23. Niedziela zwykła, rok B, 2024.09.08

 

PIERWSZE CZYTANIE

Iz 35, 4-7a   Przejrzą oczy niewidomych i uszy głuchych się otworzą

Czytanie z Księgi proroka Izajasza

Powiedzcie małodusznym: «Odwagi! Nie bójcie się! Oto wasz Bóg, oto pomsta; przychodzi Boża odpłata; On sam przychodzi, by was zbawić».

Wtedy przejrzą oczy niewidomych i uszy głuchych się otworzą. Wtedy chromy wyskoczy jak jeleń i język niemych wesoło wykrzyknie. Bo trysną zdroje wód na pustyni i strumienie na stepie; spieczona ziemia zmieni się w pojezierze, spragniony kraj w krynice wód.   Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 146 (145), 6c-7. 8-9a. 9b-10 (R.: por. 1b)

Refren: Chwal, duszo moja, Pana, Stwórcę swego.  Albo: Alleluja.

Bóg wiary dochowuje na wieki, *

uciśnionym wymierza sprawiedliwość,

chlebem karmi głodnych, *

wypuszcza na wolność uwięzionych.  Refren.

Pan przywraca wzrok ociemniałym, *

Pan dźwiga poniżonych.

Pan kocha sprawiedliwych, *

Pan strzeże przybyszów.  Refren.

Ochrania sierotę i wdowę, *

lecz występnych kieruje na bezdroża.

Pan króluje na wieki, *

Bóg twój, Syjonie, przez pokolenia. Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE

Jk 2, 1-5   Bóg wybrał ubogich

Czytanie z Listu Świętego Jakuba Apostoła

Bracia moi, niech wiara wasza w Pana naszego, Jezusa Chrystusa uwielbionego, nie ma względu na osoby.

Bo gdyby przyszedł na wasze zgromadzenie człowiek przystrojony w złote pierścienie i bogatą szatę i przybył także człowiek ubogi w zabrudzonej szacie, a wy spojrzycie na bogato przyodzianego i powiecie: «Ty usiądź na zaszczytnym miejscu», do ubogiego zaś powiecie: «Stań sobie tam albo usiądź u podnóżka mojego», to czy nie czynicie różnic między sobą i nie stajecie się sędziami przewrotnymi?

Posłuchajcie, bracia moi umiłowani! Czy Bóg nie wybrał ubogich tego świata na bogatych w wierze oraz na dziedziców królestwa przyobiecanego tym, którzy Go miłują?

Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Por. Mt 4, 23

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Jezus głosił Ewangelię o królestwie

i leczył wszelkie choroby wśród ludu.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA

Mk 7, 31-37  Uzdrowienie głuchoniemego

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

31Jezus opuścił okolice Tyru i przez Sydon przyszedł nad Jezioro Galilejskie, przemierzając posiadłości Dekapolu.

32Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. 33On wziął go na bok, z dala od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka; a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: «Effatha», to znaczy: Otwórz się. 35Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić.

36Jezus przykazał im, żeby nikomu nie mówili. Lecz im bardziej przykazywał, tym gorliwiej to rozgłaszali. 37I przepełnieni zdumieniem mówili: «Dobrze wszystko uczynił. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę».

Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA    UCZYĆ SIĘ SŁUCHAĆ NA MODLITWIE

O co proszę? O serce rozmodlone, zdolne do wsłuchiwania się w Boga.

               Będę się przyglądał ludziom, którzy przychodzą do Jezusa z głucho-niemym (w. 32). Zobaczę, jak wstawiają się za chorym. Chcą, aby położył na niego rękę. Jezus bez słowa przystaje na ich prośbę. Będę podziwiał ich wiarę i zatroskanie.

               I ja mogę przyprowadzić do Jezusa osoby drogie mojemu sercu. Jak często to robię? Kogo najbardziej chciałbym Mu polecić? O co chciałbym po-prosić? Czy wierzę, że On wszystko może?

               Stanę blisko Jezusa, aby przyglądać się, jak uzdrawia chorego. Zwrócę uwagę na każdy gest Jezusa (ww. 33-35). Najpierw bierze go na bok. Potem dotyka chorych miejsc, wzdycha w kierunku nieba, aż wreszcie zwraca się do głuchoniemego: „Otwórz się". Zobaczę radość uzdrowionego.

               Pomyślę, że to właśnie ja jestem owym chorym człowiekiem. Jezus bierze mnie na bok i patrzy na mnie z uwagą. Chce mi odsłonić najbardziej chore miejsca. Czy Mu na to pozwalam?

               Co najbardziej zamyka mnie na słuchanie Jezusa? Co nie pozwala mi szczerze z Nim rozmawiać? Jakie są powody mojego zamykania się na Niego? Poproszę Jezusa, aby uzdrowił we mnie wszystkie źródła lęków, wewnętrznych blokad.

               Z wdzięcznością wspomnę sytuacje, w których pełen zdumienia zobaczyłem, jak Jezus mnie uzdrawia. Przypomnę sobie osoby, które wtedy przyprowadziły mnie do Niego. Kto to był? Pomodlę się za nich.

               W serdecznej modlitwie będę prosił Jezusa, aby stawiał na mojej drodze dobrych spowiedników i kierowników duchowych, którzy pomogą mi otwierać się na głębokie życie duchowe. Będę w sposób szczególny pamiętał o nich w mojej modlitwie: „Jezu, powierzam ich Twojemu Duchowi!".
 

KOMENTARZ

1. Prezentacja tekstu

Marek umieszcza to uzdrowienie na końcu pierwszej części sekcji chlebów. Opowiadanie, które Marek zaczerpnął z tradycji, miało swój centralny punkt w nawiązaniu do Iz 35, 5, które nadawało scenie wyraźnie mesjańskie znaczenie: cały ten rozdział księgi proroka jest pochwałą ostatecznego zbawienia, czasów Mesjasza. Wprowadzając cud uzdrowienia głuchoniemego w tym miejscu Ewangelii, Marek nadaje mu za pomocą wyraźnej przeróbki redakcyjnej nowe znaczenie, podobnie jak uczyni w dalszej części, kiedy będzie opowiadał o uzdrowieniu niewidomego (8, 22-26). Głuchoniemy, który nie może mówić, ponieważ „ma uszy, a nie słyszy", tak jak później niewidomy, który „ma oczy, a nie widzi", wyobraża uczniów, za którymi wylania się profil wspólnoty Marka, niezdolnej do zrozumienia wydarzenia z chlebami. Konieczna jest interwencja Chrystusa, który otworzy im uszy, tak aby uzdrowieni z głuchoty mogli również mówić i wyznawać swoją wiarę w Jezusa ujawniającą się w wydarzeniu z chlebami jako urzeczywistnieniu zbawienia mesjańskiego opiewanego przez Izajasza. Być może w opisie cudu widoczne są ślady starożytnej liturgii chrzcielnej.

31. Znowu opuścił okolice Tyru i przemierzał ziemie Dekapolu. Przez Sydon szedł w kierunku Jeziora Galilejskiego. 32. Wtedy przyprowadzili do Niego głuchoniemego i prosili Go, aby położył na niego rękę. 33. Odprowadził go na bok, z dala od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął jego języka; 34. spojrzał w niebo, westchnął i rzekł do niego: „Effatha", to znaczy: Otwórz się! 35. Natychmiast otworzyły się jego uszy i zostały rozwiązane więzy jego języka, tak że mógł poprawnie mówić. 36. I przykazał im, aby nic nikomu nie mówili, ale im bardziej zakazywał, tym więcej oni rozpowiadali. 37. Pełni podziwu mówili: „Wszystko dobrze uczynił. Sprawił, że głusi słyszą, a niemi mówią".

2. Interpretacja tekstu

w. 31. Ten werset redakcyjny Marka budzi spore zaskoczenie z racji podanych wskazówek geograficznych. Byłoby to tak, jakby z Bolonii do pobliskiej Florencji jechać przez położony znacznie dalej region Marche. Niezależnie od wszelkich - niezadowalających - prób poprawienia tekstu uważamy, że nie należy szukać konkretnego potwierdzenia geograficznego informacji, za pomocą których Marek chce wykazać, że przesłanie Jezusa objęło wszystkie ziemie pogańskie wokół Galilei. już wcześniejszy fragment wpisywał się w ten kontekst. Mateusz pomija wszystkie konkretne odniesienia geograficzne. w. 32: prosili Go, aby położył na niego rękę: zob. notę do 5, 23 . w. 33: odprowadził go na bok, z dala od tłumu: te gesty wprowadzające w cud znajdują dokładną paralelę w uzdrowieniu ślepca w 8, 22-23. W kilku opisach uzdrowień ewangelista odnotowuje to odsunięcie się Jezusa od tłumu: dar zdrowia fizycznego i wiary jest owocem głębokiego spotkania z Chrystusem, które często jest niemożliwe z powodu rozproszenia wśród tłumu i interesownego wykorzystania cudu przez ludzi. Możemy wiązać ten rys z typową dla Marka teologią sekretu mesjańskiego; włożył palce w jego uszy i śliną dotknął jego języka: te czynności, które nadają wydarzeniu tajemniczy wydźwięk, były powszechnie stosowane także w technikach starożytnych uzdrowicieli, zarówno greckich, jak i żydowskich. Prawdopodobnie jest tutaj nawiązanie również do elementów rytualnych pierwotnej formy chrztu chrześcijańskiego. Wzmianka o ślinie odwołuje się do symboliki charakterystycznej dla świata semickiego, ślina bowiem wyobraża ducha przeobrażonego w ciało stałe (por. także J 9, 6). w. 34: spojrzał w niebo: oznacza postawę modlitwy skierowanej do Ojca, źródła zbawienia, które Jezus urzeczywistnia w konkretnej historii ludzi; westchnął: spośród ewangelistów przede wszystkim Marek podkreśla głębokie i naznaczone cierpieniem współczucie Jezusa z powodu zła, którym dotknięte są osoby zwracające się do Niego z prośbą. W 8, 12 spotykamy ten sam czasownik wzmocniony prefiksem; Effatha: aramejskie słowo, które tutaj zostaje wyjaśnione odpowiadającym mu wyrażeniem greckim (pomijanym przez niektóre manuskrypty); użycie słów w obcym języku było elementem charakterystycznym starożytnych opowiadań o cudownych wydarzeniach. Tutaj jednak zastosowanie tego terminu jest uzasadnione faktem, że język aramejski był naturalnym językiem używanym przez Jezusa, kiedy rozmawiał z ludźmi. w. 36. Dodatek Marka do pierwotnego opowiadania, zgodnie z jego teologią sekretu mesjańskiego. w. 37. Zdumienie i uwielbienie Boga z racji dokonanego cudu pojawiają się na ustach ludzi w formie aklamacji o charakterze niemal liturgicznym. Kryje się w niej całe przekonanie wierzącej wspólnoty, która w działalności Jezusa rozpoznaje urzeczywistnienie zbawienia zapowiedzianego przez Izajasza na czasy mesjańskie.

3. Znaczenie teologiczne

„Słuchajcie Mnie wszyscy i zrozumiejcie!" (w. 14) - powiedział Jezus w kontekście dysputy o legalizmie. Ale - podobnie jak stanie się to po powtórzeniu cudu chlebów - uczniowie mają oczy, a nie widzą, mają uszy, a nie słyszą (por. 8, 18). Ta ślepota i głuchota wymaga uzdrowienia przez dotknięcie Chrystusa, aby mogli widzieć i słyszeć. Ten cud - a jeszcze bardziej ten ze ślepcem z Betsaidy - wymaga wiele wysiłku, przypomina egzorcyzmy. Tak jak w przypadku innych cudów, Jezus zostaje poproszony o położenie rąk (w. 32). Jezus jednak najpierw odciąga głuchoniemego „na bok, z dala od tłumu" (w. 33a), podobnie jak weźmie za rękę ślepca i wyprowadzi go „poza wieś" (8, 23). To odsuwanie się od tłumu oraz od jego łatwego i niejednoznacznego entuzjazmu jest cechą charakterystyczną Jezusa. Jednak w tym fragmencie Jego odejście na bok nabiera także innego znaczenia: wskazuje na odseparowanie od tłumu także tego, który powinien słyszeć i widzieć coś, czego nie można usłyszeć ani zobaczyć w żadnym ludzkim miejscu, to znaczy tajemnicę osoby Jezusa Chrystusa, której ani ciało, ani krew nie są w stanie pojąć (por. Mt 16, 17). Chodzi bowiem o to, czego „oko nie widziało ani ucho nie słyszało" i co „w serce człowieka nie wstąpiło", a co „przygotował Bóg tym, którzy Go miłują" (1 Kor 2, 9). Podkreśla się w ten sposób aspekt daru objawienia, które zostaje udzielone uczniom, aby potrafili wreszcie zobaczyć i usłyszeć tajemnicę osoby Chrystusa wyzwoliciela, obecnego pośród nich w „wydarzeniu z chlebami". Uzdrowienie głuchoniemego dokonuje się w dwóch momentach: najpierw Jezus otwiera uszy głuchemu (w. 33b), tak by mógł usłyszeć coś, czego „ucho nie słyszało" (1 Kor 2, 9). Oznacza to otwarcie serca, którego dokonuje Chrystus w swojej wspólnocie, aby była w stanie przyjąć Ewangelię. Jest to pierwsza przesłanka, wręcz fundament samej wiary, która rodzi się ze słuchania (por. Rz 10, 17) i sama jest słuchaniem w pełnym sensie. Dopiero później wypływa słowo: po uzyskaniu słuchu „zostały rozwiązane więzy jego języka, tak że mógł poprawnie mówić" (w. 35). Zanim jednak to się stanie, Jezus nałoży własną ślinę na język niemego (w. 33c). Być może jest to aluzja do dawnej praktyki chrzcielnej. Ślina bowiem jest znakiem ducha, jakby tchnienie przekształcone w ciało stałe. Jezus, wzdychając (w. 34a), w pewnym sensie tchnie, przekazuje swego Ducha: jest to dar nowego życia, dzięki któremu człowiek staje się nowym stworzeniem. Ten gest Jezusa przywodzi na myśl tchnienie życiowe, którym Bóg natchnął człowieka pierwszego stworzenia (Rdz 2, 7). Aby przyjąć Jego nowe słowo stwórcze, konieczny jest zatem dar Jego Ducha. To doświadczenie przeżyli uczniowie podczas Pięćdziesiątnicy, kiedy to po zstąpieniu na nich Ducha zrozumieli wszystko, co Pan im wcześniej powie-dział (J 14, 26), rozwiązały się więzy ich języków i „zaczęli mówić" (Dz 2, 4), głosząc wielkie dzieła Boga (Dz 2, 11). Do podwójnego gestu Jezusa do-łącza się Jego słowo: „«Effatha», to znaczy: Otwórz się!" (w. 34b), jak we wszystkich sakramentach, w których gest i słowo tworzą jeden skuteczny znak. Słowo Jezusa jest bowiem stwórcze i dokonuje tego, co gesty symbolizują: niemy rzeczywiście zaczął „poprawnie mówić" (w. 35). Ważny jest związek istniejący między słyszeniem i mówieniem. Tylko ten, kto doznał uzdrowienia słuchu i może słuchać, może także mówić. Jednak między słyszeniem i mówieniem decydującą rolę odgrywa dar Jego Ducha. W przeciwnym razie również to, co się słucha, okazuje się zwykłą literą, która zabija, a nie Duchem, który ożywia (2 Kor 3, 6). Toteż uczniowie nie są jeszcze w stanie mówić poprawnie, czyli wyznawać swojej wiary w obecność Chrystusa, jeśli Ten nie otworzy najpierw ich uszu, aby słyszeli Jego słowo, i jeśli nie wleje swego Ducha w ich serca, aby je rozumieli. Bez takiej interwencji ich serce pozostaje zatwardziałe: mają uszy, a nie słyszą (8, 17n). Jak uzdrowienie niewidomego z Betsaidy, tak również ten cud wykorzystuje Marek do zilustrowania swojej wspólnocie tych elementów, które są konieczne, aby była zdolna w wydarzeniu z chlebami uczynić własnym wyznanie Piotra (8, 29), które zapoczątkuje całe późniejsze objawienie Syna Człowieczego (8, 31). Konieczne jest słuchanie słowa Jezusa i dar Jego Ducha. Bez tego wspólnota pozostaje zamknięta w absolutnej niemocie i nie jest w stanie wyrażać ani przeżywać swojej wiary w chlebach. Taka była sytuacja w Kościele Marka i jest ona charakterystyczna również dla Kościoła dzisiaj i zawsze. Dlatego bardziej niż kiedykolwiek konieczne jest czytanie zawsze Pisma Świętego i proszenie o dar Jego Ducha. Nakaz milczenia i jego złamanie (w. 36) są typowe dla Marka. Pierwszy kieruje on do swoich czytelników, którzy powinni milczeć, dopóki naprawdę nie otworzy się ich słuch i serce. Dopiero potem mogą poprawnie wyznawać swoją wiarę. Pełne zdumienia zbiorowe zawołanie z w. 37 jest pierwszym niemal jawnym wyznaniem wiary w mesjańskość Jezusa, uprzedzającym nieco to z 8, 29. Do tego właśnie ewangelista chce, doprowadzić swoich słuchaczy - do zdumienia i zachwytu wobec tajemnicy obecności Chrystusa w chlebach. Stwierdza się istotnie: „Wszystko dobrze uczynił" (być może z aluzją do Rdz 1, 31, co byłoby ukrytym preludium do drugiej części Ewangelii, w której będzie mowa o tajemnicy Syna Bożego) i „Sprawił, że głusi słyszą, a niemi mówią" (w. 37b). Jest to wyraźne stwierdzenie mesjańskie zaczerpnięte z Iz 35, 5: w wydarzeniu z chlebami spełnia się wielkie oczekiwanie sprawiedliwości i całkowitego wyzwolenia, które Bóg obiecał (por. cały rozdz. 35 Księgi Izajasza).

 

4. Aktualizacja

„Wszystko dobrze uczynił. Sprawił, że głusi słyszą, a niemi mówią" (w. 37). To wyznanie wiary w moc Boga, który się objawia jako nasz wyzwoliciel w Jezusie Chrystusie, dojrzewa powoli i jest trudne do wypowiedzenia. Nasze serce pozostaje bowiem jakby zamknięte na jego przyjęcie, a nasz język jakby zaplątany i niezdolny do jego wyrażenia. Konieczna jest interwencja Chrystusa, która otwarłaby nasze serce i rozwiązała język. Opór, jaki stawiamy tej wierze, może mieć dwa źródła: teoretyczne i praktyczne. Pierwszy przypadek zachodzi wówczas, gdy mamy wykrzywiony obraz Boga, ponieważ nadal uważamy Go za przeciwnika człowieka i nie widzimy Jego prawdziwego oblicza, które się objawiło w człowieku Jezusie: oblicza Boga, który każe połamać chleb i kochać, który pozwala słyszeć i mówić, Boga, który wzbudza i nieustannie odnawia wiarę w coś niemożliwego, nadzieję wbrew wszelkiej nadziei i nigdy niesłabnącą miłość. W Nim i dla Niego nasze życie, głuche i zamknięte we własnej szarości, otwiera się na nowy horyzont wolności - tej wolności mesjańskiej, którą już prorocy z upodobaniem kontemplowali. W drugim przypadku natomiast, choć mamy właściwe rozumienie Boga, nasze słowo pozostaje wciąż spętane i nie potrafi wyrazić niczego, jak język niemego. Dzieje się tak wówczas, gdy mając nawet właściwą wiarę, nie mamy odpowiedniej ortopraksji, to znaczy brak spójności między naszymi myślami i uczynkami i nie przeżywamy rzeczywiście łamania chleba. Nasze słowo pozostaje zatem mętnym bełkotem, z którego nic się nie rozumie, choć mamy dobre i słuszne idee do wyrażenia. Słowo pomyślane nie odpowiada temu wypowiedzianemu, tak jak wiara nie odpowiada rzeczywistości, którą przeżywamy. Prawdziwe wyzwolenie słowa rodzi się tylko z wyzwolenia chleba, zarówno na poziomie teoretyczny, jak i praktycznym, i jest jego rezultatem. Zauważamy dziś coraz większy rozziew między Kościołem a 'wielkimi masami ubogich i wyzyskiwanych, którzy nie potrafią też zrozumieć jego języka. A przecież Ewangelia, którą Kościół powinien przepowiadać, jest adresowana właśnie do nich (por. Łk 4, 18). Wynika to z faktu, że nasze słowa nie wypływają z prawdziwego działania wyzwalającego. Nasza wiara jest jakby pozostawionym na wierzchu nasieniem, które nie zapuściło korzeni w żadnej glebie. Pozostała słowem bez korzeni, ogołoconym z konkretnego znaczenia, niezdolnym do wpływania na rzeczywistość i przemieniania jej. Dzieje się tak, ponieważ pozostaliśmy głusi, niezdolni zrozumieć i przeżyć przesłanie Chrystusa. Musimy wrócić do słuchania Jego słowa, do życia Ewangelią na serio. Trzeba uwolnić chleb uwięziony przez ideologie lub oportunistyczne działania praktyczne. Tylko w ten sposób również słowo zostanie uwolnione i będziemy mogli poprawnie porozumiewać się ze wszystkimi ludźmi, przekazując im słowo wolności. Oni z kolei będą w stanie je zrozumieć i samemu złożyć wyznanie wiary w Boga, który wyzwala.

5. Zastosowanie do życia

W trakcie uczonej i przekonującej konferencji pewien bardzo wybitny ekspert przedstawiał tajniki działania pamięci. Po jej zakończeniu, kiedy wszyscy już wyszli, ktoś widział go, jak ukradkiem wrócił, by zabrać kapelusz... o którym zapomniał. Coś podobnego zdaje się zauważać nasz fragment Ewangelii w odniesieniu do wspólnoty: konkretnym przesłaniem, które powinna ona nieść, jej znakiem wyróżniającym i charakterystycznym, jest wzajemna miłość, łamanie chleba, znajdujące swój naj-głębszy wyraz na poziomie liturgiczno-sakramentalnym w celebracji Eucharystii jako przyjęcie słowa i dzielenie się chlebem - znakiem tego, co się otrzymuje (słyszenie) i co się daje (mówienie). Przyszło nam żyć w jaskrawej sprzeczności, polegającej na tym, że zawsze obok próby słownego przedstawiania właściwego przekazu pojawia się jego zaprzeczenie, które znajduje wyraz w czynach i stylu życia. Przykrą konsekwencją powyższego stanu rzeczy jest to, że ludzie przyjmują to ostatnie przesłanie, nie zaś to zawarte w intencjach. Z drugiej strony wiara nie jest bajką lub magią, które można opowiedzieć w czarodziejskich słowach i wszystko będzie działało. Słowo, nawet to najbardziej święte, dopiero w egzystencji otrzymuje poręczenie, nabiera autentyczności i znaczenia. To, co w umyśle... chce się widzieć w czynach. Mówiliśmy o Eucharystii. Zwróćmy uwagę na drobny, ale symptomatyczny szczegół: kiedyś głoszono podczas niej słowo w języku dla większości niezrozumiałym, a ludzie z niemałym wysiłkiem albo na wyczucie odpowiadali czasem „amen". Dziś ta niespójność staje się nie do zniesienia, dlatego szuka się jakiegoś przełomowego rozwiązania. Czy jednak obok ryzyka stworzenia nowej, sztywnej i ustalonej z góry struktury dostrzega się i rozpoznaje głębszą przyczynę tego zagrożenia? Istotnie, także w dziedzinie środków wyrazu, jak choćby w aktach liturgicznych, jednoznacznie uwidacznia się styl, który nie potrafi przyjmować ani dawać - styl głuchych i niemych! Nie trzeba wcale szukać usprawiedliwień tego faktu. Sama w sobie sytuacja ta jest po ludzku bardzo normalna, co mogłyby potwierdzić niezliczone przykłady, także w dziedzinie pracy, rodziny, wychowania lub polityki. Od wspólnoty chrześcijańskiej wymaga się jednak, aby tego faktu nie ukrywała, aby nie próbowała za pomocą różnych sztuczek i wybiegów wystawiać zaświadczeń w swojej obronie lub świadectw zasługi jako fałszywych protez, bełkocząc coś rzekomo mądrego, by sprawiać wrażenie, że ma doskonały słuch i rozwiązany język! Pogorszyłaby tylko sytuację. Niech raczej przyjmie do wiadomości, że kiedy zamyka uszy na prawdziwe, wycierpiane słowa człowieka, ma tylko złudzenie słuchania Boga; że kiedy nie dzieli się i nie wypowiada słów najbardziej autentycznie ludzkich i wcielonych w życie, ma tylko złudzenie mówienia o Bogu. Łamanie chleba i spożywanie go razem to coś zupełnie innego! Tam jest konkret braterskiej miłości, tam słucha się Boga, który daje wyzwolenie (por. 1 J 4, 20). Ponadto wymaga się od wspólnoty, aby nie starała się za wszelką cenę podejmować wysiłków w celu wyjścia z tej sytuacji. Nie jest nikomu potrzebna ani nie jest właściwie chrześcijańska, jeśli nosi w sobie pragnienia, by zbawić się o własnych siłach. Niech raczej jasno głosi absolutny dar, ofiarowany darmo wszystkim i w niej znajdujący swój wyraz. Powinna więc pozwolić, aby anonimowy tłum - zanoszący prośby wypływające z cierpienia, nadziei i lęków, rozpaczy, upokorzeń i błagań, a nawet z oskarżeń - przedstawił ją jako głuchą i niemą, tak aby On ją dotknął, uzdrowił i uzdolnił, jako już uzdrowioną, do wyrażania naprawdę wyzwolenia. Należy dać wiarę temu tłumowi. Jest on tym, który przekonuje pierwsze pokolenie chrześcijańskie, że jest ono na właściwej drodze, to znaczy jest zdolne słyszeć i mówić, a więc darzy je swoją zaskakującą życzliwością, zgodnie z często cytowanym tekstem Dz 2, 47. Czy i dziś nie towarzyszy nam również poważna krytyka? Nie zrzucajmy winy na parszywe czasy lub podłe obyczaje. Dalibyśmy się wówczas rozegrać przez nasze zepsute sumienie, typowe dla tych, co z własnej woli stali się głusi i są jąkałami rozpaczliwie szukającymi usprawiedliwień, by oprzeć się tym, którzy chcą nas przedstawić. W gruncie rzeczy bowiem wiemy, że wówczas Ktoś zabrałby nas ze sobą i poza wsią - przetłumaczmy nawet: w permanentnym exodusie z naszego miasteczka, z naszej ostatniej twierdzy obronnej - otworzyłby nam uszy i rozwiązał język. Wtedy ludzie mogliby zobaczyć to, co mówił prorok, i po-twierdzić z radością i zdumieniem, w swoim języku, że wszędzie kwitnie dobro i nadzieja. Nam zresztą, w naszej nędzy i niewystarczalności, zostałoby dane to, że nie musielibyśmy się wracać... po kapelusz.

 

6. Refleksja wiary

Po ciemnościach wywołanych zatwardziałością serca apostołów, którzy wierzą tylko w to, co widzą oczyma ciała, i faryzeuszów, którzy wierzą tylko w to, co posiadają, promień nadziei zaczyna przenikać to opowiadanie. Syrofenicjanka była w stanie zebrać chleb, podarowany przez Chrystusa i niezrozumiały dla innych, nawet w okruchach, które spadły ze stołu; głuchoniemy z obecnego fragmentu jest dla nas spełnieniem nadziei. Najpierw jest on znakiem tego, czego nie potrafimy z całego chleba miłosierdzia zebrać, ponieważ jesteśmy głusi, ani dać, ponieważ jesteśmy niemi. Jednak w takiej mierze, w jakiej odkrywamy siebie w Nim, On staje się także znakiem naszego wyzwolenia. W nim mamy również udział w złu, które Chrystus Pan - właśnie w chlebie braci, rodzącym i dającym życie - pokonuje w świecie, spełniając obietnice Ojca. W opowiadaniach następujących po pierwszym cudzie chleba (i powtarzających się po drugim) odnajdujemy człowieczeństwo: czasem zagubione w nocy z apostołami na jeziorze; czasem pewne swojej własnej mocy z faryzeuszami; czasem zdane na własne cierpienie, ale nie bez nadziei, z matką pochodzącą z Syrofenicji; a czasem w świadomości własnej niemocy, która jednak zostaje przyprowadzona przed Chrystusa (w. 32), z głuchoniemym. My jesteśmy tym wszystkim; ale jesteśmy przede wszystkim nadzieją spełnioną w głuchoniemym. Dobra nowina ogarnia w ten sposób całą naszą ludzką słabość, aby poprowadzić nas ku zbawieniu w Chrystusie Panu.

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Marka, s. 314-321.

 

23 Niedziela zwykła, rok B, 2024.09.08

 

 

22. Niedziela zwykła, rok B, 2021.08.29

PIERWSZE CZYTANIE

Pwt 4, 1-2. 6-8 Wezwanie do zachowania przykazań

Czytanie z Księgi Powtórzonego Prawa

Mojżesz powiedział do ludu: «A teraz, Izraelu, słuchaj praw i nakazów, które uczę was wypełniać, abyście żyli i doszli do posiadania ziemi, którą wam daje Pan, Bóg waszych ojców. Nic nie dodacie do tego, co ja wam nakazuję, i nic z tego nie odejmiecie, zachowując nakazy Pana, Boga waszego, które na was nakładam.

Strzeżcie ich i wypełniajcie je, bo one są waszą mądrością i umiejętnością w oczach narodów, które usłyszawszy o tych prawach, powiedzą: „Z pewnością ten wielki naród to lud mądry i rozumny”. Bo któryż wielki naród ma bogów tak bliskich, jak Pan, Bóg nasz, ilekroć Go wzywamy? Któryż wielki naród ma prawa i nakazy tak sprawiedliwe, jak całe to Prawo, które ja wam dziś daję?»

Oto słowo Boże.
 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 15 (14), 1b-2. 3 i 4b. 4c-5 (R.: por. 1b)

Refren: Prawy zamieszka w domu Twoim, Panie.

Kto będzie przebywał w Twym przybytku, Panie, *

kto zamieszka na Twej górze świętej?

Ten, kto postępuje nienagannie, działa sprawiedliwie *

i mówi prawdę w swym sercu.

Refren.

Kto swym językiem oszczerstw nie głosi, *

kto nie czyni bliźniemu nic złego

i nie ubliża swoim sąsiadom, *

ale szanuje tego, który oddaje cześć Bogu.

Refren.

Kto dotrzyma przysięgi niekorzystnej dla siebie, *

kto nie daje swych pieniędzy na lichwę

i nie da się przekupić przeciw niewinnemu. *

Kto tak postępuje, nigdy się nie zachwieje.

Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE

Jk 1, 17-18. 21b-22. 27 Wprowadzać słowo w czyn

Czytanie z Listu Świętego Jakuba Apostoła

Bracia moi umiłowani: Każde dobro, jakie otrzymujemy, i wszelki dar doskonały zstępują z góry, od Ojca świateł, u którego nie ma przemiany ani cienia zmienności. Ze swej woli zrodził nas przez słowo prawdy, byśmy byli jakby pierwocinami Jego stworzeń.

Przyjmijcie w duchu łagodności zaszczepione w was słowo, które ma moc zbawić dusze wasze. Wprowadzajcie zaś słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami oszukującymi samych siebie.

Religijność czysta i bez skazy wobec Boga i Ojca jest taka: opiekować się sierotami i wdowami w ich utrapieniach i zachować siebie samego nie skażonym wpływami świata.

Oto słowo Boże.

 

 

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Jk 1, 18

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Ze swej woli zrodził nas Ojciec przez słowo prawdy,

byśmy byli jakby pierwocinami Jego stworzeń.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA

Mk 7, 1-8a. 14-15. 21-23 Prawo Boże a zwyczaje

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

1U Jezusa zebrali się faryzeusze i kilku uczonych w Piśmie, którzy przybyli z Jerozolimy. 2I zauważyli, że niektórzy z Jego uczniów brali posiłek nieczystymi, to znaczy nie obmytymi rękami. 3Faryzeusze bowiem, i w ogóle Żydzi, trzymając się tradycji starszych, nie jedzą, jeśli sobie rąk nie obmyją, rozluźniając pięść. 4I gdy wrócą z rynku, nie jedzą, dopóki się nie obmyją. Jest jeszcze wiele innych zwyczajów, które przejęli i których przestrzegają, jak obmywanie kubków, dzbanków, naczyń miedzianych.

5Zapytali Go więc faryzeusze i uczeni w Piśmie: «Dlaczego Twoi uczniowie nie postępują według tradycji starszych, lecz jedzą nieczystymi rękami?»

6Odpowiedział im: «Słusznie prorok Izajasz powiedział o was, obłudnikach, jak jest napisane: „Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. 7Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi”. 8Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji».

14Potem przywołał znowu tłum do siebie i rzekł do niego: «Słuchajcie Mnie, wszyscy, i zrozumcie! 15Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz to, co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym. 21Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, 22cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. 23Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym».

Oto słowo Pańskie.
 

MEDYTACJA      STRZEC AUTENTYCZNOŚCI W RELIGIJNYCH POSTAWACH

O co proszę? O życie w prawdzie przed Bogiem i wolność od udawania.

                Ewangelista Marek przestrzega mnie przed chorą religijnością. Opisuje przywiązanie żydów do szczegółowych przepisów religijnych (ww. 1-4). Prowadzi ono do formalizmu, spychając na drugi plan głębokie życie duchowe.

                Ujawniło się to w opisanym spotkaniu. Uczeni w Piśmie nie potrafią nawiązać głębszej relacji z Jezusem. Nie ma w nich radości i pokoju. Są zajęci egzekwowaniem przepisów i surowym osądzaniem innych (w. 5).

                Postawa faryzeuszów pokazuje, że surowa i powierzchowna religijność prowadzić będzie do takiego samego traktowania innych. Co mogę powiedzieć o mojej religijności? Czy pomaga mi ona nawiązywać głęboką więź z Jezusem?

                Moja poprawność religijna nie zależy od ilości i precyzyjności wykonywanych praktyk i przepisów religijnych. Zewnętrzna poprawność ma swoją wartość tylko wtedy, gdy potwierdza moją rzetelność duchową i pomaga mi w rozwoju życia wewnętrznego.

                Popatrzę na moje codzienne praktyki religijne. Czy jestem im wierny? Czy szukam w nich przede wszystkim Boga? Zapytam o moją wierność przykazaniom Bożym i Kościelnym, regułom zakonnym. Zastanowię się głębiej nad moją motywacją.

                Jezus każe mi się zastanowić nad stanem mojego serca (ww. 14-15. 23). Zdrowe i czyste serce jest źródłem zdrowej i czystej moralności. Co mógłbym powiedzieć Jezusowi o obecnym stanie mego wnętrza?

                Zatrzymam się dłużej nad nieprawościami, które wymienia Jezus (ww. 21-22). W szczerości serca będę pytał siebie, które z nich najbardziej wyrzuca mi moje sumienie. Powiem o tym Jezusowi. Będę Go prosił o serce czyste i wolne od wszelkiej obłudy: „Jezu, pomóż mi żyć w prawdzie przed Tobą!".

 

KOMENTARZE:

Biblia Poznańska: 7,1-23. Por. Mt 15,1-20. Judejczycy słynęli z przestrzegania najdrobniejszych przepisów Prawa i religijnych tradycji. Ich wierność przeradzała się, niestety, często w uciążliwą drobiazgowość. Celowali w tym zwłaszcza faryzeusze i nauczyciele Pisma w Judei. Obmywanie rąk przed posiłkiem było przedmiotem drobiazgowych przepisów. Mk dla objaśnienia swoich czytelników nieobeznanych z judaistycznymi zwyczajami wymienia przykładowo niektóre z nich (7,3 można także przetłumaczyć: obmywali aż do łokcia — pykna, jak mają SW i in.). Galilejczycy, którzy z racji mieszanej ludności zamieszkującej ich kraj spotykali się o wie-le częściej niż Judejczycy z ludźmi pochodzenia nieżydowskiego, uważanymi przez Prawo za nieczystych, byli pod tym względem mniej skrupulatni. Uczniowie Jezusa, będąc Galilejczykami, postępowali podobnie. Nieprzestrzeganie rytualnych obmywań wzięto im za złe. Jezus jednak stanął w ich obronie, odmawiając faryzeuszom i nauczycielom Pisma prawa sądzenia uczniów, ponieważ nie rozumieją Prawa Bożego. Ich postawę ilustruje cytat z Izajasza (29,13 według LXX), w którym nie zabrakło słowa „obłudnicy". Wskutek tego wyżej stawiają swoją interpretację aniżeli samo Prawo, co niekiedy doprowadza do przekreślenia Bożych przykazań. Chodzi o bardzo szczegółowy wypadek. Przykazanie: „Czcij ojca i matkę" (Wj 20,12; 21,16) nakładało na dzieci obowiązek utrzymania rodziców na starość i zapewnienia im środków do życia aż do śmierci. Teoretyczne rozważania nauczycieli Pisma dotyczyły pytania: Czy syn może ofiarować Bogu, a w praktyce świątyni to, co powinien dać rodzicom na utrzymanie? Odpowiedź brzmiała: Może. Taką ofiarę nazywano „korban". Druga część zagadnienia była już bardziej skomplikowana. Na pytanie: Czy syn, który ofiarował na świątynię to, co było przeznaczone na utrzymanie rodziców, ma obowiązek zabezpieczenia im nadal starości ze swoich funduszów, odpowiadano przecząco. Co więcej, „pobożny" syn nie od razu musiał oddać w świątyni zadeklarowaną ofiarę; mógł z niej nawet przez jakiś czas korzystać, ale jego rodzice w żadnym wypadku nie mogli tego uczynić, ponieważ była to już własność Boża. Ich krzywda była oczywista. Niestety, nie dla religijnych teoretyków i formalistów. Jezus z pasją wytyka karygodne błędy, które wypaczały Prawo Boże. Do podobnych absurdów dochodziło w zakresie legalnej czystości. Następuje więc wyjaśnienie, że czystość i nieczystość legalna, czyli rytualna, nie decydują o wartości człowieka. Rozstrzyga o niej czystość i nieczystość moralna, ta zaś nie zależy od tego, co człowiek zjada, ani od tego, z kim się spotyka, ani od tego, czego dotyka. O moralnej wartości człowieka rozstrzyga to, co on myśli, czego pragnie, do czego dąży. Wnętrze człowieka, jego życie duchowe, a nie to, co w niego z zewnątrz wchodzi, stanowi o jego czystości lub nieczystości.

S. Fausti: w. 1. Faryzeusze są prawdopodobnie miejscowi, natomiast nauczyciele Pisma, którzy przybywają z Jerozolimy, pełnią funkcję kontrolną przede wszystkim w kwestiach religijnej prawowierności. ww. 3-4. Podobnie jak dodatek w poprzednim wersecie - „to znaczy nieumytymi" - również te dwa wersety są wtrąceniem Marka, wyjaśnieniem dla jego najczęściej pogańskich czytelników. Drugi werset podaje przykład praktykowanych wówczas rytualnych oczyszczeń, nie bez szczypty ironii ze strony ewangelisty. Ponieważ te przepisy same w sobie były nakazane tylko kapłanom żydowskim, a nie świeckim, można sądzić, że Markowe uogólnienie - „wszyscy Żydzi" - odzwierciedla szczególne zainteresowanie, jakie w Rzymie wzbudzał ten problem, albo też wynika z tendencji obecnych wśród żydowskich grup diaspory, gdzie być może obowiązywały surowsze reguły niż w Palestynie. Chyba że w Galilei również najbardziej gorliwi świeccy skrupulatnie zachowywali wszystkie te przepisy rytualne i niektórzy rabini uczyli bardziej surowych postaw niż te wskazane w Talmudzie; zanim nie umyją rąk: niektóre przekłady dodają trudne do zrozumienia wyrażenie „aż po łokcie"; inne tłumaczą je: „garścią wody"; tekst mówi dokładnie „pięścią". Być może jest to gest rytualny. w. 5: Twoi uczniowie: choć pytanie wprost dotyczy uczniów, w rzeczywistości faryzeusze mają na celowniku Jezusa, który rzeczywiście podejmuje wyzwanie, a w swej odpowiedzi w najmniejszym stopniu nie odnosi się do uczniów; tradycją starszych: ściślej chodzi o tradycję „starców", postrzeganych zgodnie ze wschodnią mentalnością jako wybitni nauczyciele Prawa, których interpretacje uchodziły za oficjalne; często tym mianem określano bardziej ogólnie przywódców religijnych Izraela. Ich tradycją było właśnie nagromadzenie przepisów i praktyk, których rabini nauczali jako zastosowania Prawa Mojżeszowego i które wykształciły się w trakcie historii religijnej ludu. ww. 6-7. Jezus odpowiada, demaskując obłudę faryzeuszów, tak jak w wielu innych tekstach. Odwołuje się przy tym do znanych oskarżeń prorockich przeciwko czysto zewnętrznemu kultowi (por. Am 5, 21-27; Iz 1, 11-20; 58, 1-14) i cytuje wprost Iz 29, 13. Fakt, że cytat ten opiera się raczej na greckim tłumaczeniu, Septuagincie, a nie na tekście hebrajskim, wskazuje, że został on wstawiony przez samego Marka lub kompilatorów tek-stu, z których później korzystał Marek. Zauważamy ponadto różnice w stosunku do oryginalnego tekstu greckiego. Ostatnia linijka wykazuje nawet silne podobieństwo do zdania z Kol 2, 22. Być może zarówno autor tego listu, jak i Marek posłużyli się jakimś zbiorem proroctw ST używanym w Rzymie i prezentującym tekst nieco odbiegający od wersji Septuaginty. W każdym razie sens Markowego cytatu odpowiada temu z tekstu oryginalnego, zarówno w wersji hebrajskiej, jak i w greckim przekładzie. w. 8. Jak wspomnieliśmy we wprowadzeniu do niniejszego fragmentu, werset ten (w. 9 i w. 13 są praktycznie jego powtórzeniem na początku i na końcu przykładu z Korbanem) stanowi zasadnicze rdzeń teologiczny argumentacji Jezusa przeciwko faryzeuszom, którzy ogałacają i zdradzają przykazanie Boże, aby podążać za ludzkimi przepisami. w. 9. Jezus podejmuje na nowo swój wątek, powtarzając podstawowy zarzut przeciwko faryzeuszom. Wręcz czyni go jeszcze surowszym, demaskując ich zręczną przewrotność. Zauważmy, że werset zaczyna się od „mówił im" - zamiast dosłownego tłumaczenia: „i dodał" - które to wyrażenie często wprowadza jedną lub więcej sentencji połączonych redakcyjnie w jeden passus. w. 10. Por. Wj 20, 12 (Pwt 5, 16) i 21, 17. Warto zauważyć, że podczas gdy Jezus silnie atakuje faryzejską interpretację przykazania Bożego, stanowczo potwierdza wartość autentycznego Prawa Mojżeszowego, a nawet odnosi się do niego jako koniecznego punktu wyjścia w przedstawianych przez siebie argumentacjach i rozwinięciach (por. także 10, 3). w. 11: Korban czyli święta ofiara jest tym, co miałem dać tobie na utrzymanie: samo sformułowanie „Korban" jest aramejskim słowem, które Marek wyjaśnia swoim czytelnikom. Korban to przedmiot, który stał się niemalże tabu w następstwie przysięgi poświęcającej daną rzecz Bogu, wyłączając ją ze zwyczajnego użytku. Faryzeusze czynili się stróżami tego, aby przysięga nie została złamana (w. 12). Chodzi tutaj o skrajny przykład. Trudno powiedzieć, czy w czasach Jezusa rzeczywiście dochodziło do tak wielkiej obłudy. W liberalnych kręgach żydowskich i w późniejszej tradycji rabinicznej natrafiamy na tę samą co najmniej zdroworozsądkową linię potwierdzoną tutaj przez Jezusa. w. 15: Werset ten, wprowadzony przez poprzedni, przytacza sentencję wypowiedzianą przez Jezusa, leżącą u początków całego tego skomplikowanego urywka Ewangelii. Jest tu podana rewolucyjna dla faryzejskiej mentalności zasada, wyłożona zgodnie ze schematem paralelizmu antytetycznego, bardzo użytecznego dla wzbudzenia refleksji i dyskusji. Ze względu na jej enigmatyczną formę jest określana w w. 17 mianem przypowieści (por. notę o przypowieściach w 4, 2). Stwierdzenie to implikuje zniesienie przepisów dotyczących pokarmów czystych i nieczystych: „W ten sposób uznał wszystkie pokarmy za czyste" (w. 19b). Jezus nie wypowiedział się za zniesieniem praw, które w tej kwestii wyliczają Kpł 11 i Pwt 14. Dlatego nauczanie Jezusa w tym miejscu musiało pozostać dość niejasne. Rozumiemy więc, że problem ten wywoływał później polemiki wśród samych apostołów i we wspólnotach chrześcijańskich (por. Dz 10, 14-15; 15, 5-29; Ga 2, 11-14; Rz 14, 14). w. 16. Wiele rękopisów pomija to zdanie, które z lekkimi wariacjami syntaktycznymi wyraża wezwanie czy też zachętę Jezusa - często obecne u synoptyków (por. 4, 9. 23) - do zwrócenia uwagi na szczególnie ważne elementy Jego nauczania, które łatwo można by pominąć. w. 17. Słownictwo, styl i treść jasno wskazują na rękę Marka, który za pomocą tego wersetu wprowadza wyjaśnienie poprzedniej mowy, skierowane do samych uczniów. Ten sam zabieg zastosowano w 4, 10. Co do wzmianki o domu, w którym Jezus przebywa ze swymi uczniami, zob. notę do 3, 20 . w. 18: To i wy nie rozumiecie?: tak jak w mowie w przypowieściach, Marek mocno podkreśla, że Jezus po mowie adresowanej do tłumu wyjaśnia samym tylko uczniom głębokie znaczenie swoich słów. Ta część poświęcona samym uczniom bardzo interesowała Marka, który w sekcji chlebów rozwija całą teologię dotyczącą ich trudności w rozumieniu, kładąc niemal przesadny nacisk na ich ociężałość umysłu, zupełnie inaczej niż Mateusz, który w paralelnych tekstach bardzo łagodzi ten aspekt. w. 19: gdyż nie wchodzi do jego serca, ale do żołądka i wydalane jest na zewnątrz: zostaje podany powód stwierdzenia zawartego w w. 18b, które z kolei powtarza w. 15a, do którego zatem odnosi się to wyjaśnienie. Rzeczy, które wchodzą w człowieka, nie czynią go nieczystym, ponieważ trafiają do żołądka, a następnie wszystkie są wykorzystywane do tego, do czego są potrzebne, reszta natomiast jest wydalana. Wyrażenie „wydalane jest na zewnątrz" wydaje się glosą, czyli późniejszym wyjaśnieniem na marginesie, włączonym następnie do tekstu. ww. 20-23. W tym drugim wyjaśnieniu jest na celowniku zdanie z w.15b, wytłumaczone w ww. 21-22 najpierw przez stwierdzenie, że to, co wychodzi z człowieka, czyni go nieczystym, ponieważ wychodzi z wnętrza, czyli z jego serca, z centrum osoby, a następnie przez wyliczenie szeregu wad. Podobne katalogi wad, tradycyjne już u klasycznych filozofów i dobrze znane także w hellenistycznych środo-wiskach żydowskich, znajdują się w innych tekstach NT (por. Rz 1, 29-31; Ga 5, 19-21; Kol 3, 5-8; 2 Tm 3, 2-5 itd.). W Ewangeliach jest to jedyny taki przypadek. Marek wylicza dwanaście wad (12, symbol całkowitości, a więc wszystkich ludzkich niegodziwości, złych intencji): pierwsze sześć w liczbie mnogiej na określenie złych aktów, następnie sześć w liczbie pojedynczej na określenie różnych wad. Wersety 20 i 23 są po prostu powtórzeniem w. 15b, przy czym w. 20 stanowi przedstawienie po raz kolejny stwierdzenia, które wymaga wyjaśnienia, niemal jakby chciano powiedzieć: rzeczywiście jest prawdą to, co stwierdziliśmy wcześniej!

 

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarze: Biblia Poznańska; S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Marka, ss.296-299.

 

22. Niedziela zwykła, rok B, 2021.08.29

 

 

 

21 Niedziela zwykła, rok B, 2024.08.25

PIERWSZE CZYTANIE

Joz 24, 1-2a. 15-17. 18b Przypomnienie powołania narodu

Czytanie z Księgi Jozuego

Jozue zgromadził w Sychem wszystkie pokolenia Izraela. Wezwał też starszych Izraela, jego książąt, sędziów i zwierzchników, którzy się stawili przed Bogiem. Jozue przemówił wtedy do całego narodu:

«Gdyby wam się nie podobało służyć Panu, rozstrzygnijcie dziś, komu służyć chcecie, czy bóstwom, którym służyli wasi przodkowie po drugiej stronie Rzeki, czy też bóstwom Amorytów, w których kraju zamieszkaliście. Ja sam i mój dom służyć chcemy Panu».

Naród wówczas odrzekł tymi słowami: «Dalecy jesteśmy od tego, abyśmy mieli opuścić Pana, a służyć cudzym bogom. Czyż to nie Pan, Bóg nasz, wyprowadził nas i przodków naszych z ziemi egipskiej, z domu niewoli? Czyż nie On przed oczyma naszymi uczynił wielkie znaki i ochraniał nas przez całą drogę, którą szliśmy, i wśród wszystkich ludów, pomiędzy którymi przechodziliśmy? My również chcemy służyć Panu, bo On jest naszym Bogiem».    Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 34 (33), 2-3. 16-17. 18-19. 20-21. 22-23 (R.: por. 9a)

Refren: Wszyscy zobaczcie, jak nasz Pan jest dobry.

Będę błogosławił Pana po wieczne czasy, *

Jego chwała będzie zawsze na moich ustach.

Dusza moja chlubi się Panem, *

niech słyszą to pokorni i niech się weselą.  Refren.

Oczy Pana zwrócone na sprawiedliwych, *

uszy Jego otwarte na ich wołanie.

Pan zwraca swe oblicze przeciw zło czyniącym, *

by pamięć o nich wymazać z ziemi. Refren.

Pan słyszy wołających o pomoc *

i ratuje ich od wszelkiej udręki.

Pan jest blisko ludzi skruszonych w sercu, *

ocala upadłych na duchu.  Refren.

Liczne są nieszczęścia, które cierpi sprawiedliwy, *

ale Pan go ze wszystkich wybawia.

On czuwa nad każdą jego kością *

i żadna z nich nie zostanie złamana.  Refren.

Zło sprowadza śmierć na grzesznika, *

wrogów sprawiedliwego spotka kara.

Pan odkupi dusze sług swoich, *

nie zazna kary, kto się do Niego ucieka.   Refren.
 

DRUGIE CZYTANIE

Ef 5, 21-32 Miłość małżeńska naśladowaniem miłości Chrystusa i Kościoła

Bracia:

Bądźcie sobie wzajemnie poddani w bojaźni Chrystusowej.

Żony niechaj będą poddane swym mężom, jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus – Głową Kościoła: On – Zbawca Ciała. Lecz jak Kościół poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom – we wszystkim.

Mężowie, miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą, któremu towarzyszy słowo, aby samemu sobie przedstawić Kościół jako chwalebny, niemający skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany.

Mężowie powinni miłować swoje żony, tak jak własne ciało. Kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje. Przecież nigdy nikt nie odnosił się z nienawiścią do własnego ciała, lecz każdy je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus – Kościół, bo jesteśmy członkami Jego Ciała.

Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem. Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła.    Oto słowo Boże.
 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Por. J 6, 63c. 68c

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Słowa Twoje, Panie, są duchem i życiem.

Ty masz słowa życia wiecznego.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA

J 6, 55(59). 60-69 Słowa życia wiecznego

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

„55(59)”W synagodze w Kafarnaum, Jezus powiedział: «Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem».

60A wielu spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli, mówiło: «Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?»

61Jezus jednak, świadom tego, że uczniowie Jego na to szemrali, rzekł do nich: «To was gorszy? 62A gdy ujrzycie Syna Człowieczego wstępującego tam, gdzie był przedtem? 63To Duch daje życie; ciało na nic się nie zda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem. 64Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą».

Jezus bowiem od początku wiedział, którzy nie wierzą, i kto ma Go wydać. 65Rzekł więc: «Oto dlaczego wam powiedziałem: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli nie zostało mu to dane przez Ojca».

66Od tego czasu wielu uczniów Jego odeszło i już z Nim nie chodziło. 67Rzekł więc Jezus do Dwunastu: «Czyż i wy chcecie odejść?»

68Odpowiedział Mu Szymon Piotr: «Panie, do kogo pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. 69A my uwierzyliśmy i poznaliśmy, że Ty jesteś Świę-tym Bożym».   Oto słowo Pańskie.

 

 

MEDYTACJA   POZWOLIĆ SŁOWU LECZYĆ MOJE SERCE

O co proszę? O łaskę wytrwania przy Jezusie do końca.

                Wejdę do zatłoczonej synagogi, gdzie naucza Jezus. Są tam również Jego uczniowie. Zwrócę uwagę, jak zmienia się nastrój wśród słuchaczy (w. 60). Okazują zniecierpliwienie i niezadowolenie. Dla wielu słowa Jezusa są nie do przyjęcia. Odchodzą (w. 66). W synagodze jest coraz mniej ludzi.

                Zauważę, że Jezus nie próbuje zatrzymywać uczniów na siłę. Pozwala im odejść, choć bardzo cierpi z tego powodu. Wskazuje na przyczynę ich odejścia: „Pośród was są tacy, którzy nie wierzą" (w. 64).

                Na które słowa z Ewangelii jest mi najtrudniej się zgodzić? Od jakich słów Jezusa najczęściej odchodzę? Jezus nie żąda ode mnie ich zrozumienia. Pyta jednak o moją wiarę. Czy potrafię Mu zawierzyć?

                Jezus mówi mi o wartości swojego Słowa. Nie jest to ludzkie słowo. Jego słowo jest duchem i życiem (w. 63). Potrafi docierać do samej głębi mojego wnętrza i je przemieniać. Poproszę Ducha Świętego o dar przylgnięcia do Słowa Jezusa i wiary w Jego niezwykłą wartość.

                Będę rozmawiał z Jezusem o bólu, jaki przeżył z powodu niezrozumienia i odejścia uczniów. Zapytam Jezusa, które niewierności mojego życia są dla Niego powodem największego cierpienia.

                „Czyż i wy chcecie odejść?" (w. 67). Jezus odkrywa wątpliwości kryjące się w sercach apostołów. Wrócę do mojej historii życia i przypomnę sobie swoje najsilniejsze kryzysy wiary i powołania życiowego. Co je spowodowało?

                Zwierzę się Jezusowi z tego, co najbardziej kusi mnie do odejścia od Niego. Zawierzę Mu moje rozterki i kryzysy. Będę prosił Piotra, aby modlił się razem ze mną: „Panie, do kogóż pójdziemy..." (w. 68). Będę w tym tygodniu częściej powtarzał te słowa, zwłaszcza w chwilach trudnych. Uczynię je moim aktem strzelistym.

 

 

KOMENTARZ

1. Orędzie w kontekście (ww. 60-71)

„To was gorszy?", pyta Jezus ówczesnych i dzisiejszych uczniów, którzy niespodziewanie wchodzą w miejsce „Żydów", którzy wcześniej „szemrali", a potem „sprzeczali się" (w. 41.52). Jezus mówił o sobie jako o chlebie, który zstąpił z nieba (w. 32-47): spożywanie Jego ciała i picie Jego krwi sprawia, że żyjemy Jego miłością do Ojca i braci (w. 48-58). Teraz, gdy objawił siebie w pełni, wymaga wiary w siebie. Napotyka jednak na mur niewiary nie tylko ze strony Żydów, ale także uczniów. Przeżywają kryzys, który wielu doprowadza do odejścia od Niego. Dar Boży i niewiara człowieka mają długą, dawną historię, która ma tendencję do powtarzania się, zwłaszcza w odniesieniu do tego najwyższego daru, jakim jest dar Boga z siebie. Już upadek Adama w ogrodzie rajskim i Izraela w ziemi obiecanej jest niewiarą wobec daru. Jest jednak ten dar autentyczny i nieodwołalny, jak miłość z której wypływa. Jezus, po wzbudzonym entuzjazmie, rozczarował różne oczekiwania mesjańskie. Poza faktem historycznym jest to upomnienie dla wspólnoty chrześcijańskiej. Można zafascynować się różnymi dziełami Jezusa, ale równocześnie nie przyjąć Jego osoby i być apostatami, daleko od Niego. Nawet pośród Dwunastu wkrada się zdrada (w. 64b.71). Judasz przedstawia dla wspólnoty ostateczny, ciemny i groźny aspekt niewiary. Mamy tu zwięzły dialog między Jezusem i uczniami zgorszonymi tym, że chlebem, który daje życie, jest „ciało wydane za życie świata" (w. 51). Zbawienie człowieka przechodzi przez krzyż Syna Człowieczego! Nawet Piotr nie chciał tego przyjąć (por. Mk 8,31-33; Mt 16,21-23) i nie zrozumiał tego żaden z apostołów (por. Łk 9,44n; Łk 18,31-34). Zgorszenie, które dotknęło nawet uczniów z okazji zapowiedzi męki, dotyka także nas wobec Eucharystii. Istotnie spożywanie ciała Jezusa i picie Jego krwi upodabnia nas do Niego. Zgorszenie jest podwójne: z jednej strony Jezus nie realizuje, ale zmienia radykalnie nasze mesjańskie oczekiwania, z drugiej wezwani jesteśmy do tego, abyśmy byli jak On. Tak dla Żydów jak i dla rias, tak dla uczniów jak i dla Dwunastu, krzyż jest najwyższym bankructwem. Zamiast chwalebnego Mesjasza, który panuje nad wszystkim i nad wszystkimi, Jezus oddaje się w ręce wszystkich jako chleb. Zamiast panować, oddaje się na usługi, a Jego realizacją jest Jego zabicie, przez które ofiaruje swoje życie z miłości. Wchodzą w grę dwie przeciwstawne koncepcje Boga i człowieka. My, jak Adam, chcemy być jak ten Bóg, na którego przerzucamy nasz egoizm z żądzą posiadania, władzy i uznania. Jezus natomiast posiada oblicze miłości: daje siebie, służy, jest pokorny. My chcielibyśmy Boga na obraz i podobieństwo naszego ciała, to co niewystarczalne, szuka samowystarczalności; będziemy natomiast zbawieni, jeśli nasze ciało stanie się na obraz i podobieństwo Jego ciała, które jest darem z siebie aż do podjęcia śmierci. Ciało Syna Człowieczego, które nas tak gorszy, nie tylko nie przeczy Jego boskiemu pochodzeniu, ale je objawia w pełni w tym, że staje się darem miłości dla zbawienia każdego ciała. Rzeczywiście Jego „ciało jest podstawą zbawienia", Kto je przyjmuje, poznaje kim jest Pan i odnajduje własną prawdę; kto nie przyjmuje, oddala się od życia i pozbawia się autentyczności. My dziś możemy nie dostrzegać zgorszenia Jego ciała; możemy celebrować Eucharystię jako piękny ryt, bez uznawania w niej ciała Pana i bez upodabniania się do Niego. Ale wtedy jemy i pijemy nasze po-tępienie, jak wierzący w Koryncie (por. 1Kor 11,29). Jeśli nie godzimy się na życie Jego ciałem wydanym za nas, nie posiadamy Jego Ducha w naszym ciele. Trwamy jeszcze w śmierci, jak owi uczniowie, którzy oddalają się od Pasterza życia, jak Judasz, który Go zdradza. Wszystko to stanowi wielką tajemnicę. Kto ją odrzuca (a kto tak rzeczywiście ją przyjmuje?) przygotowuje „swój" chleb. W rzeczywistości zabija Jezusa. Ale On daje swoje życie temu, kto Mu je odbiera i staje się chlebem dla wszystkich. Wywyższony na krzyżu ukazuje swoją chwałę i objawia się jako „JA-JE-STEM" (8,28), aby każdy, kto Go widzi i uwierzy w Niego, miał życie wieczne (3,14n). Patrząc na Tego, którego przebodli (19,37), dostrzegamy jak Bóg umiłował świat, skoro wydał nawet swego własnego Jednorodzonego Syna, aby świat wybawić od śmierci (3,16). W wierszach 60-63 Jezus potwierdza całkiem wyraźnie skandal krzyża. W wierszach 64-66 ukazuje niewiarę niektórych uczniów, którzy później staną się „liczni" (w. 64a.66); w w. 67-69 prowokuje Dwunastu wraz z Piotrem do wyznania wiary w siebie jako Świętego Bożego, który ma słowa życia wiecznego. Jezus jednak wie, że i między nimi znajduje się zdrajca (w. 70c). Jezus jest Synem Człowieczym, który daje swoje ciało za życie ludzi. Skandal krzyża jest sądem i zbawieniem świata: objawia jego zakłamanie i zbawia go, skierowując go ku Bogu, który miłuje aż do dania własnego życia za tego, kto Go zabija. Kościół przeżywa to zgorszenie jak wszyscy. Wobec Eucharystii wezwany jest do życia ciałem Jezusa, które spożywa. Jeśli nawet przyjmuje je, zawsze narażony jest na zaparcie się i zdradę, jak Piotr i Judasz.
 

2. Lektura tekstu

S. Fausti: W. 60. „A spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli, wielu mówiło". Początkowo byli Żydzi, teraz są, odrębni od Dwunastu, uczniowie, którzy nie przyjmują Słowa. Na końcu będzie jeszcze „jeden z Dwunastu". Opór ze strony uczniów to opór czytelnika wobec tego, co przed chwilą powiedział Jezus, taki sam jakiego doświadcza wobec Eucharystii każdy, kto ją celebruje. „Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?" Trudność tkwi w słowie Jezusa, czy w naszym sercu, które go nie przyjmuje? Słowo miłości z konieczności potyka się z naszym egoizmem. Zaślepia nas całkowicie, tak że dobro wydaje nam się być złem, a zło dobrem. Dlatego mówi Pan: „Myśli moje nie są myślami waszymi i drogi wasze moimi drogami" (Iz 55,80). W. 61. „Jezus jednak świadom tego, że uczniowie Jego na to szemrali". Jezus poznaje naszą wewnętrzną reakcję wpierw, niż wyrazimy ją słowami: „Choć jeszcze nie ma słowa na moim języku, Ty, Panie, już znasz je w całości" (Ps 139,4). Syn zna niewiarę braci wobec miłości Ojca; jest to zło, z którego przyszedł ich uzdrowić za cenę swego życia. „rzekł do nich: «To was gorszy?»" Słowo „gorszy" zachodzi u Jana jedynie tutaj i w 16,1. Przedmiotem zgorszenia jest to, że chleb życia miałby być ciałem Jezusa wydanym za życie świata. Jest to zgorszenie krzyża. Krzyż dla uczniów jak i dla świata jest słabością i głupstwem najwyższym, pogrzebaniem wszelkiej nadziei. Dla Boga jednak jest mocą i najwyższą mądrością miłości. Przyjęcie danego nam ciała Jezusa jest naszym zbawieniem. Ważnym jest jednak dostrzec zgorszenie, aby je przezwyciężyć. Kto nie zwraca na nie uwagi, nie dostrzega nawet absolutnej nowości, jaką ma przed sobą i sprowadza ją zawsze do czegoś oczywistego. Oczywistość religijna jest pierwszym nieprzyjacielem Boga, który ze swej natury jest inny —jest INNYM! Oczywistość sprowadza Boga do zwykłej projekcji ludzkich bredni. W. 62. „A gdy ujrzycie Syna Człowieczego, jak będzie wstępował tam, gdzie był przedtem?" Przedtem Syn Człowieczy był w niebie, skąd zstąpił na ziemię (por. w. 33.38.41.42.50.51.58). Jego zstąpienie jest przyjściem między nas, Jego wcieleniem. Jego wstąpienie jest Jego powrotem, chwałą uwielbienia, którą dla Jana jest krzyż, na którym Syn Człowieczy staje się chlebem życia. Zgorszenie, jakiego doznają uczniowie w synagodze w Kafarnaum, antycypuje zgorszenie, jakie przeżyją w Wielki Piątek, gdy zobaczą Jezusa wywyższonego na krzyżu. W. 63. „Duch daje życie; ciało na nic się nie przyda". Bezpośrednie znaczenie jest oczywiste: życie pochodzi od Ducha, a nie od ciała, które ożywia jedynie Duch. Ale stwierdzenie odnosi się do Jezusa czy do uczniów? Powinno być wyjaśnieniem wiersza po-przedniego, który mówi o Synu Człowieczym, który wstępuje tam, gdzie był przedtem i skąd pośle Ducha. Jego ciało ziemskie nie może dać nam Ducha przed „wstąpieniem", przed oddaniem za nas życia. Ziarno pszeniczne, jeśli nie obumrze, nie przynosi owocu (por. 12,24). Mogłoby jednak dotyczyć także i uczniów. Oni, aby przezwyciężyć zgorszenie, muszą wpierw zobaczyć Jezusa wywyższonego na krzyżu. Dopiero później będą mogli zakosztować Jego ciała i pić Jego krew, otrzymać Jego Ducha i żyć Nim. „Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem". Są to słowa, które tamują oddech, zamykają serce i zabijają. Słowa Jezusa, które my uważamy za twarde i niemożliwe do przyjęcia, dają w rzeczywistości tchnienie Boże i otwierają na życie Boże: są słowami życia wiecznego, jak stwierdzi Szymon Piotr (w. 68). Kto przezwycięża zgorszenie i przyjmuje słowa Syna, posiada dar Ducha i życia Bożego. W. 64. „Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą". Swej miłości Jezus przeciwstawia nasz egoizm: ktoś rozumie tylko swój własny język, daje wiarę temu, co potwierdza jego wcześniejsze myślenie. Powody wiary i niewiary nie tkwią w naszej głowie, ale w sercu, nie w rozumie, ale w konkretnej sytuacji, jaką się przeżywa. Tylko ten, kto jest wystarczająco wolny od egoizmu, zdolny jest otworzyć się na słowa miłości i wiary. „Jezus bowiem na początku wiedział, którzy to są, co nie wierzą, i kto miał Go wydać". Podkreśla się, jak często u Jana, boską wiedzę Jezusa. On zna nasze zło, którym jest brak wiary. Mistrz rozmawia z uczniami. Nie chodzi więc o brak wiary ze strony świata, ale ze strony samego Kościoła. Można przecież celebrować Eucharystię i nie uznawać ciała Chrystusa, gdyż nasze działanie sprzeczne jest z Jego (por. 1Kor 11,20-22). Można być uczniem w słowach bez wiary w Słowo, w Słowo krzyża, który nas zbawia. Można faktycznie być przy stole Jezusa i zdradzać Go (por. 13.2.11.18.21-30). A jednak Pan wezwał nas i umiłował wiedząc wcześniej kim jesteśmy. Nie zdrowi, ale chorzy potrzebują lekarza (por. Mk 2,17 par.). W. 65. „Rzekł więc: «Oto dlaczego wam powiedziałem: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli mu to nie zostało dane przez Ojca»" (por. w. 44). Jezus powtarza z naciskiem, że wiara w Syna jest darem Ojca. Dar ten zaofiarowany jest wszystkim Jego synom. Gdyby tak nie było, Bóg nie byłby Ojcem wszystkich, a Jezus nie byłby Synem, przez którego wszystko zostało stworzone (por. 1,3). Niewiara jest wielką tajemnicą wolności człowieka, który zniewolony ignorancją i wynikającym z niej błędem, niezdolny jest odpowiedzieć miłością na miłość. „Grzech" niewiary, zarówno tu jak i w w. 14, złożony jest raczej na barki Ojca niż synów. Jest paradoksem przypisywać Bogu ostateczną odpowiedzialność za nasze zło: ale jest to też jedyna możliwość rozwiązania go. Jeśli faktycznie do Boga należy ostatnie słowo, jest jasne, że nie będzie ono złośliwe jak nasze. Dlatego Syn, który zna Ojca, weźmie na siebie na krzyżu zło świata. Jeśli Bóg jest tym, który daje wiarę, wielu pytać się będzie: „Dlaczego jej nie daje mnie?" Jeśli jednak stawiają to pytanie, oznacza, że już posiadają pragnienie wiary. Chodzi o wrodzone ziarno w sercu każdego człowieka, które wcześniej lub później zakiełkuje. Lepiej wcześniej niż później. W. 66. „Odtąd wielu uczniów Jego". Wielu uczniów Jezusa, nie tylko „niektórzy" (w. 64), nie wierzy, gdyż uznają za twarde i skandaliczne Słowo. „wycofało się i już z Nim nie chodziło". Zamiast iść za Jezusem, wycofują się. Odwracają kierunek swego życia i nie chodzą już „z Nim": odsuwają się od towarzystwa Syna, rezygnują z własnej prawdy i powracają w ciemność. Kryzys ten objął wielu, którzy na początku szli za Jezusem z entuzjazmem aż do momentu, gdy zobaczyli, że nie realizuje ich oczekiwań. Sam kryzys, nawet w sposób niezauważalny, dotyka każdego ucznia, który nie przeżywa tego, co celebruje w Eucharystii. Eucharystia bowiem może stać się czystą pamiątką Pana bez czynienia tego, co On uczynił. Dlatego podczas ostatniej wieczerzy Jan nie mówi o ustanowieniu Eucharystii, ale o umyciu nóg (13,1nn), aby pokazać, co ona niesie ze sobą dla życia na każdy dzień. Uczniowie ci, chociaż dotychczas szli za Panem, nie mają jeszcze nawróconego serca. Myślą i działają jak inni: są jeszcze „ze świata". Powolna jest droga ku wolności, z wieloma przerwami i upadkami. W. 67. „Rzekł więc Jezus do Dwunastu: «Czyż i wy chcecie odejść?" Dwunastu odróżnionych jest od pozostałych uczniów. Jezus pyta, czy i oni chcą Go opuścić. Nie chce wywołać u nich kryzysu, chce natomiast sprowokować ich do poznania Go, do rozwiązania kryzysu. Największe zdrady dokonują się w nieświadomości. Zło jest gorzkim owocem słodkiego smaku niepamięci. W. 68. „Odpowiedział Mu Szymon Piotr: «Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego»". Odpowiedź Piotra, dana w imieniu Dwunastu, jest wyznaniem wiary, paralelnym do tego, jakie przytaczają Marek i Mateusz na końcu sekcji chlebów (por. Mk 8,27-29; Mt 16,13-16) oraz Łukasz bezpośrednio po fakcie chlebów (por. Łk 9,18-20). Piotr wyznaje wiarę w Jezusa i jego obietnicę życia, chociaż nie rozumie tego i ma zastrzeżenia co do sposobu realizacji (por. Mk 8,31-33; Mt 16,21-23). Miłuje prawdziwie Chrystusa i Jego słowa, chociaż ich nie rozumie. Jest to jego początek wiary, która dopełni się przez następne doświadczenia, poprzez ucieczkę i za-parcie. Dopiero później zrozumie, kim jest Jezus i co oznaczają Jego słowa. W. 69. „A myśmy uwierzyli i poznali". Wiara jest tu wyjaśniona jako poznanie, gdzie indziej jako widzenie. Wiara jest poznaniem i wizją, nie nieracjonalnością i ciemnotą. Kto nie wierzy w Syna i Ojca, nie zna rzeczywistości: nie widzi siebie jako syna ani innych jako braci, ani stworzenia jako dar Ojca. Zna i widzi jedynie własne marzenia i własne lęki, które przerzuca na wszystkich i na wszystko. „że Ty jesteś Świętym Boga". Wyrażenie wskazuje na największą bliskość z Bogiem i odpowiada wyrażeniu „Syn Boży" (por. Mt 16,16: „Ty jesteś Chrystus, Syn Boga żywego"). „Święty Boga" i „Syn Boży" u Marka występują w ustach demonów, które znają tożsamość Jezusa (por. Mk 1,24; 3,11; 5,70). Nasz sposób pojmowania Boga jest zawsze diabelsko dwuznaczny. Dopiero krzyż pozbawi go tej dwuznaczności, gdzie poznamy „JA-JESTEM" (8,28). Wiara Piotra, mimo swej niejasności, jest mocna. Przedstawia takie przywiązanie do osoby Jezusa i Jego słów, które po krzyżu i darze Ducha będzie mogło wyzwolić się z nieczystości i zakwitnąć w swej prawdzie.
 

3. Modlitwa tekstem

a) Rozpoczynam modlitwę jak zasugerowano w metodzie. b) Skupiam się wyobrażając sobie, że jestem w synagodze w Kafarnaum. c) Proszę o to, czego pragnę: abym rozpoznał skandal krzyża. d) Rozważam i kontempluję każde słowo wypowiedziane przez Jezusa.

Należy rozważyć: • Twarda jest ta mowa. • To was gorszy. • Syn Człowieczy wstępuje gdzie był przedtem. • Duch daje życie. • Ciało na nic się nie przyda. • Słowa Jezusa są Duchem i życiem. • Jezus zna niewiarę i zdradę uczniów. • Wiara w Jezusa jest darem Ojca. • Wielu uczniów wycofało się. • Czy i wy chcecie odejść? • Ty masz słowa życia wiecznego. • Ty jesteś Świętym Boga. • Jeden spośród was jest diabłem.

4. Teksty do wykorzystania

Ps 23; Sdz 7,1-8; Iz 55,1-11; Mk 8,27-33; Mt 16,13-23; 1Kor 11,17-34.

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarze: Biblia Poznańska; S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana, ss. 188-191.

 

21 Niedziela zwykła, rok B, 2024.08.25

 

 

 

20 niedziela zwykła, rok B, 2024.08.18

PIERWSZE CZYTANIE

Chleb i wino na uczcie Mądrości Prz 9, 1-6

Czytanie z Księgi Przysłów

Mądrość zbudowała sobie dom, wyciosała siedem kolumn, nabiła swych zwierząt, namieszała wina i zastawiła stół. Służące odesłała i woła na wyżynnych miejscach miasta: «Prostaczek niech tutaj przyjdzie!»

Do tego, komu brak rozumu, mówiła: «Chodźcie, nasyćcie się moim chlebem, pijcie wino, które zmieszałam. Odrzućcie naiwność, a żyć będziecie, chodźcie prosto drogą rozsądku».     

Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 34 (33), 2-3. 10-11. 12-13. 14-15 (R.: por. 9a)

Refren: Wszyscy zobaczcie, jak nasz Pan jest dobry.

Będę błogosławił Pana po wieczne czasy, *

Jego chwała będzie zawsze na moich ustach.

Dusza moja chlubi się Panem, *

niech słyszą to pokorni i niech się weselą.   Refren.

Bójcie się Pana wszyscy Jego święci, *

gdyż bogobojni nie zaznają biedy.

Bogacze zubożeli i zaznali głodu, *

szukającym Pana niczego nie zabraknie.     Refren.

Zbliżcie się, synowie, posłuchajcie, co mówię, *

będę was uczył bojaźni Pańskiej.

Kim jest ten człowiek, który życia pożąda *

i długich dni pragnie, by się nimi cieszyć?    Refren.

Powściągnij swój język od złego, *

a wargi swoje od kłamstwa.

Od zła się odwróć, czyń, co dobre, *

szukaj pokoju i dąż do niego.  Refren.

 

 

DRUGIE CZYTANIE

Ef 5, 15-20 Napełniajcie się Duchem

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Efezjan

Baczcie pilnie, jak postępujecie: nie jak niemądrzy, ale jak mądrzy. Wyzyskujcie chwilę sposobną, bo dni są złe. Nie bądźcie przeto nierozsądni, lecz usiłujcie zrozumieć, co jest wolą Pana.

I nie upijajcie się winem, bo to jest przyczyną rozwiązłości, ale napełniajcie się Duchem, przemawiając do siebie wzajemnie psalmami i hymnami, i pieśniami pełnymi ducha, śpiewając i wysławiając Pana w waszych sercach. Dziękujcie zawsze za wszystko Bogu Ojcu w imię Pana naszego, Jezusa Chrystusa.    Oto słowo Boże.
 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ    J 6, 56

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,

trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
 

EWANGELIA

J 6, 51-58 Chleb żywy, który zstąpił z nieba

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

Jezus powiedział do Żydów: «Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje Ciało, wydane za życie świata».

Sprzeczali się więc między sobą Żydzi, mówiąc: «Jak On może nam dać swoje ciało do jedzenia?»

Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie jedli Ciała Syna Człowieczego ani pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim.

Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. To jest chleb, który z nieba zstąpił – nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki».                     Oto słowo Pańskie.
 

MEDYTACJA TRWAĆ W KOMUNII Z JEZUSEM EUCHARYSTYCZNYM

O co proszę? O żywe i przemieniające spotkania z Jezusem w Komunii świętej.

                Wyobrażę sobie Jezusa, który przychodzi do mnie zatroskany i przejęty. Chce mi powiedzieć o cudzie, który codziennie dokonuje się w moim życiu. Codziennie daje mi siebie w Eucharystii. Daje mi swoje Ciało - swoje życie (w. 51).

                Poproszę Jezusa, aby w czasie tej medytacji pomógł mi na nowo doświadczyć i dogłębnie przeżyć prawdę o Jego żywej obecności w Eucharystii.

                Stanę pośród sprzeczających się Żydów (w. 52). Zobaczę ich wątpiący wyraz twarzy. Przysłucham się temu, co mówią. Próbują zrozumieć słowa Jezusa na ludzki sposób.

                Uraduję się darem mojej wiary. Mogę przychodzić na Eucharystię z przekonaniem, że spotykam się w niej z żywym Jezusem. Przypomnę sobie Eucharystie, Komunie święte, adoracje, które w pewnych sytuacjach życia stały się dla mnie szczególną pociechą i źródłem siły. Z wdzięcznością wyznam to Jezusowi.

                Zwrócę uwagę, z jaką stanowczością Jezus przekonuje mnie, że jeśli chcę mieć w sobie życie, muszę karmić się Jego Ciałem i Krwią (ww. 53-55). Jakie uczucia budzą się we mnie, kiedy słyszę te słowa? Czy mnie przekonują?

                Jezus zdradza mi szczególną tajemnicę Eucharystii. Kiedy spożywam Jego ciało i piję Jego krew, dokonuje się miłosne zjednoczenie (ww. 56-57). On może trwać we mnie, a ja w Nim. Żyję Jego życiem. Taka jest tajemnica każdej Komunii świętej. Jak często o tym myślę po przyjęciu Ciała Jezusa? Jaki wpływ ma Komunia święta na moją codzienność?

                W serdecznej rozmowie z Jezusem podziękuję Mu za dar każdej Komunii świętej. Będę Go prosił o trwałą świadomość Jego obecności w moim wnętrzu, za każdym razem, kiedy przyjmuję do serca Jego ciało. Będę trwał po Komunii świętej w modlitwie serca: „Adoruję Cię, Jezu, moja miłości!".

 

KOMENTARZ

1. Orędzie w kontekście (zob. Komentarz do ubiegłej niedzieli)

2. Lektura tekstu

W. 48. „Jam jest chleb życia". Chleb przywołuje na myśl Słowo Boga, źródło życia. Prawdziwym chlebem jest Jezus, Słowo, które stało się ciałem. W ST jest mowa o spożywaniu na uczcie Mądrości (Prz 9,5; Syr 24,28-25; Iz 55,1nn), wręcz o zjedzeniu zwoju Słowa (Ez 3,3). Słowa Jezusa są zrozumiałe w świetle tej tradycji biblijnej. W. 49. „Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli". Manna jest pokarmem exodusu. „Wasi ojcowie" spożywali ją, ale nie dotarli do ziemi obiecanej (Lb 14,21-23; Joz 5,6; Ps 9,58nn). Poginęli w czasie podróży i nie osiągnęli życia wiecznego, gdyż nie słuchali Pana. Jezus mówi o „waszych ojcach" w przeciwstawieniu do „mój ojciec", o mannie w przeciwstawieniu do „chleba", który „zstąpił z nieba" i o „śmierci" w opozycji do „życia wiecznego". W. 50. „To jest chleb, który z nieba zstępuje". Manna zeszła z nieba, ale jedynie w przeszłości. Ponadto ten, kto ją jadł, nie otrzymał życia. Chleb natomiast, o którym mówi Jezus, „zstępuje" teraz z nieba w czasie obecnym, a kto go spożywa, nie umiera. „kto go spożywa, nie umrze". Wiara w Jezusa, chleb życia, staje się teraz „spożywaniem Go": asymilując Go, Słowo, które stało się ciałem, nie umieramy w odróżnieniu od naszych ojców. W. 51. „Ja jestem chlebem żywym". Jezus, chleb życia (por. w. 48), jest tu „chlebem żyjącym", żywotnym i witalnym, zdolnym przekazać życie. Życie, które jest w nim, to życie „żyjącego Ojca" (por. w. 57). „który zstąpił z nieba". W wierszu 50 była mowa, że chleb „z nieba zstępuje", tu natomiast, który „zstąpił z nieba", aby wskazać ten dokładny moment historii, w którym się ofiarował. Jest to godzina krzyża, antycypowana w Jego wcieleniu. „Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki". Kto Go spożywa, ma życie wieczne: żyje jako syn i będzie wskrzeszony w ostatni dzień (por. w. 40.54). Nie mówi się, że nie ulegnie śmierci, lecz że po niej nastąpi zmartwychwstanie („będzie żył na wieki"). Zycie wieczne, które posiada już teraz ten, kto spożywa ten chleb, to komunia miłości z Jezusem. Śmierć więzi tej nie zerwie, ale ją dopełni. „Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata". Przechodzi się od chleba, który przywołuje na myśl mannę, do ciała, które przypomina ofiarę baranka. Są to aluzje do exodusu i do Paschy. Chleb, który da Jezus, kiedy nadejdzie Jego godzina, to Jego ciało: Jego ciało wydane za nas. Jest to zapowiedź męki i jej owocu. Jezus jest Barankiem Bożym, który gładzi grzech świata (por 1,29), stając się przez swą ofiarę źródłem życia i błogosławieństwa dla wszystkich (por. 19,34). Ciało Jezusa, Jego człowieczeństwo ofiarowane na krzyżu jako całkowity dar miłości, jest epifanią Boga, którego nikt nigdy nie widział. W Nim Słowo stało się ciałem, aby samo ciało stało się Słowem, opowiadaniem Boga, obecnością Jego Ducha, który ożywia świat. Caro salutis cardo: ciało jest podstawą zbawienia! Wyrażenie: „Moje ciało za życie świata" odpowiada słowom z Łukasza 22,19: „Moje ciało, które będzie za was wydane", które Jezus wypowiedział podczas ostatniej wieczerzy (por. Mk 14,22; Mt 26,26). Jan używa raczej słowa sarx (dosłownie „mięso", ciało) zamiast sóma (ciało ludzkie, także zwierzęce), jak w prologu, zastępuje „za" przez „za życie" i mówi „świat" zamiast „was" (por. „wielu u Mk 14,24 w odniesieniu do krwi); wyjaśnia przy pomocy drogich mu terminów znaczenie Eucharystii, którą wspólnota celebruje na pamiątkę swego Pana. W. 52. „Sprzeczali się więc między sobą Żydzi". Jeśli w w. 41 Żydzi szemrali, to teraz dyskusja staje się bardzie ożywiona, dochodzi do sporu. „Jak On może nam dać [swoje] ciało do spożycia?" Najpierw szemrali, dlaczego człowiek Jezus, twierdząc, że „jest z nieba", czyni się równym Bogu. Teraz spierają się, gdyż twierdzi, że życie Boże jest skutkiem spożywania Jego ludzkiego ciała. Jest to fundamentalne zgorszenie wcielenia: Jezus jest Słowem i ciałem. Bogiem i człowiekiem. Zbawienie pochodzi właśnie z faktu, że jest On równocześnie Synem Człowieczym i Synem Bożym. W. 53. „Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam»". Zamiast odpowiedzieć na pytanie, Jezus z naciskiem potwierdza swoje stwierdzenie z autorytetem Bożym. To, co powiedział, to prawda i należy ją przyjąć. „Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego". Jezus jest nie tylko prawdziwym chlebem, pokarmem na drogę exodusu. Jako Syn Człowieczy ukrzyżowany jest także „ciałem" baranka, pokarmem, który sprawia, iż wychodzimy z niewoli (por. Wj 12,1-14). Tylko ten, kto je spożywa, posiada życie, jakiego Bóg chce mu udzielić. „i nie będziecie pili Krwi Jego". Jest to odwołanie do śmierci na krzyżu, z którego wypływa krew baranka ocalająca od śmierci (por. Wj 12,13). Krew dla Semitów to życie, a życie należy do Boga. Dlatego istniał zakaz „picia" krwi. Jezus natomiast stwierdza, że kto „spożywa" ciało Syna Człowieczego i „pije" Jego krew — kto asymiluje Jego życie Syna Bożego, napełniony jest Jego Duchem. „nie będziecie mieli życia w sobie". Spożywanie ciała i picie krwi Syna Człowieczego udziela nam Jego życia Syna, który, jak Ojciec, posiada sam w sobie życie (por. 5, 26). Uczestniczymy w życiu Ojca i Syna, w ich wzajemnej miłości. W. 54. „Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew". W sensie pozytywnym Jezus potwierdza to, co dopiero powiedział w sensie negatywnym: On, i tylko On, Syn, daje nam życie wieczne. Tu „spożywanie" (w języku greckim ma-my czasownik fagó lub 'esthió) staje się „przeżuwaniem, rozdrabnianiem zębami" (w języku greckim czasownik trógó). Ciało Jezusa należy żuć, aby zostało dobrze przyswojone i by można było otrzymać jego energię witalną. Wyrażenia, chociaż są brutalne, są zrozumiałe dla słuchaczy Jezusa jako metafory wiary w Niego, wysłanego od Ojca, aby dać nam słowo życia. Dla chrześcijanina są natomiast w pełni przejrzyste. W Eucharystii spożywamy i żyjemy Synem, jesteśmy rzeczywiście ubóstwieni, jak mówi 1J 3,1a: „Jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy!" „ma życie wieczne". Chleb daje życie fizyczne temu, kto go spożywa. Syn Boży daje swoje życie tego, kto spożywa Jego. Już teraz sprawia, że żyje Jego odwieczną, miłością do Ojca, który objawia się nam w miłości, jaką posiada wobec braci. „a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym". Jezus potwierdza z naciskiem, że dar Syna to nie tylko życie wieczne w czasie obecnym, ale także zmartwychwstanie w przyszłości. Życie wieczne polega na życiu jako synowie, miłując Ojca i braci miłością mocniejszą niż śmierć. Taka miłość jest zadatkiem zmartwychwstania w ostatni dzień: „My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do życia, bo miłujemy braci" (1J 3,14a), tak jak prawdą jest, że kto miłuje, nie pozostaje w śmierci, gdyż mieszka w Bogu, który jest miłością (1J 4,8b). W. 55. „Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem". Każdy inny pokarm i napój są „znakiem", symbolem lub metaforą ciała krwi Syna, „rzeczywistości", która daje nam życie i jest naszym życiem (por. 1,1nn). Dla narodu podróżującego po pustyni manna była pokarmem, który gwarantował życie fizyczne, Prawo było pokarmem, który gwarantował życie wieczne. Teraz Jezus proponuje siebie jako prawdziwy pokarm i prawdziwy napój, dopełnienie życia, które ma swój początek w stworzeniu, w exodus swój zadatek i w komunii z Bogiem swój kres. W. 56. „Kto spożywa moje Ciało i Krew moją, pije". Powtórzenie, że konieczne jest spożywanie, co więcej przeżuwanie i przyswojenie sobie Jego człowieczeństwa, aby pić dar Jego Ducha. „trwa we Mnie, a Ja w nim". Owocem spożywania i picia Jezusa jest nasze przebywanie w Nim i Jego w nas. Po raz pierwszy pojawia się czasownik „trwać w" (por. 15,4.5.7.9). Oznacza komunię życia charakterystyczną dla miłości. Miłość bowiem nie jest nigdy zlaniem się, które unicestwia osoby, ni kanibalizmem, przez który jeden likwiduje drugiego. Jest natomiast komunią między dwoma osobami, które pozostają odrębnymi. Tu mówi się o wzajemnym trwaniu jednego w drugim. Miłować bowiem to przyjąć drugiego w siebie, uczynić siebie jego domem. We wzajemnej miłości jest to rzeczywista obecność jednego w drugim. Dlatego wół, który spożywa chleb eucharystyczny nie wchodzi w komunię z Panem, gdyż Go nie miłuje, ani rozumie — jak wielu tych, którzy uczestniczą w Eucharystii, nie wiedząc co czynią. W. 57. „Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca". Jezus, umiłowany Syn i wysłany do braci, jest całkowicie zależny od Ojca: żyje dzięki Niemu, z Niego i dla Niego. Przyszedł, aby przekazać nam jako nasze życie tę swoją relację z Ojcem, która stanowi Jego istotę jako Syna. „tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie". Spożywanie Go jest konieczne, by żyć „dzięki" Niemu: przez Niego, z Niego i dla Niego. Spożywając Go jesteśmy zasymilowani przez Niego. Jest to tajemnica miłości: umiłowany staje się życiem tego, kto go miłuje, „dostosowując" całą swą istotę: od jego odczuwania do jego myślenia, od jego chcenia do jego działania. Św. Paweł mówi: „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie" (Ga ,20). Rzeczywiście pokarm ten daje nam życie Syna. W. 58. „To jest chleb, który z nieba zstąpił". Jest to zdanie podsumowujące dialog (por. w. 32.48.50). Jezus mówił o prawdziwym chlebie, który daje człowiekowi życie Boga. Tym chlebem jest On, Jego człowieczeństwo Syna Człowieczego wydane za nas, aby nasze człowieczeństwo stało się dzieckiem Boga. „nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali" (por. w. 49). Temu, kto prosił Jezusa o znak z nieba w rodzaju manny, Jezus odpowiada, że manna jest znakiem przemijającym tego, co On daje. Chleb, który dzień wcześniej jedli na górze, jest bardziej wyśmienity od manny. Trzeba zebrać i wziąć „naddatek". Ten „naddatek" to sama rzeczywistość, której dar chleba, jak każdy inny dar, jest znakiem: darem z siebie, jaki Bóg czyni każdemu ciału w ciele Syna Człowieczego. „Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki" (por. w. 50-51a). Zycie wieczne to pełnia życia właściwa Bogu. Dana jest ona temu, kto „spożywa" ten chleb, który jest Synem i żyje nim aż do stwierdzenia: On jest moim życiem (por. Flp 1,21). W. 59. „To powiedział ucząc w synagodze w Kafarnaum". Na końcu podane jest miejsce objawienia. Ten chleb, jak jest konkretnym, tak rozumie się go w konkretnym czasie i miejscu: w tym czasie i w tym miejscu, w którym słuchamy tych słów. Jezus powiedział je w Kafarnaum, w synagodze (por. w. 22), gdzie słucha się słowa Bożego będącego życiem człowieka.

3. Modlitwa tekstem

a) Rozpoczynam modlitwę jak zasugerowano w metodzie. b) Skupiam się wyobrażając sobie Synagogę w Kafarnaum. c) Proszę o to, czego pragnę: bym spożywał ciało Jezusa i pił Jego krew, by On pozostawał we mnie a ja w Nim, bym żył dla Niego jak On żyje dla Ojca. d) Spożywam, piję i rozkoszuję się każdym słowem, aby stało się we mnie Duchem i życiem.

Należy rozważyć: • Ja-Jestem chlebem życia. • Kto spożywa ten chleb będzie żył na wieki. • Chleb, który Ja dam jest moim ciałem za życie świata.

4. Teksty do wykorzystania

Ps 16; 63; Wj 12,1-14; Mk 14,22-24; 1Kor 11,17-34; Ga 2,20
 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana, ss. 181-185.


20 niedziela zwykła, rok B, 2024.08.18

 

 

19 Niedziela zwykła, rok B, 2024.08.11
 

PIERWSZE CZYTANIE

1 Krl 19, 4-8 Cudowny pokarm przywraca siły Eliaszowi

Czytanie z Pierwszej Księgi Królewskiej

Eliasz poszedł na pustynię na odległość jednego dnia drogi. Przyszedłszy, usiadł pod jednym z janowców i pragnąc umrzeć, powiedział: «Wielki już czas, o Panie! Zabierz moje życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków». Po czym położył się pod jednym z janowców i zasnął.

A oto anioł, trącając go, powiedział mu: «Wstań, jedz!»

Eliasz spojrzał, a oto przy jego głowie podpłomyk i dzban z wodą. Zjadł więc i wypił, i znów się położył.

Ponownie anioł Pański wrócił i trącając go, powiedział: «Wstań, jedz, bo przed tobą długa droga». Powstawszy zatem, zjadł i wypił. Następnie umocniony tym pożywieniem szedł czterdzieści dni i czterdzieści nocy aż do Bożej góry Horeb.   Oto słowo Boże.
 

PSALM RESPONSORYJNY Ps 34 (33), 2-3. 4-5. 6-7. 8-9 (R.: por. 9a)

Refren: Wszyscy zobaczcie, jak nasz Pan jest dobry.

Będę błogosławił Pana po wieczne czasy, *

Jego chwała będzie zawsze na moich ustach.

Dusza moja chlubi się Panem, *

niech słyszą to pokorni i niech się weselą.  Refren.

Wysławiajcie razem ze mną Pana, *

wspólnie wywyższajmy Jego imię.

Szukałem pomocy u Pana, a On mnie wysłuchał *

i wyzwolił od wszelkiej trwogi.  Refren.

Spójrzcie na Niego, a rozpromienicie się radością, *

oblicza wasze nie zapłoną wstydem.

Oto zawołał biedak i Pan go usłyszał, *

i uwolnił od wszelkiego ucisku. Refren.

Anioł Pański otacza szańcem bogobojnych, *

aby ich ocalić.

Skosztujcie i zobaczcie, jak Pan jest dobry, *

szczęśliwy człowiek, który znajduje w Nim ucieczkę. Refren.
 

DRUGIE CZYTANIE

Ef 4, 30 – 5, 2 Naśladować Boga, który objawił swoją miłość w Chrystusie

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Efezjan

Bracia:

Nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym zostaliście opieczętowani na dzień odkupienia. Niech zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość, znieważanie – wraz z wszelką złością. Bądźcie dla siebie nawzajem dobrzy i miłosierni. Przebaczajcie sobie, tak jak i Bóg wam przebaczył w Chrystusie.

Bądźcie więc naśladowcami Boga, jako dzieci umiłowane, i postępujcie drogą miłości, bo i Chrystus was umiłował i samego siebie wydał za nas w ofierze i dani na woń miłą Bogu.  Oto słowo Boże.
 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ    J 6, 51ab

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba.

Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
 

EWANGELIA

J 6, 41-51 Chleb żywy, który zstąpił z nieba
Słowa Ewangelii według Świętego Jana

41Żydzi szemrali przeciwko Jezusowi, dlatego że powiedział: «Ja jestem chlebem, który z nieba zstąpił». 42I mówili: «Czyż to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę my znamy? Jakżeż może On teraz mówić: Z nieba zstąpiłem».

43Jezus rzekł im w odpowiedzi: «Nie szemrajcie między sobą! 44Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym. 45Napisane jest u Proroków: „Oni wszyscy będą uczniami Boga”. Każdy, kto od Ojca usłyszał i przyjął naukę, przyjdzie do Mnie. 46Nie znaczy to, aby ktokolwiek widział Ojca; jedynie Ten, który jest od Boga, widział Ojca. 47Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne.

48Ja jestem chlebem życia. 49Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. 50To jest chleb, który z nieba zstępuje: Kto go je, nie umrze. 51Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje Ciało, wydane za życie świata».  Oto słowo Pańskie.
 

MEDYTACJA         POGŁĘBIĆ WIĘŹ Z JEZUSEM EUCHARYSTYCZNYM

O co proszę? O dogłębne doświadczenie prawdy, że Jezus jest chlebem, który dla mnie zstąpił z nieba.

                Wsłucham się w rozmowę Żydów z Jezusem (ww. 41-42). Zobaczę ich zdziwienie i niedowierzanie. Usłyszę ich szemranie, kiedy Jezus mówi: „Jam jest chleb, który z nieba zstąpił". Jest dla nich zbyt prostym i dobrze znanym człowiekiem. Nie wierzą Jego słowom.                 Uświadomię sobie, że codziennie mogę oglądać żywego Jezusa w prostym i zwyczajnym znaku białej hostii. Mogę z Nim rozmawiać, przyjmować Go. W kruchym kawałku chleba jest wszechmocny Bóg. Co mogę powiedzieć o moim przeżywaniu tej tajemnicy?

                Jezus słyszy szemranie Żydów. Nie oskarża ich za to. Uświadamia im, że bez pomocy Ojca nie będą w stanie zbliżyć się do Niego i przyjąć Go takim, jakim się objawia (ww. 43-44).

                Jezus wie o wszystkim, co dzieje się w moim sercu. Zna moją miłość i wiarę, ale zna także moje szemrania, wątpliwości i rutynę w przeżywaniu Eucharystii. Uświadamia mi, że każdego dnia mogę prosić Ojca, aby mnie przyciągał do Jezusa. O co najbardziej chciałbym teraz prosić Ojca?

                Ojciec codziennie chce mówić do mnie o swoim Synu (ww. 45-46). Mogę przychodzić do Niego jak dziecko i rozmawiać z Nim o Jezusie. Podczas każdej Mszy świętej mogę Go prosić, aby rozmiłował mnie w Jezusie. Zapytam o moją osobistą relację z Bogiem Ojcem.

                Wsłucham się w słowa Jezusa, który kilka razy powtarza mi, że w Nim mogę odnaleźć życie wieczne (ww. 47-51). Pomyślę, że słowa te kieruje osobiście do mnie. Pragnie, abym był z Nim na wieczność.

                Postaram się pogłębić dzisiejszą medytację podczas adoracji Jezusa. Będę chciał Go nawiedzić obecnego w Najświętszym Sakramencie, aby prosić o łaskę przebywania z Nim na wieki. Mogę trwać w prostej modlitwie serca: „Jezu, jesteś moim chlebem, który zstąpił z nieba!".
 

KOMENTARZ

1. Orędzie w kontekście (ww. 48--59)

„Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata", mówi Jezus po stwierdzeniu, że jest On chlebem życia. Do tego momentu prowadził tłum do szukania tego chleba, który nie niszczeje, a którym jest On sam. Manna, jak każdy dar, jest znakiem tego chleba, który Bóg pragnie dać wszystkim: jest nim życie Syna, które czyni nas synami. Tłum jednak nie przyjmuje tego, że Jezus może być chlebem, który zstąpił z nieba, który daje życie wieczne. Nie rozpoznaje Jego boskiego pochodzenia, ponieważ jest człowiekiem jak wszyscy. Jezus objawia wtedy, że życie pochodzi właśnie z jego człowieczeństwa, z jego ciała ofiarowanego dla nas za życie świata. Jest darem totalnym siebie, jaki Bóg czyni człowiekowi. Jezus bowiem jest słowem, które stało się ciałem, aby w Nim każde ciało odnalazło Słowo. Terminy „ciało, ciało i krew" zastępują metaforę chleba; „spożywać, jeść i pić" zastępują czasownik wierzyć. Wierzyć w Jezusa, chleb żywy, to spożywać i jeść Jego ciało, pić Jego krew. Dziesięć razy mowa jest o „spożywaniu" lub „jedzeniu", sześć razy o „ciele" i cztery razy o „piciu krwi". „Ciało", podobnie jak „ciało i krew" oznaczają człowieka w jego konkretnym człowieczeństwie. „Spożywanie" nie tylko podtrzymuje życie — funkcja pępowiny zastąpiona zostaje najpierw przez ssanie piersi, a potem przez spożywanie pokarmu — ale, patrząc głębiej, jest aktem komunii między dającym życie i otrzymującym je. To, co odróżnia jedzenie ludzkie od jedzenia zwierzęcego, to fakt, że jest komunikacją miłości międzyosobowej, której szczytem jest słowo zamienione z drugim człowiekiem. Nie tylko mlekiem żyje dziecko, ale także wszelkim słowem, które wychodzi z ust matki", powiedział ktoś parafrazując powiedzenie biblijne: „Nie samym chlebem żyje człowiek, ale wszystkim, co pochodzi z ust Pana" (Pwt 8,3). Spożywać ciało i pić krew — jeść i pić Jego! — to bardzo szorstki i twardy sposób wyrażania się (por. w. 60). Bardziej jednak zaskakujące jest to, co on oznacza: spożywanie Syna Człowieczego oznacza przyswojenie sobie Syna Bożego aż do życia Nim. Jedzenie bowiem to przyjmowanie, wkładanie do wnętrza i asymilowanie pokarmu. Wiara w Jezusa, przyjęcie Go i miłowanie, określone jest tu jako „spożywanie". Człowiek staje się tym, co spożywa, lub lepiej — tym, co kocha. Syn Boży umiłował nas do tego stopnia, że strawiony został przez swoją miłość do nas (por. 2,17!) i stał się Synem Człowieczym wywyższonym. My, miłując Go i spożywając Go, stajemy się dziećmi Boga. Tekst posiada podwójny poziom lektury. Zawsze Możliwy jest drugi sposób czytania, gdyż każde słowo wyraża coś innego i ostatecznie wyraża Innego. Dotyczy to zwłaszcza Ewangelii Jana, która zamiast opowiedzieć o przemienieniu, czyni z niego soczewkę, poprzez którą należy patrzeć na cały tekst. Obserwuje bowiem nowym wzrokiem i sercem osoby kochającej, która w każdej rzeczy widzi oblicze osoby umiłowanej. Wizja ta nie ma nic wspólnego z „utopią", jest najbardziej realna ze wszystkich, gdyż dokonuje się w świetle Tego, który jest światłością i życiem wszystkiego co istnieje. Pierwszy poziom lektury, pomimo że budzi zgorszenie, jest zrozumiały dla słuchaczy Jezusa. Stwierdzając, że jest chlebem życia i że Jego ciało jest prawdziwą manną nowego exodusu, Jezus przypisuje sobie prerogatywy Słowa. Objawia się w ten sposób jako dopełnienie tego, co oznaczały exodus i przymierze, a jeszcze wcześniej stworzenie: plan Boga udzielenia życia człowiekowi. Spożywanie i przyswojenie Jego, umiłowanego Syna Ojca, który kocha braci, to nowe Prawo. Chodzi o podjęcie tematu poprzedniego z dalszym istotnym rozwojem. Temu, kto nie wierzy, że On może dać życie, gdyż jest człowiekiem, odpowiada, że właśnie Jego człowieczeństwo stanowi definitywne objawienie Boga. Dlatego kto nie przyjmuje Go, nie pełni dzieł Bożych i nie otrzymuje życia. Drugi poziom lektury jest jasny dla czytelnika chrześcijańskiego: chodzi o rzeczywistą i w ścisłym znaczeniu homilię eucharystyczną. Ciało Jezusa nie jest metaforyczne: jest rzeczywistym Jego ciałem danym dla nas. Kto spożywa Jego ciało, prawdziwy chleb, i karmi się nim, otrzymuje najwyższy dar Boga: ciało i krew Syna Człowieczego, które dają życiową więź z Nim i z Ojcem. Jan, zgodnie z właściwym dla niego stylem, nie mówi o ustanowieniu Eucharystii, które czytelnicy znają. Woli raczej podać im głębokie zrozumienie tajemnicy, wyjaśniając to, co inne Ewangelie mówią domyślnie. Mówiąc o ciele i krwi czyni się aluzję do krzyża, kiedy to Jezus da swoje ciało i wyleje swoją krew. Właśnie Jego człowieczeństwo daje człowiekowi to, czego wszystko jest znakiem: Boga samego jako dar z siebie. Przez człowieczeństwo wchodzimy w komunię z Synem Bożym, który stał się Synem Człowieczym. Każdy inny chleb jest symbolem tego, czym jest rzeczywistość. Dlatego zbieramy każdą okruszynę chleba — każdą rzeczywistość chociażby najmniejszą — jako znak miłości Ojca, czynimy Mu dziękczynienie i dzielimy się z braćmi sprawiając, że we wszystkich i dla wszystkich krąży życie Syna. Eucharystia jest rzeczywiście naszym zbawieniem i zbawieniem całego świata. Czyni nas bowiem synami w Synu, jednoczy z Ojcem, z braćmi i z całym stworzeniem. To, co nie jest przedmiotem Eucharystii, jest umarłe i zakażone śmiercią. Taki finał dialogu pozwala nam wejść w tajemnicę tego „nadmiaru" chleba, który odtąd obecny jest w każdym fragmencie stworzenia: to sam Bóg, który pozwala nam żyć sobą, swoją miłością. Warto powtórzyć: kto daje cokolwiek, w rzeczywistości daje siebie samego. Każdy dar bowiem zakłada dar z siebie. W darze ciała i krwi Syna objawia się i dopełnia dar Boga: przyjmujemy Go jako Ojca i siebie samych jako synów. I z tego radujemy się mówiąc „Amen". Stworzenie, exodus i przymierze znajdują w Eucharystii swoją pełnię: to święto dnia siódmego, wolność synów, zaślubiny między Stwórcą i stworzeniem, odpoczynek jednego w Drugim. Wobec Boga, który daje się nam — jak mógłby się nie dawać, skoro jest miłością? — pozostaje jedynie zdumienie i radość bez końca. Jezus daje swoje ciało i swoją krew jako pokarm i napój nowego exodusu. Jego człowieczeństwo, całkowicie złożone w ofierze dla nas, czyni widzialnym niewidzialnego Boga, który jest tylko i wyłącznie miłością: w Nim celebruje się nowe i definitywne przymierze między niebem i ziemią. Kościół spożywa i pije z Niego, prawdziwego chleba, który upodabnia nas do Niego i czyni zdolnymi miłować taką samą miłością, jaką my zostaliśmy umiłowani (13,34; 15,9; 17,23). Uczestniczymy w ten sposób w życiu trynitarnym, wiecznej miłości między Ojcem i Synem, która rozciąga się na wszystkie stworzenia (por. Ps 145,9), aby Bóg był wszystkim we wszystkich (1Kor 15,28).

2. Lektura tekstu

S. Fausti: W. 41. „Ale Żydzi szemrali przeciwko Niemu, dlatego że powiedział: «Jam jest chleb, który z nieba zstąpił»". Chociaż jesteśmy w Galilei, słuchacze nazwani są „Żydami". U Jana określenie to ma wydźwięk negatywny. „Szemrali" bowiem przeciw Panu, jak niewierny naród na pustyni. Na ich szemranie z powodu braku pokarmu (Wj 16,2.7.8.12), Bóg odpowiada zsyłając z nieba chleb i mięso, tak by mogli poznać, że Pan jest ich Bogiem (Wj 16,12). Naród skarży się, że ich oczy „nie widzą nic innego tylko mannę" (Lb 11,6), nie dostrzegając, że jest to pokarm pełen wszelkiej rozkoszy (Mdr 16,20). Tu Żydzi szemrają przeciwko „chlebowi", który widzą, pytając w jaki sposób miałby on zstąpić z nieba. Nie dostrzegają w człowieczeństwie Chrystusa objawienie się Boga. Tymczasem, jeśli Bóg pragnie dać nam siebie, nie może nie stać się ciałem i krwią jak my. W. 42. „I mówili: «Czyż to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę my znamy? Jakżeż może On teraz mówić: «Z nieba zstąpiłem»". Jezus jest człowiekiem. Jakże więc może posiadać boskie pochodzenie? Jakim prawem nazywa Boga: „Ojciec mój" i przyobiecuje ludziom życie Boże? W jaki sposób człowiek może uczynić siebie równym Bogu? (5,18) Jest to tajemnica Jezusa. On jest ciałem, jak my wszyscy. Jest jednak Słowem, które stało się ciałem, Synem Bożym, który stał się Synem Człowieczym, nieuniknionym zgorszeniem, aby każdy syn ludzki mógł stać się synem Bożym. W. 43. „Jezus rzekł im w odpowiedzi: «Nie szemrajcie między sobą!»". Jezus nie usprawiedliwia się ani nie poprawia. Prosi, by nie szemrano i przyjęto to zgorszenie konieczne dla naszego zbawienia. W. 44. „Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym". Jezus odpowiada, że przyjęcie Go jest darem Ojca, Jego dziełem w ścisłym znaczeniu (por. w. 29-37). On pociąga każdego człowieka do Syna, by stał się synem. To przyciąganie ze strony Ojca, jeśli nawet jest tajemnicze, jest wrodzone człowiekowi, gdyż jest on Jego synem; wyraża się w różnorodnych pytaniach o sens, jakie każdy sobie stawia. W. 45. „Napisane jest u Proroków: Oni wszyscy będą uczniami Boga. Każdy, kto od Ojca usłyszał i nauczył się, przyjdzie do Mnie" (Iz 54,13). Wszyscy jesteśmy pouczani bezpośrednio przez Boga, uczniami wewnętrznego głosu, który daje świadectwo Słowu, prawdziwemu światłu, które oświeca każdego człowieka (1,6-9). Jesteśmy „uczniami Boga", wychowankami Boga (Iz 54,13). Bóg działa w sercu każdego człowieka przyciągając go do światła i życia, do Syna, w którym daje nam siebie jako Ojciec. Jeśli wpierw było Prawo wypisane na tablicach kamiennych, teraz Bóg sam pisze w naszych sercach swoje słowa (por. Ez 36,26n; Jr 4,4; 2Kor 3,2n), dając nam nowe serce, pełne swojej miłości. Kto idzie za tym wewnętrznym przyciąganiem, przyjmuje Syna i poznaje Ojca. Bez tego przyciągania byłoby całkowicie niezrozumiałe, jak ktoś mógłby stać się chrześcijaninem. Na pewno nie na skutek pouczeń czy krucjat! W. 46. „Nie znaczy to, aby ktokolwiek widział Ojca; jedynie Ten, który jest od Boga, widział Ojca" (por. 1,18). Wewnętrzne przyciąganie nie ukazuje nam bezpośrednio Ojca, prowadzi nas natomiast do Syna, jedynego, który widzi Ojca i może Go objawić (1,18). My widząc Syna, widzimy Ojca (14,9). Tylko w Synu poznaje się Ojca, gdyż można Go poznać tylko wówczas, gdy jest się dzieckiem. Ostatecznie możemy poznać tylko to, czym jesteśmy. W. 47. „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto «we Mnie» wierzy, ma życie wieczne". Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne: Jego życie Syna, które jest życiem Ojca. Bowiem życie wieczne, chleb życia, chleb, który zstąpił z nieba, jest samym Synem, który daje nam swoją komunię z Ojcem. Następne wiersze mają charakter homilii eucharystycznej, która ukazuje nam, w jaki sposób „spożywa się" ten chleb (w. 48-58). W. 48. „Jam jest chleb życia". Chleb przywołuje na myśl Słowo Boga, źródło życia. Prawdziwym chlebem jest Jezus, Słowo, które stało się ciałem. W ST jest mowa o spożywaniu na uczcie Mądrości (Prz 9,5; Syr 24,28-25; Iz 55,1nn), wręcz o zjedzeniu zwoju Słowa (Ez 3,3). Słowa Jezusa są zrozumiałe w świetle tej tradycji biblijnej. W. 49. „Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli". Manna jest pokarmem exodusu. „Wasi ojcowie" spożywali ją, ale nie dotarli do ziemi obiecanej (Lb 14,21-23; Joz 5,6; Ps 9,58nn). Poginęli w czasie podróży i nie osiągnęli życia wiecznego, gdyż nie słuchali Pana. Jezus mówi o „waszych ojcach" w przeciwstawieniu do „mój ojciec", o mannie w przeciwstawieniu do „chleba", który „zstąpił z nieba" i o „śmierci" w opozycji do „życia wiecznego". W. 50. „To jest chleb, który z nieba zstępuje". Manna zeszła z nieba, ale jedynie w przeszłości. Ponadto ten, kto ją jadł, nie otrzymał życia. Chleb natomiast, o którym mówi Jezus, „zstępuje" teraz z nieba w czasie obecnym, a kto go spożywa, nie umiera. „kto go spożywa, nie umrze". Wiara w Jezusa, chleb życia, staje się teraz „spożywaniem Go": asymilując Go, Słowo, które stało się ciałem, nie umieramy w odróżnieniu od naszych ojców. W. 51. „Ja jestem chlebem żywym". Jezus, chleb życia (por. w. 48), jest tu „chlebem żyjącym", żywotnym i witalnym, zdolnym przekazać życie. Zycie, które jest w nim, to życie „żyjącego Ojca" (por. w. 57). „który zstąpił z nieba". W wierszu 50 była mowa, że chleb „z nieba zstępuje", tu natomiast, który „zstąpił z nieba", aby wskazać ten dokładny moment historii, w którym się ofiarował. Jest to godzina krzyża, antycypowana w Jego wcieleniu. „Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki". Kto Go spożywa, ma życie wieczne: żyje jako syn i będzie wskrzeszony w ostatni dzień (por. w. 40.54). Nie mówi się, że nie ulegnie śmierci, lecz że po niej nastąpi zmartwychwstanie („będzie żył na wieki"). Życie wieczne, które posiada już teraz ten, kto spożywa ten chleb, to komunia miłości z Jezusem. Śmierć więzi tej nie zerwie, ale ją dopełni. „Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata". Przechodzi się od chleba, który przywołuje na myśl mannę, do ciała, które przypomina ofiarę baranka. Są to aluzje do exodusu i do Paschy. Chleb, który da Jezus, kiedy nadejdzie Jego godzina, to Jego ciało: Jego ciało wydane za nas. Jest to zapowiedź męki i jej owocu. Jezus jest Barankiem Bożym, który gładzi grzech świata (por. 1,29), stając się przez swą ofiarę źródłem życia i błogosławieństwa dla wszystkich (por. 19,34). Ciało Jezusa, Jego człowieczeństwo ofiarowane na krzyżu jako całkowity dar miłości, jest epifanią Boga, którego nikt nigdy nie widział. W Nim Słowo stało się ciałem, aby samo ciało stało się Słowem, opowiadaniem Boga, obecnością Jego Ducha, który ożywia świat. Caro salutis cardo: ciało jest podstawą zbawienia! Wyrażenie: „Moje ciało za życie świata" odpowiada słowom z Łukasza 22,19: „Moje ciało, które będzie za was wydane", które Jezus wypowiedział podczas ostatniej wieczerzy (por. Mk 14,22; Mt 26,26). Jan używa raczej słowa sarx (dosłownie „mięso", ciało) zamiast sóma (ciało ludzkie, także zwierzęce), jak w prologu, zastępuje „za" przez „za życie" i mówi „świat" zamiast „was" (por. „wielu" u Mk 14,24 w odniesieniu do krwi); wyjaśnia przy pomocy drogich mu terminów znaczenie Eucharystii, którą wspólnota celebruje na pamiątkę swego Pana.

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana, ss. 175-176.178-182

19 Niedziela zwykła, rok B, 2024.08.11

 

 

 

16 niedziela zwykła, rok B, 2024.07.21

PIERWSZE CZYTANIE

Jr 23, 1-6 Bóg sam ustanowi pasterzy

Czytanie z Księgi proroka Jeremiasza

Pan mówi: «Biada pasterzom, którzy prowadzą do zguby i rozpraszają owce z mojego pastwiska.

Dlatego tak mówi Pan, Bóg Izraela, o pasterzach, którzy mają paść mój naród: Wy rozproszyliście moje owce, rozpędziliście i nie zajęliście się nimi. Oto Ja się zajmę nieprawością waszych uczynków.

Ja sam zbiorę Resztę mych owiec ze wszystkich krajów, do których je wypędziłem. Sprowadzę je na ich pastwisko, aby były płodne i liczne. Ustanowię zaś nad nimi pasterzy, by je paśli; i nie będą się już więcej lękać ani trwożyć, ani nie trzeba będzie szukać którejkolwiek.

Oto nadchodzą dni, kiedy wzbudzę Dawidowi Odrośl sprawiedliwą. Będzie panował jako król, postępując roztropnie, i będzie wykonywał prawo i sprawiedliwość na ziemi. W jego dniach Juda dostąpi zbawienia, a Izrael będzie mieszkał bezpiecznie. To zaś będzie imię, którym go będą nazywać: „Pan naszą sprawiedliwością”».   Oto słowo Boże.
 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 23 (22), 1b-3a. 3b-4. 5. 6 (R.: por. 1b)

Refren: Pan mym pasterzem, nie brak mi niczego.

Pan jest moim pasterzem, †

niczego mi nie braknie, *

pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach.

Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć, *

orzeźwia moją duszę.     Refren.

Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach *

przez wzgląd na swoją chwałę.

Chociażbym przechodził przez ciemną dolinę, †

zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. *

Kij Twój i laska pasterska są moją pociechą.   Refren.

Stół dla mnie zastawiasz *

na oczach mych wrogów.

Namaszczasz mi głowę olejkiem, *

kielich mój pełny po brzegi.   Refren.

Dobroć i łaska pójdą w ślad za mną *

przez wszystkie dni życia

i zamieszkam w domu Pana *

po najdłuższe czasy.   Refren.
 

DRUGIE CZYTANIE

Ef 2, 13-18 Chrystus jednoczy ludzkość

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Efezjan

Bracia:

W Chrystusie Jezusie wy, którzy niegdyś byliście daleko, staliście się bliscy przez krew Chrystusa. On bowiem jest naszym pokojem. On, który obie części ludzkości uczynił jednością, bo zburzył rozdzielający je mur – wrogość. W swym ciele pozbawił On mocy Prawo przykazań, wyrażone w zarządzeniach, aby z dwóch rodzajów ludzi stworzyć w sobie jednego nowego człowieka, wprowadzając pokój, i w ten sposób jednych, jak i drugich znów pojednać z Bogiem, w jednym Ciele przez krzyż, w sobie za-dawszy śmierć wrogości.

A przyszedłszy, zwiastował pokój wam, którzy jesteście daleko, i pokój tym, którzy są blisko, bo przez Niego jedni i drudzy w jednym Duchu mamy przystęp do Ojca.  Oto słowo Boże.
 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Por. J 10, 27

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Moje owce słuchają mego głosu,

Ja znam je, a one idą za Mną.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
 

EWANGELIA

Mk 6, 30-34 Jezus dobry pasterz

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

30Apostołowie zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu wszystko, co zdziałali i czego nauczali. 31A On rzekł do nich: «Pójdźcie wy sami osobno na pustkowie i wypocznijcie nieco». Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu.

32Odpłynęli więc łodzią na pustkowie, osobno. 33Lecz widziano ich odpływających. Wielu zauważyło to i zbiegli się tam pieszo ze wszystkich miast, a nawet ich wyprzedzili. 34Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce niemające pasterza. I zaczął ich nauczać o wielu sprawach.         Oto słowo Pańskie.
 

MEDYTACJA  SZUKAĆ ODPOCZYNKU PRZY JEZUSIE

O co proszę? O głębokie doświadczenie prawdy, że Jezus troszczy się o mnie.

                Wyobrażę sobie apostołów wracających z misji (w. 30). Będę chciał uczestniczyć w ich radości. Popatrzę na ich rozradowane twarze. Zobaczę, jak gromadzą się wokół Jezusa. Chcą podzielić się swoim pierwszym prze-życiem apostolskim.

                Przywołam na pamięć moje pierwsze przeżycia z pracy apostolskiej lub pozytywne doświadczenie z drogi mojego powołania. Wrócę do uczucia radości, jakie mi wtedy towarzyszyło. Czy znajduję wieczorem czas, aby dzielić się z Jezusem moimi przeżyciami?

                Zwrócę uwagę na zatroskanie i delikatność Jezusa (ww. 31-32). Pierwszy zauważa zmęczenie apostołów, że nie mają czasu nawet na posiłek. Podpowiada im, aby udali się na miejsce pustynne i odpoczęli. Udaje się razem z nimi.

                Przypomnę sobie sytuacje z mojego życia, kiedy czułem się przepracowany, wyczerpany psychicznie i fizycznie. Kto mi wtedy pomógł? Jak spędzam czas, kiedy jestem zmęczony? Czy potrafię zaplanować dla siebie „dni pustyni"? Jak wyglądają moje coroczne rekolekcje?

                Będę obserwował tłum ludzi biegnących za Jezusem z wszystkich miast (w. 33). Spróbuję wczuć się w ich wewnętrzną pasję szukania Jezusa. Czy jest we mnie głód Jezusa? Jaki konkretny wysiłek podejmuję, aby Go spotkać?

                Gdy Jezus dobijał do brzegu, tłumy już czekały na Niego (w. 34). Zobaczę spojrzenie Jezusa, jak ogarnia Go litość na widok przybyłych ludzi. Znał ich samotność, zagubienie i duchowy głód. Zaczął ich nauczać. Jezus lituje się nad każdą moją biedą. Zawsze mogę liczyć na Jego słowo umocnienia.

                W serdecznej rozmowie z Jezusem powierzę Mu całą moją przyszłość. Poproszę Go, aby chronił mnie przed zagubieniem i aby w chwilach bezradności posyłał mi dobrych pasterzy. Będę modlił się wersetem z Psalmu: „Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego!" (Ps 23, 1).
 

KOMENTARZ

Powrót uczniów (Mk 6, 30-31; por. Łk 9, 10a; 10, 17-20)

1. Prezentacja tekstu

Jest to wyraźnie tekst przejściowy wprowadzony przez Marka. Przeplatają się w nim różne i ważne tematy. Jeśli chodzi o kontekst opowiadania, musimy stwierdzić, że Marek odwołuje się tu bezpośrednio do epizodu rozesłania apostołów, prezentując w krótkich słowach ich powrót. Poprzedni fragment, mówiący o śmierci Jana Chrzciciela, stanowił jakby przerywnik medytacyjny w tekście Ewangelii odpowiadający niejako czasowi działalności misjonarzy. Jak to zostało wyraźnie wskazane w innych miejscach Ewangelii (por. np. 4, 34 w odniesieniu do mowy w przypowieściach), Jezus odsuwa się na bok razem ze swoimi apostołami, przerywając na chwilę intensywną działalność pośród ludzi, którzy angażowali coraz bardziej także samych apostołów. Daje się odczuć potrzeba sięgnięcia do własnego wnętrza, a to wymaga stworzenia odpowiednich warunków, aby móc na osobności zweryfikować głoszone słowa i czyny dokonywane w imię Jezusa oraz aby nieco się pokrzepić przy źródle nowej, niewyczerpanej manny, która pochodzi z nieba i która z coraz większą skutecznością karmi tłumy przyciągnięte urokiem mocy Bożej widocznej w dziełach Jezusa.

30. W tym czasie apostołowie powrócili do Jezusa i opowiedzieli Mu o wszystkim, czego dokonali i czego nauczali. 31. A On rzekł do nich: „Idźcie sarni na miejsce odludne i trochę odpocznijcie". Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu.
 

2. Interpretacja tekstu

w. 30: apostołowie: to słowo, oznaczające 'posłani', wskazuje na działalność, którą prowadzili ci naśladowcy Jezusa. Jest to jedyny tekst Marka, gdzie pojawia się ten termin, którego nie powinniśmy rozumieć w oficjalnym sensie, jaki przybierze później w Dziejach Apostolskich i listach Pawła jako tytuł Dwunastu. Podstawowa treść tego tytułu sprowadza się do bycia posłanymi przez Jezusa ze szczególną mocą dla przepowiadania i wyzwalania z niewoli diabła. w. 31: sami: jak wskazaliśmy w nocie do 4, 34, wyrażenie to, w tym szczególnym znaczeniu, znajduje się w ważnych miejscach Ewangelii Marka. Tutaj jesteśmy w momencie odpoczynku między pierwszym doświadczeniem misyjnym Dwunastu a sceną rozmnożenia chleba, która - jak zobaczymy - rodzi w uczniach szereg ważnych pytań dotyczących osoby Jezusa; na miejsce odludne: użyty tutaj grecki termin jest równoznaczny z pustynią, a więc przywołuje doświadczenia o fundamentalnym znaczeniu, które naród żydowski przeżył w czasie wędrówki z niewoli do Ziemi Obiecanej (por. Księga Wyjścia) i które później prorocy ST nieustannie przypominali ludowi; i trochę odpocznijcie: oprócz odpoczynku fizycznego Marek pokazuje, że podstawowy pokój serca nabywa się dzięki odwadze odsunięcia się od licznych zajęć i codziennych trosk, aby wewnętrznie rozsmakować się we wspólnocie z Jezusem, w której może-my odnaleźć sens i kryteria naszego zaangażowania.
 

3. Znaczenie teologiczne

Powrót Dwunastu służy jako bezpośrednie wprowadzenie do wielkiego objawienia, jakie Jezus przedstawi o sobie tym, którzy za Nim poszli na pustynię. Karmieni chlebem, który - jak w J 6 - jest chlebem życia, rozpozna-ją, kim jest Jezus, i wyznają na koniec z Piotrem: „Ty jesteś Chrystusem" (8, 29). To wyznanie wiary będzie końcowym punktem pierwszej części Ewangelii. Cała sekcja chlebów (6, 6b - 8, 30) jest adresowana przez Marka do jego wspólnoty, która - jak ta z 1 Kor 11, 17-34 - nie zrozumiała głębokiego znaczenia celebracji eucharystycznej. To, co zostało wyrażone w tej sekcji, znajduje swoje wyjaśnienie w dalszej części Ewangelii, podzielonej trzema zapowiedziami męki oraz Jezusowymi zachętami do naśladowania Go (8, 31-34; 9, 31-35; 10, 32-45), a swoją realizację znajdzie w opisie męki Syna Człowieczego, który przyszedł, aby służyć i dać swoje życie (por. 10, 45). Między rozesłaniem Dwunastu a ich powrotem Marek nie mówi o tym, co robił Jezus ani co robili uczniowie. Cała ta przestrzeń jest wypełniona świadectwem Jana Chrzciciela, będącym pierwszą zapowiedzią męki. Apostołowie gromadzą się wokół Jezusa (w. 30), bycie z Jezusem jest bowiem pod-stawową cechą charakterystyczną, z której wypływa sama misja, ale jest także cechą każdego ucznia, czyli każdego chrześcijanina (por. 3, 34). Apostołowie opowiadają Jezusowi nade wszystko o tym, co zrobili. Dopiero na drugim miejscu mówią o tym, czego nauczali. Warto zauważyć, że u Marka nauczanie jest wyłączną prerogatywą Jezusa (15 razy przy użyciu form czasownikowych, które wskazują na ciągłą czynność, i 5 razy w postaci rzeczownikowej). Tylko w tym miejscu jest mowa o nauczaniu przez apostołów, ale przy użyciu formy czasownikowej wskazującej na czynność jednorazową. To Jezus bowiem jest jedynym nauczycielem, wewnętrznym mistrzem, który ciągle daje się Kościołowi w swoim słowie. Nauczanie apostołów jest tylko momentem, który przez wezwanie do nawrócenia skłania wiernych do zwrócenia się ku Jezusowi Chrystusowi, od którego wyłącznie pochodzi rozumienie tajemnicy królestwa i mądrość Ewangelii. Werset 31 zapowiada już cud chlebów (ww. 32-44), wprowadzając wielkie tematy samego cudu, takie jak „pustynia" (w. 31a; por. ww. 32. 35), „odpoczynek" (w. 31b, por. w. 39), „pokarm" (w. 31; por. ww. 36. 37. 42. 44), i inne pomniejsze elementy. W zaproszeniu z w. 31a wybrzmiewa być może powiedzenie Jezusa: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście. Ja dam wam wytchnienie" (Mt 11, 28). Tutaj Jezus po raz pierwszy wyraź-nie wywabia uczniów na pustynię, aby mówić do ich serca (por. Oz 2, 16). Scena ta przywodzi na myśl epizod z pierwszego exodusu na pustynię, gdzie lud, który doświadczy od Pana prawdziwego wyzwolenia, rozpozna Go i będzie oddawał Mu cześć (Wj 3, 12). Na tej pustyni tłum idący za Jezusem stanie się rzeczywiście nowym ludem, który doświadczy od Pana prawdziwego wyzwolenia: On będzie go karmił nową manną, nie taką, jaką jedli ich ojcowie i pomarli, ale prawdziwą, dającą nasycenie (w. 42; por. J 6, 58), a którą jest sam Jezus, prawdziwy „chleb, który zstąpił z nieba" (por. J 6, 31-58), dający swoje życie za zbawienie świata (J 6, 51). Jeśli uczniowie nie odejdą na pustynię, nie będą mogli skosztować tego pokarmu. Nie będą bowiem mieli nawet czasu na jedzenie (w. 31; por. 3, 20). Tą pustynią jest sam Kościół, nowy lud „wywołany na zewnątrz" z niewoli (w języku greckim słowo „Kościół" pochodzi od czasownika, który znaczy 'wywołać na zewnątrz'), który wreszcie może zakosztować chleba synów i rozpoznać Pana. Z tematem pustyni związany jest motyw odpoczynku, który podczas wędrówki Izraela staje się symbolem ziemi obiecanej (por. Pwt 5, 30; 12, 10; 25, 19). U proroków i w psalmach odpoczynek jest motywem mesjańskim, często połączonym z postacią Jahwe lub Mesjasza jako dobrego pasterza (Iz 65, 10; Ez 34, 14. 15; Ps 23, 2; 95, 11). Tą ziemią obiecaną i tym odpoczynkiem jest sam Jezus, dobry pasterz, który okazuje współczucie swojemu ludowi (w. 34) i będzie go karmił prawdziwym pokarmem. W całym tym przejściowym fragmencie, w którym wyraźnie ujawnia się redakcja Marka, odkrywamy również jego teologię: w nowym exodusie, polegającym na byciu z Jezusem i pójściu za Nim, prawdziwym słupem obłoku (por. Lb 9, 15-23), kształtuje się nowy lud. Jahwe, który obiecał być pasterzem swego ludu, daje się w Jezusie, prawdziwym dobrym pasterzu, który karmi swoje owce i daje za nie swoje życie (por. J 10, 11).

 

4. Aktualizacja

Działalność misyjna wymaga pewnego zaplecza w postaci refleksji, kontemplacji i modlitwy, aby nadać jej właściwy ton i siłę. Jest ono duszą każdego apostolatu. Dlatego Jezus zachęca apostołów, aby się wycofali na bok, na miejsce odludne, i trochę odpoczęli. Z dala od tłumów, które swymi ciągłymi żądaniami nie dają chwili oddechu, będą mogli zweryfikować swoją pracę misyjną, a zwłaszcza pobyć w spokoju z Jezusem. Jezusowe zaproszenie do żywego doświadczenia modlitwy w ciszy nabiera dzisiaj charakteru prowokacji. Uderza ono bowiem przede wszystkim we wszystkie zasady użyteczności, planowania i instrumentalizowania, które powszechnie determinują wybory współczesnego człowieka i opierają się na pytaniu: do czego mi się to przyda? Ponadto dzisiejszy człowiek nie tylko pomija „hipotezę Boga" w różnych dziedzinach ludzkich poszukiwań, ale również nie odczuwa Jego obecności w swoim własnym życiu. Dzisiejszy człowiek jest pełen niepokoju, nie potrafi nawiązać bezpośredniej i wyraźnej więzi z Bogiem. Wreszcie twierdzi, że modlitwa jest tylko wymówką dla uniknięcia działania. Miałaby ona być nie czynnością ograniczoną co do przestrzeni, czasu i przedmiotu, ale czymś obejmującym wszystkie dziedziny, jawę i sen, pracę i zabawę, produkcję i konsumpcję. Miejscem właściwym modlitwy, twierdzi się, jest samo życie. Spotkanie z Bogiem może nastąpić tylko za pośrednictwem ubogiego i uciśnionego, w którym Bóg zamieszkał. Modlitwa nie polegałaby zatem na szczególnych aktach ludzkich, w których zwracamy się do Boga, odrywając się od świata. Boga znajdowalibyśmy raczej w świecie, a przede wszystkim w bliźnim. Modlić się zatem znaczyłoby rozpoznać drugiego człowieka w Bogu i Boga w drugim człowieku. Zatrzymaliśmy się nad aktualnymi zsekularyzowanymi i niereligijnymi interpretacjami modlitwy, ponieważ w niej jak w soczewce skupiają się wszystkie problemy, z którymi boryka się dzisiejszy kryzys wiary. W modlitwie bowiem człowiek konkretnie wyraża istotę własnej wiary. „Modlitwa jest poważnym przypadkiem wiary" (Kasper), jej konkretnym wyrazem. Modlitwa bowiem jest urzeczywistnianiem dialogu z Bogiem, który nas wyzwała i zbawia. W niej wyraża się osobista relacja z Jezusem Chrystusem, która staje się źródłem naszej wolności. W niej zachodzi spotkanie z Boską wolnością, która wyzwala ludzką wolność i czyni ją możliwą. Człowiek czuje się wezwany do stawania się osobą odpowiedzialną, to znaczy kimś zdolnym do udzielenia odpowiedzi. W ten sposób rodzi się i rozwija relacja między dwiema wolnościami. Bóg staje przed człowiekiem jako ktoś, kto wychodzi mu na spotkanie, wzywa go, mówi do niego, prowadzi go i działa na niego w sposób nieskrępowanie wolny; człowiek zaś jest przed Bogiem jako ktoś, kto się Mu oddaje i powierza. Jak wszystkie historie miłosne, również ta zna ryzyko, musi się rozwijać (w przeciwnym razie zanika), przeplata się w niej jawność i ukrycie, podbój i poddanie. Temu wszystkiemu towarzyszy poczucie ukojenia i wolności, pokoju i radości. Dusza spoczywa w Bogu - naszej światłości, naszej sile i naszym życiu. Z tego wszystkiego wyniku potrzeba znalezienia odpowiednich czasów, chwil i przestrzeni przeznaczonych na modlitwę. Szczególnie potrzebna jest pustynia, czyli wyciszenie rzeczy i ludzi. Pustynia jest wymiarem wewnętrznym, w którym mamy tylko to, co konieczne i istotne, ogołoceni ze wszystkich ludzkich kategorii, na jakich zwykle się opieramy. Pozbawieni kariery, zysku, interesu jesteśmy wolni od naszych bożków i odkrywamy, że stajemy sam na sam z Jedynym Bogiem. Podczas gdy ludzie i rzeczy milczą, a nas ogarnia głęboki pokój, możemy słuchać tego Boskiego „Ty", które w głębi duszy zadaje nam pytania i składa obietnice. Bóg wzywa nas do wyjścia na pustynię. Tutaj spotykamy Tego, który nas wyzwala. Pustynia jest już wyzwoleniem, ponieważ człowiek wychodzi poza siebie i własne schematy - niejako dezerteruje od samego siebie. Tak powtarza się historia wyzwolenia narodu żydowskiego. Kiedy Bóg wyprowadził lud Izraela z niewoli Egiptu, wywiódł go na pustynię. I tu zawiązała się między nimi historia miłosna. Zawarł z ludem przymierze, zgodnie z którym On jest ich Bogiem, a Izrael jest Jego ludem. Bóg kroczył przed nim i dawał im również to, co konieczne do życia. Podobnie Jezus wezwał swój lud na miejsce odludne, na miejsce pustynne, aby karmić go swoim słowem i chlebem życia.
 

5. Zastosowanie do życia

Nie wydaje się, aby Jezus, który dał sygnał do odłączenia się od tłumów i ogłosił okres ferii dla swoich uczniów, był z tego powodu darzony szacunkiem i doceniany przez tak zwane poważne i zaangażowane osoby. Sprawy komplikują się jeszcze bardziej, jeśli dodamy do tego dwa znaczące i tajemnicze fakty, które można odczytać w tym samym duchu: lata spędzone w Nazarecie oraz zaakceptowanie śmierci jako elementu rysującej się już na horyzoncie porażki. W przypadku obecnego fragmentu słusznie w komentarzach mówi się głównie o kwestiach przygotowania, o pustyni, na której ponownie zostanie stworzony lud, karmiony później prawdziwą manną, o potrzebie zatrzymania się, o bierności i bezczynności wobec interwencji Boga, o modlitwie i kontemplacji. Trzeba jednak również zwrócić uwagę, że chodziło tu o przerwę narzuconą aktywności apostołów, a z drugiej strony wyraźnie mówi się o miejscu samotnym i miejscu odpoczynku - przynajmniej taki był zamysł i taką próbę podjęto. Istnieje znaczny opór przed zaakceptowaniem tego tematu, pewnego rodzaju nieustępliwa i niedająca się wykorzenić mistyka zaangażowania i pracy, zwłaszcza jeśli jest ona zakorzeniona na gruncie wyraźnie wyznawanej wiary: czujemy się winni, jeśli nie oddajemy się w pełnym wymiarze czasowym danej sprawie, jej planowaniu, wykonaniu, propagandzie, a już szczególnie - o ile takie się odbywają - zebraniom! Otóż budzącą wątpliwości kwestią nie jest sama sprawa i jej ważność, którą możemy nawet bez problemu zaakceptować, ani tym bardziej konieczność, bardzo często będąca przyczyną pracy nieznającej spoczynku! Trudzenie się przez cały dzień w wielu przypadkach wynika z faktu, że trzeba żyć i że musi żyć rodzina, która płaci czynsz, je, posyła dzieci do szkoły i tak dalej. Krytyka w takim przypadku byłaby głupią ironią! Raczej kwestionuje się całościową koncepcję egzystencji z jej religijnymi korzeniami (można by na przykład zapoznać się ze słynnym opracowaniem Etyka protestancka a duch kapitalizmu M. Webera); dlatego człowiek odczuwa w sobie powołanie kogoś skazanego na roboty przymusowe. Chodzi zatem nie tyle o pozbycie się pewnego rodzaje kwietyzmu społecznego i nihilizmu na płaszczyźnie działania, ile raczej o stwierdzenie faktu, uświadomienie sobie narzuconej przez innych lub osobiście wybranej „stachanowszczyzny" i uporanie się z jej najważniejszymi zgubny-mi skutkami, co mogłoby stanowić przesłankę do bardziej radykalnej przemiany. Ze świadomością zatem, że analiza i terapia powinny sięgnąć większej głębi, korzeni, przyczyn tej sytuacji. Oczywiste więc, że trzeba wyjść od słów Ewangelii, czerpiąc z nich tylko inspirację. W kwestii oszczędzania czasu, jednego z typowych wymysłów związanych ze współczesnym aktywizmem, można zacząć od przeczytania na przykład błyskotliwego fragmentu przepięknej bajki A. de Saint-Exupry'ego, Mały Książe: „- Dzień dobry - rzekł Mały Książę. - Dzień dobry - odparł Kupiec. Kupiec ten sprzedawał udoskonalone pigułki zaspokajające pragnienie. Połknięcie jednej na tydzień wystarcza, aby nie chciało się pić. - Po co to sprzedajesz? - spytał Mały Książę. - To wielka oszczędność czasu - odpowiedział Kupiec. - Zostało to obliczone przez specjalistów. Tygodniowo oszczędza się pięćdziesiąt trzy minuty_ - A co się robi z pięćdziesięcioma trzema minutami? - To, co się chce... «Gdybym miał pięćdziesiąt trzy minuty czasu - powiedział sobie Mały Książę - poszedłbym powolutku w kierunku studni...»".  Do tego fragmentu bajki można dodać jeszcze pewną kartę historii. Historii Kościoła, monastycyzmu. Od początku piątego wieku byli ludzie, którzy - choć nigdy nie stanowili licznej grupy i nie wyrażali rzeczywistej mody - spędzali swoje życie na szczycie jakiejś kolumny. Nazywano ich stylitami lub słupnikami. Włączając się w rozpowszechnione zjawisko pierwotnego monastycyzmu, być może chcieli przez swoje nietypowe i prowokacyjne zachowanie wzywać do oderwania się od rzeczy i do kontemplacji. Dziś, we współczesnej i zsekularyzowanej wersji, można by ich sobie wyobrazić stojących pod sygnalizacją świetlną naszych wielkomiejskich ulic, arterii zakorkowanych z powodu natężonego ruchu: nieruchomi, obserwowani przez niespokojne oczy tych, którzy wypatrują zielonego światła albo je nawet wyprzedzają, byle tylko rzucić się pędem do pracy, do frenetycznej działalności. Pisano by petycje o ich usunięcie albo rozpędzano strzałami z broni! Bo nawet kontestacja musi trzymać się określonych reguł, pozostawać w rozumnych i zdroworozsądkowych granicach! A poza tym opinia publiczna zgodnie uznałaby, że byłoby to przekroczenie pewnej granicy: aktywności się nie tyka! Dlatego hippisi wszystkich czasów, podobnie jak kontemplatorzy religijni czy świeccy (nie chcemy czynić z nich jednej niezróżnicowanej kategorii), zawsze cieszyli się życzliwym współczuciem jako alternatywą dla głębokiej nienawiści - za bardzo bowiem się od nas różnią i nie szanują naszych kryteriów oraz naszych kategorii wydajności i skuteczności. Dla-tego w kulturach cierpiących na złe samopoczucie spowodowane nadmierną aktywnością szczególny poklask i liczne grono zwolenników zyskują sobie rozmaici guru, medytacje i asany jogi albo nauki zen! Normalny człowiek odtrąca to wszystko jako próby ucieczki, rodzaj używek! Trzeba się jednak poważnie zapytać, czy pewien sposób działania nie jest raczej ucieczką, środkiem uspokajającym albo narkotykiem w odniesieniu do nierozwiązanych problemów ludzkiej egzystencji, własnych lęków i niepewności; o ile taki sposób działania nie jest wręcz alienacją lub dążeniem do samo-odkupienia! Być może właśnie po to, by nadać sens egzystencji - sens, którego nie znajdujemy albo który zagubiliśmy - by afirmować siebie, by poczuć się kimś, może nawet ważniejszym, zniewalamy samych siebie i innych w pracy, w działaniu bez wytchnienia. Dlatego choroba i słabość, które przerywają normalny tok naszych zajęć, są doświadczeniami traumatycznymi. Gdybyśmy mogli, wyczerpalibyśmy do końca wszystkie nasze zasoby energii, bezmyślnie pogrążylibyśmy się w aktywizmie, nie zadając sobie nigdy pytań o całościowy sens ludzkiego istnienia, o podporządkowanie środków jakiemuś celowi. A jednak obok lęku istnieje również wymóg oderwania się, przebywania w ciszy, stworzenia horyzontów refleksji, medytacji lub wręcz modlitwy, na których zrodzą się i wyrosną wszystkie działania i zajęcia, gdzie rzeczy nabiorą swego sensu, a egzystencja - znaczenia. Nie mówimy o tym w kluczu potępienia. Prowadziłoby to do beznadziei: wszyscy jesteśmy ofiarami! Możemy zrobić jedno: uświadomić sobie, jak skonstruowana i zorganizowana jest nasza egzystencja, że jest ona pełna zabiegania w pracy, ale napięta także w dniu wolnym, podczas wakacji, gdzie ciągle trzeba się ścigać, nawet jeśli w innych kwestiach, to jednak zawsze w wymagających wysiłku. Czysto retoryczne stało się już mówienie o zwariowanych rytmach lub wzajemnej zależności między rytmami produkcji i konsumpcji. Jeszcze bardziej spowszechniało podkreślanie faktu, że przesadna aktywność staje się pożywką dla egoizmu i jego obsesyjnej żądzy władzy w społeczeństwie; że w rodzinie można stracić żonę i dzieci w otchłaniach nieporozumienia i braku komunikacji, gdzie desperacko obchodzi się jedynie rocznice „ślubu" z własną profesją albo świętuje się nową pracę, gdzie starzec, wykorzystywany wcześniej tylko jako zwierzę produkcyjne, odkrywa w sobie brak sensu i czeka na szybką śmierć, gdy tylko dochodzi do wieku odpoczynku! Jest w tym coś nieludzkiego, powierzchownego i zarazem straszliwie diabelskiego. Dlaczego życie sprowadza się do działania? Do takiego, a nie innego działania? Czyż najgłębszą działalnością, najpełniejszym życiem, nie jest właśnie kontemplacyjne, estetyczne, religijne zatrzymanie się? Słuchanie, dialog? Niech nadmierną aktywność i gorączkowe napięcie zachowają dla siebie stoicki asceta, niezdolny do uśmiechu zaangażowany rewolucjonista albo menadżer, który nieustannie, dniem i nocą, łamie sobie głowę; ale niech nie chcą tego narzucać jako reguły zachowania albo kodeksu, z którym wszyscy mieliby się konfrontować! Wydaje się, że jak najbardziej moglibyśmy się zgodzić z tym, co żydowski myśliciel Heschel pisze o żydowskim szabacie. My definiujemy go negatywnie jako powstrzymanie się od pracy. Ale jest to tak, jak przy rozmowie z Bogiem: nie pokrzepia nas sformułowanie pozytywne, zbyt trudne, niemożliwe. Stworzony z miłości do życia szabat jest odpoczynkiem, sztuką, kontemplacją i pokarmem! Nie jest tak, że to on odpowiada potrzebom pracy - aby móc lepiej pracować - lecz raczej trud jest podporządkowany odpoczynkowi. Jest znakiem i antycypacją tego, co będzie na końcu historii, właśnie dlatego, że oznaczał doskonałość na początku, w opisie Księgi Rodzaju.
 

6. Refleksja wiary

Naszkicowana wcześniej figura apostoła jako tego, który ma udział w życiu Chrystusa, zostaje tutaj uzupełniona. Właśnie po to, aby być z Jezusem (3, 14), apostoł musi znaleźć na osobności przestrzeń ciszy. Jak Chrystus, posłany przez Ojca, odnajduje w byciu z Nim głębokie znaczenie swojego bycia posłanym, tak w przebywaniu z Chrystusem apostołowie odkryją swoją misyjność. Samotność Chrystusa w Ojcu i samotność posłanego w Chrystusie. Nie tylko nie przeciwstawia się ona wyjściu naprzeciw braciom, ale stanowi jego sekret. Tak jak w ciszy Ojca Chrystus odnajduje echa wieczności, które nieustannie może przekazywać dalej na falach czasu, tak w ciszy Chrystusa apostoł daje historii wartość, która chroni ją przed przeznaczeniem śmierci. Milczące trwanie w Chrystusie prowadzi apostoła na samotne dno świata, gdzie dzieli on z Synem Człowieczym drogę człowieka.

 

WYDARZENIA I PRZYPOWIEŚCI JEZUSA ZWIĄZANE Z PIERWSZYM ROZMNOŻENIEM CHLEBA: 6, 32 - 7, 37 31. Jezus karmi pięć tysięcy osób (Mk 6, 32-44; por. Mt 14, 13-21; Łk 9, 10-17) 

1. Prezentacja tekstu

Po krótkiej wzmiance o powrocie uczniów z misji toczy się dalej bez utraty ciągłości opowiadanie o przeprawie przez jezioro. Stanowi to wprowadzenie do epizodu rozmnożenia chleba. Właśnie ze względu na ścisły związek między ww. 30-34 wielu komentatorów różni się co do ustalenia początku fragmentu o cudzie chleba. My trzymaliśmy się jednego z możliwych podziałów. W opowiadaniu występuje pewien dramatyzm, choć jest on bardzo dyskretny. W ww. 31-34 ewangelista rzeczywiście bardzo żywo opisuje z jednej strony podjętą przez Jezusa kolejną próbę oddalenia się razem z uczniami na miejsce odosobnione i spokojne, a z drugiej niemożność za-tarcia własnych śladów. Gdziekolwiek chciałby się schronić, zawsze znajdo-wał przed sobą liczne tłumy, które domyślając się Jego zamiarów, podążały za Nim lub nawet wyprzedzały Go. W tym bardzo skrótowym opisie Marek wprowadza nas w samo serce jednej z teologicznie najważniejszych sekcji swojej Ewangelii, sekcji chlebów, zapoczątkowanej już rozesłaniem apostołów (por. ww. 6b nn).

2. Interpretacja tekstu

w. 32: Odpłynęli więc łodzią na miejsce pustynne: są to te same słowa, które były zawarte w Jezusowej zachęcie w w. 31 (por. odpowiednie noty). Tutaj szczególnie intensywną relację Jezusa z Dwunastoma podkreśla fakt, że znajdują się oni w łodzi, która jest znakiem wspólnoty idącej blisko za Jezusem. w. 33. Tak jak w innych punktach swojej Ewangelii, Marek kładzie tutaj szczególny nacisk na przedstawienie tego rozgorączkowanego tłumu gromadzącego się wokół Jezusa, co jest znakiem skuteczności Jego słowa i dokonanych przez Niego dzieł. Entuzjazm, jaki Jezus wywoływał, mógł spokojnie stać się zarzewiem politycznych aspiracji rodaków. Nie można wykluczyć, że niektóre z tych szczegółów narracji Marka pokazują formowanie się wokół Jezusa ruchu mesjańskiego typu nacjonalistycznego. Reakcja Jezusa jest jednak zawsze zdecydowana (por. 6, 45). Również J 6, 15 wyraźnie potwierdza te tendencje ludzi i takie samo jednoznaczne ich odrzucenie ze strony Jezusa. Mateusz i Łukasz zwykle mniej wyraźnie i żywo mówią o tego rodzaju ruchach. Również tu wspominają ogólnie o tłumach, które znalazły się na drugim brzegu (por. Mt 14, 13b; Łk 9, 11). w. 34: wyszedł na brzeg: podczas gdy Łk 9, 10 stwierdza jasno, że Jezus wycofał się w stronę Betsaidy, po wschodniej stronie jeziora, a także J 6, 1. 17 wskazuje, że cud dokonał się na wschodnim brzegu, tutaj Marek zakłada, że łódź z Jezusem i uczniami przybiła do jakiejś miejscowości na wschodnim brzegu, zgodnie z tym, co czytamy zaraz po cudzie, kiedy to Jezus polecił Dwunastu, aby „przeprawili się przed Nim na drugi brzeg, do Betsaidy" (w. 45). Prawdopodobnie Marek zakłada, że łódź płynęła równolegle do brzegu, tak iż tłum mógł wyprzedzić ją do miejsca cumowania; ulitował się nad nimi: Jezus zamiast zdenerwować się tym, że nie może pozostać na osobności z uczniami, okazuje współczucie wszystkim tym ludziom. W ten sposób Marek, z typową dla siebie zwięzłością, podsuwa motyw głodu nauczania Jezusa, który wprowadza temat głodu fizycznego, przyczynę cudu. Ta korelacja między głodem brzucha a potrzebą słowa Bożego jest wsparta w tym tekście obrazem tłumu przypominającego „owce, które nie mają pasterza", co wywołuje litość w Jezusie i skłania Go do nauczania przez długi czas. W 8, 2 natomiast współczucie Jezusa odnosi się bezpośrednio do głodu fizycznego. Obraz ludu będącego „jak owce, które nie mają pasterza", niewątpliwie przywodzi na myśl różne teksty ST, jak Lb 27, 17; 1 Krl 22, 17 itd., a zwłaszcza Ez 34, gdzie piętnuje się zdrady tych, którzy mieli przewodzić ludowi. Ani Mateusz, ani Łukasz nie wspominają tego starotestamentowego kontekstu. W Mt 9, 36 i Mk 14, 27 ponownie pojawia się to zdanie, ale w innym kontekście. Zatem zarówno współczucie Jezusa dla ludu głodnego słowa Bożego, jak i wzmianka o niewiernych pasterzach Izraela pozwalają dostrzec mesjański ton tej sekcji, skoncentrowanej wokół cudu chleba: Jezus jest prawdziwym oczekiwanym pasterzem, który daje życie za swoje owce (por. J 10, 1nn) i przynosi zbawienie czasów ostatecznych.

 

3. Znaczenie teologiczne

Już przed Markiem tradycja widziała w cudzie chlebów znak Nowego Przymierza i podawała jego eucharystyczną interpretację, upodabniając go do ostatniej wieczerzy, podczas której Jezus daje samego siebie, prawdziwy pokarm dla zbawienia świata (por. 6, 41 i 8, 6 z 14, 22). J 6 wyłuszcza całe znaczenie teologiczne cudu chlebów. Przez to opowiadanie - w kontekście kolejnych fragmentów - również Marek chce otworzyć oczy, albo raczej serca, swojej wspólnoty, aby zrozumiała, wydarzenia z chlebami" (w. 52) i umiała rozpoznać Mesjasza wyzwoliciela, jak to zobaczymy w następnym fragmencie. Rozmnożenie chleba jest przedstawione jako uczta mesjańska na pustyni, gdzie lud Nowego Przymierza karmi się prawdziwą manną, chlebem, który nasyci wszystkich i na zawsze. Przed ucztą Marek umieszcza nowy i definitywny exodus (ww. 32-33). W ten sposób uwypukla strategię: Jezusa, która jest taka sama jak przy pierwszym exodusie: tylko ten, kto wychodzi i podąża za Nim na pustynię, miejsce Bożego wyzwolenia, doświadczy Jego daru. Wielki tłum idący za Jezusem zostaje porównany do stada bez pasterza (w. 34). Właśnie ono stanie się nowym ludem, a jego pasterzem jest Bóg (por. Ez 34, 1-31), który będzie ich karmił w sposób jeszcze cudowniejszy i bardziej zaskakujący niż w przeszłości. Bóg bowiem lituje się nad nimi i daje się im jako pasterz w Jezusie, który w pierwszej kolejności „długo ich nauczał" (w. 34b). Pierwszym chlebem, który Bóg daje, jest Jego słowo: wszak „nie samym chlebem żyje człowiek, ale tym wszystkim, co pochodzi z ust Boga" (Mt 4, 4; Pwt 8, 3). Wzmianka o długim Jezusowym nauczaniu jest dodatkiem redakcyjnym Marka. Być może oznacza długą katechezę, jaka jest konieczna, aby dojść do zrozumienia prawdziwego znaczenia chleba, który Bóg dał nam w Jezusie. Kiedy nastał wieczór, uczniowie, którzy zwykle szukali sukcesu i tłumów, po raz pierwszy proszą Jezusa, aby odprawił tych ludzi. Nadszedł bowiem najtrudniejszy, ale decydujący moment, w którym słowo Boże musi stać się chlebem dla ludzi, aby nie pozostało jedynie słowem.  Bez tego słowo Ewangelii pozostaje słowem i nie staje się pokarmem życiowym, prawdziwą manną, chlebem mocnych (Ps 78, 25), który pokrzepiał lud w drodze ku wyzwoleniu, chlebem pożywnym, który wzmacniał Eliasza w czasie jego długiej wędrówki (1 Krl 19, 3nn). Słowo staje się ciałem i pokarmem życiowym dla całego świata w miłości braterskiej. Obleka się ono w ciało w naszym życiu i je ożywia, jeśli zachowujemy słowo Pana, który mówi: „Daję wam nowe przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali" (J 13, 34). Tego właśnie uczniowie nie potrafią zrozumieć, ponieważ wciąż jeszcze nie żyją Jego Duchem, nie rozumieją, że to jest jedyny pokarm, jaki mają ze sobą (por. 8, 14). Jezus jednak wprowadza ich na drogę zrozumienia tego, mówiąc im: „Ile macie chlebów?" (w. 38). Oni nie wiedzą, że mają ten cudowny chleb, i myślą, że to niewiele, ponieważ rozumują nie w kategoriach daru i miłości, ale w kategoriach ekonomicznych kupowania i posiadania. Tym chlebem, w którym Jezus dał siebie i daje siebie całkowicie, jest miłość, czyli Jego Duch, który radykalnie zmienia świat, burząc jego pojęcia i powołując do istnienia nowe stworzenie - Nowe Przymierze. W ten sposób cały lud może zasiąść do uczty Boga, tak jak obiecywał Izajasz: „Pan Zastępów przygotuje wszystkim narodom ucztę [...j. I zerwie 1...] zasłonę rozpostartą nad wszystkimi ludami i całun, który spowijał wszystkie narody. Pochłonie On śmierć na wieki! Pan Bóg otrze łzę z każdego oblicza [...].W tym dniu będą mówić: «Oto nasz Bóg»" (por. Iz 25, 6-9, passim). Nawet pustynia zakwita i staje się zieloną łąką (w. 39; por. Iz 35). Tak też życie, z pustyni, jaką było, staje się ogrodem. Ziarno słowa bowiem wzrosło, przynosi swoje obfite owoce i staje się chlebem. Tym chlebem jest miłość, którą Bóg nieustannie nam pozwała przeżywać w swoim Synu. To Jezus bowiem dawał przełamany chleb, czyli samego siebie. A my, tak jak uczniowie (por. w. 41b), przyjmujemy go i sami dajemy dalej, ponieważ zachowujemy Jego słowo, które w ten sposób staje się pokarmem. I wszyscy mogą wreszcie jeść do sytości, pokonując przekleństwo głodu (w. 42). I zostaje jeszcze „dwanaście pełnych koszy ułomków" (w. 43), czyli wystarczająco dla wszystkich i na zawsze. Dlatego Pan mówi: „jeśli ktoś jest spragniony, niech przyjdzie do Mnie i pije, wierząc we Mnie. Jak mówi Pismo: Z Jego wnętrza popłyną strumienie wody dającej życie" (J 7, 37n). Mówił właśnie o Nowym Przymierzu i darze swego Ducha: Kto napije się wody, którą Ja mu dam, już nigdy więcej nie będzie odczuwał pragnienia, gdyż woda, którą mu dam, stanie się w nim obfitym źródłem na życie wieczne" 4, 14). Już Izajasz zachęcał wszystkich do tego Nowego Przymierza, mówiąc: „Och, przyjdźcie do wody, wszyscy spragnieni, chociaż nie macie pieniędzy! Przyjdźcie, kupujcie i jedzcie! Przyjdźcie i kupujcie wino i mleko, chociaż nie macie pieniędzy i nie możecie zapłacić. Po co wydajecie pieniądze na to, co nie jest chlebem? Dlaczego się trudzicie, by osiągnąć to, co nie może nasycić? [...] Nakłońcie uszu i przyjdźcie do Mnie, słuchajcie, a ocalicie swoje życie!" (Iz 55, 1-3a).

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Marka, ss. 264-272.276

 

16 niedziela zwykła, rok B, 2024.07.21

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Niedziela Zwykła, rok B, 2024.07.14

 

PIERWSZE CZYTANIE

Am 7, 12-15 Misja proroka

Czytanie z Księgi proroka Amosa

Amazjasz, kapłan w Betel, rzekł do Amosa: «„Widzący”, idź sobie, uciekaj do ziemi Judy! I tam jedz chleb, i tam prorokuj! A w Betel więcej nie prorokuj, bo jest ono królewską świątynią i królewską budowlą».

I odpowiedział Amos Amazjaszowi: «Nie jestem ja prorokiem ani nie jestem synem proroków, gdyż jestem pasterzem i tym, który nacina sykomory. Od trzody bowiem wziął mnie Pan i rzekł do mnie Pan: „Idź, prorokuj do narodu mego, izraelskiego!”»   

Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 85 (84), 9ab i 10. 11-12. 13-14 (R.: por. 8)

Refren: Okaż swą łaskę i daj nam zbawienie.

Będę słuchał tego, co Pan Bóg mówi: *

oto ogłasza pokój ludowi i swoim wyznawcom.

Zaprawdę, bliskie jest Jego zbawienie †

dla tych, którzy Mu cześć oddają, *

i chwała zamieszka w naszej ziemi.   Refren.

Łaska i wierność spotkają się z sobą, *

ucałują się sprawiedliwość i pokój.

Wierność z ziemi wyrośnie, *

a sprawiedliwość spojrzy z nieba.   Refren.

Pan sam szczęściem obdarzy, *

a nasza ziemia wyda swój owoc.

Sprawiedliwość będzie kroczyć przed Nim, *

a śladami Jego kroków zbawienie.  Refren.

 

 

DRUGIE CZYTANIE

Ef 1, 3-14 (krótsze Ef 1, 3-10) Bóg wybrał nas w Chrystusie

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Efezjan

Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego, Jezusa Chrystusa; On napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym na wyżynach niebieskich – w Chrystusie.

W Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem.

Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów poprzez Jezusa Chrystusa, według postanowienia swej woli, ku chwale majestatu swej łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym.

W Nim mamy odkupienie przez Jego krew – odpuszczenie występków, według bogactwa Jego łaski. Szczodrze ją na nas wylał w postaci wszelkiej mądrości i zrozumienia, przez to, że nam oznajmił tajemnicę swej woli według swego postanowienia, które przedtem w Nim powziął dla dokonania pełni czasów, aby wszystko na nowo zjednoczyć w Chrystusie jako Głowie: to, co w niebiosach, i to, co na ziemi.

Koniec krótszej perykopy.

W Nim dostąpiliśmy udziału my również, z góry przeznaczeni zamiarem Tego, który dokonuje wszystkiego zgodnie z zamysłem swej woli, byśmy istnieli ku chwale Jego majestatu – my, którzy już przedtem nadzieję złożyliśmy w Chrystusie. W Nim także i wy, usłyszawszy słowo prawdy, Dobrą Nowinę o waszym zbawieniu, w Nim również – uwierzywszy, zostaliście naznaczeni pieczęcią, Duchem Świętym, który był obiecany. On jest zadatkiem naszego dziedzictwa w oczekiwaniu na odkupienie, które nas uczyni własnością Boga, ku chwale Jego majestatu.   Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ    Por. Ef 1, 17-18

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Niech Ojciec Pana naszego, Jezusa Chrystusa, przeniknie nasze serca swoim światłem,

abyśmy wiedzieli, czym jest nadzieja naszego powołania.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
 

EWANGELIA

Mk 6, 7-13 Rozesłanie Dwunastu

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

7Jezus przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch. Dał im też władzę nad duchami nieczystymi 8i przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie. 9«Ale idźcie obuci w sandały i nie wdziewajcie dwóch sukien!»

10I mówił do nich: «Gdy do jakiegoś domu wejdziecie, zostańcie tam, aż stamtąd wyjdziecie. 11Jeśli w jakimś miejscu was nie przyjmą i nie będą was słuchać, wychodząc stamtąd, strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich!»

12 Oni więc wyszli i wzywali do nawracania się. 13 Wyrzucali też wiele złych duchów, a wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali.

Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA      BUDOWAĆ SWOJE POWOŁANIE NA WIĘZI Z JEZUSEM

O co proszę? O łaskę zażyłej więzi z Jezusem i wierność w powołaniu.

           Wyobrażę sobie scenę rozesłania Dwunastu. Po okresie stałego przebywania z Jezusem apostołowie otrzymują swoją pierwszą misję (w. 7).

                Uświadomię sobie prawdę, że moje życie jest znakiem Bożego wybrania. Żyję, ponieważ jestem wybrany i powołany przez Boga. Co jest moim życiowym powołaniem? Czy czuję się wybranym przez Jezusa? Czy jestem szczęśliwy?

                Zwrócę uwagę na pedagogię Jezusa. Posłanie apostołów nie dokonuje się od razu. Ich misję poprzedza przebywanie z Jezusem. Pierwsze jest „bycie z Jezusem", potem dopiero działanie. Marek, opisując wcześniej wybór apostołów, zaznaczył: „Ustanowił Dwunastu, aby Mu towarzyszyli" (3, 14).

                Popatrzę na rytm mojego codziennego życia. Ile czasu spędzam na modlitwie z Jezusem? Jaki nastrój towarzyszy mi najczęściej w działaniu: pokoju? spełnienia? niepokoju? pustki?

                Jezus, posyłając Dwunastu, daje im władzę. Należą w pełni do Niego. Będą dokonywali wszystkiego Jego mocą. Nie powinni szukać dla siebie dodatkowych zabezpieczeń (ww. 7-9). Czy w mojej pracy towarzyszy mi przekonanie, że jestem w „rękach Jezusa" i że działam Jego mocą? Z jakich własnych zabezpieczeń jest mi najtrudniej zrezygnować?

                Jezus uprzedza apostołów, że mogą spotkać się także z odrzuceniem (w. 11). Do jakich posług, miejsc, ludzi nie chciałbym być posłany? Dlaczego? Poproszę Jezusa, aby dał mi wewnętrzną wolność od osobistych uprzedzeń i odwagę bycia dla każdego i w każdej sytuacji.

                Będę wpatrywał się w apostołów spełniających z powodzeniem swoją misję (ww. 12-13). Wspomnę przed Jezusem wszystkie moje sukcesy powołaniowe. Zobaczę w nich działanie Jego łaski. Ponowię moje oddanie Jezusowi. Odnowię moje przyrzeczenia, śluby, akt ofiarowania się.

 

KOMENTARZ

28. Misja uczniów (Mk 6, 6b-13; por. Mt 10, 1-42; Łk 9, 1-6; 10, 1-16)
 

1. Prezentacja tekstu

Zaczyna się tutaj nowa sekcja, sekcja chlebów (6, 6b 8, 30), która doprowadzi nas do wyznania Piotra, punktu kulminacyjnego pierwszej części Ewangelii Marka. Również tutaj, tak jak na początku dwóch sekcji poprzednich (por. Łk 16-20 i 3, 13-19), mówi się o Dwunastu: tam chodziło o wezwanie, które Jezus do nich skierował, teraz zaś o powierzoną im misję, za-powiedzianą już w ścisłym związku z ich powołaniem (por. 3, 14). Po wybraniu ich, aby szli za Nim i byli z Nim, teraz Jezus posyła ich na przepowiadanie w ubóstwie, pokazując nam, że pójście za Jezusem wymaga również takiego zaangażowania. Niewątpliwie Jezus wielokrotnie posyłał uczniów z misją. Z drugiej strony w sposobach jej prowadzenia, o których jeszcze bardziej szczegółowo czytamy u Łukasza i Mateusza. uwidacznia się już późniejsza działalność misyjna apostołów, która rozwijała się od początku powstawania pierwszych wspólnot chrześcijańskich. Tekst Marka zawiera najstarszą formę tych instrukcji, ale także kilka dodatków typowych dla Marka, jak w. 7 i w. 12 (z charakterystyczną wzmianką o nawróceniu), stanowiących jakby ramy, w które Marek wstawił część zaczerpniętą z tradycji, a dotyczącą instrukcji dla misjonarzy. Istota tego fragmentu polega na ukazaniu, że w apostołach działa ta sama moc. z jaką Jezus dokonywał cudów, oznak nadejścia królestwa Bożego, i że ta nadzwyczajna działalność skierowana do potrzebujących ludzi była prowadzona przy niesamowitym ubóstwie środków ludzkich, dokładnie tak jak postępował Jezus, oraz że towarzyszyło jej palące wezwanie do nawrócenia.

6b. Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał. 7. Potem przywołał do siebie Dwunastu i zaczął ich rozsyłać po dwóch. Dał im władzę nad duchami nieczystymi. 8. Nakazał też, aby niczego nie zabierali w drogę prócz laski: ani chleba, ani torby podróżnej, ani pieniędzy. 9. „Włóżcie na nogi sandały, ale dwóch ubrań nie zakładajcie!". 10. Mówił do nich: „Gdziekolwiek wejdziecie do domu, zatrzymajcie się tam, aż do czasu, gdy będziecie opuszczać to miejsce. 11. Jeśli w jakiejś miejscowości was nie przyjmą i nie zechcą was słuchać, wyjdźcie stamtąd i strząśnijcie pył z waszych nóg, na świadectwo dla nich". 12. Oni poszli więc i wzywali do nawrócenia. 13. Wyrzucili wiele demonów i namaścili olejem wielu chorych, przywracając im zdrowie.

 

2. Interpretacja tekstu

w. 7: Dwunastu: por. notę do 3, 14 ; po dwóch: chodzenie po dwóch na misję było żydowskim zwyczajem (jak zauważamy również w Łk 7, 18; J 1, 37; a także w opowiadaniach Dziejów Apostolskich). Za tym zwyczajem może się kryć żydowska tradycja, według której konieczni byli dwaj świadkowie, aby ich świadectwo było prawnie ważne; dał im władzę nad duchami nieczystymi: Jezus daje apostołom udział w Jego własnej władzy, którą jest moc łączenia nauczania z dokonywaniem cudownych dzieł (por. 1, 22nn). Jak Jezus, tak i apostołowie kierują do ludzi przepowiadanie, w którym ukazuje się Boża potęga. Ustępują przed nią siły przemocy i zniewolenia, wyobrażane przez duchy nieczyste (por. komentarz do 1, 23).

ww. 8-11. Znajdujemy tu niemalże misyjne wademekum. W porównaniu z Mateuszem i Łukaszem tekst Marka jest bardziej zwięzły i zawiera pewne różnice dotyczące szczegółów (np. przyjętego przez Marka zwyczaju noszenia laski i sandałów). Znaczenie tych nakazów jest dwojakie: chce się podkreślić pilność i gorliwość, z jakimi należy prowadzić tę misję. Dlatego przeszkodą w jej pełnieniu byłyby niepotrzebne bagaże i ciężary. Przede wszystkim jednak nalega się na rzeczywiste ubóstwo tych, którzy są posłani, aby głosić orędzie o królestwie: pokładanie ufności w ludzkich narzędziach i środkach bezpieczeństwa czyni to przesłanie niewiarygodnym. Nie mogą także zabierać ze sobą chleba, wspomnianego tutaj celowo na pierwszym miejscu, ponieważ mają oni tylko jeden chleb, którym jest Jezus (por. 8, 14). Nie ma to nic wspólnego z mentalnością ścisłego ascetyzmu, będącego niemal celem samym w sobie. Misjonarze będą się posługiwać tym, co zastaną w danej miejscowości, ciesząc się dobrodziejstwami gościnności, która była w wielkim poważaniu u Żydów; będą nosić tylko laskę i sandały. Za wzmianką o lasce kryje się starotestamentowa tradycja cudownej laski Mojżesza, który otworzył nią przejście przez Morze Czerwone i wyprowadził wodę ze skały (por. Wj 14 i 17). Na stopach będą mieć sandały, aby móc odbyć długą podróż, która ich czeka. w. 11: strząśnijcie pył z waszych nóg: jest to gest niemal przysłowiowy, zwyczajowy u Żydów, kiedy z regionów pogańskich wracali na swoją ziemię. Był on wyrazem przekonania, że zostawiają za sobą to, co nieczyste; na świadectwo dla nich: podobnie jak w 1, 44 (por. notę) właściwsze byłoby tłumaczenie „na świadectwo przeciw nim". W przepowiadaniu prowadzonym z mocą i w ubóstwie, tak jak to czynił Jezus, a później apostołowie, dokonuje się także sąd. Nie można pozostać zwyczajnie neutralnym i obojętnym: świadectwo wzbudza zbawienie albo potępienie. w. 12: wzywali do nawrócenia: u Marka zauważamy, że podczas gdy Jezus głosi Ewangelię („słowo"), apostołowie przepowiadają nawrócenie - temat, na który ewangelista kładzie nacisk już od rozdz. 1. Dopiero po zmartwychwstaniu apostołowie otrzymują zadanie przepowiadania „Ewangelii" (por. 16, 15). Wiemy jednak, że druga część rozdz. 16 nie pochodzi od Marka. w. 13: namaścili olejem wielu chorych: w starożytnym świecie olej był często używany również jako lekarstwo; ślad tego znajdujemy także w Ewangeliach (por. Łk 10, 34). U Żydów namaszczenie nabiera sakralnego charakteru w inwestyturze królewskiej i kapłańskiej. Tutaj ma znaczenie symboliczne, nawiązuje do umacniającej i odnawiającej czynności dokonywanej przez Jezusa i w Jego imieniu przez apostołów. Takie znaczenie występuje także w NT w Jk 5, 14, który to tekst być może odzwierciedla już obrzęd namaszczenia chorych, wprowadzony we wspólnotach chrześcijańskich.

 

3. Znaczenie teologiczne

W Ewangelii sukces zawsze następuje po niepowodzeniu. Zgodnie z ludzką logiką po życiu przychodzi śmierć. Ewangelia natomiast ma przeciwną logikę, według której po śmierci przychodzi życie. jest to logika wiary w Boga wiernego, wyłożona już w przypowieściach w rozdz. 4. Będzie to logika krzyża, która znamionuje wszystkie etapy drogi Jezusa i każdego, kto chce iść za Nim. Po decyzji o zabiciu Jezusa (3, 6) nastąpiło założenie Kościoła (3, 7-19). Obecnie po tajemnicy odrzucenia ze strony bliskich (6, 1-6a) następuje rozesłanie apostołów, które skończy się utworzeniem nowego ludu na pustyni, gdzie będzie on karmiony chlebem życia. Tak zaczyna się sekcja chlebów (6, 6b - 8, 30), w której Marek chce doprowadzić wspólnotę do zrozumienia znaczenia łamania chleba i rozpoznania w nim rzeczywistej obecności Chrystusa. Obecny fragment ma kapitalne znaczenie: to magna charta Kościoła, jeśli chce on pozostać wierny swemu mandatowi. Nigdy dość rozważania tego, o czym tu mowa, i nigdy dość życia tym wszystkim. Przywodzi to na myśl treść błogosławieństw (Mt 5, 3-12). W Mk 3, 14 powiedziano, że Jezus ustanowił Dwunastu, „aby z Nim byli i aby mógł ich wysyłać na głoszenie nauki". Teraz się precyzuje, co znaczy dla ucznia to „bycie z Nim", które jest u początku Jego misji. Istotą bycia z Nim jest Życie w ubóstwie, tak jak żył On, a misją jest nade wszystko dawanie świadectwa temu własnym życiem. Nie ma innego rodzaju misji, która by nie wypływała z tego ubóstwa, jakie Jezus nakazuje swoim uczniom, tak jak nie ma innego zbawienia, jak tylko to płynące z krzyża. Uczniowie nie powinni zabierać z sobą niczego, nawet chleba. Mają bowiem „w łodzi tylko jeden bochenek" (8, 14), tylko jeden chleb, czyli Jezusa Chrystusa, i to o Nim powinni świadczyć. Cała reszta jedynie zaciemniałaby świadectwo o Nim. Są oni jak Abraham, który wyrusza w drogę, opuszczając swoją miejscowość, swoją ziemię, swoich krewnych i dom swego ojca, ku ziemi, którą Bóg mu obiecał. Tylko w ten sposób stanie się wielkim ludem (Rdz 12, 1-3). Są oni jak Mojżesz, który otrzymuje zadanie wyzwolenia swego ludu właśnie wtedy, gdy wyznaje swoją niemoc. Bóg mówi bowiem do niego: „Jestem z tobą" (Wj 3, 11n). Są oni jak Jeremiasz, który nie urnie przemawiać, i dlatego Bóg mówi do niego: „Oto kładę moje słowa w twoje usta". Dzięki nim będzie mógł wyrywać i powalać, niszczyć i burzyć, budować i sadzić narody i królestwa (por. Jr 1, 6. 9n). Powinni oni liczyć wyłącznie na wierność i moc Boga, nie na ludzkie środki, jak do dobrze zrozumiał św. Paweł (por. 1 Kor 2, 1-5). Ubóstwo bowiem jest sakramentem, to znaczy skutecznym znakiem wiary w Boga. Jest ono konkretnym znakiem wiary. Bez ubóstwa nie ma wiary, chyba że wiara wyznawana tylko słowami. Apostołowie powinni prowadzić takie życie jak Jezus, jak ptaki na niebie i kwiaty polne (por. Mt 6, 25-34), życie w całości odsłaniające orędzie wiary w Boga, któremu mają dawać świadectwo. Wyraża się w nim umiejętność bycia z Chrystusem, który nas wyzwolił w ubóstwie swojej śmierci. Oprócz sandałów na drogę uczniowie powinni zabrać ze sobą w podróż tylko laskę ubóstwa. Ta laska, choć słaba, zrobiona z drewna, otwarła już kiedyś Morze Czerwone (Wj 14, 16) i rozdarła skałę, by wyprowadzić z niej wodę (Wj 17, 5n). Zapowiada ona drzewo krzyża, szczyt ludzkiej słabości, która rozerwie niebo, otwierając przed człowiekiem sekret Boga (15, 38). Ubóstwo jest królewską łaską chrześcijanina, teraz już wyzwolonego z niewoli, spragnionego żywej wody życia i złączonego z Bogiem. O ile duch zła polega na egoizmie i pragnieniu panowania, które trzyma w niewoli świat, o tyle w ubóstwie uczniowie pokonali już tego ducha zła, a więc mogą wypędzać duchy nieczyste (ww. 7b. 13a). Mogą także przepowiadać nawrócenie (w. 12), ponieważ pozwalają się przebić, bez żadnych przeinaczeń i blichtrów, światłu królestwa. które ich napełniło. W ten sposób samo ich życie staje się wezwaniem do nawrócenia: świat powinien widzieć w nich Ducha Chrystusa, który emanuje w całej swej wyzwalającej mocy. Dobrze to rozumieli Piotr i Jan, kiedy dokonywali pierwszego cudu, podnosząc chromego, który siedział w bramie świątyni, i przywracając mu zdolność chodzenia (Dz 3, 1-10). Mogą oni dokonać tego cudu tylko dlatego, że nie mają „srebra ani złota", ale mają coś innego do zaoferowania: Imię Jezusa Chrystusa. To Imię, bez srebra i złota, jest jedyną siłą zdolną podnieść człowieka i przywrócić mu zdolność chodzenia drogą wolności. Gdyby mieli złoto i srebro, rzuciliby mu jakąś jałmużnę, pozostawiając go chromym jak dawniej. Również Kościół będzie mógł dawać świadectwo Chrystusowi tylko wówczas, gdy będąc z Nim, to znaczy żyjąc Jego Duchem, będzie w stanie powiedzieć światu podobnie jak Piotr: Spójrz na nas! Nie mamy srebra ani złota, ale dajemy ci to, co posiadamy: W imię Jezusa Chrystusa, Nazarejczyka, wstań i chodź (por. Dz 3, 4. 6. 7). Misja Kościoła, by nawracać świat ku sprawiedliwości i wolności Boga, jest skuteczna tylko w takiej mierze, w jakiej bierze na serio ubóstwo. Bez niego nie ma wiary, pozostają tylko puste słowa- „Kiedy bowiem jestem słaby, wtedy jestem mocny" (2 Kor 12, 10) - tak musi brzmieć stałe motto Kościoła apostolskiego.

 

4. Aktualizacja

Dziś często pytamy, czy misja Kościoła jest wyłącznie typu duchowego i transcendentnego, czy też - albo przede wszystkim - typu ziemskiego, zmierzająca do wyzwolenia człowieka. Ten fragment mówi jasno: apostołowie powinni dawać świadectwo o królestwie Bożym. Ich misja jest więc duchowa. Jednak to świadectwo jest ściśle związane ze znakami ludzkiego wyzwolenia i przez te znaki potwierdzane. Dylemat dotyczący posłannictwa Kościoła jest więc fałszywy, ponieważ Kościół właśnie, dając świadectwo o królestwie Boga i Jego panowaniu, obala wszelkiego rodzaju ludzkie potęgi, które nękają i zniewalają człowieka. Przychodzące królestwo Boże rozbija i przewraca u samych korzeni królestwo świata i jego dominujące kryteria. Dlatego Kościół, tak jak apostołowie, powinien ewangelizować w ubóstwie. Ubóstwo oznacza bowiem wyzwolenie od kryteriów tego świata, opłacone na własnej skórze i już dokonane. Kościół powinno cechować ubóstwo materialne i rzeczywiste, a także u bóstwo ducha, które pozbawi go wszelkiej władzy i wszelkiego panowania, jak też wszelkiej ziemskiej mądrości i siły przekonywania. Sam Paweł wyznaje, że nie chce posługiwać się tymi rzeczami, aby nie udaremnić treści swego przesłania (por. 1 Kor 1, 17nn). Jakże szkodliwe dla Kościoła zawsze były pewne postulaty dotyczące środków do osiągnięcia celu! Kościół ma dawać świadectwo mocnej wiary, że obecna sytuacja nie jest definitywna, że to miasto nie jest trwałe, a zatem je opuszcza, jest zawsze w drodze, dokonuje exodusu ku obietnicy. Tylko w ten sposób Kościół jest sakramentem zbawienia, daje świadectwo o swojej wierze w Boga, jest solidarny z ubogimi, może wraz z nimi protestować i walczyć, a jego język nie jest niczym związany, ponieważ nie ma nic do stracenia. Kościół wszak nie jest dla ubogich, ale powinien być ubogi, jeśli chce przyjąć tę Ewangelię, która jest tylko dla ubogich (por. Łk 4, 18). Kościół jest skromną i drobną rzeczą, jak każdy sakrament, który - jako znak - odstępuje całego siebie rzeczywistości, której jest znakiem, i w ten sposób pozwała jej jaśnieć w całym swym blasku. To jest prawdziwe i czyste świadectwo! Ten styl życia powinien być właściwy poszczególnym chrześcijanom, wspólnocie, dziełom (!?) chrześcijańskim i samego Kościoła w całości jako świadectwo ukrzyżowanego Zbawiciela. Tylko tak jego przesłanie jest wiarygodne i on sam doświadcza błogosławieństwa, które Bóg obiecał ubogim, cierpiącym udrękę, łagodnym, głodnym i spragnionym sprawiedliwości, miłosiernym, ludziom czystego serca, zabiegającym o pokój i prześladowanym z powodu sprawiedliwości i Ewangelii (por. Mt 5, 1-12). W ten sposób Kościół się przemienia, jak Maryja, w konkretne magnificat, w hymn uwielbienia, który wznosi się z ziemi do nieba.

 

5. Zastosowanie do życia

Mając w pamięci cały arsenał organizacyjny na poziomie parafialnym i nie tylko, a także skłonność, czasami przesadną, do mnożenia działalności, nie-kiedy z wykorzystaniem najnowszych wynalazków, przychodzi na myśl szorstki i światły tekst księdza Lorenza Milaniego o potrzebie ograniczenia się do tego, co istotne. Odnosi się on także do każdego innego pola ludzkiej działalności, w której istnieje możliwość popełnienia błędów perspektywy, gubi się istotę rzeczy, a górę biorą sprawy uboczne. „Odwiedził nas zakonnik chodzący po kweście, przyjechał furgonetką napędzaną silnikiem. Do tej pory przemieszczał się rowerem. «Nic dziwnego - zawyrokował dynamiczny braciszek - również święty Franciszek, gdyby dzisiaj żył, tak by podróżował». To nieprawda. Święty Franciszek, żyjąc w innym wieku, robił-by to, co robił w swoim wieku, to znaczy określiłby poziom «komfortu franciszkańskiego», badając, jakie są największe możliwości wyrzeczenia się człowieka w danym stuleciu [...]. [Zatem] będąc proboszczem, święty Franciszek nie uznałby na pewno za «konieczny» przedmiotu, którego 89% jego parafian nie posiada i bez którego jego poprzednicy przez wieki potrafili się obejść bez większego uszczerbku. Ktoś powie, że silnik pozwała szybciej dotrzeć i odwiedzić więcej miejsc; a więc dzięki silnikowi czyni się więcej dobra. To herezja. Nikt nie może dać więcej niż to, co posiada. Jeśli jest imbecylem, silnik pozwoli szybciej dotrzeć i odwiedzić więcej miejsc imbecylowi. Jeśli ma mało łaski, to silnik jedynie pozwoli zwiększyć obecność księdza pozbawionego łaski. Jeśli zaś jest świętym kapłanem, nie będzie się pysznił przekonaniem, że jego rozmnożenie okazałoby się korzystne dla królestwa Bożego. Będzie się starał raczej umniejszyć. A jeśli jest nie tylko świętym kapłanem, ale także kapłanem zwróconym ku tym, co są najdalej, czyli ku ubogim, zwłaszcza tym ubogim, którzy podnoszą pięść przeciw niemu i przeciw możnym w jednym geście nienawiści, wówczas silnik będzie go parzył pod siedzeniem. Będzie chciał nie potrzebować go! Za najwyższe dobro uzna posiadanie nie tyle tego mechanicznego multiplikatora, ile raczej tej nieskazitelnej katedry, jaką jest ubóstwo. Jedynej katedry, z której można jeszcze powiedzieć do świata społecznego i politycznego kilka naszych słów, w których nikt nas nie wyprzedził ani nie mógł wyprzedzić" .

 

6. Refleksja wiary

„Misja" Dwunastu jest kontynuacją misji samego Jezusa, wręcz się z Nim utożsamia: oni zostali wybrani, „aby z Nim byli i aby mógł ich wysyłać na głoszenie nauki" (3, 14-15). Apostołowie nie powinni szerzyć jakiejś rozległej i skomplikowanej nauki, ale raczej mają odtwarzać w sobie Chrystusa, który głosi dobrą nowinę o królestwie. Dlatego właśnie ten fragment nie przytacza słów Pana na temat tego, co apostołowi powinni mówić, ale tylko, jak powinni się prezentować, by odtworzyć w sobie postać Boskiego głosiciela. Są to praktyczne napomnienia dotyczące postępowania, sposobu życia. Wskazują styl głęboko podobny do stylu Chrystusa. Tak jak w przypadku przepowiadania Jezusa, przytoczonego w rozdz. 1 (ww. 21-28), nie dowiadujemy o tym, co Jezus mówi, ale kim jest (Tym, który naucza z władzą, Nazarejczykiem, który doprowadza do upadku demona, Świętym Boga itd.), tak tutaj powinniśmy głównie widzieć, kim są apostołowie, jak upodabniają się do Boskiego Mistrza, który ich posyła. Rady, jakich udziela im Jezus, posyłając na misję, sytuują ich w ubogim i ewangelicznym stylu życia. Stąd szerzy się nie jakiekolwiek pouczenie religijne albo jakiekolwiek przesłanie, ale wielkie orędzie, które jest takim dlatego, że jest orędziem samego Jezusa: „Nadchodzi już królestwo Boże! Nawracajcie się!" (1, 15; w. 12: „i wzywali do nawrócenia"). Orędzie o zbawieniu nie jest więc tym samym co chrystianizm w znaczeniu wypracowanej ideologii. Nie domaga się jakiejś nadzwyczajnej wiedzy ani przesadnie wielu informacji. Nie opiera się na prestiżowych tytułach. Nie lubi stawiać się na równi z uczonymi ani zapewniać sobie stanowisk, z których można by rozdzielać wiedzę, której treścią są religijne twierdzenia. Może się skromnie posługiwać dobrą nauką, ale w swej istocie jest i pozostaje wołaniem wiary, opartym na świadectwie, wypływającym z dzielenia życia z Chrystusem i braćmi. Święty Paweł stawia przed nami postać apostoła jako tego, który głosi Chrystusa, i to Ukrzyżowanego. „Bo to, co głupie u Boga, mądrzejsze jest od ludzi, a co uchodzi za słabe u Boga, mocniejsze jest od ludzi" (1 Kor 1, 25). Przez pośrednictwo apostołów ukazuje się sam Jezus - właśnie w ich życiu, w ich stylu bycia.

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Marka, ss. 247-254.

 

15 niedziela zwykła, rok B, 2024.07.14

 

 

 

 

 

14 Niedziela Zwykła, rok B, 2024.07.07

PIERWSZE CZYTANIE

Ez 2, 2-5  Powołanie proroka

Czytanie z Księgi proroka Ezechiela

Wstąpił we mnie duch, gdy do mnie mówił, i postawił mnie na nogi; potem słuchałem Tego, który do mnie mówił. Powiedział mi:

«Synu człowieczy, posyłam cię do synów Izraela, do ludu buntowników, którzy Mi się sprzeciwili. Oni i przodkowie ich występowali przeciwko Mnie aż do dnia dzisiejszego.

To ludzie o bezczelnych twarzach i zatwardziałych sercach; posyłam cię do nich, abyś im powiedział: Tak mówi Pan Bóg. A oni, czy będą słuchać, czy też zaprzestaną – są bowiem ludem opornym – przecież będą wiedzieli, że prorok jest wśród nich».

Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 123 (122), 1b-2. 3-4 (R.: por. 1b)

Refren: Do Ciebie, Boże, wznoszę moje oczy.

Do Ciebie wznoszę oczy, który mieszkasz w niebie. †

Jak oczy sług są zwrócone na ręce ich panów. *

Jak oczy służebnicy na ręce jej pani,

tak oczy nasze ku Panu, Bogu naszemu, *

dopóki się nie zmiłuje nad nami.

Refren.

Zmiłuj się nad nami, zmiłuj się, Panie, *

bo mamy już dosyć pogardy.

Ponad miarę nasza dusza jest nasycona *

szyderstwem zarozumialców i pysznych pogardą.

Refren.

DRUGIE CZYTANIE

2 Kor 12, 7-10  Paweł chlubi się ze swoich słabości

Czytanie z Drugiego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian

Bracia:

Aby nie wynosił mnie zbytnio ogrom objawień, dany mi został oścień dla ciała, wysłannik Szatana, aby mnie policzkował – żebym się nie unosił pychą. Dlatego trzykrotnie prosiłem Pana, aby odszedł ode mnie, lecz mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali». Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa.

Dlatego mam upodobanie w moich słabościach, w obelgach, w niedostatkach, w prześladowaniach, w uciskach z powodu Chrystusa. Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny.

Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Por. Łk 4, 18

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Duch Pański spoczywa na Mnie,

posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA

Mk 6, 1-6  Jezus lekceważony w Nazarecie

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

1Jezus przyszedł do swego rodzinnego miasta. A towarzyszyli Mu Jego uczniowie. 2Gdy zaś nadszedł szabat, zaczął nauczać w synagodze; a wielu, przysłuchując się, pytało ze zdziwieniem: «Skąd to u Niego? I co to za mądrość, która Mu jest dana? I takie cuda dzieją się przez Jego ręce! 3Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry?» I powątpiewali o Nim.

4A Jezus mówił im: «Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony».

5I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. 6Dziwił się też ich niedowiarstwu. Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał.

Oto słowo Pańskie.

MEDYTACJA                                      NIE POLEGAĆ TYLKO NA SOBIE

O co proszę? O wytrwałość w wierze i odwagę świadczenia o Bogu wśród najbliższych.

                Wyobrażę sobie Jezusa, który z uczniami idzie do rodzinnego Nazaretu (w. 1). Przyłączę się do nich. Zobaczę, jak Jezus spotyka się ze swoimi ziomkami. Spędził wśród nich 30 lat życia. Znali Go „z bliska". Wrócił do miejsca, które bardzo kochał.

                Wspomnę moje „rodzinne strony". Wrócę myślą do moich najbliższych. Co mogę powiedzieć o moich relacjach z rodziną, rodzicami, z tymi, którym wiele zawdzięczałem w okresie młodości? Czy pamiętam o nich? Czy modlę się za nich?

                „Wejdę" z Jezusem do synagogi (w. 2). Chodził tam już jako dziecko. Teraz wchodzi, aby nauczać, wyjaśniać Pisma. Wie, że Ojciec posyła Go także do „swoich". Zobaczę siebie w mojej rodzinie, wspólnocie, w miejscu pracy i nauki. Czy potrafię świadczyć o wartościach, którymi żyję?

                Zwrócę uwagę na reakcję słuchaczy w synagodze (ww. 2-3). Nie kwestionują nauki Jezusa. „Przeszkadza" im jednak to, że żyli z Nim na co dzień. Nie potrafią przejąć się mądrością Jego słów.

                Postawa ziomków, którzy przywykli do Jezusa, przestrzega mnie przed skutkami złych przyzwyczajeń. Przyzwyczajenie zabija gorliwość, spłyca relacje z Jezusem, i wówczas nie może On dokonać we mnie żadnej przemiany (ww. 4-5).

                Zapytam siebie o moje życie wiarą na co dzień. Czy nie wkrada się w nią spowszednienie i przyzwyczajenie? Czy moje kontakty z Jezusem nie stają się „mechaniczne"? Co mogę powiedzieć o duchowym poziomie moich praktyk religijnych? Czy Jezus nie dziwiłby się dzisiaj mojemu niedowiarstwu? (w. 6).

                W serdecznej rozmowie z Jezusem poproszę Go, aby odnowił we mnie pierwotny zapał duchowy i oczyścił z rutyny moje codzienne praktyki wiary. Wejdę w moje codzienne obowiązki z modlitwą serca: „Jezu, pomóż mi wrócić do pierwotnej miłości i żarliwości duchowej!".

 

KOMENTARZ

WIZYTA W NAZARECIE: 6, 1-6a 27. Jezus odrzucony przez swoich rodaków (Mk 6, 1-6a; por. Mt 13, 53-58; Łk 4, 16-30)

 

1. Prezentacja tekstu

Tymi wersetami kończy się trzecia sekcja Ewangelii (3, 7 - 6, 6a). Poprzednią zamykała reakcja władz religijnych i politycznych, które postanowiły zabić Jezusa. Ta natomiast kończy się jeszcze bardziej dramatycznym nie-powodzeniem: Jezus zostaje odrzucony nawet przez swoich rodaków i krewnych. Łukasz dodaje wręcz, że chcieli Go zabić (Łk 4, 28nn). Prawdopodobnie pierwotne jądro tego opowiadania ograniczało się do odnotowania faktu, że Jezus został odrzucony przez swoich bliskich. Następnie poprzez tradycję nabrało ono innego wydźwięku, jak to widzimy z jednej strony u Mateusza i Marka, a z drugiej u Łukasza. Marek wprowadza po-nadto kilka swoich typowych elementów, na przykład wzmiankę o uczniach idących za Jezusem, oraz bardzo krótkie summarium na temat Jego działalności w w. 5b. W tym epizodzie można było pierwotnie widzieć odrzucenie Mesjasza przez Izraela, lego lud. W kontekście Marka wydaje się jednak, że zarysowuje się tutaj odrzucenie Jezusa ze strony wierzących w Niego, Jego nowego ludu, kiedy nie dochowują wierności jego wskazaniom i wyborom. To rozwinięcie doprowadza do wypełnienia temat za-powiedziany w w. 3, 19 (jeden z Dwunastu, „który Go zdradził") i podjęty w ww. 3, 20-35, gdzie mówi się o krewnych Jezusa, którzy przychodzą Go zabrać, ponieważ uważają, że „odszedł od zmysłów" (3, 21). Chodzi o odwieczną ślepotę człowieka, choćby nawet dobrze usposobionego do wiary, wobec tajemnicy Jezusa, który jest powodem upadku dla żydów i głupstwem dla wszystkich trzymających się tradycyjnych przekonań (por. 1 Kor 1, 22n).

1. Następnie odszedł stamtąd i udał się do swego rodzinnego miasta, a Je-go uczniowie szli za Nim. 2. W szabat zaczął nauczać w synagodze. Wielu słuchających Go dziwiło się i mówiło: „Skądże to ma? Co to za mądrość zo-stała Mu dana? I takich nadzwyczajnych cudów dokonuje! 3. Czy nie jest On cieślą, synem Maryi, a bratem Jakuba, Jozesa , Judy i Szymona? A Jego siostry, czy nie mieszkają tutaj wśród nas?". I powątpiewali w Niego. 4. A Jezus powiedział do nich: „Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i we własnej rodzinie prorok może być tak lekceważony". 5. I nie mógł tam dokonać żadnego cudu, tylko kilku chorych uzdrowił, kładąc na nich ręce. 6a. Dziwił się też ich nieodowiarstwu. 6b. Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał.

 

2. Interpretacja tekstu

w. 2: dziwiło się: por. 5, 42 co do znaczenia terminu „zdziwienie" u Marka. Tutaj wylicza się kilka powodów, dla których ludzie mocno się zdumiewali, widząc czyny i słuchając słów Jezusa. w. 3: cieślą, synem Maryi: trudno dowieść, że jest to oryginalne zdanie Marka. Wiele manuskryptów, w tym kilka najważniejszych, ma inny tekst: „syn cieśli". Wydaje się, że ten ostatni wariant jest bardziej uzasadniony, zwłaszcza jeśli porównamy ten urywek z paralelnymi tekstami Mt 13, 55 i Łk 4, 22 i zauważymy, że fraza „syn Maryi" nigdzie nie występuje w NT: opisanie mężczyzny jako syna matki, nawet kiedy ojciec już nie żył, było przeciwne mentalności żydowskiej. Starożytny kopista musiał zastąpić pierwotne sformułowanie innym ze względów doktrynalnych, podkreślając dziewictwo Maryi; brat Jakuba... A Jego siostry, czy nie mieszkają tutaj wśród nas?: por. notę do 3, 31 . w. 4. Przysłowie to znajduje się także u pisarzy greckich. W NT występuje w tekstach paralelnych (por. Mt 13, 57 i Łk 4, 24) i w J 4, 44. Tylko Marek włącza wzmiankę o krewnych Jezusa. w. 5. Łukasz całkowicie pomija to zdanie, a Mateusz je łagodzi, ponieważ mogło się wydawać niezrozumiałym ograniczeniem mocy Jezusa. Tekst Marka, który odzwierciedla najstarszą tradycję, chce potwierdzić bardzo ścisły związek między cudami dokonanymi przez Jezusa a gotowością do słuchania i dialogu w wierze ze strony ludzi, którzy zwracali się do Niego; kładąc na nich ręce: sam Marek łagodzi mocną wymowę poprzedniego zdania. O geście nałożenia rąk zob. notę do 5, 23 . w. 6a. Jak zwykle Marek bardzo starannie podkreśla także ludzkie uczucia Jezusa. Bardzo wymowne jest to zakończenie, wyrażające rozczarowanie Jezusa wobec surowej i ślepej postawy Jego rodaków i krewnych wobec Niego. To gorzkie stwierdzenie ewangelisty. Zwykle czasownik „dziwić się" bywa używany na zakończenie opowiadań o cudach na wyrażenie życzliwego zaskoczenia i refleksyjnej postawy ludzi, którzy ze zdumieniem patrzą na niezwykłe wydarzenia i pytają: „Kim On właściwie jest?". w. 6b. Zdanie pełni rolę łącznika redakcyjnego między tym fragmentem a po-przednim. Idąc za większością interpretatorów, umieszczamy ten epizod rozesłania w okresie, kiedy Jezus wędrował po wioskach Galilei.

 

3. Znaczenie teologiczne

Poprzedni rozdział kończy się cudem daru życia, który wyzwala silę wiary w moc Jezusa. Teraz Jezus natomiast nie znajduje wiary i nie może (w. 5) dokonywać cudów: o ile wcześniej tłum wyrażał swoje bycie po stronie Jezusa za pomocą zdumienia, o tyle teraz to Jezus wyraża swoje rozczarowanie (w. 4) i po raz pierwszy dziwi się niewiarą i odrzuceniem, z jakimi się spotyka wśród swoich bliskich, w swoim domu (w. 6a). Wierze, o której mowa w poprzednim rozdziale i która dotyka Chrystusa, w obecnym fragmencie przeciwstawia się poznanie Jezusa według ludzkiej oceny (2 Kor 5, 16), które może się przysłużyć jedynie własnemu potępieniu. To poznanie jest podobne do wyrażonego przez uczniów, kiedy mówią Jezusowi, że wszyscy Go dotykają i ściskają zewsząd (por. 5, 31). Jakże różni się ono od wiary kobiety cierpiącej na krwotok, która z wiarą dotyka tylko frędzla jego szaty i doznaje uzdrowienia! Marek chce powiedzieć swojej wspólnocie, że nie wystarczy poznać i dotknąć Jezusa Chrystusa: jest tylko jeden rodzaj dotknięcia, które uzdrawia - to, które dokonuje się w wierze. Odrzucenie, jakiego doznaje tu Jezus ze strony swoich bliskich, jest analogiczne do odrzucenia w 3, 6, które każe faryzeuszom sprzymierzyć się z władzą, aby zlikwidować Jezusa. Tutaj jednak rzeczywistość jest znacznie boleśniejsza, ponieważ chodzi o odrzucenie przez swoich. Tak wypełnia się decyzja pod-jęta w 3, 21-31, gdzie Jego krewni chcą zabrać Go do domu, ponieważ uważają Go za szaleńca. Oni „patrząc, widzą, ale nic dostrzegają, słuchając, słyszą, ale nie rozumieją" (4, 12). Dla nich przeszkodą do wiary jest to, że „jest On cieślą, synem Maryi, a bratem Jakuba, Jozesa, Judy i Szymona" (w. 3), o którym wszystko wiedzą. Podczas gdy zdziwienie tłumu polega na radosnym odkryciu, że ten cieśla objawia moc Bożą, zdziwienie Jego bliskich, podobnie zresztą jak nasze, polega na rozczarowaniu, że moc Boża objawia się właśnie w tym cieśli. To prawdziwy skandal wiary Ewangelii - który nauczyciele Pisma (2, 7) i kapłani (14, 64) słusznie określają mianem bluźnierstwa - polegający na wierze, że Bóg jest tym biednym człowiekiem Jezusem, który będzie Ukrzyżowanym. To skandal, z którym muszą uporać się jego bliscy, ci z Jego domu, czyli osoby religijne i bogobojne, znające Boga, ale uznające za co najmniej niepoprawne dostrzeganie Go w cieśli, Jezusie z Nazaretu. Kiedyś Jego bliscy nie mogli uwierzyć, ponieważ widzie-li tę rzeczywistość. My mówimy, że nie możemy uwierzyć, ponieważ jej nie widzimy. Prawdę mówiąc, racja niewiary jest jednakowa dla nich i dla nas: nie możemy zaakceptować Boga w konkretnej osobie Jezusa. W ten sposób porażka Jezusa staje się coraz większa i dotkliwsza. Już nie tylko faryzeusze i zwolennicy Heroda chcą Go zabić. Teraz to lud, Jego lud, Jego krewni i domownicy, odrzuca Go i - jak powie Łukasz w paralelnym tekście - usiłują Go zabić (Łk 4, 28n). Jak już w 3, 34n, tak i tu, ale jeszcze dobitniej, wyraża się przekonanie, że nie wystarczy być jednym z Jego bliskich. Można należeć do grona Jego bliskich i Go zabić. Pojawia się zatem funda-mentalny podział, choć trudny do określenia, między Jego bliskimi a Jego prawdziwą rodziną, która dotyka Go w wierze i składa się z tych, którzy słuchają Jego słowa i wypełniają wolę Ojca (por. 3, 35). W tajemnicy mieszkańców Nazaretu odrzucających Jezusa kryje się tajemnica Kościoła, który cały zna i wyznaje Chrystusa, dotyka Go i korzysta z Jego mocy, ale nie cały potrafi Go rozpoznać w cieśli Jezusie, a więc Go odrzuca i zabija, być może nawet tego sobie nie uświadamiając, w imię ludzkiego i religijnego zdrowego rozsądku. Fragment kończy się słowem „niedowiarstwo" (w 6a). Tak zamyka się kolejna sekcja Ewangelii. Poprzednia kończyła się decyzją o zabiciu Go (3, 6). Istnieje ścisły związek między decyzją o zabiciu Go a niedowiarstwem właściwym temu, kto należy do Jego domowników i dobrze Go zna, ale nie potrafi rozpoznać. Temat ten zostanie szeroko rozwinięty w następnej sekcji, sekcji chlebów (6, 6b - 8, 30), gdzie mówi się o uczniach, którzy nie rozumieją znaczenia chlebów (w. 52; por. 8, 10-21) i biorą rzeczywistość Jezusa za zjawę (w. 49n). Marek adresuje ją do swojej wspólnoty, która nic uchwyciła jeszcze prawdziwego sensu Eucharystii.

 

4. Aktualizacja

Jezus wśród swoich krewnych, w swojej ojczyźnie i w swoim domu to po-ważny skandal. I dlatego zostaje odrzucony: „[Słowo] przyszło do swojej własności, lecz swoi Go nie przyjęli" 1, 11). Na czym jednak polega ten skandal? Jego bliscy z łatwością przyznają że to, czego Jezus dokonuje i co mówi, nie ma ludzkiego rodowodu, że mądrość została Mu dana z wysoka i że cuda zdziałane Jego rękami pochodzą skądinąd. Tym, o co się potykają, jest fakt, że decydujące słowo i wyzwalające dzieło Boga są ściśle związane z konkretnym człowiekiem, z Jezusem z Nazaretu, którego miejsce pochodzenia, stan społeczny (skądinąd skromny: robotnik!) i krewnych doskonale znają. Jest to skandal Słowa, które stało się ciałem (J 1, 14), czyli Bożego objawienia zawartego w wycinku konkretnej i skromnej historii. To paradoks, że w określonym człowieku, i tylko w Nim, Bóg spotyka człowieka, a człowiek spotyka Boga. Człowiek jest objawicielem i krzyczy niedowierzającemu światu, że w Nim Bóg mówi i działa w sposób ostateczny i decydujący. Dlaczego właśnie On, dlaczego Żyd, dlaczego człowiek zrodzony i żyjący w określonym czasie i określonej przestrzeni? To niesłychane, że jakiś historyczny i ograniczony fakt jest wydarzeniem o decydującym znaczeniu i ma wartość absolutną, tak iż zajęcie stanowiska wobec niego rozstrzyga o życiu lub śmierci - każdego i na zawsze! To skandaliczne, że Bóg zadziałał w decydujący sposób w osobie i w dziele Jezusa z Nazaretu, bę-dącego ostatecznym i definitywnym słowem Boga do człowieka. Stał się podobny do ludzi (por. Pip 2, 7). Dlatego objawienie Boga jest odczuwane jako atak na wszelką doczesność i cielesność. Człowiek jest wezwany do odstawienia na bok swoich norm, swoich kryteriów i swoich ziemskich standardów. Ciało, krew, ojczyzna i zdrowy rozsądek nie pokonują skan-dalu Słowa, które stało się ciałem. Ale tylko w akcie wiary Jezus jawi się jako wydarzenie rozstrzygające. Wyłącznie w wierze istnieje możliwość przeżycia cudownego wydarzenia. Wiara jest przezwyciężeniem skandalu. jest wyborem wbrew światu i zwycięstwem nad światem. Bóg nie objawia się we wszystkich wydarzeniach historii, nie jest Bogiem kosmicznym i dającym się sterować. Tak ukazuje się wolność Boga, który nie jest „Duchem absolutnym" Hegla, obiektywizującym się w historii, ale jest Bogiem wolnym, osobowym i niedającym się sterować. Bóg objawia się w skrawku historii, którym jest historia Jezusa z Nazaretu. Staje się ona skutecznym znakiem i sakramentalną obecnością zbawienia. Gdyby wiara chrześcijańska polegała na aktualnym wydarzeniu, przez które Bóg nas uwalnia i zbawia - bez przejścia przez osobę Jezusa i Jego historię rozumianą jako jego osobowy i totalny plan, jaki został nam ukazany w Ewangelii - wówczas byłaby czystą ideologią.

 

5. Zastosowanie do życia

Historia Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, jest wręcz wzorcowo skandaliczna. Wśród swoich bliskich nie znalazł On zbytniego posłuchu. Kim zatem mogła być ta Odrośl, która wyrosła z ich ziemi, bo na pewno nie miała korzeni gdzie indziej? Nam dzisiaj bardziej grozi zamknięcie Go w przeszłości niż rozpoznanie jako Pierworodnego spośród licznych zastępów. Albo też z racji skandalu bycia Prawdą, Sprawiedliwością, Miłością, która stała się człowiekiem, istnieje ryzyko, że Go ogołocimy i rozmyjemy w niewyraźnych rysach ideologii...

Trudno była już wtedy.

Ani ciało, ani krew Cię nie przyjęły.

Domownicy Cię odrzucili: byłeś z Nazaretu!

Jakub i Jozes byli Twoimi braćmi, a Ty cieślą.

Ale jak przyjąć Cię dzisiaj?

Nazwaliśmy Cię nowym imieniem:

„Możliwość człowieka",

„Coś ukrytego, co się spełni",

i silna jest pokusa odwrócenia wzroku za siebie, zobaczenia Cię jako cząstki ludzkości,

ale osieroconego z historii!

To trudne,

bo

tkając namiot przyszłości,

Ty zamieszkujesz przeszłość,

tak jak i teraźniejszość,

pośród miriadów twarzy

jedno jest Twoje oblicze!

Jesteś w tamtych rozpoznawalny,

bo jedyny

w tym.

W minionych dziejach,

w historii,

w tym człowieku,

zakotwiczone są

dziś i jutro,

wieczność

i przeznaczenie człowieka.

Trud

zamieszkania między ludźmi!

 

6. Refleksja wiary

W poprzednim fragmencie powiedzieliśmy, że chorej nie wystarczyło uz-drowienie, ale potrzebowała spotkania ze wzrokiem Jezusa, który jej szukał i od którego przyszło dla niej zbawienie (5, 32-35), oraz odkrycia Pana w tym, co się jej przytrafiło. Odkrycie tej obecności staje się jednak trudniejsze, kiedy zamiast jakiegoś wyjątkowego wydarzenia mamy do czynienia z codziennymi przypadkami. Ludzie zawsze szukają znaków na niebie i na ziemi, ale nie są w stanie odczytać tych prostych, codziennych, nadać im znaczenia. Tymczasem każdego dnia powinniśmy dostrzegać z mądrością milczącą obecność Boga. To trudne. Dlatego Jezus nie został rozpoznany w Nazarecie, gdzie Jego życie nie wykraczało poza codzienność. Miejsce cierpienia i monotonii nie jest rozpoznawane jako miejsce obecności Boga. A jednak właśnie w Nazarecie, w anonimowej egzystencji, w codziennej życiowej układance rozstrzyga się przyjęcie lub odrzucenie Chrystusa, także w naszym przypadku. Ilekroć wzbraniamy się przed takim rozeznaniem i do przeżywania wiary musimy wychodzić poza granice, jakie nam wyznacza zwyczajne życie, pozbawiamy się jednego z najmocniejszych momentów spotkania z Chrystusem. Owszem, niekiedy potrzeba również czegoś odmiennego, jakiejś nowości, która pozwoliłaby nam dostrzec złożoność życia, niemniej lekcja Nazaretu pozostaje. To weryfikacja tego, co Ewangelia ma w sobie najbardziej autentycznego, prawdziwe rozeznanie duchowe. Niezależnie od wszelkich nadzwyczajnych oczekiwań, wszelkiego łatwego mistycyzmu, wszelkiej wymuszonej sakralności powinniśmy każdą spotykaną codziennie osobę mierzyć miarą Boga i w Nim ją poznawać. Inaczej grozi nam odrzucenie Chrystusa i naśladowanie zatwardziałości serca mieszkańców Nazaretu.

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Marka, ss. 237-243.248.

 

14 Niedziela zwykła, rok B, 2024.07.07

 

 

 

 

13 Niedziela Zwykła, rok B, 2024.06.30

 

PIERWSZE CZYTANIE

Mdr 1, 13-15; 2, 23-24 Śmierć weszła na świat przez zawiść diabła

Czytanie z Księgi Mądrości

Śmierci Bóg nie uczynił i nie cieszy się z zagłady żyjących.

Stworzył bowiem wszystko po to, aby było, i byty tego świata niosą zdrowie: nie ma w nich śmiercionośnego jadu ani władania Otchłani na tej ziemi. Bo sprawiedliwość jest nieśmiertelna.

Do nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka – uczynił go obrazem swej własnej wieczności. A śmierć weszła w świat przez zawiść diabła i doświadczają jej ci, którzy do niego należą.   Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 30 (29), 2 i 4. 5-6. 11-12a i 13b (R.: 2a)

Refren: Sławię Cię, Panie, bo mnie wybawiłeś.

Sławię Cię, Panie, bo mnie wybawiłeś *

i nie pozwoliłeś mym wrogom naśmiewać się ze mnie.

Panie, mój Boże, †

z krainy umarłych wywołałeś moją duszę *

i ocaliłeś mi życie spośród schodzących do grobu.   Refren.

Śpiewajcie psalm, wszyscy miłujący Pana, *

i pamiętajcie o Jego świętości.

Gniew Jego bowiem trwa tylko przez chwilę, †

a Jego łaska przez całe życie. *

Płacz nadchodzi z wieczora, a rankiem wesele.  Refren.

Wysłuchaj mnie, Panie, zmiłuj się nade mną, *

Panie, bądź moją pomocą.

Zamieniłeś w taniec mój żałobny lament, *

Boże mój i Panie, będę Cię sławił na wieki. Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE

2 Kor 8, 7. 9. 13-15  Dzielić się dostatkiem z potrzebującymi

Czytanie z Drugiego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian

Bracia:

Podobnie jak obfitujecie we wszystko, w wiarę, w mowę, w wiedzę, we wszelką gorliwość, w miłość naszą do was, tak też obyście i w tę łaskę obfitowali.

Znacie przecież łaskę Pana naszego, Jezusa Chrystusa, który będąc bogatym, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić.

Nie o to bowiem idzie, żeby innym sprawiać ulgę, a sobie utrapienie, lecz żeby była równość. Teraz więc niech wasz dostatek przyjdzie z pomocą ich potrzebom, aby ich bogactwo było wam pomocą w waszych niedostatkach aby nastała równość, jak to jest napisane: «Nie miał za wiele ten, kto miał dużo. Nie miał za mało ten, kto miał niewiele».  Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Nasz Zbawiciel, Jezus Chrystus, śmierć zwyciężył,

a na życie rzucił światło przez Ewangelię.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA

(dłuższa Mk 5, 21-43; krótsza Mk 5, 21-24. 35b-43) Wskrzeszenie córki Jaira

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

21Gdy Jezus przeprawił się z powrotem łodzią na drugi brzeg, zebrał się wielki tłum wokół Niego, a On był jeszcze nad jeziorem. 22Wtedy przyszedł jeden z przełożonych synagogi, imieniem Jair. Gdy Go ujrzał, upadł Mu do nóg 23i prosił usilnie: «Moja córeczka dogorywa, przyjdź i połóż na nią ręce, aby ocalała i żyła». 24Poszedł więc z nim, a wielki tłum szedł za Nim i zewsząd na Niego napierał.

25A pewna kobieta od dwunastu lat cierpiała na upływ krwi. Wiele wycier-piała od różnych lekarzy i całe swe mienie wydała, 26a nic jej nie pomogło, lecz miała się jeszcze gorzej. 27Posłyszała o Jezusie, więc weszła z tyłu między tłum i dotknęła się Jego płaszcza. 28Mówiła bowiem: «Żebym choć dotknęła Jego płaszcza, a będę zdrowa». 29Zaraz też ustał jej krwotok i poczuła w swym ciele, że jest uleczona z dolegliwości.

30A Jezus natychmiast uświadomił sobie, że moc wyszła od Niego. Obrócił się w tłumie i zapytał: «Kto dotknął mojego płaszcza?» 31Odpowiedzieli Mu uczniowie: «Widzisz, że tłum zewsząd Cię ściska, a pytasz: Kto Mnie dotknął». 32On jednak rozglądał się, by ujrzeć tę, która to uczyniła. 33Wtedy kobieta podeszła zalękniona i drżąca, gdyż wiedziała, co się z nią stało, padła przed Nim i wyznała Mu całą prawdę.

34On zaś rzekł do niej: «Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju i bądź wolna od swej dolegliwości».

35Gdy On jeszcze mówił, przyszli ludzie od przełożonego synagogi i donieśli: «Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela?» 36Lecz Jezus, słysząc, co mówiono, rzekł do przełożonego synagogi: «Nie bój się, wierz tylko!» 37I nie pozwolił nikomu iść z sobą z wyjątkiem Piotra, Jakuba i Jana, brata Jakubowego.

38Tak przyszli do domu przełożonego synagogi. Widząc zamieszanie, płaczących i głośno zawodzących, 39wszedł i rzekł do nich: «Czemu podnosicie wrzawę i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko śpi». 40I wyśmiewali Go.

Lecz On odsunął wszystkich, wziął z sobą tylko ojca i matkę dziecka oraz tych, którzy z Nim byli, i wszedł tam, gdzie dziecko leżało. 41Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: «Talitha kum», to znaczy: «Dziewczynko, mówię ci, wstań!» 42Dziewczynka natychmiast wstała i chodziła, miała bo-wiem dwanaście lat. I osłupieli wprost ze zdumienia. 43Przykazał im też z naciskiem, żeby nikt o tym się nie dowiedział, i polecił, aby jej dano jeść.

Oto słowo Pańskie.
 

MEDYTACJA ZAUFAĆ BEZGRANICZNIE JEZUSOWI

O co proszę? O postawę głębokiego zaufania Jezusowi w trudnych doświadczeniach życiowych.

                Wejdę w tłum ludzi, który zebrał się wokół Jezusa. Otoczyli Go, zaledwie przybił łodzią do brzegu (w. 21). Chcą Go słuchać, dotknąć się Go. Zapytam o moje przylgnięcie do Jezusa. Czy Jezus mnie interesuje? Czy zależy mi na Nim? Czy za Nim tęsknię?

                Zobaczę przełożonego synagogi, jak cały cierpiący pada do nóg Jezusa. Doczekał się Jego przybycia. Błaga o uzdrowienie konającej córeczki (ww. 22-23). Będę podziwiał wiarę tego człowieka. Czy przeżyłem podobny moment w swoim życiu?

                Zwrócę uwagę na postawę Jezusa, który dla ratowania jednego człowieka potrafi zostawić tłumy ludzi (w. 24). Każdego miłuje bardzo osobiście i każdy jest dla Niego najważniejszy. Czy wierzę, że Jezus dla ratowania mojego życia gotów jest zostawić wszystko inne.

                Wmieszam się w tłum ludzi idących za Jezusem. Będę obserwował chorą na krwotok kobietę. Zobaczę, jak przeciska się przez tłum i resztkami sił dotyka Jezusa. Wierzy, że tylko On może jej pomóc (ww. 25-29).

                Przypomnę sobie sytuacje, w których „obolały" tęskniłem za Jezusem i pragnąłem się Go dotknąć. Zauważę, jak te trudne chwile zbliżyły mnie do Jezusa, pogłębiły tęsknotę za Nim.

                Jezus dostrzega najmniejszy gest wiary i miłości, nawet gdy inni nic nie widzą (ww. 30-34). Uświadomię sobie, że Jezus zna mnie do głębi. Zna moje pragnienia i tęsknoty. Zbliżę się do Niego, aby Go „dotknąć". Wyznam Mu całą prawdę o mojej biedzie.

                Gdy wszyscy wątpią i wyśmiewają Jezusa, On wskrzesza małą dziewczynkę (ww. 35-42). Mówi również do mnie: „Nie bój się, tylko wierz" i „Tobie mówię wstań". Pomyślę o sytuacjach w moim życiu, które wydają mi się beznadziejne. Czego boję się najbardziej? O co chciałbym Go prosić?

                Będę częściej wracał, zwłaszcza w chwilach trudnych, do Jego słów: „Nie bój się, tylko wierz" i „Tobie mówię wstań".

 

KOMENTARZ

1. Prezentacja tekstu

Ten długi fragment zawiera dwa opowiadania o cudach ułożone jak sandwicz, to znaczy opowiadanie o jednym jest wstawione w sam środek drugiego. Ponieważ wersety 25-34, mówiące o uzdrowieniu kobiety cierpiącej na krwotok, prezentują styl bardziej elegancki i dopracowany niż ten, który jest typowy dla Marka, prawdopodobnie obydwa te epizody ukształtowały się w ramach dwóch różnych tradycji. Trudno ustalić, czy to Marek połączył je w taki sposób, to znaczy jako jeden wstawiony w drugi, czy też przejął je już tak zespolone. Technika takiego łączenia dwóch faktów pojawia się także w innych miejscach Ewangelii Marka (por. 3, 20-35 i 5, 1-20). Dzięki takiej procedurze dwa splecione ze sobą epizody wzajemnie się ilustrują, uwypuklając różne aspekty jednego przesłania. Bez wątpienia obydwa te opowiadania, tak jak je czytamy obecnie, wykazują się głęboką jednością zarówno co do opisu zachowania Jezusa, jak i co do treści teologicznej. Osobowość Jezusa wyróżnia spokój i pewność, z jakimi się porusza i przechodzi pośród napierających na Niego tłumów albo wyrażających głośno swój żal z powodu śmierci dziewczynki osób; także wobec zbliżającej się ukradkiem chorej kobiety i wobec tragedii Jaira. Wszystkich zauważa i każdego otacza troską, dając temu wyraz w przenikliwym i niosącym pociechę dialogu, kiedy indziej nakazując milczenie i oddalając niepotrzebny ścisk albo podejmując budzące zdumienie zdecydowane działanie. To wszystko pokazuje wyraźnie podstawowy zamysł ewangelisty, chcącego przedstawić Jezusa jako Tego, który budzi wiarę i ufność. Taka jest treść teologiczna obecna w obu opowiadaniach zawartych w tym fragmencie. Wiara Jaira i wiara kobiety tworzą sprzyjające okoliczności, aby Jezus ukazał swoją cudowną potęgę, wyrażającą się konkretnie przez gest kobiety, która dotyka płaszcza Jezusa, oraz przez gest Jezusa, który bierze za rękę martwą dziewczynkę. Z tego spotkania z Jezusem wypływa życie, które przełamujące także barierę śmierci.

21. Gdy Jezus przeprawił się łodzią z powrotem na drugi brzeg, zebrał się wokół Niego wielki tłum nad jeziorem. 22. Przyszedł też jeden z przełożonych synagogi, który nazywał się Jair. Gdy zobaczył Jezusa, upadł Mu do stóp 23. i błagał: „Moja córeczka jest umierająca. Przyjdź i połóż na nią ręce, aby wyzdrowiała i żyła". 24. Jezus poszedł z nim, a wielki tłum podążał za Nim, napierając na Niego ze wszystkich stron. 25. Była tam pewna kobieta, która dwanaście lat chorowała na krwotok. 26. Dużo wycierpiała od wielu lekarzy. Wydała wszystkie swoje oszczędności, ale nic jej nie pomagało, a nawet czuła się coraz gorzej. 27. Gdy usłyszała o Jezusie, podeszła w tłumie od tyłu i dotknęła Jego płaszcza. 28. Mówiła bowiem: „Jeśli tylko dotknę Jego płaszcza, odzyskam zdrowie". 29. Od razu miejsce krwotoku zagoiło się i poczuła, że jest uzdrowiona ze swej dolegliwości. 30 Również Jezus natychmiast odczuł, że moc wyszła od Niego. Zwrócił się do tłumu, pytając: „Kto dotknął mojego płaszcza?". 31. Lecz uczniowie mówili do Niego: „Widzisz, jak tłum ze wszystkich stron napiera na Ciebie, a Ty pytasz: «Kto Mnie dotknął?›,". 32. On jednak spojrzał wkoło, by zobaczyć tę, która to zrobiła. 33. Kobieta, przelękniona i drżąca, wiedząc, co się jej stało, przyszła, upadła przed Nim i wyznała całą prawdę. 34. A On powiedział do niej: „Córko, twoja wiara cię uzdrowiła, idź w pokoju i bądź wolna od twojej dolegliwości". 35. Kiedy jeszcze to mówił, przyszli z domu przełożonego synagogi i oznajmili: „Twoja córka umarła. Czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela?". 36. Lecz Jezus, słysząc, co mówią, zwrócił się do przełożonego synagogi: „Nie bój się, tylko wierz!". 37. l nie pozwolił nikomu iść ze sobą, z wyjątkiem Piotra, Jakuba i Jana, brata Jakuba, 38. Gdy przyszli do domu przełożonego synagogi, zobaczył zamieszanie i płaczki głośno lamentujące. 39. Wszedł, mówiąc do nich: „Dlaczego robicie zgiełk i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko śpi". 40. Lecz oni wyśmiewali się z Niego. On zaś wyrzucił wszystkich, wziął z sobą tylko ojca i matkę dziecka oraz tych, którzy Mu towarzyszyli, i wszedł tam, gdzie leżało dziecko. 41. Wziął dziecko za rękę i rzekł: „Talitha kum", to znaczy: Dziewczynko, mówię tobie, wstań! 42. Dziewczynka natychmiast wstała i chodziła, miała bowiem dwanaście lat. I zdziwili się ogromnie. 43. Lecz przykazał im stanowczo, aby nikt się o tym nie dowiedział, i powiedział, aby dali jej jeść.

 

2. Interpretacja tekstu

w. 21. Jezus wraca na zachodni brzeg Jordanu. Scena jest typowa dla Mar-ka: nad jeziorem, z wielkim tłumem. W tym długim fragmencie stale powraca obecność tłumu: podąża on za Jezusem na każdym Jego kroku, ujawniając najpierw ciekawość, potem oczekiwanie, przywiązanie, zdumienie wobec tego, co Jezus dokonuje. Zauważamy kontrast z postawą Gerazeńczyków, którzy ze strachu prosili Jezusa, aby odszedł z ich krainy (por. ww. 15 i 17). w. 22: upadł Mu do stóp: ból i ufność, które każą Jairowi podbiec do Jezusa, już od samego początku sceny są wyrażone za pomocą tego gestu czci i błagania. w. 23: przyjdź i połóż na nią ręce: w świecie żydowskim był to zwyczajowy gest używany w czasie różnych podniosłych okoliczności (składanie ofiar, udzielenie błogosławieństwa, posłanie z misją), występował także w antycznych opisach uzdrowienia. Oznaczał prze-kazanie i udzielenie nowej mocy, uzdalniającej do wykonania jakiegoś szczególnego zadania lub przynoszącej zdrowie. Zwyczaj ten został przejęty w obrzędach Kościoła. U Marka jednak dla wyrażenia mocy uzdrawiania znacznie ważniejsze jest dotknięcie Jezusa, jak to zobaczymy poniżej; aby wyzdrowiała i żyła: pierwszy czasownik „wyzdrowieć" w greckim oryginale jest celowo niejednoznaczny, bowiem znaczy „zbawiać" i „uzdrawiać". Ewangelista wskazuje w ten sposób, że nie chodzi o zwykłe uzdrowienie, ale o zbawienie jako dar życia pochodzącego od Boga. Ta dwuznaczność przenika cały ten fragment i skłania czytelnika do odczytania cudu na różnych poziomach. w. 25. Dwanaście lat trwała już choroba tej kobiety, dwa-naście lat miała też córka Jaira, którą Jezus przywróci do życia. Prawdopodobnie jest to zamierzona zbieżność, mająca pokazać nietrwałość i radykalną słabość całego życia człowieka (liczba 12 jest symbolem całkowitości), niezależnie od tego, czy jest on chory, czy zdrowy. Tylko Jezus może go definitywnie wyrwać z tej niestałości i przemijalności. Cud kryje w sobie przejście od zdrowia fizycznego do nowego życia, które staje się zbawieniem i wyzwoleniem całej osoby również z grobu śmierci. w. 27: podeszła w tłumie od tyłu: kobieta stara się pozostać niezauważona, ponieważ doskonale wie, że jej choroba czyni ją z prawnego punktu widzenia nieczystą i że tę nieczystość zaciągnąłby każdy, kto by się jej dotknął (por. Kpł 15, 19-30). Przepis ten należy umieścić w ramach starożytnej mentalności, nie tylko żydowskiej, zgodnie z którą wszystko, co dotyczy płodności, ma charakter tajemniczy i święty; dotknęła Jego płaszcza: już w innych fragmentach Marek, streszczając działalność Jezusa, wspominał o przekonaniu chorych, że zostaną uzdrowieni, jeśli tylko dotkną Jego szaty (por. 3, 10; 6, 56). Sam Jezus w kilku przypadkach uzdrawia właśnie przez dotknięcie chorych organów tego, kto Go o to prosi (por. 1, 41; 7, 33; 8, 22-25). Czasownik „dotykać" pełni kluczową funkcję w tym epizodzie, gdzie powraca aż czterokrotnie. Za pomocą materialnego obrazi ukazuje, że wiara jest osobistym kontaktem z Jezusem, od którego otrzymuj€ się dar przywracający siły i powodujący odrodzenie. Uczniowie dają dowód, że nie zrozumieli sensu tego wszystkiego, kiedy nieco dalej wyrażają zdziwienie pytaniem Jezusa (w. 31). w. 28. Przy powierzchownej lekturze tej sceny pojawia się pokusa przypisania tego uzdrowienia jakiejś autosugestii albo zabobonowi. Celem Marka jest jednak podkreślenie bezgranicznej wiary tej kobiety, której Jezus odpowiada nie tylko cudem fizycznym, ale przede wszystkim wezwaniem jej do nawiązania rozmowy z Nim. Taki jest podstawowy zamysł tego fragmentu. W Ewangelii fizyczna interwencja i słowo, które wzbudza lub przypieczętowuje wiarę, zawsze idą w parze. Wiara nie jest więc doświadczeniem czysto subiektywnym, ale przeżyciem duchowym, w którym Bóg wzywa człowieka do spotkania ze sobą. w. 30: odczuł, że moc wyszła od Niego: bardzo głębokie zaangażowanie Jezusa w sytuację tych, którzy są obok Niego, daje mu percepcję głębokiej komunikacji z osobą, zanim jeszcze ta wypowie choćby jedno słowo. Z ciała Jezusa emanuje już ta Boża moc, która najpełniej wyrazi się w Jego zmartwychwstaniu. Użycie słowa „moc" w Biblii oznacza właśnie cudowną interwencję Boga żywego, tutaj wyrażoną za pośrednictwem ciała Jezusa. w. 32: On jednak spojrzał wkoło: spojrzenie Jezusa ma ważne znaczenie u Marka. Już na początku Ewangelii Jezus widzi i wybiera (1, 16-19; 2, 14) oraz czyni (3, 14) uczniów. W Jego spojrzeniu wyraża się wybór, zbawienie i potępienie (por. także 3, 5. 34; 10, 21. 23; 11, 11): jest to wyraz sądu samego Boga. ww. 33-34. Wspaniały kontrast między lękiem kobiety, która wie, że złamała prawo, by dotknąć Jezusa, a serdecznością Jezusa, który zachęca ją do zaufania wartości wiary, niezależnie od wszelkich ludzkich przepisów; twoja wiara cię uzdrowiła: na podstawie opisu całego wydarzenia możemy się domyślić właściwego sensu tego zdania i słowa „wiara", fundamentalnego w całej Ewangelii. Wiara jest więc przekonaniem, że Bóg cudownie działa w ludzkiej historii przez osobę Jezusa, ponieważ kocha ludzi i wzywa nas, abyśmy dali się wciągnąć w to wyzwalające doświadczenie miłości; przekonaniem. które budzi się w nas, kiedy słyszymy o tym Bogu (por. inne teksty: 2, 5; 4, 40: 5, 36; 9, 23; 10, 52); idź w pokoju: to wyrażenie biblijne, używane już w czasach proroków, nie jest zwykłym życzeniem ludzkiej pomyślności, ale ogłoszeniem, że zbawienie dotarło do danej osoby, która być może przez liczne udręki dotarła znów do komunii z Bogiem. w. 36: tylko wierz: Jezus w najmniejszym stopniu nie wykazuje zaskoczenia na wieść, że dziewczynka umarła; przeciwnie, dodaje otuchy zatrwożonemu ojcu i zachęca go do zachowania tej samej ogromnej wiary, z jaką ten zwrócił się do Niego na samym początku (w oryginale greckim użyty jest imiesłów czasu teraźniejszego na określenie czynności, która trwa: „wierz"). Absolutnie niezdolni do takiej postawy okazują się liczni spośród obecnych, którzy zaczynają wyśmiewać się z Jezusa, kiedy Ten daje do zrozumienia, że przywróci dziewczynkę do życia. w. 37. Jezus zabiera z sobą do pokoju, gdzie leży dziewczynka, tylko Piotra, Jakuba i Jana. Ma to szczególne znaczenie w kontekście sekretu mesjańskiego" („nie pozwolił nikomu iść ze sobą" i „wyrzucił wszystkich"), o którym Marek mocno przypomina na końcu tego epizodu (por. w. 43): są to ci sami trzej uczniowie, którzy będą obecni również podczas przemienienia (9, 2), na górze Oliwnej przy mowie eschatologicznej, gdzie ponadto pojawi się także Andrzej (13, 3), i w Getsemani (14, 33). Zaznaczywszy to z racji teologicznych, które wskazaliśmy, sam Marek dodaje, że obecni byli wokół Jezusa również najbliżsi krewni dziewczynki. w. 39: dziecko nie umarło, tylko śpi: również my czasami porównujemy śmierć do snu. W Biblii występują dwa czasowniki, które oznaczają „spać", używane w tym przenośnym sensie (por. np. 1 Tes 5, 10). W ten sposób chce się wyrazić ufność w obietnicę lub moc Boga, który wskrzesza z martwych, tak jakby po prostu budził ze snu. W naszym tekście takie teologiczne znaczenie staje się istotne w mocno podkreślonym przez Marka przeciwstawieniu między perspektywą Jezusa, otwartą na horyzont Boga, a perspektywą obecnych tam gapiów, ograniczoną do stwierdzenia fizycznego faktu śmierci. Dla Jezusa śmierć jest preludium, wręcz znakiem nowego życia, które przychodzi, podobnie jak sen. On widzi dziewczynkę tak, jak widzi ją Bóg. w. 41: Talitha kum, wstań: W kilku miejscach Marek cytuje słowa aramejskie; w tym przypadku oraz w 7, 34, gdzie mowa o cudach uzdrowienia, zwyczaj ten odzwierciedla model rozpowszechniony w starożytnych przekazach tego typu historii. Przez włączenie obcych słów chciano podkreślić obecność jakiejś tajemniczej mocy. Sam Marek podaje tłumaczenie aramejskiego wyrażenia: „wstań". Zaraz potem dodaje, że „dziewczynka natychmiast wstała" (w. 42). Warto zauważyć, że w greckim oryginale znajdujemy dwa różne czasowniki. Pierwszy znaczy „przebudzić" (z martwych), drugi - „wskrzesić". Są to klasyczne terminy, którymi NT opisuje zmartwychwstanie Jezusa (Iw Ewangelii Marka por. Odpowiednio: 14, 28; 16, 6 i 8, 31; 9, 9-10). Cud wskrzeszenia dziewczynki stanowi jego pierwszą antycypację i pierwszy owoc; dokona się to również w dalszej części w odniesieniu do uzdrowienia opętanego epileptyka, gdzie również spotykamy te same dwa czasowniki (por. 9, 27: „Jezus [...] go [...] podniósł, a on wstał"). w. 42: i zdziwili się ogromnie: jak już pobieżnie zauważyliśmy w innych fragmentach, Marek, którego słownictwo jest dość wąskie, posiada szeroką gamę terminów na wyrażenie zdumienia, podziwu, świętej bojaźni, jako reakcji ludzi i uczniów na czyny lub słowa Jezusa. Wskazuje się na osiem różnych słów, występujących w około trzydziestu tekstach. Użyty tutaj termin pojawia się jeszcze trzykrotnie. Tak częste stosowanie tego rodzaju słów niewątpliwie zdradza pewien zamysł teologiczny. Nie oznaczają one po prostu psychologicznej reakcji na jakieś niesłychane wydarzenie, lecz wskazują na świadomość ludzi, że mają do czynienia z Bożym objawieniem, choć pozostają niezdolni do dokładnego uchwycenia jego treści i nie potrafią sobie wyjaśnić, skąd Jezus czerpie tę moc, która ich fascynuje. w. 43: i powiedział, aby dali jej jeść: ten szczegół, odnotowany tylko przez Marka, ma nie tyle pokazać, że dziewczynka naprawdę wróciła do życia, ile raczej świadczy o wrażliwości ewangelisty, który uwypukla konkretność i delikatność ludzkich uczuć Jezusa, i być może zapowiedzieć też następną sekcję, tak zwaną sekcję chlebów (6, 6b - 8, 30).
 

3. Znaczenie teologiczne

W rozdz. 4 była mowa o sile wiary w słowo, zdolnej pokonać trudności; w poprzednim epizodzie - o zwycięstwie nad duchem zła, potężnym i skoordynowanym niczym legion, który zamyka człowieka w grobach (5, 1-20). Obecnie mówi się o zwycięstwie wiary nad śmiercią, ostatnim owocem zła (por. Rz 5, 12; 6, 23) i ostatnim nieprzyjacielem człowieka (por. 1 Kor 15, 26). Jak widać, Marek posuwa się powoli naprzód, tworząc jakby kręgi koncentryczne, a obecnie skupia się na centralnym aspekcie chrześcijańskiego orędzia: zmartwychwstaniu umarłych. Dwa opisane tutaj cuda wzajemnie się ilustrują, chcąc pokazać, jaka wiara pokonuje śmierć. Te dwa epizody są ze sobą związane słowami „wyzdrowieć", „wierzyć" i „dotknąć", które stale powracają. Zarówno kobieta (w 28), jak i Jair (w. 23) wierzą, że kontakt z Jezus przyniesie im upragnione ocalenie. Uzdrawia przede wszystkim wiara. Jezus istotnie mówi do kobiety: „Twoja wiara cię uzdrowiła" (w. 34), tak jak powie do Jaira, którego ogarnęło zwątpienie: „Nie bój się, tylko wierz!" (w. 36; por. 4, 40). Ta wiara, która uzdrawia, wyraża się w sposób konkretny w kontakcie fizycznym z Jezusem. Tu nie chodzi o zabobon - takie jest podstawowe przesłanie Marka! Wbrew wszelkiej ideologii jest to tylko dotknięcie osoby Jezusa Chrystusa, który uzdrawia (por. także 3, 10; 6, 56). Trzykrotnie w ww. 27-30 powtarza się to słowo. Tak jak Jair prosił Jezusa o położenie rąk na jego córce (w. 23), tak kobieta, za Jego plecami, „dotknęła Jego płaszcza" (w. 27), ponieważ myślała: „Jeśli tylko dotknę Jego płaszcza, odzyskam zdrowie" (w. 28). Sam Jezus pyta: „Kto dotknął mojego płaszcza?" (w. 30). Na odpowiedź uczniów, że cały tłum go dotyka i ciśnie się z każdej strony (w. 31), Jezus stara się im wyjaśnić, że istnieje dotknięcie (w. 30) inne od dotykania, o którym mówią uczniowie. Istnieje szczególne dotknięcie wiary, które sprawia, że moc uchodzi z Chrystusa (w. 30), i jest zdolne uzdrowić, inaczej niż dotykanie cisnącego się dokoła tłumu (w. 31; por. komentarz do 3, 10). Wszyscy, zarówno wówczas, jak i dzisiaj, dotykają w Kościele Chrystusa. Ale są dwa sposoby dotykania Go: jeden z wiarą, i on zbawia, oraz drugi bez wiary, i on jedynie uciska. Ważne jest dotknąć Go jak ta kobieta, z wiarą w Jego moc, i jak Jair, z wiarą w jakość tej mocy. Jairowi każe bowiem Marek prosić nie tylko o dotknięcie jego córki i jej uzdrowienie, ale także o położenie na nią rąk, „aby wyzdrowiała i żyła" (por. w. 23). Uzdrowienie i życie mają w NT szczególne znaczenie, które zdecydowanie przekracza samo przywrócenie zdrowia. Uzdrowienie pociąga za sobą życie całkowicie nowe, które nie zna już śmierci. Wyraźnie uwidacznia się to we wskrzeszeniu dziewczynki (w. 41), które podobnie jak uzdrowienie epileptyka (por. 9, 27) opisane jest tymi sami słowami, które w pierwotnym przepowiadaniu i u samego Marka stosowano na określenie zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Za pomocą tej perykopy Marek skłania wspólnotę do refleksji nad centralnym aspektem tego, w co wierzy: dotknięcie w wierze osoby Chrystusa zmartwychwstałe-go, który zbawia i daje życie. Stąd w ww. 28-34 kładzie tak duży nacisk na fakt, że nie wystarczy jakikolwiek kontakt z Jezusem, ale potrzeba wiary, która prowadzi do kontaktu z mocą Chrystus zmartwychwstałego, zdolną pokonać śmierć. Za postacią tej dziewczynki kryje się cała ludzkość, która wierząc, będzie wskrzeszona dzięki mocy płynącej z wiary w Zmartwychwstałego. Przez opowiadanie o wskrzeszeniu córki Jaira Marek stara się więc wyjaśnić czytelnikowi moc wiary, która daje życie po śmierci. Za po-mocą inkluzji epizodu z kobietą cierpiącą na krwotok próbuje nam uświadomić, że ta wiara nie jest wiarą jakąkolwiek, lecz tą, która prowadzi do dotknięcia osoby Chrystusa żywego i mocy Jego zmartwychwstania. Marek chce doprowadzić swoich czytelników do relacji z osobą Jezusa Chrystusa, do dotknięcia, które zbawia i daje życie. Mówi wszak Jezus: „ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto wierzy we Mnie, nawet jeśliby umarł, będzie żył. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Czy wierzysz w to?" (J 11, 25n). Fragment ten jest ponadto bogaty w bardzo pouczające szczegóły. Dotąd zwróciliśmy uwagę jedynie na dotknięcie jako wyraz wiary, która daje życie. Warto odnotować, że również w przypadku uzdrowienia kobiety cierpiącej na krwotok używa się słowa oznaczającego zarówno uzdrowienie, jak i zbawienie. Jest to dwuznaczny termin, podobnie jak dotknięcie, i wyraża się nim to uzdrowienie, które jest znakiem zbawienia i pokoju w Chrystusie, czyli prawdziwego zdrowia, jakie wiara przynosi człowiekowi (w. 34). Ponadto w w. 39 mówi się o śmierci jako śnie (jak w J 11, 11nn): takie jest chrześcijańskie rozumienie śmierci, która jest spokojnym spoczynkiem w Chrystusie, w przeciwstawieniu do rozpaczliwej sytuacji człowieka wobec śmierci. Bez Chrystusa człowiek nie może wobec niej uczynić nic innego jak tylko zgodzić się na zamieszanie, głośny lament i zgiełk (por. ww. 38n), aby zapomnieć o tragedii, sprowadzając ją poniekąd do niegroźnej farsy. W w. 37 stwierdza się, że świadkami wskrzeszenia, oprócz ojca i matki dziewczynki, są Piotr, Jakub i Jan - ci sami, którym dane będzie widzieć z bliska konanie Jezusa w ogrodzie Oliwnym (14, 33) i chwałę Jego przemienienia (9, 2). Te trzy epizody są rzeczywiście ściśle ze sobą powiązane, ponieważ mówią o śmierci i zmartwychwstaniu. Ponadto fakt, że uzdrowiona kobieta cierpiała od 12 lat, a umarła dziewczynka miała 12 lat, może być czystą symetrią. Liczba 12 może oznaczać także okrągłą liczbę, tak jak my mówimy „tuzin". Liczba ta jednak, zarówno w całej starożytności, jak i u Żydów, ma szczególnie uświęcone znaczenie: wskazuje na całość czasu (jest 12 miesięcy w roku) i całość ludu (jest 12 plemion Izraela). W starożytności lud bowiem dzielił się na 12 plemion, z których każde oddawało swą posługę w świątyni przez jeden miesiąc w roku. Jeśli liczba 12 ma szczególne znaczenie, można by w kobiecie cierpiącej od 12 lat na krwotok symbolicznie widzieć ludzkość, która przez cały czas jest nękana złem (por. Ps 51, 7), a w dziewczynce zmarłej w wieku 12 lat - całą ludzkość, która umiera nie tyle w kwiecie wieku, ile w kwiecie swojej nadziei (por. Iz 40, 6-8). Podobnie również nie bez znaczenia może być szczegół, którym kończy się cały ten tak ważny fragment: Jezus poleca, aby dać jeść dziewczynce (w. 43b). Nie można wykluczyć, że chodzi o preludium do następującej zaraz potem (6, 6b - 8, 30) sekcji chlebów, gdzie Jezus ukaże się swoim uczniom, dając im chleb, symbol Eucharystii. Tak więc chrześcijanin, umarły i zmartwychwstały w Chrystusie przez chrzest (por. Rz 6), spożywa chleb życia: kto go skosztuje, nie ujrzy już śmierci (por. J 6, 27. 32. 35. 47-51).

 

4. Aktualizacja

Fragment ten, w którego centrum znajduje się wiara, ilustruje także trzy momenty, przez które ona rośnie i dojrzewa do swej pełni. Na pierwszym poziomie jest wiara początkowa, która wie, że kontakt z Jezusem przynosi uzdrowienie. Tutaj wierzyć znaczy po prostu dostrzec własną małość i nędzę oraz zaufać w moc Boga działającą w Jezusie. Przekonana o tym jest kobieta cierpiąca na krwotok: dla Jezusa wszystko jest możliwe. Wiara jest w ten sposób pierwszym udziałem w Bożej wszechmocy. Uważając siebie samą za niezdolną do niczego, a, Boga, w Jezusie, zdolnego do wszystkiego, pozwala działać Bogu, umożliwiając Mu interwencję. Drugi poziom wiary zostaje wzbudzony przez spojrzenie Jezusa, który szuka tej kobiety i stwarza komunię prowadzącą do dialogu między nimi. Z tej rozmowy, w której Jezus przejmuje inicjatywę, wypływa słowo zbawienia i pokoju: „Twoja wiara cię uzdrowiła, idź w pokoju". Jest to słowo Jezusa, w którym owocem wiary nie jest już tylko zwykłe uzdrowienie, ale staje się nim zbawienie dla człowieka. W Jego słowie wiara pozwała nam nawiązać osobistą więź z Jezusem Chrystusem, który kocha i wyzwala, a następnie prowadzi do rozpoznania obecności królestwa. Toteż nie tylko zostajemy uzdrowieni z naszej nędzy, ale zostaje usunięte blokujące nas dotąd ograniczenie. Ta wiara jest osobistym spotkaniem z Jezusem, dialogiem, który tworzy z Nim relację i wzajemną więź, dającą nam dostęp do tajemnicy Jego osoby. Jest to wiara wyrażająca osobistą ufność, mająca sens i bezpośrednio oczywista jedynie w ramach tej relacji. Trzeci i najwznioślejszy poziom wiary jest tym, którego Jezus domaga się od Jaira. Chodzi tutaj o wiarę mającą całkowicie nowy aspekt przedmiotowy, w którym objawia się pełnia chwały Boga. Ta wiara jest całkowitym zdaniem się na wierną miłość Boga, który nie pozwoli swemu wybranemu zaznać zepsucia grobu (por. Ps 16, 10). Doszedłszy do wiary w Jezusa, który może sprawić wszystko, i do dialogu z Nim, który otwiera nowy świat, nasza wiara może wierzyć i uznać w Jezusie zdolność pokonania śmierci - najbardziej obiektywnego aspektu człowieka - i ukazania w niej potęgi Boga żyjących. Kto całkowicie zdaje się na Boga, ten ma ufną pewność, że stoi na twardym gruncie i że On nie może zawieść w tym, co obiecuje w Jezusie. Tylko w ten sposób, za sprawą obietnicy, która się nam objawia w Jezusie, rodzi się wiara w zmartwychwstanie i życie. „Czy wierzysz w to?" - pyta Jezus Martę (J 11, 26). Komunia, do której Bóg przyjął nas w Jezusie, nie zostaje zerwana wraz ze śmiercią, ale daje nam pewność, że będziemy z Nim istnieć na zawsze. Taka wiara daje życie wieczne, nie zna już śmierci, chyba że jako ostatniego wroga, który został unicestwiony (1 Kor 15, 26).

 

5. Zastosowanie do życia

Kiedy technika sprzedaży nie była jeszcze tak wydoskonalona, głównym argumentem była zachęta: „spróbuj, a się przekonasz" (oczywiście w odniesieniu do pewnych produktów), to znaczy człowiek wierzył na podstawie tego, czego osobiście doświadczy! To wszystko przychodzi na myśl podczas analizy centralnego epizodu z chorą kobietą, która postanawia podejść w tłumie do Jezusa i dotknąć Jego szaty. Być może jednak właściwsze byłoby podkreślenie, że główny motyw, zamysł tej kobiety, tak jak jej stan ducha, jest przeciwny: właśnie dlatego, że wierzy, jest przekonana, że tylko ona dotyka naprawdę Jezusa Chrystusa. Dlatego tylko w niej, w przeciwieństwie do otaczającego ją tłumu, ujawnia się ta niewiarygodna moc, która emanuje ze Zbawiciela: siła wyzwolenia i życia, niemal antycypacja zmartwychwstania. Sięgając jeszcze głębiej, możemy powiedzieć, że to sam Jezus Chrystus ją dotyka. Sugeruje to również kolejne wydarzenie, ściśle związane z obecnym, poniekąd jako jego wyjaśnienie, kiedy to Jezus bierze za rękę dopiero co zmarłą dziewczynkę i oddaje ją rodzicom, przywracając jej świeżość młodości. Nietrudno znaleźć odniesienia tego epizodu. Wyjdźmy od dość powszechnego faktu: ludzkość od zawsze, obok głodu i pragnienia Boga, obok lęku, że Go zobaczy i umrze, pielęgnowała również marzenie lub pragnienie zdobycia i zdominowania Boskiej mocy. Bóg Biblii zawsze unikał tego rodzaju gierek. Z drugiej strony jednak ten niewidzialny Bóg był wierny sobie, swojej obietnicy. Wyszedł naprzeciw człowiekowi i dotknął go tak, by objawiło się w nim wyzwolenie, zbawienie. Dokonało się to w godny podziwu sposób w historii ludu, ale przede wszystkim w sposób bardziej wyraźny i doskonały w Jezusie z Nazaretu. W Nim Bóg, którego nikt nigdy nie widział, staje się widzialny, tak iż można żyć razem z Nim, dotykać Go, jak zostało to powiedziane wspólnocie Pierwszego Listu św. Jana (1 J 1, 1). Jest to zatem zstępowanie Boga, nie zaś zaborcze dotykanie z inicjatywy człowieka. Można stąd wywnioskować głębsze znaczenie i funkcję sakramentów we wspólnocie wierzących, jako sposób dotykania i zbawiania ze strony Boga. W konkrecie bycia razem (Kościół), w treści gestów, sytuacji i słów, które są całkowicie ludzkie, także w tym sensie, że niosą w sobie i wyrażają ludzkie życie, kryje się i urzeczywistnia wyzwalające i zbawcze działanie Jezusa Chrystusa. Przez swoje za-angażowanie wspólnota przyczynia się do autentyczności gestów, ale w nich znajduje obietnicę nowości życia. Jedynie w środowisku wiary dokonuje się to wszystko, ponieważ kiedy w grę wchodzi na przykład zabobon, żadna moc z Niego nie emanuje: wielu Go dotyka, ale tylko jedna zostaje uzdrowiona! W jeszcze szerszym znaczeniu, w sposób uprzedni w stosunku do tego wyraźniej sakramentalnego, On wychodzi nam na spotkanie także przez rzeczywistość, czyniąc ją przekazicielką i nosicielką Jego obecności. Potrzeba oczu wiary, nowej zdolności, aby tę obecność odkryć w natłoku najrozmaitszych egzystencjalnych wydarzeń wokół nas, od najbardziej złożonych do najprostszych: w narodzinach, spotkaniach, wzrastaniu, walce, pojednaniu, jedzeniu, smutnym nastroju, radości, osłabieniu, śmierci... Czy chodzi o sakralną wizję rzeczywistości? Iluzję? A może majaki? jawnie chichotali, potrząsając głowami: „Aha, czyli nie umarła, tylko śpi?!", a po swojej stronie mieli zdrowy rozsądek, stwierdzone fakty, może nawet naukę! Ale mylili się. I to bardzo! Dlatego, jeśli jest prawdą, że rzeczywistość jest taka, jaką widzisz, doświadczasz i dotykasz, także ta mniej przyjemna (choroba, niesprawiedliwość, śmierć, cwaniak rozpychający się łokciami, krętacz osiągający sukces, bezbronny człowiek, który doznaje rozczarowania, zostaje upokorzony, wykorzystany lub zniewolony), to trzeba również powiedzieć, że rzeczywistością jest także coś innego, tajemniczo i niespodziewanie innego, jako że niesie z sobą i daje nam możliwość, a nawet zalążek, nowego, innego świata.

 

6. Refleksja wiary

W przypowieści oraz w burzy kończącej rozdz. 4 wiara jest nie tyle intelektualnym przylgnięciem do jakiejś doktryny, ile przekonaniem, że królestwo jest tutaj, między nami. Nadszedł dzień: niech wiara zajaśnieje! Ewangelia mówi nam nie tylko, że chory zostaje uzdrowiony, a zmarła wskrzeszona, ale za pośrednictwem znaków chce nam uświadomić moc Boga, działającą teraz w Chrystusie. Kobiecie cierpiącej na krwotok nie wystarczy więc dotknąć Jezusa cudów, ona musi jeszcze spotkać swego Pana. Dlatego Jezus szuka jej swoim wzrokiem (w 32). Podobnie dla nas każda rzecz kryje w sobie spotkanie. Powinienem się przyzwyczaić do używania pamięci, aby modlić się na podstawie przeżytych wydarzeń. Powinienem wyprowadzić je z torów, po których miałyby podróżować niczym ściśle określone pociągi, zgodnie z przewidzianym z góry rozkładem i ustalonym miejscem przeznaczenia. Podróż mojego życia jest natomiast niespodziewaną przygodą po nieznanych szlakach, jak te na pustyni, choć kierunek zbawienia jaśnieje przede mną. Powinienem głęboko analizować rzeczywistość, odnajdywać jej nowe znaczenia, wynikające z faktu, że wydarzenia nie są puste ani skazane na pierwszą lepszą powierzchowną interpretację. Wszystko dzieje się w Chrystusie. Po każdym wydarzeniu powinniśmy mówić: „przez Chrystusa, Pana naszego". Każde wydarzenie jest jakimś oremus - 'módlmy się'. Ale wyłącznie w wierze. Jeśli Jezus mówi, że zmarła dziewczynka tylko śpi, to się nie śmiejmy (w. 40). Bo to prawda. Raczej to ja muszę dopiero zrozumieć, czym jest śmierć dla „Chrystusa, Pana naszego", jak weszła do królestwa zbawienia, już obecnego i działającego w wymiarze mojej wiary. W ten sposób czynimy rzeczy prawdziwymi i zrozumiałymi. To jest właściwa strona arrasu, który na odwrocie jest poplątany. Nie jest to łatwe ani tym bardziej powierzchowne. To głębokie światło. Przyjście Jezusa dokonuje się bez hałasu i zgiełku. Trzeba czekać na Jego słowo, tak jak martwa dziewczynka. Aby się podnieść, zmartwychwstać i wyruszyć znów w drogę.

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarze: Biblia Poznańska; S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Marka, ss. 225-236.

 

13 niedziela zwykła, rok B, 2024.06.30

 

 

 

 

 

12 Niedziela Zwykła, rok B, 2024.06.23

 

PIERWSZE CZYTANIE

Hi 38, 1. 8-11 Bóg jest władcą morza

Czytanie z Księgi Hioba

Z wichru Pan zwrócił się do Hioba i rzekł: «Kto bramą zamknął morze, gdy wyszło z łona wzburzone, gdy chmury mu dałem za ubranie, za pieluszki – ciemność pierwotną? Złamałem jego wielkość mym prawem, wprawiłem wrzeciądze i bramę. I rzekłem: Aż dotąd, nie dalej! Tu zapora dla twoich fal nadętych».  Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 107 (106), 23-24. 25-26. 28-29. 30-31 (R.: por. 1)

Refren: Chwalmy na wieki miłosierdzie Pana.

Ci, którzy statkami ruszyli na morze, *

by handlować na wodach ogromnych,

widzieli dzieła Pana *

i Jego cuda wśród głębin.    Refren.

Rzekł i zerwał się wicher, *

burzliwie piętrząc fale.

Wznosili się pod niebo, zapadali w otchłań, *

ich dusza truchlała w niedoli.  Refren.

Wołali w nieszczęściu do Pana, *

a On ich wyzwolił od trwogi.

Zamienił burzę na powiew łagodny, *

umilkły morskie fale.   Refren.

Radowali się ciszą, która nastała, *

przywiódł ich do upragnionej przystani.

Niech dziękują Panu za dobroć Jego, *

za Jego cuda wobec synów ludzkich.  Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE

2 Kor 5, 14-17 Wszystko stało się nowe

Czytanie z Drugiego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian

Bracia:

Miłość Chrystusa przynagla nas, pomnych na to, że skoro Jeden umarł za wszystkich, to wszyscy pomarli. A właśnie za wszystkich umarł Chrystus po to, aby ci, co żyją, już nie żyli dla siebie, lecz dla Tego, który za nich umarł i zmartwychwstał.

Tak więc i my odtąd już nikogo nie znamy według ciała; a jeśli nawet według ciała poznaliśmy Chrystusa, to już więcej nie znamy Go w ten sposób. Jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe. Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Por. Łk 7, 16

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Wielki prorok powstał między nami

i Bóg nawiedził lud swój.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA

Mk 4, 35-41 Uciszenie burzy na jeziorze

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

35Owego dnia, gdy zapadł wieczór, Jezus rzekł do swoich uczniów: «Przeprawmy się na drugą stronę». 36Zostawili więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. Także inne łodzie płynęły z Nim.

37A nagle zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź już się napełniała wodą. 38On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego:

«Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?» 39On, powstawszy, zgromił wicher i rzekł do jeziora: «Milcz, ucisz się!» Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza.

40Wtedy rzekł do nich: «Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże brak wam wiary!» 41Oni zlękli się bardzo i mówili między sobą: «Kim On jest właściwie, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?»

Oto słowo Pańskie.
 

MEDYTACJA      ODNALEŹĆ W JEZUSIE CISZĘ I POKÓJ SERCA

O co proszę? O uwolnienie od niepokojów i głęboką ciszę serca.

                Spróbuję znaleźć się w opisanym przez Marka wydarzeniu (ww. 35-36). Zapada wieczór, a Jezus wciąż jest oblegany przez tłumy. Zobaczę Jego zmęczenie. Prosi uczniów, aby przeprawić się na drugą stronę jeziora. Wsiądę razem z nimi do łodzi. Jezus zasypia ze zmęczenia.

                Płynąc razem z apostołami, będę wpatrywał się w Jezusa, który śpi zmęczony (w. 38). Uświadomię sobie, że Jezus codziennie posługuje się mną w swoim dziele. Potrzebuje mnie. Uraduję się tą prawdą. Uwielbię Go za to, że mogę być Jego uczniem.

                Spróbuję przeżyć razem z uczniami dramat nocnej burzy (ww. 37-38). Gwałtowny wicher. Bezradność w wiosłowaniu. Woda zalewa łódź. Groźba zatonięcia. Zobaczę przerażenie w oczach uczniów. Usłyszę krzyk. Wczuję się w ogarniający ich lęk.

                Zobaczę, jak zdenerwowani budzą Jezusa. Zastraszeni wołają do Niego z pretensją: „Nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?" (w. 38). Czują się opuszczeni przez Jezusa. Zdenerwowani, tracą wiarę w moc i miłość Jezusa.

                Wrócę do mojej historii życia, do sytuacji, w których przeżyłem najcięższe doświadczenie. Przypomnę sobie lęk, który mnie opanował, bezradność i bezsilność. Opowiem o tym doświadczeniu Jezusowi.

                Jak wyglądała wtedy moja modlitwa? Czy potrafiłem powierzyć się Jezusowi. Czy nie traciłem głowy i ulegałem wrażeniu, że Jezus śpi i nie obchodzi Go mój los? Co mogę powiedzieć o moim zaufaniu do Jezusa?

                Wrócę do sceny z Ewangelii. Zobaczę Jezusa, jak spokojnie i z całą mocą ucisza w jednej chwili burzę. Wczuję się w głęboką ciszę, która nastała po Jego słowach (w. 39). Zatopię się w modlitwie serca: „Jezu, ucisz moje niepokoje i wróć mi wewnętrzną ciszę".
 

KOMENTARZ

1. Prezentacja tekstu

W tym fragmencie widzimy połączenie między sekcją przypowieści a następnym rozdziałem, który przedstawia szereg cudów. Również tutaj Jezus jest w łodzi, jak na początku rozdziału, kiedy to, będąc w niej, opowiadał przypowieść o siewcy. I właśnie dlatego, że uczniowie nie zrozumieli jej przesłania, teraz, podczas burzy, jaka rozpętała się nad jeziorem, nie potrafią sobie uświadomić, co oznacza obecność Jezusa pośród nich, choć Jezus nic nie robi (ponieważ śpi), tak jak dzieje się z tym, który nie dostrzega znaczenia nasienia wrzuconego w ziemię. Ten cud, w którym Jezus zapanowuje nad siłami morskich fal, które grożą zatopieniem łodzi, wprowadza narrację o dwóch uzdrowieniach i wskrzeszeniu córki Jaira. W tych wydarzeniach Jezus rozkazuje demonom i okazuje się Panem życia. Szczytem tego fragmentu jest wyraźne sprowokowanie przez Jezusa wiary jako zdolności rozpoznania Go i odwagi zdania się na Niego, nawet kiedy wydaje się, że nie ma już wyjścia; wiary jako pokładania ufności bardziej w Bogu Jezusa niż Jego cudotwórczej mocy. Głównym celem tego cudu jest wzbudzenie w uczniach pytania o rzeczywistość osoby Jezusa, tak jak celem opowiadania o nim ze strony ewangelisty jest zachęcenie każdego czytelnika do zadania sobie tego samego pytania: „Kim On właściwie jest?".

35. Tego samego dnia, gdy nastał wieczór, powiedział do nich: „Przeprawmy się na drugi brzeg". 36. Zostawili więc tłum i zabrali Go, tak jak był, w łodzi, a inne łodzie płynęły za Nim. 37. Wtem zerwał się gwałtowny wiatr. Fale zalewały łódź, tak że już się napełniała. 38. On zaś spał w tyle łodzi oparty na podgłówku. Budzili Go, mówiąc: „Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?". 39. On obudzony, zgromił wiatr, a do jeziora powiedział: „Milcz! Ucisz się!". Wtedy wiatr ustał i zapanowała głęboka cisza. 40. Do nich zaś powiedział: „Czemu się boicie? Wciąż jeszcze nie wierzycie?". 41. Wtedy ogarnął ich wielki lęk i mówili jeden do drugiego: „Kim On właściwie jest, że nawet wiatr i jezioro są Mu posłuszne?".

 

2. Interpretacja tekstu

w. 35: gdy nastał wieczór: jak już zauważyliśmy na innym miejscu (por. 1, 32), wskazówki chronologiczne w Ewangelii Marka często mają szczególne znaczenie, gdyż wskazują na przejście od jednej serii tekstów związanych ze sobą do innej. Podobnie tutaj, po zakończeniu sekcji przypowieści, moglibyśmy powiedzieć dnia przypowieści, przechodzi się do kolejnej sekcji. w. 36: a inne łodzie płynęły za Nim: zdanie to wydaje się pozostałością jakiegoś wcześniejszego etapu formowania się tego opowiadania. W dzisiejszej wersji tekstu te pozostałe łodzie nie odgrywają żadnej roli w dalszym przebiegu całego wydarzenia. w. 37: zerwał się gwałtowny wiatr: jezioro Genezaret jest regularnie nawiedzane przez takie nagłe burze. Jednak niezależnie od fizycznego wyjaśnienia tego zjawiska wiemy, że u Marka wzmianki o morzu (dokładnie takie słowo mamy w greckim oryginale, w. 39) mają znaczenie silnie symboliczne, w ślad za tematem morza rozwijanym w ST. Od samego stworzenia Bóg walczył z wodami morza, będącego mieszkaniem potworów, i aby wyzwolić lud z Egiptu, pogrążył w morzu wojska ciemiężycieli. W Psalmach i w Księdze Hioba wody oznaczają pokusy, które grożą zatopieniem wierzących: ufność w Bogu ratuje ich przed tymi niebezpieczeństwami. w. 38. Za pomocą bardzo żywych sformułowań ewangelista wyraża nie tylko zdziwienie uczniów na widok Jezusa śpiącego w takich okolicznościach, ale także ich rozczarowanie i strach. w. 39. Równie żywy opis niemal personifikuje siłę morza i wiatrów. Tak jak we wszystkich cudach celem ewangelisty nie jest w pierwszym rzędzie podkreślenie fizycznej niezwykłości, lecz raczej wskazanie, że obecne osoby za sprawą jakiegoś zjawiska, również fizycznego, które mocno je dotyka, są zmuszone utkwić wzrok w Jezusie, z którym zaczynają nawiązywać nową relację. w. 40. Jeśli wiara jest chodzeniem za Jezusem (por. temat pójścia za Jezusem, zilustrowany już w rozdz. 1), to brak wiary oznacza brak punktów orientacyjnych, a to, zwłaszcza w pewnych okolicznościach, rodzi niepokój i trwogę. To surowe napomnienie skierowane przez Jezusa do uczniów jest pierwszym z długiej serii, która rozwinie się w następnych rozdziałach (por. 7, 18; 8, 17n. 21. 33nn; 9, 19; 16, 14). w. 41: ogarnął ich wielki lęk: podczas gdy Mateusz i Łukasz używają tutaj czasownika oznaczającego „zdumieć się", „zdziwić się", Marek posługuje się terminem, który ściślej oznacza strach, przerażenie, tak jak w zakończeniu Ewangelii (16, 8) w odniesieniu do kobiet, które przybywszy do grobu, widzą odsunięty kamień. Te dwie sytuacje należy zestawić ze sobą, aby uchwycić wymowę teologiczną lęku wobec tak niespodziewanego objawienia się potęgi Boga.

 

 

3. Znaczenie teologiczne

To opowiadanie, biorąc pod uwagę kontekst, w jakim jest umieszczone i jego treść, stanowi żywą przypowieść: uczniowie zostają wystawieni na próbę, aby się okazało, czy w swym konkretnym życiu zrozumieli Słowo. Wynik jest negatywny: uczniowie nic nie pojęli! Wówczas Jezus powtarza za pomocą pytania nacechowanego trochę rozczarowaniem, a trochę ironią centralną naukę z przypowieści. „Czemu się boicie? Wciąż jeszcze nie wierzycie?" (w. 40). Ta wiara powinna skłonić uczniów do znalezienia odpowiedzi także na końcowe pytanie, które zadają sobie pełni zdumienia: „Kim On właściwie jest?" (w. 41). Powinni byli odkryć „słowo", które było z nimi! Łódź, którą płyną Jezus i uczniowie, słusznie ojcowie Kościoła rozumieli jako jego symbol. Są tam również liczne inne lodzie, które w dalszej części opowiadania giną z pola widzenia. Niemniej istnieje jedna jedyna łódź, która przewozi razem, we wspólnej podróży, Jezusa i uczniów. Ta łódź uczniów, wioząca z sobą Słowo, przyciąga całą naszą uwagę. Jest noc, a łódź natrafia na burzę, czyli te same trudności, które Jezus przezwyciężył, jak to nam opisują przypowieści. Morze jest symbolem mocy piekielnych, podobnie też noc. Dlatego też zostanie „zegzorcyzmowane" przez Jezusa i pokonane. Już w ST morze przedstawiano pod postacią potwora jako wrogą siłę, którą Bóg ujarzmił w dziele stworzenia (por. Ps 74, 13n; 89, 10. 26; 104, 5-9; Hi 38, 8-11; Jr 5, 22; 31, 35). Ta wroga siła została rozbita na dwie części przez Jahwe, aby uwolnić Jego lud (Wj 14, 21n). Cierpienia, które napotyka wierzący, często bywają również porównywane do gwałtownych i głębokich wód, sięgających aż po gardło (Ps 69, 2n). Podobnie łódź uczniów, targana falami, jest bliska pogrążenia się w nocy i pochłonięcia przez odmęty (w. 37). Przerażonym uczniom przeciwstawia się Jezusa, który śpi (w 38) i nie daje odczuć swojej mocy. Czym jest to milczenie Pana, który nie podejmuje żadnego działania? Czym jest ta burzliwa noc? W rzeczywistości sen Jezusa wyobraża zażyłość z Bogiem i pokładaną w Nim ufność (por. Ps 4, 9): „I oto jestem spokojny. Ucichłem jak niemowlę nakarmione przez matkę. Jestem jak nakarmione niemowlę" (Ps 131, 2). Również uczniowie, gdyby zrozumieli i przyjęli „słowo" przypowieści, przejawialiby tę sarną pogodę ducha i ufność. Dopiero siła desperacji zmusi ich, by zwrócić się ku Jezusowi i obudzić Słowo. Trudności sprawiły, że zachwiała się całkowicie ich ufność we własne siły i przebudziła się w nich wiara w Tego, który przynosi ratunek. W rzeczywistości to nie Jezus śpi, lecz wiara uczniów. Kiedy na skutek desperacji ona się budzi, można pokonać wszystkie kłopoty i burze: „Wiatr ustał i zapanowała głęboka cisza" (w. 39). W tym epizodzie, paradygmatycznym dla życia Kościoła i chrześcijanina, Chrystus uczy nas, że wszystkie burze i lęki pochodzą z naszego braku wiary. To jest prawdziwy powód naszego pójścia na dno. Lęk i wiarą są ze sobą sprzeczne! Temu, który z niepokojem myśli o obecnych burzliwych czasach, wszystkim pesymistom, wszystkim Kościołom obawiającym się pójścia na dno, Jezus odpowiada ze zdumieniem: „Wciąż jeszcze nie wierzycie?". W wierze w Niego można pokonać wszystko: jeśli nasza wiara nie śpi, również Chrystus jest przebudzony i działa. Fragment ten jest wezwaniem do wiary, orędziem pewnej nadziei: właśnie pośród trudności życia, jak w przypadku Jezusa, tak również w przypadku jego uczniów, przychodzi królestwo Boże. I Chrystus mówi nam: „Ufajcie! - Ja zwyciężyłem świat" (1 16, 33). On jest mocniejszy niż wszystkie wrogie moce, tak jak moc Boga pokonuje wszystkie trudności historii. Nasze niepokoje i lęki rodzą się tego, że nie zrozumieliśmy w naszym życiu, „kim Ort właściwie jest" (w. 41). Jest to pytanie całej Ewangelii Marka, która chce nas doprowadzić do odkrycia nie jakiejś nauki lub nowej idei o Bogu, lecz osoby Jezusa Chrystusa, który jest mocą Boga z nami. Trzeba jeszcze odnotować jedno: kiedy brakuje Pana, uczniowie zawsze znajdują się w trudnościach (por. 6, 46nn; 9, 14nn). Przypomina to powiedzenie: „Kiedy pan młody zostanie im zabrany [...], będą pościć" (2, 20). Tutaj scena jest jednakowa. Pan bowiem śpi. Jest noc. Jego snem, prawdziwą nocą, jest Jego śmierć, która zasnuje ciemnością również niebo w południe (15, 33). To jest prawdziwa trudność uczniów. Śmierć jest w rzeczywistości słowem (por. 8, 31n): słowem surowym, nie tylko dlatego, że trudnym do zrozumienia (por. 8, 31-33), ale ponieważ jest tym samym słowem, którym również uczniowie powinni żyć (por. 8, 34). Wszystko to zostaje z wyprzedzeniem powiedziane pod zasłoną obecnego opowiadania, które przypieczętowuje naukę w przypowieściach.

 

4. Aktualizacja

Niepokój to ogólny lęk przed jakąś bliżej nieokreśloną i zagrażającą nam rzeczywistością, odbierający wszelką nadzieję. Często jesteśmy zaniepokojeni. W obliczu trudności życia ogarnia nas głęboki lęk, który nas paraliżuje. Jesteśmy jak łódź miotana wiatrem, który uderza w nią ze wszystkich stron, i falami, które grożą jej zatopieniem. Ponieważ zagrażające nam trudności są bardzo często silniejsze od nas, nie ma sensu apelowanie o odwagę i zimną krew. Jesteśmy zdani na siły, które nie zależą od nas. Dlatego lękamy się o siebie i o tych, których kochamy. Strach wywołują w nas choroby, a zwłaszcza śmierć. Na przykład wyczerpanie nerwowe może zmusić nas do porzucenia pracy, usunięcia się w cień, poza nurt życia. Gdy jesteśmy ogołoceni, pogrążeni w depresji i martwi wewnątrz, przyszłość zarysowuje się w ciemnych i groźnych barwach, niczym góra, która zdaje się nas przygniatać, lub morze, które chce nas pochłonąć. Często zadajemy sobie pytania o Kościół i boimy się także o jego przyszłość, ponieważ wydaje się nam, że nie ma już dla niego miejsca. Drżymy także o los społeczeństwa, którego cząstkę stanowimy, z powodu szeregu skandali, korupcji i zabijania przez możnych autentycznych zasobów ludu. Gdy kiedyś zapytano ojca Häringa: „Gdzie jest diabeł?", ten odpowiedział: „Diabeł to pesymizm. Uleganie niepokojowi, który zmniejsza energie, przekonanie, że zło zwycięży, spodziewanie się zawsze najgorszego — oto jak diabeł dziś kusi słabych i utożsamia się z negatywnymi siłami historii. I niestety ma wielu sprzymierzeńców. Są to ci, którzy potrafią tylko się użalać, a nie robią nic, aby odkryć siły pozytywne, aby zrozumieć toczącą się we współczesnym świecie walkę ze złymi duchami, uosobionymi w przemocy i nadużyciach władzy". Uczniami pośród burzy, podczas gdy Jezus śpi, jesteśmy my wszyscy pośród trudności, z których wyjdziemy zwycięsko dzięki interwencji Jezusa, który rozkazuje wiatrowi i falom, uciszając wszystkie burze, tak by łódź mogła dotrzeć do portu. W trudnościach mamy ufną pewność, że wszystkie wydarzenia historii są kierowane przez Boga dla dobra tych, którzy Go kochają. Dlaczego zatem się boimy? Ponieważ nie pokładamy ufności w Jezusie, obecnym w naszej łodzi, i nie liczymy na Jego moc! I również dlatego, że nie potrafimy dostrzec pozytywnych elementów i znaków nadziei (nawet najmniejszych), które są dokoła nas, również w świecie, który wydaje się nam chylić ku upadkowi! Prawdziwym powodem jest to, że nie potrafimy ich odczytać i nie mamy odwagi się zaangażować. Prawdziwy wierzący urnie odkryć pozytywne znaki obecności Jezus w naszym życiu i w naszym czasie pomimo pozornego milczenia. Jezus istotnie śpi. Milczenie Boga jest najbardziej tragicznym i realnym faktem naszych czasów. Bóg wyzwolił naród żydowski z niewoli egipskiej, wskrzesił z grobu swojego sługę Jezusa. Dlaczego zatem dziś milczy? Jego obecność jest dostrzegalna tylko w doświadczeniu, które dziś przeżywamy we własnym życiu oraz w historii wyzwolenia dokonanego przez Boga. Gdzie jednak jest dziś ta możliwość kochania, żywienia nadziei i zmieniania sytuacji? W tym milczeniu kryje się „jednak" i „mimo to" wiary. Bóg wymyka się naszemu posiadaniu, aby mógł ukazać się jako „zupełnie Inny" sąsiad. Bóg mówi do nas także w tej sytuacji milczenia. On domaga się naszej wiary. W powszechnej niestałości i tymczasowości rzeczy, które przemijają, kiedy stajemy wobec nicości i pustki, pozostaje nam tylko jeden stały i trwały punkt, na którym możemy się oprzeć i w którym możemy pokładać ufność. Tylko Bóg jest naszym wsparciem, dającym pewność naszej niepewności, wobec zmienności wszystkiego. Jest obecny w naszej łodzi i śpi. W rzeczywistości jednak to nasza wiara śpi. Dlatego przebudźmy się!

 

5. Zastosowanie do życia

Przyzwyczailiśmy się do wydawania raczej komunikatów meteorologicznych niż biuletynów na temat stanu naszego zdrowia. Mówiąc jaśniej, formułujemy oskarżenia w taki sposób, by zawsze mieć gotowe samousprawiedliwienie. Pierwotna wspólnota rzeczywiście zauważa trudności, które nią targają: wiatr, woda, burza! Wyznaje jednak przede wszystkim swój lęk, który wyolbrzymia te trudności, a ponadto słabość swojej wiary, niezdolnej do wykonania skoku jakościowego, by zobaczyć Go przebudzonego i czuwającego także we śnie. My zaś, z powodu nieszczęsnego przyzwyczajenia, stale użalamy się na nasze czasy i sytuacje; nigdy nic pasuje nam woda i zawsze mamy coś do zarzucenia wiatrom. Kierujemy oskarżenia i żale, jakbyśmy byli obdarzani charyzmatem obgadywania, narzekania i lęku. Krytykujemy każdy przełom, każdą przemianę społeczną i rewolucję. Normalne i opatrznościowe transformacje ludzkości, jej nowy sposób rozumienia samej siebie, przeżywamy jak cyklon i próbę zamieszania, o ile nie zdradzieckiego ataku. Dlaczego jednak nie zapytamy się, czy właśnie w tym tkwi istota całej sprawy? A gdyby tak On wstał i powiedział: „W porządku, wiatr i woda! Ale co powiecie o waszej wierze?". Lecz On, który przenosi uwagę ze strony zewnętrznej ku wnętrzu, również ma coś na sumieniu: śpi, jest nieobecny! Pobożny Żyd przynajmniej wiedział, że złośliwe pytanie: „Gdzie jest twój Bóg?" (Ps 42, 4. 11) pochodziło od innych. Nas zaś dręczy fakt, że niepokojące pytanie: „Gdzie jest mój Bóg?" rodzi się w naszym wnętrzu. To właśnie staje się istotą problemu, jego słabym punktem. Z drugiej strony powstaje także podejrzenie, że chwytamy się tylko spraw powierzchownych i szukamy punktów zaczepienia dla naszego rozczarowania. W gruncie rzeczy narzekamy, że nie realizuje się ta obecność, której byśmy chcieli: niewiele nas nauczył ten „Bóg ukryty" ST i szybko pozbyliśmy się starego przykazania, by nie budować sobie obrazu Boga. Sen, milczenie lub nieobecność Boga wywołują w nas bardziej lęk i rozczarowanie niż prowokacyjne i zbawienne pytania wiary. Boleśnie dotykają one refleksji teologów i socjologów religii, a także troski duszpasterzy, wspólnot oraz każdego, kto czuje potrzebę wiary. Jest to dramat dla kogoś, kto w trudach i wymogach egzystencji, pracy, rodziny, wychowania dzieci lub porozumienia z małżonkiem, zauważa... rozpad religijnych schematów. Niewygodne jest dla nas to ukrycie się Boga, który przecież „tam był" i „widział" wyraźnie, choć czasem bardzo przeszkadzał i niepotrzebnie się wtrącał. Nie do końca jest ścisłe myślenie o tej sytuacji w kategoriach opłakiwania, tęsknoty. Niewątpliwie jednak bardzo to przypomina złe samopoczucie po stracie ukochanego przedmiotu, który dodawał nam otuchy. Zniknął, być może nie zostawiając najmniejszej nadziei na bliski powrót? Nie wyczerpuje problemu - i nie jest do końca słuszne - stwierdzenie, że człowiek nabiera świadomości własnej niezdolności, własnej autonomii i odpowiedzialności wobec świata. Niedoskonałe jest także uznanie, że jeśli Bóg milczy, to dlatego, że różne sprawy odsunęły nas od Niego albo że sami się oddaliliśmy od Niego, tracąc poczucie więzi z Nim - naszej osobistej i całego świata. W ten sposób znów przypisalibyśmy decydującą rolę człowiekowi, choć tym razem obarczając winą Jego. Wciąż jednak pozostajemy na powierzchni problemu, pora więc przejść do samej istoty. Być może bardziej właściwe jest sądzić, że Bóg spokojnie pozwała rozpaść się historycznym formom religijności jako sztucznym podpórkom, dziełom rąk człowieka, niezdarnym próbom schwytania i wzięcia w ludzkie posiadanie bożka, formom dającym poczucie bezpieczeństwa, ale niewiele mającym wspólnego z wiarą. Być może bardziej właściwe jest myślenie, że dzięki pewnej Boskiej wstydliwości unikamy ryzyka religijnego show, ryzyka uczynienia z tych różnych form bożków. To skuteczny sposób, by nas zapytać: „Wciąż jeszcze nie wierzycie?". Nie po to, aby się zdenerwować na Niego lub na siebie, ale żeby prosić o wiarę i żyć wiarą.

 

 

6. Refleksja wiary

Jak po pierwszej przypowieści z rozdz. 4, tej o ziarnie, Marek przekazuje nam jej wyjaśnienie przez Jezusa, tak w zakończeniu tegoż rozdziału znajduje się ogólne wyjaśnienie przypowieści w żywym epizodzie uciszenia burz. Ziemia jest pozornie jałowa i bezowocna, zanim nie wystrzeli z niej łodyga, ale rolnik odczytuje w niej ukrytą, czynną i potężną obecność rzuconego ziarna. Widzi już dojrzale żniwo tam, gdzie nieprzygotowane oko dostrzega tylko rżysko (ww. 26nn). To wiara uświadamia sobie obecność królestwa ukrytą za pozorną jałowością i żyje pewnością przyszłych zbiorów. Poza tym to ziarno słowa wydaje się wątłe, lecz ma ono moc ziarna gorczycy, jest ledwie widoczne, ale jego drzewo zielenieje już w nadziei (ww. 30nn). Rzeczywistość, moc królestwa Bożego, które jest już blisko nas (por. 1, 15), zaprzecza pierwszemu, powierzchownemu spojrzeniu na ziemię. Oczyma ciała widzimy tylko królestwa tej ziemi i ich wzorce, słuchamy mów, które są tam wygłaszane, i przyjmujemy za oczywistą tę doczesną i zmienną prawdę, którą się tam przedstawia, natomiast oczyma wiary widzimy inne królestwo, Boże, obecne nie mniej, lecz inne i niespodziewane. Charakteryzuje się ono żywotnością i skromnością, w miejsce martwej monumentalności królestw ziemi skazanych na upadek (por. Dn 2, 28nn). Podobnie wiara poznaje ponad pozorami i podskakuje z radości w nadziei, która jest już obecnością. Lecz właśnie o tę wiarę jesteśmy pytani razem z apostołami. Ziarno pszenicy ukryte w ziemi, niewielkie rozmiary gorczycy są tutaj - w Jezusie, który śpi. Tymczasem świat uderza w nas swymi falami. Ogarnia nas pokusa, by ratować się, wyskakując z łodzi Pana, Jednakże Jezus, który śpi. jest obecny, a śpi tylko dlatego, że my nie wiemy, iż On jest z nami. Kiedy budzi się w nas, którzy jesteśmy w łodzi, Jego słowo jest napomnieniem: „Wciąż jeszcze nie wierzycie?". Tak, Jezu, wyznajemy, że wciąż jeszcze nie wierzymy! Mamy co najwyżej wiarę trochę teoretyczną, która jest przedmiotem abstrakcyjnych dyskusji i uściśleń. Mamy co najwyżej wiarę, którą potrafimy praktykować na stałym i bezpiecznym lądzie, zabezpieczoną przed wszelkimi przeciwnościami i burzą. Brakuje nam wiary w królestwo Boże obecne pośród burzliwych królestw człowieka.

 

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Marka, s. 208-215.

 

12 niedziela zwykła, rok B, 2024.06.23

 

 

 

 

 

11 Niedziela Zwykła, rok B, 2024.06.16


PIERWSZE CZYTANIE

Ez 17, 22-24 Bóg wywyższa drzewo niskie

Czytanie z Księgi proroka Ezechiela

Tak mówi Pan Bóg: «Ja także wezmę wierzchołek z wysokiego cedru i za-sadzę, z najwyższych jego pędów ułamię gałązkę i zasadzę ją na górze wyniosłej i wysokiej.

Na wysokiej górze izraelskiej ją zasadzę. Ona wypuści gałązki i wyda owoc, i stanie się cedrem wspaniałym. Wszystko ptactwo pod nim zamieszka, wszystkie istoty skrzydlate zamieszkają w cieniu jego gałęzi.

I wszystkie drzewa na polu poznają, że Ja jestem Pan, który poniża drzewo wysokie, który drzewo niskie wywyższa, który sprawia, że drzewo zielone usycha, który zieloność daje drzewu suchemu. Ja, Pan, rzekłem i to uczynię».  Oto słowo Boże.
 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 92 (91), 2-3. 13-14. 15-16 (R.: por. 2)

Refren: Dobrze jest śpiewać Tobie, Panie Boże.

Dobrze jest dziękować Panu, *

śpiewać Twojemu imieniu, Najwyższy,

rano głosić Twoją łaskawość, *

a wierność Twoją nocami.

Refren.

Sprawiedliwy zakwitnie jak palma, *

rozrośnie się jak cedr na Libanie.

Zasadzeni w domu Pańskim *

rozkwitną na dziedzińcach naszego Boga.

Refren.

Nawet i w starości wydadzą owoc, *

zawsze pełni życiodajnych soków,

aby świadczyć, że Pan jest sprawiedliwy, *

On moją Opoką i nie ma w Nim nieprawości.

Refren.
 

DRUGIE CZYTANIE

2 Kor 5, 6-10 Staramy się podobać Bogu

Czytanie z Drugiego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian

Bracia:

Mając ufność, wiemy, że jak długo pozostajemy w ciele, jesteśmy pielgrzymami, z daleka od Pana. Albowiem według wiary, a nie dzięki widzeniu postępujemy. Mamy jednak nadzieję i chcielibyśmy raczej opuścić nasze ciało i stanąć w obliczu Pana.

Dlatego też staramy się Jemu podobać, czy to gdy z Nim, czy gdy z daleka od Niego jesteśmy. Wszyscy bowiem musimy stanąć przed trybunałem Chrystusa, aby każdy otrzymał zapłatę za uczynki dokonane w ciele, złe lub dobre.

Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Ziarnem jest słowo Boże, a siewcą jest Chrystus,

każdy, kto Go znajdzie, będzie żył na wieki.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA

Mk 4, 26-34 Przypowieść o ziarnku gorczycy

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

26Jezus mówił do tłumów: «Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. 27Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy, nasienie kiełkuje i rośnie, sam nie wie jak. 28Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarno w kłosie. 29Gdy zaś plon dojrzeje, zaraz zapuszcza sierp, bo pora już na żniwo».

30Mówił jeszcze: «Z czym porównamy królestwo Boże lub w jakiej przypowieści je przedstawimy? 31Jest ono jak ziarnko gorczycy; gdy się je wsiewa w ziemię, jest najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi. 32Lecz wsiane, wyrasta i staje się większe od innych jarzyn; wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki podniebne gnieżdżą się w jego cieniu».

33W wielu takich przypowieściach głosił im naukę, o ile mogli ją rozumieć. 34A bez przypowieści nie przemawiał do nich. Osobno zaś objaśniał wszystko swoim uczniom.

Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA DOSTRZEC W SOBIE ZIARNO DOBRA

O co proszę? O żarliwość i cierpliwość w dojrzewaniu do dobra.

                Usiądę u stóp Jezusa, aby słuchać Jego przypowieści o królestwie Bożym. Jest to Jego ulubiony temat. Chętnie i często porusza go w Ewangelii. Dotyczy mojej wieczności. I Królestwo Boże już tętni życiem. Jest jednak mało widoczne — jak nasienie w ziemi. Rozwija się w sposób cichy i pokorny (ww. 26-27). Jezus chce mi przypomnieć, że królestwo dobra nie jest tak widoczne na zewnątrz jak królestwo zła. W świecie jest wiele dobra, które dojrzewa we dnie i w nocy.

                Popatrzę z Jezusem na moją rodzinę i wspólnotę. Poproszę Go, aby pomógł mi dostrzec kiełkujące w nich dobro. Co dobrego dostrzegam? W kim lub w czym jest mi najtrudniej zobaczyć dobro? Co łatwiej przy-chodzi mi zobaczyć: dobre czy złe strony?

                „Ziemia sama z siebie wydaje plon..." (w. 28). Dobra ziemia rodzi dobre plony. Rozwój mojego życia duchowego zależy od wykorzystania dobra, które jest we mnie. Czy wierzę, że jestem dobrą glebą? Jakie dobro zauważam w sobie? Poproszę Jezusa o mądrość we właściwym wykorzystaniu swojego dobra.

                Oczekiwanie na plony wymaga czasu. Najpierw pojawia się źdźbło, potem dopiero pełne ziarno w kłosie (ww. 28-29). Wzrost duchowy wymaga ode mnie cierpliwości i wierności w małych sprawach. Czy potrafię cieszyć się ziarnem dobra w pracy nad sobą?

                Jezus zapewnia mnie, że wierność w małym przyniesie wielkie owoce. Ziarno dobra kryje w sobie ogromny potencjał życia (ww. 30-32).          W niespodziewanym czasie ukażą się owoce wierności. Skąpstwo duchowe wyda małe plony.

                Zawierzę Jezusowi całe moje życie, każde najmniejsze ziarno dobra, które w sobie odnalazłem. Zawierzę Mu także każde najmniejsze dobro w mojej rodzinie i wspólnocie. „Jezu, chroń we mnie ziarno dobra!".

 

KOMENTARZ

1. Prezentacja tekstu (ww. 26-29)

Tę krótką przypowieść spotykamy tylko u Marka. Jest to jedyna przypowieść Marka, która nie ma paraleli u Mateusza i Łukasza. Podejmując obraz ziarna złożonego w ziemi, Marek przedstawia nam niemal paradoksalne opowiadanie o wzrastaniu ziarna aż po wydanie dojrzałego owocu, aby podkreślić, że królestwo Boga jest całkowicie jego dziełem i niezależnie od jakichkolwiek pozytywnych lub negatywnych działań człowieka bez cienia wątpliwości osiągnie ono swoją pełnię, wyrażoną w typowym obrazie biblijnym żniwa. Taka jest istota pierwszej przypowieści z tego rozdziału, uwypuklona po raz kolejny w bardzo skuteczny sposób. Cytat z proroka Joela, który rozpoznajemy w ostatniej linijce, ukierunkowuje nas na interpretację nauki zawartej w tych przypowieściach w perspektywie eschatologicznej. W konsekwencji możemy widzieć tutaj również zachętę do cierpliwości i ufności wobec wzrostu królestwa.

26. Mówił dalej: „Tak się ma sprawa z królestwem Bożym jak z człowiekiem rzucającym ziarno w ziemię. 27. Czy śpi, czy czuwa, nocą i dniem, ziarno kiełkuje i wzrasta, a on nie wie jak. 28. Ziemia sama z siebie wydaje plon: najpierw źdźbło, potem kłos, wreszcie pełne ziarno w kłosie. 29. A gdy zboże dojrzeje, bierze on zaraz sierp, bo nadeszła pora żniwa".
 

2. Interpretacja tekstu

w. 29: Cytat z proroka Joela (4,13), który odnosi się do końcowego sądu Boga.
 

3. Znaczenie teologiczne

Również ta przypowieść jest oparta na kontraście, w którym przeciwstawia się żniwa, czyli nadejście królestwa Bożego, i brak aktywności rolnika, czyli człowieka. Królestwo Boże bowiem jest jak ziarno, które rośnie samo, a człowiek nic nie może z nim zrobić. Przez tę przypowieść Jezus stara się naświetlić własną sytuację. On jest Mesjaszem, który powinien działać, i to z powodzeniem, Jego życie natomiast jest skazane na porażkę, a przyniesione przez Niego królestwo zdaje się skazane na pogrzebanie wraz z Nim, już skazanym na śmierć, tak iż On sam nie może zobaczyć narodzin niczego. Co to oznacza i co powinno się zrobić? Trzeba działać inaczej czy też raczej podjąć coś nowego? Nie! - odpowiada Jezus. - Taki właśnie jest sposób przyjścia królestwa Bożego, nie trzeba nic robić! Jest ono jak ziarno, które gdy zostanie oddane ziemi, rośnie samo z siebie, i nie ma znaczenia, czy rolnik śpi, czy czuwa, czy jest noc, czy dzień. Królestwo Boże jest bowiem dziełem Boga, nie człowieka, i każdy ludzki wysiłek byłby bezużyteczny. To tak, jakby ktoś chciał się podnieść z ziemi, chwytając się za włosy. Po obsianiu pola rolnikowi nie pozostaje nic innego jak cierpliwie i ufnie czekać na czas żniwa, który niewątpliwie nadejdzie. Podobnie powinien postąpić człowiek wobec przyjścia królestwa. Wszelkie starania rolnika na polu są bezużyteczne, co najwyżej podepcze to, co zostało posiane. Na nic zda się ciągnięcie wschodzących źdźbeł - wyrwie je tylko. Mówi psalm: „Daremnie wstajecie przed świtem i skracacie swój odpoczynek: jecie chleb zapracowany ciężko, a Pan i we śnie darzy swych umiłowanych" (Ps 127, 2). Tak prosta nauka tej przypowieści jest w rzeczywistości bardzo trudna do zrozumienia. Stwierdza absolutne pierwszeństwo Boga i potępia wszelką chęć stawiania na skuteczność w dziedzinie religijnej, zabieganie o wzrost królestwa Bożego przez własną aktywność, zgodnie z doczesnymi kryteriami, które rządzą stosunkami produkcji. Po trudzie i udręce zasiewu nie pozostaje nic innego jak tylko cierpliwie czekać i ufać. Święty Ignacy Loyola powiedziałby: „Działaj tak, jakby wszystko zależało od ciebie, wiedząc jednak, że w rzeczywistości wszystko zależy od Boga". Nie trzeba więc zadawać sobie trudu, przejmować się i niepokoić nie tylko o potrzeby ciała (por. Mt 6, 25nn), lecz także o wzrost królestwa Bożego. Kiedy zrobimy wszystko, co mieliśmy wykonać, powiemy: „jesteśmy nieużytecznymi sługami" (Łk 17, 10). Ta przypowieść ma taki sam sens i taką samą siłę jak słowa: „Bądźcie spokojni" (Wj 14, 14), skierowane przez Boga do Jego ludu, kiedy ten wpadł w pułapkę między rydwanami egipskimi a niedającym się przekroczyć Morzem Czerwonym. W walce, która zdaje się bardziej przegrana niż beznadziejna, trzeba umieć zachować spokój, cierpliwość i rozsądek, pełną ufność w Bogu. Czas jest sprawiedliwy, a prawda, którą Jezus przeżył i ogłosił, będzie wzrastała w historii, nie wiadomo jak, ponieważ w niej działa moc Boga. Wcześniej czy później - choć my nie znamy dnia ani godziny (por. 13, 32) - dokona się sąd nad historią, który odda sprawiedliwość prawdzie. Cierpliwość, zdolna przetrwać wszelkie przeciwności, rodzi się z tej ufności w słowo Boga, które jest prawdą. Dlatego tak jak rolnik kierujmy ze spokojem i z nadzieją wzrok ku żniwom, ku temu, co będzie na końcu: „Bierze on zaraz sierp, bo nadeszła pora żniwa" (w. 29; por. J14, 13). Trzeba jednak umieć spoglądać daleko naprzód, aby mieć tę niewzruszoną cierpliwość! Zeloci, patrząc bardzo krótkowzrocznie, mówili Jezusowi, że nadszedł czas działania przez rewolucję, natomiast apokaliptycy już przygotowywali się na sąd, oddzielając się od innych, z kolei faryzeusze całą uwagę kierowali na przywrócenie i drobiazgowe zachowywanie prawa. Wszyscy oni stawiali na teraźniejszość, i to z większym powodzeniem niż Jezus. Jezus natomiast spogląda ku przyszłości Boga, pełen cierpliwości, ufności i spokoju, bez fanatyzmu zelotów, który prowadzi do samozniszczenia, bez niepokoju apokaliptyków, skłonnych do alienacji, i bez zaciekłego rygoryzmu faryzeuszów, który zostawia wszystko niezmienione. Królestwo z pewnością nadejdzie, ponieważ należy do Boga. Ale jak? jak ziarno, które się narodzi, ale dopiero po tym, jak dobre ziarno, Jezus Chrystus, zostanie pogrzebane w ziemi; jak żniwo, które bieleje, ale dopiero po tym, jak każdy z nas nauczy się brać swój własny krzyż i iść za Nim (por. 8, 34). Nie inaczej i nie taniej płaci się za królestwo Boże. Zachować spokój, trwać w pozornej bezczynności to - prawdę mówiąc - najwięcej, co teraz człowiek może zrobić, to wyraz absolutnej wiary w Boga, który nigdy nie zawodzi w swoich obietnicach. „Dam odpowiedź tym, co mi urągają, bo zaufałem słowom Twoim", ponieważ „świadectwo Pana jest wiarygodne, ono daje mądrość ludziom prostym", a „wierność Pana trwa na wieki!" (odpowiednio Ps 119, 42; 19, 8; 117, 2).
 

1. Prezentacja tekstu (ww. 30-34) – por. Mt 13, 21-22; Łk 13,18-19, Mt 13,34-35

Obraz ziarna gorczycy, które wbrew wszelkim przewidywaniom rozwija się w potężny krzew, zostaje tutaj wprowadzony na zakończenie sekcji przypowieści o królestwie, aby podkreślić, że cudownego rozwoju królestwa za sprawą Boga (por. wcześniejsze przypowieści) nie można mierzyć typowymi kryteriami wielkości w przeobrażaniu się ludzkiej historii. Dopiero na końcu zobaczymy jego zdumiewający rozkwit. Wykracza to tak dalece poza nasze schematy myślowe, że ewangelista, choć już wyjaśniał to przesłanie za pomocą kilku przypowieści, dodaje jeszcze jedną, oddając nacisk, z jakim sam Jezus musiał powracać do tego tematu. W Palestynie małe rozmiary ziarna gorczycy były niemal przysłowiowe, tak iż pierwotna tradycja tej przypowieści, do której odwołuje się także Łukasz (13, 18-19), nawet o tym wprost nie wspominała. Kiedy przepowiadanie Ewangelii rozciągnęło się poza krąg palestyński, ważne stało się podkreślenie kontrastu między małymi rozmiarami ziarna a wielkością krzewu. Prawdopodobnie Jezus, opowiadając tę przypowieść, myślał o relacji między skromnymi początkami królestwa a jego rozrastaniem się pośród ludzi. Natomiast wspólnota odczytała w niej relację między stopniowym wzrastaniem, ukrytym w ludzkiej historii, a jego wyraźnym ukazaniem się na końcu czasów, w przekonaniu, że zarówno proces wzrostu, jak i końcowy rezultat są dziełami Boga (por. wprowadzone przez Mateusza zestawienie między tą przypowieścią a przypowieścią o zaczynie, który powoduje fermentację całego ciasta). Nawiązanie do ST ma potwierdzić, że końcowe dopełnienie się królestwa będzie dotyczyć wszystkich ludów ziemi, jak to wprost zapowie również Jezus (por. 13, 10). Wersety 33n, kończące sekcję przypowieści, raz jeszcze potwierdzają, że Jezus często uciekał się do takiego sposobu mówienia i że słuchacze rozumieli go rozmaicie, w zależności od tego, czy byli blisko Jezusa i przyswajali sobie lego podstawowe wybory wiary.

30. Mówił też: „Do czego przyrównamy królestwo Boże lub w jakiej przypowieści je przedstawimy? 31. Jest ono jak ziarno gorczycy. Kiedy się je wrzuca w ziemię, jest najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi. 32. Gdy jednak zostanie zasiane, wyrasta i staje się większe od innych krzewów, wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki mogą zakładać gniazda w jego cieniu". 32. W wielu takich przypowieściach mówił do nich, stosownie do tego, co mogli pojąć. 34. A bez przypowieści nie mówił do nich. Swoim uczniom natomiast wyjaśniał wszystko na osobności.
 

2. Interpretacja tekstu.

w. 30. Początek podobny do tego z poprzedniej przypowieści (por. w. 26): wprowadzona tutaj forma pytająca ujawnia pewną trudność w znalezieniu odpowiedniego sposobu mówienia o królestwie Bożym. w. 31. Gramatyczna forma tego wersetu jest dość zagmatwana i rodziła niemało trudności także w starożytności. Zauważamy również użycie stopnia wyższego w znaczeniu stopnia najwyższego - dość powszechny zwyczaj w ówczesnej grece - w wyrażeniu: „jest najmniejsze ze wszystkich nasion". w. 32: ptaki mogą zakładać gniazda w jego cieniu: obraz jest zaczerpnięty ze ST; za najbliższe kościelnej i uniwersalistycznej wymowie tego Markowego fragmentu uważamy odniesienie do Dn 4, 17-18, gdzie prorok wyjaśnia sen Nabuchodonozora. w. 33: mówił do nich: typowe wyrażenie Marka; jak już wyjaśnialiśmy, odnosi się ono do centralnego przesłania Jezusowego przepowiadania, które w tym rozdziale wyłącznie za pośrednictwem mówienia w przypowieściach - poznaliśmy już tego powód i znaczenie - zostało nam przekazane w swoim zasadniczym zarysie właśnie w przepowiadaniu o królestwie Bożym [w tekście greckim oraz we włoskim przekładzie wyrażenie to brzmi dosłownie: „mówił do nich słowa", stąd w poniższym wyjaśnieniu perykopy autorzy kilkakrotnie odnoszą się do tegoż „słowa" - przyp. tł.]. w. 34: swoim uczniom natomiast wyjaśniał wszystko na osobności: tylko Marek używa wyrażenia „na osobności" w takim znaczeniu; Mateusz posługuje się nim, kiedy chce powiedzieć, że Jezus jest sam. Warto zauważyć, że występuje ono w kontekstach, które zawierają coś ważnego w kwestii ukazania się Jezusa jako Mesjasza, coś, co na razie nie jest komunikowane tłumom. To samo wyrażenie znajduje się w 6, 31n; 9, 2. 28; 13, 3, choć polski przekład oddaje tę jednakową formę przysłówkową grecką na różne sposoby: „miejsce odludne", „miejsce pustynne", „z dala od ludzi".
 

3. Znaczenie teologiczne

Również ww. 30-32 przedstawiają nam przypowieść opartą na kontraście, w którym rozmiary ziarna gorczycy, najmniejszego ze wszystkich nasion na ziemi (por. w. 31), przeciwstawia się wielkości drzewa, które wyrasta z niego w ciągu jednego sezonu (w. 32). Królestwo Boże jest porównane do wielkiego drzewa końcowego, gdzie gromadzą się i znajdują schronienie ptaki, symbolu właśnie królestwa Mesjasza, który zbierze rozproszonych ludzi w jeden lud. W ustach Jezusa przypowieść ta jest ponownie, tak jak poprzednie, wyrazem ufnej pewności co do Bożej obietnicy. To prawda, że jego głoszenie królestwa odniosło niewielki sukces, przywódcy Jego ludu skazali Go na śmierć (por. 3, 6), a zastęp skupiony wokół Niego jest niewiele znaczącą garstką. A jednak ten skromny początek zostaje porównany do najmniejszego ze wszystkich nasion, z którego zrodzi się wielkie drzewo, czyli królestwo obejmujące cały lud, zgodnie z proroctwem Ez 17, 23. Misyjne doświadczenie wspólnoty Marka widzi wręcz to królestwo jako ogarniające wszystkie ludy, jak drzewo, o którym mowa w Dn 4, 17-19 i Ez 31, 3-9. Ta przypowieść mówiąca o wzroście królestwa Bożego jest ściśle związana z poprzednią, tylko ze zamiast podkreślać spontaniczność wzrastania, przeciwstawioną bezczynności rolnika, uwypukla wielkość wyrośniętego drzewa, skontrastowaną z małym rozmiarem ziarna. Dlatego u Mateusza przypowieść ta jest zestawiona z tą o zaczynie (Mt 13, 33), która wyraża zarówno niewielkie rozmiary, jak też spontaniczny wzrost oraz wielkość rezultatu („wszystko się zakwasiło"). Jest to wielka nauka Ewangelii, którą otrzymujemy we wszystkich tych przypowieściach: pośród trudności (ww. 4-9), prób (ww. 13-20), ukrycia (ww. 21-25), pozornej bezczynności (ww. 26-29) widzimy przychodzące królestwo Boże, jak w małym ziarenku jest pewność wielkiego drzewa (ww. 30-32). Tym ziarnem dla wspólnoty jest sam Jezus, który już został złożony w ziemi i „zakiełkował" w zmartwychwstaniu. Jego królestwo nieuchronnie się rozrasta. Rośnie jednak w stylu, w którym zostało zapoczątkowane wraz z Jezusem i który opisują nam przypowieści. One dają nam kryteria rozeznania królestwa Bożego: ono urzeczywistnia się - zarówno w naszym przypadku, jak i w przypadku Jezusa - jedynie w mękach, próbach, ukryciu, cierpliwości, małości i skromności, gdzie ujawnia się potęga i wierność Boga. W końcowym nauczaniu na temat przypowieści Marek mówi nam, że wyjaśniają one „słowo" (ww. 32-34). U Marka słowem jest tajemnica Jezusa (por. 8, 32), czyli Syna Człowieczego, który „musi wiele cierpieć [...], będzie odrzucony przez starszych, wyższych kapłanów i nauczycieli Pisma [...], zostanie zabity, lecz po trzech dniach zmartwychwstanie" (por. 8, 31). Przypowieści mówią zatem o Jezusie, Jego niepojętej, ponieważ naznaczonej krzyżem, tajemnicy. Przypowieści zawierają całą naukę o krzyżu (por. 1 Kor 1, 18), gdzie objawia się potęga Boga pod zasłoną jej przeciwieństwa. Wersety te nawiązują do ww. 10-12. 23, 24, które również wyjaśniają przypowieści. Tutaj tłumaczy się nam ich ostateczne znaczenie: zawierają one „słowo" (w. 33a), czyli Jezusa Chrystusa, tak jak plewy zawierają dobre ziarno. Rozumie to jednak tylko ten, kto może pojąć (w. 33h). czyli słuchać (por. komentarz do ww. 23-25). Jezus mówi zawsze w przypowieściach (w. 34a), tak jak nasza egzystencja zawiera w zaszyfrowany sposób słowo. Bóg bowiem mówi do nas zawsze przez konkretne wydarzenia naszego życia, jak to zostało nam objawione w człowieczeństwie Jezusa. To słowo, które kryje się za przypowieścią życia, może nam pozwolić zrozumieć tylko Jezus Chrystus. On bowiem wyjaśnia „swoim uczniom [...j wszystko na osobności" (por. w. 34b). Tylko On jest wewnętrznym nauczycielem, który tłumaczy nam słowo i w nim daje nam samego siebie.

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Marka, s. 195-197.201-204.

 

11 niedziela zwykła, rok B, 2024.06.16

 

 

 

 

 

10 niedziela zwykła, rok B, 2024.06.09

 

PIERWSZE CZYTANIE

Rdz 3, 9-15 Obietnica odkupienia

Czytanie z Księgi Rodzaju

Gdy Adam spożył z drzewa, Pan Bóg zawołał na niego i zapytał go: «Gdzie jesteś?»

On odpowiedział: «Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się». Rzekł Bóg: «Któż ci powiedział, że jesteś nagi? Czy może zjadłeś z drzewa, z którego ci zakazałem jeść?»   Mężczyzna odpowiedział: «Niewiasta, którą postawiłeś przy mnie, dała mi owoc z tego drzewa i zjadłem». Wtedy Pan Bóg rzekł do niewiasty: «Dlaczego to uczyniłaś?» Niewiasta odpowiedziała: «Wąż mnie zwiódł i zjadłam». Wtedy Pan Bóg rzekł do węża: «Ponieważ to uczyniłeś, bądź przeklęty wśród wszystkich zwierząt domowych i dzikich; na brzuchu będziesz się czołgał i proch będziesz jadł po wszystkie dni twego istnienia. Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono ugodzi cię w głowę, a ty ugodzisz je w piętę».  Oto słowo Boże.
 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 130 (129), 1b-2. 3-4. 5-7a. 7b-8 (R.: por. 7bc)

Refren: Bóg Zbawicielem, pełnym miłosierdzia.

Z głębokości wołam do Ciebie, Panie, *

Panie, wysłuchaj głosu mego.

Nachyl swe ucho *

na głos mojego błagania.  Refren.

Jeśli zachowasz pamięć o grzechach, Panie, *

Panie, któż się ostoi?

Ale Ty udzielasz przebaczenia, *

aby Ci służono z bojaźnią.  Refren.

Pokładam nadzieję w Panu, †

dusza moja pokłada nadzieję w Jego słowie, *

dusza moja oczekuje Pana.

Bardziej niż strażnicy poranka *

niech Izrael wygląda Pana.  Refren.

U Pana jest bowiem łaska, *

u Niego obfite odkupienie.

On odkupi Izraela *

ze wszystkich jego grzechów.  Refren.
 

DRUGIE CZYTANIE

2 Kor 4, 13 – 5, 1 Nadzieja apostolskiego życia

Czytanie z Drugiego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian

Bracia:

Mamy tego samego ducha wiary, według którego napisano: «Uwierzyłem, dlatego przemówiłem», my także wierzymy i dlatego mówimy, przekonani, że Ten, który wskrzesił Jezusa, z Jezusem przywróci życie także nam i stawi nas przed sobą razem z wami. Wszystko to bowiem dla was, ażeby łaska, obfitująca we wdzięczność wielu, pomnażała się Bogu na chwałę.

Dlatego to nie poddajemy się zwątpieniu, chociaż bowiem niszczeje nasz człowiek zewnętrzny, to jednak ten, który jest wewnątrz, odnawia się z dnia na dzień. Niewielkie bowiem utrapienia nasze obecnego czasu gotują bezmiar chwały przyszłego wieku dla nas, którzy się wpatrujemy nie w to, co widzialne, lecz w to, co niewidzialne. To bowiem, co widzialne, przemija, to zaś, co niewidzialne, trwa wiecznie.

Wiemy bowiem, że kiedy nawet zniszczeje nasz przybytek doczesnego zamieszkania, będziemy mieli mieszkanie od Boga, dom nie ręką uczyniony, lecz wiecznie trwały w niebie.  Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

J 12, 31b-32

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Teraz władca tego świata zostanie precz wyrzucony,

a Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA

Mk 3, 20-35 Szatan został pokonany

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

20Jezus przyszedł z uczniami swoimi do domu, a tłum znów się zbierał, tak że nawet posilić się nie mogli. 21Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: «Odszedł od zmysłów».

22A uczeni w Piśmie, którzy przyszli z Jerozolimy, mówili: «Ma Belzebuba i mocą władcy złych duchów wyrzuca złe duchy».

23Wtedy przywołał ich do siebie i mówił im w przypowieściach: «Jak może Szatan wyrzucać Szatana? 24Jeśli jakieś królestwo jest wewnętrznie skłócone, takie królestwo nie może się ostać. 25I jeśli dom wewnętrznie jest skłócony, to taki dom nie będzie mógł się ostać. 26Jeśli więc Szatan powstał przeciw sobie i jest z sobą skłócony, to nie może się ostać, lecz koniec z nim. 27Nikt nie może wejść do domu mocarza i sprzęt mu zagrabić, jeśli mocarza wpierw nie zwiąże, i dopiero wtedy dom jego ograbi.

28Zaprawdę, powiadam wam: Wszystkie grzechy i bluźnierstwa, których by się ludzie dopuścili, będą im odpuszczone. 29Kto by jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu wiecznego». 30Mówili bowiem: «Ma ducha nieczystego».

31Tymczasem nadeszła Jego Matka i bracia i stojąc na dworze, posłali po Niego, aby Go przywołać.

32A tłum ludzi siedział wokół Niego, gdy Mu powiedzieli: «Oto Twoja Matka i bracia na dworze szukają Ciebie».

33Odpowiedział im: «Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi?»

34I spoglądając na siedzących dokoła Niego, rzekł: «Oto moja matka i moi bracia. 35Bo kto pełni wolę Bożą, ten jest Mi bratem, siostrą i matką».

Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA    STAĆ SIĘ SZALONYM DLA JEZUSA

O co proszę? O bezgraniczną wierność i nieustanne życie w łasce.

                Wyobrażę sobie Jezusa otoczonego tłumem słuchaczy. Zobaczę Jego zmęczoną twarz. Naucza bez chwili wytchnienia. Nie ma nawet czasu na posiłek. Najbliżsi niepokoją się o Niego (ww. 20-21).

                Wejdę w tłum słuchaczy. Postaram się zbliżyć do Jezusa, aby Go słuchać. Uświadomię sobie, że Jezus zawsze ma dla mnie czas. Codziennie do mnie przemawia. Każdego dnia mogę brać do ręki Ewangelię i żyć Jego słowem.

                Jezus, choć cały poświęca się dla ludzi, nie znajduje zrozumienia. Jest źle odbierany, a nawet oczerniany (w. 22). Z pewnością bolały Go pomówienia uczonych w Piśmie, którzy wśród ludu uchodzili za autorytet.

                Los Jezusa przypomina mi, że jeśli chcę żyć Jego Ewangelią i dzielić się nią z innymi, muszę zgodzić się na ryzyko niezrozumienia i pomówień. Także o mnie będą mówili: „odszedł od zmysłów". Czego najbardziej obawiam się jako uczeń Jezusa?

                Jezus, widząc złość i zatwardziałość uczonych w Piśmie, przestrzega ich przed tragicznymi skutkami takiej postawy: zamykają sobie dostęp do łaski (ww. 28-30). Będę prosił usilnie Jezusa, aby uchronił mnie od potępienia wiecznego. Zawierzę Mu zwłaszcza ostatnie chwile mojego życia.

                Jezus błogosławi tych, którzy pełnią wolę Bożą (ww. 31-35). Czy także o mnie mógłby powiedzieć: „ten mi jest bratem, siostrą i matką"? W czym najczęściej łamię Jego wolę? Co jest największą niewiernością mojego życia? Powiem szczerze o tym Jezusowi.

                Przytulę się do Jezusa, prosząc, aby wzbudził we mnie pragnienie miłowania Go ponad wszystko i aby zabrał ode mnie moje niewierności, zwłaszcza złe przyzwyczajenia i nałogi.

 

KOMENTARZ

1. Prezentacja tekstu

Zwarta kompozycja, zbudowana na ściśle określonym dyskursie teologicznym, który wypływa z poprzednich fragmentów i ma podsumować serię sporów Jezusa zawartych w pierwszych trzech rozdziałach, nadaje także literacką jedność temu długiemu urywkowi, głęboko przepracowanemu przez ewangelistę. Potwierdzeniem powyższego jest również fakt, że fragment ten u Mateusza i Łukasza nie występuje w tak zwartej formie w tym kontekście. Cztery części, o których będziemy zaraz mówić i które Marek łączy w jednym fragmencie, u Mateusza i Łukasza pojawiają się w różnych miejscach. Mówiąc ściślej, urywki paralelne prezentują się następująco:

1. część Marka (3, 20-21): żadnego tekstu paralelnego

2. część Marka (3, 22-27): Mt 12, 22-29; Łk 11, 14-22

3. część Marka (3, 28-30): Mt 12, 31-32; Łk 12, 10

4. część Marka (3, 32-35): Mt 12, 46-50; Łk 8, 19-21.

Pierwsza i ostatnia część tego fragmentu nawiązują do tematu krewnych Jezusa, omawianego jednak z zupełnie różnych punktów widzenia. Pier-wsze dwie części przedstawiają dwa oskarżenia przeciwko Jezusowi: jedno ze strony Jego krewnych, którzy uważają Go za szaleńca, a drugie ze strony nauczycieli Pisma, którzy zarzucają Mu bycie opętanym. Ta konfrontacja między Jezusem a nauczycielami Pisma zostaje rozwinięta w szeregu przywołanych wypowiedzi skoncentrowanych wokół tematu silnego człowieka, wyobrażającego szatana, nad którym jednak Jezus, sługa Boga, odniesie zwycięstwo. Trzecią część stanowi włożone w usta Jezusa wskazanie prawdziwego grzechu, który nie będzie odpuszczony. Stwierdzenia te w ich aktualnej formie musiały zrodzić się wśród wierzących po Pięćdziesiątnicy. Trudno powiedzieć, co mógł rzeczywiście wypowiedzieć sam Jezus. Czwarta i ostatnia część tego fragmentu nawiązuje do przerwanej na początku sceny z krewnymi Jezusa. Przedstawia się nowe kryteria dla ustalenia bardziej fundamentalnych ukierunkowań i więzów, abyśmy w naszym życiu mogli wiernie iść za Nim. Temu samemu zamysłowi odpowiada inne podobne zdanie Jezusa, przytoczone z Łk 11, 27n, które jednak musiało być przekazywane oddzielnie i prawdopodobnie zostało wypowiedziane przez Jezusa w innym kontekście.

20. Wszedł do pewnego domu, a zbiegł się taki tłum, że nie mieli chwili na zjedzenie chleba. 21. Gdy Jego [krewni] usłyszeli o wszystkim, przyszli, aby Go powstrzymać. Mówiono bowiem, że odszedł od zmysłów. 22. Nauczyciele Pisma natomiast, którzy przyszli z Jerozolimy, mówili, że opętał Go Belzebub i że wyrzuca demony mocą ich przywódcy. 23. Wtedy przywołał ich do siebie i mówił do nich w przypowieściach: „Jak może szatan szatana wyrzucać? 24. Jeśli jakieś królestwo jest wewnętrznie skłócone, to takie królestwo nie może przetrwać. 25. I jeżeli dom jest wewnętrznie skłócony, to taki dom nie będzie mógł przetrwać. 26. Jeśli więc szatan powstał przeciwko sobie i jest wewnętrznie skłócony, to nie może przetrwać, lecz koniec z nim. 27. Nikt przecież nie może wejść do domu kogoś silnego i zagrabić jego rzeczy, jeśli najpierw go nie zwiąże. Dopiero wtedy okradnie jego dom. 28. Zapewniam was: Wszystkie grzechy będą ludziom odpuszczone, a nawet bluźnierstwa, których by się dopuścili. 29. Kto by jednak zbluźnił przeciwko Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia: będzie winien grzechu wiecznego". 30. Mówili bowiem: „Opętał Go duch nieczysty". 31. Wtedy przyszła Jego Matka i bracia. Stojąc na zewnątrz, prosili, aby Go przywołać. 32. Tymczasem mnóstwo ludzi siedziało wokół Niego. Powiedzieli Mu: „Twoja Matka i Twoi bracia, i Twoje siostry są na zewnątrz i dopytują się o Ciebie". 33. Odpowiedział im: „Kto jest moją matką i braćmi?". 34. i patrząc na siedzących dokoła, powiedział: „Właśnie oni są moją matką i moimi braćmi". 35. Bo kto wypełnia wolę Boga, ten jest moim bratem, siostrą i matką" .

 

2. Interpretacja tekstu

S. Fausti: w. 20: wszedł do pewnego domu: uważa się, że chodziło o dom Piotra w Kafarnaum, ten sam, w którym Jezus wcześniej uzdrowił teściową Piotra (por. 1, 29). Na podstawie wykopalisk, przeprowadzonych głównie w latach siedemdziesiątych XX wieku, wydaje się, że w tym domu, który musiał być normalną siedzibą Jezusa, kiedy przepowiadał w okolicy, utworzyła się później grupa rodzin chrześcijańskich (klan Piotra) - insula, dziś kompleks budynków - w której można dostrzec typ wspólnot chrześcijańskich w okresie początków. W odniesieniu do naszego fragmentu zadajemy sobie pytanie, co może oznaczać to przyjście grupy krewnych Jezusa z Nazaretu do domu Piotra. Czy opisując ten epizod, ewangelista po prostu przytacza pewien fakt z czasów Jezusa, czy też kryje się za tym jakieś późniejsze wydarzenie, które go interesowało i które być może stało się przyczyną sporu między dwoma klanami, klanem Piotra w Kafarnaum i klanem Jakuba, czyli krewnymi Jezusa? Niezależnie od kwestii historycznej pozo-staje faktem, że temat domu zaczyna tutaj nabierać swego konkretnego znaczenia w Ewangelii Marka, zwłaszcza w związku ze stopniowym objawianiem się Jezusa. w. 21: Jego [krewni]: Chodzi o Jego krewnych. w. 22: Nauczyciele Pisma, którzy przyszli z Jerozolimy: Jezus wywoływał coraz większe poruszenie wśród ludzi, toteż jest zrozumiałe, że nauczyciele Pis-ma, odpowiedzialni za instytucje żydowskie, zostali oficjalnie wysłani z Jerozolimy, aby się dowiedzieć o tym, co się działo; opętał Go Belzebub: Baal Zebul było to pierwotnie imię starożytnego bóstwa syryjskiego; oznacza prawdopodobnie 'pan domu' lub 'pan świątyni'. W 2 Krl 1, 2 za pomocą gry słów wyśmiewano się z tego fałszywego bóstwa, nazywając je Baal Zebub, czyli 'bóg much'. W literaturze żydowskiej nie ma żadnego precyzyjnego utożsamienia między Belzebubem a szatanem, który jest nazywany różnymi innymi imionami. W tym tekście Marka i w tekstach paralelnych, wszystkich wyprowadzonych z jednego źródła, utożsamienie to ma sens, jeśli następujące dalej wyrażenie „przywódca złych duchów" przypisuje temuż Belzebubowi. w. 23: mówił do nich w przypowieściach: Jezus odpowiada nauczycielom Pisma nie argumentacjami doktrynalnymi lub polemikami, ale przypowieściami, czyli odwołując się do obrazów. Komentując następny rozdział, szerzej wyjaśnimy ten gatunek literacki, tak częsty w Ewangeliach. w. 27: kogoś silnego: aby podkreślić niepohamowaną skuteczność dzieła wyzwolenia dokonanego przez Boga za pośrednictwem Jezusa, Ewangelia odgrzebuje obraz obecny już w Iz 49, 24-25, gdzie diabeł jest przedstawiony jako ktoś silny, a mimo to pokonany przez Boga, który krępuje moce zła, uwalniając więźniów. Temat ten występuje przede wszystkim w literaturze apokaliptycznej, to znaczy dotyczącej momentu ostatecznego i chwalebnego triumfu Boga nad złem. w. 28: ludziom: dosłownie „synom ludzi"; jest to typowo aramejskie wyrażenie (por. Mt 12, 31). W analogicznym tekście Mt 12, 32 i w paralelnym Łk 12, 10, które prawdopodobnie odwołują się do tego samego zdania oryginalnego, uściśla się, że dostąpią oni odpuszczenia grzechów popełnionych przeciwko Synowi Człowieczemu, przez którego rozumie się tu ziemskiego Jezusa.

w. 29: Kto by jednak zbluźnił przeciwko Duchowi Świętemu: grzechem, który nie zostanie odpuszczony i który zostaje nazwany bluźnierstwem, jest przypisanie dobroczynnego dzieła Boga działaniu demona. Tego rodzaju przypisanie jest świadomym odrzuceniem mocy Ducha Świętego, który kierował Jezusem w Jego działaniu i oświeca ludzi, aby mogli zrozumieć znaczenie tego, co Jezus uczynił. W Biblii, zwłaszcza w NT, bluźnierstwo jest przekleństwem skierowanym przeciw Bogu, zresztą podobnie rozumiano to słowo, choć w formie bardziej ogólnej, także w świecie starożytnym. Jak widzimy w tym urywku Ewangelii Marka, podobnie też w innych tekstach NT, typowo chrześcijańskie rozumienie bluźnierstwa wskazuje na wyraźne i świadome odrzucenie rzeczywistości Jezusa jako Mesjasza i Syna Bożego. w. 31: przyszła Jego Matka i bracia: w Ewangelii Marka wspomina się o Matce Jezusa tylko tutaj i w 6, 3; o Józefie nie ma żadnej wzmianki. Kwestia braci Jezusa (o której mówi się w kilku miejscach Ewangelii i listów Pawła) wzbudzała zaciekłe dyskusje, zwłaszcza w pierwszych wiekach. Oczywiście w tym sporze nieustannie powracano do zdania z Mt 1, 25, gdzie stwierdza się, że Józef nie „współżył" z Maryją, „aż urodziła Syna", i z Łk 2, 7: „Urodziła swego pierworodnego Syna". W starożytności zwłaszcza św. Hieronim stanowczo odrzucił zarówno wyjaśnienie, według którego braćmi Jezusa mieliby być synowie Józefa z jakiegoś wcześniejszego małżeństwa - a tak utrzymywali również ważni pisarze chrześcijańscy z pierwszych wieków, między innymi św. Ambroży i św. Cyryl Aleksandryjski - jak i zwłaszcza to, według którego Maryja miała mieć po Jezusie jeszcze innych synów. Interpretuje on termin „bracia" Jezusa w znaczeniu Jego kuzynów, opierając się na dość szerokim znaczeniu, jakie to słowo przybrało u Żydów, choć także w NT istnieje inne specyficzne słowo na określenie kuzyna. w. 35: kto wypełnia wolę Boga [...]: Ta ostatnia część długiego fragmentu, choć nawiązuje do pierwszej z racji tematu krewnych Jezusa, dokonuje przeskoku znaczeniowego, ponieważ tam chodziło o krewnych według ludzkiego zrodzenia, natomiast tutaj jest o mowa o całkiem innym rodzaju pokrewieństwa, zgodnie z inną, głębszą i bardziej radykalną zasadą.

 

4. Aktualizacja

Człowiek realizuje się nie przez brak jakichkolwiek więzów, jako absolutny stwórca wartości i wyłączny pomysłodawca wyznaczający cele, ale przez przyjęcie planu Boga, okazanie posłuszeństwa Jego zbawczej woli. Chrześcijanin nie jest Prometeuszem, który chce się ubóstwić, zdobyć stwórczą moc i zdetronizować Boga, lecz człowiekiem spotykającym Boga, który z miłości sam się zdetronizował i wyszedł mu naprzeciw, który ustępuje mu miejsca i staje się jego rozmówcą i czynnym współpracownikiem w realizacji swojego projektu. W ten sposób Boża obietnica wolności staje się rzeczywistością na tej ziemi, która przemienia się z ludzkiej w Boską. Właśnie w tej więzi łączącej go z Bogiem chrześcijanin jest wolny od innych więzów. Panowanie Boga jest wolnością człowieka. Jezus jako pierwszy proklamował i doświadczył tego wyzwalającego panowania, stając się konkretnym planem Boga. Aby się utożsamić z tym planem, zmierzył się ze wszystkimi innymi panowaniami tyranizującymi człowieka i je pokonał. Ja-ko związany wyłącznie planem Ojca, czuje się wolny także od konwencjonalnych więzi rodzinnych (por. Łk 2, 49); podobnie czuje się wolny od niewoli zdrowego rozsądku i zaprawionej złośliwością mądrości tego świata, a także wolny od prawa i władzy. Dzięki temu swojemu przylgnięciu do woli Ojca staje się najsilniejszy, rozbija, pokonuje, rozprasza i plądruje trzymające człowieka w niewoli królestwo zła. W Nim zatem przychodzi na ziemię królestwo Boże. To, czego On dokonał, staje się namacalną i wykonalną propozycją, którą Bóg składa człowiekowi i którą Kościół powinien przyjąć jako swoją jedyną normę. Kościół bowiem składa się z tych, którzy skupieni są wokół Jezusa, czyli słuchają Jego słowa i jak On wypełniają wolę Boga. Oni wiedzą, że ponad ich bezsilnymi projektami istnieje jakiś wyższy plan miłości, który wszystkich ogarnia i prowadzi do nowego wypełnienia osobistej i uniwersalnej historii. Ten plan jest widoczny tylko w Jezusie, który przyszedł na tę ziemię, aby wypełnić wolę Ojca (por. Hbr 10, 9). Dlatego Kościół czuje się związany tylko z Nim i rozpoznaje jako swego jedynego Pana Tego, który objawił się w Jezusie, ubogim i ukrzyżowanym. Może się to wydać gorszące i szalone także osobom religijnym i wszystkim ludziom kierującym się zdrowym rozsądkiem, ale to właśnie jest sam korzeń wolności chrześcijańskiej, która uwalnia nas od wszelkich władz i wszystkich panów, którzy skazują człowieka na ubóstwo i śmierć. Tylko w taki sposób przychodzi wolność królestwa Bożego. Kiedy modlimy się: „Przyjdź królestwo Twoje", dodajemy od razu: „bądź wola Twoja". Królestwo Boże jest bowiem obecne wszędzie tam, gdzie pełni się Jego wolę, tak jak objawiła się ona nam w Jezusie.

 

5. Zastosowanie do życia

O zdrowym rozsądku trzeba mówić dobrze. Zresztą powiedzieć o kimś, że jest rozsądny, to wystawić mu najwyższą z możliwych ocen. Nawet jeśli nie potrafimy dokładnie zdefiniować, czym jest zdrowy rozsądek ani na czym rzeczywiście polega. To pewnego rodzaju nagromadzenie wielowiekowej mądrości, znajdujące wyraz także w przysłowiach. Albo też poprawna for-ma kulturowa i społeczna czegoś, co było po prostu przemyślnością, przebiegłością, sprytem, pozwalającymi sobie radzić w życiu i przetrwać mimo przeszkód i pułapek. Czasami jednak zdrowy rozsądek przybiera postać pewnej roztropności charakteryzującej rodzinę, społeczeństwo i niekiedy również Kościół, która wyznacza kryteria działania - lub raczej niedziałania! - i jest dobrym stróżem tego, co istnieje wyłącznie dlatego, że istnieje, niezależnie czy słusznie, czy nie. Każe zatem pielęgnować instytucje, struktury i przywileje. Należy sobie jednak uświadomić, że potrafi on założyć także krótkie szaty, czasami - ale nie zawsze - młodzieńcze, wyłącznej chęci zysku, nękania innych i używania bezzasadnej przemocy. Ze zdrowego rozsądku bywamy konserwatystami i ze zdrowego rozsądku bywamy pseudo rewolucjonistami, jako że korzeń jest wspólny: wola zachowania siebie i afirmacji. I to z jaką ochotą i z jakże subtelną przebiegłością! Perspektywa Jezusa jest tymczasem inna, jego droga jest diametralnie przeciwna. Wybiera dla siebie radykalne ubóstwo i tego samego domaga się od tego, który chce iść za Nim. Jego zaproszenie nie dotyczy jakichś dodatków lub błahostek: „Idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim [J Potem wróć i chodź za Mną" (10, 21). Trzeba więc porzucić zdrowy rozsądek, który jest ojcem wszelkiego bogactwa, wszelkich przeszkód lub barier w pójściu za Jezusem. A więc pochwała szaleństwa, wręcz deklaracja jego konieczności! I rzeczywiście, z powodu tego, kim Jezus był i co robił (tak bardzo gotowy do pomocy, że ludzie rzucali się na Niego, aby Go dotknąć, przemawiający ze swadą i wykonujący gesty wyzwolenia), zdrowy rozsądek stracił cierpliwość i uznał Go za skończonego. „Odszedł od zmysłów", to szaleniec - podpowiada zwyczajny zdrowy rozsądek (por. Mk 3, 21), typowy dla zwykłych ludzi albo dla rodziny (nawet wyrażający dobre intencje!). „To musi pochodzić od szatana, On jest bluźniercą", a zatem trzeba Go zabić - mówi nadzwyczaj zdrowy rozsądek, typowy dla nauczycieli Pisma, którzy przytaczają także ideologiczne uzasadnienia ataku. O iluż to ludziach tak mówiono, mówi się i będzie się jeszcze mówić? O iluż tendencjach, inicjatywach, ruchach? Ze strony Jezusa i tych, którzy idą po tej samej linii, wierzących lub niewierzących, jest to prawdziwa i bardzo kłopotliwa prowokacja! Niepoprawni ujawniają się nieustannie, uparcie śpiewając tę samą fałszywą i tendencyjną (w stosunku do przeważającej opinii, która właśnie dlatego jest uznawana za Prawdziwą) piosenkę, która burzy ład publiczny (który jest ładem, ponieważ został ustanowiony). Piękna rodzina tworzy się dokoła! Wykluczeni są z niej ci, którzy przecież są w obiegu, natomiast stają się braćmi i siostrami ludzie przypadkowo zebrani, ale owładnięci gorączką pełnienia woli Bożej.

 

6. Refleksja wiary

Czasami boimy się dokonać zdecydowanego wyboru na rzecz miłości i sprawiedliwości. Taki wybór sprawia, że wobec innych sprawiamy wrażenie oryginalnych i dziwnych. Nasi najbliżsi nie chcieliby nas widzieć innymi niż przewidują powszechne wzorce, w których dobro często traci wyrazistość. Inni, zwłaszcza jeśli są uczeni i ważni, ufają raczej osiągniętej i kontrolowanej pozycji, na której sami się usytuowali. W ten sposób Jezus ma przeciw sobie swoją rodzinę (w. 21) i nauczycieli Pisma, którzy się pofatygowali aż z Jerozolimy (w. 22), aby podważyć wiarygodność tego Człowieka, który zdaje się kwestionować ustanowiony przez nich porządek. Jak my, którzy chcemy być przywiązani do Jezusa, możemy pokonać te konflikty wynikające z samej kompozycji środowisk, w których każdy z nas żyje? Trzeba uważnie medytować, interioryzować w długiej i milczącej kontemplacji, samego Jezusa, który jako pierwszy nie mógł nie doświadczyć tego aspektu swojej ludzkiej rzeczywistości. Także Męka Jezusa jest Jego życiem, prowadzonym w normalnych warunkach, w których żyję ja sam i które nieustannie wchodzą w konflikt ze światem. Niesprawiedliwość, w ponawianym procesie samousprawiedliwienia, zawsze znajdzie w świecie tory, po których może się poruszać, w na pozór komfortowej i pozbawionej wstrząsów podróży. Spraw, o Panie, abyśmy w Twoim życiu i w Twoich odpowiedziach na życie pojęli prawdziwą drogę, którą należy pójść, poza tymi obowiązkowymi koleinami, w których naiwny zdrowy rozsądek bardzo często bywa uciszany na rzecz licznych obowiązkowych kłamstw. Być może w tym fragmencie wskazujesz również moc Twojej obecności, o której nie powinniśmy wątpić. Teraz szatan, nieprzyjaciel, jest rzeczywiście pokonany. Ktoś silniejszy, a jesteś nim Ty, jest już tutaj z nami, pokonuje zło, dlatego nie powinniśmy się więcej lękać fałszywej reprymendy ze strony tego, który nie chce widzieć nas idących za Tobą ku Twemu królestwu. My chcemy być Twoją rodziną, a Ty - naszą, gdzie wszyscy mają odwagę pełnienia woli Bożej, dążąc ku temu, co dobre i słuszne.


Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Marka, s. 152-155.159-161.

 

10 niedziela zwykła, rok B, 2024.06.09

 

 

 

 

 

9 niedziela zwykła, rok B, 2024.06.02

 

PIERWSZE CZYTANIE

Pwt 5, 12-15 Szabat przypomnieniem wyzwolenia z Egiptu

Czytanie z Księgi Powtórzonego Prawa

Tak mówi Pan: «Będziesz zważał na szabat, aby go święcić, jak ci nakazał Pan, Bóg twój. Sześć dni będziesz się trudził i wykonywał wszelką twą pracę, lecz dzień siódmy jest szabatem Pana, Boga twego.

Nie będziesz wykonywał żadnej pracy ani ty, ani twój syn, ani twoja córka, ani twój sługa, ani twoja służąca, ani twój wół, ani twój osioł, ani żadne twoje zwierzę, ani przybysz, który przebywa w twoich bramach; aby wypoczęli twój niewolnik i twoja niewolnica, jak i ty.

Pamiętaj, że byłeś niewolnikiem w ziemi egipskiej i wyprowadził cię stamtąd Pan, Bóg twój, ręką mocną i wyciągniętym ramieniem: przeto ci nakazał Pan, Bóg twój, strzec dnia szabatu».   Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 81 (80), 3-4. 5-6b. 6c-8a. 10-11b (R.: por. 2a)

Refren: Śpiewajcie Bogu, naszemu Obrońcy.

Zacznijcie śpiewać i w bęben uderzcie, *

w cytrę słodko dźwięczącą i lirę.

Zadmijcie w róg w czas nowiu, *

w czas pełni, w nasz dzień uroczysty.   Refren.

Bo tak ustanowiono w Izraelu *

przykazania Boga Jakuba.

Ustanowił to prawo dla Józefa, *

gdy wyruszał z ziemi egipskiej.  Refren.

Słyszę słowa nieznane: *

«Uwolniłem od brzemienia jego barki,

jego ręce porzuciły kosze. *

Wołałeś w ucisku, a Ja cię ocaliłem.   Refren.

Nie będziesz miał obcego boga, *

cudzemu bogu nie będziesz się kłaniał.

Ja jestem Panem, Bogiem twoim, *

który cię wywiódł z ziemi egipskiej».   Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE

2 Kor 4, 6-11 Życie Jezusa staje się widoczne w naszym ciele

Czytanie z Drugiego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian

Bracia:

Bóg, który rozkazał ciemnościom, by zajaśniały światłem, zabłysnął w naszych sercach, by olśnić nas jasnością poznania chwały Bożej na obliczu Jezusa Chrystusa.

Przechowujemy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas. Zewsząd cierpienia znosimy, lecz nie poddajemy się zwątpieniu; żyjemy w niedostatku, lecz nie rozpaczamy; znosimy prześladowania, lecz nie czujemy się osamotnieni, obalają nas na ziemię, lecz nie giniemy. Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiało się w naszym ciele.

Ciągle bowiem my, którzy żyjemy, jesteśmy wydawani na śmierć z powodu Jezusa, aby życie Jezusa objawiało się w naszym śmiertelnym ciele.

Oto słowo Boże.
 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Por. J 17, 17ba

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Słowo Twoje, Panie, jest prawdą,

uświęć nas w prawdzie.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA DŁUŻSZA

Mk 2, 23 – 3, 6 Jezus jest Panem szabatu

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

Pewnego razu, gdy Jezus przechodził w szabat pośród zbóż, uczniowie Jego zaczęli po drodze zrywać kłosy. Na to faryzeusze mówili do Niego: «Patrz, czemu oni czynią w szabat to, czego nie wolno?»

On im odpowiedział: «Czy nigdy nie czytaliście, co uczynił Dawid, kiedy znalazł się w potrzebie i poczuł głód, on i jego towarzysze? Jak wszedł do domu Bożego za Abiatara, najwyższego kapłana, i jadł chleby pokładne, które tylko kapłanom jeść wolno; i dał również swoim towarzyszom».

I dodał: «To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu. Zatem Syn Człowieczy jest Panem także szabatu».

Wszedł znowu do synagogi. Był tam człowiek, który miał uschniętą rękę. A śledzili Go, czy uzdrowi go w szabat, żeby Go oskarżyć.

On zaś rzekł do człowieka z uschłą ręką: «Podnieś się na środek!» A do nich powiedział: «Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego, czy coś złego? Życie uratować czy zabić?» Lecz oni milczeli. Wtedy spojrzawszy na nich dokoła z gniewem, zasmucony z powodu zatwardziałości ich serc, rzekł do człowieka: «Wyciągnij rękę!» Wyciągnął, i ręka jego stała się znów zdrowa.

A faryzeusze wyszli i ze zwolennikami Heroda zaraz się naradzali przeciwko Niemu, w jaki sposób Go zgładzić.

Oto słowo Pańskie.
 

EWANGELIA KRÓTSZA

Mk 2, 23-28 Jezus jest Panem szabatu

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

Pewnego razu, gdy Jezus przechodził w szabat pośród zbóż, uczniowie Jego zaczęli po drodze zrywać kłosy. Na to faryzeusze mówili do Niego: «Patrz, czemu oni czynią w szabat to, czego nie wolno?»

On im odpowiedział: «Czy nigdy nie czytaliście, co uczynił Dawid, kiedy znalazł się w potrzebie i poczuł głód, on i jego towarzysze? Jak wszedł do domu Bożego za Abiatara, najwyższego kapłana, i jadł chleby pokładne, które tylko kapłanom jeść wolno; i dał również swoim towarzyszom».

I dodał: «To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu. Zatem Syn Człowieczy jest Panem także szabatu».

Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA      ZAWIERZYĆ JEZUSOWI DO KOŃCA

O co proszę? O bezgraniczne zawierzenie Jezusowi w stanach kryzysu i cierpienia.

                Zwrócę uwagę na atmosferę miłości i szacunku, jaka panuje między setnikiem, jego sługą i starszyzną żydowską (ww. 2-5). Setnik prosi za swoim chorym sługą, starszyzna prosi za setnikiem. Cierpienie sługi zbliża ich do Jezusa i do siebie nawzajem.

                Co mogę powiedzieć o relacjach w mojej rodzinie, we wspólnocie, w miejscach moich zajęć? Opowiem o nich Jezusowi. Kogo chciałbym Mu dzisiaj najbardziej powierzyć?

                Będę kontemplował Jezusa, który słysząc proszących, wyrusza razem z nimi do domu setnika (w. 6). Uświadomię sobie, że Jezus chce być zapraszany do mojego domu, do moich codziennych spraw. Gotów jest udać się wszędzie tam, gdzie cierpię i gdzie cierpią drodzy mojemu sercu.

                Zapytam siebie przed Jezusem, co w moim domu i we wspólnocie najbardziej potrzebuje uzdrowienia? Gdzie chciałbym zaprosić Jezusa? Co najbardziej przejmuje moje serce i myśli?

                Wsłucham się w wyznanie setnika. Wierzy Jezusowi na słowo. Wierzy w moc Jego słowa. Jest przekonany, że jedno słowo Jezusa może usunąć chorobę. Będę prosił o łaskę głębokiej wiary w moc Bożego słowa.

                Przypomnę sobie słowa z Pisma Świętego, które w moim życiu odegrały szczególnie znaczenie. Jakie to były słowa? Postaram się częściej do nich wracać i modlić się nimi do Jezusa.

                Jezus jest pełen podziwu dla wielkiej wiary setnika. Co Jezus mógłby powiedzieć o mnie i moim życiu duchowym? Co znalazłby dzisiaj w moim sercu?
 

KOMENTARZ

1. Prezentacja tekstu (Mk 2,23-28)

Również tutaj chodzi o epizod konfliktu między Jezusem a faryzeuszami, tak jak w innych fragmentach rozdz. 2. Konfrontacja, wręcz otwarty konflikt, pogłębia się z każdym kolejnym fragmentem, aż osiągnie swój szczyt w pierwszym tekście rozdz. 3. Z całości opowiadania (kompletny brak odniesień do czasu i miejsca, zbieranie kłosów - czyn nie tak ciężki jak chodzenie w dzień szabatu, uroczyście wygłoszone zasadnicze stwierdzenia na końcu fragmentu) rodzi się hipoteza, że jest on zasadniczo kompozycją ułożoną przez pierwsze grupy chrześcijan, którzy za pomocą wzmianki o charakterze opisowym (przejście przez pole pełne dojrzałych kłosów), przywołania Starego Testamentu oraz dwóch połączonych ze sobą ogólnych stwierdzeń chcieli ukazać kontrast między religią faryzeuszów a Ewangelią Jezusa, kontrast żywo odczuwany także w pierwszych wspólnotach chrześcijańskich. U źródeł tego fragmentu mogło być kilka wypowiedzi Jezusa na temat postu, włączonych następnie do tego opowiadania, następującego bezpośrednio po urywku przedstawiającym dyskusję o poście. Cały ten fragment krąży wokół końcowego stwierdzenia, centrum orędzia ewangelicznego, że w Jezusie, Synu Człowieczym, nadszedł szabat Boga i że w nim stworzenie osiąga swą pełnię.

23. Zdarzyło się, że Jezus w szabat przechodził wśród zbóż, a Jego uczniowie zaczęli po drodze zrywać kłosy. 24. Faryzeusze mówili do Niego: „Zobacz! Robią w szabat to, czego nie wolno!". 25. On im odpowiedział: „Czy nigdy nie czytaliście, co zrobił Dawid wraz z towarzyszami, kiedy znalazł się w potrzebie i był głodny? 26. Jak za najwyższego kapłana Abiatara wszedł do domu Bożego i jadł poświęcone chleby, które wolno spożywać tylko kapłanom, i dał je również tym, co z nim byli", 27. Mówił im też: „Szabat jest ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu. 28. Tak więc Syn Człowieczy jest Panem również szabatu".

 

2. Interpretacja tekstu

w. 23. W kalendarzu żydowskim szabat był siódmym dniem tygodnia. Pięć pierwszych ksiąg ST (określanych często jako Pięcioksiąg lub Tora, czyli Prawo) łączy ustanowienie szabatu z epoką Mojżesza. Wydaje się to jednak mało prawdopodobne, przynajmniej w odniesieniu do udokumentowanego sposobu postępowania, który z trudnością dałoby się stosować wśród ludu koczowniczego. W każdym razie szabat stał się bardzo szybko dniem świętym, znakiem autentyczności judaizmu, charakteryzującym się zwyczajami kultycznymi (zwłaszcza zgromadzeniem religijnym, o którym wspomina się w Kpi 23, 1-3) i bardzo szczegółowymi przepisami dotyczącymi zakazu wszelkiej formy pracy i wysiłku, odnoszącymi się zarówno do ludzi, jak i zwierząt, aby ten dzień był uświęcony. W najstarszym stadium refleksji żydowskiej odpoczynek szabatowy nabierał znaczenia antropologicznego, to znaczy na pierwszy plan wybijały się sytuacja człowieka z jego potrzebami oraz dzieło zbawcze Boga, które człowiek sobie uświadamiał (por. Pwt 5, 12-15). Uzasadnienie, jakie później wyłoniło się w kręgach kapłańskich (por. Wj 20, 8-11), przechodzi na inny poziom: szabat jako siódmy dzień tygodnia miał być poświęcony jahwe31, a więc wyłączony ze świeckiego użytku, gdyż sam Jahwe odpoczął po sześciu dniach stwarzania. Ponieważ także praca była świeckim elementem bezczeszczącym szabat, powinna być za wszelką cenę unikana. Prorocy ST (por. np. Iz 1, 13), a zwłaszcza Jezus, krytykowali takie zbyt sakralne i legalistyczne rozumienie szabatu. Jezus był szczególnie surowy wobec faryzeuszów, którzy oskarżali Go o dokonywanie uzdrowień w szabat, zauważając, że żadne prawo, nawet religijne, nie może zakazywać czynienia dobra. Zachowywał zatem szabat zgodnie z jego pierwotną inspiracją, a od czasu do czasu spotykamy Go nauczającego w synagogach w dzień szabatu. Pokazywał jednak, że to On sam jest panem szabatu, ponieważ swą główną uwagę kierował na pełnienie woli Boga, który pragnie dobra ludzi.

w. 24. Ta czynność była zakazana w dniu szabatu, ponieważ faryzeusze w czasach Jezusa uważali ją za równoznaczną ze zbieraniem plonów z pól.

w. 25. Odpowiadanie pytaniem na pytanie, z odwołaniem się do ST, było charakterystyczne dla sporów rabinicznych. Również to może być elementem wskazującym, że dyskusja ta została opracowana w pierwotnymi kontekście judeochrześcijańskim. Także wzmianka o towarzyszach Dawida - tu i w następnym wersecie - może wskazywać, że fragment ten zrodził się kontekście polemiki między wspólnotami żydowskimi a wspólnotami chrześcijańskimi; ci, którzy szli za Jezusem, czuli się reprezentowani przez tych, którzy byli razem z Dawidem.

w. 26. Odniesienie to nie jest ścisłe, ponieważ w tamtym czasie najwyższym kapłanem był Achimelek, ojciec Abiatara (por. 1 Sm 21, 2nn). Wspomnianymi tu poświęconymi chlebami (lub chlebami pokładnymi, umie-szczanymi przed ołtarzem) było dwanaście dużych kawałków świeżego chleba, które w każdy szabat kładziono w dwóch rzędach przed Bogiem w namiocie i które mogli spożywać wyłącznie kapłani (por. Kpi 24, 5-9). Użyta tutaj argumentacja z przywołaniem tego faktu ze ST jest dość wątła, wręcz pretensjonalna, gdyż epizod z Dawidem nie dotyczy odpoczynku szabatowego, lecz pokazuje, że Prawo nie było wiążące w sytuacjach skrajnej potrzeby. Prawdopodobnie w tym rozumowaniu wspólnota chrześcijańska chciała jedynie sprzeciwić się faryzejskiej koncepcji prawa religijnego, które stawało się ciężarem i przeszkodą, zamiast być pomocą dla człowieka.

w. 27. Uważa się, że jest to powiedzenie wyrwane z pierwotnego kontekstu i dodane tutaj przez Marka ze względu na jego związek z tematem tego fragmentu. Brakuje go bowiem w paralelnych tekstach Mateusza i Łukasza. Powiedzenie to jest zgodnie odnoszone do ludzkości. Uważamy jednak, że nie chodzi tu o ludzkość w sensie abstrakcyjnym, ale o ludzi konkretnych, z uwzględnieniem ich słabości.

w. 28. Pomimo różnych interpretacji proponowanych przez niektórych egzegetów, którzy w tym miejscu rozumieli wyrażenie „Syn Człowieczy" jako powszechnie używane w języku hebrajskim na określenie „człowieka", znacznie bardziej zgodne z teologiczną wymową Markowego opowiadania wydaje się nam odniesienie go do Jezusa Chrystusa, zgodnie z sensem, jaki wyjaśniliśmy w pierwszym fragmencie rozdz. 2. Fakt, że werset ten brzmi nieco dziwnie na tle całościowo ujętej Ewangelii Marka, w której nie ma żadnej wyraźnej deklaracji co do Boskiej rzeczywistości Jezusa przed kulminacyjnymi rozdz. 8 - 10, wskazuje, że właśnie to zdanie stanowiło zasadnicze jądro całego opowiadania. W odróżnieniu od w. 27 występuje ono również u Mateusza i Łukasza.
 

1. Prezentacja tekstu (Mk 3,1-6)

Opis tego uzdrowienia, przedstawiony w suchym i niemalże prowokacyjnym stylu (w synagodze, w dniu szabatu, w samym środku tłumów, za pomocą szeregu niezwykle dosadnych i zasadniczych sformułowań), ma wyjątkowe znaczenie teologiczne: jest szczytem, a jednocześnie zakończeniem długiej serii sporów między Jezusem a faryzeuszami, którzy szukają sprzymierzeńców, aby Go usunąć. Teologiczne znaczenie, na którym zasadza się cały ten epizod, uwypukla narastającą wrogość wobec Jezusa: „obserwowali Jezusa j... ponieważ chcieli Go oskarżyć", a na koniec „naradzali się [..3, w jaki sposób Go zabić". Marek dodał te zdania do opisu uzdrowienia, aby podkreślić zatwardziałość serca leżącą u podstaw odrzucenia Chrystusa. Jest to pierwsze z szeregu odrzuceń, które - jak zobaczymy - będą wyznaczać rytm całej Ewangelii, aż do końcowego odrzucenia, znajdującego wyraz w krzyżu. Taką perspektywą kończy się pierwsza duża sekcja Ewangelii Marka.

1. Wszedł znowu do synagogi. Był tam człowiek, który miał bezwładną rękę, 2. a oni obserwowali Jezusa, czy uzdrowi w szabat, ponieważ chcieli Go oskarżyć. 3. Wtedy powiedział do człowieka z bezwładną ręką: „Wyjdź na środek'. 4. Ich zaś zapytał: „Czy wolno w szabat dobrze czynić, czy źle czynić? Ratować życie czy zabić?". Lecz oni milczeli. 5. 1 spojrzał na nich z gniewem, zasmucony z powodu niewrażliwości ich serca, a do tego człowieka powiedział: „Wyciągnij rękę!". Wyciągnął, a jego ręka stała się znowu sprawna. 6. Faryzeusze zaś wyszli zaraz i naradzali się ze zwolennikami Heroda, w jaki sposób Go zabić.
 

2. Interpretacja tekstu

w. 2. Również badania medyczne były zakazane w dzień szabatu; wyjątek stanowiło niebezpieczeństwo śmierci.

w. 5: I spojrzał na nich: również w innych miejscach Ewangelii Jezus zwraca na siebie uwagę tym przenikliwym spojrzeniem; które przełamuje wszelką barierę i dotyka głębi serca stojących dokoła. Jeśli to spojrzenie zostaje przyjęte, wzbudza nawrócenie i zbawienie; odrzucone pozostawia zatwardziałość serca i niepowodzenie; z gniewem: wyrażenie to nie występuje w paralelnych przekazach Mateusza i Łukasza, być może z racji ich pewnej niechęci do przypisywania Jezusowi tego rodzaju emocji. Szczerość i prostota Markowego tekstu, który wspomina również o tych szczegółach, świadczą, że jest on starszy. Gniew Jezusa nie obejmuje urazy, lecz pokazuje Jego reakcję wobec ludzi, którzy z powodu swego przywiązania do prawa stają się nieczuli na najbardziej podstawowe wartości słowa proroków; zasmucony z powodu niewrażliwości ich serca: aby opisać wewnętrzną postawę tych faryzeuszów, Ewangelia ucieka się do słowa pochodzącego od czasownika oznaczającego „stwardnieć jak skała", „skamienieć". W tym kontekście słowo to oznacza otępiałość i ślepotę umysłu. Zauważmy, że Marek używa tego samego terminu w formie czasownikowej w dwóch innych przypadkach, odnosząc się do samych apostołów, którzy odrzucają uznanie nowych znaków, jakie On stawia im przed oczy (6, 52; 8, 17). W innym tekście słowo to pojawia się na ustach Jezusa, który karci faryzeuszów za to, że błędnie zrozumieli słowo Boże (10, 5).

w. 6: ze zwolennikami Heroda: nie tworzyli oni sekty ani stronnictwa, ale byli przyjaciółmi i osobami wspierającymi Heroda Antypasa, króla Judei, będącej pod kontrolą rzymskiego prokuratora. Choć między faryzeuszami a zwolennikami Heroda nie było dobrych relacji, można się domyślić, że wobec wspólnego wroga mogli się sprzymierzyć (jak również w 8, 15; 12, 13).

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Marka, s. 117-119.126-127.

 

9 niedziela zwykła, rok B, 2024.06.02

 

 

Najświętszej Trójcy 2024.05.26

 

PIERWSZE CZYTANIE

Pwt 4, 32-34. 39-40 Bóg jest jeden

Czytanie z Księgi Powtórzonego Prawa

Mojżesz tak powiedział do ludu: «Zapytaj dawnych czasów, które były przed tobą, zaczynając od dnia, w którym Bóg stworzył człowieka na ziemi, zapytaj od jednego krańca niebios do drugiego, czy nastąpiło tak wielkie wydarzenie jak to lub czy słyszano o czymś podobnym? Czy słyszał jakiś naród głos Boży z ognia, jak ty słyszałeś, i pozostał żywy? Czy usiłował Bóg przyjść i wybrać sobie jeden naród spośród innych narodów przez doświadczenia, znaki, cuda i wojny, ręką mocną i wyciągniętym ramieniem, dziełami przerażającymi, jak to wszystko, co tobie uczynił Pan, Bóg twój, w Egipcie na twoich oczach?

Poznaj dzisiaj i rozważ w swym sercu, że Pan jest Bogiem, a na niebie wysoko i na ziemi nisko nie ma innego. Strzeż Jego praw i nakazów, które ja dziś polecam tobie wypełniać; by dobrze ci się wiodło i twym synom po tobie; byś przedłużył swe dni na ziemi, którą na zawsze daje ci Pan, Bóg twój».   Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 33 (32), 4-5. 6 i 9. 18-19. 20 i 22 (R.: por. 12)

Refren: Szczęśliwy naród wybrany przez Pana.

Słowo Pana jest prawe, *

a każde Jego dzieło godne zaufania.

On miłuje prawo i sprawiedliwość, *

ziemia jest pełna Jego łaski.  Refren.

Przez słowo Pana powstały niebiosa, *

wszystkie gwiazdy przez tchnienie ust Jego.

Bo przemówił, i wszystko się stało, *

sam rozkazał, i zaczęło istnieć.  Refren.

Oczy Pana zwrócone na bogobojnych, *

na tych, którzy oczekują Jego łaski,

aby ocalił ich życie od śmierci *

i żywił ich w czasie głodu.  Refren.

Dusza nasza oczekuje Pana, *

On jest naszą pomocą i tarczą.

Panie, niech nas ogarnie Twoja łaska, *

według nadziei pokładanej w Tobie.  Refren.
 

DRUGIE CZYTANIE

Rz 8, 14-17 Otrzymaliśmy Ducha przybrania za synów

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Rzymian

Bracia:

Wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi. Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście Ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: «Abba, Ojcze!»

Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa; skoro wspólnie z Nim cierpimy, to po to, by wspólnie mieć udział w chwale.  Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  Por. Ap 1, 8

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu,

Bogu, który jest i który był, i który przychodzi.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
 

EWANGELIA

Mt 28, 16-20 Chrzest w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

16Jedenastu uczniów udało się do Galilei, na górę, tam gdzie Jezus im polecił. 17A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak wątpili. 18Wtedy Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami:

«Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. 19Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. 20Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata».

Oto słowo Pańskie.
 

MEDYTACJA ODNOWIĆ W SOBIE PRZYRZECZENIA CHRZCIELNE

O co proszę? O dogłębne przeżycie prawdy, że czuwają nade mną Ojciec, Syn i Duch Święty.

 

                Dołączę do uczniów idących do Galilei, na górę, gdzie im polecił Jezus (w. 16). Pragną Go zobaczyć. Wracają do miejsca pierwszych spotkań z Jezusem. Tam, na górze, wybrał ich na apostołów.

                Jezus codziennie zaprasza mnie na „górę" spotkań. Czy mam swoją „Galileę", do której chętnie wracam? Czy jest we mnie głębokie pragnienie modlitwy? Co mogę powiedzieć dzisiaj o mojej więzi z Jezusem?

                „Wtedy zbliżył się do nich i przemówił..." (w. 17). Jezus codziennie zbliża się do mnie ze swoim słowem. Czy pozwalam Mu mówić do mnie? Czy nie uciekam w hałas, w codzienne zajęcia? Jak często ofiaruję sobie czas na modlitwę słowem Bożym? Czy jest we mnie pragnienie ciszy i hojnego słuchania?

                Jezus przypomina mi, że ma władzę nad wszystkim, co dzieje się na niebie i ziemi (w. 18). Nic nie wymyka się spod Jego kontroli. Czy chcę, aby miał pełną władzę nad moim życiem? Czy potrafię z pełną wolnością powiedzieć do Niego: „Bądź Panem mojego życia, rozporządzaj nim, jak chcesz"?

                Wczuję się w przeżycia uczniów, którzy słyszą od Jezusa, że są posłani, aby nauczać wszystkie narody i przez chrzest przywracać je Bogu (w. 19). Zobaczę ich zakłopotanie, ludzki lęk, zdziwienie. Jedyną mocą w ich misji jest obietnica Jezusa, że będzie z nimi przez wszystkie dni (w. 20).

                Od chwili chrztu świętego jestem mieszkaniem Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Potwierdzam to, ilekroć czynię na sobie znak krzyża świętego. Czy wierzę, że mieszka we mnie wszechpotężny Bóg i że może skutecznie się mną posługiwać?

                Odnowię moje przyrzeczenia chrzcielne. Zakończę medytację znakiem krzyża świętego. Częściej dzisiaj będę wracał do modlitwy uwielbienia: „Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu...".

 

KOMENTARZ:

1. Przesłanie w swoim kontekście

«Idźcie więc i pozyskujcie uczniów we wszystkich narodach!» - mówi Jezus do Jedenastu. Po zakończeniu Jego misji, ci, którzy Go przyjęli, rozpoczynają swoją wędrówkę. Jest ona wędrówką Syna, świadczącego o miłości Ojca do braci, którzy Go jeszcze nie poznali. To, co Nazarejczyk ofiarował Izraelowi, „nazarejczycy" oferują wszystkim narodom. Kto w Nim odkrył swoje imię dziecka Bożego, ten jak On wprowadza je w czyn, idąc do braci, by imię Ojca niebieskiego było uświęcane na całej ziemi. Fragment jest syntetycznym ujęciem całej księgi Mateusza na podobieństwo symfonii, podejmującej i ujmującej w harmonijnej jedności tematy rozwinięte w jego Ewangelii. Jak zawsze, tekst jest zwrócony do czytelników, by również oni doświadczali tego, co pierwsi uczniowie. Powinni udać się do Galilei „na górę" wskazaną im przez Jezusa (w. 16). Tam Go widzą i oddają Mu hołd (w. 17). Jest On obecny nawet w wątpliwościach (w. 17b), które przezwycięża wiara. Kto udaje się na górę, poznaje „tego Syna" i zostaje mu przekazana władza (w. 18). Jest to władza czynienia się bratem wszystkich (w, 19a), by każdy człowiek został zanurzony w jedną miłość Ojca i Syna, i Ducha Świętego (w. 19b), która pomaga czynić to, co Jezus im polecił (w. 20). W ten sposób jest On Bogiem z nami, urzeczywistniającym świat aż do jego spełnienia się (w. 20b). Jezus, Ukrzyżowany, który zmartwychwstał, nie wyczerpał swojego powołania, ani też nie wyobcowuje się ze świata: jest obecny jako Emmanuel - Bóg-z-nami - by w każdym spełniało się to, co w Nim już się dokonało. Kościół ma to samo „powołanie" Syna, które urzeczywistnia się w „posłaniu" do braci. Niesie w historię to, co Jezus mówił i czynił, aż w każdym człowieku nie zajaśnieje chwała Boga.
 

2. Interpretacja tekstu 

S. Fausti: w. 16: «Jedenastu uczniów». Ci, którzy zostali posłani, nie są „nauczycielami, gdyż tylko jeden jest Nauczyciel (por. Mt 23, 8). Są i pozo-staną zawsze „uczniami", którzy się uczą! Nie są panami, tylko słuchaczami mądrości Syna, ukrytej przed mądrymi i roztropnymi, a objawionej tym, którzy są jak małe dzieci (por. Mt 11, 25-27). Jest ich Jedenastu, nie Dwunastu . Brak jednego. Wspólnota jest strukturalnie niedoskonała. Grzech i zdrada są zawsze w niej obecne, nawet w tych, którzy słuchają słowa Bożego. Mateusz to wie, dlatego nawet tu podkreśla, że słowo Boże należy wprowadzać w czyn bez żadnych ulg. «poszło do Galilei». „Galilea pogan" jest miejscem, gdzie Jezus przeżywał każdy dzień i gdzie zapoczątkował swoje orędzie (Mt 4, 12-17). I w tej to Galilei, miejscu życia codziennego i słuchania, uczeń jeszcze dziś Go spotyka. «na górę, tak jak im Jezus nakazał» (por. Mt 26, 32; 28, 10). Nie jest to jakakolwiek góra, lecz góra określona, gdzie postanowił, że Go będziemy słuchać, widzieć i adorować, otrzymując władzę i misję. U Mateusza są różne galilejskie „teologiczne" góry. Jest ta, na której Syn obwieszcza wolę Ojca (Mt 5, 1; 8, 1), gdzie odchodzi na modlitwę (Mt 14, 23), gdzie uzdrawia chorych (Mt 15, 29), a w końcu ta, na której się przemienia (Mt 17, 1nn) i gdzie rozbrzmiewa głos Ojca, byśmy słuchali Syna.  w. 17: «Gdy Go zobaczyli». Dzięki słuchaniu, modlitwie i trosce o braci, widzimy chwałę Syna. «oddali Mu hołd». Adoracja to niesienie do ust, całowanie (por. Mt 2, 2. 11). Celem naszego istnienia jest pocałowanie Syna. Jest to pocałowanie Ojca, Jego i nas! «Niektórzy jednak nie dowierzali». W wychodzeniu naprzeciw Pana, który chodzi po wodzie i wzywa, by czynić to samo, Kościół - jak Piotr - jest zawsze ogarnięty lękiem i wątpliwościami (por. Mt 14, 31). Jest to mała wiara, wezwana do stania się wielka wiarą, która sprawia, że Jezus jest obecny mimo swojej nieobecności fizycznej! (por. Mt 8, 10; 15, 28). Wątpliwości są potrzebne. Wiara, która ich nie zna, może po prostu ich unika. Może nie jest wiarą! w. 18: «Jezus podszedł do nich i powiedział». Cała Ewangelia ukazuje, jak Pan jest blisko i mówi. «Otrzymałem pełną władzę...». Jezus jest Synem, któremu zostało dane wszystko to, kim jest Ojciec (por. Mt 11, 27): posiada swoją własną „władzę" (por. Mt 9, 8), którą poznaje tylko ten, kto Mu udziela odpowiedzi (por. Mt 21, 23. 24. 27). jest to wprowadzanie w czyn tego, co mówi (Mt 7, 29), przebaczanie (Mt 9, 6) i pokonywanie zła (Mt 10, 1). Pokazał to w wielkiej mocy i majestacie, w znaku Syna Człowieczego (Mt 24, 30): krzyżu! w. 19: «Idźcie więc». Kto Go słucha, widzi i adoruje, staje się jak On: dzieckiem Bożym wysłanym do braci. «pozyskujcie uczniów». Apostołowie nie powinni „wychowywać", lecz czynić wszystkich uczniami jedynego Nauczyciela (por. Mt 23, 8), bowiem Duch prowadzi do pełnej prawdy Syna (por. J 16, 13). Ich misją jest przekazywanie tej samej władzy, której udzielił im Jezus: słuchania i wprowadzania w czyn Słowa, by stawać się ludem, wydającym owoce Królestwa (Mt 21, 43). «we wszystkich narodach». W tekście oryginalnym jest „ludy" (etnos). Bóg jest Ojcem i wszystkich kocha jako swoje dzieci. Już Abrahamowi przyrzekł, że w nim będą błogosławione wszystkie ludy ziemi (Rdz 12, 3b). Misja, ograniczona najpierw do pierworodnego (por. Mt 10, 5n), po Święcie Paschy jest rozszerzona na innych braci. Zapalone przez Jezusa w Izraelu światło teraz rozjaśnia cały świat. «Udzielajcie im chrztu». Uczniem jest ten kto jest „ochrzczony" („zanurzony"), ale nie w wodzie, w której człowiek się topi, tylko w Bogu, którego Duchem się oddycha i żyje. Rybacy galilejscy będą łowcami ludzi (Mt 4, 19). Syn wyłowił ich z otchłani, by ochrzcić w świetle. Teraz czynić będą to, co On im uczynił. «w imię Ojca». Jezus przyszedł, by zanurzyć się w Ojcu życia, którego odrzuciliśmy imię, zatracając przez to własne. «i Syna». To w imieniu - w Osobie! - Syna, jesteśmy w Ojcu. «i Ducha Świętego». To w imieniu Ducha, wzajemnej miłości Ojca i Syna, jesteśmy włączeni w Trójcę, uczestnicząc w życiu Boga.

w. 20: «Nauczając ich, aby zachowywali..». Stawanie się jak Bóg nie jest żądzą wszechmocy (por. Rdz 3, 5). Polega na wprowadzaniu w czyn woli Ojca, tak jak nas nauczył Syn. jest to fundamentalny temat Ewangelii we-dług św. Mateusza, rozwinięty w pięciu wielkich mowach, ukazujących to, czego dokonał Jezus (5, 1 - 7, 29; 9, 36 - 11, 1; 13, 1-53; 18, 1-35; 23, 1 - 25, 46). «aby zachowywali wszystko, co wam nakazałem». Nakazem jest miłowanie Ojca i braci miłością Syna (por. Mt 22, 34-40). «Ja jestem z wami». Nie jesteśmy sierotami ani opuszczonymi. Syn jest na zawsze naszym bratem. Jego imię to Bóg z nami (Mt 1, 23). Jego bycie z nami umożliwia nasze bycie z Nim. «przez wszystkie dni». Nazarejczyk, ukrzyżowany i zmartwychwstały, jest obecny przez wszystkie dni. Wychodzi nam naprzeciw każdego dnia i o każdej godzinie, w których - wiernie i mądrze - słuchamy i wprowadzamy w czyn to, co On czynił i powiedział. «aż do końca świata». Czas jest wędrówką, której metą jest bycie z Tym, który zawsze i na zawsze jest z nami. A stanie się to wówczas, gdy przez świadectwo uczniów wszyscy staniemy się dziećmi Bożymi - siostrami i braćmi.

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Mateusza, s. 622-625.
 

Niedziela Najświętszej Trójcy 2024.05.26

 

 

Zesłanie Ducha Świętego, rok B, 2024.05.19

PIERWSZE CZYTANIE

Dz 2, 1-11 Wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym

Czytanie z Dziejów Apostolskich

Kiedy nadszedł dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wichru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też jakby języki ognia, które się rozdzielały, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić.

Przebywali wtedy w Jeruzalem pobożni Żydzi ze wszystkich narodów pod słońcem. Kiedy więc powstał ów szum, zbiegli się tłumnie i zdumieli, bo każdy słyszał, jak tamci przemawiali w jego własnym języku.

Pełni zdumienia i podziwu mówili: «Czyż ci wszyscy, którzy przemawiają, nie są Galilejczykami? Jakżeż więc każdy z nas słyszy swój własny język ojczysty? – Partowie i Medowie, i Elamici, i mieszkańcy Mezopotamii, Judei oraz Kapadocji, Pontu i Azji, Frygii oraz Pamfilii, Egiptu i tych części Libii, które leżą blisko Cyreny, i przybysze z Rzymu, Żydzi oraz prozelici, Kreteńczycy i Arabowie – słyszymy ich głoszących w naszych językach wielkie dzieła Boże».

Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 104 (103), 1ab i 24ac. 29b-30. 31 i 34 (R.: por. 30)

Refren: Niech zstąpi Duch Twój i odnowi ziemię.

Błogosław, duszo moja, Pana, *

Boże mój, Panie, Ty jesteś bardzo wielki!

Jak liczne są dzieła Twoje, Panie, *

ziemia jest pełna Twoich stworzeń.

Refren.

Kiedy odbierasz im oddech, marnieją *

i w proch się obracają.

Stwarzasz je, napełniając swym Duchem, *

i odnawiasz oblicze ziemi.

Refren.

Niech chwała Pana trwa na wieki, *

niech Pan się raduje z dzieł swoich.

Niech miła Mu będzie pieśń moja, *

będę radował się w Panu.

Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE

Ga 5, 16-25  Owoce Ducha

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Galatów

Bracia:

Postępujcie według ducha, a nie spełnicie pożądania ciała. Ciało bowiem do czego innego dąży niż duch, a duch do czego innego niż ciało, i stąd nie ma między nimi zgody, tak że nie czynicie tego, co chcecie. Jeśli jednak pozwolicie się prowadzić duchowi, nie będziecie podlegać Prawu.

Jest zaś rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, bałwochwalstwo, czary, nienawiść, spory, zawiść, gniewy, pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne. Co do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą.

Owocem zaś Ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Przeciw takim cnotom nie ma Prawa. A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami. Mając życie od Ducha, do Ducha się też stosujmy.

Oto słowo Boże

 

SEKWENCJA

Przybądź, Duchu Święty,

Ześlij z nieba wzięty

Światła Twego strumień.

Przyjdź, Ojcze ubogich,

Przyjdź, Dawco łask drogich,

Przyjdź, Światłości sumień.

O, najmilszy z gości,

Słodka serc radości,

Słodkie orzeźwienie.

W pracy Tyś ochłodą,

W skwarze żywą wodą,

W płaczu utulenie.

Światłości najświętsza,

Serc wierzących wnętrza

Poddaj Twej potędze.

Bez Twojego tchnienia

Cóż jest wśród stworzenia?

Tylko cierń i nędze.

Obmyj, co nieświęte,

Oschłym wlej zachętę,

Ulecz serca ranę.

Nagnij, co jest harde,

Rozgrzej serca twarde,

Prowadź zabłąkane.

Daj Twoim wierzącym,

W Tobie ufającym,

Siedmiorakie dary.

Daj zasługę męstwa,

Daj wieniec zwycięstwa,

Daj szczęście bez miary.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Przyjdź, Duchu Święty, napełnij serca swoich wiernych

i zapal w nich ogień swojej miłości.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
 

EWANGELIA

J 15, 26-27; 16, 12-15 Duch Prawdy doprowadzi was do całej prawdy

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

26Jezus powiedział do swoich uczniów: «Gdy przyjdzie Paraklet, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On zaświadczy o Mnie. 27Ale wy też świadczycie, bo jesteście ze Mną od początku.

16,12Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz znieść nie możecie. 13Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe. 14On Mnie otoczy chwałą, ponieważ z mojego weźmie i wam objawi. 15Wszystko, co ma Ojciec, jest moje. Dlatego powiedziałem, że z mojego weźmie i wam objawi».

Oto słowo Pańskie.
 

MEDYTACJA   PRZYJĄĆ TCHNIENIE DUCHA ŚWIĘTEGO

O co proszę? O serce otwarte na przyjście Ducha Świętego i poddane Jego natchnieniom.

                Lęk i zamknięcie apostołów uzmysławia mi, czym jest moje życie bez Jezusa i Jego Ducha (w. 19). Jestem zdolny otworzyć się na życie i na świat na tyle, na ile żyje we mnie moc Ducha Świętego. W nim żyję, poruszam się i jestem.

                Jezus każdego dnia staje pośrodku moich przeżyć i doświadczeń i mówi do mnie: „Pokój tobie"! (w. 19, 21-22). Chce mnie nawiedzać swoim pokojem i dawać mi swego Ducha radości, zwłaszcza gdy opanowują mnie lęki i duszą różne obawy.

                Nie będę w stanie usłyszeć Jego głosu i przyjąć Jego Ducha, jeśli nie będzie we mnie doświadczenia przebywania z Jezusem. Od głębi mojej modlitwy Słowem zależeć będzie moja wrażliwość na Jego natchnienia w chwilach zmagań.

                Jezus codziennie pokazuje mi swoje ręce i bok - znaki Jego życia i mocy (w. 20). Przywołam na pamięć chwile przygnębienia, w których namacalnie doświadczyłem Jego pociechy. Opowiem te sytuacje Jezusowi. Uwielbię Go za tamte dni.

                „Weźmijcie Ducha Świętego..." (w. 22). Przedstawię sobie Jezusa, który przychodzi do Mnie, aby tchnąć we mnie swego Ducha. Uświadomię sobie, że tak samo zbliża się do mnie i mówi w każdej modlitwie, w sakramentach świętych. Mogę codziennie napełniać się Jego Duchem.

 

                Duch Wszechmocny nie stanie się dla mnie mocą, jeśli Go nie przyjmę. Zdaje się na moją decyzję, nawet w tym, co dotyczy odpuszczenia grzechów (w. 23). Czy nie zaniedbuję Jego natchnień? Co mogę powiedzieć o mojej modlitwie osobistej, o moim życiu sakramentalnym?

                Poproszę Jezusa, aby tchnął we mnie Ducha nieugaszonego pragnienia, bym zawsze Go pragnął i otwierał się na Jego moc. Będę trwał w modlitwie serca: „Jezu, pomóż mi kierować się natchnieniami Twojego Ducha!".

 

KOMENTARZ

1. Orędzie w kontekście (15,18-16,4a)

„Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie pierwej znienawidził", mówi Jezus do tych, którzy zjednoczeni z Nim, żyją przykazaniem miłości. Kto miłuje, doznaje nienawiści. Uczniowie nie powinni się gorszyć. To, co od wieków było udziałem sprawiedliwych, dotknie Jego i Jego uczniów. W nich dopełnia się to, czego jeszcze brakuje męce Syna dla zbawienia braci (por. Kol 1,24). Zamiast ulegać zgorszeniu, wezwani są do jego przezwyciężenia: chodzi o doświadczenie, które dla nich będzie powodem radości (por. Jk 1,2-4; 1P 1,6-7; Dz 5,41). Urzeczywistni się bowiem przez nich ostatnie błogosławieństwo Królestwa, które czyni ich podobnymi do swego Pana i do tych, którzy przed nimi dali świadectwo: „Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami" (Mt 5,11-12 par.). Sprzeciw „świata" wobec tego, kto czyni dobro, jest gorzką niespodzianką. Wydaje się czymś dziwnym i nie-słusznym (por. 1P 4,12): „Kto wam zaszkodzi, jeśli gorliwi będziecie w czynieniu dobra?" (1P 3,13). Tak myślimy dopóki nie doświadczymy, że właśnie działając sprawiedliwie, doznajemy niesprawiedliwości. Jest to fundamentalne prawo historii, trudne do zrozumienia: za zło, jakie czynimy, płacą inni; za dobro, które czynimy, płacimy my. Żadna dobra czynność nie pozostaje bezkarna. „Świat" u Jana posiada najczęściej odcień negatywny. Nie tyle oznacza stworzenie, dzieło Boga i scenariusz historii człowieka, ile jest raczej sposobem myślenia i działania opartym na strachu i na egoizmie. Narzuca się wszystkim jak scenariusz, w którym każdy zmuszony jest okolicznościami do wygłaszania swej roli. Kto szuka prawdy, wolności i miłości, jest znienawidzony, prześladowany i odrzucony jako ktoś, kto demaskuje i psuje przeciwną grę, w którą bawią się wszyscy. A jednak właśnie „ten" świat tak umiłował Bóg, że wydał swego Syna, aby go zbawić (3,16n). Wspólnota chrześcijańska nie powinna się lękać. Wezwana jest do życia „w" świecie, chociaż nie jest „ze" świata (17,14-16). Odstępuje więc od swej logiki przemocy i śmierci, uznając w Bogu miłości i życia zasadę własnej egzystencji. Kto niesłusznie doznaje wrogości, czuje się zagubiony. Wydaje mu się, że idzie pod prąd. Duch jednak daje mu świadectwo, że jest w prawdzie i czyni go zdolnym do dawania świadectwa. Dlatego niesłuszne cierpienie jest łaską dla tego, kto zna Pana (1P 2,19). Jeśli wspólno-ta chrześcijańska nie doświadcza trudności, winna się niepokoić. Znajduje się w stanie pax perniciosa (niebezpiecznego pokoju), będącego rezultatem układania się z władzą świecką. Niebezpieczeństwem nie jest wrogość świata, ale jego pochlebstwa, które powodują upadek w świeckość. Nie trzeba jednak za wszelką cenę próbować uniknięcia trudności. Byłaby to zdrada umiłowania prawdy i istoty miłości, stanie się solę bez smaku, która na nic się nie przydaje (Mt 5,13). Kto czyni dobro, ściąga na siebie nienawiść, nieraz nawet prześladowanie. Świat bowiem miłuje to, co należy do niego (w. 19), nienawidzi natomiast wszystko, co ukazuje jego brzydotę i marność. Uczeń wie, że „przyjaźń ze światem jest nieprzyjaźnią z Bogiem" (Jk 4,4). Uznaje, że gromadzenie bogactw niesie ubóstwo duchowe i materialne, że szukanie próżnej chwały gasi autentyczność, że żądza władzy znosi wolność własną i innych. Te sprawy, które świat tak bardzo miłuje, że czyni z nich zasadę swego działania (por. 1J 2,16), są jedynie perwersją głębszych pragnień człowieka. Obiecują życie, a dają śmierć; niszczą ludzką godność i drążą w nim coraz głębszą pustkę. Kto żyje w miłości i umie się dzielić, żyje w prawdzie i wolności wzajemnej służby, jest jak światło, które rozprasza ciemności. Dlatego ciemności go nienawidzą. Prawdziwi chrześcijanie doznają nienawiści nie dlatego, że usuwają się na bok lub czynią źle (por. 1P 4,16). Są znienawidzeni dlatego, że czynią dobro, są wyłączeni poza nawias, gdyż okazują odmienność, do której każdy czuje się wewnętrznie wezwany: by stać się jak Ten, który powiedział: „Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty" (Kpł 11,44). Chrześcijanin wywołuje niepokój, gdyż wywraca go góry nogami kryteria, którymi rządzi się świat. Zasadzie „człowiek człowiekowi wilkiem" (homo homini lupus) przeciwstawia inną: „człowiek człowiekowi Bogiem" (homo homini Deus). Człowiek powołany jest do tego, by nie był jak wilk, ale jak Bóg wobec drugiego człowieka. Dokonuje się to w świadectwie miłości, która nie kieruje się przemocą, nawet wtedy, gdy musi ją sama znosić. Nie daje się zwyciężyć złu, ale zło zwycięża dobrem (Rz 12,21). Unikając nienawiści ze strony świata łatwo jest popaść w pokusę sprowadzenia wiary do zakresu spirytualistycznego, postępując praktycznie, jak wszyscy inni. Wystarczy wesprzeć ją jakimś dobrym czynem na rzecz ubogich. Działalność dobroczynna uspokaja sumienie i naoliwia system niesprawiedliwości, unikając kosztownych starć. Niewielu faktycznie stawia sobie pytanie: o co w zasadzie chodzi w relacji między produkcją a spożyciem, jaki jest szacunek dla drugiego człowieka, zwłaszcza dla ubogiego. Mamy do czynienia z wiarą za niską cenę, która zestawia ze sobą diabła i święconą wodę. Godzą się dobrze ze sobą, bo woda ta nie jest w żadnym wypadku święta. Często, niestety nawet w dobrej wierze, idą ze sobą pod rękę Bóg i mamona, religia i ucisk, pobożność i niesprawiedliwość. Taka wiara, nieznienawidzona ze strony świata, co więcej pożyteczna dla świata, oskarża o fanatyzm, a nawet o zdradę Ewangelii prorockie głosy, które starają się obudzić sumienia. Prawdziwym niebezpieczeństwem była zawsze i nadal będzie świeckość Kościoła, który zapomina o duchu błogosławieństw. Wtedy krzyż, sprowadzony do ozdoby z różnego materiału i użytku, staje się pokrywką i usprawiedliwieniem nie-sprawiedliwości. Iluż chrześcijan kwestionuje fakt, że globalizacja podlega prawom korzyści ekonomicznej, a nie sprawiedliwości i braterstwa? Iluż myśli jak bardzo szkodliwe jest sprowadzenie człowieka do maszyny produkcyjnej przynoszącej jak największe korzyści? Dziś, pod wpływem massmediów, tak wielki wpływ wywiera świat na inteligencję i wolę, co więcej na podświadomość społeczną kolektywną, że „ten" sposób życia narzuca się jako jedyny możliwy, co więcej, najlepszy z możliwych wzorców. Odczuwa się potrzebę eksportowania go nawet za pomocą broni. Otchłań głupoty, tak jak i mądrości naprawdę jest bez dna. Nie podejrzewa się nawet, że może to być najlepszy dotychczas wynaleziony sposób, aby zniszczyć wszystko i wszystkich. Powoduje to, że postępujemy, jak mówi Paweł, jako poganie, z próżnym myśleniem, umysłem pogrążonym w mroku, obcym dla życia Bożego, z zatwardziałym sercem, nieczuli i wewnętrznie rozdarci w naszej tożsamości, żarłocznie nastawieni na pożeranie tego, czegośmy jeszcze nie zjedli (por. Ef 4,17-19). Także wierni poślubiają bez żadnych problemów panujący model kulturalny. Jesteśmy świadkami najcięższych niesprawiedliwości: bogaci topią się w tłuszczu, a liczba biednych ciągle wzrasta. Najgorsze jednak jest to, że sami biedni pragną stać się jak bogaci, którzy ich uciskają (por. Jk 2,5-7). Mamy do czynienia z prawdziwą utratą człowieczeństwa, która zagraża tak uciskającym jak i uciskanym, wszystkim biorącym udział w tej fatalnej grze. To, co Jezus mówi do uczniów, nie jest jedynie zachętą dla zdezorientowanej mniejszości, jaką mogła wydawać się początkowa wspólnota. Jest to upomnienie dla nas, abyśmy otworzyli oczy na skarb, jaki posiadamy, a który jest dla wszystkich: na ocalenie ludzkiej godności człowieka. Trzeba strzec się złudzeń. Niektórzy uważają, że osiągną królestwo Boże posługując się środkami charakterystycznymi dla świata: bogactwem, prestiżem, władzą. „Dobrzy" doznają pokusy, by walczyć przeciwko „złym", aby dobro zatryumfowało. Nie chcą uwierzyć, że nie powinni walczyć tą samą bronią, jaką są zwalczani. Jeśli dochodzi do tego, dzieje się największe zło: wynaturzenie dobra. Jedyną bronią przeciwko nienawiści jest miłość. Przemoc bowiem można zwyciężyć jedynie łagodnością, kłamstwo prawdą, chęć panowania służbą. Próba zaprowadzania sprawiedliwości siłą nie tylko nie przynosi efektów (por. Syr 20,4), lecz wprost przeciwnie: z naszej przyczyny bluźni się imieniu Boga (Rz 2,24; Iz 52,5). Jeśli ktoś postępuje w taki sposób, trzeba mu jedynie życzyć, aby otworzył oczy i odkrył, że jest w złej wierze. Tylko wówczas będzie mógł się zmienić. Bóg nie stracił kontroli nad machiną, którą wprawił w ruch: pragnie ocalić świat, który miłuje. I dokona tego samą miłością, będącą źródłem, środkiem i celem wszystkiego. Niech się nie lęka mała trzódka: spodobało się Ojcu dać jej królestwo (Łk 12,32), to królestwo, które jest dla wszystkich Jego synów. Tekst mówi na początku o nienawiści i prześladowaniu (15,18-25), a pod koniec o wypędzeniu z synagogi w imię Boga (16,1-4). W centrum stoi świadectwo Ducha prawdy w uczniach i poprzez ich posługę (15,26-27). Jezus wypędził władcę tego świata przez swe wyniesienie ponad ziemię: miłość zwyciężyła nienawiść. Kościół zjednoczony ze swym Panem w walce i zwycięstwie, używa takiej samej broni, a nie broni nieprzyjaciela. Gdyby postępował inaczej, sprzymierzyłby się z przeciwnikiem.

 

2. Lektura tekstu

W. 26. „Gdy jednak przyjdzie Pocieszyciel, którego Ja wam poślę od Ojca" (por. 14.16-21). Ów Duch, jak jest posłany przez Ojca, tak posłany jest również przez Syna. Jest darem, jaki Jezus uczyni nam przez swe uwielbienie, gdy wyleje na braci swą wzajemną miłość z Ojcem (por. 19,30). „Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi". Ojciec, źródło Syna, jest zasadą miłości. Syn stanowi odpowiedź na tę miłość. Dlatego stwierdzamy, że Duch pochodzi od Ojca. „On będzie świadczył o Mnie". Duch prawdy da uczniom świadectwo o tym, kim jest Jezus (por. 16,12-15) i da im poznać Syna i Ojca. W. 27. „Ale wy też świadczycie". Duch dając nam miłość Syna, uczyni nas zdolnymi do dawania świadectwa wobec świata (por. 16,7-11). Ten, kto był źródłem stworzenia, doprowadzi je do pełni, ocalając od zatraty. Dla uczniów, jak i dla Jezusa, ignorancja i nienawiść świata stają się miejscem, w którym daje się świadectwo poznania Ojca i miłości braci. „bo jesteście ze Mną od początku". Uczniowie mogą dawać świadectwo o Jezusie, gdyż będąc z Nim od początku (por. 1,35-51), widzieli Go.

 

1. Orędzie w kontekście (16,4b-15)

„Pożyteczne jest dla was moje odejście. Bo jeżeli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was", mówi Jezus do uczniów, którzy smucą się z powodu Jego odejścia. Podejmuje temat centralny ostatniej wieczerzy: Jego odejście nie jest klęską, ale dopełnieniem Jego dzieła. Jest to dlań powrót do Ojca, a dla nas dar Ducha. W taki sposób rozpoczyna swoją nową obecność. Jeśli wcześniej był „z" nami, o teraz jest „w" nas z Pocieszycielem. Jego nieobecność jest dla nas rozłąką konieczną, byśmy się narodzili i wzrastali. Te słowa Jezusa są upomnieniem dla uczniów, którzy muszą stawić czoło takim samym trudnościom, jakim On stawił. Duch prawdy będzie dawał świadectwo na ich korzyść, ukazując im Jego odejście jako zwycięstwo nad złem (w. 7-11; por. 15,26) i czyniąc ich zdolnymi do dalszego głoszenia tego świadectwa (w. 12-15; por. 14,25n; 15,27). Można czytać w całości sekcję 14,15-16,15: Jest to szeroka refleksja nad działaniem Ducha Świętego, który jednoczy wspólnotę z Panem, jak latorośl winna zjednoczona jest z krzewem. Odejście Jezusa stwarza wir, który porywa za Nim także nas. Czas między odejściem Jezusa i Jego powrotem to historia naszego życia w Duchu. W rozdziale 16 kreślone są istotne linie tej historii, która jest równocześnie historią Kościoła i historią świata. Kościół bowiem daje świadectwo światu, jego autentyczną prawdą jest miłość, z której się rodzi i do której zmierza. Nasze życie w Duchu jest więzią afektywną, ale i efektywną z Jezusem: z Nim i jak On posuwamy naprzód proces zbawienia dla wszystkich. W ten sposób realizuje się nasz powrót do Ojca, który dokonuje się dzień po dniu w znaku miłości wobec braci. Nieobecność Jezusa staje się dla nas Jego obecnością w nas, a przez nas, w całym świecie. Odejście Jezusa jest jak wschód słońca, które osiągnie pełnię blasku, jak wytrysk źródła, które użyźni ziemię, jak początek królestwa, które obejmie wszystkich. Nasza egzystencja uczniów posiada więc wartość „eschatologiczną", definitywną: już teraz jest życiem wiecznym, ponieważ żyjemy jak synowie i bracia. Posiada także wartość „apokaliptyczną" i „zbawcza”: odkrywa, a odkrywając daje życie Syna każdemu, kto Go przyjmuje. Uczniowie, którym Jezus obiecał pełnię swej radości (15,11), są smutni: przeżywając miłość (15,12-13) napotykają nienawiść ze strony świata (15,18-25) i prześladowanie współwyznawców (16,1-4a). Cierpienia te są jakby bólem porodu. W nich przychodzi na świat nowe stworzenie na obraz Syna (por. Mk 13,9-13 par.). Gdy czujemy się zdani na łaskę i niełaskę zła w świecie bez Boga, moc Ducha daje świadectwo prawdzie naszej drogi identycznej z drogą Jezusa ku Chwale. Jezus powraca do Ojca, a uczniowie nie mają nawet odwagi zapytać „gdzie" idzie (por. 14,1-4). Niepokoją się o przyszłość Jego i swoją. Patrzą na Jego odejście jak na bolesne rozstanie (w. 4b-6). Jezus mówi, że pożyteczne jest dla nas, by powrócił do Ojca, gdyż w ten sposób pośle nam Pocieszyciela (w. 7). Ów Pocieszyciel dopełni sąd Boży, wyrywając świat ze szponów władcy tego świata (w. 8-11) i wprowadzając uczniów coraz głębiej w Jego misterium Syna (w. 2-15). Duch, którego Jezus udziela z krzyża, odwraca sytuację. Świat, przekonany o swym błędzie zostaje ocalony od potępienia. Władca tego świata, który sądził, że odniósł tryumf za pomocą nienawiści, zostaje pokonany przez Syna, który daje życie miłości. Duch jest jak światło, które nieodwołalnie rozprasza ciemności: ukazuje światu jego oszustwo oraz objawia uczniom to, czego jeszcze nie zrozumieli. Swoją mocą czyni ich zdolnymi do „dźwigania" ciężaru tego, co Jezus powiedział. W ten sposób uwielbi w nich Syna, przemieniając ich na Jego obraz, aby ukazać światu Jego chwałę. Duch Boży, źródło stworzenia, jest także źródłem uwolnienia człowieka zrodzonego do życia synowskiego. Odejście Syna otwiera drogę braci za Nim. Jak On pociągnął ich do siebie, tak oni, przez swoje świadectwo, pociągać będą innych do Niego, aż wypełni się plan Ojca, który pragnie zbawić cały świat (por. 3,16n). Jezus, przez swoje odejście do Ojca, daje nam swego Ducha. Ten uświadomi nas o ułudzie, w jakiej żyje świat i uczyni nas zdolnymi, by żyć Jego miłością Syna. Kościół ożywiony tym Duchem, kontynuuje w historii to samo świadectwo Syna na korzyść braci.
 

2. Lektura tekstu

W. 12. „Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia". Jezus, przez swoje odejście, powiedział nam wszystko o Bogu. Nie może powiedzieć nam czy dać coś więcej. Miłość jednak wykracza poza wszelkie poznanie: ma zawsze coś więcej do zrozumienia, co pozostaje niewypowiedziane. Duch da nam poznać „to, co nie zostało powiedziane" z tego, co Jezus powiedział (por. w. 13): zaktualizuje w historii swoją obecność „mówiąc" tu i teraz o tym, co „powiedział" On wówczas. Cała historia jest dopełnieniem objawienia Syna w świetle miłości, która pogłębia poznanie i w świetle poznania wzrastającego w miłości. „teraz jeszcze znieść nie możecie". Słowo, początek wszystkiego, ma specyficzny ciężar, większy niż każda inna rzeczywistość. Dopiero po fakcie krzyża, gdzie zobaczymy i przyjmiemy Jego miłość, rozumiemy to, co Jezus powiedział i jesteśmy w stanie dźwigać ciężar Jego słów. W w. 12-15 mowa jest o działaniu Pocieszyciela wobec uczniów: jest On nauczycielem wewnętrznym, który przedłuża w nich mowę Słowa, które stało się ciałem. Jeśli Ewangelia mówi nam o Jezusie, to Duch miłości jest jak światła, które pozwala nam to zrozumieć i tym żyć. Ciało Syna, jak słowa, które o Nim mówią, jest znakiem, którego znaczenie potrafi odczytać jedynie miłość. W. 13. „Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy". Pocieszyciel nazwany jest Duchem prawdy, który zadaje kłam duchowi kłamstwa, który panuje nad nami „doprowadzi was do całej prawdy". Stwierdzenia tego nie należy rozumieć tak, że Jezus był jakąś „półprawdą", którą później uzupełni Duch. Syn jest już „całkowitą prawdą". Duch miłości wprowadzi nas w nią i uczyni ją nam coraz bardziej przejrzystą. To prawda, że „ciało" Jezusa ukazało nam Chwałę. Ale Chwała ta nie została nigdy w pełni zrozumiana. Stawać się będzie coraz bardziej zrozumiała aż w nieskończoność, gdyż jest nieskończona. Jest to prawda dynamiczna, droga rozumienia i miłości niemająca końca. „Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy". Po ustaniu „mowy" Jezusa, będzie kontynuowane „mówienie" Ducha w nas, które uczyni obecnym w nas Jego słowa. „Duch nie mówi czegoś innego od tego, co powiedział Syn". Będąc jednak miłością, sprawi, że rozbrzmiewać będzie w naszym sercu to, co usłyszał w sercu Boga. Jedynie miłość czyni obecnym umiłowanego i pozwała zrozumieć jego słowa. „i oznajmi wam". W w. 13-15 trzykrotnie zachodzi czasownik anaggelló, który oznacza: „powtarzać, ponownie oznajmiać, interpretować". Miłość czyni nas zdolnymi do przyjęcia objawienia Ojca i Syna. Słowo, które stało się ciałem, objawiło nam wszystko: Duch powtarza to nam i zwiastuje ciągle na nowo, dając światło do interpretowania i przeżywania w konkretnej sytuacji. Dla człowieka każda rzeczywistość istnieje o tyle, o ile ją poznaje i posiada wartość interpretacja, jaką jej nadaje. „rzeczy przyszłe". Wyrażenie „oznajmi wam rzeczy przyszłe" nie oznacza, że Duch objawi przyszłej wspólnocie co mówić w sposób ewentualnie nieomylny. Nie oznacza też, że Duch objawi rzeczy przyszłe. Człowiek świadomy umierania, zawsze jest ciekawy, co więcej, żądny naukowych przewidywań lub horoskopów. Poznanie przyszłości służy do oszukania obecnego lęku. „Rzeczy przyszłe" to królestwo Mesjasza, który przychodzi, aby zbawić świat (por. 11,27; 12,13). Duch prawdy pozwoli nam zrozumieć misterium Syna w historii: jest Duchem „proroctwa", które odczytuje rzeczy przyszłe w świetle „tego, który przychodzi". Proroctwo chrześcijańskie polega na widzeniu teraźniejszości w świetle przeszłości Jezusa: to, co przypadło w udziale Jemu, staje się i stawać się będzie udziałem każdego ucznia w każdym miejscu i w każdym czasie. Nasze proroctwo jest wspomnieniem aktualizującym" Jezusa: pozwała nam zobaczyć, co On czyni teraz, jak kiedyś czynił. Co więcej, pozwała nam zobaczyć rzeczywistość Jego oczami Syna, które są oczami Ojca. W. 14. „On Mnie otoczy chwałą". Jezus uwielbiony został w ciele po podaniu kęsa chleba Judaszowi (13,31): objawił chwałę, jaką Syn posiadał od zawsze, przed założeniem świata (por. 17,5.24). Mowa tu jest o przyszłym uwielbieniu Syna wobec Jego braci przez Ducha, który sprawi, iż będą oni żyć, jak żył On. Faktycznie Jezus mówi: „Przekazałem im chwałę, którą Mi dałeś" (17,22), aby „miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich" (17,26). „z mojego weźmie i wam objawi". Pocieszyciel uwielbi w nas Syna, biorąc to, co jest Jego, Jego komunię z Ojcem (por. w. 15) i przekazując ją nam. W. 15. „Wszystko, co ma Ojciec, jest moje". Syn stanowi jedno z Ojcem (10,30): posiada to samo życie i tę samą chwałę, tę samą miłość i tę samą wolę zbawienia świata. Duch przekazuje to wszystko nam, wprowadzając nas w misterium Trójcy, miłość między Ojcem i Synem, która rozlewa się na wszystkie rzeczy stworzone. Na tym polega w istocie Jego dzieło, które wielbi Syna w braciach, dopóki Bóg nie stanie się wszystkim we wszystkich (1Kor 15,28b). „Dlatego powiedziałem, że z mojego weźmie i wam objawi". Jezus z naciskiem podkreśla, że duch miłości będzie nam ciągle na nowo komunikował misterium Jezusa, aż do momentu wyciśnięcia go w naszym sercu i uczynienia z nas swego żywego wspomnienia. W taki sposób wchodzimy coraz bardziej w Jego niewymowną relację Syna z Ojcem, stając się sami synami. Wtedy nasze ciało, tak jak Jego, będzie „egzegezą" niewidzialnego Boga (por. 1,18). Takie jest uwielbienie Syna, jakie Duch Święty będzie prowadził w historii dzięki faktowi, że Jezus „odchodzi" do Ojca.

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana, ss. 429-432.435.439-443.

 

Zesłanie Ducha Świętego, rok B, 2024.05.19

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wniebowstąpienie Pańskie 2024.05.12

PIERWSZE CZYTANIE

Dz 1, 1-11 Uniósł się w ich obecności w górę

Czytanie z Dziejów Apostolskich

Pierwszą Księgę napisałem, Teofilu, o wszystkim, co Jezus czynił i czego nauczał od początku aż do dnia, w którym dał polecenia apostołom, których sobie wybrał przez Ducha Świętego, a potem został wzięty do nieba. Im też po swojej męce dał wiele dowodów, że żyje: ukazywał się im przez czterdzieści dni i mówił o królestwie Bożym.

A podczas wspólnego posiłku przykazał im nie odchodzić z Jerozolimy, ale oczekiwać obietnicy Ojca:

«Słyszeliście o niej ode Mnie – mówił – Jan chrzcił wodą, ale wy wkrótce zostaniecie ochrzczeni Duchem Świętym».

Zapytywali Go zebrani: «Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela?» Odpowiedział im: «Nie wasza to rzecz znać czasy i chwile, które Ojciec ustalił swoją władzą, ale gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jeruzalem i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi».

Po tych słowach uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu. Kiedy jeszcze wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. I rzekli: «Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba».  Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 47 (46), 2-3. 6-7. 8-9 (R.: por. 6)

Refren: Pan wśród radości wstępuje do nieba.

Wszystkie narody, klaskajcie w dłonie, *

radosnym głosem wykrzykujcie Bogu,

bo Pan Najwyższy i straszliwy, *

jest wielkim Królem nad całą ziemią.  Refren.

Bóg wstępuje wśród radosnych okrzyków, *

Pan wstępuje przy dźwięku trąby.

Śpiewajcie psalmy Bogu, śpiewajcie, *

śpiewajcie Królowi naszemu, śpiewajcie.  Refren.

Gdyż Bóg jest Królem całej ziemi, *

hymn zaśpiewajcie!

Bóg króluje nad narodami, *

Bóg zasiada na swym świętym tronie. Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE 

Ef 4, 1-13 (krótsze Ef 4, 1-7. 11-13) Dojdziemy do miary wielkości według Pełni Chrystusa

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Efezjan

Bracia:

Zachęcam was ja, więzień w Panu, abyście postępowali w sposób godny powołania, do jakiego zostaliście wezwani, z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości. Usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój.

Jedno jest Ciało i jeden Duch, bo też zostaliście wezwani do jednej nadziei, jaką daje wasze powołanie. Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który jest i działa ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich.

Każdemu zaś z nas została dana łaska według miary daru Chrystusowego. Dlatego mówi Pismo: «Wstąpiwszy na wysokości, wziął do niewoli jeńców, rozdał ludziom dary». Słowo zaś „wstąpił” cóż oznacza, jeśli nie to, że również zstąpił do niższych części ziemi? Ten, który zstąpił, jest i Tym, który wstąpił ponad wszystkie niebiosa, aby wszystko napełnić. On też ustanowił jednych apostołami, innych prorokami, innych ewangelistami, innych pasterzami i nauczycielami, aby przysposobili świętych do wykonywania posługi dla budowania Ciała Chrystusowego, aż dojdziemy wszyscy razem do jedności wiary i pełnego poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary wielkości według Pełni Chrystusa.

Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Mt 28, 19a. 20b

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Idźcie i nauczajcie wszystkie narody.

Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA

Mk 16, 15-20   Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

15Jezus, ukazawszy się Jedenastu, powiedział do nich: «Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! 16Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. 17Te zaś znaki towarzyszyć będą tym, którzy uwierzą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; 18węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, a ci odzyskają zdrowie».

19Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga. 20Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły.

Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA UWIERZYĆ JEZUSOWI I GŁOSIĆ Z MOCĄ JEGO EWANGELIĘ

O co proszę? O dogłębne przekonanie, że moc Jezusa towarzyszy mi na każdym kroku.

                W dzisiejszej Ewangelii Jezus powierza mi misję (w. 15). Mam głosić Ewangelię tam, gdzie toczy się moja codzienność. Ona jest „całym światem", do którego mnie posyła.      

                Uświadomię sobie, że dzięki mnie wiele osób może spotkać Jezusa. Ode mnie zależy, czy będzie dla nich kimś bliskim czy dalekim. Jak wygląda moje życie Ewangelią w konkretach dnia: w rodzinie, we wspólnocie, w pracy?

                Przywołam z wdzięcznością osoby, które przekazały mi wiarę (w. 16): rodziców, którzy przynieśli mnie do chrztu, kapłana, który mnie ochrzcił i wielu innych, którzy troszczyli się o mój rozwój duchowy. Kto to jest? Pomodlę się za nich.

                Jezus zapewnia mnie, że jeśli Mu uwierzę, będę mógł w Jego imię dokonywać rzeczy po ludzku niemożliwych (ww. 17-18). Wsłucham się w Jego słowa i będę prosił o wiarę w moc Jego Słowa. Jakie przeżycia budzą we mnie Jezusowe obietnice?

                Ilekroć słucham z wiarą słowa, tylekroć dokonuje ono wielkich rzeczy w moim życiu. Nie zawsze dostrzegam je od razu. Moja wiara w moc słowa sprawi, że będę je głosił z mocą. Takiej władzy udzielił mi Jezus przed swoim odejściem do nieba. Owoce objawią się w swoim czasie.

                Razem z uczniami będę się wpatrywał w Jezusa wstępującego do nieba (w. 19). Wstępuje do Ojca, czyli pozostaje blisko mnie. Ojciec jest tam, gdzie są Jego dzieci. Ilekroć mówię „Ojcze nasz, który jesteś w niebie", tylekroć wyznaję, że jest przy mnie razem z Jezusem.

                W żarliwym wołaniu zwrócę się do Ducha Świętego, aby wlał we mnie głębokie przekonanie o bliskości Ojca i Syna. Duch Jezusa codziennie tchnie we mnie przez Słowo, posyła mnie i towarzyszy mi w głoszeniu Ewangelii (w. 20). Będę powtarzał: „Wierzę, Boże, że Ty zawsze jesteś ze mną!".
 

KOMENTARZ:

Ukazywanie się Zmartwychwstałego, wniebowstąpienie i rozesłanie uczniów (Mk 16, 9-20)

Wiele dyskutowano i nadal dyskutuje się na temat zakończenia Ewangelii Marka. W obecnym tekście, który posiadamy, niewątpliwie to, co następuje po w. 8, nie zostało napisane przez Marka. Ci, którzy uważają za niemożliwe, by Marek zakończył na w. 8, skoncentrowanym wokół milczenia i ucieczki przestraszonych kobiet, twierdzą, że kontynuował on swoją opowieść o ukazaniach się Zmartwychwstałego, ale wskutek jakiegoś tajemniczego zrządzenia to opowiadanie się zagubiło. Być może także w ślad za tą hipotezą bardzo szybko powstały i zostały dołączone inne zakończenia Ewangelii, które poniżej przytaczamy.

Długie zakończenie (ww. 9-20)

9. Po swoim Zmartwychwstaniu, wczesnym rankiem w pierwszy dzień po szabacie, Jezus ukazał się najpierw Marii Magdalenie, z której kiedyś wyrzucił siedem demonów. 10. Ona poszła i oznajmiła to Jego uczniom, pogrążonym w smutku i płaczu. 11. Lecz oni, słysząc, że żyje i że ona Go widziała, nie chcieli uwierzyć. 12. Potem ukazał się w innej postaci dwóm z nich, kiedy szli na wieś. 13. Oni również powrócili i oznajmili to pozostałym. Lecz im też nie uwierzyli. 14. Wreszcie ukazał się Jedenastu, gdy byli za stołem, i wyrzucał im brak wiary i zatwardziałość serca, bo nie wierzyli tym, którzy widzieli Go zmartwychwstałego. 15. I powiedział do nich: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! 16. Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, ten się potępi. 17. Tym, którzy uwierzą, takie znaki będą towarzyszyć: W moje imię będą wyrzucać demony, będą mówić nowymi językami, 18. węże będą brać do rąk, i choćby wypili coś zatrutego, nie zaszkodzi im. Będą na chorych kłaść ręce, a ci zostaną uzdrowieni". 19. A gdy Pan Jezus to do nich powiedział, został wzięty do nieba i zasiadł po prawej stronie Boga. 20. Oni zaś rozeszli się i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły.

Warto zauważyć, że to długie zakończenie zostało przyjęte jako kanoniczne przez Kościół katolicki i definitywnie zatwierdzone jako takie dekretem soboru trydenckiego dotyczącym kanonu (czyli oficjalnego wykazu) ksiąg Biblii. W każdym razie styl, słownictwo i materiał nie są Markowe. Tekst ten wydaje się napisany na początku II wieku. Jest już znany Tacjanowi i św. Ireneuszowi, przytacza go zdecydowana większość rękopisów zawierających Ewangelię. To długie zakończenie składa się z czterech sekcji: a) ukazanie się Marii Magdalenie (ww. 9-11), które nawiązuje do tradycji Łukaszowej lub Janowej (por. J 20, 11-18; Łk 24, 9-11); b) ukazanie się dwóm wędrowcom (ww. 12n), które streszcza epizod z Emaus (por. Łk 24, 13-35); c) ukazanie się Jedenastu (ww. 14-18), które przywodzi na myśl Łk 24, 36-49; J 20, 19-23; Mt 28, 16-20; d) wniebowstąpienie i początek misji (ww. 19n; por. Łk 24, 50n).

 

Krótkie zakończenie brzmi następująco:

„Później jednak krótko opowiedziały wszystko, co im zostało oznajmione, tym, którzy byli z Piotrem. Potem sam Jezus od Wschodu aż po Zachód rozpowszechnił przez nich świętą i nieprzemijalną naukę o wiecznym zbawieniu. Amen". Również to zakończenie nie jest Markowe pod względem stylu i słownictwa. Jest prawdopodobnie dodatkiem pochodzenia rzymskiego, podkreślającym szerzenie się orędzia ewangelicznego od Wschodu do Zachodu, czyli od Jerozolimy po Rzym.

Wariant długiego zakończenia według kodeksu Free dołącza zaraz po w. 14 zakończenia następujący dodatek:

„I przytoczyli na własną obronę: «Ten wiek nieprawości i niewiary jest pod panowaniem szatana, który nie pozwala, aby to, co jest pod jarzmem duchów nieczystych, poczęło prawdę i moc Boga. Objaw więc już teraz Twoją sprawiedliwość». Mówili to do Chrystusa, a Chrystus odpowiedział im: «Nadszedł koniec lat władzy szatana. Ale zbliżają się inne przerażające rzeczy. A Ja zostałem wydany śmierci za tych, którzy zgrzeszyli, aby się nawrócili ku prawdzie i nie grzeszyli więcej, aby odziedziczyli chwałę duchowej i niezniszczalnej sprawiedliwości, która jest w niebie»". Również ten dodatek, który brzmi jak usprawiedliwienie zachowania uczniów i jak złagodzenie tonu Chrystusowej nagany, nie jest Markowy ani pod względem stylu, ani pod względem słownictwa. Mógł powstać w środowiskach gnostyckich  w II lub III wieku.

Podsumowanie

Możemy uznać, że te zakończenia, które następują po w. 8, bez wątpienia nie są Markowe. Chodzi o późniejsze dodatki, powstałe bardzo szybko, aby zaradzić wrażeniu, że tekst Marka nagle się urywa. Fakt ten dowodzi również, że już na początku II wieku posiadano tylko tekst, który kończył się na w. 8. Jeśli zatem już wtedy wszystkie rękopisy kończyły się na w. 8, to jest bardzo mało prawdopodobna hipoteza, że wszystkie zagubiły ostatnią stronę tekstu oryginalnego. Zostałaby ona z łatwością spisana na nowo przez autora albo zapamiętana przez wspólnotę. Wobec tego jest bardziej prawdopodobne, że Marek chciał skończyć swoje opowiadanie właśnie na w. 8 i że później, po trochu nie rozumiejąc do końca zamysłu ewangelisty, a po trochu z gorliwości, by zharmonizować go z zakończeniami innych Ewangelii, albo też z zamiłowania do kompletności, wprowadzono dodatki, które wyżej przytoczyliśmy. Na pierwszy rzut oka niewątpliwie wydaje się dziwne, że Marek chciał zakończyć Ewangelię sceną z przelęknionymi kobietami, które uciekają, a na dodatek nic nie mówią nikomu. Jeśli Marek kończy w ten nieco oryginalny sposób, to zapewne nie dlatego, że nie znał tradycji o ukazywaniu się Zmartwychwstałego. Choć nie przytacza ich, to jednak wyraźnie czyni do nich aluzję, wspominając wprost tylko te w Galilei (por. 14, 28; 16, 7). Zatem jest prawdopodobne, że przemilczał je ze względu na konkretny zamysł teologiczny i duszpasterski, łatwo zrozumiały, jeśli weźmie się pod uwagę, iż chciał pokazać nie tyle, że Ukrzyżowany zmartwychwstał, ile raczej, że Zmartwychwstały jest Ukrzyżowanym, i przez to doprowadzić chrześcijan nie do wiary entuzjastycznej, która sprowadza chrześcijaństwo do mitu o zmartwychwstaniu, lecz do kontemplacji Syna Człowieczego, Jezusa z Nazaretu w Galilei, Ukrzyżowanego. W ten sposób zostaje zażegnane niebezpieczeństwo ogołocenia wiary chrześcijańskiej przez uczynienie z niej jakiejś ideologii, ponieważ chrześcijanin powinien iść za Jezusem w Jego konkretnej drodze, która prowadzi z Galilei na Kalwarię, gdzie dopiero objawia się chwała Boga. Zatem Galilea, do której zakończenie Ewangelii odsyła, jest wezwaniem czytelnika, aby wziął na nowo do ręki i zaczął czytać od początku Ewangelię przedstawiającą nam Jezusa, który właśnie w Galilei rozpoczyna swoją działalność, i aby przeczytał ją raz jeszcze, ale już w świetle zmartwychwstania, tak aby zrozumieć sekret mesjański chwały Chrystusa obleczonej w pokorę. Galilea ponadto nabiera także znaczenia teologicznego. Jest bowiem miejscem konkretnego życia Jezusa historycznego i ucznia, który właśnie tam powinien chodzić za Nim (por. 1, 16-20 i 2, 13n). Jeśli podejmie Jego wezwanie, w samym sercu chodzenia śladami Ukrzyżowanego, doświadczy w swoim życiu tajemnicy zmartwychwstania, sekretu cierpiącego Syna Człowieczego. Właśnie dlatego Marek nie opowiada o ukazywaniu się Zmartwychwstałego, a opisy te zastępuje epizodem przemienienia, umieszczonym w samym centrum Ewangelii, zaraz po objawieniu Jego krzyża i wezwaniu skierowanym do uczniów, aby szli za Nim tą samą drogą. Zatem milczenie i lęk kobiet są w pełni zrozumiałe, ponieważ są one wstrząśnięte światłem objawienia Boga w ubogim Ukrzyżowanym, który rozczarowuje, ponieważ przekracza wszelkie ludzkie oczekiwania, a zarazem dlatego, że wyczuwają one wynikający stąd ciężar i odpowiedzialność wiary jako pójścia za tymże Ukrzyżowanym. Teraz tajemnica Chrystusa jest w pełni rozstrzygnięta i odsłonięta. Zaczyna się natomiast wielka tajemnica chrześcijanina, przeżywana „w słabości, w bojaźni i z wielkim drżeniem" (por. 1 Kor 2, 3), w oczekiwaniu końcowego przemienienia, zarezerwowanego tym spośród uczniów, którzy idą za Jezusem aż na „wysoką górę" (por. 9, 2), posłuszni objawieniu Boga, który z nieba mówi o Jezusie ukrzyżowanym: „Jego słuchajcie!" (por. 9, 7).

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Marka, ss. 951-954.

 

Wniebowstąpienie Pańskie 2024.05.12

 

 

 

4. Niedziela Wielkanocna, rok B, 2024.04.21

PIERWSZE CZYTANIE

Dz 4, 8-12 Kamień odrzucony przez budujących stał się kamieniem węgielnym

Czytanie z Dziejów Apostolskich

Piotr napełniony Duchem Świętym powiedział: «Przełożeni ludu i starsi! Jeżeli przesłuchujecie nas dzisiaj w sprawie dobrodziejstwa, dzięki któremu chory człowiek odzyskał zdrowie, to niech będzie wiadomo wam wszystkim i całemu ludowi Izraela, że w imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka – którego wy ukrzyżowaliście, a którego Bóg wskrzesił z martwych – że dzięki Niemu ten człowiek stanął przed wami zdrowy.

On jest kamieniem odrzuconym przez was budujących, tym, który stał się głowicą węgła. I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, przez które moglibyśmy być zbawieni».  Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 118 (117), 1bc i 8-9. 21-23. 26 i 28 (R.: por. 22)

Refren: Kamień wzgardzony stał się fundamentem.

albo: Alleluja.

Dziękujcie Panu, bo jest dobry, *

bo Jego łaska trwa na wieki.

Lepiej się uciekać do Pana, †

niż pokładać ufność w człowieku. *

Lepiej się uciekać do Pana, niż pokładać ufność w książętach.  Refren.

Dziękuję Tobie, że mnie wysłuchałeś *

i stałeś się moim Zbawcą.

Kamień odrzucony przez budujących †

stał się kamieniem węgielnym. *

Stało się to przez Pana i cudem jest w naszych oczach.  Refren.

Błogosławiony, który przybywa w imię Pańskie, *

błogosławimy wam z Pańskiego domu.

Jesteś moim Bogiem, podziękować chcę Tobie, *

Boże mój, wielbić pragnę Ciebie.  Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE

1 J 3, 1-2 Jesteśmy dziećmi Bożymi

Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Jana Apostoła

Najmilsi:

Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi, i rzeczywiście nimi jesteśmy. Świat zaś dlatego nas nie zna, że nie poznał Jego.

Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest.   Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ     J 10, 14

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Ja jestem dobrym pasterzem

i znam owce moje, a moje Mnie znają.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA

J 10, 11-18 Jezus jest dobrym pasterzem

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

11Jezus powiedział: «Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce. 12Najemnik zaś i ten, kto nie jest pasterzem, którego owce nie są własnością, widząc nadchodzącego wilka, opuszcza owce i ucieka, a wilk je porywa i rozprasza; 13najemnik ucieka, dlatego że jest najemnikiem i nie zależy mu na owcach.

14Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, 15podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. Życie moje oddaję za owce. 16Mam także inne owce, które nie są z tej zagrody. I te muszę przyprowadzić, i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz.

17Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je znów odzyskać. 18Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja sam z siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać. Taki nakaz otrzymałem od mojego Ojca».

Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA                      POCZUĆ, ŻE BÓG SIĘ MNĄ OPIEKUJE

O co proszę? O dogłębne przeżycie radości w Duchu, że Jezus i Ojciec opiekują się mną.

                „Ja jestem dobrym pasterzem" (w. 11). Będę kontemplował dobroć i czułość Jezusa. Przypomnę sobie minione wydarzenia, w których bardzo silnie poczułem Jego dobroć. Kiedy to było i w jakich okolicznościach?

                Zauważę, że Jezus aż pięciokrotnie wspomina o oddawaniu życia za swoje owce — za mnie! (ww. 11, 15, 17-18). Wejdę na chwilę w kontemplację męki i śmierci Jezusa. Zbliżę się do Niego, obejmę Go i trwając w takim stanie ducha, uświadomię sobie, że On umiera za mnie.

                Zapytam siebie szczerze, czy wierzę, że Jezus umarł za mnie i że codziennie umiera za mnie podczas Mszy świętej? Czy nie czuję się mniej kochany od innych?

                Czy pamiętam chwile, w których byłem bardzo zagubiony? Czy prze-żyłem ból rozczarowania drugą osobą, która okazała się „najemnikiem" i zostawiła mnie samego w biedzie? Kto okazał mi wówczas serce i podał pomocną dłoń? Za co chciałbym podziękować Jezusowi?

                „Znam owce moje..." (w. 14). Ilekroć staję do modlitwy z Jezusem, tylekroć mogę być pewny, że On wie o mnie wszystko. Czy jest coś, czego nie mówię o sobie? Czy czuję się przy Nim bezpieczny?

                Jezus kilkakrotnie mówi mi o swoim Ojcu i Jego miłości do mnie (ww. 15, 17-18). Wszystko, co czyni dla mnie, czyni dlatego, że taki nakaz otrzymał od Ojca. Dla Ojca strzeże mnie jak źrenicy oka.

                Uświadomię sobie, że to Ojciec każdego dnia posyła do mnie Jezusa, aby się mną opiekował i umierał za mnie. W serdecznej rozmowie z Ojcem uwielbię Go za Jego miłość, powtarzając: „Ojcze, dziękuję Ci za Twoją troskę o mnie!".

 

KOMENTARZ:

1. Orędzie w kontekście (ww. 1-21)

„Ja Jestem bramą, Ja Jestem pasterzem", mówi Jezus do faryzeuszy śle-pych (9,40n), którzy roszczą sobie prawo do tego, by być przewodnikami narodu. Zwraca się do nich, aby ich oświecić co do ich ślepoty, ukazując podłość tego, za czym idą i uczą iść innych. Jezus ogłasza siebie bramą, poprzez którą wchodzi się do życia, pasterzem, który prowadzi ku wolności. Jest bowiem Synem, który przyszedł, aby wyprowadzić braci z ciemności i ze śmierci. Faryzeusze, którzy stoją naprzeciwko niego po uzdrowieniu niewidomego od urodzenia, są fałszywymi pasterzami, którzy uciskają i wykorzystują trzodę swych wiernych, prześladując każdego, kto wyrwał się spod ich kontroli. Nam dzisiaj nie podoba się obraz „człowieka-owcy", który miałby iść za pasterzem. W odróżnieniu od zwierzęcia kierowanego instynktem, człowiek jest wolny. Nie musi kierować się z koniecznością swoimi potrzebami, ale kieruje się pragnieniem tego, co uważa dla siebie za lepsze. Ze swej natury człowiek jest kulturą, otwarty na coraz to dalszy rozwój i postęp. Kultura jednak rodzi się i wzrasta w zależności od ideałów, jakie stawia sobie do naśladowania lub nakłada sobie jako obowiązek. Jest naśladowaniem pragnień innych. Dziś, poprzez massmedia, mechanizm ten jeszcze bardziej podsycany i skuteczny, pozostawia coraz mniej przestrzeni dla wolności. Nasze wzorce kulturowe, wcielone w konkretne osoby, które te wzorce reprezentują, stają się pasterzami, przywódcami, za którymi podążamy. Wzorzec jest po to, by za nim iść i osiągnąć go, ewentualnie przewyższyć w ciągłym współzawodnictwie i rywalizacji najpierw z innymi, a potem z samym przywódcą. Chodzi o niespokojną uległość, która rodzi walki i przemoc kierowane regułami, aby nie wyniszczyć siebie wzajemnie. Prawo podyktowane jest przez mocniejszych, narzuca się je, aby można było wyeliminować przeciwników. Skutkiem tego jest fakt, że ulegamy modelowi-pasterzowi zwycięzcy, który z natury ma większą możliwość wywierania przemocy. Kto się buntuje, jest zgubiony, wyrzucony poza nawias lub zabity, chyba że jest tak silny, że zajmie miejsce wzorca. Jest to prawo dżungli: człowiek człowiekowi wilkiem i panuje nad innym ten, kto może większą wyrządzić szkodę na niekorzyść niewinnego (por. Sdz 9,7-15). Nie zdaje sobie sprawy z tego systemu ucisku ten, kto stoi na górze, ale ponosi skutki ten, kto jest na dole. Przemoc jest jak nóż. Kto stoi po stronie rękojeści, nie odnosi żadnego zła, w odróżnieniu od tego, kto stoi po stronie ostrza. Ale i ten uważa, że byłby szczęśliwy, gdyby mógł wziąć do ręki rękojeść. Rodzi się stąd świat rzeźników i ofiar, w którym wszyscy zabawiamy się w tę samą grę: podążamy na ślepo za tym samym pasterzem, który wcześniej czy później okpi nas wszystkich. W ten sposób przemoc powiększa się i powiększać się będzie bez końca, dopóki miecze nie przekute zostaną na lemiesze i włócznie na sierpy (Iz 2,4). Będzie to możliwe w historii ludzkości, kiedy i posiadający władzę odkryją, że są podatni na zranienie jak wszyscy. Wtedy także oni „doznają ludzkich cierpień", gdyż „z innymi ludźmi cierpią" (Ps 73,5). W ten sposób opadnie maska, która ich oszukuje i odkryją, jak bardzo niepożądane i ohydne jest to, co uważają za piękne i godne pożądania. Dopóki jednak nie doświadczy się na własnej skórze, jak bardzo złym jest to, do czego się dąży jako do najwyższego dobra, wszystko będzie iść utartym torem jak wcześniej: „Człowiek w dostatku nie pojmuje, jest jak bydlęta, które giną"; jego pasterzem jest śmierć; zejdzie prosto do grobu, gdzie wcześniej sprowadził wszystkich (por. Ps 49,13.15.21). Kto wie, czy do tego wszystkiego nie dojdzie dość szybko, stwierdzając, jak słaba jest wszechmoc technologii: jest to kolos o nogach z gliny, równie fascynujący i straszny, jak kruchy (por. Dn 2,31-35). Być może dziś, po raz pierwszy w historii, jeśli otwieramy oczy i wznosimy się ponad kompleks widza telewizyjnego lub innego, dostrzegamy jak prawdziwe jest to, co powiedział Jezus odnośnie Galilejczyków wymordowanych przez Piłata i przez zawalenie się wieży Siloe: „Jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie" (Łk 13,3.5). Jezus proponuje model alternatywny, który pozwala wyjść z tej śmiertelnej gry: ofiaruje człowiekowi realizację jego człowieczeństwa, wzywając go do te-go, by stał się jak Bóg. Proponuje bowiem nie naśladowanie pragnień innych — z wynikającymi stąd konfliktami — ale pragnień Ojca, który nie rywalizuje z nikim, ale jest źródłem życia i wolności dla wszystkich. Postępując jak On, stajemy się synami, dorosłymi i podobnymi do Niego, czego od zawsze pragnęliśmy. Pierwotnym błędem było wyobrażanie sobie Boga jako naszego przeciwnika i branie Go jako wzorca, co czyniło nasze życie niemożliwym. Jak może ktoś żyć, jeśli jego ojciec jest mu przeciwny? Będzie przeciwny jemu, sobie i innym, stając się podobnym do ojca, którego nienawidzi. Jezus przedstawia się jako Syn, który zna miłość Ojca i żywi Jego pragnienia: przekazanie życia i wolności braciom. Dlatego przedstawia się jako pasterz „dobry", prawdziwy, w przeciwieństwie do pasterza złego i fałszywego, któremu ulegaliśmy. Idąc za Nim stajemy się tym, kim jesteśmy: synami Ojca i braćmi między sobą. Tylko w ten sposób wyzwalamy się z ciemności i przechodzimy do światła prawdy, która czyni nas wolnymi. W miejsce kultury kompetentności, rywalizacji i przemocy, wchodzi kultura braterstwa, solidarności i miłości. Mamy wreszcie życie piękne, godne życia, „od Boga": szczęście i łaska towarzyszyć nam będą przez wszystkie dni naszego życia i zamieszkamy w domu naszych pragnień (por. Ps 23). Jezus Pasterz uwalnia nas od „bandytyzmu", który rządzi naszymi relacjami, z coraz bardziej gwałtowną następną supremacją. W rzeczywistości ten, kogo obieramy sobie za wzór, jest pasterzem śmierci, którego koniec jest oczywisty już od początku: jest ofiarą naznaczoną przez tę samą grę, jaką sam praktykuje, gdy przychodzi bandyta bardziej szkodliwy od niego. Gdy w rozdziale 9 mowa była o świetle, które otwiera oczy na nową rzeczywistość, rzeczywistość Syna, to teraz mówi się o pasterzu-wzorcu, który prowadzi ku nowemu rodzajowi życia. Zestawienie zasugerowała już księga Henocha (napisana przed 164 r. przed Chr.), która przedstawia historię Izraela jako trzody wystawionej na łup wilków. Niestety, barany stojące na czele stada są ślepe aż do momentu, gdy przyjdzie pasterz, który przywróci im wzrok. „Dostrzeganie" rzeczywistości jest konieczne do życia, jeśli nie chcemy narazić się na wielkie szkody. Aby wejść szybko w ciemnościach na schody, lepiej będzie nie decydować się na gwałtowny skok na klatkę schodową! Mowa Jezus to polemika z przywódcami ludu, którzy dla uzdrowionego niewidomego nie stanowią już wzoru do naśladowania. Jezus ukazuje tu różnicę między swoim i ich sposobem działania. On uwalnia, daje światło i życie, oni natomiast uciskają, grabią i trzymają trzodę w niewoli. U podstaw mowy Jezusa stoi obraz znany w Palestynie. Szczególna relacja, jaka istnieje między trzodą i pasterzem, jest obrazem relacji między królem i narodem, podobnej do relacji między Bogiem i jego wiernymi. Obraz króla jako pasterza, a nawet samego Boga, jest bardzo dawny (por. Ps 23; Iz 40,11). Abraham i patriarchowie byli pasterzami. Mojżesz, Jozue i Dawid nazywani są pasterzami ludu, prowadzonego przez nich w imieniu Boga. Zycie pasterza zależne jest od jego owiec, a życie owiec od ich pasterza. Bez pasterza owce wydane są na pastwę dzikich zwierząt i rozbójników i nie mają nikogo, kto poprowadziłby je na pastwiska i do źródeł. Prorocy często mówili o przywódcach ludu jako pasterzach złych i przewrotnych. Są wilkami, które używają znanych metod z bajki o wilku i baranku. Obietnica Proroków zawiera żywe oczekiwanie na dobrych pasterzy, owszem samego Boga jako pasterza (por. Jr 23,1-6; Za 11,4-17; Ez 34,1nn; Ps 23). Jezus przedstawia siebie jako prawdziwego pasterza, który zna i wykonuje swoją pracę na korzyść owiec. Inni natomiast zabijają owce. On daje życie, swoje życie Syna. Mowa ma charakter progresywnego objawienia się Jezusa i Jego dzieła Syna wobec braci. Można podzielić tekst na dwie części, z których każda zawiera słowa Jezusa i reakcje słuchaczy. Część pierwsza (w. 1-6) to opowiadanie symboliczne, w którym przeciwstawiony jest pasterz i złodziej. Pasterz wchodzi przez bramę, rozpoznany przez stróża i owce, które poznają jego głos: woła je po imieniu, „wypędza" je poza ogrodzenie i idzie na przedzie przed nimi, a one podążają za nim. Złodziej unika bramy i wchodzi z innej strony, lecz owce nie rozpoznają jego głosu i nie idą za nim, co więcej, uciekają przed nim. Zaakcentowany jest brak zrozumienia ze strony słuchaczy. Są bowiem ślepcami, którzy uważają, że widzą (9,41). Nawet nie przypuszczają, że mogliby postępować inaczej. Kto natomiast, jak niewidomy od urodzenia, zostanie oświecony, dla niego opowiadanie jest jasne. W zagrodzie owce strzeżone są podczas nocy. Z Jezusem, światłością świata (8,12), nadszedł dzień (por. 11,9n). W ciągu dnia owce pozostają w owczarni, aby zostały wydojone i ostrzyżone, sprzedane lub zabite. W każdym bądź razie słabną i umierają z głodu i pragnienia. Innymi słowy: przywódcy trzymają lud w za-mknięciu, pozbawiony swych dóbr i wolności. Zachowują się jak bandyci, a nie jak reprezentanci jedynego pasterza. Doprowadzili nawet samą świątynią do tego, że stała się miejscem handlu (por. 2,16). Jezus, prawdziwy pasterz, przyszedł, aby wyzwolić braci z tej niewoli, dając początek nowemu exodusowi. „Wypędza" owce poza ogrodzenie świątyni i idąc na przedzie przed nimi jak JHWH w pierwszym exodus, prowadzi je na pastwiska życia. Postępowanie przywódców, którzy „wypędzili" uzdrowionego niewidomego (9,34), staje się przez ironię postępowaniem Pana, który „wypędza" „swoje" owce poza zasięg ich rąk. To wypędzenie staje się aktem narodzin, jak wypędzenie Izraela z Egiptu. Istnieje jeszcze gorsza niewola, a jest to niewola ideologiczna i religijna (prawdopodobnie jest to to samo, zmienia jedynie szatę). Każda religia i ideologia, która nie liczy się z człowiekiem ponosząc nawet ryzyko pomyłki, jest przeciwna Bogu, przede wszystkim kiedy czyni to w imię Boga. W każdym dialogu religijnym należy postawić sobie pytanie o charakterze „antropologicznym": czy niesie dla człowieka śmierć czy życie? Szacunek, jaki żywi się lub nie dla człowieka, odpowiada lub nie prawdziwości obrazu, jaki ma się o Bogu. Przyjęcie bowiem Boga, INNEGO, oznacza konkretnie przyjęcie odmienności każdego innego człowieka. Ileż nietolerancji i ohydy popełnionej w imieniu Boga przeciwko ludzkości, zwłaszcza przeciwko kobiecie, która w kulturze męskiej jest pierwszym „innym", odrzuconym i pozbawionym praw. Mężczyzna i kobieta to odmienności pierwotne. Przeczenie temu, to odbieranie człowiekowi jego obrazu i podobieństwa do Boga (Rdz 1,27). Bardziej niż ateizm, będący formą antybałwochwalczą pochodzenia hebrajsko-chrześcijańskiego, dziś problemem stanowi to, jakiego się proponuje Boga: czy takiego, który jest źródłem wszelkiej odmienności po-przez miłość, czy Boga, który wchłania wszystko inne i sprowadza wszystko do nicości? Słusznie zaobserwowano ścisłe powiązanie, co więcej, doskonałą symetrię, która rodzi obustronną „świętą wojnę", między „Mac-Mondo" globalizacji i fanatycznym fundamentalizmem religijnym. Czyni rzeczywiście złą przysługę Bogu i człowiekowi ten, kto myśli, że Bóg i człowiek są takimi, jakimi on sobie ich wyobraża. W drugiej części (w. 7-21) Jezus przechodzi do dialogu w pierwszej osobie mówiąc „JA-JESTEM pasterzem dobrym". Objawia stopniowo swoją tożsamość, zawsze w przeciwstawieniu do przywódców, którzy są złodziejami, rozbójnikami i najemnikami. Jezus jest „bramą owiec". Poprzez Niego otrzymuje się dostęp na pastwiska życia. Innymi słowy: wyzwala nas z niewoli Prawa ku wolności Syna (w. 7-10). Przekazuje nam swoje życie Syna, czyniąc nas uczestnikami swej relacji poznania i miłości z Ojcem (w. 11-15). Ale Syn nie jest tylko pasterzem Izraela, jest Zbawicielem świata (4,42). Pan nie chce ustanowić jednej ogrodzonej przestrzeni, by w niej zamknąć wszystkich jako niewolników. Pragnie natomiast wyprowadzić wszystkich ludzi z wszystkich owczarni, aby ze wszystkich uczynić lud wolny, burząc wszelkie bariery i nienawiść (por. Ef 1,3nn; 2,14-18). Jak Izrael tak i inni ludzie zostaną przez niego wyprowadzeni ku wolności. Nowy lud składa się z osób wolnych, niezależnie od wszelkich przedziałów religijnych czy kulturowych (w. 16). Ojciec miłuje Jezusa, gdyż jest Synem, który daje w darze swoje życie braciom. Taka jest właśnie władza Syna, wolna i wyzwalająca, „przykazanie" otrzymane od Ojca (w. 17-18), przykazanie miłości. Objawieniu się Jezusa odpowiada jak zawsze podwójna reakcja: jedni uważają Go za szaleńca, inni utożsamiają z kimś, kto otwiera oczy niewidomym (w. 19-21). Ta podwójna reakcja zachodzi także pośród nas i wewnątrz nas, którzy Go słuchamy. W rozdziale tym Słowo chce dokonać w słuchających przywódcach i w nas czytelnikach tego samego oświecenia, jakiego dostąpił niewidomy: zamierza zmienić fałszywy obraz człowieka, który trzyma nas w niewoli kłamstwa i śmierci Jezus jest pasterzem jako „Baranek Boży", który przez swą łagodność zwycięża przemoc braci. Uwalnia nas od przywódców, którzy nas tyranizują i to najczęściej za naszym przyzwoleniem. Idziemy bowiem za ich fałszywym modelem i rozpoznajemy w nich siebie, zamiast uznać się za chorych, którzy potrzebują leczenia. Dzięki Jezusowi ustaje system przemocy, który od Adama i Kaina regulował naszą relację z Bogiem i braćmi. Zaczyna się nowy exodus ku wolność Syna, który miłuje, jak sam jest miłowany. Kościół nie bierze za wzór do naśladowania różnych pasterzy, którzy zniewalają człowieka swą władzą i przemocą. Idzie za dobrym pasterzem, który nie zna innej władzy jak służba, innej przemocy jak miłość, innego bogactwa jak dawanie, innego zwycięstwa jak przebaczenie. Neutralność, jaką słusznie wykazuje Kościół w różnych konfliktach, zwłaszcza gdy nie chodzi o wzięcie w obronę ubogich, winna tu tylko mieć źródło, a nie w jawnym czy ukrytym oportunizmie.
 

2. Lektura tekstu

S. Fausti: W. 11. „Ja jestem dobrym pasterzem". Po stwierdzeniu, że Jezus jest „bramą" zbawienia, teraz utożsamia się z „dobrym pasterzem". „Dobry" (w języku greckim kalós) oznacza piękny, szlachetny, prawdziwy, autentyczny, dobry, który umie wykonywać swoją pracę. Przywodzi na myśl również coś, co jest miłe, przyjemne, co jest piękne. Ważnym jest, by dostrzec Jego piękno i cieszyć się nim. To piękno zbawi świat czyniąc nam przykrym to, co uważamy za przyjemne. Tylko wtedy zmienimy pasterza, gdyż człowiek działa zawsze idąc za tym, co mu się bardziej podoba. Jest to delectatio victrix (św. Augustyn). Jezus nie jest „jakimś" pasterzem, ale pasterzem wzorcem, który troszczy się o swoje owce. Przedstawia się jako taki, gdyż wydaje (w. 11-13), oddaje (w. 14-16) i daje (w. 17-18) swoje życie na ich korzyść. Jest pasterzem jako baranek zabity i zwycięski, który prowadzi owce do źródeł wód życia (Ap 7,17). Jest pasterzem obiecanym (Ez 34,1nn), samym Bogiem, który czyni siebie pasterzem (Ps 23). Alternatywą do podążania za pasterzem życia jest posiadanie za pasterza śmierci (Ps 49,15). Tak czynią przewrotni, którzy chełpią się swym bogactwem i w nim widzą sens swego życia (Ps 49,6n). „Dobry pasterz daje życie swoje za owce". Ukazuje teraz Jezus swój sposób pełnienia funkcji pasterskiej: daje swoje życie za owce. Nieco później powie również, że oddaje swoje życie za owce. Jakież piękno miłości ukazuje się w tym działaniu. Wyrażenie to jest treściowo takie samo, jak w w. 15.17.18. W tekście greckim nie występuje słowo „dawać" (didomi), jak w 6,51, kiedy to Jezus obiecuje, że da nam swoje ciało do spożycia. Mamy natomiast czasownik „kłaść" (tithemi), który w różnych kontekstach, zgodnie z Janowym sposobem wyra-żania się, przybiera różne znaczenia. W przekładzie polskim oddajemy jednak ten czasownik słowem „dawać" wzbogacony przedrostkami: tu Jezus „wydaje", w w. 15 „oddaje", w w. 17-18 „daje" swoje życie za owce. Nie chcemy przez to powiedzieć, że pasterz ofiaruje lub daje swoje życie w tym znaczeniu, że umiera. Gdyby umarł, owce zostałyby rozkradzione i rozproszone. Chcemy natomiast stwierdzić, że podstawową cechą pasterza jest miłość i odwaga, z jaką broni swoich owiec. W odróżnieniu od najemnika On „wystawia" swoje życie na wszelkie niebezpieczeństwa dla dobra owiec. W. 12. „Najemnik zaś i ten, kto nie jest pasterzem, którego owcę nie są własnością". Dla pasterza owce stanowią „jego własność"; należą do niego i troszczy się on o nie, jak o własne życie. Najemnik zaś troszczy się jedynie o swoją zapłatę: owce są na usługi jego życia, a nie on na ich usługi. Dlatego nie wystawia się na ryzyko, działa dla „brudnego zysku" (1P 5,2n). W przypadku niebezpieczeństwa ucieka przed napastnikiem. Idol, kiedy nas zwiedzie i wyzyska, zawsze opuszcza nas w chwili potrzeby. Nie dotrzymuje obietnicy i zawodzi położoną w nim nadzieję. „widząc nadchodzącego wilka, opuszcza owce i ucieka". Wilk, tradycyjny wróg trzody, reprezentuje wrogie siły zła. Sam Jezus wysłał swych uczniów jak owce między wilki (por. Łk 10,3). Każda epoka ma swoje wilki. Czasem mają swoje imię i nazwisko. Najczęściej są jednak anonimowi. Wtedy są bardziej zdradliwi: wskazują na panującą mentalność, fałszywy model człowieka, na „modę", która krąży i czyni spustoszenie wśród trzody. Nadejście wilka uwidacznia, kto jest pasterzem, a kto najemnikiem, kto potrafi wystawić na niebezpieczeństwo własne życie, kto natomiast myśli tylko o ocaleniu samego siebie. „a wilk je porywa i rozprasza". Akcja rozpraszania i porywania jest typowa dla nieprzyjaciela, diabła. Odbiera człowiekowi jego prawdę i skłania do ucieczki od swego życia. Czyni coś odwrotnego niż Syn, który przyszedł, by dać swoje życie zgromadzić wszystkich rozproszonych (11,52), jednocząc ich z sobą i z Ojcem. Również uczniowie, w godzinie wilka, gdy uderzony zostanie pasterz, rozproszą się (Mk 14,27 par.; por. Za 13,7). W. 13. „Najemnik ucieka dlatego, że jest najemnikiem i nie zależy mu na owcach". Poprzez kontrast postawa najemnika uwydatnia postawę „dobrego pasterza". W obliczu wilka, który dopiero co ponowił decyzję zabicia Go (8,59), Jezus nie opuszcza swoich i nie ucieka. Broni swoje owce, interesuje się nimi (interesse = być wewnątrz); leżą Mu na sercu, gdyż ma je w swym sercu. Także najemnik interesuje się, ale nie owcami, ale korzyścią, jaką mu przynoszą. Jest sprzedajny. W. 14. „Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają". Po odważnych słowach dotyczących dobrego pasterza, który daje swoje życie, Jezus mówi teraz o tym, co „daje" na korzyść swoich owiec: daje do ich dyspozycji swoje własne życie, które jest poznaniem i miłością Ojca. Istnieje poznanie, zażyłość, wzajemna miłość między pasterzem i owcami. Woła każdą po imieniu 4w. 3): „Wezwałem cię po imieniu, tyś mój! Drogi jesteś w moich oczach, nabrałeś wartości i Ja cię miłuję" (Iz 43,1.4). Ogół owiec nie stanowi jakiejś „trzody": każda z owiec ma osobistą relację z Nim. W. 15. „Podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca". Relacja poznania i mi-ości, jaka istnieje między Jezusem i każdym z nas, jest taka sama, jaka istnieje między Ojcem i Nim: „Jak mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem" (15,9). Miłość wzajemna między Ojcem i Synem, misterium stanowiące ich życie jest taka sama, jaka istnieje między nami i Nim. Wypowiedź ta przywołuje na myśl „Janową wypowiedź" z Łk 10,21n, gdzie Jezus raduje się z tego, że Jego wzajemne poznanie z Ojcem udzielone zostało maluczkim (por. także Mt 11,25-27). „Życie moje oddaję". Gdy w w. 11 pasterz wystawia swoje życie na niebezpieczeństwo, to tu daje swoje życie za owce: oddaje je do ich dyspozycji, ofiaruje je im Czasownik użyty jest w czasie teraźniejszym, gdyż Jego życie zawsze jest do naszej dyspozycji, tu i teraz. Syn bowiem nie strzeże go zazdrośnie dla siebie. Jak je otrzymuje, tak też je daje, jak jest umiłowany przez Ojca, tak też miłuje braci „za owce". Jan nie tyle mówi, że Jezus umiera „w miejsce owiec", ile raczej, że daje im swoje życie. Podkreśla przekazywanie „Chwały" z Syna na braci. W. 16. „Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni". „Ta owczarnia" to owczarnia świątyni, w jakiej znajduje się Izrael. Istnieją inne „owczarnie", religijne lub świeckie, które traktują człowieka jak niewolnika. Syn posiada braci nie tylko w ludzie Bożym, ale wszędzie: wszystko zostało stworzone przez Niego (1,2n), będącego światłością i życiem człowieka (1,9), synem w Synu. Dlatego Ojciec miłuje świat (3,16) a Syn, Zbawiciel (4,42) i światłość świata (8,12) z zostanie wywyższony nie tylko po to, by zgromadzić rozproszonych synów Izraela, ale wszystkie narody (11,52). Jezus pragnie także i je przyprowadzić do wolności. Jego owce nie stanowią sekty wybranych. Każdy człowiek jest synem umiłowanym przez Ojca, którego Jezus nie wstydzi się nazywać swym bratem (Hbr 2,11). Chrześcijaństwo jest ze swej natury powszechne (= katolickie), nie wyklucza nikogo. Jeśli wyklucza się kogokolwiek, wypiera się Ojca, który miłuje każdego oraz Syna, który jest jak Ojciec. Dla chrześcijanina niemiłowanie „nieprzyjaciół", czy wprost nienawiść do nich, to zaprzeczenie Boga w jego istocie miłości. Jest to „ateizm" gorszy od tego, który zaprzecza istnienie Boga, bo Go nie zna lub nie uznaje często z powodu naszego złego świadectwa. Samo pojęcie „misji" nie ma nic wspólnego z prozelityzmem. To wewnętrzny bodziec miłości Syna do braci (por. 2Kor 5,14). „I te muszę przyprowadzić". „Muszę" przywołuje na myśl dar życia Syna Człowieczego wywyższonego. Ta właśnie miłość czyni Go pasterzem Jego braci. Jak wypędził z obrębu świątyni tych, którzy byli zamknięci wewnątrz (w. 4), tak pragnie wyprowadzić na pastwiska życia również tych, którzy są zamknięci w innych ogrodzeniach. „i będą słuchać głosu mego". Głos Syna, który woła każdego po imieniu (w. 3) i który każdy rozpoznaje w swym sercu jako prawdziwy (w. 4), zwrócony jest do każdego człowieka, gdyż jest Mu on bratem. „i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz". Jezus, za pośrednictwem swego krzyża, obalił wszelkie mury podziału między ludźmi, aby wszystkich, bliskich i dalekich, uczynić jednym człowiekiem (por. Ef 2,14-22). Syn oddając swe życie do dyspozycji ludzi (por. 11,52), czyni z nich jeden lud braci, jedną owczarnię. Jezus mówi o „jednej trzodzie", a nie jednej owczarni, jak się często używa. Syn nie przyszedł, aby uczynić ową owczarnię zagrodę większą, w której można byłoby uwięzić wszystkich. Wyciąga On na zewnątrz swych braci z wszelkich klatek religijnych czy świeckich, aby mogli żyć w prawie wolności (Jk 2,12), którym jest miłość i wzajemna służba (Ga 5,13). Jakże łatwo jest dzisiaj dokonywać dostosowanych i coraz gorszych wydań ekumenicznej propozycji Rogera Bacona, gdy wszyscy stanowimy jedną globalną wioskę. Pisał on: „Grecy powrócą pod posłuszeństwo Kościoła Rzymskiego, Tatarzy w większości nawrócą się do wiary, Saraceni zostaną wyniszczeni. W ten sposób nastąpi jedna owczarnia i jeden pasterz". Oczywistym jest, że zjednoczenie Kościołów nie musi być „jedną owczarnią", która zawierać będzie różne wspólnoty homologując je i homogenizując. Żyjące w historii Ciało Chrystusa stałoby się nierozpoznawalne, zostałoby sprowadzone do jakiegoś koktajlu. Zamiast organizmu pięknego i zróżnicowanego w swych członkach, stałoby się bezbarwną papką. Zjednoczenie nie musi też być konglomeratem „różnych owczarni", gdzie każdy chce wykazać po prostu swoją odmienność od innych. Pozostałyby to nadal owczarnie. Co więcej, wywołałoby to wówczas rywalizację i święte wojny, rozpad, który dzieliłby różne członki i prowadził do śmierci każdej części składowej. Otrzymalibyśmy wówczas Ciało Chrystusa sprowadzone do jednego homogenizowanego produktu w jednej owczarni, podzielonej na wiele owczarń. Jedna trzoda, a nie owczarnia — „jeden Kościół", jak tego pragnie Pan, stanowi lud osób wolnych, które znalazły w Kościele swoją rzeczywistość synów i żyją jak bracia. Ten nowy lud otwarty jest na wszystkich; jest „katolicki" (= powszechny), globalny. Respektuje jednak każdą różnicę jako miejsce porozumienia i wzrostu. Istnieje przecież jeden Duch, który jest Miłością, jeden Pan, który jest sługą wszystkich, jeden Bóg, który działa wszystko we wszystkich, a każdy członek, jak w jednym ciele, służy swą odmiennością pozostałym członkom (por. 1Kor 12,1nn). Więź między Kościołami i ludźmi — Kościół przeznaczony jest dla świata! — jest taka sama, jaka występuje w Bogu: w jedynej wzajemnej miłości Ojciec i Syn stanowią jedno, zachowując każdy swoją odrębność (por. w. 30; 17,20-23). Jezus mówi: „jedna owczarnia, jeden pasterz", a nie „jedna owczarnia i jeden pasterz", lub „jedna owczarnia z jednym pasterzem". Pasterz i owczarnia nie są czymś odmiennym, aby można było łączyć je przy pomocy „i" lub „z" z czymś innym. Istnieje tożsamość między pasterzem i owcami. W rzeczywistości kto idzie za Synem, staje się jak On, a każdy, kto przyjmuje Słowo, otrzymuje „moc" stania się synem Bożym (1,12). Owca staje się jak pasterz i jak On przeszła ze śmierci do życia, gdyż ma moc „dania własnego życia za braci" (por. 1J 3,14-16). Każda owca ze swej strony powołana jest do stania się pasterzem, jak Baranek. W. 17. „Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je [potem] znów odzyskać". Ten sam czasownik, który w w. 11 oznacza „dawać" (tithesin) i w w. 15 „oddawać" (tithemi), tu oznacza „złożyć". Jezus składa dobrowolnie swoje życie. To złożenie nie oznacza śmierci, ale realizację własnej istoty jako totalnego daru miłości: „bo jak śmierć potężna jest miłość" (Pnp 8,6). Złożenie przez Jezusa życia ma na celu otrzymanie go ponownie. Jezus składając życie, otrzymuje je w pełni: jest równy Ojcu, gdyż nie tylko wie, że jest miłowany, ale też miłuje braci taką samą miłością. W Nim życie staje się tym, czym jest: żywą cyrkulacją miłości, darem otrzymanym i dawanym. Dlatego jest Synem umiłowanym, doskonałym dopełnieniem miłości Ojca. W. 18. „Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję". Nikt nie może brać życia Temu, który jest życiem wszystkiego (1,3c-4). On je oddaje, stawią je do naszej dyspozycji przez wolny akt miłości. „Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać". Życie jest miłością, realizuje się w darze z siebie. „Władza" Syna jest taka sama jak Ojca — to miłość. Krzyż traktuje Jan nie jako porażkę, ale jako „Chwałę", objawienie Boga-Miłości, który ze swej natury udziela siebie. „Taki nakaz otrzymałem od mojego Ojca". Syn otrzymał od Ojca jedyny nakaz: aby dawał życie, jak je otrzymuje, by miłował, jak jest miłowany. Taki tek nakaz przekaże swoim uczniom (por. 13,34), aby uczynić ich uczestnikami swego życia (por. 1J 3,14-16). Mimo wszystko tracimy życie. Nie jest to jednak pustka do stracenia, do wypełnienia na ile to możliwe rzeczami, które ponownie utracimy. Jest to pustka do oddania, oczyszczona z wszelkiego egoizmu, aby wypełniła się miłością. W tym znaczeniu ten, kto oddaje życie, otrzymuje je na nowo; kto je traci, zyskuje je. 

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana, ss. 284-288.292-296.

 

4. Niedziela Wielkanocna, 2024.04.21

 

 

 

 

 

 

 

3. Niedziela Wielkanocna, rok B, 2024.04.14

PIERWSZE CZYTANIE

Dz 3, 13-15. 17-19 Bóg naszych ojców wskrzesił Jezusa

Czytanie z Dziejów Apostolskich

Piotr powiedział do ludu: «Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba, Bóg ojców naszych wsławił Sługę swego, Jezusa, wy jednak wydaliście Go i zaparliście się Go przed Piłatem, gdy postanowił Go uwolnić. Zaparliście się Świętego i Sprawiedliwego, a wyprosiliście ułaskawienie dla zabójcy. Zabiliście Dawcę życia, ale Bóg wskrzesił Go z martwych, czego my jesteśmy świadkami.

Lecz teraz wiem, bracia, że działaliście w nieświadomości, tak samo jak zwierzchnicy wasi. A Bóg w ten sposób spełnił to, co zapowiedział przez usta wszystkich proroków, że Jego Mesjasz będzie cierpiał. Pokutujcie więc i nawróćcie się, aby grzechy wasze zostały zgładzone».

Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 4, 2. 4 i 9 (R.: por. 7b)

Refren: Wznieś ponad nami światłość Twoją, Panie.

albo: Alleluja.

Kiedy Cię wzywam, odpowiedz mi, Boże, *

który wymierzasz mi sprawiedliwość.

Tyś mnie wydźwignął z utrapienia, *

zmiłuj się nade mną i wysłuchaj moją modlitwę.

Refren.

Wiedzcie, że godnym podziwu czyni Pan swego wiernego, *

Pan mnie wysłucha, gdy będę Go wzywał.

Spokojnie zasypiam, kiedy się położę, *

bo tylko Ty jeden, Panie, pozwalasz mi żyć bezpiecznie. Refren.
 

DRUGIE CZYTANIE

1 J 2, 1-5 Chrystus jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy

Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Jana Apostoła

Dzieci moje, piszę do was, żebyście nie grzeszyli. Jeśliby nawet ktoś zgrzeszył, mamy Rzecznika u Ojca – Jezusa Chrystusa sprawiedliwego. On bowiem jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy i nie tylko za nasze, lecz również za grzechy całego świata.

Po tym zaś poznajemy, że Go znamy, jeżeli zachowujemy Jego przykazania. Kto mówi: «Znam Go», a nie zachowuje Jego przykazań, ten jest kłamcą i nie ma w nim prawdy. Kto zaś zachowuje Jego naukę, w tym naprawdę miłość Boża jest doskonała.

Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Por. Łk 24, 32

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Panie Jezu, daj nam zrozumieć Pisma,

niech pała nasze serce, gdy do nas mówisz.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA

Łk 24, 35-48 Musiały się wypełnić zapowiedzi Pisma

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza

35Uczniowie opowiadali, co ich spotkało w drodze i jak poznali Jezusa przy łamaniu chleba.

36A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: «Pokój wam!»

37Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha. 38Lecz On rzekł do nich: «Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? 39Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie Mnie i przekonajcie się: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam». 40Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi.

41Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich: «Macie tu coś do jedzenia?» 42Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. 43Wziął i spożył przy nich.

44Potem rzekł do nich: «To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach». 45Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma.

46I rzekł do nich: «Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie; 47w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jeruzalem. 48Wy jesteście świadkami tego».

Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA          ZAPROSIĆ JEZUSA DO SWOJEJ RODZINY I WSPÓLNOTY

O co proszę? O doświadczenie bliskości Jezusa dla mojej rodziny i wspólnoty.

                Usiądę pośród apostołów. Wyobrażę sobie, jak z przejęciem słuchają opowiadania uczniów o spotkaniu ze zmartwychwstałym Jezusem (w. 35). Co mogę powiedzieć o życiu duchowym mojej rodziny i wspólnoty? Czy potrafimy rozmawiać ze sobą o doświadczeniu naszej wiary?

                „A gdy rozmawiali (...), On sam stanął pośród nich" (w. 36). Czy wierzę, że Jezus żyje w samym sercu mojej wspólnoty i rodziny? Czy zauważam znaki Jego obecności? Przypomnę sobie sytuacje, w których namacalnie doświadczyłem Jego działania.

                „Pokój wam" (w. 36). Pokój jest jednym z namacalnych znaków Jego obecności we wspólnocie, a także dowodem życia wspólnoty w bliskiej relacji z Jezusem. Co mogę powiedzieć o atmosferze panującej w mojej rodzinie i we wspólnocie? O co chciałbym prosić Jezusa?

                Jezus objawiający się pośród uczniów porusza ich do głębi. Pomaga im zobaczyć ich lęki, wątpliwości i zmieszanie. Każe im zastanowić się nad źródłem przeżywanych napięć: „Czemu jesteście zmieszani...?" (ww. 37-38).

                Życie w bliskości z Jezusem będzie pomagało mojej wspólnocie dojrzale przeżywać rodzące się napięcia. Będzie umiała nazwać je po imieniu. Co mogę powiedzieć o zachowaniu mojej wspólnoty w momentach przeżywanych konfliktów i kryzysów?

                Jezus chce być dotykany przez swoich uczniów (ww. 39-40). Chce, aby doświadczyli Jego bliskości przy łamaniu chleba. Tłumaczy im także Pisma, aby bardziej Go poznali i pokochali (ww. 41-48). Każda Eucharystia przypomina mi, jak bardzo Jezus pragnie się ze mną spotykać.

                Zbliżę się do Jezusa i w serdecznej rozmowie uwielbię Go za Jego obecność w Słowie i Eucharystii. Zachowam w sercu dzisiejsze Słowo z Liturgii, trwając w adoracji po Komunii świętej w akcie miłości: „Uwielbiam Cię za Twoje Słowo i Ciało, które dają mi życie".

 

KOMENTARZ:

1. Przesłanie w swoim kontekście

„Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie" (Łk 10, 23). Jest to święta zazdrość - nasza i Łukaszowa - wobec pierwszych uczniów, którzy widzieli Tego, o którym dawali nam świadectwo. Tutaj mówi się o tym, że i oni, choć widzieli Go i dotykali, muszą jak my rozpoznać Go i uwierzyć przez przypomnienie Jego słowa i Jego ucztę (ww. 36-45). Słowo i Chleb to stała obecność Zmartwychwstałego w swym Kościele. Przez Słowo wyjaśnia nam obietnicę Boga i dotyka serca, rozpalając je. Przez Chleb otwiera nam oczy na wypełnienie tej obietnicy oraz pozwala się zobaczyć w darze z siebie (ww. 13-35). W ten sposób my również osobiście doświadczamy prawdy, którą przekazali nam naoczni świadkowie (Łk 1, 2), i przyłączamy się do okrzyku zdumienia z powodu wielkiego dzieła Boga: „Pan prawdziwie zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi" (w. 34). W tym fragmencie Łukasz łączy bezpośrednio nasze rozpoznanie Go z doświadczeniem Szymona i innych wraz z nim. Różnica między nami a nimi polega na tym, że oni widzieli Jego ciało także fizycznie i dotykali go, my natomiast widzimy je i dotykamy tylko duchowo, za pośrednictwem świadectwa ich słów oraz pamiątki eucharystycznej (por. 1 J 1, 1nn). Łukasz kładzie znaczny nacisk na cielesność zmartwychwstałego Pana. Polemizuje ze środowiskiem hellenistycznym, które wierzyło w nieśmiertelność duszy, ale nic w zmartwychwstanie ciał (Dz 17, 18. 32; 26, 8, 24). Tymczasem to ono decyduje, czy obietnica Boża i nadzieja człowieka dotycząca pokonania ostatecznego nieprzyjaciela, którym jest śmierć (1 Kor 15, 26), zostanie zachowana, czy też zawiedzie. To zwycięstwo jest owocem drzewa krzyża, gdzie Bóg stał się solidarny z naszym złem. Kluczem do odczytania i syntezą Pisma („tak jest napisane", w. 46) jest Ukrzyżowany, dający nam wizję Boga, który jest miłością i nieskończonym miłosierdziem. Jego Zmartwychwstanie jest jakby pewnym uzupełnieniem, które potwierdza z jednej strony Jego Boskość, a z drugiej dar, który nam ofiarował. W Jego imię głosi się wszystkim nawrócenie i odpuszczenie grzechów (w. 47). W Nim bowiem widzimy prawdę o Tym, od którego kłamstwo nas oddaliło, i znowu zwracamy się do Niego, który jest naszym życiem. U stóp krzyża kończy się nasz lęk przed Bogiem i nasza ucieczka przed Nim, gdyż widzimy, że On od zawsze jest skierowany ku nam i na zawsze nam przebacza. Uczniowie będą tego świadkami (w. 48). Wszystkim braciom będą ukazywać Pana Jezusa jako nowe oblicze Boga i zbawienie człowieka. Siłą tego świadectwa jest Duch Święty, moc z wysoka (w. 49). Tak jak kiedyś zstąpił na Maryję, tak zstąpi na nich (Łk 1, 35; Dz 1, 8; 2, 1nn. 33). Wcielenie Boga w historię jest w ten sposób nie tylko kontynuowane, ale dochodzi wręcz do swego ostatecznego stadium. Jesteśmy w ostatnich dniach (Dz 2, 17), w których żyje się tym, co jest na zawsze. Bóg udoskonalił swoją solidarność z człowiekiem. W dawnych czasach był „przed nami" jako Prawo, by doprowadzić nas do Ziemi Obiecanej. W czasach Jezusa był „z nami", aby otworzyć nam drogę do Ojca i nauczać jej. Teraz, w czasach Kościoła, jest „w nas" jako nowe życie. Ojciec w swej miłości dał nam Syna. Syn w tej samej miłości dal nam swego Ducha. Teraz Duch jest naszą pełnią życia w Synu, w którym kocha-my Ojca i braci. Ziarno zostało już zasiane i wykiełkowało. Musi jednak dalej wzrastać i doprowadzić do pełnej dojrzałości owoce, aby Bóg był wszystkim we wszystkich (1 Kor 15, 28). Wówczas nastąpi święto zbiorów. Jezus zakończył swoją misję. My ją kontynuujemy w czasie i przestrzeni. W Nim i jak On stajemy się bliźnimi wszystkich braci, dzieląc z nimi Słowo i Chleb, pielęgnując oliwą i winem ich śmiertelne rany. Od Jerozolimy aż po najdalsze krańce ziemi, wszechświat i wszystko, co on zawiera, będzie napełnione Chwałą. Wówczas człowiek odnajdzie w pełni samego siebie. I zostanie zbawiony - on i jego historia.
 

2. interpretacja tekstu

S. Fausti: w. 35: «opowiadali o tym, co im się przydarzyło w drodze i jak dał się im poznać przy łamaniu chleba». Ten, który „ukazał się Szymonowi", jest tym samym, którego rozpoznajemy także i my. Żyjący wyszedł nam na spotkanie, gdy schodziliśmy z Jerozolimy. Widział nas, podszedł do nas, opatrzył swoją oliwą i winem. Nasze serce zaczęło płonąć, wyczuwając w Jego słowie prawdę o nas i o Bogu. Nasze oczy otworzyły się szeroko, rozpoznając Go w chlebie. Już On jest w nas, a my w Nim. Nasza droga staje się Jego drogą. Eucharystia przeradza się w misję. Stajemy się Jego świadkami, począwszy od Jerozolimy aż po najdalsze krańce ziemi. Nasze życie jest Jego życiem - życiem Syna, który idzie ku braciom. Doświadczywszy troski Samarytanina wobec nas, możemy wypełnić Jego przykazanie, które daje nam życie wieczne: „Idź i ty czyń to samo" (Łk 10, 37). Spotkanie z Nim przez Słowo i Chleb leczy nas nieustannie. Nasze nogi odwracają się od ucieczki i wkraczają na Jego drogę. Nasze oblicze przechodzi od ciemności smutku do światła radości. Nasza głowa, bez mózgu, otwiera się na zrozumienie. Nasze zlodowaciałe i leniwe serce zaczyna pulsować i płonąć. Nasze oczy przesłonięte lękiem otwierają się na oglądanie Go. A nasze usta, zatwardziałe w sporze z bratem, śpiewają to samo alleluja, co wszyscy zbawieni w historii. Odrodziliśmy się i nieustannie odradzamy jako nowi ludzie. w. 36: «gdy o tym rozmawiali». Słowo i łamanie chleba jednoczą dwóch wędrujących uczniów z uczniami w Jerozolimie. Ich przeżycie łączy się i nawiązuje dialog, wręcz tworzy więź komunii z opisanym tutaj doświadczeniem Szymona i pozostałych. Również Paweł, który spotkał Zmartwychwstałego na drodze z Jerozolimy do Damaszku, powróci „do Jerozolimy, aby poznać się z Kefasem" i upewnić się, „czy nie biegnę lub nie biegłem na próżno" (Ga 1, 18; 2, 2). Każdy wierzący jest powołany do skonfrontowania swego przeżycia z doświadczeniem pierwszych uczniów oraz do przyłączenia się do niego. Kiedy tamci Go zobaczyli, ich przeżycie było również przeznaczone dla innych, którzy dzięki ich świadectwu uwierzą, rozpoznają Go i umiłują, choć nie zobaczą (J 20, 29; 1 P 1, 8; 1 J 1, 1-4). «stanął pośród nich». Jest On obecny wszędzie tam, gdzie się o Nim mówi. Prawa przestrzenno-czasowe nie mogą stanąć na przeszkodzie tej obecności. On jest Panem zarówno tego, który jest w drodze, jak i tego, który przebywa w domu. Staje się bliskim wszystkich. Nikt nie jest pozbawiony jego zbawczego działania. Teraz staje On ostatecznie w samym środku kręgu swoich uczniów. «pokój wam!». Szalom to spotkanie się wszelkiego ludzkiego pragnienia z obietnicą Boga. To dar ostateczny. Opiewany przez aniołów nad Jezusową kolebką, teraz jest ofiarowany przez zmartwychwstałego Ukrzyżowanego wszystkim ludziom. Orędzie pokoju stanowi totalne Amen Boga wobec człowieka i człowieka wobec Boga (por. 2 Kor 1, 20). Pokój, niewątpliwy znak obecności Boga, jest harmonijnym zbiorem różnorakich aspektów jednego i tego samego owocu Ducha. w. 37: «zatrwożeni i przestraszeni». Pokój Boży tak bardzo przewyższa naszą małość, że najpierw wstrząsa nami. Rozrywa i rozszerza nasze serce, aby uczynić z niego naczynie zdolne pomieścić go. «sądzili, że widzą ducha». Dla Greka duch jest przeciwieństwem ciała. Paweł natomiast mówi o „ciele duchowym" (1 Kor 15, 44). Nie jest czymś bezcielesnym czy zjawą (por. Mk 6, 49), ale ciałem materialnym, ożywionym przez Ducha Bożego. Ciała dzielą się na roślinne, zwierzęce, ludzkie lub duchowe, w zależności od ożywiających je różnych zasad żywotnych, które są odpowiednio roślinne, zwierzęce, racjonalne lub duchowe. O tych rzeczach oraz o przyszłym ciele chwalebnym pisze Paweł w 1 Kor 15, 35-58. w. 38: «czemu jesteście zmieszani». Również Maryja była zmieszana po usłyszeniu zwiastowania anielskiego (141( 1, 29). Uczniowie jednak są zmieszani, ponieważ myślą, że On nie jest Zmartwychwstałym we własnej osobie, lecz zjawą zmarłego. «czemu wątpliwości budzą się w waszych sercach?». Z serca powracają wspomnienia, ale wszystkie z konieczności prowadzą do śmierci. Zmartwychwstanie jest czymś niewiarygodnym. Uczniom wydaje się, że śnią (por. Ps 126, 1). Bóg spełnia swą obietnicę: „Oto ja stwarzam nowe niebiosa i nową ziemię. Oto Ja dokonuję rzeczy nowej; pojawia się właśnie. Czyż jej nie poznajecie? Dawne udręki pójdą w zapomnienie" (Iz 65, 17; 43, 19; 65, 16 LXX). w. 39: «spójrzcie na moje ręce i nogi». Ręce i nogi naznaczone gwoździami świadczą przede wszystkim o tym, że Zmartwychwstały jest tożsamy z Ukrzyżowanym. Potwierdzają ciągłość historyczną między krzyżem a Zmartwychwstaniem. Ciało, które mają przed sobą, jest tym samym ciałem, którego nie ma w grobie. Znaki zwycięstwa śmierci są teraz znakami jej porażki. Wbrew wszelkiemu fałszywemu spirytualizmowi (doketyzm), ciało jest bardzo ważne: „Każdy zaś duch, który nie uznaje Jezusa, nie jest z Boga" (1 J 4, 3). To prawda, że Ukrzyżowany zmartwychwstał. Ale prawdziwą tajemnicą jest to, że Zmartwychwstały jest Ukrzyżowanym. To właśnie chcą wyjaśnić Ewangelie i to właśnie uczniowie od zawsze są skłonni ignorować. «Ja jestem». Formuła „ja Jestem" oznacza JHWE (święty tetragram, oznaczający imię Boga - przyp. red.). To imię Boga. Ręce, stopy (i bok) są znakami Tego, którego przebili. Pozwalają nam widzieć Pana (por. J 19, 37; 20, 20). «dotknijcie Mnie i przekonajcie się». Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie! Szczęśliwe ręce, które dotykają tego, czego wy dotykacie! Także my przez ich świadectwo jesteśmy zaproszeni, aby dotknąć i widzieć z nimi Pana, i wraz z nimi uczestniczyć w ich radości (por. 1 J 1, 1-4). Istnieje dotknięcie i widzenie głębsze od fizycznego. Chodzi o dotknięcie i widzenie duchowe, smak wewnętrzny, w pokoju i przerażeniu, w uwielbieniu i wielkiej radości. Początkiem jest słuchanie Słowa słodszego nad miód (Ps 119, 103). Szczytem jest komunia eucharystyczna, w której otrzymujemy Chleb z nieba, „zdolny dać wszelką rozkosz i wszelki smak zaspokoić" (Mdr 16, 20). w. 40: «pokazał im ręce i nogi». Jest to ukazanie się „Ja jestem" we własnej osobie. Ręce i nogi z ranami Jego ukrzyżowanej miłości są ukazaniem się Boga światu. A my radujemy się jak uczniowie (J 20, 20), ponieważ widzimy Pana bezpośrednio takiego, jaki jest - miłością do nas. w. 41: «z radości nie wierzyli». Można nie wierzyć z powodu rozczarowania, jak ci dwaj z Emaus. Ale też i z obawy przed złudzeniem, jak ci: „To zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe!". Bóg specjalizuje się właśnie w dokonywaniu rzeczy niemożliwych, które człowiekowi z konieczności wydają się niewiarygodne. Jego dar zawsze przewyższa wszelkie oczekiwanie. «macie tu coś do jedzenia?». Łukasz przedstawia znaczną część działalności Jezusa za stołem lub w drodze. Mocno podkreśla, że zmartwychwstały Jezus spożywa posiłek. Chce bowiem wykazać Jego cielesność. Kościół natychmiast odczytał to w znaczeniu eucharystycznym. w. 42: «kawałek pieczonej ryby». Przywołuje na myśl tekst Jana, gdzie jest mowa o tym, że nikt nie śmiał zapytać: „Kim jesteś?", ponieważ wszyscy dobrze wiedzieli, że był to Pan (J 21, 12). Jego ciało, rzeczywiście zmartwychwstałe, otworzyło już także i nasz grób: „poznacie, że Ja jestem Pan, gdy wasze groby otworzę" (Ez 37, 13). Jeszcze przed śmiercią wziął, łamał i dawał chleb i ryby (Łk 9, 10nn). Teraz, już jako zmartwychwstały, dzieli chleb i rybę z uczniami z Emaus. Pieczona ryba symbolizuje Chrystusa umarłego i zmartwychwstałe-go: piscis assus, Christus passus („pieczona ryba, męka Chrystusa"). Ryba żyje w otchłaniach, złowiona i upieczona staje się pożywieniem człowieka. Także Chrystus przychodzi z otchłani Bożej i żyje w otchłani śmierci. Schwytany i umęczony na drzewie krzyża (in ara crucis torridum, 'wypalony na ołtarzu krzyża') staje się naszym pokarmem życia. Niektóre kodeksy dodają: „plaster miodu" symbol słowa Bożego (por. Ps 119, 103). W ten sposób uzupełnia się interpretację eucharystyczną podwójnym stołem, na którym Pan daje się w pełni rozpoznać.  w. 43: «zjadł». Jest to potwierdzenie cielesności Zmartwychwstania. Ciało, świątynia Ducha Świętego, jest przeznaczone do objawienia chwały dzieci Bożych. Jezus dawał dowody bycia żywym, pozwalając się zobaczyć i dotknąć, rozmawiając i jedząc (por. Dz 1, 3-4). Niektóre kodeksy, chcąc podkreślić sens eucharystyczny, dodają: „a wziąwszy ułomki, podawał im". w. 44: «oto moje słowa». Przypomina początek Księgi Powtórzonego Prawa, z testamentem Mojżesza. To jest nowy testament, nowego Mojżesza. «gdy byłem jeszcze z wami». „Był z" nami. Teraz natomiast „jest w" nas przez dar swojego Ducha. «musi wypełnić się wszystko, co jest napisane o Mnie». Zmartwychwstały przypomina nam słowa, które powiedział przed Śmiercią i pozwala nam zrozumieć tajemnicę paschalną jako wypełnienie Pisma. Wszystko, co jest zawarte w Biblii - mówi Jezus - „jest napisane o Mnie". Wypełnia się zaś w Jego Śmierci i Zmartwychwstaniu. Całe Pismo mówi o Nim, umarłym i zmartwychwstałym. W Nim też znajduje prawdę tego, o czym mówi. w. 45: «rozjaśnił im umysł». Zmartwychwstały otwiera Pisma przed umysłem (w. 27) i jednocześnie otwiera umysł na Pisma. Wyjaśnia je i kruszy naszą zatwardziałość, abyśmy je pojęli. Następuje wielki cud uzdrowienia nas ze ślepoty. Zmartwychwstały wreszcie dokonuje cudu, którego nie był w stanie uczynić za życia. Oświeca uczniów jak niewidomego spod Jerycha (por. początek i zakończenie Jego katechezy o Synu Człowieczym: Łk 9, 45; 18, 34). Baranek zabity zrywa podwójną pieczęć - pieczęć na Piśmie, które objawia to, czego nikt nigdy nie widział (1 Kor 2, 9), oraz pieczęć na sercu (2 Kor 3, 15), które jest przesłonięte dawnym kłamstwem. W końcu usunięte zostało przekleństwo Izajasza: „Każde objawienie jest dla was jak słowa zapieczętowanej księgi. Daje się ją temu, który umie czytać, mówiąc: «Czytaj ją, proszę». On zaś odpowiada: «Nie mogę, bo ona jest zapieczętowana». Albo dają księgę takiemu, który nie urnie czytać, mówiąc: «Czytajże to», a on odpowiada: «Nie umiem czytać»" (Iz 29, 11n). Teraz „my wszyscy z odsłoniętą twarzą wpatrujemy się w jasność Pańską jakby w zwierciadle; za sprawą Ducha Pańskiego, coraz bardziej jaśniejąc, upodabniamy się do Jego obrazu" (2 Kor 3, 18). w. 46: «tak jest napisane...». Po tym cudzie, który szeroko otwiera rozum, całe Pismo staje się wyjaśnieniem Śmierci i Zmartwychwstania Pana, centralnego punktu objawienia i orędzia. Także ten, kto Go widział, dojdzie do wiary - jak ci z Emaus i ci, którzy przyjdą potem - dzięki Jego słowu i pokarmowi, który uzdrawia oczy i serce. w. 47: «w Jego imię będzie głoszone». Głoszenie dla Łukasza staje się artykułem wiary. Przepowiada się w imię - czyli w samej osobie - Tego, którego się głosi. Uczeń oddaje swoje usta Jezusowi - obecnemu, żyjącemu i działającemu w słowie o Nim. Głoszenie Pana umarłego i zmartwychwstałego rozszerza zbawienie paschalne w przestrzeni i czasie. «nawrócenie na odpuszczenie grzechów». Jest to owoc przepowiadania, które ukazuje nam Pana umarłego i zmartwychwstałego. W Nim w końcu możemy zwrócić się do Boga, gdyż zrozumieliśmy, że kocha nas i błędem było uciekanie przed Nim. Na tym polega prawdziwe nawrócenie. Ukrzyżowany pokazuje nam, że Bóg jest miłością i przebaczeniem; Zmartwychwstały pokazuje nam, że miłość ukrzyżowana i przebaczająca to Bóg. «wszystkim narodom». Łukasz jest „katolicki" (powszechny). Żadne dziecko nie może być wyłączone z miłości Ojca. Kto zamyka się na jedno, nie zna Ojca i wyklucza siebie, a z sobą także i Syna, który stał się ostatnim ze wszystkich, by zbawić wszystkich - także i tych, którzy wykluczając innych, wykluczają siebie. «rozpoczynając od Jeruzalem». Ewangelia przedstawia Jezusa, który zmierza do Jerozolimy. Dzieje Apostolskie przedstawiają uczniów, którzy idą z Jerozolimy aż po najdalsze krańce ziemi. Ta sama jednak jest misja, posłannictwo Syna do braci, aby poznali Ojca. W Jerozolimie jest źródło. Stamtąd wypływa woda, która gasi pragnienie całej ziemi. w. 48: «wy jesteście świadkami tego». W Dz 1, 8 Jezus mówi: „Będziecie moimi świadkami". Utożsamia nas z głoszeniem. Świadek to po gr. martyr czyli ten, ‘który pamięta'. Uczeń pamięta Mistrza. Ma Go przed oczami i w sercu, widzi Go w codzienności życia aż do śmierci. Królestwo Boże nie jest niczym innym jak „męczeństwem" tego, kto prze-chodzi przez świat tak jak Jezus, kontynuując to, co On jako pierwszy zaczął czynić i czego zaczął nauczać (Dz 1, 1).

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Łukasza, ss. 842.845-849.

 

3. Niedziela Wielkanocna, rok B, 2024.04.14

 

 

2. Niedziela Wielkanocna, rok B, 2024.04.07
 

PIERWSZE CZYTANIE

Dz 4, 32-35 Jeden duch i jedno serce wspólnoty chrześcijańskiej

Czytanie z Dziejów Apostolskich

Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich, którzy uwierzyli. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne. Apostołowie z wielką mocą świadczyli o zmartwychwstaniu Pana Jezusa, a wielka łaska spoczywała na wszystkich.

Nikt z nich nie cierpiał niedostatku, bo właściciele pól albo domów sprze-dawali je i przynosili pieniądze uzyskane ze sprzedaży, i składali je u stóp apostołów. Każdemu też rozdzielano według potrzeby.

Oto słowo Boże.
 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 118 (117), 2-4. 16-18. 22-24 (R.: por. 1c)

Refren: Dziękujcie Panu, bo jest miłosierny.

albo: Alleluja.

Niech dom Izraela głosi: «Jego łaska na wieki». *

Niech dom Aarona głosi: «Jego łaska na wieki».

Niech wyznawcy Pana głoszą: *

«Jego łaska na wieki».  Refren.

Prawica Pana wzniesiona wysoko, *

prawica Pańska moc okazała.

Nie umrę, ale żyć będę i głosić dzieła Pana. *

Ciężko mnie Pan ukarał, ale na śmierć nie wydał. Refren.

Kamień odrzucony przez budujących †

stał się kamieniem węgielnym. *

Stało się to przez Pana i cudem jest w naszych oczach.

Oto dzień, który Pan uczynił, *

radujmy się nim i weselmy.  Refren.
 

DRUGIE CZYTANIE

1 J 5, 1-6 Naszą siłą jest nasza wiara

Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Jana Apostoła

Najmilsi:

Każdy, kto wierzy, że Jezus jest Mesjaszem, z Boga się narodził; i każdy miłujący Tego, który dał życie, miłuje również tego, kto życie od Niego otrzymał. Po tym poznajemy, że miłujemy dzieci Boże, gdy miłujemy Boga i wypełniamy Jego przykazania, albowiem miłość względem Boga polega na spełnianiu Jego przykazań, a przykazania Jego nie są ciężkie. Wszystko bowiem, co z Boga zrodzone, zwycięża świat; tym właśnie zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza wiara.

A któż zwycięża świat, jeśli nie ten, kto wierzy, że Jezus jest Synem Bożym?

Jezus Chrystus jest Tym, który przyszedł przez wodę i krew, i Ducha, nie tylko w wodzie, lecz w wodzie i we krwi. Duch daje świadectwo, bo Duch jest prawdą.    Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Por. J 20, 29

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Uwierzyłeś, Tomaszu, bo Mnie ujrzałeś;

błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
 

EWANGELIA

J 20, 19-31 Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

19Wieczorem w dniu zmartwychwstania, tam gdzie przebywali uczniowie, choć drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: «Pokój wam!» 20A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie, ujrzawszy Pana.

21A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». 22Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! 23Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane».

24Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. 25Inni więc uczniowie mówili do niego: «Widzieliśmy Pana!»

Ale on rzekł do nich: «Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i ręki mojej nie włożę w bok Jego, nie uwierzę».

26A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł, choć drzwi były zamknięte, stanął pośrodku i rzekł: «Pokój wam!» 27Następnie rzekł do Tomasza: «Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż w mój bok, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym».

28Tomasz w odpowiedzi rzekł do Niego: «Pan mój i Bóg mój!»

29Powiedział mu Jezus: «Uwierzyłeś dlatego, że Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli».

30I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej księdze, uczynił Jezus wobec uczniów. 31Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc, mieli życie w imię Jego.
 

MEDYTACJA UCZYĆ SIĘ WIARY PRZY MIŁOSIERNYM SERCU JEZUSA

O co proszę?

O serdeczne przylgnięcie do miłosiernego serca Jezusa i o wzrost wiary.

                Przeniosę się wyobraźnią do zamkniętej sali, w której przebywają wystraszeni apostołowie (w. 19). Zobaczę ich lęk i napięcie na twarzy. Bez Jezusa czują się kompletnie zagubieni. Nie mają pomysłu na swoje dalsze życie. Jakie negatywne przeżycia zamykają mnie na życie?

                Zauważę, jak diametralnie zmienia się samopoczucie apostołów, kiedy staje pośród nich Jezus (ww. 19-23). Widzą Go żywego. Słyszą i od-czuwają, jak wprowadza w nich pokój. Pokój Jezusa zabiera ich lęki i napełnia radością. Czują się na nowo posłani do świata.

                Spróbuję nazwać po imieniu lęki, które najczęściej mi towarzyszą i odbierają radość życia. Powiem o nich Jezusowi. Poproszę z całą mocą wia-ry, aby je zabrał i wrócił mi pokój serca.

                Pokój i radość są owocem bliskiej zażyłości z żywym Jezusem. Ile-kroć trwam na osobistej modlitwie, tylekroć Jezus mówi do mnie: „Pokój z Tobą". Zaniedbując osobistą modlitwę, pozbawiam się Jego pokoju i narażam na zamknięcie się w lękach.

                „Widzieliśmy Pana" (w. 25). Świadectwo współuczniów jest dla Tomasza niewystarczające, aby uzdrowić jego brak wiary. Chce osobiście doświadczyć obecności Jezusa. Cierpi, gdyż nie może powiedzieć jak oni: „Widziałem Pana"! Osiem dni dojrzewa do spotkania z Jezusem.

                Dojrzewanie do osobistego doświadczenia Boga wymaga czasu i duchowego wysiłku. Potrzebne jest głębokie pragnienie spotkania i „dotknięcia" Boga. Co mogę powiedzieć o poziomie moich duchowych pragnień? Czy jest we mnie głęboka tęsknota za Jezusem?

                Odnowię w sobie pragnienie głębokiej zażyłości z Jezusem. Popro-szę Jezusa, aby tchnął we mnie Ducha i uleczył moją niewiarę. Razem z Tomaszem będę powtarzał: „Pan mój i Bóg mój".
 

KOMENTARZ

1. Orędzie w kontekście (ww. 19-23)

„Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam". Syn, po dopełnieniu swej misji, obecny jest w braciach przez dar swego Ducha, aby kontynuowali Jego dzieło: by byli świadkami miłości Jego Ojca, który jest też naszym Ojcem. Po opowiadaniu o pustym grobie i spotkaniu z Marią, następuje wizyta Jezusa u Jego uczniów. Podczas ostatniej wieczerzy powiedział, że nie zostawi ich sierotami: że powróci (14,18), aby dać im swój pokój (14,27), swoją radość (16,20.22) i uczynić ich swoimi świadkami mocą Ducha (15,26n). Teraz dotrzymuje słowa. Epizod podobny do Łk 24,36-49 (por. też Mt 28,16-20) osiąga swoje apogeum w darze Ducha, którego Jezus obiecał (14,15-29; 15,26-27; 16,7-15). W taki sposób Pięćdziesiątnica (por. 7,37-39), antycypowana już na krzyżu (19,30.34), dokonuje się w sam wieczór Paschy. Ewangelia Jana jest w całości splotem antycypacji i dopełnień tej samej rzeczywistości. Jak w tkaninie naszej egzystencji, to co dzisiaj jest dane, jest zapowiedzią i nasieniem tego, co jutro zakwita i dojrzewa. Jest to tekst bardzo bogaty, który stanowi powiązanie między godziną Syna i godziną braci, między czasem Jezusa i czasem Kościoła. Protagonistą jest zawsze Duch. Na początku spoczął i zatrzymał się nad Barankiem Bożym, który gładzi grzech świata (1,12.13.16.29.32-33). Teraz tchnieniem przekazany został także nam, abyśmy kontynuowali Jego dzieło pojednania. Epoka Ducha, zainaugurowana w ciele Jezusa, przedłuża się w nas: chwała Syna przekazana została wspólnocie braci. W obecności Zmartwychwstałego grób naszych lęków otwiera się na pokój i radość. Słowo, które stało się ciałem w Jezusie i powróciło jako Słowo w Ewangelii, teraz ożywia również nasze ciało. Jego słowo bowiem jest Duchem i życiem (6,63). Uczniowie, chociaż wiedzą, że grób jest pusty i otrzymali wiadomość od Marii Magdaleny, nie spotkali jeszcze Zmartwychwstałego. Jest rzeczą konieczną, ale to jeszcze nie wystarczy, aby każdy zobaczył i zwiastował. Trzeba dojść do spotkania z Nim. Rozdział 20 przedstawia w sposób stopniowy drogę paschalną. Jest to przede wszystkim szukanie Jezusa w grobie i znalezienie grobu pustym (w. 1), kontemplowanie znaków jego nieobecnego ciała, dostrzeżenie ich znaczenia i uwierzenie w Niego i w Jego słowa (w. 2-10); następnie spotkanie Go, objęcie i otrzymanie misji do przepowiadania Go (w. 11-18). Teraz jest Jego definitywny powrót przez dar Ducha, który czyni nas nowymi stworzeniami, zdolnymi miłować, tak jak On miłował (w. 19-23). Od tego, „jak" dokonuje się spotkanie, przechodzi się do tego, „co" dokonuje się w spotkaniu. Bez tego daru pozostajemy jeszcze w zamknięciu naszych lęków. Pasterz dobry wchodzi do naszego grobu, pokazuje nam ręce i bok, znaki Jego miłości, i wydobywa nas z więzienia. Ukrzyżowany nie jest bankrutem pokonanym przez zło: zwycięzca śmierci jest rzeczywiście pośród nas w swojej chwale. Pokazuje nam rany, z których wypływa nasze zbawienie. Są to te same rany, o których daje świadectwo Ewangelia, abyśmy i my je kontemplowali i dotykali ich. W nich widzimy Pana, z nich płynie pokój przepełniony radością. A tą radością jest nasze zmartwychwstanie. Bowiem radość Pana jest naszą mocą (por. Ne 8,10) do nowego życia: wyprowadza nas z grobu, udziela nam „aromat" Zmartwychwstałego i sprawia, że żyjemy Jego miłością do nas. W ranach tych odkrywamy, jak Bóg umiłował świat (3,16). W nich znajdujemy nasze mieszkanie i naszą tożsamość synów: to miłość Ojca, którą dał nam Syn. Ale miłość jest zawsze „misją": jest relacją, która posyła osobę poza nią samą, do drugiego człowieka. Miłość Ojca i Syna pobudza nas ku braciom (por. 2Kor 5,14), aby i oni ją odkryli i przyjęli. Wtedy Bóg będzie wszystkim we wszystkich (1Kor 15,58), jak wszystko i wszyscy od zawsze są w Bogu. Abyśmy mogli wypełnić to posłannictwo Jezus daje nam swoje tchnienie życiowe: życie Boga staje się naszym życiem. To nowy Duch, który zabiera nam serce kamienne i daje serce z ciała, zdolne żyć według słowa Bożego i „zamieszkiwać" ziemię (Ez 36,24nn). Duch ten ożywia wyschłe kości (Ez 37,9nn) i daje nam poznać Pana: „Poznacie, że Ja jestem Pan, gdy wasze groby otworzę i z grobów was wydobędę" (Ez 37,13). Jest to tchnienie, które Bóg tchnął w dawnego Adama (Rdz 2,7), a które nowy Adam przekazuje nam z krzyża sprawiając, że z Jego boku wypływa krew i woda (19,40.34). To Duch Syna czyni nas zdolnymi do życia jako bracia zwyciężając zło dobrem (por. Rz 12,21). Dlatego misja uczniów polega na przebaczaniu grzechów. Przebaczenie wobec braci realizuje na ziemi miłość Ojca. W ten sposób Kościół, sakrament zbawienia dla wszystkich, kontynuuje misję Ewangelii, misję Baranka Bożego, który gładzi grzech świata (1,29). W tych opowiadaniach o zmartwychwstaniu Jezus stwarza nową wspólnotę, zaczątki nowego stworzenia. Tekst zawiera aluzje eucharystyczne, które poszerzone zostaną w dalszym ciągu obecnego rozdziału oraz w rozdziale następnym. Miejscem jest wieczernik, gdzie Jezus antycypował dar z siebie: czas to wieczór, gdy wspólnota gromadzi się, aby czynić pamiątkę Pana. Żyjący znajduje się w centrum, ukazując rany swej męki; pokój i radość, które stąd płyną, są owocem Ducha, który uzdalnia uczniów do ich misji pojednania. Ciało Jezusa, ukrzyżowane i zmartwychwstałe, formuje ciało Kościoła: jest źródłem otwartym w Jerozolimie, które obmywa grzechy i nieczystości (Za 13,1). Tekst dzieli się na dwie części. W w. 19-20, wraz z rozpoznaniem Jezusa, rozpoczyna się czas radości mesjańskiej, dopełnienie Paschy. W w. 21-23, wraz z darem Ducha, rozpoczyna się stworzenie pojednane, dopełnienie Pięćdziesiątnicy. Jezus powstał z martwych i powróciwszy do Ojca jest obecny w braciach jako źródło pokoju i radości. Przez dar Ducha wysyła ich, aby kontynuowali w świecie Jego dzieło pojednania. Kościół wychodzi z grobu kontemplując poprzez rany miłość swego Oblubieńca: rodzi się z krwi i wody, z daru życia Jezusa i Jego ducha, który wysyła Kościół, aby dawał światu świadectwo miłości Ojca przez przebaczenie braciom. Jego „narodziny" wskazują na Jego permanentną „naturę".
 

2. Lektura tekstu

S. Fausti: W. 19. „Wieczorem". Dla Hebrajczyków wieczór jest początkiem nowego dnia. Tu natomiast jest dopełnieniem „jednego" dnia, „owego dnia", „dzisiaj" Boga, który jest zawsze obecny w Słowie. Kto bowiem słucha Słowa, znajduje się wobec tego, kto mówi. Spieszmy się więc wejść do owego dzisiaj (Hbr 4,11). Wieczór, początek nocy, przywołuje na myśl Paschę, gdy to obłok rozświetlał ciemności (Wj 14,20). Gdy urywek poprzedni, o świcie, przedstawia spotkanie z Jezusem jako początek nowego stworze-nia, to obecny, wieczór, przedstawia to spotkanie jako ową Paschę, która uwalnia człowieka od zła (w. 23). Przypomina wieczór i ciemność, jakie spadły na uczniów w czasie burzy, po tym, jak Jezus dał swój chleb (por. 6,16-21). Teraz światło powraca, aby nawiedzić noc uczniów i wszystkie noce człowieka. Jest to godzina, po zachodzie słońca, w której pierwsi chrześcijanie gromadzą się, by celebrować pamiątkę męki Pana. „owego dnia". Ta noc należy do „tego dnia", w którym „nie będzie to ani dzień ani noc, wieczorną porą będzie jasno" (Za 14,7). Odtąd noc staje się dniem. „pierwszego dnia tygodnia"(por. w. 1). Jesteśmy w „pierwszym dniu" stworzenia (por. Rdz 1,5). „Dzień ten" jest jedynym dniem, który nie zna zachodu właśnie dlatego, że światło świeci wieczorną porą: jest to ósmy dzień bez końca, Dzień Pana. Odtąd żyjemy zawsze w tym dniu. Trwa jednak mrok tak długo, dopóki nie otworzymy oczu na światłość świata, która przychodzi, aby zamieszkać pośród nas. „drzwi były zamknięte". Scena rozgrywa się już nie na zewnątrz, w ogrodzie, gdzie stała Magdalena. Jesteśmy natomiast wewnątrz, w wieczerniku, gdzie Jezus antycypował dar z siebie i udzieli swego Ducha oraz przekaże swoją misję. Uczniowie przygotowali Jezusowi grób. Grób Jezusa jest otwarty i pusty, ich dom natomiast zamknięty i wypełniony śmiercią, jak ich serce. Owce są zamknięte, oczekują na dobrego Pasterza, który wyprowadzi je na pastwiska życia. Są w takiej sytuacji, gdyż nie uwierzyli w orędzie Magdaleny (w. 18; por. Łk 24,9.11). „gdzie przebywali uczniowie". Nie mówi się, że uczniowie są zgromadzeni „razem" (por. Dz 1,14). Nie tworzą wspólnoty. Wszyscy są sierotami i samotnymi, przy zamkniętych drzwiach. Po Wielkim Piątku i Sobocie, po śmierci i pogrzebaniu Jezusa, także oni są umarłymi i pogrzebanymi, są łupem niewiary i rozpaczy. Dopóki istnieje nadzieja, jest życie; gdzie nie ma nadziei, króluje śmierć. Jan nie mówi o Apostołach, ale o uczniach. Jest to określenie szersze, które obejmuje wszystkich wierzących w Jezusa wszechczasów. W tekście greckim przy rzeczowniku „uczniowie" użyty jest rodzajnik określony, na podkreślenie, że znajdują się oni i będą się znajdować zawsze wszyscy w tej sytuacji: jest to miejsce, w którym spotykają Pana. „z obawy przed Żydami" (por. 7,13; 19,38). Strach dzieli ludzi; każdy, zamknięty w sobie, zajmuje postawę obronną i atakującą wobec innych. Przeszkadza on uczniom być razem i otworzyć się na innych. Strach i zaufanie, jak smutek i radość, stanowią pobudkę każdego działania, odpowiednio zamykając w śmierci lub otwierając na życie. „przyszedł Jezus". W tej sytuacji, pod wieloma aspektami przeciwstawnej do sytuacji Marii, przychodzi Jezus. On nie wstydzi się swoich braci (por. Hbr 2,11), chociaż Go opuścili, zaparli się i zdradzili. Wybrał ich i związał się z nimi nie dlatego, że byli dzielnymi i mocnymi, ale dlatego że są mali i słabi (por. Pwt 7,7), że potrzebują Go. Jezus daje się znaleźć Marii Magdalenie, która Go szukała. Do uczniów natomiast przychodzi z własnej ini-cjatywy, nie poszukiwany, chociaż kochany. Podczas gdy naród zamknął się, każdy w swym domu, Pan wychodzi ze swojego miejsca i przychodzi odwiedzić swój lud (Iz 26,20n) Żadne zamknięcie nie zatrzyma Zmartwychwstałego: światło wchodzi w ciemności uczniów. Pan nie ocala ich od śmierci — nie ocalił przecież nawet siebie samego — ale przez śmierć, w jakiej się znajdują. Czas, w którym nie widzimy Go, czyli od pogrzebu do tego spotkania, jest krótki (16,16). Teraz widzimy Go ponownie, gdyż On żyje i my żyć będziemy (14,19). Przecież nas nie opuścił: Jego odejście do Ojca w ciele jest Jego powrotem do nas przez dar Ducha. „stanął pośrodku". Jezus nie wchodzi przez zamknięte drzwi. Nie stanowią dla Niego przeszkody, jak nie stanowił jej mur śmierci, ani kamień grobowy. To On sam jest bramą życia (por. 18,7-10). Stoi mocno na nogach, zwycięski nad śmiercią (por. w. 14). Stoi pośrodku, w centrum uczniów i w sercu każdego: jest światłością, która rozprasza ciemności, miłością, która przepędza wszelką bojaźń (1J 4,18). Gdzie wcześniej królowała śmierć, teraz jest Żyjący. Ten, który miłuje nas ponad wszystko, okazuje swą radość. Bóg jest pośrodku swego ludu. Pan pragnie być zawsze z nami, co więcej w nas (por. 15,4-11; 17,7-26). Dlatego wszedł tam, gdzie myśmy byli: w śmierć i w grób. To dzieje się jeszcze dzisiaj, gdy wspólnota jest zjednoczona już nie we własnym imieniu, uskarżając się na własne nieszczęścia, ale w Jego imię, celebrując Jego miłość. Janowi nie chodzi tu tylko o ukazanie się Jezusa, który czyni się widzialnym i następnie znika. Relacjonuje raczej początek nowej obecności: gdy pierwsza była pośród nas, teraz ustanawia swe mieszkanie w nas (por. w. 17). „rzekł do nich: Pokój wam". „Pokój" (w języku hebrajskim šalom), nie jest tylko zwykłym pozdrowieniem Hebrajczyków. Oznacza pełnię wszelkich błogosławieństw mesjańskich. Jest da-rem Jezusa, który mówi: „pokój zostawiam wam, pokój mój wam daję" (14,27), ten pokój, którego świat nie zna. Jest to pokój miłości, która zwycięża nienawiść: „To wam powiedziałem, byście pokój we Mnie mieli. Na świecie doznacie smutku, ale odwagi! Jam zwyciężył świat" (16,33). W. 20. „pokazał im ręce i bok". Przebite ręce i przebity bok stanowią tożsamość Zmartwychwstałego: jest Ukrzyżowanym, Słowem, które stało się ciałem, który wydał swoje życie i wziął je na nowo (10,11-18), po zwyciężeniu królestwa śmierci. Jego rany są źródłem tego pokoju: sprowadzają do jedności rozproszone dzieci Boże (por. 11,52). Są to rany, które nas leczą (Iz 53,5), oznaka Jego najwyższej miłości. Ręce są symbolem władzy: nimi człowiek wszystko czyni lub burzy. W Jego rękach spoczywa wszelka władza, którą Ojciec dał Synowi (por. 3,35; 13,3). Te ręce, które umyły i wytarły nogi, są przebite przez miłość i posługę każdemu za-gubionemu. Są to ręce, z których nikt nie może nas wyrwać (10,28). Są to w rzeczywistości ręce Ojca (10,29): „Ja i Ojciec jedno jesteśmy" (10,30). Jego przebity bok to ciało, z którego rodzimy się, rana z której zostaliśmy zrodzeni. Na tych, którzy patrzą na tego, którego przebili, wylewa się Duch łaski i pociechy (Za 12,10). Ze szczeliny skały, która nas zbawia, wypływa tryskające źródło (por. 4,14) otwarte w Jerozolimie na obmycie grzechów i nieczystości (Za 13,1; por. 14,8). Stąd wypływa rzeka wody żywej, tryskająca z boku świątyni. Jest to rzeka ogromna, która użyźnia ziemię i uzdrawia wody gorzkie, przywracając życie wszystkiemu, co umarło. Nad jej brzegami rosną wszelkiego rodzaju drzewa owocowe, których liście nie usychają, a owoce dojrzewają każdego miesiąca. Owoce niosą życie, liście zaś są lekarstwem dla człowieka (Ez 47,1-12). „Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie — niech przyjdzie do Mnie i pije. Jak rzekło Pismo: Rzeki wody żywej popłyną z jego wnętrza" (7,37n). „Tego dnia", pod wieczór, ciemność stała się światłem (por. Za 14,7), jak w „owym" dniu stworzenia (por. Rdz 1,3-5). Uczniowie kontemplując ręce i bok, trwałą pamiątkę miłości Boga, widzą światłość świata: otrzymują pokój i nieprzemijająca radość. Wtedy „Pan będzie królem nad całą ziemią. Pan będzie jeden i jedno będzie Jego imię" (Za 14,9). Jezus przedstawiony jest tu, poprzez swoje rany, jako Baranek Paschalny, który gładzi grzech świata (1,29): Jego krew uwalnia nas od śmierci, a Jego ciało jest pokarmem na czas exodusu (Wj 12,8-13). Tym dniem jest odtąd dziś, w którym żyjemy również my: celebrując Eucharystię, czynimy pamiątkę miłości Pana, otrzymujemy jego Ducha i jesteśmy posłani w świat, by nieść pojednanie. Wspólnota spożywa i pije, je i asymiluje pokarm i napój życia, który sprawia, że On mieszka w nas, a my w Nim (6,53-58). Temat pamiątki eucharystycznej, tu wspomniany jedynie przez rany Ukrzyżowanego, zostanie rozwinięty w scenie następnej i w 21,12nn. „Uradowali się zatem uczniowie". Radość Pana jest naszą siłą (Ne 8,10): wypędza lęk i śmierć. Radość jest właściwa dla tego, kto trwa w miłości: jeśli jesteśmy zjednoczeni z Jezusem, jak winna gałązka z latoroślą, Jego radość jest w nas i nasza radość jest pełna (15,10;.11; 17,13). Po krótkim czasie smutek uczniów zamienił się w radość: narodził się nowy człowiek (16,20n), Pan przychodzi do nas (16,22). Tej radości nikt nie może nam odebrać (16,23). Rodzi się bowiem z miłości, która oparła się Szeolowi; jest to ogień, którego nie potrafią ugasić wielkie wody (por. Pnp 8,6n). W tym dniu uczniowie nie będą już więcej pytać Go o nic (16,23): od Niego bowiem otrzymują wszystko: pokój i radość, Ducha i zdolność przebaczania. „ujrzawszy Pana". Teraz również uczniowie kontemplując rany Jego męki dla nas, ujrzeli i rozpoznali Pana: Jego rany miłości objawiają Go jako JA-JESTEM. Taki będzie sposób objawienia się Go także nam przez wiarę, gdy czynimy Jego pamiątkę w celebracji eucharystycznej. Uczniowie opowiadając Tomaszowi swoje doświadczenie, powiedzą: „Widzieliśmy Pana" (w. 25; por. w. 18). Jednak Ewangelista kładzie nacisk nie tyle na widzenie, co na radość. „Ujrzawszy" bowiem, jako imiesłów czasu przeszłego, jest podporządkowany trybowi oznajmującemu „uradowali się", który stawia bezpośrednio radość jako znak spotkania ze Zmartwychwstałym. W opowiadaniu czasowniki w trybie orzekającym, które opisują czynność Jezusa, są następujące: „przyszedł/stanął i rzekł, pokazał i rzekł, tchnął i powiedział". Samo Słowo wyraża to, co daje. Także tu, jak zawsze, autor opisuje to, co przydarza się czytelnikowi. W. 21. „A Jezus znowu rzekł do nich". To następna komunikacja Zmartwychwstałego. W czasie pierwszej przychodzi, staje pośrodku i pokazuje swoją tożsamość w znakach męki, gdzie widzimy Pana i radujemy się. Z tej kontemplacji i komunii miłości, właściwej dla Eucharystii, przychodzi dar Ducha i wypływa misja. „Pokój wam". Zmartwychwstały przedstawia się jako dawca pokoju (w. 19.21.26). Radość i pokój, radosny pokój i spokojna radość są charakterystyczne dla obecności Pana, który upodabnia nas do siebie. „Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam". Po przeżytej radości z powodu wizyty Pana, uczniowie teraz słuchają Go. Jeśli oko widzi i serce się raduję, ucho słucha: kontemplacja zamienia się w miłość i posłuszeństwo. Misja braci jest taka sama jak misja Syna, który umył nogi i powiedział: „Dałem wam przykład, abyście i wy tak czynili, jak ja wam uczyniłem" (13,15), oraz: „Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem" (13,34). Uczniowie są posłani, jak Jezus, aby dawali świadectwo miłości Ojca (por. 3,16; 17,6.26). „[Ojcze], jak Ty mnie posłałeś na świat, tak i Ja ich na świat posłałem" (17,18). Na to ich wybrałem (por. 15,16). Posłanie czyni posłanych równymi temu, kto ich posyła: „Kto przyjmuje tego, którego Ja poślę, Mnie przyjmuje" (13,20). Ten, kto jest posłany, wezwany jest do tego, by postępował jak Jezus: by miłował i umywał nogi (por. 13,13-17), dokonując takich samych dzieł (14,2). Złączony z losem Jezusa jest jak ziarno pszeniczne, które pada w ziemię i przynosi obfity plon (12,24; por. 15,5). Misja do braci wyraża naturę Syna: miłując braci stajemy się synami. Skoro Syn bezwzględnie jest posłany przez miłość Ojca do braci, ten kto idzie do braci poznaje miłość Ojca i staje się Synem. Relacja, jaka istnieje między Jezusem i Ojcem („Jak mnie posłał Ojciec") jest taka sama, jak istniejąca między Jezusem a nami („tak i Ja was posyłam"). To tak, jakby powiedział: „Wy jesteście Mną, jeśli czynicie to, co Ja wam uczyniłem: jak otrzymaliście pokój i radość, dajcie pokój i radość i przebaczajcie". Jego uczniowie nie są jakimiś nadludźmi. Są jak my bojaźliwi i nieufni, naznaczeni słabością i grzechem. Dlatego Paweł chlubi się swoimi słabościami, w których zamieszkuje moc Zmartwychwstałego (por. 2Kor 12,1-10). W. 22. „Po tych słowach tchnął na nich". „Tchnąć" (emphysao), słowo występujące w NT tylko w tym tekście, za-chodzi dwukrotnie w ST: Bóg, stwarzając człowieka tchnął w jego nozdrza tchnienie życia (Rdz 2,7; Mdr 15,11) i ożywia jego wyschłe kości (por. Ez 37,9). To Duch nowego i wiecznego przymierza, zawartego w przebaczeniu (Jr 31,33n), które daje nam nowe serce, zdolne żyć według Słowa (por. Ez 36,25nn). „Weźmijcie (przyjmijcie) Ducha Świętego". Jezus mówi o Duchu Świętym. W tekście greckim nie ma rodzajnika (zob. też 1,33), nie dlatego, jakoby to była rzeczywistość ogólnikowa nieokreślona. Duchem Świętym jest Jego miłość: daje nam Go w pełni i bez miary (por. 3,34). My posiadamy Go na tyle, na ile Go przyjmujemy. Możemy przyjmować ciągle coraz więcej, nie ograniczając tego, co jest nieskończone. Jezus prosi nas, abyśmy przyjęli Ducha Świętego. Tryb rozkazujący „Weźmijcie = przyjmijcie, to nagląca prośba Syna skierowana do naszej wolności, abyśmy przy-jęli dar, który czyni nas tym, kim jesteśmy: Jego braćmi i synami Jego Ojca i Ojca naszego, Jego Boga i Boga naszego. Tego Ducha świat nie może przyjąć, gdyż Go nie zna. Uczniowie natomiast znają Go, gdyż zamieszkał pośród nich w Jezusie, a teraz pragnie zamieszkać w nich (por. 14,17). Na krzyżu już nam przekazał Ducha (19,30.34). Ale to nie wystarczy: każdy dar jest taki tylko wtedy, gdy ktoś go przyjmuje. Teraz uczniowie, kontemplując rany Jezusa, poddają się Jego miłości i „przyjmują" Go. W darze Ducha realizują się obietnice Jezusa dane w czasie ostatniej wieczerzy (por. 14,15-26; 15,26n; 16,7-15). Jego chwała przekazana została uczniom, którzy stają się między sobą jednym (por. 17,22), aby dawać świadectwo światu o miłości Ojca. W ten sposób realizuje się na drodze łaski dawny sen człowieka: stać się jak Bóg (por. Rdz 3,5). W wieczór Paschy otrzymujemy źródło wody żywej obiecanej w wielkim dniu Pięćdziesiątnicy (por. 7,37-39): przyjmujemy Ducha Syna i stajemy się dziećmi Boga (1,12-13), gdyż jesteśmy zdolni przebaczać braciom. Po otrzymaniu przez Jezusa „swego" chrztu na krzyżu, także my zostaliśmy ochrzczeni Duchem Świętym (por. 1,33). Zanurzeni w Jego miłości, możemy miłować jak On nas umiłował. Celem dzieła Syna jest to, byśmy uczestniczyli coraz pełniej w Jego miłości do Ojca i do braci. Dla Jana Pięćdziesiątnica rozpoczęta na krzyżu, eksploduje w dniu Paschy, gdy uczniowie otrzymują Jego Ducha. Odtąd roz-poczyna się epoka Ducha; w niej żyje każdy, kto kontempluje Chwałę otwartą dla wszystkich w ranach Przebitego. W. 23. „Którym odpuścicie grzechy" (por. Mt 18,18). Duch Pana to przebaczenie. Jeśli bowiem miłość jest darem, to przebaczenie jest supermiłością. Wspólnota uczniów otrzymuje moc zarezerwowaną dla Boga: moc przebaczania grzechów (por. Mk 2,7 par.). Dana jest jej możliwość oddzielania, uwalniania i rozgrzeszania grzesznika z jego grzechu, uwalniając obecną chwilę od wszelkich obciążeń przeszłości. Przebaczenie grzechów to większy cud niż wskrzeszanie umarłych. Kto przebacza, daje życie innemu, gdyż uznaje go za brata: w ten sposób rodzi się on sam jako syn równy Ojcu, gdyż miłuje jak On (por. Mt 5,44-48; Łk 6,35-38). Duch, Miłość która wszystko stwarza i odtwarza, jest źródłem stworzenia i odkupienia: przebaczenie czyni wszystkie rzeczy nowymi. „są im odpuszczone". Jest to strona bierna boska. Bóg odpuszcza to, co my odpuszczamy: powierza nam swoją posługę przebaczania. Nasza misja to czynienie na ziemi tego, co On czyni w niebie: dawanie i przebaczanie. To, co Ojciec czyni ze swej natury, jest naszym zadaniem, którzy jesteśmy Jego synami, aby stać się tym, czym jesteśmy. Przebaczenie grzechów wraz ze śmiercią/zmartwychwstaniem Jezusa i na-wróceniem stanowi część pierwotnego przepowiadania chrześcijańskiego (por. Łk 24,27) i jest ściśle związane ze zmartwychwstaniem: „Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremna jest wasza wiara i aż dotąd pozostajecie w grzechach", pisze św. Paweł do wiernych w Koryncie (1Kor 15,17). „My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do życia, bo miłujemy braci" (1J 3,14): miłość objawia swoją istotę darmowości i pełni w przebaczeniu. „a którym zatrzymacie, są im zatrzymane". Słowa te, uzupełniające poprzednie, można rozumieć w różny sposób. Dana nam została boska władza przebaczania; gdy jednak Bóg zawsze i tylko On przebacza, my natomiast — wskazuje na to doświadczenie — możemy też nie przebaczać. Jezus upomina nas odnośnie do wagi naszego przebaczenia, gdyż to, czego my nie przebaczamy, nie jest przebaczone. Ale jeśli nie przebaczamy, tkwimy jeszcze w naszym grzechu: nie żyjemy Bożym przebaczeniem (Mt 6,14n; Mk 11,25). Miłość Ojca żyje w nas, jeśli miłujemy braci. Można też rozumieć, że wspólnota ma władzę deklarowania, kiedy grzech jest odpuszczony lub niedopuszczony, zależnie od tego, czy grzesznik przyjął lub nie przebaczenie (por. 3,18n.36b). Także Jezus oświadcza faryzeuszom, że ich grzech trwa, ponieważ nie rozpoznając Go, nie przyjmują przebaczenia (9,41). Jest wielkim aktem miłosierdzia denuncjować zło, aby ktoś zapragnął wyjść z niego. Duch bowiem przekonuje świat o grzechu (16,8): ujawnienie/poznanie grzechu ma istotne znaczenie dla zbawienia. U Jana widoczne są różne postawy Jezusa wobec grzeszników, których wszystkich miłuje i pragnie ocalić. Do paralityka mówi: „Nie grzesz więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło" (5,14). Nie był bowiem taki od urodzenia: jego stan paraliżu związany jest z jego współdziałaniem ze złem (por. 5,6n). Tylko ten, kto słucha Słowa Syna, ma życie wieczne i nie podlega sądowi: przeszedł ze śmierci do życia (5,24). Niewidomemu od urodzenia natomiast, który nie jest taki z własnej winy, Pan objawia się otwierając mu oczy za pomocą błota (por. 9,1nn). Faryzeuszom, jak już mówiliśmy, którzy nie uznają swej ślepoty, Jezus oświadcza, że ich grzech trwa (9,41), ponieważ nie przyjmują daru światła. Ponadto zestawienie słów przeciwstawnych „odpuszczać/zatrzymać" ukazuje pełnię władzy, jak wiązać/rozwiązać (Mt 16,19), wejść/wyjść (10,9b). Jezus przekazuje nam pełnię władzy przebaczania. Jeśli jej nie stosujemy, nadużywamy Boga, miłości nieskończonej i stawiamy przeszkodę dla Jego otoczenia chwałą w świecie. Władza ta związana jest z „uczniami" (por. w. 19), z każdym uczniem, a nie tylko z niektórymi. Paweł rozumie swoją misję jako „tajemnicę pojednania"; deklaruje się „sługą" i „ambasadorem" tego, który „stał się grzechem ze względu na nas, abyśmy się stali w Nim sprawiedliwością Bożą" (2Kor 5,18-21). Przebaczenie udzielone i otrzymane (por. Mt 18,21-35) ustanawia nowy świat, wspólnotę braci, którzy przeżywają pokój i radość Jezusa. Kto przebacza, staje się synem równym Ojcu. Kto otrzymuje przebaczenie, jeśli je przyjmuje, staje się ze swej strony synem zdolnym przebaczać i mówić w Duchu i w prawdzie „Ojcze nasz" (Mt 6,14n). Miłość i przebaczenie Ojca dokonują się zawsze przez pośrednictwo Syna i każdego, kto uznaje siebie za Jego brata. Tekst traktuje o przebaczeniu, nie mówiąc, w jaki sposób się ono dokonuje. Sposoby celebrowania go mogą być różne: chrzest, sakrament pojednania, przebaczenie braterskie. W rzeczywistości chlebem powszednim, który czyni możliwe życie między ludźmi, jest przebaczenie otrzymywane i dawane nie siedem razy na dzień (por. Łk 17,4), ale siedemdziesiąt razy po siedem (por. Mt 18,22). Chrześcijaństwo to nie prawo: jest dobrą nowiną o przebaczeniu Ojca i o wolności synów. „Albowiem w Chrystusie Bóg jednał ze sobą świat, nie poczytując ludziom ich grzechów, nam zaś przekazując słowo jednania" (2Kor 5,19). Stąd apel skierowany do wszystkich: „Pojednajcie się" (2Kor 5,20b): „Oto teraz czas upragniony, oto teraz dzień zbawienia" (2Kor 6,2). Kiedy człowiek przyjmuje miłość Syna, zostaje pojednany z Bogiem, ze sobą i z innymi. Uzdrowiony został pierwotny rozłam, który dzielił nas od Boga, między sobą i z innymi. Wtedy „wilk zamieszka wraz z barankiem" (Iz 11,6), „a znajomość Pana napełni kraj na kształt wód, które przepełniają morze" (Iz 11,9). Całe stworzenie jęczy od zawsze w bólach rodzenia oczekując, że w człowieku objawi się chwała Syna (por. Rz 8,19-23). Objawia się ona, gdy my przebaczając, stajemy się Jego braćmi.
 

1. Orędzie w kontekście (ww. 24-31)

„Pan mój i Bóg mój!", mówi do Jezusa Tomasz, zwany Didymos. Wyrażenie to jest szczytem wiary w Jezusa, proponowanej także nam za pośrednictwem przepowiadania pierwszych, którzy widzieli i przyjęli Jezusa. Didymos oznacza bliźniaka: jest bliźniakiem każdego z nas niewiernych jak on, wezwanych do tego, byśmy stali się bliźniakami Jezusa poprzez wiarę. Tomasza nie było, gdy inni uczniowie widzieli Jezusa. Przeżywał pokusę niewiary wobec ich świadectwa. Chce zobaczyć osobiście Pana. Dostąpi tego, ale wewnątrz wspólnoty. Jednak Jezus czyni mu wyrzuty z tego powodu, że nie uwierzył świadectwu innych i nazywa błogosławionymi tych, którzy w odróżnieniu od niego nie widzieli, a uwierzyli. Opowiadanie to zamyka drogę wiary pierwszych uczniów, otwierając ją na tych, którzy w przyszłości uwierzą ich świadectwu. Oprócz podkreślenia tożsamości między Zmartwychwstałym i Ukrzyżowanym, tekst rozwija relację między „widzeniem i wiarą", dopiero co wspomnianą w w. 8a odnośnie do innego „ucznia" Tomasz nie tylko ma wątpliwości dotyczące Zmartwychwstałego, jak inni, którzy Go widzieli (por. Mt 28,17; Łk 24,11.38.41), ale wyklucza samą wartość świadectwa. Jest to pierwsze bankructwo orędzia paschalnego, owszem, drugie, po niepowodzeniu Marii Magdaleny, przytoczonym przez Łk 24,11. Nieprzyjmowanie z zasady świadectwa niszczy wszelką relację i czyni niemożliwe przekazywanie wszelkiej wiedzy: bez rozsądnego zaufania w słowa drugiego człowieka nie istnieje człowiek, którego natura jest relacją i kulturą. Tomasz miłuje Jezusa: jest gotowy umrzeć wraz z Nim (11,16) i pragnie wiedzieć, dokąd idzie, aby być razem z Nim (14,4n). Kiedy jednak Pan przychodzi do swoich, brakuje spośród Dwunastu tylko Jego i Judasza (w. 24). Można przypuszczać, że był nieobecny dlatego, że jako odważniejszy od innych, wyszedł na zewnątrz sam lub z innymi bardziej przedsiębiorczymi, jak Kleofas i jego towarzysz (Łk 24,13nn). Znajduje się poza wspólnotą braci, którzy widzą Zmartwychwstałego i przyjmują Jego Ducha. Także on pragnie zobaczyć Zmartwychwstałego: wchodzi w grę jego powołanie jako jednego z Dwunastu, wezwanego do tego, by był świadkiem bezpośrednim Ukrzyżowanego Zmartwychwstałego (por. Dz 1,21n). Aby dawać świadectwo, musi mieć możliwość powiedzenia: „Ja również Go widziałem!" (por. 1Kor 15,8-11). Pożyteczne to dla nas, że był nieobecny: w ten sposób lepiej rozumiemy, czym jest wiara. Jezus ukazuje się Tomaszowi; ale równocześnie mówi, że bardziej błogosławieni jesteśmy my, którzyśmy uwierzyli, a nie widzieli (por. też 1P 1,8!). Tak dla pierwszych, jak i dla następnych uczniów wiara jest taka sama w swej istocie. Pierwsi, jako współcześni Jezusowi, widzieli Go. Dlatego uwierzyli i mogą. o Nim świadczyć. My, którzy przychodzimy później, nie możemy zobaczyć Jezusa, możemy jednak uwierzyć dzięki świadectwu tych, którzy byli przed nami. Doświadczenie pierwszych towarzyszy Jezusa ma z jednej strony aspekt jedyny i niepowtarzalny, z drugiej wspólny i przekazywalny. Jedynym aspektem jest fakt, że widzieli. Wspólnym natomiast jest ich doświadczenie wiary, które okiem Ducha odczytuje jako znak „chwały" to, co widzą oczami ciała. Każde przeszłe wydarzenie, chociaż jest niepowtarzalne, jest jednak możliwe do przekazania za pomocą słowa, którego zadaniem jest uczynienie obecnym tego, co jest nieobecne. Jak opowiadane fakty, tak i opowiadanie o wydarzeniach jest znakiem Chwały. Kto przyjmuje słowa świadka, znajduje się wobec Pana życia, który mówi do niego. Tematem tekstu jest wiara, która zawsze pragnie „widzieć i dotykać" Pana. Ale istnieje widzenie i dotykanie materialne, zarezerwowane dla współczesnych Jezusowi, które ma znaczenie o tyle, o ile się przylgnie do Niego. Widzieli Go przecież i dotykali także ci, którzy ukrzyżowali Go. Istnieje też widzenie i dotykanie wewnętrzne, charakterystyczne dla tego, kto wierzy w Jezusa i miłuje Go: jest to komunia z Nim, która przekształca życie. Spotkanie Zmartwychwstałego nie oznacza tylko, że On zmartwychwstał, ale że my zmartwychwstajemy z Nim żywym i obecnym we wspólnocie poprzez dar Jego Ducha. Uczniowie Jezusa widzieli Go i dotykali Jego ciało. My dzisiaj widzimy Go w Słowie, które mówi o Nim i dotykamy w Chlebie, pamiątce Jego męki za nas. „Jeśli nawet według ciała poznaliśmy Chrystusa, to już więcej nie znamy Go w ten sposób" (2Kor 5,16b): znamy Go według Ducha, który sprawia, że żyjemy Nim i jak On. Dlatego widzimy Go i dotykamy w braciach, z którymi tworzy jedno ciało. Syn, po wstąpieniu do Ojca, powraca do nas w Słowie, w Chlebie i w miłości braci, aby ze wszystkimi wstąpić do Ojca. Tekst rozpoczyna się od wzmianki, że Tomasz nie był z innymi, gdy oni widzieli Pana. Dlatego nie uwierzy, jeśli nie zobaczy i nie dotknie (w. 24-25). Osiem dni później Pan przychodzi do swych uczniów i mówi Tomaszowi, który jest razem z innymi, aby zobaczył i dotknął Jego ran (w. 26-27). Tomasz odpowiada: „Pan mój i Bóg mój". Jego wierze, jako takiego, który widział, Jezus przeciwstawia szczęście tych, którzy uwierzyli, chociaż nie widzieli (w. 28-29). Jest to nasze szczęście. Bowiem uwierzyliśmy słowom tych, którzy widzieli Jezusa i opowiedzieli to w Ewangelii, abyśmy i my mogli dojść do wiary w Jezusa jako Chrystusa, Syna Bożego, i mieli dzięki Niemu życie wieczne (w. 30-31). Rozdział 20 zamyka pierwsza konkluzja Ewangelii, która podaje intencję autora: Ten, który widział Jezusa, daje o tym świadectwo nam, którzyśmy nie widzieli, abyśmy również my przylgnęli do Niego i posiedli Jego życie. Ten, kto pisze czwartą Ewangelię wie, że jest ostatnim naocznym świadkiem. Wraz z nim kończy się epoka tych, którzy widzieli Słowo życia i otwiera droga tego, kto wierzy, chociaż nie widział (por. 1J 1,1-4). Odwieczne Słowo Boga, które stało się ciałem w Jezusie, powraca jako Słowo w opowiadaniu Ewangelii, aby stać się ciałem w każdym ciele i oferuje wszystkim możliwość stania się dziećmi Bożymi (por. 1,12). Tak mówi Prolog deklarując to, co dzieje się w czytelniku: Słowo jest zawsze aktywne, by stwarzać i zbawiać człowieka, a w nim całe stworzenie. To, kim było ciało Jezusa, teraz dla nas jest opowiadanie ewangeliczne: ukazując nam ciało Syna, daje nam Ducha Ojca. W rzeczywistości ukazać czy objawić oznacza dać samego siebie. W następujących po sobie spotkaniach z Żyjącym rozdział 20 kreśli etapy naszej drogi wiary: przez słuchanie Słowa kontemplujemy pusty grób z Piotrem, widzimy znaki i wierzymy wraz umiłowanym uczniem, spotykamy osobiście Pana wraz z Mariam, otrzymujemy Ducha i misję wraz z innymi uczniami, widzimy i dotykamy Jego ciała wraz z Tomaszem. Jezus zmartwychwstały ukazał się pierwszym uczniom w swoim ciele ukrzyżowanym, aby mogli poznać Go i przylgnąć do Niego, a następnie dawać o Nim świadectwa nam. Kościół jest błogosławiony z tego powodu, że przylgnął do Jezusa dzięki świadectwu pierwszych świadków, aby mieć Jego życie Syna, który miłuje Ojca i braci.
 

2. Lektura tekstu

W. 24. „Tomasz, jeden z Dwunastu". U Jana określenie „Dwunastu" zachodzi tylko tu oraz dwukrotnie po darze chleba (6,70). Określenie „jeden z Dwunastu" zarezerwowane jest oprócz zdrajcy Judasza (6,70b) tylko dla Tomasza. Jan nie relacjonuje powołania Dwunastu, ani nie podaje ich listy. Na ogół używa określenia „uczniowie" w znaczeniu szerszym, tak że można odnieść je do każdego, kto uwierzył Jezusowi i jego słowom. „zwany Didymos" (= bliźniak). Didymós w języku greckim, jak Tomasz w języku hebrajskim, oznacza bliźniaka, tworzącego parę z drugim, nawet w znaczeniu pejoratywnym. Tomasz jest bliźniakiem wielu braci. Przede wszystkim Judasza: jak on podejmuje ryzyko zagubienia się w nocy niewiary, oderwany od wspólnoty, w której centrum jest Ukrzyżowany Zmartwychwstały. Ponadto jest naszym bliźniakiem: znajduje się w sytuacji nas wszystkich niebędących z tymi, którzy widzieli Pana i wezwanych do wiary poprzez ich świadectwo. Wreszcie jest też bliźniakiem Jezusa, Jego alter ego, Jego bliźniaczą duszą. Gotów jest umrzeć razem z Nim (11,16) w odróżnieniu od Piotra, który gotów jest „oddać swoje życie za" Niego. Miłuje Jezusa i pragnie podążać za Nim aż do śmierci. Nie wie jednak, że nie śmierć, ale życie jest słowem definitywnym. Nie wie, że Jezus nie umiera: powraca do Ojca jednocząc się z braćmi, poddany ich sytuacji ludzkiej aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej (por. Flp 2,8). Teraz, poprzez Jego rany, pozna Go jako drogę prawdy, która prowadzi do życia (por. 14,5n). Jak na razie jego miłość jest bez nadziei, najgorszą udręką z możliwych. Jedynie ci, którym Ojciec dał możliwość zajęcia miejsca po prawej lub lewej stronie swego tronu, obok Niego na krzyżu, widzą śmierć jako Chwałę (por. 19,18; 17,24). „nie był razem z nimi". Tomasz, nie będąc razem z braćmi, nie spotyka Syna. Jest sam. Chociaż podczas stworzenia wszystko jest piękne i dobre (Rdz 1,4.10.12.18.25.31), to jeszcze przed „grzechem pierworodnym" Bóg mówi, że nie jest rzeczą piękną i dobrą, gdy człowiek jest sam (Rdz 2,18). Izolacja jest złem pierwotnym. Korzeniem wszelkiego zła jest bowiem przeżywanie własnego ograniczenia jako miejsca samotności, zamiast relacji z innymi i z Innym. Gdy inni uczniowie powodowani strachem, zgromadzili się razem w wieczerniku, Tomasz, bliźniak, odważył się wyjść lekceważąc niebezpieczeństwo. Swym postępowaniem zaprzecza swemu imieniu. Paradoksalnie właśnie on, którego imię suponuje „bycie z podobnym sobie", nie jest razem z innymi. Nie jest solidarny z nimi: nie dzieli ich słabości i strachu. Dlatego odłącza się od innych zrywając z nimi relacje. Jest bliźniakiem tej głębszej części nas samych, która nie akceptuje ograniczenia, ale mocą desperacji tłumi sam strach zamykając się w samotności z jednej strony heroicznej, z drugiej destrukcyjnej. Nie wierzy w życie: żyje śmiercią jako jedyną możliwą perspektywą. W tym jest bliźniakiem każdego człowieka, który od Adama poczynając, jest niewolnikiem jawnego lub utajonego strachu przed śmiercią (por. Hbr 2,14n). „kiedy przyszedł Jezus". Ewangelista rezerwuje wyrażenie „widział Pana" do bezpośredniego świadectwa pierwszych uczniów (por. w. 18. 20.25). W opowiadaniu woli podkreślić fakt, że Jezus przychodzi i staje pośrodku nich, aby dać się poznać poprzez Słowo i znaki męki wyciśnięte na Jego ciele. Uwidacznia w ten sposób aspekt wiary, która jest wspólna im i nam. „Widzieliśmy Pana"(por. też w. 18,20). Orędzie uczniów identyczne z orędziem Mariam (w. 18), przywołuje na myśl ich pierwsze spotkanie z Jezusem: „Znaleźliśmy Mesjasza" (1,44.45). Teraz „znalezienie Mesjasza" oznacza „widzenie Pana". W tym ostatnim spotkaniu dopełnia się to, co rozpoczęło się w pierwszym. „Widzieliśmy Pana" to orędzie wspólnoty. Widzenie Pana, fundament nowego życia, niesie ze sobą przejście ze strachu do wiary, ze smutku do radości, ze śmierci do życia, z zamknięcia się do misji, od oskarżania do przebaczania. Visio Dei, vita hominis: widzenie Boga jest życiem człowieka. Ogień spala, słońce oświeca: spotkanie ze Zmartwychwstałym powołuje do życia. Wspólnota żyje, gdyż spotkała Żyjącego. Przekształcona w Niego przez spotkanie z Nim, jest w stanie dawać o Nim świadectwo. Jest bowiem czymś jednym z Nim i z Ojcem w jednej miłości: przyjęła Ducha i żyje Jego chwałą, której daje świadectwo światu (por. 17,25n). „Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ". Ślad, w języku greckim typos, pochodzący od czasownika typoo, który znaczy „uderzać, wstrząsać, odciskać, stemplować", oznacza też „pieczęć". „Uderzenie" gwoździ wycisnęło na rękach „pieczęć" Jego tożsamości i uwierzytelnienie Jego władzy (= ręka) Ukrzyżowanego. Tomasz nie wierzy temu, kto widział. Nie przyjmuje świadectwa Słowa i Ducha, nie rozpoznaje nowego życia wspólnoty i nie włącza się w nią. Wiarygodność Syna i Ojca powierzona jest braciom, którzy przeżywają komunię wzajemnej miłości (por. 17,20-23). Tam spotykamy Słowo, które stało się ciałem. Wiara pochodzi z przepowiadania tego, kto pierwszy spotkał Pana i powstał do nowego życia. Kto je przyjmuje, doświadcza tego samego. To mówią do Samarytanki jest współmieszkańcy (4,42). Tomasz woli „widzieć" i „dotknąć", aby włączyć się do „Dwunastu", świadków Zmartwychwstałego. Jemu, jak później Pawłowi (por. 1Kor 15,8-11) dane będzie to doświadczenie. Tym co się liczy, powie Jezus Tomaszowi, to nie widzenie Go przez ten krótki okres, w którym ukazał się. Nie jest możliwe, aby wszyscy stali w miejscu, skąd wypływa źródło; kto jednak odczuwa pragnienie, może pić z tej wody, która spływa na całą ziemię. Kto był obecny tam, skąd wypływała, kanalizuje ją aż do nas przez swe świadectwo, aby każdy mógł ugasić pragnienie. Osobiste doświadczenie Zmartwychwstałego dostępne dla wszystkich, to przyjęcie Słowa i Ducha wspólnoty, będącej żywym świadectwem Żyjącego. „nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego". Tomasz chce nie tylko zobaczyć, ale i dotknąć: włożyć palec i rękę w rany Ukrzyżowanego. Jest to oznaka niewiary, ale też pragnienie pewności i głębszej komunii z misterium Jego ran. Nie zostaną one zamknięte dopóki nie wejdzie ostatni z ludzi, wszyscy śmiertelnie poranieni przez strach przed śmiercią. Także tu bliźniak wykazuje znaczną odwagę. „nie uwierzę". Tomasz mówiąc, że nie uwierzy, dopóki nie zobaczy osobiście, uprzedza przez kontrast słowa Zmartwychwstałego: „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli" (w. 29). Tomasz jest bliźniakiem tej części nas, która przyjmuje nawet śmierć, ostateczne przeznaczenie człowieka, ale nie wierzy w możliwość miłości zwyciężającej śmierć. Gotów jest jednak dać się przekonać przez fakty, nawet jeśli są one przeciwne jego przekonaniom. Oznacza to uczciwość intelektualną, tym bardziej konieczną, że rzadką. W. 26. „A po ośmiu dniach". Ma to samo znaczenie co w naszym języku „po tygodniu", „tydzień później". Mamy więc pierwszy dzień tygodnia, „pierwszy dzień po szabacie" (w. 1), ten dzień, który jest dniem Pana: jest to niedziela, kiedy wspólnota gromadzi się na celebrowanie Eucharystii (por. Dz 20,7; Ap 1,10, Didache 1,1). Jest jednocześnie dzień pierwszy i ósmy, ten jedyny dzień bez zachodu, początek niekończącego się życia. Wszystko jest odtąd oświetlone blaskiem Zmartwychwstałego. Nie jest przypadkiem, że w rozdziale następnym, który mówi o trzecim ukazaniu się (w. 1,1.14), nie określa się już więcej czasu. Odtąd żyjemy zawsze w tym czasie. W liturgii bowiem rozpoczynamy lekturę Ewangelii od wyrażenia „W owym czasie", gdyż opowiadanie ponownie przedstawia nam wydarzenie, czyniąc nas jemu współczesnymi. Eucharystia jest miejscem w ścisłym tego słowa znaczeniu, w którym spotyka się Zmartwychwstałego. Należy „w każdym położeniu dziękować" (1Tes 5,18), aby nasze konkretne życie stało się prawdziwym kultem duchowym miłym Bogu (por. Rz 12,1). „kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu". „Wewnątrz" nie jest już miejscem ciemności i strachu (por. w. 19), ale zjednoczenia w pokoju i radości, gdzie owoc Ducha kwitnie i dojrzewa w postaci misji, przebaczenia i świadectwa. Jest to „wewnątrz" tego, kto będąc synem, wysłany został „na zewnątrz" świata, aby kontynuować dzieło Jezusa. W tym miejscu bracia przeżywają pamiątkę Syna, który czyni ich „jednym" i posyła ich na zewnątrz, jako świadków wspólnego Ojca wobec całego świata. „Tomasz z nimi". W niedzielę poprzednią nie był obecny (por. w. 24). Jeśli nawet nie podziela ich wiary, teraz jest między braćmi zjednoczonymi i ożywionymi spotkaniem z Panem. Tu także on będzie mógł doświadczyć Syna i stać się Jego „bliźniakiem". „Jezus przyszedł" (por. w. 19.26; 21,13). Jezus przychodzi zawsze ósmego dnia, gdy wspólnota gromadzi się, aby celebrować pamiątkę Jego miłości. I tak dzieje się dzisiaj i dziać się będzie aż do chwili, gdy wstąpi do Ojca wraz ze wszystkimi swymi braćmi (w. 17; por. 21,22.23). „mimo drzwi zamkniętych". Zamknięte drzwi nie są już oznaką strachu (por. w. 19), ale oddzielenia od świata: uczniowie, jeśli nawet są „w" świecie, nie są „ze" świata (por. 15,19; 17,15n). Dlatego zostają posłani „do" świata. „stanął pośrodku" (por. w. 19). Jezus stoi na nogach, wyprostowany. Jest to po-stawa Żyjącego, którego ciało „leżało" w grobie (w. 12). Grecki czasownik istemi w jednym ze swych złożeń (anistemi) oznacza „zmartwychwstać" . Zmarły leży położony oddzielnie; Zmartwychwstały stoi prosto, pośrodku. „Pokój wam" (por. w. 19.21). Przyjście i pozdrowienia Pana przedstawione są jak w opowiadaniu poprzednim. Zwraca się on przede wszystkim do całej wspólnoty, mówi bowiem „Pokój wam"; znajduje się tam również Tomasz. Zakłada się, że autor, cytując początek poprzedniego doświadczenia, zamierza zreferować je w całości przez to, co następuje. Każde spotka-nie z Żyjącym pozwala nam przeżywać „ten dzień", ciesząc się tymi samymi darami. W. 27. „Następnie rzekł do Tomasza". Po ukazaniu się wspólnocie Jezus zwraca się osobiście do Tomasza. Nie chce bowiem stracić nikogo z tych, których Mu dał Ojciec (por. 17,12). Zwracając się do niego, okazuje, że nie tylko zna myśli jego serca, ale że był obecny wtedy, gdy on wyrażał swoje wątpliwości i pragnienie, sądząc że to niemożliwe, by mógł Go widzieć i dotykać. Jezus jest pokorny: stawia się do dyspozycji Tomasza, jego zamknięcia się na innych i na życie. Ta pobłażliwość uczyni go gotowym do wiary w Niego, aż do osiągnięcia najwyższego wyrażenia wiary. „Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż ją do mego boku". Jezus zachęca Tomasza, aby zrealizował swoje pragnienie: dotknięcia i zobaczenia śladów gwoździ, które podtrzymywały Go na krzyżu, rany włóczni, która otwarła mu bok. Obecność Zmartwychwstałego jest zawsze związana z Jego ranami, wspomnieniem męki, wieczną pamiątką Jego miłości do nas. Jeśli Tomasz może włożyć palec w miejsce gwoździ oraz rękę w ranę w boku, to dlatego, że rany pozostały cudownie otwarte także po zmartwychwstaniu: są bramą zawsze stojącą otworem, przez którą Bóg wychodzi naprzeciwko nam, a my wchodzimy w Niego. Zachęta skierowana jest także do czytelnika, bliźniaka Tomasza. Jak on, także my wezwani jesteśmy do dotykania ciała Syna, aby wejść w komunię z Nim. Widzenie ran Ukrzyżowanego, zanurzenie się i chrzest w nich, oznacza dla nas oddech miłością mocniejszą od śmierci, znalezienie źródła życia. Jak widzenie i dotyk pobudziły serca pierwszych uczniów dając im wzrok i dotyk duchowy, tak Słowo porusza nasze „zmysły duchowe", byśmy widzieli i dotykali Pana. Również my możemy w taki sposób kontemplować chwałę Słowa, które stało się ciałem, Jednorodzonego od Ojca (1,14), chwałę tej miłości do nas istniejącej już przed założeniem świata (17,22-24)] To spotkanie między Jezusem i Tomaszem przywołuje na myśl ostatnią serię pierwszych spotkań, spotkanie z Natanaelem (1,48-51). W obydwu przechodzi się od początkowej niewiary do wiary. „nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym". Pan mówi do Tomasza, aby przestał być niewierzącym i zachęca go do stania się wierzącym. Nie rodzimy się wierzącymi czy niewierzącymi, ale się nimi stajemy. Drzemie w nas podwójne nasienie: zaufanie Syna i nieufność szatana, które prowadzą odpowiednio do życia lub do śmierci. Do nas należy kultywowanie jednego lub drugiego. Jeśli oddzielamy się od innych, kultywujemy nieuchronnie nieufność. Jest to wspólny punkt wyjścia dla wszystkich, biorąc pod uwagę, że nie można wyruszyć stamtąd, gdzie się nie jest. Jeśli jednak jesteśmy razem z innymi, zaczynamy kultywować zaufanie. W. 28. „Pan mój i Bóg mój!" Tomasz wybucha okrzykiem. Wyrażenie (por. Ps 35,23 LXX) wskazuje na przejście od niewiary do wiary: Jezus nazwany jest Panem i Bogiem. W rozdziałach 1-19 uczniowie nazywają Jezusa Panem 16 razy (6,68; 11,3.12.21.27.32.34.39; 13,6.9.25.36.37; 14,5.8.22), zawsze w mowie niezależnej. Tylko w rozdziałach 20-21 nazywają Go Panem aż 14 razy, 7 razy w mowie niezależnej (20,15.28; 21,15.16.17.20.21) i 7 razy w mowie zależnej (20,2,13,18,25; 21,7bis.12). Pan jest także Oblubieńcem, którego należy miłować, i Nauczycielem, którego należy naśladować (por. w. 16), jest Tym, który umywa uczniom nogi (13,13n). Tytuł ten przysługuje Mu w pełni po zmartwychwstaniu, gdy wreszcie zrozumiana została Jego godność królewska jako Ukrzyżowanego. Jezus jest Kyrios, suwerennym władcą wszechświata, którego rozpoznajemy przez otwory gwoździ i ranę w boku, będące definitywnym dostępem do misterium Boga. Termin „Pan" jest przekładem na język grecki Imienia JHWH. Dla Tomasza Jezus jest Panem „moim" i Bogiem „moim": jest odtąd jego życiem. Zaimek dzierżawczy podkreśla związek uczuciowy: mój miły jest mój, a ja jestem jego (Pnp 2,6; 6,3; 7,11). W tej obustronnej przynależności miłości realizuje się plan Boga wobec człowieka. , Ten okrzyk Tomasza przypomina „mego Pana" Marii (w. 13) i słowa skierowane do niej przez Jezusa: „do Ojca mego i Ojca waszego" (w. 17b). Teraz zrozumiały jest początkowy okrzyk Natanaela: „Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś Królem Izraela" (1,49). Tu Jezus nazwany jest po raz pierwszy przez jakąś osobę Bogiem, jak w prologu określany był już od początku (1,1.18). U Jana zwykle nazywany jest „Synem Bożym" lub „Synem" (por. 1,34.49; 3,16.18, itd.) Oskarżony o to, że czyni siebie równym Bogu (5,18), że czyni siebie Bogiem (10,33), Jezus objawia się jako Syn równy Ojcu (5,23), jedno z Nim (10,30). Faktycznie jest „JA-JESTEM" (8,58) i jako taki objawia się w swym wywyższeniu na krzyżu (8,28). Jezus jest Panem i Bogiem. Ten Bóg, którego nikt nigdy nie widział, objawił się przez swe rany miłości. Jezus powiedział: „Kto Mnie widzi, widzi także Ojca" (14,9). Tomasz proklamuje boską godność Syna równego Ojcu. Pewność tego otrzymał widząc i dotykając ręce i bok Boga, którym może być tylko Ukrzyżowany. Bóg, który umiera z miłości, jest śmiercią każdego boga, którego człowiek akceptuje lub nie przyjmuje: jest objawieniem Chwały, która nadaje sens absurdowi naszego umierania i naszego życia. Jesteśmy u szczytu wiary w Jezusa, do której pragnie doprowadzić czytelnika Ewangelia. W. 29. „Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś". Tomasz, jak Maria i inni, widział Pana. Ale nie wystarczy widzieć Go. Maria widziała Go, ale Go nie rozpoznała. Umiłowany uczeń natomiast, nie widząc Go, obserwując jedynie znaki, uwierzył w Niego, Jest prototypem tych, którzy przyjdą później. Konieczne było, by pierwsi uczniowie widzieli i rozpoznali Jezusa zmartwychwstałego, aby mogli o nim świadczyć. Tomasz należy do nich. Dlatego Pan ukazał mu się. Jednak nie był wtedy, gdy inni Go widzieli. Dlatego jest podobny do nas, wezwanych do widzenia poprzez świadectwo innych. Tomasz jest ogniwem łączącym między pierwszymi uczniami i nami, którzy doświadczamy Zmartwychwstałego poprzez ich przepowiadanie (por. 1J 1,1-4). „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli". W języku greckim czasowniki „widzieć" i „wierzyć" są w aoryście, ponieważ w czasie, gdy pisze Ewangelista, jego czytelnicy należeli do tych, którzy uwierzyli nie widząc. Może jednak chodzić również o „aoryst gnomiczny", który wyraża sentencję ogólną ważną w każdym czasie. Oznacza wówczas: Błogosławieni ci, którzy nie widzą, a wierzą". Nie oznacza to, że wiara jest ślepa. Przeciwnie, wierzący, jako ci, którzy nie widzieli, posiadają wiarę niczym nieuwarunkowaną, i ci, którzy nie widzieli jako wierzący, posiadają bardziej przenikliwy wzrok od innych. Mają bowiem otwarte oczy serca, które widzą tylko prawdę. Błogosławieństwo to jest dla nas, czytelników Ewangelii, którzy cieszymy się radością niewymowną i pełną chwały z tego powodu, że chociaż nie widzieliśmy Pana, to jednak Go miłujemy (por. 1P 1,8) Jest to błogosławieństwo wiary, które uzupełnia się z innym błogosławieństwem: „Wiedząc to, będziecie błogosławieni, gdyż według tego czynić będziecie" (13,17). Także my znamy te rzeczy: Jezus umył nam nogi i jest Panem: umarł i zmartwychwstał dla nas. Naszym błogosławieństwem nie jest dokonanie niezwykłego spotkania z Nim, ale dzięki słuchaniu Słowa, prowadzenie nowego życia w miłości, postępowanie, jak On postępował (1J 2,6). My, jak umiłowany uczeń, wierzymy w Zmartwychwstałego. Widzimy Go w znakach pozostawionych przez Jego zmartwychwstanie we wspólnocie, która daje temu świadectwo przez życie i przepowiadanie: jest ona grobem pozbawionym śmierci i pełnym życia. Widzimy Go i dotykamy duchowo poprzez słowo, które poz-wala nam wejść w Jego rany i zaprasza na swoją ucztę (por. 21,12n), by karmić się Nim i żyć Nim (por. 6,54). Te słowa Zmartwychwstałego otwierają przyszłość na wszelkie doświadczenie Jego. Finał Ewangelii nie przedstawia nam odejścia Jezusa. On nie oddziela się od nas. Jest natomiast zawsze obecny w nas przez pamiątkę swej męki, z której wypływają radość i pokój, misja i duch przebaczenia. Włącza nas ona w doświadczenie wiary uczniów, którzy nas poprzedzili, i czyni zdolnymi by być Jego świadkami wobec całego świata. Stąd znaczenie Eucharystii „źródła i szczytu całego chrześcijaństwa". Jeśli jest prawdą, że Kościół czyni Eucharystię, to jest też prawdą, że Eucharystia tworzy Kościół. Kiedy chrześcijanin zaniedbuje ją lub uczęszcza na nią tylko dla wypełnienia przykazania, podobny jest do człowieka, który nie spożywa pokarmu lub czyni to jedynie z rozkazu. Jeśli jeszcze nie umarł, to jednak niewiele już brakuje mu do śmierci. W. 30. „I wiele innych znaków uczynił Jezus" (por. 21,25). Jest to zakończenie pochodzące od autora, który wyjaśnia zawartość i cel książki: treścią są „znaki". które Jezus uczynił, „celem" jest to, byśmy mogli uwierzyć w Niego i spotkać Go poprzez Jego słowo, które jest Duchem i życiem (6,63). W znakach Jezus już od początku objawił swoją chwałę (por. 2,11): nieskończoną miłość Boga, która na krzyżu objawiła się w pełni. Znaki te stają się dla nas Słowem dającym o nich świadectwo: cała Ewangelia jest znakiem Chwały, która objawia się i wchodzi w komunię z tym, kto ją przyjmuje. Gdy pierwsza część Ewangelii kończyła się po wskrzeszeniu Łazarza przypomnieniem niewiary, mimo wielkich znaków (12,37), po wywyższeniu Jezusa możliwa jest wiara. Wyrzucony został władca tego świata wraz ze swym kłamstwem, my zaś jesteśmy przyciągani przez Syna i możemy do Niego przylgnąć (por. 12,31n). W w. 30-31 autor daje czytelnikom klucz do wejścia w jego dzieło: napisane zostało, abyśmy doszli do błogosławieństwa wiary. Aby jakąś księgę zrozumieć, uchwycić należy intencje piszącego. „wobec uczniów". Uczniowie ci są naocznymi świadkami, spośród których ostatnim jest Ewangelista. „których nie zapisano w tej książce". Ewangelista wskazuje, że zna też inne opowiadania o Jezusie. Zna też inne Ewangelie: wie, że nie jest jedynym świadkiem. W. 31. „Te zaś zapisano". Oczywiście autor dokonał pewnej selekcji: Spośród „wielu innych znaków" zapisał tylko „te", stawiając sobie dokładny cel. Kto pisze, nie mówi we własnym imieniu: Ewangelista nie zmyśla faktów, ale te fakty widział i zbiera świadectwa wspólnoty i Ducha. W naszym przypadku jest jednym z tych, który widział i dał świadectwo; „świadectwo jego jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy uwierzyli" (19,35). Jest uczniem anonimowym, którego Jezus miłował (być może jednym z pierwszych dwóch, również anonimowych z 1,35-40), który pod krzyżem otrzymał dar w postaci Matki (19,26) i widział Jezusa przebitego (19,34n). To on spisał Ewangelię, jak stwierdza redaktor epilogu końcowego (por. 21,24). Znaki dokonane na oczach uczniów są teraz przed naszymi oczami w przedstawionym opowiadaniu. Dzieło ewangeliczne jest znakiem tego, co zostało napisane: Słowem, które komunikuje się nam. Biorąc pod uwagę tożsamość między Jezusem i Słowem, przyjmując Słowo, przyjmujemy Jezusa: „Słowo udziela się i to udziela w takim stopniu, że udzielając siebie, nie pozostawia niczego, czego by nie przekazywało" (Magdalena de Pazzi). „abyście wierzyli". Celem, dla którego napisana została Ewangelia, jest wiara, która jest poznaniem, umiłowaniem i pójściem za Jezusem przez słuchanie Słowa. Kto ją czyta w inny sposób, nie trafia do celu. Autor zwraca się do „wy" czytelników. Do nich należymy dzisiaj i my. Nie jest jednak sprawą drugorzędną poznać kim są pierwsi czytelnicy, do których zwracał się Ewangelista. Są chrześcijanami potrzebującymi utwierdzenia w wierze, czy też Żydami zaproszonymi do uznania w Jezusie Oczekiwanego, czy wreszcie poganami lub Samarytanami wezwanymi do przyjęcia zbawienie wywodzącego się od Żydów? Niełatwo określić adresatów księgi także z tej racji, że kto wydaje książkę, jeśli nawet ma na myśli określoną grupę czytelników, to jednak zdaje sobie sprawę, że każdy może ją otworzyć. Także my dziś czytamy ją. Celem jednak książki jest wzbudzenie w czytelniku poruszeń, jakie pragnie przekazać. Jan pragnie wzbudzić wiarę w Jezusa, wiarę ugruntowaną i pewną, krytyczną i czystą, jak wiara Tomasza. „że Jezus". Przedmiotem wiary jest Jezus, konkretny człowiek, którego historia jest nam przedstawiona w opowiadaniu Ewangelii. „jest Mesjaszem". Jego człowieczeństwo, całkowicie podobne do naszego, realizuje wszelką obietnicę Boga i wszelkie pragnienie człowieka. „Synem Bożym". Jego ciało to ciało Słowa, z którego wywodzi się dla nas łaska prawdy (1,17). Jezus jest Jednorodzonym Bogiem, który opowiedział nam Ojca (1,18). W Nim, naszym bracie, poznajemy kim jesteśmy my i kim jest Bóg. Zjednoczeni z nim, Synem, stajemy się jak On. Jest to wiara Marty, która mówi do Jezusa: „Tak, Panie. Ja mocno wierzę, że Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat" (11,27). „abyście wierząc mieli życie". Mieć życie to głębokie pragnienie poruszające każde myślenie i działanie człowieka. Jeśli celem Ewangelii jest wiara w Jezusa, otwarcie się nieba nad ziemią (1,51), to celem wiary jest pełnia życia, uczestnictwo w życiu Boga. „w imię Jego". Imię to osoba widziana jako relacja. Życie to trwanie w Nim, Synu, który jest życiem wszystkiego, co istnieje (1,3b-4a): przyjęcie Go czyni nas dziećmi Boga (por. 1,12). Tu kończy się świadectwo ucznia umiłowanego, który pragnie przekazać nam swoje doświadczenie. Następuje rozdział 21, świadectwo pierwotnej wspólnoty, która przyjęła świadectwo umiłowanego ucznia i przekazuje je nam.

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana, ss.621-628.632-639.

 

2. Niedziela Wielkanocna, rok B, 2024.04.07

 

 

Niedziela Zmartwychwstania, 2024.03.31

 

PIERWSZE CZYTANIE Dz 10, 34a. 37-43 Świadectwo Piotra o zmartwychwstaniu

Czytanie z Dziejów Apostolskich

Gdy Piotr przybył do domu setnika Korneliusza w Cezarei, przemówił w dłuższym wywodzie: «Wiecie, co się działo w całej Judei, począwszy od Galilei, po chrzcie, który głosił Jan. Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą. Dlatego że Bóg był z Nim, przeszedł On, dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła.

A my jesteśmy świadkami wszystkiego, co zdziałał w ziemi żydowskiej i w Jeruzalem. Jego to zabili, zawiesiwszy na drzewie. Bóg wskrzesił Go trzeciego dnia i pozwolił Mu ukazać się nie całemu ludowi, ale nam, wybranym uprzednio przez Boga na świadków, którzy z Nim jedliśmy i piliśmy po Jego zmartwychwstaniu.

On nam rozkazał ogłosić ludowi i dać świadectwo, że Bóg ustanowił Go sędzią żywych i umarłych. Wszyscy prorocy świadczą o tym, że każdy, kto w Niego wierzy, przez Jego imię otrzymuje odpuszczenie grzechów».

Oto słowo Boże.
 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 118 (117), 1b-2. 16-17. 22-23 (R.: por. 24)

Refren: W tym dniu wspaniałym wszyscy się weselmy.

Albo: Alleluja.

Dziękujcie Panu, bo jest dobry, *

bo Jego łaska trwa na wieki.

Niech dom Izraela głosi: *

«Jego łaska na wieki».

Refren.

Prawica Pana wzniesiona wysoko, *

prawica Pańska moc okazała.

Nie umrę, ale żyć będę *

i głosić dzieła Pana.

Refren.

Kamień odrzucony przez budujących *

stał się kamieniem węgielnym.

Stało się to przez Pana *

i cudem jest w naszych oczach.

Refren.
 

DRUGIE CZYTANIE  Kol 3, 1-4   Dążcie tam, gdzie jest Chrystus

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Kolosan

Bracia:

Jeśli razem z Chrystusem powstaliście z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus, zasiadający po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi.

Umarliście bowiem i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu. Gdy się ukaże Chrystus, nasze Życie, wtedy i wy razem z Nim ukażecie się w chwale.

Oto słowo Boże.

albo do wyboru:
 

DRUGIE CZYTANIE  1 Kor 5, 6b-8 Wyrzućcie stary kwas

Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian

Bracia:

Czyż nie wiecie, że odrobina kwasu całe ciasto zakwasza? Wyrzućcie więc stary kwas, abyście się stali nowym ciastem, bo przecież przaśni jesteście. Chrystus bowiem został złożony w ofierze jako nasza Pascha. Tak przeto odprawiajmy święto nasze, nie przy użyciu starego kwasu złości i prze-wrotności, lecz na przaśnym chlebie czystości i prawdy.  Oto słowo Boże.
 

SEKWENCJA

Niech w święto radosne Paschalnej Ofiary

Składają jej wierni uwielbień swych dary.

Odkupił swe owce Baranek bez skazy,

Pojednał nas z Ojcem i zmył grzechów zmazy.

Śmierć zwarła się z życiem i w boju, o dziwy,

Choć poległ Wódz życia, króluje dziś żywy.

Mario, ty powiedz, coś w drodze widziała?

Jam Zmartwychwstałego blask chwały ujrzała.

Żywego już Pana widziałam, grób pusty,

I świadków anielskich, i odzież, i chusty.

Zmartwychwstał już Chrystus, Pan mój i nadzieja,

A miejscem spotkania będzie Galilea.

Wiemy, żeś zmartwychwstał, że ten cud prawdziwy,

O Królu Zwycięzco, bądź nam miłościwy.

Sekwencja obowiązuje w Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego. Można ją odmawiać w dni oktawy Wielkanocy.
 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ Por. 1 Kor 5, 7b-8a

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Chrystus został ofiarowany jako nasza Pascha.

Odprawiajmy nasze święto w Panu.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
 

EWANGELIA  J 20, 1-9  Apostołowie przy grobie Zmartwychwstałego

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

20,1Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu. 2Pobiegła więc i przybyła do Szymona Piotra oraz do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: «Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono».

3Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. 4Biegli obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. 5A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka.

6Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna 7oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą w jednym miejscu. 8Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. 9Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi, że On ma powstać z martwych.

Oto słowo Pańskie.
 

MEDYTACJA                      SPOTKAĆ ZMARTWYCHWSTAŁEGO

O co proszę? O serce dogłębnie przeniknięte radością ze spotkania ze Zmartwychwstałym.

                Będę towarzyszył Marii Magdalenie, która wczesnym rankiem idzie do grobu (w. 1). Będę rozmawiał z nią o jej miłości do Jezusa, o tym, jak oglądała Jego okrutną mękę i agonię na krzyżu i jak teraz, po śmierci Jezusa, płacze i tęskni za swoim Panem.

                Jak w Wielkim Poście przygotowywałem się do Wielkiej Nocy? Co mogę powiedzieć o moim przeżywaniu męki Jezusa? Czy zależy mi na Jezusie i czy tęsknię za Nim jak Maria Magdalena?

                Będę wpatrywał się w zachowanie Magdaleny w chwili, gdy spostrzega, że grób jest pusty. Będę patrzył, jak przejęta biegnie do Piotra i Ja-na. Zobaczę zmieszanie na jej twarzy, gdy tłumaczy apostołom, co zastała przy grobie (ww. 1-2).

                Przypomnę sobie sytuacje z mojego życia, w których doświadczyłem szczególnej bezradności, kiedy „biegłem" do najbliższych memu sercu, szukałem porady i ukojenia w bólu. Podziękuję Jezusowi za ludzi, których wtedy mi posłał, za kierowników duchowych, spowiedników, przyjaciół.                 Wrócę do ewangelicznej sceny, aby wpatrywać się w biegnących do grobu Piotra i Jana (ww. 3-4). Popatrzę na ich zniecierpliwione twarze i oczy wyglądające grobu. Zwrócę uwagę na ich zachowanie przy pustym grobie (ww. 5-9).

                Przywołam w pamięci chwile, w których w szczególny sposób tęskniłem za Jezusem i szukałem znaków Jego obecności. Jakie to były sytuacje? Opowiem o nich Jezusowi.

                Jakie uczucia budzą się we mnie, gdy myślę o moim spotkaniu ze Zmartwychwstałym? Piotr i Jan z pewnością odczuwali w sercu gorzkie wspomnienia własnej niewierności i zdrady. Będę prosił, aby Jezus wzbudził we mnie tęsknotę za Nim: „Pragnę Twojego życia jak łania wody ze strumieni!".
 

KOMENTARZ

1. Orędzie w kontekście

„Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono". Jest to wołanie Marii Magdaleny, która szuka i nie znajduje umiłowanego swego serca. Zabity rękami wrogów, pogrzebany rękami przyjaciół, teraz znikł z grobu. Mamy pierwszy dzień po szabacie. W szóstym dniu Bóg dokończył swoje dzieło. Po bólach rodzenia narodził się nowy człowiek (16,21), Syn Człowieczy i Syn Boży, który przez krewi wodę przekazał braciom własne życie. Józef z Arymatei i Nikodem odpowiedzieli z miłością na Jego miłość: przygotowali wielkie święto składając Go w grobie. Tu, w siódmym dniu, Pan odpoczął po swoim trudzie, dopełniając szabat i Paschę. Mamy teraz pierwszy dzień tygodnia, który stał się dniem Pana, niedzielą. Wielką niespodzianką poranka nowej Paschy jest pusty grób. Jak to jest możliwe, że Pana nie ma tam, gdzie Go złożono, gdzie każdy jest lub będzie na zawsze? Jest to nieobecność bezpodstawna, bardziej niepokojąca od samej śmierci: łamie jedyną, nieulegającą wątpliwości pewność. Rodzimy się z przypadku, nie wiemy jak i jak długo żyć będziemy, jesteśmy natomiast pewni powrotu do ziemi, z której pochodzimy. Grób jest miejscem powszechnego spotkania. Tam ludzie są zjednoczeni, wszyscy jednakowo pokonani, łup śmierci. Jedyna różnica, zresztą chwilowa, jest między już zmarłymi i jeszcze żyjącymi. Maria, tak jak uczniowie, ignoruje, że łono matki ziemi przyjęło Oblubieńca. Ukrzyżowany, Pan Chwały, zstąpił do otchłani, wszedł do królestwa śmierci, aby przywrócić do życia jej łup. Grób pusty jest założeniem wiary chrześcijańskiej, która stawia jako przeznaczenie nie śmierć, ale zmartwychwstanie. „Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także nasza wiara", mówi Paweł Koryntianom (1Kor 15,14). Kto neguje zmartwychwstanie zmarłych, przeczy też zmartwychwstaniu Syna, pierwocin braci. „Jeżeli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieje pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania" (1Kor 15,19). Pomijając Krucjaty — najlepsze rzeczy stają się pretekstem do najgorszych — miłość do Świętego Grobu jest intuicją wielkiego misterium. Bóg, miłośnik życia, niczym nie gardzi z tego, co stworzył (Mdr 11,24.26); wszystko stworzył po to, by było (Mdr 1,14). Nie śmierć jest złem, ale nasz sposób jej pojmowania. Jej ościeniem, który zatruwa nam życie, jest grzech (1Kor 15,56). Jeśli z mojego ja czynię moje bóstwo, początek i koniec wszystkiego, wówczas dla mnie śmierć jest końcem wszystkiego. Człowiek będąc cielesnym, ograniczony jest przez przestrzeń i czas: zajmuje pewne miejsce przez określoną ilość dni. Ale granicą jego przestrzeni nie jest miejsce walki, ale przymierza z innymi; granicą jego czasu nie jest koniec wszystkiego, ale komunia z jego początkiem. Jest to najpiękniejsza, jedyna racjonalna interpretacja, życia i śmierci. Ewangelia Jana w większym stopniu niż inne Ewangelie, jest odczytaniem życia Jezusa w świetle Jego zmartwychwstania To, kim On jest już w pierwszej części opowiadania (r. 1-12), stanowi i wyraża „znak" Jego chwały zaofiarowanej nam. W drugiej części, przez swój powrót do Ojca, otwiera dla nas drogę prawdy i życia (r. 13-17), która dopełnia się na krzyżu przez przekazanie Ducha (r. 18-19). Teraz, w trzeciej części ewangelii (r. 20-21) mają miejsce spotkania z Jezusem zmartwychwstałym, które realizują w nas to, co On zapowiedział w r. 1-12, obiecał w r. 13-17 i wypełnił w sobie samym w r. 18-19. Dla tego, kto spotyka Zmartwychwstałego, wschodzi słońce ósmego dnia, który nie zna już zachodu: Bóg i człowiek żyją tym samym Duchem. Opowiadania paschalne ilustrują sposób, w jaki dochodzimy do wiary, ukazując równocześnie różne jego aspekty. R. 20 przedstawia na początku dwa osobiste doświadczenia, odpowiednio umiłowanego ucznia (w. 1-10) i Marii Magdaleny (w. 11-18). Potem ma miejsce doświadczenie wspólnotowe (w. 19-23), które rozciąga się także na nieobecnych (w. 24-28), aby w końcu rozciągnąć się na tych, którzy chociaż nie widzieli, uwierzą słowom świadków (w. 29) oraz na czytelnika Ewangelii (w. 30-31). Rozdział 21 ukaże, jak wspólnota braci kontynuuje w historii dzieło Syna. W opowiadaniach paschalnych Ewangelie bardzo różnią się od siebie, chociaż mają wspólne istotne elementy. Tymi wspólnymi elementami są: pusty grób, zapowiedź zmartwychwstania i spotkania ze Zmartwychwstałym — wpierw nierozpoznanym a później poznanym poprzez Słowo i Chleb — które budzą do życia tego, kto Go spotkał. Wspólną intencją wszystkich autorów jest włączenie czytelnika w przeżycie opowiadania, tak aby stało się jego. Każdy z Ewangelistów posiada jednak własną wizję: akcentuje taki lub inny aspekt, wydobywając z tej samej rzeczywistości inne wnioski. Można powiedzieć, że czterej Ewangeliści przedstawiają nam czterowymiarową wizję misterium chrześcijańskiego. Marek pragnie doprowadzić do wiary w Ewangelię: kto słucha Słowa, spotyka bezpośrednio Pana, który mówi i czyni w nim to, co mówi. Mateusz, suponując to, co stanowi fundament wiary, wyjaśnia aspekt wspólnotowy: Słowo Syna czyni nas między sobą braćmi. Łukasz ze swej strony podkreśla wymiar misyjny: braterstwo otwiera nas na wszystkich ludzi, aż do najdalszych granic ziemi. To, co zawiera się pośrednio u jednego Ewangelisty, drugi wyjaśnia bezpośrednio. Jan, świadom tego, że należy do ostatnich, którzy widzieli Pana, deklaruje znaczenie „wiary bez widzenia". Każde wydarzenie, jedyne i niepowtarzalne, widziane jest tylko przez tego, kto jest blisko w przestrzeni i czasie. Jednak słowo świadka czyni je obecnym także w słuchaczu. Temat J 20 to relacja między „widzeniem i wiarą" (w. 8-29): widzi się fakt i wierzy się w to, co on znaczy. Człowiekiem jest ten, kto umie odczytywać rzeczywistość: każde wydarzenie jest znakiem, a znak posiada wartość tylko dla tego, kto go rozumie. Wiara nie jest ślepa: to inteligencja, która ujmuje znaczenie faktów i zdaje sobie sprawę dlaczego są takie, a nie inne. Wiara nie jest naiwnością, ale najbardziej rozsądnym odczytaniem rzeczywistości. Pier-wsi uczniowie, współcześni Jezusowi, wierzą w Niego nie tylko dlatego, że widzieli Go zmartwychwstałego, ale też dlatego, że doświadczyli, co znaczy dla nich to, że On zmartwychwstał. My, którzy następujemy po nich, wierzymy ich słowom: przyjmując ich świadectwo, patrzymy ich oczami. Każdy jednak wierzący, niezależnie od tego czy widział, czy nie widział, przeżywa to samo doświadczenie: przyłącza się z miłością do Pana zmartwychwstałego i żyje Jego Duchem. Ten, kto napisał ostatnią Ewangelię, zdaje sobie sprawę, że zanikają naoczni świadkowie. Wie też, że wszyscy ludzie są wezwani przez świadectwo tego, kto słyszał i widział, do pozostania w komunii z nimi, których komunia jest komunią z Ojcem i z Jego Synem Jezusem Chrystusem, aby uczestniczyć w tej samej chwale (por. 1J 1,1-4). W tej perspektywie Jan pisał swoją Ewangelię (por. 19,35; 20,30n; 21,24n). Stawia siebie pośrodku między tymi, którzy słyszeli, widzieli i dotykali „Słowo życia" w ciele Jezusa, i tymi, którzy słuchają, widzą i dotykają poprzez Słowo. W czasie, gdy Jezus był pośród nas, otwarta została dla nas droga do Ojca. Potem rozpoczyna się nowa obecność. Gdy pierwsza była pośród nas, teraz jest w nas za pośrednictwem Słowa i Ducha, krwi i wody, które dają nam uczestnictwo z Nim i pozwalają kontynuować Jego misję. Nie jest przypadkiem, że sceny rozdziału 20 mają miejsce w niedzielę, dzień Pański, w którym wspólnota gromadzi się, aby czynić pamiątkę i dziękczynienie, czytając Słowo i łamiąc Chleb. Także ci, którzy widzieli i dotykali Pana w czasie Jego ziemskiej egzystencji i w krótkim czasie, gdy objawiał się po zmartwychwstaniu, powinni przyjąć Słowo, które daje moc stania się dziećmi Bożymi (por. 1,12). Słowo stało się ciałem i ustanowiło między nami swoje mieszkanie, stając się naszym pokarmem i przekazując nam swoje życie. We wszystkich Ewangeliach życie Jezusa opisane jest jako zstąpienie i wstąpienie, uniżenie i wywyższenie, upokorzenie i uwielbienie. Dla Marka, Mateusz a i Łukasza ruch ku dołowi dokonuje się w ukrzyżowaniu i złożeniu do grobu, natomiast ruch ku górze wyraża się w zmartwychwstaniu i wstąpieniu do nieba. Dla Jana natomiast zstąpienie to wcielenie Słowa, podczas gdy całe życie Jezusa jest wstępowaniem Syna do Ojca, i osiąga swój szczyt w objawieniu Chwały. Wywyższenie na krzyżu jest początkiem ostatniego dnia, który trwa dla nas przez spotkanie ze Zmartwychwstałym, przyjęcie Jego Ducha i misję do braci. Na krzyżu dar Boży jest już doskonały: rozdziały 20-21 ukazują, jak go przyjmujemy. Tekst przedstawia Marię, która idzie do grobu i znajduje go pustym (w. 1). Opowiadanie można by kontynuować bezpośrednio w w. Mm, które opisują jej spotkanie z Umiłowanym. Przerwane jest natomiast jej powrotem do wieczernika, aby powiadomić uczniów o zniknięciu Pana (w. 2). W wyniku tego wchodzi na scenę Piotr i umiłowany uczeń, którzy stwierdzają prawdę tego, co powiedziała Maria. Ponadto widzą lniane płótna i chustę złożoną w osobnym miejscu. W obliczu tych znaków umiłowany uczeń „ujrzał i uwierzył" (w. 3-8). Ewangelista komentuje mówiąc, że dotychczas nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi o powstaniu Jezusa z martwych (w. 9). Zresztą dopełnienie się każdego Pisma może być zrozumiane dopiero po jego wypełnieniu (por. 2,22; 14,25n). Tekst kończy się powrotem uczniów (w. 10). Opowiadanie o Marii wspomniane jest też w innych Ewangeliach. Wizja lokalna Piotra wspomniana jest też u Łk 24,12.24. Jezus nie jest już w grobie: miłość mocniejsza jest niż śmierć (Pnp 8,6), jest Synem równym Ojcu, który wskrzesza zmarłych i ożywia (5,21) poprzez Ducha (w. 22; por. 6,63). Grób jest łożem ślubnym, gdzie On zjednoczył się z każdym człowiekiem, przekazując mu swój aromat. Kościół rodzi się z podwójnej nieobecności Oblubieńca zabitego przez wrogów na krzyżu i ukrytego przez przyjaciół w grobie. Wpierw jest nieobecny, ponieważ położony został tam, gdzie nie powinien być, później jest nieobecny w miejscu, gdzie Go położono i gdzie powinien być. Oblubienica nie widzi Oblubieńca i szuka Go. Widząc Jego pierwszą i drugą nieobecność, w spotkaniu z Nim zrozumie, że właśnie w taki sposób zrealizował miłość, której dał dowody w czasie pobytu między nami. Miłość jest źródłem poznania wiary, jak też każdej relacji między osobami. Czyni bowiem obecnym umiłowanego w tym, który miłuje.
 

2. Lektura tekstu

S. Fausti: w. 1. „A pierwszego dnia po szabacie". Wyrażenie „pierwszy dzień" przywołuje „pierwszy dzień" z opisu stworzenia, kiedy to Bóg rozdzielił ciemności od światła (Rdz 1,5). Jest to dzień, który obejmuje każdy dzień. Ze swej strony „szabat", w liczbie pojedynczej — to ostatni dzień stworzenia, podczas gdy „szabaty" w liczbie mnogiej to tydzień. Ewangelista wspominając równocześnie pierwszy i ostatni dzień, czyni aluzję do faktu, że weszliśmy w dzień Pański, dopełnienie wszystkiego w Bogu i Boga we wszystkim. Bóg stwarzając świat, miał w perspektywie zmartwychwstanie swego Syna, w którym cały wszechświat wykupiony został od śmierci. Przed pogrzebem mowa była o przygotowaniu „tego szabatu, który był uroczystym", to znaczy Paschy (19,31.42). O tym dniu, pozornie pustym, nic się nie mówi; wiemy jedynie, że ciało Jezusa jest w pustce grobu. Nic nie mówiąc, Ewangelista sugeruje wiele. W rzeczywistości Słowo stwórcze, wstąpiwszy do otchłani, pogrążyło się w chaos: przyjmując ciało Syna Człowieczego, ziemia i każde ciało przyjmuje Syna Bożego. Stwórca i stworzenie spotykają się ze sobą i rozpoczyna się niekończąca się radość ósmego dnia. Ten pierwszy dzień po szabacie jest dniem ósmym: jest to niedziela, dzień Pana, w którym dopełniają się Szabat, Pascha i Pięćdziesiątnica. Nim żyje nowe stworzenie odkupione od zła i napełnione Duchem. Dlatego chrześcijanin „szabatyzuje" każdy dzień, przeżywając codzienność w radości, w świetle zmartwychwstałego Pana. „Maria Magdalena". Pozostałe Ewangelie wspominają też inne niewiasty (Mk 16,1 par.). Jan wspomina jedynie Marię Magdalenę, czyniąc z niej typiczną figurę ucznia. Stała bowiem u stóp krzyża (19,25; por. Mk 15,40 par.), pod drzewem, gdzie obudził ją Oblubieniec (por. Pnp 8,5b). Jej imię przywołuje na myśl Marię z Betanii, która widziała Chwałę Boga (11,4.40) i namaściła Pana (11,2; 12,1-8): jest oblubienicą, zdobytą przez nieskończoną miłość Oblubieńca. Teraz, widząc Go wywyższonego, szuka, gdzie Go położono. Łukasz mówi, że wyszło z niej siedem demonów (Łk 8,2): oczyszczona przez miłość, jest pierwszą, która posiada wzrok, aby zobaczyć Pana. „wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno". Wczesny ranek, ostatnia straż nocna, to godzi-na, w której ciemność miesza się już ze światłem: słońce oświeca niebo, lecz nie pokazuje się jeszcze nad ziemią. Jest to sytuacja wewnętrzna Marii, która szuka Oblubieńca. W niej istnieje światło miłości, ale też zagubienie z powodu niewidzenia Umiłowanego. „do grobu". Złożono Go w grobie (19,42). Tam złożony też został przyjaciel Łazarz (11,34). Tam jest lub złożony zostanie każdy człowiek. Maria spodziewa się znaleźć tam ciało Jezusa. Grób, fundamentalne wspomnienie człowieka, zbudowany jest przez uczucie żyjącego dla tego, kto umarł. To, co pozostaje z niego, to pamięć tego, kto go kocha. W w. 1-10 wspomniany jest grób aż siedem razy: jest obsesyjnie protagonistą urywka. Wspomnienie śmierci, która budząc w nas lęk czyni nas niewolnikami przez całe życie (por. Hbr 2,15), staje się miejscem, w którym spotykamy Zmartwychwstałego. „Zobaczyła". W w. 1.5 mamy czasownik blěpō (= patrzyć), w w. 6.12.14 czasownik thěōréō (kontemplować), a w w. 8.18.20.25bis — ʿōrǎō, który oznacza widzenie właściwe wierze. Jest to pewnego rodzaju wychowanie zmysłów, aby do-strzec Zmartwychwstałego, który odtąd jest wszystkim we wszystkich (por. 1Kor 15,28): przechodzi się od patrzenia do kontemplacji, a w końcu do widzenia. Oko jest bramą serca. Rzeczywistość jest dla człowieka taka, jaką on widzi: Zmartwychwstały „widziany jest" przez tego, kto patrzy na Niego i kontempluje z miłością. Bowiem tylko miłość posiada oczy, by zobaczyć prawdę. „kamień, odsunięty od grobu". Jezus usunął kamień z grobu Łazarza (11,39.41). Teraz Baranek Boży usuwa grzech świata (1,29): wchodząc sam do grobu usuwa definitywnie kamień, która oddziela nas od życia. W odróżnieniu od Marka i Mateusza Jan nie mówi, że kamień ów położony został na grobie. Wspomina tylko, że w cudowny sposób został usunięty. Radość Zmartwychwstałego sprawiła, że wybuchło piekło. w. 2. „Pobiegła więc". To, co zobaczyła Maria, jest znakiem trudnym do zrozumienia. Ów odsunięty kamień odbiera człowiekowi wszelką pewność. Maria nie może zrozumieć. Biegnie, by powiedzieć o zaginięciu Jezusa. Myśli, że ktoś Go ukradł. Nie zrozumiała jeszcze, że miłość zwyciężyła śmierć. „i przybyła do Szymona Piotra". Piotr, który zaparł się Jezusa (13,36-38; 18,12-27), wymieniony jest jako pierwszy. Wymieniony jest jako pierwszy z uczniów, gdyż doświadczył tego, co nas czyni uczniami: wierności Pana wobec naszej niewierności. „do drugiego ucznia". Powtórzenie przyimka „do" wskazuje, że tych dwóch, chociaż sobie bliskich, nie mieszkało w tym samym miejscu. Uczeń ten pojawia się wraz z Piotrem podczas ostatniej wieczerzy (13,23-25) i podczas procesu (18,15nn). Pojawią się razem w ostatnim rozdziale. Ten „drugi uczeń" nie jest po prostu inny od tych dwóch, ale drugi w znaczeniu odmienny. W rzeczywistości bowiem opierał swoją głowę na piersi Jezusa (13,23-25), którą potem widział przebitą (19,34n). „którego Jezus kochał". W języku greckim użyty został czasownik phǐléō, podczas gdy w innych przypadkach, gdy mowa o uczniu, którego Jezus miłował, występuje czasownik ǎgǎpāō. W naszym przypadku można przetłumaczyć „którego Jezus był przyjacielem". Teraz, gdy widział już Jezusa na krzyżu, uczeń nazywany jest przyjacielem. Przyjaźń to miłość wzajemna. Jezus nazywa uczniów „przyjaciółmi", gdy pełnią Jego przykazanie (15,14), które jest nakazem wzajemnej miłości, jak On nas umiłował (13,34; 15,12.17). Kto miłuje, może spotkać i uwierzyć w Zmartwychwstałego, ponieważ On sam przeszedł ze śmierci do życia (1J 3,4). Nie przypadkiem również Łazarz zmarły/powstały z martwych nazwany jest przyjacielem (11,3.11). „zabrano Pana z grobu". Maria nie mówi o „ciele" Jezusa, ale o „Panu". Nie wie, że nie zabrano Pana z grobu, ale że On usunął i to na zawsze kamień z grobu. „i nie wiemy, gdzie Go położono". „Gdzie go położyliście?”, pytał Jezus odnośnie do Łazarza (11,34). Ta scena przyjaciół przy grobie Jezusa przypomina scenę z Jezusem przy grobie przyjaciela Łazarza, gdy objawił swoją chwałę. Odkrycie pustego grobu otwiera dążenie ku nieznanemu. Śmierć przestaje być nieuchronną metą i oczywistą przegraną każdego dążenia. Pana, położonego w grobie, nie ma już tam i nie wiemy gdzie się znajduje — ani Maria, ani inne niewiasty (por. Mk 16,1 par.) niewspomniane przez Jana, ale suponowane z racji liczby mnogiej: „nie wiemy". Maria myśli, że wrogowie zabrali Go i położyli gdzie indziej. Odwrócona zostaje pogłoska o kradzieży ze strony Jego uczniów (por. Mt 28,11nn). To, co się zdarzyło, jest niezrozumiałe dla wszystkich, tak przyjaciół, jak i dla wrogów. Może to zrozumieć jedynie ten, kto zna Pisma i moc Boga (Mk 12,24; Mt 22,29). w. 3. „Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu". Po wiadomości otrzymanej od Marii, Piotr i drugi uczeń wychodzą, aby udać się do grobu. Relacja między tymi dwiema postaciami zawsze tak bliskimi i różnymi, zostanie podjęta i wyjaśniona w rozdz. 21. w. 4. „Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu". Piotr i drugi uczeń biegną razem. Ale ten drugi uczeń jest szybszy. Przybiega pierwszy do grobu, jak też pierwszy uwierzył (w. 8) i zobaczył zmartwychwstałego (21,7). Serce bowiem dodaje skrzydeł stopom i umysłowi. Przyjaciel, który miłuje jak jest miłowany, wyprzedza tego, który jest pierwszym wśród uczniów: prymat jest zawsze pierwszeństwem miłości, jak to zobaczymy w rozdz. 21. w. 5. „kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna". Uczeń przyjaciel nie wchodzi do grobu, czeka na Piotra, jako znak szacunku dla niego. Spogląda jednak do wnętrza i widzi leżące płótna. Przy pogrzebie Jezusa nie mówi się nic o opaskach, które krępowały ręce i nogi Łazarza. Wspomina się jedynie w w. 7 o chuście (por. 11,44), która nie jest już na twarzy. Tu uwaga skierowana na prześcieradła: nie są pozostawione w nieładzie, jak gdyby ciało zostało wykradzione. Płótna, które otaczały ciało Jezusa, są rozciągnięte: grób stał się łożem ślubnym, przygotowanym dla każdego, kto wejdzie do niego. A wszyscy, wcześniej czy później, wejdziemy. Nie spotkamy tam jednak panowania śmierci, ale pełną komunię z Panem życia. Śmierć nie jest już śmiercią: naszym absolutnym kresem jest komunia z Tym, który jest wobec nas absolutną miłością. „jednakże nie wszedł do środka". Drugi uczeń okazuje, że jest „drugi", daje bowiem pierwszeństwo bratu i czeka na niego (por. Rz 12,10; Flp 2,3; 1Kor 11,33b). w. 6. „Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim". Piotr przychodzi do grobu podążając za drugim uczniem, który uprzedził go już w domu Kajfasza (18,15n). Idąc za kimś, kto miłuje, wchodzimy w misterium Jezusa, w Jego szaloną miłość wobec nas. „Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna". Piotr wchodzi i widzi to, co drugi uczeń widział stojąc na zewnątrz. w. 7. „chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu". Chusta jest welonem śmiertelnym, całunem, który okrywa wszystkie narody (por. Iz 25,7). Był owinięty także wokół twarzy Łazarza (11,44). O Jezusie natomiast mówi się, że był na Jego głowie, jak poła płaszcza na głowie śpiącego. Teraz, gdy się obudził, zdjął ją sobie. Chusta nie leży jednak przy rozciągniętych prześcieradłach, ale umieszczona jest oddzielnie, zwinięta w jednym miejscu. „Miejscem" w ścisłym tego słowa znaczeniu dla Żydów jest sanktuarium. O nim Jezus powiedział: „Zburzcie tę świątynię, a w trzech dniach wzniosę ją na nowo". Welon śmierci owija teraz stare sanktuarium. Nie ma tam już Boga. Chwała mieszka w ciele Jezusa, nowym sanktuarium, gdzie Bóg zdejmuje każdą zasłonę ze swego i naszego oblicza. W Nim widzimy twarzą w twarz „JA-JESTEM". Zrozumieją to uczniowie dopiero po zmartwychwstaniu (por. 2,19-22). W tekście nie wyrażono jednej oczywistej rzeczy. Czytelnik z pewnością ją dostrzega, jak dwaj uczniowie: z tych prześcieradeł emanuje aromat stu funtów mirry i aloesu, wspomnianych nieco wcześniej w opowiadaniu (19,39). w. 8. „Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń". Po stwierdzeniu Piotra, także ów drugi uczeń wchodzi do grobu. „Ujrzał i uwierzył". Rozciągnięte prześcieradła z chustą złożoną na boku są to znaki, że Pana tu nie ma i że nie został wykradziony. Widząc to umiłowany uczeń wierzy w Jezusa, Pana życia, chociaż Go nie wdział. Jest prototypem tych, którzy po nim uwierzą w Jezusa nie widząc Go (w. 29), poprzez znaki opowiedziane przez samego Ewangelistę (w. 30-31). Ów „drugi" uczeń widzi sercem. Miłość jest początkiem wiary, która daje życie. Powiązanie między widzeniem i wiarą oznacza, że wiara nie jest ślepa, jest wzrokiem w pełni otwartym na rzeczywistość. O Piotrze nic się nie mówi. Można przypuszczać, nie zadając gwałtu tekstowi, że autor pra-gnie pokazać w nim aspekt obiektywny wiary: grób jest pusty i ciało nie zostało skradzione. W uczniu umiłowanym natomiast uwidacznia się aspekt subiektywny wiary: Miłość „widzi" znaki i „wierzy" w Jezusa zmartwychwstałego bez widzenia Go. W Marii wreszcie, za którą idą inni uczniowie wraz z Tomaszem, przytoczone jest doświadczenie oparte na zastrzeżeniach odnośnie do tych, którzy przekazują nam orędzie o zmartwychwstaniu: oni widzą i dotykają Zmartwychwstałego. Wreszcie przychodzimy my, którzy wierzymy w oparciu o ich świadectwo. Dla kogoś, kto nie wierzy, pozostaje nierozwiązana zagadka pustego grobu — najbardziej nęcącego snu człowieka, który w tę stronę kieruje całą swoją energię. Pozostaje mu także znak zapytania pochodzący ze świadectwa tego, kto w spotkaniu ze Zmartwychwstałym sam przeszedł do nowego życia w miłości. w. 9. „Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi, że On ma powstać z martwych". Chodzi tu o całe Pismo Święte, czy o konkretny tekst? Możliwe są obydwie hipotezy. Gdy chodzi o jeden tekst, może to być aluzja do Iz 26,19-21 (LXX), gdzie mowa jest o zmartwychwstaniu zmarłych, kiedy Pan po krótkim czasie (por. 16,16!) wyjdzie ze swego mieszkania. Jednak wyrażenie „że On ma powstać z martwych", mające cechy synoptyczne (por. Mk 8,31 par.; 9,31 par.; 10,34 par.; Łk 24,7.25nn.46) i pochodzące z pierwotnego przepowiadania wiary, ma raczej sens ogólny Pisma Świętego niż jakiś pojedynczy tekst. Uwaga ta wydaje się stać w sprzeczności z poprzedzającym stwierdzeniem „ujrzał i uwierzył". Czyżby Jan zamierzał mówić jedynie o innych, którzy w odróżnieniu od niego, nie zrozumieli? Ale sprawa nie byłaby wrażona właściwie. Zamierza być może powiedzieć, że nikt nie uwierzył w zmartwychwstanie, nawet on? Ale wtedy wyrażenie „ujrzał i uwierzył" oznaczałoby, że on „ujrzał", że nie było Jezusa i „uwierzył" Marii Magdalenie, która myślała o wykradzeniu ciała. Ale takie stwierdzenie jest przeciwne używaniu sformułowania „ujrzał i uwierzył" w czwartej Ewangelii oraz naciskowi położonemu na prześcieradła rozciągnięte troskliwie i na chustę zwiniętą w innym miejscu. Jeśli rozważa się tekst jako budowlę troskliwie budowaną, abstrahując od tego, z jakiego kamieniołomu pochodzą kamienie, to lepiej uznać, że umiłowany uczeń, z typową antycypacją miłości, ma zawsze wystarczające znaki, aby uwierzyć Umiłowanemu. On „ujrzał" (znaki) i „uwierzył" (w Zmartwychwstałego): jest pierwszym, który nie widząc Pana, złożył w Panu taką wiarę, jaką proponuje czytelnikom (por. w. 29-31). Ktoś nie może zaproponować doświadczenia, jeśli go nie przeżył. Pismo nie przytacza spekulacji czy dedukcji, ale osobiste przeżycie piszącego. Prawdopodobnie w w. 9 autor chce powiedzieć czytelnikowi, że dopiero po zmartwychwstaniu Jezusa, potwierdzonym przez naocznych świadków, możliwe jest zrozumienie Pisma, które całe mówi o Nim (5,39). Obietnica Pana jest zrozumiała dopiero po jej wypełnieniu i w świetle Jego Ducha miłości (por. 14,26). Dlatego uczniowie mogę wierzyć Pismu i Słowom Jezusa dopiero po Jego zmartwychwstaniu (por. 2,22; 12,16). Pozostaje zawsze zasłona na obliczu czytelnika Pisma, która zostaje usunięta przez nawrócenie do Chrystusa Pana (por. 2Kor 3,12-16). Nawrócenie dane jest temu, kto kontemplował Jego miłość i Go miłuje. Pierwsi uczniowie, którzy spotkali Zmartwychwstałego, dają nam o Nim świadectwo w Ewangelii, która opowiada i czyni obecne ciało Słowa, realizację wszelkich obietnic Boga. Dla nas, którzy przychodzimy po tych pierwszych, którzy widzieli i dotykali Pana, Ewangelia i całe Pismo Święte stają się jak ciało Chrystusa: są znakiem, w którym Go spotykamy i widzi-my Zmartwychwstałego.

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana, s. 598-605.

Niedziela Zmartwychwstania, 2024.03.31

 

 

 

Wigilia Paschalna, rok B, 2024.04.30

ÓSME CZYTANIE (EPISTOŁA)

Rz 6, 3-11   Nowe życie

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Rzymian

Bracia:

My wszyscy, którzy otrzymaliśmy chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć. Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my postępowali w nowym życiu – jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca.

Jeżeli bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie.

To wiedzcie, że dla zniszczenia ciała grzesznego dawny nasz człowiek został z Nim współukrzyżowany po to, byśmy już dłużej nie byli w niewoli grzechu. Kto bowiem umarł, został wyzwolony z grzechu.

Otóż, jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem, wierzymy, że z Nim również żyć będziemy, wiedząc, że Chrystus, powstawszy z martwych, już więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma już władzy. Bo to, że umarł, umarł dla grzechu tylko raz, a że żyje, żyje dla Boga. Tak i wy rozumiejcie, że umarliście dla grzechu, żyjecie zaś dla Boga w Chrystusie Jezusie.

Oto słowo Boże.
 

PSALM RESPONSORYJNY

Refren: Alleluja, alleluja, alleluja.

Dziękujcie Panu, bo jest dobry, *

bo Jego łaska trwa na wieki.

Niech dom Izraela głosi: *

«Jego łaska na wieki».  Refren.

Prawica Pana wzniesiona wysoko, *

prawica Pańska moc okazała.

Nie umrę, ale żyć będę *

i głosić dzieła Pana. Refren.

Kamień odrzucony przez budujących *

stał się kamieniem węgielnym.

Stało się to przez Pana *

i cudem jest w naszych oczach. Refren.

 

EWANGELIA

Mk 16, 1-7 Ukrzyżowany Jezus z Nazaretu zmartwychwstał

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

1Gdy minął szabat, Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba, i Salome nakupiły wonności, żeby pójść namaścić Jezusa. 2Wczesnym rankiem w pierwszy dzień tygodnia przyszły do grobu, gdy słońce wzeszło. 3A mówiły między sobą: «Kto nam odsunie kamień z wejścia do grobu?» 4Gdy jednak spojrzały, zauważyły, że kamień został już odsunięty, a był bardzo duży. 5Weszły więc do grobu i ujrzały młodzieńca, siedzącego po prawej stronie, ubranego w białą szatę; i bardzo się przestraszyły. 6Lecz on rzekł do nich: «Nie bójcie się! Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego; powstał, nie ma Go tu. Oto miejsce, gdzie Go złożyli. 7A idźcie, powiedzcie Jego uczniom i Piotrowi: „Podąża przed wami do Galilei, tam Go ujrzycie, jak wam powiedział”».    Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA      UWIERZYĆ, ŻE Z JEZUSEM MOGĘ POWSTAĆ DO ŻYCIA

O co proszę?

O głęboką wiarę, że Jezus może mnie wyprowadzić z ciemności grzechu.

                Wielka Sobota jest w liturgii dniem milczenia. Zanim rozpocznie się Wigilia Wielkiej Nocy, rozważę Słowo paschalne zapisane przez św. Marka. Udam się do kościoła, kaplicy, aby przy grobie przeżyć medytację i adorację Jezusa, który umiłował mnie do końca.

                Wyobrażę sobie kobiety idące wczesnym rankiem do grobu (w. 1). Zobaczę ich zapłakane twarze, pełne bólu oczy tęskniące za Jezusem. Chcą namaścić Jego ciało. W jaki sposób chciałbym wyrazić moją miłość do Jezusa? Co jest moją wonnością, którą niosę Mu do grobu?

                U grobu pojawiają się znaki życia, których kobiety jeszcze nie potrafią odczytać: słońce na horyzoncie, odsunięty kamień (ww. 2-4). Jakie znaki swej żywej obecności dawał mi Jezus w ostatnim czasie? Jak na nie odpowiadałem?

                Marek trzykrotnie zwraca moją uwagę na spojrzenie kobiet: „spojrzały", „zauważyły", „ujrzały" (ww. 4-5). Wyglądają, szukają Jezusa. Co mogę powiedzieć o moich oczach wiary? Czy wyglądam Jezusa także w chwilach mojego grzechu, ciemności?

                „Nie bójcie się" (w. 6). W środku grobu słyszą Słowo Boże, które uwalnia je od lęku, obmywa ich oczy i uszy, aby mogły usłyszeć orędzie paschalne. Ono chce także i mnie wyprowadzić z grobu mojego lęku, z ciemności, które nie pozwalają mi żyć! Czy chcę tego?

                „Powstał" (w. 6). Oto słowo życia, które słyszą kobiety w grobie, w miejscu, gdzie wszystko zdaje się przekonywać o śmierci. Jedno Słowo, które może zmienić moje życie, nadać mu nowy sens. Czy wierzę, że może mnie podnieść i zmienić moje życie?

                Będę powtarzał w sercu to jedno Słowo: „Powstał". Będę dzielił się nim z najbliższymi, pomimo mojej słabości, lęku (ww. 7-8). Będę głosił Słowo także wtedy, gdy się boję.
 

KOMENTARZ

C) ZMARTWYCHWSTANIE: 16, 1 -8 88. Wizyta kobiet u grobu i orędzie (Mk 16, 1-8; por. Mt 28, 1-10; Łk 24, 1-11; J 20, 1-10)

1. Prezentacja tekstu

Długie przygotowanie do tego momentu stawało się coraz bardziej intensywne w drugiej części Ewangelii. Marek podtrzymuje to oczekiwanie również w śmiertelnej pustce, jaka się wytworzyła wokół Jezusa zamkniętego w grobie. I oto teraz napięcie między tematami śmierci a perspektywami życia, nadające Ewangelii jaskrawo dramatyczny odcień, zostaje rozwiązane w obecnej scenie, ożywianej raz po raz wstrząsającymi wydarzeniami, stanowiącymi zaskoczenie dla kobiet, które chwilowo są jeszcze pełne lęku i zdumienia, ale jednocześnie już ogarnia je radość z powodu znaku pustego grobu, a przede wszystkim słów ogłoszonych przez anioła: Zmartwychwstał. Zobaczycie Go! Marek kończy Ewangelię, pozwalając, aby w naszych uszach wybrzmiało orędzie, że Ukrzyżowany zmartwychwstał. Chce zarazem odcisnąć w naszej duszy pewność, że Go zobaczymy, abyśmy mogli rozpocząć na nowo podążanie Jego drogą. Żaden ewangelista nigdy nie zamierzał opisać lub udowodnić zmartwychwstania. Ich celem było danie świadectwa o ponownym spotkaniu uczniów z żywym Jezusem, abyśmy także my mogli spotkać Go dzisiaj. Mateusz, Łukasz i Jan, każdy stosownie do własnego obrazu refleksji teologicznych, przekazali nam kilka dokumentów dotyczących epizodów, w których zmartwychwstały Jezus był widziany przez uczniów i rozmawiał z nimi. Do tej części swego opowiadania ewangeliści nie dysponowali wspólną starożytną tradycją, utrwaloną wcześniej w postaci ciągłego opisu. Marek milczy o tego rodzaju epizodach. Jedynym chwalebnym ukazaniem się Chrystusa, o jakim nam mówi, jest przemienienie (por. 9, 2-8). Daje jednak dowód, że zna wartość ukazywania się zmartwychwstałego Jezusa (w. 7). Fragment Marka, napisany w jego typowym języku i stylu, jest zbudowany na bazie tradycji, która - na ile nam wiadomo - musiała składać się z kilku stwierdzeń dotyczących samej istoty pierwotnego kerygmatu, to znaczy pierwszych formuł wiary (por. np. 1 Kor 15, 3-5). Ogłoszenie nadzwyczajnej interwencji Boga w postaci wskrzeszenia Jezusa stanowi szczyt opowiadania. Na tym fundamencie Marek, podobnie jak inni ewangeliści, rozwija dwa tematy: nieprzygotowanie człowieka do przyjęcia nadzwyczajnego objawienia Boga - niezrozumienie, przerażenie, lęk - oraz obietnica, że Jezus, ponownie żywy, będzie pośród nich, aby otwierać oczy ślepym (por. 8, 22-26) i dodawać otuchy tym, którzy padli ofiarą lęku (por. 4, 35-41). Ewangelista ustanawia w ten sposób związek z niektórymi epizodami męki (por. 14, 26-52 i 66-72, przede wszystkim z dokładną antycypacją zawartą w w. 28). Synoptycy są zasadniczo zgodni także w przedstawianiu sceny odkrycia pustego grobu (w niedzielę wczesnym rankiem) przez kobiety - nie ma o tym żadnej innej wzmianki poza Ewangeliami. Akcent jest położony nie tyle na tym, co się wydarzyło, ile raczej na orędziu paschalnym, ogłoszonym w bardzo skondensowanym i żywym opowiadaniu, którego szczegóły są podporządkowane konkretnemu zamysłowi teologicznemu. Skąpość świadectw, zarówno pod względem liczby osób, jak i stylu wystąpień, pokazuje, że ewangeliści byli dalecy od prezentowania faktu pustego grobu jako dowodu zmartwychwstania Chrystusa. W Ewangeliach, a jeszcze wyraźniej w innych tekstach nowotestamentowych, uznanie przez uczniów, że Jezus rzeczywiście zmartwychwstał, opiera się na osobistych lub wspólnotowych spotkaniach z Nim żywym, który staje się obecny, mówi, je z nimi posiłek - stąd wynika fundamentalne znaczenie celebracji eucharystycznej w pierwszych wspólnotach jako doświadczenia realnego braterstwa (por. Łk 24, 28-31) - przekazuje im dar Ducha Świętego, posyła ich na przepowiadanie ożywione nową nadzieją i niezłomną odwagą. W takich kontekstach uczniowie rozumieją coraz bardziej silę jedynego argumentu, który stopniowo kształtował się w najstarszej refleksji chrześcijańskiej w celu potwierdzenia Jezusowego zmartwychwstania: Bóg pod uroczystą przysięgą obiecał, że Jego Święty nie ulegnie rozkładowi grobu; prorocy to zapowiedzieli zgodnie ze słowem Boga; Bóg teraz to spełnił (por. Dz 2, 25-32).

1. Gdy minął szabat, Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba, i Salome kupiły wonności, aby pójść Go namaścić. 2, Wczesnym rankiem w pierwszy dzień po szabacie przyszły do grobu, kiedy wschodziło słońce. 3. Mówiły między sobą: „Kto odsunie nam kamień od wejścia do grobu?". 4. Lecz kiedy spojrzały, zobaczyły, że kamień był odsunięty, choć był bardzo wielki. 5. Weszły do grobu i ujrzały młodzieńca, siedzącego po prawej stronie, ubranego w białą szatę. Bardzo się przestraszyły. 6. Lecz on powiedział do nich: „Nie bójcie się! Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego. Zmartwychwstał. Nie ma Go tu. Oto miejsce, gdzie Go położyli. 7. Teraz idźcie i powiedzcie Jego uczniom i Piotrowi, że wyprzedza was do Galilei. Tam Go zobaczycie, jak wam powiedział". 8. One wyszły i uciekły od grobu. Ogar-nął je bowiem lęk i zdumienie. Nikomu też nic nie powiedziały, bo były przestraszone.
 

2. Interpretacja tekstu

S. Fausti: w. 1: Gdy minął szabat: wydaje się, że w aktualnym brzmieniu tekst można interpretować także w znaczeniu, iż kobiety zakupiły wonności jeszcze wieczorem w dniu szabatu, gdy tylko skończył się przewidziany prawem czas spoczynku. W przeciwieństwie do tego, co wynika z J 19, 39n, Marek przyjmuje za oczywiste, że Jezus został pochowany, nie do-stąpiwszy zaszczytu balsamowania. Ten wyraz czci był oddany Jezusowi w sposób prorocki w domu w Betanii (por. 14, 3-9); Maria, matka Jakuba...: por. notę do 15, 40. 47. Tylko Maria Magdalena jest zidentyfikowana bez żadnych wątpliwości we wszystkich tekstach o zmartwychwstaniu, także u Jana. Czy to właśnie ona odkryła jako pierwsza pusty grób? Po raz kolejny zauważamy wartość obecności kobiet w tych końcowych epizodach Ewangelii (por. także noty do 14, 3 i 15, 40); aby pójść Go namaścić: według Mt 28, 1 i J 20, 1 wydaje się, że kobiety udały się do grobu, aby oddać cześć ciału Jezusa, zgodnie z żydowskim zwyczajem, by przez trzy dni nawiedzać grób zmarłego. w. 2. Nietypowe jest to złożone z trzech elementów określenie czasu. Łk 24, 1 i J 20, 1 są zgodni z Markiem; być może także Mt 28, 1, jeśli zinterpretujemy „o świcie w pierwszy dzień" według rzymskiej rachuby. Ich wskazania zgadzają się przynajmniej co do ostatnich godzin nocy, przed godziną szóstą. Od samego początku we wspólnotach chrześcijańskich dostrzegano pewne trudności w pogodzeniu wyrażenia Markowego „kiedy wschodziło słońce" z określeniem „wczesnym rankiem" oraz ze wskazaniami Łukasza i Jana. Dlatego również w przekazie rękopisów próbowano modyfikować tekst na różne sposoby. Chodzi jednak o bezpodstawne koniektury. Być może Marek po prostu połączył tutaj dwa używane już wcześniej wyrażenia na określenie tego momentu, a zatem należy je interpretować zgodnie z ogólnym znaczeniem kontekstu, z którego wyraźnie wynika wskazanie wczesnego ranka. Fraza „w pierwszy dzień po szabacie", obecna we wszystkich Ewangeliach, jest jedynym rysem prawdopodobnego semityzmu w tym fragmencie - w tekście oryginalnym mamy bowiem „jeden" zamiast „pierwszy". Ewentualnie należałoby interpretować ją, jako niemal techniczne wyrażenie na oznaczenie chrześcijańskiej celebracji niedzieli jako pierwszego dnia tygodnia; do grobu: podkreślamy tu bardzo żywe etymologiczne znaczenie greckiego słowa, pochodzącego od „pamiętać", w przeciwieństwie do terminu łacińskiego i naszych współczesnych języków, gdzie pochodzi ono od czasownika „grzebać". ww. 3n. Podobnie jak w Mt 28, 2n, również tutaj tekst podyktowany jest zamysłem teologicznym, nie opisowym. Mateusz, u którego uwidacznia się już wpływ późniejszej tendencji do poszerzania opisu o fantazyjne elementy, przytacza legendę o trzęsieniu ziemi. Marek uzyskuje dramatyczny efekt, wspominając o zmartwieniu kobiet dotyczącym wielkiego kamienia zamykającego wejście do grobu, a następnie o ich zaskoczeniu, gdy stwierdziły, że grób już został otwarty. Wymowne, że aby jeszcze bardziej wzmocnić efekt, wiele rękopisów przesuwa ostatnie słowa z w. 4 - „był bardzo wielki" - na koniec w. 3. Również w tym passusie ujawnia się nadzwyczajny kunszt Marka. Daje on już do zrozumienia, że grób jest pusty, ale ogłoszenie tego faktu nastąpi dopiero później w słowach anioła, w samym środku całego fragmentu. W każdym razie już tutaj jest obecna na scenie jakaś niezwykła moc. Dopiero chwilę potem zostanie nam powiedziane, kto i czego dokonał. ww. 4n: spojrzały, zobaczyły, że kamień... młodzieńca: dokładniejszy przekład, zgodnie ze ścisłym znaczeniem czasowników w tekście greckim, może brzmieć tak: „patrząc w górę, kontemplowały... i ujrzały". Są to trzy czasowniki dotyczące wzroku i wskazujące na wzrokowy aspekt objawienia wpisanego w doświadczenie wiary. Często Marek wyraża wiarę w sensie dynamicznym za pomocą czasowników „iść za" (por. 1, 16nn) albo „być z" Jezusem (por. 3, 14), albo „służyć" (por. 1, 31; 15, 41) jak Syn Człowieczy (por. 10, 45) i „wejść z" Nim tam, dokąd zaprowadzi Go ta służba. W jego Ewangelii znajdujemy ponadto szereg czasowników dotyczących wszystkich pięciu zmysłów człowieka, które są używane jako synonimy wierzenia. Wiara, która zbawia, jest dotykaniem (zwłaszcza por. 5, 25-34 i wiele cudów dokonanych w wyniku kontaktu fizycznego z Nim), jest umiejętnością słuchania (por. 7, 31nn), jest przede wszystkim widzeniem (por. 8, 22nn; 10, 46nn). Wydaje się, że w męce można mówić o wierze także jako umiejętności czucia węchem zapachu z Betanii, będącego zapowiedzią Ewangelii (por. 14, 3nn), i kosztowania Chrystusa, który staje się naszym pokarmem i napojem (por. 14, 22nn). Wszystkie te doświadczenia zmysłowe są jednak niejednoznaczne, ponieważ można dotykać, a nawet napierać, nie dostępując uzdrowienia (por. 5, 31; 3, 9b), można słyszeć, nie rozumiejąc, i patrzeć, nie widząc (por. 4, 12; 8, 18; zob. także trudność cudu głuchoniemego i niewidomego w 7, 31nn i 8, 22nn); można ponadto nie wyczuć zapachu daru (por. 14, 4n) i sprzedać go, przemieniając w odór śmierci (por. 14, 10n), podobnie jak można nie zasmakować świeżości chleba, nie tylko zdradzając go (por. 14, 17nn), ale i gorsząc się nim i wyrzekając się go (por. 14, 26nn). W historii męki i zmartwychwstania szczególnym czasownikiem na oznaczenie wierzenia jest „widzieć". Oba te słowa występują w parze w 15, 32: „widzimy i wierzymy". „Widzieć" jest użyte osiem razy w tekście od krzyża do zmartwychwstania, zamiennie z trzema synonimami obecnymi w ww. 4n. Już w epizodzie z niewidomym z Betsaidy (por. 8, 22-26), symbolu wspólnoty prowadzonej do światła w wierze, pojawia się pięciokrotnie czasownik blepein `widzieć', z czego trzy razy z trzema różnymi sufiksami, które oznaczają: patrzeć „w górę", „przez" i „w głąb". Wydaje się, że w tym fragmencie wiara jawi się jako patrzenie w górę. Ten sam czasownik występuje także w odniesieniu do Jezusa, kiedy daje pokój (por. 6, 41) i przywraca słuch (por. 7, 34); znajdujemy go także w epizodach z niewidomym z Betsaidy (por. 8, 24) i ślepca z Jerycha (por. 10, 51n), gdzie opisuje się ich drogę do wiary. Pozostałe dwa czasowniki oznaczają widzenie głębsze i bardziej intensywne, które otwiera się wobec śmierci Jezusa. Są to: czasownik horao w przypadku setnika (por. 15, 39) i theorein, od-noszący się do kobiet, które zatrzymują się przy grobie (por. 15, 40. 47). Wiara w swoim szczytowym momencie jest opisana jako światło krzyża: kto patrzy w górę i kontempluje Jezusa na krzyżu, ten widzi coś, co zobaczył setnik i co ujrzały kobiety - chwałę Syna Bożego w człowieku Jezusie. Wiara polega zatem na patrzeniu w górę, aby kontemplować Chrystusa na krzyżu. Właśnie tam można poznać i uwierzyć miłości, jaką Bóg ma ku nam (por. 1 J 4, 16); właśnie tam można widzieć niemoc, do jakiej dał się sprowadzić Bóg we wszechpotędze swojej miłości do człowieka. W wyrażeniu „siedzący po prawej stronie", odnoszącym się tutaj do anioła, który ma zaraz ogłosić zmartwychwstanie, powraca echem znaczenie, jakie słowa te miały w pierwotnych wspólnotach w odniesieniu do Chrystusa wywyższonego (wskrzeszonego) przez moc Boga (por. także 14, 62). Ze względu na cel, jaki stawiali sobie ewangeliści, nie interesuje nas określenie, czy ta wzmianka o widzeniu aniołów opierała się na bezpośrednich świadectwach, czy też była po prostu starotestamentowym schematem na oznaczenie nadzwyczajnej interwencji Boga. Niewątpliwie w całym tym fragmencie ujawnia się wyraźna chęć dramatyzacji wydarzenia; bardzo się przestraszyły: tylko Marek w NT używa tego bardzo mocnego czasownika, który wyraża stan głębokiego poruszenia i zamętu wobec czegoś bardzo zaskakującego. Por. ten sam czasownik także w 9, 15 i 14, 33; w 1, 27; 10, 24. 32 ten sam czasownik jest użyty bez przedrostka. Por. notę do 5, 42 w odniesieniu do innego wyrażenia o podobnym znaczeniu. Temat konsternacji człowieka wobec wtargnięcia Boga w jego historię jest bardzo obecny w ST od czasu Wyjścia do przepowiadania proroków. w. 6: Nie bójcie się!: tok zdania przenosi nas do sceny burzy na jeziorze, kiedy to Jezus uspokaja uczniów (por. 4, 40n), ale użyte tutaj słowa są bardziej wyraziste i żywe. Jak często bywa w ST, kiedy Bóg objawia się ludziom, również tutaj pierwsze słowa wypowiedziane przez Pana wnoszą ufność i pokój (por. także J 20, 19-20); szukacie...: Marek w sposób najprostszy z możliwych wyraża ogromną nieodpowiedniość i często bezsensowność ludzkiego sposobu widzenia rzeczywistości wobec planu Boga. Coś, co ewentualnie było przewidziane na odległą przyszłość - por. oczekiwania mesjańskie - zrealizowało się właśnie teraz, przekraczając wszelkie przewidywania; Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego. Zmartwychwstał: jest to sama istota przesłania paschalnego, a więc pierwotnego kerygmatu, który streszcza życie Pana na ziemi. Ten szczyt refleksji chrześcijańskiej, wokół którego Marek zbudował swoją Ewangelię - Syn Boży, który przyszedł, aby zamieszkać pośród nas w samym sercu historii („z Nazaretu"), dla zbawienia wszystkich, jest Tym, który został przybity do krzyża - zostanie rozwinięty w teologii św. Pawła (por. 1 Kor 1, 23; 2, 2; Ga 3, 1); Zmartwychwstał: jest to jeden z teologicznie najważniejszych terminów, za pomocą których pierwotne wspólnoty chrześcijańskie streszczały refleksję nad Chrystusem. Odnajdujemy go w Ewangeliach o zmartwychwstaniu u wszystkich trzech synoptyków. Jego pierwsze znaczenie - „przebudzić" (zatem: przejść od snu do czuwania; pośrednio jest tu obecny schemat mentalny, w którym jest jakieś „przed" i jakieś „potem") - w Ewangeliach ewoluuje, przybierając znaczenie teologiczne przejścia od tego, co było „przed", nacechowanego śmiercią (podobnego do snu), do tego, co jest „po", naznaczonego nowym życiem jak wskrzeszone ciało. Również Łukasz sytuuje się w tej perspektywie, używając jednak innego wyrażenia, typowego dla swojej Ewangelii: Jezus jest „żyjącym" (por. 24, 5). Forma bierna greckiego aorystu (dokładnie: „został przebudzony" albo „został wskrzeszony"), jaka występuje także w tym passusie Marka, wskazuje, że wydarzenie już się dokonało w pełni w określonym momencie historii i że Bóg był jego sprawcą (por. użycie formy czynnej z uszczegółowieniem podmiotu, jakim jest Bóg, w innych tekstach, jak w Dz 3, 15; 4, 10; 10, 40; 13, 30). Kolejną serię terminów, początkowo bardziej rozpowszechnionych niż ten poprzedni (por. terminologię starożytnych hymnów chrześcijańskich lub niektórych pierwszych formuł wiary), można wyliczyć wokół idei powstania na nogi i podniesienia się, bycia wywyższonym i otoczonym chwałą, co pociąga za sobą schemat mentalny przejścia od tego, co na dole (śmiertelne życie na ziemi), do tego, co w górze (chwalebne życie „po prawej stronie Boga") (por. 8, 31; 9, 9. 31; 10, 34; Dz 2, 32). Zauważmy, że ten schemat był już obecny w ST w figurze cierpiącego Sługi (por. Iz 53 i Ps 22). Kościół pierwotny pokazuje więc wielkie bogactwo i elastyczność w stosowaniu formuł wyrażających fundamentalną treść wiary chrześcijańskiej. Obydwa te wskazane tematy stwierdzają zasadniczo, że Jezus nie pozostał w mocy śmierci, ale został przywrócony do życia w chwale Boga. Pierwszy schemat (powstanie z martwych) podkreśla ciągłość między człowiekiem Jezusem a Jezusem zmartwychwstałym i sprzyja Jego rozpoznaniu; drugi schemat (wywyższenie) akcentuje Jego przemianę w nowe stworzenie i Pana świata; Nie ma Go tu. Oto miejsce...: pozostawiona pustka przywodzi na myśl całą ludzką i historyczną warstwę osobowości Jezusa, który teraz zostaje rozpoznany w swej Boskiej rzeczywistości. Temat ten jest stale obecny w Ewangelii Marka jako motyw zdumienia i zdziwienia, przyczyna upadku albo uwielbienia. Chrześcijańska historia zbawienia zakorzeniła się na ziemi za sprawą ściśle określonych momentów i miejsc najpierw w historii pewnego ludu, później w historii pewnej osoby. Teraz rozwija się za pośrednictwem „dziś" i „tutaj" wierzących w Chrystusa zmartwychwstałego. Opis pustego grobu zawiera dla nas szereg trudności, które nie nurtowały pierwszych chrześcijan, ukształtowanych w myśleniu biblijnym i wspieranych przez schematy kulturowe różne od naszych, a także przez zdolność interpretowania treści wiary według autentycznych kategorii teologicznych. Dla nich zatem stwierdzenie, że Jezus Chrystus powstał z martwych, niemal spontanicznie implikowało myśl, że Jego grób powinien być pusty, także z racji ich idei człowieka, rozumianego zawsze całościowo, bez względu na to, jak byłby w danych okolicznościach nazwany (duchem, duszą, ciałem, oczami...). Nie byli więc przywiązani do grecko-zachodniej koncepcji, która rozróżniając dwie konstytutywne zasady człowieka (zasadę życiową, czyli duszę, i zasadę materialną) i stwierdzając nieśmiertelność duszy, ostatecznie sprawiła, że trudniej było nam zrozumieć chrześcijańskie orędzie o zmartwychwstaniu ciał, jak to wyjaśniał Paweł w 1 Kor 15, 35-53. w. 7: i Piotrowi: zauważamy pewną emfazę w tej wyraźnej wzmiance o Piotrze. Jest to jasny związek z epizodem jego zaparcia się (por. 14, 29-32 i 66-72). W paralelnym tekście Mateusz o nim nie wspomina; wyprzedza was do Galilei: te słowa ściśle odpowiadają zapowiedzi z 14, 28 (por. odnośną notę). Jednak przyszłość staje się obecna, gdyż teraz już wypełniły się wszystkie etapy, które miały się wypełnić. Horyzont przyszłości, który wcześniej mógł być rozumiany w znaczeniu eschatologicznym (na końcu czasów), zgodnie z mesjańskimi oczekiwaniami judaizmu, teraz prezentuje się jako zrealizowany w nieoczekiwany sposób w śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa, które nie zamyka historii i również nie wyczerpuje perspektywy eschatologicznej, ale otwiera na nowo jedną i drugą za sprawą nowego znaczenia, znacznie bardziej precyzyjnego, gdy chodzi o wydarzenia końcowe, i znacznie bardziej wiążącego, gdy chodzi o zaangażowanie wierzących w każdej chwili życia, która upływa w czasie. W tym sensie bogatego znaczenia nabiera wzmianka o Galilei, dokąd uczniowie mają się udać, aby spotkać zmartwychwstałego Pana i zacząć na nowo iść Jego śladami z jeszcze większą wiernością. Od Galilei bowiem zaczyna się droga za Jezusem (por. 1, 16-20); tam Go zobaczycie: Marek głosi Ewangelię, aby doprowadzić tych, którzy uwierzą, do spotkania z Chrystusem ukrzyżowanym zmartwychwstałym. Wierzący zobaczą Go (por. notę do ww. 4n) w Ewangelii, która zaczyna się od przedstawienia Jezusa w Galilei (por. 1, 15). Marek daje więc wyraz swojej znajomości tradycji o Jego ukazaniach się w Galilei, ale o nich nie mówi. Woli zakończyć Ewangelię tym lękiem kobiet, wykorzystując wzmiankę o Galilei zgodnie z własną podstawową perspektywą teologiczną, czyli jako miejsce chodzenia za Jezusem. W tej perspektywie Marek zbliża się do Mt 28, 16-20, który przedstawia Galileę jako tło chrystofanii, podczas gdy Łukasz i Jan omawiają pojawienia się zmartwychwstałego Jezusa przed niedowierzającymi uczniami w zupełnie innym kontekście. w. 8. Wielokrotnie w trakcie lektury Ewangelii podkreślaliśmy, że Marek stara się za pomocą różnych terminów wskazywać na postawę zdumienia, zakłopotania, lęku tych, którzy widzieli czyny Jezusa i słuchali Jego słów (por. notę do 11, 18). Na końcu Ewangelii kondensuje on ten temat, modulowany już za pomocą rozlicznych wariacji, w szeregu słów, z których wszystkie zawierają ideę niesamowitego lęku, proporcjonalnego jedynie do wielkości wydarzenia, które wreszcie się dokonało i które jeszcze przez kilka chwil zdaje się budzić konsternację i niemal przytłaczać skromne ludzkie możliwości jego zrozumienia i radowania się nim.
 

5. Zastosowanie do życia

Zanim ktoś pośpiesznie zaintonuje alleluja albo jakiś nieprawdopodobny chór odśpiewa jedną ze zbyt wielu łatwych pieśni wiary, które nonszalancko odwołują się do zmartwychwstania, zadajmy jedno pytanie: Czy to przypadek, że w całej Ewangelii zostało rygorystycznie nakazane milczenie, że wszyscy gadatliwi entuzjaści zostali uciszeni?, albo inaczej: Czy nie mamy oczu, aby widzieć, i uszu, aby słyszeć, ile trudu i ile bólu jest wciąż obecne w domu świata? Kiedy jesteśmy pogrążeni w całkowitej rozpaczy... Niemal oszołomieni z powodu swego rodzaju absolutnej głupoty, błąkamy się po tym ogrodzie jak zwierzę, któremu wyłupano oczy. Wiadomo, nic się nie dzieje, bo wszystko, co mogło się wydarzyć, już się wydarzyło. jest tylko udręka, życie jest zniszczone, wszelkie plany legły w gruzach, miłość i nadzieja przestały istnieć, nic nie będzie w stanie odpowiedzieć na krzyk, rozpadły się wszystkie relacje, wszystkie przyjaźnie, wszystko się rozsypało; ktoś umarł, ktoś odszedł, ktoś nas zostawił; jesteśmy poddawani najbardziej podstępnym i brutalnym uciskom, doskwiera nam głód, poczucie bezużyteczności, frustracja, całkowita pogarda, prześladowanie, lincz fizyczny i moralny; wszelkie złudzenia, zamiary, oczekiwania i perspektywy zostały unicestwione; jest to jak przebudzenie po upojeniu, konanie, śmiertelne wyczerpanie, rozpacz, nagły atak zła, nienawiści, grzechu, przemocy, wojny; wspólnota, cała ludzkość jest w stanie rozkładu, bolejąca, podzielona; nie ma nadziei, nic z tym się nie da zrobić, nawet rozczarowanie przestało już boleć. Wszystko się zamknęło. Zamknęło i skończyło. To, co było, osuwa się w przeszłość i wydaje się, jakby nigdy nie istniało. To, co jest, wydaje się, jakby było od zawsze; jest jak głaz przygniatający życie. „Kto odsunie nam kamień?". Czy postawiła go tam czyjaś litościwa ręka, czy ręka szydercy, a może był to rodzaj naszej nieświadomej, ostatniej obrony? Po drugiej stronie jest otchłań, jaskinia nicości. I straszliwe przyzywanie. Jesteśmy bliscy bluźnierstwa, a w głębi duszy gryzą nas wątpliwości: „Wyprowadził ich na ich własną zgubę, aby wytracić ich w górach i zgładzić z powierzchni ziemi" (por. Wj 32, 12)? Jesteśmy wszak na pustyni, jak owce prowadzone na rzeź. A jednak trzeba tam dojść, stanąć w progu tego grobu. I wejść do środka. Niech o tym wie ten, który idzie naprzód, mając wiatr w żaglach. Niech o tym wie wspólnota, która wierzy i czuje swego Pana. W przeciwnym razie ulega złudzeniu. Niech o tym wie ten, kto cierpi i umiera. Wchodzi się tam boso i ogołoconym ze wszystkiego. Nie ma bowiem nic bardziej podłego i bardziej wymownego niż ludzkie roszczenie krzyżowca, który zdobywa grób. To jest ciasna brama, ostatnia. Nie przeciśnie się przez nią żadne roszczenie ani uzbrojenie. Właśnie w tej pustce, w tej przestrzeni walki cały świat zostaje wstrząśnięty, a zło wykorzenione, i rozbrzmiewa niesłychane, niewymowne orędzie. Jak bowiem można wypowiedzieć przesłanie, które jest czystym szaleństwem? Przesłanie, które przeczy temu, co przeżywasz w swoim ciele i czego doświadczasz każdego dnia? Jeśli mówimy: „Wszystko już się wydarzyło, to Apokalipsa, niebo jest nowe i nowa jest ziemia, postawmy tu trzy namioty...", to jesteśmy ludźmi ulegającymi złudzeniu na Taborze, nie wiemy, co mówimy. Jeśli mówimy: „Nic się nie stało...", to znaczy, że wciąż nie odpowiedzieliśmy na zaproszenie i że nasze serce z kamienia musi jeszcze zostać przełamane. Jeśli to orędzie jest dane gdzie indziej, nie w grobie, to nie jest autentyczne, nie jest Ewangelią. Jeśli odsyła nas ono do Galilei, aby tam, w codziennej odpowiedzialności i trudzie każdego dnia, zarówno w strukturach, jak i w wymiarze osobistym została zerwana wszelka niewola, i abyśmy ciągle od początku podążali za Zmartwychwstałym ukrzyżowanym i Go dostrzegali, wówczas jest to Ewangelia Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, principium przebaczenia, rozwoju, wyzwolenia i wzrostu: „Wszystko się wydarzyło, tak iż teraz możemy dokonać wszystkiego".

P.S. - Również autorzy powyższych refleksji, którzy zaczęli iść tą drogą - trochę ją rozumiejąc, zbyt mało nią żyjąc - uchwycili coś lub raczej zostali przez kogoś pochwyceni. W tym miejscu odczuwają zaproszenie i pragnienie powrotu, aby od początku słuchać słowa i przeżywać życie, abyśmy w naszej Galilei wciąż na nowo widzieli w Ukrzyżowanym Zmartwychwstałego.
 

6. Refleksja wiary

Zmartwychwstał! Po tych słowach anioła kobiety uciekają. A my razem z nimi. Panie, ilekroć przychodzisz do nas z naprawdę innym słowem, my uciekamy od Ciebie. Ilekroć nie potrafimy poddać Cię do końca naszym analizom, uciekamy od Ciebie. Kiedy nie możemy Cię kontrolować rozumem, kiedy nie potrafimy Cię umieścić wśród rzeczy, nad którymi panujemy, kiedy nie jesteśmy w stanie zaakceptować Cię razem ze wszystkim, co akceptujemy, uciekamy od Ciebie. Kiedy dajesz po sobie odczuć, że nie podzielasz reguł naszej gry i nie podobają Ci się karty z naszej talii, kiedy nie podporządkowujesz się naszym cywilnym zwyczajom, słownictwu naszego plemienia, genialności naszych wynalazków, kategoryczności naszych rytmów życia wyznaczanych przez tempo telewizji, nieuchronności naszych wyroków, naszych aluzyjnych milczeń i sądów wydawanych przez nasze niegodziwe przyzwyczajenia, nietykalnej rzetelności naszych zbiorowych przekonań, przerażającej bezsporności naszych artykułów, nieubłaganej si-le naszych słów i bezczelnemu powracaniu oczywistych faktów (przypominających godziny historyczne religii orientalnych); ilekroć nie czujesz się na siłach, by podzielać naszą nową formułę; krótko mówiąc, ilekroć ogarnia nas przeczucie, że nie aprobujesz naszej sprawiedliwości, my uciekamy. Prosimy Cię razem z niewidomym żebrakiem: „Synu Dawida, Jezusie, zmiłuj się nade mną!". Doścignij nas. Powstrzymaj naszą ucieczkę! Wyprowadź nas przynajmniej z grobu, aby rozpoznać Cię na ziemi żyjących. O Panie, pomóż nam mówić razem z Hiobem tę modlitwę: „ [ ...] Ty mnie poucz. Znałem Cię dotąd jedynie ze słyszenia, teraz zobaczyłem Cię na własne oczy" (Hi 42, 4-5).

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Marka, ss. 931-938.945-947.

 

Wigilia Paschalna, rok B, 2024.04.30

 

 

Piątek 2024.03.29

PIERWSZE CZYTANIE

Iz 52, 13 – 53, 12  Przebity za nasze grzechy

Czytanie z Księgi proroka Izajasza

Oto się powiedzie mojemu Słudze, wybije się, wywyższy i bardzo wyrośnie. Jak wielu osłupiało na Jego widok – tak nieludzko został oszpecony Jego wygląd i postać Jego była niepodobna do ludzi – tak mnogie narody się zdumieją, królowie zamkną przed Nim usta, bo ujrzą coś, czego im nigdy nie opowiadano, i pojmą coś niesłychanego. Któż uwierzy temu, co usłyszeliśmy? Komu się ramię Pańskie objawiło?

On wyrósł przed nami jak młode drzewo i jakby korzeń z wyschniętej ziemi. Nie miał On wdzięku ani też blasku, aby chciano na Niego popa-trzeć, ani wyglądu, by się nam podobał. Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarz zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic.

Lecz On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści, a my uznaliśmy Go za skazańca, chłostanego przez Boga i zdeptanego. Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła na Niego chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze uzdrowienie.

Wszyscy pobłądziliśmy jak owce, każdy z nas się zwrócił ku własnej drodze, a Pan obarczył Go winami nas wszystkich. Dręczono Go, lecz sam pozwolił się gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak On nie otworzył ust swoich.

Po udręce i sądzie został usunięty; a kto się przejmuje Jego losem? Tak! Zgładzono Go z krainy żyjących; za grzechy mego ludu został zbity na śmierć. Grób Mu wyznaczono między bezbożnymi, i w śmierci swej był na równi z bogaczem, chociaż nikomu nie wyrządził krzywdy i w Jego ustach kłamstwo nie postało.

Spodobało się Panu zmiażdżyć Go cierpieniem. Jeśli On wyda swe życie na ofiarę za grzechy, ujrzy potomstwo, dni swe przedłuży, a wola Pańska spełni się przez Niego. Po udrękach swej duszy ujrzy światło i nim się nasyci. Sprawiedliwy mój Sługa usprawiedliwi wielu, ich nieprawości On sam dźwigać będzie.

Dlatego w nagrodę przydzielę Mu tłumy, i posiądzie możnych jako zdobycz za to, że siebie na śmierć ofiarował i policzony został pomiędzy przestępców. A On poniósł grzechy wielu i oręduje za przestępcami.

Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 31 (30), 2 i 6. 12ab i 13. 15-16. 17 i 25 (R.: por. Łk 23, 46)

Refren: Ojcze, w Twe ręce składam ducha mego.

Panie, do Ciebie się uciekam, †

niech nigdy nie doznam zawodu, *

wybaw mnie w sprawiedliwości Twojej!

W ręce Twoje powierzam ducha mego, *

Ty mnie odkupisz, Panie, wierny Boże.

Refren.

Stałem się przykładem hańby †

dla wszystkich mych wrogów, *

dla sąsiadów przedmiotem odrazy.

Zapomnieli o mnie w sercach jak o zmarłym, *

stałem się jak wyrzucone naczynie.

Refren.

Ja zaś pokładam ufność w Tobie, Panie, *

i mówię: «Ty jesteś moim Bogiem».

W Twoim ręku są moje losy, *

wyrwij mnie z rąk wrogów i prześladowców.

Refren.

Niech Twoje oblicze zajaśnieje nad Twym sługą, *

wybaw mnie w swoim miłosierdziu.

Bądźcie dzielni i mężnego serca, *

wszyscy, którzy ufacie Panu.

Refren.
 

DRUGIE CZYTANIE

Hbr 4, 14-16; 5, 7-9  Chrystus stał się sprawcą zbawienia dla wszystkich, którzy Go słuchają

Czytanie z Listu do Hebrajczyków

Mając arcykapłana wielkiego, który przeszedł przez niebiosa, Jezusa, Syna Bożego, trwajmy mocno w wyznawaniu wiary. Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz poddanego próbie pod każdym względem podobnie jak my – z wyjątkiem grzechu. Przybliżmy się więc z ufnością do tronu łaski, abyśmy doznali miłosierdzia i znaleźli łaskę pomocy w stosownej chwili.

Chrystus bowiem z głośnym wołaniem i płaczem za swych dni doczesnych zanosił gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i został wysłuchany dzięki swej uległości.

I chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają.

Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Por. Flp 2, 8-9

Aklamacja: Chwała Tobie, Królu wieków.

Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.

Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

Aklamacja: Chwała Tobie, Królu wieków.
 

EWANGELIA

J 18, 1 – 19, 42

Męka naszego Pana Jezusa Chrystusa według Świętego Jana

+ – słowa Chrystusa

E. – słowa Ewangelisty

I. – słowa innych osób pojedynczych

T. – słowa kilku osób lub tłumu

Pojmanie Jezusa

E. Po wieczerzy Jezus wyszedł z uczniami swymi za potok Cedron. Był tam ogród, do którego wszedł On i Jego uczniowie. Także i Judasz, który Go wydał, znał to miejsce, bo Jezus i uczniowie Jego często się tam gromadzili. Judasz, otrzymawszy kohortę oraz strażników od arcykapłanów i faryzeuszów, przybył tam z latarniami, pochodniami i bronią. A Jezus, wiedząc o wszystkim, co miało na Niego przyjść, wyszedł naprzeciw i rzekł do nich: + Kogo szukacie? E. Odpowiedzieli Mu: T. Jezusa z Nazaretu. E. Rzekł do nich Jezus: + Ja jestem. E. Również i Judasz, który Go wydał, stał między nimi. Skoro więc Jezus rzekł do nich: Ja jestem, cofnęli się i upadli na ziemię. Powtórnie ich zapytał: + Kogo szukacie? E. Oni zaś powiedzieli: T. Jezusa z Nazaretu. E. Jezus odrzekł: + Powiedziałem wam, że Ja jestem. Jeżeli więc Mnie szukacie, pozwólcie tym odejść. E. Stało się tak, aby się wypełniło słowo, które wypowiedział: Nie utraciłem żadnego z tych, których Mi dałeś. Wówczas Szymon Piotr, który miał miecz, dobył go, uderzył sługę arcykapłana i odciął mu prawe ucho. A słudze było na imię Malchos. Na to rzekł Jezus do Piotra: + Schowaj miecz do pochwy. Czyż nie mam wypić kielicha, który Mi podał Ojciec?

Przed Annaszem. Zaparcie się Piotra

E. Wówczas kohorta oraz trybun razem ze strażnikami żydowskimi pojmali Jezusa, związali Go i zaprowadzili najpierw do Annasza. Był on bowiem teściem Kajfasza, który owego roku pełnił urząd arcykapłański. Właśnie Kajfasz poradził Żydom, że lepiej jest, aby jeden człowiek zginął za naród.

A szedł za Jezusem Szymon Piotr razem z innym uczniem. Uczeń ten był znany arcykapłanowi i dlatego wszedł za Jezusem na dziedziniec pałacu arcykapłana, natomiast Piotr zatrzymał się przed bramą, na zewnątrz. Wszedł więc ów drugi uczeń, znany arcykapłanowi, pomówił z odźwierną i wprowadził Piotra do środka. A służąca odźwierna rzekła do Piotra: I. Czy może i ty jesteś jednym spośród uczniów tego człowieka? E. On odpowiedział: I. Nie jestem. E. A że było zimno, strażnicy i słudzy, rozpaliwszy ognisko, stali przy nim i grzali się. Wśród nich stał także Piotr i grzał się przy ogniu.

Arcykapłan więc zapytał Jezusa o Jego uczniów i o Jego naukę. Jezus mu odpowiedział: + Ja przemawiałem jawnie przed światem. Nauczałem zawsze w synagodze i w świątyni, gdzie się gromadzą wszyscy Żydzi. Potajemnie zaś nie nauczałem niczego. Dlaczego Mnie pytasz? Zapytaj tych, którzy słyszeli, co im mówiłem. Przecież oni wiedzą, co powiedziałem. E. Gdy to rzekł, jeden ze sług stojących obok spoliczkował Jezusa, mówiąc: I. Tak odpowiadasz arcykapłanowi? E. Odrzekł Mu Jezus: + Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz? E. Następnie Annasz wysłał Go związanego do arcykapłana Kajfasza.

A Szymon Piotr stał i grzał się przy ogniu. Powiedzieli wówczas do niego: T. Czy i ty nie jesteś jednym z Jego uczniów? E. On zaprzeczył, mówiąc: I. Nie jestem. E. Jeden ze sług arcykapłana, krewny tego, któremu Piotr odciął ucho, rzekł: I. Czyż nie ciebie widziałem razem z Nim w ogrodzie? E. Piotr znowu zaprzeczył i zaraz zapiał kogut.

Przed Piłatem

Od Kajfasza zaprowadzili Jezusa do pretorium. A było to wczesnym rankiem. Oni sami jednak nie weszli do pretorium aby się nie skalać i móc spożyć Paschę. Dlatego Piłat wyszedł do nich na zewnątrz i rzekł: I. Jaką skargę wnosicie przeciwko temu człowiekowi? E. W odpowiedzi rzekli do niego: T. Gdyby to nie był złoczyńca, nie wydalibyśmy Go tobie. E. Piłat więc rzekł do nich: I. Weźcie Go sobie i osądźcie według swojego prawa. E. Odpowiedzieli mu Żydzi: T. Nam nie wolno nikogo zabić. E. Tak miało się spełnić słowo Jezusa, w którym zapowiedział, jaką śmiercią miał umrzeć.

 

Przesłuchanie

Wtedy Piłat powtórnie wszedł do pretorium, a przywoławszy Jezusa, rzekł do Niego: I. Czy Ty jesteś Królem żydowskim? E. Jezus odpowiedział: + Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie? E. Piłat odparł: I. Czy ja jestem Żydem? Naród twój i arcykapłani wydali mi Ciebie. Co uczyniłeś? E. Odpowiedział Jezus: + Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd. E. Piłat zatem powiedział do Niego: I. A więc jesteś królem? E. Odpowiedział Jezus: + Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu. E. Rzekł do Niego Piłat: I. Cóż to jest prawda? E. To powiedziawszy, wyszedł ponownie do Żydów i rzekł do nich: I. Ja nie znajduję w Nim żadnej winy. Jest zaś u was zwyczaj, że na Paschę uwalniam wam jednego więźnia. Czy zatem chcecie, abym wam uwolnił Króla żydowskiego? E. Oni zaś powtórnie zawołali: T. Nie tego, lecz Barabasza! E. A Barabasz był rozbójnikiem.

„Oto człowiek”

Wówczas Piłat zabrał Jezusa i kazał Go ubiczować. A żołnierze, uplótłszy koronę z cierni, włożyli Mu ją na głowę i okryli Go płaszczem purpurowym. Potem podchodzili do Niego i mówili: T. Witaj, Królu żydowski! E. I policzkowali Go. A Piłat ponownie wyszedł na zewnątrz i przemówił do nich: I. Oto wyprowadzam Go wam na zewnątrz, abyście poznali, że ja nie znajduję w Nim żadnej winy. E. Jezus więc wyszedł na zewnątrz w koronie cierniowej i płaszczu purpurowym. Piłat rzekł do nich: I. Oto Człowiek. E. Gdy Go ujrzeli arcykapłani i słudzy, zawołali: T. Ukrzyżuj! Ukrzyżuj! E. Rzekł do nich Piłat: I. Zabierzcie Go i sami ukrzyżujcie! Ja bowiem nie znajduję w Nim winy. E. Odpowiedzieli mu Żydzi: T. My mamy Prawo, a według Prawa powinien On umrzeć, bo sam siebie uczynił Synem Bożym.

E. Gdy Piłat usłyszał te słowa, jeszcze bardziej się uląkł. Wszedł znów do pretorium i zapytał Jezusa: I. Skąd Ty jesteś? E. Jezus jednak nie dał mu odpowiedzi. Rzekł więc Piłat do Niego: I. Nie chcesz ze mną mówić? Czy nie wiesz, że mam władzę uwolnić Ciebie i mam władzę Ciebie ukrzyżować? E. Jezus odpowiedział: + Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdyby ci jej nie dano z góry. Dlatego większy grzech ma ten, który Mnie wydał tobie. E. Odtąd Piłat usiłował Go uwolnić. Żydzi jednak zawołali: T. Jeżeli Go uwolnisz, nie jesteś przyjacielem cezara. Każdy, kto się czyni królem, sprzeciwia się cezarowi.

Wyrok

E. Gdy więc Piłat usłyszał te słowa, wyprowadził Jezusa na zewnątrz i zasiadł na trybunale, na miejscu zwanym Lithostrotos, po hebrajsku Gab-bata. Był to dzień Przygotowania Paschy, około godziny szóstej. I rzekł do Żydów: I. Oto wasz król! E. A oni krzyczeli: T. Precz! Precz! Ukrzyżuj Go! E. Piłat powiedział do nich: I. Czyż króla waszego mam ukrzyżować? E. Odpowiedzieli arcykapłani: T. Poza cezarem nie mamy króla. E. Wtedy więc wydał Go im, aby Go ukrzyżowano.

Droga krzyżowa i ukrzyżowanie

Zabrali zatem Jezusa. A On sam, dźwigając krzyż, wyszedł na miejsce zwa-ne Miejscem Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota. Tam Go ukrzyżowano, a z Nim dwóch innych, z jednej i drugiej strony, pośrodku zaś Jezusa. Wypisał też Piłat tytuł winy i kazał go umieścić na krzyżu. A było napisane: Jezus Nazarejczyk, Król żydowski. Napis ten czytało wielu Żydów, ponieważ miejsce, gdzie ukrzyżowano Jezusa, było blisko miasta. A było napisane w języku hebrajskim, łacińskim i greckim. Arcykapłani żydowscy mówili do Piłata: T. Nie pisz: Król żydowski, ale że On powiedział: Jestem Królem żydowskim. E. Odparł Piłat: I. Com napisał, napisałem.

E. Żołnierze zaś, gdy ukrzyżowali Jezusa, wzięli Jego szaty i podzielili na cztery części, dla każdego żołnierza jedna część; wzięli także tunikę. Tunika zaś nie była szyta, ale cała tkana od góry do dołu. Mówili więc między sobą: T. Nie rozdzierajmy jej, ale rzućmy o nią losy, do kogo ma należeć. E. Tak miały się wypełnić słowa Pisma: Podzielili między siebie szaty moje, a o moją suknię rzucili losy. To właśnie uczynili żołnierze.

Testament dany z krzyża

A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: + Niewiasto, oto syn Twój. E. Następnie rzekł do ucznia: + Oto Matka twoja. E. I od tej godziny uczeń wziął ją do siebie.

Śmierć Jezusa

Potem Jezus świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł: + Pragnę. E. Stało tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę nasączoną octem i do ust Mu podano. A gdy Jezus skosztował octu, rzekł: + Dokonało się! E. I skłoniwszy głowę, oddał ducha.

Wszyscy klękają i przez chwilę zachowują milczenie.

Przebicie serca

Ponieważ był to dzień Przygotowania, aby zatem ciała nie pozostawały na krzyżu w szabat – ów bowiem dzień szabatu był wielkim świętem – Żydzi prosili Piłata, żeby ukrzyżowanym połamano golenie i usunięto ich ciała. Przyszli więc żołnierze i połamali golenie tak pierwszemu, jak i drugiemu, którzy z Nim byli ukrzyżowani. Lecz gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu goleni, tylko jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok, a natychmiast wypłynęła krew i woda. Zaświadczył to ten, który widział, a świadectwo jego jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy wierzyli. Stało się to bowiem, aby się wypełniło Pismo: Kość jego nie będzie złamana. I znowu w innym miejscu mówi Pismo: Będą patrzeć na Tego, którego przebili.

Złożenie Jezusa do grobu

Potem Józef z Arymatei, który był uczniem Jezusa, lecz krył się z tym z obawy przed Żydami, poprosił Piłata, aby mógł zabrać ciało Jezusa. A Piłat zezwolił. Poszedł więc i zabrał Jego ciało. Przybył również i Nikodem, ten, który po raz pierwszy przyszedł do Jezusa nocą, i przyniósł około stu funtów mieszaniny mirry i aloesu. Zabrali więc ciało Jezusa i owinęli je w płótna razem z wonnościami, stosownie do żydowskiego sposobu grzebania. A w miejscu, gdzie Go ukrzyżowano, był ogród, w ogrodzie zaś nowy grób, w którym jeszcze nie złożono nikogo. Tam to więc, ze względu na żydowski dzień Przygotowania, złożono Jezusa, bo grób znajdował się w pobliżu.  Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA  KONTEMPLOWAĆ KONAJĄCEGO JEZUSA

O co proszę? O łaskę kontemplacji Ukrzyżowanego i przemianę mojego serca.

                Postaram się zaplanować moją medytację w kaplicy lub w kościele przy ciemnicy. Jeżeli będzie to możliwe, najlepiej o godz. 15.00. Będę chciał towarzyszyć Jezusowi w godzinach Jego męki, konania i śmierci. Wpatrzę się w Ukrzyżowanego.

                Skupię się na Jego konaniu i śmierci. Stanę pod krzyżem razem z Maryją. Przytulę się do Niej i będę prosił, aby pomogła mi w ciszy kontemplować umierającego Jezusa. Będę razem z Nią zgłębiał ostatnie Jego słowa.

                „Niewiasto, oto Syn Twój" (ww. 19, 26). Spotkam się ze spojrzeniem Jezusa. Patrzy na mnie z miłością, omdlały. Kona i myśli o mnie. Oddaje mnie swojej Matce. Będę kontemplował Jego miłość.

                „Oto Matka twoja" (w. 27). Jezus żyje w cierpiącym sercu Maryi. W Niej mogę zawsze Go odnaleźć. Wpatrzę się z miłością w Maryję i z Nią będę wpatrywał się w Jezusa.

                „Pragnę" (w. 28). Zatrzymam się dłużej przy wezwaniu Jezusa. Będę je zgłębiał i prosił Go, aby objawiał mi swoje pragnienie, bym się nim nasycał i żył według Jego pragnienia. Oddam Mu moje złe przyzwyczajenia, z powodu których cierpi i kona.

                „Wykonało się" (w. 30). Utkwię mój wzrok w Jezusie, który skonał. Zobaczę Jego przebite serce (w. 34). Będę trwał przez dłuższy czas w skupieniu i powtarzał w sercu: „To wszystko uczynił dla mnie!". Potem: „Kocham Cię, Jezu".

                Podejdę do Maryi, która tuli w ramionach martwego Jezusa. Będę prosił Ją, aby przytuliła mnie razem z Nim. Wyznam: „Matko, naucz mnie wierności i miłości do Jezusa aż po śmierć".

 

KOMENTARZ

Lektura tekstu

W. 1. „To powiedziawszy". Opowiadanie o męce złączone jest z „tymi rzeczami", które Jezus dopiero co wyłożył w modlitwie do Ojca (r. 17) i w testamencie przekazanym uczniom (r. 13-16). To, co powiedział, zwłaszcza w rozdziale 13 i 17, jest Słowem, z którego wypływa dalszy ciąg Ewangelii objawiający Chwałę. Stanowi też wprowadzenie i komentarz, które daje czytelnikowi światło, aby ją zrozumieć. „Jezus wyszedł" (por. w. 4). Czasownik ten zastosowany do Jezusa, wskazuje Jego wyjście od Ojca (por. 8,42; 13,3; 16,27.30; 17,28), który Go posłał dla zbawienia świata (3,16). Również Judasz „wyszedł" w „noc" (13,30). Teraz Jezus, światłość świata (8,12) wychodzi, aby wkroczyć w noc świata, gdzie spotyka Judasza i jego braci. Wychodzi, aby zanurzyć się w ciemności, w śmierci. Jest Słowem stwórczym, które wyszło od Boga, do którego nie powróci, zanim nie dopełni misji, dla której zostało posłane (por. Iz 55,11). „z uczniami swymi". Uczniowie nie są jeszcze z Nim, ale On jest już z nimi: są braćmi, których dał Mu Ojciec. Jest z nimi w mieście, aby zabrać ich ze sobą do Ogrodu. Tam był Adam, gdy przebywał z Bogiem. „za potok Cedron". Jezus wychodzi za potok Cedron jak król Dawid uciekający przed tymi, którzy chcą go zabić (por. 2Sm 15,14.22nn), opuszczając miasto. Powróci tam, aby zostać ogłoszony i intronizowany jako król przez tych, którzy chcą go wyeliminować. W taki sposób nowy Abel będzie na swój sposób panował nad miastem założonym przez swego brata Kaina. Aluzja do Dawida podkreśla godność królewską Jezusa Nazarejczyka, korzenia Jessego (Iz 11,10), który objawi się właśnie przez swą mękę. „Był tam ogród". Ojcowie Kościoła widzieli tu aluzję do ogrodu rajskiego, w którym Bóg umieścił człowieka. Tam rozpoczęła się zagłada, tu rozpoczyna się zbawienie. W Edenie doszło do konfrontacji prawdy z kłamstwem. Przez oszustwo zwyciężyło kłamstwo. Tu światłość ukazuje się w ciemności i pozwała zobaczyć oszustwo. Objawienie Chwały rozpoczyna się w tym ogrodzie Getsemani, położonym na wschód od miasta. Na zachód od miasta znajduje się Golgota, inny ogród, gdzie król wyniesiony ponad ziemię i złożony w ziemi, zaowocuje życiem w łonie śmierci. Obydwa ogrody znajdują się poza murami. W przejściu z jednego do drugiego Jezus dokonuje swojej Paschy. Jest przecież Barankiem, którego krew chroni naród od wyniszczenia (Wj 12,13). Jest to „Pascha Pana", noc, w której odbywa sprawiedliwość nad wszystkimi bogami: on jest Panem (por. Wj 12,11n). „do którego wszedł". Jezus wyszedłszy od Ojca, wchodzi do Ogrodu, aby dopełnić swojej misji i uwolnić człowieka. „On i Jego uczniowie". Nie mówi się, że uczniowie wchodzą „z nim". Jeśli nawet Jezus jest z nimi (por. w. 2), to oni nie są z Nim. W rzeczywistości Piotr, ich reprezentant, niesie z sobą miecz, jak ci, którzy chcą pojmać Jezusa. Myśli jeszcze zgodnie z logiką Kaina. Dlatego pozostawią Go samego (16,32). W. 2. „Także i Judasz, który Go wydał, znał to miejsce". Ogród ów jest „miejscem". Określenie związane jest ze świątynią, „miejscem" w ścisłym tego słowa znaczeniu, gdzie mieszka Bóg (por. 4,20). Przywołuje na myśl „miejsce", gdzie Jezus uzdrawia człowieka chromego (5,13), „miejsce", gdzie daje chleb (6,10), „miejsce", które Syn przygotowuje nam u Ojca (14,2), „miejsce" Golgoty, gdzie dokonuje się objawienie Boga miłości (19,17), „miejsce" ogrodu (19,41), gdzie ziarno pszeniczne upadłszy w ziemię, przynosi plon obfity (12,24). „bo Jezus i uczniowie Jego często się tam gromadzili". Do tego ogrodu przychodził Jezus wraz ze swymi uczniami. Jest to „miejsce" spotkań (w języku greckim synăgōgē = synagoga), gdzie On jest z nimi, aby i oni byli z Nim. Według Łukasza, w czasie swego pobytu w Jerozolimie, Jezus spędzał noc na Górze Oliwnej (Łk 21,37), gdzie udał się jak zwykle także po ostatniej wieczerzy (Łk 22,39). W. 3. „Judasz". Kiedy Jezus wszedł do ogrodu wraz ze swymi uczniami, wchodzi na scenę również Judasz z gromadą wrogów. Gdzie są synowie światłości (por. 12,36), gdy wchodzi ten, który wyszedł w ciemność wraz z tymi, którzy są jej ofiarami. Jezus sam polecił Judaszowi, aby czynił rychło to, co zamierza uczynić (13,27) W ogrodzie dochodzi do spotkania Słowa, które wszystko stwarza, z kłamstwem zadomowionym Judaszu podobnie jak w Adamie, które wszystko niszczy. Judasz, za którym podążają inni, jest „aktorem", nie „autorem" tego, co się dokonuje. Auto-rem jest szatan, który wszedł w niego (por. 13,2.27) i w tych, którzy dali mu posłuch. Dramat jednak nie zakończył się: jest to historia otwarta. W ogrodzie, poza autorem zła, jest także autor dobra, który jest reżyserem. Ostatnie słowo należy do Słowa, początku i końca wszystkiego, które wszystko prowadzi do przewidzianego dobra (por. Rz 8,28). „otrzymawszy kohortę". Według niektórych chodzi o 1/3 kohorty, według innych o całą kohortę, która składała się od 600 do 1000 ludzi (760 piechurów i 240 jeźdźców), kierowaną przez „chiliarchę" (chĭlīărchŏs = dowódca nad tysiącem ludzi, por. w. 12). U Synoptyków mowa jest o anonimowym tłumie. U Jana natomiast występują oddziały rzymskie, różne od straży wysłanych przez arcykapłanów i faryzeuszy. Jezus, Zbawiciel świata (4,42; por. 3,16n), spotyka się ze wszystkimi, dalekimi i bliskimi, zjednoczonymi przeciwko Niemu: „Zeszli się bowiem rzeczywiście w tym mieście przeciw świętemu Słudze Twemu, Jezusowi, którego namaściłeś, Herod i Poncjusz Piłat z po-ganami i pokoleniami Izraela, aby uczynić to, co ręka Twoja i myśl zamierzyły" (Dz 4,27n). Wielka liczba żołnierzy rzymskich uwidacznia ogromną nienawiść świata skierowaną przeciw Temu, który dźwiga grzech świata (1,29). Niewspółmierna przemoc wskazuje na potęgę miłości i ukazuje blask Chwały. Wymieniając żołnierzy będących w służbie cesarza, podkreślona zostaje na mocy kontrastu powszechna godność królewska Jezusa, Nazarejczyka. On rzeczywiście stawia czoło władcy tego świata, który nie ma żadnej władzy nad Nim (14,30): teraz zostanie on zdetronizowany. „strażników od arcykapłanów i faryzeuszów". Arcykapłani i faryzeusze wysyłają wraz z oddziałami rzymskimi także uzbrojone sługi, przydzielone do strzeżenia świątyni (por. 7,30.32.44n). „przybył tam". Gdzie znajduje się Adam, interweniuje wąż, gdzie jest Jezus wraz ze swymi uczniami, na-stępuje koncentracja mocy zła pod przewodnictwem Judasza, w serce którego wszedł szatan (13,27). „z latarniami, pochodniami i bronią". W innych Ewangeliach przychodzą z „mieczami i kijami" (Mk 14,43 par.), aby pochwycić Tego, który sprzedany został za pieniądze (por. Mk 14,11 par.) i wydany pocałunkiem (por. Mk 14,44 par.). Pieniądze, miecze, kije i pucha-ry (= rodzina, zażyłość, pocałunek) są kartami, którymi człowiek gra od zawsze i ryzykuje życie: są to środki, za pomocą których bierze w posiadanie wszystko, pisząc monotonną historię przewrotności, którą przekazują potomnym książki i kroniki. Jan, oprócz mieczy i kijów, wymienia „latarnie i pochodnie", które mają za zadanie oświetlać. Te światła w nocy ukazują, o co toczy się gra: konfrontacja między światłem i ciemnością, prawdą i kłamstwem, miłością i nienawiścią, życiem i śmiercią. Sugerują także w sposób widoczny, po której stronie jest zwycięstwo. Co może przydarzyć się ciemnościom, jeśli biorą światłość świata (por. w. 12)? W. 4. „A Jezus wiedząc o wszystkim, co miało na Niego przyjść" (por. 13,1.3.11. 18). Zna dobrze zło, które zwali się na Niego, zna sprzeciwy braci przeciwko miłości Ojca. „wyszedł naprzeciw" (por. w. 1). Ten, który w swym wcieleniu wyszedł od Ojca, teraz w ogrodzie wychodzi naprzeciwko braci pogrążonych w nocy. „Kogo szukacie?" „Czego szukacie" to pierwsze słowa Jezusa skierowane do uczniów (1,38). Wiedzą już, dzięki wskazówce udzielonej przez Jana Chrzciciela, że jest On Barankiem Bożym. Chcą wiedzieć gdzie „mieszka", aby przebywać z Nim (por. 1,39nn). Tu natomiast pytanie brzmi „Kogo szukacie?" Takie samo pytanie postawi Jezus po zmartwychwstaniu Magdalenie, która nie rozpoznaje w ogrodniku Tego, który został ukrzyżowany (20,15). Żadne poszukiwanie nie pozostaje daremne: bez względu na to, czy wynika z miłości, czy z nienawiści, ma na celu życie lub śmierć. W. 5. „Odpowiedzieli Mu: Jezusa z Nazaretu". Wyrażenie „Jezus Nazarejczyk" pojawi się na krzyżu z wyjaśnieniem, że jest to „Król żydowski" (19,19). Czytelnikowi przypomina Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy, Jezusa, syna Józefa z Nazaretu (por. 1,45), którego Natanael uznaje za syna Bożego, króla Izraela (1,49). Określenie „z Nazaretu", „Nazarejczyk", które z racji swego brzmienia przywodzi na myśl Nazaret, ma powiązanie z hebrajskim neser = odrośl, gałązka. Jest to różdżka z pnia Jessego, odrośl z jego korzeni, która przyniesie światu błogosławieństwo Boże (Iz 11,1nn). Przywołuje na myśl „Odrośl" Dawidową (Jr 23,5; 33,15), sługę-Odrośl wysłanego przez Boga (Za 3,8), który odbuduje świątynię Pańską (Za 6,12). Teksty te stosowane były do Mesjasza, króla obiecanego przez Boga. Także dla Mateusza na Jezusie z Nazaretu, „nazwanym Nazarejczykiem", wypełnia się to, co zostało zapowiedziane przez Proroków (Mt 2,23). Temat męki to temat królewskiej godności Pana, która objawia się wszystkim narodom. Na krzyżu przybity zostanie tytuł królewski w języku hebrajskim, łacińskim i greckim, czytelny dla wszystkich (19,19n). Tu, jak później u Piłata, przeciwnicy uznają Jezusa za króla (3. 33-38). „Rzekł do nich Jezus: Ja jestem". W tekście wyrażenie to zachodzi trzykrotnie (w. 5.6.8). Tu oznacza: Ja jestem Jezusem, Nazarejczykiem, którego wy szukacie". Jezus potwierdza swoją tożsamość Nazarejczyka, króla żydowskiego. Ale stwierdza, że jest królem w nowy sposób: jest JA-JESTEM, Panem, który króluje. Wyrażenie bowiem przywołuje na myśl Jego tożsamość boską: „Zanim Abraham stał się, JA-JESTEM" (8,58; por. 8,28). U synoptyków Jezus proklamuje „JA-JESTEM podczas procesu przed sanhedrynem (por. Mk 14,62 par.). Wyrażenie stanowi jakby echo objawienia Pana wybawcy z Egiptu (por. Wj 3,14): „Ja, któremu na imię JAHWE, chwały mojej nie odstąpię nikomu innemu" (Iz 42,8; por. Iz 43,18). Jest to imię Pana, którego wszyscy poznają od najmniejszego do największego, ponieważ odpuści im występki, zawierając nowe przymierze oraz dając no-we serce (por. Jr 31,31-34). Również i Judasz, który Go wydał, stał między nimi. Judasz znajduje się nie „obok" Jezusa (por. 17,24), ale „obok" Jego nieprzyjaciół. Pojawia się po raz ostatni podczas tej nocy, gdy słucha „JA-JESTEM". Później, porażony światłem, znika ze sceny. Jan celowo nie mówi już więcej o nim, w odróżnieniu od Mateusza (por. Mt 17,3-10). Cóż pozo-staje z ciemności, gdy ogarnia ją światło? W. 6. „Skoro więc rzekł do nich: «Ja jestem», cofnęli się i upadli na ziemię". Przed Panem wrogowie cofają się i padają na ziemię (por. Ps 27,2; 35,4; 56,10). Jest to gest adoracji i poddania się wroga Synowi Bożemu, jak to czynią demony w innych Ewangeliach. Władca tego świata nie ma żadnej władzy nad Nim (14,30). Jezus z własnej woli wydaje siebie, wyrzucając w ten sposób władcę z tego świata (por. 12,31-33). Krzyż Jezusa nie jest finałem złoczyńcy opuszczonego przez Boga. Jest zwycięskim objawieniem Chwały, która zakryta w pierwszym ogrodzie, tu się odkrywa. Nieprzyjaciel, który oszukał, wycofuje się i upada przed Jezusem pokonany przez prawdę. W. 7. „Powtórnie ich zapytał: Kogo szukacie?" Jezus powtarza pytanie i otrzymuje taką samą odpowiedź (por. w. 5). Powtórka ma na celu podkreślenie tożsamości Jezusa jako Nazarejczyka, kładąc nacisk na Jego królewską godność. Ujawniać się ona będzie coraz pełniej aż do doskonałego wypełnienia, gdy zostanie intronizowany i wyda swój sąd. W. 8. „Powiedziałem wam, że Ja jestem". Jezus z naciskiem podkreśla, że jest Nazarejczykiem mówiąc „JA-JESTEM". Jest Panem wszechświata, który wszystko stwarza i wszystkim kieruje według swej woli miłości. „Jeżeli więc Mnie szukacie, pozwólcie tym odejść!" Jezus jest dobrym Pasterzem, który oddaje swoje życie, aby ocalić owieczki przed wilkami, złodziejami i rozbójnikami (por. 10,1nn). Nakazuje, aby uczniowie mogli odejść. W taki sam sposób powiedział do Łazarza, który dopiero co wyszedł z grobu („pozwólcie mu chodzić" (11,44). „Odejście" u Jana oznacza drogę Jezusa do Ojca. Gdyby teraz uczniowie zostali po-chwyceni, w przeciwieństwie do Niego, nie mogliby „odejść". Nie są jeszcze w stanie podążać za Nim. Pójdą za Nim później (por. 13.33.36). W rzeczywistości, jak Piotr, nie zrozumieli jeszcze Chwały Tego, który obmywa nogi (por. 137,37n). Myślą jeszcze jak nieprzyjaciel (por. w. 10). W. 9. „aby się wypełniło słowo, które wypowiedział: «Nie utraciłem żadnego z tych, których Mi dałeś»". W tym momencie uczniowie, gdyby udali się za Jezusem, pogubiliby się, jak to zobaczymy odnośnie do Piotra w następnym opowiadaniu (por. w. 15.17.25-27). Jezus natomiast powiedział: „Jest wolą Tego, który Mnie posłał, abym nic nie stracił z tego wszystkiego, co Mi dał" (6,39; por. 10,28n; 17,12). Wprowadza tu Ewangelista wypowiedź Jezusa za pomocą formuły używanej do cytowania Pisma Świętego. Jego bowiem słowa posiadają boski autorytet (por. 2,22): On jest Słowem. W. 10. „Szymon Piotr, mając przy sobie miecz". Piotr nie posiada miecza o podwójnym ostrzu, jakim jest słowo Boga (por. Hbr 4,12). Posiada natomiast narzędzie przemocy, podobnie jak wrogowie Jezusa. Dlatego zaprze się Jezusa. Nie akceptuje on Chwały Mesjasza ukrzyżowanego, chociaż rozpoznał Go jako Świętego Bożego (por. 6,69). „dobył go". Grecki czasownik  ēlkō który przetłumaczyliśmy przez „dobył", jest taki sam, jak wówczas, gdy Jan mówi: „nikt nie przychodzi do mnie, jeśli go nie pociągnie ojciec (6,44), i „Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie" (12,32). Po Passze Piotr zamiast miecza „wyciągnie" sieci pełne ryb (por. 21,11). „uderzył sługę arcykapłana". Jest nim prawdopodobnie prefekt gwardii świątynnej, który, podobnie jak kapłani, nie mógł mieć żadnych braków fizycznych. Pośród nich wyliczone jest również obcięte ucho, które czyni twarz zdeformowaną (por. Kpł 21,18). „odciął mu prawe ucho". Ten fakt oznacza symbolicznie upadek funkcji Malchosa i jego zwierzchników, czyniąc aluzję do nowego kapłaństwa. Podczas konsekracji kapłana namaszczano jego prawe ucho krwią baranka (por. Wj 29,20). Pomijając możliwe znaczenia gest Piotra ukazuje, że również on stosuje przemoc. Jednak nie zwycięża się zła w taki sposób: nie można dochodzić sprawiedliwości przemocą (por. Syr 20,4). Piotr, nie zdając sobie z tego sprawy, występuje przeciwko Jezusowi i wkrótce się Go wyprze. Gdy Jezus mówi „JA-JESTEM", Piotr powie „NIE-JESTEM" (w. 17.25). Ponadto ucho jest organem słuchu. Gest Piotra to wieczne proroctwo. Także jego następcy, gdy pożądają władzy i stosują przemoc, są podobni do niego: nie przyjmują Mesjasza ukrzyżowanego i zamiast nieść słowo zbawienia, pozbawiają możliwości słuchania go. „słudze było na imię Malchos". Malchos posiada ten sam rdzeń co melek, co oznacza król. W. 11. „Rzekł Jezus do Piotra: Schowaj miecz do pochwy". Używając miecza Piotr pragnie mesjanizmu, który narzuca się siłą oręża. Jest przeciwny godności królewskiej Jezusa, Syna, który daje swoje życie za braci: jest dlań kamieniem obrazy, bo nie myśli po Bożemu, lecz po ludzku (por. Mt 16,23). Jego zatwardziałość przeciwstawiona jest trwałości kamienia odrzuconego przez budujących (por. Ps 118,22; por. Mk 12,10 par.), skale, która nas zbawia (por. Ps 89,27; 95,1). Od Jordanu po Kalwarię Jezus traktuje jako szatańską pokusę to, co my uważamy za środek właściwy, a nawet konieczny, aby zrealizować nasze pragnienie dobra. On jest królem zwycięskim dlatego, że jedzie na osiołku (por. komentarz do 12,12nn). W ten sposób sprawia, że znikają konie i wozy bojowe, łamie łuki wojenne i niesie pokój od morza do morza, od jednych granic ziemi do drugich (Za 9,9n). Gdy Piotr pozwala się zwyciężyć złu, Jezus zwycięża zło dobrem (por. Rz 12,21). Używanie do „osiągnięcia dobra" tego, co dobre nie jest, jest najgorszym złem: stanowi wynaturzenie samego dobra. Ma to systematycznie miejsce częściej niż sądzimy. Jeśli ktoś ma dużo dobrej woli, nieprzyjaciel zaślepia mu umysł, aby angażował się dynamicznie i bezmyślnie w czynienie zła, które uważa za dobro. „Czyż nie mam pić kielicha, który Mi podał Ojciec?" Jest to kielich gniewu i złości, wypełniony złem świata: kielich niesprawiedliwości, który przypada do wypicia sprawiedliwemu (por. Ps 75,9). W pozostałych Ewangeliach Jezus smuci się i zmaga z propozycją przyjęcia tego kielicha (por. Mk 14,36 par.), tu Baranek Boży wyraża gotowość wypicia go (por. jednak 12,27): jest darem, jaki uczynił Mu Ojciec wraz z braćmi, których Mu dał. Picie tego kielicha to „moc", Chwała Syna, taka sama jak Ojca: miłować miłością mocniejszą od wszelkiego zła i od samej śmierci. Jest to „przykazanie", które otrzymał Syn (10,18). Wypełni je, gdy w czasie odczuwania przezeń pragnienia, dadzą Mu do picia ocet (19,30).W. 12. „Wówczas kohorta oraz trybun razem ze strażnikami żydowskimi". Kohorta (spĕīră = jednostka wojskowa, rzymski manipulus), a właściwie oddział stanowiący trzecią część kohorty lub nawet cała kohorta. Trybun (chĭlĭărchŏs—zwierzchnik nad jednostką liczącą tysiąc żołnierzy) stojący na czele kohorty rzymskiej. Strażnicy żydowscy ypērětēs = sługa), są to straże świątynne (por. w. 3). „Przywódca" tego świata reprezentowany jest przez różnych przywódców i ich popleczników. Trybun wojskowy to „dowódca" nad tysiącem żołnierzy, arcykapłan to „dowódca" kapłanów. Grecki rzeczownik archōn (zwierzchnik, dowódca) przywodzi na myśl rzeczownik archē — „początek". Władca tego świata postawił siebie w miejsce Słowa, które jest początkiem wszystkiego (por. 1,1), czyniąc wszystkich niewolnikami. „pojmali" (= pojęli). Nie ma mowy o tym, że aresztowano lub pochwycono Jezusa. W tekście greckim mamy tu czasownik syn-lămbănō (= pojąć, począć: por. Łk 22,54; Mk 14,48; Mt 26,55). Jest to ten sam czasownik, którego używa się na poczęcie Jezusa (por. Łk 1,31). Pan od zawsze stara się, by być z człowiekiem, który od początku oddalił się od Niego. Teraz wreszcie realizuje swoje pragnienie. Właśnie dając się poj-mać, osiąga swój cel: nienawiść poczyna miłość, ciemność zapłodniona zostaje światłem, śmierć życiem. Słowo „począć" stanowi klucz do odczytania aresztowania Jezusa wraz z następującą męką: ukazuje w jaki sposób wszyscy ludzie „poczynają" Boga, w inny sposób dla nich niezrozumiałego. „związali Go" (por. w. 24). Związanie czyni nieszkodliwą moc osoby związanej. Jezus związany, objawia moc swej miłości: jest niezdolny szkodzić nikomu, wydaje siebie wszystkim. W. 13. „i zaprowadzili najpierw do Annasza. Był on bowiem teściem Kajfasza, który owego roku pełnił urząd arcykapłański". Jezus „wydany", „pojmany" i „związany" „zostaje „zaprowadzony" do Annasza, który następnie „wysyła" Go do Kajfasza, a stąd z kolei jest „odesłany" do Piłata (w. 28). Dar Boży przechodzi z rąk do rąk, aż dotrze do bliskich i dalekich. Annasz był arcykapłanem od 6 do 15 roku i złożony został z urzędu przez Rzymian. Z tej też racji cieszył się wielką powagą u ludu. Pięciu jego synów pełniło tę samą funkcję. Także Kajfasz, któ-ry był był mężem córki Annasza. Annasz jest „ojcem" różnych arcykapłanów, którzy nastąpili po nim w pełnieniu funkcji arcykapłańskiej. Bezpośrednie spotkanie z Annaszem to spotkanie z reprezentantem władcy tego świata, który działa w ukryciu. Inni są jego agentami, w pewien sposób je-go krewnymi. Uczynili oni z domu Ojca targowisko (2,16) i podjęli decyzję o zabiciu Syna. W. 14. „Właśnie Kajfasz poradził Żydom, że warto, aby jeden człowiek zginął za naród". Kajfasz doradził zabicie Jezusa (11,49n), realizując pragnienie swego ojca, kłamcy i zabójcy od początku (por. 8,44). Teraz wraz ze zbrodniczą propozycją diabła, realizuje się równocześnie plan Ojca: wydanie Syna na zbawienie świata (por. 3,16). Nieprzyjaciel Boga i człowieka nieświadomie wykonuje plan Boży dla zbawienia człowieka. Wspomniany jest tu sens śmierci Jezusa, proroczo zapowiedziany już przez Kajfasza po wskrzeszeniu Łazarza (11,49-53). W. 15. „A szedł za Jezusem Szymon Piotr". Jezus powiedział wcześniej Piotrowi: „Dokąd Ja idę, ty te-raz ze Mną pójść nie możesz, ale później pójdziesz" (13,36). Na jego naleganie, że chce mimo wszystko pójść za Jezusem", Jezus przepowiedział mu zaparcie się (13,378-38). Piotr jest rzeczywiście gotów umrzeć za Jezusa: wydobył miecz, by Go bronić ryzykując własną śmierć. Nie zrozumiał jednak jeszcze, że Pan musi umrzeć za niego, jak za wszystkich. Zbawienie to nie to, że ja umieram za Jezusa, ale że On umiera za mnie. Nie muszę za-sługiwać na miłość Jezusa. Jego miłość do mnie jest darmowa. Moja miłość do Jezusa przychodzi później, jako odpowiedź na Jego miłość do mnie. Piotr podąża za Jezusem, aby zobaczyć, jak się potoczą sprawy (por. Mt 26.58). Czyni to z własnej inicjatywy, aby pokazać Jezusowi swoją przyjaźń za wszelką cenę. Nie jest jednak jeszcze uczniem Mistrza, który obmywa nogi, dobrego Pasterza, który oddaje życie, Syna Człowieczego wywyższonego, który objawia „JA-JESTEM". Miłuje Jezusa, ale nie może iść za Nim Jego drogą. Jego sposób myślenia i działania jest światowy: używa prze-mocy, jak złodzieje i rozbójnicy. Jego też zwiódł ojciec kłamstwa. Stanie się uczniem Baranka dopiero po zaparciu się Tego, który pozostaje mu wierny. Dlatego po wyliczeniu wrogów, mowa jest również o Piotrze. Wymieniony jest 8 razy (w. 15.16bis.17.18.25.26.27), przy czym dwukrotnie jako Szymon Piotr (w. 15.25). Pod tym imieniem pojawia się również w kontekstach, gdzie mowa jest o Judaszu (por. 13,6.8.9.24.36), synu — to nie przypadek — Szymona (13,2.26). Piotr ma wiele wspólnego z Judaszem. Broni się przez umyciem nóg przez Pana (13,8), odrzuca także krzyż Jezusa. Dlatego nazwany zostaje szatanem (Mk 8,32 par.) jak Judasz (por. 6,70; 13,2.27). Chociaż idzie za Jezusem, jest jeszcze pod wpływem władcy tego świata. Pragnie Mesjasza potężnego, jak to szatan sugerował Jezusowi w czasie kuszenia (Mt 4,1-11 par.). Uważa, że Jezus powinien przyswoić sobie to, co odrzucił jako pokusę diabelską: zwyciężyć nieprzyjaciół ich własną bronią. Dlatego wydobył miecz. Dlatego też zapiera się Jezusa. Piotr i Judasz pragną tego samego. Różnica symboliczna polega na tym, że Piotr, chociaż nie rozumie Jezusa, miłuje Go bardziej niż swe własne wyobrażenia o Nim. To pozwoli mu przyjąć miłość, jaką ma dla niego ten Jezus, którego się wypiera. Zrozumie, że Pan umarł za niego, jako swego nieprzyjaciela (por. Rz 5,6-11). Wtedy stanie się jak ów „inny uczeń", który idzie za Jezusem, ale w inny niż jego sposób. Zrozumie bowiem przez swe do-świadczenie, że nic nie może oddzielić go od miłości Boga. Nie od jego miłości do Boga, ale od miłości Boga do niego w Chrystusie Jezusie (por. Rz 8,39), który go umiłował i wydał siebie samego za niego (Ga 2,20). Przyszedł przecież na świat, aby zbawić grzeszników, do których należy też on (por. 1Tm 1,15). Dzięki swemu upadkowi, gdy opamięta się, będzie mógł utwierdzać w wierze braci (por. Łk 22,32). Dowie się, że wiara to nie pewność naszej wierności dla Pana, ale Jego wierności do nas. „z innym uczniem". Sześciokrotnie tekst wymienia uczniów (w. 15bis. 16.17.19.25). Ponadto zarówno przesłuchanie Jezusa (w. 19) jak i Piotra (w. 17.25.26) dotyczy bycia uczniem. Ów uczeń, którego można utożsamić z uczniem, „którego Jezus miłował" (por. 13,23,25; 20,2.4; 21,7.20) jest „inny" w porównaniu z Piotrem i pozostałymi. Na-leży do tych, którzy usłyszeli i przyjęli to, co Jezus powiedział (w. 21). Zdolny jest więc do pójścia za Jezusem, stawiając czoło wraz z nim nienawiści świata (por. 15,18-16,4a). Będzie u stóp krzyża wraz z Maryją (19,26) świadkiem przebitego boku (19,35) i pierwszy dotrze do grobu. Pierwszy też uwierzy (20,2nn), jak pierwszy rozpoznał Pana w czasie połowu ryb na Jeziorze (21,7). Dlatego zostanie aż do końca wzorem ucznia (21,22nn). Reprezentuje bowiem tego innego ucznia, do stania się jakim wezwany jest każdy z nas, gdyż ma świadomość miłości Jezusa i daje o niej świadectwo wszystkim (por. 1J 4,1-6). „Uczeń ten był znany arcykapłanowi". Także w następnym wierszu pod-kreślona jest jego istota ucznia i to, że był znany arcykapłanowi. Ów uczeń znany jest jako taki. Piotr natomiast nie jest, a gdy go o to zapytają, wyprze się. Temat świadka dotyczy być lub nie być uczniów Jezusa, naśladowców Jego i Jego nauki. Prawdziwym uczniem jest ten, kto zna naukę Jezusa i zachowuje jej przykazanie miłości. „wszedł za Jezusem na dziedziniec". Uczeń ten może wejść tam, gdzie jest Pan: oparł głowę na Jego piersi i zna miłość, jak jest miłowany. Może wejść na dziedziniec wraz z dobrym Pasterzem, który zachowuje przykazanie otrzymane od Ojca: daje życie za swe owce i bierze je na nowo (por. 10,18). Liczne słowa tej sceny przypominają przypowieść o dobrym Pasterzu: „wejść" (10,1.29), „dziedziniec" (10,1), „brama" (10,1.2.7.9) i „odźwierny" (10,3). Ów uczeń może „wejść i wyjść" (por. 10,9), posiada wolność właściwą dla tego, kto jest z Jezusem i urnie miłować, jak jest miłowany. W. 16. „Piotr zatrzymał się przed bramą na zewnątrz". Piotr nie jest w stanie postępować za Panem. Stoi przed bramą na zewnątrz. Tą bramą jest sam Jezus: kto wchodzi przez Niego, będzie zbawiony (por. 10,9). „Wszedł więc ów drugi uczeń". Ów drugi uczeń wchodzi z Jezusem i wychodzi potem do braci. Wychodzi, aby wprowadzić także Piotra przez tę bramę, gdzie może zobaczyć świadectwo Syna. Tam pozna prawdę o sobie i o Nim i będzie mógł wreszcie stać się uczniem. „pomówił z odźwierną". W języku greckim ten sam rzeczownik oznacza odźwiernego i odźwierną. Przywodzi na myśl odźwiernego zagrody, który otwiera Pasterzowi, bo Go zna (10,3). Tak więc otwiera również tym, którzy są z Nim, a nie obcym. „wprowadził Piotra". Inny uczeń wprowadza Piotra na miejsce świadectwa: jemu, który się Go wypiera, dobry Pasterz zadeklaruje swoją wierność, mimo całej jego niewierności. W. 17. „A służąca odźwierna rzekła do Piotra". Piotr ma zadeklarować odźwiernej swoją tożsamość: czy jest z Pasterzem czy ze złodziejami i rozbójnikami? „Czy może i ty jesteś jednym spośród uczniów tego człowieka?" Piotr pytany jest, czy „może i on", poza tym drugim, który go wprowadził, jest uczniem tego człowieka, którego nazywają Jezusem. „Nie jestem". Gdy Jezus odpowiedział: „JA-JESTEM", Piotr odpowiada „NIE-JESTEM". Przeczy swej tożsamości ucznia. Wydaje się kłamać. Tymczasem po raz pierwszy mówi prawdę: nie jest uczniem Mistrza i Pana, który obmywa nogi. Według niego Jezus nie powinien tego czynić (por. 13,6-8). Piotr, jeszcze nieoświecony, jest ślepy i nie może powiedzieć jak niewidomy uzdrowiony: „JA-JESTEM" (9,9). Zamiast „JA" mówi „NIE": jego „JA" już nie istnieje Nie przynależąc do Tego, który jest, przeczy temu, kim jest on sam. Jan Chrzciciel, na pytanie, czy czasem nie jest Chrystusem, odpowiedział: „NIE-JESTEM" (1,21). W ten sposób oddał świadectwo światłości. bo przecież nie był on światłością (por. 1,8). Także Piotr, dzięki swemu zaparciu się, stanie się jak Jan Chrzciciel, świadkiem światłości, która zwyciężyła jego ślepotę: „NIE-JESTEM" jest jedynym miejscem, gdzie człowiek może przyjąć „JA-JESTEM". W. 18. „Stali strażnicy i słudzy". Są niewolnikami na usługach władcy tego świata. „rozpaliwszy ognisko". Również Jezus zmartwychwstały rozpali ognisko, aby zaofiarować swój pokarm uczniom (21,9). Teraz przygotowuje ten pokarm: jest nim Jego ciało za życie świata (6,51), pochłaniane przez żarliwość do Ojca (2,17), spalane przez miłość do braci. Ognisko, stosowne do gotowania i ogrzewania, to pozostałość niewygaszonego ognia, trwająca bez płomienia. „ponieważ było zimno grzali się". Zapalono ognisko z powodu zimna. Zimno przywołuje na myśl zimę, w czasie której chciano ukamienować Jezusa (10,22. 31.39), noc, w którą wyszedł Judasz (13,30). Zimno i ciemność przełamane są przez ognisko rozpalone w centrum, które ogrzewa wszystkich. „Wśród nich stał także Piotr". Piotr stoi tam pośród nieprzyjaciół Jezusa, jak Judasz wtedy, gdy Jezusa zdradził (por. w. 5). Chociaż pragnie iść za Jezusem, nie jest „z Nim", ale „wśród nich", wrogów Jezusa. Faktycznie zamiast umywać nogi woli posługiwać się mieczem. „i grzał się przy ogniu". (por. w. 25) Także Piotr grzeje się przy tym ogniu, miłości, która ofiaruje się przyjaciołom i wrogom. W. 19. „Arcykapłan więc zapytał Jezusa o Jego uczniów i o Jego naukę". Rozpoczyna się przesłuchanie u Annasza. Piotr przesłuchiwany jest przez sługi odnośnie do swego bycia uczniem Jezusa. Jezus jest przesłuchiwany przez zwierzchnika co do swych uczniów i swej nauki. Nie ma sformułowanego oskarżenia ani nie są podane dowody. Całe życie publiczne Jezusa było objawieniem: znane jest dobrze i już podjęta została decyzja o Jego zabiciu. Przed Annaszem nie przebiega proces Jezusa, ale tych, którzy Go słuchali, włącznie z Annaszem, aby zobaczyć, czy są Jego uczniami. W nich bowiem Jezus kontynuuje swoją historię (por. Dz 9,4n). Walka przeciwko Niemu, gdy spisywana była Ewangelia, przeniosła się na Jego uczniów i na Jego naukę (por. 15,18-16,4). W. 20. „Jezus mu odpowiedział". Już pod koniec swojej misji Jezus odpowiada czyniąc ogólną refleksję na temat swego nauczania. „Jawnie". Pierwszą cechą charakterystyczną nauczania Jezusa jest to, że było ono publiczne, otwarte na wszystkich. Nie miało charakteru ezoterycznego: „mówi wszystko" (părrēsĭă) szczerze, bez ukrywania czegokolwiek. Jezus nie jest podobny do guru, którzy ukrywają swoje życie w misterium. Za-chwyt nieznanym, które nie istnieje i okrycie przez oszustwo tego, co istnieje, są najlepszym środkiem, aby zyskać sobie zwolenników. Tak było zawsze. „Ja przemawiałem". Czasownik użyty w czasie przeszłym dokona-nym, wskazuje na czynność zakończoną, której skutek trwa. Czasownik „mówić", w języku greckim lălěīn powiązany z rzeczownikiem Logos (= sło-wo), wskazuje na przemawianie niosące objawienie (por. 3,11.34; 6,63; 7,17.26; 8,12.20.25. 30.38; 12,49; 14,10; 15,3; 16,4.33). „przed światem". Jezus odróżnia siebie od świata: jest jego początkiem, Słowem, przez które został stworzony, Synem posłanym przez Ojca, aby objawić mu swoją miłość (3,16). On daje poznać Boga: jego życie jest opowiadaniem o miło-ści Ojca ofiarowanej wszystkim. Jezus ukazuje, że jest tym, który objawia Ojca, samym objawiającym się Bogiem. On sam osobiście jest Słowem, które mówi i wyraża Słowo, którym jest. Ktoś powiedział, że jedynym objawieniem Jezusa jest to, że jest objawicielem Boga. Jest to prawdą, jeśli bierze się pod uwagę, że objawiać znaczy komunikować siebie samego, i że taki dar dokonuje się w „ciele" Jezusa. „Uczyłem zawsze w synagodze i w świątyni". Poza mowami wygłoszonymi do uczniów w czasie ostatniej wieczerzy, Jezus nauczał w synagodze i w świątyni, odpowiednio miejscu Słowa i Obecności. Oprócz synagogi w Kafarnaum (6,22-70; por. 6,59) Jego nauczanie od r. 3 miało miejsce w Jerozolimie w obrębie świątyni, z wyjątkiem rozdziału 4 i 11. „gdzie się gromadzą wszyscy Żydzi". Wszyscy Żydzi, nie wyłączając przywódców, słuchali Go właśnie w tym miejscu, które stanowi tożsamość ludu Bożego. „Potajemnie zaś nie uczyłem niczego". Pan nie mówił potajemnie lub w ciemnym zakątku (por. Iz 45,19). Jezus nie ukrywa niczego: objawia tajemnicę Boga. To nie prawda, ale kłamstwo potrzebuje pozostawać w ukryciu. Cechą nieprzyjaciela człowieka jest działa-nie w ciemności. Boi się światła prawdy, które odkrywa jego kłamstwo. W. 21. „Dlaczego Mnie pytasz?" Przesłuchiwany Jezus sam czyni siebie prze-słuchującym. Powiedział wszystko wszystkim. Teraz oczekuje odpowiedzi. Pana nie należy przesłuchiwać, powinno się Go słuchać. Jeśli go przesłuchujemy, nie otrzymamy żadnej odpowiedzi. To On mówi i interpeluje, my mamy słuchać i dać odpowiedź. Często przesłuchujemy Boga lub pytamy o Niego. Bezskutecznie. Niczego nie pojmiemy o Nim dopóki nie zamilkniemy i nie pozwolimy na to, by On nas pytał. Jak w każdej relacji nie chodzi o to, by żądać wyjaśnień od drugiego, który daje nam do zrozumienia kim jest, lecz zezwolić na to, by On nam stawiał pytania. Zrozumieć oznacza przede wszystkim zgodzić się na to, że Bóg jest protagonistą w relacji z człowiekiem. „Zapytaj tych, którzy słyszeli, co im mówiłem". Kto słuchał Jezusa powinien dać odpowiedź, czy jest lub nie jest Jego uczniem, czy przyjmuje lub nie Jego słowo. Wszyscy, poczynając od arcykapłanów aż do Piotra, wezwani są do opowiedzenia się względem Jezusa. Jezus objawił istotę swoją i Ojca, która ma związek z prawdą każdego człowieka: wszyscy jesteśmy synami. Stajemy się jednak takimi, jeśli akceptujemy Syna jako naszego brata. Proces, wytaczany Jemu, jest w rzeczywistości procesem wytoczonym nam samym: przyjmujemy czy odrzucamy słowo życia? „Oto oni wiedzą, co powiedziałem". To prawda, że ignorancja uniewinnia wszystkich, ale czyni nas podobnymi do bestii. Poznanie natomiast narzuca odpowiedzialność i czyni nas ludźmi zdolnymi do dania odpowiedzi. W. 22. „jeden ze sług obok stojących spoliczkował Jezusa". Jeden ze służących świątyni, sługa przywódców. Jego istotą jest to, że jest poddanym, posłusznym, ślepym. Odpowiedź Jezusa stanowi dla niego bunt przeciwko władzy. Faktycznie prawda czyni wolnymi (8,32): przeciwna jest fałszowi, który zniewala. Zamiast odpowiedzi na postawione pytanie Jezus otrzymuje po-liczek. W taki sposób władza odpowiada na prawdę. Policzek jest szczególnym rodzajem przemocy, podkreśla niższość drugiego. Tylko między równymi walczy się z zaangażowaniem, aby przechylić na swoją stronę nie-pewny wynik. W przeciwnym razie zwykły policzek wystarczy, aby upokorzyć i złamać drugiego, przekonując go o jego niemocy i przestrzegając go przed podnoszeniem głowy. Ideałem władzy jest okazanie się tak mocną, że trzyma się ujarzmionym drugiego bez potrzeby konfrontacji z nim. W policzku tym można odczytać najgłębsze zło historii: wszechwładzę tego, który trzyma wszystkich w niewoli, posługując się niewolnikami, aby karać tego, kto jest wolny i okazać wszystkim, że nie warto się sprzeciwiać. Znajdując się w centrum opowiadania policzek odpowiada zaparciu się Piotra. Także on wyparł się Jezusa, ponieważ zaufał mieczowi, a nie Słowu. Odrzucenie objawienia spada na samego Jezusa: policzek jest symboliczną antycypacją krzyża. Jeśli sługa przywódców wymierza policzek swemu Chrystusowi, jak tu nie myśleć o milionach chrześcijan, którzy wyniszczyli cały swój naród i wyniszczają biednych, swoich braci? To wstyd, nieskończona obrzydliwość: dopełnienie zła. „Tak odpowiadasz arcykapłanowi?" Jezus odpowiedział pytaniem: prawda stawia pytania wszystkim. Kto jednak posiada władzę, ten nie pozwala stawiać sobie pytań: jest zawsze poza odpowiedzialnością. Nie mając siły argumentów, odpowiada argumentem siły. W. 23. „Odrzekł mu Jezus". Jezus powiedział, że nie należy stawiać oporu złu (Mt 5,39 par.). Złu jednak należy się przeciwstawiać, nie popa-dając jednak w pokusę odpłacenia niegodziwcowi taką sama monetą. Należy nie dać się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężać (por. Rz 12,21). Aby dojść do tego, konieczne jest zaangażowanie się w wielką walkę: „każdy musi skoncentrować się w sobie i wyniszczyć w sobie to, co sądzi, że z tego powodu powinien zniszczyć innych". Jezus, na przemoc pochodzącą od kłamstwa, odpowiada siłą prawdy, odwołując się do sumienia. Spotkanie z prawdą, moralnie konieczną, kładzie fundament pod ludzką godność. Okazuje się jednak, że okpienie tego, co jest konieczne, stanowi ulubiony sport mas i ich przywódców, przynajmniej w tym, co dotyczy sumienia. „Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego". Jezus zachęca sługę do myślenia, do spojrzenia na rzeczywistość bez uprzedzeń. Kto posiada władzę, myli prawdę z korzyścią, sprawiedliwość z obroną przywilejów. Niewolnik zaś, dopóki zostaje niewolnikiem, jest bardziej bezmyślny i gorliwy od swego pana, jak to każdy może dzisiaj potwierdzić. Dlatego Jezus zachęca go, aby rozróżniał dobro od zła, co stanowi podstawowy warunek, aby być ludzkim, myślącym i wolnym, zdolnym do rozumienia i chcenia. Pyta go, czy uczynił coś złego, a jeśli tak wykazał Mu to. „A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?" W tych słowach Jezusa rozbrzmiewa skarga wszystkich sprawiedliwych, będących ofiarami zła. Jest to skarga samego Boga, który pyta swój lud, co mu uczynił, że traktuje Go tak źle (por. Mi 6,3). Niesprawiedliwość spada zawsze na Sprawiedliwego. Jezus jest Sługą, który dźwiga na sobie naszą nieprawość i usprawiedliwia nas (por. Iz 52,13-53,12). W. 24. „Następnie Annasz wysłał Go związanego do arcykapłana Kajfasza". Annasz nie odpowiada na pytanie Jezusa. Władza nie zna dialogu. Nie uznaje innej racji poza swoją, jak głupcy. Jest to w rzeczywistości pewna forma obłędu, niebezpieczna i bar-dziej szkodliwa, niż się to może wydawać. Może doprowadzić do wyniszczenia całych narodów, dokonywać rzezi, których nie potrafiłby dokonać żaden oszalały morderca. Co więcej usprawiedliwia siebie i proponuje jako wzór i to boski! Annasz odsyła Jezusa do Kajfasza, męża swojej córki. Powtórnie podkreślone zostaje, że Jezus jest „związany" (por. w. 12). Syn, posłany z miłości Ojca dla zbawienia braci, skrępowany zostaje przez ich nienawiść i odesłany do tego, który chce Go zabić. Ale Ten, który jest niewolnikiem i związanym, jest najwyższą Miłością, Panem miłościwym, wolnym i zwyciężającym zło. Jan zadowala się jedynie wzmianką o procesie u Kajfasza: rozwijał się on w czasie całej ewangelii i zakończył skazaniem na śmierć (11,49-53). W. 25. „A Szymon Piotr stał i grzał się przy ogniu" (por. w. 18). Po policzku pojawia się Piotr. Jego zaparcie się było dla Mistrza gorszym policzkiem. Jest jeszcze tam, w tym samym miejscu i w tym samym środowisku wrogów Jezusa, „obok nich" (por. w. 18), gotowy zaprzeć się ponownie. Podczas zimna nocy światło ognia rozgrzewa zaprzańca. „Czy i ty nie jesteś jednym z Jego uczniów?" Najpierw służąca, teraz słudzy pytają Piotra, czy jest uczniem Jezusa. „Nie jestem". Piotr wypiera się po raz drugi. Identyfikuje się z tymi, którzy nie słuchają i nie podążają za słowem Jezusa. Zaczyna uświadamiać sobie prawdę: nie jest uczniem Jezusa, nie słucha Jego słów. Dotychczas szedł za swoim obrazem Jezusa, nie Jego. Teraz wszystko jest dla niego jasne: Mistrz nie jest taki, jakiego sobie wyobrażał, nie jest przywódcą, jakiego pragnął. Piotr wreszcie dostrzega, że jest ślepy. Zaparcie się przedstawione jest nie jako owoc strachu czy tchórzostwa. Nieco wcześniej Piotr przecież sięgnął po miecz, aby bronić Jezusa, narażając swoje życie. Ponadto miał odwagę pójść za Jezusem i wejść na dziedziniec, aby być blisko Niego. Teraz spostrzega się, że nie jest „z" Jezusem, tak odmiennym od tego, jakiego wyobrażał sobie i pragnął. Piotr jest podobny do innych: nie przyjmuje Pana, który umywa nogi, Syna Człowieczego wywyższonego, JA-JESTEM ukrzyżowanego. Być z Jezusem oznacza dokonywać Jego wyborów, posiadać Jego Ducha. Można być patentowanym chrześcijaninem, ucz-niem i apostołem, biskupem i papieżem, a równocześnie być przeciwko' Jezusowi. Dokonuje się to każdorazowo, gdy nie rozpoznajemy Go w biednych Chrystusach, stanowiących trwałą jego obecność pośród nas (por. 12,8 par.; Mt 25,31-46). W. 26. „Czyż nie ciebie widziałem razem z Nim w ogrodzie?" Jest prawdą to, co mówi krewny Malchosa: Piotr był w Ogrodzie. Był „obok Jezusa", ale nie „z Jezusem". Co więcej, był „przeciwko Jezusowi", chcąc przeszkodzić Mu w wypiciu kielicha i sprowokować do użycia takiej samej broni, jak nieprzyjaciele. W. 27. „Piotr znowu zaprzeczył". Po raz trzeci Piotr wypierając się tego, że był z Jezusem, mówi prawdę. Jest ostatecznie ślepym, który wyznaje, że nie widzi. Jego grzech może otrzymać przebaczenie (por. 9,41). „i natychmiast kogut zapiał" (por. 13,38). Wraz z pianiem koguta blednie noc i wkracza światło. Dla Piotra kończy się kłamstwo i rozpoczyna prawda o sobie samym i o Panu. Wreszcie rozumie, że należy do wrogów Jezusa. Właśnie w taki sposób poznaje Jego miłość jako darmową. „A nawet za człowieka sprawiedliwego podejmuje się ktoś umrzeć tylko z największą trudnością. Bóg zaś okazuje nam swoją miłość [właśnie] przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami" (Rz 5,7n). Piotr odkrywa, że nie on umiera za Pana, ale Pan za niego. Uzdrowiony zostaje z „kompleksu Chrystusa" i staje się człowiekiem jak wszyscy inni. Widzi, że zbawienie to nie miłowanie Boga aż do oddania własnego życia za Niego. Z miłości się umiera: istotą miłowanych jest życie. A Jezus, miłość nieskończona, umiłował nas jako pierwszy (1J 4,19). Dlatego każdy z nas może powiedzieć za Pawłem: „Umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie" Ga 2,20). Ta wewnętrzna oczywistość to wiara: dzięki niej jestem w stanie żyć życiem, które jest odpowiedzią miłości na otrzymaną miłość. Gdyby Piotr nie za-parł się, mógłby ciągle myśleć, że Pan miłuje go z zastrzeżeniem: tylko tyle, na ile zasługuje. Ale miłość wysłużona jest miłością sprzedajną. Tu dla Piotra rozpoczyna się chrzest: akceptacja, że jest miłowany i to bezwarunkowo. Jak dla Abrahama, ojca w wierze, wiara w Pana jest dlań sprawiedliwością (Rdz 15,6). Sprawiedliwy bowiem żyje z wiary (Rz 1,17; Ab 2,4) w wierność Boga, który obiecuje i daje życie. Jego wiara to nawrócenie od Prawa do Ewangelii, bardzo trudne nawrócenie Pawła, jak sam świadczy w Flp 3,1nn. Tylko tu poznajemy to, co odróżnia chrześcijaństwo od jakiejkolwiek innej religii: to, że jesteśmy miłowani za darmo, nie na mocy zasług, daje nam wolność życia jako synom Bożym. Jest to zbawienie, odkrycie naszej tożsamości i tożsamości Boga, które dokonuje się przez nasz grzech i jego przebaczenie. Piotr, po zaparciu się, napotyka alternatywę Judasza: albo spojrzeć na siebie swymi własnymi oczami, albo oczami Pana. Jeśli otwiera się na Pana, to dla niego oznacza zbawienie. Źródłem chrztu dla Piotra i dla wszystkich jest zanurzenie się w darmowej miłości Pana zamiast w goryczy własnej przegranej. Odtąd Piotr może stać się uczniem Jezusa. Gdy dotychczas podążał za samym sobą, teraz zrozumie, że należy iść za Jezusem Doświadczył, że „qui se ductorem sequitur, seductorem sequitur" — kto idzie za sobą jako przewodnikiem, idzie za zwodzicielem. Jan opuszcza zapowiedź zaparcia się i piania koguta (por. Mk 14,72 par.). Przytacza jedynie trzykrotne zaparcie się. Od tego momentu Piotr znika z opowiadania o męce. Ale jest w szczególny sposób obecny: obecny jest swym spojrzeniem, którym męka winna być kontemplowana. Scena będzie miała swój epilog po zmartwychwstaniu, w postaci trzykrotnego pytania Jezusa: „Czy Mnie miłujesz?" Wtedy będzie mógł pójść za Jezusem, bo dzięki swemu zaparciu się odkryje miłość, jaką jest miłowany.

a. (na zewnątrz pretorium: ww. 18,28-32): dialog między Piłatem i przywódcami na temat Jezusa wydanego na ukrzyżowanie.

Po zakończeniu objawienia wobec przywódców religijnych, Jezus wydany jest reprezentantowi władzy rzymskiej, aby wykonał wyrok śmierci już przez nich wydany. Spełnia się w ten sposób „słowo Jezusa, który powiedział wskazując, jaką śmiercią miał umrzeć" (w. 32). Gdyby go bowiem zabili Żydzi, byliby Go ukamienowali; Rzymianie natomiast ukrzyżują Go. W wigilię Paschy możni jednoczą się razem, aby złożyć w ofierze Baranka Bożego, który gładzi grzech świata (1,29). Siły ciemności sprzymierzają się ze sobą, aby wynieść na krzyż Syna Człowieczego, Tego, który daje życie wieczne (3,14n), objawia JA-JESTEM (8,28), wypędza władcę tego świata i pociąga wszystkich do siebie (12,31n). W. 28. „Od Kajfasza zaprowadzili Jezusa do pretorium". Jan, w odróżnieniu od pozostałych Ewangelistów, nie relacjonuje procesu przed Kajfaszem. Wspomina o nim jedynie po przesłuchaniu u Annasza. Arcykapłani i ich słudzy (por. 18,35; 19,6), określani jako „Żydzi" (por. 18,31.36.38b; 19,7.12), odprowadzają Jezusa do pretorium. Była to rezydencja, gdzie gubernator rzymski zatrzymywał się w czasie świąt, aby mieć pod kontrolą tłumy przybywające do Jerozolimy. Napływ tłumów zawsze stanowił niebezpieczeństwo rozruchów. Żydzi mieli prawo osądzać zgodnie ze swymi prawami. Mogli także wydawać wyroki śmierci, ale nie mogli ich wykonywać. Rzymianie zarezerwowali dla siebie karę śmierci, z wyjątkiem przypadków profanacji świątyni i prawdopodobnie cudzołóstwa (por. 8,1nn). Ukamienowanie Szczepana (Dz 7,58) jest najprawdopodobniej samosądem, a Jakuba (Dz 12,2) stanowi wyjątek. Jezus zaprowadzony więc zostaje do władzy rzymskiej, aby dokonała wyroku podjętego już przez władzę religijną bez żadnego procesu (11,47.53). W ten sposób Baranek Boży przechodzi spod władzy przywódców Izraela pod jurysdykcję przywódcy pogańskiego: jest zbawicielem świata (4,42) wywodzącym się spośród Żydów (4,22). „A było to wczesnym rankiem". Po pianiu koguta (w. 27) kończą się ciemności. Dla kontrastu wyrażenie przywołuje na myśl określenie „była noc", kiedy Judasz wyszedł, aby zdradzić Jezusa (13,30). Po zaparciu się Piotra ustaje również „zimno". 18.25). Ognisko, które rozgrzewa noc, zastępuje słońce, które rozpala dzień. Proces polityczny Jezusa trwa od poranka do godziny szóstej (19,14), od momentu, gdy słońce ukazuje się na horyzoncie aż do chwili, gdy znajduje się w zenicie. Światło przychodzące na świat rozprasza ciemności i narasta, aż do osiągnięcia swego pełnego blasku na krzyżu. Tu objawia się król Chwały. Mamy wigilię soboty (por. 19,31.42), szósty dzień (por. 12,1), dzień stworzenia człowieka: na krzyżu stworzony zostanie nowy człowiek. Jest to ponadto wigilia Paschy (19,31.42; por. 13,1nn; 18,39), gdy zostaje ofiarowany baranek. Był również świt, kiedy Abraham wybrał się w drogę, aby złożyć w ofierze swego syna, który na trzeci dzień został ocalony (por. Rdz 22,3nn). O tej samej godzinie będzie miało miejsce spotkanie Zmartwychwstałego z Marią przy grobie (20,1) oraz uczniów nad brzegiem Jeziora (21,4). „Oni sami jednak nie weszli do pretorium". Arcykapłani oraz ci, którzy im towarzyszą, pozostają na zewnątrz pretorium. Jezus wchodzi, aby objawić siebie także poganom. Wyjdzie stamtąd po ukoronowaniu cierniem (19,5) oraz na końcu (19,13), aby zostać intronizowany na krzyżu. Piłat biega tam i z powrotem. Jego wejście i wyjście oddziela różne sceny. Wewnątrz/na zewnątrz posiada nie tylko wartość przestrzenną: wewnątrz ma miejsce objawienie Jezusa poganom, na zewnątrz opozycja władzy religijnej. Pośrodku jest Piłat, władza polityczna, wezwany do dokonania wyboru między światłością i ciemnością, prawdą i kłamstwem, królem i rozbójnikiem, życiem i śmiercią. Jego wybór jest oczywisty. Uczynił ze swej władzy swoją religię, jak kapłani uczynili ze swej religii swoją władzę. Dlatego jeśli nawet są one w ciągłym konflikcie ze sobą — tak się dzieje, gdy chce się tych samych rzeczy i używa się takich samych środków — idą zawsze zgodnie razem, aby zabić niewinnego. Rozróżnienie między sferą religijną i polityczną jest fundamentalne, aby uniknąć przeciwstawnych fundamentalizmów religijnych czy politycznych. Jest ponadto konieczne dla wolności religii, która w przeciwnym razie stałaby się uległa władzy politycznej, jej usprawiedliwieniem ideologicznym i narzędziem ucisku. Jest także nieodzowne dla polityki. Polityka, jeśli nie chce stać się nieludzką machiną, która rządzi sama sobą, musi znaleźć poza sobą źródło wartości oraz instancję krytyczną swych cech negatywnych. „aby się nie skalać". Jest to jedyny raz, gdzie zachodzi to słowo w Ewangelii. Przywódcy religijni nie chcą podjąć ryzyka zaciągnięcia nieczystości legalnej. W domu poganina mogły znajdować się groby dzieci, które przyszły na świat martwe. Kto boi się nieczystości przez kontakt z trupem, nie czyni sobie żadnych skrupułów z zabijania. Ta legalistyczna mentalność trzyma ich „na zewnątrz" miejsca, w którym objawia się prawda. „aby móc spożyć Paschę". Uwaga służy autorowi do powiązania wydarzenia z Paschą. Mamy wigilię Paschy, kiedy przygotowuje się baranka paschalnego. Kto chce spożywać Paschę, zabija baranka niepokalanego i bez skazy (1P 1,19). W. 29. „Piłat". Był gubernatorem rzymskim od roku 26 do 36 po Chr. Historycy mówią o nim jako o człowieku autorytarnym i okrutnym. Złożony został z urzędu przez Witeliusza. W opowiadaniu przejawia się jego twarda postawa wobec Żydów, ale i jego słabość, która doprowadza do tego, że ulega szantażowi z ich strony. Twardość i słabość dobrze się ze sobą zespalają. „wyszedł do nich na zewnątrz". Reprezentant władzy politycznej zwraca się do przywódców religijnych. On, który uważa się za wszechwładnego, ostatecznie wykona tylko ich żądania. „Rzekł". W procesie czasownik „mówić" w odniesieniu do Piłata zachodzi 11 razy i zawsze zawiera pytanie lub po-lecenie. To inni mają odpowiadać i wypełniać polecenia. Gdy to, czego słucha, domaga się od niego odpowiedzi, pyta jeszcze raz (por. w. 38). Władza woli raczej nie odpowiadać. Gdyby odpowiadała i pozwalała sobie stawiać pytania, stałaby się ludzka i odpowiedzialna. Nie byłoby już panowania i ucisku, ale służba i promocja człowieka. Wszystkie największe zbrodnie przeciwko ludzkości, w tym także zabicie Jezusa, są owocem nieodpowiedzialnej władzy. „Jaką skargę wnosicie przeciwko temu człowiekowi?" Piłat wie, kim jest Jezus. Wysłał oddziały, aby Go pojmać (18,3). Wie także, że przywódcy chcą Go zabić. Pyta więc, jakie oskarżenie wnoszą, które uzasadniałoby Jego skazanie. Władza ustanawia dla własnej korzyści precyzyjne normy i skazuje tego, kto im się sprzeciwia. Jeśli nawet jest tak, jak tego pragnie, nie może (zawsze) zdać się na łaskę uznania, gdyż prowadziłoby to do chaosu. Wprowadza zatem cały kompleks ukrytych, ale funkcjonalnych praw, mających na celu stworzenie pewnej „legalności", która, chociaż jest niesprawiedliwa, okazuje się pożyteczna do utrzymania porządku odpowiedniego dla tego, kto go narzuca. Piłat przywołuje przywódców żydowskich do praworządności, która zawsze popiera interesy mocniejszych: „sprawiedliwe jest to, co jest pożyteczne dla mocniejszego" — powiedział starożytny filozof, i jest to nadal aktualne. W. 30. „Gdyby to nie był złoczyńca, nie wydalibyśmy Go tobie". Odpowiedź przywódców zdradza irytację. Skoro Go przyprowadzili, to znaczy, że jest złoczyńcą. Także oni znają prawo, lepiej niż Piłat. Wiedzą, że należy skazać Go na śmierć. Do Piłata należy jedynie egzekucja. Przywódcy zadecydowali już o tym od pewnego czasu (por. 5,18). Chcą jednak, aby formalnie decyzję podjął Piłat, a to dlatego, że oni nie mogą zabijać, bądź też by obciążyć go tym przykrym obowiązkiem, który mógłby ściągnąć nienawiść ludu. Jezus określony jest jako „złoczyńca" (por. Łk 23,32: „Prowadzono też innych dwóch złoczyńców"). Niewinny, który daje świadectwo prawdzie i nie ulega kłamstwu, dla sprawującego władzę jest najbardziej niebezpiecznym złoczyńcą. Nie jest, jak Barabasz, zwykłym konkurentem, którego należy wyeliminować, aby odnieść zwycięstwo. Posiada bowiem moc wycofania się z gry; w ten właśnie sposób niszczy grę w zarodku objawiając jej głupotę i złośliwość. Gdy chodzi natomiast o tego niewinnego, który nie łamie się przed niesprawiedliwością, jest niebezpiecznym burzycielem ustanowione-go porządku. Dlatego ten, który nie znał grzechu, potraktowany został jako grzesznik na naszą korzyść (2Kor 5,21): stał się dla nas przekleństwem, aby wykupić nas od zła (Ga 3,13). W Getsemani sam Jezus mówi, że wyszli, aby pojmać Go jako zbójcę (Mk 14,48), Jego, który jest niewinny. Właśnie w ten sposób wypełniają się Pisma (Mk 14,49), które mówią, że Sługa za-liczony zostanie między złoczyńców (por. Łk 22,37), biorąc na siebie nasze złe czyny (por. Iz 53,12). „nie wydalibyśmy Go tobie". Czasownik „wydać" (= zdradzić) zarezerwowany został dla Judasza. Tu odniesiony jest także do Żydów, który wydają Jezusa Piłatowi, a potem Piłat wydaje Go na krzyż (19,16a), skąd da wszystkim swego Ducha (19,30). Ta sama przeklęta działalność, jakiej dopuszcza się władca, mocą niewinnego staje się źródłem błogosławieństwa dla wszystkich. W. 31. „Weźcie Go wy i osądźcie według swojego prawa!" Piłat nie ratyfikuje wyroku bez szczególnych motywów. Byłoby to stoczenie się w samowolę, szkodliwą dla ustanowionej władzy. Skoro uważają Go za złoczyńcę, niech osądzą go według swego prawa. Można dostrzec pewną nutę pogardy, kiedy podkreśla, że chodzi o „wasze" prawo, a nie „nasze". Ponadto mówiąc o osądzeniu Jezusa, przypomina im, że są poddanymi rzymskimi: nie mają prawa wydawania wyroków śmierci. Jeśli nawet tego pragną, to nie mają prawa. A co to za władza, która nie może skazać na śmierć? Jest bezsilna, przeznaczona na za-tratę. „Nam nie wolno nikogo zabić". Przywódcy odkrywają swój zamiar, nie formułując jednak żadnego oskarżenia: chcą Jezusa zabić. Dlatego przyprowadzili Go do Piłata. Nie powinien sądzić Go, ale jedynie skazać. W końcu tak właśnie postąpi. Władza polityczna chcąc nie chcąc wykonuje sąd władzy religijnej. Niewinny, który daje świadectwo prawdzie, z czasem staje się rzeczywistą groźbą dla każdego sprawującego władzę. Przywódcy religijni przyjmują z przykrością swoją zależność od Rzymian. Do nich. jak na wszystkich okupowanych terytoriach, należy sprawa sądzenia według własnych praw. Nie mogą jednak domagać się kary śmierci zarezerwowanej dla Rzymian. Za wyrażeniem „nam nie wolno zabijać" stoi wielkie przykazanie: „Nie zabijaj-(Wj 20,13; Pwt 5,17). A przecież to, czego się oni domagają, jest zabójstwem. Pełnią bowiem dzieła swego ojca, kłamcy i zabójcy od początku (8,44). To „nie wolno" przywołuje również na myśl prawo i jego interpretację w sensie zakazującym, jaką nadali temu przykazaniu oni, rozumiejąc je jako likwidację człowieka (por. 5,10). Z dialogu wynika, że Piłat może, ale nie chce zabić Jezusa, podczas gdy przywódcy chcą Go zabić, ale nie mogą. Ostatecznie osoby religijne uczynią to, czego im nie wolno, a politycy to, czego nie chcą. Ku zaskoczeniu ci słabi okazują się wszechmocni w złu, a wszechmocni słabi w dobru. Ironia losu czy prawo historii? W. 32. „Tak miało się spełnić słowo Jezusa, w którym zapowiedział". W taki sposób Jan wprowadza spełnienie się Pism. Tu Pisma to słowa samego Jezusa (por. 2,22). „jaką śmiercią miał umrzeć". Przywódcy przekazując Jezusa Piłatowi, aby Go skazał na śmierć, myślą, że uda im się wymanewrować władze do własnych celów. Tymczasem realizują jedynie słowa Jezusa dotyczące Jego własnej śmierci. Faktycznie, gdyby oni Go zabili, ukamienowaliby Go (por. 8,59). Była to ich forma eliminowania z na-rodu zła. Rzymianie natomiast wywyższą Jezusa na krzyżu, właśnie tak, jak przepowiedział Jezus o Synu Człowieczym (3,14; 8,28; 12,32n). W taki sposób wobec przywódców religijnych i politycznych wprowadzony jest fundamentalny temat opowiadania Janowego: prawdziwym królem, który kieruje historią, jest Jezus, Nazarejczyk. Przez swoje „wywyższenie" ukazu-je nam miłość Ojca, daje nam poznać Boga, zwycięża władcę tego świata i pociąga wszystkich do siebie. Nieprzyjaciele, którzy chcą go uśmiercić, są bezwolnym i nieświadomym narzędziem Jego królewskiej godności: posadzą Go na tronie, gdzie okaże się Panem wszystkich, gdyż oddaje życie za wszystkich.

b. (wewnątrz pretorium: 18,33-38a): dialog między Piłatem i Jezusem do-tyczący prawdziwej godności królewskiej.

W tej scenie Jezus objawia godność królewską Boga wobec reprezentanta cesarza rzymskiego. Piłat zaproszony jest, by słuchał głosu Jezusa, by poznał prawdę, która wyzwała (por. 8,32). W przeciwnym razie pozostanie niewolnikiem kłamstwa. Królewska godność Boga nie opiera się na prze-mocy i ucisku, ale na miłości i służbie. Nie pochodzi z tego świata, ale od samego Boga. Jezus przyszedł, aby przynieść ją na ten świat, aby przywrócić człowiekowi jego ludzką godność. Sposób rozumienia władzy królewskiej określa relacje ludzi między sobą i z naturą. Pojęcie władzy królewskiej zmienia się w zależności od tego, jakie się ma pojęcie Boga i po-jęcie człowieka. Jeśli Bóg jest Tym, który trzyma w ręku wszystkich, wówczas człowiek zrealizowany to człowiek, który potrafi narzucić swą władzę wszystkim. Jeśli natomiast Bóg jest Emanuelem, Bogiem z Nami, który od-daje siebie w ręce wszystkich, wtedy człowiek zrealizowany to ten, kto staje się solidarny ze wszystkimi. Ewolucja od pierwszej koncepcji do drugiej dokonywała się powoli także w Biblii. Najczęściej mówimy o władzy w sensie negatywnym, ponieważ niszczy przede wszystkim tego, kto ją posiada. Sama w sobie władza stanowi wartość: ukazuje możliwość, zdolność. Może być jednak źle wykorzystana. Historia poucza, że przywódcy i ci, którzy się z nimi utożsamiają, pełnią władzę nie po to, by służyć, ale po to, by posługiwać się innymi (por. Mk 10,42-45 par.). Nie oznacza to, że władza polityczna jest jakimś złem mniej lub bardziej koniecznym. Kiedy bowiem ukierunkowana jest na dobro wspólne, jest najwyższą formą służby człowiekowi. Chrześcijanin angażuje się w politykę: w pełni odpowiedzialny za ten świat, daje mu świadectwo miłości. W ten sposób wraz ze wszystkimi ludźmi dobrej woli, nie pozwala mu zamknąć się w samowyniszczeniu i otwiera go na jego przyszłość. Nie łudzi się jednak co do bezpośrednich rezultatów, ani nie chce realizować reżimu chrześcijańskiego. Pragnie po prostu być świadkiem Jezusa i Jego królestwa, za własną cenę, jak Jezus, powierzając siebie Ojcu i braciom. W. 33. „Wtedy powtórnie wszedł Piłat do pretorium". Piłat, wyszedłszy z pałacu, aby rozmawiać z przywódcami religijnymi, wchodzi, aby twarzą w twarz rozmawiać z Jezusem. Proces zaczyna się ożywiać i dotyka istoty władzy: czy jest ona za prawdą, czy przeciwko niej? Żadna władza nie może stać ponad prawdą lub poza nią. W przeciwnym razie automatycznie staje się kłamstwem i śmiercią. „Czy Ty jesteś Królem Żydowskim?" Piłat pyta Jezusa, czy prawdziwe jest oskarżenie wniesione przez przywódców, którego Jan nie podaje (por. jednak 19,22), w przeciwieństwie do innych Ewangelistów (por. Mk 15,2 par.). Pytanie rozpoczyna się od „Ty" emfatycznego: czy Ty, będąc skazanym, związanym i sądzonym, jesteś królem żydowskim? Mesjanizm Jezusa pojawiał się często w Ewangelii (1,41.49; 3,28n; 6,15; 7,26.41n; 9,22; 10,24; 12,13. 15.34; por. 18,5.7: „Nazarejczyk"). Tłumy, po darze chleba, chciały obwołać Jezusa królem (6,14n). Po przywróceniu życia Łazarzowi, obwołano Go królem Izraela (12,13), Nie zrozumieli, że daje chleb stając się chlebem, że daje życie oddając życie. Tytuł winy wypisany na krzyżu będzie brzmiał: „Król żydowski" (19,19; por. Mk 15,26 par.). Jezus został oskarżony o to, że jest jednym z wielu mesjaszy, którzy wzniecali bunty przeciwko Rzymianom, aby uwolnić naród. To prawda, że jest On królem, ale w inny sposób. Dlatego odrzucili Go Jego uczniowie, a Rzymianie ukrzyżowali. Gdyby nie rozczarował ich pragnień, swoi przyjęliby Go, a Rzymianie poddaliby się i zostaliby ukrzyżowani. Biblia od początku zajmuje krytyczne stanowisko wobec godności królewskiej (por. Sdz 9,8-15; 1Sm 8,1nn). U wszystkich narodów król jest ideałem człowieka, człowiekiem idealnym, jakim chciał-by być każdy: wolnym i potężnym, panującym nad wszystkimi. Jest bogiem na ziemi. Ale Bóg zakazuje czynienie sobie podobizn siebie, gdyż jedyną Jego podobizną jest wolny człowiek. A człowiekiem wolnym jest ten, kto słucha słowa Ojca, by żyć jako syn i brat. Jest to prawda, która wyzwala nas z niewoli. Chcieć króla, który by panował nad nami, oznacza rezygnację z Boga, króla czyniącego nas wolnymi (por. 1Sm 8,7). Dwuznaczność idei króla jest taka sama, jak dwuznaczność idei Boga i człowieka. Bóg nie jest panem, który z człowieka robi niewolnika, ale Ojcem na usługi braterstwa swoich synów: a człowiekiem zrealizowanym, podobnym do Boga, jest ten, kto czyni to samo. Jezus przez swą królewską godność objawia nam prawdę o Bogu i o człowieku. Jest On obiecanym Dawidowi Mesjaszem (2Sm 7,12). Uwalnia nie tylko naród izraelski, ale cały świat, gdyż odrzuca panowanie, a oddaje się służbie. Wyrywa nas z ucisku nie przez władzę potężniejszego, ale siłą miłości tego, kto bardziej miłuje. Jezus, okrzyknięty królem przez tłumy (12,13), zostaje odrzucony, ponieważ zamiast wozów bojowych i koni, wybiera osiołka, cichego i pokornego jak On (por. 12,14) Ale w taki właśnie sposób wyrywa nas spod wszelkiej władzy śmierci. Piłat pyta więc Jezusa, czy jest On Mesjaszem. W. 34. „Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie?" Bezpośredni sens pytania to kwestia od kogo pochodzi oskarżenie, czy od Piłata, czy od innych. Sens głębszy to zaproszenie do refleksji nad tym, co powiedział, aby zrozumieć osobiście, co oznaczałby Jego sposób sprawowania władzy królewskiej. Kto rozumie Jego godność królewską, jest „człowiekiem", wolnym. W. 35. „Czy ja jestem Żydem?" Oskarżenie nie pochodzi od Piłata, ale od arcykapłanów. Ale i on, jak wszyscy przywódcy, musi zająć postawę wobec tego króla. Jak zwykle, Piłat pyta, zamiast odpowiadać. „Naród Twój i arcykapłani wydali mi Ciebie". Pierwszorzędnym sprawcą wydania jest diabeł, odpowiedzialny za decyzję (13,2). Wszedł w Judasza (13,27) i działał w nim, który „wydał" Jezusa przywódcom. Teraz działa za pośrednictwem przywódców, którzy „wydają" Jezusa Piłatowi, a potem za pośrednictwem Piłata, który „wydaje" Jezusa na krzyż (19,16). Z krzyża Pan „daje" nam swego Ducha (19,30). „Coś uczynił?" Wydano Jezusa Piłatowi jako kogoś, kto pretenduje do tego, by być Mesjaszem. Oskarżony jest o to, że chce wziąć władzę, burząc ustalony porządek. Jest złoczyńcą. (w. 30): przeciwstawia się panującym, aby sam objąć panowanie. Piłat pyta Jezusa, co uczynił. Cała Ewangelia jest odpowiedzią na to pytanie. Znaki, które zdziałał Jezus, objawiają Jego królewską godność: dał dobre wino w czasie zaślubin (2,1-11) i ocalenie umierającemu (4,46-54), podniósł paralityka (5,1nn), zaofiarował chleb (6,1-13), szedł po jeziorze (6,16-21), przywrócił wzrok niewidomemu (9,1nn) i życie zmarłemu (11,1nn). To uczynił. Jego władza jest taka sama jak władza Boga, który daje to, kim jest: miłość i życie. To są zna-ki Jego godności królewskiej, która w pełni zabłyśnie z krzyża. W. 36. „Królestwo moje". Grecki termin basileia oznacza zarówno królestwo jako terytorium, jak i królewską godność jako władzę królewską. Jezus jest królem, ale róż-nym od innych (por. Sdz 9,8-15); 1Sm 8,1nn). Nie jest podobny do władców narodów, którzy tyranizują, podbijają, biorą w niewolę (por. Mk 10,42 par.) oraz lubią, gdy się ich nazywa dobroczyńcami narodu (Łk 22,25). Jest królem obiecanym przez Boga potomkom Dawida, który będzie panował na wieki (por. 2Sm 7,8-16): Jego władza to obmywanie nóg (13,1nn), Jego godność to bycie z nami jako ten, który służy (Łk 22,27). Nie jest złodziejem ani rozbójnikiem, ale dobrym Pasterzem, który przywraca wolność swoim owcom, wydając za nie swoje życie (por. 10,1-21). „nie jest z tego świata". „Z" wskazuje na pochodzenie, początek, naturę. Jego królestwo ma taki sam charakter jak On: jest od Ojca, nie z tego świata pogrążonego w zabójczym kłamstwie (8,23.44). Jest Synem, którego wolność realizuje się przez to, że staje się bratem. Dlatego odrzuca panowanie nad tym, kto Go chce mieć królem (6,14n) i odda swe życie na usługi człowieka. „Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom". Gdyby Jezus był taki, jak królowie tego świata, Jego słu-dzy walczyliby przeciwko sługom możnych, którzy przyszli Go aresztować (por. 18,3.12). Mógłby wystawić ponad dwanaście zastępów aniołów (por. Mt 26,53). Niemożliwe jest jednak przywrócenie sprawiedliwości siłą, jak obrazowo mówi Syr 20,4. Godność królewska Pana jest cichością i pokorą, sprawiedliwością i miłością, służbą i życiem. Dlatego każe Piotrowi zrezygnować z użycia siły (18,10n), która ustanawia i podtrzymuje każdą władzę śmierci. On przekształci miecze na lemiesze i włócznie na sierpy (Iz 2,4). Wtedy wilk zamieszka wraz z barankiem i mądrość Pana napełni ziemię na kształt wód, które wypełniają morze (Iz 11,6a.9b). Jego królewska władza nie jest „z" tego świata, ale jest „na" tym świecie. I gdzie się ukazuje, wypędza nieodwołalnie tego, który uczynił siebie władcą tego świata, trzymając w niewoli kłamstwa i śmierci (por. 12,31). Jezus nie nabywa władzy przemocą, gdyż pragnie nas uwolnić od niej. Jest Pasterzem jako Baranek ofiarowany, jest królem jako sługa wywyższony. Jego sposób królowania przywraca człowiekowi jego prawdę syna, jego wolność brata, który urnie kochać, jak sam jest umiłowany. Walka przeciwko „korzeniowi zła" prowadzona jest odmienną bronią, niż to czyni zło: nie bogactwo i władza, pycha i złość, kłamstwo i ucisk, ale ubóstwo i służba, pokora i sprawiedliwość, prawda i wolność. „królestwo moje nie jest stąd". Nie jest z niskości, kłamstwa, ciemności i śmierci. Pochodzi z góry: z prawdy, ze światłości i życia (por. 8,23). Jego władza królewska nie jest władzą złodziei i rozbójników, charakterystyczna dla królów, jakimi wszyscy pragniemy być. Jezus osądzony i skazany jako król, poddaje definitywnej krytyce każdy system polityczny, który opiera się na ucisku. Nie jest przypadkiem, że święto Chrystusa Króla ustanowione zostało w XX wieku, w epoce wielkich totalitaryzmów. Jego władza królewska posiada znaczenie polityczne niewyczerpalne: nie jest poręką, ale krytyką każdego panowania człowieka nad człowiekiem. Jego godność królewska jest „na" tym świecie nie tylko w sposób duchowy, jako meta idealna historii. Jest konkretnym sposobem przeżywania codzienności, który daje wszystkim świadectwo piękna autentycznego życia. W. 37. „A więc jesteś królem?" Na początku Piłat pytał: „Czy ty jesteś królem żydowskim?" Teraz ze zdziwieniem żąda potwierdzenia Jego niewiarygodnego sposobu królowania. Za pomocą zaimka „ty" rozpoczął swoje pierwsze pytanie; tym samym zaimkiem kończy to drugie pytanie. Władza Boga i władcy tego świata są diametralnie różne. Piłat, jak każdy człowiek, wezwany jest do wyjścia z niewoli władcy tego świata ku wolności Syna Bożego. „Tak, jestem królem". Jezus potwierdza, że jest królem. Nie tylko Żydów, ale wszystkich. Jest królem boskim, który przychodzi z wysoka (por. 19,8-12). „Ja się na to narodziłem". Jezus jest królem, który czyni nas królami; jest Słowem Wcielonym, aby okazać swoją chwałę Jednorodzonego od Ojca, pełnego łaski i prawdy (1,14), Synem, który daje nam moc stania się synami Boga (1,12). „i na to przyszedłem na świat". Słowo jest Bogiem (1,1), które stało się jak my, aby ukazać nam kim jest On i kim jesteśmy my. „aby dać świadectwo prawdzie". Jezus jest królem, którego Ojcem jest Bóg (por. 8,54) Objawia nam On prawdę, która czyni nas wolnymi (8,32): pokazuje nam, ze jesteśmy synami Boga, umiłowanymi przez Ojca. Temu więc, kto nie zamyka oczu, prawda rozproszy automatycznie kłamstwo, jak światło gasi koszmar ciemności. Godność królewska Jezusa, to godność „świadka": ma swoje wyłączne źródło w poznaniu i dawaniu świadectwa prawdzie własnym kosztem, jak prorocy. Świadek chrześcijański nie chwyta za broń, aby bronić (domniemanej) prawdy. Nie jest kamikadze, samobójcą i zabójcą, ale jednym z tych, którzy oddają życie za braci, a przede wszystkim na korzyść tych, którzy go zabijają, aby rozbudzić w nich prawdę miłości. Właśnie w taki sposób ujmuje każdą władzę i nadaje jej właściwe znaczenie, nie narzucając siebie czy nie znosząc jej. Rzeczywistość ta jest analogiczna do „czwartej władzy", władzy środków komunikacji, gdyby ona była taka, jaka być powinna. Jakież to piękne, gdy tak się przedstawia sprawa, i jak bardzo szkodliwe, gdy jest inaczej. Posiada jedynie potęgę słowa: stwarza lub niszczy, budzi lub usypia sumienie. „Drżę przed taką sytuacją: dziś największa władza jednoczy się z największą pustką; największa zdolność idzie w parze z najmniejszą wiedzą, gdy chodzi o ostateczne cele życia" (Jonas). Już za czasów Eliasza przeciwko jednemu wolnemu prorokowi występowało 450 opłacanych przez reżim (1Kr1 18,22). Robi wrażenie widok osób inteligentnych, które mówią i piszą największe absurdy, i to z absolutnym przekonaniem, przynajmniej tak im się wydaje. Pierwsze wrażenie, jakie odnosimy, to to, że sprzedaliśmy umysł oraz serce temu, kto najwięcej ofiarował. Rodzi się pytanie, jak się to dzieje, że wyśpiewują hosanna kolejnym możnym, jeśli nawet dokonują najbardziej zbrodniczych czynów, jakie człowiek mógłby wymyślić. Rzeczywiście „człowiek żyjący w dostatku nie zastanawia się, jest jak bydlęta, które giną" (Ps 49,13.21). Nie może przecież pojąć sprawiedliwości ten, kto sam uchyla się od sprawiedliwości, ustanawiając przeciwstawne prawa. Nie może pojąć wolności, kto czyni z niej sztandar, by uciskać innych. Jedynie ten, kto doznaje niesprawiedliwości i szuka sprawiedliwości, rozumie sprawiedliwość. Tylko ten, kto doznaje ucisku i prosi o wolność, rozumie wolność. Możni i ich słudzy, jeśli na początku mogą być w złej wierze, w końcu są po prostu otępiali, zaślepieni: są zwierzętami, które giną, jak ludzie, których zniszczyli zanim nadeszła ich kolej. Prawdziwy prorok jest tą czwartą potęgą, która nigdy się nie sprzedaje. Tylko w taki sposób możny nie może bezkarnie zniszczyć go, a w końcu mogą ucałować się sprawiedliwość i wolność. Dziś prorok denuncjowałby jako kryminalistę sprawcę terroryzmu oraz przywódców państw popierających terroryzm. Ale nazwałby kryminalistą także tego, kto przez „wojnę prewencyjną" odpowiada na terroryzm wyniszczając niewinne osoby. Ponadto stawiałby sobie pytanie, czy większym kryminalistą jest kamikadze, który poświęca swe życie dla zabicia kogoś, czy głowa państwa demokratycznego (!), która używa swej nieograniczonej władzy, by poddać wszystko i wszystkich swemu panowaniu. Dlaczego jednak zamiast siedzieć sobie spokojnie w centrum kierowniczym, nie idzie, aby stać się kamikadze, uwalniając świat od osób niebezpiecznych, przy o wiele mniejszej liczbie ofiar? Czujemy nostalgię za czasami Orazi e i Curiazi . Temu, kto przeczy, że dzisiejsza rzeczywistość jest bardzo złożona, można odpowiedzieć, że możni wchodzą w nią z brutalnością coraz bardziej upraszczaną: używają jako lekarstwa coraz większej dawki trucizny. Należy zwrócić większą uwagę na złożoność problemów, starając się respektować nietykalną godność osoby ludzkiej, bez względu na to, kto to jest, poczynając od ostatnich. Ubodzy stanowią permanentny trybunał Ukrzyżowanego, który osądza historię: to, co czynimy lub czego dla nich nie czynimy, ocala lub ni-szczy nas samych (por. Mt 25,31nn). „Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu". Piłat, jak wszyscy, wezwany jest do wyjścia z kłamstwa i słuchania głosu tego, który jest prawdą. „JA-JESTEM drogą, prawda i życiem" (14,6), powiedział Jezus. Jego głos to głos dobrego Pasterza: przychodzi, aby uwolnić swoje owce, a Jego owce słuchają Go (10,3.16.27). Kto trwa w Jego nauce, pozna prawdę (8,32). Kto woli władzę niż prawdę, nie może słuchać prawdy ani jej zrozumieć. „Być z prawdy" oznacza przyjąć prawdę jako zasadę swego życia. Kto tak postępuje, staje się zdolny do jej słuchania: otwierając dla prawdy serce, otwiera oczy na rzeczywistość i leczy się ze swych marzeń. Prawda posiada jeden głos, którym nas wzywa: jest to głos niewinnego dotkniętego przez zło. Bez tego głosu, który ją wyraża, poruszamy się po omacku w nieświadomości. Nie istnieje bowiem żadne słowo bez głosu, który je ucieleśnia i to głos czyni, że słowo staje się prawdziwe lub fałszywe, zgodne lub nie-zgodne z rzeczywistością. W. 38a. „Cóż to jest prawda?" Piłat zamiast dać odpowiedź, nadal pyta. Możny, jak już mówiliśmy, nigdy nie ponosi odpowiedzialności. Gdyby odpowiedział na prawdę, stałby się człowiekiem wolnym. Konkretnie mówiąc, prawda to osoba, która stoi przed nim. Brat niewinny, uciśniony, ubiczowany i ukrzyżowany, jest dla wszystkich głosem prawdy: jest królem, człowiekiem na obraz Boga, Mesjaszem, który osądza i zbawia. Kto Go słucha, staje się synem i dochodzi do Ojca (14,6). „Cóż to jest prawda?" — to pytanie, jakie stawia sobie człowiek od zawsze. Każda władza, która niesie ucisk, pozo-stawia je bez odpowiedzi, ponieważ opiera się na kłamstwie i przemocy: trzyma prawdę na uwięzi niesprawiedliwości (por. Rz 1,18; Am 8,4-12). Pytanie skierowane jest do czytelnika, do wszystkich. Albo daje się na nie odpowiedź, albo zabija się prawdę, jak Piłat. On coś zrozumiał: np. że Jezus jest nie-winny. Gdyby się nastawił na obronę tej prawdy, byłby zrozumiał resztę. Kto bierze w obronę słabego, wcześniej czy później wychodzi ze ślepoty i poznaje prawdę.

c. (na zewnątrz pretorium: 18,38b-40): dialog między Piłatem i przywódcami, którzy wola bandytę niż prawdziwego króla.

Jezus przedstawiony przez duchownych jako złoczyńca (w. 28-32), objawił się Piłatowi jako król, który posiada jedynie władzę dawania świadectwa prawdzie (w. 33-38a). Nie jest więc konkurentem dla jego władzy, jest niewinny. Piłat proponuje więc jako „łaskę paschalną" Jego uwolnienie. Ale „łaską paschalną" ofiarowaną dla wszystkich będzie właśnie zabicie niewinnego, Baranka Bożego, który gładzi grzech świata (1,29). Propozycja Piłata ma charakter „polityczny": jest pośrednią drogą między prawdą i oportunizmem. Objawi jednak wkrótce jego słabość wewnętrzną. Nie zajmując stanowiska zgodnie z własnym sumieniem, możny z konieczności ugnie się przed niesprawiedliwością. Ukazuje się w tej scenie fundamentalny skandal historii: dlaczego niewinny cierpi? Dlaczego niesprawiedliwi są wolni, a sprawiedliwi uciskani? Dlaczego są Cyrenejczycy, którzy niosą krzyż Mesjasza? Jaka tajemnica kryje się w męce Sprawiedliwego, który dźwiga na sobie grzechy innych? Jak to jest, że kara śmierci dotyka prawdziwego króla zamiast złoczyńcę? Co czynić w tej sytuacji? Sprawiedliwy cierpiący jest obecnością samego Boga w świecie, Jego sądem nad wszystkimi i zbawieniem dla wszystkich. Konfrontacja między prawdziwym królem i zabójcą oraz danie preferencji temu drugiemu, unaocznia grzech człowieka: zamiast miłości i prawdy woli on przemoc i kłamstwo. A prawda miłości bierze na siebie przemoc kłamstwa, nie popadając w sidła stosowania takich mych środków. W. 38b: „To powiedziawszy wyszedł powtórnie do Żydów". Postawą Piłata jest niezajmowanie zdecydowanego stanowiska. Dlatego „wychodzi" z miejsca, gdzie się objawia prawda. Zamiast pozostać wewnątrz starając się dać odpowiedź, wychodzi na zewnątrz z pytaniem: „Cóż to jest prawda?" Stawia prawdzie pytani (zamiast dać się pytać przez nią. W końcu, chcąc nie chcąc, stanie po stronie tyci: którzy są przeciwko prawdzie. Chociaż nie pozwala stawiać sobie pytań przez intuicyjnie wyczuwaną prawdę, Piłat stara się jednak wykorzystać swoją władzę, aby ocalić niewinnego (po) też Mt 27,19). Być może jest to pozostała iskierka sumienia; nie ulega wątpliwości, że chodzi o chęć potwierdzenia, że on jest tu przywódcą. Nie uda mu się to. Faktycznie nie interesuje go prawda, ale utrzymanie swojej władzy, najważniejszej dlań prawdy, której nie chce narazić na niebezpieczeństwo. I zawsze niewinny płaci za to cenę. „Ja nie znajduję w Nim żadnej winy". Piłat polemizuje z arcykapłanami. Mówi: „Ja, w odróżnieniu od was, nie znajduje winy". Jezus wielokrotnie określony jest jako niewinny (18,38b; 19,4.6): Jego niewinność to temat dominujący w czasie procesu, przyczyna Jego eliminacji i naszego zbawienia. Jezus proklamowany jest królem. Ale Jego królewska władza nie jest podobna do władzy zelotów: nie konkuruje z ustanowioną władzą. Nie posługuje się przemocą. Jest kimś, kto nie może szkodzić: jest nieszkodliwy, niewinny. Piłat jednak nie zrozumiał, że prawda w swej niewinności niszczy wszelką władzę ucisku, ukazując jej fałsz. Światło oznacza koniec dla ciemności. Jezus dla Piłata jest „pod względem politycznym" niewinny. Dla arcykapłanów natomiast jest winny „pod względem religijnym", gdyż bę-dąc człowiekiem, uczynił siebie Synem Bożym (19,7). Jego królewska godność jest taka sama jak Boga, niezrozumiała dla polityków i odrzucona przez osoby religijne. Faktycznie nie przeciwstawia się godności władzy królewskiej tego świata: po prostu zaprzecza jej. W. 39. „Jest zaś u was zwyczaj, że na Paschę uwalniam wam jednego więźnia Piłat stara się uwolnić Jezusa. W Ewangeliach widać tendencję do podkreślania niewinności politycznej Jezusa, aby nie dostarczać władzy rzymskiej pretekstu do prześladowań. Piłat decyduje się, by uczynić Jezusowi „łaskę paschalną" (por. Mt 27,17; Łk 23,16; u Mk 15,8 inicjatywa wychodzi od tłumu). Z okazji celebracji paschalnych był zwyczaj uwalniania skazańca. Piłat proponuje, aby uwolnić króla żydowskiego. Jego gest, jeśli nawet wydaje się właściwy, zawiera w sobie sprzeczność. Skoro Jezus jest niewinny, dlaczego Go ułaskawiać? Kto chce ułaskawiać niewinnego, już w pewnym sensie go skazał. Ułaskawia się tylko winnego. W końcu nie pozostanie mu nic innego jak zdjąć maskę władzy, której jest ofiarą i reprezentantem: ułaskawi winnego i potępi niewinnego. Władza, jaką znamy z historii, po-siada w sobie „coś z lisa i lwa": rodzi się, utrzymuje i usprawiedliwia dzięki swej zdolności niszczycielskiej tego, kto przeciwko niej wykracza, za pomocą podstępu i przemocy. Założyciele Rzymu, Kain i Romulus, eliminują odpowiednio Abla i Remusa. Od wieków mury naszego współżycia wznoszą się na trupach brata będącego ofiarą. Jedyna różnica — istotna — to ta, że księgi historii spisane przez możnych, przyznają rację zabójcy, podczas gdy Biblia przyznaje ją zabitemu. Tylko sumienie, które urnie krytycznie patrzeć na siebie, rozumie tę prawdę ukrytą od założenia świata. Jeśli nawet Piłat chciał ułaskawić niewinnego, ostatecznie zabije go. A zabicie niewinnego stanie się łaską, która zbawia wszystkich. Ta aluzja do „łaski paschalnej" nadaje scenie pełne znaczenie Paschy żydowskiej, gdy to lud uciśniony ocalony został od eksterminacji i rozpoczął exodus ku wolności (Wj 12,13). Zamiana Jezusa, baranka ofiarowanego, na Barabasza, mordercę ocalałego od śmierci, jest „łaską paschalną". Sprawiedliwy, który dobrowolnie ofiarował się z miłości, bierze na siebie śmiertelne ryzyko, jakie wszyscy podejmujemy, a które ostatecznie spada na każdego. Niewinny umiera za winnego, Sprawiedliwy za niesprawiedliwego — nie tylko z powodu niesprawiedliwości (por. Iz 52,13-53,12). Sprawiedliwy to ten, kto zrozumiał czym jest życie: nie jest dobrem do ukradzenia, ale darem do otrzymania i do zaofiarowania, jak to czyni Pan życia. On umie oddać życie za innego: życie jest święte i warte życia otrzymanego i danego. Bezbożny natomiast to ten, kto odbiera życie innym, aby zawładnąć nim: staje się panem śmierci, którego życie warte jest śmierci. Ale i niesprawiedliwy stanie się niewinny, gdy pokonany przez kogoś innego, dozna przemocy. Bowiem ostatecznie i przegrywający bandyta jest „niewinny", ponieważ „nie może już więcej szkodzić" — jak Barabasz, winny wszystkiego, poza niechcianym i nie pożądanym zabiciem siebie. Sprawiedliwy jest natomiast niewinny i za życia i po śmierci, gdyż „nie chce szkodzić", chociaż mógłby to czynić (por. w. 36). „Czy zatem chcecie, abym wam uwolnił Króla Żydowskiego". Piłat chce posłużyć się sprytem. W rzeczywistości to on został przechytrzony. W. 40. „Oni zaś powtórnie zawołali". Wołają „powtórnie", ponieważ zakłada się, że krzyczeli już wcześniej przedstawia-jąc Jezusa jako złoczyńcę, którego należy stracić (w. 30-31). Tłumy wołały kilka dni wcześniej podczas wejścia Jezusa do Jerozolimy, ogłaszając Go królem (12,13). Teraz przywódcy i ich słudzy krzyczą, aby odebrać Jezusowi życie (por. 19,6.15). Także Jezus zawołał donośnym głosem, gdy przy-wrócił życie Łazarzowi (11,43). Teraz krzyk, który skazuje na śmierć Tego, który daje życie, uwalnia skazańca od śmierci. Sprawiedliwość „na życzenie ludu" to rzecz piękna, ale to nie znaczy, że jest słuszna. Od zawsze przywódcy i ich słudzy wywierają wpływ na lud i są jego reprezentantami, dzisiaj najczęściej wybrani na skutek takich manipulacji, że powstaje pytanie, gdzie podziała się wolność. Nie można zapominać, że od prymitywnych samosądów do współczesnych masakr, od ludobójstwa do wojen prewencyjnych, od nazizmu do stalinizmu, w dyktaturach i demokracjach, każda nie-sprawiedliwość była zawsze, jest i będzie dokonywana przez „przywódców i ich sługi", za domyślną lub wyraźną zgodą ludu. Zgoda ludu jest ze swej natury dwuznaczna. Sprawiedliwa jest pod dwoma warunkami: jeśli osiągana jest przy uwzględnieniu wolności drugiego człowieka i jeśli dotyczy czegoś, co respektuje ludzką godność. W przeciwnym wypadku, szukając za wszelką cenę zgody z obrońcami „praworządności", „posłuszeństwo nie jest już cnotą':. Może nadejść godzina, w której bez użycia przemocy będą musieli poddać się więzieniu lub nawet przyjąć wyrok śmierci. „Kto ma uszy, niechaj słucha" (Ap 13,9n). Jedynym antidotum na niesprawiedliwość, zawsze czyhającą w każdej decyzji, nawet plebiscytowej, jest to, by każdy osądzał zgodnie z sumieniem prawym i jasnym. Wewnątrz swego serca każdy zna to, czego nie chce, by inni mu czynili. Niech tego nie czyni innym nie poddając się żadnemu szantażowi. Kto nie słucha głosu sumienia, rezygnuje z bycia człowiekiem. „Nie tego, lecz Barabasza". Scena z Barabaszem u Jana sprowadzona jest do tego, co istotne. Barabasz, morderca, otrzymuje łaskę paschalną w zamian za niewinnego. „Bar-abba" oznacza „syn ojca (nieznanego)". Imię to nadawano dzieciom niczyim. Łukasz uściśla, że Barabasz został wtrącony do więzienia z powodu rozruchów wznieconych w mieście i za zabójstwo (Łk 23,19). Nie da się wykluczyć, że dwaj inni ukrzyżowani z Jezusem, byli buntownikami w więzieniu wraz z Barabaszem (Mk 15,7), określani, jak Barabasz, jako „złoczyńcy" (Mk 15,27). Dla Mt 27,16 Barabasz jest więźniem „znacznym", cieszącym się złą sławą. Jest prawdopodobne, że był bandytą należącym do zelotów, którzy chcieli przeciwstawić się zbrojnie władzy rzymskiej. Gdyby Barabaszowi udało się urzeczywistnić bunt, nie byłby skazanym złoczyńcą, ale zostałby ogłoszony królem. Czy jednak nie jest bandytą król, któremu udało się zabić swego poprzednika i wypędzić swoich konkurentów mniej szkodliwych od niego? Barabasz, złoczyńca zwyciężony, jest „negatywnym" obrazem władzy królewskiej „z niskości", „z tego świata". „Pozytywnym" obrazem jest zwycięski król, który nie jest niczym innym jak rozbójnikiem potężniejszym, który zdobył przewagę nad poprzednim królem. Barabasz reprezentuje każdego z nas, wszystkich królów bankrutów w stosunku do jednego, który odniósł sukces. Ale reprezentuje także każdego panującego, który wcześniej czy później stanie się jak on. Bowiem król obecnie panujący jest od zawsze ofiarą przeznaczoną na upadek pod uderzeniami kogoś mocniejszego od niego. I tak jest bez końca. Tak więc, zgodnie z prawem dżungli, idzie naprzód historia: mocniejszy eliminuje poprzednika i zajmuje jego miejsce, by z kolei ustąpić następnemu, który wyeliminuje jego. Dopóki nie nadejdzie król prawdy, niewinny, wyeliminowany przez wszystkich. Barabasz, syn niczyj i brat nikogo, zabójca, więzień przemocy, którą najpierw czynił, a potem jej uległ, w więzieniu oczekuje na krzyż, jest nie tylko osobą konkretną, ale i osobistością uniwersalną: Reprezentuje nasz tragiczny sposób pojmowania życia. Tak więc fałszywy obraz króla, wcześniej czy później ogranicza każdego człowieka. Jezus natomiast, dobry Pasterz, uwalnia z ucisku tego, kto słucha Jego głosu. Dając życie za swoje owce, daje im swoje życie, poznanie i miłość Ojca (10,14n). Przez łaskę paschalną syn niczyj staje się Synem Ojca, a Syn Ojca staje się synem niczyim. Jest to boska wymiana, która nas zbawia: Pan życia bierze na siebie naszą śmierć, a my uwolnieni od śmierci, przywróceni jesteśmy ponownie do życia. Życie dla śmierci i śmierć dla życia! Jezus jest Sługą „zdruzgotanym za nasze grzechy. Spadła nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze uzdrowienie" (Iz 53,5). Barabasz, jak każdy człowiek, już otrzymał „łaskę paschalną", jeśli nawet nie wie czym ona jest i co dla niego znaczy. Zrozumie, gdy pomyśli o tym, że miał umrzeć, a nie umiera, podczas gdy ten, kto powinien żyć, umarł zamiast niego. Zbawienie ludzkości dane zostało z krzyża Sprawiedliwego i wszystkich sprawiedliwych. Aby żyć nowym życiem, życiem zbawionym, potrzebne jest jedynie Słowo, które ogłosi nam fakt i pomoże nam go zrozumieć. „A Barabasz był zbrodniarzem". Jezus powiedział, że wszyscy ci, którzy przyszli przed Nim, byli złodziejami i zbrodniarzami (10,1.8). Dobry Pasterz, król prawdy, ofiaruje swoje życie za złodziei i zbrodniarzy, którzy Go zabijają: jest Synem, który miłuje braci taką samą miłością jak Ojciec. Dlatego jest prawdziwym królem, człowiekiem na obraz Boży. Pod tym względem jest władcą absolutnym: jest miłością, która zwycięża wszelką wrogość. W Nim Bóg rządzi na ziemi i objawia swoją chwałę. My widzimy jeszcze dziś tę chwałę w głodnych i spragnionych, odrzuconych i nagich, chorych i uwięzionych, w tych, którzy jak Cyrenejczyk niosą krzyż Jezusa (Mk 15,21). Oni są tu, aby nas zbawić: to, co czynimy dla nich, zbawia nas samych (por. Mt 25,34-45).

d. (wewnątrz/na zewnątrz: 19,1-3): koronacja „króla żydowskiego"

Koronacja Jezusa znajduje się w centrum procesu. Scena wydaje się rozwijać „na zewnątrz", przed przywódcami, jak poprzednia. Nie ma bowiem wzmianki, że Piłat wszedł do wnętrza pałacu. Dopiero później dowiadujemy się, że miała ona miejsce wewnątrz, gdyż w w. 4 jest wzmianka, że Piłat wyszedł. Autor pragnie zasugerować, że „na zewnątrz" zdarza się zawsze to, co wpierw miało miejsce „wewnątrz". Jezus przedstawiony przez przywódców jako złoczyńca (18,28-32), objawił się jako świadek prawdy (18,33-38a), Sługa niewinny, którego śmierć uwalnia tego, kto jest więźniem przemocy (18,38b-40). Właśnie w ten sposób jest prawdziwym królem, zwycięskim nad wszystkimi wrogami, gdyż potrafi oddać za nich życie. Teraz Jezus zostaje ukoronowany na króla przez żołnierzy. To, co według nich jest kpiną, jest czystą prawdą, która odziera z maski godność królewską tego świata. To krótkie dopowiadanie „umacniając godność królewską panujących / równocześnie ją im skraca, a ludziom ukazuje / jakimi ocieka łzami i krwią". Mamy do czynienia z najbardziej wymowną stronicą filozofii historii, napisaną nie atramentem na papierze, ale krwią na ciele Sprawiedliwego. Kto nie słucha głosu dobrego Pasterza, zachowuje się jak złoczyńca: biczuje człowieka i koronuje go cierniami, sprowadzając pozdrowienia do obelgi, a szacunek do policzka. Jezus jest słusznie odziany oznakami królewskimi: jest do tego stopnia wolny i potężny w miłości, że aż dźwiga na sobie zło świata. Zostaje ukoronowany zaraz po „łasce paschalnej", gdy skazany został w miejsce Barabasza, który re-prezentuje nas wszystkich podobnych do niego. Jest królem, gdyż oddaje swoje życie na korzyść innych, aby otrzymać je na nowo w pełni zrealizowane. Jest to przykazanie, jakie Syn otrzymał od Ojca (por. 10,1-18). Gdy zrozumiemy, że człowiek ubiczowany, ukoronowany cierniem, wyśmiany i przebity, jest naszym królem, wówczas nastąpi królestwo Boże na ziemi: wolni od idoli, zobaczymy Chwałę i nasze człowieczeństwo zostanie ocalone. Prawdziwa walka trwająca przez całe życie, jest przeciwko wszystkim naszym idolom: są one „korzeniem zła", które tkwi wewnątrz nas. Siedem grzechów głównych to siedmiu nieprzyjaciół, dawnych i ciągle aktualnych, którzy zaludniają ziemię, jaką dał nam Pan. Nie należy ich poślubiać lub oddawać im czci, ale ich wyniszczyć, aby nie utracić wolności synów Bożych (por. Pwt 7,1nn).

 

UWAGA!!! Komentarz, ze względu na obszerność dotyczy tylko rozdziału 18. Proszę zachować ten egzemplarz na przyszły rok. Wtedy będzie następna cześć tj komentarz do rozdziału 19.

 

Wieki Piątek 2024.03.29

 

 

Wielki Czwartek 2024.04.28

PIERWSZE CZYTANIE

Wj 12, 1-8. 11-14  Przepisy o wieczerzy paschalnej

Czytanie z Księgi Wyjścia

Pan powiedział do Mojżesza i Aarona w ziemi egipskiej: «Miesiąc ten będzie dla was początkiem miesięcy, będzie pierwszym miesiącem roku! Powiedzcie całemu zgromadzeniu Izraela tak:

„Dziesiątego dnia tego miesiąca niech się każdy postara o baranka dla rodziny, o baranka dla domu. Jeśliby zaś rodzina była za mała do spożycia baranka, to niech się postara o niego razem ze swym sąsiadem, który mieszka najbliżej jego domu, aby była odpowiednia liczba osób. Liczyć je zaś będziecie dla spożycia baranka według tego, co każdy może spożyć. Baranek będzie bez skazy, samiec, jednoroczny; wziąć możecie jagnię albo koźlę. Będziecie go strzec aż do czternastego dnia tego miesiąca, a wtedy zabije go całe zgromadzenie Izraela o zmierzchu. I wezmą krew baranka, i pokropią nią odrzwia i progi domu, w którym będą go spożywać. I tej samej nocy spożyją mięso pieczone w ogniu, i chleby przaśne będą spożywali z gorzkimi ziołami.

Tak zaś spożywać go będziecie: biodra wasze będą przepasane, sandały na waszych nogach i laska w waszym ręku. Spożywać będziecie pośpiesznie, gdyż jest to Pascha na cześć Pana.

Tej nocy przejdę przez Egipt, zabiję wszystko pierworodne w ziemi egipskiej, od człowieka aż po bydło, i odbędę sąd nad wszystkimi bogami Egiptu – Ja, Pan. Krew posłuży wam do oznaczenia domów, w których będziecie przebywać. Gdy ujrzę krew, przejdę obok i nie będzie pośród was plagi niszczycielskiej, gdy będę karał ziemię egipską.

Dzień ten będzie dla was dniem pamiętnym i obchodzić go będziecie jako święto dla uczczenia Pana. Po wszystkie pokolenia – na zawsze w tym dniu będziecie obchodzić święto”».

Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 116B (115), 12-13. 15 i 16bc. 17-18 (R.: por. 1 Kor 10, 16)

Refren: Kielich Przymierza to Krew Zbawiciela.

Czym się Panu odpłacę *

za wszystko, co mi wyświadczył?

Podniosę kielich zbawienia *

i wezwę imienia Pana.   Refren.

Cenna jest w oczach Pana *

śmierć Jego wyznawców.

Jestem Twym sługą, synem Twojej służebnicy, *

Ty rozerwałeś moje kajdany.   Refren.

Tobie złożę ofiarę pochwalną *

i wezwę imienia Pana.

Wypełnię me śluby dla Pana *

przed całym Jego ludem.   Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE

1 Kor 11, 23-26  Ilekroć spożywacie ten chleb i pijecie kielich, śmierć Pana głosicie

Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian

Bracia:

Ja otrzymałem od Pana to, co wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy, której został wydany, wziął chleb i dzięki uczyniwszy, połamał i rzekł: «To jest Ciało moje za was wydane. Czyńcie to na moją pamiątkę!» Podobnie, skończywszy wieczerzę, wziął kielich, mówiąc: «Kielich ten jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej. Czyńcie to, ile razy pić będziecie, na moją pamiątkę!»

Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb i pijecie kielich, śmierć Pana głosicie, aż przyjdzie.

Oto słowo Boże.
 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

J 13, 34

Aklamacja: Chwała Tobie, Królu wieków.

Daję wam przykazanie nowe, abyście się wzajemnie miłowali,

tak jak Ja was umiłowałem.

Aklamacja: Chwała Tobie, Królu wieków.

 

EWANGELIA

J 13, 1-15  Do końca ich umiłował

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

1Było to przed Świętem Paschy. Jezus, wiedząc, że nadeszła godzina Jego, by przeszedł z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował.

2W czasie wieczerzy, gdy diabeł już nakłonił serce Judasza Iskarioty, syna Szymona, aby Go wydał, Jezus, 3wiedząc, że Ojciec oddał Mu wszystko w ręce oraz że od Boga wyszedł i do Boga idzie, 4wstał od wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło, nim się przepasał. 5Potem nalał wody do misy. I zaczął obmywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany.

6Podszedł więc do Szymona Piotra, a on rzekł do Niego: «Panie, Ty chcesz mi umyć nogi?» 7Jezus mu odpowiedział: «Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale poznasz to później». 8Rzekł do Niego Piotr: «Nie, nigdy mi nie będziesz nóg umywał».

Odpowiedział mu Jezus: «Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną». 9Rzekł do Niego Szymon Piotr: «Panie, nie tylko nogi moje, ale i ręce, i głowę!»

10Powiedział do niego Jezus: «Wykąpany potrzebuje tylko nogi sobie umyć, bo cały jest czysty. I wy jesteście czyści, ale nie wszyscy». 11Wiedział bowiem, kto Go wyda, dlatego powiedział: «Nie wszyscy jesteście czyści».

12 A kiedy im umył nogi, przywdział szaty i znów zajął miejsce przy stole, rzekł do nich: «Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? 13Wy Mnie nazywacie „Nauczycielem” i „Panem”, i dobrze mówicie, bo nim jestem. 14Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wy powinniście sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem».   Oto słowo Pańskie.
 

MEDYTACJA                      PRZYJĄĆ MIŁOŚĆ JEZUSA

                O co proszę? O pokorne przyjęcie miłości Jezusa i uwolnienie serca od pychy.

                Wejdę z Jezusem i uczniami do Wieczernika. Zajmę miejsce za stołem. Utkwię wzrok w spojrzeniu Jezusa, który „do końca mnie umiłował" (w. 1). Dla mnie przyszedł przeżyć ten dzień. Wraca do Ojca i chce, abym był razem z Nim przy Ojcu. Płaci za to najwyższą cenę.

                Uświadomię sobie, że w każdej Eucharystii Jezus wyznaje mi, że „do końca mnie umiłował". Składa siebie w ofierze za mnie. Zasiada ze mną do stołu i mówi: „gorąco pragnę spożywać z tobą tę Paschę" (Łk 22, 14).

                Utkwię mój wzrok w Jezusie. Będę wpatrywał się z miłością w każdy Jego gest: jak wstaje od stołu, przepasuje się prześcieradłem, nalewa wody do misy (ww. 2-5). Przez dłuższy czas pozostanę myślami przy tej scenie, nasycając się pokorną, cichą miłością Jezusa.

                Zwrócę uwagę na zachowanie uczniów, zwłaszcza zmieszanie Piotra (ww. 6-9), gdy Jezus umywa im nogi. Wyobrażę sobie, że Jezus podchodzi do mnie, pochyła się, klęka, umywa moje stopy i wyciera je. Spotkam się ze spojrzeniem Jezusa...

                Zatrzymam wzrok na Jezusie klęczącym przy moich stopach. Jakie uczucia, pierwsze reakcje serca, pierwsze myśli budzą się we mnie? Co mogę powiedzieć Mu o moim „zniżaniu się" w służbie dla innych?

                „I wy jesteście czyści, ale nie wszyscy..." (w. 10). Jaki jest stan mo-jego wnętrza u początku Triduum Paschalnego? Uświadomię sobie, że Jezus gotów jest umierać za czystość mojego serca? Czy pragnę czystości, tak jak On pragnie jej dla mnie?

                Zatrzymam w sercu obraz Jezusa, który umywa mi nogi i patrzy w moje serce. Będę częściej powtarzał: „Przywróć mi serce czyste i naucz mnie służyć". Zaplanuję czuwanie przy Jezusie w ciemnicy.

 

KOMENTARZ:

1. Orędzie w kontekście

„I zaczął umywać uczniom nogi”. Tą sceną rozpoczyna się druga część Ewangelii Jana rozgrywająca się w ciągu jednego dnia i osiąga szczyt w „godzinie”, w której Bóg objawia swoją chwałę. W rozdziałach 13-17 Pan zostawia uczniom swój testament. Mamy tu do czynienia w zasadzie z dialogami i monologami, które wyjaśniają sens Jego śmierci, będącej dla wszystkich źródłem życia. Zasadniczym tematem jest Jego „odejście". Nie jest to pożegnanie na długą nieobecność, ale początek nowej obecności. Jego odejście bowiem stanowi nie tylko osiągnięcie osobistej mety, ale wejście Chwały na świat, jak to zobaczymy w rozdziałach 18-19. Rozdziały 20-21 inaugurują nowy dzień: po powstaniu z martwych słońca nie mającego zachodu, człowiek i Bóg żyć będą tym samych Duchem. Epizod włącza się w ostatnią wieczerzę, w centrum której inni Ewangeliści umieszczają ustanowienie Eucharystii. Jan opuszcza słowa konsekracyjne chleba i wina; mówi natomiast o obmyciu nóg (w. 1-20), o podaniu kawałka chleba Judaszowi (w. 21-32) i przekazaniu swego przykazania, przykazania miłości (w. 33-35). W ten sposób Ewangelista wyjaśnia Eucharystię i ilustruje znaczenie krzyża. Umycie nóg antycypuje wodę, która wypłynie z Jego boku; kęs chleba podany Judaszowi ukazuje pełną komunię Syna z każdym zagubionym; przykazanie miłości realizuje nowe życie, które Pan przyniósł na ziemię. Jan nie mówi o ustanowieniu Eucharystii, ale zgodnie ze swym stylem, kontempluje Eucharystię i pogłębia jej znaczenie w pięciu rozdziałach (13-17), rozwijając to, co powiedziane już zostało w rozdziale 6 o chlebie życia. Faktycznie Wieczerza Pańska jest centrum życia chrześcijańskiego. Ta symboliczna czynność Jezusa stanowi narracyjne wprowadzenie będące źródłem i fundamentem drugiej części Ewangelii. Opowiadanie może być interpretowane na różne sposoby. Fakty są zawsze bar-dziej bogate w treść niż próby ich interpretacji. Tradycyjny nurt interpretacyjny mieści się między dwoma brzegami, które obejmują szeroki strumień całej tradycji chrześcijańskiej. Z jednej strony gest rozumiany jest jako przykład ilustrujący miłość i wzajemną służbę, z drugiej jako odwołanie do wcielenia, Eucharystii, chrztu lub sakramentu pojednania. Te różne interpretacje nie wykluczają się wzajemnie. Tekst, pełen sugestii, stanowi niewyczerpalną studnię. Każdy może zaczerpnąć wody według własnego pragnienia, które im więcej jest zaspokajane, tym bardziej rośnie. Jan jest mistrzem w tej sztuce otwierania okien na nieskończoność. Używa nielicznych pierwotnych i sugestywnych słów w kontekstach narracyjnych w wysokim stopniu symbolicznych, które pobudzają rozum do ujmowania coraz to innych rzeczy, aż do ostatecznego wyjaśnienia się ich w INNYM, obecnym w każdej rzeczywistości, chociażby była najmniejsza. Ewangelista już od początku nadaje gestowi interpretację bardzo szeroką. Wyraża świadomość, jaką posiada Jezus o miłości Ojca oraz Jego wolę objawienia tej miłości w całej jej pełni braciom aż do „ostateczności", aż do „dopełnienia". Niektórzy zaliczają niesłusznie to opowiadanie do „znaków". Służba nie jest przecież znakiem, ale samą istotą okazywanej miłości. Prawdą jest równocześnie, że umycie nóg jest znakiem wszelkiego rodzaju służby. Inni znowu niesłusznie interpretują gest Jezusa jako znak uprzejmości i upokorzenia. W rzeczywistości Jezus chciał nam okazać swą jedyną godność i wielkość. Pokora przecież stanowi najgłębszy aspekt Boga-Miłości. Jezus umywając nogi wyraża w pełni swą boską godność, tak jak to uczyni przez swe wywyższenie na krzyżu. Temat życia i światła dominujący dotychczas w Ewangelii zamienia się tu w temat miłości. Miłość, prawdziwe światło życia, realizuje się nie przez słowa czy język, ale przez autentyczne czyny (por. 1J 3,18) przez wzajemną służbę sobie (Ga 5,13). Dźwiganie brzemion jedni drugich stanowi wypełnienie Prawa Chrystusowego (Ga 6,2), zachowanie „Jego" przykazania. Jak widzieliśmy w pierwszej części Ewangelii, realia, jakimi posługuje się autor, są proste i uniwersalne, jak cztery elementy kosmosu. Odnajdujemy je w każdej istocie żyjącej, która jest „ziemią" wymieszaną z „wodą", ożywioną „powietrzem" i „ogniem" (= światło). W odróżnieniu jednak od zwierząt zasadą życiową człowieka jest sam Bóg. Jego ziemia zaprawiona jest ową wodą tryskającą, którą jest Duch Święty, ożywiona Jego tchnieniem, oświecona Jego ogniem miłości. Gdy pierwsza część ewangelii używała metafory wody, powietrza, światła i chleba, która to metafora chleba streszcza wszystkie inne, to druga cześć Ewangelii stawia nas bezpośrednio przed rzeczywistością — a jest nią miłość. Miłość jest tym, o czym wszystko mówi i której wszyscy w jakiś sposób doświadczamy. Jest prawdą samego Boga i nas Jego synów w Synu. U Łk 22,27, w czasie ostatniej wieczerzy, Jezus określa siebie jako „Tego, który służy". Przez „obmycie nóg" ofiarowuje nam widzialną ikonę swej boskiej tożsamości. Jego służba nie jest jedynie dla Niego pokorną, a dla nas pożyteczną funkcją. Objawia Jego naturę Syna Bożego, naszego Mistrza i Zbawiciela. To, czego On dokonuje, jest Jego przejściem z tego świata do Ojca. Jego gest wypływa z pełni świadomości Jego boskiej godności i objawia w doskonały i pełny sposób istotę Boga. Obmycie nóg nie ma na celu podania nam przykładu upokorzenia; Jezus podnosi nas do Chwały: objawia nam tego nieznanego Boga, którego najwyższą władzą jest miłość. Jezus jest Królem, przyszedł, aby dać świadectwo prawdzie (18,37), przedstawia prawdziwe oblicze Boga i oblicze prawdziwego człowieka, który stworzony został na Jego obraz i podobieństwo. Oto człowiek (19,5): oto Bóg! Przyczyną naszego nieszczęścia nie jest chęć stania się jak Bóg (Rdz 3,5). Przecież stworzeni zostaliśmy na Boży obraz i podobieństwo (1,27). Dlatego Jezus przykazał nam: „Bądźcie wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski" (Mt 5,48). Grzech polega na fałszywym wyobrażaniu sobie Boga. Uwierzyliśmy słowu węża, który przedstawia nam Boga jako naszego wroga (Rdz 3,1nn). Syn, umywając nogi braciom i nakazując naśladowanie siebie (w. 15), przywraca nas do stanu autentyczności. Bóg jest bezwarunkową miłością, która oddaje swoje życie na usługi człowieka, aż do oddania za niego swego życia. Jego chwała objawia się z krzyża, gdzie w sposób oczywisty i bezsporny dla wszystkich ukazuje jak bardzo umiłował świat. Nasza historia, mała czy wielka, osobista czy powszechna, jest drogą do ujrzenia i odbicia tej chwały, do stwierdzenia: „Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam" (1J 4,16). Niestety nasze niepełne lub nawet błędne wyobrażenia o Bogu są przeszkodą na tej drodze. Każdy bowiem postępuje zgodnie z wyobrażeniem, jakie posiada o sobie, co odpowiada wyobrażeniom, jakie posiada o Ojcu. Wiersz 1 stanowi bramę wejściową, która wprowadza tematy drugiej części Ewangelii: Pascha, świadomość Jezusa jako Syna Ojca i godzina doskonałej miłości realizującej się na krzyżu. Wiersze 2-3 są wariacją na ten temat i wspominają Judasza. Po tej uroczystej i podniosłej introdukcji należy oczekiwać zaskakującego objawienia. I rzeczywiście Jezus dokonuje obmycia nóg, opisanego dokładnie za pomocą dobranych słów (w. 4-5). Czynność ta wywołuje reakcję Piotra i dialog z Jezusem (w. 6-11), co wyjaśnia później znaczenie tego, co Jezus uczynił, ogłaszając błogosławionym tego, kto postępuje podobnie (w. 12-17). Perykopa kończy się wzmianką o Judaszu oraz o wyborze przez Boga (w. 18-9), a następnie zachętą do przyjęcia każdego posłanego jako samego Pana (w. 20). Jeśli nawet gest umycia nóg ma jako protagonistów Jezusa i Piotra, nabiera pełnego znaczenia wewnątrz 13 rozdziału, który skupiony jest na Jezusie i Judaszu. Jezus umywający nogi apostołom poda Judaszowi „kęs chleba", znak swej nieodwołalnej miłości. Z tego przeciwstawienia Jezus/Judasz wyskakuje iskra, która objawia Chwałę: Jezus jest Synem, oddając swe życie na usługi braci, którzy zadają Mu śmierć, objawia im, że są synami nieskończenie umiłowanymi przez Ojca. Jezus, stając się z miłości sługą, jest Panem, prawdziwym obliczem Boga i wzorem nowego człowieka, będącego obrazem i podobieństwem Boga. On, jak Józef, jest przeciwieństwem Kaina: przywraca braterstwo zniszczone przez zabicie brata. Kościół wezwany jest do tego, by Pan obmywał mu nogi. Tylko w ten sposób ma z Nim udział i może czynić to samo.
 

2. Lektura tekstu

W. 1. „Przed Świętem Paschy". Celebracja Paschy dla Jana, w odróżnieniu od innych Ewangelii, rozpoczyna się nie w czwartek, ale w piątek wieczorem, gdy na krzyżu złożony zostanie w ofierze Baranek Boży, który gładzi grzech świata (por. 1,29). Ta scena antycypuje jego znaczenie. „wiedząc". Jan kładzie nacisk na wolność Jezusa. On wie i pragnie tego, co ma się zdarzyć (por. też w. 3.11.18; 18,4). Krzyż nie jest jakąś niespodziewaną przeszkodą: jest definitywnym objawieniem Syna, który znając miłość Ojca, wyszedł, aby zakomunikować ją braciom. „nadeszła Jego godzina". „Jego godzina", zapowiedziana na początku (2,4) i przywołana pod koniec księgi znaków (12,23), to godzina powrotu do Ojca, godzina Chwały. Cały „dzień" Jezusa koncentruje się na tym momencie. Jest to godzina krzyża, gdzie Stwórca i stworzenie wreszcie spotykają się ze sobą i stworzenie osiąga siódmy dzień. Jest to godzina, w której wszystko się dokonało (19,30), a Bóg, doprowadziwszy do końca swoje dzieło, odpoczywa (por. Rdz 2,2). „Godzina" w literaturze apokaliptycznej wskazuje na moment, w którym Bóg interweniuje i objawia siebie (por. Dn 12,4.9), doprowadzając do końca stworzenie i historię. „przejścia z tego świata do Ojca". Pascha Jezusa to „przejście" z tego świata do Ojca, z niewoli ciemności do pełni życia. W tym exodusie Jezus jest pierwszym spośród licznych braci, którzy pójdą za Nim drogą wolności. Woda, przez którą dokonuje się to przejście, nie jest Morzem Czerwonym, ale wodą, którą Pan obmywa nogi. „umiłowawszy". Od tego momentu słowo „miłość" wchodzi w miejsce słów „światłość" i „życie", które do tej pory dominowały. Czasownik „miłować" użyty jest 38 razy w Ewangelii Jana: 7 razy w rozdz. 1-12 i 31 razy w rozdz. 13-21, z tego aż 26 razy występuje w rozdz. 13-17. Z drugiej strony rzeczownik „miłość" pojawia się 6 razy, z tego aż 5 razy w rozdz. 13-17. Czasownik wskazujący na czynność, przeważa nad rzeczownikiem, gdyż miłość bardziej objawia się w czynach niż w słowach (por. 1J 3,18). Życiem Boga, którego znaki to woda i wiatr, światło i chleb, jest miłość: miłość Ojca, którą Syn przekazuje braciom. „swoich, [którzy byli] na świecie", Jezus jest Zbawicielem świata (4,42). Ci „swoi", których On miłuje, to wszyscy ludzie, Jego bracia. Uczniowie, do których teraz się zwraca, stanowią jedynie pierwociny owiec, które już wyszły z zagrody za pasterzem życia (por. 10,3.4.14.27). „do końca ich umiłował". W tekście greckim mamy rzeczownik telos (= wypełnienie, stan doskonałości, meta, najwyższy szczyt), co przywołuje na myśl ostatnie słowa Jezusa: „Dokonało się" (19,30). Jego Pascha jest godziną, w której urzeczywistnia się najwyższa miłość, wypełnienie wszelkich przykazań, i objawia się na ziemi Chwała. Istotą Boga jest bowiem miłość, która na krzyżu osiąga swój szczyt ogarniając wszelką odległość. Nie ma większej miłości niż oddanie swego życia za nieprzyjaciół (por. Rz 5,8; 1J 4,10). Wiersz ten wprowadza drugą część Ewangelii, która od r. 13 do r. 19 relacjonuje szczegółowo ostatni dzień Jezusa na ziemi. W. 2. „W czasie wieczerzy". W tekście greckim rzeczownik wieczerza (deipnon = posiłek) występuje bez rodzajnika. Nie jest to więc wieczerza Paschy żydowskiej, ale „inna" wieczerza, antycy-pacja każdego posiłku wspólnoty, która gromadzi się na spożywanie Paschy Pana, ciała Baranka ofiarowanego na krzyżu dla zbawienia świata (por. 6,51; 1,29). „gdy diabeł już nakłonił serce". W greckim tekście mamy dosłownie: gdy diabeł włożył w serce Judasza. Włożyć lub wrzucić w serce oznacza postanowić, podjąć decyzję. Serce jest centrum podejmowania decyzji. Chociaż może to dziwić, to jednak, jak świadczą warianty tekstowe oraz przekłady, także diabeł posiada serce, kłamliwą i zbrodniczą wolę już od początku (por. 8,44). Ewangelista podkreśla, że to szatan, przez swe oszustwo, jest głównym odpowiedzialnym za zło (por. Rdz 3). Przez jego zawiść weszła w świat śmierć (Mdr 2,23n). Jak odróżnia grzesznika od grzechu, którego inspiratorem jest diabeł. On jest księciem tego świata, a Jezus przyszedł, aby wyrzucić go i zbawić świat (12,31). „Judasza Iskarioty, syna Szymona, aby Go wydać". Judasz jest ofiarą diabła, który stworzył mu dogodną sytuację, aby mógł wydać Jezusa. Postać Judasza splata się przez cały rozdział 13 z postacią Jezusa. Jest synem zatracenia, zagubionym Synem, w nim dopełnia się Pismo (17,12), które mówi o Bogu poszukującym zagubionego człowieka. W zdrajcy urzeczywistnia się najwyższa miłość Boga do wszystkich. Jego imię Judasz (= cześć, chwała) przywodzi na myśl Żydów wybranych i umiłowanych przez Boga. Ponadto jest on synem Szymona, co przywołuje na myśl Szymona Piotra, postać paralelną do Judasza. Judasz jest aktorem, nie autorem zła. Wydanie Jezusa przez Judasza to dzieło suflera, który w decydującym momencie wchodzi w Judasza i działa przez niego (w. 27). Zło rodzi się najpierw pod wpływem zwodniczego słowa (por. Rdz 3,4nn). Judasz, jak Adam i każdy człowiek, posłuchał słowa nieprzyjaciela, zamiast słowa Ojca. Możemy słyszeć jedno i drugie. To słowo jednak, którego chętniej słuchamy, wchodzi w nas i determinuje nasze działanie, czyniąc nas marionetką kierowaną przez Złego lub współtwórcami planu Boga. W. 3. „Wiedząc, że Ojciec dał Mu wszystko w ręce". To, co Jezus ma dokonać. rodzi się ze świadomości Syna. Jezus wie, że „Ojciec miłuje Syna i wszystko oddał w Jego ręce" (3,35; por. 17,2). Z tą świadomością podejmuje mękę. Jego gest umycia nóg zaprzańcy i zdrajcy realizuje ostateczną możliwość władzy Boga: wolność miłowania aż do najwyższych granic. Miarą miłości jest bowiem miłość bez miary. „oraz że od Boga wyszedł i do Boga idzie". Jezus wie, że jest Synem Bożym, który przyszedł na świat, aby przynieść zagubionym ludziom niesłychaną miłość Ojca, który ich miłuje tak, jak miłuje Jego (17,23) jeszcze przed założeniem świata (17,24). Nie wstydzi się bycia ich bratem (por. Hbr 2,11), aby powrócić z nimi do Ojca mówiąc mu: „Oto ja i dzieci moje, które mi dałeś" (por. Hbr 2,13b: Iz 8,18). „Wyszedł" wskazuje na wcielenie, „idzie" wskazuje na drogę całego Jego życia, która teraz dopełnia się w całkowitym darze siebie. W. 4. „Wstał od wieczerzy". Jezus umywa nogi nie wcześniej, ale podczas wieczerzy. Nie jest to więc oczyszczenie przed posiłkiem, stanowi centrum „Jego posiłku. Nadaje temu gestowi specyficzne znaczenie, antycypacji „Jego" Paschy. Grecki czasownik egeiro (= wstać, powstać, podnieść się) określa zmartwychwstania Jezusa. Jego gest ilustruje nowe życie, którego udziela braciom. Umycie nóg i podanie kęsa chleba Judaszowi wraz z przykazaniem wzajemnej miłości, zastępują u Jana opowiadanie o ustanowieniu Eucharystii. Eucharystia bowiem polega na umywaniu sobie nóg i wzajemnej miłości (w. 14.34), tak jak Jezus umiłował Judasza i innych. „złożył szaty". Nie zdejmuje jedynie płaszcza, ale zdejmuje szaty, pozostaje nagi, jak na krzyżu, gdzie daje nam siebie samego. Jest dobrym Pasterzem, który „składa" swoje życie na korzyść owiec (10,17n). Jego nagość objawia Boga: jest to nagość miłości. „wziąwszy prześcieradło". To prześcieradło, wraz z fartuchem i ręcznikiem. staje się Jego ostatecznym odzieniem, szatą sługi. „nim się przepasał". Jego nagość przyodziana jest służbą. Na tym polega chwała Boga-Miłości: jest to Jego prawdziwa szata, którą człowiek Jezus przyjmie w sposób definitywny przez swą śmierć. Kiedy ponownie przyodzieje szaty (w. 12), nie zdejmie prześcieradła. Pozostanie ono zawsze Jego najbardziej intymną szatą. Jego służba, która każe mu zdjąć szaty i prowadzić Go na krzyż, przedłuża się poza grób: jest to miłość, zwyciężająca śmierć, chwała Pana życia, który zawsze będzie kontynuował obmywanie nóg. W. 5. „Potem nalał wody do miednicy". Z dokładną precyzją opisana jest niezwykła czynność Jezusa. Przygotowuje On i antycypuje to, co wkrótce przyjdzie na Niego poprzez nasze działanie. Jak woda do oczyszczeń stała się winem na gody weselne, tak za kilka godzin ta woda stanie się krwią, którą wyleje za nas, abyśmy mieli z Nim uczestnictwo (w. 8b).  Bóg objawił „swoją chwałę" w Morzu Czerwonym pogrążając nieprzyjaciół i ocalając swój lud (Wj 14,4.17-18). Teraz objawia swoją chwałę oddając swe życie za nieprzyjaciół. Jest to Jego Pascha: przejście przez Morze Czerwone jest w miednicy wody, która nie pogrąża nikogo, jedynie Tego, który zbawia wszystkich. „zaczął umywać uczniom nogi". Definitywną Paschą jest Jego miłość Syna, który obmywa nogi braci, aby postępowali tak, jak on postępował. W ten sposób przechodząc z tego świata do Ojca, wyzwała ich razem z sobą z niewoli, aby w wolności synów powrócili do Boga, od którego się oddalili. Jest to exodus, w którym Bóg objawia swoja chwałę i zwycięża wszystkich nieprzyjaciół człowieka, włącznie z ostatnim wrogiem, śmiercią (1Kor 15,26). Kto bowiem miłuje braci przeszedł ze śmierci do życia (1J 3,14). Obmycie nóg jest gestem gościnności i serdecznego przyjęcia dokonywanym przez niewolnika niebędącego Żydem. Lecz jest również gestem zażyłości oblubienicy wobec oblubieńca i szacunku syna wobec ojca. Gościnność ta i serdeczne przyjęcie, owa zażyłość i szacunek wobec nas, są cechami charakterystycznymi właściwymi dla „Pana i Nauczyciela" (w. 13n). Tu Nauczyciel objawia, kim jest Pan: nie jest tyranem, ale sługą. Fundamentalną cechą miłości jest pokorna służba bliźnim. Syn czyni to, co widzi, jak czyni Ojciec (5,19). Ojciec jest pierwszym, który służy Synowi oddając swe życie do Jego dyspozycji: Syn postępuje tak samo w stosunku do braci. Jezus wiedząc, że nadeszła godzina powrotu do Ojca oraz, że Ojciec wszystko oddał w Jego ręce, teraz trzyma w swych rękach nasze stopy. Stopy reprezentują drogę człowieka, który oddalił się od Boga. Teraz są one w rękach Syna, które są rękami Ojca, i z których nikt nie może ich wyrwać (por. 10,28-30). Bóg jest miłością (1J 4,8b). Jezus obmywając nogi, oddaje swe życie do dyspozycji braci, okazując w ten sposób najwyższą miłość. W taki sposób „wypełnia" wszystkie Pisma, które mówią o „szalonej miłości" Boga do człowieka. Ewangelista pragnie zatrzymać się na Jezusie umywającym nogi. W opowiadaniu wspomina ten gest aż osiem razy, aby i czytelnik zrozumiał i przyjął misterium. Tu mówi, że Jezus „zaczął" umywać nogi. Jest to początek ściśle określony, który będzie kontynuowany: to posługa miłości, która nigdy się nie zakończy (por. 1Kor 13,8a). „i ocierać prześcieradłem". Stopy uczniów, zanurzone w wodzie Tego, który oddaje za nich życie, są teraz wytarte i odziane Jego szatą służby z miłości. „którym był przepasany". Szata, którą Jezus jest przepasany, Chwała, która Go przyodziewa, okrywa i nasze stopy, czyniąc je zdolnymi do takiego samego postępowania. W. 6. „Podszedł więc do Szymona Piotra". Tekst nie mówi, czy Piotr był pierwszym, czy ostatnim, któremu Jezus umywa nogi. Wspomina go jako przedstawiciela pozostałych apostołów, którzy najprawdopodobniej zareagowali tak samo. „Panie". Piotr nazywa Jezusa „Panem". Jezus jest Panem jako sługa, Syn, który pełni wobec braci takie samo dzieło jak Ojciec. Jest Panem, za którym należy pójść. Tylko wtedy jesteśmy wolni, równi Jemu, który nie wynosi się ponad innych, ale służy innym. „Ty chcesz mi umyć nogi?" Jest to reakcja oznaczająca odmowę: Piotr nie chce się zgodzić, aby Pan umył mu nogi. Chce Jezusa innego niż jest, ponieważ jest innym niż sobie Go wyobraża. Przeciwstawienie „ty/mi" ukazuje dystans między Jezusem i Piotrem. W rzeczywistości to nie Jezus jest daleko od Piotra, ale Piotr od Jezusa. Umycie nóg jest najbardziej właściwym sposobem, w jaki Pan objawia siebie, kwestionując pojęcie, jakie mamy o Nim i o sobie. Dla nas Pan jest „kimś wyniosłym", sługa zaś „kimś małym". Jezus natomiast ukazuje jako coś wspaniałego to, co dla nas jest „niskie" i jako niskie to, co dla nas jest wyniosłe. W. 7. „Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz". Krzyż pozwoli poznać „JA-JESTEM" (8,28). Dopiero poprzez krzyż Piotr zrozumie, że Jezus objawia teraz misterium Boga-Miłości. „ale później będziesz to wiedział". „Później", „potem" — tak rozpoczyna się rozdział 21, gdy Jezus zmartwychwstały ukaże się nad Jeziorem Tyberiadzkim i spyta Piotra o miłość, obiecując mu, że przyodzieje go swoją szatą chwały (por. 21,15-19). To, co uczyniła Maria dla Jezusa w Betanii, odpowiada temu, co Jezus czyni dla swych uczniów w wieczerniku. Z wyprzedzeniem typowym dla osoby, która kocha, odpowiedziała ona miłością na miłość. To samo uczyni Piotr, gdy przyjmie Pana umywającego mu nogi: „W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy" (1J 4.10). „My miłujemy, ponieważ Bóg sam pierwszy nas umiłował" (1J 4,19). W. 8. „Rzekł do Niego Piotr". Piotr reaguje, ponieważ nie rozumie. Sprzeciwia się Jezusowi jak po pierwszej zapowiedzi swej męki i zmartwychwstania (por. Mk 8,31-33; Mt 16,21-23). Według niego Chrystus, Nauczyciel i Pan, winien domagać się od wszystkich gościnności i życzliwego przyjęcia. Jezus natomiast jest INNY, sam czyni innym to, czego każdy z nas domaga się dla siebie od innych. „Nie, nigdy mi nie będziesz nóg umywał". Piotr nie zgadza się, by Jezus mu służył, tak jak nie akceptuje tego, by Pan oddał życie za niego; woli oddać swoje życie za Pana (w. 37). Sądzi, że Pan powinien stać ponad wszystkimi, by nad nimi panować, a nie być poddany wszystkim, aby im służyć. Nie wie, że pierwszy jest ostatnim i sługą wszystkich (por. Mk 9,35; 10,43-45). „Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną". Odrzucenie posługi Jezusa to odrzucenie Jego samego i niepoznanie chwały, jaką posiada przed założeniem świata: miłości samego Ojca (17,24). Przyjęcie Jego, „umywającego nogi", daje nam zdolność miłowania, jak On miłuje oraz uczestniczenia w Jego życiu Syna. W. 9. „Panie, nie tylko nogi moje, ale i ręce, i głowę". Piotr pragnie być z Jezusem. Jeśli nawet nie rozumie, czuje się z Nim związany. Nie zdając sobie z tego sprawy wyznaje prawdę: Pan, umywając mu nogi, uzdrowi źródło jego postępowania. Człowiek jest drogą, którą odbywa. Nowy sposób podróżowania oczyści mu także ręce i głowę. Da mu bowiem nowy sposób działania (ręce) i myślenia (głowa), aby przekazać mu nowe serce, serce syna na wzór Ojca. W. 10. „Wykąpany potrzebuje tylko nogi sobie umyć, bo cały jest czysty". Jest to zdanie dość tajemnicze. Być może oznacza, że mimo wykąpania się, dokonania wszelkich możliwych ablucji i oczyszczeń, nie wyłączając chrztu, nie jesteś-my „czyści", jeśli nie przyjmujemy Pana, który obmywa nam nogi, nie ma-my udziału z Nim w życiu Boga. „Wykąpanie się" nawiązuje do chrztu niebędącego tylko zwykłym usunięciem nieczystości (1P 3,21): jest synowską świadomością tego, kto akceptuje Pana, który umył nogi i oddał za niego swoje życie. Niektórzy widzą tu aluzję do wyznania grzechów. Także po przyjęciu chrztu konieczne jest dalsze oczyszczenie „nóg", aby wyprostować nasz sposób postępowania. „wy jesteście czyści". Uczniowie są już oczyszczeni przez słowo, którego słuchali (por. 15,3). Jeśli nawet nie zrozumieli tego jeszcze, nic nie szkodzi. Skuteczność daru zawsze wyprzedza i przekracza wszelkie zrozumienie. „ale nie wszyscy". Podczas wieczerzy już od początku myśl powraca do Judasza (por. w. 2). Jezus umył nogi także jemu. I tylko jemu poda kęs chleba, znak szczególnej miłości. W. 11. „Wiedział bowiem, kto Go wyda". Jezus jak zna miłość Ojca, tak również wie, w jakim stopniu pozbawieni są miłości uczniowie. Tkwią oni w śmierci. Dlatego przychodzi, aby dać im życie. Gest obmycia nóg jest świadomie włączony w podwójną wzmiankę o Judaszu. Następny fragment ujawni relację między Jezusem i Judaszem, który występuje w tle, aby nadać prawdziwe znaczenie wszystkiemu. W. 12. „A kiedy im umył nogi". Po raz szósty jest mowa o „umyciu nóg". Jezus powtórzy to wnet jeszcze dwukrotnie: „Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem obmywać nogi" (w. 14). Jest to centrum tajemnicy, którą należy zrozumieć. „przywdział szaty". Przed umyciem nóg Jezus pozbawił się szat, aby przywdziać szaty sługi (por. w. 4): zrezygnował ze swego życia, oddając je do naszej dyspozycji. Kiedy podejmuje je na nowo, zgodnie z poleceniem ojca (por. 10,18), nie pozbawia się szaty służącego. Ona na wieki objawia jego chwałę. „Czy rozumiecie, co wam uczyniłem?" Po opisaniu faktu (w. 1-5) oraz reakcji Piotra (w. 6-11), otrzymujemy zaproszenie do zastanowienia się na tym, co się zdarzyło. Sam Jezus wyjaśnia znaczenie tego gestu oraz jego konsekwencje dla naszego praktycznego życia (w. 12-20). Kto rozumie, co uczynił Pan obmywając nogi, zna Boga. Nie mamy bowiem o Bogu innego prawdziwego pojęcia, jak tylko krzyż, gdzie realizuje się to, co zostało tu zapowiedziane. W. 13. „Wy Mnie nazywacie Nauczycielem i Panem". Nauczycielem jest ten, kto wie więcej, Panem, kto jest większym. Jezus jest nauczycielem i Panem, ponieważ umywając nogi, wie więcej i jest większym: zna niezwykłą miłość Ojca i nią żyje. Stając się sługą, Jezus jest Nauczycielem, który objawia, kim jest Pan. W. 14. „Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi". Umywając nogi Pan objawia swoją moc, Nauczyciel uczy swej mądrości. Jest to moc, która zwycięża władcę tego świata (por. 12,31), to mądrość, która ujawnia jego kłamstwo. My również, jeśli chcemy upodobnić się do Jezusa, musimy umywać jedni drugim nogi. Pokora Boga obmywającego człowiekowi nogi stanowi fundament nowego życia. Daje nam do zrozumienia, co znaczy „być jak Bóg", „być świętymi, jak On jest święty". Etyka chrześcijańska nie wywodzi się z nakazu moralnego, ale z osobistego doświadczenia Nauczyciela i Pana, który staje się moim sługą: „Umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie" (Ga 2,20), abym i ja mógł miłować, jak zostałem umiłowany. Jest to nowe przykazanie (w. 34), słowo, które oświeca moje kroki, światło na mojej drodze (Ps 119,105). Jezus jest pośród nas jako Ten, który służy (Łk 22,27). We wzajemnej służbie my mamy udział z Nim: wchodzimy w Trójcę Świętą, uczestnicząc w życiu samego Boga, który jest miłością daną i odwzajemnioną. Takie jest głębokie znaczenie Eucharystii, która jest naszą Paschą, objawieniem Boga-Miłości i zbawienia człowieka. Objawiając swoją chwałę Pan ocala godność ludzką człowieka, uwalnia go od obrazu Boga jako i od pojęcia o samym sobie. Umywając nogi Jezus zakłada nową wspólnotę. Zamiast panowania w niej jednych nad drugimi, rządzi wzajemna służba wszystkim. W. 15. „Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem". Przykład dany przez Jezusa jest wzorem do naśladowania. Jeśli się wzajemnie miłujemy (w. 34), znamy drogę, by być tam, gdzie On jest (14,3n.15-24). Miłość jest nową i definitywną obecnością Boga w świecie. Ta wypowiedź Jezusa interpretuje słowa ustanowienia Eucharystii: „To czyńcie na Moją pamiątkę". „To czyńcie" znaczy to samo, co „abyście czynili, jak ja wam uczyniłem"; „na Moja pamiątkę" odpowiada słowom: „dałem wam przykład". Eucharystia nie jest zwykłym rytem, ale konkretnym „działaniem": czynimy pamiątkę tego, co On uczynił dla nas, abyśmy czynili podobnie jak On, przeżywając nasze codzienne relacje we wzajemnej służbie.


Tekst: wiara.pl, Medytacja: Wons, Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana, s. 367-376.

Wielki Czwartek 2024.04.28

 

 

 

 

 

Niedziela Palmowa, rok B, 2024.03.24

PROCESJA Z PALMAMI

EWANGELIA

Mk 11, 1-10 Wjazd Jezusa do Jerozolimy

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

1Gdy się zbliżali do Jerozolimy, do Betfage i Betanii na Górze Oliwnej, po-słał dwóch spośród swoich uczniów 2i rzekł im: «Idźcie do wsi, która jest przed wami, a zaraz przy wejściu do niej znajdziecie uwiązane oślę, którego jeszcze żaden człowiek nie dosiadał. Odwiążcie je i przyprowadźcie tutaj. 3A gdyby was kto pytał, dlaczego to robicie, powiedzcie: „Pan go potrzebuje i zaraz odeśle je tu z powrotem”».

4Poszli i znaleźli oślę przywiązane do drzwi z zewnątrz, na ulicy. Odwiązali je, 5a niektórzy ze stojących tam pytali ich: «Cóż to ma znaczyć, że odwiązujecie oślę?» 6Oni zaś odpowiedzieli im tak, jak Jezus polecił. I pozwolili im.

7Przyprowadzili więc oślę do Jezusa i zarzucili na nie swe płaszcze, a On wsiadł na nie. 8Wielu zaś słało swe płaszcze na drodze, a inni gałązki ścięte na polach. 9Ci zaś, którzy Go poprzedzali i którzy szli za Nim, wołali:

«Hosanna!

Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie.

10Błogosławione królestwo ojca naszego, Dawida,

które nadchodzi.

Hosanna na wysokościach!»

Oto słowo Pańskie.
 

MEDYTACJA PRZYLGNĄĆ DO JEZUSA CIERPIĄCEGO

O co proszę? O wierność w kroczeniu za Jezusem w chwilach radości i krzyża.

                Wejście w Wielki Tydzień rozpocznę od rozważenia Ewangelii, która czytana jest przed procesją z palmami do kościoła. Wzbudzę w sobie głębokie pragnienie, aby towarzyszyć Jezusowi w nadchodzącym tygodniu męki. Poproszę o łaskę głębokiego współodczuwania z Nim Jego męki.

                Uczniowie spełniają prośbę Jezusa, nie wiedząc, że ich prosta posługa jest początkiem szczególnego momentu w historii zbawienia (ww. 1-7). Jezus może wykonywać przeze mnie wiele na pozór błahych czynności, które posłużą Mu dla Jego zbawczych zamiarów. Zawierzę Jezusowi na nowo wszystkie moje najmniejsze i najprostsze posługi.

                Będę kontemplował cichość i pokorę Jezusa-Króla wkraczającego na osiołku do Jerozolimy (w. 7). Przypomnę sobie Jego słowa: „Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem" (Mt 11, 29). W świetle tego zaproszenia popatrzę na konkretne sytuacje mojego życia, na relacje z ludźmi.

                Jezus dobrze wie, że ludzie, którzy teraz oddają Mu hołd, już za chwilę staną się powodem Jego cierpienia i śmierci. Przyjmuje jednak ich „hosanna" (ww. 8-10).

                Podczas każdej Eucharystii Jezus przyjmuje moje „hosanna", pozwalając, abym Go czcił, przyjmował w Komunii świętej, chociaż On jeden wie najlepiej, ile jeszcze razy stanę się powodem Jego męki. Uwielbię Go za Jego bezgraniczną miłość.

                Włączę się w tłum wiwatujących. Zamienię moją medytację w adorację Jezusa pokornego i łagodnego. Będę Go błogosławił i uwielbiał za to, że po raz kolejny idzie za mnie umrzeć.

                „Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie" (w. 9) - te słowa mogę uczynić aktem strzelistym, do którego będę wracał w Wielkim Tygodniu. Zakończę gorącą prośbą do Jezusa, abym nie zmarnował nadchodzących dni łaski.
 

KOMENTARZ:

S. Fausti: w. 1: Kiedy zbliżali się do Jerozolimy: jak już zauważyliśmy w po-przednich rozdziałach, u Marka często występują czasowniki oznaczające ciągłość wędrowania Jezusa (por. notę do 1, 16), a w szczególności w ostatnich dwóch rozdziałach wzmianki o długiej podróży do Jerozolimy stanowią wyjątkowy element narracyjny, który ujawnia zamysł ewangelisty (por. notę do 10, 1); od strony Betfage i Betanii: Betfage było przedmieściem Jerozolimy, a Betania - niezbyt oddaloną od niej wioską po południowo-wschodniej stronie Góry Oliwnej (o tym miejscu por. notę do 13, 3); wysłał dwóch swoich uczniów: podkreślamy silne podobieństwo pod względem schematu opowiadania między tym fragmentem (do w. 6), gdzie chodzi o przygotowania do wjazdu Jezusa do miasta, a narracją o przygotowaniach do ostatniej wieczerzy w 14, 13-16: Mesjasz, który zaczyna się otwarcie ukazywać podczas swego pierwszego przybycia do Jerozolimy, jest tym samym, który będzie zabity na krzyżu, a którego prefiguracją był baranek paschalny. Kolejnym elementem tematycznym wspólnym obu tym fragmentom jest pośrednia deklaracja, że Jezus potrafi przewidywać wydarzenia. Zgodnie z teologicznym zamysłem tych tekstów nie interesuje nas wcale dyskusja nad tym, czy należy rzeczywiście zakładać uprzednie uzgodnienie między Jezusem a miejscowymi ludźmi wypożyczenia osiołka bądź sali wieczernika.

w. 2: którego nikt z ludzi jeszcze nie dosiadał: z tych słów wnioskuje się, że również Marek musiał mieć przed oczami proroctwo Za 9, 9, cytowane wprost przez Mateusza i Jana w paralelnych tekstach.

w. 3: Pan go potrzebuje: niektórzy komentatorzy zakładają, że za pomocą terminu „Pan" Marek chce odnieść się do Boga lub właściciela osiołka. Opierają się oni na fakcie, że ewangelista – za wyjątkiem dwóch przypadków (por. 7, 28 i 12, 36n) - nie przypisuje nigdy tego tytułu Jezusowi. Wydaje się jednak, że jest to próba rozwiązania trudności niemająca żadnego fundamentu, jeśli weźmie się wystarczająco pod uwagę teologiczną wartość tego fragmentu w kontekście całej sekcji. Marek zamierza tu bowiem stwierdzić, że Jezus jest Panem w pełnym sensie najstarszych wyznań wiary, ukształtowanych w doświadczeniu wydarzeń paschalnych. Wymowne, że drugim bardzo wyraźnym tekstem Ewangelii Marka, w którym Jezus zostaje nazwany Panem, jest właśnie ostatni fragment tej sekcji.

w. 6: I pozwolili im: jak w 14, 16 w odniesieniu do wieczerzy paschalnej, tak również tutaj dokładne wypełnienie przewidywań Jezusa jest pośrednim stwierdzeniem wiary w Boży plan, który spełnia się w Jezusie niezależnie od wszelkich ludzkich działań; stanie się to jeszcze bardziej ewidentne w kilku passusach opisu męki.

w. 7: i zarzucili na niego swoje płaszcze: podobna scena pojawia się w 2 Krl 9, 13; a On go dosiadł: w Łk 19, 35 czytamy: „i posadzili na nim Jezusa" - wyrażenie, które wyraźnie oddaje ideę intronizacji, ukrytą także w tekstach Marka.

w. 8: zielone gałązki ścięte na polach: świeże zbiory z pól, a nie gałązki palmowe, które są rzadkie w okolicach miasta; w J 12, 13 wspomina się właśnie o palmach, ale niesionych przez ludzi wychodzących ze świętującego miasta. Na podstawie także następnego wersetu należy chyba widzieć w tym geście aluzję do Ps 118, 27, który odnosi się do procesji na Święto Namiotów - jedno z najbardziej uroczystych świąt kalendarza żydowskiego, pokrywające się z czasem zbioru plonów. Mając na uwadze ten psalm (por. także ww. 9n) i inne wskazówki, które każą zakładać dłuższy pobyt Jezusa w Jerozolimie, jesteśmy skłonni sądzić, że ten wjazd - umieszczany przez ewangelistów w klimacie świąt paschalnych, sześć lub siedem dni przed Jego śmiercią - należy raczej cofnąć do innego święta, obchodzonego kilka miesięcy wcześniej. Zauważmy, że Jan wspomina trzy paschy obchodzone przez Jezusa w Jerozolimie i że schemat chronologiczny wprowadzony przez ewangelistów odnośnie do pierwszych dni wielkiego tygodnia ma zasadniczo wartość dydaktyczno-teologiczną.

w. 9: Hosanna!: jest to transliteracja wezwania o pomoc („Ach, zbaw!"), znanego wszystkim Izraelitom, ponieważ zawartego w Ps 118, 25, ostatnim z psalmów należących do tak zwanego Wielkiego Hallelu, na który składają się Ps 113 - 118, pieśni uwielbienia i dziękczynienia Bogu, które później stały się wyrami radości powtarzanymi w momencie, gdy pielgrzymi przybywali do miasta świętego na obchody wielkich świąt żydowskich. Zważywszy na świąteczny kontekst tych psalmów, wyrażenie „Hosanna-mogło nabrać wśród ludu żydowskiego znaczenia pozdrowienia i aklamacji w stosunku do pielgrzymów przybywających do miasta. Także w tekście Marka mogło ono mieć takie znaczenie, jednak jego powtórzenie w w. 10 z dodatkiem „na wysokościach" po wzmiance o nadchodzącym królestwie sugeruje, że ewangelista chce tutaj wyrazić wezwanie o pomoc skierowane do Boga w oczekiwaniu na królestwo mesjańskie, a więc odzyskując pierwotne znaczenie hebrajskiego sformułowania; Chwała Temu, który przychodzi...: jest to nadal cytat Ps 118, 26, który wyrażał życzenie błogosławieństwa dla pielgrzyma przybywającego na święta. W tym sensie zdanie to rozumiał tłum. Prawdopodobnie później wspólnota chrześcijańska bardzo szybko zinterpretowała je jako aklamację o charakterze mes-jańskim.

w. 10: Błogosławione nadchodzące królestwo...: zdanie to brzmi nieco dziwnie zwłaszcza ze względu na odniesienie w ostatnich słowach do królestwa „naszego ojca Dawida"; tylko w Dz 4, 25 Dawid jest nazwany naszym ojcem, które to wyrażenie zwykle odnosi się do starożytnych patriarchów. Zdanie to, nieprzytaczane ani przez Mateusza, ani przez Łukasza, stanowi być może komentarz do wcześniejszej aklamacji, dodany w późniejszym czasie jako modlitwa o przywrócenie królestwa Dawidowego, którego znakiem jest przyjście Jezusa. Jednak poprzednia inwokacja niewidomego z Jerycha (por. 10, 47n) skłania raczej do myślenia, że także tutaj ewangelista chce ogłosić Jezusa królem dawidowym. Idea ta częściej występuje w innych Ewangeliach.
 

Znaczenie teologiczne

Marek przedstawia wjazd Mesjasza do Jerozolimy w pełnym pokory i zarazem podniosłym kontekście, który niełatwo jest uchwycić w jego głębokim znaczeniu. Ewangelista prezentuje nam go jako wprowadzenie w wypełnienie dzieła Jezusa. Jest to rzeczywiście pierwszy z sześciu dni, jakie Jezus spędzi w Jerozolimie, aby dokonać nowego stworzenia. Trzeba tutaj kontemplować wielkość Mesjasza w Jego pokorze. Wielkość i pokora są dwie-ma nierozerwalnymi cechami, które otwierają nas na tajemnicę Jezusa, chwalebnego Syna Człowieczego, którego wielkość tkwi w służeniu i oddawaniu życia za wszystkich (10, 45). Jeśli pominie się jeden z tych dwóch elementów i jeśli nie zrozumie się wielkości w pokorze konkretnej służby, nie pojmie się nic z Jezusa i Jego przesłania. Teraz już zbliża się i ukazuje cel drogi Jezusa: Jerozolima (w. 1) lub raczej - jak zostaje uściślone - świątynia (w. 11), na tle której rozegra się ostateczna konfrontacja między Jezusem a Jego przeciwnikami. Wymienia się także po raz pierwszy Górę Oliwną, położoną na wschód od Jerozolimy. Tam uciekła i tam się schroniła chwała Boga (Ez 11, 23), tam dokonało się upokorzenie Dawida (2 Sm 15, 30nn) i stamtąd, gdzie wschodzi słońce, wyczekiwano chwalebnego przyjścia Pana, który będzie walczyć za swój lud w dniu ostatnim (Za 14, 3n). Jezus wyrusza w stronę swego triumfu właśnie z tej góry, gdzie po wygłoszeniu swojej ostatniej mowy (13, 3) w krótkim czasie pogrąży się w ciemnościach wyczerpującej walki (14, 26n). Dwaj uczniowie otrzymują pole-cenie, by Go poprzedzić i przygotować Mu osiołka (ww. 2nn). Na podstawie tego wyboru Jezusa poznajemy rodzaj Jego mesjanizmu: On nie wkracza ani na koniu jak królowie, ani na rydwanie jak wojownicy. On przybywa, owszem, zwycięski, ale w sprawiedliwości, a więc pokorny, na grzbiecie osiołka, jak to zapowiedział Za 9, 9. Marek wyraźnie czyni aluzję do tego tekstu mesjańskiego, pozostawiając samemu czytelnikowi odpowiednie dopowiedzenia. Na grzbiecie tego osiołka Jezus wyraźnie ukazuje się jako Mesjasz odbiegający od oczekiwań ludu, które wzorowały się na poglądach zelotów. On jest Mesjaszem ubogim i pokornym, jadącym na osiołku, którego nikt wcześniej nie dosiadał (w. 2). Nikt bowiem nigdy nie proponował tego rodzaju mesjańskości, obleczonej nie w chwałę, ale w hańbę, nie w potęgę, ale w ubóstwo, nie w panowanie, ale w służbę. A jednak taka właśnie jest droga, którą On wybiera, aby dać chwałę Bożą zniesławionym, najwyższą moc ubogim, wolność Bożą sługom! On bowiem jest Panem, który chce takiego właśnie wierzchowca - jak według Marka stwierdza sam Jezus (w. 3; por. w. 6), choć uczniowie nie pojmują głębokiego znaczenia tego określenia (użytego tylko w 7, 28 i 12, 36). Aby zrozumieć sens gestu Jezusa, który niczym światło ukazuje się w pierwszym dniu nowego stworzenia, trzeba pamiętać, że osioł jest tanim zwierzęciem jucznym i roboczym, które jak wół służy człowiekowi i dźwiga jego ciężary. Jest on więc symbolem Chrystusa i całego Jego mesjanizmu. Jest także symbolem ludu, który zna swego Pana (por. Iz 1, 3) - tego ludu, którego Pan potrzebuje. Królestwo przybywa tylko na grzbiecie osiołka, to znaczy na barkach tego ludu - i tylko stąd Pan ukazuje się całemu światu. Nikt nie „dosiadał" tego mesjanizmu pokory i służby. Tylko Pan! Jeśli Kościół nie jest jak osiołek i chce odgrywać rolę dominującego konia, staje się hybrydą, bezpłodnym i bezrozumnym mułem (por. Ps 32, 9); jeśli chce odgrywać rolę potężnego rydwanu, staje się żałosnym monstrum. Zarówno wtedy, jak i dziś trudno jest połączyć ten opis pokornego Mesjasza zawarty w Za 9, 9 z chwalebną zapowiedzią z Dn 7, 13n. Rabbi Jozue ben Lewi (ok. 250 r. po Chr.) próbował pogodzić te dwa proroctwa, stwierdzając, że gdyby Izrael okazał się godny, Mesjasz zstąpiłby z obłoków nieba, natomiast w przeciwnym razie miał przybyć jako ubogi i pokorny, dosiadając osiołka. Niewątpliwie wjazd Jezusa do Jerozolimy ma te konkretne cechy, choć zarówno tłumy, jak i uczniowie, chwilowo ogarnięci entuzjazmem, błędnie to odczytują. Okrywają bowiem osiołka płaszczami, a drogę wyścielają gałązkami (ww. 7-8), jak podczas ogłoszenia Jehu królem (2 Krl 9, 13). Tłum woła: „Hosanna" (w. 9), co jest wzywaniem pomocy Boga: „Ulituj się, wybaw nas!". Takie powinno być - po wcześniejszym epizodzie - również wołanie ucznia wchodzącego w kontemplację chwały obecnej na drodze swego Pana, który stał się sługą. Jednak w ustach osób wypowiadających to wołanie prawdopodobnie miało ono inne znaczenie i wyrażało oczekiwanie, którego Jezus nie spełni. Można bowiem z łatwością rozumieć tę inwokację w sensie: „Ulituj się, wybaw nas od Rzymian!". Takiego bowiem mesjasza oczekiwano, a wołanie włożone w usta tłumu jest właśnie zakończeniem Hallelu (Ps 118, 25), czyli jednego z wielkich psalmów mesjańskich, który Marek będzie jeszcze cytował w dalszej części (12, 10n). Według proroctwa Natana w Jezusie przybywa królestwo ojca Dawida (w. 10), które pozostanie trwałe na wieki przed Bogiem, a jego tron zostanie uczyniony niezachwianym na zawsze (2 Sm 7, 16). Według Marka prawdziwym problemem jest to, że zaczyna się ono w sposób tak niechwalebny i że dopełni się jeszcze bardziej haniebnie na krzyżu! Wbrew oczekiwaniom wyraźnie nie chodzi o królestwo polityczne oparte na władzy, ale o królestwo zbudowane na służbie, typowej dla tych, którzy płacą jej koszty. Ale tylko ta służba będzie miała moc wyzwolić człowieka, także politycznie. Fragment ten kończy się dziwną i sugestywną wizytą Jezusa w świątyni, przywodzącą na myśl - zwłaszcza na podstawie tego, co następuje dalej - tekst Ml 3. Jezus „dokładnie wszystko obejrzał" (w. 11). To bardzo rzadki w NT czasownik, użyty tylko raz przez Łukasza (6, 10) i sześć razy przez Marka, zawsze w odniesieniu do Jezusa, za wyjątkiem 9, 8. To Jezusowe spojrzenie wyraża sąd potępienia i przekleństwa (3, 5; 10, 23) lub zbawienia i błogosławieństwa (3, 34; 5, 32). Zobaczymy w następnym fragmencie, jaki sąd wydaje Jezus nad świątynią przez to swoje spojrzenie.

Aktualizacja

Wjazd Jezusa do Jerozolimy jest mesjański. Ze strony tych, którzy w nim uczestniczą, nabiera on jednak znaczenia wyraźnie politycznego. Jezus jest dla nich mesjaszem Izraela, który przybywa do swego miasta, aby przejąć władzę. Dwukrotnie obwołują Go królem dawidowym, który przybywa, aby wziąć w posiadanie swoje królestwo (ww. 9. 10). Jezus ich nie ucisza, wręcz przeciwnie - sam przejmuje inicjatywę. Już wcześniej niewidomy Bartymeusz ogłosił Go dwukrotnie Synem Dawida. Tytuł ten wyraża linię królewskości mesjańskiej, ponieważ wyczekiwany mesjasz miał być dziedzicem królestwa Dawida. Jest to zatem równoznaczne z uznaniem Jezusa za potomka Dawida, przeznaczonego do panowania nad Izraelem. A Jezus nie protestuje i nie nakazuje milczenia. To dwuznaczne zachowanie Jezusa rodzi pytanie: czy On jest politykiem? Powstaje zatem wymagający wyjaśnienia problem relacji między Jezusem a polityką. Poglądy w tej kwestii są skrajne i jednostronne. Jedni, nie tylko w przeszłości, ale i dzisiaj, hieratyzują i do przesady spirytualizują postać Jezusa. Zostaje On sprowadzony do symbolu, zamyka się Go w tematach i znaczeniach albo teologicznych, albo duchowych. Nie jest obca takiemu podejściu pewna tendencja doketystyczna. Po przeciwnej stronie od pewnego czasu stają ci, którzy chcą uczynić z Jezusa rewolucyjnego bojownika politycznego, a z Jego Ewangelii - podręcznik polityczno-społeczny typu marksistowskiego (por. Jezus jako polityk w pewnych politycznych lub materialistycznych interpretacjach Ewangelii), tak jak od wieków pewien rodzaj burżuazyjnego chrześcijaństwa czynił i nadal czyni z Niego tradycjonalistę. Oczywiście Jezus nie jest politykiem. On bowiem, wkraczając triumfalnie do Jerozolimy, zmierza prosto do świątyni. Ale tu nic się nie dzieje. Manifestacja mesjańska ma krótki żywot. Jezus natychmiast wychodzi z miasta, jednak wcześniej kieruje swój wzrok na te miejsca. To spojrzenie kogoś, kto przygotowuje się do skoku następnego dnia, a dokładnie - do wypędzenia kupców, wskazując na dwuznaczność tytułu „Syn Dawida". Zatem Jezus prowokuje, ale po to, by skorygować tę niejednoznaczność. Ponadto rozdz. 11 i 12 ukazują fiasko wszelkich roszczeń związanych z przywróceniem królestwa Dawida. Skąd inąd w całej Ewangelii Jezus odrzuca mesjanizm oparty na władzy polityczno-religijnej. Nie staje na czele ruchu oporu narodowego i rewolucji przeciwko Cesarstwu Rzymskiemu. W ten sposób rozczarowuje lud oczekujący mesjasza, który uczyni z Izraela trwałe królestwo, panujące nad narodami. Zawodzi również nadzieje polityczne ludzi marzących o przywódcy, który przywracając sprawiedliwość i prawo, spełni wszystkie podeptane przez historię oczekiwania ubogich i uciśnionych. W obu bowiem przypadkach Jezus byłby sprowadzony do zwykłego, całkowicie ludzkiego narzędzia wyzwolenia. Jednak zwłaszcza Jezusowe odrzucenie wszelkiego mesjanizmu o charakterze władzy polityczno-religijnej umożliwia uprawnioną sekularyzację sfery politycznej. Mesjasz króluje nad wszystkimi ludami, ale zostawia władzę polityczną każdemu narodowi. Każde społeczeństwo powinno zatroszczyć się o uporządkowanie swego życia i wzięcie we własne ręce swojej historycznej przyszłości. Oznacza to, że polityka nie potrzebuje religijnego usprawiedliwienia, aby wykonywać swoje działanie. Odpowiedzialni za politykę mogą tworzyć prawa, nie odnosząc się do praw religijnych i na podstawie analizy dotyczącej tego, co potrzebne dla życia społeczeństwa. Jezus Chrystus bowiem uwalnia naszą wolność, abyśmy wypełniali nasze zadania. On nie dyspensuje nas od działania przez przejęcie naszych funkcji politycznych. On czyni nas wolnymi, to znaczy sprawia, że bierzemy nasze życie w nasze ręce i akceptujemy naszą odpowiedzialność. Mesjańskość Jezusa jest zupełnie innej natury. On jest królem pokornym, który przynosi mesjański pokój i zbawienie, licząc tylko na Boga. Dosiada skromnego osiołka, rezygnując tym samym z wyniosłego konia, symbolu władzy i arbitralnego sądu; eliminuje rydwan, symbol przemocy i wszechwładzy, a w jego miejsce stawia osiołka, symbol prostoty i cierpliwej pracowitości, który w swej małości dźwiga ciężary innych. Właśnie dlatego królewskość Jezusa nie jest pozbawiona wymiaru politycznego. Jego królestwo nie jest z tego świata, ale jest na tym świecie. Jezus rzeczywiście dokonał czynów politycznych. Jego postępowanie i Jego przesłanie mają oddziaływanie i zastosowanie na płaszczyźnie politycznej. Opowiedzenie się po stronie ubogich, zdecydowane potępienie bogactwa i miłość, którą należy wprowadzać w czyn także w wymiarze politycznym - wszystko to nie idzie w parze z byle jaką organizacją społeczeństwa. On jednak stawia wymagania przed polityczne, to znaczy krytyczne i prorockie. Jezus ponagla nas, abyśmy dostrzegali odległe cele. On sięga do korzeni i najbardziej decydujących i fundamentalnych wyborów. Religijny problem relacji z absolutem pojawia się bowiem wówczas, gdy chodzi o refleksję nad celami życia w społeczeństwie. Dziedzina społeczno-polityczna nie jest czymś, co nadaje sens aktywności człowieka. Działalność polityczna nie stanowi celu sama w sobie. Nie może być własnym absolutem, chyba że chcemy zabsolutyzować to, co względne. Dlatego Jezus podporządkowuje władzę polityczną władzy Boga (12, 17). Cele nie mogą być określane inaczej niż w relacji do sensu życia, a więc do będącego jego podstawą absolutu. A objawiając, że relacja do Boga jest samym sercem ludzkiej egzystencji, czymś, co nadaje jej sens, Jezus pozwala usytuować różne sfery życia w odniesieniu do tej relacji, która jest ich fundamentem i bez której nie mają one racji swego istnienia. Przez swą postawę i przez swoje przesłanie ubóstwa i pokory, służby, a nie władzy, Jezus staje u początków ruchu całkowitego wyzwolenia człowieka.

Zastosowanie do życia

Krążąc po drogach Ewangelii w poszukiwaniu gotowych rozwiązań i potwierdzeń własnych wyborów, niewątpliwie wcześniej czy później natkniemy się na to zwierzę wypożyczone na polecenie Jezusa. Mamy więc prawo poświęcić nieco uwagi temu stworzeniu. Bo zgodnie z pewnego rodzaju tradycją obecną w Biblii osioł ten jest mądry i rozważny. Ma coś do powiedzenia, choć jest mniej gadatliwy od swojej koleżanki, oślicy Balaama. Z wielu punktów widzenia, z różnymi zamiarami, reakcjoniści lub rewolucjoniści, wszyscy tłoczymy się wokół Jezusa Chrystusa, próbując Go schwytać i przyjąć do naszego stronnictwa. Wśród ludzi tworzących Mu szpaler w progach Jerozolimy jesteśmy obecni także my, wymachując przed Nim naszymi pytaniami, naszymi problemami, naszymi niepokojami. Jeśli nie da nam rozwiązań, to przynajmniej udzieli jakiejś wskazówki, ponieważ pilnej interwencji wymagają pewne decyzje polityczne, obejmujące wszystkie problemy: od tych związanych z pracą, z relacją międzyosobową, po kwestie wychowawcze, rodzinne, relacje damsko-męskie i tak dalej. Tłoczymy się wokół doświadczenia wiary, mniej lub bardziej jednoznacznie deklarując nasze oczekiwania. Ale co może nam dać? Co z tego możemy mieć dla siebie? Ten osioł - jeśli już chcemy o nim mówić - milczy. A Jezus Chrystus jak nie wykorzystuje, tak i nie godzi się być wykorzystywany. Nawet jeśli przyszedł, aby służyć, to nie po to, aby uchronić nas od trudów, i nawet jeśli dźwigał nasze grzechy, to nie po to, aby podarować nam gotowe odpowiedzi. W rzeczywistości broni naszej autonomii, naszej pełnej odpowiedzialności: w pracy, w szkole, w polityce musisz używać twojego rozumu. Można by stąd wywnioskować, że na tym polega poważny sposób służenia, to znaczy kochania, pozostawienia wolnymi, niemówienia zbyt wiele, sprzyjania rozwojowi i wolności drugiego. Choć wówczas okazują swoje ogromne rozczarowanie te „dzieci", które proszą o gotowe rozwiązania albo o zatwierdzenie wykonanego zadania domowego. Dzieci reakcjoniści albo dzieci rewolucjoniści! Jednak ten osiołek... wcale nie milczy. I wygłasza mowę ściśle polityczną, zgodnie z oczywistą już zasadą, że wszystko nabiera pewnego znaczenia, pewnego ładunku politycznego. Tutaj przemawia osioł, udzielając bardzo trafnej lekcji: bluźnierstwem jest sprowadzanie czegoś, co samo w sobie ma coś demonicznego (władza), do rangi wyboru mającego moc uświęcania; błędem jest brak zaangażowania w sytuacje o głównie społecznym charakterze i znaczeniu, aby skupić się na tym, co prywatne, wewnętrzne, „święte"; tak jak ułudą jest próba zajęcia pozycji ponad stronami sporu, szukanie rozwiązania w jakimś niemożliwym centryzmie. W odniesieniu do tego rodzaju stanowisk można przez chwilę pomyśleć, że Ewangelia jest po naszej stronie, że przyznaje nam rację, ale bardzo szybko zauważamy, że wcale tak nie jest i że nie może przyznać nam racji. Bo ona daje życie. A życie polega na tym, aby nikt nie był uciskany, aby nie była wykorzystywana władza. Właściwą postawą jest zaangażowanie w służbę. Życie polega na służbie bliźniemu w radykalnej kontestacji pragnienia władzy, instrumentalnego wykorzystania człowieka w każdym jego wymiarze, społeczeństwa czysto konsumpcyjnego, indywidualizmu, seksualności oddzielonej od miłości, panowania nad sumieniami innych, ucisku. Nadszedł zatem czas, aby wierzący przestał „dosiadać" wielkich okazji, możliwości, struktur, wyborów, sytuacji, partii, środków. Niech raczej nauczy się lekcji płynącej z doświadczenia Izraela, z przesłania proroków. I także tej udzielonej przez wynajętego osła. Wartościowe w tych okolicznościach może okazać się rozważanie tekstu D. Bonhoeffera74, napisanego w czasie pobytu w więzieniu: Ludzie biegną do Boga w swoich potrzebach, błagają o pomoc, przyzywają chleba i szczęścia, wybawienia od choroby, od winy i od śmierci. Wszyscy, wszyscy, chrześcijanie i poganie. Ludzie przychodzą do Boga w Jego potrzebie, zastają Go ubogiego, upokorzonego, bez dachu i chleba, widzą Go zduszonego grzechami, słabością, śmiercią. Chrześcijanie stają przy Bogu w Jego cierpieniu. Bóg idzie do wszystkich ludzi w ich potrzebach, syci ciało i duszę swoim chlebem, umiera ukrzyżowany za chrześcijan i pogan, i wszystkim przebacza.

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Marka, ss. 562-570.

 

Niedziela Palmowa, rok B, 2024.03.24

 

 

 

Niedziela Wielkiego Postu, rok B, 2024.03.17

PIERWSZE CZYTANIE

Jr 31, 31-34 Nowe przymierze

Czytanie z Księgi proroka Jeremiasza

Pan mówi: «Oto nadchodzą dni, kiedy zawrę z domem Izraela i z domem Judy nowe przymierze. Nie takie jak przymierze, które zawarłem z ich przodkami, kiedy ująłem ich za rękę, by wyprowadzić z ziemi egipskiej. To moje przymierze złamali, mimo że byłem ich władcą, mówi Pan.

Lecz takie będzie przymierze, jakie zawrę z domem Izraela po tych dniach, mówi Pan: Umieszczę swe prawo w głębi ich jestestwa i wypiszę na ich sercach. Będę im Bogiem, oni zaś będą Mi ludem.

I nie będą się musieli wzajemnie pouczać, mówiąc jeden do drugiego: Poznajcie Pana! Wszyscy bowiem od najmniejszego do największego poznają Mnie, mówi Pan, ponieważ odpuszczę im występki, a o grzechach ich nie będę już wspominał».

Oto słowo Boże.
 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 51 (50), 3-4. 12-13. 14-15 (R: por. 12a)

Refren: Stwórz, o mój Boże, we mnie serce czyste.

Zmiłuj się nade mną, Boże, w łaskawości swojej, *

w ogromie swej litości zgładź moją nieprawość.

Obmyj mnie zupełnie z mojej winy *

i oczyść mnie z grzechu mojego.   
Refren.

Stwórz, Boże, we mnie serce czyste *

i odnów we mnie moc ducha.

Nie odrzucaj mnie od swego oblicza *

i nie odbieraj mi świętego ducha swego.   
Refren.

Przywróć mi radość Twojego zbawienia *

i wzmocnij mnie duchem ofiarnym.

Będę nieprawych nauczał dróg Twoich *

i wrócą do Ciebie grzesznicy.

Refren.
 

DRUGIE CZYTANIE

Hbr 5, 7-9 Chrystus stał się sprawcą zbawienia wiecznego

Czytanie z Listu do Hebrajczyków

Bracia:

Chrystus z głośnym wołaniem i płaczem, za swych dni doczesnych, zanosił gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i został wysłuchany dzięki swej uległości.

I chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają.     Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

J 12, 26a

Aklamacja: Chwała Tobie, Słowo Boże.

Kto chciałby Mi służyć, niech idzie za Mną,

a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa.

Aklamacja: Chwała Tobie, Słowo Boże.
 

EWANGELIA

J 12, 20-33 Ziarno, które wpadłszy w ziemię obumrze, przynosi plon obfity

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

20Wśród tych, którzy przybyli, aby oddać pokłon Bogu w czasie święta, byli też niektórzy Grecy. 21Oni więc przystąpili do Filipa, pochodzącego z Betsaidy Galilejskiej, i prosili go, mówiąc: «Panie, chcemy ujrzeć Jezusa». 22Filip poszedł i powiedział Andrzejowi. Z kolei Andrzej i Filip poszli i powiedzieli Jezusowi.

23A Jezus dał im taką odpowiedź: «Nadeszła godzina, aby został otoczony chwałą Syn Człowieczy. 24Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli ziarno pszenicy, wpadłszy w ziemię, nie obumrze, zostanie samo jedno, ale jeśli obumrze, przynosi plon obfity. 25Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. 26Kto zaś chciałby Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec.

27Teraz dusza moja doznała lęku i cóż mam powiedzieć? Ojcze, wybaw Mnie od tej godziny. Ależ właśnie dlatego przyszedłem na tę godzinę. 28Ojcze, wsław imię Twoje!»

Wtem rozległ się głos z nieba: «Już wsławiłem i jeszcze wsławię». 29Stojący tłum to usłyszał i mówił: «Zagrzmiało!» Inni mówili: «Anioł przemówił do Niego». 30Na to rzekł Jezus: «Głos ten rozległ się nie ze względu na Mnie, ale ze względu na was. 31Teraz odbywa się sąd nad tym światem. Teraz władca tego świata zostanie wyrzucony precz. A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie».

33To mówił, oznaczając, jaką śmiercią miał umrzeć.

Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA ZŁOŻYĆ SWÓJ LOS W RĘCE JEZUSA I OJCA

O co proszę? O głęboką więź z Jezusem, zaufanie Mu i wierne kroczenie Jego drogami.

                Na początku medytacji poproszę Jezusa, aby pomógł mi zbadać więź, jak mnie z Nim łączy. Dlaczego wierzę w Jezusa? Dlaczego idę za Nim?

                „Panie, chcemy ujrzeć Jezusa" (w. 21). Zauważę, jak wielkie jest pra-gnienie Greków, którzy chcą zobaczyć Jezusa z bliska. Przywołam doświadczenie mojej pierwszej miłości, zauroczenie, radość, które mi wtedy towarzyszyły.

                Jezus przygotowuje uczniów do swojej męki. Wsłucham się uważnie w słowa Jezusa o obumieraniu ziarna i o traceniu życia (ww. 24-25). Jakie odczucia budzą w moim sercu? Czego boję się w moim życiu utracić? Jakie przywiązania jeszcze we mnie nie obumarły?

                „Gdzie ja jestem, tam będzie i mój sługa" (w. 26). Czy mogę dzisiaj powiedzieć, że poszedłbym za Jezusem wszędzie? W jakich sytuacjach jestem Mu najbardziej wierny, a w jakich niewierny? Przejdę z Jezusem wszystkie miejsca i sytuacje mojej wierności i niewierności. Oddam Mu siebie na nowo.

                Zauważę, że Jezus — zapowiadając swoją mękę — przyznaje się do lęku (ww. 27-28). Nie chce jednak uciekać od godziny, którą przeznaczył Mu Ojciec. Wejdę z Jezusem w moje osobiste lęki. Będę Go prosił o wewnętrzną wolność od wszelkich lęków, które kuszą mnie do ucieczki.

                Na krótko przed męką Jezus słyszy głos Ojca, który przypomina mu o Jego niepodzielnym panowaniu nad historią świata i moją osobistą (ww. 28-31). Nawet w chwilach największych doświadczeń nic nie wymyka się z Jego rąk. Moja wierność zostanie nagrodzona.

                W modlitwie przed Jezusem ukrzyżowanym będę prosił, pomny na Jego obietnicę, aby przyciągnął mnie do siebie i na nowo rozmiłował w sobie i w Ojcu. Będę prosił, aby Duch Jezusa pomógł mi razem z Nim modlić się w sercu: „Abba, Ojcze, Tatusiu!".

 

KOMENTARZ

1. Orędzie w kontekście

Nadeszła godzina, by został uwielbiony Syn Człowieczy”, mówi Jezus. Jest już u końca swej działalności i rozpoczyna mękę. Nadeszła godzina (w. 23), godzina decydująca, dla której przyszedł (w. 27). W niej objawi się dla naszego zbawienia Jego chwała i chwała Ojca, której to, czego dotychczas dokonał, jest „znakiem" Tłumy dopiero co wiwatowały na cześć Jezusa jako Mesjasza. Widziały Go jak przychodził na osiołku, ale nie zrozumiały tego. Gdy teraz Jezus mówi o sobie, a potwierdza to głos z nieba, usuwa wszelką niejasność. Także i Grecy pragną teraz „zobaczyć Jezusa" (w. 21). Są pierwocinami „wszystkich" tych, którzy zostaną pociągnięci do Niego, gdy zostanie wywyższony ponad ziemię (w. 32), pierwszym owocem ziarna pszenicznego, które wpadło w ziemię i umarło (w. 24). Jest więc prawdą, że cały świat idzie za Nim, również poganie (por. w. 19). Ale kim jest ten król? Jezus, odpowiadając uczniom, którzy referują Mu żąda nie Greków, wyjaśnia w jaki sposób jest On królem i gdzie się ukazuje: jest Synem Człowieczym, którego wnet zobaczą wywyższonego na krzyżu. Słowa Jezusa są streszczeniem, które wyjaśnia sens Jego życia. Są, jak zawsze u Jana, wizją retrospektywną, podobną do raka, który idzie do tyłu i widzi przed sobą przebytą drogę z okiem utkwionym do przodu. Jest to z pewnością najlepszy, może jedyny sposób, aby zrozumieć historię. Elementy tej bardzo złożonej perykopy jednoczą się wokół krzyża. Z niego Pan króluje i zbawia wszystkich. W Jego wywyższeniu ponad ziemię nadchodzi godzi na Syna, który w swej braterskiej miłości objawia miłość Ojca. Krzyż, który wzrokowo jest „podwyższeniem", w rzeczywistości jest najwyższym uniżeniem, jawnym ukazaniem hańby. Mimo to, owo całkowite poniżenie ukazuje nieskończoną chwałę Boga. Bóg bowiem jest miłością, a najdoskonalszą cechą miłości jest pokora. Wiersze 20-22 zawierają prośbę Greków, aby „zobaczyć" Jezusa, dobrze po wiązaną z kontekstem poprzednim, gdzie faryzeusze stwierdzają, że cały świat idzie za Jezusem (w. 19). Jezus odpowiada pośrednio: mówi o swej śmierci, kiedy wszyscy będą mogli zobaczyć to, czego nigdy oko ludzkie nie oglądało (por 1Kor 2,9). Po namaszczeniu w Betanii i królewskim wjeździe do Jerozolimy, nadeszła godzina uwielbienia Syna Człowieczego. Jest to godzina ziarna, które umiera i przynosi owoc obfity (w. 23-24). Gdy w innych Ewangeliach Słowo jest ziarnem Boga, u Jana sam Jezus jest ziarnem. Jest On przecież Słowem Z jego chwałą zjednoczony jest każdy, kto chce naśladować Go idąc tą samą drogą (w. 25-26). Po zapowiedzi śmierci jako płodnego daru życia, na-stępuje głębokie wzburzenie, które przypomina agonię w Ogrodzie, złączone bezpośrednio z głosem z nieba, który przypomina przemienienie (w. 27-3). W kilku wierszach Jan zarysowuje kolejno doświadczenie z Getse-mani i z Góry Tabor, które inni Ewangeliści opowiadają w odwrotnej ko-lejności i dużej odległości jedno od drugiego. Dwa epizody objaśniają się wzajemnie i pozwalają zrozumieć słuchaczom misterium Syna Człowiecze-go, który jest Synem Bożym. Następuje interpretacja wartości zbawczej krzyża: Syn Człowieczy wywyższony zwycięża „władcę tego świata", który trzyma człowieka w niewoli kłamstwa i strachu. Ukrzyżowany bowiem objawi tego Boga — Miłość, który pociąga wszystkich do siebie (w. 31-33).

Tłumowi, który nie rozumie, w jaki sposób Mesjasz mógłby być ukrzyżowany i z niedowierzaniem pyta, kim właściwie jest Syn Człowieczy, Jezus odpowiada zachęcając do wiary w siebie, światłość świata. W końcu od-dała się i ukrywa. (w. 34-36). Następna perykopa stanowić będzie rozważanie Ewangelisty o misterium nie wiary wobec krzyża, przewidzianym wcześniej przez Proroków (w. 37-43), a po tym rozważaniu nastąpi ostatnie głośne wołanie Jezusa, który zaprasza do wiary w siebie i w swoje słowa (w. 44-50). W centrum perykopy znajduje się wywyższenie Syna Człowieczego. Przepowiednie o Jego wywyższeniu odpowiadają trzem zapowiedziom Jego śmierci i zmartwychwstania, które pozostali Ewangeliści umie-szczają w drugiej części Ewangelii. Jan umieszcza je natomiast na początku i stopniowo wyjaśnia bogactwo ich znaczenia: najpierw jako objawienie miłości Ojca i zbawienia świata (3,16-16), potem jako poznanie JA-JESTEM (8,28) i wreszcie jako uwielbienie Ojca i Syna, zwycięstwo nad złem i pociągnięcie każdego człowieka do Boga. Na krzyżu Jezusa wszyscy w pełni mogą zobaczyć misterium Boga. Zarówno Żydzi, jak poganie będą mogli poznać i przyjąć Mesjasza, zbawiciela świata, pod warunkiem tylko, że bę-dą patrzeć w górę, na Syna Człowieczego wywyższonego. W Nim Bóg objawia się w pełni: jest to miłość między Ojcem i Synem, udzielana przez Syna wszystkim braciom. Jezus z krzyża przyciąga wszystkich do siebie. Objawia bowiem prawdę o Bogu-Miłości, który zwycięża kłamstwo władcy tego świata. Kościół, jak wszyscy, wezwany jest do poznania i do pójścia Jego drogą, która prowadzi od śmierci do życia, w odróżnieniu od naszej drogi, która prowadzi od życia do śmierci. Nieunikniony niepokój, jaki budzi to wezwanie w nas i w Jezusie, przezwyciężyć można jedynie mocą głosu Boga, który objawia jego misterium chwały i bogactwa.

 

2. Lektura tekstu

S. Fausti: W. 20. „A wśród tych, którzy przybyli, aby oddać pokłon [Bogu] w czasie święta, byli też niektórzy Grecy". Władza Mesjasza rozciąga się na wszystkich (por. Za 9,10). Grecy to nie Żydzi, to prozelici sympatyzujący z Żydami. Przyszli do Jerozolimy w czasie Święta Paschy, aby oddać cześć Panu. Spotykają Syna, w którym oddaje się cześć Ojcu w duchu i w prawdzie (4,23). W. 21. „Oni więc przystąpili do Filipa, pochodzącego z Betsaidy Galilejskiej” Filip jest jednym z pierwszych uczniów Jezusa (por. 1, 35nn). Wraz z Andrzejem nosi imię pochodzenia greckiego. Andrzej jest pierwszym, który wraz z kimś innym szukał Jezusa i usłyszał zaproszenie: „Chodźcie, a zobaczycie", pozostał u Jezusa i poszedł za Nim (1,39n). Filip dołączył dzień później, wezwany bezpośrednio przez Jezusa (1,43). Obydwaj pochodzili z Betsaidy (dom połowu!). „i prosili go mówiąc: «Panie, chcemy ujrzeć Jezusa»". Ujrzeć oznacza poznać, przylgnąć, uwierzyć. Wia-ra jest „widzeniem". Grecy pragnęli zobaczyć światło, które przychodzi na świat, aby oświecić każdego człowieka (1,9). Wyrażają swoje pragnienie Filipowi, a nie bezpośrednio Jezusowi. „Grecy" bowiem, wśród nich i my, przyłączyli do Jezusa za pośrednictwem Jego uczniów. W. 22. „Filip poszedł i powiedział Andrzejowi. Z kolei Andrzej i Filip poszli i powiedzieli Jezusowi". Andrzej i Filip występują razem tutaj, w 1,44 i 6,7n. Są pierwszymi uczniami, którzy słyszą pragnienie pogan, aby zobaczyć Jezusa. Mówią o tym między sobą i z Jezusem. W. 23. „A Jezus dał im taką odpowiedź". Jezus nie odpowiada Grekom, ale uczniom, którzy powinni kontynuować Jego misję. W swej odpowiedzi ukazuje „gdzie", zarówno oni jak i inni mogą zobaczyć Pana: na krzyżu, gdzie zniszczony został wszelki prze-dział, zburzona nieprzyjaźń i zapowiedziany pokój dalekim i bliskim, poganom i Żydom (por. Ef 2,14-18). W dalszych słowach wypowiedzi Jezus wykłada syntetycznie sens swego życia, które proponuje każdemu uczniowi w każdym miejscu i w każdym czasie. „Nadeszła godzina". Godzina, o które mowa była po raz pierwszy w Kanie (2,4; por także 4,21.23; 5,25; 7,30; 8,20), nadeszła (por. 12,23.27; 13,1; 17,1). Cały „dzień" Jezusa osiąga swój szczyt w tej godzinie: jest to godzina uwielbienia Syna i Ojca (por. w. 23.28). „aby został uwielbiony Syn Człowieczy". Jan patrzy na życie Jezusa z perspektywy tej godziny: jest oświetlone chwałą Boga Miłości, która objawia się na krzyżu. Tam Syn Człowieczy jest uwielbiony: objawia Boga całkowicie różnego od obrazu Boga, jaki uczynił sobie i będzie czynił człowiek. Także inni Ewangeliści mają jako punkt docelowy objawienie Chwały w Ukrzyżowanym. Jan jednak patrzy z odwrotnej perspektywy: kontempluje życie Jezusa patrząc nań od końca, od jego dopełnienia. Dlatego jego cała Ewangelia jest „przemienieniem", które odczytuje każde wydarzenie jako „znak" Chwały. W. 24. „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam". Po-przez tę uroczystą formę Bożego objawienia Jezus mówi do tego, kto „chce Go zobaczyć", gdzie może Go widzieć: wywyższonego na krzyżu. To jest Jego Chwała, misterium płodności i życie ziarna, które obumiera. „Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze". Jezus czerpie przykład ze stworzenia, aby ukazać misterium nowego stworzenia. On jest Słowem, chlebem i życiem, porównuje siebie do ziarna, które rodzi według swego gatunku. To samo dzieje się z Synem Człowieczym: jak ziarno pada w ziemię, umiera i przynosi owoc, tak Jezus, wywyższony ponad ziemię, przyciąga wszystkich ludzi do siebie i udziela im swoje życia Syna. Jezus wyraża w tej przypowieści Bożą „konieczność" (dei) swego krzyża (por. w. 34), który daje życie poprzez własną śmierć. „zostanie tylko samo". Jeśli Syn Jedno-rodzony nie udziela swego życia braciom, pozostaje „sam": Jednorodzony (monogenes) pozostaje sam (mónos). W tym przypadku nie byłby Synem Bożym, gdyż nie żyłby w miłości, jaką posiada Ojciec wobec wszystkich swych dzieci. Gdyby nie miłował braci, utraciłby swoją tożsamość Syna. To samo dotyczy każdego człowieka stworzonego w Nim. Egoizm jest bezpłodny: gdyby ziarno chciało zachować siebie, pozostałoby samo i utraciłoby swoją jakość ziarna: nie przekazywałoby życia. Życie, którego się nie daje, jest martwe. „ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity". Ziarno, które obumiera, staje się płodne: oddając swoje życie, staje się źródłem życia. Uwielbienie Syna jest takie samo jak ziarno, które obumiera: oddając życie, objawia się równy Ojcu, będącemu źródłem życia dla wszystkich. Grecy, którzy chcą zobaczyć Jezusa, są pierwszym owocem tej płodności. W. 25. „Ten, kto kocha swoje życie, traci je". Słyszymy tu te same słowa, z którymi Jezus zwraca się do tłumu i uczniów u Mk 8,35: „Kto chce zachować swoje życie, straci je". Odnosi się to do każdego człowieka: egoista, przywiązany do swego życia, rozczula się nad sobą i pozostaje sam. Traci swoje życie, gdyż życie jest relacją i miłością. Kto chce zatrzymać oddech, umiera z uduszenia. Żyje się, ponieważ się wdycha i wydycha. Życie krąży jako otrzymywane i dawane z miłości. „a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne». Odpowiada to stwierdzeniu Jezusa: „Kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je" (Mk 8,35 par.). „Nienawiść" przeciwstawiona jest tu „miłości". „zachowanie na życie wieczne" — „utracie życia". To, co wydaje się być paradoksem, jest prawdą: kto „kocha" własne życie, „traci" je, także w teraźniejszości Kto je „nienawidzi", realizuje je w pełni i „zachowa je" także na przyszłość. Życie bowiem jest miłością, realizuje się w darze z siebie. Jest jak ziarno: jedynie gdy wpada w ziemię i obumiera, staje się płodne. Kto „nienawidzi" swoje życie, kocha je prawdziwie. Nie jest bowiem już pod władzą księcia tego świata, który go trzyma w śmierci (por. w. 31); zwyciężył Złego, ojca kłamstwa i zabójcę (8,44) i jest synem Ojca prawdy, który daje życie. W. 26. „A kto by chciał Mi służyć". Zaproszenie z Mk 8,34 par., aby naśladować Jezusa, u Jana staje się „służbą Jemu", który jako pierwszy stał się sługa braci. Służba jest konkretnym wyrazem miłości: miłość jest sługą życia. Kto nie miłuje jest niewolnikiem śmierci. „niech idzie za Mną”. Tego, kto pragnie upodobnić się do Jezusa, zaprasza aby Go naśladował podejmując Jego drogę życia. „a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa". „Gdzie mieszkasz?" — to pierwsze słowa skierowane do Jezusa (por. 1,38). Mieszkaniem Jezusa jest Ojciec, który miłuje Syna (por. 5,20) i tak miłuje świat, że daje swego Syna (3,16). Również my jesteśmy wezwani do mieszkania z Nim w Ojcu poprzez miłość. Miłość czyni miłującego domem dla osoby miłowanej. Każdy mieszka tam, gdzie przebywa raczej swym sercem niż ciałem. Naśladując Jezusa, który stał się sługą (pm 15,10.12-14), również my jesteśmy tam, gdzie On: mieszkamy w Nim (15.41. żyjemy jak On w Ojcu i Ojciec w nas (por. 14,15-23). Jezus nazywa ucznia „mój sługa", nadając mu taką samą godność, jak Syn, który oddaje swoje życie na usługi braciom. „A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec". Kto czyni siebie sługą, doznaje czci ze strony Ojca jako syn. Kto miłuje i służy aż do dania swego życia, zwyciężył śmierć i posiada życie: otrzymuje imię, które jest ponad wszelkie imię (por. Flp 2.511). W. 27. „Teraz dusza moja doznała lęku". „Teraz", po nadejściu godziny, w rej wypełnia się przeznaczenie ziarna, Jezus doznał lęku, jak w obliczu śmierci Łazarza (11,33). W wersecie tym Jan syntetyzuje opowiadanie o agonii w Ogrodzie. Jezus doświadcza smutku i lęku; przeżywa strach i niepokój wobec śmierci w kwiecie wieku, śmierci gwałtownej i niesprawiedliwej, haniebnej i w całkowitym opuszczeniu (por. Mk 14,33-34 par.). On, który przeżywał i głosił miłość Ojca i braci, staje się ofiarą nienawiści i niezrozumienia. On, który jest światłością świata, kończy pod ziemią. Bardzo ważny jest ten niepokój Jezusa. Gdyby go nie było, pozostalibyśmy sami i zagubieni wobec tego, co nas czyni samotnymi i zagubionymi: wobec śmierci, przemocy, niesprawiedliwości, hańby i opuszczenia. On natomiast jest z nami i przeżywa tę sytuację po synowsku, z zaufaniem do Ojca. Adam, z powodu swej niewiary, popadł w ciemności. Jezus, nowy Adam, wnosi w tę ciemność światło Ojca. Jezus, za swych dni doczesnych, zanosił gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci. I został wysłuchany, gdyż „przyjął dobrze" i lament, i łzy, i śmierć. Właśnie dlatego jest Synem w pełni zjednoczonym z Ojcem, który zbawia tych wszystkich, którzy Go słuchają (por. Hbr 5,7-9). „i cóż mam powiedzieć?" W tej sytuacji, mimo doznawania lęku, Jezus nie ma nic do powiedzenia. Jest On Słowem skierowanym ku Ojcu i nie ma nic innego do wyrażenia, jak tylko Tego, którego jest „Słowem". „Ojcze". Jest to „Słowo" wypowiedziane przez Syna, które wyraża Ojca. W nim w pełni wyraża się Bóg jako miłość i wzajemne oddanie między Synem i Ojcem. To zawołanie przypomina „Abba", które zabrzmiało w ustach Jezusa w Getsemani (Mk 14,36 par.). „wybaw Mnie od tej godziny". Jezus, jak każdy normalny człowiek, odczuwa lęk przed śmiercią. Przezwycięża go wiarą w Ojca życia (Hbr 2,14). Słowa te odpowiadają prośbie, aby odeszła od Niego ta godzina (Mk 14,35 par.). Jan opisuje w sposób bardzo skrótowy wewnętrzny dramat Jezusa przed Jego męką, który jest dramatem każdego człowieka w obliczu śmierci: chciałby jej uniknąć. „Nie, właśnie dlatego przyszedłem na tę godzinę". Jest to decyzja Jezusa. Nadeszła godzina (w. 23) dla której przy-szedł, i akceptuje ją (por. Mk 14,41 par.). Nie dlatego, jakoby nie odczuwał lęku, smutku i niepokoju, ale ponieważ przeżywa z zaufaniem do Ojca to wszystko, co jest właściwe człowiekowi po grzechu. Jezus zwycięża grzech. Jest Synem, który znajdując się w tej samej sytuacji co Jego bracia, zwraca się w imieniu wszystkich do Ojca. W. 28. „Ojcze, wsław Twoje imię". Jezus prosi Ojca, aby wsławił swoje imię, aby dał się poznać przez Niego jako Ojciec. Uwielbienie Ojca dokonuje się w uwielbieniu Syna, który miłuje miłością Ojca swoich braci. Słowa te odpowiadają temu, co Jezus mówi w Getsemani: „Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty (niech się stanie)" (Mk 14,36). To zjednoczenie woli między Ojcem i Synem stanowi samo życie Boga: to ich wzajemna miłość, Duch Święty, który w Jezusie udziela się wszelkiemu stworzeniu. „Wtem rozległ się głos z nieba". W wierszach 28b-30 Jan referuje najgłębszy sens przemienienia, znajdującego się u innych Ewangelistów w centrum opisu życia Jezusa. Jan nie mówi o przemienieniu, a to z racji perspektywy, z jakiej patrzy na całe życie Jezusa: każde słowo i czyn jest „znakiem" Jego chwały Syna Ojca. Synowi Człowieczemu, który zatrwożony wzywa „Ojca", głos z nieba odpowiada proklamując Go jako Syna. To, co inni ewangeliści mówią wyraźnie w scenie przemienienia (por. Mk 9,28 par.), tu w sposób tajemniczy wyrażone zostaje w słowach: „Już wsławiłem i jeszcze wsławię". „Już wsławiłem". Czasownik nie ma przedmiotu; odnosi się do „imienia" Ojca, o którym była mowa bezpośrednio wcześniej. Uwielbienie jednak Ojca dokonuje się w uwielbieniu Syna, które objawia nam i ofiaruje miłość Ojca. Imię Ojca uwielbione zostało podczas chrztu Jezusa poprzez dar Ducha, który ustanowił Go swoim Synem i naszym bratem (1,33n). Ponadto wsławione zostało poprzez czyny, które zlecił Mu Ojciec, wspólne obydwu „znaki" Chwały. „i jeszcze wsławię". Ojciec uwielbi swe imię na krzyżu, gdy Syn przekaże Ducha i objawi swoją chwałę Jednorodzonego od Ojca (1.14). Objawi również w historii poprzez niezliczonych braci, którzy żyć będą Jego miłością Syna i poznają Ojca. W. 29. „Tłum stojący [to] usłyszał i mówił: «Zagrzmiało!» Inni mówili: «Anioł przemówił do Niego»". Tłum usłyszał „głos" i domyślił się, że dokonało się coś boskiego. Jedni mówią, że chodzi o grzmot, głos Boga (por. Wj 19,16-19; Pwt 5,4; Hi 37,5), Pana grzmotu (por. Ps 29); ktoś inny mówi, że chodzi o „anioła", głos, który komunikuje Mu tajemnicę Bożą (por. Łk 22,43!). Usłyszeli głos Ojca z nieba, jak słyszeli słowa Syna na ziemi. W tym momencie nie zrozumieli jednak głosu z nieba, gdyż nie zrozumieli słów Słowa Wcielonego. Zarówno głos jak i słowa są „znakami" możliwymi do odczytania w świetle rzeczywistości, którą oznaczają. Ich zrozumienie będzie miało miejsce, gdy Syn Człowieczy zostanie wywyższony i gdy wszystko się wypełni (19,30). W. 30. „Na to rzekł Jezus: «Głos ten rozległ się nie ze względu na Mnie, ale ze względu na was»". Gdy tłum uważa, że głos skierowany był do Jezusa {„Anioł przemówił do Niego” — w. 29), Jezus stwierdza, że głos ów nie jest skierowany do Niego, ale do tłumu, wśród którego znajduje się sam czytelnik. Odpowiada głosowi ze sceny przemienienia, który objawia Syna obecnym i mówi do nich: „Jego słuchajcie" (por. Mk 9,7 par.). W. 31. „Teraz odbywa się sąd nad tym światem. Teraz władca tego świata zostanie precz wyrzucony". W godzinie, w której imię Ojca jest uwielbione w Synu, w godzinie, w której człowiek poznaje miłość Boga do świata, dokonuje się sąd, który ukazuje kłamstwo „władcy" tego świata. Szatan, źródło kłamstwa i śmierci uczynił siebie zwierzchnikiem (greckie archón) świata, wchodząc w miejsce źródła prawdy i życia (por. 1,1). Teraz wypędzony został ze świata i pokonany. Wobec Syna Człowieczego wywyższonego ustaje kłamstwo, które spowodowało naszą ucieczkę od Boga (por. 3,14nn). Wreszcie odnajdujemy w miłości Syna, będącej miłością Ojca, źródło naszego życia. W. 32. „A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony". „Mój sługa wybije się, wywyższy i bardzo wyrośnie" (Iz 52,13). Krzyż Jezusa, Sługi, postrzegany jest nie jako zabicie i śmierć, ale jako wywyższenie i chwała: Jego wpadnięcie w ziemię (w. 24) jest Jego wywyższeniem z ziemi. Słowa Jezusa dotyczące Syna Człowieczego wywyższonego — które Jezus odnosi do siebie (gdy „Ja" zostanę wywyższony), odpowiadają, jak już powiedzieliśmy, przepowiedniom śmierci i zmartwychwstania w innych Ewangeliach. W pierwszej Syn Człowieczy wywyższony daje zbawienie światu, gdyż objawia miłość Ojca (3,14.16); w drugiej objawia „JA-JESTEM", istotę Boga (8,28); w tej trzeciej zwycięża władcę tego świata i „przyciąga wszystkich do siebie". W bliskim bowiem darze swego życia objawia się Chwała: poznajemy miłość Ojca, prawdę, która nas wyzwala. „przyciągnę wszystkich do siebie". Kto nie zna miłości Ojca, ucieka od Niego jako Ojca, od siebie jako syna i od innych jako braci; wchodzi w ciemności w śmierć. Jednak jego serce stworzone zostało dla prawdy i miłości, dla tej prawdy. którą jest miłość, światło jego egzystencji. Gdy wreszcie „widzi" to, do czego został stworzony, uznaje to natychmiast, jak pragnienie rozpoznaje wodę. Wówczas wyzwolony od ślepoty i strachu, które go blokowały, pociągany jest do Syna, który objawia mu jego tożsamość syna. „Przyciągnę" użyte jest w czasie przyszłym: ma wartość od tego momentu i na całą przyszłość bez końca. Przyszłość świata to przyciąganie miłości do Syna. „Wszyscy", nikogo nie wykluczając, zobaczą na krzyżu chwałę Jezusa i zostaną pociągnięci do Niego. Tam Go zobaczą nie tylko Grecy, którzy chcieli widzieć Jezusa (w. 21). Ktokolwiek z ludzi chciałby Go zobaczyć, tylko tam będzie mógł Go widzieć, a Jego spojrzenie przyciągnie jego serce. Każda wizja Boga poza krzyżem jest szatańska, pod wpływem „księcia" tego świata. Krzyż „oddemonizowuje' obraz, jaki człowiek posiada o Bogu, przywracając obydwu ich prawdziwe oblicze: jeden jest odbiciem drugiego. W. 33. „To powiedział zaznaczając, jaką śmiercią miał umrzeć". Słowa Jezusa odnoszą się do krzyża. Jest to komentarz Ewangelisty, który ciągle nastawiony jest na odczytywanie wszystkiego przez perspektywę końca. „jaką śmiercią". Śmierć Jezusa nie dokona się przez ukamienowanie, jak to wielokrotnie usiłowali uczynić Jego przeciwnicy. Będzie to „podwyższenie" z ziemi.

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana, ss. 348-355.

 

5 Niedziela Wielkiego Postu, rok B, 2024.03.17

 

 

 

 

 

4 Niedziela Wielkiego Postu, rok B, 2024.03.10

PIERWSZE CZYTANIE

2 Krn 36, 14-16. 19-23  Gniew i miłosierdzie Boże
Czytanie z Drugiej Księgi Kronik

Wszyscy naczelnicy Judy, kapłani i lud mnożyli nieprawości, naśladując wszelkie obrzydliwości narodów pogańskich i bezczeszcząc świątynię, którą Pan poświęcił w Jerozolimie. Pan, Bóg ich ojców, bez ustanku wysyłał do nich swoich posłańców, albowiem litował się nad swym ludem i nad swym mieszkaniem. Oni jednak szydzili z Bożych wysłanników, lekceważyli ich słowa i wyśmiewali się z Jego proroków, aż wzmógł się gniew Pana na swój naród do tego stopnia, iż nie było już ratunku.

Spalili też Chaldejczycy świątynię Bożą i zburzyli mury Jerozolimy, wszystkie jej pałace spalili i wzięli się do niszczenia wszystkich kosztownych sprzętów. Ocalałą spod miecza resztę król uprowadził na wygnanie do Babilonu i stali się niewolnikami jego i jego synów, aż do nadejścia panowania perskiego. I tak się spełniło słowo Pańskie wypowiedziane przez usta Jeremiasza: «Dokąd kraj nie dopełni swych szabatów, będzie leżał odłogiem przez cały czas swego zniszczenia, to jest przez siedemdziesiąt lat». Aby się spełniło słowo Pańskie z ust Jeremiasza, pobudził Pan ducha Cyrusa, króla perskiego, w pierwszym roku jego panowania, tak iż obwieścił on również na piśmie w całym państwie swoim, co następuje: «Tak mówi Cyrus, król perski: Wszystkie państwa ziemi dał mi Pan, Bóg niebios. I On mi rozkazał zbudować Mu dom w Jerozolimie, w Judzie. Jeśli ktoś z was jest z całego ludu Jego, to niech Bóg jego będzie z nim, a niech idzie!»

Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 137 (136), 1-2. 3. 4-5. 6 (R.: por. 6b)

Refren: Kościele święty, nie zapomnę ciebie.

Nad rzekami Babilonu siedzieliśmy, *

płacząc na wspomnienie Syjonu.

Na topolach tamtej krainy *

zawiesiliśmy nasze harfy.   Refren.

Bo ci, którzy nas uprowadzili, *

żądali od nas pieśni.

Nasi gnębiciele żądali pieśni radosnej: *

«Zaśpiewajcie nam którąś z pieśni syjońskich!»   Refren.

Jakże możemy śpiewać pieśń Pańską *

w obcej krainie?

Jeruzalem, jeśli zapomnę o tobie, *

niech uschnie moja prawica.   Refren.

Niech mi język przyschnie do gardła, *

jeśli nie będę o tobie pamiętał,

jeśli nie wyniosę Jeruzalem *

ponad wszelką swoją radość.  Refren.
 

DRUGIE CZYTANIE

Ef 2, 4-10  Umarli wskutek grzechu zostali zbawieni przez łaskę

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Efezjan

Bracia:

Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował, i to nas, umarłych na skutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia – łaską bowiem jesteście zbawieni – razem też wskrzesił i razem posadził na wyżynach niebieskich – w Chrystusie Jezusie, aby w nadchodzących wiekach przeogromne bogactwo swej łaski okazać przez dobroć względem nas, w Chrystusie Jezusie.

Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił. Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili.

Oto słowo Boże.
 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Por. J 3, 16

Aklamacja: Chwała Tobie, Królu wieków.

Tak Bóg umiłował świat, że dał swojego Syna Jednorodzonego;

każdy, kto w Niego wierzy, ma życie wieczne.

Aklamacja: Chwała Tobie, Królu wieków.
 

EWANGELIA

J 3, 14-21  Bóg posłał swego Syna, aby świat został zbawiony

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

Jezus powiedział do Nikodema:

14«Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak trzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, 15aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. 16Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. 17Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. 18Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego.

19A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. 20Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby jego uczynki nie zostały ujawnione. 21Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki zostały dokonane w Bogu».

Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA OTWORZYĆ SIĘ NA BEZWARUNKOWA MIŁOŚĆ BOGA

O co proszę? O przekonanie, że miłość Boga jest większa od mojego grzechu.

                Wejdę w klimat nocnej rozmowy Nikodema z Jezusem. Pragnienie Nikodema zostaje spełnione: może sam na sam spotkać się z Nauczycielem. Od wielkości moich pragnień zależy głębia moich spotkań z Jezusem. Co mogę powiedzieć o swoich pragnieniach w tej medytacji?

                „Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni..." (ww. 14-15). Jezus konający na krzyżu ma moc, aby codziennie uzdrawiać moje życie. Potrzebna Mu jest jednak moja wiara.

                „Tak bowiem Bóg umiłował świat..." (w. 16). Patrząc na krzyż, będę rozważał z miłością każde słowo zawarte w tym zdaniu. Uświadomię sobie, że na krzyżu wisi jedyne Dziecko Boga Ojca. Umiera za mnie. Jestem „całym światem Boga". Jak każdy człowiek, jestem dla Niego jedynym dzieckiem.

                Jezus zapewnia mnie, że Ojciec nie chce mojego potępienia, lecz zbawienia (ww. 17-18). Brak wiary w miłość i miłosierdzie Boga będą prowadziły mnie do wewnętrznego niepokoju. Czy wierzę w bezgraniczną życzliwość Boga wobec mnie? Czy nie dostrzegam w sobie tendencji do samopotępienia?

                Zbliżanie się do Ukrzyżowanego jest jak podchodzenie do światła, które przenika mnie do głębi i odkrywa najskrytsze zakamarki mojego serca (ww. 19-21). Tylko stając przed Nim w prawdzie, mogę doświadczyć Jego miłości i bliskości. Stanę blisko krzyża. Obejmę Ukrzyżowanego i będę prosił, aby strzegł mnie przed nieprawdą i zafałszowaniem sumienia.

                 Wpatrując się w rany Ukrzyżowanego, szczerze będę rozmawiał z Nim o ranach mojego serca. Poproszę Go, aby odkrył przede mną grzechy, które sprawiają Mu najwięcej cierpienia. Wzbudzę w sobie głęboki żal z powodu moich nieprawości. Pomodlę się Psalmem 50.

 

KOMENTARZ

1. Orędzie w kontekście (ww 2,23-3,21)

„Potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne". Tymi słowami pozwala nam Jezus wnikać w misterium Boga i Jego relację do nas. Bóg jest przepaścią miłości, która pragnie się udzielać całemu światu. „Życie wieczne", owo życie w pełni szczęśliwe, którego człowiek pragnie jako dopełnienia swego człowieczeństwa, nie jest rezultatem jakiegoś nadludzkiego wysiłku. Jest darmowym darem po-chodzącym od Ojca życia, który w Synu ofiaruje nam nie tylko to, że jesteśmy wezwani, ale że rzeczywiście jesteśmy Jego dziećmi (1J 3,1). Kto wierzy w Syna i przylgnie do Niego, rodzi się z Boga (1,13), z Ducha, jest uczestnikiem życia Bożego, które jest wzajemną miłością między Ojcem i Synem. Urywek przeciwstawia nasze roszczenie osiągnięcia nieba pokorze Boga, który zstępuje na ziemię i oddaje się nam. Jedna jest droga prowadząca do życia, jak jedno jest życie: Bóg sam, który daje Adamowi i przywraca Abrahamowi godność bycia Jego dzieckiem. Inna jest droga prowadząca na zatracenie, na którą ojciec kłamstwa, mężobójca od początku (8,44), wciągnął Adama i jego dzieci. Jest to pokusa zawładnięcia tym, co jest darem. Po konfrontacji z przymierzem pozbawionym wina, co sprowadziło świątynię do roli targowiska, mamy teraz konfrontację z Prawem uosobionym przez Nikodema, faryzeusza i przywódcę żydowskiego. Jak przymierze i świątynia, tak i Prawo jest dobre. Ukazuje drogę życia. Ale ani przynależność do narodu, ani posiadanie świątyni, ani zachowanie samego Prawa nie stanowi jeszcze życia. Życiem jest sam Bóg w swej miłości Ojca do synów, którego przymierze, świątynia i Prawo są znakami i pośrednikami. Kto zatrzymuje się na znakach i nie dociera do ich znaczenia, czyni z wszystkich dobrych rzeczy idola, śmiertelną pułapkę. Fundamentalne przykazanie brzmi: „Będziesz miłował twego Boga" (Pwt 6,6nn). Ale człowiek już od początku nie umie kochać. Przymierze zostało złamane zanim zostało za-warte (Wj 32,1nn), a świątynia sprowadzona została do jaskini zbójców (Jr 7,11). W tej sytuacji także Prawo staje się ujawnieniem naszych niewierności i prostytucji (Oz 1-2; Ez 16), jeśli jest zamienione w środek samo-usprawiedliwienia. Dlatego Prorocy obiecali nowe przymierze (Jr 31,31), nowe serce i nowego ducha (Ez 36,26), który tchnąłby z czterech wiatrów, by nasze martwe i wyschłe kości mogły ożyć (Ez 37,9). W perykopie osiem razy powtarza się czasownik „być zrodzonym" z wysoka lub z Ducha, lub z ciała, i przeciwstawia się wiedzę niebieską wiedzy ziemskiej. Syn Człowieczy „wywyższony" udziela nam mądrości niebieskiej: daje nam poznać misterium Boga w jego męce za człowieka i objawia, że jesteśmy Jego dziećmi zrodzonymi z wysoka. Wiara w Jezusa to przyjęcie Syna i narodzenie się do rzeczywistej prawdy synów. Jak wąż z brązu, podwyższony przez Mojżesza na pustyni, uzdrawiał ukąszonych przez węże (Lb 21,8nn), tak Syn Człowieczy wywyższony uzdrawia z trucizny starego kłamstwa, które oddaliło nas od Boga, sprawiając, że traktowaliśmy Boga jako zazdrosnego, antagonistę i mściwego, który natomiast jest źródłem życia i wolności (por. Rdz 3,1nn). Rozdział 3 Ewangelii Jana, złożony i rozwijający się przy po-mocy niespodzianek, jest stopniowym dochodzeniem do światła, wyjściem z ciemności na światło dzienne, przejściem z Prawa do Ewangelii, z kondycji służebnej do wolności synów. Liczne są aluzje chrzcielne (uwierzyć, być zrodzonym z wysoka, z wody, z Ducha, przez śmierć Chrystusa, stać się dziećmi, posiadać życie wieczne, itd.). Rozdział dzieli się na dwie zasadnicze części (2,23-3,21 i 3,22-36), symetryczne wobec siebie. Każda z części posiada opowiadanie (2,23-3,2a i 3,22-26a), dialog (3,2b-12 i 3,26b-30) i wreszcie monolog (3,13-21 i 3,31-36). Część pierwsza to konfrontacja z Nikodemem, gdzie dyskutowany jest zasadniczy problem zbawienia: nie pochodzi ono od Prawa, ale jest darem ukrzyżowanego Mesjasza. Część druga zawiera w ustach Jana Chrzciciela wyznanie wiary, którego brakowało w części pierwszej. Centralnym tematem perykopy jest pochodzenie życia. Nie Prawo, ale przylgnięcie do Syna sprawia, że żyjemy jako dzieci i realizujemy wszelkie prawo. Słowa Jezusa skierowane do Nikodema mają na celu dokonanie w nas przejścia do nowego serca, wymaganego przez Prawo i zapowiedzianego przez Proroków, które pięknie opisane zostało w Flp 3, gdzie Paweł opowiada swe doświadczenie człowieka Prawa, który spotyka Pana. W wierszach 12-21 zachodzą fundamentalne tematy Ewangelii: Syn Człowieczy wywyższony, wiara-niewiara, życie wieczne, miłość Boga, dar Syna Jednorodzonego, zbawienie-potępienie, nie sądzenie-sąd, światło-ciemność, miłość-nienawiść, czynić prawdę-czynić zło. W centrum perykopy stoi osoba Jezusa, którą Nikodem, pozytywnie nastawiony faryzeusz, rozpoznaje jako Mesjasza. Ale kim jest Mesjasz, który przychodzi odnowić przymierze i świątynię? Co to za bicz, przy pomocy którego zatryumfuje nad złem? Jezus jest Mesjaszem, ale nie odpowiada oczekiwaniom tych, którzy marzą o Mesjaszu potężnym, który zniszczy złych i nagrodzi dobrych (któż wtedy mógłby być zbawiony?). Jest natomiast Barankiem Bożym, który gładzi grzechy świata (1,29), Synem Człowieczym wywyższonym, ukrzyżowanym Synem Boga, który daje nam miłość Ojca i czyni nas synami zdolnymi miłować, jak sami jesteśmy umiłowani. Aktorami 3 rozdziału są Jezus z jednej strony i Nikodem oraz Jan Chrzciciel z drugiej. Jest to dialog Słowa z Prawem i Prorokami, który umożliwia zrozumienie tajemnicy Syna Człowieczego. Jezus jest Mesjaszem, który jako ukrzyżowany daje nam życie, to życie, o którym mówi Prawo i które obiecują jedynie Prorocy. Prawo bowiem przepisuje to, co należy czynić; proroctwo ze swej strony ujawnia to, czego nie czynimy i zapowiada to, co Bóg uczyni dla nas. Prawo i Prorocy są odpowiednio niewyraźną prośbą i wyraźną obietnicą Ducha Syna. Jezus nie przyszedł po to, aby znieść Prawo i Proroków, ale by ich dopełnić (Mt 5,17). Przykazanie, które nam da, jest równocześnie i nowym i starym (1J 2,7-11). Nowość polega na tym, że to, co jest dawne jako pragnienie człowieka, wreszcie się realizuje. Dlatego zostawi nam przykazanie wzajemnej miłości (13,1nn), będące doskonałym wypełnieniem Prawa (Rz 13,10). Styl perykopy, przy użyciu metody charakterystycznej dla Jana, to postęp skokami, gdzie nieporozumienia i pomył-ki, urwane ścieżki i ślepe uliczki służą Słowu, by wprowadzić współrozmówcę na wyższy stopień. Cechy tego dialogu prowadzonego pod osłoną nocy są wielorakie i niejasne, zaklęte niejako jak w jakimś nokturnie. Wydają się być niejednolite, z ciągłą zmianą registrów. Są to różne stopnie, jeden wyższy od drugiego, które prowadzą do coraz szerszego horyzontu, aż do otwarcia w Synu człowieczym wywyższonym okna na niezgłębione misterium Boga i człowieka, jego syna w Synu. Jak zwykle mowy Jana objawiają to, co dokonuje się w sercu czytelnika. Czytelnik spostrzega się, że jest odczytywany przez to, co czyta, gdyż Słowo objawiając się, swym światłem rozbudza prawdę, która już jest w czytelniku, jak i we wszystkich ludziach. Jezus, Syn Człowieczy wywyższony, jest światłem, które doprowadza nas do światła, Synem, który kocha braci jak jest umiłowany przez Ojca. On jest dopełnieniem Prawa, w pełni zrealizowaną miłością Boga do człowieka i człowieka do Boga. Kościół patrząc na Syna Człowieczego wywyższonego, w kontemplacji męki swego Pana przyjętej za siebie, rodzi się jako Jego Oblubienica. Ewa wyjęta została z boku uśpionego Adama, Kościół zrodził się z rany miłości jego Pana.
 

2. Lektura tekstu

S. Fausti: W. 14. „A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni". Ludowi pokąsanemu przez węże Mojżesz ukazał wzniesionego jak sztandar węża miedzianego (Lb 21,8). ...Kto się zwrócił do niego, ocalenie znajdował nie w tym, na co patrzył, ale w Tobie, Zbawicielu świata" (Mdr 16,7). Kto pod-nosił wzrok w górę, bywał uzdrowiony ze śmiertelnego jadu. Gdyby Ewa, po sugestii węża, „podniosła" wzrok do Boga zamiast uciekać przed Nim i kryć się, z pewnością byłaby całkowicie inna jej historia i nasza. „tak po-trzeba, by wywyższono Syna Człowieczego". „Potrzeba", byśmy się narodzili z wysoka. Z racji tej „potrzeby" syn Człowieczy został „wywyższony". „Wywyższony" oznacza także „uwielbiony" (u Iz 52,13 obydwa określenia mają charakter synonimiczny). Jezus jest owszem Mesjaszem, jak myślał Nikodem, ale nie takim, jak Nikodem sobie Go wyobrażał. Jest nim jako wywyższony na krzyżu, jak wąż z brązu na dzidzie. Trzy przepowiednie do-tyczące wywyższenia Syna Człowieczego, które znajdujemy u Jana (3,14; 8,28; 12,32), odpowiadają trzem przepowiedniom Jego męki i zmartwychwstania, jakie znajdujemy w innych ewangeliach. U Jana jednak krzyż przedstawiony jest już od początku jako chwała, podczas gdy u Synoptyków takim jest dopiero na końcu (por. Mk 15,39 par.). Tu mamy stwierdzenie, że od Syna Człowieczego otrzymujemy życie wieczne; w 8,28 mowa jest, że poznamy „JA-JESTEM"; w 12,32 że wszyscy zostaną pociągnięci do Niego. Kontemplując Ukrzyżowanego, jesteśmy „pozbawieni trucizny' kłamstwa węża, który odebrał nam poznanie Ojca i sprawił, że uciekliśmy od Niego. W Nim poznajemy prawdę Bożą i naszą: On nas kocha, a my jesteśmy miłością, jaką On ma względem nas. Zwracając wzrok ku Temu, któregośmy przebodli (19,37), u stóp krzyża odkrywamy prawdę, która czyni nas wolnymi (8,32) i rodzimy się z wysoka. Jak Ewa, oblubienica, rodzi się z boku śpiącego Adama, tak nowa ludzkość, oblubienica krwi swego Pana, rodzi się z rany miłości swego Boga. Ukrzyżowany porównany jest do wywyższonego węża z brązu: w Nim dostrzegamy zło, o jakie postarał się dla nas wąż, ale i dobro, jakiego pragnie dla nas Bóg. On jest rzeczywiście ba-rankiem, który dźwiga zło świata (1,29), stając się sam przekleństwem i grzechem (Ga 3,13; 2Kor 5,21), aby objawić nam swoją bezwarunkową miłość. Widząc Go na krzyżu, nie możemy już więcej wątpić w Niego. Ponadto słowo „wąż" i „Mesjasz" posiadają w języku hebrajskim tę samą wartość numeryczną. Suma liter poszczególnych wyrazów wynosi 358. Mesjasz posiada jednak jedną literę więcej, najmniejszą ze wszystkich, która stoi zawieszona u góry; jest to litera jod rozpoczynająca „Imię". W wywyższonym Mesjaszu człowiek dostrzega poza wszystkim złem, najwyższe dobro. W Nim Imię Boże objawia się światu: wychodzi z ciemności i przychodzi do światła własnej tożsamości przykrytej właśnie przez zło. Zbawienie Boże nie ignoruje zła. Byłoby fałszywe. Przyjmuje je natomiast w sposób boski, z miłości, i przezwycięża je przez przebaczenie, gdzie wszyscy, od największego do najmniejszego, poznajemy kim jest Pan (Jr 31,34). W. 15. „aby każdy, kto w Niego wierzy". Celem wywyższenia Jezusa, które daje nam poznać „JA-JESTEM" (8,28) i pociąga nas do Niego (12,32), jest przylgnięcie do Niego, źródła życia. „miał życie wieczne". Życie wieczne, dar, jaki Bóg czyni dla każdego człowieka w Synu Człowieczym, to Duch Święty, miłość między Ojcem i Synem, życie samego Boga. W. 16. „Tak bowiem Bóg umiłował świat". Bóg od zawsze kocha świat, jeśli nawet świat Go odrzuca. Miłość Ojca jest bezinteresowna i bez ograniczeń. Syn, który zna Ojca i Nim żyje, daje temu świadectwo na krzyżu. Wiersz ten przed-stawia nam centrum Ewangelii św. Jana, który pragnie skłonić nas do wyznania z zachwytem: „Poznaliśmy i uwierzyliśmy miłości, jaką Bóg ma dla nas". Faktycznie bowiem „Bóg jest miłością' (1J 4,16). Jedynie w tym świetle możemy zrozumieć poprawnie całe objawienie i skorygować każdą jego interpretację. „że Syna swego Jednorodzonego dał". Dlaczego Ojciec posyła Syna? Czy nie mógł przyjść sam i stać się ciałem? Dał nam Syna, bowiem tylko w Nim, który kocha jak jest kochany, widzimy naszą tożsamość synów Ojca. Jezus, będąc Synem, przeżył to, do przeżycia czego jesteśmy i my powołani: „synowskość" i konsekwentne braterstwo. Kocha nas taką samą miłością, jaką Ojciec ma dla Niego (15,9) i zapewnia nas, że Ojciec kocha nas tak, jak On (17,23), miłością, która istniała przed założeniem świata (17,24). „aby każdy, kto w Niego wierzy nie zginął, ale miał życie wieczne". Zbawienie w wiara w Chrystusa ukrzyżowanego, Syna Człowieczego wywyższonego. On jest Słowem, światłością i życiem każde-go człowieka. Stał się ciałem, aby opowiedzieć nam o miłości absolutnej Ojca. W Nim dana nam została nasza tożsamość synów, a my jesteśmy tym, kim jesteśmy. Poza Nim jesteśmy tym, czym nie jesteśmy, nicością nas samych. Dlatego przyjęcie Go, Syna, to odnalezienie siebie samych. Odrzucenie Go, to zagubienie siebie. W. 17. „Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony". Syn posiada ten sam sąd co Ojciec. Przychodzi on z biczem do świątyni nie by sądzić czy potępiać grzeszny świat. Przychodzi, by go zbawić „oczyszczając" świątynię, oddemonizowując przez krzyż diabelski obraz, jaki posiada człowiek o Bogu i o sobie. W Nim, „podwyższonym", mamy prawdziwe poznanie Jego i samych siebie, które odebrały nam usta węża. „Biczem" oczyszczającym świątynię jest Jego krzyż. Zbawienie lub zatracenie nie jest wynikiem Bożej predestynacji. Bóg stworzył wszystko po to, aby żyło i nie ma w tym śmiercionośnego jadu, za wyjątkiem tego, którego my dostarczyliśmy, wierząc naszym lękom zamiast Bogu (por. Mdr 1,12n; 2,24). Jeśli jednak opuściliśmy Boga, źródło wody żywej (Jr 2,13), On nas nie opuścił; owszem objawił nam w sposób większy i niewątpliwy swoją miłość, gubiąc siebie samego dla nas. W opuszczeniu Syna na krzyżu (por. Mk 15,34 par.) radne opuszczenie nie jest pozostawione samo sobie. W każdym zagubionym Ojciec widzi swego Syna, który z każdej zagłady uczynił mieszkanie swej Chwały. W. 18. „Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu". Przylgnięcie do Jezusa jest prawdziwą „świętością i sprawiedliwością"; to życie Syna i jako dzieci, uczestnictwo we wspólnej chwale Ojca i Syna. „a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego". Kto nie wierzy w absolutną miłość ofiarowaną przez Syna Człowieczego wywyższonego, wyłącza się z miłości i z życia. Kto nie przylgnie do Syna, zaprzecza własnej rzeczywistości syna. Decyzja wiary w odniesieniu do „ciała" Jezusa sprawia nasze narodziny z wysoka: stanowi życie wieczne. Prolog nie mówi, że kto odrzuca Go w świadectwie mędrców i Proroków, jest osądzony. Co więcej, Słowo stało się ciałem, by zbawić ten świat, który nie przyjął światłości i skazał się na ciemności. Dlatego każdy człowiek, jak Nikodem, mimo niepewności i trudności, powinien odrodzić się z wysoka przez poznanie Syna. Objawie-nie Syna stanowi sens ludzkiej historii - jej wzrostu aż do Jego miary wielkości (Ef 4,13), aby Bóg był wszystkim we wszystkim (1Kor 15,28). Skoro prawdą jest, że objawienie jest historią i ciałem, to tym bardziej prawdziwe jest, że historia i samo ciało są coraz doskonalszym objawieniem Boga. W. 19. „A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło". Dla tego, kto znając Słowo, które stało się ciałem, nie przyjmuje Go, sąd polega na tym, że woli ciemności zamiast światła, śmierć zamiast życia. Sąd nad człowiekiem czyni sam człowiek, nie Bóg. Czy jest możliwe odrzucenie Słowa, które stało się ciałem, jeśli się je poznało? Jest to tajemnica! Z pewnością przyjęcie miłości jest zawsze aktem wolnym. Czy jednak wolność może odrzucić miłość, jeśli rzeczywiście „oswobodzona" jest od niewoli ignorancji i lęku? „bo złe były ich uczynki". Te złe uczynki wskazane są jako przyczyna, a nie jako konsekwencja odrzucenia. Czy wiara może zależeć od uczynków do tego stopnia, że kto jest dobrym, jest równocześnie dobrze dysponowanym do wiary, podczas gdy ktoś jest złym, jest źle dysponowanym i nie wierzy? Nie ulega wątpliwości, że jesteśmy usprawiedliwieni dzięki wierze, a nie dzięki uczynkom (Ga 2,16). Inaczej być nie może, gdyż źródłem wszelkiej sprawiedliwości jest przyjęcie darmowej miłości Boga do nas. Jest równocześnie prawdą, że „Bóg nie ma względu na osoby, lecz ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie w każdym narodzie, jest Mu miły" (Dz 10,34n). Prawdą jest także, że człowiek może uczynić prawdę więźniem niesprawiedliwości (Rz 1,18). W rzeczywistości ktoś wierzy i kocha to, co uważa za dobre dla siebie. Oko przyzwyczajone do ciemności, ranione jest przez światło, mimo że dla światła zostało stworzone. Dopóki nasza inteligencja i nasza wola pozostaną w niewoli kłamstwa i lęku — i wady, która ich karmi — nie możemy zbliżyć się do prawdy i miłości. Jan zamierza tu stwierdzić, że przed wszelkim naszym działaniem i samą decyzją dotyczącą wiary, istnieje ciemna niegodziwość, która prowadzi do braku zaufania i niewiary. Jan nie zamierza wyjaśniać zła. Stwierdza po prostu, że ono istnieje i je ukazuje. Faktycznie jest nim kłamstwo i wychodzi na jaw dopiero w świetle prawdy. Ciemne uczynki, o których mówi Ewangelista, są więc grzechem niewiary, dziełem Złego, ojca kłamstwa i zabójcy od początku (8,44), który przeszkadza nam w byciu dziećmi Abrahama, ojca wierzących. Dla Nikodema, jak zresztą dla wszystkich, długa jest udręka, która doprowadza do światła. Dojście do prawdy jest drogą stopniowego uwolnienia, drobnych kroków. Dokonuje tego samo Słowo. Dopiero bowiem kiedy dotrze światło, a nie wcześniej, wychodzi się z ciemności. W. 20. „Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła". Nienawiść światła, będąca wynikiem lęku, jest przyczyną zła, które czynimy. Zło ze swej strony okazuje poprzedzającą je nienawiść. „aby nie potępiono jego uczynków". Zło pragnie pozostać ukryte, aby nie zostało ukazane jako kłamstwo i by nie zadano mu kłamu. Od Adama i po nim istnieje dziedziczny i powszechny opór, by uwierzyć w miłość Boga do nas. Jedynie w obliczu krzyża ustaje złudzenie: poznajemy „JA-JESTEM" (8,28) i jesteśmy do Niego pociągnięci (12,32). Umiera wówczas stary człowiek i rodzi się nowy. Ale stary człowiek jest trudny do wykorzenienia! W każdym z nas toczy się walka wewnętrzna (por. Rz 7,17nn): spór między kłamstwem i prawdą, lękiem i zaufaniem, egoizmem i miłością. Jesteśmy jednak arbitrami, możemy dzień po dniu przysądzać zwycięstwo temu, komu nam się podoba. Nasze sumienie może ćwiczyć się, przynajmniej częściowo na początku, a potem coraz bardziej, ale tylko na tyle, na ile znamy prawdę o miłości, która czyni nas wolnymi. Dlatego ważnym jest podniesienie wzroku i trzymanie go utkwionego w Synu Człowieczym wywyższonym. W. 21. „Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła". Spełnianie wymagań prawdy jest przeciwieństwem „czynienia zła", czy „złych uczynków". Aby jednak „czynić prawdę", trzeba wpierw ją poznać. Dlatego koniecznym jest, aby Syn Człowieczy został wywyższony: w Nim widzimy miłość, jaką jesteśmy kochani. Wiara w Jezusa jest „czynieniem prawdy" od-nośnie siebie i odnośnie Boga. Pytającemu „Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boga?" Jezus odpowiada, że dziełem Boga, które podoba się Bogu i które On sam pełni, jest wiara w Syna wysłanego przez Ojca (6,28n). „aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu". Dzieła „spełnione w Bogu" to dzieła tego, kto jednoczy się z Synem i przyjmuje Słowo. Są to dzieła Ojca Abrahama, który zobaczył dzień Jezusa i ucieszył się (8,56). Dziełem Abrahama podobającym się Bogu jest to, że uwierzył w Boga i poczytane mu to zostało za sprawiedliwość (Rdz 15,6). Abraham postąpił przeciwnie do tego, co uczynił Adam, który nie zaufał Bogu. Nie-wiara jest największą niesprawiedliwością: zaprzecza istocie Boga i człowieka, Jego ojcostwu i naszemu synostwu. Kto wierzy w Syna, narodził się z wysoka, z wody i Ducha, przeszedł od uczynków potępionych przez Prawo do nowego życia synów Bożych (por. Ga 5,18-23). Trudny dialog Jezusa z Nikodemem stanowi progresywne oświecenie Słowa, aby doprowadzić go do narodzin, wychodząc od tego, co Nikodem już wie i doprowadzić do tego, czego nie wie, chociaż tego pragnie. Nikodem jednak nie jest jeszcze w stanie dojść do wiary. Musi zobaczyć Syna Człowieczego wywyższonego, zanim będzie mógł Go przyjąć.

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana, ss. 67-70.77-81.

 

4 Niedziela Wielkiego Postu, rok B, 2024.03.10

 

 

 

3 Niedziela Wielkiego Postu, rok B, 2024.03.03
 

PIERWSZE CZYTANIE

Wj 20, 1-17 Ogłoszenie przykazań Bożych

Czytanie z Księgi Wyjścia

W owych dniach mówił Bóg wszystkie te słowa: «Ja jestem Pan, Bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej, z domu niewoli.

Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie!

Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią!

Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, bo Ja Pan, Bóg twój, jestem Bogiem zazdrosnym, który za nieprawość ojców karze synów do trzeciego i czwartego pokolenia, tych, którzy Mnie nienawidzą. Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań.

Nie będziesz wzywał imienia Pana, Boga twego, w błahych rzeczach, bo nie pozwoli Pan, by pozostał bezkarny ten, kto wzywa Jego Imienia w błahych rzeczach.

Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić. Sześć dni będziesz się trudził i wykonywał wszystkie swoje zajęcia. Dzień zaś siódmy jest szabatem Pana, Boga twego. Nie będziesz przeto w dniu tym wykonywał żadnej pracy ani ty sam, ani syn twój, ani twoja córka, ani twój niewolnik, ani twoja niewolnica, ani twoje bydło, ani przybysz, który przebywa w twoich bramach. W sześć dni bowiem uczynił Pan niebo, ziemię, morze oraz wszystko, co jest w nich, siódmego zaś dnia odpoczął. Dlatego pobłogosławił Pan dzień szabatu i uznał go za święty.

Czcij twego ojca i twoją matkę, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, ci daje.

Nie będziesz zabijał.

Nie będziesz cudzołożył.

Nie będziesz kradł.

Nie będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu kłamstwa jako świadek.

Nie będziesz pożądał domu twojego bliźniego. Nie będziesz pożądał żony bliźniego twego, ani jego niewolnika, ani jego niewolnicy, ani jego wołu, ani jego osła, ani żadnej rzeczy, która należy do twego bliźniego».

Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 19 (18), 8-9. 10-11 (R.: por. J 6, 68c)

Refren: Słowa Twe, Panie, dają życie wieczne.

Prawo Pańskie jest doskonałe i pokrzepia duszę, *

świadectwo Pana jest pewne, nierozważnego uczy mądrości.

Jego słuszne nakazy radują serce, *

jaśnieje przykazanie Pana i olśniewa oczy.

Refren.

Bojaźń Pana jest szczera i trwa na wieki, *

sądy Pana prawdziwe, wszystkie razem słuszne.

Cenniejsze nad złoto, nad złoto najczystsze, *

słodsze od miodu płynącego z plastra.

Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE

1 Kor 1, 22-25   Chrystus ukrzyżowany jest mądrością Bożą

Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian

Bracia:

Gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków – Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą. To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi.    Oto słowo Boże.
 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Por. J 3, 16

Aklamacja: Chwała Tobie, Słowo Boże.

Tak Bóg umiłował świat, że dał swojego Syna Jednorodzonego;

każdy, kto w Niego wierzy, ma życie wieczne.

Aklamacja: Chwała Tobie, Słowo Boże.

 

EWANGELIA

J 2, 13-25 Zapowiedź męki i zmartwychwstania

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

13Zbliżała się pora Paschy żydowskiej i Jezus przybył do Jerozolimy. 14W świątyni zastał siedzących za stołami bankierów oraz tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie. 15Wówczas, sporządziwszy sobie bicz ze sznurów, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał. 16Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: «Zabierzcie to stąd i z domu mego Ojca nie róbcie targowiska!» 17Uczniowie Jego przypomnieli sobie, że napisano: «Gorliwość o dom Twój pochłonie Mnie».

18W odpowiedzi zaś na to Żydzi rzekli do Niego: «Jakim znakiem wykażesz się wobec nas, skoro takie rzeczy czynisz? » 19Jezus dał im taką odpowiedź: «Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni wzniosę ją na nowo».

20Powiedzieli do Niego Żydzi: «Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni?»

21On zaś mówił o świątyni swego ciała. 22Gdy zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.

23Kiedy zaś przebywał w Jerozolimie w czasie Paschy, w dniu świątecznym, wielu uwierzyło w Jego imię, widząc znaki, które czynił. 24Jezus natomiast nie zawierzał im samego siebie, bo wszystkich znał 25i nie potrzebował niczyjego świadectwa o człowieku. Sam bowiem wiedział, co jest w czło-wieku.            Oto słowo Pańskie.
 

MEDYTACJA                      POZWOLIĆ JEZUSOWI ZBURZYĆ „MURY" GRZECHU

O co proszę? O radykalne oczyszczenie serca z moich grzechów.

                Będę towarzyszył Jezusowi idącemu do Jerozolimy na święto Paschy (w. 13). Wchodzi do świątyni, która jest dla Niego najdroższym miejscem na ziemi — domem Ojca. W serdecznej rozmowie będę Go pytał o Jego miłość do Ojca, o Jego przeżycia na krótko przed męką.

                Przypomnę sobie moją świątynię: kościół czy kaplicę, w której prze-bywam najczęściej. Czy jest dla mnie domem Ojca? Czy chętnie w niej przebywam? Czy szukam umocnienia u Ojca, gdy nadchodzi cierpienie?

                Wyobraźnią zbliżę się do świątyni, przed którą stoją stragany i kupczący. Usłyszę zgiełk handlarzy. Zobaczę, jak gwałtownie wzbiera gniew Jezusa. Biczem wyrzuca kupczących i wywraca stoły bankierów (ww. 14-15). Świątynia należy całkowicie do Ojca i Jego spraw! (ww. 16-17).

                Będę rozmawiał z Jezusem o tamtym wydarzeniu. Poproszę Go, aby dał mi serce wrażliwe i delikatne na wszystko, co święte, bym nigdy nie wykorzystywał Boga dla własnych korzyści.

                Świątynie z cegły przypominają mi o świątyni ducha (ww. 18--21). Ilekroć wchodzę do miejsca świętego, tylekroć Bóg przypomina mi, że On sam chce przebywać we mnie. Uświadomię sobie, że Jezus codziennie przychodzi do mnie i pyta o stan świątyni mojego ciała. Wie, co się kryje w moim sercu (w. 25).

                Jakie spojrzenie Jezusa jawi się w mojej wyobraźni, gdy myślę, że patrzy teraz w moje wnętrze: radosne czy smutne? Co mogę powiedzieć o moim duchowym samopoczuciu? Co dominuje w moim wnętrzu: klimat pokoju i modlitwy czy zgiełku i targowiska?

                Jezus ma moc odbudować świątynię mego serca, nawet gdyby była zrujnowana przez grzech. Może ożywić najbardziej martwe i zdrętwiałe wnętrze. Zaproszę Jezusa do siebie słowami: „Daj mi serce nowe!".

 

KOMENTARZ:

1. Orędzie w kontekście (ww. 13-22)

„Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo", mówi Jezus w świątyni. W Kanie ukazał „gdzie mieszka": w radości i w miłości. Teraz, po przyjściu do świątyni, jego mieszkania par excellence, bierze rózgę, gdyż znajduje w niej zupełnie coś innego. Ten obraz, drogi dla reformatorów i kontestatorów wszech czasów, jest groźnym i niepokojącym widmem, którego nie da się zapomnieć. Jeśli pierwsi uczniowie, zamiast usunąć tę scenę, postawili ją w miejscu uprzywilejowanym, mieli z pewnością szczególną intencję, której nie wolno przeoczyć. Dla nas chrześcijan sprawa ta jest normalna i jasna, gdyż myślimy o świątyni jerozolimskiej, która już nie istnieje i mówimy o „oczyszczeniu", które to określenie ma charakter „pobożnościowy". Aby zrozumieć gest, trzeba, jak zawsze, wyobrazić sobie, że Jezus dokonuje dzisiaj tego, czego dokonał wtedy. Co powiedzielibyśmy, gdybyśmy zobaczyli Go dzisiaj z rózgą w różnych świątyniach religijnych czy świeckich? Czyż nie stwierdzilibyśmy, że jest niebezpiecznym szaleńcem, uniesionym szałem, lub przynajmniej niezrównoważonym, pozbawionym rzeczywistości? Czyż nie wystawiłby na kryzys wiele naszych oczywistych nawyków dotyczących świątyni, to znaczy Boga samego i naszego sposobu odnoszenia się do Niego? Gest Jezusa ma charakter prorocki w podwójnym sensie. Po pierwsze idzie o linii Proroków, zawsze krytycznych wobec instytucji bardziej nastawionych a korzyści dzierżących władzę, niż na cel, jakiemu władza miała służyć (por. z 1,10-17; Jr 7,1-15; Ml 3,1nn, teksty, które dają do zrozumienia, dlaczego los proroków był taki, jak to obrazowo opisuje Hbr 11,32-40). Po drugie jest to „gest prorocki", podobny do gestu Jeremiasza (por. Jr 13,1nn; 19,1nn, 27,1nn; 32,1nn), który antycypuje symbolicznie misję Jezusa. Rózga, symbol zła, które gnieździ się w świątyni, obróci się przeciwko Jemu samemu. To, co teraz czyni On, jest realizującą się zapowiedzią Jego śmierci i zmartwychwstania. Tożsamość ludu Izraela opiera się na przymierzu, świątyni i Prawu. Król i kapłani są ich stróżami i jak każdy stróż, usiłują stać się właścicielami. Dlatego w Izraelu, poza instytucją króla i kapłanów, jest antyinstytucja Proroków. Są oni głosem sumienia, które wzywa do wyzwolenia się z hipokryzji, kłamstwa i ucisku. Jak ich misja, tak samo misja Chrystusa, posiada tylko jedną moc, moc Słowa. Słowem daje Jezus w Kanie początek nowemu przymierzu; teraz, w Jerozolimie, ogłasza się nową świątynią, by później, w następnym urywku, dać nowe Prawo. Jeśli przymierzu w Kanie brakuje „wina", świątynia w Jerozolimie sprowadzona została do jaskini zbójców. (Jr 7,11; Mk 11,17). Jak Jezus uczynił z wody „dobre wino", tak uczyni ze zniszczonej świątyni dom Ojca. On sam, Słowo, które stało się ciałem, jest ową świątynią, miejscem komunii między Bogiem i człowiekiem. Synoptycy umieszczają tę scenę pod koniec działalności Jezusa. Jan stawia ją a początku nadając jej znaczenie programowe, które zrozumiane zostanie dopiero na końcu. Typowym jest dla Jana styl, mianowicie opowiada najpierw to, co zrozumiane będzie dopiero później. Słowo poprzedza wydarzenie, gdyż wszystko pochodzi od Słowa. Jeśli jednak nawet rozumiemy je dopiero później, nie jest bezużytecznym antycypować je. Słowo bowiem obiecuje teraz to, co będzie w przyszłości, a po spełnieniu, wspomnienie go objawia prawdziwe znaczenie tego, co się wydarzyło. Tekst ten czytać należy w perspektywie „oczyszczenia", wręcz „zniesienia" świątyni ze strony Jezusa. Jest prawdą, że Baranek Boży (1,29.36), zajmując miejsce JHWH, wchodzi do świątyni, oczyszcza jej kult (por. Ml 3,1-3) i swoją ofiarą znosi wszelką inną ofiarę: ofiara Boga dla człowieka zajmuje miejsce licznych ofiar składanych Bogu przez człowieka. Jezus mówi jednak o zburzeniu i odbudowie: świątynią będzie Jego ciało, zabite i zmartwychwstałe, gdzie adoruje się Ojca w Duchu i prawdzie (4,24). Świątynia zostanie zniszczona, ale nie przez Jezusa, a przez przywódców. Aby zachować swoje władze, zniszczą Jezusa, jak zniszczyli już świątynię, czyniąc z niej miejsce handlu. Jezus natomiast odbuduje ją, dopełniając w sobie samym tego, co świątynia oznacza. Oczyszczenie i zniszczenie świątyni jest antycypacją Jego dzieła Syna, który eliminuje wszelkie nasze wyobrażenie o Bogu, aby objawić nam Tego, którego nikt nigdy nie widział i o którym powie: „Kto mnie widzi, widzi także i Ojca" (14,9). Dlatego swoją działalność rozpoczyna od świątyni, i to z rózgą! We wszystkich kulturach świątynia jest centrum, które łączy niebo i ziemię, miejscem boskim i źródłem tego, co ludzkie, depozytem norm koniecznych do podtrzymania życia. Świątynia jest ośrodkiem przestrzeni i czasu, nadaje czasowi strukturę właściwą do zamieszkania, dzieląc go na sacrum i profanum, nadaje rytm czasowi przez celebracje i organizuje współżycie między ludźmi przez prawo. Bez świątyni kosmos „nie kręci się", rozsypuje się jak koło bez piasty. Człowiek dobry lub przewrotny, wolny czy niewolnik, i jakikolwiek inny, nie może istnieć bez świątyni. Jeśli bowiem zwierzę kierowane jest instynktem, człowiek pobudzany jest pragnieniem osiągnięcia celu, któremu podporządkowuje wszystko. Świątynia jest symbolem tej rzeczywistości, która nadaje sens życiu człowieka, ucieleśnia jego pragnienie szczęścia, radości, komunii. Ale ciągle ma skłonność do stawania się — tylko prawda i dobro mogą być zmienione w kłamstwo i zło — miejscem handlu z Bogiem i ludźmi, usprawiedliwieniem ofiar i ucisków, aż do ofiary i likwidacji człowieka w imię Boże. W centrum starożytnych miast istniała zawsze świątynia, w chrześcijaństwie stała się „katedrą", wspólnym domem. Dziś w centrum miast znajduje się „giełda" z kultem wolnego handlu i nowej ekonomii, w imię którego prowadzi się fanatyczną świętą wojnę, nie patrząc w twarz niczemu i nikomu, niszcząc ziemię i to, co zawiera, wszechświat i jego mieszkańców (por. Ps 24,1). Operacja przeprowadzana jest bezboleśnie dzięki narkotykowi produkowanemu w innych świątyniach, w świątyni rozrywki i sportu, zdrowia i tego wszystkiego, co każdy potrafi wymyślić dla własnej korzyści ekonomicznej i zdziczenia drugiego człowieka. Bóg, świątynia i człowiek są trzema rzeczywistościami, które odzwierciedlają siebie i mają oblicze odmienne od obrazu, jaki posiadamy odnośnie Boga. Jeśli Bóg jest Tym, który posiada w swym ręku wszystko i panuje nad wszystkim, człowiek zrealizowany, podobny do Boga, jest potężny. Świątynia wówczas stanowi pierwszorzędną porękę każdego ucisku. Jeśli natomiast Bóg jest tym, który powierza się i służy, prawdziwy człowiek jest pokorny jak Bóg. Świątynia jest wówczas miejscem komunii i miłości. Bóg i świątynia reprezentują ogół wartości, za jakimi ktoś dąży, według których kształtuje swoje myślenie, chcenie i działanie, aby otrzymać życie coraz pełniejsze i godne tej nazwy. Syn Człowieczy, prawdziwa świątynia, zostanie zabity właśnie przez iluzję człowieka, że jego szczęście polega na posiadaniu rzeczy, osób, a nawet samego Boga, zamiast na wzajemnym powierzeniu siebie w miłości między Ojcem i Synem oraz braćmi między sobą. Ta wizyta Jezusa w świątyni poddaje krytyce naszą idę Boga i człowieka. Świątynia, nazwana przez Jezusa „domem mojego Ojca", a później „sanktuarium", jest wreszcie utożsamiona z Jego „ciałem". Ciało Słowa jest teraz „namiotem" Boga pośród nas, gdzie my sami mieszkamy z Nim. W Jezusie świątynia osiąga rzeczywistość, której jest znakiem: jest niebem otwartym na ziemi, wizją Chwały i życiem człowieka. Ważna jest wskazówka dotycząca czasu i miejsca: jest to Pascha, w której celebruje się zbawienie, a miejscem jest świątynia jerozolimska (w. 13-14a). W Jerozolimie, w czasie Paschy, dopełni się „godzina" Jezusa, który stanie się nową świątynią, z której wytryśnie zbawienie dla wszystkich. Krótki tekst jest splotem gestów, słów i wspomnień interpretacyjnych bezpośrednich lub dalszych, zaczerpniętych z Pisma św. lub ze słów Jezusa. Scena rozpoczynająca referuje gest przeciw handlarzom i wypowiedź dotyczącą „domu mojego Ojca", którą uczniowie rozumieją w świetle psalmu mesjańskiego 69,10 (w. 14b-17). Następuje reakcja Żydów w postaci żądania znaku oraz odpowiedź: „Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo". Jezus odnosi zburzenie świątyni do zabicia Go ze strony Żydów, deklarując swą moc oddania i odzyskania życia (por. 10,18). Żydzi jednak traktują z ironią Jego roszczenie (w. 18-20). Ewangelista zauważa na koniec, że sanktuarium jest ciało Jezusa (w. 21). Uczniowie przypominając sobie te słowa, zrozumieją je po zmartwychwstaniu. Wówczas uwierzą Pismu i słowu Jezusa, które jest źródłem i dopełnieniem Pisma (w. 22). Urywek jest skrótem finału Ewangelii, coś w rodzaju Łk 2,41-51. Już na początku ukazuje się koniec. Przewidywanie mety jest bardzo ważne, aby rozpocząć drogę. Główne tematy tekstu — wizyta Pana w Jego świątyni, wypędzenie kupców, żądanie znaku, dyskusja odnośnie władzy Jezusa i wypowiedź o zniszczeniu i odbudowie świątyni — znajdują się rozsiane w innym porządku także w innych Ewangeliach (odpowiednio: Mk 8,11 par.; Mk 11,15-19 par.; Mk 14,58 i Mt 26,61). Łukasz stawia wypowiedź o zniszczeniu świątyni nie w czasie procesu Jezusa, lecz podczas procesu Szczepana — Dz 6,13n; wypowiedź ta występuje także u stóp krzyża — (Mk 15,29n). Jan łączy te elementy w jedno opowiadanie, którego znaczenie wypływa z ich powiązania, z kontekstu i z dołączonych dodatków. Przez Baranka Bożego kult został oczyszczony, w miejsce rytualnych ofiar następuje kult „rozumny" i miły Bogu (por. Rz 12,1nn), kult Słowa, które stało się ciałem, kult w Duchu i w prawdzie Syna. On jako świątynia zostanie zniszczony przez grzech świata. Boskim znakiem, jaki da dla uwierzytelnienia swego dzieła, będzie zmartwychwstanie, które zalegalizuje Jezusa jako nowe definitywne sanktuarium. Jezus jest nową świątynią: Jego ciało zniszczone na krzyżu przez grzech, w zmartwychwstaniu stanie się pełną życia komunią między Bogiem i człowiekiem.

Kościół uformowany jest z uczniów, którzy przylgnąwszy do Jezusa, żywego kamienia odrzuconego przez budowniczych, stają się także oni mieszkaniem Boga, który w nich mieszka (por. 14,19-24; 2Kor 6,14-18; 1Kor 3,16nn; Ef 2,19-22; 1P. 2,4-6). Jak w Jezusie mieszka na sposób cielesny pełnia bóstwa (Kol 2,9), tak także ich ciało jest świątynią Ducha (1Kor 6,19).
 

2. Lektura tekstu

S. Fausti: W. 13. „Zbliżała się pora Paschy". Podczas Paschy celebruje się uwolnienie z niewoli egipskiej, będące figurą definitywnego uwolnienia, którego dokona Mesjasz. U Jana odnajdujemy trzy Paschy (2,13; 6,4; 11, 55). W czasie ostatniej zostanie złożony w ofierze Baranek Boży za zbawienie świata. Opowiadanie rozpoczyna się od stwierdzenia, że Pascha jest blisko i kończy się zapowiedzią Paschy Jezusa. Pierwotnie Paschę celebrowano w rodzinie. Później, wraz z centralizacją władzy, udawano się do świątyni w Jerozolimie. W czasach Jezusa przybywało z tej okazji do Jerozolimy nawet 100.000 pielgrzymów i składano w ofierze nawet 18.000 ba-ranków. „żydowskiej". W Starym Testamencie Pascha „jest Paschą Pana", tu określona jest jako „żydowska". Dla Jana Żydzi są przywódcami religijnymi, kontrolującymi i uciskającymi naród, złymi pasterzami, którzy wykorzystują owczarnię (10,1-10). W. 14. „W świątyni napotkał". Pan wszedł do swojej świątyni. „Ale kto przetrwa dzień Jego nadejścia i kto się ostoi, gdy się ukaże? Albowiem On jest jak ogień złotnika i jak ług farbiarzy. Usiądzie więc, jakby miał przetapiać i oczyszczać srebro, i oczyści synów Lewiego, i przecedzi ich jak złoto i srebro, a wtedy będą składać Panu ofiary sprawiedliwe" (Ml 3,1nn). Synowie Lewiego to kler, który zostanie oczyszczony ługiem i ogniem. Jezus rozpoczyna od oczyszczenia kultu, gdyż w nim celebruje się to, czym się żyje. Każdy modli się jak żyje (lex orandi, lex vivendi). Kulty religijne czy świeckie (te drugie są bardziej nieczułe, gdyż ustanowione arbitralnie przez mających władzę) są widowiskami, w których człowiek utożsamia siebie ze światem swych pragnień. „tych, którzy sprzedawali". Świątynia, miejsce spotkania z Bogiem, łatwo staje się targowiskiem. Szczególnie w miesiącu w pobliżu Paschy kwitły interesy przy-noszące duże zyski dla klasy kapłańskiej, która zamiast pełnić posługę w świątyni, panowała nad nią i nad tymi, którzy do niej uczęszczali. Każda dobra rzeczywistość demoralizuje się w zło, kiedy traktowana jest jako narzędzie władzy. Najlepsza rzecz, jak religia, staje się wówczas gorszą. Tak też dzieje się z każdą fałszywą odpowiedzią na prawdziwe pytanie. „woły, baranki i gołębie". Są to zwierzęta przeznaczone na ofiary. Konieczny szczegół powtórzony zostanie zaraz później. „stoły bankierów". Pielgrzymi przychodzili ze wszystkich stron, także z diaspory, i przynosili monety „nieczyste", z podobiznami i obcymi bóstwami. Musiały zostać wymienione na monetę „czystą", którą biła sama świątynia. Wymiana zawsze jest źródłem zysku. To nie praca pozwala na zarobek, ale wymiana. I im bardziej wirtualna jest wymiana, tym bardziej realny jest zysk. Jeśli w owym czasie świątynia jerozolimska była także bankiem centralnym w Palestynie, to teraz banki są świątynią, której poświęca się cały świat. Gdy kiedyś świątynia stawała się targowiskiem, to dziś, bez żadnego ukrywania, targowisko stało się świątynią. Wystarczy pomyśleć, że już w ostatnim dziesięcioleciu XX wieku przez giełdę, która stała się już city, centrum miasta, przechodziło w ciągu trzech dni tyle dóbr światowych, ile wymieniano dawniej w ciągu roku. W. 15. „sporządziwszy sobie bicz ze sznurków". Jezus przychodzi, aby zniszczyć ten system ucisku. Zapłaci za to cenę zniszczenia swego ciała. Bicz ze sznurków przywołuje na myśl bóle czasów mesjańskich, gdy nadejdzie Mesjasz, aby położyć kres złu. Pan wchodzi do swej świątyni, aby ją oczyścić (Ml 3,1nn). Gest Jezusa jest symbolem sądu Bożego nad grzechem świata: Baranek łagodny objawia gniew zła, jakie weźmie na siebie. „powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły". Rzeczownik „baranek" w języku greckim jest rodzaju nijakiego, „wszystkich" jest natomiast rodzaju męskiego. Wyraźnie Ewangelista pragnie uczynić aluzję do narodu, trzody, która podlega fałszywym pasterzom. Jezus jest „dobrym pasterzem", który wyprowadza owce poza ogrodzenie świątyni, gdzie były wykorzystywane i zabijane, aby poprowadzić je na pastwiska życia (por. 10,10). Naród przychodzi do świątyni, aby zostać „okradziony, złożony w ofierze i zniszczony" (por. 10,10). Jezus przyszedł, by uwolnić go objawiając Boga, który nie żąda życia człowieka, ale który ofiaruje swoje życie. „porozrzucał monety bankierów". Jeśli naród zdołał wyjść poza ogrodzenie, monety zostały rozrzucone w świątyni, w której zagościły: one są rzeczywistym bożkiem, którego się w nich adoruje. W. 16. „Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie". Do nich skierowane zostało jedynie napomnienie. Gołąb ofiarowywany był przede wszystkim przez ubogich (Kpł 5,7) na ofiary przebłagalne (Kpł 1,14-17) oraz na ofiary oczyszczenia i ekspiacji (Kpł 12,8; 15,14.29). Nadejście Baranka Bożego, ofiarowanego na zbawienie świata, kładzie kres każdej innej ofierze. Przebłaganie, oczyszczenie i ekspiacja pochodzą od innej gołębicy, od Ducha, który spoczywa na Synu. Jezus realizuje w pełni to, co kult i świątynia oznaczały, oczyszczając przede wszystkim samą świątynię, aby nie była zaprzeczeniem tego, czego jest znakiem. Ponadto gołębica jest symbolem Izraela, a handlujący są przywódcami ludu, który wyprzedają za bezcen. „dom mego Ojca". Świątynię Jezus nazywa „domem mego Ojca", później nazwana zostanie „świątynią" (w. 19.20.21), która jest miejscem najbardziej intymnym, gdzie znajduje się „Święte Świętych", niedostępne dla wszystkich, za wyjątkiem arcykapłana (Kpł 16,2-28; Hbr 9,7). W końcu Jezus utożsami swoje ciało ze świątynią (w. 19-21). Jezus nazywa Boga „mój Ojciec", proklamuje się więc Jego Synem. Słuchacze mogli zrozumieć wyrażenie „Syn Boży" jako atrybut Mesjasza (por. Ps 2,6nn). Dla czytelnika jest wyraź-nie Synem Jednorodzonym, Słowem skierowanym do Boga od wieczności, które jest samym Bogiem (1,1nn). „targowisko". „Dom mego Ojca" stał się „domem handlu". Zawładnęli nim handlarze, których bożek, pieniądze, zawładnął świątynią. W domu Ojca powinno panować braterstwo. Starano się zawsze posługiwać Bogiem, i to z sukcesem, jako poręczycielem chciwości tego, kto uciska braci. Dopiero ostatnio można było to czynić nie niepokojąc Boga. Bóg nie będzie tolerował występku i uroczystości (Iz 1,10-15). Świątynia może stać się także targowiskiem w sensie przenośnym. Każda religia zmierza do sprowadzenia relacji z Bogiem do zasad wymiany: modlitwy, dobre czyny i ofiary służą do zdobycia sobie przychylności ze strony Boga (por. Ml 3,13-15). Świątynia staje się w ten sposób miejscem uprawiania handlu z Bogiem. W oparciu o wielką pobożność popełnia się największą bezbożność, do której zdolny jest jedynie człowiek religijny. Bóg jest miłością. Kto chce Mu płacić, występuje przeciwko Jego naturze i traktuje Go jako prostytutkę. Kiedy Prorocy mówią o prostytucji w świątyni, mają na myśli ten kult, jako że uwłacza on Bogu. Świątyni Boga nie można sprowadzić ani do ukrycia niegodziwości, ani do talizmanu zbawienia (Jr 7,10-11). Kiedy nadejdzie Mesjasz, nie będzie już od tego momentu żadnego handlarza ani dobrami duchowymi, ani materialnymi w świątyni (Za 14,21). Świątynia stanie się ponownie domem Ojca, komunią z Nimi między nami. W. 17. „Uczniowie Jego przypomnieli sobie, że napisano". Czynności Jezusa skłaniają apostołów do odwołania się do Pism, które już znają, a które dzięki Jezusowi, o którym one mówią (por. 1,45), wreszcie rozumieją. „Gorliwość o dom Twój pochłonie Mnie". Jest to cytat z psalmu mesjańskiego (Ps 69,10), gdzie jest mowa o cierpieniu Chrystusa, którego pochłonęła żarliwość Boga, jak proroka Eliasza (1Kr1 19,10.14). Ewangelista używa czasownika „pochłonąć" w czasie przyszłym, zamiast oryginalnego „pochłonęła". Miłość do Ojca, gdzie przebywa Jezus, „pochłonie" Go w dniu Jego Paschy. Scena otwiera już perspektywę na misterium męki Mesjasza. Na krzyżu (19,29) będzie jeszcze jedno odwoła-nie do tego psalmu, który mówi. „gdy byłem spragniony, poili mnie octem" (Ps 69,22). Gwałtowny czyn, którego dokonuje Jezus, jest symbolem rzeczywistego gwałtu, jaki przywódcy zadają swemu ludowi, Bogu oraz Synowi Człowieczemu, który przeszedł, aby z „targowiska uczynić dom Ojca, gdzie bracia żyją razem. W. 18. „W odpowiedzi zaś na to Żydzi rzekli do Niego". W przeciwstawieniu do reakcji uczniów, do których dołączają liczni z tłumu (w. 23), mamy stwierdzenie przywódców, którzy uważają, że prawda zniewala sprawiedliwość (Rz 1,18). „Jakim znakiem wykażesz się wobec nas, skoro takie rzeczy czynisz". Kto nie chce uwierzyć, domaga cię coraz to nowych znaków (por. Mk 8,11-12 par.), ale nie będzie mu dany inny znak, jak tylko Jonasza proroka (por. Mt 6,1-4). Przywódcy ludu domagają się znaku jako listu uwierzytelniającego władzę Jezusa, który przedstawia się z biczem. Władza ta jednak pozostaje ukryta dla tego, kto nie chce przyjąć chrztu Jana jako wezwania do nawrócenia (Mk 11,27-33 par.) To, co Jezus uczynił, jest znakiem, który zrozumiany będzie dopiero po krzyżu. W. 19. „Zburzcie tę świątynię". Wpierw była mowa o „świątyni" w znaczeniu całej budowli o obwodzie 1500 metrów, teraz natomiast o „sanktuarium". Sanktuarium to część świątyni niedostępna i tajemnicza, gdzie znajduje się „Święte Świętych" wraz z Arką Przymierza. Świątynia ta wraz z sanktuarium oraz samo „Święte Świętych" zostaną niszczone właśnie przez przywódców ludu, którzy domagają się znaku. „Zburzcie" (grecki czasownik lyo oznacza „rozwiązywać, uwalniać, osłabiać"), tu użyty jest w znaczeniu „zniszczyć", ale w szerszym znaczeniu, i w trybie rozkazującym typu prorockiego; wyraża to, co czynią właśnie przywódcy. Zniszczenie świątyni z powodu niegodziwości ludzkiej zapowiedziane zostało przez Jeremiasza (Jr 7,1nn). Każdy przechodzący obok świątyni zgrozą będzie przejęty i zagwiżdże szyderczo stawiając sobie pytanie, dlaczego Pan postąpił w ten sposób z tym krajem i z tą świątynią. W odpowiedzi usłyszą: „Gdyż opuścili Pana, swego Boga" (1Kr1 9,9). Bóg bowiem jest miłością, a miłość jest obecna wszędzie tam, gdzie jest umiłowana osoba, zniszczona zaś, gdzie miłość sprowadzona została jedynie do środka dla osiągnięcia własnych celów. Śmierć Chrystusa stanowić będzie zniszczenie świątyni, gdy rozerwie się zasłona miejsca Najświętszego (Mk 15,38 par.). Z powodu tego stwierdzenia przywódcy ludu oskarżą Jezusa, że chce zniszczyć świątynię (Mk 14,58 i Mt 26,61). Takie oskarżenie rozbrzmiewać będzie jako drwina także u stóp krzyża (Mk 15,29 par.). „a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo". Świątynia zniszczona przez przywódców ludu, którzy zawładnęli nią, zostanie odbudowana w Jezusie. On nie burzy ani nie rozwala, nie zastępuje też świątyni jerozolimskiej. W rzeczywistości mówi „o tej" świątyni: „Ja ją wzniosę na nowo". Tylko fałszywi świadkowie przypiszą Jezusowi słowa: „A ja w ciągu trzech dni zbuduję inną" (Mk 14,58). Jezus odbuduje właśnie to sanktuarium, które oni niszczą. Podkreślona jest w ten sposób jedność między starym i nowym przymierzem: drugie „dopełnia" pierwsze. Jak dobre wino pochodzi od wody, tak nowe sanktuarium pochodzi od starego. Tymi słowami Jezus odpowiada na żądanie „znaku". Znak będzie zaofiarowany w czasie Paschy. „Trzy dni" odnoszą się do zmartwychwstania Tego, którego przebodli (19,37). W. 20. „Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni?" Abstrahując od tego, że cyfra ta może być symboliczna lub odnosić się do rekonstrukcji świątyni po wygnaniu (por. Ezd 1,1-4; 4,24; 6,15), mowa tu jest o pełnej przepychu budowie rozpoczętej za Heroda około 20 r. przed Chr., która kontynuowana była przez długi okres czasu poprzez prace wykończeniowe. Tu mowa o tym, że upłynęło już 46 lat (mamy więc około 28 rok przed Chrystusem). Dzieło ukończone zostanie w pełni w r. 64 po Chr., na sześć lat przed zburzeniem przez Rzymian. W. 21. „On zaś mówiło świątyni swego ciała". Jest to uwaga Ewangelisty dana dla czytelnika. Ciało Jezusa, Słowo, które stało się ciałem, jest namiotem Boga między ludźmi, mieszkaniem Ducha (1,14.32), chwałą Boga niewidzialnego (1,18). Od Niego pochodzić będzie Duch i woda życia (7,37-39; 19,34). Syn Człowieczy jest niebem otwartym na ziemi (1,51). „Ciało" baranka wysłanego przez Boga jest nowym sanktuarium. W nim dokonuje się wszelkie przebaczenie, oczyszczenie i ekspiacja i jesteśmy w komunii z Bogiem. Trwając w Nim, jesteśmy w domu Ojca, dziećmi w Synu. W. 22. „Gdy więc zmartwychwstał". Słowo Pana nigdy nie zostało zrozumiane wtedy, gdy zostało wypowiedziane, ale dopiero gdy się realizuje. Nawet gdy się go nie rozumie, nie pozostaje jednak bezużyteczne. Przypomina się je sobie, gdy zachodzą fakty, które bez Słowa nie miałyby swego znaczenia. Bóg kieruje historią przez swoje Słowo, które nie pozostaje bez skutku (por. Iz 55,11) i spełnia się zawsze w swoim czasie (por. Łk 1,20b). „przypomnieli sobie uczniowie Jego". Pierwsze przypomnienie słów psalmu 69,10 naświetliło „oczyszczenie" świątyni i zapowiedziało mękę Baranka. Teraz wspomnienie słów Jezusa oświetli zmartwychwstanie: uczniowie zrozumieją wówczas znaczenie słowa, które usłyszeli teraz. „i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus". Fakt zmartwychwstania przepowiedziany przez Jezusa będzie dopełnieniem planu Bożego, o którym mówią Pisma. Tu słowo Jezusa postawione jest na tym samym planie co Pismo. W rzeczywistości bowiem Jezus jest Słowem, które stało się ciałem; także słowa Pisma są zrozumiałe przez to, co dokonuje się w ciele, które przechodzi od śmierci do życia, realizując wszystkie Boże obietnice. Także dziś mówi nam o swym ciele, którym są wszyscy najubożsi bracia. Istnieje zawsze niebezpieczeństwo uczynienia ze Słowa fetyszu przeszłości bez dostrzeżenia tego, że ono mówi do nas „teraz". Ten różny sposób pojmowania Słowa stanowi o różnicy między uczonymi w Piśmie i Prorokami. W. 23. „w Jerozolimie w czasie Paschy". Miejscem, gdzie mówi się o narodzinach z wysoka, jest Jerozolima, gdy chodzi o czas — jest to Pascha. Właśnie tu, w tych dniach, Syn człowieczy zostanie wywyższony dla zbawienia każdego, kto Go widzi. „wielu uwierzyło w imię Jego". Tematem perykopy jest „wiara w Jezusa". Nie tylko jako Mesjasza, który odnawia przymierze i świątynię, ale także jako Syna wywyższonego, który daje nam nowe serce i nowego ducha. Słowo „wierzyć", jak „mieć zaufanie" lub „mieć wiarę", posiada wiele znaczeń. Jeśli mówię: „Wierzę, że wnet będzie padał deszcz", wychodzę z parasolem. Jeśli komuś mówię: „Wierzę w to, co mi powiedziałeś o korzyści tego interesu", załatwiam sprawę. Jeśli mówię do jakiejś osoby: „Wierzę ci, gdy mi mówisz, że mnie kochasz", mogę powierzyć jej moje życie. W podobny sposób wierzę, że pokarm nie jest zepsuty ani zatruty, że samochód nie zepsuje mi się w czasie jazdy, że sufit nie spadnie mi na głowę, że podłoga nie zleci na dół, że tabele rachunkowe nie są błędne, że uczeni i lekarze nie mylą się i nie oszukują nas. Takiej postawy życzylibyśmy sobie od handlarzy i polityków oraz od wszystkich ludzi. Nasze wszystkie relacje oparte są na zaufaniu. W przeciwnym wypadku nie byłoby niczego trwałego i godnego zaufania, nie bylibyśmy w stanie wykonać żadnego zadania. Wiara jest rozumną oceną tego, czego się nie widzi, zaczerpniętą z tego, co się widzi. Jest to hipoteza, która usprawiedliwia moje działanie, którą ja mogę i powinienem zweryfikować. Rzeczywiście człowiek żyje z wiary. Problemem jest jednak gdzie złożyć racjonalnie swoje zaufanie. Służy temu doświadczenie i inteligencja. Wierzyć w Jezusa oznacza budować sens swego życia na wiarygodności Jego miłości Syna, który objawia miłość Ojca. Alternatywą jest budowanie swego życia na własnej obserwancji praw czy na przekonaniach, które uważamy za słuszne. Istnieje różnica między „religią", która wiąże i przywiązuje człowieka do jego obowiązków, i wolnością synów, którzy miłują, jak są umiłowani. „widząc znaki, które czynił". Poza znakiem „wina" w Kanie, Jan nic nie mówi o innych, chociaż je suponuje. Dialog z Nikodemem ma za zadanie przejść od znaków do ich znaczenia: do Syna Człowieczego ukrzyżowanego, który objawia miłość Ojca. Kto widzi Go i przylgnie do Niego, jest zrodzony przez Boga i ma możliwość stania się synem Bożym (por. 1,12n). Wiara chrześcijańska implikuje przejście od oczekiwań człowieka do obietnicy Bożej, większej od wszelkiej sławy (Ps 138,2). Bóg nie tylko daje nam dary, ale pragnie dać nam siebie samego. W każdej obietnicy wystawia się na ryzyko ten, kto obiecuje. W. 24. „Jezus natomiast nie zwierzał się im". „Wierzyć" i „zwierzać się" w języku greckim wyraża ten sam czasownik, z innym jednak dopełnieniem. Jeśli nawet oni ufają i zwierzają się Jezusowi, Jezus nie może im ufać, a tym bardziej zwierzać się. Uważają Go za Mesjasza, który siłą przezwycięży zło i nie chcą przyjąć, że Jego siła okazuje się nie w ukrzyżowaniu złoczyńców, ale w ukrzyżowaniu Syna Człowieczego, który bierze na siebie niegodziwości braci. Dialog z Nikodemem znosi podstawową niejasność każdej religii. Bóg nie realizuje naszych pragnień, które odpowiadają naszym lękom, i które oddaliły nas od Niego. Spełnia natomiast swoją obietnicę i daje nam siebie takim, jakim jest: miłością i tylko miłością. Spotykamy tę niejasność (bardzo ludzką, co więcej diabelską) także u uczniów po trzech zapowiedziach męki, zreferowanych przez Synoptyków (por. Mk 8,31-33 par.; 9,30-32 par.; 10,32-40 par.). Piotr, który w imieniu wszystkich nie przyjmuje Syna Człowieczego wywyższonego, nazwany będzie szatanem (por. Mk 8,33; Mk 16,23). W. 25. „bowiem wie-dział, co w człowieku się kryje". Jezus posiada Ducha Bożego (1,32), który przenika wszystkie rzeczy (1Kor 2,10). Syn zna braci, także tam, gdzie oni się nie znają.

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana, ss. 59–66.72-73.

 

3. Niedziela Wielkiego Postu, rok B, 2024.03.03

 

 

 

2 Niedziela Wielkiego Postu, rok B, 2024.02.25
 

PIERWSZE CZYTANIE

Rdz 22, 1-2. 9-13. 15-18  Ofiara Abrahama

Czytanie z Księgi Rodzaju

Bóg wystawił Abrahama na próbę i rzekł do niego: «Abrahamie!» A gdy on odpowiedział: «Oto jestem» – powiedział: «Weź twego syna jedynego, którego miłujesz, Izaaka, idź do kraju Moria i tam złóż go w ofierze na jednym z pagórków, jaki ci wskażę».

A gdy przyszli na to miejsce, które Bóg wskazał, Abraham zbudował tam ołtarz, ułożył na nim drwa i związawszy syna swego, Izaaka, położył go na tych drwach na ołtarzu. Potem Abraham sięgnął ręką po nóż, aby zabić swego syna.

Ale wtedy Anioł Pański zawołał na niego z nieba i rzekł: «Abrahamie, Abrahamie!» A on rzekł: «Oto jestem». Anioł powiedział mu: «Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic złego! Teraz poznałem, że boisz się Boga, bo nie odmówiłeś Mi nawet twego jedynego syna». Abraham, obejrzawszy się poza siebie, spostrzegł barana uwikłanego rogami w zaroślach. Poszedł więc, wziął barana i złożył w ofierze całopalnej zamiast swego syna.

Po czym Anioł Pański przemówił głośno z nieba do Abrahama po raz drugi: «Przysięgam na siebie, mówi Pan, że ponieważ uczyniłeś to, a nie odmówiłeś Mi syna twego jedynego, będę ci błogosławił i dam ci potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie i jak ziarnka piasku na wybrzeżu morza; potomkowie twoi zdobędą warownie swych nieprzyjaciół. Wszystkie ludy ziemi będą sobie życzyć szczęścia takiego, jakie jest udziałem twego potomstwa, dlatego że usłuchałeś mego rozkazu».   Oto słowo Boże.
 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 116B (115), 10 i 15. 16-17. 18-19 (R.: por. Ps 116A [114], 9)

Refren: W krainie życia będę widział Boga.

Ufność miałem nawet wtedy, gdy mówiłem: *

«Jestem w wielkim ucisku».

Cenna jest w oczach Pana *

śmierć Jego wyznawców.  Refren.

O Panie, jestem Twoim sługą, *

Twym sługą, synem Twojej służebnicy.

Ty rozerwałeś moje kajdany, †

Tobie złożę ofiarę pochwalną *

i wezwę imienia Pana.  Refren.

Wypełnię me śluby dla Pana *

przed całym Jego ludem.

W dziedzińcach Pańskiego domu, *

pośrodku ciebie, Jeruzalem.  Refren.
 

DRUGIE CZYTANIE

Rz 8, 31b-34  Bóg nie oszczędził dla nas własnego Syna

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Rzymian

Bracia:

Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby także wraz z Nim wszystkiego nam nie darować? Któż może wystąpić z oskarżeniem przeciw tym, których Bóg wybrał? Czyż Bóg, który usprawiedliwia? Któż może wydać wyrok potępienia? Czy Chrystus Jezus, który poniósł za nas śmierć, co więcej – zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i przyczynia się za nami?  Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Por. Mt 17, 5

Aklamacja: Chwała Tobie, Królu wieków.

Z obłoku świetlanego odezwał się głos Ojca:

«To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie».

Aklamacja: Chwała Tobie, Królu wieków.
 

EWANGELIA

Mk 9, 2-10  Pielgrzymując na ziemi uczestniczymy w życiu wiecznym

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

2Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam się przemienił wobec nich. 3Jego odzienie stało się lśniąco białe, tak jak żaden na ziemi folusznik wybielić nie zdoła. 4I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem.

5Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». 6Nie wiedział bowiem, co powiedzieć, tak byli przestraszeni.

7I zjawił się obłok, osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos: «To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie!» 8I zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa.

9A gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu nie rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych. 10Zachowali to polecenie, rozprawiając tylko między sobą, co znaczy „powstać z mar-twych”.    Oto słowo Pańskie.
 

MEDYTACJA  SZUKAĆ PRZEMIANY SERCA I POCIESZENIA NA MODLITWIE

O co proszę?  O głęboką przemianę moich lęków i stanów smutku.

             „Po sześciu dniach..." (w. 2). Spróbuję wejść w przeżycia apostołów. Przeżywają kryzys w podążaniu za Jezusem. Są przerażeni wcześniejszą zapowiedzią męki Mistrza (8, 31-38).

             Wrócę do chwil, w których przeżywałem silne strapienia duchowe i kryzys w podążaniu za Jezusem. Jak wyglądały wtedy moje modlitwy? O czym rozmawiałem z Jezusem? Jak dzisiaj patrzę na przeżyte kryzysy? Powiem o tym Jezusowi.

             Jezus wziął ze sobą uczniów osobno na górę (w. 2). Chce ich wyrwać z przygnębienia, aby nie zamknęli się w swoich negatywnych przeżyciach. W chwilach kryzysu i cierpienia trzeba umieć „oddalić się" od siebie, wyjść na „górę", ponad swoje przygnębienie.

             Będę kontemplował Jezusa cudownie przemienionego (ww. 2-4). Zobaczę, jak zmienia się twarz Piotra. Kontemplacja Bóstwa Jezusa prze-mienia jego stan ducha. Przypomnę sobie moje intymne spotkania z Jezusem, w których doświadczyłem głębokiego pocieszenia. Podziękuję Mu za te chwile.

             Będę adorował Jezusa, powtarzając przez dłuższy czas słowa Piotra: „Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy" (w. 5). Pomyślę, za co szczególnie chcę Go uwielbić? Czy jestem szczęśliwy, że należę do Jezusa, że mogę być Jego uczniem?

             „To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie" (w. 7). W gorącej modlitwie poproszę, aby te słowa brzmiały zawsze w moim wnętrzu, zwłaszcza w chwilach strapień. Wyznam moje głębokie pragnienie, aby Jezus był zawsze moim umiłowanym Mistrzem i Bratem i abym zawsze chciał Go słuchać.

             Zawierzę Jezusowi przyszłe strapienia i kryzysy życia, aby zaowocowały jeszcze większą wiernością i poświęceniem. Będę powtarzał: „Jezu, moja przyszłość leży w Twoich rękach!".
 

KOMENTARZ

1. Prezentacja tekstu

Jak wspomnieliśmy w poprzednim fragmencie (komentując w. 1), Marek chce nas teraz doprowadzić do głębszego zrozumienia Jezusa Mesjasza62 oraz Syna Człowieczego, a zarazem Sługi cierpiącego, które to aspekty wyłoniły się już wyraźnie w wyznaniu Piotra w Cezarei oraz w pierwszej zapowiedzi męki i zmartwychwstania. Stąd zatem z jednej strony mamy chwalebny aspekt przemienienia Jezusa jako antycypacji tego, co objawi się na końcu, a z drugiej - funkcję kilku elementów opowiadania (trzech uczniów, głos, niezrozumienie uczniów), które wyraźnie przywodzą na myśl konanie w Getsemani. Ponadto obecność Eliasza i Mojżesza oraz inne elementy literackie dotyczące teofanii (obłok, góra, namiot) i apokaliptycznych ukazań się Syna Człowieczego (widzenie, jaśniejące szaty, rozmowa), zapożyczone ze ST, streszczają w sobie oczekiwania judaizmu i pokazują, że w Jezusie spełniają się obietnice zawarte w doświadczeniu exodusu oraz w słowach proroków. Dlatego bardzo liczne w tym fragmencie są odniesienia do Księgi Wyjścia i do proroków. Mesjańskie znaczenie tego epizodu podkreśla także wyraźne odniesienie do chrztu Jezusa (por. 1, 11) w dającym się słyszeć glosie oraz w wypowiedzianych słowach. Tak jak w przypadku sceny chrztu, tak i tu nie będziemy się zajmować wyjaśnianiem szczegółów tego wydarzenia. Jego historycznym podłożem, przebijającym z tego opowiadania, jest fundamentalne doświadczenie przeżyte przez trzech uczniów i percypowane także za pośrednictwem jakiejś manifestacji o charakterze zmysłowym. Aspekt historyczny wydarzenia został całkowicie wchłonięty przez jego teologiczną wymowę. Uwidacznia się to także w nieco różnych ujęciach teologicznych epizodu, jakie prezentują trzej synoptycy. Podczas gdy Marek przedstawia Jezusa jako wypełnienie Prawa i Proroków, Łukasz prezentuje epizod jako doświadczenie Jezusa w momencie intensywnej modlitwy. Tak jak dla tych uczniów, tak również dla nas rzeczywistość tego wydarzenia jest możliwa do uchwycenia tylko w ramach głębokiego doświadczenia duchowego, dzięki któremu jesteśmy w stanie dostrzec objawienie się Boga w Jezusie i usposabiamy się do słuchania Go tak, aby wprowadzać w życie Jego orędzie w naszej obecnej historii, nie ulegając łatwej iluzji, że nie musimy nic robić; tak jakby Bóg objawił się już definitywnie w naszym świecie.

2. Po sześciu dniach Jezus zabrał z sobą Piotra, Jakuba i Jana i wyprowadził ich z dala od ludzi na wysoką górę. Tam przemienił się w ich obecności. 3. Jego ubranie stało się lśniąca białe tak, jak żaden folusznik na ziemi nie potrafi wybielić. 4. I ukazał im się Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem. 5. Wtedy Piotr powiedział do Jezusa: „Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, drugi dla Mojżesza, a trzeci dla Eliasza". 6. Nie wiedział bowiem, co powiedzieć, tak byli przestraszeni. 7. I pojawił się obłok, który ich zasłonił, a z obłoku rozległ się głos: „On jest moim Synem umiłowanym. Jego słuchajcie!". 8. Zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo nie widzieli. Był z nimi tylko Jezus.

 

2. Interpretacja tekstu

w. 2: Po sześciu dniach: już w prezentacji do 1, 32-39 i w nocie do 4, 35 podsunęliśmy kilka kryteriów, według których należy interpretować wskazówki czasowe w Ewangelii Marka, gdzie nie mają one znaczenia teologicznego, ale symboliczne, gdyż ich zadaniem jest wyrazić określone odniesienia do schematów teologicznych. Rolą tej wskazówki jest nawiązanie z jednej strony do Wj 24, 16, gdzie to samo wyrażenie ma również wartość symboliczną, a z drugiej strony do epizodu wyznania Piotra. Okres sześciu dni, jakie od tego wydarzenia upłynęły, wskazuje na pewną sytuację, aktywność, przebytą drogę, co pozwala spodziewać się jakiegoś ważnego wydarzenia, które spełni oczekiwania, podobnie jak sześć dni stworzenia kończy się odpoczynkiem Boga (por. Rdz 2, 1-3); zabrał z sobą Piotra, Jakuba i Jana: ci trzej uczniowie są przy Jezusie także w innych szczególnie ważnych momentach (por. notę do 5, 37); na wysoką górę: w tym fragmencie tematy teologiczne wyrażone za pomocą symboli są tak liczne, że również ta wskazówka nabiera swej wartości z racji siły przywoływanych skojarzeń. Także tutaj jest obecne bezpośrednie odniesienie do góry Synaj (por. Wj 24, 12-18; 31, 18; 34, 29nn), miejsca ukazania się Boga i jaśniejącego blasku na obliczu Mojżesza. Jezus jest nowym Mojżeszem; z dala od ludzi: tekst grecki ze szczególną siłą wyraża wymóg odosobnienia, używając dwóch terminów, z których pierwszy („na osobności") jest charakterystyczny dla Marka (por. notę do 4, 34); przemienił się w ich obecności: zjawisko to przywodzi na myśl jaśniejące oblicze Mojżesza po spotkaniu z Bogiem na górze (por. Wj 34, 29nn). Święty Paweł nadaje nowe znaczenie temu czasownikowi (por. 2 Kor 3, 12 - 4, 6), odnosząc go do trwałego światła, które charakteryzuje oblicza wierzących.

w. 3: Jego ubranie stało się lśniąco białe: jest to częsty obraz w pismach apokaliptycznych, aby wyrazić chwałę Boga, którą zostaną obleczeni także zbawieni w zmartwychwstaniu. W przemienieniu ta przyszła chwała ujawnia się już przez chwilę w Jezusie. W odróżnieniu od Mt 17, 2 i Łk 9, 29, Marek nie mówi tu o blasku bijącym z oblicza Jezusa.

w. 4: I ukazał im się: mówiąc ściślej, „został zobaczony". Użyty w greckim tekście czasownik jest bardzo ważny w NT, we fragmentach dotyczących zmartwychwstania Jezusa (por. Łk 24, 34 i 1 Kor 15, 5-8). Oznacza on „dać się zobaczyć", dotykając w jakiś sposób także zmysłowych władz człowieka. Jednak również w tekstach przedstawiających ukazywanie się Jezusa zmartwychwstałego najważniejsze zawiera się w słowach, które Pan wypowiada jako orędzie lub posłanie, a nie w fantasmagorycznych elementach widzenia, mających na celu stworzenie sytuacji osobistego spotkania. Łukasz z większą emfazą podkreśla obecność Eliasza i Mojżesza; Mateusz wiernie trzyma się Marka i stwierdza, że uczniowie mieli widzenie (por. 17, 9). Eliasz z Mojżeszem: według biblijnej tradycji reprezentują oni Prawo i Proroków - obie rzeczywistości ściśle związane z górą Synaj. Ich ponowna obecność na górze oznacza, że Jezus wypełnia ST. Eliasz ma także swoje znaczenie eschatologiczne, gdyż zabrany do nieba przez Boga, nie zaznawszy śmierci (por. 2 Krl 2, 11-13), miał powrócić przed końcem świata (por. Ml 3, 23). Pod tym względem zatem zapowiada on końcowe ukazanie się Jezusa jako sędziego historii. Por. jednak komentarz do ww. 11-13, przed-stawiający Eliasza jako prefigurację Jezusa. W przypadku Mojżesza - wy-mienionego tutaj na drugim miejscu, niemal jako towarzysza Eliasza - nie mamy konkretnych wskazówek w tym kierunku, chyba że bardzo późne, być może dopiero po I wieku. Niewykluczone, że w niektórych częściach judaizmu także jemu przypisywano ten sam los co Eliaszowi, który w tym fragmencie i w 9, 11-13 jawi się jako decydująca postać czasów ostatecznych.

w. 5: Wtedy Piotr powiedział: z pewnym podobieństwem do fragmentu przedstawiającego wyznanie pod Cezareą również tutaj Piotr odzywa się słowami, które same w sobie są właściwe i piękne, ale zdradzają bardzo ograniczone i powierzchowne rozumienie rzeczywistości Jezusa oraz konsekwencji Jego nauczania. Jak wcześniej surowa odpowiedź Jezusa, tak teraz samo opowiadanie (w. 6) koryguje słowa Piotra i nadaje im właściwy wymiar; Rabbi: w tekście Mt 17, 4 znajdujemy słowo „Pan", które pierwsi chrześcijanie używali na określenie Chrystusa zmartwychwstałego. W ten sposób zostaje zaznaczony również wyraźny związek między tym epizodem a zmartwychwstaniem Jezusa. Przemienienie jest niewątpliwie antycypacją tego ostatniego. Nie wydaje się nam jednak, by odpowiadało strukturze tego tekstu stwierdzenie, że jest ono transformacją najstarszego opowiadania o chrystofaniach paschalnych, jak to proponowali niektórzy uczeni; postawimy trzy namioty: w czasie Święta Namiotów, które wspominało okres pobytu na pustyni, Żydzi mieli zwyczaj stawiać szałasy o wyraźnie symbolicznej wymowie, gdyż w ten sposób wyrażano spełnienie oczekiwań i dotarcie do celu po uciążliwej wędrówce. Użyty tutaj przez Marka termin grecki, tłumaczony słowem „namiot", jest tym samym, który oznaczał mieszkanie Boga pośród ludu w czasie wędrówki do Ziemi Obiecanej. Z tych znaczeń wypływa zatem idea sytuacji, którą się osiągnie dopiero na końcu, po wszystkich wydarzeniach ludzkiej historii. Zaślepienie Piotra, podkreślone zwłaszcza przez Marka, polega właśnie na łudzeniu się, że w przemienieniu Jezusa widzi przyjście czasu ostatecznego, oraz na pragnieniu, aby ta chwalebna obecność Boga nie przestała się odtąd ujawniać.

w. 6: tak byli przestraszeni: por. noty do 4, 41 i 11, 18 w odniesieniu do użycia tego terminu w Ewangelii Marka; w nocie do 5, 42 zasygnalizowaliśmy bogactwo pojęć, za pomocą których Marek opisuje reakcje obecnych wobec niespodziewanych i nadzwyczajnych przejawów potęgi i chwały Pana. W paralelnym tekście Łukasz łączy temat strachu uczniów z ich wejściem w obłok, natomiast Mateusz wprowadza go dopiero po tym, jak dał się słyszeć głos z nieba.

w. 7: i pojawił się obłok: jest to charakterystyczny dla ST obraz obecności