ez 18,23-32; 1Tm 2,4; 2P 3,9; Rz 2,4; Jud 4; Hbr 3,7-4,11.
Tekst: wiara.pl.; medytacja: Wons. Modlitwa Ewangelią; komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Łukasza, s. 515-523.
3. Niedziela Wielkiego Postu, rok C, 2025.03.23
2. Niedziela Wielkiego Postu, rok C, 2025.03.16
I CZYTANIE
Rdz 15,5-12.17-18 Bóg zawiera przymierze z Abrahamen
Czytanie z Księgi Rodzaju
Bóg, poleciwszy Abramowi wyjść z namiotu, rzekł: «Spójrz na niebo i policz gwiazdy, jeśli zdołasz to uczynić»; potem dodał: «Tak liczne będzie twoje potomstwo». Abram uwierzył i Pan poczytał mu to za zasługę.
Potem rzekł do niego: «Ja jestem Pan, który ciebie wywiodłem z Ur chaldejskiego, aby ci dać ten oto kraj na własność». A na to Abram: «O Panie, mój Boże, jak będę mógł się upewnić, że otrzymam go na własność?»
Wtedy Pan rzekł: «Wybierz dla Mnie trzyletnią jałowicę, trzyletnią kozę i trzyletniego barana, a nadto synogarlicę i gołębicę».
Wybrawszy to wszystko, Abram poprzerąbywał je wzdłuż na połowy i przerąbane części ułożył jedną naprzeciw drugiej; ptaków nie porozcinał. Kiedy zaś do tego mięsa zaczęło zlatywać się ptactwo drapieżne, Abram je odpędził. A gdy słońce chyliło się ku zachodowi, Abram zapadł w głęboki sen i opanowało go uczucie lęku, jak gdyby ogarnęła go wielka ciemność.
A kiedy słońce zaszło i nastał mrok nieprzenikniony, ukazał się dym jakby wydobywający się z pieca i ogień niby gorejąca pochodnia i przesunęły się między tymi połowami zwierząt. Wtedy to właśnie Pan zawarł przymierze z Abramem, mówiąc: «Potomstwu twemu daję ten kraj, od Rzeki Egipskiej aż do rzeki wielkiej, rzeki Eufrat». Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY
Ps 27 (26), 1bcde. 7-8. 9abc. 13-14 (R.: 1b)
Refren: Pan moim światłem i zbawieniem moim.
Pan moim światłem i zbawieniem moim, *
kogo miałbym się lękać?
Pan obrońcą mego życia, *
przed kim miałbym czuć trwogę? Refren
Usłysz, Panie, kiedy głośno wołam, *
zmiłuj się nade mną i mnie wysłuchaj.
O Tobie mówi serce moje: †
«Szukaj Jego oblicza!» *
Będę szukał oblicza Twego, Panie. Refren
Nie zakrywaj przede mną swojej twarzy, *
nie odtrącaj w gniewie Twego sługi.
Ty jesteś moją pomocą, *
więc mnie nie odrzucaj. Refren
Wierzę, że będę oglądał dobra Pana *
w krainie żyjących.
Oczekuj Pana, bądź mężny, *
nabierz odwagi i oczekuj Pana. Refren
DRUGIE CZYTANIE
(dłuższe Flp 3, 17 – 4, 1 krótsze Flp 3, 20 – 4, 1)
Chrystus przekształci nasze ciała na podobne do swego chwalebnego ciała
Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Filipian
Bracia, bądźcie wszyscy razem moimi naśladowcami i wpatrujcie się w tych, którzy tak postępują, jak tego wzór macie w nas. Wielu bowiem postępuje jak wrogowie krzyża Chrystusowego, o których często wam mówiłem, a teraz mówię z płaczem. Ich losem – zagłada, ich bogiem – brzuch, a chwała – w tym, czego winni się wstydzić. To ci, których dążenia są przyziemne.
Nasza bowiem ojczyzna jest w niebie. Stamtąd też jako Zbawcy wyczekujemy Pana Jezusa Chrystusa, który przekształci nasze ciało poniżone w podobne do swego chwalebnego ciała tą mocą, jaką może On także wszystko, co jest, sobie podporządkować.
Przeto, bracia umiłowani, za którymi tęsknię – radości i chwało moja! – tak trwajcie mocno w Panu, umiłowani!
Oto słowo Boże.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ
Por. Mt 17, 5
Aklamacja: Chwała Tobie, Królu wieków.
Z obłoku świetlanego odezwał się głos Ojca:
«To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie».
Aklamacja: Chwała Tobie, Królu wieków.
EWANGELIA
Łk 9,28b-36 Przez cierpienie – do chwały zmartwychwstania
28bJezus wziął z sobą Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę, aby się modlić. 29Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe. 30A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz. 31Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu, którego miał dopełnić w Jeruzalem. 32Tymczasem Piotr i towarzysze snem byli zmorzeni. Gdy się ocknęli, ujrzeli Jego chwałę i obydwu mężów, stojących przy Nim. 33Gdy oni się z Nim rozstawali, Piotr rzekł do Jezusa: «Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». Nie wiedział bowiem, co mówi. 34Gdy jeszcze to mówił, pojawił się obłok i osłonił ich; zlękli się, gdy weszli w obłok. 35A z obłoku odezwał się głos: «To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie!» 36W chwili gdy odezwał się ten głos, okazało się, że Jezus jest sam. A oni zachowali milczenie i w owym czasie nikomu nic nie opowiedzieli o tym, co zobaczyli.
Oto Słowo Pańskie
MEDYTACJA wsłuchiwać się w boże natchnienia
O co proszę? O wrażliwość na Boże natchnienia i żarliwość w odpowiadaniu na nie.
Przyłączę się do apostołów, którzy idą z Jezusem na górę. Poproszę o wewnętrzne przeżycie bliskości Jezusa. Będę rozmawiał z Nim o mojej codzienności, o moich zmartwieniach.
To Jezus podejmuje inicjatywę (w. 28). Zabiera apostołów na górę, by oderwać ich od codzienności, znużenia i przygotować na zbliżający się czas męki. Zauważę troskę i wrażliwość Jezusa na słabości Jego uczniów.
Czy dbam o pogłębianie serdecznej więzi z Jezusem? Czy zauważam natchnienia, przez które Jezus zaprasza Mnie do modlitwy osobistej? Jakich natchnień doznałem w ostatnim czasie? Czego dotyczyły? Jak na nie odpowiadałem w ciągu dnia?
Jezus prowadzi apostołów do mistycznego przeżycia, aby mogli doświadczyć Jego Bóstwa i piękna (ww. 29-32). Zauważę zachwyt i szczęście apostołów (w. 33). Razem z nimi będę adorował Jezusa, który pragnie nasycić mnie swoją miłością oraz pięknem swej boskości i człowieczeństwa.
Wrócę pamięcią do najsilniej przeżytych spotkań z Jezusem. Gdzie to było? Kiedy? W jakich okolicznościach? Przywołam przed Jezusem duchowe pragnienia, pozytywne uczucia. Podziękuję za nie. Dał mi je, aby były dla mnie umocnieniem i pociechą w chwilach najtrudniejszych.
Głęboka więź z Jezusem potrafi przemieniać każdą codzienność. Na modlitwie przedłużonej odnowię moje pragnienie zażyłej więzi z Jezusem. Poproszę Go o codzienną wierność temu pragnieniu. Pośród moich zajęć będę powtarzał: „Jezu, Ciebie pragnę, Ciebie szukam".
KOMENTARZ
1. Przesłanie w swoim kontekście
Odsłania się serce tajemnicy Jezusa. Uczniom dane jest wejść w poznanie relacji Ojca i Syna. Posłuszeństwo „tylko Jezusowi", nakazane przez Ojca — „Jego słuchajcie!" — jest centralnym punktem opowiadania. Słuchanie zostaje potwierdzone jako droga do oglądania i siła na drogę do Jerozolimy. Po przemienieniu, wiemy już w pełni, kim On jest i dlaczego mamy Go słuchać. Na ziemskie echo oświadczenia Heroda, ludu i uczniów odpowiada z nieba głos Ojca, który potwierdza słowo Syna. Nakaz słuchania Go odnosi się zwłaszcza do poprzedniego fragmentu, który objawia, że aby dojść do chwały, konieczny jest krzyż. Dlatego kiedy rozlega się głos, uczniowie widzą już tylko „samego Jezusa", który idzie do Jerozolimy. Na świętej górze Ojciec przypieczętowuje definitywnie objawienie Jezusa i pokazuje Jego twarz. Słuchanie Go prowadzi do oglądania tego, o czym mówili Mojżesz i Eliasz: pełni daru Bożego. Głos Ojca i twarz Syna są przede wszystkim potwierdzeniem tego, co uczniowie z trudem rozumieją nawet po Zmartwychwstaniu (zob. Łk 24, 25nn), czyli konieczności krzyża. Jezus jak Mojżesz staje na czele ludu, by dokonać nowego wyjścia z niewoli do ostatecznej Jerozolimy; jak Eliasz zostanie „zabrany" do nie-ba, by pojawić się u końca czasów (2 Krl 2, 11nn). Jego powrót będzie ta-ki, jak odejście! (Dz 1, 11). Znika napięcie wywołane w pierwszej części Ewangelii zagadnieniem tożsamości Jezusa. Teraz, kiedy się Go zna, można Mu zaufać. W zaproponowanym nowym wyjściu jest nowa manna, którą jest łamany chleb, i nowe prawo, którym jest twarz posłusznego Syna. Wiemy, że słuchając Go, słuchamy Ojca, a oglądając Go, widzimy Ojca (J 14, 9). Swoją chwałę Syna objawił nam na drodze upokorzenia aż po Jerozolimę. Nie tak dawno mówił o tym uczniom, a teraz rozmawia o tym z Mojżeszem i Eliaszem. Słowo Ojca uzupełnia i poprawia słowo uczniów, którzy oczywiście nie mogą mieć Jego zrozumienia, co oznacza, że Jezus jest „Chrystusem Bożym". Ojciec nakazuje uczniom, aby przyjęli Chrystusa, który przechodzi przez zgorszenie krzyża. To On jest Jego Synem: On i nikt inny; tylko Jego należy słuchać. Z góry Tabor spływa skrawek światła, który pozwala dostrzec cel, Jerozolimę, aby uczniowie mogli się ku niej skierować. Już teraz, z wyprzedzeniem; mogą oglądać przedsmak chwały, by stawić czoło koniecznemu niesieniu krzyża, które dopiero co zostało zapowiedziane (w. 22), a wkrótce będzie przypomniane (w. 44). Podczas gdy Stary Testament rozmawia z Nim o potrzebie męki, oni kontemplują Jego chwałę. Ostateczność i znaczenie tego objawienia zostanie przypomniana w 2 P 1, 16-19. Swojemu czytelnikowi Łukasz opowiada o tym wydarzeniu, aby przez eucharystyczną tajemnicę chleba doświadczył on chwalebnej obecności Pana, która przemienia go i porywa do wyjścia ku Jerozolimie. Mocą tego pokarmu może, niczym Eliasz, iść przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy aż do góry Bożej (1 Krl 19, 7n). Pierwszy męczennik ukaże na swojej twarzy odbity blask tej samej chwały (Dz 6, 15), która pozwoli mu dać świadectwo aż do końca.
2. Interpretacja tekstu
w. 28: «Gdy upłynęło około ośmiu dni od tych nauk». Łukasz łączy prze-mienienie bezpośrednio z wersetem 22. i następnymi, gdzie Jezus objawia konieczność krzyża swojego i uczniów na drodze wiodącej do chwały. Przemienienie wypełnia zapowiedź wersetu 27. Oczy uczniów otwierają się „ósmego dnia" przy łamaniu chleba (Łk 24, 13). Jest to dzień Zmartwychwstania, dzień Jego jedzenia z uczniami, wyjaśniania Pism, Jego misji i jej dopełnienia: jest to „dzień Pański", pierwszy po ostatnim z siedmiu szabatów, o jakich mówił Łukasz w swoim opowiadaniu. Jest to ósmy dzień, niedziela, odwieczne dziś nieba otwartego na ziemskie dziś narodzin w Betlejem, chrztu w Jordanie, nauczania i uzdrawiania w Kafarnaum, Męki i Śmierci na Kalwarii. Jest to królestwo Boże otworzone człowiekowi przez życie Jezusa, które zaczyna się w drewnianym żłobie, a kończy na drzewie krzyża (por. Łk 2, 11; 3, 22; 4, 21; 5, 26; 12, 32; 19, 5. 9; 22, 34. 61; 23, 43). Ten zbawczy dzień Boga był już zapowiedziany w roku Pańskim, który jest pierwszym rokiem po siedmiu tygodniach lat (Kpł 25). Jest to dzień ostateczny, który przeżywamy na słuchaniu i łamaniu chleba, jedząc i pijąc z tajemnicy Boga. Ósmy dzień to nie tylko punkt dojścia człowieka i jego dziejów. Jest on już teraźniejszością doświadczaną przez tego, kto ma oczy do oglądania już od teraz, niczym w zwierciadle, tego, co potem będziemy oglądać „twarzą w twarz" (1 Kor 13, 12). Jest to dzień Pański (dies dominica), w którym ucztujemy z Nim podczas Eucharystii (coena Domini - 'Uczta Pańska’ - przyp. red.). Jest on zarazem końcem i początkiem w nieustannym ruchu, który narasta do nieskończoności, przemieniając nas do coraz większej chwały (2 Kor 3, 18). Jest to nieustanne pomnażanie i rozwój (epektasis), o którym mówił św. Grzegorz z Nyssy. Już teraz jesteśmy tym, co się potem okaże (1 J 3, 2) - dziećmi Bożymi! Całe stworzenie uczestniczy w rodzeniu tego nowego człowieka (Rz 8, 19-22). Świat nie został stworzony, aby zdeformował się i umarł, ale jego celem jest przemienienie i chwała Boża. Choć jeszcze przebywamy na wygnaniu, to już jesteśmy dziećmi Króla, które powracają do domu Ojca. Trzeba zauważyć, że ten ósmy dzień ściśle łączy się ze słowami Jezusa o Jego męce i pokazuje nam głęboki sens krzyża jako tajemnicy miłości Boga do człowieka. Przemienienie nie pokazuje innej rzeczywistości, ale głęboką prawdę krzyża. W przemienieniu zostaje nam objawiona „chwała" Jezusa, który „zostaje sam", aby zmierzać ku wypełnieniu swej misji w Jerozolimie. «wziął ze sobą Piotra...». Jak przed łamaniem chleba wziął ze sobą apostołów (w. 10), tak teraz bierze ze sobą Piotra, Jana i Jakuba. Jezus jednoczy ich ze sobą z własnej inicjatywy; bierze ich i przenosi w szczególną sytuację objawienia. Zabiera ich ze sobą w nieznane miejsce swej komunii z Ojcem - w to samo miejsce, z którego wypłynęło łamanie chleba, tworzące komunię braci. Ci trzej są świadkami także wskrzeszenia z martwych w Łk 8, 51. Łukasz nie wspomina natomiast o ich szczególnej roli podczas modlitwy Jezusa w Ogrójcu. Tam śpią, jak inni. Tu natomiast budzą się, aby „zobaczyć Jego chwałę" (w. 32). «na górę»: nie jest to jakaś nieokreślona góra, ale konkretna góra, dobrze określona, gdyż znana uczniom (W greckim oryginale jest to zauważalne dzięki rodzajnikowi określonemu - przyp. red.). Jest to góra wyjątkowa (por. Łk 6, 12), góra modlitwy i wybrania, góra objawienia. W drugiej części Ewangelii pojawi się także góra: góra Oliwna, która będzie miejscem wypełnienia w uniżeniu i wywyższeniu (Łk 19, 29; 21, 37; 22, 39; Dz 1, 12). «aby się modlić». Modlitwa, o której Łukasz często wspomina, jest oddechem życia chrześcijańskiego, dziecięcym zjednoczeniem z Ojcem. Modlitwa jest miejscem przemienienia, w którym możemy oglądać chwałę Jezusa idącego na krzyż. Choć nie jest to wyraźnie powiedziane, chodzi o modlitwę nocną, jak w Łk 6, 12 i 22, 39nn, ponieważ uczniowie są pogrążeni we śnie, a zejście z góry ma miejsce „następnego dnia" (w. 37). Sen i noc mogą być rozjaśnione jedynie zjednoczeniem z Ojcem. Ono jest mocą przemienienia i zmartwychwstania z ciemności, zdolną rozjaśnić każdą noc i obudzić wszelki sen człowieka. A człowiek zna wiele nocy oraz różne sny i odrętwienia! Tutaj jedność z Ojcem oświeca Syna Człowieczego, który przepowiedział Mękę swoją i uczniów, których zabrał ze sobą.
w. 29: «Podczas modlitwy» (jak w Łk 3, 21 po chrzcie!). Ewangelista powtarza informację o modlitwie Jezusa, chcąc w ten sposób podkreślić ten fakt. Staje się ona uzupełnieniem czasu i miejsca, niejako przestrzenią obejmującą przemienienie, będące objawieniem Ojca i uwielbieniem Syna. Przemienienie oglądamy tylko wtedy, gdy mamy oczy otwarte na modlitwę Jezusa, czyli na Jego miłość do Ojca, która staje się Jego miłością do nas. Tylko w ten sposób można pojąć, że Jego krzyż jest uwielbieniem Jego miłości. Łącząc się z Jezusem w Jego modlitwie, do Boga zwracamy się „Abba", „Ojcze", odkrywając, że jest On naszym źródłem, i zostajemy zrodzeni w chwale Syna. «zmienił się wygląd Jego twarzy». Łukasz, w odróżnieniu od Marka i Mateusza, nie mówi, że Jezus „został przemieniony", by nie przypominać swym czytelnikom bajek o „metamorfozie" (gr. meta-morfosis - 'przemienienie"). Zatrzymuje się na kontemplowaniu „twarzy" (zob. biblijne zagadnienie twarzy Boga!) i skupia uwagę na „wyglądzie", który „zmienił się" i stał się różny od każdego innego. Podkreśla obraz widzialny tej twarzy - wygląd właśnie! - jako inny, różny, święty! Łukasz tworzy dla nas ikonę twarzy Jezusa, abyśmy mogli ją kontemplować i od-bijać na naszej twarzy. Podaje nam prawdziwy wygląd twarzy Boga, która do tej pory nie mogła być przez nikogo oglądana, a teraz została objawiona przez jeden tylko rys: „chwałę" - Bóg w swoim splendorze piękna. Chwała, w której ukazują się Mojżesz i Eliasz (w. 31), nie jest „ich" chwałą, ale odbiciem „Jego" chwały (w. 32). „Zmieniona" twarz Jezusa jest identyczna z chwałą samego Boga. Światło góry Tabor to blask, który pochodzi ze środka, eliminując wszelki cień. Pozwala on zobaczyć na twarzy ukrytą rzeczywistość, nadając widzialność temu, co niewidzialne. Jest to blask odwrócony: jego centrum jest w środku, a punkt najodleglejszy i najgłębszy wyłania się na pierwszy plan, odwracając perspektywę. Modlitwa jest miejscem, w którym objawia się w pełni chwała Boga. «Jego ubranie stało się lśniąco białe». O Jego twarzy Łukasz nie mógł powiedzieć nic więcej, oprócz tego, że „zmieniła się", czyli że stała się „inna", ponieważ jest „chwałą”. Teraz tą chwałą opisuje ubranie: było białe i lśniło. Jeżeli tak wygląda ubranie, to jak wygląda ciało, od którego bije ten blask? Ciało jest pierwszym ubraniem człowieka, a człowieczeństwo Jezusa jest ubraniem Jego Boskiej Osoby, z której w pełni emanuje moc chwały Bożej. Skoro Jego strój zajaśniał białością, to jak wygląda Jego chwalebna twarz? Uczniowie widzą twarzą w twarz, bezpośrednio, tę chwałę, którą pragnął widzieć Mojżesz, ale mógł ją zobaczyć tylko od tyłu (Wj 33, 18. 23). „W Nim bowiem pełnia Bóstwa zamieszkuje na sposób cielesny" (Kol 2, 9), ponieważ jest „odblaskiem chwały Boga" (Hbr 1, 3a), a nawet „odbiciem Jego istoty" (Hbr 1, 3b). Cały wszechświat jest pod-trzymywany mocą Jego słowa (Hbr 1, 3c). Jezus w przemienieniu objawia się jako centrum wszystkiego, Boga i człowieka złączonych w jedynych dziejach, niewiarygodnych, gdyby nie były poświadczone przez Mojżesza i Eliasza. Dzieje te właśnie dlatego, że są jedynymi dziejami człowieka i Boga, są historią Męki i Zmartwychwstania: są spotkaniem grzesznego człowieka z Bogiem, który go kocha.
w. 30: «Mojżesz i Eliasz». W Starym Testamencie odgrywają oni taką samą rolę jak w Nowym Testamencie aniołowie (zob. Łk 24, 4) i Dwunastu: mówią o tajemnicy Chrystusa umarłego i zmartwychwstałego, zapowiadając obietnicę i wypełnienie słowa Bożego. Mojżesz symbolizuje całe starotestamentowe Prawo, a Eliasz wszystkich proroków. Prowadzą oni dialog z Jezusem. On im odpowiada, ponieważ jest Tym, którego Prawo i proroctwa zapowiadały i oczekiwały. Oni wyjaśniają uprzednio Jego „odejście", które dopełni się w Jerozolimie, ponieważ są właśnie obietnicą i zapowiedzią tego wydarzenia.
w. 31: «Ukazali się w chwale». Mojżesz i Eliasz dopiero obok Jezusa są widziani „w chwale". W przeciwnym razie albo nie są widziani, albo nie w chwale. Bowiem chwałą Prawa i proroctwa jest posłuszny Syn, będący Słowem i doskonałym Słuchaczem Ojca. Ich „chwała" jest chwałą Jezusa, który - z drugiej strony - dopiero między nimi objawia się w „swojej chwale". Jest to chwała Boga Prawa i proroctwa, który wypełnia obietnicę i spełnia oczekiwanie. «mówili o Jego odejściu». Pismo mówi o Śmierci Jezusa i o jej znaczeniu, jakim jest właśnie „wypełnienie w Jerozolimie". Wszystkie Pisma wyjaśniają, dlaczego jest konieczne (por. Łk 24, 26. 44. 46), aby Bóg dla człowieka skończył na krzyżu! Mówią bowiem o Jego „szalonej pasji" (Cabasilas) do człowieka, o Jego trudnym poszukiwaniu ukrywającego się Adama. Krzyż jest wielką tajemnicą Jego miłości; jest punktem dojścia Jego poszukiwania i naszego zbawienia. Słowo „odejście" (gr. eksodos - przyp. red.) zostało wybrane celowo, gdyż właśnie ono używane jest dla określenia wybawienia Izraela z niewoli Egiptu (w Wj 19, 1 i Lb 22, 38 gr. eksodos tłumaczy się jako 'Wyjście' - przyp. red.). W ten sposób Śmierć Jezusa ukazana zostaje i wyjaśniona jako nowa Pascha. «w Jeruzalem». Święte miasto pojawia się tu po raz pierwszy po opisach dzieciństwa i po kuszeniu (Łk 2, 22. 25. 38. 41. 45; 4, 9). Jest to kres drogi i próby Jezusa, cel Jego podróży, w której uczestniczą uczniowie. Jest to miejsce wypełnienia, ponieważ „nie jest możliwe, aby prorok zginął poza Jeruzalem" (Łk 13, 33).
w. 32: «Tymczasem Piotra i jego towarzyszy...». Podkreślona zostaje rola Piotra, wyróżnionego pośród innych. Mimo to, jak wszystkich pozostałych, tak i jego „zmógł sen". W ogrodzie zasną wszyscy i rozbudzą się dopiero na końcu (Łk 22, 45n). Tutaj w natomiast mają otwarte oczy, gdyż zbudzili się i „zobaczyli jego chwałę". Przemienienie jest doświadczeniem wyprzedzającym Zmartwychwstanie, trwającym tyle, ile otwarcie oka ucznia na komunię Jezusa z Ojcem; ile jego trwanie z Jezusem, który się modli. Dostrzegając chwałę Jezusa i łącząc się z Jego modlitwą, uczeń kontempluje tajemnicę Boga otwartego na człowieka i rozumie Jezusa w Jego tajemnicy krzyża. To mu wystarcza do stawienia czoła takiej samej drodze. Dlatego w ogrodzie zostaną wezwani do czuwania i modlitwy (Łk 22, 40-46), kiedy On się modli. W przeciwnym razie zamiast wyjścia ku Jerozolimie, mamy ucieczkę, co podkreśla ewangelista Marek (Mk 14, 50). W otwarciu oczu i serca na Jego zjednoczenie z Ojcem widzimy „Jego" chwałę, „chwałę, z którą jako jednorodzony, pełen łaski i prawdy, ma od Ojca" (J 1, 14). Czego oko nie widziało (1 Kor 2, 9), ani Mojżesz (por. Wj 33, 2), ani Eliasz (por. 1 Krl 19, 13), a wszyscy pragnęli widzieć (por. Ps 27, 8-9): oblicze samego Boga - uczniowie mogą oglądać twarzą w twarz. Uczeń może otwarcie kontemplować oblicze tego, którego Mojżesz oglądał jedynie od tyłu, a mimo to potem sam musiał zasłonić swoją twarz, gdyż lud nie mógł znieść blasku, jaki odbijał się na jego twarzy (2 Kor 3, 13; Wj 34, 29nn). „Oglądać twarz Boga" to zbawienie człowieka, który dopiero tam osiąga samego siebie, gdyż jest obrazem i podobieństwem tego oblicza (Rdz 1, 26). „Spójrzcie na Niego, a będziecie promienieć" (Ps 34, 6). Doświadczamy przemienienia, kontemplując człowieka Jezusa w komunii z Ojcem. Kiedy patrzymy na Niego, pogrążonego w modlitwie, oglądamy Jego chwalebne oblicze. «i obydwu mężczyzn stojących przy Nim». Przypomniana zostaje stała obecność Mojżesza i Eliasza przy chwale Jezusa. O niej rozmawiali i w Nim w końcu ją osiągają, „stoją przy Nim". My też widzimy chwałę w obrębie obietnicy, którą Bóg zawarł między Mojżeszem a Eliaszem. W ciemności powinniśmy patrzeć na ich światło, które świeci w ciemności aż do świtu, gdy jutrzenka wzejdzie w waszych sercach (2 P 1, 19). Mojżesz i Eliasz stoją z Jezusem i przekazują nam światło Jego chwały, jak w nocy księżyc oświeca nas, odbijając światło słońca.
w. 33: «Gdy tamci odchodzili od Niego». Propozycja Piotra ma miejsce, gdy świat niebieski „odchodzi" od Jezusa. Uczniowie pragną zatrzymać widzialną chwałę Pana. Zawsze będą mieć pokusę zatrzymania Go, zamiast iść za Nim i dawać świadectwo aż po najdalsze krańce ziemi (por. Dz 1, 6-11). «Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy». Obecność Jezusa ukazującego chwałę Boga to jedyne miejsce, gdzie jest nam dobrze i gdzie możemy żyć i przebywać. Jesteśmy tu w domu. Gdzie indziej zawsze jesteśmy nie na miejscu. «Postawimy trzy namioty». Namiot jest symbolem obecności Boga, tak samo jak obłok w wersecie 34. W Starym Testamencie były dwa „namioty", czyli mieszkania Boga: Prawo i proroctwo, przedstawiające odpowiednio przeszłość, o której trzeba pamiętać, i przyszłość, której należy oczekiwać. Teraz ta obecność jest „teraźniejszością" w Jezusie. Ale już nie jako przeszłość czy przyszłość, lecz jako pełna realizacja wszelkiej przeszłości i pełnia wszelkiej przyszłości. Ósmy dzień w świetle swojego blasku rozrywa sen i noc uczniów. «nie wiedząc, co mówi...». Nie ma już trzech namiotów, ale tylko jeden. Ostatecznym namiotem, przybytkiem Boga, jest „sam Jezus", który idzie do Jerozolimy, by dopełnić wyjście zapoczątkowane przez Mojżesza. Jest to „namiot większy i doskonalszy, nie ręką uczyniony, czyli nie należący do tego stworzenia" (Hbr 9, 11). Jest nim „ciało" Jezusa, Syna, który przyszedł na świat, aby słuchać słowa Ojca (Hbr 10, 5-7). Ten przybytek-namiot jest jak najbardziej chwalebny: jest to sama „chwała" pomiędzy ludźmi, w której „pełnia Bóstwa zamieszkuje na sposób cielesny" (Kol 2, 9). Chwała Boża nie może być przedmiotem posiadania i nie może być zatrzymana. Dana jest tylko temu, kto słucha Jezusa i idzie za Nim Jego drogą do Jerozolimy.
w. 34: «obłok...». Obłok jest znakiem chwały Bożej. Objawienie Boga od-słania się, zasłaniając, a odsłaniając się, zasłania. Obłok jest świetlistym objawieniem ciemności krzyża. Przypomina Wj 24, 15-18; 40, 34n. Ten sam obłok zabierze Jezusa sprzed oczu Jego uczniów (Dz 1, 9). Teraz okrywa ich swoim cieniem i osłania jak Maryję, kiedy słuchając i odpowiadając „tak" na Boże wezwanie, poczęła w sobie Słowo (Łk 1, 35). Do tego obłoku „wchodzą" przez posłuszeństwo słowu Ojca, który mówi: „Jego słuchajcie!". Dlatego Piotr uzdrowi samym tylko cieniem (Dz 5, 15). Uczniów „ogarnął lęk", ponieważ jest to miejsce objawienia Boga. Mimo to wchodzą do niego, by usłyszeć głos wzywający ich do posłuszeństwa Jezusowi i pozostać z samym tylko Jezusem.
w. 35: «On jest moim Synem wybranym, Jego słuchajcie». Jest to centralny punkt przemienienia, gdzie z oglądaniem połączone jest słuchanie. Posłuszeństwo Jezusowi, który zwraca się „do wszystkich" (w. 23) wskazuje na drogę, dzięki której wszyscy możemy być między tymi trzema, którzy doszli do oglądania tajemnicy Syna. Prawdziwie „szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie" (Łk 10, 21. 23). Słuchając Jezusa, doskonałego słuchacza Ojca, stajemy się jak On. Wielkie pragnienie człowieka: „Pokaż mi swoje oblicze" jest zaspokojone, a jest zaspokojone razem z wielkim pragnieniem Boga odnośnie do człowieka: „Pozwól mi zobaczyć twoją twarz!" (Pnp 2, 14). Jego twarz jest już moją, która w słuchaniu odzwierciedla twarz Syna. «głos». Bóg, który nie ma twarzy, ma głos, który szuka twarzy. Nasz portret jest kreślony przez posłuszeństwo Jego słowu. Stajemy się bowiem tym, czego słuchamy. Twarz jest niejako pismem serca, jego wyrazem. Głos Boga wskazuje teraz na swojego Syna i w Nim rozpoznaje swój doskonały obraz. Jezus jest Jego doskonale wypełnionym Słowem. Nie jest to batqol, echo głosu Bożego, ale jest to sam Bóg, który wypowiada w Nim swoje jedyne Słowo. Jesteśmy bowiem w ostatnich dniach. Głos staje się Słowem, które się objawia jako Ojciec w Synu, łącząc zarazem Iz 42, 1 (Sługa) z Ps 2, 7 (Mesjasz) i Pwt 18, 15 (Prorok). „Umiłowany" z Mk 9, 6 jest zastąpiony „wybranym", który bardziej przypomina Iz 42, 1 i otwiera perspektywę krzyża (Łk 23, 35), na którym objawi się tajemnica powrotu posłusznego Syna do Ojca. «Jego słuchajcie». Jest to nowe Prawo. Ciało Jezusa jest ostatecznym Słowem - nowym Mojżeszem: „jego będziesz słuchał" (Pwt 18, 15). Jezus jest doskonałym obliczem Ojca, posłusznym Synem, wypełnionym Słowem pełnym miłości.
w. 36: «Po tym, jak odezwał się ten głos, Jezus został sam». Wezwanie: „Jego słuchajcie!" odnosi się do „samego Jezusa". Tylko sam Jezus, który idzie na krzyż, jest Słowem ostatecznym, którego należy słuchać. Dlatego apostoł Paweł mówi, że nie zna niczego innego, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego, oraz że widział to, czego oko nie widziało (1 Kor 2, 2. 9). „Słowo krzyża" jest bowiem mądrością i zbawczą mocą Boga (1 Kor 1, 18). Prawda Boża objawiła się w człowieku Jezusie i tylko w Nim (Ef 4, 21): „każdy duch, który wyznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, jest od Boga" (1 J 4, 2). Jego ciało trzeba już poznawać i uznawać duchowo (por. 2 Kor 5, 16). Powinniśmy słuchać Go, kiedy mówi, aby iść za Nim Jego drogą. Głos Ojca służy przede wszystkim do potwierdzenia niewiarygodnej drogi krzyża Jezusa i uczniów z wersetów 22-26. 'Tylko w ten sposób wiara uczniów jest prawdziwie wiarą według „Chrystusa Bożego", a nie szatańską wiarą człowieka (zob. Mk 8, 33). «Oni zaś zachowali milczenie». Gaśnie głos, ustaje chwała Jezusa i milczą uczniowie. Nie opowiadają nikomu o tym, co widzieli. Będą mówić po otrzymaniu w darze Ducha Świętego, aby doprowadzić wszystkich do posłuszeństwa Jezusowi, Słuchanie Jego jest namiotem, który zawiera chwałę. Kto Go słucha, ogląda twarz Ojca w Synu, która jest już odzwierciedlona we własnej twarzy. Słuchanie prowadzi do oglądania, posłuszeństwo do bycia synem Boga. Chrześcijanin, złączony ze swoim Panem - od słuchania do oglądania, od słowa do chleba, od chrztu do Eucharystii - przemienia się i wzrasta, zmierzając drogą do Jerozolimy, pielgrzymując z Nim i jak On (por. Ps 84, 8).
Przydatne cytaty
Ps 67; Pwt 34, 29-35; 18, 15; 2 P 1; Rz 8, 18-30; 2 Kor 3; Flp 3, 20n.
Tekst: wiara.pl.; medytacja: Wons. Modlitwa Ewangelią; komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Łukasza, s. 340-346.
2. Niedziela Wielkiego Postu, rok C, 2025.03.16
1. Niedziela Wielkiego Postu, rok C, 2025.03.09
I CZYTANIE Pwt 26,4-10 Wyznanie wiary ludu wybranego
Czytanie z Księgi Powtórzonego Prawa
Mojżesz powiedział do ludu:
«Kapłan weźmie koszyk z twoich rąk i położy go przed ołtarzem Pana, Boga twego. A ty wówczas wypowiesz te słowa wobec Pana, Boga swego:
„Ojciec mój, tułacz Aramejczyk, zstąpił do Egiptu, przybył tam w niewielkiej liczbie ludzi i tam się rozrósł w naród ogromny, silny i liczny. Egipcjanie źle się z nami obchodzili, gnębili nas i nałożyli na nas ciężkie roboty przymusowe. Wtedy wołaliśmy do Pana, Boga ojców naszych. Pan usłyszał nasze wołanie, wejrzał na naszą nędzę, nasz trud i nasze uciemiężenie. Wyprowadził nas Pan z Egiptu mocną ręką i wyciągniętym ramieniem wśród wielkiej grozy, znaków i cudów. Przyprowadził nas na to miejsce i dał nam ten kraj opływający w mleko i miód. Teraz oto przyniosłem pierwociny płodów ziemi, którą dałeś mi, Panie”. Rozłożysz je przed Panem, Bogiem swoim. Oddasz pokłon Panu, Bogu swemu».
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY
Ps 91 (90), 1-2. 10-11. 12-13. 14-15(R.: por. 15b)
Refren: Bądź ze mną, Panie, w moim utrapieniu.
Kto się w opiekę oddał Najwyższemu *
i w cieniu Wszechmocnego mieszka,
mówi do Pana: «Ty jesteś moją ucieczką i twierdzą, *
Boże mój, któremu ufam».
Refren.
Nie przystąpi do ciebie niedola, *
a cios nie dosięgnie twojego namiotu.
Bo rozkazał swoim aniołom, *
aby cię strzegli na wszystkich twych drogach.
Refren.
Będą cię nosili na rękach, *
abyś stopy nie uraził o kamień.
Będziesz stąpał po wężach i żmijach, *
a lwa i smoka podepczesz. Refren.
«Ja go wybawię, bo przylgnął do Mnie, *
osłonię go, bo poznał moje imię.
Będzie Mnie wzywał, a Ja go wysłucham †
i będę z nim w utrapieniu, *
wyzwolę go i sławą obdarzę». Refren.
DRUGIE CZYTANIE
Rz 10, 8-13 Wyznanie wiary prowadzi do zbawienia
Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Rzymian
Bracia:
Cóż mówi Pismo? «Słowo to jest blisko ciebie, na twoich ustach i w sercu twoim». A jest to słowo wiary, którą głosimy. Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych – osiągniesz zbawienie. Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do sprawiedliwości, a wyznawanie jej ustami – do zbawienia. Wszak mówi Pismo: «Żaden, kto wierzy w Niego, nie będzie zawstydzony». Nie ma już różnicy między Żydem a Grekiem. Jeden jest bowiem Pan wszystkich. On to rozdziela swe bogactwa wszystkim, którzy Go wzywają. Albowiem «każdy, kto wezwie imienia Pańskiego, będzie zbawiony». Oto słowo Boże.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ
Mt 4, 4b
Aklamacja: Chwała Tobie, Słowo Boże.
Nie samym chlebem żyje człowiek,
lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych.
Aklamacja: Chwała Tobie, Słowo Boże.
EWANGELIA Łk 4,1-13 Jezus przebywał w Duchu Świętym na pustyni i był kuszony
1Pełen Ducha Świętego, powrócił Jezus znad Jordanu, a wiedziony był przez Ducha na pustyni 2czterdzieści dni, i był kuszony przez diabła. Nic przez owe dni nie jadł, a po ich upływie poczuł głód. 3Rzekł Mu wtedy diabeł: «Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz temu kamieniowi, żeby stał się chlebem».
4Odpowiedział mu Jezus: «Napisane jest: „Nie samym chlebem żyje człowiek”».
5Wówczas powiódł Go diabeł w górę, pokazał Mu w jednej chwili wszystkie królestwa świata 6i rzekł do Niego: «Tobie dam potęgę i wspaniałość tego wszystkiego, bo mnie są poddane i mogę je dać, komu zechcę. 7Jeśli więc upadniesz i oddasz mi pokłon, wszystko będzie Twoje». 8Lecz Jezus mu odrzekł: «Napisane jest: „Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz”».
9Zawiódł Go też do Jerozolimy, postawił na szczycie narożnika świątyni i rzekł do Niego: «Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się stąd w dół. 10Jest bowiem napisane: „Aniołom swoim da rozkaz co do ciebie, żeby cię strzegli, 11i na rękach nosić cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień”».
12Lecz Jezus mu odparł: «Powiedziano: „Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego”».
• 13Gdy diabeł dopełnił całego kuszenia, odstąpił od Niego do czasu.
•
MEDYTACJA POŚCIĆ I MODLIĆ SIĘ SŁOWEM BOŻYM
O co proszę? O hojność i wielkoduszność w przeżywaniu Wielkiego Postu.
Będę kontemplował Jezusa, który „pełen Ducha Świętego" udaje się na pustynię. Jezus jest sam i zmaga się z trudnymi warunkami pustyni. Pości, odczuwa głód i jest kuszony.
Poproszę Jezusa, aby pozwolił mi pobyć razem z Nim i wejść w Jego przeżycia (ww. 1-2). Będę z Nim na modlitwie, w Jego zmaganiu się z głodem. Uważnie wsłucham się w Jego zdecydowany głos, którym od-powiada na pokusy Złego.
Zauważę, że szatan zaczyna kusić Jezusa w chwili Jego fizycznego i psychicznego kryzysu, gdy „poczuł głód" (w. 3). Czy nie przeżywam obecnie jakiegoś kryzysu? Czy nie mam ochoty się poddać? Wypowiem to szczerze przed Jezusem.
Zwrócę uwagę na treść trzech pokus: chęć posiadania, panowania i niezależności za wszelką cenę (ww. 3-12). W pokusach kryje się tragizm ich konsekwencji: zaspokojona żądza posiadania rodzi nieodpartą chęć panowania, ta zaś prowadzi do całkowitej niezależności i samowoli.
Jezus demaskuje diabelską logikę pokus. Stanowczo odpowiada własną logiką wartościowania: nie chce posiadać – wybiera ubóstwo, nie chce, aby Mu służono - pragnie służyć, odrzuca pychę samowystarczalności - Bóg jest jedynym Panem.
Jezus za każdym razem odpiera pokusy, przytaczając słowa Biblii (ww. 3-12). Życie Słowem Bożym staje się źródłem mądrości i mocy w pokusach. Będę się uczył od Jezusa mądrości odpierania pokus.
Będę prosił Ducha Świętego, aby wzbudzał we mnie pragnienie pustyni i wewnętrznej ciszy. Odnowię moje pragnienie modlitwy i życia Słowem Boga na każdy dzień. Będę powtarzał: „Jezu, pomóż mi przylgnąć do Twojego słowa".
KOMENTARZ
1. Przesłanie w swoim kontekście
To opowiadanie wyjaśnia, na czym polega mesjanizm Jezusa i dlaczego, wbrew powszechnym oczekiwaniom, Chrystus nie zgodził się na objęcie władzy politycznej (zob. rozmnożenie chleba: Mk 6, 45; J 6, 15), na dokonanie jakiegoś nadprzyrodzonego znaku, który zmusiłby wszystkich do uwierzenia w Niego (zob. Łk 11, 16; Mk 8, 11), ani też na kroczenie drogą ludzką (szatańską), która w celu osiągnięcia Królestwa starałaby się uniknąć krzyża (zob. Mk 8, 31-33). jest bardzo prawdopodobne, że powstało ono na podstawie zwierzeń Jezusa, który wyjaśniał swoim uczniom, że także On doznawał od samego początku takich samych pokus i oporów jak oni. W Ewangeliach opowiadanie to osiąga bardzo znaczącą wartość programową, która obejmuje całą posługę Jezusa i jej znaczenie zbawcze w świetle całej historii zbawienia. Po chrzcie, który zestawić można z przejściem przez Morze Czerwone, Jezus przemierza na pustyni szlak Izraela; ale podczas gdy cały naród podczas próby pustyni upada i umiera, On pokonuje ją i otwiera dostęp do ziemi obiecanej, którą jest Boże królestwo. Oprócz tego nawiązania do historii Izraela, pobyt Jezusa na pustyni przywołuje także na pamięć Adama, nieposłusznego „syna Bożego", który po próbie i upadku utracił raj i znalazł się na pustyni; Jezus jako nowy Adam rozpoczyna natomiast od pustyni, pokonuje tę próbę i przyprowadza na nowo do raju zatraconego człowieka (zob. Łk 23, 43). Pokusy Jezusa przypominają te, które doświadczał na pustyni Izrael, ale w życiu Jezusa są to pokusy, które wiążą się z Jego decyzją przyjęcia chrztu, a więc stania się w pełni solidarnym z braćmi w posłuszeństwie wobec Ojca. Pokusy ukazują cenę wyboru, jakiego dokonuje Jezus, kiedy utożsamia się z człowiekiem pogrążonym w grzechu i śmierci. Decyzji Jezusa o staniu się w pełni solidarnym z braćmi w posłuszeństwie wobec Ojca przeciwstawia się pokusa innej formy walki na rzecz wyzwolenia człowieka, która polegałaby na zdobyciu władzy w celu czynienia dobra. Takie działanie zanegowałoby jednak wybór, którego dokonał, przyjmując chrzest, a tym samym byłoby sprzeczne z posłuszeństwem wobec Ojca! Ten tekst wzywa nas do refleksji nad naszym postępowaniem. Przypomina nam, że łatwo jest grzeszyć nawet wtedy, kiedy wydaje nam się, że pragniemy dobra. Rozeznanie właściwej drogi postępowania nie zawsze jest czymś oczywistym i wiele razy z miłości do Chrystusa dokonujemy wyborów, które są wręcz przeciwne do Jego. W naszym życiu wystawieni jesteśmy na upadki i często upadamy. Opis pokus Jezusa wzywa nas do nawrócenia, abyśmy mogli być przez Niego usprawiedliwieni. Musimy też pamiętać, że za wybór życia płaci się całe życie. Pokus nie można przypisać jedynie do początkowego okresu życia Jezusa. Ono całe przepełnione było pokusami i walką aż do ostatniej chwili. Są dwa przeciwstawne sposoby bycia dzieckiem („Jeśli jesteś Synem..."): diabelski i Boski. Ten pierwszy polega na pragnieniu posiadania siebie, innych i Innego, kładąc ręce na życiu własnym i innych ludzi; drugi natomiast na przyjmowaniu wszystkiego jako daru od Ojca i przekazywania tego na Jego podobieństwo, powierzając własne życie w ręce innych. Pierwszy tworzy system oparty na przemocy i śmierci, drugi - na miłości i życiu. Podczas gdy ewangelista Marek w swoim dziele podkreśla, że Jezus jest nowym Adamem, który ponownie wprowadza człowieka do utraconej rzeczywistości raju, a ewangelista Mateusz ukazuje nam Jezusa jako twórcę nowego Izraela, Łukasz przedstawia Chrystusa w Jego paschalnym zwycięstwie nad szatanem. Zwycięstwo Jezusa dokonuje się przez wyrzucanie złych duchów, przez Jego cuda oraz w Jego męce. „Syn, w którym Bóg ma upodobanie" to Syn posłuszny wobec Jego słowa, który poprzez swoje posłuszeństwo pokonał zło i stworzył w historii świata przestrzeń wolną od władzy zła, w której wszyscy ludzie mogą zostać zbawieni. Te same pokusy, którym uległ Izrael, zamiast stać się nieuchronnym miejscem zatracenia, stają się teraz obietnicą zbawienia właśnie dzięki Temu, który je pokonał. Wróg, który działał w czasach Izraela, żyje i działa także we współczesnym Kościele. Jednak jego panowanie nad człowiekiem zostało złamane i pokonane przez Jezusa. W Nim osoba wierząca przechodzi przez wyłom i wkracza do dzisiaj zbawienia. Jezus, chociaż już raz zwyciężył, zwycięża także dzisiaj w wierze ucznia, który słucha Go, aby być zbawionym. Pokusy stanowią istotę codziennego życia chrześcijan. Są konieczną walką przeciwko złu i kosztem, jaki trzeba ponieść, aby czynić dobro. Mają jednakże również pozytywną wartość - są znakiem, że jest się na świecie, ale nie ze świata, oraz że przynależy się do Chrystusa Pana (zob. Hbr 12, 8; Jk 1, 2; 1 P 1, 6nn; 2 Kor 12, 10; Mt 5, 11n). Diabeł, który kusi człowieka, ma na początku tylko jedną możliwość -'może wykraść mu Słowo (Łk 8, 12), aby już nie słuchał Boga. Podobnie chce także kusić Jezusa. Ale kiedy ktoś jest posłuszny Słowu, wtedy ono zakorzenia się w jego sercu i przynosi owoce zbawienia. Z tej przyczyny diabeł kusi go potem, aby zniechęcił się i popadł w nieufność (Łk 8, 13). Skoro nie jest w stanie go zniechęcić, osłabić w Nim ducha, w drodze stara się stłamsić słowo Boga, pobudzając zatroskanie o bogacenie się i różne przyjemności, które czyni swoimi sprzymierzeńcami w walce o sprowadzenie człowieka na drogę nieposłuszeństwa (Łk 8, 14).
2. Interpretacja tekstu
w. 1: «Jezus pełen Ducha Świętego...». Na modlącego się po chrzcie Jezusa zstępuje pełnia Ducha Świętego i w tym Duchu zostaje On przyprowadzony na pustynię. Na niej właśnie formuje się naród, który wyszedł już z niewoli egipskiej, ale znajduje się jeszcze w drodze do ziemi obiecanej. To miejsce „już" a zarazem „jeszcze nie", miejsce nostalgii za przeszłością i braku nadziei na przyszłość, jałowe, suche, nienadające się do życia, gdyż jest we władaniu wroga (na pustyni każda rzecz staje się wrogiem!). Przez pustynię należy przejść, biorąc za przewodnika Słowo Boże i Jego wierność. Pustynia ze wszystkimi swoimi lękami i niebezpieczeństwami jest obrazem życia osoby ochrzczonej, którą prowadzi Duch Święty: „Ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi" (Rz 8, 14; zob. Ga 5, 18). Jezus jest pełen Ducha Świętego i „z Jego pełni otrzymaliśmy wszyscy łaskę po łasce" (J 1, 16). Duch Jezusa napełnia także nas, pozwalając nam iść razem z Nim tą samą drogą przez walkę ku zwycięstwu.
w. 2: «przez czterdzieści dni. Był tam kuszony przez diabla». Czas pobytu Jezusa na pustyni przywołuje 40 lat pobytu wędrówki przez pustynię ludu Izraela. Jest to obraz całego życia, w którym diabeł, zastawiając różne pułapki, chce nas oddzielić od Boga i od Jego obietnicy. „Synu mój, jeżeli przychodzisz służyć Panu, przygotuj się na doświadczenie", tak zaczyna się nauczanie Syracydesa (Syr 2, 1n). „Śmierć wdarła się na świat przez zazdrość diabła" (Mdr 2, 24). To on zasiał w sercu Adama podejrzenie i nieufność w dobrą wolę Boga, przywiódł go do nieposłuszeństwa i do zamknięcia się na Niego (Rdz 3). On jest głównym bohaterem istnienia zła. On jest bogiem tego świata (2 Kor 4, 4), księciem tego świata (J 12, 31; 14, 30; 16, 11), w którego rękach spoczywa wszelka władza na ziemi (141( 4, 6). Według Ap 13, 2, smok (diabeł) przekazał bestii (imperium rzymskie) „swoją moc, swój tron i wielką władzę". Zło może zakorzenić się w człowieku dzięki egoizmowi, a wzrasta na żyznym terenie nieufności, rodzącej się z kłamstwa i prowadzącej do niesłuchania Boga. Szatan, który od samego początku jest mordercą i kłamcą, pragnie zastąpić nam Boga i uczynić nas swoimi dziećmi (J 8, 44). Przeciw niemu Chrystus walczy i zwycięża. «potem poczuł głód». Pokusy używają jako przynęty trzech głównych dążeń i pragnień człowieka, które dotyczą kolejno relacji do rzeczy, do osób i do Boga. Przekonują, że świat nie może być przez nas przyjmowany jako dar, ale że gwarancją zadowolenia może być tylko posiadanie. Zachęcają do zdobycia praw własności do rzeczy, do panowania nad ludźmi i do podporządkowania sobie Boga i decydowania o tym, co jest Bożą wolą. Każdy grzech ma w sobie coś z grzechu Adama, który chce przywłaszczyć sobie dar, oddzielając go od Jego źródła.
w. 3: «Jeśli jesteś Synem Bożym...». Jezus przyszedł, aby żyjąc jako Syn, ukazać światu oblicze Ojca i dlatego w swojej misji doświadcza pokus, które dotyczą Jego ukazywania się światu jako Syn Boży. Pokusa nie neguje celu, ale dotyczy środków obranych dla jego realizacji. Jezus nie ukazuje się jako Syn przez dokonywanie cudów przynoszących korzyść Jemu samemu. Chleb jest podstawową potrzebą człowieka, jest znakiem życia. Jezus nie dostosowuje Boga do podstawowych potrzeb człowieka. W ten sposób ukazuje jak bardzo fałszywa jest alternatywa przeciwstawiająca człowieka i Boga. Czy Boga dostosować do potrzeb swego życia, czy też swoje życie do Boga? Chleb czy wola Boga? Człowiek czy Bóg? To przeciwstawienie Jezus odrzuca jako pierwszą pokusę. Z niej rodzą się wszelkie fałszywe religie, które poświęcają człowieka dla Boga, a także wszelki ateizm, który poświęca Boga dla człowieka. Przyjmując tę alternatywę, człowiek w każdym wypadku jest stracony, ponieważ traci swoją tożsamość, polegającą na byciu obrazem Boga. Źródło i zawór nie stoją wobec siebie jako alternatywa, ale razem stanowią ujęcie wody. Pierwszą i wciąż powracająca pokusą człowieka jest nieufność wobec tego, że jest on stworzeniem Boga i że wszystko, co może posiadać, otrzymuje od Boga jako Jego dar. Jest to pokusa uważania Boga za wroga i konkurenta.
w. 4: «Jezus mu odpowiedział: Napisano:... ». Jezus pokonuje pokusę, znajdując siłę w odwołaniu się do Pisma. W posłuszeństwie wobec słowa Bożego doświadcza się, iż pierwszym chlebem, źródłem życia, jest sam Bóg w swojej miłości. Słowo Boga nie jest alternatywą dla chleba, ale wręcz przeciwnie, jest jego początkiem. Podsunięcie fałszywego przeciw-stawienia wynikało z przebiegłości wroga, który chciał upadku człowieka. Jezus mówi: „Nie samym chlebem żyje człowiek", a to oznacza, że żyje on „także chlebem". Pierwszym i podstawowym chlebem jest jednak posłuszeństwo Bogu i zaufanie wobec Niego. Tylko stąd życie może czerpać światło i sens. Nie wyklucza to wcale innego chleba, ale następuje najpierw, jak cel jest przed środkami, a meta przed rozpoczęciem drogi. Ustalając ten priorytet, można pokonać diabelską alternatywę: Bóg albo człowiek. Człowiek pochodzi od Boga i jest dla Boga, ponieważ sam Bóg jest także dla człowieka i niczego mu nie odbiera, ale wręcz przeciwnie, daje mu wszystko, poczynając od samego istnienia. W ten sposób Jezus pokonuje kłamstwo, które stoi u początku podejrzliwości i nieufności, i na nowo przyprowadza człowieka na drogę posłuszeństwa. Kiedy następnie dokona rozmnożenia chleba (zob. Łk 9, 10n), nie ulegnie tej pokusie. On, słowo Boga, stanie się chlebem dla wszystkich nie przez przywilej czynienia cudu, ale przez solidarność z braćmi w posłuszeństwie wobec Ojca. Aby zapoznać się bliżej z biblijnym kontekstem tego kuszenia, warto porównać Pwt 8, 2-4; Wj 16, 2-9; Lb 11, 4-10; 1 Kor 10, 6. Po pokonaniu fałszywej alternatywy, określony zostaje cel, zasada i fundament, od którego pochodzi wszystko i ku czemu wszystko zmierza. Bóg i Jego słowo nie przeciwstawiają się człowiekowi, ale nadają sens wszystkim pozostałym rzeczom. Kiedy w modlitwie Ojcze nasz prosimy o chleb, uznajemy, że nasz powszedni chleb pochodzi od Niego, a nawet że On sam jest naszym chlebem i źródłem naszego życia.
ww. 5-7: «Następnie wyprowadził Go wysoko...». Ta pokusa dotyczy otrzymania Królestwa (wszystkie królestwa świata!) przez zdobycie władzy i zamianę myśli Bożej na dążenia człowieka. Królestwo należy się Synowi. Ale On zdobywa je nie dlatego, że lubi władzę, ale właśnie dlatego, iż jest od niej wolny. Władza wynosi Go aż na krzyż i tam On inauguruje swoje Królestwo (zob. Łk 23, 42n). Ta pokusa znowu dotyczy środków prowadzących do celu. W użytkowaniu środków wyraża się prawdziwa alternatywa - głupota lub poznanie Boga, bałwochwalstwo lub bojaźń Bo-ża. O głupocie można mówić, kiedy środki nie należą do natury celu, o bałwochwalstwie, kiedy same środki postawione są jako cel. Głupotą grzeszy się wtedy, kiedy nie pojmuje się, iż nasionko jest tej samej natury, co i drzewo, i kiedy nie umie się rozróżnić strategii działania szatana od strategii Boga. Święty Ignacy w medytacji o dwóch sztandarach (Ćwiczenia duchowne, 136-147; wyd. polskie: św. Ignacy Loyola, ćwiczenia duchowne, przeł. Jan Ożóg S1, Wydawnictwo WAM, Kraków 1996 - przyp. red.) podaje podstawowe kryterium, umożliwiające rozróżnienie mocy złego od mocy krzyża. Szatan działa, prowadząc od pragnienia bogactw do władzy i do pychy; Jezus natomiast prowadzi od pragnienia ubóstwa do uniżania się i pokory. Używanie środków nieprzyjaciela oznacza współdziałanie z nim, a jego celem jest to, aby człowiek zaczął używać środków, które służą złu. Grzeszy się bałwochwalstwem, kiedy środki stają się celem i stworzenia zajmują miejsce Boga. Bożek bowiem sam w sobie jest niczym (zob. 1 Kor 8, 4). Bałwochwalstwo pojawia się wtedy, kiedy absolutyzuje się jakąś rzeczywistość, nie zważając na Boga. Bożkiem może więc być prawo, porządek, własność, praca, produktywność, konsumpcja, przyjemność, dobrobyt, wolność, wiedza, partia, państwo, naród, Kościół, różne ideologie... Także i te dobre środki stają się negatywne, kiedy są absolutyzowane. Tworzą wtedy świat diabelskich wartości, ponieważ kiedy zostaną pozbawione swego celu, prowadzą ludzkie życie ku śmierci i bronią człowiekowi uczestnictwa w wolności Królestwa. Człowiek nigdy nie jest ateistą, jest jedynie bałwochwalcą, który absolutyzuje własne potrzeby z powodu strachu i tworzy w ten sposób świat tak bardzo różny od królestwa Boga! Dlatego szatan nie bez racji twierdzi, że wszystko znajduje się w jego rękach i może on dać to temu, kto pójdzie za jego radami. Człowiek, który utracił Boga, nie znajduje się w neutralnej strefie wolności i możliwości decydowania. Przestrzeń dzielącą go od Boga zapełnia swoimi lękami i potrzebami, które stają się jego bożkami i dążeniami, wokół których organizuje on całe swoje istnienie. Dzisiaj bardziej niż w czasach minionych mamy do czynienia z tą „kosmiczną" organizacją zła. Po wyeliminowaniu Boga, pustkę po Nim wypełniono smutkiem nicości oraz różnorakimi pożądliwościami, które nigdy nie będą mogły być zaspokojone, ale które podsycają się w nieskończoność. Człowiek, utraciwszy Tego, którego potrzebuje, absolutyzuje swoje potrzeby i czyni je niezastąpionymi bożkami. Środek, który stał się celem samym w sobie, przekręca każdą rzecz w jej dość zbliżone przeciwieństwo - prawdziwe w użyteczne, sprawiedliwe w korzystne, dobre w przyjemne, piękne w funkcjonalne, miłość w egoizm... życie w śmierć. Można dojść do tego, że jako cel postawi się nicość - zło absolutne w miejsce Boga! Popada się w nihilizm i fatalizm, wszelkie przeciwstawianie się temu ocenia się jako bezsensowne. Zło wydaje się konieczne, a nicość - nieunikniona. Można jeszcze co najwyżej szukać jak najmniejszego zła, ale zawsze się je popełnia, a ono nieustannie rośnie, aż zapełni swoją pustką każdą życiową przestrzeń.
w. 8: «Panu Bogu twemu będziesz oddawał hołd». Jedynie wtedy, kiedy człowiek oddaje się hołd Bogu, może pokonać sytuację zła. Człowiek jest tym, do czego się odnosi. Staje się swoim celem - tym, komu oddaje hołd. Jeśli boi się Boga i oddaje Mu hołd we wszystkich rzeczach, wtedy tworzy samego siebie jako obraz i podobieństwo Boga także we wszystkich rzeczach. Jeśli nie boi się i nie oddaje Mu hołdu, zatraca samego siebie w rzeczach, które adoruje i których się lęka. Początkiem mądrości jest bojaźń Pana (Ps 111, 10). Kiedy w modlitwie Ojcze nasz prosimy Boga, aby przyszło Jego królestwo i aby Jego imię było uświęcane, prosimy Go o zwycięstwo nad tą pokusą. Uwielbienie i bojaźń Boża - nie Boga instrumentalnego, ale prawdziwego Boga (zob. następne kuszenie!) - jest królestwem Boga na ziemi, ponieważ jest wolnością człowieka od wszelkich innych bożków. Odpowiedź Jezusa należy zestawić z Pwt 6, 13.
ww. 9-11: «Wtedy zaprowadził Go do Jeruzalem...». W Jerozolimie, sercu Ziemi Obiecanej, gdzie odbywa się ostateczna walka Chrystusa z szatanem, ujawnia się także ostatnia pokusa. Jest nią prowokacja Boga do uczynienia cudu, aby przekonać się, czy „aby na pewno Pan jest wśród nas?" (Wj 17, 7). Jest to zasadnicza pokusa w wierze, która polega na tym, że zamiast zaufać Jego obietnicom, wymaga się interwencji zgodnej z Jego obietnicą (zob. Ps 91, 11n), aby mieć pewność, że jest On prawdomówny! To najbardziej diabelska pokusa, zakamuflowana pod pozorem słusznych postulatów: Gdzie jest Bóg, twój Bóg?... Boże mój, Boże mój, dlaczego mnie opuściłeś (zob. Ps 42; 22 itp.). Ta pokusa wywraca do góry nogami relację człowieka do Boga. Zamiast być Jemu posłusznym, teraz ja, który już raz okazałem Mu swoje posłuszeństwo, domagam się, aby On był mi posłuszny. Najpierw ja uniżyłem się przed Nim, a teraz chcę, aby On uniżył się wobec mnie. Moja religijność i sprawiedliwość są środkiem do tego, aby wznieść się do Boga i zająć Jego miejsce. Jego słowo zamiast być prowokacją dla mnie, abym okazał swoje posłuszeństwo, staje się moją prowokacją wobec Niego, domagając się, aby On je wypełnił. Podobnie jak Adam w centrum wszystkiego stawiam zawsze moje ja, a wszystko (Bóg i Jego słowo) musi służyć dla mnie, dla mojego zbawienia. „Wybaw samego siebie" - to zdanie będzie tragicznym potrójnym refrenem tej pokusy, rzeczywistej i najbardziej absurdalnej ze wszystkich, które za-brzmią u stóp krzyża (Łk 23, 35. 37. 39). W głębi serca służy się Bogu po to, aby Nim się posłużyć dla własnych celów; prowokuje się Go w Jego obietnicy, ponieważ nie ufa się Mu. Prawdziwy Bóg jest traktowany tak samo jak bożek. Żyjący Bóg musi ugiąć się i być posłuszny w zaspokojeniu moich ludzkich potrzeb (zob. Pwt 6, 16; Wj 17, 1-17; Lb 20, 2-13; 1 Kor 10, 9; cud wody, kuszenie Ducha). Dietrich Bonhoeffer wskazuje dwa sposoby, którymi osoba wierząca może próbować kusić i prowokować Boga: a) Poprzez pewność lub religijną pychę: przyjmuję Bożą łaskę i Jego obietnicę, ale zapominam o Jego świętości i sprawiedliwości. Bóg jest dobry! Tak więc przywłaszczam sobie przebaczenie jeszcze przed popełnieniem grzechu, a z Jego dobroci czynię sobie pretekst dla mojej rozwiązłości (Jud 4). Jestem dzieckiem Boga; wraz z Chrystusem na krzyżu jestem bezpieczny, nie jestem narażony na niebezpieczeństwa i walkę! Mogę więc czynić wszystko, nawet to, co prowadzi do zatracenia! Wolność i łaska są parawanem dla grzechu; Jego świętość i sprawiedliwość zostają sprofanowane. Z tego korzenia wyrasta lenistwo w modlitwie, w posłuszeństwie wobec Słowa i w służbie braciom. Zanika we mnie bojaźń Boża. Praktycznie lekceważę Go, a On nie ma już żadnego wpływu na moje codzienne życie. Utwierdzam się w grzechu i obłudnej religijności. Dobry Bóg stał się bożkiem mojej fałszywej pobłażliwości wobec samego siebie, został ogołocony ze świętości. W ten sposób uświęcam i usprawiedliwiam swój własny grzech. Duchowa pycha doprowadziła mnie do wyzwania Boga na pojedynek i pokonania Go, używając Go jako potwierdzenie i usprawiedliwienie dokonywanego przeze mnie zła! b) Poprzez rozpacz i brak ufności w możliwość zbawienia: szanuję prawo, sprawiedliwość i świętość Boga. Tracę natomiast z oczu Jego obietnicę i jego łaskę. Żyję bez radości, ponieważ Boga nie było, nie ma i nie będzie przy mnie. Jest to pokusa krzyża. Mogę popaść w rozpacz, buntować się, przeklinać Boga, popełnić samobójstwo... albo postarać się o Jego dobroć poprzez świętość i sprawiedliwość, o którą zabiegam na przekór samemu Bogu przez autodestrukcję (przesadna asceza i aktywizm) bądź przez intensywne praktyki pobożnościowe, które mają mnie zapewnić, że Bóg jest przy mnie, ponieważ ja jestem z Nim.
w. 12: «Nie będziesz wystawiał na próbę Pana!» (Pwt 6, 16). Boga należy słuchać, a nie poddawać Go próbom. On nie musi ukazywać się w znakach, których domagam się z powodu mojego braku zaufania w Jego świętość lub ze względu na moje wątpliwości co do Jego dobroci. Moje życie może być ocalone jedynie wtedy, kiedy całkowicie będzie trwać w Nim, w Jego sprawiedliwości i łasce, w Jego dobroci, która ma moc uświęcania. Podczas gdy ja nie mogę usprawiedliwiać grzechu ani potępiać grzesznika, Bóg potępia grzech i usprawiedliwia grzesznika. W ten sposób objawia swoją dobroć i swoją świętość. O to prosimy Boga, mówiąc: „Bądź wola Twoja".
w. 13: «Gdy diabeł skończył Go kusić». Jezus dopełnia w sobie wszelkie pokusy, które mogą zamykać nas na Boga. Być może jest w tym miejscu pewna aluzja do Rdz 3, 6, gdzie Ewa dostrzega, że owoc z drzewa jest „dobry do spożycia" oraz „miły dla oka" i „nadaje się do tego, by zdobyć mądrość" (zob. trzy pożądliwości wymienione w 1 J 2, 16). Te trzy cechy owocu można zestawić z trzema rodzajami pokus, które pokonuje Jezus. On doświadcza całego zła człowieka i zwycięża je, tworząc w świecie przestrzeń wolności od Złego. «odstąpił od Niego aż do czasu». Cała działalność Jezusa zawarta jest pomiędzy walką z pokusami szatana w godzinie chrztu a czasem Męki, o którym Jezus mówi: „To jest wasza godzina i panowanie ciemności" (Łk 22, 53). Czas naszego zbawienia znajduje się między chrztem a krzyżem.
Przydatne cytaty: Ps 91; 95; Rdz 3; Pwt 8, 2-4; Wj 6, 2-8; Pwt 6, 13; Wj 32; Pwt 6, 6.
Tekst: wiara.pl; medytacja: Wons. Modlitwa Ewangelią; komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Łukasza, s. 105-111.
1 Niedziela Wielkiego Postu, rok C, 2025.03.09
8. Niedziela zwykła, rok C, 2025.03.02
I CZYTANIE1 Syr 27,4-7 Wypowiedzi człowieka ujawniają jego wartość
Czytanie z Mądrości Syracha
Gdy sitem się przesiewa, zostają odpadki, podobnie błędy człowieka przy jego ocenie. Piec poddaje próbie naczynia garncarza, a sprawdzianem człowieka jest jego wypowiedź. Jak o uprawie drzewa świadczy jego owoc, tak mowa o zamyśle serca człowieka. Nie chwal męża przed wypowiedzią, to bowiem jest próbą dla ludzi.
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY
Ps 92 (91), 2-3. 13-14. 15-16 (R.: por. 2)
Refren: Dobrze jest śpiewać Tobie, Panie Boże.
Dobrze jest dziękować Panu, *
śpiewać Twojemu imieniu, Najwyższy,
rano głosić Twoją łaskawość, *
a wierność Twoją nocami.
Refren.
Sprawiedliwy zakwitnie jak palma, *
rozrośnie się jak cedr na Libanie.
Zasadzeni w domu Pańskim *
rozkwitną na dziedzińcach naszego Boga.
Refren.
Nawet i w starości wydadzą owoc, *
zawsze pełni życiodajnych soków,
aby świadczyć, że Pan jest sprawiedliwy, *
On moją Opoką i nie ma w Nim nieprawości.
Refren.
DRUGIE CZYTANIE
1 Kor 15, 54b-58
Przez Chrystusa zwyciężamy śmierć
Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian
Bracia:
Kiedy już to, co śmiertelne, przyodzieje się w nieśmiertelność, wtedy sprawdzą się słowa, które zostały napisane: «Zwycięstwo pochłonęło śmierć. Gdzież jest, o śmierci, twoje zwycięstwo? Gdzież jest, o śmierci, twój oścień?» Ościeniem zaś śmierci jest grzech, a siłą grzechu Prawo. Bogu niech będą dzięki za to, że dał nam odnieść zwycięstwo przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa.
Przeto, bracia moi najmilsi, bądźcie wytrwali i niezachwiani, zajęci zawsze ofiarnie dziełem Pańskim, pamiętając, że trud wasz nie pozostaje daremny w Panu.
Oto słowo Boże.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ
Por. Flp 2, 15d. 16a
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Jawicie się jako źródło światła w świecie,
trzymając się mocno Słowa Życia.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA Łk 6,39-45 Z obfitości serca mówią usta
39Jezus opowiedział uczniom przypowieść:
«Czy może niewidomy prowadzić niewidomego? Czy nie wpadną w dół obydwaj?
40Uczeń nie przewyższa nauczyciela. Lecz każdy, dopiero w pełni wy-kształcony, będzie jak jego nauczyciel.
41Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a nie dostrzegasz belki we własnym oku? 42Jak możesz mówić swemu bratu: „Bracie, pozwól, że usunę drzazgę, która jest w twoim oku”, podczas gdy sam belki w swoim oku nie widzisz? Obłudniku, usuń najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka brata swego.
43Nie ma drzewa dobrego, które by wydawało zły owoc, ani też drzewa złego, które by dobry owoc wydawało. 44Po własnym owocu bowiem poznaje się każde drzewo; nie zrywa się fig z ciernia, ani z krzaka jeżyny nie zbiera się winogron. 45Dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca wydobywa dobro, a zły człowiek ze złego skarbca wydobywa zło. Bo z obfitości serca mówią jego usta».
MEDYTACJA STAWAĆ PRZED SOBĄ I BOGIEM W PRAWDZIE
O co proszę O serce wolne od obłudy i wrażliwe na prawdą.
Zwrócę najpierw uwagę na słowa, w których Jezus przestrzega mnie przed ślepym i bezkrytycznym ufaniem osobom ślepym na wartości wiary (w. 39). Im bardziej czuję się słaby i chwiejny w wierze, tym bardziej powinienem szukać doświadczonych kierowników życia duchowego. Będę pro-sił, aby Bóg stawiał na mojej drodze światłych przewodników życia..
Mądrego ucznia cechuje pokora i umiejętność słuchania. Dzięki temu będzie kiedyś jak jego nauczyciel, stanie się przewodnikiem dla innych (w. 40). Czy potrafię słuchać moich nauczycieli życia i z prostotą przyjmować ich napomnienia?
Jezus przestrzega mnie przed pychą i zarozumiałością, które sprawiają, że chętnie „naprawiam" życie innych, nie widząc poważnych słabości i grzechów własnego życia (ww. 41-42).
Jakie uczucia pojawiają się we mnie, gdy słyszę słowo Jezusa: „Obłudniku!" (w. 42). Czy i w sobie nie dostrzegam przejawów obłudy? Jakie są moje rozmowy o innych? Czy na osobistej modlitwie staram się rozmawiać z Bogiem o własnych zranieniach i grzechach, które najbardziej mnie bolą?
„Po owocu bowiem poznaje się każde drzewo" (w. 44). Modlitwa jest najlepszą drogą do poznania siebie. Poproszę Jezusa, aby pomógł mi spojrzeć w prawdzie na główne owoce mojego dotychczasowego życia: dobre i złe. Mogę namalować sobie na kartce drzewo, które symbolizuje moje życie, i wypisać na nim owoce mojego życia: dobre i gorzkie. Na koniec po-proszę Jezusa, aby był moim przewodnikiem; wyznam Mu swoje oddanie i uległość.
KOMENTARZ
1. Przesłanie w swoim kontekście
„Przykazanie" z Łk 6, 36 streszcza całą wypowiedź o miłosierdziu, ukazując je jako jedyną drogę zbawienia. Wobec możliwych i łatwych przeinaczeń wezwanie do miłosierdzia zostaje teraz potwierdzone serią analogii. Kto naucza inaczej, jest ślepym przewodnikiem (w. 39), fałszywym nauczycielem (w. 40); kto postępuje inaczej, krytykując zło innych, a nie widząc własnego, jest obłudnikiem (ww. 41-42). Przedstawione w wersetach 27-38 przykazanie miłości miłosiernej jest jedyną drogą zbawienia, ponieważ pozwala nam stać się tym, kim jesteśmy: „dziećmi Najwyższego". Kto obniża wymagania, uważając je za zbyt wzniosłe, jest ślepcem prowadzą-cym na zatracenie. Kto uważa, że zna jakieś doskonalsze zasady postępowania, jest fałszywym nauczycielem, który uczy rzeczy równie wzniosłych, co nieprzydatnych. Inne rzekome drogi zbawienia, jakimi oprócz propozycji o charakterze religijnym mogą być też metody psychologiczne, systemy ekonomiczne czy polityczne, w rzeczywistości jedynie szkodzą człowiekowi. Miłosierdzie jest najwyższym dobrem, ponieważ jest taką miłością, która potrafi w realistyczny sposób poznać zło i wziąć je na siebie. Miłosierdzie uniemożliwia głupotę i zarozumialstwo w krytykowaniu innych. Krytykę należy prowadzić tylko wobec samych siebie, by poznać własne zło i ubóstwo własnego miłosierdzia. W ten sposób wchodzi się w posiadanie „dobrego skarbu" (w. 45). Uczeń żyje tym skarbem, którym jest doświadczana przez niego charis (łaska) Boga, jaką przekazuje innym. Jedynie serce nawrócone przez miłosierdzie i ku miłosierdziu może wybawić ze zła. Człowiek urodził się po to, by kochać, i poniósł porażkę, gdyż nie kocha: jego zasadnicze pragnienie nie może rozkwitnąć, bo jest zepsute. Miłosierdzie może je wyzwolić, bo potrafi ze zła wyprowadzić dobro. Skoro miłość Boga z nicości stworzyła wszystko, to Jego miłosierdzie wybawia wszystko od zła gorszego niż nicość.
2. Interpretacja tekstu
w. 39: «czy niewidomy może prowadzić... ». Niewidomy to ten, kto nie ma światła w oczach. Wypowiedź Jezusa o miłosierdziu jest centrum słowa Bożego i przewodnikiem człowieka (zob. w. 36; Ps 119, 105; 18, 29; Prz 6, 23). Kim jest ten niewidomy, który chce być przewodnikiem dla innych? W czasach Jezusa był to faryzeusz, który miał nadzieję na zbawienie dzięki swej wiedzy i doskonałemu przestrzeganiu Prawa. Dla Łukasza jest to chrześcijanin, który osądza, potępia, nie przebacza i nie daje. Jest to ktoś, kto nie doświadczył łaski, ale rości sobie prawo prowadzenia innych drogami sprawiedliwości. Można tu mówić zarówno o pojedynczych niewidomych, którzy chcą przewodzić wspólnocie, jak też o samej wspólnocie, która nie oświeca już świata, do którego została posłana, gdyż zamiast zbawiać go, osądza — jest światłem, które stało się ciemnością (Łk 11, 35), solą, która utraciła swą właściwość (Łk 14, 34). Cechą niewidomego jest to, że nie może poruszać się, choć jego narząd ruchu jest sprawny. Rzeczywistość obraca się przeciwko niemu i wyrządza mu zło. W ten sposób ten, kto nie doświadczył miłosierdzia, nie zna sensu życia i nie potrafi obrać właściwego kierunku. Porusza się na ślepo i zderza się z tym, co go otacza, zadając sobie ból. Jak światło było początkiem stworzenia, tak miłosierdzie jest początkiem ponownego stworzenia, które jest na tyle potężne, że przywraca dobro nawet temu, co jest złe. Fundamentalną ślepotę mamy wtedy, gdy nie uznajemy, że potrzebujemy miłosierdzia Ojca. Jan mówi: „Gdybyście byli niewidomi, nie mielibyście grzechu; ponieważ jednak teraz stwierdzacie: «Widzimy», trwacie w grzechu" (J 9, 41). Niewidomym jest uczeń, który nie doświadczył miłosierdzia Boga wobec siebie w Jezusie, opisanego w wersetach 27-38. Dlatego w jego działaniu nie ma miłosierdzia i on prowadzi na zatracenie siebie i tych, którzy wchodzą w zasięg oddziaływania jego zła. Niewidomymi są więc ci, którzy są „sprawiedliwi" według Prawa. Są niczym Paweł „nienaganny", który musi nawrócić się na łaskę Jezusa (Flp 3, 3-14). Powalony na ziemię i ociemniały otrzyma namacalny znak swej ślepoty wewnętrznej i swej potrzeby przewodnika (Dz 9, 8). W rzeczywistości nikt z nas nie może być przewodnikiem innego człowieka. Wszyscy jesteśmy niewidomi, pozbawieni łaski i źli. Do zbawienia prowadzi jedynie Mistrz miłosierdzia. On jest Prawdą, która zstąpiła pomiędzy nas i stała się naszą Drogą, prowadzącą do Życia. A tak jak lustro odbija słońce, tak każdy z nas może być światłem dla drugiego w takiej mierze, w jakiej dotkną do promienie miłosierdzia. Uczeń przyjmujący dobro i charis Boga w Jezusie potrafi dawać świadectwo „aż po krańce ziemi" (Dz 1, 8).
w. 40: «Uczeń nie jest większy od nauczyciela...». Jezus nauczył nas, co należy czynić. Natomiast uczeń zamiast iść za Jego słowem i przykładem, przez zapomnienie, głupotę i zarozumiałość, próbuje chodzić innymi drogami, które uważa za doskonalsze. Zmylony ciemnościami uważa, że jest oświecony. Ale wie, że jak księżyc nie może mieć więcej światła niż słoń-ce, tak i on nie może wiedzieć więcej niż Mistrz. Dla wspólnoty Łukasza to domniemane większe światło polegało być może na rzekomych objawieniach prywatnych czy wiedzy egzoterycznej, które mogły podawać się za alternatywy czy uzupełnienia oraz doskonalsze drogi zbawienia. Dziś człowiek tak jak wówczas jest specjalistą od wymyślania dróg zbawienia: duchowych, psychologicznych, ekonomicznych, politycznych i społecznych. Czasami tworzy sobie jakieś mieszanki, które łączą po trochu to wszystko. New Age istnieje zawsze, w każdej epoce! Jednakże to poszukiwanie jest puste i daremne, ponieważ zbawienie to nic innego, jak miło-sierdzie Ojca w ciele Jezusa. Jest to wydarzenie, a nie ideologia czy oświecenie! Cała reszta przyczynia się do zbawienia lub jemu przeszkadza w takiej mierze, w jakiej nosi lub nie pieczęć miłosierdzia. Najsilniejszą pokusą człowieka, który z konieczności szuka zbawienia, jest brak zaufania do Boga i poszukiwanie nowych dróg, właśnie dlatego że brakuje mu ufności. Pokusa „zbawienia siebie" i nieakceptowania zbawienia jako miło-sierdzia Ojca, który dokonuje zbawienia w rzeczywistej nędzy naszego życia, zostaje jak refren trzykrotnie powtórzona przez ludzi zwracających się do ukrzyżowanego Jezusa (1,1( 23, 35. 37. 39). Uczniem oświeconym jest ten, kto wie, co uczynił i powiedział jedyny Mistrz, i próbuje robić to samo. To ten, komu On umył nogi, stając się jego niewolnikiem miło-sierdzia. Mając świadomość tego, co uczynił mu jedyny Mistrz, teraz czyni to samo swoim braciom (J 13, 17), dając dar, który sam otrzymał, i od-bijając światło, które jego samego oświeciło. Werset ten wzywa nas, abyśmy dobrze poznali Mistrza i stali się uczniami dobrze przygotowanymi, podobnymi do Niego. Słuchając Jego słów, stajemy się niczym On, dziećmi Najwyższego. Trzeba bardzo uważać, aby nie dodawać niczego ani nie interpretować Ewangelii poza tym czy ponad to, co objawił Jezus. Chociaż czasami mogłoby się nam wydawać, że domaga się tego zdrowy rozum, w rzeczywistości jest to zwykła arogancja ucznia głupiego i zakłamanego. Powiedzenie Jezusa „uczeń nie jest większy od nauczyciela" nabiera w pełni znaczenia, kiedy uwzględni się, że w czasach Jezusa nauka nie oznaczała poszukiwania czegoś nowego - inaczej niż dzisiaj, kiedy od ucznia wymaga się, aby napisał coś więcej od tego, co sam otrzymał od swojego mistrza! - ale polegała na przekazywaniu tego, co dawne, na poznawaniu tradycji zawierającej mądrość zgromadzoną przez poprzedników. W takim przypadku nikt oczywiście nie zna przeszłości ponad to, co mu zostało przekazane. Odnosi się to zwłaszcza do poznania Boga, ponieważ to właśnie Jezus jako jedyny objawia Ojca, którego nikt nigdy nie widział (J 1, 18). Ileż desperackich i rozpaczliwych prób czyni człowiek, poszukując innych dróg zbawienia! Podobny jest do rozbitka na morzu, który daremnie czeka na szalupę ratunkową, a jednocześnie ignoruje i odsyła posyłane po niego helikoptery!
ww. 41. 42a: «drzazga - belka». Nawet jeśli nie rościmy sobie pretensji do tego, że wiemy coś więcej albo mniej, niż powiedział Jezus, istnieje pewien subtelny sposób bycia „fałszywym nauczycielem", polegający na tym, że powtarzając dokładnie to samo, co On powiedział, odnosimy treść Jego nauczania do innych, ale nie do siebie! Zamiast osądzać samych siebie (w. 42a), posługujemy się wezwaniem do miłosierdzia, aby osądzać innych, którym go brakuje (w. 41). Jest to błąd instynktowny i wspólny dla wszystkich. Bezpośrednim rezultatem jest tu naciśnięcie wyłącznika i zgaszenie światła miłosierdzia. Boże zbawienie zamienia się w potępienie innych przeze mnie, a zatem potępienie mnie, który właśnie dlatego że potępiam, okazuję się bez miłosierdzia! W ten sposób Słowo, które powinno zbawiać, wyrządza jedynie szkody, bo zamiast prowadzić mnie do nawrócenia, staje się ono dla mnie narzędziem odwetu wobec drugiego człowieka. Biblia jest księgą, która służy do bicia się w piersi, nie do bicia innych po głowie. Retoryczne i stanowcze pytania Jezusa odsłaniają śmieszność żądania. To tak jak gdyby w mroźną zimę ktoś całkowicie nagi, ale w czapce z nausznikami, zwracał się do kogoś w futrze i w czapce bez nauszników: „Nie jest ci zimno w takiej czapce?". Jeżeli ja, mając rację, „sprawiedliwie" osądzam brata, to zło, za które go potępiam, chociażby było bardzo poważne, jest drzazgą wobec zła wyrządzanego przez krytykowanie brata i osądzanie go. Kiedy krytykuję i potępiam, moje serce nie zna miłosierdzia - jestem złym i kolczastym drzewem o trujących i zgniłych owocach. Moje oko powinno być zawsze zwrócone na dziesięć tysięcy darowanych mi talentów, a nie na sto denarów, które ktoś mi jest winien (Mt 18, 23nn). Kiedy patrzę na mój dług, już nie jestem niewidomy, bo dostrzegam użyte wobec mnie miłosierdzie. Światło mojego oka jest wtedy w stanie oświecić także niewielką ciemność drugiej osoby. Ale jeżeli patrzę na zło drugiego, wraz z nim osądzam i potępiam siebie, ponieważ „jaką miarą mierzycie, taką i wam odmierzą" (w. 38b; por. Mt 7, 2). Wtedy z mojej winy obydwaj wpadamy do rowu: ja - do rowu potępienia, on - do rowu bycia potępionym. Kiedy osądzam, jestem odpowiedzialny za zatracenie moje, ale także i brata, który nie znajduje miłosierdzia! Dzieje się tak jak z dłużnikami z Mt 18, 23nn: obydwaj kończą w więzieniu z powodu braku miłosierdzia wobec zadłużonego brata. Prawdziwym grzechem jest nie tyle popełniane zło, ile brak miłosierdzia. Moje osądzanie poważnej winy bez miłosierdzia jest zawsze o wiele cięższe niż sama wina. Kto widzi drzazgę innych, sam posiada belkę. A kto ma belkę w oku, jest martwy!
w. 42b: «Obłudniku...». Krytykę, w której posługujemy się prawdą, aby tryumfować nad innymi, trzeba zastąpić samokrytyką. W ten sposób odkryjemy, że tak samo jak inni potrzebujemy miłosierdzia. Ono uzdrawia nas ze ślepoty i sprawia, że jesteśmy w stanie usunąć drzazgę z oka brata w taki sam sposób, w jaki została usunięta belka z naszego oka. Miłosierdzie bowiem leczy zło innych i wybawia od własnego! Jeśli postępuję inaczej, nie poznałem Boga. Mam w oku belkę, która uniemożliwia mi widzenie. Jestem ślepcem pogrążonym w ciemnościach domniemanej sprawiedliwości bez przebaczenia. Jestem obłudnikiem! Słowem tym Jezus piętnuje wielki grzech: grzech Adama, który chciał zająć miejsce Boga; grzech faryzeusza, który szuka własnej chwały i samozbawienia. Obłuda nie polega na udawaniu, ale na poszukiwaniu we wszystkim pierw-szych miejsc i stawianiu siebie w środku wszystkiego. W ten sposób stawiamy swoje Ja w miejscu Boga. W teatrze greckim obłudnik to bohater odpowiadający chórowi. Ewangelista Łukasz podaje nam jaskrawe przed-stawienie tego grzechu u faryzeusza, który uważa się za sprawiedliwego - i taki jest! - i dziękuje Bogu... gardząc grzesznikiem (Łk 18, 9nn). Przytaczając tę przypowieść Jezusa, Ewangelista proponuje uczniowi, aby utożsamił się z faryzeuszem i razem z celnikiem uznał się za grzesznika, aby tak jak on wyszedł usprawiedliwiony przez Boże miłosierdzie. Werset ten zabrania krytyki i wyklucza ją jako sposób braterskiego upomnienia. Upomnę samego siebie, nie drugiego! Jedynym możliwym upomnieniem drugiego w taki sposób, by nie utwierdził się w złu, jest moje dobre oko przebaczenia i miłosierdzia. Ale to wszystko wynika ze znajomości mojego zła i z akceptacji, którą ofiaruje Bóg. Jeżeli druga osoba czuje, że jej przebaczono czy darowano, może chodzić. W przeciwnym razie zamyka się w złu, a ja za to odpowiadam. Także Mateusz przed upomnieniem braterskim (Mt 18, 15nn) stawia bezwarunkową akceptację (przypowieść o zaginionej owcy Mt 18, 12nn). Inne postępowanie to bycie niewidomymi przewodnikami innych niewidomych, którzy cedzą komara, a połykają wielbłąda (Mt 23, 24). Osądzać innych i usprawiedliwiać siebie to poważny grzech ślepoty, który uniemożliwia poznanie własnego zła i poznanie Boga. To podwójne poznanie możemy osiągnąć jedynie przez miłosierdzie. Od ucznia wymaga się, by pozbył się własnej belki, która przyprawia go o ślepotę. Nie może uważać się za sprawiedliwego, który nie potrzebuje miłosierdzia! W taki sposób złe drzewo zostaje uzdrowione u korzenia i wówczas jest w stanie usunąć drzazgę z oka brata. Nie za pomocą skomplikowanej operacji okulistycznej, ale po prostu swoim dobrym okiem: widzi dobrze i czyni dobrze, komunikując doświadczenie dobroci. Ja przebaczam drugiemu człowiekowi, tak jak i mnie przebaczono! Moje oko wobec drugiego jest takie samo, jak oko Boga wobec mnie! Ważne jest odnotowanie rzeczywistego paradoksu miłosierdzia: wielkość grzechu, jaki odkrywam w sobie, będzie zasługą do otrzymania Bożego miłosierdzia. Im kto jest większym grzesznikiem, tym bardziej zasługuje na miłość miłosierną. I jakim doświadczam Boga wobec siebie, takim jestem wobec drugiego.
1. Przesłanie w swoim kontekście
Wersety 39-42 mówiły o cechach fałszywych nauczycieli: ślepi na miłosierdzie (w. 39), pretensjonalni (w. 40), surowi sędziowie wobec innych i wyrozumiali wobec siebie (w. 41), uważają, że nie potrzebują przebaczenia (w. 42). Teraz jest mowa o drzewie, na którym wyrasta to zło. Jest nim serce człowieka, którego dobro czy zło poznaje się po owocach. Dobro lub zło owocu jest kryterium rozeznania dobra lub zła drzewa. Zostało to powiedziane nie po to, by nauczyć się oceniać i potępiać po uczynkach innych ludzi, ale siebie samych. W ten sposób staniemy się gotowi do przyjęcia przebaczenia Bożego i będziemy potrafili tak samo postępować z innymi. Nasze zło wobec innych jest brakiem miłosierdzia. Jest to zgniły pęd naszego złego drzewa. Fundamentalnym złem jest zaślepione oko, które nie widzi własnego zła i nie odczuwa potrzeby miłosierdzia. Niewidome oko jest obrazem serca pogrążonego w ciemnościach. Takie serce nie widzi dobra, wszędzie dostrzega zło i tak samo też postępuje: Ma dłoń napełnioną owocami o zapachu śmierci. Zachodzi ścisły związek między okiem, sercem i dłonią — początkiem dobrego lub złego postępowania jest serce pełne miłosierdzia lub puste; a początkiem miłosierdzia w naszym sercu jest oko, będące jego oknem, które dostrzega naszą nędzę i pozwala dotrzeć do naszego serca światłu. Początkiem dobra jest zatem nasze oko-serce otwarte na nasze zło i wzruszone otrzymanym miłosierdziem. Miłosierdzie wybawia od zła i stwarza dobro. Znałem człowieka głuchego na wszelkie złe słowo, który na wszystko, co dobre, miał bardzo wrażliwy słuch. Zło wygasało w nim, a dobro rozjaśniało go. Miał wrażliwość selektywną. Natomiast złe serce odczuwa tylko zło: dostrzega zło dziejące się wokół niego i wydaje owoce jeszcze gorszego zła; jest pasożytniczą ofiarą zła, a jednocześnie źródłem jego zwielokrotnienia. Największym wyzwaniem dla ucznia jest to, by uznać się za drzewo złe o zgniłych owocach. Taka szczerość pozwoli mu na to, by nie był niewidomy na własną ślepotę (por. J 9, 41). Kto szczerze postrzega siebie, dostrzega swoje zło i potrzebę miłosierdzia. Jest to jedyny warunek uzdrowienia. Jezus, miłosierdzie Ojca, dokonuje sądu, dzięki któremu niewidomi widzą, a widzący stają się ślepcami (J 9, 39). Przed Nim człowiek może odkryć swój grzech bez obawy i bez wstydu, ponieważ czuje, że mu przebaczono. Niewidomy, który został w końcu uzdrowiony, widzi swoją nędzę wypełnioną Bożym miłosierdziem. Poznaje siebie jako kogoś nieskończenie umiłowanego przez Boga i poznaje Boga jako Tego, który kocha nieskończenie. Poznaje siebie jako grzesznika i Boga jako swego Zbawiciela. Na zalążkach swoje-go kwiatostanu zła widzi zaszczepione dobre drzewo, które wyda dobre owoce. Uznanie swojego złego serca, które zgromadziło ogromny kapitał zła życia, to zaszczepienie, które czyni ze mnie dobre drzewo. To nawiązanie komunii z Tym, który przebacza, i z braćmi, którym dzięki temu ja też przebaczam. Tak więc ten fragment Ewangelii nawołuje do rozeznawania i uznania prawdy naszego kłamstwa przed Bogiem. Wzywa nas, abyśmy bez obawy wystawili przed Jego okiem naszą lękliwą nagość. Po naszych owocach śmierci możemy z łatwością uznać się za złe drzewo. Tym samym jesteśmy gotowi, aby przyjąć Jego przebaczenie, i akceptujemy jedyne dobre drzewo -drzewo miłosierdzia Ojca, którym jest krzyż Jego Syna, wydanego za nas. Poznanie mojego grzechu w tym świetle czyni mnie w końcu solidarnym z Ojcem i z braćmi.
2. Interpretacja tekstu
w. 43: «Nie jest dobre to drzewo...». Moje postępowanie wypływa z tego, kim jestem; owoc określa jakość drzewa. Jak figowiec nie musi wysilać się, aby zrodzić figi - nie może przecież wydać żadnych innych owoców! - tak i ja daremnie będę się wysilać, by wydać dobre owoce, jeżeli jestem zły. Problem w tym, jakim jestem drzewem. Istnieją bowiem drzewo uśmiercające i drzewo ożywiające. Kłamstwo węża sprawiło, że zjedzony został owoc z drzewa Bożej mocy (Rdz 3, 6nn), które stało się dla nas drzewem śmierci. Słowo prawdy wywyższone na krzyżu stało się dla nas drzewem życia leczącym z wszelkiego zła i dającym zawsze dobre owoce (Ap 22, 1n). Drzewu śmierci przeciwstawione zostaje drzewo życia. Ale paradoksalnie jest to jedyne drzewo, gdyż krzyż jest zarazem naszym grzechem i naszym miłosierdziem! Przedtem wydawało kwiaty zła i zgniłe owoce śmierci: lęk, wstyd popychający do ukrywania się, nagość, brak odpowiedzialności, panowanie oraz ciernie i osty - alienacja od Boga, od siebie, od innych i od rzeczy (por. Mk 7, 21nn; Rz 1, 29nn; Gal 5, 19nn). Teraz kwitnie łaską i miłosierdziem i wydaje owoce Ducha Pana, który wstąpił do nieba. Kto przygląda się drzazdze (karfos), nie ma takiego owocu (karpos). Gdyż tym owocem, który czyni nas podobnymi do Boga (por. ww. 35. 36), jest miłosierdzie. Jest ono udzielone temu, który widząc belkę we własnym oku i wiedząc, że jest niewidomy, woła o Boże miło-sierdzie dla siebie.
w. 44: «Każde drzewo poznaje się po jego owocach... ». Po moich uczynkach poznaję, czy jestem starym drzewem wydającym owoce śmierci. Oczywiście nie jestem drzewem „figowym" (zob. Łk 13, 6-9), drzewem, które daje cień dla domu: nie mam bowiem domu, gdzie mógłbym zamieszkać, dopóki przebywam poza Bożym miłosierdziem. Dla mnie Słowo padło między ciernie - troski, bogactwo i przyjemności (Łk 8, 14) - które uniemożliwiają mi życie Jego darem. Nie zamieszkuję Jego obietnicy, ale raczej żyję na mojej ziemi alienacji, która wydaje ciernie i cierpienia (Rdz 3, 18!). Przebywam jeszcze w świecie nieposłuszeństwa, w jego kryteriach i niepokojach. Na moich cierniach nie wyrosną figi. Nie wyrosną tez winogrona. Winogrona i wino przedstawiają pełnię daru ziemi obiecanej, dokonany akt zamieszkania w niej w pokoju, pracowitości, obfitości, miłości i radości. Winogrona nie mogą bowiem pochodzić z głogu. Ta przypowieść Łukasza nawiązuje do Mojżesza (Łk 20, 37; Dz 7, 30. 35). Krzew gorejący (Wj 3, 2) był miejscem objawienia się JHWH, które swój szczyt osiągnęło w darze Prawa. Zbawienia ostatecznego nie można jednak osiągnąć na drodze Prawa, bowiem objawia ono uczynki cielesne i zamiast dawać zbawienie, głosi zatracenie. Pełnię życia, symbolizowaną przez winogrona, zebrać można jedynie i obficie we krwi Chrystusa - jest ona całkowitym darem miłosierdzia Bożego, „nowym Przymierzem" (Łk 22, 20), gdzie wszyscy mogą poznać, kim jest Pan (Jr 31, 31-34). On bowiem jest „prawdziwym życiem" (J 15, 1nn) i tylko ten, kto jest z Nim złączony, może wydać owoc życia i radości, ponieważ „beze Mnie nic nie możecie uczynić" (J 15, 5). Figi i winogrona - owoce mieszkańców ziemi Bożej - to dary Ducha Świętego, które wypływają nie z naszej sprawiedliwości, ale z jego łaski wobec nas i dojrzewają na drzewie Jego miłosierdzia, którym jest krzyż Jezusa. Werset ten prowadzi nas poprzez zbadanie naszych owoców do przyznania, że potrzebujemy zaszczepienia w nas „gałązki z pnia Jessego" (Iz 11, 1-10; 4, 2). Życie Bożym przykazaniem z wersetów 27-38, czyli wydawanie dobrych owoców, będzie naturalnym rezultatem tego zaszczepienia.
w. 45: «Dobry człowiek z dobrego skarbca swojego serca...». Początek dobra czy jego brak leży nie w rzeczach, ale w sercu. Jeżeli zostało ono uzdrowione, przyniesie owoce miłosierdzia i potrafi zło obrócić ku dobru. Jest bowiem wypełnione charis (łaska) Boga w Chrystusie i żyje tym skarbem, który jest „dobrym skarbem serca". W przeciwnym razie pozostaje kapitałem podłości, powiększanym przez doznane niesprawiedliwości i zwielokrotnianym przez dokonane. Życie staje się coraz bardziej podziałem dywidend zła, które narasta geometrycznie; każdy otrzymuje w nim swoje akcje, udziały i odsetki. Także i tu nie chodzi o to, aby przynosić dobre owoce w miejsce złych. Moje serce rzeczywiście rodzić może jedynie głóg i ciernie. Chodzi o to, by w miejsce serca kamiennego przyjąć serce cielesne (Ez 36, 26), w którym jest zapisane Boże prawo miłosierdzia (Jr 31, 33n). «jego usta mówią przecież to, czym jest przepełnione serce». Pierwszym owocem serca są nie uczynki, ale słowa. Usta poprzedzają rękę, a słowo uprzedza czyn, czyniąc go nieludzkim, ludzkim lub Bożym. Słowo miłosierdzia powinno wejść przez ucho do serca i uzdrowić je. Wówczas będę mieć dobre oko i dobre słowo i przyniosę owoce miłosierdzia. Język jest niczym ster człowieka i przewodzi wszystkim jego relacjom. Może ożywiać albo uśmiercać, a zabija bardziej niż miecz. Dzięki niemu człowiek porozumiewa się z innymi i przyjmuje ich lub wznosi mur i odrzuca (Jk 3, 1 - 4, 12).
Tekst: wiara.pl.; medytacja: Wons. Modlitwa Ewangelią; komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Łukasza, s. 209-212.214-216.
8. Niedziela zwykła, rok C, 2025.03.02
7. Niedziela zwykła, rok C, 2025.02.23
I CZYTANIE 1 Sm 26, 2. 7-9. 12-13. 22-23 Dawid oszczędza Saula
Czytanie z Pierwszej Księgi Samuela
Saul wyruszył ku pustyni Zif, a wraz z nim trzy tysiące doborowych Izraelitów, aby wpaść na trop Dawida na pustyni Zif.
Dawid wraz z Abiszajem zakradli się w nocy do obozu; Saul właśnie spał w środku obozowiska, a jego dzida była wbita w ziemię obok głowy. Ab-ner i ludzie leżeli uśpieni dokoła niego. Rzekł więc Abiszaj do Dawida: «Dziś Bóg oddaje wroga twojego w twe ręce. Teraz pozwól, że przybiję go dzidą do ziemi, jednym pchnięciem, drugiego nie będzie trzeba». Dawid odparł Abiszajowi: «Nie zabijaj go! Któż bowiem podniósłby rękę na pomazańca Pańskiego, a nie poniósł kary?»
Wziął więc Dawid dzidę i bukłak na wodę od wezgłowia Saula i poszli sobie. Nikt ich nie spostrzegł, nikt o nich nie wiedział, nikt się nie obudził. Wszyscy spali, gdyż Pan zesłał na nich twardy sen.
Dawid oddalił się na przeciwległą stronę i stanął na wierzchołku góry w oddali, a dzieliła go od nich spora odległość.
Wtedy Dawid zawołał do Saula: «Oto dzida królewska, niech przyjdzie który z pachołków i weźmie ją. Pan nagradza człowieka za sprawiedliwość i wierność: Pan dał mi ciebie w ręce, lecz ja nie podniosłem ich przeciw pomazańcowi Pańskiemu».
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY
Ps 103 (102), 1b-2. 3-4. 8 i 10. 12-13 (R.: por. 8a)
Refren: Pan jest łaskawy, pełen miłosierdzia.
Błogosław, duszo moja, Pana, *
i wszystko, co jest we mnie, święte imię Jego.
Błogosław, duszo moja, Pana *
i nie zapominaj o wszystkich Jego dobrodziejstwach. Refren.
On odpuszcza wszystkie twoje winy *
i leczy wszystkie choroby.
On twoje życie ratuje od zguby, *
obdarza cię łaską i zmiłowaniem. Refren.
Miłosierny jest Pan i łaskawy, *
nieskory do gniewu i bardzo cierpliwy.
Nie postępuje z nami według naszych grzechów *
ani według win naszych nam nie odpłaca. Refren.
Jak odległy jest wschód od zachodu, *
tak daleko odsuwa od nas nasze winy.
Jak ojciec lituje się nad dziećmi, *
tak Pan się lituje nad tymi, którzy cześć Mu oddają. Refren.
DRUGIE CZYTANIE
1 Kor 15, 45-49 Chrystus nowy Adam
Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian
Bracia:
Stał się pierwszy człowiek, Adam, duszą żyjącą, a ostatni Adam duchem ożywiającym.
Nie było jednak wpierw tego, co duchowe, ale to, co ziemskie; duchowe było potem. Pierwszy człowiek z ziemi – ziemski, Drugi Człowiek – z nieba. Jaki ów ziemski, tacy i ziemscy; jaki Ten niebieski, tacy i niebiescy.
A jak nosiliśmy obraz ziemskiego człowieka, tak też nosić będziemy obraz Człowieka niebieskiego.
Oto słowo Boże.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ
J 13, 34
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Daję wam przykazanie nowe, abyście się wzajemnie miłowali,
tak jak Ja was umiłowałem.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA Łk 6,27-38 Przykazanie miłości nieprzyjaciół
27Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Powiadam wam, którzy słuchacie: Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; 28błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają. 29Jeśli cię kto uderzy w policzek, nadstaw mu i drugi. Jeśli zabiera ci płaszcz, nie broń mu i szaty. 30Dawaj każdemu, kto cię prosi, a nie dopominaj się zwrotu od tego, który bierze twoje. 31Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie.
32Jeśli bowiem miłujecie tych tylko, którzy was miłują, jakaż za to należy się wam wdzięczność? Przecież i grzesznicy okazują miłość tym, którzy ich miłują. 33I jeśli dobrze czynicie tym tylko, którzy wam dobrze czynią, jaka za to należy się wam wdzięczność? I grzesznicy to samo czynią. 34Jeśli pożyczek udzielacie tym, od których spodziewacie się zwrotu, jakaż za to należy się wam wdzięczność? I grzesznicy pożyczają grzesznikom, żeby tyleż samo otrzymać.
35Wy natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając. A wasza nagroda będzie wielka i będziecie synami Najwyższego; ponieważ On jest dobry dla niewdzięcznych i złych. 36Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. 37Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. 38Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, ubitą, utrzęsioną i wypełnioną ponad brzegi wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie».
MEDYTACJA PRZEBACZYĆ KRZYWDZICIELOM
O co proszę: O serce wolne od urazy i zdolne przebaczyć każdą krzywdę.
Słowa Jezusa z Ewangelii są bardzo wymagające. Dlatego na początku poproszę o duchową moc i męstwo potrzebne do przyjęcia Jego wezwania.
Pomyślę w sercu o wszystkich, których bardzo kocham, którzy obdarzają mnie czystą miłością i z którymi najchętniej przebywam. Powierzę ich Bogu i podziękuję za ich przyjaźń.
Wsłucham się uważnie w słowa Jezusa o miłości nieprzyjaciół (ww. 31-36). Czy nie przebywam jedynie w gronie wybranych, którzy dają mi poczucie bezpieczeństwa?
Co czuję, gdy słyszę słowa Jezusa: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą" (w. 27)? Czy nie ma we mnie wewnętrznego oporu? Powiem Jezusowi o moich odczuciach.
Przywołam na pamięć, wszystkich, których nie lubię, nie akceptuję i niechętnie z nimi przebywam. Kto to jest? Wymienię ich po imieniu przed Bogiem. Jakie uczucia najbardziej przeszkadzają mi ich kochać?
Spróbuję wypowiedzieć krzywdy, zranienia i cierpienia, których doświadczam od moich nieprzyjaciół. Czy potrafię im przebaczyć?
Będę prosił Jezusa, aby pomógł mi przekraczać doznane zranienia i krzywdy. Zawierzę Mu wszystkich moich krzywdzicieli. Odmówię w ich intencji swoją ulubioną modlitwę.
KOMENTARZ
1. Przesłanie w swoim kontekście
W błogosławieństwach-lamentach widzieliśmy postępowanie Boga, który obdarza ubogich łaską i miłosierdziem. Teraz przyjrzymy się postępowaniu ludzi, którzy przyjęli Jego łaskę i miłosierdzie. W ślad za każdym nakazem idzie wskazówka, która mówi, jak ukochał mnie Bóg w Jezusie. Są to słowa ściśle autobiograficzne. On sam jako pierwszy wykonał to, co powiedział. Fragment ten ma za zadanie przypomnieć, jak Bóg mnie kocha, żebym uznając się za grzesznika obdarowanego łaską, uczynił z tej łaski źródło mojego nowego życia. Zatem fragment ten objawia, kim jest dla mnie Bóg, kim ja jestem dla Niego i kim mam być dla innych. Po pierwsze, pozwala mi poznać, kim Bóg jest dla mnie. W Jezusie objawia mi się oblicze Boga, który mnie kocha, gdy ja jestem Jego nieprzyjacielem; wyświadcza mi dobro, gdy ja Go nienawidzę; błogosławi mnie, gdy ja Go przeklinam; wstawia się za mną, gdy ja Go morduję. Dla mojego zbawienia jest gotowy wycierpieć ode mnie wszelkie zło; ja Go odzieram, a On okrywa moją nagość; udziela mi nawet tego, o co nie śmiem prosić, i nie żąda zwrotu tego, co mu ukradłem. Zaprawdę Jego miłość do mnie kazała Mu zrobić o wiele więcej niż dwa tysiące kroków - pokonał nieskończoną drogę! On z wyrozumiałością zstępuje w przepaść mojego grzechu. Po drugie w tej miłości do mnie objawia mi, kim ja jestem dla Niego. Choć jestem Jego nieprzyjacielem, nienawidzę Go, złorzeczę Mu, zapieram się Go, zwalczam, odzieram, okradam, On obdarza mnie swoją miłością. Na mnie, który przyjmuję taką postawę, wylewa swoją miłość i obdarowuje mnie łaską swojego miłosierdzia. Poznać Boga w Duchu Świętym to doświadczyć i poznać miłość Bożą do mnie, grzesznika, która objawia się w Chrystusie. Oto czym jest zbawienie. Dopiero po trzecie słowa te objawiają mi, kim mam być dla innych - mam być bratem, tak jak Jezus, który jest Synem Jego i mojego Ojca. To, co On uczynił dla mnie, staje się nakazem, żebym był tym, kim jestem. Oblicze Chrystusa-Syna to moje prawdziwe oblicze. Z homo homini lupus (`człowiek człowiekowi wilkiem') staję się homo homini Deus (`człowiek człowiekowi bogiem') - jak On. Takie jest moje powołanie. Jego miłość wzywa mnie i uzdalnia do tego, by razem z Nim stawać się dzieckiem Bożym. W miarę, jak poznaję Jego oblicze, przemieniam się na ten sam obraz do coraz większej chwały, zgodnie z działaniem Jego Ducha (2 Kor 3, 18). W tych słowach widzę z jednej strony Boga, który objawia się jako miłość w swoim Synu, Jezusie; z drugiej strony widzę w nich dzieje moje i każdego, kto uzdrowiony z nieprzyjaźni wobec Boga jest wezwany do uzdrowienia z nieprzyjaźni wobec innych ludzi. Mowa Jezusa skierowana jest do uczniów. Jest to katecheza na temat sedna życia chrześcijańskiego: miłości miłosiernej, jedynej miłości możliwej w świecie zła, jedynej siły zdolnej zwyciężyć zło. Miłość nieprzyjaciół jest właściwa tylko i jedynie temu, kto poznał Boga w Duchu Jezusa, Syna. Ta miłość rozciąga się na wszystkich ludzi i objawia istotę Boga. Fragment dzieli się na cztery polecenia: „miłujcie", „dobrze czyńcie", błogosławcie" i „módlcie się" za waszych nieprzyjaciół (ww. 27-28), po których następują cztery rozwinięcia mówiące o tym, jak pokonywać dobrem zło (ww. 29-30). Kończy się ogólnym przykazaniem miłości: Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, tak wy im czyńcie" (w. 31). Zakłada się, że słuchacze to osoby wierzące, które już zrozumiały i przyjęły Królestwo. Jest to centralny punkt słuchania przez nich, punkt odniesienia ich wiary - wezwani do daru nowego życia, oczyszczonego i zdolnego rozwijać się (odpowiednio 5, 1-11; 5, 12-16; 5, 27-32; 5, 33 - 6, 5; 6, 6-11), współbiesiadnicy Chrystusa uzdolnieni przez Boga do postępowania jak On (odpowiednio Łk 5, 27-32; 5, 33 - 6, 5; 6, 6-11) teraz zgadzają się na Jego działanie jako na fundament i źródło własnego życia. Jest to nowe życie w Chrystusie, życie w Duchu Syna, jakim żyje chrześcijanin w stosunku do „świata" i do tych, którzy jeszcze nie wiedząc, że są jego braćmi, uważają go za nieprzyjaciela. Taka miłość nieprzyjaciół jest bronią, dzięki której wierzący zwycięża świat. Jest też głównym środkiem rozprzestrzeniania chrześcijaństwa (o wiele skuteczniejszym niż wszystkie krucjaty, które wywoływały przeciwny efekt). Moje ociąganie się w stosunku do tego słowa Pana pokazuje mi mój grzech i moją potrzebę przebaczenia - pokazuje mi jak bardzo jestem jeszcze Jego nieprzyjacielem i muszę doświadczyć Jego przebaczenia.
2. Interpretacja tekstu
w. 27: «Lecz wam, którzy słuchacie, mówię». „Lecz" zakłada, że teraz Jezus zwraca się już nie do bogatych, o których mówił tuż przedtem, ale do „nędzarzy" z wersetu 20., których tutaj nazywa „wy, którzy słuchacie". Ubóstwo zostaje połączone z postawą słuchania i jest przeciwstawione bogactwu. Jak ubóstwo czyni słuchaczami, a słuchanie czyni ubogimi, tak bogactwo zagłusza, a głuchota prowadzi do wszelkiego rodzaju bałwochwalstwa, spośród którego pierwszym jest bałwochwalcza cześć wobec dóbr. Zaimek „wy" odnosi się do apostołów, wielkiego tłumu uczniów i mnóstwa ludu słuchającego (w. 17-18) - do wszystkich, którzy przyjmują Królestwo i są wezwani do tego, by stawić czoło prześladowaniom, nienawiści, wygnaniu, zniewagom i oszczerstwom z powodu Syna Człowieczego. «wam mówię». Jest to uroczysta deklaracja Jezusa, Kyriosa, samego Pana, który mówi (por. w. 46). «Miłujcie waszych nieprzyjaciół». Jezus wzywa, aby miłować nieprzyjaciół, czynić dobrze, błogosławić i modlić się za nich. Przykazanie miłości odnosi się przede wszystkim do nieprzyjaciół. Pierwszorzędnym doświadczeniem chrześcijanina jest to, że został umiłowany przez Boga, gdy był jeszcze Jego nieprzyjacielem (Rz 5, 6-11). Nie ma tu mowy o miłości wzajemnej czy o przyjaźni (filia). Nie chodzi o egoistyczne odwzajemnienie interesownego uczucia ani nawet tylko o od-powiedź na agape, czyli na miłość, która wyraziła się jako pierwsza, bez odwzajemniania i bez zastrzeżeń, aż po wydanie za nas swego życia. Miłość nieprzyjaciela jest z konieczności agape, czyli taką samą bezinteresowną miłością, jaką Bóg obdarza nas. Jan mówi, że miłość polega na tym, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale On jako pierwszy nas umiłował i wydał za nas swojego Syna (1 J 4, 10). W tym darze „rozpoznajemy i wyznajemy" prawdziwe oblicze „Boga, który jest miłością" (por. 1 J 4, 16). Miłość nieprzyjaciół jest sprawdzianem, czy rzeczywiście pochodzi-my od Niego. Kto nie miłuje nieprzyjaciela, nie zna Boga. Miłość nieprzyjaciół jest sednem praktycznym chrześcijaństwa, które gdzie indziej wyraża się jako „przebaczenie" (por. w. 36-38; Mt 6, 11n. 14n; 18, 21-35). Miłosierna miłość potrafi wszystko przebaczyć i wziąć na siebie wszelkie oddalenie. Jest to miłość „stwarzająca ponownie", silniejsza od tej miłości, która wszystko stworzyła. Nie tylko sprawia dobro tam, gdzie go nie ma, ale nawet tam, gdzie jest jego przeciwieństwo; potrafi tworzyć wartość i dobroć tam, gdzie brak wartości i panowanie zła. Jeżeli miłość niejako rodzi dziecko, to przebaczenie wskrzesza z martwych. Taka miłosierna miłość pokazuje czy naprawdę przyjęliśmy Boże zbawienie. Kto nie przebacza, temu nie będzie przebaczone (Mt 6, 15). Miłość nieprzyjaciela oznacza nienawiść nieprzyjaźni i grzechu. Jezus miłuje grzeszników, gdyż nienawidzi grzechu i zna zło, jakie z tego powodu spotyka złoczyńcę, który jest pierwszą ofiarą. My przeciwnie: oburzamy się na złoczyńcę i nienawidzimy go, ponieważ jesteśmy współwinni i współzawodniczymy w złu. Kochamy zło, a nie znamy dobra. Jeśli nie przebaczamy nieprzyjacielowi i nie kochamy go, to znaczy, że jeszcze nie poznaliśmy przebaczenia i zbawienia. Jeżeli nie miłujemy naszych nieprzyjaciół, jesteśmy wrogami na-wet samego Boga, który kocha ich jako swoje dzieci - dzieci będące w potrzebie! Ignorując nieprzyjaciela czy uważając go za obcego, odcinamy się od Boga, który jest miłosierdziem. Terminem nieprzyjaciel określany jest w tym tekście człowiek niewierzący. Wersety 27-30 mówią o relacji wspólnoty chrześcijańskiej z resztą świata. Ale można też przyjąć, że termin nieprzyjaciel oznacza tu każdego człowieka. Nieprzyjaciel to ten drugi, którego po grzechu instynktownie postrzegam w ten sposób albo dlatego że mi wyrządza zło, albo dlatego że nie dzieli się ze mną swoim dobrem, albo dlatego że nie ma nic, co mógłby mi dać. Nieprzyjaźń wynika w rzeczywistości z egoizmu, który sprawia, że patrzę na drugiego w od-niesieniu do mnie jako na kogoś, kto „mi" szkodzi albo nie chce „mi" służyć, albo nawet nie może „mi" służyć. Nie uważam go za mojego brata, ale za mój piedestał. Sam Bóg został przedstawiony człowiekowi jako nieprzyjaciel i jest to podstawowe kłamstwo, które uczyniło nas nieprzyjaciółmi dla siebie nawzajem i nieprzyjaciółmi samych siebie. Ewangelia zakłada, że rzeczywistą sytuacją człowieka jest nieprzyjaźń i zatracenie, gdzie każdy myśli „tylko o sobie" ze szkodą dla innych. Tutaj Jezus mówi: „miłuj nieprzyjaciela", a gdzie indziej: „miłuj swego bliźniego" (Łk 10, 27). Naszym pierwszym konkurentem jest „bliźni", czyli ten, który jest nam najbliższy. Daleki nieprzyjaciel jest zazwyczaj mniej wstrętny niż bliski bliźni! Rozdziały 3 - 11 Księgi Rodzaju, kreśląc główne linie dziejów ludzkości, ukazują sytuację człowieka jako określoną przez wzajemną wrogość. Regres ku coraz gorszemu złu może zostać przerwany jedynie przez przebaczenie drugiemu człowiekowi, tak jak Bóg przebaczył nam w Chrystusie (Ef 4, 32). Miłość nieprzyjaciela, czyli „przebaczenie", to Duch Święty, który stwarza na nowo utracony świat. Człowiek żyje lub umiera dzięki przebaczeniu, jakiego drugi mu udziela lub odmawia. Być przyjętym bezwarunkowo to warunek, aby człowiek mógł być wolny i mógł podnieść się ze zła. «Dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą». Miłość to nie tylko postawa wewnętrzna miłosierdzia. Każda miłość wyraża się bardziej w uczynkach niż w słowach i polega na dzieleniu się z innymi własnymi dobrami i sobą samym. Jak nie ma wiary bez uczynków, tak nie ma miłości nieprzyjaciela bez kreatywnego działania. Bardzo trud-no jest czynić „dobro" nieprzyjacielowi. Nie chodzi tu o dobro jakiekolwiek, chociażby z zaciśniętymi zębami, które go zdenerwuje i wykaże naszą wyższość nad nim. W takim znaczeniu prawdą jest, że najgorsza zemsta to przebaczenie! Chodzi natomiast o dobro będące dobrem „dla niego", nie dla nas. Jeżeli dobro, które czynimy nieprzyjacielowi, rodzi się z moralizmu, prowadzi do jego zatwardziałości i do naszego głupiego zachwytu. A miłość, tak jak potrafi dać nowe serce, potrafi dać również nowe oczy i rozum, które będą w stanie rozeznać w Duchu, co jest dobrem dla drugiego.
w. 28: «Błogosławcie tych, którzy was przeklinają». Bóg nie tylko nas umiłował i obdarzył dobrem, gdy byliśmy Jego nieprzyjaciółmi, ale nawet nam pobłogosławił. Boże „błogosławienie" jest w rzeczywistości Jego „dawaniem dobra", ponieważ On „powiedział" i „stało się" (zob. Rdz 1). My mówimy dobrze o Nim, czyli „błogosławimy Go" właśnie wtedy, gdy widzimy Go, jak nam „udziela wszelkiego dobra" pomimo całego naszego myślenia czy mówienia źle o Nim. Nasze błogosławienie Boga jest odpowiedzią na Jego miłosierdzie wobec nas. W Biblii błogosławieństwo jako takie dotyczy tylko Boga, ponieważ od Niego pochodzi wszelkie dobro. Błogosławieństwo człowieka jest odpowiedzią uwielbienia i dziękczynienia. Jak błogosławimy Boga, tak teraz błogosławimy również nieprzyjaciela. Ponieważ to nieprzyjaciel udziela nam najwyższego dobra, polegającego na tym, że możemy być tacy jak sam Bóg, który kocha nieprzyjaciół! Największe dobro pochodzi właśnie od nieprzyjaciół! Pozwala nam to zrozumieć, dlaczego Bóg może tolerować świat, w którym panuje zło, i jak ten świat jest miejscem największego dobra. «módlcie się za tych, którzy was oczerniają». Tego, który poniża nas i wyrzeka się przed ludźmi, my wywyższamy i przyznajemy się do niego przed Bogiem. Tego, który przedstawia nas w złych słowach przed ludźmi, my ogarniamy dobrymi słowami przed Bogiem. Przed Nim mówimy dobrze i wstawiamy się za tymi, którzy mówią o nas źle i oczerniają nas. Tak nas nauczył Pan, postępując w ten sposób wobec nas jako pierwszy, kiedy modlił się do Ojca za tych, którzy Go krzyżowali (Łk 23, 34). Tą modlitwą Pan Jezus nas zbawił. Także i my, kiedy postępujemy tak samo, jesteśmy włączeni w Jego dzieło zbawienia skierowane do wszystkich. Modlitwa za nieprzyjaciela jest najwyższym poziomem miłości, która przechodzi przez ręce („czyńcie") i usta („błogosławcie"), by dosięgnąć serca („módlcie się"). Modlitwa za nieprzyjaciół wymaga prawdziwie czystego serca, bo przed Bogiem nie można kłamać.
w. 29: «kto cię uderzy w policzek..». Nieprzyjaciel, oprócz tego, że cię rani na duchu (nienawiść, złorzeczenie, szkalowanie), rani także twoje ciało, tak jak to było w przypadku Jezusa (Łk 22, 63-65; Iz 50, 6). Jego odpowiedzią na ten gwałt było dobrowolne przyjęcie go. Zła nie zwycięża się odwzajemnianiem zła. W ten sposób można je tylko zwielokrotnić. Zło zwycięża się dobrem (Rz 12, 21), kiedy jest się gotowym cierpieć dalsze zło, aby tylko go nie wyrządzać. Jest to jedyna siła zdolna przezwyciężyć zło. Sprawiedliwy uważa za „obowiązek" znoszenie niesprawiedliwości. „Jak po dniach nastają noce, tak zło następuje po dobrych uczynkach" (Marek Asceta). Najwyższą ceną dla tego, który czyni dobro, jest stwierdzenie swojej nieskuteczności i porażki. Na tym polega zgorszenie-zwycięstwo Krzyża. Jezus całkowicie zdaje się na Boga i czyni dobro całkowicie bezinteresownie, w posłuszeństwie i miłości do Ojca. W ten sposób jest w stanie ponieść całe zło, a nawet śmierć i uznawać to za „łaskę" (1 P 2, 19). «temu, kto ci zabiera płaszcz...». Zło przejawia się zawsze jako odarcie z tego, co potrzebne i konieczne zewnętrznie i wewnętrznie: „płaszcz i ubranie". Jezus niczego nie zatrzymuje zazdrośnie dla siebie. Dla nas ogołocił się ze wszystkiego i przyoblókł nas swoją nagością (Łk 23, 34b). Jesteśmy wezwani przynajmniej do tego, by „nie uniemożliwiać" tego ogołocenia naszym odrzuceniem.
w. 30: «Dawaj każdemu, kto cię prosi... ». Bóg jest miłością i daje każdemu, kto wyciąga rękę i prosi. jest to dar absolutny, bez zastrzeżeń czy zwracania uwagi na zasługi. Jezus oddał samego siebie „za mnie" (Gal 2, 20; 1 Tm 1, 15), grzesznika. W przeżywaniu tego daru zakorzenia się nasza umiejętność dawania każdemu. Cena życia to bezinteresowność. «i nie dopominaj się zwrotu od tego, kto bierze twoją własność». Bóg daje nie tylko temu, kto prosi. Daje całego siebie także Adamowi, który chciał wykraść Mu tylko podobieństwo! Jeżeli grzech Adama polegał na wykradzeniu tego, co było darowane, to zwycięstwem Chrystusa było oddać o wiele więcej niż to, co zostało skradzione - dobrowolnie oddał się w ręce tych, którzy Go pojmali (Łk 9, 44). Z takiego to powodu nie domagamy się tego, co zostało nam odebrane.
w. 31: «Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, tak wy im czyńcie». Moje prawa względem innych zostają przekształcone w moje obowiązki wobec nich. Jest to ogromna rewolucja - przejście od egoizmu do miłości. Wszyscy są uwrażliwieni na siebie i na swoje prawa. Nieliczni są wrażliwi na innych i na ich prawa do tego stopnia, by czynić z nich własne obowiązki! Jest to złota zasada, która jako zasada ogólna streszcza wszystko, co dotychczas zostało powiedziane. Znano już formę negatywną: „Nie czyń drugiemu tego, co tobie niemiłe. W tym zawiera cię całe Prawo: wszystko ponad to jest komentarzem" (Hillel – rabin z I wieku przed Chr., którego interpretacja Pisma była uważana za „łagodną” w odróżnieniu od interpretacji rabina Szmmaja). Aby dostrzec tę negatywną regułę, nie trzeba niczego robić. U Jezusa sformułowanie jest pozytywne: zakłada ono działalność i kreatywność właściwe miłości. Egoizm sprawia, że stawiamy „samych siebie" w centrum wszystkiego - ty jesteś słońcem, a wszyscy pozostali mają krążyć dokoła ciebie! Miłość sprawia, że w centrum jest „drugi" człowiek. Miłość promieniuje światłem i ciepłem. Jeżeli kocham, moje dobro znajduje się poza mną, kocham kogoś innego. A siebie realizuję wtedy, gdy łączę się z nim, służąc. W ten sposób człowiek przezwycięża kłamstwo własnego ja i staje się niczym Bóg - ekstazą miłości. Aby żyć tymi słowami, potrzebny jest oczywiście dar Ducha Świętego i nowe serce oczyszczone znajomością Pana przez Jego przebaczenie (Jr 31, 31nn). Nasza umiejętność życia tymi słowami i odzwierciedlania oblicza Pana zależy od stopnia poznania Boga w Duchu Świętym.
1. Przesłanie w swoim kontekście
W dalszej części mowy Jezusa słyszymy motywację zawartego w poprzednim fragmencie wezwania do miłowania nieprzyjaciół. Wersety 32-34 pokazują, że jedynie w ten sposób ujawnia się charis (łaska) Boga otrzymana we chrzcie. Werset 35. mówi o celu tej miłości (być synami Najwyższego) i jej źródle (Ten, który jest łaskawy dla niewdzięcznych i złych). Miłość nieprzyjaciół to ta sama miłość, której doznaliśmy my sami, kiedy jeszcze naśladowaliśmy „ducha, który obecnie działa w synach buntu", który sprowadził nas do tego, że „jak inni, byliśmy z natury dziećmi gniewu", brakowało nam nadziei i bez Boga żyliśmy na świecie (Ef 2, 2. 3. 12). Właśnie wtedy „Bóg, bogaty w miłosierdzie, dzięki swej wielkiej miłości, którą obdarzył nas, umarłych z powodu wykroczeń, przywrócił nas do życia z Chrystusem. Łaską jesteście zbawieni (...) aby w nadchodzących czasach ukazać niezwykłe bogactwo Jego łaski poprzez dobroć, jaką darzy nas w Chrystusie Jezusie" (Ef 2, 4-7). Być dla innych niczym Bóg to wezwanie skierowane do nas: jest to wzór i źródło naszego postępowania z „przebaczeniem" wobec innych. Wybaczamy sobie nawzajem, tak jak Bóg wybaczył nam w Chrystusie (Ef 4, 32). Fundamentem każdej etyki jest „być jak Bóg". Fundamentem etyki chrześcijańskiej jest być jak Bóg, który się objawił nam w Jezusie pełnym łaski i miłosierdzia. Naśladowanie Boga nie jest już przedsięwzięciem niemożliwym i rozpaczliwym, zarezerwowanym tylko dla nielicznych wybrańców. jest ono dostępne wszystkim nieszczęśnikom, gdyż przez miłosierdzie i otrzymaną łaskę wszyscy uczestniczymy już w naturze samego Boga, który jest łaską i miłosierdziem. Kocha się tylko wtedy, gdy samemu jest się kochanym, i kocha się tak, jak się jest kochanym: nikt nie może dać tego, czego nie otrzymał! Bóg kocha nas bez zastrzeżeń, także i przede wszystkim wtedy, gdy nie zasługujemy na miłość. Zatem i my, będąc kochani i zaakceptowani, możemy akceptować i kochać siebie takich, jacy jesteśmy. Możemy też akceptować i kochać innych takich, jacy są, bez zastrzeżeń, także i przede wszystkim tam, gdzie najbardziej brakuje miłości! Doświadczyliśmy bowiem, że „jaka jest Jego wielkość, takie też Jego miłosierdzie" (Syr 2, 18). Drogą człowieka jest poznawanie samego siebie po to, aby siebie zaakceptować, a następnie zapomnieć o sobie, ażeby akceptować innych. Teraz poznaję siebie naprawdę w miłości, jaką Bóg żywi do mnie. W tej miłości akceptuję siebie i na nią się zdaję, zapominając o sobie i otwierając się na innych z taką samą miłością, jaką Bóg mnie umiłował.
2. Interpretacja tekstu
w. 32: «jeżeli miłujecie tylko tych, którzy was miłują, jaka jest wasza łaska?». Miłość nie zależy od odpowiedzi drugiej osoby, choć jej pragnie i jest w stanie ją wywołać. Nie jest bowiem wymianą, ale darem; nie jest do ut des (`daję, aby otrzymać"), to znaczy interesowną wzajemną pomocą, ale czystym zainteresowaniem drugą osobą! Miłość jest zawsze nieumotywowana i bezwarunkowa. W przeciwnym razie przeradza się w egoizm, handel i wzajemne ogałacanie. Dlatego miłość osiąga swoją najwyższą doskonałość wtedy, gdy kochamy tego, który nas nie kocha, a nawet nas nienawidzi. Taka miłość pochodzi z samego źródła Bożej miłości. Jest ona miłością miłosierną, która podejmuje inicjatywę i wnosi pojednanie tam, gdzie panuje podział i wrogość. Tylko taka miłość jest w stanie stworzyć nowy świat, ratując go od unicestwienia, ku jakiemu spycha go egoizm. Miłując nieprzyjaciela, żyjemy „łaską" (charis) otrzymaną we chrzcie. Bóg nas umiłował jako pierwszy (1 J 4, 19), kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami i nieprzyjaciółmi (Rz 5, 6). Dlatego także i my miłujemy jako pierwsi niewdzięcznych i nieprzyjaciół, pozwalając, by ukazała się ta sama łaska. Miłość Boża wzięła na siebie wszelkie nasze zło i nienawiść. W nas samych nienawidzimy naszego ograniczenia, a właśnie ono jest miejscem, w którym odczuwamy potrzebę bycia zaakceptowanym i przyjętym. Nasza niegodność kochania jest potrzebą miłości i jej miarą. Zło dla miłości jest tym, czym rów dla wody - im większy i głębszy, tym więcej może pomieścić. Jeżeli miłujemy tych, którzy nas miłują, i nie miłujemy tych, którzy nas nie miłują, jakiej wdzięczności możemy się spodziewać? Oznacza to, że nie poznaliśmy jeszcze łaski miłości Boga, który umiłował nas, kiedy my jeszcze Go nie kochaliśmy. Jeżeli każdy człowiek będzie oczekiwał, by najpierw ktoś okazał mu miłość, zanim on zacznie kochać, to nikt nie będzie nikogo kochał, bo nikt nigdy nie uczyni pierwszego kroku. Miłość nie będzie mogła istnieć. To prawda, że człowiek nie może kochać, jeżeli nie jest kochany. „Łaska", jakiej doświadczyliśmy we chrzcie, to właśnie dar miłości Tego, który kocha nas bez zastrzeżeń, w całym naszym niezasługiwaniu na miłość. Za naszą nieprzyjaźń On obdarza nas właśnie taką wdzięcznością. «Przecież i grzesznicy miłują tych, którzy ich miłują». Jak miłość nieprzyjaciół jest czymś typowym dla usprawiedliwionych, tak je-dynie odwzajemniona miłość jest typowa dla grzeszników. Kocham kogoś, kto mnie kocha, dlatego że mnie kocha, ale nie będę kochać tego, kto mnie nie kocha. Oznacza to, że w rzeczywistości nie kocham drugiej osoby, ale kocham jedynie to, że jestem przez nią kochany. W gruncie rzeczy kocham więc tylko samego siebie i gratyfikację otrzymywaną od drugiej osoby, dzięki której czuję się kochanym. Miłość tak jak życie nie ma innej ceny poza bezinteresownością. Jeżeli na miłość trzeba sobie zasłużyć, to nie jest to już miłość, ale swoiste kupczenie miłością. Kiedy miłość nie zostanie mi okazana, jestem wtedy rozczarowany, ponieważ wydaje mi się, że na nią zasłużyłem! Jest to grzeszny i rujnujący rodzaj miłości, bo choć wydaje się ona piękna, przyjemna i pożyteczna, to nie wybawia od zła i nie tworzy żadnej wartości, a nawet jest przyczyną zła i wzajemnego odarcia z wartości. Ma cechy przeciwne do cech opisanych w 1 Kor 13: jest interesowna, niestała i skora do gniewu; zawłaszcza dobro drugiego i wyładowuje na nim wszelkie zło; nieustannie stara się zagarnąć wszystko, co jest godne kochania, pragnienia i pożądania, a odrzuca drugą osobę i jej potrzeby. Jest to eros, prawa ręka thanatos (śmierci), przeciwieństwo agape, która jest wolnością i życiem. Kupczenie i poszukiwanie siebie nie uszczęśliwia ani tego, kto daje, ani tego, kto otrzymuje. Trwa dopóty, dopóki drugi nie zostanie obnażony i ograbiony; ustaje, kiedy druga osoba nie ma już nic do dania. Nie bierze na siebie zła i nie uwalnia od śmierci. Co więcej, jest ona jak trujące usta, które jednocześnie gryzą i paraliżują, aby potem zamordować i w śmierci wyssać wszelkie życie.
w. 33: «A jeżeli tylko tym dobrze czynicie, którzy wam dobrze czynią, jakiej wdzięczności możecie się spodziewać? Przecież grzesznicy...». Dobrze czynić tylko tym, którzy nam czynią dobro, dlatego że czynią nam dobro - to nie miłość; to oddawanie długu! Do tego wersetu odnosi się to wszystko, co powiedzieliśmy powyżej w odniesieniu do wersetu 32. Czynienie dobra temu, który nam je czyni, to zasada unieruchamiająca, która zabija inicjatywę - jeśli ludzie stosowaliby konsekwentnie taką zasadę, nikt nie ruszyłby się pierwszy. Dobro czynione w takiej perspektywie jest zawsze interesowne. Posługiwanie się czynieniem dobra dla osiągnięcia własnej korzyści to forma egoizmu: zamiast służyć drugiemu i kochać go, posługuję się dobrem i miłością drugiego. Wszelka czynność dokonana w takiej perspektywie nie jest darem miłości, ale tylko szantażem albo przynętą, która ma na celu zwabienie i schwytanie drugiego. Jesteśmy bardzo daleko od łaski otrzymanej od Tego, który udzielił nam wszelkiego dobra bez żadnego odwzajemnienia! To prawda, że nikt nie może przeskoczyć własnego cienia, a zło egoizmu przylega do człowieka niczym jego cień. Ale przecież weszliśmy już na drogę ku słońcu, a cień zostawiliśmy za nami. Takie czynienie dobra, mówi Jezus, jest gestem grzeszników. Z dobra pozostaje tylko pusta obudowa, a wewnątrz jest szantaż, rabunek i śmierć.
w. 34: «A jeżeli tylko tym pożyczacie, od których spodziewacie się zwrotu...». Dawanie interesowne niszczy dawcę u samych jego podstaw. W takiej ekonomii interesu każdy uczynek zamiast być darem, który buduje jedność z drugim człowiekiem, jest inwestycją, która ma na celu otrzymanie jeszcze większego zysku. Dar staje się zwykłą zasadzką, która ma na celu zamknąć drugiego w klatce i odrzeć go. Dar staje się rękojmią śmierci! Zupełnie nie objawia łaski Tego, który obdarował nas wszystkim: od stworzenia po prawo, od nas samych po samego siebie. Wszystko, czego Bóg dokonał w stworzeniu i Odkupieniu, nie zostało nam dane po to, aby zastawić na nas pułapkę i wziąć coś od nas; ale po to, by oddać nam siebie aż po śmierć na krzyżu, abyśmy mieli udział we wszelkim Jego dobru i w Nim samym. Dawanie interesowne jest grzeszne i rujnujące. Tak właśnie grzesznicy postępują z grzesznikami, odpłacając pięknym za nadobne w zamkniętym, choć coraz szerszym kręgu śmierci. Jak istnieje miłość i czynienie dobra, tak istnieje też dawanie, które nie wykracza poza ekonomię śmierci. Jest to dawanie grzeszników, którzy nie znają daru i łaski Bożej. Zatem tak jak istnieje miłość podsycająca egoizm i czynienie dobra nastawione na szantaż, tak istnieje też dawanie interesowne, aby tym więcej otrzymać w zamian.
w. 35: «Wy natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół...». Jezus podejmuje nauczanie, które przekazane już zostało w wersetach 27-30, a następnie zostało wyjaśnione i umotywowane. Dzięki przykładom ukazującym przeciwieństwo miłości zrozumieliśmy już, że miłość kieruje się ku temu, kto nas nie kocha, kto wyrządza nam zło i odbiera nam to, co nasze. Miłość nie karmi się nadzieją ziemskiej zapłaty. Pozostaje bezwarunkowa, bez zastrzeżeń i bez żadnej nadziei na odwzajemnienie. Właśnie dlatego nasza „zapłata" będzie „wielka". Ponieważ działanie bez wynagrodzenia sieje roślinę rodzącą owoc większy i bardziej upragniony - czyni nas niczym Bóg! «będziecie synami Najwyższego...». Nasza zapłata czy odwzajemnienie to nie zapłata rujnująca, która niszczy miłość, dobro, dar i napawa życie posmakiem śmierci. Nie jest nią nawet czyste sumienie czy zaspokojona pycha. Jest to dar bardziej subtelny, który jest zarazem zapłatą jako owoc łaski otrzymanej i danej. Przez miłosierdzie stajemy się rzeczywiście jak Bóg. W naszym życiu widoczna staje się Jego łaska; Jego Imię zostaje w nas uświęcone, gdyż tu na ziemi pełnimy Jego wolę. «On bowiem jest łaskawy dla niewdzięcznych i złych». To oczywiste, że my kochamy tylko tych, którzy nas miłują; czynimy dobro tylko tym, którzy nam je czynią; pożyczamy tylko tym, którzy zwracają nam z procentem. To oczywiste, że nasza miłość jest kupczeniem; nasze dobro - egoizmem, nasze dawanie - wymaganiem. Nie potrafimy kochać. Jesteśmy niewdzięczni i źli. Ale Bóg nas umiłował. On był dobry i ofiarny, pozwolił się używać i nadużywać, służył nam i pozwolił, abyśmy posługiwali się Nim jak i kiedy chcemy aż po śmierć. W ten sposób doznaliśmy Jego łaski, która pozwoliła nam żyć. Oto nowe źródło naszego życia! Dlatego jako umiłowani umiemy kochać w taki sposób, że w miejsce homo homini lupus (`człowiek człowiekowi wilkiem') stajemy się homo homini Deus (`człowiek człowiekowi Bogiem'). W miłości nieprzyjaciół osiąga dojrzałość i przynosi owoc Duch Boży otrzymany we chrzcie, który uczynił nas takimi jak ten, który jest łaską, miłosierdziem i gotowością bez granic. Zamiast daremnie się wysi-lać, aby kochać nieprzyjaciół, powinniśmy prosić Boga, abyśmy poznali i doświadczyli daru Jego łaski i miłości do nas, niewdzięcznych, złych i nieprzyjaznych. Jest ona korzeniem dobrego drzewa, które na pewno przynosi owoc Ducha Świętego - tak kochać, jak zostaliśmy umiłowani.
1. Przesłanie w swoim kontekście
Pragnieniem człowieka jest „stać się niczym Bóg" (Rdz 3, 5). Początkiem wszelkiego zła jest też pragnienie, by Bóg obsypał nas wszelkimi dobrami. Zło polega nie na tym, że chce się być jak On, ale na tym, że się nie rozumie, jaki On jest. Przez oszustwo węża, który podsunął fałszywy obraz Boga, człowiek pomylił drogi do realizacji siebie. Teraz kiedy objawił On swoje oblicze w Jezusie, można zrozumieć drogę prowadzącą do tego, by być jak Bóg. Księga Kapłańska stwierdza, że fundamentem całego Prawa jest wezwanie, aby być świętymi, bo Bóg jest święty (Kpł 19, 2). Ewangelista Łukasz pokazuje nam teraz, że świętością, tą cechą własną Boga, która ukazana jest jako motyw naszego wezwania do świętości, jest Jego miłosierdzie. Werset 36. jest szczytem objawienia, kim Bóg jest dla nas. Jest to temat całej Ewangelii według św. Łukasza, która ukazuje miłosierdzie Boże objawiające się w czynach i nauczaniu Pana (Dz 1, 1). Po tym wersecie mówiącym o Ojcu następują sentencje odnoszące się już nie do nieprzyjaciół, ale do braci. Są to cztery jasne reguły podtrzymujące życie wewnątrz wspólnoty. Przeżywamy w niej nowe relacje wzajemnej miłości, którym jednak zawsze zagraża zło. Dlatego także w obrębie wspólnoty miłość nigdy nie traci swego charakteru miłosierdzia. Nawet zło, którego nie zlikwidowało przyjście Pana - prawdziwa zagadka
dziejów! - ma funkcję pozytywną: jest miejscem, w którym ujawnia się miłosierdzie. W ten sposób człowiek staje się jak Bóg. Dopiero u końca świata zło zostanie usunięte, kiedy cała jego otchłań zostanie napełniona miłosierdziem na wzór morza wypełnionego wodą. Bóg nie chce zła ani go nie toleruje i nie zezwala na nie. Istnieje ono dlatego, że Bóg nie może nie uszanować naszej wolności. Jednakże w swej fantazji miłości czyni z niego większe dobro. Bowiem nędza jest dla miłosierdzia tym, czym rów dla wody - im jest większy, tym więcej jej zawiera. Miłosierdzie jest uniewinnieniem na sądzie, usprawiedliwieniem w potępieniu, przebaczeniem w grzechu. Nasze okazywanie miłosierdzia jest w rzeczywistości otrzymywaniem go przez nas. To dzięki miłosierdziu, które okazujemy innymi, sami zostajemy wcieleni w Jezusa, Syna Ojca niebieskiego, i wchodzimy w nieskończony krąg Bożego życia. Już tu na ziemi. Te wezwania Jezusa nie są kodeksem postępowania. Są raczej nowym sposobem bycia, który pozwała dojrzeć charis (łaska) miłości Bożej, napełniającej nasze serca przez Ducha Świętego, który jest nam dany (Rz 5, 5). Sąd i zbawienie dokonują się dziś w praktykowaniu przez nas miłosierdzia. Mój sąd i moje zbawienie łączą się z sądem i ze zbawieniem, jakiego ja udzielam lub odmawiam drugiemu człowiekowi. Jeżeli ludzie przebaczają, to przebaczają temu, kto już okazał skruchę: skrucha poprzedza przebaczenie. U Boga przebaczenie poprzedza skruchę. Możemy okazać skruchę, dlatego że już nam zostało przebaczone. Zatem my postępujemy tak jak On, jeżeli przebaczamy nie tylko skruszonemu, ale przede wszystkim temu, kto wcale nie okazuje skruchy, ażeby doświadczenie większej miłości doprowadziło go do skruchy.
2. Interpretacja tekstu
w. 36: «Bądźcie miłosierni, jak miłosierny jest wasz Ojciec». Ten werset Łukasza nawiązuje do Kpł 19, 2, gdzie jest napisane: „Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty - Pan, wasz Bóg!". Świętość oznacza oddzielenie, inność, odmienność. Bóg jest święty z definicji. Jego specyfiką jest właśnie to bycie oddzielonym, innym i odmiennym od kogokolwiek innego. On jest jedyny! Tutaj objawia nam, że ta Jego specyfika i jedyność, ta Jego inność i odmienność to miłosierdzie. Miłosierdzie wyraża istotę Boga. To dzięki niemu jest On święty, całkowicie inny od nas: „jaka jest Jego wielkość, takie też Jego miłosierdzie" (Syr 2, 18). Ewangelista Mateusz w paralelnym tekście swojej Ewangelii mówi o „doskonałości" (Mt 5, 48), ponieważ doskonałość każdego przymiotu Boga znajdujemy właśnie w miłosierdziu. Dla Izraela miłosierdzie jest atrybutem Boga (Wj 34, 6; Pwt 4, 31; Hi 4, 2), który należy naśladować. W Psalmie 136. miłosierdzie jest przedstawione jako klucz pozwalający na zrozumienie sensu całego stworzenia i całych dziejów minionych i obecnych. Odkąd tkwimy w grzechu i złu, naszym podstawowym doświadczeniem Boga jest przebaczające i zbawiające miłosierdzie. Przez miłosierdzie odpuszczające grzechy wszyscy poznajemy Pana (Łk 1, 77; Mt 1, 21; Jr 31, 34). Warto zauważyć, że miłosierdzie jest praktykowane i doświadczane w sytuacji rzeczywistego zła i że jest to jedyna miłość możliwa w sytuacji zła, w której żyjemy. Można wręcz powiedzieć, że to właśnie dzięki złu (!) objawia się najwznioślejsza forma miłości, będąca w stanie wypełnić największą otchłań.
Miłosierdzie nie jest tak po prostu lekarstwem na zło, „mniejszym złem" czy „czymś lepszym niż", ale jest największym dobrem. Zło, które wydaje się wymykać z przemożnej ręki Boga, zostało dosięgnięte i zmienione w coś przeciwnego, czym jest miłosierdzie. To, czego Bóg nie dokonuje mocą swej ręki swobodnej w działaniu, wypełnia ręką przybitą do krzyża, która wydaje się być bezsilna i ostatecznie unieruchomiona! Miłosierdzie nie obniża ideału miłości, czego my się obawiamy i pragniemy! Nadaje mu jednak takiego wymiaru, którego bez grzechu nie byłoby można nawet podejrzewać: felix culpa (‘szczęśliwa wina'). Jeżeli bowiem miłość wyraża się w darze, to miłosierdzie wyraża się w przebaczeniu, które oznacza superdar do tego stopnia, że „gdzie rozpowszechnił się grzech, tam pojawiła się jeszcze obfitsza łaska" (Rz 5, 20). Głębokość doliny staje się wysokością szczytu! Grzech jest miejscem objawienia Boga jako Boga w Je-go świętości, którą jest miłosierdzie. Bóg przez nie wyraża w pełni swoją przeogromną i szaloną miłość do nas. Nie oznacza to oczywiście, że zło jest konieczne i że dobrze jest grzeszyć. Byłoby to absurdalne (Rz 3, 8; 6, 1-2. 15)! Ale Bóg potrafi się posłużyć złem, by dać upust wielkości swojej miłości i objawić ją nam bez wątpliwości. Określenie oiktirmon, użyte tu przez Łukasza w odniesieniu do miłosiernego, wskazuje na zewnętrzny przejaw miłosierdzia, wyrażający się we współczuciu i konkretnym działaniu. W odniesieniu do Boga określenie to jest użyte w Nowym Testamencie tylko tutaj i w Jk 5, 11. Zazwyczaj miłosierdzie jest określane słowem eleos, które wyraża uczucie i wzruszenie; albo słowem splanchna (`wnętrzności"), które oznacza miejsce i źródło miłości. Septuaginta tłumaczy zazwyczaj hebrajskie hesed jako eleos (prawie 400 razy), natomiast słowem oiktirmon oddaje hebrajskie rachamim, które oznacza `brzuch, łono'. Miłosierny Ojciec to ojciec macierzyński. Cechą Boga Ojca jest bycie matką. Jako ojciec, kocha nas w sposób wolny i wchodzi w relację z nami za pomocą słowa, nadając nam imię i prowadząc nas do dorosłości i odpowiedzialności. Jako matka, kocha namiętnie i wchodzi z nami w relację konieczności biologicznej, dając nam życie, mieszkanie i pokarm. Jeżeli matka rodzi, to ojciec zapewnia życie i wyzwala wolność. Miłość Boża jest więc konieczna niczym matczyna, a zarazem wolna niczym ojcowska. Miłosierny Ojciec określony zostaje zaimkiem dzierżawczym wasz. Wskazuje to pośrednio na braterstwo wynikające z tego macierzyńskiego ojcostwa. Jezus określa Go jako wasz w przeciwieństwie do mój, ponieważ Jego i nasze dziecięctwo nie leży na tej samej płaszczyźnie, podobnie jak źródło i strumień. Dwa następne wersety są bardziej rysami oblicza tego miłosiernego Ojca niż wskazaniami dotyczącymi sposobu naszego postępowania. Stanowią one w pewien sposób definicję Boga, którego objawił nam Jezus, a do którego my, jako Boże dzieci, mamy się upodabniać.
w. 37: «Nie osądzajcie, a nie będziecie osądzeni». Pomijając jakąkolwiek formację religijną, pierwszym obrazem Boga, jaki posiada człowiek, jest obraz sędziego, który nagradza i karze. Jak światło nadaje kształt cieniowi, tak nieskończone dobro podkreśla nasze ograniczenia i nasz grzech. Kto czuje się ograniczony i grzeszny, ten automatycznie czuje się sądzony. Obraz Boga, który sądzi surowo, jest ostatnim bożkiem, jakiego usunął Jezus przez swój krzyż, na który On, jedyny Sprawiedliwy, zanosi zło za nas, niesprawiedliwych. Jego krzyż jest jedynym sądem, którego dokonać może Syn równy Ojcu miłosierdzia. Błądzi bardzo ten, kto osądza drugiego człowieka. Błąd polega nie tyle na tym, że sąd ludzki jest zwodniczy, ponieważ „Bóg nie ocenia tak jak ludzie" (1 Sm 16, 7). Błąd polega właśnie na osądzaniu, gdyż osądzać znaczy uzurpować sobie władzę Boga. Osądzając, człowiek zajmuje Jego miejsce i czyni własne ja miarą wszystkiego w miejsce Boga. Ponadto osądzanie jest nieznajomością Boga, który jest miłosierdziem (zob. przykładowo Jon 4!). Mój sąd nad bratem, który grzeszy, jest cięższy niż jakikolwiek jego grzech. Jest cięższy nawet od zabójstwa, gdyż osądzając, zabijam go jako dziecko Ojca i nie uznaję Ojca, który przyjmuje go jako swoje dziecko. Zatem kiedy sądzę, jestem osądzany jako ktoś, kto stawia się w miejscu Boga, nie zna Go, a nawet neguje Jego istotę, którą jest miłosierdzie. Natomiast jeżeli nie osądzam, uznaję Boży sąd zbawienia i swoją postawą ukazuję go światu. Ciekawe jest też to, że podobnie jak nie jesteśmy powołani do tego, abyś-my byli dobrzy, lecz abyśmy byli miłosierni, tak samo nie jesteśmy powołani do tego, abyśmy byli sprawiedliwi, lecz byśmy nie byli sędziami. Jest to łatwiejsze i wspanialsze! Miłosierdzie jest dla grzesznika dużo łatwiejszą doskonałością, a to właśnie ono upodabnia nas do Boga i „zakrywa wiele grzechów" (1 P 4, 8). Zakaz Jezusa nie dotyczy sądu fałszywego, niedoskonałego czy nierozważnego, który z pewności jest złem. Kto bowiem zna serce człowieka, aby mógł je sądzić właściwie? Ale Jezus wyklucza także sprawiedliwy sąd. Bo właśnie sprawiedliwe sądzenie potępia nas, tak jak sprawiedliwe prawo. «Nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni». Osądzanie dokonuje się w sercu, natomiast potępianie wykonuje na zewnątrz osąd, jaki dokonał się wewnątrz. Jeżeli w odniesieniu do pierwszego wszyscy mamy straszliwą moc, to w odniesieniu do drugiego mamy moc na miarę naszej władzy. Lęk i ucieczka od Boga, którego wyobrażaliśmy sobie jako karzącego sędziego, były naszym prawdziwym potępieniem. Bóg pokonał je na krzyżu Jezusa, ofiarując wszystkim przebaczenie. Zamiast osądzać - usprawiedliwia, zamiast potępiać - daruje. Żyjemy, gdyż zostaliśmy ułaskawieni i dlatego zostaliśmy wezwani, aby ułaskawiać innych (por. Ef 4, 32). Żyję lub umieram dzięki udzielonemu lub odmówionemu przebaczeniu; tak samo drugi człowiek żyje lub umiera dzięki przebaczeniu, jakiego mu udzielam lub odmawiam. Bóg jako pierwszy mi go udzielił, pozwalając mi żyć. Teraz życie i śmierć moja i innego człowieka wiąże się z przebaczeniem, którego udzielam lub odmawiam. Rzeczywiście jesteśmy współodpowiedzialni z Bogiem, administrując w historii Jego kapitałem miłosierdzia. Spójrz na przypowieść o niewiernym i miłosiernym rządcy, który po przypowieściach o miłosierdziu z rozdziału 15. mówi: „Wiem, co zrobię" (Łk 16, 3n). Jeżeli ja daruję, ocalę siebie i drugiego; jeżeli nie daruję, zgubię siebie, ale także drugiego, wykluczając go z przebaczenia (Mt 18, 21-35). Jestem niczym kran mający moc dać lub odciąć wodę życia, której źródłem jest Chrystus. Sądu ostatecznego zbawienia-zatracenia nie przeprowadza Bóg, ale ja. Nie dokonuje się on w jakimś czasie nieokreślonym i tajemnym, ale teraz, w codziennym odnoszeniu się do mojego brata i siostry! Takie jest miłosierdzie Boga. On pozostawia nam, grzesznikom, sąd nad nami samymi, a jest to ten sam sąd, jaki wypowiadamy nad innymi! «Przebaczajcie, a będzie wam przebaczone». Nam wydaje się, że bezpowrotnie utraciliśmy dar bycia takimi jak Bóg, który został nam dany (Rdz 1, 27), ponieważ chcieliśmy go wykraść (Rdz 3, 1nn). Ale ten dar został nam jeszcze obficiej udzielony na krzyżu Jezusa, dzięki Bożemu miłosierdziu. Jezus zamiast sądu przynosi nam usprawiedliwienie, zamiast potępienia - przebaczenie, zamiast grzechu - odpuszczenie. Jeżeli pozwolimy, by On nas sądził - jesteśmy usprawiedliwieni; jeżeli pozwolimy, by On nas upomniał - dostępujemy przebaczenia; jeżeli pozwolimy, by On nas spotkał - jest nam odpuszczone. Dlatego skoro jesteśmy Jego braćmi, którzy mają „stać się" miłosierni jak Ojciec, to nasza postawa wobec innych nie może być inna jak odpuszczenie i przebaczenie. Trzeba koniecznie zauważyć, że chrześcijańskie przebaczenie bardzo różni się od uniewinnienia, jakiego dokonuje ludzki sąd w sprawach karnych. Sąd wydaje wyrok uniewinniający, deklarując niewinność lub brak dowodów winy. Tymczasem przebaczenie, o którym mówi Jezus, dotyczy zła, które rzeczywiście, świadomie i dobrowolnie zostało popełnione! To właśnie grzech jest tu przebaczany! Jest nam przebaczone nie dlatego, że nie jesteśmy winni, ale dostępujemy przebaczenia pomimo tego, że jesteśmy winni bez okoliczności łagodzących. Jedynym warunkiem, aby Bóg nam przebaczył, jest przebaczenie innym (Mt 6, 14n; 18, 21-35). Bóg również i w tym przypadku nie cofa swojego przebaczenia, ale my negując innym przebaczenie, okazujemy pogardę wobec tego daru i odrzucamy go, okazujemy swoją nieznajomość miłości Ojca i zamykamy się na nią. Dlatego Łukasz podkreśla, że Boża miłość i przebaczenie są źródłem naszej miłości i przebaczenia bratu (Łk 11, 4).
w. 38: «Dawajcie, a będzie wam dane». Jak miłość wyraża się przez działanie i dawanie (ww. 27-30), tak wewnętrzne odpuszczenie i przebaczenie wyrażają się w darze zewnętrznym. Jezus nie mówi tu o tym, co powinniśmy dawać. Mówi tylko o dawaniu, wskazując tym samym na postawę daru, będącą odwrotnością ślepego egoizmu, który nastawiony jest na kradzież i przywłaszczanie sobie wszystkiego. Słowa te przywołują prawdę o ciele Jezusa, które za nas zostało wydane. Jego ofiarowanie jest tą miłością, która nie liczy doznanych krzywd (1 Kor 13, 5). Ile dajemy bratu, tyle otrzymujemy od Boga, i ile otrzymujemy od Boga, tyle dajemy naszemu bratu. Świat naszych konkretnych międzyludzkich relacji wchodzi w rzeczywistość życia Bożego, będącą rzeczywistością wzajemnego ofiarowania się Osób Przenajświętszej Trójcy. Podobnie jak nie zostało określone, co należy dawać, tak nie ma tu mowy o tym, co otrzymujemy. Określenie tego, co się otrzyma, wydaje się jednak zbyteczne i zresztą niemożliwe! Otrzymujemy bowiem możliwość bycia takimi jak Bóg. Otrzymujemy samego Boga, który jest miłością i darem. «Miarą dobrą, ubitą, utrzęsioną, przepełnioną...». Mowa o tym, co otrzymujemy, porywa Jezusa w zachwycie nad obfitością daru. Bóg nie zna miary! Jedyną miarą jest miara oferowana przez nas. On daje nam według miary naszego wnętrza, czyli według naszego miłosierdzia, powiększając w ten sposób bez końca zdolność dawania i otrzymywania miłosierdzia. «Jaką bowiem miarą mierzycie, taką i wam odmierzą». Jedyną miarą daru otrzymywanego od Boga jest nasza zdolność dawania. Bóg rezygnuje z miary, tak jak z osądzania. Jesteśmy mierzeni i oceniani przez samych siebie według naszej miłości do innych.
Tekst: wiara.pl.; medytacja: Wons. Modlitwa Ewangelią; komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Łukasza, s.191-196.197-201-206
5. Niedziela zwykła, rok C, 2025.02.09
I CZYTANIE Iz 6,1-2a.3-8 Powołanie proroka
Czytanie z Księgi proroka Izajasza
W roku śmierci króla Ozjasza ujrzałem Pana zasiadającego na wysokim i wyniosłym tronie, a tren Jego szaty wypełniał świątynię. Serafiny stały ponad Nim; każdy z nich miał po sześć skrzydeł. I wołał jeden do drugiego: «Święty, Święty, Święty jest Pan Zastępów. Cała ziemia pełna jest Jego chwały». Od głosu tego, który wołał, zadrgały futryny drzwi, a świątynia napełniła się dymem.
I powiedziałem: «Biada mi! Jestem zgubiony! Wszak jestem mężem o nieczystych wargach i mieszkam pośród ludu o nieczystych wargach, a oczy moje oglądały Króla, Pana Zastępów!»
Wówczas przyleciał do mnie jeden z serafinów, trzymając w ręce węgiel, który szczypcami wziął z ołtarza. Dotknął nim ust moich i rzekł: «Oto dotknęło to twoich warg, twoja wina jest zmazana, zgładzony twój grzech».
I usłyszałem głos Pana mówiącego: «Kogo mam posłać? Kto by Nam poszedł?» Odpowiedziałem: «Oto ja, poślij mnie!»
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY
Ps 138 (137), 1b-2a. 2b-3. 4-5. 7e-8 (R.: por. 1c)
Refren: Wobec aniołów psalm zaśpiewam Panu.
Będę Cię sławił, Panie, z całego serca, *
bo usłyszałeś słowa ust moich.
Będę śpiewał Ci psalm wobec aniołów, *
pokłon Ci oddam w Twoim świętym przybytku.
Refren.
I będę sławił Twe imię za łaskę i wierność Twoją, *
bo ponad wszystko wywyższyłeś Twe imię i obietnicę.
Wysłuchałeś mnie, kiedy Cię wzywałem, *
pomnożyłeś moc mojej duszy.
Refren.
Wszyscy królowie ziemi będą dziękować Tobie, Panie, *
gdy usłyszą słowa ust Twoich.
I będą opiewać drogi Pana: *
«Zaprawdę, chwała Pana jest wielka!»
Refren.
Wybawia mnie Twoja prawica. *
Pan za mnie wszystkiego dokona.
Panie, Twa łaska trwa na wieki, *
nie porzucaj dzieła rąk swoich.
Refren.
DRUGIE CZYTANIE
(dłuższe 1 Kor 15, 1-11; krótsze 1 Kor 15, 3-8. 11)
Świadectwo Pawła o zmartwychwstaniu Chrystusa
Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian
Przypominam, bracia, Ewangelię, którą wam głosiłem, którą przyjęliście i w której też trwacie. Przez nią również będziecie zbawieni, jeżeli ją zachowacie tak, jak wam głosiłem. Bo inaczej na próżno byście uwierzyli.
Przekazałem wam na początku to, co przejąłem: że Chrystus umarł – zgodnie z Pismem – za nasze grzechy, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem; i że ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu, później zjawił się więcej niż pięciuset braciom równocześnie; większość z nich żyje dotąd, niektórzy zaś pomarli. Potem ukazał się Jakubowi, później wszystkim apostołom. W końcu, już po wszystkich, ukazał się także i mnie jako poronionemu płodowi.
Jestem bowiem najmniejszy ze wszystkich apostołów i niegodzien zwać się apostołem, bo prześladowałem Kościół Boży. Lecz za łaską Boga jestem tym, czym jestem, a dana mi łaska Jego nie okazała się daremna; przeciwnie, pracowałem więcej od nich wszystkich, nie ja, co prawda, lecz łaska Boża ze mną.
Tak więc czy to ja, czy inni, tak nauczamy i tak uwierzyliście.
Oto słowo Boże.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ
Mt 4, 19
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Pójdźcie za Mną,
a uczynię was rybakami ludzi.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA Łk 5,1-11 Cudowny połów ryb i powołanie apostołów
1Pewnego razu – gdy tłum cisnął się do Jezusa, aby słuchać słowa Bożego, a On stał nad jeziorem Genezaret – 2zobaczył dwie łodzie stojące przy brzegu; rybacy zaś wyszli z nich i płukali sieci. 3Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy.
4Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: «Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów!» 5A Szymon odpowiedział: «Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i nic nie ułowiliśmy. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci». 6Skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. 7Skinęli więc na współtowarzyszy w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli; i napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały.
8Widząc to, Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: «Wyjdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiekiem grzesznym». 9I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów ryb, jakiego dokonali; 10jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona.
A Jezus rzekł do Szymona: «Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił». 11I wciągnąwszy łodzie na ląd, zostawili wszystko i poszli za Nim.
MEDYTACJA DBAĆ O GŁĘBIĘ RELACJI Z JEZUSEM
O co proszę? O głęboką przyjaźń z Jezusem i całkowite zaufanie Mu.
Stanę w tłumie ludzi, którzy cisną się do Jezusa, aby Go słuchać (ww. 1-3). Spróbuję wejść w ich odczucia i przeżycia: skupienie, zafascynowanie Jezusem, poczucie bezpieczeństwa i ufność.
Jak często słucham Jezusa? Czy jest we mnie potrzeba i pragnienie Jego słowa? Co przeważa: pragnienie słuchania czy nuda, świeżość czy rutyna? Na jakie trudności napotyka moje słuchanie Jezusa?
„Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona..." (w. 4). Jezus zawsze przemawia do konkretnego człowieka; zwraca się do niego po imieniu. Co mogę powiedzieć o mojej osobistej więzi z Jezusem, gdy słucham Ewangelii podczas Liturgii, zgromadzeń?
„Wypłyń na głębię...". Przez dłuższy czas będę się wsłuchiwał w te słowa Jezusa, aby odkryć ich symboliczny sens. Jezus zaprasza mnie do głębszego życia z Nim samym. Czy jest we mnie pragnienie głębszej więzi z Jezusem, pragnienie głębszej modlitwy?
Szymon Piotr w obecności tłumów spełnia życzenie Jezusa, które po ludzku wydaje się naiwne. Czyni to tylko ze względu na Niego (ww. 4-5).
Spróbuję wyobrazić sobie siebie na miejscu Szymona. Czy potrafię słuchać i rozeznawać wolę Jezusa na co dzień? Czy nie żyję według logiki „oczywistych rozwiązań i wyborów", w których ufam tylko sobie? Czy potrafię słuchać na modlitwie? Co mogę powiedzieć o moim zaufaniu do Jezusa?
Przypadnę Jezusowi do kolan i wyznam Mu moją grzeszność i małość. Poproszę Go, aby uczył mnie rozeznawać i przyjmować Jego wolę w codziennych wyborach. Usłyszę Jego pełne miłości zaproszenie: „Pójdź za Mną". Będę powtarzał: „Chcę iść za Tobą, dokądkolwiek się udasz".
KOMENTARZ
1. Przesłanie w swoim kontekście
Marek umieszcza scenę wezwania uczniów przez Jezusa, aby szli za Nim i stali się rybakami ludzi, na samym początku swojej Ewangelii (Łk 1, 16-20), pokazując w ten sposób, że to powołanie jest początkiem i źródłem życia chrześcijańskiego. Łukasz umieszcza natomiast wcześniej mowę inauguracyjną, uwagę na temat mocy słowa Jezusa i opowiadanie o zbawczych skutkach Jego działalności. Dzięki temu czyni zrozumiałą odpowiedź wezwanych, ale przede wszystkim ukazuje, że jest ona dawana we wspólnocie tych, którzy słuchają słowa Jezusa. Uczniowie są już w łodzi, z której Jezus przemawia, wypływają na głębię po całej nocy bezużytecznego wysiłku i doświadczają, będąc posłuszni Jego słowu, obfitości połowu. Wspólnota chrześcijan wezwana jest do spotkania z Jezusem i do posłuszeństwa wobec Jego słowa, aby móc osiągnąć owoce obiecanego błogosławieństwa. Ewangelista przypomina swoim czytelnikom, że daremny, nocny trud ucznia, który przecież jest w łodzi obok Jezusa i słyszy Jego słowa, skończy się, kiedy tylko okaże on posłuszeństwo Jego słowom. Wtedy też, podobnie jak Maryja, jest w stanie począć Go w sobie (ww. 7. 9; zob. Łk 1, 38). Jego bezpłodność, jego wyznany grzech i oddalenie się od Pana nie są już miejscem upadku, ale powołania. Łukasz proponuje nam tutaj teologiczną refleksję na temat powołania, które już dokonało się, aby zgłębić jego znaczenie. W refleksji tej zauważyć też można różnorodność posług wewnątrz Kościoła: spośród dwóch barek Jezus wybiera jedną, Piotr kieruje ją na głębię, otrzymuje polecenie, zbiera współtowarzyszy, aby pomogli mu wyciągnąć sieci, i na końcu otrzymuje zadanie misyjne, w którym pomagać mu będą także pozostali. Jezus nie jest już sam. Wraz z Nim są ludzie „powołani" do kontynuowania Jego misji. Łukasz w powołaniu pierwszych uczniów ukazuje nam zapowiedź Kościoła popaschalnego. Rodzi się lud „słuchaczy", którzy idą za Jezusem. Ten, który doskonale słucha Ojca, jest teraz sam słuchany przez innych, a obiecane przez Boga błogosławieństwo zstępuje na ziemię. Rozdziały 5. i 6. opisują wędrówkę Izraela zasłuchanego w Słowo, natomiast 7. i 8. odnoszą się bar-dziej do pogan. Jest to jednakże duchowa refleksja na temat powołania, które dotyczy wszystkich ludzi. W centrum tych rozdziałów odnajdujemy z jednej strony objawienie Boga miłosierdzia przez słowa, do których mają dostęp żydzi posiadający już pewną zażyłość ze Słowem (Łk 6, 20-49); a z drugiej strony odkrywamy to samo objawienie, w czynach Jezusa, który dokonuje dzieła miłosierdzia i w konkretny sposób ukazuje oblicze Boga poganom, ludziom małym i grzesznikom (rozdz. 7). To wszystko doprowadzić ma czytelnika, który już usłyszał niosące zbawienie słowa miłosierdzia, do posłuszeństwa wiary. Fragment Ewangelii, który teraz rozważamy, przypomina pod wieloma względami opis Zwiastowania. Powołanie ucznia jest takie samo jak powołanie Maryi. Jej dziewictwu odpowiada w jakimś stopniu nasza bezpłodność, jałowość, nasz uznany w sobie grzech. Przez posłuszeństwo słowu także w nas, podobnie jak w Maryi, dokonuje się poczęcie Słowa, które staje się ciałem i osiąga swoją pełnię, kiedy może objąć w ramiona wszystkich zagubionych. Jezus na początku jest mistrzem, którego słów należy słuchać (w. 5), ale w tym zasłuchaniu staje się Panem (w. 8), Świętym, który obdarza grzesznika łaską i posyła go, aby przywołał innych do tego samego zbawienia.
2. Interpretacja tekstu
w. 1: «Pewnego razu stał nad jeziorem Genezaret...». Tłum przychodzi do Jezusa, aby słuchać „słowa Bożego" nad brzegiem jeziora. Jezus „stoi" nad brzegiem, mając przed sobą tych ludzi gotowych do słuchania i do wyjścia, jak pasterz, który gromadzi owce, aby poprowadzić je na pastwisko.
w. 2: «Zobaczył dwie łodzie...». Jego słowo nie będzie już więcej rozbrzmiewać z brzegu, ale z jednej z dwóch łodzi zacumowanych przy brzegu po całej nocy jałowej pracy przy połowie ryb na jeziorze.
w. 3: «Wtedy wszedł do jednej z łodzi...». Jezus wybrał jedną łódź, tę, która należała do Szymona, i prosi go, aby odpłynął od brzegu. Podczas gdy na brzegu cały czas stał, w postawie gotowości do odejścia, teraz wreszcie siada, przyjmując postawę mistrza, który naucza. Ta łódź jest symbolem Kościoła, który jest małą wspólnotą, unoszącą się nad przepaścią. Kościół jest zarazem punktem dojścia misji Jezusa, który z tego powodu siada w łodzi i stamtąd zwraca się do znajdujących się jeszcze na brzegu. Fakt, iż Jezus wybrał jedną z łodzi, jest konsekwencją Bożego sposobu działania w świecie, które dokonuje się zgodnie z logiką Wcielenia poprzez rzeczywistości ludzkie — Jezus nie może przebywać jednocześnie na obu łodziach! Ale z tej jednej łodzi Jezus zwraca się do wszystkich i stamtąd wszyscy słuchają Jego słów i doświadczają obfitych owoców błogosławieństwa. Jest to doświadczenie Kościoła Łukasza, który w posłuszeństwie wobec swojego Pana i Mistrza, od bezpłodności i jałowości przechodzi do skutecznego świadectwa, które jest sakramentem Jego zbawczej obecności w świecie.
w. 4: «Wypłyń na głębię. Zarzućcie, wasze sieci na połów». Piotr otrzymuje od Jezusa zadanie wypłynięcia swoją łodzią na głębię. Czasownik „wypłyń" użyty jest w liczbie pojedynczej, choć zadanie połowu jest wspólne dla wszystkich pozostałych uczniów. O zadaniu uczniów Jezus mówi już w liczbie mnogiej: „Zarzućcie wasze sieci". Jedna jest misja i trud wspólny dla wszystkich, podobnie jak jedyny jest dla wszystkich przewodnik. W obrazie połowu dostrzegamy symbol apostolskiej misji, która w tym miejscu rozpoczyna się, aby potem rozszerzyć się aż po najodleglejsze krańce ziemi. Święty Ambroży w komentarzu do tego rozdziału stwierdza bardzo sugestywnie, że sieci zarzucane przez apostołów są orędziem uczynionym z połączenia słów, fragmentów mów i głębokich odpowiedzi, które gromadzą i już nie tracą tych, których zdołali „złowić". Narzędziem apostolskiego połowu są sieci, ponieważ one nie zadają śmierci tym, którzy w nie wpadają, ale zachowują ich przy życiu i wyciągają z otchłani ciemności do światła; a z głębi wyciągają na powierzchnię tych, którzy zatonęli.
w. 5: «Mistrzu, trudziliśmy się przez całą noc i nic nie złowiliśmy. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci». Ileż razy zarzucali swoje sieci na próżno! Tej właśnie nocy nie złowili niczego! Dla rybaka nie złowić żadnej ryby jest wielką porażką. Chodzi tu przecież o jego tożsamość. To tak jakby człowiek nie był człowiekiem. Polecenie Jezusa, skierowane do zawodowych rybaków, może wydawać się obraźliwe, a nawet bezsensowne: bo czyż oni nie znają się na swoim fachu i czy to nie noc jest najodpowiedniejszą porą na połów? Muszą jednak zrozumieć, że nie działają z własnej woli i własnymi siłami i że działanie okaże się owocne właśnie w dzień, ponieważ posłuszni są słońcu, które wzeszło, aby oświecać tych, co jeszcze przed chwilą znajdowali się mrokach i w cieniu śmierci (Łk 1, 78n). Jezus nie jest jedynie nauczycielem, którego trzeba naśladować. On jest samym urodzajnym Słowem, Panem, który dokonuje tego, co mówi. Prowokacyjne i niekompetentne wezwanie do dziennego połowu podobne jest do polecenia, które otrzymał Filip, pierwszy ewangelista zarzucający sieć „na głębię". Wbrew rozsądkowi otrzymuje on polecenie powstania i udania się w południe na drogę, która wiedzie z Jerozolimy do Gazy i która jest „pusta" (Dz 8, 26). To głupie i bezsensowne, aby łowić ryby w ciągu dnia, podobnie jak bezużyteczne wydaje się ewangelizowanie tam, gdzie nie ma nikogo. Bezowocność nocnego trudu ukazuje jednak bezużyteczność wszystkich wysiłków budowania królestwa Bożego, które podejmowane są przez człowieka z jego własnej woli. Królestwo Boże należy do Boga i tylko On może je zaprowadzić! Również Mojżesz próbował uratować swój lud, kiedy był młody i silny, ale próba ta zakończyła się porażką. Natomiast to, co on sam już wcześniej chciał zrobić, Bóg nakazał mu uczynić, kiedy Mojżesz był stary, bezradny i kiedy już więcej tego nie chciał. W odpowiedzi Piotra dostrzega się coś wspólnego z niepewnością Zachariasza, który zdaje sobie sprawę z nierealności zapowiadanego mu wydarzenia, i z odpowiedzią Maryi, która zgadza się, aby wszystko dokonało się zgodnie ze słowem Pana (Łk 1, 38). Gdzieś w głębi brzmi pytanie: ale czy to w ogóle ma jakikolwiek sens?... Jedynym źródłem nadziei, że spełni się to, co zostało im zapowiedziane, może być tylko posłuszeństwo wobec słowa Pana, o którego mocy przecież słyszeli i którą doświadczyli. Wiara nie ma żadnego innego oparcia.
w. 6: «złowili tak wiele ryb... ». Podobnie jak w J 21, 6 ukazane jest tu doświadczenie, które Kościół przeżywa za każdym razem, kiedy okazuje posłuszeństwo słowu Pańskiemu. Jedynie w posłuszeństwie wiary Słowo jest skuteczne i Boża obietnica wypełnia się. Dlatego też ważne jest, aby żyć posłuszeństwem wiary. Ono przynosi niezawodny i obfity połów, który przewyższa wszelkie ludzkie oczekiwania i zdolności. Sieci niemal rwą się, gdyż nie są w stanie pomieścić realizacji obietnicy, która jest większa ponad wszystko (Ps 138, 2). Nic jednak nie będzie utracone! (zob. J 21, 11b).
w. 7: «dali znak wspólnikom w drugiej łodzi...». W łodzi Piotra, który łowił w posłuszeństwie wobec słowa Tego, który cały zanurzony jest w posłuszeństwie, znajduje się prawdopodobnie nie tylko sam Piotr, ale również Andrzej (czasowniki używane są w liczbie mnogiej!). Obok jest jednak druga łódź, która również wypłynęła na połów i teraz przybywa na pomoc. To samo greckie słowo, które tutaj tłumaczone jest jako „pomoc", a w wersecie 9. oznacza „połów", ma także znaczenie „poczęcia" i używane jest wobec Maryi, która „poczęła" swój owoc posłuszeństwa wobec Słowa (Łk 1, 31). Obie łodzie uczestniczą w tym samym trudzie „poczęcia" i obie zostają „napełnione" tak wielkim błogosławieństwem, że niemal zaczynają tonąć (ale nie toną!). Jest to obraz Kościoła, który prowadząc do zbawienia zagubionych braci, poczyna Syna, który stał się ostatnim ze wszystkich. Dopiero wtedy, gdy ostatni będzie uratowany i bezpieczny, a Bóg stanie się wszystkim we wszystkich (1 Kor 15, 28), Syn zostanie poczęty w całej swojej Pełni (Ef 4, 13).
w. 8: «Panie, jestem grzesznym człowiekiem!». Dzięki swemu posłuszeństwu Piotr odkrywa skuteczną moc Jezusa, który dokonuje tego, co głosi. Upada przed Nim na kolana i uznaje się za „człowieka grzesznego". Piotr w przyszłości jeszcze bardziej doświadczy swojej grzeszności (zob. Łk 22, 33n. 54-62), ale także i wtedy wierność Pana dokona jego nawrócenia (zob. Łk 22, 32. 61n) i sprawi, że dzięki łasce, utwierdzać będzie w wierze innych braci. Teraz jednak Piotr odkrywa naczynie łaski, którym jest jego własny grzech. W spotkaniu z prawdą Boga i z Jego darem miłosierdzia człowiek odkrywa prawdę o sobie. Czuje, że jest daleko, i dlatego prosi, aby się od niego oddalił; myśli, że jest już zgubiony; zdaje sobie sprawę, iż nie jest tym, kim być powinien; czuje się niegodny. Nie istnieje objawienie Boże bez świadomości własnego grzechu. Jego nieskończoną wielkość poznaje się jednocześnie z naszą nieskończoną małością i jedynie przez nią!
w. 9: «Zdumienie bowiem ogarnęło jego...». Zdumienie ogarniające wszystkich jest glebą, na której wyrasta i zakwita świadomość Piotra. Tam, gdzie nie ma lęku, zadziwienia i poczucia grzechu, nie ma obecności Boga, a jedynie jakiegoś bożka, poręcznego i wygodnego, stworzonego na własny obraz i podobieństwo.
w. 10: «podobnie też Jakuba i Jana...». Teraz wymienieni są z imienia także Jakub i Jan, którzy ze zwyczajnych rybaków (w. 7) stają się „wspólnikami", posiadającymi to samo doświadczenie Pana i Jego daru. Razem z Piotrem tworzą oni jedno ciało, rodząc się jako jego bracia z tego samego Słowa, wobec którego okazali posłuszeństwo. Jezus mówi do Szymona: „Nie bój się", podobnie jak powiedział anioł do Zachariasza (Łk 1, 13) i do Maryi (Łk 1, 30). Jest to wezwanie do wiary, którym Bóg zwraca się do człowieka zmieszanego Jego obecnością. Piotr otrzymuje swoją misję, kiedy rozpoznaje w sobie grzesznika i kiedy nosi jeszcze imię Szymon (zob. J 21, 15-19). Grzech nie neguje jego misji. Wręcz przeciwnie, ponieważ „poznanie zbawienia" znajduje się jedynie w odpuszczeniu grzechów (Łk 1, 77), jego ścieżka odkrywania przebaczenia i wierności Boga w swojej niewierności okaże się typowa dla każdej osoby wierzącej. Szymon stanie się Piotrem i otrzyma zadanie utwierdzania swoich braci w wierze właśnie w chwili, gdy doświadcza głębi swojej słabości. Jego prawdziwe powołanie, kiedy zostanie dwukrotnie nazwany: „Szymonie, Szymonie", a zaraz potem „Piotrze", dokona się właśnie wtedy, kiedy doświadczy swojej słabości (zob. Łk 22, 31-34). Piotr będzie „opoką", tzn. gwarancją stabilności, nie ze względu na swoje walory, ale dlatego że nieustannie doświadcza swojej małości i że częstokroć ta jego „skała" wierności wobec Pana okazuje się naga. Piotr wobec swoich braci świadczyć będzie przede wszystkim o wierności Pana. «odtąd będziesz łowił ludzi». Piotr doświadcza miłosierdzia Pana, który wyławia go z grzechu, i otrzymuje misję polegającą na „łowieniu ludzi". Cała ludzkość zanurzona jest w otchłani zatracenia i stoi u boku śmierci, oddzielona od Boga. Piotr wraz z tymi, którzy tworzą wspólnotę, będzie łowił z tej otchłani ludzi, aby ich uratować. „Łowienie" oznacza dokładnie w tekście greckim: 'schwytać żywych'; tego czasownika używa się w Biblii Greckiej na oznaczenie tych, którzy w czasie bitwy mają być wybawieni od śmierci i pozostawieni przy życiu (zob. Lb 31, 15. 18; Pwt 20, 16; Joz 2, 13; 6, 25; 2 Sm 8, 2; 2 Mch 12, 35). Właśnie tego dzieła dokonuje Jezus i nadal będzie go dokonywał wobec wszystkich, także pozostałych uczniów w łodzi (Łk 8, 22nn). Wybawienie z otchłani będzie tym „połowem" wszystkich ludzi, w którym uczestniczyć będą Jego uczniowie. Będą oni Jego świadkami aż po krańce ziemi (Dz 1, 8), kontynuując powierzoną Mu przez Ojca misję szukania i zbawiania tego, co zginęło (Łk 19, 10). Łódź, którą uczniowie wypływają razem z Jezusem na głębię, uobecnia już teraz królestwo zbawionych, które w pełni objawi się przy powtórnym przyjściu Jezusa. Ona jest sakramentem, czyli skutecznym znakiem zbawienia dla świata. W obrazie łodzi wyraża się samoświadomość Kościoła po śmierci Jezusa. Kościół czuje się posłany, aby przywołać wszystkich ludzi do posłuszeństwa wobec Słowa, które zbawia, dając świadectwo tego posłuszeństwa, które go wybawiło.
Tekst: wiara.pl.; medytacja: Wons. Modlitwa Ewangelią; komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię wg św. Łukasza, s. 137-141.
5. Niedziela zwykła, rok C, 2025.02.09
Ofiarowanie Pańskie, 2025.02.02
PIERWSZE CZYTANIE Ml 3,1-4 Przybędzie do swojej świątyni Pan, którego oczekujecie
Czytanie z Księgi proroka Malachiasza
To mówi Pan Bóg:
„Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną, a potem nagle przybędzie do swej świątyni Pan, którego wy oczekujecie, i Anioł Przymierza, którego pragniecie.
Oto nadejdzie, mówi Pan Zastępów. Ale kto przetrwa dzień Jego nadejścia i kto się ostoi, gdy się ukaże? Albowiem On jest jak ogień złotnika i jak ług farbiarzy. Usiądzie więc, jakby miał przetapiać i oczyszczać srebro, i oczyści synów Lewiego, i przecedzi ich jak złoto i srebro, a wtedy będą składać Panu ofiary sprawiedliwe. Wtedy będzie miła Panu ofiara Judy i Jeruzalem, jak za dawnych dni i lat starożytnych”. Oto słowo Boże
PSALM RESPONSORYJNY
Ps 24,7-8.9-10
Refren: Pan Bóg Zastępów, On jest Królem chwały.
Bramy, podnieście swe szczyty,
unieście się odwieczne podwoje,
aby mógł wkroczyć Król chwały.
Kto jest tym Królem chwały?
Pan dzielny i potężny,
Pan potężny w boju. Refren
Bramy, podnieście swe szczyty,
unieście się odwieczne podwoje,
aby mógł wkroczyć Król chwały.
Kto jest tym Królem chwały?
Pan Zastępów: On jest Królem chwały. Refren
DRUGIE CZYTANIE
Hbr 2, 14-18 Chrystus upodobnił się do braci
Czytanie z Listu do Hebrajczyków
Ponieważ dzieci uczestniczą we krwi i ciele, dlatego i Jezus także bez żadnej różnicy stał się ich uczestnikiem, aby przez śmierć pokonać tego, który dzierżył władzę nad śmiercią, to jest diabła, i aby uwolnić tych wszystkich, którzy całe życie przez bojaźń śmierci podlegli byli niewoli. Zaiste bowiem nie aniołów przygarnia, ale przygarnia potomstwo Abrahamowe.
Dlatego musiał się upodobnić pod każdym względem do braci, aby stał się miłosiernym i wiernym arcykapłanem wobec Boga dla przebłagania za grzechy ludu. W czym bowiem sam cierpiał będąc doświadczany, w tym może przyjść z pomocą tym, którzy są poddani próbom. Oto Słowo Boże
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ Łk 2,32
Alleluja, alleluja, alleluja
Światło na oświecenie pogan
i chwała ludu Twego, Izraela.
Alleluja, alleluja, alleluja
EWANGELIA Łk 2,22-40 Ofiarowanie Jezusa w świątyni
22Gdy upłynęły dni oczyszczenia Maryi według Prawa Mojżeszowego, rodzice przynieśli Jezusa do Jerozolimy, aby Go przedstawić Panu. 23Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: „Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu”. 24Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego.
25A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. Był to człowiek prawy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim. 26Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż nie zobaczy Mesjasza Pańskiego.
27 Za natchnieniem więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy rodzice wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, 28on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił:
29„Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa. 30Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, 31któreś przygotował wobec wszystkich narodów: 32światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela”.
33A Jego ojciec i matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. 34Symeon zaś błogosławił ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. 35A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu”.
36Była tam również prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem i pozostała wdową. 37Liczyła już osiemdziesiąty czwarty rok życia. Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. 38Przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy. 39 A gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta Nazaret. 40Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim. Oto słowo Pańskie.
MEDYTACJA WZIĄĆ JEZUSA WE WŁASNE RAMIONA
O co proszę? O miłość wierną i zdolną do największych poświęceń.
Będę wpatrywał się w Maryję i Józefa, którzy przynoszą do świątyni Dzieciątko Jezus (ww. 22-24). Maryja ma świadomość, że poświęca Bogu swoje pierwsze i jedyne dziecko. Wie, że nie może zatrzymać Go dla siebie. Co mogła odczuwać jako matka? Spróbuję rozmawiać z Maryją o Jej prze-życiu w świątyni.
Będę kontemplował Maryję „Matkę pięknej miłości", która potrafi poświęcić Bogu najdroższą dla Niej osobę. Nie zatrzymuje dziecka przy sobie. Czy potrafię kochać osoby bez zniewalania ich sobą, bez zatrzymywania ich przy sobie? Czy nie manipuluję miłością drugiego człowieka? Czy jestem wolny od nieuporządkowanych przywiązań od osób i rzeczy?
Będę obserwował Symeona i Annę, którzy aż do sędziwego wieku z cierpliwością oczekują na spełnienie się Bożej obietnicy (ww. 25-38). Po wielu latach oczekiwania ich wierność zostaje nagrodzona. Co mogę powiedzieć o mojej ufności do Boga? Czy wierzę, że On nigdy nie spóźnia się ze spełnieniem swoich obietnic? Czy nie wymuszam na Bogu spełniania swoich próśb? Czy nie wątpię w Jego wierność?
Spróbuję wyobrazić sobie siebie na miejscu Symeona (w. 28). „Wezmę" od Maryi maleńkiego Jezusa i obejmę Go własnymi ramionami. Postaram się trwać w tym doświadczeniu przez dłuższy czas. Czy łatwo jest mi wyobrazić sobie siebie w takiej scenie? Jakie budzą się wtedy we mnie uczucia?
Co mogę powiedzieć o mojej więzi z Jezusem? Czy tęsknię za Jezusem? Czy szukam bliskości z Nim na modlitwie? Co najbardziej mi przeszkadza w budowaniu zażyłej więzi z Jezusem?
Powierzę siebie, całą moją rodzinę i wspólnotę Świętej Rodzinie, abyśmy wzrastali w mocy, i mądrości, aby łaska Boża zawsze spoczywała nad nami.
KOMENTARZ
S. Fausti: w. 22: «zanieśli Go do Jerozolimy, aby ofiarować Panu». Pan nawiedza swoją świątynię. To dla człowieka straszliwy dzień (zob. Ml 3), który był nieustannie odkładany. Ale on przybywa ze słabością małego dziecka. Przybywa nie po to, aby dokonać sądu nad tymi, którzy nie przestrzegali prawa, ale po to, aby sam jako człowiek poddać się posłuszeństwu wobec Ojca, któremu my nie byliśmy posłuszni. On przychodzi, aby spłacić nasz dług, ofiarując się Temu, który obdarza nas wszystkim. Nie jest tak, że Bóg wymaga ofiary od człowieka dla swojego majestatu - na tym właśnie polegało kłamstwo Adama. Kiedy człowiek ukazuje się przed Nim, wtedy przywracany jest samemu sobie. Każdy pierworodny należy do Boga, ale nie w tym znaczeniu, że On pragnie go jedynie dla siebie, lecz że składa z niego dar. Bóg nie jest źródłem, które pochlania wodę! Jest dawcą życia. Tylko ofiarowanie pierwocin życia Bogu pozwala uznać, że Bóg jest dawcą życia oraz że samo życie jest darem, a w konsekwencji pozwala na to, aby móc czerpać z życia w obfitości.
ww. 25-28: «[Symeon] wziął Go na ręce...». Symeon, którego imię oznacza 'Bóg wysłuchał', jest człowiekiem, który „słucha słowa Boga" i jest sprawiedliwy i pobożny. Jemu to właśnie Duch Święty obiecał, że ujrzy Mesjasza Pana, pocieszenie Izraela (zob. Iz 40, 1; 32, 1), wypełnienie słowa Boga. W odniesieniu do Symeona trzykrotnie wymieniany jest Duch Święty. Podobnie jak miało to miejsce u wszystkich proroków, Duch Święty „był z nim". Dlatego jest on tym, który słucha Słowa, stawia Boga na pierwszym miejscu i oczekuje na nadejście pocieszenia. Duch zapewnia go, że nie ujrzy śmierci, zanim nie będzie mógł kontemplować Tego, który pozwala wszystkim, którzy Go zobaczą, na wieczność nie zaznać już śmierci. Prowadzony przez Ducha idzie na spotkanie z Jezusem i może nareszcie wziąć Go w swoje ramiona. Ręce Symeona, które są stare i wyobrażają mające wiele tysięcy lat ręce Izraela, przyjmują kwiat życia. Jego głos jest okrzykiem radości, która tłumiona była wieloletnim oczekiwaniem, ale teraz może wreszcie eksplodować. Jest to okrzyk niepowstrzymany, niczym wylanie rzeki, która występuje ze swych brzegów. Teraz może swobodnie za-brzmieć oddech całej ludzkości do tej pory powstrzymywany śmiertelnym lękiem.
ww. 29-31: «Teraz, o Władco, zgodnie z Twoim słowem pozwalasz swemu słudze odejść w pokoju...». Tą pieśnią modlimy się podczas liturgicznej modlitwy na zakończenie dnia. W nocy, która zapada, rozbrzmiewa hymn o zwycięstwie nad ciemnością. Człowiek, który z powodu strachu przed śmiercią stał się niewolnikiem życia przepełnionego smutkiem, lękiem i niezadowoleniem, teraz jest nasycony życiem i może z zadowoleniem opuścić ucztę. Zobaczył Zbawiciela. Teraz odejście z życia może nastąpić w pokoju. To, co nieuchronne, teraz może nastąpić w radości. Strach przed śmiercią - strach przed samym Bogiem, który jest przecież życiem! - rozprasza się niczym mgła po wschodzie słońca. Teraz stary człowiek, będący u kresu swoich dni, nie jest już więcej trzymany w cieniu śmierci, ale obejmuje swoimi starczymi ramionami Tego, który jest dawcą życia. Jedynie spotkanie z Nim może nas uleczyć od trucizny śmierci. Wydarzenie, które na początku było tragedią, gdyż wiązało się ze zniszczeniem wszystkiego, teraz staje się tęsknotą za powrotem. Oczy Symeona nie widzą już przed sobą ciemności, ale jutrzenkę życia - Boże zbawienie (w. 30). Spotkanie z Jezusem Zbawicielem pozwala umrzeć w pokoju, a zatem również i żyć w pokoju. Jest ono niespodzianką dla tego, kto stojąc głodny przed zamkniętymi drzwiami, za którymi wyobraża sobie przepaść ciemności, po ich otwarciu widzi oświetloną salę i wspaniale zastawione stoły przygotowane na ucztę. Podnosi powoli nogę, przekracza próg i może wziąć udział w tym święcie. Zbawienie przygotowane jest przez Boga „dla wszystkich narodów" (w. 31). Nie jest ono zarezerwowane wyłącznie dla Izraela. Jest ono światłem dla wszystkich ludów, które przebywają jeszcze w otchłaniach ciemności i cieniu śmierci (Ił 1, 79; zob. Iz 42, 6; 49, 6). Na tym polega chwała Izraela (w. 32), która uświęca imię Boga i promieniuje na swoim obliczu chwałą Jego oblicza.
w. 33: «A Jego ojciec i matka dziwili się temu, co o Nim mówiono». Maryja i Józef, podobnie jak każdy czytelnik Ewangelii, ze zdziwieniem słuchają pieśni Symeona.
w. 34: «On jest tutaj, aby w Izraelu wielu upadło i wielu powstało». Symeon, symbol ludu Starego Testamentu, sprawiedliwego i przejętego Bożą bojaźnią, który oczekuje na Mesjasza i rozpoznaje Go, jest także w stanie, dzięki pomocy Ducha Świętego, przepowiedzieć Maryi Jej los. Także dzisiaj Jezus jest zrozumiały dla nas jedynie wtedy, kiedy patrzymy na Niego w świetle Starego Testamentu. Dziecko będzie jednocześnie przyczyną upadku i powstania wielu w Izraelu. Niesie bowiem zbawienie, które nie jest przez wszystkich akceptowane. jest zgorszeniem i głupstwem, „znakiem, któremu będą się sprzeciwiać", bo przeczy wszelkiej ludzkiej myśli. Dlatego wszyscy występują przeciwko Niemu, gorszą się nim i upadają. Uczniowie jako pierwsi. Ale On jest Zbawicielem wszystkich tych, którzy upadli. Odsłania się tutaj tajemnica śmierci i Zmartwychwstania Pana, która niczym miecz przenika serce każdego ucznia i całego Kościoła, którego pierwowzorem jest Maryja. Ta tajemnica żyć będzie nieustannie w historii ucznia, który przemierza tę samą drogę od krzyża do chwały.
ww. 36-38: «Przebywała tam też prorokini Anna... ». Anna (‘sympatia, łaska u Boga'), córka Fanuela (`oblicze Boga'), z pokolenia Asera (‘dobry los, szczęście'), dzięki Bożej łasce ma szczęście ujrzeć Boga w obliczu Jezusa. Jest już ona bardzo podeszła w latach. Od swojej młodości jest wdową i jako taka jest symbolem zarówno Izraela, jak i całej ludzkości, która straciła swojego Oblubieńca i żyje w pewnej pustce, pozbawiona oglądania upragnionego oblicza. Nigdy jednak nie opuszcza świątyni, nadal szuka Go i wyczekuje, modli się i pości, cierpi i pragnie, w dzień i w nocy. Spotkanie następuje właśnie w tej „chwili”, w której Symeon przepowiada Jezusowi krzyż – w owej godzinie sprzeciwu. To tutaj Bóg ukazuje się definitywnie swojemu narodowi, pozwalając wszystkim kontemplować Go (zob. Łk 23,48).
ww. 39-40: «Kiedy wypełnili wszystko zgodnie z Prawem Pańskim, wrócili do Galilei, do swojego miasta - Nazaret...». Prezentacja Jezusa Izraelowi w świątyni i rozpoznanie Go kończy czas Prawa jako drogi zbawczej. Nie dzieje się tak dlatego, że Prawo przestało być ważne, ale dlatego, że w końcu zostało ono doprowadzone do końca, wypełniło się. Po upadku ostatniej zapory droga jest już wolna. Jezus postępuje inaczej niż Adam i cały Izrael - On słucha Ojca i jest Jemu posłuszny. W ten sposób wypełnia Prawo, które zostało dane nieposłusznemu słudze, i rozpoczyna czas łaski, właściwy dla Syna posłusznego woli Ojca. Już w tym nowym czasie łaski Jezus powraca do Nazaretu i tam pozostaje przez trzydzieści lat, a więc przez czas życia całego pokolenia. W ten sposób dokonuje Odkupienia każdego pokolenia i każdego życia właśnie w jego codzienności. Nazaret, podobnie jak każda inna tajemnica życia Jezusa, nie jest ukryciem, ale objawieniem Boga. Wszystkie Ewangelie niewiele albo wręcz w ogóle nie mówią o tym okresie trzydziestu lat życia Jezusa. W Nazarecie Pan nauczył się być obdarzany po ludzku czułością, był kochany i karmiony matczyną piersią; nauczył się mówić i używać różnych przedmiotów, chodzić, bawić się i pracować; nauczył się dzielić z człowiekiem jego minuty, godziny, noce, dni, święta, pory roku, lata, oczekiwania, trudności i miłość. W ciszy, w pracy, w posłuszeństwie, w jedności z Maryją i Józefem oraz swoimi kuzynami, Bóg nauczył się od człowieka wszystkich ludzkich czynności i zachowań. Tajemnica życia Jezusa w Nazarecie objawia niezwykłą prawdę o całkowitym przyjęciu naszego życia przez Boga. On zespolił się z nami we wszystkim, czyniąc się jednym ciałem z każdą konkretną rzeczywistością ludzką. Nazaret jest tajemnicą, która wyzwała całe stworzenie z nieważności tego, co małe i ograniczone. W granicach czasu spotykamy wieczność, w granicach przestrzeni znajdujemy to, co nieskończone. Cisza Nazaretu jest najbardziej wymowną tajemnicą Boga. Jezus wzrasta, nabiera sił i napełnia się „mądrością" w łasce tego Boga, wobec którego każdy człowiek ukrywał się już od samego początku świata.
Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Łukasza, s. 79-81.84
Ofiarowanie Pańskie, 2025.02.02
3. Niedziela zwykła, rok C, 2025.01.26
PIERWSZE CZYTANIE Ne 8, 2-4a. 5-6. 8-10 Czytanie Prawa Bożego
Czytanie z Księgi Nehemiasza
Kapłan Ezdrasz przyniósł Prawo przed zgromadzenie, w którym uczestniczyli przede wszystkim mężczyźni, lecz także kobiety oraz wszyscy inni, którzy byli zdolni słuchać. I czytał z tej księgi, zwrócony do placu znajdującego się przed Bramą Wodną, od rana aż do południa przed mężczyznami, kobietami i tymi, którzy mogli rozumieć; a uszy całego ludu były zwrócone ku księdze Prawa.
Pisarz Ezdrasz stanął na drewnianym podwyższeniu, które zrobiono w tym celu. Ezdrasz otworzył księgę na oczach całego ludu – znajdował się bowiem wyżej niż cały lud; a gdy ją otworzył, cały lud powstał. I Ezdrasz błogosławił Pana, wielkiego Boga, a cały lud, podniósłszy ręce, odpowie-dział: «Amen! Amen!» Potem oddali pokłon i padli przed Panem na kolana, twarzą ku ziemi.
Czytano więc z tej księgi, księgi Prawa Bożego, dobitnie, z dodaniem objaśnienia, tak że lud rozumiał czytanie. Wtedy Nehemiasz, to jest namiestnik, oraz kapłan-pisarz Ezdrasz, jak i lewici, którzy pouczali lud, rzekli do całego ludu: «Ten dzień jest poświęcony Panu, Bogu waszemu. Nie bądźcie smutni i nie płaczcie!» Cały lud bowiem płakał, gdy usłyszał te słowa Prawa. I rzekł im Nehemiasz: «Idźcie, spożywajcie potrawy świąteczne i pijcie słodkie napoje, poślijcie też porcje temu, który nic gotowego nie ma: albowiem poświęcony jest ten dzień Bogu naszemu. A nie bądźcie przygnębieni, gdyż radość w Panu jest waszą ostoją».
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY
Ps 19 (18), 8-9. 10 i 15 (por. J 6, 63c)
Refren: Słowa Twe, Panie, są duchem i życiem.
Prawo Pańskie jest doskonałe i pokrzepia duszę, *
świadectwo Pana jest pewne, nierozważnego uczy mądrości.
Jego słuszne nakazy radują serce, *
jaśnieje przykazanie Pana i olśniewa oczy. Refren.
Bojaźń Pana jest szczera i trwa na wieki, *
sądy Pana prawdziwe, wszystkie razem słuszne.
Niech znajdą uznanie przed Tobą †
słowa ust moich i myśli mego serca, *
Panie, moja Opoko i mój Zbawicielu. Refren.
DRUGIE CZYTANIE
(dłuższe 1 Kor 12, 12-30, krótsze 1 Kor 12, 12-14. 27) Mistyczne Ciało Chrystusa
Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian
Bracia:
Podobnie jak jedno jest ciało, choć składa się z wielu członków, a wszystkie członki ciała, mimo iż są liczne, stanowią jedno ciało, tak też jest i z Chrystusem. Wszyscy bowiem w jednym Duchu zostaliśmy ochrzczeni, aby stanowić jedno Ciało: czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni. Wszyscy też zostaliśmy napojeni jednym Duchem. Ciało bowiem to nie jeden członek, lecz liczne członki. Jeśliby noga powiedziała: «Ponieważ nie jestem ręką, nie należę do ciała» – czy wskutek tego rzeczywiście nie należy do ciała? Lub jeśliby ucho powiedziało: «Ponieważ nie jestem okiem, nie należę do ciała» – czyż nie należałoby do ciała? Gdyby całe ciało było wzrokiem, gdzież byłby słuch? Lub gdyby całe było słuchem, gdzież byłoby powonienie? Lecz Bóg, tak jak chciał, stworzył różne członki, rozmieszczając każdy z nich w ciele. Gdyby całość była jednym członkiem, gdzież byłoby ciało? Tymczasem są wprawdzie liczne członki, ale jedno ciało.
Nie może więc oko powiedzieć ręce: «Nie jesteś mi potrzebna», albo głowa nogom: «Nie potrzebuję was». Raczej nawet niezbędne bywają dla ciała te członki, które uchodzą za słabsze; a te, które uważamy za mało godne szacunku, tym większym obdarzamy poszanowaniem. Tak przeto szczególnie się troszczymy o przyzwoitość wstydliwych członków ciała, gdyż wobec tych, które nie należą do wstydliwych, nie istnieje taka po-trzeba. Lecz Bóg tak ukształtował nasze ciało, że zyskały więcej szacunku członki z natury mało godne czci, by nie powstało rozdwojenie w ciele, lecz żeby poszczególne członki troszczyły się o siebie nawzajem. Tak więc, gdy cierpi jeden członek, współcierpią wszystkie inne członki; podobnie gdy jednemu członkowi okazywane jest poszanowanie, współradują się wszystkie członki.
Wy przeto jesteście Ciałem Chrystusa i poszczególnymi Jego członkami. I tak ustanowił Bóg w Kościele naprzód apostołów, po wtóre proroków, po trzecie nauczycieli, a następnie tych, co mają moc czynienia cudów, potem tych, którzy uzdrawiają, którzy wspierają pomocą, którzy rządzą, którzy przemawiają rozmaitymi językami. Czyż wszyscy są apostołami? Czy wszyscy prorokują? Czy wszyscy są nauczycielami? Czy wszyscy mają moc czynienia cudów? Czy wszyscy posiadają łaskę uzdrawiania? Czy wszyscy mówią językami? Czy wszyscy potrafią je tłumaczyć?
Oto słowo Boże.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ
Por. Łk 4, 18
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Pan posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę,
więźniom głosił wolność.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA
Łk 1, 1-4; 4, 14-21 Słowa Pisma spełniły się na Chrystusie
Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
1,1Wielu już starało się ułożyć opowiadanie o zdarzeniach, które się dokonały pośród nas, 2tak jak nam je przekazali ci, którzy od początku byli naocznymi świadkami i sługami słowa. 3Postanowiłem więc i ja zbadać dokładnie wszystko od pierwszych chwil i opisać ci po kolei, dostojny Teofilu, 4abyś się mógł przekonać o całkowitej pewności nauk, których ci udzielono.
4,14W owym czasie: Powrócił Jezus mocą Ducha do Galilei, a wieść o Nim rozeszła się po całej okolicy. 15On zaś nauczał w ich synagogach, wysławiany przez wszystkich. 16Przyszedł również do Nazaretu, gdzie się wychował. W dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać.
17Podano Mu księgę proroka Izajasza. Rozwinąwszy księgę, znalazł miejsce, gdzie było napisane: 18«Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, 19abym obwoływał rok łaski Pana».
20Zwinąwszy księgę, oddał słudze i usiadł; a oczy wszystkich w synagodze były w Niego utkwione. 21Począł więc mówić do nich: «Dziś spełniły się te słowa Pisma, które słyszeliście». Oto słowo Pańskie.
MEDYTACJA POWIERZYĆ SIĘ MOCY DUCHA
O co proszę? O głębokie doświadczenie mocy Ducha w mojej codzienności.
Słowa, które Łukasz kieruje do Teofila, będę czytał jak list pisany do mnie osobiście. Słowa Ewangelii mają moc Ducha. Powinienem czerpać z niej często, aby przekonywać się o całkowitej pewności mojej wiary (1,1-4).
Będę kontemplował Jezusa, który w mocy Ducha wraca do rodzinnego miasta Nazaret. Wraca po czterdziestu dniach modlitwy i postu na pustyni.
Życie w mocy Ducha jest owocem modlitwy i postu. Ich brak osłabia nasze życie duchowe. Czy znajduję na co dzień „przestrzeń pustyni" na modlitwę? Czy proszę z wiarą o Ducha mocy? Czy stać mnie na dobrowolnie podejmowany post?
Będę się wpatrywał w Jezusa nauczającego w synagodze i słuchał wypowiadanych przez Niego z mocą słów (4, 14-21). Jezus nie boi się głosić niewygodnej dla słuchaczy prawdy, ponieważ żyje z głębokim wewnętrznym przekonaniem, że „Duch Pański spoczywa na Nim" (4,18). Jest pewny, że dobrze spełnia swoją misję.
Czy mogę powiedzieć, że moja wiara i pełnione powołanie dają mi wewnętrzną pewność, iż należę do Boga i że to mi naprawdę wystarcza? Czy na co dzień nie opanowują mnie lęk i niepewność? Czego się lękam? Jaka jest moja największa niemoc? Powiem o tym Jezusowi.
Poproszę Go z wiarą o Ducha mocy, by przeniknął mnie całego, uwolnił od lęków i niemocy: „Duchu Święty, zabierz moje lęki i udziel Twojej mocy".
KOMENTARZE
Fausti: 1. Przesłanie w swoim kontekście (1,1-4)
Ewangelia według św. Łukasza napisana została dla wywodzących się spośród pogan chrześcijan trzeciego pokolenia. Odlegli od Chrystusa w przestrzeni i czasie, nie widzieli Jego przyjścia ani nie poznali osobiście tych, którzy Go spotkali. Także Jego powtórne przyjście zaczęło wydawać się bardziej odległe niż dotąd sądzili. Wynikała stąd nagła potrzeba, aby odpowiedzieć na dwa istotne pytania: Jak można czerpać z rzeczywistości, która należy już do przeszłości i wydaje się coraz bardziej odległa, i jak kroczyć ku przyszłości, która także stała się daleka? Innymi słowy, jakie znaczenie miało przyjście Jezusa i jaki sens będzie miało Jego powtórne przyjście? Jaką wartość ma dzisiaj pamięć o tych wydarzeniach dla jutra zbawienia? Co wspólnego ma Jezus z moim życiem w świecie, w którym obecne jest zło i w którym borykam się z różnymi codziennymi problemami i troskami, skoro nie ma Go już tutaj i skoro jeszcze nie powrócił? Czy Jego przyjście i powrót nie ulatują coraz bardziej poza nieokreślony bliżej horyzont? Jaki jest związek pomiędzy Jego chwalebną przeszłością a naszą teraźniejszością pogrążoną w mrokach i naszą przyszłością zbawienia? W jaki sposób Jego przyjście w przeszłości i Jego przyszły powrót mogą oddziaływać dziś na nasze chrześcijańskie życie? Łukasz bardzo jasno stawia problem historii - uchwycić dziś to zrozumieć, jakie znaczenie ma dla naszej teraźniejszości to, co dokonało się w przeszłości, i to, co określa przyszłość. Łukasz rozumie, że człowiek jest „istotą historyczną". Ze swej natury zawieszony jest pomiędzy tym, co już się stało, i tym, co ma dopiero nastąpić. Jest ograniczony, a jednocześnie stara się pokonywać własne ograniczenia. Dąży do realizacji siebie i ciągle buduje własną tożsamość w oparciu o to, co znajduje wokół siebie, a także przed sobą i za sobą. Jest jedyną istotą świadomą faktu swojego umierania. Odczuwa samotność, która go odróżnia od innych, dręczy go, zabiera mu oddech i w końcu go zabija. Nie może istnieć bez przeszłości i bez przyszłości. Starając się uniknąć nicości, człowiek wchodzi w relację ze wszystkim, co istnieje. Wymiar przestrzeni zakotwicza go w świecie teraźniejszym, określając jego stosunek do osób, zdarzeń i całego otaczającego go środowiska. Wymiar czasu umiejscawia go natomiast w rozumnym dialogu z przeszłością, która staje się jego pamięcią i skłania go do przyjęcia odpowiedzialności za przyszłość, którą przyjmuje jako projekt dotyczący jego życia. Człowiek bez historii nie wie, kim jest, żyje zawieszony w próżni. Jest niezdolny do odkrycia prawdy o sobie. Przeszłość wyrażana jest przez słowo-wspomnienie przechowywane w pamięci człowieka. To ono stanowi o jego tożsamości i daje mu możliwość istnienia, komunikowania i budowania przyszłości. Historię możemy odczytywać jako nieustanne dążenie człowieka do przełamania swoich ograniczeń. To przygoda tego, kto szukając samego siebie, poszukuje kogoś Innego. Przygoda piękna, ale zarazem frustrująca, ponieważ jej motorem jest świadomość własnego ograniczenia. Obiektyw-na niezdolność przekroczenia tej bariery prowadzi do zawiedzenia i smutku, ponieważ człowiek nie może zaakceptować takiego stanu i pragnie go przezwyciężyć. Jednocześnie niezdolność przezwyciężenia ograniczeń z czasem staje się dla niego coraz bardziej wyraźniejsza, aż do poznania ostatniej granicy, która kładzie kres wszystkiemu. Czy zatem historia jest męczącym i przymusowym wspinaniem się na szczyt jakiegoś wierzchołka ze świadomością, że i tak u kresu zakończy się ono upadkiem? Czy zdecydowana niewystarczalność siebie samego w stosunku do swoich pragnień i niemożliwe do zrealizowania pragnienie Innego (Pascal) nie czynią człowieka z natury nieszczęśliwym? Czy jego historia jest nieustannym obracaniem się w kółko, krążeniem po omacku, bez innej nadziei niż bezcelowe oczekiwanie na śmierć? Szukając siebie, człowiek ściągany jest na dno przepaści. Niemożliwe do spełnienia pragnienie staje się źródłem strachu i żądaniem, aby to, czego się obawiamy, w końcu nadeszło. W rzeczywistości śmierć jest jedyną rzeczą, której człowiek może realnie oczekiwać. Ale temu wyczekiwaniu przeciwstawia się Boża obietnica, której nie da się wywnioskować z samego faktu śmierci. Obietnica lepszego świata, otwartego na niebo; całkowicie innego, którego nie możemy sobie wyobrazić ani nie ośmielamy się o nim marzyć. Bóg przybliżył się do człowieka, obiecując mu przede wszystkim zbawienie. Aby jednak zostało ono właściwie pojęte, konieczny był długi proces edukacji, który przechodził przez dar nieoczekiwanych „zbawień", a także przez zaprzeczenie innych, o które człowiek prosił i które pragnął otrzymać. Celem tej Bożej pedagogii jest zachęcenie człowieka do ufności, aby mógł przyjąć zbawienie, którego nie byłby w stanie wyobrazić sobie umysłem. W historii Izraela Bóg po raz pierwszy zaorał kawałek naszej ziemi, zasiał na niej swoje słowo i pielęgnował je. Ono powoli rosło, stało się wielkim drzewem i przyniosło dojrzałe owoce: „Drzewo życia rodzące dwanaście razy owoce. Wydaje ono owoc co miesiąc, a jego liście służą narodom jako lekarstwo" (Ap 22, 2). Mozolna praca Boga teraz została zakończona. On sam dokonał wyłomu w murze naszej historii. Upadła ostatnia skała, która zasłaniała drogę. Otworzyła się droga ucieczki przed całkowitym zatraceniem. Niestety, nikt nie zdał sobie z tego sprawy. Nawet osoby przebywające najbliżej! Boże dzieło, niewielkie i dokładnie określone w czasie i miejscu (podobnie jak każda inna rzeczywistość) zostało przytłoczone zgiełkiem całej tej wielkiej historii. Łukasz chce wziąć każdego człowieka za rękę, aby przyprowadzić go do tego miejsca, w którym obalony został owy mur — jest nim historia Jezusa. Przez ten wyłom człowiek wychodzi z niewoli śmierci. Rusza w drogę ze wszystkimi swoimi ranami i rozczarowaniami, z całym swoim smutkiem i desperacją i spotyka się ze światłem życia. O dziele Łukasza możemy mówić jako o Ewangelii „historycznej" w tym znaczeniu, że Ewangelista wychodzi naprzeciw konkretnemu człowiekowi. W swoim dziele otwiera historię każdego zwykłego człowieka na zbawienie, które zostało obiecane przed wiekami, a teraz wypełniło się w Jezusie. On jest centrum czasu, wiecznym dzisiaj Boga dla całego świata. Przez niego „dziś zbawienie stało się udziałem tego domu" (Łk 19, 9). Już w prologu Ewangelii Łukasz przedstawia się jako „historyk zbawienia". Opowiada o tych „wydarzeniach, które wśród nas się dokonały", które przekazane zostały przez „naocznych świadków", którzy stali się „sługami Słowa". Świadectwa innych uporządkowane zostały przez Łukasza, aby jego czytelnik, Teofil, sam mógł przekonać się o prawdziwości przekazywanej nauki.
2. Lektura tekstu
w. 1: «wydarzenia, które wśród nas się dokonały». Chodzi tu o historię Jezusa. Wiara chrześcijańska nie opiera się na snach, projektach, tajemnej mądrości — czyli na tym wszystkim, co człowiek buduje sobie sam, próbując zbawić się na własną rękę. Bóg nie jest niemową, ale od samego początku wchodzi w dialog z człowiekiem. Słowo Boga niosło ze sobą obietnicę, która teraz w Jezusie spełniła się, stała się ciałem. Komunikacja Boga osiągnęła swój cel, którym jest komunia człowieka z Bogiem. Łukasz opowiada o wydarzeniach z życia Jezusa jako o wypełnieniu pośród nas owej obietnicy. Zaimek „nas" oznacza cały Kościół i obejmuje wszystkich ludzi, we wszystkich miejscach i w każdym czasie. Wydarzenia, o których mowa, miały miejsce w konkretnym okresie historycznym i stanowią pewną dokładną historię, która toczy się od otwarcia nieba w momencie chrztu i zamyka się we Wniebowstąpieniu. Ten krótki okres jest oknem, które Bóg otworzył sobie na ludzkość, zbliżając się do niej, aby ją zbawić. Jest to Jego wieczne dziś, do którego wzywa wszystkich. Stamtąd mówi do nas i komunikuje nam siebie, stamtąd wychodzimy z niewoli śmierci do wspólnoty życia z Nim. Jest to centrum czasu, ku któremu, zgodnie z daną obietnicą, prowadzi cała przeszłość. Jest to też „nowy czas", w którym cała przyszłość znajduje swoje źródło życia. Te „wydarzenia" nie wynikają z naszych oczekiwań, podobnie jak na przykład pingwiny nie spodziewają się zobaczyć tropikalnego słońca w regionach polarnych. Człowiek nie może oczekiwać czegoś, czego nie poznał z doświadczenia własnego lub innych. Człowiek w oparciu o swoje doświadczenie mógłby odnosić do siebie jedynie brak sensu, strach, niesprawiedliwość i pustkę, nad którą króluje śmierć. Te „wydarzenia" stają się jednak zrozumiałe w świetle obietnicy Boga i doświadczenia jego wierności, które w szczególny sposób objawione i zapisane zostały w księgach Starego Testamentu. w. 2: «zgodnie z tym, jak nam je przekazali ci, którzy od początku byli naocznymi świadkami i sługami Słowa». „Piszemy wam o tym, co było od początku, co słyszeliśmy i widzieliśmy na własne oczy, co oglądaliśmy i dotykaliśmy własnymi rękami - o Słowie życia. To życie się objawiło, a myśmy je widzieli i o nim świadczymy. Głosimy wam życie wieczne, które jest u Ojca, a nam zostało objawione. To, co zobaczyliśmy i usłyszeliśmy, głosimy także wam, abyście i wy trwali z nami w łączności. A jest to łączność z Ojcem i z Jego Synem, Jezusem Chrystusem. Piszemy o tym, aby nasza radość była pełna" (1 J 1, 1-4). W taki sposób pisze św. Jan. Pierwsi uczniowie są „naocznymi świadkami", własnymi oczami ujrzeli Słowo życia. To doświadczenie było jedyne w swoim rodzaju i niepowtarzalne, ale błogosławieństwo, które otrzymali pierwsi uczniowie (zob. Łk 10, 23n), jest poprzez nich przeznaczone dla wszystkich. Lata, kiedy przebywali razem z Jezusem, należą do tego okresu historii, w którym zburzony został mur i w człowieczym domu zagościło Boże zbawienie. Dzięki ich świadectwu także my zostajemy przyprowadzeni do miejsca, przez które przenika światło. Uczniowie świadomi są misji wobec całej ludzkości - są depozytariuszami daru, który zaspokaja pragnienie wszystkich ludzi. Nie mogą spokojnie żyć, jeśli nie dzielą się tym, co otrzymali. Ich radość nie może istnieć bez naszej radości, bo nie wystarczy im światłości, jeśli nie będzie ona rozświetlać smutku tych, którzy są obok nich. Znając pragnienie Ojca, stali się „sługami Słowa" dla braci, aby radość ogarnęła całą ludzkość i aby nasza radość była doskonała. Ta sama miłość Syna przynagla ich (2 Kor 5, 14) do głoszenia i „przekazywania" zbawienia, którego doświadczyli. To, co widzieli, słyszeli i czego dotykali, jest końcowym dziełem Boga - jest „wypełnieniem". Ze strony człowieka nie można już niczego oczekiwać, ponieważ ze strony Boga nie można już uczynić nic więcej - On uczynił to, co było niemożliwe, dał samego siebie! Środkiem przekazu jest słowo, które pobudza ich wewnętrznie do komunikowania go innym. Słowo, które na ich oczach stało się ciałem i które stało się ich życiem, teraz powraca na ich usta jako słowo, które pragnie stać się ciałem w tych, którzy go słuchają. Dzięki ich świadectwu jesteśmy prowadzeni ku dzisiaj Boga i widzimy w nim oblicze Jezusa. „Ukaż mi, Panie, swoje oblicze" - to wielkie pragnienie człowieka, który jest zwierciadłem Boga, uczynionym na Jego obraz i podobieństwo. Ukaż mi swoje oblicze, abym mógł odnaleźć w Nim samego siebie i zostać zbawionym. Widzimy to oblicze w opowiadaniu naocznych świadków. Ich słowa, kiedy docierają do moich uszu i do mego serca, stają się wspomnieniem zbawienia: bramą do serca mojego życia, do centrum mojej egzystencji, do dziś Boga same-go. W posłuszeństwie temu wspomnieniu także ja odbijam oblicze Boga, którego poszukuję, i jest ono moim obliczem, upodobnionym i przemienionym w Jego oblicze! W słuchaniu i wspominaniu tych wydarzeń, w wierze i pełnej czci kontemplacji, w posłuszeństwie i w rozeznawaniu znajduje się komunia i doskonała radość życia. Chrześcijanin żyje swoim Panem, a Pan żyje w jego świadectwie. Losy historii zawierzone są odpowiedzialnej wierności wierzącego, który jest w świecie sakramentem zbawienia. To zaprawdę wielka i zatrważająca odpowiedzialność. Świadomi tej odpowiedzialności rozumiemy, dlaczego „wielu usiłowało już opowiedzieć o wydarzeniach" (w. 1), a także dlaczego Łukasz, zdający sobie sprawę z ważności tego opowiadania, chce uczynić to raz jeszcze, w sposób uporządkowany i z dużą dokładnością. w. 3: «postanowiłem też i ja zbadać dokładnie wszystko od początku i po kolei opisać ci, dostojny Teofilu». Jedynie usystematyzowane i chronologicznie uporządkowane opowiadanie może wyraźnie ukazać główne etapy życia i działalności Jezusa. Łukasz kontempluje je, opisując dokładnie ich rozwój, wzajemne powiązania, relacje oraz ich wymowę, aby czytelnik mógł je sobie przypomnieć i odtworzyć w sobie Boże oblicze, którego nikt nigdy nie widział i które Jezus jako pierwszy nam objawił. Chrześcijanin, klęcząc przed Ewangelią, z uwagą słucha każdego słowa, aby żaden szczegół nie mógł umknąć jego uwadze. Kochać i poznać ukochanego w sposób jak najbardziej obiektywny, z troską o każdy detal, nie mieszając Jego historii z własnymi pragnieniami, uprzedzeniami i ideologiami, aby przyjąć Go takiego, jaki jest i jak został nam objawiony. Jego oblicze wypisane jest i wyryte w moim sercu (por. 2 Kor 3, 3) i staje się moim nieustającym wspomnieniem. Jest wspomnieniem, wskazującym mi drogę przemiany mojego życia, które musi wprowadzać zamieszanie. Człowiek działa na bazie swojej pamięci, mocą tego, co leży mu na sercu. Osoba wierząca nosi w sercu Słowo i zachowuje się wobec niego tak samo jak ta, w której Słowo stało się ciałem: „zachowywała wszystkie te słowa w swym sercu" (Łk 2, 51). Wzorem jest Maryja, która - niezależnie od tego, czy to rozumie, czy też nie - przyjmuje Słowo, przechowuje je w sercu i daje wzrost temu, od którego we właściwym czasie otrzyma światło i życie. Teraz Je zatrzymuje, podziwia z zachwytem, uwielbieniem i radością. Zarówno we wspólnocie, jak i w każdym chrześcijaninie, kiedy zaniedbuje się opowiadanie naocznych świadków, oblicze Boga pozostaje zakryte i Jego objawienie zostaje zastąpione fałszywymi obrazami - bożkami i ideologiami, w których nie ma zbawienia! Rodzą się inne formy chrześcijaństwa, odbiegające od Chrystusa, które nie mają nic wspólnego z Jego prawdą (zob. Ef 4, 20n). Poza opowieścią i wspomnieniem nie ma wspólnoty i komunii z tymi, którzy widzieli Chrystusa, a w konsekwencji także i z samym Chrystusem. „Szczęśliwi ci, którzy nie zobaczyli, a uwierzyli!" (J 20, 29). Poprzez słuchanie słowa tych, którzy ujrzeli, również my możemy powierzyć siebie Panu i wejść z Nim w komunię. W tym opowiadaniu możemy Go zobaczyć i pokochać. Spełnia się wobec nas wielkie błogosławieństwo: „Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie" (Łk 10, 23). Naoczni świadkowie udostępniają nam swoje własne oczy. Pośród wielu, którzy próbowali spisać tę opowieść (w. 1), należy z całą pewnością wymienić Marka, od którego Łukasz zaczerpnął bardzo wiele, oprócz struktury literackiej opisującej drogę z Galilei do Jerozolimy. Z 661 wersetów Marka zasadniczo Łukasz przejął 350. Oprócz dzieła Marka korzystał też ze zbioru mów wspólnego z Mateuszem, a także z jakiegoś własnego źródła, zawierającego różne tradycje spisane i przepowiadane (źródła „Q" i „L"). Można z dużym prawdopodobieństwem przyjąć, że wśród wielu pism pragnących uwiecznić te wydarzenia, znajdowały się także te, które Kościół nie uznał za kanoniczne - normatywne dla wiary. Jakim więc kryterium kierował się Kościół, kiedy uznawał dzieło Łukasza za kanoniczne i dlaczego właśnie Ewangelia według św. Łukasza posiadała cechy, które sprawiły, że została ona zaliczona do grona tych uznanych? Są dwa podstawowe kryteria uznania kanoniczności opowiadań o prawdach wiary. Pierwszym kryterium jest bazowanie na autorytecie „naocznych świadków", bez domieszki fantazji i zmyślonych faktów, zgodnie z Chrystusową prawdą, która jest w Jezusie (Ef 4, 20n). Drugim jest potwierdzenie „prawdziwości otrzymanego pouczenia", czyli taka interpretacja faktów, która jest niczym innym, jak tylko coraz bardziej dokładnym, uporządkowanym i adekwatnym zdawaniem sobie sprawy z tego, co już od samego początku przekazane zostało w wierze Kościoła. „Nikt bowiem nie może położyć fundamentu oprócz tego, który jest już położony, a którym jest Jezus Chrystus. Czy ktoś buduje na tym fundamencie ze złota, srebra, szlachetnych kamieni, drewna, siana, słomy, to okaże się w dniu, w którym wyjdzie na jaw dzieło każdego i objawi się to w ogniu" (1 Kor 3, 11nn). Jeszcze przed dniem sądu istnieje ogień, który osądza i rozróżnia to, co jest fałszywe, od tego, co jest prawdziwe. Trzecim i decydującym o normatywności kryterium jest poświadczenie faktu, że autor przestrzegał dwóch pierwszych zasad, czyli akceptacja Kościoła. Uznaje on dany tekst za kanoniczny, jeśli dzięki mocy Ducha Świętego, który go prowadzi, odnajduje się w nim i dostrzega prawdę Chrystusowego nauczania, która dzięki Duchowi Świętemu obecna jest w Kościele. Duch uzdalnia bowiem Kościół do niesienia ciężaru słów Jezusa, prowadząc go „w całej prawdzie" i przypominając mu o tym wszystkim, co On powie-dział (J 14, 26). «Teofil». To adresat opowiadania Łukasza. Teofil znaczy 'umiłowany przez Boga', a także 'kochający Boga'. To figura każdego ucznia, który po przyjęciu nauki wie, że jest kochany przez Boga, i z całego serca pragnie stać się kochającym Boga. Łukasz zwraca się więc do chrześcijanina, który pragnie stać się dojrzały i stały w wierze, świadomy swojej odpowiedzialności przed światem i przed historią. Chce prowadzić go krok po kroku, aby mógł przeżyć doświadczenie uczniów z Emaus, którzy po wysłuchaniu wyjaśnienia dobrze już znanych sobie słów rozpoznają Go po łamaniu chleba i decydują się na zmianę drogi. Odnajdują się w jedynej wspólnocie wraz z jedenastoma apostołami, którzy ujrzeli Go i ogłaszają z radością: „Pan prawdziwie zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi" (Łk 24, 34). w. 4: «abyś przekonał się o prawdziwości otrzymanego pouczenia». Łukasz jest jedynym Ewangelistą, który wyraźnie oświadcza, że sam nie widział Jezusa. Jest w podobnej sytuacji, jak jego czytelnik Teofil. Z tego powodu opiera się na tych, którzy Go widzieli, uznając konieczność tego historycznego pośrednictwa, którym jest tradycja. Wiara nie jest sprawą prywatną i subiektywną! Jego zamiarem jest dotarcie do kontemplacji umiłowanego oblicza Jezusa wraz ze swoim adresatem, poprzez oczy tych, którzy widzieli. Przekonanie się o prawdziwości otrzymanej nauki oznacza umocnienie już otrzymanej wiary i doprowadzenie jej do pełni, aby móc uznać swój dług wobec przeszłości i swoje zadanie na przyszłość. Łukasz kieruje swoją Ewangelię do człowieka, którego od Jezusa dzieli już różnica czasu i kultury i który nie spodziewa się też Jego szybkiego powrotu i bliskiego nadejścia końca czasów, ale który chce dowiedzieć się czegoś więcej o tym, co już w zarysach poznał, i który pragnie podejmować refleksję nad swoim życiem w perspektywie Bożego objawienia. Razem z nami Ewangelista stara się zrozumieć, co oznacza żyć wiecznym dziś Boga i Jego zbawieniem w „tym" czasie, zanurzonym w „ciemności i cieniu śmierci" (Łk 1, 79).
1. Przesłanie w swoim kontekście (4,14-21)
Opis kuszenia pokazał nam, jakie sposoby godności i misji Syna Bożego zostały przez Jezusa odrzucone. Teraz możemy zobaczyć, jakim sposobem się posługuje. Jezus objawia siebie, głosząc słowa braterstwa, którym żyje On sam od Nazaretu do Jordanu i od Jordanu po krzyż. W mocy Ducha Świętego rozpoczyna swoją działalność i inauguruje rok jubileuszu, w którym przeżywa się ojcostwo Boga w braterstwie pomiędzy ludźmi. Wskazuje na siebie jako na wypełnienie „słowa łaski", które niesie błogosławieństwo Boga i realizuje daną obietnicę (w. 16-19). Ewangelista pragnie, aby jego czytelnik spotkał z tym „słowem łaski", które jest głoszone dziś (w. 20n). Ono ma swoje korzenie w przeszłości — obietnica Izajasza i postaci Eliasza i Elizeusza — i realizuje się dziś, w wiecznym dziś Boga, które dokonało się raz na zawsze w Jezusie i uaktualnia się zawsze, ilekroć Słowo głoszone jest w Jego imię. Pismo Święte wypełnia się w tych, którzy słuchają głoszącego je Jezusa (w. 21).
2. Interpretacja tekstu
w. 14: «Jezus powrócił w mocy Ducha do Galilei...». W przeciwieństwie do Jana Chrzciciela Jezus nie pozostaje na pustyni, ale powraca do swoich rodaków, aby ich wyzwolić. Moc Ducha Świętego, dzięki której działa, objawi się we „władzy" i „mocy" Jego słowa, które pokonuje zło (w. 36). Wieść o Nim rozchodziła się wszędzie. w. 15: «On zaś nauczał». Jego nauczanie odbywać się będzie w synagogach i na ulicach (w. 43), a dopełni się w domu (Łk 5, 17n). Ewangelia głoszona jest w trzech miejscach: w synagodze, którą jest Izrael; na ulicach, które obrazują misję; oraz w domu, którym jest Kościół. Działalność Jezusa jest wszechstronna i nieustająca. On pragnie dotrzeć do człowieka we wszystkich jego życiowych sytuacjach. Ewangelista Łukasz nie mówi nam o tym, czego Jezus naucza, ponieważ On sam jest nauką - słowem Boga, które objawia się, dokonując tego, o czym głosi. Rezultatem nauczania Jezusa jest, wychwalanie" Go on przez wszystkich, które wyrażone jest przez Ewangelistę słowem, używanym zazwyczaj w odniesieniu do czci, jaka oddawana jest Bogu. Początkowe wychwalanie szybko jednak - już w tym pierwszym opowiadaniu - zamieni się w postawę wrogości i odrzucenia. w. 16: «Przyszedł też do Nazaretu... ». Łukasz wie, że Jezus rozpoczął swoją misję w innym miejscu (zob. w. 23), ale w swojej Ewangelii umieszcza ten początek w Nazarecie, pomiędzy Jego najbliższymi. Odrzucony przez nich, będzie głosił swoją naukę gdzie indziej i tani przyniesie ona owoce. Także my, chrześcijanie, od samego początku wzywani jesteśmy do utożsamiania się z najbliższymi Jezusa, do wejścia do synagogi i słuchania Tego, który przybył dla wszystkich i wypełnia Bożą obietnicę w tych, którzy Go słuchają. Jego nauczanie dokonuje się w czasie szabatu, ponieważ Jego słowo otwiera człowiekowi dzień odpoczynku Boga. Do tego odpoczynku można wejść przez słuchanie i posłuszeństwo wobec objawionej w Chrystusie Bożej woli (zob. Hbr 3, 7-14). W synagodze, w „dniu szabatu", Jezus „wstał", aby czytać spisane słowa, tak jak po powstaniu z martwych Chrystus będzie czytać i ujawni znaczenie słowa danego Izraelowi (zob. Łk 24, 25-27. 44-47). w. 17: «Podano Mu zwój...». Księga, która jest zamknięta dla tego, kto umie czytać, i otwarta dla tego, który nie urnie czytać (zob. Iz 29, 11), znajduje się nareszcie w rękach Tego, który może ją otworzyć i czytać. On rzeczywiście „otwiera ją" i „zamyka" - czyta ją i aktualizuje: Jesteś godny wziąć zwój i złamać jego pieczęcie" (Ap 5, 9). Słowo Boga pozostaje zapieczętowane i niezrozumiałe poza Chrystusem, które je dopełnia. Bez Niego pozostaje bowiem niewypełnioną obietnicą, a więc niezrozumiałą zagadką, ponieważ skoro Bóg obiecuje coś, to zawsze wypełnia swoją obietnicę. ww. 18-19: «Duch Pana nade mną...». Jezus odczytuje obietnicę zawartą w Iz 61, która ogłasza rok jubileuszowy. W tym czasie łaski ziemia, będąca darem ojca dla swoich dzieci, jest ponownie dzielona między braci. Celebracja jubileuszu wyrażającego braterstwo jest warunkiem pozostania w kręgu obietnicy; w przeciwnym razie pozostaje jedynie droga wygnania (zob. Kpł 25, 8n). Cała działalność Jezusa ukazana jest potem w świetle tego tekstu (zob. Łk 7, 22). Jezus realizuje ostateczny rok szabasowy. W Nim całego stworzenie znajduje swoje dopełnienie w Bogu i Bóg jednoczy się z całym stworzeniem. Ojcostwo Boga w sposób konkretny przeżywane jest w braterstwie ludzi, a wiara staje się nową sprawiedliwością, wyrażającą się w solidarności. Przepis dotyczący roku jubileuszowego ma w prawodawstwie Izraela znaczenie podstawowe i pierwsza wspólnota chrześcijan, realizując rok jubileuszowy, posiada świadomość bycia prawdziwym Izraelem (zob. Dz 2, 42-48; 4, 32-37). w. 20: «Zwinął zwój...». Jezus „zamyka" zwój. Wraz z Nim, który powstał, otworzył, czytał i ponownie usiadł, zamyka się czas obietnicy i otwiera się czas jej wypełnienia (zob. Mk 1, 15). Oczy wszystkich są skupione na Nim, bo w Nim słowo staje się ciałem; zwój Pisma staje się obecnością. w. 21: «Dziś wypełniło się pismo, które słyszeliście». Słowo Jezusa nie jest jedynie komentarzem do Bożej obietnicy. Ono jest „ewangelią", dobrą nowiną, że pomiędzy nas przybył ten, który realizuje obietnicę. Słuchacze Jezusa znajdują się przed tym, który wypełnia każdą obietnicę. Pismo wypełnia się właśnie dziś i w tych, którzy go „słuchają". Cała Ewangelia według św. Łukasza będzie jednym zasłuchaniem się w Jego słowo, które czyni nas Jemu współczesnymi. Posłuszeństwo wiary pozwala nam wejść w rzeczywistość zbawienia. Jezus w sposób doskonały słucha i wypełnia wolę Ojca. Boże słowo stało się w Nim rzeczywistością i życiem, stało się jego dziś. Ten, kto słucha Jezusa i bierze do serca Jego słowo, zaczyna żyć w jego dziś i staje się członkiem Jego rodziny (Łk 8, 21). Jezus przez swoją naukę realizuje dzieło zbawienia, które staje się współczesne każdemu, kto Go słucha. Słowo raz wypowiedziane, istnieje już zawsze, gdziekolwiek jest słuchane i realizowane, podobnie jak muzyka zapisana w nutach istnieje zawsze i wszędzie, gdzie może być odtworzona.
KOMENTARZ TEOLOGICZNO-PASTORALNY
PROLOG (1,1-4) Z literackiego punktu widzenia Łk 1,1-4 stanowi klasyczny przykład zdania periodycznego. Łukaszowe proemium do Ewangelii składa się z dwu zdań trójczłonowych. Wiąże je gramatycznie zwrot „po-stanowiłem i ja". Mimo że wiersze 1 i 2 mają charakter wprowadzenia, a 3bc i 4 charakter celowego dopowiedzenia, zauważa się treściowy paralelizm pomiędzy członami 1 i 4, 2 i 5, 3 i 6. Wiersz 4, na który składa się człon 6, stanowi uwieńczenie całości, a wersety poprzednie ze swoimi członami - uzasadnienie celu i przedsięwzięcia autora (w. 4), łącznie z jego technicznym postępowaniem redaktorskim historyka, krytycznego badacza i metodyka, starającego się o wierność przekazu i uporządkowanie materiału źródłowego. Graficznie otrzymujemy następny obraz strukturo-wy: a <-> b o A <-> a (a = zdanie podrzędne; b = zdanie podrzędne drugie-go stopnia; o = pozycja czołowa; A = zdanie główne). 1. Przystępując do pisania Ewangelii o Jezusie i Jego dziele, Łukasz wyraźnie zaznacza, że nie jest on pierwszym, który podejmuje się tego zadania. Przed nim było już „wielu" (polloi). Nie określa też bliżej źródeł, z których czerpał, czy były to tylko źródła spisane i większe (Mk, Q), czy też mniejsze (SŁk) i nie spisane. Określa je jako diegesis. W klasycznej grece chodziłoby przede wszystkim o „sprawozdanie" dotyczące przebiegu pewnych wydarzeń, zbliżone do opowiadania. Autorzy tych materiałów starali się je także przedstawić w pewnej kolejności. To bowiem oznacza dosłownie anataxo-mai. Łukasz nie określa swojego dzieła jako „Ewangelii", jak to czyni Mk. Znaczy to, że mimo świadomości działania Ducha Świętego w Kościele, o czym świadczą dobitnie Dz, Łukasz relacjonuje, czyli to, co pisze, nie jest pozbawione wartości historycznej. 2 {J 15,27; Dz 1,8}. Tradentów źródeł Łukasz określa, podwójnie: jako świadków początku i jako sługi słowa. Ci świadkowie, o których mówi Łukasz, byli równocześnie wiernymi przekazicielami tego, co widzieli i słyszeli. Logos ma tu znaczenie słowa przekazanego, czyli kerygmatu katechetycznego i misyjnego. Naoczny świadek i wierny głosiciel słowa stanowią dla Łukasza nierozłączną całość, stając się zasadą kościelnej tradycji w ogóle. To, co od początku Kościół otrzymał w spuściźnie, cechuje absolutna zgodność z tym, co miało miejsce za czasów Jezusa. Mówiąc o „sługach słowa", Łukasz używa rzeczownika hyperetai (współpracownicy), a nie douloi (słudzy). Przydawka genomenoi nie jest zbyteczna, gdyż wskazuje na urzędowy i legalny charakter przekazicieli „słowa". Nie ulega wątpliwości, że Łukasz ma na myśli przede wszystkim apostołów. 3 {Ef 3,7}. Ewangelia Mateusza rozpoczyna się zdaniem: „Rodowód (biblos geneseós) Jezusa Chrystusa...". Łukasz formułuje to zupełnie inaczej: „postanowiłem i ja...". Jego postanowienia, mimo że zostanie dokładnie określone, nie można jednak oderwać od poprzedniej treści. Tworzy coś nowego. Nowością jest to, że nadawca, jakkolwiek nie po-daje swego imienia, to jednak nie pozo-staje w ukryciu. Nie ukrywa także, iż mimo pełnego uznania dla tradycji, do której przecież nawiązuje, pragnie jeszcze raz od podstaw sam wszystko zbadać, uporządkować, by stworzyć pewną nową całość literacką. Gdyby chodziło tylko o spekulacje teologiczno-kerygmatyczne, zachowanie „kolejności" wydarzeń nie byłoby konieczne. W ten sposób Łukasz, przez podanie dwu metodycznych kroków swego przedsięwzięcia, pragnie także zaznaczyć, że nie rezygnuje z realiów historycznych, choć zdaje sobie sprawę, że jego dzieło ma, po-przez świadectwo Kościoła charakter pneumatyczny (Łk 24,49; Dz 1,2. 4n.8; 5,31n). Badanie od podstaw (pierwszy krok metodyczny) znaczy również badanie „od początku" (anóthen), ale także na nowo. Skoro jednak chodzi o wydarzenia, nie możemy wykluczyć znaczenia historyczno-czasowego, co także potwierdza następny krok metodyczny, czyli „po kolei" (kathexes). Pierwszym wydarzeniem zbawczym tedy byłoby narodzenie Jezusa w Betlejem. Jeśli tak, to Łukaszowa Ewangelia zaczyna się opisem dzieciństwa Jezusa. Dedykowanie dzieła wybitnej osobistości nie jest rzadkością w starożytnym świecie. Stąd uzasadnienie adresata symboliczną figurą (Theofilos = przyjaciel Boga) nie bardzo przekonuje, wbrew opinii ojców Kościoła. W jakim stopniu Teofil był mecenasem Łukasza, trudno rozstrzygnąć. Łukasz nazywa swego adresata kratistos. W NT użycie tego przymiotnika znane jest jeszcze w Dz 23,26; 24,3; 26,25 w stosunku do wysokich urzędników, natomiast stosowany jest w świeckich dokumentach. Nie znaczy to jednak, że Teofil Łukasza był wysokim urzędnikiem lub poganinem, którego Łukasz pragnął nawrócić. Wszak i on został podciągnięty pod owe nieco problematyczne hemin - „wśród nas" (w. 1). 4 {Dz 1,1}. Celowość ostatniego wiersza, wprowadzonego przez hina, polega na „poznaniu" (epignós od epignóskó), prowadzącym do przekonania Teofila, a także czytelników o „słuszności" (asfaleia) tego, co zawiera książka. Jak ważny jest ten rzeczownik, mający także znaczenie pewności i autentyczności, świadczy jego pozycja emfatyczna na końcu zdania. Jeśli jednak wziąć pod uwagę całą konstrukcję w. 4, to akcent spoczywa na wierności przekazu, wiarygodnego, gdyż za nim stoją świadkowie życia Jezusa, i na gwarancji tej wierności przez Łukasza, który z dokładnością historyka staje się dalszym świadkiem Jego życia.
Akcenty kerygmatyczne Nie dziwmy się Łukaszowi, że pewien priorytet dał Ewangelii. Gdyby nie Jezus-Zbawiciel, nie byłoby ani zbawienia, ani Kościoła apostolskiego. Nie dziwmy się także Ojcu świętemu, że jako następca Piotra wsłuchuje się w głos Jezusa, co zresztą czynił także Piotr. Kto się spodziewa zmiany doktryny Jezusowej na Stolicy Piotrowej, ten się tego nie doczeka. Chrystus dał Kościołowi Parakleta, który czuwa nad Kościołem po wniebowstąpieniu Jezusa. Święty Łukasz jest także przykładem umiejętnego czytania ksiąg świętych. Do tego zachęcają i nas wielcy mężowie i święci Kościoła, zwłaszcza do lektury o treści religijnej: „Ciągłym czytaniem i codziennym rozważaniem uczynił swoją pierś biblioteką Chrystusa" (Hieronim, Epistula 60: Ad Heliodorum 10). „Szukajcie w czytaniu, a otworzą wam na rozmyślaniu" (Jan od Krzyża, Zasady miłości 62). Zaś Hugo od św. Wiktora wymienia trzy rzeczy, które przeszkadzają i utrudniają wgłębianie się w treść ksiąg religijnych: „Niedbalstwo, nieroztropność, niepowodzenie" (De eruditione docta, lib. V cap. 5).
DZIAŁALNOŚĆ JEZUSA W GALILEI (4,14-9,50)
POCZĄTEK DZIAŁALNOŚCI (4,14-5,16) Pierwsze wystąpienie (4,14-15)
14. W Galilei rozpoczęło się życie ziemskie Jezusa (1,20), w Galilei Jezus rozpoczyna publiczną działalność. Poczęty z Ducha Świętego, również mocą tego Ducha zostaje wyprowadzony z pustyni do Galilei. Tu po prostu „powrócił". Przełom eschatologiczny dokonuje się w konkretnym miejscu i określonym czasie. Działalność Jezusa wywołuje powszechny podziw. I znów Łukasz konkretyzuje: obejmuje on „całą okolicę" 15. Nauczanie Jezusa w synagogach świadczy o uszanowaniu religijnych tradycji narodu, z którego się wywodzi oraz o aktywnym udziale w jego życiu. Jednocześnie Łukasz już tutaj podkreśla dystans pomiędzy Nim a ludem. Naucza bowiem w „ich synagogach" (en tais synagógais autón). Jezus jest więc nauczycielem - mistrzem (edidasken - nauczał), ale zupełnie innym, niż żydowscy rabini, co Łukasz podkreśli i rozwinie w następnych wierszach. Łukasz prezentuje Jezusa jako charyzmatycznego nauczyciela, który głosi i przynosi zbawienie. Na razie rozgłos Jezusowej nauki sięga granic Galilei.
Jezus w Nazarecie (4,16-30 {Mt 13,53-58; Mk 6,1-6}) Już samo porównanie ilościowe wierszy naszej perykopy z Mk i Mt wskazuje na to, że Łukasz znał jeszcze inny materiał (S). Nie pominął jednak krótkiej relacji Mk 6,1-6a o nauczaniu Jezusa w synagodze Jego rodzinnego miasteczka. 16. Werset 16 wprowadza narrację o podwójnym charakterze: pozytywnym i negatywnym, gdyż Jezus rozpoczyna swoją działalność kerygmatyczną, która napotyka na sprzeciw. Wiersz ten stanowi równocześnie nawiązanie do poprzednich dwóch: 14 i 15. Jest to jednak nawiązanie rzeczowe, a nie temporalne. Niemniej jednak Łukasz jest konkretny, gdyż poprzez wyraźne określenie miejsca, tj. Nazaretu, włącza początek nauczania w ramy biograficzne Jezusa (por. 1,26; 2,4.39.51). Nadto przygotowuje czytelnika na konflikt Jezusa z własnym narodem. Nazaret może tu uchodzić za jeden z przykładów. Wzmianka, że Jezus udał się swoim zwyczajem do synagogi, może uchodzić za reminiscencję do młodzieńczych lat Jezusa, kiedy to, jak przystało na pobożnego Żyda, brał czynny udział w życiu religijnym swojej gminy synagogalnej. 17. Na ogół przełożony synagogi zapraszał konkretną osobę do czytania i wygłoszenia nauki. Łukasz nie mówi o pierwszej części nabożeństwa, które rozpoczynało się Szema Izrael, modlitwą i błogosławieństwem. Mówi o drugiej. Trzeba też wiedzieć o tym, że czytanie Tory miało większe znaczenie niż czytanie tekstu z ksiąg prorockich. Znaczy to, że nie spotkało tu Jezusa jakieś szczególne wyróżnienie. 18-19 {Iz 61,1n; So 2,3; Mt 3,16}. Tekst Iz 61,1-2a podany przez Łukasza nie jest kompletny. Łukasz wykreślił z niego te elementy, które dotyczą bezpośrednio Izraela i Syjonu. Dołącza natomiast do swojej wersji część wiersza z Iz 58,6: „abym uciśnionych odsyłał wolnymi”. W ten sposób Łukasz zaprezentował Jezusa jako mesjańskiego Zbawiciela, którego Bóg posłał do ludzi najbardziej uciśnionych i potrzebujących pomocy. 20-21.{Dz 6,15}. Komentarz Jezusa jest skoncentrowany wokół jednego zdania rozpoczynającego się znamiennym Łukaszowym semeron – dziś (por. Łk 2,11; 19,5.9; a także 2 Kor 3,14; Hbr 4,7). Konkretyzuje ono aktualne wystąpienie Jezusa w Nazarecie, ale także cały okres Jego działalności, jako spełnienie się Pisma (por. Mk 1,15).
Tekst: wiara.pl.; medytacja: Wons. Modlitwa Ewangelią; komentarze: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Łukasza, s. 15-20.113-116. Komentarz Teologiczno-pastoralny, NT I.2, s.19-21.62-64.
3. Niedziela zwykła, rok C, 2025.01.26
2. Niedziela zwykła, rok C, 2025.01.19
PIERWSZE CZYTANIE
Iz 62, 1-5 Jeruzalem odnajduje swojego Oblubieńca
Czytanie z Księgi proroka Izajasza
Przez wzgląd na Syjon nie umilknę, przez wzgląd na Jerozolimę nie spocznę, dopóki jej sprawiedliwość nie błyśnie jak zorza i zbawienie jej nie zapłonie jak pochodnia. Wówczas narody ujrzą twą sprawiedliwość i chwałę twoją wszyscy królowie. I nazwą cię nowym imieniem, które usta Pana określą.
Będziesz prześliczną koroną w rękach Pana, królewskim diademem w dłoni twego Boga. Nie będą więcej mówić o tobie «Porzucona», o krainie twej już nie powiedzą «Spustoszona». Raczej cię nazwą «Moje w niej upodoba-nie», a krainę twoją – «Poślubiona». Albowiem spodobałaś się Panu i twoja kraina otrzyma męża.
Bo jak młodzieniec poślubia dziewicę, tak twój Budowniczy ciebie poślubi, i jak oblubieniec weseli się z oblubienicy, tak Bóg twój tobą się rozraduje.
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY
Ps 96 (95), 1-2a. 2b-3. 7-8. 9 i 10ac (R.: por. 3)
Refren: Pośród narodów głoście chwałę Pana.
Śpiewajcie Panu pieśń nową, *
śpiewaj Panu, ziemio cała.
Śpiewajcie Panu, *
sławcie Jego imię. Refren.
Każdego dnia głoście Jego zbawienie. *
Głoście Jego chwałę wśród wszystkich narodów,
rozgłaszajcie Jego cuda *
pośród wszystkich ludów. Refren.
Oddajcie Panu, rodziny narodów, *
oddajcie Panu chwałę i uznajcie Jego potęgę.
Oddajcie Panu chwałę należną Jego imieniu, *
przynieście dary i wejdźcie na Jego dziedzińce. Refren.
Uwielbiajcie Pana w świętym przybytku, *
zadrżyj, ziemio cała, przed Jego obliczem.
Głoście wśród ludów, że Pan jest królem, *
będzie sprawiedliwie sądził ludy. Refren.
DRUGIE CZYTANIE
1 Kor 12, 4-11 Różne dary Ducha Świętego
Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian
Bracia:
Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch; różne też są rodzaje posługiwania, ale jeden Pan; różne są wreszcie działania, lecz ten sam Bóg, sprawca wszystkiego we wszystkich.
Wszystkim zaś objawia się Duch dla wspólnego dobra. Jednemu dany jest przez Ducha dar mądrości słowa, drugiemu umiejętność poznawania według tego samego Ducha, innemu jeszcze dar wiary w tymże Duchu, innemu łaska uzdrawiania przez tego samego Ducha, innemu dar czynienia cudów, innemu proroctwo, innemu rozpoznawanie duchów, innemu dar języków i wreszcie innemu łaska tłumaczenia języków. Wszystko zaś sprawia jeden i ten sam Duch, udzielając każdemu tak, jak chce. Oto słowo Boże.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ
Por. 2 Tes 2, 14
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Bóg wezwał nas przez Ewangelię,
abyśmy dostąpili chwały Pana naszego, Jezusa Chrystusa.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA
J 2, 1-11 Pierwszy cud Jezusa w Kanie Galilejskiej
Słowa Ewangelii według Świętego Jana
1W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa. 2Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. 3A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa rzekła do Niego: «Nie mają wina». 4Jezus Jej odpowiedział: «Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czy jeszcze nie nadeszła godzina moja?» 5Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie».
6Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. 7Jezus rzekł do sług: «Napełnijcie stągwie wodą». I napełnili je aż po brzegi. 8Po-tem powiedział do nich: «Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu». Ci więc zanieśli.
9Gdy zaś starosta weselny skosztował wody, która stała się winem – a nie wiedział, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli – przywołał pana młodego 10i powiedział do niego: «Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory».
11Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie. Oto słowo Pańskie.
MEDYTACJA ZAUFAĆ JEZUSOWI I DOPUŚCIĆ GO DO SWOICH SPRAW
O co proszę? O żywą więź z Jezusem i zaufanie Mu pośród codziennych spraw.
Kontemplując scenę opisaną przez Jana, będę towarzyszył Jezusowi, który opuszcza dom rodzinny i rozpoczyna swoją misję wśród ludzi. Razem z Jezusem i Maryją chcę uczestniczyć w wydarzeniu w Kanie Galilejskiej. Wejdę w atmosferę wesela (ww. 1-2).
Popatrzę na zatroskanie Maryi z powodu braku wina i posłucham, jak rozmawia z Synem. Maryja potrafi zwykłe wydarzenia życia odnosić do Jezusa. Rozmawia z Nim o codziennych sprawach, z wiarą prosi o pomoc (ww. 3-4).
Co mogę powiedzieć o przeżywaniu mojej codzienności z Jezusem? Czy zapraszam Go w moje codzienne „wesela" i troski? Czy radzę się i pytam Go o zdanie w chwilach wyborów i bezradności?
„Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie" (w. 5). Jakie uczucia wywołują we mnie słowa Maryi? Czy stać mnie w tej chwili na spełnienie wszystkiego, czego zapragnąłby ode mnie Jezus?
Będę się przyglądał sługom, którzy wypełniają każde słowo Jezusa: „Napełnili stągwie aż po brzegi". Czy potrafiłbym podjąć każde wezwanie Jezusa? Jakich żądań bałbym się usłyszeć? Wypowiem to szczerze przed Jezusem.
Powiem szczerze Jezusowi o moich oporach wewnętrznych, które utrudniają mi przyjmowanie na co dzień Jego woli. Czego dotyczą moje opory? Zwierzę się z nich także Maryi i poproszę, by pomogła mi je pokonywać. Będę w sercu wzywał: „Maryjo, pomóż mi ufać Jezusowi tak jak Ty".
KOMENTARZE
1. Orędzie w kontekście
„Zaczerpnijcie teraz". mówi Jezus do sług, którzy będąc posłuszni Jego słowu, napełnili wodą stągwie przeznaczone do oczyszczeń żydowskich. „Teraz" stanowi chwilę, w której woda staje się „wybornym winem". Po rozważaniach dotyczących Słowa, które stało się ciałem w Chrystusie, po Janie Chrzcicielu, który staje się głosem Słowa i pierwszych uczniach, którzy Słowo przyjmują, Ewangelia przedstawia wspólny los Jezusa i jego uczniów. Opowiadanie to ukazuje nam „gdzie mieszka" Pan i Jego chwała: w radości i miłości, nie w obrębie świątyni zredukowanej do religijnego domu handlowego (por. w. 13-22). Na początku działalności Jezusa znajdujemy dwa zaskakujące opowiadania, co więcej, nieodpowiednie z naszego religijnego punktu widzenia: danie okazji do nietrzeźwości w czasie wesela i gniew w świątyni. Ta początkowa scena, podobnie jak scena chrztu u Synoptyków, pragnie nam dać do zrozumienia, że Bóg jest absolutnie różny od naszych wyobrażeń o Nim. Pierwszy „znak" Syna Człowieczego polega na dodaniu ponad 600 litrów wina na ucztę! Co powiedziałby na to Jan Chrzciciel, asceta z pustyni? Przy wszystkich problemach głodu, jakie istnieją na świecie, pomijając już problem alkoholizmu, czyż nie można było uczynić czegoś bardziej pożytecznego lub przynajmniej mniej banalnego? Ponadto, dlaczego dawać wino i radość zamiast głosić wstrzemięźliwość i zaangażowanie? Być może Jezus zmienił wodę w wino wiedząc, że jego pobożni wyznawcy mieli w przyszłości szczodrze przekształcać wino Ewangelii w wodę Prawa. Scena przedstawia Jezusa, który daje w obfitości „dobre wino" na uroczystości weselnej, która kończy się i zamiera z powodu braku wina. Wydarzenie, swobodnie przepracowane przez Jana, odczytywane jest jako objawienie „Jego chwały". Początek znaków przywołuje na myśl zakończenie Ewangelii, gdy nadchodzi godzina, w której Pan objawia swoją chwałę miłując nas aż do końca (13,1nn), przekazując nam swego Ducha (19,30) stając się sam źródłem wody i krwi (19,34). Właśnie na krzyżu dokonują się zaślubiny między Bogiem i ludzkością. W Biblii więź małżeńska jest symbolem przymierza między Bogiem i Jego narodem. Ustanawia ona między obydwoma stronami relację zainteresowania i troski, współuczestnictwa i przynależności, przy uczuciach zawierzenia i kompanii, czułości i więzi, które czynią życie pięknym. W przeciwnym wypadku jest ono smutne i brzydkie, nieludzkie i przegrane, tak, że lepiej byłoby się nie narodzić. Wielkim przykazaniem jest bowiem przykazanie miłości. Bóg sam jest miłością (por. 1J 4,8) i kto kocha, zna Go i staje się jak On. W Biblii Oblubieńcem jest sam Bóg, druga strona człowieka, który kocha „miłością odwieczną: (Jr 31,3; por. Oz 2,1-9; Iz 54,8). Relacja między mężczyzną i kobietą jest „wielkim misterium" (Ef 5,32), które przedstawia relację między Bogiem i człowiekiem (por. szczególnie Rdz 1,27; Oz 2,16-25; Iz 54,1-10; 61,10-62,5; Ez 16,1nn). W tym znaczeniu Pieśń nad Pieśniami stanowi szczyt objawienia biblijnego. Opiewa naszą relację z Bogiem rozpoczynając od niesłychanego i zawrotnego żądania: „Niech mnie ucałuje pocałunkami swych ust". Cała pozostała treść księgi jest obustronnym szukaniem miłości między Bogiem i człowiekiem. Przymierze to od początku było lekceważone przez człowieka. Przepowiadanie prorockie denuncjuje zdradę, nawołując do nawrócenia i przyrzekając przyszłość, w której miłość między Bogiem i człowiekiem miałaby rozkwitnąć w pełnym blasku. Opowiadanie nie zatrzymuje się na cudzie; koncentruje się na darmowości i wielkości daru. Różne szczegóły interpretować należy w świetle tego, co dla ewangelisty dokonuje się w Kanie: obecność Jezusa jest odnową przymierza, początkiem godów eschatologicznych. Tekst mówi o godach, o braku wina, sługach, o sześciu stągwiach kamiennych, o wodzie i dobrym winie zachowanym aż do tego momentu. Nie jest wspomniana oblubienica; oblubieniec pojawia się pośrednio dopiero pod koniec, jako współrozmówca mistrza stołu. Jeśli gody przedstawiają przymierze między Bogiem i ludem, brak wina oznacza brak ludzkiej miłości; puste stągwie kamienne dla oczyszczeń nawiązują do nie zachowanego Prawa. Woda, element pierwszy stworzenia, staje się „dobrym winem", danym na końcu, którego możemy jednak zaczerpnąć „już teraz". Urywek bardzo sugestywny, należy odczytać, mówi to sam Ewangelista, nie tylko jako „znak", ale jako „początek znaków" (w. 11), co rzuca światło na to, co w dalszym ciągu Ewangelia mówić będzie o Jezusie z Nazaretu. „Znak" nie oznacza tu jedynie „rzecz wskazującą na inną rzecz", jak tablica przy drodze wskazuje na miasto. Jest raczej „symbolem", który w pewien sposób objawia to, co wskazuje. Jak uzdrowienie ślepego objawia, że Jezus jest światłem, dar chleba, że jest pokarmem a wskrzeszenie Łazarza, że jest zmartwychwstaniem, tak dobre wino objawia Jego „chwałę": Jezus jest Oblubieńcem. Wraz z Nim nadeszła „godzina", w której celebrują się gody między Bogiem i jego ludem. „Ciało" Syna Człowieczego stanowi faktycznie otwarcie się nieba na ziemię, pełną komunię między Bogiem i człowiekiem, jak to dopiero co powiedziane zostało do Natanaela (1,51). Poszczególne elementy opowiadania ze swej strony nabierają znaczenia w świetle tego objawienia. Temu, kto zna dalszy ciąg Ewangelii, opowiadanie niedwuznacznie sugeruje inne aluzje. Przy pierwszej jednak lekturze lepiej będzie nie zakładać tego, co okazuje się dopiero później, ale tylko to, co narzuca się najpierw, zachowując jednak otwartość na dalsze pogłębienia. W dyna-mice każdej książki każdy urywek stanowi punkt dojścia urywków poprzednich i punkt wyjścia dla następnych. Jednak już od początku przewiduje się metę; drogę natomiast poznaje się stopniowo, gdy się ją odbywa. Nieprzypadkowo liturgia zestawia gody w Kanie z Chrztem i Epifanią. Woda ze stągwi, która staje się „dobrym winem", jest znakiem chrztu w Duchu i objawieniem Pana, który ofiaruje zbawienie dla wszystkich. Mamy również wyraźną aluzję do Eucharystii, w której dopełnia się godzina nowego przymierza wraz z darem Ducha. Możliwa jest również lektura mariologiczna i eklezjologiczna. Z opowiadania wyłania się również ciągłość jednego przymierza, zarazem starego i nowego, jako przykazania miłości (por. 1J 2,7nn). Czerpie się faktycznie dobre wino ze stągwi kamiennych, będących symbolem Prawa. I to jedyne przymierze ma wartość uniwersalną. Wino bowiem pochodzi od wody, elementu pierwotnego stworzenia, i ukazuje się po raz pierwszy wraz z Noe po potopie i odnowieniu przymierza kosmicznego (por. Rdz 9,20). Dramat Izraela, dziedzica obietnic i narodu oczekiwań, to dramat każdego człowieka: brak wina. Gdzie się podziała miłość, radość i życie, do którego zostaliśmy stworzeni i z którego zostali odarci? Z Jezusem, Słowem, które stało się ciałem, każdy może smakować wina ofiarowanego w obfitości. Z Jezusem realizuje się błogosławieństwo obiecane Abrahamowi, a w nim, wszystkim narodom (por. Rdz 12,2nn). Przez ten znak Jezus nie uzdrowił nikogo z choroby, jak to czynił kiedy indziej; po prostu zbawił nas od owego subtelnego zła, które niszczy nasze człowieczeństwo: braku wina, braku miłości i chwały. Opowiadanie, jak zwykle u Jana, oparte jest na dialogu, z nieporozumieniami, które otwierają nowe horyzonty. Po wprowadzeniu (w. 1-2) następuje dialog między Jezusem i Matką (w. 3-4), polecenie Matki dane sługom (w. 5) i podwójne polecenie Jezusa, by napełnić stągwie i zaczerpnąć (w. 6-8), stwierdzenie mistrza stołu i jego słowa dotyczące „dobrego wina" (w. 9-10). Kończy opowiada-nie komentarz Ewangelisty (w. 11) i odejście z Kany do Kafarnaum (w. 12). Jezus. Słowo wcielone, jest niebem otwartym na ziemię. Jego przyjście stanowi „godzinę", jest owym „teraz", w którym odnawia się przymierze, a my przeżywamy radość spotkania z Oblubieńcem. Kościół jest reprezentowany przez uczniów, którym objawiona została chwała Jezusa. Pojmują znak wina i wierzą w Jezusa. W ciele Syna Człowieczego celebrowane są zaślubiny Boga i ludzkości i odnawia się starodawne przymierze zawarte z Izraelem i to, jeszcze starsze, zawarte z całym stworzeniem.
2. Lektura tekstu
W. 1. „Trzeciego dnia". Trzeci dzień w Ewangelii jest dniem zmartwychwstania, definitywnej interwencji Boga (por. Oz 6,2). Tu, zgodnie ze sposobem odliczania czasu u starożytnych, jesteśmy dwa dni po czterech zrelacjonowanych poprzednio (por. 1,19.29.35.43). Jesteśmy zatem w szóstym dniu, w dniu, w którym stworzony został człowiek, uczyniony dla siódmego dnia. Obecność Jezusa jest „godzina:" i „teraz", w którym przechodzi się od szóstego do siódmego dnia. „odbywało się wesele". Wesele jest przepięknym obrazem przymierza między Bogiem i Jego narodem, zawartego w miłości mocniejszej od wszelkiej niewierności, a nawet samej śmierci. Więź między mężczyzną i kobietą jest symbolem więzi między człowiekiem i Bogiem, tym Bogiem, który jest miłością i polecił nam, abyśmy miłowali Go całym sercem (por. Pwt 6,5). Wzajemna miłość jest „wielkim przykazaniem", które „kieruje nas razem" ku pełni życia. „w Kanie Galilejskiej". Kana przywołuje na myśl hebrajskie słowo qandh (= nabyć). Byłaby to aluzja do narodu wybranego, który Bóg nabył na własność dla siebie (por. Wj 15,16; Pwt 32,6; Ps 72,4). „i była tam Matka Jezusa". (por. 19,25). Matka „była tam", jak sześć stągwi kamiennych (por. w. 6), uczynionych po to, by zawierały ową wodę, która stanie się wybornym winem. Nie jest wymienione Jej imię. Określana jest przez narratora jako „matka", a przez Jezusa jako „niewiasta". „Matka" wskazuje na relację z synem, któremu daje życie; „niewiasta" (= oblubienica) na relację z oblubieńcem, na którego miłość odpowiadając, daje życie synowi. Maria, jako matka, reprezentuje lud Boży, z którego ciała przychodzi Mesjasz. Jako oblubienica jest córą Syjonu, która miłuje i oczekuje Oblubieńca Pana. Dzięki jej zainteresowaniu święto weselne zamiast zakończyć się, odnajduje swoją pełnię. Matka Jezusa, nazwana „niewiastą", ukazuje się tu, na go-dach i u stóp krzyża (19,25), kiedy nadchodzi godzina, w której Pan doprowadza do pełni swoją miłość ku nam. W. 2. „Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów". Ważną rzeczą jest zaprosić Pana na nasze święto. W przeciwnym wypadku brak będzie Tego, który jako zaproszony, w sposób delikatny i dyskretny staje się amfitrionem, dając nam „dobre wino". W. 3. „A kiedy zabrakło wina". Jeśli oliwa i chleb są konieczne do życia, to wino, które rozwesela serce człowieka (por. Ps 104,15), jest owym „nadmiarem" potrzebnym do życia szczęśliwego. Jest obrazem miłości między oblubieńcem i oblubienicą, między Stwórcą i stworzeniem, w której dokonuje się stworzenie i człowiek przechodzi z szóstego dnia do dnia siódmego, do samego Boga, który jest „pełnią miłości". Bez tego wina człowiek traci swoją tożsamość, podobieństwo do Boga. „Nie maja już wina". Te słowa Matka mówi do Syna. Proste stwierdzenie jest równocześnie prośbą i oczekiwaniem. Na godach między Bogiem i człowiekiem, wina brakuje już od początku, już od Adama (Rdz 3,1nn). Również później, przed zejściem Mojżesza z góry z tablicami przymierza, naród złamał przy-mierze oddając cześć złotemu cielcowi (por. Wj 32). Maria, wraz z Janem Chrzcicielem i tymi wszystkimi, którzy go słuchają, reprezentuje Izraela, który wzdycha za nowym przymierzem, nowym sercem (por. Jr 31,31-34; Ez 36,22-32) i obiecanymi błogosławieństwami (por. Jr 33,14-26). W. 4. „Czyż to moja lub Twoja sprawa". Odpowiedź Jezusa jest pytaniem. Nie-jasne dla nas wyrażenie wzięte jest z języka dyplomatycznego epoki i oznacza: „Co jest między mną a tobą?" Tymi słowami dwaj sprzymierzeńcy żądają wyjaśnień, odwołując się do istniejącego między nimi przymierza, gdy zaistnieje coś, co kwestionowałoby przymierze i co należałoby wyjaśnić. Nie wymaga ono odpowiedzi, każe jedynie zastanowić się nad przyjętymi obustronnymi zobowiązaniami. Poza zwykłym oczekiwaniem na cudowną interwencję, Jezus pragnie skierować uwagę na inny poziom. Jest zainteresowany nie tyle winem materialnym, ile raczej chce dać do zrozumienia, że nadeszła „godzina" doskonałego wina z uczty eschatologicznej (por. Iz 25,6), w której „z gór moszcz spływać będzie kroplami, a wszystkie pagórki w niego będą opływać" (Am 9,13). Także demony stawiają takie samo pytanie Jezusowi, który odpowiada im: „Milcz!" (por. Mk 1,24n) W rzeczywistości bowiem ustaje domniemane przymierze między Bogiem i Szatanem. Jezus przez swój krzyż, przyszedł, aby oddemonizować nasz obraz Boga. „Niewiasto". Jezus nie nazywa Maryi „matką", ale „niewiastą" (por. 19,25). Oprócz pokrewieństwa cielesnego istnieje ważniejsze pokrewieństwo według Ducha ustanowione przez miłość (por. Mk 3,33 par.; Łk 11,27-28). Niewiasta oznacza oblubienicę, jest nią wierny Izrael, niewiasta, która kocha oblubieńca, córa Syjonu, która słucha Słowa i oczekuje dopełnienia. „Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja?" W starożytnych rękopisach nie ma interpunkcji. Dawniej zwykło się tłumaczyć: „Nie nadeszła jeszcze moja godzina". Preferujemy ten przekład, ale w formie pytającej. W rzeczywistości to, co Jezus mówi, nie oznacza zaprzeczenia. Widać to wyraźnie z tego, jak rozumie te słowa Maria. Jest to natomiast odwołanie się do faktu, że nadeszła godzina, w której Oblubieniec objawia swoją chwałę. „Godzina" Jezusa, antycypowana w Kanie (por. 5,25.28), ma swoje dopełnienie w śmierci, gdy Jezus powraca do Ojca (por. 13,1) i okazuje nam, co istnieje między nami a Bogiem: Jego wierna i niezłomna miłość. Jezus pragnie dać do zrozumienia oczekującej Córze Syjonu, że wraz z Nim nadeszła godzina, w której Bóg dopełnia swoją obietnicę. Od momentu, gdy Słowo stało się ciałem, mamy gody między niebem i ziemią. Teraz więc należy czerpać. Pierwsze słowa Jezusa w Ewangelii Marka są charakterystyczne: „Czas się dopełnił" (Mk 1,15). W. 5. „Matka Jego powiedziała do sług". Matka Jezusa zwraca się do sług, którzy staną się „wykonawcami" znaku, jaki da Jezus. „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie". Matka i słudzy przedstawiają lud, który jest gotowy zachować przymierze i mówi: „Uczynimy wszystko, co JHWH nakazał" (Wj 19,8; 24,7; por. Joz 24,24). Jezus jest „prorokiem", o którym powiedział Mojżesz: „Jego będziesz słuchał" (Pwt 18,15). Józef, do którego król powie-dział: „Czyńcie, co wam powie" (Rdz 41,55), postara się o chleb dla wszystkich. Jezus, nowy Józef, da wszystkim także wino. On bowiem jest Synem, o którym powiedział Ojciec: „Jego słuchajcie" (Mk 9,7 par.), gdyż „Już wsławiłem Go i jeszcze Go wsławię" (por. 12,28). Jezus jest Słowem. Jeśli Go słuchamy, woda naszego człowieczeństwa zmienia się w wino Jego bóstwa. W. 6. „Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń". Szczegóły („sześć", „kamienne", „oczyszczenie") nie są zbyteczne. Stanowią odpowiednio odwołanie do stworzenia człowieka dokonanego w dniu szóstym, do Prawa wypisanego na tablicach kamiennych i do rytów, jakie to Prawo przepisuje. Także stągwie (= pojemniki na wodę) są „tam", jak Matka Jezusa. Przywołują na myśl chrzest Jana Chrzciciela, który przyszedł, aby udzielać chrztu, aby objawiony został Ten, na którego zstąpi i zamieszka Duch. Jezus nie przyszedł, aby znieść, ale dopełnić stare przymierze (Mt 5,17). „dwie lub trzy miary". Podkreśla się obfitość daru: mamy sześć stągwi mieszczących po dwie lub trzy miary. „Miara" liczy 45 litrów. Każda stągiew zawiera więc od 90 do 135 litrów. W. 7. „Napełnijcie stągwie wodą!" Wiemy obecnie, że stągwie były puste. Puste jak oczekiwanie, które nie spotkało oczekiwanego, jak przykazanie miłości, które nie zostało wypełnione, jak przymierze zerwane przez grzech, jak oblubienica bez oblubieńca. Samo Prawo może być zachowane we wszystkich jego przepisach, jak to czyni starszy brat, ale z niechęcią i gniewem, bez miłości i nawet bez podejrzewania, że Bóg jest radością i świętem, symfonią i tańcem (Łk 15,28-32; por. Rdz 4,1nn). Stągwie te pozbawione są tego, do czego miały służyć: są puste, bez wody, istotnego elementu życia. Pan poleca napełnić je: nie uczyni dobrego wina z niczego, ale z wody, która wypełnia stągwie kamienne, z pragnienia życia w każdym człowieku, zawartego w Prawie danym Izraelowi. Bóg akceptuje i waloryzuje to, co należy do człowieka i jego historii. Zbawienie, które ofiaruje, jest zbawieniem „ludzkim". Jezus nakazuje napełnić wodą stągwie. Oczekiwanie Izraela powinno być wypełnione oczekiwaniem każdego człowieka. W nim całe stworzenie otwiera się na przyszłość, na wino dnia siódmego, które Syn Człowieczy ofiaruje w obfitości. Biada człowiekowi, jeśli rezygnuje z pragnienia miłości i chwały, dla których został stworzony! Jest pojemnikiem pustym, wypełnionym nicością. W. 8. „Zaczerpnijcie". „Czerpie się" z tych stągwi jak z studni, która w 4,7 stanie się symbolem Prawa danego Mojżeszowi. Zbawienie pochodzi faktycznie od Żydów (4,22). „teraz". Teraz należy czerpać, nadeszła godzina zbawienia (por. 4,23; 5,25). W Synu Człowieczym bowiem otwiera się niebo i celebruje się więź między Bogiem i człowiekiem. Jest to owa „większa rzecz", dopiero co zapwiedziana w 1,51. „zanieście staroście weselnemu!" Starosta reprezentuje Izraela i jego mistrzów, znawców obietnicy, którzy z zaskoczeniem stwierdzają dobroć wina, które zaczerpnęli słudzy. My również znamy dobroć wspaniałego wina jedynie za pośrednictwem Izraela, poznajemy nowe przymierze jedynie ze starego. W. 9. „wody, która stała się winem". Nie mamy opisu cudu. Dialogi jednak wyrażają dyspozycje, poprzez które to wszystko, co jest ludzkie, staje się „dobrym winem". Przede wszystkim uznanie wraz z „Matką", że nie mamy już wina; następnie wsłuchanie się w odpowiedź Jezusa daną „niewieście", która mówi, że z Jezusem nadeszła godzina, w której spełnia się obietnica; wreszcie „uczynienie wszystkiego, co On powie", napełniając stągwie wodą i czerpiąc z nich „teraz". „nie wiedział bowiem, skąd ono pochodzi". Starosta, jak Żydzi, nie wie „skąd" pochodzi dobre wino. Jest ono jak Duch, jak sam Jezus, o którym nikt nie wie, skąd pochodzi i dokąd idzie (por. 3,8; 8,14nn). „ale słudzy wiedzieli". Kto zaczerpnął wody ze stągwi, wie, że wszystko jest wynikiem posłuszeństwa Jezusowi, idąc za słowami Maryi. „Starosta przywołał pana młodego". Dopiero teraz pokazuje się Oblubieniec z nadzieją, że ten kto go woła, zostanie Jego oblubienicą. W. 10. „Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze". Zdarza się to w świecie: wszystko na początku jest piękne, przepełnione życiem, miłością. Potem wszystko się starzeje i chyli się ku upadkowi. Wino staje się coraz bardziej poślednie, zaczyna go brakować i kończy się święto. Szczęśliwy jest ten, kto jest wystarczająco oszołomiony, że nie dostrzega już nic więcej tylko to. To nie przypadek, że w reklamach występują tylko ludzie młodzi. Bardziej niż produkty sprzedają nadzieję wskrzeszenia przeszłości, za którą niejeden gotów jest zapłacić najwyższą cenę. „Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory". Stworzenie nie jest oderwaniem się od szóstego dnia, jest drogą ku świętu dnia siódmego. W. 11. „Taki to początek znaków uczynił Jezus". Dar zaślubin nie jest jedynie pierwszym znakiem, przeciwnie, jest początkiem znaków. Wszystkie inne wypływają jak potok z tego źródła. Jezus odbudowuje przymierze i wreszcie człowiek dzięki Niemu otrzymuje łaskę po łasce, „dobre wino". W Kanie rozpoczyna się „dzień" Mesjasza, który objawia się stopniowo aż do wskrzeszenia Łazarza, kiedy to Jego przeciwnicy postanawiają zgładzić Go, gdyż dokonuje wiele znaków (11,47nn). Ale właśnie przez Jego zabicie wszelki znak staje się rzeczywistością, nadchodzi godzina, w której objawia się Chwała. „Objawił swoją chwałę". W Kanie realizuje się obietnica dana uczniom, którzy mieli zobaczyć „o wiele większe rzeczy", niż to, co dotychczas widzieli (1,50n): widzą chwałę Syna Człowieczego, która jest chwałą Jedynego Ojca, z której czerpiemy teraz w pełni łaskę po łasce (1,14.16). „i uwierzyli w Niego Jego uczniowie". Wszystkie znaki służą przylgnięciu do Jezusa, źródła życia (por. 20,31). Wiara w Niego jest celem wszystkich dzieł Boga (6,30). W. 12. „udali się do Kafarnaum". Jezus nie jest już sam. Oprócz jego uczniów jest także Maria, która pojawi się ponownie dopiero u stóp krzyża (por. 19,25). Matka stoi jako protagonistka na początku i na końcu godziny Syna. „gdzie pozostali kilka dni". Gdziekolwiek Jezus się udaje, ten kto za Nim idzie, znajduje „mieszkanie". Jego definitywne mieszkanie pojawi się w następnym opowiadaniu: jest nim świątynia, „dom mego Ojca" (w. 16).
Komentarz teologiczno-pastoralny
Pierwszy znak w Kanie Galilejskiej. Kafarnaum (2,1-12) Wprowadzenie. Ewangelistą maryjnym jest właściwie św. Łukasz. Ewangelia Dzieciństwa Jezusa stoi u podstaw hasłowych inwokacji radosnej części różańca św.: Poczęcie, odwiedziny św. Elżbiety, narodzenie Jezusa, ofiarowanie Jezusa w świątyni oraz znalezienie Go tamże jako dwunastoletniego chłopca. Autor czwartej Ewangelii zupełnie w innym kontekście prezentuje Maryję jako Matkę Jezusa. Owszem, tylko dwukrotnie, ale na początku jego działalności mesjańskiej i na końcu, pod krzyżem. Po dokładnym podaniu czasu i miejsca oraz powodu zajęcia się „weselem" w Kanie Galilejskiej, autor czwartej Ewangelii przechodzi do prezentacji osób. Wymienia na pierwszym miejscu Maryję jako „Matkę Jezusa". Ona już tam była. Można się z tekstu domyśleć, że Jezus wraz z uczniami doszli, ale jako zaproszeni „goście". Ewangelista przez takie sformułowanie chce nam powiedzieć, kto tu będzie główną osobą. Jest nią Matka Jezusa aż do chwili zmiany akcji. Jezus, Syn Maryi, wkracza, aby zaradzić przykremu wydarzeniu na weselu. Brak wina. Po dokonanym „znaku" (semeion) przemiany wody w wino, Ewangelista zmierza do parenetycznego finału, który na podstawie konstrukcji hasłowej stanie się początkiem wyjaśnienia godziny, która dopełnienie znajdzie w śmierci krzyżowej. Graficznie tę strukturę można by ująć w następujący sposób: Główne osoby narracji: Matka Jezusa - Jezus - uczniowie Inne osoby narracji: osoby funkcyjne - słudzy - świadkowie nieświadomi świadkowie znaku: gospodarz - pan młody - (słudzy?) - uczniowie
Nadto, nie można pominąć bardzo charakterystycznej cechy tej narracji, mianowicie dialogów. A są ich aż cztery: 1) „Matka Jezusa" - „Jezus"; 2) „Matka Jego" - „słudzy"; 3) „Jezus" - „słudzy"; 4) „Gospodarz" - „pan młody". Jednakże tylko dialog Maryi z Jej Synem jest rozmową obustronną. Dwa następne są poleceniami. Najpierw Maryi do sług. Potem Jezusa do sług. W części pierwszej narracji, kiedy Maryja jest osobą pierwszoplanową - Ona rozpoczyna dialog z Jezusem oraz wydaje polecenia sługom. Gdy Jezus wkracza w akcję, Maryja już nie zostaje wspomniana. Natomiast akcent spoczywa na końcowym zdaniu. Ono to mieści podstawowe hasła junkcyjne: Objawienie - chwała, wiara - uczniowie. Natomiast w dialogu Maryi z Jezusem zjawiają się junkcyjne hasła empiryczne: osobowe - „niewiasta", temporalno-eschatologiczne - „godzina". Zwracając w dalszej części uwagę na rodzaj i kształt narracji, wyłoni się także sprawa znaczenia junkcyjnych haseł - czy też pojęć kształtujących właściwie całą infrastrukturę Janowej Ewangelii. 1-5 {J 1,43.45; 21,2 + Mt 12,48; Mk 1,24; J 19,26 + Rdz 41,55}. Czytając wprowadzenie do całości, na pierwszy rzut oka wyda-je się, że będzie chodziło o zwykłe zjawisko, które wprawdzie skończy się uczynieniem cudu, ale tekst będzie zrozumiały i jego interpretacja nie sprawi trudności. Zdarzyło się jednak coś przykrego, zabrakło wina. Od te-go momentu dopiero tekst staje się enigmatyczny, gdyż Jezus zwraca się do Matki w sposób nie znany wówczas w Palestynie. Synowie mówili do swoich matek: matko! Jezus natomiast nazywa Maryję „Niewiastą: Kojarzenie tego sformułowania z „niewiastą" z Rdz 3,1-24 jest retrospektywne i nie wiadomo, na ile tekst Janowy na nie zezwala. Owszem, tzw. Protoewangelia - a więc Rdz 3,15 może mieć znaczenie mariologiczne, wyprowadzone z chrystologicznego. Przypomnijmy sobie drugą część wyroku Bożego wydanego na węża: ,Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono ugodzi cię w głowę, a ty ugodzisz je w piętę': Niewiastą na pewno jest Ewa, gdyż o niej jest mowa w kontekście. A więc potomek jej zwycięży także szatana. Niemniej jednak żaden z bezpośrednich czy dalszych potomków Ewy nie zwyciężył szatana. A więc tekst mówi wprawdzie o ludzkim potomku, ale przyszłym. Czyli mamy do czynienia z proroctwem. Z objawienia wiemy, że ostatecznym zwycięzcą szatana, grzechu i śmierci jest Jezus Chrystus, Syn Boży, narodzony z ziemskiej matki, z Maryi. Z mesjańskiego proroctwa, więc i jego realizacji historio-zbawczej możemy także tekstowi Rdz 3,15 nadać znaczenie mariologiczne, skoro Jezus Chrystus jest bezpośrednim potomkiem niewiasty - Maryi. Trudno nam jednak stwierdzić, czy Jezus sam pragnął nawiązać do Rdz 3,15. Może wyraz „niewiasta" pobudził autora J 2,4 i 19,26 do refleksji i mógł on podobnie jak my dzisiaj kojarzyć te teksty z Rdz 3,15. Jednakże do Janowych tekstów Rdz 3,15 nie wnosi jakiejś nowej szczególnej idei. Bez niego wynika, że Maryja jest matką Zbawiciela, który umarł za nas na krzyżu. W Kanie brak ponadto motywu walki z szatanem, który cechuje Rdz 3,15 oraz Ap 12,1-6, gdzie jest również mowa o „Niewieście". Można jednak stwierdzić, że Jezus przez cud w Kanie rozpoczął swoją działalność zbawczą, czyli także walkę ze złem, grzechem i szatanem. Już na początku tej walki Maryja jako Matka Zbawiciela jest przy Nim. W każdym razie Kana i krzyż według Ewangelisty mają ścisły związek. W wyjaśnianiu, dlaczego Jezus odzywa się do Matki w sposób nadzwyczajny pomagają nam jeszcze inne teksty, gdzie spotykamy się z tym samym zjawiskiem. Otóż również Synoptycy potwierdzają, że Jezus posługuje się językiem dziwnym, nieobiegowym, wręcz podpadającym, gdy występuje jako Mesjasz, potwierdzając swoją naukę zbawczymi czy-nami. Do córki Jaira, którą wskrzesza, mówi Talitha - dziewczynko (Mk 5,41); do młodzieńca z Nain: „młodzieńcze" (Łk 7,14). Zwyczajnie do młodej dziewczyny czy do chłopca mówiło się córko moja, synu mój. Nawet obcy posługiwał się właśnie takim zwrotem. Zresztą Jezus także do Boga mówił zupełnie inaczej niż ówcześni: Abba - „tatusiu". A więc zwrot „niewiasto" na pewno posiada nadzwyczajne mesjańskie znaczenie. Mary-ja znów nie wyczytała z odpowiedzi Jezusa odmowy. Daje bowiem sługom polecenie zawierające wiarę w pomoc Syna. Zresztą słowa Jezusa można zrozumieć jako pytanie: „Czyż nie nadeszła moja godzina?". Faktem jest, że w Kanie Jezus czyni swój pierwszy znak, a więc rozpoczyna, w relacji Janowej Ewangelii, swoją zbawczą działalność. Maryja ma w tym znaku swój udział, jako ta „niewiasta", która pośredniczy u swojego Syna. W Ka-nie rozpoczęła się „godzina" Jezusa. Na krzyżu Jezus wieńczy swoją działalność zbawczą. Krzyż jest punktem kulminacyjnym. Tu dopełnia się „godzina". Właśnie wtedy Jezus znów zwraca się do Matki w identyczny sposób jak w Kanie. Z testamentu Jezusa wynika, że ta, która była Jego Matką, a więc Matką Zbawiciela, ma się pod krzyżem stać Matką ucznia Jezusa, Matką tych, którzy tak jak „uczeń umiłowany" poszli za Jezusem aż pod krzyż i którzy w Kanie Galilejskiej „uwierzyli w Niego". W ten sposób Maryja nie przestaje być Matką Zbawiciela, lecz macierzyństwo Jej przez Jezusa umierającego zostało rozszerzone na wszystkich uczniów Jezusa, na wierzących, na Kościół. Jezus teraz dopiero na krzyżu, kiedy dokonuje swojego zbawczego dzieła, może macierzyństwo Maryi rozszerzyć na wszystkich wierzących. W Kanie zasygnalizował, że nie nadeszła jeszcze Jego ostateczna godzina. Sygnałem nadejścia tej godziny był pierwszy „znak", w Kanie. Na podstawie tego znaku utworzyła się więź pomiędzy uczniami i Jezusem: „a uczniowie Jego uwierzyli w Niego". W Kanie udział Maryi w cudzie był nikły, ale skuteczny. Zwraca Jezusowi tylko uwagę, że zabrakło wina. To zwrócenie się Matki do Jezusa wywołuje jednak zbawczy efekt: znak i wiarę uczniów. Z krzyża znów Jezus zwraca się do Matki. Poleca jej w osobie ucznia wszystkich tych, którzy weń uwierzyli już w Kanie, realizując w ten sposób zasygnalizowaną godzinę zbawienia. 6-10 {Mk 7,3n}. Aż pięć wersetów służy ku temu, by podkreślić wielkość pierwszego znaku. Wprawdzie liczba sześć w Biblii nie jest liczbą wskazującą na doskonałość, czy pełnię. Uwaga, że stągwie były z kamienia jest zbyteczna, gdyż tylko takie były stabilne, a nadto były zgodne z przepisami rytualnymi. Zawierał), naturalną wodę służącą do obmycia rąk przed i po jedzeniu (por. Mk 7,4; Mt 15,2). Mogły być puste, gdy do stołu weselnego zasiadła większa ilość gości. Stąd też Jezus kazał napełnić je świeżą wodą. Zajmowało to chwilę czasu, zważywszy, że stągwie, w formie naszych beczek, obejmowały więcej niż 100 litrów wody (zazwyczaj od 90 do 120). Bez wypowiadania jakichkolwiek słów odnoszących się bezpośrednio do wody w stągwiach Jezus każe sługom w mniejszych naczyniach czerpać wodę i zanieść ją staroście weselnemu. Przy innym cudzie natury, np. przy uciszeniu burzy, Jezus uciszył ją słowami. Słudzy, którzy napełnili stągwie wodą i gdy później przelewali ją do mniejszych naczyń wiedzieli o pochodzeniu wina. Skąd jednak taki dar i skąd ofiarodawca było dla nich zakryte (por. J 4,11; 19,9). Starosta nie pyta się skąd to wino, lecz jakby z ironią kwituje to, co się wydarzyło, zawstydzając pana młodego. 11 {Iz 8,23; J 1,14; 11,40}. Nie mamy tu opisu cudu, tylko jego stwierdzenie. Ewangelie opisują cuda uzdrowień z chorób i z opętania przez demona. Cud-prezent wymyka się z empirii a wymaga wiary. Chwałę jaka się objawiła poprzez cud ogląda się wyłącznie oczyma wiary. Owszem w ST także prorocy czynili znaki mające charakter zapowiadający. Znaki, które czynił Jezus, mają charakter wskazujący na konkretną obecność Boga w Jezusie, Jego Synu. A stągwie pełne wody, która zamieniła się w wino wskazują na nowość w ekonomii zbawienia, nie tylko przerastającą „stary porządek", lecz na istotną zmianę. Na taką zresztą wskazał sam Jezus w obrazie łatania starej szaty czy nalewania młodego wina do starych bukłaków (Mk 2,18-22 i par.). 12 {Mt 4,13; J 3,22}. Dopiero teraz dowiadujemy się, że z Maryją przyszli także krewni Jezusa - bracia. Jezus zaś przyszedł ze swoimi uczniami. O ich po-wołaniu, co najmniej niektórych, dowiedzieliśmy się wcześniej. Teraz wszyscy udają się do Kafarnaum, do głównego miejsca działalności Jezusa (por. Mt 9,1). Mimo zetknięcia się z Jezusem mieszkańcy nie uwierzyli w jego Boskie posłannictwo i zaciągnęli na siebie przekleństwo (Mt 11,23n). Ale i „bracia Jego nie uwierzyli weń (J 7,3-5). Kim są owi braci? Kto uważa, że Jezus miał rodzonych braci jest sprzeczny z wypowiedziami NT w tym względzie. Najpierw hebrajskie aw - brat oznacza także dalszych krewnych. Po drugie, pierworodnym nazywano pierwsze dziecko płci męskiej, ale także dary przyrody. Był to termin techniczny, który nie sugerował, że po nim były inne dzieci. Po trzecie, to gdyby Jezus miał młodsze rodzeństwo, Maryja by nie mogła się udać ze św. Józefem na kilka dobrych dni na święto Paschy zabierając jedynie dwunastoletniego Jezusa, a młodsze dzieci zostawiając na pastwę losu. W ówczesnych warunkach było to nie do pomyślenia. Po czwarte, gdyby Jezus miał młodsze rodzeństwo, nie Jan „uczeń umiłowany" stałby pod krzyżem, ale któryś z „braci" (por. J 19,25-27). Na te i dalsze jeszcze niedorzeczności wskazał już J. Blinzler (Die Brüder und Schwestern Jesu). Ogólnikowa notatka o Kafarnaum („kilka dni") była Janowi widocznie potrzebna, by stworzyć pomost do narracji o drugim znaku Jezusa (2,13-22).
Tekst: wiara.pl.; medytacja: Wons. Modlitwa Ewangelią; komentarze: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana, s. 50-56; Komentarz teologiczno-pastoralny, s. 300-304
2. Niedziela zwykła, rok C, 2025.01.19
Niedziela Chrztu Pańskiego, rok C, 2025.01.12
PIERWSZE CZYTANIE
Iz 40, 1-5. 9-11 Chwała Pana się objawi i zobaczy ją wszelkie ciało
Czytanie z Księgi proroka Izajasza
«Pocieszajcie, pocieszajcie mój lud!» – mówi wasz Bóg. «Przemawiajcie do serca Jeruzalem i wołajcie do niego, że czas jego służby się skończył, że nieprawość jego odpokutowana, bo odebrało z ręki Pana karę w dwójnasób za wszystkie grzechy».
Głos się rozlega: «Drogę Panu przygotujcie na pustyni, wyrównajcie na pustkowiu gościniec dla naszego Boga! Niech się podniosą wszystkie doliny, a wszystkie góry i pagórki obniżą; równiną niechaj się staną urwiska, a strome zbocza niziną. Wtedy się chwała Pańska objawi, razem ją każdy człowiek zobaczy, bo usta Pańskie to powiedziały».
Wstąp na wysoką górę, zwiastunko dobrej nowiny na Syjonie! Podnieś mocno twój głos, zwiastunko dobrej nowiny w Jeruzalem! Podnieś głos, nie bój się! Powiedz miastom judzkim: «Oto wasz Bóg! oto Pan Bóg przychodzi z mocą i ramię Jego dzierży władzę. Oto Jego nagroda z Nim idzie i przed Nim Jego zapłata. Podobnie jak pasterz pasie On swą trzodę, gromadzi ją swoim ramieniem, jagnięta nosi na swej piersi, owce karmiące prowadzi łagodnie».
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY
Ps 104 (103), 1-2a. 3b-4. 24-25. 27-28. 29b-30 (R.: por. 1a)
Refren: Chwal i błogosław, duszo moja, Pana.
Błogosław, duszo moja, Pana, *
Boże mój, Panie, Ty jesteś bardzo wielki!
odziany w majestat i piękno, *
światłem okryty jak płaszczem. Refren.
Chmury są Twoim rydwanem, *
przechadzasz się na skrzydłach wiatru.
Wichry używasz za swych posłów, *
sługami Twoimi ogień i płomienie. Refren.
Jak liczne są dzieła Twoje, Panie! †
Ty wszystko mądrze uczyniłeś, *
ziemia jest pełna Twoich stworzeń.
Oto jest morze, ogromne i szerokie, †
a w nim żyjątek bez liku, *
zwierząt wielkich i małych. Refren.
Wszystko to czeka na Ciebie, *
byś dał im pokarm we właściwym czasie.
Gdy im dajesz, zbierają, *
gdy otwierasz swą rękę, sycą się Twym dobrem. Refren.
Kiedy odbierasz im oddech, marnieją *
i w proch się obracają.
Stwarzasz je, napełniając swym duchem, *
i odnawiasz oblicze ziemi. Refren.
DRUGIE CZYTANIE
Tt 2, 11-14; 3, 4-7 Chrystus zbawił nas przez obmycie odradzające i odnawiające w Duchu Świętym
Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Tytusa
Ukazała się łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom i poucza nas, abyśmy wyrzekłszy się bezbożności i żądz światowych, rozumnie i sprawiedliwie, i pobożnie żyli na tym świecie, oczekując błogosławionej nadziei i objawienia się chwały wielkiego Boga i zbawiciela naszego, Jezusa Chrystusa, który wydał samego siebie za nas, aby odkupić nas od wszelkiej nieprawości i oczyścić lud wybrany sobie na własność, gorliwy w spełnianiu dobrych uczynków.
Gdy ukazała się dobroć i miłość zbawiciela naszego, Boga, do ludzi, nie ze względu na sprawiedliwe uczynki, jakie spełniliśmy, lecz z miłosierdzia swego zbawił nas przez obmycie odradzające i odnawiające w duchu Świętym, którego wylał na nas obficie przez Jezusa Chrystusa, zbawiciela naszego, abyśmy usprawiedliwieni Jego łaską, stali się w nadziei dziedzicami życia wiecznego.
Oto słowo Boże.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ
Por. Łk 3, 16
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Jan powiedział: «Idzie mocniejszy ode mnie;
On będzie was chrzcił Duchem Świętym i ogniem».
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA
Łk 3, 15-16. 21-22 Chrzest Jezusa
Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
15Gdy lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w swych sercach co do Jana, czy nie jest Mesjaszem, 16on tak przemówił do wszystkich: «Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. On będzie was chrzcił Duchem Świętym i ogniem».
21Kiedy cały lud przystępował do chrztu, Jezus także przyjął chrzest. a gdy się modlił, otworzyło się niebo 22i Duch Święty zstąpił nad Niego, w postaci cielesnej niby gołębica, a z nieba odezwał się głos: «Ty jesteś moim Synem umiłowanym, w Tobie mam upodobanie».
Oto słowo Pańskie.
MEDYTACJA POGŁĘBIĆ CHRZCIELNĄ WIĘŹ Z BOGIEM
O co proszę? O głębokie pragnienie więzi z Bogiem i umocnienie w wierze. Stanę pośród tłumu nad Jordanem i będę obserwował napięcie ludu oczekującego na spotkanie z Mesjaszem. W ich sercach snują się różne myśli (w. 15).
Jaki jest mój obraz Boga? Spróbuję w swojej wyobraźni namalować portret Boga. Jaki jest: bliski, obcy, ciepły, surowy? Czy jest to twarz dobrego Ojca, czy raczej groźnego Sędziego?
Będę kontemplował Jezusa, który nierozpoznany i skromny stoi pośród tłumu słuchającego Jana. Czeka w kolejce na chrzest z wody i modli się (w. 21).
W chrzcie świętym Jezus stał się moim Bratem. Bóg Ojciec przez Ducha Świętego zjednoczył mnie z Nim i całym Jego życiem? Co mogę powiedzieć o mojej osobistej więzi z Jezusem? Jaki tytuł Jezusa jest najbliższy mojemu sercu: Brat? Przyjaciel? Pan?
„Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie" (w. 22). Te słowa Ojciec kieruje do Jezusa, mojego Brata i do mnie.
Co czuję, gdy Ojciec zwraca się do mnie w ten sposób? Czy rzeczywiście czuję się umiłowanym dzieckiem Ojca? Co blokuje lub osłabia we mnie to poczucie? Spróbuję porozmawiać serdecznie z moim Ojcem. Zbliżę się do Jezusa z uczuciem głębokiej wdzięczności. Uwielbię Go za dar chrztu świętego, a także za moich rodziców i chrzestnych. Poproszę Go o głębokie przekonanie i radość, że jestem Jego umiłowanym, w którym ma upodobanie. W klimacie rozważania wyznam „Credo". Zatrzymam się przez chwilę nad prawdą wiary, która najbardziej mnie porusza.
KOMENTARZ
1. Przesłanie w swoim kontekście
Jan jest pierwowzorem człowieka, którego Bóg przygotował sobie, aby mógł on stać przed Jego obliczem, którym jest Jezus, oraz aby otworzyć innym drogę dostępu do Niego. Jan uosabia całą historię Izraela, której fundamentalnym rysem było oczekiwanie. Jako osoba gotowa na przyjęcie Pana, który nadchodzi, Jan jest żyjącą syntezą całego Starego Testamentu. Oczekiwanie Jana jest owocem absolutnej wiary w obietnicę, a zarazem jest ono niezbędnym warunkiem jej wypełnienia. Bóg bardzo zwlekał ze spełnieniem obietnicy, ponieważ czekał, aż będzie „oczekiwany" przez kogoś. Jeśli nikt na Niego nie czeka, wtedy nie może przyjść, a nawet jeśli przychodzi, świat pozostaje takim, jakby Go nie było. Kto czeka, ten „tęskni" za tym, co ma nadejść. Jan pogrążony jest cały w wyczekiwaniu na przyszłość Boga i wzywa ludzi do zrywania ze swoimi przyzwyczajeniami i do zwrócenia się w kierunku tej przyszłości. Jego centrum znajduje się poza nim samym. Jego serce leży w obietnicy Boga. To naruszenie równo-wagi stanowi podstawową cechę człowieka, który będąc stworzony na obraz i podobieństwo Boże, poszukuje swego utraconego oblicza. Zgodnie ze słowami Pascala homme dépasse l'homme (`człowiek przerasta człowieka') jest zbyt wielki, aby wystarczył samemu sobie, ale także zbyt mały, aby zaspokoić swoje potrzeby. Z tej przyczyny jedynie w Bogu może odnaleźć samego siebie i być zbawiony. Pierwsze słowa Jana są przesłaniem o powszechnym zbawieniu (ww. 1-6). Właśnie ze względu na to zbawienie człowiek jest wezwany do nawrócenia (ww. 7-14). W przeciwnym razie może się zatracić, ponieważ nadchodzi już decydująca chwila. Dzień Pański, czyli przybycie Chrystusa, wprowadza całą historię w jej ostateczny sens (ww. 15-17). Przepowiadanie Jana Chrzciciela nazywane jest „pocieszeniem" i „dobrą nowiną" (w. 18), a jego los będzie taki sam, jak tego, którego on poprzedza (ww. 19-20). Centrum jego głoszenia są słowa Iz 40, będące pocieszeniem narodu, który stoi już na progu wyzwolenia z niewoli i jest wzywany do przygotowania drogi powrotu z wygnania do wolnej ojczyzny. Głoszenie Jezusa natomiast oparte będzie o Iz 61 (zob. Łk 4, 18n), gdzie mówi się o nadejściu dziś, kiedy właśnie następuje ów powrót. Jan i Jezus są dla siebie niczym Stary i Nowy Testament - obietnica i jej wypełnienie, prawo (zob. Łk 3, 3-17) i łaska (zob. Łk 4, 22). Przez osobę Jana Chrzciciela Łukasz pragnie przygotować chrześcijanina na przyjęcie Pana, który właśnie nadchodzi. Można też powiedzieć, że w osobie Jana Chrzciciela nakreślony jest zarys „chrześcijańskiej antropologii", gdyż Jan opisuje, jak należy rozumieć człowieka w jego relacji do Chrystusa, który przychodzi, aby dać mu jego prawdziwą tożsamość dziecka Bożego.
Centrum rozdziału 3. są wersety 21-22. Jezus miesza się z tłumem, staje razem z tymi, którzy uznają swoją przemijalność i grzeszność oraz akceptu-ją swoje ograniczenie i fakt śmierci. Zanurzenie w wodzie jest powrotem do otchłani, która czeka na każdego człowieka. Jest to też zapowiedź zanurzenia w śmierci, które będzie kresem całej ziemskiej wędrówki Boga w poszukiwaniu zagubionego człowieka. Chrzest Jezusa to gest miłości Tego, który nie znając rzeczywistości grzechu, sam stał się dla nas przekleństwem i grzechem (2 Kor 5, 21). Adam zanurzył się w śmierci, ponieważ wyniósł się w swoim nieposłuszeństwie; Jezus natomiast zanurza się w posłuszeństwie Ojcu, który Go wysłał, aby szukał tego, co zginęło (Łk 19, 10). Z tego powodu staje się solidarny z człowiekiem chorym na śmierć, uniża się i znajduje Adama w miejscu, w którym on się ukrył. „Chrzest mam przyjąć i jakże jestem udręczony, aż się to wypełni!" (Łk 12, 50). Jezus, zanurzając się w otchłani, wchodzi tam, niosąc ciężar wszystkich pokoleń, które były przed Nim i które umarły z powodu oddalenia się od Ojca. Wszystkich razem było 76, a wraz z Nim 77 pokoleń! On jest ostatnim ogniwem tego łańcucha i dzięki Niemu one wszystkie zostały doprowadzone do nieba. Dzięki Jego posłuszeństwu nieposłuszny Adam staje się ponownie wraz ze wszystkimi swoimi dziećmi człowiekiem Bożym (ww. 23-38). Jezus jest nowym Adamem — sprawiedliwym, który był posłuszny. On jest nowym stworzeniem, które Bóg stworzył już od początku. W odróżnieniu do pozostałych synoptyków w Ewangelii według św. Łukasza chrzest opisany jest jako wydarzenie, które już się dokonało. Łukasz zwraca się do osób wierzących, które zostały już ochrzczone w Chrystusie. Przypomina wybór, którego dokonali przy chrzcie, aby nigdy o nim nie zapominali i nie utracili jego owoców. Chrzest Jezusa ukazuje, że podstawowym wyborem Syna, który zna Ojca, jest solidarność ze wszystkimi braćmi i siostrami, którzy się zagubili. Jezus podejmuje ten wybór ożywiony najdoskonalszą miłością, która poprowadzi Go aż na krzyż. We chrzcie Jezusa otwiera się niebo i długi rząd dzieci węża (w. 7) przywrócony jest do ich właściwego stanu dzieci Bożych (w. 38), ponieważ Ten, który zanurzył się w otchłani, a potem ją opuścił, jest Synem pełnym Ducha Świętego.
2. Interpretacja tekstu
w. 15: «Ponieważ lud trwał w oczekiwaniu...». Po wysłuchaniu nauki Jana, mówi się o oczekującym ludzie. Po pokonaniu wszelkich depresji, ustaniu zachwytów, wyeliminowaniu rezygnacji i roszczeń, wszelkiej niesprawiedliwości i przemocy, naród zaczyna wierzyć i mieć nadzieję na zbawienie. Temu, kto nie wierzy i nie ma nadziei, Bóg nie może darować tego, co obiecał. w. 16: «On będzie was chrzcił Duchem Świętym i ogniem». Boża obietnica nie zostaje pomniejszona. Ona przewyższa wszelkie ludzkie oczekiwania. Muszą one stawać się coraz większe, aby stać się w końcu „Bożym" oczekiwaniem. Rola Chrzciciela polega na tym, aby utrzymywać ją w otwartości i aby nie umniejszać daru i chwały Bożej do poziomu zwyczajnej ludzkiej nadziei czy nawet solidarności i sprawiedliwości. Ileż było fałszywych poglądów mesjańskich we wszystkich wiekach! Jak trudna jest wiara, która czyni człowieka dyspozycyjnym do przyjęcia wszelkich niespodzianek Boga będącego zawsze większym od naszych pragnień i wyobrażeń! Jan wyjaśnia, że to wcale nie on podnosi człowieka do Boga. On po prostu stara się zanurzyć go w Jego prawdzie, w wodzie jego ograniczenia i śmierci, w jego „stworzoności", oczekując na przyjście „potężniejszego od nie-go". Dopiero Ten, który nadejdzie po Janie, zanurzy człowieka w Duchu Świętym - w życiu samego Boga. Prawdziwym zbawieniem człowieka jest uczestnictwo w życiu Boga, a nie jakakolwiek inna rzeczywistość moralna, społeczna, polityczna czy ekonomiczna. „Nie jestem godny rozwiązać rzemyka u sandałów" - mówi nam Jan o Jezusie. Obaj nie znajdują się na tym samym poziomie. Jezus powie: „Mówię wam: Nie ma większego człowieka od Jana. A jednak najmniejszy w królestwie Bożym jest od niego większy" (Łk 7, 28). Podkreśla się różnicę pomiędzy Starym a Nowym Testamentem, która jest różnicą pomiędzy obietnicą i wypełnieniem.
w. 21: «Kiedy cały lud przystępował do chrztu, Jezus także przyjął chrzest. Gdy potem się modlił...». Łukasz mówi nam w tym miejscu o chrzcie, który już się dokonał. Nie koncentruje się na samym fakcie chrztu, ale na tym, co następuje po nim. Wspomina przede wszystkim, że Jezus modlił się. To temat, który Łukasz rozwijać będzie w całym swoim dziele. Oświecenie, które każdej osobie wierzącej jest dane podczas chrztu, rozpala się i podtrzymuje właśnie na modlitwie. Ona realizuje nową relację z Bogiem, z Synem i Ojcem (Łk 10, 21n; 11, 1n). Modlitwa jest miejscem doświadczenia działania Ducha Świętego, życia i miłości Boga (zob. Dz 1, 14; 2, 1; 4, 31), daru, który jest z nią złączony w sposób nieodłączny (Łk 11, 13). Modlić się to znaczy powracać do Boga. Adam, który zagubił się, ponieważ ukrył się przed tym, którego był obrazem, zostaje dzięki modlitwie zwrócony samemu sobie i odnajduje własne oblicze i swoje pochodzenie. Modlitwa jest oddechem życia Syna Bożego, w którym umieszcza nas chrzest. Bez modlitwy nasze dziecięctwo Boże zamiast wzrastać i rozwijać się, zanika i zapada się w sobie. «otworzyło się niebo». To rezultat modlitwy, na który natychmiast zostaje zwrócona uwaga Autora. Niebo zamknęło się nad ziemią z powodu nieposłuszeństwa Adama, który zamknął swoje serce na Boga. Podobnie jak jego serce otworzyło się na zło i na nie-przyjaźń, tak również niebo otworzyło się na wody potopu, aby pogrążyć w sobie zło i nieprzyjaźń (Rdz 7, 11). Wielkim pragnieniem proroka było to, aby Bóg rozdarł niebo, swój płaszcz i swój namiot (zob. Ps 104, 1n) i aby ukazał mu swoje łagodne oblicze: „Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił!" (Iz 63, 19). Teraz to pragnienie zostało wysłuchane i spełnione. Dzięki posłuszeństwu Jezusa, niebo otworzyło się nad ziemią. Życie ziemskie Jezusa, za-warte pomiędzy chrztem i Wniebowstąpieniem, jest oknem Boga na świat. Świadectwo uczniów służyć będzie temu, aby za przyczyną przepowiadania przyprowadzić wszystkich ludzi do tego Bożego światła.
w. 22: «Duch Święty zstąpił...». Z nieba spadła woda, która zatopiła świat (Rdz 7) oraz ogień, który strawił Sodomę i Gomorę (Rdz 19); ale przyszło również prawo, manna, przepiórki, Słowo i chleb życia. Teraz ten Bóg, dla którego rozkoszą jest przebywanie wśród ludzi (Prz 8, 31) - dla-tego zstępował, aby przechadzać się w ogrodzie w powiewie dnia (Rdz 3, 8) - zstępuje w sposób ostateczny pomiędzy nas w osobie Ducha Świętego. Duch oznacza 'życie"; święty znaczy 'należący do Boga'. Człowiekowi podarowane zostaje zatem samo życie Boga! Jest to podmuch zapowiedziany przez Ez 37, który ożywia i porusza zeschnięte kości, bogaty w mądrość i inteligencję, w radę i męstwo, w poznanie i w bojaźń Bożą (Iz 11, 2; zob. Mdr 7, 22n). Nie wiesz, skąd przybywa i dokąd zmierza (J 3, 8). Pozostaje niewidzialny, ale słyszeć można Jego głos, a efekt Jego działania poznać można po owocach. On zmienia radykalnie nasze niewolnicze i twarde życie pełne egoizmu, smutku, niecierpliwości, nieżyczliwości, zawiści, niewierności, i napełnia je miłością, radością, pokojem, cierpliwością, dobrocią, życzliwością, wiernością, łagodnością i wolnością (Ga 5, 22). «w postaci cielesnej». Ten Duch nie jest niedotykalny. Zstępuje na Jezusa w postaci cielesnej. „W Nim bowiem pełnia Bóstwa zamieszkuje na sposób cielesny" (Kol 2, 9). To wyrażenie odnieść można do chrztu każdej osoby wierzącej, bo przez chrzest staje się ona mieszkaniem Ducha Świętego, Jego świątynią i widzialnym obrazem chwały. Osoba ochrzczona jest rzeczywiście wcielona w Chrystusa (1 Kor 6, 15; 12, 12), staje się świątynią Boga i Ducha Świętego, Jego mieszkaniem (zob. 1 Kor 3, 16; 6, 19n; Ef 2, 21n; 1 P 2, 5). Ciało Chrystusa jest pełnym objawieniem Boga. Jezus mówi: „Ja i Ojciec jesteśmy jedno" (J 10, 30) i „Kto Mnie zobaczył, zobaczył także Ojca" (J 14, 9). W Nim rzeczywiście życie Boga przyjęło formę cielesną i stało się widzialne. Dlatego Boga, którego nikt nigdy nie widział (J 1, 18), my możemy zobaczyć, dotknąć i kontemplować w Słowie życia (1 J 1, in). Każdy chrześcijanin we chrzcie staje się teoforyczny, to znaczy staje się „nosicielem" Boga w swoim ciele, na podobieństwo samego Chrystusa. Albowiem „my wszyscy nie marny zasłony i na naszej twarzy odbija się chwała Pana. Jesteśmy przemieniani na ten sam obraz do coraz większej chwały. Przyczyną tego jest Duch Pana" (2 Kor 3, 18). Godność ludzkiego ciała zależy od Ducha Świętego, który je zamieszkuje i ożywia. «jakby gołębica». Cielesna postać Ducha - albo jedynie Jego zstąpienia - podobna jest do gołębicy. To unoszenie się gołębicy nad ochrzczonym Jezusem przywołuje na pamięć unoszenie się Ducha nad wodami pierwotnego chaosu (Rdz 1, 2). To także aluzja do figury Noego, ojca uratowanych od wody, który z drżeniem oczekiwał na powrót gołębia, który miał przynieść wieść zakończeniu potopu (Rdz 8, 8-14). Jest to również nawiązanie, choć już w nieco mniejszym wymiarze, do wszechmocnego działania Boga, który w czasie wyjścia z Egiptu na skrzydłach orłów uniósł swój lud nad Morzem Czerwonym i przywiódł go do wolności (Wj 19, 4). Oprócz symboliki nowego stworzenia, powszechnego zbawienia i wyjścia z niewoli, z gołębiem wiąże się także symbolika Izraela jako Bożej oblubienicy. Gruchanie gołębia, który nieustannie o każdej porze roku wyraża w ten sposób swoją miłość, jest również obrazem wierności Boga, który od zawsze wyśpiewuje pieśń miłości wobec człowieka i oczekuje na jego odpowiedź. Teraz zstępuje na Izraela, swoją oblubienicę, a Izrael staje się dzięki temu gołębicą i pozwała usłyszeć swojemu Oblubieńcowi głos, którego On pragnie i oczekuje (zob. Pnp 2, 14). Wydaje się jednak, że głównym motywem jest nawiązanie do Noego, który został wybawiony z wód potopu i otrzymał od Boga obietnicę powszechnego zbawienia. Tej obietnicy poświęcona jest też cała Księga Jonasza, którego imię w języku hebrajskim oznacza właśnie „gołębia". «Z nieba rozległ się głos». Jest to ostateczny głos Boga, który dotychczas nie miał oblicza, gdyż nikt wcześniej nie słyszał Jego głosu. «Ty jesteś moim Synem umiłowanym...». Głos Boga wyraża Słowo, które jest Jego posłusznym Synem. Odwieczne Słowo Boga rozbrzmiewa w czasie i Ojciec rozpoznaje swojego Syna w Jezusie, na którego zstępuje Duch Święty. Jezus objawia się jako Syn i Mesjasz wchodzący na tron, o którym pisze Ps 2, 7. Jest „umiłowanym", jedynym synem Jego serca, niczym Izaak składany o ofierze posłuszeństwa, który z tej przyczyny stał się początkiem nowego ludu (zob. Rdz 22, 2). Jezus jest także sługą z Iz 42, 1n, którego Bóg sobie upodobał. Jest Chrystusem, czyli Mesjaszem zapowiadanym przez Dawida, który był Jego prawzorem i zapowiedzią: „Wyciągnął z wysoka swą rękę i pochwycił mnie, i wydostał z wodnej otchłani, wywiódł mnie na miejsce przestronne, ocalił mnie, gdyż mnie pokochał" (2 Sm 22, 17. 20). W tym głosie z wysoka rozbrzmiewają w podtekście wszystkie tytuły Jezusa, ponieważ On jako człowiek jest solidarny z innymi ludźmi i razem z nimi przez chrzest nawrócenia zanurza się w otchłani, ale jako Syn Boży jest napełniony Duchem Świętym, który nadaje ciało Słowu Ojcu. Jezus, umiłowany Syn, jest Synem jednorodzonym, Chrystusem Zbawicielem, posłusznym Sługą, który przez swoją ofiarę stanie się początkiem nowego ludu.
Tekst: wiara.pl.; medytacja: Wons. Modlitwa Ewangelią; komentarze: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Łukasza, s. 90. 96. 99-102;
Niedziela Chrztu Pańskiego, rok C, 2025.01.12
ul. Sulęcińska 2
66-235 Torzym
+48 68 341 30 27
Copyright © WebWave