Wniebowstąpienie Pańskie 2024.05.12

PIERWSZE CZYTANIE

Dz 1, 1-11 Uniósł się w ich obecności w górę

Czytanie z Dziejów Apostolskich

Pierwszą Księgę napisałem, Teofilu, o wszystkim, co Jezus czynił i czego nauczał od początku aż do dnia, w którym dał polecenia apostołom, których sobie wybrał przez Ducha Świętego, a potem został wzięty do nieba. Im też po swojej męce dał wiele dowodów, że żyje: ukazywał się im przez czterdzieści dni i mówił o królestwie Bożym.

A podczas wspólnego posiłku przykazał im nie odchodzić z Jerozolimy, ale oczekiwać obietnicy Ojca:

«Słyszeliście o niej ode Mnie – mówił – Jan chrzcił wodą, ale wy wkrótce zostaniecie ochrzczeni Duchem Świętym».

Zapytywali Go zebrani: «Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela?» Odpowiedział im: «Nie wasza to rzecz znać czasy i chwile, które Ojciec ustalił swoją władzą, ale gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jeruzalem i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi».

Po tych słowach uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu. Kiedy jeszcze wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. I rzekli: «Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba».  Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 47 (46), 2-3. 6-7. 8-9 (R.: por. 6)

Refren: Pan wśród radości wstępuje do nieba.

Wszystkie narody, klaskajcie w dłonie, *

radosnym głosem wykrzykujcie Bogu,

bo Pan Najwyższy i straszliwy, *

jest wielkim Królem nad całą ziemią.  Refren.

Bóg wstępuje wśród radosnych okrzyków, *

Pan wstępuje przy dźwięku trąby.

Śpiewajcie psalmy Bogu, śpiewajcie, *

śpiewajcie Królowi naszemu, śpiewajcie.  Refren.

Gdyż Bóg jest Królem całej ziemi, *

hymn zaśpiewajcie!

Bóg króluje nad narodami, *

Bóg zasiada na swym świętym tronie. Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE 

Ef 4, 1-13 (krótsze Ef 4, 1-7. 11-13) Dojdziemy do miary wielkości według Pełni Chrystusa

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Efezjan

Bracia:

Zachęcam was ja, więzień w Panu, abyście postępowali w sposób godny powołania, do jakiego zostaliście wezwani, z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości. Usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój.

Jedno jest Ciało i jeden Duch, bo też zostaliście wezwani do jednej nadziei, jaką daje wasze powołanie. Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który jest i działa ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich.

Każdemu zaś z nas została dana łaska według miary daru Chrystusowego. Dlatego mówi Pismo: «Wstąpiwszy na wysokości, wziął do niewoli jeńców, rozdał ludziom dary». Słowo zaś „wstąpił” cóż oznacza, jeśli nie to, że również zstąpił do niższych części ziemi? Ten, który zstąpił, jest i Tym, który wstąpił ponad wszystkie niebiosa, aby wszystko napełnić. On też ustanowił jednych apostołami, innych prorokami, innych ewangelistami, innych pasterzami i nauczycielami, aby przysposobili świętych do wykonywania posługi dla budowania Ciała Chrystusowego, aż dojdziemy wszyscy razem do jedności wiary i pełnego poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary wielkości według Pełni Chrystusa.

Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Mt 28, 19a. 20b

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Idźcie i nauczajcie wszystkie narody.

Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA

Mk 16, 15-20   Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

15Jezus, ukazawszy się Jedenastu, powiedział do nich: «Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! 16Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. 17Te zaś znaki towarzyszyć będą tym, którzy uwierzą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; 18węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, a ci odzyskają zdrowie».

19Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga. 20Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły.

Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA UWIERZYĆ JEZUSOWI I GŁOSIĆ Z MOCĄ JEGO EWANGELIĘ

O co proszę? O dogłębne przekonanie, że moc Jezusa towarzyszy mi na każdym kroku.

                W dzisiejszej Ewangelii Jezus powierza mi misję (w. 15). Mam głosić Ewangelię tam, gdzie toczy się moja codzienność. Ona jest „całym światem", do którego mnie posyła.      

                Uświadomię sobie, że dzięki mnie wiele osób może spotkać Jezusa. Ode mnie zależy, czy będzie dla nich kimś bliskim czy dalekim. Jak wygląda moje życie Ewangelią w konkretach dnia: w rodzinie, we wspólnocie, w pracy?

                Przywołam z wdzięcznością osoby, które przekazały mi wiarę (w. 16): rodziców, którzy przynieśli mnie do chrztu, kapłana, który mnie ochrzcił i wielu innych, którzy troszczyli się o mój rozwój duchowy. Kto to jest? Pomodlę się za nich.

                Jezus zapewnia mnie, że jeśli Mu uwierzę, będę mógł w Jego imię dokonywać rzeczy po ludzku niemożliwych (ww. 17-18). Wsłucham się w Jego słowa i będę prosił o wiarę w moc Jego Słowa. Jakie przeżycia budzą we mnie Jezusowe obietnice?

                Ilekroć słucham z wiarą słowa, tylekroć dokonuje ono wielkich rzeczy w moim życiu. Nie zawsze dostrzegam je od razu. Moja wiara w moc słowa sprawi, że będę je głosił z mocą. Takiej władzy udzielił mi Jezus przed swoim odejściem do nieba. Owoce objawią się w swoim czasie.

                Razem z uczniami będę się wpatrywał w Jezusa wstępującego do nieba (w. 19). Wstępuje do Ojca, czyli pozostaje blisko mnie. Ojciec jest tam, gdzie są Jego dzieci. Ilekroć mówię „Ojcze nasz, który jesteś w niebie", tylekroć wyznaję, że jest przy mnie razem z Jezusem.

                W żarliwym wołaniu zwrócę się do Ducha Świętego, aby wlał we mnie głębokie przekonanie o bliskości Ojca i Syna. Duch Jezusa codziennie tchnie we mnie przez Słowo, posyła mnie i towarzyszy mi w głoszeniu Ewangelii (w. 20). Będę powtarzał: „Wierzę, Boże, że Ty zawsze jesteś ze mną!".
 

KOMENTARZ:

Ukazywanie się Zmartwychwstałego, wniebowstąpienie i rozesłanie uczniów (Mk 16, 9-20)

Wiele dyskutowano i nadal dyskutuje się na temat zakończenia Ewangelii Marka. W obecnym tekście, który posiadamy, niewątpliwie to, co następuje po w. 8, nie zostało napisane przez Marka. Ci, którzy uważają za niemożliwe, by Marek zakończył na w. 8, skoncentrowanym wokół milczenia i ucieczki przestraszonych kobiet, twierdzą, że kontynuował on swoją opowieść o ukazaniach się Zmartwychwstałego, ale wskutek jakiegoś tajemniczego zrządzenia to opowiadanie się zagubiło. Być może także w ślad za tą hipotezą bardzo szybko powstały i zostały dołączone inne zakończenia Ewangelii, które poniżej przytaczamy.

Długie zakończenie (ww. 9-20)

9. Po swoim Zmartwychwstaniu, wczesnym rankiem w pierwszy dzień po szabacie, Jezus ukazał się najpierw Marii Magdalenie, z której kiedyś wyrzucił siedem demonów. 10. Ona poszła i oznajmiła to Jego uczniom, pogrążonym w smutku i płaczu. 11. Lecz oni, słysząc, że żyje i że ona Go widziała, nie chcieli uwierzyć. 12. Potem ukazał się w innej postaci dwóm z nich, kiedy szli na wieś. 13. Oni również powrócili i oznajmili to pozostałym. Lecz im też nie uwierzyli. 14. Wreszcie ukazał się Jedenastu, gdy byli za stołem, i wyrzucał im brak wiary i zatwardziałość serca, bo nie wierzyli tym, którzy widzieli Go zmartwychwstałego. 15. I powiedział do nich: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! 16. Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, ten się potępi. 17. Tym, którzy uwierzą, takie znaki będą towarzyszyć: W moje imię będą wyrzucać demony, będą mówić nowymi językami, 18. węże będą brać do rąk, i choćby wypili coś zatrutego, nie zaszkodzi im. Będą na chorych kłaść ręce, a ci zostaną uzdrowieni". 19. A gdy Pan Jezus to do nich powiedział, został wzięty do nieba i zasiadł po prawej stronie Boga. 20. Oni zaś rozeszli się i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły.

Warto zauważyć, że to długie zakończenie zostało przyjęte jako kanoniczne przez Kościół katolicki i definitywnie zatwierdzone jako takie dekretem soboru trydenckiego dotyczącym kanonu (czyli oficjalnego wykazu) ksiąg Biblii. W każdym razie styl, słownictwo i materiał nie są Markowe. Tekst ten wydaje się napisany na początku II wieku. Jest już znany Tacjanowi i św. Ireneuszowi, przytacza go zdecydowana większość rękopisów zawierających Ewangelię. To długie zakończenie składa się z czterech sekcji: a) ukazanie się Marii Magdalenie (ww. 9-11), które nawiązuje do tradycji Łukaszowej lub Janowej (por. J 20, 11-18; Łk 24, 9-11); b) ukazanie się dwóm wędrowcom (ww. 12n), które streszcza epizod z Emaus (por. Łk 24, 13-35); c) ukazanie się Jedenastu (ww. 14-18), które przywodzi na myśl Łk 24, 36-49; J 20, 19-23; Mt 28, 16-20; d) wniebowstąpienie i początek misji (ww. 19n; por. Łk 24, 50n).

 

Krótkie zakończenie brzmi następująco:

„Później jednak krótko opowiedziały wszystko, co im zostało oznajmione, tym, którzy byli z Piotrem. Potem sam Jezus od Wschodu aż po Zachód rozpowszechnił przez nich świętą i nieprzemijalną naukę o wiecznym zbawieniu. Amen". Również to zakończenie nie jest Markowe pod względem stylu i słownictwa. Jest prawdopodobnie dodatkiem pochodzenia rzymskiego, podkreślającym szerzenie się orędzia ewangelicznego od Wschodu do Zachodu, czyli od Jerozolimy po Rzym.

Wariant długiego zakończenia według kodeksu Free dołącza zaraz po w. 14 zakończenia następujący dodatek:

„I przytoczyli na własną obronę: «Ten wiek nieprawości i niewiary jest pod panowaniem szatana, który nie pozwala, aby to, co jest pod jarzmem duchów nieczystych, poczęło prawdę i moc Boga. Objaw więc już teraz Twoją sprawiedliwość». Mówili to do Chrystusa, a Chrystus odpowiedział im: «Nadszedł koniec lat władzy szatana. Ale zbliżają się inne przerażające rzeczy. A Ja zostałem wydany śmierci za tych, którzy zgrzeszyli, aby się nawrócili ku prawdzie i nie grzeszyli więcej, aby odziedziczyli chwałę duchowej i niezniszczalnej sprawiedliwości, która jest w niebie»". Również ten dodatek, który brzmi jak usprawiedliwienie zachowania uczniów i jak złagodzenie tonu Chrystusowej nagany, nie jest Markowy ani pod względem stylu, ani pod względem słownictwa. Mógł powstać w środowiskach gnostyckich  w II lub III wieku.

Podsumowanie

Możemy uznać, że te zakończenia, które następują po w. 8, bez wątpienia nie są Markowe. Chodzi o późniejsze dodatki, powstałe bardzo szybko, aby zaradzić wrażeniu, że tekst Marka nagle się urywa. Fakt ten dowodzi również, że już na początku II wieku posiadano tylko tekst, który kończył się na w. 8. Jeśli zatem już wtedy wszystkie rękopisy kończyły się na w. 8, to jest bardzo mało prawdopodobna hipoteza, że wszystkie zagubiły ostatnią stronę tekstu oryginalnego. Zostałaby ona z łatwością spisana na nowo przez autora albo zapamiętana przez wspólnotę. Wobec tego jest bardziej prawdopodobne, że Marek chciał skończyć swoje opowiadanie właśnie na w. 8 i że później, po trochu nie rozumiejąc do końca zamysłu ewangelisty, a po trochu z gorliwości, by zharmonizować go z zakończeniami innych Ewangelii, albo też z zamiłowania do kompletności, wprowadzono dodatki, które wyżej przytoczyliśmy. Na pierwszy rzut oka niewątpliwie wydaje się dziwne, że Marek chciał zakończyć Ewangelię sceną z przelęknionymi kobietami, które uciekają, a na dodatek nic nie mówią nikomu. Jeśli Marek kończy w ten nieco oryginalny sposób, to zapewne nie dlatego, że nie znał tradycji o ukazywaniu się Zmartwychwstałego. Choć nie przytacza ich, to jednak wyraźnie czyni do nich aluzję, wspominając wprost tylko te w Galilei (por. 14, 28; 16, 7). Zatem jest prawdopodobne, że przemilczał je ze względu na konkretny zamysł teologiczny i duszpasterski, łatwo zrozumiały, jeśli weźmie się pod uwagę, iż chciał pokazać nie tyle, że Ukrzyżowany zmartwychwstał, ile raczej, że Zmartwychwstały jest Ukrzyżowanym, i przez to doprowadzić chrześcijan nie do wiary entuzjastycznej, która sprowadza chrześcijaństwo do mitu o zmartwychwstaniu, lecz do kontemplacji Syna Człowieczego, Jezusa z Nazaretu w Galilei, Ukrzyżowanego. W ten sposób zostaje zażegnane niebezpieczeństwo ogołocenia wiary chrześcijańskiej przez uczynienie z niej jakiejś ideologii, ponieważ chrześcijanin powinien iść za Jezusem w Jego konkretnej drodze, która prowadzi z Galilei na Kalwarię, gdzie dopiero objawia się chwała Boga. Zatem Galilea, do której zakończenie Ewangelii odsyła, jest wezwaniem czytelnika, aby wziął na nowo do ręki i zaczął czytać od początku Ewangelię przedstawiającą nam Jezusa, który właśnie w Galilei rozpoczyna swoją działalność, i aby przeczytał ją raz jeszcze, ale już w świetle zmartwychwstania, tak aby zrozumieć sekret mesjański chwały Chrystusa obleczonej w pokorę. Galilea ponadto nabiera także znaczenia teologicznego. Jest bowiem miejscem konkretnego życia Jezusa historycznego i ucznia, który właśnie tam powinien chodzić za Nim (por. 1, 16-20 i 2, 13n). Jeśli podejmie Jego wezwanie, w samym sercu chodzenia śladami Ukrzyżowanego, doświadczy w swoim życiu tajemnicy zmartwychwstania, sekretu cierpiącego Syna Człowieczego. Właśnie dlatego Marek nie opowiada o ukazywaniu się Zmartwychwstałego, a opisy te zastępuje epizodem przemienienia, umieszczonym w samym centrum Ewangelii, zaraz po objawieniu Jego krzyża i wezwaniu skierowanym do uczniów, aby szli za Nim tą samą drogą. Zatem milczenie i lęk kobiet są w pełni zrozumiałe, ponieważ są one wstrząśnięte światłem objawienia Boga w ubogim Ukrzyżowanym, który rozczarowuje, ponieważ przekracza wszelkie ludzkie oczekiwania, a zarazem dlatego, że wyczuwają one wynikający stąd ciężar i odpowiedzialność wiary jako pójścia za tymże Ukrzyżowanym. Teraz tajemnica Chrystusa jest w pełni rozstrzygnięta i odsłonięta. Zaczyna się natomiast wielka tajemnica chrześcijanina, przeżywana „w słabości, w bojaźni i z wielkim drżeniem" (por. 1 Kor 2, 3), w oczekiwaniu końcowego przemienienia, zarezerwowanego tym spośród uczniów, którzy idą za Jezusem aż na „wysoką górę" (por. 9, 2), posłuszni objawieniu Boga, który z nieba mówi o Jezusie ukrzyżowanym: „Jego słuchajcie!" (por. 9, 7).

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Marka, ss. 951-954.

 

Wniebowstąpienie Pańskie 2024.05.12

 

 

 

4. Niedziela Wielkanocna, rok B, 2024.04.21

PIERWSZE CZYTANIE

Dz 4, 8-12 Kamień odrzucony przez budujących stał się kamieniem węgielnym

Czytanie z Dziejów Apostolskich

Piotr napełniony Duchem Świętym powiedział: «Przełożeni ludu i starsi! Jeżeli przesłuchujecie nas dzisiaj w sprawie dobrodziejstwa, dzięki któremu chory człowiek odzyskał zdrowie, to niech będzie wiadomo wam wszystkim i całemu ludowi Izraela, że w imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka – którego wy ukrzyżowaliście, a którego Bóg wskrzesił z martwych – że dzięki Niemu ten człowiek stanął przed wami zdrowy.

On jest kamieniem odrzuconym przez was budujących, tym, który stał się głowicą węgła. I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, przez które moglibyśmy być zbawieni».  Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 118 (117), 1bc i 8-9. 21-23. 26 i 28 (R.: por. 22)

Refren: Kamień wzgardzony stał się fundamentem.

albo: Alleluja.

Dziękujcie Panu, bo jest dobry, *

bo Jego łaska trwa na wieki.

Lepiej się uciekać do Pana, †

niż pokładać ufność w człowieku. *

Lepiej się uciekać do Pana, niż pokładać ufność w książętach.  Refren.

Dziękuję Tobie, że mnie wysłuchałeś *

i stałeś się moim Zbawcą.

Kamień odrzucony przez budujących †

stał się kamieniem węgielnym. *

Stało się to przez Pana i cudem jest w naszych oczach.  Refren.

Błogosławiony, który przybywa w imię Pańskie, *

błogosławimy wam z Pańskiego domu.

Jesteś moim Bogiem, podziękować chcę Tobie, *

Boże mój, wielbić pragnę Ciebie.  Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE

1 J 3, 1-2 Jesteśmy dziećmi Bożymi

Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Jana Apostoła

Najmilsi:

Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi, i rzeczywiście nimi jesteśmy. Świat zaś dlatego nas nie zna, że nie poznał Jego.

Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest.   Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ     J 10, 14

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Ja jestem dobrym pasterzem

i znam owce moje, a moje Mnie znają.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA

J 10, 11-18 Jezus jest dobrym pasterzem

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

11Jezus powiedział: «Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce. 12Najemnik zaś i ten, kto nie jest pasterzem, którego owce nie są własnością, widząc nadchodzącego wilka, opuszcza owce i ucieka, a wilk je porywa i rozprasza; 13najemnik ucieka, dlatego że jest najemnikiem i nie zależy mu na owcach.

14Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, 15podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. Życie moje oddaję za owce. 16Mam także inne owce, które nie są z tej zagrody. I te muszę przyprowadzić, i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz.

17Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je znów odzyskać. 18Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja sam z siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać. Taki nakaz otrzymałem od mojego Ojca».

Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA                      POCZUĆ, ŻE BÓG SIĘ MNĄ OPIEKUJE

O co proszę? O dogłębne przeżycie radości w Duchu, że Jezus i Ojciec opiekują się mną.

                „Ja jestem dobrym pasterzem" (w. 11). Będę kontemplował dobroć i czułość Jezusa. Przypomnę sobie minione wydarzenia, w których bardzo silnie poczułem Jego dobroć. Kiedy to było i w jakich okolicznościach?

                Zauważę, że Jezus aż pięciokrotnie wspomina o oddawaniu życia za swoje owce — za mnie! (ww. 11, 15, 17-18). Wejdę na chwilę w kontemplację męki i śmierci Jezusa. Zbliżę się do Niego, obejmę Go i trwając w takim stanie ducha, uświadomię sobie, że On umiera za mnie.

                Zapytam siebie szczerze, czy wierzę, że Jezus umarł za mnie i że codziennie umiera za mnie podczas Mszy świętej? Czy nie czuję się mniej kochany od innych?

                Czy pamiętam chwile, w których byłem bardzo zagubiony? Czy prze-żyłem ból rozczarowania drugą osobą, która okazała się „najemnikiem" i zostawiła mnie samego w biedzie? Kto okazał mi wówczas serce i podał pomocną dłoń? Za co chciałbym podziękować Jezusowi?

                „Znam owce moje..." (w. 14). Ilekroć staję do modlitwy z Jezusem, tylekroć mogę być pewny, że On wie o mnie wszystko. Czy jest coś, czego nie mówię o sobie? Czy czuję się przy Nim bezpieczny?

                Jezus kilkakrotnie mówi mi o swoim Ojcu i Jego miłości do mnie (ww. 15, 17-18). Wszystko, co czyni dla mnie, czyni dlatego, że taki nakaz otrzymał od Ojca. Dla Ojca strzeże mnie jak źrenicy oka.

                Uświadomię sobie, że to Ojciec każdego dnia posyła do mnie Jezusa, aby się mną opiekował i umierał za mnie. W serdecznej rozmowie z Ojcem uwielbię Go za Jego miłość, powtarzając: „Ojcze, dziękuję Ci za Twoją troskę o mnie!".

 

KOMENTARZ:

1. Orędzie w kontekście (ww. 1-21)

„Ja Jestem bramą, Ja Jestem pasterzem", mówi Jezus do faryzeuszy śle-pych (9,40n), którzy roszczą sobie prawo do tego, by być przewodnikami narodu. Zwraca się do nich, aby ich oświecić co do ich ślepoty, ukazując podłość tego, za czym idą i uczą iść innych. Jezus ogłasza siebie bramą, poprzez którą wchodzi się do życia, pasterzem, który prowadzi ku wolności. Jest bowiem Synem, który przyszedł, aby wyprowadzić braci z ciemności i ze śmierci. Faryzeusze, którzy stoją naprzeciwko niego po uzdrowieniu niewidomego od urodzenia, są fałszywymi pasterzami, którzy uciskają i wykorzystują trzodę swych wiernych, prześladując każdego, kto wyrwał się spod ich kontroli. Nam dzisiaj nie podoba się obraz „człowieka-owcy", który miałby iść za pasterzem. W odróżnieniu od zwierzęcia kierowanego instynktem, człowiek jest wolny. Nie musi kierować się z koniecznością swoimi potrzebami, ale kieruje się pragnieniem tego, co uważa dla siebie za lepsze. Ze swej natury człowiek jest kulturą, otwarty na coraz to dalszy rozwój i postęp. Kultura jednak rodzi się i wzrasta w zależności od ideałów, jakie stawia sobie do naśladowania lub nakłada sobie jako obowiązek. Jest naśladowaniem pragnień innych. Dziś, poprzez massmedia, mechanizm ten jeszcze bardziej podsycany i skuteczny, pozostawia coraz mniej przestrzeni dla wolności. Nasze wzorce kulturowe, wcielone w konkretne osoby, które te wzorce reprezentują, stają się pasterzami, przywódcami, za którymi podążamy. Wzorzec jest po to, by za nim iść i osiągnąć go, ewentualnie przewyższyć w ciągłym współzawodnictwie i rywalizacji najpierw z innymi, a potem z samym przywódcą. Chodzi o niespokojną uległość, która rodzi walki i przemoc kierowane regułami, aby nie wyniszczyć siebie wzajemnie. Prawo podyktowane jest przez mocniejszych, narzuca się je, aby można było wyeliminować przeciwników. Skutkiem tego jest fakt, że ulegamy modelowi-pasterzowi zwycięzcy, który z natury ma większą możliwość wywierania przemocy. Kto się buntuje, jest zgubiony, wyrzucony poza nawias lub zabity, chyba że jest tak silny, że zajmie miejsce wzorca. Jest to prawo dżungli: człowiek człowiekowi wilkiem i panuje nad innym ten, kto może większą wyrządzić szkodę na niekorzyść niewinnego (por. Sdz 9,7-15). Nie zdaje sobie sprawy z tego systemu ucisku ten, kto stoi na górze, ale ponosi skutki ten, kto jest na dole. Przemoc jest jak nóż. Kto stoi po stronie rękojeści, nie odnosi żadnego zła, w odróżnieniu od tego, kto stoi po stronie ostrza. Ale i ten uważa, że byłby szczęśliwy, gdyby mógł wziąć do ręki rękojeść. Rodzi się stąd świat rzeźników i ofiar, w którym wszyscy zabawiamy się w tę samą grę: podążamy na ślepo za tym samym pasterzem, który wcześniej czy później okpi nas wszystkich. W ten sposób przemoc powiększa się i powiększać się będzie bez końca, dopóki miecze nie przekute zostaną na lemiesze i włócznie na sierpy (Iz 2,4). Będzie to możliwe w historii ludzkości, kiedy i posiadający władzę odkryją, że są podatni na zranienie jak wszyscy. Wtedy także oni „doznają ludzkich cierpień", gdyż „z innymi ludźmi cierpią" (Ps 73,5). W ten sposób opadnie maska, która ich oszukuje i odkryją, jak bardzo niepożądane i ohydne jest to, co uważają za piękne i godne pożądania. Dopóki jednak nie doświadczy się na własnej skórze, jak bardzo złym jest to, do czego się dąży jako do najwyższego dobra, wszystko będzie iść utartym torem jak wcześniej: „Człowiek w dostatku nie pojmuje, jest jak bydlęta, które giną"; jego pasterzem jest śmierć; zejdzie prosto do grobu, gdzie wcześniej sprowadził wszystkich (por. Ps 49,13.15.21). Kto wie, czy do tego wszystkiego nie dojdzie dość szybko, stwierdzając, jak słaba jest wszechmoc technologii: jest to kolos o nogach z gliny, równie fascynujący i straszny, jak kruchy (por. Dn 2,31-35). Być może dziś, po raz pierwszy w historii, jeśli otwieramy oczy i wznosimy się ponad kompleks widza telewizyjnego lub innego, dostrzegamy jak prawdziwe jest to, co powiedział Jezus odnośnie Galilejczyków wymordowanych przez Piłata i przez zawalenie się wieży Siloe: „Jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie" (Łk 13,3.5). Jezus proponuje model alternatywny, który pozwala wyjść z tej śmiertelnej gry: ofiaruje człowiekowi realizację jego człowieczeństwa, wzywając go do te-go, by stał się jak Bóg. Proponuje bowiem nie naśladowanie pragnień innych — z wynikającymi stąd konfliktami — ale pragnień Ojca, który nie rywalizuje z nikim, ale jest źródłem życia i wolności dla wszystkich. Postępując jak On, stajemy się synami, dorosłymi i podobnymi do Niego, czego od zawsze pragnęliśmy. Pierwotnym błędem było wyobrażanie sobie Boga jako naszego przeciwnika i branie Go jako wzorca, co czyniło nasze życie niemożliwym. Jak może ktoś żyć, jeśli jego ojciec jest mu przeciwny? Będzie przeciwny jemu, sobie i innym, stając się podobnym do ojca, którego nienawidzi. Jezus przedstawia się jako Syn, który zna miłość Ojca i żywi Jego pragnienia: przekazanie życia i wolności braciom. Dlatego przedstawia się jako pasterz „dobry", prawdziwy, w przeciwieństwie do pasterza złego i fałszywego, któremu ulegaliśmy. Idąc za Nim stajemy się tym, kim jesteśmy: synami Ojca i braćmi między sobą. Tylko w ten sposób wyzwalamy się z ciemności i przechodzimy do światła prawdy, która czyni nas wolnymi. W miejsce kultury kompetentności, rywalizacji i przemocy, wchodzi kultura braterstwa, solidarności i miłości. Mamy wreszcie życie piękne, godne życia, „od Boga": szczęście i łaska towarzyszyć nam będą przez wszystkie dni naszego życia i zamieszkamy w domu naszych pragnień (por. Ps 23). Jezus Pasterz uwalnia nas od „bandytyzmu", który rządzi naszymi relacjami, z coraz bardziej gwałtowną następną supremacją. W rzeczywistości ten, kogo obieramy sobie za wzór, jest pasterzem śmierci, którego koniec jest oczywisty już od początku: jest ofiarą naznaczoną przez tę samą grę, jaką sam praktykuje, gdy przychodzi bandyta bardziej szkodliwy od niego. Gdy w rozdziale 9 mowa była o świetle, które otwiera oczy na nową rzeczywistość, rzeczywistość Syna, to teraz mówi się o pasterzu-wzorcu, który prowadzi ku nowemu rodzajowi życia. Zestawienie zasugerowała już księga Henocha (napisana przed 164 r. przed Chr.), która przedstawia historię Izraela jako trzody wystawionej na łup wilków. Niestety, barany stojące na czele stada są ślepe aż do momentu, gdy przyjdzie pasterz, który przywróci im wzrok. „Dostrzeganie" rzeczywistości jest konieczne do życia, jeśli nie chcemy narazić się na wielkie szkody. Aby wejść szybko w ciemnościach na schody, lepiej będzie nie decydować się na gwałtowny skok na klatkę schodową! Mowa Jezus to polemika z przywódcami ludu, którzy dla uzdrowionego niewidomego nie stanowią już wzoru do naśladowania. Jezus ukazuje tu różnicę między swoim i ich sposobem działania. On uwalnia, daje światło i życie, oni natomiast uciskają, grabią i trzymają trzodę w niewoli. U podstaw mowy Jezusa stoi obraz znany w Palestynie. Szczególna relacja, jaka istnieje między trzodą i pasterzem, jest obrazem relacji między królem i narodem, podobnej do relacji między Bogiem i jego wiernymi. Obraz króla jako pasterza, a nawet samego Boga, jest bardzo dawny (por. Ps 23; Iz 40,11). Abraham i patriarchowie byli pasterzami. Mojżesz, Jozue i Dawid nazywani są pasterzami ludu, prowadzonego przez nich w imieniu Boga. Zycie pasterza zależne jest od jego owiec, a życie owiec od ich pasterza. Bez pasterza owce wydane są na pastwę dzikich zwierząt i rozbójników i nie mają nikogo, kto poprowadziłby je na pastwiska i do źródeł. Prorocy często mówili o przywódcach ludu jako pasterzach złych i przewrotnych. Są wilkami, które używają znanych metod z bajki o wilku i baranku. Obietnica Proroków zawiera żywe oczekiwanie na dobrych pasterzy, owszem samego Boga jako pasterza (por. Jr 23,1-6; Za 11,4-17; Ez 34,1nn; Ps 23). Jezus przedstawia siebie jako prawdziwego pasterza, który zna i wykonuje swoją pracę na korzyść owiec. Inni natomiast zabijają owce. On daje życie, swoje życie Syna. Mowa ma charakter progresywnego objawienia się Jezusa i Jego dzieła Syna wobec braci. Można podzielić tekst na dwie części, z których każda zawiera słowa Jezusa i reakcje słuchaczy. Część pierwsza (w. 1-6) to opowiadanie symboliczne, w którym przeciwstawiony jest pasterz i złodziej. Pasterz wchodzi przez bramę, rozpoznany przez stróża i owce, które poznają jego głos: woła je po imieniu, „wypędza" je poza ogrodzenie i idzie na przedzie przed nimi, a one podążają za nim. Złodziej unika bramy i wchodzi z innej strony, lecz owce nie rozpoznają jego głosu i nie idą za nim, co więcej, uciekają przed nim. Zaakcentowany jest brak zrozumienia ze strony słuchaczy. Są bowiem ślepcami, którzy uważają, że widzą (9,41). Nawet nie przypuszczają, że mogliby postępować inaczej. Kto natomiast, jak niewidomy od urodzenia, zostanie oświecony, dla niego opowiadanie jest jasne. W zagrodzie owce strzeżone są podczas nocy. Z Jezusem, światłością świata (8,12), nadszedł dzień (por. 11,9n). W ciągu dnia owce pozostają w owczarni, aby zostały wydojone i ostrzyżone, sprzedane lub zabite. W każdym bądź razie słabną i umierają z głodu i pragnienia. Innymi słowy: przywódcy trzymają lud w za-mknięciu, pozbawiony swych dóbr i wolności. Zachowują się jak bandyci, a nie jak reprezentanci jedynego pasterza. Doprowadzili nawet samą świątynią do tego, że stała się miejscem handlu (por. 2,16). Jezus, prawdziwy pasterz, przyszedł, aby wyzwolić braci z tej niewoli, dając początek nowemu exodusowi. „Wypędza" owce poza ogrodzenie świątyni i idąc na przedzie przed nimi jak JHWH w pierwszym exodus, prowadzi je na pastwiska życia. Postępowanie przywódców, którzy „wypędzili" uzdrowionego niewidomego (9,34), staje się przez ironię postępowaniem Pana, który „wypędza" „swoje" owce poza zasięg ich rąk. To wypędzenie staje się aktem narodzin, jak wypędzenie Izraela z Egiptu. Istnieje jeszcze gorsza niewola, a jest to niewola ideologiczna i religijna (prawdopodobnie jest to to samo, zmienia jedynie szatę). Każda religia i ideologia, która nie liczy się z człowiekiem ponosząc nawet ryzyko pomyłki, jest przeciwna Bogu, przede wszystkim kiedy czyni to w imię Boga. W każdym dialogu religijnym należy postawić sobie pytanie o charakterze „antropologicznym": czy niesie dla człowieka śmierć czy życie? Szacunek, jaki żywi się lub nie dla człowieka, odpowiada lub nie prawdziwości obrazu, jaki ma się o Bogu. Przyjęcie bowiem Boga, INNEGO, oznacza konkretnie przyjęcie odmienności każdego innego człowieka. Ileż nietolerancji i ohydy popełnionej w imieniu Boga przeciwko ludzkości, zwłaszcza przeciwko kobiecie, która w kulturze męskiej jest pierwszym „innym", odrzuconym i pozbawionym praw. Mężczyzna i kobieta to odmienności pierwotne. Przeczenie temu, to odbieranie człowiekowi jego obrazu i podobieństwa do Boga (Rdz 1,27). Bardziej niż ateizm, będący formą antybałwochwalczą pochodzenia hebrajsko-chrześcijańskiego, dziś problemem stanowi to, jakiego się proponuje Boga: czy takiego, który jest źródłem wszelkiej odmienności po-przez miłość, czy Boga, który wchłania wszystko inne i sprowadza wszystko do nicości? Słusznie zaobserwowano ścisłe powiązanie, co więcej, doskonałą symetrię, która rodzi obustronną „świętą wojnę", między „Mac-Mondo" globalizacji i fanatycznym fundamentalizmem religijnym. Czyni rzeczywiście złą przysługę Bogu i człowiekowi ten, kto myśli, że Bóg i człowiek są takimi, jakimi on sobie ich wyobraża. W drugiej części (w. 7-21) Jezus przechodzi do dialogu w pierwszej osobie mówiąc „JA-JESTEM pasterzem dobrym". Objawia stopniowo swoją tożsamość, zawsze w przeciwstawieniu do przywódców, którzy są złodziejami, rozbójnikami i najemnikami. Jezus jest „bramą owiec". Poprzez Niego otrzymuje się dostęp na pastwiska życia. Innymi słowy: wyzwala nas z niewoli Prawa ku wolności Syna (w. 7-10). Przekazuje nam swoje życie Syna, czyniąc nas uczestnikami swej relacji poznania i miłości z Ojcem (w. 11-15). Ale Syn nie jest tylko pasterzem Izraela, jest Zbawicielem świata (4,42). Pan nie chce ustanowić jednej ogrodzonej przestrzeni, by w niej zamknąć wszystkich jako niewolników. Pragnie natomiast wyprowadzić wszystkich ludzi z wszystkich owczarni, aby ze wszystkich uczynić lud wolny, burząc wszelkie bariery i nienawiść (por. Ef 1,3nn; 2,14-18). Jak Izrael tak i inni ludzie zostaną przez niego wyprowadzeni ku wolności. Nowy lud składa się z osób wolnych, niezależnie od wszelkich przedziałów religijnych czy kulturowych (w. 16). Ojciec miłuje Jezusa, gdyż jest Synem, który daje w darze swoje życie braciom. Taka jest właśnie władza Syna, wolna i wyzwalająca, „przykazanie" otrzymane od Ojca (w. 17-18), przykazanie miłości. Objawieniu się Jezusa odpowiada jak zawsze podwójna reakcja: jedni uważają Go za szaleńca, inni utożsamiają z kimś, kto otwiera oczy niewidomym (w. 19-21). Ta podwójna reakcja zachodzi także pośród nas i wewnątrz nas, którzy Go słuchamy. W rozdziale tym Słowo chce dokonać w słuchających przywódcach i w nas czytelnikach tego samego oświecenia, jakiego dostąpił niewidomy: zamierza zmienić fałszywy obraz człowieka, który trzyma nas w niewoli kłamstwa i śmierci Jezus jest pasterzem jako „Baranek Boży", który przez swą łagodność zwycięża przemoc braci. Uwalnia nas od przywódców, którzy nas tyranizują i to najczęściej za naszym przyzwoleniem. Idziemy bowiem za ich fałszywym modelem i rozpoznajemy w nich siebie, zamiast uznać się za chorych, którzy potrzebują leczenia. Dzięki Jezusowi ustaje system przemocy, który od Adama i Kaina regulował naszą relację z Bogiem i braćmi. Zaczyna się nowy exodus ku wolność Syna, który miłuje, jak sam jest miłowany. Kościół nie bierze za wzór do naśladowania różnych pasterzy, którzy zniewalają człowieka swą władzą i przemocą. Idzie za dobrym pasterzem, który nie zna innej władzy jak służba, innej przemocy jak miłość, innego bogactwa jak dawanie, innego zwycięstwa jak przebaczenie. Neutralność, jaką słusznie wykazuje Kościół w różnych konfliktach, zwłaszcza gdy nie chodzi o wzięcie w obronę ubogich, winna tu tylko mieć źródło, a nie w jawnym czy ukrytym oportunizmie.
 

2. Lektura tekstu

S. Fausti: W. 11. „Ja jestem dobrym pasterzem". Po stwierdzeniu, że Jezus jest „bramą" zbawienia, teraz utożsamia się z „dobrym pasterzem". „Dobry" (w języku greckim kalós) oznacza piękny, szlachetny, prawdziwy, autentyczny, dobry, który umie wykonywać swoją pracę. Przywodzi na myśl również coś, co jest miłe, przyjemne, co jest piękne. Ważnym jest, by dostrzec Jego piękno i cieszyć się nim. To piękno zbawi świat czyniąc nam przykrym to, co uważamy za przyjemne. Tylko wtedy zmienimy pasterza, gdyż człowiek działa zawsze idąc za tym, co mu się bardziej podoba. Jest to delectatio victrix (św. Augustyn). Jezus nie jest „jakimś" pasterzem, ale pasterzem wzorcem, który troszczy się o swoje owce. Przedstawia się jako taki, gdyż wydaje (w. 11-13), oddaje (w. 14-16) i daje (w. 17-18) swoje życie na ich korzyść. Jest pasterzem jako baranek zabity i zwycięski, który prowadzi owce do źródeł wód życia (Ap 7,17). Jest pasterzem obiecanym (Ez 34,1nn), samym Bogiem, który czyni siebie pasterzem (Ps 23). Alternatywą do podążania za pasterzem życia jest posiadanie za pasterza śmierci (Ps 49,15). Tak czynią przewrotni, którzy chełpią się swym bogactwem i w nim widzą sens swego życia (Ps 49,6n). „Dobry pasterz daje życie swoje za owce". Ukazuje teraz Jezus swój sposób pełnienia funkcji pasterskiej: daje swoje życie za owce. Nieco później powie również, że oddaje swoje życie za owce. Jakież piękno miłości ukazuje się w tym działaniu. Wyrażenie to jest treściowo takie samo, jak w w. 15.17.18. W tekście greckim nie występuje słowo „dawać" (didomi), jak w 6,51, kiedy to Jezus obiecuje, że da nam swoje ciało do spożycia. Mamy natomiast czasownik „kłaść" (tithemi), który w różnych kontekstach, zgodnie z Janowym sposobem wyra-żania się, przybiera różne znaczenia. W przekładzie polskim oddajemy jednak ten czasownik słowem „dawać" wzbogacony przedrostkami: tu Jezus „wydaje", w w. 15 „oddaje", w w. 17-18 „daje" swoje życie za owce. Nie chcemy przez to powiedzieć, że pasterz ofiaruje lub daje swoje życie w tym znaczeniu, że umiera. Gdyby umarł, owce zostałyby rozkradzione i rozproszone. Chcemy natomiast stwierdzić, że podstawową cechą pasterza jest miłość i odwaga, z jaką broni swoich owiec. W odróżnieniu od najemnika On „wystawia" swoje życie na wszelkie niebezpieczeństwa dla dobra owiec. W. 12. „Najemnik zaś i ten, kto nie jest pasterzem, którego owcę nie są własnością". Dla pasterza owce stanowią „jego własność"; należą do niego i troszczy się on o nie, jak o własne życie. Najemnik zaś troszczy się jedynie o swoją zapłatę: owce są na usługi jego życia, a nie on na ich usługi. Dlatego nie wystawia się na ryzyko, działa dla „brudnego zysku" (1P 5,2n). W przypadku niebezpieczeństwa ucieka przed napastnikiem. Idol, kiedy nas zwiedzie i wyzyska, zawsze opuszcza nas w chwili potrzeby. Nie dotrzymuje obietnicy i zawodzi położoną w nim nadzieję. „widząc nadchodzącego wilka, opuszcza owce i ucieka". Wilk, tradycyjny wróg trzody, reprezentuje wrogie siły zła. Sam Jezus wysłał swych uczniów jak owce między wilki (por. Łk 10,3). Każda epoka ma swoje wilki. Czasem mają swoje imię i nazwisko. Najczęściej są jednak anonimowi. Wtedy są bardziej zdradliwi: wskazują na panującą mentalność, fałszywy model człowieka, na „modę", która krąży i czyni spustoszenie wśród trzody. Nadejście wilka uwidacznia, kto jest pasterzem, a kto najemnikiem, kto potrafi wystawić na niebezpieczeństwo własne życie, kto natomiast myśli tylko o ocaleniu samego siebie. „a wilk je porywa i rozprasza". Akcja rozpraszania i porywania jest typowa dla nieprzyjaciela, diabła. Odbiera człowiekowi jego prawdę i skłania do ucieczki od swego życia. Czyni coś odwrotnego niż Syn, który przyszedł, by dać swoje życie zgromadzić wszystkich rozproszonych (11,52), jednocząc ich z sobą i z Ojcem. Również uczniowie, w godzinie wilka, gdy uderzony zostanie pasterz, rozproszą się (Mk 14,27 par.; por. Za 13,7). W. 13. „Najemnik ucieka dlatego, że jest najemnikiem i nie zależy mu na owcach". Poprzez kontrast postawa najemnika uwydatnia postawę „dobrego pasterza". W obliczu wilka, który dopiero co ponowił decyzję zabicia Go (8,59), Jezus nie opuszcza swoich i nie ucieka. Broni swoje owce, interesuje się nimi (interesse = być wewnątrz); leżą Mu na sercu, gdyż ma je w swym sercu. Także najemnik interesuje się, ale nie owcami, ale korzyścią, jaką mu przynoszą. Jest sprzedajny. W. 14. „Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają". Po odważnych słowach dotyczących dobrego pasterza, który daje swoje życie, Jezus mówi teraz o tym, co „daje" na korzyść swoich owiec: daje do ich dyspozycji swoje własne życie, które jest poznaniem i miłością Ojca. Istnieje poznanie, zażyłość, wzajemna miłość między pasterzem i owcami. Woła każdą po imieniu 4w. 3): „Wezwałem cię po imieniu, tyś mój! Drogi jesteś w moich oczach, nabrałeś wartości i Ja cię miłuję" (Iz 43,1.4). Ogół owiec nie stanowi jakiejś „trzody": każda z owiec ma osobistą relację z Nim. W. 15. „Podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca". Relacja poznania i mi-ości, jaka istnieje między Jezusem i każdym z nas, jest taka sama, jaka istnieje między Ojcem i Nim: „Jak mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem" (15,9). Miłość wzajemna między Ojcem i Synem, misterium stanowiące ich życie jest taka sama, jaka istnieje między nami i Nim. Wypowiedź ta przywołuje na myśl „Janową wypowiedź" z Łk 10,21n, gdzie Jezus raduje się z tego, że Jego wzajemne poznanie z Ojcem udzielone zostało maluczkim (por. także Mt 11,25-27). „Życie moje oddaję". Gdy w w. 11 pasterz wystawia swoje życie na niebezpieczeństwo, to tu daje swoje życie za owce: oddaje je do ich dyspozycji, ofiaruje je im Czasownik użyty jest w czasie teraźniejszym, gdyż Jego życie zawsze jest do naszej dyspozycji, tu i teraz. Syn bowiem nie strzeże go zazdrośnie dla siebie. Jak je otrzymuje, tak też je daje, jak jest umiłowany przez Ojca, tak też miłuje braci „za owce". Jan nie tyle mówi, że Jezus umiera „w miejsce owiec", ile raczej, że daje im swoje życie. Podkreśla przekazywanie „Chwały" z Syna na braci. W. 16. „Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni". „Ta owczarnia" to owczarnia świątyni, w jakiej znajduje się Izrael. Istnieją inne „owczarnie", religijne lub świeckie, które traktują człowieka jak niewolnika. Syn posiada braci nie tylko w ludzie Bożym, ale wszędzie: wszystko zostało stworzone przez Niego (1,2n), będącego światłością i życiem człowieka (1,9), synem w Synu. Dlatego Ojciec miłuje świat (3,16) a Syn, Zbawiciel (4,42) i światłość świata (8,12) z zostanie wywyższony nie tylko po to, by zgromadzić rozproszonych synów Izraela, ale wszystkie narody (11,52). Jezus pragnie także i je przyprowadzić do wolności. Jego owce nie stanowią sekty wybranych. Każdy człowiek jest synem umiłowanym przez Ojca, którego Jezus nie wstydzi się nazywać swym bratem (Hbr 2,11). Chrześcijaństwo jest ze swej natury powszechne (= katolickie), nie wyklucza nikogo. Jeśli wyklucza się kogokolwiek, wypiera się Ojca, który miłuje każdego oraz Syna, który jest jak Ojciec. Dla chrześcijanina niemiłowanie „nieprzyjaciół", czy wprost nienawiść do nich, to zaprzeczenie Boga w jego istocie miłości. Jest to „ateizm" gorszy od tego, który zaprzecza istnienie Boga, bo Go nie zna lub nie uznaje często z powodu naszego złego świadectwa. Samo pojęcie „misji" nie ma nic wspólnego z prozelityzmem. To wewnętrzny bodziec miłości Syna do braci (por. 2Kor 5,14). „I te muszę przyprowadzić". „Muszę" przywołuje na myśl dar życia Syna Człowieczego wywyższonego. Ta właśnie miłość czyni Go pasterzem Jego braci. Jak wypędził z obrębu świątyni tych, którzy byli zamknięci wewnątrz (w. 4), tak pragnie wyprowadzić na pastwiska życia również tych, którzy są zamknięci w innych ogrodzeniach. „i będą słuchać głosu mego". Głos Syna, który woła każdego po imieniu (w. 3) i który każdy rozpoznaje w swym sercu jako prawdziwy (w. 4), zwrócony jest do każdego człowieka, gdyż jest Mu on bratem. „i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz". Jezus, za pośrednictwem swego krzyża, obalił wszelkie mury podziału między ludźmi, aby wszystkich, bliskich i dalekich, uczynić jednym człowiekiem (por. Ef 2,14-22). Syn oddając swe życie do dyspozycji ludzi (por. 11,52), czyni z nich jeden lud braci, jedną owczarnię. Jezus mówi o „jednej trzodzie", a nie jednej owczarni, jak się często używa. Syn nie przyszedł, aby uczynić ową owczarnię zagrodę większą, w której można byłoby uwięzić wszystkich. Wyciąga On na zewnątrz swych braci z wszelkich klatek religijnych czy świeckich, aby mogli żyć w prawie wolności (Jk 2,12), którym jest miłość i wzajemna służba (Ga 5,13). Jakże łatwo jest dzisiaj dokonywać dostosowanych i coraz gorszych wydań ekumenicznej propozycji Rogera Bacona, gdy wszyscy stanowimy jedną globalną wioskę. Pisał on: „Grecy powrócą pod posłuszeństwo Kościoła Rzymskiego, Tatarzy w większości nawrócą się do wiary, Saraceni zostaną wyniszczeni. W ten sposób nastąpi jedna owczarnia i jeden pasterz". Oczywistym jest, że zjednoczenie Kościołów nie musi być „jedną owczarnią", która zawierać będzie różne wspólnoty homologując je i homogenizując. Żyjące w historii Ciało Chrystusa stałoby się nierozpoznawalne, zostałoby sprowadzone do jakiegoś koktajlu. Zamiast organizmu pięknego i zróżnicowanego w swych członkach, stałoby się bezbarwną papką. Zjednoczenie nie musi też być konglomeratem „różnych owczarni", gdzie każdy chce wykazać po prostu swoją odmienność od innych. Pozostałyby to nadal owczarnie. Co więcej, wywołałoby to wówczas rywalizację i święte wojny, rozpad, który dzieliłby różne członki i prowadził do śmierci każdej części składowej. Otrzymalibyśmy wówczas Ciało Chrystusa sprowadzone do jednego homogenizowanego produktu w jednej owczarni, podzielonej na wiele owczarń. Jedna trzoda, a nie owczarnia — „jeden Kościół", jak tego pragnie Pan, stanowi lud osób wolnych, które znalazły w Kościele swoją rzeczywistość synów i żyją jak bracia. Ten nowy lud otwarty jest na wszystkich; jest „katolicki" (= powszechny), globalny. Respektuje jednak każdą różnicę jako miejsce porozumienia i wzrostu. Istnieje przecież jeden Duch, który jest Miłością, jeden Pan, który jest sługą wszystkich, jeden Bóg, który działa wszystko we wszystkich, a każdy członek, jak w jednym ciele, służy swą odmiennością pozostałym członkom (por. 1Kor 12,1nn). Więź między Kościołami i ludźmi — Kościół przeznaczony jest dla świata! — jest taka sama, jaka występuje w Bogu: w jedynej wzajemnej miłości Ojciec i Syn stanowią jedno, zachowując każdy swoją odrębność (por. w. 30; 17,20-23). Jezus mówi: „jedna owczarnia, jeden pasterz", a nie „jedna owczarnia i jeden pasterz", lub „jedna owczarnia z jednym pasterzem". Pasterz i owczarnia nie są czymś odmiennym, aby można było łączyć je przy pomocy „i" lub „z" z czymś innym. Istnieje tożsamość między pasterzem i owcami. W rzeczywistości kto idzie za Synem, staje się jak On, a każdy, kto przyjmuje Słowo, otrzymuje „moc" stania się synem Bożym (1,12). Owca staje się jak pasterz i jak On przeszła ze śmierci do życia, gdyż ma moc „dania własnego życia za braci" (por. 1J 3,14-16). Każda owca ze swej strony powołana jest do stania się pasterzem, jak Baranek. W. 17. „Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je [potem] znów odzyskać". Ten sam czasownik, który w w. 11 oznacza „dawać" (tithesin) i w w. 15 „oddawać" (tithemi), tu oznacza „złożyć". Jezus składa dobrowolnie swoje życie. To złożenie nie oznacza śmierci, ale realizację własnej istoty jako totalnego daru miłości: „bo jak śmierć potężna jest miłość" (Pnp 8,6). Złożenie przez Jezusa życia ma na celu otrzymanie go ponownie. Jezus składając życie, otrzymuje je w pełni: jest równy Ojcu, gdyż nie tylko wie, że jest miłowany, ale też miłuje braci taką samą miłością. W Nim życie staje się tym, czym jest: żywą cyrkulacją miłości, darem otrzymanym i dawanym. Dlatego jest Synem umiłowanym, doskonałym dopełnieniem miłości Ojca. W. 18. „Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję". Nikt nie może brać życia Temu, który jest życiem wszystkiego (1,3c-4). On je oddaje, stawią je do naszej dyspozycji przez wolny akt miłości. „Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać". Życie jest miłością, realizuje się w darze z siebie. „Władza" Syna jest taka sama jak Ojca — to miłość. Krzyż traktuje Jan nie jako porażkę, ale jako „Chwałę", objawienie Boga-Miłości, który ze swej natury udziela siebie. „Taki nakaz otrzymałem od mojego Ojca". Syn otrzymał od Ojca jedyny nakaz: aby dawał życie, jak je otrzymuje, by miłował, jak jest miłowany. Taki tek nakaz przekaże swoim uczniom (por. 13,34), aby uczynić ich uczestnikami swego życia (por. 1J 3,14-16). Mimo wszystko tracimy życie. Nie jest to jednak pustka do stracenia, do wypełnienia na ile to możliwe rzeczami, które ponownie utracimy. Jest to pustka do oddania, oczyszczona z wszelkiego egoizmu, aby wypełniła się miłością. W tym znaczeniu ten, kto oddaje życie, otrzymuje je na nowo; kto je traci, zyskuje je. 

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana, ss. 284-288.292-296.

 

4. Niedziela Wielkanocna, 2024.04.21

 

 

 

 

 

 

 

3. Niedziela Wielkanocna, rok B, 2024.04.14

PIERWSZE CZYTANIE

Dz 3, 13-15. 17-19 Bóg naszych ojców wskrzesił Jezusa

Czytanie z Dziejów Apostolskich

Piotr powiedział do ludu: «Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba, Bóg ojców naszych wsławił Sługę swego, Jezusa, wy jednak wydaliście Go i zaparliście się Go przed Piłatem, gdy postanowił Go uwolnić. Zaparliście się Świętego i Sprawiedliwego, a wyprosiliście ułaskawienie dla zabójcy. Zabiliście Dawcę życia, ale Bóg wskrzesił Go z martwych, czego my jesteśmy świadkami.

Lecz teraz wiem, bracia, że działaliście w nieświadomości, tak samo jak zwierzchnicy wasi. A Bóg w ten sposób spełnił to, co zapowiedział przez usta wszystkich proroków, że Jego Mesjasz będzie cierpiał. Pokutujcie więc i nawróćcie się, aby grzechy wasze zostały zgładzone».

Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 4, 2. 4 i 9 (R.: por. 7b)

Refren: Wznieś ponad nami światłość Twoją, Panie.

albo: Alleluja.

Kiedy Cię wzywam, odpowiedz mi, Boże, *

który wymierzasz mi sprawiedliwość.

Tyś mnie wydźwignął z utrapienia, *

zmiłuj się nade mną i wysłuchaj moją modlitwę.

Refren.

Wiedzcie, że godnym podziwu czyni Pan swego wiernego, *

Pan mnie wysłucha, gdy będę Go wzywał.

Spokojnie zasypiam, kiedy się położę, *

bo tylko Ty jeden, Panie, pozwalasz mi żyć bezpiecznie. Refren.
 

DRUGIE CZYTANIE

1 J 2, 1-5 Chrystus jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy

Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Jana Apostoła

Dzieci moje, piszę do was, żebyście nie grzeszyli. Jeśliby nawet ktoś zgrzeszył, mamy Rzecznika u Ojca – Jezusa Chrystusa sprawiedliwego. On bowiem jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy i nie tylko za nasze, lecz również za grzechy całego świata.

Po tym zaś poznajemy, że Go znamy, jeżeli zachowujemy Jego przykazania. Kto mówi: «Znam Go», a nie zachowuje Jego przykazań, ten jest kłamcą i nie ma w nim prawdy. Kto zaś zachowuje Jego naukę, w tym naprawdę miłość Boża jest doskonała.

Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Por. Łk 24, 32

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Panie Jezu, daj nam zrozumieć Pisma,

niech pała nasze serce, gdy do nas mówisz.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA

Łk 24, 35-48 Musiały się wypełnić zapowiedzi Pisma

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza

35Uczniowie opowiadali, co ich spotkało w drodze i jak poznali Jezusa przy łamaniu chleba.

36A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: «Pokój wam!»

37Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha. 38Lecz On rzekł do nich: «Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? 39Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie Mnie i przekonajcie się: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam». 40Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi.

41Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich: «Macie tu coś do jedzenia?» 42Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. 43Wziął i spożył przy nich.

44Potem rzekł do nich: «To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach». 45Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma.

46I rzekł do nich: «Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie; 47w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jeruzalem. 48Wy jesteście świadkami tego».

Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA          ZAPROSIĆ JEZUSA DO SWOJEJ RODZINY I WSPÓLNOTY

O co proszę? O doświadczenie bliskości Jezusa dla mojej rodziny i wspólnoty.

                Usiądę pośród apostołów. Wyobrażę sobie, jak z przejęciem słuchają opowiadania uczniów o spotkaniu ze zmartwychwstałym Jezusem (w. 35). Co mogę powiedzieć o życiu duchowym mojej rodziny i wspólnoty? Czy potrafimy rozmawiać ze sobą o doświadczeniu naszej wiary?

                „A gdy rozmawiali (...), On sam stanął pośród nich" (w. 36). Czy wierzę, że Jezus żyje w samym sercu mojej wspólnoty i rodziny? Czy zauważam znaki Jego obecności? Przypomnę sobie sytuacje, w których namacalnie doświadczyłem Jego działania.

                „Pokój wam" (w. 36). Pokój jest jednym z namacalnych znaków Jego obecności we wspólnocie, a także dowodem życia wspólnoty w bliskiej relacji z Jezusem. Co mogę powiedzieć o atmosferze panującej w mojej rodzinie i we wspólnocie? O co chciałbym prosić Jezusa?

                Jezus objawiający się pośród uczniów porusza ich do głębi. Pomaga im zobaczyć ich lęki, wątpliwości i zmieszanie. Każe im zastanowić się nad źródłem przeżywanych napięć: „Czemu jesteście zmieszani...?" (ww. 37-38).

                Życie w bliskości z Jezusem będzie pomagało mojej wspólnocie dojrzale przeżywać rodzące się napięcia. Będzie umiała nazwać je po imieniu. Co mogę powiedzieć o zachowaniu mojej wspólnoty w momentach przeżywanych konfliktów i kryzysów?

                Jezus chce być dotykany przez swoich uczniów (ww. 39-40). Chce, aby doświadczyli Jego bliskości przy łamaniu chleba. Tłumaczy im także Pisma, aby bardziej Go poznali i pokochali (ww. 41-48). Każda Eucharystia przypomina mi, jak bardzo Jezus pragnie się ze mną spotykać.

                Zbliżę się do Jezusa i w serdecznej rozmowie uwielbię Go za Jego obecność w Słowie i Eucharystii. Zachowam w sercu dzisiejsze Słowo z Liturgii, trwając w adoracji po Komunii świętej w akcie miłości: „Uwielbiam Cię za Twoje Słowo i Ciało, które dają mi życie".

 

KOMENTARZ:

1. Przesłanie w swoim kontekście

„Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie" (Łk 10, 23). Jest to święta zazdrość - nasza i Łukaszowa - wobec pierwszych uczniów, którzy widzieli Tego, o którym dawali nam świadectwo. Tutaj mówi się o tym, że i oni, choć widzieli Go i dotykali, muszą jak my rozpoznać Go i uwierzyć przez przypomnienie Jego słowa i Jego ucztę (ww. 36-45). Słowo i Chleb to stała obecność Zmartwychwstałego w swym Kościele. Przez Słowo wyjaśnia nam obietnicę Boga i dotyka serca, rozpalając je. Przez Chleb otwiera nam oczy na wypełnienie tej obietnicy oraz pozwala się zobaczyć w darze z siebie (ww. 13-35). W ten sposób my również osobiście doświadczamy prawdy, którą przekazali nam naoczni świadkowie (Łk 1, 2), i przyłączamy się do okrzyku zdumienia z powodu wielkiego dzieła Boga: „Pan prawdziwie zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi" (w. 34). W tym fragmencie Łukasz łączy bezpośrednio nasze rozpoznanie Go z doświadczeniem Szymona i innych wraz z nim. Różnica między nami a nimi polega na tym, że oni widzieli Jego ciało także fizycznie i dotykali go, my natomiast widzimy je i dotykamy tylko duchowo, za pośrednictwem świadectwa ich słów oraz pamiątki eucharystycznej (por. 1 J 1, 1nn). Łukasz kładzie znaczny nacisk na cielesność zmartwychwstałego Pana. Polemizuje ze środowiskiem hellenistycznym, które wierzyło w nieśmiertelność duszy, ale nic w zmartwychwstanie ciał (Dz 17, 18. 32; 26, 8, 24). Tymczasem to ono decyduje, czy obietnica Boża i nadzieja człowieka dotycząca pokonania ostatecznego nieprzyjaciela, którym jest śmierć (1 Kor 15, 26), zostanie zachowana, czy też zawiedzie. To zwycięstwo jest owocem drzewa krzyża, gdzie Bóg stał się solidarny z naszym złem. Kluczem do odczytania i syntezą Pisma („tak jest napisane", w. 46) jest Ukrzyżowany, dający nam wizję Boga, który jest miłością i nieskończonym miłosierdziem. Jego Zmartwychwstanie jest jakby pewnym uzupełnieniem, które potwierdza z jednej strony Jego Boskość, a z drugiej dar, który nam ofiarował. W Jego imię głosi się wszystkim nawrócenie i odpuszczenie grzechów (w. 47). W Nim bowiem widzimy prawdę o Tym, od którego kłamstwo nas oddaliło, i znowu zwracamy się do Niego, który jest naszym życiem. U stóp krzyża kończy się nasz lęk przed Bogiem i nasza ucieczka przed Nim, gdyż widzimy, że On od zawsze jest skierowany ku nam i na zawsze nam przebacza. Uczniowie będą tego świadkami (w. 48). Wszystkim braciom będą ukazywać Pana Jezusa jako nowe oblicze Boga i zbawienie człowieka. Siłą tego świadectwa jest Duch Święty, moc z wysoka (w. 49). Tak jak kiedyś zstąpił na Maryję, tak zstąpi na nich (Łk 1, 35; Dz 1, 8; 2, 1nn. 33). Wcielenie Boga w historię jest w ten sposób nie tylko kontynuowane, ale dochodzi wręcz do swego ostatecznego stadium. Jesteśmy w ostatnich dniach (Dz 2, 17), w których żyje się tym, co jest na zawsze. Bóg udoskonalił swoją solidarność z człowiekiem. W dawnych czasach był „przed nami" jako Prawo, by doprowadzić nas do Ziemi Obiecanej. W czasach Jezusa był „z nami", aby otworzyć nam drogę do Ojca i nauczać jej. Teraz, w czasach Kościoła, jest „w nas" jako nowe życie. Ojciec w swej miłości dał nam Syna. Syn w tej samej miłości dal nam swego Ducha. Teraz Duch jest naszą pełnią życia w Synu, w którym kocha-my Ojca i braci. Ziarno zostało już zasiane i wykiełkowało. Musi jednak dalej wzrastać i doprowadzić do pełnej dojrzałości owoce, aby Bóg był wszystkim we wszystkich (1 Kor 15, 28). Wówczas nastąpi święto zbiorów. Jezus zakończył swoją misję. My ją kontynuujemy w czasie i przestrzeni. W Nim i jak On stajemy się bliźnimi wszystkich braci, dzieląc z nimi Słowo i Chleb, pielęgnując oliwą i winem ich śmiertelne rany. Od Jerozolimy aż po najdalsze krańce ziemi, wszechświat i wszystko, co on zawiera, będzie napełnione Chwałą. Wówczas człowiek odnajdzie w pełni samego siebie. I zostanie zbawiony - on i jego historia.
 

2. interpretacja tekstu

S. Fausti: w. 35: «opowiadali o tym, co im się przydarzyło w drodze i jak dał się im poznać przy łamaniu chleba». Ten, który „ukazał się Szymonowi", jest tym samym, którego rozpoznajemy także i my. Żyjący wyszedł nam na spotkanie, gdy schodziliśmy z Jerozolimy. Widział nas, podszedł do nas, opatrzył swoją oliwą i winem. Nasze serce zaczęło płonąć, wyczuwając w Jego słowie prawdę o nas i o Bogu. Nasze oczy otworzyły się szeroko, rozpoznając Go w chlebie. Już On jest w nas, a my w Nim. Nasza droga staje się Jego drogą. Eucharystia przeradza się w misję. Stajemy się Jego świadkami, począwszy od Jerozolimy aż po najdalsze krańce ziemi. Nasze życie jest Jego życiem - życiem Syna, który idzie ku braciom. Doświadczywszy troski Samarytanina wobec nas, możemy wypełnić Jego przykazanie, które daje nam życie wieczne: „Idź i ty czyń to samo" (Łk 10, 37). Spotkanie z Nim przez Słowo i Chleb leczy nas nieustannie. Nasze nogi odwracają się od ucieczki i wkraczają na Jego drogę. Nasze oblicze przechodzi od ciemności smutku do światła radości. Nasza głowa, bez mózgu, otwiera się na zrozumienie. Nasze zlodowaciałe i leniwe serce zaczyna pulsować i płonąć. Nasze oczy przesłonięte lękiem otwierają się na oglądanie Go. A nasze usta, zatwardziałe w sporze z bratem, śpiewają to samo alleluja, co wszyscy zbawieni w historii. Odrodziliśmy się i nieustannie odradzamy jako nowi ludzie. w. 36: «gdy o tym rozmawiali». Słowo i łamanie chleba jednoczą dwóch wędrujących uczniów z uczniami w Jerozolimie. Ich przeżycie łączy się i nawiązuje dialog, wręcz tworzy więź komunii z opisanym tutaj doświadczeniem Szymona i pozostałych. Również Paweł, który spotkał Zmartwychwstałego na drodze z Jerozolimy do Damaszku, powróci „do Jerozolimy, aby poznać się z Kefasem" i upewnić się, „czy nie biegnę lub nie biegłem na próżno" (Ga 1, 18; 2, 2). Każdy wierzący jest powołany do skonfrontowania swego przeżycia z doświadczeniem pierwszych uczniów oraz do przyłączenia się do niego. Kiedy tamci Go zobaczyli, ich przeżycie było również przeznaczone dla innych, którzy dzięki ich świadectwu uwierzą, rozpoznają Go i umiłują, choć nie zobaczą (J 20, 29; 1 P 1, 8; 1 J 1, 1-4). «stanął pośród nich». Jest On obecny wszędzie tam, gdzie się o Nim mówi. Prawa przestrzenno-czasowe nie mogą stanąć na przeszkodzie tej obecności. On jest Panem zarówno tego, który jest w drodze, jak i tego, który przebywa w domu. Staje się bliskim wszystkich. Nikt nie jest pozbawiony jego zbawczego działania. Teraz staje On ostatecznie w samym środku kręgu swoich uczniów. «pokój wam!». Szalom to spotkanie się wszelkiego ludzkiego pragnienia z obietnicą Boga. To dar ostateczny. Opiewany przez aniołów nad Jezusową kolebką, teraz jest ofiarowany przez zmartwychwstałego Ukrzyżowanego wszystkim ludziom. Orędzie pokoju stanowi totalne Amen Boga wobec człowieka i człowieka wobec Boga (por. 2 Kor 1, 20). Pokój, niewątpliwy znak obecności Boga, jest harmonijnym zbiorem różnorakich aspektów jednego i tego samego owocu Ducha. w. 37: «zatrwożeni i przestraszeni». Pokój Boży tak bardzo przewyższa naszą małość, że najpierw wstrząsa nami. Rozrywa i rozszerza nasze serce, aby uczynić z niego naczynie zdolne pomieścić go. «sądzili, że widzą ducha». Dla Greka duch jest przeciwieństwem ciała. Paweł natomiast mówi o „ciele duchowym" (1 Kor 15, 44). Nie jest czymś bezcielesnym czy zjawą (por. Mk 6, 49), ale ciałem materialnym, ożywionym przez Ducha Bożego. Ciała dzielą się na roślinne, zwierzęce, ludzkie lub duchowe, w zależności od ożywiających je różnych zasad żywotnych, które są odpowiednio roślinne, zwierzęce, racjonalne lub duchowe. O tych rzeczach oraz o przyszłym ciele chwalebnym pisze Paweł w 1 Kor 15, 35-58. w. 38: «czemu jesteście zmieszani». Również Maryja była zmieszana po usłyszeniu zwiastowania anielskiego (141( 1, 29). Uczniowie jednak są zmieszani, ponieważ myślą, że On nie jest Zmartwychwstałym we własnej osobie, lecz zjawą zmarłego. «czemu wątpliwości budzą się w waszych sercach?». Z serca powracają wspomnienia, ale wszystkie z konieczności prowadzą do śmierci. Zmartwychwstanie jest czymś niewiarygodnym. Uczniom wydaje się, że śnią (por. Ps 126, 1). Bóg spełnia swą obietnicę: „Oto ja stwarzam nowe niebiosa i nową ziemię. Oto Ja dokonuję rzeczy nowej; pojawia się właśnie. Czyż jej nie poznajecie? Dawne udręki pójdą w zapomnienie" (Iz 65, 17; 43, 19; 65, 16 LXX). w. 39: «spójrzcie na moje ręce i nogi». Ręce i nogi naznaczone gwoździami świadczą przede wszystkim o tym, że Zmartwychwstały jest tożsamy z Ukrzyżowanym. Potwierdzają ciągłość historyczną między krzyżem a Zmartwychwstaniem. Ciało, które mają przed sobą, jest tym samym ciałem, którego nie ma w grobie. Znaki zwycięstwa śmierci są teraz znakami jej porażki. Wbrew wszelkiemu fałszywemu spirytualizmowi (doketyzm), ciało jest bardzo ważne: „Każdy zaś duch, który nie uznaje Jezusa, nie jest z Boga" (1 J 4, 3). To prawda, że Ukrzyżowany zmartwychwstał. Ale prawdziwą tajemnicą jest to, że Zmartwychwstały jest Ukrzyżowanym. To właśnie chcą wyjaśnić Ewangelie i to właśnie uczniowie od zawsze są skłonni ignorować. «Ja jestem». Formuła „ja Jestem" oznacza JHWE (święty tetragram, oznaczający imię Boga - przyp. red.). To imię Boga. Ręce, stopy (i bok) są znakami Tego, którego przebili. Pozwalają nam widzieć Pana (por. J 19, 37; 20, 20). «dotknijcie Mnie i przekonajcie się». Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie! Szczęśliwe ręce, które dotykają tego, czego wy dotykacie! Także my przez ich świadectwo jesteśmy zaproszeni, aby dotknąć i widzieć z nimi Pana, i wraz z nimi uczestniczyć w ich radości (por. 1 J 1, 1-4). Istnieje dotknięcie i widzenie głębsze od fizycznego. Chodzi o dotknięcie i widzenie duchowe, smak wewnętrzny, w pokoju i przerażeniu, w uwielbieniu i wielkiej radości. Początkiem jest słuchanie Słowa słodszego nad miód (Ps 119, 103). Szczytem jest komunia eucharystyczna, w której otrzymujemy Chleb z nieba, „zdolny dać wszelką rozkosz i wszelki smak zaspokoić" (Mdr 16, 20). w. 40: «pokazał im ręce i nogi». Jest to ukazanie się „Ja jestem" we własnej osobie. Ręce i nogi z ranami Jego ukrzyżowanej miłości są ukazaniem się Boga światu. A my radujemy się jak uczniowie (J 20, 20), ponieważ widzimy Pana bezpośrednio takiego, jaki jest - miłością do nas. w. 41: «z radości nie wierzyli». Można nie wierzyć z powodu rozczarowania, jak ci dwaj z Emaus. Ale też i z obawy przed złudzeniem, jak ci: „To zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe!". Bóg specjalizuje się właśnie w dokonywaniu rzeczy niemożliwych, które człowiekowi z konieczności wydają się niewiarygodne. Jego dar zawsze przewyższa wszelkie oczekiwanie. «macie tu coś do jedzenia?». Łukasz przedstawia znaczną część działalności Jezusa za stołem lub w drodze. Mocno podkreśla, że zmartwychwstały Jezus spożywa posiłek. Chce bowiem wykazać Jego cielesność. Kościół natychmiast odczytał to w znaczeniu eucharystycznym. w. 42: «kawałek pieczonej ryby». Przywołuje na myśl tekst Jana, gdzie jest mowa o tym, że nikt nie śmiał zapytać: „Kim jesteś?", ponieważ wszyscy dobrze wiedzieli, że był to Pan (J 21, 12). Jego ciało, rzeczywiście zmartwychwstałe, otworzyło już także i nasz grób: „poznacie, że Ja jestem Pan, gdy wasze groby otworzę" (Ez 37, 13). Jeszcze przed śmiercią wziął, łamał i dawał chleb i ryby (Łk 9, 10nn). Teraz, już jako zmartwychwstały, dzieli chleb i rybę z uczniami z Emaus. Pieczona ryba symbolizuje Chrystusa umarłego i zmartwychwstałe-go: piscis assus, Christus passus („pieczona ryba, męka Chrystusa"). Ryba żyje w otchłaniach, złowiona i upieczona staje się pożywieniem człowieka. Także Chrystus przychodzi z otchłani Bożej i żyje w otchłani śmierci. Schwytany i umęczony na drzewie krzyża (in ara crucis torridum, 'wypalony na ołtarzu krzyża') staje się naszym pokarmem życia. Niektóre kodeksy dodają: „plaster miodu" symbol słowa Bożego (por. Ps 119, 103). W ten sposób uzupełnia się interpretację eucharystyczną podwójnym stołem, na którym Pan daje się w pełni rozpoznać.  w. 43: «zjadł». Jest to potwierdzenie cielesności Zmartwychwstania. Ciało, świątynia Ducha Świętego, jest przeznaczone do objawienia chwały dzieci Bożych. Jezus dawał dowody bycia żywym, pozwalając się zobaczyć i dotknąć, rozmawiając i jedząc (por. Dz 1, 3-4). Niektóre kodeksy, chcąc podkreślić sens eucharystyczny, dodają: „a wziąwszy ułomki, podawał im". w. 44: «oto moje słowa». Przypomina początek Księgi Powtórzonego Prawa, z testamentem Mojżesza. To jest nowy testament, nowego Mojżesza. «gdy byłem jeszcze z wami». „Był z" nami. Teraz natomiast „jest w" nas przez dar swojego Ducha. «musi wypełnić się wszystko, co jest napisane o Mnie». Zmartwychwstały przypomina nam słowa, które powiedział przed Śmiercią i pozwala nam zrozumieć tajemnicę paschalną jako wypełnienie Pisma. Wszystko, co jest zawarte w Biblii - mówi Jezus - „jest napisane o Mnie". Wypełnia się zaś w Jego Śmierci i Zmartwychwstaniu. Całe Pismo mówi o Nim, umarłym i zmartwychwstałym. W Nim też znajduje prawdę tego, o czym mówi. w. 45: «rozjaśnił im umysł». Zmartwychwstały otwiera Pisma przed umysłem (w. 27) i jednocześnie otwiera umysł na Pisma. Wyjaśnia je i kruszy naszą zatwardziałość, abyśmy je pojęli. Następuje wielki cud uzdrowienia nas ze ślepoty. Zmartwychwstały wreszcie dokonuje cudu, którego nie był w stanie uczynić za życia. Oświeca uczniów jak niewidomego spod Jerycha (por. początek i zakończenie Jego katechezy o Synu Człowieczym: Łk 9, 45; 18, 34). Baranek zabity zrywa podwójną pieczęć - pieczęć na Piśmie, które objawia to, czego nikt nigdy nie widział (1 Kor 2, 9), oraz pieczęć na sercu (2 Kor 3, 15), które jest przesłonięte dawnym kłamstwem. W końcu usunięte zostało przekleństwo Izajasza: „Każde objawienie jest dla was jak słowa zapieczętowanej księgi. Daje się ją temu, który umie czytać, mówiąc: «Czytaj ją, proszę». On zaś odpowiada: «Nie mogę, bo ona jest zapieczętowana». Albo dają księgę takiemu, który nie urnie czytać, mówiąc: «Czytajże to», a on odpowiada: «Nie umiem czytać»" (Iz 29, 11n). Teraz „my wszyscy z odsłoniętą twarzą wpatrujemy się w jasność Pańską jakby w zwierciadle; za sprawą Ducha Pańskiego, coraz bardziej jaśniejąc, upodabniamy się do Jego obrazu" (2 Kor 3, 18). w. 46: «tak jest napisane...». Po tym cudzie, który szeroko otwiera rozum, całe Pismo staje się wyjaśnieniem Śmierci i Zmartwychwstania Pana, centralnego punktu objawienia i orędzia. Także ten, kto Go widział, dojdzie do wiary - jak ci z Emaus i ci, którzy przyjdą potem - dzięki Jego słowu i pokarmowi, który uzdrawia oczy i serce. w. 47: «w Jego imię będzie głoszone». Głoszenie dla Łukasza staje się artykułem wiary. Przepowiada się w imię - czyli w samej osobie - Tego, którego się głosi. Uczeń oddaje swoje usta Jezusowi - obecnemu, żyjącemu i działającemu w słowie o Nim. Głoszenie Pana umarłego i zmartwychwstałego rozszerza zbawienie paschalne w przestrzeni i czasie. «nawrócenie na odpuszczenie grzechów». Jest to owoc przepowiadania, które ukazuje nam Pana umarłego i zmartwychwstałego. W Nim w końcu możemy zwrócić się do Boga, gdyż zrozumieliśmy, że kocha nas i błędem było uciekanie przed Nim. Na tym polega prawdziwe nawrócenie. Ukrzyżowany pokazuje nam, że Bóg jest miłością i przebaczeniem; Zmartwychwstały pokazuje nam, że miłość ukrzyżowana i przebaczająca to Bóg. «wszystkim narodom». Łukasz jest „katolicki" (powszechny). Żadne dziecko nie może być wyłączone z miłości Ojca. Kto zamyka się na jedno, nie zna Ojca i wyklucza siebie, a z sobą także i Syna, który stał się ostatnim ze wszystkich, by zbawić wszystkich - także i tych, którzy wykluczając innych, wykluczają siebie. «rozpoczynając od Jeruzalem». Ewangelia przedstawia Jezusa, który zmierza do Jerozolimy. Dzieje Apostolskie przedstawiają uczniów, którzy idą z Jerozolimy aż po najdalsze krańce ziemi. Ta sama jednak jest misja, posłannictwo Syna do braci, aby poznali Ojca. W Jerozolimie jest źródło. Stamtąd wypływa woda, która gasi pragnienie całej ziemi. w. 48: «wy jesteście świadkami tego». W Dz 1, 8 Jezus mówi: „Będziecie moimi świadkami". Utożsamia nas z głoszeniem. Świadek to po gr. martyr czyli ten, ‘który pamięta'. Uczeń pamięta Mistrza. Ma Go przed oczami i w sercu, widzi Go w codzienności życia aż do śmierci. Królestwo Boże nie jest niczym innym jak „męczeństwem" tego, kto prze-chodzi przez świat tak jak Jezus, kontynuując to, co On jako pierwszy zaczął czynić i czego zaczął nauczać (Dz 1, 1).

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Łukasza, ss. 842.845-849.

 

3. Niedziela Wielkanocna, rok B, 2024.04.14

 

 

2. Niedziela Wielkanocna, rok B, 2024.04.07
 

PIERWSZE CZYTANIE

Dz 4, 32-35 Jeden duch i jedno serce wspólnoty chrześcijańskiej

Czytanie z Dziejów Apostolskich

Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich, którzy uwierzyli. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne. Apostołowie z wielką mocą świadczyli o zmartwychwstaniu Pana Jezusa, a wielka łaska spoczywała na wszystkich.

Nikt z nich nie cierpiał niedostatku, bo właściciele pól albo domów sprze-dawali je i przynosili pieniądze uzyskane ze sprzedaży, i składali je u stóp apostołów. Każdemu też rozdzielano według potrzeby.

Oto słowo Boże.
 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 118 (117), 2-4. 16-18. 22-24 (R.: por. 1c)

Refren: Dziękujcie Panu, bo jest miłosierny.

albo: Alleluja.

Niech dom Izraela głosi: «Jego łaska na wieki». *

Niech dom Aarona głosi: «Jego łaska na wieki».

Niech wyznawcy Pana głoszą: *

«Jego łaska na wieki».  Refren.

Prawica Pana wzniesiona wysoko, *

prawica Pańska moc okazała.

Nie umrę, ale żyć będę i głosić dzieła Pana. *

Ciężko mnie Pan ukarał, ale na śmierć nie wydał. Refren.

Kamień odrzucony przez budujących †

stał się kamieniem węgielnym. *

Stało się to przez Pana i cudem jest w naszych oczach.

Oto dzień, który Pan uczynił, *

radujmy się nim i weselmy.  Refren.
 

DRUGIE CZYTANIE

1 J 5, 1-6 Naszą siłą jest nasza wiara

Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Jana Apostoła

Najmilsi:

Każdy, kto wierzy, że Jezus jest Mesjaszem, z Boga się narodził; i każdy miłujący Tego, który dał życie, miłuje również tego, kto życie od Niego otrzymał. Po tym poznajemy, że miłujemy dzieci Boże, gdy miłujemy Boga i wypełniamy Jego przykazania, albowiem miłość względem Boga polega na spełnianiu Jego przykazań, a przykazania Jego nie są ciężkie. Wszystko bowiem, co z Boga zrodzone, zwycięża świat; tym właśnie zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza wiara.

A któż zwycięża świat, jeśli nie ten, kto wierzy, że Jezus jest Synem Bożym?

Jezus Chrystus jest Tym, który przyszedł przez wodę i krew, i Ducha, nie tylko w wodzie, lecz w wodzie i we krwi. Duch daje świadectwo, bo Duch jest prawdą.    Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Por. J 20, 29

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Uwierzyłeś, Tomaszu, bo Mnie ujrzałeś;

błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
 

EWANGELIA

J 20, 19-31 Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

19Wieczorem w dniu zmartwychwstania, tam gdzie przebywali uczniowie, choć drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: «Pokój wam!» 20A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie, ujrzawszy Pana.

21A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». 22Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! 23Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane».

24Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. 25Inni więc uczniowie mówili do niego: «Widzieliśmy Pana!»

Ale on rzekł do nich: «Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i ręki mojej nie włożę w bok Jego, nie uwierzę».

26A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł, choć drzwi były zamknięte, stanął pośrodku i rzekł: «Pokój wam!» 27Następnie rzekł do Tomasza: «Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż w mój bok, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym».

28Tomasz w odpowiedzi rzekł do Niego: «Pan mój i Bóg mój!»

29Powiedział mu Jezus: «Uwierzyłeś dlatego, że Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli».

30I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej księdze, uczynił Jezus wobec uczniów. 31Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc, mieli życie w imię Jego.
 

MEDYTACJA UCZYĆ SIĘ WIARY PRZY MIŁOSIERNYM SERCU JEZUSA

O co proszę?

O serdeczne przylgnięcie do miłosiernego serca Jezusa i o wzrost wiary.

                Przeniosę się wyobraźnią do zamkniętej sali, w której przebywają wystraszeni apostołowie (w. 19). Zobaczę ich lęk i napięcie na twarzy. Bez Jezusa czują się kompletnie zagubieni. Nie mają pomysłu na swoje dalsze życie. Jakie negatywne przeżycia zamykają mnie na życie?

                Zauważę, jak diametralnie zmienia się samopoczucie apostołów, kiedy staje pośród nich Jezus (ww. 19-23). Widzą Go żywego. Słyszą i od-czuwają, jak wprowadza w nich pokój. Pokój Jezusa zabiera ich lęki i napełnia radością. Czują się na nowo posłani do świata.

                Spróbuję nazwać po imieniu lęki, które najczęściej mi towarzyszą i odbierają radość życia. Powiem o nich Jezusowi. Poproszę z całą mocą wia-ry, aby je zabrał i wrócił mi pokój serca.

                Pokój i radość są owocem bliskiej zażyłości z żywym Jezusem. Ile-kroć trwam na osobistej modlitwie, tylekroć Jezus mówi do mnie: „Pokój z Tobą". Zaniedbując osobistą modlitwę, pozbawiam się Jego pokoju i narażam na zamknięcie się w lękach.

                „Widzieliśmy Pana" (w. 25). Świadectwo współuczniów jest dla Tomasza niewystarczające, aby uzdrowić jego brak wiary. Chce osobiście doświadczyć obecności Jezusa. Cierpi, gdyż nie może powiedzieć jak oni: „Widziałem Pana"! Osiem dni dojrzewa do spotkania z Jezusem.

                Dojrzewanie do osobistego doświadczenia Boga wymaga czasu i duchowego wysiłku. Potrzebne jest głębokie pragnienie spotkania i „dotknięcia" Boga. Co mogę powiedzieć o poziomie moich duchowych pragnień? Czy jest we mnie głęboka tęsknota za Jezusem?

                Odnowię w sobie pragnienie głębokiej zażyłości z Jezusem. Popro-szę Jezusa, aby tchnął we mnie Ducha i uleczył moją niewiarę. Razem z Tomaszem będę powtarzał: „Pan mój i Bóg mój".
 

KOMENTARZ

1. Orędzie w kontekście (ww. 19-23)

„Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam". Syn, po dopełnieniu swej misji, obecny jest w braciach przez dar swego Ducha, aby kontynuowali Jego dzieło: by byli świadkami miłości Jego Ojca, który jest też naszym Ojcem. Po opowiadaniu o pustym grobie i spotkaniu z Marią, następuje wizyta Jezusa u Jego uczniów. Podczas ostatniej wieczerzy powiedział, że nie zostawi ich sierotami: że powróci (14,18), aby dać im swój pokój (14,27), swoją radość (16,20.22) i uczynić ich swoimi świadkami mocą Ducha (15,26n). Teraz dotrzymuje słowa. Epizod podobny do Łk 24,36-49 (por. też Mt 28,16-20) osiąga swoje apogeum w darze Ducha, którego Jezus obiecał (14,15-29; 15,26-27; 16,7-15). W taki sposób Pięćdziesiątnica (por. 7,37-39), antycypowana już na krzyżu (19,30.34), dokonuje się w sam wieczór Paschy. Ewangelia Jana jest w całości splotem antycypacji i dopełnień tej samej rzeczywistości. Jak w tkaninie naszej egzystencji, to co dzisiaj jest dane, jest zapowiedzią i nasieniem tego, co jutro zakwita i dojrzewa. Jest to tekst bardzo bogaty, który stanowi powiązanie między godziną Syna i godziną braci, między czasem Jezusa i czasem Kościoła. Protagonistą jest zawsze Duch. Na początku spoczął i zatrzymał się nad Barankiem Bożym, który gładzi grzech świata (1,12.13.16.29.32-33). Teraz tchnieniem przekazany został także nam, abyśmy kontynuowali Jego dzieło pojednania. Epoka Ducha, zainaugurowana w ciele Jezusa, przedłuża się w nas: chwała Syna przekazana została wspólnocie braci. W obecności Zmartwychwstałego grób naszych lęków otwiera się na pokój i radość. Słowo, które stało się ciałem w Jezusie i powróciło jako Słowo w Ewangelii, teraz ożywia również nasze ciało. Jego słowo bowiem jest Duchem i życiem (6,63). Uczniowie, chociaż wiedzą, że grób jest pusty i otrzymali wiadomość od Marii Magdaleny, nie spotkali jeszcze Zmartwychwstałego. Jest rzeczą konieczną, ale to jeszcze nie wystarczy, aby każdy zobaczył i zwiastował. Trzeba dojść do spotkania z Nim. Rozdział 20 przedstawia w sposób stopniowy drogę paschalną. Jest to przede wszystkim szukanie Jezusa w grobie i znalezienie grobu pustym (w. 1), kontemplowanie znaków jego nieobecnego ciała, dostrzeżenie ich znaczenia i uwierzenie w Niego i w Jego słowa (w. 2-10); następnie spotkanie Go, objęcie i otrzymanie misji do przepowiadania Go (w. 11-18). Teraz jest Jego definitywny powrót przez dar Ducha, który czyni nas nowymi stworzeniami, zdolnymi miłować, tak jak On miłował (w. 19-23). Od tego, „jak" dokonuje się spotkanie, przechodzi się do tego, „co" dokonuje się w spotkaniu. Bez tego daru pozostajemy jeszcze w zamknięciu naszych lęków. Pasterz dobry wchodzi do naszego grobu, pokazuje nam ręce i bok, znaki Jego miłości, i wydobywa nas z więzienia. Ukrzyżowany nie jest bankrutem pokonanym przez zło: zwycięzca śmierci jest rzeczywiście pośród nas w swojej chwale. Pokazuje nam rany, z których wypływa nasze zbawienie. Są to te same rany, o których daje świadectwo Ewangelia, abyśmy i my je kontemplowali i dotykali ich. W nich widzimy Pana, z nich płynie pokój przepełniony radością. A tą radością jest nasze zmartwychwstanie. Bowiem radość Pana jest naszą mocą (por. Ne 8,10) do nowego życia: wyprowadza nas z grobu, udziela nam „aromat" Zmartwychwstałego i sprawia, że żyjemy Jego miłością do nas. W ranach tych odkrywamy, jak Bóg umiłował świat (3,16). W nich znajdujemy nasze mieszkanie i naszą tożsamość synów: to miłość Ojca, którą dał nam Syn. Ale miłość jest zawsze „misją": jest relacją, która posyła osobę poza nią samą, do drugiego człowieka. Miłość Ojca i Syna pobudza nas ku braciom (por. 2Kor 5,14), aby i oni ją odkryli i przyjęli. Wtedy Bóg będzie wszystkim we wszystkich (1Kor 15,58), jak wszystko i wszyscy od zawsze są w Bogu. Abyśmy mogli wypełnić to posłannictwo Jezus daje nam swoje tchnienie życiowe: życie Boga staje się naszym życiem. To nowy Duch, który zabiera nam serce kamienne i daje serce z ciała, zdolne żyć według słowa Bożego i „zamieszkiwać" ziemię (Ez 36,24nn). Duch ten ożywia wyschłe kości (Ez 37,9nn) i daje nam poznać Pana: „Poznacie, że Ja jestem Pan, gdy wasze groby otworzę i z grobów was wydobędę" (Ez 37,13). Jest to tchnienie, które Bóg tchnął w dawnego Adama (Rdz 2,7), a które nowy Adam przekazuje nam z krzyża sprawiając, że z Jego boku wypływa krew i woda (19,40.34). To Duch Syna czyni nas zdolnymi do życia jako bracia zwyciężając zło dobrem (por. Rz 12,21). Dlatego misja uczniów polega na przebaczaniu grzechów. Przebaczenie wobec braci realizuje na ziemi miłość Ojca. W ten sposób Kościół, sakrament zbawienia dla wszystkich, kontynuuje misję Ewangelii, misję Baranka Bożego, który gładzi grzech świata (1,29). W tych opowiadaniach o zmartwychwstaniu Jezus stwarza nową wspólnotę, zaczątki nowego stworzenia. Tekst zawiera aluzje eucharystyczne, które poszerzone zostaną w dalszym ciągu obecnego rozdziału oraz w rozdziale następnym. Miejscem jest wieczernik, gdzie Jezus antycypował dar z siebie: czas to wieczór, gdy wspólnota gromadzi się, aby czynić pamiątkę Pana. Żyjący znajduje się w centrum, ukazując rany swej męki; pokój i radość, które stąd płyną, są owocem Ducha, który uzdalnia uczniów do ich misji pojednania. Ciało Jezusa, ukrzyżowane i zmartwychwstałe, formuje ciało Kościoła: jest źródłem otwartym w Jerozolimie, które obmywa grzechy i nieczystości (Za 13,1). Tekst dzieli się na dwie części. W w. 19-20, wraz z rozpoznaniem Jezusa, rozpoczyna się czas radości mesjańskiej, dopełnienie Paschy. W w. 21-23, wraz z darem Ducha, rozpoczyna się stworzenie pojednane, dopełnienie Pięćdziesiątnicy. Jezus powstał z martwych i powróciwszy do Ojca jest obecny w braciach jako źródło pokoju i radości. Przez dar Ducha wysyła ich, aby kontynuowali w świecie Jego dzieło pojednania. Kościół wychodzi z grobu kontemplując poprzez rany miłość swego Oblubieńca: rodzi się z krwi i wody, z daru życia Jezusa i Jego ducha, który wysyła Kościół, aby dawał światu świadectwo miłości Ojca przez przebaczenie braciom. Jego „narodziny" wskazują na Jego permanentną „naturę".
 

2. Lektura tekstu

S. Fausti: W. 19. „Wieczorem". Dla Hebrajczyków wieczór jest początkiem nowego dnia. Tu natomiast jest dopełnieniem „jednego" dnia, „owego dnia", „dzisiaj" Boga, który jest zawsze obecny w Słowie. Kto bowiem słucha Słowa, znajduje się wobec tego, kto mówi. Spieszmy się więc wejść do owego dzisiaj (Hbr 4,11). Wieczór, początek nocy, przywołuje na myśl Paschę, gdy to obłok rozświetlał ciemności (Wj 14,20). Gdy urywek poprzedni, o świcie, przedstawia spotkanie z Jezusem jako początek nowego stworze-nia, to obecny, wieczór, przedstawia to spotkanie jako ową Paschę, która uwalnia człowieka od zła (w. 23). Przypomina wieczór i ciemność, jakie spadły na uczniów w czasie burzy, po tym, jak Jezus dał swój chleb (por. 6,16-21). Teraz światło powraca, aby nawiedzić noc uczniów i wszystkie noce człowieka. Jest to godzina, po zachodzie słońca, w której pierwsi chrześcijanie gromadzą się, by celebrować pamiątkę męki Pana. „owego dnia". Ta noc należy do „tego dnia", w którym „nie będzie to ani dzień ani noc, wieczorną porą będzie jasno" (Za 14,7). Odtąd noc staje się dniem. „pierwszego dnia tygodnia"(por. w. 1). Jesteśmy w „pierwszym dniu" stworzenia (por. Rdz 1,5). „Dzień ten" jest jedynym dniem, który nie zna zachodu właśnie dlatego, że światło świeci wieczorną porą: jest to ósmy dzień bez końca, Dzień Pana. Odtąd żyjemy zawsze w tym dniu. Trwa jednak mrok tak długo, dopóki nie otworzymy oczu na światłość świata, która przychodzi, aby zamieszkać pośród nas. „drzwi były zamknięte". Scena rozgrywa się już nie na zewnątrz, w ogrodzie, gdzie stała Magdalena. Jesteśmy natomiast wewnątrz, w wieczerniku, gdzie Jezus antycypował dar z siebie i udzieli swego Ducha oraz przekaże swoją misję. Uczniowie przygotowali Jezusowi grób. Grób Jezusa jest otwarty i pusty, ich dom natomiast zamknięty i wypełniony śmiercią, jak ich serce. Owce są zamknięte, oczekują na dobrego Pasterza, który wyprowadzi je na pastwiska życia. Są w takiej sytuacji, gdyż nie uwierzyli w orędzie Magdaleny (w. 18; por. Łk 24,9.11). „gdzie przebywali uczniowie". Nie mówi się, że uczniowie są zgromadzeni „razem" (por. Dz 1,14). Nie tworzą wspólnoty. Wszyscy są sierotami i samotnymi, przy zamkniętych drzwiach. Po Wielkim Piątku i Sobocie, po śmierci i pogrzebaniu Jezusa, także oni są umarłymi i pogrzebanymi, są łupem niewiary i rozpaczy. Dopóki istnieje nadzieja, jest życie; gdzie nie ma nadziei, króluje śmierć. Jan nie mówi o Apostołach, ale o uczniach. Jest to określenie szersze, które obejmuje wszystkich wierzących w Jezusa wszechczasów. W tekście greckim przy rzeczowniku „uczniowie" użyty jest rodzajnik określony, na podkreślenie, że znajdują się oni i będą się znajdować zawsze wszyscy w tej sytuacji: jest to miejsce, w którym spotykają Pana. „z obawy przed Żydami" (por. 7,13; 19,38). Strach dzieli ludzi; każdy, zamknięty w sobie, zajmuje postawę obronną i atakującą wobec innych. Przeszkadza on uczniom być razem i otworzyć się na innych. Strach i zaufanie, jak smutek i radość, stanowią pobudkę każdego działania, odpowiednio zamykając w śmierci lub otwierając na życie. „przyszedł Jezus". W tej sytuacji, pod wieloma aspektami przeciwstawnej do sytuacji Marii, przychodzi Jezus. On nie wstydzi się swoich braci (por. Hbr 2,11), chociaż Go opuścili, zaparli się i zdradzili. Wybrał ich i związał się z nimi nie dlatego, że byli dzielnymi i mocnymi, ale dlatego że są mali i słabi (por. Pwt 7,7), że potrzebują Go. Jezus daje się znaleźć Marii Magdalenie, która Go szukała. Do uczniów natomiast przychodzi z własnej ini-cjatywy, nie poszukiwany, chociaż kochany. Podczas gdy naród zamknął się, każdy w swym domu, Pan wychodzi ze swojego miejsca i przychodzi odwiedzić swój lud (Iz 26,20n) Żadne zamknięcie nie zatrzyma Zmartwychwstałego: światło wchodzi w ciemności uczniów. Pan nie ocala ich od śmierci — nie ocalił przecież nawet siebie samego — ale przez śmierć, w jakiej się znajdują. Czas, w którym nie widzimy Go, czyli od pogrzebu do tego spotkania, jest krótki (16,16). Teraz widzimy Go ponownie, gdyż On żyje i my żyć będziemy (14,19). Przecież nas nie opuścił: Jego odejście do Ojca w ciele jest Jego powrotem do nas przez dar Ducha. „stanął pośrodku". Jezus nie wchodzi przez zamknięte drzwi. Nie stanowią dla Niego przeszkody, jak nie stanowił jej mur śmierci, ani kamień grobowy. To On sam jest bramą życia (por. 18,7-10). Stoi mocno na nogach, zwycięski nad śmiercią (por. w. 14). Stoi pośrodku, w centrum uczniów i w sercu każdego: jest światłością, która rozprasza ciemności, miłością, która przepędza wszelką bojaźń (1J 4,18). Gdzie wcześniej królowała śmierć, teraz jest Żyjący. Ten, który miłuje nas ponad wszystko, okazuje swą radość. Bóg jest pośrodku swego ludu. Pan pragnie być zawsze z nami, co więcej w nas (por. 15,4-11; 17,7-26). Dlatego wszedł tam, gdzie myśmy byli: w śmierć i w grób. To dzieje się jeszcze dzisiaj, gdy wspólnota jest zjednoczona już nie we własnym imieniu, uskarżając się na własne nieszczęścia, ale w Jego imię, celebrując Jego miłość. Janowi nie chodzi tu tylko o ukazanie się Jezusa, który czyni się widzialnym i następnie znika. Relacjonuje raczej początek nowej obecności: gdy pierwsza była pośród nas, teraz ustanawia swe mieszkanie w nas (por. w. 17). „rzekł do nich: Pokój wam". „Pokój" (w języku hebrajskim šalom), nie jest tylko zwykłym pozdrowieniem Hebrajczyków. Oznacza pełnię wszelkich błogosławieństw mesjańskich. Jest da-rem Jezusa, który mówi: „pokój zostawiam wam, pokój mój wam daję" (14,27), ten pokój, którego świat nie zna. Jest to pokój miłości, która zwycięża nienawiść: „To wam powiedziałem, byście pokój we Mnie mieli. Na świecie doznacie smutku, ale odwagi! Jam zwyciężył świat" (16,33). W. 20. „pokazał im ręce i bok". Przebite ręce i przebity bok stanowią tożsamość Zmartwychwstałego: jest Ukrzyżowanym, Słowem, które stało się ciałem, który wydał swoje życie i wziął je na nowo (10,11-18), po zwyciężeniu królestwa śmierci. Jego rany są źródłem tego pokoju: sprowadzają do jedności rozproszone dzieci Boże (por. 11,52). Są to rany, które nas leczą (Iz 53,5), oznaka Jego najwyższej miłości. Ręce są symbolem władzy: nimi człowiek wszystko czyni lub burzy. W Jego rękach spoczywa wszelka władza, którą Ojciec dał Synowi (por. 3,35; 13,3). Te ręce, które umyły i wytarły nogi, są przebite przez miłość i posługę każdemu za-gubionemu. Są to ręce, z których nikt nie może nas wyrwać (10,28). Są to w rzeczywistości ręce Ojca (10,29): „Ja i Ojciec jedno jesteśmy" (10,30). Jego przebity bok to ciało, z którego rodzimy się, rana z której zostaliśmy zrodzeni. Na tych, którzy patrzą na tego, którego przebili, wylewa się Duch łaski i pociechy (Za 12,10). Ze szczeliny skały, która nas zbawia, wypływa tryskające źródło (por. 4,14) otwarte w Jerozolimie na obmycie grzechów i nieczystości (Za 13,1; por. 14,8). Stąd wypływa rzeka wody żywej, tryskająca z boku świątyni. Jest to rzeka ogromna, która użyźnia ziemię i uzdrawia wody gorzkie, przywracając życie wszystkiemu, co umarło. Nad jej brzegami rosną wszelkiego rodzaju drzewa owocowe, których liście nie usychają, a owoce dojrzewają każdego miesiąca. Owoce niosą życie, liście zaś są lekarstwem dla człowieka (Ez 47,1-12). „Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie — niech przyjdzie do Mnie i pije. Jak rzekło Pismo: Rzeki wody żywej popłyną z jego wnętrza" (7,37n). „Tego dnia", pod wieczór, ciemność stała się światłem (por. Za 14,7), jak w „owym" dniu stworzenia (por. Rdz 1,3-5). Uczniowie kontemplując ręce i bok, trwałą pamiątkę miłości Boga, widzą światłość świata: otrzymują pokój i nieprzemijająca radość. Wtedy „Pan będzie królem nad całą ziemią. Pan będzie jeden i jedno będzie Jego imię" (Za 14,9). Jezus przedstawiony jest tu, poprzez swoje rany, jako Baranek Paschalny, który gładzi grzech świata (1,29): Jego krew uwalnia nas od śmierci, a Jego ciało jest pokarmem na czas exodusu (Wj 12,8-13). Tym dniem jest odtąd dziś, w którym żyjemy również my: celebrując Eucharystię, czynimy pamiątkę miłości Pana, otrzymujemy jego Ducha i jesteśmy posłani w świat, by nieść pojednanie. Wspólnota spożywa i pije, je i asymiluje pokarm i napój życia, który sprawia, że On mieszka w nas, a my w Nim (6,53-58). Temat pamiątki eucharystycznej, tu wspomniany jedynie przez rany Ukrzyżowanego, zostanie rozwinięty w scenie następnej i w 21,12nn. „Uradowali się zatem uczniowie". Radość Pana jest naszą siłą (Ne 8,10): wypędza lęk i śmierć. Radość jest właściwa dla tego, kto trwa w miłości: jeśli jesteśmy zjednoczeni z Jezusem, jak winna gałązka z latoroślą, Jego radość jest w nas i nasza radość jest pełna (15,10;.11; 17,13). Po krótkim czasie smutek uczniów zamienił się w radość: narodził się nowy człowiek (16,20n), Pan przychodzi do nas (16,22). Tej radości nikt nie może nam odebrać (16,23). Rodzi się bowiem z miłości, która oparła się Szeolowi; jest to ogień, którego nie potrafią ugasić wielkie wody (por. Pnp 8,6n). W tym dniu uczniowie nie będą już więcej pytać Go o nic (16,23): od Niego bowiem otrzymują wszystko: pokój i radość, Ducha i zdolność przebaczania. „ujrzawszy Pana". Teraz również uczniowie kontemplując rany Jego męki dla nas, ujrzeli i rozpoznali Pana: Jego rany miłości objawiają Go jako JA-JESTEM. Taki będzie sposób objawienia się Go także nam przez wiarę, gdy czynimy Jego pamiątkę w celebracji eucharystycznej. Uczniowie opowiadając Tomaszowi swoje doświadczenie, powiedzą: „Widzieliśmy Pana" (w. 25; por. w. 18). Jednak Ewangelista kładzie nacisk nie tyle na widzenie, co na radość. „Ujrzawszy" bowiem, jako imiesłów czasu przeszłego, jest podporządkowany trybowi oznajmującemu „uradowali się", który stawia bezpośrednio radość jako znak spotkania ze Zmartwychwstałym. W opowiadaniu czasowniki w trybie orzekającym, które opisują czynność Jezusa, są następujące: „przyszedł/stanął i rzekł, pokazał i rzekł, tchnął i powiedział". Samo Słowo wyraża to, co daje. Także tu, jak zawsze, autor opisuje to, co przydarza się czytelnikowi. W. 21. „A Jezus znowu rzekł do nich". To następna komunikacja Zmartwychwstałego. W czasie pierwszej przychodzi, staje pośrodku i pokazuje swoją tożsamość w znakach męki, gdzie widzimy Pana i radujemy się. Z tej kontemplacji i komunii miłości, właściwej dla Eucharystii, przychodzi dar Ducha i wypływa misja. „Pokój wam". Zmartwychwstały przedstawia się jako dawca pokoju (w. 19.21.26). Radość i pokój, radosny pokój i spokojna radość są charakterystyczne dla obecności Pana, który upodabnia nas do siebie. „Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam". Po przeżytej radości z powodu wizyty Pana, uczniowie teraz słuchają Go. Jeśli oko widzi i serce się raduję, ucho słucha: kontemplacja zamienia się w miłość i posłuszeństwo. Misja braci jest taka sama jak misja Syna, który umył nogi i powiedział: „Dałem wam przykład, abyście i wy tak czynili, jak ja wam uczyniłem" (13,15), oraz: „Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem" (13,34). Uczniowie są posłani, jak Jezus, aby dawali świadectwo miłości Ojca (por. 3,16; 17,6.26). „[Ojcze], jak Ty mnie posłałeś na świat, tak i Ja ich na świat posłałem" (17,18). Na to ich wybrałem (por. 15,16). Posłanie czyni posłanych równymi temu, kto ich posyła: „Kto przyjmuje tego, którego Ja poślę, Mnie przyjmuje" (13,20). Ten, kto jest posłany, wezwany jest do tego, by postępował jak Jezus: by miłował i umywał nogi (por. 13,13-17), dokonując takich samych dzieł (14,2). Złączony z losem Jezusa jest jak ziarno pszeniczne, które pada w ziemię i przynosi obfity plon (12,24; por. 15,5). Misja do braci wyraża naturę Syna: miłując braci stajemy się synami. Skoro Syn bezwzględnie jest posłany przez miłość Ojca do braci, ten kto idzie do braci poznaje miłość Ojca i staje się Synem. Relacja, jaka istnieje między Jezusem i Ojcem („Jak mnie posłał Ojciec") jest taka sama, jak istniejąca między Jezusem a nami („tak i Ja was posyłam"). To tak, jakby powiedział: „Wy jesteście Mną, jeśli czynicie to, co Ja wam uczyniłem: jak otrzymaliście pokój i radość, dajcie pokój i radość i przebaczajcie". Jego uczniowie nie są jakimiś nadludźmi. Są jak my bojaźliwi i nieufni, naznaczeni słabością i grzechem. Dlatego Paweł chlubi się swoimi słabościami, w których zamieszkuje moc Zmartwychwstałego (por. 2Kor 12,1-10). W. 22. „Po tych słowach tchnął na nich". „Tchnąć" (emphysao), słowo występujące w NT tylko w tym tekście, za-chodzi dwukrotnie w ST: Bóg, stwarzając człowieka tchnął w jego nozdrza tchnienie życia (Rdz 2,7; Mdr 15,11) i ożywia jego wyschłe kości (por. Ez 37,9). To Duch nowego i wiecznego przymierza, zawartego w przebaczeniu (Jr 31,33n), które daje nam nowe serce, zdolne żyć według Słowa (por. Ez 36,25nn). „Weźmijcie (przyjmijcie) Ducha Świętego". Jezus mówi o Duchu Świętym. W tekście greckim nie ma rodzajnika (zob. też 1,33), nie dlatego, jakoby to była rzeczywistość ogólnikowa nieokreślona. Duchem Świętym jest Jego miłość: daje nam Go w pełni i bez miary (por. 3,34). My posiadamy Go na tyle, na ile Go przyjmujemy. Możemy przyjmować ciągle coraz więcej, nie ograniczając tego, co jest nieskończone. Jezus prosi nas, abyśmy przyjęli Ducha Świętego. Tryb rozkazujący „Weźmijcie = przyjmijcie, to nagląca prośba Syna skierowana do naszej wolności, abyśmy przy-jęli dar, który czyni nas tym, kim jesteśmy: Jego braćmi i synami Jego Ojca i Ojca naszego, Jego Boga i Boga naszego. Tego Ducha świat nie może przyjąć, gdyż Go nie zna. Uczniowie natomiast znają Go, gdyż zamieszkał pośród nich w Jezusie, a teraz pragnie zamieszkać w nich (por. 14,17). Na krzyżu już nam przekazał Ducha (19,30.34). Ale to nie wystarczy: każdy dar jest taki tylko wtedy, gdy ktoś go przyjmuje. Teraz uczniowie, kontemplując rany Jezusa, poddają się Jego miłości i „przyjmują" Go. W darze Ducha realizują się obietnice Jezusa dane w czasie ostatniej wieczerzy (por. 14,15-26; 15,26n; 16,7-15). Jego chwała przekazana została uczniom, którzy stają się między sobą jednym (por. 17,22), aby dawać świadectwo światu o miłości Ojca. W ten sposób realizuje się na drodze łaski dawny sen człowieka: stać się jak Bóg (por. Rdz 3,5). W wieczór Paschy otrzymujemy źródło wody żywej obiecanej w wielkim dniu Pięćdziesiątnicy (por. 7,37-39): przyjmujemy Ducha Syna i stajemy się dziećmi Boga (1,12-13), gdyż jesteśmy zdolni przebaczać braciom. Po otrzymaniu przez Jezusa „swego" chrztu na krzyżu, także my zostaliśmy ochrzczeni Duchem Świętym (por. 1,33). Zanurzeni w Jego miłości, możemy miłować jak On nas umiłował. Celem dzieła Syna jest to, byśmy uczestniczyli coraz pełniej w Jego miłości do Ojca i do braci. Dla Jana Pięćdziesiątnica rozpoczęta na krzyżu, eksploduje w dniu Paschy, gdy uczniowie otrzymują Jego Ducha. Odtąd roz-poczyna się epoka Ducha; w niej żyje każdy, kto kontempluje Chwałę otwartą dla wszystkich w ranach Przebitego. W. 23. „Którym odpuścicie grzechy" (por. Mt 18,18). Duch Pana to przebaczenie. Jeśli bowiem miłość jest darem, to przebaczenie jest supermiłością. Wspólnota uczniów otrzymuje moc zarezerwowaną dla Boga: moc przebaczania grzechów (por. Mk 2,7 par.). Dana jest jej możliwość oddzielania, uwalniania i rozgrzeszania grzesznika z jego grzechu, uwalniając obecną chwilę od wszelkich obciążeń przeszłości. Przebaczenie grzechów to większy cud niż wskrzeszanie umarłych. Kto przebacza, daje życie innemu, gdyż uznaje go za brata: w ten sposób rodzi się on sam jako syn równy Ojcu, gdyż miłuje jak On (por. Mt 5,44-48; Łk 6,35-38). Duch, Miłość która wszystko stwarza i odtwarza, jest źródłem stworzenia i odkupienia: przebaczenie czyni wszystkie rzeczy nowymi. „są im odpuszczone". Jest to strona bierna boska. Bóg odpuszcza to, co my odpuszczamy: powierza nam swoją posługę przebaczania. Nasza misja to czynienie na ziemi tego, co On czyni w niebie: dawanie i przebaczanie. To, co Ojciec czyni ze swej natury, jest naszym zadaniem, którzy jesteśmy Jego synami, aby stać się tym, czym jesteśmy. Przebaczenie grzechów wraz ze śmiercią/zmartwychwstaniem Jezusa i na-wróceniem stanowi część pierwotnego przepowiadania chrześcijańskiego (por. Łk 24,27) i jest ściśle związane ze zmartwychwstaniem: „Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremna jest wasza wiara i aż dotąd pozostajecie w grzechach", pisze św. Paweł do wiernych w Koryncie (1Kor 15,17). „My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do życia, bo miłujemy braci" (1J 3,14): miłość objawia swoją istotę darmowości i pełni w przebaczeniu. „a którym zatrzymacie, są im zatrzymane". Słowa te, uzupełniające poprzednie, można rozumieć w różny sposób. Dana nam została boska władza przebaczania; gdy jednak Bóg zawsze i tylko On przebacza, my natomiast — wskazuje na to doświadczenie — możemy też nie przebaczać. Jezus upomina nas odnośnie do wagi naszego przebaczenia, gdyż to, czego my nie przebaczamy, nie jest przebaczone. Ale jeśli nie przebaczamy, tkwimy jeszcze w naszym grzechu: nie żyjemy Bożym przebaczeniem (Mt 6,14n; Mk 11,25). Miłość Ojca żyje w nas, jeśli miłujemy braci. Można też rozumieć, że wspólnota ma władzę deklarowania, kiedy grzech jest odpuszczony lub niedopuszczony, zależnie od tego, czy grzesznik przyjął lub nie przebaczenie (por. 3,18n.36b). Także Jezus oświadcza faryzeuszom, że ich grzech trwa, ponieważ nie rozpoznając Go, nie przyjmują przebaczenia (9,41). Jest wielkim aktem miłosierdzia denuncjować zło, aby ktoś zapragnął wyjść z niego. Duch bowiem przekonuje świat o grzechu (16,8): ujawnienie/poznanie grzechu ma istotne znaczenie dla zbawienia. U Jana widoczne są różne postawy Jezusa wobec grzeszników, których wszystkich miłuje i pragnie ocalić. Do paralityka mówi: „Nie grzesz więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło" (5,14). Nie był bowiem taki od urodzenia: jego stan paraliżu związany jest z jego współdziałaniem ze złem (por. 5,6n). Tylko ten, kto słucha Słowa Syna, ma życie wieczne i nie podlega sądowi: przeszedł ze śmierci do życia (5,24). Niewidomemu od urodzenia natomiast, który nie jest taki z własnej winy, Pan objawia się otwierając mu oczy za pomocą błota (por. 9,1nn). Faryzeuszom, jak już mówiliśmy, którzy nie uznają swej ślepoty, Jezus oświadcza, że ich grzech trwa (9,41), ponieważ nie przyjmują daru światła. Ponadto zestawienie słów przeciwstawnych „odpuszczać/zatrzymać" ukazuje pełnię władzy, jak wiązać/rozwiązać (Mt 16,19), wejść/wyjść (10,9b). Jezus przekazuje nam pełnię władzy przebaczania. Jeśli jej nie stosujemy, nadużywamy Boga, miłości nieskończonej i stawiamy przeszkodę dla Jego otoczenia chwałą w świecie. Władza ta związana jest z „uczniami" (por. w. 19), z każdym uczniem, a nie tylko z niektórymi. Paweł rozumie swoją misję jako „tajemnicę pojednania"; deklaruje się „sługą" i „ambasadorem" tego, który „stał się grzechem ze względu na nas, abyśmy się stali w Nim sprawiedliwością Bożą" (2Kor 5,18-21). Przebaczenie udzielone i otrzymane (por. Mt 18,21-35) ustanawia nowy świat, wspólnotę braci, którzy przeżywają pokój i radość Jezusa. Kto przebacza, staje się synem równym Ojcu. Kto otrzymuje przebaczenie, jeśli je przyjmuje, staje się ze swej strony synem zdolnym przebaczać i mówić w Duchu i w prawdzie „Ojcze nasz" (Mt 6,14n). Miłość i przebaczenie Ojca dokonują się zawsze przez pośrednictwo Syna i każdego, kto uznaje siebie za Jego brata. Tekst traktuje o przebaczeniu, nie mówiąc, w jaki sposób się ono dokonuje. Sposoby celebrowania go mogą być różne: chrzest, sakrament pojednania, przebaczenie braterskie. W rzeczywistości chlebem powszednim, który czyni możliwe życie między ludźmi, jest przebaczenie otrzymywane i dawane nie siedem razy na dzień (por. Łk 17,4), ale siedemdziesiąt razy po siedem (por. Mt 18,22). Chrześcijaństwo to nie prawo: jest dobrą nowiną o przebaczeniu Ojca i o wolności synów. „Albowiem w Chrystusie Bóg jednał ze sobą świat, nie poczytując ludziom ich grzechów, nam zaś przekazując słowo jednania" (2Kor 5,19). Stąd apel skierowany do wszystkich: „Pojednajcie się" (2Kor 5,20b): „Oto teraz czas upragniony, oto teraz dzień zbawienia" (2Kor 6,2). Kiedy człowiek przyjmuje miłość Syna, zostaje pojednany z Bogiem, ze sobą i z innymi. Uzdrowiony został pierwotny rozłam, który dzielił nas od Boga, między sobą i z innymi. Wtedy „wilk zamieszka wraz z barankiem" (Iz 11,6), „a znajomość Pana napełni kraj na kształt wód, które przepełniają morze" (Iz 11,9). Całe stworzenie jęczy od zawsze w bólach rodzenia oczekując, że w człowieku objawi się chwała Syna (por. Rz 8,19-23). Objawia się ona, gdy my przebaczając, stajemy się Jego braćmi.
 

1. Orędzie w kontekście (ww. 24-31)

„Pan mój i Bóg mój!", mówi do Jezusa Tomasz, zwany Didymos. Wyrażenie to jest szczytem wiary w Jezusa, proponowanej także nam za pośrednictwem przepowiadania pierwszych, którzy widzieli i przyjęli Jezusa. Didymos oznacza bliźniaka: jest bliźniakiem każdego z nas niewiernych jak on, wezwanych do tego, byśmy stali się bliźniakami Jezusa poprzez wiarę. Tomasza nie było, gdy inni uczniowie widzieli Jezusa. Przeżywał pokusę niewiary wobec ich świadectwa. Chce zobaczyć osobiście Pana. Dostąpi tego, ale wewnątrz wspólnoty. Jednak Jezus czyni mu wyrzuty z tego powodu, że nie uwierzył świadectwu innych i nazywa błogosławionymi tych, którzy w odróżnieniu od niego nie widzieli, a uwierzyli. Opowiadanie to zamyka drogę wiary pierwszych uczniów, otwierając ją na tych, którzy w przyszłości uwierzą ich świadectwu. Oprócz podkreślenia tożsamości między Zmartwychwstałym i Ukrzyżowanym, tekst rozwija relację między „widzeniem i wiarą", dopiero co wspomnianą w w. 8a odnośnie do innego „ucznia" Tomasz nie tylko ma wątpliwości dotyczące Zmartwychwstałego, jak inni, którzy Go widzieli (por. Mt 28,17; Łk 24,11.38.41), ale wyklucza samą wartość świadectwa. Jest to pierwsze bankructwo orędzia paschalnego, owszem, drugie, po niepowodzeniu Marii Magdaleny, przytoczonym przez Łk 24,11. Nieprzyjmowanie z zasady świadectwa niszczy wszelką relację i czyni niemożliwe przekazywanie wszelkiej wiedzy: bez rozsądnego zaufania w słowa drugiego człowieka nie istnieje człowiek, którego natura jest relacją i kulturą. Tomasz miłuje Jezusa: jest gotowy umrzeć wraz z Nim (11,16) i pragnie wiedzieć, dokąd idzie, aby być razem z Nim (14,4n). Kiedy jednak Pan przychodzi do swoich, brakuje spośród Dwunastu tylko Jego i Judasza (w. 24). Można przypuszczać, że był nieobecny dlatego, że jako odważniejszy od innych, wyszedł na zewnątrz sam lub z innymi bardziej przedsiębiorczymi, jak Kleofas i jego towarzysz (Łk 24,13nn). Znajduje się poza wspólnotą braci, którzy widzą Zmartwychwstałego i przyjmują Jego Ducha. Także on pragnie zobaczyć Zmartwychwstałego: wchodzi w grę jego powołanie jako jednego z Dwunastu, wezwanego do tego, by był świadkiem bezpośrednim Ukrzyżowanego Zmartwychwstałego (por. Dz 1,21n). Aby dawać świadectwo, musi mieć możliwość powiedzenia: „Ja również Go widziałem!" (por. 1Kor 15,8-11). Pożyteczne to dla nas, że był nieobecny: w ten sposób lepiej rozumiemy, czym jest wiara. Jezus ukazuje się Tomaszowi; ale równocześnie mówi, że bardziej błogosławieni jesteśmy my, którzyśmy uwierzyli, a nie widzieli (por. też 1P 1,8!). Tak dla pierwszych, jak i dla następnych uczniów wiara jest taka sama w swej istocie. Pierwsi, jako współcześni Jezusowi, widzieli Go. Dlatego uwierzyli i mogą. o Nim świadczyć. My, którzy przychodzimy później, nie możemy zobaczyć Jezusa, możemy jednak uwierzyć dzięki świadectwu tych, którzy byli przed nami. Doświadczenie pierwszych towarzyszy Jezusa ma z jednej strony aspekt jedyny i niepowtarzalny, z drugiej wspólny i przekazywalny. Jedynym aspektem jest fakt, że widzieli. Wspólnym natomiast jest ich doświadczenie wiary, które okiem Ducha odczytuje jako znak „chwały" to, co widzą oczami ciała. Każde przeszłe wydarzenie, chociaż jest niepowtarzalne, jest jednak możliwe do przekazania za pomocą słowa, którego zadaniem jest uczynienie obecnym tego, co jest nieobecne. Jak opowiadane fakty, tak i opowiadanie o wydarzeniach jest znakiem Chwały. Kto przyjmuje słowa świadka, znajduje się wobec Pana życia, który mówi do niego. Tematem tekstu jest wiara, która zawsze pragnie „widzieć i dotykać" Pana. Ale istnieje widzenie i dotykanie materialne, zarezerwowane dla współczesnych Jezusowi, które ma znaczenie o tyle, o ile się przylgnie do Niego. Widzieli Go przecież i dotykali także ci, którzy ukrzyżowali Go. Istnieje też widzenie i dotykanie wewnętrzne, charakterystyczne dla tego, kto wierzy w Jezusa i miłuje Go: jest to komunia z Nim, która przekształca życie. Spotkanie Zmartwychwstałego nie oznacza tylko, że On zmartwychwstał, ale że my zmartwychwstajemy z Nim żywym i obecnym we wspólnocie poprzez dar Jego Ducha. Uczniowie Jezusa widzieli Go i dotykali Jego ciało. My dzisiaj widzimy Go w Słowie, które mówi o Nim i dotykamy w Chlebie, pamiątce Jego męki za nas. „Jeśli nawet według ciała poznaliśmy Chrystusa, to już więcej nie znamy Go w ten sposób" (2Kor 5,16b): znamy Go według Ducha, który sprawia, że żyjemy Nim i jak On. Dlatego widzimy Go i dotykamy w braciach, z którymi tworzy jedno ciało. Syn, po wstąpieniu do Ojca, powraca do nas w Słowie, w Chlebie i w miłości braci, aby ze wszystkimi wstąpić do Ojca. Tekst rozpoczyna się od wzmianki, że Tomasz nie był z innymi, gdy oni widzieli Pana. Dlatego nie uwierzy, jeśli nie zobaczy i nie dotknie (w. 24-25). Osiem dni później Pan przychodzi do swych uczniów i mówi Tomaszowi, który jest razem z innymi, aby zobaczył i dotknął Jego ran (w. 26-27). Tomasz odpowiada: „Pan mój i Bóg mój". Jego wierze, jako takiego, który widział, Jezus przeciwstawia szczęście tych, którzy uwierzyli, chociaż nie widzieli (w. 28-29). Jest to nasze szczęście. Bowiem uwierzyliśmy słowom tych, którzy widzieli Jezusa i opowiedzieli to w Ewangelii, abyśmy i my mogli dojść do wiary w Jezusa jako Chrystusa, Syna Bożego, i mieli dzięki Niemu życie wieczne (w. 30-31). Rozdział 20 zamyka pierwsza konkluzja Ewangelii, która podaje intencję autora: Ten, który widział Jezusa, daje o tym świadectwo nam, którzyśmy nie widzieli, abyśmy również my przylgnęli do Niego i posiedli Jego życie. Ten, kto pisze czwartą Ewangelię wie, że jest ostatnim naocznym świadkiem. Wraz z nim kończy się epoka tych, którzy widzieli Słowo życia i otwiera droga tego, kto wierzy, chociaż nie widział (por. 1J 1,1-4). Odwieczne Słowo Boga, które stało się ciałem w Jezusie, powraca jako Słowo w opowiadaniu Ewangelii, aby stać się ciałem w każdym ciele i oferuje wszystkim możliwość stania się dziećmi Bożymi (por. 1,12). Tak mówi Prolog deklarując to, co dzieje się w czytelniku: Słowo jest zawsze aktywne, by stwarzać i zbawiać człowieka, a w nim całe stworzenie. To, kim było ciało Jezusa, teraz dla nas jest opowiadanie ewangeliczne: ukazując nam ciało Syna, daje nam Ducha Ojca. W rzeczywistości ukazać czy objawić oznacza dać samego siebie. W następujących po sobie spotkaniach z Żyjącym rozdział 20 kreśli etapy naszej drogi wiary: przez słuchanie Słowa kontemplujemy pusty grób z Piotrem, widzimy znaki i wierzymy wraz umiłowanym uczniem, spotykamy osobiście Pana wraz z Mariam, otrzymujemy Ducha i misję wraz z innymi uczniami, widzimy i dotykamy Jego ciała wraz z Tomaszem. Jezus zmartwychwstały ukazał się pierwszym uczniom w swoim ciele ukrzyżowanym, aby mogli poznać Go i przylgnąć do Niego, a następnie dawać o Nim świadectwa nam. Kościół jest błogosławiony z tego powodu, że przylgnął do Jezusa dzięki świadectwu pierwszych świadków, aby mieć Jego życie Syna, który miłuje Ojca i braci.
 

2. Lektura tekstu

W. 24. „Tomasz, jeden z Dwunastu". U Jana określenie „Dwunastu" zachodzi tylko tu oraz dwukrotnie po darze chleba (6,70). Określenie „jeden z Dwunastu" zarezerwowane jest oprócz zdrajcy Judasza (6,70b) tylko dla Tomasza. Jan nie relacjonuje powołania Dwunastu, ani nie podaje ich listy. Na ogół używa określenia „uczniowie" w znaczeniu szerszym, tak że można odnieść je do każdego, kto uwierzył Jezusowi i jego słowom. „zwany Didymos" (= bliźniak). Didymós w języku greckim, jak Tomasz w języku hebrajskim, oznacza bliźniaka, tworzącego parę z drugim, nawet w znaczeniu pejoratywnym. Tomasz jest bliźniakiem wielu braci. Przede wszystkim Judasza: jak on podejmuje ryzyko zagubienia się w nocy niewiary, oderwany od wspólnoty, w której centrum jest Ukrzyżowany Zmartwychwstały. Ponadto jest naszym bliźniakiem: znajduje się w sytuacji nas wszystkich niebędących z tymi, którzy widzieli Pana i wezwanych do wiary poprzez ich świadectwo. Wreszcie jest też bliźniakiem Jezusa, Jego alter ego, Jego bliźniaczą duszą. Gotów jest umrzeć razem z Nim (11,16) w odróżnieniu od Piotra, który gotów jest „oddać swoje życie za" Niego. Miłuje Jezusa i pragnie podążać za Nim aż do śmierci. Nie wie jednak, że nie śmierć, ale życie jest słowem definitywnym. Nie wie, że Jezus nie umiera: powraca do Ojca jednocząc się z braćmi, poddany ich sytuacji ludzkiej aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej (por. Flp 2,8). Teraz, poprzez Jego rany, pozna Go jako drogę prawdy, która prowadzi do życia (por. 14,5n). Jak na razie jego miłość jest bez nadziei, najgorszą udręką z możliwych. Jedynie ci, którym Ojciec dał możliwość zajęcia miejsca po prawej lub lewej stronie swego tronu, obok Niego na krzyżu, widzą śmierć jako Chwałę (por. 19,18; 17,24). „nie był razem z nimi". Tomasz, nie będąc razem z braćmi, nie spotyka Syna. Jest sam. Chociaż podczas stworzenia wszystko jest piękne i dobre (Rdz 1,4.10.12.18.25.31), to jeszcze przed „grzechem pierworodnym" Bóg mówi, że nie jest rzeczą piękną i dobrą, gdy człowiek jest sam (Rdz 2,18). Izolacja jest złem pierwotnym. Korzeniem wszelkiego zła jest bowiem przeżywanie własnego ograniczenia jako miejsca samotności, zamiast relacji z innymi i z Innym. Gdy inni uczniowie powodowani strachem, zgromadzili się razem w wieczerniku, Tomasz, bliźniak, odważył się wyjść lekceważąc niebezpieczeństwo. Swym postępowaniem zaprzecza swemu imieniu. Paradoksalnie właśnie on, którego imię suponuje „bycie z podobnym sobie", nie jest razem z innymi. Nie jest solidarny z nimi: nie dzieli ich słabości i strachu. Dlatego odłącza się od innych zrywając z nimi relacje. Jest bliźniakiem tej głębszej części nas samych, która nie akceptuje ograniczenia, ale mocą desperacji tłumi sam strach zamykając się w samotności z jednej strony heroicznej, z drugiej destrukcyjnej. Nie wierzy w życie: żyje śmiercią jako jedyną możliwą perspektywą. W tym jest bliźniakiem każdego człowieka, który od Adama poczynając, jest niewolnikiem jawnego lub utajonego strachu przed śmiercią (por. Hbr 2,14n). „kiedy przyszedł Jezus". Ewangelista rezerwuje wyrażenie „widział Pana" do bezpośredniego świadectwa pierwszych uczniów (por. w. 18. 20.25). W opowiadaniu woli podkreślić fakt, że Jezus przychodzi i staje pośrodku nich, aby dać się poznać poprzez Słowo i znaki męki wyciśnięte na Jego ciele. Uwidacznia w ten sposób aspekt wiary, która jest wspólna im i nam. „Widzieliśmy Pana"(por. też w. 18,20). Orędzie uczniów identyczne z orędziem Mariam (w. 18), przywołuje na myśl ich pierwsze spotkanie z Jezusem: „Znaleźliśmy Mesjasza" (1,44.45). Teraz „znalezienie Mesjasza" oznacza „widzenie Pana". W tym ostatnim spotkaniu dopełnia się to, co rozpoczęło się w pierwszym. „Widzieliśmy Pana" to orędzie wspólnoty. Widzenie Pana, fundament nowego życia, niesie ze sobą przejście ze strachu do wiary, ze smutku do radości, ze śmierci do życia, z zamknięcia się do misji, od oskarżania do przebaczania. Visio Dei, vita hominis: widzenie Boga jest życiem człowieka. Ogień spala, słońce oświeca: spotkanie ze Zmartwychwstałym powołuje do życia. Wspólnota żyje, gdyż spotkała Żyjącego. Przekształcona w Niego przez spotkanie z Nim, jest w stanie dawać o Nim świadectwo. Jest bowiem czymś jednym z Nim i z Ojcem w jednej miłości: przyjęła Ducha i żyje Jego chwałą, której daje świadectwo światu (por. 17,25n). „Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ". Ślad, w języku greckim typos, pochodzący od czasownika typoo, który znaczy „uderzać, wstrząsać, odciskać, stemplować", oznacza też „pieczęć". „Uderzenie" gwoździ wycisnęło na rękach „pieczęć" Jego tożsamości i uwierzytelnienie Jego władzy (= ręka) Ukrzyżowanego. Tomasz nie wierzy temu, kto widział. Nie przyjmuje świadectwa Słowa i Ducha, nie rozpoznaje nowego życia wspólnoty i nie włącza się w nią. Wiarygodność Syna i Ojca powierzona jest braciom, którzy przeżywają komunię wzajemnej miłości (por. 17,20-23). Tam spotykamy Słowo, które stało się ciałem. Wiara pochodzi z przepowiadania tego, kto pierwszy spotkał Pana i powstał do nowego życia. Kto je przyjmuje, doświadcza tego samego. To mówią do Samarytanki jest współmieszkańcy (4,42). Tomasz woli „widzieć" i „dotknąć", aby włączyć się do „Dwunastu", świadków Zmartwychwstałego. Jemu, jak później Pawłowi (por. 1Kor 15,8-11) dane będzie to doświadczenie. Tym co się liczy, powie Jezus Tomaszowi, to nie widzenie Go przez ten krótki okres, w którym ukazał się. Nie jest możliwe, aby wszyscy stali w miejscu, skąd wypływa źródło; kto jednak odczuwa pragnienie, może pić z tej wody, która spływa na całą ziemię. Kto był obecny tam, skąd wypływała, kanalizuje ją aż do nas przez swe świadectwo, aby każdy mógł ugasić pragnienie. Osobiste doświadczenie Zmartwychwstałego dostępne dla wszystkich, to przyjęcie Słowa i Ducha wspólnoty, będącej żywym świadectwem Żyjącego. „nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego". Tomasz chce nie tylko zobaczyć, ale i dotknąć: włożyć palec i rękę w rany Ukrzyżowanego. Jest to oznaka niewiary, ale też pragnienie pewności i głębszej komunii z misterium Jego ran. Nie zostaną one zamknięte dopóki nie wejdzie ostatni z ludzi, wszyscy śmiertelnie poranieni przez strach przed śmiercią. Także tu bliźniak wykazuje znaczną odwagę. „nie uwierzę". Tomasz mówiąc, że nie uwierzy, dopóki nie zobaczy osobiście, uprzedza przez kontrast słowa Zmartwychwstałego: „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli" (w. 29). Tomasz jest bliźniakiem tej części nas, która przyjmuje nawet śmierć, ostateczne przeznaczenie człowieka, ale nie wierzy w możliwość miłości zwyciężającej śmierć. Gotów jest jednak dać się przekonać przez fakty, nawet jeśli są one przeciwne jego przekonaniom. Oznacza to uczciwość intelektualną, tym bardziej konieczną, że rzadką. W. 26. „A po ośmiu dniach". Ma to samo znaczenie co w naszym języku „po tygodniu", „tydzień później". Mamy więc pierwszy dzień tygodnia, „pierwszy dzień po szabacie" (w. 1), ten dzień, który jest dniem Pana: jest to niedziela, kiedy wspólnota gromadzi się na celebrowanie Eucharystii (por. Dz 20,7; Ap 1,10, Didache 1,1). Jest jednocześnie dzień pierwszy i ósmy, ten jedyny dzień bez zachodu, początek niekończącego się życia. Wszystko jest odtąd oświetlone blaskiem Zmartwychwstałego. Nie jest przypadkiem, że w rozdziale następnym, który mówi o trzecim ukazaniu się (w. 1,1.14), nie określa się już więcej czasu. Odtąd żyjemy zawsze w tym czasie. W liturgii bowiem rozpoczynamy lekturę Ewangelii od wyrażenia „W owym czasie", gdyż opowiadanie ponownie przedstawia nam wydarzenie, czyniąc nas jemu współczesnymi. Eucharystia jest miejscem w ścisłym tego słowa znaczeniu, w którym spotyka się Zmartwychwstałego. Należy „w każdym położeniu dziękować" (1Tes 5,18), aby nasze konkretne życie stało się prawdziwym kultem duchowym miłym Bogu (por. Rz 12,1). „kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu". „Wewnątrz" nie jest już miejscem ciemności i strachu (por. w. 19), ale zjednoczenia w pokoju i radości, gdzie owoc Ducha kwitnie i dojrzewa w postaci misji, przebaczenia i świadectwa. Jest to „wewnątrz" tego, kto będąc synem, wysłany został „na zewnątrz" świata, aby kontynuować dzieło Jezusa. W tym miejscu bracia przeżywają pamiątkę Syna, który czyni ich „jednym" i posyła ich na zewnątrz, jako świadków wspólnego Ojca wobec całego świata. „Tomasz z nimi". W niedzielę poprzednią nie był obecny (por. w. 24). Jeśli nawet nie podziela ich wiary, teraz jest między braćmi zjednoczonymi i ożywionymi spotkaniem z Panem. Tu także on będzie mógł doświadczyć Syna i stać się Jego „bliźniakiem". „Jezus przyszedł" (por. w. 19.26; 21,13). Jezus przychodzi zawsze ósmego dnia, gdy wspólnota gromadzi się, aby celebrować pamiątkę Jego miłości. I tak dzieje się dzisiaj i dziać się będzie aż do chwili, gdy wstąpi do Ojca wraz ze wszystkimi swymi braćmi (w. 17; por. 21,22.23). „mimo drzwi zamkniętych". Zamknięte drzwi nie są już oznaką strachu (por. w. 19), ale oddzielenia od świata: uczniowie, jeśli nawet są „w" świecie, nie są „ze" świata (por. 15,19; 17,15n). Dlatego zostają posłani „do" świata. „stanął pośrodku" (por. w. 19). Jezus stoi na nogach, wyprostowany. Jest to po-stawa Żyjącego, którego ciało „leżało" w grobie (w. 12). Grecki czasownik istemi w jednym ze swych złożeń (anistemi) oznacza „zmartwychwstać" . Zmarły leży położony oddzielnie; Zmartwychwstały stoi prosto, pośrodku. „Pokój wam" (por. w. 19.21). Przyjście i pozdrowienia Pana przedstawione są jak w opowiadaniu poprzednim. Zwraca się on przede wszystkim do całej wspólnoty, mówi bowiem „Pokój wam"; znajduje się tam również Tomasz. Zakłada się, że autor, cytując początek poprzedniego doświadczenia, zamierza zreferować je w całości przez to, co następuje. Każde spotka-nie z Żyjącym pozwala nam przeżywać „ten dzień", ciesząc się tymi samymi darami. W. 27. „Następnie rzekł do Tomasza". Po ukazaniu się wspólnocie Jezus zwraca się osobiście do Tomasza. Nie chce bowiem stracić nikogo z tych, których Mu dał Ojciec (por. 17,12). Zwracając się do niego, okazuje, że nie tylko zna myśli jego serca, ale że był obecny wtedy, gdy on wyrażał swoje wątpliwości i pragnienie, sądząc że to niemożliwe, by mógł Go widzieć i dotykać. Jezus jest pokorny: stawia się do dyspozycji Tomasza, jego zamknięcia się na innych i na życie. Ta pobłażliwość uczyni go gotowym do wiary w Niego, aż do osiągnięcia najwyższego wyrażenia wiary. „Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż ją do mego boku". Jezus zachęca Tomasza, aby zrealizował swoje pragnienie: dotknięcia i zobaczenia śladów gwoździ, które podtrzymywały Go na krzyżu, rany włóczni, która otwarła mu bok. Obecność Zmartwychwstałego jest zawsze związana z Jego ranami, wspomnieniem męki, wieczną pamiątką Jego miłości do nas. Jeśli Tomasz może włożyć palec w miejsce gwoździ oraz rękę w ranę w boku, to dlatego, że rany pozostały cudownie otwarte także po zmartwychwstaniu: są bramą zawsze stojącą otworem, przez którą Bóg wychodzi naprzeciwko nam, a my wchodzimy w Niego. Zachęta skierowana jest także do czytelnika, bliźniaka Tomasza. Jak on, także my wezwani jesteśmy do dotykania ciała Syna, aby wejść w komunię z Nim. Widzenie ran Ukrzyżowanego, zanurzenie się i chrzest w nich, oznacza dla nas oddech miłością mocniejszą od śmierci, znalezienie źródła życia. Jak widzenie i dotyk pobudziły serca pierwszych uczniów dając im wzrok i dotyk duchowy, tak Słowo porusza nasze „zmysły duchowe", byśmy widzieli i dotykali Pana. Również my możemy w taki sposób kontemplować chwałę Słowa, które stało się ciałem, Jednorodzonego od Ojca (1,14), chwałę tej miłości do nas istniejącej już przed założeniem świata (17,22-24)] To spotkanie między Jezusem i Tomaszem przywołuje na myśl ostatnią serię pierwszych spotkań, spotkanie z Natanaelem (1,48-51). W obydwu przechodzi się od początkowej niewiary do wiary. „nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym". Pan mówi do Tomasza, aby przestał być niewierzącym i zachęca go do stania się wierzącym. Nie rodzimy się wierzącymi czy niewierzącymi, ale się nimi stajemy. Drzemie w nas podwójne nasienie: zaufanie Syna i nieufność szatana, które prowadzą odpowiednio do życia lub do śmierci. Do nas należy kultywowanie jednego lub drugiego. Jeśli oddzielamy się od innych, kultywujemy nieuchronnie nieufność. Jest to wspólny punkt wyjścia dla wszystkich, biorąc pod uwagę, że nie można wyruszyć stamtąd, gdzie się nie jest. Jeśli jednak jesteśmy razem z innymi, zaczynamy kultywować zaufanie. W. 28. „Pan mój i Bóg mój!" Tomasz wybucha okrzykiem. Wyrażenie (por. Ps 35,23 LXX) wskazuje na przejście od niewiary do wiary: Jezus nazwany jest Panem i Bogiem. W rozdziałach 1-19 uczniowie nazywają Jezusa Panem 16 razy (6,68; 11,3.12.21.27.32.34.39; 13,6.9.25.36.37; 14,5.8.22), zawsze w mowie niezależnej. Tylko w rozdziałach 20-21 nazywają Go Panem aż 14 razy, 7 razy w mowie niezależnej (20,15.28; 21,15.16.17.20.21) i 7 razy w mowie zależnej (20,2,13,18,25; 21,7bis.12). Pan jest także Oblubieńcem, którego należy miłować, i Nauczycielem, którego należy naśladować (por. w. 16), jest Tym, który umywa uczniom nogi (13,13n). Tytuł ten przysługuje Mu w pełni po zmartwychwstaniu, gdy wreszcie zrozumiana została Jego godność królewska jako Ukrzyżowanego. Jezus jest Kyrios, suwerennym władcą wszechświata, którego rozpoznajemy przez otwory gwoździ i ranę w boku, będące definitywnym dostępem do misterium Boga. Termin „Pan" jest przekładem na język grecki Imienia JHWH. Dla Tomasza Jezus jest Panem „moim" i Bogiem „moim": jest odtąd jego życiem. Zaimek dzierżawczy podkreśla związek uczuciowy: mój miły jest mój, a ja jestem jego (Pnp 2,6; 6,3; 7,11). W tej obustronnej przynależności miłości realizuje się plan Boga wobec człowieka. , Ten okrzyk Tomasza przypomina „mego Pana" Marii (w. 13) i słowa skierowane do niej przez Jezusa: „do Ojca mego i Ojca waszego" (w. 17b). Teraz zrozumiały jest początkowy okrzyk Natanaela: „Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś Królem Izraela" (1,49). Tu Jezus nazwany jest po raz pierwszy przez jakąś osobę Bogiem, jak w prologu określany był już od początku (1,1.18). U Jana zwykle nazywany jest „Synem Bożym" lub „Synem" (por. 1,34.49; 3,16.18, itd.) Oskarżony o to, że czyni siebie równym Bogu (5,18), że czyni siebie Bogiem (10,33), Jezus objawia się jako Syn równy Ojcu (5,23), jedno z Nim (10,30). Faktycznie jest „JA-JESTEM" (8,58) i jako taki objawia się w swym wywyższeniu na krzyżu (8,28). Jezus jest Panem i Bogiem. Ten Bóg, którego nikt nigdy nie widział, objawił się przez swe rany miłości. Jezus powiedział: „Kto Mnie widzi, widzi także Ojca" (14,9). Tomasz proklamuje boską godność Syna równego Ojcu. Pewność tego otrzymał widząc i dotykając ręce i bok Boga, którym może być tylko Ukrzyżowany. Bóg, który umiera z miłości, jest śmiercią każdego boga, którego człowiek akceptuje lub nie przyjmuje: jest objawieniem Chwały, która nadaje sens absurdowi naszego umierania i naszego życia. Jesteśmy u szczytu wiary w Jezusa, do której pragnie doprowadzić czytelnika Ewangelia. W. 29. „Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś". Tomasz, jak Maria i inni, widział Pana. Ale nie wystarczy widzieć Go. Maria widziała Go, ale Go nie rozpoznała. Umiłowany uczeń natomiast, nie widząc Go, obserwując jedynie znaki, uwierzył w Niego, Jest prototypem tych, którzy przyjdą później. Konieczne było, by pierwsi uczniowie widzieli i rozpoznali Jezusa zmartwychwstałego, aby mogli o nim świadczyć. Tomasz należy do nich. Dlatego Pan ukazał mu się. Jednak nie był wtedy, gdy inni Go widzieli. Dlatego jest podobny do nas, wezwanych do widzenia poprzez świadectwo innych. Tomasz jest ogniwem łączącym między pierwszymi uczniami i nami, którzy doświadczamy Zmartwychwstałego poprzez ich przepowiadanie (por. 1J 1,1-4). „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli". W języku greckim czasowniki „widzieć" i „wierzyć" są w aoryście, ponieważ w czasie, gdy pisze Ewangelista, jego czytelnicy należeli do tych, którzy uwierzyli nie widząc. Może jednak chodzić również o „aoryst gnomiczny", który wyraża sentencję ogólną ważną w każdym czasie. Oznacza wówczas: Błogosławieni ci, którzy nie widzą, a wierzą". Nie oznacza to, że wiara jest ślepa. Przeciwnie, wierzący, jako ci, którzy nie widzieli, posiadają wiarę niczym nieuwarunkowaną, i ci, którzy nie widzieli jako wierzący, posiadają bardziej przenikliwy wzrok od innych. Mają bowiem otwarte oczy serca, które widzą tylko prawdę. Błogosławieństwo to jest dla nas, czytelników Ewangelii, którzy cieszymy się radością niewymowną i pełną chwały z tego powodu, że chociaż nie widzieliśmy Pana, to jednak Go miłujemy (por. 1P 1,8) Jest to błogosławieństwo wiary, które uzupełnia się z innym błogosławieństwem: „Wiedząc to, będziecie błogosławieni, gdyż według tego czynić będziecie" (13,17). Także my znamy te rzeczy: Jezus umył nam nogi i jest Panem: umarł i zmartwychwstał dla nas. Naszym błogosławieństwem nie jest dokonanie niezwykłego spotkania z Nim, ale dzięki słuchaniu Słowa, prowadzenie nowego życia w miłości, postępowanie, jak On postępował (1J 2,6). My, jak umiłowany uczeń, wierzymy w Zmartwychwstałego. Widzimy Go w znakach pozostawionych przez Jego zmartwychwstanie we wspólnocie, która daje temu świadectwo przez życie i przepowiadanie: jest ona grobem pozbawionym śmierci i pełnym życia. Widzimy Go i dotykamy duchowo poprzez słowo, które poz-wala nam wejść w Jego rany i zaprasza na swoją ucztę (por. 21,12n), by karmić się Nim i żyć Nim (por. 6,54). Te słowa Zmartwychwstałego otwierają przyszłość na wszelkie doświadczenie Jego. Finał Ewangelii nie przedstawia nam odejścia Jezusa. On nie oddziela się od nas. Jest natomiast zawsze obecny w nas przez pamiątkę swej męki, z której wypływają radość i pokój, misja i duch przebaczenia. Włącza nas ona w doświadczenie wiary uczniów, którzy nas poprzedzili, i czyni zdolnymi by być Jego świadkami wobec całego świata. Stąd znaczenie Eucharystii „źródła i szczytu całego chrześcijaństwa". Jeśli jest prawdą, że Kościół czyni Eucharystię, to jest też prawdą, że Eucharystia tworzy Kościół. Kiedy chrześcijanin zaniedbuje ją lub uczęszcza na nią tylko dla wypełnienia przykazania, podobny jest do człowieka, który nie spożywa pokarmu lub czyni to jedynie z rozkazu. Jeśli jeszcze nie umarł, to jednak niewiele już brakuje mu do śmierci. W. 30. „I wiele innych znaków uczynił Jezus" (por. 21,25). Jest to zakończenie pochodzące od autora, który wyjaśnia zawartość i cel książki: treścią są „znaki". które Jezus uczynił, „celem" jest to, byśmy mogli uwierzyć w Niego i spotkać Go poprzez Jego słowo, które jest Duchem i życiem (6,63). W znakach Jezus już od początku objawił swoją chwałę (por. 2,11): nieskończoną miłość Boga, która na krzyżu objawiła się w pełni. Znaki te stają się dla nas Słowem dającym o nich świadectwo: cała Ewangelia jest znakiem Chwały, która objawia się i wchodzi w komunię z tym, kto ją przyjmuje. Gdy pierwsza część Ewangelii kończyła się po wskrzeszeniu Łazarza przypomnieniem niewiary, mimo wielkich znaków (12,37), po wywyższeniu Jezusa możliwa jest wiara. Wyrzucony został władca tego świata wraz ze swym kłamstwem, my zaś jesteśmy przyciągani przez Syna i możemy do Niego przylgnąć (por. 12,31n). W w. 30-31 autor daje czytelnikom klucz do wejścia w jego dzieło: napisane zostało, abyśmy doszli do błogosławieństwa wiary. Aby jakąś księgę zrozumieć, uchwycić należy intencje piszącego. „wobec uczniów". Uczniowie ci są naocznymi świadkami, spośród których ostatnim jest Ewangelista. „których nie zapisano w tej książce". Ewangelista wskazuje, że zna też inne opowiadania o Jezusie. Zna też inne Ewangelie: wie, że nie jest jedynym świadkiem. W. 31. „Te zaś zapisano". Oczywiście autor dokonał pewnej selekcji: Spośród „wielu innych znaków" zapisał tylko „te", stawiając sobie dokładny cel. Kto pisze, nie mówi we własnym imieniu: Ewangelista nie zmyśla faktów, ale te fakty widział i zbiera świadectwa wspólnoty i Ducha. W naszym przypadku jest jednym z tych, który widział i dał świadectwo; „świadectwo jego jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy uwierzyli" (19,35). Jest uczniem anonimowym, którego Jezus miłował (być może jednym z pierwszych dwóch, również anonimowych z 1,35-40), który pod krzyżem otrzymał dar w postaci Matki (19,26) i widział Jezusa przebitego (19,34n). To on spisał Ewangelię, jak stwierdza redaktor epilogu końcowego (por. 21,24). Znaki dokonane na oczach uczniów są teraz przed naszymi oczami w przedstawionym opowiadaniu. Dzieło ewangeliczne jest znakiem tego, co zostało napisane: Słowem, które komunikuje się nam. Biorąc pod uwagę tożsamość między Jezusem i Słowem, przyjmując Słowo, przyjmujemy Jezusa: „Słowo udziela się i to udziela w takim stopniu, że udzielając siebie, nie pozostawia niczego, czego by nie przekazywało" (Magdalena de Pazzi). „abyście wierzyli". Celem, dla którego napisana została Ewangelia, jest wiara, która jest poznaniem, umiłowaniem i pójściem za Jezusem przez słuchanie Słowa. Kto ją czyta w inny sposób, nie trafia do celu. Autor zwraca się do „wy" czytelników. Do nich należymy dzisiaj i my. Nie jest jednak sprawą drugorzędną poznać kim są pierwsi czytelnicy, do których zwracał się Ewangelista. Są chrześcijanami potrzebującymi utwierdzenia w wierze, czy też Żydami zaproszonymi do uznania w Jezusie Oczekiwanego, czy wreszcie poganami lub Samarytanami wezwanymi do przyjęcia zbawienie wywodzącego się od Żydów? Niełatwo określić adresatów księgi także z tej racji, że kto wydaje książkę, jeśli nawet ma na myśli określoną grupę czytelników, to jednak zdaje sobie sprawę, że każdy może ją otworzyć. Także my dziś czytamy ją. Celem jednak książki jest wzbudzenie w czytelniku poruszeń, jakie pragnie przekazać. Jan pragnie wzbudzić wiarę w Jezusa, wiarę ugruntowaną i pewną, krytyczną i czystą, jak wiara Tomasza. „że Jezus". Przedmiotem wiary jest Jezus, konkretny człowiek, którego historia jest nam przedstawiona w opowiadaniu Ewangelii. „jest Mesjaszem". Jego człowieczeństwo, całkowicie podobne do naszego, realizuje wszelką obietnicę Boga i wszelkie pragnienie człowieka. „Synem Bożym". Jego ciało to ciało Słowa, z którego wywodzi się dla nas łaska prawdy (1,17). Jezus jest Jednorodzonym Bogiem, który opowiedział nam Ojca (1,18). W Nim, naszym bracie, poznajemy kim jesteśmy my i kim jest Bóg. Zjednoczeni z nim, Synem, stajemy się jak On. Jest to wiara Marty, która mówi do Jezusa: „Tak, Panie. Ja mocno wierzę, że Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat" (11,27). „abyście wierząc mieli życie". Mieć życie to głębokie pragnienie poruszające każde myślenie i działanie człowieka. Jeśli celem Ewangelii jest wiara w Jezusa, otwarcie się nieba nad ziemią (1,51), to celem wiary jest pełnia życia, uczestnictwo w życiu Boga. „w imię Jego". Imię to osoba widziana jako relacja. Życie to trwanie w Nim, Synu, który jest życiem wszystkiego, co istnieje (1,3b-4a): przyjęcie Go czyni nas dziećmi Boga (por. 1,12). Tu kończy się świadectwo ucznia umiłowanego, który pragnie przekazać nam swoje doświadczenie. Następuje rozdział 21, świadectwo pierwotnej wspólnoty, która przyjęła świadectwo umiłowanego ucznia i przekazuje je nam.

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana, ss.621-628.632-639.

 

2. Niedziela Wielkanocna, rok B, 2024.04.07

 

 

Niedziela Zmartwychwstania, 2024.03.31

 

PIERWSZE CZYTANIE Dz 10, 34a. 37-43 Świadectwo Piotra o zmartwychwstaniu

Czytanie z Dziejów Apostolskich

Gdy Piotr przybył do domu setnika Korneliusza w Cezarei, przemówił w dłuższym wywodzie: «Wiecie, co się działo w całej Judei, począwszy od Galilei, po chrzcie, który głosił Jan. Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą. Dlatego że Bóg był z Nim, przeszedł On, dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła.

A my jesteśmy świadkami wszystkiego, co zdziałał w ziemi żydowskiej i w Jeruzalem. Jego to zabili, zawiesiwszy na drzewie. Bóg wskrzesił Go trzeciego dnia i pozwolił Mu ukazać się nie całemu ludowi, ale nam, wybranym uprzednio przez Boga na świadków, którzy z Nim jedliśmy i piliśmy po Jego zmartwychwstaniu.

On nam rozkazał ogłosić ludowi i dać świadectwo, że Bóg ustanowił Go sędzią żywych i umarłych. Wszyscy prorocy świadczą o tym, że każdy, kto w Niego wierzy, przez Jego imię otrzymuje odpuszczenie grzechów».

Oto słowo Boże.
 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 118 (117), 1b-2. 16-17. 22-23 (R.: por. 24)

Refren: W tym dniu wspaniałym wszyscy się weselmy.

Albo: Alleluja.

Dziękujcie Panu, bo jest dobry, *

bo Jego łaska trwa na wieki.

Niech dom Izraela głosi: *

«Jego łaska na wieki».

Refren.

Prawica Pana wzniesiona wysoko, *

prawica Pańska moc okazała.

Nie umrę, ale żyć będę *

i głosić dzieła Pana.

Refren.

Kamień odrzucony przez budujących *

stał się kamieniem węgielnym.

Stało się to przez Pana *

i cudem jest w naszych oczach.

Refren.
 

DRUGIE CZYTANIE  Kol 3, 1-4   Dążcie tam, gdzie jest Chrystus

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Kolosan

Bracia:

Jeśli razem z Chrystusem powstaliście z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus, zasiadający po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi.

Umarliście bowiem i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu. Gdy się ukaże Chrystus, nasze Życie, wtedy i wy razem z Nim ukażecie się w chwale.

Oto słowo Boże.

albo do wyboru:
 

DRUGIE CZYTANIE  1 Kor 5, 6b-8 Wyrzućcie stary kwas

Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian

Bracia:

Czyż nie wiecie, że odrobina kwasu całe ciasto zakwasza? Wyrzućcie więc stary kwas, abyście się stali nowym ciastem, bo przecież przaśni jesteście. Chrystus bowiem został złożony w ofierze jako nasza Pascha. Tak przeto odprawiajmy święto nasze, nie przy użyciu starego kwasu złości i prze-wrotności, lecz na przaśnym chlebie czystości i prawdy.  Oto słowo Boże.
 

SEKWENCJA

Niech w święto radosne Paschalnej Ofiary

Składają jej wierni uwielbień swych dary.

Odkupił swe owce Baranek bez skazy,

Pojednał nas z Ojcem i zmył grzechów zmazy.

Śmierć zwarła się z życiem i w boju, o dziwy,

Choć poległ Wódz życia, króluje dziś żywy.

Mario, ty powiedz, coś w drodze widziała?

Jam Zmartwychwstałego blask chwały ujrzała.

Żywego już Pana widziałam, grób pusty,

I świadków anielskich, i odzież, i chusty.

Zmartwychwstał już Chrystus, Pan mój i nadzieja,

A miejscem spotkania będzie Galilea.

Wiemy, żeś zmartwychwstał, że ten cud prawdziwy,

O Królu Zwycięzco, bądź nam miłościwy.

Sekwencja obowiązuje w Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego. Można ją odmawiać w dni oktawy Wielkanocy.
 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ Por. 1 Kor 5, 7b-8a

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Chrystus został ofiarowany jako nasza Pascha.

Odprawiajmy nasze święto w Panu.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
 

EWANGELIA  J 20, 1-9  Apostołowie przy grobie Zmartwychwstałego

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

20,1Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu. 2Pobiegła więc i przybyła do Szymona Piotra oraz do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: «Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono».

3Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. 4Biegli obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. 5A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka.

6Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna 7oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą w jednym miejscu. 8Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. 9Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi, że On ma powstać z martwych.

Oto słowo Pańskie.
 

MEDYTACJA                      SPOTKAĆ ZMARTWYCHWSTAŁEGO

O co proszę? O serce dogłębnie przeniknięte radością ze spotkania ze Zmartwychwstałym.

                Będę towarzyszył Marii Magdalenie, która wczesnym rankiem idzie do grobu (w. 1). Będę rozmawiał z nią o jej miłości do Jezusa, o tym, jak oglądała Jego okrutną mękę i agonię na krzyżu i jak teraz, po śmierci Jezusa, płacze i tęskni za swoim Panem.

                Jak w Wielkim Poście przygotowywałem się do Wielkiej Nocy? Co mogę powiedzieć o moim przeżywaniu męki Jezusa? Czy zależy mi na Jezusie i czy tęsknię za Nim jak Maria Magdalena?

                Będę wpatrywał się w zachowanie Magdaleny w chwili, gdy spostrzega, że grób jest pusty. Będę patrzył, jak przejęta biegnie do Piotra i Ja-na. Zobaczę zmieszanie na jej twarzy, gdy tłumaczy apostołom, co zastała przy grobie (ww. 1-2).

                Przypomnę sobie sytuacje z mojego życia, w których doświadczyłem szczególnej bezradności, kiedy „biegłem" do najbliższych memu sercu, szukałem porady i ukojenia w bólu. Podziękuję Jezusowi za ludzi, których wtedy mi posłał, za kierowników duchowych, spowiedników, przyjaciół.                 Wrócę do ewangelicznej sceny, aby wpatrywać się w biegnących do grobu Piotra i Jana (ww. 3-4). Popatrzę na ich zniecierpliwione twarze i oczy wyglądające grobu. Zwrócę uwagę na ich zachowanie przy pustym grobie (ww. 5-9).

                Przywołam w pamięci chwile, w których w szczególny sposób tęskniłem za Jezusem i szukałem znaków Jego obecności. Jakie to były sytuacje? Opowiem o nich Jezusowi.

                Jakie uczucia budzą się we mnie, gdy myślę o moim spotkaniu ze Zmartwychwstałym? Piotr i Jan z pewnością odczuwali w sercu gorzkie wspomnienia własnej niewierności i zdrady. Będę prosił, aby Jezus wzbudził we mnie tęsknotę za Nim: „Pragnę Twojego życia jak łania wody ze strumieni!".
 

KOMENTARZ

1. Orędzie w kontekście

„Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono". Jest to wołanie Marii Magdaleny, która szuka i nie znajduje umiłowanego swego serca. Zabity rękami wrogów, pogrzebany rękami przyjaciół, teraz znikł z grobu. Mamy pierwszy dzień po szabacie. W szóstym dniu Bóg dokończył swoje dzieło. Po bólach rodzenia narodził się nowy człowiek (16,21), Syn Człowieczy i Syn Boży, który przez krewi wodę przekazał braciom własne życie. Józef z Arymatei i Nikodem odpowiedzieli z miłością na Jego miłość: przygotowali wielkie święto składając Go w grobie. Tu, w siódmym dniu, Pan odpoczął po swoim trudzie, dopełniając szabat i Paschę. Mamy teraz pierwszy dzień tygodnia, który stał się dniem Pana, niedzielą. Wielką niespodzianką poranka nowej Paschy jest pusty grób. Jak to jest możliwe, że Pana nie ma tam, gdzie Go złożono, gdzie każdy jest lub będzie na zawsze? Jest to nieobecność bezpodstawna, bardziej niepokojąca od samej śmierci: łamie jedyną, nieulegającą wątpliwości pewność. Rodzimy się z przypadku, nie wiemy jak i jak długo żyć będziemy, jesteśmy natomiast pewni powrotu do ziemi, z której pochodzimy. Grób jest miejscem powszechnego spotkania. Tam ludzie są zjednoczeni, wszyscy jednakowo pokonani, łup śmierci. Jedyna różnica, zresztą chwilowa, jest między już zmarłymi i jeszcze żyjącymi. Maria, tak jak uczniowie, ignoruje, że łono matki ziemi przyjęło Oblubieńca. Ukrzyżowany, Pan Chwały, zstąpił do otchłani, wszedł do królestwa śmierci, aby przywrócić do życia jej łup. Grób pusty jest założeniem wiary chrześcijańskiej, która stawia jako przeznaczenie nie śmierć, ale zmartwychwstanie. „Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także nasza wiara", mówi Paweł Koryntianom (1Kor 15,14). Kto neguje zmartwychwstanie zmarłych, przeczy też zmartwychwstaniu Syna, pierwocin braci. „Jeżeli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieje pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania" (1Kor 15,19). Pomijając Krucjaty — najlepsze rzeczy stają się pretekstem do najgorszych — miłość do Świętego Grobu jest intuicją wielkiego misterium. Bóg, miłośnik życia, niczym nie gardzi z tego, co stworzył (Mdr 11,24.26); wszystko stworzył po to, by było (Mdr 1,14). Nie śmierć jest złem, ale nasz sposób jej pojmowania. Jej ościeniem, który zatruwa nam życie, jest grzech (1Kor 15,56). Jeśli z mojego ja czynię moje bóstwo, początek i koniec wszystkiego, wówczas dla mnie śmierć jest końcem wszystkiego. Człowiek będąc cielesnym, ograniczony jest przez przestrzeń i czas: zajmuje pewne miejsce przez określoną ilość dni. Ale granicą jego przestrzeni nie jest miejsce walki, ale przymierza z innymi; granicą jego czasu nie jest koniec wszystkiego, ale komunia z jego początkiem. Jest to najpiękniejsza, jedyna racjonalna interpretacja, życia i śmierci. Ewangelia Jana w większym stopniu niż inne Ewangelie, jest odczytaniem życia Jezusa w świetle Jego zmartwychwstania To, kim On jest już w pierwszej części opowiadania (r. 1-12), stanowi i wyraża „znak" Jego chwały zaofiarowanej nam. W drugiej części, przez swój powrót do Ojca, otwiera dla nas drogę prawdy i życia (r. 13-17), która dopełnia się na krzyżu przez przekazanie Ducha (r. 18-19). Teraz, w trzeciej części ewangelii (r. 20-21) mają miejsce spotkania z Jezusem zmartwychwstałym, które realizują w nas to, co On zapowiedział w r. 1-12, obiecał w r. 13-17 i wypełnił w sobie samym w r. 18-19. Dla tego, kto spotyka Zmartwychwstałego, wschodzi słońce ósmego dnia, który nie zna już zachodu: Bóg i człowiek żyją tym samym Duchem. Opowiadania paschalne ilustrują sposób, w jaki dochodzimy do wiary, ukazując równocześnie różne jego aspekty. R. 20 przedstawia na początku dwa osobiste doświadczenia, odpowiednio umiłowanego ucznia (w. 1-10) i Marii Magdaleny (w. 11-18). Potem ma miejsce doświadczenie wspólnotowe (w. 19-23), które rozciąga się także na nieobecnych (w. 24-28), aby w końcu rozciągnąć się na tych, którzy chociaż nie widzieli, uwierzą słowom świadków (w. 29) oraz na czytelnika Ewangelii (w. 30-31). Rozdział 21 ukaże, jak wspólnota braci kontynuuje w historii dzieło Syna. W opowiadaniach paschalnych Ewangelie bardzo różnią się od siebie, chociaż mają wspólne istotne elementy. Tymi wspólnymi elementami są: pusty grób, zapowiedź zmartwychwstania i spotkania ze Zmartwychwstałym — wpierw nierozpoznanym a później poznanym poprzez Słowo i Chleb — które budzą do życia tego, kto Go spotkał. Wspólną intencją wszystkich autorów jest włączenie czytelnika w przeżycie opowiadania, tak aby stało się jego. Każdy z Ewangelistów posiada jednak własną wizję: akcentuje taki lub inny aspekt, wydobywając z tej samej rzeczywistości inne wnioski. Można powiedzieć, że czterej Ewangeliści przedstawiają nam czterowymiarową wizję misterium chrześcijańskiego. Marek pragnie doprowadzić do wiary w Ewangelię: kto słucha Słowa, spotyka bezpośrednio Pana, który mówi i czyni w nim to, co mówi. Mateusz, suponując to, co stanowi fundament wiary, wyjaśnia aspekt wspólnotowy: Słowo Syna czyni nas między sobą braćmi. Łukasz ze swej strony podkreśla wymiar misyjny: braterstwo otwiera nas na wszystkich ludzi, aż do najdalszych granic ziemi. To, co zawiera się pośrednio u jednego Ewangelisty, drugi wyjaśnia bezpośrednio. Jan, świadom tego, że należy do ostatnich, którzy widzieli Pana, deklaruje znaczenie „wiary bez widzenia". Każde wydarzenie, jedyne i niepowtarzalne, widziane jest tylko przez tego, kto jest blisko w przestrzeni i czasie. Jednak słowo świadka czyni je obecnym także w słuchaczu. Temat J 20 to relacja między „widzeniem i wiarą" (w. 8-29): widzi się fakt i wierzy się w to, co on znaczy. Człowiekiem jest ten, kto umie odczytywać rzeczywistość: każde wydarzenie jest znakiem, a znak posiada wartość tylko dla tego, kto go rozumie. Wiara nie jest ślepa: to inteligencja, która ujmuje znaczenie faktów i zdaje sobie sprawę dlaczego są takie, a nie inne. Wiara nie jest naiwnością, ale najbardziej rozsądnym odczytaniem rzeczywistości. Pier-wsi uczniowie, współcześni Jezusowi, wierzą w Niego nie tylko dlatego, że widzieli Go zmartwychwstałego, ale też dlatego, że doświadczyli, co znaczy dla nich to, że On zmartwychwstał. My, którzy następujemy po nich, wierzymy ich słowom: przyjmując ich świadectwo, patrzymy ich oczami. Każdy jednak wierzący, niezależnie od tego czy widział, czy nie widział, przeżywa to samo doświadczenie: przyłącza się z miłością do Pana zmartwychwstałego i żyje Jego Duchem. Ten, kto napisał ostatnią Ewangelię, zdaje sobie sprawę, że zanikają naoczni świadkowie. Wie też, że wszyscy ludzie są wezwani przez świadectwo tego, kto słyszał i widział, do pozostania w komunii z nimi, których komunia jest komunią z Ojcem i z Jego Synem Jezusem Chrystusem, aby uczestniczyć w tej samej chwale (por. 1J 1,1-4). W tej perspektywie Jan pisał swoją Ewangelię (por. 19,35; 20,30n; 21,24n). Stawia siebie pośrodku między tymi, którzy słyszeli, widzieli i dotykali „Słowo życia" w ciele Jezusa, i tymi, którzy słuchają, widzą i dotykają poprzez Słowo. W czasie, gdy Jezus był pośród nas, otwarta została dla nas droga do Ojca. Potem rozpoczyna się nowa obecność. Gdy pierwsza była pośród nas, teraz jest w nas za pośrednictwem Słowa i Ducha, krwi i wody, które dają nam uczestnictwo z Nim i pozwalają kontynuować Jego misję. Nie jest przypadkiem, że sceny rozdziału 20 mają miejsce w niedzielę, dzień Pański, w którym wspólnota gromadzi się, aby czynić pamiątkę i dziękczynienie, czytając Słowo i łamiąc Chleb. Także ci, którzy widzieli i dotykali Pana w czasie Jego ziemskiej egzystencji i w krótkim czasie, gdy objawiał się po zmartwychwstaniu, powinni przyjąć Słowo, które daje moc stania się dziećmi Bożymi (por. 1,12). Słowo stało się ciałem i ustanowiło między nami swoje mieszkanie, stając się naszym pokarmem i przekazując nam swoje życie. We wszystkich Ewangeliach życie Jezusa opisane jest jako zstąpienie i wstąpienie, uniżenie i wywyższenie, upokorzenie i uwielbienie. Dla Marka, Mateusz a i Łukasza ruch ku dołowi dokonuje się w ukrzyżowaniu i złożeniu do grobu, natomiast ruch ku górze wyraża się w zmartwychwstaniu i wstąpieniu do nieba. Dla Jana natomiast zstąpienie to wcielenie Słowa, podczas gdy całe życie Jezusa jest wstępowaniem Syna do Ojca, i osiąga swój szczyt w objawieniu Chwały. Wywyższenie na krzyżu jest początkiem ostatniego dnia, który trwa dla nas przez spotkanie ze Zmartwychwstałym, przyjęcie Jego Ducha i misję do braci. Na krzyżu dar Boży jest już doskonały: rozdziały 20-21 ukazują, jak go przyjmujemy. Tekst przedstawia Marię, która idzie do grobu i znajduje go pustym (w. 1). Opowiadanie można by kontynuować bezpośrednio w w. Mm, które opisują jej spotkanie z Umiłowanym. Przerwane jest natomiast jej powrotem do wieczernika, aby powiadomić uczniów o zniknięciu Pana (w. 2). W wyniku tego wchodzi na scenę Piotr i umiłowany uczeń, którzy stwierdzają prawdę tego, co powiedziała Maria. Ponadto widzą lniane płótna i chustę złożoną w osobnym miejscu. W obliczu tych znaków umiłowany uczeń „ujrzał i uwierzył" (w. 3-8). Ewangelista komentuje mówiąc, że dotychczas nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi o powstaniu Jezusa z martwych (w. 9). Zresztą dopełnienie się każdego Pisma może być zrozumiane dopiero po jego wypełnieniu (por. 2,22; 14,25n). Tekst kończy się powrotem uczniów (w. 10). Opowiadanie o Marii wspomniane jest też w innych Ewangeliach. Wizja lokalna Piotra wspomniana jest też u Łk 24,12.24. Jezus nie jest już w grobie: miłość mocniejsza jest niż śmierć (Pnp 8,6), jest Synem równym Ojcu, który wskrzesza zmarłych i ożywia (5,21) poprzez Ducha (w. 22; por. 6,63). Grób jest łożem ślubnym, gdzie On zjednoczył się z każdym człowiekiem, przekazując mu swój aromat. Kościół rodzi się z podwójnej nieobecności Oblubieńca zabitego przez wrogów na krzyżu i ukrytego przez przyjaciół w grobie. Wpierw jest nieobecny, ponieważ położony został tam, gdzie nie powinien być, później jest nieobecny w miejscu, gdzie Go położono i gdzie powinien być. Oblubienica nie widzi Oblubieńca i szuka Go. Widząc Jego pierwszą i drugą nieobecność, w spotkaniu z Nim zrozumie, że właśnie w taki sposób zrealizował miłość, której dał dowody w czasie pobytu między nami. Miłość jest źródłem poznania wiary, jak też każdej relacji między osobami. Czyni bowiem obecnym umiłowanego w tym, który miłuje.
 

2. Lektura tekstu

S. Fausti: w. 1. „A pierwszego dnia po szabacie". Wyrażenie „pierwszy dzień" przywołuje „pierwszy dzień" z opisu stworzenia, kiedy to Bóg rozdzielił ciemności od światła (Rdz 1,5). Jest to dzień, który obejmuje każdy dzień. Ze swej strony „szabat", w liczbie pojedynczej — to ostatni dzień stworzenia, podczas gdy „szabaty" w liczbie mnogiej to tydzień. Ewangelista wspominając równocześnie pierwszy i ostatni dzień, czyni aluzję do faktu, że weszliśmy w dzień Pański, dopełnienie wszystkiego w Bogu i Boga we wszystkim. Bóg stwarzając świat, miał w perspektywie zmartwychwstanie swego Syna, w którym cały wszechświat wykupiony został od śmierci. Przed pogrzebem mowa była o przygotowaniu „tego szabatu, który był uroczystym", to znaczy Paschy (19,31.42). O tym dniu, pozornie pustym, nic się nie mówi; wiemy jedynie, że ciało Jezusa jest w pustce grobu. Nic nie mówiąc, Ewangelista sugeruje wiele. W rzeczywistości Słowo stwórcze, wstąpiwszy do otchłani, pogrążyło się w chaos: przyjmując ciało Syna Człowieczego, ziemia i każde ciało przyjmuje Syna Bożego. Stwórca i stworzenie spotykają się ze sobą i rozpoczyna się niekończąca się radość ósmego dnia. Ten pierwszy dzień po szabacie jest dniem ósmym: jest to niedziela, dzień Pana, w którym dopełniają się Szabat, Pascha i Pięćdziesiątnica. Nim żyje nowe stworzenie odkupione od zła i napełnione Duchem. Dlatego chrześcijanin „szabatyzuje" każdy dzień, przeżywając codzienność w radości, w świetle zmartwychwstałego Pana. „Maria Magdalena". Pozostałe Ewangelie wspominają też inne niewiasty (Mk 16,1 par.). Jan wspomina jedynie Marię Magdalenę, czyniąc z niej typiczną figurę ucznia. Stała bowiem u stóp krzyża (19,25; por. Mk 15,40 par.), pod drzewem, gdzie obudził ją Oblubieniec (por. Pnp 8,5b). Jej imię przywołuje na myśl Marię z Betanii, która widziała Chwałę Boga (11,4.40) i namaściła Pana (11,2; 12,1-8): jest oblubienicą, zdobytą przez nieskończoną miłość Oblubieńca. Teraz, widząc Go wywyższonego, szuka, gdzie Go położono. Łukasz mówi, że wyszło z niej siedem demonów (Łk 8,2): oczyszczona przez miłość, jest pierwszą, która posiada wzrok, aby zobaczyć Pana. „wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno". Wczesny ranek, ostatnia straż nocna, to godzi-na, w której ciemność miesza się już ze światłem: słońce oświeca niebo, lecz nie pokazuje się jeszcze nad ziemią. Jest to sytuacja wewnętrzna Marii, która szuka Oblubieńca. W niej istnieje światło miłości, ale też zagubienie z powodu niewidzenia Umiłowanego. „do grobu". Złożono Go w grobie (19,42). Tam złożony też został przyjaciel Łazarz (11,34). Tam jest lub złożony zostanie każdy człowiek. Maria spodziewa się znaleźć tam ciało Jezusa. Grób, fundamentalne wspomnienie człowieka, zbudowany jest przez uczucie żyjącego dla tego, kto umarł. To, co pozostaje z niego, to pamięć tego, kto go kocha. W w. 1-10 wspomniany jest grób aż siedem razy: jest obsesyjnie protagonistą urywka. Wspomnienie śmierci, która budząc w nas lęk czyni nas niewolnikami przez całe życie (por. Hbr 2,15), staje się miejscem, w którym spotykamy Zmartwychwstałego. „Zobaczyła". W w. 1.5 mamy czasownik blěpō (= patrzyć), w w. 6.12.14 czasownik thěōréō (kontemplować), a w w. 8.18.20.25bis — ʿōrǎō, który oznacza widzenie właściwe wierze. Jest to pewnego rodzaju wychowanie zmysłów, aby do-strzec Zmartwychwstałego, który odtąd jest wszystkim we wszystkich (por. 1Kor 15,28): przechodzi się od patrzenia do kontemplacji, a w końcu do widzenia. Oko jest bramą serca. Rzeczywistość jest dla człowieka taka, jaką on widzi: Zmartwychwstały „widziany jest" przez tego, kto patrzy na Niego i kontempluje z miłością. Bowiem tylko miłość posiada oczy, by zobaczyć prawdę. „kamień, odsunięty od grobu". Jezus usunął kamień z grobu Łazarza (11,39.41). Teraz Baranek Boży usuwa grzech świata (1,29): wchodząc sam do grobu usuwa definitywnie kamień, która oddziela nas od życia. W odróżnieniu od Marka i Mateusza Jan nie mówi, że kamień ów położony został na grobie. Wspomina tylko, że w cudowny sposób został usunięty. Radość Zmartwychwstałego sprawiła, że wybuchło piekło. w. 2. „Pobiegła więc". To, co zobaczyła Maria, jest znakiem trudnym do zrozumienia. Ów odsunięty kamień odbiera człowiekowi wszelką pewność. Maria nie może zrozumieć. Biegnie, by powiedzieć o zaginięciu Jezusa. Myśli, że ktoś Go ukradł. Nie zrozumiała jeszcze, że miłość zwyciężyła śmierć. „i przybyła do Szymona Piotra". Piotr, który zaparł się Jezusa (13,36-38; 18,12-27), wymieniony jest jako pierwszy. Wymieniony jest jako pierwszy z uczniów, gdyż doświadczył tego, co nas czyni uczniami: wierności Pana wobec naszej niewierności. „do drugiego ucznia". Powtórzenie przyimka „do" wskazuje, że tych dwóch, chociaż sobie bliskich, nie mieszkało w tym samym miejscu. Uczeń ten pojawia się wraz z Piotrem podczas ostatniej wieczerzy (13,23-25) i podczas procesu (18,15nn). Pojawią się razem w ostatnim rozdziale. Ten „drugi uczeń" nie jest po prostu inny od tych dwóch, ale drugi w znaczeniu odmienny. W rzeczywistości bowiem opierał swoją głowę na piersi Jezusa (13,23-25), którą potem widział przebitą (19,34n). „którego Jezus kochał". W języku greckim użyty został czasownik phǐléō, podczas gdy w innych przypadkach, gdy mowa o uczniu, którego Jezus miłował, występuje czasownik ǎgǎpāō. W naszym przypadku można przetłumaczyć „którego Jezus był przyjacielem". Teraz, gdy widział już Jezusa na krzyżu, uczeń nazywany jest przyjacielem. Przyjaźń to miłość wzajemna. Jezus nazywa uczniów „przyjaciółmi", gdy pełnią Jego przykazanie (15,14), które jest nakazem wzajemnej miłości, jak On nas umiłował (13,34; 15,12.17). Kto miłuje, może spotkać i uwierzyć w Zmartwychwstałego, ponieważ On sam przeszedł ze śmierci do życia (1J 3,4). Nie przypadkiem również Łazarz zmarły/powstały z martwych nazwany jest przyjacielem (11,3.11). „zabrano Pana z grobu". Maria nie mówi o „ciele" Jezusa, ale o „Panu". Nie wie, że nie zabrano Pana z grobu, ale że On usunął i to na zawsze kamień z grobu. „i nie wiemy, gdzie Go położono". „Gdzie go położyliście?”, pytał Jezus odnośnie do Łazarza (11,34). Ta scena przyjaciół przy grobie Jezusa przypomina scenę z Jezusem przy grobie przyjaciela Łazarza, gdy objawił swoją chwałę. Odkrycie pustego grobu otwiera dążenie ku nieznanemu. Śmierć przestaje być nieuchronną metą i oczywistą przegraną każdego dążenia. Pana, położonego w grobie, nie ma już tam i nie wiemy gdzie się znajduje — ani Maria, ani inne niewiasty (por. Mk 16,1 par.) niewspomniane przez Jana, ale suponowane z racji liczby mnogiej: „nie wiemy". Maria myśli, że wrogowie zabrali Go i położyli gdzie indziej. Odwrócona zostaje pogłoska o kradzieży ze strony Jego uczniów (por. Mt 28,11nn). To, co się zdarzyło, jest niezrozumiałe dla wszystkich, tak przyjaciół, jak i dla wrogów. Może to zrozumieć jedynie ten, kto zna Pisma i moc Boga (Mk 12,24; Mt 22,29). w. 3. „Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu". Po wiadomości otrzymanej od Marii, Piotr i drugi uczeń wychodzą, aby udać się do grobu. Relacja między tymi dwiema postaciami zawsze tak bliskimi i różnymi, zostanie podjęta i wyjaśniona w rozdz. 21. w. 4. „Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu". Piotr i drugi uczeń biegną razem. Ale ten drugi uczeń jest szybszy. Przybiega pierwszy do grobu, jak też pierwszy uwierzył (w. 8) i zobaczył zmartwychwstałego (21,7). Serce bowiem dodaje skrzydeł stopom i umysłowi. Przyjaciel, który miłuje jak jest miłowany, wyprzedza tego, który jest pierwszym wśród uczniów: prymat jest zawsze pierwszeństwem miłości, jak to zobaczymy w rozdz. 21. w. 5. „kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna". Uczeń przyjaciel nie wchodzi do grobu, czeka na Piotra, jako znak szacunku dla niego. Spogląda jednak do wnętrza i widzi leżące płótna. Przy pogrzebie Jezusa nie mówi się nic o opaskach, które krępowały ręce i nogi Łazarza. Wspomina się jedynie w w. 7 o chuście (por. 11,44), która nie jest już na twarzy. Tu uwaga skierowana na prześcieradła: nie są pozostawione w nieładzie, jak gdyby ciało zostało wykradzione. Płótna, które otaczały ciało Jezusa, są rozciągnięte: grób stał się łożem ślubnym, przygotowanym dla każdego, kto wejdzie do niego. A wszyscy, wcześniej czy później, wejdziemy. Nie spotkamy tam jednak panowania śmierci, ale pełną komunię z Panem życia. Śmierć nie jest już śmiercią: naszym absolutnym kresem jest komunia z Tym, który jest wobec nas absolutną miłością. „jednakże nie wszedł do środka". Drugi uczeń okazuje, że jest „drugi", daje bowiem pierwszeństwo bratu i czeka na niego (por. Rz 12,10; Flp 2,3; 1Kor 11,33b). w. 6. „Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim". Piotr przychodzi do grobu podążając za drugim uczniem, który uprzedził go już w domu Kajfasza (18,15n). Idąc za kimś, kto miłuje, wchodzimy w misterium Jezusa, w Jego szaloną miłość wobec nas. „Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna". Piotr wchodzi i widzi to, co drugi uczeń widział stojąc na zewnątrz. w. 7. „chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu". Chusta jest welonem śmiertelnym, całunem, który okrywa wszystkie narody (por. Iz 25,7). Był owinięty także wokół twarzy Łazarza (11,44). O Jezusie natomiast mówi się, że był na Jego głowie, jak poła płaszcza na głowie śpiącego. Teraz, gdy się obudził, zdjął ją sobie. Chusta nie leży jednak przy rozciągniętych prześcieradłach, ale umieszczona jest oddzielnie, zwinięta w jednym miejscu. „Miejscem" w ścisłym tego słowa znaczeniu dla Żydów jest sanktuarium. O nim Jezus powiedział: „Zburzcie tę świątynię, a w trzech dniach wzniosę ją na nowo". Welon śmierci owija teraz stare sanktuarium. Nie ma tam już Boga. Chwała mieszka w ciele Jezusa, nowym sanktuarium, gdzie Bóg zdejmuje każdą zasłonę ze swego i naszego oblicza. W Nim widzimy twarzą w twarz „JA-JESTEM". Zrozumieją to uczniowie dopiero po zmartwychwstaniu (por. 2,19-22). W tekście nie wyrażono jednej oczywistej rzeczy. Czytelnik z pewnością ją dostrzega, jak dwaj uczniowie: z tych prześcieradeł emanuje aromat stu funtów mirry i aloesu, wspomnianych nieco wcześniej w opowiadaniu (19,39). w. 8. „Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń". Po stwierdzeniu Piotra, także ów drugi uczeń wchodzi do grobu. „Ujrzał i uwierzył". Rozciągnięte prześcieradła z chustą złożoną na boku są to znaki, że Pana tu nie ma i że nie został wykradziony. Widząc to umiłowany uczeń wierzy w Jezusa, Pana życia, chociaż Go nie wdział. Jest prototypem tych, którzy po nim uwierzą w Jezusa nie widząc Go (w. 29), poprzez znaki opowiedziane przez samego Ewangelistę (w. 30-31). Ów „drugi" uczeń widzi sercem. Miłość jest początkiem wiary, która daje życie. Powiązanie między widzeniem i wiarą oznacza, że wiara nie jest ślepa, jest wzrokiem w pełni otwartym na rzeczywistość. O Piotrze nic się nie mówi. Można przypuszczać, nie zadając gwałtu tekstowi, że autor pra-gnie pokazać w nim aspekt obiektywny wiary: grób jest pusty i ciało nie zostało skradzione. W uczniu umiłowanym natomiast uwidacznia się aspekt subiektywny wiary: Miłość „widzi" znaki i „wierzy" w Jezusa zmartwychwstałego bez widzenia Go. W Marii wreszcie, za którą idą inni uczniowie wraz z Tomaszem, przytoczone jest doświadczenie oparte na zastrzeżeniach odnośnie do tych, którzy przekazują nam orędzie o zmartwychwstaniu: oni widzą i dotykają Zmartwychwstałego. Wreszcie przychodzimy my, którzy wierzymy w oparciu o ich świadectwo. Dla kogoś, kto nie wierzy, pozostaje nierozwiązana zagadka pustego grobu — najbardziej nęcącego snu człowieka, który w tę stronę kieruje całą swoją energię. Pozostaje mu także znak zapytania pochodzący ze świadectwa tego, kto w spotkaniu ze Zmartwychwstałym sam przeszedł do nowego życia w miłości. w. 9. „Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi, że On ma powstać z martwych". Chodzi tu o całe Pismo Święte, czy o konkretny tekst? Możliwe są obydwie hipotezy. Gdy chodzi o jeden tekst, może to być aluzja do Iz 26,19-21 (LXX), gdzie mowa jest o zmartwychwstaniu zmarłych, kiedy Pan po krótkim czasie (por. 16,16!) wyjdzie ze swego mieszkania. Jednak wyrażenie „że On ma powstać z martwych", mające cechy synoptyczne (por. Mk 8,31 par.; 9,31 par.; 10,34 par.; Łk 24,7.25nn.46) i pochodzące z pierwotnego przepowiadania wiary, ma raczej sens ogólny Pisma Świętego niż jakiś pojedynczy tekst. Uwaga ta wydaje się stać w sprzeczności z poprzedzającym stwierdzeniem „ujrzał i uwierzył". Czyżby Jan zamierzał mówić jedynie o innych, którzy w odróżnieniu od niego, nie zrozumieli? Ale sprawa nie byłaby wrażona właściwie. Zamierza być może powiedzieć, że nikt nie uwierzył w zmartwychwstanie, nawet on? Ale wtedy wyrażenie „ujrzał i uwierzył" oznaczałoby, że on „ujrzał", że nie było Jezusa i „uwierzył" Marii Magdalenie, która myślała o wykradzeniu ciała. Ale takie stwierdzenie jest przeciwne używaniu sformułowania „ujrzał i uwierzył" w czwartej Ewangelii oraz naciskowi położonemu na prześcieradła rozciągnięte troskliwie i na chustę zwiniętą w innym miejscu. Jeśli rozważa się tekst jako budowlę troskliwie budowaną, abstrahując od tego, z jakiego kamieniołomu pochodzą kamienie, to lepiej uznać, że umiłowany uczeń, z typową antycypacją miłości, ma zawsze wystarczające znaki, aby uwierzyć Umiłowanemu. On „ujrzał" (znaki) i „uwierzył" (w Zmartwychwstałego): jest pierwszym, który nie widząc Pana, złożył w Panu taką wiarę, jaką proponuje czytelnikom (por. w. 29-31). Ktoś nie może zaproponować doświadczenia, jeśli go nie przeżył. Pismo nie przytacza spekulacji czy dedukcji, ale osobiste przeżycie piszącego. Prawdopodobnie w w. 9 autor chce powiedzieć czytelnikowi, że dopiero po zmartwychwstaniu Jezusa, potwierdzonym przez naocznych świadków, możliwe jest zrozumienie Pisma, które całe mówi o Nim (5,39). Obietnica Pana jest zrozumiała dopiero po jej wypełnieniu i w świetle Jego Ducha miłości (por. 14,26). Dlatego uczniowie mogę wierzyć Pismu i Słowom Jezusa dopiero po Jego zmartwychwstaniu (por. 2,22; 12,16). Pozostaje zawsze zasłona na obliczu czytelnika Pisma, która zostaje usunięta przez nawrócenie do Chrystusa Pana (por. 2Kor 3,12-16). Nawrócenie dane jest temu, kto kontemplował Jego miłość i Go miłuje. Pierwsi uczniowie, którzy spotkali Zmartwychwstałego, dają nam o Nim świadectwo w Ewangelii, która opowiada i czyni obecne ciało Słowa, realizację wszelkich obietnic Boga. Dla nas, którzy przychodzimy po tych pierwszych, którzy widzieli i dotykali Pana, Ewangelia i całe Pismo Święte stają się jak ciało Chrystusa: są znakiem, w którym Go spotykamy i widzi-my Zmartwychwstałego.

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana, s. 598-605.

Niedziela Zmartwychwstania, 2024.03.31

 

 

 

Wigilia Paschalna, rok B, 2024.04.30

ÓSME CZYTANIE (EPISTOŁA)

Rz 6, 3-11   Nowe życie

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Rzymian

Bracia:

My wszyscy, którzy otrzymaliśmy chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć. Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my postępowali w nowym życiu – jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca.

Jeżeli bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie.

To wiedzcie, że dla zniszczenia ciała grzesznego dawny nasz człowiek został z Nim współukrzyżowany po to, byśmy już dłużej nie byli w niewoli grzechu. Kto bowiem umarł, został wyzwolony z grzechu.

Otóż, jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem, wierzymy, że z Nim również żyć będziemy, wiedząc, że Chrystus, powstawszy z martwych, już więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma już władzy. Bo to, że umarł, umarł dla grzechu tylko raz, a że żyje, żyje dla Boga. Tak i wy rozumiejcie, że umarliście dla grzechu, żyjecie zaś dla Boga w Chrystusie Jezusie.

Oto słowo Boże.
 

PSALM RESPONSORYJNY

Refren: Alleluja, alleluja, alleluja.

Dziękujcie Panu, bo jest dobry, *

bo Jego łaska trwa na wieki.

Niech dom Izraela głosi: *

«Jego łaska na wieki».  Refren.

Prawica Pana wzniesiona wysoko, *

prawica Pańska moc okazała.

Nie umrę, ale żyć będę *

i głosić dzieła Pana. Refren.

Kamień odrzucony przez budujących *

stał się kamieniem węgielnym.

Stało się to przez Pana *

i cudem jest w naszych oczach. Refren.

 

EWANGELIA

Mk 16, 1-7 Ukrzyżowany Jezus z Nazaretu zmartwychwstał

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

1Gdy minął szabat, Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba, i Salome nakupiły wonności, żeby pójść namaścić Jezusa. 2Wczesnym rankiem w pierwszy dzień tygodnia przyszły do grobu, gdy słońce wzeszło. 3A mówiły między sobą: «Kto nam odsunie kamień z wejścia do grobu?» 4Gdy jednak spojrzały, zauważyły, że kamień został już odsunięty, a był bardzo duży. 5Weszły więc do grobu i ujrzały młodzieńca, siedzącego po prawej stronie, ubranego w białą szatę; i bardzo się przestraszyły. 6Lecz on rzekł do nich: «Nie bójcie się! Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego; powstał, nie ma Go tu. Oto miejsce, gdzie Go złożyli. 7A idźcie, powiedzcie Jego uczniom i Piotrowi: „Podąża przed wami do Galilei, tam Go ujrzycie, jak wam powiedział”».    Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA      UWIERZYĆ, ŻE Z JEZUSEM MOGĘ POWSTAĆ DO ŻYCIA

O co proszę?

O głęboką wiarę, że Jezus może mnie wyprowadzić z ciemności grzechu.

                Wielka Sobota jest w liturgii dniem milczenia. Zanim rozpocznie się Wigilia Wielkiej Nocy, rozważę Słowo paschalne zapisane przez św. Marka. Udam się do kościoła, kaplicy, aby przy grobie przeżyć medytację i adorację Jezusa, który umiłował mnie do końca.

                Wyobrażę sobie kobiety idące wczesnym rankiem do grobu (w. 1). Zobaczę ich zapłakane twarze, pełne bólu oczy tęskniące za Jezusem. Chcą namaścić Jego ciało. W jaki sposób chciałbym wyrazić moją miłość do Jezusa? Co jest moją wonnością, którą niosę Mu do grobu?

                U grobu pojawiają się znaki życia, których kobiety jeszcze nie potrafią odczytać: słońce na horyzoncie, odsunięty kamień (ww. 2-4). Jakie znaki swej żywej obecności dawał mi Jezus w ostatnim czasie? Jak na nie odpowiadałem?

                Marek trzykrotnie zwraca moją uwagę na spojrzenie kobiet: „spojrzały", „zauważyły", „ujrzały" (ww. 4-5). Wyglądają, szukają Jezusa. Co mogę powiedzieć o moich oczach wiary? Czy wyglądam Jezusa także w chwilach mojego grzechu, ciemności?

                „Nie bójcie się" (w. 6). W środku grobu słyszą Słowo Boże, które uwalnia je od lęku, obmywa ich oczy i uszy, aby mogły usłyszeć orędzie paschalne. Ono chce także i mnie wyprowadzić z grobu mojego lęku, z ciemności, które nie pozwalają mi żyć! Czy chcę tego?

                „Powstał" (w. 6). Oto słowo życia, które słyszą kobiety w grobie, w miejscu, gdzie wszystko zdaje się przekonywać o śmierci. Jedno Słowo, które może zmienić moje życie, nadać mu nowy sens. Czy wierzę, że może mnie podnieść i zmienić moje życie?

                Będę powtarzał w sercu to jedno Słowo: „Powstał". Będę dzielił się nim z najbliższymi, pomimo mojej słabości, lęku (ww. 7-8). Będę głosił Słowo także wtedy, gdy się boję.
 

KOMENTARZ

C) ZMARTWYCHWSTANIE: 16, 1 -8 88. Wizyta kobiet u grobu i orędzie (Mk 16, 1-8; por. Mt 28, 1-10; Łk 24, 1-11; J 20, 1-10)

1. Prezentacja tekstu

Długie przygotowanie do tego momentu stawało się coraz bardziej intensywne w drugiej części Ewangelii. Marek podtrzymuje to oczekiwanie również w śmiertelnej pustce, jaka się wytworzyła wokół Jezusa zamkniętego w grobie. I oto teraz napięcie między tematami śmierci a perspektywami życia, nadające Ewangelii jaskrawo dramatyczny odcień, zostaje rozwiązane w obecnej scenie, ożywianej raz po raz wstrząsającymi wydarzeniami, stanowiącymi zaskoczenie dla kobiet, które chwilowo są jeszcze pełne lęku i zdumienia, ale jednocześnie już ogarnia je radość z powodu znaku pustego grobu, a przede wszystkim słów ogłoszonych przez anioła: Zmartwychwstał. Zobaczycie Go! Marek kończy Ewangelię, pozwalając, aby w naszych uszach wybrzmiało orędzie, że Ukrzyżowany zmartwychwstał. Chce zarazem odcisnąć w naszej duszy pewność, że Go zobaczymy, abyśmy mogli rozpocząć na nowo podążanie Jego drogą. Żaden ewangelista nigdy nie zamierzał opisać lub udowodnić zmartwychwstania. Ich celem było danie świadectwa o ponownym spotkaniu uczniów z żywym Jezusem, abyśmy także my mogli spotkać Go dzisiaj. Mateusz, Łukasz i Jan, każdy stosownie do własnego obrazu refleksji teologicznych, przekazali nam kilka dokumentów dotyczących epizodów, w których zmartwychwstały Jezus był widziany przez uczniów i rozmawiał z nimi. Do tej części swego opowiadania ewangeliści nie dysponowali wspólną starożytną tradycją, utrwaloną wcześniej w postaci ciągłego opisu. Marek milczy o tego rodzaju epizodach. Jedynym chwalebnym ukazaniem się Chrystusa, o jakim nam mówi, jest przemienienie (por. 9, 2-8). Daje jednak dowód, że zna wartość ukazywania się zmartwychwstałego Jezusa (w. 7). Fragment Marka, napisany w jego typowym języku i stylu, jest zbudowany na bazie tradycji, która - na ile nam wiadomo - musiała składać się z kilku stwierdzeń dotyczących samej istoty pierwotnego kerygmatu, to znaczy pierwszych formuł wiary (por. np. 1 Kor 15, 3-5). Ogłoszenie nadzwyczajnej interwencji Boga w postaci wskrzeszenia Jezusa stanowi szczyt opowiadania. Na tym fundamencie Marek, podobnie jak inni ewangeliści, rozwija dwa tematy: nieprzygotowanie człowieka do przyjęcia nadzwyczajnego objawienia Boga - niezrozumienie, przerażenie, lęk - oraz obietnica, że Jezus, ponownie żywy, będzie pośród nich, aby otwierać oczy ślepym (por. 8, 22-26) i dodawać otuchy tym, którzy padli ofiarą lęku (por. 4, 35-41). Ewangelista ustanawia w ten sposób związek z niektórymi epizodami męki (por. 14, 26-52 i 66-72, przede wszystkim z dokładną antycypacją zawartą w w. 28). Synoptycy są zasadniczo zgodni także w przedstawianiu sceny odkrycia pustego grobu (w niedzielę wczesnym rankiem) przez kobiety - nie ma o tym żadnej innej wzmianki poza Ewangeliami. Akcent jest położony nie tyle na tym, co się wydarzyło, ile raczej na orędziu paschalnym, ogłoszonym w bardzo skondensowanym i żywym opowiadaniu, którego szczegóły są podporządkowane konkretnemu zamysłowi teologicznemu. Skąpość świadectw, zarówno pod względem liczby osób, jak i stylu wystąpień, pokazuje, że ewangeliści byli dalecy od prezentowania faktu pustego grobu jako dowodu zmartwychwstania Chrystusa. W Ewangeliach, a jeszcze wyraźniej w innych tekstach nowotestamentowych, uznanie przez uczniów, że Jezus rzeczywiście zmartwychwstał, opiera się na osobistych lub wspólnotowych spotkaniach z Nim żywym, który staje się obecny, mówi, je z nimi posiłek - stąd wynika fundamentalne znaczenie celebracji eucharystycznej w pierwszych wspólnotach jako doświadczenia realnego braterstwa (por. Łk 24, 28-31) - przekazuje im dar Ducha Świętego, posyła ich na przepowiadanie ożywione nową nadzieją i niezłomną odwagą. W takich kontekstach uczniowie rozumieją coraz bardziej silę jedynego argumentu, który stopniowo kształtował się w najstarszej refleksji chrześcijańskiej w celu potwierdzenia Jezusowego zmartwychwstania: Bóg pod uroczystą przysięgą obiecał, że Jego Święty nie ulegnie rozkładowi grobu; prorocy to zapowiedzieli zgodnie ze słowem Boga; Bóg teraz to spełnił (por. Dz 2, 25-32).

1. Gdy minął szabat, Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba, i Salome kupiły wonności, aby pójść Go namaścić. 2, Wczesnym rankiem w pierwszy dzień po szabacie przyszły do grobu, kiedy wschodziło słońce. 3. Mówiły między sobą: „Kto odsunie nam kamień od wejścia do grobu?". 4. Lecz kiedy spojrzały, zobaczyły, że kamień był odsunięty, choć był bardzo wielki. 5. Weszły do grobu i ujrzały młodzieńca, siedzącego po prawej stronie, ubranego w białą szatę. Bardzo się przestraszyły. 6. Lecz on powiedział do nich: „Nie bójcie się! Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego. Zmartwychwstał. Nie ma Go tu. Oto miejsce, gdzie Go położyli. 7. Teraz idźcie i powiedzcie Jego uczniom i Piotrowi, że wyprzedza was do Galilei. Tam Go zobaczycie, jak wam powiedział". 8. One wyszły i uciekły od grobu. Ogar-nął je bowiem lęk i zdumienie. Nikomu też nic nie powiedziały, bo były przestraszone.
 

2. Interpretacja tekstu

S. Fausti: w. 1: Gdy minął szabat: wydaje się, że w aktualnym brzmieniu tekst można interpretować także w znaczeniu, iż kobiety zakupiły wonności jeszcze wieczorem w dniu szabatu, gdy tylko skończył się przewidziany prawem czas spoczynku. W przeciwieństwie do tego, co wynika z J 19, 39n, Marek przyjmuje za oczywiste, że Jezus został pochowany, nie do-stąpiwszy zaszczytu balsamowania. Ten wyraz czci był oddany Jezusowi w sposób prorocki w domu w Betanii (por. 14, 3-9); Maria, matka Jakuba...: por. notę do 15, 40. 47. Tylko Maria Magdalena jest zidentyfikowana bez żadnych wątpliwości we wszystkich tekstach o zmartwychwstaniu, także u Jana. Czy to właśnie ona odkryła jako pierwsza pusty grób? Po raz kolejny zauważamy wartość obecności kobiet w tych końcowych epizodach Ewangelii (por. także noty do 14, 3 i 15, 40); aby pójść Go namaścić: według Mt 28, 1 i J 20, 1 wydaje się, że kobiety udały się do grobu, aby oddać cześć ciału Jezusa, zgodnie z żydowskim zwyczajem, by przez trzy dni nawiedzać grób zmarłego. w. 2. Nietypowe jest to złożone z trzech elementów określenie czasu. Łk 24, 1 i J 20, 1 są zgodni z Markiem; być może także Mt 28, 1, jeśli zinterpretujemy „o świcie w pierwszy dzień" według rzymskiej rachuby. Ich wskazania zgadzają się przynajmniej co do ostatnich godzin nocy, przed godziną szóstą. Od samego początku we wspólnotach chrześcijańskich dostrzegano pewne trudności w pogodzeniu wyrażenia Markowego „kiedy wschodziło słońce" z określeniem „wczesnym rankiem" oraz ze wskazaniami Łukasza i Jana. Dlatego również w przekazie rękopisów próbowano modyfikować tekst na różne sposoby. Chodzi jednak o bezpodstawne koniektury. Być może Marek po prostu połączył tutaj dwa używane już wcześniej wyrażenia na określenie tego momentu, a zatem należy je interpretować zgodnie z ogólnym znaczeniem kontekstu, z którego wyraźnie wynika wskazanie wczesnego ranka. Fraza „w pierwszy dzień po szabacie", obecna we wszystkich Ewangeliach, jest jedynym rysem prawdopodobnego semityzmu w tym fragmencie - w tekście oryginalnym mamy bowiem „jeden" zamiast „pierwszy". Ewentualnie należałoby interpretować ją, jako niemal techniczne wyrażenie na oznaczenie chrześcijańskiej celebracji niedzieli jako pierwszego dnia tygodnia; do grobu: podkreślamy tu bardzo żywe etymologiczne znaczenie greckiego słowa, pochodzącego od „pamiętać", w przeciwieństwie do terminu łacińskiego i naszych współczesnych języków, gdzie pochodzi ono od czasownika „grzebać". ww. 3n. Podobnie jak w Mt 28, 2n, również tutaj tekst podyktowany jest zamysłem teologicznym, nie opisowym. Mateusz, u którego uwidacznia się już wpływ późniejszej tendencji do poszerzania opisu o fantazyjne elementy, przytacza legendę o trzęsieniu ziemi. Marek uzyskuje dramatyczny efekt, wspominając o zmartwieniu kobiet dotyczącym wielkiego kamienia zamykającego wejście do grobu, a następnie o ich zaskoczeniu, gdy stwierdziły, że grób już został otwarty. Wymowne, że aby jeszcze bardziej wzmocnić efekt, wiele rękopisów przesuwa ostatnie słowa z w. 4 - „był bardzo wielki" - na koniec w. 3. Również w tym passusie ujawnia się nadzwyczajny kunszt Marka. Daje on już do zrozumienia, że grób jest pusty, ale ogłoszenie tego faktu nastąpi dopiero później w słowach anioła, w samym środku całego fragmentu. W każdym razie już tutaj jest obecna na scenie jakaś niezwykła moc. Dopiero chwilę potem zostanie nam powiedziane, kto i czego dokonał. ww. 4n: spojrzały, zobaczyły, że kamień... młodzieńca: dokładniejszy przekład, zgodnie ze ścisłym znaczeniem czasowników w tekście greckim, może brzmieć tak: „patrząc w górę, kontemplowały... i ujrzały". Są to trzy czasowniki dotyczące wzroku i wskazujące na wzrokowy aspekt objawienia wpisanego w doświadczenie wiary. Często Marek wyraża wiarę w sensie dynamicznym za pomocą czasowników „iść za" (por. 1, 16nn) albo „być z" Jezusem (por. 3, 14), albo „służyć" (por. 1, 31; 15, 41) jak Syn Człowieczy (por. 10, 45) i „wejść z" Nim tam, dokąd zaprowadzi Go ta służba. W jego Ewangelii znajdujemy ponadto szereg czasowników dotyczących wszystkich pięciu zmysłów człowieka, które są używane jako synonimy wierzenia. Wiara, która zbawia, jest dotykaniem (zwłaszcza por. 5, 25-34 i wiele cudów dokonanych w wyniku kontaktu fizycznego z Nim), jest umiejętnością słuchania (por. 7, 31nn), jest przede wszystkim widzeniem (por. 8, 22nn; 10, 46nn). Wydaje się, że w męce można mówić o wierze także jako umiejętności czucia węchem zapachu z Betanii, będącego zapowiedzią Ewangelii (por. 14, 3nn), i kosztowania Chrystusa, który staje się naszym pokarmem i napojem (por. 14, 22nn). Wszystkie te doświadczenia zmysłowe są jednak niejednoznaczne, ponieważ można dotykać, a nawet napierać, nie dostępując uzdrowienia (por. 5, 31; 3, 9b), można słyszeć, nie rozumiejąc, i patrzeć, nie widząc (por. 4, 12; 8, 18; zob. także trudność cudu głuchoniemego i niewidomego w 7, 31nn i 8, 22nn); można ponadto nie wyczuć zapachu daru (por. 14, 4n) i sprzedać go, przemieniając w odór śmierci (por. 14, 10n), podobnie jak można nie zasmakować świeżości chleba, nie tylko zdradzając go (por. 14, 17nn), ale i gorsząc się nim i wyrzekając się go (por. 14, 26nn). W historii męki i zmartwychwstania szczególnym czasownikiem na oznaczenie wierzenia jest „widzieć". Oba te słowa występują w parze w 15, 32: „widzimy i wierzymy". „Widzieć" jest użyte osiem razy w tekście od krzyża do zmartwychwstania, zamiennie z trzema synonimami obecnymi w ww. 4n. Już w epizodzie z niewidomym z Betsaidy (por. 8, 22-26), symbolu wspólnoty prowadzonej do światła w wierze, pojawia się pięciokrotnie czasownik blepein `widzieć', z czego trzy razy z trzema różnymi sufiksami, które oznaczają: patrzeć „w górę", „przez" i „w głąb". Wydaje się, że w tym fragmencie wiara jawi się jako patrzenie w górę. Ten sam czasownik występuje także w odniesieniu do Jezusa, kiedy daje pokój (por. 6, 41) i przywraca słuch (por. 7, 34); znajdujemy go także w epizodach z niewidomym z Betsaidy (por. 8, 24) i ślepca z Jerycha (por. 10, 51n), gdzie opisuje się ich drogę do wiary. Pozostałe dwa czasowniki oznaczają widzenie głębsze i bardziej intensywne, które otwiera się wobec śmierci Jezusa. Są to: czasownik horao w przypadku setnika (por. 15, 39) i theorein, od-noszący się do kobiet, które zatrzymują się przy grobie (por. 15, 40. 47). Wiara w swoim szczytowym momencie jest opisana jako światło krzyża: kto patrzy w górę i kontempluje Jezusa na krzyżu, ten widzi coś, co zobaczył setnik i co ujrzały kobiety - chwałę Syna Bożego w człowieku Jezusie. Wiara polega zatem na patrzeniu w górę, aby kontemplować Chrystusa na krzyżu. Właśnie tam można poznać i uwierzyć miłości, jaką Bóg ma ku nam (por. 1 J 4, 16); właśnie tam można widzieć niemoc, do jakiej dał się sprowadzić Bóg we wszechpotędze swojej miłości do człowieka. W wyrażeniu „siedzący po prawej stronie", odnoszącym się tutaj do anioła, który ma zaraz ogłosić zmartwychwstanie, powraca echem znaczenie, jakie słowa te miały w pierwotnych wspólnotach w odniesieniu do Chrystusa wywyższonego (wskrzeszonego) przez moc Boga (por. także 14, 62). Ze względu na cel, jaki stawiali sobie ewangeliści, nie interesuje nas określenie, czy ta wzmianka o widzeniu aniołów opierała się na bezpośrednich świadectwach, czy też była po prostu starotestamentowym schematem na oznaczenie nadzwyczajnej interwencji Boga. Niewątpliwie w całym tym fragmencie ujawnia się wyraźna chęć dramatyzacji wydarzenia; bardzo się przestraszyły: tylko Marek w NT używa tego bardzo mocnego czasownika, który wyraża stan głębokiego poruszenia i zamętu wobec czegoś bardzo zaskakującego. Por. ten sam czasownik także w 9, 15 i 14, 33; w 1, 27; 10, 24. 32 ten sam czasownik jest użyty bez przedrostka. Por. notę do 5, 42 w odniesieniu do innego wyrażenia o podobnym znaczeniu. Temat konsternacji człowieka wobec wtargnięcia Boga w jego historię jest bardzo obecny w ST od czasu Wyjścia do przepowiadania proroków. w. 6: Nie bójcie się!: tok zdania przenosi nas do sceny burzy na jeziorze, kiedy to Jezus uspokaja uczniów (por. 4, 40n), ale użyte tutaj słowa są bardziej wyraziste i żywe. Jak często bywa w ST, kiedy Bóg objawia się ludziom, również tutaj pierwsze słowa wypowiedziane przez Pana wnoszą ufność i pokój (por. także J 20, 19-20); szukacie...: Marek w sposób najprostszy z możliwych wyraża ogromną nieodpowiedniość i często bezsensowność ludzkiego sposobu widzenia rzeczywistości wobec planu Boga. Coś, co ewentualnie było przewidziane na odległą przyszłość - por. oczekiwania mesjańskie - zrealizowało się właśnie teraz, przekraczając wszelkie przewidywania; Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego. Zmartwychwstał: jest to sama istota przesłania paschalnego, a więc pierwotnego kerygmatu, który streszcza życie Pana na ziemi. Ten szczyt refleksji chrześcijańskiej, wokół którego Marek zbudował swoją Ewangelię - Syn Boży, który przyszedł, aby zamieszkać pośród nas w samym sercu historii („z Nazaretu"), dla zbawienia wszystkich, jest Tym, który został przybity do krzyża - zostanie rozwinięty w teologii św. Pawła (por. 1 Kor 1, 23; 2, 2; Ga 3, 1); Zmartwychwstał: jest to jeden z teologicznie najważniejszych terminów, za pomocą których pierwotne wspólnoty chrześcijańskie streszczały refleksję nad Chrystusem. Odnajdujemy go w Ewangeliach o zmartwychwstaniu u wszystkich trzech synoptyków. Jego pierwsze znaczenie - „przebudzić" (zatem: przejść od snu do czuwania; pośrednio jest tu obecny schemat mentalny, w którym jest jakieś „przed" i jakieś „potem") - w Ewangeliach ewoluuje, przybierając znaczenie teologiczne przejścia od tego, co było „przed", nacechowanego śmiercią (podobnego do snu), do tego, co jest „po", naznaczonego nowym życiem jak wskrzeszone ciało. Również Łukasz sytuuje się w tej perspektywie, używając jednak innego wyrażenia, typowego dla swojej Ewangelii: Jezus jest „żyjącym" (por. 24, 5). Forma bierna greckiego aorystu (dokładnie: „został przebudzony" albo „został wskrzeszony"), jaka występuje także w tym passusie Marka, wskazuje, że wydarzenie już się dokonało w pełni w określonym momencie historii i że Bóg był jego sprawcą (por. użycie formy czynnej z uszczegółowieniem podmiotu, jakim jest Bóg, w innych tekstach, jak w Dz 3, 15; 4, 10; 10, 40; 13, 30). Kolejną serię terminów, początkowo bardziej rozpowszechnionych niż ten poprzedni (por. terminologię starożytnych hymnów chrześcijańskich lub niektórych pierwszych formuł wiary), można wyliczyć wokół idei powstania na nogi i podniesienia się, bycia wywyższonym i otoczonym chwałą, co pociąga za sobą schemat mentalny przejścia od tego, co na dole (śmiertelne życie na ziemi), do tego, co w górze (chwalebne życie „po prawej stronie Boga") (por. 8, 31; 9, 9. 31; 10, 34; Dz 2, 32). Zauważmy, że ten schemat był już obecny w ST w figurze cierpiącego Sługi (por. Iz 53 i Ps 22). Kościół pierwotny pokazuje więc wielkie bogactwo i elastyczność w stosowaniu formuł wyrażających fundamentalną treść wiary chrześcijańskiej. Obydwa te wskazane tematy stwierdzają zasadniczo, że Jezus nie pozostał w mocy śmierci, ale został przywrócony do życia w chwale Boga. Pierwszy schemat (powstanie z martwych) podkreśla ciągłość między człowiekiem Jezusem a Jezusem zmartwychwstałym i sprzyja Jego rozpoznaniu; drugi schemat (wywyższenie) akcentuje Jego przemianę w nowe stworzenie i Pana świata; Nie ma Go tu. Oto miejsce...: pozostawiona pustka przywodzi na myśl całą ludzką i historyczną warstwę osobowości Jezusa, który teraz zostaje rozpoznany w swej Boskiej rzeczywistości. Temat ten jest stale obecny w Ewangelii Marka jako motyw zdumienia i zdziwienia, przyczyna upadku albo uwielbienia. Chrześcijańska historia zbawienia zakorzeniła się na ziemi za sprawą ściśle określonych momentów i miejsc najpierw w historii pewnego ludu, później w historii pewnej osoby. Teraz rozwija się za pośrednictwem „dziś" i „tutaj" wierzących w Chrystusa zmartwychwstałego. Opis pustego grobu zawiera dla nas szereg trudności, które nie nurtowały pierwszych chrześcijan, ukształtowanych w myśleniu biblijnym i wspieranych przez schematy kulturowe różne od naszych, a także przez zdolność interpretowania treści wiary według autentycznych kategorii teologicznych. Dla nich zatem stwierdzenie, że Jezus Chrystus powstał z martwych, niemal spontanicznie implikowało myśl, że Jego grób powinien być pusty, także z racji ich idei człowieka, rozumianego zawsze całościowo, bez względu na to, jak byłby w danych okolicznościach nazwany (duchem, duszą, ciałem, oczami...). Nie byli więc przywiązani do grecko-zachodniej koncepcji, która rozróżniając dwie konstytutywne zasady człowieka (zasadę życiową, czyli duszę, i zasadę materialną) i stwierdzając nieśmiertelność duszy, ostatecznie sprawiła, że trudniej było nam zrozumieć chrześcijańskie orędzie o zmartwychwstaniu ciał, jak to wyjaśniał Paweł w 1 Kor 15, 35-53. w. 7: i Piotrowi: zauważamy pewną emfazę w tej wyraźnej wzmiance o Piotrze. Jest to jasny związek z epizodem jego zaparcia się (por. 14, 29-32 i 66-72). W paralelnym tekście Mateusz o nim nie wspomina; wyprzedza was do Galilei: te słowa ściśle odpowiadają zapowiedzi z 14, 28 (por. odnośną notę). Jednak przyszłość staje się obecna, gdyż teraz już wypełniły się wszystkie etapy, które miały się wypełnić. Horyzont przyszłości, który wcześniej mógł być rozumiany w znaczeniu eschatologicznym (na końcu czasów), zgodnie z mesjańskimi oczekiwaniami judaizmu, teraz prezentuje się jako zrealizowany w nieoczekiwany sposób w śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa, które nie zamyka historii i również nie wyczerpuje perspektywy eschatologicznej, ale otwiera na nowo jedną i drugą za sprawą nowego znaczenia, znacznie bardziej precyzyjnego, gdy chodzi o wydarzenia końcowe, i znacznie bardziej wiążącego, gdy chodzi o zaangażowanie wierzących w każdej chwili życia, która upływa w czasie. W tym sensie bogatego znaczenia nabiera wzmianka o Galilei, dokąd uczniowie mają się udać, aby spotkać zmartwychwstałego Pana i zacząć na nowo iść Jego śladami z jeszcze większą wiernością. Od Galilei bowiem zaczyna się droga za Jezusem (por. 1, 16-20); tam Go zobaczycie: Marek głosi Ewangelię, aby doprowadzić tych, którzy uwierzą, do spotkania z Chrystusem ukrzyżowanym zmartwychwstałym. Wierzący zobaczą Go (por. notę do ww. 4n) w Ewangelii, która zaczyna się od przedstawienia Jezusa w Galilei (por. 1, 15). Marek daje więc wyraz swojej znajomości tradycji o Jego ukazaniach się w Galilei, ale o nich nie mówi. Woli zakończyć Ewangelię tym lękiem kobiet, wykorzystując wzmiankę o Galilei zgodnie z własną podstawową perspektywą teologiczną, czyli jako miejsce chodzenia za Jezusem. W tej perspektywie Marek zbliża się do Mt 28, 16-20, który przedstawia Galileę jako tło chrystofanii, podczas gdy Łukasz i Jan omawiają pojawienia się zmartwychwstałego Jezusa przed niedowierzającymi uczniami w zupełnie innym kontekście. w. 8. Wielokrotnie w trakcie lektury Ewangelii podkreślaliśmy, że Marek stara się za pomocą różnych terminów wskazywać na postawę zdumienia, zakłopotania, lęku tych, którzy widzieli czyny Jezusa i słuchali Jego słów (por. notę do 11, 18). Na końcu Ewangelii kondensuje on ten temat, modulowany już za pomocą rozlicznych wariacji, w szeregu słów, z których wszystkie zawierają ideę niesamowitego lęku, proporcjonalnego jedynie do wielkości wydarzenia, które wreszcie się dokonało i które jeszcze przez kilka chwil zdaje się budzić konsternację i niemal przytłaczać skromne ludzkie możliwości jego zrozumienia i radowania się nim.
 

5. Zastosowanie do życia

Zanim ktoś pośpiesznie zaintonuje alleluja albo jakiś nieprawdopodobny chór odśpiewa jedną ze zbyt wielu łatwych pieśni wiary, które nonszalancko odwołują się do zmartwychwstania, zadajmy jedno pytanie: Czy to przypadek, że w całej Ewangelii zostało rygorystycznie nakazane milczenie, że wszyscy gadatliwi entuzjaści zostali uciszeni?, albo inaczej: Czy nie mamy oczu, aby widzieć, i uszu, aby słyszeć, ile trudu i ile bólu jest wciąż obecne w domu świata? Kiedy jesteśmy pogrążeni w całkowitej rozpaczy... Niemal oszołomieni z powodu swego rodzaju absolutnej głupoty, błąkamy się po tym ogrodzie jak zwierzę, któremu wyłupano oczy. Wiadomo, nic się nie dzieje, bo wszystko, co mogło się wydarzyć, już się wydarzyło. jest tylko udręka, życie jest zniszczone, wszelkie plany legły w gruzach, miłość i nadzieja przestały istnieć, nic nie będzie w stanie odpowiedzieć na krzyk, rozpadły się wszystkie relacje, wszystkie przyjaźnie, wszystko się rozsypało; ktoś umarł, ktoś odszedł, ktoś nas zostawił; jesteśmy poddawani najbardziej podstępnym i brutalnym uciskom, doskwiera nam głód, poczucie bezużyteczności, frustracja, całkowita pogarda, prześladowanie, lincz fizyczny i moralny; wszelkie złudzenia, zamiary, oczekiwania i perspektywy zostały unicestwione; jest to jak przebudzenie po upojeniu, konanie, śmiertelne wyczerpanie, rozpacz, nagły atak zła, nienawiści, grzechu, przemocy, wojny; wspólnota, cała ludzkość jest w stanie rozkładu, bolejąca, podzielona; nie ma nadziei, nic z tym się nie da zrobić, nawet rozczarowanie przestało już boleć. Wszystko się zamknęło. Zamknęło i skończyło. To, co było, osuwa się w przeszłość i wydaje się, jakby nigdy nie istniało. To, co jest, wydaje się, jakby było od zawsze; jest jak głaz przygniatający życie. „Kto odsunie nam kamień?". Czy postawiła go tam czyjaś litościwa ręka, czy ręka szydercy, a może był to rodzaj naszej nieświadomej, ostatniej obrony? Po drugiej stronie jest otchłań, jaskinia nicości. I straszliwe przyzywanie. Jesteśmy bliscy bluźnierstwa, a w głębi duszy gryzą nas wątpliwości: „Wyprowadził ich na ich własną zgubę, aby wytracić ich w górach i zgładzić z powierzchni ziemi" (por. Wj 32, 12)? Jesteśmy wszak na pustyni, jak owce prowadzone na rzeź. A jednak trzeba tam dojść, stanąć w progu tego grobu. I wejść do środka. Niech o tym wie ten, który idzie naprzód, mając wiatr w żaglach. Niech o tym wie wspólnota, która wierzy i czuje swego Pana. W przeciwnym razie ulega złudzeniu. Niech o tym wie ten, kto cierpi i umiera. Wchodzi się tam boso i ogołoconym ze wszystkiego. Nie ma bowiem nic bardziej podłego i bardziej wymownego niż ludzkie roszczenie krzyżowca, który zdobywa grób. To jest ciasna brama, ostatnia. Nie przeciśnie się przez nią żadne roszczenie ani uzbrojenie. Właśnie w tej pustce, w tej przestrzeni walki cały świat zostaje wstrząśnięty, a zło wykorzenione, i rozbrzmiewa niesłychane, niewymowne orędzie. Jak bowiem można wypowiedzieć przesłanie, które jest czystym szaleństwem? Przesłanie, które przeczy temu, co przeżywasz w swoim ciele i czego doświadczasz każdego dnia? Jeśli mówimy: „Wszystko już się wydarzyło, to Apokalipsa, niebo jest nowe i nowa jest ziemia, postawmy tu trzy namioty...", to jesteśmy ludźmi ulegającymi złudzeniu na Taborze, nie wiemy, co mówimy. Jeśli mówimy: „Nic się nie stało...", to znaczy, że wciąż nie odpowiedzieliśmy na zaproszenie i że nasze serce z kamienia musi jeszcze zostać przełamane. Jeśli to orędzie jest dane gdzie indziej, nie w grobie, to nie jest autentyczne, nie jest Ewangelią. Jeśli odsyła nas ono do Galilei, aby tam, w codziennej odpowiedzialności i trudzie każdego dnia, zarówno w strukturach, jak i w wymiarze osobistym została zerwana wszelka niewola, i abyśmy ciągle od początku podążali za Zmartwychwstałym ukrzyżowanym i Go dostrzegali, wówczas jest to Ewangelia Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, principium przebaczenia, rozwoju, wyzwolenia i wzrostu: „Wszystko się wydarzyło, tak iż teraz możemy dokonać wszystkiego".

P.S. - Również autorzy powyższych refleksji, którzy zaczęli iść tą drogą - trochę ją rozumiejąc, zbyt mało nią żyjąc - uchwycili coś lub raczej zostali przez kogoś pochwyceni. W tym miejscu odczuwają zaproszenie i pragnienie powrotu, aby od początku słuchać słowa i przeżywać życie, abyśmy w naszej Galilei wciąż na nowo widzieli w Ukrzyżowanym Zmartwychwstałego.
 

6. Refleksja wiary

Zmartwychwstał! Po tych słowach anioła kobiety uciekają. A my razem z nimi. Panie, ilekroć przychodzisz do nas z naprawdę innym słowem, my uciekamy od Ciebie. Ilekroć nie potrafimy poddać Cię do końca naszym analizom, uciekamy od Ciebie. Kiedy nie możemy Cię kontrolować rozumem, kiedy nie potrafimy Cię umieścić wśród rzeczy, nad którymi panujemy, kiedy nie jesteśmy w stanie zaakceptować Cię razem ze wszystkim, co akceptujemy, uciekamy od Ciebie. Kiedy dajesz po sobie odczuć, że nie podzielasz reguł naszej gry i nie podobają Ci się karty z naszej talii, kiedy nie podporządkowujesz się naszym cywilnym zwyczajom, słownictwu naszego plemienia, genialności naszych wynalazków, kategoryczności naszych rytmów życia wyznaczanych przez tempo telewizji, nieuchronności naszych wyroków, naszych aluzyjnych milczeń i sądów wydawanych przez nasze niegodziwe przyzwyczajenia, nietykalnej rzetelności naszych zbiorowych przekonań, przerażającej bezsporności naszych artykułów, nieubłaganej si-le naszych słów i bezczelnemu powracaniu oczywistych faktów (przypominających godziny historyczne religii orientalnych); ilekroć nie czujesz się na siłach, by podzielać naszą nową formułę; krótko mówiąc, ilekroć ogarnia nas przeczucie, że nie aprobujesz naszej sprawiedliwości, my uciekamy. Prosimy Cię razem z niewidomym żebrakiem: „Synu Dawida, Jezusie, zmiłuj się nade mną!". Doścignij nas. Powstrzymaj naszą ucieczkę! Wyprowadź nas przynajmniej z grobu, aby rozpoznać Cię na ziemi żyjących. O Panie, pomóż nam mówić razem z Hiobem tę modlitwę: „ [ ...] Ty mnie poucz. Znałem Cię dotąd jedynie ze słyszenia, teraz zobaczyłem Cię na własne oczy" (Hi 42, 4-5).

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Marka, ss. 931-938.945-947.

 

Wigilia Paschalna, rok B, 2024.04.30

 

 

Piątek 2024.03.29

PIERWSZE CZYTANIE

Iz 52, 13 – 53, 12  Przebity za nasze grzechy

Czytanie z Księgi proroka Izajasza

Oto się powiedzie mojemu Słudze, wybije się, wywyższy i bardzo wyrośnie. Jak wielu osłupiało na Jego widok – tak nieludzko został oszpecony Jego wygląd i postać Jego była niepodobna do ludzi – tak mnogie narody się zdumieją, królowie zamkną przed Nim usta, bo ujrzą coś, czego im nigdy nie opowiadano, i pojmą coś niesłychanego. Któż uwierzy temu, co usłyszeliśmy? Komu się ramię Pańskie objawiło?

On wyrósł przed nami jak młode drzewo i jakby korzeń z wyschniętej ziemi. Nie miał On wdzięku ani też blasku, aby chciano na Niego popa-trzeć, ani wyglądu, by się nam podobał. Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarz zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic.

Lecz On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści, a my uznaliśmy Go za skazańca, chłostanego przez Boga i zdeptanego. Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła na Niego chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze uzdrowienie.

Wszyscy pobłądziliśmy jak owce, każdy z nas się zwrócił ku własnej drodze, a Pan obarczył Go winami nas wszystkich. Dręczono Go, lecz sam pozwolił się gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak On nie otworzył ust swoich.

Po udręce i sądzie został usunięty; a kto się przejmuje Jego losem? Tak! Zgładzono Go z krainy żyjących; za grzechy mego ludu został zbity na śmierć. Grób Mu wyznaczono między bezbożnymi, i w śmierci swej był na równi z bogaczem, chociaż nikomu nie wyrządził krzywdy i w Jego ustach kłamstwo nie postało.

Spodobało się Panu zmiażdżyć Go cierpieniem. Jeśli On wyda swe życie na ofiarę za grzechy, ujrzy potomstwo, dni swe przedłuży, a wola Pańska spełni się przez Niego. Po udrękach swej duszy ujrzy światło i nim się nasyci. Sprawiedliwy mój Sługa usprawiedliwi wielu, ich nieprawości On sam dźwigać będzie.

Dlatego w nagrodę przydzielę Mu tłumy, i posiądzie możnych jako zdobycz za to, że siebie na śmierć ofiarował i policzony został pomiędzy przestępców. A On poniósł grzechy wielu i oręduje za przestępcami.

Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 31 (30), 2 i 6. 12ab i 13. 15-16. 17 i 25 (R.: por. Łk 23, 46)

Refren: Ojcze, w Twe ręce składam ducha mego.

Panie, do Ciebie się uciekam, †

niech nigdy nie doznam zawodu, *

wybaw mnie w sprawiedliwości Twojej!

W ręce Twoje powierzam ducha mego, *

Ty mnie odkupisz, Panie, wierny Boże.

Refren.

Stałem się przykładem hańby †

dla wszystkich mych wrogów, *

dla sąsiadów przedmiotem odrazy.

Zapomnieli o mnie w sercach jak o zmarłym, *

stałem się jak wyrzucone naczynie.

Refren.

Ja zaś pokładam ufność w Tobie, Panie, *

i mówię: «Ty jesteś moim Bogiem».

W Twoim ręku są moje losy, *

wyrwij mnie z rąk wrogów i prześladowców.

Refren.

Niech Twoje oblicze zajaśnieje nad Twym sługą, *

wybaw mnie w swoim miłosierdziu.

Bądźcie dzielni i mężnego serca, *

wszyscy, którzy ufacie Panu.

Refren.
 

DRUGIE CZYTANIE

Hbr 4, 14-16; 5, 7-9  Chrystus stał się sprawcą zbawienia dla wszystkich, którzy Go słuchają

Czytanie z Listu do Hebrajczyków

Mając arcykapłana wielkiego, który przeszedł przez niebiosa, Jezusa, Syna Bożego, trwajmy mocno w wyznawaniu wiary. Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz poddanego próbie pod każdym względem podobnie jak my – z wyjątkiem grzechu. Przybliżmy się więc z ufnością do tronu łaski, abyśmy doznali miłosierdzia i znaleźli łaskę pomocy w stosownej chwili.

Chrystus bowiem z głośnym wołaniem i płaczem za swych dni doczesnych zanosił gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i został wysłuchany dzięki swej uległości.

I chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają.

Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Por. Flp 2, 8-9

Aklamacja: Chwała Tobie, Królu wieków.

Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.

Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

Aklamacja: Chwała Tobie, Królu wieków.
 

EWANGELIA

J 18, 1 – 19, 42

Męka naszego Pana Jezusa Chrystusa według Świętego Jana

+ – słowa Chrystusa

E. – słowa Ewangelisty

I. – słowa innych osób pojedynczych

T. – słowa kilku osób lub tłumu

Pojmanie Jezusa

E. Po wieczerzy Jezus wyszedł z uczniami swymi za potok Cedron. Był tam ogród, do którego wszedł On i Jego uczniowie. Także i Judasz, który Go wydał, znał to miejsce, bo Jezus i uczniowie Jego często się tam gromadzili. Judasz, otrzymawszy kohortę oraz strażników od arcykapłanów i faryzeuszów, przybył tam z latarniami, pochodniami i bronią. A Jezus, wiedząc o wszystkim, co miało na Niego przyjść, wyszedł naprzeciw i rzekł do nich: + Kogo szukacie? E. Odpowiedzieli Mu: T. Jezusa z Nazaretu. E. Rzekł do nich Jezus: + Ja jestem. E. Również i Judasz, który Go wydał, stał między nimi. Skoro więc Jezus rzekł do nich: Ja jestem, cofnęli się i upadli na ziemię. Powtórnie ich zapytał: + Kogo szukacie? E. Oni zaś powiedzieli: T. Jezusa z Nazaretu. E. Jezus odrzekł: + Powiedziałem wam, że Ja jestem. Jeżeli więc Mnie szukacie, pozwólcie tym odejść. E. Stało się tak, aby się wypełniło słowo, które wypowiedział: Nie utraciłem żadnego z tych, których Mi dałeś. Wówczas Szymon Piotr, który miał miecz, dobył go, uderzył sługę arcykapłana i odciął mu prawe ucho. A słudze było na imię Malchos. Na to rzekł Jezus do Piotra: + Schowaj miecz do pochwy. Czyż nie mam wypić kielicha, który Mi podał Ojciec?

Przed Annaszem. Zaparcie się Piotra

E. Wówczas kohorta oraz trybun razem ze strażnikami żydowskimi pojmali Jezusa, związali Go i zaprowadzili najpierw do Annasza. Był on bowiem teściem Kajfasza, który owego roku pełnił urząd arcykapłański. Właśnie Kajfasz poradził Żydom, że lepiej jest, aby jeden człowiek zginął za naród.

A szedł za Jezusem Szymon Piotr razem z innym uczniem. Uczeń ten był znany arcykapłanowi i dlatego wszedł za Jezusem na dziedziniec pałacu arcykapłana, natomiast Piotr zatrzymał się przed bramą, na zewnątrz. Wszedł więc ów drugi uczeń, znany arcykapłanowi, pomówił z odźwierną i wprowadził Piotra do środka. A służąca odźwierna rzekła do Piotra: I. Czy może i ty jesteś jednym spośród uczniów tego człowieka? E. On odpowiedział: I. Nie jestem. E. A że było zimno, strażnicy i słudzy, rozpaliwszy ognisko, stali przy nim i grzali się. Wśród nich stał także Piotr i grzał się przy ogniu.

Arcykapłan więc zapytał Jezusa o Jego uczniów i o Jego naukę. Jezus mu odpowiedział: + Ja przemawiałem jawnie przed światem. Nauczałem zawsze w synagodze i w świątyni, gdzie się gromadzą wszyscy Żydzi. Potajemnie zaś nie nauczałem niczego. Dlaczego Mnie pytasz? Zapytaj tych, którzy słyszeli, co im mówiłem. Przecież oni wiedzą, co powiedziałem. E. Gdy to rzekł, jeden ze sług stojących obok spoliczkował Jezusa, mówiąc: I. Tak odpowiadasz arcykapłanowi? E. Odrzekł Mu Jezus: + Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz? E. Następnie Annasz wysłał Go związanego do arcykapłana Kajfasza.

A Szymon Piotr stał i grzał się przy ogniu. Powiedzieli wówczas do niego: T. Czy i ty nie jesteś jednym z Jego uczniów? E. On zaprzeczył, mówiąc: I. Nie jestem. E. Jeden ze sług arcykapłana, krewny tego, któremu Piotr odciął ucho, rzekł: I. Czyż nie ciebie widziałem razem z Nim w ogrodzie? E. Piotr znowu zaprzeczył i zaraz zapiał kogut.

Przed Piłatem

Od Kajfasza zaprowadzili Jezusa do pretorium. A było to wczesnym rankiem. Oni sami jednak nie weszli do pretorium aby się nie skalać i móc spożyć Paschę. Dlatego Piłat wyszedł do nich na zewnątrz i rzekł: I. Jaką skargę wnosicie przeciwko temu człowiekowi? E. W odpowiedzi rzekli do niego: T. Gdyby to nie był złoczyńca, nie wydalibyśmy Go tobie. E. Piłat więc rzekł do nich: I. Weźcie Go sobie i osądźcie według swojego prawa. E. Odpowiedzieli mu Żydzi: T. Nam nie wolno nikogo zabić. E. Tak miało się spełnić słowo Jezusa, w którym zapowiedział, jaką śmiercią miał umrzeć.

 

Przesłuchanie

Wtedy Piłat powtórnie wszedł do pretorium, a przywoławszy Jezusa, rzekł do Niego: I. Czy Ty jesteś Królem żydowskim? E. Jezus odpowiedział: + Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie? E. Piłat odparł: I. Czy ja jestem Żydem? Naród twój i arcykapłani wydali mi Ciebie. Co uczyniłeś? E. Odpowiedział Jezus: + Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd. E. Piłat zatem powiedział do Niego: I. A więc jesteś królem? E. Odpowiedział Jezus: + Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu. E. Rzekł do Niego Piłat: I. Cóż to jest prawda? E. To powiedziawszy, wyszedł ponownie do Żydów i rzekł do nich: I. Ja nie znajduję w Nim żadnej winy. Jest zaś u was zwyczaj, że na Paschę uwalniam wam jednego więźnia. Czy zatem chcecie, abym wam uwolnił Króla żydowskiego? E. Oni zaś powtórnie zawołali: T. Nie tego, lecz Barabasza! E. A Barabasz był rozbójnikiem.

„Oto człowiek”

Wówczas Piłat zabrał Jezusa i kazał Go ubiczować. A żołnierze, uplótłszy koronę z cierni, włożyli Mu ją na głowę i okryli Go płaszczem purpurowym. Potem podchodzili do Niego i mówili: T. Witaj, Królu żydowski! E. I policzkowali Go. A Piłat ponownie wyszedł na zewnątrz i przemówił do nich: I. Oto wyprowadzam Go wam na zewnątrz, abyście poznali, że ja nie znajduję w Nim żadnej winy. E. Jezus więc wyszedł na zewnątrz w koronie cierniowej i płaszczu purpurowym. Piłat rzekł do nich: I. Oto Człowiek. E. Gdy Go ujrzeli arcykapłani i słudzy, zawołali: T. Ukrzyżuj! Ukrzyżuj! E. Rzekł do nich Piłat: I. Zabierzcie Go i sami ukrzyżujcie! Ja bowiem nie znajduję w Nim winy. E. Odpowiedzieli mu Żydzi: T. My mamy Prawo, a według Prawa powinien On umrzeć, bo sam siebie uczynił Synem Bożym.

E. Gdy Piłat usłyszał te słowa, jeszcze bardziej się uląkł. Wszedł znów do pretorium i zapytał Jezusa: I. Skąd Ty jesteś? E. Jezus jednak nie dał mu odpowiedzi. Rzekł więc Piłat do Niego: I. Nie chcesz ze mną mówić? Czy nie wiesz, że mam władzę uwolnić Ciebie i mam władzę Ciebie ukrzyżować? E. Jezus odpowiedział: + Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdyby ci jej nie dano z góry. Dlatego większy grzech ma ten, który Mnie wydał tobie. E. Odtąd Piłat usiłował Go uwolnić. Żydzi jednak zawołali: T. Jeżeli Go uwolnisz, nie jesteś przyjacielem cezara. Każdy, kto się czyni królem, sprzeciwia się cezarowi.

Wyrok

E. Gdy więc Piłat usłyszał te słowa, wyprowadził Jezusa na zewnątrz i zasiadł na trybunale, na miejscu zwanym Lithostrotos, po hebrajsku Gab-bata. Był to dzień Przygotowania Paschy, około godziny szóstej. I rzekł do Żydów: I. Oto wasz król! E. A oni krzyczeli: T. Precz! Precz! Ukrzyżuj Go! E. Piłat powiedział do nich: I. Czyż króla waszego mam ukrzyżować? E. Odpowiedzieli arcykapłani: T. Poza cezarem nie mamy króla. E. Wtedy więc wydał Go im, aby Go ukrzyżowano.

Droga krzyżowa i ukrzyżowanie

Zabrali zatem Jezusa. A On sam, dźwigając krzyż, wyszedł na miejsce zwa-ne Miejscem Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota. Tam Go ukrzyżowano, a z Nim dwóch innych, z jednej i drugiej strony, pośrodku zaś Jezusa. Wypisał też Piłat tytuł winy i kazał go umieścić na krzyżu. A było napisane: Jezus Nazarejczyk, Król żydowski. Napis ten czytało wielu Żydów, ponieważ miejsce, gdzie ukrzyżowano Jezusa, było blisko miasta. A było napisane w języku hebrajskim, łacińskim i greckim. Arcykapłani żydowscy mówili do Piłata: T. Nie pisz: Król żydowski, ale że On powiedział: Jestem Królem żydowskim. E. Odparł Piłat: I. Com napisał, napisałem.

E. Żołnierze zaś, gdy ukrzyżowali Jezusa, wzięli Jego szaty i podzielili na cztery części, dla każdego żołnierza jedna część; wzięli także tunikę. Tunika zaś nie była szyta, ale cała tkana od góry do dołu. Mówili więc między sobą: T. Nie rozdzierajmy jej, ale rzućmy o nią losy, do kogo ma należeć. E. Tak miały się wypełnić słowa Pisma: Podzielili między siebie szaty moje, a o moją suknię rzucili losy. To właśnie uczynili żołnierze.

Testament dany z krzyża

A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: + Niewiasto, oto syn Twój. E. Następnie rzekł do ucznia: + Oto Matka twoja. E. I od tej godziny uczeń wziął ją do siebie.

Śmierć Jezusa

Potem Jezus świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł: + Pragnę. E. Stało tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę nasączoną octem i do ust Mu podano. A gdy Jezus skosztował octu, rzekł: + Dokonało się! E. I skłoniwszy głowę, oddał ducha.

Wszyscy klękają i przez chwilę zachowują milczenie.

Przebicie serca

Ponieważ był to dzień Przygotowania, aby zatem ciała nie pozostawały na krzyżu w szabat – ów bowiem dzień szabatu był wielkim świętem – Żydzi prosili Piłata, żeby ukrzyżowanym połamano golenie i usunięto ich ciała. Przyszli więc żołnierze i połamali golenie tak pierwszemu, jak i drugiemu, którzy z Nim byli ukrzyżowani. Lecz gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu goleni, tylko jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok, a natychmiast wypłynęła krew i woda. Zaświadczył to ten, który widział, a świadectwo jego jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy wierzyli. Stało się to bowiem, aby się wypełniło Pismo: Kość jego nie będzie złamana. I znowu w innym miejscu mówi Pismo: Będą patrzeć na Tego, którego przebili.

Złożenie Jezusa do grobu

Potem Józef z Arymatei, który był uczniem Jezusa, lecz krył się z tym z obawy przed Żydami, poprosił Piłata, aby mógł zabrać ciało Jezusa. A Piłat zezwolił. Poszedł więc i zabrał Jego ciało. Przybył również i Nikodem, ten, który po raz pierwszy przyszedł do Jezusa nocą, i przyniósł około stu funtów mieszaniny mirry i aloesu. Zabrali więc ciało Jezusa i owinęli je w płótna razem z wonnościami, stosownie do żydowskiego sposobu grzebania. A w miejscu, gdzie Go ukrzyżowano, był ogród, w ogrodzie zaś nowy grób, w którym jeszcze nie złożono nikogo. Tam to więc, ze względu na żydowski dzień Przygotowania, złożono Jezusa, bo grób znajdował się w pobliżu.  Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA  KONTEMPLOWAĆ KONAJĄCEGO JEZUSA

O co proszę? O łaskę kontemplacji Ukrzyżowanego i przemianę mojego serca.

                Postaram się zaplanować moją medytację w kaplicy lub w kościele przy ciemnicy. Jeżeli będzie to możliwe, najlepiej o godz. 15.00. Będę chciał towarzyszyć Jezusowi w godzinach Jego męki, konania i śmierci. Wpatrzę się w Ukrzyżowanego.

                Skupię się na Jego konaniu i śmierci. Stanę pod krzyżem razem z Maryją. Przytulę się do Niej i będę prosił, aby pomogła mi w ciszy kontemplować umierającego Jezusa. Będę razem z Nią zgłębiał ostatnie Jego słowa.

                „Niewiasto, oto Syn Twój" (ww. 19, 26). Spotkam się ze spojrzeniem Jezusa. Patrzy na mnie z miłością, omdlały. Kona i myśli o mnie. Oddaje mnie swojej Matce. Będę kontemplował Jego miłość.

                „Oto Matka twoja" (w. 27). Jezus żyje w cierpiącym sercu Maryi. W Niej mogę zawsze Go odnaleźć. Wpatrzę się z miłością w Maryję i z Nią będę wpatrywał się w Jezusa.

                „Pragnę" (w. 28). Zatrzymam się dłużej przy wezwaniu Jezusa. Będę je zgłębiał i prosił Go, aby objawiał mi swoje pragnienie, bym się nim nasycał i żył według Jego pragnienia. Oddam Mu moje złe przyzwyczajenia, z powodu których cierpi i kona.

                „Wykonało się" (w. 30). Utkwię mój wzrok w Jezusie, który skonał. Zobaczę Jego przebite serce (w. 34). Będę trwał przez dłuższy czas w skupieniu i powtarzał w sercu: „To wszystko uczynił dla mnie!". Potem: „Kocham Cię, Jezu".

                Podejdę do Maryi, która tuli w ramionach martwego Jezusa. Będę prosił Ją, aby przytuliła mnie razem z Nim. Wyznam: „Matko, naucz mnie wierności i miłości do Jezusa aż po śmierć".

 

KOMENTARZ

Lektura tekstu

W. 1. „To powiedziawszy". Opowiadanie o męce złączone jest z „tymi rzeczami", które Jezus dopiero co wyłożył w modlitwie do Ojca (r. 17) i w testamencie przekazanym uczniom (r. 13-16). To, co powiedział, zwłaszcza w rozdziale 13 i 17, jest Słowem, z którego wypływa dalszy ciąg Ewangelii objawiający Chwałę. Stanowi też wprowadzenie i komentarz, które daje czytelnikowi światło, aby ją zrozumieć. „Jezus wyszedł" (por. w. 4). Czasownik ten zastosowany do Jezusa, wskazuje Jego wyjście od Ojca (por. 8,42; 13,3; 16,27.30; 17,28), który Go posłał dla zbawienia świata (3,16). Również Judasz „wyszedł" w „noc" (13,30). Teraz Jezus, światłość świata (8,12) wychodzi, aby wkroczyć w noc świata, gdzie spotyka Judasza i jego braci. Wychodzi, aby zanurzyć się w ciemności, w śmierci. Jest Słowem stwórczym, które wyszło od Boga, do którego nie powróci, zanim nie dopełni misji, dla której zostało posłane (por. Iz 55,11). „z uczniami swymi". Uczniowie nie są jeszcze z Nim, ale On jest już z nimi: są braćmi, których dał Mu Ojciec. Jest z nimi w mieście, aby zabrać ich ze sobą do Ogrodu. Tam był Adam, gdy przebywał z Bogiem. „za potok Cedron". Jezus wychodzi za potok Cedron jak król Dawid uciekający przed tymi, którzy chcą go zabić (por. 2Sm 15,14.22nn), opuszczając miasto. Powróci tam, aby zostać ogłoszony i intronizowany jako król przez tych, którzy chcą go wyeliminować. W taki sposób nowy Abel będzie na swój sposób panował nad miastem założonym przez swego brata Kaina. Aluzja do Dawida podkreśla godność królewską Jezusa Nazarejczyka, korzenia Jessego (Iz 11,10), który objawi się właśnie przez swą mękę. „Był tam ogród". Ojcowie Kościoła widzieli tu aluzję do ogrodu rajskiego, w którym Bóg umieścił człowieka. Tam rozpoczęła się zagłada, tu rozpoczyna się zbawienie. W Edenie doszło do konfrontacji prawdy z kłamstwem. Przez oszustwo zwyciężyło kłamstwo. Tu światłość ukazuje się w ciemności i pozwała zobaczyć oszustwo. Objawienie Chwały rozpoczyna się w tym ogrodzie Getsemani, położonym na wschód od miasta. Na zachód od miasta znajduje się Golgota, inny ogród, gdzie król wyniesiony ponad ziemię i złożony w ziemi, zaowocuje życiem w łonie śmierci. Obydwa ogrody znajdują się poza murami. W przejściu z jednego do drugiego Jezus dokonuje swojej Paschy. Jest przecież Barankiem, którego krew chroni naród od wyniszczenia (Wj 12,13). Jest to „Pascha Pana", noc, w której odbywa sprawiedliwość nad wszystkimi bogami: on jest Panem (por. Wj 12,11n). „do którego wszedł". Jezus wyszedłszy od Ojca, wchodzi do Ogrodu, aby dopełnić swojej misji i uwolnić człowieka. „On i Jego uczniowie". Nie mówi się, że uczniowie wchodzą „z nim". Jeśli nawet Jezus jest z nimi (por. w. 2), to oni nie są z Nim. W rzeczywistości Piotr, ich reprezentant, niesie z sobą miecz, jak ci, którzy chcą pojmać Jezusa. Myśli jeszcze zgodnie z logiką Kaina. Dlatego pozostawią Go samego (16,32). W. 2. „Także i Judasz, który Go wydał, znał to miejsce". Ogród ów jest „miejscem". Określenie związane jest ze świątynią, „miejscem" w ścisłym tego słowa znaczeniu, gdzie mieszka Bóg (por. 4,20). Przywołuje na myśl „miejsce", gdzie Jezus uzdrawia człowieka chromego (5,13), „miejsce", gdzie daje chleb (6,10), „miejsce", które Syn przygotowuje nam u Ojca (14,2), „miejsce" Golgoty, gdzie dokonuje się objawienie Boga miłości (19,17), „miejsce" ogrodu (19,41), gdzie ziarno pszeniczne upadłszy w ziemię, przynosi plon obfity (12,24). „bo Jezus i uczniowie Jego często się tam gromadzili". Do tego ogrodu przychodził Jezus wraz ze swymi uczniami. Jest to „miejsce" spotkań (w języku greckim synăgōgē = synagoga), gdzie On jest z nimi, aby i oni byli z Nim. Według Łukasza, w czasie swego pobytu w Jerozolimie, Jezus spędzał noc na Górze Oliwnej (Łk 21,37), gdzie udał się jak zwykle także po ostatniej wieczerzy (Łk 22,39). W. 3. „Judasz". Kiedy Jezus wszedł do ogrodu wraz ze swymi uczniami, wchodzi na scenę również Judasz z gromadą wrogów. Gdzie są synowie światłości (por. 12,36), gdy wchodzi ten, który wyszedł w ciemność wraz z tymi, którzy są jej ofiarami. Jezus sam polecił Judaszowi, aby czynił rychło to, co zamierza uczynić (13,27) W ogrodzie dochodzi do spotkania Słowa, które wszystko stwarza, z kłamstwem zadomowionym Judaszu podobnie jak w Adamie, które wszystko niszczy. Judasz, za którym podążają inni, jest „aktorem", nie „autorem" tego, co się dokonuje. Auto-rem jest szatan, który wszedł w niego (por. 13,2.27) i w tych, którzy dali mu posłuch. Dramat jednak nie zakończył się: jest to historia otwarta. W ogrodzie, poza autorem zła, jest także autor dobra, który jest reżyserem. Ostatnie słowo należy do Słowa, początku i końca wszystkiego, które wszystko prowadzi do przewidzianego dobra (por. Rz 8,28). „otrzymawszy kohortę". Według niektórych chodzi o 1/3 kohorty, według innych o całą kohortę, która składała się od 600 do 1000 ludzi (760 piechurów i 240 jeźdźców), kierowaną przez „chiliarchę" (chĭlīărchŏs = dowódca nad tysiącem ludzi, por. w. 12). U Synoptyków mowa jest o anonimowym tłumie. U Jana natomiast występują oddziały rzymskie, różne od straży wysłanych przez arcykapłanów i faryzeuszy. Jezus, Zbawiciel świata (4,42; por. 3,16n), spotyka się ze wszystkimi, dalekimi i bliskimi, zjednoczonymi przeciwko Niemu: „Zeszli się bowiem rzeczywiście w tym mieście przeciw świętemu Słudze Twemu, Jezusowi, którego namaściłeś, Herod i Poncjusz Piłat z po-ganami i pokoleniami Izraela, aby uczynić to, co ręka Twoja i myśl zamierzyły" (Dz 4,27n). Wielka liczba żołnierzy rzymskich uwidacznia ogromną nienawiść świata skierowaną przeciw Temu, który dźwiga grzech świata (1,29). Niewspółmierna przemoc wskazuje na potęgę miłości i ukazuje blask Chwały. Wymieniając żołnierzy będących w służbie cesarza, podkreślona zostaje na mocy kontrastu powszechna godność królewska Jezusa, Nazarejczyka. On rzeczywiście stawia czoło władcy tego świata, który nie ma żadnej władzy nad Nim (14,30): teraz zostanie on zdetronizowany. „strażników od arcykapłanów i faryzeuszów". Arcykapłani i faryzeusze wysyłają wraz z oddziałami rzymskimi także uzbrojone sługi, przydzielone do strzeżenia świątyni (por. 7,30.32.44n). „przybył tam". Gdzie znajduje się Adam, interweniuje wąż, gdzie jest Jezus wraz ze swymi uczniami, na-stępuje koncentracja mocy zła pod przewodnictwem Judasza, w serce którego wszedł szatan (13,27). „z latarniami, pochodniami i bronią". W innych Ewangeliach przychodzą z „mieczami i kijami" (Mk 14,43 par.), aby pochwycić Tego, który sprzedany został za pieniądze (por. Mk 14,11 par.) i wydany pocałunkiem (por. Mk 14,44 par.). Pieniądze, miecze, kije i pucha-ry (= rodzina, zażyłość, pocałunek) są kartami, którymi człowiek gra od zawsze i ryzykuje życie: są to środki, za pomocą których bierze w posiadanie wszystko, pisząc monotonną historię przewrotności, którą przekazują potomnym książki i kroniki. Jan, oprócz mieczy i kijów, wymienia „latarnie i pochodnie", które mają za zadanie oświetlać. Te światła w nocy ukazują, o co toczy się gra: konfrontacja między światłem i ciemnością, prawdą i kłamstwem, miłością i nienawiścią, życiem i śmiercią. Sugerują także w sposób widoczny, po której stronie jest zwycięstwo. Co może przydarzyć się ciemnościom, jeśli biorą światłość świata (por. w. 12)? W. 4. „A Jezus wiedząc o wszystkim, co miało na Niego przyjść" (por. 13,1.3.11. 18). Zna dobrze zło, które zwali się na Niego, zna sprzeciwy braci przeciwko miłości Ojca. „wyszedł naprzeciw" (por. w. 1). Ten, który w swym wcieleniu wyszedł od Ojca, teraz w ogrodzie wychodzi naprzeciwko braci pogrążonych w nocy. „Kogo szukacie?" „Czego szukacie" to pierwsze słowa Jezusa skierowane do uczniów (1,38). Wiedzą już, dzięki wskazówce udzielonej przez Jana Chrzciciela, że jest On Barankiem Bożym. Chcą wiedzieć gdzie „mieszka", aby przebywać z Nim (por. 1,39nn). Tu natomiast pytanie brzmi „Kogo szukacie?" Takie samo pytanie postawi Jezus po zmartwychwstaniu Magdalenie, która nie rozpoznaje w ogrodniku Tego, który został ukrzyżowany (20,15). Żadne poszukiwanie nie pozostaje daremne: bez względu na to, czy wynika z miłości, czy z nienawiści, ma na celu życie lub śmierć. W. 5. „Odpowiedzieli Mu: Jezusa z Nazaretu". Wyrażenie „Jezus Nazarejczyk" pojawi się na krzyżu z wyjaśnieniem, że jest to „Król żydowski" (19,19). Czytelnikowi przypomina Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy, Jezusa, syna Józefa z Nazaretu (por. 1,45), którego Natanael uznaje za syna Bożego, króla Izraela (1,49). Określenie „z Nazaretu", „Nazarejczyk", które z racji swego brzmienia przywodzi na myśl Nazaret, ma powiązanie z hebrajskim neser = odrośl, gałązka. Jest to różdżka z pnia Jessego, odrośl z jego korzeni, która przyniesie światu błogosławieństwo Boże (Iz 11,1nn). Przywołuje na myśl „Odrośl" Dawidową (Jr 23,5; 33,15), sługę-Odrośl wysłanego przez Boga (Za 3,8), który odbuduje świątynię Pańską (Za 6,12). Teksty te stosowane były do Mesjasza, króla obiecanego przez Boga. Także dla Mateusza na Jezusie z Nazaretu, „nazwanym Nazarejczykiem", wypełnia się to, co zostało zapowiedziane przez Proroków (Mt 2,23). Temat męki to temat królewskiej godności Pana, która objawia się wszystkim narodom. Na krzyżu przybity zostanie tytuł królewski w języku hebrajskim, łacińskim i greckim, czytelny dla wszystkich (19,19n). Tu, jak później u Piłata, przeciwnicy uznają Jezusa za króla (3. 33-38). „Rzekł do nich Jezus: Ja jestem". W tekście wyrażenie to zachodzi trzykrotnie (w. 5.6.8). Tu oznacza: Ja jestem Jezusem, Nazarejczykiem, którego wy szukacie". Jezus potwierdza swoją tożsamość Nazarejczyka, króla żydowskiego. Ale stwierdza, że jest królem w nowy sposób: jest JA-JESTEM, Panem, który króluje. Wyrażenie bowiem przywołuje na myśl Jego tożsamość boską: „Zanim Abraham stał się, JA-JESTEM" (8,58; por. 8,28). U synoptyków Jezus proklamuje „JA-JESTEM podczas procesu przed sanhedrynem (por. Mk 14,62 par.). Wyrażenie stanowi jakby echo objawienia Pana wybawcy z Egiptu (por. Wj 3,14): „Ja, któremu na imię JAHWE, chwały mojej nie odstąpię nikomu innemu" (Iz 42,8; por. Iz 43,18). Jest to imię Pana, którego wszyscy poznają od najmniejszego do największego, ponieważ odpuści im występki, zawierając nowe przymierze oraz dając no-we serce (por. Jr 31,31-34). Również i Judasz, który Go wydał, stał między nimi. Judasz znajduje się nie „obok" Jezusa (por. 17,24), ale „obok" Jego nieprzyjaciół. Pojawia się po raz ostatni podczas tej nocy, gdy słucha „JA-JESTEM". Później, porażony światłem, znika ze sceny. Jan celowo nie mówi już więcej o nim, w odróżnieniu od Mateusza (por. Mt 17,3-10). Cóż pozo-staje z ciemności, gdy ogarnia ją światło? W. 6. „Skoro więc rzekł do nich: «Ja jestem», cofnęli się i upadli na ziemię". Przed Panem wrogowie cofają się i padają na ziemię (por. Ps 27,2; 35,4; 56,10). Jest to gest adoracji i poddania się wroga Synowi Bożemu, jak to czynią demony w innych Ewangeliach. Władca tego świata nie ma żadnej władzy nad Nim (14,30). Jezus z własnej woli wydaje siebie, wyrzucając w ten sposób władcę z tego świata (por. 12,31-33). Krzyż Jezusa nie jest finałem złoczyńcy opuszczonego przez Boga. Jest zwycięskim objawieniem Chwały, która zakryta w pierwszym ogrodzie, tu się odkrywa. Nieprzyjaciel, który oszukał, wycofuje się i upada przed Jezusem pokonany przez prawdę. W. 7. „Powtórnie ich zapytał: Kogo szukacie?" Jezus powtarza pytanie i otrzymuje taką samą odpowiedź (por. w. 5). Powtórka ma na celu podkreślenie tożsamości Jezusa jako Nazarejczyka, kładąc nacisk na Jego królewską godność. Ujawniać się ona będzie coraz pełniej aż do doskonałego wypełnienia, gdy zostanie intronizowany i wyda swój sąd. W. 8. „Powiedziałem wam, że Ja jestem". Jezus z naciskiem podkreśla, że jest Nazarejczykiem mówiąc „JA-JESTEM". Jest Panem wszechświata, który wszystko stwarza i wszystkim kieruje według swej woli miłości. „Jeżeli więc Mnie szukacie, pozwólcie tym odejść!" Jezus jest dobrym Pasterzem, który oddaje swoje życie, aby ocalić owieczki przed wilkami, złodziejami i rozbójnikami (por. 10,1nn). Nakazuje, aby uczniowie mogli odejść. W taki sam sposób powiedział do Łazarza, który dopiero co wyszedł z grobu („pozwólcie mu chodzić" (11,44). „Odejście" u Jana oznacza drogę Jezusa do Ojca. Gdyby teraz uczniowie zostali po-chwyceni, w przeciwieństwie do Niego, nie mogliby „odejść". Nie są jeszcze w stanie podążać za Nim. Pójdą za Nim później (por. 13.33.36). W rzeczywistości, jak Piotr, nie zrozumieli jeszcze Chwały Tego, który obmywa nogi (por. 137,37n). Myślą jeszcze jak nieprzyjaciel (por. w. 10). W. 9. „aby się wypełniło słowo, które wypowiedział: «Nie utraciłem żadnego z tych, których Mi dałeś»". W tym momencie uczniowie, gdyby udali się za Jezusem, pogubiliby się, jak to zobaczymy odnośnie do Piotra w następnym opowiadaniu (por. w. 15.17.25-27). Jezus natomiast powiedział: „Jest wolą Tego, który Mnie posłał, abym nic nie stracił z tego wszystkiego, co Mi dał" (6,39; por. 10,28n; 17,12). Wprowadza tu Ewangelista wypowiedź Jezusa za pomocą formuły używanej do cytowania Pisma Świętego. Jego bowiem słowa posiadają boski autorytet (por. 2,22): On jest Słowem. W. 10. „Szymon Piotr, mając przy sobie miecz". Piotr nie posiada miecza o podwójnym ostrzu, jakim jest słowo Boga (por. Hbr 4,12). Posiada natomiast narzędzie przemocy, podobnie jak wrogowie Jezusa. Dlatego zaprze się Jezusa. Nie akceptuje on Chwały Mesjasza ukrzyżowanego, chociaż rozpoznał Go jako Świętego Bożego (por. 6,69). „dobył go". Grecki czasownik  ēlkō który przetłumaczyliśmy przez „dobył", jest taki sam, jak wówczas, gdy Jan mówi: „nikt nie przychodzi do mnie, jeśli go nie pociągnie ojciec (6,44), i „Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie" (12,32). Po Passze Piotr zamiast miecza „wyciągnie" sieci pełne ryb (por. 21,11). „uderzył sługę arcykapłana". Jest nim prawdopodobnie prefekt gwardii świątynnej, który, podobnie jak kapłani, nie mógł mieć żadnych braków fizycznych. Pośród nich wyliczone jest również obcięte ucho, które czyni twarz zdeformowaną (por. Kpł 21,18). „odciął mu prawe ucho". Ten fakt oznacza symbolicznie upadek funkcji Malchosa i jego zwierzchników, czyniąc aluzję do nowego kapłaństwa. Podczas konsekracji kapłana namaszczano jego prawe ucho krwią baranka (por. Wj 29,20). Pomijając możliwe znaczenia gest Piotra ukazuje, że również on stosuje przemoc. Jednak nie zwycięża się zła w taki sposób: nie można dochodzić sprawiedliwości przemocą (por. Syr 20,4). Piotr, nie zdając sobie z tego sprawy, występuje przeciwko Jezusowi i wkrótce się Go wyprze. Gdy Jezus mówi „JA-JESTEM", Piotr powie „NIE-JESTEM" (w. 17.25). Ponadto ucho jest organem słuchu. Gest Piotra to wieczne proroctwo. Także jego następcy, gdy pożądają władzy i stosują przemoc, są podobni do niego: nie przyjmują Mesjasza ukrzyżowanego i zamiast nieść słowo zbawienia, pozbawiają możliwości słuchania go. „słudze było na imię Malchos". Malchos posiada ten sam rdzeń co melek, co oznacza król. W. 11. „Rzekł Jezus do Piotra: Schowaj miecz do pochwy". Używając miecza Piotr pragnie mesjanizmu, który narzuca się siłą oręża. Jest przeciwny godności królewskiej Jezusa, Syna, który daje swoje życie za braci: jest dlań kamieniem obrazy, bo nie myśli po Bożemu, lecz po ludzku (por. Mt 16,23). Jego zatwardziałość przeciwstawiona jest trwałości kamienia odrzuconego przez budujących (por. Ps 118,22; por. Mk 12,10 par.), skale, która nas zbawia (por. Ps 89,27; 95,1). Od Jordanu po Kalwarię Jezus traktuje jako szatańską pokusę to, co my uważamy za środek właściwy, a nawet konieczny, aby zrealizować nasze pragnienie dobra. On jest królem zwycięskim dlatego, że jedzie na osiołku (por. komentarz do 12,12nn). W ten sposób sprawia, że znikają konie i wozy bojowe, łamie łuki wojenne i niesie pokój od morza do morza, od jednych granic ziemi do drugich (Za 9,9n). Gdy Piotr pozwala się zwyciężyć złu, Jezus zwycięża zło dobrem (por. Rz 12,21). Używanie do „osiągnięcia dobra" tego, co dobre nie jest, jest najgorszym złem: stanowi wynaturzenie samego dobra. Ma to systematycznie miejsce częściej niż sądzimy. Jeśli ktoś ma dużo dobrej woli, nieprzyjaciel zaślepia mu umysł, aby angażował się dynamicznie i bezmyślnie w czynienie zła, które uważa za dobro. „Czyż nie mam pić kielicha, który Mi podał Ojciec?" Jest to kielich gniewu i złości, wypełniony złem świata: kielich niesprawiedliwości, który przypada do wypicia sprawiedliwemu (por. Ps 75,9). W pozostałych Ewangeliach Jezus smuci się i zmaga z propozycją przyjęcia tego kielicha (por. Mk 14,36 par.), tu Baranek Boży wyraża gotowość wypicia go (por. jednak 12,27): jest darem, jaki uczynił Mu Ojciec wraz z braćmi, których Mu dał. Picie tego kielicha to „moc", Chwała Syna, taka sama jak Ojca: miłować miłością mocniejszą od wszelkiego zła i od samej śmierci. Jest to „przykazanie", które otrzymał Syn (10,18). Wypełni je, gdy w czasie odczuwania przezeń pragnienia, dadzą Mu do picia ocet (19,30).W. 12. „Wówczas kohorta oraz trybun razem ze strażnikami żydowskimi". Kohorta (spĕīră = jednostka wojskowa, rzymski manipulus), a właściwie oddział stanowiący trzecią część kohorty lub nawet cała kohorta. Trybun (chĭlĭărchŏs—zwierzchnik nad jednostką liczącą tysiąc żołnierzy) stojący na czele kohorty rzymskiej. Strażnicy żydowscy ypērětēs = sługa), są to straże świątynne (por. w. 3). „Przywódca" tego świata reprezentowany jest przez różnych przywódców i ich popleczników. Trybun wojskowy to „dowódca" nad tysiącem żołnierzy, arcykapłan to „dowódca" kapłanów. Grecki rzeczownik archōn (zwierzchnik, dowódca) przywodzi na myśl rzeczownik archē — „początek". Władca tego świata postawił siebie w miejsce Słowa, które jest początkiem wszystkiego (por. 1,1), czyniąc wszystkich niewolnikami. „pojmali" (= pojęli). Nie ma mowy o tym, że aresztowano lub pochwycono Jezusa. W tekście greckim mamy tu czasownik syn-lămbănō (= pojąć, począć: por. Łk 22,54; Mk 14,48; Mt 26,55). Jest to ten sam czasownik, którego używa się na poczęcie Jezusa (por. Łk 1,31). Pan od zawsze stara się, by być z człowiekiem, który od początku oddalił się od Niego. Teraz wreszcie realizuje swoje pragnienie. Właśnie dając się poj-mać, osiąga swój cel: nienawiść poczyna miłość, ciemność zapłodniona zostaje światłem, śmierć życiem. Słowo „począć" stanowi klucz do odczytania aresztowania Jezusa wraz z następującą męką: ukazuje w jaki sposób wszyscy ludzie „poczynają" Boga, w inny sposób dla nich niezrozumiałego. „związali Go" (por. w. 24). Związanie czyni nieszkodliwą moc osoby związanej. Jezus związany, objawia moc swej miłości: jest niezdolny szkodzić nikomu, wydaje siebie wszystkim. W. 13. „i zaprowadzili najpierw do Annasza. Był on bowiem teściem Kajfasza, który owego roku pełnił urząd arcykapłański". Jezus „wydany", „pojmany" i „związany" „zostaje „zaprowadzony" do Annasza, który następnie „wysyła" Go do Kajfasza, a stąd z kolei jest „odesłany" do Piłata (w. 28). Dar Boży przechodzi z rąk do rąk, aż dotrze do bliskich i dalekich. Annasz był arcykapłanem od 6 do 15 roku i złożony został z urzędu przez Rzymian. Z tej też racji cieszył się wielką powagą u ludu. Pięciu jego synów pełniło tę samą funkcję. Także Kajfasz, któ-ry był był mężem córki Annasza. Annasz jest „ojcem" różnych arcykapłanów, którzy nastąpili po nim w pełnieniu funkcji arcykapłańskiej. Bezpośrednie spotkanie z Annaszem to spotkanie z reprezentantem władcy tego świata, który działa w ukryciu. Inni są jego agentami, w pewien sposób je-go krewnymi. Uczynili oni z domu Ojca targowisko (2,16) i podjęli decyzję o zabiciu Syna. W. 14. „Właśnie Kajfasz poradził Żydom, że warto, aby jeden człowiek zginął za naród". Kajfasz doradził zabicie Jezusa (11,49n), realizując pragnienie swego ojca, kłamcy i zabójcy od początku (por. 8,44). Teraz wraz ze zbrodniczą propozycją diabła, realizuje się równocześnie plan Ojca: wydanie Syna na zbawienie świata (por. 3,16). Nieprzyjaciel Boga i człowieka nieświadomie wykonuje plan Boży dla zbawienia człowieka. Wspomniany jest tu sens śmierci Jezusa, proroczo zapowiedziany już przez Kajfasza po wskrzeszeniu Łazarza (11,49-53). W. 15. „A szedł za Jezusem Szymon Piotr". Jezus powiedział wcześniej Piotrowi: „Dokąd Ja idę, ty te-raz ze Mną pójść nie możesz, ale później pójdziesz" (13,36). Na jego naleganie, że chce mimo wszystko pójść za Jezusem", Jezus przepowiedział mu zaparcie się (13,378-38). Piotr jest rzeczywiście gotów umrzeć za Jezusa: wydobył miecz, by Go bronić ryzykując własną śmierć. Nie zrozumiał jednak jeszcze, że Pan musi umrzeć za niego, jak za wszystkich. Zbawienie to nie to, że ja umieram za Jezusa, ale że On umiera za mnie. Nie muszę za-sługiwać na miłość Jezusa. Jego miłość do mnie jest darmowa. Moja miłość do Jezusa przychodzi później, jako odpowiedź na Jego miłość do mnie. Piotr podąża za Jezusem, aby zobaczyć, jak się potoczą sprawy (por. Mt 26.58). Czyni to z własnej inicjatywy, aby pokazać Jezusowi swoją przyjaźń za wszelką cenę. Nie jest jednak jeszcze uczniem Mistrza, który obmywa nogi, dobrego Pasterza, który oddaje życie, Syna Człowieczego wywyższonego, który objawia „JA-JESTEM". Miłuje Jezusa, ale nie może iść za Nim Jego drogą. Jego sposób myślenia i działania jest światowy: używa prze-mocy, jak złodzieje i rozbójnicy. Jego też zwiódł ojciec kłamstwa. Stanie się uczniem Baranka dopiero po zaparciu się Tego, który pozostaje mu wierny. Dlatego po wyliczeniu wrogów, mowa jest również o Piotrze. Wymieniony jest 8 razy (w. 15.16bis.17.18.25.26.27), przy czym dwukrotnie jako Szymon Piotr (w. 15.25). Pod tym imieniem pojawia się również w kontekstach, gdzie mowa jest o Judaszu (por. 13,6.8.9.24.36), synu — to nie przypadek — Szymona (13,2.26). Piotr ma wiele wspólnego z Judaszem. Broni się przez umyciem nóg przez Pana (13,8), odrzuca także krzyż Jezusa. Dlatego nazwany zostaje szatanem (Mk 8,32 par.) jak Judasz (por. 6,70; 13,2.27). Chociaż idzie za Jezusem, jest jeszcze pod wpływem władcy tego świata. Pragnie Mesjasza potężnego, jak to szatan sugerował Jezusowi w czasie kuszenia (Mt 4,1-11 par.). Uważa, że Jezus powinien przyswoić sobie to, co odrzucił jako pokusę diabelską: zwyciężyć nieprzyjaciół ich własną bronią. Dlatego wydobył miecz. Dlatego też zapiera się Jezusa. Piotr i Judasz pragną tego samego. Różnica symboliczna polega na tym, że Piotr, chociaż nie rozumie Jezusa, miłuje Go bardziej niż swe własne wyobrażenia o Nim. To pozwoli mu przyjąć miłość, jaką ma dla niego ten Jezus, którego się wypiera. Zrozumie, że Pan umarł za niego, jako swego nieprzyjaciela (por. Rz 5,6-11). Wtedy stanie się jak ów „inny uczeń", który idzie za Jezusem, ale w inny niż jego sposób. Zrozumie bowiem przez swe do-świadczenie, że nic nie może oddzielić go od miłości Boga. Nie od jego miłości do Boga, ale od miłości Boga do niego w Chrystusie Jezusie (por. Rz 8,39), który go umiłował i wydał siebie samego za niego (Ga 2,20). Przyszedł przecież na świat, aby zbawić grzeszników, do których należy też on (por. 1Tm 1,15). Dzięki swemu upadkowi, gdy opamięta się, będzie mógł utwierdzać w wierze braci (por. Łk 22,32). Dowie się, że wiara to nie pewność naszej wierności dla Pana, ale Jego wierności do nas. „z innym uczniem". Sześciokrotnie tekst wymienia uczniów (w. 15bis. 16.17.19.25). Ponadto zarówno przesłuchanie Jezusa (w. 19) jak i Piotra (w. 17.25.26) dotyczy bycia uczniem. Ów uczeń, którego można utożsamić z uczniem, „którego Jezus miłował" (por. 13,23,25; 20,2.4; 21,7.20) jest „inny" w porównaniu z Piotrem i pozostałymi. Na-leży do tych, którzy usłyszeli i przyjęli to, co Jezus powiedział (w. 21). Zdolny jest więc do pójścia za Jezusem, stawiając czoło wraz z nim nienawiści świata (por. 15,18-16,4a). Będzie u stóp krzyża wraz z Maryją (19,26) świadkiem przebitego boku (19,35) i pierwszy dotrze do grobu. Pierwszy też uwierzy (20,2nn), jak pierwszy rozpoznał Pana w czasie połowu ryb na Jeziorze (21,7). Dlatego zostanie aż do końca wzorem ucznia (21,22nn). Reprezentuje bowiem tego innego ucznia, do stania się jakim wezwany jest każdy z nas, gdyż ma świadomość miłości Jezusa i daje o niej świadectwo wszystkim (por. 1J 4,1-6). „Uczeń ten był znany arcykapłanowi". Także w następnym wierszu pod-kreślona jest jego istota ucznia i to, że był znany arcykapłanowi. Ów uczeń znany jest jako taki. Piotr natomiast nie jest, a gdy go o to zapytają, wyprze się. Temat świadka dotyczy być lub nie być uczniów Jezusa, naśladowców Jego i Jego nauki. Prawdziwym uczniem jest ten, kto zna naukę Jezusa i zachowuje jej przykazanie miłości. „wszedł za Jezusem na dziedziniec". Uczeń ten może wejść tam, gdzie jest Pan: oparł głowę na Jego piersi i zna miłość, jak jest miłowany. Może wejść na dziedziniec wraz z dobrym Pasterzem, który zachowuje przykazanie otrzymane od Ojca: daje życie za swe owce i bierze je na nowo (por. 10,18). Liczne słowa tej sceny przypominają przypowieść o dobrym Pasterzu: „wejść" (10,1.29), „dziedziniec" (10,1), „brama" (10,1.2.7.9) i „odźwierny" (10,3). Ów uczeń może „wejść i wyjść" (por. 10,9), posiada wolność właściwą dla tego, kto jest z Jezusem i urnie miłować, jak jest miłowany. W. 16. „Piotr zatrzymał się przed bramą na zewnątrz". Piotr nie jest w stanie postępować za Panem. Stoi przed bramą na zewnątrz. Tą bramą jest sam Jezus: kto wchodzi przez Niego, będzie zbawiony (por. 10,9). „Wszedł więc ów drugi uczeń". Ów drugi uczeń wchodzi z Jezusem i wychodzi potem do braci. Wychodzi, aby wprowadzić także Piotra przez tę bramę, gdzie może zobaczyć świadectwo Syna. Tam pozna prawdę o sobie i o Nim i będzie mógł wreszcie stać się uczniem. „pomówił z odźwierną". W języku greckim ten sam rzeczownik oznacza odźwiernego i odźwierną. Przywodzi na myśl odźwiernego zagrody, który otwiera Pasterzowi, bo Go zna (10,3). Tak więc otwiera również tym, którzy są z Nim, a nie obcym. „wprowadził Piotra". Inny uczeń wprowadza Piotra na miejsce świadectwa: jemu, który się Go wypiera, dobry Pasterz zadeklaruje swoją wierność, mimo całej jego niewierności. W. 17. „A służąca odźwierna rzekła do Piotra". Piotr ma zadeklarować odźwiernej swoją tożsamość: czy jest z Pasterzem czy ze złodziejami i rozbójnikami? „Czy może i ty jesteś jednym spośród uczniów tego człowieka?" Piotr pytany jest, czy „może i on", poza tym drugim, który go wprowadził, jest uczniem tego człowieka, którego nazywają Jezusem. „Nie jestem". Gdy Jezus odpowiedział: „JA-JESTEM", Piotr odpowiada „NIE-JESTEM". Przeczy swej tożsamości ucznia. Wydaje się kłamać. Tymczasem po raz pierwszy mówi prawdę: nie jest uczniem Mistrza i Pana, który obmywa nogi. Według niego Jezus nie powinien tego czynić (por. 13,6-8). Piotr, jeszcze nieoświecony, jest ślepy i nie może powiedzieć jak niewidomy uzdrowiony: „JA-JESTEM" (9,9). Zamiast „JA" mówi „NIE": jego „JA" już nie istnieje Nie przynależąc do Tego, który jest, przeczy temu, kim jest on sam. Jan Chrzciciel, na pytanie, czy czasem nie jest Chrystusem, odpowiedział: „NIE-JESTEM" (1,21). W ten sposób oddał świadectwo światłości. bo przecież nie był on światłością (por. 1,8). Także Piotr, dzięki swemu zaparciu się, stanie się jak Jan Chrzciciel, świadkiem światłości, która zwyciężyła jego ślepotę: „NIE-JESTEM" jest jedynym miejscem, gdzie człowiek może przyjąć „JA-JESTEM". W. 18. „Stali strażnicy i słudzy". Są niewolnikami na usługach władcy tego świata. „rozpaliwszy ognisko". Również Jezus zmartwychwstały rozpali ognisko, aby zaofiarować swój pokarm uczniom (21,9). Teraz przygotowuje ten pokarm: jest nim Jego ciało za życie świata (6,51), pochłaniane przez żarliwość do Ojca (2,17), spalane przez miłość do braci. Ognisko, stosowne do gotowania i ogrzewania, to pozostałość niewygaszonego ognia, trwająca bez płomienia. „ponieważ było zimno grzali się". Zapalono ognisko z powodu zimna. Zimno przywołuje na myśl zimę, w czasie której chciano ukamienować Jezusa (10,22. 31.39), noc, w którą wyszedł Judasz (13,30). Zimno i ciemność przełamane są przez ognisko rozpalone w centrum, które ogrzewa wszystkich. „Wśród nich stał także Piotr". Piotr stoi tam pośród nieprzyjaciół Jezusa, jak Judasz wtedy, gdy Jezusa zdradził (por. w. 5). Chociaż pragnie iść za Jezusem, nie jest „z Nim", ale „wśród nich", wrogów Jezusa. Faktycznie zamiast umywać nogi woli posługiwać się mieczem. „i grzał się przy ogniu". (por. w. 25) Także Piotr grzeje się przy tym ogniu, miłości, która ofiaruje się przyjaciołom i wrogom. W. 19. „Arcykapłan więc zapytał Jezusa o Jego uczniów i o Jego naukę". Rozpoczyna się przesłuchanie u Annasza. Piotr przesłuchiwany jest przez sługi odnośnie do swego bycia uczniem Jezusa. Jezus jest przesłuchiwany przez zwierzchnika co do swych uczniów i swej nauki. Nie ma sformułowanego oskarżenia ani nie są podane dowody. Całe życie publiczne Jezusa było objawieniem: znane jest dobrze i już podjęta została decyzja o Jego zabiciu. Przed Annaszem nie przebiega proces Jezusa, ale tych, którzy Go słuchali, włącznie z Annaszem, aby zobaczyć, czy są Jego uczniami. W nich bowiem Jezus kontynuuje swoją historię (por. Dz 9,4n). Walka przeciwko Niemu, gdy spisywana była Ewangelia, przeniosła się na Jego uczniów i na Jego naukę (por. 15,18-16,4). W. 20. „Jezus mu odpowiedział". Już pod koniec swojej misji Jezus odpowiada czyniąc ogólną refleksję na temat swego nauczania. „Jawnie". Pierwszą cechą charakterystyczną nauczania Jezusa jest to, że było ono publiczne, otwarte na wszystkich. Nie miało charakteru ezoterycznego: „mówi wszystko" (părrēsĭă) szczerze, bez ukrywania czegokolwiek. Jezus nie jest podobny do guru, którzy ukrywają swoje życie w misterium. Za-chwyt nieznanym, które nie istnieje i okrycie przez oszustwo tego, co istnieje, są najlepszym środkiem, aby zyskać sobie zwolenników. Tak było zawsze. „Ja przemawiałem". Czasownik użyty w czasie przeszłym dokona-nym, wskazuje na czynność zakończoną, której skutek trwa. Czasownik „mówić", w języku greckim lălěīn powiązany z rzeczownikiem Logos (= sło-wo), wskazuje na przemawianie niosące objawienie (por. 3,11.34; 6,63; 7,17.26; 8,12.20.25. 30.38; 12,49; 14,10; 15,3; 16,4.33). „przed światem". Jezus odróżnia siebie od świata: jest jego początkiem, Słowem, przez które został stworzony, Synem posłanym przez Ojca, aby objawić mu swoją miłość (3,16). On daje poznać Boga: jego życie jest opowiadaniem o miło-ści Ojca ofiarowanej wszystkim. Jezus ukazuje, że jest tym, który objawia Ojca, samym objawiającym się Bogiem. On sam osobiście jest Słowem, które mówi i wyraża Słowo, którym jest. Ktoś powiedział, że jedynym objawieniem Jezusa jest to, że jest objawicielem Boga. Jest to prawdą, jeśli bierze się pod uwagę, że objawiać znaczy komunikować siebie samego, i że taki dar dokonuje się w „ciele" Jezusa. „Uczyłem zawsze w synagodze i w świątyni". Poza mowami wygłoszonymi do uczniów w czasie ostatniej wieczerzy, Jezus nauczał w synagodze i w świątyni, odpowiednio miejscu Słowa i Obecności. Oprócz synagogi w Kafarnaum (6,22-70; por. 6,59) Jego nauczanie od r. 3 miało miejsce w Jerozolimie w obrębie świątyni, z wyjątkiem rozdziału 4 i 11. „gdzie się gromadzą wszyscy Żydzi". Wszyscy Żydzi, nie wyłączając przywódców, słuchali Go właśnie w tym miejscu, które stanowi tożsamość ludu Bożego. „Potajemnie zaś nie uczyłem niczego". Pan nie mówił potajemnie lub w ciemnym zakątku (por. Iz 45,19). Jezus nie ukrywa niczego: objawia tajemnicę Boga. To nie prawda, ale kłamstwo potrzebuje pozostawać w ukryciu. Cechą nieprzyjaciela człowieka jest działa-nie w ciemności. Boi się światła prawdy, które odkrywa jego kłamstwo. W. 21. „Dlaczego Mnie pytasz?" Przesłuchiwany Jezus sam czyni siebie prze-słuchującym. Powiedział wszystko wszystkim. Teraz oczekuje odpowiedzi. Pana nie należy przesłuchiwać, powinno się Go słuchać. Jeśli go przesłuchujemy, nie otrzymamy żadnej odpowiedzi. To On mówi i interpeluje, my mamy słuchać i dać odpowiedź. Często przesłuchujemy Boga lub pytamy o Niego. Bezskutecznie. Niczego nie pojmiemy o Nim dopóki nie zamilkniemy i nie pozwolimy na to, by On nas pytał. Jak w każdej relacji nie chodzi o to, by żądać wyjaśnień od drugiego, który daje nam do zrozumienia kim jest, lecz zezwolić na to, by On nam stawiał pytania. Zrozumieć oznacza przede wszystkim zgodzić się na to, że Bóg jest protagonistą w relacji z człowiekiem. „Zapytaj tych, którzy słyszeli, co im mówiłem". Kto słuchał Jezusa powinien dać odpowiedź, czy jest lub nie jest Jego uczniem, czy przyjmuje lub nie Jego słowo. Wszyscy, poczynając od arcykapłanów aż do Piotra, wezwani są do opowiedzenia się względem Jezusa. Jezus objawił istotę swoją i Ojca, która ma związek z prawdą każdego człowieka: wszyscy jesteśmy synami. Stajemy się jednak takimi, jeśli akceptujemy Syna jako naszego brata. Proces, wytaczany Jemu, jest w rzeczywistości procesem wytoczonym nam samym: przyjmujemy czy odrzucamy słowo życia? „Oto oni wiedzą, co powiedziałem". To prawda, że ignorancja uniewinnia wszystkich, ale czyni nas podobnymi do bestii. Poznanie natomiast narzuca odpowiedzialność i czyni nas ludźmi zdolnymi do dania odpowiedzi. W. 22. „jeden ze sług obok stojących spoliczkował Jezusa". Jeden ze służących świątyni, sługa przywódców. Jego istotą jest to, że jest poddanym, posłusznym, ślepym. Odpowiedź Jezusa stanowi dla niego bunt przeciwko władzy. Faktycznie prawda czyni wolnymi (8,32): przeciwna jest fałszowi, który zniewala. Zamiast odpowiedzi na postawione pytanie Jezus otrzymuje po-liczek. W taki sposób władza odpowiada na prawdę. Policzek jest szczególnym rodzajem przemocy, podkreśla niższość drugiego. Tylko między równymi walczy się z zaangażowaniem, aby przechylić na swoją stronę nie-pewny wynik. W przeciwnym razie zwykły policzek wystarczy, aby upokorzyć i złamać drugiego, przekonując go o jego niemocy i przestrzegając go przed podnoszeniem głowy. Ideałem władzy jest okazanie się tak mocną, że trzyma się ujarzmionym drugiego bez potrzeby konfrontacji z nim. W policzku tym można odczytać najgłębsze zło historii: wszechwładzę tego, który trzyma wszystkich w niewoli, posługując się niewolnikami, aby karać tego, kto jest wolny i okazać wszystkim, że nie warto się sprzeciwiać. Znajdując się w centrum opowiadania policzek odpowiada zaparciu się Piotra. Także on wyparł się Jezusa, ponieważ zaufał mieczowi, a nie Słowu. Odrzucenie objawienia spada na samego Jezusa: policzek jest symboliczną antycypacją krzyża. Jeśli sługa przywódców wymierza policzek swemu Chrystusowi, jak tu nie myśleć o milionach chrześcijan, którzy wyniszczyli cały swój naród i wyniszczają biednych, swoich braci? To wstyd, nieskończona obrzydliwość: dopełnienie zła. „Tak odpowiadasz arcykapłanowi?" Jezus odpowiedział pytaniem: prawda stawia pytania wszystkim. Kto jednak posiada władzę, ten nie pozwala stawiać sobie pytań: jest zawsze poza odpowiedzialnością. Nie mając siły argumentów, odpowiada argumentem siły. W. 23. „Odrzekł mu Jezus". Jezus powiedział, że nie należy stawiać oporu złu (Mt 5,39 par.). Złu jednak należy się przeciwstawiać, nie popa-dając jednak w pokusę odpłacenia niegodziwcowi taką sama monetą. Należy nie dać się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężać (por. Rz 12,21). Aby dojść do tego, konieczne jest zaangażowanie się w wielką walkę: „każdy musi skoncentrować się w sobie i wyniszczyć w sobie to, co sądzi, że z tego powodu powinien zniszczyć innych". Jezus, na przemoc pochodzącą od kłamstwa, odpowiada siłą prawdy, odwołując się do sumienia. Spotkanie z prawdą, moralnie konieczną, kładzie fundament pod ludzką godność. Okazuje się jednak, że okpienie tego, co jest konieczne, stanowi ulubiony sport mas i ich przywódców, przynajmniej w tym, co dotyczy sumienia. „Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego". Jezus zachęca sługę do myślenia, do spojrzenia na rzeczywistość bez uprzedzeń. Kto posiada władzę, myli prawdę z korzyścią, sprawiedliwość z obroną przywilejów. Niewolnik zaś, dopóki zostaje niewolnikiem, jest bardziej bezmyślny i gorliwy od swego pana, jak to każdy może dzisiaj potwierdzić. Dlatego Jezus zachęca go, aby rozróżniał dobro od zła, co stanowi podstawowy warunek, aby być ludzkim, myślącym i wolnym, zdolnym do rozumienia i chcenia. Pyta go, czy uczynił coś złego, a jeśli tak wykazał Mu to. „A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?" W tych słowach Jezusa rozbrzmiewa skarga wszystkich sprawiedliwych, będących ofiarami zła. Jest to skarga samego Boga, który pyta swój lud, co mu uczynił, że traktuje Go tak źle (por. Mi 6,3). Niesprawiedliwość spada zawsze na Sprawiedliwego. Jezus jest Sługą, który dźwiga na sobie naszą nieprawość i usprawiedliwia nas (por. Iz 52,13-53,12). W. 24. „Następnie Annasz wysłał Go związanego do arcykapłana Kajfasza". Annasz nie odpowiada na pytanie Jezusa. Władza nie zna dialogu. Nie uznaje innej racji poza swoją, jak głupcy. Jest to w rzeczywistości pewna forma obłędu, niebezpieczna i bar-dziej szkodliwa, niż się to może wydawać. Może doprowadzić do wyniszczenia całych narodów, dokonywać rzezi, których nie potrafiłby dokonać żaden oszalały morderca. Co więcej usprawiedliwia siebie i proponuje jako wzór i to boski! Annasz odsyła Jezusa do Kajfasza, męża swojej córki. Powtórnie podkreślone zostaje, że Jezus jest „związany" (por. w. 12). Syn, posłany z miłości Ojca dla zbawienia braci, skrępowany zostaje przez ich nienawiść i odesłany do tego, który chce Go zabić. Ale Ten, który jest niewolnikiem i związanym, jest najwyższą Miłością, Panem miłościwym, wolnym i zwyciężającym zło. Jan zadowala się jedynie wzmianką o procesie u Kajfasza: rozwijał się on w czasie całej ewangelii i zakończył skazaniem na śmierć (11,49-53). W. 25. „A Szymon Piotr stał i grzał się przy ogniu" (por. w. 18). Po policzku pojawia się Piotr. Jego zaparcie się było dla Mistrza gorszym policzkiem. Jest jeszcze tam, w tym samym miejscu i w tym samym środowisku wrogów Jezusa, „obok nich" (por. w. 18), gotowy zaprzeć się ponownie. Podczas zimna nocy światło ognia rozgrzewa zaprzańca. „Czy i ty nie jesteś jednym z Jego uczniów?" Najpierw służąca, teraz słudzy pytają Piotra, czy jest uczniem Jezusa. „Nie jestem". Piotr wypiera się po raz drugi. Identyfikuje się z tymi, którzy nie słuchają i nie podążają za słowem Jezusa. Zaczyna uświadamiać sobie prawdę: nie jest uczniem Jezusa, nie słucha Jego słów. Dotychczas szedł za swoim obrazem Jezusa, nie Jego. Teraz wszystko jest dla niego jasne: Mistrz nie jest taki, jakiego sobie wyobrażał, nie jest przywódcą, jakiego pragnął. Piotr wreszcie dostrzega, że jest ślepy. Zaparcie się przedstawione jest nie jako owoc strachu czy tchórzostwa. Nieco wcześniej Piotr przecież sięgnął po miecz, aby bronić Jezusa, narażając swoje życie. Ponadto miał odwagę pójść za Jezusem i wejść na dziedziniec, aby być blisko Niego. Teraz spostrzega się, że nie jest „z" Jezusem, tak odmiennym od tego, jakiego wyobrażał sobie i pragnął. Piotr jest podobny do innych: nie przyjmuje Pana, który umywa nogi, Syna Człowieczego wywyższonego, JA-JESTEM ukrzyżowanego. Być z Jezusem oznacza dokonywać Jego wyborów, posiadać Jego Ducha. Można być patentowanym chrześcijaninem, ucz-niem i apostołem, biskupem i papieżem, a równocześnie być przeciwko' Jezusowi. Dokonuje się to każdorazowo, gdy nie rozpoznajemy Go w biednych Chrystusach, stanowiących trwałą jego obecność pośród nas (por. 12,8 par.; Mt 25,31-46). W. 26. „Czyż nie ciebie widziałem razem z Nim w ogrodzie?" Jest prawdą to, co mówi krewny Malchosa: Piotr był w Ogrodzie. Był „obok Jezusa", ale nie „z Jezusem". Co więcej, był „przeciwko Jezusowi", chcąc przeszkodzić Mu w wypiciu kielicha i sprowokować do użycia takiej samej broni, jak nieprzyjaciele. W. 27. „Piotr znowu zaprzeczył". Po raz trzeci Piotr wypierając się tego, że był z Jezusem, mówi prawdę. Jest ostatecznie ślepym, który wyznaje, że nie widzi. Jego grzech może otrzymać przebaczenie (por. 9,41). „i natychmiast kogut zapiał" (por. 13,38). Wraz z pianiem koguta blednie noc i wkracza światło. Dla Piotra kończy się kłamstwo i rozpoczyna prawda o sobie samym i o Panu. Wreszcie rozumie, że należy do wrogów Jezusa. Właśnie w taki sposób poznaje Jego miłość jako darmową. „A nawet za człowieka sprawiedliwego podejmuje się ktoś umrzeć tylko z największą trudnością. Bóg zaś okazuje nam swoją miłość [właśnie] przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami" (Rz 5,7n). Piotr odkrywa, że nie on umiera za Pana, ale Pan za niego. Uzdrowiony zostaje z „kompleksu Chrystusa" i staje się człowiekiem jak wszyscy inni. Widzi, że zbawienie to nie miłowanie Boga aż do oddania własnego życia za Niego. Z miłości się umiera: istotą miłowanych jest życie. A Jezus, miłość nieskończona, umiłował nas jako pierwszy (1J 4,19). Dlatego każdy z nas może powiedzieć za Pawłem: „Umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie" Ga 2,20). Ta wewnętrzna oczywistość to wiara: dzięki niej jestem w stanie żyć życiem, które jest odpowiedzią miłości na otrzymaną miłość. Gdyby Piotr nie za-parł się, mógłby ciągle myśleć, że Pan miłuje go z zastrzeżeniem: tylko tyle, na ile zasługuje. Ale miłość wysłużona jest miłością sprzedajną. Tu dla Piotra rozpoczyna się chrzest: akceptacja, że jest miłowany i to bezwarunkowo. Jak dla Abrahama, ojca w wierze, wiara w Pana jest dlań sprawiedliwością (Rdz 15,6). Sprawiedliwy bowiem żyje z wiary (Rz 1,17; Ab 2,4) w wierność Boga, który obiecuje i daje życie. Jego wiara to nawrócenie od Prawa do Ewangelii, bardzo trudne nawrócenie Pawła, jak sam świadczy w Flp 3,1nn. Tylko tu poznajemy to, co odróżnia chrześcijaństwo od jakiejkolwiek innej religii: to, że jesteśmy miłowani za darmo, nie na mocy zasług, daje nam wolność życia jako synom Bożym. Jest to zbawienie, odkrycie naszej tożsamości i tożsamości Boga, które dokonuje się przez nasz grzech i jego przebaczenie. Piotr, po zaparciu się, napotyka alternatywę Judasza: albo spojrzeć na siebie swymi własnymi oczami, albo oczami Pana. Jeśli otwiera się na Pana, to dla niego oznacza zbawienie. Źródłem chrztu dla Piotra i dla wszystkich jest zanurzenie się w darmowej miłości Pana zamiast w goryczy własnej przegranej. Odtąd Piotr może stać się uczniem Jezusa. Gdy dotychczas podążał za samym sobą, teraz zrozumie, że należy iść za Jezusem Doświadczył, że „qui se ductorem sequitur, seductorem sequitur" — kto idzie za sobą jako przewodnikiem, idzie za zwodzicielem. Jan opuszcza zapowiedź zaparcia się i piania koguta (por. Mk 14,72 par.). Przytacza jedynie trzykrotne zaparcie się. Od tego momentu Piotr znika z opowiadania o męce. Ale jest w szczególny sposób obecny: obecny jest swym spojrzeniem, którym męka winna być kontemplowana. Scena będzie miała swój epilog po zmartwychwstaniu, w postaci trzykrotnego pytania Jezusa: „Czy Mnie miłujesz?" Wtedy będzie mógł pójść za Jezusem, bo dzięki swemu zaparciu się odkryje miłość, jaką jest miłowany.

a. (na zewnątrz pretorium: ww. 18,28-32): dialog między Piłatem i przywódcami na temat Jezusa wydanego na ukrzyżowanie.

Po zakończeniu objawienia wobec przywódców religijnych, Jezus wydany jest reprezentantowi władzy rzymskiej, aby wykonał wyrok śmierci już przez nich wydany. Spełnia się w ten sposób „słowo Jezusa, który powiedział wskazując, jaką śmiercią miał umrzeć" (w. 32). Gdyby go bowiem zabili Żydzi, byliby Go ukamienowali; Rzymianie natomiast ukrzyżują Go. W wigilię Paschy możni jednoczą się razem, aby złożyć w ofierze Baranka Bożego, który gładzi grzech świata (1,29). Siły ciemności sprzymierzają się ze sobą, aby wynieść na krzyż Syna Człowieczego, Tego, który daje życie wieczne (3,14n), objawia JA-JESTEM (8,28), wypędza władcę tego świata i pociąga wszystkich do siebie (12,31n). W. 28. „Od Kajfasza zaprowadzili Jezusa do pretorium". Jan, w odróżnieniu od pozostałych Ewangelistów, nie relacjonuje procesu przed Kajfaszem. Wspomina o nim jedynie po przesłuchaniu u Annasza. Arcykapłani i ich słudzy (por. 18,35; 19,6), określani jako „Żydzi" (por. 18,31.36.38b; 19,7.12), odprowadzają Jezusa do pretorium. Była to rezydencja, gdzie gubernator rzymski zatrzymywał się w czasie świąt, aby mieć pod kontrolą tłumy przybywające do Jerozolimy. Napływ tłumów zawsze stanowił niebezpieczeństwo rozruchów. Żydzi mieli prawo osądzać zgodnie ze swymi prawami. Mogli także wydawać wyroki śmierci, ale nie mogli ich wykonywać. Rzymianie zarezerwowali dla siebie karę śmierci, z wyjątkiem przypadków profanacji świątyni i prawdopodobnie cudzołóstwa (por. 8,1nn). Ukamienowanie Szczepana (Dz 7,58) jest najprawdopodobniej samosądem, a Jakuba (Dz 12,2) stanowi wyjątek. Jezus zaprowadzony więc zostaje do władzy rzymskiej, aby dokonała wyroku podjętego już przez władzę religijną bez żadnego procesu (11,47.53). W ten sposób Baranek Boży przechodzi spod władzy przywódców Izraela pod jurysdykcję przywódcy pogańskiego: jest zbawicielem świata (4,42) wywodzącym się spośród Żydów (4,22). „A było to wczesnym rankiem". Po pianiu koguta (w. 27) kończą się ciemności. Dla kontrastu wyrażenie przywołuje na myśl określenie „była noc", kiedy Judasz wyszedł, aby zdradzić Jezusa (13,30). Po zaparciu się Piotra ustaje również „zimno". 18.25). Ognisko, które rozgrzewa noc, zastępuje słońce, które rozpala dzień. Proces polityczny Jezusa trwa od poranka do godziny szóstej (19,14), od momentu, gdy słońce ukazuje się na horyzoncie aż do chwili, gdy znajduje się w zenicie. Światło przychodzące na świat rozprasza ciemności i narasta, aż do osiągnięcia swego pełnego blasku na krzyżu. Tu objawia się król Chwały. Mamy wigilię soboty (por. 19,31.42), szósty dzień (por. 12,1), dzień stworzenia człowieka: na krzyżu stworzony zostanie nowy człowiek. Jest to ponadto wigilia Paschy (19,31.42; por. 13,1nn; 18,39), gdy zostaje ofiarowany baranek. Był również świt, kiedy Abraham wybrał się w drogę, aby złożyć w ofierze swego syna, który na trzeci dzień został ocalony (por. Rdz 22,3nn). O tej samej godzinie będzie miało miejsce spotkanie Zmartwychwstałego z Marią przy grobie (20,1) oraz uczniów nad brzegiem Jeziora (21,4). „Oni sami jednak nie weszli do pretorium". Arcykapłani oraz ci, którzy im towarzyszą, pozostają na zewnątrz pretorium. Jezus wchodzi, aby objawić siebie także poganom. Wyjdzie stamtąd po ukoronowaniu cierniem (19,5) oraz na końcu (19,13), aby zostać intronizowany na krzyżu. Piłat biega tam i z powrotem. Jego wejście i wyjście oddziela różne sceny. Wewnątrz/na zewnątrz posiada nie tylko wartość przestrzenną: wewnątrz ma miejsce objawienie Jezusa poganom, na zewnątrz opozycja władzy religijnej. Pośrodku jest Piłat, władza polityczna, wezwany do dokonania wyboru między światłością i ciemnością, prawdą i kłamstwem, królem i rozbójnikiem, życiem i śmiercią. Jego wybór jest oczywisty. Uczynił ze swej władzy swoją religię, jak kapłani uczynili ze swej religii swoją władzę. Dlatego jeśli nawet są one w ciągłym konflikcie ze sobą — tak się dzieje, gdy chce się tych samych rzeczy i używa się takich samych środków — idą zawsze zgodnie razem, aby zabić niewinnego. Rozróżnienie między sferą religijną i polityczną jest fundamentalne, aby uniknąć przeciwstawnych fundamentalizmów religijnych czy politycznych. Jest ponadto konieczne dla wolności religii, która w przeciwnym razie stałaby się uległa władzy politycznej, jej usprawiedliwieniem ideologicznym i narzędziem ucisku. Jest także nieodzowne dla polityki. Polityka, jeśli nie chce stać się nieludzką machiną, która rządzi sama sobą, musi znaleźć poza sobą źródło wartości oraz instancję krytyczną swych cech negatywnych. „aby się nie skalać". Jest to jedyny raz, gdzie zachodzi to słowo w Ewangelii. Przywódcy religijni nie chcą podjąć ryzyka zaciągnięcia nieczystości legalnej. W domu poganina mogły znajdować się groby dzieci, które przyszły na świat martwe. Kto boi się nieczystości przez kontakt z trupem, nie czyni sobie żadnych skrupułów z zabijania. Ta legalistyczna mentalność trzyma ich „na zewnątrz" miejsca, w którym objawia się prawda. „aby móc spożyć Paschę". Uwaga służy autorowi do powiązania wydarzenia z Paschą. Mamy wigilię Paschy, kiedy przygotowuje się baranka paschalnego. Kto chce spożywać Paschę, zabija baranka niepokalanego i bez skazy (1P 1,19). W. 29. „Piłat". Był gubernatorem rzymskim od roku 26 do 36 po Chr. Historycy mówią o nim jako o człowieku autorytarnym i okrutnym. Złożony został z urzędu przez Witeliusza. W opowiadaniu przejawia się jego twarda postawa wobec Żydów, ale i jego słabość, która doprowadza do tego, że ulega szantażowi z ich strony. Twardość i słabość dobrze się ze sobą zespalają. „wyszedł do nich na zewnątrz". Reprezentant władzy politycznej zwraca się do przywódców religijnych. On, który uważa się za wszechwładnego, ostatecznie wykona tylko ich żądania. „Rzekł". W procesie czasownik „mówić" w odniesieniu do Piłata zachodzi 11 razy i zawsze zawiera pytanie lub po-lecenie. To inni mają odpowiadać i wypełniać polecenia. Gdy to, czego słucha, domaga się od niego odpowiedzi, pyta jeszcze raz (por. w. 38). Władza woli raczej nie odpowiadać. Gdyby odpowiadała i pozwalała sobie stawiać pytania, stałaby się ludzka i odpowiedzialna. Nie byłoby już panowania i ucisku, ale służba i promocja człowieka. Wszystkie największe zbrodnie przeciwko ludzkości, w tym także zabicie Jezusa, są owocem nieodpowiedzialnej władzy. „Jaką skargę wnosicie przeciwko temu człowiekowi?" Piłat wie, kim jest Jezus. Wysłał oddziały, aby Go pojmać (18,3). Wie także, że przywódcy chcą Go zabić. Pyta więc, jakie oskarżenie wnoszą, które uzasadniałoby Jego skazanie. Władza ustanawia dla własnej korzyści precyzyjne normy i skazuje tego, kto im się sprzeciwia. Jeśli nawet jest tak, jak tego pragnie, nie może (zawsze) zdać się na łaskę uznania, gdyż prowadziłoby to do chaosu. Wprowadza zatem cały kompleks ukrytych, ale funkcjonalnych praw, mających na celu stworzenie pewnej „legalności", która, chociaż jest niesprawiedliwa, okazuje się pożyteczna do utrzymania porządku odpowiedniego dla tego, kto go narzuca. Piłat przywołuje przywódców żydowskich do praworządności, która zawsze popiera interesy mocniejszych: „sprawiedliwe jest to, co jest pożyteczne dla mocniejszego" — powiedział starożytny filozof, i jest to nadal aktualne. W. 30. „Gdyby to nie był złoczyńca, nie wydalibyśmy Go tobie". Odpowiedź przywódców zdradza irytację. Skoro Go przyprowadzili, to znaczy, że jest złoczyńcą. Także oni znają prawo, lepiej niż Piłat. Wiedzą, że należy skazać Go na śmierć. Do Piłata należy jedynie egzekucja. Przywódcy zadecydowali już o tym od pewnego czasu (por. 5,18). Chcą jednak, aby formalnie decyzję podjął Piłat, a to dlatego, że oni nie mogą zabijać, bądź też by obciążyć go tym przykrym obowiązkiem, który mógłby ściągnąć nienawiść ludu. Jezus określony jest jako „złoczyńca" (por. Łk 23,32: „Prowadzono też innych dwóch złoczyńców"). Niewinny, który daje świadectwo prawdzie i nie ulega kłamstwu, dla sprawującego władzę jest najbardziej niebezpiecznym złoczyńcą. Nie jest, jak Barabasz, zwykłym konkurentem, którego należy wyeliminować, aby odnieść zwycięstwo. Posiada bowiem moc wycofania się z gry; w ten właśnie sposób niszczy grę w zarodku objawiając jej głupotę i złośliwość. Gdy chodzi natomiast o tego niewinnego, który nie łamie się przed niesprawiedliwością, jest niebezpiecznym burzycielem ustanowione-go porządku. Dlatego ten, który nie znał grzechu, potraktowany został jako grzesznik na naszą korzyść (2Kor 5,21): stał się dla nas przekleństwem, aby wykupić nas od zła (Ga 3,13). W Getsemani sam Jezus mówi, że wyszli, aby pojmać Go jako zbójcę (Mk 14,48), Jego, który jest niewinny. Właśnie w ten sposób wypełniają się Pisma (Mk 14,49), które mówią, że Sługa za-liczony zostanie między złoczyńców (por. Łk 22,37), biorąc na siebie nasze złe czyny (por. Iz 53,12). „nie wydalibyśmy Go tobie". Czasownik „wydać" (= zdradzić) zarezerwowany został dla Judasza. Tu odniesiony jest także do Żydów, który wydają Jezusa Piłatowi, a potem Piłat wydaje Go na krzyż (19,16a), skąd da wszystkim swego Ducha (19,30). Ta sama przeklęta działalność, jakiej dopuszcza się władca, mocą niewinnego staje się źródłem błogosławieństwa dla wszystkich. W. 31. „Weźcie Go wy i osądźcie według swojego prawa!" Piłat nie ratyfikuje wyroku bez szczególnych motywów. Byłoby to stoczenie się w samowolę, szkodliwą dla ustanowionej władzy. Skoro uważają Go za złoczyńcę, niech osądzą go według swego prawa. Można dostrzec pewną nutę pogardy, kiedy podkreśla, że chodzi o „wasze" prawo, a nie „nasze". Ponadto mówiąc o osądzeniu Jezusa, przypomina im, że są poddanymi rzymskimi: nie mają prawa wydawania wyroków śmierci. Jeśli nawet tego pragną, to nie mają prawa. A co to za władza, która nie może skazać na śmierć? Jest bezsilna, przeznaczona na za-tratę. „Nam nie wolno nikogo zabić". Przywódcy odkrywają swój zamiar, nie formułując jednak żadnego oskarżenia: chcą Jezusa zabić. Dlatego przyprowadzili Go do Piłata. Nie powinien sądzić Go, ale jedynie skazać. W końcu tak właśnie postąpi. Władza polityczna chcąc nie chcąc wykonuje sąd władzy religijnej. Niewinny, który daje świadectwo prawdzie, z czasem staje się rzeczywistą groźbą dla każdego sprawującego władzę. Przywódcy religijni przyjmują z przykrością swoją zależność od Rzymian. Do nich. jak na wszystkich okupowanych terytoriach, należy sprawa sądzenia według własnych praw. Nie mogą jednak domagać się kary śmierci zarezerwowanej dla Rzymian. Za wyrażeniem „nam nie wolno zabijać" stoi wielkie przykazanie: „Nie zabijaj-(Wj 20,13; Pwt 5,17). A przecież to, czego się oni domagają, jest zabójstwem. Pełnią bowiem dzieła swego ojca, kłamcy i zabójcy od początku (8,44). To „nie wolno" przywołuje również na myśl prawo i jego interpretację w sensie zakazującym, jaką nadali temu przykazaniu oni, rozumiejąc je jako likwidację człowieka (por. 5,10). Z dialogu wynika, że Piłat może, ale nie chce zabić Jezusa, podczas gdy przywódcy chcą Go zabić, ale nie mogą. Ostatecznie osoby religijne uczynią to, czego im nie wolno, a politycy to, czego nie chcą. Ku zaskoczeniu ci słabi okazują się wszechmocni w złu, a wszechmocni słabi w dobru. Ironia losu czy prawo historii? W. 32. „Tak miało się spełnić słowo Jezusa, w którym zapowiedział". W taki sposób Jan wprowadza spełnienie się Pism. Tu Pisma to słowa samego Jezusa (por. 2,22). „jaką śmiercią miał umrzeć". Przywódcy przekazując Jezusa Piłatowi, aby Go skazał na śmierć, myślą, że uda im się wymanewrować władze do własnych celów. Tymczasem realizują jedynie słowa Jezusa dotyczące Jego własnej śmierci. Faktycznie, gdyby oni Go zabili, ukamienowaliby Go (por. 8,59). Była to ich forma eliminowania z na-rodu zła. Rzymianie natomiast wywyższą Jezusa na krzyżu, właśnie tak, jak przepowiedział Jezus o Synu Człowieczym (3,14; 8,28; 12,32n). W taki sposób wobec przywódców religijnych i politycznych wprowadzony jest fundamentalny temat opowiadania Janowego: prawdziwym królem, który kieruje historią, jest Jezus, Nazarejczyk. Przez swoje „wywyższenie" ukazu-je nam miłość Ojca, daje nam poznać Boga, zwycięża władcę tego świata i pociąga wszystkich do siebie. Nieprzyjaciele, którzy chcą go uśmiercić, są bezwolnym i nieświadomym narzędziem Jego królewskiej godności: posadzą Go na tronie, gdzie okaże się Panem wszystkich, gdyż oddaje życie za wszystkich.

b. (wewnątrz pretorium: 18,33-38a): dialog między Piłatem i Jezusem do-tyczący prawdziwej godności królewskiej.

W tej scenie Jezus objawia godność królewską Boga wobec reprezentanta cesarza rzymskiego. Piłat zaproszony jest, by słuchał głosu Jezusa, by poznał prawdę, która wyzwała (por. 8,32). W przeciwnym razie pozostanie niewolnikiem kłamstwa. Królewska godność Boga nie opiera się na prze-mocy i ucisku, ale na miłości i służbie. Nie pochodzi z tego świata, ale od samego Boga. Jezus przyszedł, aby przynieść ją na ten świat, aby przywrócić człowiekowi jego ludzką godność. Sposób rozumienia władzy królewskiej określa relacje ludzi między sobą i z naturą. Pojęcie władzy królewskiej zmienia się w zależności od tego, jakie się ma pojęcie Boga i po-jęcie człowieka. Jeśli Bóg jest Tym, który trzyma w ręku wszystkich, wówczas człowiek zrealizowany to człowiek, który potrafi narzucić swą władzę wszystkim. Jeśli natomiast Bóg jest Emanuelem, Bogiem z Nami, który od-daje siebie w ręce wszystkich, wtedy człowiek zrealizowany to ten, kto staje się solidarny ze wszystkimi. Ewolucja od pierwszej koncepcji do drugiej dokonywała się powoli także w Biblii. Najczęściej mówimy o władzy w sensie negatywnym, ponieważ niszczy przede wszystkim tego, kto ją posiada. Sama w sobie władza stanowi wartość: ukazuje możliwość, zdolność. Może być jednak źle wykorzystana. Historia poucza, że przywódcy i ci, którzy się z nimi utożsamiają, pełnią władzę nie po to, by służyć, ale po to, by posługiwać się innymi (por. Mk 10,42-45 par.). Nie oznacza to, że władza polityczna jest jakimś złem mniej lub bardziej koniecznym. Kiedy bowiem ukierunkowana jest na dobro wspólne, jest najwyższą formą służby człowiekowi. Chrześcijanin angażuje się w politykę: w pełni odpowiedzialny za ten świat, daje mu świadectwo miłości. W ten sposób wraz ze wszystkimi ludźmi dobrej woli, nie pozwala mu zamknąć się w samowyniszczeniu i otwiera go na jego przyszłość. Nie łudzi się jednak co do bezpośrednich rezultatów, ani nie chce realizować reżimu chrześcijańskiego. Pragnie po prostu być świadkiem Jezusa i Jego królestwa, za własną cenę, jak Jezus, powierzając siebie Ojcu i braciom. W. 33. „Wtedy powtórnie wszedł Piłat do pretorium". Piłat, wyszedłszy z pałacu, aby rozmawiać z przywódcami religijnymi, wchodzi, aby twarzą w twarz rozmawiać z Jezusem. Proces zaczyna się ożywiać i dotyka istoty władzy: czy jest ona za prawdą, czy przeciwko niej? Żadna władza nie może stać ponad prawdą lub poza nią. W przeciwnym razie automatycznie staje się kłamstwem i śmiercią. „Czy Ty jesteś Królem Żydowskim?" Piłat pyta Jezusa, czy prawdziwe jest oskarżenie wniesione przez przywódców, którego Jan nie podaje (por. jednak 19,22), w przeciwieństwie do innych Ewangelistów (por. Mk 15,2 par.). Pytanie rozpoczyna się od „Ty" emfatycznego: czy Ty, będąc skazanym, związanym i sądzonym, jesteś królem żydowskim? Mesjanizm Jezusa pojawiał się często w Ewangelii (1,41.49; 3,28n; 6,15; 7,26.41n; 9,22; 10,24; 12,13. 15.34; por. 18,5.7: „Nazarejczyk"). Tłumy, po darze chleba, chciały obwołać Jezusa królem (6,14n). Po przywróceniu życia Łazarzowi, obwołano Go królem Izraela (12,13), Nie zrozumieli, że daje chleb stając się chlebem, że daje życie oddając życie. Tytuł winy wypisany na krzyżu będzie brzmiał: „Król żydowski" (19,19; por. Mk 15,26 par.). Jezus został oskarżony o to, że jest jednym z wielu mesjaszy, którzy wzniecali bunty przeciwko Rzymianom, aby uwolnić naród. To prawda, że jest On królem, ale w inny sposób. Dlatego odrzucili Go Jego uczniowie, a Rzymianie ukrzyżowali. Gdyby nie rozczarował ich pragnień, swoi przyjęliby Go, a Rzymianie poddaliby się i zostaliby ukrzyżowani. Biblia od początku zajmuje krytyczne stanowisko wobec godności królewskiej (por. Sdz 9,8-15; 1Sm 8,1nn). U wszystkich narodów król jest ideałem człowieka, człowiekiem idealnym, jakim chciał-by być każdy: wolnym i potężnym, panującym nad wszystkimi. Jest bogiem na ziemi. Ale Bóg zakazuje czynienie sobie podobizn siebie, gdyż jedyną Jego podobizną jest wolny człowiek. A człowiekiem wolnym jest ten, kto słucha słowa Ojca, by żyć jako syn i brat. Jest to prawda, która wyzwala nas z niewoli. Chcieć króla, który by panował nad nami, oznacza rezygnację z Boga, króla czyniącego nas wolnymi (por. 1Sm 8,7). Dwuznaczność idei króla jest taka sama, jak dwuznaczność idei Boga i człowieka. Bóg nie jest panem, który z człowieka robi niewolnika, ale Ojcem na usługi braterstwa swoich synów: a człowiekiem zrealizowanym, podobnym do Boga, jest ten, kto czyni to samo. Jezus przez swą królewską godność objawia nam prawdę o Bogu i o człowieku. Jest On obiecanym Dawidowi Mesjaszem (2Sm 7,12). Uwalnia nie tylko naród izraelski, ale cały świat, gdyż odrzuca panowanie, a oddaje się służbie. Wyrywa nas z ucisku nie przez władzę potężniejszego, ale siłą miłości tego, kto bardziej miłuje. Jezus, okrzyknięty królem przez tłumy (12,13), zostaje odrzucony, ponieważ zamiast wozów bojowych i koni, wybiera osiołka, cichego i pokornego jak On (por. 12,14) Ale w taki właśnie sposób wyrywa nas spod wszelkiej władzy śmierci. Piłat pyta więc Jezusa, czy jest On Mesjaszem. W. 34. „Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie?" Bezpośredni sens pytania to kwestia od kogo pochodzi oskarżenie, czy od Piłata, czy od innych. Sens głębszy to zaproszenie do refleksji nad tym, co powiedział, aby zrozumieć osobiście, co oznaczałby Jego sposób sprawowania władzy królewskiej. Kto rozumie Jego godność królewską, jest „człowiekiem", wolnym. W. 35. „Czy ja jestem Żydem?" Oskarżenie nie pochodzi od Piłata, ale od arcykapłanów. Ale i on, jak wszyscy przywódcy, musi zająć postawę wobec tego króla. Jak zwykle, Piłat pyta, zamiast odpowiadać. „Naród Twój i arcykapłani wydali mi Ciebie". Pierwszorzędnym sprawcą wydania jest diabeł, odpowiedzialny za decyzję (13,2). Wszedł w Judasza (13,27) i działał w nim, który „wydał" Jezusa przywódcom. Teraz działa za pośrednictwem przywódców, którzy „wydają" Jezusa Piłatowi, a potem za pośrednictwem Piłata, który „wydaje" Jezusa na krzyż (19,16). Z krzyża Pan „daje" nam swego Ducha (19,30). „Coś uczynił?" Wydano Jezusa Piłatowi jako kogoś, kto pretenduje do tego, by być Mesjaszem. Oskarżony jest o to, że chce wziąć władzę, burząc ustalony porządek. Jest złoczyńcą. (w. 30): przeciwstawia się panującym, aby sam objąć panowanie. Piłat pyta Jezusa, co uczynił. Cała Ewangelia jest odpowiedzią na to pytanie. Znaki, które zdziałał Jezus, objawiają Jego królewską godność: dał dobre wino w czasie zaślubin (2,1-11) i ocalenie umierającemu (4,46-54), podniósł paralityka (5,1nn), zaofiarował chleb (6,1-13), szedł po jeziorze (6,16-21), przywrócił wzrok niewidomemu (9,1nn) i życie zmarłemu (11,1nn). To uczynił. Jego władza jest taka sama jak władza Boga, który daje to, kim jest: miłość i życie. To są zna-ki Jego godności królewskiej, która w pełni zabłyśnie z krzyża. W. 36. „Królestwo moje". Grecki termin basileia oznacza zarówno królestwo jako terytorium, jak i królewską godność jako władzę królewską. Jezus jest królem, ale róż-nym od innych (por. Sdz 9,8-15); 1Sm 8,1nn). Nie jest podobny do władców narodów, którzy tyranizują, podbijają, biorą w niewolę (por. Mk 10,42 par.) oraz lubią, gdy się ich nazywa dobroczyńcami narodu (Łk 22,25). Jest królem obiecanym przez Boga potomkom Dawida, który będzie panował na wieki (por. 2Sm 7,8-16): Jego władza to obmywanie nóg (13,1nn), Jego godność to bycie z nami jako ten, który służy (Łk 22,27). Nie jest złodziejem ani rozbójnikiem, ale dobrym Pasterzem, który przywraca wolność swoim owcom, wydając za nie swoje życie (por. 10,1-21). „nie jest z tego świata". „Z" wskazuje na pochodzenie, początek, naturę. Jego królestwo ma taki sam charakter jak On: jest od Ojca, nie z tego świata pogrążonego w zabójczym kłamstwie (8,23.44). Jest Synem, którego wolność realizuje się przez to, że staje się bratem. Dlatego odrzuca panowanie nad tym, kto Go chce mieć królem (6,14n) i odda swe życie na usługi człowieka. „Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom". Gdyby Jezus był taki, jak królowie tego świata, Jego słu-dzy walczyliby przeciwko sługom możnych, którzy przyszli Go aresztować (por. 18,3.12). Mógłby wystawić ponad dwanaście zastępów aniołów (por. Mt 26,53). Niemożliwe jest jednak przywrócenie sprawiedliwości siłą, jak obrazowo mówi Syr 20,4. Godność królewska Pana jest cichością i pokorą, sprawiedliwością i miłością, służbą i życiem. Dlatego każe Piotrowi zrezygnować z użycia siły (18,10n), która ustanawia i podtrzymuje każdą władzę śmierci. On przekształci miecze na lemiesze i włócznie na sierpy (Iz 2,4). Wtedy wilk zamieszka wraz z barankiem i mądrość Pana napełni ziemię na kształt wód, które wypełniają morze (Iz 11,6a.9b). Jego królewska władza nie jest „z" tego świata, ale jest „na" tym świecie. I gdzie się ukazuje, wypędza nieodwołalnie tego, który uczynił siebie władcą tego świata, trzymając w niewoli kłamstwa i śmierci (por. 12,31). Jezus nie nabywa władzy przemocą, gdyż pragnie nas uwolnić od niej. Jest Pasterzem jako Baranek ofiarowany, jest królem jako sługa wywyższony. Jego sposób królowania przywraca człowiekowi jego prawdę syna, jego wolność brata, który urnie kochać, jak sam jest umiłowany. Walka przeciwko „korzeniowi zła" prowadzona jest odmienną bronią, niż to czyni zło: nie bogactwo i władza, pycha i złość, kłamstwo i ucisk, ale ubóstwo i służba, pokora i sprawiedliwość, prawda i wolność. „królestwo moje nie jest stąd". Nie jest z niskości, kłamstwa, ciemności i śmierci. Pochodzi z góry: z prawdy, ze światłości i życia (por. 8,23). Jego władza królewska nie jest władzą złodziei i rozbójników, charakterystyczna dla królów, jakimi wszyscy pragniemy być. Jezus osądzony i skazany jako król, poddaje definitywnej krytyce każdy system polityczny, który opiera się na ucisku. Nie jest przypadkiem, że święto Chrystusa Króla ustanowione zostało w XX wieku, w epoce wielkich totalitaryzmów. Jego władza królewska posiada znaczenie polityczne niewyczerpalne: nie jest poręką, ale krytyką każdego panowania człowieka nad człowiekiem. Jego godność królewska jest „na" tym świecie nie tylko w sposób duchowy, jako meta idealna historii. Jest konkretnym sposobem przeżywania codzienności, który daje wszystkim świadectwo piękna autentycznego życia. W. 37. „A więc jesteś królem?" Na początku Piłat pytał: „Czy ty jesteś królem żydowskim?" Teraz ze zdziwieniem żąda potwierdzenia Jego niewiarygodnego sposobu królowania. Za pomocą zaimka „ty" rozpoczął swoje pierwsze pytanie; tym samym zaimkiem kończy to drugie pytanie. Władza Boga i władcy tego świata są diametralnie różne. Piłat, jak każdy człowiek, wezwany jest do wyjścia z niewoli władcy tego świata ku wolności Syna Bożego. „Tak, jestem królem". Jezus potwierdza, że jest królem. Nie tylko Żydów, ale wszystkich. Jest królem boskim, który przychodzi z wysoka (por. 19,8-12). „Ja się na to narodziłem". Jezus jest królem, który czyni nas królami; jest Słowem Wcielonym, aby okazać swoją chwałę Jednorodzonego od Ojca, pełnego łaski i prawdy (1,14), Synem, który daje nam moc stania się synami Boga (1,12). „i na to przyszedłem na świat". Słowo jest Bogiem (1,1), które stało się jak my, aby ukazać nam kim jest On i kim jesteśmy my. „aby dać świadectwo prawdzie". Jezus jest królem, którego Ojcem jest Bóg (por. 8,54) Objawia nam On prawdę, która czyni nas wolnymi (8,32): pokazuje nam, ze jesteśmy synami Boga, umiłowanymi przez Ojca. Temu więc, kto nie zamyka oczu, prawda rozproszy automatycznie kłamstwo, jak światło gasi koszmar ciemności. Godność królewska Jezusa, to godność „świadka": ma swoje wyłączne źródło w poznaniu i dawaniu świadectwa prawdzie własnym kosztem, jak prorocy. Świadek chrześcijański nie chwyta za broń, aby bronić (domniemanej) prawdy. Nie jest kamikadze, samobójcą i zabójcą, ale jednym z tych, którzy oddają życie za braci, a przede wszystkim na korzyść tych, którzy go zabijają, aby rozbudzić w nich prawdę miłości. Właśnie w taki sposób ujmuje każdą władzę i nadaje jej właściwe znaczenie, nie narzucając siebie czy nie znosząc jej. Rzeczywistość ta jest analogiczna do „czwartej władzy", władzy środków komunikacji, gdyby ona była taka, jaka być powinna. Jakież to piękne, gdy tak się przedstawia sprawa, i jak bardzo szkodliwe, gdy jest inaczej. Posiada jedynie potęgę słowa: stwarza lub niszczy, budzi lub usypia sumienie. „Drżę przed taką sytuacją: dziś największa władza jednoczy się z największą pustką; największa zdolność idzie w parze z najmniejszą wiedzą, gdy chodzi o ostateczne cele życia" (Jonas). Już za czasów Eliasza przeciwko jednemu wolnemu prorokowi występowało 450 opłacanych przez reżim (1Kr1 18,22). Robi wrażenie widok osób inteligentnych, które mówią i piszą największe absurdy, i to z absolutnym przekonaniem, przynajmniej tak im się wydaje. Pierwsze wrażenie, jakie odnosimy, to to, że sprzedaliśmy umysł oraz serce temu, kto najwięcej ofiarował. Rodzi się pytanie, jak się to dzieje, że wyśpiewują hosanna kolejnym możnym, jeśli nawet dokonują najbardziej zbrodniczych czynów, jakie człowiek mógłby wymyślić. Rzeczywiście „człowiek żyjący w dostatku nie zastanawia się, jest jak bydlęta, które giną" (Ps 49,13.21). Nie może przecież pojąć sprawiedliwości ten, kto sam uchyla się od sprawiedliwości, ustanawiając przeciwstawne prawa. Nie może pojąć wolności, kto czyni z niej sztandar, by uciskać innych. Jedynie ten, kto doznaje niesprawiedliwości i szuka sprawiedliwości, rozumie sprawiedliwość. Tylko ten, kto doznaje ucisku i prosi o wolność, rozumie wolność. Możni i ich słudzy, jeśli na początku mogą być w złej wierze, w końcu są po prostu otępiali, zaślepieni: są zwierzętami, które giną, jak ludzie, których zniszczyli zanim nadeszła ich kolej. Prawdziwy prorok jest tą czwartą potęgą, która nigdy się nie sprzedaje. Tylko w taki sposób możny nie może bezkarnie zniszczyć go, a w końcu mogą ucałować się sprawiedliwość i wolność. Dziś prorok denuncjowałby jako kryminalistę sprawcę terroryzmu oraz przywódców państw popierających terroryzm. Ale nazwałby kryminalistą także tego, kto przez „wojnę prewencyjną" odpowiada na terroryzm wyniszczając niewinne osoby. Ponadto stawiałby sobie pytanie, czy większym kryminalistą jest kamikadze, który poświęca swe życie dla zabicia kogoś, czy głowa państwa demokratycznego (!), która używa swej nieograniczonej władzy, by poddać wszystko i wszystkich swemu panowaniu. Dlaczego jednak zamiast siedzieć sobie spokojnie w centrum kierowniczym, nie idzie, aby stać się kamikadze, uwalniając świat od osób niebezpiecznych, przy o wiele mniejszej liczbie ofiar? Czujemy nostalgię za czasami Orazi e i Curiazi . Temu, kto przeczy, że dzisiejsza rzeczywistość jest bardzo złożona, można odpowiedzieć, że możni wchodzą w nią z brutalnością coraz bardziej upraszczaną: używają jako lekarstwa coraz większej dawki trucizny. Należy zwrócić większą uwagę na złożoność problemów, starając się respektować nietykalną godność osoby ludzkiej, bez względu na to, kto to jest, poczynając od ostatnich. Ubodzy stanowią permanentny trybunał Ukrzyżowanego, który osądza historię: to, co czynimy lub czego dla nich nie czynimy, ocala lub ni-szczy nas samych (por. Mt 25,31nn). „Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu". Piłat, jak wszyscy, wezwany jest do wyjścia z kłamstwa i słuchania głosu tego, który jest prawdą. „JA-JESTEM drogą, prawda i życiem" (14,6), powiedział Jezus. Jego głos to głos dobrego Pasterza: przychodzi, aby uwolnić swoje owce, a Jego owce słuchają Go (10,3.16.27). Kto trwa w Jego nauce, pozna prawdę (8,32). Kto woli władzę niż prawdę, nie może słuchać prawdy ani jej zrozumieć. „Być z prawdy" oznacza przyjąć prawdę jako zasadę swego życia. Kto tak postępuje, staje się zdolny do jej słuchania: otwierając dla prawdy serce, otwiera oczy na rzeczywistość i leczy się ze swych marzeń. Prawda posiada jeden głos, którym nas wzywa: jest to głos niewinnego dotkniętego przez zło. Bez tego głosu, który ją wyraża, poruszamy się po omacku w nieświadomości. Nie istnieje bowiem żadne słowo bez głosu, który je ucieleśnia i to głos czyni, że słowo staje się prawdziwe lub fałszywe, zgodne lub nie-zgodne z rzeczywistością. W. 38a. „Cóż to jest prawda?" Piłat zamiast dać odpowiedź, nadal pyta. Możny, jak już mówiliśmy, nigdy nie ponosi odpowiedzialności. Gdyby odpowiedział na prawdę, stałby się człowiekiem wolnym. Konkretnie mówiąc, prawda to osoba, która stoi przed nim. Brat niewinny, uciśniony, ubiczowany i ukrzyżowany, jest dla wszystkich głosem prawdy: jest królem, człowiekiem na obraz Boga, Mesjaszem, który osądza i zbawia. Kto Go słucha, staje się synem i dochodzi do Ojca (14,6). „Cóż to jest prawda?" — to pytanie, jakie stawia sobie człowiek od zawsze. Każda władza, która niesie ucisk, pozo-stawia je bez odpowiedzi, ponieważ opiera się na kłamstwie i przemocy: trzyma prawdę na uwięzi niesprawiedliwości (por. Rz 1,18; Am 8,4-12). Pytanie skierowane jest do czytelnika, do wszystkich. Albo daje się na nie odpowiedź, albo zabija się prawdę, jak Piłat. On coś zrozumiał: np. że Jezus jest nie-winny. Gdyby się nastawił na obronę tej prawdy, byłby zrozumiał resztę. Kto bierze w obronę słabego, wcześniej czy później wychodzi ze ślepoty i poznaje prawdę.

c. (na zewnątrz pretorium: 18,38b-40): dialog między Piłatem i przywódcami, którzy wola bandytę niż prawdziwego króla.

Jezus przedstawiony przez duchownych jako złoczyńca (w. 28-32), objawił się Piłatowi jako król, który posiada jedynie władzę dawania świadectwa prawdzie (w. 33-38a). Nie jest więc konkurentem dla jego władzy, jest niewinny. Piłat proponuje więc jako „łaskę paschalną" Jego uwolnienie. Ale „łaską paschalną" ofiarowaną dla wszystkich będzie właśnie zabicie niewinnego, Baranka Bożego, który gładzi grzech świata (1,29). Propozycja Piłata ma charakter „polityczny": jest pośrednią drogą między prawdą i oportunizmem. Objawi jednak wkrótce jego słabość wewnętrzną. Nie zajmując stanowiska zgodnie z własnym sumieniem, możny z konieczności ugnie się przed niesprawiedliwością. Ukazuje się w tej scenie fundamentalny skandal historii: dlaczego niewinny cierpi? Dlaczego niesprawiedliwi są wolni, a sprawiedliwi uciskani? Dlaczego są Cyrenejczycy, którzy niosą krzyż Mesjasza? Jaka tajemnica kryje się w męce Sprawiedliwego, który dźwiga na sobie grzechy innych? Jak to jest, że kara śmierci dotyka prawdziwego króla zamiast złoczyńcę? Co czynić w tej sytuacji? Sprawiedliwy cierpiący jest obecnością samego Boga w świecie, Jego sądem nad wszystkimi i zbawieniem dla wszystkich. Konfrontacja między prawdziwym królem i zabójcą oraz danie preferencji temu drugiemu, unaocznia grzech człowieka: zamiast miłości i prawdy woli on przemoc i kłamstwo. A prawda miłości bierze na siebie przemoc kłamstwa, nie popadając w sidła stosowania takich mych środków. W. 38b: „To powiedziawszy wyszedł powtórnie do Żydów". Postawą Piłata jest niezajmowanie zdecydowanego stanowiska. Dlatego „wychodzi" z miejsca, gdzie się objawia prawda. Zamiast pozostać wewnątrz starając się dać odpowiedź, wychodzi na zewnątrz z pytaniem: „Cóż to jest prawda?" Stawia prawdzie pytani (zamiast dać się pytać przez nią. W końcu, chcąc nie chcąc, stanie po stronie tyci: którzy są przeciwko prawdzie. Chociaż nie pozwala stawiać sobie pytań przez intuicyjnie wyczuwaną prawdę, Piłat stara się jednak wykorzystać swoją władzę, aby ocalić niewinnego (po) też Mt 27,19). Być może jest to pozostała iskierka sumienia; nie ulega wątpliwości, że chodzi o chęć potwierdzenia, że on jest tu przywódcą. Nie uda mu się to. Faktycznie nie interesuje go prawda, ale utrzymanie swojej władzy, najważniejszej dlań prawdy, której nie chce narazić na niebezpieczeństwo. I zawsze niewinny płaci za to cenę. „Ja nie znajduję w Nim żadnej winy". Piłat polemizuje z arcykapłanami. Mówi: „Ja, w odróżnieniu od was, nie znajduje winy". Jezus wielokrotnie określony jest jako niewinny (18,38b; 19,4.6): Jego niewinność to temat dominujący w czasie procesu, przyczyna Jego eliminacji i naszego zbawienia. Jezus proklamowany jest królem. Ale Jego królewska władza nie jest podobna do władzy zelotów: nie konkuruje z ustanowioną władzą. Nie posługuje się przemocą. Jest kimś, kto nie może szkodzić: jest nieszkodliwy, niewinny. Piłat jednak nie zrozumiał, że prawda w swej niewinności niszczy wszelką władzę ucisku, ukazując jej fałsz. Światło oznacza koniec dla ciemności. Jezus dla Piłata jest „pod względem politycznym" niewinny. Dla arcykapłanów natomiast jest winny „pod względem religijnym", gdyż bę-dąc człowiekiem, uczynił siebie Synem Bożym (19,7). Jego królewska godność jest taka sama jak Boga, niezrozumiała dla polityków i odrzucona przez osoby religijne. Faktycznie nie przeciwstawia się godności władzy królewskiej tego świata: po prostu zaprzecza jej. W. 39. „Jest zaś u was zwyczaj, że na Paschę uwalniam wam jednego więźnia Piłat stara się uwolnić Jezusa. W Ewangeliach widać tendencję do podkreślania niewinności politycznej Jezusa, aby nie dostarczać władzy rzymskiej pretekstu do prześladowań. Piłat decyduje się, by uczynić Jezusowi „łaskę paschalną" (por. Mt 27,17; Łk 23,16; u Mk 15,8 inicjatywa wychodzi od tłumu). Z okazji celebracji paschalnych był zwyczaj uwalniania skazańca. Piłat proponuje, aby uwolnić króla żydowskiego. Jego gest, jeśli nawet wydaje się właściwy, zawiera w sobie sprzeczność. Skoro Jezus jest niewinny, dlaczego Go ułaskawiać? Kto chce ułaskawiać niewinnego, już w pewnym sensie go skazał. Ułaskawia się tylko winnego. W końcu nie pozostanie mu nic innego jak zdjąć maskę władzy, której jest ofiarą i reprezentantem: ułaskawi winnego i potępi niewinnego. Władza, jaką znamy z historii, po-siada w sobie „coś z lisa i lwa": rodzi się, utrzymuje i usprawiedliwia dzięki swej zdolności niszczycielskiej tego, kto przeciwko niej wykracza, za pomocą podstępu i przemocy. Założyciele Rzymu, Kain i Romulus, eliminują odpowiednio Abla i Remusa. Od wieków mury naszego współżycia wznoszą się na trupach brata będącego ofiarą. Jedyna różnica — istotna — to ta, że księgi historii spisane przez możnych, przyznają rację zabójcy, podczas gdy Biblia przyznaje ją zabitemu. Tylko sumienie, które urnie krytycznie patrzeć na siebie, rozumie tę prawdę ukrytą od założenia świata. Jeśli nawet Piłat chciał ułaskawić niewinnego, ostatecznie zabije go. A zabicie niewinnego stanie się łaską, która zbawia wszystkich. Ta aluzja do „łaski paschalnej" nadaje scenie pełne znaczenie Paschy żydowskiej, gdy to lud uciśniony ocalony został od eksterminacji i rozpoczął exodus ku wolności (Wj 12,13). Zamiana Jezusa, baranka ofiarowanego, na Barabasza, mordercę ocalałego od śmierci, jest „łaską paschalną". Sprawiedliwy, który dobrowolnie ofiarował się z miłości, bierze na siebie śmiertelne ryzyko, jakie wszyscy podejmujemy, a które ostatecznie spada na każdego. Niewinny umiera za winnego, Sprawiedliwy za niesprawiedliwego — nie tylko z powodu niesprawiedliwości (por. Iz 52,13-53,12). Sprawiedliwy to ten, kto zrozumiał czym jest życie: nie jest dobrem do ukradzenia, ale darem do otrzymania i do zaofiarowania, jak to czyni Pan życia. On umie oddać życie za innego: życie jest święte i warte życia otrzymanego i danego. Bezbożny natomiast to ten, kto odbiera życie innym, aby zawładnąć nim: staje się panem śmierci, którego życie warte jest śmierci. Ale i niesprawiedliwy stanie się niewinny, gdy pokonany przez kogoś innego, dozna przemocy. Bowiem ostatecznie i przegrywający bandyta jest „niewinny", ponieważ „nie może już więcej szkodzić" — jak Barabasz, winny wszystkiego, poza niechcianym i nie pożądanym zabiciem siebie. Sprawiedliwy jest natomiast niewinny i za życia i po śmierci, gdyż „nie chce szkodzić", chociaż mógłby to czynić (por. w. 36). „Czy zatem chcecie, abym wam uwolnił Króla Żydowskiego". Piłat chce posłużyć się sprytem. W rzeczywistości to on został przechytrzony. W. 40. „Oni zaś powtórnie zawołali". Wołają „powtórnie", ponieważ zakłada się, że krzyczeli już wcześniej przedstawia-jąc Jezusa jako złoczyńcę, którego należy stracić (w. 30-31). Tłumy wołały kilka dni wcześniej podczas wejścia Jezusa do Jerozolimy, ogłaszając Go królem (12,13). Teraz przywódcy i ich słudzy krzyczą, aby odebrać Jezusowi życie (por. 19,6.15). Także Jezus zawołał donośnym głosem, gdy przy-wrócił życie Łazarzowi (11,43). Teraz krzyk, który skazuje na śmierć Tego, który daje życie, uwalnia skazańca od śmierci. Sprawiedliwość „na życzenie ludu" to rzecz piękna, ale to nie znaczy, że jest słuszna. Od zawsze przywódcy i ich słudzy wywierają wpływ na lud i są jego reprezentantami, dzisiaj najczęściej wybrani na skutek takich manipulacji, że powstaje pytanie, gdzie podziała się wolność. Nie można zapominać, że od prymitywnych samosądów do współczesnych masakr, od ludobójstwa do wojen prewencyjnych, od nazizmu do stalinizmu, w dyktaturach i demokracjach, każda nie-sprawiedliwość była zawsze, jest i będzie dokonywana przez „przywódców i ich sługi", za domyślną lub wyraźną zgodą ludu. Zgoda ludu jest ze swej natury dwuznaczna. Sprawiedliwa jest pod dwoma warunkami: jeśli osiągana jest przy uwzględnieniu wolności drugiego człowieka i jeśli dotyczy czegoś, co respektuje ludzką godność. W przeciwnym wypadku, szukając za wszelką cenę zgody z obrońcami „praworządności", „posłuszeństwo nie jest już cnotą':. Może nadejść godzina, w której bez użycia przemocy będą musieli poddać się więzieniu lub nawet przyjąć wyrok śmierci. „Kto ma uszy, niechaj słucha" (Ap 13,9n). Jedynym antidotum na niesprawiedliwość, zawsze czyhającą w każdej decyzji, nawet plebiscytowej, jest to, by każdy osądzał zgodnie z sumieniem prawym i jasnym. Wewnątrz swego serca każdy zna to, czego nie chce, by inni mu czynili. Niech tego nie czyni innym nie poddając się żadnemu szantażowi. Kto nie słucha głosu sumienia, rezygnuje z bycia człowiekiem. „Nie tego, lecz Barabasza". Scena z Barabaszem u Jana sprowadzona jest do tego, co istotne. Barabasz, morderca, otrzymuje łaskę paschalną w zamian za niewinnego. „Bar-abba" oznacza „syn ojca (nieznanego)". Imię to nadawano dzieciom niczyim. Łukasz uściśla, że Barabasz został wtrącony do więzienia z powodu rozruchów wznieconych w mieście i za zabójstwo (Łk 23,19). Nie da się wykluczyć, że dwaj inni ukrzyżowani z Jezusem, byli buntownikami w więzieniu wraz z Barabaszem (Mk 15,7), określani, jak Barabasz, jako „złoczyńcy" (Mk 15,27). Dla Mt 27,16 Barabasz jest więźniem „znacznym", cieszącym się złą sławą. Jest prawdopodobne, że był bandytą należącym do zelotów, którzy chcieli przeciwstawić się zbrojnie władzy rzymskiej. Gdyby Barabaszowi udało się urzeczywistnić bunt, nie byłby skazanym złoczyńcą, ale zostałby ogłoszony królem. Czy jednak nie jest bandytą król, któremu udało się zabić swego poprzednika i wypędzić swoich konkurentów mniej szkodliwych od niego? Barabasz, złoczyńca zwyciężony, jest „negatywnym" obrazem władzy królewskiej „z niskości", „z tego świata". „Pozytywnym" obrazem jest zwycięski król, który nie jest niczym innym jak rozbójnikiem potężniejszym, który zdobył przewagę nad poprzednim królem. Barabasz reprezentuje każdego z nas, wszystkich królów bankrutów w stosunku do jednego, który odniósł sukces. Ale reprezentuje także każdego panującego, który wcześniej czy później stanie się jak on. Bowiem król obecnie panujący jest od zawsze ofiarą przeznaczoną na upadek pod uderzeniami kogoś mocniejszego od niego. I tak jest bez końca. Tak więc, zgodnie z prawem dżungli, idzie naprzód historia: mocniejszy eliminuje poprzednika i zajmuje jego miejsce, by z kolei ustąpić następnemu, który wyeliminuje jego. Dopóki nie nadejdzie król prawdy, niewinny, wyeliminowany przez wszystkich. Barabasz, syn niczyj i brat nikogo, zabójca, więzień przemocy, którą najpierw czynił, a potem jej uległ, w więzieniu oczekuje na krzyż, jest nie tylko osobą konkretną, ale i osobistością uniwersalną: Reprezentuje nasz tragiczny sposób pojmowania życia. Tak więc fałszywy obraz króla, wcześniej czy później ogranicza każdego człowieka. Jezus natomiast, dobry Pasterz, uwalnia z ucisku tego, kto słucha Jego głosu. Dając życie za swoje owce, daje im swoje życie, poznanie i miłość Ojca (10,14n). Przez łaskę paschalną syn niczyj staje się Synem Ojca, a Syn Ojca staje się synem niczyim. Jest to boska wymiana, która nas zbawia: Pan życia bierze na siebie naszą śmierć, a my uwolnieni od śmierci, przywróceni jesteśmy ponownie do życia. Życie dla śmierci i śmierć dla życia! Jezus jest Sługą „zdruzgotanym za nasze grzechy. Spadła nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze uzdrowienie" (Iz 53,5). Barabasz, jak każdy człowiek, już otrzymał „łaskę paschalną", jeśli nawet nie wie czym ona jest i co dla niego znaczy. Zrozumie, gdy pomyśli o tym, że miał umrzeć, a nie umiera, podczas gdy ten, kto powinien żyć, umarł zamiast niego. Zbawienie ludzkości dane zostało z krzyża Sprawiedliwego i wszystkich sprawiedliwych. Aby żyć nowym życiem, życiem zbawionym, potrzebne jest jedynie Słowo, które ogłosi nam fakt i pomoże nam go zrozumieć. „A Barabasz był zbrodniarzem". Jezus powiedział, że wszyscy ci, którzy przyszli przed Nim, byli złodziejami i zbrodniarzami (10,1.8). Dobry Pasterz, król prawdy, ofiaruje swoje życie za złodziei i zbrodniarzy, którzy Go zabijają: jest Synem, który miłuje braci taką samą miłością jak Ojciec. Dlatego jest prawdziwym królem, człowiekiem na obraz Boży. Pod tym względem jest władcą absolutnym: jest miłością, która zwycięża wszelką wrogość. W Nim Bóg rządzi na ziemi i objawia swoją chwałę. My widzimy jeszcze dziś tę chwałę w głodnych i spragnionych, odrzuconych i nagich, chorych i uwięzionych, w tych, którzy jak Cyrenejczyk niosą krzyż Jezusa (Mk 15,21). Oni są tu, aby nas zbawić: to, co czynimy dla nich, zbawia nas samych (por. Mt 25,34-45).

d. (wewnątrz/na zewnątrz: 19,1-3): koronacja „króla żydowskiego"

Koronacja Jezusa znajduje się w centrum procesu. Scena wydaje się rozwijać „na zewnątrz", przed przywódcami, jak poprzednia. Nie ma bowiem wzmianki, że Piłat wszedł do wnętrza pałacu. Dopiero później dowiadujemy się, że miała ona miejsce wewnątrz, gdyż w w. 4 jest wzmianka, że Piłat wyszedł. Autor pragnie zasugerować, że „na zewnątrz" zdarza się zawsze to, co wpierw miało miejsce „wewnątrz". Jezus przedstawiony przez przywódców jako złoczyńca (18,28-32), objawił się jako świadek prawdy (18,33-38a), Sługa niewinny, którego śmierć uwalnia tego, kto jest więźniem przemocy (18,38b-40). Właśnie w ten sposób jest prawdziwym królem, zwycięskim nad wszystkimi wrogami, gdyż potrafi oddać za nich życie. Teraz Jezus zostaje ukoronowany na króla przez żołnierzy. To, co według nich jest kpiną, jest czystą prawdą, która odziera z maski godność królewską tego świata. To krótkie dopowiadanie „umacniając godność królewską panujących / równocześnie ją im skraca, a ludziom ukazuje / jakimi ocieka łzami i krwią". Mamy do czynienia z najbardziej wymowną stronicą filozofii historii, napisaną nie atramentem na papierze, ale krwią na ciele Sprawiedliwego. Kto nie słucha głosu dobrego Pasterza, zachowuje się jak złoczyńca: biczuje człowieka i koronuje go cierniami, sprowadzając pozdrowienia do obelgi, a szacunek do policzka. Jezus jest słusznie odziany oznakami królewskimi: jest do tego stopnia wolny i potężny w miłości, że aż dźwiga na sobie zło świata. Zostaje ukoronowany zaraz po „łasce paschalnej", gdy skazany został w miejsce Barabasza, który re-prezentuje nas wszystkich podobnych do niego. Jest królem, gdyż oddaje swoje życie na korzyść innych, aby otrzymać je na nowo w pełni zrealizowane. Jest to przykazanie, jakie Syn otrzymał od Ojca (por. 10,1-18). Gdy zrozumiemy, że człowiek ubiczowany, ukoronowany cierniem, wyśmiany i przebity, jest naszym królem, wówczas nastąpi królestwo Boże na ziemi: wolni od idoli, zobaczymy Chwałę i nasze człowieczeństwo zostanie ocalone. Prawdziwa walka trwająca przez całe życie, jest przeciwko wszystkim naszym idolom: są one „korzeniem zła", które tkwi wewnątrz nas. Siedem grzechów głównych to siedmiu nieprzyjaciół, dawnych i ciągle aktualnych, którzy zaludniają ziemię, jaką dał nam Pan. Nie należy ich poślubiać lub oddawać im czci, ale ich wyniszczyć, aby nie utracić wolności synów Bożych (por. Pwt 7,1nn).

 

UWAGA!!! Komentarz, ze względu na obszerność dotyczy tylko rozdziału 18. Proszę zachować ten egzemplarz na przyszły rok. Wtedy będzie następna cześć tj komentarz do rozdziału 19.

 

Wieki Piątek 2024.03.29

 

 

Wielki Czwartek 2024.04.28

PIERWSZE CZYTANIE

Wj 12, 1-8. 11-14  Przepisy o wieczerzy paschalnej

Czytanie z Księgi Wyjścia

Pan powiedział do Mojżesza i Aarona w ziemi egipskiej: «Miesiąc ten będzie dla was początkiem miesięcy, będzie pierwszym miesiącem roku! Powiedzcie całemu zgromadzeniu Izraela tak:

„Dziesiątego dnia tego miesiąca niech się każdy postara o baranka dla rodziny, o baranka dla domu. Jeśliby zaś rodzina była za mała do spożycia baranka, to niech się postara o niego razem ze swym sąsiadem, który mieszka najbliżej jego domu, aby była odpowiednia liczba osób. Liczyć je zaś będziecie dla spożycia baranka według tego, co każdy może spożyć. Baranek będzie bez skazy, samiec, jednoroczny; wziąć możecie jagnię albo koźlę. Będziecie go strzec aż do czternastego dnia tego miesiąca, a wtedy zabije go całe zgromadzenie Izraela o zmierzchu. I wezmą krew baranka, i pokropią nią odrzwia i progi domu, w którym będą go spożywać. I tej samej nocy spożyją mięso pieczone w ogniu, i chleby przaśne będą spożywali z gorzkimi ziołami.

Tak zaś spożywać go będziecie: biodra wasze będą przepasane, sandały na waszych nogach i laska w waszym ręku. Spożywać będziecie pośpiesznie, gdyż jest to Pascha na cześć Pana.

Tej nocy przejdę przez Egipt, zabiję wszystko pierworodne w ziemi egipskiej, od człowieka aż po bydło, i odbędę sąd nad wszystkimi bogami Egiptu – Ja, Pan. Krew posłuży wam do oznaczenia domów, w których będziecie przebywać. Gdy ujrzę krew, przejdę obok i nie będzie pośród was plagi niszczycielskiej, gdy będę karał ziemię egipską.

Dzień ten będzie dla was dniem pamiętnym i obchodzić go będziecie jako święto dla uczczenia Pana. Po wszystkie pokolenia – na zawsze w tym dniu będziecie obchodzić święto”».

Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 116B (115), 12-13. 15 i 16bc. 17-18 (R.: por. 1 Kor 10, 16)

Refren: Kielich Przymierza to Krew Zbawiciela.

Czym się Panu odpłacę *

za wszystko, co mi wyświadczył?

Podniosę kielich zbawienia *

i wezwę imienia Pana.   Refren.

Cenna jest w oczach Pana *

śmierć Jego wyznawców.

Jestem Twym sługą, synem Twojej służebnicy, *

Ty rozerwałeś moje kajdany.   Refren.

Tobie złożę ofiarę pochwalną *

i wezwę imienia Pana.

Wypełnię me śluby dla Pana *

przed całym Jego ludem.   Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE

1 Kor 11, 23-26  Ilekroć spożywacie ten chleb i pijecie kielich, śmierć Pana głosicie

Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian

Bracia:

Ja otrzymałem od Pana to, co wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy, której został wydany, wziął chleb i dzięki uczyniwszy, połamał i rzekł: «To jest Ciało moje za was wydane. Czyńcie to na moją pamiątkę!» Podobnie, skończywszy wieczerzę, wziął kielich, mówiąc: «Kielich ten jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej. Czyńcie to, ile razy pić będziecie, na moją pamiątkę!»

Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb i pijecie kielich, śmierć Pana głosicie, aż przyjdzie.

Oto słowo Boże.
 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

J 13, 34

Aklamacja: Chwała Tobie, Królu wieków.

Daję wam przykazanie nowe, abyście się wzajemnie miłowali,

tak jak Ja was umiłowałem.

Aklamacja: Chwała Tobie, Królu wieków.

 

EWANGELIA

J 13, 1-15  Do końca ich umiłował

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

1Było to przed Świętem Paschy. Jezus, wiedząc, że nadeszła godzina Jego, by przeszedł z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował.

2W czasie wieczerzy, gdy diabeł już nakłonił serce Judasza Iskarioty, syna Szymona, aby Go wydał, Jezus, 3wiedząc, że Ojciec oddał Mu wszystko w ręce oraz że od Boga wyszedł i do Boga idzie, 4wstał od wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło, nim się przepasał. 5Potem nalał wody do misy. I zaczął obmywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany.

6Podszedł więc do Szymona Piotra, a on rzekł do Niego: «Panie, Ty chcesz mi umyć nogi?» 7Jezus mu odpowiedział: «Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale poznasz to później». 8Rzekł do Niego Piotr: «Nie, nigdy mi nie będziesz nóg umywał».

Odpowiedział mu Jezus: «Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną». 9Rzekł do Niego Szymon Piotr: «Panie, nie tylko nogi moje, ale i ręce, i głowę!»

10Powiedział do niego Jezus: «Wykąpany potrzebuje tylko nogi sobie umyć, bo cały jest czysty. I wy jesteście czyści, ale nie wszyscy». 11Wiedział bowiem, kto Go wyda, dlatego powiedział: «Nie wszyscy jesteście czyści».

12 A kiedy im umył nogi, przywdział szaty i znów zajął miejsce przy stole, rzekł do nich: «Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? 13Wy Mnie nazywacie „Nauczycielem” i „Panem”, i dobrze mówicie, bo nim jestem. 14Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wy powinniście sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem».   Oto słowo Pańskie.
 

MEDYTACJA                      PRZYJĄĆ MIŁOŚĆ JEZUSA

                O co proszę? O pokorne przyjęcie miłości Jezusa i uwolnienie serca od pychy.

                Wejdę z Jezusem i uczniami do Wieczernika. Zajmę miejsce za stołem. Utkwię wzrok w spojrzeniu Jezusa, który „do końca mnie umiłował" (w. 1). Dla mnie przyszedł przeżyć ten dzień. Wraca do Ojca i chce, abym był razem z Nim przy Ojcu. Płaci za to najwyższą cenę.

                Uświadomię sobie, że w każdej Eucharystii Jezus wyznaje mi, że „do końca mnie umiłował". Składa siebie w ofierze za mnie. Zasiada ze mną do stołu i mówi: „gorąco pragnę spożywać z tobą tę Paschę" (Łk 22, 14).

                Utkwię mój wzrok w Jezusie. Będę wpatrywał się z miłością w każdy Jego gest: jak wstaje od stołu, przepasuje się prześcieradłem, nalewa wody do misy (ww. 2-5). Przez dłuższy czas pozostanę myślami przy tej scenie, nasycając się pokorną, cichą miłością Jezusa.

                Zwrócę uwagę na zachowanie uczniów, zwłaszcza zmieszanie Piotra (ww. 6-9), gdy Jezus umywa im nogi. Wyobrażę sobie, że Jezus podchodzi do mnie, pochyła się, klęka, umywa moje stopy i wyciera je. Spotkam się ze spojrzeniem Jezusa...

                Zatrzymam wzrok na Jezusie klęczącym przy moich stopach. Jakie uczucia, pierwsze reakcje serca, pierwsze myśli budzą się we mnie? Co mogę powiedzieć Mu o moim „zniżaniu się" w służbie dla innych?

                „I wy jesteście czyści, ale nie wszyscy..." (w. 10). Jaki jest stan mo-jego wnętrza u początku Triduum Paschalnego? Uświadomię sobie, że Jezus gotów jest umierać za czystość mojego serca? Czy pragnę czystości, tak jak On pragnie jej dla mnie?

                Zatrzymam w sercu obraz Jezusa, który umywa mi nogi i patrzy w moje serce. Będę częściej powtarzał: „Przywróć mi serce czyste i naucz mnie służyć". Zaplanuję czuwanie przy Jezusie w ciemnicy.

 

KOMENTARZ:

1. Orędzie w kontekście

„I zaczął umywać uczniom nogi”. Tą sceną rozpoczyna się druga część Ewangelii Jana rozgrywająca się w ciągu jednego dnia i osiąga szczyt w „godzinie”, w której Bóg objawia swoją chwałę. W rozdziałach 13-17 Pan zostawia uczniom swój testament. Mamy tu do czynienia w zasadzie z dialogami i monologami, które wyjaśniają sens Jego śmierci, będącej dla wszystkich źródłem życia. Zasadniczym tematem jest Jego „odejście". Nie jest to pożegnanie na długą nieobecność, ale początek nowej obecności. Jego odejście bowiem stanowi nie tylko osiągnięcie osobistej mety, ale wejście Chwały na świat, jak to zobaczymy w rozdziałach 18-19. Rozdziały 20-21 inaugurują nowy dzień: po powstaniu z martwych słońca nie mającego zachodu, człowiek i Bóg żyć będą tym samych Duchem. Epizod włącza się w ostatnią wieczerzę, w centrum której inni Ewangeliści umieszczają ustanowienie Eucharystii. Jan opuszcza słowa konsekracyjne chleba i wina; mówi natomiast o obmyciu nóg (w. 1-20), o podaniu kawałka chleba Judaszowi (w. 21-32) i przekazaniu swego przykazania, przykazania miłości (w. 33-35). W ten sposób Ewangelista wyjaśnia Eucharystię i ilustruje znaczenie krzyża. Umycie nóg antycypuje wodę, która wypłynie z Jego boku; kęs chleba podany Judaszowi ukazuje pełną komunię Syna z każdym zagubionym; przykazanie miłości realizuje nowe życie, które Pan przyniósł na ziemię. Jan nie mówi o ustanowieniu Eucharystii, ale zgodnie ze swym stylem, kontempluje Eucharystię i pogłębia jej znaczenie w pięciu rozdziałach (13-17), rozwijając to, co powiedziane już zostało w rozdziale 6 o chlebie życia. Faktycznie Wieczerza Pańska jest centrum życia chrześcijańskiego. Ta symboliczna czynność Jezusa stanowi narracyjne wprowadzenie będące źródłem i fundamentem drugiej części Ewangelii. Opowiadanie może być interpretowane na różne sposoby. Fakty są zawsze bar-dziej bogate w treść niż próby ich interpretacji. Tradycyjny nurt interpretacyjny mieści się między dwoma brzegami, które obejmują szeroki strumień całej tradycji chrześcijańskiej. Z jednej strony gest rozumiany jest jako przykład ilustrujący miłość i wzajemną służbę, z drugiej jako odwołanie do wcielenia, Eucharystii, chrztu lub sakramentu pojednania. Te różne interpretacje nie wykluczają się wzajemnie. Tekst, pełen sugestii, stanowi niewyczerpalną studnię. Każdy może zaczerpnąć wody według własnego pragnienia, które im więcej jest zaspokajane, tym bardziej rośnie. Jan jest mistrzem w tej sztuce otwierania okien na nieskończoność. Używa nielicznych pierwotnych i sugestywnych słów w kontekstach narracyjnych w wysokim stopniu symbolicznych, które pobudzają rozum do ujmowania coraz to innych rzeczy, aż do ostatecznego wyjaśnienia się ich w INNYM, obecnym w każdej rzeczywistości, chociażby była najmniejsza. Ewangelista już od początku nadaje gestowi interpretację bardzo szeroką. Wyraża świadomość, jaką posiada Jezus o miłości Ojca oraz Jego wolę objawienia tej miłości w całej jej pełni braciom aż do „ostateczności", aż do „dopełnienia". Niektórzy zaliczają niesłusznie to opowiadanie do „znaków". Służba nie jest przecież znakiem, ale samą istotą okazywanej miłości. Prawdą jest równocześnie, że umycie nóg jest znakiem wszelkiego rodzaju służby. Inni znowu niesłusznie interpretują gest Jezusa jako znak uprzejmości i upokorzenia. W rzeczywistości Jezus chciał nam okazać swą jedyną godność i wielkość. Pokora przecież stanowi najgłębszy aspekt Boga-Miłości. Jezus umywając nogi wyraża w pełni swą boską godność, tak jak to uczyni przez swe wywyższenie na krzyżu. Temat życia i światła dominujący dotychczas w Ewangelii zamienia się tu w temat miłości. Miłość, prawdziwe światło życia, realizuje się nie przez słowa czy język, ale przez autentyczne czyny (por. 1J 3,18) przez wzajemną służbę sobie (Ga 5,13). Dźwiganie brzemion jedni drugich stanowi wypełnienie Prawa Chrystusowego (Ga 6,2), zachowanie „Jego" przykazania. Jak widzieliśmy w pierwszej części Ewangelii, realia, jakimi posługuje się autor, są proste i uniwersalne, jak cztery elementy kosmosu. Odnajdujemy je w każdej istocie żyjącej, która jest „ziemią" wymieszaną z „wodą", ożywioną „powietrzem" i „ogniem" (= światło). W odróżnieniu jednak od zwierząt zasadą życiową człowieka jest sam Bóg. Jego ziemia zaprawiona jest ową wodą tryskającą, którą jest Duch Święty, ożywiona Jego tchnieniem, oświecona Jego ogniem miłości. Gdy pierwsza część ewangelii używała metafory wody, powietrza, światła i chleba, która to metafora chleba streszcza wszystkie inne, to druga cześć Ewangelii stawia nas bezpośrednio przed rzeczywistością — a jest nią miłość. Miłość jest tym, o czym wszystko mówi i której wszyscy w jakiś sposób doświadczamy. Jest prawdą samego Boga i nas Jego synów w Synu. U Łk 22,27, w czasie ostatniej wieczerzy, Jezus określa siebie jako „Tego, który służy". Przez „obmycie nóg" ofiarowuje nam widzialną ikonę swej boskiej tożsamości. Jego służba nie jest jedynie dla Niego pokorną, a dla nas pożyteczną funkcją. Objawia Jego naturę Syna Bożego, naszego Mistrza i Zbawiciela. To, czego On dokonuje, jest Jego przejściem z tego świata do Ojca. Jego gest wypływa z pełni świadomości Jego boskiej godności i objawia w doskonały i pełny sposób istotę Boga. Obmycie nóg nie ma na celu podania nam przykładu upokorzenia; Jezus podnosi nas do Chwały: objawia nam tego nieznanego Boga, którego najwyższą władzą jest miłość. Jezus jest Królem, przyszedł, aby dać świadectwo prawdzie (18,37), przedstawia prawdziwe oblicze Boga i oblicze prawdziwego człowieka, który stworzony został na Jego obraz i podobieństwo. Oto człowiek (19,5): oto Bóg! Przyczyną naszego nieszczęścia nie jest chęć stania się jak Bóg (Rdz 3,5). Przecież stworzeni zostaliśmy na Boży obraz i podobieństwo (1,27). Dlatego Jezus przykazał nam: „Bądźcie wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski" (Mt 5,48). Grzech polega na fałszywym wyobrażaniu sobie Boga. Uwierzyliśmy słowu węża, który przedstawia nam Boga jako naszego wroga (Rdz 3,1nn). Syn, umywając nogi braciom i nakazując naśladowanie siebie (w. 15), przywraca nas do stanu autentyczności. Bóg jest bezwarunkową miłością, która oddaje swoje życie na usługi człowieka, aż do oddania za niego swego życia. Jego chwała objawia się z krzyża, gdzie w sposób oczywisty i bezsporny dla wszystkich ukazuje jak bardzo umiłował świat. Nasza historia, mała czy wielka, osobista czy powszechna, jest drogą do ujrzenia i odbicia tej chwały, do stwierdzenia: „Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam" (1J 4,16). Niestety nasze niepełne lub nawet błędne wyobrażenia o Bogu są przeszkodą na tej drodze. Każdy bowiem postępuje zgodnie z wyobrażeniem, jakie posiada o sobie, co odpowiada wyobrażeniom, jakie posiada o Ojcu. Wiersz 1 stanowi bramę wejściową, która wprowadza tematy drugiej części Ewangelii: Pascha, świadomość Jezusa jako Syna Ojca i godzina doskonałej miłości realizującej się na krzyżu. Wiersze 2-3 są wariacją na ten temat i wspominają Judasza. Po tej uroczystej i podniosłej introdukcji należy oczekiwać zaskakującego objawienia. I rzeczywiście Jezus dokonuje obmycia nóg, opisanego dokładnie za pomocą dobranych słów (w. 4-5). Czynność ta wywołuje reakcję Piotra i dialog z Jezusem (w. 6-11), co wyjaśnia później znaczenie tego, co Jezus uczynił, ogłaszając błogosławionym tego, kto postępuje podobnie (w. 12-17). Perykopa kończy się wzmianką o Judaszu oraz o wyborze przez Boga (w. 18-9), a następnie zachętą do przyjęcia każdego posłanego jako samego Pana (w. 20). Jeśli nawet gest umycia nóg ma jako protagonistów Jezusa i Piotra, nabiera pełnego znaczenia wewnątrz 13 rozdziału, który skupiony jest na Jezusie i Judaszu. Jezus umywający nogi apostołom poda Judaszowi „kęs chleba", znak swej nieodwołalnej miłości. Z tego przeciwstawienia Jezus/Judasz wyskakuje iskra, która objawia Chwałę: Jezus jest Synem, oddając swe życie na usługi braci, którzy zadają Mu śmierć, objawia im, że są synami nieskończenie umiłowanymi przez Ojca. Jezus, stając się z miłości sługą, jest Panem, prawdziwym obliczem Boga i wzorem nowego człowieka, będącego obrazem i podobieństwem Boga. On, jak Józef, jest przeciwieństwem Kaina: przywraca braterstwo zniszczone przez zabicie brata. Kościół wezwany jest do tego, by Pan obmywał mu nogi. Tylko w ten sposób ma z Nim udział i może czynić to samo.
 

2. Lektura tekstu

W. 1. „Przed Świętem Paschy". Celebracja Paschy dla Jana, w odróżnieniu od innych Ewangelii, rozpoczyna się nie w czwartek, ale w piątek wieczorem, gdy na krzyżu złożony zostanie w ofierze Baranek Boży, który gładzi grzech świata (por. 1,29). Ta scena antycypuje jego znaczenie. „wiedząc". Jan kładzie nacisk na wolność Jezusa. On wie i pragnie tego, co ma się zdarzyć (por. też w. 3.11.18; 18,4). Krzyż nie jest jakąś niespodziewaną przeszkodą: jest definitywnym objawieniem Syna, który znając miłość Ojca, wyszedł, aby zakomunikować ją braciom. „nadeszła Jego godzina". „Jego godzina", zapowiedziana na początku (2,4) i przywołana pod koniec księgi znaków (12,23), to godzina powrotu do Ojca, godzina Chwały. Cały „dzień" Jezusa koncentruje się na tym momencie. Jest to godzina krzyża, gdzie Stwórca i stworzenie wreszcie spotykają się ze sobą i stworzenie osiąga siódmy dzień. Jest to godzina, w której wszystko się dokonało (19,30), a Bóg, doprowadziwszy do końca swoje dzieło, odpoczywa (por. Rdz 2,2). „Godzina" w literaturze apokaliptycznej wskazuje na moment, w którym Bóg interweniuje i objawia siebie (por. Dn 12,4.9), doprowadzając do końca stworzenie i historię. „przejścia z tego świata do Ojca". Pascha Jezusa to „przejście" z tego świata do Ojca, z niewoli ciemności do pełni życia. W tym exodusie Jezus jest pierwszym spośród licznych braci, którzy pójdą za Nim drogą wolności. Woda, przez którą dokonuje się to przejście, nie jest Morzem Czerwonym, ale wodą, którą Pan obmywa nogi. „umiłowawszy". Od tego momentu słowo „miłość" wchodzi w miejsce słów „światłość" i „życie", które do tej pory dominowały. Czasownik „miłować" użyty jest 38 razy w Ewangelii Jana: 7 razy w rozdz. 1-12 i 31 razy w rozdz. 13-21, z tego aż 26 razy występuje w rozdz. 13-17. Z drugiej strony rzeczownik „miłość" pojawia się 6 razy, z tego aż 5 razy w rozdz. 13-17. Czasownik wskazujący na czynność, przeważa nad rzeczownikiem, gdyż miłość bardziej objawia się w czynach niż w słowach (por. 1J 3,18). Życiem Boga, którego znaki to woda i wiatr, światło i chleb, jest miłość: miłość Ojca, którą Syn przekazuje braciom. „swoich, [którzy byli] na świecie", Jezus jest Zbawicielem świata (4,42). Ci „swoi", których On miłuje, to wszyscy ludzie, Jego bracia. Uczniowie, do których teraz się zwraca, stanowią jedynie pierwociny owiec, które już wyszły z zagrody za pasterzem życia (por. 10,3.4.14.27). „do końca ich umiłował". W tekście greckim mamy rzeczownik telos (= wypełnienie, stan doskonałości, meta, najwyższy szczyt), co przywołuje na myśl ostatnie słowa Jezusa: „Dokonało się" (19,30). Jego Pascha jest godziną, w której urzeczywistnia się najwyższa miłość, wypełnienie wszelkich przykazań, i objawia się na ziemi Chwała. Istotą Boga jest bowiem miłość, która na krzyżu osiąga swój szczyt ogarniając wszelką odległość. Nie ma większej miłości niż oddanie swego życia za nieprzyjaciół (por. Rz 5,8; 1J 4,10). Wiersz ten wprowadza drugą część Ewangelii, która od r. 13 do r. 19 relacjonuje szczegółowo ostatni dzień Jezusa na ziemi. W. 2. „W czasie wieczerzy". W tekście greckim rzeczownik wieczerza (deipnon = posiłek) występuje bez rodzajnika. Nie jest to więc wieczerza Paschy żydowskiej, ale „inna" wieczerza, antycy-pacja każdego posiłku wspólnoty, która gromadzi się na spożywanie Paschy Pana, ciała Baranka ofiarowanego na krzyżu dla zbawienia świata (por. 6,51; 1,29). „gdy diabeł już nakłonił serce". W greckim tekście mamy dosłownie: gdy diabeł włożył w serce Judasza. Włożyć lub wrzucić w serce oznacza postanowić, podjąć decyzję. Serce jest centrum podejmowania decyzji. Chociaż może to dziwić, to jednak, jak świadczą warianty tekstowe oraz przekłady, także diabeł posiada serce, kłamliwą i zbrodniczą wolę już od początku (por. 8,44). Ewangelista podkreśla, że to szatan, przez swe oszustwo, jest głównym odpowiedzialnym za zło (por. Rdz 3). Przez jego zawiść weszła w świat śmierć (Mdr 2,23n). Jak odróżnia grzesznika od grzechu, którego inspiratorem jest diabeł. On jest księciem tego świata, a Jezus przyszedł, aby wyrzucić go i zbawić świat (12,31). „Judasza Iskarioty, syna Szymona, aby Go wydać". Judasz jest ofiarą diabła, który stworzył mu dogodną sytuację, aby mógł wydać Jezusa. Postać Judasza splata się przez cały rozdział 13 z postacią Jezusa. Jest synem zatracenia, zagubionym Synem, w nim dopełnia się Pismo (17,12), które mówi o Bogu poszukującym zagubionego człowieka. W zdrajcy urzeczywistnia się najwyższa miłość Boga do wszystkich. Jego imię Judasz (= cześć, chwała) przywodzi na myśl Żydów wybranych i umiłowanych przez Boga. Ponadto jest on synem Szymona, co przywołuje na myśl Szymona Piotra, postać paralelną do Judasza. Judasz jest aktorem, nie autorem zła. Wydanie Jezusa przez Judasza to dzieło suflera, który w decydującym momencie wchodzi w Judasza i działa przez niego (w. 27). Zło rodzi się najpierw pod wpływem zwodniczego słowa (por. Rdz 3,4nn). Judasz, jak Adam i każdy człowiek, posłuchał słowa nieprzyjaciela, zamiast słowa Ojca. Możemy słyszeć jedno i drugie. To słowo jednak, którego chętniej słuchamy, wchodzi w nas i determinuje nasze działanie, czyniąc nas marionetką kierowaną przez Złego lub współtwórcami planu Boga. W. 3. „Wiedząc, że Ojciec dał Mu wszystko w ręce". To, co Jezus ma dokonać. rodzi się ze świadomości Syna. Jezus wie, że „Ojciec miłuje Syna i wszystko oddał w Jego ręce" (3,35; por. 17,2). Z tą świadomością podejmuje mękę. Jego gest umycia nóg zaprzańcy i zdrajcy realizuje ostateczną możliwość władzy Boga: wolność miłowania aż do najwyższych granic. Miarą miłości jest bowiem miłość bez miary. „oraz że od Boga wyszedł i do Boga idzie". Jezus wie, że jest Synem Bożym, który przyszedł na świat, aby przynieść zagubionym ludziom niesłychaną miłość Ojca, który ich miłuje tak, jak miłuje Jego (17,23) jeszcze przed założeniem świata (17,24). Nie wstydzi się bycia ich bratem (por. Hbr 2,11), aby powrócić z nimi do Ojca mówiąc mu: „Oto ja i dzieci moje, które mi dałeś" (por. Hbr 2,13b: Iz 8,18). „Wyszedł" wskazuje na wcielenie, „idzie" wskazuje na drogę całego Jego życia, która teraz dopełnia się w całkowitym darze siebie. W. 4. „Wstał od wieczerzy". Jezus umywa nogi nie wcześniej, ale podczas wieczerzy. Nie jest to więc oczyszczenie przed posiłkiem, stanowi centrum „Jego posiłku. Nadaje temu gestowi specyficzne znaczenie, antycypacji „Jego" Paschy. Grecki czasownik egeiro (= wstać, powstać, podnieść się) określa zmartwychwstania Jezusa. Jego gest ilustruje nowe życie, którego udziela braciom. Umycie nóg i podanie kęsa chleba Judaszowi wraz z przykazaniem wzajemnej miłości, zastępują u Jana opowiadanie o ustanowieniu Eucharystii. Eucharystia bowiem polega na umywaniu sobie nóg i wzajemnej miłości (w. 14.34), tak jak Jezus umiłował Judasza i innych. „złożył szaty". Nie zdejmuje jedynie płaszcza, ale zdejmuje szaty, pozostaje nagi, jak na krzyżu, gdzie daje nam siebie samego. Jest dobrym Pasterzem, który „składa" swoje życie na korzyść owiec (10,17n). Jego nagość objawia Boga: jest to nagość miłości. „wziąwszy prześcieradło". To prześcieradło, wraz z fartuchem i ręcznikiem. staje się Jego ostatecznym odzieniem, szatą sługi. „nim się przepasał". Jego nagość przyodziana jest służbą. Na tym polega chwała Boga-Miłości: jest to Jego prawdziwa szata, którą człowiek Jezus przyjmie w sposób definitywny przez swą śmierć. Kiedy ponownie przyodzieje szaty (w. 12), nie zdejmie prześcieradła. Pozostanie ono zawsze Jego najbardziej intymną szatą. Jego służba, która każe mu zdjąć szaty i prowadzić Go na krzyż, przedłuża się poza grób: jest to miłość, zwyciężająca śmierć, chwała Pana życia, który zawsze będzie kontynuował obmywanie nóg. W. 5. „Potem nalał wody do miednicy". Z dokładną precyzją opisana jest niezwykła czynność Jezusa. Przygotowuje On i antycypuje to, co wkrótce przyjdzie na Niego poprzez nasze działanie. Jak woda do oczyszczeń stała się winem na gody weselne, tak za kilka godzin ta woda stanie się krwią, którą wyleje za nas, abyśmy mieli z Nim uczestnictwo (w. 8b).  Bóg objawił „swoją chwałę" w Morzu Czerwonym pogrążając nieprzyjaciół i ocalając swój lud (Wj 14,4.17-18). Teraz objawia swoją chwałę oddając swe życie za nieprzyjaciół. Jest to Jego Pascha: przejście przez Morze Czerwone jest w miednicy wody, która nie pogrąża nikogo, jedynie Tego, który zbawia wszystkich. „zaczął umywać uczniom nogi". Definitywną Paschą jest Jego miłość Syna, który obmywa nogi braci, aby postępowali tak, jak on postępował. W ten sposób przechodząc z tego świata do Ojca, wyzwała ich razem z sobą z niewoli, aby w wolności synów powrócili do Boga, od którego się oddalili. Jest to exodus, w którym Bóg objawia swoja chwałę i zwycięża wszystkich nieprzyjaciół człowieka, włącznie z ostatnim wrogiem, śmiercią (1Kor 15,26). Kto bowiem miłuje braci przeszedł ze śmierci do życia (1J 3,14). Obmycie nóg jest gestem gościnności i serdecznego przyjęcia dokonywanym przez niewolnika niebędącego Żydem. Lecz jest również gestem zażyłości oblubienicy wobec oblubieńca i szacunku syna wobec ojca. Gościnność ta i serdeczne przyjęcie, owa zażyłość i szacunek wobec nas, są cechami charakterystycznymi właściwymi dla „Pana i Nauczyciela" (w. 13n). Tu Nauczyciel objawia, kim jest Pan: nie jest tyranem, ale sługą. Fundamentalną cechą miłości jest pokorna służba bliźnim. Syn czyni to, co widzi, jak czyni Ojciec (5,19). Ojciec jest pierwszym, który służy Synowi oddając swe życie do Jego dyspozycji: Syn postępuje tak samo w stosunku do braci. Jezus wiedząc, że nadeszła godzina powrotu do Ojca oraz, że Ojciec wszystko oddał w Jego ręce, teraz trzyma w swych rękach nasze stopy. Stopy reprezentują drogę człowieka, który oddalił się od Boga. Teraz są one w rękach Syna, które są rękami Ojca, i z których nikt nie może ich wyrwać (por. 10,28-30). Bóg jest miłością (1J 4,8b). Jezus obmywając nogi, oddaje swe życie do dyspozycji braci, okazując w ten sposób najwyższą miłość. W taki sposób „wypełnia" wszystkie Pisma, które mówią o „szalonej miłości" Boga do człowieka. Ewangelista pragnie zatrzymać się na Jezusie umywającym nogi. W opowiadaniu wspomina ten gest aż osiem razy, aby i czytelnik zrozumiał i przyjął misterium. Tu mówi, że Jezus „zaczął" umywać nogi. Jest to początek ściśle określony, który będzie kontynuowany: to posługa miłości, która nigdy się nie zakończy (por. 1Kor 13,8a). „i ocierać prześcieradłem". Stopy uczniów, zanurzone w wodzie Tego, który oddaje za nich życie, są teraz wytarte i odziane Jego szatą służby z miłości. „którym był przepasany". Szata, którą Jezus jest przepasany, Chwała, która Go przyodziewa, okrywa i nasze stopy, czyniąc je zdolnymi do takiego samego postępowania. W. 6. „Podszedł więc do Szymona Piotra". Tekst nie mówi, czy Piotr był pierwszym, czy ostatnim, któremu Jezus umywa nogi. Wspomina go jako przedstawiciela pozostałych apostołów, którzy najprawdopodobniej zareagowali tak samo. „Panie". Piotr nazywa Jezusa „Panem". Jezus jest Panem jako sługa, Syn, który pełni wobec braci takie samo dzieło jak Ojciec. Jest Panem, za którym należy pójść. Tylko wtedy jesteśmy wolni, równi Jemu, który nie wynosi się ponad innych, ale służy innym. „Ty chcesz mi umyć nogi?" Jest to reakcja oznaczająca odmowę: Piotr nie chce się zgodzić, aby Pan umył mu nogi. Chce Jezusa innego niż jest, ponieważ jest innym niż sobie Go wyobraża. Przeciwstawienie „ty/mi" ukazuje dystans między Jezusem i Piotrem. W rzeczywistości to nie Jezus jest daleko od Piotra, ale Piotr od Jezusa. Umycie nóg jest najbardziej właściwym sposobem, w jaki Pan objawia siebie, kwestionując pojęcie, jakie mamy o Nim i o sobie. Dla nas Pan jest „kimś wyniosłym", sługa zaś „kimś małym". Jezus natomiast ukazuje jako coś wspaniałego to, co dla nas jest „niskie" i jako niskie to, co dla nas jest wyniosłe. W. 7. „Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz". Krzyż pozwoli poznać „JA-JESTEM" (8,28). Dopiero poprzez krzyż Piotr zrozumie, że Jezus objawia teraz misterium Boga-Miłości. „ale później będziesz to wiedział". „Później", „potem" — tak rozpoczyna się rozdział 21, gdy Jezus zmartwychwstały ukaże się nad Jeziorem Tyberiadzkim i spyta Piotra o miłość, obiecując mu, że przyodzieje go swoją szatą chwały (por. 21,15-19). To, co uczyniła Maria dla Jezusa w Betanii, odpowiada temu, co Jezus czyni dla swych uczniów w wieczerniku. Z wyprzedzeniem typowym dla osoby, która kocha, odpowiedziała ona miłością na miłość. To samo uczyni Piotr, gdy przyjmie Pana umywającego mu nogi: „W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy" (1J 4.10). „My miłujemy, ponieważ Bóg sam pierwszy nas umiłował" (1J 4,19). W. 8. „Rzekł do Niego Piotr". Piotr reaguje, ponieważ nie rozumie. Sprzeciwia się Jezusowi jak po pierwszej zapowiedzi swej męki i zmartwychwstania (por. Mk 8,31-33; Mt 16,21-23). Według niego Chrystus, Nauczyciel i Pan, winien domagać się od wszystkich gościnności i życzliwego przyjęcia. Jezus natomiast jest INNY, sam czyni innym to, czego każdy z nas domaga się dla siebie od innych. „Nie, nigdy mi nie będziesz nóg umywał". Piotr nie zgadza się, by Jezus mu służył, tak jak nie akceptuje tego, by Pan oddał życie za niego; woli oddać swoje życie za Pana (w. 37). Sądzi, że Pan powinien stać ponad wszystkimi, by nad nimi panować, a nie być poddany wszystkim, aby im służyć. Nie wie, że pierwszy jest ostatnim i sługą wszystkich (por. Mk 9,35; 10,43-45). „Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną". Odrzucenie posługi Jezusa to odrzucenie Jego samego i niepoznanie chwały, jaką posiada przed założeniem świata: miłości samego Ojca (17,24). Przyjęcie Jego, „umywającego nogi", daje nam zdolność miłowania, jak On miłuje oraz uczestniczenia w Jego życiu Syna. W. 9. „Panie, nie tylko nogi moje, ale i ręce, i głowę". Piotr pragnie być z Jezusem. Jeśli nawet nie rozumie, czuje się z Nim związany. Nie zdając sobie z tego sprawy wyznaje prawdę: Pan, umywając mu nogi, uzdrowi źródło jego postępowania. Człowiek jest drogą, którą odbywa. Nowy sposób podróżowania oczyści mu także ręce i głowę. Da mu bowiem nowy sposób działania (ręce) i myślenia (głowa), aby przekazać mu nowe serce, serce syna na wzór Ojca. W. 10. „Wykąpany potrzebuje tylko nogi sobie umyć, bo cały jest czysty". Jest to zdanie dość tajemnicze. Być może oznacza, że mimo wykąpania się, dokonania wszelkich możliwych ablucji i oczyszczeń, nie wyłączając chrztu, nie jesteś-my „czyści", jeśli nie przyjmujemy Pana, który obmywa nam nogi, nie ma-my udziału z Nim w życiu Boga. „Wykąpanie się" nawiązuje do chrztu niebędącego tylko zwykłym usunięciem nieczystości (1P 3,21): jest synowską świadomością tego, kto akceptuje Pana, który umył nogi i oddał za niego swoje życie. Niektórzy widzą tu aluzję do wyznania grzechów. Także po przyjęciu chrztu konieczne jest dalsze oczyszczenie „nóg", aby wyprostować nasz sposób postępowania. „wy jesteście czyści". Uczniowie są już oczyszczeni przez słowo, którego słuchali (por. 15,3). Jeśli nawet nie zrozumieli tego jeszcze, nic nie szkodzi. Skuteczność daru zawsze wyprzedza i przekracza wszelkie zrozumienie. „ale nie wszyscy". Podczas wieczerzy już od początku myśl powraca do Judasza (por. w. 2). Jezus umył nogi także jemu. I tylko jemu poda kęs chleba, znak szczególnej miłości. W. 11. „Wiedział bowiem, kto Go wyda". Jezus jak zna miłość Ojca, tak również wie, w jakim stopniu pozbawieni są miłości uczniowie. Tkwią oni w śmierci. Dlatego przychodzi, aby dać im życie. Gest obmycia nóg jest świadomie włączony w podwójną wzmiankę o Judaszu. Następny fragment ujawni relację między Jezusem i Judaszem, który występuje w tle, aby nadać prawdziwe znaczenie wszystkiemu. W. 12. „A kiedy im umył nogi". Po raz szósty jest mowa o „umyciu nóg". Jezus powtórzy to wnet jeszcze dwukrotnie: „Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem obmywać nogi" (w. 14). Jest to centrum tajemnicy, którą należy zrozumieć. „przywdział szaty". Przed umyciem nóg Jezus pozbawił się szat, aby przywdziać szaty sługi (por. w. 4): zrezygnował ze swego życia, oddając je do naszej dyspozycji. Kiedy podejmuje je na nowo, zgodnie z poleceniem ojca (por. 10,18), nie pozbawia się szaty służącego. Ona na wieki objawia jego chwałę. „Czy rozumiecie, co wam uczyniłem?" Po opisaniu faktu (w. 1-5) oraz reakcji Piotra (w. 6-11), otrzymujemy zaproszenie do zastanowienia się na tym, co się zdarzyło. Sam Jezus wyjaśnia znaczenie tego gestu oraz jego konsekwencje dla naszego praktycznego życia (w. 12-20). Kto rozumie, co uczynił Pan obmywając nogi, zna Boga. Nie mamy bowiem o Bogu innego prawdziwego pojęcia, jak tylko krzyż, gdzie realizuje się to, co zostało tu zapowiedziane. W. 13. „Wy Mnie nazywacie Nauczycielem i Panem". Nauczycielem jest ten, kto wie więcej, Panem, kto jest większym. Jezus jest nauczycielem i Panem, ponieważ umywając nogi, wie więcej i jest większym: zna niezwykłą miłość Ojca i nią żyje. Stając się sługą, Jezus jest Nauczycielem, który objawia, kim jest Pan. W. 14. „Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi". Umywając nogi Pan objawia swoją moc, Nauczyciel uczy swej mądrości. Jest to moc, która zwycięża władcę tego świata (por. 12,31), to mądrość, która ujawnia jego kłamstwo. My również, jeśli chcemy upodobnić się do Jezusa, musimy umywać jedni drugim nogi. Pokora Boga obmywającego człowiekowi nogi stanowi fundament nowego życia. Daje nam do zrozumienia, co znaczy „być jak Bóg", „być świętymi, jak On jest święty". Etyka chrześcijańska nie wywodzi się z nakazu moralnego, ale z osobistego doświadczenia Nauczyciela i Pana, który staje się moim sługą: „Umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie" (Ga 2,20), abym i ja mógł miłować, jak zostałem umiłowany. Jest to nowe przykazanie (w. 34), słowo, które oświeca moje kroki, światło na mojej drodze (Ps 119,105). Jezus jest pośród nas jako Ten, który służy (Łk 22,27). We wzajemnej służbie my mamy udział z Nim: wchodzimy w Trójcę Świętą, uczestnicząc w życiu samego Boga, który jest miłością daną i odwzajemnioną. Takie jest głębokie znaczenie Eucharystii, która jest naszą Paschą, objawieniem Boga-Miłości i zbawienia człowieka. Objawiając swoją chwałę Pan ocala godność ludzką człowieka, uwalnia go od obrazu Boga jako i od pojęcia o samym sobie. Umywając nogi Jezus zakłada nową wspólnotę. Zamiast panowania w niej jednych nad drugimi, rządzi wzajemna służba wszystkim. W. 15. „Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem". Przykład dany przez Jezusa jest wzorem do naśladowania. Jeśli się wzajemnie miłujemy (w. 34), znamy drogę, by być tam, gdzie On jest (14,3n.15-24). Miłość jest nową i definitywną obecnością Boga w świecie. Ta wypowiedź Jezusa interpretuje słowa ustanowienia Eucharystii: „To czyńcie na Moją pamiątkę". „To czyńcie" znaczy to samo, co „abyście czynili, jak ja wam uczyniłem"; „na Moja pamiątkę" odpowiada słowom: „dałem wam przykład". Eucharystia nie jest zwykłym rytem, ale konkretnym „działaniem": czynimy pamiątkę tego, co On uczynił dla nas, abyśmy czynili podobnie jak On, przeżywając nasze codzienne relacje we wzajemnej służbie.


Tekst: wiara.pl, Medytacja: Wons, Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana, s. 367-376.

Wielki Czwartek 2024.04.28

 

 

 

 

 

Niedziela Palmowa, rok B, 2024.03.24

PROCESJA Z PALMAMI

EWANGELIA

Mk 11, 1-10 Wjazd Jezusa do Jerozolimy

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

1Gdy się zbliżali do Jerozolimy, do Betfage i Betanii na Górze Oliwnej, po-słał dwóch spośród swoich uczniów 2i rzekł im: «Idźcie do wsi, która jest przed wami, a zaraz przy wejściu do niej znajdziecie uwiązane oślę, którego jeszcze żaden człowiek nie dosiadał. Odwiążcie je i przyprowadźcie tutaj. 3A gdyby was kto pytał, dlaczego to robicie, powiedzcie: „Pan go potrzebuje i zaraz odeśle je tu z powrotem”».

4Poszli i znaleźli oślę przywiązane do drzwi z zewnątrz, na ulicy. Odwiązali je, 5a niektórzy ze stojących tam pytali ich: «Cóż to ma znaczyć, że odwiązujecie oślę?» 6Oni zaś odpowiedzieli im tak, jak Jezus polecił. I pozwolili im.

7Przyprowadzili więc oślę do Jezusa i zarzucili na nie swe płaszcze, a On wsiadł na nie. 8Wielu zaś słało swe płaszcze na drodze, a inni gałązki ścięte na polach. 9Ci zaś, którzy Go poprzedzali i którzy szli za Nim, wołali:

«Hosanna!

Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie.

10Błogosławione królestwo ojca naszego, Dawida,

które nadchodzi.

Hosanna na wysokościach!»

Oto słowo Pańskie.
 

MEDYTACJA PRZYLGNĄĆ DO JEZUSA CIERPIĄCEGO

O co proszę? O wierność w kroczeniu za Jezusem w chwilach radości i krzyża.

                Wejście w Wielki Tydzień rozpocznę od rozważenia Ewangelii, która czytana jest przed procesją z palmami do kościoła. Wzbudzę w sobie głębokie pragnienie, aby towarzyszyć Jezusowi w nadchodzącym tygodniu męki. Poproszę o łaskę głębokiego współodczuwania z Nim Jego męki.

                Uczniowie spełniają prośbę Jezusa, nie wiedząc, że ich prosta posługa jest początkiem szczególnego momentu w historii zbawienia (ww. 1-7). Jezus może wykonywać przeze mnie wiele na pozór błahych czynności, które posłużą Mu dla Jego zbawczych zamiarów. Zawierzę Jezusowi na nowo wszystkie moje najmniejsze i najprostsze posługi.

                Będę kontemplował cichość i pokorę Jezusa-Króla wkraczającego na osiołku do Jerozolimy (w. 7). Przypomnę sobie Jego słowa: „Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem" (Mt 11, 29). W świetle tego zaproszenia popatrzę na konkretne sytuacje mojego życia, na relacje z ludźmi.

                Jezus dobrze wie, że ludzie, którzy teraz oddają Mu hołd, już za chwilę staną się powodem Jego cierpienia i śmierci. Przyjmuje jednak ich „hosanna" (ww. 8-10).

                Podczas każdej Eucharystii Jezus przyjmuje moje „hosanna", pozwalając, abym Go czcił, przyjmował w Komunii świętej, chociaż On jeden wie najlepiej, ile jeszcze razy stanę się powodem Jego męki. Uwielbię Go za Jego bezgraniczną miłość.

                Włączę się w tłum wiwatujących. Zamienię moją medytację w adorację Jezusa pokornego i łagodnego. Będę Go błogosławił i uwielbiał za to, że po raz kolejny idzie za mnie umrzeć.

                „Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie" (w. 9) - te słowa mogę uczynić aktem strzelistym, do którego będę wracał w Wielkim Tygodniu. Zakończę gorącą prośbą do Jezusa, abym nie zmarnował nadchodzących dni łaski.
 

KOMENTARZ:

S. Fausti: w. 1: Kiedy zbliżali się do Jerozolimy: jak już zauważyliśmy w po-przednich rozdziałach, u Marka często występują czasowniki oznaczające ciągłość wędrowania Jezusa (por. notę do 1, 16), a w szczególności w ostatnich dwóch rozdziałach wzmianki o długiej podróży do Jerozolimy stanowią wyjątkowy element narracyjny, który ujawnia zamysł ewangelisty (por. notę do 10, 1); od strony Betfage i Betanii: Betfage było przedmieściem Jerozolimy, a Betania - niezbyt oddaloną od niej wioską po południowo-wschodniej stronie Góry Oliwnej (o tym miejscu por. notę do 13, 3); wysłał dwóch swoich uczniów: podkreślamy silne podobieństwo pod względem schematu opowiadania między tym fragmentem (do w. 6), gdzie chodzi o przygotowania do wjazdu Jezusa do miasta, a narracją o przygotowaniach do ostatniej wieczerzy w 14, 13-16: Mesjasz, który zaczyna się otwarcie ukazywać podczas swego pierwszego przybycia do Jerozolimy, jest tym samym, który będzie zabity na krzyżu, a którego prefiguracją był baranek paschalny. Kolejnym elementem tematycznym wspólnym obu tym fragmentom jest pośrednia deklaracja, że Jezus potrafi przewidywać wydarzenia. Zgodnie z teologicznym zamysłem tych tekstów nie interesuje nas wcale dyskusja nad tym, czy należy rzeczywiście zakładać uprzednie uzgodnienie między Jezusem a miejscowymi ludźmi wypożyczenia osiołka bądź sali wieczernika.

w. 2: którego nikt z ludzi jeszcze nie dosiadał: z tych słów wnioskuje się, że również Marek musiał mieć przed oczami proroctwo Za 9, 9, cytowane wprost przez Mateusza i Jana w paralelnych tekstach.

w. 3: Pan go potrzebuje: niektórzy komentatorzy zakładają, że za pomocą terminu „Pan" Marek chce odnieść się do Boga lub właściciela osiołka. Opierają się oni na fakcie, że ewangelista – za wyjątkiem dwóch przypadków (por. 7, 28 i 12, 36n) - nie przypisuje nigdy tego tytułu Jezusowi. Wydaje się jednak, że jest to próba rozwiązania trudności niemająca żadnego fundamentu, jeśli weźmie się wystarczająco pod uwagę teologiczną wartość tego fragmentu w kontekście całej sekcji. Marek zamierza tu bowiem stwierdzić, że Jezus jest Panem w pełnym sensie najstarszych wyznań wiary, ukształtowanych w doświadczeniu wydarzeń paschalnych. Wymowne, że drugim bardzo wyraźnym tekstem Ewangelii Marka, w którym Jezus zostaje nazwany Panem, jest właśnie ostatni fragment tej sekcji.

w. 6: I pozwolili im: jak w 14, 16 w odniesieniu do wieczerzy paschalnej, tak również tutaj dokładne wypełnienie przewidywań Jezusa jest pośrednim stwierdzeniem wiary w Boży plan, który spełnia się w Jezusie niezależnie od wszelkich ludzkich działań; stanie się to jeszcze bardziej ewidentne w kilku passusach opisu męki.

w. 7: i zarzucili na niego swoje płaszcze: podobna scena pojawia się w 2 Krl 9, 13; a On go dosiadł: w Łk 19, 35 czytamy: „i posadzili na nim Jezusa" - wyrażenie, które wyraźnie oddaje ideę intronizacji, ukrytą także w tekstach Marka.

w. 8: zielone gałązki ścięte na polach: świeże zbiory z pól, a nie gałązki palmowe, które są rzadkie w okolicach miasta; w J 12, 13 wspomina się właśnie o palmach, ale niesionych przez ludzi wychodzących ze świętującego miasta. Na podstawie także następnego wersetu należy chyba widzieć w tym geście aluzję do Ps 118, 27, który odnosi się do procesji na Święto Namiotów - jedno z najbardziej uroczystych świąt kalendarza żydowskiego, pokrywające się z czasem zbioru plonów. Mając na uwadze ten psalm (por. także ww. 9n) i inne wskazówki, które każą zakładać dłuższy pobyt Jezusa w Jerozolimie, jesteśmy skłonni sądzić, że ten wjazd - umieszczany przez ewangelistów w klimacie świąt paschalnych, sześć lub siedem dni przed Jego śmiercią - należy raczej cofnąć do innego święta, obchodzonego kilka miesięcy wcześniej. Zauważmy, że Jan wspomina trzy paschy obchodzone przez Jezusa w Jerozolimie i że schemat chronologiczny wprowadzony przez ewangelistów odnośnie do pierwszych dni wielkiego tygodnia ma zasadniczo wartość dydaktyczno-teologiczną.

w. 9: Hosanna!: jest to transliteracja wezwania o pomoc („Ach, zbaw!"), znanego wszystkim Izraelitom, ponieważ zawartego w Ps 118, 25, ostatnim z psalmów należących do tak zwanego Wielkiego Hallelu, na który składają się Ps 113 - 118, pieśni uwielbienia i dziękczynienia Bogu, które później stały się wyrami radości powtarzanymi w momencie, gdy pielgrzymi przybywali do miasta świętego na obchody wielkich świąt żydowskich. Zważywszy na świąteczny kontekst tych psalmów, wyrażenie „Hosanna-mogło nabrać wśród ludu żydowskiego znaczenia pozdrowienia i aklamacji w stosunku do pielgrzymów przybywających do miasta. Także w tekście Marka mogło ono mieć takie znaczenie, jednak jego powtórzenie w w. 10 z dodatkiem „na wysokościach" po wzmiance o nadchodzącym królestwie sugeruje, że ewangelista chce tutaj wyrazić wezwanie o pomoc skierowane do Boga w oczekiwaniu na królestwo mesjańskie, a więc odzyskując pierwotne znaczenie hebrajskiego sformułowania; Chwała Temu, który przychodzi...: jest to nadal cytat Ps 118, 26, który wyrażał życzenie błogosławieństwa dla pielgrzyma przybywającego na święta. W tym sensie zdanie to rozumiał tłum. Prawdopodobnie później wspólnota chrześcijańska bardzo szybko zinterpretowała je jako aklamację o charakterze mes-jańskim.

w. 10: Błogosławione nadchodzące królestwo...: zdanie to brzmi nieco dziwnie zwłaszcza ze względu na odniesienie w ostatnich słowach do królestwa „naszego ojca Dawida"; tylko w Dz 4, 25 Dawid jest nazwany naszym ojcem, które to wyrażenie zwykle odnosi się do starożytnych patriarchów. Zdanie to, nieprzytaczane ani przez Mateusza, ani przez Łukasza, stanowi być może komentarz do wcześniejszej aklamacji, dodany w późniejszym czasie jako modlitwa o przywrócenie królestwa Dawidowego, którego znakiem jest przyjście Jezusa. Jednak poprzednia inwokacja niewidomego z Jerycha (por. 10, 47n) skłania raczej do myślenia, że także tutaj ewangelista chce ogłosić Jezusa królem dawidowym. Idea ta częściej występuje w innych Ewangeliach.
 

Znaczenie teologiczne

Marek przedstawia wjazd Mesjasza do Jerozolimy w pełnym pokory i zarazem podniosłym kontekście, który niełatwo jest uchwycić w jego głębokim znaczeniu. Ewangelista prezentuje nam go jako wprowadzenie w wypełnienie dzieła Jezusa. Jest to rzeczywiście pierwszy z sześciu dni, jakie Jezus spędzi w Jerozolimie, aby dokonać nowego stworzenia. Trzeba tutaj kontemplować wielkość Mesjasza w Jego pokorze. Wielkość i pokora są dwie-ma nierozerwalnymi cechami, które otwierają nas na tajemnicę Jezusa, chwalebnego Syna Człowieczego, którego wielkość tkwi w służeniu i oddawaniu życia za wszystkich (10, 45). Jeśli pominie się jeden z tych dwóch elementów i jeśli nie zrozumie się wielkości w pokorze konkretnej służby, nie pojmie się nic z Jezusa i Jego przesłania. Teraz już zbliża się i ukazuje cel drogi Jezusa: Jerozolima (w. 1) lub raczej - jak zostaje uściślone - świątynia (w. 11), na tle której rozegra się ostateczna konfrontacja między Jezusem a Jego przeciwnikami. Wymienia się także po raz pierwszy Górę Oliwną, położoną na wschód od Jerozolimy. Tam uciekła i tam się schroniła chwała Boga (Ez 11, 23), tam dokonało się upokorzenie Dawida (2 Sm 15, 30nn) i stamtąd, gdzie wschodzi słońce, wyczekiwano chwalebnego przyjścia Pana, który będzie walczyć za swój lud w dniu ostatnim (Za 14, 3n). Jezus wyrusza w stronę swego triumfu właśnie z tej góry, gdzie po wygłoszeniu swojej ostatniej mowy (13, 3) w krótkim czasie pogrąży się w ciemnościach wyczerpującej walki (14, 26n). Dwaj uczniowie otrzymują pole-cenie, by Go poprzedzić i przygotować Mu osiołka (ww. 2nn). Na podstawie tego wyboru Jezusa poznajemy rodzaj Jego mesjanizmu: On nie wkracza ani na koniu jak królowie, ani na rydwanie jak wojownicy. On przybywa, owszem, zwycięski, ale w sprawiedliwości, a więc pokorny, na grzbiecie osiołka, jak to zapowiedział Za 9, 9. Marek wyraźnie czyni aluzję do tego tekstu mesjańskiego, pozostawiając samemu czytelnikowi odpowiednie dopowiedzenia. Na grzbiecie tego osiołka Jezus wyraźnie ukazuje się jako Mesjasz odbiegający od oczekiwań ludu, które wzorowały się na poglądach zelotów. On jest Mesjaszem ubogim i pokornym, jadącym na osiołku, którego nikt wcześniej nie dosiadał (w. 2). Nikt bowiem nigdy nie proponował tego rodzaju mesjańskości, obleczonej nie w chwałę, ale w hańbę, nie w potęgę, ale w ubóstwo, nie w panowanie, ale w służbę. A jednak taka właśnie jest droga, którą On wybiera, aby dać chwałę Bożą zniesławionym, najwyższą moc ubogim, wolność Bożą sługom! On bowiem jest Panem, który chce takiego właśnie wierzchowca - jak według Marka stwierdza sam Jezus (w. 3; por. w. 6), choć uczniowie nie pojmują głębokiego znaczenia tego określenia (użytego tylko w 7, 28 i 12, 36). Aby zrozumieć sens gestu Jezusa, który niczym światło ukazuje się w pierwszym dniu nowego stworzenia, trzeba pamiętać, że osioł jest tanim zwierzęciem jucznym i roboczym, które jak wół służy człowiekowi i dźwiga jego ciężary. Jest on więc symbolem Chrystusa i całego Jego mesjanizmu. Jest także symbolem ludu, który zna swego Pana (por. Iz 1, 3) - tego ludu, którego Pan potrzebuje. Królestwo przybywa tylko na grzbiecie osiołka, to znaczy na barkach tego ludu - i tylko stąd Pan ukazuje się całemu światu. Nikt nie „dosiadał" tego mesjanizmu pokory i służby. Tylko Pan! Jeśli Kościół nie jest jak osiołek i chce odgrywać rolę dominującego konia, staje się hybrydą, bezpłodnym i bezrozumnym mułem (por. Ps 32, 9); jeśli chce odgrywać rolę potężnego rydwanu, staje się żałosnym monstrum. Zarówno wtedy, jak i dziś trudno jest połączyć ten opis pokornego Mesjasza zawarty w Za 9, 9 z chwalebną zapowiedzią z Dn 7, 13n. Rabbi Jozue ben Lewi (ok. 250 r. po Chr.) próbował pogodzić te dwa proroctwa, stwierdzając, że gdyby Izrael okazał się godny, Mesjasz zstąpiłby z obłoków nieba, natomiast w przeciwnym razie miał przybyć jako ubogi i pokorny, dosiadając osiołka. Niewątpliwie wjazd Jezusa do Jerozolimy ma te konkretne cechy, choć zarówno tłumy, jak i uczniowie, chwilowo ogarnięci entuzjazmem, błędnie to odczytują. Okrywają bowiem osiołka płaszczami, a drogę wyścielają gałązkami (ww. 7-8), jak podczas ogłoszenia Jehu królem (2 Krl 9, 13). Tłum woła: „Hosanna" (w. 9), co jest wzywaniem pomocy Boga: „Ulituj się, wybaw nas!". Takie powinno być - po wcześniejszym epizodzie - również wołanie ucznia wchodzącego w kontemplację chwały obecnej na drodze swego Pana, który stał się sługą. Jednak w ustach osób wypowiadających to wołanie prawdopodobnie miało ono inne znaczenie i wyrażało oczekiwanie, którego Jezus nie spełni. Można bowiem z łatwością rozumieć tę inwokację w sensie: „Ulituj się, wybaw nas od Rzymian!". Takiego bowiem mesjasza oczekiwano, a wołanie włożone w usta tłumu jest właśnie zakończeniem Hallelu (Ps 118, 25), czyli jednego z wielkich psalmów mesjańskich, który Marek będzie jeszcze cytował w dalszej części (12, 10n). Według proroctwa Natana w Jezusie przybywa królestwo ojca Dawida (w. 10), które pozostanie trwałe na wieki przed Bogiem, a jego tron zostanie uczyniony niezachwianym na zawsze (2 Sm 7, 16). Według Marka prawdziwym problemem jest to, że zaczyna się ono w sposób tak niechwalebny i że dopełni się jeszcze bardziej haniebnie na krzyżu! Wbrew oczekiwaniom wyraźnie nie chodzi o królestwo polityczne oparte na władzy, ale o królestwo zbudowane na służbie, typowej dla tych, którzy płacą jej koszty. Ale tylko ta służba będzie miała moc wyzwolić człowieka, także politycznie. Fragment ten kończy się dziwną i sugestywną wizytą Jezusa w świątyni, przywodzącą na myśl - zwłaszcza na podstawie tego, co następuje dalej - tekst Ml 3. Jezus „dokładnie wszystko obejrzał" (w. 11). To bardzo rzadki w NT czasownik, użyty tylko raz przez Łukasza (6, 10) i sześć razy przez Marka, zawsze w odniesieniu do Jezusa, za wyjątkiem 9, 8. To Jezusowe spojrzenie wyraża sąd potępienia i przekleństwa (3, 5; 10, 23) lub zbawienia i błogosławieństwa (3, 34; 5, 32). Zobaczymy w następnym fragmencie, jaki sąd wydaje Jezus nad świątynią przez to swoje spojrzenie.

Aktualizacja

Wjazd Jezusa do Jerozolimy jest mesjański. Ze strony tych, którzy w nim uczestniczą, nabiera on jednak znaczenia wyraźnie politycznego. Jezus jest dla nich mesjaszem Izraela, który przybywa do swego miasta, aby przejąć władzę. Dwukrotnie obwołują Go królem dawidowym, który przybywa, aby wziąć w posiadanie swoje królestwo (ww. 9. 10). Jezus ich nie ucisza, wręcz przeciwnie - sam przejmuje inicjatywę. Już wcześniej niewidomy Bartymeusz ogłosił Go dwukrotnie Synem Dawida. Tytuł ten wyraża linię królewskości mesjańskiej, ponieważ wyczekiwany mesjasz miał być dziedzicem królestwa Dawida. Jest to zatem równoznaczne z uznaniem Jezusa za potomka Dawida, przeznaczonego do panowania nad Izraelem. A Jezus nie protestuje i nie nakazuje milczenia. To dwuznaczne zachowanie Jezusa rodzi pytanie: czy On jest politykiem? Powstaje zatem wymagający wyjaśnienia problem relacji między Jezusem a polityką. Poglądy w tej kwestii są skrajne i jednostronne. Jedni, nie tylko w przeszłości, ale i dzisiaj, hieratyzują i do przesady spirytualizują postać Jezusa. Zostaje On sprowadzony do symbolu, zamyka się Go w tematach i znaczeniach albo teologicznych, albo duchowych. Nie jest obca takiemu podejściu pewna tendencja doketystyczna. Po przeciwnej stronie od pewnego czasu stają ci, którzy chcą uczynić z Jezusa rewolucyjnego bojownika politycznego, a z Jego Ewangelii - podręcznik polityczno-społeczny typu marksistowskiego (por. Jezus jako polityk w pewnych politycznych lub materialistycznych interpretacjach Ewangelii), tak jak od wieków pewien rodzaj burżuazyjnego chrześcijaństwa czynił i nadal czyni z Niego tradycjonalistę. Oczywiście Jezus nie jest politykiem. On bowiem, wkraczając triumfalnie do Jerozolimy, zmierza prosto do świątyni. Ale tu nic się nie dzieje. Manifestacja mesjańska ma krótki żywot. Jezus natychmiast wychodzi z miasta, jednak wcześniej kieruje swój wzrok na te miejsca. To spojrzenie kogoś, kto przygotowuje się do skoku następnego dnia, a dokładnie - do wypędzenia kupców, wskazując na dwuznaczność tytułu „Syn Dawida". Zatem Jezus prowokuje, ale po to, by skorygować tę niejednoznaczność. Ponadto rozdz. 11 i 12 ukazują fiasko wszelkich roszczeń związanych z przywróceniem królestwa Dawida. Skąd inąd w całej Ewangelii Jezus odrzuca mesjanizm oparty na władzy polityczno-religijnej. Nie staje na czele ruchu oporu narodowego i rewolucji przeciwko Cesarstwu Rzymskiemu. W ten sposób rozczarowuje lud oczekujący mesjasza, który uczyni z Izraela trwałe królestwo, panujące nad narodami. Zawodzi również nadzieje polityczne ludzi marzących o przywódcy, który przywracając sprawiedliwość i prawo, spełni wszystkie podeptane przez historię oczekiwania ubogich i uciśnionych. W obu bowiem przypadkach Jezus byłby sprowadzony do zwykłego, całkowicie ludzkiego narzędzia wyzwolenia. Jednak zwłaszcza Jezusowe odrzucenie wszelkiego mesjanizmu o charakterze władzy polityczno-religijnej umożliwia uprawnioną sekularyzację sfery politycznej. Mesjasz króluje nad wszystkimi ludami, ale zostawia władzę polityczną każdemu narodowi. Każde społeczeństwo powinno zatroszczyć się o uporządkowanie swego życia i wzięcie we własne ręce swojej historycznej przyszłości. Oznacza to, że polityka nie potrzebuje religijnego usprawiedliwienia, aby wykonywać swoje działanie. Odpowiedzialni za politykę mogą tworzyć prawa, nie odnosząc się do praw religijnych i na podstawie analizy dotyczącej tego, co potrzebne dla życia społeczeństwa. Jezus Chrystus bowiem uwalnia naszą wolność, abyśmy wypełniali nasze zadania. On nie dyspensuje nas od działania przez przejęcie naszych funkcji politycznych. On czyni nas wolnymi, to znaczy sprawia, że bierzemy nasze życie w nasze ręce i akceptujemy naszą odpowiedzialność. Mesjańskość Jezusa jest zupełnie innej natury. On jest królem pokornym, który przynosi mesjański pokój i zbawienie, licząc tylko na Boga. Dosiada skromnego osiołka, rezygnując tym samym z wyniosłego konia, symbolu władzy i arbitralnego sądu; eliminuje rydwan, symbol przemocy i wszechwładzy, a w jego miejsce stawia osiołka, symbol prostoty i cierpliwej pracowitości, który w swej małości dźwiga ciężary innych. Właśnie dlatego królewskość Jezusa nie jest pozbawiona wymiaru politycznego. Jego królestwo nie jest z tego świata, ale jest na tym świecie. Jezus rzeczywiście dokonał czynów politycznych. Jego postępowanie i Jego przesłanie mają oddziaływanie i zastosowanie na płaszczyźnie politycznej. Opowiedzenie się po stronie ubogich, zdecydowane potępienie bogactwa i miłość, którą należy wprowadzać w czyn także w wymiarze politycznym - wszystko to nie idzie w parze z byle jaką organizacją społeczeństwa. On jednak stawia wymagania przed polityczne, to znaczy krytyczne i prorockie. Jezus ponagla nas, abyśmy dostrzegali odległe cele. On sięga do korzeni i najbardziej decydujących i fundamentalnych wyborów. Religijny problem relacji z absolutem pojawia się bowiem wówczas, gdy chodzi o refleksję nad celami życia w społeczeństwie. Dziedzina społeczno-polityczna nie jest czymś, co nadaje sens aktywności człowieka. Działalność polityczna nie stanowi celu sama w sobie. Nie może być własnym absolutem, chyba że chcemy zabsolutyzować to, co względne. Dlatego Jezus podporządkowuje władzę polityczną władzy Boga (12, 17). Cele nie mogą być określane inaczej niż w relacji do sensu życia, a więc do będącego jego podstawą absolutu. A objawiając, że relacja do Boga jest samym sercem ludzkiej egzystencji, czymś, co nadaje jej sens, Jezus pozwala usytuować różne sfery życia w odniesieniu do tej relacji, która jest ich fundamentem i bez której nie mają one racji swego istnienia. Przez swą postawę i przez swoje przesłanie ubóstwa i pokory, służby, a nie władzy, Jezus staje u początków ruchu całkowitego wyzwolenia człowieka.

Zastosowanie do życia

Krążąc po drogach Ewangelii w poszukiwaniu gotowych rozwiązań i potwierdzeń własnych wyborów, niewątpliwie wcześniej czy później natkniemy się na to zwierzę wypożyczone na polecenie Jezusa. Mamy więc prawo poświęcić nieco uwagi temu stworzeniu. Bo zgodnie z pewnego rodzaju tradycją obecną w Biblii osioł ten jest mądry i rozważny. Ma coś do powiedzenia, choć jest mniej gadatliwy od swojej koleżanki, oślicy Balaama. Z wielu punktów widzenia, z różnymi zamiarami, reakcjoniści lub rewolucjoniści, wszyscy tłoczymy się wokół Jezusa Chrystusa, próbując Go schwytać i przyjąć do naszego stronnictwa. Wśród ludzi tworzących Mu szpaler w progach Jerozolimy jesteśmy obecni także my, wymachując przed Nim naszymi pytaniami, naszymi problemami, naszymi niepokojami. Jeśli nie da nam rozwiązań, to przynajmniej udzieli jakiejś wskazówki, ponieważ pilnej interwencji wymagają pewne decyzje polityczne, obejmujące wszystkie problemy: od tych związanych z pracą, z relacją międzyosobową, po kwestie wychowawcze, rodzinne, relacje damsko-męskie i tak dalej. Tłoczymy się wokół doświadczenia wiary, mniej lub bardziej jednoznacznie deklarując nasze oczekiwania. Ale co może nam dać? Co z tego możemy mieć dla siebie? Ten osioł - jeśli już chcemy o nim mówić - milczy. A Jezus Chrystus jak nie wykorzystuje, tak i nie godzi się być wykorzystywany. Nawet jeśli przyszedł, aby służyć, to nie po to, aby uchronić nas od trudów, i nawet jeśli dźwigał nasze grzechy, to nie po to, aby podarować nam gotowe odpowiedzi. W rzeczywistości broni naszej autonomii, naszej pełnej odpowiedzialności: w pracy, w szkole, w polityce musisz używać twojego rozumu. Można by stąd wywnioskować, że na tym polega poważny sposób służenia, to znaczy kochania, pozostawienia wolnymi, niemówienia zbyt wiele, sprzyjania rozwojowi i wolności drugiego. Choć wówczas okazują swoje ogromne rozczarowanie te „dzieci", które proszą o gotowe rozwiązania albo o zatwierdzenie wykonanego zadania domowego. Dzieci reakcjoniści albo dzieci rewolucjoniści! Jednak ten osiołek... wcale nie milczy. I wygłasza mowę ściśle polityczną, zgodnie z oczywistą już zasadą, że wszystko nabiera pewnego znaczenia, pewnego ładunku politycznego. Tutaj przemawia osioł, udzielając bardzo trafnej lekcji: bluźnierstwem jest sprowadzanie czegoś, co samo w sobie ma coś demonicznego (władza), do rangi wyboru mającego moc uświęcania; błędem jest brak zaangażowania w sytuacje o głównie społecznym charakterze i znaczeniu, aby skupić się na tym, co prywatne, wewnętrzne, „święte"; tak jak ułudą jest próba zajęcia pozycji ponad stronami sporu, szukanie rozwiązania w jakimś niemożliwym centryzmie. W odniesieniu do tego rodzaju stanowisk można przez chwilę pomyśleć, że Ewangelia jest po naszej stronie, że przyznaje nam rację, ale bardzo szybko zauważamy, że wcale tak nie jest i że nie może przyznać nam racji. Bo ona daje życie. A życie polega na tym, aby nikt nie był uciskany, aby nie była wykorzystywana władza. Właściwą postawą jest zaangażowanie w służbę. Życie polega na służbie bliźniemu w radykalnej kontestacji pragnienia władzy, instrumentalnego wykorzystania człowieka w każdym jego wymiarze, społeczeństwa czysto konsumpcyjnego, indywidualizmu, seksualności oddzielonej od miłości, panowania nad sumieniami innych, ucisku. Nadszedł zatem czas, aby wierzący przestał „dosiadać" wielkich okazji, możliwości, struktur, wyborów, sytuacji, partii, środków. Niech raczej nauczy się lekcji płynącej z doświadczenia Izraela, z przesłania proroków. I także tej udzielonej przez wynajętego osła. Wartościowe w tych okolicznościach może okazać się rozważanie tekstu D. Bonhoeffera74, napisanego w czasie pobytu w więzieniu: Ludzie biegną do Boga w swoich potrzebach, błagają o pomoc, przyzywają chleba i szczęścia, wybawienia od choroby, od winy i od śmierci. Wszyscy, wszyscy, chrześcijanie i poganie. Ludzie przychodzą do Boga w Jego potrzebie, zastają Go ubogiego, upokorzonego, bez dachu i chleba, widzą Go zduszonego grzechami, słabością, śmiercią. Chrześcijanie stają przy Bogu w Jego cierpieniu. Bóg idzie do wszystkich ludzi w ich potrzebach, syci ciało i duszę swoim chlebem, umiera ukrzyżowany za chrześcijan i pogan, i wszystkim przebacza.

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Marka, ss. 562-570.

 

Niedziela Palmowa, rok B, 2024.03.24

 

 

 

Niedziela Wielkiego Postu, rok B, 2024.03.17

PIERWSZE CZYTANIE

Jr 31, 31-34 Nowe przymierze

Czytanie z Księgi proroka Jeremiasza

Pan mówi: «Oto nadchodzą dni, kiedy zawrę z domem Izraela i z domem Judy nowe przymierze. Nie takie jak przymierze, które zawarłem z ich przodkami, kiedy ująłem ich za rękę, by wyprowadzić z ziemi egipskiej. To moje przymierze złamali, mimo że byłem ich władcą, mówi Pan.

Lecz takie będzie przymierze, jakie zawrę z domem Izraela po tych dniach, mówi Pan: Umieszczę swe prawo w głębi ich jestestwa i wypiszę na ich sercach. Będę im Bogiem, oni zaś będą Mi ludem.

I nie będą się musieli wzajemnie pouczać, mówiąc jeden do drugiego: Poznajcie Pana! Wszyscy bowiem od najmniejszego do największego poznają Mnie, mówi Pan, ponieważ odpuszczę im występki, a o grzechach ich nie będę już wspominał».

Oto słowo Boże.
 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 51 (50), 3-4. 12-13. 14-15 (R: por. 12a)

Refren: Stwórz, o mój Boże, we mnie serce czyste.

Zmiłuj się nade mną, Boże, w łaskawości swojej, *

w ogromie swej litości zgładź moją nieprawość.

Obmyj mnie zupełnie z mojej winy *

i oczyść mnie z grzechu mojego.   
Refren.

Stwórz, Boże, we mnie serce czyste *

i odnów we mnie moc ducha.

Nie odrzucaj mnie od swego oblicza *

i nie odbieraj mi świętego ducha swego.   
Refren.

Przywróć mi radość Twojego zbawienia *

i wzmocnij mnie duchem ofiarnym.

Będę nieprawych nauczał dróg Twoich *

i wrócą do Ciebie grzesznicy.

Refren.
 

DRUGIE CZYTANIE

Hbr 5, 7-9 Chrystus stał się sprawcą zbawienia wiecznego

Czytanie z Listu do Hebrajczyków

Bracia:

Chrystus z głośnym wołaniem i płaczem, za swych dni doczesnych, zanosił gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i został wysłuchany dzięki swej uległości.

I chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają.     Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

J 12, 26a

Aklamacja: Chwała Tobie, Słowo Boże.

Kto chciałby Mi służyć, niech idzie za Mną,

a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa.

Aklamacja: Chwała Tobie, Słowo Boże.
 

EWANGELIA

J 12, 20-33 Ziarno, które wpadłszy w ziemię obumrze, przynosi plon obfity

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

20Wśród tych, którzy przybyli, aby oddać pokłon Bogu w czasie święta, byli też niektórzy Grecy. 21Oni więc przystąpili do Filipa, pochodzącego z Betsaidy Galilejskiej, i prosili go, mówiąc: «Panie, chcemy ujrzeć Jezusa». 22Filip poszedł i powiedział Andrzejowi. Z kolei Andrzej i Filip poszli i powiedzieli Jezusowi.

23A Jezus dał im taką odpowiedź: «Nadeszła godzina, aby został otoczony chwałą Syn Człowieczy. 24Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli ziarno pszenicy, wpadłszy w ziemię, nie obumrze, zostanie samo jedno, ale jeśli obumrze, przynosi plon obfity. 25Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. 26Kto zaś chciałby Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec.

27Teraz dusza moja doznała lęku i cóż mam powiedzieć? Ojcze, wybaw Mnie od tej godziny. Ależ właśnie dlatego przyszedłem na tę godzinę. 28Ojcze, wsław imię Twoje!»

Wtem rozległ się głos z nieba: «Już wsławiłem i jeszcze wsławię». 29Stojący tłum to usłyszał i mówił: «Zagrzmiało!» Inni mówili: «Anioł przemówił do Niego». 30Na to rzekł Jezus: «Głos ten rozległ się nie ze względu na Mnie, ale ze względu na was. 31Teraz odbywa się sąd nad tym światem. Teraz władca tego świata zostanie wyrzucony precz. A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie».

33To mówił, oznaczając, jaką śmiercią miał umrzeć.

Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA ZŁOŻYĆ SWÓJ LOS W RĘCE JEZUSA I OJCA

O co proszę? O głęboką więź z Jezusem, zaufanie Mu i wierne kroczenie Jego drogami.

                Na początku medytacji poproszę Jezusa, aby pomógł mi zbadać więź, jak mnie z Nim łączy. Dlaczego wierzę w Jezusa? Dlaczego idę za Nim?

                „Panie, chcemy ujrzeć Jezusa" (w. 21). Zauważę, jak wielkie jest pra-gnienie Greków, którzy chcą zobaczyć Jezusa z bliska. Przywołam doświadczenie mojej pierwszej miłości, zauroczenie, radość, które mi wtedy towarzyszyły.

                Jezus przygotowuje uczniów do swojej męki. Wsłucham się uważnie w słowa Jezusa o obumieraniu ziarna i o traceniu życia (ww. 24-25). Jakie odczucia budzą w moim sercu? Czego boję się w moim życiu utracić? Jakie przywiązania jeszcze we mnie nie obumarły?

                „Gdzie ja jestem, tam będzie i mój sługa" (w. 26). Czy mogę dzisiaj powiedzieć, że poszedłbym za Jezusem wszędzie? W jakich sytuacjach jestem Mu najbardziej wierny, a w jakich niewierny? Przejdę z Jezusem wszystkie miejsca i sytuacje mojej wierności i niewierności. Oddam Mu siebie na nowo.

                Zauważę, że Jezus — zapowiadając swoją mękę — przyznaje się do lęku (ww. 27-28). Nie chce jednak uciekać od godziny, którą przeznaczył Mu Ojciec. Wejdę z Jezusem w moje osobiste lęki. Będę Go prosił o wewnętrzną wolność od wszelkich lęków, które kuszą mnie do ucieczki.

                Na krótko przed męką Jezus słyszy głos Ojca, który przypomina mu o Jego niepodzielnym panowaniu nad historią świata i moją osobistą (ww. 28-31). Nawet w chwilach największych doświadczeń nic nie wymyka się z Jego rąk. Moja wierność zostanie nagrodzona.

                W modlitwie przed Jezusem ukrzyżowanym będę prosił, pomny na Jego obietnicę, aby przyciągnął mnie do siebie i na nowo rozmiłował w sobie i w Ojcu. Będę prosił, aby Duch Jezusa pomógł mi razem z Nim modlić się w sercu: „Abba, Ojcze, Tatusiu!".

 

KOMENTARZ

1. Orędzie w kontekście

Nadeszła godzina, by został uwielbiony Syn Człowieczy”, mówi Jezus. Jest już u końca swej działalności i rozpoczyna mękę. Nadeszła godzina (w. 23), godzina decydująca, dla której przyszedł (w. 27). W niej objawi się dla naszego zbawienia Jego chwała i chwała Ojca, której to, czego dotychczas dokonał, jest „znakiem" Tłumy dopiero co wiwatowały na cześć Jezusa jako Mesjasza. Widziały Go jak przychodził na osiołku, ale nie zrozumiały tego. Gdy teraz Jezus mówi o sobie, a potwierdza to głos z nieba, usuwa wszelką niejasność. Także i Grecy pragną teraz „zobaczyć Jezusa" (w. 21). Są pierwocinami „wszystkich" tych, którzy zostaną pociągnięci do Niego, gdy zostanie wywyższony ponad ziemię (w. 32), pierwszym owocem ziarna pszenicznego, które wpadło w ziemię i umarło (w. 24). Jest więc prawdą, że cały świat idzie za Nim, również poganie (por. w. 19). Ale kim jest ten król? Jezus, odpowiadając uczniom, którzy referują Mu żąda nie Greków, wyjaśnia w jaki sposób jest On królem i gdzie się ukazuje: jest Synem Człowieczym, którego wnet zobaczą wywyższonego na krzyżu. Słowa Jezusa są streszczeniem, które wyjaśnia sens Jego życia. Są, jak zawsze u Jana, wizją retrospektywną, podobną do raka, który idzie do tyłu i widzi przed sobą przebytą drogę z okiem utkwionym do przodu. Jest to z pewnością najlepszy, może jedyny sposób, aby zrozumieć historię. Elementy tej bardzo złożonej perykopy jednoczą się wokół krzyża. Z niego Pan króluje i zbawia wszystkich. W Jego wywyższeniu ponad ziemię nadchodzi godzi na Syna, który w swej braterskiej miłości objawia miłość Ojca. Krzyż, który wzrokowo jest „podwyższeniem", w rzeczywistości jest najwyższym uniżeniem, jawnym ukazaniem hańby. Mimo to, owo całkowite poniżenie ukazuje nieskończoną chwałę Boga. Bóg bowiem jest miłością, a najdoskonalszą cechą miłości jest pokora. Wiersze 20-22 zawierają prośbę Greków, aby „zobaczyć" Jezusa, dobrze po wiązaną z kontekstem poprzednim, gdzie faryzeusze stwierdzają, że cały świat idzie za Jezusem (w. 19). Jezus odpowiada pośrednio: mówi o swej śmierci, kiedy wszyscy będą mogli zobaczyć to, czego nigdy oko ludzkie nie oglądało (por 1Kor 2,9). Po namaszczeniu w Betanii i królewskim wjeździe do Jerozolimy, nadeszła godzina uwielbienia Syna Człowieczego. Jest to godzina ziarna, które umiera i przynosi owoc obfity (w. 23-24). Gdy w innych Ewangeliach Słowo jest ziarnem Boga, u Jana sam Jezus jest ziarnem. Jest On przecież Słowem Z jego chwałą zjednoczony jest każdy, kto chce naśladować Go idąc tą samą drogą (w. 25-26). Po zapowiedzi śmierci jako płodnego daru życia, na-stępuje głębokie wzburzenie, które przypomina agonię w Ogrodzie, złączone bezpośrednio z głosem z nieba, który przypomina przemienienie (w. 27-3). W kilku wierszach Jan zarysowuje kolejno doświadczenie z Getse-mani i z Góry Tabor, które inni Ewangeliści opowiadają w odwrotnej ko-lejności i dużej odległości jedno od drugiego. Dwa epizody objaśniają się wzajemnie i pozwalają zrozumieć słuchaczom misterium Syna Człowiecze-go, który jest Synem Bożym. Następuje interpretacja wartości zbawczej krzyża: Syn Człowieczy wywyższony zwycięża „władcę tego świata", który trzyma człowieka w niewoli kłamstwa i strachu. Ukrzyżowany bowiem objawi tego Boga — Miłość, który pociąga wszystkich do siebie (w. 31-33).

Tłumowi, który nie rozumie, w jaki sposób Mesjasz mógłby być ukrzyżowany i z niedowierzaniem pyta, kim właściwie jest Syn Człowieczy, Jezus odpowiada zachęcając do wiary w siebie, światłość świata. W końcu od-dała się i ukrywa. (w. 34-36). Następna perykopa stanowić będzie rozważanie Ewangelisty o misterium nie wiary wobec krzyża, przewidzianym wcześniej przez Proroków (w. 37-43), a po tym rozważaniu nastąpi ostatnie głośne wołanie Jezusa, który zaprasza do wiary w siebie i w swoje słowa (w. 44-50). W centrum perykopy znajduje się wywyższenie Syna Człowieczego. Przepowiednie o Jego wywyższeniu odpowiadają trzem zapowiedziom Jego śmierci i zmartwychwstania, które pozostali Ewangeliści umie-szczają w drugiej części Ewangelii. Jan umieszcza je natomiast na początku i stopniowo wyjaśnia bogactwo ich znaczenia: najpierw jako objawienie miłości Ojca i zbawienia świata (3,16-16), potem jako poznanie JA-JESTEM (8,28) i wreszcie jako uwielbienie Ojca i Syna, zwycięstwo nad złem i pociągnięcie każdego człowieka do Boga. Na krzyżu Jezusa wszyscy w pełni mogą zobaczyć misterium Boga. Zarówno Żydzi, jak poganie będą mogli poznać i przyjąć Mesjasza, zbawiciela świata, pod warunkiem tylko, że bę-dą patrzeć w górę, na Syna Człowieczego wywyższonego. W Nim Bóg objawia się w pełni: jest to miłość między Ojcem i Synem, udzielana przez Syna wszystkim braciom. Jezus z krzyża przyciąga wszystkich do siebie. Objawia bowiem prawdę o Bogu-Miłości, który zwycięża kłamstwo władcy tego świata. Kościół, jak wszyscy, wezwany jest do poznania i do pójścia Jego drogą, która prowadzi od śmierci do życia, w odróżnieniu od naszej drogi, która prowadzi od życia do śmierci. Nieunikniony niepokój, jaki budzi to wezwanie w nas i w Jezusie, przezwyciężyć można jedynie mocą głosu Boga, który objawia jego misterium chwały i bogactwa.

 

2. Lektura tekstu

S. Fausti: W. 20. „A wśród tych, którzy przybyli, aby oddać pokłon [Bogu] w czasie święta, byli też niektórzy Grecy". Władza Mesjasza rozciąga się na wszystkich (por. Za 9,10). Grecy to nie Żydzi, to prozelici sympatyzujący z Żydami. Przyszli do Jerozolimy w czasie Święta Paschy, aby oddać cześć Panu. Spotykają Syna, w którym oddaje się cześć Ojcu w duchu i w prawdzie (4,23). W. 21. „Oni więc przystąpili do Filipa, pochodzącego z Betsaidy Galilejskiej” Filip jest jednym z pierwszych uczniów Jezusa (por. 1, 35nn). Wraz z Andrzejem nosi imię pochodzenia greckiego. Andrzej jest pierwszym, który wraz z kimś innym szukał Jezusa i usłyszał zaproszenie: „Chodźcie, a zobaczycie", pozostał u Jezusa i poszedł za Nim (1,39n). Filip dołączył dzień później, wezwany bezpośrednio przez Jezusa (1,43). Obydwaj pochodzili z Betsaidy (dom połowu!). „i prosili go mówiąc: «Panie, chcemy ujrzeć Jezusa»". Ujrzeć oznacza poznać, przylgnąć, uwierzyć. Wia-ra jest „widzeniem". Grecy pragnęli zobaczyć światło, które przychodzi na świat, aby oświecić każdego człowieka (1,9). Wyrażają swoje pragnienie Filipowi, a nie bezpośrednio Jezusowi. „Grecy" bowiem, wśród nich i my, przyłączyli do Jezusa za pośrednictwem Jego uczniów. W. 22. „Filip poszedł i powiedział Andrzejowi. Z kolei Andrzej i Filip poszli i powiedzieli Jezusowi". Andrzej i Filip występują razem tutaj, w 1,44 i 6,7n. Są pierwszymi uczniami, którzy słyszą pragnienie pogan, aby zobaczyć Jezusa. Mówią o tym między sobą i z Jezusem. W. 23. „A Jezus dał im taką odpowiedź". Jezus nie odpowiada Grekom, ale uczniom, którzy powinni kontynuować Jego misję. W swej odpowiedzi ukazuje „gdzie", zarówno oni jak i inni mogą zobaczyć Pana: na krzyżu, gdzie zniszczony został wszelki prze-dział, zburzona nieprzyjaźń i zapowiedziany pokój dalekim i bliskim, poganom i Żydom (por. Ef 2,14-18). W dalszych słowach wypowiedzi Jezus wykłada syntetycznie sens swego życia, które proponuje każdemu uczniowi w każdym miejscu i w każdym czasie. „Nadeszła godzina". Godzina, o które mowa była po raz pierwszy w Kanie (2,4; por także 4,21.23; 5,25; 7,30; 8,20), nadeszła (por. 12,23.27; 13,1; 17,1). Cały „dzień" Jezusa osiąga swój szczyt w tej godzinie: jest to godzina uwielbienia Syna i Ojca (por. w. 23.28). „aby został uwielbiony Syn Człowieczy". Jan patrzy na życie Jezusa z perspektywy tej godziny: jest oświetlone chwałą Boga Miłości, która objawia się na krzyżu. Tam Syn Człowieczy jest uwielbiony: objawia Boga całkowicie różnego od obrazu Boga, jaki uczynił sobie i będzie czynił człowiek. Także inni Ewangeliści mają jako punkt docelowy objawienie Chwały w Ukrzyżowanym. Jan jednak patrzy z odwrotnej perspektywy: kontempluje życie Jezusa patrząc nań od końca, od jego dopełnienia. Dlatego jego cała Ewangelia jest „przemienieniem", które odczytuje każde wydarzenie jako „znak" Chwały. W. 24. „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam". Po-przez tę uroczystą formę Bożego objawienia Jezus mówi do tego, kto „chce Go zobaczyć", gdzie może Go widzieć: wywyższonego na krzyżu. To jest Jego Chwała, misterium płodności i życie ziarna, które obumiera. „Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze". Jezus czerpie przykład ze stworzenia, aby ukazać misterium nowego stworzenia. On jest Słowem, chlebem i życiem, porównuje siebie do ziarna, które rodzi według swego gatunku. To samo dzieje się z Synem Człowieczym: jak ziarno pada w ziemię, umiera i przynosi owoc, tak Jezus, wywyższony ponad ziemię, przyciąga wszystkich ludzi do siebie i udziela im swoje życia Syna. Jezus wyraża w tej przypowieści Bożą „konieczność" (dei) swego krzyża (por. w. 34), który daje życie poprzez własną śmierć. „zostanie tylko samo". Jeśli Syn Jedno-rodzony nie udziela swego życia braciom, pozostaje „sam": Jednorodzony (monogenes) pozostaje sam (mónos). W tym przypadku nie byłby Synem Bożym, gdyż nie żyłby w miłości, jaką posiada Ojciec wobec wszystkich swych dzieci. Gdyby nie miłował braci, utraciłby swoją tożsamość Syna. To samo dotyczy każdego człowieka stworzonego w Nim. Egoizm jest bezpłodny: gdyby ziarno chciało zachować siebie, pozostałoby samo i utraciłoby swoją jakość ziarna: nie przekazywałoby życia. Życie, którego się nie daje, jest martwe. „ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity". Ziarno, które obumiera, staje się płodne: oddając swoje życie, staje się źródłem życia. Uwielbienie Syna jest takie samo jak ziarno, które obumiera: oddając życie, objawia się równy Ojcu, będącemu źródłem życia dla wszystkich. Grecy, którzy chcą zobaczyć Jezusa, są pierwszym owocem tej płodności. W. 25. „Ten, kto kocha swoje życie, traci je". Słyszymy tu te same słowa, z którymi Jezus zwraca się do tłumu i uczniów u Mk 8,35: „Kto chce zachować swoje życie, straci je". Odnosi się to do każdego człowieka: egoista, przywiązany do swego życia, rozczula się nad sobą i pozostaje sam. Traci swoje życie, gdyż życie jest relacją i miłością. Kto chce zatrzymać oddech, umiera z uduszenia. Żyje się, ponieważ się wdycha i wydycha. Życie krąży jako otrzymywane i dawane z miłości. „a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne». Odpowiada to stwierdzeniu Jezusa: „Kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je" (Mk 8,35 par.). „Nienawiść" przeciwstawiona jest tu „miłości". „zachowanie na życie wieczne" — „utracie życia". To, co wydaje się być paradoksem, jest prawdą: kto „kocha" własne życie, „traci" je, także w teraźniejszości Kto je „nienawidzi", realizuje je w pełni i „zachowa je" także na przyszłość. Życie bowiem jest miłością, realizuje się w darze z siebie. Jest jak ziarno: jedynie gdy wpada w ziemię i obumiera, staje się płodne. Kto „nienawidzi" swoje życie, kocha je prawdziwie. Nie jest bowiem już pod władzą księcia tego świata, który go trzyma w śmierci (por. w. 31); zwyciężył Złego, ojca kłamstwa i zabójcę (8,44) i jest synem Ojca prawdy, który daje życie. W. 26. „A kto by chciał Mi służyć". Zaproszenie z Mk 8,34 par., aby naśladować Jezusa, u Jana staje się „służbą Jemu", który jako pierwszy stał się sługa braci. Służba jest konkretnym wyrazem miłości: miłość jest sługą życia. Kto nie miłuje jest niewolnikiem śmierci. „niech idzie za Mną”. Tego, kto pragnie upodobnić się do Jezusa, zaprasza aby Go naśladował podejmując Jego drogę życia. „a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa". „Gdzie mieszkasz?" — to pierwsze słowa skierowane do Jezusa (por. 1,38). Mieszkaniem Jezusa jest Ojciec, który miłuje Syna (por. 5,20) i tak miłuje świat, że daje swego Syna (3,16). Również my jesteśmy wezwani do mieszkania z Nim w Ojcu poprzez miłość. Miłość czyni miłującego domem dla osoby miłowanej. Każdy mieszka tam, gdzie przebywa raczej swym sercem niż ciałem. Naśladując Jezusa, który stał się sługą (pm 15,10.12-14), również my jesteśmy tam, gdzie On: mieszkamy w Nim (15.41. żyjemy jak On w Ojcu i Ojciec w nas (por. 14,15-23). Jezus nazywa ucznia „mój sługa", nadając mu taką samą godność, jak Syn, który oddaje swoje życie na usługi braciom. „A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec". Kto czyni siebie sługą, doznaje czci ze strony Ojca jako syn. Kto miłuje i służy aż do dania swego życia, zwyciężył śmierć i posiada życie: otrzymuje imię, które jest ponad wszelkie imię (por. Flp 2.511). W. 27. „Teraz dusza moja doznała lęku". „Teraz", po nadejściu godziny, w rej wypełnia się przeznaczenie ziarna, Jezus doznał lęku, jak w obliczu śmierci Łazarza (11,33). W wersecie tym Jan syntetyzuje opowiadanie o agonii w Ogrodzie. Jezus doświadcza smutku i lęku; przeżywa strach i niepokój wobec śmierci w kwiecie wieku, śmierci gwałtownej i niesprawiedliwej, haniebnej i w całkowitym opuszczeniu (por. Mk 14,33-34 par.). On, który przeżywał i głosił miłość Ojca i braci, staje się ofiarą nienawiści i niezrozumienia. On, który jest światłością świata, kończy pod ziemią. Bardzo ważny jest ten niepokój Jezusa. Gdyby go nie było, pozostalibyśmy sami i zagubieni wobec tego, co nas czyni samotnymi i zagubionymi: wobec śmierci, przemocy, niesprawiedliwości, hańby i opuszczenia. On natomiast jest z nami i przeżywa tę sytuację po synowsku, z zaufaniem do Ojca. Adam, z powodu swej niewiary, popadł w ciemności. Jezus, nowy Adam, wnosi w tę ciemność światło Ojca. Jezus, za swych dni doczesnych, zanosił gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci. I został wysłuchany, gdyż „przyjął dobrze" i lament, i łzy, i śmierć. Właśnie dlatego jest Synem w pełni zjednoczonym z Ojcem, który zbawia tych wszystkich, którzy Go słuchają (por. Hbr 5,7-9). „i cóż mam powiedzieć?" W tej sytuacji, mimo doznawania lęku, Jezus nie ma nic do powiedzenia. Jest On Słowem skierowanym ku Ojcu i nie ma nic innego do wyrażenia, jak tylko Tego, którego jest „Słowem". „Ojcze". Jest to „Słowo" wypowiedziane przez Syna, które wyraża Ojca. W nim w pełni wyraża się Bóg jako miłość i wzajemne oddanie między Synem i Ojcem. To zawołanie przypomina „Abba", które zabrzmiało w ustach Jezusa w Getsemani (Mk 14,36 par.). „wybaw Mnie od tej godziny". Jezus, jak każdy normalny człowiek, odczuwa lęk przed śmiercią. Przezwycięża go wiarą w Ojca życia (Hbr 2,14). Słowa te odpowiadają prośbie, aby odeszła od Niego ta godzina (Mk 14,35 par.). Jan opisuje w sposób bardzo skrótowy wewnętrzny dramat Jezusa przed Jego męką, który jest dramatem każdego człowieka w obliczu śmierci: chciałby jej uniknąć. „Nie, właśnie dlatego przyszedłem na tę godzinę". Jest to decyzja Jezusa. Nadeszła godzina (w. 23) dla której przy-szedł, i akceptuje ją (por. Mk 14,41 par.). Nie dlatego, jakoby nie odczuwał lęku, smutku i niepokoju, ale ponieważ przeżywa z zaufaniem do Ojca to wszystko, co jest właściwe człowiekowi po grzechu. Jezus zwycięża grzech. Jest Synem, który znajdując się w tej samej sytuacji co Jego bracia, zwraca się w imieniu wszystkich do Ojca. W. 28. „Ojcze, wsław Twoje imię". Jezus prosi Ojca, aby wsławił swoje imię, aby dał się poznać przez Niego jako Ojciec. Uwielbienie Ojca dokonuje się w uwielbieniu Syna, który miłuje miłością Ojca swoich braci. Słowa te odpowiadają temu, co Jezus mówi w Getsemani: „Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty (niech się stanie)" (Mk 14,36). To zjednoczenie woli między Ojcem i Synem stanowi samo życie Boga: to ich wzajemna miłość, Duch Święty, który w Jezusie udziela się wszelkiemu stworzeniu. „Wtem rozległ się głos z nieba". W wierszach 28b-30 Jan referuje najgłębszy sens przemienienia, znajdującego się u innych Ewangelistów w centrum opisu życia Jezusa. Jan nie mówi o przemienieniu, a to z racji perspektywy, z jakiej patrzy na całe życie Jezusa: każde słowo i czyn jest „znakiem" Jego chwały Syna Ojca. Synowi Człowieczemu, który zatrwożony wzywa „Ojca", głos z nieba odpowiada proklamując Go jako Syna. To, co inni ewangeliści mówią wyraźnie w scenie przemienienia (por. Mk 9,28 par.), tu w sposób tajemniczy wyrażone zostaje w słowach: „Już wsławiłem i jeszcze wsławię". „Już wsławiłem". Czasownik nie ma przedmiotu; odnosi się do „imienia" Ojca, o którym była mowa bezpośrednio wcześniej. Uwielbienie jednak Ojca dokonuje się w uwielbieniu Syna, które objawia nam i ofiaruje miłość Ojca. Imię Ojca uwielbione zostało podczas chrztu Jezusa poprzez dar Ducha, który ustanowił Go swoim Synem i naszym bratem (1,33n). Ponadto wsławione zostało poprzez czyny, które zlecił Mu Ojciec, wspólne obydwu „znaki" Chwały. „i jeszcze wsławię". Ojciec uwielbi swe imię na krzyżu, gdy Syn przekaże Ducha i objawi swoją chwałę Jednorodzonego od Ojca (1.14). Objawi również w historii poprzez niezliczonych braci, którzy żyć będą Jego miłością Syna i poznają Ojca. W. 29. „Tłum stojący [to] usłyszał i mówił: «Zagrzmiało!» Inni mówili: «Anioł przemówił do Niego»". Tłum usłyszał „głos" i domyślił się, że dokonało się coś boskiego. Jedni mówią, że chodzi o grzmot, głos Boga (por. Wj 19,16-19; Pwt 5,4; Hi 37,5), Pana grzmotu (por. Ps 29); ktoś inny mówi, że chodzi o „anioła", głos, który komunikuje Mu tajemnicę Bożą (por. Łk 22,43!). Usłyszeli głos Ojca z nieba, jak słyszeli słowa Syna na ziemi. W tym momencie nie zrozumieli jednak głosu z nieba, gdyż nie zrozumieli słów Słowa Wcielonego. Zarówno głos jak i słowa są „znakami" możliwymi do odczytania w świetle rzeczywistości, którą oznaczają. Ich zrozumienie będzie miało miejsce, gdy Syn Człowieczy zostanie wywyższony i gdy wszystko się wypełni (19,30). W. 30. „Na to rzekł Jezus: «Głos ten rozległ się nie ze względu na Mnie, ale ze względu na was»". Gdy tłum uważa, że głos skierowany był do Jezusa {„Anioł przemówił do Niego” — w. 29), Jezus stwierdza, że głos ów nie jest skierowany do Niego, ale do tłumu, wśród którego znajduje się sam czytelnik. Odpowiada głosowi ze sceny przemienienia, który objawia Syna obecnym i mówi do nich: „Jego słuchajcie" (por. Mk 9,7 par.). W. 31. „Teraz odbywa się sąd nad tym światem. Teraz władca tego świata zostanie precz wyrzucony". W godzinie, w której imię Ojca jest uwielbione w Synu, w godzinie, w której człowiek poznaje miłość Boga do świata, dokonuje się sąd, który ukazuje kłamstwo „władcy" tego świata. Szatan, źródło kłamstwa i śmierci uczynił siebie zwierzchnikiem (greckie archón) świata, wchodząc w miejsce źródła prawdy i życia (por. 1,1). Teraz wypędzony został ze świata i pokonany. Wobec Syna Człowieczego wywyższonego ustaje kłamstwo, które spowodowało naszą ucieczkę od Boga (por. 3,14nn). Wreszcie odnajdujemy w miłości Syna, będącej miłością Ojca, źródło naszego życia. W. 32. „A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony". „Mój sługa wybije się, wywyższy i bardzo wyrośnie" (Iz 52,13). Krzyż Jezusa, Sługi, postrzegany jest nie jako zabicie i śmierć, ale jako wywyższenie i chwała: Jego wpadnięcie w ziemię (w. 24) jest Jego wywyższeniem z ziemi. Słowa Jezusa dotyczące Syna Człowieczego wywyższonego — które Jezus odnosi do siebie (gdy „Ja" zostanę wywyższony), odpowiadają, jak już powiedzieliśmy, przepowiedniom śmierci i zmartwychwstania w innych Ewangeliach. W pierwszej Syn Człowieczy wywyższony daje zbawienie światu, gdyż objawia miłość Ojca (3,14.16); w drugiej objawia „JA-JESTEM", istotę Boga (8,28); w tej trzeciej zwycięża władcę tego świata i „przyciąga wszystkich do siebie". W bliskim bowiem darze swego życia objawia się Chwała: poznajemy miłość Ojca, prawdę, która nas wyzwala. „przyciągnę wszystkich do siebie". Kto nie zna miłości Ojca, ucieka od Niego jako Ojca, od siebie jako syna i od innych jako braci; wchodzi w ciemności w śmierć. Jednak jego serce stworzone zostało dla prawdy i miłości, dla tej prawdy. którą jest miłość, światło jego egzystencji. Gdy wreszcie „widzi" to, do czego został stworzony, uznaje to natychmiast, jak pragnienie rozpoznaje wodę. Wówczas wyzwolony od ślepoty i strachu, które go blokowały, pociągany jest do Syna, który objawia mu jego tożsamość syna. „Przyciągnę" użyte jest w czasie przyszłym: ma wartość od tego momentu i na całą przyszłość bez końca. Przyszłość świata to przyciąganie miłości do Syna. „Wszyscy", nikogo nie wykluczając, zobaczą na krzyżu chwałę Jezusa i zostaną pociągnięci do Niego. Tam Go zobaczą nie tylko Grecy, którzy chcieli widzieć Jezusa (w. 21). Ktokolwiek z ludzi chciałby Go zobaczyć, tylko tam będzie mógł Go widzieć, a Jego spojrzenie przyciągnie jego serce. Każda wizja Boga poza krzyżem jest szatańska, pod wpływem „księcia" tego świata. Krzyż „oddemonizowuje' obraz, jaki człowiek posiada o Bogu, przywracając obydwu ich prawdziwe oblicze: jeden jest odbiciem drugiego. W. 33. „To powiedział zaznaczając, jaką śmiercią miał umrzeć". Słowa Jezusa odnoszą się do krzyża. Jest to komentarz Ewangelisty, który ciągle nastawiony jest na odczytywanie wszystkiego przez perspektywę końca. „jaką śmiercią". Śmierć Jezusa nie dokona się przez ukamienowanie, jak to wielokrotnie usiłowali uczynić Jego przeciwnicy. Będzie to „podwyższenie" z ziemi.

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana, ss. 348-355.

 

5 Niedziela Wielkiego Postu, rok B, 2024.03.17

 

 

 

 

 

4 Niedziela Wielkiego Postu, rok B, 2024.03.10

PIERWSZE CZYTANIE

2 Krn 36, 14-16. 19-23  Gniew i miłosierdzie Boże
Czytanie z Drugiej Księgi Kronik

Wszyscy naczelnicy Judy, kapłani i lud mnożyli nieprawości, naśladując wszelkie obrzydliwości narodów pogańskich i bezczeszcząc świątynię, którą Pan poświęcił w Jerozolimie. Pan, Bóg ich ojców, bez ustanku wysyłał do nich swoich posłańców, albowiem litował się nad swym ludem i nad swym mieszkaniem. Oni jednak szydzili z Bożych wysłanników, lekceważyli ich słowa i wyśmiewali się z Jego proroków, aż wzmógł się gniew Pana na swój naród do tego stopnia, iż nie było już ratunku.

Spalili też Chaldejczycy świątynię Bożą i zburzyli mury Jerozolimy, wszystkie jej pałace spalili i wzięli się do niszczenia wszystkich kosztownych sprzętów. Ocalałą spod miecza resztę król uprowadził na wygnanie do Babilonu i stali się niewolnikami jego i jego synów, aż do nadejścia panowania perskiego. I tak się spełniło słowo Pańskie wypowiedziane przez usta Jeremiasza: «Dokąd kraj nie dopełni swych szabatów, będzie leżał odłogiem przez cały czas swego zniszczenia, to jest przez siedemdziesiąt lat». Aby się spełniło słowo Pańskie z ust Jeremiasza, pobudził Pan ducha Cyrusa, króla perskiego, w pierwszym roku jego panowania, tak iż obwieścił on również na piśmie w całym państwie swoim, co następuje: «Tak mówi Cyrus, król perski: Wszystkie państwa ziemi dał mi Pan, Bóg niebios. I On mi rozkazał zbudować Mu dom w Jerozolimie, w Judzie. Jeśli ktoś z was jest z całego ludu Jego, to niech Bóg jego będzie z nim, a niech idzie!»

Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 137 (136), 1-2. 3. 4-5. 6 (R.: por. 6b)

Refren: Kościele święty, nie zapomnę ciebie.

Nad rzekami Babilonu siedzieliśmy, *

płacząc na wspomnienie Syjonu.

Na topolach tamtej krainy *

zawiesiliśmy nasze harfy.   Refren.

Bo ci, którzy nas uprowadzili, *

żądali od nas pieśni.

Nasi gnębiciele żądali pieśni radosnej: *

«Zaśpiewajcie nam którąś z pieśni syjońskich!»   Refren.

Jakże możemy śpiewać pieśń Pańską *

w obcej krainie?

Jeruzalem, jeśli zapomnę o tobie, *

niech uschnie moja prawica.   Refren.

Niech mi język przyschnie do gardła, *

jeśli nie będę o tobie pamiętał,

jeśli nie wyniosę Jeruzalem *

ponad wszelką swoją radość.  Refren.
 

DRUGIE CZYTANIE

Ef 2, 4-10  Umarli wskutek grzechu zostali zbawieni przez łaskę

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Efezjan

Bracia:

Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował, i to nas, umarłych na skutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia – łaską bowiem jesteście zbawieni – razem też wskrzesił i razem posadził na wyżynach niebieskich – w Chrystusie Jezusie, aby w nadchodzących wiekach przeogromne bogactwo swej łaski okazać przez dobroć względem nas, w Chrystusie Jezusie.

Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił. Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili.

Oto słowo Boże.
 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Por. J 3, 16

Aklamacja: Chwała Tobie, Królu wieków.

Tak Bóg umiłował świat, że dał swojego Syna Jednorodzonego;

każdy, kto w Niego wierzy, ma życie wieczne.

Aklamacja: Chwała Tobie, Królu wieków.
 

EWANGELIA

J 3, 14-21  Bóg posłał swego Syna, aby świat został zbawiony

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

Jezus powiedział do Nikodema:

14«Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak trzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, 15aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. 16Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. 17Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. 18Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego.

19A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. 20Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby jego uczynki nie zostały ujawnione. 21Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki zostały dokonane w Bogu».

Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA OTWORZYĆ SIĘ NA BEZWARUNKOWA MIŁOŚĆ BOGA

O co proszę? O przekonanie, że miłość Boga jest większa od mojego grzechu.

                Wejdę w klimat nocnej rozmowy Nikodema z Jezusem. Pragnienie Nikodema zostaje spełnione: może sam na sam spotkać się z Nauczycielem. Od wielkości moich pragnień zależy głębia moich spotkań z Jezusem. Co mogę powiedzieć o swoich pragnieniach w tej medytacji?

                „Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni..." (ww. 14-15). Jezus konający na krzyżu ma moc, aby codziennie uzdrawiać moje życie. Potrzebna Mu jest jednak moja wiara.

                „Tak bowiem Bóg umiłował świat..." (w. 16). Patrząc na krzyż, będę rozważał z miłością każde słowo zawarte w tym zdaniu. Uświadomię sobie, że na krzyżu wisi jedyne Dziecko Boga Ojca. Umiera za mnie. Jestem „całym światem Boga". Jak każdy człowiek, jestem dla Niego jedynym dzieckiem.

                Jezus zapewnia mnie, że Ojciec nie chce mojego potępienia, lecz zbawienia (ww. 17-18). Brak wiary w miłość i miłosierdzie Boga będą prowadziły mnie do wewnętrznego niepokoju. Czy wierzę w bezgraniczną życzliwość Boga wobec mnie? Czy nie dostrzegam w sobie tendencji do samopotępienia?

                Zbliżanie się do Ukrzyżowanego jest jak podchodzenie do światła, które przenika mnie do głębi i odkrywa najskrytsze zakamarki mojego serca (ww. 19-21). Tylko stając przed Nim w prawdzie, mogę doświadczyć Jego miłości i bliskości. Stanę blisko krzyża. Obejmę Ukrzyżowanego i będę prosił, aby strzegł mnie przed nieprawdą i zafałszowaniem sumienia.

                 Wpatrując się w rany Ukrzyżowanego, szczerze będę rozmawiał z Nim o ranach mojego serca. Poproszę Go, aby odkrył przede mną grzechy, które sprawiają Mu najwięcej cierpienia. Wzbudzę w sobie głęboki żal z powodu moich nieprawości. Pomodlę się Psalmem 50.

 

KOMENTARZ

1. Orędzie w kontekście (ww 2,23-3,21)

„Potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne". Tymi słowami pozwala nam Jezus wnikać w misterium Boga i Jego relację do nas. Bóg jest przepaścią miłości, która pragnie się udzielać całemu światu. „Życie wieczne", owo życie w pełni szczęśliwe, którego człowiek pragnie jako dopełnienia swego człowieczeństwa, nie jest rezultatem jakiegoś nadludzkiego wysiłku. Jest darmowym darem po-chodzącym od Ojca życia, który w Synu ofiaruje nam nie tylko to, że jesteśmy wezwani, ale że rzeczywiście jesteśmy Jego dziećmi (1J 3,1). Kto wierzy w Syna i przylgnie do Niego, rodzi się z Boga (1,13), z Ducha, jest uczestnikiem życia Bożego, które jest wzajemną miłością między Ojcem i Synem. Urywek przeciwstawia nasze roszczenie osiągnięcia nieba pokorze Boga, który zstępuje na ziemię i oddaje się nam. Jedna jest droga prowadząca do życia, jak jedno jest życie: Bóg sam, który daje Adamowi i przywraca Abrahamowi godność bycia Jego dzieckiem. Inna jest droga prowadząca na zatracenie, na którą ojciec kłamstwa, mężobójca od początku (8,44), wciągnął Adama i jego dzieci. Jest to pokusa zawładnięcia tym, co jest darem. Po konfrontacji z przymierzem pozbawionym wina, co sprowadziło świątynię do roli targowiska, mamy teraz konfrontację z Prawem uosobionym przez Nikodema, faryzeusza i przywódcę żydowskiego. Jak przymierze i świątynia, tak i Prawo jest dobre. Ukazuje drogę życia. Ale ani przynależność do narodu, ani posiadanie świątyni, ani zachowanie samego Prawa nie stanowi jeszcze życia. Życiem jest sam Bóg w swej miłości Ojca do synów, którego przymierze, świątynia i Prawo są znakami i pośrednikami. Kto zatrzymuje się na znakach i nie dociera do ich znaczenia, czyni z wszystkich dobrych rzeczy idola, śmiertelną pułapkę. Fundamentalne przykazanie brzmi: „Będziesz miłował twego Boga" (Pwt 6,6nn). Ale człowiek już od początku nie umie kochać. Przymierze zostało złamane zanim zostało za-warte (Wj 32,1nn), a świątynia sprowadzona została do jaskini zbójców (Jr 7,11). W tej sytuacji także Prawo staje się ujawnieniem naszych niewierności i prostytucji (Oz 1-2; Ez 16), jeśli jest zamienione w środek samo-usprawiedliwienia. Dlatego Prorocy obiecali nowe przymierze (Jr 31,31), nowe serce i nowego ducha (Ez 36,26), który tchnąłby z czterech wiatrów, by nasze martwe i wyschłe kości mogły ożyć (Ez 37,9). W perykopie osiem razy powtarza się czasownik „być zrodzonym" z wysoka lub z Ducha, lub z ciała, i przeciwstawia się wiedzę niebieską wiedzy ziemskiej. Syn Człowieczy „wywyższony" udziela nam mądrości niebieskiej: daje nam poznać misterium Boga w jego męce za człowieka i objawia, że jesteśmy Jego dziećmi zrodzonymi z wysoka. Wiara w Jezusa to przyjęcie Syna i narodzenie się do rzeczywistej prawdy synów. Jak wąż z brązu, podwyższony przez Mojżesza na pustyni, uzdrawiał ukąszonych przez węże (Lb 21,8nn), tak Syn Człowieczy wywyższony uzdrawia z trucizny starego kłamstwa, które oddaliło nas od Boga, sprawiając, że traktowaliśmy Boga jako zazdrosnego, antagonistę i mściwego, który natomiast jest źródłem życia i wolności (por. Rdz 3,1nn). Rozdział 3 Ewangelii Jana, złożony i rozwijający się przy po-mocy niespodzianek, jest stopniowym dochodzeniem do światła, wyjściem z ciemności na światło dzienne, przejściem z Prawa do Ewangelii, z kondycji służebnej do wolności synów. Liczne są aluzje chrzcielne (uwierzyć, być zrodzonym z wysoka, z wody, z Ducha, przez śmierć Chrystusa, stać się dziećmi, posiadać życie wieczne, itd.). Rozdział dzieli się na dwie zasadnicze części (2,23-3,21 i 3,22-36), symetryczne wobec siebie. Każda z części posiada opowiadanie (2,23-3,2a i 3,22-26a), dialog (3,2b-12 i 3,26b-30) i wreszcie monolog (3,13-21 i 3,31-36). Część pierwsza to konfrontacja z Nikodemem, gdzie dyskutowany jest zasadniczy problem zbawienia: nie pochodzi ono od Prawa, ale jest darem ukrzyżowanego Mesjasza. Część druga zawiera w ustach Jana Chrzciciela wyznanie wiary, którego brakowało w części pierwszej. Centralnym tematem perykopy jest pochodzenie życia. Nie Prawo, ale przylgnięcie do Syna sprawia, że żyjemy jako dzieci i realizujemy wszelkie prawo. Słowa Jezusa skierowane do Nikodema mają na celu dokonanie w nas przejścia do nowego serca, wymaganego przez Prawo i zapowiedzianego przez Proroków, które pięknie opisane zostało w Flp 3, gdzie Paweł opowiada swe doświadczenie człowieka Prawa, który spotyka Pana. W wierszach 12-21 zachodzą fundamentalne tematy Ewangelii: Syn Człowieczy wywyższony, wiara-niewiara, życie wieczne, miłość Boga, dar Syna Jednorodzonego, zbawienie-potępienie, nie sądzenie-sąd, światło-ciemność, miłość-nienawiść, czynić prawdę-czynić zło. W centrum perykopy stoi osoba Jezusa, którą Nikodem, pozytywnie nastawiony faryzeusz, rozpoznaje jako Mesjasza. Ale kim jest Mesjasz, który przychodzi odnowić przymierze i świątynię? Co to za bicz, przy pomocy którego zatryumfuje nad złem? Jezus jest Mesjaszem, ale nie odpowiada oczekiwaniom tych, którzy marzą o Mesjaszu potężnym, który zniszczy złych i nagrodzi dobrych (któż wtedy mógłby być zbawiony?). Jest natomiast Barankiem Bożym, który gładzi grzechy świata (1,29), Synem Człowieczym wywyższonym, ukrzyżowanym Synem Boga, który daje nam miłość Ojca i czyni nas synami zdolnymi miłować, jak sami jesteśmy umiłowani. Aktorami 3 rozdziału są Jezus z jednej strony i Nikodem oraz Jan Chrzciciel z drugiej. Jest to dialog Słowa z Prawem i Prorokami, który umożliwia zrozumienie tajemnicy Syna Człowieczego. Jezus jest Mesjaszem, który jako ukrzyżowany daje nam życie, to życie, o którym mówi Prawo i które obiecują jedynie Prorocy. Prawo bowiem przepisuje to, co należy czynić; proroctwo ze swej strony ujawnia to, czego nie czynimy i zapowiada to, co Bóg uczyni dla nas. Prawo i Prorocy są odpowiednio niewyraźną prośbą i wyraźną obietnicą Ducha Syna. Jezus nie przyszedł po to, aby znieść Prawo i Proroków, ale by ich dopełnić (Mt 5,17). Przykazanie, które nam da, jest równocześnie i nowym i starym (1J 2,7-11). Nowość polega na tym, że to, co jest dawne jako pragnienie człowieka, wreszcie się realizuje. Dlatego zostawi nam przykazanie wzajemnej miłości (13,1nn), będące doskonałym wypełnieniem Prawa (Rz 13,10). Styl perykopy, przy użyciu metody charakterystycznej dla Jana, to postęp skokami, gdzie nieporozumienia i pomył-ki, urwane ścieżki i ślepe uliczki służą Słowu, by wprowadzić współrozmówcę na wyższy stopień. Cechy tego dialogu prowadzonego pod osłoną nocy są wielorakie i niejasne, zaklęte niejako jak w jakimś nokturnie. Wydają się być niejednolite, z ciągłą zmianą registrów. Są to różne stopnie, jeden wyższy od drugiego, które prowadzą do coraz szerszego horyzontu, aż do otwarcia w Synu człowieczym wywyższonym okna na niezgłębione misterium Boga i człowieka, jego syna w Synu. Jak zwykle mowy Jana objawiają to, co dokonuje się w sercu czytelnika. Czytelnik spostrzega się, że jest odczytywany przez to, co czyta, gdyż Słowo objawiając się, swym światłem rozbudza prawdę, która już jest w czytelniku, jak i we wszystkich ludziach. Jezus, Syn Człowieczy wywyższony, jest światłem, które doprowadza nas do światła, Synem, który kocha braci jak jest umiłowany przez Ojca. On jest dopełnieniem Prawa, w pełni zrealizowaną miłością Boga do człowieka i człowieka do Boga. Kościół patrząc na Syna Człowieczego wywyższonego, w kontemplacji męki swego Pana przyjętej za siebie, rodzi się jako Jego Oblubienica. Ewa wyjęta została z boku uśpionego Adama, Kościół zrodził się z rany miłości jego Pana.
 

2. Lektura tekstu

S. Fausti: W. 14. „A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni". Ludowi pokąsanemu przez węże Mojżesz ukazał wzniesionego jak sztandar węża miedzianego (Lb 21,8). ...Kto się zwrócił do niego, ocalenie znajdował nie w tym, na co patrzył, ale w Tobie, Zbawicielu świata" (Mdr 16,7). Kto pod-nosił wzrok w górę, bywał uzdrowiony ze śmiertelnego jadu. Gdyby Ewa, po sugestii węża, „podniosła" wzrok do Boga zamiast uciekać przed Nim i kryć się, z pewnością byłaby całkowicie inna jej historia i nasza. „tak po-trzeba, by wywyższono Syna Człowieczego". „Potrzeba", byśmy się narodzili z wysoka. Z racji tej „potrzeby" syn Człowieczy został „wywyższony". „Wywyższony" oznacza także „uwielbiony" (u Iz 52,13 obydwa określenia mają charakter synonimiczny). Jezus jest owszem Mesjaszem, jak myślał Nikodem, ale nie takim, jak Nikodem sobie Go wyobrażał. Jest nim jako wywyższony na krzyżu, jak wąż z brązu na dzidzie. Trzy przepowiednie do-tyczące wywyższenia Syna Człowieczego, które znajdujemy u Jana (3,14; 8,28; 12,32), odpowiadają trzem przepowiedniom Jego męki i zmartwychwstania, jakie znajdujemy w innych ewangeliach. U Jana jednak krzyż przedstawiony jest już od początku jako chwała, podczas gdy u Synoptyków takim jest dopiero na końcu (por. Mk 15,39 par.). Tu mamy stwierdzenie, że od Syna Człowieczego otrzymujemy życie wieczne; w 8,28 mowa jest, że poznamy „JA-JESTEM"; w 12,32 że wszyscy zostaną pociągnięci do Niego. Kontemplując Ukrzyżowanego, jesteśmy „pozbawieni trucizny' kłamstwa węża, który odebrał nam poznanie Ojca i sprawił, że uciekliśmy od Niego. W Nim poznajemy prawdę Bożą i naszą: On nas kocha, a my jesteśmy miłością, jaką On ma względem nas. Zwracając wzrok ku Temu, któregośmy przebodli (19,37), u stóp krzyża odkrywamy prawdę, która czyni nas wolnymi (8,32) i rodzimy się z wysoka. Jak Ewa, oblubienica, rodzi się z boku śpiącego Adama, tak nowa ludzkość, oblubienica krwi swego Pana, rodzi się z rany miłości swego Boga. Ukrzyżowany porównany jest do wywyższonego węża z brązu: w Nim dostrzegamy zło, o jakie postarał się dla nas wąż, ale i dobro, jakiego pragnie dla nas Bóg. On jest rzeczywiście ba-rankiem, który dźwiga zło świata (1,29), stając się sam przekleństwem i grzechem (Ga 3,13; 2Kor 5,21), aby objawić nam swoją bezwarunkową miłość. Widząc Go na krzyżu, nie możemy już więcej wątpić w Niego. Ponadto słowo „wąż" i „Mesjasz" posiadają w języku hebrajskim tę samą wartość numeryczną. Suma liter poszczególnych wyrazów wynosi 358. Mesjasz posiada jednak jedną literę więcej, najmniejszą ze wszystkich, która stoi zawieszona u góry; jest to litera jod rozpoczynająca „Imię". W wywyższonym Mesjaszu człowiek dostrzega poza wszystkim złem, najwyższe dobro. W Nim Imię Boże objawia się światu: wychodzi z ciemności i przychodzi do światła własnej tożsamości przykrytej właśnie przez zło. Zbawienie Boże nie ignoruje zła. Byłoby fałszywe. Przyjmuje je natomiast w sposób boski, z miłości, i przezwycięża je przez przebaczenie, gdzie wszyscy, od największego do najmniejszego, poznajemy kim jest Pan (Jr 31,34). W. 15. „aby każdy, kto w Niego wierzy". Celem wywyższenia Jezusa, które daje nam poznać „JA-JESTEM" (8,28) i pociąga nas do Niego (12,32), jest przylgnięcie do Niego, źródła życia. „miał życie wieczne". Życie wieczne, dar, jaki Bóg czyni dla każdego człowieka w Synu Człowieczym, to Duch Święty, miłość między Ojcem i Synem, życie samego Boga. W. 16. „Tak bowiem Bóg umiłował świat". Bóg od zawsze kocha świat, jeśli nawet świat Go odrzuca. Miłość Ojca jest bezinteresowna i bez ograniczeń. Syn, który zna Ojca i Nim żyje, daje temu świadectwo na krzyżu. Wiersz ten przed-stawia nam centrum Ewangelii św. Jana, który pragnie skłonić nas do wyznania z zachwytem: „Poznaliśmy i uwierzyliśmy miłości, jaką Bóg ma dla nas". Faktycznie bowiem „Bóg jest miłością' (1J 4,16). Jedynie w tym świetle możemy zrozumieć poprawnie całe objawienie i skorygować każdą jego interpretację. „że Syna swego Jednorodzonego dał". Dlaczego Ojciec posyła Syna? Czy nie mógł przyjść sam i stać się ciałem? Dał nam Syna, bowiem tylko w Nim, który kocha jak jest kochany, widzimy naszą tożsamość synów Ojca. Jezus, będąc Synem, przeżył to, do przeżycia czego jesteśmy i my powołani: „synowskość" i konsekwentne braterstwo. Kocha nas taką samą miłością, jaką Ojciec ma dla Niego (15,9) i zapewnia nas, że Ojciec kocha nas tak, jak On (17,23), miłością, która istniała przed założeniem świata (17,24). „aby każdy, kto w Niego wierzy nie zginął, ale miał życie wieczne". Zbawienie w wiara w Chrystusa ukrzyżowanego, Syna Człowieczego wywyższonego. On jest Słowem, światłością i życiem każde-go człowieka. Stał się ciałem, aby opowiedzieć nam o miłości absolutnej Ojca. W Nim dana nam została nasza tożsamość synów, a my jesteśmy tym, kim jesteśmy. Poza Nim jesteśmy tym, czym nie jesteśmy, nicością nas samych. Dlatego przyjęcie Go, Syna, to odnalezienie siebie samych. Odrzucenie Go, to zagubienie siebie. W. 17. „Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony". Syn posiada ten sam sąd co Ojciec. Przychodzi on z biczem do świątyni nie by sądzić czy potępiać grzeszny świat. Przychodzi, by go zbawić „oczyszczając" świątynię, oddemonizowując przez krzyż diabelski obraz, jaki posiada człowiek o Bogu i o sobie. W Nim, „podwyższonym", mamy prawdziwe poznanie Jego i samych siebie, które odebrały nam usta węża. „Biczem" oczyszczającym świątynię jest Jego krzyż. Zbawienie lub zatracenie nie jest wynikiem Bożej predestynacji. Bóg stworzył wszystko po to, aby żyło i nie ma w tym śmiercionośnego jadu, za wyjątkiem tego, którego my dostarczyliśmy, wierząc naszym lękom zamiast Bogu (por. Mdr 1,12n; 2,24). Jeśli jednak opuściliśmy Boga, źródło wody żywej (Jr 2,13), On nas nie opuścił; owszem objawił nam w sposób większy i niewątpliwy swoją miłość, gubiąc siebie samego dla nas. W opuszczeniu Syna na krzyżu (por. Mk 15,34 par.) radne opuszczenie nie jest pozostawione samo sobie. W każdym zagubionym Ojciec widzi swego Syna, który z każdej zagłady uczynił mieszkanie swej Chwały. W. 18. „Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu". Przylgnięcie do Jezusa jest prawdziwą „świętością i sprawiedliwością"; to życie Syna i jako dzieci, uczestnictwo we wspólnej chwale Ojca i Syna. „a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego". Kto nie wierzy w absolutną miłość ofiarowaną przez Syna Człowieczego wywyższonego, wyłącza się z miłości i z życia. Kto nie przylgnie do Syna, zaprzecza własnej rzeczywistości syna. Decyzja wiary w odniesieniu do „ciała" Jezusa sprawia nasze narodziny z wysoka: stanowi życie wieczne. Prolog nie mówi, że kto odrzuca Go w świadectwie mędrców i Proroków, jest osądzony. Co więcej, Słowo stało się ciałem, by zbawić ten świat, który nie przyjął światłości i skazał się na ciemności. Dlatego każdy człowiek, jak Nikodem, mimo niepewności i trudności, powinien odrodzić się z wysoka przez poznanie Syna. Objawie-nie Syna stanowi sens ludzkiej historii - jej wzrostu aż do Jego miary wielkości (Ef 4,13), aby Bóg był wszystkim we wszystkim (1Kor 15,28). Skoro prawdą jest, że objawienie jest historią i ciałem, to tym bardziej prawdziwe jest, że historia i samo ciało są coraz doskonalszym objawieniem Boga. W. 19. „A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło". Dla tego, kto znając Słowo, które stało się ciałem, nie przyjmuje Go, sąd polega na tym, że woli ciemności zamiast światła, śmierć zamiast życia. Sąd nad człowiekiem czyni sam człowiek, nie Bóg. Czy jest możliwe odrzucenie Słowa, które stało się ciałem, jeśli się je poznało? Jest to tajemnica! Z pewnością przyjęcie miłości jest zawsze aktem wolnym. Czy jednak wolność może odrzucić miłość, jeśli rzeczywiście „oswobodzona" jest od niewoli ignorancji i lęku? „bo złe były ich uczynki". Te złe uczynki wskazane są jako przyczyna, a nie jako konsekwencja odrzucenia. Czy wiara może zależeć od uczynków do tego stopnia, że kto jest dobrym, jest równocześnie dobrze dysponowanym do wiary, podczas gdy ktoś jest złym, jest źle dysponowanym i nie wierzy? Nie ulega wątpliwości, że jesteśmy usprawiedliwieni dzięki wierze, a nie dzięki uczynkom (Ga 2,16). Inaczej być nie może, gdyż źródłem wszelkiej sprawiedliwości jest przyjęcie darmowej miłości Boga do nas. Jest równocześnie prawdą, że „Bóg nie ma względu na osoby, lecz ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie w każdym narodzie, jest Mu miły" (Dz 10,34n). Prawdą jest także, że człowiek może uczynić prawdę więźniem niesprawiedliwości (Rz 1,18). W rzeczywistości ktoś wierzy i kocha to, co uważa za dobre dla siebie. Oko przyzwyczajone do ciemności, ranione jest przez światło, mimo że dla światła zostało stworzone. Dopóki nasza inteligencja i nasza wola pozostaną w niewoli kłamstwa i lęku — i wady, która ich karmi — nie możemy zbliżyć się do prawdy i miłości. Jan zamierza tu stwierdzić, że przed wszelkim naszym działaniem i samą decyzją dotyczącą wiary, istnieje ciemna niegodziwość, która prowadzi do braku zaufania i niewiary. Jan nie zamierza wyjaśniać zła. Stwierdza po prostu, że ono istnieje i je ukazuje. Faktycznie jest nim kłamstwo i wychodzi na jaw dopiero w świetle prawdy. Ciemne uczynki, o których mówi Ewangelista, są więc grzechem niewiary, dziełem Złego, ojca kłamstwa i zabójcy od początku (8,44), który przeszkadza nam w byciu dziećmi Abrahama, ojca wierzących. Dla Nikodema, jak zresztą dla wszystkich, długa jest udręka, która doprowadza do światła. Dojście do prawdy jest drogą stopniowego uwolnienia, drobnych kroków. Dokonuje tego samo Słowo. Dopiero bowiem kiedy dotrze światło, a nie wcześniej, wychodzi się z ciemności. W. 20. „Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła". Nienawiść światła, będąca wynikiem lęku, jest przyczyną zła, które czynimy. Zło ze swej strony okazuje poprzedzającą je nienawiść. „aby nie potępiono jego uczynków". Zło pragnie pozostać ukryte, aby nie zostało ukazane jako kłamstwo i by nie zadano mu kłamu. Od Adama i po nim istnieje dziedziczny i powszechny opór, by uwierzyć w miłość Boga do nas. Jedynie w obliczu krzyża ustaje złudzenie: poznajemy „JA-JESTEM" (8,28) i jesteśmy do Niego pociągnięci (12,32). Umiera wówczas stary człowiek i rodzi się nowy. Ale stary człowiek jest trudny do wykorzenienia! W każdym z nas toczy się walka wewnętrzna (por. Rz 7,17nn): spór między kłamstwem i prawdą, lękiem i zaufaniem, egoizmem i miłością. Jesteśmy jednak arbitrami, możemy dzień po dniu przysądzać zwycięstwo temu, komu nam się podoba. Nasze sumienie może ćwiczyć się, przynajmniej częściowo na początku, a potem coraz bardziej, ale tylko na tyle, na ile znamy prawdę o miłości, która czyni nas wolnymi. Dlatego ważnym jest podniesienie wzroku i trzymanie go utkwionego w Synu Człowieczym wywyższonym. W. 21. „Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła". Spełnianie wymagań prawdy jest przeciwieństwem „czynienia zła", czy „złych uczynków". Aby jednak „czynić prawdę", trzeba wpierw ją poznać. Dlatego koniecznym jest, aby Syn Człowieczy został wywyższony: w Nim widzimy miłość, jaką jesteśmy kochani. Wiara w Jezusa jest „czynieniem prawdy" od-nośnie siebie i odnośnie Boga. Pytającemu „Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boga?" Jezus odpowiada, że dziełem Boga, które podoba się Bogu i które On sam pełni, jest wiara w Syna wysłanego przez Ojca (6,28n). „aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu". Dzieła „spełnione w Bogu" to dzieła tego, kto jednoczy się z Synem i przyjmuje Słowo. Są to dzieła Ojca Abrahama, który zobaczył dzień Jezusa i ucieszył się (8,56). Dziełem Abrahama podobającym się Bogu jest to, że uwierzył w Boga i poczytane mu to zostało za sprawiedliwość (Rdz 15,6). Abraham postąpił przeciwnie do tego, co uczynił Adam, który nie zaufał Bogu. Nie-wiara jest największą niesprawiedliwością: zaprzecza istocie Boga i człowieka, Jego ojcostwu i naszemu synostwu. Kto wierzy w Syna, narodził się z wysoka, z wody i Ducha, przeszedł od uczynków potępionych przez Prawo do nowego życia synów Bożych (por. Ga 5,18-23). Trudny dialog Jezusa z Nikodemem stanowi progresywne oświecenie Słowa, aby doprowadzić go do narodzin, wychodząc od tego, co Nikodem już wie i doprowadzić do tego, czego nie wie, chociaż tego pragnie. Nikodem jednak nie jest jeszcze w stanie dojść do wiary. Musi zobaczyć Syna Człowieczego wywyższonego, zanim będzie mógł Go przyjąć.

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana, ss. 67-70.77-81.

 

4 Niedziela Wielkiego Postu, rok B, 2024.03.10

 

 

 

3 Niedziela Wielkiego Postu, rok B, 2024.03.03
 

PIERWSZE CZYTANIE

Wj 20, 1-17 Ogłoszenie przykazań Bożych

Czytanie z Księgi Wyjścia

W owych dniach mówił Bóg wszystkie te słowa: «Ja jestem Pan, Bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej, z domu niewoli.

Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie!

Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią!

Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, bo Ja Pan, Bóg twój, jestem Bogiem zazdrosnym, który za nieprawość ojców karze synów do trzeciego i czwartego pokolenia, tych, którzy Mnie nienawidzą. Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań.

Nie będziesz wzywał imienia Pana, Boga twego, w błahych rzeczach, bo nie pozwoli Pan, by pozostał bezkarny ten, kto wzywa Jego Imienia w błahych rzeczach.

Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić. Sześć dni będziesz się trudził i wykonywał wszystkie swoje zajęcia. Dzień zaś siódmy jest szabatem Pana, Boga twego. Nie będziesz przeto w dniu tym wykonywał żadnej pracy ani ty sam, ani syn twój, ani twoja córka, ani twój niewolnik, ani twoja niewolnica, ani twoje bydło, ani przybysz, który przebywa w twoich bramach. W sześć dni bowiem uczynił Pan niebo, ziemię, morze oraz wszystko, co jest w nich, siódmego zaś dnia odpoczął. Dlatego pobłogosławił Pan dzień szabatu i uznał go za święty.

Czcij twego ojca i twoją matkę, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, ci daje.

Nie będziesz zabijał.

Nie będziesz cudzołożył.

Nie będziesz kradł.

Nie będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu kłamstwa jako świadek.

Nie będziesz pożądał domu twojego bliźniego. Nie będziesz pożądał żony bliźniego twego, ani jego niewolnika, ani jego niewolnicy, ani jego wołu, ani jego osła, ani żadnej rzeczy, która należy do twego bliźniego».

Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 19 (18), 8-9. 10-11 (R.: por. J 6, 68c)

Refren: Słowa Twe, Panie, dają życie wieczne.

Prawo Pańskie jest doskonałe i pokrzepia duszę, *

świadectwo Pana jest pewne, nierozważnego uczy mądrości.

Jego słuszne nakazy radują serce, *

jaśnieje przykazanie Pana i olśniewa oczy.

Refren.

Bojaźń Pana jest szczera i trwa na wieki, *

sądy Pana prawdziwe, wszystkie razem słuszne.

Cenniejsze nad złoto, nad złoto najczystsze, *

słodsze od miodu płynącego z plastra.

Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE

1 Kor 1, 22-25   Chrystus ukrzyżowany jest mądrością Bożą

Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian

Bracia:

Gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków – Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą. To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi.    Oto słowo Boże.
 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Por. J 3, 16

Aklamacja: Chwała Tobie, Słowo Boże.

Tak Bóg umiłował świat, że dał swojego Syna Jednorodzonego;

każdy, kto w Niego wierzy, ma życie wieczne.

Aklamacja: Chwała Tobie, Słowo Boże.

 

EWANGELIA

J 2, 13-25 Zapowiedź męki i zmartwychwstania

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

13Zbliżała się pora Paschy żydowskiej i Jezus przybył do Jerozolimy. 14W świątyni zastał siedzących za stołami bankierów oraz tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie. 15Wówczas, sporządziwszy sobie bicz ze sznurów, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał. 16Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: «Zabierzcie to stąd i z domu mego Ojca nie róbcie targowiska!» 17Uczniowie Jego przypomnieli sobie, że napisano: «Gorliwość o dom Twój pochłonie Mnie».

18W odpowiedzi zaś na to Żydzi rzekli do Niego: «Jakim znakiem wykażesz się wobec nas, skoro takie rzeczy czynisz? » 19Jezus dał im taką odpowiedź: «Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni wzniosę ją na nowo».

20Powiedzieli do Niego Żydzi: «Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni?»

21On zaś mówił o świątyni swego ciała. 22Gdy zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.

23Kiedy zaś przebywał w Jerozolimie w czasie Paschy, w dniu świątecznym, wielu uwierzyło w Jego imię, widząc znaki, które czynił. 24Jezus natomiast nie zawierzał im samego siebie, bo wszystkich znał 25i nie potrzebował niczyjego świadectwa o człowieku. Sam bowiem wiedział, co jest w czło-wieku.            Oto słowo Pańskie.
 

MEDYTACJA                      POZWOLIĆ JEZUSOWI ZBURZYĆ „MURY" GRZECHU

O co proszę? O radykalne oczyszczenie serca z moich grzechów.

                Będę towarzyszył Jezusowi idącemu do Jerozolimy na święto Paschy (w. 13). Wchodzi do świątyni, która jest dla Niego najdroższym miejscem na ziemi — domem Ojca. W serdecznej rozmowie będę Go pytał o Jego miłość do Ojca, o Jego przeżycia na krótko przed męką.

                Przypomnę sobie moją świątynię: kościół czy kaplicę, w której prze-bywam najczęściej. Czy jest dla mnie domem Ojca? Czy chętnie w niej przebywam? Czy szukam umocnienia u Ojca, gdy nadchodzi cierpienie?

                Wyobraźnią zbliżę się do świątyni, przed którą stoją stragany i kupczący. Usłyszę zgiełk handlarzy. Zobaczę, jak gwałtownie wzbiera gniew Jezusa. Biczem wyrzuca kupczących i wywraca stoły bankierów (ww. 14-15). Świątynia należy całkowicie do Ojca i Jego spraw! (ww. 16-17).

                Będę rozmawiał z Jezusem o tamtym wydarzeniu. Poproszę Go, aby dał mi serce wrażliwe i delikatne na wszystko, co święte, bym nigdy nie wykorzystywał Boga dla własnych korzyści.

                Świątynie z cegły przypominają mi o świątyni ducha (ww. 18--21). Ilekroć wchodzę do miejsca świętego, tylekroć Bóg przypomina mi, że On sam chce przebywać we mnie. Uświadomię sobie, że Jezus codziennie przychodzi do mnie i pyta o stan świątyni mojego ciała. Wie, co się kryje w moim sercu (w. 25).

                Jakie spojrzenie Jezusa jawi się w mojej wyobraźni, gdy myślę, że patrzy teraz w moje wnętrze: radosne czy smutne? Co mogę powiedzieć o moim duchowym samopoczuciu? Co dominuje w moim wnętrzu: klimat pokoju i modlitwy czy zgiełku i targowiska?

                Jezus ma moc odbudować świątynię mego serca, nawet gdyby była zrujnowana przez grzech. Może ożywić najbardziej martwe i zdrętwiałe wnętrze. Zaproszę Jezusa do siebie słowami: „Daj mi serce nowe!".

 

KOMENTARZ:

1. Orędzie w kontekście (ww. 13-22)

„Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo", mówi Jezus w świątyni. W Kanie ukazał „gdzie mieszka": w radości i w miłości. Teraz, po przyjściu do świątyni, jego mieszkania par excellence, bierze rózgę, gdyż znajduje w niej zupełnie coś innego. Ten obraz, drogi dla reformatorów i kontestatorów wszech czasów, jest groźnym i niepokojącym widmem, którego nie da się zapomnieć. Jeśli pierwsi uczniowie, zamiast usunąć tę scenę, postawili ją w miejscu uprzywilejowanym, mieli z pewnością szczególną intencję, której nie wolno przeoczyć. Dla nas chrześcijan sprawa ta jest normalna i jasna, gdyż myślimy o świątyni jerozolimskiej, która już nie istnieje i mówimy o „oczyszczeniu", które to określenie ma charakter „pobożnościowy". Aby zrozumieć gest, trzeba, jak zawsze, wyobrazić sobie, że Jezus dokonuje dzisiaj tego, czego dokonał wtedy. Co powiedzielibyśmy, gdybyśmy zobaczyli Go dzisiaj z rózgą w różnych świątyniach religijnych czy świeckich? Czyż nie stwierdzilibyśmy, że jest niebezpiecznym szaleńcem, uniesionym szałem, lub przynajmniej niezrównoważonym, pozbawionym rzeczywistości? Czyż nie wystawiłby na kryzys wiele naszych oczywistych nawyków dotyczących świątyni, to znaczy Boga samego i naszego sposobu odnoszenia się do Niego? Gest Jezusa ma charakter prorocki w podwójnym sensie. Po pierwsze idzie o linii Proroków, zawsze krytycznych wobec instytucji bardziej nastawionych a korzyści dzierżących władzę, niż na cel, jakiemu władza miała służyć (por. z 1,10-17; Jr 7,1-15; Ml 3,1nn, teksty, które dają do zrozumienia, dlaczego los proroków był taki, jak to obrazowo opisuje Hbr 11,32-40). Po drugie jest to „gest prorocki", podobny do gestu Jeremiasza (por. Jr 13,1nn; 19,1nn, 27,1nn; 32,1nn), który antycypuje symbolicznie misję Jezusa. Rózga, symbol zła, które gnieździ się w świątyni, obróci się przeciwko Jemu samemu. To, co teraz czyni On, jest realizującą się zapowiedzią Jego śmierci i zmartwychwstania. Tożsamość ludu Izraela opiera się na przymierzu, świątyni i Prawu. Król i kapłani są ich stróżami i jak każdy stróż, usiłują stać się właścicielami. Dlatego w Izraelu, poza instytucją króla i kapłanów, jest antyinstytucja Proroków. Są oni głosem sumienia, które wzywa do wyzwolenia się z hipokryzji, kłamstwa i ucisku. Jak ich misja, tak samo misja Chrystusa, posiada tylko jedną moc, moc Słowa. Słowem daje Jezus w Kanie początek nowemu przymierzu; teraz, w Jerozolimie, ogłasza się nową świątynią, by później, w następnym urywku, dać nowe Prawo. Jeśli przymierzu w Kanie brakuje „wina", świątynia w Jerozolimie sprowadzona została do jaskini zbójców. (Jr 7,11; Mk 11,17). Jak Jezus uczynił z wody „dobre wino", tak uczyni ze zniszczonej świątyni dom Ojca. On sam, Słowo, które stało się ciałem, jest ową świątynią, miejscem komunii między Bogiem i człowiekiem. Synoptycy umieszczają tę scenę pod koniec działalności Jezusa. Jan stawia ją a początku nadając jej znaczenie programowe, które zrozumiane zostanie dopiero na końcu. Typowym jest dla Jana styl, mianowicie opowiada najpierw to, co zrozumiane będzie dopiero później. Słowo poprzedza wydarzenie, gdyż wszystko pochodzi od Słowa. Jeśli jednak nawet rozumiemy je dopiero później, nie jest bezużytecznym antycypować je. Słowo bowiem obiecuje teraz to, co będzie w przyszłości, a po spełnieniu, wspomnienie go objawia prawdziwe znaczenie tego, co się wydarzyło. Tekst ten czytać należy w perspektywie „oczyszczenia", wręcz „zniesienia" świątyni ze strony Jezusa. Jest prawdą, że Baranek Boży (1,29.36), zajmując miejsce JHWH, wchodzi do świątyni, oczyszcza jej kult (por. Ml 3,1-3) i swoją ofiarą znosi wszelką inną ofiarę: ofiara Boga dla człowieka zajmuje miejsce licznych ofiar składanych Bogu przez człowieka. Jezus mówi jednak o zburzeniu i odbudowie: świątynią będzie Jego ciało, zabite i zmartwychwstałe, gdzie adoruje się Ojca w Duchu i prawdzie (4,24). Świątynia zostanie zniszczona, ale nie przez Jezusa, a przez przywódców. Aby zachować swoje władze, zniszczą Jezusa, jak zniszczyli już świątynię, czyniąc z niej miejsce handlu. Jezus natomiast odbuduje ją, dopełniając w sobie samym tego, co świątynia oznacza. Oczyszczenie i zniszczenie świątyni jest antycypacją Jego dzieła Syna, który eliminuje wszelkie nasze wyobrażenie o Bogu, aby objawić nam Tego, którego nikt nigdy nie widział i o którym powie: „Kto mnie widzi, widzi także i Ojca" (14,9). Dlatego swoją działalność rozpoczyna od świątyni, i to z rózgą! We wszystkich kulturach świątynia jest centrum, które łączy niebo i ziemię, miejscem boskim i źródłem tego, co ludzkie, depozytem norm koniecznych do podtrzymania życia. Świątynia jest ośrodkiem przestrzeni i czasu, nadaje czasowi strukturę właściwą do zamieszkania, dzieląc go na sacrum i profanum, nadaje rytm czasowi przez celebracje i organizuje współżycie między ludźmi przez prawo. Bez świątyni kosmos „nie kręci się", rozsypuje się jak koło bez piasty. Człowiek dobry lub przewrotny, wolny czy niewolnik, i jakikolwiek inny, nie może istnieć bez świątyni. Jeśli bowiem zwierzę kierowane jest instynktem, człowiek pobudzany jest pragnieniem osiągnięcia celu, któremu podporządkowuje wszystko. Świątynia jest symbolem tej rzeczywistości, która nadaje sens życiu człowieka, ucieleśnia jego pragnienie szczęścia, radości, komunii. Ale ciągle ma skłonność do stawania się — tylko prawda i dobro mogą być zmienione w kłamstwo i zło — miejscem handlu z Bogiem i ludźmi, usprawiedliwieniem ofiar i ucisków, aż do ofiary i likwidacji człowieka w imię Boże. W centrum starożytnych miast istniała zawsze świątynia, w chrześcijaństwie stała się „katedrą", wspólnym domem. Dziś w centrum miast znajduje się „giełda" z kultem wolnego handlu i nowej ekonomii, w imię którego prowadzi się fanatyczną świętą wojnę, nie patrząc w twarz niczemu i nikomu, niszcząc ziemię i to, co zawiera, wszechświat i jego mieszkańców (por. Ps 24,1). Operacja przeprowadzana jest bezboleśnie dzięki narkotykowi produkowanemu w innych świątyniach, w świątyni rozrywki i sportu, zdrowia i tego wszystkiego, co każdy potrafi wymyślić dla własnej korzyści ekonomicznej i zdziczenia drugiego człowieka. Bóg, świątynia i człowiek są trzema rzeczywistościami, które odzwierciedlają siebie i mają oblicze odmienne od obrazu, jaki posiadamy odnośnie Boga. Jeśli Bóg jest Tym, który posiada w swym ręku wszystko i panuje nad wszystkim, człowiek zrealizowany, podobny do Boga, jest potężny. Świątynia wówczas stanowi pierwszorzędną porękę każdego ucisku. Jeśli natomiast Bóg jest tym, który powierza się i służy, prawdziwy człowiek jest pokorny jak Bóg. Świątynia jest wówczas miejscem komunii i miłości. Bóg i świątynia reprezentują ogół wartości, za jakimi ktoś dąży, według których kształtuje swoje myślenie, chcenie i działanie, aby otrzymać życie coraz pełniejsze i godne tej nazwy. Syn Człowieczy, prawdziwa świątynia, zostanie zabity właśnie przez iluzję człowieka, że jego szczęście polega na posiadaniu rzeczy, osób, a nawet samego Boga, zamiast na wzajemnym powierzeniu siebie w miłości między Ojcem i Synem oraz braćmi między sobą. Ta wizyta Jezusa w świątyni poddaje krytyce naszą idę Boga i człowieka. Świątynia, nazwana przez Jezusa „domem mojego Ojca", a później „sanktuarium", jest wreszcie utożsamiona z Jego „ciałem". Ciało Słowa jest teraz „namiotem" Boga pośród nas, gdzie my sami mieszkamy z Nim. W Jezusie świątynia osiąga rzeczywistość, której jest znakiem: jest niebem otwartym na ziemi, wizją Chwały i życiem człowieka. Ważna jest wskazówka dotycząca czasu i miejsca: jest to Pascha, w której celebruje się zbawienie, a miejscem jest świątynia jerozolimska (w. 13-14a). W Jerozolimie, w czasie Paschy, dopełni się „godzina" Jezusa, który stanie się nową świątynią, z której wytryśnie zbawienie dla wszystkich. Krótki tekst jest splotem gestów, słów i wspomnień interpretacyjnych bezpośrednich lub dalszych, zaczerpniętych z Pisma św. lub ze słów Jezusa. Scena rozpoczynająca referuje gest przeciw handlarzom i wypowiedź dotyczącą „domu mojego Ojca", którą uczniowie rozumieją w świetle psalmu mesjańskiego 69,10 (w. 14b-17). Następuje reakcja Żydów w postaci żądania znaku oraz odpowiedź: „Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo". Jezus odnosi zburzenie świątyni do zabicia Go ze strony Żydów, deklarując swą moc oddania i odzyskania życia (por. 10,18). Żydzi jednak traktują z ironią Jego roszczenie (w. 18-20). Ewangelista zauważa na koniec, że sanktuarium jest ciało Jezusa (w. 21). Uczniowie przypominając sobie te słowa, zrozumieją je po zmartwychwstaniu. Wówczas uwierzą Pismu i słowu Jezusa, które jest źródłem i dopełnieniem Pisma (w. 22). Urywek jest skrótem finału Ewangelii, coś w rodzaju Łk 2,41-51. Już na początku ukazuje się koniec. Przewidywanie mety jest bardzo ważne, aby rozpocząć drogę. Główne tematy tekstu — wizyta Pana w Jego świątyni, wypędzenie kupców, żądanie znaku, dyskusja odnośnie władzy Jezusa i wypowiedź o zniszczeniu i odbudowie świątyni — znajdują się rozsiane w innym porządku także w innych Ewangeliach (odpowiednio: Mk 8,11 par.; Mk 11,15-19 par.; Mk 14,58 i Mt 26,61). Łukasz stawia wypowiedź o zniszczeniu świątyni nie w czasie procesu Jezusa, lecz podczas procesu Szczepana — Dz 6,13n; wypowiedź ta występuje także u stóp krzyża — (Mk 15,29n). Jan łączy te elementy w jedno opowiadanie, którego znaczenie wypływa z ich powiązania, z kontekstu i z dołączonych dodatków. Przez Baranka Bożego kult został oczyszczony, w miejsce rytualnych ofiar następuje kult „rozumny" i miły Bogu (por. Rz 12,1nn), kult Słowa, które stało się ciałem, kult w Duchu i w prawdzie Syna. On jako świątynia zostanie zniszczony przez grzech świata. Boskim znakiem, jaki da dla uwierzytelnienia swego dzieła, będzie zmartwychwstanie, które zalegalizuje Jezusa jako nowe definitywne sanktuarium. Jezus jest nową świątynią: Jego ciało zniszczone na krzyżu przez grzech, w zmartwychwstaniu stanie się pełną życia komunią między Bogiem i człowiekiem.

Kościół uformowany jest z uczniów, którzy przylgnąwszy do Jezusa, żywego kamienia odrzuconego przez budowniczych, stają się także oni mieszkaniem Boga, który w nich mieszka (por. 14,19-24; 2Kor 6,14-18; 1Kor 3,16nn; Ef 2,19-22; 1P. 2,4-6). Jak w Jezusie mieszka na sposób cielesny pełnia bóstwa (Kol 2,9), tak także ich ciało jest świątynią Ducha (1Kor 6,19).
 

2. Lektura tekstu

S. Fausti: W. 13. „Zbliżała się pora Paschy". Podczas Paschy celebruje się uwolnienie z niewoli egipskiej, będące figurą definitywnego uwolnienia, którego dokona Mesjasz. U Jana odnajdujemy trzy Paschy (2,13; 6,4; 11, 55). W czasie ostatniej zostanie złożony w ofierze Baranek Boży za zbawienie świata. Opowiadanie rozpoczyna się od stwierdzenia, że Pascha jest blisko i kończy się zapowiedzią Paschy Jezusa. Pierwotnie Paschę celebrowano w rodzinie. Później, wraz z centralizacją władzy, udawano się do świątyni w Jerozolimie. W czasach Jezusa przybywało z tej okazji do Jerozolimy nawet 100.000 pielgrzymów i składano w ofierze nawet 18.000 ba-ranków. „żydowskiej". W Starym Testamencie Pascha „jest Paschą Pana", tu określona jest jako „żydowska". Dla Jana Żydzi są przywódcami religijnymi, kontrolującymi i uciskającymi naród, złymi pasterzami, którzy wykorzystują owczarnię (10,1-10). W. 14. „W świątyni napotkał". Pan wszedł do swojej świątyni. „Ale kto przetrwa dzień Jego nadejścia i kto się ostoi, gdy się ukaże? Albowiem On jest jak ogień złotnika i jak ług farbiarzy. Usiądzie więc, jakby miał przetapiać i oczyszczać srebro, i oczyści synów Lewiego, i przecedzi ich jak złoto i srebro, a wtedy będą składać Panu ofiary sprawiedliwe" (Ml 3,1nn). Synowie Lewiego to kler, który zostanie oczyszczony ługiem i ogniem. Jezus rozpoczyna od oczyszczenia kultu, gdyż w nim celebruje się to, czym się żyje. Każdy modli się jak żyje (lex orandi, lex vivendi). Kulty religijne czy świeckie (te drugie są bardziej nieczułe, gdyż ustanowione arbitralnie przez mających władzę) są widowiskami, w których człowiek utożsamia siebie ze światem swych pragnień. „tych, którzy sprzedawali". Świątynia, miejsce spotkania z Bogiem, łatwo staje się targowiskiem. Szczególnie w miesiącu w pobliżu Paschy kwitły interesy przy-noszące duże zyski dla klasy kapłańskiej, która zamiast pełnić posługę w świątyni, panowała nad nią i nad tymi, którzy do niej uczęszczali. Każda dobra rzeczywistość demoralizuje się w zło, kiedy traktowana jest jako narzędzie władzy. Najlepsza rzecz, jak religia, staje się wówczas gorszą. Tak też dzieje się z każdą fałszywą odpowiedzią na prawdziwe pytanie. „woły, baranki i gołębie". Są to zwierzęta przeznaczone na ofiary. Konieczny szczegół powtórzony zostanie zaraz później. „stoły bankierów". Pielgrzymi przychodzili ze wszystkich stron, także z diaspory, i przynosili monety „nieczyste", z podobiznami i obcymi bóstwami. Musiały zostać wymienione na monetę „czystą", którą biła sama świątynia. Wymiana zawsze jest źródłem zysku. To nie praca pozwala na zarobek, ale wymiana. I im bardziej wirtualna jest wymiana, tym bardziej realny jest zysk. Jeśli w owym czasie świątynia jerozolimska była także bankiem centralnym w Palestynie, to teraz banki są świątynią, której poświęca się cały świat. Gdy kiedyś świątynia stawała się targowiskiem, to dziś, bez żadnego ukrywania, targowisko stało się świątynią. Wystarczy pomyśleć, że już w ostatnim dziesięcioleciu XX wieku przez giełdę, która stała się już city, centrum miasta, przechodziło w ciągu trzech dni tyle dóbr światowych, ile wymieniano dawniej w ciągu roku. W. 15. „sporządziwszy sobie bicz ze sznurków". Jezus przychodzi, aby zniszczyć ten system ucisku. Zapłaci za to cenę zniszczenia swego ciała. Bicz ze sznurków przywołuje na myśl bóle czasów mesjańskich, gdy nadejdzie Mesjasz, aby położyć kres złu. Pan wchodzi do swej świątyni, aby ją oczyścić (Ml 3,1nn). Gest Jezusa jest symbolem sądu Bożego nad grzechem świata: Baranek łagodny objawia gniew zła, jakie weźmie na siebie. „powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły". Rzeczownik „baranek" w języku greckim jest rodzaju nijakiego, „wszystkich" jest natomiast rodzaju męskiego. Wyraźnie Ewangelista pragnie uczynić aluzję do narodu, trzody, która podlega fałszywym pasterzom. Jezus jest „dobrym pasterzem", który wyprowadza owce poza ogrodzenie świątyni, gdzie były wykorzystywane i zabijane, aby poprowadzić je na pastwiska życia (por. 10,10). Naród przychodzi do świątyni, aby zostać „okradziony, złożony w ofierze i zniszczony" (por. 10,10). Jezus przyszedł, by uwolnić go objawiając Boga, który nie żąda życia człowieka, ale który ofiaruje swoje życie. „porozrzucał monety bankierów". Jeśli naród zdołał wyjść poza ogrodzenie, monety zostały rozrzucone w świątyni, w której zagościły: one są rzeczywistym bożkiem, którego się w nich adoruje. W. 16. „Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie". Do nich skierowane zostało jedynie napomnienie. Gołąb ofiarowywany był przede wszystkim przez ubogich (Kpł 5,7) na ofiary przebłagalne (Kpł 1,14-17) oraz na ofiary oczyszczenia i ekspiacji (Kpł 12,8; 15,14.29). Nadejście Baranka Bożego, ofiarowanego na zbawienie świata, kładzie kres każdej innej ofierze. Przebłaganie, oczyszczenie i ekspiacja pochodzą od innej gołębicy, od Ducha, który spoczywa na Synu. Jezus realizuje w pełni to, co kult i świątynia oznaczały, oczyszczając przede wszystkim samą świątynię, aby nie była zaprzeczeniem tego, czego jest znakiem. Ponadto gołębica jest symbolem Izraela, a handlujący są przywódcami ludu, który wyprzedają za bezcen. „dom mego Ojca". Świątynię Jezus nazywa „domem mego Ojca", później nazwana zostanie „świątynią" (w. 19.20.21), która jest miejscem najbardziej intymnym, gdzie znajduje się „Święte Świętych", niedostępne dla wszystkich, za wyjątkiem arcykapłana (Kpł 16,2-28; Hbr 9,7). W końcu Jezus utożsami swoje ciało ze świątynią (w. 19-21). Jezus nazywa Boga „mój Ojciec", proklamuje się więc Jego Synem. Słuchacze mogli zrozumieć wyrażenie „Syn Boży" jako atrybut Mesjasza (por. Ps 2,6nn). Dla czytelnika jest wyraź-nie Synem Jednorodzonym, Słowem skierowanym do Boga od wieczności, które jest samym Bogiem (1,1nn). „targowisko". „Dom mego Ojca" stał się „domem handlu". Zawładnęli nim handlarze, których bożek, pieniądze, zawładnął świątynią. W domu Ojca powinno panować braterstwo. Starano się zawsze posługiwać Bogiem, i to z sukcesem, jako poręczycielem chciwości tego, kto uciska braci. Dopiero ostatnio można było to czynić nie niepokojąc Boga. Bóg nie będzie tolerował występku i uroczystości (Iz 1,10-15). Świątynia może stać się także targowiskiem w sensie przenośnym. Każda religia zmierza do sprowadzenia relacji z Bogiem do zasad wymiany: modlitwy, dobre czyny i ofiary służą do zdobycia sobie przychylności ze strony Boga (por. Ml 3,13-15). Świątynia staje się w ten sposób miejscem uprawiania handlu z Bogiem. W oparciu o wielką pobożność popełnia się największą bezbożność, do której zdolny jest jedynie człowiek religijny. Bóg jest miłością. Kto chce Mu płacić, występuje przeciwko Jego naturze i traktuje Go jako prostytutkę. Kiedy Prorocy mówią o prostytucji w świątyni, mają na myśli ten kult, jako że uwłacza on Bogu. Świątyni Boga nie można sprowadzić ani do ukrycia niegodziwości, ani do talizmanu zbawienia (Jr 7,10-11). Kiedy nadejdzie Mesjasz, nie będzie już od tego momentu żadnego handlarza ani dobrami duchowymi, ani materialnymi w świątyni (Za 14,21). Świątynia stanie się ponownie domem Ojca, komunią z Nimi między nami. W. 17. „Uczniowie Jego przypomnieli sobie, że napisano". Czynności Jezusa skłaniają apostołów do odwołania się do Pism, które już znają, a które dzięki Jezusowi, o którym one mówią (por. 1,45), wreszcie rozumieją. „Gorliwość o dom Twój pochłonie Mnie". Jest to cytat z psalmu mesjańskiego (Ps 69,10), gdzie jest mowa o cierpieniu Chrystusa, którego pochłonęła żarliwość Boga, jak proroka Eliasza (1Kr1 19,10.14). Ewangelista używa czasownika „pochłonąć" w czasie przyszłym, zamiast oryginalnego „pochłonęła". Miłość do Ojca, gdzie przebywa Jezus, „pochłonie" Go w dniu Jego Paschy. Scena otwiera już perspektywę na misterium męki Mesjasza. Na krzyżu (19,29) będzie jeszcze jedno odwoła-nie do tego psalmu, który mówi. „gdy byłem spragniony, poili mnie octem" (Ps 69,22). Gwałtowny czyn, którego dokonuje Jezus, jest symbolem rzeczywistego gwałtu, jaki przywódcy zadają swemu ludowi, Bogu oraz Synowi Człowieczemu, który przeszedł, aby z „targowiska uczynić dom Ojca, gdzie bracia żyją razem. W. 18. „W odpowiedzi zaś na to Żydzi rzekli do Niego". W przeciwstawieniu do reakcji uczniów, do których dołączają liczni z tłumu (w. 23), mamy stwierdzenie przywódców, którzy uważają, że prawda zniewala sprawiedliwość (Rz 1,18). „Jakim znakiem wykażesz się wobec nas, skoro takie rzeczy czynisz". Kto nie chce uwierzyć, domaga cię coraz to nowych znaków (por. Mk 8,11-12 par.), ale nie będzie mu dany inny znak, jak tylko Jonasza proroka (por. Mt 6,1-4). Przywódcy ludu domagają się znaku jako listu uwierzytelniającego władzę Jezusa, który przedstawia się z biczem. Władza ta jednak pozostaje ukryta dla tego, kto nie chce przyjąć chrztu Jana jako wezwania do nawrócenia (Mk 11,27-33 par.) To, co Jezus uczynił, jest znakiem, który zrozumiany będzie dopiero po krzyżu. W. 19. „Zburzcie tę świątynię". Wpierw była mowa o „świątyni" w znaczeniu całej budowli o obwodzie 1500 metrów, teraz natomiast o „sanktuarium". Sanktuarium to część świątyni niedostępna i tajemnicza, gdzie znajduje się „Święte Świętych" wraz z Arką Przymierza. Świątynia ta wraz z sanktuarium oraz samo „Święte Świętych" zostaną niszczone właśnie przez przywódców ludu, którzy domagają się znaku. „Zburzcie" (grecki czasownik lyo oznacza „rozwiązywać, uwalniać, osłabiać"), tu użyty jest w znaczeniu „zniszczyć", ale w szerszym znaczeniu, i w trybie rozkazującym typu prorockiego; wyraża to, co czynią właśnie przywódcy. Zniszczenie świątyni z powodu niegodziwości ludzkiej zapowiedziane zostało przez Jeremiasza (Jr 7,1nn). Każdy przechodzący obok świątyni zgrozą będzie przejęty i zagwiżdże szyderczo stawiając sobie pytanie, dlaczego Pan postąpił w ten sposób z tym krajem i z tą świątynią. W odpowiedzi usłyszą: „Gdyż opuścili Pana, swego Boga" (1Kr1 9,9). Bóg bowiem jest miłością, a miłość jest obecna wszędzie tam, gdzie jest umiłowana osoba, zniszczona zaś, gdzie miłość sprowadzona została jedynie do środka dla osiągnięcia własnych celów. Śmierć Chrystusa stanowić będzie zniszczenie świątyni, gdy rozerwie się zasłona miejsca Najświętszego (Mk 15,38 par.). Z powodu tego stwierdzenia przywódcy ludu oskarżą Jezusa, że chce zniszczyć świątynię (Mk 14,58 i Mt 26,61). Takie oskarżenie rozbrzmiewać będzie jako drwina także u stóp krzyża (Mk 15,29 par.). „a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo". Świątynia zniszczona przez przywódców ludu, którzy zawładnęli nią, zostanie odbudowana w Jezusie. On nie burzy ani nie rozwala, nie zastępuje też świątyni jerozolimskiej. W rzeczywistości mówi „o tej" świątyni: „Ja ją wzniosę na nowo". Tylko fałszywi świadkowie przypiszą Jezusowi słowa: „A ja w ciągu trzech dni zbuduję inną" (Mk 14,58). Jezus odbuduje właśnie to sanktuarium, które oni niszczą. Podkreślona jest w ten sposób jedność między starym i nowym przymierzem: drugie „dopełnia" pierwsze. Jak dobre wino pochodzi od wody, tak nowe sanktuarium pochodzi od starego. Tymi słowami Jezus odpowiada na żądanie „znaku". Znak będzie zaofiarowany w czasie Paschy. „Trzy dni" odnoszą się do zmartwychwstania Tego, którego przebodli (19,37). W. 20. „Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni?" Abstrahując od tego, że cyfra ta może być symboliczna lub odnosić się do rekonstrukcji świątyni po wygnaniu (por. Ezd 1,1-4; 4,24; 6,15), mowa tu jest o pełnej przepychu budowie rozpoczętej za Heroda około 20 r. przed Chr., która kontynuowana była przez długi okres czasu poprzez prace wykończeniowe. Tu mowa o tym, że upłynęło już 46 lat (mamy więc około 28 rok przed Chrystusem). Dzieło ukończone zostanie w pełni w r. 64 po Chr., na sześć lat przed zburzeniem przez Rzymian. W. 21. „On zaś mówiło świątyni swego ciała". Jest to uwaga Ewangelisty dana dla czytelnika. Ciało Jezusa, Słowo, które stało się ciałem, jest namiotem Boga między ludźmi, mieszkaniem Ducha (1,14.32), chwałą Boga niewidzialnego (1,18). Od Niego pochodzić będzie Duch i woda życia (7,37-39; 19,34). Syn Człowieczy jest niebem otwartym na ziemi (1,51). „Ciało" baranka wysłanego przez Boga jest nowym sanktuarium. W nim dokonuje się wszelkie przebaczenie, oczyszczenie i ekspiacja i jesteśmy w komunii z Bogiem. Trwając w Nim, jesteśmy w domu Ojca, dziećmi w Synu. W. 22. „Gdy więc zmartwychwstał". Słowo Pana nigdy nie zostało zrozumiane wtedy, gdy zostało wypowiedziane, ale dopiero gdy się realizuje. Nawet gdy się go nie rozumie, nie pozostaje jednak bezużyteczne. Przypomina się je sobie, gdy zachodzą fakty, które bez Słowa nie miałyby swego znaczenia. Bóg kieruje historią przez swoje Słowo, które nie pozostaje bez skutku (por. Iz 55,11) i spełnia się zawsze w swoim czasie (por. Łk 1,20b). „przypomnieli sobie uczniowie Jego". Pierwsze przypomnienie słów psalmu 69,10 naświetliło „oczyszczenie" świątyni i zapowiedziało mękę Baranka. Teraz wspomnienie słów Jezusa oświetli zmartwychwstanie: uczniowie zrozumieją wówczas znaczenie słowa, które usłyszeli teraz. „i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus". Fakt zmartwychwstania przepowiedziany przez Jezusa będzie dopełnieniem planu Bożego, o którym mówią Pisma. Tu słowo Jezusa postawione jest na tym samym planie co Pismo. W rzeczywistości bowiem Jezus jest Słowem, które stało się ciałem; także słowa Pisma są zrozumiałe przez to, co dokonuje się w ciele, które przechodzi od śmierci do życia, realizując wszystkie Boże obietnice. Także dziś mówi nam o swym ciele, którym są wszyscy najubożsi bracia. Istnieje zawsze niebezpieczeństwo uczynienia ze Słowa fetyszu przeszłości bez dostrzeżenia tego, że ono mówi do nas „teraz". Ten różny sposób pojmowania Słowa stanowi o różnicy między uczonymi w Piśmie i Prorokami. W. 23. „w Jerozolimie w czasie Paschy". Miejscem, gdzie mówi się o narodzinach z wysoka, jest Jerozolima, gdy chodzi o czas — jest to Pascha. Właśnie tu, w tych dniach, Syn człowieczy zostanie wywyższony dla zbawienia każdego, kto Go widzi. „wielu uwierzyło w imię Jego". Tematem perykopy jest „wiara w Jezusa". Nie tylko jako Mesjasza, który odnawia przymierze i świątynię, ale także jako Syna wywyższonego, który daje nam nowe serce i nowego ducha. Słowo „wierzyć", jak „mieć zaufanie" lub „mieć wiarę", posiada wiele znaczeń. Jeśli mówię: „Wierzę, że wnet będzie padał deszcz", wychodzę z parasolem. Jeśli komuś mówię: „Wierzę w to, co mi powiedziałeś o korzyści tego interesu", załatwiam sprawę. Jeśli mówię do jakiejś osoby: „Wierzę ci, gdy mi mówisz, że mnie kochasz", mogę powierzyć jej moje życie. W podobny sposób wierzę, że pokarm nie jest zepsuty ani zatruty, że samochód nie zepsuje mi się w czasie jazdy, że sufit nie spadnie mi na głowę, że podłoga nie zleci na dół, że tabele rachunkowe nie są błędne, że uczeni i lekarze nie mylą się i nie oszukują nas. Takiej postawy życzylibyśmy sobie od handlarzy i polityków oraz od wszystkich ludzi. Nasze wszystkie relacje oparte są na zaufaniu. W przeciwnym wypadku nie byłoby niczego trwałego i godnego zaufania, nie bylibyśmy w stanie wykonać żadnego zadania. Wiara jest rozumną oceną tego, czego się nie widzi, zaczerpniętą z tego, co się widzi. Jest to hipoteza, która usprawiedliwia moje działanie, którą ja mogę i powinienem zweryfikować. Rzeczywiście człowiek żyje z wiary. Problemem jest jednak gdzie złożyć racjonalnie swoje zaufanie. Służy temu doświadczenie i inteligencja. Wierzyć w Jezusa oznacza budować sens swego życia na wiarygodności Jego miłości Syna, który objawia miłość Ojca. Alternatywą jest budowanie swego życia na własnej obserwancji praw czy na przekonaniach, które uważamy za słuszne. Istnieje różnica między „religią", która wiąże i przywiązuje człowieka do jego obowiązków, i wolnością synów, którzy miłują, jak są umiłowani. „widząc znaki, które czynił". Poza znakiem „wina" w Kanie, Jan nic nie mówi o innych, chociaż je suponuje. Dialog z Nikodemem ma za zadanie przejść od znaków do ich znaczenia: do Syna Człowieczego ukrzyżowanego, który objawia miłość Ojca. Kto widzi Go i przylgnie do Niego, jest zrodzony przez Boga i ma możliwość stania się synem Bożym (por. 1,12n). Wiara chrześcijańska implikuje przejście od oczekiwań człowieka do obietnicy Bożej, większej od wszelkiej sławy (Ps 138,2). Bóg nie tylko daje nam dary, ale pragnie dać nam siebie samego. W każdej obietnicy wystawia się na ryzyko ten, kto obiecuje. W. 24. „Jezus natomiast nie zwierzał się im". „Wierzyć" i „zwierzać się" w języku greckim wyraża ten sam czasownik, z innym jednak dopełnieniem. Jeśli nawet oni ufają i zwierzają się Jezusowi, Jezus nie może im ufać, a tym bardziej zwierzać się. Uważają Go za Mesjasza, który siłą przezwycięży zło i nie chcą przyjąć, że Jego siła okazuje się nie w ukrzyżowaniu złoczyńców, ale w ukrzyżowaniu Syna Człowieczego, który bierze na siebie niegodziwości braci. Dialog z Nikodemem znosi podstawową niejasność każdej religii. Bóg nie realizuje naszych pragnień, które odpowiadają naszym lękom, i które oddaliły nas od Niego. Spełnia natomiast swoją obietnicę i daje nam siebie takim, jakim jest: miłością i tylko miłością. Spotykamy tę niejasność (bardzo ludzką, co więcej diabelską) także u uczniów po trzech zapowiedziach męki, zreferowanych przez Synoptyków (por. Mk 8,31-33 par.; 9,30-32 par.; 10,32-40 par.). Piotr, który w imieniu wszystkich nie przyjmuje Syna Człowieczego wywyższonego, nazwany będzie szatanem (por. Mk 8,33; Mk 16,23). W. 25. „bowiem wie-dział, co w człowieku się kryje". Jezus posiada Ducha Bożego (1,32), który przenika wszystkie rzeczy (1Kor 2,10). Syn zna braci, także tam, gdzie oni się nie znają.

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana, ss. 59–66.72-73.

 

3. Niedziela Wielkiego Postu, rok B, 2024.03.03

 

 

 

2 Niedziela Wielkiego Postu, rok B, 2024.02.25
 

PIERWSZE CZYTANIE

Rdz 22, 1-2. 9-13. 15-18  Ofiara Abrahama

Czytanie z Księgi Rodzaju

Bóg wystawił Abrahama na próbę i rzekł do niego: «Abrahamie!» A gdy on odpowiedział: «Oto jestem» – powiedział: «Weź twego syna jedynego, którego miłujesz, Izaaka, idź do kraju Moria i tam złóż go w ofierze na jednym z pagórków, jaki ci wskażę».

A gdy przyszli na to miejsce, które Bóg wskazał, Abraham zbudował tam ołtarz, ułożył na nim drwa i związawszy syna swego, Izaaka, położył go na tych drwach na ołtarzu. Potem Abraham sięgnął ręką po nóż, aby zabić swego syna.

Ale wtedy Anioł Pański zawołał na niego z nieba i rzekł: «Abrahamie, Abrahamie!» A on rzekł: «Oto jestem». Anioł powiedział mu: «Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic złego! Teraz poznałem, że boisz się Boga, bo nie odmówiłeś Mi nawet twego jedynego syna». Abraham, obejrzawszy się poza siebie, spostrzegł barana uwikłanego rogami w zaroślach. Poszedł więc, wziął barana i złożył w ofierze całopalnej zamiast swego syna.

Po czym Anioł Pański przemówił głośno z nieba do Abrahama po raz drugi: «Przysięgam na siebie, mówi Pan, że ponieważ uczyniłeś to, a nie odmówiłeś Mi syna twego jedynego, będę ci błogosławił i dam ci potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie i jak ziarnka piasku na wybrzeżu morza; potomkowie twoi zdobędą warownie swych nieprzyjaciół. Wszystkie ludy ziemi będą sobie życzyć szczęścia takiego, jakie jest udziałem twego potomstwa, dlatego że usłuchałeś mego rozkazu».   Oto słowo Boże.
 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 116B (115), 10 i 15. 16-17. 18-19 (R.: por. Ps 116A [114], 9)

Refren: W krainie życia będę widział Boga.

Ufność miałem nawet wtedy, gdy mówiłem: *

«Jestem w wielkim ucisku».

Cenna jest w oczach Pana *

śmierć Jego wyznawców.  Refren.

O Panie, jestem Twoim sługą, *

Twym sługą, synem Twojej służebnicy.

Ty rozerwałeś moje kajdany, †

Tobie złożę ofiarę pochwalną *

i wezwę imienia Pana.  Refren.

Wypełnię me śluby dla Pana *

przed całym Jego ludem.

W dziedzińcach Pańskiego domu, *

pośrodku ciebie, Jeruzalem.  Refren.
 

DRUGIE CZYTANIE

Rz 8, 31b-34  Bóg nie oszczędził dla nas własnego Syna

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Rzymian

Bracia:

Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby także wraz z Nim wszystkiego nam nie darować? Któż może wystąpić z oskarżeniem przeciw tym, których Bóg wybrał? Czyż Bóg, który usprawiedliwia? Któż może wydać wyrok potępienia? Czy Chrystus Jezus, który poniósł za nas śmierć, co więcej – zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i przyczynia się za nami?  Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Por. Mt 17, 5

Aklamacja: Chwała Tobie, Królu wieków.

Z obłoku świetlanego odezwał się głos Ojca:

«To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie».

Aklamacja: Chwała Tobie, Królu wieków.
 

EWANGELIA

Mk 9, 2-10  Pielgrzymując na ziemi uczestniczymy w życiu wiecznym

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

2Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam się przemienił wobec nich. 3Jego odzienie stało się lśniąco białe, tak jak żaden na ziemi folusznik wybielić nie zdoła. 4I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem.

5Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». 6Nie wiedział bowiem, co powiedzieć, tak byli przestraszeni.

7I zjawił się obłok, osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos: «To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie!» 8I zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa.

9A gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu nie rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych. 10Zachowali to polecenie, rozprawiając tylko między sobą, co znaczy „powstać z mar-twych”.    Oto słowo Pańskie.
 

MEDYTACJA  SZUKAĆ PRZEMIANY SERCA I POCIESZENIA NA MODLITWIE

O co proszę?  O głęboką przemianę moich lęków i stanów smutku.

             „Po sześciu dniach..." (w. 2). Spróbuję wejść w przeżycia apostołów. Przeżywają kryzys w podążaniu za Jezusem. Są przerażeni wcześniejszą zapowiedzią męki Mistrza (8, 31-38).

             Wrócę do chwil, w których przeżywałem silne strapienia duchowe i kryzys w podążaniu za Jezusem. Jak wyglądały wtedy moje modlitwy? O czym rozmawiałem z Jezusem? Jak dzisiaj patrzę na przeżyte kryzysy? Powiem o tym Jezusowi.

             Jezus wziął ze sobą uczniów osobno na górę (w. 2). Chce ich wyrwać z przygnębienia, aby nie zamknęli się w swoich negatywnych przeżyciach. W chwilach kryzysu i cierpienia trzeba umieć „oddalić się" od siebie, wyjść na „górę", ponad swoje przygnębienie.

             Będę kontemplował Jezusa cudownie przemienionego (ww. 2-4). Zobaczę, jak zmienia się twarz Piotra. Kontemplacja Bóstwa Jezusa prze-mienia jego stan ducha. Przypomnę sobie moje intymne spotkania z Jezusem, w których doświadczyłem głębokiego pocieszenia. Podziękuję Mu za te chwile.

             Będę adorował Jezusa, powtarzając przez dłuższy czas słowa Piotra: „Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy" (w. 5). Pomyślę, za co szczególnie chcę Go uwielbić? Czy jestem szczęśliwy, że należę do Jezusa, że mogę być Jego uczniem?

             „To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie" (w. 7). W gorącej modlitwie poproszę, aby te słowa brzmiały zawsze w moim wnętrzu, zwłaszcza w chwilach strapień. Wyznam moje głębokie pragnienie, aby Jezus był zawsze moim umiłowanym Mistrzem i Bratem i abym zawsze chciał Go słuchać.

             Zawierzę Jezusowi przyszłe strapienia i kryzysy życia, aby zaowocowały jeszcze większą wiernością i poświęceniem. Będę powtarzał: „Jezu, moja przyszłość leży w Twoich rękach!".
 

KOMENTARZ

1. Prezentacja tekstu

Jak wspomnieliśmy w poprzednim fragmencie (komentując w. 1), Marek chce nas teraz doprowadzić do głębszego zrozumienia Jezusa Mesjasza62 oraz Syna Człowieczego, a zarazem Sługi cierpiącego, które to aspekty wyłoniły się już wyraźnie w wyznaniu Piotra w Cezarei oraz w pierwszej zapowiedzi męki i zmartwychwstania. Stąd zatem z jednej strony mamy chwalebny aspekt przemienienia Jezusa jako antycypacji tego, co objawi się na końcu, a z drugiej - funkcję kilku elementów opowiadania (trzech uczniów, głos, niezrozumienie uczniów), które wyraźnie przywodzą na myśl konanie w Getsemani. Ponadto obecność Eliasza i Mojżesza oraz inne elementy literackie dotyczące teofanii (obłok, góra, namiot) i apokaliptycznych ukazań się Syna Człowieczego (widzenie, jaśniejące szaty, rozmowa), zapożyczone ze ST, streszczają w sobie oczekiwania judaizmu i pokazują, że w Jezusie spełniają się obietnice zawarte w doświadczeniu exodusu oraz w słowach proroków. Dlatego bardzo liczne w tym fragmencie są odniesienia do Księgi Wyjścia i do proroków. Mesjańskie znaczenie tego epizodu podkreśla także wyraźne odniesienie do chrztu Jezusa (por. 1, 11) w dającym się słyszeć glosie oraz w wypowiedzianych słowach. Tak jak w przypadku sceny chrztu, tak i tu nie będziemy się zajmować wyjaśnianiem szczegółów tego wydarzenia. Jego historycznym podłożem, przebijającym z tego opowiadania, jest fundamentalne doświadczenie przeżyte przez trzech uczniów i percypowane także za pośrednictwem jakiejś manifestacji o charakterze zmysłowym. Aspekt historyczny wydarzenia został całkowicie wchłonięty przez jego teologiczną wymowę. Uwidacznia się to także w nieco różnych ujęciach teologicznych epizodu, jakie prezentują trzej synoptycy. Podczas gdy Marek przedstawia Jezusa jako wypełnienie Prawa i Proroków, Łukasz prezentuje epizod jako doświadczenie Jezusa w momencie intensywnej modlitwy. Tak jak dla tych uczniów, tak również dla nas rzeczywistość tego wydarzenia jest możliwa do uchwycenia tylko w ramach głębokiego doświadczenia duchowego, dzięki któremu jesteśmy w stanie dostrzec objawienie się Boga w Jezusie i usposabiamy się do słuchania Go tak, aby wprowadzać w życie Jego orędzie w naszej obecnej historii, nie ulegając łatwej iluzji, że nie musimy nic robić; tak jakby Bóg objawił się już definitywnie w naszym świecie.

2. Po sześciu dniach Jezus zabrał z sobą Piotra, Jakuba i Jana i wyprowadził ich z dala od ludzi na wysoką górę. Tam przemienił się w ich obecności. 3. Jego ubranie stało się lśniąca białe tak, jak żaden folusznik na ziemi nie potrafi wybielić. 4. I ukazał im się Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem. 5. Wtedy Piotr powiedział do Jezusa: „Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, drugi dla Mojżesza, a trzeci dla Eliasza". 6. Nie wiedział bowiem, co powiedzieć, tak byli przestraszeni. 7. I pojawił się obłok, który ich zasłonił, a z obłoku rozległ się głos: „On jest moim Synem umiłowanym. Jego słuchajcie!". 8. Zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo nie widzieli. Był z nimi tylko Jezus.

 

2. Interpretacja tekstu

w. 2: Po sześciu dniach: już w prezentacji do 1, 32-39 i w nocie do 4, 35 podsunęliśmy kilka kryteriów, według których należy interpretować wskazówki czasowe w Ewangelii Marka, gdzie nie mają one znaczenia teologicznego, ale symboliczne, gdyż ich zadaniem jest wyrazić określone odniesienia do schematów teologicznych. Rolą tej wskazówki jest nawiązanie z jednej strony do Wj 24, 16, gdzie to samo wyrażenie ma również wartość symboliczną, a z drugiej strony do epizodu wyznania Piotra. Okres sześciu dni, jakie od tego wydarzenia upłynęły, wskazuje na pewną sytuację, aktywność, przebytą drogę, co pozwala spodziewać się jakiegoś ważnego wydarzenia, które spełni oczekiwania, podobnie jak sześć dni stworzenia kończy się odpoczynkiem Boga (por. Rdz 2, 1-3); zabrał z sobą Piotra, Jakuba i Jana: ci trzej uczniowie są przy Jezusie także w innych szczególnie ważnych momentach (por. notę do 5, 37); na wysoką górę: w tym fragmencie tematy teologiczne wyrażone za pomocą symboli są tak liczne, że również ta wskazówka nabiera swej wartości z racji siły przywoływanych skojarzeń. Także tutaj jest obecne bezpośrednie odniesienie do góry Synaj (por. Wj 24, 12-18; 31, 18; 34, 29nn), miejsca ukazania się Boga i jaśniejącego blasku na obliczu Mojżesza. Jezus jest nowym Mojżeszem; z dala od ludzi: tekst grecki ze szczególną siłą wyraża wymóg odosobnienia, używając dwóch terminów, z których pierwszy („na osobności") jest charakterystyczny dla Marka (por. notę do 4, 34); przemienił się w ich obecności: zjawisko to przywodzi na myśl jaśniejące oblicze Mojżesza po spotkaniu z Bogiem na górze (por. Wj 34, 29nn). Święty Paweł nadaje nowe znaczenie temu czasownikowi (por. 2 Kor 3, 12 - 4, 6), odnosząc go do trwałego światła, które charakteryzuje oblicza wierzących.

w. 3: Jego ubranie stało się lśniąco białe: jest to częsty obraz w pismach apokaliptycznych, aby wyrazić chwałę Boga, którą zostaną obleczeni także zbawieni w zmartwychwstaniu. W przemienieniu ta przyszła chwała ujawnia się już przez chwilę w Jezusie. W odróżnieniu od Mt 17, 2 i Łk 9, 29, Marek nie mówi tu o blasku bijącym z oblicza Jezusa.

w. 4: I ukazał im się: mówiąc ściślej, „został zobaczony". Użyty w greckim tekście czasownik jest bardzo ważny w NT, we fragmentach dotyczących zmartwychwstania Jezusa (por. Łk 24, 34 i 1 Kor 15, 5-8). Oznacza on „dać się zobaczyć", dotykając w jakiś sposób także zmysłowych władz człowieka. Jednak również w tekstach przedstawiających ukazywanie się Jezusa zmartwychwstałego najważniejsze zawiera się w słowach, które Pan wypowiada jako orędzie lub posłanie, a nie w fantasmagorycznych elementach widzenia, mających na celu stworzenie sytuacji osobistego spotkania. Łukasz z większą emfazą podkreśla obecność Eliasza i Mojżesza; Mateusz wiernie trzyma się Marka i stwierdza, że uczniowie mieli widzenie (por. 17, 9). Eliasz z Mojżeszem: według biblijnej tradycji reprezentują oni Prawo i Proroków - obie rzeczywistości ściśle związane z górą Synaj. Ich ponowna obecność na górze oznacza, że Jezus wypełnia ST. Eliasz ma także swoje znaczenie eschatologiczne, gdyż zabrany do nieba przez Boga, nie zaznawszy śmierci (por. 2 Krl 2, 11-13), miał powrócić przed końcem świata (por. Ml 3, 23). Pod tym względem zatem zapowiada on końcowe ukazanie się Jezusa jako sędziego historii. Por. jednak komentarz do ww. 11-13, przed-stawiający Eliasza jako prefigurację Jezusa. W przypadku Mojżesza - wy-mienionego tutaj na drugim miejscu, niemal jako towarzysza Eliasza - nie mamy konkretnych wskazówek w tym kierunku, chyba że bardzo późne, być może dopiero po I wieku. Niewykluczone, że w niektórych częściach judaizmu także jemu przypisywano ten sam los co Eliaszowi, który w tym fragmencie i w 9, 11-13 jawi się jako decydująca postać czasów ostatecznych.

w. 5: Wtedy Piotr powiedział: z pewnym podobieństwem do fragmentu przedstawiającego wyznanie pod Cezareą również tutaj Piotr odzywa się słowami, które same w sobie są właściwe i piękne, ale zdradzają bardzo ograniczone i powierzchowne rozumienie rzeczywistości Jezusa oraz konsekwencji Jego nauczania. Jak wcześniej surowa odpowiedź Jezusa, tak teraz samo opowiadanie (w. 6) koryguje słowa Piotra i nadaje im właściwy wymiar; Rabbi: w tekście Mt 17, 4 znajdujemy słowo „Pan", które pierwsi chrześcijanie używali na określenie Chrystusa zmartwychwstałego. W ten sposób zostaje zaznaczony również wyraźny związek między tym epizodem a zmartwychwstaniem Jezusa. Przemienienie jest niewątpliwie antycypacją tego ostatniego. Nie wydaje się nam jednak, by odpowiadało strukturze tego tekstu stwierdzenie, że jest ono transformacją najstarszego opowiadania o chrystofaniach paschalnych, jak to proponowali niektórzy uczeni; postawimy trzy namioty: w czasie Święta Namiotów, które wspominało okres pobytu na pustyni, Żydzi mieli zwyczaj stawiać szałasy o wyraźnie symbolicznej wymowie, gdyż w ten sposób wyrażano spełnienie oczekiwań i dotarcie do celu po uciążliwej wędrówce. Użyty tutaj przez Marka termin grecki, tłumaczony słowem „namiot", jest tym samym, który oznaczał mieszkanie Boga pośród ludu w czasie wędrówki do Ziemi Obiecanej. Z tych znaczeń wypływa zatem idea sytuacji, którą się osiągnie dopiero na końcu, po wszystkich wydarzeniach ludzkiej historii. Zaślepienie Piotra, podkreślone zwłaszcza przez Marka, polega właśnie na łudzeniu się, że w przemienieniu Jezusa widzi przyjście czasu ostatecznego, oraz na pragnieniu, aby ta chwalebna obecność Boga nie przestała się odtąd ujawniać.

w. 6: tak byli przestraszeni: por. noty do 4, 41 i 11, 18 w odniesieniu do użycia tego terminu w Ewangelii Marka; w nocie do 5, 42 zasygnalizowaliśmy bogactwo pojęć, za pomocą których Marek opisuje reakcje obecnych wobec niespodziewanych i nadzwyczajnych przejawów potęgi i chwały Pana. W paralelnym tekście Łukasz łączy temat strachu uczniów z ich wejściem w obłok, natomiast Mateusz wprowadza go dopiero po tym, jak dał się słyszeć głos z nieba.

w. 7: i pojawił się obłok: jest to charakterystyczny dla ST obraz obecności Boga pośród ludu (por. Wj 16, 10; 24, 15n) i stały element w opisach nadzwyczajnych objawień Boga, czyli teofanii (por. Wj 40, 34n; 1 Krl 8, 10-13); to także znak ostatecznego ukazania się Pana (por. 2 Mch 2, 7-8 i Mk 13, 26; 14, 62; Ap 1, 7). W paralelnym tekście Mateusz wyjaśnia, że był to „świetlisty obłok" (17, 5), podkreślając w ten sposób intensywność obecności Boga. Również uczniowie, podobnie jak przedstawiciele nowego ludu Bożego, są wciągnięci w ten obłok; rozległ się głos: te element i słowa wypowiedziane z nieba wprowadzają ścisły związek między przemienieniem a chrztem Jezusa; On jest moim Synem umiłowanym: por. scenę chrztu w 1, 9-11. Jak już wskazaliśmy w nocie do 1, 11, zdanie to jest wy-raźnym echem wielkiego tematu Sługi cierpiącego, rozwijanego w ST, w szczególności w pieśniach Izajasza. Zdanie to pochodzi z rozdz. 42 Księgi Izajasza. Wypowiedziane w tym miejscu, po pierwszej zapowiedzi męki (por. 8, 31), słowa Izajasza odniesione do Jezusa nabierają swego pełnego znaczenia. Zauważmy zmianę z drugiej osoby na trzecią. Wynika ona z faktu, że tu słowa są skierowane do uczniów, a nie jest to już dialog Ojca i Syna. Ponadto Marek opuszcza tutaj wyrażenie „którego sobie upodobałem", które Mateusz zachowuje także w tym fragmencie (Mt 17, 5); jego słuchajcie: wszyscy trzej synoptycy mają ten charakterystyczny dodatek do zdania wypowiedzianego w scenie chrztu. Podkreśla on znaczenie prze-mienienia, które ma umocnić uczniów w ich zamiarze pójścia za Jezusem. Jest tu wciąż odniesienie do Mojżesza (por. Pwt 18, 15), którego funkcje wypełnia dopiero Jezus; jednocześnie zdanie to pokazuje fundament Jego jedynej w swoim rodzaju rzeczywistości Mesjasza, ogłoszonej w wyznaniu Piotra pod Cezareą: Jezus jest definitywnym Mesjaszem, ponieważ jest Synem Bożym.

w. 8. Opis kończy się nagle, pozostawiając trzech uczniów i wierzących wszystkich czasów z wrażeniem, że rozegrało się jakieś wielkie wydarzenie, jakby preludium bardzo trudnych momentów zarysowujących się już na horyzoncie, po których dopiero ukaże się chwała Pana, tutaj zasmakowana przez chwilę.
 

3. Znaczenie teologiczne

Fragment ten bardzo przypomina scenę chrztu. Tylko że głos mówiący o Synu umiłowanym tam był skierowany do samego Jezusa, tutaj zaś jest słyszany przez Piotra, Jakuba i Jana. Teraz bowiem Ewangelia, po 8, 29.34-38, zwraca się bezpośrednio do uczniów i ich dotyczy. Ci trzej byli także wybrani jako świadkowie wskrzeszenia córki Jaira (5, 37), a po wysłuchaniu „na osobności" razem z Andrzejem (są oni pierwszymi czterema z listy Dwunastu: por. 3, 16-18) ostatniej mowy Jezusa (rozdz. 13) będą świadkami jego modlitwy w ogrodzie. Tam Go będą słyszeć, kiedy w śmiertelnej agonii będzie błagał: „Abba, Ojcze" (14, 36). W przemienieniu ta inwokacja zostaje już przyjęta przez Ojca, z wyprzedzeniem odpowiadającego Synowi, który właśnie zaakceptował i zapowiedział swoją śmierć (8, 31). To ogłoszenie Jezusa Synem Bożym zabrzmi ponownie na całej ziemi podczas Jego krzyku śmierci na krzyżu (15, 39). Uczniowie jednak, „nierozumni i leniwi w sercu", niepotrafiący uwierzyć, zawsze jedynie z trudem będą to rozumieć (Łk 24, 25). Ten fragment, który przedstawia nam chwalebne objawienie się Boga w Jezusie, pod względem językowym odwołuje się do teofanii ST (Wj 24, 15-18; 34, 29-30; 40, 34-38). Tutaj jednak chodzi o metamorfozę różną od wszystkich Boskich objawień, żydowskich lub pogańskich. Tu już nie Bóg w jakiś sposób ukazuje się w ludzkiej formie albo w ludzkich znakach, ale natura ludzka Jezusa ujawnia się w pełnym świetle Boskim. To już nie Bóg schodzi ku człowiekowi, lecz człowiek wznosi się ku Bogu, mając w pełni udział w Jego chwale. Głos, który tutaj rozbrzmiewa z wysoka (9, 7), jest niebiańskim potwierdzeniem ziemskiego wyznania Piotra (8, 29) i decyzji Syna Człowieczego, by podążyć drogą Sługi (8, 31), co stanowi centrum Ewangelii. Warto zauważyć, że w 8, 29 - 9, 7 mamy tematyczną koncentrację chrystologicznego nauczania Marka, osiągającą swój szczyt właśnie w głosie z wysoka: „On jest moim Synem umiłowanym" (w. 7). Tym Boskim poświadczeniem kładzie się kres dyskusji nad tajemnicą osoby Jezusa i odpowiada wyczerpująco na pytanie przenikające całą pierwszą część Ewangelii: Kim On jest? (por. 1, 27; 2, 6; 2, 16; 3, 21n; 4, 41; 6, 14; 8, 27nn). Jezus jest przedstawiony ze strony człowieka jako Mesjasz wyzwoliciel (8, 29), natomiast ze swojej strony jako Syn Człowieczy, który musi cierpieć (8, 31-33) i przynosi sąd nad światem (8, 34-38), a ze strony Ojca jako Jego jedyny, umiłowany Syn (w. 7). Ta chwała będzie widoczna przed całym światem na końcu drogi Jezusa, dla każdego, kto wi-dzi Go na krzyżu (15, 39). O ile jednak pierwsza część Ewangelii charakteryzuje się niezrozumieniem ze strony uczniów, którzy się pytają: Kim On jest?, o tyle druga część wyróżnia się niemożnością zrozumienia Jezusa przez uczniów, którzy nie pojęli Jego słów z 8, 31 i 8, 34-38. Cała Ewangelia koncentruje się - także literacko - na tym punkcie w sposób niejako spiralny: można wielokrotnie wertować całą Ewangelię, ale jeśli się nie uchwyci tego, co jest centrum wszystkiego, wówczas rzeczywiście pierwsza część Ewangelii zostanie błędnie odczytana, a druga nie zostanie zrozumiana. Wszystko, co było dotąd w Ewangelii, okazuje się niejednoznaczne, a wszystko, co dopiero nastąpi, nie daje się zrozumieć, jeśli nie przyjmuje się słowa krzyża. Cała druga część Ewangelii zmierza bowiem do deklaracji tej chwały przez krzyż. Po przemienieniu pojawia się jeszcze kwestia sekretu mesjańskiego, lecz musi on zniknąć wraz ze zmartwychwstaniem (w. 9). Właśnie po zmartwychwstaniu zostanie bowiem wprost nakazane już nie milczeć, ale mówić Jego uczniom, by wrócili do Galilei, gdzie Go zobaczą, tak jak powiedział (16, 7). Uczeń, który słucha głosu tego orędzia i wraca do Galilei (16, 7), odpowiadając na to wezwanie i podążając za Nim (1, 14-20), tracąc swoje życie z Jego powodu i z powodu Ewangelii (8, 35), nie wstydząc się Jego samego ani Jego słów (8, 38), przyjmując nakaz Boga: „Jego słuchajcie!" (w. 7), kieruje już wzrok ponad wszelki sekrety. Znika dla niego tajemnica i widzi Go zmartwychwstałego, przemienionego we własnym życiu przemienionym w naśladowaniu Go. Przemienienie bowiem, umieszczone właśnie w centrum ziemskiej drogi Jezusa, u Marka zastępuje opisy zmartwychwstania. Jego Ewangelia kończy się pytaniem o pusty grób i zapowiedzią powrotu do Galilei, gdzie przemierzając tę samą drogę, uczeń odkrywa Go jako zmartwychwstałego, ponieważ żyjącego w jego życiu. W ten sposób uczeń odkrywa również odpowiedź na pytanie o pusty grób, czyli o zmartwychwstanie umarłych, które tutaj nie jest zrozumiane (w. 10). Inaczej mówiąc, przemienienie wskazuje, że zmartwychwstanie już się dokonuje w chrześcijaninie idącym za Jezusem i osiągnie swą pełnię w momencie końcowym tej drogi. Po sumarycznym zbadaniu centralnego przesłania naszego fragmentu przejdźmy do analizy poszczególnych jego elementów, które wszystkie są bardzo pouczające. Jak już widzieliśmy, opis przemienienia jest poprzedzony powiedzeniem Jezusa o bliskim przyjściu królestwa Bożego (9, 1). Powiedzenie to krążyło w tradycji jako trudno zrozumiały urywek, łatwo rodząc niejednoznaczne interpretacje (por. 2 Tes 2, 1n). Marek umieszcza go tutaj, po wezwaniu do pójścia za krzyżem jako sądem nad światem (8, 34-38) i przed przemienieniem, aby pokazać, że królestwo Boże, które już przyszło z mocą dla Chrystusa cierpiącego, przychodzi także dla idących za Nim. W ten sposób Jezusowe powiedzenie w kontekście, w jakim umieszcza je Marek, nie daje żadnego pretekstu do wyłączenia się z aktywności w czasie obecnym w imię przyszłości, która spadnie z nieba, i domaga się wprowadzenia go w czyn w historii, przemieniając życie ucznia. To w naszej codziennej działalności praktycznej w tym pokoleniu „wiarołomnym i grzesznym" (8, 38), w naszej próbie życia na wzór Jezusa, bez ucieczek, alienacji czy uchylania się, tutaj na tej ziemi, spełnia się końcowa obietnica chwały Boga. Wówczas przychodzą nowe niebo i nowa ziemia, o których mówili prorocy, a dzień nowego stworzenia, zapoczątkowany w swych pierwszych blaskach w Chrystusie, nastanie także dla nas. Spełni się na pewno, tak jak światło świtu jest gwarancją pełnego światła słońca, które wschodząc, pokrywa cały łuk nieba, choć dzieje się to powoli. Podczas gdy różne opowiadania u Marka następują jedno po drugim „zaraz" („zaraz" jest jednym z najczęściej używanych przez Marka spójników!), przemienienie dokonuje się „po sześciu dniach" (w. 2a), to znaczy w siódmym dniu. Siódmy dzień jest dniem końca stworzenia i odpoczynku Boga żywego (Rdz 2, 2n), w którym jest odpoczynek tegoż stworzenia; to ponadto dzień wypełnienia i ukazania się Jego chwały (Wj 24, 15n). Jest to dzień symboliczny, który wskazuje samego Boga jako pełnię życia i cel rzeczywistości stworzonej, która teraz w Jezusie daje się człowiekowi (por. komentarz do 2, 23-28 i 3, 4). Niektórzy chcą widzieć w tej informacji czasowej synchronizację z dniami męki Jezusa: dzień Jego śmierci jest istotnie dniem wypełnienia (J 19, 30) i Jego chwały na ziemi (15, 39!). W każdym razie na pewno ta wskazówka czasowa, która u Marka jest jedyną przed wjazdem do Jerozolimy, odnosi się do dnia wyznania pod Cezareą, po którym następuje zapowiedź męki i zmartwychwstania oraz wezwanie do pójścia za Jezusem. Uczniowie, którzy zobaczą przemienienie, zostają wyprowadzeni przez Jezusa „z dala od ludzi na wysoką górę" (w. 2b). Góra oznacza bliskość nieba i Boga, jak już w Wj 24. Góra ta rzuca swój cień na nowy Synaj - Golgotę, najwyższą górę Nowego Przymierza, na której zostanie rozdarta ciemność nieba oraz jego zasłona zaciągnięta nad człowiekiem, aby pozwolić się ukazać chwale Boga na ziemi. Przemienienie Jezusa jest opisane jako blask i pełne światło. Są to typowe terminy wyrażające świat niebieski (por. Dn 7, 9; Mt 28, 3; Mk 16, 5; J 20, 12; Dz 1, 10), który jak teraz jaśnieje na obliczu Chrystusa, tak zajaśnieje na końcu nad wszystkimi wybranymi (por. Ap 3, 4. 5. 18; 4, 4; 6, 11; 7, 9. 13). Uczniowie bezpośrednio kontemplują blask tego światła. To, które emanowało z oblicza Mojżesza, było tylko jego odbiciem; ale także to odbicie było tak silne, że Mojżesz musiał natychmiast zakryć swoją twarz (Wj 34, 29-35). Uczniowie natomiast kontemplują chwałę Jezusa, „chwałę, którą ma od Ojca jako Jednorodzony" (por. J 1, 14), bez żadnej zasłony. Oni smakują i widzą coś, czego „oko nie widziało" i co „przygotował Bóg tym, którzy Go miłują" (1 Kor 2, 9). W Nim bowiem dana jest nam pełnia chwały i życia Boga, ponieważ - jak mówi Jezus - „Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie" i „kto Mnie zobaczył, zobaczył także Ojca" (J 14, 11. 9). Człowiek nie może sobie nawet wyobrazić czegoś bardziej wzniosłego od tej rzeczywistości: sam Bóg, który komunikuje siebie człowiekowi. Eliasz, ojciec proroków, i Mojżesz, pośrednik Prawa, stoją u boku Jezusa i rozmawiają z Nim (w. 4). Łukasz dodaje wprost, że oni, którzy według tradycji żydowskiej nie doświadczyli śmierci, ale zostali porwani przez Boga do nieba, rozmawiają o Jego śmierci (Łk 9, 31), podczas gdy Piotr i jego towarzysze są dręczeni sennością, ale pozostają przebudzeni, w przeciwieństwie do tego, co zdarzy się w Getsemani (14, 37). Prorocy i Prawo bowiem rozmawiają i będą rozmawiać bez końca o Jezusie, Chrystusie, który musiał cierpieć; i jak zapowiadali Jego śmierć, tak będą świadczyć również o Jego chwale (por. Łk 24, 26n). On istotnie jest spełnieniem nadziei proroków, wypełnieniem daru prawa. On stoi w centrum proroctwa i prawa, w których objawia się wielka obietnica Boga dana człowiekowi. Tylko wychodząc od tej przesłanki, to znaczy pośrodku między Eliaszem i Mojżeszem, jak ukazała się pierwszym uczniom, tak również nam ukazuje się chwała Jezusa. Jest ona bowiem zbyt wielka, aby była zrozumiała, uwzględniając człowieka i jego oczekiwania (por. komentarz do 8, 31-33), ponieważ „w Nim pełnia bóstwa zamieszkuje na sposób cielesny", a my także mamy w niej udział (Kol 2, 9n). Z Jego przemienionego ciała zaczyna jaśnieć światło dnia ostatniego - siódmego dnia bez końca, który już zaczął się dla każdego człowieka: On sam jest pełnym światłem tego dnia, nieznającego zachodu ani nocy (Ap 21, 23. 25). Na tym jaśniejącym objawieniu się Jezusa, który po zaakceptowaniu losu Syna Człowieczego ukazuje się już w pełni światła paschalnego, Piotr chciałby się zatrzymać (w. 5). Stałą cechą uczniów jest to wpatrywanie się w chwałę bez przemierzania uciążliwej drogi sześciu dni, czyli całej egzystencji, która do niej prowadzi (por. analogiczną scenę w Dz 1, 11). Piotr, który chciał postawić trzy namioty, nie wiedział, co mówi (w. 6). Nie nadszedł bowiem jeszcze moment, w którym chwała Boga definitywnie zamieszka na tej ziemi. Na razie rozbiła swój namiot między nami w Jego Słowie, jak mówi dosłownie j 1, 14. To Słowo, jak widzieliśmy, jest właśnie Słowem krzyża, który będąc chwałą Chrystusa (8, 31), powinien stać się chwałą ucznia idącego za Nim (8, 34 - 9, 1). Wówczas, i nie wcześniej, kiedy Bóg będzie „wszystkim we wszystkich" (1 Kor 15, 28), będziemy mogli powiedzieć: „Oto mieszkanie Boga z ludźmi. On zamieszka z nimi i będą Jego ludem, a On będzie Bogiem z nimi. On otrze z ich oczu każdą łzę i nie będzie już śmierci ani bólu, ani krzyku, ani cierpienia, bo pierwsze rzeczy przeminęły", ponieważ „Ten, który zasiadał na tronie, powiedział: «Oto wszystko czynię nowe»" (Ap 21, 3-5). Obłok, symbol tajemniczej obecności Boga (por. Wj 16, 10; 24, 18; 40, 35; Kpł 16, 2; Lb 11, 25 itd.), ogarnia wszystko (w. 7a). Ale jak podczas chrztu otwiera się niebo (1, 10), tak ten obłok się rozdziera i wychodzi z niego definitywne słowo: „On jest moim Synem umiłowanym" (w. 7b), czyli Jednorodzonym. Przywodzi ono na myśl Ps 2, 7 o intronizacji królewskiej, często odnoszony do Jezusa (Dz 4, 25nn; 13, 33; Hbr 1, 5; 5, 5), ale przede wszystkim Iz 42, 1 (por. komentarz do 1, M) i Rdz 22, 2. 16, gdzie Izaak, syn obietnicy, który zostanie złożony w ofierze, jest opisywany Abrahamowi jako jego „jedyny syn", typ Chrystusa (por. wzmianki w Hbr 11, 17-19; Jk 2, 21; Dz 3, 25; Hbr 6, 13n; 11, 12; Ga 3, 6). Słowo to rozbrzmi po raz pierwszy na ziemi, stając się głosem wyzwolenia dla człowieka, dopiero wówczas, gdy po wołaniu Jezusa rozerwie się zasłona świątyni od góry do dołu i w Ukrzyżowanym ukaże się nam nasz Bóg (por. komentarz do 15, 39). Po uroczystej proklamacji: „On jest moim Synem umiłowanym" Marek każe głosowi dodać: „jego słuchajcie!", co w tym kontekście stanowi aluzję do Pwt 18, 15. 19. Jak już wspomnieliśmy, imperatyw ten przywodzi na myśl polecenie rozbrzmiewające z pustego grobu: „Idźcie [...j, wyprzedza was do Galilei. Tam Go zobaczycie, jak wam powiedział" (16, 7). Teologicznie jest to dla Marka centrum przemienienia i oznacza, że aby zobaczyć Jego chwałę (9, 1), trzeba Go słuchać, czyli iść za Nim (8, 34), nie wstydzić się w obecnym życiu Jego Ewangelii (w. 35) i Jego słów (w. 38). Chodzi o dodatki redakcyjne Marka, mówiącego swojej wspólnocie, która nie widziała Pana, że może Go ujrzeć w taki sam sposób jak pierwsi uczniowie: trzeba żyć Jego orędziem jako jedynego Pana i iść za Nim Jego drogą życia (8, 34-38; por. J 20, 29). W ten sposób jasne staje się zadanie uczniów wszystkich czasów: mają być świadkami Jego zmartwychwstania (por. Dz 1, 22b), przyjmując na siebie taki sam los, jaki spotka Jego, czyli mękę, aby mieć udział w Jego chwale (por. komentarz do 8, 34-38). Po przemienieniu wszystko staje się takie jak dawniej (w. 8). Ale tylko pozornie, ponieważ w rzeczywistości uczniowie zostają odesłani, aby przejść tę długą drogę, która sprawia, że chwała Jezusa jest również ich chwałą, czyli cały szlak Ewangelii, od Galilei po górę Golgotę. Tylko w ten sposób mogą oni zrozumieć lub doświadczyć zmartwychwstania, którego teraz nie pojmują, i zostanie im usunięta wszelka zasłona (ww. 9n). Ale już teraz komunikacja tej chwały Zmartwychwstałego jest jakby ziarnem, które się rozwija i działa. To jest tajemnica królestwa, powierzona uczniom (4, 11) jako moc, która pozwala im stawać się podobnymi do Niego w śmierci, mając pewność, że dojdą do Jego życia po śmierci (por. Flp 3, 10n). Przemienienie wyznacza decydujący moment przełomowy w życiu Jezusa. O ile wcześniej Jego droga była niepewnym błądzeniem, o tyle teraz zdecydowanie zmierza do miasta Bożego. Od tej pory wydarzenia będą toczyć się szybko, zmierzając ku końcowi, albo raczej będą wspinać się ku swemu celowi, na świętą górę. Tam my, jak mówi Piotr, czytając Pisma, będące jak „lampa, która świeci w ciemności", widzimy, jak mroki się rozpływają, budzi się dzień i wschodzi jutrzenka (por. 2 P 1, 16-19). W sercu ucznia idącego za Nim już wzeszła gwiazda poranna i nastał nowy dzień. Tą jutrzenką i tym zaczynającym się dniem jest sam Pan Jezus, On, który ukazał się w swej chwale i podarował się nam w darze swego Ducha, On jest chwałą zmartwychwstania, początkiem światła, które nie zna zachodu.
 

1. Prezentacja tekstu (ww. 9-13)

Nie są jasne ani pochodzenie, ani natura tego fragmentu, który jest ściśle związany ze sceną przemienienia. Zauważamy w nim elementy prawdopodobnych rozmów Jezusa z uczniami, które być może toczyły się, „kiedy schodzili z góry", i w innych okolicznościach. Zgodnie z kierunkiem refleksji, jaka się kształtowała we wspólnocie, Marek wykorzystuje je i układa w dwie serie wersetów bez wyraźnego związku między sobą. W pierwszej zostaje powtórzone zobowiązanie do sekretu mesjańskiego (ww. 9n), natomiast w drugiej, przypominając los Eliasza, dodaje się kolejny rys zapowiedzi przedstawionej już po raz pierwszy w 8, 31, dotyczącej drogi cierpienia, przez którą będzie musiał przejść także Syn Człowieczy. Takie zestawienie dwóch wątków skoncentrowanych wokół postaci proroka Eliaszu sprawia, że struktura drugiej części tego fragmentu jest dość niejasna i skomplikowana. Opis chwalebnego ukazania się Jezusa na górze zostaje w ten sposób usytuowany między dwiema zapowiedziami, że Chrystus osią-gnie swą chwalę przez cierpienie i krzyż. To jest centrum Ewangelii Marka. Kolejny punkt zaczepienia między tym fragmentem a wcześniejszym epizodem przemienienia można dostrzec w postaci Eliasza, który pojawił się już u boku Jezusa (por. w. 4) i który teraz jest widziany jako prefiguracja jego męki. Po przebiciu się światła przemienienia teraz zasłona tajemnicy zostaje znów spuszczona na osobę Jezusa, który nadal pozostaje tematem hipotez i pytań. Tutaj jednak Marek zapowiada Jego definitywne odsłonięcie wraz ze zmartwychwstaniem (w. 9).

9. Kiedy schodzili z góry, nakazał im, aby nikomu nie opowiadali o tym, co widzieli, dopóki Syn Człowieczy nie powstanie z martwych. 10. Zachowali to więc w tajemnicy, tylko zastanawiali się między sobą, co znaczy powstać z martwych. 11. Potem pytali Go: „Czemu nauczyciele Pisma twierdzą, że najpierw musi przyjść Eliasz?". 12. Odpowiedział im: „Rzeczywiście, naj-pierw przyjdzie Eliasz i wszystko naprawi. A o Synu Człowieczym jest napisane, że będzie On wiele cierpiał i zostanie wzgardzony. 13. Lecz mówię wam, że Eliasz też już przyszedł, lecz, jak o nim napisano, postąpili z nim tak, jak im się podobało".
 

2. Interpretacja tekstu

ww. 9n. Im bardziej stanowczy jest nakaz milczenia i im bardziej ścisłe milczenie uczniów, tym ważniejsze i bardziej decydujące jest nadzwyczajne doświadczenie, które dopiero co się wydarzyło. Por. notę do 3, 12 odnoś-nie do znaczenia sekretu mesjańskiego; dopóki [...] nie powstanie z martwych: o ile z jednej strony Jezus nakazuje zachować milczenie, o tyle z drugiej zachęca pośrednio uczniów, aby po Jego zmartwychwstaniu rozgłaszali to, czego byli świadkami. To wskazanie na przyszłość jeszcze mocniej podkreśla milczenie kobiet w ostatniej scenie Ewangelii Marka. Przestraszone, nic nie mówią o tym, co widziały i słyszały (por. noty do 16, 6-8). O tytule „Syn Człowieczy" zob. notę do 8, 31.
 

3. Znaczenie teologiczne

Po przemienieniu, stanowiącym antycypację i prefigurację zmartwychwstania, Jezus mówi uczniom, aby milczeli, „dopóki Syn Człowieczy nie powstanie z martwych" (w. 9). Wtedy pytają Jezusa, czy przed tym czasem ostatecznym, zgodnie z żydowskim oczekiwaniem, nie powinien przyjść Eliasz (w. 11). Jezus potwierdza przyjście Eliasza, ale zwraca ich uwagę na prawdziwy problem, który nie pozwala im rozumieć: tajemnicę cierpienia Syna Człowieczego (w. 12). Bijasz bowiem już w sposób zupełnie różny od przewidywanego przyszedł w osobie Jana Chrzciciela (w. 13) jako prefiguracja losu Syna Człowieczego oraz idących za Nim (por. komentarz do 6, 14-29!). Marek czyni aluzję do tego nałożenia się chwalebnej postaci Eliasza na tragiczną postać Jana Chrzciciela już na początku swojej Ewangelii (por. 1, 6 = 2 Kr1 1, 8), wspomina o tym w 6, 14 i 8, 28, a tu wreszcie dopełnia obraz. O Eliaszu będzie znowu mowa w momencie końcowy, u stóp krzyża, gdzie wciąż na próżno oczekuje się ujrzenia wielkiego proroka przychodzącego, aby uwolnić Jezusa (por. 15, 35nn). To przesunięcie z chwalebnego oczekiwania mesjańskiego na oczekiwanie cierpiącego Syna Człowieczego jest jądrem Ewangelii, w której zostaje zaproponowana nowa i głębsza lektura ST, aby odkryć Słowo (8, 32!). Chodzi o trudne przejście od oczekiwania ludzkiego do obietnicy Boga w Jezusie. Marek dokonuje tego przejścia w sposób zdecydowany i nieodwracalny w 8, 31 przez zapowiedź męki i zmartwychwstania. Kto tego nie pojmuje, nie może zrozumieć zmartwychwstania - cała Ewangelia jako radosne orędzie o zwycięstwie nad śmiercią w zabiciu Mesjasza pozostaje przed nim zamknięta (por. komentarz do 8, 31-33). Podczas schodzenia z Góry Przemienienia zatem, podobnie jak w zakończeniu symfonii, Marek podejmuje na nowo i harmonizuje wszystkie tematy przedstawione w centrum Ewangelii, czyli poczynając od 8, 27 do 9, 13. Sekcja ta, kończąca pierwszą i otwierająca drugą część jego opowiadania, zaczęła się od Jezusowego pytania skierowanego do uczniów, a teraz kończy się tą rozmową na osobności do-tyczącą Jego losu. Objawił się On jako Mesjasz, ale w sposób nieoczekiwany i rozczarowujący, ponieważ przekracza ludzkie nadzieje (8, 27-33). To właśnie On jest chwalebnym Synem Człowieczym z końca czasów, przypisującym sobie niesłychane uprawnienia, który już teraz dokonuje swego sądu, ale na szubienicy krzyża (8, 34 - 9, 1). On jest przede wszystkim Synem Bożym, ale w powstaniu z martwych (por. Rz 1, 4), antycypowanym w przemienieniu. Wszystkie te motywy wybrzmiewają ponownie w 9, 9-13 i znajdują rozwiązanie w złożonej harmonijnej syntezie, gdzie dominuje światło zmartwychwstania, choć spotykające się z oporem, to jednak zwycięskie. Na początku było ono tylko wzmiankowane w kontekście męki, później zostało szerzej omówione w przemienieniu, wreszcie tutaj wymienia się tylko raz powstanie z martwych, nie mówiąc otwarcie o męce (9, 10). W rzeczywistości Ewangelia jest radosnym orędziem Jezusa Chrystusa Syna Bożego, a to orędzie zaczyna się nie od męki, lecz od zmartwychwstania (por. Flp 3, 10n). Tylko w nim zostaje usunięty wszelki sekret (w. 9) i możliwe jest samo radosne orędzie. Uczniowie nie rozumieją tego i pytają, co oznacza powstanie z martwych, niemniej strzegą Słowa (w. 10). Nie są w stanie go pojąć, ponieważ to Słowo życia, które teraz trzymają przy sobie, może być głoszone dopiero po zmartwychwstaniu i tylko przez kogoś, kto zrozumiał i przyjął w sposób jednoznaczny, że jest ono także i zawsze Słowem krzyża (8, 31). Tajemnica krzyża bowiem nie rozpływa się w świetle świtu Paschy; ona się utrwala w uczniach idących za Jezusem (por. 8, 34-38; Flp 3, 10n), czego prefiguracją byli sprawiedliwi, którzy Go poprzedzili (por. w. 13). W świetle tego świtu sami uczniowie powinni już teraz o własnych siłach wejść na Górę Przemienienia, aby kontemplować i wejść w pełną chwałę słońca zmartwychwstania. Dlatego triumfalne uwagi mówiące o przyjściu królestwa Bożego z mocą (w 1 i ww. 2-8) są otoczone wyraźnymi zapowiedziami męki (8, 31 i w 12) i przedzielone wzmianką o męce uczniów (8, 34-38), podjętą jeszcze raz zdawkowo w zakończeniu (w. 13). W ten sposób zostaje usunięta wszelka dwuznaczność, natomiast zdecydowane zwycięstwo odnosi rozbrzmiewający w całym swym blasku temat radości oraz życia, który w pełni, otwarcie i aż dwukrotnie podejmują ww. 9. 10. Podobnie jak w stwierdzeniach, że sąd ostateczny dokonuje się w tym pokoleniu, w zależności od zajęcia stanowiska wobec Jezusa (8, 38), oraz że ostateczna chwała Boga jest obiecana obecnym, którzy idą za Nim na górę (w. 1), tak również oczekiwanie na Eliasza mającego na końcu czasów przywrócić wszystko zostaje sprowadzone do teraźniejszości. A nawet twierdzi się, że on już przyszedł w Janie Chrzcicielu, który jest zarazem prefiguracją cierpiącego Mesjasza i wzorem idących za Nim sprawiedliwych. Pobrzmiewają tutaj więc ponownie dawne motywy cierpienia i chodzenia za Jezusem, a końcowa przyszłość nabiera także tutaj wymiaru historii obecnej, nie tracąc swej idealnej treści. To prawda, że teraźniejszość zmierza ku przyszłości, ale tę przyszłość tworzy się już w teraźniejszości. Czas obecny z kolei nie jest neutralnym polem, które zostawia miejsce na wymówki lub łatwe ucieczki w imię jakiejś odmiennej przyszłości. Jest raczej miejscem, gdzie rozstrzyga się sama przyszłość w całym swym znaczeniu - jako życie lub śmierć. Mrok tego świata i jego śmierci zostaje rozproszony światłem przemienienia i pokonany przez zmartwychwstanie. Czas ostateczny, czyli Eliasz, już przyszedł na ten świat, aby go radykalnie przemienić. W rozmowie Jezusa z trzema uczniami zauważa się również pewną koncepcję historii zbawienia, którą wspólnota stopniowo sobie wypracowała pod wpływem naglących pytań. Z jednej strony bowiem musi dać odpowiedź na żydowskie oczekiwania związane z Eliaszem, który miał przyjść na końcu czasów, a z drugiej - sobie samej, dlaczego pozostała z samym tylko Jezusem jak uczniowie po przemienieniu (w. 8) i nie zobaczyła jeszcze chwalebnego powrotu Syna Człowieczego i mocy Jego królestwa, które Jezus obiecał (por. 8, 38 - 9, 1). Odpowiada się zatem, że Eliasz już przyszedł w Janie Chrzcicielu i w cierpiących sprawiedliwych oraz że sąd Syna Człowieczego i Jego królestwo są już obecne w Jezusie. W Jego osobie, która streszcza w sobie los wszystkich sprawiedliwych, wylania się chwała zmartwychwstania. Ukaże się ona w całej swej potędze na ziemi dopiero wówczas, gdy ludzie - zamiast czekać na kogoś, kto nie przychodzi, ponieważ już przyszedł, choć nie został rozpoznany - staną się Jego uczniami i wstąpią na tę górę, gdzie Chrystus ich wyprzedził i skąd rozsiewa blaski swojej chwały. Jest to rozwiązanie odpowiadające na każde pytanie, Słowo Ewangelii - tajemnica radości i życia przechodząca przez hańbę krzyża. jest to tajemnica Syna Człowieczego i wszystkich ludzi (8, 31; 8, 34-38), której uczniowie jeszcze nie rozumieją. Kiedy ją zrozumieją i przyjmą, ich życie stanie się konkretną odpowiedzią na enigmatyczne stwierdzenie Jezusa: „A o Synu Człowieczym jest napisane, że będzie On wiele cierpiał i zostanie wzgardzony" (w. 12). Wówczas zrozumieją zmartwychwstanie (ww. 9-10), które jest rzeczywistością przemienienia: oblicze Boga nie będzie już ukryte, Jego Duch stworzy na nowo i odnowi całe oblicze ziemi. Wtedy Jego chwała będzie na zawsze i w Nim będzie nasza radość bez końca (por. Ps 104, 29-34).

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Marka, ss. 395-404.409-414.

 

2 Niedziela Wielkiego Postu, rok B, 2024.02.25

 

 

 

 

1 Niedziela Wielkiego Postu, rok B, 2024.02.18
 

PIERWSZE CZYTANIE

Rdz 9, 8-15  Przymierze Boga z Noem po potopie

Czytanie z Księgi Rodzaju

Tak rzekł Bóg do Noego i do jego synów: «Oto Ja zawieram przymierze z wami i z waszym potomstwem, które po was będzie; z wszelką istotą żywą, która jest z wami: z ptactwem, ze zwierzętami domowymi i polnymi, jakie są przy was, ze wszystkimi, które wyszły z arki, z wszelkim zwierzęciem na ziemi. Zawieram z wami przymierze, tak iż nigdy już nie zostanie zgładzona wodami potopu żadna istota żywa i już nigdy nie będzie potopu niszczącego ziemię».     

Po czym Bóg dodał: «A to jest znak przymierza, które Ja zawieram z wami i każdą istotą żywą, jaka jest z wami, na wieczne czasy: Łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną a ziemią. A gdy rozciągnę obłoki nad ziemią i gdy ukaże się ten łuk na obłokach, wtedy wspomnę na moje przymierze, które zawarłem z wami i z wszelką istotą żywą, z każdym człowiekiem; i nie będzie już nigdy wód potopu na zniszczenie żadnego istnienia».   Oto słowo Boże.
 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 25 (24), 4-5. 6 i 7bc. 8-9 (R.: por. 10)

Refren: Drogi Twe, Panie, to łaska i wierność.

Daj mi poznać Twoje drogi, Panie, *

naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami.

Prowadź mnie w prawdzie według swych pouczeń, *

Boże i Zbawco, w Tobie mam nadzieję.   Refren.

Wspomnij na swoje miłosierdzie, Panie, *

na swoją miłość, która trwa od wieków.

Tylko o mnie pamiętaj w swoim miłosierdziu, *

ze względu na dobroć Twą, Panie.   Refren.

Dobry jest Pan i łaskawy, *

dlatego wskazuje drogę grzesznikom.

Pomaga pokornym czynić dobrze, *

uczy ubogich dróg swoich.   Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE

1 P 3, 18-22  Woda chrztu nas ocala

Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Piotra Apostoła

Najdrożsi:

Chrystus raz jeden umarł za grzechy, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby was do Boga przyprowadzić; zabity wprawdzie na ciele, ale powołany do życia przez Ducha. W Nim poszedł ogłosić zbawienie nawet duchom zamkniętym w więzieniu, niegdyś nieposłusznym, gdy za dni Noego cierpliwość Boża naczekiwała, a budowana była arka, w której niewielu, to jest osiem dusz, zostało uratowanych przez wodę.

Teraz również zgodnie z tym wzorem ratuje was ona we chrzcie nie przez obmycie brudu cielesnego, ale przez zobowiązanie dobrego sumienia wobec Boga – dzięki zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. On jest po prawicy Bożej, gdyż poszedł do nieba, gdzie poddani Mu zostali aniołowie i Władze, i Moce.    

Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Mt 4, 4b

Aklamacja: Chwała Tobie, Słowo Boże.

Nie samym chlebem żyje człowiek,

lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych.

Aklamacja: Chwała Tobie, Słowo Boże.

 

EWANGELIA

Mk 1, 12-15  Jezus był kuszony przez Szatana, aniołowie zaś Mu usługiwali
 

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

12Duch wyprowadził Jezusa na pustynię. 13A przebywał na pustyni czterdzieści dni, kuszony przez Szatana, i był ze zwierzętami, aniołowie zaś Mu służyli.

14Gdy Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: 15«Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!»  

Oto słowo Pańskie.
 

MEDYTACJA        PODDAĆ SIĘ NATCHNIENIOM DUCHA MODLITWY I POKUTY

O co proszę? O całkowitą uległość Duchowi Świętemu w przeżywaniu Wielkiego Postu.

             Będę wpatrywał się w Jezusa, który odczuwa silne wezwanie Ducha, aby udać się na pustynię (w. 12). Postaram się towarzyszyć Jezusowi w Jego samotnej drodze na miejsce odosobnienia. Poproszę Go, abym potrafił dobrze rozeznać zamiary Ducha Świętego względem mnie.

             Zwrócę uwagę na symbolikę pustyni. Jest nie tylko miejscem modlitwy, ale także miejscem kuszenia przez szatana (w. 12). Jezus uświadamia mi, że im bardziej będę starał się żyć pod natchnieniem Ducha, tym bar-dziej będę atakowany przez diabła.

             „Czterdzieści dni" (w. 12) to symbol czasu, jaki jest mi potrzebny do nawrócenia i przylgnięcia do Jezusa. W tym znaczeniu całe moje życie jest czasem nawrócenia. Wielki Post przypomina mi, że szukanie woli Boga jest programem na całe życie. Ściśle łączy się z postawą modlitwy, pokuty i walki ze złem. Czy chcę iść taką drogą? O co chciałbym prosić Jezusa?

             „Aniołowie Mu usługiwali" (w. 13). Ta wiadomość jest dla mnie pocieszeniem. Żyjąc dla Jezusa, nie tylko będę kuszony przez diabła; mogę także liczyć na ciągłą obecność dobrych aniołów. Pomodlę się do mojego Anioła Stróża o szczególną opiekę w czasie Wielkiego Postu.

             Wrócę do sceny z Ewangelii. Będę towarzyszył Jezusowi, który z pustyni udaje się do Galilei. Głoszenie Dobrej Nowiny rozpoczyna od swojego rodzinnego miasta. Wezwanie do nawrócenia kieruje najpierw do najbliższych (w. 14-15). O co chciałbym prosić Jezusa dla mojej rodziny i wspólnoty?

             W serdecznej modlitwie będę prosił Jezusa, aby posyłał mi swojego Ducha modlitwy i pokuty, abym dał się prowadzić jego natchnieniom. Będę Mu powierzać mój Wielki Post: „Jezu, posyłaj mi Ducha modlitwy i pokuty, abym dobrze przeżył ten święty czas!".
 

KOMENTARZ

1. Prezentacja tekstu (ww. 12-13)

Ten krótki opis jest ściśle związany ze sceną chrztu Jezusa, z którą z pewnością stanowił jeden z najstarszych elementów przepowiadania apostołów. Pierwsi chrześcijanie za pomocą niezwykle malowniczych (a zarazem symbolicznych) obrazów zawartych w tych wersach, zrozumiałych w świetle ST (np. Pwt 8, 2), zamierzali wyrazić głębokie przekonania teologiczne odnośnie do sytuacji i ludzkiego doświadczenia Jezusa. Mateusz i Łukasz przekazali nam to samo opowiadanie w szerszej formie, budując je na scenach kuszenia ludu Bożego na pustyni (por. Pwt 8, 3; 6, 16; 6, 13; i odpowiednio Wj 16; 17, 1-7; 32). Także św. Paweł podjął ten sam temat, aktualizując go na potrzeby Kościoła w Koryncie (1 Kor 10, 1-13). Jezus, stając na drodze solidarności z ludźmi, doświadcza także jej trudów.

12. Zaraz też Duch wyprowadził Go na pustynię, 13. gdzie przez czterdzieści dni był kuszony przez szatana. Przebywał tam wśród dzikich zwierząt, a aniołowie Mu służyli.
 

2. Interpretacja tekstu

w. 13: czterdzieści dni: wyrażenia tego nie należy rozumieć w sensie ściśle chronologicznym, podobnie zresztą jak w ST, gdzie mówi się o doświadczeniu Mojżesza (Wj 34, 28), narodu żydowskiego na pustyni, Eliasza (1 Krl 19, 8), a także w innym miejscu NT, gdzie mowa o pierwszym okresie życia Chrystusa zmartwychwstałego przed wniebowstąpieniem (Dz 1, 3); użycie tego wyrażenia w NT wprost odnosi się do znaczenia, jakie ma ono w ST: wskazuje okres szczególnie intensywnego i istotnego doświadczenia religijnego; szatana: jest to transkrypcja aramejskiego słowa, oznaczającego „tego, który oskarża", „tego, który dzieli", „przeciwnika". W ST jest ono rzadko używane i tylko w późnych księgach; oznacza anioła, którego zadaniem jest oskarżanie człowieka (Hi 2, 1), albo złowrogą moc (1 Krn 21, 1); w późniejszej literaturze żydowskiej (księgi apokryficzne i teksty rabiniczne) termin ten przyjmuje znaczenie księcia zła i przeciwnika Boga, co na-wiązuje do idei zapożyczonej z Persji; wśród dzikich zwierząt: to szczególne wyrażenie może podkreślać fakt, że miejsce, dokąd Jezus się usunął, było naprawdę odosobnione i surowe. W ST jednak obecność dzikich zwierząt jest związana z siłami zła. Dlatego tutaj elementem charakterystycznym staje się właśnie pokojowe współistnienie Jezusa z dzikimi zwierzętami pustyni jako znak początku nowego świata, który zostanie ustanowiony wraz z przyjściem Mesjasza odnoszącego zwycięstwo nad siłami zła (por. Iz 11, 1-10; 65, 25; Ps 91, 12-13). W ten sposób Jezus upodabnia się do postaci pierwszego Adama, żyjącego wśród zwierząt, którym nadał imię, co było znakiem jego dominacji nad nimi (Rdz 2, 19-20).
 

3. Znaczenie teologiczne

To krótkie opowiadanie, połączone z opisem chrztu, ma wartość prologu do całego życia Jezusa i uwypukla jego strukturę, antycypując jego zasadnicze znaczenie: On jest człowiekiem pełnym Ducha, który przyszedł, aby pokonać zło i wyzwolić człowieka. Istnieje ścisły związek między ogłoszeniem Syna Bożego podczas chrztu a Jego misją na pustyni, gdzie stawia czoło szatanowi. Obie sceny łączy właśnie Duch. Jezus w czasie chrztu - doświadczenia rzeczywistości życia ludzkiego - stojąc w jednym szeregu z grzesznikami, otrzymał Ducha Świętego i został ogłoszony przez Boga Synem. Jezus jest Synem Bożym, który nie ucieka od rzeczywistości człowieka, ale podporządkowuje się jej w postawie służby. Pokusy, których obecnie doświadcza, dotyczą właśnie Jego bycia Synem Bożym, w znaczeniu bycia sługą, a nie panem. Jest to pokusa każdego chrześcijanina jako dziecka Bożego, jest to też pokusa całego Kościoła: „Ten, któremu się wydaje, że stoi, niech uważa, aby nie upadł" (1 Kor 10, 12). Marek, w przeciwieństwie do Mateusza i Łukasza, nie precyzuje liczby i rodzaju pokus. Wyłonią się one w dalszej części opowiadania o życiu Jezusa, które całe jest kuszeniem. Narracja opiera się rzeczywiście na sekrecie mesjańskim, który przenika całą Ewangelię i ma przestrzegać przed pokusą antycypacji chwały bez wchodzenia na konieczną dla człowieka drogę - drogę Syna Człowieczego, który musi umrzeć (por. 8, 31). Słowa: „Szatanie, odejdź ode Mnie!", które pozostali synoptycy umieszczają w tym miejscu, Marek sytuuje w 8, 33, pod koniec pierwszej części Ewangelii, czyniąc z nich centralne przesłanie, które nieustannie kontestuje nas jako Kościół w naszym sposobie rozumienia Mesjasza, a więc i Jego orędzia wyzwolenia. To Duch siłą wyprowadza Jezusa na pustynię, jak Bóg, który potężnym ramieniem wywiódł swój lud z Egiptu i przeprowadził go na drugą stronę Morza Czerwonego. Na pustyni, miejscu próby i wierności Boga, Jezus pozostał przez czterdzieści dni, przemierzając w sobie całą historię ludzkości: historię Adama, który był kuszony, zgrzeszył i umarł, historię ludu Bożego, który na pustyni był wystawiony na próbę i upadł. Czterdzieści dni, w nawiązaniu do czterdziestu lat na pustyni, symbolizuje cale pokolenie, cale życie - całe życie Jezusa, tak jak życie każdego człowieka, było pustynią i próbą, aż do końca. Pusty-nia jest szeroka jak życie, jak pragnienie przyszłości. Jednak w przeciwieństwie do wszystkich członków ludu, którzy przeszli przez Morze Czerwone, a potem upadli w próbie i pomarli, nie dotarłszy do upragnionej ojczyzny, Jezus jako pierwszy człowiek pokonuje zło, przechodzi próbę i dociera do ziemi obiecanej. Szatan jest tym, który kusi Jezusa na drodze Syna Bożego rozpoczętej w chrzcie - drodze odwrotnej niż droga Adama - drodze solidarności, prawdy i służby, która doprowadzi Go w końcu do oddania swego życia za wszystkich (por. 10, 45). Śmierć będzie największą pokusą: „Oddal ten kielich ode Mnie!" (14, 36). Również Piotr będzie nazwany szatanem, ponieważ myśli błędnie, po ludzku, nie chcąc zaakceptować ubóstwa Syna Człowieczego, który musi umrzeć (por. 8, 31-33). Pokusa Jezusa jest pokusą każdego człowieka: myśleć po ludzku, a nie według słowa objawionego przez Boga. Zło jest we wnętrzu człowieka, który chce być synem Bożym na swój sposób, jak Adam. Jezus jednak nie ulega jak Adam. W całej Ewangelii będzie rozwijany temat drogi Syna Bożego przeciwstawionej drodze człowieka (por. Flp 2, 5-11). W Jezusie już jest zapowiedziany nowy Adam, człowiek nowego stworzenia, oczekiwany Mesjasz, który zwycięża zło i przywraca ten porządek, jaki był na początku, tylko jako oczekiwanie i pragnienie człowieka. On rzeczywiście „przebywał tam wśród dzikich zwierząt", co było znakiem pojednania w całym stworzeniu, uwolnionym już spod panowania nieprawości. Właśnie ten Mesjasz - ten Oczekiwany, który nie uchylając się, przemierza raz jeszcze właściwą każdemu człowiekowi drogę przez pustynię, a następnie umrze - objawia się nam tutaj w sposób nieoczekiwany jako Syn, któremu usługują aniołowie.

1. Prezentacja tekstu (ww. 14-15)

Zaczyna się tutaj w Ewangelii Marka nowa sekcja, która będzie się ciągnąć aż do początku rozdz. 3 (z 3, 1-6 włącznie). Po uwięzieniu Jana w. 15 jest autoprezentacją Jezusa, którego ustami zostaje podany sens i klucz interpretacyjny całej Ewangelii. Każdą rzeczywistość trzeba będzie bowiem odczytywać w kluczu eschatologicznym („Czas się wypełnił", ponieważ przyszło do nas królestwo Boże) i w kluczu chrystologicznym („Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię", to znaczy zdajcie się na Jezusa Chrystusa).

14. Kiedy Jan został uwięziony, Jezus przybył do Galilei, głosząc Ewangelię Bożą. 15. Mówił: „Czas się wypełnił" i „Nadchodzi już królestwo Boże! Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię".

2. Interpretacja tekstu

w. 14. Od pierwszych linijek swojej Ewangelii Marek przedstawia Jana Chrzciciela jako tego, który zamykając ST, wprowadza Jezusa, mającego wypełnić obietnice proroków. Również tutaj zostaje uwypuklone to przejście, ponieważ początek przepowiadania Jezusa pokrywa się z zejściem ze sceny Jana Chrzciciela, który zostaje wtrącony do więzienia przez Heroda.

w. 15. Przesłanie przywołane tu przez Marka jest ukazane jako streszczenie tego, co Jezus głosił, koncentrując treść w kilku niezwykle wymownych słowach, skupionych wokół podstawowej idei królestwa Bożego; czas się wy-pełnił: trudno oddać dokładne znaczenie greckiego oryginału; używając peryfrazy, możemy powiedzieć: doszedł do dojrzałości korzystny i decydujący moment dla ludzkiej historii; inaczej mówiąc: jest to chwila, która ma nieporównywalne znaczenie w Bożym planie zbawienia świata. W przeciwieństwie do Listu do Galatów, gdzie również mówi się o pełni czasu (por. Ga 4, 4), tutaj nasza uwaga kieruje się nie ku minionemu czasowi obietnicy, która teraz realizuje się w Chrystusie, lecz ku chwili obecnej, która w Nim staje się przełomowa i decydująca dla nieprzewidywalnej przyszłości. nadchodzi już królestwo Boże: wykraczając poza znaczenia, jakie w ST miało wyrażenie „królestwo Boże" w odniesieniu do panowania Boga nad stworzeniem i ustanowienia ery mesjańskiej, Jezus odciska na nim tak głębokie piętno, że czyni je kluczowym tematem swojego przepowiadania. Jezus głosi królestwo Boże jako nową rzeczywistość, która dotyka wszystkich aspektów ludzkiej egzystencji; rzeczywistość, która jest dziełem Boga, zaś człowiek jej może tylko szukać, przyjąć ją i odziedziczyć; rzeczywistość, która znajdzie swe definitywne wypełnienie, kiedy zakończy się historia tego ziemskiego świata (do tego nawiązuje wyrażenie „czasy ostateczne", które spotykamy w Biblii, a także inne fachowe, używane przez teologów, wyrażenie: „eschatologia" lub „wymiar eschatologiczny" przepowiadania Jezusa i życia chrześcijańskiego). Ponadto równie zasadnicze znaczenie ma idea, że to królestwo jest już dziś obecne w osobie i dziele Jezusa Chrystusa: stąd naleganie ewangelistów na walkę „potężniejszego" Jezusa z szatanem, który wcześniej panował nad światem. Możemy zatem zrozumieć, dlaczego to królestwo nadchodzi już teraz: jego rzeczywistość została zapoczątkowana i wzrasta pośród ludzi dzięki obecności Jezusa. Także tutaj za pomocą peryfrazy możemy oddać pełne znaczenie tego wyrażenia, stwierdzając, że królestwem Bożym jest ta sytuacja, w której dzięki darowi Boga możemy żyć w komunii z Nim i z braćmi, gdyż miłość Boga objawiona w Jezusie Chrystusie staje się zasadą inspirującą nasze życie osobiste i społeczne. Stąd można rozwinąć refleksję teologiczną, na której podstawie rozumiemy, że królestwo Boże nie utożsamia się nigdy w pełni z określoną instytucją religijną ani tym bardziej polityczną, którą można by opisać w granicach geograficznych bądź rozpoznać w określonych kategoriach osób.

3. Znaczenie teologiczne

Po tym, jak Jan Chrzciciel został wtrącony do więzienia, Jezus zaczyna swoją działalność. Zostaje ona zapoczątkowana nie w jakimś uprzywilejowanym miejscu, ale w Galilei, gdzie do tej pory toczyło się życie Jezusa: w miejscu codzienności, które staje się teraz miejscem spotkania Boga. Ostatnie wersy Ewangelii Marka odeślą apostołów właśnie do Galilei: „[On] wyprzedza was do Galilei. Tam Go zobaczycie" (16, 7). Marek przedstawia nam w jednym bloku ustami Jezusa cztery zasadnicze elementy Jego radosnego przepowiadania. W ich świetle należy odczytywać poszczególne epizody Ewangelii (egzorcyzmy, cuda i spory), a także dwie wielkie mowy (mowę w przypowieściach w rozdz. 4 i mowę eschatologiczną w rozdz. 13). Weryfikacją tych elementów okaże się w końcu sam dramat Jezusowego przeznaczenia (rozdz. 14 - 15), do którego cała Ewangelia stanowi wprowadzenie i do którego zmierza. Jezus od razu zaczyna od głoszenia Ewangelii Bożej, to znaczy przedstawiania siebie samego. Tą Ewangelią jest bowiem Jezus Chrystus, Syn Boży (por. 1, 1). Nie jest ważna doktryna ani nauczanie Jezusa, lecz sam Jezus. On jest pierwszym człowiekiem, który przeszedł drogę wyzwolenia z niewoli aż po uzyskanie absolutnej wolności Syna. Jak zobaczymy, ważne jest przebycie tej samej drogi, podążanie za Nim. Życie Jezusa stało się bowiem drogą chrześcijanina. Oto cztery kluczowe elementy całej Ewangelii, która dopełnia się w Jezusie, w człowieku.

1. Czas się wypełnił (nadszedł właściwy moment). Dla Żydów prawdziwym czasem jest całkowicie nowa przyszłość, którą obiecywali prorocy. Teraźniejszość jest oczekiwaniem, czyli czynnym dążeniem ku tej przyszłości. Obecnie w Jezusie skończył się czas oczekiwania, ponieważ nadszedł właściwy moment, w którym człowiek może dojść do swojej prawdy, do swe-go ukrytego oblicza, do ojczyzny swoich pragnień. jest to wezwanie do podjęcia rewolucyjnej decyzji, która uznaje wyśnioną przyszłość jako możliwą już w teraźniejszości. W ten sposób w Jezusie dokonuje się odwrócenie przepowiadania prorockiego. Prorocy w przeszłości zapowiadali przyszłość, Jezus głosi, że przyszłość jest już tutaj, jest obecna - to jest konkretna możliwość dana teraz człowiekowi. To odwrócenie jest źródłem każdej rewolucyjnej nowości i wyraża się w świadomości, że nadszedł właściwy moment. A zatem nie czekajcie, nie wahajcie się, nie traćcie już sił na próżne dociekania: to, czego się spodziewacie, jest już teraz rzeczywistością, dostępną na wyciągnięcie ręki. Czas się skończył, nie ma już czasu do stracenia, nadszedł decydujący moment. Ważna jest teraz ta „drogo-cenna perła" (Mt 13, 45-46), ona jest tutaj. Nadszedł czas, aby skończyć z tym, co minęło i co ma posmak śmierci. Właśnie ta nagłość sprawiła, że w Jezusie dokonało się odwrócenie porządku świata. On sam jest tą nagłością!

2. Nadchodzi już królestwo Boże (jest tutaj). Czas się skończył, Ponieważ królestwo Boże jest już tutaj. Wyrażenie „królestwo Boże" było dobrze znane słuchaczom Jezusa. Kondensowało w sobie wszystkie ich oczekiwania wyjścia z obecnej niedoli. Uderzało w najczulsze struny ich pragnień. W tej koncepcji łączył się zarówno nurt odwołujący się do obietnicy danej Dawidowi, w sensie potęgi politycznej (por. 2 Sm 7, 12-16), jak i znacznie głębsze oczekiwanie odwrócenia każdej sytuacji niesprawiedliwości oraz spełnienia każdego pragnienia, co miało się urzeczywistnić w zapowiadanym przez proroków dniu Pańskim (por. 1, 2-3), kiedy to nastąpi pojednanie człowieka z człowiekiem, z naturą i z Bogiem (por. Iz 1, 10; 65, 25). Pierwszej koncepcji odpowiadał mesjasz polityczny w stylu Dawida (por. Ps 2), drugiej natomiast - mesjasz sługa Boży, który definitywnie weźmie na siebie cierpienia swego ludu i go wyzwoli (por. Iz 42). Królestwo Boże jest królestwem sprawiedliwości, wolności, pokoju, obfitości, prawdy, wierności i miłości. To radykalna zmiana królestwa człowieka. To królestwo jest już tutaj, w zasięgu ręki! Wszędzie, bliskie wtargnięcia i wybuchnięcia. Jest to rzeczywistość nie do zatrzymania, która wszędzie wychodzi z ziemi, jak woda rozlewająca się w każdym miejscu po długim, ulewnym deszczu. To królestwo, które wszędzie wdziera się na świat - i które Ewangelia opisuje nam jako zwycięstwo nad złem, chorobami, zniechęceniem, egoizmem i wreszcie nad śmiercią, w darze życia - niweczy zawsze i wszędzie królestwo człowieka, ponieważ jest królestwem Boga. Życie Jezusa jest początkiem tego ostatecznego wdzierania się królestwa Bożego, otwartego już dla człowieka i niedającego się zatrzymać (por. przypowieści w rozdz. 4).

3. Nawracajcie się! To sam człowiek, w swojej wolności, powinien przystąpić do tego Królestwa przez nawrócenie. Nie chodzi o jakieś pobożne uczucie lub zmianę uczuć. Jest to coś głębszego: odwrócenie się plecami do całej przeszłości, początek nowej drogi. Historia doszła do swego decydującego zakrętu: kto nie skręci, ten się roztrzaska! Nawrócić się znaczy skierować się już ku światłu, które ukazało się w Jezusie. Znaczy zdać sobie sprawę z rzeczywistości królestwa, widzieć, że ono istnieje i w konsekwencji przeorientować całe swoje życie w tym nowym kierunku, wyruszając w nową drogę, którą przeszedł Jezus, pierwszy człowiek.

4. Wierzcie w Ewangelię! Wyrażenie to streszcza trzy poprzednie i nadaje im sens: nadszedł właściwy moment, ponieważ królestwo Boże jest tutaj. Trzeba więc postępować konsekwentnie, czyli nawrócić się, skierować się ku królestwu. To zwrócenie się oznacza konkretnie uwierzenie w Ewangelię, to znaczy zawierzenie radosnej nowinie obecnej już dla każdego człowieka w człowieku Jezusie. Wierzenie nie jest aktem intelektualnym ani moralistycznym staraniem, lecz jest całkowitym przylgnięciem do królestwa, które objawia się w Jezusie. Człowiek z natury swej nie wierzy zbyt łatwo, raczej się zamyka i wątpi. Wiara jest jego dojrzałością, jest otwarciem się, zaufaniem, zaryzykowaniem, zaangażowaniem się w relację z kimś innym. Wierzyć w Ewangelię, w człowieka Jezusa, Syna Bożego, to za-angażować się w Bożą przygodę. To najwyższy stopień dojrzałości, otwartości, ufności, ryzyka i zaangażowania człowieka. Mówiąc bardziej konkretnie, jak wynika z bezpośrednio następującej sceny (1, 16-20), uwierzyć w Ewangelię znaczy pójść za Jezusem. W tym pójściu za Nim, w tym zdaniu się na Niego w podążaniu tą samą drogą, dokonuje się nawrócenie i przylgnięcie do królestwa, a zarazem kończy się czas człowieka. Trzeba zauważyć, że u Marka apostołowie głoszą tylko nawrócenie (6. 12). tak jak to czynił Jan Chrzciciel (1, 4). Kres czasów, królestwo i wiara są głoszone wyłącznie przez Jezusa. W Nim bowiem nadchodzi ten właściwy moment. On sam jest królestwem, On sam jest Ewangelią i to w pójściu za Nim teraz kończy się czas przeszły i urzeczywistnia się przyszłość. W ST podążano wyłącznie za prawem lub za Bogiem, ale nigdy za człowiekiem. W tym Jezusowym wezwaniu do pójścia za Nim zostaje raz jeszcze potwierdzona zdumiewająca nowość Ewangelii; jest nią właśnie ten człowiek Jezus, który jest Chrystusem - czyli końcem przeszłości, oczekiwania - i Synem Bożym, Nieoczekiwanym, Przyszłością. I właśnie za tym Człowiekiem można i należy podążać. To wyraźnie chrystologiczne ujęcie - właściwe Ewangelii Mar-ka, gdzie wszystko skupia się na osobie Jezusa - nie pozwała Ewangelii stać się jakimś moralizatorstwem ani ideologią. Właśnie w zajęciu stanowiska teraz, w teraźniejszości, wobec Niego i wobec Jego słowa, rozstrzyga się cała przyszłość. Właśnie teraz, zawsze teraz, w Synu Człowieczym, rozstrzyga się cała przyszłość, w pójściu lub niepójściu za tymi nowymi kryteriami, które On proponuje i które sam jako pierwszy wprowadza w życie (por. 8, 38). Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Marka, ss. 42-44.51-56.

 

1. Niedziela Wielkiego Postu, rok B, 2024.02.18

 

 

 

 

6 Niedziela zwykła, rok B, 2024.02.11

PIERWSZE CZYTANIE

Kpł 13, 1-2. 45-46 Odosobnienie trędowatego

Czytanie z Księgi Kapłańskiej

Tak mówił Pan do Mojżesza i Aarona: «Jeżeli u kogoś na skórze ciała pojawi się nabrzmienie albo wysypka, albo biała plama, która na skórze jego ciała jest oznaką trądu, to przyprowadzą go do kapłana Aarona albo do jednego z jego synów kapłanów.

Trędowaty, dotknięty tą plagą, będzie miał rozerwane szaty, włosy nie uczesane, brodę zasłoniętą i będzie wołać: Nieczysty, nieczysty! Przez cały czas trwania tej choroby będzie nieczysty. Będzie mieszkał w odosobnieniu. Jego mieszkanie będzie poza obozem».    

Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 32 (31), 1b-2. 5 i 11 (R.: por. 7)

Refren: Tyś mą ucieczką i moją radością.

Szczęśliwy człowiek, †

któremu nieprawość została odpuszczona, *

a jego grzech zapomniany.

Szczęśliwy ten, któremu Pan nie poczytuje winy, *

a w jego duszy nie kryje się podstęp.  

Refren.

Grzech wyznałem Tobie i nie skryłem mej winy. †

Rzekłem: «Wyznaję mą nieprawość Panu», *

a Ty darowałeś niegodziwość mego grzechu.

Cieszcie się i weselcie w Panu, sprawiedliwi, *

radośnie śpiewajcie wszyscy prawego  serca! 

Refren.
 

DRUGIE CZYTANIE

1 Kor 10, 31 – 11, 1  Paweł naśladowcą Chrystusa

Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian

Bracia:

Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie. Nie bądźcie zgorszeniem ani dla Żydów, ani dla Greków, ani dla Kościoła Bożego, podobnie jak ja, który się staram przypodobać wszystkim pod każdym względem, szukając nie własnej korzyści, lecz dobra wielu, aby byli zbawieni. Bądźcie naśladowcami moimi, tak jak ja jestem naśladowcą Chrystusa.   Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Por. Łk 7, 16

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Wielki prorok powstał między nami

i Bóg nawiedził lud swój.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA

Mk 1, 40-45 Uzdrowienie trędowatego

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

40Pewnego dnia przyszedł do Jezusa trędowaty i upadłszy na kolana, prosił Go: «Jeśli zechcesz, możesz mnie oczyścić». 41A Jezus, zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: «Chcę, bądź oczyszczony!» 42Zaraz trąd go opuścił, i został oczyszczony.

43Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił, 44mówiąc mu: «Bacz, abyś nikomu nic nie mówił, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich».

45Lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego.   Oto słowo Pańskie.
 

MEDYTACJA       ZDAĆ SIĘ NA JEZUSA

O co proszę? O wewnętrzną zgodę na wolę Jezusa, także w najtrudniejszych sytuacjach.

             Spróbuję wczuć się w dramatyczną sytuację trędowatego (w. 40). Jest nieuleczalnie chory. Nie ma prawa spotykać się z ludźmi zdrowymi. Odrzucony nawet przez najbliższych. Co mogę powiedzieć o moim stosunku do osób z rodziny?

             Przywołam na pamięć sytuacje z mojego życia, w których czułem się napiętnowany i odrzucany jak trędowaty. Jak wyglądała wtedy moja co-dzienność? Kto mi pomógł? Czy rozmawiałem o tym z Jezusem?

             Będę wpatrywał się w zachowanie trędowatego, który pada na kolana przed Jezusem i prosi o uzdrowienie (w. 40). Przypomnę sobie chwile w moim życiu, w których jedyną pociechą i ukojeniem był dla mnie Jezus. Jak wyglądały wtedy moje modlitwy? Czy czułem się przyjęty przez Jezusa?

             „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić" (w. 40). Zwrócę uwagę na niezwykłą wiarę i wolność trędowatego. Jest przekonany, że Jezus może zmienić jego tragiczny los i jednocześnie ma odwagę powiedzieć: „Jeśli chcesz...". Nie wymusza na Jezusie uzdrowienia. Odwołuje się do Jego woli.

             Zapytam siebie: Co jest dla mnie najbardziej trudne? Czego najbardziej się boję, czego nie lubię? Do czego jestem najmocniej przywiązany? Wypowiem to przed Jezusem, dodając: „Jeśli chcesz, możesz to zmienić, zabrać, uzdrowić...". Czy czuję się wewnętrznie wolny i gotowy przyjąć to, o czym zadecyduje Jezus?

             „Natychmiast trąd go opuścił" (w. 42). Uświadomię sobie, z jak wielką mocą potrafi działać Jezus. Przywołam najbardziej drogą chwilę życia, w której doświadczyłem Jego leczącego dotyku. O co chciałbym prosić Jezusa w tej chwili? W serdecznej rozmowie z Jezusem upadnę przed Nim na kolana jak trędowaty z Ewangelii i zawierzę Mu moje życie. Będę Go prosił o głęboką wiarę w dobro Jego woli, powtarzając: „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić...".
 

KOMENTARZ:

1. Prezentacja tekstu

Wprowadzony w tym miejscu cud uzdrowienia trędowatego nabiera wy-mowy znaku mesjańskiego (jak to widzimy wyraźnie w Mt 11, 5 i Łk 7, 22). Można go niewątpliwie połączyć ze słynnym tekstem ST, który opowiada o uzdrowieniu Syryjczyka Naamana za sprawą proroka Elizeusza (2 Krl 5, 1-27). Pierwotne jądro cudu zawiera się w ww. 40-42. Dalszy ciąg stanowi rozwinięcie redakcyjne Marka, który kładzie nacisk przede wszystkim na temat milczenia narzuconego przez Jezusa (sekret mesjański). Kontrapunktem dla niego jest inicjatywa uzdrowionego, który rozgłasza wszem wobec wieść o zbawieniu, które ujawniło się w Jezusie i którego on doświadczył w głębi własnej nędzy.

40. Wtedy podszedł do Niego trędowaty, upadł na kolana i prosił: „Jeżeli chcesz, możesz mnie oczyścić". 41. Ulitował się, wyciągnął rękę, dotknął go i powiedział: „Chcę, bądź oczyszczony". 42. I natychmiast trąd ustąpił. Został oczyszczony. 43. Jezus stanowczo mu przykazał i zaraz go odprawił, 44. mówiąc: „Pamiętaj, nie mów nic o tym nikomu, lecz idź, pokaż się kapłanowi, a na świadectwo dla nich złóż za swoje oczyszczenie ofiarę, zgodnie z nakazem Mojżesza". 45. Lecz on wyszedł i zaczął opowiadać wokoło o tym wydarzeniu. Dlatego Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach ustronnych. Ludzie natomiast schodzili się do Niego ze wszystkich stron.

2. Interpretacja tekstu

w. 41: ulitował się: tak czytamy w większości tłumaczeń, ale wolelibyśmy tu zachować oryginalne „rozgniewawszy się", ponieważ wydaje się nam to bardziej zgodne z całościową wymową tego fragmentu. Wobec stanu cierpienia i odosobnienia, w jakim znajdował się ten trędowaty - trędowaci byli trzymani w izolacji i z dala od miejsc zamieszkałych - Jezus wyraża swój gniew, a wobec opętanych przez demona okazuje swe oburzenie. Tego rodzaju zniewolenie człowieka sprzeciwia się bowiem woli Boga. Obok Jezusowego współczucia wyłania się tutaj Jego posłannictwo do walki ze wszystkim, co jest przeciwne Bogu i Jego planowi wobec stworzeń; dotknął go i powiedział: to zestawienie gestu i skutecznego słowa przywodzi na myśl praktykę sakramentów, przez które działanie zbawcze Boga w dalszym ciągu się przejawia wśród chrześcijan i których rytuał od samego początku składał się zasadniczo ze słowa i gestu.

w. 43: stanowczo mu przykazał: zamiast tego przekładu preferowalibyśmy: „parsknął w jego stronę". Podobnie jak w ST stwierdza się, że Jahwe „parskał" wobec upartości i ślepoty Żydów, którzy nie rozumieli drogi autentycznego wyzwolenia, na jaką ich kierował, tak tutaj zakłada się, że Jezus reaguje na skłonność ludzi, by widzieć w Nim chwalebnego cudo-twórcę, zapominając lub odrzucając rozpoznanie drogi cierpiącego Sługi, którą On będzie musiał przejść (por. w rozdz. 8 - 10 zapowiedzi męki w przeciwstawieniu do triumfalistycznych miraży apostołów).

w. 44: idź, pokaż się kapłanowi: w takim brzmieniu wyrażenie to może oznaczać, że Jezus zachęca uzdrowionego, aby podporządkował się przepisom prawnym podanym w rozdz. 14 Księgi Kapłańskiej. Uzdrowiony trędowaty wypełnia rzeczywiście to, co było nakazane w Prawie. Wydaje się nam jednak, że zamysł ewangelisty przytaczającego te słowa Jezusa był szerszy. Zauważamy bowiem, że to polecenie Jezusa poprzedza bezpośrednio Jego polemikę przeciwko faryzejskiemu legalizmowi, przetaczającą się przez różne epizody rozdz. 2 aż po 3, 6. Ponadto samo to polecenie kończy się frazą: „na świadectwo dla nich", którą wyjaśnimy poniżej. W tym kontekście wydaje się nam, że Marek nie zamierza ukazać Jezusowej pobłażliwości dla tego rodzaju faryzejskiej tradycji, lecz raczej - również w świetle opowiadania o uzdrowieniu Syryjczyka Naamana w 2 Krl 5, 1-27, którego celem jest pokazanie prorockiej mocy Elizeusza, nierozpoznanego przez jego własny lud (temat obecny także w tradycji synoptycznej, por. Łk 4, 27) - chce podkreślić, że także faryzeuszom nie brakowało okazji, aby rozpoznać pośród nich obecność nowego proroka, Jezusa Chrystusa, i że oni ze swej strony odrzucili Go, ściągając sami na siebie wyrok potępienia (jak sam Marek to zilustruje w dramatyczny sposób w innych miejscach swojej Ewangelii, a zwłaszcza w tekście o rolnikach dopuszczających się zabójstwa w rozdz. 12); na świadectwo dla nich: wydaje się nam, że w świetle tego, co powiedzieliśmy wyżej, możemy też lepiej zrozumieć znaczenie tego wyrażenia. Egzegeci nie są zgodni, jak należy je interpretować. Jedni rozumieją je w sensie przychylnym dla faryzejskich kapłanów - jak czytamy w tym przekładzie - a inni w sensie wrogim: „na świadectwo przeciwko nim". Na podstawie rzadkich przypadków użycia podobnych stwierdzeń w ST nie możemy wskazać żadnego przesądzającego elementu. Jednak opierając się na dwóch innych tekstach Marka (6, 11 i 13, 9), gdzie występuje dokładnie takie samo wyrażenie w jednoznacznie piętnującym znaczeniu przeciwko tym, którzy odrzucają głoszenie Ewangelii, wydaje się nam bardziej zgodne z całościową wymową Ewangelii Marka interpretowanie tego sformułowania jako wygłoszonego przez Jezusa osądu przeciwko zatwardziałości serca faryzeuszów. Ich odrzucenie nowej radosnej nowiny (temat bardzo często powracający w Ewangeliach) staje się oskarżeniem przeciwko nim samym. Z tego punktu widzenia szczególnie wymowny jest fragment Mk 13, 9, gdzie omawiane wyrażenie występuje w kontekście sądu, a właściwie nawet procesu w prawnym rozumieniu tego słowa. Warto ponadto zauważyć, że Łukasz w paralelnym tekście (5, 12-16) użył tego samego sformułowania, ale wprowadzając istotną zmianę, która jeszcze jaśniej wskazuje na znaczenie, jakie wskazaliśmy tutaj w odniesieniu do tekstu Marka. Krótko mówiąc, uzdrowienie trędowatego wpisuje się w szereg tekstów mających na celu uwypuklenie przykrego losu faryzeuszów, którzy postawieni wobec orędzia zbawienia, odrzucili je.

w. 45: zaczął opowiadać... o tym wydarzeniu: lepsze byłoby tłumaczenie „o tym słowie" niż bardziej powszechnie stosowane „o tym wydarzeniu", ponieważ w greckim oryginale mamy właśnie fachowy termin (logos), którym ewangeliści często określają orędzie Ewangelii (keryssein), głoszone dla zbawienia tych, którzy uwierzą (por. 2, 2). Postawa uzdrowione-go, który staje się pierwszym głosicielem Ewangelii, jest przeciwstawiona zamknięciu ze strony faryzeuszów.

 

3. Znaczenie teologiczne

Jest to pierwszy cud, który ewangelista Marek opisuje nam obszernie chodzi o uzdrowienie jakiegoś trędowatego. Każdy trędowaty był w całym tego słowa znaczeniu człowiekiem wykluczonym z ludu Bożego: „Nieczysty! Nieczysty!" - musiał wołać trędowaty z daleka, tak by nikt do niego się nie zbliżał (Kpi 13, 45). Jezus wpada w gniew wobec tych sytuacji przeciwnych Ewangelii. I na przekór wszystkim przepisom prawnym dotyka go. I tak ten, który dla prawa był nieczysty, wykluczony ze społeczności, staje się czysty i zostaje posłany do kapłanów, aby „świadczyć przeciw nim". Oni bowiem są stróżami prawa, które rozróżnia czystego od nieczystego, sacrum od profanum, sprawiedliwego od grzesznika. Wraz z przyjściem Jezusa upadł mur prawa (Ef 2, 14nn), gdyż Bóg, Święty, Sprawiedliwy, stał się we wszystkim solidarny z nami, oczyszczając nas z naszych grzechów i otwierając nam dostęp do Niego. Ze względu na wiarę w Ewangelię kończy się zatem podział prawa, a kapłani nie są już jego stróżami. Stanowczy ton nakazu milczenia („Pamiętaj, nie mów nic o tym nikomu") wypowiedzianego ustami Jezusa uzmysławia czytelnikowi, tak jak niegdyś apostołom: tylko wiara tego człowieka odsuniętego na margines może wyjść naprzeciw Jezusowi i tylko w tym umarłym dla społeczeństwa człowieku może się objawić chwała Boga. Tak jak tylko przez śmierć Jezusa zostanie nam dane życie. My nie jesteśmy jeszcze w stanie tego zrozumieć. Trędowatemu było łatwiej to zrozumieć. I rzeczywiście okaże się pierwszym apostołem: natychmiast zaczął „opowiadać o tym słowie" (Ewangelii). Oznacza to dla nas, że w Kościele Ewangelia - zarówno wówczas, jak i dziś - jest głoszona przez tego, który się nie liczy, który jest wykluczony, ponieważ „Bóg wybrał właśnie to, co w ocenie świata nie jest szlachetnie urodzone, co jest wzgardzone, i to, co nie jest, aby unicestwić to, co jest" (1 Kor 1, 28). Ewangelia jest nam głoszona zawsze przez ubogich i odsuniętych na margines. My sami będziemy w stanie dawać jej świadectwo, kiedy znajdziemy się w takiej samej sytuacji, jako jednostki i jako wspólnoty. To krzyż Chrystusa jest bowiem naszym zbawieniem. Próba podjęta przez Marka, który na końcu Ewangelii odsyła nas do początku („[On] wyprzedza was do Galilei. Tam Go zobaczycie" - 16, 7), polega na doprowadzeniu nas do utożsamienia się z tymi wszystkimi nieszczęśnikami, którzy - zwłaszcza w pierwszej części Ewangelii - są dotknięci łaską Boga i rozumieją jej dar, doświadczając w sobie chwały zmartwychwstania.

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Marka, s. 86-89.

 

6 Niedziela zwykła, rok B, 2024.02.11

 

 

 

Niedziela zwykła, rok B, 2024.02.04

PIERWSZE CZYTANIE

Hi 7, 1-4. 6-7 Marność życia ludzkiego

Czytanie z Księgi Hioba

Hiob przemówił w następujący sposób:«Czyż nie do bojowania podobny byt człowieka? Dni jego czyż nie są dniami najemnika? Jak sługa wzdycha on do cienia, i jak najemnik czeka na zapłatę. Tak moim działem miesiące nicości i wyznaczono mi noce udręki.

Położę się, mówiąc do siebie: Kiedyż zaświta i wstanę? Przedłuża się wieczór, a niepokój mnie syci do świtu. Dni moje lecą jak tkackie czółenko, i kończą się, bo braknie nici. Wspomnij, że dni me jak powiew. Ponownie oko me szczęścia nie zazna».   Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 147A (146), 1b-2. 3-4. 5-6 (R.: por. 3a)

Refren: Panie, Ty leczysz złamanych na duchu.
Albo: Alleluja.

Chwalcie Pana, bo dobrze jest śpiewać psalmy Bogu, *
słodko jest Go wysławiać.
Pan buduje Jeruzalem, *
gromadzi rozproszonych z Izraela.   Refren.

On leczy złamanych na duchu *
i przewiązuje ich rany.
On liczy wszystkie gwiazdy *
i każdej imię nadaje.     Refren.

Nasz Pan jest wielki i potężny, *
a Jego mądrość niewypowiedziana.
Pan dźwiga pokornych, *
karki grzeszników zgina do ziemi.   Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE

1 Kor 9, 16-19. 22-23  Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii

Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian

Bracia:
Nie jest dla mnie powodem do chluby to, że głoszę Ewangelię. Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku. Biada mi bowiem, gdybym nie głosił Ewangelii!

Gdybym to czynił z własnej woli, miałbym zapłatę, lecz jeśli działam nie z własnej woli, to tylko spełniam obowiązki szafarza. Jakąż przeto mam zapłatę? Otóż tę właśnie, że głosząc Ewangelię bez żadnej zapłaty, nie korzystam z praw, jakie mi daje Ewangelia.

Tak więc nie zależąc od nikogo, stałem się niewolnikiem wszystkich, aby tym liczniejsi byli ci, których pozyskam.

Dla słabych stałem się jak słaby, by pozyskać słabych. Stałem się wszystkim dla wszystkich, żeby uratować choć niektórych. Wszystko zaś czynię dla Ewangelii, by mieć w niej swój udział. 

Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Por. Mt 8, 17

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Jezus wziął na siebie nasze słabości
i dźwigał nasze choroby.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA

Mk 1, 29-39 Jezus uzdrawia i wypędza złe duchy

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

29Po wyjściu z synagogi Jezus przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. 30Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz po-wiedzieli Mu o niej. 31On podszedł i podniósł ją, ująwszy za rękę, a opuściła ją gorączka. I usługiwała im.

32Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; 33i całe miasto zebrało się u drzwi. 34Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ Go znały.

35Nad ranem, kiedy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. 36Pośpieszył za Nim Szymon z towarzyszami, 37a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: «Wszyscy Cię szukają». 38Lecz On rzekł do nich: «Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo po to wyszedłem». 39I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy.

Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA  SZUKAĆ UZDROWIENIA W SŁOWIE JEZUSA

O co proszę? O głęboką wiarę, że Jezus może uzdrowić trudne sytuacje w moim domu.

            Będę kontemplował czułość i wrażliwość Jezusa spotykającego się z prostymi ludźmi. Wyobrażę sobie, jak przychodzi do domu Szymona i Andrzeja, i ujęty prośbą domowników uzdrawia teściową Piotra (ww. 29-30). Czy wierzę, że Jezus jest czuły na wszystko, co dzieje się w moim domu?     „Zbliżył się do niej i ująwszy ją za rękę, podniósł" (w. 31). W kilku słowach opisana jest niezwykła dobroć Jezusa. Podobnie jak chora w do-mu Szymona, tak i ja mogę doświadczać codziennie Jego uzdrawiającej bliskości. Jezus chce, abym Go o to prosił.

            Przypomnę sobie chwile z mojego życia, w których wyraźnie doświadczyłem, jak Jezus przenikał mnie swoją czułą dobrocią: zbliżał się do mnie, ujmował za rękę, podnosił... W ciszy będę adorował dobroć Jezusa, jakiej doświadczyłem w moim życiu.

            Wyobrażę sobie tłumy, które wieczorem przychodzą do Jezusa ze swoimi chorymi (ww. 32-34). Wierzą, że potrafi im pomóc. Dla Jezusa nie ma chorób nieuleczalnych. Potrafi pomóc każdemu. Czy w to wierzę?

            Wejdę w tłum chorych, aby razem z nimi zbliżyć się do Jezusa. Czy potrafię poczuć się jak jeden spośród chorych i powiedzieć Jezusowi, że Go potrzebuję? Co jest moją największą raną? O co chciałbym prosić Jezusa?

            Jezus wstaje bardzo wcześnie, „gdy jeszcze jest ciemno", i idzie na pustynię, aby się modlić, chociaż „wszyscy Go szukają" (ww. 35-37). Będę wpatrywał się w Jezusa, który w ukryciu rozmawia ze swoim Ojcem.         Zbliżę się do Jezusa, który rozmawia ze swoim Ojcem. Poproszę Go, aby uczył mnie głębokiej i czułej więzi ze swoim Ojcem. Przyprowadzę do Niego wszystkich, którzy — dotknięci rozmaitymi chorobami — prosili mnie o modlitwę. Odmówię z miłością „Ojcze nasz".

KOMENTARZ:

1. Prezentacja tekstu ww. 29-31

Zdumienie z powodu wyzwalającej siły Jezusa, jakim kończył się poprzedni fragment, wprowadza trzy wersety, w których Marek kładzie nacisk na nie-zwykłą moc Jezusa. Samą swoją obecnością, nie wypowiadając żadnego słowa, Jezus uzdrawia teściową Piotra, która zaczyna im usługiwać.

29. Wprost z synagogi udał się z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. 30. A teściowa Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. 31. On podszedł, wziął teściową za rękę i podniósł. Wtedy gorączka ustąpiła, a ona usługiwała im.

2. Interpretacja tekstu

w. 31: a ona usługiwała im: zwróćmy uwagę na czas zastosowany w greckim oryginale czasownika („usługiwała", imperfectum). Czas ten wyraża ideę ciągłej postawy, w przeciwieństwie do czasów o znaczeniu de-finitywnie przeszłym, w jakich występują pozostałe czasowniki w naszym kontekście. Czasownik zawiera określenie chętnie używane w pierwotnym Kościele na oznaczenie zobowiązania do miłości braterskiej, które wierzący w pierwszych wspólnotach odczuwali jako podstawowe i które wyrażali za pomocą słów związanych właśnie z ideą służenia.

3. Znaczenie teologiczne

Pozornie jest to najmniej znaczący cud w całej Ewangelii. Najczęściej bywa niezauważany. Marek jednak umieszcza go jako pierwszy cud, mający słu-żyć czytelnikowi za klucz do interpretowania tych, które nastąpią w dalszej części. Właśnie z racji swej lakoniczności, niemal braku znaczenia, znak ten kryje jedyne w swoim rodzaju bogactwo treści. Na początku Ewangelii Jezus zaprasza do wierzenia (w 15), które konkretnie oznacza pójście za Nim (ww. 16-20). Jego nowa nauka pokonuje w nas ducha zła, wzbudzając podziw (ww. 21-28).

Mamy tu pierwszy owoc zwycięstwa nad duchem zła, nad duchem, który chce człowieka posiąść, przywłaszczyć sobie i podporządkować. Rzeczy-wiście, teściowa Piotra, uzdrowiona z gorączki, zabiera się za usługiwanie. Ten fakt usługiwania stanowi znak, jak powiadali starożytni ojcowie, że zo-stała uzdrowiona natychmiast i skutecznie. W głębszym sensie jest to jednak znakiem, że została uzdrowiona całkowicie z gorączki, która trzyma w swojej mocy człowieka, a więc teraz może pójść za Jezusem, żyjąc już w duchu Tego, który mówi o sobie, że „nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć" (por. 10, 45). Służba nie jest typowym sposobem kobiecego pójścia za Jezusem, jak niektórzy twierdzą, ale jest prawdziwym pójściem za Nim dla wszystkich! Kiedy bowiem synowie Zebedeusza, głusi na słowo Jezusa, wzniecą spór o władzę, Jezus powie: „Wiecie, że ci, którzy są uzna-wani za władców narodów, ciemiężą je, a ich wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak powinno być wśród was. Ale kto by chciał stać się wielki między wami, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być między wami pierwszy, niech będzie niewolnikiem wszystkich" (10, 42-44; por. 9, 33-35). Powodem tego jest fakt, że Jezus sam określił siebie jako tego, który przy-szedł, „aby służyć" (10, 45). Zatem ta kobieta, która jako taka w kulturze żydowskiej niewiele znaczyła (kobiety nie mogły nawet składać świadec-twa), podeszła już w latach i na dodatek teściowa (!), jest tą, która jako pierwsza ucieleśnia i poświadcza ducha Pana. „Bóg wybrał [...j to, co nie jest, aby unicestwić to, co jest" (1 Kor 1, 28). Ta teściowa, która stoi u początku Ewangelii, przywodzi na myśl ubogą wdowę na jej końcu, przed mową eschatologiczną i męką, podczas której Jezus odda się całkowicie: ona da „wszystko" (12, 44), stając się w ten sposób nowym i definitywnym nauczycielem Nowego Testamentu (por. 12, 38-44). Właśnie takie drobne i nieznane elementy rzeczywistości naszego życia Marek często przywołuje jako epizody o fundamentalnym znaczeniu dla Ewangelii: „Kto ma uszy do słuchania, niech słucha!" (4, 9). Jeśli ponadto weźmie się pod uwagę, że stopniowo - już od rozdz. 3 - dom staje się u Marka symbolem Kościoła, wówczas ten epizod okazuje się rzucać wyjątkowo wiele światła. Z jakiej „gorączki" powinniśmy zostać uzdrowieni w Kościele (por. 9, 33-35; 10, 35-45; 12, 38-40)? jaki powinien być nowy duch w Kościele i kto go ucieleśnia?

1. Prezentacja tekstu ww. 32-39

Ten fragment, choć złożony z wielu niejednorodnych elementów, nie jest jednak summarium w rodzaju tego z 3, 7-32. Można go zaliczyć do pery-kop mówiących ogólnie o działalności i postawach Jezusa, pełniących w Markowej prezentacji rolę przejścia od jednego obrazu do drugiego. W tym przypadku ramy czasowe pierwszego obrazu są wyznaczone przez je-den dzień. Podczas gdy bowiem w w. 21, wspominając o nauczaniu Jezusa w synagodze, ewangelista wprowadza dzień szabatu, tutaj, w w. 23, kończy go, uściślając, że słońce już zaszło. Skończył się zatem odpoczynek szabatowy, którego regulacje były u żydów bardzo sztywne. Ludzie mogli zatem podjąć na nowo wszystkie czynności, włącznie z przemieszczaniem się z jednego miejsca na drugie. I rzeczywiście, ludzie tłoczą się u drzwi domu Szymona (wskazanego tylko pośrednio na podstawie wcześniejszego fragmentu, który był usytuowany właśnie w domu Szymona) i przynoszą tam swoich chorych i opętanych, aby Jezus ich uzdrowił. Również te ostat-nie elementy, które zamykają obraz działalności Jezusa w przeciągu jedne-go dnia w wiosce Kafarnaum, przywodzą na myśl istotne fakty opisane wcześniej (egzorcyzmy i uzdrowienia). W w. 35 Marek otwiera przed naszymi oczami nowy dzień Jezusa w nowym miejscu; wzmianki te służą jednak wyłącznie jako elementy łączące, aby wprowadzić kontrast z po-przednimi wersetami (nowy dzień i nowe miejsce) i od razu usytuować we właściwych ramach modlitwę Jezusa. I rzeczywiście, informacje te nie są więcej podejmowane, gdyż zaraz potem, w w. 38, jezusowa propozycja złożona apostołom przekracza granice czasu i przestrzeni, przywołując per-spektywę wędrówki bez dłuższych postojów lub stałych miejsc pobytu. To summarium zawiera wiele elementów bogatych w znaczenie teologiczna Szczególnie wypada wyróżnić w nich temat modlitwy Jezusa jako spot-kania z Ojcem, szczytu jego działalności i źródła Jego niewyczerpanego wędrowania.

32. Z nastaniem wieczora, gdy słońce już zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych. 33. Całe miasto zgromadziło się u drzwi. 34. Uzdrowił wielu, których nękały rozmaite choroby, i wyrzucił wiele demonów; lecz nie pozwalał demonom mówić, ponieważ Go znały. 35. Nad ranem, jeszcze przed świtem, wstał i wyszedł na miejsce odludne, i tam się modlił. 36. A Szymon i ci, którzy z nim byli, poszli Go szukać. 37. Kiedy Go znaleźli, powiedzieli Mu: „Wszyscy Cię szukają". 38. A On im odpowiedział: „Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam nauczał, po to bowiem wyszedłem". 39. I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając demony.

2. Interpretacja tekstu

w. 35: i tam się modlił: u Marka niewiele mamy wyraźnych wzmianek o modlitwie Jezusa, ale występują one w kluczowych momentach (por. także po pierwszym rozmnożeniu chleba 6, 46 i przed męką 14, 32nn). Wypełniając długą tradycję ST, modlitwa stanowiła dla Jezusa nie tylko doświadczenie uwielbienia Boga i dziękowania Mu jako swemu Ojcu, ale również szczere zadawanie sobie pytań w Jego obecności, aby zrozumieć Jego wolę i pokonać opory przed jej wypełnieniem, które przecież czuł w sobie. Pytał samego siebie, wsłuchując się w głos proroków i przygotowując się do od-dania się bez reszty. Już w ST modlitwa była kierowana wyłącznie do Jah-we[1], gdyż tylko On był sprawcą wybawienia z różnych ludzkich zniewoleń. Modląc się, Izraelita zwracał się do Boga przymierza. Dlatego właśnie w modlitwie Żydów częste są wzmianki o dziełach, jakich Bóg dokonywał pośród ludu. Jest to długa historia kolejnych etapów wyzwolenia, nieustannie rozważanych na nowo jako źródło dziękczynienia i uwielbienia wobec Dawcy tego ciągle odnawianego życia, a także jako fundament bez-warunkowej ufności w to, czego w jeszcze cudowniejszy sposób Bóg dokona w przyszłości. Psalmy i różne inne tekst modlitewne, wkładane w usta takiej czy innej postaci ST, są bardzo wyraźnymi przykładami tego ukierunkowania. Modlitwa zanoszona przez Jezusa charakteryzuje się pewną zażyłością, której nie spotykamy w żadnej innej modlitwie ludzi. Nam, uczniom Jezusa, zgodnie ze wskazaniami otrzymanymi od pier-wszych wspólnot nie pozostaje nic innego, jak tylko zwracać się do Boga, który stał się również naszym Ojcem, przechodząc przez modlitwę Jezusa i przez ofiarę, jaką On składa z samego siebie (por. zakończenie modlitw liturgicznych: ,,Przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego"), ufając w obecność pośród nas Ducha Świętego. Daru zmartwychwstałego Chrystusa, który modli się w nas właśnie dlatego, że sami nie wiemy, jak się modlić (por. Rz 8,26-27).

3. Znaczenie teologiczne

Tymi wersetami Marek kończy pierwszy dzień mesjański Jezusa. Stanowi on w pewnym sensie Jego typowy dzień aktywności, który uczniowie i czytelnik śledzili z zaskoczeniem i zdumieniem, pytając się, kim On jest. Koniec dnia zostaje scharakteryzowany za pomocą summarium cudów dokonanych o zachodzie słońca. Mają one wzmóc zdziwienie czytelnika, ożywić swym światłem zmierzch i oświecić noc. Ważne jest również zakoń-czenie summarium, gdzie podaje się powód, dla którego Jezus nakazywał demonom milczenie: „ponieważ Go znały" (w. 34). To pokazuje, że On na-leży do porządku duchowego, który wyczuwają jedynie duchy. Jego chwała jednak nie może się ukazać, zanim nie wypełni się wola Boża w dziele i życiu Jezusa, w ostatnim zaćmieniu słońca przy Jego śmierci. Wszystko to skłania nas również do refleksji nad tym, że nie wystarczy wiedzieć, kim On jest. Jeszcze ważniejsza od ortodoksji jest ortopraksja (Mt 7, 22; 25, 37nn), to znaczy pójście za Nim aż do momentu, gdy będzie się mogła objawić chwała Boga. Tajemnicze jest poza tym to nocne oddalenie się Jezusa, który idzie się modlić. Jest ono umieszczone na końcu Jego pierwszego dnia, jako niemal program Jego życia. Trudno zrozumieć, na czym polega ta modlitwa. Można się jedynie domyślać jej znaczenia: następuje po ucią-żliwym dniu, jak przystało na prawdziwego robotnika królestwa, a poprze-dza pokonanie pierwszej pokusy, wyrażonej słowami Piotra: „Wszyscy Cię szukają". Niewątpliwie już wcześniej przemknęła przez myśl ta oczywista dla człowieka możliwość, by czerpać chwałę i korzyści z dokonywanych cudów. Jest to druga lub trzecia pokusa, której według odpowiednio Mate-usza i Łukasza doświadcza Jezus na pustyni. Marek umieszcza ją tutaj jako stałą pokusę myślenia „po Ludzku" zamiast myślenia ,po Bożemu" (por. także 8, 33). Jezus podczas modlitwy pokonuje tę pokusę, jak w 6, 46 (po pierwszym rozmnożeniu chleba), a w 14. 35-39 przezwycięża ostateczną pokusę w swej niemocy wobec śmierci na krzyżu. Modlitwa Jezusa musiała być milczeniem lub słuchaniem Boga, czasami dramatycznym dialogiem z Nim - jak Jakub, który walczy całą noc z Bogiem. aby wydrzeć Mu błogosła-wieństwo (por. Rdz 32, 23-33). Modlitwa jest walką. aby nie zatrzymać się na drodze ku wolności. Następuje po dniu wielkiego trudu i wymaga umie-jętności wydobycia się i wyjścia z tegoż trudu („wyszedł na miejsce od-ludne", w. 35). Jest to nieustanny exodus, w Bożym świetle, które rozja-śnia noc, nie pozwala wpaść w pułapkę myślenia po ludzku, czyli w poku-sę. 8. Uzdrowienia dokonane wieczorem i modlitwa na osobności 81

„Będę wysławiał Pana, który udzielił mi rady, bo nocami upomina mnie su-mienie. Zawsze mam Pana przed oczami. On jest po mojej prawej stronie, abym się nie zachwiał [...]. Wskazujesz mi drogi, które prowadzą do życia, a Twoja obecność napełnia mnie radością, dajesz mi wieczną rozkosz po Twej prawej stronie" (Ps 16, 7-8. 11). Właśnie dlatego, że walka, modlitwa jest doświadczeniem wolności (por. Ga 4, 6; Rz 8, 15) i nieogarnionej radości, wyrastającej z głębi, niedającej się pokonać. Mocą tej modlitwy Jezus może odpowiedzieć sobie samemu i Piotrowi: „Pójdźmy gdzie indziej" (w. 38), ponieważ w niej jasna stała się Jego misja, droga życia, radość przyszłości, która pociąga, ,po to bowiem wyszedłem" od Ojca (por. w. 38). Aby się modlić, trzeba jak Jezus działać i umieć zawsze wyjść na pustynię - doświadczyć milczenia człowieka, w którym wyrasta rzadki kwiat słowa Bożego. W nim Bóg do nas mówi i odnawia nas swoim słowem, wyprowadzając z naszego serca wieczyste źródło żywej wody, która nigdy nie przestanie płynąć. Modlitwa jest walką z Bogiem (por. Rdz 18, 16-33), w której Bóg przegrywa i nam się udziela: „Walczyłeś zwycięsko z Bogiem..." - mówi anioł do Jakuba, który stał się Izraelem, korzeniem nowego ludu. Ten zaś woła: „Choć widziałem Boga twarzą w twarz, to jednak ocaliłem moje życie" (Rdz 32, 29. 31).

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewan-gelię według św. Marka, s. 73-74.78-81

 

5 Niedziela zwykła, rok B, 2024.02.04


[1]    W języku hebrajskim występuje tzw. tetragram JHWH i zgodnie z tradycją biblijną to imię nie było wymawiane podczas lektury Biblii (tylko raz w roku najwyższy Arcy-kapłan wypowiadał imię Boga). Zastępowano je hebr. słowem Adonaj, na co wska-zują samogłoski hebrajskie, podpisane pod spółgłoskami JHWH. W NT występuje grec. słowo kyrios, wiernie przełożone  z j. hebrajskiego. Dlatego dziś zaleca się, by szanować tradycję, nie wymawiać i nie używać słowa Jahwe – przyp. red.

 

 

4 Niedziela zwykła, rok B, 2024.01.28

PIERWSZE CZYTANIE

Pwt 18, 15-20  Bóg obiecuje zesłać proroka

Czytanie z Księgi Powtórzonego Prawa

Mojżesz powiedział do ludu: «Pan, Bóg twój, wzbudzi dla ciebie proroka spośród twoich braci, podobnego do mnie. Jego będziesz słuchał. Właśnie o to prosiłeś Pana, Boga swego, na Horebie, w dniu zgromadzenia: Niech więcej nie słucham głosu Pana, Boga mojego, i niech już nie widzę tego wielkiego ognia, abym nie umarł».

I odrzekł mi Pan: «Dobrze powiedzieli. Wzbudzę im proroka spośród ich braci, takiego jak ty, i włożę w jego usta moje słowa, będzie im mówił wszystko, co mu nakażę. Jeśli ktoś nie będzie słuchać moich słów, które on wypowie w moim imieniu, Ja od niego zażądam zdania sprawy. Lecz jeśli który prorok odważy się mówić w moim imieniu to, czego mu nie rozkazałem, albo wystąpi w imieniu bogów cudzych – taki prorok musi ponieść śmierć».    Oto słowo Boże.
 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 95 (94), 1-2. 6-7c. 7d-9 (R.: por. 7d-8a)

Refren: Słysząc głos Pana, serc nie zatwardzajcie.

Przyjdźcie, radośnie śpiewajmy Panu, *

wznośmy okrzyki ku chwale Opoki naszego zbawienia.

Stańmy przed obliczem Jego z uwielbieniem, *

z weselem śpiewajmy Mu pieśni.    Refren.

Przyjdźcie, uwielbiajmy Go, padając na twarze, *

klęknijmy przed Panem, który nas stworzył.

Albowiem On jest naszym Bogiem, *

a my ludem Jego pastwiska i owcami w Jego ręku.   Refren.

Obyście dzisiaj usłyszeli głos Jego: †

«Niech nie twardnieją wasze serca jak w Meriba, *

jak na pustyni w dniu Massa,

gdzie Mnie kusili wasi ojcowie, *

doświadczali Mnie, choć widzieli moje dzieła».   Refren.
 

DRUGIE CZYTANIE

1 Kor 7, 32-35  Małżeństwo i celibat

Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian

Bracia:

Chciałbym, żebyście byli wolni od utrapień. Człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to, jak by się przypodobać Panu. Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać żonie. I doznaje rozterki.

Podobnie i kobieta: niezamężna i dziewica troszczy się o sprawy Pana, o to, by była święta i ciałem, i duchem. Ta zaś, która wyszła za mąż, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać mężowi.

Mówię to dla waszego pożytku, nie zaś, by zastawiać na was pułapkę; ale po to, byście godnie i z upodobaniem trwali przy Panu.   Oto słowo Boże.
 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Mt 4, 16

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Lud, który siedział w ciemności, ujrzał światło wielkie,

i mieszkańcom cienistej krainy śmierci wzeszło światło.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA

Mk 1, 21-28   Jezus naucza jak ten, który ma władzę

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

21W Kafarnaum Jezus w szabat wszedł do synagogi i nauczał. 22Zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie.

23Był właśnie w ich synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać: 24«Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boga». 25Lecz Jezus rozkazał mu surowo: «Milcz i wyjdź z niego!» 26Wtedy duch nieczysty zaczął nim miotać i z głośnym krzykiem wyszedł z niego.

27A wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: «Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne». 28I wnet rozeszła się wieść o Nim wszędzie po całej okolicznej krainie galilejskiej.  Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA   POZWOLIĆ SŁOWU LECZYĆ MOJE SERCE

O co proszę? O radykalne poddanie się mocy działającego Słowa i o łaskę nawrócenia.

                Stanę blisko Jezusa, który naucza w synagodze. Wejdę w panujący tam klimat ciszy i zasłuchania (ww. 21-22). Będę wsłuchiwał się w Jezusa, aby doświadczyć mocy Jego słowa. Zobaczę zdumienie słuchaczy. Wypo-wiadane przez Jezusa słowa poruszają głęboko. Uczy jak ten, który ma władzę.

                Jezus tak samo dzisiaj przemawia z mocą. Co mogę powiedzieć o mojej postawie słuchania? Czy Jego Słowo mnie porusza? Czy nie ulegam rutynie i przyzwyczajeniu? Jaki wpływ na moje codzienne życie ma Słowo usłyszane w Liturgii?

                Wejdę w wydarzenie, które miało miejsce w synagodze. Opętany człowiek krzyczy, kiedy słyszy przemawiającego Jezusa (ww. 23-24). Wyobrażę sobie osłupienie ludzi wyrwanych z zasłuchania i z zadumy. Sytuacja, która potrafi przerazić.

                Uświadomię sobie, że najbardziej przerażająca jest w synagodze bieda człowieka, który znajduje się w mocy złego. Zły nie pozwala mu słuchać Jezusa. Rodzi się w nim lęk i agresja. Zło, które opanowuje człowieka, przeszkadza w spotkaniu ze Słowem.

Wydarzenie w synagodze przypomina mi, że zatrzymywane w sercu zło będzie mnie zamykało na szczere i hojne słuchanie Słowa. Czy nie trwam w stanie grzechu ciężkiego? Silny niepokój, jaki budzi się w sercu pod wpływem Słowa, może być wezwaniem do oczyszczenia i zerwania ze złem.

                Wsłucham się w Jezusa, który z całą mocą swojego słowa uwalnia człowieka nękanego przez zło (ww. 25-26). Jezus pokazuje mi, jak wielką moc posiada Jego słowo. Zapytam siebie o postawę wiary i przekonania, z jaką słucham Jego słowa. 

                Poproszę gorąco Jezusa, aby odnowił we mnie wiarę w moc Jego słowa. Będę Go prosił, aby mnie uwolnił od wszystkiego, co zamyka mnie na przyjęcie Jego słowa.

 

KOMENTARZ

1. Prezentacja tekstu

Na pierwszy rzut oka bezpośredni związek między tym fragmentem a po-przednim wydaje się sugerować również ścisłe powiązanie chronologiczne. Jednak obecne tu podkreślenie szabatu - dnia, w którym zakazane było łowienie ryb i naprawianie sieci - pokazuje nam, że Marek, łącząc ten epizod z poprzednim, nie zamierzał przedstawić precyzyjnego sprawozdania z wydarzeń, lecz chciał uwypuklić ich znaczenie dla wspólnoty. Centralny punkt tego fragmentu wylania się w ww. 22 i 27: cud opisany w wersetach pośrednich jest znakiem absolutnej władzy Jezusa. Markowi nie wydaje się dziwne lub niewiarygodne opisanie egzorcyzmu. Choć ewangelista opiera się na mentalności tamtych czasów, to jednak zdecydowanie ją przekracza. Istotę tego fragmentu stanowi bowiem nie samo opowiadanie jako takie, lecz raczej stwierdzenie przepotężnej interwencji Jezusa, który jednym swoim słowem, bez uciekania się do sztuk magicznych, typowych w tego rodzaju opisach w starożytności, uwalnia tego człowieka od ducha demonicznego. Oto powód głębokiego zdumienia obecnych!

21. Przyszli do Kafarnaum. W szabat wszedł zaraz do synagogi i nauczał. 22. I byli zdziwieni jego nauczaniem, ponieważ uczył ich jak ten, który ma władzę23, a nie jak nauczyciele Pisma.

23 . Był właśnie w synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zawołał on:

24. „Co mamy z Tobą wspólnego, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić! Wiem, kim jesteś: Świętym Boga".

25. A Jezus stanowczo mu nakazał: „Milcz i wyjdź z niego!".

26. Wtedy duch nieczysty, wstrząsając gwałtownie tym człowiekiem i krzycząc donośnym głosem, wyszedł z niego.

27. Wszystkich ogarnęło zdumienie, tak iż jeden drugiego pytał: „Co to jest? Jakaś nowa nauka z mocą! Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne".

28. I szybko rozeszła się wieść o Nim wszędzie po całej krainie galilejskiej.
 

2. Interpretacja tekstu

w. 21: do synagogi: normalne miejsce gromadzenia się Żydów na modli-twę, czytanie i komentowanie Pisma Świętego w dniu szabatu; każdy członek zgromadzenia mógł wstać, aby przeczytać i skomentować święty tekst.

w. 22: uczył ich jak ten, który ma władzę: użyty tu przez Marka termin „władzę" oznacza w ST i NT wyłączny atrybut Boga, wynikający z Jego panowania nad światem. Nauczanie Jezusa ma tę samą moc, czyli tę samą władzę, co słowo Boga; nauczyciele Pisma: byli to ówcześni teologowie, a także prawnicy, gdyż ST był też kodeksem regulującym życie Żydów. Najczęściej należeli oni do nurtu religijnego faryzeuszów, według których elementem charakterystycznym religii żydowskiej było zachowywanie przykazań w życiu codziennym.

w. 23: człowiek opętany przez ducha nieczystego: wszystkie choroby, zwłaszcza psychiczne, przypisywano wówczas duchom nieczystym. Wynikało to z przekonania, że choroba jest czymś niechcianym przez Boga. Przymiotnik „nieczysty" określa zatem bardziej sytuację sprzeciwu wobec Boga niż osądu moralnego.

w. 24: Jezusie Nazarejczyku [...] Wiem, kim jesteś: Świętym Boga: w różnych starożytnych kulturach poznanie imienia jakiejś osoby dawało nad nią władzę. Określenie „Święty Boga" nie było znane jako tytuł mesjański. Wyrażało ogólnie obecność osoby obdarzonej jakąś szczególną siłą charyzmatyczną i pochwyconej przez Ducha Bożego.

w. 27: ogarnęło zdumienie: Marek, zwykle bardzo ubogi w terminy, ma bardzo obfite słownictwo dotyczące zdumienia, osłupienia, zdziwienia i lęku wobec sacrum (8 różnych pojęć wykorzystanych łącznie w około 30 przypadkach). W tej postawie wyraża się reakcja tłumu oraz uczniów, którzy dostrzegają nowość i transcendencję, ukrytą, a jednak wyraźnie widoczną w czynach i słowach Jezusa.

 

3. Znaczenie teologiczne

Zaraz po zaproszeniu do pójścia za Jezusem. Marek przedstawia nam Go jako nauczającego. To właśnie w słowie kieruje On również dzisiaj swoje zaproszenie do pójścia za Nim. W słowie, które On sam wypowiada! Marek nie mówi o temacie Jego nauczania. Samo Jego życie będzie wskazywało nam drogę. Stwierdza się tylko, że w słuchających wzbudza On zdziwienie lub zdumienie. Są to zdziwienie i zdumienie kogoś, kto czuje się sprowokowany nowością osoby Jezusa, kto słyszy Ewangelię i dostrzega moc Boga obecną już w naszej rzeczywistości. Zdumienie i zdziwienie stale rosną, a ich odwrotnością jest zatwardziałość serca, która zamyka nas w sobie, ukrywając przed nami nową rzeczywistość. Jego nauczanie jest nowe i zawiera moc działania samego Boga, który dokonuje tego, co mówi, tak jak księżyc pokonuje ciemności. Końcowym rezultatem, tutaj umieszczonym na początku jako program, jest uwolnienie od zła. Ta walka z duchem zła nadaje ton całej Ewangelii, która prezentuje nam Jezusa jako zawsze gotowego wytropić go w każdej sytuacji i zlikwidować. Samo potężne Słowo, zarówno wówczas, jak i teraz, pokonuje w nas ducha zła, właściwego człowiekowi - szatana, który sprzeciwia się drodze Bożej (por. 8, 33) - i włącza nas w podążanie za Panem. Walka, jaką tutaj Jezus toczy ze złem, aby otworzyć nas na drogę Boga, będzie ciężką walką całego Jego życia. Jest to bój, który słowo nieustannie prowadzi w nas i w świecie. Jest to walka o wyjście z niewoli do wolności, exodus od człowieka do Boga. Egiptem, który trzeba opuścić w związku z tym exodusem, jest duch człowieka, który chce pozostać zamknięty w sobie. Jest to prawdziwa moc zniewolenia we wnętrzu człowieka, manifestująca się stopniowo jako myślenie po ludzku (8, 33), egoizm i ucisk (10, 42) lub jako pieniądz (10, 22-25). Zło nabiera mocy, która wymyka się samemu człowiekowi i przekracza pojedynczą wolę, kondensuje się i naciska coraz bardziej. Być może właśnie w tym oderwaniu od człowieka i skondensowaniu leży przyczyna jego przybierania na sile pod względem ilości i intensywności. Choroba i śmierć stanowią owoce mocy zła i są związane z tajemnicą nieprawości nazywaną grzechem (por. Rz 5, 12), skutkiem działania ducha, który usiłuje zawładnąć człowiekiem i wejść w jego posiadanie. Opętani są najbardziej typowym rezultatem tej mocy zła. Dziś nazywamy ich chorymi psychicznie. Łatwiej w nich dostrzec związek między grzechem (zwłaszcza grzechem społecznym) a chorobą. Są bowiem osobami, które nie potrafią nawiązać dojrzałej i poprawnej relacji z innymi i ze światem. Pozostają zamknięci w sobie, a cała reszta jest im podporządkowana. Są jednocześnie najbardziej wyraźnymi ofiarami zamknięcia się i instrumentalnego traktowania ze strony społeczeństwa. W zależności od sytuacji są oni sprawcami lub ofiarami tego wyzysku i ucisku, który w nich zrzuca maskę i odsłania całą ich nędzę - nędzę człowieka niepotrafiącego zrealizować swych zamiarów, niezdolnego do kochania, do wprowadzania w czyn tego jedynego przykazania, które stanowi syntezę całego Pisma Świętego (por. 12, 29-31), człowieka w postawie diametralnie przeciwnej postawie Jezusa Chrystusa, który przyszedł, „aby służyć i oddać swoje życie jako okup za wielu" (10, 45). Słowo działające w nas odnosi takie właśnie zwycięstwo, aby wprowadzić nas na drogę miłości i życia. To jest ciężka walka! Egzorcyzmy są rzeczywiście jedynym dziełem dokonywanym przez Jezusa z wysiłkiem, któremu towarzyszą opór i konwulsje, a ostatecznie śmierć (por. 9, 26). Tak jak dopiero przez śmierć Jezusa w całkowitym darze z siebie zostanie dana możliwość definitywnego zwycięstwa nad złem. Ten duch zła, nieskory do wymarcia w nas, podobnie jak nasz egoizm, wyczuwa zagrożenie płynące ze strony słowa Bożego. On wie, że nie ma z nim nic wspólnego, że ono je demaskuje i całkowicie pokonuje: „Co mamy z Tobą wspólnego [...]? Przy-szedłeś nas zgubić!" (w. 24). Wie, że jest skończony i że nie ma możliwości zawarcia żadnego kompromisu czy konkordatu, nawet jeśli my zawsze będziemy usiłowali pogodzić z sobą miłość i egoizm, wolność i ucisk, Boga i mamonę, służbę i wyzysk (por. reakcję uczniów na trzy zapowiedzi męki: 8, 31nn; 9, 30nn; 10, 32nn).

 

 Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Marka, s. 66-69.

 

4 Niedziela zwykła, rok B, 2024.01.28

 

 

 

 

 

3 Niedziela zwykła, rok B, 2024.01.21

PIERWSZE CZYTANIE

Jon 3, 1-5. 10  Nawrócenie Niniwitów

Czytanie z Księgi proroka Jonasza

Pan przemówił do Jonasza po raz drugi tymi słowami: «Wstań, idź do Niniwy, wielkiego miasta, i głoś jej upomnienie, które Ja ci zlecam». Jonasz wstał i poszedł do Niniwy, jak powiedział Pan.

Niniwa była miastem bardzo rozległym – na trzy dni drogi. Począł więc Jonasz iść przez miasto jeden dzień drogi i wołał, i głosił: «Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie zburzona».

I uwierzyli mieszkańcy Niniwy Bogu, ogłosili post i przyoblekli się w wory od najstarszego do najmłodszego. Zobaczył Bóg ich czyny, że odwrócili się od złego postępowania. I ulitował się Bóg nad niedolą, którą postanowił na nich sprowadzić, i nie zesłał jej.

Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 25 (24), 4-5. 6 i 7bc. 8-9 (R.: 4b)

Refren: Naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami.

Daj mi poznać Twoje drogi, Panie, *

naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami.

Prowadź mnie w prawdzie według swych pouczeń, *

Boże i Zbawco, w Tobie mam nadzieję.

Refren.

Wspomnij na swoje miłosierdzie, Panie, *

na swoją miłość, która trwa od wieków.

Tylko o mnie pamiętaj w swoim miłosierdziu *

ze względu na dobroć Twą, Panie.

Refren.

Dobry jest Pan i łaskawy, *

dlatego wskazuje drogę grzesznikom.

Pomaga pokornym czynić dobrze, *

uczy ubogich dróg swoich.

Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE

1 Kor 7, 29-31  Przemija postać tego świata

Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian

Mówię wam, bracia, czas jest krótki. Trzeba więc, aby ci, którzy mają żony, tak żyli, jakby byli nieżonaci, a ci, którzy płaczą, tak jakby nie płakali, ci zaś, którzy się radują, tak jakby się nie radowali; ci zaś, którzy nabywają, jak gdyby nie posiadali; ci, którzy używają tego świata, tak jakby z niego nie korzystali. Przemija bowiem postać tego świata.

Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Mk 1, 15

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Bliskie jest królestwo Boże.

Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
 

EWANGELIA

Mk 1, 14-20  Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

14Gdy Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: 15«Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!»

16Przechodząc obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał Szymona i brata Szymonowego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. 17I rzekł do nich Jezus: «Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi». 18A natychmiast, porzuciwszy sieci, poszli za Nim.

19Idąc nieco dalej, ujrzał Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego, Jana, którzy też byli w łodzi i naprawiali sieci. 20Zaraz ich powołał, a oni, zostawiwszy ojca swego, Zebedeusza, razem z najemnikami w łodzi, poszli za Nim.

Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA WRÓCIĆ DO PIERWOTNEJ GORLIWOŚCI UCZNIA JEZUSA

O co proszę? O zerwanie z wszelką przeciętnością i o nową gorliwość ewangeliczną.

             Zauważę, że przepowiadaniu Dobrej Nowiny od samego początku towarzyszy cierpienie i prześladowanie (w. 14). Czy chcę jak Jan iść drogą Jezusa? Wyznam Jezusowi moje oddanie, ale także moje lęki i opory.

             „Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże" (w. 15). Pomyślę, że Jezus kieruje te słowa wprost do mnie. Mój najważniejszy czas już się wypełnił. Jezus przyszedł dla mnie. Dla mnie cierpiał, umierał na krzyżu i zmartwychwstał. Ze swej strony uczynił wszystko, co mógł.

             Królestwo łaski jest tak blisko mnie jak tylko jest to możliwe. Ode mnie zależy moje wieczne szczęście. Czas mojego życia jest czymś bardzo względnym wobec czasu wiecznego królestwa.

             Poproszę Jezusa, aby Jego słowa „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię" przeniknęły mnie i głęboko przejęły (w. 15). Jakie odczucia wywołuje we mnie wezwanie do nawrócenia? Jaki powinien być mój pierwszy krok w stronę nawrócenia?

             Będę wpatrywał się w Piotra, Andrzeja, Jakuba i Jana. Wyobrażę sobie, jak zarzucają sieci, jak przy łodzi zajęci są pracą, która była całym ich życiem, zawsze blisko ojca. Spotkanie z Jezusem tak głęboko ich porusza, że zostawiają wszystko i idą za Nim (ww. 16-20).

             Wrócę pamięcią do osobistych spotkań z Jezusem, które przemieniły moje życie. Zapytam siebie, jaki jest obecnie poziom mojej „pierwotnej miłości" do Jezusa. Czy się pogłębia? Czy nie osłabł? Czy nie wracam do moich „sieci", które kiedyś dla Niego zostawiłem?

             Będę szczerze rozmawiał z Jezusem o mojej wierności i niewierności. Zaproszę Go na nowo w moje życie. Będę prosił, aby rozbudził we mnie silne pragnienie nawrócenia i zerwania z nieuporządkowanymi przywiązaniami. Będę częściej wyznawał: „Chcę być wolny dla Ciebie!".

 

KOMENTARZ

ww. 14-15

1. Prezentacja tekstu

Zaczyna się tutaj w Ewangelii Marka nowa sekcja, która będzie się ciągnąć aż do początku rozdz. 3 (z 3, 1-6 włącznie). Po uwięzieniu Jana w. 15 jest autoprezentacją Jezusa, którego ustami zostaje podany sens i klucz interpretacyjny całej Ewangelii. Każdą rzeczywistość trzeba będzie bowiem odczytywać w kluczu eschatologicznym („Czas się wypełnił", ponieważ przyszło do nas królestwo Boże) i w kluczu chrystologicznym („Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię", to znaczy zdajcie się na Jezusa Chrystusa).

14. Kiedy Jan został uwięziony, Jezus przybył do Galilei, głosząc Ewangelię Bożą.

15. Mówił: ,Czas się wypełnił" i „Nadchodzi już królestwo Boże! Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię".
 

2. Interpretacja tekstu

w. 14. Od pierwszych linijek swojej Ewangelii Marek przedstawia Jana Chrzciciela jako tego, który zamykając ST, wprowadza Jezusa, mającego wypełnić obietnice proroków. Również tutaj zostaje uwypuklone to przejście, ponieważ początek przepowiadania Jezusa pokrywa się z zejściem ze sceny Jana Chrzciciela, który zostaje wtrącony do więzienia przez Heroda.

w. 15. Przesłanie przywołane tu przez Marka jest ukazane jako streszczenie tego, co Jezus głosił, koncentrując treść w kilku niezwykle wymownych słowach, skupionych wokół podstawowej idei królestwa Bożego; czas się wypełnił: trudno oddać dokładne znaczenie greckiego oryginału; używając peryfrazy, możemy powiedzieć: doszedł do dojrzałości korzystny i decydujący moment dla ludzkiej historii; inaczej mówiąc: jest to chwila, która ma nieporównywalne znaczenie w Bożym planie zbawienia świata. W przeciwieństwie do Listu do Galatów, gdzie również mówi się o pełni czasu (por. Ga 4, 4), tutaj nasza uwaga kieruje się nie ku minionemu czasowi obietnicy, która teraz realizuje się w Chrystusie, lecz ku chwili obecnej, która w Nim staje się przełomowa i decydująca dla nieprzewidywalnej przyszłości. nadchodzi już królestwo Boże: wykraczając poza znaczenia, jakie w ST miało wyrażenie „królestwo Boże" w odniesieniu do panowania Boga nad stworzeniem i ustanowienia ery mesjańskiej, Jezus odciska na nim tak głębokie piętno, że czyni je kluczowym tematem swojego przepowiadania. Jezus głosi królestwo Boże jako nową rzeczywistość, która dotyka wszystkich aspektów ludzkiej egzystencji; rzeczywistość, która jest dziełem Boga, zaś człowiek jej może tylko szukać, przyjąć ją i odziedziczyć; rzeczywistość, która znajdzie swe definitywne wypełnienie, kiedy zakończy się historia tego ziemskiego świata (do tego nawiązuje wyrażenie „czasy ostateczne", które spotykamy w Biblii, a także inne fachowe, używane przez teologów, wyrażenie: „eschatologia" lub „wymiar eschatologiczny" przepowiadania Jezusa i życia chrześcijańskiego). Ponadto równie zasadnicze znaczenie ma idea, że to królestwo jest już dziś obecne w osobie i dziele Jezusa Chrystusa: stąd naleganie ewangelistów na walkę „potężniejszego" Jezusa z szatanem, który wcześniej panował nad światem. Możemy zatem zrozumieć, dlaczego to królestwo nadchodzi już teraz: jego rzeczywistość została zapoczątkowana i wzrasta pośród ludzi dzięki obecności Jezusa. Także tutaj za pomocą peryfrazy możemy oddać pełne znaczenie tego wyrażenia, stwierdzając, że królestwem Bożym jest ta sytuacja, w której dzięki darowi Boga możemy żyć w komunii z Nim i z braćmi, gdyż miłość Boga objawiona w Jezusie Chrystusie staje się zasadą inspirującą nasze życie osobiste i społeczne. Stąd można rozwinąć refleksję teologiczną, na której podstawie rozumiemy, że królestwo Boże nie utożsamia się nigdy w pełni z określoną instytucją religijną ani tym bardziej polityczną, którą można by opisać w granicach geograficznych bądź rozpoznać w określonych kategoriach osób.
 

3. Znaczenie teologiczne

Po tym, jak Jan Chrzciciel został wtrącony do więzienia, Jezus zaczyna swoją działalność. Zostaje ona zapoczątkowana nie w jakimś uprzywilejowanym miejscu, ale w Galilei, gdzie do tej pory toczyło się życie Jezusa: w miejscu codzienności, które staje się teraz miejscem spotkania Boga. Ostatnie wersy Ewangelii Marka odeślą apostołów właśnie do Galilei: „[On wyprzedza was do Galilei. Tam Go zobaczycie" (16, 7). Marek przedstawia nam w jednym bloku ustami Jezusa cztery zasadnicze elementy Jego radosnego przepowiadania. W ich świetle należy odczytywać poszczególne epizody Ewangelii (egzorcyzmy, cuda i spory), a także dwie wielkie mowy (mowę w przypowieściach w rozdz. 4 i mowę eschatologiczną w rozdz. 13). Weryfikacją tych elementów okaże się w końcu sam dramat Jezusowego przeznaczenia (rozdz. 14 - 15), do którego cała Ewangelia stanowi wprowadzenie i do którego zmierza.

Jezus od razu zaczyna od głoszenia Ewangelii Bożej, to znaczy przedstawiania siebie samego. Tą Ewangelią jest bowiem Jezus Chrystus, Syn Boży (por. 1, 1). Nie jest ważna doktryna ani nauczanie Jezusa, lecz sam Jezus. On jest pierwszym człowiekiem, który przeszedł drogę wyzwolenia z nie-woli aż po uzyskanie absolutnej wolności Syna. Jak zobaczymy, ważne jest przebycie tej samej drogi, podążanie za Nim. Życie Jezusa stało się bowiem drogą chrześcijanina. Oto cztery kluczowe elementy całej Ewangelii, która dopełnia się w Jezusie, w człowieku.

1. Czas się wypełnił (nadszedł właściwy moment). Dla Żydów prawdziwym czasem jest całkowicie nowa przyszłość, którą obiecywali prorocy. Teraźniejszość jest oczekiwaniem, czyli czynnym dążeniem ku tej przyszłości. Obecnie w Jezusie skończył się czas oczekiwania, ponieważ nadszedł właściwy moment, w którym człowiek może dojść do swojej prawdy, do swego ukrytego oblicza, do ojczyzny swoich pragnień. Jest to wezwanie do podjęcia rewolucyjnej decyzji, która uznaje wyśnioną przyszłość jako możliwą już w teraźniejszości. W ten sposób w Jezusie dokonuje się odwrócenie przepowiadania prorockiego. Prorocy w przeszłości zapowiadali przyszłość. Jezus głosi, że przyszłość jest już tutaj, jest obecna - to jest konkretna możliwość dana teraz człowiekowi. To odwrócenie jest źródłem każdej rewolucyjnej nowości i wyraża się w świadomości, że nadszedł właściwy moment. A zatem nie czekajcie, nie wahajcie się, nie traćcie już sił na próżne dociekania: to, czego się spodziewacie, jest już teraz rzeczywistością, dostępną na wyciągnięcie ręki. Czas się skończył, nie ma już czasu do stracenia, nadszedł decydujący moment. Ważna jest teraz ta „drogocenna perła" (Mt 13, 45-46), ona jest tutaj. Nadszedł czas, aby skończyć z tym, co minęło i co ma posmak śmierci. Właśnie ta nagłość sprawiła, że w Jezusie dokonało się odwrócenie porządku świata. On sam jest tą nagłością!

2. Nadchodzi już królestwo Boże (jest tutaj). Czas się skończył, ponieważ królestwo Boże jest już tutaj. Wyrażenie „królestwo Boże" było dobrze znane słuchaczom Jezusa. Kondensowało w sobie wszystkie ich oczekiwania wyjścia z obecnej niedoli. Uderzało w najczulsze struny ich pragnień. W tej koncepcji łączył się zarówno nurt odwołujący się do obietnicy danej Dawidowi, w sensie potęgi politycznej (por. 2 Sm 7, 12-16), jak i znacznie głębsze oczekiwanie odwrócenia każdej sytuacji niesprawiedliwości oraz spełnienia każdego pragnienia, co miało się urzeczywistnić w zapowiadanym przez proroków dniu Pańskim (por. 1, 2-3), kiedy to nastąpi pojednanie człowieka z człowiekiem, z naturą i z Bogiem (por. Iz 1, 10; 65, 25). Pierwszej koncepcji odpowiadał mesjasz polityczny w stylu Dawida (por. Ps 2), drugiej natomiast - mesjasz sługa Boży, który definitywnie weźmie na siebie cierpienia swego ludu i go wyzwoli (por. Iz 42).

Królestwo Boże jest królestwem sprawiedliwości, wolności, pokoju, obfitości, prawdy, wierności i miłości. To radykalna zmiana królestwa człowieka. To królestwo jest już tutaj, w zasięgu ręki! Wszędzie, bliskie wtargnięcia i wybuchnięcia. Jest to rzeczywistość nie do zatrzymania, która wszędzie wychodzi z ziemi, jak woda rozlewająca się w każdym miejscu po długim, ulewnym deszczu. To królestwo, które wszędzie wdziera się na świat - i które Ewangelia opisuje nam jako zwycięstwo nad złem, chorobami, zniechęceniem, egoizmem i wreszcie nad śmiercią, w darze życia - niweczy zawsze i wszędzie królestwo człowieka, ponieważ jest królestwem Boga. Życie Jezusa jest początkiem tego ostatecznego wdzierania się królestwa Bożego, otwartego już dla człowieka i niedającego się zatrzymać (por. przypowieści w rozdz. 4).

3. Nawracajcie się! To sam człowiek, w swojej wolności, powinien przystąpić do tego Królestwa przez nawrócenie. Nie chodzi o jakieś pobożne uczucie lub zmianę uczuć. Jest to coś głębszego: odwrócenie się plecami do całej przeszłości, początek nowej drogi. Historia doszła do swego decydującego zakrętu: kto nie skręci, ten się roztrzaska! Nawrócić się znaczy skierować się już ku światłu, które ukazało się w Jezusie. Znaczy zdać sobie sprawę z rzeczywistości królestwa, widzieć, że ono istnieje i w konsekwencji przeorientować całe swoje życie w tym nowym kierunku, wyruszając w nową drogę, którą przeszedł Jezus, pierwszy człowiek.

4. Wierzcie w Ewangelię! Wyrażenie to streszcza trzy poprzednie i nadaje im sens: nadszedł właściwy moment, ponieważ królestwo Boże jest tutaj. Trzeba więc postępować konsekwentnie, czyli nawrócić się, skierować się ku królestwu. To zwrócenie się oznacza konkretnie uwierzenie w Ewangelię, to znaczy zawierzenie radosnej nowinie obecnej już dla każdego człowieka w człowieku Jezusie. Wierzenie nie jest aktem intelektualnym ani moralistycznym staraniem, lecz jest całkowitym przylgnięciem do królestwa, które objawia się w Jezusie. Człowiek z natury swej nie wierzy zbyt łatwo, raczej się zamyka i wątpi. Wiara jest jego dojrzałością, jest otwarciem się, zaufaniem, zaryzykowaniem, zaangażowaniem się w relację z kimś innym. Wierzyć w Ewangelię, w człowieka Jezusa, Syna Bożego, to zaangażować się w Bożą przygodę. To najwyższy stopień dojrzałości, otwartości, ufności, ryzyka i zaangażowania człowieka. Mówiąc bardziej konkretnie, jak wynika z bezpośrednio następującej sceny (1, 16-20), uwierzyć w Ewangelię znaczy pójść za Jezusem. W tym pójściu za Nim, w tym zdaniu się na Niego w podążaniu tą samą drogą, dokonuje się nawrócenie i przylgnięcie do królestwa, a zarazem kończy się czas człowieka. Trzeba zauważyć, że u Marka apostołowie głoszą tylko nawrócenie (6, 12), tak jak to czynił Jan Chrzciciel (1, 4). Kres czasów, królestwo i wiara są głoszone wyłącznie przez Jezusa. W Nim bowiem nadchodzi ten właściwy moment, sam jest królestwem, On sam jest Ewangelią i to w pójściu za Nim teraz kończy się czas przeszły i urzeczywistnia się przyszłość. W ST podążano wyłącznie za prawem lub za Bogiem, ale nigdy za człowiekiem. W tym Jezusowym wezwaniu do pójścia za Nim zostaje raz jeszcze potwierdzona zdumiewająca nowość Ewangelii: jest nią właśnie ten człowiek Jezus, który jest Chrystusem - czyli końcem przeszłości, oczekiwania - i Synem Bożym, Nieoczekiwanym, Przyszłością. I właśnie za tym Człowiekiem można i należy podążać. To wyraźnie chrystologiczne ujęcie - właściwe Ewangelii Marka, gdzie wszystko skupia się na osobie Jezusa - nie pozwała Ewangelii stać się jakimś moralizatorstwem ani ideologią. Właśnie w zajęciu stanowiska teraz, w teraźniejszości, wobec Niego i wobec Jego słowa, rozstrzyga się cała przyszłość. Właśnie teraz, zawsze teraz, w Synu Człowieczym, rozstrzyga się cała przyszłość, w pójściu lub niepójściu za tymi nowymi kryteriami, które On proponuje i które sam jako pierwszy wprowadza w życie (por. 8, 38).

ww. 16-20
 

1. Prezentacja tekstu

W tym fragmencie znajdujemy połączone dwa opowiadania, odpowiadające dwóm różnym momentom powołania apostołów. Trzeba do nich dołączyć trzeci moment, mówiący o powołaniu Lewiego (por. 2, 14), a także czwarty, odnoszący się do dwunastu apostołów jako całości (3, 13-19). Z łatwością można wskazać źródło tego opowiadania w przepowiadaniu św. Piotra, które musiało odbić się szerokim echem w pierwszych wspólnotach chrześcijańskich. Odkrywamy w nim punkt widzenia rybaka, który zobaczył Jezusa przechodzącego brzegiem jeziora, uległ Jego fascynacji i zostawił wszystko, aby pójść za Nim.

16. Przechodząc obok Jeziora Galilejskiego, zobaczył Szymona i Andrzeja, brata Szymona, jak zarzucali sieci w jezioro; byli bowiem rybakami.

17. Jezus powiedział do nich: „Pójdźcie za Mną, a sprawię, że staniecie się rybakami ludzi".

18. Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim.

19. A gdy uszedł nieco dalej, zobaczył Jakuba, syna Zebedeusza, i jego brata Jana. Oni też byli w łodzi i naprawiali sieci, 20. Zaraz ich powołał, a oni zostawili w łodzi swego ojca, Zebedeusza, razem z najemnikami (poszli za Nim)
 

2. Interpretacja tekstu

w. 16: przechodząc: w Ewangelii Marka Jezus niemal stale jest prezentowany jako idący obok jeziora (lub morza) i na górze (są to elementy wyraźnie symboliczne w odniesieniu do ST). Dzięki temu w bardziej wyrazisty sposób przedstawia się istotę Ewangelii, streszczającą się w pójściu za Jezusem. Marek mówi o tym za pomocą dwóch wyrażeń: „Pójdźcie za Mną" (1, 17); „i poszli za Nim" (1, 20); „Pójdź za Mną!" (2, 14; por. 10, 21); „Jeśli ktoś chce iść za Mną..." (8, 34).

w. 17: sprawię, że staniecie się rybakami ludzi: metafora „rybak ludzi" pojawia się także w Jr 16, 16. Tutaj jednak wydaje się całkowicie naturalne, że podsunęła ją codzienna praca dwóch braci.

w. 18: natychmiast zostawili sieci: mocno podkreślona jest radykalna decyzja zawarta w odpowiedzi dwóch mężczyzn; poszli za Nim: w ST podążano tylko za Bogiem lub Jego prawem; tutaj idzie się za Jezusem, ponieważ Bóg jest już wśród ludzi. W Ewangelii ten czasownik wyraża głębokie przywiązanie do osoby Jezusa, pełną gotowość dzielenia Jego wyborów oraz szczerą wierność Jego przewodnictwu. Wydaje się, że Marek skoncentrował tutaj treść odpowiedzi dawanej przez apostołów Jezusowi przez całe ich życie. Odzwierciedla to prawdopodobnie schemat używany w katechezie. Jak św. Paweł (Ga 1, 1), tak i św. Piotr mógł zapomnieć o stopniowym narastaniu jego entuzjazmu dla Jezusa, natomiast mocno odcisnął się w jego pamięci moment decydującego spotkania z Nim (por. także J 1, 39).
 

3. Znaczenie teologiczne

Wersety te pokazują konkretnie, co znaczy Jezusowe wezwanie: „Wierzcie w Ewangelię!" (w. 15). Ukazują one nową i radykalną postawę chrześcijanina. Dwie sceny powołania są zbudowane w taki sam sposób (podobnie jak powołanie Lewiego w 2, 13-14). Są to sceny wyidealizowane, minia-tury, które portretują „typowe" powołanie wypływające ze spotkania z Jezusem. Zauważamy dynamizm tego wezwania: powołujący Jezus jest zawsze w ruchu (por. 1, 16. 19). Chodzi bowiem o powołanie do nowego exodusu, wejścia na nieznaną dotąd i nową drogę Ewangelii: „Pójdźcie za Mną" (1, 17). A oni, zostawiwszy wszystko, poszli za Nim (por. ww. 18. 20). Cały ten dynamizm wyzwala się w przypadku uczniów pod wpływem spojrzenia i wezwania Jezusa, a w naszym przypadku - w wyniku kontaktu z samym słowem Ewangelii, ponieważ w nim Go spotykamy (por. 8, 35: „Ewangelia"; 8, 38: „i mojej nauki"; 9, 7: „Jego słuchajcie" - dodatki redakcyjne napisane właśnie dla tych chrześcijan, którzy nie widzieli Jezusa). Nie jest to inicjatywa wychodząca od człowieka. Nie chodzi o drogę człowieka, ale drogę Boga pośród ludzi. Ze strony człowieka bowiem jedynymi warunkiem jest zostawić wszystko (ww. 1, 20; 10, 21). Powołanie do pójścia za Jezusem tworzy cały szkielet Ewangelii Marka. Ewangelia ta koń-czy się właśnie słowami: „[On] wyprzedza was do Galilei. Tam Go zobaczycie, jak wam powiedział" (16, 7). Galilea - gdzie zobaczymy Jezusa zmartwychwstałego, jeśli pójdziemy za tym, co On powiedział - jest właśnie początkiem Ewangelii, naszym, codziennym życiem, w którym Jezus mówi: „Pójdźcie za Mną!". To pójście stanowi więź między Jezusem a chrześcijaninem: życie chrześcijańskie jest życiem ewangelicznym, to znaczy życiem, które się realizuje, podążając krok po kroku drogą, którą przeszedł Jezus. Pójście za Jezusem, życie według kryteriów, którymi On się inspirował - to wszystko stanowi koniec czasu człowieka, który prowadzi do śmierci, obecność królestwa miłości i życia, nawrócenie, jednym słowem: obecność Boga pośród ludzi. Właśnie w tym pójściu za Nim tutaj, teraz, w naszej Galilei, czyli naszym codziennym życiu, rozstrzyga się los człowieka, jego prawdziwa przyszłość, jego ukryte oblicze (por. 8, 38). Jezus, za którym mamy pójść, jest bardzo mobilny. On zawsze wychodzi (por. już w rozdz. 1 wersety 20. 35. 38). On zawsze wychodzi od życia człowieka i jego kryteriów (por. np. 10, 42-45), aż w końcu wyjdzie także ze śmierci człowieka, zostawiając pusty grób (16, 6), odbierając łup śmierci, będącej sumą i rezultatem drapieżnego ducha człowieka. Trzeba pójść za Nim w Jego wy-chodzeniu i w Jego podążaniu drogą, choć nie wiemy, dokąd zmierza. On bowiem otwiera przed nami nową drogę, drogę wolności, sprawiedliwości, miłości i życia, drogę Boga. Droga ta jest dla człowieka okryta mrokiem, ponieważ różni się od wszystkiego, co jest mu znane i oczywiste. Poznaje się ją, jedynie idąc nią. Dalszy ciąg Ewangelii nam to ukaże. Kiedy podąża-my tą konkretną drogą, również dla nas rzeczywistość powoli się przemienia (por. 9, 1-8) i także dla nas grób, szpon śmierci, staje się pusty.

 

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Marka, s. 51-55.60-62.

 

3 Niedziela zwykła, rok B, 2024.01.21

 

 

 

2 Niedziela zwykła, rok B, 2024.01.14
 

PIERWSZE CZYTANIE

1 Sm 3, 3b-10. 19  Powołanie Samuela

Czytanie z Pierwszej Księgi Samuela

Samuel spał w przybytku Pańskim, gdzie znajdowała się Arka Przymierza.

Wtedy Pan zawołał Samuela, a ten odpowiedział: «Oto jestem». Potem pobiegł do Helego, mówiąc mu: «Oto jestem, przecież mnie wołałeś». Heli odrzekł: «Nie wołałem cię, wróć i połóż się spać».

Położył się zatem spać. Lecz Pan powtórzył wołanie: «Samuelu!» Wstał Samuel i poszedł do Helego, mówiąc: «Oto jestem, przecież mnie wołałeś». Odrzekł mu: «Nie wołałem cię, synu mój. Wróć i połóż się spać». Samuel bowiem jeszcze nie znał Pana, a słowo Pańskie nie było mu jeszcze objawione.

I znów Pan powtórzył po raz trzeci swe wołanie: «Samuelu!» Wstał więc i poszedł do Helego, mówiąc: «Oto jestem, przecież mnie wołałeś». Heli zrozumiał, że to Pan woła chłopca. Rzekł więc Heli do Samuela: «Idź spać! Gdyby jednak ktoś cię wołał, odpowiedz: Mów, Panie, bo sługa Twój słucha». Odszedł Samuel, położył się spać na swoim miejscu. Przybył Pan i stanąwszy, zawołał jak poprzednim razem: «Samuelu, Samuelu!» Samuel odpowiedział: «Mów, bo sługa Twój słucha».

Samuel dorastał, a Pan był z nim. Nie pozwolił upaść żadnemu jego słowu na ziemię.  Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 40 (39), 2ab i 4ab. 7-8a. 8b-10 (R.: por. 8a i 9a)

Refren: Przychodzę, Boże, pełnić Twoją wolę.

Z nadzieją czekałem na Pana, *

a On pochylił się nade mną.

Włożył mi w usta pieśń nową, *

śpiew dla naszego Boga.  Refren.

Nie chciałeś ofiary krwawej ani z płodów ziemi, *

lecz otwarłeś mi uszy;

nie żądałeś całopalenia i ofiary za grzechy. *

Wtedy powiedziałem: «Oto przychodzę.  Refren. 

W zwoju księgi jest o mnie napisane: †

Radością jest dla mnie pełnić Twoją wolę, mój Boże, *

a Twoje Prawo mieszka w moim sercu».

Głosiłem Twą sprawiedliwość w wielkim zgromadzeniu †

i nie powściągałem warg moich, *

o czym Ty wiesz, Panie.  Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE

1 Kor 6, 13c-15a. 17-20  Wasze ciała są członkami Chrystusa

Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian

Bracia:

Ciało nie jest dla rozpusty, lecz dla Pana, a Pan dla ciała. Bóg zaś i Pana wskrzesił, i nas również swą mocą wskrzesi. Czyż nie wiecie, że ciała wasze są członkami Chrystusa? Ten zaś, kto się łączy z Panem, jest z Nim jednym duchem.

Strzeżcie się rozpusty! Bo czyż jakikolwiek grzech popełniony przez człowieka jest poza ciałem? Lecz ja wam mówię, kto grzeszy rozpustą, przeciwko własnemu ciału grzeszy. Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest przybytkiem Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie? Za wielką bowiem cenę zostaliście nabyci. Chwalcie więc Boga w waszym ciele!    Oto słowo Boże.
 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ   Por. J 1, 41b. 17b

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Znaleźliśmy Mesjasza, to znaczy Chrystusa.

Łaska i prawda przyszły przez Niego.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
 

EWANGELIA

J 1, 35-42  Powołanie pierwszych uczniów

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

35Jan stał wraz z dwoma swoimi uczniami 36i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: «Oto Baranek Boży». 37Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem.

38Jezus zaś, odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: «Czego szukacie?» Oni powiedzieli do Niego: «Rabbi! – to znaczy: Nauczycielu – gdzie mieszkasz?» 39Odpowiedział im: «Chodźcie, a zobaczycie». Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego.

Było to około godziny dziesiątej. 40Jednym z dwóch, którzy to usłyszeli od Jana i poszli za Nim, był Andrzej, brat Szymona Piotra. 41Ten spotkał naj-pierw swego brata i rzekł do niego: «Znaleźliśmy Mesjasza» – to znaczy: Chrystusa. 42I przyprowadził go do Jezusa.

A Jezus, wejrzawszy na niego, powiedział: «Ty jesteś Szymon, syn Jana; ty będziesz nazywał się Kefas» – to znaczy: Piotr.    Oto słowo Pańskie.
 

MEDYTACJA                    TRWAĆ W BLISKOŚCI Z JEZUSEM

O co proszę? O pogłębienie swojej bliskiej relacji z Jezusem.

             Stanę z uczniami przy Janie, aby — jak oni — przeżyć moje pierwsze spotkanie z Jezusem (w. 35). „Oto Baranek Boży" — to pierwsze słowa, jakie usłyszeli o Jezusie, gdy Go zobaczyli (w. 36).

             Kiedy po raz pierwszy wyraźnie zobaczyłem Jezusa w moim życiu? Kto mi Go pokazał? Spróbuję sobie przypomnieć słowa o Jezusie, które najbardziej poruszyły moje serce i zbliżyły do Niego. Kiedy to było? W jakich okolicznościach?

             Wyobrażę sobie, że idę z uczniami za Jezusem (ww. 37-38). Zobaczę, jak Jezus odwraca się, patrzy na mnie i pyta: „Czego szukasz?". Zatrzymam się nad tym pytaniem. Jakie przeczucie budzi się we mnie? Czego najbardziej szukam w moim życiowym powołaniu?

             „Gdzie mieszkasz?" (w. 39). Będę patrzył na uczniów. Zobaczę, z jaką pasją pragną poznać Jezusa. Czy jest we mnie szczere pragnienie poznania Jezusa? Czy gotów jestem, jak uczniowie, zostawić wszystko, aby Go lepiej poznać? Co najbardziej osłabia we mnie pragnienie bycia z Jezusem? 

             „Pozostali u Niego" (w. 39). Przebywanie z Jezusem pozwala lepiej Go poznać i rozmiłować się w Nim. Czy potrafię ofiarować sobie czas, aby pozostawać z Jezusem? Czy jestem hojny i wielkoduszny na modlitwie?

             Zwrócę uwagę na entuzjazm uczniów po spotkaniu z Jezusem (ww. 41-42). Przebywanie z Jezusem przemienia. Zamienia ucznia w świadka. Czy w moim świadczeniu o Jezusie przeważa osobiste doświadczenie czy też powierzchowność, autentyzm, a może brak wewnętrznego przekonania?

              Będę prosił Jezusa, aby pociągał mnie do siebie, rozmiłował w sobie i rozbudził pragnienie Jego bliskości i zażyłej więzi. Będę trwał przy Nim i powtarzał: „Pragnę, abyś w moim sercu miał zawsze pierwsze miejsce!".

 

KOMENTARZ

1. Orędzie w kontekście (ww. 35-51)

„Chodźcie, a zobaczycie", mówi Jezus do dwóch uczniów Jana Chrzciciela, którzy przyjęli jego świadectwo. Idąc za Jezusem, znaleźli to, czego szukają i pozostają z Jezusem, który od wieków jest przy Ojcu. W urywku tym czasownik „mówić" (wraz z terminami synonimicznymi lub podobnymi, jak „rozmawiać", „odpowiadać", „wołać" i „słuchać") występuje 24 razy, „widzieć" i „zobaczyć" 12 razy, iść za" i „przychodzić do Jezusa" 9 razy, „spotkać" (lub znaleźć) 4 razy, „mieszkać" 3 razy, i „szukać" 1 raz. Słowa te określają dynamizm wewnętrzny człowieka w drodze do osiągnięcia ojczyzny swych pragnień. U fundamentów wszystkiego stoi Jan Chrzciciel: świadectwo o światłości jest nieprzerwanym łańcuchem, który przez mędrców i proroków dochodzi wraz z Janem do rozpoznania chwały Słowa, które stało się ciałem. Jan jest łącznikiem między dawnymi i nowymi świadkami, między tymi, którzy przewidzieli i przepowiedzieli oraz tymi, którzy zobaczyli, słuchali i dotykali. Kto słucha jego świadectwa osobiście doświadcza Syna, który opowiada Ojca i staje się ze swej strony świadkiem dla innych, aby również oni ze swej strony wiedzieli, że Jezus jest Chrystusem, Synem Bożym i by w Jego imię mieli życie (por. 20,31). Urywek przedstawia rozszerzanie się świadectwa na sposób epidemii, lub lepiej ognia, który przerzuca się z jednego miejsca na drugie, zapalając wszystkich tym samym światłem. Jan „nazajutrz" rozpoznał Oczekiwanego (por. w. 19-34), wskazuje Go dwóm swoim uczniom, którzy zaraz idą za Nim (w. 35-39). Jeden z nich, Andrzej, przyprowadza do Jezusa swego brata, Szymona (w. 40-42). Dzień później następuje spotkanie z Filipem (w. 43-44), a ten ze swej strony przyprowadza nieufnego Natanaela, aby „przyszedł i zobaczył" Jezusa z Nazaretu (w. 45-50). Świadectwo Jana i następne stanowią konieczne pośrednictwo, aby dotrzeć do Jezusa: spotkanie z Nim jest jednak bezpośrednie i osobowe (por. 4,41n). Tekst jest splotem powiązanych ze sobą krótkich pytań i odpowiedzi, gdzie w ciągłym crescendo osiąga się poziom coraz głębszego rozumienia misterium Jezusa. Kto odkrył jako pierwszy, prowadzi do spotkania z Jezusem i ogląda nowe objawienie, którego wcześniej jeszcze nie pojął. Cały tekst stanowi dialog na temat Jezusa i z Jezusem. Nasza relacja z Bogiem może mieć tylko postać dialogu, wziąwszy pod uwagę, że na początku było Słowo, a człowiek jest Jego współrozmówcą. Już od początku Ewangelia Jana prezentuje się jako dramat spot-kania między człowiekiem i Słowem, komunikacji pełnej stwierdzeń i nie-dopowiedzeń, nieporozumień i komplikacji, dwuznaczności i ironii, oporów i akceptacji. Czytelnik staje się uczestnikiem tego dialogu, aby i on doświadczył Słowa, które go wzywa i prowadzi krok po kroku do zobaczenia Jego mieszkania i do przebywania razem z Nim. W ten sposób rozpoczyna się droga ucznia, która doprowadzi go do złożenia głowy na piersi Mistrza (por. 13,23-35), aby pojął tajemnicę Boga i człowieka. W następujących po sobie spotkaniach Ewangelista przedstawia stopniowo syntezę tego, kim jest Jezus. Jezus jest Barankiem Bożym, Mistrzem, Mesjaszem, Synem Bożym, Królem Izraela, tajemniczym Synem Człowieczym, w którym spotykają się niebo i ziemia. Kościół rodzi się ze spotkania miedzy Jezusem a Janem Chrzcicielem, który przedstawia zarazem mądrość człowieka w poszukiwaniu prawdy i objawienie Boga poszukującego człowieka. Kto jak on szukał i oczekiwał Jezusa, spotkał i rozpoznał Go, staje się Jego świadkiem dla innych, aby każdy dotarł osobiście do dialogu ze Słowem i dostrzegł światło swego życia.
 

2. Lektura tekstu

S. Fausti: W. 35. „Nazajutrz". Mamy trzeci dzień według opowiadania Ewangelii (por. w. 19.29). Jan Chrzciciel, który ciągle oczekiwał, pewnego nieokreślonego dnia, poza czasem, gdyż w każdym czasie, spotyka Oczekiwanego, który przychodzi do niego, aby dać się ochrzcić. Nie rozpoznaje Go jednak. Dopiero później, po odpowiedzi na postawione pytania i wyznaniu własnej tożsamości (w. 19-28), spotyka Go ponownie nazajutrz i rozpoznaje Go (w. 29nn). Dzień później (w. 35), spotykając Jezusa ponownie, wskazuje Go dwóm swoim uczniom. Potrzeba czasu, aby spotkanie stało się znajomością, a znajomość świadectwem. Bez tego czasu świadectwo nie ma wartości, gdyż brakuje doświadczenia. „Jan znowu stał w tym miejscu". Punktem wyjścia świadectwa jest Betania po drugiej stronie Jordanu, gdzie przyjmowano chrzest Jana (w. 28). Miejsce prawdy o człowieku jest też miejscem spotkania z Panem. „wraz z dwoma swoimi uczniami". Jednym jest Andrzej (w. 40). Drugi, anonimowy, jest najczęściej utożsamiany z Janem, „uczniem, którego Jezus miłował". Mógłby nim być także Filip (zob. w. 43). Jak zawsze, każdy czytelnik może utożsamiać się z różnymi osobistościami: przedstawiają różne poziomy jego spotkania z Panem. W. 36. „gdy zobaczył przechodzącego Jezusa". Jezus rozpoczyna swoją podróż, która spoza Jordanu prowadzi do Jerozolimy. Podczas tej drogi objawia siebie: prawda staje się drogą, by nas doprowadzić do życia. Jedynie Jan Chrzciciel, człowiek oczekujący, jest w stanie zobaczyć ją i wskazać innym. Jego zadanie to odwieczna funkcja Izraela, dziedzica obietnicy i jej dopełnienia w ciele hebrajczyka Jezusa z Nazaretu. My włączamy się w długą historię, która zawsze nas uprzedza: teraźniejszość jest owocem przeszłości. Odcięcie się od korzeni to utrata tego, kim się jest. „mówi". Czasownik jest w czasie teraźniejszym, gdyż świadectwo Jana jest zawsze aktualne. W języku greckim mamy czasownik légô, od którego pochodzi Logos (= słowo), który pierwotnie oznaczał „łączyć, zbierać, gromadzić, zestawiać razem, jednoczyć". Słowo bowiem łączy człowieka z rzeczywistością oraz ludzi między sobą. Również nasze słowa „mówić", „rozmawiać" są bogate w znaczenie. Kto mówi, wyraża siebie, eksponuje, słowem ukazuje i przekazuje to, co posiada, lub lepiej to, kim jest, aby ofiarować się i dać innym. W Rdz 1,1nn nie mówi się o człowieku, do jakiego należy gatunku w odróżnieniu od innych stworzeń. Człowiek jest obrazem i podobizną Boga, gdyż jest wezwany do odpowiedzi na Jego Słowo. To odróżnia człowieka od zwierząt i czyni pokrewnymi niebo i ziemię. Przez słowo człowiek nie tylko współpracuje z Bogiem doprowadzając do realizacji stworzenie, co więcej, staje się jak Bóg, który jest komunikacją i komunią, inteligencją i miłością. Na początku każdego życia i działania jest zawsze słowo. Jeśli cała natura pochodzi od słowa Boga, to cała kultura, z tym, co implikuje ze swej natury, pochodzi od słowa człowieka. Bez słowa nic nie istnieje. „Oto Baranek Boży" (por. w. 29). Zdziwienie na skutek odkrycia dokonanego już w sposób absolutny i proklamowanego dzień wcześniej, bez wzmianki jednak o słuchaczach (w. 29nn), teraz wyraża się wobec uczniów, których zaprasza do zobaczenia Baranka posłanego przez Boga. Jest nim człowiek Jezus, który idzie. Jan widział Go już od początku. Jego pierwsze spotkanie miało miejsc, już w łonie jego matki (por. Łk 1,41), chociaż nie znał Go jeszcze. Dopiero po poznaniu Go mówi o Nim i daje o Nim świadectwo innym. W. 37. „Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił". Nikt nie dochodzi do Słowa inaczej jak tylko przez słuchanie głosu tego, który daje o nim świadectwo. Ale samo Słowo pozostaje bezczynne, jeśli nie ma ucha, które słuchałoby Jego głosu. Zmysł słuchu jest dla Słowa tym, czym jest ziemia i łono dla nasienia: przyjmuje je i pozwała rozwijać się w sobie. „i poszli za Jezusem". Rozpoczyna się przygoda uczniów głosu, którzy stają się uczniami Słowa. Pójść za Jezusem, podjąć tę samą drogę co Syn, stanowi syntezę doświadczenia chrześcijańskiego. Chrześcijaństwo nie jest zbiorem pięknych teorii czy nakazów moralnych; jest rzeczywistością jakiejś osoby: człowiekiem Jezusem, za którym się idzie, gdyż się Go kocha. Kto podąża za Nim, nie chodzi w ciemnościach, ale otrzymuje światło życia (por. 8,12). Wraz z tymi dwoma, którzy idą za Barankiem, wschodzi dzień nowego ludu. Jest to początek Kościoła. Mistrz jest dla ucznia wzorem do naśladowania. Idzie za Nim, co więcej naśladuje i podąża wytrwale, dopóki Go nie zdobędzie, i jeśli to możliwe, przewyższy. Naśladowanie i współzawodnictwo, rywalizacja i konkurencja są siłami napędowymi historii: „Zobaczyłem też, że wszelki trud i wszelkie powodzenie w pracy rodzi u bliźniego zazdrość" (Koh 4,4). Zazdrość jest jednak paliwem w wysokim stopniu zanieczyszczającym. Jest bramą wejściową śmierci (por. Mdr 2,24). Jezus proponuje nam inną zasadę działania: naśladowanie Go, Syna, który kocha wszystkich taką samą miłością Ojca, nie wchodząc z nikim w konflikt. Jeśli w pierwszym wypadku naśladowanie jest źródłem podziału i śmierci, w drugim jest źródłem wspólnoty i życia. W. 38. „odwróciwszy się". Jezus zwraca się do każdego, kto Go naśladuje i kieruje do niego słowo. Nie może nie wypowiedzieć się i objawić, gdyż jest słowem, które istnieje o tyle, o ile zostało wypowiedziane. Koniecznym jest jednak, by znalazło słuchacza. Na naszą inicjatywę szukania Go, odwraca się. Nie oczekiwał niczego innego: przyszedł, aby dać się szukać i znaleźć. „Czego szukacie?" Po raz pierwszy Jezus otwiera usta i czytelnik słyszy Go. Jego pierwsze słowa to pytanie, które wymaga odpowiedzi: Słowo prowokuje słowo. Jego pytanie brzmi: „Czego szukacie?" Jezus zwraca się do nas nie ze stwierdzeniami czy nakazami, ale z pytaniem, które każdy powinien sobie postawić: „Czego rzeczywiście szukam w moim życiu, w mej pracy, w mych relacjach?" Człowiek ze swej natury jest pytaniem, poszukiwaniem i otwarciem się na nieskończoność: zawsze pragnie coraz więcej. Marzy o szczęściu i pełni życia, czuje się jednak ograniczony i niepełny; zawsze brakuje mu drugiego człowieka, co więcej Innego, bez którego nie jest sobą. Dlatego szuka czegoś, czego jeszcze nie posiada, ale co jego serce kocha od zawsze. W Ogrodzie Oliwnym Jezus zapyta swych wrogów, którzy przyszli, aby Go pojmać: „Kogo szukacie?" (18,4.7). W ogrodzie Paschy zapyta Marię Magdalenę, która chce Go objąć: „Kogo szukasz?" (20,15). To, czego się szuka, jest w końcu osobą, która może być pojmana lub wzięta w ramiona. „Rabbi, gdzie mieszkasz?" Człowiek szuka, gdzie mieszka Słowo, światłość jego życia. Tylko tam czuje się jak w domu. Domem nie jest nora czy jaskinia, gdzie kryje się i chroni zwierzę. Jest to miejsce relacji i uczuć, które czynią życie ludzkim. Gdzie indziej człowiek czuje się obcy sobie i dla innych. „Gdzie mieszkasz?" oznacza „Kim jesteś?" Pierwsze słowa, z jakimi Bóg zwrócił się do Adama, były „Gdzie jesteś?" (Rdz 3,9). Adam ukrył się, nie był już na swoim miejscu. Miejscem człowieka jest Bóg, przed którym człowiek jest tym, kim jest: Jego obrazem i podobieństwem. Dlatego jego serce jest nostalgią, tęsknotą za domem. Tam jest jego ojczyzna, gdzie odnajduje siebie. W. 39. „Chodźcie". Ten, który przychodzi, mówi: „Chodźcie". Przyjście do Jezusa oznacza przylgnięcie do Niego, podjęcie Jego drogi. Kto przychodzi do Niego, nie zostanie odrzucony: zobaczy Syna i będzie miał życie wieczne (por. 6,37-40). Jezus zaprasza nas, abyśmy przyszli do Niego, abyśmy byli tam, gdzie On jest od wieków, u Ojca. Jezus jest Synem. Pragnie, by bracia powrócili do domu. „a zobaczycie". Jedynie, gdy się pójdzie za Jezusem, będzie można zobaczyć dokąd prowadzi droga. „Zobaczycie" u Jana posiada bogate znaczenie: jest to oświecenie tego, kto „zna" Syna Człowieczego, misterium Boga i człowieka (por. w. 51), gdzie Bóg mieszka z człowiekiem i człowiek z Bogiem. „Widzenie" jest czynnością oka. Jak słuch może słyszeć szumy lub słuchać słów, analogicznie oko może dostrzegać przedmioty lub widzieć to, co niewidzialne. Jest ono bramą serca: pozwala na wejście tego, co jest na zewnątrz i wyjście tego, co jest wewnątrz. Jest zawsze skierowane ku temu, co się kocha. Może ono widzieć, gdyż istnieje światło, pierwsza rzeczywistość stworzona przez Słowo. Istnieje jednak również oko wewnętrzne i wewnętrzne światło, to światło, które promieniuje na twarzy tego, kto oświecony został przez Słowo. Widzenie jest czynnością tego, który odradza się do nowego stanu życia, jak dziecko, które przychodzi na świat. „Chodźcie, a zobaczycie" stanowi zaproszenie, jakie kieruje Ewangelia do czytelnika, zaproszenie, z jakim zwraca się prawda do wszystkich, którzy jej szukają. „Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka". Idąc za Jezusem zaspokajają swe pragnienie zobaczenia tego, czego szukają. Czytelnik stawia sobie pytanie: „Co zobaczyli?" Ewangelia nie mówi tego zaraz, wzbudza ciekawość, aby wzbudzić pragnienie szukania. Później ukaże także nam to, co zobaczyli pierwsi uczniowie. „i pozostali u Niego". Tymi prostymi i bogatymi w treść słowami opisane jest doświadczenie uczniów: pozostawanie z Jezusem. Pozostanie to to samo, co posiadanie tego samego domu, co więcej, stanie się domem jednego dla drugiego. Uczniowie doświadczają pierwszej radości życia owocnego i zrealizowanego, charakterystycznego dla latorośli złączonej z krzewem (por. 1,1-11). Kochając Jezusa i słuchając Jego Słowa, poznają, że „Ja jestem w Ojcu, a wy we Mnie i Ja w was" (14,20), mówi Jezus. W rzeczywistości On sam i Ojciec przyjdą i zamieszkają u nas (14,23). Także dla czytelnika punktem docelowym doświadczenia będzie zamieszkanie u Jezusa, który przebywa u Ojca. „tego dnia". Ów dzień (por. 14.20), w którym zamieszkali z Jezusem, jest „dniem od dawna oczekiwanym", w którym znajdują to, czego zawsze szukali. Nie są już „sierotami", wreszcie znajdują się w domu, w domu z Ojcem i Synem. „Było to około godziny dziesiątej". Liczba dziesięć, jest liczbą dopełnienia. Niezapomniana godzi-na tego dnia oznacza ostateczne przejście: niepokój szukającego zmienia się w radość tego, który znajduje. Jest to czwarta godzina po południu, gdy kończy się trud pracy i rozpoczyna odpoczynek. Według Synoptyków jest to godzina po śmierci Jezusa na krzyżu (por. Mk 15,34 par.). W. 40. „był Andrzej". Wymienione jest imię jednego z dwóch, brata Szymona. W. 41. „spotkał". W tekście greckim mamy słowo eu῾riskô, które oznacza także znaleźć lub odkryć. Bóg nie może być owocem naszego działania. Zawsze jest łaską spotkania, odnalezienia i odkrycia kogoś, kto się objawia. Każde nasze działanie spowodowane jest bądź pragnieniem spotkania tego, co się kocha, bądź strachem, który pobudza nas do ucieczki przed tym, czego się boimy. „brat Szymona Piotra". Kto pozostaje przy Synu, spotyka brata; to jemu przekazuje swoje doświadczenie. Prawdziwe braterstwo polega na zamianie słów. Kto spotkał Słowo, nie może go nie przekazać, jak ten, kto został oświecony, nie może nie odbijać światła. Trzymając się tekstu, Andrzej spotyka brata tego samego dnia, w którym zamieszkuje wraz z Synem. „Znaleźliśmy Mesjasza". Wyraża zaskoczenie tego, kto znalazł skarb. Andrzej dzieli się swoją radością z bratem, gdyż leży mu na sercu (inter-esse = być wewnątrz) zarówno Jezus jak i brat, którego interesuje również Mesjasz. Mesjasz (= namaszczony, po grecku Chrystus) jest królem, który miał zrealizować wszystkie obietnice Boże i ludzkie oczekiwania. W. 42. „I przyprowadził go do Jezusa". To brat przyprowadza do Syna. Każdy może spotkać Innego za pośrednictwem kogoś, kto daje świadectwo o Nim. „wejrzawszy na niego". Spotkanie jest grą spojrzeń, które przenikają serce. „Ty jesteś Szymon". Jezus wypowiada jego imię, chociaż nikt wcześniej nie oznajmił Mu go. On sam jest Słowem, który pierwszy wypowiedział jego imię i po-wołał go do życia. Zawsze ktoś inny, co więcej Inny, wypowiada moje imię. Moja tożsamość jest darem Innego, który mnie powołuje i kocha. Rodzaj wezwania odpowiada imieniu. „Kefas" (por. Mt 16,18). Istnieje imię tajemnicze, którego nikt nie zna oprócz Pana (por. Ap 2,17; Iz 62,2): to tożsamość osoby, jej „powołanie", które stanie się jej „misją". Każdy żyje, aby zrealizować swe imię. Kefas oznacza „kamień, skała". W odniesieniu do człowieka posiada znaczenie dwuznaczne: oznacza mocną, ugruntowaną osobowość, ale także „twardą głowę", która niczego nie rozumnie. Każde nasze imię zawiera w sobie nieco światła i nieco ciemności. Dopiero kiedy nasz cień zwraca się ku Jezusowi, wówczas jesteśmy w pełni oświeceni. To właśnie przydarzy się Szymonowi: w swej nie-wierności doświadczy wierności swego Pana. Wówczas jego imię stanie się „skałą", przymiotem Bożym, gdyż brak zrozumienia Jezusa z jego strony ustąpi miejsca Jego głębszemu zrozumieniu. Przekład imienia (por. także Mesjasz i Rabbi — w. 38.41) dajemy ze względu na czytelnika, dla którego język hebrajski jest językiem obcym.

 

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarze S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana, s. 40-45.

 

2 Niedziela zwykła, rok B, 2024.01.14

 

 

 

Niedziela Chrztu Pańskiego, rok B, 2024.01.07


PIERWSZE CZYTANIE
Iz 55, 1-11 Nowe i wieczne przymierze
Czytanie z Księgi proroka Izajasza
Tak mówi Pan: «Wszyscy spragnieni, przyjdźcie do wody, przyjdźcie, choć nie macie pieniędzy! Kupujcie i spożywajcie, dalejże, kupujcie bez pieniędzy i bez płacenia za wino i mleko!
Czemu wydajecie pieniądze na to, co nie jest chlebem? I waszą pracę – na to, co nie nasyci? Słuchajcie Mnie, a jeść będziecie przysmaki i dusza wasza zakosztuje tłustych potraw. Nakłońcie uszu i przyjdźcie do Mnie, posłuchajcie mnie, a dusza wasza żyć będzie. zawrę z wami wieczyste przymierze; niezawodne są łaski dla Dawida. Oto ustanowiłem go świadkiem dla ludów, dla ludów wodzem i rozkazodawcą.
Oto zawezwiesz naród, którego nie znasz, i ci, którzy cię nie znają, przy-biegną do ciebie ze względu na Pana, twojego Boga, przez wzgląd na Świętego Izraela, bo on ci dodał chwały.
Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć, wzywajcie Go, dopóki jest blisko! Niechaj bezbożny porzuci swą drogę i człowiek nieprawy swoje knowania. Niech się nawróci do Pana, a Ten się nad nim zmiłuje, do Boga naszego, gdyż hojny jest w przebaczaniu. Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami – mówi Pan. Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje – nad waszymi drogami i myśli moje – nad myślami waszymi. Zaiste, podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla jedzącego, tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa».
Oto słowo Boże.


PSALM RESPONSORYJNY
Iz 12, 2. 3 i 4bcd. 5-6 (R.: por. 3)
Refren: Będziecie czerpać ze zdrojów zbawienia.
Oto Bóg jest moim zbawieniem! *
Jemu zaufam i bać się nie będę.
Pan jest moją pieśnią i mocą, *
i on stał się moim zbawieniem.
Refren.
Wy zaś z weselem czerpać będziecie wodę *
ze zdrojów zbawienia.
Chwalcie Pana, wzywajcie Jego imienia! †
Ukażcie narodom Jego dzieła, *
przypominajcie, że Jego imię jest chwalebne.
Refren.
Śpiewajcie Panu, bo czynów wspaniałych dokonał! *
i cała ziemia niech o tym się dowie.
Wznoś okrzyki i wołaj radośnie, mieszkanko Syjonu, *
bo wielki jest wśród ciebie Święty Izraela.
Refren.


DRUGIE CZYTANIE
1 J 5, 1-9  Jezus przyszedł przez wodę, krew i Ducha
Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Jana Apostoła
Najmilsi:
Każdy, kto wierzy, że Jezus jest Mesjaszem, z Boga się narodził; i każdy miłujący Tego, który dał życie, miłuje również tego, kto życie od Niego otrzymał. Po tym poznajemy, że miłujemy dzieci Boże, gdy miłujemy Boga i wypełniamy Jego przykazania, albowiem miłość względem Boga polega na spełnianiu Jego przykazań, a przykazania Jego nie są ciężkie. Wszystko bowiem, co z Boga zrodzone, zwycięża świat; tym właśnie zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza wiara.
A któż zwycięża świat, jeśli nie ten, kto wierzy, że Jezus jest Synem Bożym?
Jezus Chrystus jest tym, który przyszedł przez wodę i krew, i ducha, nie tylko w wodzie, lecz w wodzie i we krwi. Duch daje świadectwo, bo duch jest prawdą.
Trzej bowiem dają świadectwo: duch, woda i krew, a ci trzej w jedno się łączą. Jeśli przyjmujemy świadectwo ludzi – to świadectwo Boże więcej znaczy, ponieważ jest to świadectwo Boga, które dał o swoim Synu.
Oto słowo Boże.


ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ
Por. J 1, 29
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Jan zobaczył podchodzącego ku niemu Jezusa i rzekł do Niego:
«Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata».
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA
Mk 1, 7-11  Chrzest Jezusa
Słowa Ewangelii według Świętego Marka
7Jan Chrzciciel tak głosił: «idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby schyliwszy się, rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. 8Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie duchem Świętym».
9W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie. 10W chwili gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i ducha jak gołębicę zstępującego na Niego. 11A z nieba odezwał się głos: «Ty jesteś moim Synem umiłowanym, w Tobie mam upodoba-nie».
Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA     UCIESZYĆ SIĘ, ŻE JESTEM DZIECKIEM BOGA 
O co proszę? O głęboką radość z godności dziecka otrzymanej na chrzcie. 
    W pierwszej części medytacji skupię uwagę serca na Janie Chrzcicielu (ww. 6b-8). Będę podziwiał jego pokorę i rozmiłowanie w Jezusie. Odwraca uwagę od siebie. Chce, aby słuchający uwierzyli w Jezusa. 
    Z wdzięcznością pomyślę o osobach, które - jak Jan Chrzciciel - po raz pierwszy przyprowadziły mnie do Jezusa - do chrztu świętego. Przypomnę sobie, sytuacje, w których dzięki ludziom odkrywałem Jego wielkość, dobroć i miłość.  
    Zatrzymam się dłużej na słowach Jana: „On chrzcić was będzie Duchem Świętym" (w. 8). Uświadomię sobie, że przez polanie wodą chrztu otrzymałem Ducha Świętego, który we mnie mieszka i modli się ze mną. Czy wierzę w moją duchową godność? 
    Z miłością popatrzę na Jezusa, który przyjmuje od Jana chrzest (w. 9). Robi to dla mnie. Już wtedy pragnął mojego chrztu. W Jordanie myślał także o mnie! Czy wierzę głęboko, że Jezus podjął swoją misję dla mnie? 
    Jezus, który rozpoczyna swoją misję nierozpoznany, otrzymuje potwierdzenie, że Ojciec ma w Nim upodobanie (w. 11). Ta wewnętrzna świadomość będzie dla Niego największym oparciem aż po krzyż. 
    W chwili mojego chrztu Ojciec powiedział także do mnie: Ty jesteś moje dziecko umiłowane. Czy czuję się umiłowanym dzieckiem Ojca i przybranym bratem Jezusa? Czy wierzę głęboko, że Ojciec ma we mnie upodobanie? Zwierzę się Bogu z moich odczuć i przekonań. 
    Poproszę o łaskę trwania w głębokiej radości, że jestem dzieckiem Boga. Poproszę Jezusa, mojego Brata, aby prowadził mnie za rękę, aby posyłał mi swego Ducha miłości i prawdy. Będę mówił do Jego serca: „Daj mi doświadczyć, że Ojciec ma we mnie upodobanie!". 

 

KOMENTARZ
1. Prezentacja tekstu (ww. 9-11)
Na podstawie szeregu obserwacji wydaje się prawdopodobne, że ten krótki opis chrztu Jezusa już od dawna istniał w pierwotnej tradycji chrześcijańskiej. Marek wykorzystał go, włączając do nowej, całościowej kompozycji traktującej o osobie i dziele Jezusa. Styl narracji jest bardzo zwięzły i rytmiczny, pełen nawiązań do Starego Testamentu. Podobnie jak w przypadku następnego fragmentu, chodzi tu o katechetyczną syntezę, mającą w całościowy sposób ująć znaczenie Jezusa Chrystusa, Syna Bożego. W tym celu zostaje wykorzystany opis sceny chrztu Jezusa, służący jednocześnie zilustrowaniu znaczenia chrztu w Kościele, który nadaje chrześcijaninowi wspólną naturę z Jezusem Chrystusem (por. Rz 6, 5). Ewangelia bowiem została napisana dla Kościoła, któremu od samego początku wyjaśnia się, aby zapobiec wszelkiej próbie uchylania się, co dla chrześcijanina oznacza bycie synem Bożym na mocy samego chrztu. Otóż bycie synem Bożym, w przeciwieństwie do tego, co człowiek, jak Adam, może sądzić, oznacza postępowanie w taki sposób, jak to czynił Jezus (por. Flp 2, 5-11), który okazuje się Synem Bożym właśnie w swoim najgłębszym byciu solidarnym z ludźmi. 
9. Wtedy przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i został ochrzczony przez Jana w Jordanie. 10. Zaraz po tym, kiedy wychodził z wody, ujrzał niebo otwarte i Ducha, który zstępował na Niego jakby gołębica. 11. I rozległ się głos z nieba: „Ty jesteś moim Synem umiłowanym, Ciebie upodobałem sobie".


2. Interpretacja tekstu (ww. 4-11)
ww. 4-8. Przedstawienie osoby i dzieła Jana Chrzciciela, który jest właśnie tym głosem wołającym na pustyni zgodnie z zapowiedziami proroków. Sposób ubierania się Jana jest kształtowany na postaciach proroków ST, w szczególności Eliasza, i wzoruje się na stanie biednych nomadów. Marka jednak nie interesuje folklorystyczny aspekt osobowości prekursora, ale początek przepowiadania Ewangelii skierowanej do całego świata; na pustyni: może być to geograficzne określenie nieuprawianego regionu, gdzie przepowiadał Jan Chrzciciel; ważniejsze jest jednak podkreślenie, że tutaj termin ten jest użyty przede wszystkim w znaczeniu teologicznym, zgodnie z długą tradycją tematu pustyni w ST, na oznaczenie sytuacji szczególnie intensywnego, nowego, decydującego i dramatycznego doświadczenia religijnego, jakim w dawnych czasach było przejście narodu żydowskiego przez Pustynię Synajską; chrzest: słowo charakterystyczne dla NT; zostaje uszczegółowione następującym po nim dopełnieniem: „nawrócenia"; nawrócenia: często tłumaczy się słowem „pokuta", ale wierniejsze oryginałowi jest określenie „nawrócenie" jako zmiana sposobu myślenia, całościowa reorientacja postawy wewnętrznej i w konsekwencji także zewnętrznego zachowania; jeszcze ściślej oznacza „zmianę kursu". Tak ro-zumiany chrzest prowadzi do „odpuszczenia (czyli przebaczenia i przezwyciężenia) grzechów"; Duchem Świętym: to dookreślenie chrztu Jezusowego, przeciwstawionego Janowemu, zostaje podjęte przez praktykę chrztu, jaka kształtowała się od samego początku we wspólnotach chrześcijańskich. Jednak podstawy do tego późniejszego rozwoju zostały położone już w ST, gdzie to Duch Boży ma uwolnić wspólnotę od jej niewierności niczym woda, która oczyszcza (por. Ez 36, 25-28 oraz Jr 31, 31-34). 
w. 9: wtedy: to wprowadzone przez Marka ogólne określenie czasu podkreśla, że chrzest Jezusa zostaje wpisany w posługę Jana Chrzciciela, niemal jakby dla ustanowienia związku między przepowiadaniem proroków a przyjściem Mesjasza lub, bardziej całościowo, między Starym a Nowym Testamentem; Jezus: Jego imię znaczy: „Ten, którego zbawieniem jest Jahwe" albo „zbawienie Boże". 
w. 10: ujrzał: podmiotem jest Jezus. Trudno zdecydować, czy Marek chce opisać widzenie, czy zjawisko fizyczne. Być może ma na myśli obiektywne zjawisko, które jednak nie zostało dostrzeżone przez innych. W każdym razie nas nie interesuje zbytnio ten problem o charakterze historycznym lub naukowym, wykraczający poza perspektywę ewangelistów, których zamiarem było przedstawienie treści i sensu obecności oraz dzieła Jezusa pośród nas, używając obrazów, faktów i zdań ze Starego Testamentu. W tym miejscu podkreśla się moment o fundamentalnym znaczeniu, w którym Jezus, oświecony światłem Ducha Świętego, uświadamia sobie swoje powołanie, podobnie jak to było w przypadku wielu proroków; niebo otwarte: obraz jest obecny już w ST (jak np. w Iz 63, 19), wskazuje, że skończył się czas rozdzielenia czy też nieprzyjaźni między Bogiem a ludźmi; jakby gołębica: obraz gołębicy występuje już w literaturze rabinicznej jako symbol Izraela. Tutaj zostaje przywołany motyw Ducha Bożego unoszącego się nad wodami, o którym mowa w najstarszych opisach kształtowania się wszechświata. Również głos Pana był porównywany do gruchania gołębicy. Ponadto obraz gołębicy występował jako symbol pierwiastka ożywiającego człowieka (który my zwykle nazywamy duszą). Wreszcie uważa się ją także za symbol mądrości. 
w. 11. Zdanie wypowiedziane przez głos dający się słyszeć z wysoka przy-wodzi na myśl Iz 42, 1, to znaczy początek pierwszej pieśni „cierpiącego Sługi", sławionego przez proroka w rozdz. 42 - 53 jego księgi, a także innych fragmentach ST, np. Ps 22. 

 

3. Znaczenie teologiczne 
Scenę chrztu, podobnie jak kuszenie na pustyni, omówione w następnym fragmencie, należy uważać za początek, który sytuuje w kontekście i antycypuje całe życie Jezusa. Zamiast mówić o wcieleniu, Marek przed-stawia nam Jezusa, który przybywa z Nazaretu w Galilei, aby przyjąć chrzest. Jezus jawi się jako całkowicie solidarny z nami. On, który „nie znał grzechu", stał się grzechem dla nas (por. 2 Kor 5, 21). „Został zaliczony do przestępców" (15, 28; Iz 53, 12). „Stał się dla nas przekleństwem" (Ga 3, 13; por. Pwt. 21, 23). Jezus staje w jednym rzędzie ze wszystkimi grzesznymi ludźmi. Bóg staje z nami, i to nie tylko w sposób ogólny: On staje z nami w określonym miejscu, w najgłębszej cząstce nas samych - w naszym byciu grzesznikami. Tak zaczyna się Jego posługa. Przyjmuje chrzest i za-nurza się w wodzie, Po zanurzeniu, symbolu śmierci, zaczyna się nowe życie. Tak jak po Jego śmierci rozedrze się zasłona świątyni (15, 38), tak teraz rozdziera się niebo i zstępuje na Niego Duch: jest to ogłoszenie Jego misji jako Mesjasza. On, który stał się solidarny z grzesznikami i który zanurza się w śmierci, jest oczekiwanym Mesjaszem, Chrystusem". Jednocześnie głos z wysoka objawia Jego niespodziewaną tożsamość: „Ty jesteś moim Synem umiłowanym, Ciebie upodobałem sobie". W wyrażeniu „umiłowany Syn" rozbrzmiewa królewska intronizacja z Ps 2, 7, ale jednocześnie zostaje wskazana droga, na której Jezus wypełni swoją misję Mesjasza, droga, na której dojdzie do wywyższenia Syna Bożego, Pana wszechświata: jest to droga zapowiedziana w historii cierpiącego Sługi, opiewanego przez Izajasza (42, 1), do którego wyraźnie nawiązują słowa Marka. W ten sposób Jezus - w zapowiedzi śmierci Oczekiwanego (Mesjasza, Chrystusa) - objawia się nam jako Nieoczekiwany (Syn Boży). Prawdziwym chrztem Jezusa będzie Golgota (10, 38), gdzie umrze On, dając „swoje życie jako okup za wielu" (10, 45). Właśnie wtedy, i nie wcześniej, setnik po raz pierwszy na ziemi ogłosi to słowo, które Ojciec tutaj wypowiada z nieba: „Naprawdę ten Człowiek był Synem Bożym" (15, 39). Już tutaj jest obecna cała struktura drogi Jezusa i chrześcijanina, drogi odwrotnej niż droga Adama (por. Flp 2, 5-11): drogi upokorzenia, która prowadzi do wywyższenia, Taka jest logika całej Ewangelii: „Jeśli ktoś chce być pierwszy, niech będzie ostatni ze wszystkich i sługą wszystkich!" (9, 35). 

4. Aktualizacja 
Jezus z Nazaretu przyjmuje chrzest. W ten sposób staje się jasna Jego misja. Cały epizod, a zwłaszcza zstąpienie Ducha Świętego na Jezusa i słowa wypowiedziane nad Nim przez Boga, przywołują bowiem postać Sługi Pańskiego z Księgi Izajasza. W czasie chrztu Jezus konsekruje siebie na Sługę Boga i ludzi. On jest Tym, który konsekruje własne życie, aby okazywać posłuszeństwo Bogu i miłość ludziom. Postawa służby będzie inspirować całe Jego życie. Bycie sługą aż do śmierci jest jego powołaniem. On nazwie swoją śmierć chrztem (10, 38). Śmierć będzie momentem kulminacyjnym Jego posługi. W ten sposób Jezus od samego początku kontestuje ludzką żądzę autoafirmacji oraz szukania panowania, zysku i posiadania. Zostaje potępiony człowiek jako więzień egoizmu oraz skłonności do instrumentalizowania. Postawa służby, ogłoszona w chrzcie Jezusa, odnosi się również do struktur ekonomicznych, społecznych, politycznych i kulturowych, w których szczególnie koncentruje się lub wyraża duch panowania. Wszelkie sytuacje wyobcowania, czyli uzależnienia i zagubienia człowieka - człowiek wyzyskiwany przez władzę ekonomiczną, gdy chodzi o owoce, metody i cele jego pracy; obcość człowieka wobec człowieka, wywołana przez władzę społeczną; człowiek zniewolony przez władzę polityczną; człowiek będący przedmiotem czyichś decyzji i manipulowany przez władzę technologiczną i kulturową; człowiek wyobcowany przez władzę religijną - zostają przezwyciężone i pokonane wraz z chrztem Jezusa. Różne mity upadają, a bożki zostają rozbite; możni i silni, którzy dominują i wyzyskują ubogich, zostają zawstydzeni. A człowiek, jednostka i społeczność, zostaje uzdolniony do podjęcia nowego dzieła. Sługa Boga i ludzi staje się w ten sposób solidarny ze wszystkimi ubogimi, dzieląc ich biedny los, również po to, by skutecznie zaprotestować przeciwko nędzy. Nad pokornym Sługą otwiera się zamknięte dotąd niebo: służba Jezusa jedna człowieka z Bogiem, który jest Bogiem otwartym na człowieka, i stanowi początek jego całkowitego wyzwolenia. Na Jezusa zstępuje Duch Święty; Jezus, przepełniony Duchem, będzie chrzcił ludzi Duchem Świętym. Pełne wyzwolenie będzie nie tylko dziełem człowieka, ale także owocem mocy Ducha. Ona będzie u korzeni przebudzenia, nowego stworzenia Ducha, który odnowi wszystko. Jezus zostaje ogłoszony umiłowanym Synem, przedmiotem upodobania Boga. U podstaw wyzwolenia człowieka z jego alienacji są miłość Boga do ludzi i Jego wierność danym obietnicom. Dlatego jest to także wielkie wyzwolenie Boga. 

 

5. Zastosowanie do życia 
Jezus jest Nieoczekiwanym, Niespodziewanym, który się objawia w najbardziej szarej codzienności: świat Boski w świecie ludzkim. Osoba uczłowiecza się naprawdę, nawiązując relacje z innymi, to znaczy kiedy dorastając, wchodzi w sieć międzyosobowych więzi i odnajduje swoją rolę w rodzinie, a potem w coraz szerszych kręgach społecznych. Wówczas rodzi się jako człowiek. Trochę w takim duchu, w tych kilku linijkach, Marek przedstawia swój opis „narodzin" Jezusa, Jego zanurzenia się (chrzest) w świecie ludzkim, Jego stania się człowiekiem, Jego powołania lub zasadniczej postawy (por. Flp 2, 5-11). A w tym wszystkim także Jego objawienia się jako Boga. Jezus nie wygłasza mowy programowej. Jednak jak znajdzie śmierć między dwoma złoczyńcami, tak daje początek swojej działalności, stając w jednym szeregu z grzesznikami, w postawie kogoś, kto wyznaje własną niemoc (grzech) jako główną ludzką cechę, jednak łącząc ją z pragnieniem pójścia jeszcze dalej. W ten sposób wymierza sprawiedliwość wszelkiej wyniosłej bądź zalęknionej izolacji, jaka charakteryzuje znaczną część religii i arystokracji. Mówi o dwóch sprawach: - o potępieniu: dla alienacji, niemającej nic wspólnego z wiarą i zaangażowaniem ewangelicznym, typowej dla osoby lub wspólnoty czy też Kościoła (w małym albo dużym wymiarze), która w jakikolwiek sposób odrywa się od tego, co ludzkie; lecz przede wszystkim - o zbawieniu: w najprzeróżniejszych sytuacjach ludzkich, w konkretnej osobie, w komórce rodzinnej, w grupie lub w całych uciśnionych i cierpiących narodach, we wspólnotach lub ruchach dążących do wyzwolenia, rozwoju, uczestnictwa, solidarności, służby, ujawnia się obecność zbawienia, wyzwolenia, nowego Życia... bliskość królestwa. I to nie w kategoriach przygniatającej transcendencji, ale pod postacią współdzielenia i ukrytej służby (zob. „mój Syn umiłowany" u Marka i pierwsza pieśń o cierpiącym Słudze u Izajasza). W tej perspektywie można przy-wołać dwa inne fragmenty: 1. stwierdzenie Chrzciciela: „wśród was jednak pojawił się Ten, którego wy nie znacie" (J 1, 26b). Gorsząca możliwość, że Jezus - o którym wszyscy wiedzą, skąd przychodzi i kim są Jego Matka i Jego krewni (6, 3) - jest Chrystusem, o którym „nikt nie będzie wiedział, skąd pochodzi" (J 7, 27; por. Mt 24, 26). 2. i pytanie skierowane do sędziego: „Kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Cię, albo spragnionym i daliśmy Ci pić?" (Mt 25, 37). 

 

6. Refleksja wiary 
Wydaje się, że ten fragment o chrzcie wyróżnia bardzo powściągliwa prezentacja Jezusa i chwalebnego objawienia Boga. Niemalże anonimowy Jezus, przybyły z ledwie wspomnianego Nazaretu, przyłącza się w pełnej prostocie i niezauważony do obecnych, do równie anonimowego tłumu ochrzczonych. Zstępuje na Niego Boże objawienie, które rozdziera mrok historii i czasów brzemiennych oczekiwaniem. Wtargnięcie Ducha Bożego, który od tej pory w pełni zdominuje świat, choć będzie się mu gwałtownie, ale nadaremnie sprzeciwiał duch zła. Zaraz potem, w Jezusie wyprowadzonym na pustynię, nastąpi pierwsze frontalne starcie dwóch duchów. Na razie wybrzmiewa tylko słowo Ojca nad umiłowanym Synem. Zdecydowanie i pełnia, którymi zostaje scharakteryzowane Boże przyjście, znajdą swe odbicie w zdecydowaniu i pełni Jezusa, Chrystusa (królestwo Boże jest tu, por. w. 15), podobnie jak pokorna postawa Tego, który przyjmuje chrzest, będzie stylem całego jego życia. Upokorzenie otoczone chwałą będzie bowiem stanem Chrystusa. 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Marka, s. 29.36-41.


Niedziela Chrztu Pańskiego, rok B, 2024.01.07

 

 

Świętej Bożej Rodzicielki - Nowy Rok 2024.01.01

 

PIERWSZE CZYTANIE

Lb 6, 22-27  Błogosławieństwo Boże

Pan mówił do Mojżesza tymi słowami: «Powiedz Aaronowi i jego synom: Tak oto macie błogosławić Izraelitom. Powiecie im: „Niech cię Pan błogo-sławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię ob-darzy swą łaską. Niech zwróci ku tobie oblicze swoje i niech cię obdarzy pokojem”. Tak będą wzywać imienia mojego nad izraelitami, a Ja im będę błogosławił».  Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY  Ps 67 (66), 2-3. 5 i 8 (R.: por. 2a)

Refren: Bóg miłosierny niech nam błogosławi.

Niech Bóg się zmiłuje nad nami i nam błogosławi; *

niech nam ukaże pogodne oblicze.

Aby na ziemi znano Jego drogę, *

Jego zbawienie wśród wszystkich narodów.  Refren.

Niech się narody cieszą i weselą, †

bo rządzisz ludami sprawiedliwie *

i kierujesz narodami na ziemi.

Niech nam Bóg błogosławi, *

i niech cześć Mu oddają wszystkie krańce ziemi. Refren

 

DRUGIE CZYTANIE

Ga 4, 4-7  Bóg zesłał swego Syna, zrodzonego z Niewiasty

Bracia:

Gdy nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z Niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, byśmy mogli otrzymać przybrane synostwo.

Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg zesłał do serc naszych ducha Syna swego, który woła: «Abba, Ojcze!» A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej.  Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  Por. Hbr 1, 1-2a

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Wielokrotnie przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków,

a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA

Łk 2, 16-21  Nadano Mu imię Jezus

16Pasterze pośpiesznie udali się do Betlejem i znaleźli Maryję, Józefa oraz leżące w żłobie Niemowlę. 17Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli, co im zostało objawione o tym dziecięciu. 18A wszyscy, którzy to słyszeli, zdumieli się tym, co im pasterze opowiedzieli.

19Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu. 20A pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to zostało przedtem powiedziane.

21Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać dziecię, nadano Mu imię Jezus, którym Je nazwał Anioł, zanim się poczęło w łonie Matki.

Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA     ROZEZNAWAĆ WYDARZENIA DNIA W ŚWIETLE SŁOWA.

O co proszę? O łaskę odczytywania codziennych wydarzeń „oczami” Boga.

 

             Dołączę do pasterzy – prostych ludzi, którzy biegną do Betlejem zo-baczyć, co się tam wydarzyło (w. 16). Zobaczę ich przejęte twarze. Wsłucham się w ich rozmowy. Towarzyszą im emocje świadczące o głębokim przeżyciu.

             Co mogę powiedzieć o moim przeżywaniu oktawy Bożego Narodzenia, która dobiega końca? Jakie przeżycia najczęściej mi towarzyszyły w tych dniach? Jak wyglądała w tym czasie moja modlitwa słowem Bożym? Jakie Słowo o narodzeniu Jezusa poruszało mnie najmocniej?

             Udam się z pasterzami do Maryi, Józefa i Niemowlęcia leżącego w żłobie. Wejdę do Nich. Będę kontemplował ich twarze, ich wewnętrzny pokój i miłość. Uświadomię sobie, że to wszystko ma miejsce w nieludzkich warunkach życia.

             Bóg w stajni, otoczony prostymi ludźmi (ww. 16-17). Chce być Niemowlęciem. Jego największe dzieła zbawcze, od żłobka aż po krzyż, dokonują się w cichości, w nędznych warunkach i pośród ludzi o prostym sercu.

             Przywołam na pamięć miejsca mojego życia, które wydają mi się najbardziej nędzne. Uświadomię sobie, że Jezus chce urodzić się w tych miejscach dla mnie – wszędzie tam, gdzie widzę największą nędzę mojego życia.

             Przypomnę sobie zwyczajnych, cichych ludzi, którzy „odwiedzają” mnie w codzienności. Kto najbardziej uobecnia w moim życiu narodzonego Jezusa, cichość i delikatność Maryi, dobroć Józefa?

             Zbliżę się i przytulę do Maryi (w. 19). Poproszę Ją, aby mi pozwoliła uczestniczyć w przeżyciach Jej serca. Będę z Nią rozmawiał o tym, co przeżywała w stajni. Będę prosił Ją słowami: „Uproś mi serce proste, otwarte na Słowa Boga”.

 

KOMENTARZ

1. Przesłanie w swoim kontekście (ww. 8-20)

Centrum dwóch pierwszych rozdziałów jest „namacalne" poznanie Boga, którego doświadcza Maryja poprzez urodzenie, owinięcie w pieluszki i złożenie Syna w żłobie. Ta scena ukazana jest nam trzykrotnie z pomocą takich samych słów. Fakt historyczny, jedyny, który wydarzył się dwa tysiące lat te-mu, najpierw jest opowiedziany (ww. 6-7), następnie ogłoszony jako „znak" (w. 12) do odczytania, który nadaje znaczenie całej historii (ww. 11-12), a na końcu jest on zweryfikowany przez pasterzy (w. 16). Poprzez opowiadania Maryi, które Łukasz - pasterz, który stał się głosicielem - przekazał nam, także my sami jesteśmy wezwani do kontemplowania i dotykania razem z Nią samego Słowa życia. Podobnie jak ci pierwsi pasterze, także my stajemy się głosicielami Słowa: „Dziś narodził się wam Zbawiciel, który jest Chrystusem Panem". To samo orędzie, przekazywane z ust do ust przez pasterzy, którzy stali się pierwszymi ewangelistami, obwieszcza nam wypełnienie się Bożej obietnicy. W posłuszeństwie wiary wobec tego orędzia także my do-prowadzeni jesteśmy do zbawienia. Dziś narodzin Zbawiciela dokonuje się wszędzie tam, gdzie to orędzie jest głoszone i przyjmowane, podobnie jak zdarzyło się to w życiu pasterzy, którzy natychmiast udali się w drogę, aby Go zobaczyć. Po słowach anioła otwiera się niebo i ludzie mogą uczestniczyć w niebiańskiej liturgii, która dokonuje się nad tym Dzieckiem. Tej niebiańskiej liturgii, odsłoniętej poprzez orędzie, które zarazem ją interpretuje, od-powiada ziemska liturgia ubogich ludzi, którzy są posłuszni wobec Słowa i biegną, aby zobaczyć Dziecko i uwierzyć w to, „co Pan oznajmił" (w. 15). Oni, kiedy tylko ujrzeli na własne oczy to, co zostało im powiedziane (ww. 17-20), sarni stają się głosicielami (ww. 17-18). W tych pasterzach, pierwszych słuchaczach, którzy następnie stali się głosicielami, mamy pewien obraz Kościoła. On rodzi się bowiem z tej nowiny, doświadcza wypływającego z niej dziś zbawienia i przekazuje je innym ludziom. Kościół budowany jest przez ludzi ubogich i pokornych, którzy upodabniają się do tego, który jest głoszony. Dzięki sile wiary Kościół uznaje, głosi, uwielbia i wychwala Boga, który objawił się w niemocy Jezusa.

2. Interpretacja tekstu 

S. Fausti: w. 16: «Poszli więc szybko». Pasterze, którzy idą bez zwłoki, są modelem wiary. Ona prowadzi wprost do odkrycia tego, co się wydarzyło. Fakt, mimo tego że został opisany w orędziu, bez wiary pozostaje nadal w ukryciu. Jedynie wiara pomaga nam w jego odkryciu. w. 17: «A gdy Je zobaczyli, opowiadali, co im zostało objawione...». Pasterze „widzą" rzeczywistość tego, co Pan dał im poznać. Jest to tak bardzo ważne, że nie mogą powstrzymać się od głoszenia o tym innym. Kto wierzy, sprawdza, czy prawdą jest to, w co wierzy. Jeśli wierzę temu, kto mówi do mnie: „Obiad jest już gotowy", wtedy idę, by sprawdzić, czy to, co mi powiedział, jest prawdą. Pasterze otrzymali nowinę, uwierzyli i ujrzeli. A teraz oni sami stają się głosicielami. Pasterze kontynuują na ziemi to, co aniołowie uczynili w niebie - stają się aniołami, pośrednikami słowa, aby pomóc innym ujrzeć to, co Bóg obiecał. Kształtuje się więc misyjna dynamika Kościoła. Orędzie skłania do słuchania, słuchanie do zobaczenia. Ten, kto sam zobaczył, niesie innym nowinę, aby przez usłyszenie o niej najpierw sami doszli do poznania, a następnie, aby i oni nieśli dalej orędzie „aż po krańce ziemi" (Dz 1, 8).

w. 18: «Wszyscy... dziwili się temu». Pierwszą reakcją na orędzie jest po-dziw. To pierwszy krok serca, które otwiera się na przyjęcie czegoś nowego i zaskakującego. Podziw jest pierwszą pozytywną reakcją na orędzie tych „wszystkich", którzy słuchają. w. 19: «A Maryja zachowywała wszystkie te słowa». Maryja ukazana jest jako wierząca, która mimo tego, że dobrze zna wszystkie te fakty, nie może pominąć żadnego usłyszanego słowa. Zachowuje je wszystkie i strzeże ich jak skarbu w głębi swojego serca - tam, gdzie jest wasz skarb, tam też będzie i wasze serce (Łk 12, 34) - porównuje z wydarzeniami i rozważa je (zob. Łk 1, 66; 2, 51). Jest świadoma, że słowo zawiera najgłębsze tajemnice. Cała Ewangelia przedstawiać będzie te słowa do słuchania, przyjęcia, zachowania, spotkania, mierzenia, zrozumienia, po-łączenia ze sobą nawzajem w nieustannym wzroście, którego celem i owocem jest pełnia daru - poznanie tajemnic królestwa Bożego (Łk 8, 10). Nasz obraz wynosimy ze słuchania tych słów i będzie on zawsze tylko fragmentaryczny „jak w zwierciadle, niewyraźnie". Jedynie na końcu odwzoruje się w naszym sercu Oblicze, które będziemy oglądać twarzą w twarz (1 Kor 13, 12). w. 20: «chwaląc i wysławiając Boga». W pasterzach, którzy wracają, „chwaląc Boga", widzimy pierwszą wspólnotę ukazaną w Dziejach Apostolskich, która gromadzi się po Wniebowstąpieniu, kiedy zamyka się niebo otwarte w tej właśnie scenie. Ich życie staje się „powrotem" (słowo, którego Łukasz używa bardzo często, 22 razy w Ewangelii i 11 razy w Dziejach Apostolskich, podczas gdy w pozostałych księgach Nowego Testamentu występuje ono jedynie 5 razy). jest to powrót człowieka do siebie samego, powrót do Ojca, dokonany w życiu Jezusa, Syna, który wyszedł nam na-przeciw. Kiedy pasterze usłyszeli, wówczas uwierzyli i dlatego zobaczyli to, o czym usłyszeli. Staną się więc „aniołami", czyli głosicielami tej radości, która przeznaczona jest dla wszystkich ludzi. Na tę samą drogę Łukasz pragnie wprowadzić swojego czytelnika: od coraz bardziej uważnego i uporządkowanego słuchania, do coraz głębszej wizji oblicza Boga, aby potem opowiedzieć o tym swoim braciom. w. 21: «Gdy minęło osiem dni, obrzezano Chłopca...». Obrzezanie jest znakiem przynależności do narodu, który zobowiązał się wobec Boga do uznawania Jezusa jako Boga. Temu przymierzu Izrael, podobnie jak każdy człowiek, nigdy nie był do końca wierny. Ale Bóg mimo to pozostaje wierny danemu przez siebie słowu. Z drugiej strony, skoro człowiek nie dotrzymywał danego słowa, także Bóg nie musiał spełniać swojego zobowiązania, ponieważ umowa przestaje obowiązywać, kiedy jedna ze stron łamie jej postanowienia. Bóg w swojej miłości sam wypełnia warunki umowy, z której druga strona się nie wywiązuje. Jezus, prawdziwy Bóg, będzie także prawdziwym Izraelem. On jest jednocześnie tak powie-dzianym przez człowieka Bogu. Człowiek w Jezusie w końcu doczekał się odpowiedzi. Chrystus stał się w ten sposób bezwarunkowym i odwiecznym tak Boga dla człowieka. To jedyne całkowite tak wspólne dla obu stron. «i nadano Mu imię Jezus». Łukasz bardziej niż na samym obrzezaniu koncentruje się na „imieniu". Nikt nigdy nie widział Boga. Nikt Go nigdy nie poznał, a już tym bardziej nikt nie nazwał Go po imieniu. On jest Imieniem, którego nie można nazwać, początkiem każdego innego imienia! „Podaj mi, proszę, swoje imię" - prosił Jakub (Rdz 32, 30); „Ukaż mi Twoją chwałę" - prosił Mojżesz (Wj 33, 18); „ukaż mi Twoje oblicze" - czy-tamy w wielu psalmach. Zobaczenie oblicza Boga jest zbawieniem dla człowieka, który w Nim odkrywa swoje prawdziwe oblicze. Wypowiedzenie imienia Boga oznacza odnalezienie Imienia, które stanowi wszystkie pozostałe imiona - to odnalezienie ty, które sprawia, że może istnieć każde ja. Pragnieniem wszystkich religii jest nadanie Bogu imienia oraz oblicza. Teraz możemy naz-wać Boga, ponieważ On został poczęty w Maryi i ofiarował się dla nas. Największe pragnienie człowieka teraz znajduje swe zaspokojenie. Jakże wielka to niespodzianka, kiedy możemy nazwać Tego, który nadaje imię wszystkiemu, co istnieje; nazwać po imieniu Tego, który stworzył z niczego wszystkie rzeczy! Nazwanie jakiejś oso-by po imieniu oznacza, że ona istnieje dla mnie, a ja dla niej. Teraz za pośrednictwem tego imienia ustala się ostateczną relację między Bogiem i człowiekiem. Człowiek istnieje dla Boga, ponieważ Bóg istnieje dla człowieka. Rozpoczyna się nowe istnienie i nowy dialog. Imieniem Boga dla człowieka może być jedynie „Jezus", czyli „Bóg zbawia", ponieważ nazwanie Boga po imieniu jest dla człowieka zbawieniem, a także ponieważ człowiek zatracił się i może rozpoznać Boga jedynie jako Tego, który go zbawia. Ten Bóg, który wzbudzał lęk, ponieważ jest Najświętszy, teraz może być nazywany w każdym miejscu, gdzie jest rozpacz i zatracenie, ponieważ On jest Zbawicielem. Nie trzeba być świętym i sprawiedliwym, ponieważ żaden człowiek nie jest sprawiedliwy przed Bogiem. Jedynymi, którzy nazywali Jezusa po imieniu, byli - oprócz demonów - trędowaci (Łk 17, 13), ślepiec (Łk 18, 38) i zbrodniarz (Łk 23, 42). Bóg jest właśnie dla nas, zatraconych i oddalonych od Niego, ponieważ On ma na imię Jezus, Bóg z nami i Zbawiciel. Łukasz pozwała nam dostrzec słodycz, jaką jest nazywanie Boga po imieniu - przyjemność, moc i światłość imienia Jezus. Ale jakaż jest radość również Boga, który wreszcie może być nazwany przez człowieka po imieniu. Ten, który jest miłością, cieszy się, że może być przyzywany przez tego, który Go kocha. Aby zrozumieć imię Jezus, wskazana jest lektura Psalmu 119 oraz wstawienie tego imienia w miejsce rzeczownika „słowo" i jego synonimów. Otrzymamy wspaniałą wypowiedź na temat słodyczy i światłości tego właśnie imienia. 

 

Tekst www.wiara.pl; medytacja: Wons. Modlitwa Ewangelią; komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię wg św. Łukasza s. 72-74.78-79.

Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki  Nowy Rok, 2024.01.01

 

 

 

 

Niedziela Świętej Rodziny: Jezusa, Maryi i Józefa, rok B, 2023.12.31

PIERWSZE CZYTANIE

Rdz 15, 1-6; 21, 1-3 Obietnica potomstwa

Czytanie z Księgi Rodzaju

Pan tak powiedział do Abrama podczas widzenia: «Nie obawiaj się, Abramie, bo Ja jestem twoim obrońcą; nagroda twoja będzie sowita».

Abram rzekł: «o Panie, mój Boże, na cóż mi ona, skoro zbliżam się do kresu mego życia, nie mając potomka; przyszłym zaś spadkobiercą mojej majętności jest Damasceńczyk Eliezer». I mówił: «Ponieważ nie dałeś mi potomka, ten właśnie, zrodzony u mnie sługa mój, zostanie moim spadkobiercą».

Ale oto usłyszał słowa: «Nie on będzie twoim spadkobiercą, lecz ten po tobie dziedziczyć będzie, który od ciebie będzie pochodził».

I poleciwszy Abramowi wyjść z namiotu, rzekł: «Spójrz na niebo i policz gwiazdy, jeśli zdołasz to uczynić»; potem dodał: «Tak liczne będzie twoje potomstwo». Abram uwierzył i Pan poczytał mu to za zasługę.

Pan okazał Sarze łaskawość, jak to obiecał, i uczynił jej to, co zapowiedział. Sara stała się brzemienną i urodziła sędziwemu Abrahamowi syna w tym właśnie czasie, jaki Bóg wyznaczył. Abraham dał swemu synowi, który mu się urodził, a którego mu zrodziła Sara, imię Izaak.  Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 105 (104), 1-2. 3-4. 5-6. 8-9 (R.: por. 8a)

Refren: Pan Bóg pamięta o swoim przymierzu.

Sławcie Pana, wzywajcie Jego imienia, *
głoście Jego dzieła wśród narodów.
Śpiewajcie i grajcie Mu psalmy, *
rozgłaszajcie wszystkie Jego cuda.  Refren.

Szczyćcie się Jego świętym imieniem, *
niech się weseli serce szukających Pana.
Rozmyślajcie o Panu i Jego potędze, *
zawsze szukajcie Jego oblicza. Refren.

Pamiętajcie o cudach, które on uczynił, *
o Jego znakach, o wyrokach ust Jego.
Potomkowie Abrahama, słudzy Jego, *
synowie Jakuba, Jego wybrańcy.  Refren.

Na wieki pamięta o swoim przymierzu, *
obietnicy danej tysiącu pokoleń,
o przymierzu, które zawarł z Abrahamem, *
przysiędze danej Izaakowi.  Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE

Hbr 11, 8. 11-12. 17-19 Wiara Abrahama, Sary i Izaaka

Czytanie z Listu do Hebrajczyków

Bracia:
Dzięki wierze ten, którego nazwano Abrahamem, usłuchał wezwania, by wyruszyć do ziemi, którą miał objąć w posiadanie. Wyszedł, nie wiedząc, dokąd idzie.

Dzięki wierze także i sama Sara, mimo podeszłego wieku, otrzymała moc poczęcia. Uznała bowiem za godnego wiary Tego, który udzielił obietnicy. Przeto z człowieka jednego, i to już niemal obumarłego, powstało potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie, jak niezliczone ziarnka piasku na wybrzeżu morza.

Dzięki wierze Abraham, wystawiony na próbę, ofiarował Izaaka, i to jedynego syna składał na ofiarę, on, który otrzymał obietnicę, któremu powiedziane było: «z Izaaka będzie dla ciebie potomstwo». Pomyślał bowiem, iż Bóg mocen jest wskrzesić także umarłych, i dlatego odzyskał go, na podobieństwo śmierci i zmartwychwstania Chrystusa.

Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Por. Hbr 1, 1-2a

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Wielokrotnie przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków,
a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA (dłuższa Łk 2, 22-40) (krótsza 2, 22. 39-40)

Dziecię rosło, napełniając się mądrością

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza

22Gdy upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, Rodzice przynieśli Jezusa do Jerozolimy, aby przedstawić Go Panu. 23Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: «Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu». 24Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego.

25A żył w Jeruzalem człowiek imieniem Symeon. Był to człowiek sprawiedliwy i pobożny, wyczekujący pociechy Izraela; a Duch Święty spoczywał na nim. 26Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż zobaczy Mesjasza Pańskiego. 27Z natchnienia więc Ducha przyszedł do świątyni.

A gdy Rodzice wnosili dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, 28on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił: 29«Teraz, o Władco, pozwalasz odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa. 30Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, 31które przygotowałeś wobec wszystkich narodów: 32światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela».

33A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. 34Symeon zaś błogosławił ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: «Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą – 35a Twoją duszę miecz przeniknie – aby na jaw wyszły zamysły serc wielu».

36Była tam również prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem 37i pozostała wdową.

Liczyła już sobie osiemdziesiąt cztery lata. Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. 38Przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jeruzalem.

39A gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta – Nazaretu. 40Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim.   Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA WZIĄĆ JEZUSA W SWOJE RAMIONA

O co proszę? O miłość wierną i zdolną do największych poświęceń.

 

            Będę wpatrywał się w Maryję i Józefa, którzy przynoszą do świątyni Jezusa (ww. 22-24). Maryja ma świadomość, że poświęca Bogu swoje pierwsze i jedyne dziecko. Wie, że nie może zatrzymać Go dla siebie. Co mogła odczuwać jako matka? Spróbuję rozmawiać z Maryją o Jej przeżyciu w świątyni.

            Będę kontemplował Maryję „Matkę pięknej miłości", która potrafi poświęcić Bogu najdroższą dla Niej osobę. Nie zatrzymuje dziecka przy sobie. Czy potrafię kochać osoby bez zniewalania ich sobą, bez zatrzymywania przy sobie? Czy nie manipuluję miłością drugiego człowieka? Czy jestem wolny od nieuporządkowanych przywiązań od osób i rzeczy?

            Będę obserwował Symeona i Annę, którzy aż do sędziwego wieku z cierpliwością oczekują na spełnienie się Bożej obietnicy (ww. 25-38). Po wielu latach oczekiwania ich wierność zostaje nagrodzona. Co mogę po-wiedzieć o mojej ufności do Boga? Czy wierzę, że On nigdy nie spóźnia się ze spełnieniem swoich obietnic? Czy nie wymuszam na Bogu spełniania moich próśb? Czy nie wątpię w Jego wierność?

            Spróbuję wyobrazić sobie siebie na miejscu Symeona (w. 28). „Wezmę" od Maryi maleńkiego Jezusa i obejmę Go własnymi ramionami. Postaram się trwać w tym doświadczeniu przez dłuższy czas. Czy łatwo jest mi wyobrazić sobie siebie w takiej scenie? Jakie uczucia budzą się wtedy we mnie?

            Co mogę powiedzieć o mojej więzi z Jezusem? Czy tęsknię za Jezusem? Czy szukam bliskiego kontaktu z Nim na modlitwie? Co najbardziej mi przeszkadza w budowaniu zażyłej więzi z Jezusem?

            Powierzę siebie, całą moją rodzinę i wspólnotę Świętej Rodzinie, abyśmy wzrastali w mocy i mądrości, aby łaska Boża zawsze spoczywała nad nami.

KOMENTARZ

1. Przesłanie w swoim kontekście

Po ukazaniu Pasterza pasterzom i po przestawieniu Zbawiciela, Chrystusa i Pana pokornym, następuje teraz oficjalna prezentacja Jezusa narodowi, któremu zostało dane prawo (ww. 22. 23. 24. 27. 39), świątynia (ww. 22. 27. 37) i proroctwo (ww. 25. 26. 27. 28. 34). Czas, który minął od zwiastowania Zachariaszowi nowiny o narodzinach Jana do ofiarowania Jezusa w świątyni, wynosi 490 dni, czyli 70 tygodni. Wypełnia się za-powiedziany przez Daniela czas przejścia od obietnicy-wyczekiwania do realizacji-wy-pełnienia (Dn 9, 24). Prawo, świątynia i proroctwo są trzema symbolami Tego, który miał przybyć. On jest Słowem, które stało się ciałem, jest Chwałą Boga i samym Jego obliczem. Swoim pierwszym przybyciem do Jerozolimy przekracza próg między oczekiwaniem a wypełnieniem. Kończy się bieg nocy i bojaźliwe oczekiwanie poranka, a rozpoczyna Pokorne wejście Jezusa do świątyni, przez które wypełniona zostaje litera prawa, można zestawić z wizją z Ml 3, dotyczącą ostatecznego nadejścia Pana i Jego sądu. Teraz możemy określić Imię (w. 21), w którym wypełnia się prawo (ww. 22-24). W mocy Ducha Symeon rozpoznaje Pana, wyśpiewuje pieśń radości z powodu zakończenia oczekiwania i wypowiada proroctwo. Teraz Symeon, symbol Starego Testamentu, a także każdego człowieka, może umrzeć w pokoju. Lęk przed śmiercią zostaje zwyciężony, ponieważ obecne jest wspomnienie Boga-dziecka, który umrze. Memoria mortis ((pamięć o śmierci') nie budzi już więcej strachu i przemienia się w ars vivendi ((sztukę życia') w pokoju, ponieważ możliwe jest wreszcie odnalezienie Boga we własnych ograniczeniach (ww. 25-35). Swoje świa-dectwo daje także Anna, wdowa, która rozpoznaje oblubieńca Izraela (ww. 36-38).

2. Interpretacja tekstu 

S. Fausti: w. 22: «zanieśli Go do Jerozolimy, aby ofiarować Panu». Pan nawiedza swoją świątynię. To dla człowieka straszliwy dzień (zob. Ml 3), który był nieustannie odkładany. Ale on przybywa ze słabością małego dziecka. Przybywa nie po to, aby dokonać sądu nad tymi, którzy nie przestrzegali prawa, ale po to, aby sam jako człowiek poddać się posłuszeństwu wobec Ojca, któremu my nie byliśmy posłuszni. On przychodzi, aby spłacić nasz dług, ofiarując się Temu, który obdarza nas wszystkim. Nie jest tak, że Bóg wymaga ofiary od człowieka dla swojego majestatu - na tym właśnie polegało kłamstwo Adama. Kiedy człowiek ukazuje się przed Nim, wtedy przywracany jest samemu sobie. Każdy pierworodny należy do Bo-ga, ale nie w tym znaczeniu, że On pragnie go jedynie dla siebie, lecz że składa z niego dar. Bóg nie jest źródłem, które pochłania wodę! Jest dawcą życia. Tylko ofiarowanie pierwocin życia Bogu pozwala uznać, że Bóg jest dawcą życia oraz że samo życie jest darem, a w konsekwencji pozwala na to, aby móc czerpać z życia w obfitości.

ww. 25-28: «[Symeon] wziął Go na ręce...». Symeon, którego imię oznacza 'Bóg wysłuchał', jest człowiekiem, który „słucha słowa Boga" i jest sprawiedliwy i pobożny. Jemu to właśnie Duch Święty obiecał, że ujrzy Mesjasza Pana, pocieszenie Izraela (zob. Iz 40, 1; 32, 1), wypełnienie słowa Boga. W odniesieniu do Symeona trzykrotnie wymieniany jest Duch Święty. Podobnie jak miało to miejsce u wszystkich proroków, Duch Święty „był z nim". Dlatego jest on tym, który słucha Słowa, stawia Boga na pierwszym miejscu i oczekuje na nadejście pocieszenia. Duch zapewnia go, że nie ujrzy śmierci, zanim nie będzie mógł kontemplować Tego, który pozwala wszystkim, którzy Go zobaczą, na wieczność nie zaznać już śmierci. Pro-wadzony przez Ducha idzie na spotkanie z Jezusem i może nareszcie wziąć Go w swoje ramiona. Ręce Symeona, które są stare i wyobrażają mające wiele tysięcy lat ręce Izraela, przyjmują kwiat życia. Jego głos jest okrzy-kiem radości, która tłumiona była wieloletnim oczekiwaniem, ale teraz może wreszcie eksplodować. Jest to okrzyk niepowstrzymany, niczym wy-lanie rzeki, która występuje ze swych brzegów. Teraz może swobodnie za-brzmieć oddech całej ludzkości do tej pory powstrzymywany śmiertelnym lękiem.

ww. 29-31: «Teraz, o Władco, zgodnie z Twoim słowem pozwalasz swemu słudze odejść w pokoju...». Tą pieśnią modlimy się podczas liturgicznej modlitwy na zakończenie dnia. W nocy, która zapada, rozbrzmiewa hymn o zwycięstwie nad ciemnością. Człowiek, który z powodu strachu przed śmiercią stał się niewolnikiem życia przepełnionego smutkiem, lękiem i niezadowoleniem, teraz jest nasycony życiem i może z zadowoleniem opuścić ucztę. Zobaczył Zbawiciela. Teraz odejście z życia może nastąpić w pokoju. To, co nieuchronne, teraz może nastąpić w radości. Strach przed śmiercią - strach przed samym Bogiem, który jest przecież życiem! - rozprasza się niczym mgła po wschodzie słońca. Teraz stary człowiek, będący u kresu swoich dni, nie jest już więcej trzymany w cieniu śmierci, ale obejmuje swoimi starczymi ramionami Tego, który jest dawcą życia. Jedynie spotkanie z Nim może nas uleczyć od trucizny śmierci. Wy-darzenie, które na początku było tragedią, gdyż wiązało się ze zniszczeniem wszystkiego, teraz staje się tęsknotą za powrotem. Oczy Symeona nie widzą już przed sobą ciemności, ale jutrzenkę życia - Boże zbawienie (w. 30). Spotkanie z Jezusem Zbawicielem pozwala umrzeć w pokoju, a zatem również i żyć w pokoju. Jest ono niespodzianką dla tego, kto stojąc głodny przed zamkniętymi drzwiami, za którymi wyobraża sobie przepaść ciemności, po ich otwarciu widzi oświetloną salę i wspaniale zastawione stoły przygotowane na ucztę. Podnosi powoli nogę, przekracza próg i może wziąć udział w tym święcie. Zbawienie przygotowane jest przez Boga „dla wszystkich narodów" (w. 31). Nie jest ono zarezerwowane wyłącznie dla Izraela. Jest ono światłem dla wszystkich ludów, które przebywają jeszcze w otchłaniach ciemności i cieniu śmierci (Łk 1, 79; zob. Iz 42, 6; 49, 6). Na tym polega chwała Izraela (w. 32), która uświęca imię Boga i promieniuje na swoim obliczu chwałą Jego oblicza. w. 33: «A Jego ojciec i matka dziwili się temu, co o Nim mówiono». Maryja i Józef, podobnie jak każdy czytelnik Ewangelii, ze zdziwieniem słuchają pieśni Symeona.

w. 34: «On jest tutaj, aby w Izraelu wielu upadło i wielu powstało». Symeon, symbol ludu Starego Testamentu, sprawiedliwego i przejętego Bożą bojaźnią, który oczekuje na Mesjasza i rozpoznaje Go, jest także w stanie, dzięki pomocy Ducha Świętego, przepowiedzieć Maryi Jej los. Także dzisiaj Jezus jest zrozumiały dla nas jedynie wtedy, kiedy patrzymy na Niego w świetle Starego Testamentu. Dziecko będzie jednocześnie przyczyną upadku i powstania wielu w Izraelu. Niesie bowiem zbawienie, które nie jest przez wszystkich akceptowane. Jest zgorszeniem i głupstwem, „znakiem, któremu będą się sprzeciwiać", bo przeczy wszelkiej ludzkiej myśli. Dlatego wszyscy występują przeciwko Niemu, gorszą się nim i upadają. Uczniowie jako pierwsi. Ale On jest Zbawicielem wszystkich tych, którzy upadli. Odsłania się tutaj tajemnica śmierci i Zmartwychwstania Pana, która niczym miecz przenika serce każdego ucznia i całego Kościoła, którego pierwowzorem jest Maryja. Ta tajemnica żyć będzie nieustannie w historii ucznia, który przemierza tę samą drogę od krzyża do chwały.

ww. 36-38: «Przebywała tam też prorokini Anna...». Anna (`sympatia, łaska u Boga'), córka Fanuela (`oblicze Boga'), z pokolenia Asera (`dobry los, szczęście"), dzięki Bożej łasce ma szczęście ujrzeć Boga w obliczu Jezusa. Jest już ona bardzo podeszła w latach. Od swojej młodości jest wdową i jako taka jest symbolem zarówno Izraela, jak i całej ludzkości, która straciła swojego Oblubieńca i żyje w pewnej pustce, pozbawiona oglądania upragnionego oblicza. Nigdy jednak nie opuszcza świątyni, nadal szuka Go i wyczekuje, modli się i pości, cierpi i pragnie, w dzień i w nocy. Spotkanie następuje właśnie w tej „chwili", w której Symeon przepowiada Jezusowi krzyż - w owej godzinie sprzeciwu. To tutaj Bóg ukazuje się definitywnie swojemu narodowi, pozwalając wszystkim kontemplować Go (zob. Łk 23, 48). ww. 39-40: «Kiedy wypełnili wszystko zgodnie z Prawem Pańskim, wrócili do Galilei, do swojego miasta - Nazaret... ». Prezentacja Jezusa Izraelowi w świątyni i rozpoznanie Go kończy czas Prawa jako drogi zbawczej. Nie dzieje się tak dlatego, że Prawo przestało być ważne, ale dlatego, że w końcu zostało ono doprowadzone do końca, wypełniło się. Po upadku ostatniej zapory droga jest już wolna. Jezus postępuje inaczej niż Adam i cały Izrael - On słucha Ojca i jest Jemu posłuszny. W ten sposób wypełnia Prawo, które zostało dane nieposłusznemu słudze, i rozpoczyna czas łaski, właściwy dla Syna posłusznego woli Ojca. Już w tym nowym czasie łaski Jezus powraca do Nazaretu i tam pozostaje przez trzydzieści lat, a więc przez czas życia całego pokolenia. W ten sposób dokonuje Odkupienia każdego pokolenia i każdego życia właśnie w jego codzienności. Nazaret, podobnie jak każda inna tajemnica życia Jezusa, nie jest ukryciem, ale objawieniem Boga. Wszystkie Ewangelie niewiele albo wręcz w ogóle nie mówią o tym okresie trzydziestu lat życia Jezusa. W Nazarecie Pan nauczył się być obdarzany po ludzku czułością, był kochany i karmiony matczyną piersią; nauczył się mówić i używać różnych przedmiotów, chodzić, bawić się i pracować; nauczył się dzielić z człowiekiem jego minuty, godziny, noce, dni, święta, pory roku, lata, oczekiwania, trudności i miłość. W ciszy, w pracy, w posłuszeństwie, w jedności z Maryją i Józefem oraz swoimi kuzynami, Bóg nauczył się od człowieka wszystkich ludzkich czynności i zachowań. Tajemnica życia Jezusa w Nazarecie objawia niezwykłą prawdę o całkowitym przyjęciu naszego życia przez Boga. On zespolił się z nami we wszystkim, czyniąc się jednym ciałem z każdą konkretną rzeczywistością ludzką. Nazaret jest tajemnicą, która wyzwala całe stworzenie z nieważ-ności tego, co małe i ograniczone. W granicach czasu spotykamy wiecz-ność, w granicach przestrzeni znajdujemy to, co nieskończone. Cisza Na-zaretu jest najbardziej wymowną tajemnicą Boga. Jezus wzrasta, nabiera sił i napełnia się „mądrością" w łasce tego Boga, wobec którego każdy człowiek ukrywał się już od samego początku świata.

 

Tekst: liturgia.wiara.pl; medytacja: Wons. Modlitwa Ewangelią; komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Łukasza, s. 78-81.84.

 

Niedziela Świętej Rodziny: Jezusa, Maryi i Józefa, rok B, 2023.12.31

 

 

 

Boże Narodzenie, Msza w dzień, 2023.12.25

PIERWSZE CZYTANIE

Iz 52, 7-10  Cała ziemia zobaczy zbawienie Boże

 

O jak są pełne wdzięku na górach nogi zwiastuna radosnej nowiny, który ogłasza pokój, zwiastuje szczęście, który obwieszcza zbawienie, który mówi do Syjonu: «Twój Bóg zaczął królować».

Głos! Twoi strażnicy podnoszą głos, razem wznoszą okrzyki radosne, bo oglądają na własne oczy powrót Pana na Syjon. zabrzmijcie radosnym śpiewem, wszystkie ruiny Jeruzalem! Bo Pan pocieszył swój lud, odkupił Jeruzalem. Pan obnażył już swe ramię święte na oczach wszystkich narodów; i wszystkie krańce ziemi zobaczą zbawienie naszego Boga.

Oto słowo Boże.
 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 98 (97), 1bcde. 2-3b. 3c-4. 5-6 (R.: por. 3cd)

Refren: Ziemia ujrzała swego Zbawiciela.

Śpiewajcie Panu pieśń nową, *

albowiem uczynił cuda.

zwycięstwo Mu zgotowała Jego prawica *

i święte ramię Jego.    Refren.

Pan okazał swoje zbawienie, *

na oczach pogan objawił swą sprawiedliwość.

Wspomniał na dobroć i na wierność swoją *

dla domu Izraela.  Refren.

Ujrzały wszystkie krańce ziemi *

zbawienie Boga naszego.

Wołaj z radości na cześć Pana, cała ziemio, *

cieszcie się, weselcie i grajcie.   Refren.

Śpiewajcie Panu przy wtórze cytry, *

przy wtórze cytry i przy dźwięku harfy.

Przy trąbach i przy głosie rogu, *

na oczach Pana, Króla, się radujcie.  Refren.


DRUGIE CZYTANIE

Hbr 1, 1-6  Bóg przemówił do nas przez Syna

Czytanie z Listu do Hebrajczyków

Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców na-szych przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna. Jego to ustanowił dziedzicem wszystkich rzeczy, przez Niego też stworzył wszechświat.

Ten Syn, który jest odblaskiem Jego chwały i odbiciem Jego istoty, podtrzymuje wszystko słowem swej potęgi, a dokonawszy oczyszczenia z grzechów, zasiadł po prawicy Majestatu na wysokościach. on o tyle stał się większy od aniołów, o ile odziedziczył dostojniejsze od nich imię. Do którego bowiem z aniołów powiedział Bóg kiedykolwiek: «Ty jesteś moim Synem, Ja Cię dziś zrodziłem»? I znowu: «Ja będę Mu ojcem, a on będzie Mi Synem»?

A skoro ponownie wprowadzi Pierworodnego na świat, powie: «Niech Mu oddają pokłon wszyscy aniołowie Boży». Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Zajaśniał nam dzień święty,

pójdźcie, narody, oddajcie pokłon Panu, bo wielka światłość zstąpiła dzisiaj na ziemię.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
 

EWANGELIA

J 1, 1-18 (krótsza J 1, 1-5. 9-14) Słowo stało się ciałem

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

1Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. 2Ono było na początku u Boga. 3Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, z tego, co się stało.

4W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, 5a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła.

6Pojawił się człowiek posłany przez Boga – Jan mu było na imię. 7Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. 8Nie był on światłością, lecz został posłany, aby zaświadczyć o światłości.

9Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. 10Na świecie było Słowo, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. 11Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. 12Wszyst-kim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego – 13którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili.

14A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od ojca, pełen łaski i prawdy.

15Jan daje o Nim świadectwo i głośno woła w słowach: «Ten był, o którym powiedziałem: Ten, który po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie». 16Z Jego pełności wszyscy otrzymaliśmy – łaskę po łasce.

17Podczas gdy Prawo zostało dane za pośrednictwem Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa. 18Boga nikt nigdy nie widział; ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie ojca, o Nim pouczył.

Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA OTWORZYĆ SIĘ NA SŁOWO I PRZYJĄĆ JEZUSA CAŁYM S0BĄ

O co proszę? O głęboką więź Jezusem, który rodzi się dla mnie.

             Jan od pierwszych słów Ewangelii oznajmia, że Jezus, który rodzi się dla mnie na świecie, jest tym samym Słowem, które sprawiło, że istnieję i że zaistniał dla mnie świat (ww. 1-3.10). Jest to Słowo, które wciąż wyprowadza moje życie z chaosu i nieustannie daje mi życie. Czy w to wierzę?        „W Nim było życie" (w. 4). Uświadomię sobie, że ilekroć z wiarą nasycam się Słowem, tylekroć pozwalam Bogu rodzić się w moim życiu. Co mogę powiedzieć o moim osobistym kontakcie ze Słowem Bożym? Czy jest we mnie tęsknota za Słowem?

             Słowo Boga jest światłem (ww. 5.9). Nie ma w moim sercu takich mroków, których nie potrafiłoby pokonać. Otworzę Biblię i odszukam w niej te słowa, które stały się w moim życiu szczególnym światłem i natchnieniem. Przeczytam je z wdzięcznością przed Jezusem.

             „Pojawił się człowiek posłany przez Boga" (ww. 6-8). Przywołam w sercu osoby, które w momentach mojego największego zagubienia, ciemności i kryzysów, pomogły mi pokochać na nowo życie i odnaleźć jego sens. Kto to był? Uświadomię sobie, że byli to ludzie posłani przez Boga.

             Jezus przyszedł do swojej własności i nie został przyjęty (ww. 10-11). Rozpoznać osobę można tylko wtedy, gdy jest dla mnie bliska. Co mogę powiedzieć o osobistej więzi z Jezusem?

             „I oglądaliśmy Jego chwałę" (w. 14). Zbliżę się do Jezusa - Niemowlęcia. Będę kontemplował przez dłuższy czas Jego bezbronność, kruchość i delikatność. Słowo, które stworzyło świat i mnie wejdzie w moje życie, gdy na to pozwolę.

             „[Tym], którzy Je przyjęli, dało moc" (w. 12). Wezmę maleńkiego Jezusa w swoje ramiona. Przytulę Go do siebie i zaproszę Go na nowo do mojego życia. Będę Go adorował w sercu słowami: „Kocham Cię, wiem, że narodziłeś się dla mnie!".

 

KOMENTARZ

1. Orędzie w kontekście

„Boga nikt nigdy nie widział, Ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, [o Nim] pouczył". Zobaczenie matki oznacza narodziny: zobaczenie Boga to wystawienie na światło własnej twarzy. Człowiek jest nostalgią za Tym, przed którym jest sobą, pragnieniem zobaczenia Boga, swego zakrytego oblicza. Ale Boga nikt nigdy nie widział, gdyż od początku Adam odwrócił się od Niego. Nie posiadamy żadnego Jego obrazu, gdyż jedynym obrazem i podobieństwem Boga jesteśmy my, jeśli trwamy przed Nim. On jest naszym „naturalnym miejscem"; gdziekolwiek indziej jesteśmy nie na miejscu jak zwichnięta kość, obcy dla samych siebie i wszystkiemu. Jezus Chrystus, Jednorodzony Syn Boży, będący w łonie Ojca, przez swoje czyny i słowa, przez swe życie i śmierć, okazał nam Boga do tego stopnia, że powiedział: „Kto zobaczył mnie, zobaczył i Ojca" (14,9). Jest bowiem Słowem, które w tym celu stało się „ciałem". W prologu Ewangelista, którego w dalszym ciągu nazywać będziemy Janem, mówi jak i dlaczego Jezus przyszedł, aby nam objawić tego Boga. Czyni to jedynie zapowiadając tematy, które rozwinięte zostaną w dalszej części księgi. Początek Ewangelii Jana przenosi nas nagle, jakby na skrzydłach, ponad przestrzeń i czas, ponad wszelkie stworzenie, aby nam ukazać kim jest Jezus, człowiek posiadający pełne prawo, aby nam objawić to, co niewidzialne. Ze zdziwieniem spostrzegamy, że Ten, który lubił nazywać się Synem Człowieczym i ogłosił się Synem Bożym, jest Słowem i od wieków jest w łonie Ojca oraz jest Bogiem.

Słowo to, głoszone przez mędrców i Proroków i nigdy nierozpoznane, staje się ciałem w Jezusie, aby objawić nam i dać swoją chwałę Jednorodzonego u Ojca, tak byśmy mogli odkryć, że jesteśmy synami Boga. Prolog stanowi więc jakby początek symfonii, w której zapowiedziane są motywy. W historii teologii stanowi jakby kopalnię cennych kamieni, z której zaczerpnięte zostały najważniejsze refleksje dotyczące Trójcy Świętej i wcielenia. Mamy do czynienia z hymnem na cześć Słowa, światła i życia wszystkiego; gdzie to, co się mówi, otwiera na harmonię tego, co jest niewyrażalne. Źródła hymnu sięgają raczej Starego Testamentu niż tradycji greckiej, chociaż i ta jest obecna u autora. Chodzi tu o teksty, które wysławiają Słowo i Mądrość stwórczą, będące personifikacją Boga działającego w naturze i w historii. Czytając ten hymn odnosi się wrażenie, że jesteśmy przeniesieni lotem orła ku najwyższemu, a jednak swojskiemu miejscu, jakby to było nasze gniazdo, gdzie czujemy się dobrze, jakby w swoim domu. Bo to właśnie w Słowie zwróconym do Ojca odnajdujemy naszą ojczyznę: samego Ojca. Dopiero pod koniec Ewangelii można w pełni zrozumieć sens prologu; pierwsze słowo każdej mowy zrozumiałe jest po ostatnim. Jak jednak każda księga, tak i ta zaczyna się i powinna być czytana od początku, gdzie, aby być zrozumiałym, autor używa słów znanych wszystkim i w wysokim stopniu nasuwających skojarzenia, które później użyte zostaną w opowiadaniach, w których ujawniają swoje niezbadane potencjalności. Terminy prologu, biorąc pod uwagę kolejność ich pojawiania się, są następujące: początek, być, słowo, Bóg, wszystko, nic, zostać uczynionym /stać się, życie, światło, człowiek, ciemności, ogarniać, posyłać, świadczyć, wierzyć, świat, poznać, własność, przyjąć, dzieci, krew, wola, zrodzić, zamieszkać, kontemplować, chwała, Jednorodzony, Ojciec, łaska, prawda, przyjść później/naprzód/wcześniej, Prawo, Mojżesz, Jezus Chrystus, łono, głosić. Treścią prologu jest więc „Słowo", źródło wszelkiego istnienia, które z kolei staje się ciałem w Jezusie Chrystusie, by uczynić nas dziećmi Boży-mi, objawiając nam to, co niewidzialne. Działalność tego Słowa będzie treścią całej Ewangelii, na przestrzeni której rozwinięte zostaną wspomniane tu tematy. W Ewangelii upersonifikowany termin Lógos (= Słowo) pojawia się jedynie w prologu do wiersza 14, gdzie stwierdza się, że Słowo stało się ciałem, aby objawić nam swoją chwałę Jednorodzonego Syna. Później mowa jest o Jezusie, stwierdzając dlaczego i w jaki sposób staje się naszym bratem. Tekst można podzielić w różny sposób, biorąc pod uwagę różne kryteria i perspektywy. Bardzo wielu autorów skupiło się na analizie tego tekstu, odnajdując struktury koncentryczne, paralele, formy spiralne zstępujące/wstępujące lub jeszcze inne, czego następstwem są podziały. Dobrze jednak mieć na uwadze, że każdy tekst jest zawsze tekstem, tkanką, splotem, co więcej — jednostką organiczną, żywym ciałem, gdzie każdy poszczególny element ma znaczenie dla całości ze względu na swą funkcję, w powiązaniu z kontekstem poprzedzającym i następującym. Dlatego lepiej będzie mówić o artykulacji zamiast o podziałach. Nie wchodząc w sedno skomplikowanego problemu, to, co mówi prolog, jest wystarczająco jasne. Początek mówi o Logosie u Boga i Jego roli w stworzeniu i odkupieniu. Celem wszystkiego jest to, byśmy my, słuchając Logosu i przyjmując Go, mogli stać się dziećmi Boga. Ten Jezus, który przez znaki i mowy objawia się nam w Ewangelii, może nam objawić Boga, którego nikt nigdy nie widział, gdyż jest Słowem Bożym, samym Bogiem, jest bowiem „Synem". Przylgnięcie lub nie do Jego osoby oznacza dla nas przyjęcie lub odrzucenie naszej rzeczywistości synów. Jest to sąd, jaki musi wydać każdy człowiek odnośnie swego życia. Jak widać Jan przedstawia „głęboką chrystologię", która zawiera szczyt zrozumienia, jakie posiadał pierwotny Kościół o Chrystusie. Czytając tekst odnosimy wrażenie, że obracamy się wokół bardzo wysokiej skały, która swym szczytem sięga ponad chmury, po-nad samo niebo. Jest to góra niedostępna: jest nią nieznany Bóg, Chwała niewidzialna, Imię, którego nie da się wymówić. Ogarnia nas poczucie niezmiernego zachwytu, doznajemy zawrotu głowy. Szybko jednak napełnia nas radością fakt, że góra zniżyła się do nas, że to, co nie da się wymówić jest Słowem, że Chwała ma oblicze Syna Człowieczego, że imię nazywa się Jezusem. Cała Ewangelia wyjaśni nam i zaofiaruje dar, jaki Bóg daje z siebie w ciele Syna, w którym oglądamy Chwałę, której stanowimy odblask. Gdy poznamy, jak przez Niego jesteśmy poznani — dokonuje się to obecnie jedynie w sposób niedoskonały, w zwierciadle i przez enigmat (por. 1Kor 13,12) — wówczas zobaczymy Go twarzą w twarz. Nasze oblicze zajaśnieje Jego światłem i będzie-my do Niego podobni, gdyż zobaczymy Go takim, jakim jest (por. 1J 3,2b). „Zobaczę Cię wtedy w Twym pięknie i zobaczę siebie w Twym pięknie. Obym ukazywał Cię w Twym pięknie i byś Ty ukazywał mnie w swym pięknie, i by moje piękno było Twoim, a Twoje moim; w ten sposób będę Tobą w Twym pięknie, a Ty będziesz mną w Twym pięknie, gdyż Twoje piękno stanie się moim" (Św. Jan od Krzyża). Jezus jest Słowem, które jest u Ojca, samym Bogiem, życiem i światłością stworzenia, które rozbiło namiot pośród nas. Jest Synem Jednorodzonym, który stał się „ciałem", aby objawić nam Ojca i by przywrócić w swym obliczu nasze oblicze snów. Kościół jest reprezentowany przez „nas", przez tych, którzy zobaczyli Chwałę, uwierzyli w Jego imię, przyjęli godność stania się synami i otrzymali łaskę po łasce.

W. 1. „Na początku było Słowo". „Słowo", w języku greckim Lógos, było terminem powszechnie używanym na oznaczenie immanentnego rozumu świata. Ewangelista ubogaca je i uściśla jego treść, przypisując mu cechy „Słowa" i „Mądrości" Bożej, charakterystyczne dla tradycji biblijnej. Słowo odróżnia człowieka od zwierząt. Jako fundament poznania i komunikowania się, pracy i transformacji, miłości i wolności, może zostać zamienione na kłamstwo i oszustwo, destrukcję i zacofanie, egoizm i niewolę. Słowo informuje inteligencję i wolę człowieka, determinując jego życie i działa-nie. Zarówno gdy chodzi o dobro jak i zło, człowiek staje się słowem, którego słucha. Słowo jest jak ziarno, które rodzi według swego gatunku. Słowo Boże rodzi nas jako synów Bożych. Słowo zakłada kogoś, kto mówi, wyraża się i daje siebie, oraz kogoś innego, kto słucha, odbiera je i przyjmuje je w sobie. Słowo implikuje dwie osoby, które wchodzą ze sobą w relację, w dialog. Rodzi się ono z miłości mówiącego, odwzajemnionej przez tego, kto słucha. Rodzi się z miłości i rodzi miłość. Dlatego Bóg, który jest miłością (por. 1J 4,8), jest także Słowem. Początek Ewangelii odwołuje się do Księgi Rodzaju 1,1nn, gdzie mówi się „Na początku" Bóg wypowiedział słowo i „stały się" wszystkie rzeczy. Tu Ewangelista stwierdza, że gdy świat wziął początek, Słowo już istniało. Istnieje ono już przed światem, od zawsze: jest Bogiem. U początków wszystkiego nie stoi konieczność lub przypadek, przymus czy fatum, działanie czy produkcja: istnieje Słowo, które jest wolą i rozumem, miłością i wolnością, komunikowaniem się i słuchaniem, pytaniem i odpowiedzią. To, co było na początku, charakteryzuje to, co istnieje teraz i będzie w przyszłości: inny sposób widzenia Boga zakłada inny sposób widzenia człowieka, i odwrotnie. „A Słowo było u Boga". W języku greckim występuje przysłówek prós, który oznacza „u", jak zwykle się go tłumaczy, ale także „ku", co sugeruje coś dynamicznego, typowego dla każdego działania. Wolimy to drugie tłumaczenie, bardziej właściwe dla kontekstu. Słowo bowiem jest zawsze skierowane do kogoś. Ponadto w tekście greckim, przed słowem „Bóg" występuje rodzajnik „hó", którego nie tłumaczymy w języku polskim. W Nowym Testamencie „Bóg" z rodzajnikiem oznacza „Ojca", natomiast bez rodzajnika jest orzecznikiem (jak np. w wyrażeniu „Słowo było Bogiem"). Słowo, które zwraca się do świata, aby go stworzyć i zbawić, jest tym samym Słowem, które od za-wsze skierowane jest ku Ojcu. W jedności Boga istnieje odmienność i rozróżnienie, które staje się komunikacją i komunią w niewyrażalnym dialogu miedzy Ojcem i Synem. „i Bogiem było Słowo". Lógos, który później na-zwany zostanie Jednorodzonym Synem, jest Bogiem równym Ojcu i różnym od Niego. Mówi się, że Słowo jest Bogiem, a nie że Bóg jest Słowem. Faktycznie Bóg nie jest tylko Słowem (= Synem), ale także Ojcem i Miłością między dwojgiem. W Starym Testamencie Słowo i Mądrość są personifikacjami Boga, jego sposobami istnienia. Tu Słowo odróżnione jest od Boga, którym jest Ojciec; jest zwrócone ku Niemu a równocześnie równe Jemu. Bóg jest jeden, ale nie sam. Już przed stworzeniem świata jest On w relacji i dialogu. Dlatego dokonane przezeń stworzenie posiadać będzie te same cechy.

W. 2. „Ono było na początku u Boga". Podkreśla się z naciskiem to, co zostało już powiedziane w wierszu pierwszym odnośnie Słowa przed stworzeniem. Zaraz będzie mowa o Jego roli w stworzeniu.

W. 3a. „Wszystko przez Nie się stało". „Wszystko" oznacza wszechświat, podkreślając, że każda poszczególna rzeczywistość powołana została do istnienia przez Słowo i w Nim posiada swoje źródło. Lógos, jak już mówiliśmy, oznaczał dla czytelników Jana „immanentny rozum świata", który podtrzymuje świat w całości i porządkuje go. Słowo, oprócz tego, że stanowi cechę wyróżniającą człowieka, jest zasadą rządzącą światem. Używając tego terminu Ewangelista wchodzi w dialog z kulturą grecką. Równocześnie jednak ubogaca ten termin przypisując mu cechy hebrajskiego znaczenia Słowa (por. Rdz 1,1nn; Iz 55,10nn) i Mądrości, która stoi u początków stworzenia (por. Prz 8,22-31; Hi 28; Ba 3,9-4,4; Syr 24; Mdr 6-9). Świat stworzony został przez Słowo i Mądrość, która go poprzedza, projektuje go i powołuje do życia, wyciskając na nim swoje piętno odmienności i relacji, słuchania i odpowiedzi, akceptacji i odpowiedzialności, inteligencji i wolności. Jedynie w tej perspektywie wszechświat jest pozytywnie rozumiany, przeznaczony do życia i szczęścia. Mówi się, że Bóg stworzył przez litery alfabetu. Oznacza to, że każda rzeczywistość jest zrozumiała i komunikatywna w słowach. Kto umie „czytać", może zrozumieć, działać i doprowadzić wszystko do jego pełnego znaczenia. Bóg, który przez Słowo jest źródłem wszystkiego, staje się celem wszystkiego wraz z człowiekiem, który rozumie Słowo. Tylko w nim, w szóstym dniu, Słowo działające od pierwszego dnia, znajduje posłuch. On, przez swą odpowiedź, doprowadza stworzenie do siódmego dnia, do odpoczynku Bożego, stając się sam jak Słowo. Słowo stwórcze nie jest Demiurgiem czy bytem abstrakcyjnym, Bogiem pomniejszonym lub jakąś ideą. Jest Bogiem, który stwarza wszystkie rzeczy przez swoje Słowo, które stało się ciałem w Jezusie. „Wszystkie rzeczy stworzone zostały przez Niego i dla Niego. On jest początkiem wszystkich rzeczy i wszystkie mają w Nim istnienie" (Kol 1,16b-17). Jest bowiem Synem, od-blaskiem Jego chwały i odbiciem Jego istoty (Hbr 1,3a). Gdy o świecie mówi się, że „został stworzony czy stał się", gdyż miał początek, o Logosie mówi się ponad czterokrotnie, że już „istniał". Między bytem i nicością zachodzi stawanie się czy stwarzanie. „a bez Niego nic się nie stało". Zgodnie z hebrajskim sposobem wyrażania się z naciskiem podkreśla się w sposób negatywny to, co zostało powiedziane przed chwilą: „Bez Niego nic się nie stało". Słowo od wieczności jest życiem tego, co istnieje w czasie. „Bez Niego" wszelka rzeczywistość powraca do przepaści nicości, przechodzi z bytu do niebytu (interesująca jest interpretacja Orygenesa: „Oddzielona od Słowa staje się nicością tego, czym była"). Jedynym Stwórcą jest Bóg. Nie ma źródła pozytywnego czy negatywnego, jednego duchowego i drugiego materialnego, jakiegoś dobrego i złego. Dobro i zło nie tkwią w stworzeniu, ale w słuchaniu i odpowiedzi, jaką daje człowiek na Słowo. U początków wszystkiego jest „dobro" i sam człowiek, „bardzo dobry", gdyż jest depozytariuszem Słowa (por. Rdz 1,4. 10.12.18.21.25.31). W. 3b-4a. „co się stało. W Nim było życie, a życie było światłością ludzi". Koniec wiersza 3 i początek w. 4 umożliwiają potrójny podział tekstu: „Bez Niego nic się nie stało, co się stało. W Nim było życie, itd.", lub: „Bez Niego nic się nie stało, co się stało; był życiem, itd.", czy: „Bez Niego nic się nie stało. To, co się stało, w Nim było życiem". Każda z możliwości może mieć swoją własną interpretację. Za większością współczesnych egzegetów przyjmuje-my ostatni trzeci podział, proponując jednak przekład podany przez X. Le-on-Dufoura: „W tym, co się stało, (Ono, czyli Słowo) było życiem". Termin „życie" pojawia się ponad 37 razy w Ewangelii Jana, podczas gdy w całym Nowym Testamencie występuje 133 razy, z tego 13 razy w 1 Liście Jana i 17

razy w Apokalipsie. Tu nie oznacza życia biologicznego, które kończy się wraz ze śmiercią. Życiem jest sam Bóg, którego tchnieniem powołany zos-taje do istnienia człowiek (por. Rdz 2,7). Stworzył On wszystko, aby istniało i nie ma w stworzeniach jadu śmierci (por. Mdr 1,14). Śmierć, uczyniona naszymi rękami i prowokowana przez nasze błędy (por. Mdr 1,12), weszła na świat przez zawiść diabła (por. Mdr 2,24), którego kłamliwe usta za-bijają dusze (por. Mdr 1,11). Już w środku raju Bóg postawił „drzewo życia" (por. Rdz 2,9). Od początku powiązane jest ono ze słuchaniem Słowa (por. Rdz 2,16), co zostanie wyraźnie powiedziane w przymierzu z Izraelem (por. Pwt 30,20). Słuchając Boga jesteśmy we wspólnocie z Bogiem i uczestniczymy w pełni Jego życia. Słowo zwrócone jest nie tylko ku Ojcu, ale tak-że do świata. Jak miłość i życie istnieje w Bogu, jest także źródłem miłości i życia dla każdego stworzenia. Jezus, Słowo, które stało się ciałem, dysponuje życiem w ten sam sposób jak Ojciec (por. 5,26). Jest ono pełnym darem Ojca udzielonym Synowi, który z tego powodu powie: „Ja jestem życiem" (14,6) i „Przyszedłem, aby ludzie mieli życie i mieli je w obfitości" (10,10). Życie, najwyższe pragnienie człowieka, nie jest czymś, co można zdobyć: otrzymuje się je jako dar, który Ojciec udziela synowi. Posiadanie na własność życia, przy oderwaniu go od łączności z Ojcem, to zaprzeczenie źródła i zniszczenie własnej tożsamości syna. W. 4b. „a życie było światłością ludzi". Słowo, jeszcze zanim stało się ciałem w Jezusie, jak jest życiem w każdym stworzeniu, tak również jest światłem dla człowieka. W nim, zdolnym do słuchania i dania odpowiedzi, samo Słowo ukazuje się na świecie. Życie i światło wzajemnie są od siebie zależne. Światło umożliwia życie fizyczne. Istnieje jednak światło wewnętrzne, właściwe dla Słowa, które umożliwia życie duchowe i nadaje sens istnieniu. To samo Słowo, które we wszystkim jest życiem, staje się światłem w człowieku, który je pojmuje. Życie nie jest jakimś faktem automatycznym: jest dialogiem z Bogiem w istocie odpowiedzialnej, która w sposób wolny słucha i odpowiada. Słowo „jest lampą dla stóp moich, światłem na mojej ścieżce" (por. Ps 119,105). Zanim jeszcze stało się wyraźnym Prawem w Izraelu, już od wieków oświeca serce każdego człowieka, jest bowiem miłością prawdy, prawdy miłości. Dlatego możliwy jest dialog ze wszystkimi religiami i wszystkimi myślącymi. Każda myśl i każda religia jest pragnieniem życia i światła. Płynie stąd możliwość oraz konieczność przepowiadania wszystkim Słowa. Kto bowiem słucha Słowa bez uprzedzeń, uznaje Je: brzmienie Jego głosu rozbudza światło, które jest w sercu każdego. Prolog nie mówi, że światło (= Prawo) jest życiem, ale że życie jest światłem (= prawem) człowieka. Wbrew wszelkiemu legalizmowi mówi się, że nie Prawo jest źródłem życia, lecz że życie jest źródłem wszelkiego prawa. Jezus powie: „Ja jestem światłością świata, kto idzie za Mną, nie chodzi w ciemnościach, ale będzie miał światło życia" (por. 8,12). Każda religia stara się odkryć światło Boże, które jest w człowieku. Oświecenie dla Jana nie jest owocem szczególnych technik czy ascezy, które uwalniałyby od ślepoty ciała. Jest nim słuchanie i odpowiedź na Słowo Ojca, co stanowi istotę Syna. Oświecenie nie jest spirytualistycznym monologiem, ale dialogiem z Ojcem w ciele Syna. To stanowi i dla nas oświecenie. W. 5. „a światłość w ciemności świeci". W Księdze Rodzaju stworzenie przedstawione jest jako zwycięstwo światła nad ciemnością (por. Rdz 1,2-4). Bóg, mocą swego Słowa, wyrywa wszystko z nicości do istnienia. U początków świata stoi Słowo światła Ojca, którego nic nie może zatrzymać: ani ciemności, ani śmierć, ani nic innego. Stworzenie jest ze swej istoty i w całości „dobre", jak ten, który je uczynił. Takim też pozostanie, jeśli nawet człowiek zwiedziony czasowo od-stąpi od swego powołania do dania odpowiedzi na Słowo. „i ciemność jej nie ogarnęła". Jest to pierwszy przypadek podwójnego sensu, którym przepełniona jest Ewangelia Jana. Dla człowieka każda rzeczywistość posiada podwójny sens. To, co widzimy, ukazuje zawsze to, co niewidzialne, które należy zrozumieć: jest to znak, którego znaczenie należy odczytać. Stąd rodzą się nieporozumienia tak bardzo charakterystyczne dla naszego komunikowania się. Jan często używa słów o podwójnym znaczeniu, aby wy-jaśnić nieporozumienia, w które popadamy. „Ogarnąć" oznacza tu zarówno zrozumieć jak i pochwycić. Ciemność nie może zrozumieć ani pochwycić światła: jest niezdolna do jego przyjęcia, ale również zniszczenia, po-żarcia go i pochłonięcia. Jeśli pochwyci je, sama zostanie przez światło pochwycona i oświecona. W. 6. „Pojawił się człowiek posłany przez Boga — Jan mu było na imię". Wiersze 6-8 przerywają rytm hymnu. Dlaczego jest mowa o Janie w tym miejscu, gdzie wychwala się Lógos Stwórcę? Wiersze te antycypują w. 15 i będą rozwijane w w. 19-34. Jeśli od zawsze „Słowo jest u Boga", był i będzie zawsze „człowiek posłany od Boga", który będzie o Nim świadczył wobec innych. W. 7. „Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości". Jan jest obrazem mędrców i Proroków, którzy zawsze i wszędzie doprowadzali braci do światła. W żadnej epoce i w żadnej części świata nie braknie ludzi wolnych i oświeconych, którzy będą jak latarnie morskie pośród nocy. „by wszyscy uwierzyli przez niego". Celem ich świadectwa jest to, by „wszyscy" rozpoznali światło życia i weszli w tajemniczy dialog z Bogiem, który prowadzi ich do przeżywania ich prawdy. W przeciwnym wypadku, jeśli nawet ciemność nie ogarnia światła, to pozostaje jednak egzystencja zgaszona i niejasna, która prowadzi do śmierci. W. 8. „Nie był on światłością, lecz [posłanym], aby zaświadczyć o światłości". Podkreśla się, że uczeni i Prorocy Izraela i wszystkich narodów nie są światłem. Zostali oświeceni przez Słowo i dają o Nim świadectwo innym, aby wszyscy przyjęli światło życia. Oświecony, który uważa siebie za światło, pozostaje w najgłębszej nocy. W wierszach 6-8 trzykrotnie jest mowa o „świadectwie". Świadkiem (w języku greckim użyte jest słowo martyr, które oznacza również „męczennika") jest ten, kto „wspomina": ma w sercu i żyje Słowem, które głosi także innym, gdyż nie ulega zapomnieniu Słowo, które jest życiem wszystkiego. W. 9. „(Słowo) było światłością prawdziwą". Podmiotem domyślnym jest zawsze Słowo, które jest „prawdziwym" światłem, odmiennym od fałszywego światła zwodniczych słów, które prowadzą do śmierci. „które oświeca każdego człowieka". Każdy człowiek posiada w swym wnętrzu światło Słowa. Mimo braku słuchania, stworzony został dla Słowa, gdyż stworzony został przez Nie i z Niego. W jego sercu rozbłyska niezatarte światło wewnętrzne. To pragnienie prawdy i miłości czyni człowieka niespokojnym, dopóki nie doświadczy radości, że znalazł to, czego szukał. „gdy na świat przychodzi". Może od-nosić się do „każdego człowieka" — i tego rodzaju specyfikacja jest bez-użyteczna — lub lepiej do światła, które przychodzi na świat. Słowo, które ukierunkowane jest ku Ojcu, przychodzi na świat jako Jego życie i światło. Już przed obietnicą daną Abrahamowi i przed nadejściem Mesjasza światło Słowa jest między ludźmi jako mądrość, która inspiruje ich do dobra, oświecając od wewnątrz ich umysł i uwalniając ich serce. To światło, mieszkające w każdym, stanowi najwyższe niezbywalne dobro człowieka i oferuje wszystkim, również w sposób bardzo osobisty i tajemniczy, możliwość wejścia w dialog z Ojcem. Mimo fałszywych świateł, kłamstw i niewoli, każdy człowiek jest uwiedziony przez „piękność dawną i zawsze nową'', którą przynajmniej w sposób niewyraźny przeczuwa i której nieodzownie pragnie. Dlatego natychmiast ją rozpoznaje, gdy się mu przedstawia w jakiś sposób jako światło jego życia. Każdy człowiek jest „nieskończenie piękny" (por. Rdz 1,31), gdyż w jego najgłębszej istocie jest słuchaniem Słowa. Jeśli na nie odpowiada, jego oblicze rozjaśnia się światłem Boga. W. 10. „Na świecie było [Słowo]". Słowo, jak było zwrócone ku Ojcu przed stworzeniem, tak po stworzeniu, zanim stało się ciałem, zwrócone jest także do świata, aby skierować go do Boga. „a świat stał się przez Nie". Akcentuje to, co już zostało powiedziane w w. 3, aby podkreślić kontrast wobec tego, o czym mowa dalej. „lecz świat Go nie poznał". Ewangelia Janowa, oprócz podwójnych znaczeń, pełna jest również antytez. Ta jest pierwszą. Po stwierdzeniu, że wszystko pochodzi od Słowa i że skierowane jest Ono do wszystkich jako światło życia, należałoby oczekiwać Jego spontanicznego uznania. Zachodzi natomiast coś przeciwnego. Sprzeczność jest absurdem, czymś, czego nie powinno być, a jednak istnieje. Podwójne znaczenia, sprzeczności i nieporozumienia w Ewangelii Jana ukazują w sposób ironiczny tragiczną sytuację człowieka wobec Słowa. Czytelnik dostrzega opisane swoje reakcje wobec Niego. To, co napisane, stanowi jakby zwierciadło ukazujące sprzeczności człowieka, aby doprowadzić go do głębszego poznania, jakie już posiada autor Ewangelii. W. 11. „Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli". Zgodnie z kontekstem własnością Słowa jest cały świat, jak później będzie nią Izrael. Faktycznie „Pańska jest ziemia i wszystko co ją napełnia" (por. Ps 24,1). Mimo, że Słowo pożądane jest jako życie i objawiło się jako światłość, nie zostało rozpoznane ani nie przyjęto Go. Nie zostało przyjęte, gdyż nie zostało rozpoznane. Prolog zawiera w języku greckim grę słów (kata-lambáno, para-lambáno i lambá-no), której nie da się zachować w języku polskim. Tłumaczymy te słowa przez „ogarnąć" (w. 5), „przyjąć" (w. 11), „otrzymać" (w. 16). Przyjęcie lub odrzucenie Słowa, co już od Raju jest dla człowieka kwestią życia lub śmierci, stanowi fundamentalny temat Ewangelii Janowej. Tu najprawdopodobniej mowa jest o losie Słowa pomiędzy ludźmi w ogóle, abstrahując od Słowa skierowanego do Izraela i od Jego stania się ciałem w Jezusie. W. 12. „Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi". Kto przyjmuje Słowo posiada „godność" (władzę) samego Słowa. „Staje się" tym, kim Ono jest. Chodzi o proces transformacji. Słowo sprawia, że „stajemy się dziećmi", nawiązując dialog z Ojcem. Jeśli w istocie Słowo jest Bogiem, słuchanie Go sprawia, że jest się jak Bóg, gdyż ktoś staje się Słowem, którego słucha: „Jak wielką miłość okazał nam Ojciec, skoro nazwani jesteśmy dziećmi Bożymi i nimi rzeczywiście jesteśmy" (1J 3,1a). Także poza Izraelem i Kościołem jest możliwość słuchania i dania odpowiedzi na Słowo, które jest obecne w tajemniczy sposób w sercu każdego, pociągając go do tego, co jest dobre i piękne. „Potentia oboe-dientialis", możliwość wiary, która prowadzi do komunii z Bogiem, jest do dyspozycji każdego człowieka. „tym, którzy wierzą w imię Jego". Wiara w Imię (= w Pana) oznacza zawierzenie własnego życia Bogu. „Imię" to utożsamione jest zaraz później z Jezusem, o którym mówi cała Ewangelia. W. 13. „którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili". Nasze zrodzenie do godności dzieci Bożych jest dziełem samego Boga za pośrednictwem Słowa. To nie ciało, krew lub wola człowieka rodzi nas jako synów Bożych, ale ciało i krew Syna Człowieczego, który pełni wolę Ojca. Niektórzy Ojcowie Kościoła czytają tekst w liczbie pojedynczej: „Który ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodził". Wówczas tekst ten odnosiłby się do Słowa i zapowiadałby dziewicze poczęcie Jezusa i byłby skierowany przeciwko tym, którzy zaprzeczali Jego boskości (w czasach Jana nazywano ich „ebionitami"). Liczba mnoga natomiast polemizuje z tymi gnostykami, którzy rościli sobie prawo do zrozumienia dziecięctwa poprzez ćwiczenie swych władz (nazywano ich wtedy „walentynianami"). W. 14. „A Słowo stało się ciałem". W języku greckim mamy czasownik ginomai, który oznacza „stać się, narodzić, być uczynionym, zdarzyć się". „Stać się" różni się od „być". Najczęściej tłumaczymy jako „stało się". Stanie się Słowa ciałem jest punktem docelowym historii Boga udzielającego się człowiekowi. Odwieczne Słowo, które zwrócone było ku Ojcu, jest Bogiem i w określonym momencie „stało się" ciałem. Zmienia sposób, w jaki Bóg komunikuje się z nami. To, co od wieków było i jest, „staje się" człowiekiem, uczestnikiem naszego śmiertelnego sposobu bytowania. Miłość albo znajduje, albo czyni podobnym. Bóg jest miłością, a kto kocha, daje siebie całkowicie. Przez stanie się ciałem Jego dar jest całkowity i definitywny. Słowo nie przybiera pozorów człowieka, nie przywdziewa naszego ciała jako szaty. „Staje się ciałem", człowiekiem. Bóg ustanawia ze swym stworzeniem nową relację, stawia się na równi z człowiekiem, aby komunikować się z nim w pełni. Bóg jest „konkretnym" człowiekiem! Nie jest człowiekiem „boskim i uniwersalnym", posiadającym ciało eteryczne, uczynione ze światła. Bóg jest człowiekiem realnym i konkretnym: Jezusem. Każda ułomność, słabość i ograniczenie, nasze istnienie śmiertelne, staje się Jego. I to właśnie Jego ciało, nic innego, objawia Chwałę. My chcemy być jak ów Bóg, którego my sobie wyobrażamy. Z trudem wyobrażamy sobie Boga, który chce być podobny do nas. Skoro lękamy się idei Boga słabego, stąd gorszymy się takim Bogiem. Jakąż bowiem pewność i wiarygodność może nam ofiarować, którzy ciągle poszukujemy trwałego fundamentu, na którym moglibyśmy oprzeć nasze nadzieje? Bóg jest zupełnie inny, inny od naszego wyobrażenia o Nim, inny do tego stopnia, że jest jak my. Ciało Jezusa — i to stanowi zgorszenie — jest ciałem Boga, Słowa stwórczego, Mądrości, która czyni nas dziećmi Najwyższego. My traktujemy Słowo i ciało jako sprzeczność. W rzeczywistości każde ciało pochodzi od Słowa. Ze swej strony Słowo jest życiem i światłem każdego ciała. „i zamieszkało". W języku greckim użyty jest czasownik „eskenosen" (= rozbić namiot), co przypomina hebrajskie słowo „šekina", mieszkanie Boga pośród swego ludu. Mądrość znajduje dom pośród nas nie tylko w Słowie i w Prawie (por. Syr 24,22nn), ale właśnie w „ciele" człowieka, który jest samą Mądrością i Słowem. „wśród nas". W uniwersalistycznym kontekście prologu to „nas" obejmuje wszystkich ludzi. „I oglądaliśmy". Tym drugim „my", w sposób domyślny, jest wspólnota tych, którzy przyjęli Jezusa. Są nimi pierwsi świadkowie, którzy słyszeli, widzieli, kontemplowali i dotykali Słowa życia, które było od początku (por. 1J 1,1). W Jego ciele życie wieczne, które było u Ojca, stało się widzialne (por. 1J 1,2a). Obecnie możemy widzieć ciało i jego ograniczenia innym i pozytywnym spojrzeniem, możemy w końcu przyjąć to, czym jesteśmy. „Jego chwałę". „Chwałą" jest sam Bóg, który objawia się w swym jedynym pięknie. To piękno jest „Jego", piękno Słowa, które kontemplujemy w „ciele", w człowieku Jezusie. Jan nie opowiada o przemienieniu (por. jednak wzmiankę w 12,28-30). Cała jednak Ewangelia jest przemienieniem, epifanią Boga, kontemplacją Chwały w ciele Jezusa. „chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca". Od tego momentu Jan nie będzie już mówił o Lógos, ale o Synu, a Boga będzie nazywał Ojcem. Człowiek Jezus jest dla nas uwidocznieniem chwały Syna, będącej chwałą Ojca: jako syn Ojca przeżywa w pełni naszą kondycję ludzką. On jest Jednorodzonym; my stajemy się synami przyjmując Go. „pełen łaski i prawdy". Niektórzy tłumaczą: „pełen łaski prawdy". Syn jest pełen daru (= łaski) poznania Ojca (= prawdy). Dlatego jest Synem, który chce i może przekazać Ojca braciom. W. 15. „Jan daje o Nim świadectwo". Jan, który w w. 6-7 reprezentował mędrców i Proroków, którzy dawali świadectwo światłości Słowa stwórcze-go, teraz jest bezpośrednim świadkiem Słowa, które stało się ciałem (por. perykopa następna). Jego świadectwo wyrażone jest w czasie teraźniejszym. Ma swą wartość także dla nas dzisiaj. „i głośno woła". Jego wołanie rozpoczęte wtedy, brzmi nadal dla każdego, kto pragnie stać się uczniem Chrystusa. „Ten był, o którym powiedziałem" (por. w. 30). Świadectwo Ja-na miało miejsce już wówczas, gdy opowiedziane zostało w Ewangelii. Ewangelia czyni je aktualnym dla każdego, kto jej słucha. Jan stanowi tu symbol świadka Słowa, tak przed, jak w czasie i po staniu się przezeń ciałem. Jest figurą tego świadectwa, zawsze obecnego w historii, które umożliwia wszystkim przyjęcie Słowa prawdy. „Ten, który po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie" (= w. 30). Jan rozpoznaje w Jezusie przychodzącym po nim Tego, który jest przed nim, lub lepiej — jest większy od niego, był wcześniej od niego: samo Słowo Boga. W. 16. „Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali". Jest to świadectwo dla nas czytelników, „nas" jako tych, którzy przyjmując świadectwo Jana, poszli za wezwaniem Jezusa, który powiedział: „Chodźcie i zobaczcie" (w. 39). Co otrzymali od Słowa, które stało się ciałem? Jest to misterium, o którym mówić będzie Ewangelia. Już od prologu wiemy jednak, że otrzymujemy od Niego wszystko: stworzenie, nasze ja i Boga samego. „łaskę po łasce". Oznacza łaskę jedną po drugiej. Cała historia stoi pod łaskawym znakiem Słowa, które jest komunikacją Boga człowiekowi, aż do pełnej komunii z Nim w ciele Jezusa. W. 17. „Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza". Prawo, dane Izraelowi za pośrednictwem Mojżesza, jest punktem docelowym komunikacji Boga zanim Słowo stało się ciałem. „łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa". Słowo, które stało się ciałem, ukazuje nam Chwałę Syna „pełnego łaski i prawy", od którego otrzymujemy dar poznania Ojca. Ta łaska prawdy „dana została" przez Jezusa Chrystusa: „wyraża się" w Jego ciele. Prolog Jana przedstawia progresywne samoudzielanie się Boga: od stworzenia do mądrości, od mądro-ści do prawa, od prawa do wolności Syna, ofiarowane nam w ciele Jezusa. Dochodzimy do Niego za pośrednictwem „świadectwa" tego, który je poznał, mędrców, Mojżesza, Proroków, wreszcie Jana, będącego prototypem wszystkich, nie wyłączając „my" wspólnoty, która widziała Jezusa. To zawsze „głos" świadka prowadzi do przyjęcia „Słowa". „Świadectwo", źródło i fundament historii zbawienia, czyni nas uczestnikami życia Syna, pierwszego świadka, który przekazuje to, co widział i usłyszał od Ojca. Dawanie świadectwa i historia zbawienia zawsze idą w parze. Historia bo-wiem nie jest niczym innym jak wspomnieniem i opowiadaniem poprzednich doświadczeń, co pomaga człowiekowi wzrastać i czynić postępy. Nie ma kultury bez świadectwa. Jest ono poprzez czas i przestrzeń komunikowaniem się przeszłości z czasem teraźniejszym oraz poszczególnych jednostek między sobą. Bez niego nie byłoby ani przeszłości, ani przyszłości. Także teraźniejszość nie istniałaby. Zredukowana zostałaby do punktu przejściowego między jedną pustką a drugą. W. 18. „Boga nikt nigdy nie widział". Bożą iskrą człowieka jest „pragnienie zobaczenia Boga". Biblia przeniknięta jest tęsknotą „zobaczenia Oblicza", światła naszego oblicza i naszego Boga. W Nim odnajdujemy rzeczywistość, której jesteśmy obrazek. Oglądanie Boga jest jednak niemożliwe. Nie tylko dlatego, że jesteś-my grzesznikami (por. Iz 6,5), ale też dlatego, gdyż jesteśmy ograniczeni i śmiertelni. Jak coś, co jest ograniczone, może przyjąć to, co jest nieograniczone i nie wybuchnąć? Między nami i Bogiem, który jest życiem, istnieje zasłona: śmierć. Ta zasłona będzie rozdarta a śmierć zniszczona (por. Iz 25,7-8) właśnie przez ciało Jezusa. Istnieje zakaz czynienia sobie obrazów Boga. Słuchamy jednak Jego Słowa i możemy oglądać Jego oblicze w tym, który go słucha: w Synu, Słowie, które stało się ciałem. „Ten Jednorodzony Bóg". Jezus wspomniany jest tu domyślnie po raz pierwszy (w. 17), Jest Jednorodzonym Bogiem, jedynym Synem Boga (w. 14). To, co poznajemy o Bogu, jest tym, co widzimy w człowieku Jezusie. Poprzez Jego ciało dowiadujemy się kim jest Bóg. Istnieje ciągle niebezpieczeństwo twierdzenia, że Jezus jest Bogiem, stosując do Niego nasze wyobrażenia. Trzeba natomiast stwierdzić, że Bóg, którego nikt nigdy nie widział, jest Jezusem. We wszystkich wypowiedziach Ewangelii Bóg jest zawsze podmiotem, Jezus natomiast orzecznikiem. Podmiot jest tym, co staramy się poznać, orzecznik natomiast tym, co o nim dowiadujemy się. Jezus jest „orzecznikiem", który umożliwia nam poznanie Boga przez swoje życie, swoje czyny i swoje słowa. Jego ciało jest jedyną wiadomością o Bogu, pewnym kryterium Jego Ducha (1J 4,2n). Ciągłą pokusą naszego mówienia o Bogu jest stawianie Jezusa jako podmiotu zamiast orzecznika, czyniąc z Niego „wieszak" naszych przekonań religijnych. „który jest w łonie Ojca". Syn żyje w absolutnej zażyłości z Ojcem: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy" (10,30). Prolog koń-czy się odniesieniem do Jezusa, Słowa wcielonego, tego, co w w. 1 po-wiedziane zostało o Słowie skierowanym ku Bogu. [o Nim] pouczył". Czasownik „pouczył", w tekście greckim (exegomai) oznacza „wynieść na zewnątrz, wykładać, wyjaśniać, opisywać, interpretować, przeprowadzić egzegezę". Człowiek Jezus jest w pełni upoważniony do opowiedzenia nam kim jest Bóg: wynosi Go na zewnątrz, wykłada, wyjaśnia, opisuje, interpretuje, gdyż jest Synem, hermeneutą i egzegetą Ojca. W centrum każdej teologii chrześcijańskiej jest „ciało" Syna, ludzka Jego natura, słabość i pokora Bo-ga. Tu Jan unika terminów związanych z „widzeniem", takich jak objawiać, ukazywać, ujawniać, itp. Posługuje się natomiast terminem związanym ze słuchaniem: Bóg jest „opowiadany". Ewangelia, która opowiada historię Jezusa, opowiada niewidzialnego Boga. Ci, którzy go spotkali, opowiadają Go nam, abyśmy mieli udział w ich doświadczeniu. Także my dzisiaj, jak ci przed nami, możemy widzieć Go i dotknąć, jeśli słuchamy Słowa tych, którzy dają o Nim świadectwo. Słowo, które było na początku, jest i będzie zawsze zasadą komunii z Bogiem. Jest to totalna autokomunikacja, zawsze otwarta na inną komunikację w dialogu słuchania i ciągłej odpowiedzi. Ewangelista Jan nazywany jest „teologiem". Jego „teologia" to „mówienie-o Bogu" w znaczeniu ścisłym. Kto mówi o Bogu jest samym przemawiającym Bogiem. To, co będzie czynił Jezus w dalszej części Ewangelii, jest „opowiadaniem" Ojca, aby przekazać nam swoją komunię z Nim. To, co On czyni, jest „znakiem" opowiedzianym nam, chwałą Syna i Ojca. Takim znakiem dla nas jest tekst Ewangelii, będący zawsze do dyspozycji czytelnika. Można powiedzieć, że Ewangelia Jana jest udramatyzowanym spotkaniem Słowa z człowiekiem, swym współrozmówcą. Kto ją czyta, spostrzega się, że opowiada dokładnie to, co dokonuje się nim: gdy ją czyta, jest przez nią odczytywany i to na nowy sposób.

 

Tekst: liturgia.wiara.pl; medytacja: Wons. Modlitwa Ewangelią;

komentarz:  S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana, s.16-18.28.

 

Boże Narodzenie, Msza w dzień, 2023.12.25

 

 

Narodzenie, Msza w nocy, 2023.12.25

I CZYTANIE Iz 9, 1-3. 5-6  Syn został nam dany

Czytanie z Księgi proroka Izajasza

Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło. Pomnożyłeś radość, zwiększyłeś wesele. Rozradowali się przed Tobą, jak się radują w żniwa, jak się weselą przy podziale łupu. Bo złamałeś jego ciężkie jarzmo i drążek na jego ramieniu, pręt jego ciemięzcy, jak w dniu porażki Madianitów.

Albowiem dziecię nam się narodziło, Syn został nam dany, na Jego barkach spoczęła władza. Nazwano Go imieniem: «Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju».

Wielkie będzie Jego panowanie w pokoju bez granic na tronie Dawida i nad jego królestwem, które on utwierdzi i umocni prawem i sprawiedliwością, odtąd i na wieki. Zazdrosna miłość Pana zastępów tego dokona.

Oto słowo Boże.
 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 96 (95), 1-2a. 2b-3. 11-12. 13 (R.: por. Łk 2, 11)

Refren: Dziś się narodził Chrystus Pan, Zbawiciel.

Śpiewajcie Panu pieśń nową, *
śpiewaj Panu, ziemio cała.
Śpiewajcie Panu, *
sławcie Jego imię.

Refren.

Każdego dnia głoście Jego zbawienie. *
Głoście Jego chwałę wśród wszystkich narodów,
rozgłaszajcie Jego cuda *
pośród wszystkich ludów.

Refren.

Niech się radują niebiosa i ziemia weseli, *
niech szumi morze i wszystko, co je napełnia.
Niech się cieszą pola i wszystko, co na nich rośnie, *
niech wszystkie drzewa w lasach wykrzykują z radości.

Refren.

Przed obliczem Pana, który już się zbliża, *
który już się zbliża, by osądzić ziemię.
On będzie sądził świat sprawiedliwie, *
a ludy według swej prawdy.

Refren.
 

DRUGIE CZYTANIE

Tt 2, 11-14 Ukazała się łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Tytusa

Umiłowany:
Ukazała się łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom i poucza nas, abyśmy wyrzekłszy się bezbożności i żądz światowych, rozumnie i sprawiedliwie, i pobożnie żyli na tym świecie, oczekując błogosławionej nadziei i objawienia się chwały wielkiego Boga i Zbawiciela naszego, Jezusa Chrystusa, który wydał samego siebie za nas, aby odkupić nas od wszelkiej nieprawości i oczyścić lud wybrany sobie na własność, gorliwy w spełnianiu dobrych uczynków.

Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  Por. Łk 2, 10-11

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Zwiastuję wam radość wielką,
dziś narodził się nam zbawiciel, którym jest Jezus Chrystus.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA Łk 2, 1-14  Dzisiaj narodził się nam Zbawiciel

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza

1W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym świecie. 2Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz. 3Podążali więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta.

4Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, 5żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna.

6Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. 7Powiła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie.

8W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą. 9Wtem stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak że bardzo się przestraszyli. 10I rzekł do nich anioł: «Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: 11dziś bowiem w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. 12A to będzie znakiem dla was: znajdziecie Niemowlę owinięte w pieluszki i leżące w żłobie».

13I nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami:

14«Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom, w których sobie upodobał».  Oto słowo Pańskie.
 

MEDYTACJA  PRZYJĄĆ I UMIŁOWAĆ ZBAWICIELA

O co proszę? O głębokie doświadczenie narodzin Jezusa w moim życiu.

            Zaproponuję mojej rodzinie, wspólnocie, aby wyznaczony na pasterkę fragment z Ewangelii św. Łukasza przeczytać przed wieczerzą wigilijną. Po wieczerzy postaram się znaleźć czas na ewangeliczną kontemplację opisanego wydarzenia.

            Będę wzywał Ducha Świętego, aby pomógł mi wejść w wydarzenie nocy Betlejemskiej, uczestniczyć w nim i przebywać z miłością blisko Maryi i Józefa, i Niemowlęcia.

            „Dołączę się" do Maryi i Józefa, którzy wędrują do Betlejem (ww. 1-5). Maryja jest w stanie błogosławionym. Od porodu dzielą Ją już tylko dni. W trudnych warunkach musi przejść z Józefem ok. 150 km. Zobaczę ich zmęczenie, ale także ich spokój i ufność.

            Józef próbuje znaleźć godne miejsce dla rodzącej Maryi. Gospody są pełne (w. 7). Kiedy puka, słyszy odmowę. Drzwi się przed nimi zamykają. Będę towarzyszył im w ich cierpieniu.

            Uświadomię sobie, że kiedy przeżywam podobne momenty, powtarza się w moim życiu tajemnica Bożego narodzenia. Maryja jest gotowa rodzić dla mnie Jezusa wszędzie tam, gdzie spotykam się z odrzuceniem.              Będę prosił o głębokie doświadczenie i przeżycie narodzin Jezusa (ww. 6-7). Wejdę z Maryją i Józefem do stajni. Jest zimno, cuchnie. W nieludzkich warunkach objawia się nieskończona miłość Boga.

            Będę kontemplował najpierw wiarę i miłość Maryi, a potem cichość i troskliwość Józefa. Atmosfera niezwykłej dobroci. Razem z pasterzami będę trwał w niej aż do nasycenia. Wezmę na ręce Jezusa, będę tulił Go w swoich ramionach i powtarzał: „Jezu, kocham Cię. Ty jesteś moim zbawieniem".

 

KOMENTARZ

1. Przesłanie w swoim kontekście:

„Oto objawiła się dobroć i miłość Boga, naszego Zbawiciela" (Tt 3, 4). W tej scenie wezwani jesteśmy do kontemplacji dobroci Boga, który stal się dla nas ciałem w swoim Synu. To scena, w której Bóg stał się maleńki i bezbronny, aby mógł być wzięty przez nasze ręce, a zarazem jest to zapowiedź męki krzyża. Narodziny ujawniają silne uczucie Boga względem człowieka, przeogromną sympatię dla niego, która skłoniła Go do tego, aby podzielić z nim jego człowieczy stan. Wiara chrześcijańska domaga się przyjęcia materialności Boga, który okazał się solidarny z naszą słabością: „Każdy duch, który wyznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, jest od Boga" (1 J 4, 2). Narodzenie Jezusa objawia nam Boga, którego nikt wcześniej nie widział (J 1, 18). Ta scena, wypełnienie Zwiastowania, zbudowana jest jako zestawienie ludzkiej potęgi, która sama wychwala się, rozszerza się i wyraża w spisie ludności, obejmującym po raz pierwszy w dziejach cały świat, z niemocą Boga, który upokarza się, umniejsza i koncentruje się w dziecku. Jeśli Syn Boży przyszedłby na świat z mocą, w blasku swojej chwały, oczy-wiście nie pozwoliłby sobie na żadne odrzucenie. Wszyscy z konieczności przyjęlibyśmy Go. Ale to nie byłby wtedy Bóg, a jedynie jakieś bóstwo, jakiś idol ludzkości. Uważa się, że Bóg, tajemnica tremendum et alliciens (`wzbudzająca lęk i pociągająca"), jest „nieogarnioną wielkością", „nad-zwyczajnym blaskiem", a jego widok „budzi grozę" (Dn 2, 31). Takie są za-zwyczaj wspólne dla wszystkich religii cechy charakteryzujące bóstwo. Bóg natomiast znajduje się raczej po stronie kamyczka, który kruszy posąg bożka (Dn 2, 34). Odmienny będzie także znak pozwalający na Jego rozpoznanie (w. 12). Jego bezmierna wielkość będzie wyrażała się w maleńkim dziecku, jego zachwycający blask będzie bić od niemowlęcia owiniętego w pieluszki, Jego budzący trwogę wygląd objawi się w drżącym ciele maleństwa położonego w żłobie. Ta pierwsza prezentacja Jezusa, której dokonuje Łukasz, jest normą naszej wiary. Jest ona bramą wejściową do domu, gdzie On mieszka i gdzie możemy Go poznać. To właśnie takie przedstawienie Boga przychodzącego do ludzi stało się dla św. Franciszka zasadą jego życia i postępowania. Święty Ignacy pisze natomiast, że kryterium pozwalające na odróżnienie tego, co zgodne jest z naszą wiarą, i tego, co jest jej przeciwne, znajduje się na dwóch sztandarach - sztandarem naszego Króla jest „ubóstwo, uniżenie i pokora" (zob. Magnificat); sztandar „bogactwa, próżnej chwały i pychy" należy natomiast do szatana. Oczywiście maleńki Bóg naraża się na odrzucenie. To bezbronność miłości, która nie może nie respektować wolności. Jednak tym, którzy przyjmują Go właśnie takiego, jaki jest, daje moc, „aby się stali dziećmi Bożymi" (J 1, 12). Centrum dwóch pierwszych rozdziałów jest „namacalne" poznanie Boga, którego doświadcza Maryja poprzez urodzenie, owinięcie w pieluszki i złożenie Syna w żłobie. Ta scena ukazana jest nam trzykrotnie z pomocą takich samych słów. Fakt historyczny, jedyny, który wydarzył się dwa tysiące lat temu, najpierw jest opowiedziany (ww. 6-7), następnie ogłoszony jako „znak" (w. 12) do odczytania, który nadaje znaczenie całej historii (ww. 11-12), a na końcu jest on zweryfikowany przez pasterzy (w. 16). Poprzez opowiadania Maryi, które Łukasz — pasterz, który stał się głosicielem — przekazał nam, także my sami jesteśmy wezwani do kontemplowania i dotykania razem z Nią samego Słowa życia. Podobnie jak ci pierwsi pasterze, także my stajemy się głosicielami Słowa: „Dziś narodził się wam Zbawiciel, który jest Chrystusem Panem". To samo orędzie, przekazywane z ust do ust przez pasterzy, którzy stali się pierwszymi ewangelistami, obwieszcza nam wypełnienie się Bożej obietnicy. W posłuszeństwie wiary wobec tego orędzia także my doprowadzeni jesteśmy do zbawienia. Dziś narodzin Zbawiciela dokonuje się wszędzie tam, gdzie to orędzie jest głoszone i przyjmowane, podobnie jak zdarzyło się to w życiu pasterzy, którzy natychmiast udali się w drogę, aby Go zobaczyć. Po słowach anioła otwiera się niebo i ludzie mogą uczestniczyć w niebiańskiej liturgii, która dokonuje się nad tym Dzieckiem. Tej niebiańskiej liturgii, odsłoniętej poprzez orędzie, które zarazem ją interpretuje, odpowiada ziemska liturgia ubogich ludzi, którzy są posłuszni wobec Słowa i biegną, aby zobaczyć Dziecko i uwierzyć w to, „co Pan oznajmił" (w. 15). Oni, kiedy tylko ujrzeli na własne oczy to, co zostało im powiedziane (ww. 17-20), sami stają się głosicielami (ww. 17-18). W tych pasterzach, pierwszych słuchaczach, którzy następnie stali się głosicielami, mamy pewien obraz Kościoła. On rodzi się bowiem z tej nowiny, doświadcza wypływającego z niej dziś zbawienia i przekazuje je innym ludziom. Kościół budowany jest przez ludzi ubogich i pokornych, którzy upodabniają się do tego, który jest głoszony. Dzięki sile wiary Kościół uznaje, głosi, uwielbia i wychwala Boga, który objawił się w niemocy Jezusa.
 

2. Interpretacja tekstu:

ww. 1-3: «W owym czasie wyszedł dekret cesarza Augusta, aby spisać ludność całej ziemi». Mowa jest tutaj o pierwszym spisie ludności, którego cesarz August dokonał na całej ziemi będącej pod jego panowaniem. Dokonajmy pewnych obserwacji dotyczących kontekstu historycznego narodzin Jezusa. Po pierwsze: Zbawienie nie jest jakąś ideą wykraczającą poza czas i przestrzeń: jest historią, w której precyzyjnie możemy określić pewne fakty i daty. Po drugie: Spis ludności jest wydarzeniem, które zatwierdza okupację zbrojną, dając jej jednocześnie definitywną strukturę polityczną i ekonomiczną: poddani zostali policzeni, aby móc ściągać od nich należne podatki (władza ekonomiczna) i aby móc dysponować nimi w czasie wojen. Spis ludności jest wywyższaniem się władzy jednego człowieka nad drugim. To „pierwsze" spisanie wszystkich ludzi, jakie zna historia (!), jest niczym pismo, które przeciwstawia się Pismu Świętemu - objawia nam władzę człowieka. Po trzecie. Mesjasz wchodzi w historię zła, rodząc się w tym świecie, a nie w jakimś innym, hipotetycznym czy lepszym, możliwym do zrealizowania! Po czwarte: Wchodzi w historię władzy i panowania zła jako ten, który służy (Łk 22, 27), jako ubogi, który nie ma miejsca, na którym mógłby położyć głowę (Łk 9, 58; zob. 2 Kor 8, 9). Aby przewodzić naszym krokom na drodze pokoju, bogactwo zastąpił ubóstwem, władzę - służbą, pychę - pokorą. W taki sposób przeciwstawia się radykalnie panowaniu zła i zwycięża je, tworząc w sobie przestrzeń dla królestwa Bożego; dokonuje zmiany dominujących do tej pory kryteriów. Właśnie dzięki temu, że rodzi się w ubóstwie, niemocy i pokorze, jest On Mesjaszem przynoszącym wyzwolenie i Synem Bożym. Po piąte: Bóg ukazuje się w tej historii w chwili, gdy zło osiąga swój szczyt i wydaje się, że wszystko zostało bezpowrotnie oddane w jego ręce. Najciemniejsza nawet noc jest zapowiedzią nadejścia gwiazdy poranka. Właśnie wtedy, kiedy Jezus wypowie zdanie: „To jest wasza godzina i panowanie ciemności" (Łk 22, 53), nadejdzie godzina, w której Bóg odda się w ręce człowieka i wypełni swój plan zbawienia. Właściwy czas - kairos zbawienia - nadchodzi wtedy, gdy wydaje się on najmniej prawdopodobny i najmniej odpowiedni. Podobnie będzie się miała sprawa także z powtórnym przyjściem Pana - kiedy zło osiągnie swój szczyt, kiedy zapanuje antychryst, właśnie wtedy powróci Syn Człowieczy. Po szóste. „Dlaczego burzą się narody i ludy daremnie spiskują" przeciw Panu i Jego Mesjaszowi? (Ps 2, 1n; zob. Dz 4, 25n). Jaki sens ma wzburzenie i buntowanie się historii przeciw Bogu i jaka jest jej relacja wobec zbawienia? Historia nie wymknęła się spod panowania Boga i wszystko to, co ma w niej miejsce, służy do wypełnienia tego, co On swoim ramieniem i swoją wolą zamierzył wykonać (Dz 4, 28). Wielkie przedsięwzięcie światowego spisu ludności okazuje się być tylko fragmentem planu Boga. Aparat władzy,  który dąży do coraz lepszej organizacji życia świata, nieświadomie sprawia, że Mesjasz może narodzić się w Betlejem. Bóg nie mógł zawieść słowa danego pewnemu człowiekowi, Dawidowi, w momencie jego słabości! (Mi 5, 1; 2 Sm 7). Jakże jest piękny ten plan Boga, skoro tak troszczy się On o najdrobniejszy nawet szczegół! Jakże małe są największe nawet ludzkie wydarzenia, wobec najmniejsze-go detalu Bożego planu! Oczywiście, Bóg nie pragnie całej tej historii zła i niegodziwości. Ale ponieważ chce, abyśmy byli wolni, nie chce zabronić nam tej możliwości. Zostaje jednak Bogiem i ma nieograniczoną wolność, aby z wielką fantazją i w zadziwiający sposób posłużyć się historią tworzoną przez człowieka dla ukazania swojej wierności i miłości (zob. Ps 136).

ww. 4-5: «Wyruszył też i Józef z Galilei...». Józef i Maryja są posłuszni prawom tej historii. Plan Boży wypełnia się właśnie poprzez posłuszeństwo wobec kaprysów władzy jakiegoś cesarza. W jakim sensie plan zbawienia wymaga tego posłuszeństwa? Kiedy możemy powiedzieć, że takie posłuszeństwo nie jest już słuszne ani dozwolone? To jest problem, którym Kościół zajmował się już od początku swojego istnienia, wskazując, że rozwiązania szukać należy w postępowaniu Jezusa, które naznaczone było wolnością. Jezus nie przyłączył się ani do zelotów, którzy chcieli obalić panującą władzę, ani do kolaborantów, a mimo wszystko został odrzucony i zabity przez oba te ugrupowania. Jedni odrzucili Go jako nieużytecznego mesjasza, a drudzy jako wywrotowca. Jezus wybrał jednak w rzeczywistości solidarność ze wszystkimi braćmi i siostrami, w posłuszeństwie woli Ojca. Chrześcijanin żyje w tym świecie zła i jest posłuszny jego prawom, wtedy gdy nie sprzeciwiają się one Duchowi Jezusa. Chrześcijanin zachowuje jednak wolność wobec praw tego świata i potrafi przeciwstawić się im aż do męczeństwa, wiedząc, że lepiej jest być posłusznym Bogu niż ludziom (Dz 4, 19). Oczywiście próg tej alternatywy między Bogiem a światem zależy od historycznej świadomości samej wiary.

w. 6: «nadszedł dla Niej czas rozwiązania». Będąc posłuszni edyktowi cesarza Augusta, Maryja i Józef znajdują się tam, gdzie „nadszedł czas", w miejscu, gdzie musi wypełnić się obietnica dana przez Pana.

w. 7: «Urodziła swego pierworodnego Syna...». To właśnie ten mało znaczący fakt, a nie pierwszy wielki światowy spis ludności, jest centrum świata. Kto przepowiedziałby wcześniej, że historia podzieli się na „przed" i „po" tym narodzeniu? Stworzyciel daruje się swojemu stworzeniu w swoim Synu, który staje się naszym bratem. Celem człowieka jest dotarcie do Boga. Ponieważ jest to niemożliwe, w swojej miłości Bóg zapragnął sam dotrzeć najpierw do człowieka. W tym prostym zdaniu: „Urodziła swego pierworodnego syna", który jest Synem samego Boga, o którym mowa jest w Łk 1, 32, ukryta jest największa niespodzianka i największa radość Boga i człowieka. Jakże wielka była radość Maryi, kiedy tuliła w swoich ramionach ciało Boga, kiedy w tym małym dziecku mogła dotykać, widzieć, słyszeć i kołysać Nieskończonego Stwórcę! Kontemplacja prowadzi nas do utożsamiania się z Maryją i do „dotknięcia" dziecka. Zapraszani jesteśmy do „namacalnego" poznania Pana, który złożony jest także w nasze ręce. Poznanie dotyku jest najgłębsze, ponieważ umożliwia ono pełną komunię smaku i zapachu. Jest to ta sama komunia, która miała miejsce przy zdjęciu ciała Chrystusa z krzyża oraz wtedy, kiedy darował On nam swoje ciało podczas Ostatniej Wieczerzy. Najwyższy stał się dla nas małym. Wszechmocny stał się tym, który potrzebuje opieki. Słowo stało się dzieckiem. Nieśmiertelny - śmiertelnym. Radość bez końca z płaczu niemowlęcia, które chce być przyjęte i wzięte przez nas w ramiona. To tajemnica miłości Boga, który nie lęka się niczego i wystawia się na wszelką małość i upokorzenie, aby dotrzeć do kochanej osoby. To dziecko całkowicie słusznie nazywane jest „pierworodnym". Ono jest pierworodnym wobec całego stworzenia (Kol 1, 15), „pierworodnym pośród wielu braci" (Rz 8, 29), którzy będą już teraz dziećmi Boga, dzięki Temu, który nie wstydzi się nazwać ich swymi braćmi (Hbr 2, 11). Znane są teksty pochodzące już z początków II wieku, które dokumentują tradycję o Jego narodzinach w grocie. Początek życia odwołuje się do końca obecności Jezusa pośród nas. Jego życie ziemskie zamknięte jest w tajemnicy tych dwóch grot - zaczyna się od pokory ziemi i kończy się także na pokorze ziemi. Tutaj owinięty jest w pieluszki, tam Jego ciało przykryje lniane płótno; tutaj złożony jest w drewnianym żłobie, tam zdjęty będzie z drzewa krzyża i złożony w grobie. Tradycja ludowa, nawiązując do Iz 1, 3, umieszcza przy Jezusie osiołka i wołu. To one, w przeciwieństwie do ludzi, którzy nie będą do tego zdolni, rozpoznają w tym dziecku swojego Pana. Tutaj Jezus rodzi się pomiędzy zwierzętami, na Golgocie skończy życie pośród złoczyńców. Maryja „owinęła Go w pieluszki" - Bóg potrzebuje opieki człowieka. Powierzył się właśnie w Jej ramiona, delikatny i bezbronny, otoczony czułością tutaj, a także na końcu, po swojej śmierci. «i położyła». Jest to słowo, które używa się na opisanie czynności kładzenia się do posiłku (tak było w starożytnej kulturze wschodniej). Jezus nie jest jednak położony przy stole, jak ten, który spożywa, ale na miejscu, z którego się je, czyli w żłobie. Chleb aniołów, pokarm, który zstąpił z nieba i który daje życie, złożony jest w miejscu, z którego żywią się zwierzęta. Bóg daje się nam jako życie i pokarm dla grzesznego człowieka. Rzeczywiście bowiem nie ma dla Niego miejsca w gospodzie (ten sam termin tłumaczony tu jako 'gospoda' czyli gr. katalyma, zostanie użyty w Łk 22, 11 na oznaczenie pomieszczenia, w którym podczas wieczerzy Jezus da samego siebie uczniom). Te małe szczegóły pokazują, jak bardzo „uczuciowe" są narodziny Jezusa. Bóg, który sam jest miłością i serdecznym przyjęciem, wymaga także miłości i przyjęcia. Jednak nie znajduje wśród nas innego miejsca jak tylko grotę i żłób, z którego karmią się zwierzęta. I rzeczywiście znajduje On gościnę właśnie w naszym grzechu i w naszej potrzebie, ze względu na którą przyszedł do nas jako nasz Zbawiciel. Tego, kto przyjmie Go w swoim oddaleniu i smutku, w swojej głupocie i twardości serca, o zmierzchu dnia, który zawsze się kończy, On przygarnie do siebie i stanie się dla niego pokarmem. Wtedy, podobnie jak w Emaus, będzie mógł zniknąć z oczu, ponieważ osiągnie zamierzony przez siebie cel - być wraz z uczniem jako jego chleb. Słusznie mówi się, że Łukasz jest malarzem, bo z wielką troską maluje obrazy z życia Jezusa, począwszy od Jego narodzenia. Łukasz ma-luje „obraz Boga niewidzialnego" (Kol 1, 15), aby uczeń, odbijając niczym zwierciadło Bożą chwałę, mógł sam być przemieniony w ten obraz (2 Kor 3, 18). W tym miejscu daje on nam pierwsze fundamentalne znaki: pokorny, nieznaczący, potrzebujący opieki, przyjęty w miejscu, gdzie jedzą zwierzęta. Przychodzi jako prawda naszego życia, ponieważ nas kocha. Wystawia się także na odrzucenie. Ale bez względu na wszystko jest zawsze tam obecny, jako dar miłości, która kocha mimo wszystko.

w. 8: «Przebywali w tej okolicy pasterze». Są oni bohaterami całego tego fragmentu. Podobnie jak pierwsi uczniowie ze zwykłych rybaków stali się rybakami ludzi. W owych pasterzach możemy dostrzec tych, którzy następnie staną się pasterzami w Kościele. Oni jako pierwsi uwierzyli Słowu, odnaleźli niemowlę, rozpoznali w nim Zbawiciela i głosili Go innym. Pas-terze należą do najniższej kategorii społecznej. Właśnie z tej przyczyny są zdolni do rozpoznania w tym dziecku Bożego Baranka.

w. 9: «Nagle ukazał im się anioł Pański...». Narodziny Zbawiciela muszą być ogłoszone przez anioła. Słowo „anioł" oznacza 'ten, kto ogłasza'. Przez niego dociera dobra nowina o Bogu, który ofiarował się dla nas. To ogłoszenie jest konieczne, ponieważ faktu narodzin Boga wśród ludzi nie można wydedukować z żadnego ludzkiego rozumowania ani też nie jest on wytworem żadnego ludzkiego wysiłku. Bez pomocy Boga nie potrafili-byśmy poznać daru Boga. Posługując się jedynie naszym rozumem, nie po-szlibyśmy z całą pewnością w kierunku tego, co małe i bezbronne, ale szukalibyśmy Boga wielkiego, wzbudzającego lęk, wszechmocnego i chwalebnego, Boga naszego strachu (Rdz 3, 10). A Bóg objawia nam się mały, drżący z zimna, bezradny, ofiarowany dla nas jako pokarm w miejscu, w którym żywi się bydło. Konieczne było, aby objawił się nam i dał nam kryteria Jego poznania. To objawienie dokonało się wobec pasterzy. Bóg nie objawia się mądrym i uczonym (Łk 10, 21), ale „wybrał właśnie to, co w ocenie świata nie jest szlachetnie urodzone, co jest wzgardzone, co nie jest, aby unicestwić to, co jest" (1 Kor 1, 28). On sam, ponieważ jest bogaty w miłość ku nam, stał się ubogim dla nas, aby ubogacić nas swoim ubóstwem (2 Kor 8, 9). Aby Go zobaczyć, należy być blisko Niego. Któż bowiem może rozpoznać w małym Baranku „wielkiego Pasterza owiec" (Hbr 13, 20), jeśli nie mali pasterze? Droga, którą oni pokonają, aby odkryć Baranka, uczyni ich samych pasterzami i aniołami, sługami Słowa, które będą głosić. Ze słowem nowiny Bóg zwraca się do ludzi wierzących w Izraelu. Poganom objawia się natomiast przez gwiazdę, która jest symbolem światła umysłu. Sam umysł bez orędzia nie wystarczy jednak, aby go rozpoznać. Gwiazda prowadzi więc pogan do Jerozolimy, aby tam mogli usłyszeć Słowo i dzięki Niemu, by mogli spotkać się ze Zbawicielem (zob. Mt 2, 1-12).

w. 10: «ogłaszam wam wielką radość, która stanie się udziałem całego ludu». Ewangelia, wielka radość mesjańska, jest dana nielicznym i dopiero za ich pośrednictwem dociera do całego narodu. Ekonomia Wcielenia, której podlegają Jezus i Ewangelia, polega na tym, że to, co uniwersalne, powszechne, dokonuje się za pośrednictwem jednostek - jedna część jest sakramentem całości. Stworzenie jest ograniczone w czasie i w przestrzeni, ale jego ograniczenie zostaje pokonane dzięki orędziu, które rozszerza przestrzeń wspólnoty aż po najodleglejsze zakątki świata i otwiera czas na wieczność.

w. 11: «Dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel». To centrum orędzia, które prowadzi raz jeszcze do owego dziś tych, którzy je słyszą. Jest to swojego rodzaju zagadka Łukasza: jak może dziś zrodzić przeszłość? Jak może narodzić się dziś Ten, który nie ma początku ani końca? Dziś, o którym jest mowa, jest wiecznym dziś Boga, który darował się nam w życiu Jezusa. Orędzie Ewangelii ukazuje nam to dziś, natomiast wiara pozwala nam w nie wejść. Słowo czyni nas uczestnikami tego wydarzenia. W Ewangelii według św. Łukasza aż siedmiokrotnie mówi się o tym dziś. Uważajmy, aby nasze serca nie były zatwardziałe, by nie popaść w nieposłuszeństwo. Dopóki trwa to dziś, śpieszmy się, aby wejść do Bożego odpoczynku (Hbr 4, 11; zob. Hbr 3, 7 - 4, 11). Sednem zbawczego wydarzenia, bardziej jeszcze niż historyczny fakt narodzin Jezusa, jest samo opowiadanie o nim. Ono rozbrzmiewa po dziś dzień. Kto przyjmuje je z wiarą, zostaje przyprowadzony przez pasterzy, aby zobaczyć, że dziś na-rodził się dla niego Zbawiciel, jak zostało to zapowiedziane. Łukasz większy nacisk kładzie na głoszenie niż na sam fakt narodzenia. Może wydawać się to zaskakujące, bo przecież to fakty a nie ich interpretacja dokonują naszego zbawienia, ale Ewangelista jest świadomy, że dla nas ważne jest, abyśmy dziś doszli do głoszonego faktu poprzez posłuszeństwo wiary wobec tego, co jest głoszone. Pewnego razu przez pustynię podążała na zachód karawana. Nagle z wysoka zabrzmiał głos: „Jeśli pójdziecie na za-chód, jeszcze tego wieczoru wpadniecie w ręce rozbójników. Jeśli zmienicie kierunek drogi, znajdziecie na wschodzie wielką oazę, gdzie będziecie mogli wyprawić święto". Wszyscy usłyszeli ten głos. Jednak znacz-na część ludzi wyśmiewała się z tego: „To absurdalne halucynacje pustyni!". Wielu było bardzo zmieszanych i wewnętrznie rozdartych pomiędzy pragnieniem dotarcia do celu a strachem. Tylko nieliczni powiedzieli: „Zobaczmy, czy jest to prawda". Pierwsi, którzy nie uwierzyli i kontynuowali swój marsz na zachód, rzeczywiście wpadli w ręce rozbójników i zginęli. Drudzy, intelektualiści, zatrzymali się na pustyni, sparaliżowani wątpliwościami, czy należy iść za głosem z nieba, czy też nie. Zapadł zmierzch, wszyscy pomarli i stali się łupem wielkich pustynnych sępów. Ci ostatni, którzy posłuchali głosu, mogli w radości urządzić sobie święto. Orędzie jest skuteczne jedynie wobec tego, kto słucha go i zmienia kierunek. Jest przewodnikiem ku zapowiadanej rzeczywistości. Temu, kto go nie słucha, przynosi zgubę. Bóg dokonuje zawsze tego, co zapowiada Jego słowo. Także wtedy, a może przede wszystkim wtedy, kiedy chodzi o rzeczy pozornie niemożliwe. To nasze posłuszeństwo wiary sprawia, że ruszamy w drogę, aby przekonać się o prawdzie zasłyszanej nowiny. Kto nie jest posłuszny, zawsze może powiedzieć: „Widzisz, że nie jest to prawdziwe Słowo?". Orędzie Ewangelii nie dotyczy zbawienia - ogólnej idei wyobcowanej wobec człowieka; dotyczy ono Zbawiciela - konkretnej osoby. Zbawiciel, który rodzi się w Betlejem, nie jest jedynie Mesjaszem - wysłannikiem Boga, ale jest On Panem - samym Bogiem. Dokonuje się niemożliwe: „Dziś narodził się Bóg!".

w. 12: «A to będzie dla was znakiem: znajdziecie Niemowlę». (zob. Iz 7, 14; 9, 5). Orędzie opowiada nam o narodzinach Jezusa jako „znaku" - ciało Nazarejczyka. Jego konkretne dzieje są definitywnym znakiem zbawienia, które Bóg ofiarował i ofiarowuje zawsze każdemu człowiekowi pragnące-mu je przyjąć. „Niemowlę" jest znakiem samego Boga. Aby zrozumieć, kim Ono jest, należy definicję św. Anzelma: „Ten, o którym nic większego nie można pomyśleć", uzupełnić o definicję ewangeliczną: „Bóg jest tym, o którym nie można pomyśleć nic mniejszego". Do Boga bowiem przede wszystkim odnoszą się słowa Jezusa: „Kto wśród was wszystkich jest najmniejszy, ten jest wielki" (Łk 9, 48). Wielkość miłości polega na tym, aby uczynić się małym i aby zostawić miejsce dla wszystkich. Skrajna małość Jezusa ukazuje wielkość Boga, który staje się solidarny ze wszystkimi, poczynając od ostatnich. Dziecko z Betlejem nigdy nie stanie się wielkie, bogate, potężne i mądre. Będzie wzrastało jedynie we własnej małości. Jego nagość na krzyżu jeszcze bardziej objawi głębię Jego uniżenia. Nad żłóbkiem całe niebo sprawuje swoją niebiańską liturgię. Podnosi się skrawek Bożego płaszcza i widzimy Jego chwałę, która oddawana jest Mu na ziemi. Przez wiarę ziemia i niebo wspólnie obchodzą wielkie święto. Wreszcie został osiągnięty pokój obiecywany wszystkim ludziom, ponieważ On ich kocha. Tutaj znajduje się miejsce, w którym wypełnia się wola Boża „jako w niebie, tak i na ziemi". Znika odległość dzieląca Boga i człowieka, Jego wielkość uniża się, abyśmy my mogli do Niego dosięgnąć. Jego wielkość „skoncentrowała się" w małym dziecku, abyśmy mogli je wziąć w swoje ramiona.

 

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Łukasza, s. 64-68.70-73.

 

Boże Narodzenie, Msza w nocy, 2023.12.25

 

 

 

4 Niedziela Adwentu, rok B, 2023.12.23

 

PIERWSZE CZYTANIE

2 Sm 7, 1-5. 8b-12. 14a. 16   Królestwo Dawida będzie trwało wiecznie

Czytanie z Drugiej Księgi Samuela

Gdy król Dawid zamieszkał w swoim domu, a Pan poskromił dokoła wszystkich jego wrogów, rzekł król do proroka Natana: «Spójrz, ja mieszkam w pałacu cedrowym, a Arka Boża mieszka w namiocie». Natan powiedział do króla: «Uczyń wszystko, co zamierzasz w sercu, gdyż Pan jest z tobą».

Lecz tej samej nocy Pan skierował do Natana następujące słowa: «Idź i powiedz mojemu słudze, Dawidowi: To mówi Pan: „Czy ty zbudujesz Mi dom na mieszkanie? zabrałem cię z pastwiska spośród owiec, abyś był władcą nad ludem moim, nad Izraelem. i byłem z tobą wszędzie, dokąd się udałeś, wytraciłem przed tobą wszystkich twoich nieprzyjaciół.

Dam ci sławę największych ludzi na ziemi. Wyznaczę miejsce mojemu ludowi, Izraelowi, i osadzę go tam, i będzie mieszkał na swoim miejscu, a nie poruszy się więcej i ludzie nikczemni nie będą go już uciskać jak dawniej. Od czasu, kiedy ustanowiłem sędziów nad ludem moim izraelskim, obdarzyłem cię pokojem ze wszystkimi wrogami.

Tobie też Pan zapowiedział, że sam Pan dom ci zbuduje. Kiedy wypełnią się twoje dni i spoczniesz obok swych przodków, wtedy wzbudzę po tobie potomka twojego, który wyjdzie z twoich wnętrzności, i utwierdzę jego królestwo. Ja będę mu ojcem, a on będzie Mi synem. Przede Mną dom twój i twoje królestwo będzie trwać na wieki. Twój tron będzie utwierdzony na wieki”».

Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 89 (88), 2-3. 4-5. 27 i 29 (R.: por. 2a)

Refren: Na wieki będę sławił łaski Pana.

O łaskach Pana będę śpiewał na wieki, †

Twą wierność będę głosił moimi ustami *

przez wszystkie pokolenia.

Albowiem powiedziałeś: †

«Na wieki ugruntowana jest łaska», *

utrwaliłeś swą wierność w niebiosach.

Refren.

«Zawarłem przymierze z moim wybrańcem, *

przysiągłem mojemu słudze, Dawidowi:

Twoje potomstwo utrwalę na wieki *

i tron twój umocnię na wszystkie pokolenia».

Refren.

«On będzie wołał do Mnie: †

„Ty jesteś moim ojcem, *

moim Bogiem, opoką mojego zbawienia”.

Na wieki zachowam dla niego łaskę *

i trwałe z nim będzie moje przymierze».

Refren.

DRUGIE CZYTANIE

Rz 16, 25-27  Tajemnica ukryta dla dawnych wieków została objawiona

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Rzymian

Bracia:

Temu, który ma moc utwierdzić was zgodnie z Ewangelią i moim ogłoszeniem Jezusa Chrystusa, zgodnie z objawioną tajemnicą, dla dawnych wieków ukrytą, teraz jednak ujawnioną, a przez pisma prorockie na rozkaz odwiecznego Boga wszystkim narodom obwieszczoną, dla skłonienia ich do posłuszeństwa wierze, Bogu, który jedynie jest mądry, przez Jezusa Chrystusa, niech będzie chwała na wieki wieków! Amen.

Oto słowo Boże.
 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Łk 1, 38

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Oto ja służebnica Pańska,

niech mi się stanie według słowa twego.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
 

EWANGELIA

Łk 1, 26-38  Maryja pocznie i porodzi Syna

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza

26Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, 27do dziewicy poślubionej mężowi imieniem Józef, z rodu Dawida; a dziewicy było na imię Maryja. 28Wszedłszy do Niej, anioł rzekł: «Bądź pozdrowiona, łaski pełna, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami ». 29Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co by miało znaczyć to pozdrowienie.

30Lecz Anioł rzekł do Niej: «Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. 31Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. 32Bę-dzie on wielki i zostanie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. 33Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca».

34Na to Maryja rzekła do Anioła: «Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?»

35Anioł Jej odpowiedział: «Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego okryje Cię cieniem. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. 36A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, którą miano za niepłodną. 37Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego».

38Na to rzekła Maryja: «Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego».

Wtedy odszedł od Niej Anioł.

Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA ODNAJDYWAĆ I SŁUCHAĆ BOGA POŚRÓD CODZIENNOŚCI

O co proszę? O łaskę wewnętrznej więzi z Bogiem i Jego Słowem w co-dzienności.

             Wyobrażę sobie Maryję, prostą, młodą kobietę, która żyje w nie-znanym Nazarecie (w. 26). Będę wpatrywał się w Jej codzienną szarą pracę. Należy do ludzi ubogich i nie przeczuwa zbliżającego się zwiastowania.           Bóg zbliża się z miłością do każdego człowieka. Często czyni to w sposób zwyczajny. „Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego" (w. 37). Moja zwykła codzienność może być miejscem głębokich spotkań z Bogiem. Czy w to wierzę?

             Maryja słyszy i zauważa pośród codzienności, że „Pan jest z Nią" (w. 28). Zobaczę siebie pośród różnych sytuacji dnia. Czy na co dzień doświadczam, że Pan jest ze mną? Czy znajduję dla siebie czas na czytanie i medytowanie Jego Słowa? Czy Jego Słowo ma wpływ na przeżywanie mojej codzienności?

             Anioł nazywa Ją „pełną łaski" (w. 28). Bóg dostrzega piękno wnętrza człowieka, nawet gdy ten dla innych pozostaje niezauważony i zwyczajny. Jakie doświadczenie budzi się we mnie, gdy uświadamiam sobie, że Bóg zna mnie do głębi? Czy żyję w łasce? Czy nie stwarzam pozorów?

             Maryja, zmieszana i zalękniona, rozważa w sercu słowo Boga (ww. 29-33). Jak każdy człowiek, boi się i odczuwa opory w przyjęciu woli Boga, który całkowicie zmienia ludzkie plany. Nie ucieka jednak od rozważania Bożych zamiarów. Pyta Boga i szczerze szuka Jego woli (ww. 34.38).

             Co mogę powiedzieć o moim szczerym szukaniu woli Boga? Czy potrafiłbym przyjąć każdy Jego zamiar wobec mnie? Czego lękam się najbardziej? Powiem o tym Bogu.

             W serdecznej rozmowie z Maryją zaproszę Ją do mojej codzienno-ści, aby pomogła mi szczerze szukać woli Boga. W różnych porach dnia będę powtarzał: „Naucz mnie, Maryjo, słuchać Boga pośród codziennych zajęć".

 

KOMENTARZ

1. Przesłanie w swoim kontekście

Trzy razy dziennie dzwonią dzwony: o poranku, w południe i wieczorem. Pozdrowienie Anielskie ogłasza początek, środek i koniec dnia, Modlitwy Anioł Pański i Zdrowaś Maryjo czynią ze Zwiastowania najbardziej znane i najczęściej powtarzane opowiadanie Pisma Świętego. Życie chrześcijańskie nosi w swym sercu wcielenie Słowa, ma je jako swój początek i kres. jest całe skupione na tej właśnie tajemnicy, jest nieustanną aktualizacją tego dziś i tak, które wprowadziły Boga na świat. Maryja jest figurą każdej osoby wierzącej i całego Kościoła. To, co wydarzyło się w Niej, powinno także stać się w każdym i we wszystkich. Tak powiedziane przez człowieka, który przyjmuje i rodzi Słowo, od którego wszystko pochodzi, jest właściwym celem stworzenia. Poprzednia scena rozegrała się w świątyni, ta natomiast ma miejsce w domu, ponieważ Bóg w końcu odnalazł dom, którego figurą jest świątynia. Tę tajemnicę rozważać można pod wieloma aspektami, w zależności od tego, czy na Maryję patrzy się jako na wzór osoby wierzącej, szczyt świata, resztę Izraela, wypełnienie obietnicy czy jeszcze w innej perspektywie. Najwłaściwszym sposobem jest próba spojrzenia na Maryję od strony Boga. Tego spotkania Bóg pragnął przez całą wieczność, od chwili, kiedy dał początek światu. Jest ono ukoronowaniem Jego snu o miłości, nagrodą za Jego pracę, wynagrodzeniem Jego trudu. Z głębokości, w jakiej pogrążyło się stworzenie, oddalając się od Boga, pod-nosi się wreszcie nowe tak, które jest w stanie przywołać Go ponownie. Jak wielka była radość Boga, kiedy mógł powiedzieć do Maryi: „Raduj się". Oblubieniec odnajduje w końcu Oblubienicę swojego serca. Jego dar znajduje ręce, które go przyjmują, a wielkie ramiona świata rozumieją, poczynają i ściskają to, bez czego człowiek nie może być człowiekiem. Miłość jest kochana - znalazła dom, w którym może zamieszkać, a dom człowieka nie jest już więcej opuszczony. Wcielenie ukazuje gorące pragnienie, zamiłowanie Boga. Jest początkiem godów weselnych Jego i ludzkości, początkiem miłości, która silniejsza będzie od śmierci (Pnp 8, 6). Opowiadanie rozpoczyna się od wejścia anioła, który został posłany (czyli apostoł), a kończy się odejściem anioła. Anioł jest obecnością Boga w głoszonym przez niego słowie. Nasza wiara w tym słowie przyjmuje samego Boga i jednoczy się z Nim. Bóg rodzi się na ziemi, a człowiek w niebie. Słowo staje się w nas ciałem i pozostaje, a anioł może odejść, aby głosić Je innym. Zbawienie każdego człowieka polega na tym, aby stać się jak Maryja - powiedzieć tak na Bożą propozycję miłości, zrodzić w swoim ciele odwieczne Słowo, zrodzić Syna w świecie. Słowa skierowane na samym początku do Maryi są kluczem do zrozumienia całej Ewangelii. Każdy inny tekst Ewangelii będzie wzywał mnie do radości, będzie ukazywał jakiś aspekt tego, kim jestem (łaski pełna), oraz tego, kim jest Bóg (Pan z tobą), i będzie stawiał przede mną jakieś wezwanie, oczekując mojego tak, aby mocą Ducha Świętego stać się we mnie ciałem.

 

2. Interpretacja tekstu 

S. Fausti: w. 26: «W szóstym miesiącu». Wypełnienie zaczyna się już w czasie oczekiwania. Obietnica uobecnia już w jakimś stopniu to, co jest zapowiadane, i obie te rzeczywistości są zawsze obecne, aż do pełnego objawienia się daru. Liczba sześć przywołuje dzień stworzenia człowieka. Zwiastowanie w szóstym miesiącu oznacza, że Bóg wkracza w dzień człowieka, stając się jemu współczesnym i otwierając mu swoje „wieczne dziś". „Gdy wypełnił się czas, Bóg wysłał swego Syna urodzonego z kobiety" (Ga 4, 4). We Wcieleniu czas osiąga swoją pełnię, jest wypełniony wiecznością, która teraz staje się obecna w czasie. «anioła Gabriela». Moc słowa Bożego, która objawiła się już Zachariaszowi i Elżbiecie, wypełniając w ich życiu to, co miało przypominać Bożą obietnicę zbawienia, wypełnia teraz samą obietnicę. Słowo nie jest skierowane do Judei, miejsca zamieszkania dziedziców obietnicy, ale do Galilei, kraju ludzi niewierzących: „Galilea pogan" (Mt 4, 15). Obietnica idzie za dziedzicem obietnicy aż do ziemi jego niewierności. W samej Galilei dociera do mało znaczącego miasteczka, do Nazaretu. Czyż może coś dobrego pochodzić z Nazaretu 1, 46)? Bóg zdaje sobie sprawę z każdego oddalenia i szczególną troską otacza to, co patrząc po ludzku nie ma żadnego znaczenia, a z punk-tu widzenia religijnego jest zdyskredytowane. Uprzywilejowanie oddalonych i małych jest częścią tajemniczej istoty Boga, który jest miłosierdziem. Dotyka ono bowiem każdego człowieka, dalekiego od Boga i będącego wobec Niego czymś nieskończenie małym! Odwiedzając najbardziej oddalone dziecko, ojciec bierze w ramiona wszystkie swoje dzieci!

w. 27: «do dziewicy». Najpierw Bóg zwrócił się do podstarzałej pary małżonków, wieńcząc ich dotychczasowe bezskuteczne próby i dając im potomka. Zwiastowanie tej nowiny Zachariaszowi pozwala mu zrozumieć, że Bóg i tylko Bóg daje przyszłość i zbawia! Teraz natomiast zwraca się do pewnej „dziewicy", do tej, która jeszcze nawet nie zaznała pożycia małżeńskiego. Ofiarowuje się jako Jej dziecko, aby dać do zrozumienia, iż przyszłość i zbawienie człowieka pochodzą od Niego i tylko od Niego. Wypełnienie przewyższa wszelkie oczekiwanie! Dziewictwo Maryi stawia jednak pytanie o ojcostwo jej dziecka. Ojcostwo oznacza początek i naturę, oznacza tożsamość - kim jest w rzeczywistości dziecko, które zostało dane Maryi. Ojcostwo i słowo idą w parze. Ojciec nadaje imię i wymawia słowo, które sprawia, że dziecko wzrasta jako osoba wolna. Kwestia ojcostwa Jezusa otwiera się wraz z przyjęciem słowa (w. 38), jest ogłoszona przez Jego posłuszeństwo Ojcu (Łk 2, 49) i zostaje definitywnie potwierdzona na końcu Jego drogi jako Sprawiedliwego, który na krzyżu oddaje się Ojcu (Łk 23, 46). Dziewictwo Maryi oznacza przede wszystkim, że Ten, który narodzi się z Jej łona, jest czystym darem. W Niej całemu światu zostaje ofiarowana przyszłość, która jest łaską i darem Boga, a nawet jest samym Bogiem, który przychodzi jako łaska i dar. Dziewictwo objawia ponadto, jaki jest warunek, aby Bóg mógł człowiekowi darować siebie. Podczas gdy w przypadku bezpłodnych małżeństw Starego Testamentu Bóg swoim działaniem sprawił, że człowiek mógł w końcu dokonać tego, co wcześniej było dla niego niemożliwe, dziewictwo Maryi oznacza pełną rezygnację z działania ludzkiego. W Niej działa tylko sam Bóg. Na Jego działanie Maryja od-powiada posłuszeństwem i pełną gotowością przyjęcia tego, co zostaje jej ofiarowane, bez stawiania jakichkolwiek przeszkód. Dziewictwo Maryi wskazuje zatem, że najwznioślejszą postawą człowieka jest absolutna bierność i całkowite ubóstwo, polegające na wyrzeczeniu się własnego działania, aby zostawić miejsce na działanie Boga. Na tym polega wiara. Tylko absolutna pustka może pomieścić w sobie Absolut. jedynie nicość może całkowicie począć Tego, który jest wszystkim. Maryja przyjmuje Boga takiego, jaki On jest i jaki do Niej przychodzi. Dlatego jest pierwowzorem każdego człowieka i całego Kościoła, który dzięki wierze dokonuje to, co po ludzku jest niemożliwe - przyjmuje samego Boga i w pełni się z Nim jednoczy. Dzięki swojemu dziewictwu, które uczyniło Ją zdolną do zrodzenia Boga, Maryja jest punktem dojścia dla każdego z nas, a także dla całej ludzkiej historii. Ona jest najwyższym wzorem wiary, która umożliwia narodziny Zbawiciela. Wiara, będąca owocem rezygnacji z bycia wielkim, zdatnym i samodzielnym, przełamuje bariery wszelkiej ludzkiej niezdolności, otwierając nas na przyjęcie Boga i Jego mocy. «poślubionej mężczyźnie imieniem Józef, z rodu Dawida». Genealogia, tak droga dla całego Izraela, przekazuje z ojca na syna Bożą obietnicę. Przez wiele pokoleń ojcowie żyją w oczekiwaniu na dzieci, a dzieci w oczekiwaniu na ojców. Dawidowi, który zbudował dom dla Pana, Pan obiecał dom, w którym miał ostatecznie zamieszkać. Ale to nie człowiek buduje Bogu mieszkanie, tylko Bóg czyni sobie mieszkanie w tym, który Mu ten dom ofiarowuje (zob. 2 Sm 7) - domem Pana zbudowanym przez ród Dawida okazała się być przede wszystkim Maryja. Jest pewna relacja pomiędzy synem i domem, pomiędzy domem i całym rodem. Oblubieniec ma na imię Józef, a imię to oznacza `aby Bóg mógł dodać'. Przez Maryję Bóg daje mu samego siebie za syna. Maryja, imię oblubienicy, oznacza bowiem 'wysokość, wspaniałość, szczyt'. Z powodu swojej niskości i pokory będzie Ona matką Syna Naj-wyższego, w którym każdy człowiek znajdzie swoje mieszkanie.

w. 28: «Raduj się...». Tylko ten jeden raz spotkanie Boga z człowiekiem zaczyna się od tego pozdrowienia. Zazwyczaj pierwszymi słowami Boga jest wezwanie „nie lękaj się", ponieważ spotykając Boga, człowiek odczuwa najpierw lęk, natomiast radość jest owocem spotkania. Pozdrowienie anioła jest analogiczne do obietnicy z So 3, 14-17. Raduj się, ponieważ obiecana chwila nadeszła, raduj się, podobnie jak sam Bóg raduje się, miej swój udział w Jego radości. Oto słyszymy krzyk radości Oblubieńca, taki sam, jak okrzyk Adama na widok Ewy. Wreszcie spełnia się pragnienie Jego serca, aby połączyć się z tym, kto od zawsze był upragniony, ale ciągle uciekał, a teraz w końcu pragnie Go i wychodzi Mu na spotkanie. Radość Boga jest pełna, ponieważ może nareszcie cieszyć się ze swych stworzeń (Ps 104, 34). Maryja może nie tylko powiedzieć: „Niech PAN będzie moją radością" (Ps 104, 34), ale wręcz: „PAN jest moją radością". Jej pustka została zapełniona, nieobecność stała się obecnością. Wezwanie „Raduj się!" jest syntezą i celem całego objawienia. To wezwanie Bóg kieruje do każdego człowieka, ofiarując Mu swoją radość i samego siebie. «łaski pełna». Maryja zostaje nazwana pełną łaski, albo lepiej „obdarzona łaską". Termin ten jest przeciwieństwem „niełaski", „nieszczęścia". Maryja nie jest już nieszczęśliwa, ponieważ Bóg wybawił Ją od pustki i śmierci, obdarzając darem samego siebie. „Obdarzona łaską" jest Jej prawdziwym imieniem, które wyraża to, kim jest w oczach Boga. Moim prawdziwym imieniem jest miłość, którą Bóg ma dla mnie. Przyjęcie tego daru pozwała mi odkryć moją własną prawdę, stając się motywem radości i źródłem wiecznego życia. «Pan z Tobą». mówi Jej dalej anioł (por. Sdz 6, 12). Człowiek zawsze pragnął być z Bogiem. Każda religia rodzi się właśnie z tego pragnienia. Ale Bóg mieszka w miejscu niedostępnym. Nie może więc być niczym innym, jak tylko nierealizowalnym „pragnieniem" człowieka - jego „gwiazdą", która mu świeci i której mu bardzo brakuje. Teraz wreszcie to, co jest nieskończenie dalekie, stało się bliskie, Odwieczny wkroczył w czas, Najwyższy uniżył się, Niezgłębiony i Niezmierny stał się tak mały, że może być przyjęty i poczęty w łonie Dziewicy. Radość Boga, który jest miłością, polega na przebywaniu z umiłowaną. Skoro człowiek nie może być z Bogiem, Bóg zdecydował, aby być z człowiekiem, i wychodzi mu naprzeciw, aby ostatecznie doprowadzić go do bycia z Nim w raju (Łk 23, 43).

w. 29: «Ona zmieszała się na te słowa». Po usłyszeniu tych słów Maryja „zmieszała się" i pyta się, co ma oznaczać to pozdrowienie. Także czytelnik ma swój udział w tym zmieszaniu. On także zapraszany jest do postawienia sobie pytania, co znaczy: „Raduj się, Pan z tobą!". W jaki sposób Pan jest ze mną, jak obdarzył mnie łaską? Czy wybawił mnie od pustki i obdarzył darem samego siebie, abym nie był już nieszczęśliwy, lecz mógł się radować? Oto Bóg dokona tego, co anioł Gabriel, będący potężnym słowem Boga, wyjaśnia w następnych wersetach.

w. 30: «Nie bój się... ». Tymi słowami anioł przygotowuje objawienie wielkiej tajemnicy. Ukazuje się ten, którego nawet Mojżesz, mimo że bardzo tego pragnął, nie mógł zobaczyć wprost (Wj 33, 18nn). Bóg jest Bogiem i tylko On jest Bogiem! Ale teraz jest On podarowany człowiekowi jako jego dziecko, jako człowiek i jako pełnia jego przyszłości. Zuchwałe pragnienie Mojżesza wypełnia się w sposób, którego Mojżesz nie mógł sobie nawet wyobrazić. Maryja znalazła u Boga łaskę o wiele większą od tej, o którą Mojżesz ośmielił się prosić; otrzymała łaskę tak wielką, że cała przesiąknięta została wszelką łaską.

w. 31: «Oto poczniesz...». Boga, który nie może widziany ani wyobrażony, a nawet nie może być pomyślany czy pojęty, ty poczniesz i będziesz Go nosić w swoim ciele. Urodzisz Go i nadasz Mu imię. Bóg udziela Maryi łaskę, aby począć Nieogarnionego, zrodzić Stwórcę wszystkiego, nadać imię Temu, którego imienia nie można wypowiedzieć. «Jezus» - Imię, które oznacza łaskę i Boże zbawienie. Bóg, który jest dla nas łaską i zbawieniem!

w. 32: «Będzie on wielki». Nie tylko w oczach Boga, tak jak Jan Chrzciciel (1,1{ 1, 15). Będzie rzeczywiście „Synem Najwyższego", samą wysokością Boga pochylającego się nad człowiekiem.

w. 33: «Będzie królował...». W Nim zakwita obumarłe drzewo przeszłości, wypełnia się pusty czas oczekiwania, nadchodzi obiecana Dawidowi przyszłość.

w. 34: «Jak się to stanie?». Maryja w przeciwieństwie do Zachariasza nie pyta, czy jest to możliwe, ale jak się to stanie. Wie, że Bóg dokonuje w historii ludzkiej rzeczy niemożliwych i chce jedynie zrozumieć „w jaki sposób", aby przygotować się i przyjąć Jego działanie. «skoro nie znam pożycia małżeńskiego». Jeśli znałaby, ten, który narodziłby się z niej, nie byłby z Boga, ale z człowieka. Uwaga Maryi na temat swojego dziewictwa służy do wprowadzenia następującej po niej wypowiedzi, która wyjaśnia, w jaki sposób działać będzie Bóg.

w. 35: «Duch Święty zstąpi na Ciebie». Bóg czyni to, co jest niemożliwe, obdarzając człowieka swoim Duchem. Nowy początek życia i działania Maryi nie jest już działaniem starego człowieka (Maryja w rzeczywistości zrezygnowała bowiem z własnego działania!), ale jest działaniem Boga. Duch, który unosił się nad pierwotnym chaosem, a potem okrywał górę i Arkę Przymierza, w której przechowywane było i strzeżone Słowo, teraz wkracza do akcji w nowy i ostateczny sposób. Poprzez stworzenie Bóg uczynił świat oddzielony od siebie i stworzył sobie miejsce, w którym miał powstać Jego dom; nadając prawo, uczynił sobie lud i zbudował dom swojego zamieszkania; teraz dopełnia swe dzieło, wchodząc do tego domu, aby osiąść w nim na stałe. W ten sposób człowiek, który został stworzony na Jego obraz i podobieństwo, odnajduje wreszcie samego siebie i tam, gdzie poczęła go jego matka (Pnp 8, 2. 5), łączy się ponownie z upragnionym obliczem (Pnp 1, 2). Ten bowiem, który narodzi się z łona Dziewicy, będzie „święty" i będzie „Synem Bożym" - samym Bogiem. Duch, który okrywał noc stworzenia, który był cieniem na górze Synaj i obłokiem nad Namiotem Spotkania, a potem w świątyni, osłoni teraz Maryję, prawdziwą Arkę Przymierza, nową świątynię, w której znajduje się światło Boga. «osłoni Cię moc Najwyższego». Bóg staje się cieniem, aby móc ukazać się naszym oczom, ale Jego obecność jest zakryta dla naszego umysłu. Jedynie wiara wie, że w tym cieniu jest światło Boga, który przybywa, aby zamieszkać wśród nas. Jego światło zostaje osłonięte, ponieważ jest zbyt świetliste. Przyciemnia się, aby dostosować się do naszych oczu, które w wierze otwierają się, aby zobaczyć Jego odblask.

w. 36: «Twoja krewna Elżbieta... ». Maryja, podobnie jak każdy wierzący, otrzymuje znak, który pomaga Jej zrozumieć działanie Boga. Zostaje zachęcona, aby przyjrzeć się historii Izraela, która została streszczona w losach Elżbiety. Działanie Boga można pojąć, tylko rozważając Jego obietnicę obecną w historii zbawienia, a nie dzięki jakiejkolwiek ludzkiej przesłance.

w. 37: «Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego». Święta historia (por. Rdz 18, 14; Jr 32, 27) pokazuje, że Bóg rzeczy możliwe zostawia do wykonania człowiekowi, a sam pomaga nam, dokonując rzeczy przekraczających nasze możliwości.

w. 38: «Jestem służebnicą Pańską». We wspomnieniu o historycznym doświadczeniu działania Boga przez patriarchów i przez proroków, Maryja przygotowana jest na uwierzenie Słowu. Dlatego może powiedzieć: „Jestem służebnicą". Maryja nazywa siebie służebnicą, ponieważ jest całkowicie gotowa do posłuszeństwa, aby zrobić w sobie miejsce Słowu, aby pozwolić mu żyć i wzrastać w sobie, aż wypełni ono całe Jej życie. Ta gotowość Maryi, służebnicy Pańskiej, jest odpowiedzią na gotowość Boga, który od samego początku okazuje się być prawdziwym sługą człowieka. W odpowiedzi Maryi dyspozycyjność Boga spotyka się z odpowiedzią. Jego serce nareszcie znajduje w Niej pełną odpowiedź na Jego gotowość do służby. Tak wypowiedziane przez Służebnicę -przyjmuje odwieczne tak Bo-ga dla człowieka. Adam w odpowiedzi na miłość Boga, który go szuka, u-cieka i w swoim nieposłuszeństwie mówi: „Ukryłem się!" (Rdz 3, 10). Teraz w Maryi, służebnicy Boga, ludzkość odpowiada: „Oto jestem". Bóg od zawsze mówił do tych, którzy Go nie szukali: „Oto jestem, oto jestem" (por. Iz 65, 1). Teraz cieszy się niepowstrzymaną radością. Miłość, która zawsze była odrzucana, teraz czuje się przyjęta. Miłość od zawsze niekochana, teraz czuje się kochana. Od tysiącleci, a nawet od wieczności Bóg czekał na ten właśnie moment, w którym stworzenie odpowiedziało Mu: „Oto jestem", pozwalając Mu napełnić je samym sobą. Kiedy człowiek oczekuje Boga i mówi: „Oto jestem", Bóg zawsze przychodzi do niego, gdyż jest On kochającą miłością. Jednoczy się z nim, pozwalając mu doświadczyć dzisiaj zbawienia. Moje tak powiedziane Słowu otwiera mnie na Boga. Fragment historii wcielonego Słowa wchodzi w moje życie i staje się we mnie ciałem. «Wtedy odszedł od Niej anioł». Gdzie znajduje się teraz? Jest przy mnie, aby przedstawić mi tę samą propozycję i czekać na moją odpowiedź. To słowo, które od Maryi dotarło do nas, teraz wychodzi od nas, aby udać się do wszystkich braci i sióstr aż do najdalszych krańców świata. Na tym polega misja Kościoła (Dz 1, 8).

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Łukasza, s. 33-38.

 

4 Niedziela Adwentu, rok B, 2023.12.24

 

 

4 Niedziela Adwentu, rok B, 2023.12.23

 

PIERWSZE CZYTANIE

2 Sm 7, 1-5. 8b-12. 14a. 16   Królestwo Dawida będzie trwało wiecznie

Czytanie z Drugiej Księgi Samuela

Gdy król Dawid zamieszkał w swoim domu, a Pan poskromił dokoła wszystkich jego wrogów, rzekł król do proroka Natana: «Spójrz, ja mieszkam w pałacu cedrowym, a Arka Boża mieszka w namiocie». Natan powiedział do króla: «Uczyń wszystko, co zamierzasz w sercu, gdyż Pan jest z tobą».

Lecz tej samej nocy Pan skierował do Natana następujące słowa: «Idź i powiedz mojemu słudze, Dawidowi: To mówi Pan: „Czy ty zbudujesz Mi dom na mieszkanie? zabrałem cię z pastwiska spośród owiec, abyś był władcą nad ludem moim, nad Izraelem. i byłem z tobą wszędzie, dokąd się udałeś, wytraciłem przed tobą wszystkich twoich nieprzyjaciół.

Dam ci sławę największych ludzi na ziemi. Wyznaczę miejsce mojemu ludowi, Izraelowi, i osadzę go tam, i będzie mieszkał na swoim miejscu, a nie poruszy się więcej i ludzie nikczemni nie będą go już uciskać jak dawniej. Od czasu, kiedy ustanowiłem sędziów nad ludem moim izraelskim, obdarzyłem cię pokojem ze wszystkimi wrogami.

Tobie też Pan zapowiedział, że sam Pan dom ci zbuduje. Kiedy wypełnią się twoje dni i spoczniesz obok swych przodków, wtedy wzbudzę po tobie potomka twojego, który wyjdzie z twoich wnętrzności, i utwierdzę jego królestwo. Ja będę mu ojcem, a on będzie Mi synem. Przede Mną dom twój i twoje królestwo będzie trwać na wieki. Twój tron będzie utwierdzony na wieki”».

Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 89 (88), 2-3. 4-5. 27 i 29 (R.: por. 2a)

Refren: Na wieki będę sławił łaski Pana.

O łaskach Pana będę śpiewał na wieki, †
Twą wierność będę głosił moimi ustami *
przez wszystkie pokolenia.
Albowiem powiedziałeś: †
«Na wieki ugruntowana jest łaska», *
utrwaliłeś swą wierność w niebiosach.

Refren.

«Zawarłem przymierze z moim wybrańcem, *
przysiągłem mojemu słudze, Dawidowi:
Twoje potomstwo utrwalę na wieki *
i tron twój umocnię na wszystkie pokolenia».

Refren.

«On będzie wołał do Mnie: †
„Ty jesteś moim ojcem, *
moim Bogiem, opoką mojego zbawienia”.
Na wieki zachowam dla niego łaskę *
i trwałe z nim będzie moje przymierze».

Refren.

DRUGIE CZYTANIE

Rz 16, 25-27  Tajemnica ukryta dla dawnych wieków została objawiona

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Rzymian

Bracia:
Temu, który ma moc utwierdzić was zgodnie z Ewangelią i moim głoszeniem Jezusa Chrystusa, zgodnie z objawioną tajemnicą, dla dawnych wieków ukrytą, teraz jednak ujawnioną, a przez pisma prorockie na rozkaz odwiecznego Boga wszystkim narodom obwieszczoną, dla skłonienia ich do posłuszeństwa wierze, Bogu, który jedynie jest mądry, przez Jezusa Chrystusa, niech będzie chwała na wieki wieków! Amen.

Oto słowo Boże.
 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Łk 1, 38

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Oto ja służebnica Pańska,
niech mi się stanie według słowa twego.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
 

EWANGELIA

Łk 1, 26-38  Maryja pocznie i porodzi Syna

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza

26Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, 27do dziewicy poślubionej mężowi imieniem Józef, z rodu Dawida; a dziewicy było na imię Maryja. 28Wszedłszy do Niej, anioł rzekł: «Bądź pozdrowiona, łaski pełna, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami ». 29Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co by miało znaczyć to pozdrowienie.

30Lecz Anioł rzekł do Niej: «Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. 31Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. 32Bę-dzie on wielki i zostanie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. 33Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca».

34Na to Maryja rzekła do Anioła: «Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?»

35Anioł Jej odpowiedział: «Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego okryje Cię cieniem. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. 36A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, którą miano za niepłodną. 37Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego».

38Na to rzekła Maryja: «Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie we-dług słowa twego».

Wtedy odszedł od Niej Anioł.

Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA ODNAJDYWAĆ I SŁUCHAĆ BOGA POŚRÓD CODZIENNOŚCI

O co proszę? O łaskę wewnętrznej więzi z Bogiem i Jego Słowem w co-dzienności.

 

            Wyobrażę sobie Maryję, prostą, młodą kobietę, która żyje w nieznanym Nazarecie (w. 26). Będę wpatrywał się w Jej codzienną szarą pracę. Należy do ludzi ubogich i nie przeczuwa zbliżającego się zwiastowania.      Bóg zbliża się z miłością do każdego człowieka. Często czyni to w sposób zwyczajny. „Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego" (w. 37). Moja zwykła codzienność może być miejscem głębokich spotkań z Bogiem. Czy w to wierzę?

            Maryja słyszy i zauważa pośród codzienności, że „Pan jest z Nią" (w. 28). Zobaczę siebie pośród różnych sytuacji dnia. Czy na co dzień doświadczam, że Pan jest ze mną? Czy znajduję dla siebie czas na czytanie i medytowanie Jego Słowa? Czy Jego Słowo ma wpływ na przeżywanie mojej codzienności?

            Anioł nazywa Ją „pełną łaski" (w. 28). Bóg dostrzega piękno wnętrza człowieka, nawet gdy ten dla innych pozostaje niezauważony i zwyczajny. Jakie doświadczenie budzi się we mnie, gdy uświadamiam sobie, że Bóg zna mnie do głębi? Czy żyję w łasce? Czy nie stwarzam pozorów?

            Maryja, zmieszana i zalękniona, rozważa w sercu słowo Boga (ww. 29-33). Jak każdy człowiek, boi się i odczuwa opory w przyjęciu woli Boga, który całkowicie zmienia ludzkie plany. Nie ucieka jednak od rozważania Bożych zamiarów. Pyta Boga i szczerze szuka Jego woli (ww. 34.38).

            Co mogę powiedzieć o moim szczerym szukaniu woli Boga? Czy potrafiłbym przyjąć każdy Jego zamiar wobec mnie? Czego lękam się najbardziej? Powiem o tym Bogu.

            W serdecznej rozmowie z Maryją zaproszę Ją do mojej codzienności, aby pomogła mi szczerze szukać woli Boga. W różnych porach dnia będę powtarzał: „Naucz mnie, Maryjo, słuchać Boga pośród codziennych zajęć".

 

KOMENTARZ

1. Przesłanie w swoim kontekście

Trzy razy dziennie dzwonią dzwony: o poranku, w południe i wieczorem. Pozdrowienie Anielskie ogłasza początek, środek i koniec dnia, Modlitwy Anioł Pański i Zdrowaś Maryjo czynią ze Zwiastowania najbardziej znane i najczęściej powtarzane opowiadanie Pisma Świętego. Życie chrześcijańskie nosi w swym sercu wcielenie Słowa, ma je jako swój początek i kres. jest całe skupione na tej właśnie tajemnicy, jest nieustanną aktualizacją tego dziś i tak, które wprowadziły Boga na świat. Maryja jest figurą każdej osoby wierzącej i całego Kościoła. To, co wydarzyło się w Niej, powinno także stać się w każdym i we wszystkich. Tak powiedziane przez człowieka, który przyjmuje i rodzi Słowo, od którego wszystko pochodzi, jest właściwym celem stworzenia. Poprzednia scena rozegrała się w świątyni, ta natomiast ma miejsce w domu, ponieważ Bóg w końcu odnalazł dom, którego figurą jest świątynia. Tę tajemnicę rozważać można pod wieloma aspektami, w zależności od tego, czy na Maryję patrzy się jako na wzór osoby wierzącej, szczyt świata, resztę Izraela, wypełnienie obietnicy czy jeszcze w innej perspektywie. Najwłaściwszym sposobem jest próba spojrzenia na Maryję od strony Boga. Tego spotkania Bóg pragnął przez całą wieczność, od chwili, kiedy dał początek światu. Jest ono ukoronowaniem Jego snu o miłości, nagrodą za Jego pracę, wynagrodzeniem Jego trudu. Z głębokości, w jakiej pogrążyło się stworzenie, oddalając się od Boga, pod-nosi się wreszcie nowe tak, które jest w stanie przywołać Go ponownie. Jak wielka była radość Boga, kiedy mógł powiedzieć do Maryi: „Raduj się". Oblubieniec odnajduje w końcu Oblubienicę swojego serca. Jego dar znajduje ręce, które go przyjmują, a wielkie ramiona świata rozumieją, poczynają i ściskają to, bez czego człowiek nie może być człowiekiem. Miłość jest kochana - znalazła dom, w którym może zamieszkać, a dom człowieka nie jest już więcej opuszczony. Wcielenie ukazuje gorące pragnienie, zamiłowanie Boga. Jest początkiem godów weselnych Jego i ludzkości, początkiem miłości, która silniejsza będzie od śmierci (Pnp 8, 6). Opowiadanie rozpoczyna się od wejścia anioła, który został posłany (czyli apostoł), a kończy się odejściem anioła. Anioł jest obecnością Boga w głoszonym przez niego słowie. Nasza wiara w tym słowie przyjmuje samego Boga i jednoczy się z Nim. Bóg rodzi się na ziemi, a człowiek w niebie. Słowo staje się w nas ciałem i pozostaje, a anioł może odejść, aby głosić Je innym. Zbawienie każdego człowieka polega na tym, aby stać się jak Maryja - powiedzieć tak na Bożą propozycję miłości, zrodzić w swoim ciele odwieczne Słowo, zrodzić Syna w świecie. Słowa skierowane na samym początku do Maryi są kluczem do zrozumienia całej Ewangelii. Każdy inny tekst Ewangelii będzie wzywał mnie do radości, będzie ukazywał jakiś aspekt tego, kim jestem (łaski pełna), oraz tego, kim jest Bóg (Pan z tobą), i będzie stawiał przede mną jakieś wezwanie, oczekując mojego tak, aby mocą Ducha Świętego stać się we mnie ciałem.
 

2. Interpretacja tekstu 

S. Fausti: w. 26: «W szóstym miesiącu». Wypełnienie zaczyna się już w czasie oczekiwania. Obietnica uobecnia już w jakimś stopniu to, co jest zapowiadane, i obie te rzeczywistości są zawsze obecne, aż do pełnego objawienia się daru. Liczba sześć przywołuje dzień stworzenia człowieka. Zwiastowanie w szóstym miesiącu oznacza, że Bóg wkracza w dzień człowieka, stając się jemu współczesnym i otwierając mu swoje „wieczne dziś". „Gdy wypełnił się czas, Bóg wysłał swego Syna urodzonego z kobiety" (Ga 4, 4). We Wcieleniu czas osiąga swoją pełnię, jest wypełniony wiecznością, która teraz staje się obecna w czasie. «anioła Gabriela». Moc słowa Bożego, która objawiła się już Zachariaszowi i Elżbiecie, wypełniając w ich życiu to, co miało przypominać Bożą obietnicę zbawienia, wypełnia teraz samą obietnicę. Słowo nie jest skierowane do Judei, miejsca zamieszkania dziedziców obietnicy, ale do Galilei, kraju ludzi niewierzących: „Galilea pogan" (Mt 4, 15). Obietnica idzie za dziedzicem obietnicy aż do ziemi jego niewierności. W samej Galilei dociera do mało znaczącego miasteczka, do Nazaretu. Czyż może coś dobrego pochodzić z Nazaretu 1, 46)? Bóg zdaje sobie sprawę z każdego oddalenia i szczególną troską otacza to, co patrząc po ludzku nie ma żadnego znaczenia, a z punk-tu widzenia religijnego jest zdyskredytowane. Uprzywilejowanie oddalonych i małych jest częścią tajemniczej istoty Boga, który jest miłosierdziem. Dotyka ono bowiem każdego człowieka, dalekiego od Boga i będącego wobec Niego czymś nieskończenie małym! Odwiedzając najbardziej oddalone dziecko, ojciec bierze w ramiona wszystkie swoje dzieci!

w. 27: «do dziewicy». Najpierw Bóg zwrócił się do podstarzałej pary małżonków, wieńcząc ich dotychczasowe bezskuteczne próby i dając im potomka. Zwiastowanie tej nowiny Zachariaszowi pozwala mu zrozumieć, że Bóg i tylko Bóg daje przyszłość i zbawia! Teraz natomiast zwraca się do pewnej „dziewicy", do tej, która jeszcze nawet nie zaznała pożycia małżeńskiego. Ofiarowuje się jako Jej dziecko, aby dać do zrozumienia, iż przyszłość i zbawienie człowieka pochodzą od Niego i tylko od Niego. Wypełnienie przewyższa wszelkie oczekiwanie! Dziewictwo Maryi stawia jednak pytanie o ojcostwo jej dziecka. Ojcostwo oznacza początek i naturę, oznacza tożsamość - kim jest w rzeczywistości dziecko, które zostało dane Maryi. Ojcostwo i słowo idą w parze. Ojciec nadaje imię i wymawia słowo, które sprawia, że dziecko wzrasta jako osoba wolna. Kwestia ojcostwa Jezusa otwiera się wraz z przyjęciem słowa (w. 38), jest ogłoszona przez Jego posłuszeństwo Ojcu (Łk 2, 49) i zostaje definitywnie potwierdzona na końcu Jego drogi jako Sprawiedliwego, który na krzyżu oddaje się Ojcu (Łk 23, 46). Dziewictwo Maryi oznacza przede wszystkim, że Ten, który narodzi się z Jej łona, jest czystym darem. W Niej całemu światu zostaje ofiarowana przyszłość, która jest łaską i darem Boga, a nawet jest samym Bogiem, który przychodzi jako łaska i dar. Dziewictwo objawia ponadto, jaki jest warunek, aby Bóg mógł człowiekowi darować siebie. Podczas gdy w przypadku bezpłodnych małżeństw Starego Testamentu Bóg swoim działaniem sprawił, że człowiek mógł w końcu dokonać tego, co wcześniej było dla niego niemożliwe, dziewictwo Maryi oznacza pełną rezygnację z działania ludzkiego. W Niej działa tylko sam Bóg. Na Jego działanie Maryja od-powiada posłuszeństwem i pełną gotowością przyjęcia tego, co zostaje jej ofiarowane, bez stawiania jakichkolwiek przeszkód. Dziewictwo Maryi wskazuje zatem, że najwznioślejszą postawą człowieka jest absolutna bierność i całkowite ubóstwo, polegające na wyrzeczeniu się własnego działania, aby zostawić miejsce na działanie Boga. Na tym polega wiara. Tylko absolutna pustka może pomieścić w sobie Absolut. jedynie nicość może całkowicie począć Tego, który jest wszystkim. Maryja przyjmuje Boga takiego, jaki On jest i jaki do Niej przychodzi. Dlatego jest pierwowzorem każdego człowieka i całego Kościoła, który dzięki wierze dokonuje to, co po ludzku jest niemożliwe - przyjmuje samego Boga i w pełni się z Nim jednoczy. Dzięki swojemu dziewictwu, które uczyniło Ją zdolną do zrodzenia Boga, Maryja jest punktem dojścia dla każdego z nas, a także dla całej ludzkiej historii. Ona jest najwyższym wzorem wiary, która umożliwia narodziny Zbawiciela. Wiara, będąca owocem rezygnacji z bycia wielkim, zdatnym i samodzielnym, przełamuje bariery wszelkiej ludzkiej niezdolności, otwierając nas na przyjęcie Boga i Jego mocy. «poślubionej mężczyźnie imieniem Józef, z rodu Dawida». Genealogia, tak droga dla całego Izraela, przekazuje z ojca na syna Bożą obietnicę. Przez wiele pokoleń ojcowie żyją w oczekiwaniu na dzieci, a dzieci w oczekiwaniu na ojców. Dawidowi, który zbudował dom dla Pana, Pan obiecał dom, w którym miał ostatecznie zamieszkać. Ale to nie człowiek buduje Bogu mieszkanie, tylko Bóg czyni sobie mieszkanie w tym, który Mu ten dom ofiarowuje (zob. 2 Sm 7) - domem Pana zbudowanym przez ród Dawida okazała się być przede wszystkim Maryja. Jest pewna relacja pomiędzy synem i domem, pomiędzy domem i całym rodem. Oblubieniec ma na imię Józef, a imię to oznacza `aby Bóg mógł dodać'. Przez Maryję Bóg daje mu samego siebie za syna. Maryja, imię oblubienicy, oznacza bowiem 'wysokość, wspaniałość, szczyt'. Z powodu swojej niskości i pokory będzie Ona matką Syna Najwyższego, w którym każdy człowiek znajdzie swoje mieszkanie.

w. 28: «Raduj się...». Tylko ten jeden raz spotkanie Boga z człowiekiem zaczyna się od tego pozdrowienia. Zazwyczaj pierwszymi słowami Boga jest wezwanie „nie lękaj się", ponieważ spotykając Boga, człowiek odczuwa najpierw lęk, natomiast radość jest owocem spotkania. Pozdrowienie anioła jest analogiczne do obietnicy z So 3, 14-17. Raduj się, ponieważ obiecana chwila nadeszła, raduj się, podobnie jak sam Bóg raduje się, miej swój udział w Jego radości. Oto słyszymy krzyk radości Oblubieńca, taki sam, jak okrzyk Adama na widok Ewy. Wreszcie spełnia się pragnienie Jego serca, aby połączyć się z tym, kto od zawsze był upragniony, ale ciągle uciekał, a teraz w końcu pragnie Go i wychodzi Mu na spotkanie. Radość Boga jest pełna, ponieważ może nareszcie cieszyć się ze swych stworzeń (Ps 104, 34). Maryja może nie tylko powiedzieć: „Niech PAN będzie moją radością" (Ps 104, 34), ale wręcz: „PAN jest moją radością". Jej pustka została zapełniona, nieobecność stała się obecnością. Wezwanie „Raduj się!" jest syntezą i celem całego objawienia. To wezwanie Bóg kieruje do każdego człowieka, ofiarując Mu swoją radość i samego siebie. «łaski pełna». Maryja zostaje nazwana pełną łaski, albo lepiej „obdarzona łaską". Termin ten jest przeciwieństwem „niełaski", „nieszczęścia". Maryja nie jest już nieszczęśliwa, ponieważ Bóg wybawił Ją od pustki i śmierci, obdarzając darem samego siebie. „Obdarzona łaską" jest Jej prawdziwym imieniem, które wyraża to, kim jest w oczach Boga. Moim prawdziwym imieniem jest miłość, którą Bóg ma dla mnie. Przyjęcie tego daru pozwała mi odkryć moją własną prawdę, stając się motywem radości i źródłem wiecznego życia. «Pan z Tobą». mówi Jej dalej anioł (por. Sdz 6, 12). Człowiek zawsze pragnął być z Bogiem. Każda religia rodzi się właśnie z tego pragnienia. Ale Bóg mieszka w miejscu niedostępnym. Nie może więc być niczym innym, jak tylko nierealizowalnym „pragnieniem" człowieka - jego „gwiazdą", która mu świeci i której mu bardzo brakuje. Teraz wreszcie to, co jest nieskończenie dalekie, stało się bliskie, Odwieczny wkroczył w czas, Najwyższy uniżył się, Niezgłębiony i Niezmierny stał się tak mały, że może być przyjęty i poczęty w łonie Dziewicy. Radość Boga, który jest miłością, polega na przebywaniu z umiłowaną. Skoro człowiek nie może być z Bogiem, Bóg zdecydował, aby być z człowiekiem, i wychodzi mu naprzeciw, aby ostatecznie doprowadzić go do bycia z Nim w raju (Łk 23, 43).

w. 29: «Ona zmieszała się na te słowa». Po usłyszeniu tych słów Maryja „zmieszała się" i pyta się, co ma oznaczać to pozdrowienie. Także czytelnik ma swój udział w tym zmieszaniu. On także zapraszany jest do postawienia sobie pytania, co znaczy: „Raduj się, Pan z tobą!". W jaki sposób Pan jest ze mną, jak obdarzył mnie łaską? Czy wybawił mnie od pustki i obdarzył darem samego siebie, abym nie był już nieszczęśliwy, lecz mógł się radować? Oto Bóg dokona tego, co anioł Gabriel, będący potężnym słowem Boga, wyjaśnia w następnych wersetach.

w. 30: «Nie bój się... ». Tymi słowami anioł przygotowuje objawienie wielkiej tajemnicy. Ukazuje się ten, którego nawet Mojżesz, mimo że bardzo tego pragnął, nie mógł zobaczyć wprost (Wj 33, 18nn). Bóg jest Bogiem i tylko On jest Bogiem! Ale teraz jest On podarowany człowiekowi jako jego dziecko, jako człowiek i jako pełnia jego przyszłości. Zuchwałe pragnienie Mojżesza wypełnia się w sposób, którego Mojżesz nie mógł sobie nawet wyobrazić. Maryja znalazła u Boga łaskę o wiele większą od tej, o którą Mojżesz ośmielił się prosić; otrzymała łaskę tak wielką, że cała przesiąknięta została wszelką łaską.

w. 31: «Oto poczniesz...». Boga, który nie może widziany ani wyobrażony, a nawet nie może być pomyślany czy pojęty, ty poczniesz i będziesz Go nosić w swoim ciele. Urodzisz Go i nadasz Mu imię. Bóg udziela Maryi łaskę, aby począć Nieogarnionego, zrodzić Stwórcę wszystkiego, nadać imię Temu, którego imienia nie można wypowiedzieć. «Jezus» - Imię, które oznacza łaskę i Boże zbawienie. Bóg, który jest dla nas łaską i zbawieniem!

w. 32: «Będzie on wielki». Nie tylko w oczach Boga, tak jak Jan Chrzciciel (1,1{ 1, 15). Będzie rzeczywiście „Synem Najwyższego", samą wysokością Boga pochylającego się nad człowiekiem.

w. 33: «Będzie królował...». W Nim zakwita obumarłe drzewo przeszłości, wypełnia się pusty czas oczekiwania, nadchodzi obiecana Dawidowi przyszłość.

w. 34: «Jak się to stanie?». Maryja w przeciwieństwie do Zachariasza nie pyta, czy jest to możliwe, ale jak się to stanie. Wie, że Bóg dokonuje w historii ludzkiej rzeczy niemożliwych i chce jedynie zrozumieć „w jaki sposób", aby przygotować się i przyjąć Jego działanie. «skoro nie znam pożycia małżeńskiego». Jeśli znałaby, ten, który narodziłby się z niej, nie byłby z Boga, ale z człowieka. Uwaga Maryi na temat swojego dziewictwa służy do wprowadzenia następującej po niej wypowiedzi, która wyjaśnia, w jaki sposób działać będzie Bóg.

w. 35: «Duch Święty zstąpi na Ciebie». Bóg czyni to, co jest niemożliwe, obdarzając człowieka swoim Duchem. Nowy początek życia i działania Maryi nie jest już działaniem starego człowieka (Maryja w rzeczywistości zrezygnowała bowiem z własnego działania!), ale jest działaniem Boga. Duch, który unosił się nad pierwotnym chaosem, a potem okrywał górę i Arkę Przymierza, w której przechowywane było i strzeżone Słowo, teraz wkracza do akcji w nowy i ostateczny sposób. Poprzez stworzenie Bóg uczynił świat oddzielony od siebie i stworzył sobie miejsce, w którym miał powstać Jego dom; nadając prawo, uczynił sobie lud i zbudował dom swojego zamieszkania; teraz dopełnia swe dzieło, wchodząc do tego domu, aby osiąść w nim na stałe. W ten sposób człowiek, który został stworzony na Jego obraz i podobieństwo, odnajduje wreszcie samego siebie i tam, gdzie poczęła go jego matka (Pnp 8, 2. 5), łączy się ponownie z upragnionym obliczem (Pnp 1, 2). Ten bowiem, który narodzi się z łona Dziewicy, będzie „święty" i będzie „Synem Bożym" - samym Bogiem. Duch, który okrywał noc stworzenia, który był cieniem na górze Synaj i obłokiem nad Namiotem Spotkania, a potem w świątyni, osłoni teraz Maryję, prawdziwą Arkę Przymierza, nową świątynię, w której znajduje się światło Boga. «osłoni Cię moc Najwyższego». Bóg staje się cieniem, aby móc ukazać się naszym oczom, ale Jego obecność jest zakryta dla naszego umysłu. Jedynie wiara wie, że w tym cieniu jest światło Boga, który przybywa, aby zamieszkać wśród nas. Jego światło zostaje osłonięte, ponieważ jest zbyt świetliste. Przyciemnia się, aby dostosować się do naszych oczu, które w wierze otwierają się, aby zobaczyć Jego odblask.

w. 36: «Twoja krewna Elżbieta... ». Maryja, podobnie jak każdy wierzący, otrzymuje znak, który pomaga Jej zrozumieć działanie Boga. Zostaje zachęcona, aby przyjrzeć się historii Izraela, która została streszczona w losach Elżbiety. Działanie Boga można pojąć, tylko rozważając Jego obietnicę obecną w historii zbawienia, a nie dzięki jakiejkolwiek ludzkiej przesłance.

w. 37: «Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego». Święta historia (por. Rdz 18, 14; Jr 32, 27) pokazuje, że Bóg rzeczy możliwe zostawia do wykonania człowiekowi, a sam pomaga nam, dokonując rzeczy przekraczających nasze możliwości.

w. 38: «Jestem służebnicą Pańską». We wspomnieniu o historycznym doświadczeniu działania Boga przez patriarchów i przez proroków, Maryja przygotowana jest na uwierzenie Słowu. Dlatego może powiedzieć: „Jestem służebnicą". Maryja nazywa siebie służebnicą, ponieważ jest całkowicie gotowa do posłuszeństwa, aby zrobić w sobie miejsce Słowu, aby pozwolić mu żyć i wzrastać w sobie, aż wypełni ono całe Jej życie. Ta gotowość Maryi, służebnicy Pańskiej, jest odpowiedzią na gotowość Boga, który od samego początku okazuje się być prawdziwym sługą człowieka. W odpowiedzi Maryi dyspozycyjność Boga spotyka się z odpowiedzią. Jego serce nareszcie znajduje w Niej pełną odpowiedź na Jego gotowość do służby. Tak wypowiedziane przez Służebnicę -przyjmuje odwieczne tak Boga dla człowieka. Adam w odpowiedzi na miłość Boga, który go szuka, u-cieka i w swoim nieposłuszeństwie mówi: „Ukryłem się!" (Rdz 3, 10). Teraz w Maryi, służebnicy Boga, ludzkość odpowiada: „Oto jestem". Bóg od zawsze mówił do tych, którzy Go nie szukali: „Oto jestem, oto jestem" (por. Iz 65, 1). Teraz cieszy się niepowstrzymaną radością. Miłość, która zawsze była odrzucana, teraz czuje się przyjęta. Miłość od zawsze niekochana, teraz czuje się kochana. Od tysiącleci, a nawet od wieczności Bóg czekał na ten właśnie moment, w którym stworzenie odpowiedziało Mu: „Oto jestem", pozwalając Mu napełnić je samym sobą. Kiedy człowiek oczekuje Boga i mówi: „Oto jestem", Bóg zawsze przychodzi do niego, gdyż jest On kochającą miłością. Jednoczy się z nim, pozwalając mu doświadczyć dzisiaj zbawienia. Moje tak powiedziane Słowu otwiera mnie na Boga. Fragment historii wcielonego Słowa wchodzi w moje życie i staje się we mnie ciałem. «Wtedy odszedł od Niej anioł». Gdzie znajduje się teraz? Jest przy mnie, aby przedstawić mi tę samą propozycję i czekać na moją odpowiedź. To słowo, które od Maryi dotarło do nas, teraz wychodzi od nas, aby udać się do wszystkich braci i sióstr aż do najdalszych krańców świata. Na tym polega misja Kościoła (Dz 1, 8).

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Łukasza, s. 33-38.

 

4 Niedziela Adwentu, rok B, 2023.12.24

 

 

 

 

2 Niedziela Adwentu, rok B, 2023.12.10

PIERWSZE CZYTANIE

Iz 40, 1-5. 9-11  Przygotujcie drogę dla Pana

Czytanie z Księgi proroka Izajasza

«Pocieszajcie, pocieszajcie mój lud!» – mówi wasz Bóg. «Przemawiajcie do serca Jeruzalem i wołajcie do niego, że czas jego służby się skończył, że nieprawość jego odpokutowana, bo odebrało z ręki Pana karę w dwójnasób za wszystkie swe grzechy».

Głos się rozlega: «drogę Panu przygotujcie na pustyni, wyrównajcie na pustkowiu gościniec dla naszego Boga! Niech się podniosą wszystkie doliny, a wszystkie góry i pagórki obniżą; równiną niechaj się staną urwiska, a strome zbocza niziną. Wtedy się chwała Pańska objawi, razem ją każdy człowiek zobaczy, bo usta Pańskie to powiedziały».

Wstąp na wysoką górę, zwiastunko dobrej nowiny na Syjonie! Podnieś mocno twój głos, zwiastunko dobrej nowiny w Jeruzalem! Podnieś głos, nie bój się! Powiedz miastom judzkim: «oto wasz Bóg! oto Pan Bóg przy-chodzi z mocą i ramię Jego dzierży władzę. oto Jego nagroda z Nim idzie i przed Nim Jego zapłata. Podobnie jak pasterz pasie on swą trzodę, gromadzi ją swoim ramieniem, jagnięta nosi na swej piersi, owce karmiące prowadzi łagodnie».  Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY  Ps 85 (84), 9ab i 10. 11-12. 13-14 (R.: por. 8)

Refren: Okaż swą łaskę i daj nam zbawienie.

Będę słuchał tego, co Pan Bóg mówi: *
oto ogłasza pokój ludowi i swoim wyznawcom.
Zaprawdę, bliskie jest Jego zbawienie †
dla tych, którzy Mu cześć oddają, *
i chwała zamieszka w naszej ziemi.  Refren.

Łaska i wierność spotkają się z sobą, *
ucałują się sprawiedliwość i pokój.
Wierność z ziemi wyrośnie, *
a sprawiedliwość spojrzy z nieba.

Refren.

Pan sam szczęściem obdarzy, *
a nasza ziemia wyda swój owoc.
Sprawiedliwość będzie kroczyć przed Nim, *
a śladami Jego kroków zbawienie.

Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE

2 P 3, 8-14  Oczekujemy nowego nieba i nowej ziemi

Czytanie z Drugiego Listu Świętego Piotra Apostoła

Niech dla was, umiłowani, nie będzie tajne to jedno, że jeden dzień u Pana jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień. Nie zwleka Pan z wypełnieniem obietnicy – jak niektórzy są przekonani, że Pan zwleka – ale on jest cierpliwy w stosunku do was. Nie chce bowiem niektórych zgubić, ale wszystkich chce doprowadzić do nawrócenia. Jak złodziej zaś przyjdzie dzień Pański, w którym niebo z szumem przeminie, gwiazdy się w ogniu rozsypią, a ziemia i dzieła na niej zostaną odnalezione.

Skoro to wszystko w ten sposób ulegnie zagładzie, to jakimi winniście być wy w świętym postępowaniu i pobożności, gdy oczekujecie i staracie się przyśpieszyć przyjście dnia Bożego, który sprawi, że niebo, płonąc, pójdzie na zagładę, a gwiazdy w ogniu się rozsypią. oczekujemy jednak, według obietnicy, nowego nieba i nowej ziemi, w których zamieszka sprawiedliwość.

Dlatego, umiłowani, oczekując tego, starajcie się, aby on was znalazł bez plamy i skazy - w pokoju.  Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Łk 3, 4c. 6

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego;
wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja

 

EWANGELIA  Mk 1, 1-8  Prostujcie ścieżki dla Pana

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

1Początek Ewangelii Jezusa Chrystusa, Syna Bożego.

2Jak jest napisane u proroka Izajasza: «oto Ja posyłam wysłańca mego przed Tobą; on przygotuje drogę Twoją. 3Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie dla Niego ścieżki», 4wystąpił Jan Chrzciciel na pustyni i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grze-chów. 5Ciągnęła do niego cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy i przyjmowali od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając swoje grzechy.

6Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a żywił się szarańczą i miodem leśnym. 7I tak głosił: «idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby schyliwszy się, rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. 8Ja chrzciłem was wodą, on zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym».

Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA UMIŁOWAĆ PUSTYNIĘ I MODLITWĘ

O co proszę? O głębokie pragnienie pustyni i serce rozmiłowane w medy-tacji Słowa.

„Początek Ewangelii o Jezusie Chrystusie..." (w. 1). Ludzie czekali tysiące lat na Dobrą Nowinę. Tymczasem ja każdego dnia mogę czytać i kontemplować Ewangelię o Jezusie. Mogę spotykać się z Jezusem. Uwielbię Go za ten dar.

Zwrócę uwagę na to, że pierwsze słowa Dobrej Nowiny są we'zwaniem do nawrócenia (ww. 2-4). Mam przygotować i wyprostować drogę dla Pana. Spróbuję spojrzeć na te ścieżki mojego życia, którymi podążam każdego dnia, a także na miejsca, rzeczy, osoby, do których prowadzą.

 Które z nich są drogami dobrymi, a które wypaczają moje życie moralne i duchowe? Z których dróg powinienem zejść?

Będę wpatrywał się w Jana Chrzciciela, który przyciąga na pustynię tłumy ludzi. Wyobrażę sobie jego ascetyczną twarz, stanowcze spojrzenie, nędzne i szorstkie odzienie (w. 6). Wsłucham się w jego silny głos wzywający do nawrócenia: „Idzie za mną mocniejszy ode mnie..." (ww. 7-8).            
Spojrzę w moje wnętrze. Czy w podążaniu za Jezusem jestem stanowczy? Czy chciałbym podjąć jakąś praktykę ascetyczną na czas Adwentu?

 „Ciągnęła do niego cała judzka kraina" (w. 5). Pustynia staje się miejscem słuchania, pokuty i przygotowania na spotkanie z Jezusem. Wy-znaczę sobie miejsce i czas, który w okresie Adwentu będzie moją pustynią. Jakie to będzie miejsce? Jaki czas?

Wzbudzę w sobie pragnienie częstszego przebywania na osobistej modlitwie. W serdecznej rozmowie zawierzę to pragnienie Jezusowi. Poproszę Jana Chrzciciela, aby był patronem mojego Adwentu. W akcie strzelistym będę go prosił: „Pomagaj mi prostować drogi do Jezusa!". 

 

KOMENTARZ

1. Prezentacja tekstu

Po w. 1, pełniącym rolę tytułu całej Ewangelii Marka i ogłaszającym, że radosnym orędziem, o którym będzie mowa, jest człowiek Jezus, Chrystus, Syn Boży, Marek od razu przedstawia nam Jana Chrzciciela. W nim głosem stają się pragnienie i pytanie Boga, którymi przeniknięty jest ST. Jan ucieleśnia bowiem w kilku rysach cały ST w jego zasadniczej linii, to znaczy w prorockim nurcie oczekiwania sądu Boga (w. 2) i wyzwolenia, którego miał On dokonać pośród ludzi (w. 3); i zapowiada nieuchronność dnia Pańskiego, dnia potępienia i zarazem dnia zbawienia. On zamyka ST i trwa w oczekiwaniu, zapowiadając NT Jest palcem wskazującym skierowanym w stronę Jezusa. Jest bramą, która wprowadza w absolutną nowość Ewangelii. On głosi nawrócenie i chrzci wodą, lecz po nim przychodzi potężniejszy od niego, który będzie chrzcił Duchem Świętym.

1. Początek Ewangelii Jezusa Chrystusa, Syna Bożego. 2. Tak napisał prorok Izajasz: Oto wysyłam mojego posłańca przed Tobą, aby przygotował Twoją drogę. 3. Głos, który woła na pustyni: Przygotujcie drogę Pana! Wypros-tujcie Jego ścieżki! 4. Jan chrzcił na pustyni i głosił chrzest nawrócenia dla odpuszczenia grzechów. 5. Przychodzili do niego ludzie z całej judejskiej krainy i wszyscy mieszkańcy Jerozolimy; wyznawali swoje grzechy, a on chrzcił ich w rzece Jordan. 6. Jan nosił ubranie z wielbłądziej sierści i skórzany pas na biodrach. Żywił się szarańczą i miodem dzikich pszczół, 7. Głosił: „Idzie za mną potężniejszy ode mnie, a ja nie jestem godny, aby schylić się i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. 8. Ja ochrzciłem was wodą, a On będzie was chrzcił Duchem Świętym".

2. Interpretacja tekstu

S. Fausti: w. 1: Początek: zamiast zwykle używanego w tłumaczeniach słowa „początek" wolelibyśmy w tym miejscu bogatszy w znaczenia termin ,principium", ponieważ wydaje się nam, że to pierwsze nie do końca od-daje wymowę oryginału. Odczytując bowiem w. 1 jako tytuł całej Ewangelii, zauważamy, iż Marek nie chce tu po prostu powiedzieć, że są to pierwsze linijki Ewangelii, lecz stwierdza, że te pierwsze słowa stanowią syntezę orędzia Jezusa Chrystusa, którego następne rozdziały będą rozwinięciem, gdyż nie tylko przedstawią nam zasadnicze znaczenie życia Jezusa i Jego przepowiadania (Ewangelia jako „principium" naszego poznania Jezusa), ale również nakreślają nam podstawową drogę, istotne, a więc obowiązkowe kryteria wyboru, by pójść za Nim (Ewangelia jako „principium" czy też źródło naszego życia chrześcijańskiego). Moglibyśmy zatem spara-frazować w. 1 w następujący sposób: „Principium, którym jest Ewangelia Jezusa Chrystusa, Syna Bożego". To znaczy cały tekst Ewangelii staje się „principium", praźródłem żywej Ewangelii dzisiaj, polegającej na poznaniu Jezusa i Ojca, którego nam objawił. jak Księga Rodzaju (por. 1, 1) i Ewangelia Jana (por. 1, 1), tak również Ewangelia Marka zaczyna się od „princi-pium", którym jest sam Bóg - Ten, który się objawił w stworzeniu, w historii i ostatecznie w Słowie, które stało się ciałem. Bóg działa w historii zawsze, dlatego także radosne głoszenie ewangelistów odwołuje się do źródła i do głównego sposobu tego działania; Ewangelii: dokładniejsze byłoby tłumaczenie „radosne głoszenie", niemniej wolimy zachować powszechnie używane słowo „Ewangelia". W Starym Testamencie istnieje po-jęcie „radosnego głoszenia wyzwolenia", które swe wypełnienie znajduje w Jezusie. W Nowym Testamencie pojęcie to zostało podjęte przede wszy-stkim przez św. Pawła, który posługuje się nim na oznaczenie zarówno faktu przepowiadania chrześcijańskiego, jak i jego treści. „Ewangelia" wskazuje więc na słowo, które obiega świat i głosi wydarzenie historyczne Jezusa Chrystusa w taki sposób, aby objawić jego znaczenie dla naszego zbawienia w wierze; za jego pomocą Bóg wzywa świat do wiary w Jezusa Chrystusa oraz do zbawienia w Nim. W znaczeniu, do którego przy-wykliśmy, czyli jako określenie księgi NT, „Ewangelia" pojawia się dopiero około roku 150.

ww. 2-3. Cytaty z proroków Malachiasza (3, 1) i Izajasza (40, 3). Błędne przy-pisanie tego passusu można wyjaśnić hipotezą, że istniała już jakaś antologia cytatów biblijnych - połączonych ze sobą kluczowymi słowami, ale bez dokładnego podawania źródeł - używanych w pierwszych wspólnotach chrześcijańskich i właśnie ona zainspirowała ewangelistę. Zwróćmy tutaj uwagę (ale dotyczy to nie tylko tego miejsca) na ciągłe i obszerne korzystanie ze ST przez ewangelistów, którzy posługują się mniej lub bardziej dosłownymi cytatami albo też nawiązują do pewnych słów w ramach nowej refleksji chrześcijańskiej, znajdującej swą inspirację w perspektywie otwartej przez Syna Bożego, który stał się człowiekiem, umarłego na krzyżu i zmartwychwstałego. Tym, co interesuje ewangelistów - i co spotyka się w sposób wzorcowy również u pisarzy chrześcijańskich pierwszych wieków znanych jako ojcowie Kościoła - jest nie tyle podanie technicznej i kompletnej interpretacji tych tekstów, do których w jakiś sposób się odwołują, ile raczej uchwycenie ich najgłębszego znaczenia w świetle wiary w Chrystusa. Jest to wezwanie skierowane także do nas, abyśmy w lekturze Biblii potrafili właściwie łączyć precyzję egzegezy analitycznej z pełnią komentarza teologicznego i duchowego; posłańca: w greckim oryginale czytamy tutaj słowo „anioł", które - jak w wielu innych tekstach Biblii - oznacza głosiciela lub kogoś przynoszącego wieści o nowych bądź decydujących faktach odnoszących się do Bożego planu wyzwolenia człowieka.

ww. 4-8. Przedstawienie osoby i dzieła Jana Chrzciciela, który jest właśnie tym głosem wołającym na pustyni zgodnie z zapowiedziami proroków. Sposób ubierania się Jana jest kształtowany na postaciach proroków ST, w szczególności Eliasza, i wzoruje się na stanie biednych nomadów. Marka jednak nie interesuje folklorystyczny aspekt osobowości prekursora, ale początek przepowiadania Ewangelii skierowanej do całego świata; na pustyni: może być to geograficzne określenie nieuprawianego regionu, gdzie przepowiadał Jan Chrzciciel; ważniejsze jest jednak podkreślenie, że tutaj termin ten jest użyty przede wszystkim w znaczeniu teologicznym, zgodnie z długą tradycją tematu pustyni w ST, na oznaczenie sytuacji szczególnie intensywnego, nowego, decydującego i dramatycznego doświadczenia religijnego, jakim w dawnych czasach było przejście narodu żydowskiego przez Pustynię Synajską; chrzest: słowo charakterystyczne dla NT; zostaje uszczegółowione następującym po nim dopełnieniem: „nawrócenia"; nawrócenia: często tłumaczy się słowem „pokuta", ale wierniejsze oryginałowi jest określenie „nawrócenie" jako zmiana sposobu myślenia, całościowa reorientacja postawy wewnętrznej i w konsekwencji także zewnętrznego zachowania; jeszcze ściślej oznacza „zmianę kursu". Tak rozumiany chrzest prowadzi do „odpuszczenia (czyli przebaczenia i przezwyciężenia) grzechów"; Duchem Świętym: to dookreślenie chrztu Jezusowego, przeciwstawionego Janowemu, zostaje podjęte przez praktykę chrztu, jaka kształtowała się od samego początku we wspólnotach chrześcijańskich. Jednak podstawy do tego późniejszego rozwoju zostały położone już w ST, gdzie to Duch Boży ma uwolnić wspólnotę od jej niewierności niczym woda, która oczyszcza (por. Ez 36, 25-28 oraz Jr 31, 31-34).

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewan-gelię według św. Marka, s. 27-29.

 

 

 

 

1. Niedziela Adwentu, rok B, 2023.11203
 

PIERWSZE CZYTANIE

Iz 63, 16b-17. 19b; 64, 2b-7  Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił

Czytanie z Księgi proroka Izajasza

Ty, Panie, jesteś naszym ojcem, odkupiciel nasz – to Twoje imię odwieczne. Czemu, o Panie, dozwalasz nam błądzić z dala od Twoich dróg, tak iż serca nasze stają się nieczułe na bojaźń przed Tobą? odmień się przez wzgląd na Twoje sługi i na pokolenia Twojego dziedzictwa. Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił – przed Tobą zatrzęsłyby się góry.

Zstąpiłeś: przed Tobą zatrzęsły się góry. ani ucho nie słyszało, ani oko nie widziało, żeby jakiś bóg poza Tobą czynił tyle dla tego, co w nim pokłada ufność. Obyś wychodził naprzeciw tym, co radośnie pełnią sprawiedliwość i pamiętają o Twych drogach.

Oto Ty zawrzałeś gniewem, bo grzeszyliśmy przeciw Tobie od dawna i byliśmy zbuntowani. My wszyscy byliśmy skalani, a wszystkie nasze dobre czyny jak skrwawiona szmata. My wszyscy opadliśmy zwiędli jak liście, a nasze winy poniosły nas jak wicher.

Nikt nie wzywał Twojego imienia, nikt się nie zbudził, by się chwycić Ciebie. Bo skryłeś Twoje oblicze przed nami i oddałeś nas w moc naszej winy. a jednak, Panie, Ty jesteś naszym ojcem. My jesteśmy gliną, a Ty naszym Twórcą. Wszyscy jesteśmy dziełem rąk Twoich.

Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 80 (79), 2ac i 3b. 15-16. 18-19 (R.: por. 4)

Refren: Odnów nas, Boże, i daj nam zbawienie.

Usłysz, Pasterzu Izraela, *

Ty, który zasiadasz nad cherubami!

Wzbudź swą potęgę *

i przyjdź nam z pomocą.

Refren.

Powróć, Boże zastępów, *

wejrzyj z nieba, spójrz i nawiedź tę winorośl.

Chroń to, co zasadziła Twoja prawica, *

latorośl, którą umocniłeś dla siebie.

Refren.

Wyciągnij rękę nad mężem Twej prawicy, †

nad synem człowieczym, *

którego umocniłeś w swej służbie.

Już więcej nie odwrócimy się od Ciebie, *

daj nam nowe życie, a będziemy Cię chwalili.

Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE

1 Kor 1, 3-9  Oczekujemy objawienia się Jezusa Chrystusa

Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian

Bracia:

Łaska wam i pokój od Boga ojca naszego i Pana Jezusa Chrystusa! Bogu mojemu Dziękuję wciąż za was, za łaskę daną wam w Chrystusie Jezusie. W Nim to bowiem zostaliście wzbogaceni we wszystko: we wszelkie słowo i wszelkie poznanie, bo świadectwo Chrystusowe utrwaliło się w was. Nie doznajecie tedy braku żadnej łaski, oczekując objawienia się Pana naszego, Jezusa Chrystusa. On też będzie umacniał was aż do końca, abyście byli bez zarzutu w dzień Pana naszego, Jezusa Chrystusa.

Wierny jest Bóg, który powołał was do współuczestnictwa z Synem swoim, Jezusem Chrystusem, Panem naszym.

Oto słowo Boże.
 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Ps 85 (84), 8

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Okaż nam, Panie, łaskę swoją

i daj nam swoje zbawienie.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA

Mk 13, 33-37  Czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

33Jezus powiedział do swoich uczniów: «Uważajcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie. 34Bo rzecz ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. zostawił swój dom, powierzył swym sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał.

35Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. 36By niespodzianie przyszedłszy, nie zastał was śpiących. 37Lecz co wam mówię, do wszystkich mówię: Czuwajcie!»

Oto słowo Pańskie.
 

MEDYTACJA UWAŻAĆ I CZUWAĆ

O co proszę? O wewnętrzną uwagę serca i czujność w codziennym oczekiwaniu na Jezusa.

             „Uważajcie i czuwajcie" (w. 33) - są to pierwsze słowa, które Jezus kieruje do mnie na początku Adwentu. Mogę je przyjąć jako program duchowy na najbliższe cztery tygodnie. Bez uwagi serca i wewnętrznego czuwania życie duchowe staje się płytkie i chaotyczne.

             Poproszę Jezusa, aby pomógł mi zbadać obecny stan mojego serca. Na czym jest skupione? Jakie pragnienia i tęsknoty dominują we mnie? Jakie są moje życiowe oczekiwania? Zobaczę, które miejsce pośród moich pragnień zajmuje Bóg.

             Jezus ma do mnie wielkie zaufanie. Swój „dom" i staranie o niego zostawił w moich rękach (w. 34). Tym domem jest moja rodzina, moja wspólnota, powołanie, obowiązki. Jak przeżywam moją codzienność? Czy kocham mój „dom życia"? Czy czuję się w nim jak u siebie?

             „Każdemu wyznaczył zajęcie" (w. 34). Jezus mówi mi, że nikt mnie nie zastąpi w moich zajęciach, ponieważ w „domu Pana" każdy posiada miejsce jedyne i niezastąpione. Poproszę Jezusa o radość z mojej codzienności, o szacunek do siebie i do najprostszych zajęć, które wykonuję.

             Jezus mówi wyraźnie, że Jego powrót może nastąpić o każdej porze dnia i nocy. Przyjdzie niespodziewanie (ww. 35-36). Niespodziewane pojawienie się osoby bliskiej budzi radość. Nagłe pojawienie się osoby obcej rodzi lęk i niepewność. Jakie uczucia żyją w moim sercu?

             W serdecznej rozmowie będę prosił Jezusa, abym nie przestawał za Nim tęsknić. Będę także prosił Ducha Świętego o wewnętrzne przeżycie prawdy, że Jezus i Ojciec tęsknią za mną. Zachowam w sercu i będę powtarzał słowa Jezusa: „Uważajcie i czuwajcie...".

 

KOMENTARZ

1. Prezentacja tekstu

Fragment, którym kończy się ten rozdział, podejmuje podstawowy zamysł mowy eschatologicznej, przedstawiając go w jeszcze wyraźniejszej formie zachęty skierowanej do wspólnoty, aby uważnie odczytywała historię dzisiejszą i umiała zaangażować się w nią z wiernością światłu Ewangelii Jezusa. Zwróciliśmy już uwagę na czterokrotne powtórzenie czasownika „mieć się na baczności" (ww. 5. 9. 23. 33), znak pewnego napięcia, które przenika cały rozdział i które znajduje ujście w ostatnim uroczystym apelu uniwersalnym w w. 37, jakby kluczu do odczytania całej mowy eschatologicznej. Do tego tematu teraz dochodzi jeszcze mocno uwypuklona gorąca zachęta do czuwania, która wy-brzmiała już wcześniej w w. 33, a obecnie jest powtórzona w ww. 35 i 37. W bardzo krótkiej przypowieści (w. 34), w której Marek łączy postać sług wykonujących swoje ważne i odpowiedzialne zadanie („powierzając sługom staranie o wszystko") oraz postać stróża, któremu powierzone jest czuwanie, przeplatają się dwie różne przypowieści, w innych źródłach nowotestamentowych występujące od-dzielnie i wpisane w różne konteksty. Pierwszą jest przypowieść o sługach, którym są powierzone dobra gospodarza, aby z uczciwością i wiernością się nimi zaopiekowali w czasie jego nieobecności spowodowanej długą podróżą (por. Mt 24, 45-51; 25, 14-30 i Łk 19, 11-27: przypowieści o słudze i talentach lub minach). Drugą jest przypowieść o stróżu zmuszonym w nocy czekać na powrót pana, który udał się na ucztę (por. Łk 12, 35-38). Z tym obrazem Mateusz i Łukasz (por. odpowiednio 24, 42-44 i 12, 39n) łączą obraz złodzieja, który przychodzi w nocy i wobec którego trzeba zachować czujność (por. także 1 Tes 5, 2-5 i 2 P 3, 10). Zauważamy więc, że tematy skondensowane i ukryte w zwięzłym tekście Marka są rozwinięte i nabierają szczególnych cech w rozmaitych przypowieściach wypracowanych w zróżnicowanej i być może późniejszej tradycji ewangelicznej. Również w przypowieściach Mateusza i Łukasza jest więc jeszcze bardziej podkreślony apel o wierność powierzonemu zadaniu i czujność, aby nie zostać zaskoczonym.

2. Interpretacja tekstu

S. Fausti: w. 33. Jako przejście do następnego fragmentu Marek wykorzystuje myśl o niemożności zamknięcia tajemnicy Boga w ludzkich schematach (w. 32), by wprowadzić wprost temat czuwania za pomocą typowego dla siebie wyrażenia „miejcie oczy szeroko otwarte". Podniosły ton prze-mowy w poprzednich fragmentach, które dotyczyły wielkich znaków historii przyszłej i momentu końcowego przyjścia Chrystusa Sędziego, staje się teraz natarczywym i stanowczym wezwaniem do zwracania uwagi na drobne, codzienne znaki historii obecnej, ponieważ tutaj i teraz rozstrzyga się nasza zdolność odczytywania znaków działania Boga; odpowiedni czas: w greckim tekście znajdujemy ten sam termin, który spotkaliśmy już w pierwszych słowach przepowiadania Jezusa, termin o dużym znaczeniu teologicznym (por. notę do 1, 15).

w. 34: Będzie podobnie jak...: zdanie to, stosując czasowniki w formie imiesłowowej, przedstawia dość dziwną konstrukcję - zresztą stosunkowo częstą u Marka - która odsłania semickie pochodzenie tej krótkiej przypowieści. Można w tym dostrzec podobieństwo z początkiem przypowieści o talentach w Mt 25, 14; czuwać: jest to kluczowe słowo tego fragmentu. Wszystkie wersety są po prostu związane ze sobą słowem „czuwać", obecnym już w w. 33, który stanowi punkt zaczepienia między tymi dwoma ostatnimi fragmentami. Słowo to jest powtórzone trzykrotnie (por. ww. 34. 35. 37). Również słowo „spać" z w. 36 łączy się z nim na zasadzie przeciw-stawienia dla tego podstawowego terminu.

w. 35. W tym bezpośrednim zastosowaniu przypowieści - panem domu jest sam Chrystus - ujawnia się postawa żywego oczekiwania, które charakteryzuje mentalność i zachowanie pierwszych wspólnot, jak to można stwierdzić na podstawie różnych fragmentów listów Pawła oraz wielu tek-stów Ewangelii synoptycznych (por. rozdziały z przypowieściami o królestwie i mową eschatologiczną); wieczorem czy o północy, w czas piania kogutów czy o wschodzie słońca: jak już w 6, 48 (por. odnośną notę), Marek opiera się na rzymskim zwyczaju dzielenia nocy na cztery okresy; w paralelnej przypowieści Łk 12, 38 wspomina się natomiast o trzech okresach, zgodnie ze zwyczajem żydowskim.

w. 37. W tych ostatnich słowach rozdziału Marek zwraca się wprost do swoich czytelników: to, co zostało powiedziane czterem uczniom (por. ww. 4n), wszyscy powinni usłyszeć jako skierowane do siebie.

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarze:S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Marka, s. 709.717.

 

1. Niedziela Adwentu, rok B, 2023.12.03

 

 

Uroczystość Chrystusa Króla, rok A, 2023.11.26

 

PIERWSZE CZYTANIE

Ez 34, 11-12. 15-17  Chrystus zna swoje owce

Tak mówi Pan Bóg: «Oto ja sam będę szukał moich owiec i będę sprawował nad nimi pieczę. Jak pasterz dokonuje przeglądu swojej trzody, gdy znajdzie się wśród rozproszonych owiec, tak Ja dokonam przeglądu moich owiec i uwolnię je ze wszystkich miejsc, dokąd się rozproszyły w dni ciemne i mroczne.

Ja sam będę pasł moje owce i Ja sam będę je układał na legowisku» – mówi Pan Bóg. «Zagubioną odszukam, zabłąkaną sprowadzę z powrotem, skaleczoną opatrzę, chorą umocnię, a tłustą i mocną będę ochraniał. Będę pasł sprawiedliwie».

Do was zaś, owce moje, tak mówi Pan Bóg: «Oto Ja osądzę poszczególne owce, barany i kozły».  Oto słowo Boże.
 

PSALM RESPONSORYJNY  Ps 23 (22), 1b-2a. 2b-3. 5. 6 (R.: por. 1b)

Refren: Pan mym pasterzem, nie brak mi niczego.

Pan jest moim pasterzem, *

niczego mi nie braknie,

pozwala mi leżeć *

na zielonych pastwiskach  Refren.

Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć, *

orzeźwia moją duszę.

Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach *

przez wzgląd na swoją chwałę. Refren.

Stół dla mnie zastawiasz *

na oczach mych wrogów.

Namaszczasz mi głowę olejkiem, *

kielich mój pełny po brzegi.   Refren.

Dobroć i łaska pójdą w ślad za mną *

przez wszystkie dni życia

i zamieszkam w domu Pana *

po najdłuższe czasy.  Refren.

DRUGIE CZYTANIE  

1 Kor 15, 20-26. 28  Królestwo Boże

Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian

Bracia:

Chrystus zmartwychwstał jako pierwociny spośród tych, co pomarli. Ponieważ bowiem przez człowieka przyszła śmierć, przez Człowieka też dokona się zmartwychwstanie. I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni, lecz każdy według własnej kolejności: Chrystus jako pierwociny, potem ci, co należą do Chrystusa, w czasie Jego przyjścia. Wreszcie nastąpi koniec, gdy przekaże królowanie Bogu i Ojcu i gdy pokona wszelką Zwierzchność, Władzę i Moc.

Trzeba bowiem, ażeby królował, «aż położy wszystkich nieprzyjaciół pod swoje stopy». Jako ostatni wróg zostanie pokonana śmierć. A gdy już wszystko zostanie Mu poddane, wtedy i sam Syn zostanie poddany Temu, który Synowi poddał wszystko, aby Bóg był wszystkim we wszystkich.

Oto słowo Boże.
 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  Por. Mk 11, 9c. 10A

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Błogosławiony, który przybywa w imię Pańskie.

Błogosławione Jego królestwo, które nadchodzi.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA

Mt 25, 31-46  Chrystus będzie sądził z uczynków miłości

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

31Jezus powiedział do swoich uczniów: «Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale, a z Nim wszyscy aniołowie, wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały. 32I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych ludzi od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. 33Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie.

34Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie:

„Pójdźcie, błogosławieni u Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane dla was od założenia świata!

35Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść;

byłem spragniony, a daliście Mi pić;

byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie;

36byłem nagi, a przyodzialiście Mnie;

byłem chory, a odwiedziliście Mnie;

byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie”.

37Wówczas zapytają sprawiedliwi: „Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? Albo spragnionym i daliśmy Ci pić? 38Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię, lub nagim i przyodzialiśmy Cię? 39Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?” 40A Król im odpowie: „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnie uczyniliście”.

41Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: „Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom! 42Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić; 43byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie; byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie”.

44Wówczas zapytają i ci: „Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie?” 45Wtedy odpowie im: „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tego i Mnie nie uczyniliście”. 46I pójdą ci na wieczną karę, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego».  Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA STAWIAĆ MIŁOŚĆ BOGA I LUDZI PONAD WSZYSTKO

O co proszę? O serce wrażliwe, zdolne do ofiarnej miłości.

             Jezus pozostawia w Ewangelii opis Sądu Ostatecznego. Uświadomię sobie znaczenie tego faktu. Powinienem często do niego wracać. Pamięć o nim może pomóc mi skupiać się w codzienności na tym, co najistotniejsze: na czynieniu dobra.

             Uzmysłowię sobie, że na Sądzie Ostatecznym Bóg upomni się jedynie o uczynione dobro. Ono będzie moją jedyną szatą godową. Wszystko inne (tytuły, zasługi, urzędy, stanowiska) będzie już bez znaczenia.

             Czynna miłość, o którą będę pytany, dotyczy konkretnych sytuacji mojego życia (ww. 35-36). Zauważę, że są to zwyczajne sytuacje, z którymi mam do czynienia na co dzień. Z uwagą będę medytował nad każdą z nich.            Przypomnę sobie różne wydarzenia z mojego życia, w których spotkałem się z ludzką biedą i bezradnością. Zobaczę znajome twarze ludzi, którym pomogłem: głodnych, spragnionych, przybyszów, nagich, chorych, więźniów. Zatrzymam się przy każdej z nich i zapytam: w jaki sposób im pomogłem?

             Następnie przypomnę sobie twarze osób, którym odmówiłem pomocy. Kto to był? Jak reaguje moje sumienie, gdy myślę o nich?

             Zatrzymam się dłużej nad słowami Jezusa: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, mnieście uczynili" oraz „Czegokolwiek nie uczyniliście..." (ww. 40.45). Uświadomię sobie, że Jezus utożsamia się z najmniejszymi. Bierze ich w obronę. Jak często o tym myślę?

             Wyobrażę sobie, że stoję przed Jezusem- Królem. Upadnę przed Nim na kolana i będę Go prosił, aby wypełnił mnie naturalną dobrocią i pomógł kochać drugiego człowieka Jego miłością. Będę trwał w usilnej prośbie: „Jezu, naucz mnie kochać, a to mi wystarczy!".

 

KOMENTARZ:

1. Przesłanie w swoim kontekście 

«Wszystko, co zrobiliście dla jednego z tych najmniejszych moich braci, zrobiliście dla Mnie». Temu, kto Go zapyta na końcu czasów, odpowie Pan, jeżeli nigdy Go nie widział. Kilka razy pojawiają się słowa „wtedy" i „kiedy", a w ostateczności przekonamy się, że owo „wtedy" jest teraz, a „znakiem" Jego przyjścia jest „jeden z tych najmniej-szych moich braci", w których jest On zawsze obecny wśród nas. Końcowa mowa eschatologiczna daje więc dokładną odpowiedź - choć w sposób zaskakujący - na pytanie o „kiedy" i „jakie znaki", postawione przez uczniów na początku (Mt 24, 3). Pierwsze Jego widoczne przyjście nastąpi za dwa dni, kiedy to nie zostanie uznany ani przez przywódców ludu, ani też przez Piotra, choć była to „godzina", w której Syn Człowieczy siedzi po prawicy Ojca i przychodzi w obłokach nieba (por. Mt 26, 64). Rozdział 25 obejmuje trzy „stopniowane" opowiadania o tym, co należy czynić „teraz", nie tracąc z widoku „końca". Teraz trzeba zaopatrzyć się w oliwę (ww. 1-13), czyli „podwoić" otrzymany dar miłości (ww. 14-30), miłując Pana i braci najmniejszych (ww. 31-46). Perykopa ta - poza ww. 32-33 - jest więcej niż przypowieścią. Chodzi tu o „przedstawienie" sceniczne Sądu Ostatecznego, oparte na przeciwstawieniu stojących po prawicy i po lewicy Króla. Dla tych dwóch grup wyrok też jest przeciwstawny: „Zbliżcie się, błogosławieni" lub „Odejdźcie ode Mnie, przeklęci". Towarzyszy mu motywacja: „co zrobiliście" lub „czego nie zrobiliście" w potrzebie. „Wszystko, cokolwiek zrobiliście dla jednego z tych najmniejszych moich braci, zrobiliście dla Mnie". Sąd sprawowany „wówczas" przez Króla jest tym samym, jaki my sprawujemy wobec ubogiego. W rzeczywistości to my go sądzimy, przyjmując lub odrzucając. Król stwierdza tylko to, co my czynimy. Na końcu przeczyta to, co my dobrowolnie napisaliśmy. Uprzedza nas o tym sugestywnym przedstawieniem scenicznym, by nam otworzyć oczy na to, co czynimy teraz. Ten wspaniały i jedyny w swoim rodzaju fragment jest teologiczną syntezą teologii Mateusza: jesteśmy sądzeni na podstawie tego, co uczynimy innym (Mt 7, 12). A każdy inny jest zawsze Innym! W swojej istocie pierwsze przykazanie jest równe drugiemu (Mt 22, 39), ponieważ sam Pan stal się naszym bliźnim i jest zawsze z nami (Mt 28, 20) pod znakiem Syna Człowieczego (Mt 24, 30), który jest znakiem Jonasza (Mt 12, 39n): Ukrzyżowanego, mającego oblicze wszystkich różnego rodzaju biedaków ziemi. Opowiadanie to umie-szcza w centrum Syna Człowieczego, który utożsamia się z ostatnim. Przyjęcie go lub nie oznacza przyjęcie lub odrzucenie zbawienia. Tekst jest bardzo sugestywny, otwarty na liczne znaczenia w każdym kierunku. Bóg jest przecież miłością, a miłość obejmuje wszystko i wszystkich. Powszechnym przesłaniem, jakie można wysnuć, jest prawda, że każdy człowiek jest sądzony na podstawie swojej miłości wobec najmniejszego i najsłabszego. Nie można jednak wyciągać z tego tekstu wniosku, że odniesienie do Boga jest mniej ważne. Przeciwnie: miłość do ostatniego jest miłością do Niego samego. Miłość rzeczywiście jest nagrodą dla mnie samego, ponieważ jest radością z odniesienia, które zakłada zawsze kogoś drugiego, a w końcu Innego. Jednak miłość do bliźniego może być imperatywem kategorycznym tylko wówczas, jeśli uwzględni się trzy rzeczy: poza imperatywem jest głos kogoś, kto mówi, miłość bowiem zawsze zakłada inność, kocha się wprawdzie siebie, ale w takiej mierze, w jakiej jest się kochanym. Oddzielanie przykazania miłowania ostatniego od doświadczenia miłości Boga, który stal się człowiekiem, jest jednoznaczne z formowaniem zasady bez sensu, pewnej ideologii niezdolnej stwarzać pozytywne postawy i zachowania. Przykazanie miłości najmniejszego jest z pewnością możliwym i jak najszerszym fundamentem działania, które prowadzi do komunii między wszystkimi ludźmi. Jezus tworzy skuteczne kryterium działania, które wykracza poza wszelkie bariery religijne/ideologiczne. Miłość Matki Teresy wobec wydziedziczonych z ziemi stała się najbardziej powszechnym i zrozumiałym językiem, który mówił współczesnemu światu o tajemnicy Boga i człowieka. By zrozumieć właściwe znaczenie tego fragmentu ważną rzeczą jest uświadomić sobie, że następuje on po trzech poprzednich perykopach i bezpośrednio przed opisem Męki, w której Król przedstawia się ubogim i wyśmianym, obcym dla wszystkich i potępionym, związanym i bitym, nagim i poranionym, kończącym życie na krzyżu. W najmniejszych braciach czytelnik chrześcijański widzi swojego Króla. W nich dalej trwa bowiem męka Pana dla zbawienia świata (Kol 1, 24). Niektórzy komentatorzy dostrzegają w tym opowiadaniu wymiar nie powszechny, lecz ograniczony: jest to sąd nad poganami, którzy będą sądzeni nie z wiary - której nie posiadają - lecz z miłości wobec ostatnich. Tymi ostatnimi, nazwanymi przez Jezusa „moimi braćmi", są - według niektórych komentatorów starożytnych i współczesnych - sami uczniowie, którzy będą stali przy Jego boku, sądząc świat! (por. Mt 19, 28). Takie tłumaczenie mówiłoby, że zbawienie lub nie zależy od przyjęcia lub nieprzyjęcia uczniów. W każdym bądź razie jasne jest, że tekst jest zwrócony do czytelnika chrześcijańskiego. Jego bycie „błogosławionym" lub „przeklętym" zależy od okazywanej lub nieokazywanej miłości względem będących w potrzebie braci, w których Pan przybywa, by go nawiedzić. Miłość wobec drugiego jest miłością Boga, dzięki której urzeczywistniam się jako dziecko Boże, żyjąc jako brat i siostra. Całe Prawo streszcza się do miłości Pana i bliźniego w tym samym akcie miłości, ponieważ On stał się moim bliźnim i bratem w Synu. Kto nie miłuje Boga i nie wprowadza w czyn Jego słowa, nie miłuje dzieci Bożych (1 J 5, 2). Na zakończenie możemy powiedzieć, że Sąd Ostateczny - jak i cała mowa eschatologiczna - odsyła nas od przyszłości do teraźniejszości. Etyka opiera się na eschatologii. Człowiek jest człowiekiem, ponieważ działa rozumnie, zmierzając ku celowi, jakiego pragnie. Jest on metą, do której zmierza, a bez której rozprasza się, tak że jego działanie ogranicza się do nieprzemyślanego poruszania się, pobudzanego okolicznościami i pozbawionego wolności. Celem człowieka jest stanie się jak Bóg. Błędem Adama nie było pragnienie stania się jak On (Rdz 3, 5), tylko niewiedza, kim On jest. Stajemy się jak Bóg, miłując, ponieważ jest On miłością. Jezus jest zawsze z nami (Mt 28, 20), tak jak ubodzy (Mt 26, 11), jak najmniejszy spośród braci. Kościół w swoim miłowaniu ostatniego miłuje swojego Pana, świadomy, że to nie on zbawia ubogiego, tylko ubogi jego zbawia.

2. Interpretacja tekstu 

w. 31: «Kiedy Syn Człowieczy przyjdzie w swojej chwale» (por. Mt 24, 30). Chodzi o Jego przyjście, które zamyka historię człowieka i świata. Przybycie to nie jest przenośnią jego zstępowania z nieba, lecz metą wędrówki powierzonej naszej odpowiedzialności.

w. 32: «zgromadza się przed Nim wszystkie narody». Normalnie słowo „narody" oznacza „poganie". Kiedy jednak jest mowa o Sądzie Ostatecznym, rozumienie się tu wszystkich ludzi wezwanych przed tron Boga. «oddzieli jednych od drugich». Ten sąd jest oddzieleniem dokonanym na podstawie miłości. Nie istnieje inne przeznaczenie dla ludzi. Jest to jednak sąd dokonywany przez Boga, który jest miłosierdziem, a nie przez nas (por. Mt 13, 24-30. 38-43). Istotnie, kiedy my sądzimy, jesteśmy osądzani bez miłosierdzia (Mt 7, 1). «owce od kozłów». Nie jest jasne, dlaczego pasterz odłącza owce od kozłów, ale można to zrozumieć, gdy przez „owce" rozumie się zwierzęta delikatne, a przez „kozły" zwierzęta przeznaczone na ubój. Wtedy znaczenie jest jasne: dzieli się na przeznaczonych do życia i na śmierć. W każdym bądź razie jest zrozumiałe, że ludzie będą sądzeni z przykazania miłości.

w. 33: «Owce postawi po prawej stronie, a kozły po Lewej». Oddzielenie będzie dokładne: jedni wejdą do królestwa Ojca z Królem, Synem, ponieważ postępowali jak dzieci Boże ze swoimi braćmi i siostrami, inni zostaną wykluczeni.

w. 34: «I powie Król». Królem jest Syn Człowieczy! Jest On Sędzią, który przybywa sądzić ziemię i okazać narodom swoją sprawiedliwość (por. Ps 94; 96; 97; 98). «Zbliżcie się, błogosławieni mojego Ojca». Jest to wyrok. Zbawienie jest „zbliżeniem się" do Jezusa, Syna, by uczestniczyć w błogosławieństwie Jego Ojca. «Odziedziczycie królestwo przygotowane dla was od początku świata». Bóg stworzył nas od początku, byśmy byli dziećmi Bożymi w Synu (Kol 1, 15-20), dziedzicami Jego życia. Uczynił nas w szóstym dniu, byśmy osiągnęli radość dnia siódmego.

w. 35n; «Bo byłem głodny...». Motywem wyroku jest nasze braterskie ustosunkowanie się do Syna: jest On ubogim, któremu zostało dane błogosławieństwo Królestwa (Mt 5, 3). Przyjęcie ubogiego jest przyjęciem Króla chwały. „Uczynki miłosierne co do ciała" są miarą osądzenia. Ewangelia jest napisana dla wierzącego, by nie zadawalał się wołaniem: „Panie, Panie!", lecz czynił wolę Ojca (Mt 7, 21-23). Jest On miłością i miłosierdziem, a Jego dzieckiem jest ten, kto - jak On - kocha wszystkich (por. Mt 5, 43-48). Przykazanie miłości jest drogą życia. Kto nie przestrzega go, gotuje sobie śmierć (por. Pwt 30, 15-20).

w. 37nn: «Kiedy widzieliśmy Ciebie...». Trzy razy stawiają to pytanie, na które Jezus odpowiada, obejmując tą odpowiedzią pytanie „kiedy" i jakie będą „znaki" jego przyjścia na sąd (Mt 24, 3). Owym „kiedy" sądu jest przyjście pod Jego znakiem, którym jest ubogi. Jest on zawsze wśród nas - obecny we wszystkich ukrzyżowanych - sakramencie zbawienia świata.

w. 40: «Wszystko, co zrobiliście dla jednego z tych najmniejszych moich braci, zrobiliście dla Mnie». Pan - jak zobaczymy w dwóch następnych rozdziałach - stał się sługą i niewolnikiem wszystkich, przedmiotem naszej przemocy. Jesteśmy wezwani do uznania i miłowania Go. Jego braćmi najmniejszymi, „tymi" stojącymi blisko Niego, z którymi On się utożsamił, są tak jak On: głodni i spragnieni, wypędzeni i nadzy, chorzy i więźniowie. Są to przede wszystkim uczniowie (Mt 10, 22nn), którzy oddali swoje życie Panu i stali się mali jak On. Przyjmując ich, Jego przyjmujemy (Mt 10, 40-42; 18, 4n). Razem ze swoim Nauczycielem siedzą teraz na tronie, by sądzić (Mt 20, 24-28; 19, 28). Z tej to przyczyny „misja" jest działaniem „w ubóstwie" (Mt 10, 1nn), a uczniowie są rozpoznawalni tylko wówczas jako zbawiający Pan, gdy są do Niego podobni. W przeciwnym razie nie są barankami, lecz wilkami (Mt 10, 16). Takie wyjaśnienie tekstu, które widzi w najmniejszych braciach uczniów, jest prawdopodobnie zamierzone przez Mateusza, jednak dopatrywanie się w każdym najmniejszym na ziemi oblicza Pana jest również zgodne z Ewangelią.

w. 41: «Odejdźcie ode Mnie, przeklęci». Jest to wyrok potępiający: zatracenie jest oddaleniem się od Niego, Syna, które my sami wyznaczamy w obecnym momencie (por. Łk 16, 19-31). Oddaleni od Niego, jesteśmy z dala od siebie samych, podczas gdy Ojciec obejmuje wszystkich błogosławieństwem Syna. Jednak kto oddała się od Niego, odrzucając brata, wyklucza się z tego błogosławieństwa. «w ogień wieczny». Zamiast królestwa wiecznego, przygotowanego przez Ojca dla swoich dzieci, istnieje ogień wieczny dla zła, jakie uczyniliśmy braciom i siostrom (por. Mt 11, 20-24). Wszystko to, co w nas nie jest miłością, jest zatraceniem przeznaczonym na spalenie (por. 1 Kor 3, 10-17).

w. 42n: «Bo byłem głodny...». Tak jak w poprzedniej scenie wyrokowi towarzyszy motywacja: nieprzyjęcie Pana w ubogim.

w. 44: «Panie, kiedy widzieliśmy Cię...». Sprawiedliwi i niegodziwi stawiają to samo pytanie. Opowiadanie to - jak wszystkie inne - jest zawsze przeznaczone dla czytelnika, ażeby utożsamiając się w tym przypadku z niegodziwym, już teraz nauczył się podanej lekcji.

w. 45: «Czego nie zrobiliście». Odpowiedź jest ta sama, ale w znaczeniu ujemnym. Wyraźnie i jasno Pan stawia nas przed jedyną drogą, która jest drogą życia. Nieuznanie jej - lub wybranie innych - jest urzeczywistnianiem własnej śmierci (Mt 7, 12-14).

w. 46: «kara wieczna/życie wieczne». Nasze wieczne przeznaczenie rozgrywa się w zdolności widzenia i miłowania Pana w ostatnich. Wszystko jest w naszych rękach, również Pan, tak jak wszyscy najmniejsi. Kto miłuje, przeszedł ze śmierci do życia (1 J 3, 14).
 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Mateusza, s. 546-550.

Uroczystość Chrystusa Króla, rok A, 2023.11.26

 

 

33 niedziela zwykła, rok A, 2023.11.19

PIERWSZE CZYTANIE
 

Prz 31, 10-13. 19-20. 30-31  Poemat o dzielnej niewieście

Czytanie z Księgi Przysłów

Niewiastę dzielną kto znajdzie? Jej wartość przewyższa perły. Serce małżonka jej ufa, na zyskach mu nie zbywa; nie czyni mu źle, ale dobrze przez wszystkie dni jego życia. O wełnę i len się stara, pracuje starannie rękami. Swe ręce wyciąga po kądziel, jej palce chwytają wrzeciono. Otwiera dłoń ubogiemu, do nędzarza wyciąga swe ręce.

Kłamliwy wdzięk i marne jest piękno: chwalić należy niewiastę, co boi się Pana. Uznajcie owoce jej rąk, niech w bramie sławią jej czyny.

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY  Ps 128 (127), 1b-2. 3. 4-5 (R.: 1b)

Refren: Szczęśliwy człowiek, który służy Panu.

Szczęśliwy człowiek, który służy Panu *

i chodzi Jego drogami.

Będziesz spożywał owoc pracy rąk swoich, *

szczęście osiągniesz i dobrze ci będzie.  Refren.

Małżonka twoja jak płodny szczep winny *

w zaciszu twego domu.

Synowie twoi jak oliwne gałązki *

dokoła twego stołu.  Refren.

Tak będzie błogosławiony człowiek, *

który służy Panu.

Niech cię z Syjonu Pan błogosławi †

i obyś oglądał pomyślność Jeruzalem *

przez wszystkie dni twego życia.  Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE

1 Tes 5, 1-6 Dzień Pański nadejdzie niespodziewanie

Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Tesaloniczan

Nie potrzeba wam, bracia, pisać o czasach i chwilach, sami bowiem dokładnie wiecie, że dzień Pański przyjdzie tak jak złodziej w nocy.

Kiedy bowiem będą mówić: «Pokój i bezpieczeństwo» – tak niespodzianie przyjdzie na nich zagłada, jak bóle na brzemienną, i nie umkną. Ale wy, bracia, nie jesteście w ciemnościach, aby ów dzień miał was zaskoczyć jak złodziej. Wszyscy wy bowiem jesteście synami światłości i synami dnia. Nie jesteśmy synami nocy ani ciemności. Nie śpijmy przeto jak inni, ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi.     Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

J 15, 4a. 5b

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Trwajcie we Mnie, a Ja w was trwać będę.

Kto trwa we Mnie, przynosi owoc obfity.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
 

EWANGELIA Mt 25, 14-30 (krótsza Mt 25,14-15.19.21) Przypowieść o talentach

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

14Jezus opowiedział swoim uczniom następującą przypowieść: «Podobnie jest z królestwem niebieskim jak z pewnym człowiekiem, który mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. 15Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał. Zaraz 16ten, który otrzymał pięć talentów, poszedł, puścił je w obieg i zyskał drugie pięć. 17Tak samo i ten, który dwa otrzymał; on również zyskał drugie dwa. 18Ten zaś, który otrzymał jeden, poszedł i, rozkopawszy ziemię, ukrył pieniądze swego pana.

19Po dłuższym czasie powrócił pan owych sług i zaczął rozliczać się z nimi.

20Wówczas przyszedł ten, który otrzymał pięć talentów. Przyniósł drugie pięć i rzekł: „Panie, przekazałeś mi pięć talentów, oto drugie pięć talentów zyskałem”. Rzekł mu pan: „Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana!”

21Przyszedł również i ten, który otrzymał dwa talenty, mówiąc: „Panie, przekazałeś mi dwa talenty, oto drugie dwa talenty zyskałem”. 23Rzekł mu pan: „Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana!”

24Przyszedł i ten, który otrzymał jeden talent, i rzekł: „Panie, wiedziałem, że jesteś człowiekiem twardym: żniesz tam, gdzie nie posiałeś, i zbierasz tam, gdzie nie rozsypałeś. 25Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz swoją własność!” 26Odrzekł mu pan jego: „Sługo zły i gnuśny! Wiedziałeś, że żnę tam, gdzie nie posiałem, i zbieram tam, gdzie nie rozsypałem. 27Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność. 28Dlatego odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów. 29Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. 30A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz – w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”».  Oto słowo Pańskie.
 

MEDYTACJA DBAĆ O SWÓJ ROZWÓJ LUDZKI I DUCHOWY

O co proszę? O hojność i mądrość w rozwijaniu swoich życiowych talentów.

               „Przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek" (w. 14). Uświadomię sobie, że Bóg powołując mnie do życia, przekazał mi swój majątek. Tym majątkiem jestem ja i talenty, które mi dał. Bardzo Mu na mnie zależy.

               Jak głęboko wierzę w prawdę, że nabrałem wartości w oczach Bożych i że On mnie miłuje (por. Iz 43,4)? Jakie jest moje poczucie własnej wartości? Czy moje życie i powołanie przeżywam jako dar? Czy są one dla mnie źródłem radości?

               „Każdemu dał według jego zdolności" (w. 15). Nie ma człowieka, którego Bóg by nie obdarował. Każdy otrzymuje pełnię darów według zamiarów Stwórcy. Jakie są moje największe talenty?

               Za które z talentów chciałbym Panu Bogu szczególnie podziękować? Czy potrafię zaakceptować moje braki? Czy nie ulegam kompleksom, uczuciu zazdrości?

               Talenty otrzymane od Boga kryją w sobie ogromną moc rozwoju. Są dla mnie wyzwaniem. Domagają się mojego współdziałania (ww. 19-25). Które z otrzymanych talentów najbardziej rozwijam, a które zakopuję?

               Zauważę, że Jezus w przypowieści o talentach kładzie nacisk na „wierność w niewielu rzeczach" (ww. 21-23). Dla Boga nie jest najważniejsza wielość rzeczy, które wykonuję, ale wierność, z jaką podchodzę do najmniejszych obowiązków. Co mogę powiedzieć o wierności Bogu w drobnych rzeczach?

               W modlitwie zawierzenia oddam Jezusowi swoje życiowe talenty, poproszę, aby był gospodarzem mojego majątku, strzegł go i pomagał pomnażać. Oddam Mu siebie, powtarzając: „Rozporządzaj moim życiem według Twoich zamierzeń!".
 

KOMENTARZ

1. Przesłanie w swoim kontekście

«Sługo zły i leniwy» - powiedział Pan do tego sługi, który nie podwoił powierzonego mu kapitału. Przypowieść ta jest dobra dla etyki kapitalizmu: talenty są po to, by były wykorzystywane, obfitość jest oznaką błogosławieństwa Bożego, nędza - przekleństwa! W rzeczywistości talenty nie są darem czy dobrami do pomnażania, oznaczają bowiem oliwę z poprzedniego fragmentu, która jest miłością względem ubogich z następnej pery-kopy. Talent jest miłością Ojca do mnie, która powinna „podwoić się" w mojej odpowiedzi miłości względem braci. Odpowiedź na tę miłość czyni mnie tym, kim jestem, synem równym Ojcu. Pan odszedł daleko, podwyższony najpierw na krzyżu i potem wywyższony w niebie. Ale nie zostawił nas samymi: dał nam swojego Ducha i oczekuje, byśmy - miłując - stawali się sobą. Pozostaje On cały czas z nami pod „swoim" znakiem. Poszedł mieszkać wśród ubogich, tak że to, co im czynimy, czynimy dla Niego (ww. 31-46). Jesteśmy wezwani czynić im to, co On najpierw uczynił dla nas. Jeśli talent jest darem otrzymanej miłości, nasza miłość ku Niemu wy-rażona w stosunku do ubogich jest talentem, do którego podwojenia jesteśmy wezwani. Tylko wtedy stajemy się jak On i wejdziemy jako dzieci Boże do chwały Ojca Jego i naszego. Nasz nadzór jest roztropny i czynny, a nie otępiały. Kto nie zainwestuje swojego talentu, traci go. Przyczyną pomyłki jest nasze fałszywe wyobrażenie Pana. Jeśli wyobrażamy Go sobie jako złego i wymagającego, naszym odniesieniem do Niego nie jest miłość, lecz lękliwy i jałowy legalizm. Przypowieść ta dzieli się na trzy części: przeszłość, w której otrzymaliśmy dar, teraźniejszość, w której powinniśmy go wykorzystać, oraz przyszłość, w której zażąda się zdania rachunku z dokonanych czynów. Tymczasem obawa pcha nas do wejścia w zaułek ciemności zewnętrznych. Przypowieść potępia taką postawę i budzi nas! Przyszłego sądu nie sprawuje Bóg, tylko my, tu i teraz. On na końcu odczyta tylko to, co myśmy teraz napisali. I On już czyta to, co piszemy, byśmy - póki jest czas - mogli dokonać poprawki. Jezus przyszedł dać mi talent swojej miłości i odszedł daleko, czyniąc się „cudzoziemcem" obecnym w każdym innym obcym. Kościół poznaje otrzymany dar i w każdym innym miłuje Pana, podwajając talent.
 

2. Interpretacja tekstu 

w. 14: «Będzie też podobnie jak z człowiekiem, który wybierał się w podróż». Po okresie mieszkania z nami Pan wyjechał do dalekiego kraju: skończył na krzyżu, w punkcie najdalszym od Boga. Tam stał się bliskim z wszelkim oddaleniem i każdym cierpieniem. To, co uczynił dla nas, idąc na krzyż, jest talentem, który otrzymaliśmy. To, co czynimy dla braci ubogich, jest zarabianym przez nas talentem, naszą odpowiedzią na Jego miłość, która czyni nas dziećmi Bożymi. „Pożycza Panu, kto lituje się nad biednym, za dobrodziejstwo On mu wynagrodzi" (Prz 19, 17). «Zawołał swoje sługi». Posiadamy tę samą godność Pana, który przyszedł służyć (Mt 20, 28). «i powierzył im swój majątek». Jego majątkiem jest miłość Ojca. Jest ona Jego życiem. Odchodząc, nie opuścił nas, lecz zostawił nam swojego Ducha (Mt 27, 50).

w. 15: «dał pięć talentów». Talentem nie są cechy naturalne, lecz świadomość Jego łaski i przebaczenia (por. Mt 18, 23nn). Wszystko, co mam i kim jestem, otrzymałem w darze (1 Kor 4, 7). «każdemu według jego zdolności». Każdy posiada dar odmienny od drugiego. Odmienność nie tylko służy do określenia naszego ograniczenia, lecz otwiera przestrzeń Bogu, umieszczając nas do innych w odniesieniu wolnym i uwalniającym, miłości i daru (por. 1 Kor 12 - 13; Rz 12, 1-12). Jeśli tak nie jest, odmienność staje się diabelską i szatańską przestrzenią podziałów i oskarżeń, nienawiści i zaborczości, przemocy i śmierci, co uczynił Adam i Ewa - a od Kaina i dalej - czyni całe ich potomstwo.

w. 16: «puścił je w obieg i zyskał drugie pięć». Dary są do „puszczania w obieg" i „zyskiwania". Obiegiem jest miłość braci, dzięki której zyskuje się własną tożsamość dzieci Bożych. Jest to zaproszenie, które Jezus skierował do bogatego młodzieńca, by osiągnął życie wieczne (Mt 19, 16-30), jest pierwszym wielkim przykazaniem (Mt 22, 34-40). Jezus nie wzywa nas do osiągania zysku materialnego, który prowokuje zaborczość i spory, lecz duchowego, polegającego na darze i miłosierdziu.

w. 17: «Podobnie i ten, który otrzymał dwa». Każdy powinien zainwestować „swój" dar, nie na mniej ani na więcej. Nie spełnia się jako człowiek ten, kto ma i daje więcej, lecz po prostu ten, kto daje siebie samego. Wynagrodzenie jest równe, niezależne od talentów. Nie liczy się ilość, lecz fakt, że wszystko jest darem, na który się odpowiada, dając z siebie wszystko.

w. 18: «Ten zaś, który otrzymał jeden...». Oddala się od siebie i od innych, umieszczając swój dar pod ziemią, w obawie przed utraceniem go. «ukrył pieniądze swego pana». Wie, że skarb nie jest jego, ale nie zrozumiał, by - „puszczając go w obieg" - służył.

w. 19: «Po dłuższym czasie». Jest to cały czas, jaki jest nam dany do życia. Powróciwszy, wynagrodzi nas w takiej mierze, w jakiej odpowiedzieliśmy na dar.

w. 20: «sługo dobry i wierny...». Sługa ten jest dobry, jak jedyny Dobry (por. Mt 19, 17). Rzeczywiście jest jak On: podarował to, co mu zostało dane. A jeśli, zamiast pięciu, zarobiłby cztery talenty? Byłby podzielony również on na dwie części (Mt 24, 51): 1/5 zostałaby spalona w ogniu, 4/5 weszłyby do radości jego Pana. Jednak wydaje się, że miłość - jeśli jest odwzajemniana - jest zawsze całkowita, przynajmniej w intencji! «drobne rzeczy/wiele rzeczy». Dzięki wierności codziennym rzeczom, zyskujemy mieszkanie na wieki. Małe gesty miłości okazywane braciom wpływają na wzrastanie dzieci Bożych. Miłość, w której wykonujemy wszystkie nasze czynności, jest oliwą, która pozwala nam świecić blaskiem Ojca. «Wejdź, aby radować się ze swoim panem». Wielka to nagroda: Jego radość staje się radością naszą!

w. 22n: «ten, który otrzymał dwa talenty...». Również ten sługa, który otrzymał mniej niż połowa od poprzedniego, podwaja swój dar, otrzymując od Pana to samo wynagrodzenie.

w. 24: «ten, który otrzymał jeden talent». Gdyby również on zainwestował w miłość, zyskałby drugi talent i otrzymałby tę samą nagrodę jak dwaj pozostali słudzy. «Panie! Wiedziałem że jesteś człowiekiem wymagającym». Ma on fałszywe pojęcie o Panu. Również Adam nie uważał siebie za dar, lecz za dłużnika. Żywi urazę do wierzyciela: winien jest Mu życie, ale chce je przywłaszczyć, by stało się jego własnością. Człowiek ten wydaje się być sprawiedliwy, ponieważ oddaje to, co zostało mu powierzone. W istocie jednak ciężko grzeszy przeciwko Panu i sobie: nie przyjmuje Go jako miłość, a siebie jako dar. Jego stosunek do Boga jest taki, jak księgowego, a nie jak dziecka Bożego. «Chcesz żąć tam gdzie nie posiałeś...». To nieprawda: Pan posiał wszędzie miłość, która wzrasta miłością. Nasienie, które wydaje siebie, nie jest nasieniem! A zbiera się zawsze więcej ziarna, niż się zasiało, w przeciwnym razie siejba byłaby bezużyteczna.

w. 25: «bałem się ciebie i ukryłem talent». Postępuje jak Adam, ze strachu przed Bogiem złym oddala się i ukrywa przed Nim, kończąc śmiercią. «Oto masz, co twoje». Zwracanie daru jest najwyższą zniewagą! Pozostali odpowiedzieli na miłość taką samą miłością i otrzymali pełnię radości Boga. Ten grzebie własne życie w ziemi. Tragiczne jest życie tego, kto uważa, że musi je zwrócić!

w. 26: «Sługo zły i bojaźliwy». Jego zło rodzi się z przekonania, że Bóg nie jest dobry. Dlatego sługa ten jest „złym", opanowanym przez strach. «Wiedziałeś, że chcę żąć tam...». Każdy z nas wie, że ma do zrobienia coś, co nie dotyczy Boga, lecz tylko mnie: moja dobrowolna odpowiedź. Dlatego musimy przezwyciężyć utrzymujące nas w lęku złudzenie, że Bóg nie jest dobry.

w. 27: «bankowcy/zysk» . „Kapitał" nie jest do zwrotu i nie można go zazdrośnie zachowywać, lecz - tak czy inaczej - zainwestować. Nawet jeśli ktoś ma liczne opory, może zawsze coś robić, na przykład dać „bankierom" - którymi są ludzie wspomagający ubogich - by mieć w tym przynajmniej jakiś „interes". Bóg również jest zainteresowany tym, by był naszym „interesem" życiowym, owym „więcej", jakie Mu dajemy. Jest to nasza tożsamość dzieci Bożych, wystarczająca, byśmy - jak ewangeliczni słudzy - usłyszeli: Wejdź, aby radować się ze swym Panem.

w. 28: «zabierzcie mu talent». Kto chce zachować swoje życie, straci je (Mt 16, 25). Kto nie miłuje, niszczy sam siebie, zamiera w nim otrzymana miłość. Kto chce zatrzymać oddech, by go nie stracić, dusi się!  . 29: «kto ma, będzie mu dodane...». Kto odpowiada na miłość, jest w stanie otrzymywać i dawać jej coraz więcej, wzrastając cały czas w niekończącej się radości swojego Pana. «kto nie ma, zostanie zabrane nawet to, co ma». Kto nie odpowiada na miłość miłością, nie przyjmuje miłości, która została mu dana!  w. 30: «A nieużytecznego sługę wyrzućcie na zewnątrz, w ciemności». Kto nie kochał, nie jest synem światłości, nie posiada oliwy, nie ma życia Bożego. Jest na zewnątrz: poza sobą i poza Bogiem. Jest w ciemnościach, gdzie zamiast radości jest płacz, a zamiast uśmiechów zgrzytanie zębów.
 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Mateusza, s. 541-543

 

33 Niedziela zwykła, rok A, 2023.11.19

 

 

32 Niedziela zwykła, rok A, 2023.11.12

 

PIERWSZE CZYTANIE

Mdr 6, 12-16  Mądrość znajdą ci, którzy jej szukają

Czytanie z Księgi Mądrości

Mądrość jest wspaniała i nie więdnie, ci łatwo ją dostrzegą, którzy ją miłują, ci ją znajdą, którzy jej szukają, uprzedza bowiem tych, co jej pragną, wpierw dając się im poznać.

Kto dla niej wstanie o świcie, ten się nie natrudzi, znajdzie ją bowiem siedzącą u drzwi swoich. O niej rozmyślać – to szczyt roztropności, a kto z jej powodu nie śpi, wnet się trosk pozbędzie, sama bowiem obchodzi i szuka tych, co są jej godni, objawia się im łaskawie na ścieżkach i wychodzi naprzeciw wszystkim ich zamysłom.

Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 63 (62), 2. 3-4. 5-6. 7-8 (R.: por. 2ab)

Refren: Ciebie, mój Boże, pragnie moja dusza.

Boże, mój Boże, szukam Ciebie *

i pragnie Ciebie moja dusza.

Ciało moje tęskni za Tobą, *

jak zeschła ziemia łaknąca wody.

Refren.

Oto wpatruję się w Ciebie w świątyni, *

by ujrzeć Twą potęgę i chwałę.

Twoja łaska jest cenniejsza od życia, *

więc sławić Cię będą moje wargi.

Refren.

Będę Cię wielbił przez całe me życie *

i wzniosę ręce w imię Twoje.

Moja dusza syci się obficie, *

a usta Cię wielbią radosnymi wargami.

Refren.

Gdy myślę o Tobie na moim posłaniu *

i o Tobie rozważam w czasie moich czuwań.

Bo stałeś się dla mnie pomocą *

i w cieniu Twych skrzydeł wołam radośnie.

Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE

1 Tes 4, 13-18 (krótsze - Tes 4, 13-14)  Powszechne zmartwychwstanie

Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Tesaloniczan

Nie chcemy, bracia, byście trwali w niewiedzy co do tych, którzy umierają, abyście się nie smucili jak wszyscy ci, którzy nie mają nadziei. Jeśli bowiem wierzymy, że Jezus istotnie umarł i zmartwychwstał, to również tych, którzy umarli w Jezusie, Bóg wyprowadzi wraz z Nim.

Koniec krótszej perykopy.

To bowiem głosimy wam jako słowo Pańskie, że my, żywi, pozostawieni na przyjście Pana, nie wyprzedzimy tych, którzy pomarli. Sam bowiem Pan zstąpi z nieba na hasło i na głos archanioła, i na dźwięk trąby Bożej, a zmarli w Chrystusie powstaną pierwsi. Potem my, żywi, tak pozostawieni, wraz z nimi będziemy porwani w powietrze, na obłoki naprzeciw Pana, i w ten sposób na zawsze będziemy z Panem. Przeto wzajemnie się pocieszajcie tymi słowami. 

Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Por. Mt 24, 42a. 44

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Czuwajcie i bądźcie gotowi,

bo o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA

Mt 25, 1-13  Przypowieść o dziesięciu pannach

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

1Jezus opowiedział swoim uczniom tę przypowieść: «Podobne będzie królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego. 2Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. 3Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy. 4Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w swoich naczyniach. 5Gdy się pan młody opóźniał, senność ogarnęła wszystkie i posnęły.

6Lecz o północy rozległo się wołanie: „Oto pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie!” 7Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. 8A nierozsądne rzekły do roztropnych: „Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną”. 9Odpowiedziały roztropne: „Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie”.

10Gdy one szły kupić, nadszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną, i drzwi zamknięto. 11Nadchodzą w końcu i pozostałe panny, prosząc: „Panie, panie, otwórz nam!” 12Lecz on odpowiedział: „Zaprawdę, powiadam wam, nie znam was”. 13Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny».

Oto słowo Pańskie.
 

MEDYTACJA                      WYPATRYWAĆ JEZUSA I CZUWAĆ

O co proszę? O łaskę nieustannej gotowości na przyjście Jezusa.

               Uświadomię sobie, że moje życie zmierza nieustannie do wieczności. Będzie to albo wieczne przebywanie z Jezusem-Oblubieńcem, albo wieczne odrzucenie. Potwierdza to wyraźnie los panien z przypowieści (ww. 10-13).

               Czy pamiętam o tym, że moje zaangażowanie w codzienne sprawy, obowiązki stanu, powołania, mają wartość relatywną, przejściową? Czy potrafię popatrzeć na moje życie z perspektywy wieczności? Spróbuję uczynić to w tym momencie. Jakie uczucia budzą się we mnie?

               „O północy rozległo się wołanie" (w. 6). Głęboka noc jest symbolem godziny najmniej oczekiwanej. Kiedy wszyscy zmorzeni snem zasnęli, nadszedł Pan. Moje ostateczne spotkanie z Panem jest nieprzewidywalne. Nastąpi w chwili mojej śmierci lub na końcu świata.

               Nie wystarczy wiedzieć, że Pan nadejdzie. Sama wiedza bez życiowej zapobiegliwości i starania jest bezużyteczna jak lampa bez oliwy. Czy myśl o ostatecznym spotkaniu z Panem mobilizuje mnie do duchowej troski o siebie? W czym wyraża się moja troska i czujność?

               Życie moje jest jak lampa. Płonąć będzie tylko wtedy, gdy dbać będę o nie przez głębokie życie duchowe. Nikt nie może mi dać ani „pożyczyć" tej cnoty (ww. 8-9). Muszę osobiście na nią zapracować.

               Uświadomię sobie, że moje duchowe bogactwo lub pustka ukażą się w całej pełni, gdy przyjdzie Pan. Jest to jedynie kwestia czasu.

               Usiądę u stóp Oblubieńca i będę prosił Go o łaskę gotowości na spotkanie z Nim. Będę nosił Jego spojrzenie w swoim sercu i powtarzał: „Naucz mnie wypatrywać Cię nieustannie!".

 

KOMENTARZ

1. Przesłanie w swoim kontekście

«Pan młody nadchodzi! Wyjdźcie mu na spotkanie!». Jest to wołanie w środku nocy. Ten, który ją bierze za małżonkę i Duch, wołają: „Przyjdź!", i który powiedział: „Wkrótce przyjdę" (Ap 22, 17. 20) - nareszcie przychodzi! Jest to najpiękniejsza przenośnia istnienia ludzkiego, porównana do wyjścia na spotkanie pana młodego. Całe życie jest „wyjściem" ukierunkowanym na spełnienie - wychodzimy z łona matki na światło słońca; wychodzi-my w każdej chwili z tego, kim jesteśmy, ku temu, kim się stajemy - aż nie wyjdziemy z życia, by zetknąć się z naszym życiem ukrytym z Chrystusem w Bogu (Kol 3, 3). Nie znamy dnia i godziny Jego przybycia, ale wiemy, że każdy dzień i każda godzina są krokiem ku Niemu, pod warunkiem, że słuchamy i wprowadzamy w czyn Jego słowo. Jest to właśnie oliwa, którą rozsądne panny biorą ze sobą, dzięki czemu mogą wejść na gody weselne. Całe ich istnienie stało się czuwaniem i pracowitym rozpoznawaniem codziennych wizyt Pana Młodego, aż wypełniło się oliwą, przypływem Ducha Świętego. Panny głupie natomiast nie słuchały i nie wypełniały Jego słowa: nie oczekiwały Go, nie rozpoznały i nie miłowały. Ich bytowanie jest naczyniem pustym, bez miłości. Zamiast wyjść Mu naprzeciw, oddaliły się od Niego i Jego głosu, aż do nie poznania Go. Dlatego im powie: „Nie znam was!". Fragment ten, podobnie jak dwa następne, nie chce przerazić nas co do przyszłości, tylko chce wyczulić nas na odpowiedzialne uznanie ważności chwili obecnej. Jest ona jedyna w życiu, a została nam dana, byśmy nabyli konieczny zapas oliwy. Zbawienie lub zatracenie wieczne zależy wyłącznie od tego, co teraz dobrowolnie czynimy. Przyszłość leży w naszych rękach. Groźny opis pomyłki ma służyć do obudzenia się ze stanu nieświadomości i lenistwa, by ożywić naszą wolność. Perykopa ta przypomina przypowieść o chwaście i sieci (Mt 13, 24-30. 36-43. 47-50) i jest skierowana do wspólnoty uczniów, by nie przysądzali sobie samorzutnie zbawienia, dlatego że są wierzący. Nie ten, kto mówi: „Panie, Panie!" wejdzie do królestwa niebieskiego, ale ten, kto czyni wolę Ojca (Mt 7, 21), którą jest życie jako dziecko Boże i miłowanie swojego rodzeństwa (por. dalszy ciąg rozdziału!). Perykopa ta jest alegorią, która pozwała odczytać głęboki sens naszej codziennej historii w terminach zbawienia lub zatracenia. Można powiedzieć, że porównuje nas z pannami głupimi, byśmy stali się jak te roztropne. Przyszłością jest spotkanie z Panem Młodym, ale to czeka tego, kto gromadzi każdego dnia oliwę na wieki. Jeśli kto nie in-westuje w miłość, jego życie jest wygasłe! „Między życiem i śmiercią, wybieram gitarę" - mówił poeta: wybierani śpiewanie Panu, ustami, sercem i czynami! Jezus jest Tym, który mnie umiłował i dał siebie za mnie (Ga 2, 20): jest Panem Młodym - Oblubieńcem (por. Ef 5, 25-27). Kościół wzywa: „Marana tha: przyjdź, o Panie" (1 Kor 16, 22), a każdy poszczególny uczeń mówi za Pawłem: „żyję już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus. A jeśli żyję teraz na świecie, to żyję dzięki wierze w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie" (Ga 2, 20). Odpowiadanie miłością na miłość jest życiem człowieka. A jest to życie to samo, co Boga: Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
 

2. Interpretacja tekstu 

w. 1: «Wówczas królestwo niebieskie będzie podobne...». Jezus mówi o królestwie niebieskim w jego ujęciu ostatecznym. Tu na ziemi jest ono wędrówką ku Niemu i zawiera razem pszenicę i chwasty, panny roztropne i głupie, kogo spotyka Pan Młody, a kogo nie! «do dziesięciu panien». W Rdz 1, 27 jest mowa, że Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo, mężczyzną i kobietą stworzył ich. Tymczasem Bóg nie jest ani męski, ani żeński! Na Jego podobieństwo jest stworzone odniesienie między dwojgiem, którym jest miłość, radość, zaufanie, kompletność, wierność, łagodność, jedność i płodność. Tym, co jest piękne w więzi małżeńskiej, jest wyraźnym odzwierciedleniem Tego, który jest miłością, i który uczynił nas po to, byśmy tak się miłowali, jak jesteśmy miłowani. On sam jest Oblubieńcem, naszą drugą częścią, która nam się oddaje, gdy jest przyjmowana. Liczba dziesięć oznacza całość, wspólnotę: Kościół, Oblubienicę Pana (por. Ef 5, 27). «wzięły swoje lampy». Lampą jest człowiek wierzący. Zapalony światłem Chrystusa, on sam staje się światłem świata, jaśnieje swoimi dobrymi uczynkami, świadcząc braciom i siostrom miłość Ojca (por. Mt 5, 14-16). Jesteśmy synami światła (1 Tes 5, 5), złączeni z Chrystusem, światłem świata (J 8, 12). «wyszły». Całe życie jest wyjściem, ciągłym padaniem „z" jednej rzeczywistości „do" drugiej, przejściem z jednej sytuacji w inną. Upadanie i wychodzenie jest urazowe i raniące, jest koniecznym zerwaniem z przeszłością, by tworzyć coś nowego. «na spotkanie pana młodego». Człowiek jest ze swojej natury niekompletny, dlatego nie jest dobrze, by był sam (Rdz 2, 18). Jest uczyniony dla drugiego. Miłując drugiego, urzeczywistnia sam siebie. Panem Młodym jest Pan w swojej Osobie, który w Jezusie nierozerwalnie zjednoczył się z człowiekiem. Celem naszego życia jest spotkanie się z Nim. W Jego oczach jesteśmy cenni i godni szacunku, dlatego nas miłuje miłością wieczną (por. Iz 43, 4; jr 31, 3). Biblia od początku do końca nie mówi o niczym innym jak o „szalonej pasji" Boga do człowieka. Jest On Oblubieńcem i w Nim każdy człowiek znajduje swoją kompletność: Capacem Dei, quidquid Deo minus est non implebit. Dlatego pierwszym przykazaniem jest miłowanie Go całym sercem (Mt 22, 34-40; zob. Oz 2, 21-25; Iz 62, 1nn; Jr 3, 1-13; 31, 1-7. 21n; Ez 16, 1nn; Pieśń nad pieśniami; Ef 5, 14-19; Ap 21 - 22).

w. 2: «pięć głupich/pięć roztropnych». Głupota i roztropność są tu procentowo równe. Od nas zależy, by wzrastała jedna kosztem drugiej, i odwrotnie. Roztropnością jest budowanie na skale, a nie na piasku (Mt 7, 24-27), słuchając i czyniąc wolę Bożą (Mt 7, 21-23). Od naszej woli zależy być sprawiedliwymi lub niegodziwymi (Mt 13, 40-43), dobrymi lub złymi (Mt 13, 47-50), w szacie godowej lub nie (Mt 22, 11-14), sługami wiernymi i roztropnymi lub niegodziwymi i głupimi (Mt 24, 45-51), sługami dobrymi i wiernymi lub złymi i lękliwymi (Mt 25, 21. 23. 26), błogosławionymi lub przeklętymi (Mt 25, 34. 41).

w. 3: «Głupie wzięły lampy, ale nie zabrały ze sobą oliwy». Głupotą jest nieposiadanie tego, co daje światło. Tym, co udziela światła naszemu ciału, aż do jego przemienienia, jest miłość Ojca rozlana w naszych sercach. „Zbudź się, o śpiący, i powstań z martwych, a oświeci cię Chrystus" (Ef 5, 14). Miłowanie jest przejściem z ciemności w światło, ze śmierci do życia (1 J 3, 14). „Uważajcie więc, jak postępujecie: nie jak niemądrzy, ale jako mądrzy. Wykorzystujcie okazję..." (Ef 5, 15). „Bóg, który powiedział: «Z ciemności zajaśnieje światłość», zajaśniał w naszych sercach, aby zabłysło poznanie chwały Bożej, która jest na obliczu Jezusa Chrystusa" (2 Kor 4, 6). My wszyscy jesteśmy wezwani do odzwierciedlania w naszej odkrytej twarzy chwały Pana, by być przemienionymi na ten sam obraz w większą chwałę, za sprawą Ducha Pana (por. 2 Kor 3, 18). Oliwą jest Duch Święty, miłość gorejąca samego Boga, którą syn przekazuje nam, byśmy miłowali braci. Stajemy się wówczas synami światła, ikoną Ojca. Bez tej miłości jesteśmy głupi, występujemy przeciwko naszej tożsamości dzieci Bożych.

w. 4: «Rozsądne wzięły lampy i oliwę w naczyniach». Rozsądek polega na zaopatrzeniu się w oliwę przed spotkaniem pana młodego. Naczyniem jest konkretna osoba (por. Dz 9, 15; 2 Tm 2, 20. 21), w swoim ciele z przemijającej gliny (2 Kor 4, 7; 1 Tes 4, 4). W nim to miłuje się Boga całym sercem i bliźniego jak siebie samego (Mt 22, 37n). Nasze życie codzienne poświęcone miłości jest procesem przemieniania się w Syna, pierworodnego wielu braci (Rz 8, 29n). Każda chwila czasu jest jak „naczyńko": albo jest pełne miłości, albo jest pustym pochyleniem się nad samym sobą. Nasze życie ziemskie zapewnia nam zapas oliwy, która pali się wiecznie, każdy bowiem akt miłości jest Boży! Sensem naszego życia jest nabycie Ducha Świętego, a każda najmniejsza rzecz - jak dla kupca - jest okazją do zarobku lub straty.

w. 5: «pan młody się opóźniał». Pan opóźnia się (Mt 24, 48), wydaje się być nieobecny i daleko (ww. 14n. 19). Jest jednak zawsze obecny pod swoim znakiem (ww. 34-41. 42-44) dla tego, kto urnie czuwać i rozpoznawać. Jest On zawsze z nami i cały czas nas wizytuje, gdyż każda twarz bliźniego jest obliczem Syna. Opóźnia swoje ostateczne przyjście, byśmy się nawrócili i żyli w miłości (por. 2 P 3, 8n). Za każ-dym razem, gdy przyjmujemy bliźniego, Jego przyjmujemy. Przybywa On na końcu, ale już jest obecny w każdym kroku naszej wędrówki, która nas zbliża do Niego lub oddala, zależnie od tego, czy jest - w miłości bliźniego - dokonywana lub nie. «ogarnęło ich znużenie i wszystkie zasnęły». Zdrzemnąć się  w języku greckim oznacza 'kiwać głową', typowe dla tych, którym się chce spać. To powtarzające się pochylanie głowy i jej podnoszenie, jest oznaką ostatecznego „tak" Bogu. Wówczas pochylamy bezpowrotnie głowę i „śpimy": wychodzimy - rozsądni lub głupi - z życia ziemskiego na spotkanie Oblubieńca.

w. 6: «O północy». Jest to pora, kiedy wszyscy śpią. Jego ostateczne przyjście następuje wówczas, gdy wszyscy śpimy. Właśnie wtedy, w środku ciemności, podnosi się wołanie budzące panny. «Pan młody nadchodzi!». W nocy otwieramy oczy na Boga, naszego Pana Młodego! «Wyjdźcie mu na spotkanie!». Śmierć jest ostatnim wyjściem na Jego spotkanie. Wtedy będziemy zawsze z Nim (1 Tes 4, 15-18), bez zasłony, twarzą w twarz  (por. 1 Kor 13, 12n). „Zważaj na pana i wyjdź mu naprzeciw" - to zawołanie oddające sens życia. Jeśli patrzysz na Niego jako swój cel, wszystko staje się środkiem do spotkania z Nim!

w. 7: «Wtedy  zbudziły się wszystkie panny i przygotowały lampy». Jest to zmartwychwstanie, poprzedzające spotkanie (por. 1 Tes 4, 15-18). Każdy zbudzi się w swoim ciele, które będzie zaopatrzone lub nie w oliwę, w zależności od czynów dokonanych w życiu (por. J 5, 29).

w. 8: «Podzielcie się z nami oliwą...». Głupie proszą roztropne o oliwę. Dopiero teraz uświadomiły sobie, że jej nie mają i ich światło przygasa. Oliwą nie jest nieskończona miłość Boga względem nas, która trwa zawsze, ale jest nią nasza odpowiedź na Jego miłość. Oliwą do nabycia w tym życiu jest Duch Święty, Duch Syna, który umacnia się w nas przez miłość bliźniego.

w. 9: «ale rozsądne odpowiedziały: nie». Tej oliwy nikt nie może dać, gdyż nasza odpowiedź miłości nie może być przekazana innym. Jest naszą tożsamością! «Idźcie do sprzedawców i kupcie sobie». Jest to wskazówka dana nam, jeszcze żywym. Dla umarłego jest ona spóźniona, jak to pokazuje dobrze ta opowieść. „Sprzedawcami", od których możemy kupować oliwę, są ubodzy, miłowani tak, jak miłujemy Syna, i za to jesteśmy przyjęci do królestwa Ojca (por. ww. 31-46). Kto traci życie z miłości, zyskuje je.

w. 10: «Gdy one odeszły». Całe ich życie było bezrozumnym oddalaniem się od Niego. Na końcu staje się to jasne: nie poznały Pana Młodego. «Te, które były przygotowane, weszły z nim na wesele». Kto Go miłował i szedł ku Niemu, nareszcie spotyka się ze swoją miłością całego swojego życia. «drzwi zamknięto». Śmierć zamyka drzwi czasu potrzebnego do zakupienia oliwy. Gra jest skończona. Wynik zależy od tego, co się czyniło przedtem. Jest rzeczą bardzo ważną zrozumieć wartość czasu obecnego, który jest zawsze jedynym czasem danym nam do dyspozycji, w którym możemy stracić lub zyskać życie. Istnieje niebezpieczeństwo przechodzenia przez pierwszą część życia, myśląc, co będzie się robiło, a drugą, myśląc o tym, czego się nie zrobiło. Cokolwiek się zrobiło lub nie, jest to „ten" moment, byśmy się zbudzili i nawrócili do życia w miłości.

w. 11: «Później przyszły pozostałe panny». Jezus wypowiada te słowa do nas, byśmy wiedzieli, że później jest za późno. Jest to „dziś" Boże. Starajmy się więc wejść, póki trwa to „dzisiaj" (Hbr 3, 13; 4, 11). Trwa tylko tyle, ile nasze życie, które w każdym momencie jest kończącym się trwaniem. Jest to powiedziane nie dla zastraszenia, ale zachęcenia do odpowiedzialności: trzeba nawrócić się natychmiast z głupoty na roztropność, z niemądrego egoizmu na mądrość miłości. «Panie, panie» (por. Łk 13, 25nn). Nie ten, kto mówi: „Panie, Panie!", wejdzie do Królestwa, ale ten, kto czyni wolę Ojca (Mt 7, 21).

w. 12: «nie znam was». Kto Go nie wyznał przed ludźmi, nie jest przez Niego uznany przed Ojcem (Mt 10, 32n). Jego ostateczną odpowiedzią daną nam jest ta, jaką my Mu teraz udzielamy. Nasza odpowiedź jest bardzo ważna. Pan ją szanuje do tego stopnia, że czyni ją swoją odpowiedzią!

w. 13: «Czuwajcie więc...». Jest to sens tego, co Jezus powiedział (Mt 24, 42). Powie następnie, jak czuwać. Nie znamy dnia ani godziny Jego przyjścia (Mt 24, 36), dlatego każda chwila życia jest wyznaczona na nabycie oliwy.

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Mateusza, s. 534-538.

 

32 Niedziela zwykła, rok A, 2023.11.12

 

 

31 niedziela zwykła, rok A, 2023.11.05

PIERWSZE CZYTANIE (Ml 1, 14b – 2, 2b. 8-10) Niewierni kapłani Starego Przymierza

Czytanie z Księgi proroka Malachiasza

Pan Zastępów mówi: «Ja jestem potężnym Królem, a imię moje wzbudzać będzie lęk między narodami. Teraz zaś do was, kapłani, odnosi się następujące polecenie: Jeśli nie usłuchacie i nie weźmiecie sobie do serca tego, iż macie oddawać cześć memu imieniu, mówi Pan Zastępów, to rzucę na was przekleństwo. Zboczyliście z drogi, wielu pozbawiliście nauki, zerwaliście przymierze Lewiego, mówi Pan Zastępów. A więc z mojej woli jesteście lekceważeni i macie małe znaczenie wśród całego ludu, ponieważ nie trzymacie się moich dróg i stronniczo udzielacie pouczeń.

Czyż nie mamy wszyscy jednego Ojca? Czyż nie stworzył nas jeden Bóg? Dlaczego oszukujemy jeden drugiego, znieważając przymierze naszych przodków?»  Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY     Ps 131 (130), 1bcde. 2-3

Refren: Strzeż duszy mojej w Twym pokoju, Panie.

Panie, moje serce się nie pyszni *

i nie patrzą wyniośle moje oczy.

Nie dbam o rzeczy wielkie *

ani o to, co przerasta me siły.   Refren.

Lecz uspokoiłem i uciszyłem moją duszę. †

Jak dziecko na łonie swej matki, *

jak ciche dziecko jest we mnie moja dusza.

Izraelu, złóż nadzieję w Panu, *

teraz i na wieki.  Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE

1 Tes 2, 7b-9. 13   Owocność apostolatu Pawła

Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Tesaloniczan

Bracia:

Stanęliśmy pośród was pełni skromności, jak matka troskliwie opiekująca się swoimi dziećmi. Będąc tak pełni życzliwości dla was, chcieliśmy wam dać nie tylko Bożą Ewangelię, lecz nadto dusze nasze, tak bowiem staliście się nam drodzy. Pamiętacie przecież, bracia, naszą pracę i trud. Pracowaliśmy dniem i nocą, aby nikomu z was nie być ciężarem. Tak to wśród was głosiliśmy Ewangelię Bożą.

Dlatego nieustannie dziękujemy Bogu, bo gdy przejęliście słowo Boże, usłyszane od nas, przyjęliście je nie jako słowo ludzkie, ale jako to, czym jest naprawdę – jako słowo Boga, który działa w was, wierzących.

Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Por. Mt 23, 9b. 10b

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Jeden jest Ojciec wasz w niebie

i jeden jest wasz Nauczyciel, Chrystus.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA (Mt 23, 1-12) Strzeżcie się pychy i obłudy

1Jezus przemówił do tłumów i do swych uczniów tymi słowami: 2«Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. 3Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. 4Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. 5Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. 6Lubią zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. 7Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi. 8A wy nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy jesteście braćmi. 9Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie. 10Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus. 11Największy z was niech będzie waszym sługą. 12Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony».

 

MEDYTACJA       BYĆ SKROMNYM I POKORNYM

O co proszę?  O głębokie umiłowanie cnoty skromności i pokory.

               Zwrócę uwagę, z jaką ostrością i stanowczością Jezus demaskuje postawę faryzeuszów i uczonych w Piśmie (ww. 2-7). W słowach Jezusa ukryty jest głęboki ból. Cierpi, patrząc na leniwe i zatwardziałe sumienia ludzi odpowiedzialnych za religijne wychowanie narodu.

               Głębia sumienia decyduje o głębi samooceny, myślenia i postępowania. Co mogę powiedzieć o obecnej kondycji mojego sumienia? W jakich słowach zwróciłby się do mnie Jezus, patrząc na moje sumienie?

               Dramat faryzeuszów i uczonych w Piśmie polegał na tym, że chociaż znali doskonale Prawo i skrupulatnie je wypełniali, ich serca pozostawały martwe i nieprzemienione. Wymagali wiele od innych, a nie potrafili wymagać od siebie (w. 4). Dobre uczynki służyły im jedynie do karmienia swej próżnej chwały (w. 5).

               Czy jestem wobec siebie wymagający? Czy potrafię kwestionować  w sobie próżność i udawanie? Czy nie ma we mnie tendencji do wynoszenia się ponad innych? Czy nie jestem uzależniony od ludzkich pochwał i opinii?

               Spojrzę głębiej na moje zajęcia i spełniane posługi. Wymienię przed Bogiem moje najważniejsze obowiązki powołania. Przyglądając się im, zapytam siebie, o co dbam w nich - o Bożą chwałę czy ludzkie względy?

               Jezus zachęca mnie do pielęgnowania w sobie postawy pokory i uległej służby (ww. 8-12). Co w moim codziennym posługiwaniu wymaga ode mnie największej pokory? Co mnie poniża? Czy jest we mnie bunt i niezgoda na te sytuacje? Powiem o tym Jezusowi.

               Zaproszę Jezusa w te sytuacje życia, które kosztują mnie najwięcej pokory i uległości. Będę trwał w modlitwie serca: „Jezu cichy, serca pokornego, uczyń serce moje według serca Twego!".

 

KOMENTARZ

1. Przesłanie w swoim kontekście

«Największy z was niech się stanie waszym sługą». Tymi słowami Jezus kończy pierwszą część mowy rozdziału 23, skierowaną do rzeszy i uczniów - do rzeszy uczniów wszystkich czasów - by ostrzec ich przed uczonymi w Piśmie i faryzeuszami. Każda stronica Ewangelii jest napisana dla Kościoła. Nauczycielami w Piśmie i faryzeuszami jesteśmy my, wezwani do rozpoznania się w nich. Uzurpowali oni miejsce Mojżesza, który uwolnił lud z niewoli i przekazał im Dziesięć Słów życia. Zajmą również miejsce Jezusa, Syna Bożego, łagodnego i pokornego serca, o jarzmie słodkim i lekkim, by narzucić wspólnocie wiernych ciężary nie do udźwignięcia. Jezus przemienił wodę w wino, zamieniając zewnętrzne oczyszczenia Prawa na dar Ducha, który nam daje serce nowe, serce Syna, który miłuje tak, jak jest miłowany. My jednak niezauważalnie zachowujemy się jak pies, który wraca do tego, co zwymiotował, jak świnia umyta wraca do błota (2 P 2, 22). Zmieniamy wino w wodę, zastępując Ewangelię Prawem, lub narzucając ją jako Prawo! Jest to i pozostaje pierwszą pokusą Kościoła, jak o tym świadczy w szczególny sposób List do Galatów (por. także Dz 15). Jest to powrót od dającego życie Ducha do litery, która zabija (2 Kor 3, 6), wypaczając Ewangelię (por. Ga 1, 7). Łatwo jest zamienić - lub przynajmniej przyciemnić - Ewangelię Prawem! Uczynił to nawet Piotr w Antiochii, jak wyrzucał mu to Paweł (por. Ga 2, 11nn), z pewnością nie w złych za-miarach czy z braku rozeznania, tylko - jak mówi Paweł - przez „obłudność", oczywiście przy-braną w dobroć i troskę pasterską. Piotr myślał, że w ten sposób zapewni lepszy rozwój wspólnoty, nie zauważając, że w ten sposób nie postępuje zgodnie z prawdą Ewangelii (Ga 2, 14). Ta zamiana Ewangelii w Prawo jest powrotem od Ducha do ciała, odcinającego od łaski Chrystusa (Ga 5, 4). Prawa z całą pewnością są konieczne. Człowiek nie może bez nich żyć, a tym bardziej współżyć z innymi. Są pozytywne, jeśli wywodzą się z Ducha wolności (Ga 5, 1n), biorą początek z miłości i prowadzą do miłowania, do pełnego wykonania Prawa (Rz 13, 10). W przeciwnym razie niszczą życie braterskie, tłumiąc różnorodność i inność. Każda instytucja samorzutnie jest samozachowawcza i koncentruje się na sobie. Ale kto chce zachować swoje życie, traci je. Tylko ten, kto traci swe życie z miłości do Pana, ocala je! Wersety 1-4 przedstawiają wnętrze postawy nauczycieli w Piśmie i faryzeuszy: ustanawiają prawa dla innych, ale nie czynią tego, co nakazują. Są fałszywymi uczniami (por. Mt 7, 21-23). Wersety 5-10 wskazują na motyw ich działania: obłudę, pragnienie bycia wielkimi, roztropnymi i szanowanymi. W centrum stawiają własne „ja" zamiast Boga. Nie można jednak wierzyć w Boga, szukając chwały ludzkiej (J 5, 44), ponieważ Jego chwała jest inna. Wersety 11-12 mówią, jaka jest wielkość i chwała Boga: Jego wielkością jest być małym, chwałą zaś pokorne służenie. Przed swoją ostatnią mową (rozdz. 24 - 25) Jezus ostrzega przed niebezpieczeństwem, na jakie zawsze jest narażona Ewangelia w historii, wykazując, że to, co spotkało Izraela, jest stałym proroctwem tego, co nas spotyka (por. 1 Kor 10, 11). Jezus zamienił ciężkie brzemię Prawa na słodkie i lekkie jarzmo Syna, który miłuje Ojca i braci (por. Mt 11, 25-30; 22, 34-40). Kościół wezwany jest do rozpoznania swojego podstawowego grzechu. Jest on ten sam, co Izraela i każdego człowieka: przywłaszczenie sobie słowa, zamiast uznanie Tego, który mówi. Słowo staje się „prawem", zamiast komunikacją i komunią z Tym, który mówi. Postawa ta, wydająca się być gorliwością, jest w rzeczywistości odrzuceniem Boga jako Ojca, a siebie samych jako Jego dzieci. Tylko ten, kto stara się czynić to, co On mówi, spostrzeże się, że przepisy ludzkie są niemożliwe do przestrzegania i niosą śmierć, oraz może zrozumieć, że tylko miłość, Duch Ojca, jest dawcą życia. Bez niej same przepisy stają się puste i wszelkie ich zachowanie jest niczym innym, jak blichtrem porządku. Nawrócenie się oznacza przede wszystkim dostrzeżenie w sobie owego grzechu „hipokryzji", o które mówi cały rozdział 23. W przeciwnym razie, nawet pod pretekstem „polepszenia" zachowywania Ewangelii, wypacza się ją. Nowe wino nie może być przechowywane w starych bukłakach. Nie można połączyć Ewangelii i prawa, Ducha darzącego życiem i litery, która zabija. „Nowym" prawem jest nowe serce. Miłość jest sama z siebie prawem i spełnia w pełni wolę Boga. Rola natomiast prawa wypływa z „odróżniania" Ducha, który obnaża serca i pozwala zobaczyć, w jakim stopniu jest jeszcze niewolnikiem egoizmu. Ludzie czystego serca oglądają Boga (Mt 5, 8) i potrafią zrozumieć to, co tu i teraz pomaga żyć konkretną miłością Ojca ku braciom.
 

2. Interpretacja tekstu 

w. 1: «Wówczas Jezus przemówił do tłumowi do swoich uczniów», Tłumy i uczniowie przedstawiają wspólnotę chrześcijańską, wezwaną do rozeznania nauczyciela w Piśmie i faryzeusza, którzy zawsze zagnieżdżają się w sercu każdego z nas. Jezus demaskuje to tajemne zło, które ciągle nas zwodzi i przeszkadza w staniu się Jego uczniami.

w. 2: «Miejsce Mojżesza w nauczaniu zajęli nauczyciele Pisma i faryzeusze». Miejsce Mojżesza zostało zajęte przez „interpretatorów" Prawa. Po zniszczeniu świątyni przewodnictwo religijne przeszło na tych, którzy mieli nadzór nad różnymi synagogami. Organizacja synagogi, gromadzącej się na słuchaniu słowa Bożego, posłużyła za model dla Kościoła.

w. 3: «Czyńcie, czego was uczą». Prawdziwa nauka powinna być przeżywana, a nie tylko wygłaszana. Jeśli czynimy to, co mówi, wzrastamy w miłości, wówczas jest dobrze (por. Mt 22, 34-40). Tylko praktyka uwiarygodnia prawdziwą czy fałszywą teorię. Chodzi tu nie o prawowierność, lecz prawość działania. «Nie naśladujcie jednak ich czynów; mówią bowiem, ale sami nie czynią». Fałszywymi uczniami są ci, którzy mówią, a nie czynią. Ich czyny nie odpowiadają słowom. Są czyniącymi zło (Mt 7, 23), fałszywymi prorokami, nie dlatego, by mówili rzeczy nieprawdziwe, tylko że nie wydają dobrych owoców. Są drapieżnymi wilkami w owczej skórze (Mt 7, 15), których wnętrze jest sprzeczne z tym, co jest na zewnątrz. Poza tym dobry wygląd utrudnia rozpoznanie rzeczywistości i czyni głuchymi na wezwanie do nawrócenia. Mówienie bez pokrycia w czynach powoduje zarówno wymknięcie się ocenie błędu, jak i zadziałaniu prawdy; po prostu utrudnia rozpoznanie zła i czynienie dobra. Jest to pozycja „intelektualistyczna" tego, kto studiuje i jako biegły mówi to, co „inni" powinni przestrzegać. Jednak Ewangelia nie jest czymś, co mówi innym, ale świadczy o tym, co się przeżywa w pierwszej osobie. Ten, co mówi, jest pierwszym rozliczanym z tego, co głosi, w przeciwnym razie powinien milczeć, lub mówić tylko: „Panie zmiłuj się!". Duszpasterz powinien być przede wszystkim jak wielki Pasterz, który stał się Barankiem, jest pierwszym żyjącym jak dziecko Boże, starającym się czynić to, co głosi, a nawet więcej od innych. Nie jest generałem, wysyłającym innych na gromienie wroga, lecz sam toczy piękną walkę (2 Tm 4, 7), nie zachowując się jak pan wiary drugiego, ale współtwórca jego radości (2 Kor 1, 24).

w. 4: «Przygotowują wielkie ciężary, których nie można unieść... ». Nakładają na innych ciężki ładunek, którego nie dotykają nawet jednym palcem. Dzieje się to nie tylko wówczas, kiedy daje się innym normy postępowania, ale także, gdy głosi się Ewangelię z wielkim patosem, rozkoszuje się własną wymową i za jej pośrednictwem przekazuje się prawdy tylko jako imperatywy, a nie jako dar miłości, jakim Pan darzy każdego! Jezus zaprasza nas do „swojego jarzma", które On niesie z nami, czyniąc je lekkim i słodkim (Mt 11, 29n). My natomiast przedstawiamy każdemu „wielkie ciężary, których nie można unieść". Jarzmo jest tym, co łączy nas z Jezusem, jest Jego miłowaniem nas i naszą miłością ku Niemu, tą samą, jaka istnieje między Ojcem i Synem! Właśnie to uwalnia nas od trudu i nacisków, pozwalając osiągnąć „odpoczywanie". Przykre to, gdy Ewangelia nie jest głoszona jako dar poznania Ojca w Synu! Postępujemy wówczas jak nauczyciele Pisma i faryzeusze, zapominając o Osobie Jezusa i sprowadzając Go do doktryny czy niewykonalnej moralności! Dla prawa nikt nie jest w stanie miłować, tym bardziej nieprzyjaciół. Tylko dar miłości uzdalnia nas do miłowania. Jeśli Pan w Kanie przemienił wodę w wino, to my usiłujemy dobre wino zmienić w wodę, albo gorzej - w ocet! Przed-stawianie Ewangelii jako prawa, które zabija, zamiast jako Ducha darzące-go życiem, jest najstraszliwszą pokusą Kościoła. Zamiast przyjmować Syna i Ojca, tworzymy własną (sztuczną) sprawiedliwość, zapominając o Ojcu w Synu, na szkodę naszych braci i sióstr!

w. 5: «Czynią wszystko, by pokazać się ludziom» (por. Mt 6, 1-4. 5n. 16-18). Głoszenie słowa i urząd duszpasterski są użyte jako „środek wymiany", by zyskać dobrą opinię u innych. Kto działa w podłym zamiarze osiągnięcia zysku (2 Kor 2, 17), otrzymał już swoją zapłatę (Mt 6, 2. 5. 16): próżną chwalę, zamiast pełnej chwały! «Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów». Filakterie są zawierającymi ważne słowa Biblii pudełeczkami przymocowanymi rzemieniami do lewego ramienia i do czoła. Faryzeusze czynią je bardziej widocznymi, w odróżnieniu od innych. Powinny być znakiem umiłowania słowa, które dotyczy działania i myślenia, ale tak się nie dzieje! Każdy znak może się zamienić w amulet i zatracić swoje znaczenie. Słowo „filakteria" oznacza 'miejsce, w którym się przechowuje', ale czy zachowuje się w pamięci słowo, czy tylko siebie? Termin hebrajski „frędzle" [tefillin] znaczy 'modlitwy'. Istotnie, Mk 12, 40 mówi, że długo się modlą, by okazać się pobożnymi i w ten sposób łatwiej zwodzić bliźniego. Formą podobną są piękne mowy, ozdobne i napuszone, uczone i przekonywające, które ogałacają słowo krzyża (por. 1 Kor 1, 17) i służą tylko do nadbudowywania piedestału kaznodziei!

w. 6: «pierwsze miejsca na ucztach...». „Protekcjonizm" zajmuje pierwsze miejsce (por. Łk 14, 7-11), tymczasem Jezus czyni się ostatnim i sługą wszystkich (por. Mt 20, 26-28). Dlatego pierwsi będą ostatnimi, a ostatni pierwszymi (Mt 19, 30; 20, 16). „Ucztą" dla chrześcijanina jest Eucharystia, „synagoga"  wspólnoty. Czy szukamy pierwszego, czy też ostatniego miejsca? Czy naszym miejscem jest służba innym, czy też posługiwanie się naszymi darami, by być pierwszymi wśród nich?

w. 7: «Pragną, by ich ludzie pozdrawiali na placach». Być pierwszymi i szanowanymi w kościele i na placu, we wspólnocie i społeczności! Kto nie dostrzega tego pragnienia, jest ślepy. Zamiast mówić z grzesznym celnikiem: „Zmiłuj się nade mną!", przekręca modlitwę faryzeusza, mówiąc: ,,Boże, dziękuje Ci, że nie jestem jak ten faryzeusz" (por. Łk 18, 9-14). Jest to podwójne salto mortale, w próżnię i bez ochronnej sieci. Jesteśmy w tym bardzo sprawni! «i nazywali rabbi». Rabbi znaczy „mój wielki!". Jest to tytuł pełen szacunku zastrzeżony dla mędrców przez ich czcicieli oraz przez uczniów dla ich nauczycieli. W Ewangelii Mateusza Jezus jest tak nazywany tylko przez Judasza! (Mt 26, 25. 49).

w. 8: «nie pozwalajcie nazywać się rabbi, bo jedynym waszym mistrzem jest Chrystus». Nauczycielem wewnętrznym, pozostawionym nam przez Jezusa, jest Duch Święty, który prowadzi nas w pełnej prawdzie (J 16, 13nn). Jest On Duchem Syna, dający nam poznać Go i miłować, jak On miłuje Ojca i braci. Nauczyciel ten czyni nas didaktoi Theou - 'wyuczonymi (przez) Boga' (J 6, 45; Iz 54, 13), daje poznać Go jako Ojca, a nas jako Jego dzieci. Tam, gdzie jest obecny ten Duch, tam jest wolność (2 Kor 3, 17). Kto idzie za innymi nauczycielami lub guru, odrzuca swoją godność dziecka Bożego: wolność! «a wszyscy jesteście braćmi». Duch, który wola z nami w naszym sercu: „Abba!" [Ga 4, 6; Rz 8, 15], świadczy, że jesteśmy synami Syna, a między sobą braćmi i siostrami, wszyscy równi i każdy inny! W Kościele wszyscy cieszymy się tą samą godnością, od papieża do niemowlęcia dopiero co narodzonego. Ale największym z nas jest właśnie naj-mniejszy, utożsamiający się z Panem (Mt 18, 1nn). Dlatego, jeśli nie staniemy jak dzieci, nie wejdziemy do królestwa Ojca (Mt 18, 1-5). Nasza różnica nie polega na wielkości, tylko na służeniu, jakie sobie wzajemnie świadczymy, każdy zgodnie ze swoim szczególnym darem (1 Kor 12, 4 - 13, 13), mając na uwadze, że należy bardziej szanować tych, którym jej brakowało! (1 Kor 12, 22-24).

w. 9: «Nie nazywajcie też nikogo na ziemi ojcem». Ojciec jest początkiem życia i jest tylko jeden. My wszyscy jesteśmy dziećmi: kim jesteśmy i co posiadamy, jest otrzymane (1 Kor 4, 7). Kłopot sprawia zwracanie się do zakonnika: „Czcigodny Ojcze!". Dlatego św. Franciszek chciał, by wszyscy nazywali się braćmi i siostrami, nawet rzeczy! Grzechem fundamentalnym syna jest chęć zajęcia miejsca ojca. Jest to pierwotne ojcobójstwo, które - od Adama i po nim - przeszkadza nam uznać siebie za dzieci, a innych za braci. Zasada wszelkiego naszego zda niszczy naszą istotę dzieci Bożych w Synu. «macie tylko jednego Ojca». Jedynym Ojcem jest Ten, który zsyła deszcz swojej miłości na złych i dobrych (Mt 5, 45), Ojciec miłosierdzia (2 Kor 1, 3). Nie jest to Ojciec rywalizujący, jak Go przedstawił przeciwnik (Rdz 3, 5). Nawet sam Jezus mówi: „Mój Ojciec przekazał Mi wszystko" (Mt 11, 27). Jest to Ten Ojciec, który daje Synowi wszystko, to jest samego siebie! To nie prawo, lecz wolność, nie panowanie, lecz miłość, nie zawładnięcie, lecz dar.

w.10: «Nie pozwalajcie, aby was nazywano przewodnikami ». Prze-wodnikiem lub pasterzem jest Jezus, Baranek, który oddał życie swoje za owce (Ps 23), jedyny dobry, który wyprowadza nas z owczarni i prowadzi na pastwiska życia, ofiarowując nam swoje życie Syna (J 10, 1-18). Biada temu, kto usiłuje zastąpić Go, mówiąc - w teorii lub praktyce - ,,Ja jestem Chrystusem!" (por. Mt 24, 23n; Mk 13, 6).

w. 11: «Największy z was niech się stanie waszym sługą». Wielkością Boga jest miłowanie, a miłowanie jest służbą, w czynie i w prawdzie (1 J 3, 18). Jezus jest obecny wśród nas jako Ten, który służy (Łk 22, 27).

w. 12: «Kto się wywyższa, będzie poniżony...». Adam wyciągnął rękę, by zawłaszczyć i posiąść wszystko, i powrócił do prochu ziemi. Nowy Adam uniżył się, dając z siebie wszystko i zdając się w ręce wszystkich. Dlatego jest Panem (Flp 2, 5-11).

 

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Mateusza, s. 501-505.

 

31 niedziela zwykła, rok A, 2023.11.05

 

 

30. Niedziela zwykła, rok A, 2023.10.29

 

PIERWSZE CZYTANIE

Wj 22, 20-26   Bóg słyszy skargę pokrzywdzonych

Czytanie z Księgi Wyjścia

Tak mówi Pan: «Nie będziesz gnębił ani uciskał przybysza, bo wy sami byliście przybyszami w ziemi egipskiej. Nie będziesz krzywdził żadnej wdowy ani sieroty. Jeślibyś ich skrzywdził i poskarżą Mi się, usłyszę ich skargę, rozpali się gniew mój, i wygubię was mieczem; i żony wasze będą wdowami, a dzieci wasze sierotami.

Jeśli pożyczysz pieniądze ubogiemu z mojego ludu, żyjącemu obok ciebie, to nie będziesz postępował wobec niego jak lichwiarz i nie każesz mu płacić odsetek. Jeśli weźmiesz w zastaw płaszcz twego bliźniego, winieneś mu go oddać przed zachodem słońca, bo jest to jedyna jego szata i jedyne okrycie jego ciała podczas snu. I jeśliby się on żalił przede Mną, usłyszę go, bo jestem litościwy».  Oto słowo Boże.
 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 18 (17), 2-3a. 3b-4. 47 i 51ab (R.: 2)

Refren: Miłuję Ciebie, Panie, Mocy moja.

Miłuję Cię, Panie, *

Mocy moja,

Panie, Opoko moja i Twierdzo, *

mój Wybawicielu.  

Refren.

Boże, Skało moja, na którą się chronię, *

Tarczo moja, Mocy zbawienia mego i moja Obrono.

Wzywam Pana, godnego chwały, *

i wyzwolony będę od moich nieprzyjaciół. 

Refren.

Niech żyje Pan, niech będzie błogosławiona moja Opoka, *

niech będzie wywyższony mój Bóg i Zbawca.

Ty dałeś wielkie zwycięstwo królowi *

i łaską obdarzyłeś Dawida, Twego pomazańca. 

Refren.
 

DRUGIE CZYTANIE

1 Tes 1, 5c-10  Służyć Bogu żywemu i oczekiwać Jego Syna

Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Tesaloniczan

Bracia:

Wiecie, jacy dla was byliśmy, przebywając wśród was. A wy, przyjmując słowo pośród wielkiego ucisku, z radością Ducha Świętego, staliście się naśladowcami naszymi i Pana, tak że okazaliście się wzorem dla wszystkich wierzących w Macedonii i Achai.

Dzięki wam nauka Pańska stała się głośna nie tylko w Macedonii i Achai, ale wasza wiara w Boga wszędzie dała się poznać, tak że nawet nie potrzebujemy o tym mówić. Albowiem oni sami opowiadają o nas, jakiego to przyjęcia doznaliśmy od was i jak nawróciliście się od bożków do Boga, by służyć Bogu żywemu i prawdziwemu i oczekiwać z niebios jego Syna, którego wskrzesił z martwych, Jezusa, naszego wybawcę od nadchodzącego gniewu.  Oto słowo Boże.
 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ   J 14, 23

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę,

a Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA

Mt 22, 34-40 Największe przykazanie

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

34Gdy faryzeusze posłyszeli, że zamknął usta saduceuszom, zebrali się razem, 35a jeden z nich, uczony w Prawie, wystawiając Go na próbę, zapytał: 36«Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe?»

37On mu odpowiedział: «„Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem”. 38To jest największe i pierwsze przykazanie.

39Drugie podobne jest do niego: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego”. 40Na tych dwóch przykazaniach zawisło całe Prawo i Prorocy».        Oto słowo Pańskie.
 

MEDYTACJA NIE COFAĆ SIĘ PRZED MIŁOŚCIĄ

O co proszę? O dar prawdziwej miłości.

               Jezus przypomina mi o największym i pierwszym przykazaniu życia (w. 37-38). Jest nim miłość do Boga. Czy mogę powiedzieć, że miłość do Boga jest największa i pierwsza w moim życiu? Zaproponuję sobie ćwiczenie dla zbadania rzeczywistego poziomu mojej miłości do Boga.             Ćwiczenie na poziomie mojego serca: wypiszę na karteczkach osoby, rzeczy, zajęcia, do których żywię najsilniejsze uczucie przylgnięcia. Następnie, kierując się spontanicznym odruchem serca, ułożę je w takiej kolejności, w jakiej dyktuje mi serce. Które miejsce zajmuje Bóg?    Ćwiczenie na poziomie duszy: dotyczy duchowej siły mojej woli. Ponownie popatrzę na wypisane na karteczkach wartości i odwołując się do konkretnych sytuacji życia, zobaczę, które z tych uczuciowych przywiązań wymagają największego wysiłku, aby dać pierwszeństwo Bogu.

               Na poziomie umysłu: w wielkim skrócie wspomnę najważniejsze wydarzenia z historii mojego życia. W których z nich w sposób spontaniczny pojawiła się myśl o Bogu, świadomość Jego obecności. Jakie to były myśli: przekonanie o Jego czułej obecności albo ból z powodu Jego nieobecności? Czy są takie wydarzenia, które sprawiają mi ból i budzą żal do Boga?

               Jezus mówi o miłości bliźniego. Dojrzałość tej miłości zależy od miłości do siebie samego. Zapytam o miłość do siebie samego (w. 39). Mogę powtórzyć wcześniejsze ćwiczenie, badając tym razem poziom miłości własnej.

               Zawierzę Bogu owoce mojej medytacji. Poproszę Go, aby wypełnił swoją miłością moje serce, duszę, umysł. Będę powtarzał dzisiaj z wiarą: „Poza Tobą nie mam miłości!".

 

KOMENTARZ

1. Przesłanie w swoim kontekście

«Będziesz miłował». Bóg jest miłością i przykazuje nam miłować. Przy-kazanie oznacza „kazać-razem". Bóg każe nam iść razem ku miłowaniu, by Jego życie stało naszym życiem. Miłość bowiem czyni podobnymi i sprawia, że życie jednego staje się życiem drugiego. Pragnienie bycia jak Bóg nie spełnia się w posiadaniu w swoim ręku wszystkiego, lecz w oddaniu się w ręce Boga i braci - z miłości! W miłości nie ma dobra i zła: jest tylko Dobro. Boga nie można uchwycić umysłem czy rękoma, ale „pojąć" (ogarnąć) w sercu. Kochać to mieć drugiego w sercu. Jesteśmy stworzeni do miłości, ponieważ Bóg nas stworzył na swój obraz i podobieństwo. Poznanie służy miłości. Nie kocha się tego, czego się nie zna. Miłość zaś ze swej strony służy do zrozumienia: nie rozumie się tego, kogo się nie miłuje. Miłość i rozum wspomagają się wzajemnie. Jest to napięcie typowe miłości (epektasis!), której nasycenie wzmaga pragnienie coraz to większej sytości, a większa sytość większe pragnienie i tak dalej, w spirali bez końca. Miłość dotyczy nie tylko serca i umysłu, ale również Życia. Jest przede wszystkim radością serca z powodu dobra drugiego (przeciwieństwem jest nienawiść), wyraża się ustami jako wielbienie (przeciwieństwem jest krytyka), i urzeczywistnia się rękoma, oddanymi na posługę drugiego, jak dla siebie samego. Przejawia się bardziej czynami niż słowami. Nie miłujmy słowem ani językiem, lecz czynem i prawdą (1 J 3, 18). Miłość prowadzi do przekazania tego, co się posiada i kim się jest, aż do zjednoczenia umysłu, woli i działania. Odmienność i ograniczenia - nawet te negatywne - nie są miejscem skrywania i dokonywania lub doznawania agresji, ale wzajemnego przyjęcia i służby. Przykaz jest podwójny: miłować Boga i bliźniego, ponieważ tylko wówczas, gdy kochamy Ojca i braci, stajemy tymi, kim jesteśmy: dziećmi Bożymi. W ten sposób osiągamy własną tożsamość, lecząc pierwotne zerwanie z Innym, z sobą samym i z innymi. Władzą Jezusa (por. Mt 21, 23nn), Mesjasza, który poleca odwiązać oślicę i oślątko, gdyż je „Pan potrzebuje" (Mt 21, 3), jest miłowanie. Miłość czyni nas świątynią Boga (por. Mt 21, 12-17), drzewem wydającym dobre owoce (por. Mt 21, 18-23), Cudu tego dokonał odrzucony kamień (por. Mt 21, 28-45), który czyni nas zdolnymi oddać Bogu to, co jest Boga (por. Mt 22, 15-22) i pozwała uczestniczyć w zwycięstwie nad śmiercią (por. Mt 22, 23-33). Istotnie, kto miłuje, już przeszedł ze śmierci do życia (1 J 3, 14). Miłość jest wypełnieniem Prawa (Rz 13, 10), ponieważ upodabnia nas do Boga, czyni nas dziećmi doskonałymi, jak Ojciec doskonały jest (Mt 5, 48). Pytanie faryzeuszów dotyczy zasady inspirującej Prawo (ww. 34-36). Odpowiedź Jezusa jest zawarta w oddzielnych tekstach Starego Testamentu (Pwt 6, 5 i Kpi 19, 18), a ich nowość polega na ich połączeniu i oświadczeniu, że są one podobne i stanowią źródło wszelkiej normy (ww. 37-40). Miłość bowiem jest jedna, jak jeden jest Bóg. Miłuję brata i Boga tą samą miłością, którą Ojciec kocha mnie jako swoje dziecko. Ta właśnie, a nie inna miłość, jest początkiem i końcem wszystkiego. Wobec 248 przepisów i 365 zakazów, których przestrzegali faryzeusze, Jezus ogłasza prawo wolności (Jk 1, 25), wolności Syna, który miłuje tak, jak chce być miłowany, gdyż w rzeczywistości tak jest kochany. Tego wymaga Prawo i Prorocy (Mt 7, 12). Tam, gdzie jest Duch, jest wolność (2 Kor 3, 17), która jest zdolnością przynależności i wzajemnego służenia sobie (Ga 5, 13). Miłość jest prawem wolności. Pojmuje się to, kim się jest, oraz po tym, co się czyni (agere sequitur esse). Miłowanie ujawnia głębię istoty człowieka: jest to sam Bóg. Fragment ten jest szczytem przed szczytem, za którym znajduje się zagadka, którą Jezus postawi w następnej perykopie: kim jest Pan, którego należy miłować? Tylko ten, kto miłuje - ponieważ odkrywa, jak jest miłowany - zrozumie, kim jest Pan. Jezus jest Panem, który czyni się moim bliźnim i kocha mnie całym swoim sercem, bym i ja czynił podobnie. Tą sarną miłością kocham Jego i brata, ponieważ On stał się moim bratem, kochani Boga i człowieka, ponieważ Bóg stał się Człowiekiem! Za każdym razem, gdy miłuję najmniejszego z braci, miłuję Tego (Mt 25, 40-45), który stał najmniejszym z nas wszystkich. Kościół jest Oblubienicą, którą Chrystus umiłował i wydal za nią samego siebie (Ef 5, 25). Dlatego ją miłuje. Ci dwoje stają się „jednym" ciałem, dlatego człowiek niech nie oddziela tego, co Bóg złączył (por. Mt 19, 6). Miłość Oblubieńca wzywa ją do słodkiego i lekkiego jarzma (por. Mt 11, 30), gdzie sama wolność miłowania jest prawem. I to jest jego przykazaniem (J 13, 34), które zabrania tylko tego, co pozbawia wolności miłowania. Wzajemna miłość jest znakiem rozpoznawczym chrześcijanina: „Po tym wszyscy rozpoznają, że jesteście moimi uczniami, jeśli będziecie się wzajemnie miłować” (J 13,35).

 

2. Interpretacja tekstu

S. Fausti: w. 34: «Gdy faryzeusze dowiedzieli się, że zamknął usta saduceuszom...». Po saduceuszach, bogatych i możnych, wchodzą na scenę pobożni i przestrzegający Prawa faryzeusze. Ci pierwsi są nienawidzeni przez lud, drudzy podziwiani.

w. 35: «Jeden z nich, znawca Prawa». Jest to jeden z nauczycieli Pisma z grona faryzeuszów, który wie i czyni to, co nakazuje Prawo. «zapytał Go podchwytliwie». Pytanie „uczciwe" wymaga gotowości do wysłuchania odpowiedzi i zmiany przekonań (por. Mt 21, 23-27), w przeciwnym razie jest to pytanie postawione nie w celu poznania i działania według prawdy, lecz zyskanie drugiego, by mieć go po swojej stronie.

w. 36: «które przykazanie w Prawie jest największe?». Bóg sam od siebie nakazuje nam tylko spożywać z drzewa życia, czyli żyć Jego miłością ku nam, odpowiadając na nią miłością ku Niemu, nas samych i innych. Jedynym zakazem jest to, by nie uważać się za władców życia naszego i innych, ponieważ jesteśmy dziećmi Bożymi: siostrami i braćmi. Bóg chce, byśmy byli tymi, kim jesteśmy i nic więcej. Być tym, kim się nie jest, znaczy nie istnieć! Poza Dziesięcioma Słowami z Synaju, faryzeusze znali liczne prze-pisy i zakazy, w sumie 613. Jest rzeczą ważną wiedzieć, jaki jest początek wszystkich praw, w przeciwnym razie zamiast służyć życiu, przytłaczają je.

w. 37: «Będziesz miłował Pana, swego Boga». Dla Izraela wielkim nakazem jest miłowanie Pana, będące odpowiedzią na Jego miłość (Pwt 6, 5). Konkretnie oznacza zachowywanie słów, którymi mówi On, jak należy żyć szczęśliwie i zamieszkiwać Ziemię (Pwt 6, 1-3). Powinny być one wyryte w sercu, powtarzane synom, przypominane w domu i poza domem, przywiązane do ręki i umieszczone na czole (Pwt 6, 6nn). Tym cytatem Pwt 6, 5 Jezus przypomina o istocie Prawa. Miłość nie jest tylko środkiem do za-chowania życia, lecz celem i samym życiem. Miłowanie Boga to połączenie się z Nim i zapoczątkowanie przemienienia, co więcej, jest ubóstwieniem, kto bowiem kocha, żyje umiłowanym, stającym się jego życiem. Zaskakujące i piękne jest przykazanie miłości Boga. Nigdy nie od-ważylibyśmy się na to! jakże tkliwym jest Bóg, który idzie za człowiekiem, by mu powiedzieć: „Dam ci nakaz, wielki i straszliwy: proszę cię, chciej mojego dobra, ponieważ i ja chcę dobra twojego!". Przykazanie to wymaga wzniosłego pojmowania Boga i człowieka: Bóg jest miłością, a człowiek jest stworzony po to, by Go miłował. Pragnienie człowieka, by być podobnym do Boga (Rdz 3, 5n), jest takie samo, jak pragnienie Boga, który go stworzył, jako swoją drugą część (por. Rdz 1, 27). Tym, kim Bóg jest z natury, my stajemy się przez Jego miłość do nas, która jest też naszą miłością ku Niemu. Prawo samo z siebie może wszystko narzucić, poza miłością. Poza tym nakazuje to, co dobrze jest czynić, ale się nie czyni. A więc przykazanie to pozwala nam dojść do wniosku, że nie umiemy miłować. Ale kto nie miłuje, ten trwa w śmierci! Prawo, nawet to nakazujące miłość, jest dla nas zaświadczeniem śmierci! Możemy żyć przykazaniem miłości tylko wówczas, gdy odkryjemy i przyjmiemy, że jesteśmy miłowani. Jest to dar Ducha, który zostanie wylany na wszystkich z krzyża, kiedy to nikt nie będzie mógł więcej wątpić o miłości Boga, który darzy życiem: „Nie ma większej miłości nad tę, gdy ktoś poświęca swoje życie za przyjaciół" (J 15, 13). «całym swoim sercem». Miłość wytryska z wnętrza osoby. Serce jest pragnieniem, uczuciem, pasją. Działa się według tego co-leży-na-sercu. Kto miłuje, bierze sobie do serca miłowaną osobę, ma ją ciągle w sercu, w niewygasłej nigdy pamięci. Wszelkie okoliczności ją przypominają, tak że staje się przyczyną jego czucia, myślenia i działania. Jak mogę miłować Boga całym sercem, skoro moje serce wypełnione tyloma sprawami? Miłuję Go pełnią możliwą dziś, a jutro będzie ona większa! «całym życiem». Życie jest wszystkim, co posiadam. Wszelkie dostępne siły są po to, by miłować i używać ich w celu miłowania. «i całym swoim umysłem». Miłość jest ślepa, ponieważ jej okiem jest umysł. To on wszystko ocenia w perspektywie osiągnięcia celu. Wiedza albo służy miłości, albo jej szkodzi, stwarza odniesienie i uwalnia albo niszczy człowieka, czyniąc go niewolnikiem.

w. 38: «To jest największe i pierwsze przykazanie». Jezus odpowiada na pytanie, jakie jest największe przykazanie, dodając, że jest ono „pierwsze", w stosunku do drugiego.

w. 39: «Drugie jest podobne do niego». Po wielkim i pierwszym, nie na-stępują w nieskończoność mniejsze przykazania, tylko drugie, które jest mu „podobne". Miłość, którą darzę bliźniego, jest tą samą miłością, którą miłuję Boga, i tą samą, którą Bóg mnie miłuje! W Chrystusie człowiek i Bóg są „jedno", dzięki temu, że On „pierwszy" nas umiłował (por. 1 J 4, 10) i — w niezależnej wolności swojej niezbywalnej miłości - złączył się z nami. Taka jest nowość odpowiedzi Jezusa, wprowadzającej szósty dzień stworzenia w siódmy: w odpoczynek Boga. «Będziesz miłował swego bliźniego». „Bliźni" jest najwyższym stopniem „bliskiego". Jest dla mnie naj-bliższym i pierwszym, uświadamiającym mi ograniczoność zarówno moją, jak i jego. Dlatego jest moim „rywalem", wrogiem, przed którym bronię się i którego atakuję. Miłość tworzy z bliźnim Boże miejsce przygraniczne pokojowego przyjęcia. «jak siebie samego». Kto miłuje siebie, miłuje wszystkich, a kto nie kocha siebie, nie kocha nikogo. Ale mogę kochać siebie tylko wówczas, gdy jestem kochany. Syn, czyniąc się moim bratem, przy-szedł po to, by ofiarować mi tę sama, miłość, jaką darzy Go Ojciec. Bliźni nie jest kochamy jako absolut. Wszelka absolutyzacja relacji jest zniewalająca: jest miłowany, jak ja miłuję siebie, urzeczywistniając się miłowaniem Boga całym sercem. A więc prawdziwie kocham bliźniego, gdy pomagam mu miłować Boga, być sobą, być wolnym. Z drugiej strony miłość, nawet ta wyraźnie banalna, ma zawsze cechę absolutności. Nie dlatego, że osoba jest absolutna, ale ponieważ miłość pochodzi od Boga i dla Boga - jest samym Bogiem! Miłując Go jako Absolut, jestem wolny w miłowaniu innych za to, że są - w odniesieniu do Niego.

w. 40: «Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy». Wszelkie prawo, które nie podtrzymuje i nie przyczynia się do wzrostu miłości oraz wolności - koniecznej do miłowania - jest szkodliwe. Przykazania mają jedną zawartość: miłować zarówno Boga, jak i człowieka. Są dwa, ponieważ miłość istnieje zawsze między dwiema osobami: nie niszczy, lecz przyczynia się do istnienia drugiej jako innej, czyniąc z dwóch „jedno". Miłość jest jedynym życiem, jakie łączy Ojca i Syna, bez pomieszania się ich i bez podporządkowywania, tak że pozwała Im istnieć jako odrębne Osoby w jedności. Przez miłość, to co jest w niebie, staje się również na ziemi: człowiek wkracza w życie samego Boga, w Trójcę. «i Prorocy». Prorocy zawsze wzywali do nawrócenia serc, do miłowania Boga i braci, do niepopadania w fetyszyzm Prawa bez miłości.

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Mateusza, s. 491-495.

30. Niedziela zwykła, rok A, 2023.10.29

 

 

 

29. Niedziela zwykła, rok A, 2023.10.22

PIERWSZE CZYTANIE

Iz 45, 1. 4-6  Król Cyrus narzędziem Boga

Czytanie z Księgi proroka Izajasza

Tak mówi Pan o swym pomazańcu, Cyrusie: «Ja mocno ująłem go za prawicę, aby ujarzmić przed nim narody i królom odpiąć broń od pasa, aby otworzyć przed nim podwoje, żeby się bramy nie zatrzasnęły.

Przez wzgląd na mego sługę, Jakuba, Izraela, mojego wybrańca, nadałem ci twój tytuł, bardzo zaszczytny, chociaż Mnie nie znałeś. Ja jestem Pan, i nie ma innego. Poza Mną nie ma boga. Przypaszę ci broń, chociaż Mnie nie znałeś, aby wiedziano od wschodu słońca aż do zachodu, że poza Mną nie ma nic. Ja jestem Pan i nikt poza Mną».

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 96 (95), 1 i 3. 4-5. 7-8. 9 i 10ac (R.: por. 3)

Refren: Pośród narodów głoście chwałę Pana.
 

Śpiewajcie Panu pieśń nową, *

śpiewaj Panu, ziemio cała.

Głoście Jego chwałę wśród wszystkich narodów, *

rozgłaszajcie Jego cuda pośród wszystkich ludów.

Refren.

Wielki jest Pan, godzien wszelkiej chwały, *

budzi trwogę najwyższą, większą niż inni bogowie.

Bo wszyscy bogowie pogan są tylko ułudą, *

Pan zaś stworzył niebiosa.

Refren: Pośród narodów głoście chwałę Pana.

Oddajcie Panu, rodziny narodów, *

oddajcie Panu chwałę i uznajcie Jego potęgę.

Oddajcie Panu chwałę należną Jego imieniu, *

przynieście dary i wejdźcie na Jego dziedzińce.

Refren.

Uwielbiajcie Pana w świętym przybytku, *

zadrżyj, ziemio cała, przed Jego obliczem.

Głoście wśród ludów, że Pan jest królem, *

będzie sprawiedliwie sądził ludy. Refren.
 

DRUGIE CZYTANIE

1 Tes 1, 1-5b  Paweł dziękuje Bogu za wiarę, nadzieję i miłość Tesaloniczan

Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Tesaloniczan

Paweł, Sylwan i Tymoteusz do Kościoła Tesaloniczan w Bogu Ojcu i Panu Jezusie Chrystusie. Łaska wam i pokój!

Zawsze dziękujemy Bogu za was wszystkich, wspominając o was nieustannie w naszych modlitwach, pomni przed Bogiem i Ojcem naszym na wasze dzieło wiary, na trud miłości i na wytrwałą nadzieję w Panu naszym, Jezusie Chrystusie.

Wiemy, bracia przez Boga umiłowani, o wybraniu waszym, bo nasze głoszenie Ewangelii wśród was nie dokonało się samym tylko słowem, lecz mocą i działaniem Ducha Świętego oraz wielką siłą przekonania.

Oto słowo Boże.
 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Por. Flp 2, 15d. 16a

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Jawicie się jako źródło światła w świecie,

trzymając się mocno Słowa Życia.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
 

EWANGELIA

Mt 22, 15-21 Oddajcie cezarowi to, co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

15Faryzeusze odeszli i naradzali się, jak by podchwycić Jezusa w mowie.

16Posłali więc do Niego swych uczniów razem ze zwolennikami Heroda, aby mu powiedzieli: «Nauczycielu, wiemy, że jesteś prawdomówny i drogi Bożej w prawdzie nauczasz. Na nikim Ci też nie zależy, bo nie oglądasz się na osobę ludzką. 17Powiedz nam więc, jak ci się zdaje? Czy wolno płacić podatek cezarowi, czy nie?»

18Jezus przejrzał ich przewrotność i rzekł: «Czemu wystawiacie Mnie na próbę, obłudnicy? 19Pokażcie Mi monetę podatkową!» Przynieśli Mu denara. 20On ich zapytał: «Czyj jest ten obraz i napis?» 21Odpowiedzieli: «Cezara». Wówczas rzekł do nich: «Oddajcie więc cezarowi to, co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga».    Oto słowo Pańskie.

MEDYTACJA NIE UKRYWAĆ SIĘ PRZED BOGIEM

O co proszę? O silną wiarę w Ojca, który się o mnie troszczy.

               Stanę blisko Jezusa i będę przysłuchiwał się Jego rozmowie z ucznia-mi faryzeuszów i zwolennikami Heroda. Ich gładkie słowa są inne niż zamiary serca (ww. 15-17). Spróbuję uświadomić sobie dramat ludzi, którzy żyją w zakłamaniu i obłudzie.

               Życie „w masce" jest źródłem wielkiego cierpienia. Człowiek żyje wtedy pod presją lęku. Lęk zmusza go do „gry" i udawania, nawet wobec Boga. Czy w moim życiu nie zakładam „masek"? Czy w swoim sposobie bycia, w rozmowach potrafię być autentyczny i prostolinijny? Czy nie ukrywam siebie przed Bogiem?

               „Jezus przejrzał ich przewrotność..." (w. 18). Jezus wie o mnie wszystko. Zna najbardziej zakryte zakamarki mojego serca, myśli i pragnień. Czy potrafię rozmawiać z Nim o wszystkim, co dzieje się w moim życiu? Czy jestem wobec Niego szczery?

               „Czemu mnie wystawiacie na próbę, obłudnicy". Jezus zdziera mas-ki ich zakłamania. Mówi zawsze prawdę prosto w oczy — nie dla potępienia, ale dla wyzwolenia od zafałszowania.

               „Gdy to usłyszeli, zmieszali się i zostawiwszy Go, odeszli" (w. 22). Jak się zachowuję, gdy usłyszane słowo Boże odsłania moje subtelne zafałszowania? Czy szukam wówczas czasu na modlitwę przedłużoną? Czy nie unikam ciszy i spotkań z Jezusem?

               Zbliżę się do Jezusa i patrząc Mu w oczy, będę Go prosił z miłością: „Zbadaj mnie i poznaj me serce i zobacz, czy jestem na drodze nieprawej" (Ps 139, 23-24). Odmówię na zakończenie Psalm 139.
 

KOMENTARZ

1. Przesłanie w swoim kontekście

«Oddajcie więc cesarzowi to, co jest cesarskie, a Bogu to, co jest boskie» - odpowiada Jezus na pytanie-pułapkę, jaką Mu zastawiono. Jakąkolwiek odpowiedź by „zdyskontował", zaszkodziłby sobie samemu. Gdyby powie-dział, że należy płacić podatek zaborcy rzymskiemu, naraziłby się ludowi, odpowiadając, że nie, wystąpiłby przeciw władzy. Nie odpowiada jednak wymijająco, lecz przenosi problem na inną płaszczyznę znaczenia. Co znaczy dać cesarzowi to, co jest jego, a Bogu to, co Mu się należy? Jakie odniesienie mają do siebie władza „oślicy" i „konnych rydwanów", władza Syna Człowieczego i możnych tego świata? Co należy się cesarzowi, skoro wszystko jest Boga? Należy mieć na uwadze dwie ważne rzeczy. Po pierwsze: Bóg nie zwalnia człowieka z odpowiedzialności, jest natomiast jej początkiem. Po drugie: Jego władza nie konkuruje z naszą. Jest darem, miłością i służbą, a nie przywłaszczaniem, naciskiem i władaniem. Stosunek władzy cesarza i Boga jest od zawsze podminowanym polem, nigdy nie zaznającym spokoju. Jest to ten sam nie łatwy stosunek, jaki prorocy mieli do instytucji. Różnica między państwem i Kościołem - jest on także instytucją, choć profetyczną - wypływa z różnorodnych motywów, które występują od prześladowania za wiarę, do walki o sprawiedliwość i wolność, jak również od walki o własne interesy, do sprzymierzenia się w utrzymaniu przywilejów, od trzymania się z dala dla wygody, do podporządkowania się na przemian dwom stronom, szkodliwego dla jednych i drugich. Tylko wówczas, gdy odda się Bogu to, co jest Jego, będzie się wiedziało, co dać cesarzowi. To, co jest Boga, jest owocem, którego pragnie Ojciec, jest wolnością dzieci Bożych i miłość braci. Kto stara się o to, znajdzie odpowiedź na resztę pytań. W zależności od różnych sytuacji fragment ten był różnie wyjaśniany, łącznie z oceną nie zawsze łatwą do sformułowania. Był odczytywany jako „separacja" między sferą doczesną i duchową bez obopólnych odniesień; jako „przymierze" między tronem i ołtarzem dla wzajemnego wspierania się; jako „pomieszanie" sakralizacji państwa z władzą doczesną Kościoła; jako „zależność" państwa od Kościoła i Kościoła od państwa, odpowiednio w formie integralizmu lub wykorzystania panowania. Historia jest złożona. Ale jest nauczycielką życia, jeśli - zamiast potępiać błędy przeszłości - ujrzymy w nich korzenie naszych. Człowiek jest odniesieniem. Jest „zwierzęciem" społecznym i politycznym, które się urzeczywistnia przez organizowanie się w społeczność. Uznaje autorytet przywódcy, który go przedstawia. Król nie jest nikim innym, jak człowiekiem idealnym, obrazem Boga, wzorem każdego człowieka. A kim jest Bóg? Jest darem, wolnością i służbą? Czy też posiadaniem, panowaniem i przemocą? Od Kaina - i po nim - miasto  wznosi się na trupie brata. Żyje ono przemocą, którą prawo denuncjuje i chce utrzymać. Krew, wylana i skryta pod murami, z czasem rośnie i przesącza się na zewnątrz ze wszystkich stron. Można powiedzieć, że historia jest wydobywaniem na światło dzienne utajonego zła, z którego społeczność rodzi się i którym żyje. Dziś, dzięki technologii, może ono ujawniać cały swój potencjał. Ekonomia, pod powszechnymi rządami boga mamony, jest jedna i podporządkowuje wszystko i wszystkich nie-sprawiedliwości czynionej i/lub doznawanej; katastrofa ekologiczna szkodzi żałosnej równowadze życia; niekontrolowany potencjał wojenny grozi zniszczeniem wszystkiego. Nigdy dotąd historia nie ujawniła w takim stopniu tajemnicy ukrytej w sobie nieprawości. To, co zostało posiane pod ziemią, wydaje swój dojrzały owoc, który nie jest ani dobry, ani piękny, ani też upragniony. Rzecz oczywista, że narzuca się zmiana modelu. Dziś rozumiemy wartość błogosławieństw jako magna charta międzyludzkich relacji. Zawierają one wartości dziecka Bożego, który żyje po bratersku. Jest to jedyna rozumna alternatywa wobec sytuacji łupiestwa i przemocy. Pożyteczną jest rzeczą mieć na uwadze, że dla Biblii „rajem", ogrodem snów dziecięcych, jest „polis" (stąd polityka), miasto, w którym żyje się odniesieniami dziecięcymi i braterskimi. Wierzący, wyraziście i odważnie powinien angażować się z wszystkimi ludźmi dobrej woli we wdrażanie nowych i konstruktywnych odniesień na wszystkich poziomach. „Miłość polityczna" jest najwyższą i najbardziej pilną formą działalności, rozumianej jako poszukiwanie i popieranie tego, co najskuteczniej sprzyja solidarności i wolności między ludźmi. Jezus przyszedł oddać Bogu to, co jest Boże, przywracając człowiekowi jego wolność dziecka. Jego władza nie walczy z władzą cesarza. Jest po prostu inna, różni się jak łagodność i przemoc. Godzi się życie „w" tym świecie, uznaje wszelką władzę w jej służbie dla społeczności, jednak bez zgody na model podstawowy, który byłby agresywny i destruktywny. Siła oślicy i jej oślątka, pokojowo spowoduje zniknięcie rydwanów i koni (Za 9, 10). Kościół - bez integralizmów i fundamentalizmów - jest światłem świata wyrwanego śmierci. Uznaje niezależność i świeckość państwa, ale wkłada w społeczność zaczyn i sól ewangelicznych błogosławieństw. Powinien dziś mieć oczy otwarte, by nie sprzymierzyć się z kolejnym cesarzem, którym jest podporządkowanie wszystkich myśleniu i działaniu w ten sam sposób. Powinien dawać świadectwo i popierać wolność, prawdę i różnorodność osób w duchu wzajemnej służby.

2. Interpretacja tekstu 

S.Fausti: w. 15: «Wówczas faryzeusze naradzali się, jak przyłapać Go na słowie». Już zostali przez Niego przyłapani, gdy odpowiedział im na pyta-nie o władzę (Mt 21, 23-27). Teraz przeszli do bardziej podstępnego ataku, stawiając Mu takie pytanie, na którego odpowiedź w każdym przypadku nie pozostawi drogi wyjścia. Nie obchodzi ich prawda, lecz obezwładnienie Go. Można zadać pytanie dotyczące poszukiwania prawdy, ale również zmierzające do jej zniszczenia.

w. 16: «Posłali do Niego swoich uczniów». Tego rodzaju faryzeusze mają wielu uczniów w każdym miejscu i czasie. Będzie im poświęcony cały 23 rozdział! «razem ze zwolennikami Heroda». Faryzeusze uznawali rzymską okupację jako karę Bożą, natomiast herodianie - zwolennicy marionetkowego króla zatwierdzonego przez Rzym - jako błogosławieństwo. Będąc nieprzyjaciółmi, sprzymierzyli się przeciwko Jezusowi. «Nauczycielu, wie-my, że jesteś prawdomówny...». Jest to najpiękniejszy komplement zło-żony Jezusowi: zna i mówi prawdę poza wszelką stronniczością, a więc będzie gotowy płacić. Jest to przynęta, gdyż jej się nie zastawia jako pół-prawdy czy z eleganckim „Nie wiem", jak to uczynili przy pytaniu o Chrzciciela (Mt 21, 27). Wychwalają Go, podkreślając dwukrotnie jego znajomość prawdy i śmiałość jej wypowiadania, mając nadzieję, że również wobec Niego zadziała taktyka lisa i kruka.

w. 17: «Czy należy płacić podatek cesarzowi». Podatek jest daniną, którą każdy poddany - wyłączając dzieci i starych - musi płacić okupantowi rzymskiemu. Lud, sympatyzujący z ruchem niepodległościowym zelotów, jest oczywiście przeciwny tej daninie: jego płacenie oznacza uznanie poddaństwa obcej władzy. Prawda jest taka, że od zawsze lud chciał - wbrew woli Bożej - króla, który by nim rządził, jak to jest w innych narodach (por. Sdz 9, 8-15; 1 Sm 8). Bóg nie chciał, by istniała władza opanowująca i rządząca wszystkimi, lecz by służyła wspólnemu braterstwu. Ostatecznie zgodził się na króla, w oczekiwaniu na zmianę opinii, a w końcu przyobiecał im innego króla, który przyniesie sprawiedliwość i pokój na ziemię (2 Sm 7). Bóg Izraela różni się bardzo od ziemskich królów i chce, by takimi były Jego dzieci. Od początku wziął w obronę Abla, co oznacza, że nie silniejszy, tylko słabszy ma rację. Ale nawet Kain jest Jego dzieckiem i będzie chroniony przed zaprowadzoną przez siebie przemocą dopóty, dopóki będzie istniała władza oparta na przemocy. Król, którego obiecuje Bóg, nie będzie dusił przemocy większą przemocą - najgorsi biorą górę wśród ludzi! (Ps 12, 9) - lecz mocą łagodności zaprowadzi sprawiedliwość aż po krańce ziemi (Iz 42, 1-4). Jeśli Jezus jest przychylny płaceniu podatków, straci życzliwość ludu, ale przecież tego pragnie Mesjasz, który uwolni go od wszelkiego zniewolenia. «czy też nie?». Jeśli Jezus będzie przeciwny po-datkom, zaproszeni w tym celu herodianie przedstawią Go władzom jako wywrotowca. Rzymianie, wystarczająco tolerancyjni we wszystkim, w sprawie dotyczącej władzy nie są łagodni. By ją utrzymać, jest od zawsze rzeczą konieczną być „lisem i lwem".

w. 18: «Jezus poznał ich przewrotność». Istnieją pytania dobre i złe. Dobre są gotowe przyjąć prawdę i jej się podporządkować, złe natomiast po-sługują się prawdą lub kłamstwem, by przyłapać drugiego. «Dlaczego Mnie wystawiacie na próbę?». Na pustyni Jezus już zwyciężył swoją władzą pokusy władzy. Czyżby teraz był kuszony do odpowiedzi półprawdami, by nie zostać zmiażdżonym? «Obłudnicy!». Hipokryzja w rozdziale 23 stanie się refrenem, poświęconym tym, którzy posługują się prawdą, zamiast jej służyć. Poznanie tego, co kto myśli, służy do posiadania go w ręku!

w. 19: «Pokażcie Mi monetę». Władza króla jest wypisana na obrzeżu monety w obiegu. Jezus jej nie ma! Jest ubogi. I dlatego jest panującym! Zawsze dawał Bogu to, co jest Boga. Jest Synem, który daje siebie samego, doskonałym obrazem Ojca. «A oni podali Mu denara». Mimo słownych skrupułów, Jego przeciwnicy maja, denara, a chcieliby mieć ich mnóstwo!

w. 20: «Czyja jest ta podobizna». Denar przedstawia imperatora Tyberiusza z jednej strony i z drugiej jego matkę Liwię jako boginię pokoju. W Biblii znajduje się zakaz przedstawiania zarówno człowieka, jak i Boga, ponieważ jedynym obrazem Boga jest człowiek wolny, jego dziecko. «i na-pis?». Na monecie widnieje napis: TYBERIUSZOWI CESARZOWI SYNOWI WZNIOSŁEMU BOSKIEGO AUGUSTA z jednej strony, a z drugiej NAJWYŻ-SZEMU KAPŁANOWI. Na krzyżu Syna, który łączy ziemię z niebem, będzie napisane: „To jest Jezus, król Żydów" (Mt 27, 37).

w. 21: «Oddajcie więc cesarzowi to, co jest cesarskie». Rzecz zrozumiała: jeśli masz monetę cesarza, uznajesz jego władzę i powinieneś mu płacić podatek. Chrześcijanin uznaje władzę świecką i szanuje wszystko to, co służy dobru, przyczyniając się do współżycia ludzi między sobą. Jej po-chodzenie jest od Boga (Rz 13, 1-7), choć sposób sprawowania nie jest właściwy. Jednak niech cesarz nie łudzi się, chrześcijanin nigdy nie sprzymierza się z władzą, tylko z człowiekiem. Kiedy władza orzeka się absolut-ną i ujarzmia sumienia, spotka się z oporem. Dziś dokonuje się to - bardziej niż do osób - w zakresie systemu uznania, jakie obraz i podobieństwo bestii otrzymuje od wszystkich dzięki technologii, która czyni ja, wszech-inwazyjną i wszechdestrukcyjną, przede wszystkim oddziałującą na sumienia, którym odbiera przezorność i wolność. Kiedy wielcy i mali, bogaci i biedni, wolni i niewolnicy, muszą mieć pieczęć bestii na czole i ręku, by wejść na rynek, jest to czas oporu i świadectwa, wytrwania i męczeństwa (Ap 13, 15-17.9n). W tym tkwi mądrość. Kto ma rozum, niech obliczy liczbę bestii: oznacza ona człowieka (por. Ap 13, 18). «a Bogu to, co boskie». Wszystko jest Boga. Nie w tym znaczeniu, że On to wszystko zawłaszcza, tylko darowuje wszystkim. Dlatego jest Bogiem! Jego władzę zna Syn, który względem braci ma tę samą postawę miłości i szacunku, jaką ma Ojciec w stosunku do Niego. Jest to władza łagodności, dar i służba, współżyjąca z ludzką władzą i przemocą, posiadaniem i panowaniem, przezwyciężająca je bez walki, tak jak światło pokonuje ciemności, dar przeciwstawia się łupowi, a miłość egoizmowi. Na końcu przekuje się miecze na lemiesze, a włócznie na sierpy (Iz 2, 4), nie będzie już przemocy i będzie królować zgoda z wszystkim i między wszystkimi (Iz 11, 6-9). Miasto założone przez Kaina na zabitym braterstwie - od zawsze Romulus zabija Remusa! - stanie się niebieską Jerozolimą. Jej triumf będzie ten sam, co triumf Baranka, losem Oblubienicy będzie współcierpienie swojego Oblubieńca. Historia nasza, zanim doczeka się zwycięstwa nad złem, będzie zawsze opieczętowania krzyżem Sprawiedliwego. Ale na tym już teraz polega życie wieczne: być dzieckiem Bożym żyjącym po bratersku. Oddanie Bogu to, co Boga, oznacza życie wolnością i braterstwem możliwymi tu i teraz. Warunki wyraźnie nie do przyjęcia prowadzą do naj-czystszego i absolutnego świadectwa, do męczeństwa. Duch będzie nam wtedy mówił, co mamy mówić i czynić (por. Mt 10, 19n). Wtedy będziemy wiedzieli, co dać, a co nie dać cesarzowi.

w. 22: «zmieszali się». Odpowiedź Jezusa zaskoczyła ich. Poza alternatywą przez nich przedstawioną, pojawiła się inna możliwość. Sidło, które zastawili na Niego, stało się dla nich pułapką, w której się sami znaleźli.
 

29. Niedziela zwykła, rok A, 2023.10.22

 

 

28. Niedziela zwykła, rok A, 2023.10.15

 

PIERWSZE CZYTANIE

Iz 25, 6-10a  Uczta mesjańska

Czytanie z Księgi proroka Izajasza

Pan Zastępów przygotuje dla wszystkich ludów na tej górze ucztę z tłustego mięsa, ucztę z wybornych win, z najpożywniejszego mięsa, z najwyborniejszych win.

Zedrze On na tej górze zasłonę, zapuszczoną na twarz wszystkich ludów, i całun, który okrywał wszystkie narody; raz na zawsze zniszczy śmierć. Wtedy Pan Bóg otrze łzy z każdego oblicza, zdejmie hańbę ze swego ludu na całej ziemi, bo Pan przyrzekł.

I powiedzą w owym dniu: Oto nasz Bóg, Ten, któremu zaufaliśmy, że nas wybawi; oto Pan, w którym złożyliśmy naszą ufność; cieszmy się i radujmy z Jego zbawienia! Albowiem ręka Pana spocznie na tej górze.

Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 23 (22), 1b-3a. 3b-4. 5. 6 (R.: por. 6cd)

Refren: Po wieczne czasy zamieszkam u Pana.

Pan jest moim pasterzem, †

niczego mi nie braknie, *

pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach.

Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć, *

orzeźwia moją duszę.

Refren.

Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach *

przez wzgląd na swoją chwałę.

Chociażbym przechodził przez ciemną dolinę, †

zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną.*

Kij Twój i laska pasterska są moją pociechą.  Refren.

Stół dla mnie zastawiasz *

na oczach mych wrogów.

Namaszczasz mi głowę olejkiem, *

kielich mój pełny po brzegi.  Refren.

Dobroć i łaska pójdą w ślad za mną *

przez wszystkie dni życia

i zamieszkam w domu Pana *

po najdłuższe czasy.  Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE

Flp 4, 12-14. 19-20  Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Filipian

Bracia:

Umiem cierpieć biedę, umiem też korzystać z obfitości.

Do wszystkich w ogóle warunków jestem zaprawiony: i być sytym, i głód cierpieć, korzystać z obfitości i doznawać niedostatku. Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia. W każdym razie dobrze uczyniliście, biorąc udział w moim ucisku.

A Bóg mój według swego bogactwa zaspokoi wspaniale w Chrystusie Jezusie każdą waszą potrzebę. Bogu zaś i Ojcu naszemu chwała na wieki wieków. Amen.

Oto słowo Boże.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Por. Ef 1, 17-18

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Niech Ojciec Pana naszego, Jezusa Chrystusa, przeniknie nasze serca swoim światłem,

abyśmy wiedzieli, czym jest nadzieja naszego powołania.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA DŁUŻSZA Mt 22, 1-14  KRÓTSZA Mt 22, 1-10

Przypowieść o zaproszonych na ucztę

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

1Jezus w przypowieściach mówił do arcykapłanów i starszych ludu: 2«Króle-stwo niebieskie podobne jest do króla, który wyprawił ucztę weselną swemu synowi. 3Posłał więc swoje sługi, żeby zaproszonych zwołali na ucztę, lecz ci nie chcieli przyjść.

4Posłał jeszcze raz inne sługi z poleceniem: „Powiedzcie zaproszonym: Oto przygotowałem moją ucztę; woły i tuczne zwierzęta ubite i wszystko jest gotowe. Przyjdźcie na ucztę!” 5Lecz oni zlekceważyli to i odeszli: jeden na swoje pole, drugi do swego kupiectwa, 6a inni pochwycili jego sługi i znieważywszy, pozabijali.

7Na to król uniósł się gniewem. Posłał swe wojska i kazał wytracić owych zabójców, a miasto ich spalić.

8Wtedy rzekł swoim sługom: „Uczta weselna wprawdzie jest gotowa, lecz zaproszeni nie byli jej godni. 9Idźcie więc na rozstajne drogi i zaproście na ucztę wszystkich, których spotkacie”. 10Słudzy ci wyszli na drogi i sprowadzili wszystkich, których napotkali: złych i dobrych. I sala weselna zapełniła się biesiadnikami.

Koniec krótszej perykopy.

11Wszedł król, żeby się przypatrzyć biesiadnikom, i zauważył tam człowieka nieubranego w strój weselny. 12Rzekł do niego: „Przyjacielu, jakże tu wszedłeś, nie mając stroju weselnego?” Lecz on oniemiał. 13Wtedy król rzekł sługom: „Zwiążcie mu ręce i nogi i wyrzućcie go na zewnątrz, w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”. 14Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych».

Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA OTWORZYĆ SIĘ NA MIŁOŚĆ OJCA

O co proszę? O głębokie doświadczenie i przyjęcie miłości Ojca.

               Jezus opowiada o wielkiej tęsknocie Boga Ojca, który oczekuje mnie w królestwie wieczności. Pragnie, abym był obecny na uczcie weselnej Jego najdroższego Syna. Czy wierzę w Boga, który za mną tęskni?

               Wyobrażę sobie Boga Ojca, który przychodzi do mnie i osobiście zaprasza mnie do siebie (ww. 3-4). Mówi mi, że już wszystko przygotowane. Prosi, abym zechciał przyjść na ucztę weselną Syna.

               Uświadomię sobie, że tak dzieje się każdego dnia. Ojciec zaprasza mnie na ucztę eucharystyczną swojego Syna, na adorację. Codziennie znajduję wszystko przygotowane. Wystarczy przyjść.

               „Lecz oni zlekceważyli to..." (ww. 5-6). Czy cenię sobie dary sakramentalne, które codziennie przygotowuje mi Ojciec? Jak wygląda moje życie eucharystyczne? Czy znajduję czas na codzienną adorację?

               Gniew Boga jest znakiem, że bardzo cierpi z powodu lekceważenia Jego miłości. Przytulę się do Niego i przeproszę za wszystkie zmarnowane natchnienia, za każdą sytuację życia, w której odrzuciłem Jego miłość.

                „Wszedł król, by się przypatrzeć biesiadnikom..." (w. 11). Wyobrażę sobie, że Bóg Ojciec podchodzi do mnie i patrzy w moje wnętrze. Jakie uczucia budzą się we mnie? Spojrzę oczami Boga na moją szatę weselną. Czy jest przygotowana do ucztowania z Nim?

               Poproszę Jezusa, aby wzbudził we mnie głębokie pragnienie i tęsknotę za wiecznym przebywaniem z Bogiem. Będę dzisiaj chodził z modlitwą: „Jezu, wzbudź we mnie tęsknotę za Ojcem!".

 

KOMENTARZE

1. Przesłanie w swoim kontekście

«Przyjacielu, jak tutaj wszedłeś bez weselnego stroju?» - pyta król jednego, który przyjął zaproszenie na wesele, ale nie ma szaty godowej. Uczestnikami wesela Syna są chrześcijanie, którzy przyjęli Go jako Mesjasza. Nie wystarcza jednak powiedzieć „tak” (Mt 21, 28-30), gdyż nie ten, co mówi „Panie, Panie”, wejdzie do Królestwa, ale kto pełni wolę Ojca (Mt 7, 21). Wśród nas, jak również w nas, poza pszenicą znajdują się zawsze chwasty. To, co zostało dopiero co powiedziane o zbrodniczych rolnikach, dotyczy także nas. Opowiadania biblijne nie są oknem w przechodnim korytarzu, by można było zobaczyć, co się wówczas działo. Są zwierciadłem dającym zobaczyć to, co dzieje się teraz w tym, który je czyta. Szczególnie skutecznymi są te przypowieści, które, mówiąc o kimś innym, ułatwiają jego potępienie, Słuchający słucha je, zbytnio się nie broniąc, jak gdyby go nie dotyczyły, by w końcu zrozumieć, że mówią o nim. Opowiadanie takie jest właśnie lustrem, pozwalającym ujrzeć to, czego byśmy nigdy nie dostrzegli: nasze oblicze! (por. Jk 1, 23-25). Przypowieść ta rozwija treść poprzedniej — w szczególności Mt 21, 44 — gdzie jest mowa o tym, że ten sam los spotyka każdego, kto się potyka o odrzucony kamień. To, co uczynił Izrael, czyni także Kościół. Jest to wezwanie do odpowiedzialności: przynależność do ludu Bożego nie była, nie jest i nie będzie zbawczym talizmanem i (Mt 3, 8n; 7, 21-23; 13, 24-30. 36-40. 47.50). Przeciwnie, zbawienie wymaga uznania, że jesteśmy równi ojcom naszym. Nie wystarcza mówienie: „Ojcem naszym jest Abraham”, gdyż trzeba przynosić owoce godne nawrócenia, wiedząc, że Pan może z naszego kamiennego serca uczynić serce dziecka (por. Mt 3, 8n). Jednak pod jednym warunkiem, że uznamy się za brata, który mówi „tak” i tego nie czyni, by stać się jak ten, który mówi „nie”, ale później tego żałuje. Ta przypowieść chce dokonać w nas to, co stało się drzewem figowym, byśmy odkryli naszą bezpłodną nagość. Kamień zgorszenia upadł na współczesnych Jezusowi, jednak i my, słuchający Jego orędzia, upadamy nań. To, co uczynili słuchacze Jezusa, z jest tym, co my kontynuujemy, słuchając tego opowiadania. Historia zbrodniczych rolników jest przypowieścią wszelkiej historii. To, co stało się w owym czasie, staje się w każdym czasie (por. 1 Kor 10, 11). Otrzymanie wezwania i przyjęcie go nie oznacza samorzutnego zbawienia. Wszyscy jesteśmy wezwani, a „wybranym” jest ten, kto dobrowolnie przyjmie je nie słowami, lecz czynami i w prawdzie. Po wprowadzeniu, że przypowieść ta jest skierowana do tych samych słuchaczy co poprzednia (w. 1), następuje cześć pierwsza (ww. 2-10), w której Królestwo porównane jest do wesela Syna (w. 2) i mowa jest w niej o trzech kolejnych zaproszeniach. Jest zaproszenie przed świętem, obrazujące w syntezie opowiadanie poprzednie, mówiące o historii Izraela od Wyjścia do czasów przyjścia Mesjasza (w. 3), po nim zaś jego powtórzenie, skierowane jeszcze raz do Izraela, uosabianego przez apostołów po śmierci Jezusa, w którym powtarza się odrzucenie powodowane przez obojętność lub gwałtowność (ww. 4-7). Odrzucenie przez część Izraela staje się okazją skorzy-stania ze zbawienia przez wszystkich innych zaproszonych, by wypełniła się nimi sala bankietowa (ww. 8-10). Ci ucztujący tworzą Kościół, w którym - tak jak wszędzie — znajdują się dobrzy i źli. Część druga (ww. 11-14) przypomina nam, że przynależność do ludu przyjmującego odrzucony kamień, wymaga uprzedniego utożsamienia się z tymi, którzy go odrzucili, tak że jesteśmy jak ten, co znalazł się bez szaty godowej. Tylko w ten sposób możemy znaleźć się wśród słuchających Piotra, który mówi: „Tego Chrystusa, którego ukrzyżowaliście”, przejmując się tym w głębi serca i nawracając (Dz 2, 36n). Musimy doświadczyć tego, że Pan przyszedł zbawić grzeszników, a „spośród nich ja jestem pierwszy”, jak mówi Paweł (1 Tm 1, 15). Wtedy to poznamy miłość Syna, który umarł za nas, byśmy Nim żyli i uczestniczyli w uczcie weselnej w szacie godowej. Jezus, Syn, jako odrzucony kamień jest kamieniem węgła, jest Panem Młodym, gdzie człowiek i Bóg zespalają się w jednej i jedynej miłości, tak że dzieło stwórcze osiąga siódmy dzień. Król wszystkich zaprasza na wesele Syna. Kościół uznaje się uczestnikiem nie tylko zaproszenia, lecz także odrzucenia Izraela. Tworzą go ci, którzy wiedzą, jak odrzucać proroków, oraz rozpoznają się w tych, którzy zabili Syna. Kościół Mateusza  jest tym Izraelem, który uznał się grzesznym. W ten sposób staje się on światłem dla narodów, wypełniając obietnicę daną Abrahamowi (Rdz 12, 2n).

2. Interpretacja tekstu

S. Fausti: w. 1: «A Jezus znowu mówił do nich w przypowieściach». Przy-powieści, skierowane przez Jezusa do Jego słuchaczy, mówią o nich, są jednak również zwrócone do czytającego je, ponieważ dotyczą i jego.

w. 2: «Królestwo niebieskie podobne jest do króla». Najpierw był ojcem, potem właścicielem, teraz jest królem. Zawsze jest Bogiem, będącym dla nas Ojcem, który darzy nas swoim uczuciem i daje życie, a Właścicielem, ze względu na utrzymujące nas dziedzictwo ziemi, Królem natomiast dzięki godności, czyniącej nas tak jak On wolnymi. «który wyprawił synowi ucztę weselną». Synem, dziedzicem zabitym przez rolników, jest teraz Pan Młody! (Mt 9, 15). Rzeczywiście, umiłował nas, kiedy jeszcze byliśmy jego nieprzyjaciółmi (por. Rz 5, 6-11). Jest Panem Młodym krwi (por. Wj 4, 25), w którym dokonuje się przymierze stworzenia ze Stwórcą. W Nim, pełnej i wzajemnej miłości Boga i człowieka, sprawowane są gody weselne między niebem i ziemią. Wesele jest najpiękniejszym obrazem naszego stosunku z Bogiem: w miłości jeden staje się życiem drugiego, i odwrotnie. W weselnym obrazie, podjętym w Mt 25, 1-13, należy dostrzec opisy Pieśni nad pieśniami, Księgi Ozeasza 2, 16-25, Księgi Ezechiela 16 i Apokalipsy św. Jana 19 - 21.

w. 3: «Posłał służących». Pierwsze zaproszenie odpowiada całemu poprzedniemu opowiadaniu: prorocy - a wśród nich ostatni, Chrzciciel - byli wysyłani, by przygotować lud do przyjęcia nadchodzącego Pana (Łk 1, 17). «żeby zwołali zaproszonych na ucztę». Izrael już został wezwany, jest depozytariuszem słowa Bożego, a prorocy wzywali zaproszonych do uczestnictwa w uczcie Mądrości (Prz 9, 1-6), która jest wzajemną miłością między Ojcem i Synem, otwartą na braci (Mt 11, 25-30).

w. 4: «Posłał ponownie innych służących». Drugie wysłanie dotyczy Izraela i apostołów po Zesłaniu Ducha Świętego. Aż do rozdziału 14 Dziejów Apostolskich jest mowa o ich wysłaniu przede wszystkim do Żydów w Palestynie i jej okolicznych krainach. Wezwanie i dary Boże są nieodwołalne (Rz 11, 29). Również Apostoł Narodów zawsze i wszędzie będzie się zwracał przede wszystkim do Żydów, którzy przyjęli swojego Mesjasza.

w. 5: «Oni jednak to zlekceważyli». Wysłanie apostołów zostało przyjęte tak jak przed nimi proroków. «Jeden poszedł na swoje pole, drugi załatwiał sprawy handlowe». Po prostu odrzuca się Pana, ponieważ idzie się za bogiem mamony - posiadaniem ziemi i pieniądza.

w. 6: «pozostali zaś». Gramatycznie nie oczekiwałoby się „innych", lecz ewentualnie „inni jeszcze". Są to ci, którzy lekceważą zaproszenie na wesele z innych przyczyn niż interesy, lecz ze względu na coś bardziej wewnętrznego, należą bowiem do grona ludzi pobożnych, świadomych swojej godności zachowujących Prawo, nieprzyjmujących daru kamienia odrzuconego. Godni są swoich ojców. Jak oni traktowali proroków i Jezusa, tak ich synowie traktują Jego apostołów. «pochwycili służących...». Słudzy owi są błogosławieni, ponieważ podzielili los proroków (Mt 5, 12), więcej, swojego Mistrza (Mt 10, 16-25).

w. 7: «Wtedy król rozgniewał się». Dobrze rozumie się ten werset w świetle tego, co stało się z Jerozolimą, zniszczoną i spaloną przez Rzymian w 70 r. Los miasta i ludu jest ten sam, co jego Mesjasza oraz Jego wysłanników, a przedtem proroków, teraz zaś uczniów. Nie oznacza to jednak końca obietnicy Bożej, lecz jej pełne spełnienie: obejmuje ucztą Syna wszystkie narody. Skoro tak wielkie dary spowodowały odrzucenie części Izraela, czymże będzie ich przyjęcie, jeśli nie przywróceniem do życia z martwych? (por. Rz 11, 15).

w. 8: «Sługom natomiast powiedział». Wobec odrzucenia słów zbawienia przez część Żydów, przechodzi ono na pogan (por. Dz 13, 44-52). Ich upadek powoduje zwiastowanie zbawienia poganom (por. Dz 13, 46) i powoduje ich nawrócenie. Na końcu sam Izrael, poruszony świętą zazdrością, przyjmie Tego, który został mu obiecany (Rz 11, 25nn). Przez pierwsze odrzucenie zostało nam dane dziedzictwo Syna, dzięki drugiemu nastąpiło otwarcie się ducha braterstwa na wszystkich. Będzie też trzecie odrzucenie: chrześcijanina, który mimo przyjęcia zaproszenia, zostaje wyrzucony z uczty z braku stroju weselnego (ww. 11-14). «Uczta jest wprawdzie gotowa». Od zabicia Syna poza murami nastały zaślubiny Baranka: człowiekowi zostało dane dziedzictwo Boże, a Oblubienicę (Kościół - przyp. red.) ubrano w czysty len (Ap 19, 7n). «ale zaproszeni nie okazali się jej godni». Nie byli godni, ponieważ uważali się za bogatych i bezpiecznych, nie uświadamiając sobie, że są nieszczęśliwi, nędzni, ubodzy, ślepi i nadzy (Ap 3, 17). Nie rozpoznali się w tym, który zgadza się i tego nie czyni, nie dostrzegli swojej rzeczywistości i nie nawrócili się.

w. 9: «Wyjdźcie więc aż do końca dróg». Uczniowie nie zostali wysłani na skrzyżowania dróg, tylko na początki wszelkich dróg, ciągnących się aż na krańce ziemi (Dz 1, 8), ażeby każdy człowiek został zanurzony i ochrzczony w miłości Ojca i Syna (por. Mt 28, 19n). «i kogokolwiek spotkacie, zaproście na ucztę». Wszyscy mają to samo zaproszenie Izraela, pierworodnego, będącego światłem dla pogan (Iz 49, 6).

w. 10: «słudzy wyszli i zgromadzili». Głoszenie Ewangelii ludom „gromadzi" (termin grecki synegagon brzmi jak „synagoga", bo nadał jej nazwę!) w jeden lud wszystkie narody. «złych i dobrych». Wzmianka ta wprowadza do drugiej części przypowieści, ukazującej również nas, którzyśmy przyjęli wezwanie, ale postępujemy jak pierwsi zaproszeni. Kościół nie jest jeszcze królestwem Ojca, w którym sprawiedliwi będą błyszczeć jak słońce, ale jest królestwem Syna, w którym istnieją zgorszenia i nieprawość (por. Mt 13, 43. 44). «I sala weselna zapełniła się gośćmi». Wolą Ojca jest, by dom był zapełniony (por. Łk 14, 23). A czy mogłaby być pełna, gdyby brakowało chociażby jednego dziecka? (por. Łk 15).

w. 11: «Wtedy wszedł król». Kiedy wchodzi król, królestwo jest już ostateczne. Znajdują się w nim tylko dzieci Boże, które żyją po bratersku. «Zobaczył kogoś, kto nie był w stroju weselnym». Uczestniczenie w uczcie bez odpowiedniego stroju to jakby znaleźć się na niej nago. Strojem weselnym jest strój Syna, który pełni wolę Ojca.

w. 12: «Przyjacielu». Król nazywa nas przyjaciółmi i ukazuje naszą nagość. Nie przynosimy owocu miłości Ojca i braci. Nawet gdy mówimy „tak" (Mt 21, 31), nie wydajemy owoców jak winnica i nie chcemy utożsamić się z tym, kto wykrada dziedzictwo. Szata Syna została właśnie dana temu, kto Go krzyżuje (Mt 27, 35). Staje się ona tego, kto uzna się za grzesznika i przyjmie zaproszenie do nawrócenia, czyli tego, komu przebaczono i kto żyje przebaczeniem. Wówczas jest obdarzony łaską i darzy łaską innych (Mt 18, 21-35). Tylko ten, kto uważa się za bezpłodnego, przynosi owoc, kto wie, że jest zabójcą Syna, jest Jego dziedzicem, kto widzi swoją nagość, jest przyodziany! Dlatego poznaje miłość, jaką jest miłowany, i dzięki temu może kochać ciebie, innych i Innego. Taka jest szata godowa, która nas przyodziewa w Chrystusa (por. Ga 3, 27; Rz 13, 14).

w. 13: «Wtedy król rozkazał sługom». Sługami są aniołowie, wykonawcy Jego rozkazów (Ps 103, 20), sprawujących Jego sąd (Mt 13, 39nn. 49n). «Zwiążcie mu...». Jest to los chwastu (Mt 13, 42), niedobrych ryb (Mt 13, 50), tego, kto nie przebacza (Mt 18, 34; por. Mt 5, 25). Kto nie ma na sobie szaty, nawet jeśli jest „wewnątrz" sali weselnej, w rzeczywistości jest na zewnątrz: nie znajduje się w świetle, tylko w zewnętrznych ciemnościach. Jezus ujawnia nam, jacy jesteśmy teraz, nie po to, by nas przerazić, lecz nawrócić. Chce nam pokazać, że również i my jesteśmy jak pierwsi wezwani, którzy nie przyjęli zaproszenia. oraz jak drudzy, którzy je zlekceważyli. I taki jest nasz stan, ukrywany pod obfitymi liśćmi. Wiara, początek oświecenia, dokonuje w nas „cudu" drzewa figowego: obnaża nas i daje nam zobaczyć naszą nieurodzajność, byśmy mogli przyjąć szczęśliwość Jego miłości, która rzuca się w morze naszej niegodziwości. Tylko w ten sposób możemy się nawrócić i włożyć strój weselny: stajemy się wybranymi o tyle, o ile jesteśmy niegodziwymi wyznawcami.

w. 14: «Bo wielu jest zaproszonych». Najpierw Izrael, a następnie wszystkie ludy ziemi (Rdz 12, 3n), wszyscy jesteśmy zaproszeni na wesele urządzone przez króla. «mało wybranych». Bóg wzywa wszystkie dzieci, ponieważ je miłuje. Wybranymi, o których tu jest mowa, są zaproszeni zdający sobie sprawę z tego, że odmówili. Stoją na zewnątrz, nie mają stroju weselnego. Dlatego postanowili nawrócić się i odpowiedzieć na wezwanie miłosierdzia Bożego, stosując miłosierdzie wobec bliźnich.


Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: Wspólnota czyta Ewangelię według św. Mateusza, s. 473-477.

28. Niedziela zwykła, rok A, 2023.10.15

 

 

27. Niedziela zwykła, rok A, 2023.10.08


PIERWSZE CZYTANIE  Iz 5, 1-7   Pieśń o winnicy

Czytanie z Księgi proroka Izajasza

Chcę zaśpiewać memu Przyjacielowi pieśń o Jego miłości ku swojej winnicy!

Przyjaciel mój miał winnicę na żyznym pagórku. Otóż okopał ją i oczyścił z kamieni, i zasadził w niej szlachetną winorośl; pośrodku niej zbudował wieżę, także i tłocznię w niej wykuł. I spodziewał się, że wyda winogrona, lecz ona cierpkie wydała jagody.

«Teraz więc, o mieszkańcy Jeruzalem i mężowie z Judy, rozsądźcie, proszę, między Mną a winnicą moją. Co jeszcze miałem uczynić winnicy mojej, a nie uczyniłem w niej? Czemu, gdy czekałem, by winogrona wydała, ona cierpkie dała jagody?

Więc dobrze! Pokażę wam, co uczynię winnicy mojej: rozbiorę jej żywopłot, by ją rozgrabiono, rozwalę jej ogrodzenie, by ją stratowano. Zamienię ją w pustynię, nie będzie przycinana ni plewiona, tak iż wzejdą osty i ciernie. Chmurom zakażę spuszczać na nią deszcz».

Otóż winnicą Pana Zastępów jest dom Izraela, a ludzie z Judy szczepem Jego wybranym. Oczekiwał On tam sprawiedliwości, a oto rozlew krwi, i prawowierności, a oto krzyk grozy.   Oto słowo Boże.
 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 80 (79), 9 i 12. 13-14. 15-16. 19-20 (R.: por. Iz 5, 7a)

Refren: Winnicą Pana jest dom Izraela.

Przeniosłeś winorośl z Egiptu *

i zasadziłeś ją, wygnawszy pogan.

Rozpostarła swe pędy aż do Morza, *

aż do Rzeki swoje latorośle.    Refren.

Dlaczego zburzyłeś jej ogrodzenie *

i każdy przechodzień zrywa jej grona?

Niszczy ją dzik leśny *

i obgryzają polne zwierzęta.  Refren.

Powróć, Boże Zastępów, *

wejrzyj z nieba, spójrz i nawiedź tę winorośl.

Chroń to, co zasadziła Twoja prawica, *

latorośl, którą umocniłeś dla siebie.  Refren.

Już więcej nie odwrócimy się od Ciebie, *

daj nam nowe życie, a będziemy Cię chwalili.

Odnów nas, Panie, Boże Zastępów, †

i rozjaśnij nad nami swoje oblicze, *

a będziemy zbawieni. Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE

Flp 4, 6-9  Czyńcie to, czego się nauczyliście, a Bóg pokoju będzie z wami

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Filipian

Bracia:

O nic się już nie martwcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem. A pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie.

Na koniec, bracia, wszystko, co jest prawdziwe, co godne, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co zasługuje na uznanie: jeśli jest jakąś cnotą i czynem chwalebnym – to bierzcie pod rozwagę.

Czyńcie to, czego się nauczyliście, co przejęliście, co usłyszeliście i co zobaczyliście u mnie, a Bóg pokoju będzie z wami.    Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Por. J 15, 16

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Nie wy Mnie wybraliście, ale Ja was wybrałem,

abyście szli i owoc przynosili.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
 

EWANGELIA

Mt 21, 33-43  Przypowieść o dzierżawcach winnicy

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

33Jezus powiedział do arcykapłanów i starszych ludu: «Posłuchajcie innej przypowieści. Był pewien gospodarz, który założył winnicę. Otoczył ją murem, wykopał w niej tłocznie, zbudował wieżę, w końcu oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał.

34Gdy nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi do rolników, by odebrali plon jemu należny. 35Ale rolnicy chwycili jego sługi i jednego obili, drugiego zabili, trzeciego zaś ukamienowali. 36Wtedy posłał inne sługi, więcej niż za pierwszym razem, lecz i z nimi tak samo postąpili. 37W końcu posłał do nich swego syna, tak sobie myśląc: Uszanują mojego syna. 38Lecz rolnicy, zobaczywszy syna, mówili do siebie: „To jest dziedzic; chodźcie, zabijmy go, a posiądziemy jego dziedzictwo”. 39Chwyciwszy go, wyrzucili z winnicy i zabili. 40Kiedy więc przybędzie właściciel winnicy, co uczyni z owymi rolnikami?»

41Rzekli Mu: «Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali plon we właściwej porze».

42Jezus im rzekł: «Czy nigdy nie czytaliście w Piśmie: „Ten właśnie kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła. Pan to sprawił, i jest cudem w naszych oczach”. 43Dlatego powiadam wam: Królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda jego owoce».

Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA ROZEZNAĆ ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA WŁASNE POWOŁANIE

O co proszę? O głębokie przejęcie się odpowiedzialnością za własne powołanie.

               W przypowieści o winnicy Jezus opowiada o moim życiowym powołaniu. Będę patrzył na pracę gospodarza, który z wielką troską przygotowuje winnicę (ww. 33). Zadbał o wszystko, co było konieczne, aby wydawała owoce.

               Czy wierzę, że wyszedłem z ręki Boga, który dał mi wszystko, co jest potrzebne do realizacji swego powołania? Czy kocham siebie i moje powołanie?

               „Oddał winnicę w dzierżawę rolnikom" (w. 33). Jezus przypomina mi, że otrzymane powołanie nie jest moją własnością. Pozostaje darem Boga i do Niego należy. Czy oddaję Bogu codziennie moje zdolności? Czy nie traktuję Go jak „prywatnej własności"? Co najczęściej przywłaszczam sobie w moim powołaniu? Czego nie potrafię Mu oddać?

               Historia rolników ostrzega mnie, że pierwsze niewierności w powołaniu prowadzą do coraz większych upadków i przestępstw, aż do całko-witej niesubordynacji i zuchwałości (ww. 35-39). Jakie niewierności w powołaniu najbardziej wyrzuca mi moje sumienie?

               Bóg upomina niewiernych rolników (ww. 34-37). Czy nie zagłuszam w sobie głosu Boga, który pyta mnie o owoce mojego powołania? Czy nie zabijam w sobie Jego natchnień do czynienia więcej?

               Popatrzę na moją obecną gorliwość w powołaniu i porównam ją z pierwotną. Czy moja gorliwość wzrosła czy zmalała?

               Zatrzymam się dłużej nad prawdą, że Jezus jest „kamieniem węgielnym" mojego powołania (42.43). Czy Go nie odrzucam? Będę z Nim szczerze rozmawiał o moich słabościach, wątpliwościach w powołaniu. Będę powtarzał w sercu: „Ty jesteś moim jedynym oparciem!".

 

KOMENTARZ

1. Przesłanie w swoim kontekście

«Kamień, który odrzucili budujący, stał się kamieniem węgielnym» — mówi Jezus do starszych ludu. W ten sposób orzekł, jaka jest jego władza i skąd przychodzi. Jest owym „kamieniem odrzuconym”, który stał się „węgłem”, Synem ukrzyżowanym i zmartwychwstałym. Krzyż, głupstwo i słabość dla mądrych i możnych jest mądrością i mocą Boga, który zbawia człowieka. Jezus jest Mesjaszem, który przychodzi w imię Pana (w. 9), ponieważ przybywa na oślicy. To, co przez Niego jest odrzucone, jest mocą samego Boga, który w końcu zostanie rozpoznany przez tego, kto Go krzyżuje (Mt 27, 54). Władza, jaką od zawsze Syn posiada w niebie, została Mu udzielona przez tych, którzy Go odrzucili, przez przełożonych świątyni i ludu, nieuznających Pana chwały (1 Kor 2, 6-8). Oni to w zaślepieniu wszczęli przeciwko Niemu przemoc powodującą śmierć. A On stał się ich Zbawicielem i Panem, ponieważ wziął bezzwrotnie na siebie ich zło, objawiając w ten sposób, kim jest Bóg i kim jest człowiek, będący Jego obrazem. Fragment ten jest alegorią historii Izraela, która w następnej przypowieści zostanie rozciągnięta na Kościół. Wykłada ona „teologię historii” w ścisłym znaczeniu, mówi bowiem, jak Bóg widzi naszą rzeczywistość, ujawniając „rzeczy ukryte od początku świata” (Mt 13, 35). Z punktu widzenia Boga, tajemnicą tkwiącą w początkach świata, jest Jego miłość Ojca ku swoim dzieciom w Synu: wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone i wszystko w Nim istnieje (Kol 1, 16n). A my — w swojej ciem-nocie — wznosimy wszystko na własnym egoizmie, który nas — dzieci Bo-że i braci — zabija. Dwie rzeczy ukryte stoją więc teraz na początku świata: Ciało Syna i trup brata. A Bóg czyni z nich jedno: brat, któremu odbieramy życie, jest Synem, który daje życie za nas. Historia jest zapieczętowanym zwojem, którego pieczęcie jest w stanie złamać i który jest w stanie otworzyć i przeczytać tylko złożony w ofierze Baranek (Ap 5, 9). Bóg chciał od początku, by świat był piękny i odzwierciedlał Jego chwałę, a my uczyniliśmy z niego świat brzydki, pełny przemocy, zabijającej brata. Panu, który szanuje naszą wolność, nie pozostaje nic innego, jak stać się bratem, na którego spadnie nasza przemoc, byśmy odzyskali prawdę bycia dziećmi Bożymi. Jest to rozwiązanie prawdziwie Boże. Nawet ten, kto Mu się sprzeciwia, nie czyni nic innego, jak tylko wypełnia Jego wolę. Historia jest rozwijającą się manifestacją tajemnicy Boga, który pokonuje nasze zło, biorąc je na siebie i czyni z naszej najgorszej zbrodni swoje cudowne dzieło zbawienia wszystkich. Opowiadanie to podaje splot naszej niewierności z Jego wiernością, Jego wyjście naprzeciw z naszym odrzuceniem. Jest to pasja nieszczęśliwa i bez ujścia. Naszą - jest przytłumiona i ciągła prowokacja, dokonywana z utajoną przewrotnością, która dopiero na końcu się rozpęta. Fragment ten przedstawia nam żelazne ramię między władzą człowieka, która jest niszczącą przemocą, i władzą Boga, która jest miłością silniejszą od Śmierci. Wszystko dokonuje się w zabiciu Syna, zarówno nasza przewrotność, jak i Jego dobroć. Nasze zło wyładowuje całe swoje brzemię negatywne, odbierając życie twórcy życia, Bóg zaś objawia nam się jako dawca życia dla tych, którzy Mu je wykradają. W zabiciu Syna doprawdy odbieramy swoje dziedzictwo: mamy w ręku owoc, który czyni nas podobnymi do Boga! (Rdz 3, 5). Syn, który w swojej łagodności staje się i przed-miotem przemocy, dziedziczy od nas naszą nagość, a my od Niego szatę synowską [Mt 27, 35). Przypowieść rozpoczyna się opisem troski Boga o swoją winnicę, ukazuje Jego miłość w faktach, byśmy Go zrozumieli i przynosili owoc, upodabniający nas do Niego (ww. 33-34]. Mnożącym się gestom Jego dobroci odpowiada nasza wzrastająca podłość: systematycznie bijemy i zabijamy proroków, którzy wzywają nas do przynoszenia upragnionego owocu (ww. 35-36). Naszą odpowiedzią na Jego naciski jest automatyczna i monotonna reakcja. Nie ma drogi wyjścia. Uporczywości Jego miłości odpowiada coraz to grubszy mur naszego odtrącania! W końcu Ojciec wysyła „tego” Syna. Właśnie wobec Niego wychodzi na jaw nasz zamiar, jaki nosiliśmy w sobie: zabić, by zyskać dziedzictwo (ww. 37-39]. Zapytani przez Jezusa słuchacze odpowiedzieli, że zbrodnia ta zasługuje na najwyższą karę i (ww. 40-451). Jednak Pan podał odmienne wyjaśnienie: odrzucenie starszych ludu zapoczątkuje nowy lud, a odrzucony kamień stanie się kamieniem węgła nowej świątyni (ww. 42-44). Starsi ludu zrozumieli w końcu, że jest to mowa o nich, i postanowili uczynić z Jezusem to, o czym dopiero co mówił (ww, 45-46). Słusznie mówi się, że historia jest objawieniem. W niej bowiem przemoc rzeczywiście coraz bar-dziej odsłania maskę swojej śmiertelnej mocy. Nie jest to sprawą i przypadku, że dziś pisze się „Mowę pochwalną łagodności" i „Mowę pochwalną solidarności”. Byłoby jednak nie na czasie pisać „Mowę pochwalną naszego czasu”, gdyby się nie napisało wpierw mowy pochwalnej oślicy i drzewa figowego, by przywrócić człowiekowi jego człowieczeństwo i Bogu Jego rzeczywistość. Jezus, Syn Człowieczy poniżony i zabity poza murami, jest kamieniem odrzuconym, który stał się kamieniem węgła. Jest Synem, który daje nam dziedzictwo, jest Najwyższym Budowniczym Mostów  łączącym Ojca i braci oraz braci między sobą. Krzyż odsłania siłę niszczycielską naszej przemocy i moc Jego miłości. I to jest zadziwiające dzieło Boga: nasza nędza powoduje Jego miłosierdzie. Kościół widzi w Jezusie Baranka, ofiarowanego i zwycięskiego (Ap 5, 6.13), który pokonuje zło dobrem (Rz 12, 21), gasząc w sobie naszą moc śmierci. Złączeni z Nim, Izrael i poganie, jesteśmy synami Syna, drzewem wydającym owoce i świątynią Ducha.

 

2. Interpretacja tekstu

S. Fausti: w. 33: «Był pewien zamożny człowiek». Jest nim Pan, którego jest ziemia i wszystko, co ją napełnia, cały świat i jego mieszkańcy (Ps 24, 1). Nie jest On jednak właścicielem niczego i nikogo, przeciwnie, daje wszystko wszystkim, aż do dania samego siebie. Od początku naszym błędem było wyobrażanie Go sobie innym, niż jest, a następnie - będąc Jego dziećmi i chcąc stać się jak On (Rdz 3, 5) - zaczęliśmy czynić się takimi, jakimi zdawało się nam, że jesteśmy. «zasadził winnicę». Winnicą jest Izrael (Iz 5, 1-7), syn pierworodny spośród innych narodów, wzięty przez Boga na własność (Wj 19, 5). Nie dlatego, że liczebnie przewyższał inne narody i był silniejszy, lecz najmniejszy (por. Pwt 7, 7). W nim chciał opromieniać miłością Ojca swoich synów, by stali się światłem dla braci. „Sadzenie winnicy" jest pracą wymagającą cierpliwości i rozumu, poświęcenia i trudu. Trzeba znaleźć odpowiedni teren, dostatecznie naświetlony przez słońce, skopać go i wydrenować, wybrać i zasadzić witki winorośli. Rolnik czyni to z radością, myśląc o zbiorach. „Zasadzenie winnicy" streszcza działalność Boga w narodzie wybranym, od patriarchów do Sędziów, od obietnicy Ziemi do jej objęcia w posiadanie, przez uwolnienie z Egiptu i dar Dziesięciu Słów, będących podstawą słów Prawa. Winnica ta jest zasadzona po to, by odpowiedziała na miłość Ojca miłością ku braciom (Mt 7, 12; 22, 36-40; Pwt 4, 6n i Łk 19, 18). Jeśli tego nie czyni, jest jak nieurodzajne drzewo figowe. «Otoczył ją murem» . Ogrodzenie wyznacza gra-nicę i chroni własność przed złodziejami czy zwierzętami. Jest symbolem Prawa, które charakteryzuje naród w jego odmienności, czyniąc go podobnym do Boga, wskazując dobro i strzegąc go od zła. «wykuł w niej tłocznię». Tłocznia, znajdująca się w środku wieży, w której wytłacza się win-ne grona, jest ołtarzem, z którego wznosi się ku Bogu miła Mu ofiara, będąca miłosierdziem człowieka (9, 13; 12, 7) . Jeśli tego brak, nawet najbardziej bujne, są znakiem bezpłodności i przekleństwa (patrz krytyki proroków odnoszące się do kultu w świątyni, np. Iz 1, 10-20; 58, 1nn; Jr 7, 1nn; Am 5, 21-27; Ml 3, 1-5). «zbudował wieżę». Wieża - przypominająca świątynię - służy do pilnowania winnicy i składania winnych gron. Nie powinna być wypełniona handlarzami i bandytami, lecz powinna stać się domem komunii z Ojcem i braćmi, otwarta dla wszystkich ludów. «Następnie wydzierżawił ją». Są to słuchacze Jezusa, starsi ludu i wszyscy, którzy się z nimi utożsamiają. Powinni być - jak Adam - współpracownikami w dziele stwórczym Boga, uprawiającymi i strzegącymi ogrodu (Rdz 2, 15), a nie niszczącymi i zawłaszczającymi go. «i wyjechał». Bóg nie jest zaborczy. Wszystko oddał człowiekowi w darze. Przede wszystkim wolność działania, jak On! Stworzony w szóstym dniu ma za zadanie wprowadzić dzieło stwórcze w siódmy, w odpoczynek Boga. Dlatego jest On nieobecny. Jego obecność Ojca została powierzona dorosłym dzieciom, którzy żyją po bratersku. Po prostu wyjeżdża za granicę, czyni się obcym, a my odnajdujemy Go w każdym obcym, który stara się o przyjęcie (por. Mt 25, 31-46). W wersecie tym słowa określające czynności uwydatniają działanie tego Boga, który zwykłym słowem stworzył wszystko: jest to troska Jego miłości, by wychować dorosłego syna, pierworodnego. Nie jest właścicielem, który każe innym pracować i brać od nich owoce ich trudu, jak to czynią władcy tego świata. Pracuje osobiście, na własny koszt i bez zysku dla siebie. Jedynym wynagrodzeniem ojca jest szczęście syna. „Zasadza" troskliwie sadzonki, odmiana po odmianie, by każda owocowała zgodnie ze swoim sercem; „otacza" każdą ogrodzeniem, by ją ochraniało niby Jego ramionami; „wykuwa" tłocznię w skale, by mógł cieszyć się własnymi plonami; „buduje" wieżę, by czuwać nad nią i strzec; „wyjeżdża" gdzie indziej, ażeby cieszyła się jak On wolnością.

w. 34: «Gdy nadeszła pora winobrania». Winnica jest uprawiana w tym celu, by winne grona rozweselały Boga i człowieka (Sdz 9, 13; por. Ps 104, 15). Są one miłością braci, której głód odczuwa zarówno Syn, jak i Ojciec. «wysłał swoich służących». Wyraz grecki tłumaczony jako „służący" można też przełożyć jako „niewolnicy". Niewolnik jest własnością Pana. Tu są nimi prorocy, należący tak do Boga, jak On do nich (por. Pnp 2, 16; 6, 3; 7, 11). „Być" z miłości kogoś jest życiem Ojca i Syna, oraz każdego, kto posiada ich Ducha. Prorocy przeżywają ten sam dramat swojego Pana, który ich posłał. Wystarczy spojrzeć na Eliasza, Jeremiasza i Chrzciciela (por. Mt 16, 14). Zostali wysłani do braci jako świadkowie, męczennicy miłości, wzywającej do nawrócenia. Poza instytucją świątyni i monarchii, wspólnej dla wszystkich ludów - król jest przedstawicielem Boga na ziemi, a świątynia zapewnia mu Jego opiekę - w Izraelu istnieje antyinstytucja: profetyzm. Prorok jest przeciwko wszelkiej sakralizacji i absolutyzacji świątyni i Prawa, oraz - tym bardziej - króla, który powinien je przestrzegać. Jest on przeciwny przemocy religijnej i politycznej, wzywa do braterstwa, przypominając królowi zachowywanie Prawa, a przestrzegającym Prawo miłość Boga i bliźniego. «aby odebrali należne mu plony». Pan odczuwa „głód" owoców winnicy (Mt 21, 18), tak jak „potrzebuje" oślicy (Mt 21, 3), pragnie, by Jego dziecko urzeczywistniało się w miłości i w wolności służenia, jak On.

w. 35: «Ale rolnicy schwytali ich...». Taki jest to los proroków (por. Mt 23, 29-32). Przynosząc łagodność Ojca, są łupem przemocy swoich braci. Są męczennikami, świadkami naszego zła i naszej dobroci. Są sprawiedliwymi, przedstawiającymi Sprawiedliwego, na którego spada niesprawiedliwość (por. Mdr 2, 12-20). W Jego ranach oczyszcza się zjadliwość naszej złośliwości (por. Iz 53, 1-12), w ich milczeniu gaśnie nasze zakłamanie. Kto czyni dobro - które może wydawać się gorszące - z pewnością zostanie pomszczony! My natomiast, zamiast słuchać głosu proroków, podrzynamy im gardła. Im bardziej Pan nas wzywa ich słowami i przykładem, tym bardziej oddalamy się od Niego. Wezwani do patrzenia w górę, nie podnosimy oczu! Ale Bóg jest Bogiem. Drży z tego powodu, ale nie z gniewu, tylko ze współczucia i przychodzi do nas ze swoim miłosierdziem (por. Oz 11, 2. 7. 9).

w. 36: «Znowu wysłał do nich innych służących, w większej liczbie niż poprzednio». Bóg się nie męczy. Mnoży wspaniałomyślnie swoje wezwania, a my powtarzamy samorzutnie i z coraz to bardziej szaleńczą przemocą naszą odmowę. Głusi na słowo, zabijamy tych, którzy je głoszą, stawiając pomniki tym, którym nasi ojcowie odebrali życie. Ale to z jednej strony nie odłącza nas od ich winy, z drugiej zaś służy nam za alibi do kontynuowania ich zła, co świadczy o tym, że jesteśmy ich godnymi synami (Mt 23, 29-32). Co do losów proroków patrz Hbr 11, 32-40.

w. 37: «Wreszcie posłał do nich swojego syna» (por. Hbr 1, 1n). Bóg nie ma nam nic więcej do powiedzenia, jak swoje słowo, nic więcej do dania, jak Słowo Wcielone, swojego Syna, który nie wstydzi się nazywać się naszym bratem! (por. Mt 2, 11n).

w. 38: «kiedy rolnicy zobaczyli syna». Jest to Syn doskonały jak Ojciec (Mt 5, 58), odblask Jego chwały, odbicie Jego istoty, podtrzymujący wszystko mocą swojego słowa (Hbr 1, 3). Jest Synem pełniącym wolę Ojca, który sprawia, że słońce wschodzi na złych i dobrych i zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych (Mt 5, 45). «To jest dziedzic! Chodźcie, zabijmy go, a jego posiadłość nam się dostanie». W obliczu syna ujawnia się przewrotny zamiar braci. Jego inność wykazuje naszą. Chcemy śmierci Ojca i brata, by przywłaszczyć sobie dziedzictwo, posiąść to, co otrzymaliśmy w darze (Rdz 3; Ez 16). Jest to moment przemocy, która pożera naszą historię, gdyż przywłaszczając dar, nie zdajemy sobie sprawy, że go niszczymy. A ponieważ wszystko jest darem - świat, moje ja i sam Bóg - wszystko jest rzucane w paszczę śmierci. Chcemy dziedzictwa Syna, skarbu Ojca, nie zdając sobie sprawy z tego, że jest ono Duchem miłości, Ich życiem. Ale właśnie zabijając Syna, otrzymujemy od Niego dziedzictwo. Nam, którzy odbieramy Mu życie, On daje swoje życie. W ten sposób dobro triumfuje nad wszelkim złem!

w. 39: «Pojmali go więc, wyrzucili z winnicy i zabili». Jest to historia dotycząca Jezusa, której słuchaczami (wtedy jak i obecnie!) są działacze. Za dwa dni schwytają Go w ogrodzie, wyrzucą poza miasto i zabiją na Golgocie.

w. 40: «Właściciel winnicy co zrobi z tymi rolnikami?». Jezus wymaga od słuchających Go osądu tego, co czynią. Ich bezlitosna odpowiedź jest taka sama, jak Dawida, dana Natanowi, który stał przed królem i wyjawił mu w przypowieści jego grzech (por. 2 Sm 12, 5n). Jezus uprzednio mówi to, co oni zamierzają uczynić. Kiedy to się stanie, będą przynajmniej wiedzieli, że „jest prorok", który przewidział ich zło i wziął je dobrowolnie i świadomie na siebie. Dopiero wówczas będą mogli powiedzieć: „Zgrzeszyłem przeciw-ko Panu" (2 Sm 12, 13) i zrozumieć, że „rzeczywiście On był Synem Bożym" (Mt 27, 54).

 

w. 41: «Każe zabić tych złoczyńców». Jest to odczytanie historii przez nas tworzonej. Myślimy, że Bóg jest bardziej mściwy od złych i zapłaci im tym samym. Potępienie, które nieświadomie wypowiadamy na siebie, zostanie poniesione przez Pana, który za nas stał się przekleństwem i grzechem, byśmy stali się sprawiedliwością Bożą (Ga 3, 13; 2 Kor 5, 21). «a winnicę wydzierżawi innym rolnikom...». Tymi „innymi" rolnikami będą ci, którzy ujrzawszy znak Syna Człowieczego, będą się bić w piersi (Mt 24, 30), uznając własne „nie" i Jego wieczne „tak". Wydadzą oni owoc, przyjmując dar, jaki Mesjasz ukrzyżowany daje tym, którzy Mu go wydzierają (por. Łk 16, 16). Wśród tych „innych" jest Kościół Mateusza , składający się z Żydów, którzy usłuchali proroków i uznali - w przebaczeniu - swojego Pana (por. Jr 31, 31-34).

 

w. 42: «Kamień, który odrzucili budujący...» (Ps 118, 22n). Ten sam psalm, przytaczany również w opisie ingresu mesjańskiego (Mt 21, 9), dostarcza Jezusowi swoistego wyjaśnienia, prawdziwie Bożego. „Kamień" i „Syn" w języku hebrajskim odpowiadają sobie (˒ewen i habben ): Ten, wzgardzony, jest właśnie Synem, który - jako zabity - daje życie wszystkim. I tak staje się kamieniem węgla nowej świątyni, łączącej niebo z ziemią, boskość i człowieczeństwem, Żydów z poganami, tworząc z wszystkich jeden lud, unicestwiając wśród ludzi wszelki rodzaj nieprzyjaźni i potępiania (por. Ef 2, 14-18). «Pan to sprawił i jest to cudem w naszych oczach». Jest to dzieło Pana, cud przez Niego dokonany na naszych oczach. My z podarowanego przez Niego dobra czynimy zło, On natomiast z uczynionego Mu zła odpłaca się dobrem. Zabijając Syna użyliśmy naszej wolności - najwyższego dobra, które upodabnia nas do Niego - by popełnić niewyobrażalnie największe zło: uśmiercenie Dawcy życia (Dz 3, 15). A On z tego uczynił najwyższe dobro dla wszystkich: dar ze siebie. Jak Józef do swoich braci, tak mówi Jezus: „Wy niegdyś knuliście zło przeciwko mnie, Bóg jednak zamierzył to jako dobro, żeby sprawić to, co jest dzisiaj, że przeżył wielki naród" (Rdz 50, 20). Doprawdy wszystko, nawet zło, służy dobru (por. Rz 8,. 28). Wszyscy połączyli się przeciwko Chrystusowi, by wypełnić to, co ręka i serce postanowiły (Dz 4, 28), aby wypełnił się Jego zamiar i słowo (por. Ap 17, 17). Z przewrotnymi Bóg postępuje chytrze (Ps 18, 27), po Bożemu chytrze: my Jego dary wykradamy, a On z naszej kradzieży czyni dar! Ostatecznym skutkiem naszej przemocy - poza zabiciem życia nie wykracza żadna władza śmierci! - nie jest zniszczenie wszystkiego. Jak z pierwotnego chaosu słowo Boże stworzyło świat, teraz stwarza go na nowo, pełny Jego chwały. Prawdziwie wielki i Święty jest Bóg!

w. 43: «Królestwo Boże zostanie wam zabrane i dane narodowi, który wyda jego owoce». W drodze do Królestwa poprzedzą nas celnicy i nierządnice (w. 31), ci, którzy wydali owoce nawrócenia. Nowy lud tworzą ci, którzy uznają się za grzeszników i przyjmują, że ukrzyżowany Syn jest wiecznym „tak" Ojca, wypowiedzianym przez Niego i w Nim do wszystkich swoich dzieci. Poznają oni miłość Ojca i mogą przynosić owoce życia braterskiego.

 

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Mateusza, s. 464-470.

 

27. Niedziela zwykła, rok A, 2023.10.08

 

 

26. Niedziela zwykła, rok A, 2023.10.01

PIERWSZE CZYTANIE

Ez 18, 25-28  Bóg nie chce śmierci grzesznika

Czytanie z Księgi proroka Ezechiela

Tak mówi Pan Bóg:«Wy mówicie: „Sposób postępowania Pana nie jest słuszny”. Słuchaj jednakże, domu Izraela: Czy mój sposób postępowania jest niesłuszny, czy raczej wasze postępowanie jest przewrotne?

Jeśli sprawiedliwy odstąpił od sprawiedliwości, dopuszczał się grzechu i umarł, to umarł z powodu grzechów, które popełnił. A jeśli bezbożny odstąpił od bezbożności, której się oddawał, i postępuje według prawa i sprawiedliwości, to zachowa duszę swoją przy życiu. Zastanowił się i odstąpił od wszystkich swoich grzechów, które popełniał, i dlatego na pewno żyć będzie, a nie umrze».     Oto słowo Boże.
 

PSALM RESPONSORYJNY   

Ps 25 (24), 4-5. 6-7. 8-9 (R.: por. 6a)

Refren: Wspomnij, o Panie, na swe miłosierdzie.

Daj mi poznać Twoje drogi, Panie, *naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami.Prowadź mnie w prawdzie według swych pouczeń, *Boże i Zbawco, w Tobie mam nadzieję.   

Refren.

Wspomnij na swoje miłosierdzie, Panie, *na swoją miłość, która trwa od wieków.Nie pamiętaj mi grzechów i win mej młodości, †lecz o mnie pamiętaj w swoim miłosierdziu *ze względu na dobroć Twą, Panie.    

Refren

Dobry jest Pan i łaskawy, *dlatego wskazuje drogę grzesznikom.Pomaga pokornym czynić dobrze, *uczy ubogich dróg swoich.  Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE 

Flp 2, 1-11 (krótsze Flp 2, 1-5) Jezus Chrystus wzorem pokory

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Filipian

Bracia:Jeśli jest jakieś napomnienie w Chrystusie, jeśli jakaś moc przekonująca Miłości, jeśli jakieś uczestnictwo w Duchu, jeśli jakieś serdeczne współczucie – dopełnijcie mojej radości przez to, że będziecie mieli te same dążenia: tę samą miłość i wspólnego ducha, pragnąc tylko jednego, a niczego nie pragnąc dla niewłaściwego współzawodnictwa ani dla próżnej chwały, lecz w pokorze oceniając jedni drugich za wyżej stojących od siebie. Niech każdy ma na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale też i drugich. To dążenie niech was ożywia; ono też było w Chrystusie Jezusie.

Koniec krótszej perykopy.

On to, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, by na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stając się podobnym do ludzi. A w zewnętrznej postaci uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stając się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej.

Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych. I aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem – ku chwale Boga Ojca.   

Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ 

Por. J 10, 27

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Moje owce słuchają mego głosu,Ja znam je, a one idą za Mną.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA

Mt 21, 28-32 Nawrócenie prowadzi do zbawienia

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

28Jezus powiedział do arcykapłanów i starszych ludu: «Co myślicie? Pewien człowiek miał dwóch synów. Zwrócił się do pierwszego i rzekł: „Dziecko, idź i pracuj dzisiaj w winnicy”. 29Ten odpowiedział: „Idę, panie!”, lecz nie poszedł. 30Zwrócił się do drugiego i to samo powiedział. Ten odparł: „Nie chcę”. Później jednak opamiętał się i poszedł. 31Który z tych dwóch spełnił wolę ojca?» Mówią Mu: «Ten drugi».

Wtedy Jezus rzekł do nich: «Zaprawdę, powiadam wam: Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego. 32Przyszedł bowiem do was Jan drogą sprawiedliwości, a wy mu nie uwierzyliście. Uwierzyli mu zaś celnicy i nierządnice. Wy patrzyliście na to, ale nawet później nie opamiętaliście się, żeby mu uwierzyć».    Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA         ZAMIENIAĆ SŁOWA W CZYN 

O co proszę? O łaskę pogłębienia i umocnienia w życiowych decyzjach. 

    Jezus przestrzega mnie przed religijnością budowaną na słowach, zamiast na konkretnych czynach. Daje mi przykład dwóch synów (ww. 28-30). Z którym z nich porównałbym swoje zachowanie? Kim jestem najczę-ściej: człowiekiem obietnic i deklaracji, czy konkretnych decyzji i czynu?      Czy składałem Bogu obietnice, których nie wypełniłem? Czy jestem konsekwentny w moich duchowych postanowieniach? Co mogę powiedzieć o mojej wierności przyrzeczeniom lub ślubom złożonym wobec Boga (wierność kapłańska, zakonna, małżeńska itp.)? 

    Jezus rozumie moje opory, a nawet bunty w wypełnianiu Jego woli. Daje mi czas. Oczekuje jednak, że się opamiętam i powiem ostatecznie Bogu: „Niech mi się stanie według słowa Twego" (ww. 30-31). Taka postawa jest Mu milsza od gładkiej mowy, z której nie wynika żadna przemiana życia. 

    Jezus przestrzega przed postawą formalizmu i religijnością budowa-ną na pozorach. Czy moja zewnętrzna pobożność pokrywa się ze stanem mego serca? Czy w mojej religijnej postawie bardziej zależy mi na Bogu czy na opinii człowieka? 

    Jezus przestrzega mnie przed postawą zadufania w sobie. Zbawią się grzesznicy, którzy przyjmują upomnienie sprawiedliwego (ww. 31-32). Będę usilnie prosił Jezusa, aby demaskował we mnie pychę i udawanie: „Jezu, chcę być prawy i prostolinijny!". 

 

KOMENTARZ

1. Przesłanie w swoim kontekście  

«A wy, chociaż to widzieliście., nawet później nie odczuwaliście żalu i nie uwierzyliście mu» - mówi Jezus do przywódców ludu, pytających Go, jaka jest Jego władza. Nie może odpowiedzieć na ich pytanie, ponieważ nie są gotowi uznać swojego błędu i wyciągnąć z tego konsekwencji. Kto nie chce się zmienić, nie może zrozumieć tego, który mu przedstawia coś przeciwnego do tego, co on czyni. Jezus nie jest złośliwym, zabawiającym się wywracaniem naszego myślenia, a jeśli to czyni, to tylko po to, by je sprostować: „Bo myśli moje nie są myślami waszymi, ani drogi wasze moimi drogami" (Iz 55, 8), Kto jednak nie chce się nawrócić, nie jest zdany na siebie. Pan przemawia do niego w przypowieściach, aby - patrząc i nie wiedząc - nawrócił się i został uzdrowiony (por. Mt 13, 13-16). Jezus ujawnia się w pełni temu, kto Go miłuje, nawet jeśli Go nie rozumie, jak Piotr; do tego zaś, kto Go rozumie, ale nie miłuje, przemawia najpierw milczeniem, a następnie przez przypowieści. Marny tu do czynienia ze sposobem mówienia, który równocześnie milczy i mówi: wyraża coś zrozumiałego, nawiązującego do czegoś innego, co - jeśli ktoś chce - może pojąć. Przypowieść ta ujawnia słuchacza, który nie chce się nawrócić, jest jak brat mówiący „tak", a nie czyniący tego, na co się zgodził Jeśli sobie to uświadamia, może stać się jak ten mówiący „nie", ale potem zmieniający swoje postanowienie. Treść tej przypowieści jest osnuta na konfrontacji dwóch braci. Konfrontacja ta staje się paradoksalna, a nawet skandaliczna w zakończeniu, w którym się stwierdza, że osoby jawnie niesprawiedliwe należy przedkładać nad uznawanymi za sprawiedliwe. Te przecież nie czują żadnej potrzeby nawracania się. Kapłani i notable ludu są jak drzewo figowe, które ma obfite ulistnienie, a żadnego owocu. Są jak świątynia,' będąca kryjówką bandytów, a nie domem modlitwy. Nigdy się jednak nie nawrócą, dopóki uważają się za sprawiedliwych. Grzesznicy przeciwnie, przynajmniej ci uważani publicznie za takich, są w lepszej sytuacji. Oczywiście, nie pełnią woli Bożej, ale nie mogą udawać, że są sprawiedliwi, ponieważ wszyscy im przypominają, kim są. „Pełnienie woli Ojca" stanowi centrum Ewangelii Mateusza. Oznacza uznanie się za dziecko Boże i życie braterskie. Jest możliwe dla tego, kto się nawraca, a nawraca się ten, kogo gnębi własne zło. Prawdziwym ślepcem jest ten, kto uważa, że wierzy (por. J 9, 41.), a prawdziwym grzesznikiem, kto uważa się za sprawiedliwego (por. Łk 18, 9-14). Jego grzech nie będzie odpuszczony, ponieważ nawet tego nie chce. Przypowieść ta ujawnia ten ciężki grzech, by nie przeszedł w niezauważalne i ukryte sprzeciwianie się Panu, przybywającemu na oślicy. Ponieważ chce On, aby stała się zrozumiała bez dwuznaczności, zostaje wyjaśniona rozmówcom, których. bezpośrednio dotyczy (ww. 31-32). Jezus przyszedł dokonać sądu, ażeby przejrzał ten, kto jest niewidomy, a kto uważa, że widzi, dostrzegł swoją ślepotę (por. J 9, 39). Kościół, podobnie jak Izrael, rozpoznaje się wśród tych, którzy mówią: „Panie, Pa-nie!", a nie czynią woli Ojca (Mt 7, 2nn). Jest to casta meretrix, nierządnica, która staje się czystą małżonką, gdy rozpoznaje się jako prostytutka. Staje się „tak" za każdym razem, gdy uznaje swoje „nie" i nawraca się. Ta sama lektura słowa może być prorocka lub apologetyczna: pierwsza orzeka o niesprawiedliwości i wzywa do nawrócenia, druga jest próbą samousprawiedliwienia, które utwierdza w ślepocie. 

2. Interpretacja tekstu  

S. Fausti: w. 28: «Jak sądzicie?». Jezus zwraca się do rozmówców o wyjaś-nienie, w nadziei otrzymania odpowiedzi, której Mu odmówili. Przynaj-mniej nie będą mogli jej zaprzeczyć w swoim wnętrzu! Istotnie, zrozumieli, że ta przypowieść ich dotyczy (w. 45). «Pewien człowiek miał dwóch synów» (por. Łk 15, 11nn). W przypowieści często występują dwie kon-trastowe postaci, które obopólnie wyjaśniają się. Jest to w rzeczywistości tylko jedna osoba czytająca, uważająca się zawsze za trzecią osobę! Istot-nie, jestem bratem młodszym u Łukasza 15, 11nn, który grzeszy, ale zaz-drości pewnej pozycji starszego, oraz jestem także posłusznym starszym, ale zazdroszczącym wolności młodszego. W rzeczywistości obydwaj bracia są jednakowi: mają to samo wyobrażenie o Ojcu, uważanym za Pana wymagającego, wobec którego można się buntować albo ulegać mu. Muszę zmienić to wyobrażenie. A to jest możliwe dopiero wówczas, kiedy - poza doświadczeniem buntu i niewoli - odkrywam, że On jest miłością i wol-nością. W tej przypowieści jestem tym, który mówi „tak" słowami, a nie czynem. Nie chce czynić woli Ojca jako ten, kto mówi „nie". Ale tylko wówczas, gdy to wiem, mogę żałować i dokonać zmiany. «Powiedział do pierwszego». Pierwszy nie jest - jak można się spodziewać - „starszym" i „sprawiedliwym", ale innym. Istotnie, pierwsi są ostatnimi, a ostatni pierwszymi (Mt 20, 16). «Synu». Jako synowie, a nie niewolnicy, jesteśmy bez-ustannie zapraszani do pracy w winnicy Ojca o każdej godzinie (Mt 20, 1-16). «idź dzisiaj». „Dziś" - to dzień naszego życia ziemskiego, w którym jesteśmy wezwani do słuchania Jego głosu (Ps 95, 7-8). Starajmy się wejść dziś do odpoczynku, którym jest nasz Bóg (por. Hbr 4, 11). «i popracuj w winnicy». Winnicą jest lud Boży (por. w. 33), a pracą w winnicy Ojca jest służba braciom, pełne wypełnienie Prawa (por. Mt 7, 12; 22, 40). I to są owoce winnicy, których nie miało drzewo figowe o obfitych liściach (w. 19), jak i świątynia wypełniona bandytami (w. 13). 

w. 29: «Nie chcę». W pewnych przez nas uwzględnianych manuskryptach porządek jest odwrócony. Od początku Adam powiedział Ojcu „nie". Zwiedziony przez węża czyni jego wolę, łudząc się, że działa dla swojego dobra (por. Rdz 3, 1nn). Człowiek, który nie słucha Boga traci Jego podobieństwo i zanurza się w postępującą pustkę własnego człowieczeństwa aż do zniszczenia go. Jad złego słowa, któremu stał się posłuszny, czyni go „potomstwem żmijowym" (Mt 3, 7; 12, 34; 23, 33), dzieckiem węża, kłamcy i mordercy od początku (J 8, 44). Kłamstwo jest zawsze zabójcze. Zabija, ponieważ odbiera mu słowo, które czyni go człowiekiem. «Później odczuł żal». Nie ma mowy, co spowodowało tę zmianę. Od zawsze prorocy starali się ukazywać grozę opuszczenia Boga - źródła żywej wody - i wykuwanie w skale popękanych zbiorników, które nie utrzymują wody (Jr 2, 13). «i poszedł». Owocem żalu jest nawrócenie: powrót do Tego, od kogo uciekliśmy. Celem tej przypowieści - jak każdego słowa prorockiego - jest ujawnienie naszego „nie", byśmy przeszli do „tak" wobec Tego, który od zawsze jest wszystkim i tylko „tak" (por. 2 Kor 1, 19n). Naszym pierwszym „tak" będzie przede wszystkim: „Tak, to prawda, na tak mówię nie!". 

w. 30: «Następnie zwrócił się do drugiego i powiedział mu to samo». Propozycja Ojca dla synów jest jednakowa. Jest to polecenie miłości, która się urzeczywistnia w utożsamieniu się z Nim! «Dobrze, panie!». Drugi syn patrzy na ojca jak na pana, któremu nie może powiedzieć „nie", nawet gdy tego chce i później spełnia. Osoba religijna czuje się zobowiązana podobać się Bogu - jest to obowiązek! Ale z obowiązku nikt nigdy nie umiał kochać! «Ale nie poszedł». Również ten syn - tak, jak jego brat - nie chce posłuchać Ojca. I tak ten, który mówi „nie", po przemyśleniu zmienia swój pogląd, podczas gdy ten zgadzający się na silę, zdecydowanie tego nie czyni. Jest podzielony: mówi „tak", ponieważ nie chce powiedzieć „nie", ale nie dotrzymuje słowa, ponieważ nie chce postąpić inaczej. Lęk przeciwstawienia się ojcu/panu zabrania mu uznania własnego „nie". Wyraźny znak odrzucenia jest już pozytywnym początkiem, gdyż zakłada, że ojciec uszanuje wolność syna. Natomiast mówienie „tak" ze strachu zakłada, że ojciec nie będzie tolerował wolności i ukaże tego, kto się sprzeciwia. Prawdziwe „tak" przechodzi zawsze przez „nie". „Nie" jest ważne we wszystkich odniesieniach. Również dziecko przechodzi do „tak" przez upartą fazę „nie". Jest to warunek konieczny bycia sobą i uznania się innym od innego. 

w. 31: «Który z tych dwóch...». Jezus uściśla początkowe pytanie: „Jak sądzicie?" (por. w. 28), pytając swoich rozmówców o ich opinię. «Odpowiedzieli: Ten pierwszy». Słuchacze zrozumieli i odpowiedzieli po-prawnie. Ale tylko dlatego, że - jak my, czytający - zamierzają utożsamić się z trzecim bratem, który postępuje jak pierwszy i mówi jak drugi. Jednak taki fantom nie istnieje: kto mówi „tak", nie czyni, kto mówi „nie", może nawrócić się. «Zapewniam was: Celnicy i nierządnice...». Są to najostrzejsze słowa - i najbardziej pocieszające - jakie Jezus bezpośrednio wypowiedział do swoich rozmówców po przypisaniu im tego, czego oni nie przyjęli (por. także w. 41). Ale jest to „sztuczka" przypowieści: pozwalają zrozumieć, jako powiedzenie kogoś innego to, co nigdy by się nie odniosło do siebie. My, sprawiedliwi i mądrzy, oczywiście dobrze myślący, bo do-brze się mający, przed Bogiem jesteśmy daleko w tyle za szubrawcami i nierządnicami. Jesteśmy prawdziwymi bandytami, którzy okradają braci i nakładają na nich ciężary nie do udźwignięcia (por. Mt 23, 1nn), pobierający „składkę pobożnego". To my jesteśmy prawdziwymi nierządnicami, które ograniczają miłość Boga do spraw interesu bez zdawania sobie sprawy, że znajdują się wobec niechybnej straty (por. Ez 16, 33n). Celnicy i nierządnice mają patent rozpoznanych grzeszników. My, dopóki z nimi się nie utożsamimy, uważamy za honor, by się z nimi nie utożsamiać. «wejdą przed wami do królestwa Bożego». Idziemy za nimi, kiedy przyjmiemy, że jesteśmy gorsi. Syn, który uważa ojca za pana, jest z pewnością gorszy od tego, który się buntuje. Ten przynajmniej wyczuwa, że będzie poszano-wana jego wolność, inny - nie! 

w. 32: «Bo przyszedł do was Jan, postępując sprawiedliwie...». Jan, tak jak wszyscy prorocy, żądał nawrócenia (Mt 3, 1-12). «a nie uwierzyliście mu». Co więcej, uznano go za opętanego (Mt 11, 18!). Jak miał odwagę ruszać sprawiedliwych? «Uwierzyli mu zaś celnicy i nierządnice». Dlatego Syn Człowieczy je i pije z nimi (Mt 11, 19). Są Jego braćmi i siostrami, ponieważ się nawrócili i pełnią wolę Ojca (Mt 7, 21). «A wy, chociaż to widzieliście». Przywódcy ludu widzieli nie tylko Jana, ale również wjazd Jezusa do Jerozolimy i słuchali Go nauczającego w świątyni. Zobaczą Go za kilka dni na krzyżu jako drzewo suche i zniszczona świątynia, On - drzewo życia i Syn Boży! Ostateczny znak, w którym się ujawni, by nas wszystkich nawrócić, będzie ostatnim wytworem naszej ślepej przemocy. «nie odczuliście żalu i nie uwierzyliście mu». Wiara jest wielkim nawróceniem. Jest przejściem od swojej mniemanej sprawiedliwości do usprawiedliwienia Bożego. Pozwala ona dojrzeć - wiara jest oświeceniem! - tak rzeczywistość naszego „nie" Bogu, jak i Jego „tak" dla nas. Kiedy ujrzymy znak Syna Człowieczego, w którym dokona się Boże „tak" dla człowieka i człowieka dla Boga, wtedy będziemy się bić w piersi (Mt 24, 30). Czy zbawienie sprawiedliwego dokona się dopiero na końcu czy przedtem?... Dokona się wówczas, gdy uzna w sobie grzech wyrzucany innym. Wtedy, nie wcześniej, będzie mógł osiągnąć zbawienie. Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Mateusza, s. 458-462.

26. Niedziela zwykła, rok A, 2023.10.01

 

 

25. Niedziela zwykła, rok A, 2023.09.24

 

PIERWSZE CZYTANIE 

Iz 55, 6-9  Myśli moje nie są myślami waszymi

Czytanie z Księgi proroka Izajasza

Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć, wzywajcie Go, dopóki jest blisko! Niechaj bezbożny porzuci swą drogę i człowiek nieprawy swoje knowania. Niech się nawróci do Pana, a Ten się nad nim zmiłuje, do Boga naszego, gdyż hojny jest w przebaczaniu.

Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami – mówi Pan. Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje – nad waszymi drogami i myśli moje – nad myślami waszymi.

Oto słowo Boże.
 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 145 (144), 2-3. 8-9. 17-18 (R.: 18a)

Refren: Pan blisko wszystkich, którzy Go wzywają.

Każdego dnia będę błogosławił Ciebie *

i na wieki wysławiał Twoje imię.

Wielki jest Pan i godzien wielkiej chwały, *

a wielkość Jego niezgłębiona.    Refren.

Pan jest łagodny i miłosierny, *

nieskory do gniewu i bardzo łaskawy.

Pan jest dobry dla wszystkich, *

a Jego miłosierdzie nad wszystkim, co stworzył.  Refren.

Pan jest sprawiedliwy na wszystkich swych drogach *

i łaskawy we wszystkich swoich dziełach.

Pan jest blisko wszystkich, którzy Go wzywają, *

wszystkich wzywających Go szczerze.   Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE

Flp 1, 20c-24. 27a  Dla mnie żyć – to Chrystus

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Filipian

Bracia:

Chrystus będzie uwielbiony w moim ciele: czy to przez życie, czy przez śmierć. Dla mnie bowiem żyć – to Chrystus, a umrzeć – to zysk. Jeśli zaś żyć w ciele – to dla mnie owocna praca, cóż mam wybrać? Nie umiem powiedzieć.

Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść, a być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze; pozostawać zaś w ciele – to bardziej konieczne ze względu na was. Tylko sprawujcie się w sposób godny Ewangelii Chrystusowej.                 Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ   Por. Dz 16, 14b

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Otwórz, Panie, nasze serca,

abyśmy uważnie słuchali słów Syna Twojego.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA 

Mt 20, 1-16a  Przypowieść o robotnikach w winnicy

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

1Jezus opowiedział swoim uczniom następującą przypowieść: «Królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. 2Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy.

3Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku bezczynnie, 4i rzekł do nich: „Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam”. 5Oni poszli. Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i dziewiątej, tak samo uczynił.

6Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: „Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?” 7Odpowiedzieli mu: „Bo nas nikt nie najął”. Rzekł im: „Idźcie i wy do winnicy”.

8A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: „Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych”. 9Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. 10Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze.

11Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, 12mówiąc: „Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzy znosiliśmy ciężar dnia i spiekotę”. 13Na to odrzekł jednemu z nich: „Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czyż nie o denara umówiłeś się ze mną? 14Weź, co twoje, i odejdź. Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. 15Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?” 16Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi».

Oto słowo Pańskie.
 

MEDYTACJA     DOSTRZEGAĆ UDZIELANE MI LASKI

O co proszę? O hojność w odpowiadaniu na łaski otrzymywane w każdej godzinie życia.

               Jezus przyrównuje królestwo Boże do winnicy, w której pracują najęci przez Niego robotnicy (w. 1). Każdemu z nich On sam wyznacza pracę i nagrodę. Uświadomię sobie głęboką prawdę, że powołanie do winnicy Pana jest czystą, niczym nie zasłużoną łaską.

               Wrócę pamięcią do największych łask, jakich doznałem w moim dotychczasowym życiu. Popatrzę na historię mojego życia przez pryzmat działania opatrzności Bożej. Jak mnie prowadziła, strzegła, czuwała nade mną i moimi najbliższymi?

               Jezus przyrównuje siebie do wyrozumiałego gospodarza, który z cierpliwością szuka błąkających się robotników i zaprasza ich do swojej winnicy, nie zważając na porę dnia (ww. 6-7). Wyobrażę sobie, jak długimi godzinami, w spiekocie dnia, poszukuje „bezrobotnych" i zachęca, by przyłączyli się do Jego pracowników.

               Popatrzę z wdzięcznością na swoje życie. Przypomnę sobie najpierw te chwile, w których czułem się zagubiony, bez motywacji do życia. W której porze mojego życia odnalazł mnie Jezus? Jak długo mnie szukał? Przypomnę sobie dzień, w którym mnie odnalazł. Podziękuję Mu za Jego miłość i cierpliwość, za dzień, w którym powołał mnie do swojej winnicy.

               Czy w mojej codzienności spotykam ludzi zagubionych, dalekich od Boga, bez motywacji i sensu do życia? Czy są takie osoby wśród moich najbliższych? Kto to jest? Czy wierzę, że nigdy nie jest za późno i że opatrzność Boża może je odnaleźć? Czy modlę się za te osoby?

               Jezus piętnuje wyrachowanie pracowników, którzy nie tolerują „robotników ostatniej godziny" (w. 11-16). Będę prosił Jezusa, aby uwrażliwiał mnie na maluczkich i ostatnich. Zachowam w sercu modlitwę: „Daj mi serce czułe i otwarte na pomoc najsłabszym!".
 

KOMENTARZ

1. Przesłanie w swoim kontekście

«Dlaczego patrzysz złym okiem na to, że jestem dobry?» - pyta Ten - który zwraca uwagę na ostatnich - tych, co chcieliby być pierwsi. Nawet w do-brach duchowych pierwsi są ostatnimi, a ostatni pierwszymi. Kto pozostawia wszystko, by pracować w winnicy, tak jak Piotr i reszta uczniów, otrzyma wielką zapłatę, jak to Jezus przed chwilą powiedział (Mt 19, 27-29). Przypowieść poucza, że jest ona darem dostosowanym do każdego, poczynając od tych, którzy przybyli ostatni. Jedynie dobry Pan (Mt 19, 17) udoskonala to, co mówi do bogatego młodzieńca: wszystko, co posiadasz, daj ubogim (w. 21). Winnica jest ludem Bożym, wezwanym do przynoszenia owoców Królestwa, którymi jest miłość Boga i bliźniego. Pan bezustannie wychodzi o każdej godzinie, by wzywać i ponownie wzywać nas. Cały nasz dzień - historia życia każdego i wszystkich - nie jest niczym innym, jak wy-trwałym wzywaniem do przynoszenia owoców. Przypowieść ta niszczy aż do korzenia logikę posiadania i roszczeń: nikt nie może zyskiwać tytułu wierzyciela co do tego, co jest czystym darem łaski. Pierwsi wezwani, czy to w Izraelu, czy też w Kościele, są jak Jonasz: gnębi ich to, gdy widzą, że Bóg jest „łagodny i miłosierny, nieskory do gniewu i bogaty w łaskę" (Jon 4, 2). Są przywiązani do swoich dóbr duchowych, jak bogaty młodzieniec do tych materialnych. Są podobni do Pawła, który chwali się ze swojego trwania w sprawiedliwości i w wierności Paru (Flp 3, 3-6), jak straszy brat, który rozgniewał się, widząc, że Ojciec jest dobry dla jego młodszego brata (Łk 15, 28). Przypowieść ta jest Ewangelią „w zalążku", podobna do Łk 15, 1nn. Jest w sprzeczności z kapitalizmem, obojętnie czy materialnym, czy też duchowym. Nie sprzeciwia się Prawu czy sprawiedliwości - robotnikom z pierwszej godziny jest dane zgodnie z umową - natomiast uwydatnia łaskę. Prawem i sprawiedliwością Boga jest miłość i dobrowolność. Jego zapłata przewyższa wszelką zasługę, jest nagrodą udzielaną wszystkim przez miłosierdzie. Pierwsi wezwani do winnicy są narażeni na odrzucenie Pana, ponieważ okazał się wspaniałomyślny względem ostatnich. Dla wszystkich zbawienie jest darmowym darem Ojca. Nie można go wyrwać chytrością lub zarobić w pocie czoła. Jest łaską. Życie wieczne, które chciał posiąść bogaty młodzieniec (Mt 19, 16), można osiągnąć nic nie czyniąc, tylko pozostawiając wszystko. Trzeba pozostawić, poza dobrami materialnymi, również te duchowe. Królestwo jest dla ubogich duchem (Mt 5, 3), dla tych, którzy są jak dzieci, przyjmujący je jako dar Ojca dla synów i sióstr w Synu. Przywilejem maleńkich i ostatnich jest zrozumienie, że dar ten jest niezasłużony. Inni - bogaci duchem - przyjmują go tylko wówczas, kiedy - w odróżnieniu od starszego brata - uznają młodszego; kiedy - w odróżnieniu od tych, którzy pracowali od świtu - będą zadowoleni, że ich bracia z ostatniej godziny otrzymali ich zapłatę dzieci Bożych. Przypowieść ta, razem z tą  o zarządcy w Łk 16, 1nn, jest bardziej irytująca od Łk 15, 1nn, ponieważ stosuje język ekonomiczny: jest ciosem w nasz handlowy sposób pojmowania miłości. Fragment ten dzieli się na dwie części: następuje pięć oddzielnych wezwań od świtu do ostatniej godziny przed zachodem słońca (ww. 1-7); po zachodzie następuje wypłata, poczynając od ostatnich, którzy otrzymują to samo wynagrodzenie, co pierwsi, oczywiście narzekający (ww. 8-16). Centralnym punktem jest wymówka skierowana do jednego z robotników z pierwszej godziny, który nie uznaje postawy Pana, traktującego go jak tych z ostatniej godziny. Jezus przynosi z powrotem na ziemię to, co było „na początku": sposób działania Ojca, który jest dobry dla wszystkich swoich dzieci, nawet wobec tego, kto na Jego dobroć nie zasługuje (por. Mt 5, 45). Kościół, jeżeli oczekuje zbawienia za swoje dzieła, niech wie, że nie ma to nic wspólnego z Chrystusem: utracił łaskę (Ga 5, 4). Chrześcijanie, świadomi, że zostali zbawieni przez łaskę (por. Ef 2, 5), odrzucając surowość, pogardę, zagniewanie, krzyk, złe mowy i wszelkiego rodzaju niegodziwości, są dla siebie dobrzy, darząc się nawzajem łaskawością, ponieważ Bóg ich ułaskawił w Chrystusie (Ef 4, 31n).

2. Interpretacja tekstu

S. Fausti: w. 1: «Królestwo niebieskie podobne jest do właściciela, który wyszedł wczesnym rankiem, aby wynająć robotników do winnicy». Win-nica jest symbolem ludu niewiernego przymierzu, który nie wydaje owocu (por. Iz 5, 1-7; Jr 2, 21; 5, 10; 8, 13; Ez 19, 10-14). Również w następnym rozdziale znajdują się dwie przypowieści o winnicy i robotnikach (Mt 21, 28-31. 33-41). Odbiorcami przypowieści są robotnicy z pierwszej godziny, umówieni o świcie. Nie powinni złościć się, że pan dał innym wynagrodzenie, przekraczające ich zasługi. W ten sposób Jezus usprawiedliwia swoje otwarcie się na ostatnich i grzeszników. Syn Człowieczy przyszedł ocalać to, co zaginęło (Mt 18, 11). Zbawienie nie jest chlebem zdobytym w pocie czoła, lecz darem Ojca dla swoich dzieci (Ps 127, 2). Spożywa go ten, kto - jak On - jest zadowolony, że wszystkie dzieci, poczynając od tych w niekorzystnym położeniu, zostali zbawieni. Ten, kto jak bogaty młodzieniec, od zawsze zachowywał Prawo, ma do zrobienia jeszcze jedno: zrzucić z siebie własną sprawiedliwość, by zażywać zapłaty od Boga, którą jest On sam, darmowa miłość dla wszystkich i dla każdego.

w. 2: «Umówił się z nimi, że zapłaci im jednego denara...». Tylko z pierwszymi została zawarta umowa, która oczywiście zostanie dotrzyma-na. Pan spełnia swoje obietnice dane Izraelowi, swojemu synowi pierworodnemu, nawet gdy ze swej łaskawości rozszerza je na innych. Czymże jest to, co przyrzeka Bóg człowiekowi, jeśli nie siebie samego, „zdanego" na każdą swoją obietnicę? Denar jest konieczną do życia zapłatą za dzień pracy, w kontekście nawiązującą do wynagrodzenia z fragmentu poprzedniego. Cóż innego jest konieczne do życia życiem ludzkim dzieci Bożych (por. Mt 19, 13n) - owym życiem „doskonałym", proponowanym boga-temu młodzieńcowi (Mt 19, 21) - jeśli nie miłość Boga i bliźniego, wypełnienie Prawa i Proroków? (Mt 22, 40).

w. 3: «Wyszedł znowu około godziny trzeciej». Jest to dziewiąta rano. Pierwsi robotnicy pracowali już gorliwie trzy godziny, w chłodzie poranka, i zaczęli już odczuwać zmęczenie. «Zobaczył innych stojących bezczynnie na placu». Różne godziny wzywania są odnoszone przez dawnych komentatorów do odmiennego wieku każdej wezwanej osoby, lub do różnych epok dziejów rodzaju ludzkiego - od Adama do Nowego, od Nowego do Abrahama, od Abrahama do Mojżesza, od Mojżesza do Jezusa. „Ostatnią godziną" jest godzina obecna (por. Hbr 1, 1-2 - przyp. tł.), która rozpoczyna się od Jezusa i kończy się Jego powrotem. Potem nastąpi koniec dnia i zapłata. Dzień, który kończy się wieczorem i zapłatą, jest obrazem życia każdego z nas i całej historii ludzkości.

w. 4: «Idźcie także i wy do winnicy». Pan wzywa w każdym momencie życia, jak i w każdej epoce historycznej. Każdy moment jest „dziś" dla słuchania Boga, zapraszającego do pracy w winnicy. Właściciel ten najprawdopodobniej dokonywał zbioru gron winnych i starał się, by owoce się nie zmarnowały. Czas się wypełnił (Mk 1, 15). Z Jezusem rozpoczął się czas zbiorów. Ojciec gorliwie stara się zebrać wśród swoich dzieci owoc synowskiej i braterskiej miłości - o jakiejkolwiek godzinie - ponieważ ona jest ich życiem. «Zapłacę wam sprawiedliwie». Z pierwszymi umówił się za denara, ustalonego jako sprawiedliwa zapłata za dzień pracy. Z tymi zobowiązuje się dać to, co będzie słuszne, bez podania sumy. Jaka jest inna za-płata sprawiedliwa Boga, jeśli nie ta „przesadna", która prowadzi do Królestwa? (Mt 5, 20).

w. 5: «Wyszedł jeszcze koło godziny szóstej i dziewiątej i zrobił podobnie». Dwa inne wezwania bezrobotnych, podobnie do to drugie, nastąpiły w południe i o godzinie trzeciej po południu.

w. 6: «Wyszedł wreszcie około jedenastej». Jest to godzina piąta po południu. Pierwsi robotnicy pracują już jedenaście godzin. Do wieczora brak jednej godziny. «Dlaczego stoicie tu przez cały dzień bezczynnie?». Z tymi nawiązuje się bezpośrednia rozmowa, będąca bardziej zachętą do pracy niż wyrzutem, nawet gdy pozostało mało czasu. Nigdy nie jest za późno nawrócić się i zbierać owoce. Właśnie ci będą zaskoczeni nadmierną łaską.

w. 7: «Bo nas nikt nie zatrudnił». Nie wiadomo, jakie okoliczności nie pozwoliły im pracować. Nie jest to ich wina. Nawet można przypuszczać, że właściciel winnicy nie wezwał ich wcześniej. A pewnością Ojciec czuje się winny wobec swoich dzieci, które narażone są na zatracenie życia. «Idźcie i wy do winnicy!». Z pierwszymi została ustalona dokładna zapłata, z innymi taka, jaka będzie słuszna, z tymi żadna. Są zdani na dobrotliwość właściciela winnicy.

w. 8: «Nastał wieczór». Koniec trudu, dnia człowieka i jego historii. Rozpoczyna się wypoczynek i wynagrodzenie: zapłata. «Zwołaj robotników». Wieczorem wszyscy razem uczestniczymy w ostatnim wezwaniu na zapłatę Pana. «Zacznij od ostatnich, a skończ na pierwszych». Gdyby rozpoczął od pierwszych, nie oglądaliby tego, co się działo i nie otrzymali-by pouczenia. Zaczyna więc od ostatnich, pierwszych do wypłaty. Ile otrzymają?

w. 9: «ci, którzy rozpoczęli pracę o godzinie jedenastej, otrzymali po denarze». I oto dziw nad dziwy. Pan jest miłosierny daje ostatnim zapłatę konieczną do życia. Czymże żyje człowiek, jeśli nie miłością Ojca? I co może On dać więcej, jeśli nie siebie samego, będącego miłością? Każdy otrzymuje według własnej miary pojemności. A zdolność otrzymywania jest proporcjonalna do potrzeby - ręce puste zaciskają więcej niż pełne. Któż bardziej miłuje, jeśli nie ten, komu więcej przebaczono? (Łk 7, 42n). Piekłem sprawiedliwego jest widzieć, że Bóg jest miłosierdziem dla niesprawiedliwych! Zapłata jest z pewnością sprawiedliwa według naszej miary działań, co jasne jest dla robotników z pierwszej godziny. Ale jest też sprawiedliwa według przesadnej sprawiedliwości Boga. A sprawiedliwą dla Niego i dla nas zapłatą jest poznanie Go jako Ojca miłości, a siebie jako Jego ukochane dzieci. Cóż więc zyskuje ten, kto pracował od rana? Kto się o to pyta, ciężko obraża Boga. „Bardzo przykre stały się wasze mowy przeciwko Mnie" - mówi Pan, przytaczając ową mowę: „Bo jaki pożytek mieliśmy z tego, że wykonywaliśmy Jego polecenia...?" (Ml 3, 13n). Zapłatą pierwszych jest to, że zawsze miłowali Pana i zawsze z Nim byli (por. Ił 15, 31; Ps 73, 23). Jeśli tego nie pojmują, oczekują, że Pan da więcej od siebie samego. Posługiwali się Nim, by osiągnąć to, co bardziej cenią od Niego. Nie kochają Go z miłości do Niego, tylko z zamiłowania do własnej zapłaty. Przywilej ostatnich pozwala nam zrozumieć, kim jest On, a kim my jesteśmy: jest On miłością dla wszystkich, my zaś wszyscy jesteśmy przez Nie-go miłowani darmowo. Poprzedzający nas do Królestwa celnicy i nierządnice wykazują (Mt 21, 31), że zostaliśmy zbawieni miłością Ojca. Tego nie można kupić ani na to zasługiwać, lecz przyjmować i żyć radośnie. Kto czyni z tego przedmiot zarobku czy należności, za-mienia Jego miłość na bogactwa oddalające od Pana. By wejść w życie wieczne, brakuje mu - jak bogatemu młodzieńcowi - tylko jednej rzeczy: pozostawienia tego, co posiada (Mt 19, 20n), w przeciwnym razie jego dobrem są jego dobra, również duchowe, a nie Pan. Podobnie - jak starszy brat - nie chce uczestniczyć w uczcie, ponieważ chce pozostać przy swoich zasługach, a nie z Ojcem (Łk 15, 28nn). Jak Jonasz odrzuca Pana, którego w końcu uznaje darmowym miłosierdziem (Jon 4, 1nn).

w. 10: «pierwsi sądzili, że otrzymają więcej». Pan wzywa najpierw ostatnich, by zaskoczyć pierwszych. Rozumują oni terminami zasługi. Jeśli ostatni otrzymali z łaski ponad zasługą, chcą otrzymać od nich więcej, ale zasłużenie, a nie z łaski. Zaliczają do zasługi również łaskę! Bezpośrednio występują przeciw Bogu, usiłując kupić Jego miłość. Tymczasem nasza praca - miłować Boga i bliźniego - jest już darem łaski, jest nagrodą dla siebie samego, „zasługą według czynów". «otrzymali po denarze». Pan jest sprawiedliwy, daje zgodnie z obietnicą. A tym denarem jest On sam, mówiąc: „Wejdź, aby radować się ze swym Panem" (Mt 25, 21. 23). Nie może On uznać, by dar stał się przywłaszczeniem, łaska zasługą, miłość interesem.

w. 11: «narzekali». Jest to narzekanie faryzeuszów i nauczycieli w Piśmie przeciwko Jezusowi, że przyjmuje grzeszników i jada z nimi (Łk 15, 1n), jest urazą Jonasza do Pana, że ocalił tych w Niniwie (Jon 4, 1nn), jest zagniewaniem starszego brata na Ojca, że urządza ucztę dla młodszego (Łk 15, 28), jest wymówką Marty czynioną Jezusowi, że jej nie ceni, jak Marię (Łk 10, 40). Ale nie Marta przyjmuje Oblubieńca, ani starszy syn Ojca, ani Jonasz Boga, ani sprawiedliwi Syna. Fakt, że Pan jest dobry dla ostatnich złości pierwszych.

w. 12: «Ci ostatni pracowali jedną godzinę, a zrównałeś ich z nami...». Jest to niezadowolenie sprawiedliwych okazane Panu, że jest miłością i łaską! Nie przyjmują prawdy, że Bóg jest Bogiem! Chcieliby Go mieć na swój obraz i podobieństwo, jako piedestał własnej pychy.

w. 13: «Przyjacielu! Nie krzywdzę cię». W rzeczywistości daje mu to, co mu się należy. Nie czyni mu na złość, że daje to samo innym. Wprost przeciwnie, powinien cieszyć się, że okazuje dobroć jego braciom.

w. 14: «Weź więc swoją zapłatę i odejdź». Jeśli ktokolwiek chce, by jego zapłatą nie był Pan, tylko jego własna sprawiedliwość, jest stracony, znajduje się poza łaską. Chce wynagrodzenia za swój trud, a nie chleb Jego łaski. Tylko wówczas, gdy uwolni się od tego rodzaju żądania, czyniąc się bratem tych ostatnich i uznając w nich tę samą godność dziecka Bożego, dopiero wtedy będzie mógł zakosztować wynagrodzenia Syna. «Chcę też zapłacić temu ostatniemu tyle samo, co tobie». Tym, co ty uważasz za prawo, jestem Ja sam, który z miłości chcę się dać wszystkim.

w. 15: «Czy nie mogę czynić ze swą własnością tego, czego chcę?». Pan chce, by ubodzy uczestniczyli w Jego dobrach, a nawet w Jego Królestwie (Mt 5, 3). W ten sposób przejawia swoją miłość. Wzywa bogatego młodzieńca, by czynił to samo. Również apostołowie powinni uważać swoje wynagrodzenie nie za zysk zdobyty swoimi zasługami, lecz jako dar otrzymany do dzielenia się z innymi, poczynając od tych ostatnich. W przeciwnym razie odrzucają Ojca i swoje dziecięctwo Boże. «Dlaczego patrzysz złym okiem na to, że jestem dobry?». Oko jest oknem serca, z którego pochodzi odczuwanie i działanie. Nasze serce jest złe, jeżeli nie przyjmuje darmowej miłości Boga obejmującej wszystkich, a w szczególności tych ostatnich. Wszelki dar Ojca nie jest dany po to, by odróżniać się od innych braci i sióstr, lecz by im służyć i czynić ich jego uczestnikami. Przypowieść ta usuwa z naszego serca „sekret urazy", jaką sprawiedliwy żywi względem Boga i ludzi.

w. 16: «Tak ostatni będą pierwszymi». Ostatni pierwsi pojmują i przyjmują „wynagrodzenie" stosowane w Królestwie: ubodzy przyjmują dar, dzieci uznają, że są synami i siostrami. «a pierwsi ostatnimi». Również pierwsi, którzy stali się ostatnimi, będą uczestniczyć w szczęściu tych, co stali się pierwszymi. Wszyscy zostaniemy zbawieni dzięki łasce!

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Mateusza, s. 424-429

25. Niedziela zwykła, rok A, 2023.09.24

 

 

24. Niedziela zwykła, rok A, 2023.09.17

 

PIERWSZE CZYTANIE

Syr 27, 30 – 28, 7 Odpuść winę bliźniemu

Czytanie z Mądrości Syracha

Złość i gniew są obrzydliwościami, których trzyma się grzesznik.

Tego, kto się mści, spotka pomsta od Pana, On grzechy jego dokładnie zachowa w pamięci. Odpuść przewinę bliźniemu, a wówczas, gdy błagać będziesz, zostaną ci odpuszczone grzechy.

Gdy człowiek żywi złość przeciw drugiemu, jakże u Pana szukać będzie uzdrowienia? Nie ma on miłosierdzia nad człowiekiem do siebie podobnym, jakże błagać będzie o odpuszczenie swoich własnych grzechów? Sam, będąc ciałem, trwa w nienawiści, któż więc zyska dla niego odpuszczenie grzechów? Pamiętaj o rzeczach ostatecznych i przestań nienawidzić – o rozkładzie ciała, o śmierci, i trzymaj się przykazań!

Pamiętaj o przykazaniach i nie miej w nienawiści bliźniego – o przymierzu Najwyższego, i daruj obrazę!

Oto słowo Boże.
 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 103 (102), 1b-2. 3-4. 9-10. 11-12 (R.: por. 8a)

Refren: Pan jest łaskawy, pełen miłosierdzia.

Błogosław, duszo moja, Pana, *

i wszystko, co jest we mnie, święte imię Jego.

Błogosław, duszo moja, Pana *

nie zapominaj o wszystkich Jego dobrodziejstwach.

Refren.

On odpuszcza wszystkie Twoje winy *

i leczy wszystkie choroby.

On twoje życie ratuje od zguby, *

obdarza cię łaską i zmiłowaniem.

Refren.

Nie zapamiętuje się w sporze, *

nie płonie gniewem na wieki.

Nie postępuje z nami według naszych grzechów *

ani według win naszych nam nie odpłaca.

Refren.

Bo jak wysoko niebo wznosi się nad ziemią, *

tak wielka jest łaska Pana dla Jego czcicieli.

Jak odległy jest wschód od zachodu, *

tak daleko odsuwa od nas nasze winy.

Refren.
 

DRUGIE CZYTANIE

Rz 14, 7-9  I w życiu, i w śmierci należymy do Pana

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Rzymian

Bracia:

Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie: jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana. I w życiu więc, i w śmierci należymy do Pana. Po to bowiem Chrystus umarł i powrócił do życia, by zapanować tak nad umarłymi, jak nad żywymi.

Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ J 13, 34

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Daję wam przykazanie nowe, abyście się wzajemnie miłowali,

tak jak Ja was umiłowałem.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
 

EWANGELIA

Mt 18, 21-35  Przypowieść o nielitościwym dłużniku

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

21Piotr podszedł do Jezusa i zapytał: «Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat zawini względem mnie? Czy aż siedem razy?»

22Jezus mu odrzekł: «Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy. 23Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał się rozliczyć ze swymi sługami. 24Gdy zaczął się rozliczać, przy-prowadzono mu jednego, który był mu winien dziesięć tysięcy talentów. 25Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby dług w ten sposób odzyskać.

26Wtedy sługa padł mu do stóp i prosił go: „Panie, okaż mi cierpliwość, a wszystko ci oddam”. 27Pan ulitował się nad owym sługą, uwolnił go i dług mu darował.

28Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: „Oddaj, coś winien!” 29Jego współsługa padł przed nim i prosił go: „Okaż mi cierpliwość, a oddam tobie”. 30On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu.

31Współsłudzy jego, widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło.

32Wtedy pan jego, wezwawszy go, rzekł mu: „Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. 33Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą?” 34I uniósłszy się gniewem, pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu nie odda całego długu.

35Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie prze-baczy z serca swemu bratu».

Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA                      PRZEBACZAĆ

O co proszę? O doświadczenie Bożego miłosierdzia i o siłę do przebaczania.

               Wsłucham się uważnie w rozmowę Piotra z Jezusem (w. 21). Pytanie Piotra zdaje się sugerować, że jest w jego życiu ktoś, kto często go rani i krzywdzi. Chce wiedzieć, jak długo ma jeszcze przebaczać.

               Czy w gronie mojej rodziny, wspólnoty jest osoba, która często sprawia mi ból? Kto to jest? W jaki sposób mnie krzywdzi? W szczerej rozmowie z Jezusem, podobnie jak Piotr, zwierzę się z mojego cierpienia.               Jezus jednoznacznie odpowiada Piotrowi, że nie wolno powiedzieć krzywdzicielowi: „Już więcej ci nie przebaczę" (w. 22). Czy z pełnym pokojem serca mogę modlić się do Ojca: „Odpuść mi moje winy, jak i ja odpuszczam moim winowajcom"?

               Jezus w przypowieści ukazuje mi nieskończoność swojego miłosierdzia (ww. 22-35). Mogę być pewny, że ilekroć wyznaję mu swoją biedę i przewinienia, tylekroć On mówi do mnie z miłością: „Przebaczam ci". Czy wierzę w Jego przebaczenie? Jak czuję się na końcu każdej spowiedzi, gdy słyszę słowa rozgrzeszenia?

               Czy potrafię przebaczyć sobie i przyjąć siebie w mojej słabości tak, jak przyjmuje mnie Jezus? Niezdolność przebaczenia innym może być tak-że powodem niezdolności do przebaczania sobie. Czy zauważam podobne zachowanie w moim życiu?

               Jezus, który kocha bezgranicznie i przebacza wszystkim, unosi się gniewem na tych, którzy pielęgnują w sobie złość i niechęć przebaczenia (w. 32-35). W żarliwej modlitwie będę powtarzał: „Przebacz mi, Jezu, i pomóż mi przebaczać!".

 

KOMENTARZ

1. Przesłanie w swoim kontekście

«Czy i ty nie powinieneś zmiłować się nad swoim dłużnikiem, tak jak ja zmiłowałem się nad tobą?.. Fundamentem mojego odniesienia się do innego człowieka jest powtórzeniem odniesienia, jakie Inny ma do mnie: to, co Pan uczynił mi jest zasadą mojego postępowania wobec brata. Jezus mówi, by wzajemnie miłować się tą samą miłością, którą On nas umiłował (J 13, 34), a Paweł pisze, byśmy jedni drugim wybaczali, tak jak Bóg wybaczył nam w Chrystusie (Ef 4, 32). Wprowadzająca do królestwa Ojca sprawiedliwość Syna nie ustała równości według zasady: kto się pomyli, płaci. Jest to sprawiedliwość wyższego stopnia, właściwa temu, kto miłuje, kto jest dłużnikiem wobec wszystkich: przeciwnikowi winien jest pojednanie, najmniejszemu przyjęcie, zagubionemu poszukiwanie, winnemu upomnienie, dłużnikowi darowanie. I to jest nierówność sprawiedliwości Bożej, którą jest miłosierdzie, dar i przebaczenie. Sprawiedliwość prawniczą, która zabija, zastępuje sprawiedliwość Ducha, który daje życie (por. 2 Kor 3, 6). Jako dziecko Boże jestem wezwany czy wezwana darzyć swoje siostry i swoich braci tym samym uczuciem. Przewinienia innego wobec mnie po-zwalają mi przebaczać, tak jak mnie przebaczono. Wtedy staję się doskonałym dzieckiem, jak doskonały jest Ojciec! (Mt 5, 43-48). To, co mi tak dokucza i każe mi mówić: „Byłoby dobrze, gdyby nie to!", w paradoksalny sposób pomaga mi stawać się jak Bóg. Należałoby mówić: „To dobrze, że istnieje zło!". Ale nie dlatego mam je czynić (Rz 3, 8; 6, 1. 15). Jednak to prawda, że gdzie rozpowszechnił się grzech, tam pojawiła się jeszcze obfitsza laska (Rz 5, 20). Czynione przeze mnie zło, dając mi odczuć ogrom przebaczenia ze strony Boga, jest dla mnie okazją do większego miłowania Pana (Łk 7, 42n), a zło, którego doznaję, jest okazją do przebaczenia i silniejszego miłowania braci, jak również stawania się coraz bardziej podobnym do Pana. Zło moje staje się przebaczeniem Bożym, zło zaś drugiego przebaczeniem moim, które mnie upodabnia do Boga! Przebaczenie, które otrzymuję i na które zgadzam się, jest oddechem samego Boga, jest Duchem świętym, moim życiem. Jest ono sercem życia chrześcijańskiego: czy-ni mnie dzieckiem Ojca, bratem i siostrą podobnych do mnie, żyjących w komunii z Bogiem i ludźmi. Nie zaprzecza rzeczywistości zła, lecz je zakłada. Właśnie w nim celebruje się triumf darmowej i bezwarunkowej miłości. Miłość, która nie przebacza, nie jest miłością. Fragment ten dzieli się na dwie części: ww. 21-22 zawierają rozmowę między Piotrem i Jezusem o nieograniczoności przebaczenia, ww. 23-35 przytaczają przypowieść, która ukazuje motyw przebaczenia. Zbudowana jest ona na kontrapunkcie między wspaniałomyślnością Pana, który darowuje niewyobrażalny dług jednemu ze swoich sług (ww. 23-27), i bezwzględne okrucieństwo tego sługi, który nie darowuje tak jak on słudze małego długu (ww. 28-30). Zamyka ją stwierdzenie, że kto nie przebacza, nie będzie mu przebaczone (ww. 31-35). Przebaczenie, na które zgadzam się, wypływa z przebaczenia, jakie otrzymałem. Pamięć o tym jest nie tylko zasadą tolerancji, lecz także źródłem zdolności do przebaczania. Przypowieść ta, podana tylko przez Mateusza, umieszczona w mowie o wspólnocie, jest wezwaniem do przebaczania. Jest się razem nie tylko dlatego, że nikt nie błądzi i nikt się nie obraża, ale dlatego, że nam przebaczono, a więc i my przebaczamy. Zło zaś, zamiast dzielić i rozłączać jednego od drugiego, jednoczy i zagrzewa do wzajemnego przebaczenia. Właśnie we wspólnocie pojawia się zło i z niej wychodzi wówczas, gdy całe jej prawo streszcza się w miłości braterskiej. Przebaczenie jest bezustannie trwającym triumfem miłości. Dobrze jest uświadomić sobie, że można przebaczać drugiemu tylko wtedy, gdy się umie przebaczać sobie. A sobie przebacza się wówczas, gdy przyjmuje się przebaczenie od Boga. Jezus jest Synem, kochającym braci tak, jak On jest kochany przez Ojca. Kościół otrzymuje życie dzięki przebaczeniu i utrzymuje je dzięki przebaczaniu. Miłość odbierana i przyjęta, tak jak go zrodziła, tak też i daje mu życie.

2. Interpretacja tekstu 

S. Fausti: w. 21: «Wtedy podszedł Piotr». Piotr jest wybitną postacią w Kościele, świadkiem dla braci bezwarunkowej miłości Pana, którego zdradził (por. J 21, 15-17; Łk 22, 32). Jest pasterzem jako owca zagubiona i odnaleziona! «Panie, ile razy mam przebaczyć bratu, który wobec mnie zawini?». Piotr już wie, że Ojciec nam przebacza, jak my przebaczamy (Mt 6, 12. 14n). Dlatego jest świadomy, że powinien przebaczyć siedem razy, czyli zawsze. Jego pytanie jest wprowadzeniem do przypowieści o przebaczeniu.

w. 22: «Nie twierdzę, że siedem, lecz aż siedemdziesiąt razy po siedem». „Jeżeli Kain miał być pomszczony siedmiokrotnie, to Lamek siedemdziesiąt siedem razy" (Rdz 4, 24). Jezus mówi, by przebaczać nie siedem razy, ani nie siedemdziesiąt siedem, tylko siedemdziesiąt razy po siedem! (Według przekładu S. Faustiego. Inne tłumaczenia konsekwentnie podają siedemdziesiąt siedem - przyp. tł.). Wypaczonej zemście przeciwstawia nieograniczone przebaczenie. W paralelnym tekście Łukasz (Łk 17, 4) mówi o prze-baczeniu „codziennym". Zestawiając to z Mateuszem, wynikałoby, że po-winniśmy wybaczać siedemdziesiąt razy po siedem na dzień. Fundamenta-lista powiedziałby, że takie przebaczenie musiałoby się powtarzać co trzy minuty. I taka jest prawda! Przebaczenie jest oddechem człowieka, który żyje, ponieważ wdycha i wydycha powietrze, otrzymuje przebaczenie i go udziela. Kto tylko wdycha, wybucha. Życie jest po prostu krążeniem prze-baczenia otrzymanego i dawanego.

w. 23: «król postanowił rozliczyć się ze swoimi sługami». Królem jest Ojciec w niebie (w. 35). My jesteśmy Jego ministrami, którym został powierzony skarb, Jego życie: miłość. Każdy z nas jest ministrem króla, jest nawet dzieckiem w tej mierze, w jakiej tą miłość otrzymuje i daje. Dla nas wielkodusznością jest szanowanie swojego pochodzenia.

w. 24: «dłużnik, który był mu winien dziesięć tysięcy talentów». Dziesięć tysięcy jest największą cyfrą w języku greckim, a talent największą miarą (ok. 36 kg). To tyle, ile każdy z nas otrzymał od Boga. Od Niego otrzymujemy to, co posiadamy i kim jesteśmy. Podarował nam to wszystko na początku i przebaczył, gdyśmy to wszystko sobie przywłaszczyli. Zwrot jest rzeczą niemożliwą, a jeśli uznamy ów dar za dług, jest on niespłacalny. By żyć, trzeba przejść z logiki długu na dług darmowej miłości. Dziesięć tysięcy talentów jest liczbą tak nieproporcjonalnie dużą, że tylko król mógł tyle posiadać. Oto przykładowe obliczenie: talent równa się 6000 dniówek, a 10.000 talentów to 60.000.000 wynagrodzeń za dzień pracy. By spłacić taką sumę, dłużnik musiałby przepracować 200.000 lat bez jedzenia. I jeszcze: jeśli jeden talent równy jest 36 kg, to 10.000 talentów ważyłoby 360 ton tego cennego metalu. Ta przesadna liczba obrazowo ujawnia, co otrzymaliśmy od Boga. Stworzył nas na swoje podobieństwo jako swoje dzieci. Kiedy przywłaszczyliśmy sobie ten dar i zmarnowaliśmy go, przebaczył nam i podarował jeszcze cenniejszy: swojego Syna, w którym darowuje nam sam siebie! Wobec Boga mam dług: siebie i Jego! Tylko że nie jest to dług, a nieskończony dar, który mi przekazał bez liczenia. Istot-nie, jedyną miarą miłości jest brak miary. A my przeciwnie, dalej rozliczamy się z Nim i z wszystkimi innymi!

w. 25: «Ponieważ nie miał z czego oddać, pan kazał go sprzedać...». Kto ustala z Bogiem stosunek oparty na sprawiedliwości, jest zawsze niewypłacalny, zamknięty w klatce swoich długów. Sprawiedliwe prawo daje mu odczuć winę.

w. 26: «Okaż mi cierpliwość». Jest to modlitwa dłużnika. Oskarżające nas prawo skłania nas do powołania się na wspaniałomyślność Boga. «a wszystko ci oddam». Jest to iluzja nie do wykonania. Dopóki nie znajdzie łaski i przebaczenia, nie ma alternatywy.

w. 27: «Pan ulitował się». Nasz stan wzrusza Pana, porusza Jego matczyne wnętrzności. Żal Mu, że odczuwamy winę i potrzebę zadośćuczynienia. Jego żal staje się współczuciem. «uwolnił go i dług mu darował». Pan mnie ukochał i dał siebie samego za mnie (Ga 2, 20), uwalniając mnie od winy i grzechu. Daje mi do zrozumienia, że Jego stosunek do mnie, to nie sługa/ pan, lecz syn/ojciec. Człowiek wierzący czuje się kochany i uwolniony z długu przez Boga, który uważa go za swoje dziecko. Świadczy o tym Duch, pozwalając mu wołać: „Abba!". W odniesieniu do Boga nie jest to już dług, lecz kredyt. Jest mu Ojcem, a kredyt ów staje się zadłużeniem w miłości. Z tego dziecięcego doświadczenia rodzi się braterstwo.

w. 28: «ów sługa spotkał innego, sługę, który był mu winien sto denarów». Sto denarów, to tyleż zapłaconych dniówek. Cyfra skromna i niknąca wobec dopiero co wymienionego długu. «Chwycił go, począł dusić i mówił: Oddaj mi wszystko, coś winien». Pan się wzrusza, uwalnia go i dług darowuje, on natomiast chwyta swojego rówieśnika, dusi go i żąda zwrotu długu. Kiedy Bóg okazuje nam wspaniałomyślność, my jesteśmy małoduszni wobec innych. Tak jak myślimy, że jesteśmy winni Bogu, tak uważamy, że bracia powinni nam oddawać. Żyjemy z tym samym odniesieniem do innych, jak do pierwszego Innego, i odwrotnie.

w. 29: «Okaż mi cierpliwość, a oddam ci wszystko». Brat zwraca się do niego z ta. samą prośbą, z jaką on zwracał się do Pana. Prosi go, by miał w stosunku do niego te same uczucia, co jego pan.

w. 30: «On jednak nie chciał, lecz odszedł i wtrącił go do więzienia». Po-stępuje inaczej, niż postąpił z nim jego pan.

w. 31: «Gdy inni słudzy dowiedzieli się o tym, bardzo się zasmucili». Również i ja byłbym się zasmucił z powodu takiego postępowania. Łatwo utożsamiam się z mizerakiem, gdyż i mnie może spotkać ten sam los. Mógłbym i ja być takim dłużnikiem. Kiedy jednak jestem wierzycielem, wówczas wydaje mi się rzeczą naturalną domaganie się swoich uprawnień. Łatwo mi być tolerancyjnym, jeśli ktoś nadepnie na odcisk sąsiadowi, gorzej jeśli mnie!

w. 32: «sługo zły». Jego złośliwość nie polega na posiadanym długu, tylko na kredycie, jaki ma i wykorzystuje go! Największym grzechem jest nie darowanie bratu, ponieważ wyklucza on mnie z więzi z Ojcem, niszczy moje dziecięctwo Boże. Jeśli nie przebaczę, powracam do logiki długu: nie przyjmuję przebaczenia. Wtrącając bliźniego do więzienia, wtrącam same-go siebie.

w. 33: «Czy i ty nie powinieneś zmiłować się nad twoim dłużnikiem...». Jest to szczyt przypowieści. Okazuje zmiłowanie mojemu bliźniemu, ponieważ Pan zmiłował się nade mną. Tylko w ten sposób posiadam te same uczucia Ojca i staję się Jego dzieckiem. Jeśli nie przebaczam, znika we mnie otrzymane przebaczenie i już nim nie żyję! Myślenie o swoim darowanym długu nie tylko czyni nas tolerancyjnymi w stosunku do innych, ale i wspaniałomyślnymi. Ogólnie jednak szczerze nie przyjmujemy przebaczenia, nie wybaczając nawet sobie samym, żyjąc z urazem, w niechęci i za-wstydzeniu swoimi grzechami.

w. 34: «wydał go katom...». Kto nie darowuje, nie jest mu darowane (Mt 6, 15). Istotnie, Ojciec tak darowuje, jak my darowujemy. Dlatego pojednanie się z bratem jest ważniejsze od jakiegokolwiek kultu (Mt 5, 23n). Bez niego kończymy w więzieniu, płacąc aż do ostatniego grosza (Mt 5, 25n).

w. 35: «Podobnie postąpi z wami mój Ojciec, który jest w niebie». Przy-powieść ta jest wezwaniem do przebaczania. Grzechem grzechów jest nie wybaczanie. jest to zabijanie w sobie miłości Ojca. Przebaczając, ratuję brata, darowując mu miłość Ojca, i zbawiam siebie, żyjąc tą miłością. Poza ta, otrzymywaną i darowaną miłością - którą jest Duch Święty - jest tylko śmierć. Rozpoczęta od najmniejszego dziecka mowa o wspólnocie kończy się na grzeszniku. Najmniejszy z nas jest przyjmowany bez żadnych warunków, grzesznikowi darowuje się każdy dług. Przeze mnie, tak jak przez Pana. «jeśli każdy z was szczerze nie przebaczy swojemu bratu». Przebaczenie jest sprawą serca. Jest niebraniem do serca, niezatrzymywaniem w sercu zła bliźniego, zapamiętywaniem jednak miłości, jaką Pan żywi do mnie i do niego. Jeśli bezustannie wypominam bliźniemu jego błąd, prze-baczenie jest doprawdy najgorszą zemstą. Jeśli Pan będzie zważał na me winy, kto się ostoi? (Ps 130, 3). Co mam czynić, jeśli nie potrafię przebaczyć? Zamiast skupiać się na mojej relacji z bliźnim uświadamiam sobie mój własny grzech i proszę o przebaczenie Boga. Takie myślenie zmienia moje odniesienie do innych: myślę o moich 10.000 talentów długu, które mi Pan darował, a nie o 100 denarach, które mi jest winien mój bliźni.

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Mateusza, s. 399-403.

24. Niedziela zwykła, rok A, 2023.09.17

 

 

 

23. Niedziela zwykła, rok A, 2023.09.10

 

PIERWSZE CZYTANIE

Ez 33, 7-9 Obowiązek upominania

Czytanie z Księgi proroka Ezechiela

Tak mówi Pan: «Ciebie, o synu człowieczy, wyznaczyłem na stróża domu Izraela po to, byś słysząc z mych ust napomnienia, przestrzegał ich w moim imieniu. Jeśli do występnego powiem: Występny musi umrzeć – a ty nic nie mówisz, by występnego sprowadzić z jego drogi – to on umrze z powodu swej przewiny, ale odpowiedzialnością za jego śmierć obarczę ciebie. Jeśli jednak ostrzegłeś występnego, by odstąpił od swojej drogi i zawrócił, on jednak nie odstępuje od swojej drogi, to on umrze z własnej winy, ty zaś ocaliłeś swoją duszę».

Oto słowo Boże.
 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 95 (94), 1-2. 6-7c. 7d-9 (R.: por. 7d-8a)

Refren: Słysząc głos Pana, serc nie zatwardzajcie.

Przyjdźcie, radośnie śpiewajmy Panu, *

wznośmy okrzyki ku chwale Opoki naszego zbawienia.

Stańmy przed obliczem Jego z uwielbieniem, *

z weselem śpiewajmy Mu pieśni.  Refren.

Przyjdźcie, uwielbiajmy Go, padając na twarze, *

klęknijmy przed Panem, który nas stworzył.

Albowiem On jest naszym Bogiem, *

a my ludem Jego pastwiska i owcami w Jego ręku.   Refren.

Obyście dzisiaj usłyszeli głos Jego: †

«Niech nie twardnieją wasze serca jak w Meriba, *

jak na pustyni w dniu Massa,

gdzie Mnie kusili wasi ojcowie, *

doświadczali Mnie, choć widzieli moje dzieła».    Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE

Rz 13, 8-10  Miłość jest wypełnieniem Prawa

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Rzymian

Bracia:

Nikomu nie bądźcie nic dłużni poza wzajemną miłością. Kto bowiem miłuje drugiego, wypełnił Prawo. Albowiem przykazania: «Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie pożądaj» i wszystkie inne – streszczają się w tym nakazie: «Miłuj bliźniego swego jak siebie samego!» Miłość nie wyrządza zła bliźniemu. Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa.

Oto słowo Boże.
 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Por. 2 Kor 5, 19

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

W Chrystusie Bóg pojednał świat z sobą,

nam zaś przekazał słowo jednania.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
 

EWANGELIA

Mt 18, 15-20 Upomnienie braterskie

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

15Jezus powiedział do swoich uczniów: «Gdy brat twój zgrzeszy przeciw to-bie, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata.

16Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na sło-wie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. 17Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi. A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik.

18Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, cokolwiek zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.

19Dalej, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwóch z was na ziemi zgodnie o coś prosić będzie, to wszystko otrzymają od mojego Ojca, który jest w niebie. 20Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich».       Oto słowo Pańskie.
 

MEDYTACJA                NIE CHOWAĆ URAZY W SERCU

O co proszę? O łaskę przebaczenia moim krzywdzicielom.

            „Gdy brat twój zgrzeszy przeciw tobie..." (w. 15). Wspomnę przed Jezusem moich krzywdzicieli. Kto zranił mnie najbardziej? Czy pielęgnuję w sercu gniew? Czy potrafię wybaczyć? Poproszę Jezusa, aby wypełnił moje serce swoją miłością.

            Jezus przypomina mi, że nie wolno tłumić w sobie doznanej krzywdy. Przebaczenie zakłada przyznanie się najpierw przed sobą, a potem przed krzywdzicielem, że zostałem zraniony. Czy przyznaję się przed sobą do zranień, które noszę w sercu? Czy jestem od nich wolny?

            Jedną z form wypowiadania doznanej krzywdy jest braterskie upomnienie (w. 15). Nie jest ono sposobem wyrażania swoich żalów i pretensji, ale uświadomieniem krzywdzicielowi jego grzesznej postawy. Co mogę powiedzieć o mojej umiejętności upominania?

            Jezus zachęca, aby upominać w sposób opanowany: najpierw w cztery oczy, potem przy świadkach i w końcu wobec wspólnoty (ww. 15-17). Nie wolno ukrywać krzywdzicieli i przemilczać krzywd. Czy nie zamieniam upomnienia w obmowy, żale i pretensje? Czy nie uciekam od napiętnowania krzywd i krzywdzicieli tam, gdzie żąda tego dobro osoby lub wspólnoty?    

            Największą pomocą Jezusa w leczeniu doznanych zranień i w wybaczaniu krzywd jest sakrament pokuty (w. 18). Czy w sakramencie pokuty dotykam korzeni moich grzechów, negatywnych uczuć i dotkliwych zranień? Czy wierzę, że Jezus może mnie z nich uzdrowić, uleczyć złe wspomnienia?    

            Jezus wskazuje na siłę wspólnej modlitwy (w. 19-20). Ojciec nie odmawia tym, którzy zgodnie o coś proszą. Powierzę Ojcu wszystkie najtrudniejsze sprawy i zranione relacje w mojej wspólnocie i rodzinie. Będę prosił z pokorą: „Pomóż mi przebaczyć moim krzywdzicielom!".

 

KOMENTARZ

1. Przesłanie w swoim kontekście

«Pozyskasz swego brata» - mówi Jezus ternu, komu udało się skłonić grzesznika do uznania własnego błędu. W rzeczywistości przywrócił braterstwo. Nie jest już sam, a tam, gdzie dwaj są razem, Ojciec ma w nich upodobanie, bo Syn jest między nimi. Prawdę pełni się w miłości (Ef 4, 15), ale miłość zawsze jest związana z prawdą. Miłość zawsze dzierży prymat, ale wyraża się w szukaniu zaginionego i oświeceniu go w jego zagubieniu, a w końcu w przebaczeniu mu (ww. 21-35). Kiedy mówi się o braterskim upomnieniu, wydaje się ono być sprzeczne z niewydawaniem sądów (Mt 7, 1nn), staraniem się o pojednanie (Mt 5, 23-26), z przypowieścią o chwaście (Mt 13, 24-30. 49). To prawda, upomnienie braterskie jest oznaką wielkiej miłości. Jest możliwe we wspólnocie, gdzie każdy jest przyjmowany ze swoimi ograniczeniami, gdy błądzi - nie jest sądzony, gdy grzeszy - jest rozgrzeszany, gdy gubi się - szukają go, gdy zawinił - przebacza mu się. Nie istnieje upomnienie braterskie bez bezwarunkowego przyjęcia, a gdy go nie ma, tworzy się przeciwstawność między krytyką i obronnym oporem. Tylko wówczas, gdy osoba jest przyjęta - i tylko w mierze, w jakiej została przyjęta - staje się gotowa przyjąć ewentualne obserwacje bez uznania ich za agresję. Upomnienie braterskie jest potrzebne, by nasze bycie razem stawało się coraz lepsze, a nie gorsze (por. 1 Kor 11, 17). Jest ono konkretnym sposobem szukania tego, kto się zagubił, by nie zginął. Jest najwyższym przejawem miłosierdzia, przeciwieństwem zgorszenia. Jeśli zgorszenie lekceważy brata i doprowadza go do grzechu, upomnienie okazuje troskę o niego i odwodzi od zła. Jeśli skandal traci, to upomnienie zyskuje brata. Grzech niszczy braterstwo. Jeśli przebaczysz, odzyskasz je tylko w połowie. Ty jesteś bratem, a drugi jeszcze nie, aż do uznania błędu i przyjęcia przebaczenia. Gdy upomnienie zadziała, wówczas duch braterstwa ożywia obydwie strony. Należy szukać wszelkich możliwych dróg, by przyprowadzić zagubionego do domu. Najpierw sam na sam, potem za pośrednictwem innych, a gdy to okaże się konieczne - wspólnoty. Kto nie zechce nawrócić się, ma być uznany za poganina i grzesznika. Nie chodzi o usunięcie zepsutego jabłka. Jest to ujawnienie faktu: grzech zerwał więź braterską. Nie jest to też sąd czy potępienie, ale lekarstwo, by zgubiony uznał zło i mógł się nawrócić. Tylko wówczas, gdy postrzega się dobro jako dobro i zło jako zło, można mówić o pojednaniu i przebaczeniu. Ujawnienie prawdy jest wielką przysługą dla miłości. Traktowanie kogoś jako poganina i celnika nie jest pozbawieniem go naszej miłości. Jezus jest przyjacielem celników i grzeszników (Mt 11, 19), przyszedł przecież ocalić to, co zaginęło (w. 11) i wyśle swoich uczniów do wszystkich pogan (Mt 28, 19). Wspólnota ma tę samą władzę, co Piotr (Mt 16, 19), tę samą też, co Pan: uobecnienie na ziemi sądu Ojca, który jest w niebie. Nie chce On, aby zaginął nawet jeden z tych najmniejszych (w. 14). By posiadać tego ducha, konieczna jest braterska modlitwa skierowana do Ojca, gwarantująca obecność Syna. Tekst zawiera cztery wypowiedzi Jezusa: ww. 15-16 - o upomnieniu braterskim, ww. 17-18 - o władzy wspólnoty związywania i rozwiązywania, w. 19 - o skuteczności braterskiej modlitwy i w. 20 - o obecności Pana wśród modlących się. Jezus, jako Dobry Pasterz, jest również Synem. Zyskuje braci i oddaje ich w ręce miłosiernego Ojca, gromadząc grzeszników i przekonując o grzechu tych, którzy uważają się za sprawiedliwych. Kościół otrzymał władzę Jezusa i powinien używać jej tak jak On. Wspólna modlitwa, która mu zapewnia obecność Syna, wyprasza od Ojca moc życia darem wzajemnej pomocy i coraz to lepszego bycia razem. Wspólnota chrześcijańska jest duchowo dojrzała w takiej mierze, w jakiej jest gotowa stosować upomnienie braterskie. Warto uświadomić sobie, że jest ono podane w środku mowy o wspólnocie, po dobrych osiemnastu rozdziałach nauki. Mamy pokusę umieścić je na początku pierwszego rozdziału!

2. Interpretacja tekstu

S. Fausti: w. 15: «jeśli twój brat zgrzeszy [przeciw tobie]». Słowa „przeciw tobie" występujące w niektórych manuskryptach, zostały wzięte z Łk 17, 4, gdzie Jezus mówi o bezwarunkowym przebaczeniu doznanych przykrości. Przedmiotem upomnienia braterskiego nie jest osobista obraza - poza tym zawsze do wybaczenia i zapomnienia (ww. 21nn) - lecz grzech szkodzący temu, kto go popełnia. Temu, kto mnie obraził, winny jestem przebaczenie, temu natomiast, kto grzeszy, nie mam nic do wybaczenia. Jestem mu tylko dłużny braterskie upomnienie. W tekście jest mowa o tych ciężkich grzechach, które wykluczają z Królestwa (por. Ga 5, 19-21). Kto je popełnia, jest zagubiony. Jeśli nie zostanie pozyskany dla wspólnoty, grozi mu zatracenie. «idź i upomnij go w cztery oczy». Upomnienie ma być pozbawione zawiści, ducha krytyki, zemsty czy urazy. Przeciwnie, powinna je przenikać miłość bliźniego jak siebie samego, ale słowa upomnienia muszą być szczere i jasne, by nie obarczać się winą zaniechania przekazu całej prawdy (por. Kpł 19, 17n). Brat-grzesznik jest niejako chorym członkiem twojego ciała i zagraża ci niebezpieczeństwo utraty go. Czujesz ból i dlatego staraj się go wyleczyć, najpierw sam na sam, nie jawnie, jak mówi Księga Kapłańska 19, 17. «Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata». Celem bezstronnym upomnienia braterskiego nie jest potępianie, lecz „pozyskanie swego brata", który zgrzeszył. Nie chodzi tylko o pojednanie się z nim (Mt 5, 23-26!), tylko o coś więcej: doprowadzenie go do opamiętania się i pojednania z innymi, by był dzieckiem Bożym i bratem. Tylko w duchu pojednania (Mt 5, 23n), przebaczenia (Mt 6, 14n), nie-osądzania (Mt 7, 1-5), tolerancji (Mt 13, 24nn) i troski o tego, kto błądzi (Mt 18, 10-14), upomnienie braterskie staje się skuteczne. „Bracia moi! Jeśliby ktoś z was zszedł z drogi prawdy, a inny by go nawrócił, niech wie, że nawracając grzesznika z błędnej drogi, ocali go od potępienia i przyczyni się do przebaczenia wielu grzechów" (Jk 5, 19n).

w. 16: «Jeśli cię nie posłucha...». W Izraelu procedura sądowa opiera się na słowie dwóch lub trzech świadków. Tu jednak nie chodzi o proces, tylko o zamiar odzyskania brata dla prawdy. Gdy nie udaje ci się samemu, może ze względu na twoje niewielkie możliwości możesz korzystać z pośredniczenia innych.

w. 17: «Jeśli ich także nie posłucha, powiedz Kościołowi». Po pierwszej próbie w cztery oczy, a następnie po mediacji innych, sprawę przedstawia się na zgromadzeniu, by jego miłość do braci skłoniła go zmiany postawy. Oczywiście, że chodzi tu o ciężki grzech, znany powszechnie. Celem, również w ekskomunice, jest zawsze pozyskanie brata. «A jeśli nawet Kościoła nie posłucha, niech będzie dla ciebie jak poganin i celnik». Wspólnota nie „ekskomunikuje" grzesznika, lecz daje mu poznać, że już znalazł się poza komunią, i znajduje się w takim stanie, że może powrócić. „Ekskomunika" ma zawsze i tylko wartość ujawniającą i wychowawczą, nigdy karzącą. Ujawnia ciężkość zła, jakie ktoś czyni - w wielu przypadkach beztrosko - by się opamiętał (patrz jak reaguje Paweł w 1 Kor 5, 1-5 i w 1 Tm 1, 20 oraz co radzi w 2 Tes 3, 14n i w Tt 3, 19n). Traktowanie kogoś jako poganina i grzesznika nie oznacza wykluczenia go, skoro nawet nieprzyjaciół należy miłować, a można ich pozyskiwać tylko większą miłością (Mt 5, 38-48). Jest rzeczą tragiczną dawanie „ekskomunikowanemu" odczucia, że jest wykluczony, i to w stanie, kiedy on sam skłania się ku temu. Powinien jednak od-czuć większą troskę ze strony braci.

w. 18: «Wszystko, cokolwiek zwiążecie na ziemi». Wspólnota ma tę samą władzę, co Piotr (Mt 16, 16), władzę Syna, który przyszedł po to, by ocalić to, co zaginęło (w. 11). Jest to ta sama władza Ojca, który nie chce, aby ktokolwiek zaginął (w. 14). Wielka to odpowiedzialność wspólnoty, wezwanej do sprawowania na ziemi misji Syna Człowieczego. Nie powinna działać według własnych upodobań, lecz zgodnie z wolą Ojca. Wówczas osoba upominana zdobędzie w stosunku do Ojca to usposobienie pozytywne lub negatywne, które spowodowała nasza postawa braterska. Właśnie to zwiąże go lub rozwiąże w odniesieniu do Ojca.

w. 19: «Jeśli dwaj spośród was zgodnie o coś poproszą...». W analogicznym kontekście, między zakazem osądzania i nakazem miłowania (Mt 7, 1-6. 12), była już mowa o skuteczności modlitwy (Mt 7, 1-11). Bracia i siostry, którzy łączą głosy w modlitwie, są słodką „symfonią" (= unia głosu!) dla uszu Ojca. Kontekst podpowiada nam, o co prosić Ojca i co On udziela: żyć na ziemi Jego władzą, którą jest zdolność przyjmowania i niegorszenia Jego najmniejszych (ww. 1-5. 6-11), szukanie zagubionych (ww. 12-14), odzyskiwanie straconych (ww. 15-20) i przebaczanie wszystkim (ww. 21-35).

w. 20: «gdzie dwaj lub trzej zbierają się w imię moje, jestem wśród nich». W ten sposób Jezus oddaje powiedzenie rabinackie, które mówi: „Jeśli dwóch łączy się w dostosowywaniu się do Prawa, Szechina jest na ich zebraniu". Gdzie bracia się łączą, tam jest obecny Syn. I z tej to przyczyny modlitwa braci skierowana do Ojca w imię Syna nie zawodzi: Pan jest „pośród nich", jak dziecko, które Jezus postawił „między nimi" (w. 2). Pawłowe listy „polemiczne" są ciekawym wzorem upomnienia braterskiego, dokonywanego z miłością, prawdą i bardzo rozsądnie.

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Mateusza, s. 394-396.

23. Niedziela zwykła, rok A, 2023.09.10

 

 

 

 

 

 

22. Niedziela zwykła, rok A, 2023.09.03

PIERWSZE CZYTANIE

Jr 20, 7-9  Prorok poddany próbie

Czytanie z Księgi proroka Jeremiasza

Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść; ujarzmiłeś mnie i przemogłeś. Stałem się codziennym pośmiewiskiem, wszyscy mi urągają. Albowiem ilekroć mam zabierać głos, muszę obwieszczać: «Gwałt i ruina!» Tak, słowo Pańskie stało się dla mnie codzienną zniewagą i pośmiewiskiem.

I powiedziałem sobie: Nie będę Go już wspominał ani mówił w Jego imię! Ale wtedy zaczął trawić moje serce jakby ogień, żarzący się w moim ciele. Czyniłem wysiłki, by go stłumić, lecz nie potrafiłem.    Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 63 (62), 2. 3-4. 5-6. 8-9 (R.: por. 2ab)

Refren: Ciebie, mój Boże, pragnie moja dusza.

Boże, mój Boże, szukam Ciebie *

i pragnie Ciebie moja dusza.

Ciało moje tęskni za Tobą *

jak zeschła ziemia łaknąca wody.    Refren.

Oto wpatruję się w Ciebie w świątyni, *

by ujrzeć Twą potęgę i chwałę.

Twoja łaska jest cenniejsza od życia, *

więc sławić Cię będą moje wargi.   Refren.

Będę Cię wielbił przez całe me życie *

i wzniosę ręce w imię Twoje.

Moja dusza syci się obficie, *

a usta Cię wielbią radosnymi wargami.  Refren.

Bo stałeś się dla mnie pomocą *

i w cieniu Twych skrzydeł wołam radośnie:

Do Ciebie lgnie moja dusza, *

prawica Twoja mnie wspiera.  Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE

Rz 12, 1-2  Rozumna służba Boża

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Rzymian

Proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu miłą, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej. Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu miłe i co doskonałe.    Oto słowo Boże.
 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Por. Ef 1, 17-18

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Niech Ojciec Pana naszego, Jezusa Chrystusa, przeniknie nasze serca swoim światłem,

abyśmy wiedzieli, czym jest nadzieja naszego powołania.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
 

EWANGELIA

Mt 16, 21-27  Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

21Jezus zaczął wskazywać swoim uczniom na to, że musi udać się do Jerozolimy i wiele wycierpieć od starszych i arcykapłanów oraz uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie. 22A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: «Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie». 23Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: «Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku».

24Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: «Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. 25Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. 26Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? 27Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi i wtedy odda każdemu we-dług jego postępowania».   Oto słowo Pańskie.
 

MEDYTACJA ZGODZIĆ SIĘ NA WYRZECZENIA I OFIARY

O co proszę? O serce zdolne do wyrzeczeń dla Jezusa i bliźnich.

               Będę wpatrywał się w Jezusa, który zmierza do Jerozolimy świadomy tego, że wiele tam wycierpi. Wie, że apostołom nie będzie łatwo przy-jąć tej prawdy. Przygotowuje ich do tego.

               Do jakiego Jezusa modlę się najczęściej? Czy bliska jest mi twarz Jezusa umęczonego? Jak często praktykuję adorację krzyża, medytację Męki Pańskiej, Drogę krzyżową?

               Popatrzę na reakcję Piotra, gdy słucha Jezusa zapowiadającego swoją mękę. Wyobrażę sobie jego twarz, oczy, wewnętrzny bunt. Bierze Jezusa na bok i upomina Go (w. 22).

               Czy widzę jakieś podobieństwo do Piotra w moich reakcjach, gdy nagle dotyka mnie cierpienie? Przywołam różne sytuacje z mojego życia, gdy niespodziewanie dotknęło mnie jakieś nieszczęście. Jak się wtedy zachowywałem?

               Spróbuję być szczery i otwarty jak Piotr. Wyznam Jezusowi moje trudności i opory w przyjmowaniu cierpienia. Powiem Mu o cierpieniu, którego lękam się najbardziej (w. 23).

               Jezus przypomina mi, że przyjaźń z Nim pociąga za sobą cierpienie i wyrzeczenia (w. 24-25). Jakie uczucia budzą się we mnie, gdy słucham tych słów? Oddam Mu wszystkie moje opory i lęki, aby je przemieniał w ofiarę dla Niego.

               Jezus uświadamia mi bezcenną wartość mojej duszy. Posiadać czystą duszę, znaczy więcej niż posiąść cały świat (w. 26). Czy troszczę się o trwanie w łasce uświęcającej? Jaki jest obecny stan mojej duszy? Co czuję, słuchając słów Jezusa o sądzie ostatecznym (w. 27)?

               W pokornej modlitwie poproszę o dar nieustannego trwania w łasce uświęcającej i o dobrą śmierć. Będę powtarzał z żarliwym sercem: „Nie pozwól mi nigdy utracić Twojej łaski!".

 

KOMENTARZ:

1. Przesłanie w swoim kontekście

«Odejdź za Mnie» - mówi Jezus do Piotra i do wszystkich uczniów. Ukazuje, że Chrystus nie jest taki, jak o Nim myślimy. Jego zbawienie nie polega na zaspokojeniu naszych pragnień posiadania, władania i pokazywania się, lecz na ubóstwie, służbie i pokorze. Takie jest życie tego będącego miłością Boga, przez którą „musi" przejść Syn Człowieczy, by zwyciężyć zło człowieka. Znajdujemy się w kluczowym punkcie Ewangelii: Jezus po raz pierwszy zapowiada swoją śmierć-zmartwychwstanie. Po raz pierwszy mówi o krzyżu i ukazuje otchłań, jaka istnieje między Bogiem i naszymi wyobrażeniami o Nim. Pozwala nam zobaczyć, kim jest Syn istniejący na obraz Ojca, człowiek urzeczywistniony w pełni. Fragment przed-stawia w syntetycznym obrazie tożsamość Jezusa, Ukrzyżowanego zmartwychwstałego (w. 21), i tożsamość ucznia, obrazu Jego tożsamości (ww. 24-26). W centrum znajduje się reakcja Piotra i kontrakcja Jezusa (ww. 22-23), a na końcu odwołanie się do swojego przyjścia w chwale (ww. 27-28). Krzyż jest zgorszeniem dla wszystkich (1 Kor 1, 23). Przed nim nawet Piotr-Skała staje się zgorszeniem, zawadą dla samego Pana. Reakcja Piotra ma kapitalne znaczenie: ujawnia nasze oddalenie od Boga. Piotr chce dla Jezusa takiego dobra, jakie chciałby mieć dla siebie. W tym jest ludzki, bardzo ludzki, nawet diabelski. Utrzymuje, że dobro jest takim dobrem, o jakim on myśli. Będzie musiał odkryć, że dobro, jakiego Pan chce dla niego, znacznie się różni. Starcie między myśleniem Boga i człowieka jest nie-uniknione, ujawniające złudzenie ukryte w naszym sercu. Oblicze Syna człowieczego rozjaśnia stopniowo nasze mroki aż do odbicia blasku swojej chwały. Idąc za Nim, stajemy się jak On. Nasza droga nie jest już wędrowaniem z życia ku śmierci, lecz zwycięstwem nad śmiercią, pozwalającym osiągnąć pełnię życia od zawsze upragnioną. Piotr, mimo że otrzymał od Ojca objawienie o tożsamości Jezusa, nie pojął, kim On jest. To prawda, że Jezus jest Chrystusem i Synem Bożym, lecz prawda o Chrystusie i Bogu jest inna od pojmowanej przez niego. Jest to stałe niebezpieczeństwo doprowadzania do „oczywistości" ludzkiej również objawienia Bożego i czynienie z Jezusa wieszaka dla naszych religijnych fantazji. Zachodzi to zawsze wówczas, gdy nagość krzyża nas nie gorszy. Dalszy ciąg Ewangelii ukaże nam, kto jest rzeczywiście Chrystusem i Synem Bożym. Tajemnica Jezusa, którą Piotr ledwie co wyczuł, zostanie ogłoszona jednoznacznie dopiero na Kalwarii (Mt 27, 54). Syn Człowieczy musi iść do Jerozolimy. Tam swoimi ranami wyleczy nasze rany (por. Iz 53, 5. 6; 1 P 2, 25). Właśnie taki jest Chrystus zbawiający, Syn Boży objawiający Ojca życia. „Męka" Pańska ujawnia prawdziwą głębię Jego i naszej tożsamości: On jest nieskończoną miłością dla nas, a my jesteśmy przez Niego nieskończenie umiłowani. Je-go chwała staje się naszą chwałą. Zestawienie tożsamości Jezusa z naszą ukazuje, że chrystologia jest eklezjologią: uczeń jest zwierciadłem swojego Nauczyciela i Pana. Objawienie kim jest On, jest także objawieniem, kim my jesteśmy. Ponadto „objawienie" staje się „etyczne": jesteśmy wezwani do stania się tymi, kim jesteśmy. A jesteśmy braćmi w naszej chwale odzwierciedlającymi chwalę oblicza Syna, przemienieni na Jego obraz działaniem Jego Ducha (2 Kor 3, 18). Jezus, Syn Człowieczy, dlatego że ukrzyżowany, jest Zmartwychwstałym, Chrystusem Zbawicielem, Synem Boga żywego, prawdziwym obliczem człowieka i Boga. Kościół budował się nie tylko wyznaniem wiary Piotra, ale również jego konfrontacją z Jezusem. Ciągle powinien się oczyszczać ze swojego szatańskiego sposobu pojmowania człowieka i Boga przez spotkanie/starcie ze słowem krzyża.

2. Interpretacja tekstu 

S. Fausti: w. 21: «Jezus zaczął tłumaczyć uczniom». Jest to początek nauczania uczniów już nie w przypowieściach, tylko słowem (por. Mk 8, 32): słowem krzyża. Teraz, kiedy złożyli w Nim swoje nadzieje i uczucia, mógł się im ukazać taki, jaki jest. «musi». Syn Człowieczy ma tylko jeden „mus": ten sam, co Boga, który jest wszystkim i jest tylko miłością. Kto miłuje, „musi" być z miłowanym, na dobre i na złe. «wiele cierpieć». Miłość jest „pasją": sprawia cierpienie, odczuwane jako swoje dobro i zło osoby kochanej. «starsi ludu, wyżsi kapłani i nauczyciele Pisma». Są oni odpowiednikami bogatych, władnych i mądrych, tych, którzy z powodzeniem stawiają w życiu na żądzę posiadania, władzy i uznania. Są to trzy maszkary zła, na wzór których tworzy się ustrój świata (1 J 2, 16). Przedstawiają dążności każdego z nas, uznających za dobro to, co w rzeczywistości jest egoizmem i śmiercią. Jezus musi wejść w to zło, w jakim się znajdujemy, by nas ocalić i ukazać nam prawdziwe oblicze człowieka, które jest obliczem Boga. «i zabiją Go». Jezus nie umiera. Jest zabity z tej racji, dla której żyje. Przez swoją śmierć staje się męczennikiem, świadkiem miłości silniejszej niż sama śmierć. «jednak trzeciego dnia zmartwychwstanie». Jego zabicie jest zwycięstwem nad władzą śmierci. Jest zmartwychwstaniem.

w. 22: «Piotr Go upominał». Jezus zaczyna ujawniać się otwarcie, a Piotr uparcie się sprzeciwiać. W ewangelicznym języku greckim słowo „upominać" używane jest przez Jezusa w stosunku do demonów. Właśnie tym słowem Piotr zwrócił się do Jezusa. Kto unika tego starcia, nigdy nie pojmie myśli Bożej. Można uniknąć starcia w dobrej lub złej wierze, by przedobrzyć lub przechytrzyć, albo też - najprościej - przez nieuwagę i ślepotę. Piotr wziął Jezusa na stronę w celu upomnienia Go. Chce dla Niego dobra i nie zamierza upokarzać Go wobec innych! Opierając się na uczuciu do Niego, czuje się odpowiedzialny za przywrócenie Mu równowagi. Pewnych rzeczy nie mówi się nawet w żartach! Co ma wspólnego Chrystus i Bóg żywy ze straceńcem? Jest to bluźnierstwo przeciwko (temu, co Piotr o Nim myśli) Chwale . «Niech Cię Bóg bronił...». Piotr jest przekonany, że Bóg nie chce tego! Dla niego Bóg jest urzeczywistnieniem w najwyższym stopniu oczekiwań człowieka. Jest w najwyższym stopniu bogaty, wszechmocny i chwalebny. Gdyby Bóg był odbiciem naszych pragnień, byłby najwyższym złem niż dobrem! Fałszywy obraz, jaki mamy o Nim, odpowiada fałszywe-mu ideałowi, jaki mamy o człowieku, Jego obrazie. I właśnie dlatego czyni-my zło w upartym zaślepieniu, mimo złych wyników.

w. 23: «On zaś odwrócił się». Piotr nie stał twarzą w twarz z Jezusem. Odwrócił się więc i ukazał mu swoje oblicze. Tkwi w Nim przyjazne uczucie do przyjaciela, ale i twardość wobec nieprzyjaciela, który się za nim kryje. «Odejdź za Mnie». Piotr się umiejscowił „przed" Jezusem, by skłonić Go do spełnienia jego woli, jak szatan. Jezus nie odsuwa go daleko. Odsyła go na swoje właściwe miejsce: „za" sobą. My prosimy Pana, żeby uczynił dla nas to, co chcemy (por. Mk 10, 35), tymczasem zbawienie jest prośbą, byś-my czynili to, co On chce. A On chce otworzyć nam oczy na prawdziwą chwałę, jak ślepym z Jerycha (Mt 20, 32n), byśmy szli za Nim po Jego drodze w kierunku Jerozolimy. Zbawienie nie polega na tym, że On idzie za nami - już to uczynił kosztem swojego życia! - lecz byśmy my szli za nim aż do daru z życia. «szatanie». Piotr, chociaż z miłością, a więc w sposób usilnie proszący, w dobrej wierze przedstawia te same pokusy szatana, z jaki-mi Jezus spotkał się na pustyni (Mt 4, 1nn). Tu trudniej jest je rozpoznać! «przeszkadzasz Mi». „W dobrej wierze" Skała Kościoła staje się kamieniem, o który mógłby się potknąć Syn Człowieczy i upaść (por. Mt 4, 5). «bo nie myślisz po Bożemu, ale po ludzku». „Bo moje myśli nie są myślami waszymi, ani wasze drogi moimi drogami" - mówi Pan (Iz 55, 8). Jest On „święty", inny od nas. Jest miłością. My natomiast, nawet gdy Go rozpoznajemy i uznajemy, zawsze rzutujemy na Niego nasze pragnienia, które dla nas są pewniejsze od jakiejkolwiek prawdy. Nawet ten, kto otrzymał objawienie Boże, narażony jest na ciągłe niebezpieczeństwo sprowadzenia go do miary człowieka (w. 13). Jakże nasze poznanie według Ducha jest zawsze tak pomieszane z ciałem! Uwalnia nas tylko od tego ciągłe spoty-kanie się z Ewangelią, która uczciwie ściera się z Jezusem. Piotr jest „Skałą" nie tylko wówczas, kiedy uznaje Jezusa, lecz również wówczas, gdy drama-tycznie ściera się z Nim jako kamień grożący potknięciem. Wiara nie jest pakunkiem dobrze sprzedawanych pewności. Jest stopniowym nabywaniem w mozolnym przymierzaniu się do słowa krzyża. Owe pewności, które wiedzą, jak wdać się w dyskusję, oddalają nas od prawdy. Zgorszenie Piotra wobec zgorszenia krzyża - Skała przeciw skale - jest nie do uniknięcia. Jest znakiem Bożym. w. 24: «Jeśli ktoś chce». To, co Jezus przed-stawia, jest dobrowolnym aktem woli. Największą wolnością człowieka jest iść tą samą drogą, co Pan. «iść za Mną». Iść za Nim jest wędrówką Wyjścia, pełnym urzeczywistnianiem się człowieka, zwycięstwem nad egoizmem i śmiercią. On jest obłokiem i ogniem, które prowadzą ku wolności (por. Lb 9, 15-23). «niech się wyrzeknie samego siebie». Wyrzeczenie się fałszywego „ja", zniekształconego przez zakłamanie i strach, to narodziny do własnego prawdziwego „ja". Śmierć egoizmu jest narodzeniem się miłości. Kto chce być samym sobą, powinien zrezygnować myśleć o sobie samym. Dopiero wówczas jego „twarz" jest zwrócona ku innemu. «niech weźmie swój krzyż». Krzyżem każdego z nas jest walka ze złem, które jest w nim. Jest to walka z własnym egoizmem. Tylko on może ją prowadzić. «i niech Mnie naśladuje». Nie jest jednak sam w tej walce. Towarzyszy mu Pan, który go poprzedza i z nim idzie. w. 25: «Bo kto chce ocalić swoje życie». Ucieczka od nieuniknionej groźby śmierci jest pierwszym celem wszelkiego myślenia i działania. Dlatego zaliczamy się do egoistów i - zamiast się zbawić - zatracamy się. «straci je». Życie ożywione egoizmem jest już martwe, stracone za zawsze. «a kto straci swoje życie z mojego powodu, znajdzie je». Życie jest miłowaniem aż do dania go za Tego, kto mnie umiłował i dał siebie samego za mnie (Ga 2, 20). Życie jest Duchem Świętym, miłością między Ojcem i Synem, wzajemnym darem jednego drugiemu. Kto miłuje, ten ze śmierci przeszedł do życia (1 J 3, 14). Już teraz ma życie, które nie umiera. w. 26: «Jaką korzyść będzie miał człowiek...?». Człowiek chciałby posiąść wszystko, by zapewnić sobie życie, ale w ten sposób uprzedza w niepokoju śmierć fizyczną, a w egoizmie duchową. «Albo co może dać człowiek w zamian za swoje życie?». Życia nie można kupić za pieniądze ani oszukać dobrami. Jest darem i tylko jako darowane jest żywe. w. 27: «Gdy więc Syn Człowieczy przybędzie». Świat stoi na sądzie Bożym, którym jest krzyż Syna Człowieczego, który daje życie za ludzi. Wszelkie działanie ma wartość, lub jej nie ma, zależnie od tego, czy jest zgodne z tym sądem. Zbawienie wieczne jest zawieszone między moją obecną decyzją o życiu sądem Bożym. «wtedy odpłaci każdemu zgodnie z jego postępowaniem». Nie ten, kto mówi: „Panie, Panie", ale ten, kto postępuje według słowa, wejdzie do Królestwa, stanie się dzieckiem Bożym i otrzyma chwałę Ojca (por. Mt 7, 21-23), budując swój dom, wy-trzymujący wszelkie nawałnice (Mt 7, 24-27).

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Mateusza, s. 357-359.

22. Niedziela zwykła, rok A, 2023.09.03

 

 

21. Niedziela zwykła, rok A, 2023.08.27

PIERWSZE CZYTANIE

Iz 22, 19-23 Klucz domu Dawidowego

Czytanie z Księgi proroka Izajasza

Tak mówi Pan do Szebny, zarządcy pałacu: «Gdy strącę cię z twego urzędu i przepędzę cię z twojej posady, tego dnia powołam sługę mego, Eliakima, syna Chilkiasza. Oblokę go w twoją tunikę, przepaszę go twoim pasem, twoją władzę oddam w jego ręce; on będzie ojcem dla mieszkańców Jeruzalem oraz dla domu Judy.

Położę klucz domu Dawidowego na jego ramieniu; gdy on otworzy, nikt nie zamknie, gdy on zamknie, nikt nie otworzy. Wbiję go jak kołek na miejscu pewnym; i stanie się on tronem chwały dla domu swego ojca».

Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 138 (137), 1b-2a. 2b-3. 6 i 8bc (R.: por. 8b)

Refren: Panie, Twa łaska trwa po wszystkie wieki.

Będę Cię sławił, Panie, z całego serca, *
bo usłyszałeś słowa ust moich.
Będę śpiewał Ci psalm wobec aniołów, *
pokłon Ci oddam w Twoim świętym przybytku. 

Refren.

I będę sławił Twe imię za łaskę i wierność Twoją, *
bo ponad wszystko wywyższyłeś Twe imię i obietnicę.
Wysłuchałeś mnie, kiedy Cię wzywałem, *
pomnożyłeś moc mojej duszy. 

Refren.

Zaprawdę Pan jest wzniosły, †
patrzy łaskawie na pokornego, *
pyszałka zaś dostrzega z daleka.
Panie, Twa łaska trwa na wieki, *
nie porzucaj dzieła rąk swoich.   

Refren.

DRUGIE CZYTANIE

Rz 11, 33-36 Hymn na cześć mądrości Bożej

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Rzymian

O głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga! Jakże niezbadane są Jego wyroki i nie do wyśledzenia Jego drogi! Kto bowiem poznał myśl Pana albo kto był Jego doradcą? Lub kto Go pierwszy obdarował, aby nawzajem otrzymać odpłatę?

Albowiem z Niego i przez Niego, i dla Niego jest wszystko. Jemu chwała na wieki! Amen.                       
Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Mt 16, 18

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Ty jesteś Piotr, czyli Opoka, i na tej opoce zbuduję mój Kościół,
a bramy piekielne go nie przemogą.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA

Mt 16, 13-20 Ty jesteś Piotr i tobie dam klucze królestwa niebieskiego

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

13Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: «Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?» 14A oni odpowiedzieli: «Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków».

15Jezus zapytał ich: «A wy za kogo Mnie uważacie?» 16Odpowiedział Szymon Piotr: «Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego».

17Na to Jezus mu rzekł: «Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. 18Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr, czyli Opoka, i na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. 19I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie».

20Wtedy surowo zabronił uczniom, aby nikomu nie mówili, że On jest Mesjaszem.        Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA  WYZNAWAĆ JEZUSA PUBLICZNIE

O co proszę?  O dogłębne rozeznanie swojej więzi z Jezusem.

            Wyobrażę sobie Jezusa w gronie uczniów. Będę przysłuchiwał się ich rozmowom. Patrzę na ich żywą reakcję na pytanie Jezusa (w. 13). Są dobrymi obserwatorami ludzkich opinii o Mistrzu (w. 14).

            Odniosę tę sytuację do mojej codzienności. Wyobrażę sobie Jezusa, który przychodzi w moje okolice, odnajduje mnie i pyta: Za kogo uważają Mnie ludzie, z którymi żyjesz na co dzień? Kim jest Jezus dla mojej rodziny, wspólnoty, dla moich przyjaciół? Jak często wiara i miłość do Jezusa jest tematem naszych rozmów?

            Spojrzę na reakcję uczniów, gdy słyszą pytanie Jezusa: „A wy za kogo mnie uważacie?" (w. 15). Popatrzę na ich twarze i na Piotra, który odpowiada prosto i pewnie: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego" (w. 16).       Jaka byłaby moja odpowiedź, gdybym w tej chwili usłyszał to samo pytanie od Jezusa? Co mogę powiedzieć o mojej osobistej więzi z Jezusem? Czy jest oparta na głębokim doświadczeniu przyjaźni?

            Jezus przypomina Piotrowi, że wiara w Jezusa, przyjaźń z Nim jest łaską otrzymaną z góry, od Ojca (w. 17). Jak często proszę Ojca o łaskę głębokiej przyjaźni z Jezusem?

            Jezus pragnie działać w Kościele przez ludzi zwykłych, prostych jak Piotr. Ufa im i powierza najbardziej odpowiedzialne misje (w. 18-19). Czy w sprawach wiary potrafię być dla mojej rodziny, wspólnoty Piotrem — skałą? Czy jestem dla innych drogą do Jezusa czy przeszkodą?

            W serdecznej rozmowie poproszę Jezusa, aby pociągnął mnie do siebie żywym uczuciem przyjaźni i dał mi odwagę świadczenia o Nim. Będę dzisiaj ponawiał modlitwę serca: „Pomóż mi wyznawać Cię z dumą i odwagą!".

 

KOMENTARZ

1. Przesłanie w swoim kontekście 

«A według was, kim jestem?». Ja-Jestem pyta z pokorą uczniów: „Kim jestem?", by wprowadzić ich w swoją tajemnicę. Nie jest to przejaw kryzysu Jego tożsamości, tylko gra o ich tożsamość. Jezus zadaje im to pytanie z pełnym drżenia oczekiwaniem, gdyż być rozpoznanym jest fundamentalnym pragnieniem Jego miłości, która się objawia. Osobista odpowiedź na to pytanie konstytuuje ucznia. Chrześcijaństwo nie jest ideologią, doktryną czy systemem etycznym, lecz moim odniesieniem do Jezusa, „mojego" Pa-na, którego tak kocham, jak On mnie kocha (por. Ga 2, 20). Jezus najpierw zapytuje uczniów, co mówią ludzie, a potem, co powiedzą oni, sugerując, że ich odpowiedź nie powinna być taka jak innych. Ani ciało, ani krew, lecz tylko Ojciec może objawić, kim jest Syn. Znajdujemy się w punkcie zwrotnym Ewangelii. Nareszcie Piotr i ci znajdujący się z nim uznają Go jako Mesjasza i Syna Bożego. Związani z Nim, teraz i później będą mogli otrzymywać dar tego poznania, które może być przekazane tylko temu, kto Go miłuje. Urywek ten jest rozmową Jezusa i uczniów. Wersety 13-16 zawierają dwa pytania o Jego tożsamość i dwie odpowiedzi uczniów, z których ostatnia jest zastrzeżona Piotrowi. W ww. 17-19 Jezus nazywa Piotra szczęśliwym, ponieważ otrzymał objawienie (w. 17) i dlatego powierzy mu funkcję „skały" dla Kościoła (w. 18), razem z jego władzą związywania i rozwiązywania (w. 19). Werset 20 zamyka perykopę nakazem milczenia. Zawiera ona uznanie Jezusa i potwierdzenie prymatu Piotra. Uznanie Jezusa za Chrystusa i Syna Bożego znajduje się w centrum wiary. Zadaniem Piotra jest być „skałą", na której się buduje wspólnota wyznającą tę wiarę. Prymat Piotra był okazją do wielu podziałów, starożytnych i współczesnych, najpierw na Wschodzie, a potem na Zachodzie. Służba jedności w wierze i miłości jest często „zgorszeniem", przyczyną podziałów i nienawiści. Nie zawsze jest łatwo dostrzec, w jakiej mierze coś zostało przy-pisane złemu sposobowi służby, a w jakiej nieuniknionemu skandalowi samej prawdy, która jest znakiem sprzeciwu (por. Łk 2, 34). Również tożsamość Jezusa, prawdziwego człowieka i prawdziwego Boga, stała się i staje się nadal okazją powstawania herezji! Fragment ten jest kontrapunktem do poprzedniego. Po rozmowie o niezrozumieniu następuje dialog uznania. Kto jest wolny od kwasu faryzeuszów i saduceuszów, widzi w chlebie Chrystusa, Syna Bożego, jako dar Syna Człowieczego dla każdego człowieka. Jezus jest Chrystusem, Synem Boga żywego. Taka jest wiara chrześcijańska, w której uczniowie dojrzewali i którą przekazali. Kościół ma szczęście żyć tą wiarą bezpośrednio objawioną przez Ojca. Piotr ma funkcję „skały", fundamentu, na którym Pan buduje swój Kościół. Jemu to zostały powierzone klucze Królestwa, a ponadto zadanie autentycznego wyjaśniania tego, co jest zgodne z tą wiarą, a co niezgodne.

 

 

2. Interpretacja tekstu 

S. Fausti: w. 13: «w okolice Cezarei Filipowej». Znajdujemy się na dalekiej północy, u stóp góry Hermon, w punkcie najodleglejszym od Jerozolimy, na obszarze pogańskim. Tu Jezus został uznany przez swoich. «zapytał swoich uczniów». Dotychczas inni pytali się o Niego. Teraz On pyta. Wiara rozpoczyna się wówczas, gdy my rezygnujemy ze skierowywania pytań do Pana, a pozwolimy, by On nas się pytał. Pytany staje się pytającym i odwrotnie. Problemem nie są pytania o Boga lub pytania do Niego, lecz przyzwolenie na zapytania skierowane przez Boga do nas. Każde Jego pytanie zawiera już odpowiedź. Każdemu naszemu pytaniu o Niego odpowiada nasza od-powiedź co do Niego, która Go właśnie sprowadza do miary naszych pytań. Jego natomiast pytanie skierowane do nas otwiera nas na Jego tajemnicę. Wiara jest odpowiedzialnością, zdolnością do dania odpowiedzi Panu, który pyta. On jest i pozostanie zawsze tajemnicą, co do której nie ma-my odpowiedzi ani wyobrażeń, gdyż jedyną odpowiedzią jesteśmy my sami, stający się Jego obrazem. Pozwolić się pytać przez Niego i odpowiadać Mu według Ducha jest sztuką i przygodą bycia człowiekiem. Bóg jest wiecznym pytaniem, a człowiek jest Jego odpowiedzią w takiej mierze, w jakiej słucha słowa i wciela je w swoje życie. «Co mówią ludzie? Kim według nich jest Syn Człowieczy?». Istnieje zwrot „mówi się", mówienie ogólnikowe i nieodpowiedzialne, które nigdy nie odpowiada prawdzie. W nim to, co jest już znane albo co się przypuszcza, staje się miarą wszystkiego. Nieznane jest sprowadzone do oczywistości, którą można porównać do loża Prokusta, który dopasowywał wszystko do jego wymiarów. Nasze przekonania ujawniają nam rzeczywistość Syna Człowieczego i samego człowieka, który jest zawsze większy od tego, co o nim możemy już wiedzieć. Pytaniem tym Jezus pozwala ujawnić się naszym przewidywanym odpowiedziom, dawanym spontanicznie.

w. 14: «Mówią, że jest Janem Chrzcicielem, inni - że Eliaszem...». Są to najznamienitsze postacie religijne z przeszłości, o historii związanej z działalnością i pasją do słowa. Ich cechą wspólną jest fakt, że nie zostały zrozumiane za życia i niezrozumiałymi zmarły.

w. 15: «A według was, kim jestem?». Odpowiedź uczniów jest „ale", w porównaniu z odpowiedziami ludu, tak jak myśl Boga jest „ale" odnośnie do myśli człowieka: „Bo moje myśli nie są myślami waszymi, ani wasze drogi moimi drogami" (Iz 55, 8). Odpowiedź ucznia na pytanie Jezusa różni się, jest inna i święta. Jest podsunięta przez Ojca, który objawia Syna. „Wy" - to wspólnota słuchająca pytania Syna, Słowa Wcielonego Ojca.

w. 16: «Ty jesteś Chrystusem, Synem Boga żywego». Piotr osobiście pierwszy odpowiada na pytanie. Uznaje Go za Chrystusa i Syna Boga żywego. Jest oczekiwanym Zbawicielem, spełniającym wszelką obietnicę nie-ba i oczekiwanie ziemi, jest nieoczekiwanym Synem Bożym, który jest zgodny z każdą obietnicą, jest darem wykraczającym poza wszelkie pragnienia. Tajemnicą Syna Człowieczego jest bycie Synem Bożym, który udziela się każdemu człowiekowi. Jezus przyszedł po to, by przynieść nam dar Ojca i Ojca jako dar, byśmy wszyscy stali się dziećmi Bożymi, a między sobą rodzeństwem. Odpowiedź Piotra jest wyznaniem wiary chrześcijańskiej: Jezus jest Chrystusem, jedynym Chrystusem, jest Synem Jednorodzonym Ojca życia (por. Mt 14, 33; 26, 63; 27, 40. 43. 54; por. Mt 28, 18n). Widzieć w ciele Jezusa Chrystusa Syna Bożego jest centrum objawienia, jest wejściem w poznawanie tajemnicy odniesienia Ojciec/Syn, objawionego małym dzieciom (por. Mt 11, 25-27). Od chwili tej odpowiedzi Piotr narodził się nowym człowiekiem, stał się uczestnikiem tajemnicy Boga. Z jeszcze większym zaskoczeniem będzie musiał później zrozumieć, że „ten" Chrystus nie jest tym, o jakim on myśli, lecz Chrystusem, którego on się nie spodziewa. Odkryje też, że „ten" Syn Boży jest Synem, jakiego on by nawet nie przeczuwał, że Nim mógłby być, oraz że Bóg jest inny od tego Boga, jakiego on sobie wyobraża. Spontanicznie redukujemy również objawienie Boże do „ciała i krwi" (por. ww. 21-23).

w. 17: «Szczęśliwy jesteś Szymonie, synu Jony». Szczęśliwość Piotra jest najwyższa, gdyż przyjmując Syna, wchodzi w królestwo Ojca. To on pierwszy otrzymuje objawienie tego, co jest zakryte przed mądrymi i roztropnymi. Kto Mu mówi: „Ty jesteś", On odpowiada: „Szczęśliwy jesteś", i tak rozpoczyna się dwuosobowy dialog. «gdyż nie objawiły ci tego ciało i krew, ale objawił ci to mój Ojciec». Piotr widzi to, czego oko ludzkie nie jest w stanie widzieć: to, co Bóg przygotował dla tych, którzy Go miłują w ciele Syna (por. 1 Kor 2, 9). Syn Jony odczytuje w Synu Człowieczym znak Jonasza - objawienie Boże. Chrześcijaństwo jest poznaniem i miłowaniem osoby Jezusa. Zawierzenie Jego przesłaniu nie jest uznaniem i przyjęciem Jego nauki, tylko poznanie i miłowanie Go jako Syna Bożego, który stał się moim bratem, by dać mi swoje własne odniesienie do Ojca. Gdyby On nie był Synem Bożym, byłby największym zwodzicielem w historii. Kto Go zna, wie, że nim nie jest. Jest Panem, który mnie umiłował i dał siebie samego za mnie (Ga 2, 20).

w. 18: «Ty jesteś Skałą. Na tej skale zbuduję mój Kościół». Piotr staje się „skałą", posiada przymiot Boży (Pwt 32, 4; Iz 17, 10), jak również Abraham, ojciec wierzących (por. Iz 51, 1n). Wiara w Syna daje mu uprawnienia samego Boga. Kościół wznosi się na tej skale jak dom tych, którzy są już teraz domownikami Boga (Ef 2, 19-22). «a potęga piekła go nie zwycięży». Wszelka moc śmierci rozbije się o Boga żyjącego i tych z jego domu. Jego wierność ma ostatnie słowo co do naszej niewierności, poza wszelką naszą słabością i grzechem, czego zresztą Piotr doświadczy (Mt 14, 29-31; 26, 32-35. 69-75; 28, 7. 10). A co dotyczy Piotra, dotyczy również całego Kościoła.

w. 19: «Tobie dam klucze królestwa niebieskiego». Wiara Piotra jest kluczem otwierającym Królestwo. „Dam" jest w czasie przyszłym, ale obietnica jest już ważna w toczącym się czasie. Wierność Boga uwierzytelnia wiarę Piotra, w której on później będzie utwierdzał swoich braci (Łk 22, 32). «Cokolwiek zwiążesz na ziemi». Związywanie i rozwiązywanie oznacza w autentycznym wyjaśnianiu słowa Bożego zabronienie i pozwolenie. Znaczy też ponadto przyjęcie lub wykluczenie ze wspólnoty. W oparciu o dar wiary Piotrowi jest dane zadanie/zobowiązanie mówienia tego, co jest lub nie jest z nią zgodne, a w konsekwencji orzeczenie o przynależności lub nie do Królestwa. Na tekście tym bazuje „prymat Piotra". W ciągu stuleci był on różnie sprawowany i pojmowany, wypaczany i źle rozumiany, w sposób zawiniony lub niezawiniony. Autorytet w Kościele nie jest z pewnością taki jak głów państw, lecz autorytetem Pana, który przyszedł służyć i oddać za nas życie (Mt 20, 24-28). Chodzi tu o służbę w wierze i miłości, która jest podstawą jedności i życia. Nie należy zapominać, że wszelki autorytet może być wypaczany w miarę sprawowania posługi, która wzmaga władzę niszczącą prawdę i wolność, miłość i komunię (por. Mt 20, 24-28). Trud, jaki wszyscy odczuwają w uznawaniu autorytetu, jest ten sam, jaki wszyscy doznają w przyjęciu odrębności, począwszy od inności Boga, do odrębności rodziców i kogokolwiek innego, będącego odbiciem Innego. Odrębność może być przeżywana z miłością, a wówczas staje się podstawą jedności i życia. Może być też przeżywana w konflikcie, wtedy staje się przyczyną podziału i śmierci. Posługa Piotra - tak jak każda inna - powinna się zmieniać pod wpływem różnych sytuacji historycznych. Uczestniczy ona w pra-wie wcielenia się i przyjmowania uwarunkowań danej epoki w duchu odpowiedzialności. Trzeba ciągle pytać się, w jaki sposób trzeba tę posługę sprawować „dziś". Nie należy niczego ujmować, lecz wszystko badać, trzymając się tego, co dobre (1 Tes 5, 21). Dyskutuje się nad oryginalnym sensem tekstu, nad tym, co rozumiał Mateusz, a co Jezus, ponieważ to, co stało się „wtedy", jest czymś unikatowym i ważnym zawsze, również i „teraz". Jest normatywnym dla wspólnoty, która stara się postępować teraz tak, jak On postępował wówczas. Nie wystarcza jednak odtworzyć „sens oryginalny tekstu". Trzeba również poznać „wytwór sensu", jaki tekst spowodował w życiu uczniów, którym Pan przyrzekł być zawsze blisko, aż do skończenia świata (Mt 28, 20). W sytuacjach nowych i nieznanych sam tekst tworzy znaczenia nowe i nieznane. Słowo Boże nie jest martwym fetyszem, lecz żyje i działa mocą Ducha. „Pytanie" stawiane tekstowi de-terminuje otrzymywaną odpowiedź. A dziś, w naszej epoce, którą znamionuje dopełnienie miary wolności, jakie pytania stawia sprawowanie posługi Piotra? Odpowiedź na nie ma decydujące znaczenie nie tylko dla ekumenizmu, lecz również dla całego świata, w obliczu którego zostaliśmy postawieni jako znak jedności, bez której prawda i wolność zawsze doznają szkody.

w. 20: «Potem przykazał, aby nikomu nie mówili, że On jest Chrystusem». Istotnie, Syn Człowieczy nie jest takim Chrystusem, o jakim myśli Piotr, lecz tym, jaki ujawni się zaraz potem, którego Piotr nie będzie chciał uznać (ww. 21-23).

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Mateusza, s. 349-353.

 

 

Niedziela zwykła, rok A, 2023.08.27

 

 

20. Niedziela zwykła, rok A, 2023.08.20

 

PIERWSZE CZYTANIE

Iz 56, 1. 6-7 Powszechność zbawienia

Czytanie z Księgi proroka Izajasza

Tak mówi Pan: «Zachowujcie prawo i przestrzegajcie sprawiedliwości, bo moje zbawienie już wnet nadejdzie i moja sprawiedliwość ma się objawić.

Cudzoziemców zaś, którzy się przyłączyli do Pana, ażeby Mu służyć i aby miłować imię Pana i zostać Jego sługami – wszystkich zachowujących szabat bez pogwałcenia go i trzymających się mocno mojego przymierza, przyprowadzę na moją świętą górę i rozweselę w moim domu modlitwy. Całopalenia ich oraz ofiary będą przyjęte na moim ołtarzu, bo dom mój będzie nazwany domem modlitwy dla wszystkich narodów».

Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 67 (66), 2-3. 5 i 8 (R.: por. 4)

Refren: Niech wszystkie ludy sławią Ciebie, Boże.

Niech Bóg się zmiłuje nad nami i nam błogosławi; *
niech nam ukaże pogodne oblicze.
Aby na ziemi znano Jego drogę, *
Jego zbawienie wśród wszystkich narodów.

Refren.

Niech się narody cieszą i weselą, †
bo rządzisz ludami sprawiedliwie *
i kierujesz narodami na ziemi.
Niech nam Bóg błogosławi *
i niech cześć Mu oddają wszystkie krańce ziemi.  Refren.

 

 

DRUGIE CZYTANIE

Rz 11, 13-15. 29-32 Bóg poddał wszystkich nieposłuszeństwu, aby wszystkim okazać miłosierdzie

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Rzymian

Bracia:
Do was, pogan, mówię: «Będąc apostołem pogan, przez cały czas chlubię się posługiwaniem swoim w nadziei, że może pobudzę do współzawodnictwa swoich rodaków i przynajmniej niektórych z nich doprowadzę do zbawienia. Bo jeżeli ich odrzucenie przyniosło światu pojednanie, to czymże będzie ich przyjęcie, jeżeli nie powstaniem ze śmierci do życia?

Bo dary łaski i wezwanie Boże są nieodwołalne. Podobnie bowiem jak wy niegdyś byliście nieposłuszni Bogu, teraz zaś z powodu ich nieposłuszeństwa dostąpiliście miłosierdzia, tak i oni stali się teraz nieposłuszni z powodu okazanego wam miłosierdzia, aby i sami w czasie obecnym mogli dostąpić miłosierdzia. Albowiem Bóg poddał wszystkich nieposłuszeństwu, aby wszystkim okazać swe miłosierdzie».

Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Por. Mt 4, 23

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Jezus głosił Ewangelię o królestwie
i leczył wszelkie choroby wśród ludu.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA

Mt 15, 21-28   Wiara niewiasty kananejskiej

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

21Jezus podążył w okolice Tyru i Sydonu. 22A oto kobieta kananejska, wyszedłszy z tamtych stron, wołała: «Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawi-da! Moja córka jest ciężko nękana przez złego ducha». 23Lecz On nie odezwał się do niej ani słowem.

Na to podeszli Jego uczniowie i prosili Go: «Odpraw ją, bo krzyczy za na-mi». 24Lecz On odpowiedział: «Jestem posłany tylko do owiec, które po-ginęły z domu Izraela».

25A ona przyszła, padła Mu do nóg i prosiła: «Panie, dopomóż mi». 26On jednak odparł: «Niedobrze jest zabierać chleb dzieciom, a rzucać szczeniętom». 27A ona odrzekła: «Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą okruchy, które spadają ze stołu ich panów».

28Wtedy Jezus jej odpowiedział: «O niewiasto, wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak pragniesz!» Od tej chwili jej córka była zdrowa.

Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA      WOŁAĆ DO JEZUSA Z UPOREM

O co proszę? O łaskę wytrwałości na modlitwie w chwilach zwątpienia.

            Wejdę w tłum ludzi, który podąża za Jezusem. Zbliżę się do krzyczącej kobiety, która chce zwrócić na siebie uwagę Jezusa. Wsłucham się w jej przejmujące wołanie: „Ulituj się nade mną".

            Czy przypominam sobie bolesne przeżycia, kiedy cierpiąc, wołałem do Jezusa: „Ulituj się nade mną"? Czy w tej chwili nie doświadczam podobnego stanu? Jakie słowa wyrażałyby najlepiej obecny stan mojego ducha?            Zauważę ogromny ból kobiety, która prosi za swoją córką dręczoną przez złego ducha. Czy w mojej rodzinie, wspólnocie są osoby zagubione i dręczone przez zło. Będę wołał do Jezusa, aby się nad nimi ulitował. Kogo pragnę Mu powierzyć?

            Zwrócę uwagę na uporczywość kobiety, z jaką woła za Jezusem na-wet wtedy, gdy inni ją zniechęcają. Co mogę powiedzieć Jezusowi o mojej wytrwałości w chwilach zwątpienia? Czy potrafię opierać się zniechęceniu?

            Wsłucham się w rozmowę kobiety z Jezusem. Wczuję się w jej zmaganie z trudnymi słowami Jezusa. Nie zniechęca się, nie ustępuje w błaganiu.

            Czy pamiętam modlitwy, w których doświadczyłem szczególnego zmagania ze słowem Bożym? Jakie to było słowo? Czy potrafiłem na nie odpowiedzieć? Jakie słowa w Ewangelii są dla mnie najtrudniejsze? Jak na nie odpowiadam?

            Zbliżę się do Jezusa, który daje mi za przykład wiarę poganki. Jest tak mocna, że prowadzi do uzdrowienia. Przylgnę do Jezusa z moją kruchą wiarą, z pokusami zwątpienia i zniechęcenia. Będę powtarzał jak owa kobieta: „Panie, dopomóż mi".

 

KOMENTARZ

1. Przesłanie w swoim kontekście

«Kobieto! Wielka jest twoja wiara! Niech więc ci się stanie tak, jak chcesz». Jest to zawołanie Jezusa skierowane do pogańskiej kobiety, która otrzymuje „chleb dzieci"! Opowiadanie to, równoznaczne z tym o setniku (Mt 8, 5-13), jest kontrapunktem na zażalenia faryzeuszy i nauczycieli w Piśmie (Mt 15, 1nn), na niewiarę swoich w Nazarecie (Mt 13, 58) i małą wiarę uczniów (Mt 8, 26; 14, 31]. Pan udziela swojego daru temu, kto pokłada w Nim nadzieję, a nie dla tego, kto się go domaga lub - zamiast Mu zawierzyć - żąda znaków (Mt 16, 1). Kobieta ta jest obrazem naszego Kościoła, który wywodzi się z pogaństwa i uczestniczy w obietnicy Abrahama dzięki wierze. Wiara działa na odległość, także pod nieobecność Jezusa (por. także Mt 8, 1-13). Takie jest nasze położenie. Po wykonaniu swojej misji w Izraelu, jest On nieobecny, ale ta sama Jego moc działa w tych, którzy pierwsi zobaczyli i uwierzyli, dalej działając w tych, którzy nie widzieli, a uwierzyli [por. J 20, 29]. Tylko wiara daje przystęp do „chleba dzieci", tak w Izraelu, jak i wśród pogan, tak dla tych, co widzieli, jak tych, co nie widzieli. We fragmencie tym podkreślona jest granica historycznej misji Jezusa, przeznaczonej dla Izraela, pierwszego dziedzica obietnicy, która przejdzie na wszystkie ludy. Proroczym wyprzedzeniem - wraz z setnikiem - jest ta kobieta. Cala narracja jest zwięzłą i dramatyczną rozmową kobiety i Jezusa, w którą włączają się uczniowie. Zauważamy w niej trudności, na jakie natrafi przejście zbawienia na pogan, na nieczystych. Wiara otwiera wolną drogę na interwencję Boga, poza wszelkimi barierami kulturowymi i religijnymi, tak wówczas, jak i obecnie. Sam Bóg interweniuje z nieba, by pokonać opór pierwotnego Kościoła w odniesieniu do pogan (Dz 10, 9-48). Typowymi dla Mateusza są interwencje uczniów i oświadczenie Jezusa co do Jego misji odnośnie do zagubionych owiec w Izraelu (ww. 23. 24). Rozmowa Jezusa i kobiety dotyczy „chleba dzieci" i te-go, komu się on należy. Mateusz pisze dla chrześcijan-Żydów, by otworzyć ich na misje wśród pogan (por. Mt 28, 20]. Ponadto chce pobudzić zazdrość tych dzieci, które jeszcze nie przyjęły tego chleba, którym sycą się szczenięta (poganie) dzięki swojej wierze (por. Rz 11, 14). Rozróżnienie szczenięta/dzieci jest więc zniesione przez wiarę. Już Abraham, ojciec Izraela, był poganinem, a stał się przez swoją wiarę dziedzicem obietnicy i patriarchą nowego ludu Bożego. „Ci, którzy wierzą, są błogosławieni na równi z Abrahamem"; jego synami „są tylko ci, którzy wierzą, ponieważ on pierwszy „uwierzył Bogu i właśnie dlatego został przez Niego usprawiedliwiony" (Ga 3, 9. 7. 6). Jezus jest Mesjaszem przyobiecanym i posłanym do Izraela. Z Izraela, który Go przyjmuje, wschodzi słońce na wszystkie ludy (Łk 2, 32), a Jego uczniowie zostaną po Nim wysłani na cały świat (Mt 28, 20). Jego misja Mesjasza skierowana do Izraela jest ich misją obejmującą wszystkich ludzi. Kościół został ustanowiony w pierwszym rzędzie dla Żydów, a następnie tworzyli go ci, którzy dzięki swej wierze stają się synami Abrahama, pierwszego człowieka, który zawierzył Bogu i Jego obietnicy.

2. Interpretacja tekstu

S. Fausti: w. 21: «Jezus odszedł stamtąd i udał się...». Jezus odszedł z miejsca, gdzie faryzeusze i nauczyciele Pisma czczą Pana wargami, lecz ich serce jest daleko od Niego. Usuwa się na obszar zamieszkały przez pogan, w okolice Tyru i Sydonu. W tym zdarzeniu można się dopatrzyć przejścia zbawienia na pogan (Dz 13, 45nn). Jeśli bowiem odrzucenie przez część ludu było zbawienne dla wszystkich ludów, co się stanie, kiedy cały Izrael przyjmie swojego Mesjasza? „Skoro bowiem ich odrzucenie przyniosło pojednanie światu, czymże będzie ich przyjęcie, jeśli nie przywróceniem do życia z martwych?" (Rz 11, 15).

w. 22: «Pewna kobieta kananejska wyszła Mu naprzeciw...». Brak wiary spowodował opuszczenie rodzimych terenów przez Jezusa, tymczasem wiara ze swojej strony spowodowała opuszczenie swoich stron, by się z Nim spotkać. «głośno wołała». Jej prośba ma silę krzyku, jak również mądrość precyzyjnego słowa. «Zmiłuj się nade mną, Panie, Synu Dawida!». Jest to prośba podstawowa. „Zmiłuj się" oznacza „uczyń mi łaskę". Kananejska nie oczekuje ani nie żąda praw. Prosi o dar Tego, który cały i wszystek jest darem. Rozpoznaje w Nim Pana i Mesjasza (Syna Dawida). Poganka ta wyznaje swoją wiarę w Jezusa. Uznaje Go synem Dawida według ciała i jako Pana, Syna Bożego według Ducha (Mt 1, 1. 18; por. Rz 1, 3n), wzywając ocalenia. «Zły duch bardzo dręczy moją córkę». Córka tej poganki przedstawia wszystkie dzieci Adama. Stając się łupem nieufności, są ogarnięte zakłamaniem i opanowane przez zło.

w. 23: «Ale On nie odezwał się do niej ani słowem». Jezus w swojej misji historycznej odpowiada tylko Izraelowi, który Go oczekiwał. To on przekaże Jego dar innym. Może dziwić, że Bóg mówił do niektórych swoich synów, a nie do innych. To prawda, że przemawia On do serc wszystkich, jednak przemawiając jako Syn Człowieczy, przyjął ludzki sposób mówienia, według którego przemawia się do kogoś, dla którego jest się kimś. Jest to „zgorszenie" tajemnicy Wcielenia, będącej centrum wiary (por. Mt 13, 53nn). «Uczniowie podeszli do Niego i prosili». Na pytanie kobiety przyjdzie odpowiedzieć uczniom, nie Jezusowi, kiedy to zostaną posłani do wszystkich narodów (Mt 28, 19n). Będzie to odpowiedź mozolna (por. Dz 10, 1nn; 15, 1nn; oraz List do Galatów). Trudności związane ze wzajemny-mi stosunkami między Żydami i poganami wewnątrz Kościoła przekształci się niestety w grzech chrześcijan pochodzenia pogańskiego, uderzający w Żydów. «Odpraw ją.». Kobieta ta przypomina dziesięciu pogan, którzy starali się uchwycić skraju płaszcza Judejczyka (por. Za 8, 20-23). Ale sprawa nie jest taka łatwa do rozwiązania. „Odpraw ją" - powiedzieli uczniowie (lepsze rozwiązanie od: „wysłuchaj ją"). W działalności wśród pogan misjonarze będą kuszeni, by ustępować. Piotr w Antiochii odłączy się od braci z pogan przez obłudę, tak że trzeba było Pawła, który sprzeciwił mu się otwarcie (por. Ga 2, 11n), z tą samą mocą, co owa kobieta. Piotrowi nie wystarczała pierwsza i druga Pięćdziesiątnica (por. Dz 2, 1nn; 4, 23-31), ani bezpośrednia interwencja z nieba, podczas której głos nakazał mu nie uważać za skażone tego, co Pan oczyścił (Dz 10, 15). Istnieje w Kościele ciągła pokusa „konfiskowania" Pana, czyli usuwania Go z oczekiwań tego, kto Go pragnie. Ale wykluczenie brata z dziedzictwa jest jednoznaczne z zaparciem się swojego synostwa.

w. 24: «Przecież zostałem posłany tylko do owiec, które zginęły z domu Izraela». Jezus ograniczył swoją misję do Izraela zagubionego, który stanie się Izraelem odnalezionym przez swojego Pana, by stał się światłem dla całego świata (Łk 2, 32; por. Iz 42, 6; 49, 6; Rz 15, 8-12). Misja powszechna zbawienia przechodzi przez ciało Izraela i jego Mesjasza. Kiedy Jezus za-kończy swoją misję, uniewidoczni się na górze, a jego uczniowie zostaną wysłani do kontynuowania jej wśród wszystkich ludów. Z ta, perspektywą Mateusz zamyka swoją Ewangelię (Mt 28, 16-20). Z początku również oni będą ograniczali - tak jak On - swoją misję (por. Mt 10, 6). Tylko w Izraelu, który uzna swojego Mesjasza, wszystkie narody rozpoznają swoje źródło urodzenia (Ps 87, 5). Zbawienie Syna przechodzi przez pośrednictwo brata (starszego), który czyni się sługą wszystkich.

w. 25: «pokłoniła się». Kobieta ta, podobnie jak Mędrcy, oddała hołd Panu (Mt 2, 2. 11). «Panie! Pomóż mi!». Blaga o pomoc, mimo braku odpowiedzi Pana i niechęci Jego uczniów.

w. 26: «Nie wypada zabierać chleba dzieciom i rzucać go szczeniętom». Jest to najbardziej twarda odmowa, jakiej mógłby oczekiwać poganin. Hebrajczycy nazywali pogan „psami". Chleb dzieci będzie im jednak dawany. Ale nie jako pokarm należny - jest łaską i darem! - lecz otrzymywany dzięki wielkiej wierze (w. 28).

w. 27: «Tak, Panie!». Dla tej kobiety trzykrotnym Panem (ww. 22. 25. 27) jest ten Jezus, którego po wydarzeniu z chlebem, uczniowie wzięli za zjawę (Mt 14, 26). «Ale i szczenięta zjadają resztki». Pies żyje resztami spadającymi ze stołu pana, człowiek żyje chlebem, który otrzymuje z ręki Pana.

w. 28: «Kobieto! Wielka jest twoja wiara!». Wiara tej kobiety jest wielka, w odróżnieniu od wiary uczniów, która jest mała (Mt 8, 26; 14, 31). Jest wielka jak wiara żołnierza poganina, który też zadziwił Jezusa (Mt 8, 10). Dzięki tej wierze wielu przyjdzie ze wschodu i z zachodu i zasiądzie przy stole z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem Mt 8, 11), sycąc się szczęściem jak ci, co spożywają chleb królestwa (Łk 14, 15). «Niech ci się stanie tak, jak chcesz». Pan przyszedł na ziemię, by czynić wolę tej kobiety. Jest to wola Ojca niebieskiego (Mt 6, 10n), który chce dać chleb wszystkim swoim dzieciom. «i w tej samej godzinie jej córka została uzdrowiona». Godzina wiary jest godziną zbawienia, tak jak dla syna setnika (Mt 8, 13).

 

 

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Mateusza, s. 335-337.

 

20. Niedziela zwykła, rok A, 2023.08.20

 

 

Uroczystość Wniebowzięcia NMP, 2023.08.15

PIERWSZE CZYTANIE

Ap 11,19a;12,1.3-6a.10ab Niewiasta obleczona w słońce

Czytanie z Księgi Apokalipsy świętego Jana Apostoła

Świątynia Boga w niebie się otwarła i Arka Jego Przymierza ukazała się w Jego świątyni. Potem ukazał się wielki znak na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu.
Ukazał się też inny znak na niebie: Oto wielki Smok ognisty, ma siedem głów i dziesięć rogów, a na głowach siedem diademów. Ogon jego zmiata trzecią część gwiazd z nieba i rzucił je na ziemię. Smok stanął przed mającą urodzić Niewiastą, ażeby skoro tylko porodzi, pożreć jej Dziecko.
I porodziła Syna - mężczyznę, który będzie pasł wszystkie narody rózgą żelazną. Dziecko jej zostało porwane do Boga i do Jego tronu. Niewiasta zaś zbiegła na pustynię, gdzie ma miejsce przygotowane przez Boga.
I usłyszałem donośny głos mówiący w niebie: „Teraz nastało zbawienie, potęga i królowanie Boga naszego i władza Jego Pomazańca”.

Oto słowo Boże


 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 45,7.10-12.14-15

Refren: Stoi Królowa po Twojej prawicy.

Tron Twój, Boże, trwa na wieki,
berłem sprawiedliwym berło Twego królestwa.
Córki królewskie wychodzą na spotkanie z Tobą,
królowa w złocie z Ofiru stoi po Twojej prawicy.
Refren
Posłuchaj, córko, spójrz i nakłoń ucha,
zapomnij o swym ludzie, o domu twego ojca.
Król pragnie twego piękna,
on twoim panem, oddaj mu pokłon.
Refren

Córa królewska wchodzi pełna chwały,
odziana w złotogłów.
W szacie wzorzystej prowadzą ją do króla,
za nią prowadzą do ciebie dziewice, jej druhny.
Refren

 

DRUGIE CZYTANIE

1 Kor 15,20-26 W Chrystusie wszyscy będą ożywieni

Czytanie z Pierwszego listu świętego Pawła Apostoła do Koryntian

Bracia:
Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli. Po-nieważ bowiem przez człowieka przyszła śmierć, przez człowieka też do-kona się zmartwychwstanie. I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni, lecz każdy według własnej kolejności. Chrystus jako pierwszy, potem ci, co należą do Chrystusa, w czasie Jego przyjścia. Wreszcie nastąpi koniec, gdy przekaże królowanie Bogu i Ojcu i gdy pokona wszelką Zwierzchność, Władzę i Moc.

Trzeba bowiem, ażeby królował, aż położy wszystkich nieprzyjaciół pod swoje stopy. Jako ostatni wróg, zostanie pokonana śmierć.

Oto słowo Boże

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Alleluja, alleluja, alleluja
Maryja została wzięta do nieba,
radują się zastępy aniołów. Alleluja, alleluja, alleluja

 

EWANGELIA

Łk 1,39-56 Bóg wywyższa pokornych

Słowa Ewangelii według świętego Łukasza

39W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pew-nego miasta w pokoleniu Judy. 40Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę.

41Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. 42Wydała ona okrzyk i powiedziała:
„Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Two-jego łona.
43A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? 44Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszy-ło się z radości dzieciątko w moim łonie. 45Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana”. 46Wtedy Maryja rzekła:

Wielbi dusza moja Pana,
47i raduje się duch mój w Bogu, Zbawcy moim.
48Bo wejrzał na uniżenie swojej Służebnicy.
Oto bowiem odtąd błogosławić mnie będą
wszystkie pokolenia.

49Gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny.
Święte jest imię Jego.

50A Jego miłosierdzie na pokolenia i pokolenia
Nad tymi, którzy się Go boją.

51Okazał moc swego ramienia,
rozproszył pyszniących się zamysłami serc swoich.

52Strącił władców z tronu, a wywyższył pokornych.
53Głodnych nasycił dobrami, a bogatych z niczym odprawił.
54Ujął się za swoim sługą, Izraelem,
pomny na swe miłosierdzie.

55Jak obiecał naszym ojcom
Abrahamowi i jego potomstwu na wieki.
Oto słowo Pańskie

 

MEDYTACJA KONTEMPLOWAĆ CZŁOWIECZEŃSTWO MARYI

O co proszą? O ludzką wrażliwość i prostotę w spotkaniach z drugim człowiekiem.

Będę wpatrywał się w Maryję, która z pośpiechem udaje się w da-leką i ciężką podróż, aby usłużyć Elżbiecie (w. 39). Poproszę Maryję, aby pozwoliła mi towarzyszyć Jej w drodze. Postaram się wczuć w Jej przeżycia.

Zobaczę radość na twarzy Elżbiety, która wita Maryję (w. 40-45). Dwie kobiety, które z pokorą wychodzą sobie na przeciw. Obejmują się z miłością i szacunkiem. Będę kontemplował ich spotkanie, gesty, rozmowy.

Jakie są moje relacje z bliskimi, w rodzinie i we wspólnocie? Czy po-trafię wychodzić na przeciw wszystkim bez wyjątku? Czy są takie osoby, których unikam i z różnych powodów nie potrafiłbym im usłużyć. Kto to jest? W serdecznej modlitwie poproszę Maryję, aby pomogła mi zbliżyć się do nich.

Będę wpatrywał się w Maryję, która pełna wdzięczności wylewa przed Bogiem swoją radość. Wielbi Go za Jego dobroć i miłosierdzie. W Nim samym odkrywa swoją godność i wartość. Cieszy się swoim powoła-niem. Modlitwa Maryi staje się zwierciadłem piękna jej duszy.

Z wnikliwą uwagą będę odkrywał w kolejnych wersetach Magnificat duchowe piękno Maryi (ww. 46-55). Jakie cechy Maryi szczególnie mnie poruszają? Będę wpatrywał się w Nią i nasycał własne serce pięknem Jej wnętrza.

Co mogę powiedzieć o mojej osobistej modlitwie? Jakość modlitwy jest odbiciem jakości mojego wnętrza. Które słowa z modlitwy Maryi potrafiłbym powtórzyć jako swoje, a które wydają mi się obce i odległe?

W serdecznej rozmowie z Maryją poproszę Ją, aby rozmiłowała mnie w pokornej służbie i głębokiej wewnętrznej modlitwie. O to samo pomodlę się dla moich bliskich. Zakończę modlitwą Magnificat.

 

KOMENTARZ

1. Przesłanie w swoim kontekście (ww. 39-45)

Za pośrednictwem Maryi, która była posłuszna Słowu, Bóg nawiedza swój lud, a lud rozpoznaje w Nim Boga. W ten sposób dopełnia się Boży plan, ukoronowany zostaje Jego trud (zob. Łk 19, 44; 13, 34), wypełnia się historia zbawienia (zob. Rz 11, 25-36). Tajemnica nawiedzenia jest zapo-wiedzią wydarzenia eschatologicznego, kiedy na końcu czasów Bóg okaże miłosierdzie tym wszystkim, którzy pogrążeni byli w nieposłuszeństwie (Rz 11, 32). Uobecnia się w nim radość z tego spotkania Oblubieńca i oblubie-nicy, o którym opowiada księga Pieśni nad Pieśniami. Nawiedzimy Pana nadają sens życiu każdej osoby i całej historii powszechnej. Ale któż jest w stanie je rozpoznać? Elżbieta nosi w sobie ciężar trwającego dwa tysiące lat oczekiwania. Maryja nosi w sobie oczekiwanego przez wszystkich Od-wiecznego. Kiedy obie spotykają się, dochodzi do spotkania Starego i No-wego Testamentu, do spotkania obietnicy i jej wypełnienia. Spotkanie ma miejsce z inicjatywy Tej, która jest błogosławiona, ponieważ uwierzyła w spełnienie się słowa Pana. Maryja idzie do Elżbiety, ponieważ jest ona dla Niej znakiem danym przez Tego, dla którego nie ma „nic niemożliwego" (Łk 1, 36). Nowy Testament idzie, aby rozpoznać dar ukryty w Starym Testa-mencie, który jest obietnicą rzeczy niemożliwej. Tylko nawiedzając Stary Testament, Nowy Testament może w pełni zrozumieć rzeczywistość, której jest wypełnieniem. Dlatego Łukasz wprowadza swojego czytelnika, który jest z pochodzenia poganinem, w historię Izraela, streszczając ją niejako w pierwszych rozdziałach swojego dzieła. Zapominając o obietnicy przeka-zanej w Starym Testamencie, nie można rozpoznać daru Boga, który przy-chodzi, aby nas nawiedzić. jedynie Jan Chrzciciel może nam Go wskazać Prawo i obietnica są niczym ręce, które Bóg stworzył poprzez historię Izraela, aby ludzkość mogła je trzymać wyciągnięte ku Niemu i aby mogła przyjąć Go. Dar, który nie znajduje rąk gotowych na przyjęcie go, upada i niszczy się. Maryja rozpoznaje prawdę tym, co dokonało się w Niej samej, odwiedzając Elżbietę. Podobnie Kościół pojmuje to, co w nim zostało po-częte, nawiązując do Starego Testamentu. Elżbieta jako przedstawicielka całego Izraela oczekującego na wypełnienie obietnicy dostrzega w Maryi i w Kościele odwiedziny Pana, który przychodzi właśnie do Niej. To wzajem-ne przyjęcie i rozpoznanie jest wielką tajemnicą, która wyznacza przejście od obietnicy do jej wypełnienia - człowiek otrzymuje dar pełnego pozna-nia Pana.

2. Interpretacja tekstu

S. Fausti: w. 39: «W tych dniach Maryja wybrała się w drogę i spiesząc się, poszła w górskie okolice». Maryja idzie, spiesząc się, aby odwiedzić Elżbietę. Jej pośpiech nie wynika ze smutku czy niepewności, ale z radości i zatroskania. Nie idzie do niej z czystej ciekawości ani po to, by upewnić się co do stanu Elżbiety. Maryja wierzy w to, co zostało Jej powiedziane o jej krewnej i idzie, ponieważ chce okazać jej swoją przyjaźń. Zachariaszowi, który nie uwierzył i prosił o znak, Bóg jako jedyny znak daje jego niezdol-ność do mówienia i wyrażania siebie. Maryi natomiast, która uwierzyła, dany będzie prawdziwy znak, polegający na uznaniu Jej macierzyństwa przez Elżbietę. Kiedy nie wierzy się, nie można przyjąć daru Boga, bez względu na to, jakie znaki by się otrzymywało. Podobnie jak Maryja zmie-rza w górskie regiony Judei, czytelnik Ewangelii według św. Łukasza odwiedza z radością i troską góry Bożej życzliwości i dobroci oraz poznaje Stary Testament, który pozwała mu zrozumieć dar, który otrzymał. W tym spotkaniu ze Starym Testamentem odczuje obecność Słowa, które nie uj-rzało jeszcze światła. Zobaczy wyczekiwanie na to, na co nawet nikt nie ośmielał się czekać, ujrzy obietnicę Boga, która nie wynikała z żadnej ludzkiej przesłanki. Ukaże mu się to, co wydaje się absolutnie niemożliwe, a czego człowiek właśnie najbardziej potrzebuje. Jeśli nie odwołamy się do Starego Testamentu, nikt nie powie nam o tym, co Bóg darował nam w Jezusie, i nie wytłumaczy nam tego. Bez poznania Bożej obietnicy Jego dar uznany może być tylko za coś absolutnie niemożliwego, a w konsekwencji nie może być upragniony ani tym bardziej kochany. Kim jest upragniony, skoro nikt go nie pragnie, albo oblubieniec, skoro nikt go nie kocha? W chrześcijańskim spojrzeniu na Stary Testament obecna jest wielka radość wypływająca z poznania pragnienia i upragnionego, z poznania miłości i umiłowanego. Wielkim dramatem Boga na ziemi jest ukrzyżowana męka niekochanej miłości i niechcianego pragnienia. Ale jest to również tragedia człowieka, który pozostaje jedynie bezprzedmiotowym pragnieniem i mi-łością - pustką, która niczego nie pojmuje. Należy zauważyć także, iż Ma-ryja i Elżbieta są krewnymi, podobnie jak i ci, których noszą w swoich ło-nach. Człowiek i Bóg, oczekiwanie i oczekiwany mają to samo ciało! Histo-ria Izraela poświadcza nam o tym ścisłym pokrewieństwie, które dopełni się na krzyżu. w. 40: «Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła El-żbietę». Pozdrowienie hebrajskie wyraża się słowem szalom, pokój! Ma-ryja życzy, obiecuje i wnosi do tego domu pokój, znak nawiedzenia samego Pana. Oprócz pozdrowienia, Ta, która zostaje przyjęta, obdarza błogosła-wieństwem tę, która Ją przyjmuje. Gość w Izraelu jest kimś świętym, a gościnność jest błogosławieństwem. Przez gościnność człowiek otwiera się na przyniesione dobro, uznając jednocześnie jego niewyczerpalne źródło. Dzieląc się otrzymanym dobrem, wchodzi się w życiodajny krąg Bożego życia. Brak gościnności jest przekleństwem. Nie dając i nie przyjmując, ne-guje się Tego, który stoi u początku wszelkiego daru i gościnności, odłącza się tym samym od prawdziwego życia. Maryja, dzięki swojej wierze w Słowo, niesie w sobie błogosławieństwo Daru, którym jest sam Bóg. El-żbieta zadrżała, rozpoznając w Niej rzeczywistość wszelkiej obietnicy. Koń-czy się już oczekiwanie, kończą się przygotowania. Ustępują one miejsca radości i wszędzie rozbrzmiewa krzyk szczęścia z powodu nadejścia Oblu-bieńca. To w Nowym Testamencie, czyli w Maryi, Izrael może się radować, skakać ze szczęścia i odnaleźć swoją prawdziwą tożsamość. Z drugiej strony Maryja jest także znakiem Nowego Testamentu, który w sposób konieczny odwołuje się do Starego Testamentu, aby zrozumieć dar, który nosi w swo-im łonie. Z tego powodu można stwierdzić, iż Stary Testament jest w Chry-stusie wieczny. Istota obiecanego daru znajduje się zawsze w obietnicy. Obietnica sama w sobie nie zapewnia posiadania daru, ale umożliwia jego właściwe wykorzystanie. Obietnica ziemi nie przekłada się jeszcze w fakt jej posiadania, ale sprawia, że ziemia ta staje się ziemią obiecaną. Zapom-nienie o obietnicy uniemożliwia korzystanie z jej owocu - kiedy Izraelici zapominają o obietnicy, tracą ziemię obiecaną... Podobnie jak można powiedzieć, że Stary Testament staje się jasny w świetle Nowego Testa-mentu, można też stwierdzić, że Nowy Testament ukryty jest w Starym. Z tej przyczyny muszą się one wzajemnie przenikać, aby się rozpoznać. Tak jak działanie Boga w Elżbiecie pozostaje dla wszystkich ukryte aż do jej spotkania z Maryją, również działanie Boga w Maryi pozostaje ukryte dla wszystkich i ujawnia się dopiero w spotkaniu z Elżbietą. w. 41: «podsko-czyło dziecko w jej łonie». Na dźwięk głosu Maryi ten, kogo Elżbieta nosi w sobie, podskakuje z radości. Dwoje dzieci rozpoznaje się wzajemnie je-szcze zanim uczynią to ich matki, które przecież dobrze siebie znają! To spotkanie obojga jeszcze nienarodzonych dzieci jest wzajemnym rozpozna-niem obietnicy i wypełnienia, o czym ich nosiciele przekonają się sami w późniejszym czasie. Działanie Boga, który obiecuje i wypełnia, powoduje w nas głębokie poruszenie. Właśnie po tym możemy je rozpoznać. Ale nie chodzi tu przecież o jakiś subiektywny podskok - to porusza się Jan, syn obiecany dla bezpłodnego Izraela! To spotkanie jest dopełnieniem, punk-tem dojścia całej wspólnej historii Boga i człowieka. Jest ono najpierw przeżywane jako radosne poruszenie całego wnętrza Elżbiety, a następnie zostaje wyrażone sercem i ustami obu kobiet. To opowiadanie wyprzedza niejako i zapowiada dzień Pięćdziesiątnicy. Ten sam Duch, który napełni apostołów, teraz napełnia Elżbietę. Spotkanie z Panem jest w końcu zaw-sze darem Ducha, który rozpoznawany jest po owocach. w. 42: «Błogo-sławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony owoc Twojego ło-na». Elżbieta wykrzykuje z radości z powodu otrzymania tak wielkiego da-ru. Jej radość wyraża się w podwójnym błogosławieństwie. Przede wszys-tkim błogosławi Maryję, której pierwowzorem były w Starym Testamencie Joel i Judyta (zob. Sdz 5, 24nn; Jdt 13, 18), unicestwiające i zwyciężające nieprzyjaciół. Maryja przez swoje posłuszeństwo Słowu pokonała i zwy-ciężyła odwiecznego wroga ludzkości. Następnie błogosławi Owoc Jej łona, który jest źródłem wszelkiego błogosławieństwa. Maryja jest Arką Przy-mierza. Nosi ona w sobie Owoc potomków Ewy, który zmiażdży głowę wę-ża (Rdz 3, 15). Przez Niego do całego stworzenia powraca błogosławień-stwo i życie, ponieważ pokonany został ten, przez którego popadło ono w moc przekleństwa. w. 43: «Czemu zawdzięczam to... ». Okrzykowi błogo-sławieństwa z powodu otrzymanego daru towarzyszy zadziwienie. Dlacze-go właśnie mnie została dana ta łaska? Odwiedziny Pana, jeśli rzeczywiście są one wizytą samego Pana, podkreślają naszą niegodność i niewystarczal-ność. Zamiast poczucia durny, skłaniają do pokory. Prawda Boga, który jest nieskończenie wielki, oświetla naszą małość. Ale to dostrzeżenie naszej małości nie przygnębia nas, lecz sprawia, że cieszymy się z daru i stajemy się zdolni do jego przyjęcia. Z głębokości naszej niegodności z niezwykłą jasnością dostrzegamy niezasłużony charakter otrzymanego daru i jego wspaniałość. To, na co zasługujemy, nie jest przecież wcale darem! Na Bo-ga nie można zasłużyć, ponieważ On jest miłością. Jeśli chcielibyśmy mie-rzyć wielkość miłości, to jej miarą byłoby właśnie to, jak bardzo dana oso-ba jest niegodna tego, by była kochana. Pokora i radość zawsze towarzyszą poznaniu i miłości Boga. Są jego wizytówką. w. 44: «podskoczyło z radości dziecko w moim łonie». O tym podskoku wspomina się dwukrotnie - po raz pierwszy jako o pewnym fakcie (w. 41), a następnie jako wydarzeniu które umożliwia rozpoznanie przychodzącego Pana. Nie wystarczają jedy-nie same odwiedziny Pana. Potrzeba, aby ten, kogo On odwiedza, rozpo-znał w nim właśnie Pana. Bóg zawsze nas nawiedza. W swojej wielkiej miłości wychodzi nam nieustannie na spotkanie, nawet wtedy, kiedy my nie zdajemy sobie z tego sprawy i z tego powodu nie odpowiadamy Mu naszą miłością! On nawiedza nas w najgłębszych pokładach naszego bytu, w tym miejscu, które sam sobie zarezerwował. Konieczne jest, abyśmy zdawali sobie sprawę z tego, co dzieje się w nas. Do tego miejsca, gdzie jesteśmy najbardziej sobą, a Bóg jest z nami bardziej, niż my sami jesteśmy ze sobą, nie może wejść nieprzyjaciel. To miejsce jest naszym oknem na Boga, naszym początkiem, źródłem, z którego wytryska strumień naszego życia! Ale nawet jeśli nieprzyjaciel nie może wtargnąć do tego miejsca, robi wszystko, abyśmy także my sami pozostali na zewnątrz, abyśmy byli niejako poza sobą, dalecy od sumienia i głusi na jego głos. Do mojego prawdziwego ja wchodzę przez nieustanne „wspominanie" Pana i poprzez uważne nasłuchiwanie swego serca, jego radości i jego cierpienia. W ten sposób uświadamiam sobie Jego obecność w moim sercu i ten fakt prze-pełnia mnie radością uwielbienia i błogosławieństwa. Dlatego właśnie ojcowie Kościoła mówili, że niepamięć jest największym z grzechów. w. 45: «Szczęśliwa jest Ta, która uwierzyła». Pod koniec dialogu Elżbieta nazywa Maryję błogosławioną (czyli szczęśliwą - przyp. red.), ponieważ uwierzyła w spełnienie się słów Pana. Pierwszym błogosławieństwem jest wiara w obietnicę. Ona pozwala Panu żyć dzisiaj w osobie wierzącej, która Go słu-cha. W Ewangelii według św. Jana jest to także ostatnie błogosławieństwo, wypowiedziane przez zmartwychwstałego Chrystusa: „Szczęśliwi ci, którzy nie zobaczyli, a uwierzyli" 20, 29). Gdyby Maryja, która przecież nie zoba-czyła, nie uwierzyła, nie byłoby Tego, którego widzieli apostołowie i dzięki temu uwierzyli. Ponieważ uwierzyła mimo tego, że nie widziała, widzial-nym stało się to, w co uwierzyła. Charakterystyczne dla wiary jest to, że słuchanie musi poprzedzać znaki. W przeciwnym razie, nawet jeśli zobaczy się kogoś, kto powstanie z martwych, nie wystarczy to, by odpowiedzieć wiarą (Łk 16, 29-31). Słowo musi zostać najpierw przyjęte takie, jakie ono jest, jako „słowo Boga, które działa w was, wierzących" (1 Tes 2, 13). Nic bardziej nie przeszkadza szatanowi jak przyjęcie Słowa (zob. Łk 8, 12). To dzięki wierze rodzi się Zbawiciel. Inna kobieta powiedziała do Jezusa o Maryi: „Szczęśliwe łono, które Cię nosiło i piersi, które ssałeś". Ale Jezus odpowiedział wtedy: „To prawda, ale tym bardziej szczęśliwi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je" (Łk 11, 27n). Jeśli macierzyństwo Maryi jest przyczyną jej błogosławieństwa, to wiara jest przyczyną Jej macierzyństwa. W pewnym wschodnim hymnie śpiewa się o Maryi, że jest ona „cała uchem", bo Jej macierzyństwo zanim jeszcze dopełniło się w jej łonie, rozpoczęło się w uszach, które z wiarą przyjęły Słowo. Błogosła-wieństwo matki Boga, które stało się jej udziałem, udzielane jest każdemu wierzącemu, który słucha Słowa i je wypełnia (Łk 8, 21; 11, 27n). Taka wiara jest początkiem rozpoznania nawiedzenia Pana, które w przeciwnym razie pozostaje niezauważone.

1. Przesłanie w swoim kontekście (ww. 46-56)

Pieśń Maryi (Magnificat), którą Kościół każdego dnia kończy nieszpory, wyraża uczucia tych, którzy dzisiaj doświadczają zbawienia. Jest to pieśń uwielbienia, na wzór kantyku Anny (1 Sm 2), która widzi spełnianie się otrzymanej obietnicy. Wyraża szczęście tego, kto rozpoznał działanie Boga dla swojego dobra. Wytryska z serca człowieka, który przyjął do siebie swojego Pana. Jest hymnem bardzo osobistym, a zarazem uniwersalnym i wręcz kosmicznym. Maryja jest ustami córy Syjonu, całej ludzkości i całego stworzenia, które widzi spełnianie się Bożej obietnicy, większej od wszy-stkich innych rzeczy (Ps 138, 2). To nowa pieśń, która pochodzi od nowego człowieka. Działanie Boga osiąga swój szczyt w pieśni człowieka, ponieważ śpiewa ten, kto kocha, a miłość odpoczywa jedynie wtedy, kiedy jest ko-chana. Kresem całej historii będzie niekończąca się pieśń radości. Maryja antycypuje tę pieśń, która będzie dojrzałym owocem wiary i która osta-tecznie objawi sens stworzenia i dziejów świata. Pieśń Maryi jest streszcze-niem historii zbawienia. Przez kompilację różnych cytatów biblijnych opi-suje ona działanie Boga, przeciwstawiając je ludzkiemu działaniu. Część pierwsza jest dziękczynieniem Maryi za to, czego Bóg dokonał w Niej (ww. 46-50). Część druga rozciąga to Boże działanie, którego doświadczyła Maryja, na wszystkich ludzi (ww. 51-56). Pieśń, będąca odpowiedzią Maryi na błogosławieństwo wypowiedziane przez Elżbietę, jest podobna w swej melodyce do błogosławieństw wypowiedzianych przez Chrystusa (Mt 6, 20-26).

2. Interpretacja tekstu

w. 46: «Moja dusza wielbi Pana». Kiedy Elżbieta mówi o darze, jaki otrzymała Maryja, stawia ją w absolutnej samotności wobec samego Ofi-arodawcy, który przyjmowany jest jako dar. Do Niego więc kieruje swoją pieśń Maryja, nie próbując nawet odpowiadać na słowa swojej kuzynki. Oczy wiary pozwalają jej dostrzec i wyśpiewać wielkość Boga. Podczas gdy Adam widział w Bogu kogoś małego, nędznego, złego i pełnego zazdrości (Rdz 3, 1nn), Sara wyśmiewała Go jako niezdolnego do dokonania cudu życia (Rdz 18, 10-15), a Izrael uznał, że Jego ramię jest „zbyt krótkie" i niezdolne do zbawienia (Lb 11, 23), Maryja „czyni" Boga wielkim (megalynei, magnificat - dosł. 'czyni wielkim') i widzi Go jako wspaniało-myślnego, kochającego, dawcę wszelkiego dobra, zdolnego do oddania swojego życia, o silnym ramieniu i zwyciężającego każde zło. Człowiek uczynił sobie z Boga bożka na własny obraz i podobieństwo, nieustannie pomniejszając Go, a przez to umniejszając także samego siebie - aż do stania się niczym. Maryja natomiast dostrzega Jego wielkość. Uznaje Go jako Boga i odkrywa, że została Nim napełniona. Każdy otrzymuje Go zgo-dnie z miarą, jaką Go uwielbia, tzn. „czyni Go wielkim", umniejszając się, by pozwolić Mu wzrastać w sobie (zob. Flp 1, 20n). Maryja zatem uwielbia Go nie dlatego, że On jest próżny i złakniony uznawania swoich zalet, ale dlatego, że przyjęcie Jego wielkości jest naszą prawdą. Jeśli Maryja, za-miast uwielbiać Boga, wpadłaby w zachwyt nad sobą, zaraz stałaby się niczym Lucyfer, który przywłaszczył sobie otrzymany dar. Największym darem Boga jest możliwość uznania Jego wielkości, i to wielkości w Jego działaniu w stosunku do nas. Takie uwielbienie czyni nas gotowymi na przyjęcie Go. w. 47: «i mój duch raduje się w Bogu, moim Zbawicielu». Konsekwencją wywyższenia Boga jest radość. Maryja nie znajduje upodo-bania w samej sobie ani nawet w otrzymanym zbawieniu, ale w samym Dawcy zbawienia. To w Nim cieszy się i tańczy. Radość z wielkości Boga jest najwyższym przeznaczeniem człowieka. Wszystkie dary, których On nam udziela, mają na celu uczynienie nas uczestnikami radości Jego serca - są to znaki Jego miłości, klejnoty, którymi Oblubieniec darzy swoją ukochaną, aby mogła się Nim nacieszyć. w. 48: «spojrzał na uniżenie swojej służebnicy... ». Mówi się o przyczynie, dla której dar został ofiarowany. Nie chodzi wcale o jej pobożność czy dobroć, ani nawet jej ludzką czy religijną doskonałość, które nie przyciągnęły Bożego spojrzenia. On jako Najwyższy może spoglądać tylko w dół - Bóg pysznym się sprzeciwia, a dla pokornych jest łaskawy (1 P 5, 5). Motywem udzielenia daru jest więc pokora. Tylko nicość może przyjąć wszystko. Dar jest nim tylko wtedy, gdy nie jest zasłu-żony. Miłość jest tym większa, im bardziej umiłowany okazuje się niegodny miłości. Bóg jest miłością i darem i dlatego może być przyjęty tylko wtedy, gdy człowiek ma świadomość, że na Niego nie zasługuje. Maryja jest pier-wszym człowiekiem, który w sposób pełny i całkowity uznał swoją małość i oddalenie od Boga. Dzięki temu Bóg mógł darować Jej siebie także w spo-sób pełny i całkowity. Podstawową zasługą Maryi jest świadomość, że nie zasługuje na ten dar. W Niej pokonany został wszelki niepokój wiary i pra-gnienie swojej własnej doskonałości. Ona osiągnęła doskonały pokój, uznając prawdę o sobie samej jako o nieskończonej nicości, a jednocześnie nie utraciła nadziei, ponieważ zrozumiała, że tylko ta nicość jest w stanie pomieścić nieskończoną prawdę Boga. Słusznie Kościół głosi, że Maryja jest niepokalana, a więc wolna od skutków grzechu pierworodnego. Jest ona wolna od odwiecznego kłamstwa, które poddaje w wątpliwość sens nadziei i uniemożliwia stworzeniu przyjęcie postawy pokory (zob. Ps 131). Maryja nazywa siebie „służebnica," i mówi o swoim „uniżeniu". Jednak Jej pokora nie jest jedynie tą „piękną cnotą", która w najlepszym razie pr-owadzi do uniżania się, aby nie upaść czy też aby nie być przez innych wywyższanym. Nie jest nawet cnotą, ale najgłębszą prawdą o człowieku, który jest prochem i w proch się obróci. Maryja uznaje tę prawdę i przyj-mując ją, pozwala Bogu czynić w sobie wielkie rzeczy. «Odtąd wszystkie pokolenia będą mnie nazywać szczęśliwą». Wszyscy ludzie będą jej gratulować nie pokory, ale tego, że Bóg wejrzał na Jej uniżenie. On objawił swoją miłość w jej niegodności do bycia kochaną. Powodem, aby tańczyć z radości i uwielbiać Pana, jest Jego spojrzenie zwrócone na Maryję. Wszy-stkie pokolenia będą się odtąd radować razem z Nią, ponieważ w Maryi nicość człowieka okazała się otchłanią zdolną do przyjęcia Boga, który jest największym darem i istotą każdego daru. w. 49: «Gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny». Bóg, który spojrzał na Jej małość, uczynił (Jego spojrzenie ma moc działania!) „dla Niej" wielkie rzeczy. Dokonał najwię-kszej rzeczy, jaką mógłby zdziałać Ten, który jest wszechmocny miłością -darował siebie samego! Bóg nazywany jest imieniem „Wszechmocny". Co więc może uczynić ten, który może wszystko? Może dokonać rzeczy niemożliwej, ponieważ dla Niego nie ma rzeczy niemożliwej (w. 37). Do-konuje nawet tego, co wydaje się zupełnie nierealne - daje samego siebie, nieskończoną wielkość, ograniczonemu stworzeniu. «Święte jest Jego Imię» - ze względu na niezwykłe dzieło, którego dokonał. Jego świętość, Jego absolutna odmienność objawia się na ziemi. Jego imię jest teraz „uświęcone tak w niebie, jak i na ziemi". Zostaje poznane i uwielbione przez ludzi w należny dla Niego sposób. Bóg sam uświęca swoje imię na ziemi, patrząc, objawiając się i ofiarowując się osobom niegodnym. W ten sposób wypełnia się pierwsze wezwanie, którego Jezus nauczył nas w swojej modlitwie. w. 50: «Jego miłosierdzie...». Maryja streszcza w jednym słowie wszystkie cechy Tego, którego wcześniej określiła jako Pana, Boga, Zbawiciela, Wszechmocnego, Świętego. Wszystkie pokolenia mogą poznać Go i doświadczyć Jego obecności w tym jednym imieniu, które brzmi „Miłosierdzie". To imię przynależy do Niego od zawsze i na zawsze. Miłosierdzie w języku hebrajskim wyrażane jest przez dwa słowa: hesed i rachamim, `współczucie, litość' i 'macierzyńska miłość'. Bóg w swej istocie jest miłością i nie może nie kochać, ponieważ my jesteśmy Jego dziećmi. Nie może nas nie kochać bez względu na nasze złe postępowanie, które co najwyżej pobudza Jego troskę i współczucie. Na tym właśnie polega Jego świętość, czyli Jego odmienność (zob. Łk 6, 36 i Kpi 19, 2). Podczas, gdy Ewa, matka wszystkich żyjących, dostrzegała w Bogu zazdrość i egoizm, Maryja widzi Jego prawdziwe Imię. Doświadczenie Maryi jest dostępne dla tych wszystkich, którzy „boją się" Boga, czyli zdają sobie sprawę z Jego obecności w swoim codziennym życiu. ww. 51-54: «Okazał moc swego ramienia...». Maryja opisuje biblijną historię zbawienia w siedmiu czynach Boga, które prostowały odstępstwa człowieka. Czyni to za pomocą czaso-wników wyrażonych w czasie przeszłym, ponieważ w tym, co jej się przy-darzyło, wypełniła się właśnie obietnica dana Izraelowi. To pieśń o tym, jak Bóg działał do tej pory i jak nadal będzie postępował w przyszłości. Jego miłosierdzie nie jest bezpłodne. Jego współczucie jest działaniem, które burzy bezmierne ograniczenia człowieka. Pierwsze stwierdzenie Tej, która „czyni wielkim" Boga, odnosi się do doświadczenia potęgi Jego „ramienia". On wyciąga je, jak miało to miejsce w czasie wyjścia z Egiptu (zob. Wj 5, 15), i ratuje tych, którzy byli przeznaczeni na zatracenie. Jedynie On zwy-cięża wszelkie zło. Poznanie Jego ramienia wyzwala z tego wielkiego zła, którym jest wiara, że zło jest silniejsze od dobra, że zło jest „wszechmoc-ne", że zło jest Bogiem. Poznając moc Jego ramienia, można odnieść zwy-cięstwo nad największym oszustwem zła, które stara się nas przekonać, że to Bóg jest złem i zagrożeniem dla człowieka. Otwierając się na doświad-czenie zbawczej potęgi Boga, człowiek może pokonać pierworodne oszustwo i wynikającą z niego rozpacz. «rozproszył zarozumiałych pyszał-ków...». Wyzwalając straceńców, Bóg rozprasza też zarozumiałych. Dema-skuje sofizmaty, których ofiarą stało się serce człowieka, kiedy nie mając zaufania do Boga, sam starał się być dla siebie Bogiem. Także i pyszny, kiedy znajdzie się w beznadziejnej sytuacji, może stać się pokornym i w ten sposób może zostać uratowany. Dzięki potężnemu ramieniu Boga pokorny został uratowany i pokonana została głupota pysznego serca. Los człowie-ka został odwrócony, odmienione zostało jego życie oparte na krzywdzie i cierpieniu, na panowaniu i ucisku, na niewoli i poddaństwie. Pokonane zostały niesprawiedliwości, trony i fałszywe kulty, które ujarzmiają człowie-ka. Odkrywając swoją prawdziwą małość, człowiek zostaje wywyższony do godności osoby kochanej przez Boga. Głodny jest nasycony, a bogaty doświadcza głodu. Ale także i ten, któremu wydaje się, że posiada wszys-tko, kiedy doświadczy głodu, może być nakarmiony przez Boga. Boże dzia-łanie, o którym mówi Maryja, oprócz znaczenia ściśle materialnego musi być rozumiane także w sensie duchowym. Mocą Bożą zaspokojony zostaje nienasycony głód człowieka, który pragnie być taki jak Bóg - potężny, samodzielny i nieskończony. Każda fałszywa sytość będzie natomiast zre-dukowana do naturalnego, szczerego głodu, aby nie była już tylko pragnie-niem fałszywych bożków, ale łaknieniem samej prawdy. Puste ręce tego, który dokonuje czynów bezbożnych (one nie mogą napełnić ręki ich siewcy ani żniwiarza! - zob. Ps 129, 7) będą wreszcie mogły być wyciągnięte na przyjęcie daru. Czyż doświadczenie pustki, tak bardzo powszechne w dzisiejszych czasach, nie powinno być znakiem, że człowiek znajduje się zawsze w obecności Tego, wobec którego upadają i kruszą się wszelkie bożki (1 Sm 5)? «Ujął się za swoim sługą Izraelem...». Maryja zdaje sobie sprawę, że nosi w sobie wypełnienie obietnicy - Bóg nareszcie otacza opieką swój lud, podobnie jak uczynił to w czasie wyjścia z Egiptu, kiedy to „znalazł go na ziemi pustynnej, na pustkowiu, gdzie rozlegało się wycie" (Pwt 32, 10). w. 55: «jak to obiecał naszym ojcom...». W Maryi wypełnia się ta sama obietnica, która wcześniej została dana Abrahamowi. Ponie-waż ona uwierzyła Słowu, dopełnia się w Niej cała historia obietnicy. Przez jej potomka, którym jest Jezus (Ga 3, 16), ludy całej ziemi otrzymają błogosławieństwo (Rdz 12, 3b).

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewan-gelię według św. Łukasza, ss. 40-44.46-50.

 

 

19. Niedziela zwykła, rok A, 2023.08.13

 

PIERWSZE CZYTANIE

1 Krl 19, 9a. 11-13a Bóg objawia się Eliaszowi

Czytanie z Pierwszej Księgi Królewskiej

Gdy Eliasz przyszedł do Bożej góry Horeb, wszedł do pewnej groty, gdzie przenocował. Wtedy Bóg rzekł: «Wyjdź, aby stanąć na górze wobec Pana!»

A oto Pan przechodził. Gwałtowna wichura rozwalająca góry i druzgocąca skały szła przed Panem; ale Pana nie było w wichurze. A po wichurze – trzęsienie ziemi: Pana nie było w trzęsieniu ziemi. Po trzęsieniu ziemi powstał ogień: Pana nie było w ogniu. A po tym ogniu – szmer łagodnego powiewu. Kiedy tylko Eliasz go usłyszał, zasłoniwszy twarz płaszczem, wyszedł i stanął przy wejściu do groty.

Oto słowo Boże.


 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 85 (84), 9ab i 10. 11-12. 13-14 (R.: por. 8)

Refren: Okaż swą łaskę i daj nam zbawienie.

Będę słuchał tego, co Pan Bóg mówi: *
oto ogłasza pokój ludowi i swoim wyznawcom.
Zaprawdę, bliskie jest Jego zbawienie †
dla tych, którzy Mu cześć oddają, *
i chwała zamieszka w naszej ziemi.
Refren.

Łaska i wierność spotkają się z sobą, *
ucałują się sprawiedliwość i pokój.
Wierność z ziemi wyrośnie, *
a sprawiedliwość spojrzy z nieba.
Refren.

Pan sam szczęściem obdarzy, *
a nasza ziemia wyda swój owoc.
Sprawiedliwość będzie kroczyć przed Nim, *
a śladami Jego kroków zbawienie.
Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE

Rz 9, 1-5 Izrael jest ludem Bożym

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Rzymian

Bracia:
Prawdę mówię w Chrystusie, nie kłamię, potwierdza mi to moje sumienie w Duchu Świętym, że w sercu swoim odczuwam wielki smutek i nieustan-ny ból.

Wolałbym bowiem sam być pod klątwą, odłączonym od Chrystusa dla zbawienia braci moich, którzy według ciała są moimi rodakami. Są to Izraelici, do których należą przybrane synostwo i chwała, przymierza i nadanie Prawa, pełnienie służby Bożej i obietnice. Do nich należą pra-ojcowie, z nich również jest Chrystus według ciała, Ten, który jest ponad wszystkim, Bóg błogosławiony na wieki. Amen. Oto słowo Boże.

 

EWANGELIA

Mt 14, 22-33 Jezus chodzi po jeziorze

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

22Gdy tłum został nasycony, zaraz Jezus przynaglił uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy. 23Gdy to uczy-nił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał.

24Łódź zaś była już o wiele stadiów oddalona od brzegu, miotana falami, bo wiatr był przeciwny. 25Lecz o czwartej straży nocnej przyszedł do nich, kro-cząc po jeziorze.

26Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się, myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli. 27Jezus zaraz przemówił do nich: «Odwagi! To Ja jestem, nie bójcie się!»

28Na to odezwał się Piotr: «Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie!» 29A On rzekł: «Przyjdź!» Piotr wyszedł z łodzi i krocząc po wodzie, podszedł do Jezusa. 30Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: «Panie, ratuj mnie!»

31Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: «Czemu zwąt-piłeś, człowiecze małej wiary?»

32Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. 33Ci zaś, którzy byli w łodzi, upadli przed Nim, mówiąc: «Prawdziwie jesteś Synem Bożym». Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA UCHWYCIĆ SIĘ JEZUSA

O co proszę? O głęboką wiarę, że Jezus nigdy nie pozwoli mi zginąć.

Po rozmnożeniu chleba Jezus przynagla uczniów, aby przepłynęli na drugi brzeg (w. 22). On sam idzie na górę, aby się modlić. Nie chce rozgło-su. We wszystkim, co czyni, szuka chwały Ojca.

Będę kontemplował Jezusa cichego i pokornego, całkowicie odda-nego Ojcu. Czy w mojej pracy potrafię usuwać się na bok? Czy szukam przede wszystkim chwały Boga? Czy nie przysłaniam Go sobą?

Wejdę na górę razem z Jezusem, aby się modlić (w. 23). Pomyślę, że jestem razem z Nim. Jest wieczór. Będę wpatrywał się w Jego rozmodloną twarz, przysłuchiwał się Jego rozmowie z Ojcem. Uświadomię sobie, że Je-zus codziennie wpatruje się w Ojca i modli się za mnie. Rozmawia z Nim o moim życiu. Czy wierzę w Jezusa, który codziennie modli się za mnie do Ojca?

Będę patrzył na uczniów, którzy zmagają się z przeciwnymi falami, aby przepłynąć na drugi brzeg jeziora (w. 24). Zauważę ich zmęczenie, ciężki oddech i trud wiosłowania na wzburzonym jeziorze. Nie rozpoznają Jezusa przychodzącego do nich (ww. 25-26).

Czy rozpoznaję Jezusa pośród moich codziennych zajęć? Czy zmę-czenie i aktywne życie nie przysłaniają mi Jego obecności?

Wczuję się w przeżycia Piotra kroczącego po jeziorze (w. 28--30). Spróbuję razem z nim doświadczyć momentu tonięcia. Poczuję ciepło dło-ni Jezusa. On natychmiast ratuje mnie z kłębiących się fal jeziora.

Wyznam Jezusowi moją wiarę i będę Go prosił o głębokie prze-czucie Jego obecności, zwłaszcza pośród kryzysowych sytuacji. Uchwycę się Jezusa, wypowiadając proste słowa modlitwy: „Jezu, trzymaj mnie mocno i nie pozwól mi zginąć!".

 

KOMENTARZ

1. Przesłanie w swoim kontekście

«Człowieku malej wiary! Dlaczego zwątpiłeś?» - Jezus zapytuje Piotra, którego wezwał do chodzenia po wodzie, tak jak On i z Nim. Opowiadanie o Jezusie z Nazaretu (Mt 13, 53-58) ukazuje cofanie się od zadziwienia do zwątpienia i od zwątpienia do niewiary. Niewiara natomiast - przeciwnie przedstawia ruch od strachu do odwagi zawierzenia, wypróbowanego zwątpieniem i upadkiem, który w doświadczeniu zbawienia osiągnie swoją pełnię. Zwątpienie, stan w połowie drogi między niewiarą i wiarą, jest koniecznym przejściem dla wszystkich. By osiągnąć świadomą i dojrzałą wiarę, trzeba by niewierzący wątpił o swojej niewierze, wierzący zaś wątpił o swojej wierze. ślepy dogmatyzm zamyka drogę do prawdy. Zresztą, w po-grążaniu się każdy otwiera się na wezwanie ocalenia, niezależnie od swojej wiary czy niewiary. Piotr przedstawia każdego z nas i cały Kościół. Kiedy zwracamy oczy na Pana i słuchamy Jego wezwania, ożywia nas ufność i idziemy naprzód. Kiedy natomiast zwracamy uwagę na nasze trudności, ogarnia nas lęk i pogrążamy się w śmiertelnym strachu. Zawsze jednak jesteśmy zdolni wydobyć z serca krzyk: „Panie! Ratuj mnie!". Jest to nie-zbywalne źródło wiary. Wynikające z niej doznane ocalenie prowadzi do uspokojenia i uznania Pana. Po darze chleba Jezus wszedł sam na górę, by się modlić. Po słowach „ciało dane za was", jest On nieobecny. Znajdujemy się w nocy, owiani przeciwnym wiatrem, zawieszeni nad wzburzoną otchłanią, która usiłuje nas pochłonąć, podczas gdy trudzimy się dotrzeć na drugi brzeg. Jest to stan Kościoła, wezwanego do podjęcia Jego drogi po Wniebowstąpieniu na górze (Mt 28, 16nn). Jest On obecny w braterskiej miłości. Jest jednym bochenkiem chleba w łodzi, narażonym na „kwasy" faryzeuszów i Heroda (Mk 8, 14nn). Nie jest to zjawa, tylko „Ja jestem", moc zbawcza samego Boga. Trzy „burzliwe" sceny w łodzi wiążą się ze sobą. W pierwszej jest On obecny jako „śpiący i budzący się" (Mt 8, 23-27). Jest to Jezus ziemski, obecny wśród uczniów „takim, jakim był" (Mk 4, 36), umarły i zmartwychwstały, który zostawił nam swój chleb. W drugiej nie ma Go już między nami inaczej, jak tylko w swoim słowie i w swoim chlebie, które pozwalają nam chodzić, jak On chodził. W trzeciej (Mt 16, 5-12) On sam wyzwala burzę pytań u uczniów, którzy nie rozumieją znaczenia chleba i narzekają, że go nie mają. Mają natomiast kwas chlebowy „faryzeuszów i saduceuszów" (Mt 16, 12), jakże inny od Jego zaczynu! Barka jest symbolem wspólnoty, miejscem wiary. Gdy znajduje się na morzu, nie wysiada się z niej: albo się dobija do brzegu, albo idzie się na dno! Pierwsza scena w barce odpowiada czasowi, kiedy Jezus znajduje się w barce ze swoimi, umiera i zmartwychwstaje, dając nam swój chleb. Druga odpowiada czasowi Kościoła, kiedy to Jego obecność jako chleba jest uważana za zjawę, dopóki nie zaufamy Jego słowu i nie uczynimy tego, co On czynił - „czyńcie to na moją pamiątkę" (1 Kor 11, 24). Trzecia mówi nam, dlaczego mamy trudności w rozpoznaniu Go: gdy wystawiamy ciało na nasze złe zachcianki - różne „kwasy chlebowe", które burzą nasze życie i sprowadzają do stanu zjawy rzeczywistość „Ja-Jestem". Jezus, w tej sytuacji nieobecny, jest obecny jako Żyjący, który chodził po morzu i który swoim słowem wzywa nas, byśmy czynili to samo. Kościół przyjmuje zaproszenie, nie bez lęku i niepokojów. Kiedy patrzy na Niego i słucha Jego przyrzeczenia, chodzi. Gdy zwraca uwagę na własne trudności, pogrąża się. Pozostaje mu jednak zawsze wezwanie Pana, którego imię „Jezus" znaczy „Bóg zbawia". Przygoda Piotra jest przygodą każdego człowieka.

2. Interpretacja tekstu

S. Fausti: w. 22: «Zaraz potem wymógł na swoich uczniach...». Uczniowie chcieli zatrzymać magiczny moment chleba, podobnie jak to miało miejsce podczas Przemienienia. Tymczasem powinni „słuchać Go"! (Mt 17, 4. 5b). Otrzymany chleb jest, podobnie jak ów Eliasza, siłą dającą zdolność wę-drowania przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy aż na górę Pańską (por. 1 Krl 19, 1-9). Jezus ich „zmusza" do świętej podróży, gdyż oni woleliby pozostać na miejscu, zamieniając sam chleb tylko na kwas chlebowy He-roda. Tłumy ze swojej strony chciałyby uczynić Go królem (por. J 6, 15), podczas gdy On jest „Sługą", który daje życie. Po nocy chleba następuje nowy dzień - dzień osamotnionych uczniów na barce - podczas którego Jezus obecny jest w inny sposób. Jest obecny swoim słowem, które poleca im iść Jego drogą, zmagając się z tą samą nocą przez Niego pokonaną.

w. 23: «odprawić tłumy». Przed rozmnożeniem chleba uczniowie chcieli je oddalić, teraz chcą zatrzymać. Jezus postępuje odwrotnie: najpierw daje chleb, a następnie żegna tłumy, rozchodzące się z Jego „wiatykiem”1. Nie posługuje się chlebem, by je zatrzymać i nad nimi panować, lecz staje się sługą darzącym chlebem, by dać im moc do kroczenia przez życie «wyszedł na górę, aby się modlić w samotności». Po darze swojego ciała, Jezus wstąpił na górę w zjednoczeniu z Ojcem, wysyłając swoich uczniów na cały świat i przyrzekając być z nimi na zawsze (Mt 28, 16-20). On jest pontyfikiem2, który z góry towarzyszy im, będąc blisko Ojca i każdego brata oraz siostry. «Zapadł wieczór, a On sam tam przebywał». Jest On już w świetle Ojca, my zaś znajdujemy się jeszcze w porze wieczornej, tej samej, która i dla Niego nastała, gdy dawał swój chleb (Mt 26, 20-29). Jest On na górze sam i modli się, my zaś znajdujemy się w porze nocnej na dole, wiosłując na morzu. Normalny to dla nas stan po tym, gdy On stał się chlebem.

w. 24: «Tymczasem łódź oddaliła się już kilkaset metrów». Ogarnięci mrokiem, zawieszeni między niebem i otchłanią, uczniowie są oddaleni od miejsca wypłynięcia i miejsca dopłynięcia. Sytuacja jest niepokojąca. «Fale nico miotały». Słowo „miotać" oddaje w sposób niedoskonały grecki ter-min pochodzący od „kamienia probierczego", służącego do próbowania złota, zarysowującego to, które nie jest cenne, czyli ma „wysoką próbę". Oznacza to, że przeciwności nas oczyszczają: nacinają twardość naszych serc, by wydobyć z nich skarb wiary (por. 1 P 1, 6-9; Rz 5, 3-5). «Wiatr wiał z przeciwnej strony». Wiatr porusza morze. Duch przeciwny wzbudza przeciwko człowiekowi widmo śmierci.

w. 25: «O czwartej straży nocnej». Jest to straż od godziny trzeciej do szóstej rano, brzemiennej ciemnościami całej nocy, w której światło wy-daje się być bardzo daleko, pełna umęczenia i niepokoju. Jest to gęsta noc, a jednak zapowiada nowe słońce. O tej godzinie Bóg przybywa, by ocalić (por. Wj 14, 24; Ps 46, 6; Iz 7, 14). Będzie to godzina zmartwychwstania Jezusa (Mt 28, 1). «przyszedł więc do nich po jeziorze». Podczas pierwszej burzy Jezus śpi i budzi się: wkracza w noc i ją zwycięża, dając nam chleb życia. Teraz, zmartwychwstały, chodzi po wodzie: śmierć nie ma już nam Nim władzy. Nie być pochłoniętym przez otchłań jest niespełnionym snem każdego człowieka, przezwyciężeniem dobrze znanej rzeczywistości, skła-dającej się z nocy, samotności, oddalenia, trudu, zmęczenia, lęku, strachu i upadku ducha. Chodzenie po morzu jest tematem powtarzającym się czte-ry razy (ww. 25. 26. 28. 29). W oparciu o słowo Pana, uczeń jest wezwany do takiego chodzenia.

w. 26: «przestraszyli się». Ucznia ogarnia strach. Chodzenie po wodzie jest czymś skrajnie przesadnym, niemożliwym, Boskim! «To jakaś zjawa!». Kto jest miotany strachem zamienia własne wyobrażenia w rzeczywistość, a rzeczywistość na urojenia. Uczniowie myśleli, że Żyjący wśród nich jest zjawą, zmarłym (por. Łk 24, 37). Chleb - Jego ciało dane za nas - nie jest wówczas zbawczym z Nim spotkaniem, lecz pobożnym wspomnieniem byłego zdarzenia, którym się obecnie nie żyje. Jest to wyrzut Pawła, skie-rowany w liście do Koryntian, w którym mówi, że ich Eucharystia nie jest spożywaniem Wieczerzy Pańskiej, tylko pochłanianiem własnego potępie-nia, ponieważ czynią coś sprzecznego z tym, co celebrują! (por. 1 Kor 11, 17-34). «I ze strachu zaczęli krzyczeć». Jest to ten sam strach przed utonięciem, jaki ich ogarnął podczas pierwszej burzy, kiedy Pan spał (Mt 8, 24nn).

w. 27: «Uspokójcie się! Ja jestem». Strach jest drobiną wiary (Mt 8, 26; 9, 22), wiara natomiast jest odwagą zawierzenia i odważeniem się na coś niemożliwego. Niemożliwego dla człowieka, a nie dla Boga. Ten, który cho-dzi po wodzie, nie jest zjawą, tylko Ja-Jestem, Jezusem we własnej osobie. „Ja-Jestem" przywołuje objawienie Boga podczas Wyjścia (Wj 3, 14). Ocalenie przez wodę nie jest przewidzeniem. Jest strachem, który skłania ich do uznania rzeczywistości Boga za przewidzenie.

w. 28: «Jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do Ciebie po wodzie». Próba, wskazująca na to, że jest to rzeczywiście Jezus, Pan-który-zbawia, jest jednoznaczna z zapytaniem, czy ja byłbym ocalony, czy idąc wezwany Jego słowem, będę jak On chodził nad otchłanią. Próbę zrodziła wątpliwość: „Jeśli to Ty jesteś!". „Jeśli", wyrażające wątpliwość, jest słowem Bożym: w oparciu o Jego słowo jesteśmy wezwani do chodzenia jak On i z Nim nad otchłanią. «Piotr wyszedł z łodzi i po jeziorze poszedł do Jezusa». W po-słuszeństwie Jego słowu Piotrowi udaje się czynić to, co On uczynił. Musi zaufać wodzie poza łodzią (wiara i chrzest są osobistym doświadczeniem, wprowadzającym do łodzi!). Nie zwycięża się śmierci inaczej, jak tylko zawierzeniem się Jezusowi w Jego śmierci. «Gdy zauważył, że wieje silny wiatr, przeraził się». Duch przeciwny przeraża Piotra. Gdy patrzy na Jezu-sa, idzie. Jeśli zwraca uwagę na swój lęk, tonie. Strach, pogrążający w otchłań, jest miejscem, w którym Pan wzywa cię do głębszej wiary, w prze-ciwnym razie pochłonie nas strach i rozpacz. Dlatego „moje oczy zawsze zwracam ku Panu, bo On uwolni nogi moje z sidła" (Ps 25, 15). «i zaczął tonąć». Na łodzi, która tonęła, Jezus „spał" (Mt 8, 25). Teraz chodzi po wodzie właśnie dlatego, ponieważ poszedł na głębię spokojny jak dziecko w ramionach swojej matki (por. Ps 131, 2). «Panie! Ratuj mnie!». Piotr wzywa Jezusa, który jest Bóg-zbawia (por. Mt 8, 25). W ostatecznej po-trzebie wszystkim dane jest to imię, w którym możemy być zbawieni (por. Dz 2, 21; 4, 12).

w. 31: «Jezus zaraz wyciągnął rękę». „Wyciągnięte ramię" oznacza inter-wencję Boga, który wstrzymuje wielkie wody i ratuje z nich tego, kto Go wzywa. «Człowieku małej wiary!» (por. Mt 8, 26). Wiara w nas jest, lecz mała, niewystarczająca w obliczu tak wielkiej próby, jak ta. Wędrówka zawierzenia Panu i uznania Go trwa przez całe życie. Ucisk końcowy będzie dopełnieniem chrztu, który pozwoli nam poznać w pełni, kim jest Pan.

w. 32: «Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył». Cisza następuje na barce po tym, jak każdy w pierwszej osobie doświadczył chrztu, polegającym na słuchaniu Pana, chodzeniu po wodzie, pogrążaniu się w nią, wzywaniu Jego imienia i ocaleniu. Dopiero wówczas rozpoznajemy na barce Pana i dostrzegamy Jego chleb. Przeszliśmy ze śmierci do życia, ponieważ mi-łujemy braci (1 J 3, 14).

w. 33: «Ci zaś, którzy byli w łodzi, oddali Mu hołd». Ocalenie prowadzi do adoracji, do ucałowania Pana, kończącego Ewangelię (Mt 28, 17). «Ty naprawdę jesteś Synem Bożym». Jest to uprzedzenie wyznania z Mt 16, 16. To wyznanie nie przeszkadza, by Piotr później nie rozumiał tych słów i zaparł się Go, doświadczając coraz to większej głębi zbawienia. Tu nato-miast Piotr czyni wyznanie wiary paschalnej. Kościół wie, że Jego ciało dane za nas nie jest zjawą, lecz chlebem życia, który sprawia, że żyjemy i umieramy jak On, krocząc przez życie.

w. 34- 36: «Gdy przeprawili się...». Ten, który nie został rozpoznany przez swoich, teraz jest uznany przez tłumy, podczas gdy jest obecny wśród nich po dokonaniu przeprawy. Zwyczajny kontakt z Nim jest zbawieniem dla wszystkich.

 

 

 

19. Niedziela zwykła, rok A, 2023.08.13

1 Od łac. viaticum (od via - 'droga') - 'zaopatrzenie na drogę' - przyp. tł.

2 Od łac. pontifex (pons 'most' i facere - 'czynić'; zatem w całości można przetłumaczyć: 'tworzący most'): w starożytnym Rzymie kapłan, który należał do kolegium czuwającego nad formalną stroną kultu religijnego i związanymi z nim pewnymi aktami państwowy-mi; w Kościele: pontifex maximus - 'najwyższy kapłan, papież' - przyp. tł.

 

 

Święto Przemienienia Pańskiego, rok A, 2023.08.06

 

PIERWSZE CZYTANIE

Dn 7,9-10.13-14 Wieczne panowanie Syna Człowieczego

Czytanie z Księgi proroka Daniela                                                 
Patrzałem, aż postawiono trony, a Przedwieczny zajął miejsce. Szata Jego była biała jak śnieg, a włosy Jego głowy jakby z czystej wełny. Tron Jego był z ognistych płomieni, jego koła - płonący ogień. Strumień ognia się rozlewał i wypływał od Niego. Tysiąc tysięcy służyło Mu, a dziesięć tysięcy po dziesięć tysięcy stało przed Nim. Sąd zasiadł i otwarto księgi.
Patrzałem w nocnych widzeniach: a oto na obłokach nieba przybywa jakby Syn Człowieczy. Podchodzi do Przedwiecznego i wprowadzają Go przed Niego. Powierzono Mu panowanie, chwałę i władzę królewską, a służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki. Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie, a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie.
Oto słowo Boże

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 97,1-2.5-6.9

Refren: Pan wywyższony króluje nad ziemią

Pan króluje, wesel się, ziemio,
radujcie się, liczne wyspy!
Obłok i ciemność wokół Niego,
prawo i sprawiedliwość podstawą Jego tronu. Refren

Góry jak wosk topnieją przed obliczem Pana,
przed obliczem władcy całej ziemi.
Jego sprawiedliwość rozgłaszają niebiosa,
a wszystkie ludy widzą Jego chwałę. Refren

 

Ponad całą ziemię
Tyś bowiem wywyższony
i nieskończenie wyższy
ponad wszystkich bogów.  Refren

DRUGIE CZYTANIE

2 P 1,16-19 Naoczni świadkowie wielkości Jezusa

Czytanie z Drugiego listu świętego Piotra Apostoła                         
Najmilsi:
Nie za wymyślonymi bowiem mitami postępowaliśmy wtedy, gdy daliśmy wam poznać moc i przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa, ale naucza-liśmy jako naoczni świadkowie Jego wielkości.

Otrzymał bowiem od Boga Ojca cześć i chwałę, gdy taki oto głos Go doszedł od wspaniałego Majestatu: „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”. I słyszeliśmy, jak ten głos doszedł z nieba, kiedy z Nim razem byliśmy na górze świętej.

Mamy jednak mocniejszą, prorocką mowę, a dobrze zrobicie, jeżeli będziecie przy niej trwali jak przy lampie, która świeci w ciemnym miejscu, aż dzień zaświta, a gwiazda poranna wzejdzie w waszych sercach.
Oto słowo Boże

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Mt 17,5c 

Alleluja, alleluja, alleluja
To jest mój Syn umiłowany,
w którym mam upodobanie,
Jego słuchajcie!
Alleluja, alleluja, alleluja

EWANGELIA (Mt 17, 1-9) Przemienienie Pańskie

Słowa Ewangelii według świętego Mateusza

1Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i brata jego, Jana, zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. 2Tam przemienił się wobec nich: Twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło.

3A oto im się ukazali Mojżesz i Eliasz, którzy rozmawiali z Nim. 4Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza».

5Gdy on jeszcze mówił, oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: «To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie».

6Uczniowie, słysząc to, upadli na twarz i bardzo się zlękli.

7A Jezus zbliżył się do nich, dotknął ich i rzekł: «Wstańcie, nie lękajcie się». 8Gdy podnieśli oczy, nikogo nie widzieli, tylko samego Jezusa.

9A gdy schodzili z góry, Jezus przykazał im mówiąc: «Nie opowiadajcie nikomu o tym widzeniu, aż Syn Człowieczy zmartwychwstanie».

Oto Słowo Pańskie

 

MEDYTACJA      KONTEMPLOWAĆ OBLICZE JEZUSA

O co proszę? O dar kontemplacji oblicza Jezusa.

            Będę wpatrywał się w Jezusa, który prowadzi wybranych uczniów „na górę wysoką, osobno" (w. 1). Wie, że potrzebują duchowego umocnienia. Są przygnębieni Jego słowami o odrzuceniu, męce i krzyżu (zob. 16, 21-26).

            Co mogę powiedzieć o moim obecnym stanie ducha? Co mnie wewnętrznie cieszy, a co gnębi? Poproszę Jezusa, aby poprowadził mnie „na górę wysoką, osobno", aby pomógł mi odnaleźć przestrzeń pustyni       i żarliwej modlitwy osobistej.

            Stanę blisko Jezusa i uczniów, na górze, w samotności, w głębokiej ciszy.    Wyobrażę sobie Jezusa, który przemieniony, cały piękny, jaśnieje blaskiem jak słońce (ww. 2-3). Będę trwał z uczniami w kontemplacji oblicza Jezusa.

            Zbliżę się do Piotra i wsłucham się w jego słowa zachwytu (w. 4). Razem z nim poproszę o głębokie doświadczenie obecności Jezusa i łaskę nasycania się Jego pięknem. Będę trwał w prostych słowach uwielbienia: „Jezu, jesteś piękny! Dobrze mi, kiedy trwam przy Tobie".

            Wsłucham się w głos z nieba (w. 5). Jakie przeżycia budzi we mnie? Co we mnie przeważa: doświadczenie pokoju czy lęk i niepokój? Czy mam głębokie upodobanie w Jezusie? Czy jest moim umiłowanym Bratem? Czy słucham Jego słowa?

            Jezus podchodzi do mnie, podobnie jak do uczniów na górze, i mówi mi: „Wstań, nie lękaj się". Uchwycę się mocno Jego dłoni i będę Go prosił, aby pomógł mi podnieść się z moich lęków i duchowej niemocy.

            „Nikogo nie widzieli, tylko samego Jezusa" (w. 7). Będę wpatrywał się w Jezusa, powtarzając: „Zachowaj Twoje oblicze w moim sercu".

 

KOMENTARZ

1. Przesłanie w swoim kontekście 

«Jego słuchajcie!» - mówi głos z nieba. Istotnie „On jest moim Synem umiłowanym, którego sobie upodobałem". Ojciec przemawia tylko dwa razy w tej samej sprawie: ogłasza Jezusa jako Syna po raz pierwszy po chrzcie (Mt 3, 17), a drugi raz teraz (w. 5), po zapowiedzi swojej śmierci i zmartwychwstania (Mt 16, 21). Przemienienie jest potwierdzeniem drogi podjętej w chrzcie, wyprzedzeniem chwały paschalnej. W jej świetle „Sługa" rozpoczyna swoją wędrówkę ku Jerozolimie. Opowiadanie to jest brzemienne w odniesienia biblijne. W Nazarejczyku bowiem spełnia się wszelkie proroctwo (Mt 2, 23). Cała scena przywołuje na myśl Mojżesza, który wstępuje na górę z Aaronem, Nadabem i Abihu. Siódmego dnia został wezwany przez Boga w obłoku (Wj 24, 1. 9. 15n). Przypomina też Mojżesza jak zstępuje z góry z promieniejącym obliczem (Wj 34, 29), na końcu przyrzekającego wzbudzenie proroka, o którym mówi: „Jego słuchajcie!" (Pwt 18, 15). Słowa „głosu" są echem Psalmu 2, 7, opisującego intronizację Mesjasza, a ponadto nawiązują do ofiary Izaaka („syna umiłowanego"; Rdz 22, 2. 12. 16), oraz do Pierwszej Pieśni Sługi Pańskiego („w którym mam upodobanie": Iz 42, 1). Właśnie jako Sługa braci, Syn Człowieczy jest Synem umiłowanym, Słowem do słuchania, promieniującą chwalą Ojca, Mesjaszem, który zbawia. W ten sposób Ojciec potwierdza to, co Jezus dopiero co powiedział: uznaje Tego, który przyjął rozpoznanie Piotra, że jest Chrystusem i Synem Bożym (Mt 16, 16), Tego, który stwierdza, że jest Sługą cierpiącym, nieuznanym przez Piotra (Mt 16, 21-23), Tego, który wzywa do pójścia za sobą (Mt 16, 24) i ogłasza się sędzią świata (Mt 16, 27). Wobec trzech mężów, Syn Człowieczy został ogłoszony przez Ojca jako Jego Syn. Jest to koniec debaty nad tym, kim jest Jezus, i początek Jego drogi ku Jerozolimie. Ojciec ma tylko jedno Słowo, które w pełni go objawia: Syna. A do nas mówi, byśmy Go słuchali, ponieważ słuchając Go, stajemy się synami - dziećmi Bożymi - jak On. Przemienienie jest funda-mentalnym doświadczeniem życia Jezusa. Wybór uczyniony w chrzcie, który teraz ukonkretnia się w perspektywie krzyża, potwierdzony jest jako droga do wolności i ku chwale Boga. Jest wewnętrznym oświeceniem tak silnym, że „przemienia" Jego ciało w słońce i światło. Ważne jest również to, że uczniowie wszystko to widzieli. Gdy powstanie z martwych, będą mogli zrozumieć, że Zmartwychwstały jest tym samym Jezusem, który zo-stał ukrzyżowany. Przemienienie Syna jest również dla nas uprzedzeniem tego, kim będziemy. Ziarno naszej chwały Bożej jest zasiane, kiedy praw-dziwie postanawiamy „słuchać" Go i czynić jego słowo. Taka jest „forma", która „transformuje" nasze życie na Jego obraz, aż do jego pełnej miary. Urywek ten przedstawia wejście na górę, gdzie następuje przemienienie (ww. 1-8) i zejście, podczas którego wyjaśniana jest antycypacja zmartwychwstania, przechodzącego przez krzyż (ww. 9-131. Jezus w swoim człowieczeństwie ukazuje Boskość. Uczniowie widzą jego ciało promieniujące chwałą Syna - w którym Ojciec sobie upodobał - uprzednim promieniem zmartwychwstania. Kościół jest reprezentowany przez trzech Apostołów. W ich odsłoniętych twarzach jak w zwierciadle odbija się chwała Pańska, a oni zostają przemienieni na ten sam obraz chwały w chwale, zgodnie z działaniem Ducha Pańskiego (por. 2 Kor 3, 18).

2. Interpretacja tekstu 

w.1: «Po sześciu dniach». Jest to dzień siódmy, dopełniający dzieło stwórcze Boga, które całe woła i cierpi jak rodząca kobieta, w oczekiwaniu na uwolnienie ze zniewolenia zepsucia, by wejść w chwałę dzieci Bożych (Rz 8, 22. 21). Ta wskazówka czasowa mówi, że koniec stworzenia nie jest jego końcem. W Synu Człowieczym stworzenie jest przeznaczone do przyjęcia formy Syna Bożego. Ubóstwienie jest sensem stworzenia, aż Bóg stanie się wszystkim we wszystkich (1 Kor 15, 28). «Jezus zabrał ze sobą Piotra, Jakuba i jego brata Jana». Mojżesz zabrał ze sobą Aarona, Nadaba i Abihu i wszedł na górę, gdzie Bóg objawił mu swoją chwalę (Wj 24, 9nn). Ci trzej uczniowie, którzy teraz słyszą Ojca mówiącego do swojego Syna, w Getsemani będą słyszeli, jak Syn odzywa się do Ojca (Mt 26, 37. 39). Góra Oliwna i Tabor przywołują się wzajemnie. Tu człowieczeństwo Jezusa objawia swoją Boskość, tam Boskość ujawnia swoje człowieczeństwo.

w. 2: «Tam przemienił się w ich obecności». W tekście greckim jest tutaj słowo oznaczające „metamorfozę" (czasownik metamorfoomai - przyp. tł.), zmianę formy, przemienienie. W pogańskich metamorfozach bóstwo otrzymuje ciało i podobieństwo ludzkie. Tu człowieczeństwo otrzymuje formę i blask boskości: pozwala ujawnić się Chwale Syna. Takie jest prze-znaczenie każdego człowieka w Synu Człowieczym. «Jego twarz zajaśniała jak słońce...». U Łukasza wygląd Jego oblicza „zmienił się", stał się inny, stał się obliczem Innego (1.,k 9, 29), u Mateusza zaś staje się promieniste jak słońce. Według Marka 9, 3 Jego szaty stają się białe w sposób nadludzki, a według Łukasza 9, 29 lśniąco białe, u Mateusza białe jak światło. Światło jest najbardziej właściwym symbolem Boga. Jest początkiem stworzenia i poznania, pozwala widzieć każdą rzecz. Jest również źródłem radości, znakiem miłości. Syn jaśnieje tym samym światłem Boga, który jest zaczątkiem nowego stworzenia. Jak wszystko stało się przez Niego, w Nim i dla Niego, tak wszystko uczestniczy w tym samym świetle (por. Kol 1, 16. 12). Również my zostaliśmy wezwani do oglądania Pana twarzą w twarz (1 Kor 13, 12) i do odzwierciedlenia w naszej „odkrytej twarzy" Jego chwały aż do przemienienia w Niego (por. 2 Kor 3, 18). Jesteśmy wezwani do przybrania się w światło i do bycia światłem: „Powstań! Świeć, bo przyszło twoje światło i chwała Pańska rozbłysła nad tobą" (Iz 60, 1). Miłość urzeczywistnia się w wymianie tego, co się posiada i kim się jest, tak że osoba miłowana staje się formą tego, kto ją kocha. Wcielenie, które prowadzi na krzyż (chrzest), czyni Boga równym nam, a przemienienie - zadatek zmartwychwstania - czyni nas równych Jemu. Nie tylko nasz duch, ale także nasze ciało - przeznaczone do zmartwychwstania - jest dla Pana (1 Kor 6, 13n).

w. 3: «Mojżesz i Eliasz, którzy z Nim rozmawiali». Rozmawiał z Nim pośrednik Prawa i ojciec proroków. Co więcej, mówili o Nim, samym Słowie Boga. Ponadto Mojżesz i Eliasz nie zaznali śmierci: ten ostatni został przeniesiony do nieba na ognistym wozie (2 Krl 2, 1nn), pierwszy zaś, który rozmawiał z Bogiem twarzą w twarz, według tradycji został wzięty Jego pocałunkiem.

w. 4: «dobrze jest nam tu być». Piotr doznał tego, co jest dobre![1] Na obliczu Syna ukazuje się oryginalne dobro-piękno stworzonego przez Boga świata. Tu jest dobrze „być". Gdzie indziej jest brzydko, tak że nie możemy tam przebywać, ponieważ nie jesteśmy tymi, kim jesteśmy. Dlatego człowiek jest viator - wędrownym pielgrzymem poszukującym Oblicza, wobec którego dopiero znajduje się w domu i może w nim pozostać, ponieważ odnajduje własne oblicze. Gdzie indziej czuje się poza miejscem, jak zwichnięta w stawie kość. «postawię tutaj trzy namioty». Jest to nawiązanie do Święta Namiotów, podczas którego obchodzi się pamiątkę wędrówki Izraela przez pustynię i Bożej nad nim opieki, zabezpieczonej darem Dziesięciu Słów (por. Kpł 23, 33-44; Pwt 16, 13). «jeden dla Ciebie, drugi dla Mojżesza, a trzeci dla Eliasza». Prawo dane przez Mojżesza jest pierwszym namiotem Boga między ludźmi. Słowo 'namiot', po grecku skene, oddaje termin hebrajski szechina[2] - chwała Boga między ludźmi. Proroctwo zapoczątkowane przez Eliasza jest drugim namiotem Boga między ludźmi, natomiast ciało Jezusa jest ostatecznym namiotem Boga wśród nas (J 1, 14). W Nim oglądamy Jego chwałę, jaką ma Jednorodzony od Ojca (tamże). Istotnie, „kto Mnie zobaczył, zobaczył także Ojca" (J 14, 9).

w. 5: «świetlisty obłok». Nie widzimy oblicza Boga, tylko słyszymy Jego słowo. Nie należy więc czynić Jego wizerunków, ani też człowieka, ponieważ Jego jedynym obrazem jest człowiek, który słucha słowa. Kto Go słucha, staje się Jego dzieckiem o tym samym obliczu. Świetlisty obłok przypomina samego Boga, który prowadził Izraela przez pustynię (Wj 14, 20) i jest znakiem Jego obecności (Wj 19, 16; 24, 15n; 40, 34n; 2 Mch 2, 7n; 1 Krl 8, 10-12). Ujawnienie się Boga jest zawsze przyciemnione przez nadmiar oślepiającego światła, tak że Bóg objawiając się, zakrywa się, a zakrywając się, objawia, jak na krzyżu. Ponadto obłok oznacza podstawę życia: deszcz, będący błogosławieństwem i płodnością. «Z obłoku rozległ się głos» (por. Mt 3, 17). Bóg jest głosem. Jego słowo jest poznawane przez nas w Słowie Wcielonym. Kto słucha Jezusa, przemienia swoje oblicze w Oblicze, jaśniejące jak słońce (w. 2), będące „odblaskiem chwały" (Hbr 1, 3). «On». Jest Nim Jezus-Człowiek, którego Piotr rozpoznał jako Chrystusa i Syna Bożego, ale jeszcze nie jako Syna-Człowieka cierpiącego. «jest moim Synem...» (por. 3, Mt 17). Przywołuje słowa Psalmu 2, 7, który mówi o królewskiej intronizacji. Jezus, który zmierza do Jerozolimy, gdzie będzie intronizowany na krzyżu, jest Mesjaszem, Synem Boga żywego. «umiłowanym». Przypomina ofiarę Izaaka (Rdz 22, 2. 12. 16). Jezus jest Synem ofiarowanym. Znając prawdę Ojca, odda życie za swoich braci i swoje siostry. «którego sobie upodobałem» (por. Mt 3, 17). Nawiązuje do Sługi JHWH[3] [Iz 42, 1). Ojciec uznaje Jezusa jako Syna, czyniącego się naszym Sługą. «Jego słuchajcie!». „Pan Bóg twój, wzbudzi dla ciebie spośród twoich braci, podobnego do mnie" - powiedział Mojżesz, dodając: „Jego będziesz słuchał" (Pwt 18, 15]. Jezus jest nowym Mojżeszem, który daje ostateczne słowo. Co więcej: On sam jest Słowem, które stało się ciałem i rozbiło namiot wśród nas (J 1,14), jest obliczem Ojca zwróconym do braci. Kto Go słucha, staje się jak On, synem. Czym było przemienienie? Trudno było je opisać nawet uczniom, którzy je widzieli. Jednak dwie rzeczy nie potrzebują wyjaśnienia: skutek i zasada. Skutkiem jest powiedzenie: „Panie, dobrze nam tu być!", a zasada: „Jego słuchajcie!". Słowo daje formę naszemu ciału. Kto słucha Jezusa, staje się jak On: dobrym drzewem dającym dobre owoce (Mt 7, 18). Słuchanie Jego słowa jest przyjęciem nasienia, które w nas wzrasta i wydaje owoce według swojego gatunku (por. 1 P 1, 23), czyni nas uczestnikami Bożej natury (por. 2 P 1, 4). Przemienienie zaczyna się wówczas, gdy zamiast myśleć i słuchać siebie samych, jego słuchamy i o Nim myślimy. Jest to śmierć człowieka starego i narodziny nowego. Słuchanie to powoduje przejście od dzieła ciała do owoców Ducha (por. Ga 5, 19-22). Ojciec ma tylko jedno Słowo: Syna. To, co On mówił i czynił, jest egzegezą Ojca (J 1, 18), opowiadaniem w czasie o jego wiecznej miłości. ,,Ciało" Jezusa jest wypełnieniem Prawa i Proroków (Mt 7, 12). Jego historia jest manifestacją na ziemi Boga, który jest miłością, jakiej nikt nigdy nie widział (J 1, 18). Nie możemy i nie powinniśmy znać nic innego, jak Jego - Słowo Ojca.

w. 6: «uczniowie upadli na twarz...». Jest to skutek nadmiaru boskości.

w. 7: «Wstańcie! Nie bójcie się!». Są to słowa Jezusa do uczniów. Ten, którego widzieli w chwale, zbliża się do nich i ich „budzi". To, co widzieli, nie jest snem, ale obietnicą zmartwychwstania, którą później zrozumieją (w. 9).

w. 8: «nikogo już nie widzieli, tylko samego Jezusa». Ten, który się przemienił, Syn umiłowany i do słuchania, to „Jezus sam", w wędrówce ku Jerozolimie, zapraszający do pójścia za Nim. Ojciec potwierdza Jego wybór. Jest to Syn, który nie wstydzi się zwać się naszym bratem (Hbr 2, 11), udoskonalony przez cierpienia, stał się przyczyną zbawienia dla wszystkich, którzy są Mu posłuszni (Hbr 5, 8n).

w. 9: «Nie mówcie nikomu o tym widzeniu...». Przed Jezusa „zbudzeniem się ze śmierci" uczniowie nie mogą opowiadać o przemienieniu. Chwała więc pozostaje tajemnicą przed faktem krzyża (Mt 16, 28), która zresztą sama z siebie jest niezrozumiała przed zmartwychwstaniem.

 

 

 

Tekst: wiara.pl.; medytacja: Wons. Modlitwa Ewangelią; komentarz: Wspólnota czyta Ewangelię według św. Mateusza s. 362-366

 

Święto Przemienienia Pańskiego

rok A, 2023.08.06

 

 

[1] Gr. kolos oznacza 'dobry' i równocześnie 'piękny' (por. Rdz 1, 4. 10. 12. 18. 21. 25. 31) - przyp. tł.

[2] Dosłownie 'zamieszkanie' (stąd gr. eskenosen en hemin - 'rozbił namiot wśród nas, zamieszkał między nami' w J 1, 14) - przyp. tł.

[3] JHWH - święty tetragram oznaczający imię Boga. Z szacunku dla tego Imienia zastępowano je słowem Adom] (`Pan’. Dziś Żydzi określają Boga słowem ha-Szem, czyli `To (określone) Imię', które trzeba wypowiadać' z szacunkiem i bojaźnią - przyp. red.

 

 

 

 

17. Niedziela zwykła, rok A, 2023.07.30

 

PIERWSZE CZYTANIE 1 Krl 3, 5. 7-12  Modlitwa Salomona o mądrość

Czytanie z Pierwszej Księgi Królewskiej

W Gibeonie Pan ukazał się Salomonowi w nocy, we śnie. Wtedy Bóg rzekł: «Proś o to, co mam ci dać». A Salomon odrzekł: «O Panie, Boże mój, Ty ustanowiłeś królem Twego sługę w miejsce Dawida, mego ojca, a ja jestem bardzo młody i nie umiem rządzić. Ponadto Twój sługa jest pośród Twego ludu, który wybrałeś, ludu mnogiego, którego nie da się zliczyć ani też spisać z powodu jego mnóstwa. Racz więc dać Twemu słudze serce rozumne do sądzenia Twego ludu i rozróżniania dobra od zła, bo któż zdoła sądzić ten lud Twój tak liczny?»

Spodobało się Panu, że właśnie o to Salomon poprosił. Bóg więc mu powiedział: «Ponieważ poprosiłeś o to, a nie poprosiłeś dla siebie o długie życie ani też o bogactwa, i nie poprosiłeś o zgubę twoich nieprzyjaciół, ale prosiłeś dla siebie o umiejętność rozstrzygania spraw sądowych, oto spełniam twoje pragnienie i daję ci serce mądre i pojętne, takie, że podobnego tobie przed tobą nie było i po tobie nie będzie».

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 119 (118), 57 i 72. 76-77. 127-128. 129-130 (R.: 97a)

Refren: Jakże miłuję Prawo Twoje, Panie.

Pan jest moim działem, *
przyrzekłem zachować słowa Twoje.
Prawo ust Twoich jest dla mnie lepsze *
niż tysiące sztuk złota i srebra.

Refren.

Niech Twoja łaska będzie mi pociechą *
zgodnie z obietnicą, daną Twemu słudze.
Niech Twa litość mnie ogarnie, a żyć będę, *
bo Twoje Prawo jest moją rozkoszą.

Refren.

Przeto więcej miłuję Twoje przykazania *
niż złoto, niż złoto najczystsze.
Dlatego uważam za słuszne wszystkie Twe postanowienia *
i nienawidzę wszelkiej drogi fałszu.

Refren.

Twoje napomnienia, Panie, są przedziwne, *
dlatego przestrzega ich moja dusza.
Poznanie Twoich słów oświeca *
i naucza niedoświadczonych.

Refren.

DRUGIE CZYTANIE  Rz 8, 28-30

Bóg przeznaczył nas, abyśmy byli podobni do Jego Syna

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Rzymian

Bracia:
Wiemy, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według Jego zamysłu. Albowiem tych, których przedtem poznał, tych też przeznaczył na to, by się stali na wzór obrazu Jego Syna, aby On był Pierworodnym między wielu braćmi.

Tych zaś, których przeznaczył, tych też powołał, a których powołał – tych też usprawiedliwił, a których usprawiedliwił – tych też obdarzył chwałą.

Oto słowo Boże.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ Por. Mt 11, 25

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi,
że tajemnice królestwa objawiłeś prostaczkom.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA (dłuższa Mt 13, 44-52, krótsza Mt 13, 44-46)

Przypowieści o skarbie, o perle i o sieci

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

44Jezus opowiedział tłumom taką przypowieść: «Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek i ukrył ponownie. Uradowany poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił tę rolę. 45Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do kupca poszukującego pię-knych pereł. 46Gdy znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją».

Koniec krótszej perykopy.

47«Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do sieci, zarzuconej w morze i zagarniającej ryby wszelkiego rodzaju. 48Gdy się napełniła, wyciągnęli ją na brzeg i usiadłszy, dobre zebrali w naczynia, a złe odrzucili. 49Tak będzie przy końcu świata: wyjdą aniołowie, wyłączą złych spośród sprawiedliwych 50i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. 51Zrozu-mieliście to wszystko?» Odpowiedzieli Mu: «Tak».

52A On rzekł do nich: «Dlatego każdy uczony w Piśmie, który stał się ucz-niem królestwa niebieskiego, podobny jest do ojca rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare».

Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA  WYBIERAĆ I ŻYĆ DLA JEZUSA

O co proszę? O serce, które pragnie Jezusa ponad wszystko.

            Jezus opowiada mi o pięknie królestwa Bożego. Do mnie jednak należy wybór: życie razem z Nim w królestwie lub wieczne odrzucenie. Czy w moim codziennym życiu dopuszczam myśl, że cokolwiek teraz czynię, dotyczy to mojego ostatecznego przeznaczenia?

            Królestwo Boże jest jak skarb, dla którego warto sprzedać wszystko inne (w. 44). Jaką wartość ma dla mnie życie dla Jezusa? Czego nie po-trafiłbym dzisiaj „sprzedać" dla Jezusa?

            Królestwo jest jak skarb ukryty w ziemi (w. 44). Muszę go szukać i pragnąć odnajdywać każdego dnia. Czy Pan Bóg interesuje mnie ponad wszystko? Co mogę powiedzieć o moim zaangażowaniu w wypełnianie życiowego powołania?

            Uczeń królestwa powinien kierować się roztropnością w swoich wyborach, jak ojciec rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare (w. 52). Moje codzienne wybory są sprawdzianem mojego rzeczywistego stosunku do życia i powołania.

            Czy mogę powiedzieć, że w moich wyborach kieruję się szukaniem królestwa Bożego? Czy są inne motywacje moich wyborów? Jakie?

            Scena końca świata, którą przedstawia Jezus, pomaga mi odnaleźć właściwy dystans do moich przywiązań i ziemskich pragnień (ww. 49-50). Wszystkie moje „perły", które teraz kocham, na końcu świata okażą się ni-czym wobec jedynej perły wiecznego królestwa.

            Powiem szczerze Jezusowi o moich zniewoleniach. Zaproszę Go w osobiste sytuacje życiowe, w których panują najgłębsze nieuporządkowa-nia. Będę trwał w modlitwie serca: „Jezu, przywróć mi serce wolne, zdolne wybierać Ciebie!".

 

 

KOMENTARZ

1. Przesłanie w swoim kontekście 

«Bardzo uradowany odszedł, sprzedaje wszystko, co posiada, i kupuje to pole». Te ostatnie krótkie cztery przypowieści skierowane do uczniów, do-pełniają mowę Jezusa wezwaniem do podjęcia decyzji i wzięcia odpowie-dzialności. Radość ma być siłą skłaniającą do wyboru Królestwa, będącego skarbem, pozwalającym spójnie żyć i stosownie je przekazywać. Dwie pier-wsze przypowieści (ww. 44. 45-46) są symetryczne, ale z różnicami uwyda-tniającymi odmienne punkty widzenia tego samego tematu, którym jest zdecydowanie się na to, co ma wartość. Mówią o „znalezieniu" (owoc „szukania", bardziej lub mniej wyraźnego) „skarbu ukrytego" i „pięknej perły" - sugestywne obrazy wartości i piękna Królestwa - kładąc nacisk na „sprzedaniu wszystkiego", by „kupić" pole i perłę. Nie wystarcza jednak szukać i znajdywać: trzeba decydować. Motywem decyzji jest „radość", pożądanie skarbu. Miłowanie Jezusa czyni nas obojętnymi na resztę i daje wreszcie wolność zmierzania ku szczęśliwości. Po to Bóg darzy nas rado-ścią, byśmy się decydowali. Dlatego też nasz nieprzyjaciel czyni wszystko, byśmy się smucili i nie podejmowali dobrej decyzji. Druga para przypo-wieści (ww. 47-50. 51-52) mówi o odpowiedzialności. Każdy jest wezwany w pierwszej osobie do przeżywania skarbu życia dzieci Bożych (por. ww. 24-30. 36-43), dlatego też przede wszystkim „nauczyciel Pisma" powinien przekazywać go w sposób rozumny i całościowy. To prawda, że Kościół nie jest sektą sprawiedliwych, tylko wielką siecią zarzuconą w morze, wyła-wiającą braci i siostry z otchłani. Biada, gdyby tak nie było! Ale kto doznał miłosierdzia, powinien nim żyć w odniesieniu do innych. Dobroć Boga jest bodźcem do naśladowania, a nie alibi do popełniania podłości. Być jak On, to zbawienie! Szczególnie „nauczyciel Pisma" jest zobowiązany do zrozu-mienia tego wszystkiego (w. 51), do przekazania w całości, ze zwracaniem uwagi na nowe i stare (w. 52), czyli wyjaśnienie i tradycję. Powinien uo-becniać treści Nowego i Starego Testamentu, ukazując prawdę obietnicy w świetle Jezusa, który jest jej spełnieniem. Właśnie czyni to Mateusz. Pisząc swoją Ewangelię, ukazuje, jak w Nazarejczyku wypełniają się proroctwa (Mt 2, 23). Jest rzeczą niemożliwą zrozumieć wypełnienie bez poznania obietnicy, jak również pojąć obietnicę bez poznania jej spełnienia się. Za-słona Starego Testamentu została zdjęta tylko przez Chrystusa (2 Kor 3, 14-16). Biblia jest rodzinnym skarbem, z którego w odpowiednim czasie na-uczyciel Pisma - wierny administrator tajemnic Królestwa (Mt 24, 45) - rozdaje każdemu jego porcje pokarmu. Szczęśliwy jest ten sługa, którego Pan zastanie przy tej czynności, gdy powróci (Mt 24, 46). W przeciwnym razie należy do liczby tych, którzy zamykają królestwo niebieskie przed lu-dźmi. Sami nie wchodzą i innym nie pozwalają! (Mt 23, 13). Jezus jest skarbem ukrytym i bezcenną perłą. Każdy wcześniej czy później znajdzie go, czy to szukając jako rolnik, czy też jako kupiec. Pan, kiedy zostaje zna-leziony przez tego, kto Go szuka (por. Iz 66, 6), mówi: „Oto jestem!", dając się znaleźć nawet przed tych, co Go nie szukali (Iz 65, 1). On to jest Mądro-ścią, która przygotowuje ucztę życia. Radość spotkania się z Nim jest siłą postanowienia, by iść za Nim. Kościół tworzą ci, którzy koncentrują swoje życie na Nim, skarbie i cennej perle. Z reszty dóbr tak korzystają, jak Mu się to podoba. Każdy jest odpowiedzialny żyć w świetle Jego miłości. W szczególny sposób nauczyciel Pisma jest wezwany do właściwego przekazu tego skarbu, starego w swojej nowości i zawsze nowego w swoim staro-dawnym źródle.

2. Interpretacja tekstu 

w. 44: «Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu». Każdy człowiek posiada w swoim sercu światło pragnienia, utrzymującej go przy życiu za-powiedzi szczęśliwości. Świadomie czy nieświadomie poszukuje tego ukry-tego skarbu, o którym ciągle śni. Tym skarbem jest Mądrość, słowo Boże, które mówi mu, co czynić, by posiąść pełnię życia (Prz 2, 4; 3, 14; 8, 11. 18n. 21; Hi 28, 15-19). „Lepsze jest Prawo wydane przez Ciebie niż wielkie ilości złota i srebra" (Ps 119, 72). Z niego „będę się cieszył, jak ten, co znalazł bogate łupy" (Ps 119, 162). Wielkim skarbem, doskonałą Mą-drością Ojca, jest Jezus, z tym wszystkim, co mówi i nam daje. «ukrytego w polu». Polem jest cały świat (w. 38), nasza historia, nasze serce. Każdy człowiek jest synem w Synu. W każdym znajduje się człowiek z ukrytym sercem (1 P 3, 4). Odkrywanie go jest przygodą życia. «Znalazł go pewien człowiek». Znalezienie jest przypadkowe. Człowiek nie oczekuje, ani nie spodziewa się skarbu. Natrafia na niego. Podkreślona jest darmowość i za-skoczenie darem. Rolnik pracuje na polu, które jeszcze nie jest jego włas-nością. «Ukrył go z powrotem». Skarb pozostaje nieużyteczny, dopóki nie zostanie pozyskany jako własność. Rolnik ukrywa go w obawie jego utraty, nie jest bowiem jego, dopóki nie zainwestuje w niego tego wszystkiego, co posiada. «bardzo uradowany». Smutek blokuje, radość natomiast pobu-dza do decyzji. Zyskuje ją ten, kto znalazł „swój" skarb, kto miłuje. Miłość prowadzi do decyzji odcięcia tego, co się nie liczy, z miłości do tego, co się liczy. Tylko wielka pasja czyni nas obojętnymi na resztę. Nie dlatego, że wszystko inne traci swój sens, lecz by nareszcie wszystko miało swoje znaczenie. «odchodzi, sprzedaje wszystko, co posiada, i kupuje to pole». Czasowniki są w czasie teraźniejszym. Każda decyzja dokonuje się w teraź-niejszości, tu i teraz. By zyskać pole, trzeba sprzedać wszystko. To wszystko nie jest wyrzucone, lecz zainwestowane w nabycie tego, co jest warte po-siadania. Pewien człowiek nie „traci" nic, co więcej, zyskuje on wszystko. Jest to decyzja uczniów pójścia za Jezusem (Mt 4, 20. 22; 9, 9; por. 19, 21. 27-29). Wobec wzniosłości poznania Jezusa, swojego Pana, Paweł uznał za bezwartościowe wszystko, co przynosiło zysk, gdyż został przez Niego zdo-byty i usiłuje Go zdobyć (Flp 3, 7. 12). w. 45: «Królestwo niebieskie podo-bne jest także do kupca, który poszukuje pięknych pereł». Tam rolnik wy-konujący swoją codzienną pracę, tu znawca, który wie, jakiej perły szuka, mimo że jej nigdy nie widział. Przeczuwał ją tylko w każdym błysku światła, który nie był jeszcze tym, jakiego oczekiwał. Skarb jest dany wszystkim. Tych wszystkich przedstawia rolnik. Wszystkimi jednak są również ci, któ-rzy jak kupiec są znawcami, każdy na swój sposób. Każdy przecież poszu-kuje - bardziej lub mniej jawnie - jedynego piękna, które od zawsze ocza-rowało jego serce: „Stworzyłeś nas dla siebie, Panie, i niespokojne jest serce nasze, dopóki nie spocznie w Tobie". Nasze nienasycone pragnienie - głód, którego nic nie zaspokoi - świadczy, że nasz głód nie ma końca, jest głodem Nieskończonego. „Ten, kto zdolny jest w sobie pomieścić Boga, nie może być napełniony niczym mniejszym do samego Boga". Człowiek jest pragnieniem. Pragnieniem niemożliwego, ponieważ został stworzony dla niemożliwości, jedynego pokarmu, jaki go może nasycić.

w. 46: «Gdy znalazł jedną, niezwykle cenną, sprzedał wszystko...». Tu czasowniki są w czasie przeszłym. Wyraźniej podkreślone jest znalezienie i posiadanie, niż działanie. Mowa jest o fakcie dokonanym w radości, która nie zmieniła się w smutek i jest niejako zaproszeniem słuchających do pod-jęcia tego samego tańca (por. Mt 11, 17).

w. 47: «Królestwo niebieskie podobne jest również do sieci». Królestwo jest podobne - poza wzrastającym ziarnem - także do sieci, która wydo-bywa człowieka z otchłani na światło. Uczeń, wyłowiony przez Jezusa, jest wezwany do łowienia ludzi (Mt 4, 19). Wyławiając braci i siostry ze śmierci, on sam staje się bratem, złowionym przez własne braterstwo do bycia bratem. «zagarnia różnego rodzaju ryby». Sieć zagarnia wszystko bez wyboru i doboru. Kościół nie wybiera uczciwych, pięknych i dobrych, lecz przyjmuje wszystkich na swoje łono. Nie może być inaczej (por. ww. 24-30. 36-43). Jeśli zaprzeczam braterstwa jakiemuś dziecku Bożemu, sam nim nie jestem.

w. 48: «Kiedy jest pełna». Nie wcześniej jest pełna, tylko na końcu. Koniec zaś nastąpi, gdy zostanie osiągnięty cel: kiedy Słowo i braterstwo „złowi" wszystkich ludzi. Wówczas Syn, który będzie złowiony ostatni, przekaże Królestwo Ojcu, i Bóg będzie wszystkim we wszystkich (1 Kor 15, 25. 28). «Dobre ryby wybiera się do naczyń, a złe wyrzuca». Dopiero teraz nastąpi odróżnianie (por. ww. 30. 36-43). Teraźniejszość jest czasem połowu i prze-baczenia. Sąd dokona się w przyszłości, już go jednak poznaję i piszę na siebie wyrok, tu i teraz. Będę zmierzony według miłosierdzia udzielanego innym. Jeśli zrozumiałem, czym jest miłosierdzie, nie będę lekceważył do-broci Boga (Rz 2, 4), nie uczynię z niej parawanu dla mojego zła (1 P 2, 16), wymówki dla mojej niegodziwości (Jud 4). Pan jest cierpliwy i oczekuje-nawrócenia wszystkich, by wszyscy się zbawili (por. 2 P 3, 9). Moim obo-wiązkiem jest więc czuwanie nad sobą z cierpliwością Bożą, mówiąc i dzia-łając tak, jak ten, kto będzie sądzony według „prawa wolności" - gdzie bez litości będą sądzeni ci, którzy nie będą kierowali się miłosierdziem, gdzie miłosierdzie nie góruje nad sądem (Jk 2, 12n), oczywiście Bożym!

w. 49n: «Podobnie będzie przy końcu świata...» (por. ww. 30. 40-42). Wówczas nastąpi „oddzielenie" i będziemy mierzeni miarą, jakiej używa-liśmy w stosunku do innych. Będziemy sądzeni tym samym sądem (Mt 7, 2). Jeżeli byliśmy miłosierni, zajaśniejemy jak słońce w królestwie Ojca (w. 43). Wtedy w nas i wokół nas zabłyśnie upragniona teraz czystość. Wszyst-ko to, co nie jest miłosierdziem, zostanie spalone w ogniu sądu Bożego, który jest miłosierdziem. Znamy go już teraz i jesteśmy wezwani do przeży-wania go z pełną świadomością oraz odpowiedzialnością (por. Mt 7, 15-20. 21-23; 22, 10n; 25, 1-13. 14-30. 31-46).

w. 51: «Zrozumieliście to wszystko?». Jest to końcowe pytanie Jezusa. „To wszystko" ma być bez żadnego wykluczenia, czy to łaski, czy też wolności, daru czy odpowiedzialności, sprawiedliwości czy miłosierdzia. W przeciw-nym razie narazimy się na pomyłki, wpadając w przesadną karność lub pobłażliwość, pesymizm lub triumfalizm - w każdym razie w głupocie tego, kto pojmuje zawsze nie to, co powinien, wykluczając dwa punkty widzenia rzeczywistości (być zwyczajnym nie oznacza darmowego upraszczania, lecz przyjęcie złożoności!). „To wszystko" jest różnym punktem widzenia taje-mnicy krzyża - skarbu i perły, w który powinniśmy zainwestować to wszystko, co mamy i kim jesteśmy. «Tak!». Uczniem jest ten, kto zrozumiał tajemnicę Syna.

w. 52: «Właśnie dlatego każdy nauczyciel Pisma». jest tu mowa o odpo-wiedzialności skryby, który przekazuje braciom i siostrom skarb rodzinny rozumnie i w kompletności. Odpowiedzialność, w różnej mierze, wspólna dla każdego. Chciałoby niebo, byśmy wszyscy stali się nauczycielami Pisma w ludzie Bożym! (por. Lb 11, 29). «który ze swego skarbca wyjmuje to, co nowe i stare». Skarbem jest Chrystus. W Nim ukryty jest skarb wszelkiej mądrości i wiedzy. Mieszka w Nim cieleśnie cała pełnia Bóstwa (Kol 2, 3. 9). Nauczyciel Pisma troszczy się przede wszystkim o nowość, którą jest On, „nowy w najwyższym stopniu". Jest Omegą, ponieważ jest Alfą wszyst-kiego[1]. W Jego świetle ujmuję prawdę starodawnych obietnic. Skoro trze-ba poznać obietnicę, by zrozumieć jej spełnienie - nieznajomość Pisma jest nieznajomością Chrystusa (św. Hieronim) - tym bardziej należy poznać spełnienie, ażeby zrozumieć obietnicę: niezrozumienie Chrystusa jest niezrozumieniem Pisma! To On zdejmuje welon w czytaniu Starego Testa-mentu (2 Kor 3, 14). Starodawne rzeczy rozumie się, idąc wstecz, z oczyma zwróconymi do przodu, ku nowości Jezusa. Czy nie zdajesz sobie sprawy, że istnieje nowość i pojawia się właśnie? (por. Iz 43, 19). Jest to Pan, który przychodzi w ubraniu ostatniego ze wszystkich (Mt 25, 40.45). Nauczyciel Pisma, w świetle zdobytej wiedzy, rozpoznaje Go i pomaga innym czynić to samo. Tradycja tego, co jest starodawne, żyje wyjaśnianiem tego, co jest nowe. Biada tym, którzy tkwią w tradycji bez otwarcia się na wyjaśnienie. Biada też tym, którzy patrzą na obietnicę Bożą bez rozpoznania, jak się ona urzeczywistnia tu i teraz. Takich ślepych skrybów mamy i będziemy mieli zawsze w obfitości.

 

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewan-gelię według św. Mateusza, s. 303-306

 

 

 

[1] Gr. Omega — 'Koniec'; Alfa — 'Początek' (por. Ap 1, 8); ostatnia i pierwsza litera alfabetu greckiego — przyp. tł.

 

 

 

16. Niedziela zwykła, rok A, 2023.07.23

 

PIERWSZE CZYTANIE  Mdr 12, 13. 16-19

Dobroć Boga dla ludzi

Czytanie z Księgi Mądrości

Panie, nie ma oprócz Ciebie boga, co ma pieczę nad wszystkim, abyś miał dowodzić, że nie osądziłeś niesprawiedliwie. Twoja bowiem moc jest podstawą Twej sprawiedliwości, wszechwładza Twa sprawia, że wszystko oszczędzasz. Moc swą przejawiasz wobec tych, co nie wierzą w pełnię Twej potęgi, i karzesz zuchwalstwo tych, co ją znają. Potęgą władasz, a sądzisz łagodnie i rządzisz nami z wielką oględnością, bo do Ciebie należy móc, gdy zechcesz.

Nauczyłeś lud swój tym postępowaniem, że sprawiedliwy powinien miło-wać ludzi. I wlałeś synom swym wielką nadzieję, że po występkach dajesz nawrócenie.

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 86 (85), 5-6. 9-10. 15-16a (R.: por. 5a)

Refren: Panie, Ty jesteś dobry i łaskawy.

Ty, Panie, jesteś dobry i łaskawy, *
pełen łaski dla wszystkich, którzy cię wzywają.
Wysłuchaj, Panie, modlitwę moją *
i zważ na głos mojej prośby.

Refren.

Przyjdą wszystkie ludy przez Ciebie stworzone †
i Tobie, Panie, oddadzą pokłon, *
będą sławiły Twe imię.
Bo Ty jesteś wielki i czynisz cuda, *
tylko Ty jesteś Bogiem.

Refren.

Ale Ty jesteś, Panie, Bogiem łaski i miłosierdzia, *
do gniewu nieskory, łagodny i bardzo wierny.
Wejrzyj na mnie *
i zmiłuj się nade mną.

Refren.

DRUGIE CZYTANIE

Rz 8, 26-27 Duch Święty przychodzi z pomocą naszej słabości

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Rzymian

Bracia:
Duch Święty przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami. Ten zaś, który przenika serca, zna zamiar Ducha, wie, że przyczynia się za świętymi zgodnie z wolą Bożą.

Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ    Por. Mt 11, 25

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi,
że tajemnice królestwa objawiłeś prostaczkom.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA (Dłuższa Mt 13, 24-43, krótsza  Mt 13, 24-30)

Przypowieść o chwaście wśród zboża

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

24Jezus opowiedział tłumom tę przypowieść: «Królestwo niebieskie podo-bne jest do człowieka, który posiał dobre nasienie na swojej roli. 25Lecz gdy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel, nasiał chwastu między pszenicę i odszedł.

26A gdy zboże wyrosło i wypuściło kłosy, wtedy pojawił się i chwast. 27Słudzy gospodarza przyszli i zapytali go: „Panie, czy nie posiałeś dobrego nasienia na swej roli? Skąd więc wziął się na niej chwast?” 28Odpowiedział im: „Nieprzyjazny człowiek to sprawił”. Rzekli mu słudzy: „Chcesz więc, żebyśmy poszli i zebrali go?” 29A on im odrzekł: „Nie, byście zbierając chwast, nie wyrwali razem z nim i pszenicy. 30Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa; a w czasie żniwa powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw chwast i powiążcie go w snopki na spalenie; pszenicę zaś zwieźcie do mego spichlerza”».

Koniec krótszej perykopy.

31Przedłożył im inną przypowieść: «Królestwo niebieskie podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posiał na swej roli. 32Jest ono naj-mniejsze ze wszystkich nasion, lecz gdy wyrośnie, większe jest od innych jarzyn i staje się drzewem, tak że ptaki podniebne przylatują i gnieżdżą się na jego gałęziach».

33Powiedział im inną przypowieść: «Królestwo niebieskie podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż się wszystko zakwasiło».

34To wszystko mówił Jezus tłumom w przypowieściach, a bez przypowieści nic im nie mówił. 35Tak miało się spełnić słowo Proroka: «Otworzę usta w przypowieściach, wypowiem rzeczy ukryte od założenia świata».

36Wtedy odprawił tłumy i wrócił do domu. Tam przystąpili do Niego uczniowie, mówiąc: «Wyjaśnij nam przypowieść o chwaście».

37On odpowiedział: «Tym, który sieje dobre nasienie, jest Syn Człowieczy. 38Rolą jest świat, dobrym nasieniem są synowie królestwa, chwastem zaś synowie Złego. 39Nieprzyjacielem, który posiał chwast, jest diabeł; żniwem jest koniec świata, a żeńcami są aniołowie.

40Jak więc zbiera się chwast i spala w ogniu, tak będzie przy końcu świata. 41Syn Człowieczy pośle aniołów swoich: ci zbiorą z Jego królestwa wszystkie zgorszenia oraz tych, którzy dopuszczają się nieprawości, 42i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. 43Wtedy sprawiedliwi jaśnieć będą jak słońce w królestwie Ojca swego.

Kto ma uszy, niechaj słucha!»        Oto słowo Pańskie.

MEDYTACJA BYĆ CIERPLIWYM W OCZEKIWANIU NA OWOCE

O co proszę? O cierpliwość w pracy nad sobą i mądrość w walce ze złem.

            Na początku medytacji wzbudzę w sobie głębokie pragnienie słu-chania Jezusa. Usiądę blisko Niego i będę słuchał z uwagą przypowieści, w której opowiada o moim życiu. Jezus trzykrotnie podkreśla, że w moim ży-ciu zasiał dobre nasienie (ww. 24.27.37)!

            Czy wierzę, że istnieje we mnie ziarno dobra, że Bóg stworzył mnie dobrym? Czy potrafię dostrzec w sobie dobre cechy i zdolności? Wymienię przed Jezusem wszystkie dary, które odnajduję w sobie.

            Jezus przestrzega mnie, że istnieje Zły, który chce zagłuszyć we mnie ziarno dobra. Działa z wielką przebiegłością, najczęściej wtedy, gdy „zasy-piam" (w. 25-26). Czy wierzę w istnienie Złego? Czy są we mnie takie ziarna dobra, które zagłuszam?

            Jezus zaznacza, że Zły ma moc zasiania złego ziarna, ale nie ma bezpośredniej mocy niszczenia we mnie ziarna dobra. Bóg i Jego łaska są silniejsze od największej przebiegłości Złego. Powierzę się opatrzności Bo-ga. Będę prosił Go z ufnością, aby strzegł we mnie ziarna dobra i troszczył się o jego wzrost.

            „Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa" (w. 30). Jezus uczy mnie cier-pliwości. Rozwój dobra dokonuje się powoli i pośród ludzkiej słabości. Naj-skuteczniejsza walka ze złem dokonuje się poprzez pielęgnowanie w sobie dobra.

            W przypowieści o ziarnku gorczycy i zaczynie Jezus przypomina mi, że to, co dobre, często rozwija się w sposób niewidoczny (ww. 31-35). Czy nie ulegam pokusie odnoszenia natychmiastowych sukcesów?

            W serdecznej rozmowie z Jezusem będę prosił Go o cierpliwość w rozwoju i pokorę w zmaganiu się ze słabością: „Daj mi, Panie, serce cier-pliwe i mądre w codziennym wzrastaniu!".

 

KOMENTARZ

1. Przesłanie w swoim kontekście (ww. 24-30)

«Pozwólcie im rosnąć razem aż do żniw» - mówi Pan temu, kto Mu radzi wyrwać chwasty. Chwast ten jest trujący[1]. W początkach wzrostu nie odróżnia się go od pszenicy, wkrótce jednak zakorzenia się tak silnie, że - chcąc go wyrwać - wyrywa się go razem ze zbożem. Słowo bezustannie narażone jest na przeciwności, które przeszkadzają w jego rozwoju (ww. 20-22). Dobro musi liczyć się nieusuwalnym pasożytem: ze złem. Znajduje się ono nie tylko poza, lecz wewnątrz wspólnoty i w sercu każdego oraz każdej z nas. Historia życia każdego człowieka jest polem walki. Gdzie Pan troskliwie sieje dobro, tam nieprzyjaciel chytrze zasiewa zło. Dlatego istnieje podwój-ność ziarna (dobre i złe), siewców (Pan i nieprzyjaciel) oraz możliwych roz-wiązań (pozostawić lub wyrwać chwast). Chcielibyśmy, ażeby wspólnota chrześcijańska była doskonała, czysta i bez braków, martwimy się więc i usi-łujemy wyrywać chwasty, w nas i poza nami. Okazuje się, że największe spu-stoszenia powodują wysiłki wyeliminowania zła. Najgorsza jest przemoc święta. W „imię dobra" pogwałca wszelką wolność. Triumf dobra nastąpi dopiero na końcu i będzie dziełem Pana. Najpierw mamy czas cierpliwości, naszej i Boga, który patrzy na zło nasze i innych, jako na pole miłosierdzia, odpowiednio otrzymywanego i dostosowanego. Kościół nie jest sektą czy-stych. W nim jest miejsce dla wszystkich. Zło nie istnieje dla przegranej, lecz dla uwydatnienia dobra. Dzięki miłosierdziu stajemy się dziećmi Ojca, który zsyła deszcz na niesprawiedliwych i sprawiedliwych i sprawia, że słońce wschodzi na złych i dobrych (Mt 5, 48. 45). Zło nie niszczy dobra, lecz współ-pracuje na rzecz jego pełnego triumfu, nie jest dla zatracenia, lecz służy również do zbawienia (por. Rdz 50, 20; Dz 4, 27n; Ap 17, 17). Doprawdy, wszystko służy dobru (Rz 8, 28)! Cała ludzkość, wierzący i niewierzący, została pogrążona w nieposłuszeństwie, gdyż Bóg wszystkim chce okazać miłosierdzie (Rz 11, 32). Gdzie rozpowszechnia się grzech, tam pojawia się jeszcze obfitsza łaska (Rz 5, 20). Bóg pozostawia chwasty, byśmy poznawali Go jako łaskę, stając się Jego dziećmi, które otrzymują i dają miłość dar-mową. Istotnie, Jego wyroki są niezbadane, a Jego drogi nie do wyśledzenia (Rz 11, 33)! I to jest Jego zwycięstwo, osiągane z pełnym poszanowaniem naszej wolności, jak i wolności swojej. Przypowieść ta nie powinna być odczytywana w świetle następującego po niej objaśnienia (ww. 36-43), lecz przeciwnie. Wyjaśnienie jej należy czytać w świetle przypowieści. Kiedyś od-bierana była w swoim bezpośrednim kontekście, gdzie jest mowa o trud-nościach, z jakimi boryka się dobro (szczególnie por. ww. 18-22), oraz o wielkim znaczeniu maleńkości i zanieczyszczeniu czegoś dobrego (ww. 31-33)[2]. Dobro nie tylko natrafia na przeszkody i jest rzekomo nieznaczące, ale jest nawet pomieszane ze złem (por. Rz 7, 14-25). Lud Boży jest zawsze święty i grzeszny, co więcej, bardziej grzeszny niż święty! A jednak jest to ten świat, który Bóg tak umiłował, że dał mu Syna swojego umiłowanego (J 3, 16). Przypowieść ta dzieli się na trzy części. Wersety 24-26 mówią o po-dwójnym siewie, najpierw dobra i potem zła. Wersety 27-28a zawierają pytanie uczniów i odpowiedź Jezusa: chwasty są ziarnem nieprzyjaciela (por. Rdz 3). Wersety 28b-30 podają radę człowieka i odmowę Pana: „Idźmy wyrywać" i „Pozwólcie im rosnąć razem". Jezus zasiewał słowo Ojca i nim żyje. Jest nim miłosierdzie wobec wszystkich. Kościół jest splątany ze złem od zewnątrz i od wewnątrz. Kuszony do wyrwania go, jest wezwany do przezwyciężania go dobrem, czyniąc go przedmiotem miłosierdzia, zamiast potępiania.

2. Interpretacja tekstu 

w. 24: «Opowiedział im też inną przypowieść...». W poprzedniej przypo-wieści Jezus mówił o dobrym ziarnie stykającym się z przeciwnościami, teraz zaś o złym nasieniu, które je powoduje. Jeżeli przedtem powiedział, że z dobrem współistnieje zło, teraz wyjaśnia skąd ono przychodzi i jak do nie-go się ustosunkować. Przypowieść skierowana jest do uczniów i dotyczy problemu najbardziej ich niepokojącego.

w. 25: «Gdy ludzie spali przyszedł nieprzyjaciel». „Nieprzyjaciel" przy-chodzi z zewnątrz, w nocy, podczas snu, wkrada się skrycie, by zniszczyć zasiew. Zło nie jest oryginalne, lecz pasożytnicze, i z początku podstępnie fałszywe. Ziarnem Bożym jest słowo prawdy, która wzbudza zaufanie, żywi nadzieją i ogarnia miłością, podczas gdy nasienie nieprzyjaciela jest sło-wem kłamliwym, wzbudzającym podejrzenia, prowadzącym do rozpaczy i egoizmu. W tej samej ziemi (= Adam = człowiek!), poza ziarnem Królestwa, znajduje się także niespodzianka w postaci nasienia chwastu. Zło od zawsze stwarza problemy: skąd pochodzi i co z nim robić? Nie znajduje się tylko na polu sąsiednim, lecz również na „naszym", a ponadto jest we mnie. Właśnie wówczas, gdy staram się czynić dobrze, znajduję je warujące pod moimi drzwiami, podrywające się gwałtownie.

w. 26: «ukazał się także chwast». Zło nie jawi się szybko. Ponadto na po-czątku wydaje się być pięknym i upragnionym dobrem (Rdz 3, 6). Dopiero później odkrywa się jako kłamstwo, ponieważ nie dotrzymuje tego, co obiecuje, a co okazuje się iluzją, pozostawiającą rozczarowanie.

w. 27: «Panie! Przecież dobre ziarno zasiałeś na polu». Zło jest ujemnym zaskoczeniem, którym się obwinia innego i Innego. Już przecież Adam na początku obwinił Ewę i nawet samego Boga (por. Rdz 3, 12). Dlaczego zaistniało zło? Czyżby Bóg był zły? Czy niezdolny jest je usunąć? Zawsze Go mieszamy w złe sprawy: nie jest dobry, jest bezsilny lub też obojętny! Zło jest domyślnym oskarżeniem Boga. On to dobrze wie i odpowie z krzyża. «Skąd więc wziął się chwast?». Po zaskoczeniu i obwinieniu następuje pytanie: skąd pochodzi? Jaki jest jego początek? Dlaczego rzeczywistość nie jest nigdy taka, jak powinna być? Wiedza i władza człowieka czynią próby zrozumienia i rozwiązania tego problemu.

w. 28: «To dzieło nieprzyjaciela». Zło nie ma początku w Bogu. Bóg nie byłby wówczas Bogiem. Nie można też zaprzeczyć jego istnieniu, ponieważ jest. Nie można też utożsamiać go z człowiekiem, gdyż wtedy by go nie odczuwał i nie mógłby się od niego uwolnić. Pochodzi od nieprzyjaciela! «Czy chcesz, byśmy poszli i powyrywali go?». Propozycją człowieka jest usunięcie zła. Czasami zadawała się teoretycznym usunięciem, mówiąc, że go nie ma, albo że jest to jeden mały stopień do osiągnięcia większego dobra. Innym razem stara się go usunąć praktycznie. I tu - „w dobrym celu" - rodzą się gorsze od samego zła środki zastępcze.

w. 29: «Nie». Taka jest odpowiedź Pana na nasze propozycje. Nasza ogra-niczoność i nasze zło nie są do usunięcia, tylko do podejścia do nich w inny sposób. «Gdyż w czasie zbierania chwastu moglibyście wyrwać z nim ta-kże pszenicę». Korzenie tego chwastu są tak silne i rozłożyste, że wyrywa-jąc go, razem z nim wyrywa się zboże. Poza przenośnią, ziarno jest życiem, samym Bogiem miłosiernym i łagodnym, nie skorym do gniewu i pełnym miłości, który się lituje (Jon 4, 2). Kto jest nielitościwy, niecierpliwy i wymagający, niszczy ziarno - życie Boże w nim się znajdujące. Wobec zła Bóg objawia to, kim jest. Jest bezwarunkową miłością. Jego współczucie jest jedynym użytecznym „rozpuszczalnikiem". Nie wkracza w gniewie, ponieważ jest Bogiem, a nie człowiekiem (Oz 11, 9). Gniew człowieka nie odpowiada Jego sprawiedliwości (Jk 1, 20), która jest „inna" od naszej, jest „przesadna" (Mt 5, 20). Jest absolutną miłością Ojca obejmującą złe dzieci (Mt 5, 43-48).

w. 30: «Pozwólcie im rosnąć razem». Zło wzrasta z dobrem. Zamiast wyrywać go przy użyciu przemocy i ograniczeniu wolności, należy czynić miejsce dla największego dobra: miłosierdzia. W ten sposób stajemy się doskonali jak Ojciec, który jest w niebie (Mt 5, 48). Nasza postawa wobec zła określa naszą tożsamość o pochodzeniu Bożym, którego miarą jest otrzymywane i uznane przez nas miłosierdzie. Chwasty pomagają nam stać się „ziarnem pszenicznym", podobnymi do Boga, który nie zasądza od razu i nie potępia, lecz rozgrzesza i wszystko wybacza (U 6, 37n). Paradoksalnie możemy powiedzieć, że jeśli Bóg stworzył świat pięknym, zło ostatecznie jest okazją, by uczynić go lepszym. O felix culpa! - „O szczęśliwa wino!"[3]. Nie znaczy to, byśmy mieli grzeszyć (Rz 3, 8; 6, 1n. 15). Powinniśmy jednak rozpoznać w grzechu obfitszą od niego łaskę (Rz 5, 20). «aż do żniw». Zło zostanie usunięte dopiero na końcu, ale na sądzie Boga jakże innym od naszych sądów! Obecny czas jest nam dany do uprzedniego stosowania Jego miłosierdzia w naszym miłosierdziu. Taki sens ma nasze życie i nasza historia. Na końcu Bóg spali zło, zbawiając wszystkich w ogniu swojej miłości (por. 1 Kor 3, 13-15), my zaś będziemy sądzeni z naszych sądów, mierzonych naszą miarą. Czynione przez nas miłosierdzie stanie się naszą miarą prawdy.

 

1. Przesłanie w swoim kontekście  (ww. 31-35)

«Będę ogłaszał rzeczy zakryte od początku świata» — powiedział Jezus, kończąc przypowieści przeznaczone dla ludu, przed wejściem do domu wraz ze swymi uczniami (w. 36). Ukryte od zawsze tajemnice - które Jezus ujaw-nia swoim życiem i wykłada w przypowieściach - to dogłębne pytania każ-dego człowieka. Najpierw powstało pytanie, dlaczego dobro zawsze jest prześladowane z zewnątrz, a we wnętrzu pomieszane jest ze złem (ww. 3-9. 18-23. 24-30), teraz zaś rodzi się pytanie, czemu dobro jest zawsze tak „małe" (ww. 31-32), co więcej, „nieczyste" (w. 33), oraz dlaczego Królestwo, które On zapoczątkował, zgromadziło wokół siebie tak mało ludzi, i to grono osób w większości religijnie zdyskwalifikowanych. Zarysowuje się już tu na horyzoncie tajemnica krzyża (Mt 12, 14). Plan Boży urzeczywistnia się w historii Syna, przechodzącej przez zło braci pod znakiem maleńkości i złorze-czenia. Królestwo jest własnością złożonego w ofierze Baranka, wyznaczo-nego przed początkiem świata (por. 1 P 1, 20). Przez Niego to Bóg dokonuje zbawienia ludzi wybranych przed stworzeniem świata (Ef 1, 4) z miłością, której żadna rzeka nie byłaby zdoła ugasić (Pnp 8, 7). Fragment ten zawiera dwie symetryczne przypowieści, o gorczycy i zakwasie (ww. 31-33), z ogól-nym wyjaśnieniem celu przypowieści (w. 34-35), jako objawienia Bożego oferowanego wszystkim ludziom. Gorczyca i zakwas nie odpowiadają zwy-czajowemu wyobrażeniu królestwa. Oczekuje się, że będzie to wielkie drze-wo, nie biorąc pod uwagę tego, że każde wyrasta z małej gałązki (Ez 17, 22n; Dn 4, 1nn; Ez 31, 1nn). Oczekuje się też triumfalnego zdobycia świata - wszyscy twarzą do ziemi pokłon oddawać będą, lizać będą kurz i płacić daninę Syjonowi (Iz 49, 23; por. Iz 60, 1nn) - zapominając, że mowa jest o lu-dzie grzesznym na wygnaniu i „Słudze" Pańskim poniżonym. W tym frag-mencie Jezus posługuje się kontrastem między maleńkością nasienia i wiel-kością drzewa, między nieczystością kwasu i jego zdolnością zakwaszenia wszystkiej mąki. Te dwa obrazy, może używane z ironią przez przeciwników Jezusa, są przez Niego użyte do zobrazowania Królestwa: ekstremalna ma-łość nasienia gorczycy wyda wielkie drzewo, a niedostosowana do reszty garść mąki skwaśniałej przefermentuje cały świat. Tajniki Królestwa za-wierają ten kontrast między nieznaczącą teraźniejszością i przyszłą wspa-niałością. Ale między nimi obydwoma istnieje tajemnicza i witalna ciągłość, jak między gorczycą i drzewem, między zakwasem i żywotnym ciastem. „Bóg wybrał właśnie to, co w ocenie świata nie jest szlachetnie urodzone, co jest wzgardzone, i to, co nie jest, aby unicestwić to, co jest" (1 Kor 1, 28). Zresztą sam Izrael nie został wybrany ze względu na swoje domniemane czy rzeczywiste przymioty, lecz ponieważ „ze wszystkich narodów jest najm-niejszym" (Pwt 7, 7). Nie jest to kaprys Boga. Jest to konieczność, tak dla nas, jak i dla Niego. Dla nas, ponieważ jesteśmy mali, i w ten sposób zostajemy uwolnieni z obłędu wielkości. Dla Niego, gdyż jest miłością, a miłość czyni się mała i pokorna, bez obawy skalania się. Przypowieści te są wykorzystywane w różnych ujęciach i zastosowaniach. Podkreśla się nimi wzrost Kościoła, który z małego i nieznaczącego grona wzrósł i rozpo-wszechnił się w całym świecie. Podobnie człowiek, przyjmując ziarno słowa, zmienia życie; w końcu stosuje się je do współczesnej historii, jeszcze toczą-cej się pod znakiem zła, która jednak ostatecznie zakończy się zwycięstwem dobra. Przypowieść ze swej natury jest sugestywna: sugeruje różne inter-pretacje w różnych okolicznościach. Wszystkie są poprawne, jeśli nie zapo-minają, że krzyż nie jest przejściowym zdarzeniem, które można puścić w niepamięć, lecz jest teraz i na zawsze znakiem „Jego" - Syna Człowieczego (por. Mt 24, 3). Triumfalizmy, które przeciwstawiają skromne początki póź-niejszemu rozkwitowi, są zawsze nie na miejscu. Nawet gdy wspólnota chrześcijańska ogarnie cały świat - już go obejmuje w Chrystusie - dokona tego jedynie pod znakiem Ukrzyżowanego. Jezus jest nasieniem gorczycy rzuconym w ziemię. Najmniejszym z nasion, które wyrasta w wielkie drzewo krzyża. Jest zaczynem włożonym w ciasto świata, czyniącym je chlebem żywym (J 6, 51). Kościół jest wezwany do zrozumienia wielkości i świętości Syna w maleńkości i nieczystości krzyża. Odczytuje on w nim teraz i zawsze tajemnicę Boga.

2. Interpretacja tekstu 

w. 31: «Królestwo niebieskie podobne jest do ziarna gorczycy». Królestwo niebieskie porównane jest do ziarenka gorczycy, tak małego jak główka szpilki. Jego skrajna maleńkość jest zestawiona z wielkością Królestwa. «które pewien człowiek zasiał na polu». Świat jest polem Bożym, a serce każdego człowieka ziemią, w którą pada ziarno.

w. 32: «Jest ono wprawdzie najmniejsze ze wszystkich nasion». Nie ma większej maleńkości od tej Bożej. Bóg jest tak mały i niewidzialny, że ktoś może nawet stwierdzić, iż Go nie ma. Cechą charakterystyczną Stworzyciela jest «tsim-tsum». Ścieśnia się, by dać przestrzeń dla swojego stworzenia. Bóg nie jest ogromny, porywający i przerażający (Dn 2, 31). Jest mały, poniżony i drżący - Jego znakiem jest „Niemowlę w żłobie" (Łk 2, 12). «ale gdy wyrośnie, przewyższa inne krzewy». Wielkością Królestwa nie jest przy-szły triumf, zaradzający obecnej maleńkości. Jest nią wielkość krzyża, który obejmuje wszelką maleńkość. I to są tajniki Królestwa, które wszyscy ujrzą, uderzając się w piersi (Mt 24, 30). Największym jest właśnie ten, kto uczynił się najmniejszym ze wszystkich (por. Łk 9, 48; 22, 26n). I tak będzie na zawsze. Pan jest z nami aż do skończenia świata (Mt 28, 20) w ciele „najmniejszego" (Mt 25, 40. 45). Odkryjemy to, kiedy wezwie nas do odziedziczenia Królestwa, przygotowanego dla nas „od początku świata" (Mt 25, 34). Jeżeli czytając Ewangelię stanie przed nami taki, jaki jest, nie spostrzeżemy się, że ten nieszczęśnik, który nam przeszkadza, jest właśnie Nim, jest jednym z najmniejszych! Powiemy mu z niezadowoleniem: „Przyjdź innym razem!". Może dlatego jeszcze nie wrócił? «Staje się drze-wem, a ptaki przylatują...». Jest to drzewo krzyża. Ekstremalne poniżenie człowieka jest wywyższeniem Syna Człowieczego, objawieniem Chwały (Mt 27, 54). Między jego ramiona zlatują się i znajdują swój dom ptaki nie-bieskie, symbolizujące ludy ziemi. Z niezliczonej rzeszy setnik pogański bę-dzie pierwszym. Drzewo to obali mur dzielący Boga i człowieka, i ludzi mię-dzy sobą (Ef 2, 14-18), czyniąc z wszystkich jeden lud, będący zamiesz-kaniem Chwały. Moc Boża nie jest mocą rumaka rzuconego wraz z jeź-dźcem w morze (Wj 15, 1), lecz mocą osiołka (Mt 21, 5; Za 9, 9), który dźwiga nasze brzemiona (por. Ga 6, 2). Jego chwałą nie jest chwała py-sznego i grabieżczego orla (Pwt 32, 11), jest nią pokora kokoszy, która chowa pod swoje skrzydła kurczęta (Łk 17, 23n). Jego wielkość nie jest wysokością najwyższych cedrów (Ez 17, 22n), lecz jest wielkością drzewa krzyża, gdzie ptaki zakładają gniazda. W ten sposób wszystkie drzewa lasu poznają „kto" jest Panem - Jest to Ten, który poniża drzewo wysokie i wy-wyższa niskie, zasusza drzewo zielone i powoduje wypuszczenie gałązek w drzewie uschłym (Ez 17, 23n). On zaś sam jest zielonym drzewem, które czyni się uschłym, by spalić nasze nieprawości i przekazać nam jego soki witalne (por. Łk 23, 31). W porównaniu z oczekiwaniami człowieka, kró-lestwo Boże brzmi zawsze niskim tonem. To Jego ton!

w. 33: «Królestwo niebieskie podobne jest do kwasu». Królestwo Boże jest wolne od jakiegokolwiek fermentu zła, nie może więc być porównane z kwasem, który jest „nieczysty", mąką skwaśniałą. Kto podczas Paschy Pańskiej nie spożywa chleba przaśnego, ten ginie (por. Wj 12, 15). Jezus zginie odrzucony jako nieczysty. W rzeczywistości „czystość" Boga jest czystością miłości, miłosierdziem. Jego chwałą jest zdolność zatracania się i czynienia się „sługą" (Mt 12, 18-21), wkładającym na siebie ciężar wszelkiej słabości i winy (Mt 8, 17). Chrystus, nasza Pascha (1 Kor 5, 7), stał się dla nas kwasem, przekleństwem i grzechem (por. Ga 3, 13; 2 Kor 5, 21). Jest Barankiem, który niesie grzech świata (J 1, 29). «który pewna kobieta wzięła i wymieszała z trzema miarami mąki». Najpierw pewien człowiek, który sieje, teraz pewna kobieta, która szykuje ciasto. Są to obrazy wzięte ze zwyczajnej pracy codziennej, koniecznej, by żyć. Jeżeli małe nasienie za-siane wyrasta w wielkie drzewo krzyża, owa garść skwaśniałego ciasta, wzięta i włożona w trzy miary mąki, jest Chrystusem złożonym w grobie. Ukryty przez trzy dni w sercu ziemi, zakwasi ją nowym życiem, uwolni od starego kwasu zła i przewrotności (1 Kor 5, 7n). Panem zmartwychwstałym, drzewem Królestwa i fermentem życia jest Jezus ukrzyżowany, wzięty, rzucony i ukryty - wystawiony na krzyżu i złożony w grobie. Jego małość i nieczystość jest potęgą i świętością Boga, zbawieniem świata.

w. 34: «Wszystko to mówił Jezus do tłumów w przypowieściach...». Podejmuje temat tłumu i mówienia w przypowieściach (w. 10.13).

w. 35: «Tak się wypełniło słowo przekazane przez proroka». Mówiąc w przypowieściach, Jezus wypełnia to, co zostało napisane w Ps 78, 2. Rów-nież Psalmy są przytaczane jako Prorocy. Czyż całe Pismo nie jest proro-ctwem o „Nazarejczyku"? (Mt 2, 23). «Będę mówił w przypowieściach, będę ogłaszał rzeczy ukryte...». Pod zasłoną przypowieści Jezus wyraża ukrytą przed wszystkimi tajemnicę męki Boga za człowieka. W Nim ujawnia się sekret serca Bożego, dlatego też kto chce, bez trudności go pojmie (w. 9). A kto nie chce pojąć? Człowiek ze swojej natury jest „słuchaczem słowa Bożego". Przypowieści przedstawiają mu owe słowa za zasłoną, ale wcze-śniej czy później postara się je odczytać. Dopiero wówczas pojmie mądrość Boga, ukrytą od założenia świata, a teraz objawioną w Jezusie dla naszej chwały (1 Kor 2, 7). Właśnie po to zostało uczynione serce każdego człowie-ka.

 

1. Przesłanie w swoim kontekście (ww. 36-43)

«Tak też będzie przy końcu świata» - mówi Jezus. Będą świecić dwa ogni-ska: spalanych jako śmiecie chwastów i jaśniejących jak słońce sprawiedli-wych. Sąd Boga dokonuje się tylko na końcu, nie teraz, i jest sprawowany przez Niego, nie przez nas. Teraźniejszość jest czasem cierpliwości, byśmy wszyscy nawrócili się i osiągnęli zbawienie (por. 2 P 3, 9). Wyjaśnienie przypowieści, o które prosili uczniowie (w. 36), dzieli się na dwie części: wersety 37-39 tworzą słownik siedmiu symbolicznych składników, wersety zaś 40-43 stanowią poszerzenie punktu końcowego - sądu Bożego. Wspólnota po zrozumieniu, że trzeba mieć wyrozumienie wobec wszystkich (w. 29), zwraca uwagę na problem: czy z tym ,,prawem wolności" (Jk 2, 12) nie ryzykuje się zwolnienia z obowiązków? jeżeli Bóg wszystko i wszystkim wybacza, można robić to, co się podoba, nie zważając na Jego przykazanie miłości! Rozumowanie to jest tak powszechne, a tak bezrozumne. Znaczy-łoby to samo, co powiedzenie: „Moja matka chce mojego dobra i mnie nie karze. Mogę bezkarnie źle ją traktować!". Kto tak myśli i czyni jest fał-szywym prorokiem, postępuje niegodziwie i nie przynosi owoców Królestwa (Mt 7, 15-23). Wersety te, podobnie jak ww. 48-50, wzywają do osobistej odpowiedzialności: nie powinniśmy sądzić innych, by nie być sądzonymi, okazywać miłosierdzie, by je otrzymać. Wymaga się zaangażowania z naszej strony: skoro wspólnota chrześcijańska nie jest sektą sprawiedliwych, nie jest też bandą złoczyńców! Miłosierdzie jest skierowane do innych. Miło-sierdzie jest najważniejszym wymogiem, większym od jakiegokolwiek prze-pisu prawa. Nie ma tu miejsca na rozwiązłość i niemoralność, lenistwo czy obojętność. Wszelki dowód (pegno) miłości jest zobowiązaniem (impegno) do miłości. W Kościele - tak jak w świecie - istnieją razem chwasty i psze-nica. W obecnym czasie królestwo Syna Człowieczego pozostaje otwarte dla wszystkich ludzi, którzy są przecież Jego braci i siostrami, ale w ostatecznej przyszłości królestwo Ojca będzie przeznaczone tylko dla jego dzieci, dla tych, którzy stali się jak On. Obecne rozprzestrzenianie się zła, dając okazję do wzmożenia się miłosierdzia, staje się milczącą zgodą, która osłabi serca wielu (Mt 24, 12). Kto przynależy do Kościoła, niech nie myśli, że znajduje się już w królestwie Ojca. jest w nim tylko w tej mierze, w jakiej jest się dzieckiem Bożym, zbratanym ze wszystkimi, nie wyłączając nikogo. Laska i wolność, dar i odpowiedzialność, działanie Boże i ludzkie, nigdy nie są od-dzielone, a tym bardziej przeciwstawne. Łaska czyni wolność wolną, dar daje okazję odwzajemnienia się, działanie Boga umożliwia działanie czło-wieka. „Znajdujemy się" w takiej mierze, w jakiej dobrowolnie odpowia-damy na otrzymany dar. Bóg nie zastępuje nas, lecz czyni nas takimi, jaki jest On sam. I to jest nasze zbawienie: stawanie się sobą. Jezus jest Synem Człowieczym, który przyszedł siać słowo o miłosierdziu. W Jego królestwie Syna znajdują się wszyscy takimi, jakimi są. A wszyscy są braćmi i siostrami. Kościół i każdy z nas jest zawsze pszenicą i chwastem. jest to królestwo Syna, jeszcze nie Ojca. Trzeba stać się pszenicą, by do niego wejść. Trzeba przyjmować w duchu miłosierdzia chwasty innych, a nie własne!

2. Interpretacja tekstu 

w. 36: «Potem opuścił tłumy i wszedł do domu». Przypowieść o chwastach jest wyjaśniana tym, którzy znajdują się „w domu”, w Kościele. Jest on narażony na dwa przeciwstawne niebezpieczeństwa: stania się sektą spra-wiedliwych, bez miłosierdzia względem innych, lub gronem ludzi niemo-ralnych, którzy na miłosierdziu opierają swoją bezkarność. «Uczniowie podeszli do Niego». Być jego domownikami wymaga bezustannej konfron-tacji z tym, co On powiedział i czynił. Uchroni nas to od podwójnego nie-bezpieczeństwa, co nie znaczy, by wystarczało mówienie: „Panie, Panie", gdy się nie poznaje i nie czyni Jego woli (Mt 7, 21). «Objaśnij nam...». Jezus jest jedynym Nauczycielem (Mt 23, 8). Naszą sprawą jest, byśmy byli Jego uczniami, słuchali Go, rozumieli i czynili to, co On mówi i wyjaśnia. Przyj-mowane przez nas słowo nie jest tylko przepisem. Jest darem łaski: daje to, co wyraża.

w. 37: «Siewcą dobrego nasienia jest Syn Człowieczy». Jezus głosi słowo królestwa (w. 19). Słowem jest On sam. Staje się ostatecznym znakiem w swoim stawaniu się nasieniem, pogrzebanym na trzy dni we wnętrzu ziemi (Mt 12, 40).

w. 38: «rolą jest świat». Cały świat, nie tylko wspólnota (por. 1 Kor 3, 9) jest polem Boga. «Dobrym ziarnem są synowie królestwa». Synami królestwa są ci, którzy słuchają czystym i dobrym sercem, przynosząc plon. «a chwastem — synowie Złego». Człowiek się staje dzieckiem tego, kogo słucha. Jeśli słucha Słowa Wcielonego, staje się dzieckiem Bożym. Jeżeli ktoś jest posłuszny słowu węża, staje się dzieckiem Złego. Ten nie „czyni" czegoś, lecz po prostu „kradnie" słowo Słowa (w. 19) słowem prawdopodobnym (verisimile), podobnym (simile) do prawdziwego, ale nieprawdziwym. Tkwi w nas ciągle podwójne synostwo: nasienia dobrego i chwastów.

w. 39: «Nieprzyjacielem jest diabeł». Diabeł oznacza tego, który „dzieli". Od początku oddziela człowieka od Słowa, zastępując Jego prawdę kłam-stwem. «a żniwem koniec świata». Koniec świata jest porównany do żni-wa. Jest czasem, w którym ziarno staje się chlebem i radością. Stanie się to wówczas, gdy Bóg dokona na świecie swojego dzieła, swojego dzieła sztuki: oblicza Syna. Dopiero wtedy, nie wcześniej, nastąpi sąd. «Żniwiarzami zaś są aniołowie». Do sądzenia jest „anioł", ten, który zwiastuje Słowo. To Ono już teraz osądza nas i usprawiedliwia.

w. 40: «Podobnie jak zbiera się chwast, aby spalić go w ogniu..». Czas i życie, jakie mamy dla siebie, skończyło się. Ma ono swój początek i koniec. Do końcu przetrwa tylko miłość, która nie przemija (1 Kor 13, 8). Ogień Bo-ży ujawni wówczas dzieło każdego. Plewy naszego egoizmu zostaną spalo-ne, a to, co jest wartościowe, pozostanie (por. 1 Kor 3, 12-14). Jest to wez-wanie do przeżywania teraźniejszości w sposób odpowiedzialny. By nie stać się chwastami, trzeba przeciwstawiać się nim tym samym miłosierdziem, co Ojciec.

w. 41: «Syn Człowieczy wyśle aniołów». „Anioł" oznacza „posłańca". Apo-stołowie zostali już wysłani z zasiewem Słowa. W zależności od naszego słuchania Go jesteśmy osądzani. «a oni usuną z Jego królestwa wszystkie przyczyny upadku oraz tych, którzy postępują niegodziwie». W Jego kró-lestwie istnieją zgorszenia i niegodziwość. Kościół jest królestwem Syna, jeszcze nie Ojca (w. 43). Z konieczności obejmuje pszenicę i chwasty, ryby dobre i niedobre. Kto nie jest miłosierny względem złych, sam jest zły. Jest zgorszeniem dla innych, czyni nieprawość, nie pełni woli Ojca.

w. 42: «I wrzucą ich do rozpalonego pieca» (Dn 3, 6). Trzej młodzieńcy, którzy nie kłaniali się bożkowi, zostali wrzuceni do rozpalonego pieca, jednak ogień ich nie tknął. Na końcu ogień spali nieprzyjaciela, który go przygotował dla sprawiedliwych (Dn 3, 22). Koniec świata dokona się w ogniu: ogień Ducha Bożego, miłość przekształcająca w siebie to, co nie jest miłością (1 Kor 3, 15). «Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów» (Mt 8, 12; 22, 13). Zło nie zatriumfuje. Skończy się w rozpaczliwym gniewie, pożerającym siebie.

w. 43: «Sprawiedliwi  zajaśnieją jak słońce» (Sdz 5, 31). Słońce jest symbolem Boga. Kto słucha Słowa Wcielonego staje się jak Ojciec (Mt 5, 48), zajaśnieje w Jego chwale, jak Syn podczas Przemienienia. «w króle-stwie swego Ojca». Jeśli królestwo Syna z konieczności obejmuje wszys-tkich jako Jego braci, królestwo Ojca obejmuje tylko synów i córki, którzy dla wszystkich starali się być rodzeństwem. To, co w nas nie będzie syno-wskie i braterskie, zniknie. Wtedy będziemy się wstydzić z powodu tego, czym teraz się chlubimy. «Kto ma uszy, niech słucha» (por. w. 9). Kto słu-cha, temu będzie dane poznać tajemnice Królestwa. Im więcej ma, więcej mu zostanie dane (ww. 11n).

 

 

 

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewan-gelię według św. Mateusza, s. 289-291.293-296.298-301

 

[1]Prawdopodobnie chodzi o Lolium temulentum ('Stokłosa odurzająca') - przyp. tł. Nawiązanie do pejoratywnego znaczenia kwasu (por. Mt 16, 6) - przyp. tł.

[2]      Nawiązanie do pejoratywnego znaczenia kwasu  (por. Mt 16,6) – przyp. tł.

[3] Słowa z hymnu Exsultet, śpiewanego podczas Wigilii Wielkanocnej - przyp, tł.

 

14. Niedziela zwykła, rok A, 2023.07.09

 

PIERWSZE CZYTANIE Za 9, 9-10 Król pokoju

Czytanie z Księgi proroka Zachariasza

Tak mówi Pan: «Raduj się wielce, Córo Syjonu, wołaj radośnie, Córo Jeruzalem! Oto Król twój idzie do ciebie, sprawiedliwy i zwycięski. Pokorny – jedzie na osiołku, na oślątku, źrebięciu oślicy. On usunie rydwany z Efraima, a konie z Jeruzalem; łuk wojenny zostanie złamany. Pokój ludom obwieści. Jego władztwo sięgać będzie od morza do morza, od brzegów Rzeki aż po krańce ziemi».     Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY 

Ps 145 (144), 1b-2. 8-9. 10-11. 13-14 (R.: 1b)

Refren: Będę Cię wielbił, Boże mój i Królu.   Albo: Alleluja.

Będę Cię wielbił, Boże mój i Królu, *

i sławił Twoje imię przez wszystkie wieki.Każdego dnia będę błogosławił Ciebie *

i na wieki wysławiał Twoje imię. 

Refren.

Pan jest łagodny i miłosierny,

*nieskory do gniewu i bardzo łaskawy.

Pan jest dobry dla wszystkich, *

a Jego miłosierdzie nad wszystkim, co stworzył.   

Refren.

Niech Cię wielbią, Panie, wszystkie Twoje dzieła *

i niech Cię błogosławią Twoi wyznawcy.

Niech mówią o chwale Twojego królestwa *

i niech głoszą Twoją potęgę.  

Refren.

Królestwo Twoje królestwem wszystkich wieków, *

przez wszystkie pokolenia Twoje panowanie.

Pan podtrzymuje wszystkich, którzy upadają, *

i podnosi wszystkich zgnębionych.  

Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE 

Rz 8, 9. 11-13  Jeżeli będziecie uśmiercać popędy ciała, będziecie żyli

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Rzymian

Bracia:Wy nie żyjecie według ciała, lecz według Ducha, jeśli tylko Duch Boży w was mieszka.

Jeżeli zaś ktoś nie ma Ducha Chrystusowego, ten do Niego nie należy. A jeżeli mieszka w was Duch Tego, który Jezusa wskrzesił z martwych, to Ten, co wskrzesił Chrystusa Jezusa z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was swego Ducha.

Jesteśmy więc, bracia, dłużnikami, ale nie ciała, byśmy żyć mieli według ciała. Bo jeżeli będziecie żyli według ciała, czeka was śmierć. Jeżeli zaś przy pomocy Ducha zadawać będziecie śmierć popędom ciała – będziecie żyli.

Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ 

Por. Mt 11, 25

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi,że tajemnice królestwa objawiłeś prostaczkom.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA 

Mt 11, 25-30  Jezus cichy i pokornego serca

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: «Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie.

Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić.

Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem słodkie jest moje jarzmo, a moje brzemię lekkie».

Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA PRZYLGNĄĆ DO SERCA JEZUSA 

O co proszę? O głębokie doświadczenie prawdy, że jestem w sercu Jezusa. 

    Będę wpatrywał się w Jezusa rozmawiającego ze swoim Ojcem (ww. 25-27). Wyobrażę sobie Jego twarz kontemplującą oblicze Ojca. Zwrócę uwagę na serdeczność i czułość, z jaką modli się do Ojca. 

    Co mogę powiedzieć o moim kontakcie z Bogiem Ojcem? Jakie relacje wiążą mnie z Nim? Czy jest w nich spontaniczność i czułość? Wybiorę sobie akt strzelisty, przez który będę dzisiaj zwracał się do Ojca. Wystarczy jedno lub kilka słów: „Ojcze" lub „Ojcze, wysławiam Cię" albo „Ojcze, kocham Cię"... 

    Jezus wielbi Ojca za to, że objawia tajemnice nieba ludziom prostym. Ucieszę się prawdą, że Bóg Ojciec pragnie być blisko mnie. Objawia mi swoją miłość w najbardziej zwyczajnej codzienności. Ma w niej upodobanie. Wyznam Mu moją miłość i poproszę Go, aby dał mi serce proste i dziecięce. 

    Będę słuchał Jezusa, który z czułością mówi: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy..." (w. 28). Co najbardziej w tej chwili obciąża moje życie i pogłębia moje utrudzenie? Zbliżę się do Niego i poproszę, by objął mnie takim, jakim jestem i pokrzepił. 

    Jezus prosi mnie, abym wziął na siebie Jego jarzmo i jak On nosił je w cichości i pokorze. Co mogę powiedzieć o tych dwóch cnotach w moim życiu? Spróbuję przypomnieć sobie różne „jarzma" z mojej przeszłości, przez które doświadczany byłem w cichości i pokorze. Jaka była wtedy moja reakcja? 

    Jezus zachęca mnie, abym uczył się od Niego cichości i pokory (w. 29). Może mi w tym pomóc prosta praktyka modlitwy obecności: trwanie w obecności Jezusa i kontemplowanie Jego serca cichego i pokornego. 

    W modlitwie końcowej zwrócę się do Maryi. Będę Ją usilnie prosił, aby pomagała mi przylgnąć do serca Jezusa. Będę zwracał się do Niej: „Maryjo, zaprowadź mnie do serca Jezusa!". 

 

KOMENTARZ

1. Przesłanie w swoim kontekście (ww. 25-27)

«Wysławiam Cię, Ojcze». Po żałobie tych, co nie przyjmują Pana, następuje taniec tych, którzy Go przyjmują. Ten hymn uwielbienia jest szczytem Ewangelii. Syn raduje się radością Ojca, ponieważ Jego bracia i siostry uczestniczą w ich tajemnicy. Poznanie, istniejące między Ojcem i Synem, milcząca miłość, będąca Ich życiem, jest udzielone również „małym dzieciom". To, kim Bóg jest z natury, my otrzymujemy przez łaskę. Duch pozwala wytryskać w naszym sercu i zakwitać na naszych ustach temu samemu imieniu, dzięki któremu Słowo jest Słowem; „Abba". Wchodzimy w Trójcę, uczestnicząc w niewyobrażalnym dialogu między Ojcem i Synem. Stworzenie osiąga swój cel, którym jest jego początek. Na dźwięk fletu Jezusa, Syna Bożego i Syna Człowieczego, tańczymy na zaślubinach Boga i człowieka. Przyjęcie Go jest zbawieniem. W Jego ciele wszelkie ciało jest już związane z Jego chwałą. Szczęśliwi ci, którzy się nie gorszą! Mędrcy i chytrzy szukają boga mądrego i potężnego. Mali natomiast znajdują mądrość i moc Boga tam, gdzie ona się znajduje: w prostocie i słabości Jezusa. Kto Go przyjmuje, ma moc stania się synem Bożym (J 1, 12). Celem posłannictwa Syna jest otworzenie swojego skarbu i podzielnie się z nim ze swoimi braćmi oraz siostrami. Naszym zbawie-niem jest stanie się dziećmi! Jezus jest Synem. Jego człowieczeństwo to otwarte drzwi, łączące stworzenie ze Stwórcą, Ojca z Jego dziećmi. Jest drabiną Jakuba, łączącą niebo i ziemię (Rdz 28, 10-17; J 1, 51). Kościół tworzą małe dzieci, którym zostało objawione ich jestestwo, to samo, co Syna. 

2. Interpretacja tekstu

S. Fausti: w. 25: «Wtedy». Fragment ten jest ściśle związany z poprzednim. Jezus uczestniczy w podwójnej grze Boga: lamencie żałobnym i tańcu weselnym. Nienawiść zła i zamiłowanie do dobra, smutek z powodu pierwszego i radość z drugiego idą zawsze w parze, nawet wówczas, gdy są wyraźnie oddzielone. „Owa" chwila jest zawsze „tą", opowiadanie to bowiem czyni czytelnika postacią współczesną owego wydarzenia. «Wysławiam». Słowo greckie (eks-omologein) oznacza 'głoszenie', 'publiczne obwieszczanie'. Jezus wobec wszystkich uznaje dar Ojca. «Ojcze». Aramejskie Abba odpowiada naszemu czułemu zawołaniu „tato". Jest to pierwszy bełkot niemowlęcia. Słowo pełne prostoty i pierwotne, zapoczątkowujące wszystkie inne, nie mówi nic więcej - w przeciwieństwie do krzyku i płaczu, wyrażających strach czy nieszczęście - jak tylko typową potrzebę człowieka: przyjemność komunikowania się z innym. Abba jest słowem pełnym miłości, którym Syn zwraca się do Ojca. Jego słodycz rozumie tylko ten, kto je wypowiada i ten, kto słucha. Wyraża tajemnicę Boga, który jest Ojcem i Synem w jednej i jedynej Miłości. Słowo to znajduje się w centrum chrześcijaństwa. Duch Syna wlany w nasze serca woła w nas: „Abba!" (Rz 5, 5; 8, 15). Wierzący jest tym, który poznał i uwierzył miłości, jaką Bóg ma względem niego (1 J 4, 16; J 17, 21). To, kim Bóg jest, staje się również nasze. Dzięki darowi Syna jesteśmy naprawdę dziećmi Bożymi (1 J 3, 1). Jest to wielka tajemnica już objawiona, chociaż jakoby w lustrze i w sposób zagadkowy (1 Kor 13, 12). Dopiero na końcu ujrzymy Go twarzą w twarz i poznamy tak doskonale, jak my jesteśmy poznani (1 Kor 13, 13). Kiedy dziecko rodzi się, odrywa się od matki i wy-daje mu się, że umiera. Tymczasem pojawia się w świetle dziennym i widzi jej twarz. Kiedy oderwiemy się od ziemskiego życia, znajdziemy w świetle oblicza Ojca i będziemy Mu podobni, ponieważ będziemy Go widzieli takiego, jaki jest (1 J 3, 2). Jednak już teraz, rozważając chwałę Pana, odzwierciedlamy ten sam obraz za sprawą Ducha Pana (2 Kor 3, 18). «Pan nieba i ziemi». Naszym bliskim i łagodnym tatą jest Bóg Najwyższy i Wszechmocny, Pan nieba i ziemi! O Bogu się mówi tylko terminami przeciwstawnymi, by nie sprowadzić Go w swoim pojęciu do bożka: jest blisko i na najwyższych wysokościach, jest łagodny i wszechmocny, mały i wielki, matką i ojcem, miłosierny i sprawiedliwy. Jest On wszystkim i niczym: wszystkim - ponieważ jest niczym z tego, co istnieje; jest zaś niczym z tego, co istnieje, ponieważ jest wszystkim. «że zakryłeś». To, co zostało objawione małym dzieciom, jest zakryte dla innych. Ta sama rzeczywistość jest ukryciem i ujawnieniem, zależnie od odmiennych warunków. «to». Chodzi o niewyrażalne odniesienie wzajemnego poznawania się Ojca i Syna. «przed mądrymi i roztropnymi». Mądrymi są ci, którzy znają rzeczy, roztropnymi zaś ci, którzy nimi kierują. Mądrością Syna jest mądrość Błogosławieństw: mądrzy jej nie rozumieją, roztropni przed nimi się bronią. W ich oczach jest ona głupotą i słabością. «objawiłeś tym, którzy są jak male dzieci». Przywilej poznania Boga jest zastrzeżony dla ostatnich. Jest to dar dany temu, kto go pragnie i potrzebuje, a ten potrzebuje, kto go nie ma. Wyrzeczenia, nasze niebycie, nasze bycie niczym jest miejscem, w którym zgarniamy bogactwa tego, który Jest. A On jest wszystkim. Mądrzy i roztropni odmawiają sobie tego, czego nie mogą wyprodukować sami, zamykając sobie w ten sposób drogę do życia, które nie jest produktem, lecz odniesieniem miłości z innym. «jak małe dzieci». Hillel mawiał: „Ignorant nie unika grzechu, analfabeta nie może być pobożnym". A Talmud powtarza: „Nie ma innego ubogiego, jak ten, kto jest ubogi w wiedzę". Małe dzieci nie tylko nie mają wiedzy i są ubogie, ale nawet nie mówią. Im to, bez słów, jest objawione słowo „Abba". Również w nas, poza tylu słowami, jest właściwa ubogim milcząca mądrość. Jest to „mądra niewiedza" czystego serca, któremu Bóg pozwala się oglądać (Mt 5, 8), bardzo różniąca się od prostackiej mądrości roztropnego, któremu Bóg się opiera. Nie jest On przedmiotem i łupem naszej inteligencji, lecz początkiem i końcem naszej miłości. Nie zjawia się w oknie naszego rozumu, tylko puka do drzwi naszego serca. 

w. 26: «Tak, Ojcze». Jezus jest z tego zadowolony. Jest to „tak" nie tylko skierowane do Ojca, ale i do braci swoich i sióstr. «Bo tak się Tobie spo-dobało». Upodobaniem Ojca jest miłowanie dzieci. Upodobaniem Syna jest uczestniczenie w upodobaniu tego umiłowania Ojca. Upodobanie jednego jest upodobaniem drugiego. 

w. 27: «wszystko». Wszystko, kim jest Ojciec, jest darem dla Syna. Ojciec daje Mu swoją naturę, swoją miłość i samego siebie, w jedności niero-zerwalnej z Nim w Jego odróżnieniu od Niego. Ojciec jest Bogiem, który wszystko daje. «przekazał Mi». Wszystko, kim jest Syn, jest darem Ojca. Od Niego otrzymuje Jego naturę, Jego miłość i Jego samego, w jedności nierozerwalnej z Nim w Jego odróżnieniu od Niego. Syn jest Bogiem, który wszystko otrzymuje. Wzajemne dawanie i otrzymywanie jest Ich naturą. To, co Adam chciał osiągnąć, kradnąc, Jezus przyjmuje jako dar. «Mój Ojciec». Jezus jest „tym" Synem, który nazywa Boga: „Ojciec mój". Jeżeli jesteśmy w Nim, staje się również Ojcem „naszym". «Nikt nie zna Syna, jak tylko Ojciec». Poznanie jest właściwą Ojcu miłością Syna: bycie Synem jest tym poznaniem Ojca w odniesieniu do Niego. «nikt nie zna też Ojca jak tylko Syn». Poznanie jest właściwą Synowi miłością Ojca: bycie Ojcem jest tym poznaniem Syna w odniesieniu do Niego. «i ten, komu Syn zechce objawić». Tego Boga, którego nikt nigdy nie widział, objawił nam Jego własny Syn Jednorodzony, który jest w łonie Ojca (J 1, 18). „Rzeczy" ukryte przed mądrymi i roztropnymi, wzajemne poznanie między Ojcem i Synem, Ich miłość, Ich jeden Duch, który jest życiem obydwóch, jest komunikowany przez Syna małym dzieciom, które Go przyjmują. Słowo Abba jest dziedzictwem małych dzieci. Poza wszelką rzekomą mądrością, w każdym człowieku istnieje niewymowne bogactwo dziecka, godność syna i córki. Małe  dziecko ją zna: żyje darem, miłością i łaską.

1. Przesłanie w swoim kontekście (ww. 28-30)

«Przyjdźcie do Mnie». Jezus, ofiarowując nam wejście w miłość Ojca, zaprasza nas na ucztę Mądrości (Syr 51, 23-27). Prawdziwym pokarmem jest poznanie Boga jako Ojca i siebie jako jego dzieci. jest to dar Ducha, który sprawia, że cieszymy się życiem synowskim i braterskim. Takie jest nowe Prawo, jarzmo wolności Syna. Również Prawo dane przez Mojżesza jest dla życia, ale nie daje życia. Jest tylko ciężkim trudem, który nakazuje, denuncjuje, osądza i potępia to, co jest przeciwko niemu. Miłość natomiast jest pełnym wypełnieniem Prawa (Rz 13, 8.10; Mt 7, 12; 22, 34-40). Darzy ową „sprawiedliwością większą", która prowadzi do Królestwa (Mt 5, 20). Poprzedni fragment ujawnia propozycję Boga: przekazanie daru swojego życia w Synu. Ten zaś z kolei ujawnia, jaka jest nasza odpowiedź: odpowiedzialność życia tym darem. Najpierw zostało nam powiedziane, kim jesteśmy, a teraz: co mamy czynić. Prawo mówi: bądź tym, kim jesteś! Obowiązek wynika więc z bycia. Teraz naszym „obowiązkiem" jest „upodobanie" życia bycia dziećmi i braćmi. Łaska nie zawiesza naszego działania, co więcej, uzdalnia je do tego, byśmy urzeczywistniali to, kim jesteśmy. A więc Ewangelia jest darmowym darem. Jednak miłość żyje wzajemnością i wymaga, by była dobrowolnie miłowana. Miłość kochana jest zbawieniem, a niekochana - zatraceniem, dramatem Boga, bardziej niż naszym. Po etyce zasad i zakazów następuje etyka wolności, miejsce Prawa zajmuje Ewangelia! Prawo można porównać do drobiazgowego opisu, sporządzanego przez botanika, który obserwuje mechanizm regulujący rozwijanie się kwiatu. To mozolne wyjaśnienie nigdy nie spowoduje zakwitnięcia perły. Ponadto żadne prawo nie jest w stanie sformułować przepisu czynienia tego, co matka czyni z miłości do dziecka. Miłość jest wolnością nie dlatego, że przekracza Prawo - kto je przekracza jest jej zbuntowanym niewolnikiem - lecz dlatego, że z niej kiełkuje wszystko. Kto miłuje, nie jest już poddany Prawu, lecz miłości, jedynemu suwerenowi, prawu dla samego siebie W Jezusie „tak" człowieka dane Bogu jest Bogiem dla człowieka (por. 2 Kor 1, 20), jest przejściem od litery, która zabija, do Ducha, który daje życie, od Prawa do wolności (2 Kor 3, 1-18), od trudu do wypoczynku. Jezus, Syn, jest dla nas Mądrością nową i odpoczynkiem. Jego łagodność i pokora jest nowym Prawem. Prawem wolności Syna, równego Ojcu. Kościół w Nim jest wolny od ciężaru przepisów i stoi w jarzmie miłości, jedynym, który nie uciska. 

2. Interpretacja tekstu  

w. 28: «Przyjdźcie do Mnie». Jest to zaproszenie do pójścia za Nim (Mt 4, 19), by uczestniczyć w godach weselnych (Mt 22, 2-4) i do wejścia do Królestwa przygotowanego dla nas od początku świata (Mt 25, 34). Przyjdźcie do Jezusa i idźcie za Nim, uczestniczcie w godach weselnych, królujcie na wieki! Jezus czyni swoim zaproszenie Mądrości: „Przybliżcie się do mnie, wy, którym brak wykształcenia, i zatrzymajcie się w domu nauki. Na cóż, powiedzcie, pozbawiać się tego, za czym dusze wasze tak bardzo tęsknią? Otworzyłem usta i mówię: Kupujcie sobie bez pieniędzy. Włóżcie karki pod jarzmo, i niech otrzymają dusze wasze naukę. Jest ona blisko [i można] ją znaleźć. Patrzcie oczami: mało się natrudziłem, a znalazłem dla siebie wielki odpoczynek" (Syr 51, 23-27). On sam jest Mądrością, ofiarowaną prostaczkom i niewykształconym. Jest ona darmowa i słodka, łatwa do osiągnięcia i dająca wielki spokój. W ciele Jezusa przystępujemy do Ducha i czerpiemy łaskę po łasce (J 1, 16). W Nim Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas, otwierając nam wejście do jedynej chwały Ojca i Jednorodzonego Syna (J 1, 14). Niewidzialna Mądrość, która ujawniła się w cieniu stworzenia i w historii, w Prawie i obietnicy, teraz odsłania welon. Jest dostępna dla wszystkich jako miłość między Ojcem i Synem ofiarowana nam w Synu. Czerpmy radośnie ze zdrojów zbawienia (por. Iz 12, 3), uczestniczmy w godach weselnych Mądrości, w zespalaniu się człowieka z Bogiem. «wszyscy». Również ci z Korozain, Betsaidy i Kafarnaum! Stali się ostatnimi i pogrążonymi w nieposłuszeństwie, a teraz są w stanie uczestniczyć w uczcie miłosierdzia, przeznaczonej przez niezbadany plan Ojca dla wszystkich Jego nieposłusznych dzieci, będących pod Prawem czy poza Prawem (Rz 11, 23). «utrudzeni i obciążeni». Wielki jest trud zachowującego Prawo, ale jeszcze większy ucisk tego, który go nie przestrzega! Czyż Jezus nie powiedział, że Prawo jest do nauczania i wypełniania, aż do najmniejszego szczegółu (Mt 5, 17-20)? To prawda, ale nie mocą Prawa, tylko miłości, która ożywia to, co Prawo mówi, ale nie daje. To, co przedtem było trudem i obciążeniem - a w końcu potępieniem - jest teraz radością, odpoczynkiem i nową sprawiedliwością, która pozwala „jeść w szabat", żyć życiem samego Boga (por. następny fragment). «dam wam wytchnienie». Odpoczynek jest końcem trudu, wejściem do Ziemi Obiecanej, osiągnięciem szabatu, wypełnieniem stworzenia w Bogu i Boga w stworzeniu. Odpoczynkiem jest sam Bóg, prawdziwy dom człowieka, gdzie każdy ma za-proszenie, by powrócił po trudach ucieczki. Człowiek znajduje się w domu w obopólnej miłości między Synem i Ojcem. 

w. 29: «Weźcie na siebie moje jarzmo». Jarzmo pozwala zwierzęciu użyć swojej siły na pożytek człowieka. Jest jak Prawo dla człowieka: twardą, ale konieczną dyscypliną, koncentrującą jego energię, by mógł zdobyć „chleb potu czoła" (Ps 127, 2a; Rdz 3, 19). Temu jarzmu Jezus przeciwstawia „swoje": szczodrość Ojca, który udziela darów swoim umiłowanym nawet w śnie (Ps 127, 2b). Jest to słodkie jarzmo. Miłość, którą On mnie umiłował i siebie samego wydał za mnie, staje się moim miłowaniem Go (por. Ga 2, 20). «uczcie się ode Mnie». Jezus jest Mądrością, która uczy nieuczonych miłości, uczonych tylko w egoizmie. «że jestem łagodny» (por. Mt 21, 7). Jezus jest łagodny. Jest Tym, który dziedziczy ziemię (Mt 5, 5). Łagodność jest cechą Pana, którego władzą jest służenie i przebaczanie. «pokorny sercem». Po grecku jest „uniżony" (Mt 18, 4; 23, 12; por. 20, 26): mały, pokorny, sługa, ktoś ostatni. I jest największy, gdyż pokorny będzie wywyższony (Mt 23, 12). Pokora dla Greków - jak i dla nas - nie jest cnotą. Jest obowiązkowym stanem niewolnika. W Biblii jest fundamentalnym przymiotem Boga: miłość jest pokorna. «Znajdziecie ukojenie dla waszych dusz». To mówi Pan: „Stańcie na drogach i patrzcie, zapytajcie o dawne ścieżki, gdzie jest droga najlepsza - idźcie po niej, a znajdziecie dla siebie wytchnienie" (Jr 6,16). Pokojem jest znalezienie tej najstarszej drogi: wiecznej drogi Syna, drogi łagodności i pokory, prowadzącej do odpoczynku Ojca, który jest także odpoczynkiem naszym. 

w. 30: «Bo moje jarzmo jest łatwe do niesienia». Inne jarzma są ciężkie i niesprawne, co więcej, szkodliwe. W rzeczywistości nie Prawo, lecz tylko miłość powoduje przestrzeganie Prawa i jego przepisów. Prawo w samym sobie, bez miłości, pobudza do ich przekraczania, by następnie mnie oskarżać (Rz 7, 7-13!). «mój ciężar lekki». Prawo miłości nie jest pakunkiem do dźwigania, lecz parą skrzydeł do noszenia. Jest to ciężar, który nie ciąży, ładunek wyładowywany i czyniący nas lekkimi. Miłość jest bowiem wewnętrzną mocą Bożą. Jest tym Duchem Boga, który mówi nam całą prawdę i daje moc, byśmy nią żyli (J 16, 12n). Jarzmo, którego ani my, ani nasi ojcowie nie umieli nieść, zastępuje „łaska" Pana, który zbawia (Dz 15, 10n). Jest to prawo wolności (Jk 2, 12), prawo nowego przymierza, darzącego sercem nowym (Jr 31, 31-34; Ez 36, 26-28). 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewan-gelię według św. Mateusza, s.  236-238. 240-241.

 

14. Niedziela zwykła, rok A, 2023.07.09

W oryginalnym tekście Ewangelii nie występuje w tym miejscu aramejskie słowo Abba, lecz greckie Pater. S. Fausti słusznie jednak odwołuje się tutaj do brzmienia ara-mejskiego, gdyż tym językiem najprawdopodobniej mówił Jezus (por. Mk 14, 36; por. też Rz 8, 15; Ga 44, 6) - przyp. tł. 

 Hillel - to obok Szammaja najwybitniejszy rabin I w. przed Chrystusem. Hillel jako interpretator Prawa był łagodny, Szammaj zaś rygorystyczny - przyp. red. 

 

 

13. Niedziela zwykła, rok A, 2023.07.02

PIERWSZE CZYTANIE

2 Krl 4, 8-12a. 14-16a Szunemitka przyjmuje proroka

Czytanie z Drugiej Księgi Królewskiej

Pewnego dnia Elizeusz przechodził przez Szunem. Była tam kobieta bogata, która zawsze nakłaniała go do spożycia posiłku. Ilekroć więc przechodził, udawał się tam, by spożyć posiłek. Powiedziała ona do swego męża: «Oto jestem przekonana, że świętym mężem Bożym jest ten, który ciągle do nas przychodzi. Przygotujmy mały pokój na górze, obmurowany, i wstawmy tam dla niego łóżko, stół, krzesło i lampę. Kiedy przyjdzie do nas, to tam się uda».

Gdy więc pewnego dnia Elizeusz tam przyszedł, udał się na górę i tam ułożył się do snu. I powiedział do Gechaziego, swojego sługi: «Co można uczynić dla tej kobiety?» Odpowiedział Gechazi: «Niestety, ona nie ma syna, a mąż jej jest stary». Rzekł więc: «Zawołaj ją!» Zawołał ją i stanęła przed wejściem. I powiedział: «O tej porze za rok będziesz pieściła syna».

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 89 (88), 2-3. 16-17. 18-19 (R.: por. 2a)

Refren: Na wieki będę sławił łaski Pana.

O łaskach Pana będę śpiewał na wieki, † Twą wierność będę głosił moimi ustami * przez wszystkie pokolenia. Albowiem powiedziałeś: † «Na wieki ugruntowana jest łaska», * utrwaliłeś swą wierność w niebiosach.  Refren.

Błogosławiony lud, który umie się cieszyć * i chodzi, Panie, w blasku Twojej obecności. Cieszą się zawsze Twym imieniem, * Twoja sprawiedliwość ich wywyższa.

Refren.

Bo Ty jesteś blaskiem ich potęgi, * a przychylność Twoja dodaje nam mocy. Bo do Pana należy nasza tarcza, * a król nasz do Świętego Izraela.

Refren.

DRUGIE CZYTANIE

Rz 6, 3-4. 8-11  Nowe życie ochrzczonych

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Rzymian

Bracia: My wszyscy, którzy otrzymaliśmy chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć. Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my postępowali w nowym życiu – jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca.

Otóż, jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem, wierzymy, że z Nim również żyć będziemy, wiedząc, że Chrystus, powstawszy z martwych, już więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma już władzy. Bo to, że umarł, umarł dla grzechu tylko raz, a że żyje, żyje dla Boga. Tak i wy rozumiejcie, że umar-liście dla grzechu, żyjecie zaś dla Boga w Chrystusie Jezusie.

Oto słowo Boże.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Por. 1 P 2, 9

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Jesteście królewskim kapłaństwem, świętym narodem. Ogłaszajcie dzieła potęgi Tego, który was wezwał do swojego przedziwnego światła.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA

Mt 10, 37-42 Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

37Jezus powiedział do swoich apostołów: «Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. 38Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. 39Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.

40Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał. 41Kto przyjmuje proroka jako proroka, nagrodę proroka otrzyma. Kto przyjmuje sprawiedliwego jako sprawiedliwego, nagrodę sprawiedliwego otrzyma.

42Kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych, dlatego że jest uczniem, zaprawdę, powiadam wam, nie utraci swojej nagrody».

Oto słowo Pańskie.

MEDYTACJA KOCHAĆ JEZUSA PONAD WSZYSTKO 

O co proszę? O radykalne przylgnięcie do Jezusa całym życiem. 

    Jezus wyznaje, że liczy na moją wielką przyjaźń. Chce, bym kochał Go bardziej niż wszystkich drogich memu sercu (w. 37). Jakie uczucia budzą się we mnie, kiedy słucham Jego radykalnych słów? Czy potrafiłbym z przekonaniem powiedzieć Jezusowi, że jest pierwszy w moim życiu? 

    „Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien" (w. 38). W szczerej rozmowie zwierzę Mu się ze wszystkich oporów i buntów przeciw „moim krzyżom". Który krzyż ciąży mi najbardziej? Poproszę Jezusa, aby niósł Go razem ze mną. 

    Jezus zapewnia mnie, że każda chwila życia stracona dla Niego będzie dla mnie rzeczywistym zyskiem. Pyta mnie, czy potrafię tracić dla Niego własne życie (w. 39). Czego najbardziej skąpię Jezusowi? Przypomnę sobie sytuacje, w których potrafiłem ofiarować Jezusowi coś bardzo cennego. Jakie było wtedy moje wewnętrzne samopoczucie? 

    Jezus uświadamia mi, że oczekuje ode mnie bezgranicznej miłości, ponieważ On sam kocha mnie taką właśnie miłością. Z uwagą będę słuchał słów Jezusa, który wyznaje mi swoją miłość (ww. 40-42). Aby przeżyć je głębiej, odniosę je bezpośrednio do siebie: „Kto ciebie przyjmuje, Mnie przyjmuje...", „Kto poda tobie kubek wody, dlatego że jesteś Moim uczniem, nie utraci swojej nagrody". 

    Uświadomię sobie, że Jezus przeżywa razem ze mną wszystkie radości i smutki życia. Jego miłość do mnie jest niezwykle współczująca. Uwielbię Go za Jego miłość. W modlitwie obecności będę kontemplował Jego wrażliwe i czułe serce. 

    Poproszę Go, aby przez wiarę dał mi odczuć, że znajduję się w Jego sercu, że Jego serce bije także dla mnie. Ofiaruję Mu swoją miłość: „Przyjmij moją małą miłość i naucz mnie kochać więcej!". 

KOMENTARZ

1. Przesłanie w swoim kontekście  (10,31-11,1)

«Godny Mnie». Jest to refren, który Jezus powtarza, kompletując wizerunek swojego apostoła: jak On wysłanego darmowo i w ubóstwie (ww. 1-15) - baranka wśród wilków (ww. 16-25), mocnego tylko zawierzeniem Ojcu (ww. 26-31) - wezwanego do „przyznania się do Niego" wobec ludzi, by być uznanym przed Ojcem (ww. 32-33). Z Nim przyszedł na ziemię sąd Boży (ww. 34-36). Zbawienie jest miłowaniem Go ponad wszelkie inne uczucie (ww. 37-39), upodabniającym do Niego, Syna oddającego się tak w ręce braci, jak i Ojca. Kto przyjmuje apostoła, przyjmuje Syna i sam się czy-ni synem, przyjmującym Ojca (ww. 40-42). Po tych słowach Jezus kontynuuje swoją misję, ale już nie sam, tylko ze swoimi uczniami (Mt 11, 1). Rozdział 10 przedstawia tożsamość apostoła, tę samą, co Jezusa. Tak jak Ojciec posłał Go do dawania świadectwa swojej miłości względem braci, w ten sam sposób posyła On tych, którzy wiedzą, że są synami wraz z innymi braćmi, dopóki wszyscy nie przyjmą miłości Ojca. Jezus jest Synem posłanym do braci, by w swoim ciele dawał świadectwo miłości Ojca. Kto Go przyjmuje i staje się Jego bratem, przyjmuje Ojca i staje się dzieckiem Bożym. Kościół tworzą ci, którzy już Go przyjęli i zjednoczeni z Nim w jednej miłości idą z Nim i jak On ku innym. 

2. Interpretacja tekstu  

S. Fausti: w. 37: «Jeżeli ktoś kocha ojca i matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien...» (por. Łk 14, 26n). Możemy nie kochać Jezusa, ale nie może być On mniej kochany od kogoś innego. Nie byłby wówczas Panem miłowanym całym sercem (Pwt 6, 5nn). Bóg jest miłością. Nie kochany sam w sobie nie byłby Bogiem i nie byłby miłością. Kocham Chrystusa, moje życie (Flp 1, 21), ponieważ On pierwszy mnie umiłował i samego siebie wydał za mnie (1 J 4, 9; Ga 2, 20). Na Jego mękę za mnie odpowiadam moją dla Niego, gdyż zostałem zdobyty, śpieszę więc i ja Go pozyskać (Flp 3, 12). Ko-chany staje się życiem kochającego, a razem udzielają sobie wzajemnie tego, co mają i kim są. Jeżeli „mój miły jest mój, a ja jestem dla niego" (Pnp 2, 16; 6, 3; 7, 11), jestem naprawdę „jego godny", jestem jednym ciałem z nim w jednej miłości. 

w. 38: «Kto nie bierze swego krzyża» (por. Mt 16, 24). Każdy ma „swój" krzyż, który może być tylko jego: walka przeciwko złu, znajdującemu się w nim samym. Tylko Jezus, jedyny bez win, niósł nie swój, ale nasz krzyż. Każdy z nas, jak Cyrenejczyk, niesie krzyż Jezusa. W rzeczywistości jest to nasz krzyż, na którym On umrze zamiast nas. A kiedy nie jesteśmy zdolni nieść go, on sam staje się naszym Cyrenejczykiem. «i nie naśladuje Mnie». Niosąc swój krzyż nie jesteśmy sami. On idzie pierwszy i niesie część najcięższą, na której będzie podniesiony. My, z tyłu, niesiemy część lżejszą, która zostanie umieszczona w ziemi i na którą spłynie Jego krew. «nie jest Mnie godny». W ten sposób dobrowolnie współdziałamy w Jego walce i Jego zwycięstwie, stając się podobnymi do Niego, z tą samą godnością Bożą, którą jest wolność, miłość i służba. 

w. 39: «Ten, kto znajduje swoje życie, straci je» (por. Mt 16, 25). Każdy człowiek chce posiąść swoje życie, jednak w takiej mierze, w jakiej mu się to udaje, staje się egoistą i traci je: zabija swoje życie synowskie i braterskie. «kto straci życie z mojego powodu, znajdzie je». Życie jest czymś do stracenia. Nie tylko dlatego, że jesteśmy śmiertelni jak każda istota żyjąca na ziemi, lecz ze względu na miłość, ponieważ kochać to dawać życie. Życia nie da się zatrzymać. Jest ono wdechem i wydechem, darmowym dawaniem miłości i za darmo jej otrzymywaniem. «z mojego powodu». Życie nie jest pogardliwie wyrzucane, lecz dane z miłości ku Jezusowi. 

w. 40: «Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje...». Wysłany jest równy Synowi. Jest tym, który wpierw został przyjęty przez Ojca. Dał wszystko i dlatego potrzebuje być przyjęty. Ktokolwiek go przyjmie, staje się jego bratem, równym Ojcu, który wszystkich przyjmuje. Darmowość i ubóstwo właściwe posłaniu są chytrze wymyślone przez Boga, by uwolnić w człowieku swoją Bożą iskrę: zdolność przyjęcia. Bogactwo i siła prowokują do rabunku i przemocy. Ubóstwo i słabość prowokują do przyjęcia i okazania miłosierdzia. Apostoł, jak Jezus, oddaje się w ręce ludzi, którzy czynią to, co chcą czynić. Żyje z braćmi taką samą ufnością Ojca i uznaje w każ-dym godność dziecka Bożego. Każdy, wcześniej czy później, żyje taką godnością, jaka została w nim rozeznana! 

w. 41: «Kto przyjmuje proroka...». Kto przyjmuje, więcej otrzymuje, niż daje. Otrzymuje godność tego, kogo przyjmuje. Dlatego Pan stał się najmniejszym ze wszystkich, byśmy - przyjmując Go - stawali się jak On, Prorok, Sprawiedliwy, Syn. 

w. 42: «jednemu z tych najmniejszych». Wysłani uczniowie stają się „mali" jak Pan. To ich jest królestwo niebieskie (Mt 18, 3-5). Kto ich przyjmuje, wkracza w Królestwo: przyjmuje Syna i staje się synem. Nawet najmniejszy gest przyjęcia – kubek zimnej wody – jest gestem Bożym, niezniszczalnym.

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarze: Biblia Poznańska; S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Mateusza, s. 215-217.

13. Niedziela zwykła, rok A, 2023.07.02

 

 

12. Niedziela zwykła, rok A, 2023.06.25

 

PIERWSZE CZYTANIE

Jr 20, 10-13 Pan uratował życie ubogiego z ręki złoczyńców

Czytanie z Księgi proroka Jeremiasza

Rzekł Jeremiasz: «Słyszałem oszczerstwo wielu: „Trwoga dokoła! Donieście, donieśmy na niego!” Wszyscy zaprzyjaźnieni ze mną wypatrują mojego upadku: „Może on da się zwieść, tak że go zwyciężymy i wywrzemy pomstę na nim!”

Ale Pan jest przy mnie jako potężny mocarz; dlatego moi prześladowcy ustaną i nie zwyciężą. Będą bardzo zawstydzeni swoją porażką, okryci wieczną i niezapomnianą hańbą. Panie Zastępów, Ty, który doświadczasz sprawiedliwego i który patrzysz na nerki i serce, dozwól, bym zobaczył Twoją pomstę na nich. Tobie bowiem powierzyłem swą sprawę.

Śpiewajcie Panu, wysławiajcie Pana! Uratował bowiem życie ubogiego z ręki złoczyńców».    Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 69 (68), 8-10. 14. 17 i 33. 34-35 (R.: por. 14c)

Refren: W Twojej dobroci wysłuchaj mnie, Panie.

Dla Ciebie znoszę urąganie, hańba twarz mi okrywa, †
dla braci moich stałem się obcym *
i cudzoziemcem dla synów mej matki.
Bo gorliwość o dom Twój mnie pożera *
i spadły na mnie obelgi złorzeczących Tobie.  Refren.

Panie, modlę się do Ciebie *
w czas łaski, o Boże.
Wysłuchaj mnie w Twojej wielkiej dobroci, *
w Twojej zbawczej wierności.  Refren.

Wysłuchaj mnie, Panie, †
bo miłość Twoja jest łaskawa, *
spójrz na mnie w ogromie swego miłosierdzia.
Patrzcie i cieszcie się, ubodzy, *
niech ożyje serce szukających Boga. Refren.

Bo Pan wysłuchuje biednych *
i swoimi więźniami nie gardzi.
Niechaj Go chwalą niebiosa i ziemia, *
morze i wszystko, co w nim żyje.  Refren.

DRUGIE CZYTANIE

Rz 5, 12-15 Adam jest typem Chrystusa

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Rzymian

Bracia:
Przez jednego człowieka grzech wszedł do świata, a przez grzech śmierć, i w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli. Bo i przed Prawem grzech był na świecie, grzechu się jednak nie poczytuje, gdy nie ma Prawa. A przecież śmierć rozpanoszyła się od Ada-ma do Mojżesza nawet nad tymi, którzy nie zgrzeszyli przestępstwem na wzór Adama. On to jest typem Tego, który miał przyjść.

Ale nie tak samo ma się rzecz z przestępstwem, jak z darem łaski. Jeżeli bowiem przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich śmierć, to o ileż obficiej spłynęła na nich wszystkich łaska i dar Boży, łaskawie udzielony przez jednego Człowieka, Jezusa Chrystusa.  Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Por. J 15, 26b. 27a

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Świadectwo o Mnie da Duch Prawdy
i wy także świadczyć będziecie.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA

Mt 10, 26-33 Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

26Jezus powiedział do swoich apostołów: «Nie bójcie się ludzi! Nie ma bowiem nic skrytego, co by nie miało być wyjawione, ani nic tajemnego, o czym by się nie miano dowiedzieć. 27Co mówię wam w ciemności, powtarzajcie w świetle, a co słyszycie na ucho, rozgłaszajcie na dachach.

28Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle. 29Czyż nie sprzedają dwóch wróbli za asa? A przecież bez woli Ojca waszego żaden z nich nie spadnie na ziemię. 30U was zaś policzone są nawet wszystkie włosy na głowie. 31Dlatego nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli.

32Do każdego więc, kto się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. 33Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie».

Oto słowo Pańskie.

MEDYTACJA UCIESZYĆ SIĘ TROSKLIWOŚCIĄ OJCA

O co proszę? O silną wiarę w Ojca, który troszczy się o mnie.

            Jezus uczy mnie ważnej zasady w rozeznawaniu duchowym. Osoba, która kieruje się duchem Jezusa, nie ma nic do ukrycia (ww. 26-27). Prag-nie żyć w prawdzie wobec Boga, który wie wszystko. Osoba, która ulega działaniu złego ducha, lęka się i ukrywa, aby jej uczynki nie wyszły na światło dzienne.

            Co mogę powiedzieć dzisiaj o mojej postawie duchowej? Czy jest we mnie szczerość i prostolinijność. Czy nie ukrywam się z lęku przed ujawnieniem nieszczerych postaw? Powiem o tym Jezusowi.

            Jezus trzykrotnie powtarza: „Nie bójcie się..." (ww. 26.28.31). Czego najbardziej się boję? Przypomnę sobie sytuacje z mojego życia, w których najbardziej ulegałem swoim lękom. Powiem o nich Jezusowi. Będę gorąco Go prosił, aby sam panował w moich lękach.

            Zwrócę uwagę, że Jezus z niezwykłą sugestywnością stara się mnie przekonać, że nic nie może mi się stać bez wiedzy Ojca, który policzył każdy włos na mojej głowie (ww. 29-30). Jestem dla niego bardzo ważny.           Szczerze uraduję się Bogiem, który jest zatroskanym o mnie Ojcem. Wyobrażę sobie scenę, w której ojciec czule prowadzi swoje dziecko za rękę i chroni je przed każdym niebezpieczeństwem.

            „Bójcie się Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle" (w. 28). Lęk przed szatanem i Jego mocą jest słuszną reakcją ludzkiej duszy. Chodzenie w grzechu, bez szukania ratunku w Sakramencie Pokuty, jest lekceważeniem siły Złego. Czy nie trwam w grzechu ciężkim? Czy nie zwlekam ze spowiedzią świętą?

            Podziękuję Bogu, że posyła mi anioła światłości, który wyrywa mnie z ciemności kłamstwa. Poproszę Go, aby wyczulił moje serce na wszystkie jego natchnienia, bym zawsze na nie odpowiadał. Będę powtarzał: „Ojcze, zatroskany o mnie, kocham Cię!".

KOMENTARZ

1. Przesłanie w swoim kontekście

«Nie bójcie się» - mówi Jezus do Apostołów, po wysłaniu ich jak owce między wilki. Strach jest pierwszym motorem działania człowieka, a powinien być tylko hamulcem! Słuszne jest unikanie niebezpieczeństw życia, nie powinny one jednak budzić zaniepokojenia powstrzymującego wszelką działalność. Instynkt samozachowawczy jest sam w sobie zdrowy, gdyż ostrzega przed złem, ale nie wystarcza do życia, jeśli równocześnie nie ma się zaufania do dobra. Bez zaufania człowiek jest zablokowany i zdesperowany, bez lęku jest ograniczony i bojaźliwy. Tylko nieświadomi, a ponad-to dyktatorzy i wariaci, nie odczuwają strachu. Istnieje jednak strach przed nimi. Zaufanie i lęk są dwiema przeciwstawnymi postawami, a jednak koniecznymi. Druga góruje, pierwszej odczuwa się niedosyt. Pan przyniósł nam ufność w siebie. Uwalnia ona z lęku przed śmiercią, którym przez całe życie zniewala nas nieprzyjaciel (Hbr 2, 15). Śmierć jest zjawiskiem naturalnym i nie jest złem, nawet gdy z powodu grzechu przeżywamy ją źle. Jesteśmy śmiertelni, jednak naszym kresem nie jest koniec nas samych - przed czym odczuwa lęk nasz egoizm - lecz początek bycia z Innym i nasza z Nim komunia. Początkiem i końcem naszego życia nie jest nicość, której się lękamy, lecz miłujący nas i przez nas miłowany Ojciec. Doskonała miłość odrzuca wszelki strach (1 J 4, 18), a ponieważ w tym życiu nie osiąga ona pełni, odczuwamy lęk, który jednak możemy opanowywać. Apostoł, mimo odczuwania lęków i niepewności ( 1 Kor 2, 3), nie ulega im, lecz daje się prowadzić przez Ducha Tego, który dał życie za wszystkich (por. 2 Kor 5, 14). Lęk przed śmiercią nie powinien stawać się filozofią życia. Niech naszą „filozofią" będzie „umiłowanie mądrości" Ojca. Człowiek znajduje się między dwiema miłościami: mądrości ciała, która ogarnia go lękiem przed śmiercią, oraz miłością mądrości Ducha, otwierającej na zawierzenie i życie. Ciągle musi decydować, którą z nich poślubić. W tym fragmencie występuje trzykrotnie imperatyw: „Nie bójcie Się", po którym następuje motywacja. Powtórka „nie bójcie się" (por. „nie martwcie się": Mt 6, 25. 27. 28. 31. 34) znaczy, że jesteśmy właściwie ogarnięci lękiem. I to jest punkt wyjścia naszego rozpoznania, ale nie punkt dojścia. W przeciwnym razie już na początku nastąpiłaby rezygnacja z kroczenia drogą życia. Strach powoduje czynienie tego, czego się obawiamy. Tylko ufność po-zwala czynić to, czego się pragnie. Jezus jest Synem. Ufność w Ojcu jest Je-go życiem. Przyszedł do nas po to, by przekazać nam ją i uwolnić od lęku przed śmiercią. Kościół. Jego początkiem życia jest chrzest, który zanurza nas w Synu, w Jego miłości ku nam równej miłości Ojca.

2. Interpretacja tekstu 

S. Fausti: w. 26: «Nie bójcie się ich». Głoszący Ewangelie znajduje się w sytuacji owcy wśród wilków. Dobro ma nie tylko niewielkie znaczenie, ale zdaje się znajdować na pozycji straconej i przegranej. Idącym słuszną drogą najbardziej ciąży świadomość, że inni zmierzają w innym kierunku. Czy dobro nie przestanie być karane, ukrywane i grzebane? Czy opieranie się złu jest bezskuteczne i trzeba przed nim pochylać głowę oraz zginać kola-na? Za sprawę rokującą zwycięstwo jesteśmy gotowi oddać życie, ale czy warto to czynić w imię przegranej? Oto kilka pytań, które nas głęboko niepokoją. «wszystko, co ukryte, będzie ujawnione». Niepowodzenie dobra jest wielką tajemnicą, ukrytą przed mądrością świata (1 Kor 2, 6-16). Przeszkadza ją dojrzeć zasłona krzyża, właściwa Bogu miłości, który w nim się ujawnia. Jego słabością i głupstwem jest mądrość i moc, która zbawia (1 Kor 1, 17-25). Kto został uzdrowiony ze ślepoty, widzi to, co ludzkie oko nie dostrzega: dar, który Bóg uczynił z siebie (1 Kor 2, 8n). Czasowniki mają stronę bierną, a jest to bierność Boska[1]. Jeden jest w czasie przeszłym, drugi zaś w przyszłym: to, co (zostało) ukryte i jest jeszcze ukryte, to będzie odsłonięte. Przyszłość jest odwrotnością tego, co wydaje się teraz. Objawienie jest „odsłonięciem welonu", odkryciem rzeczywistości, ofiarowaniem się „Oblicza", wypełnieniem wszelkich pragnień, światłem oblicza naszego. «o tym, co tajemne, wszyscy się dowiedzą». „Głosimy mądrość Bożą, ukrytą w tajemnicy, którą Bóg przed wiekami przeznaczył dla naszej chwały. Nie poznał jej żaden z władców tego świata". Ale nam została ona objawiona przez Ducha Boga (1Kor 2, 8. 10). Cała historia jest historią zbawienia, stopniowym objawieniem tej mądrości, aż do jej spełnienia.

w. 27: «To, co wam mówię w ciemności, opowiadajcie w świetle». Jezus jest światłem, które weszło w ciemność (J 1, 5). Uczniowie je przyjęli i rozprzestrzeniają (Mt 5, 14). Dzięki ich głoszeniu, świat osiągnie światło prawdy. «a co słyszycie na ucho, rozgłaszajcie publicznie». Słowo, przyjęte w ucho niby ziarno rzucone w ziemię, wykiełkuje w drzewo Królestwa. Apostoł głosi tajemnicę, którą najpierw On sam włożył w jego ucho. Zwiastuje tajemnicę takiego doświadczenia, o jakim ucho ludzkie nie słyszało. Zasłonięcie, ukrycie, noc i półgłos nie powinny przerażać. Dobro od zawsze tak się rozprzestrzenia. Objawienie Boga zawsze przedstawia nam się pod znakiem swojego przeciwieństwa, ponieważ sprzeciwia się wszelkiemu naszemu sprzeciwianiu się temu, co jest dobre i piękne. Uczniowie, znajdujący się w warunkach owiec wśród wilków, są zespoleni z tajemnicą krzyża, objawieniem chwały Boga w historii sprzeciwów człowieka. Nasz lęk przed zawodem w dobru kryje strach pomyłki co do siebie. Boimy się śmierci ziarna, wiedząc, że tylko wówczas wyda plon. Nie podoba nam się los baranka między wilkami, choć wiemy, że zwycięstwo należy do niego.

w. 28: «Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało...». Wilki mogą zabić ciało. Ale ciało nie jest życiem: pochodzi z ziemi i wraca do niej. Życiem nie podlegającym śmierci jest Duch, miłość, której znana jest ofiara z życia. «Bójcie się natomiast Tego, kto i ciało, i duszę, może oddać na potępienie». Bojaźń Boga, Pana wszystkiego, jest początkiem mądrości (Ps 111, 10). Odpędza wszelki strach. Kto boi się utracić życie wegetatywne, nie tyl-ko je traci, ale odrzuca to duchowe. Problemem nie jest ocalenie ciała, ale życie w nim synowską i braterską miłością, która jest życiem wiecznym. Kto tak nie żyje, jest już umarły!

w. 29: «Czyż nie sprzedaje się dwóch wróbli za drobną monetę?». Wróbel wart jest niewiele. To jest to, co człowiek myśli o sobie. Jego życie mija jak tchnienie (Ps 90, 9), zawsze jest zagrożone przez nicość, świadome „nie-skończonej marności wszystkiego". «A jednak żaden z nich nie spadnie na ziemię wbrew woli waszego Ojca». Nawet życie i śmierć wróbla są wiadome Bogu. A jednak nie jest On ich ojcem, tylko „waszym" - mówi Jezus. My, Jego dzieci, jesteśmy mniej warci od wróbla, jeśli uważamy, że Bóg się nami nie zajmuje! Znajdujemy się w Jego dłoniach, dobrze w nich ułożeni. Na próżno zamartwiamy się myślą o śmierci i kłopoczemy się o życie. Śmierć tak i tak przyjdzie, a życie się toczy. Starajmy się nie stracić tego życia, którym jest miłość Ojca. Śmierć jest faktem biologicznym. Niech nie będzie drugą śmiercią[2], będącą owocem strachu, lecz narodzinami do nowego życia. Naszym pasterzem nie jest śmierć (Ps 49, 15), lecz Pan życia (Ps 23).

w. 30: «nawet włosy wasze na głowie są wszystkie policzone». Ciało jest zasobne we włosy (ma ich mniej lub więcej), wypadające i tracone, nie-czułe na ból. Człowiek nie wie, ile ich ma, ani też nie spostrzega się, gdy mu wypadają. A jednak Ten, który gwiazdy nazywa po imieniu (Ps 147, 4), policzył nawet włosy na twojej głowie! Jeśli troszczy się o najmniejsze sprawy swoich dzieci, czyż nie zaopiekuje się nimi samymi? Jego patrzenie (vedere) jest zgrane z zaopatrzeniem (prov-vedere). Jego mądrością jest Opatrzność (prov-videnza).

1. Przesłanie w swoim kontekście (10,31-11,1)

«Godny Mnie». Jest to refren, który Jezus powtarza, kompletując wizerunek swojego apostoła: jak On wysłanego darmowo i w ubóstwie (ww. 1-15) - baranka wśród wilków (ww. 16-25), mocnego tylko zawierzeniem Ojcu (ww. 26-31) - wezwanego do „przyznania się do Niego" wobec ludzi, by być uznanym przed Ojcem (ww. 32-33). Z Nim przyszedł na ziemię sąd Boży (ww. 34-36). Zbawienie jest miłowaniem Go ponad wszelkie inne uczucie (ww. 37-39), upodabniającym do Niego, Syna oddającego się tak w ręce braci, jak i Ojca. Kto przyjmuje apostoła, przyjmuje Syna i sam się czy-ni synem, przyjmującym Ojca (ww. 40-42). Po tych słowach Jezus kontynuuje swoją misję, ale już nie sam, tylko ze swoimi uczniami (Mt 11, 1). Rozdział 10 przedstawia tożsamość apostoła, tę samą, co Jezusa. Tak jak Ojciec posłał Go do dawania świadectwa swojej miłości względem braci, w ten sam sposób posyła On tych, którzy wiedzą, że są synami wraz z innymi braćmi, dopóki wszyscy nie przyjmą miłości Ojca. Jezus jest Synem posłanym do braci, by w swoim ciele dawał świadectwo miłości Ojca. Kto Go przyjmuje i staje się Jego bratem, przyjmuje Ojca i staje się dzieckiem Bożym. Kościół tworzą ci, którzy już Go przyjęli i zjednoczeni z Nim w jednej miłości idą z Nim i jak On ku innym.

 

 

2. Interpretacja tekstu 

w. 31: «Nie bójcie się więc». Na końcu Jezus potwierdza: „Nie bójcie się". Nie inaczej, ponieważ ważycie więcej niż dwa wróble, a waszym „ciężarem" jest „chwała" synów Ojca. Nie jesteście wróblami, lecz kimś więcej niż orły! Normalnie zapomina się o własnej godności i szuka się samozadowolenia w motywach bezwartościowych. Jeśli na nich się oprzesz, natychmiast upadniesz.

w. 32: «Kto się przyzna do Mnie przed ludźmi». Ja sam sprawuję sąd Boży tu na ziemi. Jeżeli w zwykłości czynów codziennych i nadzwyczajności prześladowań uznaję Syna jako brata, jestem uznany przez Ojca. Przyznaję się do Niego przez uznanie miłości. On pierwszy mnie ukochał i dał siebie samego za mnie (1 J 4, 19), ja zaś w najmniejszym bracie rozpoznaję Go (Mt 18, 5; 25, 40. 45), który - dla uznania wszystkich - stał się najmniejszym i sługą wszystkich (Mk 9, 35). Moja wieczna przyszłość przed Ojcem zależy od mojego uznania przed ludźmi Syna, który w ciele najmniejszego będzie obecny aż do końca świata, by nas zbawiać (Mt 28, 20). „Straszliwy" sąd Boży, jedyna rzecz, co się liczy i trwa w historii, znajduje się w moich rękach i zależy od mojej odpowiedzialności. Ja jestem swoim sędzią, a więc i siebie samego! Przyznanie nie jest tylko sprawą ust. Jest to przynależenie do Niego sercem i całym życiem.

w. 33: «Ale jeśli ktoś się Mnie wyprze». Wyparcie się to powiedzenie Piotra: „Nie znam Go" (Mt 26, 70. 72. 74). Kto wypiera się Syna, nie jest Jego bratem i nie przyznaje się do bycia synem: sam siebie zatraca! „Oto słowo godne wiary. Jeśli razem z Nim umarliśmy, z Nim także żyć będzie-my. Jeśli z Nim cierpimy, razem z Nim też królować będziemy. Jeśli Go się wyprzemy, to i On się nas wyprze" (2 Tm 2, 11n). Dzięki Bogu, Ten, kto nas się wypiera, jest tym, który dał życie za nas grzeszników (Rz 2, 6-11), od którego miłości nic nie może nas odłączyć (por. Rz 8, 38n). W rzeczy samej, „jeśli jesteśmy niewierni, On pozostaje wierny, gdyż nie może wyprzeć się samego siebie" (2 Tm 2, 13). Jest On Synem. Gdyby nie uznał nas za braci, wyparłby się samego siebie! Jest to niemożliwe, ponieważ w Nim jest tylko „tak" (2 Kor 1, 19n), jak w Ojcu. Jego bezkresna wierność jest motywem, dzięki któremu wznosi się do Boga nasze Amen (2 Kor 1, 20). Nawet kiedy się Go zapieramy, możemy jak Piotr, liczyć na Jego wierność, która nigdy nie słabnie. Taka jest nasza wiara - pewna i zapewniona.

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewan-gelię według św. Mateusza, s. 209-212.214-215.

 

12. Niedziela zwykła, rok A, 2023.06.25

 

[1] Tzw. 'passivum theologicurn', które występuje w Piśmie świętym, aby podkreślić działanie Boga - przyp. Red.

[2] Druga śmierć - ostateczna, czyli potępienie (por. Ap 20, 14; 21, 8) - przyp. tł.

 

 

10. Niedziela zwykła, rok A, 2023.06.11

PIERWSZE CZYTANIE
Oz 6, 3-6 Bóg pragnie miłości

Czytanie z Księgi proroka Ozeasza

Poznajmy, dążmy do poznania Pana; Jego przyjście jest pewne jak poranek, jak wczesny deszcz przychodzi On do nas, i jak deszcz późny, co nasyca ziemię.

«Cóż ci mogę uczynić, Efraimie, co pocznę z tobą, Judo? Miłość wasza podobna do chmur o świtaniu albo do rosy, która prędko znika. Dlatego ciosałem cię przez proroków, słowami ust mych pouczałem, a Prawo moje zabłysło jak światło. Miłości pragnę, nie krwawej ofiary, poznania Boga bardziej niż całopaleń».

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY
Ps 50 (49), 1bcd i 8. 12-13. 14-15 (R.: por. 23b)

Refren: Temu, kto prawy, ukażę zbawienie.

Przemówił Pan, Bóg nad bogami, *
i wezwał ziemię od wschodu do zachodu słońca.
«Nie oskarżam cię za twoje ofiary, *
bo twe całopalenia zawsze są przede Mną».

Refren.

«Gdybym był głodny, nie mówiłbym ci o tym, *
bo do Mnie świat należy i wszystko, co go napełnia.
Czy będę jadł mięso cielców *
albo pił krew kozłów?

Refren.

Składaj Bogu dziękczynną ofiarę, *
spełnij swoje śluby wobec Najwyższego.
I wzywaj Mnie w dniu utrapienia, *
wyzwolę ciebie, a ty Mnie uwielbisz».

Refren.

DRUGIE CZYTANIE
Rz 4, 18-25 Wiara podstawą usprawiedliwienia

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Rzymian

Bracia:
Abraham wbrew nadziei uwierzył nadziei, że stanie się ojcem wielu narodów, zgodnie z tym, co było powiedziane: «Takie będzie twoje potomstwo».

I nie zachwiał się w wierze, choć stwierdził, że ciało jego jest już obumarłe – miał już prawie sto lat – i że obumarłe jest łono Sary. I nie okazał wahania ani niedowierzania co do obietnicy Bożej, ale się umocnił w wierze. Oddał przez to chwałę Bogu i był przekonany, że mocen jest On również wypełnić, co obiecał. Dlatego też policzono mu to za sprawiedliwość.

A to, że policzono mu, zostało napisane nie ze względu na niego samego, ale i ze względu na nas, jako że będzie policzone i nam, którzy wierzymy w Tego, co wskrzesił z martwych Jezusa, Pana naszego. On to został wydany za nasze grzechy i wskrzeszony z martwych dla naszego usprawiedliwienia.

Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ     Por. Łk 4, 18

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Pan posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę,
więźniom głosił wolność.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA
Mt 9, 9-13  Powołanie Mateusza na apostoła

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

9Jezus, wychodząc z Kafarnaum, ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego na komorze celnej, i rzekł do niego: «Pójdź za Mną!» A on wstał i poszedł za Nim.

10Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i zasiadło wraz z Jezusem i Jego uczniami. 11Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: «Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?»

12On, usłyszawszy to, rzekł: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. 13Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem, aby powołać sprawiedliwych, ale grzeszników».     Oto słowo Pańskie.


MEDYTACJA DAĆ SIĘ POCIĄGNĄĆ PRZEZ MIŁOŚĆ JEZUSA

O co proszę? O dogłębne odczucie miłości Jezusa.

            Zobaczę Jezusa, który zbliża się do Mateusza zajętego pracą w ko-morze celnej. Będę kontemplował twarz Mistrza i Jego pełne miłości spojrzenie na Mateusza. Ujrzał go i powołał (w. 9).

            Wyobrażę sobie reakcję zaskoczonego celnika: jego gesty, zdziwienie na twarzy i zakłopotanie (w. 9). Osoba Jezusa, Jego spojrzenie i słowa musiały głęboko poruszyć serce Mateusza, skoro nagle zostawia swoje dotychczasowe zajęcie i idzie za Jezusem.

            Czy przypominam sobie taką sytuację w moim życiu, kiedy poczułem się oczarowany i głęboko poruszony osobą Jezusa? W jakich okolicznościach się to wydarzyło? Przypomnę sobie szczegóły wydarzenia i opowiem o nim z wdzięcznością Jezusowi.

            Wyobrażę sobie Jezusa otoczonego celnikami i grzesznikami (ww. 10-11). Dla głębszego przeżycia tej sceny mogę wyobrazić sobie Jezusa, który siada między ludźmi „z marginesu". Spożywa posiłek z pijakami, narkomanami, prostytutkami, z tymi, których i uważam za grzeszników.        Jakie odczucia budzą się we mnie, gdy przedstawiam sobie ten obraz? Czy odczuwam radość, czy wewnętrzny sprzeciw? Zwierzę się szczerze Jezusowi z moich odczuć.

            Zatrzymam się dłużej nad słowami Jezusa: „Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników" (w. 13). Pomyślę, że Jezus mówi te słowa osobiście do mnie. Zachęca mnie, abym przychodził do niego z prostotą, zwłaszcza wtedy, gdy czuję się obciążony grzechem.

            Zaproszę Jezusa w te wszystkie miejsca mojego życia, w których czuję się najbardziej słaby i chory. Będę mówił z wiarą: „Tylko Twoja miłość może mnie uzdrowić!".

KOMENTARZ

1. Przesłanie w swoim kontekście 

«Nie przyszedłem powoływać sprawiedliwych, ale grzeszników». Chodzący paralityk jest znakiem wielkiego cudu. Grzesznik został wezwany do pójścia za Jezusem. Podniesiony i postawiony na nogi dzięki przebaczeniu, może pójść do swojego domu i przyjąć Tego, który go przyjął z wieloma braćmi, tak jak on potrzebującymi przebaczenia i uznania. Rozwija się dalej temat podjęty w poprzednim fragmencie. Prawo ujawnia grzech i karze grzesznika, podczas gdy Pan odpuszcza grzech i przyjmuje grzesznika. Bóg nie jest Prawem, lecz miłością. Nie jest sankcją i karą, tylko przebaczeniem i lekarstwem. Nasza nędza jest naszym tytułem do przyjęcia Go - miło-sierdzia bez granic. Grzech nie wyklucza z Królestwa. Daje nawet pozycję „uprzywilejowaną" w dwóch znaczeniach: Bóg miłuje bardziej grzesznika, ponieważ jest bardziej potrzebującym, a grzesznik również kocha Go bar-dziej, gdyż został bardziej ukochany (Łk 7, 36-50). Bardziej chory ma większe prawo do posługi lekarza i większe też są obowiązki lekarza względem niego. Im bardziej grzesznik jest oddalony od Boga, tym większe ma zapotrzebowanie na Jego miłosierdzie i większe są „obowiązki" Boga względem „bardziej chorego". Grzech nie przeszkadza człowiekowi w komunikowaniu się z Bogiem, co więcej, będąc w grzechu, niejako wzywa Go po imieniu, którym jest „Bóg-zbawia" 1, 21; por. Łk 1, 77). Fragment ten dzieli się na trzy części. W w. 9 Jezus powołuje celnika, utożsamionego z Mateuszem; w w. 10 ze swoimi uczniami wchodzi do jego domu i współbiesiaduje z nim oraz z jego przyjaciółmi; w ww. 11-13, wobec zarzutu faryzeuszy przedstawionego uczniom, Jezus odpowiada, określając swoją misję zbawczą wynikającą z Jego imienia. Fragment ten przedstawia też stały problem Kościoła: „sprawiedliwi", podobnie jak starszy brat Syna Marnotrawnego (Łk 15), niechętnie przyjmują grzeszników. Czynią to z oporem i tylko wówczas, gdy ci czynią wysiłki, by stać się dobrymi. Jezus natomiast przyjmuje tych, co jeszcze się nie nawrócili. Nie przebacza grzesznikowi dlatego, że się nawraca. Czyni to wpierw, by mógł się nawrócić. Nie było trudno Panu skłonić Niniwitów do pokuty, tylko trudno Mu było wpłynąć na sprawiedliwego Jonasza, by zgodził się z przebaczeniem Boga i jak On im przebaczył. Bóg jest miłością i łaską. Grzesznik łatwo Go uznaje, gdyż jest mu potrzebny. Sprawiedliwy natomiast opiera Mu się z całych sił. Musi najpierw uznać grzesznika za swojego brata, swojego bliźniaka, co więcej, jak siebie samego, i jeszcze więcej, jak Pana, który stał się dlań przekleństwem i grzechem (Ga 3, 13; 2 Kor 5, 21). Dopiero wtedy naprawdę uzna Boga i nawróci się na „sprawiedliwość wyższego stopnia" (Mt 5, 20), sprawiedliwość Boga miłosiernego, wielkiej miłości, łagodności i wspaniałomyślności, który pozwala się wzruszać, który ucztuje z grzesznikami. Jedynym naszym tytułem zasługującym na odniesienie się do nas Boga-który-zbawia jest nasze zatracenie. Jezus wzywa wszystkich. Czyni się współbiesiadnikiem nie tylko grzeszników nawróconych, ale i innych. Również Mateusz nie został wezwany, dlatego że się nawrócił, lecz się nawrócił, gdyż został wezwany. Pan jest lekarzem przez swoje bycie z grzesznikami. Jego bliskość jest już lekarstwem. Kościoła nie tworzą sprawiedliwi, ale na-wróceni grzesznicy, zawsze potrzebujący otrzymania i dawania przebaczenia. Chrześcijanie nie żyją swoją sprawiedliwością, lecz swoją „łaską". Są ułaskawieni przez Pana i jedni z drugimi dzielą się łaską (Ef 4, 32).

2. Interpretacja tekstu 

w. 9: «Gdy Jezus odchodził stamtąd». Jezus uzdrowił paralityka i wysłał do swojego domu. Teraz wzywa grzesznika do pójścia za sobą, do bycia z sobą i bycia jak On sam. «zobaczył». Oczy, jak promienie słońca rozpraszające ciemności, zwracają się ku grzesznikowi otulonemu cieniem śmierci. Na wspaniałym obrazie Caravaggia spojrzenie Jezusa niby promień światła zaskakuje Mateusza i podnosi go przy stole, na którym liczył pieniądze. «człowieka siedzącego przy stole celnym». Poprzedni fragment opisuje paralityka na łóżku, a ten przedstawia człowieka siedzącego przy stole i liczącego pieniądze, co należy uważać za gorszy i powszechniejszy paraliż! Jest to poborca podatków. Osoba podwójnie pogardzana: ze względu na ściąganie podatków - nikt ich chętnie nie uiszcza! - i dokonywanie tej czynności na rzecz pogańskiego okupanta. Poborcy, sprzymierzeni z okupanta-mi, byli nieczyści, uważani byli za rodzaj najbardziej odrażających grzeszników. «miał na imię Mateusz». Marek i Łukasz nazywają go Lewim (Mk 2, 13n; Łk 5, 27n), utożsamianym przez tradycję z autorem naszej Ewangelii. «powiedział do niego». Słowo i spojrzenie - umysł i miłość - są początkiem stworzenia: „I rzekł, i zobaczył, że było dobre" (Rdz 1, 3. 12. 18. 21. 31). Teraz spojrzenie i słowo - miłość i umysł - są początkiem nowego stworzenia. «Pójdź za Mną!». Pójście za Nim jest sensem nowego życia. Oznacza bycie dzieckiem. Jest to dar, który Jezus daje każdemu swojemu bratu i siostrze. «A on wstał». Gdyby Mateusz patrzył w siebie, a nie na Jezusa, nie powstałby zza stołu. Powiedziałby sobie w myśli: „Nie jestem godny iść za Nim!". Powstanie jest jednym z dwóch słów oznaczających zmartwychwstanie: wstać lub podnieść się, przebudzić się lub wzejść. Od-powiedź na Jego wezwanie jest przejściem ze śmierci do życia, ostatecznym cudem, przywracającym człowiekowi jego pierwotną godność dziecka Bożego. «poszedł za Nim». W jednej chwili pozostawia wszystko i idzie za Nim. „Idzie za Nim", zapraszając Go do swojego domu, jak wyraźnie zaznaczają Marek i Łukasz (Mk 2, 15; Łk 5, 29). Jak uzdrowiony paralityk idzie do swojego domu i w nim przyjmuje Pana, który go przyjął.

w. 10: «w domu przy stole». Dom jest miejscem, w którym rodzina spożywa posiłki i żyje razem. «wielu celników i grzeszników przyszło i usiadło z Nim i Jego uczniami». Jezus uznaje swoimi braćmi tak Piotra i Andrzeja, jak i Jakuba i Jana, a także dopiero co nawróconego Mateusza i innych grzeszników. Kościół nie tworzą czyści, lecz przyjęci grzesznicy, którzy przyjmują innych, oraz obdarzeni odpuszczeniem grzechów i przebaczający winy swoim winowajcom. Jak Pan stał ich Bratem, tak oni ze swej strony czynią się braćmi innych grzeszników, przekazując przebaczenie Ojca. Kościół jest bezsprzecznie katolicki (powszechny), ponieważ wszyscy są dziećmi Bożymi, poczynając od ostatnich. Jezus osobiście udzielił pierwszej Eucharystii Judaszowi, który Go zdradził, Piotrowi, który się Go zaparł i innym, którzy Go opuścili. By „godnie" w niej uczestniczyć, nie jest potrzebna sprawiedliwość, tylko „uznanie swoich grzechów". Czynimy to na początku Mszy świętej. Podchodząc do Komunii Świętej, mówimy: „Panie, nie jestem godzien!". Gdybym był godny, nie podchodziłbym, by otrzymać dar, lecz zapłatę za moje trudy. 

w. 11: «Zobaczyli to faryzeusze i pytali Jego uczniów». W domu przy stole (w kościele na Eucharystii), poza uczniami i grzesznikami, są również obecni faryzeusze i sprawiedliwi, którzy formułują zarzuty i swoje rozróżnienia: jak traktować grzeszników? Jeżeli uznają swoje winy, jak Mateusz, to dobrze, jeśli będą postępować jak przedtem, powinni być usunięci spośród nas! Czyż Pismo nie mówi, by nie przestawać z niegodziwcami (por. Ps 1, 1), a nawet każdego ranka tępić wszystkich bezbożnych kraju (por. Ps 101, 8)? Wspólnota stołu z bezbożnymi stwarzała zawsze problemy. Natomiast Jezus przestaje z nami i nie wstydzi się zwać nas swoimi braćmi (Hbr 2, 11). Nienawidzi On grzechu, ale czule miłuje grzesznika, ponieważ jest chory, nawet - i przede wszystkim - gdy nie zdaje sobie z tego sprawy. My przeciwnie, jesteśmy twardzi wobec grzeszników, a delikatni względem zła, które najczęściej uznajemy za dobro. Czujemy odrazę wobec tych, którzy głodzą, ponieważ lubimy pokarm i uważamy bycie głodnym za zło. Ale właśnie to samo myśli ten, kto głodzi, i dlatego głodzi! (Powinniśmy bardziej modlić się za nieszczęśników powodujących głód, niż za głodujących, których Jezus nazywa „szczęśliwymi"). Miłosierdzie wobec grzeszników jest proporcjonalne do znajomości grzechu jako takiego i do wolności od niego. Dopóki jestem twardy wobec grzeszników, jestem jeszcze współwinny grzechu. Mateusz, wiedząc o tym, że jest rozgrzeszonym grzesznikiem, przyjmuje wszystkich w swój dom, by jego bracia doznali tego samego przyjęcia przez Ojca, którego on otrzymał od Syna. Zaledwie mój grzech przestaje „stać przede mną" (Ps 51, 5), zamiast dziękować Bogu, pytam siebie: dlaczego w Kościele są grzesznicy? Dlaczego istnieje grzech wśród nas i w nas? Czy to nie jest sprzeczne z wolą Bożą? Czy nie należy wyrwać chwasty z pszenicy? (Mt 13, 24-30)?

w. 12: «Gdy On to usłyszał, powiedział». Pytanie jest zawsze zadawane przez starszego brata (Syna Marnotrawnego - przyp. red.), którym jest każdy z nas. Odpowiedź natomiast pochodzi od Jezusa i znajduje się we wszystkim, co On powiedział (Dz 1, 1). By rozwiązywać problemy wewnątrz Kościoła, należy stosować kryterium „co On powiedział" oraz pytać: „Jak On postępował w podobnej sytuacji?". «Lekarz nie jest potrzebny zdrowym, lecz chorym». Lekarzem jest Bóg, leczącym rany swojego ludu (Ps 147, 3; Iz 61, 1). Jeden jest przeziębiony, inny ma obustronne zapalenie płuc powikłania sercowe. Do kogo ma iść lekarz? Jezus jest lekarzem i wybiera najciężej chorego. Miarą łaski Bożej nie jest dobroć, tylko nasze złości. Jego darmowa miłość jest dla nas jedyną lekarską opieką. Zło nie jest przegraną dobra, lecz - paradoksalnie - miejscem większego dobra. „Doskonałym jak Ojciec" nie jest ten, kto popełnia mniej błędów, lecz bardziej miłujący. A z pewnością ten miłuje więcej, któremu więcej darowano (Łk 7, 41. 43).

w. 13: «Idźcie i starajcie się zrozumieć». Faryzeusze zostali odesłani do Pisma, które nie tylko zawiera Prawo, ale także zapowiedź przebaczenia. «Miłosierdzia chcę, a nie ofiary» (Mt 12, 7 = Oz 6, 6). W Oz 6, 2 Bóg poleca zwrócić się do tego, kto leczy, owija rany i daje życie trzeciego dnia! Trzeba poznać tego Pana. Nie ofiary i przebłagania nas leczą, tylko odkrycie Jego miłości.

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Mateusza, s. 175-178

 

10. niedziela zwykła, rok A, 2023.06.11

 

[1]Na podstawie J 13, 1nn można twierdzić, że wcale nie jest to takie pewne - przyp. red.

 

 

Najświętszej Trójcy, rok A, 2023.06.04

 

PIERWSZE CZYTANIE Wj 34, 4b-6. 8-9 Bóg miłosierny i łagodny

Czytanie z Księgi Wyjścia

Mojżesz, wstawszy rano, wstąpił na górę, jak mu nakazał Pan, i wziął do rąk tablice kamienne.

A Pan zstąpił w obłoku, i Mojżesz zatrzymał się koło Niego, i wypowiedział imię Pana. Przeszedł Pan przed jego oczyma i wołał: «Pan, Pan, Bóg miłosierny i łagodny, nieskory do gniewu, bogaty w łaskę i wierność».

Natychmiast Mojżesz skłonił się aż do ziemi i oddał pokłon, mówiąc: «Jeśli darzysz mnie życzliwością, Panie, to proszę, niech pójdzie Pan pośród nas. Jest to wprawdzie lud o twardym karku, ale przebaczysz nasze winy i nasze grzechy, a uczynisz nas swoim dziedzictwem».

Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Dn 3, 52. 53-54. 55-56 (R.: por. 52b)

Refren: Chwalebny jesteś, wiekuisty Boże.

Błogosławiony jesteś, Panie, Boże naszych ojców, *
pełen chwały i wywyższony na wieki.
Błogosławione jest imię Twoje †
pełne chwały i świętości, *
uwielbione i wywyższone na wieki.  Refren.

Błogosławiony jesteś w przybytku Twojej świętej chwały, *
uwielbiony i przesławny na wieki.
Błogosławiony jesteś na tronie swojego królestwa, *
uwielbiony i przesławny na wieki.  Refren.

Błogosławiony jesteś Ty, co spoglądasz w otchłanie, †
który zasiadasz na Cherubach, *
pełen chwały i wywyższony na wieki.
Błogosławiony jesteś na sklepieniu nieba, *
pełen chwały i wywyższony na wieki.  Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE

2 Kor 13, 11-13  Pozdrowienie w imię Trójcy Świętej

Czytanie z Drugiego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian

Bracia, radujcie się, dążcie do doskonałości, pokrzepiajcie się na duchu, bądźcie jednomyślni, pokój zachowujcie, a Bóg miłości i pokoju będzie z wami.

Pozdrówcie się nawzajem świętym pocałunkiem! Pozdrawiają was wszyscy święci.

Łaska Pana Jezusa Chrystusa, miłość Boga i dar jedności w Duchu Świętym niech będą z wami wszystkimi!     Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Por. Ap 1, 8

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu,
Bogu, który jest i który był, i który przychodzi.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA J 3, 16-18

Bóg posłał swego Syna na świat, aby świat został zbawiony

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

16Jezus powiedział do Nikodema: «Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. 17Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. 18Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego». 

Oto słowo Pańskie.

 

 

 

MEDYTACJA UWIELBIĆ TRÓJCĘ ŚWIĘTĄ

O co proszę? O otwartość serca na przyjęcie Bożej miłości.

            „Tak Bóg umiłował świat..." (w. 16). Pomyślę, że Jezus tymi słowami zwraca się do mnie osobiście. Chce mi powiedzieć, jak bardzo Bóg miłuje świat. Jakie poruszenia odzywają się we mnie, kiedy słyszę wyznanie Jezusa?

            Czy wierzę w Boga, który codziennie z miłością i przejęciem patrzy na świat i nie chce, aby ktokolwiek w nim zginął? Czy wierzę, że Bóg zna mnie po imieniu i codziennie prowadzi mnie, abym się nie zagubił?

            Jezus wyznaje, że Ojciec, który Go posłał, nie chce nikogo potępić (w. 17). Jakie jest moje wyobrażenie Boga Ojca? Do jakiego Boga się modlę? Czy jest to Bóg o twarzy pełnej dobroci i zatroskania
o mnie, czy raczej Bóg surowy i potępiający? Zwrócę uwagę na odczucia, które rodzą się we mnie. Powiem
AAo nich Jezusowi.

            W serdecznej modlitwie poproszę Jezusa, aby pomógł mi odkryć i kontemplować prawdziwą „twarz" Boga Ojca. Poproszę Go, aby opowiedział mi o swoim i moim Ojcu i pozwolił doświadczyć Jego czułej miłości.

            Jezus podkreśla znaczenie wiary dla mojego zbawienia (w. 16.18). Nawet jeśli Bóg z miłości dla mnie posyła swego Syna, nie zbawi mnie, jeżeli w Niego nie uwierzę. To nie Bóg mnie potępia, ale mój brak wiary w Boga miłości może stać się dla mnie źródłem coraz głębszego smutku i ostatecznego potępienia. Co mogę powiedzieć o mojej wierze dzisiaj?

            Uświadomię sobie, że jestem dzieckiem Boga, ochrzczonym w Jego Przenajświętsze Imię. Uwielbię Trójcę Przenajświętszą za dar chrztu i wiarę przekazaną mi przez rodziców. Będę częściej dzisiaj powtarzał modlitwę: „Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu...".

 

KOMENTARZ

1. Orędzie w kontekście (J 2,23-3,21)

„Potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne". Tymi słowami pozwala nam Jezus wnikać w misterium Boga i Jego relację do nas. Bóg jest przepaścią miłości, która pragnie się udzielać całemu światu. „Zycie wieczne", owo życie
w pełni szczęśliwe, którego człowiek pragnie jako dopełnienia swego człowieczeństwa, nie jest rezultatem jakiegoś nadludzkiego wysiłku. Jest darmowym darem pochodzącym od Ojca życia, który w Synu ofiaruje nam nie tylko to, że jesteśmy wezwani, ale że rzeczywiście jesteśmy Jego dziećmi (1J 3,1). Kto wierzy w Syna i przylgnie do Niego, rodzi się z Boga (1,13), z Ducha, jest uczestnikiem życia Bożego, które jest wzajemną miłością między Ojcem i Synem. Urywek przeciwstawia nasze roszczenie osiągnięcia nieba pokorze Boga, który zstępuje na ziemię i oddaje się nam. Jedna jest droga prowadząca do życia, jak jedno jest życie: Bóg sam, który daje Adamowi i przywraca Abrahamowi godność bycia Jego dzieckiem. Inna jest droga prowadząca na zatracenie, na którą ojciec kłamstwa, mężobójca od początku (8,44), wciągnął Adama i jego dzieci. Jest to pokusa zawładnięcia tym, co jest darem. Po konfrontacji z przymierzem pozbawionym wina, co sprowadziło świątynię do roli targowiska, mamy teraz konfrontację z Prawem uosobionym przez Nikodema, faryzeusza i przywódcę żydowskiego. Jak przymierze i świątynia, tak i Prawo jest dobre. Ukazuje drogę życia. Ale ani przynależność do narodu, ani posiadanie świątyni, ani zachowanie samego Prawa nie stanowi jeszcze życia. Życiem jest sam Bóg w swej miłości Ojca do synów, którego przymierze, świątynia
i Prawo są znakami i pośrednikami. Kto zatrzymuje się na znakach i nie dociera do ich znaczenia, czyni
z wszystkich dobrych rzeczy idola, śmiertelną pułapkę. Fundamentalne przykazanie brzmi: „Będziesz miłował twego Boga" (Pwt 6,6nn). Ale człowiek już od początku nie urnie kochać. Przymierze zostało złamane zanim zostało zawarte (Wj 32,1nn), a świątynia sprowadzona została do jaskini zbójców (Jr 7,11). W tej sytuacji także Prawo staje się ujawnieniem naszych niewierności i prostytucji (Oz 1-2; Ez 16), jeśli jest zamienione w środek samousprawiedliwienia. Dlatego Prorocy obiecali nowe przymierze (Jr 31,31), nowe serce i nowego ducha (Ez 36,26), który tchnąłby z czterech wiatrów, by nasze martwe i wyschłe kości mogły ożyć (Ez 37,9). W perykopie osiem razy powtarza się czasownik „być zrodzonym" z wysoka lub z Ducha, lub z ciała,
i przeciwstawia się wiedzę niebieską wiedzy ziemskiej. Syn Człowieczy „wywyższony" udziela nam mądrości niebieskiej: daje nam poznać misterium Boga w jego męce za człowieka i objawia, że jesteśmy Jego dziećmi zrodzonymi z wysoka. Wiara w Jezusa to przyjęcie Syna i narodzenie się do rzeczywistej prawdy synów. Jak wąż z brązu, podwyższony przez Mojżesza na pustyni, uzdrawiał ukąszonych przez węże (Lb 21,8nn), tak Syn Człowieczy wywyższony uzdrawia z trucizny starego kłamstwa, które oddaliło nas od Boga, sprawiając, że traktowaliśmy Boga jako zazdrosnego, antagonistę i mściwego, który natomiast jest źródłem życia i wolności (por. Rdz 3,1nn). Rozdział 3 Ewangelii Jana, złożony i rozwijający się przy pomocy niespodzianek, jest stopniowym dochodzeniem do światła, wyjściem z ciemności na światło dzienne, przejściem z Prawa do Ewangelii, z kondycji służebnej do wolności synów. Liczne są aluzje chrzcielne (uwierzyć, być zrodzonym
z wysoka, z wody, z Ducha, przez śmierć Chrystusa, stać się dziećmi, posiadać życie wieczne, itd.). Rozdział dzieli się na dwie zasadnicze części (2,23-3,21 i 3,22-36), symetryczne wobec siebie. Każda z części posiada opowiadanie (2,23-3,2a i 3,22-26a), dialog (3,2b-12 i 3,26b-30) i wreszcie monolog (3,13-21 i 3,31-36). Część pierwsza to konfrontacja z Nikodemem, gdzie dyskutowany jest zasadniczy problem zbawienia: nie pochodzi ono od Prawa, ale jest darem ukrzyżowanego Mesjasza. Część druga zawiera w ustach Jana Chrzciciela wyznanie wiary, którego brakowało w części pierwszej. Centralnym tematem perykopy jest pochodzenie życia. Nie Prawo, ale przylgnięcie do Syna sprawia, że żyjemy jako dzieci i realizujemy wszelkie prawo. Słowa Jezusa skierowane do Nikodema mają na celu dokonanie w nas przejścia do nowego serca, wymaganego przez Prawo i zapowiedzianego przez Proroków, które pięknie opisane zostało w Flp 3, gdzie Paweł opowiada swe doświadczenie człowieka Prawa, który spotyka Pana. W wierszach 12-21 zachodzą funda-mentalne tematy Ewangelii: Syn Człowieczy wywyższony, wiara-niewiara, życie wieczne, miłość Boga, dar Syna Jednorodzonego, zbawienie-potępie-nie, nie sądzenie-sąd, światło-ciemność, miłość-nienawiść, czynić prawdę-czynić zło. W centrum perykopy stoi osoba Jezusa, którą Nikodem, pozytywnie nastawiony faryzeusz, rozpoznaje jako Mesjasza. Ale kim jest Mesjasz, który przychodzi odnowić przymierze i świątynię? Co to za bicz, przy pomocy którego zatryumfuje nad złem? Jezus jest Mesjaszem, ale nie odpowiada oczekiwaniom tych, którzy marzą o Mesjaszu potężnym, który zniszczy złych i nagrodzi dobrych (któż wtedy mógłby być zbawiony?). Jest natomiast Barankiem Bożym, który gładzi grzechy świata (1,29), Synem Człowieczym wywyższonym, ukrzyżowanym Synem Boga, który daje nam miłość Ojca i czyni nas synami zdolnymi miłować, jak sami jesteśmy umiłowani. Aktorami 3 rozdziału są Jezus z jednej strony i Nikodem oraz Jan Chrzciciel z drugiej. Jest to dialog Słowa z Prawem i Prorokami, który umożliwia zrozumienie tajemnicy Syna Człowieczego. Jezus jest Mesjaszem, który jako ukrzyżowany daje nam życie, to życie,
o którym mówi Prawo i które obiecują jedynie Prorocy. Prawo bowiem przepisuje to, co należy czynić; proroctwo ze swej strony ujawnia to, czego nie czynimy i za-powiada to, co Bóg uczyni dla nas. Prawo
i Prorocy są odpowiednio nie-wyraźną prośbą i wyraźną obietnicą Ducha Syna. Jezus nie przyszedł po to, aby znieść Prawo i Proroków, ale by ich dopełnić (Mt 5,17). Przykazanie, które nam da, jest równocześnie
i nowym i starym (1J 2,7-11). Nowość polega na tym, że to, co jest dawne jako pragnienie człowieka, wreszcie się realizuje. Dlatego zostawi nam przykazanie wzajemnej miłości (13,1nn), będące doskonałym wypełnieniem Prawa (Rz 13,10). Styl perykopy, przy użyciu metody charakterystycznej dla Jana, to postęp skokami, gdzie nie-porozumienia i pomyłki, urwane ścieżki i ślepe uliczki służą Słowu, by wprowadzić współrozmówcę na wyższy stopień. Cechy tego dialogu prowadzonego pod osłoną nocy są wielorakie
i niejasne, zaklęte niejako jak w jakimś nokturnie. Wydają się być niejednolite, z ciągłą zmianą registrów. Są to różne stopnie, jeden wyższy od drugiego, które prowadzą do coraz szerszego horyzontu, aż do otwarcia
w Synu człowieczym wywyższonym okna na niezgłębione misterium Boga i człowieka, jego syna w Synu. Jak zwykle mowy Jana objawiają to, co dokonuje się w sercu czytelnika. Czytelnik spostrzega się, że jest odczytywany przez to, co czyta, gdyż Słowo objawiając się, swym światłem rozbudza prawdę, która już jest w czytelniku, jak i we wszystkich ludziach. Jezus, Syn Człowieczy wywyższony, jest światłem, które doprowadza nas do światła, Synem, który kocha braci jak jest umiłowany przez Ojca. On jest dopełnieniem Prawa, w pełni zrealizowaną miłością Boga do człowieka i człowieka do Boga. Kościół patrząc na Syna Człowieczego wywyższonego, w kontemplacji męki swego Pana przyjętej za siebie, rodzi się jako Jego Oblubienica. Ewa wyjęta została z boku uśpionego Adama, Kościół zrodził się z rany miłości jego Pana.

 

2. Lektura tekstu

W. 16. „Tak bowiem Bóg umiłował świat". Bóg od zawsze kocha świat, jeśli nawet świat Go odrzuca. Miłość Ojca jest bezinteresowna i bez ograniczeń. Syn, który zna Ojca i Nim żyje, daje temu świadectwo na krzyżu. Wiersz ten przedstawia nam centrum Ewangelii św. Jana, który pragnie skłonić nas do wyznania
z zachwytem: „Poznaliśmy i uwierzyliśmy miłości, jaką Bóg ma dla nas". Faktycznie bowiem „Bóg jest miłością' (1J 4,16). Jedynie w tym świetle możemy zrozumieć poprawnie całe objawienie i skorygować każdą jego interpretację. „że Syna swego Jednorodzonego dał". Dlaczego Ojciec posyła Syna? Czy nie mógł przyjść sam i stać się ciałem? Dał nam Syna, bowiem tylko w Nim, który kocha jak jest kochany, widzimy naszą tożsamość synów Ojca. Jezus, będąc Synem, przeżył to, do przeżycia czego jesteśmy i my powołani: „synowskość" i konsekwentne braterstwo. Kocha nas taką samą miłością, jaką Ojciec ma dla Niego (15,9)
i zapewnia nas, że Ojciec kocha nas tak, jak On (17,23), miłością, która istniała przed założeniem świata (17,24). „aby każdy, kto w Niego wierzy nie zginął, ale miał życie wieczne". Zbawienie to wiara
w Chrystusa ukrzyżowanego, Syna Człowieczego wywyższonego. On jest Słowem, światłością i życiem każdego człowieka. Stał się ciałem, aby opowiedzieć nam o miłości absolutnej Ojca. W Nim dana nam została nasza tożsamość samów, a my jesteśmy tym, kim jesteśmy. Poza Nim jesteśmy tym, czym nie jesteśmy, nicością nas samych. Dlatego przyjęcie Go, Syna, to odnalezienie siebie samych. Odrzucenie Go, to zagubienie siebie. W. 17. „Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony". Syn posiada ten sam sąd co Ojciec. Przychodzi on z biczem do świątyni nie by sądzić czy potępiać grzeszny świat. Przychodzi, by go zbawić „oczyszczając" świątynię, oddemonizowując przez krzyż diabelski obraz, jaki posiada człowiek o Bogu i o sobie. W Nim, „podwyższonym", mamy prawdziwe poznanie Jego i samych siebie, które odebrały nam usta węża. „Biczem" oczyszczającym świątynię jest Jego krzyż. Zbawienie lub zatracenie nie jest wynikiem Bożej predestynacji. Bóg stworzył wszystko po to, aby żyło i nie ma w tym śmiercionośnego jadu, za wyjątkiem tego, którego my dostarczyliśmy, wierząc naszym lękom zamiast Bogu (por. Mdr 1,12s; 2.24). Jeśli jednak opuściliśmy Boga, źródło wody żywej (Jr 2,13), On nas nie opuścił; owszem objawił nam w sposób większy
i niewątpliwy swoją miłość, gubiąc siebie samego dla nas. W opuszczeniu Syna na krzyżu (por. Mk 15,34 par.) żadne opuszczenie nie jest pozostawione samo sobie. W każdym zagubionym Ojciec widzi swego Syna, który z każdej zagłady uczynił mieszkanie swej Chwały. W. 18. „Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu". Przylgnięcie do Jezusa jest prawdziwą „świętością i sprawiedliwością”; to życie Syna i jako dzieci, uczestnictwo we wspólnej chwale Ojca i Syna. „a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego". Kto nie wierzy w absolutną miłość ofiarowaną przez Syna Człowieczego wywyższonego, wyłącza się z miłości i z życia. Kto nie przylgnie do Syna, zaprzecza własnej rzeczywistości syna. Decyzja wiary w od-niesieniu do „ciała" Jezusa sprawia nasze narodziny z wysoka: stanowi życie wieczne. Prolog nie mówi, że kto odrzuca Go w świadectwie mędrców i Proroków, jest osądzony. Co więcej, Słowo stało się ciałem, by zbawić ten świat, który nie przyjął światłości i skazał się na ciemności. Dlatego każdy człowiek, jak Nikodem, mimo niepewności i trudności, powinien odrodzić się z wysoka przez poznanie Syna. Objawienie Syna stanowi sens ludzkiej historii, jej wzrostu aż do Jego miary wielkości (Ef 4,13), aby Bóg był wszystkim we wszystkim (1Kor 15,28). Skoro prawdą jest, że objawienie jest historią i ciałem, to tym bardziej prawdziwe jest, że historia i samo ciało są coraz doskonalszym objawieniem Boga.

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana, s. 69-71.78-79.

 

 

Najświętszej Trójcy, rok A, 2023.06.04

 

 

 

Zesłania Ducha Świętego, rok A, 2023.05.28

 

PIERWSZE CZYTANIE Dz 2, 1-11

Wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym

Czytanie z Dziejów Apostolskich

Kiedy nadszedł dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wichru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też jakby języki ognia, które się rozdzielały, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić.

Przebywali wtedy w Jeruzalem pobożni Żydzi ze wszystkich narodów pod słońcem. Kiedy więc powstał ów szum, zbiegli się tłumnie i zdumieli, bo każdy słyszał, jak tamci przemawiali w jego własnym języku.

Pełni zdumienia i podziwu mówili: «Czyż ci wszyscy, którzy przemawiają, nie są Galilejczykami? Jakżeż więc każdy z nas słyszy swój własny język ojczysty? – Partowie i Medowie, i Elamici, i mieszkańcy Mezopotamii, Judei oraz Kapadocji, Pontu i Azji, Frygii oraz Pamfilii, Egiptu i tych części Libii, które leżą blisko Cyreny, i przybysze z Rzymu, Żydzi oraz prozelici, Kreteńczycy i Arabowie – słyszymy ich głoszących w naszych językach wielkie dzieła Boże».

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY

Refren: Niech zstąpi Duch Twój i odnowi ziemię. Albo: Alleluja.

Błogosław, duszo moja, Pana, *
Boże mój, Panie, Ty jesteś bardzo wielki!
Jak liczne są dzieła Twoje, Panie, *
ziemia jest pełna Twoich stworzeń.   Refren.

Kiedy odbierasz im oddech, marnieją *
i w proch się obracają.
Stwarzasz je, napełniając swym Duchem, *
i odnawiasz oblicze ziemi.  Refren.

Niech chwała Pana trwa na wieki, *
niech Pan się raduje z dzieł swoich.
Niech miła Mu będzie pieśń moja, *
będę radował się w Panu.  Refren.

DRUGIE CZYTANIE

1 Kor 12, 3b-7. 12-13 Duch Święty źródłem jedności chrześcijan

Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian

Bracia:
Nikt nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: «Panem jest Jezus».

Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch; różne też są rodzaje posługiwania, ale jeden Pan; różne są wreszcie działania, lecz ten sam Bóg, sprawca wszystkiego we wszystkich. Wszystkim zaś objawia się Duch dla wspólnego dobra.

Podobnie jak jedno jest ciało, choć składa się z wielu członków, a wszystkie członki ciała, mimo iż są liczne, stanowią jedno ciało, tak też jest i z Chrystusem. Wszyscy bowiem w jednym Duchu zostaliśmy ochrzczeni, aby stanowić jedno Ciało: czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni. Wszyscy też zostaliśmy napojeni jednym Duchem.

Oto słowo Boże.

SEKWENCJA

Przybądź, Duchu Święty,
Ześlij z nieba wzięty
Światła Twego strumień.

Przyjdź, Ojcze ubogich,
Przyjdź, Dawco łask drogich,
Przyjdź, Światłości sumień.

O, najmilszy z gości,
Słodka serc radości,
Słodkie orzeźwienie.

W pracy Tyś ochłodą,
W skwarze żywą wodą,
W płaczu utulenie.

Światłości najświętsza,
Serc wierzących wnętrza
Poddaj Twej potędze.

Bez Twojego tchnienia
Cóż jest wśród stworzenia?
Tylko cierń i nędze.

Obmyj, co nieświęte,
Oschłym wlej zachętę,
Ulecz serca ranę.

Nagnij, co jest harde,
Rozgrzej serca twarde,
Prowadź zabłąkane.

Daj Twoim wierzącym,
W Tobie ufającym,
Siedmiorakie dary.

Daj zasługę męstwa,
Daj wieniec zwycięstwa,
Daj szczęście bez miary.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Przyjdź, Duchu Święty, napełnij serca swoich wiernych
i zapal w nich ogień swojej miłości.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA J 20, 19-23 Weźmijcie Ducha Świętego

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

19Wieczorem w dniu zmartwychwstania, tam gdzie przebywali uczniowie, choć drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: «Pokój wam!» 20A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie, ujrzawszy Pana.

21A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». 22Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! 23Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane».

Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA OTWORZYĆ SIĘ NA DUCHA ŚWIĘTEGO

O co proszę? O hojne otwarcie się na prowadzenie Ducha Świętego.

           

            Jest wieczór Niedzieli Zmartwychwstania. Spróbuję wczuć się w przeżycia zalęknionych apostołów. Zamknęli się z obawy przed Żydami (w. 19). Czują się samotni i zagubieni po utracie najbliższej im osoby — Jezusa. Czy w moim życiu nie przeżywam podobnych doświadczeń? Kiedy najczęściej zamykam się w sobie?

            „Jezus stanął pośrodku" (w. 19). Czy wierzę, że ilekroć czuję się słaby i samotny, tylekroć pojawia się Jezus i staje pośrodku mojej biedy? Spróbuję sobie uświadomić moje największe smutki, doświadczenia samotności i bezradności. Powiem Jezusowi z wiarą: „Ufam, że Ty jesteś obecny pośród moich cierpień, że nigdy nie zostawiasz mnie samego". 

            „Uradowali się uczniowie, ujrzawszy Pana" (w. 20). Kiedy apostołowie zauważyli, że Jezus jest z nimi, ich lęk zamienił się w radość.           Doświadczenie obecności Jezusa rodzi głęboki pokój. Jaki jest stan mojego ducha? Czy jest we mnie pokój czy strach? Poproszę Jezusa, aby pokazał mi, co jest źródłem moich największych niepokojów.

            Wyobrażę sobie Jezusa, który z wielką miłością zbliża się do mnie, aby tchnąć na mnie i wypełnić mnie Duchem Świętym.

            Pomyślę, których darów najbardziej pragnę i potrzebuję dla uzyskania wewnętrznego pokoju, radości i pewności. Będę prosił Ducha Świętego o potrzebne dary, powtarzając wielokrotnie moją prośbę.

            W modlitwie końcowej w sposób szczególny będę błagał Jezusa, aby otworzył mnie na Ducha Prawdy. Będę powtarzał: „Jezu, poślij mi Ducha, abym zawsze żył w prawdzie!".

 

KOMENTARZ

1. Orędzie w kontekście

„Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam". Syn, po dopełnieniu swej misji, obecny jest w braciach przez dar swego Ducha, aby kontynuowali Je-go dzieło: by byli świadkami miłości Jego Ojca, który jest też naszym Ojcem. Po opowiadaniu o pustym grobie i spotkaniu z Marią, następuje wizyta Jezusa u Jego uczniów. Podczas ostatniej wieczerzy powiedział, że nie zostawi ich sierotami: że powróci (14,18), aby dać im swój pokój (14,27), swoją radość (16,20.22) i uczynić ich swoimi świadkami mocą Ducha (15,26n). Teraz dotrzymuje słowa. Epizod podobny do Łk 24,36-49 (por. też Mt 28,16-20) osiąga swoje apogeum w darze Ducha, którego Jezus obiecał (14,15-29; 15,26-27; 16,7-15). W taki sposób Pięćdziesiątnica (por. 7,37-39), antycypowana już na krzyżu (19,30.34), dokonuje się w sam wieczór Paschy. Ewangelia Jana jest w całości splotem antycypacji i dopełnień tej samej rzeczywistości. Jak w tkaninie naszej egzystencji, to co dzisiaj jest dane, jest zapowiedzią i nasieniem tego, co jutro zakwita i dojrzewa. Jest to tekst bardzo bogaty, który stanowi powiązanie między godziną Syna i godziną braci, między czasem Jezusa i czasem Kościoła. Protagonistą jest zawsze Duch. Na początku spoczął i zatrzymał się nad Barankiem Bożym, który gładzi grzech świata (1,12.13.16.29.32-33). Teraz tchnieniem przekazany został także nam, abyśmy kontynuowali Jego dzieło pojednania. Epoka Ducha, zainaugurowana w ciele Jezusa, przedłuża się w nas: chwała Syna przekazana została wspólnocie braci. W obecności Zmartwychwstałego grób naszych lęków otwiera się na pokój i radość. Słowo, które stało się ciałem w Jezusie i powróciło jako Słowo w Ewangelii, teraz ożywia również nasze ciało. Jego słowo bowiem jest Duchem i życiem (6,63). Uczniowie, chociaż wiedzą, że grób jest pusty i otrzymali wiadomość od Marii Magdaleny, nie spotkali jeszcze Zmartwychwstałego. Jest rzeczą konieczną, ale to jeszcze nie wystarczy, aby każdy zobaczył i zwiastował. Trzeba dojść do spotkania z Nim. Rozdział 20 przedstawia w sposób stopniowy drogę paschalną. Jest to przede wszystkim szukanie Jezusa w grobie i znalezienie grobu pustym (w. 1), kontemplowanie znaków jego nieobecnego ciała, dostrzeżenie ich znaczenia i uwierzenie w Niego i w Jego słowa (w. 2-10); następnie spotkanie Go, objęcie i otrzymanie misji do przepowiadania Go (w. 11-18). Teraz jest Jego definitywny powrót przez dar Ducha, który czyni nas nowymi stworzeniami, zdolnymi miłować, tak jak On miłował (w. 19-23). Od tego, „jak" dokonuje się spotkanie, przechodzi się do tego, „co" dokonuje się w spotkaniu. Bez tego daru pozostajemy jeszcze w zamknięciu naszych lęków. Pasterz dobry wchodzi do naszego grobu, pokazuje nam ręce i bok, znaki Jego miłości, i wydobywa nas z więzienia. Ukrzyżowany nie jest bankrutem pokonanym przez zło: zwycięzca śmierci jest rzeczy-wiście pośród nas w swojej chwale. Pokazuje nam rany, z których wypływa nasze zbawienie. Są to te same rany, o których daje świadectwo Ewangelia, abyśmy i my je kontemplowali i dotykali ich. W nich widzimy Pana, z nich płynie pokój przepełniony radością. A tą radością jest nasze zmartwychwstanie. Bowiem radość Pana jest naszą mocą (por. Ne 8,10) do nowego życia: wyprowadza nas z grobu, udziela nam „aromat" Zmartwychwstałego i sprawia, że żyjemy Jego miłością do nas. W ranach tych odkrywamy, jak Bóg umiłował świat (3,16). W nich znajdujemy nasze mieszkanie i naszą tożsamość synów: to miłość Ojca, którą dał nam Syn. Ale miłość jest zawsze „misją": jest relacją, która posyła osobę poza nią samą, do drugiego człowieka. Miłość Ojca i Syna pobudza nas ku braciom (por. 2Kor 5,14), aby i oni ją odkryli i przyjęli. Wtedy Bóg będzie wszystkim we wszystkich (1Kor 15,58), jak wszystko i wszyscy od zawsze są w Bogu. Abyśmy mogli wypełnić to posłannictwo Jezus daje nam swoje tchnienie życiowe: życie Boga staje się naszym życiem. To nowy Duch, który zabiera nam serce kamienne i daje serce z ciała, zdolne żyć według słowa Bożego i „zamieszkiwać" ziemię (Ez 36,24nn). Duch ten ożywia wyschłe kości (Ez 37,9nn) i daje nam poznać Pana: „Poznacie, że Ja jestem Pan, gdy wasze groby otworzę i z grobów was wydobędę" (Ez 37,13). Jest to tchnienie, które Bóg tchnął w dawnego Adama (Rdz 2,7), a które nowy Adam przekazuje nam z krzyża sprawiając, że z Jego boku wypływa krew i woda (19,40.34). To Duch Syna czyni nas zdolnymi do życia jako bracia zwyciężając zło dobrem (por. Rz 12,21). Dlatego misja uczniów polega na przebaczaniu grzechów. Przebaczenie wobec braci realizuje na ziemi miłość Ojca. W ten sposób Kościół, sakrament zbawienia dla wszystkich, kontynuuje misję Ewangelii, misję Baranka Bożego, który gładzi grzech świata (1,29). W tych opowiadaniach o zmartwychwstaniu Jezus stwarza nową wspólnotę, zaczątki nowego stworzenia. Tekst zawiera aluzje eucharystyczne, które poszerzone zostaną w dalszym ciągu obecnego rozdziału oraz w rozdziale następnym. Miejscem jest wieczernik, gdzie Jezus antycypował dar z siebie: czas to wieczór, gdy wspólnota gromadzi się, aby czynić pamiątkę Pana. Żyjący znajduje się w centrum, ukazując rany swej męki; pokój i radość, które stąd płyną, są owocem Ducha, który uzdalnia uczniów do ich misji pojednania. Ciało Jezusa, ukrzyżowane i zmartwychwstałe, formuje ciało Kościoła: jest źródłem otwartym w Jerozolimie, które obmywa grzechy i nieczystości (Za 13,1). Tekst dzieli się na dwie części. W w. 19-20, wraz z rozpoznaniem Jezusa, rozpoczyna się czas radości mesjańskiej, dopełnienie Paschy. W w. 21-23, wraz z darem Ducha, rozpoczyna się stworzenie pojednane, dopełnienie Pięćdziesiątnicy. Jezus powstał z martwych i powróciwszy do Ojca jest obecny w braciach jako źródło pokoju i radości. Przez dar Ducha wysyła ich, aby kontynuowali w świecie Jego dzieło pojednania. Kościół wychodzi z grobu kontemplując poprzez rany miłość swego Oblubieńca: rodzi się z krwi i wody, z daru życia Jezusa i Jego ducha, który wysyła Kościół, aby dawał światu świadectwo miłości Ojca przez przebaczenie braciom. Jego „narodziny" wskazują na Jego permanentną „naturę".

 

 

2. Lektura tekstu

S. Fausti: W. 19. „Wieczorem". Dla Hebrajczyków wieczór jest początkiem nowego dnia. Tu natomiast jest dopełnieniem „jednego" dnia, „owego dnia", „dzisiaj" Boga, który jest zawsze obecny w Słowie. Kto bowiem słucha Słowa, znajduje się wobec tego, kto mówi. Spieszmy się więc wejść do owego dzisiaj (Hbr 4,11). Wieczór, początek nocy, przywołuje na myśl Paschę, gdy to obłok rozświetlał ciemności (Wj 14,20). Gdy urywek poprzedni, o świcie, przedstawia spotkanie z Jezusem jako początek nowego stworzenia, to obecny, wieczór, przedstawia to spotkanie jako ową Paschę, która uwalnia człowieka od zła (w. 23). Przypomina wieczór i ciemność, jakie spadły na uczniów w czasie burzy, po tym, jak Jezus dał swój chleb (por. 6,16-21). Teraz światło powraca, aby nawiedzić noc uczniów i wszystkie noce człowieka. Jest to godzina, po zachodzie słońca, w której pierwsi chrześcijanie gromadzą się, by celebrować pamiątkę męki Pana. „owego dnia". Ta noc należy do „tego dnia", w którym „nie będzie to ani dzień, ani noc, wieczorną porą będzie jasno" (Za 14,7). Odtąd noc staje się dniem. „pierwszego dnia tygodnia" (por. w. 1). Jesteśmy w „pierwszym dniu" stworzenia (por. Rdz 1,5). „Dzień ten" jest jedynym dniem, który nie zna zachodu właśnie dlatego, że światło świeci wieczorną porą: jest to ósmy dzień bez końca, Dzień Pana. Odtąd żyjemy zawsze w tym dniu. Trwa jednak mrok tak długo, dopóki nie otworzymy oczu na światłość świata, która przychodzi, aby zamieszkać pośród nas. „drzwi były zamknięte". Scena rozgrywa się już nie na zewnątrz, w ogrodzie, gdzie stała Magdalena. Jesteśmy natomiast wewnątrz, w wieczerniku, gdzie Jezus antycypował dar z siebie i udzieli swego Ducha oraz przekaże swoją misję. Uczniowie przygotowali Jezusowi grób. Grób Jezusa jest otwarty i pusty, ich dom natomiast zamknięty i wypełniony śmiercią, jak ich serce. Owce są zamknięte, oczekują na dobrego Pasterza, który wyprowadzi je na pastwiska życia. Są w takiej sytuacji, gdyż nie uwierzyli w orędzie Magdaleny (w. 18; por. Łk 24,9.11). „gdzie przebywali uczniowie". Nie mówi się, że uczniowie są zgromadzeni „razem" (por. Dz 1,14). Nie tworzą wspólnoty. Wszyscy są sierotami i samotnymi, przy zamkniętych drzwiach. Po Wielkim Piątku i Sobocie, po śmierci i pogrzebaniu Jezusa, także oni są umarłymi i pogrzebanymi, są łupem niewiary i rozpaczy. Dopóki istnieje nadzieja, jest życie; gdzie nie ma nadziei, króluje śmierć. Jan nie mówi o Apostołach, ale o uczniach. Jest to określenie szersze, które obejmuje wszystkich wierzących w Jezusa wszechczasów. W tekście greckim przy rzeczowniku „uczniowie" użyty jest rodzajnik określony, na podkreślenie, że znajdują się oni i będą się znajdować zawsze wszyscy w tej sytuacji: jest to miejsce, w którym spotykają Pana. „z obawy przed Żydami" (por. 7,13; 19,38). Strach dzieli ludzi; każdy, zamknięty w sobie, zajmuje postawę obronną i atakującą wobec innych. Przeszkadza on uczniom być razem i otworzyć się na innych. Strach i zaufanie, jak smutek i radość, stanowią pobudkę każdego działania, odpowiednio zamykając w śmierci lub otwierając na życie. „przyszedł Jezus". W tej sytuacji, pod wieloma aspektami przeciwstawnej do sytuacji Marii, przychodzi Jezus. On nie wstydzi się swoich braci (por. Hbr 2,11), chociaż Go opuścili, zaparli się i zdradzili. Wybrał ich i związał się z nimi nie dlatego, że byli dzielnymi i mocnymi, ale dlatego że są mali i słabi (por. Pwt 7,7), że potrzebują Go. Jezus daje się znaleźć Marii Magdalenie, która Go szukała. Do uczniów natomiast przychodzi z własnej inicjatywy, nie poszukiwany, chociaż kochany. Podczas gdy naród zamknął się, każdy w swym domu, Pan wychodzi ze swojego miejsca i przychodzi odwiedzić swój lud (Iz 26,20n) Żadne zamknięcie nie zatrzyma Zmartwychwstałego: światło wchodzi w ciemności uczniów. Pan nie ocala ich od śmierci — nie ocalił przecież nawet siebie samego — ale przez śmierć, w jakiej się znajdują. Czas, w którym nie widzimy Go, czyli od pogrzebu do tego spotkania, jest krótki (16,16). Teraz widzimy Go ponownie, gdyż On żyje i my żyć będziemy (14,19). Przecież nas nie opuścił: Jego odejście do Ojca w ciele jest Jego powrotem do nas przez dar Ducha. „stanął pośrodku". Jezus nie wchodzi przez zamknięte drzwi. Nie stanowią dla Niego przeszkody, jak nie stanowił jej mur śmierci, ani kamień grobowy. To On sam jest bramą życia (por. 18,7-10). Stoi mocno na nogach, zwycięski nad śmiercią (por. w. 14). Stoi pośrodku, w centrum uczniów i w sercu każdego: jest światłością, która rozprasza ciemności, miłością, która przepędza wszelką bojaźń (1J 4,18). Gdzie wcześniej królowała śmierć, teraz jest Żyjący. Ten, który miłuje nas ponad wszystko, okazuje swą radość. Bóg jest pośrodku swego ludu. Pan pragnie być zawsze z nami, co więcej w nas (por. 15,4-11; 17,7-26). Dlatego wszedł tam, gdzie myśmy byli: w śmierć i w grób. To dzieje się jeszcze dzisiaj, gdy wspólnota jest zjednoczona już nie we własnym imieniu, uskarżając się na własne nieszczęścia, ale w Jego imię, celebrując Jego miłość. Janowi nie chodzi tu tylko o ukazanie się Jezusa, który czyni się widzialnym i następnie znika. Relacjonuje raczej początek nowej obecności: gdy pierwsza była pośród nas, teraz ustanawia swe mieszkanie w nas (por. w. 17). „rzekł do nich: Pokój wam". „Pokój" (w języku hebrajskim šālōm), nie jest tylko zwykłym pozdrowieniem Hebrajczyków. Oznacza pełnię wszelkich błogosławieństw mesjańskich. Jest darem Jezusa, który mówi: „pokój zostawiam wam, pokój mój wam daję" (14,27), ten pokój, którego świat nie zna. Jest to pokój miłości, która zwycięża nienawiść: „To wam powiedziałem, byście pokój we Mnie mieli. Na świecie doznacie smutku, ale odwagi! Jam zwyciężył świat" (16,33). W. 20. „pokazał im ręce i bok". Przebite ręce i przebity bok stanowią tożsamość Zmartwychwstałe-go: jest Ukrzyżowanym, Słowem, które stało się ciałem, który wydał swoje życie i wziął je na nowo (10,11-18), po zwyciężeniu królestwa śmierci. Jego rany są źródłem tego pokoju: sprowadzają do jedności rozproszone dzieci Boże (por. 11,52). Są to rany, które nas leczą (Iz 53,5), oznaka Jego najwyższej miłości. Ręce są symbolem władzy: nimi człowiek wszystko czyni lub burzy. W Jego rękach spoczywa wszelka władza, którą Ojciec dał Synowi (por. 3,35; 13,3). Te ręce, które umyły i wytarły nogi, są przebite przez miłość i posługę każdemu zagubionemu. Są to ręce, z których nikt nie może nas wyrwać (10,28). Są to w rzeczywistości ręce Ojca (10,29): „Ja i Ojciec jedno jesteśmy" (10,30). Jego przebity bok to ciało, z którego rodzimy się, rana z której zostaliśmy zrodzeni. Na tych, którzy patrzą na tego, którego przebili, wylewa się Duch łaski i pociechy (Za 12,10). Ze szczeliny skały, która nas zbawia, wypływa tryskające źródło (por. 4,14) otwarte w Jerozolimie na obmycie grzechów i nieczystości (Za 13,1; por. 14,8). Stąd wypływa rzeka wody żywej, tryskająca z boku świątyni. Jest to rzeka ogromna, która użyźnia ziemię i uzdrawia wody gorzkie, przywracając życie wszystkiemu, co umarło. Nad jej brzegami rosną wszelkiego rodzaju drzewa owocowe, których liście nie usychają, a owoce dojrzewają każdego miesiąca. Owoce niosą życie, liście zaś są lekarstwem dla człowieka (Ez 47,1-12). „Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie — niech przyjdzie do Mnie i pije. Jak rzekło Pismo: Rzeki wody żywej popłyną z jego wnętrza" (7,37n). „Tego dnia", pod wieczór, ciemność stała się światłem (por. Za 14,7), jak w „owym" dniu stworzenia (por. Rdz 1,3-5). Uczniowie kontem-plując ręce i bok, trwałą pamiątkę miłości Boga, widzą światłość świata: otrzymują pokój i nieprzemijająca radość. Wtedy „Pan będzie królem nad cała, ziemią. Pan będzie jeden i jedno będzie Jego imię" (Za 14,9). Jezus przedstawiony jest tu, poprzez swoje rany, jako Baranek Paschalny, który gładzi grzech świata (1,29): Jego krew uwalnia nas od śmierci, a Jego ciało jest pokarmem na czas exodusu (Wj 12,8-13). Tym dniem jest odtąd dziś, w którym żyjemy również my: celebrując Eucharystię, czynimy pamiątkę miłości Pana, otrzymujemy jego Ducha i jesteśmy posłani w świat, by nieść pojednanie. Wspólnota spożywa i pije, je i asymiluje pokarm i napój życia, który sprawia, że On mieszka w nas, a my w Nim (6,53-58). Temat pamiątki eucharystycznej, tu wspomniany jedynie przez rany Ukrzyżowanego, zostanie rozwinięty w scenie następnej i w 21,12nn. „Uradowali się zatem uczniowie". Radość Pana jest naszą siłą (Ne 8,10): wypędza lęk i śmierć. Radość jest właściwa dla tego, kto trwa w miłości: jeśli jesteśmy zjednoczeni z Jezusem, jak winna gałązka z latoroślą, Jego radość jest w nas i na-sza radość jest pełna (15,10;.11; 17,13). Po krótkim czasie smutek uczniów zamienił się w radość: narodził się nowy człowiek (16,20n), Pan przychodzi do nas (16,22). Tej radości nikt nie może nam odebrać (16,23). Rodzi się bowiem z miłości, która oparła się Szeolowi; jest to ogień, którego nie potrafią ugasić wielkie wody (por. Pnp 8,6n). W tym dniu uczniowie nie będą już więcej pytać Go o nic (16,23): od Niego bowiem otrzymują wszystko: pokój i radość, Ducha i zdolność przebaczania. „ujrzawszy Pana". Teraz również uczniowie kontemplując rany Jego męki dla nas, ujrzeli i rozpoznali Pana: Jego rany miłości objawiają Go jako JA-JESTEM. Taki będzie sposób objawienia się Go także nam przez wiarę, gdy czynimy Jego pamiątkę w celebracji eucharystycznej. Uczniowie opowiadając Tomaszowi swoje doświadczenie, powiedzą: „Widzieliśmy Pana" (w. 25; por. w. 18). Jednak Ewangelista kładzie nacisk nie tyle na widzenie, co na radość. „Ujrzawszy" bowiem, jako imiesłów czasu przeszłego, jest podporządkowany trybowi oznajmującemu „uradowali się", który stawia bezpośrednio radość jako znak spotkania ze Zmartwychwstałym. W opowiadaniu czasowniki w trybie orzekającym, które opisują czynność Jezusa, są następujące: „przyszedł/stanął i rzekł, pokazał i rzekł, tchnął i powiedział". Samo Słowo wyraża to, co daje. Także tu, jak zawsze, autor opisuje to, co przydarza się czytelnikowi. W. 21. „A Jezus znowu rzekł do nich". To następna komunikacja Zmartwychwstałego. W czasie pierwszej przychodzi, staje pośrodku i pokazuje swoją tożsamość w znakach męki, gdzie widzimy Pana i radujemy się. Z tej kontemplacji i komunii miłości, właściwej dla Eucharystii, przychodzi dar Ducha i wypływa misja. „Pokój wam". Zmartwychwstały przedstawia się jako dawca pokoju (w. 19.21.26). Radość i pokój, radosny pokój i spokojna radość są charakterystyczne dla obecności Pana, który upodabnia nas do siebie. „Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam". Po przeżytej radości z powodu wizyty Pana, uczniowie teraz słuchają Go. Jeśli oko widzi i serce się raduję, ucho słucha: kontemplacja za-mienia się w miłość i posłuszeństwo. Misja braci jest taka sama jak misja Syna, który umył nogi i powiedział: „Dałem wam przykład, abyście i wy tak czynili, jak ja wam uczyniłem" (13,15), oraz: „Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem" (13,34). Uczniowie są posłani, jak Jezus, aby dawali świadectwo miłości Ojca (por. 3,16; 17,6.26). „[Ojcze], jak Ty mnie posłałeś na świat, tak i Ja ich na świat posłałem" (17,18). Na to ich wybrałem (por. 15,16). Posłanie czyni posłanych równymi temu, kto ich posyła: „Kto przyjmuje tego, którego Ja poślę, Mnie przyjmuje" (13,20). Ten, kto jest posłany, wezwany jest do tego, by postępował jak Jezus: by miłował i umywał nogi (por. 13,13-17), dokonując takich samych dzieł (14,2). Złączony z losem Jezusa jest jak ziarno pszeniczne, które pada w ziemię i przynosi obfity plon (12,24; por. 15,5). Misja do braci wyraża naturę Syna: miłując braci stajemy się synami. Skoro Syn bezwzględnie jest posłany przez miłość Ojca do braci, ten kto idzie do braci poznaje miłość Ojca i staje się Synem. Relacja, jaka istnieje między Jezusem i Ojcem („Jak mnie posłał Ojciec") jest taka sama, jak istniejąca mię-dzy Jezusem a nami („tak i Ja was posyłam"). To tak, jakby powiedział: „Wy jesteście Mną, jeśli czynicie to, co Ja wam uczyniłem: jak otrzymaliście pokój i radość, dajcie pokój i radość i przebaczajcie". Jego uczniowie nie są jakimiś nadludźmi. Są jak my bojaźliwi i nieufni, naznaczeni słabością i grzechem. Dlatego Paweł chlubi się swoimi słabościami, w których zamieszkuje moc Zmartwychwstałego (por. 2Kor 12,1-10). W. 22. „Po tych słowach tchnął na nich". „Tchnąć" (ěmphysǎō), słowo występujące w NT tylko w tym tekście, zachodzi dwukrotnie w ST: Bóg, stwarzając człowieka tchnął w jego nozdrza tchnienie życia (Rdz 2,7; Mdr 15,11) i ożywia jego wyschłe kości (por. Ez 37,9). To Duch nowego i wiecznego przymierza, za-wartego w przebaczeniu (Jr 31,33n), które daje nam nowe serce, zdolne żyć według Słowa (por. Ez 36,25nn). „Weźmijcie (= przyjmijcie) Ducha Świętego". Jezus mówi o Duchu Świętym. W tekście greckim nie ma rodzajnika (zob. też 1,33), nie dlatego, jakoby to była rzeczywistość ogólnikowa nieokreślona. Duchem Świętym jest Jego miłość: daje nam Go w pełni i bez miary (por. 3,34). My posiadamy Go na tyle, na ile Go przyjmujemy. Możemy przyjmować ciągle coraz więcej, nie ograniczając tego, co jest nieskończone. Jezus prosi nas, abyśmy przyjęli Ducha Świętego. Tryb rozkazujący „Weźmijcie = przyjmijcie, to nagląca prośba Syna skierowana do naszej wolności, abyśmy przyjęli dar, który czyni nas tym, kim jesteśmy: Jego braćmi i synami Jego Ojca i Ojca naszego, Jego Boga i Boga naszego. Tego Ducha świat nie może przyjąć, gdyż Go nie zna. Uczniowie natomiast znają Go, gdyż zamieszkał pośród nich w Jezusie, a teraz pragnie zamieszkać w nich (por. 14,17). Na krzyżu już nam przekazał Ducha (19,30.34). Ale to nie wystarczy: każdy dar jest taki tylko wtedy, gdy ktoś go przyjmuje. Teraz uczniowie, kontemplując rany Jezusa, poddają się Jego miłości i „przyjmują" Go. W darze Ducha realizują się obietnice Jezusa dane w czasie ostatniej wieczerzy (por. 14,15-26; 15,26n; 16,7-15). Jego chwała przekazana została uczniom, którzy stają się między sobą jednym (por. 17,22), aby dawać świadectwo światu o miłości Ojca. W ten sposób realizuje się na drodze łaski dawny sen człowieka: stać się jak Bóg (por. Rdz 3,5). W wieczór Paschy otrzymujemy źródło wody żywej obiecanej w wielkim dniu Pięćdziesiątnicy (por. 7,37-39): przyjmujemy Ducha Syna i stajemy się dziećmi Boga (1,12-13), gdyż jesteśmy zdolni przebaczać braciom. Po otrzymaniu przez Jezusa „swego" chrztu na krzyżu, także my zostaliśmy ochrzczeni Duchem Świętym (por. 1,33). Zanurzeni w Jego miłości, możemy miłować jak On nas umiłował. Celem dzieła Syna jest to, byśmy uczestniczyli coraz pełniej w Jego miłości do Ojca i do braci. Dla Jana Pięćdziesiątnica rozpoczęta na krzyżu, eksploduje w dniu Paschy, gdy uczniowie otrzymują Jego Ducha. Odtąd rozpoczyna się epoka Ducha; w niej żyje każdy, kto kontempluje Chwałę otwartą dla wszystkich w ranach Przebitego. W. 23. „Którym odpuścicie grzechy" (por. Mt 18,18). Duch Pana to przebaczenie. Jeśli bowiem miłość jest darem, to przebaczenie jest super-miłością. Wspólnota uczniów otrzymuje moc zarezerwowaną dla Boga: moc przebaczania grzechów (por. Mk 2,7 par.). Dana jest jej możliwość oddzielania, uwalniania i rozgrzeszania grzesznika z jego grzechu, uwalniając obecną chwilę od wszelkich obciążeń przeszłości. Przebaczenie grze-chów to większy cud niż wskrzeszanie umarłych. Kto przebacza, daje życie innemu, gdyż uznaje go za brata: w ten sposób rodzi się on sam jako syn równy Ojcu, gdyż miłuje jak On (por. Mt 5,44-48; Łk 6,35-38). Duch, Miłość która wszystko stwarza i odtwarza, jest źródłem stworzenia i odkupienia: przebaczenie czyni wszystkie rzeczy nowymi. „są im odpuszczone". Jest to strona bierna boska. Bóg odpuszcza to, co my odpuszczamy: powierza nam swoją posługę przebaczania. Nasza misja to czynienie na ziemi tego, co On czyni w niebie: dawanie i przebaczanie. To, co Ojciec czyni ze swej natury, jest naszym zadaniem, którzy jesteśmy Jego synami, aby stać się tym, czym jesteśmy. Przebaczenie grzechów wraz ze śmiercią/zmartwychwstaniem Jezusa i nawróceniem stanowi część pierwotnego przepowiadania chrześcijańskiego (por. Łk 24,27) i jest ściśle związane ze zmartwychwstaniem: „Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremna jest wasza wiara i aż dotąd pozostajecie w grzechach", pisze św. Paweł do wiernych w Koryncie (1Kor 15,17). „My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do życia, bo miłujemy braci" (1J 3,14): miłość objawia swoją istotę darmowości i pełni w przebaczeniu. „a którym zatrzymacie, są im zatrzymane". Słowa te, uzupełniające po-przednie, można rozumieć w różny sposób. Dana nam została boska władza przebaczania; gdy jednak Bóg zawsze i tylko On przebacza, my natomiast — wskazuje na to doświadczenie — możemy też nie przebaczać. Jezus upomina nas odnośnie do wagi naszego przebaczenia, gdyż to, czego my nie przebaczamy, nie jest przebaczone. Ale jeśli nie przebaczamy, tkwi-my jeszcze w naszym grzechu: nie żyjemy Bożym przebaczeniem (Mt 6,14n; Mk 11,25). Miłość Ojca żyje w nas, jeśli miłujemy braci. Można też rozumieć, że wspólnota ma władzę deklarowania, kiedy grzech jest odpuszczony lub niedopuszczony, zależnie od tego, czy grzesznik przyjął lub nie przebaczenie (por. 3,18n.36b). Także Jezus oświadcza faryzeuszom, że ich grzech trwa, ponieważ nie rozpoznając Go, nie przyjmują przebaczenia (9,41). Jest wielkim aktem miłosierdzia denuncjować zło, aby ktoś zapragnął wyjść z niego. Duch bowiem przekonuje świat o grzechu (16,8): ujawnienie/poznanie grzechu ma istotne znaczenie dla zbawienia. U Jana widoczne są różne postawy Jezusa wobec grzeszników, których wszystkich miłuje i pragnie ocalić. Do paralityka mówi: „Nie grzesz więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło" (5,14). Nie był bowiem taki od urodzenia: jego stan paraliżu związany jest z jego współdziałaniem ze złem (por. 5,6n). Tylko ten, kto słucha Słowa Syna, ma życie wieczne i nie podlega sądowi: przeszedł ze śmierci do życia (5,24). Niewidomemu od urodzenia natomiast, który nie jest taki z własnej winy, Pan objawia się otwierając mu oczy za pomocą błota (por. 9,1nn). Faryzeuszom, jak już mówiliśmy, którzy nie uznają swej ślepoty, Jezus oświadcza, że ich grzech trwa (9,41), ponieważ nie przyjmują daru światła. Ponadto zestawienie słów przeciwstawnych „odpuszczać/zatrzymać" ukazuje pełnię władzy, jak wiązać/rozwiązać (Mt 16,19), wejść/wyjść (10,9b). Jezus przekazuje nam pełnię władzy przebaczania. Jeśli jej nie stosujemy, nadużywamy Boga, miłości nieskończonej i stawiamy przeszkodę dla Jego otoczenia chwałą w świecie. Władza ta związana jest z „uczniami" (por. w. 19), z każdym uczniem, a nie tylko z niektórymi. Paweł rozumie swoją misję jako „tajemnicę pojednania"; de-klaruje się „sługą" i „ambasadorem" tego, który „stał się grzechem ze względu na nas, abyśmy się stali w Nim sprawiedliwością Bożą' (2Kor 5,18-21). Przebaczenie udzielone i otrzymane (por. Mt 18,21-35) ustanawia nowy świat, wspólnotę braci, którzy przeżywają pokój i radość Jezusa. Kto przebacza, staje się synem równym Ojcu. Kto otrzymuje przebaczenie, jeśli je przyjmuje, staje się ze swej strony synem zdolnym przebaczać i mówić w Duchu i w prawdzie „Ojcze nasz" (Mt 6,14n). Miłość i przebaczenie Ojca dokonują się zawsze przez pośrednictwo Syna i każdego, kto uznaje siebie za Jego brata. Tekst traktuje o przebaczeniu, nie mówiąc, w jaki sposób się ono dokonuje. Sposoby celebrowania go mogą być różne: chrzest, sakrament pojednania, przebaczenie braterskie. W rzeczywistości chlebem powszednim, który czyni możliwe życie między ludźmi, jest przebaczenie otrzymywane i dawane nie siedem razy na dzień (por. Łk 17,4), ale siedemdziesiąt razy po siedem (por. Mt 18,22). Chrześcijaństwo to nie prawo: jest dobrą nowiną o przebaczeniu Ojca i o wolności synów. „Albowiem w Chrystusie Bóg jednał ze sobą świat, nie poczytując ludziom ich grzechów, nam zaś przekazując słowo jednania" (2Kor 5,19). Stąd apel skierowany do wszystkich: „Pojednajcie się" (2Kor 5,20b): „Oto teraz czas upragniony, oto teraz dzień zbawienia" (2Kor 6,2). Kiedy człowiek przyjmuje miłość Syna, zostaje pojednany z Bogiem, ze sobą i z innymi. Uzdrowiony został pierwotny rozłam, który dzielił nas od Boga, między sobą i z innymi. Wtedy „wilk zamieszka wraz z barankiem" (Iz 11,6), „a znajomość Pana napełni kraj na kształt wód, które przepełniają morze" (Iz 11,9). Całe stworzenie jęczy od zawsze w bólach rodzenia oczekując, że w człowieku objawi się chwała Syna (por. Rz 8,19-23). Objawia się ona, gdy my przebaczając, stajemy się Jego braćmi.

 

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana, s. 619-627.

Zesłania Ducha Świętego, rok A, 2023.05.28

 

 

Wniebowstąpienia Pańskie, rok A, 2023.05.21

 

PIERWSZE CZYTANIE Dz 1, 1-11  Uniósł się w ich obecności w górę

Czytanie z Dziejów Apostolskich

Pierwszą Księgę napisałem, Teofilu, o wszystkim, co Jezus czynił i czego nauczał od początku aż do dnia, w którym dał polecenia apostołom, których sobie wybrał przez Ducha Świętego, a potem został wzięty do nieba. Im też po swojej męce dał wiele dowodów, że żyje: ukazywał się im przez czterdzieści dni i mówił o królestwie Bożym.

A podczas wspólnego posiłku przykazał im nie odchodzić z Jerozolimy, ale oczekiwać obietnicy Ojca:

«Słyszeliście o niej ode Mnie – mówił – Jan chrzcił wodą, ale wy wkrótce zostaniecie ochrzczeni Duchem Świętym».

Zapytywali Go zebrani: «Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela?» Odpowiedział im: «Nie wasza to rzecz znać czasy i chwile, które Ojciec ustalił swoją władzą, ale gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jeruzalem i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi».

Po tych słowach uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu. Kiedy jeszcze wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. I rzekli: «Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba».

Oto słowo Boże.

 

 

 

PSALM RESPONSORYJNY  Ps 47 (46), 2-3. 6-7. 8-9 (R.: por. 6)

Refren: Pan wśród radości wstępuje do nieba. Albo: Alleluja.

Wszystkie narody, klaskajcie w dłonie, *
radosnym głosem wykrzykujcie Bogu,
bo Pan Najwyższy i straszliwy, *
jest wielkim Królem nad całą ziemią.  Refren.

Bóg wstępuje wśród radosnych okrzyków, *
Pan wstępuje przy dźwięku trąby.
Śpiewajcie psalmy Bogu, śpiewajcie, *
śpiewajcie Królowi naszemu, śpiewajcie.  Refren.

Gdyż Bóg jest Królem całej ziemi, *
hymn zaśpiewajcie!
Bóg króluje nad narodami, *
Bóg zasiada na swym świętym tronie.  Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE   Ef 1, 17-23

Bóg posadził Chrystusa po swojej prawicy

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Efezjan

Bracia:
Bóg Pana naszego, Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, niech da wam ducha mądrości i objawienia w głębszym poznawaniu Jego samego. Niech da wam światłe oczy serca, byście wiedzieli, czym jest nadzieja, do której On wzywa, czym bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych i czym przeogromna Jego moc względem nas wierzących – na podstawie działania Jego potęgi i siły. Wykazał On je, gdy wskrzesił Go z martwych i posadził po swojej prawicy na wyżynach niebieskich, ponad wszelką Zwierzchnością i Władzą, i Mocą, i Panowaniem, i ponad wszelkim innym imieniem, wzywanym nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym.

I wszystko poddał pod Jego stopy, a Jego samego ustanowił nade wszystko Głową dla Kościoła, który jest Jego Ciałem, Pełnią Tego, który napełnia wszystko wszelkimi sposobami.  Oto słowo Boże.

 

EWANGELIA  Mt 28, 16-20 Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

16Jedenastu uczniów udało się do Galilei, na górę, tam gdzie Jezus im polecił. 17A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak wątpili. 18Wtedy Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami:

«Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. 19Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. 20Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata».

Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA  WIERZYĆ, ŻE JEZUS ZAWSZE JEST ZE MNĄ

O co proszę? O radość i głęboką wiarę w nieustanną obecność Jezusa w moim życiu.

            „Przyłączę się” do Jedenastu. Są w drodze do Galilei, jak polecił im Jezus (w. 16). Wracają do miejsca, gdzie Go poznali, gdzie razem mieszkali, gdzie przeżywali swoją codzienność. Pomyślę o mojej Galilei, o mojej codzienności. To Jezus mi ją ofiarował...

            Uczniowie ujrzeli Jezusa w Galilei (w. 17). Jezus pozwala mi doświadczać Jego obecności pośród codzienności: w rodzinie, wspólnocie, w ludziach, których spotykam, w zwykłych zajęciach. Czy Go zauważam? Czy „oddaję Mu pokłon"?

            „Niektórzy jednak wątpili" (w. 17). Przypatrzę się twarzom uczniów, którzy nie potrafią rozpoznać Jezusa, wątpią, czy to naprawdę On i czy pozostanie z Nimi na zawsze. Czy jestem pewny obecności Jezusa, czy wie-rzę, że mnie nie opuszcza?

            Wyobrażę sobie, że Jezus zbliża się do mnie i patrząc mi w oczy, mówi: „Dana mi jest wszelka władza" (w. 18). Czy wierzę, że Jezus ma władzę nad wszystkim, co dzieje się w moim życiu? O co chciałbym Go prosić?

            Wsłucham się w słowa Jezusa, który rozsyła uczniów (w. 19). Wyobrażę sobie siebie pośród nich. Jezus mówi i do mnie: „Idź na cały świat". Pomyślę o świecie, w którym codziennie się obracam. Czy potrafię być świadkiem Jezusa?

            Jezus chce, abym zachowywał wszystko, co od Niego usłyszałem. Co mogę powiedzieć o mojej wierności przykazaniom, Ewangelii? Poświęcę więcej czasu na rozeznanie mojej wierności Jezusowi.

            Jezus zostawia mi obietnicę, która może stać się dla mnie oparciem w najtrudniejszych momentach życia (w. 20). Będę powtarzał moje wyzna-nie wiary: „Wierzę, że jesteś ze mną przez wszystkie dni!".

 

KOMENTARZ

1. Przesłanie w swoim kontekście 

«Idźcie więc i pozyskujcie uczniów we wszystkich narodach!» - mówi Jezus do Jedenastu. Po zakończeniu Jego misji, ci, którzy Go przyjęli, rozpoczynają swoją wędrówkę. Jest ona wędrówką Syna, świadczącego o miłości Ojca do braci, którzy Go jeszcze nie poznali. To, co Nazarejczyk ofiarował Izraelowi, „nazarejczycy" oferują wszystkim narodom. Kto w Nim odkrył swoje imię dziecka Bożego, ten jak On wprowadza je w czyn, idąc do braci, by imię Ojca niebieskiego było uświęcane na całej ziemi. Fragment jest syntetycznym ujęciem całej księgi Mateusza na podobieństwo symfonii, podejmującej i ujmującej w harmonijnej jedności tematy rozwinięte w je-go Ewangelii. Jak zawsze, tekst jest zwrócony do czytelników, by również oni doświadczali tego, co pierwsi uczniowie. Powinni udać się do Galilei „na górę" wskazaną im przez Jezusa (w. 16). Tam Go widzą i oddają Mu hołd (w. 17). Jest On obecny nawet w wątpliwościach (w. 17b), które przezwycięża wiara. Kto udaje się na górę, poznaje „tego Syna" i zostaje mu przekazana władza (w. 18). Jest to władza czynienia się bratem wszystkich (w, 19a), by każdy człowiek został zanurzony w jedną miłość Ojca i Syna, i Ducha Świętego (w. 19b), która pomaga czynić to, co Jezus im polecił (w. 20). W ten sposób jest On Bogiem-z-nami, urzeczywistniającym świat aż do jego spełnienia się (w. 20b). Jezus, Ukrzyżowany, który zmartwychwstał, nie wyczerpał swojego powołania, ani też nie wyobcowuje się ze świata: jest obecny jako Emmanuel - Bóg-z-nami - by w każdym spełniało się to, co w Nim już się dokonało. Kościół ma to samo „powołanie" Syna, które urzeczywistnia się w „posłaniu" do braci. Niesie w historię to, co Jezus mówił i czynił, aż w każdym człowieku nie zajaśnieje chwała Boga.

2. Interpretacja tekstu 

S.Fausti: w. 16: «Jedenastu uczniów». Ci, którzy zostali posłani, nie są „nauczycielami, gdyż tylko jeden jest Nauczyciel (por. Mt 23, 8). Są i pozostaną zawsze „uczniami", którzy się uczą! Nie są panami, tylko słuchaczami mądrości Syna, ukrytej przed mądrymi i roztropnymi, a objawionej tym, którzy są jak małe dzieci (por. Mt 11, 25-27). Jest ich Jedenastu, nie Dwunastu[1]. Brak jednego. Wspólnota jest strukturalnie niedoskonała. Grzech i zdrada są zawsze w niej obecne, nawet w tych, którzy słuchają słowa Boże-go. Mateusz to wie, dlatego nawet tu podkreśla, że słowo Boże należy wprowadzać w czyn bez żadnych ulg. «poszło do Galilei». „Galilea pogan" jest miejscem, gdzie Jezus przeżywał każdy dzień i gdzie zapoczątkował swoje orędzie (Mt 4, 12-17). I w tej to Galilei, miejscu życia codziennego i słuchania, uczeń jeszcze dziś Go spotyka. «na górę, tak jak im Jezus na-kazał» (por. Mt 26, 32; 28, 10). Nie jest to jakakolwiek góra, lecz góra określona, gdzie postanowił, że Go będziemy słuchać, widzieć i adorować, otrzymując władzę i misję. U Mateusza są różne galilejskie „teologiczne" góry. Jest ta, na której Syn obwieszcza wolę Ojca (Mt 5, 1; 8, 1), gdzie od-chodzi na modlitwę (Mt 14, 23), gdzie uzdrawia chorych (Mt 15, 29), a w końcu ta, na której się przemienia (Mt 17, 1nn) i gdzie rozbrzmiewa głos Ojca, byśmy słuchali Syna. w. 17: «Gdy Go zobaczyli». Dzięki słuchaniu, modlitwie i trosce o braci, widzimy chwałę Syna. «oddali Mu hołd». Ado-racja to niesienie do ust, całowanie (por. Mt 2, 2. 11). Celem naszego istnienia jest pocałowanie Syna. Jest to pocałowanie Ojca, Jego i nas! «Nie-którzy jednak nie dowierzali». W wychodzeniu naprzeciw Pana, który chodzi po wodzie i wzywa, by czynić to samo, Kościół - jak Piotr - jest zawsze ogarnięty lękiem i wątpliwościami (por. Mt 14, 31). Jest to mała wiara, wezwana do stania się wielka wiarą, która sprawia, że Jezus jest obecny mimo swojej nieobecności fizycznej! (por. Mt 8, 10; 15, 28). Wątpliwości są potrzebne. Wiara, która ich nie zna, może po prostu ich unika. Może nie jest wiarą! w. 18: «Jezus podszedł do nich i powiedział». Cała Ewangelia ukazuje, jak Pan jest blisko i mówi. «Otrzymałem pełną władzę...». Jezus jest Synem, któremu zostało dane wszystko to, kim jest Ojciec (por. Mt 11, 27): posiada swoją własną „władzę" (por. Mt 9, 8), którą poznaje tylko ten, kto Mu udziela odpowiedzi (por. Mt 21, 23. 24. 27). Jest to wprowadzanie w czyn tego, co mówi (Mt 7, 29), przebaczanie (Mt 9, 6) i pokonywanie zła (Mt 10, 1). Pokazał to w wielkiej mocy i majestacie, w znaku Syna Człowieczego (Mt 24, 30): krzyżu! w. 19: «Idźcie więc». Kto Go słucha, widzi i adoruje, staje się jak On: dzieckiem Bożym wysłanym do braci. «pozyskujcie uczniów». Apostołowie nie powinni „wychowywać", lecz czynić wszystkich uczniami jedynego Nauczyciela (por. Mt 23, 8), bowiem Duch prowadzi do pełnej prawdy Syna (por. J 16, 13). Ich misją jest przekazywanie tej samej władzy, której udzielił im Jezus: słuchania i wprowadzania w czyn Słowa, by stawać się ludem, wydającym owoce Królestwa (Mt 21, 43). «we wszystkich narodach». W tekście oryginalnym jest „ludy" (etnos). Bóg jest Ojcem i wszystkich kocha jako swoje dzieci. Już Abrahamowi przyrzekł, że w nim będą błogosławione wszystkie ludy ziemi (Rdz 12, 3b). Misja, ograniczona najpierw do pierworodnego (por. Mt 10, 5n), po Święcie Paschy jest rozszerzona na innych braci. Zapalone przez Jezusa w Izraelu światło teraz rozjaśnia cały świat. «Udzielajcie im chrztu». Uczniem jest ten kto jest „ochrzczony" („zanurzony"), ale nie w wodzie, w której człowiek się topi, tylko w Bogu, którego Duchem się oddycha i żyje. Rybacy galilejscy będą łowcami ludzi (Mt 4, 19). Syn wyłowił ich z otchłani, by ochrzcić w świetle. Teraz czynić będą to, co On im uczynił. «w imię Ojca». Jezus przyszedł, by zanurzyć się w Ojcu życia, którego odrzuciliśmy imię, zatracając przez to własne. «i Syna». To w imieniu - w Osobie! - Syna, jesteśmy w Ojcu. «i Ducha Świętego». To w imieniu Ducha, wzajemnej miłości Ojca i Syna, jesteśmy włączeni w Trójcę, uczestnicząc w życiu Boga.

w. 20: «Nauczając ich, aby zachowywali..». Stawanie się jak Bóg nie jest żądzą wszechmocy (por. Rdz 3, 5). Polega na wprowadzaniu w czyn woli Ojca, tak jak nas nauczył Syn. Jest to fundamentalny temat Ewangelii we-dług św. Mateusza, rozwinięty w pięciu wielkich mowach, ukazujących to, czego dokonał Jezus (5, 1 - 7, 29; 9, 36 - 11, 1; 13, 1-53; 18, 1-35; 23, 1 - 25, 46). «aby zachowywali wszystko, co wam nakazałem». Nakazem jest miłowanie Ojca i braci miłością Syna (por. Mt 22, 34-40). «Ja jestem z wami». Nie jesteśmy sierotami ani opuszczonymi. Syn jest na zawsze naszym bratem. Jego imię to Bóg-z-nami (Mt 1, 23). Jego bycie z nami umożliwia nasze bycie z Nim. «przez wszystkie dni». Nazarejczyk, ukrzyżowany i zmartwychwstały, jest obecny przez wszystkie dni. Wychodzi nam na-przeciw każdego dnia i o każdej godzinie, w których - wiernie i mądrze - słuchamy i wprowadzamy w czyn to, co On czynił i powiedział. «aż do końca świata». Czas jest wędrówką, której metą jest bycie z Tym, który za-wsze i na zawsze jest-z-nami. A stanie się to wówczas, gdy przez świadectwo uczniów wszyscy staniemy się dziećmi Bożymi - siostrami i braćmi.

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Mateusza, s. 623-625.

 

Wniebowstąpienia Pańskie, rok A, 2023.05.21

 

[1] Dwunastu - to termin określający Apostołów, wybranych przez samego Jezusa. Inni są uczniami lub apostołami - przyp. red.

 

 

6. Niedziela Wielkanocna, rok A, 2023.05.14

 

PIERWSZE CZYTANIE Dz 8, 5-8. 14-17 Apostołowie nakładali ręce, a wierni otrzymywali Ducha Świętego

Czytanie z Dziejów Apostolskich

Filip przybył do miasta Samarii i głosił im Chrystusa. Tłumy słuchały z uwagą i skupieniem słów Filipa, ponieważ widziały znaki, które czynił. Z wielu bowiem opętanych wychodziły z donośnym krzykiem duchy nieczyste, wielu też sparaliżowanych i chromych zostało uzdrowionych. Wielka zaś radość zapanowała w tym mieście.

Kiedy apostołowie w Jerozolimie dowiedzieli się, że Samaria przyjęła słowo Boże, wysłali do niej Piotra i Jana, którzy przyszli i modlili się za nich, aby mogli otrzymać Ducha Świętego. Bo na żadnego z nich jeszcze nie zstąpił. Byli jedynie ochrzczeni w imię Pana Jezusa. Wtedy więc nakładali apostołowie na nich ręce, a oni otrzymywali Ducha Świętego.

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 66 (65), 1b-3a. 4-5. 6-7a. 16 i 20 (R.: por. 1b)

Refren: Niech cała ziemia chwali swego Pana. Albo: Alleluja.

Z radością sławcie Boga, wszystkie ziemie, *
opiewajcie chwałę Jego imienia,
cześć Mu wspaniałą oddajcie. *
Powiedzcie Bogu: «Jak zadziwiające są Twe dzieła!

Refren.

Niechaj Cię wielbi cała ziemia i niechaj śpiewa Tobie, *
niech Twoje imię opiewa».
Przyjdźcie i patrzcie na dzieła Boga, *
zadziwiających rzeczy dokonał wśród ludzi!

Refren.

Morze na suchy ląd zamienił, *
pieszo przeszli przez rzekę.
Nim się przeto radujmy! *
Jego potęga włada na wieki.

Refren.

Przyjdźcie i słuchajcie mnie wszyscy, †
którzy boicie się Boga, *
opowiem, co uczynił mej duszy.
Błogosławiony Bóg, który nie odepchnął mej prośby *
i nie oddalił ode mnie swej łaski.

Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE  1 P 3, 15-18

Znaczenie śmierci Chrystusa

Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Piotra Apostoła

Najdrożsi:
Pana Chrystusa uznajcie w sercach waszych za Świętego i bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest.

A z łagodnością i bojaźnią Bożą zachowujcie czyste sumienie, ażeby ci, którzy oczerniają wasze dobre postępowanie w Chrystusie, doznali zawstydzenia właśnie przez to, co wam oszczerczo zarzucają. Lepiej bo-wiem – jeżeli taka wola Boża – cierpieć, czyniąc dobrze, aniżeli źle czyniąc.

Chrystus bowiem również raz jeden umarł za grzechy, sprawiedliwy za nie-sprawiedliwych, aby was do Boga przyprowadzić; zabity wprawdzie na ciele, ale powołany do życia przez Ducha.

Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ   J 14, 23

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę,
a Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA  J 14, 15-21  Będę prosił Ojca, a da wam Ducha Prawdy

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

15Jezus powiedział do swoich uczniów: «Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania. 16Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Parakleta da wam, aby z wami był na zawsze – 17Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna. Ale wy Go znacie, ponieważ u was przebywa i w was będzie.

18Nie zostawię was sierotami. Przyjdę do was. 19Jeszcze chwila, a świat nie będzie już Mnie widział. Ale wy Mnie widzicie; ponieważ Ja żyję i wy żyć będziecie. 20W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was.

21Kto ma przykazania moje i je zachowuje, ten Mnie miłuje. Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie».

Oto słowo Pańskie.

MEDYTACJA              ŻYĆ OBIETNICĄ JEZUSA

O co proszę? O głębokie doświadczenie czułej opieki Jezusa.

            Jezus żegna się z uczniami. Chcę być razem z apostołami i wsłuchiwać się w Jego słowa, które tchną niezwykłą miłością. Jezus zaprasza mnie do nawiązania z Nim głębokiej przyjaźni. Najbardziej wiarygodną odpowiedzią, jaką mogę Mu dać, jest kroczenie drogą Jego przykazań (w. 15.21).   Jezus zapewnia mnie, że modli się za mnie do Ojca. Spróbuję dłużej zatrzymać się nad słowami: „Ja zaś będę prosił Ojca..." (w. 16-17). Uświadomię sobie, że Jezus rozmawia z Ojcem o moim życiu.

            Wyobrażę sobie, jak Ojciec słucha prośby Jezusa, który wstawia się za mną, jak z czułością wysłuchuje Jezusa, spełnia Jego prośby i posyła mi Ducha Prawdy i Pocieszyciela. Uświadomię sobie, że każda chwila mojego życia jest darem Boga. Uwielbię Go za czułą miłość.

            Wsłucham się w tkliwe i czułe słowa Jezusa, który mówi do apostołów i do mnie: „Nie zostawię was sierotami. Przyjdę do was" (w. 18). Przy-pomnę sobie moje doświadczenia samotności i bezradności, gdy czułem się w życiu jak porzucone, niechciane dziecko. Uświadomię sobie, że Jezus nigdy mnie nie opuszcza. Poproszę Go o głębokie przeżycie tej prawdy.       Jezus odsłania mi tajemnicę swojej bliskości. Przypomina mi, że w pełni poznam ją dopiero w wieczności (w. 20). Obecnie jest mi potrzebna wiara, że On jest we mnie, a ja w Nim. Uraduję się tą prawdą. Jezus zawsze nosi mnie w swoim sercu. Zapytam, czy moje serce jest otwarte na Jezusa.      W serdecznej rozmowie będę zwierzał się z przeżyć serca, które rodzi we mnie usłyszana obietnica Jezusa. Wyznam Mu: „Jesteś największą obietnicą mojego życia!".

KOMENTARZ

1. Orędzie w kontekście

„Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę": jest to refren, który w różnych postaciach powtarza Jezus swym uczniom. (w. 15.21.23. 24). Miłość Jezusa, Pana, stanowi centrum chrześcijaństwa, jest wypełnieniem przykazania: „Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej swej duszy, ze wszystkich swoich sił" (Pwt 6,5). Teraz uczniowie są w stanie Go już miłować. Widzieli, że On ich miłuje całym swym sercem i wszystkimi swymi siłami. Stał się ich sługą i oddał za nich życie, mimo że się Go zaparli i zdradzili Go. On pozostaje nam wierny i miłuje nas miłością odwieczną (Ps 117; Jr 31,3). Nasza miłość do Niego jest odpowiedzią na Jego miłość do nas, który pragnie, abyśmy byli podobni do Niego. Miłować oznacza konkretnie przyjęcie i życie Jego słowem. Za kilka godzin Jezus ofiaruje swoje życie za nas. Jest pożyteczną rzeczą dla nas, aby odszedł (16,7) Właśnie w ten sposób przygotuje nam miejsce i otworzy drogę prawdy i życia, abyśmy byli tam, gdzie On jest. (w. 1-14). Dlatego wraz z Ojcem posyła nam Pocieszyciela (w. 16). Nie pozostawia nas samy-mi. Jeśli Go miłujemy, nosimy Go w sercu, a On mieszka w nas. Jest to Jego definitywny powrót do nas. Przez swoje odejście rozpoczyna swoją nową obecność, nowe i wieczne przymierze obiecane przez proroków. Temat przymierza stanowi podłoże dla mowy pożegnalnej Jezusa. Chociaż nigdzie nie jest wyraźnie wspomniane, opisane jest za pomocą swych cech charakterystycznych: miłości i zachowania Słowa, obecności i immanencji wzajemnej, daru Ducha i nowego serca (por. Ez 36,22-38; Jr 31,31nn). Te słowa Jezusa trudne są do wyjaśnienia, gdyż są proste jak woda i chleb: zna je ten, kto ich kosztuje. Podają one to, co stanowi każdą pozytywną relację między osobami: miłość i zachowanie słowa, trwanie z/przy/w i widzenie, życie i poznanie, okazywanie i mówienie, wspominanie i nauczanie, pokój i radość. Określenia są powiązane ze sobą. Kto bowiem miłuje, zachowuje słowo, mieszka z/przy/w Nim; a zatem widzi Go, żyje Nim i zna Go. Słowo głoszone i wspominane, które Go objawia, jest dla niego źródłem pokoju i radości. Tkanką łączącą tekst jest słowo „miłować" powtórzone dziesięć razy, które opisuje relacje ucznia z Jezusem i z Ojcem. Miłość Jezusa wprowadza nas w nowe przymierze, ustanawiając relację z Bogiem opartą na Jego ojcowskiej miłości, którą Syn przyszedł nam przekazać. Bóg nie jest już daleki: jest „z" i „przy" nas, co więcej „w" nas poprzez Ducha napełniającego nas swym poznaniem i czyniącego z nas swoje mieszkanie. Odejście Jezusa jest uwielbieniem Syna Człowieczego i każdego ludzkiego syna. Cała mowa ukazuje, jaki jest owoc miłości Jezusa: komunia z Nim, Synem, wprowadza nas w relację z Ojcem i sprawia, że żyjemy ich miłością. Podkreśla się, że miłość Jezusa to zachowywanie Jego słowa, które daje nam Ducha prawdy (w. 15-18). Jeśli nawet Jezus odchodzi, to ten, kto Go miłuje, widzi Go, gdyż ma udział w Jego życiu (w. 19-21). Świat nie posiada tego poznania, gdyż nie miłuje Jezusa i nie zna Jego słowa: ignorując Syna, nie posiada Ducha prawdy, który pozwala mu poznać Ojca (w. 22-24). O tym wszystkim, co Jezus powiedział podczas swego pobytu z nami, pouczy nas Duch i przypomni nam (w. 25-26). Jezus nie opuszcza nas, ale dopełnia sens swego przyjścia do nas: zostawia nam swój pokój i radość, owoc Ducha miłości (w. 27-28). Jezus przepowiedział wszystko, abyśmy wierzyli, że Jego odejście od nas nie jest śmiercią, ale przyjściem do nas przez swą obecność miłości zwyciężającą zło i ukazującą światu, kim jest Ojciec (w. 29-31). Jezus jest Panem, który nas miłuje: miłość Jego jest przykazaniem, które czyni nas podobnymi do Niego. Kościół rodzi się z miłości Jezusa do niego, która to miłość Kościoła staje się miłością do Jezusa. Nie chodzi tu o jakieś nieokreślone uczucie, ale o poznanie i zachowywanie słów Jezusa.

2. Lektura tekstu

S.Fausti: W. 15. „Jeżeli Mnie miłujecie". W rozdz. 13 Jezus pozostawił nam w spadku przykazanie wzajemnej miłości. Tu idzie jeszcze dalej: poleca miłować siebie. Celem miłości jest wzajemność, dzięki której jeden staje się życiem drugiego. Miłując Jezusa stajemy się tym, kim On jest i możemy miłować braci Jego miłością, która jest zarazem miłością Ojca. Chrześcijaństwo to przede wszystkim miłość do Jezusa, która upodabnia nas do Niego, Syna, przekazując nam Jego miłość ku Ojcu i braciom. „będziecie zachowywać moje przykazania". Miłość to nie tylko uczucie. Ogarnia całą osobę, nadając jej nowy sposób egzystencji: kształtuje jej pojmowanie, chcenie i działanie. Stanowi unię intelektu, woli i działania, która przekształca kochającego na wzór kochanego. Miłujemy konkretnie przez czyny i prawdę (1J 3,18). „Zachowywać" oznacza strzec troskliwie, chronić, praktykować, wykonywać. Zachowywanie Jego przykazań jest warunkiem trwania w przymierzu wiernego Boga, który nas umiłował, wybrał i wyzwolił. Można zachowywać przykazania z obowiązku, jak niewolnicy, jak to czyni starszy brat (por. Łk 15,29), albo z miłości, jak synowie. Dla Jezusa zasadą zachowywania jest miłość serca, które wie, że jest kochane, nowego serca nowego przymierza. Jezus mówi o „moich przykazaniach", nawiązując do różnych poleceń przyjmowanych za własne. Nie unicestwia żadnego, ale wypełnia je wszystkie (por. Mt 5,17n). Nazywa je „swoimi", gdyż o Nim mówią Pisma i Mojżesz (por. 5,39.46). Mówi też o „przykazaniach" w liczbie mnogiej, ponieważ Jego przykazanie, chociaż jest jedno (por. 13,34), jest wielorakie. Miłość wyraża się bowiem w każdym poszczególnym działaniu i pozwala rozeznawać tu i teraz, jakie działanie będzie lepsze. Nie na mocy prawa, ale w pełnej wolności, miłość jest prawem sama dla siebie: w każdej sytuacji urnie rozpoznać i czynić to, co jest dobre i słuszne. Dlatego jest wypełnieniem Prawa (Rz 13,10b) wraz z wszystkimi jego przykazaniami. „Kochaj i rób co chcesz" (św. Augustyn) nie oznacza, że ten, kto kocha, może pozwolić sobie na wszystko, ale że miłość nie wyrządza zła nikomu (Rz 13,10a) i spontanicznie ukierunkowuje wolę do czynienia tego, co dobre. Kto czyni zło, nie miłuje. W. 16. „Ja zaś będę prosił Ojca". Jezus przez swoje odejście staje się pomostem między nami a Bogiem, bratem wstawiającym się u Ojca. Otwiera nam dostęp do Niego i Jego darów. Liczne czasowniki w czasie przyszłym wskazują na to, co ma wkrótce nastąpić: wywyższenie Syna Człowieczego otworzy dla człowieka jego definitywna przyszłość. „da wam". Jezus wyprasza dla nas u Ojca dar definitywny. Otrzymuje On wszystko to, o co prosi (11,42). Dlatego Pocieszyciel jest nam niewątpliwie dany. My modlimy się nie o to, by nam Go dał, ale by przygotować się na Jego przyjęcie. „innego Pocieszyciela". W języku greckim mamy rzeczownik pǎrǎklētŏs, który występuje tylko w pismach janowych (J 14,16.26; 15,26; 16,7; 1J 2,1). Pǎrǎklētŏs, czyli ad vocatus (= wezwany do), ten, kto towarzyszy i pomaga w procesie. Jest adwokatem, obrońcą, który przeciwstawia się oskarżycielowi (= szata-nowi). Tłumaczymy przez Pocieszyciel, ponieważ pocieszać oznacza być z kimś, kto jest sam, tak by nie czuł się osamotniony. Pocieszycielem jest Ten, który jest „z" nami, ofiarując nam towarzystwo, które przezwycięża naszą radykalną samotność. Pocieszyciel ten jest „inny" w porównaniu z Jezusem, który już odchodzi. Dany jest przez Ojca temu, kto miłuje Syna i zachowuje Jego przykazania. Jego charakterystyczne cechy opisane są Jego działaniami: jest „z" nami na zawsze (w. 16b), jest „Duchem prawdy", ponieważ przebywa „u" nas w Jezusie, będzie „w" nas po Jego odejściu (w. 17), nauczy nas i przypomni nam wszystko, co nam powiedział (w. 26). „aby z wami był na zawsze". Pocieszyciel opisany jest jako wierny towarzysz, jest „byciem-z-nami" na zawsze. Odtąd już nie jesteśmy sami. W. 17. „Ducha Prawdy". Duch jest życiem. Określenie Duch prawdy można przetłumaczyć przez „prawdziwe, autentyczne życie", życie Boże. Przywrócone nam ono zostało przez poznanie Syna, który uwalnia nas od kłamstwa i sprawia, że żyjemy w miłości Ojca. Duch prawdy jest przeciwieństwem ducha kłamstwa, będącego źródłem wszelkiego naszego zła. Duch prawdy to Duch Syna, który powiedział do Tomasza: „JA-JESTEM drogą, prawdą i życiem" (w. 6). „którego świat przyjąć nie może". Świat, bez reszty uległy kłamstwu, nie może jeszcze przyjąć Ducha prawdy. Dopiero po fakcie krzyża będzie mógł poznać Jezusa (por. 31). „ponieważ Go nie widzi ani nie zna". Duch prawdy Ojca jest widoczny i poznawalny w Synu: kto widzi Jego, widzi Ojca (por. w. 9). Świat nie może Go otrzymać, gdyż jest niezdolny do zobaczenia Go i poznania. Za kilka godzin pochwyci i zawiesi na krzyżu Pana chwały. Uczyni to z powodu zaślepienia (por. 1Kor 2,8): „Nie wiedzą bowiem, co czynią" (Łk 23,34). „Ale wy Go znacie". Uczniowie znają tego Ducha kontemplując to, co uczynił Jezus. Umywając nogi Piotrowi, który się Go wyprze oraz po-dając kęs chleba Judaszowi, który Go zdradza, objawił w pełni miłość (13,1), prawdziwe życie Boga i człowieka. „ponieważ u was przebywa". Duch prawdy zamieszkał u nas w Jezusie, Synu, który żywi wobec nas tę samą miłość, co Ojciec: w Nim poznaliśmy i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma dla nas (1J 4,16a). „w was będzie". Za kilka godzin ta miłość, która była „z" i „przy" nas, będzie „w" nas. Jest to najwyższy dar, jakiego udziela nam Syn z krzyża, gdzie „wszystko się dokonało", i przekazuje swego Ducha (19,30). My od zawsze jesteśmy w Bogu, który od zawsze nas miłuje (por. Ps 117,2; Jr 31,3b). Ten bowiem, kto miłuje, ma w swym sercu umiłowanego: zamieszkuje w nim jego obecność. Widząc i przyjmując Jego miłość, będziemy Go również miłować. Wtedy i On będzie w nas, jak my w Nim. W. 18. „Nie zostawię was sierotami". Sierotą jest osoba pozbawiona tego, co należy się jej z natury, jak syn pozbawiony ojca, przyjaciel przyjaciela, oblubienica oblubieńca, i odwrotnie. Nie jest to jedynie doświadczenie opuszczenia. Jest zagubieniem się, utratą tożsamości, pozbawieniem tego, co sprawia, że jesteśmy sobą. Uczniowie, na skutek śmierci Jezusa, nie pozostają sierotami. Co więcej odnajdują swoje miejsce przy Ojcu, ponieważ otrzymują miłość Syna. „Przyjdę do was". Odejście Jezusa jest w rzeczywistości jego przyjściem do nas, Jego życiem w nas przez Jego Ducha czyniącego nas synami w komunii z Nim i z Ojcem. W. 19. „Jeszcze chwila, a świat nie będzie już Mnie oglądał". Świat, który teraz nie widzi Ducha prawdy w Jezusie, wkrótce nie zobaczy nawet Jezusa: unicestwi go w sposób fizyczny. „Ale wy Mnie widzicie". Uczniowie nadal Go widzą. Zobaczą Go jednak w nowy sposób poprzez rany rąk i boku, które okazują Jego miłość, źródło radości i pokoju (por. 20,20). „ponieważ Ja żyję i wy żyć będziecie". Jezus posiada w sobie życie (5,26), które zwycięża śmierć (11,25). Wkrótce, gdy przyjmiemy Go, a On da nam życie, odziedziczymy to samo życie, którym On żyje od zawsze: życie umiłowanego Syna miłującego Ojca i braci. Będziemy widzieć Go także w przyszłości, ale w sposób głębszy, ponieważ On będzie naszym życiem. Będziemy widzieć Jego w nas i siebie w Nim. To nowe życie będzie dostrzegalne także i w innych, poprzez obfity owoc, jaki w nas sprawia (por. 15,1nn; Ga 5,22). W. 20. „W owym dniu". „Ów dzień" w ST to dzień, w którym przychodzi Pan objawiając swoją chwałę i zbawiając człowieka. Jest to dzień zmartwychwstania, kiedy Zmartwychwstały ukaże się uczniom, którzy przyjmą Jego Ducha (20, 19nn). Jest to dzień definitywny, w którym, po zakończeniu nocy, rozpoczyna się światło niemające zachodu. „że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was" (por. w. 7-11). Jest tu mowa o naszej komunii z Bogiem opisanej przy użyciu terminów oznaczających immanencję charakterystyczną dla miłości: kochany mieszka w tym, kto go kocha. W dniu Paschy poznamy, że Jezus jest w Ojcu, który Go miłuje i przywraca do życia. Poznamy także, że my jesteśmy w Synu, ponieważ nas umiłował i oddał swe życie za nas. Poznamy wreszcie, że On jest w nas, gdyż Go miłujemy i zachowujemy Jego słowa. Poprzez wzajemną immanencję nas w Synu i Syna w nas poznamy, że Syn jest w Ojcu i Ojciec w Synu. „Nikt nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić" (Łk 10,22). W tym dniu poznamy miłość, jaka istnieje między Ojcem i Synem: będziemy mieli udział w życiu Boga. W. 21. „Kto ma przykazania moje i zachowuje je". „Mieć" przykazania Jezusa oznacza przyswoić je sobie i żyć nimi. Słuchanie Słowa i nie zachowywanie go jest bezbożnością ujawnianą przez proroków. Można bowiem z przyjemnością słuchać proroka jak jakiejś „pieśni miłosnej", nie czyniąc tego, co ona wyraża (Ez 33,30-33), doprowadzając nawet do zabicia go, jak to uczynił He-rod (Mk 6,20-27). Słuchanie Słowa i nie wypełnianie go, jest głupotą i ruiną (Mt 7,26n). „ten Mnie miłuje". W w. 15 Jezus mówił, że kto Go miłuje, zachowuje Jego przykazania. Tu stwierdza, że kto zachowuje Jego przykazania, miłuje Go. Miłość jest źródłem i kresem zachowywania Jego przykazań. Jeśli miłość sprawia, że żyjemy jak On, życie na Jego wzór jest realizacją miłości. „Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego". Ojciec miłuje wszystkich ludzi, nawet jeśli Go ignorują i odrzucają. Ale tylko ten, kto miłuje Syna i zachowuje Jego przykazania, ma w sobie Syna i doświadcza miłości Ojca do siebie. Przyjęcie darmowej miłości Ojca jest aktem wolności, który sprawia, że jesteśmy tym, czym jesteśmy: syna-mi, którzy miłują, bo są miłowani. „a również Ja będę go miłował". Również Syn miłuje nas od zawsze tak jak Ojciec, jeśli nawet wraz z Piotrem wypieramy się Go i zdradzamy jak Judasz. Fakt, że nas tak miłuje, pozwala nam doświadczyć Jego miłości do nas. „i objawię mu siebie". Tylko ten, kto kocha, poznaje miłość, jaką jest kochany. Bez miłości do Jezusa nie ma poznania ani Jego, ani Ojca, ani Ducha: „Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością" (1J 4,8). Jest tu mowa o miłości i objawieniu Jezusa w przyszłości: jeśli nawet jest to rzeczywistość obecna (por. w. 17b), objawi się nam w „owym dniu" i będzie ciągle wzrastać w nieskończoność.

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana, s. 407-412

6. Niedziela Wielkanocna, rok A, 2023.05.14

 

 

5. Niedziela Wielkanocna, rok A, 2023.05.07

 

PIERWSZE CZYTANIE Dz 6, 1-7 Wybór pierwszych diakonów

Czytanie z Dziejów Apostolskich

Gdy liczba uczniów wzrastała, zaczęli helleniści szemrać przeciwko Hebrajczykom, że przy codziennym rozdawaniu jałmużny zaniedbywano ich wdowy.

Dwunastu, zwoławszy wszystkich uczniów, powiedziało: «Nie jest rzeczą słuszną, abyśmy zaniedbali słowo Boże, a obsługiwali stoły. Upatrzcie zatem, bracia, siedmiu mężów spośród siebie, cieszących się dobrą sławą, pełnych Ducha i mądrości. Im zlecimy to zadanie. My zaś oddamy się wyłącznie modlitwie i posłudze słowa».

Spodobały się te słowa wszystkim zebranym i wybrali Szczepana, męża pełnego wiary i Ducha Świętego, oraz Filipa, Prochora, Nikanora, Tymona, Parmenasa i Mikołaja, prozelitę z Antiochii. Przedstawili ich apostołom, którzy, modląc się, nałożyli na nich ręce.

A słowo Boże szerzyło się, wzrastała też bardzo liczba uczniów w Jerozolimie, a nawet bardzo wielu kapłanów przyjmowało wiarę.

Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 33 (32), 1-2. 4-5. 18-19 (R.: por. 22)

Refren: Okaż swą łaskę ufającym Tobie.
albo: Alleluja.

Sprawiedliwi, radośnie wołajcie na cześć Pana, *
prawym przystoi pieśń chwały.
Sławcie Pana na cytrze, *
grajcie Mu na harfie o dziesięciu strunach.  Refren.

Bo słowo Pana jest prawe, *
a każde Jego dzieło godne zaufania.
On miłuje prawo i sprawiedliwość, *
ziemia jest pełna Jego łaski.  Refren.

Oczy Pana zwrócone na bogobojnych, *
na tych, którzy oczekują Jego łaski,
aby ocalił ich życie od śmierci *
i żywił ich w czasie głodu. Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE

1 P 2, 4-9 Powszechne kapłaństwo

Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Piotra Apostoła

Najmilsi:
Przybliżając się do Pana, który jest żywym kamieniem, odrzuconym wprawdzie przez ludzi, ale u Boga wybranym i drogocennym, wy również, niby żywe kamienie, jesteście budowani jako duchowa świątynia, by stanowić święte kapłaństwo, dla składania duchowych ofiar, miłych Bogu przez Jezusa Chrystusa. To bowiem zawiera się w Piśmie: «Oto kładę na Syjonie kamień węgielny, wybrany, drogocenny, a kto wierzy w niego, na pewno nie zostanie zawiedziony».

Wam zatem, którzy wierzycie, cześć! Dla tych zaś, co nie wierzą, właśnie ten kamień, który odrzucili budowniczowie, stał się głowicą węgła – i kamieniem obrazy, i skałą potknięcia się. Ci, nieposłuszni słowu, upadają, do czego zresztą są przeznaczeni.

Wy zaś jesteście wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem Bogu na własność przeznaczonym, abyście ogłaszali chwalebne dzieła Tego, który was wezwał z ciemności do przedziwnego swojego światła.   Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

J 14, 6

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.
Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA J 14, 1-12 Ja jestem drogą i prawdą, i życiem

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

1Jezus powiedział do swoich uczniów: «Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie! 2W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. 3A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem. 4Znacie drogę, dokąd Ja idę».

5Odezwał się do Niego Tomasz: «Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?»

6Odpowiedział mu Jezus: «Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie. 7Gdybyście Mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie i zobaczyliście».

8Rzekł do Niego Filip: «Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy».

9Odpowiedział mu Jezus: «Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie widzi, widzi także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: „Pokaż nam Ojca”? 10Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. To Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. 11Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie – wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła!

12Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, a nawet większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca».  Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA OTWORZYĆ SIĘ NA ZAŻYŁĄ WIĘŹ Z OJCEM

O co proszę? O doświadczenie zażyłej relacji z Bogiem Ojcem.

            Jezus żegna się z apostołami. Zwrócę uwagę, z jaką czułością i troską zwraca się do nich. Zna do głębi ich serca. Jest wrażliwy na ich prze-życia: „Niech się nie trwoży serce wasze" (w. 1).

            Z uwagą będę słuchał słów Jezusa. Pomyślę, że mówi wprost do mnie. Zna obecny stan mojego serca. Jakie uczucia odnajduję w tej chwili w moim wnętrzu? Czego w życiu boję się najbardziej? Spróbuję zawierzyć Jezusowi to wszystko, co odbiera mi poczucie bezpieczeństwa i wywołuje lęki.

            Jezus opowiada mi o wieczności. Mówi mi, że jest dom, w którym oczekuje mnie Ojciec. Jakie myśli i uczucia budzą się we mnie, gdy spontanicznie zaczynam rozważać o wieczności? Czy potrafię wyobrazić sobie Boga jako Ojca, który oczekuje mnie z tęsknotą?

            Jezus, który zna serca apostołów, uświadamia im prawdę, że nie znają Ojca, nie mają o Nim prawdziwego wyobrażenia (ww. 7-10). Jaki jest mój obraz Ojca? Czy wywołuje on we mnie uczucia ciepła, miłości, bezpieczeństwa? Czy mój obraz Ojca nie wywołuje we mnie negatywnych uczuć. Czy potrafię wyobrazić sobie siebie jako dziecko tulone w ramionach Ojca?

            Jezus mówi, że pomoże mi odnaleźć prawdziwy obraz Ojca. On, który sam jeden wie, jak cudowne i pełne dobroci jest oblicze Ojca. Chce, abym i ja Go poznał. Chce być moją drogą do Ojca. Będę więc prosił jak Filip, z pokorą i szczerością: „Panie, pokaż mi Ojca" (w. 9).

            Poproszę Jezusa, aby moje uczucia przeniknął swoimi uczuciami do Ojca, abym mógł pragnąć Ojca Jego pragnieniami, aby nauczył mnie zbliżać się do Ojca jak dziecko. Będę powtarzał: „Ojcze nasz...".

 

KOMENTARZ

1. Orędzie w kontekście

„Niech się nie trwoży serce wasze", odpowiada Jezus uczniom przestraszonym Jego odejściem. Ogarnął ich lęk i poczucie osierocenia: co się z nimi stanie, gdy Pan odejdzie? Kościół od początku zadaje sobie pytanie: co czynić w czasie między odejściem Pana i Jego powrotem? Wspólnota chrześcijańska rodzi się teraz, jak wówczas, przez głębokie zrozumienie odejścia Jezusa. Jezus nie jest nieobecny: dał początek nowej obecności, która konkretyzuje się we wzajemnej miłości, „jak" On nas umiłował. Nie opuszcza nas, ale daje nam swego Ducha, który sprawia, że żyjemy w Nim, jak On w nas. Jego odejście nie jest śmiercią, która oznacza koniec piękne-go snu: jest natomiast dopełnieniem, w którym On został uwielbiony, a my rodzimy się do bogactwa życia synowskiego i braterskiego. W tekście dostrzegamy również niepokój z powodu niebezpieczeństw, jakie uczniowie napotkają w czasie tego długiego, bardzo długiego oczekiwania. Odejście Jezusa pozostawia pustkę, która łatwo może zostać wypełniona na-miastkami. Faktycznie, jeśli nawet „droga" jest jedna, to liczne są dewiacje; jeśli „prawda" wymaga poszukiwań, kłamstwo kiełkuje spontanicznie; jeśli „życie" wzrasta powoli, śmierć przychodzi nagle sprowokowana jakimkolwiek głupstwem. Oprócz trudności wewnętrznych istnieją także zewnętrzne. Środowisko wrogie nie pomaga z pewnością podążać prostą drogą, by poszukiwać prawdy, i nie przyczynia się do wzrostu życia. Wprost przeciwnie, przeciwstawia się w twardy sposób temu, kto próbuje je zakwestionować. Jak widzimy, Ewangelista zaniepokojony jest o swoją wspólnotę i wskazuje jej genialną drogę postępowania: wiarę w Jezusa i miłość wywodzącą się z Jego Ducha. Jest to dziedzictwo, jakie pozostawił nam Pan, dzięki któremu możemy podążać tą samą drogą co On. Długie mowy Jezusa w rozdz. 14-16, po których następuje rozdział 17, nie-związany z kontekstem, stanowią testament i odpowiadają, mimo różnicy stylu, mowom eschatologicznym w innych Ewangeliach. W perspektywie Jego bliskiej już męki wyjaśniają, co oznacza „odejście" Jezusa dla naszego codziennego życia. Są to słowa pożegnania: kto odchodzi, otwiera serce i powierza zrealizowany sens swego istnienia. To Pan uwielbiony mówi (por. 13,31), aby uspokoić nas co do przyszłości (14,1-14). Przyszłość ta stoi pod znakiem Jego miłości (14,15-31), która zjednoczy nas głęboko z Nim i Ojcem (15,1-17), tak że będziemy mogli dawać o niej świadectwo przed światem, przezwyciężając zgorszenie krzyża (15,18-16,4a). Jego odejście stanowi dobro: przez nie przychodzi do nas Duch, który umożliwia nam życie w tym świecie miłością, jaką On nas umiłował (16,14b-15), dopóki nie znajdziemy się w definitywnej radości spotkania z Nim (16,16-33). Odejście Jezusa otwiera historię człowieka na drogę samego Syna. W mowach tych przyszłość świata widziana jest jako stopniowe uwielbienie Ojca w Synu Człowieczym, a w Nim każdego syna ludzkiego. W Jezusie, Pierworodnym, objawione zostało misterium każdego Jego brata. Rozdział 14, jak to zostało wyrażone na początku i pod koniec rozdziału, stanowi zachętę skierowaną do uczniów, aby nie niepokoili się w sercu (w. 1 i 27). Niepokój przezwyciężony jest przez poznanie prawdy pozwalającej nam zrozumieć odejście Jezusa jako dopełnienie Jego dzieła. Przez swe „odejście" Jezus objawia siebie definitywnie jako droga, prawda i życie: droga dojścia do Boga, prawda i życie człowieka. Jeśli wpierw Nauczyciel był z nami, teraz jest w nas przez wiarę i modlitwę, miłość i dar Ducha. Jest to nowa Jego obecność, która realizuje wielką obietnicę: to nowe przymierze między Bogiem i człowiekiem, które wykracza poza samą śmierć przez komunię z Panem za pośrednictwem Jego Ducha, który jest w nas (por. Ez 36,26n). Rozdział stanowi jedną całość. Dla ułatwienia lektury dzielimy go na dwie części: pierwsza mówi o wierze w Jezusa (w. 1-14), druga o miłości (w. 15-31). W pierwszej części aż sześciokrotnie wspomniana jest „wiara" (w. 1bis.10.11bis.12), czterokrotnie „poznanie" (w. 4.7bis.9), trzy razy „wiedzieć" (w. 4.5bis) i trzy „widzieć" (w. 7.9bis). Wierzyć to poznać, wiedzieć i widzieć, że odejście Jezusa jest wyprzedzeniem nas, żeby przygotować nam miejsce, abyśmy i my mogli być zawsze tam gdzie On jest. On bowiem jest faktycznie Synem, „drogą" powrotu do Ojca (w. 1-4). Tomasz uważa, że uczniowie nie wiedząc dokąd idzie, nie znają drogi (w. 5). Naj-bardziej zabłąkany jest ten, kto nie wie dokąd iść. Jezus odpowiada, że poznanie Jego stanowi „drogę": nie prawo, ale Syn prowadzi do Boga, ponieważ objawia „prawdę", że jest On Ojcem, a my Jego dziećmi. Ta prawda jest dla nas „życiem". Poznanie Jezusa to poznanie Ojca i własnej rzeczywistości synów. Ziemski Jezus, ciało Słowa, Syn Człowieczy i Syn Boży, objawia prawdę naszą i Boga. W Nim, słowie Bożym, objawione nam zostało wszystko, co służy do poznania Ojca (w. 6-7). Filipowi, który prosi Jezusa, by ukazał Ojca, początek i kres każdej drogi, Jezus odpowiada, że kto widział Jego, widział Ojca. W rzeczywistości całe życie Syna jest „egzegezą”: Ojca, którego nikt nigdy nie widział (1,18). Świat, w którym On przeżywał braterstwo wobec nas, ukazuje nam, że mamy wspólne po-chodzenie i że On jest Synem, Obliczem Ojca (w. 8-9). Poprzez Jego czyny i Jego słowa Bóg komunikuje się nam jako miłość między Ojcem i Synem. Dlatego my również dokonywać będziemy czynów podobnych do Jego, co więcej, większych, właśnie dlatego, że on powróciwszy do Ojca, daje nam swego Ducha (w. 10-12). Jezus nie opuszcza nas i nie pozostawia samych. Pustka Jego odejścia od nas wypełniona jest Jego obecnością w nas. Głębokie przylgnięcie do Niego to wiara pozwalająca nam przezwyciężyć wszelki lęk. Wiara ta wyraża się w modlitwie czynionej w Jego Imię. Stanowi ona dialog z Ojcem, który możemy prowadzić, gdyż jesteśmy w Synu, od którego otrzymujemy wszystko to, co pozwała nam żyć jako bracia (w. 13-14). Krótko mówiąc: wraz z odejściem Jezusa od nas rozpoczyna się nasz powrót do Niego. Jego „przykazanie" (por. tekst poprzedni) pozwala nam iść tam, gdzie On się udał, aby być tam, gdzie On jest. Jezus jest Synem, który ukazał nam oblicze Ojca. Przez Jego pobyt pośród nas otwarta została droga do naszego mieszkania, Jego odejście do Ojca daje nam siłę po-konania tej drogi. Kościół, wierząc w Jezusa, Syna, zna drogę powrotu do domu: widzi prawdę Boga, który jest dla nas Ojcem i uczestniczy w życiu samego Syna.

2. Lektura tekstu

S. Fausti: W. 1. „Niech się nie trwoży serce wasze". Tak rozpoczyna się rozdział 14, który kończy się stwierdzeniem: „Niech się nie trwoży serce wasze ani się lęka" (w. 27). Dla Jezusa oczywiste jest to, że uczniowie mogą być zaniepokojeni i wystraszeni. Chce ich uspokoić i dodać im otuchy. Tak postąpił również Mojżesz przed swą śmiercią wobec ludu wyprowadzone-go z niewoli (Pwt 31,6.8; por. Joz 1,1-9). Sam Jezus doznał głębokiego wzruszenia przy grobie przyjaciela Łazarza (11,33), jak również przed własną śmiercią (12,27) oraz przy zdradzie Judasza (13,21). Niepokój jest czasem próby, okazją do wzrostu w wierze, ale również pokusą do popadnięcia w niewiarę. Serce uczniów, targane przeciwnymi uczuciami, staje się powoli sercem nowym, nowego przymierza (Jr 31,31-34; Ez 36,26), zdolnym miłować, jak jest miłowane. „Nie bójcie się! Pozostańcie na swoim miejscu, a zobaczycie zbawienie od Pana, jakie zgotuje nam dzisiaj" (Wj 14,13). „Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie". Wiara jest najmocniejszym środkiem przeciwlękowym, jak niewiara jest najmocniejszym środkiem wywołującym lęk – J 14,1-14. Jezus stawia na tym samym poziomie wiarę w Boga i wiarę w siebie: kto wierzy w Niego, wierzy w Tego, który Go posłał (12,44). On i Ojciec stanowią jedno (10,30.38; por. 14,11.20; 17,21-23). Wiara w Niego jako Syna jest wiarą w Boga jako Ojca. Ściśle mówiąc każda pokusa dotyczy zawsze wiary, jedynej siły do przezwyciężenia nie-uniknionych niepokojów: „W nawróceniu i spokoju jest wasze ocalenie, w ciszy i ufności leży wasza siła" (Iz 30,15b). W nas współistnieją wiara i lęk, ale w odwrotnej proporcji: strach to pustka, stopniowo wypełniana przez wiarę. W. 2. „W domu Ojca mego". Tak Jezus nazwał świątynię (2,16), którą utożsamił ze swoim ciałem (2,21). Domem Ojca jest Syn, w którym oddaje się cześć Bogu w Duchu i prawdzie (4,24). Jezus, jako sanktuarium uczynione rękami ludzkimi, zostanie zniszczony. Ale właśnie w ten sposób stanie się nowymi definitywnym sanktuarium (por. 2,19-22). „jest mieszkań wiele". „Gdzie mieszkasz?" to pierwsze pytanie uczniów do Jezusa (1,38). Teraz, po zobaczeniu Jezusa myjącego nogi Piotrowi i dającego kęs chleba Judaszowi, wiemy gdzie mieszka: miłość doskonała czyni z Ojca mieszkanie Syna i z Syna mieszkanie Ojca. W domu Ojca, czyli w Synu, jest mieszkań wiele: jedno dla każdego brata, nie wyłączając nikogo. Każdemu, kto Go przyjmuje, daje możliwość stania się synem Bożym (1,12). Jezus jest świątynią, w której każdy człowiek spotyka Boga i odnajduje oblicze, którego jest obrazem i podobizną. „Idę przecież przygotować wam miejsce". „Dom Ojca", „mieszkanie", „miejsce" przywołują na myśl świątynię, miejsce, gdzie Bóg mieszka między ludźmi. Odejście Jezusa przygotowuje to miejsce: ukazuje nam, gdzie ono jest i nam je ofiaruje. Jego krzyż jest bowiem wypełnieniem miłości (13,11; 19,30), przyjściem Chwały: jedno-czy niebo i ziemię i wprowadza nas jako synów do domu Ojca. W. 3. „A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie". Odejście Jezusa otwiera nam nasze mieszkanie w domu Ojca. Przekazuje nam bowiem Jego miłość Syna. Stąd jego odejście od nas jest w rzeczywistości pełnym wyjściem naprzeciwko nas. Wyrażenie „przyjdę powtórnie" nie wskazuje na przyjście przy końcu czasów, ale Jego bliskie przyjście, gdy za krótki czas wyniesiony ponad ziemię, pociągnie wszystkich do siebie (12,32). Wówczas „zabierze nas ze sobą". Bowiem miłość bez granic, jaką ofiaruje nam odchodząc, jest nowym, definitywnym przyj-ściem w nas, które pozwala nam być tam, gdzie wpierw nie mogliśmy iść (13,33). Jego przyjście między nas jest odtąd przyjściem miłości (por. w. 15-24). „abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem". Celem Jego odejścia od nas jest to, byśmy my byli tam, gdzie On jest. On jest w Ojcu, jak Ojciec jest w Nim (por. w. 10): odwzajemniona miłość sprawia, że jeden jest w drugim, każdy staje się mieszkaniem drugiego. Zanim Jezus odejdzie i da nam swoją miłość, nie możemy być tam, gdzie On jest (7,33n.36; 13,33. 36). W. 4. „Znacie drogę, dokąd Ja idę". Droga powrotu do Ojca, od którego oddaliliśmy się, to doskonała miłość. Aby być tam, „gdzie" On jest, trzeba realizować przykazanie miłości, jak On nas umiłował (13,34). Taka, a nie inna jest droga. W. 5. „Odezwał się do Niego Tomasz: Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?" Tomasz jest gotowy umrzeć razem z Jezusem (11,16). Kocha Jezusa i sądzi, że największym dowodem miłości jest oddanie życia za przyjaciela (15,13). Nie wie jeszcze, że miłość jest mocniejsza od śmierci (por. Pnp 8,6). Nie śmierć, ale miłość jest ostateczna, ponieważ jest też pierwsza. Odejście Jezusa nie jest zakończeniem, ale dopełnieniem daru z siebie. Tomasz z trudem uwierzy, że Jezus zmartwychwstał (20,24nn), ponieważ nie wie, że miłość jest drogą do życia. W Tomaszu dostrzegamy brak wiary, tak jak w nas wszystkich. Stawiamy bowiem śmierć jako ostateczny horyzont naszej egzystencji. Ale Bóg nie chce śmierci (por. Mdr 1,13n), jest ona jedynie zapłatą za grzech (Rz 6,23), sprowokowaną przez błędy naszego życia (Mdr 1,12). Tomasz, zwany Didymos, co znaczy bliźniak, jest bliźniakiem każdego z nas powołanych do tego, by stać się bliźniakami Jezusa. Dlatego Pan odpowiada mu ukazując, że miłość nie jest tylko drogą do godnego stawienia czoła śmierci: jest drogą prawdy i życia. Aby jednak to poznać, należy wpierw włożyć palec w miejsce gwoździ i rękę w otwarty bok. Tylko wtedy zobaczy się ukryte misterium i można będzie powiedzieć: „Pan mój i Bóg mój" (20,27n). W obrazie ostatniej wieczerzy Leonarda da Vinci Tomasz przed-stawiony jest z palcem wskazującym skierowanym ku górze: jest to palec, który dotknął nieba. W. 6. „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem". „JA-JESTEM", wyrażenie tak drogie Janowi, tu określone jest bardziej szczegółowo przez trzy rzeczowniki. Jezus, jako Syn umiłowany, który miłuje Ojca i braci, jest „drogą" zbawienia, gdyż objawia nam „prawdę" o Bogu i o człowieku; jest „prawdą", gdyż daje nam miłość, życie samego Boga. Jest w rzeczywistości życiem wszystkiego, co istnieje (1,4), posiada i komunikuje życie, jak Ojciec (5,26). Życie nie jest jakąś nieokreśloną drogą, ale osobą do naśladowania; prawda nie jest jakimś tam pojęciem, ale człowiekiem do obcowania; życie nie jest tylko faktem biologicznym, ale miłością do umiłowania. Droga posiada zawsze odniesienie do ojcowskiego domu, z którego lub ku któremu się podróżuje. „Drogą" tradycyjnie jest Prawo; teraz to Jezus (por. Dz 9,2; 18,25n; 24,22) ponownie zaprowadza nas do domu. „Prawdą" jest Jego ciało, które ukazu-je Ojca. „Życiem" jest miłość między Ojcem i Synem, której świadectwo dał Jezus przez swoje życie, swoje ofiarowanie siebie, swoją śmierć. Inne drogi niż ta prowadzą na bezdroża, inne prawdy są zwodnicze, inne propozycje życia — śmiercionośne. „Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie". Na-leżałoby oczekiwać stwierdzenia: „nikt nie idzie do Ojca..." . Jezus mówi przychodzi, gdyż jest On w Ojcu, a Ojciec w Nim. (w. 10). Syn jest jedyną drogą, którą należy iść, aby powrócić do Ojca: za Jego pośrednictwem poznajemy Boga i uznajemy innych za braci. To nie znaczy, że kto Go nie zna, jest zgubiony. Wieczne bowiem Słowo Ojca działa od wieków na różne sposoby, aby oświecić każdego człowieka i dać mu poznać prawdę miłości (por. 1.9.14). Albowiem „każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga" (1J 4,7b), „bo Bóg jest miłością" (1J 4,8b). W. 7. „Gdybyście Mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca". Jezus jest drogą do poznania prawdy: Jego krzyż jest jedyną „informacją o Bogu", tym Bogu, który jest w pełni i wyłącznie miłością. Jego zadaniem jest dać nam poznać Boga jako Ojca kochającego w sposób nieskończony (por. 3,16). Prawda ta wyzwala nas od kłamstwa i daje nam życie. „Ale teraz już Go znacie i zobaczyliście". Jezus jest drogą do zobaczenia oblicza Ojca. Rzeczywiście nadeszła godzina, w której objawia On doskonałą miłość (13,1). To, czego dopiero co dokonał umywając nogi Piotrowi i podając Judaszowi kęs chleba, już jest uwielbieniem Ojca i Syna (13,31n), co objawia w Synu oblicze Ojca. W. 8. „Rzekł do Niego Filip: Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy". Filip, powołany bezpośrednio przez Jezusa do pójścia za Nim (1,43-46) i którego Jezus pyta odnośnie do chlebów (6,5n), jest tym, który wysłuchał i wyraził pragnie-nie Greków, którzy chcieli zobaczyć Pana (12,21n). Teraz zdecydowanie prosi o możność zobaczenia Ojca. Jego pragnienie odpowiada pragnieniu Mojżesza: „Spraw, abym ujrzał Twoją chwałę!" (Wj 33,18). Jest to najgłębsze pragnienie człowieka: „O Tobie mówi moje serce: «Szukaj Jego oblicza». Szukam, o Panie, Twojego oblicza" (Ps 27,8), gdyż „Jak łania pragnie wody ze strumieni, tak dusza moja pragnie Ciebie, Boże [...]. Kiedyż więc dojdę i ujrzę oblicze Boże? [...] On zbawieniem mojego oblicza i moim Bogiem" (Ps 42,2.3b.12b). Jego oblicze to nasza rzeczywistość, ponieważ stanowimy Jego obraz i podobieństwo: zobaczyć Go to stać się samym sobą. Z Niego wypływa to, co starożytni nazywali „desiderium naturale vi-dendi Deum", naturalnym pragnieniem widzenia Boga. Jest ono owym otwarciem się na nieskończoność, które sprawia, że człowiek wychodzi po-za siebie samego: jest zwierzęciem pragnącym „zbyt wielkim, aby wystarczyć samym sobie" (Pascal). Gdy Tomasz nie zna drogi prawdy i życia, chociaż ma ją przed sobą, Filip nie widzi Ojca, chociaż ma przed oczami oblicze w Synu. Również w 6,7 Filip nie rozumie daru chleba, jaki Jezus za chwilę uczyni. Teraz prosi, aby dokonał tego, co zawsze czynił: by ukazał Ojca. Najbardziej oczywiste rzeczy rozumie się przez rzeczy ostateczne: zasada zrozumiała jest dopiero pod koniec. Każdy człowiek pragnie poznać Ojca. W nim odnajduje ową odmienność miłości, która czyni go tym, kim jest. W. 9. „tak długo jestem z wami". Czas, który Jezus spędził z nami jest czasem, w którym kto Go poznał jako Syna, zobaczył Ojca. Cała Jego ziem-ska egzystencja jest niczym innym, jak objawieniem Ojca w Jego miłości Syna do braci. Jego ciało jest samym słowem Boga skierowanym do człowieka, aby odtworzyć go na swój obraz. Stwarzanie człowieka jest bowiem ciągle otwarte: jest nieustannym dziełem słowa przy współdziałaniu przez nasze słuchanie. „Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca". Słowa te są streszczeniem objawienia chrześcijańskiego: oblicze człowieka Jezusa, naszego brata, jest „Obliczem". On jest Jednorodzonym, od początku w łonie Ojca, który zwrócił się do nas, aby nam Go okazać. „Nie znaczy to, aby ktokolwiek widział Ojca; jedynie Ten, który jest od Boga, widział Ojca" (6,46): kto wierzy w Niego, nie wierzy w Niego, ale wierzy w Tego, który Go posłał. Oblicze Syna, bezwarunkowej miłości wobec braci, jest takie samo jak oblicze Ojca: On czyni to, co widzi, że czyni Ojciec (5,19). To, co dotychczas zrelacjonowała Ewangelia o Jezusie, ukazało nam Oblicze Jezusa i Ojca. Dlatego „kto widzi mnie, widzi Tego, który Mnie posłał" (12,45). W. 10. „Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie". Poznanie i ujrzenie Ojca jest równoznaczne z wiarą, że Jezus jest w Ojcu i Ojciec w Nim. Chodzi tu o wzajemną immanencję między Ojcem i Synem. W rzeczywistości osoba kochana zamieszkuje w tej, która kocha: ich wzajemna miłość czyni je mieszkaniem jednej dla drugiej. „Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie". Każde słowo Syna pochodzi od Ojca: On sam jest Słowem, z którym Ojciec zwraca się do nas, aby wejść w komunię z nami i dać nam siebie samego. Jego słowo daje to, co wyraża, gdyż jest tym, co mówi. „Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł". Własnym dziełem Ojca jest miłowanie i dawanie życia. Każde działanie Syna jest takie samo jak działanie Ojca: udziela nam ich wzajemnej miłości, życia obydwu. W. 11. „Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie". Jezus mówi nam. abyśmy wierzyli nie tylko w Niego (w. 1), ale także Jemu, gdy wypowiada te słowa, w których objawia, że On jest w Ojcu, a Ojciec w Nim. Jeśli przylgniemy do Niego, również my będziemy w Ojcu, a Ojciec w nas: Bóg jest miejscem, „gdzie mieszkamy jako synowie w Synu. „Jeżeli zaś nie — wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła!" To, co mówi Jezus, zasługuje na wiarę, ponieważ zgodne jest z tym, co czyni. Jego słowa stanowią jakby bilet towarzyszący darowi: dekla-rują miłość oraz podają imię ofiarującego. abyśmy mogli wejść w komunię z Nim. Wiara nie jest ślepa, ale oparta na faktach i na słuszności wyjaśnień. Jedynym rozsądnym wyjaśnieniem miłości jest sama miłość. Tylko miłość jest wiarygodna, godna zaufania, gdyż objawia się w czynach. W. 12. „Za-prawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy". Wiara w Jezusa, niezawodna z racji Jego dzieł i czynów, jest antidotum na niepokój i ciągłe zagubienie. Wiara w Jezusa uwalnia nas od lęków i wyzwala naszą rzeczywistość synów i braci. Jezus prosi, abyśmy mu zawierzyli, gdy dokonuje i wyjaśnia problem, który nas najbardziej niepokoi: Jego odejście. „będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni". Dowodem, że Jego słowa są prawdziwe, będą czyny dokonywane przez nas po Jego powrocie do Ojca. Z pewnością nie potrafimy dokonywać czynów większych od Jego, który nasycił tłumy i przy-wrócił do życia człowieka złożonego w grobie. Jednak jak znaczenie jest większe od znaku, tak miłość, jaką On nas ukochał, jest większa niż na-karmienie żywych lub wskrzeszenie umarłych: jest to przejście od życia dla śmierci do życia samego Boga. Nic z tego, co czynimy, nie jest rzeczywiście wielkie; jedynie miłość jest większa niż wszystko, gdyż bez niej wszystko jest niczym (por. 1Kor 13,1-3). Te „większe dzieła" to „obfity owoc", jaki przyniosą latorośle pozostając połączone z krzewem winnym (por. 15,8).

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana, s. 398-404.

 

5. Niedziela Wielkanocna, rok A, 2023.05.07

 

 

Najświętszej Maryi Panny – Królowej Polski, 2023.05.03

 

PIERWSZE CZYTANIE

Ap 11,19a;12,1.3-6a.10ab Wielki znak ukazał się na niebie

Czytanie z Księgi Apokalipsy świętego Jana Apostoła

Świątynia Boga w niebie się otwarła, i Arka Jego Przymierza ukazała się w Jego świątyni. Potem ukazał się wielki znak na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu.
Ukazał się też inny znak na niebie: Oto wielki Smok ognisty; ma siedem głów i dziesięć rogów, a na głowach siedem diademów. Ogon jego zmiata trzecią część gwiazd z nieba i rzucił je na ziemię. Smok stanął przed mającą urodzić Niewiastą, ażeby skoro tylko porodzi, pożreć jej Dziecko. I porodziła Syna - mężczyznę, który będzie pasł wszystkie narody rózgą żelazną. Dziecko jej zostało porwane do Boga i do Jego tronu. Niewiasta zaś zbiegła na pustynię, gdzie ma miejsce przygotowane przez Boga. I usłyszałem donośny głos mówiący w niebie: „Teraz nastało zbawienie, potęga i królowanie Boga naszego i władza Jego Pomazańca”.

Oto słowo Boże

 

PSALM RESPONSORYJNY

Jdt 13,18bcda.19-20

Refren: Tyś wielką chlubą naszego narodu.

Błogosławiona jesteś, córko, przez Boga Najwyższego
spomiędzy wszystkich niewiast na ziemi,
i niech będzie błogosławiony Pan Bóg,
Stwórca nieba i ziemi. Refren

Twoja ufność nie zatrze się aż na wieki
w sercach ludzkich wspominających moc Boga.
Niech Bóg to sprawi,
abyś była wywyższona na wieki. Refren

 

DRUGIE CZYTANIE

Kol 1,12-16 Bóg nas przeniósł do królestwa swojego Syna

Czytanie z Listu świętego Pawła Apostoła do Kolosan

Bracia:
Z radością dziękujcie Ojcu, który was uzdolnił do uczestnictwa w dziale świętych w światłości. On uwolnił nas spod władzy ciemności i przeniósł do królestwa swego umiłowanego Syna, w którym mamy odkupienie, odpuszczenie grzechów.

On jest obrazem Boga niewidzialnego, Pierworodnym wobec każdego stworzenia, bo w Nim zostało wszystko stworzone: i to, co w niebiosach, i to, co na ziemi, byty widzialne i niewidzialne, czy Trony, czy Panowania, czy Zwierzchności, czy Władze. Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone. On jest przed wszystkim i wszystko w Nim ma istnienie.

Oto słowo Boże

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ   J 19,27

Alleluja, alleluja, alleluja
Jezus powiedział do ucznia: „Oto Matka twoja”,
i od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.
Alleluja, alleluja, alleluja

 

EWANGELIA

J 19,25-27 Oto Matka twoja

Słowa Ewangelii według świętego Jana

25Obok krzyża Jezusa stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena.

26Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: „Niewiasto, oto syn Twój”. 27Następnie rzekł        do ucznia: „Oto Matka twoja”.

I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.                    

 Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA   Z MARYJĄ KONTEMPLOWAĆ MIŁOŚĆ JEZUSA

O co proszę? O łaskę miłowania Jezusa, tak jak miłowała Go Maryja.

            Stanę pod krzyżem Jezusa razem z Maryją, umiłowanym uczniem i pozostałymi kobietami (w. 25). Pomodlę się do św. Jana, aby uprosił mi łaskę kontemplacji tego wydarzenia.

            Jan zwraca najpierw moją uwagę na spojrzenie Jezusa (w. 26). Wyobrażę sobie Jego twarz zalaną krwią, omdlałą i Jego pełne miłości, przenikające do głębi spojrzenie. Patrzy na swoją Matkę i ucznia. Patrzy także na mnie.

            Będę kontemplował spojrzenie Jezusa. Ilekroć widzę Ukrzyżowanego, tylekroć mogę powiedzieć, że On mnie wygląda. Jestem Jego umiłowanym uczniem. Chce, abym uwierzył, że umiera dla mnie i za mnie. Czy w to wierzę?

            Jezus rozpięty na krzyżu mówi do Matki: „Oto syn Twój" (w. 26). Oddaje za mnie życie i oddaje mnie swojej Matce. Myśli o mnie do końca. Odtąd Maryja nieustannie mi przypomina, że miłość Jezusa jest bezgraniczna, jest pełna troski i czułości jak serce Jego Matki.

            Przytulę się do stóp Jezusa. Będę kontemplował Jego miłość. Podziękuję Mu za Maryję. W Jej macierzyńskim spojrzeniu mogę zawsze oglądać Jego czułe, miłujące spojrzenie.

            Jezus, który traci oddech, dusi się, resztkami sił zwraca się do mnie. Kieruje mój wzrok na Maryję i mówi: „Oto Matka twoja" (w. 27). Podejdę do Maryi, obejmę Ją i wyznam wobec Jezusa: „Jesteś moją Mamą. Jesteś moją Królową!".

            Zabiorę Maryję do siebie, do mojej codzienności. W serdecznej rozmowie powiem Jej o moich radościach i troskach. Pokażę Jej osoby i miejsca, które najbardziej kocham i te, które sprawiają mi najwięcej bólu. Będę powtarzał jak dziecko: „Naucz nie kochać Jezusa i tych, z którymi żyję na co dzień".

 

KOMENTARZ

1. Orędzie w kontekście

„Niewiasto, oto syn twój! Synu, oto Matka twoja". Są to ostatnie słowa, jakie Jezus kieruje do Matki i do umiłowanego ucznia. Król Chwały kontynuuje „swój sąd": krzyżującym daje szaty, swej Matce ucznia, a uczniowi Matkę. „Potem" wie, że wszystko zostało dopełnione (w. 28): po doprowadzeniu do końca swej misji Syna przekaże Ducha (w. 29-30). Inni Ewangeliści patrzą na to, co się dzieje na krzyżu, pośrednio, przez reakcje widzów — negatywne przywódców, żołnierzy i jednego ze współukrzyżowanych z Jezusem, pozytywne owego drugiego współukrzyżowanego, tłu-mów (Łk 23,40-43.48) i setnika (Mk 15,39 par.). Poza podwójnym głośnym wołaniem przed oddaniem Ducha (Mk 15,34 par.), Jezus kontemplowany jest pośrednio, poprzez słowa obecnych. Jan natomiast przez szybkie następstwo scen, kieruje bezpośrednio wzrok na Chwałę: odważa się twarzą w twarz patrzeć na światłość świata. Na Golgocie mamy 5 następujących po sobie scen: intronizacja (w. 16b-22), dar szat i tuniki (w. 23-224), dar Matki (w. 25-27), dar Ducha (w. 28-30) i dar krwi i wody (w. 31-37). Chodzi tu nie tyle o sceny do oglądania, ile raczej o ikony do kontemplacji. Ikona nie proponuje obrazu rzeczywistości, jest raczej samą rzeczywistością, która objawia swe światło i dzięki odwróconej perspektywie, obserwator jest obserwowany: nie jest zewnętrznym obserwatorem, ale wchodzi w scenę jak ten, kto jest widziany przez to, co widzi. Język trzeźwy i nie-zbędny, nie zdradza emocji. W niewielu słowach przedstawia rzeczywistości tak wielkie, że wobec nich wszystko milknie. Wobec czegoś najwznioślejszego pozostaje jedynie ekstaza, milczenie lękliwego wgłębienia się. Ostatnie trzy ikony przytaczają krótkie momenty, gdzie długość opowiadania odpowiada czasowi trwania wydarzenia: czas trwania wydarzenia i czas opowiadania odpowiadają sobie. W ten sposób osiąga się efekt, że czytelnik uczestniczy w wydarzeniu. Jest obecny na scenie, zanurzony w czas bez czasu: dotyka Wiecznego, widzi Niewidzialnego, zatapia się w Chwale. Te krótkie opowiadania kontynuują wątek Ewangelii, przy splocie aluzji wprost niewiarygodnych. Tu każde słowo jest światłem, które jeszcze bardziej niż „otwór Piranesi"[1] otwiera cudowne perspektywy: poprzez grę lustrzanych odniesień odbija każdy szczegół Ewangelii i całej Biblii, od Księgi Rodzaju poczynając, a skończywszy na Apokalipsie, ukazując oczom całe misterium Boga. W rzeczywistości Słowo, każde słowo, jest jak okno: nie patrzysz na nie, ale przez nie. Wtedy otwierasz się na INNEGO, a INNY otwiera się na ciebie: istnieje dla ciebie, a ty dla Niego, wchodzi w ciebie, a ty w Niego, stanowi część ciebie a ty Jego. Można powiedzieć, jak w „języku Adama", w poszczególnym słowie rozbrzmiewa wszystko. Niniejsze opowiadanie postawione w centrum pięciu scen, które przedstawiają to, co dokonuje się na krzyżu, jest wspaniałe i w ekonomii Jana posiada określone znaczenie. Podjęte są w nim i rozbrzmiewają równocześnie w pełnej harmonii tematy Ewangelii: jest to „godzina", ku której wszystko zmierzało, godzina światłości docierająca i rozświetlająca wszechświat. Mamy do czynienia z jednym z najbardziej czarujących i analizowanych tekstów Ewangelii, posiadającym różnorodne interpretacje. Najbardziej starożytna, która przetrwała do wieków średnich, zatrzymywała się na oczywistym znaczeniu tekstu, wyciągając z niego pouczenie moralne: Jezus, przed swą śmiercią, objawia swoją miłość troszcząc się o swą Matkę, która pozbawiona już małżonka, traci swego jedynego Syna. W wieku XII, wraz z teologią monastyczną, Maryja ukazuje się jako obraz Kościoła, równocześnie jako niewiasta/oblubienica i płodna matka. Takie rozważanie, chociaż prawdziwe, jest niewystarczające, aby wyrazić bogactwo zawarte w tekście. Opowiadanie jest niewyczerpalną studnią, jak głębia przedstawianego misterium. W Ewangeliach osoby są zawsze również „osobistościami", figurami typicznymi, w których każdy może rozpoznać siebie. Na poziomie historycznym Matka Jezusa i inne niewiasty są osobami, które miłują Jezusa, podczas gdy uczeń jest osobą, która wie, że miłuje ją Jezus. Na poziomie symbolicznym ogólnym Matka i niewiasty z jednej strony oraz umiłowany uczeń z drugiej są odpowiednio symbolami miłości danej i otrzymanej. Matka, wraz ze swymi towarzyszkami, reprezentuje każdego, kto daje miłość. Jest nim przede wszystkich Ojciec w relacji do Syna, dalej Bóg w relacji do wszechświata, Syn w relacji do braci, Jezus w relacji do ucznia, Izrael w relacji do Kościoła, Kościół w relacji do świata, itd. aż do najmniejszego stworzenia: każdy, kto daje miłość, jest obrazem Ojca, miłości miłującej. Ze swej strony uczeń umiłowany reprezentuje każdego, kto otrzymuje miłość. Jest nim przede wszystkim Syn w relacji do Ojca, dalej wszechświat w relacji do Boga, bracia w relacji do Syna, uczeń w relacji do Jezusa, Kościół w relacji do Izraela, świat w relacji do Kościoła, itd., aż do najmniejszego ze stworzeń. Każdy otrzymujący miłość jest obrazem Syna, miłości miłowanej. Ale ofiarując miłość umiera się, a otrzymując ją człowiek się dusi. Żyje się jedynie wtedy, gdy miłość kochająca jest miłowana i miłość miłowana, ze swej strony miłuje. Ta odwzajemniona miłość, która „krąży" między Ojcem i Synem (perichoresis), to Duch Święty, życie Boga i życie wszystkiego, co istnieje. Jezus, Miłość kochana, miłuje Ojca i braci: posiada pełnię Ducha. Teraz, kiedy odchodzi, dla tego, kto Go miłuje i dla tych, których On miłuje, jest to godzina oddalenia (16,32n). Dlatego przed odejściem troszczy się o nich. Powierzając ucznia Matce, Matka ma już kogoś do miłowania i uczeń kogoś, kto jego miłuje. Powierzając Matkę uczniowi, Matka ma już kogoś, kto Ją miłuje i uczeń ma kogoś do miłowania. W ten sposób dopełnia swoje dzieła Syna: przekazuje braciom swego Ducha, miłość miłującą i umiłowaną, w sposób doskonały odwzajemnioną. Maria i uczeń, wraz z całym wszechświatem — tak, właśnie całym wszech-światem! — który oni reprezentują, miłują się wzajemnie taką samą miłością, jaką Jezus ich umiłował, taką samą, jaką Ojciec i Syn żywią do siebie i do wszystkich: jest to dopełnienie przykazania miłości. Dlatego wzajemne polecenie sobie Matki i syna zawiera wszelkie misterium nieba i ziemi, Boga i człowieka, człowieka w Bogu i Boga w człowieku. Faktycznie Ewangelista komentuje mówiąc, że „potem", Jezus „jest świadom, że wszystko się dokonało" (w. 28). Na poziomie symbolicznym specyficznym, jak zobaczymy lepiej z kontekstu, Maria z Nazaretu, nazwana niewiastą, jest oblubienicą, Izraelem oczekującym Oblubieńca. Teraz, kiedy Oblubieniec przy-szedł, staje się matką i rodzi nowego człowieka, naród mesjański, Kościół. Kościół reprezentowany jest przez umiłowanego ucznia, który nie umrze: pozostanie na wieki świadkiem miłości aż do powrotu Jego Pana (por. 21,22-24). Uczeń powierzony zostaje niewieście jako syn, a niewiasta powierzona jest uczniowi jako matka: obydwoje są powierzeni sobie wzajemnie jedno drugiemu. Realizuje się w ten sposób „obfity owoc" ziarna pszenicznego, które nie pozostaje samo (12,24; por. 15,8). Z jego śmierci pod ziemią, zakwita na ziemi jedność miłości między Izraelem i wszystkimi rozproszonymi dziećmi Bożymi (11,50-53; por. 17,11.20-24). Tekst mając znaczenie uniwersalne, z konieczności i świadomie przyjmuje zarysy nie-jasne, które wydobywa oko dopiero w czasie kontemplacji. Tak np. nie jest jasna liczba niewiast w w. 25. Później, w w. 26, zlewają się one w jedną, Matkę, potem niespodziewanie pojawia się uczeń umiłowany. Gdy chodzi o liczbę niewiast, może ich być cztery, trzy lub dwie. Przy pierwszej lek-turze wydaje się, że są cztery, zestawione dwójkami: Matka Jezusa i Jej siostra, Maria Kleofasowa i Maria Magdalena. Ale może ich być trzy, jeśli czytamy: Matka Jezus i Jej siostra, to znaczy Maria Kleofasowa oraz Maria Magdalena. Można wreszcie dopatrzeć się tylko dwóch, wskazanych najpierw w oparciu o pokrewieństwo, a potem imiennie, jeśli czytamy tekst: Matka Jezusa i Jej siostra (które odpowiednio noszą imiona) Maria Kleofasowa i Maria Magdalena. Tekst pozwala na różne lektury i z punktu widzenia historycznego nie jest łatwo powiedzieć, którą należy przyjąć. Niewiast może więc być cztery, jak czterech żołnierzy — hipoteza prawdopodobna, przynajmniej z racji symetrii, albo trzy, do których później dołącza umiłowany uczeń. Można też myśleć o dwóch. Przy tej ostatnie hipotezie poza żołnierzami i Matką u stóp krzyża znajdowały się Maria Magdalena i uczeń umiłowany, którzy pojawią się ponownie razem przy grobie w poranek Paschy. Każda hipoteza podlega różnym interpretacjom, które niekoniecznie się wykluczają. Aby dobrze uchwycić znaczenie tekstu trzeba, jak zawsze, wziąć pod uwagę kontekst bezpośredni poprzedzający i następują-cy oraz kontekst ogólny. Każde opowiadanie należy rozumieć w świetle te-go, co je poprzedza i nabiera pełnego znaczenia dzięki temu, co po nim następuje. Tylko w ten sposób można uchwycić nieskończone sugestie, którymi tekst jest przepełniony. W relacji do sceny poprzedzającej niewiasty te przypominają żołnierzy. Wraz nimi, którzy dzielą szaty Jezusa, także one otrzymują dziedzictwo. Matka Jezusa ze swej strony przypomina tunikę całodzianą: przypada losem jednemu, uczniowi, którego Jezus miłował. Podjęte zostają w ten sposób i rozwinięte tematy powszechności zbawienia (por. 11,50-52) i jedności ludu Bożego (por. 17,11.21-23). W relacji do sceny następującej mamy tu antycypację „godziny" wypełnienia, która następuje zaraz potem, gdy Jezus przekazuje Ducha (w. 30) i z Jego boku wypływa krew i woda, czego świadkiem jest umiłowany uczeń (w. 34n). W relacji do kontekstu ogólnego Ewangelii, scena ta przywołuje na myśl „godzinę" chwały Jezusa i wiary uczniów (por. 2,11). Zaczęta w czasie godów w Kanie w obecności „Matki Jezusa", „godzina" ta jest tematem, który leży u podstaw i jednoczy opowiadanie Janowe. Teraz, gdy nadeszła, „godzina ta" (por. w. 27b) rozpoczyna nowy czas. Matka Jezusa pojawia się jedynie w Kanie i tutaj: otwiera i zamyka „godzinę" Syna. W trzech wierszach wskazana jest aż sześciokrotnie jako „matka", pięciokrotnie bezpośrednio i raz pośrednio za pomocą zaimka „Ją". Ewangelista dwa razy nazywa ją „matką", a trzykrotnie „Jego matką" (Jezusa), podczas gdy Jezus określa ją jako „twoja Matka", gdy przedstawia Ją uczniowi, który „Ją" przyjmuje. Ewangelista chce w ten sposób zasugerować, że „Jego" Matka staje się „twoją" Matką, Matką Ciebie, który czytasz, jeśli „Ją" przyjmiesz. Osobistości, które w tym opowiadaniu pełnią wyraźną rolę, nie są nazwane swymi imionami, ale w zależności od ich relacji: matka/niewiasta, syn/-uczeń umiłowany. Opowiadanie to stanowi przejście od godziny Syna do czasu braci, który rozpoczyna się od tej godziny, w której uczeń przyjmuje Matkę. Punktem kulminacyjnym są słowa Jezusa, który swej Matce daje jako syna umiłowanego ucznia, a jemu daje jako jego swą własną Matkę. W ten sposób dokonuje się zastępstwo/ identyfikacja między Nim i ucz-niem. Tekst chce przede wszystkim ukazać, że Jezus, pozostawiając nam swoją szatę Syna (scena poprzednia), objawia, iż „od tej godziny" uczeń staje się jak On, zrodzony z wysoka, z Ducha. Maria, Matka Słowa wcielonego, jest też Matką każdego, kto przyjmuje Słowo, które daje nam moc stania się synami Boga. Ponadto Maria, jako Matka Syna i Jego braci, jest znakiem jedności zrealizowanej na krzyżu, która obejmuje tak lud starego jak i nowego przymierza otwartego na wszystkich. Wreszcie, jako niewiasta, jest oblubienicą, Córą Syjonu, narodem obietnicy, który oczekuje swego Pana. Teraz, gdy Pan przyszedł rodzi Mu lud mesjański (por. Iz 66,8; 60,4-5; Ps 87,5n; LXX). U stóp krzyża nadchodzi godzina zaślubin zapowiedzianych w Kanie: niewiasta spotyka oblubieńca i staje się matką bogatą w dzieci. „Od tej godziny" rozpoczyna się era obfitości dobrego wina, w której wszyscy rozpoznają Chwałę: Pan jest jedynym królem wszystkich narodów. Kończąc możemy powiedzieć, że Maria, oprócz tego, że jest figurą uniwersalną tego, kto miłuje — korelatywną do ucznia, będącego symbolem tego, kto miłuje — reprezentuje Izraela, niewiastę/oblubienicę Pana, która staje się Matką mesjasza i Jego ludu: jest równocześnie dopełnieniem Izraela i początkiem Kościoła. Izrael rozpoznaje Kościół jako swoją córkę, a Kościół rozpoznaje Izraela jako swoją. matkę. Istnieje ciągłość i jedność między starym i nowym przymierzem, jak między matką i synem: są „jednym" we wzajemnej miłości. Jezus, Słowo wcielone, Syn Boży i Syn Człowieczy, jest Mesjaszem, Oblubieńcem Córy Syjonu, która rodzi dzieci Boże, jako tych, którzy Go przyjmują. Ale jest też naszym bratem: daje nam swoją Matkę i swego Ducha. Kościół jest jednym narodem, reprezentowanym przez Matkę i ucznia, którzy się miłują miłością Ojca, przekazaną im przez Syna.

 

2. Lektura tekstu

W. 25. „A obok stały". Z jednej strony żołnierze dziedziczą szaty Syna, z drugiej „stoją" (na nogach) te niewiasty. Dwie sceny rzucają na siebie wzajemnie światło, które lśni z krzyża postawionego w centrum. U góry znajduje się Jezus wraz ze swymi dwoma towarzyszami, u doły czterech żołnierzy z jednej strony i prawdopodobnie cztery niewiasty z drugiej oraz uczeń; na Kalwarii złączonych jest dwanaście (!) osób. Dla wszystkich, przyjaciół i nieprzyjaciół, krzyż jest centrum zainteresowania. Dziedzicami Syna są wszyscy bracia, dalecy i bliscy, poczynając od tych najdalszych: wszyscy razem tworzą jeden lud Boży. Uczniowie uciekli (por. 16,32; Mk 14,50 par.). Pozostają jednak niewiasty, które „stoją na nogach", co jest znakiem wierności oczekiwania. One, które rodzą ciała materialne, mają doświadczenie życia i śmierci: znają miłość, jej niemoc i podatność na zranienie, jej szaloną i odważną mądrość. Także Jan Chrzciciel „stał" tam, gdzie Baranek Boży zanurzył się w wodzie. Z jego oczekiwania zrodzili się dwaj pierwsi uczniowie Oblubieńca (1,35nn). Również Maria Magdalena „stała" tam, gdzie ziarno pszeniczne złożone zostało pod ziemię. Jej oczekiwanie nagrodzone zostało spotkaniem z Panem (20,11nn). Niewiasty te stoją tam, gdzie Syn Człowieczy wywyższony jest ponad ziemię. Odtąd tutaj wzrok i serce winny się zatrzymywać. „obok krzyża Jezusowego". „Stać obok krzyża Jezusa" jest to wyrażenie jedyne w całym NT. Jest to postawa tego, kto kontempluje Syna Człowieczego wywyższonego, pozycja ucznia, który w krzyżu widzi misterium Boga i człowieka. Już od początku Ewangelia zmierzała do tego, byśmy stali obok krzyża Jezusa: „Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak trzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne" (3,14). Widzimy tu, że „Bóg tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał" (3,16); tu poznajemy JA-JESTEM (8,28) i po zwycięstwie odniesionym nad władcą tego świata, jesteśmy przyciągani do Jezusa (12,31n). Wszystkie Ewangelie widzą na-rodziny nowego ludu Bożego u stóp krzyża. Inne Ewangelie przedstawiają niewiasty po śmierci Jezusa, gdy patrzą z oddali. Jan natomiast, przez swą optykę kontemplacyjną — miłość widzi wszystko blisko w świetle retrospekcji wspomnienia — odnotowuje je już przed śmiercią, gdy stoją blisko. One widzą i słyszą te rzeczy, których oko nie widzi i ucho nie słyszy i które nigdy nie weszły w serce człowieka. Rzeczy te przygotował Bóg dla tych, którzy Go miłują (1Kor 2,9). Dlaczego Matka Jezusa i niewiasty, do których dołącza się umiłowany uczeń, stoją „obok krzyża Jezusa?" Miłość nie gaśnie, jeśli nawet nie możemy już nic uczynić. W niemożliwości staje się „współczuciem", jedyną siłą zdolną przekroczyć ostatni próg samotności: nie opuszcza umiłowanego nawet w śmierci i stwarza z nim więź przekraczające wszelkie bariery. Współczucie, źródło wszelkiego działania, jest najważniejszym przymiotem Boga, który odczuwa innych jak samego siebie. Ze współczucia Boga do człowieka zagubionego rodzi się „konieczność" krzyża: ze współczucia tych niewiast dla ukrzyżowanego Boga rodzi się nowy człowiek. „Stanie obok krzyża Jezusa" jest początkiem Kościoła: krzyż to natura, reguła i norma nowego ludu. Dlatego Paweł chwali się i chlubi krzyżem (por. Ga 6,14-16). „Matka Jego". Jest tą, która miłuje Jezusa, jest obrazem każdego, kto miłuje. Była obecna na godach w Kanie, gdy woda stała się winem uprzedzając godzinę Chwały. Epizod z godami w Kanie nie jest jedynie początkiem znaków, ale zamyka pierwsze objawienie Jezusa jako Baranka Bożego (1,29.36): Syna Bożego (1,34-49), Mesjasza (1,41), króla Izraela (1,49), Syna Człowieczego (1,51). W Kanie Jezus jest Oblubieńcem: symbolicznie antycypuje gody, które tutaj się dokonują. Matka Jezusa reprezentuje Izraela, który oczekuje, wierną oblubienicę, która mówi: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie" (2,5) To czyni Ona sama, przyjmując „Jego chwałę", krzyż. Maria, niewiasta/oblubienica i matka to zbieżność starego i nowego ludu, koniec starego i początek nowego przymierza. Pojawia się Ona na początku i na końcu dzieła Syna. Jako niewiasta/oblubienica staje się matką, która rodzi za jednym razem cały naród (por. Iz 66,8; 60,4n). Jest przeto matką wszystkich narodów (Ps 87,5n). Jest nową Ewą, matką żyjących (Rdz 3,20). W miejsce Abla sprawiedliwego, zabitego przez brata, otrzymuje innego syna, ucznia, którego Jezus miłował (Rdz 4,25). Jak jest matką Mesjasza zagrożonego przez smoka (Ap 12,5). Tak jest też matką innych synów, którzy pozostają wierni. Jest niewiastą, o której dopiero co Jezus mówił: smutna z powodu bólów porodu, wnet zamieni swój smutek na radość (16,21). Poza tymi echami biblijnymi, które rozbrzmiewają w kontekście, Matka Jezusa urasta, jak już mówiliśmy, do postaci uniwersalnej: przedstawia każdego, kto miłuje, poczynając od Boga do najmniejszego ze stworzeń, od Ojca niebieskiego do matki kruka, która troszczy się o swoje pisklęta. „siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena". Przy hipotezie czterech niewiast, Jan nie podaje imienia siostry Matki Jezusa: podkreśla jedynie jej pokrewieństwo. Przy hipotezie trzech niewiast, siostrą Matki Jezusa jest Maria Kleofasowa. Przy hipotezie dwóch niewiast Matką Jezusa byłaby Maria Kleofasowa, nazwana tak od imienia ojca; jej siostrą, w sensie szerszym, byłaby Maria Magdalena. Grupa tych niewiast, bardziej sugestywna z racji nieokreślonej ich liczby, znajduje się tam, dokąd wezwani jesteśmy wszyscy, aby zobaczyć misterium Boga. Tu bowiem objawia się najwyższa miłość, celebrowane są gody i rodzi się nowa ludzkość. Z jednej strony nieprzyjaźni żołnierze dzielą szaty Syna, z drugiej niewiasty przyjazne wyciskają w swym sercu Jego mękę. Dwie sceny są ściśle ze sobą związane, jak postać Judasza i umiłowanego ucznia w czasie ostatniej wieczerzy. Kto rozpoznaje siebie w Judaszu, miłowanym za darmo, staje się jak umiłowany uczeń; kto rozpoznaje siebie w nieprzyjaciołach, staje się jak owe niewiasty, które przyjmują Jego darmową miłość. U stóp krzyża wszyscy stanowią jedno, dalecy i bliscy, wrogowie i przyjaciele (por. Ef 2,13-18). Zbawienie Syna jest uniwersalne jak dar Jego ciała i Jego Ducha. W. 26. „Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę". Jan nie mówi, że niewiasty patrzą na Jezusa. To On „widzi". W swej śmierci Pan jest suwerennie aktywny. Śmierć, jako narodziny, jest cierpieniem i oddzieleniem. W tej „godzinie" każdy jest uwrażliwiony na siebie, a nie na innych, jest przedmiotem, a nie podmiotem współczucia. Ale Syn nie jest nigdy sam, jest zawsze z Ojcem (16,32). Dlatego Jego śmierć jest aktem miłości i komunii z braćmi. W tej „godzinie", zaniepokojony z powodu ich dramatu, Jezus nie troszczy się o swe sprawy, ale o nich. Kto Go miłuje i kto jest miłowany czuje się opuszczony i samotny, rozproszony w swym życiu (eis ta idia 16,32; por. w. 27). Ich życie pozostaje bez sensu, bardziej tragiczne od śmierci. To jest prawdziwa śmierć, nie ta, która oddaje życie z miłości. Wzrok podąża za sercem. Wzrok Jezusa kieruje się ku Matce i uczniowi. W urywku poprzednim mowa była o szatach podzielonych między żołnierzy oraz tunice całodzianej, o którą ciągnięto los. Teraz, po wzmiance o niewiastach stojących pod krzyżem uwaga koncentruje się na Matce. Ona odpowiada tunice, która przypadnie losem umiłowanemu uczniowi. Chwała Boga jest dla wszystkich, ale jest jedna i każdy otrzymuje ją nietkniętą, jak Duch, który zaraz potem zostanie dany. Tekst podlega różnym interpretacjom. W poezji każde słowo wzbudza wiele skojarzeń; im więcej ich budzi, tym poezja jest piękniejsza i może przekształcić tego, kto ją czyta. „i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował". Jest to uczeń umiłowany przez Jezusa. Uczeń ów pojawił się po raz pierwszy w 13,23-25, gdy spoczywał na piersi Jezusa, jako powiernik Jego tajemnicy. Określony jako „inny" w porównaniu z Piotrem, pojawia się w procesie przed Kajfaszem (18,15n). Teraz, będąc obok Matki stojącej pod krzyżem, widzi to, co intuicyjnie wyczuwał opierając głowę na sercu Mistrza. Uczeń ten, świadek tego, co widział na krzyżu, (19,35) dotrze pierwszy do grobu i uwierzy (20,8), rozpozna z łodzi Zmartwychwstałego (21,7) i pozostanie z nami aż do jego powrotu (21,20-24). On, który przez swą Ewangelię opiewa miłość Syna, jest nowym człowiekiem, tym, który otrzymuje tunikę. Także ten uczeń urasta do postaci uniwersalnej, komplementarnej do postaci Matki: przedstawia każdego, kto jest miłowany, od Syna Bożego poczynając aż do najmniejszego z Jego stworzeń. Przez śmierć Jezusa Matka, która miłuje i umiłowany uczeń pozostaliby obydwoje pozbawieni miłości odpowiednio danej i przyjętej. Ale Jezus powierzając ich sobie wzajemnie, realizuje na ziemi pełną miłość. Między Matką i uczniem zaczyna krążyć miłość wzajemna, chwała Boga i życie człowieka. Dlatego pożyteczne jest, aby Jezus odszedł i to w ten sposób, bo w przeciwnym razie nie przyszedłby do nas Duch (16,7). Kalwaria jest miejscem, gdzie Syn Człowieczy rodzi się w niebie do chwały Bożej, a umiłowany uczeń rodzi się na ziemi jako syn Boży: jest Jego bratem, ma tę samą Matkę i tego samego Ojca, to samo ciało i tego samego Ducha. Otrzymuje on tunikę całodzianą, która czyni go synem w Synu. „rzekł do Matki". Niektórzy widzą tu scenę adopcji. Lepiej jednak rozumieć ją jako objawienie: Jezus otwiera Matce oczy na nową rzeczywistość, która rodzi się u stóp krzyża. „Niewiasto, oto syn Twój". „Oto", w języku greckim 'ide’, oznacza „patrz", zobacz" (por. 1,29.36). Jezus mówi do Matki, aby zobaczyła ucznia jako swego syna, równego Jemu, który uznaje go za brata. Dziwne określenie „niewiasto" odniesione do Matki. Pojawia się już w czasie „godów" w Kanie, gdy brakło dobrego wina i mowa jest o „godzinie" (2,4). W takiej formie Jezus zwraca się też do Samarytanki mającej siedmiu mężów i nieposiadającej teraz małżonka (4,21; por. 4,7.11.15.17. 19.25.27.28.39.42), gdy istnieje pragnienie wody żywej i nadeszła „godzi-na", w której czci się Ojca w Duchu i w prawdzie (4,23). Tak zwraca się rów-nież Jezus do cudzołożnicy (8,10; por. 8,3.4.5.9), której pragnienie miłości zaprowadziło ją na śmierć. Tak nazwie wreszcie Magdalenę płaczącą i poszukującą Oblubieńca (20,15; por. 20,13). Maria z Nazaretu jest niewiastą dotkniętą bólami porodu, gdyż nadeszła jej „godzina" (16,21). W Biblii mowa jest o Córce Syjonu, oblubienicy Pana i matce wszystkich narodów (Ps 87). Po niewoli babilońskiej zbawienie opisane jest jako powrót wszystkich razem na górę Syjon. Góra ta przedstawiona jest jako niewiasta, która gromadzi wokół siebie swoje dzieci. Wygląda to tak, jak gdyby wszystkie narodziły się w jednej chwili wokół swej matki: „Kto słyszał coś podobnego? Kto widział takie jak te rzeczy? Czyż kraj się rodzi jednego dnia? Czyż naród rodzi się od razu? Bo Syjon ledwie zaczął rodzić, a już wydał na świat swe dzieci" (Iz 66,8). „Rzuć okiem dokoła i zobacz: Ci wszyscy zebrani zdążają do ciebie. Twoi synowie przychodzą z daleka, na rękach niesione są twe córki" (Iz 60,4). Naród jest niepoliczoną rzeszą gromadzącą się w Jerozolimie: jest to zgromadzenie rozproszonych dzieci, które wracają z wygnania. Do nich dołączają się wszystkie narody (por. Iz 60,6-14). U stóp krzyża tworzy się jedność Izraela i wszystkich narodów, które przychodzą na Syjon. Matka jest Izraelem, niewiastą/oblubienicą, której Oblubieńcem jest Pan. Z Niej rodzi się nowy człowiek reprezentowany przez umiłowanego ucznia, pierwszy z niezliczonej rzeszy tych, którzy pójdą w jego ślady. Bowiem „z bardzo małego stanie się tysiącem, z najmniej znaczącego — narodem potężnym. Ja, Pan, sprawię to szybko w swoim czasie" (Iz 60,22). Matka Jezusa jest równocześnie dopełnieniem synagogi i początkiem Kościoła" U stóp krzyża „niewiasta" spotyka Oblubieńca i wreszcie staje się „matką:': rodzi Mu ludzkość nową, która stanowi „jedno" w miłości (por. 17,11.21-23). W taki sposób spełnia się dawna przepowiednia: w Abrahamie błogosławione będą ludy całej ziemi (Rdz 12,3). Izraelowi, matce, która miłuje, objawiony został w umiłowanym uczniu naród mesjański, Kościół. W tych słowach Jezus powierza Izraelowi Kościół, aby go rozpoznał jako obiecanego syna. W. 27. „Następnie rzekł do ucznia: Oto Matka twoja". Kościół ze swej strony, naród mesjański reprezentowany przez umiłowanego ucznia, wezwany jest do tego, by patrzył na Izraela, niewiastę/oblubienicę swego Pana. Jak powiedział do Matki: „Zobacz twego syna", tak teraz mówi do ucznia: „Zobacz twoją Matkę". Za pomocą zaimków dzierżawczych „twój" i „twoja" Pan przekazuje to, co jest najbardziej Jego: ucznia Matce i Matkę uczniowi. W słowach tych Jezus powierza Kościołowi Izraela, aby rozpoznał go jako własną Matkę i zaczyn święty (Rz 11,16). Wzajemna miłość między nimi realizuje przykazanie: miłujcie się wzajemnie, jak Ja was umiłowałem. Jest to Chwała, istnienie Boga w świecie i świata w Bogu, dopełnienie Jego planu miłości, gorące pragnienie stworzenia (Rz 8,19-23) oraz cel historii (por. Rz 11,1nn). Los Izraela, pierworodnego, zawiera los wszystkich braci. Z krzyża rodzi się jedność między Izraelem i Kościołem, ugruntowana uznaniem pierwotnej odmienności matki/córki, która powala istnieć obydwom. Kiedy Izrael zaakceptuje Kościół jako córkę a Kościół Izraela jako matkę, wówczas spełni się ostatnia obietnica ST: powróci Eliasz, który nawraca serca ojców do synów i synów do ojców (por. Ml 3,23n). Wtedy też różne Kościoły przyjmą swoją relatywną tożsamość i staną się siostrami, gdyż są córkami jednej matki. Ich jedność dawać będzie wreszcie światu świadectwo miłości Ojca, którą Syn przyszedł przynieść braciom (por. 17,23). Wtedy wszystkie rzeczy, na niebie i na ziemi, zostaną zjednoczone w Chrystusie (Ef 1,10) i Bóg będzie wszystkim we wszystkich (1Kor 15,28). „od tej godziny". W Ewangelii był wcześniej czas, który był oczekiwaniem tej godziny (2,4; 12,27; 13,1; 16,4.21.32; 17,1). Teraz, wraz z powierzeniem syna Matce i Matki synowi wszystko zostało już wypełnione (w. 28). „Od tej godziny" jest już „potem", które z niej wypływa. „Godzina" krzyża stoi w centrum wspólnej historii między Bogiem i człowiekiem: wszystko do nie prowadzi i z niej wypływa. Jest sercem czasu, skrzyżowaniem przeszłości i przyszłości z Tym, który jest wieczną teraźniejszością. Po zakończeniu misji Syna rozpoczyna się misja tych, którzy jak On, są synami Ojca. Kontynuują oni to samo dzieło w świecie: przez swoją więź miłości objawiać będą Chwałę (por. 17,21.23) aż do Jego powrotu (21,22). „uczeń wziął (przyjął) Ją". Czasownik ‘lambano’ w języku greckim oznacza wziąć, otrzymać, przyjąć (por. 1,11n). Jak żołnierze przyjmują szaty Jezusa (w. 23), tak teraz uczeń umiłowany „przyjmuje" Jego Matkę. Po „przyjęciu" przez Jezusa naszego octu (w. 30), my „przyjmiemy Jego ciało (w. 40), a na końcu „przyjmiemy" Jego Ducha (20,22). Finał Ewangelii zdominowany jest przenikaniem się słów „powierzyć/przyjąć", co jest odpowiednikiem miłości okazywanej i przyjmowanej, życia Boga udzielanego wszystkim. „do siebie". Greckie wyrażenie ‘eis ta idia’ oznacza własny dom lub własne rzeczy. Tu należy rozumieć je w znaczeniu głębszym: uczeń przyjmuje Matkę Jezusa jako swoją matkę, dom i najwyższe dobro, z którego wypływa jego egzystencja. „Godzina" ucisku, w której umieramy i rodzimy się, nie jest już samotnością i oddzieleniem, gdzie każdy gubi się za własnymi rzeczami (eis ta idia por. 16,32). Jest godziną, w której staje się naszym to, co jest własnością Syna, godziną radości, w której „niewiasta" staje się „matką' i wydaje na świat „syna" (16,21). Jest to „godzina" w której wszystko się dokonało (por. w. 30): kto miłuje i jest miłowany stanowi „jedno" w jedynej miłości. Dzieje się wreszcie na ziemi, między ludźmi, to, co ma miejsce w niebie między Ojcem i Synem. Matka i uczeń są nasieniem Obecności, która obejmuje wszystkich ludzi. Przez nich świat poznaje Jezusa jako wysłanego przez Ojca i wie, że jest miłowany jak Syn Jednorodzony (17,22n). Śmierć Jezusa nie jest śmiercią, ale pełnią życia. Syn Człowieczy wywyższony nad ziemię jest jak ziarno pszeniczne rzucone w ziemię: nie pozostaje samo, ale przynosi obfity plon (12,24). Dzięki Nie-mu pustynia śmierci (w języku łacińskim pustynia — desertum, pochodzi od deserere = opuszczać), staje się ogrodem zaślubin (por. Oz 2,16n). W niektórych manuskryptach Wulgaty mowa jest, że uczeń przyjął Marię „in suam", zamiast „in sua". Oznacza to, że przyjął Matkę nie tylko do swego domu, ale jako swoją Matkę: uważa się za Jej syna i brata Jezusa zarówno w ciele jak i w Duchu. Bowiem Słowo stało się ciałem.

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti,Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana, s. 560-569.

Najświętszej Maryi Panny – Królowej Polski, 2023.05.03

 

[1] Piranesi Giambattista (1720-1778), włoski grafik i architekt, dekorator teatralny. Działał od 1745 w Rzymie, któremu poświęcił wiele swych fantastycznych rekonstrukcji z okresu starożytnego. Wśród realizacji architektonicznych na uwagę zasługuje willa zakonu kawalerów maltańskich. Przez otwór zamku bramy zamykającej tę willę roztacza się magiczny widok na kopułę Bazyliki św. Piotra na Watykanie (przyp. Tłumacza)

 

 

 

4. Niedziela Wielkanocna, rok A, 2023.04.30

 

PIERWSZE CZYTANIE Dz 2, 14a. 36-41 Bóg uczynił Jezusa Mesjaszem

Czytanie z Dziejów Apostolskich

W dniu Pięćdziesiątnicy stanął Piotr razem z Jedenastoma i przemówił donośnym głosem: «Niech cały dom Izraela wie z niewzruszoną pewnością, że tego Jezusa, którego ukrzyżowaliście, uczynił Bóg i Panem, i Mesjaszem».

Gdy to usłyszeli, przejęli się do głębi serca: «Cóż mamy czynić, bracia?» – zapytali Piotra i pozostałych apostołów. «Nawróćcie się – powiedział do nich Piotr – i niech każdy z was przyjmie chrzest w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a otrzymacie w darze Ducha Świętego. Bo dla was jest obietnica i dla dzieci waszych, i dla wszystkich, którzy są daleko, a których Pan, Bóg nasz, powoła».

W wielu też innych słowach dawał świadectwo i napominał: «Ratujcie się spośród tego przewrotnego pokolenia!»

Ci więc, którzy przyjęli jego naukę, zostali ochrzczeni. I przyłączyło się owe-go dnia około trzech tysięcy dusz.

Oto słowo Boże.
 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 23 (22), 1b-3a. 3b-4. 5. 6 (R.: por. 1b)

Refren: Pan mym pasterzem, nie brak mi niczego. Albo: Alleluja.

Pan jest moim pasterzem, †
niczego mi nie braknie, *
pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach.
Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć, *
orzeźwia moją duszę.

Refren.

Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach *
przez wzgląd na swoją chwałę.
Chociażbym przechodził przez ciemną dolinę, †
zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. *
Kij Twój i laska pasterska są moją pociechą.

Refren.

Stół dla mnie zastawiasz *
na oczach mych wrogów.
Namaszczasz mi głowę olejkiem, *
kielich mój pełny po brzegi.

Refren.

Dobroć i łaska pójdą w ślad za mną *
przez wszystkie dni życia
i zamieszkam w domu Pana *
po najdłuższe czasy.

Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE  1 P 2, 20b-25

Nawróciliście się do Pasterza dusz waszych

Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Piotra Apostoła

Najdrożsi:
To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a znosicie cierpienia. Do tego bowiem jesteście powołani. Chrystus przecież również cierpiał za was i zostawił wam wzór, abyście szli za Nim Jego śladami.

On grzechu nie popełnił, a w Jego ustach nie było podstępu. On, gdy Mu złorzeczono, nie złorzeczył, gdy cierpiał, nie groził, ale zdawał się na Tego, który sądzi sprawiedliwie. On sam w swoim ciele poniósł nasze grzechy na drzewo, abyśmy przestali być uczestnikami grzechów, a żyli dla sprawiedliwości – krwią Jego ran zostaliście uzdrowieni.

Błądziliście bowiem jak owce, ale teraz nawróciliście się do Pasterza i Stróża dusz waszych.

Oto słowo Boże.
 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ J 10, 14

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Ja jestem dobrym pasterzem
i znam owce moje, a moje Mnie znają.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA J 10, 1-10 Jezus jest bramą owiec

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

1Jezus powiedział: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto nie wchodzi do owczarni przez bramę, ale wdziera się inną drogą, ten jest złodziejem i rozbójnikiem. 2Kto jednak wchodzi przez bramę, jest pasterzem owiec. 3Temu otwiera odźwierny, a owce słuchają jego głosu; woła on swoje owce po imieniu i wyprowadza je. 4A kiedy wszystkie wyprowadzi, staje na ich czele, owce zaś postępują za nim, ponieważ głos jego znają. 5Natomiast za obcym nie pójdą, lecz będą uciekać od niego, bo nie znają głosu obcych».

6Tę przypowieść opowiedział im Jezus, lecz oni nie pojęli znaczenia tego, co im mówił.

7Powtórnie więc powiedział do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ja jestem bramą owiec. 8Wszyscy, którzy przyszli przede Mną, są złodziejami i rozbójnikami, a nie posłuchały ich owce. 9Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony – wejdzie i wyjdzie, i znajdzie pastwisko. 10Złodziej przychodzi tylko po to, aby kraść, zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości».

Oto słowo Pańskie.
 

MEDYTACJA POWIERZYĆ SIĘ JEZUSOWI I TRWAĆ W JEGO BLISKOŚCI

O co proszę? O wielkoduszne powierzenie się prowadzeniu Jezusa.

            Na początku gorąco poproszę Jezusa, aby pomógł mi przyznać się do tych cech i zachowań, które ujawniają moją nieporadność, słabość i niepewność. Doświadczenie mojej małości i przyznanie się do niej pomoże mi z większą żarliwością przyjąć zaproszenie Jezusa.

            Jezus przestrzega mnie przed chodzeniem drogami, które nie pro-wadzą do Niego (w. 1). Które ścieżki prowadzą mnie do Jezusa, a które od Niego oddalają?

            Jezus zwierza się, kim chce dla mnie być. Chce być jedyną „bramą" mojego życia. Pragnie codziennie otwierać mi drogę do zbawienia, mówić do mnie po imieniu, troszczyć się o pokarm dla mojego życia (ww. 2-4.7.9).           Czy wierzę w czułą opiekę Jezusa? Czy uświadamiam sobie na co dzień, że każdego dnia od samego rana prosi mnie, abym zechciał Mu powierzyć moją drogę i pozwolił się prowadzić?

            Czy potrafię stanowczo powiedzieć „nie" przyjaciołom, którzy oddalają mnie od Jezusa? Pomodlę się za te osoby. Pomodlę się za siebie, aby Jezus uwolnił mnie od wszystkich zniewoleń, które powstają na skutek nieuporządkowanych relacji z tymi osobami. Będę Go prosił o dar wolności i o mądrość opierania się złym wpływom i namowom.

            Jezus mówi, że przychodzi specjalnie do mnie, abym żył w obfitości. Uświadomię sobie, że osobista modlitwa, Eucharystia, Sakrament Po-kuty mogą stawać się dla mnie czasem szczególnej łaski.

            Jezus, ilekroć zbliżam się do Niego, pragnie dawać mi życie w obfitości! Zachowam w sercu akt strzelisty: „Jezu, naucz mnie cieszyć się życiem w obfitości!".

 

KOMENTARZ:

1. Orędzie w kontekście

„Ja Jestem bramą, Ja Jestem pasterzem", mówi Jezus do faryzeuszy śle-pych (9,40n), którzy roszczą sobie prawo do tego, by być przewodnikami narodu. Zwraca się do nich, aby ich oświecić co do ich ślepoty, ukazując podłość tego, za czym idą i uczą iść innych. Jezus ogłasza siebie bramą, po-przez którą wchodzi się do życia, pasterzem, który prowadzi ku wolności. Jest bowiem Synem, który przyszedł, aby wyprowadzić braci z ciemności i ze śmierci. Faryzeusze, którzy stoją naprzeciwko niego po uzdrowieniu niewidomego od urodzenia, są fałszywymi pasterzami, którzy uciskają i wykorzystują trzodę swych wiernych, prześladując każdego, kto wyrwał się spod ich kontroli. Nam dzisiaj nie podoba się obraz „człowieka owcy", który miałby iść za pasterzem. W odróżnieniu od zwierzęcia kierowanego instynktem, człowiek jest wolny. Nie musi kierować się z koniecznością swoimi potrzebami, ale kieruje się pragnieniem tego, co uważa dla siebie za lepsze. Ze swej natury człowiek jest kulturą, otwarty na coraz to dalszy rozwój i postęp. Kultura jednak rodzi się i wzrasta w zależności od ideałów, jakie stawia sobie do naśladowania lub nakłada sobie jako obowiązek. Jest na-śladowaniem pragnień innych. Dziś, poprzez massmedia, mechanizm ten jeszcze bardziej podsycany i skuteczny, pozostawia coraz mniej przestrzeni dla wolności. Nasze wzorce kulturowe, wcielone w konkretne osoby, które te wzorce reprezentują, stają się pasterzami, przywódcami, za którymi podążamy. Wzorzec jest po to, by za nim iść i osiągnąć go, ewentualnie przewyższyć w ciągłym współzawodnictwie i rywalizacji najpierw z innymi, a potem z samym przywódcą. Chodzi o niespokojną uległość, która rodzi walki i przemoc kierowane regułami, aby nie wyniszczyć siebie wzajemnie. Prawo podyktowane jest przez mocniejszych, narzuca się je, aby można było wyeliminować przeciwników. Skutkiem tego jest fakt, że ulegamy modelowi-pasterzowi zwycięzcy, który z natury ma większą możliwość wywierania przemocy. Kto się buntuje, jest zgubiony, wyrzucony poza nawias lub zabity, chyba że jest tak silny, że zajmie miejsce wzorca. Jest to prawo dżungli: człowiek człowiekowi wilkiem i panuje nad innym ten, kto może większą wyrządzić szkodę na niekorzyść niewinnego (por. Sdz 9,7-15). Nie zdaje sobie sprawy z tego systemu ucisku ten, kto stoi na górze, ale po-nosi skutki ten, kto jest na dole. Przemoc jest jak nóż. Kto stoi po stronie rękojeści, nie odnosi żadnego zła, w odróżnieniu od tego, kto stoi po stronie ostrza. Ale i ten uważa, że byłby szczęśliwy, gdyby mógł wziąć do ręki rękojeść. Rodzi się stąd świat rzeźników i ofiar, w którym wszyscy zabawiamy się w tę samą grę: podążamy na ślepo za tym samym pasterzem, który wcześniej czy później okpi nas wszystkich. W ten sposób przemoc powiększa się i powiększać się będzie bez końca, dopóki miecze nie prze-kute zostaną na lemiesze i włócznie na sierpy (Iz 2,4). Będzie to możliwe w historii ludzkości, kiedy i posiadający władzę odkryją, że są podatni na zranienie jak wszyscy. Wtedy także oni „doznają ludzkich cierpień", gdyż „z innymi ludźmi cierpią" (Ps 73,5). W ten sposób opadnie maska, która ich oszukuje i odkryją, jak bardzo niepożądane i ohydne jest to, co uważają za piękne i godne pożądania. Dopóki jednak nie doświadczy się na własnej skórze, jak bardzo złym jest to, do czego się dąży jako do najwyższego dobra, wszystko będzie iść utartym torem jak wcześniej: „Człowiek w dostatku nie pojmuje, jest jak bydlęta, które giną"; jego pasterzem jest śmierć; zejdzie prosto do grobu, gdzie wcześniej sprowadził wszystkich (por. Ps 49,13.15.21). Kto wie, czy do tego wszystkiego nie dojdzie dość szybko, stwierdzając, jak słaba jest wszechmoc technologii: jest to kolos o nogach z gliny, równie fascynujący i straszny, jak kruchy (por. Dn 2,31-35). Być może dziś, po raz pierwszy w historii, jeśli otwieramy oczy i wznosimy się ponad kompleks widza telewizyjnego lub innego, dostrzegamy jak prawdziwe jest to, co powiedział Jezus odnośnie Galilejczyków wymordowanych przez Piłata i przez zawalenie się wieży Siloe: „Jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie" (Łk 13,3.5). Jezus proponuje model alternatywny, który pozwala wyjść z tej śmiertelnej gry: ofiaruje człowiekowi realizację jego człowieczeństwa, wzywając go do tego, by stał się jak Bóg. Proponuje bowiem nie naśladowanie pragnień innych — z wynikającymi stąd konfliktami — ale pragnień Ojca, który nie rywalizuje z nikim, ale jest źródłem życia i wolności dla wszystkich. Postępując jak On, stajemy się synami, dorosłymi i podobnymi do Niego, czego od zawsze pragnęliśmy. Pierwotnym błędem było wyobrażanie sobie Boga jako naszego przeciwnika i branie Go jako wzorca, co czyniło nasze życie niemożliwym. Jak może ktoś żyć, jeśli jego ojciec jest mu przeciwny? Będzie przeciwny jemu, sobie i innym, stając się podobnym do ojca, którego nienawidzi. Jezus przedstawia się jako Syn, który zna miłość Ojca i żywi Jego pragnienia: przekazanie życia i wolności braciom. Dlatego przedstawia się jako pasterz „dobry", prawdziwy, w przeciwieństwie do pasterza złego i fałszywego, któremu ulegaliśmy. Idąc za Nim stajemy się tym, kim jesteśmy: synami Ojca i brać-mi między sobą. Tylko w ten sposób wyzwalamy się z ciemności i przechodzimy do światła prawdy, która czyni nas wolnymi. W miejsce kultury kompetentności, rywalizacji i przemocy, wchodzi kultura braterstwa, solidarności i miłości. Mamy wreszcie życie piękne, godne życia, „od Boga": szczęście i łaska towarzyszyć nam będą przez wszystkie dni naszego życia i za-mieszkamy w domu naszych pragnień (por. Ps 23). Jezus Pasterz uwalnia nas od „bandytyzmu", który rządzi naszymi relacjami, z coraz bardziej gwałtowną następną supremacją. W rzeczywistości ten, kogo obieramy sobie za wzór, jest pasterzem śmierci, którego koniec jest oczywisty już od początku: jest ofiarą naznaczoną przez tę samą grę, jaką sam praktykuje, gdy przychodzi bandyta bardziej szkodliwy od niego. Gdy w rozdziale 9 mowa była o świetle, które otwiera oczy na nową rzeczywistość, rzeczywistość Syna, to teraz mówi się o pasterzu-wzorcu, który prowadzi ku nowemu rodzajowi życia. Zestawienie zasugerowała już księga Henocha (napisana przed 164 r. przed Chr.), która przedstawia historię Izraela jako trzody wystawionej na łup wilków. Niestety, barany stojące na czele stada są ślepe aż do momentu, gdy przyjdzie pasterz, który przywróci im wzrok. „Dostrzeganie" rzeczywistości jest konieczne do życia, jeśli nie chcemy narazić się na wielkie szkody. Aby wejść szybko w ciemnościach na schody, lepiej będzie nie decydować się na gwałtowny skok na klatkę schodową! Mowa Jezus to polemika z przywódcami ludu, którzy dla uzdrowionego niewidomego nie stanowią już wzoru do naśladowania. Jezus ukazuje tu różnicę między swoim i ich sposobem działania. On uwalnia, daje światło i życie, oni natomiast uciskają, grabią i trzymają trzodę w niewoli. U pod-staw mowy Jezusa stoi obraz znany w Palestynie. Szczególna relacja, jaka istnieje między trzodą i pasterzem, jest obrazem relacji między królem i narodem, podobnej do relacji między Bogiem i jego wiernymi. Obraz króla jako pasterza, a nawet samego Boga, jest bardzo dawny (por. Ps 23; Iz 40,11). Abraham i patriarchowie byli pasterzami. Mojżesz, Jozue i Dawid nazywani są pasterzami ludu, prowadzonego przez nich w imieniu Boga. Życie pasterza zależne jest od jego owiec, a życie owiec od ich pasterza. Bez pasterza owce wydane są na pastwę dzikich zwierząt i rozbójników i nie mają nikogo, kto poprowadziłby je na pastwiska i do źródeł. Prorocy często mówili o przywódcach ludu jako pasterzach złych i przewrotnych. Są wilkami, które używają znanych metod z bajki o wilku i baranku. Obietnica Proroków zawiera żywe oczekiwanie na dobrych pasterzy, owszem samego Boga jako pasterza (por. Jr 23,1-6; Za 11,4-17; Ez 34,1nn; Ps 23). Jezus przedstawia siebie jako prawdziwego pasterza, który zna i wykonuje swoją pracę na korzyść owiec. Inni natomiast zabijają owce. On daje życie, swoje życie Syna. Mowa ma charakter progresywnego objawienia się Jezusa i Je-go dzieła Syna wobec braci. Można podzielić tekst na dwie części, z których każda zawiera słowa Jezusa i reakcje słuchaczy. Część pierwsza (w. 1-6) to opowiadanie symboliczne, w którym przeciwstawiony jest pasterz i złodziej. Pasterz wchodzi przez bramę, rozpoznany przez stróża i owce, które poznają jego głos: woła je po imieniu, „wypędza" je poza ogrodzenie i idzie na przedzie przed nimi, a one podążają za nim. Złodziej unika bramy i wchodzi z innej strony, lecz owce nie rozpoznają jego głosu i nie idą za nim, co więcej, uciekają przed nim. Zaakcentowany jest brak zrozumienia ze strony słuchaczy. Są bowiem ślepcami, którzy uważają, że widzą (9,41). Nawet nie przypuszczają, że mogliby postępować inaczej. Kto natomiast, jak niewidomy od urodzenia, zostanie oświecony, dla niego opowiadanie jest jasne. W zagrodzie owce strzeżone są podczas nocy. Z Jezusem, światłością świata (8,12), nadszedł dzień (por. 11,9n). W ciągu dnia owce pozostają w owczarni, aby zostały wydojone i ostrzyżone, sprzedane lub zabite. W każdym bądź razie słabną i umierają z głodu i pragnienia. Innymi słowy: przywódcy trzymają lud w zamknięciu, pozbawiony swych dóbr i wolności. Zachowują się jak bandyci, a nie jak reprezentanci jedynego pasterza. Doprowadzili nawet samą świątynią do tego, że stała się miejscem handlu (por. 2,16). Jezus, prawdziwy pasterz, przyszedł, aby wyzwolić braci z tej niewoli, dając początek nowemu exodusowi. „Wypędza" owce poza ogrodzenie świątyni i idąc na przedzie przed nimi jak JHWH w pierwszym exodus, prowadzi je na pastwiska życia. Postępowanie przywódców, którzy „wypędzili" uzdrowionego niewidomego (9,34), staje się przez ironię postępowaniem Pana, który „wypędza" „swoje" owce poza zasięg ich rąk. To wypędzenie staje się aktem narodzin, jak wypędzenie Izraela z Egiptu. Istnieje jeszcze gorsza niewola, a jest to niewola ideologiczna i religijna (prawdopodobnie jest to to samo, zmienia jedynie szatę). Każda religia i ideologia, która nie liczy się z człowiekiem ponosząc nawet ryzyko pomyłki, jest przeciwna Bogu, przede wszystkim, kiedy czyni to w imię Boga. W każdym dialogu religijnym należy postawić sobie pytanie o charakterze „antropologicznym": czy niesie dla człowieka śmierć czy życie? Szacunek, jaki żywi się lub nie dla człowieka, odpowiada lub nieprawdziwości obrazu, jaki ma się o Bogu. Przyjęcie bowiem Boga, INNEGO, oznacza konkretnie przyjęcie odmienności każdego innego człowieka. Ileż nietolerancji i ohydy popełnionej w imieniu Boga przeciwko ludzkości, zwłaszcza przeciwko kobiecie, która w kulturze męskiej jest pierwszym „innym", odrzuconym i pozbawionym praw. Mężczyzna i kobieta to odmienności pierwotne. Przeczenie temu, to odbieranie człowiekowi jego obrazu i podobieństwa do Boga (Rdz 1,27). Bardziej niż ateizm, będący formą antybałwochwalczą pochodzenia hebrajsko-chrześcijańskiego, dziś problemem stanowi to, jakiego się proponuje Boga: czy takiego, który jest źródłem wszelkiej odmienności poprzez miłość, czy Boga, który wchłania wszystko inne i sprowadza wszystko do nicości? Słusznie zaobserwowano ścisłe powiązanie, co więcej, doskonałą symetrię, która rodzi obustronną „świętą wojnę", między „Mac-Mondo" globalizacji i fanatycznym funda-mentalizmem religijnym. Czyni rzeczywiście złą przysługę Bogu i człowiekowi ten, kto myśli, że Bóg i człowiek są takimi, jakimi on sobie ich wyobraża. W drugiej części (w. 7-21) Jezus przechodzi do dialogu w pierwszej osobie mówiąc „JA-JESTEM pasterzem dobrym". Objawia stopniowo swoją tożsamość, zawsze w przeciwstawieniu do przywódców, którzy są złodziejami, rozbójnikami i najemnikami. Jezus jest „bramą owiec". Po-przez Niego otrzymuje się dostęp na pastwiska życia. Innymi słowy: wyzwala nas z niewoli Prawa ku wolności Syna (w. 7-10). Przekazuje nam swoje życie Syna, czyniąc nas uczestnikami swej relacji poznania i miłości z Ojcem (w. 11-15). Ale Syn nie jest tylko pasterzem Izraela, jest Zbawicielem świata (4,42). Pan nie chce ustanowić jednej ogrodzonej przestrzeni, by w niej zamknąć wszystkich jako niewolników. Pragnie natomiast wyprowadzić wszystkich ludzi z wszystkich owczarni, aby ze wszystkich uczynić lud wolny, burząc wszelkie bariery i nienawiść (por. Ef 1,3nn; 2,14-18). Jak Izrael tak i inni ludzie zostaną przez niego wyprowadzeni ku wolności. Nowy lud składa się z osób wolnych, niezależnie od wszelkich przedziałów religijnych czy kulturowych (w. 16). Ojciec miłuje Jezusa, gdyż jest Synem, który daje w darze swoje życie braciom. Taka jest właśnie władza Syna, wolna i wyzwalająca, „przykazanie" otrzymane od Ojca (w. 17-18), przykazanie miłości. Objawieniu się Jezusa odpowiada jak zawsze podwójna reakcja: jedni uważają Go za szaleńca, inni utożsamiają z kimś, kto otwiera oczy niewidomym (w. 19-21). Ta podwójna reakcja zachodzi także pośród nas i wewnątrz nas, którzy Go słuchamy. W rozdziale tym Słowo chce dokonać w słuchających przywódcach i w nas czytelnikach te-go samego oświecenia, jakiego dostąpił niewidomy: zamierza zmienić fałszywy obraz człowieka, który trzyma nas w niewoli kłamstwa i śmierci. Jezus jest pasterzem jako „Baranek Boży", który przez swą łagodność zwycięża przemoc braci. Uwalnia nas od przywódców, którzy nas tyranizują i to najczęściej za naszym przyzwoleniem. Idziemy bowiem za ich fałszywym modelem i rozpoznajemy w nich siebie, zamiast uznać się za chorych, którzy potrzebują leczenia. Dzięki Jezusowi ustaje system przemocy, który od Adama i Kaina regulował naszą relację z Bogiem i braćmi. Zaczyna się nowy exodus ku wolności Syna, który miłuje, jak sam jest miłowany. Kościół nie bierze za wzór do naśladowania różnych pasterzy, którzy zniewalają człowieka swą władzą i przemocą. Idzie za dobrym pasterzem, który nie zna innej władzy jak służba, innej przemocy jak miłość, innego bogactwa jak dawanie, innego zwycięstwa jak przebaczenie. Neutralność, jaką słusznie wykazuje Kościół w różnych konfliktach, zwłaszcza gdy nie chodzi o wzięcie w obronę ubogich, winna tu tylko mieć źródło, a nie w jawnym czy ukrytym oportunizmie.
 

2. Lektura tekstu

S. Fausti: W. 1. „Zaprawdę, zaprawdę". Są to słowa objawienia, mające boski autorytet. „powiadam wam". Jezus zwraca się do faryzeuszy, śle-pych pasterzy (por. 9,39-41), aby ich oświecić. „Kto nie wchodzi do owczarni przez bramę". W Biblii słowo „owczarnia" (w języku greckim aulé) nie oznacza owczarni, ale dziedziniec, na ogół świątynny lub namiotu spotkania. Owce są ludem Bożym, tradycyjnie określanym jako „Jego owczarnia". Widzieliśmy już owce przeznaczone na ofiarę, które Jezus wypędza z domu swego Ojca wraz z wołami (2,14nn). Z nimi utożsamia się również naród uciskanych, który leży w pobliży Bramy „Owczej", przez którą wchodziły owce. które miały być złożone na ofiarę w świątyni (5,2). Owce pozostają w ogrodzeniu w okresie nocy. Kiedy nadchodzi dzień, przychodzi pasterz, który wyprowadza je na zewnątrz na pastwiska, w przeciwnym wypadku umarłyby z głodu. Jezus gani stojących przed Nim przywódców ludu, że nie są pasterzami, którzy wchodzą przez bramę. Jak wąż w rajskim ogrodzie, wchodzą podstępnie oszukując i zwodząc rozum i wolność, które stanowią bramę człowieka do Boga. Ich władza jest nielegalna. Nie reprezentują Boga: uzurpują sobie Jego miejsce i czynią to, co jest przeciwne Bogu. „ten jest złodziejem i rozbójnikiem". Przywódcy ludu skradli Bogu Jego owce. Są złodziejami. Są bandytami: uciskają i wywierają przemoc. Złodziejem jest Judasz, który przywłaszcza sobie to, co należy do wszystkich (12,6). Rozbójnikiem jest Barabasz, który wywierał przemoc na innych (18,40; por. Mk 15,7 par.) W rzeczywistości jest przegranym bandytą, który nie mając dostatecznej siły, aby pokonać dzierżących władzę, stał się ich ofiarą. Modelem rządzącym społeczeństwem jest model złodzieja/rozbójnika, którego uosabiają przywódcy. Jezus swym „błotem" nałożonym na oczy niewidomego postawił nowy wzór człowieka na obraz Boga: nie kradnie, ale daje, nie uciska ani nie zabija, ale daje wolność i życie. W. 2. „Kto jednak wchodzi przez bramę, jest pasterzem owiec". Pasterz, w odróżnieniu od złodzieja i rozbójnika, wchodzi przez bramę, gdyż jest domownikiem. Przywódcom przeciwstawia Jezus siebie samego jako jedynego i prawowitego pasterza: pasterzem ludu jest sam Pan (por. Ez 34,11nn) i Jego Mesjasz (Ez 34,23), który zajmuje należne sobie miejsce uzurpowane przez fałszywych pasterzy. Jego dzieło oswobodzicielskie polega na oświeceniu nas: pozwala nam zobaczyć rzeczywistość wykazując, jak bardzo fałszywe są wzorce życia, za którymi idziemy na oślep. W. 3. „Temu otwiera odźwierny". Obraz oznacza, że pasterz jest rozpoznany jako taki. Każdy człowiek poznaje i otwiera swe serce na wolność, miłość i życie, które potrafi dobrze odróżnić od niewoli, egoizmu i śmierci. „owce słuchają jego głosu". Uciskany naród poznaje tego, kto proponuje mu drogę wyjścia. Uzdrowiony niewidomy, który posłuchał pasterza, wypędzony został ze świątyni i przyszedł do światła. Również Łazarz usłyszy Jego słowo i wyjdzie z grobu (11,5-43n). Uciskany naród wyczulony jest na głos wolności: chętnie go słucha, gdy daje się usłyszeć. Model ucisku jest dlań jak para zbyt małych, nieostrożnie wypożyczonych butów. „woła on swoje owce po imieniu". Dla złodziei i rozbójników ofiary nie mają ani twarzy, ani imienia. Są anonimową masą, którą trzeba ujarzmić i ogołocić. Gdyby pomyśleli, że mają przed sobą osoby podobne do siebie, postępowaliby inaczej. Może się to zdarzyć, gdy wcześniej czy później przyjdzie im doświadczyć tego samego losu. Dla pasterza natomiast każda owca ma swoje imię: każdą woła po imieniu w osobistej relacji przyjaźni. W czasach Jezusa pasterze w Palestynie nadawali imiona owcom, jak dzisiejsi gospodarze nadają imiona krowom, a my psom i kotom. „i wyprowadza je". Gdy nadchodzi poranek pasterz wyprowadza owce na zewnątrz ogrodzenia. Jezus, światłość świata, wyprowadza lud poza ogrodzenie Prawa i świątyni, by podążał do Jego światła. W. 4. „A kiedy wszystkie wyprowadzi". W tekście greckim mamy czasownik ekbállô, który dosłownie oznacza: wyrzucić, wypędzić, wygnać, usunąć. Czegoś takiego dokonali przywódcy wobec uzdrowionego niewidomego (9,34.35) i wobec tych, którzy przyjęli Mesjasza (9,22; 15,21). Jezus przyjmuje za własne działanie złodziei/rozbójników i zmienia je radykalnie: wypędzenie uzdrowionego niewidomego ze strony ciemności staje się Jego działaniem, które sprawia, że przychodzi on do światła. Uzdrowiony jest prototypem owiec, które osiągnęły wolność, pierwszym z wielu braci w przyszłości. Jan jest hebrajczykiem, podobnie jak jego wspólnota. Przeżywa dramat wyrzucenia chrześcijan z ludu wybranego i interpretuje je w świetle krzyża Jezusa. Krzyż reprezentuje największe zło, większego już nie może być. Jednak Pan uczynił z niego zbawienie dla wszystkich, nie wyłączając Żydów. Leżą oni bardzo mocno na sercu Ewangelisty, który adresuje rozdział 10 do ich przywódców religijnych, aby rozpoznali obiecanego pasterza. Jedynie w tym świetle można poprawnie odczytać „antyżydowskie" polemiki Jana: są gwałtowne i namiętne jak polemiki Proroków, stanowią świadectwo zranionej miłości, która uporczywie narzuca się z siłą równą oporowi, który napotyka. „staje na ich czele". Jak JHWH w czasie exodusu, Jezus prowadzi swój lud ku ziemi obiecanej. „a owce postępują za nim". W rzeczywistości przecież On sam jest drogą, która prowadzi do życia (14,6), przeżywa w pełni miłość Ojca i braci. „ponieważ głos jego znają". Jak powiedzieliśmy nieco wcześniej, każdy człowiek potrafi rozpoznać głos prawdy, odróżniając go od głosu kłamstwa. Fałszywi pasterze wywierają na nas nacisk przez oszukańcze kłamstwa, a w razie potrzeby stosują przemoc, terror i strach. Dobry pasterz czyni nas wolnymi, zdolnymi kochać i służyć, mieć nadzieję i odwagę. Każdy jest w stanie odczuć różnicę między tymi dwoma głosami. W. 5. „Natomiast za obcym nie pójdą, lecz będą uciekać od niego". Owce zajmują odwrotną postawę wobec złodzieja i rozbójnika niż tą, jaką zachowują wobec pasterza. Ocena prawdziwości pasterza dokonana jest przez same owce, a nie przez sonda-że czy nacisk przywódców. Jak uzdrowiony niewidomy, każdy człowiek woli prawdę od kłamstwa, wolność od niewoli, życie od śmierci, chyba że jest oszukany i manipulowany. Jeśli idzie za złymi pasterzami i mistrzami — czyż dwudziesty wiek nie daje nam tego niezwykłe przykłady, różniące się od poprzednich tym, że mają większą moc wyrządzania zła? — czyni to dlatego, gdyż został umysłowo sklonowany przez tego, kto dzierży władzę i kształtuje go na swój obraz i podobieństwo. „bo nie znają głosu obcych". Człowiek dzisiejszy jest tak bardzo wyobcowany z siebie, że Bóg wydaje się być jedynym obcym. Słuchamy różnych najbardziej dziwnych głosów, ale nie głosu sumienia. Uwodzi nas każdy, kto chce nas kupić ale nie Ten, który kocha nas miłością odwieczną. W. 6. „Tę przypowieść opowiedział im Jezus". To, co powiedział Jezus, jest raczej metaforą niż przypowieścią; jest dokładnym odbiciem postawy przywódców ludu. Są tak ślepi, że czy-nią dokładnie coś przeciwnego od dobra, sądząc, że będzie to lepsze. „lecz oni nie pojęli znaczenia tego, co im mówił". Można nie dostrzec także tego, co jest oczywiste. Oczywiście przez ślepca! Jeśli wyrachowanie jest krótkowzroczne, to władza zaślepia: nie ukazuje rzeczywistości, ale własne majaczenia, które potem, niestety, urzeczywistniają się w formie tak zaraźliwego szaleństwa, że staje się ono kolektywne. To, co mówi Jezus, zrozumiałe jest dla kogoś, kto jak uzdrowiony niewidomy jest wolny od ślepoty jednomyślności do jakiej zmusza władza. Może wyzwolić się od tej władzy ten, kto dozna z jej strony przykrości, pod warunkiem jednak, że otworzy oczy i potrafi sprzeciwić się złudzeniom i wszelkiego rodzaju szantażom. Celem w. 1-6 jest przekonanie faryzeuszy, że mając taki obraz Boga i człowieka, są ślepi od urodzenia; nigdy nie widzieli i nie dostrzegają do dziś różnicy między pasterzem i złodziejem/ rozbójnikiem. Uznanie tej ślepoty jest początkiem oświecenia. W następującej mowie Jezus stawia przed ich oczyma „swoje błoto", wzór człowieka prawdziwego, aby posłuchawszy Jego słowa, mogli otworzyć oczy i przejrzeć. Opowiadanie uzdrowionego niewidomego, który staje się człowiekiem wolnym, wzbudza w nas pragnienie bycia takim jak on. Jeśli bowiem faktycznie wszyscy jesteśmy niewidomi, przed opowiadaniem kogoś, kto widzi, nie potrafimy nawet uznać się za ślepych. W. 7. „Powtórnie więc powiedział do nich Jezus". Jezus wyjaśnia to, co powiedział wcześniej, poszerzając metaforę bramy (w. 7-10) i pasterza (w. 11-18). Ukazuje siebie samego jako bramę zbawienia w charakterze dobrego pasterza. Przywódcom, którzy mają fałszywy model człowieka, ukazuje On teraz siebie jako „model" prawdziwy człowieka, będącego obrazem Boga żyjącego. „Ja Jestem bramą owiec". W wierszu pierwszym Jezus stwierdził, że złodziej/ rozbójnik nie przechodzi przez bramę. Teraz stwierdza: Ja-Jestem bramą, przez którą owce mogą wyjść na wolność i osiągnąć życie. On sam bowiem, Wcielone Słowo, jest bramą między ziemią i niebem. Brama znajduje się tam, gdzie zniesiony został mur więzienia. Kto jest zamknięty wewnątrz, może wyjść; jeśli nie chce wyjść, błyszczy mimo wszystko przed jego oczyma światło dnia. Tradycja stosowała te słowa najczęściej do pasterzy. Jedynie poprzez Jezusa, dobrego pasterza, postępując jak On, mają prawny dostęp do owiec. Te-mat jednak odnosi się do owiec, które za pośrednictwem jedynego uprawnionego pasterza mogą wyjść z ogrodzenia i żyć w wolności. W. 8. „Wszyscy, którzy przyszli przede Mną, są złodziejami i rozbójnikami". Kto pragnie być przywódcą ludu, jest fałszywym pasterzem, chyba że stawia sobie za wzór Tego, który umył nogi swoim uczniom. Wydaje się jednak, że jest inaczej, poza nielicznymi wyjątkami. Dobry pasterz objawia, jak nikczemne jest to, co nam wydaje się być normalne, a nawet godne pożądania. Syn ukazuje nam, jak nasze przebywanie razem staje się złodziejstwem i rozbójnictwem, zaprzeczeniem braterstwa. Prorocy często demaskowali nie-sprawiedliwość i ucisk ze strony przywódców ludu. Zaskakuje nas fakt, że „wszyscy" są fałszywymi pasterzami. Nikt bowiem przed Jezusem nie widział Ojca. Od Adama poczynając wszyscy mamy fałszywy oraz Boga, a więc i fałszywy obraz człowieka. Dominujący obraz, uosobiony przez króla, kapłanów i przywódców ludu, to obraz tego, kto narzuca się z przemocą, a w dodatku każe nazywać się dobroczyńcą (por. Łk 22,25) dla zamaskowania swych złych czynów. Wielka jest moc słowa, zarówno prawdziwego jak i kłamliwego. Słowo prawdziwe powołuje do istnienia to, co jest; kłamliwe natomiast ukazuje to, czego nie ma i sprowadza do nicości to, co jest. „a nie posłuchały ich owce". Jeśli nawet lud zaakceptował fałszywy model, to jednak postrzega go jako obcy. Skoro więc zaproponuje mu się światło, zaraz odzyskuje wzrok jak uzdrowiony niewidomy. W. 9. „Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony". Zbawienie to nie wejście do świątyni, jak owce składane na ofiarę, ale wyjście z pasterzem, aby wejść w Niego, Syna, który daje życie i daje je w obfitości (por. w. 15-18). Jest On bowiem kochającą inteligencją Ojca, zbawia nasze człowieczeństwo otwierając je na światło swej prawdy. „wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę". To wejście i wyjście rozumie się zwykle jako metaforę wolności wejścia i wyjścia z owczarni. Jezus jednak nie proponuje wyjścia z owczarni, by do niej wejść ponownie, ale raczej wejście w siebie, który jest bramą, aby definitywnie wyjść z niewoli. Można więc rozumieć, że kto wchodzi (w Niego) i wychodzi (z owczarni), znajduje wreszcie pokarm i wodę. On sam bowiem jest pożywieniem owiec, prawdziwym chlebem życia (6,33.35.48), który zaspokaja wszelki głód i pragnienie (por. 6,35). W. 10. „Złodziej przychodzi tylko po to, aby kraść, zabijać i niszczyć". Ci, którzy nie biorą sobie Jezusa za wzór, przychodzą do owczarni jedynie po to, aby wykorzystać i kraść owce, by składać je w na ofiarę w swej świątyni i niszczyć je. Dla przywódców religijnych ludu istnieje owczarnia jedynie po to, by panoszyć się nad nią, składać w ofierze zgodnie z Prawem, którego są panami jak też pierwszymi jego ofiarami. „Ja przyszedłem po to, aby [owce] miały życie i miały je w obfitości". Jezus jest pasterzem/barankiem Bożym, który gładzi grzech świata (1,29). Przyszedł, aby uwolnić owce i dać im życie, swoje życie Syna. Przedstawi to obrazowo przypowieść o dobrym pasterzu.

 

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana, s. 285-292.

4. Niedziela Wielkanocna, rok A, 2023.04.30

 

 

3. Niedziela Wielkanocna, rok A, 2023.04.23

 

PIERWSZE CZYTANIE Dz 2, 14. 22b-32

Bóg wskrzesił Jezusa, zerwawszy więzy śmierci

Czytanie z Dziejów Apostolskich

W dniu Pięćdziesiątnicy stanął Piotr razem z Jedenastoma i przemówił donośnym głosem:

«Mężowie Judejczycy i wszyscy mieszkańcy Jeruzalem, przyjmijcie do wiadomości i posłuchajcie uważnie mych słów! Jezusa Nazarejczyka, Męża, którego posłannictwo Bóg potwierdził wam niezwykłymi czynami, cudami i znakami, jakich Bóg przez Niego dokonał wśród was, o czym sami wiecie, tego Męża, który z woli, postanowienia i przewidzenia Boga został wydany, przybiliście rękami bezbożnych do krzyża i zabiliście. Lecz Bóg wskrzesił Go, zerwawszy więzy śmierci, gdyż niemożliwe było, aby ona panowała nad Nim, bo Dawid mówi o Nim:

„Miałem Pana zawsze przed oczami, gdyż stoi po mojej prawicy, abym się nie zachwiał. Dlatego ucieszyło się moje serce i rozradował się mój język, także i moje ciało spoczywać będzie w nadziei, że nie zostawisz duszy mojej w Otchłani ani nie dasz Świętemu Twemu ulec rozkładowi. Dałeś mi poznać drogi życia i napełnisz mnie radością przed obliczem Twoim”.

Bracia, wolno powiedzieć do was otwarcie, że patriarcha Dawid umarł i został pochowany w grobie, który znajduje się u nas aż po dzień dzisiejszy. Więc jako prorok, który wiedział, że Bóg przysiągł mu uroczyście, iż jego Potomek zasiądzie na jego tronie, widział przyszłość i przepowiedział zmartwychwstanie Mesjasza, że ani nie pozostanie w Otchłani, ani ciało Jego nie ulegnie rozkładowi.

Tego właśnie Jezusa wskrzesił Bóg, a my wszyscy jesteśmy tego świadkami». Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY Ps 16 (15), 1b-2a i 5. 7-8. 9-10. 11 (R.: por. 11a)

Refren: Ukaż nam, Panie, Twoją ścieżkę życia.  Albo: Alleluja.

Zachowaj mnie, Boże, bo chronię się do Ciebie, *
mówię do Pana: «Ty jesteś Panem moim».
Pan moim dziedzictwem i przeznaczeniem, *
to On mój los zabezpiecza.  Refren.

Błogosławię Pana, który dał mi rozsądek, *
bo serce napomina mnie nawet nocą.
Zawsze stawiam sobie Pana przed oczy, *
On jest po mojej prawicy, nic mną nie zachwieje. Refren.

Dlatego cieszy się moje serce i dusza raduje, *
a ciało moje będzie spoczywać bezpiecznie,
bo w kraju zmarłych duszy mej nie zostawisz *
i nie dopuścisz, bym pozostał w grobie.  Refren.

Ty ścieżkę życia mi ukażesz, *
pełnię radości przy Tobie
i wieczne szczęście *
po Twojej prawicy. Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE 

1 P 1, 17-21 Zostaliście wykupieni drogocenną krwią Chrystusa

Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Piotra Apostoła

Bracia:
Jeżeli Ojcem nazywacie Tego, który bez względu na osoby sądzi każdego według uczynków, to w bojaźni spędzajcie czas swojego pobytu na obczyźnie.

Wiecie bowiem, że z odziedziczonego po przodkach waszego złego postępowania zostaliście wykupieni nie czymś przemijającym, srebrem lub złotem, ale drogocenną krwią Chrystusa, jako baranka niepokalanego i bez zmazy.

On był wprawdzie przewidziany przed stworzeniem świata, dopiero jednak w ostatnich czasach objawił się ze względu na was. Wy przez Niego uwierzyliście w Boga, który wskrzesił Go z martwych i udzielił Mu chwały, tak że wiara wasza i nadzieja są skierowane ku Bogu.  Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ Por. Łk 24, 32

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Panie Jezu, daj nam zrozumieć Pisma,
niech pała nasze serce, gdy do nas mówisz.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA Łk 24, 13-35 Poznali Chrystusa przy łamaniu chleba

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza

24,13W pierwszy dzień tygodnia dwaj uczniowie Jezusa byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej o sześćdziesiąt stadiów od Jeruzalem. 14Rozma-wiali oni z sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. 15Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. 16Lecz oczy ich były jakby przesłonięte, tak że Go nie poznali.

17On zaś ich zapytał: «Cóż to za rozmowy prowadzicie z sobą w drodze?» Zatrzymali się smutni. 18A jeden z nich, imieniem Kleofas, odpowiedział Mu: «Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało».

19Zapytał ich: «Cóż takiego?»

Odpowiedzieli Mu: «To, co się stało z Jezusem Nazarejczykiem, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; 20jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. 21A my spodziewaliśmy się, że On właśnie miał wyzwolić Izraela. Ale po tym wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to stało. 22Nadto, jeszcze niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: były rano u grobu, 23a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i opowiedziały, że miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż On żyje. 24Poszli niektórzy z naszych do grobu i zastali wszystko tak, jak kobiety opowiadały, ale Jego nie widzieli».

25Na to On rzekł do nich: «O, nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! 26Czyż Mesjasz nie miał te-go cierpieć, aby wejść do swej chwały?» 27I zaczynając od Mojżesza, po-przez wszystkich proroków, wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego.

28Tak przybliżyli się do wsi, do której zdążali, a On okazywał, jakoby miał iść dalej. 29Lecz przymusili Go, mówiąc: «Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił». Wszedł więc, aby zostać wraz z nimi. 30Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. 31Wtedy otworzyły się im oczy i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. 32I mówili między sobą: «Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?»

33W tej samej godzinie zabrali się i wrócili do Jeruzalem. Tam zastali zebranych Jedenastu, a z nimi innych, 34którzy im oznajmili: «Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi». 35Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze i jak Go poznali przy łamaniu chleba.    Oto słowo Pańskie.

MEDYTACJA   ROZEZNAWAĆ OBECNOŚĆ JEZUSA W CODZIENNOŚCI

O co proszę? O łaskę rozeznawania obecności Jezusa w Słowie i codziennych wydarzeniach.

 

            Dołączę do uczniów idących do Emaus, aby wsłuchać się w smutną rozmowę i wniknąć w ich przeżycia (ww. 13-14). Zobaczę ich twarze pełne bólu i rozczarowania. Uchodzą z Jerozolimy, lecz ból zabierają ze sobą.     Przypomnę sobie swoje życiowe doświadczenia, które prowadziły mnie do rozgoryczenia i wewnętrznej niezgody na to, co się stało. Przy-pomnę sobie moje ucieczki. Co było moim „Emaus", w którym szukałem schronienia i zapomnienia o złych wydarzeniach?

            Gdy do idących uczniów dołącza Jezus, nie rozpoznają Go, gdyż „oczy ich były niejako na uwięzi" (ww. 15-16). Co mogę powiedzieć o moim zachowaniu w chwilach kryzysowych? Jak wtedy wygląda mój obraz Boga?

            Zauważę, że uczniowie, chociaż są pełni smutku i rozgoryczenia, pozwalają Jezusowi, aby „przybliżył się" i towarzyszył im w drodze. Zaczynają z Nim rozmawiać i słuchać Jego wyjaśnień (ww. 15-27). Co mogę powiedzieć o moim duchowym życiu w chwilach doświadczeń? Jak wygląda wtedy moja modlitwa, słuchanie słowa Bożego?

            Jezus cierpliwie i powoli leczy ich serca swoim słowem. Rozpoznają Go przy łamaniu chleba (ww. 30-32). Czy w mojej historii życia były takie chwile, kiedy doznałem szczególnego światła lub uzdrowienia przez usłyszane Słowo Boże? Jakie to było słowo? Odszukam je w Biblii.

            Przypomnę sobie sytuacje, w kiedy podczas w Eucharystii prze-żyłem szczególną bliskość Jezusa, tak iż serce we mnie pałało. Opowiem o nich Jezusowi.

            Podziękuję Jezusowi za chwile, których sposób szczególny doświadczyłem uzdrowienia przez Jego słowo i przez Eucharystię. Będę powtarzał: „Rozmiłuj mnie w Twoim Słowie i Eucharystii!".

 

KOMENTARZ

1. Przesłanie w swoim kontekście

Z tego wydarzenia, przejętego z drugorzędnej tradycji, Łukasz czyni wzorcową stronę, aby pokazać nam, że zmartwychwstały Pan także dzisiaj obecny jest w naszym życiu wierzących i jak możemy Go spotkać. Dwaj wędrowcy są figurą Kościoła, który zmienia swe serce, oblicze i drogę, kiedy przy stole słowa i chleba „doświadcza" Żyjącego, i włącza się w proklamowanie wiary Piotra, któremu „ukazał się". W tym opowiadaniu, w którym przechodzi się od „nierozpoznania" (w. 16) do „rozpoznania" Pana Jezusa (w. 31, por. w. 35), Łukasz streszcza całą drogę, jaką proponuje swe-mu czytelnikowi. Od samego początku założył sobie, żeby Teofil „rozpoznał" mocne podstawy nauki, jaką otrzymał (Łk 1, 4). A czyni to w dwóch kolejnych etapach, odpowiadających dwom częściom Ewangelii. Pierwszym jest słuchanie Pana, który głosi słowo, drugim - oglądanie Jego oblicza, kiedy łamie chleb. Centralnym punktem tej podwójnej katechezy jest tajemnica Syna Człowieczego, umarłego i zmartwychwstałego, wobec której każdy człowiek jest „nierozumny i leniwy w sercu" (w. 25; por. Łk 9, 45). Dwaj uczniowie znają Pisma. Odrzucają jednak zgorszenie krzyża, nie wiedząc, że to on jest kluczem, aby je przeniknąć i zrozumieć. Umarły i zmartwychwstały Pan, o którym opowiada Ewangelia, i którego wspominamy w Eucharystii - prowadzi nas do przyjęcia dziejów Jezusa jako realizacji i wy-tłumaczenia całego planu zbawienia. „Pan prawdziwie zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi". Teraz jednak skończył się czas, kiedy się pokazywał. W Jego Wniebowstąpieniu objawienie zamknęło się, gdyż zostało wypełnione. My nie widzieliśmy ani Jego, ani tych, którzy Go widzieli. Jesteśmy chrześcijanami trzeciego pokolenia, jak ci, do których zwraca się Łukasz. Opieramy swoją wiarę na słowie, które zostało nam przekazane przez świadectwo naocznych świadków (Łk 1, 2). Również my, tak jak kobiety i Piotr, mamy odbyć pielgrzymkę do grobu. Zastaniemy go pustego jak oni. Nie ma tam Żyjącego. Jednakże On nas nie opuścił. Chodzi po drogach świata, dopóki Jego królestwo nie spełni się. On, jedyny Syn, który zawsze przebywa u Ojca, wyszedł na poszukiwanie pozostałych dziewięć-dziesięciu dziewięciu zagubionych braci. Idzie za nimi, spotyka ich i towarzyszy im, aby zamienić ich wygnanie z ucieczki na pielgrzymowanie. Tęsknota - która przecież zawsze pozostaje i wyraża się w pragnieniu Marana tha (1 Kor 16, 22) - przestaje być smutnym cierpieniem z powodu coraz bardziej niemożliwego powrotu i staje się radosnym biegiem do domu Ojca. On zbliża się do nas wszystkich, tak jak do tych dwóch z Emaus. Towarzyszy nam w naszych rozczarowaniach i nadziejach, w naszej śmierci i naszym życiu. Spotyka nas w naszych codziennych krokach wędrowców, przyłączając się do naszej wędrówki, dokądkolwiek zmierzamy. Nie oddała się od nas, choć my oddalamy się od Niego. Syn Człowieczy przyszedł, aby szukać i zbawić to, co zginęło (U 5, 32; 19, 10). Nasze serce jest martwe i zlodowaciałe. Nasze oczy ogarnięte lękiem nie są zdolne rozpoznać Pana. Są zamknięte, odkąd u stóp drzewa kłamstwo otworzyło je na naszą na-gość. Ale teraz Ten, który zawisł na drzewie, rozgrzewa nam serce i rozjaśnia wzrok. Sam osobiście otwiera nam Pisma i otwiera na oścież oczy. Choć staje się niewidzialny, wierny, że wszedł, aby z nami pozostać. Jego mocą odbywamy świętą podróż, która włącza nas w komunię wiary i życia pierwszych uczniów. My też „rozpoznajemy" Żyjącego. Oni Go także „widzieli". Ale tylko przez krótki czas i by uzasadnić - ich i naszą - wiarę. Jest to jedyna różnica między nimi a nami. Pod każdym innym względem identyczna jest droga prowadząca do rozpoznania Go i identyczna moc, ja-ka z tego wypływa. Tak ci, którzy Go widzieli, jaki my wszyscy, dla których dawano o Nim świadectwo, docieramy do Niego dzięki orędziu, ukazujące-mu nam Go jako zmartwychwstałego, dzięki wspominaniu Jego słowa i „jego" gestowi łamania chleba. Bóg jest Emanuelem. Jest nie tylko „tym, który jest", ale też „tym, który jest z". Jest bowiem miłością, zwycięstwem nad samotnością i nad śmiercią. Dlatego pozostaje na zawsze z nami, a nawet „w nas". Dlatego „kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a ja w nim" (Łk 6, 56). Słowo i chleb, dzięki którym pozostaje w naszym duchu i w naszym ciele, są wiatykiem Kościoła aż do skończenia czasów. Człowiek staje się słowem, które słucha i chlebem, który spożywa. Słowo i Ciało Syna upodobniają nas do Niego, dając nam Jego Ducha, który jest mocą, by żyć jako dzieci Ojca i bracia między sobą. Tak jak ci dwaj z Emaus, także my możemy dobrze znać Pana i wszystkie Pisma. My będziemy ewangelizatorami tylko połowicznymi, a cale nasze życie goryczą i rozczarowaniem, dopóki jego Słowo nie pozwoli nam zrozumieć krzyża, a Jego Chleb nie pozwoli nam rozpoznać Go jako żywego i działającego w nas. Ponadto opowiadanie to uczy nas „rozpoznawać nawiedzenie Pana. Jest On już zawsze obecny: „wszedł więc, aby pozostać z nimi." (w. 29), a Jego działanie polega na przeprowadzaniu nas od przygnębienia do pociechy. Jeżeli wcześniej czuliśmy się samotni i opuszczeni, to teraz chce nam dać odczuć, że jest z nami i wypełnia naszą samotność. Jeżeli nasza droga była ucieczką ze smutkiem, ciemnością, zniechęceniem i nieufnością, to teraz staje się biegiem ku Jerozolimie, ku braciom, z umysłem rozjaśnionym i sercem przepełnionym radością, ufnością, odwagą i nadzieją. Po takich znakach wszyscy możemy rozpoznać obecność Żyjącego w naszym konkretnym życiu. Jest to nasze przemieniające spotkanie z Nim. Wiara jest właśnie tą żywotną więzią z Nim, więzią osobistą, ,a nie ze słyszenia (por. J 4, 42).

 

 

2. Interpretacja tekstu 

S. Fausti: w. 13: «tego samego dnia». U Łukasza całe wydarzenie paschalne - od Zmartwychwstania po Wniebowstąpienie - rozgrywa się jakby w ciągu jednego dnia. Jest to odwieczne dziś Boga, dzień zbawienia, który obejmuje całą ludzką historię. Każdy nasz dzień staje się mu współczesnym, a wchodzi się do niego dzięki Słowu i Eucharystii. «dwóch z nich». Są to dwaj spośród tych, którzy wraz z Jedenastoma otrzymali orędzie Zmartwychwstania (w. 9). Jeden to Kleofas (być może wuj Jezusa, por. Łk 19, 25). Znał Pana według ciała, ale teraz musi rozpoznać Go według Ducha (2 Kor 5, 16). Drugi, anonimowy, nosi imię każdego czytelnika, wezwanego do tego samego doświadczenia. Jest wyjątkową osobowością, pozbawioną twarzy, marzeń - prawdziwy bohater, dla którego drugi pełni rolę zwierciadła. «szło». Człowiek jest zawsze w drodze. Unoszony swoim pragnieniem staje się tym, ku czemu zmierza. Droga tych dwóch, jak droga wszystkich, jest odwrotnością drogi Jezusa. Oni bowiem „schodzą" z Jerozolimy. Spotkają po drodze Samarytanina, który przyprowadzi ich do domu. Potem wyjdą stamtąd. Jednak już nie z powodu rozczarowania, lecz aby wypełnić swą misję wobec innych braci. w. 14: «rozmawiali» (po gr. 'głosić homilię"). Choć nie zrozumieli, nie mogą zapomnieć. Rozmawia się o tym, co leży na sercu. Na sercu leży to, czego się szuka, a szuka się tego, co się kocha. W końcu znajdą Tego, którego szukają, podczas gdy On ich szuka. On bowiem jako pierwszy ich umiłował i od zawsze nosi ich w sercu. Rozmowa o Nim to pierwszy krok do zauważenia Jego obecności. w. 15: «rozmawiali i zastanawiali się» (po gr. 'szukać razem, spierać się', por. Łk 22, 23; Dz 6, 9; 9, 29; 28, 29). Spierają się dwie osoby, które pragną tego samego, ale też dwie osoby rozczarowane, które wyrzucają sobie nawzajem złość. Wspomnienie Pana jeszcze ich nie łączy. Przeszkadza im działalność Dzielącego, który zaciemnił im serce i twarz. Ale On jest tam, obecny wszędzie, gdzie się Go wspomina. «sam Jezus przybliżył się do nich i szedł z nimi». Zmartwychwstały nie opuszcza swoich. Co więcej, może stać się bliskim wszystkich i wszędzie. Może wejść także przy drzwiach zamkniętych, do niewidomych oczu i zatwardziałych serc. Tak jak poszedł za złoczyńcą aż na krzyż, aby ofiarować mu królestwo, tak teraz idzie za każdym z nas, w każdej sytuacji, aby obdarzyć nas takim samym darem. Nasze poszukiwanie Go prowadzi tylko do pustego grobu. jego poszukiwanie nas prowadzi do spotkania nas z Nim - Żyjącym. w. 16: «ich oczy były jakby przyćmione i nie mogli Go rozpoznać». Ręka Jezusa ujęła rękę zmarłej dziewczynki, aby dać jej życie (Łk 8, 54). Ręka śmierci bierze w posiadanie nasze oczy i zakrywa je, byśmy nie rozpoznali Żyjącego. Poprzez swoje kłamstwo nieprzyjaciel napełnił nas lękiem, a ten stoi nam przed oczyma niczym zasłona, na którą projektujemy nasze wyobrażenia (por. Łk 9, 45; 18, 34). Negatywne oczekiwanie i smutek to dwie ręce, za pomocą których szatan zamyka nam oczy przed Panem. w. 17: «cóż to za rozmowy pro-wadzicie». Jezus chce, ażeby wyrazili rozczarowanie uczniów. Przepowiadanie musi wejść we wszystko, co negatywne w człowieku i jego historii. Musi wybawić nas właśnie od tego! «przystanęli smutni». Ich twarze są przeciwieństwem oblicza przemienionego Pana (Łk 9, 29). Jest to nie-oblicze, ciemne jak ich serce. Słowo Pana wyprowadza światło z ciemności.

w. 18: «jesteś chyba jedynym z przebywających w Jeruzalem...». Jezus wydaje się nie znać wydarzeń, które dotknęły ich tak mocno. W rzeczywistości dotyczą właśnie Jego! w. 19: «o czym?». Pyta ich, aby wyszła z nich cała gorycz. Przed lekarzem nie ukryje się ani nie pomniejszy choroby. Wiara nie będzie ominięciem, ale rozwiązaniem problemów, których nie można ani stłumić, ani usunąć. «o Jezusie z Nazaretu, proroku...». Jest to dokładne przedstawienie kerygmatu. Dobrze znają Jezusa, ale jedynie do Śmierci. Opowiadanie, wierne i poprawne, prowadzi do ciasnej bramy, przez którą nie chce cię przejść. w. 21: «a my mieliśmy nadzieję». Krzyż zostaje nieubłaganie odczytany jako koniec wszelkich nadziei. Dopiero Zmartwychwstały pozwoli zrozumieć go jako tajemnicę zbawienia. Myśl człowieka pozostaje zamknięta (Łk 9, 45; 18, 34), a nawet głęboko rozczarowana wobec myśli Bożej (Mk 8, 31-33). On nie wyzwala nas od zła i śmierci (to byłoby rozczarowanie!), ale w złu i śmierci. W obliczu krzyża, mądrości i mocy Boga (1 Kor 1, 24), rozsypują się w proch nasze bożki i nasze nadzieje, które okazują się zwykłymi gwarantami naszych lęków. Da-gon nie ostaje się przed Arką (1 Sm 5, 1nn). ww. 22n: «niektóre z naszych kobiet wprawiły nas w zdumienie». Dwaj uczniowie otrzymali wiadomość o Zmartwychwstaniu. Wydaje im się jednak niewiarygodna. w. 24: «ale Jego nie widzieli». Tak jak wtedy, tak i teraz w tym jest sedno problemu. Bez doświadczenia Zmartwychwstałego wiara jest niemożliwa! A jest ona bezpośrednią i osobistą komunią z Panem (por. J 4, 42).  w. 25: «o nierozumni i leniwi w sercu». Od zawsze lud jest „twardego karku i zatwardziałego serca". Uczniowie utożsamiają się z tym swoim stałym atrybutem. Są nazwani „nierozumnymi i leniwymi w sercu", tak jakby to było ich imię. Nasza głowa faktycznie nie przepuszcza Bożej prawdy, ponieważ wypełnia-ją ją nasze straszliwe wyobrażenia. Nasze serce jest leniwe (o zwolnionym tętnie), ponieważ zamraża je smutek. «nie wierzycie w to wszystko, co powiedzieli prorocy». Dajemy więcej wiary kłamstwu szatana i naszym lękom niż prawdzie o Bogu i Jego obietnicy! To jest nasz grzech niedowiarstwa. Pierwszy krok, jaki należy uczynić, to dać większy posłuch Jego Słowu, a nie naszym lękom. w. 26: «czyż Chrystus nie musiał tego cierpieć i wejść do swej chwały?». Jest to centralny punkt katechezy Zmartwychwstałego. Jego Śmierć stanowi przejście do chwały. Oczywiście możemy to zrozumieć dopiero po Zmartwychwstaniu. W świetle paschalnym krzyż staje się kluczem do interpretacji całego Pisma, a całe Pismo staje się komentarzem do krzyża jako chwały Bożej. w. 27: «wyjaśniał im, co odnosiło się do Niego we wszystkich Pismach». „Całe Pismo stanowi jedyną księgę, a tą jedyną księgą jest Chrystus, ponieważ całe Pismo mówi o Chrystusie i w Chrystusie znajduje swe wypełnienie" (Hugon od św. Wiktora). Zmartwychwstały Jezus jest hermeneutą Słowa, ponieważ w Nim - pełnym „tak" Boga światu i świata Bogu - wszystkie obietnice stały się rzeczywistością (por. 2 Kor 1, 20). w. 28: «sprawiał wrażenie, że idzie dalej». Jezus, który już dotarł do Jerozolimy, jest pierwszy, który z niej schodzi. Szuka wszystkich swoich braci. Jest gotowy iść zawsze dalej, niż my uciekliśmy, byleby tylko z nami przebywać. w. 29: «lecz oni nalegali». Ten, który szuka, chce być szukany. Nasze pragnienie Jego „zmusza" Go, by z nami pozostał, ponieważ jako pierwszy gorąco pragnął jeść z nami (Łk 22, 15). «zostań z nami...». Jeżeli Bóg pozostaje z nami, nie ma już nocy. Z Nim zawsze jesteśmy w domu. Przebywanie Boga z nami to jedno z wyrażeń, które pozwalają nam lepiej uchwycić znaczenie Eucharystii. Jezus obiecał, że z Ojcem zamieszka u nas i zaprosił nas do zamieszkania w Nim, tak jak On zamieszkuje w nas (J 14, 23; 15, 4). Teraz to realizuje. «wszedł więc, aby po-zostać z nimi». „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli ktoś posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną" (Ap 3, 20; por. Pnp 5, 2). On pozostaje z nami po wszystkie dni aż do skończenia świata (Mt 28, 20). Chleb łamany jest Jego mieszkaniem w nas i naszym mieszkaniem w Nim. Oblubienica może w końcu powiedzieć: „Lewa jego ręka pod moją głową, a prawica jego obejmuje mnie" (Pnp 2, 6).

w. 30: «gdy zasiedli do stołu». W zażyłości z Panem („On z nimi") mamy znany i objawiający gest: „To czyńcie na moją pamiątkę" (Łk 22, 19). Obfity stół Słowa wzbudził pragnienie i zrozumienie łamania chleba. «wziął chleb, odmówił modlitwę uwielbienia, połamał i dawał im». Zauważmy, że podczas gdy w Łk 22, 19 mówi się „dał im" (raz na zawsze), tutaj mówi się: „dawał im" (czynność miniona, która trwa). To bowiem, co zostało dane podczas Ostatniej Wieczerzy, jest dawane aż do końca świata w celebracji eucharystycznej. w. 31: «otworzyły się im oczy». Pamiątka miłości Pana otwiera nam oczy, które od zawsze były zamknięte. W końcu otwieramy je nie na naszą nagość, ale na chwałę Boga. W Eucharystii widzimy, że On jest dla nas tym, czym my jesteśmy dla Niego. Widzimy nowego Adama, zmartwychwstałego Ukrzyżowanego. «rozpoznali Go». „Szczęśliwy, kto będzie spożywał chleb w królestwie Bożym" (Łk 14, 15). Celem całej Ewangelii Łukasza jest to, byśmy rozpoznali Tego, o którym naoczni świadkowie opowiadali (Łk 1, 1-4). To rozpoznanie następuje po słowie, w darze Chleba. Dwa etapy Ewangelii Łukasza - katecheza słuchania i katecheza oglądania - odpowiadają dwóm częściom celebracji eucharystycznej, z podwójnym stołem Słowa i Chleba. Jeżeli Chleb realizuje to, co Słowo obiecuje, to Słowo pozwala rozpoznać Chleb jako realizację obietnicy Bożej. Dlatego Słowo i Chleb stanowią jedyny sakrament. Eucharystia jest prawdziwie źródłem i szczytem całego życia chrześcijańskiego. Wszystko do niej prowadzi i wszystko od niej wychodzi. «lecz On stał się dla nich niewidzialny». Nie znika. Pozostaje zawsze z nami jak ktoś, kto idzie naszą drogą, byśmy my szli za Nim Jego drogą. W Eucharystii możemy zawsze Go rozpoznać. Jest niewidzialny, ponieważ - mówiąc ściślej - jest nie z nami, ale w nas. Słowo umieściło Go w sercu, a Chleb w życiu. Kto Go spożywa, żyje Nim, tak jak On żyje Ojcem, który Go posłał (por. J 6, 57). Nie widzimy już Jego oblicza brata, ponieważ stał się naszym obliczem dzieci. Upodobnieni do Niego, teraz także my staliśmy się ikoną Ojca wobec świata.

w. 32: «czy serce nie rozpalało się w nas». Tak jak kiedyś w płonącym krzaku, tak teraz w naszym sercu Bóg objawia się, wypowiadając swoje i nasze prawdziwe imię (por. Wj 3, 2nn). Wraz z ukrytą manną dany nam jest biały kamyk, na którym napisane jest nowe imię - Jego imię Ojca w naszym imieniu synów w Synu (por. Ap 2, 17). Bóg objawia się już nie poza nami, ale w nas jako nasze życie. I objawia nam w ten sposób nasze prawdziwe życie, którym jest On sam. Jezus jest wewnętrznym nauczycielem, którego słowo żywe i skuteczne wzbudza w nas umarłą nadzieję. Jego władza jest dyskretna i pozostawia wolnymi. Co więcej, wzbudza wolność pragnienia i prośby: „zostań z nami!". To, czego dokonuje w nas, widzimy dopiero później. Teraz Boga widzimy zawsze plecami, przez spalające się skutki Jego obecności (por. Wj 33, 23). w. 33: «w tej samej chwili». Stare słońce zaciemniło się w południe. Teraz ten dzień, który wydawał się chylić ku zachodowi, już się nie skończy. Bo słońce jest w nas. Nie istniał dzień taki jak ten ani wcześniej, ani później. Zatrzymało się słońce i nie chciało zachodzić (Joz 10, 12-14). «wrócili do Jeruzalem». Uczniowie wracają na drogę. Otrzymali pokarm, który daje siłę, aby odbyć długą podróż, która jeszcze pozostaje przed nami (por. 1 Krl 19, 1-8). «zna-leźli zgromadzonych jedenastu». Doświadczenie Eucharystii prowadzi do komunii z doświadczeniem Jedenastu, którzy widzieli i dotykali ciała Pana (por. fragment następny). Istnieje pewne dotykanie i oglądanie duchowe, które jest bardziej rzeczywiste i ważniejsze od fizycznego! w. 34: «Pan prawdziwie zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi». Jest to okrzyk paschalny i radosne wyznanie wiary pierwszych uczniów. W Eucharystii my także łączymy się z nimi w tym samym doświadczeniu. w. 35: «opowiadali o tym, co im się przydarzyło w drodze i jak dał się im poznać przy łamaniu chleba». Ten, który „ukazał się Szymonowi", jest tym samym, którego rozpoznajemy także i my. Żyjący wyszedł nam na spotkanie, gdy schodziliśmy z Jerozolimy. Widział nas, podszedł do nas, opatrzył swoją oliwą i winem. Nasze serce zaczęło płonąć, wyczuwając w Jego słowie prawdę o nas i o Bogu. Nasze oczy otworzyły się szeroko, rozpoznając Go w chlebie. Już On jest w nas, a my w Nim. Nasza droga staje się Jego drogą. Eucharystia przeradza się w misję. Stajemy się Jego świadkami, począwszy od Jerozolimy aż po najdalsze krańce ziemi. Nasze życie jest Jego życiem - życiem Syna, który idzie ku braciom. Doświadczywszy troski Samarytanina wobec nas, możemy wypełnić Jego przykazanie, które daje nam życie wieczne: „Idź i ty czyń to samo" (U 10, 37). Spotkanie z Nim przez Słowo i Chleb leczy nas nieustannie. Nasze nogi odwracają się od ucieczki i wkraczają na Jego drogę. Nasze oblicze przechodzi od ciemności smutku do światła radości. Nasza głowa, bez mózgu, otwiera się na zrozumienie. Nasze zlodowaciałe i leniwe serce zaczyna pulsować i płonąć. Nasze oczy przesłonięte lękiem otwierają się na oglądanie Go. A nasze usta, zatwardziałe w sporze z bratem, śpiewają to samo alleluja, co wszyscy zbawieni w historii. Odrodziliśmy się i nieustannie odradzamy jako nowi ludzie.

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Łukasza, s. 837-842.

 

3. Niedziela Wielkanocna, rok A, 2023.04.23

 

 

 

 

2. Niedziela Wielkanocna, rok A, 2023.04.16

 

PIERWSZE CZYTANIE  Dz 2, 42-47 Życie pierwszej wspólnoty chrześcijańskiej

Uczniowie trwali w nauce apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach.

Bojaźń ogarniała każdego, gdyż apostołowie czynili wiele znaków i cudów. Ci wszyscy, którzy uwierzyli, przebywali razem i wszystko mieli wspólne. Sprzedawali majątki i dobra i rozdzielali je każdemu według potrzeby.

Codziennie trwali jednomyślnie w świątyni, a łamiąc chleb po domach, spożywali posiłek w radości i prostocie serca. Wielbili Boga, a cały lud odnosił się do nich życzliwie. Pan zaś przymnażał im codziennie tych, którzy dostępowali zbawienia.

Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY  Ps 118 (117), 2-4. 13-15. 22-24 (R.: por. 1c)

Refren: Dziękujcie Panu, bo jest miłosierny.
Niech dom Izraela głosi: «Jego łaska na wieki». *
Niech dom Aarona głosi: «Jego łaska na wieki»
Niech wyznawcy Pana głoszą: *
«Jego łaska na wieki».

Refren.

Abym upadł, uderzono mnie i pchnięto, †
lecz Pan mnie podtrzymał. *
Pan moją mocą i pieśnią, On stał się moim Zbawcą.
Głosy radości z ocalenia w namiotach sprawiedliwych: *
«Prawica Pańska moc okazała».

Refren.

Kamień odrzucony przez budujących †
stał się kamieniem węgielnym. *
Stało się to przez Pana i cudem jest w naszych oczach.
Oto dzień, który Pan uczynił, *
radujmy się nim i weselmy. 

Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE  1 P 1, 3-9  Radość płynąca z wiary

Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Piotra Apostoła

Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego, Jezusa Chrystusa. On w swoim wielkim miłosierdziu przez powstanie z martwych Jezusa Chrystusa na nowo zrodził nas do żywej nadziei: do dziedzictwa niezniszczalnego i niepokalanego, i niewiędnącego, które jest zachowane dla was w niebie. Wy bowiem jesteście przez wiarę strzeżeni mocą Bożą dla zbawienia, gotowego objawić się w czasie ostatecznym.

Dlatego radujcie się, choć teraz musicie doznać trochę smutku z powodu różnorodnych doświadczeń. Przez to wartość waszej wiary okaże się o wiele cenniejsza od zniszczalnego złota, które przecież próbuje się w ogniu, na sławę, chwałę i cześć przy objawieniu Jezusa Chrystusa. Wy, choć nie widzieliście, miłujecie Go; wy w Niego teraz, choć nie widzicie, przecież wierzycie, a ucieszycie się radością niewymowną i pełną chwały wtedy, gdy osiągniecie cel waszej wiary – zbawienie dusz.  Oto słowo Boże.

Można odmawiać sekwencję: Niech w święto radosne Paschalnej Ofiary.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  Por. J 20, 29

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Uwierzyłeś, Tomaszu, bo Mnie ujrzałeś;
błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

 

EWANGELIA  J 20, 19-31  Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

20,19Wieczorem w dniu zmartwychwstania, tam gdzie przebywali uczniowie, choć drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: «Pokój wam!» 20A to powiedziawszy, po-kazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie, ujrzawszy Pana.

21A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». 22Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! 23Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane».

24Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. 25Inni więc uczniowie mówili do niego: «Widzieliśmy Pana!»

Ale on rzekł do nich: «Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i ręki mojej nie włożę w bok Jego, nie uwierzę».

26A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł, choć drzwi były zamknięte, stanął pośrodku i rzekł: «Pokój wam!» 27Następnie rzekł do Tomasza: «Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż w mój bok, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym».

28Tomasz w odpowiedzi rzekł do Niego: «Pan mój i Bóg mój!»

29Powiedział mu Jezus: «Uwierzyłeś dlatego, że Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli».

30I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej księdze, uczynił Jezus wobec uczniów. 31Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc, mieli życie w imię Jego.

 

 

 

MEDYTACJA POWIERZYĆ SIĘ JEZUSOWI, ABY ODZYSKAĆ POKÓJ SERCA

O co proszę? O silną wiarę, uwolnienie od lęku i głęboki pokój serca.

            Będę wpatrywał się w uczniów, którzy po śmierci Jezusa znów są razem. Są pełni lęku i niepewności (w. 19). Wyobrażę sobie ich niespokojne twarze i oczy pełne strachu. Bez Jezusa czują się bezradni.

            Czy nie odkrywam w sobie cech zachowania apostołów? Czy w cierpieniu nie zamykam się przed samym sobą i innymi? Wypowiem przed Jezusem lęki i obawy, które kuszą mnie do ucieczki od życia i jego wyzwań.            Zauważę, jak bardzo zmienia się atmosfera, gdy pośród apostołów zjawia się Jezus. Jego obecność zamienia ich lęk w radość (ww. 19-21). Będę prosił Jezusa o głębokie doświadczenie Jego obecności, zwłaszcza pośród moich niepewności i lęków.

            Jezus dwukrotnie mówi do apostołów: „Pokój wam" (ww. 19.21). Będę chciał usłyszeć i głęboko przeżyć te słowa. Będę prosił o głębokie przekonanie, że Jezus codziennie pozdrawia mnie tymi słowami i zaprasza, abym otwierał się na przyjęcie Jego pokoju.

            Tomasz, który nie był razem z uczniami, czuje się zagubiony (ww. 24-25). Słowa apostołów nie są w stanie Go zmienić. Potrzebuje doświadczenia osobistego spotkania z Jezusem. Czy szukam osobistych spotkań z Jezusem?

            Będę kontemplował spotkanie Tomasza z Jezusem (ww. 26-29). Zo-baczę, jak zmienia się jego twarz, jak pojawia się na niej zdziwienie i radość. Jezus zachęca Tomasza, aby Go dotknął. Czy w mojej modlitwie osobistej, w Eucharystii, w spowiedzi szukam i pragnę intymnego spotkania z Jezusem?

            Zaproszę do mojej modlitwy św. Tomasza i razem z nim będę prosił o silną wiarę i pokój serca. Zachowam w sercu modlitwę Tomasza: „Pan mój i Bóg mój!".

 

 

 

 

KOMENTARZ

1. Orędzie w kontekście  (ww. 19-23)

„Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam". Syn, po dopełnieniu swej misji, obecny jest w braciach przez dar swego Ducha, aby kontynuowali Jego dzieło, by byli świadkami miłości Jego Ojca, który jest też naszym Ojcem. Po opowiadaniu o pustym grobie i spotkaniu z Marią, następuje wizyta Jezusa u Jego uczniów. Podczas ostatniej wieczerzy powiedział, że nie zostawi ich sierotami: że powróci (14,18), aby dać im swój pokój (14,27), swoją radość (16,20.22) i uczynić ich swoimi świadkami mocą Ducha (15,26n). Teraz dotrzymuje słowa. Epizod podobny do Łk 24,36-49 (por. też Mt 28,16-20) osiąga swoje apogeum w darze Ducha, którego Jezus obiecał (14,15-29; 15,26-27; 16,7-15). W taki sposób Pięćdziesiątnica (por. 7,37-39), antycypowana już na krzyżu (19,30.34), dokonuje się w sam wieczór Paschy. Ewangelia Jana jest w całości splotem antycypacji i dopełnień tej samej rzeczywistości. Jak w tkaninie naszej egzystencji, to co dzisiaj jest dane, jest zapowiedzią i nasieniem tego, co jutro zakwita i dojrzewa. Jest to tekst bardzo bogaty, który stanowi powiązanie między godziną Syna i godziną braci, między czasem Jezusa i czasem Kościoła. Protagonistą jest zawsze Duch. Na początku spoczął i zatrzymał się nad Barankiem Bo-żym, który gładzi grzech świata (1,12.13.16.29.32-33). Teraz tchnieniem przekazany został także nam, abyśmy kontynuowali Jego dzieło pojednania. Epoka Ducha, zainaugurowana w ciele Jezusa, przedłuża się w nas: chwała Syna przekazana została wspólnocie braci. W obecności Zmartwychwstałego grób naszych lęków otwiera się na pokój i radość. Słowo, które stało się ciałem w Jezusie i powróciło jako Słowo w Ewangelii, teraz ożywia również nasze ciało. Jego słowo bowiem jest Duchem i życiem (6,63). Uczniowie, chociaż wiedzą, że grób jest pusty i otrzymali wiado-mość od Marii Magdaleny, nie spotkali jeszcze Zmartwychwstałego. Jest rzeczą konieczną, ale to jeszcze nie wystarczy, aby każdy zobaczył i zwia-stował. Trzeba dojść do spotkania z Nim. Rozdział 20 przedstawia w spo-sób stopniowy drogę paschalną. Jest to przede wszystkim szukanie Jezusa w grobie i znalezienie grobu pustym (w. 1), kontemplowanie znaków jego nieobecnego ciała, dostrzeżenie ich znaczenia i uwierzenie w Niego i w Je-go słowa (w. 2-10); następnie spotkanie Go, objęcie i otrzymanie misji do przepowiadania Go (w. 11-18). Teraz jest Jego definitywny powrót przez dar Ducha, który czyni nas nowymi stworzeniami, zdolnymi miłować, tak jak On miłował (w. 19-23). Od tego, „jak" dokonuje się spotkanie, prze-chodzi się do tego, „co" dokonuje się w spotkaniu. Bez tego daru po-zostajemy jeszcze w zamknięciu naszych lęków. Pasterz dobry wchodzi do naszego grobu, pokazuje nam ręce i bok, znaki Jego miłości, i wydobywa nas z więzienia. Ukrzyżowany nie jest bankrutem pokonanym przez zło: zwycięzca śmierci jest rzeczywiście pośród nas w swojej chwale. Pokazuje nam rany, z których wypływa nasze zbawienie. Są to te same rany, o któ-rych daje świadectwo Ewangelia, abyśmy i my je kontemplowali i dotykali ich. W nich widzimy Pana, z nich płynie pokój przepełniony radością. A tą radością jest nasze zmartwychwstanie. Bowiem radość Pana jest naszą mocą (por. Ne 8,10) do nowego życia: wyprowadza nas z grobu, udziela nam „aromat" Zmartwychwstałego i sprawia, że żyjemy Jego miłością do nas. W ranach tych odkrywamy, jak Bóg umiłował świat (3,16). W nich znajdujemy nasze mieszkanie i naszą tożsamość synów: to miłość Ojca, którą dał nam Syn. Ale miłość jest zawsze „misją": jest relacją, która posyła osobę poza nią samą, do drugiego człowieka. Miłość Ojca i Syna pobudza nas ku braciom (por. 2Kor 5,14), aby i oni ją odkryli i przyjęli. Wtedy Bóg będzie wszystkim we wszystkich (1Kor 15,58), jak wszystko i wszyscy od zawsze są w Bogu. Abyśmy mogli wypełnić to posłannictwo Jezus daje nam swoje tchnienie życiowe: życie Boga staje się naszym życiem. To nowy Duch, który zabiera nam serce kamienne i daje serce z ciała, zdolne żyć według słowa Bożego i „zamieszkiwać" ziemię (Ez 36,24nn). Duch ten oży-wia wyschłe kości (Ez 37,9nn) i daje nam poznać Pana: „Poznacie, że Ja jestem Pan, gdy wasze groby otworzę i z grobów was wydobędę" (Ez 37,13). Jest to tchnienie, które Bóg tchnął w dawnego Adama (Rdz 2,7), a które nowy Adam przekazuje nam z krzyża sprawiając, że z Jego boku wypływa krew i woda (19,40.34). To Duch Syna czyni nas zdolnymi do życia jako bracia zwyciężając zło dobrem (por. Rz 12,21). Dlatego misja uczniów polega na przebaczaniu grzechów. Przebaczenie wobec braci realizuje na ziemi miłość Ojca. W ten sposób Kościół, sakrament zbawienia dla wszys-tkich, kontynuuje misję Ewangelii, misję Baranka Bożego, który gładzi grzech świata (1,29). W tych opowiadaniach o zmartwychwstaniu Jezus stwarza nową wspólnotę, zaczątki nowego stworzenia. Tekst zawiera alu-zje eucharystyczne, które poszerzone zostaną w dalszym ciągu obecnego rozdziału oraz w rozdziale następnym. Miejscem jest wieczernik, gdzie Je-zus antycypował dar z siebie: czas to wieczór, gdy wspólnota gromadzi się, aby czynić pamiątkę Pana. Żyjący znajduje się w centrum, ukazując rany swej męki; pokój i radość, które stąd płyną, są owocem Ducha, który uzdalnia uczniów do ich misji pojednania. Ciało Jezusa, ukrzyżowane i zmartwychwstałe, formuje ciało Kościoła: jest źródłem otwartym w Jerozolimie, które obmywa grzechy i nieczystości (Za 13,1). Tekst dzieli się na dwie części. W w. 19-20, wraz z rozpoznaniem Jezusa, rozpoczyna się czas radości mesjańskiej, dopełnienie Paschy. W w. 21-23, wraz z darem Ducha, rozpoczyna się stworzenie pojednane, dopełnienie Pięćdziesiątnicy. Jezus powstał z martwych i powróciwszy do Ojca jest obecny w braciach jako źródło pokoju i radości. Przez dar Ducha wysyła ich, aby kontynuowali w świecie Jego dzieło pojednania. Kościół wychodzi z grobu kontemplując poprzez rany miłość swego Oblubieńca: rodzi się z krwi i wody, z daru życia Jezusa i Jego ducha, który wysyła Kościół, aby dawał światu świadectwo miłości Ojca przez przebaczenie braciom. Jego „narodziny" wskazują na Jego permanentną „naturę".

 

2. Lektura tekstu

S. Fausti: w. 19. „Wieczorem". Dla Hebrajczyków wieczór jest początkiem nowego dnia. Tu natomiast jest dopełnieniem „jednego" dnia, „owego dnia", „dzisiaj" Boga, który jest zawsze obecny w Słowie. Kto bowiem słucha Słowa, znajduje się wobec tego, kto mówi. Spieszmy się więc wejść do owego dzisiaj (Hbr 4,11). Wieczór, początek nocy, przywołuje na myśl Paschę, gdy to obłok rozświetlał ciemności (Wj 14,20). Gdy urywek po-przedni, o świcie, przedstawia spotkanie z Jezusem jako początek nowego stworzenia, to obecny, wieczór, przedstawia to spotkanie jako ową Paschę, która uwalnia człowieka od zła (w. 23). Przypomina wieczór i ciemność, jakie spadły na uczniów w czasie burzy, po tym, jak Jezus dał swój chleb (por. 6,16-21). Teraz światło powraca, aby nawiedzić noc uczniów i wszystkie noce człowieka. Jest to godzina, po zachodzie słońca, w której pierwsi chrześcijanie gromadzą się, by celebrować pamiątkę męki Pana. „owego dnia". Ta noc należy do „tego dnia", w którym „nie będzie to ani dzień, ani noc, wieczorną porą będzie jasno" (Za 14,7). Odtąd noc staje się dniem. „pierwszego dnia tygodnia" (por. w. 1). Jesteśmy w „pierwszym dniu" stworzenia (por. Rdz 1,5). „Dzień ten" jest jedynym dniem, który nie zna zachodu właśnie dlatego, że światło świeci wieczorną porą: jest to ósmy dzień bez końca, Dzień Pana. Odtąd żyjemy zawsze w tym dniu. Trwa jednak mrok tak długo, dopóki nie otworzymy oczu na światłość świata, która przychodzi, aby zamieszkać pośród nas. „drzwi były zamknięte". Scena rozgrywa się już nie na zewnątrz, w ogrodzie, gdzie stała Magda-lena. Jesteśmy natomiast wewnątrz, w wieczerniku, gdzie Jezus antycypował dar z siebie i udzieli swego Ducha oraz przekaże swoją misję. Uczniowie przygotowali Jezusowi grób. Grób Jezusa jest otwarty i pusty, ich dom natomiast zamknięty i wypełniony śmiercią, jak ich serce. Owce są zam-knięte, oczekują na dobrego Pasterza, który wyprowadzi je na pastwiska życia. Są w takiej sytuacji, gdyż nie uwierzyli w orędzie Magdaleny (w. 18; por. Łk 24,9.11). „gdzie przebywali uczniowie". Nie mówi się, że uczniowie są zgromadzeni „razem" (por. Dz 1,14). Nie tworzą wspólnoty. Wszyscy są sierotami i samotnymi, przy zamkniętych drzwiach. Po Wielkim Piątku i Sobocie, po śmierci i pogrzebaniu Jezusa, także oni są umarłymi i pogrzebanymi, są łupem niewiary i rozpaczy. Dopóki istnieje nadzieja, jest życie; gdzie nie ma nadziei, króluje śmierć. Jan nie mówi o Apostołach, ale o uczniach. Jest to określenie szersze, które obejmuje wszystkich wierzących w Jezusa wszechczasów. W tekście greckim przy rzeczowniku „uczniowie" użyty jest rodzajnik określony, na podkreślenie, że znajdują się oni i będą się znajdować zawsze wszyscy w tej sytuacji: jest to miejsce, w którym spotykają Pana. „z obawy przed Żydami" (por. 7,13; 19,38). Strach dzieli ludzi; każdy, zamknięty w sobie, zajmuje postawę obronną i atakującą wobec innych. Przeszkadza on uczniom być razem i otworzyć się na innych. Strach i zaufanie, jak smutek i radość, stanowią pobudkę każdego działania, odpowiednio zamykając w śmierci lub otwierając na życie. „przyszedł Jezus". W tej sytuacji, pod wieloma aspektami przeciwstawnej do sytuacji Marii, przychodzi Jezus. On nie wstydzi się swoich braci (por. Hbr 2,11), chociaż Go opuścili, zaparli się i zdradzili. Wybrał ich i związał się z nimi nie dlatego, że byli dzielnymi i mocnymi, ale dlatego że są mali i słabi (por. Pwt 7,7), że potrzebują Go. Jezus daje się znaleźć Marii Magdalenie, która Go szukała. Do uczniów natomiast przychodzi z własnej inicjatywy, nie poszukiwany, chociaż kochany. Podczas gdy naród zamknął się, każdy w swym domu, Pan wychodzi ze swojego miejsca i przychodzi odwiedzić swój lud (Iz 26,20n) Żadne zamknięcie nie zatrzyma Zmartwychwstałego: światło wchodzi w ciemności uczniów. Pan nie ocala ich od śmierci — nie ocalił przecież nawet siebie samego — ale przez śmierć, w jakiej się znajdują. Czas, w którym nie widzimy Go, czyli od pogrzebu do tego spot?kania, jest krótki (16,16). Teraz widzimy Go ponownie, gdyż On żyje i my żyć będziemy (14,19). Przecież nas nie opuścił: Jego odejście do Ojca w ciele jest Jego powrotem do nas przez dar Ducha. „stanął pośrodku". Jezus nie wchodzi przez zamknięte drzwi. Nie stanowią dla Niego przeszkody, jak nie stanowił jej mur śmierci, ani kamień grobowy. To On sam jest bramą życia (por. 18,7-10). Stoi mocno na nogach, zwycięski nad śmiercią (por. w. 14). Stoi pośrodku, w centrum uczniów i w sercu każdego: jest światłością, która rozprasza ciemności, miłością, która przepędza wszelką bojaźń (1J 4,18). Gdzie wcześniej królowała śmierć, teraz jest Żyjący. Ten, który miłuje nas ponad wszystko, okazuje swą radość. Bóg jest pośrodku swego ludu. Pan pragnie być zawsze z nami, co więcej w nas (por. 15,4-11; 17,7-26). Dlatego wszedł tam, gdzie myśmy byli: w śmierć i w grób. To dzieje się jeszcze dzisiaj, gdy wspólnota jest zjednoczona już nie we własnym imieniu, uskarżając się na własne nieszczęścia, ale w Jego imię, celebrując Jego miłość. Janowi nie chodzi tu tylko o ukazanie się Jezusa, który czyni się widzialnym i następnie znika. Relacjonuje raczej początek nowej obecności: gdy pierwsza była pośród nas, teraz ustanawia swe mie-szkanie w nas (por. w. 17). „rzekł do nich: Pokój wam". „Pokój" (w języku hebrajskim šālōm, nie jest tylko zwykłym pozdrowieniem Hebrajczyków. Oznacza pełnię wszelkich błogosławieństw mesjańskich. Jest darem Jezusa, który mówi: „pokój zostawiam wam, pokój mój wam daję" (14,27), ten pokój, którego świat nie zna. Jest to pokój miłości, która zwycięża niena-wiść: „To wam powiedziałem, byście pokój we Mnie mieli. Na świecie doznacie smutku, ale odwagi! Jam zwyciężył świat" (16,33). w. 20. „pokazał im ręce i bok". Przebite ręce i przebity bok stanowią tożsamość Zmartwychwstałego: jest Ukrzyżowanym, Słowem, które stało się ciałem, który wydał swoje życie i wziął je na nowo (10,11-18), po zwyciężeniu królestwa śmierci. Jego rany są źródłem tego pokoju: sprowadzają do jedności rozproszone dzieci Boże (por. 11,52). Są to rany, które nas leczą (Iz 53,5), oznaka Jego najwyższej miłości. Ręce są symbolem władzy: nimi człowiek wszystko czyni lub burzy. W Jego rękach spoczywa wszelka władza, którą Ojciec dał Synowi (por. 3,35; 13,3). Te ręce, które umyły i wytarły nogi, są przebite przez miłość i posługę każdemu zagubionemu. Są to ręce, z któ-rych nikt nie może nas wyrwać (10,28). Są to w rzeczywistości ręce Ojca (10,29): „Ja i Ojciec jedno jesteśmy" (10,30). Jego przebity bok to ciało, z którego rodzimy się, rana z której zostaliśmy zrodzeni. Na tych, którzy pa-trzą na tego, którego przebili, wylewa się Duch łaski i pociechy (Za 12,10). Ze szczeliny skały, która nas zbawia, wypływa tryskające źródło (por. 4,14) otwarte w Jerozolimie na obmycie grzechów i nieczystości (Za 13,1; por. 14,8). Stąd wypływa rzeka wody żywej, tryskająca z boku świątyni. Jest to rzeka ogromna, która użyźnia ziemię i uzdrawia wody gorzkie, przywra-cając życie wszystkiemu, co umarło. Nad jej brzegami rosną wszelkiego rodzaju drzewa owocowe, których liście nie usychają, a owoce dojrzewają każdego miesiąca. Owoce niosą życie, liście zaś są lekarstwem dla czło-wieka (Ez 47,1-12). „Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie — niech przyjdzie do Mnie i pije. Jak rzekło Pismo: Rzeki wody żywej popłyną z jego wnętrza" (7,37n). „Tego dnia", pod wieczór, ciemność stała się światłem (por. Za 14,7), jak w „owym" dniu stworzenia (por. Rdz 1,3-5). Uczniowie kontemplując ręce i bok, trwałą pamiątkę miłości Boga, widzą światłość świata: otrzymują pokój i nieprzemijająca radość. Wtedy „Pan będzie kró-lem nad całą ziemią. Pan będzie jeden i jedno będzie Jego imię" (Za 14,9). Jezus przedstawiony jest tu, poprzez swoje rany, jako Baranek Paschalny, który gładzi grzech świata (1,29): Jego krew uwalnia nas od śmierci, a Jego ciało jest pokarmem na czas exodusu (Wj 12,8-13). Tym dniem jest odtąd dziś, w którym żyjemy również my: celebrując Eucharystię, czynimy pamią-tkę miłości Pana, otrzymujemy jego Ducha i jesteśmy posłani w świat, by nieść pojednanie. Wspólnota spożywa i pije, je i asymiluje pokarm i napój życia, który sprawia, że On mieszka w nas, a my w Nim (6,53-58). Temat pamiątki eucharystycznej, tu wspomniany jedynie przez rany Ukrzyżowa-nego, zostanie rozwinięty w scenie następnej i w 21,12nn. „Uradowali się zatem uczniowie". Radość Pana jest naszą siłą (Ne 8,10): wypędza lęk i śmierć. Radość jest właściwa dla tego, kto trwa w miłości: jeśli jesteśmy zjednoczeni z Jezusem, jak winna gałązka z latoroślą, Jego radość jest w nas i nasza radość jest pełna (15,10;.11; 17,13). Po krótkim czasie smutek uczniów zamienił się w radość: narodził się nowy człowiek (16,20n), Pan przychodzi do nas (16,22). Tej radości nikt nie może nam odebrać (16,23). Rodzi się bowiem z miłości, która oparła się Szeolowi; jest to ogień, którego nie potrafią ugasić wielkie wody (por. Pnp 8,6n). W tym dniu uczniowie nie będą już więcej pytać Go o nic (16,23): od Niego bowiem otrzymują wszystko: pokój i radość, Ducha i zdolność przebaczania. „ujrzawszy Pana". Teraz również uczniowie kontemplując rany Jego męki dla nas, ujrzeli i rozpoznali Pana: Jego rany miłości objawiają Go jako JA-JESTEM. Taki będzie sposób objawienia się Go także nam przez wiarę, gdy czynimy Jego pamiątkę w celebracji eucharystycznej. Uczniowie opowiadając Tomaszowi swoje doświadczenie, powiedzą: „Widzieliśmy Pana" (w. 25; por. w. 18). Jednak Ewangelista kładzie nacisk nie tyle na widzenie, co na radość. „Ujrzawszy" bowiem, jako imiesłów czasu przeszłego, jest podporządkowany trybowi oznajmującemu „uradowali się", który stawia bezpośrednio radość jako znak spotkania ze Zmartwychwstałym. W opowiadaniu cza-sowniki w trybie orzekającym, które opisują czynność Jezusa, są następujące: „przyszedł/stanął i rzekł, pokazał i rzekł, tchnął i powiedział". Samo Słowo wyraża to, co daje. Także tu, jak zawsze, autor opisuje to, co przyda-rza się czytelnikowi. w. 21. „A Jezus znowu rzekł do nich". To następna komunikacja Zmartwychwstałego. W czasie pierwszej przychodzi, staje po-środku i pokazuje swoją tożsamość w znakach męki, gdzie widzimy Pana i radujemy się. Z tej kontemplacji i komunii miłości, właściwej dla Eucharystii, przychodzi dar Ducha i wypływa misja. „Pokój wam". Zmartwychwstały przedstawia się jako dawca pokoju (w. 19.21.26). Radość i pokój, radosny pokój i spokojna radość są charakterystyczne dla obecności Pana, który upodabnia nas do siebie. „Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam". Po przeżytej radości z powodu wizyty Pana, uczniowie teraz słuchają Go. Jeśli oko widzi i serce się raduję, ucho słucha: kontemplacja zamienia się w miłość i posłuszeństwo. Misja braci jest taka sama jak misja Syna, który umył nogi i powiedział: „Dałem wam przykład, abyście i wy tak czynili, jak ja wam uczyniłem" (13,15), oraz: „Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem" (13,34). Uczniowie są po-słani, jak Jezus, aby dawali świadectwo miłości Ojca (por. 3,16; 17,6.26). „[Ojcze], jak Ty mnie posłałeś na świat, tak i Ja ich na świat posłałem" (17,18). Na to ich wybrałem (por. 15,16). Posłanie czyni posłanych równymi temu, kto ich posyła: „Kto przyjmuje tego, którego Ja poślę, Mnie przyjmuje" (13,20). Ten, kto jest posłany, wezwany jest do tego, by po-stępował jak Jezus: by miłował i umywał nogi (por. 13,13-17), dokonując takich samych dzieł (14,2). Złączony z losem Jezusa jest jak ziarno pszeniczne, które pada w ziemię i przynosi obfity plon (12,24; por. 15,5). Misja do braci wyraża naturę Syna: miłując braci stajemy się synami. Skoro Syn bezwzględnie jest posłany przez miłość Ojca do braci, ten kto idzie do bra-ci poznaje miłość Ojca i staje się Synem. Relacja, jaka istnieje między Jezu-sem i Ojcem („Jak mnie posłał Ojciec") jest taka sama, jak istniejąca mię-dzy Jezusem a nami („tak i Ja was posyłam"). To tak, jakby powiedział: „Wy jesteście Mną, jeśli czynicie to, co Ja wam uczyniłem: jak otrzymaliście po-kój i radość, dajcie pokój i radość i przebaczajcie". Jego uczniowie nie są ja-kimiś nadludźmi. Są jak my bojaźliwi i nieufni, naznaczeni słabością i grze-chem. Dlatego Paweł chlubi się swoimi słabościami, w których zamieszku-je moc Zmartwychwstałego (por. 2Kor 12,1-10). w. 22. „Po tych słowach tchnął na nich". „Tchnąć" (ěmphysǎō), słowo występujące w NT tylko w tym tekście, zachodzi dwukrotnie w ST: Bóg, stwarzając człowieka tchnął w jego nozdrza tchnienie życia (Rdz 2,7; Mdr 15,11) i ożywia jego wyschłe kości (por. Ez 37,9). To Duch nowego i wiecznego przymierza, zawartego w przebaczeniu (Jr 31,33n), które daje nam nowe serce, zdolne żyć według Słowa (por. Ez 36,25nn). „Weźmijcie (= przyjmijcie) Ducha Świętego". Jezus mówi o Duchu Świętym. W tekście greckim nie ma rodzajnika (zob. też 1,33), nie dlatego, jakoby to była rzeczywistość ogólnikowa nieokreślona. Duchem Świętym jest Jego miłość: daje nam Go w pełni i bez miary (por. 3,34). My posiadamy Go na tyle, na ile Go przyjmujemy. Możemy przyjmować ciągle coraz więcej, nie ograniczając tego, co jest nieskończone. Jezus prosi nas, abyśmy przyjęli Ducha Świętego. Tryb rozkazujący „Weźmijcie = przyjmijcie, to nagląca prośba Syna skierowana do naszej wolności, abyśmy przyjęli dar, który czyni nas tym, kim jesteśmy: Jego braćmi i synami Jego Ojca i Ojca naszego, Jego Boga i Boga naszego. Tego Ducha świat nie może przyjąć, gdyż Go nie zna. Uczniowie natomiast znają Go, gdyż zamieszkał pośród nich w Jezusie, a teraz pragnie zamieszkać w nich (por. 14,17). Na krzyżu już nam przekazał Ducha (19,30.34). Ale to nie wystarczy: każdy dar jest taki tylko wtedy, gdy ktoś go przyjmuje. Teraz uczniowie, kontemplując rany Jezusa, poddają się Jego miłości i „przyj-mują: Go. W darze Ducha realizują się obietnice Jezusa dane w czasie os-tatniej wieczerzy (por. 14,15-26; 15,26n; 16,7-15). Jego chwała przekazana została uczniom, którzy stają się między sobą jednym (por. 17,22), aby dawać świadectwo światu o miłości Ojca. W ten sposób realizuje się na drodze łaski dawny sen człowieka: stać się jak Bóg (por. Rdz 3,5). W wieczór Paschy otrzymujemy źródło wody żywej obiecanej w wielkim dniu Pięćdziesiątnicy (por. 7,37-39): przyjmujemy Ducha Syna i stajemy się dziećmi Boga (1,12-13), gdyż jesteśmy zdolni przebaczać braciom. Po otrzymaniu przez Jezusa „swego" chrztu na krzyżu, także my zostaliśmy ochrzczeni Duchem Świętym (por. 1,33). Zanurzeni w Jego miłości, może-my miłować jak On nas umiłował. Celem dzieła Syna jest to, byśmy ucze-stniczyli coraz pełniej w Jego miłości do Ojca i do braci. Dla Jana Pięćdzie-siątnica rozpoczęta na krzyżu, eksploduje w dniu Paschy, gdy uczniowie otrzymują Jego Ducha. Odtąd rozpoczyna się epoka Ducha; w niej żyje każdy, kto kontempluje Chwałę otwartą dla wszystkich w ranach Przebite-go. w. 23. „Którym odpuścicie grzechy" (por. Mt 18,18). Duch Pana to przebaczenie. Jeśli bowiem miłość jest darem, to przebaczenie jest super-miłością. Wspólnota uczniów otrzymuje moc zarezerwowaną dla Boga: moc przebaczania grzechów (por. Mk 2,7 par.). Dana jest jej możliwość oddzielania, uwalniania i rozgrzeszania grzesznika z jego grzechu, uwalniając obecną chwilę od wszelkich obciążeń przeszłości. Przebaczenie grze-chów to większy cud niż wskrzeszanie umarłych. Kto przebacza, daje życie innemu, gdyż uznaje go za brata: w ten sposób rodzi się on sam jako syn równy Ojcu, gdyż miłuje jak On (por. Mt 5,44-48; Łk 6,35-38). Duch, Miłość która wszystko stwarza i odtwarza, jest źródłem stworzenia i odkupienia: przebaczenie czyni wszystkie rzeczy nowymi. „są im odpuszczone". Jest to strona bierna boska. Bóg odpuszcza to, co my odpuszczamy: powierza nam swoją posługę przebaczania. Nasza misja to czynienie na ziemi tego, co On czyni w niebie: dawanie i przebaczanie. To, co Ojciec czyni ze swej natury, jest naszym zadaniem, którzy jesteśmy Jego synami, aby stać się tym, czym jesteśmy. Przebaczenie grzechów wraz ze śmiercią/zmartwychwstaniem Jezusa i nawróceniem stanowi część pierwotnego przepowiadania chrześcijańskiego (por. Łk 24,27) i jest ściśle związane ze zmartwychwstaniem: „Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremna jest wasza wiara i aż dotąd pozostajecie w grzechach", pisze św. Paweł do wiernych w Koryncie (1Kor 15,17). „My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do życia, bo miłujemy braci" (1J 3,14): miłość objawia swoją istotę darmowości i pełni w przebaczeniu. „a którym zatrzymacie, są im zatrzymane". Słowa te, uzupełniające po-   przednie, można rozumieć w różny sposób. Dana nam została boska władza przebaczania; gdy jednak Bóg zawsze i tylko On przebacza, my natomiast — wskazuje na to doświadczenie — możemy też nie przebaczać. Jezus upomina nas odnośnie do wagi naszego przebaczenia, gdyż to, czego my nie przebaczamy, nie jest przebaczone. Ale jeśli nie przebaczamy, tkwimy jeszcze w naszym grzechu: nie żyjemy Bożym przebaczeniem (Mt 6,14n; Mk 11,25). Miłość Ojca żyje w nas, jeśli miłujemy braci. Można też rozumieć, że wspólnota ma władzę deklarowania, kiedy grzech jest odpu-szczony lub niedopuszczony, zależnie od tego, czy grzesznik przyjął lub nie przebaczenie (por. 3,18n.36b). Także Jezus oświadcza faryzeuszom, że ich grzech trwa, ponieważ nie rozpoznając Go, nie przyjmują przebaczenia (9,41). Jest wielkim aktem miłosierdzia denuncjować zło, aby ktoś zapragnął wyjść z niego. Duch bowiem przekonuje świat o grzechu (16,8): ujawnienie/poznanie grzechu ma istotne znaczenie dla zbawienia. U Jana widoczne są różne postawy Jezusa wobec grzeszników, których wszystkich miłuje i pragnie ocalić. Do paralityka mówi: „Nie grzesz więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło" (5,14). Nie był bowiem taki od urodzenia: jego stan paraliżu związany jest z jego współdziałaniem ze złem (por. 5,6n). Tylko ten, kto słucha Słowa Syna, ma życie wieczne i nie podlega sądowi: przeszedł ze śmierci do życia (5,24). Niewidomemu od urodzenia natomiast, który nie jest taki z własnej winy, Pan objawia się otwierając mu oczy za pomocą błota (por. 9,1nn). Faryzeuszom, jak już mówiliśmy, którzy nie uznają swej ślepoty, Jezus oświadcza, że ich grzech trwa (9,41), ponieważ nie przyjmują daru światła. Ponadto zestawienie słów przeciwstawnych „odpuszczać/zatrzymać" ukazuje pełnię władzy, jak wiązać/rozwiązać (Mt 16,19), wejść/wyjść (10,9b). Jezus przekazuje nam pełnię władzy prze-baczania. Jeśli jej nie stosujemy, nadużywamy Boga, miłości nieskończonej i stawiamy przeszkodę dla Jego otoczenia chwałą w świecie. Władza ta związana jest z „uczniami" (por. w. 19), z każdym uczniem, a nie tylko z niektórymi. Paweł rozumie swoją misję jako „tajemnicę pojednania"; de-klaruje się „sługą" i „ambasadorem" tego, który „stał się grzechem ze względu na nas, abyśmy się stali w Nim sprawiedliwością Bożą': (2Kor 5,18-21). Przebaczenie udzielone i otrzymane (por. Mt 18,21-35) usta-nawia nowy świat, wspólnotę braci, którzy przeżywają pokój i radość Je-zusa. Kto przebacza, staje się synem równym Ojcu. Kto otrzymuje przeba-czenie, jeśli je przyjmuje, staje się ze swej strony synem zdolnym prze-baczać i mówić w Duchu i w prawdzie „Ojcze nasz" (Mt 6,14n). Miłość i przebaczenie Ojca dokonują się zawsze przez pośrednictwo Syna i każdego, kto uznaje siebie za Jego brata. Tekst traktuje o przebaczeniu, nie mówiąc, w jaki sposób się ono dokonuje. Sposoby celebrowania go mogą być róż-ne: chrzest, sakrament pojednania, przebaczenie braterskie. W rzeczywi-stości chlebem powszednim, który czyni możliwe życie między ludźmi, jest przebaczenie otrzymywane i dawane nie siedem razy na dzień (por. Łk 17,4), ale siedemdziesiąt razy po siedem (por. Mt 18,22). Chrześcijaństwo to nie prawo: jest dobrą nowiną o przebaczeniu Ojca i o wolności synów. „Albowiem w Chrystusie Bóg jednał ze sobą świat, nie poczytując ludziom ich grzechów, nam zaś przekazując słowo jednania" (2Kor 5,19). Stąd apel skierowany do wszystkich: „Pojednajcie się" (2Kor 5,20b): „Oto teraz czas upragniony, oto teraz dzień zbawienia" (2Kor 6,2). Kiedy człowiek przyj-muje miłość Syna, zostaje pojednany z Bogiem, ze sobą i z innymi. Uzdro-wiony został pierwotny rozłam, który dzielił nas od Boga, między sobą i z innymi. Wtedy „wilk zamieszka wraz z barankiem" (Iz 11,6), „a znajomość Pana napełni kraj na kształt wód, które przepełniają morze" (Iz 11,9). Całe stworzenie jęczy od zawsze w bólach rodzenia oczekując, że w człowieku objawi się chwała Syna (por. Rz 8,19-23). Objawia się ona, gdy my przeba-czając, stajemy się Jego braćmi.

1. Orędzie w kontekście (ww. 24-31)

„Pan mój i Bóg mój!", mówi do Jezusa Tomasz, zwany Didymos. Wyrażenie to jest szczytem wiary w Jezusa, proponowanej także nam za pośrednictwem przepowiadania pierwszych, którzy widzieli i przyjęli Jezusa. Didymos oznacza bliźniaka: jest bliźniakiem każdego z nas niewiernych jak on, wezwanych do tego, byśmy stali się bliźniakami Jezusa poprzez wiarę. Tomasza nie było, gdy inni uczniowie widzieli Jezusa. Przeżywał pokusę nie-wiary wobec ich świadectwa. Chce zobaczyć osobiście Pana. Dostąpi tego, ale wewnątrz wspólnoty. Jednak Jezus czyni mu wyrzuty z tego powodu, że nie uwierzył świadectwu innych i nazywa błogosławionymi tych, którzy w odróżnieniu od niego nie widzieli, a uwierzyli. Opowiadanie to zamyka drogę wiary pierwszych uczniów, otwierając ją na tych, którzy w przyszłości uwierzą ich świadectwu. Oprócz podkreślenia tożsamości między Zmartwychwstałym i Ukrzyżowanym, tekst rozwija relację między „widze-niem i wiarą", dopiero co wspomnianą w w. 8a odnośnie do innego „ucznia" Tomasz nie tylko ma wątpliwości dotyczące Zmartwychwstałego, jak inni, którzy Go widzieli (por. Mt 28,17; Łk 24,11.38.41), ale wyklucza samą wartość świadectwa. Jest to pierwsze bankructwo orędzia paschalnego, owszem, drugie, po niepowodzeniu Marii Magdaleny, przytoczonym przez Łk 24,11. Nieprzyjmowanie z zasady świadectwa niszczy wszelką relację i czyni niemożliwe przekazywanie wszelkiej wiedzy: bez rozsądnego zaufania w słowa drugiego człowieka nie istnieje człowiek, którego natura jest relacją i kulturą. Tomasz miłuje Jezusa: jest gotowy umrzeć wraz z Nim (11,16) i pragnie wiedzieć dokąd idzie, aby być razem z Nim (14,4n). Kiedy jednak Pan przychodzi do swoich, brakuje spośród Dwunastu tylko Jego i Judasza (w. 24). Można przypuszczać, że był nieobecny dlatego, że jako od-ważniejszy od innych, wyszedł na zewnątrz sam lub z innymi bardziej przedsiębiorczymi, jak Kleofas i jego towarzysz (Łk 24,13nn). Znajduje się poza wspólnotą braci, którzy widzą Zmartwychwstałego i przyjmują Jego Ducha. Także on pragnie zobaczyć Zmartwychwstałego: wchodzi w grę jego powołanie jako jednego z Dwunastu, wezwanego do tego, by był świadkiem bezpośrednim Ukrzyżowanego Zmartwychwstałego (por. Dz 1,21n). Aby dawać świadectwo, musi mieć możliwość powiedzenia: „Ja również Go widziałem!" (por. 1Kor 15,8-11). Pożyteczne to dla nas, że był nieobecny: w ten sposób lepiej rozumiemy, czym jest wiara. Jezus ukazuje się Tomaszowi; ale równocześnie mówi, że bardziej błogosławieni jesteśmy my, którzyśmy uwierzyli, a nie widzieli (por. też 1P 1,8!). Tak dla pierw-szych, jak i dla następnych uczniów wiara jest taka sama w swej istocie. Pierwsi, jako współcześni Jezusowi, widzieli Go. Dlatego uwierzyli i mogą o Nim świadczyć. My, którzy przychodzimy później, nie możemy zobaczyć Jezusa, możemy jednak uwierzyć dzięki świadectwu tych, którzy byli przed nami. Doświadczenie pierwszych towarzyszy Jezusa ma z jednej strony aspekt jedyny i niepowtarzalny, z drugiej wspólny i przekazywalny. Jedynym aspektem jest fakt, że widzieli. Wspólnym natomiast jest ich doświadczenie wiary, które okiem Ducha odczytuje jako znak „chwały" to, co widzą oczami ciała. Każde przeszłe wydarzenie, chociaż jest niepowtarzalne, jest jednak możliwe do przekazania za pomocą słowa, którego zadaniem jest uczynienie obecnym tego, co jest nieobecne. Jak opowiadane fakty, tak i opowiadanie o wydarzeniach jest znakiem Chwały. Kto przyjmuje słowa świadka, znajduje się wobec Pana życia, który mówi do niego. Tematem tekstu jest wiara, która zawsze pragnie „widzieć i dotykać" Pana. Ale istnieje widzenie i dotykanie materialne, zarezerwowane dla współczesnych Jezusowi, które ma znaczenie o tyle, o ile się przylgnie do Niego. Widzieli Go przecież i dotykali także ci, którzy ukrzyżowali Go. Istnieje też widzenie i dotykanie wewnętrzne, charakterystyczne dla tego, kto wierzy w Jezusa i miłuje Go: jest to komunia z Nim, która przekształca życie. Spotkanie Zmartwychwstałego nie oznacza tylko, że On zmartwychwstał, ale że my zmartwychwstajemy z Nim żywym i obecnym we wspólnocie poprzez dar Jego Ducha. Uczniowie Jezusa widzieli Go i dotykali Jego ciało. My dzisiaj widzimy Go w Słowie, które mówi o Nim i dotykamy w Chlebie, pamiątce Jego męki za nas. „Jeśli nawet według ciała poznaliśmy Chrystusa, to już więcej nie znamy Go w ten sposób" (2Kor 5,16b): znamy Go według Ducha, który sprawia, że żyjemy Nim i jak On. Dlatego widzimy Go i dotykamy w braciach, z którymi tworzy jedno ciało. Syn, po wstąpieniu do Ojca, powraca do nas w Słowie, w Chlebie i w miłości braci, aby ze wszystkimi wstąpić do Ojca. Tekst rozpoczyna się od wzmianki, że Tomasz nie był z innymi, gdy oni widzieli Pana. Dlatego nie uwierzy, jeśli nie zobaczy i nie dotknie (w. 24-25). Osiem dni później Pan przychodzi do swych uczniów i mówi Tomaszowi, który jest razem z innymi, aby zobaczył i dotknął Jego ran (w. 26-27). Tomasz odpowiada: „Pan mój i Bóg mój". Jego wierze, jako takiego, który widział, Jezus przeciwstawia szczęście tych, którzy uwierzyli, chociaż nie widzieli (w. 28-29). Jest to nasze szczęście. Bowiem uwierzyliśmy słowom tych, którzy widzieli Jezusa i opowiedzieli to w Ewangelii, abyśmy i my mogli dojść do wiary w Jezusa jako Chrystusa, Syna Bożego, i mieli dzięki Niemu życie wieczne (w. 30-31). Rozdział 20 zamyka pierwsza konkluzja Ewangelii, która podaje intencję autora: Ten, który widział Jezusa, daje o tym świadectwo nam, którzyśmy nie widzieli, abyśmy również my przylgnęli do Niego i posiedli Jego życie. Ten, kto pisze czwartą Ewangelię wie, że jest ostatnim naocznym świadkiem. Wraz z nim kończy się epoka tych, którzy widzieli Słowo życia i otwiera droga tego, kto wierzy, chociaż nie widział (por. 1J 1,1-4).  Odwieczne Słowo Boga, które stało się ciałem w Jezusie, powraca jako Słowo w opowiadaniu Ewangelii, aby stać się ciałem w każdym ciele i oferuje wszystkim możliwość stania się dziećmi Bożymi (por. 1,12). Tak mówi Prolog deklarując to, co dzieje się w czytelniku: Słowo jest zawsze aktywne, by stwarzać i zbawiać człowieka, a w nim całe stworzenie. To, kim było ciało Jezusa, teraz dla nas jest opowiadanie ewangeliczne: ukazując nam ciało Syna, daje nam Ducha Ojca. W rzeczywistości ukazać czy objawić oznacza dać samego siebie. W następujących po sobie spotkaniach z Żyjącym rozdział 20 kreśli etapy naszej drogi wiary: przez słuchanie Słowa kontemplujemy pusty grób z Piotrem, widzimy znaki i wierzymy wraz umiłowanym uczniem, spotykamy osobiście Pana wraz z Mariam, otrzymujemy Ducha i misję wraz z innymi uczniami, widzimy i dotykamy Jego ciała wraz z Tomaszem. Jezus zmartwychwstały ukazał się pierwszym uczniom w swoim ciele ukrzyżowanym, aby mogli poznać Go i przylgnąć do Niego, a następnie dawać o Nim świadectwa nam. Kościół jest błogosławiony z tego powodu, że przylgnął do Jezusa dzięki świadectwu pierwszych świadków, aby mieć Jego życie Syna, który miłuje Ojca i braci.

 

2. Lektura tekstu

w. 24. „Tomasz, jeden z Dwunastu". U Jana określenie „Dwunastu" za-chodzi tylko tu oraz dwukrotnie po darze chleba (6,70). Określenie „jeden z Dwunastu" zarezerwowane jest oprócz zdrajcy Judasza (6,70b) tylko dla Tomasza. Jan nie relacjonuje powołania Dwunastu, ani nie podaje ich listy. Na ogół używa określenia „uczniowie" w znaczeniu szerszym, tak że można odnieść je do każdego, kto uwierzył Jezusowi i jego słowom. „zwany Didymos" (= bliźniak). Dǐdymōs w języku greckim, jak Tomasz w języku hebrajskim, oznacza bliźniaka, tworzącego parę z drugim, nawet w znaczeniu pejoratywnym. Tomasz jest bliźniakiem wielu braci. Przede wszystkim Judasza: jak on podejmuje ryzyko zagubienia się w nocy niewiary, oderwany od wspólnoty, w której centrum jest Ukrzyżowany Zmartwych-wstały. Ponadto jest naszym bliźniakiem: znajduje się w sytuacji nas wszystkich niebędących z tymi, którzy widzieli Pana i wezwanych do wiary poprzez ich świadectwo. Wreszcie jest też bliźniakiem Jezusa, Jego alter ego, Jego bliźniaczą duszą. Gotów jest umrzeć razem z Nim (11,16) w odróżnieniu od Piotra, który gotów jest „oddać swoje życie za" Niego. Miłuje Jezusa i pragnie podążać za Nim aż do śmierci. Nie wie jednak, że nie śmierć, ale życie jest słowem definitywnym. Nie wie, że Jezus nie umiera: powraca do Ojca jednocząc się z braćmi, poddany ich sytuacji ludzkiej aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej (por. Flp 2,8). Teraz, poprzez Jego rany, pozna Go jako drogę prawdy, która prowadzi do życia (por. 14,5n). Jak na razie jego miłość jest bez nadziei, najgorszą udręką z możliwych. Jedynie ci, którym Ojciec dał możliwość zajęcia miejsca po prawej lub lewej stronie swego tronu, obok Niego na krzyżu, widzą śmierć jako Chwałę (por. 19,18; 17,24). „nie był razem z nimi". Tomasz, nie będąc razem z braćmi, nie spotyka Syna. Jest sam. Chociaż podczas stworzenia wszystko jest piękne i dobre (Rdz 1,4.10.12.18.25.31), to jeszcze przed „grzechem pierworodnym" Bóg mówi, że nie jest rzeczą piękną i dobrą, gdy człowiek jest sam (Rdz 2,18). Izolacja jest złem pierwotnym. Korzeniem wszelkiego zła jest bowiem przeżywanie własnego ograniczenia jako miejsca samotności, zamiast relacji z innymi i z Innym. Gdy inni uczniowie powodowani strachem, zgromadzili się razem w wieczerniku, Tomasz, bliźniak, odważył się wyjść lekceważąc niebezpieczeństwo. Swym postępowaniem zaprzecza swemu imieniu. Paradoksalnie właśnie on, którego imię suponuje „bycie z podobnym sobie", nie jest razem z innymi. Nie jest solidarny z nimi: nie dzieli ich słabości i strachu. Dlatego odłącza się od innych zrywając z nimi relacje. Jest bliźniakiem tej głębszej części nas samych, która nie akceptuje ograniczenia, ale mocą desperacji tłumi sam strach zamykając się w samotności z jednej strony heroicznej, z drugiej destrukcyjnej. Nie wierzy w życie: żyje śmiercią jako jedyną możliwą perspektywą. W tym jest bliźniakiem każdego człowieka, który od Adama poczynając, jest niewolnikiem jawnego lub utajonego strachu przed śmiercią (por. Hbr 2,14n). „kiedy przyszedł Jezus". Ewangelista rezerwuje wyrażenie „widział Pana" do bezpośredniego świadectwa pierwszych uczniów (por. w. 18. 20.25). W opowiadaniu woli podkreślić fakt, że Jezus przychodzi i staje pośrodku nich, aby dać się poznać poprzez Słowo i znaki męki wyciśnięte na Jego ciele. Uwidacznia w ten sposób aspekt wiary, która jest wspólna im i nam. „Widzieliśmy Pana"(por. też w. 18,20). Orędzie uczniów identyczne z orędziem Mariam (w. 18), przywołuje na myśl ich pierwsze spotkanie z Jezusem: „Znaleźliśmy Mesjasza" (1,44.45). Teraz „znalezienie Mesjasza" oznacza „widzenie Pana". W tym ostatnim spotkaniu dopełnia się to, co rozpoczęło się w pierwszym. „Widzieliśmy Pana" to orędzie wspólnoty. Widzenie Pana, fundament nowego życia, niesie ze sobą przejście ze strachu do wiary, ze smutku do radości, ze śmierci do życia, z zamknięcia się do misji, od oskarżania do przebaczania. Visio Dei, vita hominis: widzenie Boga jest życiem człowieka. Ogień spala, słońce oświeca: spotkanie ze Zmartwychwstałym powołuje do życia. Wspólnota żyje, gdyż spotkała Żyjącego. Przekształcona w Niego przez spotkanie z Nim, jest w stanie dawać o Nim świadectwo. Jest bowiem czymś jednym z Nim i z Ojcem w jednej miłości: przyjęła Ducha i żyje Jego chwałą, której daje świadectwo światu (por. 17,25n). „Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ". Ślad, w języku greckim týpos, pochodzący od czasownika typŏō, który znaczy „uderzać, wstrząsać, odciskać, stemplować", oznacza też „pieczęć". „Uderzenie" gwoździ wycisnęło na rękach „pieczęć" Jego tożsamości i uwierzytelnienie Jego władzy (= ręka) Ukrzyżowanego. Tomasz nie wierzy temu, kto widział. Nie przyjmuje świadectwa Słowa i Ducha, nie rozpoznaje nowego życia wspólnoty i nie włącza się w nią. Wiarygodność Syna i Ojca powierzona jest braciom, którzy przeżywają komunię wzajemnej miłości (por. 17,20-23). Tam spotykamy Słowo, które stało się ciałem. Wiara pochodzi z przepowiadania tego, kto pierwszy spotkał Pana i powstał do nowego życia. Kto je przyjmuje, doświadcza tego samego. To mówią do Samarytanki jest współmieszkańcy (4,42). Tomasz woli „widzieć" i „dotknąć", aby włączyć się do „Dwunastu", świadków Zmartwychwstałego. Jemu, jak później Pawłowi (por. 1Kor 15,8-11) dane będzie to do-świadczenie. Tym co się liczy, powie Jezus Tomaszowi, to nie widzenie Go przez ten krótki okres, w którym ukazał się. Nie jest możliwe, aby wszyscy stali w miejscu, skąd wypływa źródło; kto jednak odczuwa pragnienie, może pić z tej wody, która spływa na całą ziemię. Kto był obecny tam, skąd wypływała, kanalizuje ją aż do nas przez swe świadectwo, aby każdy mógł ugasić pragnienie. Osobiste doświadczenie Zmartwychwstałego dostępne dla wszystkich, to przyjęcie Słowa i Ducha wspólnoty, będącej żywym świadectwem Żyjącego. „nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego". Tomasz chce nie tylko zobaczyć, ale i dotknąć: włożyć palec i rękę w rany Ukrzyżowanego. Jest to oznaka niewiary, ale też pragnienie pewności i głębszej komunii z misterium Jego ran. Nie zostaną one zamknięte dopóki nie wejdzie ostatni z ludzi, wszyscy śmiertelnie po-ranieni przez strach przed śmiercią. Także tu bliźniak wykazuje znaczną odwagę. „nie uwierzę". Tomasz mówiąc, że nie uwierzy, dopóki nie zobaczy osobiście, uprzedza przez kontrast słowa Zmartwychwstałego: „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli" (w. 29). Tomasz jest bliźniakiem tej części nas, która przyjmuje nawet śmierć, ostateczne przeznaczenie człowieka, ale nie wierzy w możliwość miłości zwyciężającej śmierć. Gotów jest jednak dać się przekonać przez fakty, nawet jeśli są one przeciwne jego przekonaniom. Oznacza to uczciwość intelektualną, tym bardziej konieczną, że rzadką. w. 26. „A po ośmiu dniach". Ma to samo znaczenie co w naszym języku „po tygodniu", „tydzień później". Mamy więc pierwszy dzień tygodnia, „pierwszy dzień po szabacie" (w. 1), ten dzień, który jest dniem Pana: jest to niedziela, kiedy wspólnota gromadzi się na celebrowanie Eucharystii (por. Dz 20,7; Ap 1,10, Didache 1,1). Jest jednocześnie dzień pierwszy i ósmy, ten jedyny dzień bez zachodu, początek niekończącego się życia. Wszystko jest odtąd oświetlone blaskiem Zmartwychwstałego. Nie jest przypadkiem, że w rozdziale następnym, który mówi o trzecim ukazaniu się (w. 1,1.14), nie określa się już więcej czasu. Odtąd żyjemy zawsze w tym czasie. W liturgii bowiem rozpoczynamy lekturę Ewangelii od wyrażenia „W owym czasie", gdyż opowiadanie ponownie przedstawia nam wydarzenie, czyniąc nas jemu współczesnymi. Eucharystia jest miejscem w ścisłym tego słowa znaczeniu, w którym spotyka się Zmartwychwstałego. Należy „w każdym położeniu dziękować" (1Tes 5,18), aby nasze konkretne życie stało się prawdziwym kultem duchowym miłym Bogu (por. Rz 12,1). „kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu". „Wewnątrz" nie jest już miejscem ciemności i strachu (por. w. 19), ale zjednoczenia w pokoju i radości, gdzie owoc Ducha kwitnie i dojrzewa w postaci misji, przebaczenia i świadectwa. Jest to „wewnątrz" tego, kto będąc sy-nem, wysłany został „na zewnątrz" świata, aby kontynuować dzieło Jezusa. W tym miejscu bracia przeżywają pamiątkę Syna, który czyni ich „jednym" i posyła ich na zewnątrz, jako świadków wspólnego Ojca wobec całego świata. „Tomasz z nimi". W niedzielę poprzednią nie był obecny (por. w. 24). Jeśli nawet nie podziela ich wiary, teraz jest między braćmi zjednoczonymi i ożywionymi spotkaniem z Panem. Tu także on będzie mógł doświadczyć Syna i stać się Jego „bliźniakiem". „Jezus przyszedł" (por. w. 19.26; 21,13). Jezus przychodzi zawsze ósmego dnia, gdy wspólnota gromadzi się, aby celebrować pamiątkę Jego miłości. I tak dzieje się dzisiaj i dziać się będzie aż do chwili, gdy wstąpi do Ojca wraz ze wszystkimi swymi braćmi (w. 17; por. 21,22.23). „mimo drzwi zamkniętych". Zamknięte drzwi nie są już oznaką strachu (por. w. 19), ale oddzielenia od świata: uczniowie, jeśli nawet są „w" świecie, nie są „ze" świata (por. 15,19; 17,15n). Dlatego zostają posłani „do" świata. „stanął pośrodku" (por. w. 19). Jezus stoi na nogach, wyprostowany. Jest to postawa Żyjącego, którego ciało „leżało" w grobie (w. 12). Grecki czasownik īstēmǐ w jednym ze swych złożeń (ǎnīstēmǐ ) oznacza „zmartwychwstać". Zmarły leży położony oddzielnie; Zmartwychwstały stoi prosto, pośrodku. „Pokój wam" (por. w. 19.21). Przyjście i pozdrowienia Pana przedstawione są jak w opowiadaniu po-przednim. Zwraca się on przede wszystkim do całej wspólnoty, mówi bowiem „Pokój wam"; znajduje się tam również Tomasz. Zakłada się, że autor, cytując początek poprzedniego doświadczenia, zamierza zreferować je w całości przez to, co następuje. Każde spotkanie z Żyjącym pozwala nam przeżywać „ten dzień", ciesząc się tymi samymi darami. w. 27. „Następnie rzekł do Tomasza". Po ukazaniu się wspólnocie Jezus zwraca się osobiście do Tomasza. Nie chce bowiem stracić nikogo z tych, których Mu dał Ojciec (por. 17,12). Zwracając się do niego, okazuje, że nie tylko zna myśli jego serca, ale że był obecny wtedy, gdy on wyrażał swoje wątpliwości i pragnienie, sądząc że to niemożliwe, by mógł Go widzieć i dotykać. Jezus jest pokorny: stawia się do dyspozycji Tomasza, jego zamknięcia się na innych i na życie. Ta pobłażliwość uczyni go gotowym do wiary w Niego, aż do osiągnięcia najwyższego wyrażenia wiary. „Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż ją do mego boku". Jezus zachęca Tomasza, aby zrealizował swoje pragnienie: dotknięcia i zobaczenia śladów gwoździ, które podtrzymywały Go na krzyżu, rany włóczni, która otwarła mu bok. Obecność Zmartwychwstałego jest zawsze związana z Jego ranami, wspomnieniem męki, wieczną pamiątką Jego miłości do nas. Jeśli Tomasz może włożyć palec w miejsce gwoździ oraz rękę w ranę w boku, to dlatego, że rany pozostały cudownie otwarte także po zmartwychwstaniu: są bramą zawsze stojącą otworem, przez którą Bóg wychodzi naprzeciwko nam, a my wchodzimy w Niego. Zachęta skierowana jest także do czytelnika, bliźniaka Tomasza. Jak on, także my wezwani jesteśmy do dotykania ciała Syna, aby wejść w komunię z Nim. Widzenie ran Ukrzyżowanego, zanurzenie się i chrzest w nich, oznacza dla nas od-dech miłością mocniejszą od śmierci, znalezienie źródła życia. Jak widzenie i dotyk pobudziły serca pierwszych uczniów dając im wzrok i dotyk duchowy, tak Słowo porusza nasze „zmysły duchowe", byśmy widzieli i do-tykali Pana. Również my możemy w taki sposób kontemplować chwałę Słowa, które stało się ciałem, Jednorodzonego od Ojca (1,14), chwałę tej miłości do nas istniejącej już przed założeniem świata (17,22-24)] To spotkanie między Jezusem i Tomaszem przywołuje na myśl ostatnią serię pierwszych spotkań, spotkanie z Natanaelem (1,48-51). W obydwu prze-chodzi się od początkowej niewiary do wiary. „nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym". Pan mówi do Tomasza, aby przestał być niewierzącym i zachęca go do stania się wierzącym. Nie rodzimy się wierzącymi czy nie-wierzącymi, ale się nimi stajemy. Drzemie w nas podwójne nasienie: zaufa-nie Syna i nieufność szatana, które prowadzą odpowiednio do życia lub do śmierci. Do nas należy kultywowanie jednego lub drugiego. Jeśli oddziela-my się od innych, kultywujemy nieuchronnie nieufność. Jest to wspólny punkt wyjścia dla wszystkich, biorąc pod uwagę, że nie można wyruszyć stamtąd, gdzie się nie jest. Jeśli jednak jesteśmy razem z innymi, zaczyna-my kultywować zaufanie. w. 28. „Pan mój i Bóg mój!" Tomasz wybucha okrzykiem. Wyrażenie (por. Ps 35,23 LXX) wskazuje na przejście od niewiary do wiary: Jezus nazwany jest Panem i Bogiem. W rozdziałach 1-19 uczniowie nazywają Jezusa Panem 16 razy (6,68; 11,3.12.21.27.32.34.39; 13,6.9.25.36.37; 14,5.8.22), zawsze w mowie niezależnej. Tylko w rozdziałach 20-21 nazywają Go Panem aż 14 razy, 7 razy w mowie niezależnej (20,15.28; 21,15.16.17.20.21) i 7 razy w mowie zależnej (20,2,13,18,25; 21,7bis.12). Pan jest także Oblubieńcem, którego należy miłować, i Nauczycielem, którego należy naśladować (por. w. 16), jest Tym, który umywa uczniom nogi (13,13n). Tytuł ten przysługuje Mu w pełni po zmartwychwstaniu, gdy wreszcie zrozumiana została Jego godność królewska jako Ukrzyżowanego. Jezus jest Kýrios, suwerennym władcą wszechświata, którego rozpoznajemy przez otwory gwoździ i ranę w boku, będące definitywnym dostępem do misterium Boga. Termin „Pan" jest przekładem na język grecki Imienia JHWH. Dla Tomasza Jezus jest Panem „moim" i Bogiem „moim": jest odtąd jego życiem. Zaimek dzierżawczy podkreśla związek uczuciowy: mój miły jest mój, a ja jestem jego (Pnp 2,6; 6,3; 7,11). W tej obustronnej przynależności miłości realizuje się plan Boga wobec człowieka. Ten okrzyk Tomasza przypomina „mego Pana" Marii (w. 13) i słowa skierowane do niej przez Jezusa: „do Ojca mego i Ojca waszego" (w. 17b). Teraz zrozumiały jest początkowy okrzyk Natanaela: „Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś Królem Izraela" (1,49). Tu Jezus nazwany jest po raz pierwszy przez jakąś osobę Bogiem, jak w prologu określany był już od początku (1,1.18). U Jana zwykle nazywany jest „Synem Bożym" lub „Synem" (por. 1,34.49; 3,16.18, itd.) Oskarżony o to, że czyni siebie równym Bogu (5,18), że czyni siebie Bogiem (10,33), Jezus objawia się jako Syn równy Ojcu (5,23), jedno z Nim (10,30). Faktycznie jest „JA-JESTEM" (8,58) i jako taki objawia się w swym wywyższeniu na krzyżu (8,28). Jezus jest Panem i Bogiem. Ten Bóg, którego nikt nigdy nie widział, objawił się przez swe rany miłości. Jezus powiedział: „Kto Mnie widzi, widzi także Ojca" (14,9). Tomasz proklamuje boską godność Syna równego Ojcu. Pewność tego otrzymał widząc i dotykając ręce i bok Boga, którym może być tylko Ukrzyżowany. Bóg, który umiera z miłości, jest śmiercią każdego boga, którego człowiek akceptuje lub nie przyjmuje: jest objawieniem Chwały, która nadaje sens absurdowi naszego umierania i naszego życia. Jesteśmy u szczytu wiary w Jezusa, do której pragnie doprowadzić czytelnika Ewan-gelia. w. 29. „Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś". Tomasz, jak Maria i inni, widział Pana. Ale nie wystarczy widzieć Go. Maria widziała Go, ale Go nie rozpoznała. Umiłowany uczeń natomiast, nie widząc Go, obserwując jedynie znaki, uwierzył w Niego, Jest prototypem tych, którzy przyjdą później. Konieczne było, by pierwsi uczniowie widzieli i rozpoznali Jezusa zmartwychwstałego, aby mogli o nim świadczyć. Tomasz należy do nich. Dlatego Pan ukazał mu się. Jednak nie był wtedy, gdy inni Go widzieli. Dlatego jest podobny do nas, wezwanych do widzenia poprzez świadectwo innych. Tomasz jest ogniwem łączącym między pierwszymi uczniami i nami, którzy doświadczamy Zmartwychwstałego poprzez ich przepowiadanie (por. 1J 1,1-4). „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli". W języku greckim czasowniki „widzieć" i „wierzyć" są w aoryście, ponieważ w czasie, gdy pisze Ewangelista, jego czytelnicy należeli do tych, którzy uwierzyli nie widząc. Może jednak chodzić również o „aoryst gnomiczny", który wyraża sentencję ogólną ważną w każdym czasie. Oznacza wówczas: Błogosławieni ci, którzy nie widzą, a wierzą". Nie oznacza to, że wiara jest ślepa. Przeciwnie, wierzący, jako ci, którzy nie widzieli, posiadają wiarę niczym nie-uwarunkowaną, i ci, którzy nie widzieli jako wierzący, posiadają bardziej przenikliwy wzrok od innych. Mają bowiem otwarte oczy serca, które wi-dzą tylko prawdę. Błogosławieństwo to jest dla nas, czytelników Ewangelii, którzy cieszymy się radością niewymowną i pełną chwały z tego powodu, że chociaż nie widzieliśmy Pana, to jednak Go miłujemy (por. 1P 1,8) Jest to błogosławieństwo wiary, które uzupełnia się z innym błogosławieństwem: „Wiedząc to, będziecie błogosławieni, gdyż według tego czynić będziecie" (13,17). Także my znamy te rzeczy: Jezus umył nam nogi i jest Panem: umarł i zmartwychwstał dla nas. Naszym błogosławieństwem nie jest dokonanie niezwykłego spotkania z Nim, ale dzięki słuchaniu Słowa, prowadzenie nowego życia w miłości, postępowanie, jak On postępował (1J 2,6). My, jak umiłowany uczeń, wierzymy w Zmartwychwstałego. Widzimy Go w znakach pozostawionych przez Jego zmartwychwstanie we wspólnocie, która daje temu świadectwo przez życie i przepowiadanie: jest ona grobem pozbawionym śmierci i pełnym życia. Widzimy Go i do-tykamy duchowo poprzez słowo, które pozwala nam wejść w Jego rany i zaprasza na swoją ucztę (por. 21,12n), by karmić się Nim i żyć Nim (por. 6,54). Te słowa Zmartwychwstałego otwierają przyszłość na wszelkie do-świadczenie Jego. Finał Ewangelii nie przedstawia nam odejścia Jezusa. On nie oddziela się od nas. Jest natomiast zawsze obecny w nas przez pamiątkę swej męki, z której wypływają radość i pokój, misja i duch przebaczenia. Włącza nas ona w doświadczenie wiary uczniów, którzy nas poprzedzili, i czyni zdolnymi by być Jego świadkami wobec całego świata. Stąd znaczenie Eucharystii „źródła i szczytu całego chrześcijaństwa". Jeśli jest prawdą, że Kościół czyni Eucharystię, to jest też prawdą, że Eucha-rystia tworzy Kościół. Kiedy chrześcijanin zaniedbuje ją lub uczęszcza na nią tylko dla wypełnienia przykazania, podobny jest do człowieka, który nie spożywa pokarmu lub czyni to jedynie z rozkazu. Jeśli jeszcze nie umarł, to jednak niewiele już brakuje mu do śmierci. w. 30. „I wiele innych znaków uczynił Jezus" (por. 21,25). Jest to zakończenie pochodzące od autora, który wyjaśnia zawartość i cel książki: treścią są „znaki", które Jezus uczynił, „celem" jest to, byśmy mogli uwierzyć w Niego i spotkać Go poprzez Jego słowo, które jest Duchem i życiem (6,63). W znakach Jezus już od początku objawił swoją chwałę (por. 2,11): nieskończoną miłość Boga, która na krzyżu objawiła się w pełni. Znaki te stają się dla nas Słowem dającym o nich świadectwo: cała Ewangelia jest znakiem Chwały, która objawia się i wchodzi w komunię z tym, kto ją przyjmuje. Gdy pierwsza część Ewangelii kończyła się po wskrzeszeniu Łazarza przypomnieniem niewiary, mimo wielkich znaków (12,37), po wywyższeniu Jezusa możliwa jest wiara. Wyrzucony został władca tego świata wraz ze swym kłamstwem, my zaś jesteśmy przyciągani przez Syna i możemy do Niego przylgnąć (por. 12,31n). W w. 30-31 autor daje czytelnikom klucz do wejścia w jego dzieło: napisane zostało, abyśmy doszli do błogosławieństwa wiary. Aby jakąś księgę zrozumieć, uchwycić należy intencje piszącego. „wobec uczniów". Uczniowie ci są naocznymi świadkami, spośród których ostat-nim jest Ewangelista. „których nie zapisano w tej książce". Ewangelista wskazuje, że zna też inne opowiadania o Jezusie. Zna też inne Ewangelie: wie, że nie jest jedynym świadkiem. w. 31. „Te zaś zapisano". Oczywiście autor dokonał pewnej selekcji: Spośród „wielu innych znaków" zapisał tylko „te", stawiając sobie dokładny cel. Kto pisze, nie mówi we własnym imieniu: Ewangelista nie zmyśla faktów, ale te fakty widział i zbiera świadectwa wspólnoty i Ducha. W naszym przypadku jest jednym z tych, który widział i dał świadectwo; „świadectwo jego jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy uwierzyli" (19,35). Jest uczniem anonimowym, którego Jezus miłował (być może jednym z pierwszych dwóch, również anonimowych z 1,35-40), który pod krzyżem otrzymał dar w postaci Matki (19,26) i widział Jezusa przebitego (19,34n). To on spisał Ewangelię, jak stwierdza redaktor epilogu końcowego (por. 21,24). Znaki dokonane na oczach uczniów są teraz przed naszymi oczami w przedstawionym opowia-daniu. Dzieło ewangeliczne jest znakiem tego, co zostało napisane: Sło-wem, które komunikuje się nam. Biorąc pod uwagę tożsamość między Jezusem i Słowem, przyjmując Słowo, przyjmujemy Jezusa: „Słowo udziela się i to udziela w takim stopniu, że udzielając siebie, nie pozostawia niczego, czego by nie przekazywało" (Magdalena de Pazzi). „abyście wierzyli". Celem, dla którego napisana została Ewangelia, jest wiara, która jest poznaniem, umiłowaniem i pójściem za Jezusem przez słuchanie Słowa. Kto ją czyta w inny sposób, nie trafia do celu. Autor zwraca się do „wy" czytelników. Do nich należymy dzisiaj i my. Nie jest jednak sprawą drugorzędną poznać kim są pierwsi czytelnicy, do których zwracał się Ewangelista. Są chrześcijanami potrzebującymi utwierdzenia w wierze, czy też Żydami zaproszonymi do uznania w Jezusie Oczekiwanego, czy wreszcie poganami lub Samarytanami wezwanymi do przyjęcia zbawienie wywodzącego się od Żydów? Niełatwo określić adresatów księgi także z tej racji, że kto wydaje książkę, jeśli nawet ma na myśli określoną grupę czytelników, to jednak zdaje sobie sprawę, że każdy może ją otworzyć. Także my dziś czytamy ją. Celem jednak książki jest wzbudzenie w czytelniku poru-szeń, jakie pragnie przekazać. Jan pragnie wzbudzić wiarę w Jezusa, wiarę ugruntowaną i pewną, krytyczną i czystą, jak wiara Tomasza. „że Jezus". Przedmiotem wiary jest Jezus, konkretny człowiek, którego historia jest nam przedstawiona w opowiadaniu Ewangelii. „jest Mesjaszem". Jego człowieczeństwo, całkowicie podobne do naszego, realizuje wszelką obietnicę Boga i wszelkie pragnienie człowieka. „Synem Bożym". Jego ciało to ciało Słowa, z którego wywodzi się dla nas łaska prawdy (1,17). Jezus jest Jednorodzonym Bogiem, który opowiedział nam Ojca (1,18). W Nim, naszym bracie, poznajemy kim jesteśmy my i kim jest Bóg. Zjednoczeni z nim, Synem, stajemy się jak On. Jest to wiara Marty, która mówi do Jezusa: „Tak, Panie. Ja mocno wierzę, że Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat" (11,27). „abyście wierząc mieli życie". Mieć życie to głębokie pragnienie poruszające każde myślenie i działanie człowieka. Jeśli celem Ewangelii jest wiara w Jezusa, otwarcie się nieba nad ziemią (1,51), to celem wiary jest pełnia życia, uczestnictwo w życiu Boga. „w imię Jego". Imię to osoba widziana jako relacja. Życie to trwanie w Nim, Synu, który jest życiem wszystkiego, co istnieje (1,3b-4a): przyjęcie Go czyni nas dziećmi Boga (por. 1,12). Tu kończy się świadectwo ucznia umiłowanego, który pragnie przekazać nam swoje doświadczenie. Następuje rozdział 21, świadectwo pierwotnej wspólnoty, która przyjęła świadectwo umiłowanego ucznia i przekazuje je nam.

 

st: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana, s. 619-627. 630-639.

 

 

 

2. Niedziela Wielkanocna, rok A, 2023.04.16

 

 

Niedziela Wielkanocna, 2023.04.10

 

PIERWSZE CZYTANIE  Dz 10, 34a. 37-43 Świadectwo Piotra o zmartwychwstaniu

Czytanie z Dziejów Apostolskich

Gdy Piotr przybył do domu setnika Korneliusza w Cezarei, przemówił w dłuższym wywodzie: «Wiecie, co się działo w całej Judei, począwszy od Galilei, po chrzcie, który głosił Jan. Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą. Dlatego że Bóg był z Nim, przeszedł On, dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła.

A my jesteśmy świadkami wszystkiego, co zdziałał w ziemi żydowskiej i w Jeruzalem. Jego to zabili, zawiesiwszy na drzewie. Bóg wskrzesił Go trzeciego dnia i pozwolił Mu ukazać się nie całemu ludowi, ale nam, wybranym uprzednio przez Boga na świadków, którzy z Nim jedliśmy i piliśmy po Jego zmartwychwstaniu.

On nam rozkazał ogłosić ludowi i dać świadectwo, że Bóg ustanowił Go sędzią żywych i umarłych. Wszyscy prorocy świadczą o tym, że każdy, kto w Niego wierzy, przez Jego imię otrzymuje odpuszczenie grzechów».

Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 118 (117), 1b-2. 16-17. 22-23 (R.: por. 24)

Refren: W tym dniu wspaniałym wszyscy się weselmy.
Albo: Alleluja.

Dziękujcie Panu, bo jest dobry, *
bo Jego łaska trwa na wieki.
Niech dom Izraela głosi: *
«Jego łaska na wieki».

Refren.

Prawica Pana wzniesiona wysoko, *
prawica Pańska moc okazała.
Nie umrę, ale żyć będę *
i głosić dzieła Pana.

Refren.

Kamień odrzucony przez budujących *
stał się kamieniem węgielnym.
Stało się to przez Pana *
i cudem jest w naszych oczach.

Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE  Kol 3, 1-4   Dążcie tam, gdzie jest Chrystus

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Kolosan

Bracia:
Jeśli razem z Chrystusem powstaliście z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus, zasiadający po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi.

Umarliście bowiem i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu. Gdy się ukaże Chrystus, nasze Życie, wtedy i wy razem z Nim ukażecie się w chwale.

Oto słowo Boże.

albo do wyboru:

 

DRUGIE CZYTANIE  1 Kor 5, 6b-8  Wyrzućcie stary kwas

Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian

Bracia:
Czyż nie wiecie, że odrobina kwasu całe ciasto zakwasza? Wyrzućcie więc stary kwas, abyście się stali nowym ciastem, bo przecież przaśni jesteście. Chrystus bowiem został złożony w ofierze jako nasza Pascha. Tak przeto odprawiajmy święto nasze, nie przy użyciu starego kwasu złości i przewrotności, lecz na przaśnym chlebie czystości i prawdy.  Oto słowo Boże.

 

SEKWENCJA

Niech w święto radosne Paschalnej Ofiary
Składają jej wierni uwielbień swych dary.

Odkupił swe owce Baranek bez skazy,
Pojednał nas z Ojcem i zmył grzechów zmazy.

Śmierć zwarła się z życiem i w boju, o dziwy,
Choć poległ Wódz życia, króluje dziś żywy.

Mario, ty powiedz, coś w drodze widziała?
Jam Zmartwychwstałego blask chwały ujrzała.

Żywego już Pana widziałam, grób pusty,
I świadków anielskich, i odzież, i chusty.

Zmartwychwstał już Chrystus, Pan mój i nadzieja,
A miejscem spotkania będzie Galilea.

Wiemy, żeś zmartwychwstał, że ten cud prawdziwy,
O Królu Zwycięzco, bądź nam miłościwy.

Sekwencja obowiązuje w Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego. Można ją odmawiać w dni oktawy Wielkanocy.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  Por. 1 Kor 5, 7b-8a

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Chrystus został ofiarowany jako nasza Pascha.
Odprawiajmy nasze święto w Panu.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA  J 20, 1-9  Apostołowie przy grobie Zmartwychwstałego

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

20,1Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu. 2Pobiegła więc i przybyła do Szymona Piotra oraz do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: «Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono».

3Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. 4Biegli obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. 5A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka.

6Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna 7oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą w jednym miejscu. 8Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. 9Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi, że On ma powstać z martwych.

Oto słowo Pańskie.

MEDYTACJA  SPOTKAĆ ZMARTWYCHWSTAŁEGO

O co proszę? O serce dogłębnie przeniknięte radością ze spotkania ze Zmartwychwstałym.

            Będę towarzyszył Marii Magdalenie, która wczesnym rankiem idzie do grobu (w. 1). Będę rozmawiał z nią o jej miłości do Jezusa, o tym, jak oglądała Jego okrutną mękę i agonię na krzyżu i jak teraz, po śmierci Jezusa, płacze i tęskni za swoim Panem.

            Jak w Wielkim Poście przygotowywałem się do Wielkiej Nocy? Co mogę powiedzieć o moim przeżywaniu męki Jezusa? Czy zależy mi na Jezusie i czy tęsknię za Nim jak Maria Magdalena?

            Będę wpatrywał się w zachowanie Magdaleny w chwili, gdy spostrzega, że grób jest pusty. Będę patrzył, jak przejęta biegnie do Piotra i Ja-na. Zobaczę zmieszanie na jej twarzy, gdy tłumaczy apostołom, co zastała przy grobie (ww. 1-2).

            Przypomnę sobie sytuacje z mojego życia, w których doświadczyłem szczególnej bezradności, kiedy „biegłem" do najbliższych memu sercu, szukałem porady i ukojenia w bólu. Podziękuję Jezusowi za ludzi, których wtedy mi posłał, za kierowników duchowych, spowiedników, przyjaciół.           Wrócę do ewangelicznej sceny, aby wpatrywać się w biegnących do grobu Piotra i Jana (ww. 3-4). Popatrzę na ich zniecierpliwione twarze i oczy wyglądające grobu. Zwrócę uwagę na ich zachowanie przy pustym grobie (ww. 5-9).

            Przywołam w pamięci chwile, w których w szczególny sposób tęskniłem za Jezusem i szukałem znaków Jego obecności. Jakie to były sytuacje? Opowiem o nich Jezusowi.

            Jakie uczucia budzą się we mnie, gdy myślę o moim spotkaniu ze Zmartwychwstałym? Piotr i Jan z pewnością odczuwali w sercu gorzkie wspomnienia własnej niewierności i zdrady. Będę prosił, aby Jezus wzbudził we mnie tęsknotę za Nim: „Pragnę Twojego życia jak łania wody ze strumieni!".

 

KOMENTARZ

1. Orędzie w kontekście

„Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono". Jest to wołanie Marii Magdaleny, która szuka i nie znajduje umiłowanego swego serca. Zabity rękami wrogów, pogrzebany rękami przyjaciół, teraz znikł z grobu. Mamy pierwszy dzień po szabacie. W szóstym dniu Bóg dokończył swoje dzieło. Po bólach rodzenia narodził się nowy człowiek (16,21), Syn Człowieczy i Syn Boży, który przez krew i wodę przekazał braciom własne życie. Józef z Arymatei i Nikodem len) odpowiedzieli z miłością na Jego miłość: przygotowali wielkie święto składając Go w grobie. Tu, w siódmym dniu, Pan odpoczął po swoim trudzie, dopełniając szabat i Paschę. Mamy teraz pierwszy dzień tygodnia, który stał się dniem Pana, niedzielą. Wielką niespodzianką poranka nowej Paschy jest pusty grób. Jak to jest możliwe, że Pana nie ma tam, gdzie Go złożono, gdzie każdy jest lub będzie na za-wsze? Jest to nieobecność bezpodstawna, bardziej niepokojąca od samej śmierci: maj łamie jedyną, nieulegającą wątpliwości pewność. Rodzimy się z przypadku, nie wiemy jak i jak długo żyć będziemy, jesteśmy natomiast pewni powrotu do ziemi, z której pochodzimy. Grób jest miejscem powszechnego spotkania. Tam ludzie są zjednoczeni, wszyscy jednakowo pokonani, łup śmierci. Jedyna różnica, zresztą chwilowa, jest między już zmarłymi i jeszcze żyjącymi. Maria, tak jak uczniowie, ignoruje, że łono matki ziemi przyjęło Oblubieńca. Ukrzyżowany, Pan Chwały, zstąpił do otchłani, wszedł do królestwa śmierci, aby przywrócić do życia jej łup.  Grób pusty jest założeniem wiary chrześcijańskiej, która stawia jako przeznaczenie nie śmierć, ale zmartwychwstanie. „Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także nasza wiara", mówi Paweł Koryntianom (1Kor 15,14). Kto neguje zmartwychwstanie zmarłych, przeczy też zmartwychwstaniu Syna, pierwocin braci. „Jeżeli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieje pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania" (1Kor 15,19). Pomijając Krucjaty — najlepsze rzeczy stają się pretekstem do najgorszych — miłość do Świętego Grobu jest intuicją wielkiego misterium. Bóg, miłośnik życia, niczym nie gardzi z tego, co stworzył (Mdr 11,24.26); wszystko stworzył po to, by było (Mdr 1,14). Nie śmierć jest złem, ale nasz sposób jej pojmowania. Jej ościeniem, który zatruwa nam życie, jest grzech (1Kor 15,56). Jeśli z mojego ja czynię moje bóstwo, początek i koniec wszystkiego, wówczas dla mnie śmierć jest końcem wszystkiego. Człowiek będąc cielesnym, ograniczony jest przez przestrzeń i czas: zajmuje pewne miejsce przez określoną ilość dni. Ale są granicą jego przestrzeni nie jest miejsce walki, ale przymierza z innymi; granicą jego czasu nie jest koniec wszystkiego, ale komunia z jego począt-kiem. Jest to najpiękniejsza, jedyna racjonalna interpretacja, życia i śmier-ci. Ewangelia Jana w większym stopniu niż inne Ewangelie, jest odczyta-niem życia Jezusa w świetle Jego zmartwychwstania To, kim On jest już w pierwszej części opowiadania (r. 1-12), stanowi i wyraża „znak" Jego chwa-ły zaofiarowanej nam. W drugiej części, przez swój powrót do Ojca, otwie-ra dla nas drogę prawdy i życia (r. 13-17), która dopełnia się na krzyżu przez przekazanie Ducha (r. 18-19). Teraz, w trzeciej części ewangelii (r. 20-21) mają miejsce spotkania z Jezusem zmartwychwstałym, które realizują w nas to, co On zapowiedział w r. 1-12, obiecał w r. 13-17 i wypełnił w so-bie samym w r. 18-19. Dla tego, kto spotyka Zmartwychwstałego, wschodzi słońce ósmego dnia, który nie zna już zachodu: Bóg i człowiek żyją tym samym Duchem. Opowiadania paschalne ilustrują sposób, w jaki docho-dzimy do wiary, ukazując równocześnie różne jego aspekty. R. 20 przed-stawia na początku dwa osobiste doświadczenia, odpowiednio umiłowa-nego ucznia (w. 1-10) i Marii Magdaleny (w. 11-18). Potem ma miejsce doświadczenie wspólnotowe (w. 19-23), które rozciąga się także na nieobecnych (w. 24-28), aby w końcu rozciągnąć się na tych, którzy chociaż nie widzieli, uwierzą słowom świadków (w. 29) oraz na czytelnika Ewangelii (w. 30-31). Rozdział 21 ukaże, jak wspólnota braci kontynuuje w historii dzieło Syna. W opowiadaniach paschalnych Ewangelie bardzo różnią się od siebie, chociaż mają wspólne istotne elementy. Tymi wspól-nymi elementami są: pusty grób, zapowiedź zmartwychwstania i spotka-nia ze Zmartwychwstałym — wpierw nierozpoznanym a później poznanym poprzez Słowo i Chleb — które budzą do życia tego, kto Go spotkał. Wspólną intencją wszystkich autorów jest włączenie czytelnika w przeżycie opowiadania, tak aby stało się jego. Każdy z Ewangelistów posiada jednak własną wizję: akcentuje taki lub inny aspekt, wydobywając z tej samej rzeczywistości inne wnioski. Można powiedzieć, że czterej Ewangeliści przedstawiają nam czterowymiarową wizję misterium chrześcijańskiego. Marek pragnie doprowadzić do wiary w Ewangelię: kto słucha Słowa, spo-tyka bezpośrednio Pana, który mówi i czyni w nim to, co mówi. Mateusz, suponując to, co stanowi fundament wiary, wyjaśnia aspekt wspólnotowy: Słowo Syna czyni nas między sobą braćmi. Łukasz ze swej strony podkreśla wymiar misyjny: braterstwo otwiera nas na wszystkich ludzi, aż do najdalszych granic ziemi. To, co zawiera się pośrednio u jednego Ewan-gelisty, drugi wyjaśnia bezpośrednio. Jan, świadom tego, że należy do ostatnich, którzy widzieli Pana, deklaruje znaczenie „wiary bez widzenia". Każde wydarzenie, jedyne i niepowtarzalne, widziane jest tylko przez tego, kto jest blisko w przestrzeni i czasie. Jednak słowo świadka czyni je obe-cnym także w słuchaczu. Temat J 20 to relacja między „widzeniem i wiarą" (w. 8-29): widzi się fakt i wierzy się w to, co on znaczy. Człowiekiem jest ten, kto umie odczytywać rzeczywistość: każde wydarzenie jest znakiem, a znak posiada wartość tylko dla tego, kto go rozumie. Wiara nie jest ślepa: to inteligencja, która ujmuje znaczenie faktów i zdaje sobie sprawę dla-czego są takie, a nie inne. Wiara nie jest naiwnością, ale najbardziej roz-sądnym odczytaniem rzeczywistości. Pierwsi uczniowie, współcześni Jezusowi, wierzą w Niego nie tylko dlatego, że widzieli Go zmartwychwsta-łego, ale też dlatego, że doświadczyli, co znaczy dla nich to, że On zmartwychwstał. My, którzy następujemy po nich, wierzymy ich słowom: przyjmując ich świadectwo, patrzymy ich oczami. Każdy jednak wierzący, niezależnie od tego czy widział, czy nie widział, przeżywa to samo doś-wiadczenie: przyłącza się z miłością do Pana zmartwychwstałego i żyje Jego Duchem. Ten, kto napisał ostatnią Ewangelię, zdaje sobie sprawę, że zanikają naoczni świadkowie. Wie też, że wszyscy ludzie są wezwani przez świadectwo tego, kto słyszał i widział, do pozostania w komunii z nimi, któ-rych komunia jest komunią z Ojcem i z Jego Synem Jezusem Chrystusem, aby uczestniczyć w tej samej chwale (por. 1J 1,1-4). W tej perspektywie Jan pisał swoją Ewangelię (por. 19,35; 20,30n; 21,24n). Stawia siebie pośrodku między tymi, którzy słyszeli, widzieli i dotykali „Słowo życia" w ciele Jezusa, i tymi, którzy słuchają, widzą i dotykają poprzez Słowo. W czasie, gdy Jezus był pośród nas, otwarta została dla nas droga do Ojca. Potem rozpoczyna się nowa obecność. Gdy pierwsza była pośród nas, teraz jest w nas za pośrednictwem Słowa i Ducha, krwi i wody, które dają nam uczestnictwo z Nim i pozwalają kontynuować Jego misję. Nie jest przypadkiem, że sceny rozdziału 20 mają miejsce w niedzielę, dzień Pański, w którym wspólnota gromadzi się, aby czynić pamiątkę i dziękczynienie, czytając Słowo i łamiąc Chleb. Także ci, którzy widzieli i dotykali Pana w czasie Jego ziemskiej egzystencji i w krótkim czasie, gdy objawiał się po zmartwychwstaniu, powinni przyjąć Słowo, które daje moc stania się dziećmi Bożymi (por. 1,12). Słowo stało się ciałem i ustanowiło między nami swoje mieszkanie, stając się naszym pokarmem i przekazując nam swoje życie. We wszystkich Ewangeliach życie Jezusa opisane jest jako zstąpienie i wstąpienie, uni-żenie i wywyższenie, upokorzenie i uwielbienie. Dla Marka, Mateusza i Łukasza ruch ku dołowi dokonuje się w ukrzyżowaniu i złożeniu do grobu, natomiast ruch ku górze wyraża się w zmartwychwstaniu i wstąpieniu do nieba. Dla Jana natomiast zstąpienie to wcielenie Słowa, podczas gdy całe życie Jezusa jest wstępowaniem Syna do Ojca, i osiąga swój szczyt w obja-wieniu Chwały. Wywyższenie na krzyżu jest początkiem ostatniego dnia, który trwa dla nas przez spotkanie ze Zmartwychwstałym, przyjęcie Jego Ducha i misję do braci. Na krzyżu dar Boży jest już doskonały: rozdziały 20-21 ukazują, jak go przyjmujemy. Tekst przedstawia Marię, która idzie do grobu i znajduje go pustym (w. 1). Opowiadanie można by kontynuować bezpośrednio w w. 11nn, które opisują jej spotkanie z Umiłowanym. Przerwane jest natomiast jej powrotem do wieczernika, aby powiadomić uczniów o zniknięciu Pana (w. 2). W wyniku tego wchodzi na scenę Piotr i umiłowany uczeń, którzy stwierdzają prawdę tego, co powiedziała Maria. Ponadto widzą lniane płótna i chustę złożoną w osobnym miejscu. W obli-czu tych znaków umiłowany uczeń „ujrzał i uwierzył" (w. 3-8). Ewangelista komentuje mówiąc, że dotychczas nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi o powstaniu Jezusa z martwych (w. 9). Zresztą dopełnienie się każdego Pisma może być zrozumiane dopiero po jego wypełnieniu (por. 2,22; 14,25n). Tekst kończy się powrotem uczniów (w. 10). Opowiadanie o Marii wspomniane jest też w innych Ewangeliach. Wizja lokalna Piotra wspo-mniana jest też u Łk 24,12.24. J20,1-10 Jezus nie jest już w grobie: miłość mocniejsza jest niż śmierć (Pnp 8,6), jest Synem równym Ojcu, który wskrzesza zmarłych i ożywia (5,21) poprzez Ducha (w. 22; por. 6,63). Grób jest łożem ślubnym, gdzie On zjednoczył się z każdym człowiekiem, przekazując mu swój aromat. Kościół rodzi się z podwójnej nieobecności Oblubieńca zabitego przez wrogów na krzyżu i ukrytego przez przyjaciół w grobie. Wpierw jest nieobecny, ponieważ położony został tam, gdzie nie powinien być, później jest nieobecny w miejscu, gdzie Go położono i gdzie powinien być. Oblubienica nie widzi Oblubieńca i szuka Go. Widząc Jego pierwszą i drugą nieobecność, w spotkaniu z Nim zrozumie, że właśnie w taki sposób zrealizował miłość, której dal dowody w czasie pobytu między nami. Miłość jest źródłem poznania wiary, jak też każdej relacji między osobami. Czyni bowiem obecnym umiłowanego w tym, który miłuje.

 

2. Lektura tekstu

S. Fausti: w. 1. „A pierwszego dnia po szabacie". Wyrażenie „pierwszy dzień" przywołuje „pierwszy dzień" z opisu stworzenia, kiedy to Bóg rozdzielił ciemności od światła (Rdz 1,5). Jest to dzień, który obejmuje każdy dzień. Ze swej strony „szabat", w liczbie pojedynczej — to ostatni dzień stworzenia, podczas gdy „szabaty" w liczbie mnogiej to tydzień. Ewangelista wspominając równocześnie pierwszy i ostatni dzień, czyni aluzję do faktu, że weszliśmy w dzień Pański, dopełnienie wszystkiego w Bogu i Boga we wszystkim. Bóg stwarzając świat, miał w perspektywie zmartwychwstanie swego Syna, w którym cały wszechświat wykupiony został od śmierci. Przed pogrzebem mowa była o przygotowaniu „tego szabatu, który był uroczystym", to znaczy Paschy (19,31.42). O tym dniu, pozornie pustym, nic się nie mówi; wiemy jedynie, że ciało Jezusa jest w pustce grobu. Nic nie mówiąc, Ewangelista sugeruje wiele. W rzeczywistości Słowo stwórcze, wstąpiwszy do otchłani, pogrążyło się w chaos: przyjmując ciało Syna Człowieczego, ziemia i każde ciało przyjmuje Syna Bożego. Stwórca i stworze-nie spotykają się ze sobą i rozpoczyna się niekończąca się radość ósmego dnia. Ten pierwszy dzień po szabacie jest dniem ósmym: jest to niedziela, dzień Pana, w którym dopełniają się Szabat, Pascha i Pięćdziesiątnica. Nim żyje nowe stworzenie odkupione od zła i napełnione Duchem. Dlatego chrześcijanin „szabatyzuje" każdy dzień, przeżywając codzienność w radości, w świetle zmartwychwstałego Pana. „Maria Magdalena". Pozostałe Ewangelie wspominają też inne niewiasty (Mk 16,1 par.). Jan wspomina jedynie Marię Magdalenę, czyniąc z niej typiczną figurę ucznia. Stała bo-wiem u stóp krzyża (19,25; por. Mk 15,40 par.), pod drzewem, gdzie obudził ją Oblubieniec (por. Pnp 8,5b). Jej imię przywołuje na myśl Marię z Betanii, która widziała Chwałę Boga (11,4.40) i namaściła Pana (11,2; 12,1-8): jest oblubienicą, zdobytą przez nieskończoną miłość Oblubieńca. Teraz, widząc Go wywyższonego, szuka, gdzie Go położono. Łukasz mówi, że wyszło z niej siedem demonów (Łk 8,2): oczyszczona przez miłość, jest pierwszą, która posiada wzrok, aby zobaczyć Pana. „wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno". Wczesny ranek, ostatnia straż nocna, to godzi-na, w której ciemność miesza się już ze światłem: słońce oświeca niebo, lecz nie pokazuje się jeszcze nad ziemią. Jest to sytuacja wewnętrzna Marii, która szuka Oblubieńca. W niej istnieje światło miłości, ale też zagubienie z powodu niewidzenia Umiłowanego. „do grobu". Złożono Go w grobie (19,42). Tam złożony też został przyjaciel Łazarz (11,34). Tam jest lub złożony zostanie każdy człowiek. Maria spodziewa się znaleźć tam ciało Jezusa. Grób, fundamentalne wspomnienie człowieka, zbudowany jest przez uczucie żyjącego dla tego, kto umarł. To, co pozostaje z niego, to pamięć tego, kto go kocha. W w. 1-10 wspomniany jest grób aż siedem razy: jest obsesyjnie protagonistą urywka. Wspomnienie śmierci, która budząc w nas lęk czyni nas niewolnikami przez całe życie (por. Hbr 2,15), staje się miejscem, w którym spotykamy Zmartwychwstałego. „Zobaczyła". W w. 1.5 mamy czasownik blěpō (= patrzyć), w w. 6.12.14 czasownik thěōréō (kontemplować), a w w. 8.18.20.25bis — ʿōrǎō, który oznacza widzenie właściwe wierze. Jest to pewnego rodzaju wychowanie zmysłów, aby do-strzec Zmartwychwstałego, który odtąd jest wszystkim we wszystkich (por. 1Kor 15,28): przechodzi się od patrzenia do kontemplacji, a w końcu do widzenia. Oko jest bramą serca. Rzeczywistość jest dla człowieka taka, jaką on widzi: Zmartwychwstały „widziany jest" przez tego, kto patrzy na Niego i kontempluje z miłością. Bowiem tylko miłość posiada oczy, by zobaczyć prawdę. „kamień, odsunięty od grobu". Jezus usunął kamień z grobu Łazarza (11,39.41). Teraz Baranek Boży usuwa grzech świata (1,29): wchodząc sam do grobu usuwa definitywnie kamień, która oddziela nas od życia. W odróżnieniu od Marka i Mateusza Jan nie mówi, że kamień ów położony został na grobie. Wspomina tylko, że w cudowny sposób został usunięty. Radość Zmartwychwstałego sprawiła, że wybuchło piekło. w. 2. „Po-biegła więc". To, co zobaczyła Maria, jest znakiem trudnym do zrozumienia. Ów odsunięty kamień odbiera człowiekowi wszelką pewność. Maria nie może zrozumieć. Biegnie, by powiedzieć o zaginięciu Jezusa. Myśli, że ktoś Go ukradł. Nie zrozumiała jeszcze, że miłość zwyciężyła śmierć. „i przybyła do Szymona Piotra". Piotr, który zaparł się Jezusa (13,36-38; 18,12-27), wymieniony jest jako pierwszy. Wymieniony jest jako pierwszy z uczniów, gdyż doświadczył tego, co nas czyni uczniami: wierności Pana wobec naszej niewierności. „do drugiego ucznia". Powtórzenie przyimka „do" wskazuje, że tych dwóch, chociaż sobie bliskich, nie mieszkało w tym samym miejscu. Uczeń ten pojawia się wraz z Piotrem podczas ostatniej wieczerzy (13,23-25) i podczas procesu (18,15nn). Pojawią się razem w ostatnim rozdziale. Ten „drugi uczeń" nie jest po prostu inny od tych dwóch, ale drugi w znaczeniu odmienny. W rzeczywistości bowiem opierał swoją głowę na piersi Jezusa (13,23-25), którą potem widział przebitą (19,34n). „którego Jezus kochał". W języku greckim użyty został czasownik phǐléō, podczas gdy w innych przypadkach, gdy mowa o uczniu, którego Jezus miłował, występuje czasownik ǎgǎpāō. W naszym przypadku można przetłumaczyć „którego Jezus był przyjacielem". Teraz, gdy widział już Jezusa na krzyżu, uczeń nazywany jest przyjacielem. Przyjaźń to miłość wzajemna. Jezus nazywa uczniów „przyjaciółmi", gdy pełnią Jego przykazanie (15,14), które jest nakazem wzajemnej miłości, jak On nas umiłował (13,34; 15,12.17). Kto miłuje, może spotkać i uwierzyć w Zmartwych-wstałego, ponieważ On sam przeszedł ze śmierci do życia (1J 3,4). Nie przypadkiem również Łazarz zmarły/powstały z martwych nazwany jest przyjacielem (11,3.11). „zabrano Pana z grobu". Maria nie mówi o „ciele" Jezusa, ale o „Panu". Nie wie, że nie zabrano Pana z grobu, ale że On usunął i to na zawsze kamień z grobu. „i nie wiemy, gdzie Go położono". „Gdzie go położyliście?, pytał Jezus odnośnie do Łazarza (11,34). Ta scena przyjaciół przy grobie Jezusa przypomina scenę z Jezusem przy grobie przyjaciela Łazarza, gdy objawił swoją chwałę. Odkrycie pustego grobu otwiera dążenie ku nieznanemu. Śmierć przestaje być nieuchronną metą i oczywistą przegraną każdego dążenia. Pana, położonego w grobie, nie ma już tam i nie wiemy gdzie się znajduje — ani Maria, ani inne niewiasty (por. Mk 16,1 par.) niewspomniane przez Jana, ale suponowane z racji liczby mnogiej: „nie wiemy". Maria myśli, że wrogowie zabrali Go i położyli gdzie indziej. Odwrócona zostaje pogłoska o kradzieży ze strony Jego uczniów (por. Mt 28,11nn). To, co się zdarzyło, jest niezrozumiałe dla wszystkich, tak przyjaciół, jak i dla wrogów. Może to zrozumieć jedynie ten, kto zna Pisma i moc Boga (Mk 12,24; Mt 22,29). w. 3. „Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu". Po wiadomości otrzymanej od Marii, Piotr i drugi uczeń wychodzą, aby udać się do grobu. Relacja między tymi dwiema postaciami zawsze tak bliskimi i różnymi, zostanie podjęta i wyjaśniona w rozdz. 21. w. 4. „Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu". Piotr i drugi uczeń biegną razem. Ale ten drugi uczeń jest szybszy. Przybiega pierwszy do grobu, jak też pierwszy uwierzył (w. 8) i zobaczył zmartwychwstałego (21,7). Serce bowiem dodaje skrzydeł stopom i umysłowi. Przyjaciel, który miłuje jak jest miłowany, wyprzedza tego, który jest pierwszym wśród uczniów: prymat jest zawsze pierwszeństwem miłości, jak to zobaczymy w rozdz. 21. w. 5. „kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna". Uczeń przyjaciel nie wchodzi do grobu, czeka na Piotra, jako znak szacunku dla niego. Spogląda jednak do wnętrza i widzi leżące płótna. Przy pogrzebie Jezusa nie mówi się nic o opaskach, które krępowały ręce i nogi Łazarza. Wspomina się jedynie w w. 7 o chuście (por. 11,44), która nie jest już na twarzy. Tu uwaga skierowana na prześcieradła: nie są pozostawione w nieładzie, jak gdyby ciało zostało wykradzione. Płótna, które otaczały ciało Jezusa, są rozciągnięte: grób stał się łożem ślubnym, przygotowanym dla każdego, kto wejdzie do niego. A wszyscy, wcześniej czy później, wejdziemy. Nie spotkamy tam jednak panowania śmierci, ale pełną komunię z Panem życia. Śmierć nie jest już śmiercią: naszym absolutnym kresem jest komunia z Tym, który jest wobec nas absolutną miłością. „jednakże nie wszedł do środka". Drugi uczeń okazuje, że jest „drugi", daje bowiem pierwszeństwo bratu i czeka na niego (por. Rz 12,10; Flp 2,3; 1Kor 11,33b). w. 6. „Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim". Piotr przychodzi do grobu podążając za drugim uczniem, który uprzedził go już w domu Kajfasza (18,15n). Idąc za kimś, kto miłuje, wchodzimy w misterium Jezusa, w Jego szaloną miłość wobec nas. „Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna". Piotr wchodzi i widzi to, co drugi uczeń widział stojąc na zewnątrz. w. 7. „chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu". Chusta jest welonem śmiertelnym, całunem, który okrywa wszystkie narody (por. Iz 25,7). Był owinięty także wokół twarzy Łazarza (11,44). O Jezusie natomiast mówi się, że był na Jego głowie, jak poła płaszcza na głowie śpiącego. Teraz, gdy się obudził, zdjął ją sobie. Chusta nie leży jednak przy rozciągniętych prześcieradłach, ale umieszczona jest oddzielnie, zwinięta w jednym miej-scu. „Miejscem" w ścisłym tego słowa znaczeniu dla Żydów jest sanktuarium. O nim Jezus powiedział: „Zburzcie tę świątynię, a w trzech dniach wzniosę ją na nowo". Welon śmierci owija teraz stare sanktuarium. Nie ma tam już Boga. Chwała mieszka w ciele Jezusa, nowym sanktuarium, gdzie Bóg zdejmuje każdą zasłonę ze swego i naszego oblicza. W Nim widzimy twarzą w twarz „JA-JESTEM". Zrozumieją to uczniowie dopiero po zmartwychwstaniu (por. 2,19-22). W tekście nie wyrażono jednej oczywistej rzeczy. Czytelnik z pewnością ją dostrzega, jak dwaj uczniowie: z tych prześcieradeł emanuje aromat stu funtów mirry i aloesu, wspomnianych nieco wcześniej w opowiadaniu (19,39). w. 8. „Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń". Po stwierdzeniu Piotra, także ów drugi uczeń wchodzi do grobu. „Ujrzał i uwierzył". Rozciągnięte prześcieradła z chustą złożoną na boku są to znaki, że Pana tu nie ma i że nie został wykradziony. Widząc to umiłowany uczeń wierzy w Jezusa, Pana życia, chociaż Go nie wdział. Jest prototypem tych, którzy po nim uwierzą w Jezusa nie widząc Go (w. 29), poprzez znaki opowiedziane przez samego Ewangelistę (w. 30-31). Ów „drugi" uczeń widzi sercem. Miłość jest początkiem wiary, która daje życie. Powiązanie między widzeniem i wiarą oznacza, że wiara nie jest ślepa, jest wzrokiem w pełni otwartym na rzeczywistość. O Piotrze nic się nie mówi. Można przypuszczać, nie zadając gwałtu tekstowi, że autor pra-gnie pokazać w nim aspekt obiektywny wiary: grób jest pusty i ciało nie zo-stało skradzione. W uczniu umiłowanym natomiast uwidacznia się aspekt subiektywny wiary: Miłość „widzi" znaki i „wierzy" w Jezusa zmartwychwstałego bez widzenia Go. W Marii wreszcie, za którą idą inni uczniowie wraz z Tomaszem, przytoczone jest doświadczenie oparte na zastrzeżeniach odnośnie do tych, którzy przekazują nam orędzie o zmartwychwstaniu: oni widzą i dotykają Zmartwychwstałego. Wreszcie przychodzimy my, którzy wierzymy w oparciu o ich świadectwo. Dla kogoś, kto nie wierzy, pozostaje nierozwiązana zagadka pustego grobu — najbardziej nęcącego snu człowieka, który w tę stronę kieruje całą swoją energię. Pozostaje mu także znak zapytania pochodzący ze świadectwa tego, kto w spotkaniu ze Zmartwychwstałym sam przeszedł do nowego życia w miłości. w. 9. „Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi, że On ma powstać z martwych". Chodzi tu o całe Pismo Święte, czy o konkretny tekst? Możliwe są obydwie hipotezy. Gdy chodzi o jeden tekst, może to być aluzja do Iz 26,19-21 (LXX), gdzie mowa jest o zmartwychwstaniu zmarłych, kiedy Pan po krótkim czasie (por. 16,16!) wyjdzie ze swego mieszkania. Jednak wyrażenie „że On ma powstać z martwych", mające cechy synoptyczne (por. Mk 8,31 par.; 9,31 par.; 10,34 par.; Łk 24,7.25nn.46) i pochodzące z pierwotnego przepowiadania wiary, ma raczej sens ogólny Pisma Świętego niż jakiś pojedynczy tekst. Uwaga ta wydaje się stać w sprzeczności z po-przedzającym stwierdzeniem „ujrzał i uwierzył". Czyżby Jan zamierzał mó-wić jedynie o innych, którzy w odróżnieniu od niego, nie zrozumieli? Ale sprawa nie byłaby wrażona właściwie. Zamierza być może powiedzieć, że nikt nie uwierzył w zmartwychwstanie, nawet on? Ale wtedy wyrażenie „ujrzał i uwierzył" oznaczałoby, że on „ujrzał", że nie było Jezusa i „uwie-rzył" Marii Magdalenie, która myślała o wykradzeniu ciała. Ale takie stwierdzenie jest przeciwne używaniu sformułowania „ujrzał i uwierzył" w czwartej Ewangelii oraz naciskowi położonemu na prześcieradła rozciągnięte troskliwie i na chustę zwiniętą w innym miejscu. Jeśli rozważa się tekst jako budowlę troskliwie budowaną, abstrahując od tego, z jakiego kamieniołomu pochodzą kamienie, to lepiej uznać, że umiłowany uczeń, z typową antycypacją miłości, ma zawsze wystarczające znaki, aby uwierzyć Umiłowanemu. On „ujrzał" (znaki) i „uwierzył" (w Zmartwychwstałego): jest pierwszym, który nie widząc Pana, złożył w Panu taką wiarę, jaką proponuje czytelnikom (por. w. 29-31). Ktoś nie może zaproponować doświadczenia, jeśli go nie przeżył. Pismo nie przytacza spekulacji czy dedukcji, ale osobiste przeżycie piszącego. Prawdopodobnie w w. 9 autor chce powie-dzieć czytelnikowi, że dopiero po zmartwychwstaniu Jezusa, potwierdzo-nym przez naocznych świadków, możliwe jest zrozumienie Pisma, które całe mówi o Nim (5,39). Obietnica Pana jest zrozumiała dopiero po jej wypełnieniu i w świetle Jego Ducha miłości (por. 14,26). Dlatego uczniowie mogę wierzyć Pismu i Słowom Jezusa dopiero po Jego zmartwychwstaniu (por. 2,22; 12,16). Pozostaje zawsze zasłona na obliczu czytelnika Pisma, która zostaje usunięta przez nawrócenie do Chrystusa Pana (por. 2Kor 3,12-16). Nawrócenie dane jest temu, kto kontemplował Jego miłość i Go miłuje. Pierwsi uczniowie, którzy spotkali Zmartwychwstałego, dają nam o Nim świadectwo w Ewangelii, która opowiada i czyni obecne ciało Słowa, realizację wszelkich obietnic Boga. Dla nas, którzy przychodzimy po tych pierwszych, którzy widzieli i dotykali Pana, Ewangelia i całe Pismo Święte stają się jak ciało Chrystusa: są znakiem, w którym Go spotykamy i widzi-my Zmartwychwstałego.

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana, s. 601-605

 

 

 

Niedziela Palmowa, rok A, 2023.04.02.

 

EWANGELIA  Mt 21, 1-11 Wjazd Jezusa do Jerozolimy

21,1Gdy się zbliżyli do Jerozolimy i przyszli do Betfage na Górze Oliwnej, wtedy Jezus posłał dwóch uczniów, 2mówiąc im: «Idźcie do wsi, która jest przed wami, a zaraz znajdziecie uwiązaną oślicę i przy niej źrebię. Odwią-żcie je i przyprowadźcie do Mnie. 3A gdyby wam ktoś coś mówił, powiecie: „Pan ich potrzebuje i zaraz je odeśle”». 4A stało się to, żeby się spełniło słowo Proroka: 5«Powiedzcie Córze Syjonu: Oto Król twój przychodzi do ciebie łagodny, siedzący na osiołku, źrebięciu oślicy». 6Uczniowie poszli i uczynili, jak im Jezus polecił. 7Przyprowadzili oślicę i źrebię i położyli na nie swe płaszcze, a On usiadł na nich. 8Tłum zaś ogromny słał swe płaszcze na drodze, a inni obcinali gałązki z drzew i słali nimi drogę. 9A tłumy, które Go poprzedzały i które szły za Nim, wołały głośno: «Hosanna Synowi Dawida!
Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie! Hosanna na wyso-kościach!» 10Gdy wjechał do Jerozolimy, poruszyło się całe miasto, i pytano: «Kto to jest?» 11A tłumy odpowiadały: «To jest prorok, Jezus z Nazaretu w Galilei».

MEDYTACJA  TRWAĆ PRZY JEZUSIE OPUSZCZONYM

O co proszę? O łaskę wiernej obecności przy Jezusie opuszczonym i zdradzonym.

            Będę kontemplował scenę uroczystego wjazdu Jezusa do Jerozolimy, która zapowiada rychłe nadejście Jego męki i śmierci. Jezus objawia się jako Król, którego odznacza pokora, cichość i łagodność.

            Uświadomię sobie, że Jerozolimą, miejscem świętym i domem Bo-ga, jest moje serce. Jezus pragnie w nim królować. Prosi mnie o pozwole-nie na panowanie w moim sercu.

            Czy potrafię zaprosić Go do mojego serca tak, aby bezwarunkowo w nim panował? Czy w moim sercu są jeszcze miejsca, których Mu nie oddałem? Czego nie potrafię Mu oddać? Szczerze powiem o tym Jezusowi.

            Podczas Liturgii Eucharystycznej, gdy będę śpiewał „Hosanna", zapytam siebie, czy Jezus jest naprawdę radością mojego życia? Czy Jego obecność w moim życiu jest źródłem głębokiej radości? Czy nie ma we mnie smutku, lęków, obaw? Powiem Jezusowi o moich uczuciach. Popro-szę, aby je przemienił.

            Będę kontemplował Jezusa wjeżdżającego do Jerozolimy na osiołku. Wejdę w tłum ludzi, który wiwatuje na Jego cześć i ścieli przed Nim swoje płaszcze. Co mogę powiedzieć o moim szacunku do Jezusa? Czy potrafię Go wyznawać publicznie?

            Jezus idący na mękę przypomina mi, że kroczenie za Nim domaga się całkowitej ofiary z życia. Jak wypełniam moje życiowe powołanie? Czy nie ulegam przeciętności i kompromisom? Czy jest we mnie głębokie prag-nienie ewangelicznego radykalizmu życia?

            W serdecznej modlitwie będę wielbił Jezusa idącego na mękę dla mnie. Będę prosił Go o łaskę trwania przy Nim w Jego cierpieniu: „Jezu, cierpiący z powodu moich zdrad i odejść, zmiłuj się nade mną!".

KOMENTARZ

Biblia Poznańska: 21,1-11. Por. Mk 11,1-11; Łk 19,29-40; J 12,12-19. Opo-wiadanie pokrywa się z Mk. Cytuje przy tym nieznany Mk tekst Zach 9,9 (w. 5), który przeciwstawia króla mesjańskiego oczekiwanemu przez ma-rzenia mesjańskie wspaniałemu pojawieniu się Mesjasza. Jezus przychodzi zgodnie z tekstem proroka w sposób skromny, nie na rydwanie zwycięzcy ani w zbrojnym zaprzęgu, ale na oślim podjezdku, który symbolizuje pokój. — Wskazanie na pochodzenie Jezusa z Galilei (w. 10) podkreśla, że Jezus jest zbawicielem całego świata, a nie tylko narodu żydowskiego. W Biblii Galilea symbolizuje wielokrotnie kraje pogańskie i narody nieżydowskie.

S. Fausti: w.1: «Przyszli do Betfage». Betfage oznacza „dom niedojrzałego figowca". Przypomina nieurodzajne drzewo figowe (ww. 18nn), figurę świątyni, która - jak każdy człowiek - przynosi takiego owocu, jaki chciałby „spożyć" Pan. W Betfage pielgrzymi się obmywają, by czystymi wejść do Świętego Miasta. Jezus przygotowuje swój królewski ingres, oczyszczając wszelkie nasze fałszywe oczekiwanie, któremu grozi nieurodzajność. «na Górze Oliwnej». Jest to zbocze położone na wschód od Jerozolimy, gdzie Ezechiel widział uchodzącą na wygnanie Chwałę (Ez 11, 23) i skąd Pan przybędzie po swoje zwycięstwo (Ez 43, 1n; Za 14, 1-4). «Jezus wysłał dwóch». Jest to ostateczna misja uczniów, wysłanych po dwóch (Mk 6, 7), by znaleźli - w sobie i w innych - oślicę „uwiązaną" i „odwiązali ją", jak to Jezus polecił im uczynić. w. 2: «Tam znajdziecie uwiązaną oślicę, a wraz z nią osiołka». Ta oślica jest matką, a jej dzieci są jak ona. Na Palatynie w Rzymie znaleziono przedstawienie ukrzyżowanego z głową osła. Pod spo-dem widnieje napis: „Aleksander czci swojego Boga". Nawet gdyby to była kpina jakiegoś poganina, dla chrześcijanina jest ona bardzo wymowna. Oślica zwana jest somaro, gdyż niesie „ładunek" (soma). Otóż nakazem Chrystusa jest niesienie brzemion jeden drugiemu (Ga 6, 2), wypełnienie przykazania miłości, Prawa i Proroków, co czyni nas doskonałymi jak Ojciec doskonały jest (Mt 7, 12; 5, 48). Oślica przedstawia zdolność służenia, na-sze podobieństwo do Boga. Odwiązana od pierwotnego zakłamania, które spowodowało inne o niej wyobrażenie, została w końcu uwolniona w nas przez Pana Jezusa. Scena ta nie doczekała się poważnych wyjaśnień te-ologicznych, mimo swojej znamiennej pozycji w Ewangeliach, może dlate-go, że niewiele można o niej powiedzieć. Jest tylko do kontemplowania z miłością, aż do przyzwolenia na dokonanie zmiany w sercu. Mateusz mówi tu o oślicy i jej oślątku, tak jak jest napisane w cytowanym tekście (Za 9, 9). Widzi się w nich Synagogę i pogan, Izraela i Kościół, dwóch wysłanych uczniów lub dwóch ślepców z poprzedniego fragmentu. Mateusz lubi podwajać. Dwójka jest początkiem wielości: to, co zdarzyło się jednemu, zdarzy się innemu - kto słucha opowiadania, powtarza doświadczenie tego, kto mówi. Dlatego w w. 7 jest powiedziane, że Jezus zdaje się jechać na obydwu zwierzętach! «Odwiążcie je». Wolność służenia od początku była związana. Od Adama i potem, nie znając miłości Boga do nas, lękając się Go i wszystkiego, jesteśmy niezdolni miłować. Posłannictwem Jezusa, które wysłani uczniowie kontynuują, jest uwolnienie wolności człowieka. w. 3: «A gdyby wam ktoś coś mówił». Tym kimś jesteśmy my wszyscy, py-tający się: dlaczego odwiązywać oślicę, czemu to może służyć? Czy to coś zmieni? Czy to cała wolność, jaką nam Bóg przedstawia? «Pan ich potrze-buje». W całej Ewangelii znajduje się jedna rzecz, której Bóg potrzebuje! W ten a nie w inny sposób wchodzi On w świat i czyni z człowieka świąty-nię swojej chwały. «ale zaraz je odeśle». Wierzchowce te, po wykorzystaniu przez Pana, zostaną odesłane nam. Będą cały czas do naszej dyspozycji. Każdego dnia będziemy wracać, by je przywiązać i będziemy wzywani, by je odwiązać! w. 4: «Stało się tak, aby się spełniło słowo...». Mateusz odczytuje to wydarzenie jako wypełnienie się Za 9, 9 (por. Iz 62, 11), który prorokuje o Panu przybywającym, by królować nad swoim ludem. w. 5: «Oto twój król przychodzi do ciebie, pokorny...». Obiecany król jest inny od jakiegokolwiek oczekiwanego. Przybywa, by służyć i darzyć życiem, a nie po to, by się panoszyć i uciskać (Mt 20, 24nn). W ten sposób dokonuje sądu Bożego: nie gwałtowni, lecz cisi odziedziczą ziemię (Mt 5, 5) i będą rozkoszować się pełnią pokoju (Ps 37, 11). Ci, którzy byli poniżani przez przepotężnych i nie mieli innej ziemi jak ta, która pokryła ich umęczone ciało, teraz - jak ich Pan wolni - królują. «jedzie na ośle, na osiołku». Tronem Pana jest oślica: króluje z krzyża, na który poniesie wszelki nasz ciężar i ofiaruje swe życie w posłudze wszystkim. Nikt nigdy nie dosiadał ani nie chce dosiadać takich wierzchowców, poza Nim (Mk 11, 2b). w. 6: «Uczniowie poszli...». Uczniowie poszli wykonać polecenie Jezusa. Również później, gdziekolwiek pójdą, znajdą oślicę uwiązaną i będą ją odwiązywać. w. 7: «Przyprowadzili oślicę oraz osiołka». Pan, który jest miłością i służy wszystkim, od zawsze pragnął, byśmy się stali jak On. Spotkanie między Nim i oślicą znaczy początek królestwa Bożego na ziemi. «położyli na nie swoje płaszcze». Płaszcz - wówczas sztuka tkaniny - jest szatą, prześcieradłem, przykryciem i domem. Dla biedaka jest wszystkim! Dlatego nie można brać go w zastaw (Pwt 24, 12). Uczniowie położyli je na oślice i osiołka, przeznaczając na tę posługę całe swoje bogactwo. «A On usiadł na nich». Pan jest Panem, o ile służy. Takim ukazuje się na oślicy, usuwając rydwany i konie! (Za 9, 10). Należy zwrócić uwagę na fakt, że Je-zus siada na obydwóch zwierzętach, na matce i synu. Istotnie, gdziekol-wiek jest miłość, tam On króluje. w. 8: «I bardzo wielu ludzi». Jest to wyprzedzenie tego, co nastąpi na końcu, kiedy to wszyscy przez krzyż rozpoznają, kto jest Panem. «słało swe płaszcze na drodze». Droga kró-lewska jest wysłana zdjętymi płaszczami. Na nich przybywa król i kroczy wśród tych, którzy się uwolnili od płaszcza. «ścinali gałęzie z drzew». Jest to nawiązanie do cytowanego psalmu: „Zarządźcie procesje z gałązkami aż do rogów ołtarza" (Ps 118, 27). Jest to hymn na Święto Namiotów. w. 9: «Przed Nim i za Nim szły dumy». Kto z Nim będzie szedł za Nim do końca (Mt 27, 55n), a kto będzie wołał: „Na krzyż z Nim!"? (Mt 27, 22n). «i wołały». Teraz wszyscy krzyczą, jak owi dwaj ślepcy (Mt 20, 30n). Słowa są wzięte z Ps 118, 15, który opiewa koniec Wyjścia, wejście do Ziemi i dar Prawa. Kto przyjmuje ubogiego i pokornego Mesjasza, widzi dokonanie wędrówki zmierzającej do uwolnienia i cieszy się owocami Ziemi, ponie-waż w pełni żyje słowem Pana.

«Hosanna!». Znaczy „zbaw, ocal!"[1]. Pierwotnie było to wezwanie, które później stało się aklamacją. «Syn Dawida». Tłumy nazywają Go jak dwaj niewidomi (Mt 20, 23n). Jest On obiecanym Mesjaszem, który zbawia lud i króluje na wieki[2] (por. 2 Sm 7, 13. 16 - przyp. tł.). «Chwała temu, który przychodzi w imię Pana». Syn Dawida jest wielbiony, przybywa bowiem zbawiać w imię Pana, ponieważ właśnie przybywa w ten sposób. Kto wjeżdża na rydwanach i rumakach, nie przybywa w imię Pana. Nie jest błogosławiony i nie zbawia. w. 10: «poruszyło się całe miasto». Nastąpiło to, co podczas przybycia Mędrców ze Wschodu, poszukujących króla Żydów (Mt 2, 3). W chwili Jego śmierci zatrzęsie się ziemia i wielu zmarłych wyjdzie z grobów (Mt 27, 51n). «Kto to jest?». Pytanie o tożsamość Jezusa stawiane jest wobec Jego pokory i łagodności. W rzeczywistości ujawni się, kiedy zostanie skazany - właśnie dlatego, że się ujawnił! (Mt 26, 60). A zostanie rozpoznany dopiero na krzyżu (Mt 27, 54). w. 11: «To jest Jezus, prorok z Nazaretu». Jest Nazarejczykiem. Tak nazy-wał Go lud, a po nim uczniowie. W Nim spełniły się wszystkie proroctwa (por. Mt 2, 23).

Przesłanie w swoim kontekście

«Pan ich potrzebuje» — mówi Jezus o oślicy i oślęciu, a ewangelista mówi o Synu Dawida, który z nimi wchodzi do Świętego Miasta: „Oto twój król przychodzi do ciebie". Ostatnie pytanie uczniów skierowane do Nauczyciela, bezpośrednio przed Jego powrotem do Ojca, brzmi: „Panie, czy teraz na nowo przywrócisz królestwo Izraela?" (Dz 1, 6). Od zawsze wierzący zadaje sobie to pytanie: „Kiedy przyjdzie królestwo Boże?", i woła: „Marana tha: przyjdź, Panie!" (1 Kor 16, 22). Jest to wezwanie Ducha, który z O--blubienicą woła: „Przyjdź!" (Ap 22, 17). Fragment ten odpowiada na py-tanie, lecz przesuwa problem z „kiedy" na „jak", z czasu na sposób, w jaki Pan przychodzi. A czasem jest w rzeczywistości „teraz", pod warunkiem, że Go się przyjmie „jak wówczas" i jak przybywa pokornie i łagodnie o każdej godzinie, aż do ostatniej. Królestwem wiecznym Boga jest życie z tym samym Duchem Syna, który przyrzekł, by pozostać z nami aż do końca czasu (Mt 28, 20). Temu nowemu sposobowi życia dajemy świadectwo wobec całego świata: życie Syna jest powierzone braciom (Dz 1, 8). Ciało Pana jest teraz na zawsze powierzone ludziom. Protagonistą fragmentu nie jest - jak zazwyczaj - Jezus, lecz tym razem oślica ze swoim oślęciem. Są „uwiązane", a Jezus „wysyła" uczniów, by je „odwiązali", ponieważ „Pan ich potrzebu-je". Oślica jest symbolem Chrystusa i Jego mesjanizmu. Nie jest On taki jak król, który posiada władzę i dosiada rumaka, albo jak ten, kto stara się nim być i używa rydwanu[3]. Przybywa na oślicy, pokornym zwierzęciu, na któ-rym rozproszy rydwany i konie, możnych i przemożnych! (Za 9, 9n). Przybył On służyć i darzyć życiem (Mt 20, 28), kończąc panowanie tego, kto zniewala i uśmierca. I to jest „Jego" chwała, zwyciężająca każdą inną, która wobec Niego ujawnia się jako próżna chwała. Na Nim zatrzymuje się system przemocy, na którym opierają się stosunki ludzkie. Od Kaina i później mia-sto kryje pod murami trupa słabszego brata[4]. Syn Człowieczy, który ofiarował nam swoje bezbronne braterstwo, tak samo skończył. W ten sposób wyszła na światło dzienne tajemnica zakryta od początku świata (Mt 13, 35). Przewrotność i przemoc człowieka, który wznosi Wieże Babel, ściera się z pokorą i łagodnością Boga, wznoszącego miasto zbudowane z dzieci Bożych, braci i sióstr - świat nowy, który od początku Ojciec stworzył w Synu. Mysterium Iniquitatis[5] znajduje się twarzą w twarz z mysterium amoris[6], a jego ostatnim zwycięstwem jest jego ostateczna porażka. Frag-ment opisuje jazdę Jezusa z Betfage do Jerozolimy, aż do wnętrza świątyni—. W ten sposób Pan objął w posiadanie Święte Miasto i świątynię, jak o tym mówi ostatnia stronica Starego Testamentu (Ml 3, lun). Przybywa na „swój" sąd, który dokona się na Golgocie. Malachiasz pyta: „Kto się ostoi, gdy On się ukaże?" (Ml 3, 2). „Straszliwy" przymiot przypisywany Bogu przez wszystkie religie i ateizm został bezpowrotnie zniszczony przez objawienie łagodnego i pokornego Syna Człowieczego (Mt 11, 29). Jezus na zawsze zniszczył fałszywy wizerunek człowieka i Boga. Prawdziwy król nie ma nic wyzywającego i gwałtownego, nie opanowuje ani nie uciska nikogo, tylko uwalnia i służy wszystkim z miłością. Scena z oślicą jest opisana dwa razy, najpierw jako zapowiedź, a następnie jako zdarzenie (por. także Mt 26, 17-19). W ten sposób podkreślone jest jego znaczenie. To co Jezus uczynił, jest proroctwem tego, do czego uczeń został wezwany, by przez niego mógł przyjść „Ten, który przychodzi w imię Pana". Trwałym zada-niem uczniów jest „odwiązywanie" oślicy i wyzwalanie w każdym zdolności miłowania. Mesjasz był i jest odrzucany ze względu na swój wybór bycia sługą. Jednak nasze odrzucenie nie unicestwiło Jego planu. Przeciwnie, ujawniło i spowodowało jego urzeczywistnienie się na najwyższym pozio-mie: On oddał nam w posłudze poza swoim życiem, również swoją śmierć, czyniąc nawet z niej akt miłości. Treść tej perykopy, mającej w tle jako kontrapunkt Ml 3, 1nn, jest silnie wyartykułowana: wysłanie dwóch uczniów, by uwolnili oślicę - z cytatem Za 9, 9 o przyjściu Pana (ww. 1-5); uroczysty wjazd do Jerozolimy - z cytatem Ps 118 o końcu Wyjścia i wejściem do Ziemi Obiecanej (ww. 6-11); wejście Pana do swojej świątyni, z dwoma in-nymi cytatami (ww. 12-17): pierwszym o przywróceniu znaczenia miejsca spotkania z Bogiem (Iz 56, 7), drugim o dzieciach, które rozpoznają wiel-kość Boga (Ps 8, 3). Opowiadanie to jest umieszczone bezpośrednio po uz-drowieniu ślepych: człowiek wreszcie wychodzi na światło i widzi Oblicze, zbawienie swojego oblicza i swojego Boga (Ps 43, 5). On również teraz woła: „Jest bardzo piękny" (Rdz 1, 31). Po uzdrowieniu oczu (por. 20, 29nn), może widzieć światło, początek nowego stworzenia. Zdarzenie to oznakowuje pierwszy dzień Wielkiego Tygodnia, który ukaże Pana chwały. Jezus jest przyobiecanym królem, Mesjaszem, który przybywa w imię Pańskie. Jego pokora i łagodność oczyszcza nas i samego Boga: nas z zuchwałości i przemocy, a Jego z błędnego obrazu, jaki sobie o Nim wytworzyliśmy. Umiera stary świat i rodzi się nowy, kończy się niewola i rozpoczyna uwolnienie. Miejsce boga uczynionego na obraz człowieka zajmuje czło-wiek uczyniony na obraz Boga. Kościół uznaje Jezusa siedzącego na oślicy jako Chrystusa i Pana, który uwalnia nas od fałszywego wyobrażenia sobie człowieka i Boga, ukazując nam Tego, który jest chwałą i miłością, a któ-rego królowanie jest służbą.

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarze: Biblia Poznańska; S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Mateusza, s. 442-446.

 

Niedziela Palmowa, rok A, 2023.04.02.

 

[1]     Hebr. hosziana – ‘na pomoc’ (2 Sm 14,4), później odpowiednik naszego „wiwat” – zawołania na procesjach. Tu (Mt 21,9) prawdopodobnie od aramejskiego uszena – ‘potęga’, stąd „chwała niech będzie” – przp. tł.

[2]     Jezus powtórzył wjazd syna Dawida, Salomona, namaszczonego na króla poza murami Jerozolimy, który wjeżdżał do miasta w uroczystym pochodzie na mulicy ojca (1 Krl 1,39) – jako Syn Dawida, według zbawczego planu Boga Ojca – przyp. tł.

[3] Nawiązanie do rydwanów używanych przez dwóch synów Dawida, którzy siłą chcieli zasiąść na jego tronie (por. 2 Sm 15, 1; 1 Krl 1, - przyp. tł.

[4] Nawiązanie do Kaina, jako budowniczego pierwszego na ziemi miasta (por. Rdz 4, 17) - przyp. tł.

[5] Z łac. 'tajemnica nieprawości' - przyp. red.

[6] Z łac. 'tajemnica miłości' - przyp. red. Nie dosłownie, lecz do Jerozolimy, jako miejsca uświęconego obecnością świątyni, która jest miejscem „obecności" Boga - przyp. tł.

 

 

5. Niedziela Wielkiego Postu, rok A, 2023.03.26

 

PIERWSZE CZYTANIE  Ez 37, 12-14  Udzielę wam mego ducha, byście ożyli

Czytanie z Księgi proroka Ezechiela

Tak mówi Pan Bóg: «Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów, ludu mój, i wiodę was do kraju Izraela, i poznacie, że Ja jestem Pan, gdy wasze groby otworzę i z grobów was wydobędę, ludu mój. Udzielę wam mego ducha, byście ożyli, i powiodę was do kraju waszego, i poznacie, że Ja, Pan, to powiedziałem i wykonam» – mówi Pan Bóg.  Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 130 (129), 1b-2. 3-4. 5-7a. 7b-8 (R.: por. 7bc)

Refren: Bóg Zbawicielem, pełnym miłosierdzia.

Z głębokości wołam do Ciebie, Panie, *
Panie, wysłuchaj głosu mego.
Nachyl swe ucho *
na głos mojego błagania.  Refren.

Jeśli zachowasz pamięć o grzechach, Panie, *
Panie, któż się ostoi?
Ale Ty udzielasz przebaczenia, *
aby Ci służono z bojaźnią.  Refren.

Pokładam nadzieję w Panu, †
dusza moja pokłada nadzieję w Jego słowie, *
dusza moja oczekuje Pana.
Bardziej niż strażnicy poranka *
niech Izrael wygląda Pana.  Refren.

U Pana jest bowiem łaska, *
u Niego obfite odkupienie.
On odkupi Izraela *
ze wszystkich jego grzechów.

Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE

Rz 8, 8-11 Mieszka w was Duch Tego, który wskrzesił Jezusa

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Rzymian

Bracia:
Ci, którzy według ciała żyją, Bogu podobać się nie mogą. Wy jednak nie żyjecie według ciała, lecz według Ducha, jeśli tylko Duch Boży w was mieszka.

Jeżeli zaś ktoś nie ma Ducha Chrystusowego, ten do Niego nie należy. Skoro zaś Chrystus w was mieszka, ciało wprawdzie podlega śmierci ze względu na skutki grzechu, duch jednak ma życie na skutek usprawiedliwienia. A jeżeli mieszka w was Duch Tego, który Jezusa wskrzesił z martwych, to Ten, co wskrzesił Chrystusa Jezusa z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was swego Ducha.

Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

J 11, 25a. 26

Aklamacja: Chwała Tobie, Słowo Boże.

Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem,
kto we Mnie wierzy, nie umrze na wieki.

Aklamacja: Chwała Tobie, Słowo Boże.

 

EWANGELIA DŁUŻSZA   J 11, 1-45  (J 11, 3-7. 17. 20-27. 33b-45) Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem

 Słowa Ewangelii według Świętego Jana

1Był pewien chory, Łazarz z Betanii, ze wsi Marii i jej siostry, Marty. 2Maria zaś była tą, która namaściła Pana olejkiem i włosami swoimi otarła Jego nogi. Jej to brat, Łazarz, chorował. 3Siostry zatem posłały do Niego wiadomość: «Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz». 4Jezus, usłyszawszy to, rzekł: «Choroba ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą».

5A Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza.

6Gdy posłyszał o jego chorobie, pozostał przez dwa dni tam, gdzie prze-bywał. 7Dopiero potem powiedział do swoich uczniów: «Chodźmy znów do Judei».

8Rzekli do Niego uczniowie: «Rabbi, dopiero co Żydzi usiłowali Cię ukamienować i znów tam idziesz?»

9Jezus im odpowiedział: «Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin? Jeśli ktoś chodzi za dnia, nie potyka się, ponieważ widzi światło tego świata. 10Jeżeli jednak ktoś chodzi w nocy, potknie się, ponieważ brak mu światła».

11To powiedział, a następnie rzekł do nich: «Łazarz, przyjaciel nasz, zasnął, lecz idę go obudzić».

12Uczniowie rzekli do Niego: «Panie, jeżeli zasnął, to wyzdrowieje». 13Jezus jednak mówił o jego śmierci, a im się wydawało, że mówi o zwyczajnym śnie.

14Wtedy Jezus powiedział im otwarcie: «Łazarz umarł, 15ale raduję się, że Mnie tam nie było, ze względu na was, abyście uwierzyli. Lecz chodźmy do niego».

16A Tomasz, zwany Didymos, rzekł do współuczniów: «Chodźmy także i my, aby razem z Nim umrzeć».

17Kiedy Jezus tam przybył, zastał Łazarza już od czterech dni spoczywającego w grobie. 18A Betania była oddalona od Jerozolimy około piętnastu stadiów. 19I wielu Żydów przybyło przedtem do Marty i Marii, aby je pocieszyć po utracie brata.

20Kiedy więc Marta dowiedziała się, że Jezus nadchodzi, wyszła Mu na spot-kanie. Maria zaś siedziała w domu. 21Marta więc rzekła do Jezusa: «Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. 22Lecz i teraz wiem, że Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga».

23Rzekł do niej Jezus: «Brat twój zmartwychwstanie».

24Marta Mu odrzekła: «Wiem, że powstanie z martwych w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym».

25Powiedział do niej Jezus: «Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, to choćby umarł, żyć będzie. 26Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?»

27Odpowiedziała Mu: «Tak, Panie! Ja mocno wierzę, że Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat».

28Gdy to powiedziała, odeszła i przywołała ukradkiem swoją siostrę, mówiąc: «Nauczyciel tu jest i woła cię». 29Skoro zaś tamta to usłyszała, wstała szybko i udała się do Niego. 30Jezus zaś nie przybył jeszcze do wsi, lecz był wciąż w tym miejscu, gdzie Marta wyszła Mu na spotkanie. 31Żydzi, którzy byli z nią w domu i pocieszali ją, widząc, że Maria szybko wstała i wyszła, udali się za nią, przekonani, że idzie do grobu, aby tam płakać.

32A gdy Maria przyszła na miejsce, gdzie był Jezus, ujrzawszy Go, padła Mu do nóg i rzekła do Niego: «Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł».

33Gdy więc Jezus zobaczył ją płaczącą i płaczących Żydów, którzy razem z nią przyszli, wzruszył się w duchu, rozrzewnił i zapytał: «Gdzie go położyliście?»

34Odpowiedzieli Mu: «Panie, chodź i zobacz!» 35Jezus zapłakał. 36Żydzi więc mówili: «Oto jak go miłował!» 37Niektórzy zaś z nich powiedzieli: «Czy Ten, który otworzył oczy niewidomemu, nie mógł sprawić, by on nie umarł?»

38A Jezus, ponownie okazując głębokie wzruszenie, przyszedł do grobu. Była to pieczara, a na niej spoczywał kamień.

39Jezus powiedział: «Usuńcie kamień!»

Siostra zmarłego, Marta, rzekła do Niego: «Panie, już cuchnie. Leży bowiem od czterech dni w grobie».

40Jezus rzekł do niej: «Czyż nie powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą?»

Usunięto więc kamień. 41Jezus wzniósł oczy do góry i rzekł: «Ojcze, dziękuję Ci, że Mnie wysłuchałeś. 42Ja wiedziałem, że Mnie zawsze wysłuchujesz. Ale ze względu na otaczający Mnie tłum to powiedziałem, aby uwierzyli, że Ty Mnie posłałeś». 43To powiedziawszy, zawołał donośnym głosem: «Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!» 44I wyszedł zmarły, mając nogi i ręce przewiązane opaskami, a twarz jego była owinięta chustą. Rzekł do nich Jezus: «Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić».

45Wielu zatem spośród Żydów przybyłych do Marii, ujrzawszy to, czego Jezus dokonał, uwierzyło w Niego.

Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA   WYJŚĆ Z MROKU, ABY CZERPAĆ ŻYCIE Z JEZUSA

O co proszę? O silną wiarę, że w Jezusie odnajdę pełnię życia.

            Skupię moją uwagę na przyjacielskiej relacji Jezusa z Marią, Martą i Łazarzem. Oprócz apostołów Jezus miał grono świeckich przyjaciół w Beta-nii. Nie ukrywał przed nimi przyjaźni i wzruszenia.

            Co mogę powiedzieć o mojej przyjaźni z Jezusem? Czy mówię Mu o moich uczuciach? Czy potrafię je wyrażać? Czy wierzę, że Jezus darzy mnie osobistym i głębokim uczuciem miłości?

            Będę przysłuchiwał się pełnej wzruszenia rozmowie Jezusa z Martą i Marią (ww. 20-32). Zwrócę uwagę, z jaką prostotą i otwartością mówią Jezusowi o swoim bólu.

            Będę kontemplował twarz Jezusa, który wzrusza się, patrząc na ból i łzy szlochających kobiet. Będę patrzył, jak pełen smutku udaje się do grobu przyjaciela Łazarza i płacze (ww. 33-35).

            Uświadomię sobie, że Jezus widzi każde moje cierpienie. Wzrusza się na widok mojego bólu. Płacze, kiedy widzi moje zagubienie i bezradność. Czy w chwilach cierpienia potrafię mówić Mu o moich uczuciach, przyznawać się jak Maria i Marta do wewnętrznych lęków, a nawet pretensji i obaw? Czy szczerze rozmawiam z Nim o moich buntach? 

            „Łazarzu, wyjdź na zewnątrz" (w. 43). Będę przez dłuższy czas kontemplował tę scenę. Usłyszę pełne mocy słowa Jezusa. Zobaczę zdziwienie zgromadzonego tłumu oraz Łazarza wychodzącego z ciemności grobu. Jezus jest zdolny wyprowadzić mnie nawet z beznadziejnych sytuacji.

            W gorącej modlitwie poproszę Jezusa, aby odsunął kamień zagradzający wejście do mrocznych miejsc mojego życia, w których chowam dobre pragnienia. Poproszę Go o łaskę dobrej spowiedzi wielkopostnej i przy-gotowania do Świąt Wielkiej Nocy. Będę powtarzał: „Jezu, Ty jesteś moim życiem!".

 

KOMENTARZ

1. Orędzie w kontekście

„Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie", mówi Jezus do Marty. Jest On rzeczywiście życiem i światłem, światłem, które błyszczy w ciemności, życiem, które budzi ze śmierci. Ostatnim czynem Mesjasza było oświecenie niewidomego: otworzył nam oczy na rzeczywistość, ukazując prawdę o Bogu i człowieku. Teraz daje nam wolność wobec naszego ostatniego ograniczenia: wskrzeszenie Łazarza otwiera nam oczy na śmierć, hipotekę całego życia. Patrzenie w oczy śmierci i dociekanie jej tajemnicy, jest czymś koniecznym by żyć. W przeciwnym wypadku nasza egzystencja staje się wymuszoną i bezsensowną ucieczką od tego, o czym wiemy, że stanowi najpewniejszy punkt dotarcia. Człowiek jest jedynym zwierzęciem świadomym umierania: zdaje sobie sprawę, że istnieje po to, by umrzeć. Dlatego ze swej natury jest „kulturą". Kultura bowiem jest „machiną nieśmiertelności". Cała nasza wiedza i moc zmierza do tego, by wykupić się od śmierci i posiąść więcej życia. Jest to machina cudowna i potężna, ale równocześnie absurdalna i bezsilna. Nie mogąc odnieść zwycięstwa, usiłujemy oddalić i odwieść, a w najlepszym wypadku interpretować nieuchronne spotkanie. Dopóki żyjemy, śmierć jed-nak bierze nas w swoje jarzmo i trzyma nas zawsze w szachu, który wcześ-niej czy później okazuje się matem. Wyzwolenie się od niej to pragnienie, które kieruje każdym naszym ruchem, ale wiemy już z góry, że nie unik-niemy jej. Nie posiadamy wolności w dążeniu za naszymi pragnieniami; czujemy się zaczarowani i zdominowani przez Fatum, które czyni daremnym każdy nasz wysiłek. Egzystencja staje się potępieniem. Rozumując logicznie, jedyną wolnością, jaką posiadamy, to wolność człowieka oczekującego w każdej chwili na wyrok skazujący, przeżywającego tortury z tego powodu, iż nie wie, kiedy ten wyrok nastąpi. Jezus wybawia nas nie „od" śmierci. To niemożliwe, jesteśmy przecież śmiertelni. Zbawia nas natomiast „przez" śmierć. Nie odbiera nam tego kresu, który jest konieczny by żyć, ani zaszczytu, że jesteśmy tego świadomi. Ofiaruje nam jednak nowy sposób rozumienia i przeżywania śmierci, sposób boski. Każde nasze ograniczenie, nie wyłączając tego ostatniego, nie jest negacją nas samych, ale miejscem relacji z innymi i z Innym. Zamiast ograniczać się do obrony czy ataku, mo-żemy otworzyć się na komunię i realizować się na obraz Boga, który jest miłością. Jezus nie daje nam fałszywej recepty mającej uchronić nas od wspólnego wszystkim przeznaczenia. Ukazuje nam natomiast w jaki sposób można przeżywać miłość aż do dania swego życia. Życiem, jak oddechem, nie możemy zawładnąć i zatrzymać go: umarlibyśmy natychmiast. Mamy jednak możliwość utraty życia przez egoizm lub zainwestowania go w miłość, zdając sobie sprawę, że „kto kocha swoje życie, traci je, a kto niena-widzi swego życia na tym świecie, zachowuje je na życie wieczne" (12,25). My znamy życie przeznaczone na śmierć. Jezus ukazuje nam śmierć prowa-dzącą do życia. Mamy tu do czynienia z ostatnim ze „znaków", które ob-jawiają chwałę Syna Bożego. Po tym opowiadaniu nastąpi męka Jezusa, która realizuje sens całej Jego działalności: Jezus jest Synem, ponieważ przekazuje swoje życie braciom, a przekazuje je, gdyż jest Synem. Jezus umiera jak Łazarz i każdy człowiek. Posiada On jednak moc dania życia i otrzymania go na nowo. Co więcej, dlatego że je daje, otrzymuje je jako Syn równy Ojcu, Dawcy życia. Jest to „rozkaz" otrzymany od Ojca (10,18), który ustanawia Go Synem i czyni naszym bratem. Ten ostatni znak przypomina pierwszy: objawia chwałę Syna Człowieczego (w. 4,40; por. 2,11!) zaofia-rowaną każdemu synowi ludzkiemu. Chwała ta objawi się na krzyżu: chwała Jednorodzonego od Ojca (1,14), którą daje temu, kto Go przyjmuje, moc stania się dzieckiem Boga (1,12). Jezus przywracając życie Łazarzowi skazany zostanie na śmierć (w. 53). Kto daje życie, otrzymuje śmierć, lecz właśnie otrzymując śmierć, daje życie. Jest to widniejący już na horyzoncie paradoks krzyża. Krzyż wyraża zarówno szczyt zła będącego w człowieku, jak i dobra, jakiego Bóg pragnie dla człowieka: objawia „Jego chwałę", bezgraniczną mi-łość, która bierze na siebie wszelkie nasze ograniczenia. W Bożym planie nasze zło przyjęte zostaje jako miejsce, w którym Bóg objawia się w pełni i nas zbawia. Każdy znak, którego dotychczas dokonał Jezus, oświetla poje-dynczy aspekt Słowa jako życia i światłości ludzi. Wskrzeszenie Łazarza nato-miast jest znakiem globalnym: danie życia zmarłemu oznacza zwycięstwo nad ostatnim nieprzyjacielem człowieka (1Kor 15,26). Mamy tu punkt kul-minacyjny „księgi znaków". To prawda, że Łazarz jeszcze dozna śmierci. Ale jego powrót do życia wskazuje, że śmierć nie jest już władczynią człowieka i jest znakiem zmartwychwstania, które będzie komunią życia z Ojcem życia. Jezus objawia nam, że jest śmierć i śmierć, jak jest życie i życie. Jest życie umarłe, charakterystyczne dla tego, kto zniewolony lękiem przed jego utra-tą zamyka się w egoizmie, aby je zachować; jest też śmierć ożywiająca, rozu-miana jako dar życia, najwyższy akt miłości. Zmartwychwstanie to wiara w Jezusa: kto wierzy w Niego, już teraz jest w komunii z Synem, i jeśli nawet umrze, żył będzie (w. 25). Co więcej, kto żyje i wierzy w Syna, nie umrze na wieki (w. 26). Jest bowiem uczestnikiem życia Boga, który jest miłością: „My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do życia, gdyż miłujemy braci. Kto nie miłuje, trwa w śmierci" (1J 3,14). Powrót Łazarza do życia jest znakiem tego, co przydarzyło się siostrom Marii i Marcie. Brat ich wychodzi chwilowo z grobu, by tam jednak ponownie powrócić; siostry natomiast wychodzą z miejscowości smutku i domu żałoby, by już tu na ziemi spotkać Pana życia. Prawdziwie wskrzeszonym nie jest Łazarz, który powrócił do życia śmiertel-nego, ale jego siostry i ci, którzy uwierzyli Jezusowi i przeszli do życia nie-śmiertelnego. Na ogół w Ewangelii Jana mamy krótkie opowiadanie o zna-ku, po którym następują dialogi i dyskusje, które znak objaśniają. Tu nato-miast, jak przy pierwszym znaku dokonanym w Kanie Galilejskiej, słowa i gesty krzyżują się z krótkimi uwagami Ewangelisty, osiągając bardziej efekto-wny rozwój dramatu. Opowiadanie to, jak wiele innych, jest właściwe tylko dla Jana. Jego struktura podobna jest do opisu uzdrowienia córki Jaira (por. Mk 5,22-24.35-43 par.). Łazarz występuje też u Łukasza 16,19-31, gdzie bogacz prosi, by Łazarz został wysłany do jego braci. Być może jest to remi-niscencja faktu opowiedzianego przez Jana, użytego przez Łukasza w formie przypowieści. Z Łukasza dowiadujemy się również o Marcie i Marii (Łk 10,38-42). Prawdopodobnie Jan swobodnie przepracował wydarzenie histo-ryczne w opowiadanie o charakterze teologicznym, aby zilustrować, że Je-zus jest zmartwychwstaniem i życiem. Umiejscowione na końcu księgi zna-ków, gdzie antycypuje się chwałę Syna, i przed męką, gdzie chwała się re-alizuje, opowiadanie to ukazuje też przyczynę i skutek krzyża: Jezus zostaje zabity, gdyż daje nam życie, ale właśnie oddając życie, uwalnia nas od śmierci. Rozdział można podzielić na dwie nierówne części: Jezus daje życie (w. 1-45) i dlatego otrzymuje śmierć (w. 46-54). Protagonistą opowiadania nie jest Łazarz, ale Jezus wymieniony 22 razy. Również rodzeństwo Maria, Marta i Łazarz wymienieni są 22 razy: odpowiednio 8 razy Marta, 8 razy Maria i 6 razy Łazarz. Tematem jest wiara w Jezusa, zmartwychwstanie i życie. Po wstępie (w. 1-3) opowiadanie przedstawia Jezusa wraz z uczniami (w. 4-16), z Martą i Marią (w. 17-37), z Łazarzem (w. 38-44), i wreszcie wrogie reakcje przeciwko Jezusowi, który ciągle znajduje się w centrum uwagi (w. 45-53). Wszystkie postacie są w ciągłym ruchu: Jezus i Jego uczniowie przechodzą z Zajordanii do Betanii, Żydzi z Jerozolimy, Marta z wioski, Maria z domu, Łazarz wychodzi z grobu. Tu spotykają się wszyscy, i żywi i już umarli. Zycie jest ruchem, który definitywnie kończy się w grobie. Łazarz jest już wewnątrz grobu. Inni dotychczas stoją na zewnątrz. Słowo, które powołało z nicości wszystkie rzeczy, w Synu Człowieczym słyszane jest także przez zmarłych sprawiając, że wychodzą oni z grobu: jest to nowe stworzenie, definitywny exodus ze śmierci do życia (por. 5,24-29). „Pozna-cie, że ja jestem Pan, gdy wasze groby otworzę i z grobów was wydobędę" (Ez 37,13). Orędzie podstawowe tekstu to Jezus jako zmartwychwstanie i życie tych, którzy wierzą w Niego. Wielu Ojców kościoła widziało w Łazarzu ponadto symbol Jezusa zabitego i zmartwychwstałego oraz naszego przysz-łego zmartwychwstania, także symbol nowego życia człowieka ochrzczone-go, uwolnionego od grzechu, będącego prawdziwą śmiercią człowieka (por., Mdr 2,24; Rdz 3,19; Hi 18,5-21; Prz 11,19; Rz 5,12). Tekst w dużym stopniu symboliczny i pełen aluzji, sugeruje różne interpretacje. Wskrzeszenie Łaza-rza określone zostało przez Piotra Chryzologa jako „znak nad znakami". Oczywiście każdy pojedynczy szczegół jest znamienny i to często na różnych poziomach, co podkreślimy w czasie lektury tekstu. Przezwyciężenie śmierci to najgłębsze pragnienie człowieka. Nie chce on, aby jego egzystencja na ziemi posiadała jako kres nicość. Jeśli to, co piękne i dobre miałoby w końcu okazać się tylko brzydką i złą maską śmierci, jaki sens miałoby życie? Jeśli nicość miałaby być kresem wszystkiego, wszystko byłoby absurdem i nie istniałoby nic. Ale nicość nie może być celem, gdyż nie może być źródłem życia, które rzeczywiście istnieje. Kres wszystkiego odpowiada początkowi wszystkiego. Jesteśmy przeznaczeni nie do unicestwienia, ale do komunii z Synem i Ojcem. Opowiadania to przedstawia nam istotę orędzia chrześci-jańskiego, które odpowiada na obecne w każdym człowieku pragnienie szczęścia i pełni. Idąc za tym pragnieniem można rozumnie żywić wiarę w Boga życia i przyjąć Go. Można także odrzucić Boga i uwierzyć w nicość. Ale to drugie jest absurdem, bo z nicości nie może się nic wywodzić, gdy my tymczasem istniejemy i żywimy owo gorące pragnienie życia, który stanowi o nas jako ludziach. Odrzucenie Boga i życia ma swoje źródło nie tyle w swej racjonalności, ile raczej w naszym tragicznym pojmowaniu śmierci i w zabu-rzeniach emocjonalnych wywołanych tym pojmowaniem. Uzdrawia nas z tego obecne opowiadanie. Jezus jest zmartwychwstaniem i życiem. Zmart-wychwstanie to życie, które nie ignoruje śmierci, owszem, przechodzi przez nią, nadając jej prawdziwe znaczenie. Kościół wierzy, że Jezus jest Synem Bożym. Przeżył on swoją gwałtowną śmierć jak dar własnego życia dla braci: w Nim zaofiarowana jest nam możliwość uwolnienia od strachu przed śmiercią, która czyni nas niewolnikami egoizmu, abyśmy mogli żyć jak Jezus w miłości. To jest życie wieczne, życie pełne, jakie Syn przyniósł braciom.

 

2. Lektura tekstu

S. Fausti: w. 1. „Był pewien chory, Łazarz z Betanii, z miejscowości Marii i jej siostry Marty”.  Struktura tego wiersza przypomina początek Ewangelii, gdzie mowa jest o pierwszym powołaniu uczniów (por. 1,44: „Filip pochodził z Betsaidy, miasta Andrzeja i Piotra". Tu mamy do czynienia z ostatnim powołaniem, powołaniem definitywnym, które czyni nas w pełni uczniami Jezusa. „Betania" oznacza „dom ubogiego" lub „smutnego" i przypomina inną Betanię, po drugiej stronie Jordanu (1,28), gdzie Jan Chrzciciel rozpoznaje w Jezusie Syna Bożego (1,34). Tu zostanie rozpoznany przez Martę (w. 27). Łazarz jest „chory", nie trzyma się na nogach. Reprezentuje każdego człowieka, który w obliczu zła najpierw chwieje się, a potem upada i w końcu umiera. Działalność Syna Człowieczego ma na celu podniesienie człowieka z jego zła i wskrzeszenie go ze śmierci. Łazarz jest jedynym cudownie uzdrowionym, który posada swoje imię: jest pierwszym, który u Jana posiada swoje imię: jest pierwszy, który wychodzi z grobu, aby pójść za dobrym pasterzem", który wzywa każdą swą owcę po imieniu (por. 10,3). Jego imię oznacza: „Bóg wspomaga". Zarówno podczas śmierci jak i w czasie narodzin, nikt nie ocala sam siebie. Nikt nie rodzi się bez matki, nikt nie umiera bez Ojca! W centrum wierszy 1-2 stoi Maria. Betania bowiem nazywana jest miejscowością Marii, która namaściła stopy Jezusa. Marta wymieniona jest jako jej siostra, a Łazarz jako brat Marii (w. 2). Określenia brat/siostra uży-wane były zwykle na oznaczenie chrześcijan. Tu chodzi o wspólnotę, która żyje w środowisku żydowskim, podobnie jak ta, do której Jan zwraca się ze swą Ewangelią. Także ta wspólnota, jak wszyscy, staje wobec problemu cho-roby i śmierci pytając się, co miałoby oznaczać, że Jezus zbawił. w. 2 „Maria zaś była tą, która namaściła Pana olejkiem i włosami swoimi otarła Jego nogi. Jej to brat Łazarz chorował". Uprzedza się treść wierszy 12,1-3, gdzie opisane jest życie nowej wspólnoty, która świętuje dar życia przez posługę Marty i miłość Marii. Miłość do obecnej osoby ukochanej (w. 3.5.11.36) i płacz z powodu jej nieobecności (w. 31.33a bis.; por. także 33b.38) to uczucia dominujące w tym opowiadaniu o wskrzeszeniu. w. 3. „Siostry zatem posłały do Niego wiadomość: Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz". Między Jezusem i Jego uczniami istnieje relacja przyjaźni, u początków której stoi On. Źródłem tego, co dokonuje Jezus dla Łazarza i dla każdego człowieka, jest owa miłość, która niepokoi się i interesuje przyjacielem. Nie-którzy chcieli utożsamić Łazarza z „uczniem, którego Jezus miłował" (13,23; 19,36; 20,2; 21,7.20). Wiara w zmartwychwstanie umarłych w Izraelu nie jest owocem spekulacji filozoficznych. Zrodziła się z doświadczenia, że Bóg kocha swój lud, jest dlań przyjacielem i pozostaje mu zawsze wierny. w. 4. „Jezus usłyszawszy to rzekł: «Choroba ta nie zmierza ku śmierci»". Do paralityka Jezus mówi, aby już więcej nie grzeszył, aby nie przytrafiło mu się coś gorszego (5,14). O uzdrowionym niewidomym od urodzenia mówi natomiast, że jest bez grzechu on i jego rodzice: dzieje się tak, aby objawiły się w nim dzieła Boże (9,3). Także „ta" choroba nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej. Istnieje więc choroba, która prowadzi do śmierci duchowej i jest nią choroba spowodowana grzechem, oraz choroba, która prowadzi do śmierci fizycznej, w której objawia się chwała Boża. Słowo „śmierć" użyte jest tu w podwójnym znaczeniu: duchowym i fizycznym. Może się zdarzyć, że ktoś jest fizycznie żywym, ale martwym duchowo, oraz fizycznie umarłym, ale duchowo żywym. Śmierć jest podstawowym miejscem wszelkiej dwuznaczności dotyczącej życia. Może być rozumiana jako oddzielenie od wszystkiego lub jako komunia z Bogiem. Chorobą prowadzącą do śmierci jest grzech: jest on żądłem, które zaraża naszą egzystencję (por. 1Kor 15,56), czyniąc nas egoistami i zamykając nas na miłość Ojca i braci. Gdzie jednak obfitował grzech, jeszcze obficiej rozlała się łaska (por. Rz 5,20): obecnie każda choroba i śmierć może być „na chwałę Boga", który wszystkim oka-zuje miłosierdzie (por. Rz 11,32). „ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą". „Chwałą Bożą jest żyjący człowiek". Uwielbieniem Syna jest krzyż. Wskrzeszony do życia Łazarz objawia Chwałę Boga i stanie się powodem podjęcia decyzji o zabiciu Jezusa (w. 47-53). w. 5. „A Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza". Jeszcze raz podkreśla się miłość Jezusa dla trójki rodzeństwa. w. 6. „Mimo jednak że słyszał o jego chorobie, zatrzymał się przez dwa dni w miejscu pobytu". Jezus pozostaje tam, gdzie się znajduje i pozwala, aby przyjaciel umarł. Gdyby udał się do niego, nie umarłby (por. w. 15.21.32). Świadomie przyjdzie tam trochę później. Gdy jesteśmy chorzy, pytamy gdzie jest Pan, dlaczego nie reaguje. Wydaje się nam, że odkłada swoją interwencję i że ostatnie słowo należy do śmierci. w. 7. Dopiero potem powiedział do swoich uczniów: „Chodźmy znów do Judei!»" W dwa dni później po otrzymaniu wiadomości o chorobie przyjaciela, gdy wie, że jego przeznaczenie już się dokonało, Jezus proponuje uczniom powrót do Galilei. Z Judei nieco wcześniej usunął się z powodu wrogości, na jaką napotkał ze strony posiadających władzę. w. 8. „Rzekli do Niego uczniowie: «Rabbi, dopiero co Żydzi usiłowali Cię ukamienować i znów tam idziesz?»" (por. 7,1; 8,59; 10,31.39). Jest to zastrzeżenie ze strony uczniów: obawiają się śmierci Mistrza i swojej. Jezus powraca do Jerozolimy po raz ostatni. w. 9. „Jezus im odpowiedział: «Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin? Jeżeli ktoś chodzi za dnia, nie potknie się, ponieważ widzi światło tego świata»". „Potrzeba nam pełnić dzieła Tego, który Mnie posłał, dopóki jest dzień. Nadchodzi noc, kiedy nikt nie będzie mógł działać" (9,4). „Jeszcze przez krótki czas jest wśród was światłość. Chodźcie, dopóki macie światłość, aby was ciemność nie ogarnęła. A kto chodzi w ciemnościach, nie wie, dokąd idzie. Dopóki światłość macie, wierzcie w światłość, abyście byli synami światłości" (12,35n). Jezus zachęca uczniów, aby poszli z Nim. Dniem jest On, w którym rozbłyska blask miłości Ojca: Nim żyje i dlatego jest światłością świata (8,12). w. 10. „Jeżeli jednak ktoś chodzi w nocy, potknie się, ponieważ brak mu światła". Nadchodzi noc, kiedy nikt nie będzie mógł działać (9,4). Dla uczniów będzie to chwila próby i upadku. Wszyscy się zgorszą: po uderzeniu pasterza, rozproszą się owce (por. Mk 14,27). Zaprze się Go również Piotr (13,36-38; 18,16-18.25-27)). Uczeń nie zda egzaminu jako uczeń: opuści i pozostawi samego Pana (16,32). w. 11. „To powiedział, a następnie rzekł do nich: «Łazarz, przyjaciel nasz»". Łazarz nazwany jest „naszym przyjacielem". Podkreśla się po raz trzeci, że miłość Pana do nas i nasza przyjaźń z Nim, która czyni nas przyjaciółmi między sobą, jest źródłem zmartwychwstania i życia. „zasnął". Dla nas śmierć to koniec wszelkiej nadziei. Dla Jezusa natomiast, idąc po linii objawienia biblijnego, jest kresem starego dnia i początkiem odżywczego snu, po którym następuje powstanie nowego dnia. Śmierć pozbawiona została charakteru dramatycznego: nie jest pogrążeniem się w mroku, ale dającym pokój odpo-czynkiem, wypełnionym sekretnymi marzeniami serca. Słowo „cmentarz" oznacza „sypialnię". Ponieważ Pan jest przyjacielem Łazarza i go miłuje, jak każdego człowieka, Łazarz nawet umarły żyje. Kochać, oznacza powiedzieć mu: „Ty nie umrzesz". W świetle miłości Syna śmierć nie jest już zasmuca-jącym oczekiwaniem, wsysającą otchłanią, tragedią życiową, jest komunią z Ojcem. „Narodziliśmy się po to, by się narodzić". Jeśli nasze przygotowanie do narodzin ziemskich trwa 9 miesięcy i normalnie dokonuje się samo przez się, to przygotowanie do narodzin Bożych może trwać i 90 lat, i zależne jest od naszej woli. W końcu otwieramy nasze oczy i przychodzimy na świat: widzimy nasze światło. Gdy chodzi o zmarłych wierzący nie smucą się jak ci, którzy nie mają nadziei, gdyż nie znają miłości Ojca (por. 1Tes 4,13). Tamci żyją pod panowaniem szatana, który przez całe życie trzyma ich w szponach lęku przed śmiercią (por. Hbr 2,14n): przeżywają śmierć dzień po dniu, oczekując końca. Chrześcijanin natomiast już teraz przeżywa życie wieczne w miłości Tego, który go umiłował i wydał siebie samego za niego (por. Ga 2,20). w. 12. „Uczniowie rzekli do Niego: «Panie, jeżeli zasnął, to wyzdrowieje»". Uczniowie myślą, że chodzi o sen naturalny, będący dobrym znakiem dla chorego. Nie wiedzą, że mowa jest o śmierci. Zbawienie przychodzi właśnie stamtąd, zarówno dla Syna jak i dla braci. Jeśli sen wieczorny jest lekarstwem na zło dnia, to sen ostatni jest lekarstwem na zło całego życia. w. 13. „Jezus jednak mówił o jego śmierci, a im się wydawało, że mówi o zwyczajnym śnie". Ewangelista podkreśla nieporozumienie: dla Jezusa śmierć jest snem, dla uczniów jest jeszcze końcem wszystkie-go. w. 14. „Wtedy Jezus powiedział im otwarcie: «Łazarz umarł»". Jezus oczekiwał na śmierć Łazarza. Po wzmiance o śnie i obudzeniu, wyjaśnia nie-porozumienie: mówi o śmierci, z której obudzi go, aby objawić chwałę Boga. W Biblii mamy opowiedzianych siedem wypadków powrotu do życia po śmierci: dwa w Starym Testamencie i 5 w Nowym Testamencie: syn wdowy (1Kr1 17,17-24) i syn Szunemitki (2Kr1 4,18-37), wskrzeszeni odpowiednio przez proroka Eliasza i Elizeusza, córka Jaira (Mk 5,22-24.35-43 par.), syn wdowy z Naim (Łk 7,11-17) i Łazarz (J 11,1nn) — wskrzeszeni przez Jezusa; Tabita (Dz 9,36-42) i Eutych (Dz 20,9nn) wskrzeszeni odpowiednio przez apostołów Piotra i Pawła. w. 15. „Ale raduję się, że Mnie tam nie było, ze względu na was". Stwierdzenie wygląda na absurd: zapowiadając, że przyjaciel Łazarz umarł, Jezus raduje się ze względu na swych uczniów, że go tam nie było, aby go uzdrowić. „abyście uwierzyli". Wskrzeszenie Łazarza będzie dla uczniów znakiem, który wzbudzi w nich wiarę w Jezusa jako zmartwychwstanie i życie. „Lecz chodźmy do niego". Jezus zachęca uczniów, aby się udali do Łazarza. Jeśli nawet umarł, odłączony od wszystkich i nie jest już ni-czyim przyjacielem, Pan pozostaje dla niego przyjacielem i wychodzi mu na-przeciw. Decyzja udania się do przyjaciela odpowiada decyzji wyjścia na-przeciw własnej śmierci, przepełnionej również dla Niego pragnieniem i smutkiem (12,27n; por. Łk 12,50; 22,15). w. 16. „Na to Tomasz, zwany Didymos, rzekł do współuczniów: «Chodźmy także i my, aby razem z Nim umrzeć»". Tomasz określony jest jako Didymos — „bliźniak" —jest „innym" Jezusa, gotowym umrzeć nie „za" Niego, jak Piotr, ale „wraz" z Nim. Nie zda-je sobie jeszcze sprawy, że dla Jezusa Jego śmierć jest daniem życia za braci, aby je ponownie odzyskać (10,17). Tu kończy się konfrontacja między Jezusem i uczniami, którzy odtąd pozostaną w cieniu, zastąpieni przez Martę, Marię i Łazarza. w. 17. „Kiedy Jezus tam przybył, zastał Łazarza". Jezus „spotyka" przyjaciela Łazarza, który już umarł. Gdy na początku uczeń przy-chodzi do Chrystusa na skutek wezwania kogoś innego, kto Jezusa spotkał (por. 1,41.43.45), to w końcu spotyka Go bezpośrednio Pan, który wzywa go do wyjścia z grobu. Jest to definitywne wezwanie „dobrego pasterza". „już do czterech dni spoczywającego w grobie". Uważano, że po trzech dniach śmierć była już definitywna, gdyż czwartego dnia rozpoczyna się już rozkład. Liczba 4 wskazuje również na totalność: cztery są żywioły, cztery kierunki świata. Każda rzeczywistość ze wszystkich stron płynie ku śmierci. Grób po grecku określany jest rzeczownikiem mnemeîon, który ma ten sam źródło-słów co pamięć (mneía), śmierć, jak również méros (część, dziedzictwo) i moîra (los, przeznaczenie). Człowiek wie, że jest ziemią, że z ziemi pochodzi i do niej powraca: jest pamiątką śmierci. Taki jest jego los, jego część dziedzictwa, które ciągle wspomina. w. 18. „A Betania była oddalona od Jerozolimy około piętnastu stadiów". Śmierć/wskrzeszenie Łazarza, mając miejsce w Betanii, przywołuje na myśl śmierć i zmartwychwstanie Jezusa, które wkrótce dokonają się w Jerozolimie. w. 19. „i wielu Żydów przybyło przedtem do Marty i Marii, aby je pocieszyć po bracie". Są to przyjaciele Marty i Marii, którzy przyszli, aby je pocieszyć. Solidarność w smutku jest zasadą „człowieczeństwa": każdy uznaje siebie uczestnikiem przeznaczenia drugie-go. Żydzi mogą wygłaszać piękne słowa dotyczące przyszłego zmartwychwstania; nie potrafią jednak przywrócić życia umarłemu lub dać żywym oczekującym śmierci tego życia, które odnosi zwycięstwo nad śmiercią. w. 20. „Kiedy zaś Marta dowiedziała się, że Jezus nadchodzi, wyszła Mu na spotkanie". Wiadomość o nadejściu Jezusa każe wyjść z miejsca smutku, aby udać się na spotkanie z nadchodzącym Panem. Początkiem każdej drogi wiary jest słuchanie, wyjście na spotkanie z Tym, który nadchodzi. „Maria zaś siedziała w domu". Maria jest jeszcze zablokowana w domu, w swym bólu. Wezwana zostanie przez siostrę, po jej spotkaniu z Panem. w. 21. „Marta rzekła do Jezusa: «Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł»". Na wiadomość o chorobie Łazarza Jezus pozostał jeszcze dwa dni (w. 6) tam, gdzie przebywał, i powiedział uczniom, że jest zadowolony ze względu na nich, że nie był w Betanii (w. 15). W przeciwnym wypadku byłby zadość-uczynił oczekiwaniu wyrażonemu tu przez Martę, a następnie Marię (w. 32), a także Żydów (w. 37). Nasze żądanie jest zawsze takie samo: by Pan wybawił nas od cierpienia i od śmierci. Komu potrzebny Bóg, który nie przy-chodzi z pomocą? Naszym zdaniem jest nieobecny właśnie w chwili, gdy Go potrzebujemy. Kiedy chcielibyśmy, „aby był tutaj", On wydaje się być ciągle gdzie indziej. w. 22. „Lecz i teraz wiem, że Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga". Marta oczekuje cudu (por. 2Krl 4,8nn). Wie, że Jezus, gdyby tu był, byłby uzdrowił jej brata. Wie także, że jest w stanie przywrócić go do życia, gdyż otrzymuje od Boga wszystko (por. w. 41). Wierzy, że ożywi Łazarza. Pan to uczyni, ale jako okazję do ożywienia w niej wiary w Niego, który jest życiem bez zachodu. w. 23. „Rzekł do niej Jezus: «Brat twój zmartwychwstanie»". Odpowiedź Jezusa wydaje się być ogólnikową pociechą, która odwołuje się do nadziei na zmartwychwstanie w ostatni dzień (por. 6,48-51.54). w. 24. „Rzekła Marta do Niego: «Wiem, że zmartwychwstanie w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym»". Odpowiedź Marty zdradza pewne rozczarowanie: Jezus zdaje się nie zważać na jej prośbę. Ostatni dzień jest dla niej zbyt odległy. Taka nadzieja nie usuwa jej bólu. Ona też wie, że Bóg na końcu wyeliminuje na zawsze śmierć (Iz 25,8); wierzy w wielką obietnicę, dopełnienie stworzenia. Nie wie jednak, że ostatni dzień jest już obecny w Jezusie, który udziela Ducha (por. 7,37-39). w. 25. „Rzekł do niej Jezus: «Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem»". Jezus objawia siebie przez formułę „JA-JESTEM". Jest On dla nas zmartwychwstaniem, obecnym i przyszłym, gdyż sam w sobie jest życiem. Otrzymał je od Ojca i udziela go braciom. Odpowiedź Jezusa stoi na wyższym planie niż pragnie-nie Marty. To, o co prosiła, otrzyma, ale jest to niczym w porównaniu z da-rem, jaki, pragnie jej uczynić, przewyższającym wszelkie oczekiwanie. „Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie". Wiara w Jezusa nie chroni nas od śmierci, ale daje nam tu i teraz życie wieczne. Nadeszła godzina i już jest, w której zmarli usłyszą głos Syna, a ci, którzy ten głos usłyszą, będą żyć (5,25). My wszyscy jesteśmy żyjącymi zmarłymi, w drodze ku grobowi. Jeśli jednak słuchamy głosu Syna, zwyciężamy śmierć. „Kto bowiem słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie pod sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia" (5, 24). Słuchanie Jego słowa to miłowanie braci: takie jest Jego przykazanie (13,34), które sprawia, że prze-chodzimy ze śmierci do życia. Kto bowiem miłuje, nie trwa w śmierci (por. 1J 3,14), lecz w Bogu, który jest Miłością (1J 4,16b). Wiara w Jezusa to już życie poza śmiercią: umiera się fizycznie, ale „żyć się będzie" w Nim tym życiem w miłości, które zaczyna się teraz i objawi się w pełni, bez osłonek, w ostatni dzień. w. 26. „Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki". Jezus oferuje możliwość życia „w Nim". Wiara bowiem sprawia, iż zamieszkujemy w Nim jak On w nas, sprawia, że Nim żyjemy, chlebem życia (por. 6,48-58). Kto żyje i wierzy w Syna, chociaż umiera, nie umiera na wieki. Dla niego śmierć nie będzie zamknięciem, ale otwarciem oczu na to, co już obecnie ma w sobie: miłość Ojca i Syna. To jest życie wieczne, zadatek przyszłego zmartwychwstania, które uzdalnia nas do oddania życia za braci, aby zrealizować je w pełni. „Wierzysz w to?" Na ogół wiara dotyczy osoby Jezusa, Ewangelii lub Boga. Tu natomiast, ku zaskoczeniu, dotyczy tego, co Jezus po-wiedział: On bowiem jest słowem. Marta musi przejść od wiary w Jego cu-downą moc do wiary, która spotyka Jezusa i przyjmuje Jego słowo. w. 27. „Odpowiedziała Mu: «Tak, Panie! Ja mocno wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat»". Marta zapomina o swym początkowym pytaniu i odpowiada na o wiele ważniejsze pytanie Pana. Prawdziwe zmartwychwstanie to jej, a nie Łazarza, ponieważ wierzy w Jezusa jako Chrystusa i Syna Bożego. Gdy brat wyjdzie z grobu, Marta dzięki swej wierze ro-dzi się do życia dziecka Bożego. Jej wiara jest wiarą, do jakiej Ewangelia pra-gnie doprowadzić czytelnika: uwierzyć, że Jezus jest Chrystusem, Synem Bo-żym, aby mieć życie w Jego imię (20,31). Kto bowiem wierzy w Niego, nie umiera, ale posiada życie wieczne (3,16b). On jest Słowem, życiem wszyst-kiego, co istnieje (por. 1,1-3). Marta dochodzi do pełnej wiary w Chrystusa, jak wcześniej przed nią Jan Chrzciciel (1,34). Od tej chwili jej uwaga nie jest już skierowana na śmierć brata czy na jego przywrócenie do życia. Cała skoncentrowana jest na Jezusie, który tu i teraz daje życie temu, kto Go słu-cha. Jezus nie przyszedł, aby jakiemuś zmarłemu przywrócić dawne życie, ale by „wskrzesić" do nowego życia tego, kto w Niego wierzy. Nie byłoby przyjacielską przysługą sprawić, że ktoś dwukrotnie umiera i zostaje przy-wrócony do życia, jakby nie wystarczyło raz umrzeć! On pragnie sprawić, abyśmy w naszej sytuacji śmiertelnej żyli życiem wiecznym, które jest mi-łością do Ojca i do braci. w. 28. „Gdy to powiedziała, odeszła i przywołała po kryjomu swoją siostrę, mówiąc: «Nauczyciel jest i woła cię»". Po swym przylgnięciu do Jezusa, w którym znalazła to, czego szukała, Marta idzie z kolei do swej siostry. Odkrycie ze strony jednej, staje się wezwaniem dla drugiej: siostra zaprasza siostrę do udania do „Mistrza", który wzywa ją na spotkanie ze sobą. Tu, jak w opowiadaniach paschalnych, niewiasty odgrywają decydującą rolę: w porównaniu z mężczyznami mają większą zażyłość z rzeczywistością, z życiem i śmiercią. „przywołała po kryjomu". Marta mówi po kryjomu, gdyż są obecni nieprzyjaciele Jezusa. Ta „wspólnota braci" w Betanii jest obrazem wielu wspólnot, które żyją we wrogim sobie środowisku. w. 29. „Skoro zaś tamta to usłyszała, wstała szybko i udała się do Niego". Wiadomość przyniesiona przez Martę jest skuteczna. Maria podnosi się z miejsca, by szybko udać się na spotkanie z Panem życia. Mówiąc o Marii używa Jan słów: budzić, wstać" ('egeirô) i „postawić na nogi, wskrzesić" (anístmēi, por. w. 31), przy pomocy których opisuje się zmartwychwstanie samego Jezusa. Maria, wychodząc z domu i ze wsi, aby pobiec na spot-kanie z Panem, który ją miłuje i którego ona miłuje (por. 12,1nn), budzi się i powstaje do nowego życia. Dla niej, podobnie jak dla Marty, prawdziwe zmartwychwstanie polega na tym, że spotyka Jezusa, swoje życie. Pośpiech Marii, podkreślony także w w. 31; jest to gorliwość charakterystyczna dla miłości. w. 30. „Jezus zaś nie przybył jeszcze do wsi, lecz był wciąż w tym miejscu, gdzie Marta wyszła Mu na spotkanie". Ewangelista notuje, że Jezus nie wszedł nawet do wioski. Podejmuje inicjatywę i wychodzi naprzeciw, ale oczekuje, że my udamy się na miejsce, gdzie pozwala się odnaleźć. Spotyka Marię tam, gdzie spotkał Martę, poza miejscem, gdzie obchodzi się żałobę. Dla wszystkich jest konieczne, by wyszli z wioski i z domu śmierci na spotkanie życia. w. 31. „Żydzi, którzy byli z nią w domu i pocieszali ją, widząc, że Maria szybko wstała i wyszła, udali się za nią, przekonani, że idzie do grobu, aby tam płakać". Żydzi ci, idąc za Marią, o której sądzą, że idzie do grobu, znajdują się naprzeciwko Tego, który daje życie. Także oni są wezwani do wiary w Jezusa, do przejścia ze śmierci do życia. w. 32. „A gdy Maria przyszła do miejsca, gdzie był Jezus, ujrzawszy Go upadła Mu do nóg i rzekła do Niego: Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł". Pragnienie Marii jest takie samo jak Marty. Jest to też pragnienie każdego człowieka: niemożliwą jest nadzieja, że się nie umrze (por. w. 37). Także ona nie wie jeszcze, że istnieje rodzaj życia, który wykracza poza śmierć. w. 33. „Gdy więc Jezus ujrzał jak płakała ona i Żydzi". Wobec śmierci pozostaje jedynie płacz. Jest to ból gwałtowny lub pełen rezygnacji z powodu utraty tego, co bardzo leży nam na sercu. W obliczu śmierci wszyscy, biedni i boga-ci, mędrcy i głupcy, jesteśmy w tym samym stopniu pokonani. Niemożliwym jest żadne działanie, pozostaje tylko ta reakcja. Odpowiedź Jezusa dana Marii, która Go kocha i płacze po stracie brata, jest inna od odpowiedzi danej Marcie: ukaże, nie „że", ale „w jaki sposób" Pan jest zmartwychwstaniem i życiem: przez swoje współczucie, które Jego również przeprowadzi przez udrękę śmierci. Śmierć pozbawia nas wszystkiego, niczego nie oszczędzając. Pozostawia jedynie udrękę temu, kto będąc przy życiu, żyje wspomnieniem tego, kto go wyprzedził. Panuje ona wszechwładnie, wszyscy możni poddają jej swój kark, wszelkie życie załamuje się. Jest ona zapłatą za grzech (Rz 6,23), jego zatrutym żądłem (por. 1Kor 15,56). Bez grzechu śmierć nie miałaby zatrutego jadu: nasz koniec byłby zjednoczeniem z naszym początkiem, powrotem do Ojca, spotkaniem z Nim. Grzech jednak sprawił, że odrzuci-liśmy nasz początek i nasz cel, sprawił, że oddaliliśmy się od Niego i zamknę-li w sobie samych, w rozpaczliwym usiłowaniu ocalenia siebie. Śmierć, tak jak aktualnie ją przeżywamy, weszła na świat z powodu grzechu i dosięgła wszystkich ludzi, gdyż wszyscy zgrzeszyli (Rz 5,12). Grzech sprawił, że nasze życie stało życiem-dla-śmierci. „wzruszył się w duchu, rozrzewnił" (por. Ps 42,6.12; 43,5). Czasownik „wzruszyć się" — w języku greckim 'embrimáomai oznacza dosłownie „parskać, chrapać, być wstrząśniętym". Wyraża oburzenie i gniew. Jezus był wstrząśnięty wewnątrz przeciwko złu człowieka. Jest to gniew Boga, który interweniuje, aby zbawić człowieka. Nasze zło niepokoi dogłębnie Boga, wstrząsa Nim, doprowadzając Go aż do śmierci (12,27). Cała Biblia ukazuje działanie Boga jako wyraz współczucia dla człowieka, które osiąga swój szczyt we „współcierpieniu" krzyża, gdzie „cierpi wraz z nami" nasze osobiste zło. Współczucie (w języku greckim sympatheia, sympatia) wraz z pokrewnymi pojęciami jak litość i miłosierdzie, nie jest jedynie wzburzeniem ducha niestosownym dla mędrca, chociaż bezsilnym wobec niego. Jest to typowe uczucie ludzkie, które czyni człowieka podobnym Bogu, tak potężne, że może przekroczyć nawet ostatni próg samotności, śmierć. Formułując wiersz w trybie rozkazującym: „Bądźcie świętymi, ponie-waż ja jestem święty" (Kpł 11,44), Jezus precyzuje na czym polega Jego świętość: „Bądźcie miłosierni, tak jak miłosierny jest wasz Ojciec" (Łk 6,36). Współczucie to zasada każdego ludzkiego działania. Działanie, które nie po-chodzi ze współczucia, jest sprzeniewierzeniem się wobec drugiego czło-wieka. Współczucie nie jest uczuciem człowieka słabego, ale tego, kto ma moc Bożą, którą jest miłość. „Współczucie zabija", ale także daje życie temu, kto współczuje, daje życie Boże współczującemu, a temu, komu współczuje, towarzystwo mocniejsze od śmierci. Dlatego Hiob w obliczu cierpienia, jedy-nego problemu człowieka, prosi przyjaciół, aby nie szukali żadnego wyjaś-nienia, a okazali mu tylko współczucie (por. Hi 19,21). „Gdzieście go poło-żyli?" Pan wie, gdzie jest przyjaciel: tam, gdzie jesteśmy wszyscy, najpierw myślą, a potem cieleśnie. Pragnie, abyśmy sobie to uświadomili, aby stamtąd wyjść i udać się tam, gdzie spotyka się Jego (por. w. 30). Pierwsze py-tanie Boga skierowane do Adama brzmiało: „Gdzie jesteś?" Droga Boga udającego się na poszukiwanie człowieka rozpoczęta w raju, kończy się w grobie. Tu widzi, gdzie my, żyjący, złożyliśmy tych, którzy już odeszli, ocze-kując, że zostaniemy do nich dołączeni. w. 34. „Odpowiedzieli Mu: «Panie, chodź i zobacz»". Uczniom, którzy pytali Jezusa gdzie przebywa, odpowie-dział On: „Chodźcie i zobaczcie" (1,38n). Synowi, który pyta, gdzie mają swoje miejsce pobytu, bracia odpowiadają: „Chodź i zobacz!" „Panie, przyjdź i zobacz!" to zawołanie każdego człowieka. Obyś rozerwał niebiosa i zstąpił (Iz 63,16) w nasze ciemności; otwórz oczy, spójrz na naszą nędzę i przyjdź, aby nas zbawić. w. 35. „Jezus zapłakał". Gdy inni płaczą robiąc hałas, Jezus wylewa łzy. Jego łzy jednak nie są wyrazem niemocy bólu, ale wyrazem potęgi miłości: jest to płacz Boga z powodu zła człowieka, którego kocha. w. 36. „A Żydzi rzekli: «Oto jak go miłował!»" Właśnie dlatego, że go miłował i miłuje nadal, płyną z Jego oczu łzy współczucia: cierpi zło zmarłego przyjaciela. „Jeśli ktoś jest spragniony, niech przyjdzie do mnie i pije" (7,37). Spragnieni życia mogą zaspokoić pragnienie w tym źródle. Z oczu Tego, który jest światłością świata, tryska woda, która doprowadza nas do światłości. Jego miłość sprawi, że przyjdzie zobaczyć gdzie jesteśmy i podzieli z nami nasz los. Wtedy z Jego serca wypłynie dla nas źródło życia. Jak Jego pragnienie (por. 4,7; 19,28) gasi każde nasze pragnienie, tak Jego łzy ocierają wszelkie nasze łzy. Użyźnią one ziemię i sprawią, że zakiełkuje ukryte nasienie. Sam Łazarz, pierwsza łodyga olbrzymiego żniwa braci, powstanie z ziemi. w. 37. „Niektórzy z nich powiedzieli: «Czy Ten, który otworzył oczy niewidomemu, nie mógł sprawić, by on nie umarł?»". Wskrzeszenie Łazarza powiązane jest z cudem przywrócenia wzroku niewidomemu. Prawdziwe oświecenie ma miejsce w obliczu mroku śmierci. Ludzie oczekiwali jedynie, że Jezus opóźni wspólny wszystkim los: to ciągła obsesja człowieka. Jezus natomiast dokonuje cudu otwarcia nam oczu na śmierć, aby wyzwolić nas od lęku, jaki ona wzbudza i przez który czyni nas niewolnikami. Śmierć nie oznacza końca, ale cel życia, nie jest mrokiem nicości, ale światłem Chwały, nie jest oddzieleniem od wszystkiego, ale spotkaniem z Ojcem wszystkich. To oświecenie stanowi życie wieczne, jakie daje nam słuchanie Syna. To, co przydarza się Łazarzowi, jest znakiem tego, co spotka tego, kto słucha słów Jezusa: „Ja jestem zmartwychwstanie i życie, kto wierzy we Mnie, choćby i umarł, żyć będzie. A kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki" (w. 25n). Przejście ze śmierci do życia staje się udziałem Marty, która mówi: „Ja wierzę, że Ty jesteś Chrystusem, Synem Bożym" (w. 27). To samo staje się udziałem Marii, która „podnosi się" i wstaje, aby biec ku Jezusowi. Wiara w Jezusa jest życiem wiecznym (20,31). w. 38. „A Jezus ponownie, okazując głębokie wzruszenie, przyszedł do grobu". Podróż Jezusa, aby zobaczyć miejsce, gdzie złożono Łazarza, zawarta jest między podwójną wzmianką o jego wewnętrznym wzruszeniu (w. 33.38). Tu, w grobie, gdzie kończy się wędrówka człowieka, ustaje wszelka ucieczka przed Bogiem. Tu zmierza także męcząca podróż Syna w poszukiwaniu braci. Będzie to trud godziny szóstej, godziny krzyża (19,14; por. 4,6). Po zakończeniu dialogu z siostrami, rozpoczyna się teraz dialog z Łazarzem. Głos Syna wywołuje z grobu zmarłego brata, co stanie się chwałą Bożą i przyczyną uwielbienia Jezusa na krzyżu. „Była to pieczara". Grób to grota, jama w matce ziemi, jakby łono życia, które stało się dołem śmierci, ustami, które pożerają synów, których zrodziła. W grocie Makpela, pierwszym skrawku ziemi obiecanej, pogrzebana została matka Sara (por. Rdz 23,1nn), a po niej patriarchowie: Abraham, Izaak i Jakub. W grocie tej przebywają ci, którzy dali początek ludowi. Kto umiera, łączy się ze swymi ojcami, którzy już wcześniej odeszli. „a na niej spoczywał kamień". Ów kamień to początek wszelkiego oddzielenia: oddziela życie od śmierci. Zamyka on gro-tę i pieczętuje wewnątrz ciemność, czyniąc ze spelunki monument (mnemeîon), fundamentalną pamiątkę człowieka, odległą, ale widoczną. Człowiek to humus, ziemia: jest „ludzki", gdyż wie, że będzie złożony w ziemi, pogrzebany. Grób jest „znakiem" autentycznym, mogiłą, wzgórkiem z ziemi, który ukazuje to, co pozostaje z ludzkiego ciała — znakiem stojącym u pod-staw wszelkich możliwych znaczeń. W języku greckim słowo sōma (= ciało) przywołuje na myśl sema (mogiła, znak). Człowiek, ciało tak pełne wymowy, na krótki czas wychodzi z ziemi, by tam znowu powrócić. Jego istnienie to krótkie wspomnienie śmierci wznoszące się nad grobem, który szybko je wsysa. w. 39. „Jezus rzekł: «Usuńcie kamień»". Jest to polecenie Jezusa. Syn przyszedł, aby odsunąć kamień, który dzielił braci od życia. W czasie zmartwychwstania odsunie go definitywnie, chociaż był bardzo wielki (por. Mk 16,4), tak wielki, że zaciążył na wszystkich. „Siostra zmarłego, Marta, rzekła do Niego: «Panie, już cuchnie»". Opowiadanie rozpoczęło się od wzmianki o olejku Marii (w. 2). Teraz Marta mówi o fetorze. Cóż innego może ulatniać się z odkrytego grobu? Dopóki nie znamy światła Syna i żyjemy w niewoli śmierci, nasze życie przesiąknięte jest fetorem. Nasze oblicze staje się maską pogrzebową nas samych z przekonaniem, że wszelka forma ulegnie rozkładowi i zniknie wszelkie piękno. „Leży bowiem od czterech dni w grobie". Czwartego dnia po śmierci nie ma już żadnej nadziei na życie. Liczba cztery jest też liczbą totalności (por. komentarz do w. 17). Mamy czwarty dzień, w którym rządzi śmierć. Na ogół każdy nasz dzień jest pod panowaniem śmierci. Pierwszym jest ten, w którym się rodzimy jako dziedzice grobu; drugim jest ten, kiedy wzrastamy poddani lękowi śmierci; trzeci to dzień naszego powrotu do ziemi; czwarty to dzień po śmierci, który przez całe życie wyobrażamy sobie jako definitywne oddzie-lenie od światła. w. 40. „Jezus rzekł do niej: «Czyż nie powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą?» Usunięto więc kamień". Chwała Boża, która objawi się przez dzieje Łazarza (por. w. 4), to wiara w Jezusa jako zmartwychwstanie i życie (por. w. 25-26). Jeśli wierzymy w Niego i żyjemy Jego miłością, już przeszliśmy ze śmierci do życia (por. 1J 3,14). Fetor pozostawia miejsce dla aromatu. Zamiast zniekształconego oblicza przez śmierć, widzimy człowieka żyjącego, Chwałę Bożą. „Usunięto więc kamień". Na słowo Jezusa usunięto kamień, za którym wyobrażamy sobie, że jest wszystko to, czego się obawiamy. Po odsunięciu kamienia światłość rozświetla ciemności. w. 41. „Jezus wzniósł oczy do góry". My ciągle patrzymy w dół, na kamień, na który przerzucamy nasze obawy. Jezus natomiast spogląda w górę, ku Ojcu życia: „Oczy me zawsze mam zwrócone ku Panu, gdyż On sam wydobywa nogi moje z sidła" (Ps 25,15). „i rzekł: «Ojcze, dziękuję Ci, żeś mnie wysłuchał»". Jezus o nic nie prosi. Dziękuje Ojcu, gdyż zawsze wysłuchuje Syna, jak Syn zawsze słucha Ojca. Żyją bowiem jednym Duchem, który jest ich wzajemną miłością. To po raz drugi Jezus dziękuje Ojcu. W pier-wszym przypadku dziękował za chleb, znak daru swego życia Syna. Teraz dziękuje, gdyż życie udzielane jest temu, kto słucha Jego głosu. w. 42. „Ja wiedziałem, że mnie zawsze wysłuchujesz. Ale ze względu na otaczający Mnie lud to powiedziałem, aby uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał". Jezus dziękuje Ojcu donośnym głosem, aby słuchacze uwierzyli w Niego, Syna posłanego przez Ojca. w. 43. „To powiedziawszy zawołał donośnym głosem" (por. 12,13; 18,40; 19,6.12.15; 7,28.37; 12,44). Ten donośny głos wy-pływa z dziękczynienia Ojcu życia. Syn Człowieczy woła donośnym głosem, a wszyscy znajdujący się w grobach, słyszą Jego donośny głos. Jest to antycypacja końcowego zmartwychwstania (por. 5,28n). „Łazarzu". Jezus wzywa zmarłego Łazarza po imieniu: woła go do siebie, do naśladowania siebie (por. Mk 1,17; Mt 4,19). „Wołałeś, przezwyciężyłeś moją głuchotę" (św. Augustyn). „wyjdź". Jego miejscem nie jest grób, ale Syn. Także zmarli należą do Pana, są Jego uczniami wzywanymi po imieniu. „na zewnątrz". Łazarz wezwany jest do wyjścia z grobu, jak my do odejścia ze wspomnienia śmierci. To, co przydarzyło się Łazarzowi, jest znakiem tego, co dokonuje się z nami: po odsunięciu kamienia, który dzieli nas od tych, którzy nas poprzedzili, ustanowiona jest pełna komunia z braćmi. Wszyscy bowiem, za-równo czy czuwamy jak i gdy śpimy, żyjemy wraz z Panem (por. 1Tes 5,10): żyjemy dla Boga, który jest Bogiem żywych a nie umarłych (por. Łk 20,37n). Ta perspektywa śmierci dla życia wyrywa nas z koszmaru życia dla umie-rania, który czyni nierozsądną i beznadziejną naszą egzystencję, niezdolną do radości i pełni miłości. w. 44. „I wyszedł zmarły, mając nogi i ręce powiązane opaskami, a twarz jego była zawinięta chustą". W poranek paschalny nie będzie opasek i płócien na ciele Jezusa (20,5-7). Łazarz natomiast nosi jeszcze oznaki śmierci, która nawiedzi go ponownie. Jego wskrzeszenie jest tylko tymczasowe. Ten obraz Łazarza, który powrócił do życia nosząc chustę i opaski śmierci, wskazuje na to, jak my wyobrażamy sobie zmarłych: jako larwy ogarnięte cieniem. Ponieważ wiemy, że nas to czeka, pro-wadzimy smutną egzystencję, niezdolni do chodzenia i życia w miłości. Na-sze stopy i nasze ręce skrępowane są w podążaniu za Panem i w dzieleniu chleba; nasza twarz okryta chustą nie odbija Jego chwały. „Rozwiążcie go". Jest to polecenie Jezusa dane tym, którzy patrzą na Łazarza. Jest to polecenie dane również nam, którzy traktujemy śmierć jako koniec życia. Wezwani jesteśmy do porzucenia znaków i pozostawienia ich w grobie: będą trofeum zwycięstwa paschalnego (por. 20,5-7). Wówczas będziemy zdolni cieszyć się i kochać ufając Panu i braciom, słuchając słowa Syna, w którego wierzymy i którym żyjemy. „i pozwólcie". Grecki czasownik ʿaffíēmi dosłownie oznacza „pozwolić odejść, odesłać, pozbyć się". Musimy pozostawić, pożegnać zmarłego z naszego sposobu myślenia o śmierci, abyśmy i my mogli pojednać się z życiem. „mu chodzić". Śmierć bowiem nie jest już więcej śmiercią. Rzecz ma się podobnie jak ze śmiercią Jezusa, który „odchodzi" do Ojca życia (por. 7,33; 8,21; 13,3.33.36; 14,4-5.28; 16,5-10.17). W owym dniu otworzymy definitywnie oczy i nie będziemy Go widzieć jakby w zwierciadle, w sposób niejasny, ale twarzą w twarz (1Kor 13,12). Będziemy podobni do Niego, gdyż zobaczymy Go takim, jakim jest (1J 3,2). Będzie to dzień naszych narodzin, w którym dojdziemy do pełnego światła naszej rzeczywistości synów Bożych. Św. Ambroży uważa, że w cudowny sposób odnoszą się te słowa Jezusa do niego jako grzesznika, traktuje je jako zachętę do wyjścia z grobu, jakim jest on sam dla siebie: „Obyś zechciał, Panie, przyjść do tego mego grobu, obmyć mnie Twymi łzami, gdyż w moich nieczułych oczach nie posiadam tylu łez, abym mógł obmyć moje grzechy. Jeśli będziesz płakał za mnie, będę zbawiony. Jeśli będę godny Twoich łez, pozbędę się fetoru wszystkich moich grzechów. Jeśli będę godny tego, byś choć przez chwilę zapłakał za mnie, wyprowadzisz mnie z grobu tego ciała i powiesz: „wyjdź na zewnątrz" (11,43), aby moje myśli nie pozostały uwięzione w ograniczonej przestrzeni mego ciała, ale wyszły naprzeciw Chrystusowi i żyły w światłości, bym nie myślał o uczynkach ciemności, ale o uczynkach światłości. Kto myśli o grzechu, usiłuje zamknąć się w swej własnej świadomości. Wywołaj więc na zewnątrz Twego sługę. Chociaż jestem spętany więzami moich grzechów, chociaż mam spętane nogi i związane ręce i pogrążony jestem w moich myślach i „martwych uczynkach" (Hbr 9,14), to na Twoje wezwanie wyjdę wolny i stanę się jednym ze współbiesiadników (12,2) na Twej uczcie. A Twój dom wypełni się cennym aromatem, jeśli będę strzegł tego, co zechciałeś odkupić". w. 45. „Wielu więc spośród Żydów przybyłych do Marii ujrzawszy to, czego Jezus dokonał, uwierzyło w Niego". Wielu obecnych Żydów uwierzyło w Jezusa.

 

 

 

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana, s. 317-328

 

 

 

 

 

 

 

 

 

5. Niedziela Wielkiego Postu, rok A, 2023.03.26

 

 

4. Niedziela Wielkiego Postu, rok A, 2022.03.19

 

PIERWSZE CZYTANIE 1 Sm 16, 1b. 6-7. 10-13b Namaszczenie Dawida na króla

Czytanie z Pierwszej Księgi Samuela

Pan rzekł do Samuela: «Napełnij oliwą twój róg i idź: Posyłam cię do Jessego Betlejemity, gdyż między jego synami upatrzyłem sobie króla».

Kiedy przybył, spostrzegł Eliaba i powiedział: «Z pewnością przed Panem jest jego pomazaniec». Pan jednak rzekł do Samuela: «Nie zważaj ani na jego wygląd, ani na wysoki wzrost, gdyż odsunąłem go, nie tak bowiem, jak człowiek widzi, widzi Bóg, bo człowiek widzi to, co dostępne dla oczu, a Pan widzi serce». I Jesse przedstawił Samuelowi siedmiu swoich synów, lecz Samuel oświadczył Jessemu: «Nie ich wybrał Pan».

Samuel więc zapytał Jessego: «Czy to już wszyscy młodzieńcy? » Odrzekł: «Pozostał jeszcze najmniejszy, lecz on pasie owce». Samuel powiedział do Jessego: «Poślij po niego i sprowadź tutaj, gdyż nie rozpoczniemy uczty, dopóki on nie przyjdzie».

Posłał więc i przyprowadzono go: był on rudy, miał piękne oczy i pocią-gający wygląd. Pan rzekł: «Wstań i namaść go, to ten». Wziął więc Samuel róg z oliwą i namaścił go pośrodku jego braci. Od tego dnia duch Pański opanował Dawida. Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 23 (22), 1b-3a. 3b-4. 5. 6 (R.: por. 1b)

Refren: Pan mym pasterzem, nie brak mi niczego.

Pan jest moim pasterzem, †
niczego mi nie braknie, *
pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach.
Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć, *
orzeźwia moją duszę.  Refren.

Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach *
przez wzgląd na swoją chwałę.
Chociażbym przechodził przez ciemną dolinę, †
zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. *
Kij Twój i laska pasterska są moją pociechą. Refren.

Stół dla mnie zastawiasz *
na oczach mych wrogów.
Namaszczasz mi głowę olejkiem, *
kielich mój pełny po brzegi. Refren.

Dobroć i łaska pójdą w ślad za mną *
przez wszystkie dni życia
i zamieszkam w domu Pana *
po najdłuższe czasy. Refren.

 

DRUGIE CZYTANIE

Ef 5, 8-14 Powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Efezjan

Bracia:
Niegdyś byliście ciemnością, lecz teraz jesteście światłością w Panu: postępujcie jak dzieci światłości. Owocem bowiem światłości jest wszelka prawość i sprawiedliwość, i prawda. Badajcie, co jest miłe Panu. I nie miejcie udziału w bezowocnych uczynkach ciemności, a raczej piętnując je, nawracajcie tamtych. O tym bowiem, co się u nich dzieje po kryjomu, wstyd nawet mówić. Natomiast wszystkie te rzeczy, gdy są piętnowane, stają się jawne dzięki światłu, bo wszystko, co staje się jawne, jest światłem.

Dlatego się mówi: «Zbudź się, o śpiący, i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus».  Oto słowo Boże.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

J 8, 12

Aklamacja: Chwała Tobie, Królu wieków.

Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

Aklamacja: Chwała Tobie, Królu wieków.

 

EWANGELIA (dłuższa  J 9, 1-41, krótsza J 9, 1. 6-9. 13-17. 34-38)

Uzdrowienie niewidomego od urodzenia

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

9,1Jezus, przechodząc, ujrzał pewnego człowieka, niewidomego od urodzenia. 2Uczniowie Jego zadali Mu pytanie: «Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomy – on czy jego rodzice?» 3Jezus odpowiedział: «Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale stało się tak, aby się na nim objawiły sprawy Boże. 4Trzeba nam pełnić dzieła Tego, który Mnie posłał, dopóki jest dzień. Nadchodzi noc, kiedy nikt nie będzie mógł działać. 5Jak długo jestem na świecie, jestem światłością świata».

6To powiedziawszy, splunął na ziemię, uczynił błoto ze śliny i nałożył je na oczy niewidomego, 7i rzekł do niego: «Idź, obmyj się w sadzawce Siloam» – co się tłumaczy: Posłany. On więc odszedł, obmył się i wrócił, widząc.

8A sąsiedzi i ci, którzy przedtem widywali go jako żebraka, mówili: «Czyż to nie jest ten, który siedzi i żebrze?» 9Jedni twierdzili: «Tak, to jest ten», a inni przeczyli: «Nie, jest tylko do tamtego podobny». On zaś mówił: «To ja jestem».

10Mówili więc do niego: «Jakżeż oczy ci się otworzyły?»

11On odpowiedział: «Człowiek, zwany Jezusem, uczynił błoto, pomazał moje oczy i rzekł do mnie: „Idź do sadzawki Siloam i obmyj się”. Poszedłem więc, obmyłem się i przejrzałem». 12Rzekli do niego: «Gdzież On jest?» Odrzekł: «Nie wiem».

13Zaprowadzili więc tego człowieka, niedawno jeszcze niewidomego, do faryzeuszów. 14A tego dnia, w którym Jezus uczynił błoto i otworzył mu oczy, był szabat. 15I znów faryzeusze pytali go o to, w jaki sposób przejrzał. Powiedział do nich: «Położył mi błoto na oczy, obmyłem się i widzę».

16Niektórzy więc spośród faryzeuszów rzekli: «Człowiek ten nie jest od Boga, bo nie zachowuje szabatu». Inni powiedzieli: «Ale w jaki sposób człowiek grzeszny może czynić takie znaki?» I powstał wśród nich rozłam. 17Ponownie więc zwrócili się do niewidomego: «A ty, co o Nim mówisz, jako że ci otworzył oczy?» Odpowiedział: «To prorok».

18Żydzi jednak nie uwierzyli, że był niewidomy i że przejrzał, aż przywołali rodziców tego, który przejrzał; 19i wypytywali ich, mówiąc: «Czy waszym synem jest ten, o którym twierdzicie, że się niewidomy urodził? W jaki to sposób teraz widzi?» 20Rodzice zaś jego tak odpowiedzieli: «Wiemy, że to jest nasz syn i że się urodził niewidomy. 21Nie wiemy, jak się to stało, że te-raz widzi; nie wiemy także, kto mu otworzył oczy. Zapytajcie jego samego, ma swoje lata, będzie mówił sam za siebie». 22Tak powiedzieli jego rodzice, gdyż bali się Żydów. Żydzi bowiem już postanowili, że gdy ktoś uzna Jezusa za Mesjasza, zostanie wyłączony z synagogi. 23Oto dlaczego powiedzieli jego rodzice: «Ma swoje lata, jego samego zapytajcie».

24Znowu więc przywołali tego człowieka, który był niewidomy, i rzekli do niego: «Oddaj chwałę Bogu. My wiemy, że człowiek ten jest grzesznikiem». 25Na to odpowiedział: «Czy On jest grzesznikiem, tego nie wiem. Jedno wiem: byłem niewidomy, a teraz widzę». 26Rzekli więc do niego: «Cóż ci uczynił? W jaki sposób otworzył ci oczy?» 27Odpowiedział im: «Już wam powiedziałem, a wy nie słuchaliście. Po co znowu chcecie słuchać? Czy i wy chcecie zostać Jego uczniami?»

28Wówczas go obrzucili obelgami i rzekli: «To ty jesteś Jego uczniem, a my jesteśmy uczniami Mojżesza. 29My wiemy, że Bóg przemówił do Mojżesza. Co do Niego zaś, to nie wiemy, skąd pochodzi».

30Na to odpowiedział im ów człowiek: «W tym wszystkim dziwne jest to, że wy nie wiecie, skąd pochodzi, a mnie oczy otworzył. 31Wiemy, że Bóg nie wysłuchuje grzeszników, ale wysłuchuje każdego, kto jest czcicielem Boga i pełni Jego wolę. 32Od wieków nie słyszano, aby ktoś otworzył oczy niewidomemu od urodzenia. 33Gdyby ten człowiek nie był od Boga, nie mógłby nic uczynić».

34Rzekli mu w odpowiedzi: «Cały urodziłeś się w grzechach, a nas pouczasz?» I wyrzucili go precz.

35Jezus usłyszał, że wyrzucili go precz, i spotkawszy go, rzekł do niego: «Czy ty wierzysz w Syna Człowieczego?» 36On odpowiedział: «A któż to jest, Panie, abym w Niego uwierzył?» 37Rzekł do niego Jezus: «Jest nim Ten, którego widzisz i który mówi do ciebie». 38On zaś odpowiedział: «Wierzę, Panie!» i oddał Mu pokłon.

39A Jezus rzekł: «Przyszedłem na ten świat, aby przeprowadzić sąd, żeby ci, którzy nie widzą, przejrzeli, a ci, którzy widzą, stali się niewidomymi». 40Usłyszeli to niektórzy faryzeusze, którzy z Nim byli, i rzekli do Niego: «Czyż i my jesteśmy niewidomi?» 41Jezus powiedział do nich: «Gdybyście byli niewidomi, nie mielibyście grzechu, ale ponieważ mówicie: „Widzimy”, grzech wasz trwa nadal».   Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA  POZWOLIĆ SIĘ WYPROWADZAĆ Z DUCHOWEJ ŚLEPOTY

O co proszę? O uwolnienie z duchowej ślepoty.

            Będę patrzył na niewidomego, który od urodzenia żyje w ciemnościach (w. 1). Przypomnę sobie osoby ciężko chore, cierpiące od wielu lat. Zawierzę je Jezusowi. Może i ja przeżywam jakieś trudne doświadczenie? Powiem o tym Jezusowi.

            Zobaczę, jak Jezus przechodzi obok niewidomego, zatrzymuje się      i uzdrawia jego oczy (ww. 1.6-7). Wyobrażę sobie szczęście tego człowieka w momencie kiedy obmył swoje oczy i po raz pierwszy zobaczył otaczający go świat.

            Co najbardziej zamyka mnie na radość i pokój życia? Powiem o tym Jezusowi. Gorąco poproszę Go, aby mnie obmył i uwolnił od tego, co wprowadza najwięcej ciemności w moje serce.

            Rodzice niewidomego boją się świadczyć o Jezusie (ww. 20--23). Uzdrowiony natomiast odważnie głosi prawdę, nawet za cenę odrzucenia    i potępienia przez faryzeuszów (ww. 24-34). Co mogę powiedzieć o moim publicznym opowiadaniu się za Jezusem?

            Będę obserwował postawę faryzeuszów, którzy nie potrafią przyjąć prawdy o Jezusie, Synu Bożym. Przeszkadza im w tym ich własna „wiedza" o Bogu. Mają ustalone schematy i wyobrażenia, których nie potrafią zmie-nić (ww. 13-34).

            Czy pozwalam Bogu, aby objawiał mi się w codzienności tak, jak On sam tego chce? Czy jestem otwarty na wydarzenia życia, poprzez które Bóg objawia mi się ciągle na nowo?

            „Cały urodziłeś się w grzechach, a śmiesz nas pouczać?" (w. 34).   Czy wierzę w to, że Bóg może przemawiać do mnie przez ludzi zwyczajnych i prostych? Jak przyjmuję pouczenia i uwagi ludzi słabszych i mniej znaczących ode mnie?

            W modlitwie końcowej wyznam Jezusowi moją wiarę. Razem z uzdrowionym ślepcem oddam pokłon Jezusowi: „Ty jesteś moim jedynym Zbawicielem".

 

 

 

KOMENTARZ

1. Orędzie w kontekście

„Jestem światłością świata", odpowiada Jezus uczniom, którzy pytają Go, dlaczego człowiek, który stoi przed nimi, jest niewidomy od urodzenia. W nocy nikt nas nie widzi. Wszyscy jesteśmy ślepi. Kiedy jednak przychodzi światło, są tacy, którzy zamykają oczy i pozostają w ciemności, ale są i tacy, którzy otwierają je i są oświeceni. W prologu powiedziano, że Słowo, życie wszystkiego, co istnieje, jest światłością ludzi (1,4). Jezus, Słowo Wcielone, Syn Człowieczy i Syn Boży, objawił siebie w rozdziałach 5-8 jako życie. Teraz, w rozdziale 9, objawia się jako światło. Życie i światło są wewnętrznie powiązane ze sobą: przyjść na światło oznacza narodzić się. Ponadto każda rzeczywistość jest znana i pożyteczna dla człowieka, gdy rodzi się w jego inteligencji. Wreszcie miłość udziela szczególnego światła sercu, które pozwala widzieć nowymi oczyma. Światło jest źródłem wszystkiego: powo-łuje do istnienia i umożliwia poznanie, daje radość i budzi miłość. Przeci-wieństwem światła jest ciemność i noc, ślepota i oszustwo, smutek i nie-nawiść, jednym słowem śmierć. W rozdziale tym przedstawiona jest droga chrzcielna: jest to droga oświecenia, która czyni nas nowymi ludźmi, zro-dzonymi z wysoka (3,3), z tej wody, którą jest Duch (3,5). Ochrzczeni okre-ślani są jako „oświeceni" (por. Hbr 6,4; 10,321-Starożytny hymn chrzcielny mówi: „Zbudź się, o śpiący, i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus" (Ef 5,14). Mówi się często, że wiara jest ślepa, myląc ją z nieracjonalnością zabobonu rozpowszechnionego tak między tymi, którzy są przekonani, że wierzą, jak i tymi którzy uważają, że nie wierzą. Wiara chrześcijańska jest ze swej istoty „widzeniem". Nie chodzi o posiadanie szczególnych lub nad-zwyczajnych wizji: chodzi po prostu o otwarcie oczu na rzeczywistość. Człowiek bowiem jest ślepy od urodzenia. Jego oczy, bardziej niż okna na zewnątrz, są zwierciadłami, które odbijają jego urojenia brane za prawdę. Mrok i lęk zamknęły mu oczy i projektują na jego wargi jego obawy. Tylko światło miłości pozwala mu otworzyć oczy i zobaczyć rzeczywistość. Tekst rozpoczyna się od opowiadania o niewidomym, który odzyskuje wzrok i kończy domniemanymi widzącymi, którzy pozostają ślepymi. Pośrodku jest proces iluminacji byłego niewidomego. Poznanie, jakie posiada o Jezusie jako „owym człowieku", staje się coraz bardziej jasne i głębsze: jest On prorokiem (w. 17), pochodzi od Boga (w. 33), jest Synem Człowieczym, jest Panem, którego widzi i oddaje Mu cześć (w. 35-38). Na początku nie wie, „gdzie On jest" (w. 12), stopniowo dochodzi do przyjęcia Go jako Tego, który z nim mówi (w. 37). Trudności, na które napotyka uzdrowiony — są one wewnątrz niego czy mają charakter zewnętrzny? — doprowadzają go do odkrycia swej tożsamości; staje się osobą wolną, by myśleć bez uprze-dzeń, niezależnie od presji ze strony kogoś i zdolnym do sprzeciwu wobec tego, kto zaprzecza rzeczywistości. Jest człowiekiem nowym, który zaczyna ponownie odbijać Oblicze, którego jest obrazem: jest „ja-jestem" (w. 9), który stoi przed „JA-JESTEM!" W opowiadaniu my jesteśmy jak różne jego osoby. Albo identyfikujemy się z niewidomym, aby jak on doświadczyć światłości, albo zaliczamy się do tych, którzy wolą pozostać ślepymi, gdyż zakładają, że takimi nie są (w. 41). Po tym znaku, którego implikacje rozwinięte zostaną w rozdziale 10, następuje w rozdziale 11 wskrzeszenie Łazarza, powiązane wyraźnie z uzdrowieniem niewidomego (11,37). „Widzieć" znaczy bowiem odrodzić się do nowego życia. Słowo, będące światłem i życiem wszystkiego, daje świadectwo o sobie po prostu przez ukazanie tego, kim jest przez to, co czyni: daje siebie samego oświecając i ukazując wszelką rzeczywistość w jej różnorodności. Jego przyjście wywo-łuje kryzys mający podwójny skutek: są tacy, którzy odrzucają Go i tacy, którzy Go przyjmują. Jest to sąd, życie lub śmierć, jaki człowiek wydaje na siebie samego. Tekst Ewangelii stawia nam przed oczy ów proces, abyśmy go poznali i uwolniwszy się od złudzenia, mogli dojść do prawdy, która daje nam życie. Wrogość, na jaką napotyka oświecony niewidomy, jest taka sa-ma, jakiej musiał stawić czoło Jezus ze strony swoich współczesnych. Jest to taka sama wrogość, jaką musi znosić Kościół Jana ze strony swego śro-dowiska i każdy wierzący ze strony świata. Ewangelia jest wieczna i opowiada ciągle aktualną historię. W każdym czasie istnieje niewidomy, który przychodzi do światła i pokazuje domniemanym widzącym, że są ślepi, aby otwarli oczy na swoją sytuację. Światłość rozprasza ciemności konkretnej osoby; inni wezwani są do przeżycia tego samego doświadczenia, przezwy-ciężając własne opory podobne do tych, jakie ukazują się w opowiadaniu. Występujące słowa nadają opowiadaniu ciągłość i podają klucz do jego odczytania: niewidomy (13 razy), otworzyć oczy (7 razy), widzieć (8 razy), widzieć ponownie (4 razy), obmyć się (5 razy), błoto (5 razy), zrodzić (5 razy), rodzice (6 razy), poznać (11 razy), grzeszyć (2 razy, zaś w całej Ewan-gelii 4 razy), grzesznik (4 razy, tylko tu u Jana, jak (6 razy), gdzie (2 razy), kto i co (6 razy). Ponadto występują słowa występujące tylko raz lub rzadko u Jana: narodziny, splunąć, błoto, nałożyć na oczy, czciciel Boga, nadzwyczajny, żebrać, być wypędzonym z synagogi, wielbić i wyznać. Ter-miny te ukazują, czym jest chrzest, jak się dokonuje i co ze sobą niesie. Z punktu widzenia formalnego opowiadanie wprowadzone przez dyskusję na temat grzechu (w. 2n), podjęte zostaje później (w. 25n), jest dobrze roz-pracowane: po znaku (w. 1-7) następuje pierwsze przesłuchanie niewido-mego ze strony tłumu (w. 8-12) i ze strony faryzeuszy (w. 13-17), potem przesłuchanie rodziców ze strony Żydów (w. 18-23), wreszcie samego nie-widomego przez Żydów (w. 24-34). Całość zamyka — jak na początku — spotkanie z Jezusem (w. 35-8) i sąd: światłość świata przyszła, aby dać wzrok ślepym i przekonać o ślepocie tych, którzy sądzą, że widzą (w. 39-41). W człowieku toczy się „nieustanna walka", tak w tym, który przychodzi do światła, jak i w tym, który pozostaje w ciemności. Kto przy-chodzi do światła, musi znosić opozycje ciemności, kto natomiast pozo-staje w ciemności, dostrzega rozpraszanie się światła, czego nie jest w sta-nie zatrzymać. Jest to walka wewnętrzna w każdym z nas: „Ciało bowiem do czego innego dąży niż duch, duch do czego innego niż ciało, i stąd nie ma między nimi zgody, tak że nie czynicie tego, co chcecie" (Ga 5,17). Kiedy bowiem chcemy dobrze, czujemy opory ze strony zła; gdy czynimy źle, czujemy wyrzuty sumienia, ponieważ stworzeni zostaliśmy do dobra. Jest to dramat człowieka, w którym dokonuje się uciążliwe przejście z ciemności do światła, od śmierci do życia. Dziś, jak kiedyś, „ciemności" na-leży dopatrzyć się w owym systemie „homologacji", który uniemożliwia nam bycie samym sobą. Jezus jest światłością świata: doprowadza nas do światła naszej prawdy, która jest prawdą Syna. Kościół rozpoznaje siebie w niewidomym i w jego powolnej drodze chrzcielnej, która go oświeca i doprowadza do podążania za pasterzem życia.

 

2. Lektura tekstu

S. Fausti: w. 1. „Jezus przechodząc". Partykuła kaí w tekście greckim łączy ten rozdział z poprzednim, w którym Jezus ukazał własną tożsamość. Znajdujemy się w samym miejscu i w tym samym czasie: okres święta Namiotów i pobliże świątyni, z której Jezus odchodzi. Faktycznie po objawieniu siebie jako „JA-JESTEM starano się Go ukamienować (8,58n). W tym rozdziale uzdrowiony niewidomy pierwszym uczniem, który poddany jest temu samemu procesowi co jego Mistrz. (por. r. 5-8). „ujrzał". Inicjatywa, jak w wypadku chorego z 5,6, należy do Jezusa, który nie jest nie-widomym: jest Synem, który jak widzi Ojca, tak samo widzi braci. Opo-wiadanie rozpoczyna się od Jezusa, który widzi niewidomego i kończy się uzdrowionym niewidomym, który widzi Jezusa i oddaje mu hołd (w. 37n). To nie człowiek widzi Boga, ale Bóg dostrzega człowieka i daje mu zdolność patrzenia siebie Jego własnym spojrzeniem. Każda religia zmierza lub zakłada doprowadzenie do oświecenia. Może ono być jednak tylko darem światłości. „pewnego człowieka". Człowiek ten, jak chory, reprezentuje każdego człowieka, który oprócz tego, że nie chodzi, także jest niewidomy; owszem, nie może chodzić, ponieważ nie widzi i nie wie dokąd iść. Ludzkość dzieli się na dwie kategorie: tych, którzy nie chodzą, a uważają, że chodzą, i na ślepych, którzy są przekonani, że widzą. „niewidomego". Są tacy, którzy nie widzą ani siebie, ani innych. Żyją w ciemnościach, nie do-szli jeszcze do światła, jak człowiek nienarodzony. Ślepota fizyczna wzięta jest tu jako obraz, by ukazać ślepotę duchową, właściwą dla tego, kto nie wie, gdzie jest, skąd pochodzi i dokąd zdąża. Ślepota ta uniemożliwia nam zobaczenie prawdy, która nas wyzwala (por. 8,32). Jest to zło, które począwszy od Adama dotknęło każdego człowieka, który nie widzi już Boga jako Ojca, siebie samego jako syna i innych jako braci. Dlatego żyje życiem czysto biologicznym, jeszcze nie ludzkim. Niewidzący jest często prorokiem, który dostrzega to, co niewidzialne. Ślepota wewnętrzna natomiast to ślepota kogoś, kto  nie spotkał Słowa. Słowo bowiem, poza tym, że jest życiem wszystkiego, jest także światłem dla człowieka (por. 1,4-5), jedyne-go depozytariusza Słowa, dzięki któremu rozumie stworzenie i odpowiada na swego Stwórcę. Stan początkowy tego człowieka jest analogiczny do stanu chorego z r. 5. Rezultat jednak jest inny: oświecony przez wiarę będzie świadkiem światłości, pierwszą owieczką, którą Pasterz życia wyzwoli z ucisku ku wolności (por. 10,1nn). „od urodzenia". Postawiony na początku termin „narodziny" nadaje sens temu, następuje: oświecenie niewidomego jest darem nowych narodzin. Człowiek ten, zawsze niewidomy, nigdy nie widział światła i nie może go nawet pragnąć, chociaż stworzony został dla niego. Dopóki nie przyjdzie słońce, nikt nas nie widzi. Dopiero kiedy wzejdzie, dana jest możliwość widzenia. Nie jest to jednak sprawa oczywista i nie bez trudności. Faktycznie oko przyzwyczajone do ciemności zamyka się na blask słońca. w. 2. „Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomym — on czy jego rodzice?”  Spontanicznie łączymy chorobę z winą. W czasach Jezusa sądzono, że nawet bez winy Bóg mógłby wystawić na próbę, chociaż z miłości, w celach wychowawczych (por. Prz 3,11n LXX). Próba ta nie może jednak w żaden sposób uniemożliwić studium Prawa, które zawiera słowa życia. Ślepota zatem byłaby zawsze konsekwencją winy, gdyż odbiera możliwość czytania. A zatem w przypadku niewidome-go, albo on zgrzeszył przed swymi narodzinami, jak Ezaw i Jakub, którzy walczyli ze sobą już w łonie matki (Rdz 25,22nn), albo zgrzeszyli jego rodzice. Przysłowie cytowane i zwalczane przez Jeremiasza i Ezechiela mówi: „Ojcowie jedli cierpkie jagody, a synom zdrętwiały zęby" (Jr 3,29; Ez 18,2). Uczniowie wyrażają więc powszechne przekonanie. w. 3. „Jezus odpowiedział: «Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego»". Zgrzeszyć ozna-cza „nie trafić do celu, ominąć znak". Człowiek grzeszny to człowiek chybiony, ktoś kto poniósł krach w swej ludzkiej godności: jest jak oko, które nie widzi. Jezus nie tylko utrzymuje za Jeremiaszem 31,30 i Ezechielem 18,1nn, że każdy jest odpowiedzialny za swoje czyny, a nie za czyny swoich ojców (por. w. 41), zaprzecza wszelkiej więzi między chorobą i winą. We wszystkich religiach mamy stwierdzenie, że dobro jest błogosła-wieństwem dla dobrych a zło jest Jego przekleństwem na złych. O tym starają się przekonać Hioba jego przyjaciele, wykazując swe zacietrzewienie teologiczne. Rezultatem tej teorii jest wielka mistyfikacja: bogaci i zdrowi byliby dobrymi i cieszącymi się bożym błogosławieństwem, pod-czas gdy biedni i cierpiący mieliby być złymi, przeklętymi przez niebo. W rzeczywistości bogatym jest ten, kto kradnie, biednym jest okradziony. Kto morzy głodem innych, odżywia się dobrze, wygłodzony czuje się źle; kto rani, nie czuje bólu, cierpi ten, kto odnosi rany. My myślimy, że ubóstwo, głód i cierpienie są cechą ludzi złych, co więcej, jest tym złem, przed któ-rym bronić się należy za wszelką cenę. Dlatego kradniemy, morzymy głodem i ranimy bezkarnie. Kiedy zrozumiemy, że złem nie jest być ubogim, ale okradać, nie jest odczuwanie głodu, ale morzenie głodem innych, nie jest odczuwanie cierpienia, ale sprawianie cierpienia? To powiązanie między złem i winą usprawiedliwia potężnych, którzy czynią zło, i im więcej czynią zła, tym lepię stoją (por. Ps 73). Dlatego Bóg zawsze bierze w obronę ubogich i prześladowanych. Ten Jego przymiot, który tak jasno ukazuje się w kazaniu na górze i w sposób oczywisty objawia się na krzyżu Jezusa, jest myślą przewodnią całej Biblii, która mówi o uwolnieniu ubo-gich i uciśnionych z rąk potężnych. My wszyscy ubodzy i bogaci jesteśmy ślepi od urodzenia, gdyż posiadamy te same pragnienia. Dlatego przeciw-stawiamy się jedni drugim i stajemy się wzajemnie dla siebie oprawcami i ofiarami. Jako posiadający władzę jesteśmy oprawcami czyniącymi zło i szkodliwymi dla innych; jako ubodzy jesteśmy ofiarami, przedmiotem zła i niewinnymi (= niezdolnymi do wyrządzania krzywdy). Mesjasz przychodzi, aby wyzwolić nas od tej ślepoty, by wprowadzić nas na nieznane drogi i kierować na nieznane ścieżki, przemieniając przed nami ciemności w światłość (por. Iz 42,16). On jest Sługą JHWH (zob. Pieśni o Słudze Jahwe: Iz 42,1-9; 49,1-6; 50,4-11; 52,13-53,12), sprawiedliwym, który nie wyrzą-dza żadnego zła i dlatego nosi na sobie grzech innych. W taki sposób kładzie On kres tragicznej grze śmierci, w którą się zabawiamy i która zabawia się nam Nie jest zatem grzesznikiem niewidomy, który czuje się źle (w. 3.34), ani Jezus, który czyni dobrze (w. 34). Grzesznikiem jest ten, kto przeszkadza dobru uciskając innych i sądząc, że jest w porządku wobec Prawa (w. 41), które on sam interpretuje na własną korzyść, interpretuje lub tworzy. Jest to ślepota karygodna, od której pragnie uwolnić nas Ewangelia. „ale [stało się tak], aby się na nim objawiły sprawy Boże". Wszelkiego rodzaju zło nie stanowi nigdy ostatniego słowa. Jest natomiast miejscem, gdzie objawiają się dzieła Boga (por. 5,17), którego troską jest ocalenie godności ludzkiej człowieka (por., Ps 146). Nie oznacza to, że zło jest czymś koniecznym, aby zaistniało dobro. Ciemność nie jest konieczna światłu. Chodzi tylko o to, że zło, na mocy kontrastu, uwypukla dobro i jest zwyciężane przez dobro, jak ciemność rozpływa się pod wpływem światła (por. Rz 5,20). w. 4. „Potrzeba nam pełnić dzieła Tego, który Mnie posłał". Jezus nie jest sam. Istnieje „my" uczniów, z którymi się utożsamia. Są Jego braćmi zrodzonymi przez słowo prawdy, która wyzwala (por. 8,32), synami zdolnymi pełnić jak On dzieła Ojca na rzecz braci. Temu „my" przeciwstawia się końcowe „my" ślepych faryzeuszy (w. 40), którzy pełnią dzieła swego ojca, kłamcy i zabójcy od początku (8,44) Wyrażenie „potrze-ba" powiązane jest z dziełem w ścisłym tego słowa znaczeniu gdy Syn Człowieczy wywyższony przekaże życie światu (por. 3,14). „dopóki jest dzień". Jest to dzień, w którym przyszedł Jezus, ten, który ujrzał Abraham i rozradował się (8,56). W życiu ziemskim Syn pełni dzieła Ojca. Czas Jego ziemskiego życia jest dniem, który oświetlił i oświetla każdego człowieka, ukazując mu jego rzeczywistość. ,,Nadchodzi noc, kiedy nikt nie będzie mógł działać". Noc przedstawia koniec dnia Jezusa, gdy ciemność pojmie światłość. Noc jest sytuacją świata bez Jezusa, będącego jego światłem. Jest to ta sama sytuacja, z jakiej wyzwolony zostanie niewidomy. w. 5. „Jak długo jestem na świecie, jestem światłością świata" (por. 8,12). Życie Jezusa na ziemi od Jego narodzin aż do chwili uwielbienia, jest światłością świata dla wszystkich i na zawsze W tych słowach Jezus przedstawia siebie jako Sługę JHWH, światłość narodów, która otwiera oczy niewidomym (por. Iz 42,6n; 49,6). Dopóki jest na świecie, objawia braciom miłość Ojca. Gdy uniesiony zostanie z ziemi, skończy się Jego dzień i nadejdzie noc: wtedy nic już nie będzie czynił. Zdziwimy się jednak bardzo: wtedy to dopełni się dzieło Pa-na opisane u Iz 52,13-53,12. Będzie to „godzina”, w której umiłuje nas w sposób najdoskonalszy (13,1), a my zobaczymy baranka/sługę, który gładzi grzech świata (1,29,36), węża spiżowego wywyższonego, który ratuje nas od śmiertelnej trucizny (3,14), Syna Człowieczego, który objawia „JA-JESTEM" i pociąga wszystkich do siebie (8,28; 12,32). Właśnie Jego noc stanie się dla nas źródłem nieustannego światła. Następujący cud jest „znakiem” Jezusa jako światłości świata. w. 6. „To powiedziawszy splunął na ziemię”. Plwocina, ciecz pochodząca z wewnątrz, przywołuje na myśl strumienie wody żywej pochodzącej od Ducha (7,37n), krew i wodę tryskające z boku przebitego włócznią (19,34), wodę żywą obiecaną Samary-tance. Jest to Duch, który sprawia nasze narodziny z wysoka (3,3). Duch Ten, za pośrednictwem Słowa, staje się ciałem i odtąd udzielany jest każdemu ciału. „uczynił błoto ze śliny”. Gest przypomina stworzenie człowieka uczynionego z ziemi (Rdz 2,7; Iz 64,7). Jest to jednak nowe stworzenie, które Jezus stawia przed oczyma niewidomego: błoto nie jest już rozrobione z wodą, ale z Duchem. Jest to pierwotny projekt Boga: to uczy-niło Adama Jego synem. Człowiek jest szczególnym zwierzęciem: spokrew-niony jest z ziemią i z niebem, uczestniczy w cechach stworzenia i Stwórcy. Ta właściwość czyni go z istoty „ekscentrycznym": jego ciało jest ziemskie, ale jego serce przebywa gdzie indziej. Bóg sam, Inny od wszystkiego, sta-nowi jego życie, dlatego czuje się „obcy" wszystkiemu, i chociaż jest na świecie, nie jest z tego świata. Bóg przypomina jednak również potępienie: zanurzenie w błocie, jak Jeremiasza w cysternie, jest przykrym doświad-czeniem (por. Jr 38,6). Kto może jednak wyrwać z błota śmierci człowieka, który jest błotem i w błocie się zanurza, jeśli nie to błoto, które jest ro-zrobione Duchem i życiem?  „i nałożył je na oczy niewidomego” Słowo „nałożył” (w języku grecki ʿepichríô, jest to czasownik złożony, oznaczający „namaścić na", „smarować, „powlekać"), przywołuje na myśl „Namaszczonego" Chrystusa. „Jego" błoto, błoto Chrystusa, to Jego ludzka natura, podobna do naszej, ale także boska. Jest On równocześnie Bogiem i czło-wiekiem, Synem, który żyje tym samym Duchem co Ojciec. Jego ciało to mesjańskie namaszczenie, które przywraca każdemu ciału jego pełne czło-wieczeństwo. „Jego" błoto to człowieczeństwo Boga, które zbawia nas od błota, w którym się pogrążamy. Jezus stawia przed oczyma niewidomego siebie samego, nowego człowieka (por. Ga 3,1!), aby otworzył oczy, spoj-rzał na Niego, pozwolił Mu wejść do jego serca i stać się w ten sposób jego życiem. Czterokrotnie mowa jest o „uczynienie błota" (w. 6.11.14.15), podczas gdy „namaszczenie" z w. 6.11 staje się następnie „otwarciem. oczu" (w. 14) i „widzeniem (w. 15). Owo „uczynienie błota" dla faryzeuszy jest przekroczeniem szabatu (w. 14.16), dla niewidomego zaś i dla Jezusa jest działaniem sabatycznym, nowym stworzeniem. w. 7. „rzekł do niego: «Idź, obmyj się»". Określenia: niewidomy, narodziny, zgrzeszyć, grzesznik, rodzice, noc, dzień, światło, splunięcie, błoto, namaścić, obmyć się, sadzawka, posłany, przypominają ryty inicjacji chrzcielnej. Jezus nie uzdrawia niewidomego. Poleca mu, jak Elizeusz trędowatemu, pójść i obmyć się (por. 2Krl 5,10). Położył na oczy niewidomemu swoje błoto, postawił przed nim nowego człowieka. Do niewidomego należy teraz zadanie powiedzenia tak lub nie na propozycję: jego życie zależy od jego wolności posłuchania lub nie Słowa. Wiara jest wolną odpowiedzią człowieka na wyzwalają-cą propozycję Boga. Oświecenie jest równocześnie działaniem Boga, który daje wolność i człowieka, który w wolny sposób je przyjmuje. „w sadzawce Siloam — co się tłumaczy: Posłany". Prozelici pogańscy bywali chrzczeni w tej sadzawce, leżącej poza murami i związanej z pamięcią Dawida. ojca Mesjasza. Teraz także ten, kto jest w świątyni, musi wyjść, aby spotkać Pana. Jezus utożsamił się już z tym źródłem (por. 7,37nn), z którego czerpie się wodę na Święto Namiotów. „Siloam" przetłumaczył Ewangelista jako „Posłany". Jest to jeden z tytułów Jezusa, Syna posłanego przez Ojca (por. 3,17.34; 5,36.38; 8,42; 11,42; 17,8.21-25). Od Niego przychodzi (3,13,31; 6,38.42.46; 7,29; 8,42 itd.), aby głosić Jego słowa (3,34; 7,16; 8,26-28; 12,49n; 14,24; 17,8.14), by pełnić Jego wolę i Jego dzieła (4,34; 5,17; 9,4; 10,32-37; 14,10). Jezus poleca niewidomemu, by się obmył, zanurzył się w Nim, posłanym przez Ojca, który prezentuje się przed jego oczami. Wiara to przyjęcie Jego, Syna, który przybył od Ojca, aby dać nam naszą prawdę synów. „On więc odszedł, obmył się". Niewidomy jest posłuszny i to, moż-na by powiedzieć, „z zamkniętymi oczyma". Podwójnie zamkniętymi: własną ślepotą i błotem. Ale jest posłuszny z wiadomej racji: błoto, którym namazane zostały jego oczy, to sam Jezus, światłość świata, woda, w której się myje, to sam Syn posłany przez Ojca. „i wrócił widząc". Trudno sobie wyobrazić zaskoczenie i radość z powodu widzenia światła, zwłaszcza dla kogoś, kto dotychczas nigdy nie widział. Jest to poranne zdumienie Ada-ma, który po raz pierwszy zobaczył stworzenie, które dopiero co wyszło z ręki Boga. Oświeciła go wiara w Jezusa. Widzenie, pełna forma poznania, u Jana oznacza wiarę w Syna. Kto wierzy w Jezusa, poznaje prawdę. która czyni go wolnym i przychodzi do światła jako syn. Dar wzroku udzielony niewidomym jest działaniem mesjańskim w ścisłym tego słowa znaczeniu (por. Ps 146,8; Iz 29,18nn; 35,5.10; 42,6n; 49,6.9; por. Łk 7,22).  Świata nie można dać czy zmienić, można go jedynie widzieć nowymi oczami. Czło-wiek bowiem żyje i działa zgodnie z widzeniem rzeczy. Jeśli słucha słowa Jezusa, widzi „Jego" błoto — Chrystusa ukrzyżowanego, którego Paweł tak wspaniale ukazał oczom Galatów (por. Ga 3,1) — chrzci się w nim, rodzi jako nowy człowiek: jest „oświeconym", który widzi rzeczywistość. Przed-tem był jednak jak jego idole, które mają oczy, a nie widzą (Ps 115,4-8). Wielki Psalm wyśpiewuje hymn pochwalny pod adresem Słowa: „Otwórz mi oczy, abym ujrzał dziwy Twojego Prawa (119,18). Dla tego, kto ma oczy zamknięte jak faryzeusze, Prawo jest fetyszem niosącym śmierć, okowami, które zatrzymują siedzących w cieniu śmierci (por. Łk 1,79). Dla tych zaś, którzy mają otwarte oczy, jest znakiem Tego, który mówi i objawia oblicze Ojca życia. w. 8. „A sąsiedzi i ci, którzy przedtem widywali go jako żebraka, mówili: «Czyż to nie jest ten, który siedzi i żebrze?»" Dotychczas dokonało się jedynie uzdrowienie fizyczne niewidomego, w którym jednak zawarte są różne znaczenia, które już po części widzieliśmy. Uzdrowienie to nie jest tylko cudownym czynem, tym mniej magicznym. Ma swoje źródło w Jezusie i w namazaniu Jego błotem uczynionym przy pomocy Jego śliny i nałożonym na oczy niewidomego. A dokonuje się przez słucha-nie Słowa, które poleca iść do sadzawki Wysłanego i obmyć się w niej. Jezus bowiem jest światłością świata. Jego błoto, ziemia zmieszana z Jego śliną, to człowieczeństwo Syna Człowieczego i Syna Bożego, które postawione przed naszymi oczyma, oświeca nas na prawdę o człowieku i o Bogu. Wiara, która zbawia, to właśnie słuchanie Słowa, które zanurza nas w Synu posłanym przez Ojca do braci. Uzdrowienie zewnętrzne jest znakiem uzdrowienia wewnętrznego, które dokonuje się poprzez dialog, który wyjaśnia i urzeczywistnia zarówno w niewidomym, jak i w czytelniku rzeczywistość, którą znak oznacza: oświecenie umożliwia jedynie oglądanie rzeczywistości bez przesądów. W następującym dialogu Słowo, światłość ludzi, która dopiero co zabłysła w oczach niewidomego i który staje się jej świadkiem, potyka się z głosami ciemności. Teraz zaczynają się przesłuchi-wania uzdrowionego niewidomego, rozpoczynając od krewnych i znajo-mych, którym dobrze była znana jego poprzednia sytuacja. Dla tego, kto przyzwyczaił się do oglądania go siedzącego i żebrzącego, nowa jego sytu-acja staje się problemem: To on czy nie? Poprzednia jego sytuacja opisana jest przy pomocy słów: „siedzieć", „żebrać", był unieruchomiony i uzależ-niony od innych. Teraz natomiast chodzi i jest wolny. Jaka jest jego toż-samość? Ważnym jest to, jak mnie widzi drugi człowiek: jestem taki, jak mnie widzą. Człowiek jest relacją, a relacja zmienia się, gdy bliźni widzi mnie inaczej, niż widział mnie „wcześniej". W przeciwnym wypadku byłbym przygwożdżony jego poprzednim osądem, jego przesądem. Każda tożsamość jest dynamiczna i żywa; w przeciwnym wypadku byłaby fałszywa i zgubna. w. 9. „Jedni twierdzili: «Tak, to jest ten», a inni przeczyli: «Nie, jest tylko do tamtego podobny»". Chodzi o tożsamość uzdrowionego niewidomego. Opinie co do niego różnią się: jest czy nie jest tym, który wcześniej był niewidomy? W istocie to on i nie on: to on, ale uwolniony ze swej ślepoty, na której tak dla niego jak i dla innych opierała się jego fałszywa tożsamość. „On zaś mówił: «To ja jestem»". Uzdrowiony przyjmuje jako własną nową rzeczywistość. Sprawa, chociaż absurdalna, jest zawsze trudna, gdyż każdy stara się utożsamić się ze swym złem. Chorego u brzegu sadzawki Betesda Jezus pyta: „Czy chcesz wyzdrowieć?" (5,6) No bo nie jest to tak całkiem oczywiste, czy ktoś chce wyzwolić się od swej zwykłej sytuacji. Chociaż jest on trudna, to jest dlań równocześnie wygodna, da się tak żyć. Co więcej, żyje z niej pobudzając innych do współ-czucia. Każdy żyje zainteresowaniem innych. Jeśli nie osiąga go stawiając sobie za cel dobro, z pewnością znajdzie je stawiając sobie za cel zło. Uz-drowiony niewidomy może teraz powiedzieć: „Ja jestem", posługując siei wyrażeniem Jezusa na ukazanie siebie samego (por. 4,26; 6,20; 8,24. 28.58). Światłość  oświeciła go; on sam jest światłem, bo przyszło jego światło (por. Iz 60,1nn). Uzdrowiony niewidomy przyszedł wreszcie do światła, w całej swej prawdzie człowieka samowystarczalnego i wolnego, jeśli nawet nikt nie chce mu tego przyznać. Nie jest już człowiekiem ślepym, siedzącym i żebrzącym, zdanym na łaskę innych, bo nie wie, dokąd iść. Teraz chodzi i mówi swobodnie. w. 10. „Mówili więc do niego: «Jakżeż oczy ci się otwarły»". Temat całego rozdziału jest taki sam jak w rozmowie z Nikodemem: jak jest możliwe narodzić się powtórnie (por. 3,1n)? Następujący dialog jest procesem przeciwko uzdrowionemu niewidome-mu, dzięki któremu staje się on stopniowo świadkiem światłości. W nim ukazane zostaje, w jaki sposób dokonują się nasze powtórne narodziny. Widząc byłego niewidomego, dostrzegamy siebie samych oświeconych, przechodząc z ciemności do coraz pełniejszego światła. W nas dokonuje się to, co dokonało się w nim. Wspominając błoto i wodę Posłanego, odzy-skujemy wzrok wewnętrzny i rozpoznajemy coraz pełniej kim jest Pan. Rozważanie tego, co się dokonało, jest drogą zrozumienia i oświecenia. w. 11. „On odpowiedział: «Człowiek zwany Jezusem uczynił błoto»". Były nie-widomy nie potrzebuje udowadniać prawdy, okazuje w sposób oczywisty nowość. Czyni to przypominając i opowiadając swoje doświadczenie. Punktem wyjścia jest ów człowiek, zwany Jezusem, który wzbudził jego no-wą tożsamość za pomocą swego błota i słowa. Jezus oznacza Pan zbawia. Niewidomy doświadczył tego wypełniając Jego polecenie, aby obmył się w wodzie Posłanego. „obmyłem się i przejrzałem". Były niewidomy z osłu-pieniem powtarza nowe wydarzenie, o czym śnił nieustannie — co i jak może śnić niewidomy od urodzenia? — i nigdy nie miał nadziei na spełnienie. Jak to dobrze być poza ciemnością i widzieć światło! Tu, jak w w. 18, w tekście greckim użyty jest czasownik ʿanablépô, który oznacza: „patrzeć w górę" na kogoś. W wierszu 7 jest jedynie czasownik blepô, który oznacza „patrzeć", a w w. 37 perfectum czasownika ʿoráô, który oznacza „widzieć". w. 12. „Rzekli do niego: «Gdzież On jest?»" „Gdzie" jest terminem często zachodzącym u Jana. Wskazuje miejsce przebywania, dom, relacje, tożsamość. Pierwszym pytaniem skierowanym do Jezusa przez uczniów jest „Gdzie mieszkasz?" (1,38). Odpowiedź Jezusa brzmi: „Chodźcie i zobaczcie". Jak jednak mogę pójść, jeśli nie widzę, i jak mogę zobaczyć, jeśli nie przyjdę do Ciebie? Teraz niewidomy już widzi. Jezus jednak, po dokonaniu swego dzieła, odchodzi gdzie indziej. Czeka, że w sposób w pełni wolny będzie Go szukał, aby dowiedzieć się „gdzie jest". Tylko w ten sposób poznaje „kim jest" i może zamieszkać z Nim i uwierzyć w Niego (w. 36-38). Dialog z innymi, zwolennikami lub przeciwnikami, wprowadza byłego niewidomego na drogę, aby szukać i znaleźć światło. „On odrzekł: «Nie wiem»". Uzdrowiony nie wie jeszcze, gdzie mieszka Jezus. Dowie się tego dzięki Jego przeciwnikom. W procesie, jaki uczynią przeciwko Niemu, przyglądając się coraz to lepiej temu, co go spotkało, wzrastać będzie poznanie Go. Także jego świadectwo, podobnie jak świadectwo Jana Chrzciciela, wychodzi z deklaracji, że nie wie kim jest Jezus (1,33). Każda nowa wiedza zakłada wcześniejszą niewiedzę; kto sądzi, iż wie, nie uczy się. Oczywistość to grób wszelkiego poznania i rozwoju.       w. 13. „Zaprowadzili więc tego człowieka, niedawno jeszcze niewidomego, do faryzeuszów". Rozpoczyna się drugi, bardziej owocny etap drogi oświecenia. Lud prowadzi uzdrowionego niewidomego do faryzeuszy. Ci znawcy i gorliwi zwolennicy tradycji, po zburzeniu Jerozolimy w roku 70 i po zniknięciu kultu i narodu żydowskiego, pozostali jedynymi zwierzchnikami cieszącymi się uznaniem, będącymi w stanie zagwarantować tożsamość narodu. Faryzeusz oznacza „oddzielony": prowadzi odmienne życie, oderwane od świata, które pozwala mu żyć własnymi przekonaniami religijnymi. Nie wszyscy faryzeusze byli nastawieni wrogo do Jezusa i wspólnoty chrześcijańskiej. Nikodem (3,1nn; 7,50-52; 19,39nn) jest prototypem faryzeuszy i zwierzchników, którzy uwierzyli w Niego (por. 12,42n). Poczynając jednak od 7,32, faryzeusze stają się zdeklarowanymi wrogami Jezusa. Tutaj wytaczają proces przeciwko byłemu niewidomemu, dzięki któremu dopełni się jego proces oświecenia. Proces wiary jest taki sam jak proces niewiary, tyle, że niewiara pozostaje w ciemności własnych przesądów, natomiast wiara cieszy się światłem prawdy. Proces ma sukce-sywne etapy, które ukazywać będą coraz bardziej protagonistów będących bądź to w ciemności, bądź w świetle. Faryzeusze wychodzą z założenia nie podlegającego według nich dyskusji: Jezus czyniąc błoto w dzień szabatu, przekroczył Prawo Boże (por. 5,10-17), jest więc grzesznikiem. Kto nie jest skłonny zmienić swojego pojęcia szabatu i Prawa, nie może myśleć inaczej, jeśli nawet nie wszyscy się zgadzają (w. 13-16). Z powodu braku argumen-tów próbować będą nawet zaprzeczyć faktowi uzdrowienia (w. 18-23); nie mogąc jednak zaprzeczyć, powołują się na swój autorytet, co czyni się zawsze, gdzie brakuje wiarygodności (w. 24-27); wreszcie wyrzucą go ze wspólnoty (w. 28-34). Historia ciągle się powtarza. Nic nowego pod słoń-cem w każdej szerokości geograficznej i we wszystkich instytucjach, zwła-szcza dla kogoś, kto pozostaje zamknięty w szafie własnych przekonań. Opozycja jednak i trudności są dla uzdrowionego jakby „bólami porodu": wyrzucają go definitywnie z ciemności na światło. W ten sposób rodzi się jako uczeń gotowy na spotkanie i zdolny rozpoznać w tym człowieku, który go uzdrowił, samego Pana (w. 35-38). Faryzeusze natomiast pozostają w ciemnościach i uznani zostaną za ślepych i grzeszników, ponieważ odrzu-cają oczywistość światła (w. 39-41). w. 14. „A tego dnia był szabat". Uzdrowienie niewidomego, jak również chorego z rozdziału 5, dokonane zostało w dzień szabatu. Jezus polecił przekroczyć szabat nakazując wziąć łoże (5,8). Tu popełnia to samo przestępstwo czyniąc błoto. Lecz to, co dla faryzeuszy jest wykroczeniem, dla Jezusa jest dopełnieniem szabatu (por. 5,18). „w którym Jezus uczynił błoto i otworzył mu oczy". Faryzeuszy interesuje to, że Jezus uczynił błoto w dzień szabatu. Przemilczają fakt, że w ten właśnie sposób otworzył oczy niewidomemu. Faryzeusz reprezentuje osobę religijną niewolniczo przywiązaną do Prawa, nie interesującą się człowiekiem. Ignoruje, że Bóg jest miłością. Jego prawo to wolność i życie, jedyny Jego zakaz dotyczy niewoli i śmierci. Obraz Boga i Prawa, jaki po-siada opisany tu faryzeusz, jest taki sam, jaki szatan zasugerował pierwszemu człowiekowi (por. Rdz 3,1n). Jedyna różnica tkwi w tym, że tu kłamstwo przybiera szaty pobożności i przywiązania zamiast autonomii i buntu. Założenie jest jednak takie samo: myśli się, że Bóg jest wrogi człowiekowi i jego realizacji, co więcej jest antagonistą jego fizycznej integralności. Kiedyż osoby pobożne różnych religii poznają, że to, co sprzeciwia się człowiekowi, sprzeciwia się też Bogu? Także Paweł starał się z trudem to zrozumieć. Musiał najpierw odkryć, że jest ślepy (Dz 9,1.9), on, nienaganny w zachowywaniu Prawa, który z gorliwości zabijał tych, których potem uznał za swych braci (Flp 3,6). Jezus czyniąc „swoje" błoto właśnie w dzień szabatu, otwiera nam oczy na szabat i na Boga. Szabat jest dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu (por. Mk 2,27), Prawo jest dla człowieka, a nie człowiek dla Prawa, gdyż sam Bóg jest całkowicie dla czło-wieka. Oświecenie chrzcielne to odkrycie w tym błocie, którym jest Jezus, prawdy, że jesteśmy dziećmi i że Bóg jest dla nas Ojcem. w. 15. „I znów faryzeusze pytali go o to, w jaki sposób przejrzał. Powiedział do nich: «Położył mi błoto na oczy, obmyłem się i widzę»". Po bliskich i znajomych, którzy przyprowadzili uzdrowionego do faryzeuszy, teraz oni kontynuują proces. Dla prostego ludu problem stanowiła jedynie tożsamość niewidomego i w jaki sposób odzyskał wzrok. Dla faryzeuszy natomiast problem jest inny: że Jezus przekroczył szabat. Uzdrowiony ponownie opowiada historię o „błocie" nałożonym na jego oczy, po raz trzeci przypominając, co Jezus mu uczynił. Sprzeciw faryzeuszy odnawia pamięć tego, co się zdarzyło. Każde przesłuchanie jest dla niego okazją ponownego wspomnienia i nowego zrozumienia, które zbliża go coraz bardziej do Te-go, kto go uzdrowił. Jego widzenie stanie się znakiem jego spotkania, po-zna i odda hołd Panu Jezusowi, światłości swego życia. w. 16. „Niektórzy więc spośród faryzeuszów rzekli: «Człowiek ten nie jest od Boga, bo nie zachowuje szabatu»". Według Pwt 13,1-6 należy potępić tego, kto czyni dziwne znaki, aby zdyskredytować Prawo. Według faryzeuszy Jezus uzdrowił niewidomego gardząc szabatem. Dla nich jest jasne, że Bóg, a przede wszystkim Jego Prawo, stoją ponad wszystkimi rzeczami. Nie rozumieją jednak, że Bóg jest na usługi człowieka i że dał swoje Prawo dopiero po uwolnieniu swego ludu, aby zachować go w wolności (Wj 20,1n, Pwt 6,1-3). Także dla Adama jedynym był zakaz spożywania owocu, którego prze-kroczenie miało sprowadzić na niego śmierć (Rdz 2,16n). W centrum ogro-du znajdowało się drzewo życia (Rdz 2,9). To nieprzyjaciel postawił w cen-trum ogrodu drzewo śmierci (Rdz 3,3). Pan dał nam przykazanie, abyśmy miłowali Go, byśmy stali się do Niego podobni, który pierwszy nas umiłował i wyzwolił (Pwt 6,4nn). W tym procesie prowadzącym do chrzcielnego oświecenia, wchodzi w grę obraz Boga i człowieka: punktem dojścia jest zobaczenie przy pomocy nowych oczu Boga jako Ojca i nas jako dzieci, dzięki „błotu" Jezusa. „Inni powiedzieli: «Ale w jaki sposób człowiek grzeszny może czynić takie znaki?»". Według innych Jezus nie łamie Prawa. To, co uczynił niewidomemu i innym — mowa jest o „znakach" w licznie mnogiej — oznacza interwencję Boga Wybawiciela, które-go i faryzeusze znają z historii Izraela. „I powstało wśród nich rozdwojenie". Rozdwojenie, po grecku „schísma", stąd nasze polskie słowo „schizma". Taka schizma dokona się między pierwotnym Kościołem a judaizmem. Pierwsi chrześcijanie, a także wspólnota Janowa, uważają się w pełni za Żydów, jak Natanael, nazwany przez Jezusa prawdziwym Izraelitą (1,47). Schizma nie tyle dotyczy pojęcia Boga, którego również Izraelici znają z historii Izraela jako Wybawiciela, ale pytania, czy wyzwolenie przy-pisane jest przeszłości, czy poszerza się również na dziś: Bóg zadziałał tylko raz, czy działa nadal na korzyść człowieka? Jest to schizma o wiele głębsza, która nadal istnieje wewnątrz Kościoła. Wyznając nawet tę samą wiarę, może być całkiem inny sposób patrzenia na nią i przeżywania jej. Można posiadać poprawną doktrynę — zatwierdzoną przez jakiekolwiek Święte Oficjum w jakiejkolwiek epoce czy tradycji religijnej — która jednak zabalsamowuje Boga usuwając Go i Jego działanie w przeszłość i nie uznając, że Jego chwałą jest żyjący człowiek. Można być bardzo pobożnymi i znać święte tradycje oraz zachowywać je bardzo dokładnie, i być równo-cześnie bezbożnymi zabójcami człowieka w imię Boga, nieprzyjaciółmi samego Boga. Wystarczy wspomnieć stosy przeszłe, obecne (i przyszłe!) i inne wojny „święte" lub „sprawiedliwe", w których różnica odnosi się w zasadzie do słów. Odmawia się bowiem Bogu istnienia dziś takim, jakim jest w rzeczywistości i jakim był zawsze w swej miłości i swej łasce, ponad naszymi wyobrażeniami o Nim. To jest właśnie grzech, ciemność i ślepota, z której pragnie nas uleczyć chrzest w Duchu, abyśmy mogli „dzisiaj" spotkać Pana. Wiara, która zbawia, to nie poprawne wierzenie w Boga (por. Jk 2,19), ale zawierzenie Jemu tu i teraz, pełniąc to, co ona podaje. W tym znaczeniu tradycjonalizm i dogmatyzm są sprzeczne z „tradycją wiary" (traditio fidei), z „odczuciem" Boga właściwego dla wiary chrześcijańskiej. Jest to z konieczności „odczucie katolickie", powszechne, zdolne dostrze-gać i respektować każdą „różnicę", jako znak „różnorodności" stojącej u podstaw wszelkiego istnienia. w. 17. „Ponownie więc zwrócili się do niewidomego: «A ty, co o Nim myślisz w związku z tym, że ci otworzył oczy?»" Uzdrowiony niewidomy wezwany jest do dania osobiście świadectwa o Jezusie. Jedyną uprawnioną osobą do mówienia o Panu jest ten, kto doświadczył Go. Inaczej byłby podobny do niewidomego, który mówi o kolorach. Były niewidomy ma wypowiadać się już nie na temat uzdrowie-nia, ale Tego, kto go uzdrowił. Właśnie przeciwnicy doprowadzą go do odczytania znaku. Ciemności nie przyjmują światła, nie potrafią jednak zgasić go, co więcej, uwydatniają je. „Odpowiedział: «To prorok»". Dla niego „ten człowiek zwany Jezusem", nie jest grzesznikiem, ale kimś, kto mówi i działa w imieniu Boga. Proces, jakiemu jest poddany, ukazuje mu Jezusa jako „proroka" (por. 4,19). To pierwszy stopień wiary, która pozwala mu rozpoznać, „kim" jest ten człowiek, który go uzdrowił. Nie jest gwałcicielem szabatu, ale prorokiem, tym, który rozumie prawdziwe znaczenie Słowa, gdyż posiada wzrok, by zobaczyć Tego, który mówi. w. 18. „Jednakże Żydzi nie wierzyli, że był niewidomy i że przejrzał". Nie potrafiąc wyjaśnić faktu, władze starają się mu zaprzeczyć. Na ogół przeczy-my istnieniu tego, czego nie chcemy lub nie potrafimy zrozumieć. W wię-kszości wypadków postępujemy tak nieświadomie. W taki sposób eliminu-jemy wszystko to, co nie zgadza się z naszymi schematami. Potrafimy eli-minować nawet osoby lub całe narody. Dziś przeczymy nawet prawu istnienia tego, co nie jest zgodne z normą, co nie ma homologacji lub nie da się homologować. Zamiast poddać krytyce zasady, na jakich opierają się nasze wyjaśnienia, łatwiej jest usunąć to, czego nie można wyjaśnić. Trzeba być wolnym i mieć odwagę, aby wątpić w to, co uważa się za pewne, aby otworzyć się na męczące poszukiwanie prawdy. Trzeba zrezyg-nować z fałszywych autorytetów, zejść z piedestału zarozumialstwa, zrezy-gnować z pozorów oczywistej wiedzy i przekonać się o własnej ignorancji co do istotnych rzeczy. To jest właśnie owa „docta ignorancja", uczona ignorancja, matka wiedzy. Wiedza, nie tylko w nauce, ale i w polityce i religii, sprzeciwia się zawsze pozycji tych, którzy dzierżą władzę. Jest owocem pokory, która „jest czymś więcej, niż uczuciem: jest rzeczywistością widzianą przynajmniej z odrobiną rozsądku". „tak że aż przywołali rodziców tego, który przejrzał". Rodzicem jest ten, kto rodzi, wydaje na świat. Termin ten zachodzi w tym tekście chrzcielnym. Zobaczyć to narodzić się, dostrzec oblicze tego, kto nas zrodził. Kto sprawia, że oglądamy światło dzienne i rodzi nas jako synów? Czy Prawo, które czyni nas niewolnikami, czy może dzieło Syna Człowieczego, które czyni nas wolnymi? w. 19. „i wypytywali się ich w słowach: «Czy waszym synem jest ten, o którym twierdzicie, że się niewidomym urodził? W jaki to sposób teraz widzi?»" Dla rodziców to groźba, jeśli uzdrowiony jest ich synem. Paradoksalnie nieszczęściem da nich nie jest to, że urodził się niewidomy, ale to, że teraz widzi. Według przywódców rodzice powinni zaprzeczyć temu, że albo jest ich synem, lub że urodził się niewidomy. w. 20. „Rodzice zaś jego tak odpowiedzieli: «Wiemy, że to jest nasz syn i że się urodził niewidomym»". Rodzice potwierdzają tożsamość syna i jego ślepotę. Ale oni są w porządku: urodzili go niewidomego i to nie ich wina, że teraz on widzi.  w. 21. „Nie wiemy, jak się to stało, że teraz widzi, nie wiemy także, kto mu otworzył oczy". Zamiast radości, przeżywają strach z powodu jego uzdrowienia (por. w. 22). Nie chcą wiedzieć jak i kto otworzył mu oczy. Ignorują w jaki sposób przejrzał i nie chcą mieć nic wspólnego z Tym, kto mu przy-wrócił wzrok. „Zapytajcie jego samego". Rodzice nie chcą i nie mogą wy-dać świadectwa, są ślepi, mają zamknięte oczy z powodu strachu przed przywódcami. „ma swoje lata, niech mówi za siebie". Uzdrowiony ma swoje lata, jest dorosły Niech mówi za siebie, jest odpowiedzialny. Przecież widzi: doszedł wreszcie do światła prawdy. Dlatego w odróżnieniu od tego, kto zrodził go do ciemności, jest wolny i nie ulega strachowi przed przywódcami. w. 22. „Tak powiedzieli jego rodzice, gdyż bali się Żydów". Strach przed przywódcami czyni rodziców niewolnikami ich sposobu myślenia, do tego stopnia, że gotowi są odłączyć się od syna, który widzi i od Tego, który przywrócił synowi wzrok. „Żydzi bowiem już postanowili, że gdy ktoś uzna Jezusa za Mesjasza, zostanie wyłączony z synagogi". To, co przydarzyło się niewidomemu, odczytać należy jako antycypację tego, cze-go doświadczy Kościół Jana: judeochrześcijanie zostaną wypędzeni przez Żydów jako heretycy na synodzie w Jamna (90 r. po Chr.). Dotychczas żyli razem jako bracia: chrześcijanami byli po prostu ci Żydzi, którzy uznali w Jezusie obiecanego Chrystusa. Kościół Janowy jest jeszcze pod wpływem szoku z tej racji, że został wypędzony z synagogi z powodu swej wiary w Mesjasza (por. 16,1nn). Wypędzenie to odczytane jest pozytywnie w r. 10 jako działanie „Dobrego pasterza", który wygania swoje owieczki poza owczarnię, gdzie są zamknięte i wykorzystywane, aby wolne mogły paść się na pastwiskach życia. w. 23. „Oto dlaczego powiedzieli jego rodzice: «Ma swoje lata, jego samego zapytajcie!»" Powtórzony jest motyw strachu, który skłania rodziców do odrzucenia związku z synem. Zostaje ekskomunikowany ten, kto widzi i jest wolny. Widzieć i być wolnym to zbrodnia dla osób zamkniętych w swych przesądach lub będących niewolnikami strachu. Pierwsze zaślepione są korzyścią, drugie strachem. Władza zaślepia tego, kto ją sprawuje i kto jej podlega. Jeśli jednak ktoś zaczyna widzieć, mrok się rozjaśnia i rozpływa ciemność jak noc, gdy na niebie od wschodu pokaże się poranne słońce. w. 24. „Znowu więc przywołali tego człowieka, który był niewidomy". Przesąd oparty na Prawie uniemożliwił odczytanie uzdrowienia niewidomego w jeden słuszny sposób: jako znak mesjański. Nie mogąc już zaprzeczyć faktowi, rezygnuje się z jego zrozumienia i nakłada nań niewłaściwe odczytanie szerząc wersję zgodną z „prawdą oficjalną", wygodną dla ustanowionej władzy. Chce się zdyskredytować Jezusa, aby odsunąć od niego nowowierzącego i zniechęcić innych do uwierzenia w Niego. „i rzekli do niego: «Daj chwałę Bogu»". Postępowanie przywódców jest podstępne: poddanie się ich władzy jest oczywiście oddaniem chwały Bogu. Uzdrowiony natomiast odda chwałę Bogu uwalniając się od nich i mówiąc prawdę. W sytuacji fałszu różnica zdań, chociaż męcząca, jest zawsze lepsza od wygodnej zgody. To, co nie odpo-wiada rzeczywistości, nie jest i nie może oddać chwały Bogu. Kłamstwo zawsze sprzeciwia się Bogu. „My wiemy, że człowiek ten jest grzesznikiem". Przywódcy doceniają swój autorytet: posiadają niepodważalny monopol na prawdę. Mimo tego, co zdarzyło się, „człowiek ten", nigdzie nie nazwany imieniem, musi być grzesznikiem, inaczej runęłaby ich władza bezdyskusyjnych przywódców ludu. Opozycja przywódców wywołuje od-wrotny skutek i pozwala uzdrowionemu lepiej zrozumieć, że chwałą Bożą jest żyjący człowiek „My wiemy” przywódców przeciwstawia się „ja wiem” człowieka, który widzi i nie ma ochoty zrezygnować z powiedzenia tego, co wie. Przywódcy chcą zmusić go do milczenia. Władza musi za wszelką cenę zamknąć usta głosom odmiennym. Prawda zawsze jest inna w porównaniu z tą oficjalną. Nieprzyjaciele światła oskarżają jako grzesznika Tego, który jest światłością świata. Aby bronić swej władzy lub ze strachu przed tym, kto posiada władzę, ogłasza się grzechem widzenie, a przede wszystkim przywrócenie wzroku. Lepiej pozostać ślepym niż widzącym, kochać ciemności bardziej niż światło. Jest to proces przeciw niewierze, który rozpoczął się wraz z uzdrowieniem niewidomego. w. 25. „Na to odpowiedział: «Czy On jest grzesznikiem, tego nie wiem»". Uzdrowiony poddaje w wątpliwość ich autorytet, gdyż sprzeciwia się zaistniałemu faktowi, który on zna dobrze: chodzi o to, co mu się przydarzyło. Dla niego nie jest oczywistym, jakoby Jezus miał być grzesznikiem, owszem, coraz bardziej jasną staje się prawda przeciwna. „Jedno wiem: byłem niewidomy, a teraz widzę". Uzdrowiony wychodzi od stwierdzenia: nie widziałem, teraz widzę. Posiada jednak również zasadę zdobytą przez doświadczenie: lepszą rzeczą jest widzieć niż nie widzieć. Jemu podoba się jego nowa tożsamość człowieka wolnego i nieskazitelnego, który przyszedł do światła. Wychodząc z konkretnego faktu i oczywistej zasady, ten prosty człowiek poddaje w wątpli-wość autorytet przywódców i ich fundament ideologiczny, dochodząc do nowego obrazu Boga i człowieka. Istotną rzeczą jest, by punktem wyjścia była rzeczywistość, a nie niepodważalne prawdy, które jako takie są podej-rzane i wątpliwe. To, co nie podlega dyskusji, zawsze powinno być prze-dyskutowane, aby zobaczyć na jakim opiera się fundamencie. Jeśli jest pra-wdziwe, nabiera wiarygodności, jeśli natomiast fałszywe, zrzuca maskę. Na ogół natomiast zarówno w dziedzinie religii jak i w łonie partii, przynaj-mniej ze strony tych, którzy są otępiali (a kogoż władza nie otępia?), za-przecza się temu wszystkiemu, co nie odpowiada własnym ideom. Ma to miejsce również w dyskusji między osobami: trzymają się mocno swych zasad, a jeśli potem fakty nie odpowiadają ich ideom, tym gorzej dla fak-tów..! Jest to sklerotyczna wizja prawdy: zamienia się w niej prawdę na własne przekonania, które idą po linii własnych nabytych przywilejów, nie zawsze, niestety, czystych. Każda uczciwa dyskusja na temat religii i dok-tryn, partii czy idei, musi przede wszystkim zdemontować przesądy i pa-trzeć na rzeczywistość, rozróżniając między tym, co sprzyja wzrostowi czło-wieka ku większej wolności, i tym, co go przytłacza. w. 26. „Rzekli więc do niego: «Cóż ci uczynił? W jaki sposób otworzył ci oczy?»". Następuje nowe obsesyjne przesłuchanie, z tymi samymi pytaniami. U podstaw leży ukrywana świadomość, że otwarcie oczu jest czynnością mesjańską (por. Iz 42,7). To, co jest przemilczane i pozostawione w cieniu, ma charakter pod-kreślenia, które czyni coraz bardziej oczywistą prawdę: Jezus jest tym Mesjaszem, którego oni chcą się wyprzeć! w. 27. „Odpowiedział im: «Już wam powiedziałem, a wyście mnie nie wysłuchali»". Są to słowa, które nawiązują do Iz 42,18, gdzie Bóg skarży się na swój lud obsesyjnie ślepy i nie-szczęśliwy, gdyż nie chodzi Jego drogami: „Głusi słuchajcie! Niewidomi na-tężcie wzrok, by widzieć". „Po co znowu chcecie słuchać? Czy i wy chcecie zostać Jego uczniami?" Końcowa wypowiedź uzdrowionego niewidomego cechuje złośliwa ironia. W tym samym czasie on sam dochodzi do pełnego światła: zdaje sobie sprawę, że cudem jest stanie się „jego" uczniami, uczniami Słowa, które stało się ciałem i błotem. Proces przeciwko niemu staje się dlań drogą świadectwa i wiary. Kto nie przeczy i daje świadectwo temu, co zna, w końcu rozpoznaje prawdę w sposób pełniejszy. w. 28. „Wówczas go zelżyli". Gdy ironia jest argumentem słabego, to lżenie jest charakterystyczne dla posiadających władzę, którzy nie mają argumentów. „i rzekli: «Bądź ty sobie Jego uczniem, my jesteśmy uczniami Mojżesza»". Unikając jego imienia, uznają go za ucznia Jezusa. Oni sami natomiast nazywają siebie uczniami Mojżesza, nie wiedząc, że Mojżesz mówi o Chrystusie (por. 5,46nn). On bowiem realizuje wolę Bożą wyrażoną w Prawie, przekazując życie. Do dziś kryterium zrozumienia lub niezrozumienia praw-dy czy religii jest postawienie sobie pytania, jakiego adoruje się Boga i ja-kie wyznaje się prawo: czy jest to Bóg i prawo opowiadające się za wol-nością czy uciskiem, za prawdą czy kłamstwem, za życiem czy śmiercią, za światłością czy ciemnością. w. 29. „My wiemy, że Bóg przemówił do Mojżesza". To prawda. Ale Bóg nie umarł i nie został pogrzebany w przeszłości: żyje w historii oswabadzania człowieka. Jego słowo nie jest znaleziskiem archeologicznym. Za nim stoi Ten, który mówi i działa teraz, jak i kiedyś. „Co do Niego zaś nie wiemy, skąd pochodzi". To stanowi problem: skąd pochodzi i kto Go wysłał. Jeśli nie znamy odpowiedzi, nie należy odrzucać pytania i tego, kto je stawia. W ten sposób postępuje ten, kto zamyka się w tym, co wie, i nie otwiera się na nowość. w. 30. „Na to odpowiedział im ów człowiek: W tym wszystkim to jest dziwne, że wy nie wiecie, skąd pochodzi, a mnie oczy otworzył". Tym, co dziwi uzdrowionego niewidomego jest fakt, że ludzie kompetentni zamiast pojąć, są ślepi na rzecz pod-stawową: nie wiedzą nawet kim jest Ten, który daje światło. Pozostaną coraz bardziej ślepi aż do chwili, gdy nie zmienią swej idei Boga dzięki „błotu" Syna Człowieczego. w. 31. „Wiemy, że Bóg grzeszników nie wysłuchuje, natomiast Bóg wysłuchuje każdego, kto jest czcicielem Boga i pełni Jego wolę". Uzdrowiony, po oświeceniu, staje się teologiem i stawia się na ich poziomie. „My wiemy" klasy uczonych (w. 24) przeciwstawia „wiemy" zwykłego dobrego rozsądku: jeśli Bóg wysłuchuje sprawiedliwych, to czyn Jezusa objawia Go jako Boga, gdyż jest sprawiedliwym. Punktem wyjścia dla uzdrowionego jest konkretny fakt i jego oczywiste znaczenie: lepiej jest widzieć, niż być ślepym! Jest to dobry początek metody teolo-gicznej. Nie ma on jednak znaczenia dla kogoś, kto nie widzi. w. 32n. „Od wieków nie słyszano, aby ktoś otworzył oczy niewidomemu od urodzenia. Gdyby ten człowiek nie był od Boga, nie mógłby nic czynić". Uzdrowiony podkreśla absolutną nowość tego, co mu się zdarzyło. Nacisk poło-żony na „otwarcie oczu niewidomemu" jest motywem dominującym w tekście i wskazuje działanie mesjańskie w ścisłym tego słowa znaczeniu: na-rodzenie się do nowego życia. Może ono być jedynie dziełem Boga. Owszem, jest to „Jego" dzieło, przez które wszystkie rzeczy czyni nowymi.      w. 34. „Na to dali mu taką odpowiedź: «Cały urodziłeś się w grzechach»". Kto jeszcze niewidomym, oskarża uzdrowionego, że jest cały w grzechach właśnie teraz, gdy objawiły się w nim dzieła Boże (por. w. 3). „a śmiesz nas pouczać"? Przywódcy wolą pozostać jedynymi posiadaczami wiedzy, która ugruntowuje ich władzę, spychając innych do ślepych i grzeszników. Przerzucają na nich własną rzeczywistość (por. w. 41). „I precz go wyrzucili". Kto jest wolny od strachu i niewoli, kto posiada otwarte oczy na prawdę, która go wyzwala, wyrzucony zostaje precz przez tego, kto tkwi jeszcze w ciemności. Przeciwności przyczyniły się do jego wzrostu i doprowadziły w końcu do wyrwania go z ciemności: narodził się do światła wolności Istnieje niewidzialny reżyser, który pozwalając aktorom czynić ich wolę, pozwala sobie stworzyć nową piękną historię także z wydarzeń trudnych do pomyślenia, nawet najbardziej przykrych (por. Rdz 50,20; Dz 4,27n; Rz 8,28). Komedia ludzka jest ciągle odtąd także komedią Bożą. Teraz uzdrowiony niewidomy, wypędzony z ciemności przez tych, którzy chcieliby, aby był ślepym, na światło Tego. który przywrócił mu wzrok, mo-że spotkać Oblicze. w. 35. „Jezus usłyszał, że wyrzucili go precz". Jezus posłyszał o tym, co przydarzyło się uzdrowionemu: z Jego powodu zelżono go i wyrzucone ze wspólnoty, czyniąc go uczestnikiem Jego losu (por. 16,1-3). Teraz, stawszy się podobnym do Niego, dostąpi szczęścia zobaczenia Go. „i spotkawszy go" Powołanie pierwszych uczniów to seria spotkań (por. 1,41b.43.45) teraz także uzdrowiony niewidomy, jak uzdrowiony chromy (5,14). spotyka Jezusa, gdyż Jezus szukał go i spotkał bezpośrednio. My możemy Go znaleźć i spotkać, gdyż On pierwszy wychodzi nam na-przeciw, aby nas szukać. „rzekł do niego: «Czy ty wierzysz w Syna Człowieczego?»". Do uzdrowionego paralityka Jezus mówi, aby więcej nie grzeszył i by mu się nie przydarzyło coś gorszego (5,14). Tam Jezus prezentował się jako Ten, który gładzi grzech. Tu przedstawia się jako Ten, który dopełnia stworzenie sprawiając narodziny z wysoka. Były niewidomy bo-wiem już zerwał ze złem: został wyrzucony! Jemu Jezus proponuje pełną światłość: wiarę w siebie, Syna, życie i światłość świata. Pytanie Jezusa ma charakter retoryczny i zakłada pozytywną odpowiedź. Ale jest to równo-cześnie pytanie tajemnicze. Tytuł „Syn Człowieczy" jest aluzją do Syna Człowieczego z Dn 7,13nn, który przychodzi, aby sądzić świat (por. w. 39, gdzie mówi się o sądzie). U Jana na 10 razy, gdzie użyte jest to wyrażenie, tylko w 5,27 mowa jest o sądzie. W innych ośmiu wypadkach chodzi o różne aspekty dzieła zbawczego, którego dokonuje Syn Człowieczy: otwar-cie nieba nad ziemią (1,51), Jego zstąpienie i wstąpienie do nieba (3,13; 6,62), wywyższenie na krzyżu (3,14; 12,34), Jego uwielbienie (13,31) i dar chleba (6,27.53). W naszym wypadku i tylko tu wyrażenie „Syn Człowie-czy" użyte jest w sensie absolutnym, bez żadnego działania, które określa-łoby Go dokładniej. Wskazuje na całe misterium Jego „błota", tego, które Jezus nałożył na oczy niewidomego i które teraz uzdrowiony niewidomy widzi przed sobą Po przeżytym doświadczeniu Jezus stawia uzdrowionemu pytanie, czy wierzy w Syna Człowieczego. w. 36. „On odpowiedział: «A któż to jest, Panie, abym w Niego uwierzył?»" Pytanie może znaczyć „jakim jest" lub „kto to jest" Syn Człowieczy. „Jakim" jest. nauczył się przez swe doświadczenie; „kim" jest ma możliwość zobaczyć Go teraz, gdyż przywrócił mu wzrok. Pytanie Jezusa ma na celu wyjaśnienie pragnienia uzdrowionego, aby poznał Jezusa i uwierzył w Niego. Cud odzyskania wzroku jest znakiem wiary, która jest widzeniem Jezusa, oblicza Syna Człowieczego, prawdziwego oblicza każdego syna ludzkiego. w. 37. „Rzekł do niego Jezus: «Jest Nim Ten, którego widzisz»". W opowiadaniu tym „widzenie" wyrażone jest osiem razy przy pomocy czasownika blepó lub anablepó, w tym miejscu natomiast użyty jest czasownik oraó w perfectum, które ma znaczenie czasu teraźniejszego. Jezus objawia się zwykle mówiąc: „JA-JESTEM". Tu natomiast mówi: „Ten, którego widzisz". Objawienie ma miejsce jedynie wtedy, gdy Jezus się objawia i ktoś Go widzi, gdy mówi i ktoś Go słucha. Punktem docelowym objawienia Boga jest to, by ktoś wreszcie Go zobaczył, usłuchał i przyjął. „który mówi do ciebie" (por. 4,26). Widzenie jest zawsze związane z mówieniem: wizja i słowa są nierozdzielne. Na początku widzenia jest słowo. Niewidomy słuchając Jezusa, otworzył oczy, a dając Mu świadectwo wobec przesłuchujących go, rozpoznał Jezusa jako wysłańca Bożego. Teraz w dialogu z Nim, który go spotyka i zaprasza do wiary w siebie, niewidomy widzi Go. Syn Człowieczy określa siebie jako „tego, który mówi do niego". I ty Go widzisz, gdyż otwo-rzył ci oczy. Rozmawia właśnie z czytelnikiem, który Go „widzi" poprzez opowiadanie o procesie wytoczonym niewidomemu. Wiara w Słowo staje się widzeniem. Jednak Ten, którego się widzi, pozostaje zawsze Słowem: to „Ten, który mówi z tobą''. Jest Słowem, które ukazuje prawdę: słowo to jak jest początkiem, tak i kresem objawienia. w. 38. „On zaś odpowiedział: «Wierzę, Panie!»" Jezus pyta go, czy wierzy w Syna Człowieczego. Uzdrowiony niewidomy odpowiada: „Wierzę, Panie". W tym momencie, gdy uzdrowiony w pełni został oświecony, widzi Pana, który z nim mówi i wierzy w Niego. Ten, który przywrócił mu wzrok jest Panem, który otworzył jego serce, aby Go przyjęło. Widzenie stało się dla niewidomego znakiem, wia-ra znaczeniem: zobaczeniem Pana, który mówi z nim. W tym, co ów Czło-wiek uczynił dla niego, uzdrowiony dostrzega to, co niewidzialne: opowia-danie o sobie, które czyni mu Ojciec poprzez Syna. „i oddał Mu pokłon". Syn Człowieczy jest nową świątynią, mieszkaniem Boga pośród nas. Wierząc w Niego i adorując Go jako Syna, adorujemy Ojca w Duchu i w prawdzie (por. 4,20-24). Wiara jest widzeniem Boga w Synu Człowieczym, który zmienia nasze widzenie Boga i człowieka. w. 39. „Jezus rzekł: «Przyszedłem na ten świat, aby przeprowadzić sąd»". Jeden jedyny raz używa tu Jan rzeczownika kríma w znaczeniu „procesu" w różnych jego fazach. Gdzie indziej oznacza sąd lub wyrok jako rezultat procesu. Syn nie przy-szedł, aby potępić, ale by zbawić świat (3,17). Zbawia świat przez ów pro-ces, który widzieliśmy w niewidomym: rodzi się On, pierworodny spośród wielu braci. Przyjście Jezusa, światłości świata (8,12), wywołuje w nas pro-ces będący dziełem Boga: człowiek zostaje oświecony i wykazuje ślepotę tego, który pragnie trwać w ciemnościach. Dla niewidomego dokonała się „droga" widzenia coraz bardziej jasnego, dla innych zaślepienie coraz bar-dziej zacięte, tak by rozpoznali swoją ślepotę i mogli być uzdrowieni. „aby ci, którzy nie widzą, przejrzeli". Jest to wielkie dzieło Boga: przeprowadzenie z ciemności do światła, ze śmierci do życia (por. Iz 42,5-7). „a ci, którzy widzą stali się niewidomymi" (por. Iz 6,9-10). Gdy nadchodzi światłość, kto otwiera oczy, aby je przyjąć, zostaje oświecony, kto natomiast odrzuca ją, pozostaje w ciemnościach. Nadejście światła odkrywa ślepotę ducha, która to światło odrzuca. Przez swe opowiadanie Ewangelista sta-wia także przed naszymi oczyma „błoto" Tego, który jest światłością świa-ta: przedstawia nam ciało Słowa. Jeśli na wzór niewidomego, słuchamy Go, zostaniemy oświeceni. w. 40. „Usłyszeli to niektórzy faryzeusze, którzy z Nim byli". Także my, którzy byliśmy z Nim w opowiadaniu, słuchamy tych słów Jezusa; stawiamy Mu to samo pytanie i otrzymujemy taką samą od-powiedź. „i rzekli do Niego: «Czyż i my jesteśmy niewidomi?»" Jest to pytanie, jakie stawiamy również my czytając Ewangelię: jaki posiadamy obraz Boga, Jego słowa i naszej relacji z Nim? Jest tu oczywiście mowa o ślepocie duchowej. Jeśli rozpoznajemy siebie jako ślepych, jesteśmy już na drodze uzdrowienia. Faryzeusze uważają siebie za oświeconych i nie chcą zmienić swego obrazu Boga i człowieka. Dlatego pozostają niewolnikami ciemności i odrzucają narodziny z Ducha. w. 41. „Jezus powiedział do nich: ((Gdybyście byli niewidomi, nie mielibyście grzechu»". Nie zgrzeszył ani niewidomy, ani jego rodzice. Wszyscy jesteśmy ślepcami od urodzenia: nie znamy Boga. Ale nasze oko uczynione zostało dla światła, i gdy ono nadchodzi, objawia w nas dzieło Boga, które otwiera oczy niewidomym (w. 1-5). Tym dziełem Boga jest „błoto", jakie Jezus stawia przed naszymi oczy-ma: to Jego przykład człowieka, Syna. Kto Go słucha, przychodzi do światła (w. 6-7); posiada swą prawdziwą tożsamość człowieka wolnego, posiadającego nowy obraz siebie i innych, Boga i Jego prawa (w. 8-12). Ten punkt widzenia osiąga swoje pełne światło poprzez opozycję ze strony faryzeuszy, którzy reprezentują „inny" sposób widzenia Boga i człowieka (w. 13-34). Raz wyrwani z ciemności znajdujemy się twarzą w twarz z Synem Człowieczym i wierzymy w Niego (w. 35-41). „ale ponieważ mówicie: «Widzimy»". Faryzeusze uważają, że ich sposób widzenia jest właściwy. Nadali Prawu wartość absolutną, które przecież także pochodzi od Boga, poświęcając mu i Boga i człowieka: z dobrych cegieł zbudowali sobie więzienie zamiast domu. „grzech wasz trwa nadal". Zamiast trwać w Panu a On w nich, trwają w fałszywej wizji Boga i człowieka. Rozpoznawanie tego grzechu jest stałym dziełem Ducha Prawdy, abyśmy mogli przyjąć światło (por. 16,7-8). Końcówka tego rozdziału przenosi nad do początku. Poprzez opowiadanie o niewidomym, który urodził się jako taki bez żadnej winy, Pan pragnie uzdrowić nas z tej winy, która zaślepia naszego ducha.

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana, s. 264-280.

 

 

 

 

3. Niedziela Wielkiego Postu, rok A, 2023.03.12

PIERWSZE CZYTANIE Wj 17, 3-7 Woda wydobyta ze skały

Czytanie z Księgi Wyjścia

Synowie Izraela rozbili obóz w Refidim, a lud pragnął tam wody i dlatego szemrał przeciw Mojżeszowi i mówił: «Czy po to wyprowadziłeś nas z Egiptu, aby nas, nasze dzieci i nasze bydło wydać na śmierć z pragnienia?» Mojżesz wołał wtedy do Pana, mówiąc: «Co mam uczynić z tym ludem? Niewiele brakuje, a ukamienują mnie!»

Pan odpowiedział Mojżeszowi: «Wyjdź przed lud, a weź z sobą kilku starszych Izraela. Weź w rękę laskę, którą uderzyłeś w Nil, i idź. Oto Ja stanę przed tobą na skale, na Horebie. Uderzysz w skałę, a wypłynie z niej woda, i lud zaspokoi swe pragnienie».

Mojżesz uczynił tak na oczach starszyzny izraelskiej.

I nazwał to miejsce Massa i Meriba, ponieważ tutaj kłócili się Izraelici i Pana wystawiali na próbę, mówiąc: «Czy Pan jest rzeczywiście wśród nas, czy też nie?»

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY Ps 95 (94), 1-2. 6-7c. 7d-9 (R.: por. 7d-8a)

Refren: Słysząc głos Pana, serc nie zatwardzajcie.

Przyjdźcie, radośnie śpiewajmy Panu, *
wznośmy okrzyki ku chwale Opoki naszego zbawienia.
Stańmy przed obliczem Jego z uwielbieniem, *
z weselem śpiewajmy Mu pieśni.  Refren.

Przyjdźcie, uwielbiajmy Go padając na twarze, *
klęknijmy przed Panem, który nas stworzył.
Albowiem On jest naszym Bogiem, *
a my ludem Jego pastwiska i owcami w Jego ręku. Refren.

Obyście dzisiaj usłyszeli głos Jego: †
«Niech nie twardnieją wasze serca jak w Meriba, *
jak na pustyni w dniu Massa,
gdzie Mnie kusili wasi ojcowie, *
doświadczali Mnie, choć widzieli moje dzieła».  Refren.

DRUGIE CZYTANIE Rz 5, 1-2. 5-8

Miłość Boża rozlana jest w naszych sercach przez Ducha Świętego

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Rzymian

Bracia:
Dostąpiwszy usprawiedliwienia dzięki wierze, zachowajmy pokój z Bogiem przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa; dzięki Niemu uzyskaliśmy na podstawie wiary dostęp do tej łaski, w której trwamy, i chlubimy się nadzieją chwały Bożej.

A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany. Chrystus bowiem umarł za nas, jako za grzeszników, w oznaczonym czasie, gdy jeszcze byliśmy bezsilni. A nawet za człowieka sprawiedliwego podejmuje się ktoś umrzeć tylko z największą trudnością. Chociaż może jeszcze za człowieka życzliwego odważyłby się ktoś ponieść śmierć. Bóg zaś okazuje nam swoją miłość właśnie przez to, że Chrystus umarł za nas, gdy byliśmy jeszcze grzesznikami.

Oto słowo Boże.

 

Aklamacja: Chwała Tobie, Słowo Boże.

Panie, Ty jesteś prawdziwie Zbawicielem świata;
daj nam wody żywej, abyśmy nie pragnęli.

Aklamacja: Chwała Tobie, Słowo Boże.

 

EWANGELIA J 4, 5-42 (krótsza J 4, 5-15. 19b-26. 39a. 40-42)

Jezus źródłem wody tryskającym ku życiu wiecznemu

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

5Jezus przybył do miasta samarytańskiego zwanego Sychar, w pobliżu pola, które dał Jakub synowi swemu, Józefowi. 6Było tam źródło Jakuba. Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy źródle. Było to około szóstej godziny.

7Wówczas nadeszła kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus rzekł do niej: «Daj Mi pić!» 8Jego uczniowie bowiem udali się przedtem do miasta, by zakupić żywności.

9Na to rzekła do Niego Samarytanka: «Jakżeż Ty, będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić?» Żydzi bowiem i Samarytanie unikają się nawzajem.

10Jezus odpowiedział jej na to: «O, gdybyś znała dar Boży i wiedziała, kim jest Ten, kto ci mówi: „Daj Mi się napić”, to prosiłabyś Go, a dałby ci wody żywej».

11Powiedziała do Niego kobieta: «Panie, nie masz czerpaka, a studnia jest głęboka. Skądże więc weźmiesz wody żywej? 12Czy Ty jesteś większy od ojca naszego, Jakuba, który dał nam tę studnię, i on sam z niej pił, i jego synowie, i jego bydło?»

13W odpowiedzi na to rzekł do niej Jezus: «Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. 14Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem tryskającym ku życiu wiecznemu».

15Rzekła do Niego kobieta: «Panie, daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać».

16A On jej odpowiedział: «Idź, zawołaj swego męża i wróć tutaj!»

17A kobieta odrzekła Mu na to: «Nie mam męża». Rzekł do niej Jezus: «Dobrze powiedziałaś: Nie mam męża. 18Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem. To powiedziałaś zgodnie z prawdą».

19Rzekła do Niego kobieta: «Panie, widzę, że jesteś prorokiem. 20Ojcowie nasi oddawali cześć Bogu na tej górze, a wy mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy czcić Boga».

21Odpowiedział jej Jezus: «Wierz Mi, kobieto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. 22Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów. 23Nadchodzi jednak godzina, nawet już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli szuka Ojciec. 24Bóg jest duchem; trzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie».

25Rzekła do Niego kobieta: «Wiem, że przyjdzie Mesjasz, zwany Chrystu-sem. A kiedy On przyjdzie, objawi nam wszystko».

26Powiedział do niej Jezus: «Jestem nim Ja, który z tobą mówię».

27Na to przyszli Jego uczniowie i dziwili się, że rozmawiał z kobietą. Żaden jednak nie powiedział: «Czego od niej chcesz? – lub: Czemu z nią roz-mawiasz?» 28Kobieta zaś zostawiła swój dzban i odeszła do miasta. I mó-wiła ludziom: 29«Pójdźcie, zobaczcie człowieka, który mi powiedział wszyst-ko, co uczyniłam: Czyż On nie jest Mesjaszem?» 30Wyszli z miasta i szli do Niego.

31Tymczasem prosili Go uczniowie, mówiąc: «Rabbi, jedz!» 32On im rzekł: «Ja mam do jedzenia pokarm, o którym wy nie wiecie».

33Mówili więc uczniowie między sobą: «Czyż Mu kto przyniósł coś do zjedzenia?»

34Powiedział im Jezus: «Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło. 35Czyż nie mówicie: „Jeszcze cztery miesiące, a nadejdą żniwa?” Oto powiadam wam: Podnieście oczy i popat-rzcie na pola, jak się bielą na żniwo. 36Żniwiarz otrzymuje już zapłatę i zbie-ra plon na życie wieczne, tak iż siewca cieszy się razem ze żniwiarzem.    37Tu bowiem okazuje się prawdziwym powiedzenie: Jeden sieje, a drugi zbiera. 38Ja was wysłałem, abyście żęli to, nad czym wy się nie natrudzi-liście. Inni się natrudzili, a wy w ich trud weszliście».

39Wielu Samarytan z owego miasta zaczęło w Niego wierzyć dzięki słowu kobiety świadczącej: «Powiedział mi wszystko, co uczyniłam». 40Kiedy więc Samarytanie przybyli do Niego, prosili Go, aby u nich został. Pozostał tam zatem dwa dni. 41I o wiele więcej ich uwierzyło dzięki Jego słowu, 42a do tej kobiety mówili: «Wierzymy już nie dzięki twemu opowiadaniu, usłyszeliś-my bowiem na własne uszy i wiemy, że On prawdziwie jest Zbawicielem świata».

Oto słowo Pańskie.

 

MEDYTACJA              PIELĘGNOWAĆ DUCHOWE PRAGNIENIA

O co proszę? szczerość i otwartość w spotkaniach z Jezusem.

            Spojrzę na Jezusa wędrującego w upale drogami Samarii. Będę pa-trzył, jak zmęczony i spragniony zatrzymuje się i siada przy studni. Tam spotyka kobietę (ww. 5-7).

            Uświadomię sobie, że Jezus pragnie spotykać się ze mną pośród zwyczajnych wydarzeń dnia — również tam, gdzie wypełniam codzienne obowiązki. Czy praca, którą wykonuję na co dzień, zbliża mnie do Jezusa czy raczej oddala od Niego?

            Kobieta jest zaskoczona, że Jezus szuka z nią kontaktu. Zgodnie z pa-nującymi zasadami, nie powinien z nią rozmawiać (w. 9). Co więcej, Jezus wie, że rozmawia z rozwódką (ww. 16-18). Jezus pragnie spotykać się           z każdym człowiekiem.

            Pomyślę o tych, których najtrudniej jest mi zaakceptować i przyjąć. Uświadomię sobie, że Jezus spotyka się z tymi osobami z taką samą serdecznością, z jaką odnosi się do mnie.

            Usiądę przy studni i będę się przysłuchiwał rozmowie Jezusa z ko-bietą. Odsłania On prawdę o jej grzesznym życiu. Jego sposób rozma-wiania z kobietą sprawia, że potrafi być szczera i otwarta (ww. 17.19).

            Co mogę powiedzieć o moich rozmowach z Jezusem? Czy potrafię odsłaniać przed Nim najgłębsze stany mojego życia duchowego, emocjo-nalnego i moralnego?

            Jezus w rozmowie z kobietą kilkakrotnie nawiązuje do pragnień. Zaprasza ją, aby prosiła o głębsze pragnienia dla swojego życia (ww. 13-15). Czy jest we mnie pragnienie głębokiego życia z Jezusem? O jakie pragnienia chciałbym prosić Jezusa najbardziej?

            W końcowej rozmowie będę usilnie prosił Jezusa, aby uwolnił mnie od nieuporządkowanych pragnień, które osłabiają lub niszczą moje życie duchowe. W sercu będę nosił modlitwę: „Ciebie pragnie dusza moja!".

 

KOMENTARZ

1. Orędzie w kontekście

„O, gdybyś znała dar Boży", mówi Jezus do Samarytanki. Prosi ją: „Daj mi pić", aby ona sama poprosiła Go: „Daj mi tej wody". Chodzi o wodę żywą, miłość Ojca i Syna, którą Jezus pragnie dać każdej siostrze i bratu. Po nocnym spotkaniu z człowiekiem Prawa i z tym bez określonego miejsca i czasu — wiecznym jak obietnica — z prorokiem, następuje spotkanie w południe z niewiastą samarytańską. Nie jest to niewieścia wersja tej samej drogi wiary. Jeśli Nikodem i Jan przedstawiają typowo religijną drogę Izra-ela, to niewiasta przedstawia bardziej uniwersalną drogę, która wychodzi od „pragnienia" wspólnego dla wszystkich i od „wody", która to pragnienia zaspokaja. Także znawca Prawa i prorok dochodzi do Boga jedynie poprzez pragnienie swych najgłębszych potrzeb. Po prologu, gdzie wysławia się Słowo (1,1-18), protagonistą opowiadania ewangelicznego jest woda, źródło życia. Ale jest woda i woda, jak też jest życie i życie. Jest faktycznie woda bagienna, martwa, i inna, poruszona tchnieniem miłości, która trys-ka na życie wieczne. W rozdziale I mamy wodę chrzcielną Jana i wodę chrzcielną w Duchu Jezusa. W II rozdziale mowa jest o wodzie do oczy-szczeń i o dobrym winie. W III rozdziale mowa o narodzinach z wody i na-rodzinach z Ducha, teraz w rozdziale IV widzimy Jezusa i kobietę, którzy mówią o pragnieniu i wodzie. W V rozdziale, przy sadzawce Betesda, ma-my uzdrowienie jednego z mnóstwa „uschniętych", oczekujących na cudo-wną wodę, o której będzie mowa w rozdziale VII, po darze chlebów. Wraz z wodą mówi się o powietrzu i ogniu, o duchu i świetle. Czymże jest czło-wiek jak nie ziemią rozrobioną w wodzie i ożywioną tchnieniem Boga, któ-ry zechciał uczynić go podobnym sobie, uczestnikiem swej chwały? Jakież jest pragnienie człowieka jak nie szczęście i pełnia bytu z Tym, którego jest się częścią? Spotkanie Jezusa z kobietą ma miejsce na pustkowiu. To, że Jezus z nią rozmawia, budzi zdziwienie u niej samej, jak też u uczniów (por. w. 9.27). Nauczyciel nie rozmawiał z kobietami idąc drogą. Nawet do swej małżonki zwracał się jedynie w zaciszu swego domu. Do studni chodzono we wczesnych godzinach rannych lub wieczorem. Dlaczego ta kobieta przy-chodzi w południe, gdy jest pewna, że nie spotka innych kobiet? Jakiej wody pragnie w godzinie upału i pragnienia? Prośba, z jaką się zwraca do niej Jezus, wydaje się jej dziwna. Brzmi jak zaproszenie do flirtu. Zrozumia-ła to dobrze. Bo jest to właśnie początek zalotów. U studni patriarcha Ja-kub zalecał się do Racheli (Rdz 29,9nn; por. Rdz 24), Mojżesz do siedmiu córek Reuela, aby pojąć za żonę Seforę (Wj 2,10-22). Lecz Jezus, w odróż-nieniu od nich, nie demonstruje siły i odwagi. Zmęczony i samotny przy studni, ukazuje własną słabość. On również odczuwa pragnienie, jak ko-bieta, która przyszła zaczerpnąć wody. Także tu, jak w wielu innych miej-scach, każde słowo, jeśli nie jest ukrytą aluzją, stanowi dwuznaczność. Nieporozumienia są fundamentalne dla wzajemnego porozumienia się, ot-wierają bowiem horyzont na coś innego; oczywiście jeśli jesteśmy otwarci na nowości, nieporozumienia stanowią zasadę porozumienia się między osobami. Nie trzeba się więc ich lękać. Jeśli nawet mogą prowokować zamknięcie, obronę czy atak, są w rzeczywistości owocnym miejscem po-rozumienia, miłości, życia. Tekst rozpoczyna się grą dwuznaczności od-nośnie wody (w. 7nn). Oprócz studni z wodą materialną, jest jeszcze stud-nia Prawa, której woda to słowo życia. Ale istnieje jeszcze owa głęboka studnia, którą jest kobieta i jej serce, które ze swej strony odwołuje się do jeszcze bardziej przepastnego misterium, z którego wypływa każda egzy-stencja. Tak więc oprócz wody, która gasi pragnienie fizyczne, istnieje woda, której kobieta, mimo posiadania siedmiu mężczyzn, jeszcze nie zna-lazła. Jest to woda, której pragnie także Jezus: miłość między Oblubieńcem i oblubienicą. Dwuznaczności, oprócz wody, odnoszą się do mężów i męża (w. 16nn), przenoszą się następnie na różne miejsca i sposoby adorowania Boga (w. 20nn), by wreszcie dotyczyć pokarmu, plonów i żniwa (w. 27nn). Woda i chleb, miłość i Bóg, są potrzebami fundamentalnymi, pierwszym miejscem nieporozumień i porozumień między ludźmi. Różne tematy po-wiązane są ze sobą wewnętrznie poprzez następstwo obrazów odwołują-cych się wzajemnie do siebie w precyzyjnym porządku, tak, że obraz na-stępny rozwija poprzedni. Każde nieporozumienia doprowadza do dalsze-go zrozumienia człowieka Jezusa, rozumianego na początku jako Ten, który daje wodę żywą (w. 15), potem jako prorok (w. 19), dalej jako Mesjasz i JA-JESTEM (w. 26), wreszcie jako Zbawiciel świata (w. 42). Scena jest spot-kaniem mężczyzny i kobiety: stoją wobec dwóch pragnień, z których każde jest pragnieniem drugiego i wody dla drugiego. Temat początkowy, rozwi-jany później za pomocą wariacji i odwołań, to woda, wiosenny symbol ma-cierzyński, która daje życie. Ale życie jest miłością, dzięki której Syn jest umiłowany przez Ojca i kocha braci. Jak niewiasta nie zna tej wody, tak uczniowie nie znają chleba, którym Jezus żyje. Jak powiedzieliśmy, niewia-sta ta nie jest tylko „kobiecą" wersją dotarcia do Boga, jest raczej mode-lem każdego doświadczenia wiary jako osobowego, miłosnego spotkania z Innym. Zbawienie świata, które pochodzi od żydów, przechodzi przez Prawo i Proroków, ale jeszcze bardziej i w sposób uniwersalny, poprzez pragnienie wody i pragnienie pełnego życia, wspólne wszystkim ludziom. Bardzo sugestywne i same przez się wymowne są postacie i symbole, które wchodzą w grę: pragnienie i woda, mężczyzna i kobieta, oblubieniec i różni mężczyźni, świątynia w Duchu i prawda oraz różne świątynie, pokarm i wola Boża, trud zasiewu i radość zbioru. Są to rzeczywistości fun-damentalne, które zna każdy człowiek i co do których powstaje nieporo-zumienie. Każdy bowiem posiada doświadczenie ograniczone i własne, różne od doświadczenia drugiego człowieka. Słowo, które czyni nas podo-bnymi do Boga, jest zawsze nieco dwuznaczne. Jeśli ofiaruję czerwoną różę kozie, ona zjada ją nie mówiąc żadnego słowa, które znaczyłoby coś. Dla nas natomiast, jeśli nie zeszliśmy do poziomu zwykłych zjadaczy rzeczy i wrażeń, sprawa przestawia się zupełnie inaczej. Botanik klasyfikuje róże, ogrodnik je uprawia, kwiaciarz sprzedaje..., a zakochany ofiaruje ją swej kobiecie. Ta, ze swej strony nie zjada jej, ani nie klasyfikuje, ani nie upra-wia, nie sprzedaje, ale cieszy się nią jako znakiem tego, co nadaje światło jej egzystencji. Te różne reakcje i nastroje może wywołać ta sama róża. Opowiadanie jest historią pewnej miłości, dialogu, w którym Jezus pragnie doprowadzić kobietę do poznania swego daru. Oblubieniec jest w drodze, przychodzi z daleka w poszukiwaniu oblubienicy. Ta wreszcie, która opu-ściła Go wieczorem pierwszego dnia, odnajduje Go w porze południowej o godzinie szóstej, „w godzinie", gdy wszystko zostało dopełnione (por. 19,30). Po objawieniu się Nikodemowi i po przyjęciu przez Jana, Syn od-chodzi z Galilei. Jego pokarmem jest pełnienie woli Ojca, który kocha świat i wysłał Syna, aby świat zbawił. Dlatego kontynuuje swoje dzieło dając wszystkim wodę żywą pochodzącą od Żydów — obfitą jak ta, która płynie tam, gdzie Jan rozpoznał Go jako umiłowanego Syna. Z Judei żywa woda, która rodzi z wysoka i zaspokaja pragnienie wszystkich, przechodzi obecnie na wzgórza Samarii, niewiernej i bałwochwalczej, by dotrzeć następnie w Kanie Galilejskiej do poganina (por. w. 43nn). Nowe przymierze, nowa świątynia i nowe Prawo, o których była mowa w rozdziałach poprzednich, znajdują swoje dopełnienie w darze Syna. Opowiadanie jest dialogiem między Słowem i słuchaczem reprezentowanym przez kobietę. Kobieta ta zmieniała różnych mężów, ale nie spotkała jeszcze Oblubieńca, którego pragnie. I Oblubieniec, źródło żywej wody, spotyka ją przy studni. Liczne są aluzje do Starego Testamentu. Na pierwszym planie występuje prorok Ozeasz, który mówi, że Pan zwabi i wprowadzi na pustynię swą niewierną oblubienicę, będzie mówił do jej serca i przywróci jej wdzięk jej młodości. Wówczas ona nazwie Go „Mąż mój" i zapomni imiona idoli, z którymi uprawiała nierząd. W owym czasie Pan zawrze powszechne przymierze, podobne do przymierza z Noem. Ona pozna Pana, a ziemia jej wyda w obfitości wino, oliwę i zboże. „Nie-kochana" będzie wreszcie umiłowana, „Nie-Mój-lud" nazwany zostanie ,Moim ludem" i odpowie Mu „Mój Boże". Tak prorokował Ozeasz w Samarii (por. Oz 2,16-25). Opowiadanie jest stopniową drogą, która osiąga swoje apogeum w uznaniu zbawiciela świa-ta. Otwiera się ta droga wraz z Jezusem zmęczonym podróżą i spragnio-nym, dopiero o godzinie szóstej, siedzącym przy studni. Godzina, zmęcze-nie, pragnienie oraz miejsce przywołują na myśl Jego mękę, gdy z Jego otwartego boku wypłynie krew i woda (w. 4-6). Kobieta przychodzi do studni i Jezus rozpoczyna z nią dialog: jej pragnienie zostanie ugaszone, gdy kobieta rocznie pragnąć tej wody, którą Jezu pragnie dać (w. 7-15). Kiedy ona otworzy się na dar, rozpoczyna dyskusję na temat różnych mę-żów, których miała kobieta. a którzy nie potrafili ugasić jej pragnienia. Także ów mąż, którego posiada teraz przychodząc do studni, nie jest jej mężem. Słowa Jezusa są grzecznym nawiązaniem do jej miłosnych złudzeń. Ma na celu nie denuncjowanie, a uwypuklenie pragnienia, którego nic nie jest w stanie zaspokoić poza darem, jaki chce jej ofiarować Jezus. (w. 16-18). Niewiasta wówczas uznaje Go za proroka i pyta, jak spotkać Boga, Oblubieńca, gdzie oddaje mu się cześć. Jezus zwiastuje jej, że nadeszła pora, że jest właśnie „teraz", w której Mesjasz jest obecny — jest nim On sam, który z nią mówi — i rozpoczyna od nowego kultu Ojca w Duchu i w prawdzie (w. 19-26). Po otrzymaniu objawienia niewiasta opuszcza miejsce przy studni, aby pobiec do miasta i podzielić się swym odkryciem (w. 27-30). W międzyczasie przychodzą uczniowie, którzy odeszli, by kupić żyw-ność. Jezus mówi im o swym pokarmie Syna, którym jest miłość Ojca do przekazania braciom. To, co się dokonuje, obfite żniwo Samarytan, którzy przychodzą do Niego, jest owocem Jego misji (w. 31-38). Faktycznie tłumy wychodzą z miasta do studni i odnajdują dar. Czerpią ze źródła wody żywej i wierzą Jezusowi, zbawicielowi świata (w. 39-42). Bez przerywania ciągło-ści dialog przechodzi od wody, która jest miłością, do Oblubieńca, którym jest Pan, do kultu Ojca, który dokonuje się w Duchu i w prawdzie, i wresz-cie do prawdziwego pokarmu, którym jest pełnienie misji Ojca. Jezus jest źródłem wody żywej, Oblubieńcem, który szuka niewiernej oblubienicy, aby zaofiarować jej swoją miłość. W Nim dopełnia się prawdziwy kult: mi-łość do Ojca, która karmi miłość ku braciom, bez różnic religijnych, etnicz-nych czy kulturalnych. Kościół, jak kobieta samarytańska, odnajduje w Jezusie Oblubieńca, który wybawia go od jego niepowodzeń i daje mu swego Ducha Syna, aby mógł kochać Ojca i braci.

2. Lektura tekstu

Fausti: w. 5. „Przybył więc do miasteczka samarytańskiego, zwanego Sychar,- w pobliżu pola, które [niegdyś] dał Jakub synowi swemu, Józe-fowi". Sychar, prawdopodobnie zniekształcone greckie Sychem (por. opi-nię BPoznańskiej), nawiązuje do początku historii zbawienia. Jest pier-wszym kawałkiem ziemi obiecanej, jaki napotkał ojciec Abraham. Tu, pod dębem More, zbudował ołtarz Panu, który ponowił dla niego obietnice (Rdz 12,6n). Sychem jest jednak związane przede wszystkim z Jakubem. Nabył on tu posiadłość po awanturniczym spotkaniu z bratem Ezawem (Rdz 33,19), który chciał się zemścić na nim z powodu oszustwa odnośnie pierwszeństwa. Podarował potem tę posiadłość Józefowi (Rdz 48,22), swe-mu umiłowanemu synowi, wybawicielowi braci. Wspomnienie Jakuba, oj-ca dwunastu pokoleń, jest nawiązaniem do wspólnej historii sprzed wszel-kiego podziału. Nawiązanie do Józefa jest znaczące: „Obnażcie Józefa i znajdziecie Jezusa". Jego historia jako śmiertelnie znienawidzonego przez braci syna, który odbudowuje zniszczone braterstwo, jest antycypacją his-torii Chrystusa. W Sychem, które przywołuje na myśl scheken, łopatkę, wy-borną część zwierzęcia składanego w ofierze, pogrzebany został sam Józef (Joz 24,32) i odnowione zostało przymierze z postanowieniem nie opu-szczenia Pana dla służenia innym bogom (Joz 24,14-28). Właśnie w tej po-siadłości dochodzi do spotkania Oblubieńca z oblubienicą. Studnia, gdzie Jezus i Samarytanka spotykają się, jest rzeczywiście głęboka, głęboka jako starożytna pamiątka, z której wypływa historia ojców. w. 6. „Było tam źródło Jakuba". Źródło — później będzie mowa o studni —umożliwia życie. Jest miejscem spotkań i starć, pragnień i kłótni, miłości i wojny. Ze studni wypływa i wzrasta życie, które umożliwia woda. Wokół studni po-wstają domy, przechodzą drogi i buduje się miasta. Słowo „źródło" zamiast „studnia" może przywoływać na myśl cud przypisywany przez legendę rabinacką Jakubowi, który sprawił, że woda wylewała się z brzegów studni. Ponadto istnieje opowiadanie, że Izrael, podróżując po pustyni, napotkał „studnię", obok której Pan powiedział do Mojżesza: „Zgromadź lud, a Ja dam mu wodę". Wówczas Izrael zaśpiewał tę pieśń: „Tryskaj źródło! Opie-wajcie go! Studnia, którą kopali książęta, a naczelnicy ludu drążyli berłem i swymi laskami". Potem z „pustyni udali się do Mattany" (Lb 21,16-18). Grecki przekład Septuaginty zamiast „pustyni" czyta „studni" i tłumaczy „mattana" jako „dar". Możemy powiedzieć, że Izraelici udali się od studni do daru! Targum komentuje, że ze studni wypływała woda, gdy Izraelici śpiewali, i podążała za Izraelem wstępując wraz z nim na góry i zstępując na doliny, okrążając obozowisko i dając napój wszystkim oraz ofiarowując się każdemu przy wejściu do jego namiotu. Św. Paweł, nawiązując do tej tradycji, mówi, że Izraelici na pustyni „wszyscy pili ten sam duchowy na-pój. Pili zaś z towarzyszącej im duchowej skały, a skałą był Chrystus" (1Kor 10,4). Studnia jest symbolem Prawa, z którego wypływa mądrość życiowa. W czasach mesjańskich z Syjonu wypłyną niewyczerpane strumienie wód (Za 14,8), z boku świątyni wypłynie strumień ogromny, którego wody uz-drowią Morze Martwe i użyźnią trwałymi owocami ziemię (Ez 47,1-12). Jeśli „studnią" jest Prawo dane przez Mojżesza, „darem" jest duch Jezusa, od którego otrzymujemy łaskę po łasce (1,17). W dialogu Jezusa z Sama-rytanką mamy przejście od studni do daru, od Prawa do Ewangelii, od trudu do darmowości tego, co Syn ofiaruje braciom. „zmęczony drogą". Piękne jest to przedstawienie Jezusa jako człowieka zmęczonego i utru-dzonego drogą. „Trzeba", aby Syn wysłany przez Ojca, nawiedził braci. W tej swej misji doświadcza trudu (por. w. 38), śmiertelnego trudu, który prowadzi Go do tego, że „będzie wywyższony". „siedział sobie przy studni". Przywołuje na myśl Mojżesza, gdy przybył do kraju Madian w czasie, gdy Faraon starał się go zabić (Wj 2,15). W 1,51 Jezus utożsamił siebie z „drabiną Jakuba", w 2,21 z sanktuarium. Teraz staje się na wzór Józefa źródłem mocy, z której bracia czerpią zbawienie. To On może zas-pokoić wszelkie ich pragnienie (por. 7,37-39). Rzeka, która oczyszcza i oży-wia wszystko, wypłynie z Jego otwartego boku (por. 19,34). „Było to około szóstej godziny". Oznacza południe, godzinę, w której zostanie skazany na śmierć i rozpocznie trud swej ostatniej podróży (19,14). Tu, przy studni, jak w Kanie Galilejskiej, uprzedza ową godzinę, w której woda stanie się wi-nm na gody (2,4). Godzina ta to owo „teraz" (w. 23), w którym oddaje się cześć Ojcu w Duchu i w prawdzie. w. 7. „Nadeszła [tam] kobieta z Sa-marii". Gdy Nikodem przychodzi nocą, owa kobieta przychodzi w pełni dnia. Przychodzi, aby zaczerpnąć wody i znajdzie źródło wody żywej, która rodzi z wysoka do światła. Powiedziane jest, że przychodzi z Samarii, nie z miasta Sychar, jest bowiem symbolem całego narodu samarytańskiego. „Jezus rzekł do niej: Daj Mi pić!" Jak Jakub przy studni zalecał się do przy-wiej małżonki (Rdz 29,2-10), tak Pan pociąga do siebie i oczarowuje oblubienicę. która Go jeszcze nie zna (por. Oz 2,16). Prosi ją o przysługę: pragnie, aby Go przyjęła. Kobieta może ugasić Jego pragnienie. Skoro Go przyjmie, On sam ugasi raz na zawsze pragnienie tego, kto przychodzi do studni. Pragnie on ugasić jej pragnienie Jego. Z jego trudu i pragnienia w godzinie szóstej wypłynie woda, która daje pokrzepienie wszystkim (19,28-34). Udając się jak niewiasta do studni, także my odnajdujemy Jezusa, źródło, które pragnie dać wodę, miłość, która odczuwa potrzebę miłowa-nia i bycia kochanym. Prosząc: „Daj mi pić" wyjawia swą potrzebę, gdyż także my odkrywamy naszą potrzebę i prosimy Go: „Daj mi tej wody". W ten sposób przechodzimy od „studni" do „daru". Początkiem wszystkiego jest pokora Pana, który od zawsze prosi człowieka, aby Go kochał (Pwt 6,4bnn). Jeśli Go miłujemy, odnajdujemy nasze życie i On otrzymuje zaspo-kojenie pragnienia. Jezus, w odróżnieniu od Proroków, nie przemawia wyrzucając nam grzechy. Po prostu objawia swe pragnienie. Nawiązuje z nami kontakt wychodząc nie od poczucia winy lub strachu przed śmiercią, na których opiera się niezrozumiała religijność, ale od jasnego pragnienia miłości i życia, które On posiada i które posiadamy my, mimo naszego niezadowolenia i rozczarowań. w. 8. „Jego uczniowie bowiem udali się przedtem do miasta dla zakupienia żywności". Uczniowie Jezusa są nieobecni, poszli by kupić żywność. Tak, jak istnieje woda, której kobieta nie zna, istnieje również pokarm, którego nie znają uczniowie (w. 32), a który dany będzie w rozdziale 6. Jezus pozostaje sam z kobietą: jest to spotkanie dwóch samotności, dwóch pragnień, które się wzajemnie odkrywają. w. 9. „Jakżeż Ty będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić?" Kobieta ze zdziwieniem zauważa, że On jest Żydem, a ona Samarytanką. Żydzi unikają Samarytan. Uważają za niewła-ściwe nawet napicie się z tego samego dzbana, aby nie zaciągnąć nie-czystości. Ponadto zauważa, że ona jest kobietą. Jak to jest, że On nie do-maga się, ale prosi o przysługę? Jakie ma zamiary? Tak myśli kobieta zna-jąca się na mężczyznach. Czytelnik ze swej strony spostrzega, że postawa Jezusa łamie konwencje i zajmuje pozycję o wiele głębszą, w pełni ludzką: wyraża swoją potrzebę. Pękają wszelkie bariery ideologiczne między ko-bietą i Jezusem, spotykają się na gruncie pragnienia wspólnego dla wszy-stkich. Dialog, zwłaszcza religijny, jest fałszywy od początku i źle się koń-czy, jeśli wychodzi z innych założeń. w. 10. „O, gdybyś znała dar Boży". Jezus prowokuje nagłą zmianę jakościową w dialogu. U Jana często wystę-puje dwumian znać/nie znać. Owa niewiasta, jak wszyscy, nie zna daru Bo-żego. Jest to błąd odnoszący się do naszego pragnienia: wszyscy pragnie-my szczęścia pochodzącego z miłości. Ale nie jest ono zapłatą, na którą trzeba sobie zapracować, jak to czynią osoby religijne, które z trudem czer-pią ze studni Prawa. Woda żywa, której potrzebujemy, jest darem Boga, Bogiem samym, który się udziela: jest miłością Ojca, który tak umiłował świat, że dał swojego Syna (3,16), aby każdy w Nim stał się synem. Nasze pragnienie zostaje zaspokojone tylko wtedy, jeśli znamy miłość Ojca do nas. Każdy żyje i kocha na tyle, na ile czuje się zaakceptowany i kochany. I to jest ten dar, na który Jezus stara się otworzyć serce Samarytanki, aby o niego prosiła, tylko wtedy może go jej udzielić. „i [wiedziała], kim jest Ten, kto ci mówi: «Daj Mi się napić» — prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej". Ten, który prosi kobietę o wodę, by dała Mu pić, jest Tym samym, przez którego wszystko istnieje (1,1-4). Prosi o gościnę, by ugasić swoje pragnienie i dać nam swoje życie. To nie studnia daje wodę żywą, ani Mojżesz chleb z nieba, ale Ojciec, który daje Syna (6,32). Aby otworzyć nas na ten dar, koniecznym jest z Jego strony o wiele większy wysiłek, niż ten, jaki podjął Jakub, aby usunąć kamień, który pokrywał otwór wielkiej studni, przy której spotkał Rachelę (Rdz 29,10). Będzie to paschalny trud Jego słabości: odrzucenie kamienia grobu, który dzieli nas od życia (20,10). w. 11. „Powiedziała do Niego kobieta: «Panie, nie masz czerpaka, a studnia jest głęboka. Skądże więc weźmiesz wody żywej?" Stawiamy so-bie czasem pytanie, czy Bóg jest w stanie odpowiedzieć na nasze potrzeby; niejednokrotnie uważamy, że inni potrafią to robić lepiej od Niego. Nie-wiasta zna trud czerpania wody z głębokiej studni. Pyta więc skąd miałaby pochodzić woda, którą obiecuje Jezus. Nie wie jeszcze, że są inne wody, jak różne są narodziny: jedne z niskości, ze studni, inne z wysoka, z nieba. Woda to życie, ale to, co rodzi się z ciała, jest to, co rodzi się z Ducha, jest Duchem (3,6). w. 12. „Czy Ty jesteś większy od ojca naszego Jakuba, który dał nam tę studnię, z której pił i on sam, i jego synowie i jego bydło?". Kobieta podejrzewa, że Jezus jest większy od ojca Jakuba. Zna dar studni, ale nie zna jeszcze Tego, o wiele większego daru, Boga jako Ojca. Zna wodę, którą pili synowie i bydło, ale nie ma wody, którą piją synowie Boży. w. 13. „W odpowiedzi na to rzekł do niej Jezus: «Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął". „Którzy mnie piją, nadal będą pragnąć", mówi Mądrość Svr 24,21). Jeśli woda materialna gasi chwilowo pragnienie, to woda Prawa powoduje w rzeczywistości głód i pragnienie nieugaszone: głód i pragnienie Boga. Tylko spotkanie z Bogiem gasi pragnienie i daje ży-cie, gdyż z pragnienia i głodu umiera się. Istnieje pragnienie człowieka, którego nie może zaspokoić cały świat. Również osiągnięcie wszystkiego jest dla człowieka niczym: „Wszystko marność!" Sprężyną pragnienia jest owo „coś więcej" otwarte na nieskończoność. Bez niego pragnienie wyga-sa i przestaje być takim. To „coś więcej" (w języku łacińskim mówi się magis) to „majestat" (maiestas pochodzi od magis) człowieka, coś naj-bardziej jakościowego, niemożliwego do zaspokojenia przez ilość, co czyni różnicę między pragnieniem i instynktem, między rodzajem ludzkim i zwierzętami. Człowiek jest „zwierzęciem pożądającym". A Jezus przyszedł, aby ożywić najgłębsze pragnienia zgaszone przez złudzenia i lęki. w. 14. „Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytrys-kającej ku życiu wiecznemu". Człowiek gorąco pragnie znaleźć źródło, które zaspokoiłoby jego gorącą chęć życia. Chciałby na zawsze posiąść to źródło szczęścia i łudzi się, że uzurpując sobie miejsce Ojca, mógłby rozpo-rządzać źródłem życia. Uczynił to Adam, uczynił Edyp z tragicznym skut-kiem, który znamy. Jedyną możliwością życia jest zgodzenie się na to, kim jesteśmy i „poznanie daru" Ojca: jesteśmy Jego umiłowanymi dziećmi. To nasza istota. Być dzieckiem i być kochanym nie jest czymś, co można sobie przywłaszczyć, lub co można kupić lub wyżebrać. Jest to darem. Kto go sobie przywłaszcza, zaprzecza mu, kto go kupuje — niszczy go, kto żebrze o niego, nie znajduje go. Wszyscy posiadamy pewne doświadczenie, chociaż przelotne, tego daru, tego światła wewnętrznego, które zapala się czasem, a którego nikt nie może zgasić, szczęścia wypływającego od wewnątrz, tego źródła miłości, która przepełnia serce. Skarb, którego szukam, jest już w moim wnętrzu, bowiem moje najgłębsze wnętrze jest mym oknem na Boga, gdzie On jest mną bardziej niż ja sam. Gdy jestem tam, znajduję radość, jakiej nikt mi nie może dać lub odebrać: jestem u źródła światła i życia. Aby rozróżnić to, co dzieje się w naszym sercu, pewna fundamen-talna reguła stwierdza, że „właściwością Boga jest dawanie radości", i że „tylko i jedynie Bóg daje radość bez przyczyny", bez żadnego uzasadnienia czy wydarzenia, które by ją powodowało. Kiedy odczuwam taką radość, to dzieje się tak dlatego, że jestem tam, gdzie zawsze powinienem być. Tym miejscem jest samo moje serce, gdzie miłość czyni obecnym osobę kocha-ną w tym, kto kocha. I tu znajduję to, czego szukam i adoruję Boga w Duchu i w prawdzie (w. 23). Tu bowiem „JA-JESTEM" zamieszkuje i ja jestem sobą samym. Gdzie indziej przeżywam niepokój i smutek: nie czuję się na swoim miejscu. Woda, którą obiecuje Jezus i którą daje, jest Duchem, źródłem wody żywej, która wypływa z serca każdego człowieka, który zna Ojca (por. 7,37-39). Jest nią miłość wzajemna między Ojcem i Synem, nasza komunia życia z Bogiem. „O, wszyscy spragnieni, przyjdźcie do wody, przyjdźcie, choć nie macie pieniędzy! Kupujcie i spożywajcie, dalejże, kupujcie bez pieniędzy i bez płacenia za wino i mleko! Czemu wydajecie pieniądze na to, co nie jest chlebem? I waszą pracę — na to, co nie nasyci? Słuchajcie Mnie, a jeść będziecie przysmaki i dusza wasza zakosztuje tłustych potraw. Nakłońcie wasze ucho i przyjdźcie do Mnie, posłuchajcie Mnie, a dusza wasza żyć będzie. Zawrę z wami wieczyste przymierze: są to nie zawodnie łaski dla Dawida" (Iz 55,1-3). Tym, którzy opuścili Jego, „źródło żywej wody, żeby wykopać sobie cysterny, cysterny popękane, które nie utrzymują wody" (Jr 2,13), Pan obiecuje: „Czerpać będziecie ze zdrojów zbawienia" (Iz 12,3). Oprócz studni Prawa — spro-wadzonej przez naszą przewrotność do cysterny pustej, jak stągwie w Ka-nie i jak naczynie kobiety — Prorocy mówili o wodzie żywej i czystej: jest nią Duch Boży, który wszystko odnawia (Ez 36,25-27), miłość i nieskończona czułość, która czyni wierną niewierną oblubienicę (Iz 54,1-10) i czyni jej dzieci „uczniami Boga" (Iz 54,13). Nie zachodzi wówczas potrzeba czerpania wody ze studni zewnętrznej. Każdy posiada wewnę-trzne źródło poznania i miłości, które czyni go zdolnym do miłowania, jak sam jest miłowany. To sto nowi życie wieczne, które już teraz tryska. A godzina jest „teraz", gdy spotyka my Syna, który odczuwa pragnienie dania nam żywej wody. Wypłynie ona ze zranionej miłości Tego, którego prze-bodli (19,34-37). w. 15.Daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać” (por. 6,34). Niewiasta wreszcie rozpoznaje swe pragnienie takiej wody i prosi Jezusa o ten dar. Daru tego nie można wy-tworzyć ani zdobyć: można go jedynie pragnąć. Co więcej, samo pragnie-nie jest największym darem, jakiego udzielił nam Bóg: drąży w nas ot-chłań, w którą może On wlać się i którą jedynie On może zapełnić. Swoją prośbą kobieta zadość czyni wreszcie pragnieniu Jezusa, prosząc o to, cze-go wpierw nie znała, a co w swym wnętrzu przeczuwała. Zrozumiała, że jej prawdziwą potrzebą jest Bóg: „Ciebie pragnie moja dusza, za Tobą tęskni moje serce" (Ps 63,2). w. 16. „Idź, zawołaj swego męża i wróć tutaj!" Teraz następuje zmiana registrów: gra nieporozumień przechodzi z wody na męża. Nowy temat rozwija temat poprzedni. Jeśli woda jest miłością, Oblubieniec jest tym, którego kobieta kocha. Jezus pragnie odkryć kobiecie kim jest Oblubieniec, którego miłość jest wodą gaszącą pragnienie. Oblu-bieńcem człowieka jest Bóg, w przeciwieństwie do wielu mężów, w któ-rych ręce wpadła kobieta (por. Oz 1,2; 3,1; 2Krl 17,29-32). Prorocy w malowniczy sposób ukazywali zdrady oblubienicy, która ze swej strony była zawsze zdradzana (por. Ez 16). Prawo, które nakazuje nam miłować Boga z całego serca (Pwt 6,4nn), denuncjuje naszą prostytucję w różnych miłościach. W odróżnieniu jednak od Prawa, które grozi śmiercią, Prorocy zapowiadają przebaczenie (por. Iz 54). Jeśli nawet Samarytanie uważają za święte tylko pięć pierwszych ksiąg Biblii i odrzucają księgi sapiencjalne i prorockie, mogą stwierdzić wraz z kobietą, że ich żądza nie została nasyco-na, że ich pragnienie jest niezaspokojone. w. 17. „Nie mam męża". Kobieta wstydzi się swojej sytuacji i mówi półprawdę. Mimo różnych mę-żów jej pragnienie jest niezaspokojone; brakuje jej Oblubieńca, który zadośćuczyniłby jej pragnieniu, by była kochana i by kochała. „Dobrze powiedziałaś: Nie mam męża". W rzeczywistości oddawała siebie różnym idolom. Jezus, podejmując to, co było prawdą w jej deklaracji, skłania ją do uznania tego. W odróżnieniu jednak od Proroków nie denuncjuje błędu, podkreśla natomiast w sposób pozytywny brak zaspokojenia pragnienia z jej strony. To prawda, kobieta przychodząca do studni z naczyniem na wo-dę, nie zna jeszcze radości Oblubieńca, chociaż szukała jej wszędzie. Gdy Prorocy denuncjują grzech, hipokryzję — jak to czyni Jezus wobec tych, którzy uważają się za sprawiedliwych — Pan odejmuje te poczucia winy, które blokują popełniającego zło, odczytując jego frustrację jako niezaspo-kojone pragnienie miłości. w. 18. „Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem". Jezus, jak Prorocy, stawia przed jej oczy wcześniejsze miłości, pięciu mężów, którzy nie zaspokoili jej pragnienia. Także ten, którego posiada teraz, gdy przychodzi do studni, nie jest jej mężem. Kobieta, zgodnie z Prawem, nie miała prawa do rozwodu. Tylko mężczyzna mógł jej dać list rozwodowy (por. Pwt 24,1-4). Byli to za-tem różni mężczyźni, którzy ją uwiedli i opuścili. Nie jest ona prostytutką, to nie jej wina, że jej mężowie, którym zaufała, zdradzili ją. Co więcej, jest to oznaką jej godności, że nie dali jej satysfakcji i że nie rezygnuje, mimo tylu rozczarowań, z poszukiwania wody, której pragnie. Różni mężczyźni to różne rzeczywistości, w których złożyła swoją ufność, iż znajdzie to, czego poszukiwała. Zło nie tkwi w niej, ale w fakcie, że absolutyzowała te rzeczy-wistości czyniąc z nich idole. Cechą idola jest to, że uwodzi i oszukuje, obiecuje i nie dotrzymuje obietnicy. Jakie to są idole, do których zwracamy się także my, aby ugasić nasze pragnienie szczęścia? Jest ich dokładnie sześć. Sześć to liczba człowieka stworzonego w szóstym dniu, by osiągnąć dzień siódmy, którym jest Bóg. Pierwsze dwa idole odpowiadają naszym potrzebom zwierzęcym: pokarm i seks, które stają się Cererą i Wenerą. To, co powinno podtrzymać i przekazać życie, staje się tym, czemu składamy w ofierze życie. Oprócz tych dwóch mężów, następni dwaj to potrzeby ty-powo bardziej ludzkie: wiedza i sztuka. Ale i te stają się Minerwą i Mar-sem. Nasze bowiem poznanie i działanie zmierzają do panowania i wywo-łują ogólną wojnę, w której jeden dla drugiego staje się wrogiem, piekłem. To, co dał nam Bóg, byśmy żyli jak ludzie, stało się przyczyną śmierci. Piątym mężem może być stwierdzenie, że pierwsi czterej — i cały świat podległy ich władzy — nie przynoszą zadowolenia, stanowią „marność nad marnościami". Pozostaje więc jedynie poślubienie piątego męża: rozpaczy, nieszczęścia, nicości. Nasza epoka, przynajmniej tam, gdzie jest wiele rze-czy do pożądania, wydaje się być raczej erą piątego męża niż Wodnika. Smutek, którego doświadczamy, prowadzi często przez różne poprzeczki do szóstego męża: poszukuje się życia w studni jakiegoś prawa, aby wyjść z tego, co obiecuje życie, a przynosi śmierć. Jednak żadne Prawo nie jest Oblubieńcem. Jezus mówi przecież do niewiasty przychodzącej do studni: „ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem". Tylko Bóg jest Oblubień-cem. Capacem Dei, quidquid Deo minus est non implebit: kto może pomie-ścić Boga, nie może być napełniony czymkolwiek, co jest mniejsze od Bo-ga! Samarytanka otrzymuje zaproszenie do odkrycia źródła życia, które znajduje się ponad studnią: ponad Prawem Ten, który daje Prawo. Naszym życiem jest miłowanie Go (por. Pwt 30,20n). Tylko w Jego świetle cała resz-ta ma swoje własne światło. Kończy się w ten sposób dramat człowieka, który szuka wszędzie i nigdy nie znajduje pokoju, dopóki nie znajdzie Tego, którego pragnie. To powiedziałaś zgodnie z prawdą". Kobieta doszła do poznania rzeczywistości: nie ma miłości, nie ma męża. Odczuwa pragnie-nie czego innego, niż tego, czego szukała i co znalazła. Jezus objawia jej niedosyt jej pragnienia: jest to jej najgłębsza prawda, która otwiera ją na skok jakościowy w jej poszukiwaniu wody, której pragnie. w. 19. „Jesteś prorokiem". Kobieta uznaje Jezusa za proroka, gdyż objawia jej prawdę o niej. W odróżnieniu jednak od Proroków Jezus prowadził finezyjny dialog z kobietą, bez najmniejszej nagany. Wiadomo, słudzy są bardziej surowi od swego pana. Uznanie Jezusa za proroka służy do wprowadzenia tematu o prawdziwym kulcie Boga. Jest to najbardziej ulubiony temat nauczania Proroków, którzy obnażają jako prostytucję różne formy idolatrii, z których najgorszą jest kult prawdziwego Boga bez miłości Jego samego i braci. Również Samarytanie oczekiwali „proroka" zapowiedzianego przez Mojże-sza (por. Pwt 8,15). w. 20. „Ojcowie nasi oddawali cześć Bogu na tej górze". Ponad dziesięć razy w w. 20-24 zachodzi czasownik „oddawać cześć". „Oddawać cześć" oznacza podnosić do ust i całować. Jest to komu-nia z przedmiotem własnych pragnień, jakby jego introjekcja, aby zasymi-lować się z nim. Człowiek żyje tym, co adoruje. Adoracja ma wiele wspól-nego z wodą i Oblubieńcem, gdyż jest zaspokojeniem tego pragnienia, które może zaspokoić jedynie Oblubieniec. Wzgórze, o którym mówi nie-wiasta to Garizim, z którego wypowiedziane były błogosławieństwa nad Izraelem (Pwt 11,29; Joz 8,33). Pozostaje ono miejscem kultu także po zbudowaniu świątyni jerozolimskiej. W większym stopniu stało się takim, gdy Samarytanom zabroniono uczestnictwa w rekonstrukcji świątyni zarzą-dzonej przez Cyrusa (Ezd 4,1-3). Jak Moira stała się górą Syjon, tak Garizim utożsamiło się z Betel (zob. Targum do Rdz 28,17), gdzie Jakub widział drabinę do nieba. „a wy mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy czcić Boga”. Ważnym jest „gdzie" człowiek spotyka Boga. Tam odnajduje siebie samego, „swoje miejsce". Kobieta stawia alternatywę między dwoma świątyniami, Garizim i Jerozolimą, jej zdaniem sprzecz-nymi. Jezus po sprecyzowaniu, że Garizim ma charakter bałwochwalczy i że dom jego Ojca znajduje się w Jerozolimie, określi prawdziwe i defi-nitywne miejsce kultu: nową świątynię, gdzie należy „oddawać cześć", jest nią ciało Syna Człowieczego (2,21), które „trzeba", aby zostało wywyż-szone (3,16), gdyż wypływa z niego Duch i żywa woda (19,34), które stają się w każdym z nas źródłem tryskającym miłością. Tu należy oddawać cześć w Du-chu i w prawdzie (w. 23). w. 21. „Wierz Mi, kobieto". Określenie „kobieta" oznacza „oblubienica". Zachodzi ponad 13 razy w naszym opo-wiadaniu. Tu jedyny raz Jezus nazywa ją w ten sposób, wskazując i prowo-kując skok jakościowy, jaki dokonuje się w ich relacji. To określenie jest tajemnicze u Jana. Tak Jezus nazwał swoją Matkę, gdy Go pytała, czy nie nadeszła Jego godzina (2,4), a kiedy godzina nadeszła, powierzył Jej ucznia umiłowanego (19,26). Tak też nazwie kobietę cudzołożną, której przeba-czył (8,10) i Magdalenę, której da się rozpoznać w Ogrodzie Oliwnym (20,13.15). „nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca". „Godzina" nowej świątyni, antycypowana „teraz" (w. 23; por. 2,4.8) dla kobiety, która spotyka Baranka Bożego (por. 1,29), sprawia, że ustaje zarówno bałwochwalczy kult Garizim jak i ofiary w świątyni jerozolimskiej. Świątynia, jest dom jego Ojca (2,16), który staje się świątynią „Ojca naszego", nas, którzy oddajemy Jezusowi cześć. Domem Ojca jest Syn, który mówi: „Kto widział mnie, widział Ojca" (14,9). Kultowi ojców Jezus przeciwstawia kult Ojca, który odtąd dokonuje się w Synu, który staje się bratem wszystkich. Ojciec jest źródłem braterstwa. Dlatego Jego prawdziwy kult jest wzajemną miłością między braćmi (13,34). W. 22. „Wy czcicie to, czego nie znacie". „Wy" to Samarytanie, którzy są bał-wochwalcami, gdyż adorują Boga, którego nie znają (Pwt 13,7). Ponadto nie znają „Ojca". Ojcostwo Boże ukazane jest raczej w księgach sapien-cjalnych i prorockich, których Samarytanie nie czytają. „My" to Żydzi. Jezus jest Żydem i identyfikuje się ze swym ludem („my"), dziedzicem obietnicy dla wszystkich narodów. Największą tajemnicą przewrotności jest antyju-daizm chrześcijan. Jeśli wszyscy, „Herod i Poncjusz Piłat z poganami i poko-leniami Izraela" (Dz 4,27) zabili Mesjasza, to chrześcijanie, przynajmniej ci świadomi, przekonani są o grzechu jeszcze większym: wyniszczyliśmy na-ród mesjański. Do tego należy dodać wyniszczenie wszystkich ubogich chrystusów na ziemi. Co powiedzieć o wszelkiego rodzaju dyskryminacji (rasista nie uważa się za człowieka, gdyż uważa się za innego od wszys-tkich, którzy są ludźmi), wyrzuceniu poza nawias społeczny i rosnącej nie-sprawiedliwości, jaką czynimy z lekkim sercem, o prawach handlowych, ja-kie wynajdujmy sobie ze szkodą dla biednych? Oni stanowią Ciało Chrys-tusa! Rzeczywiście to, co czynimy jednemu z Jego braci najmniejszych, czynimy Jemu (por. Mt 25,40). „zbawienie bierze początek od Żydów". Mesjasz, który przychodzi od Żydów (por. Iz 2,2n) i nazwany będzie królem żydowskim (12,13-16; 18,33-37; 19,19), jest dla wszystkich zbawicielem świata (w. 42). w. 23. „Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest". Spotkanie z Jezusem, Synem, jest godziną, w której każdy może wejść, jeśli chce, do domu Ojca. Wydaje się, że Bóg spóźnia się z wypełnieniem swojej obietnicy (por. 2P 3,4). Tymczasem jest ona zawsze antycypowana „teraz", tu i w tej chwili dla każdego, kto przyjmuje Pana. „prawdziwi czciciele". Istnieje adoracja i adoracja. Ktoś może pochłonąć śmierć lub przyjąć dar życia. Można odprawiać tak wiele pięknych liturgii, aby „podkreślić dobroć Boga" i otrzymać od Niego satysfakcję dla własnego egoizmu, bądź też celebrować Jego miłość miłując braci. „będą oddawać cześć Ojcu". Nasza adoracja zwrócona jest ku Ojcu. Może nią być tylko miłość Syna, który kocha, jak jest przez Niego umiłowany. „w Duchu i prawdzie". Duch jest wodą żywą, źródłem, które tryska w tym, kto zbliża się do Syna (por. w. 14; 7,37n), miłością, która każe nam wołać: „Abba" (Rz 8,15; Ga 4,6). Duch ten daje nam prawdę, że jesteśmy synami i prawdę o Bogu, który jest Ojcem. Serce tego, kto zna Syna, jest owym „gdzie" istnieje prawdziwa adoracja. Tylko człowiek znajduje pełnię życia, którego pragnie. My znamy tyle „adoracji", które nie są w duchu i w prawdzie. Ileż śmierci i kłamstwa pi-jemy codziennie z telewizji i prasy — której duszą jest reklama mająca na celu schwytanie konsumentów, których ze swej strony pożera, pozo-stawiając ich coraz bardziej oschłych i głodnych pustki. „takich to czcicieli chce mieć Ojciec". Ojciec „szuka" od zawsze, i to z jakim trudem, takich czcicieli: synów, którzy żyliby Jego miłością. Jest to jedyna woda na prag-nienie Ojca. Nasz kult „logiczny", zgodny z Logos, które stało się ciałem, to nasze ciało żyjące w zgodzie z miłością Ojca (por. Rz 12,1n). Nowy kult nie będzie już związany z jakimś szczególnym miejscem: w darze Syna poz-nanie Pana napełni ziemię, jak wody napełniają morze (Iz 11,9), a Jego Imię będzie wielkie pośród narodów (Ml 1,11). w. 24. „Bóg jest duchem: potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie". Bóg jest Duchem, to znaczy jest tchnieniem i życiem, jak jest miłością i światłem bez cienia. Prawdziwi czciciele nie przychodzą w hołdzie z ofia-rami i całopaleniami, ale wznoszą się do Boga w duchu i w prawdzie, jak umiłowane dzieci, które potrafią kochać. W miłości mamy komunię życia z Ojcem i braćmi, w jednym Duchu, który jest życiem wszystkiego. Taki jest kult miły Bogu. Dialog na temat kultu rozpoczyna się od pytania doty-czącego „miejsca", w którym „trzeba" adorować i kończy odpowiedzią Jezusa, że trzeba adorować w Duchu i w prawdzie. Nowym miejscem kultu jest Jezus (por. 2,12), pełen komunii między Słowem i ciałem, Bogiem i człowiekiem. Nowa adoracja jest zaznaczona czasownikiem „trzeba", który domaga się istotnego warunku miłości: dawania życia. w. 25. „Rzekła do Niego kobieta: «Wiem, że przyjdzie Mesjasz, zwany Chrystusem. A kiedy On przyjdzie, objawi nam wszystko". Także Samarytanie, chociaż przyjmu-ją tylko pięć pierwszych ksiąg Biblii (Pentateuch), oczekują Mesjasza, no-wego Mojżesza, który doprowadzi do doskonałości wszelkie słowo (Pwt 18,15). Kobieta jest więc otwarta na przyjęcie Mesjasza. Jezus doprowadził ją do tego, że zapragnęła wody żywej, Oblubieńca. Teraz może już objawić jej siebie. w. 26. „Powiedział do niej Jezus: „Jestem nim Ja". „Ja jestem". Wyrażenie to często występuje u Jana w ustach Jezusa na objawienie Jego tożsamości (por. 6,35.41.48.51; 8,12.24.28.58; 10,7.9.11.14; 11,25; 13,19; 15,1.5). Po „Ja nie jestem" Jana Chrzciciela (1,20; 3,28) po raz pierwszy rozbrzmiewa w uszach tej kobiety wielkie objawienie „JA-JESTEM". Przy-wołuje na myśl „Imię" objawione Mojżeszowi (Wj 3,14). „który z tobą mówię". Kim jest Mesjasz, Oblubieniec, Pan? „Ja-jestem, który z tobą mó-wię"! Jest to szczytowy moment spotkania Jezusa z kobietą. Samarytanka słucha Słowa, które stało się ciałem i które do niej mówi. Tego samego Słowa słucham także ja. To, co mówi do jej serca, mówi także w moim, wzbudzając we mnie pragnienie, jakie wzbudził w niej. Także ja, jak każdy inny człowiek, mogę odkryć Boga w tym sam na sam z Nim, który roz-mawia ze mną jak przyjaciel z przyjacielem. Nie rozumiem Go, gdy rozu-muję lub mówię o Nim, ale rozmawiając z Nim miłując Go, jak to ma miej-sce z każdą osobą. Dlatego prawdziwa teologia to modlitwa, a modlitwa jest w swej istocie słuchaniem Tego, który rozmawia ze mną. w. 27. „Na to przyszli Jego uczniowie i dziwili się, że rozmawiał z kobietą". Czar pryska. Pojawiają się uczniowie nieobecni prawie od początku. Dziwią się, ale o nic nie pytają. Może boją się, by nie przeszkodzić Mistrzowi, który jest sam z oblubienicą? A może tak są zdumieni, że nic im nie pozostaje do powie-dzenia? Z pewnością są zaskoczeni tym, że obalony został wszelki podział między wiernymi i niewiernymi, między mężczyzną i kobietą. „Jednakże żaden nie powiedział: Czego od niej chcesz? — lub: — Czemu z nią rozmawiasz?" Uczniowie nie stawiają Jezusowi pytania, czego chce od kobiety lub czemu z nią rozmawia. Lecz to właśnie jest tajemnicą, do któ-rej Ewangelista chce doprowadzić każdego z nas: Czego chce i o czym roz-mawia Jezus z kobietą? Tego chce i o tym rozmawia z każdym z nas przez to słowo, które w tym, kro je przyjmuje, czyni to, co wyraża (por. 1Tes 2,13). w. 28. „Kobieta zaś zostawiła swój dzban i odeszła do miasta. I mówiła tam ludziom". Jej dzban pozostaje pusty, jak stągwie z Kany Gali-lejskiej, które słudzy napełnili tą wodą, którą Słowo zamieniło w dobre wino (2,1nn). Jak Rachela spotyka przy studni Jakuba, tak Samarytanka spotyka Oblubieńca i jak pierwsi uczniowie biegnie zwiastować innym Tego, którego spotkała (1,35nn). w. 29. „Pójdźcie, zobaczcie człowieka". Nie mówi „Żyda", ale „człowieka". „Oto człowiek!" powie także Piłat do ludu (19,5). „Człowiek" Jezus jest centrum wszystkiego. Jego ludzka natura objawia nasze utracone oblicze, którego poszukujemy, Oblicze, którego jesteśmy obrazem i podobizną. Noverim me, noverim Te: Obym poznał siebie, obym poznał Ciebie! „który mi powiedział wszystko, co uczyniłam" (por. w. 39). Jezus jest prorokiem, gdy wyjawił jej błędy, a przede wszystkim, jej najgłębsze pragnienie, objawia się jako Oblubieniec, który od zawsze jej pragnął. Bardziej niż objawiając jej udzielił jej tego, co jej brakowało. Przekazał jej tę swoją prawdę, której nie znała, sprawił, że odkryła wodę, której szukała i nie znajdowała. „Czyż On nie jest Mesjaszem?" Chrystus, Mesjasz, jest Tym, który dokonuje czego pragną wszyscy ludzie — wody, która gasi jej pragnienie szczęścia. Ona już wie, kim jest ten człowiek, pozwala jednak, by inni Go odkryli. w. 30. „Wyszli z miasta i szli do Niego". Jest to exodus z niewiernego miasta, aby przyjść do Jezusa. Jest to pierwszy obfity owoc Jego trudu. w. 31. „Tymczasem prosili Go uczniowie, mówiąc: «Rabbi, jedz!»". Z kobietą rozmowa dotyczyła picia, teraz dotyczy jedzenia. Pokarm, podobnie jak woda, podtrzymuje życie, ale nie jest życiem. Uczniowie nie znają tego chleba, który jest życiem, jak Samarytanka nie znała wody żywej. Zapraszają Mistrza do jedzenia, jak Mojżesz przy studni został zaproszony przez Reuela, który dał mu za żonę własną córkę (Wj 2,20n). w. 32. „Ja mam do jedzenia pokarm, o którym wy nie wiecie". Jak Syn Człowieczy daje wodę, tak ma i pokarm dający życie wieczne (por. 6,48-51). Jak woda wytryska, tak ten chleb nie ginie (6,27). w. 33. „Czyż Mu kto przyniósł coś do zjedzenia?" Jak niewiasta pyta o pochodzenie wody, tak uczniowie pytają, skąd miałbym pochodzić ten pokarm. Myślą, że chodzi o chleb materialny, który ktoś przyniósł Jezusowi. Gra dwuznaczności przenosi się teraz z wody na chleb. Woda jest symbolem macierzyńskim, chleb, o którym będzie się mówić szeroko w rozdziale szóstym, jest raczej symbolem ojcowskim. Jest bowiem owocem pracy i relacji związanej z „działaniem", „wolą", „misją" i „Ojcem". w. 34. „Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał". Skoro pokarm jest życiem, to pokarm, którym karmi się Jezus, jest miłością Ojca, która skłania Go do braci. „wykonać Jego dzieło". Siódmego dnia Bóg dokończył dzieła zbawienia. Dzieło Ojca to dawanie samego siebie; w tym darze spełnia się dzieło Syna wobec braci. Taka jest Jego misja. Dlatego pracuje w szabat (5,17n), aby uczynić nam dar siódmego dnia. w. 35. „Jeszcze cztery miesiące, a nadejdą żniwa?" Gra dwuznaczności przesuwa się teraz z pokarmu na zasiew i na żniwo, pracę, która przynosi chleb. Żniwo materialne jest jeszcze odległe. Żniwo, o którym mówi Jezus, wskazuje na ostatni dzień, koniec trudu, koniec misji, radość zbioru, dzień, w którym dopełnia się dzieło Ojca. Ale dzień ten nie jest jeszcze dopełniony. Tak wielu jeszcze nie zna daru Bożego. „Oto powiadam wam: Podnieście oczy i popatrzcie na pola, jak bieleją na żniwo". Samarytanie, którzy przychodzą do Jezusa poprzez pola, widziani są jako pierwociny przyszłego zbioru. Ostatni dzień, „godzina", to zawsze „teraz", gdy przychodzi się do Jezusa. w. 36. „Żniwiarz otrzymuje już zapłatę i zbiera plon na życie wieczne, tak iż siewca cieszy się razem ze żniwiarzem" (por. Am 9,13nn). Czas Jezusa jest równocześnie zasiewem i żniwem. On sam jest nasieniem, które wydaje owoc (por. 12,24), Słowem, które siać będą uczniowie po świecie. Jest to to samo Słowo, które spotykamy także my tu i teraz, słuchając Jego dialogu z niewiastą. Siew, również dla nas dzisiaj, łączy się ze żniwem. Ktokolwiek przyjmuje Słowo, już teraz cieszy się owocem życia wiecznego. w. 37. „Tu bowiem okazuje się prawdziwym powiedzenie: Jeden sieje, a drugi zbiera". Tym, kto sieje, jest zawsze Syn, dar Ojca i nasienie życia. Tym, kto zbiera, jesteśmy my, uczniowie, którzy zbieramy owoc i cieszymy się z Nim, który zaspokaja swe pragnienie przez zaspokojenie naszego. w. 38. „Ja was wysłałem żąć to, nad czym wyście się nie natrudzili. Inni się natrudzili, a w ich trud wyście weszli". Z Jezusem rozpoczyna się czas końcowy, czas żniwa. W Nim nasza ziemia wydała swój owoc (Ps 67,7). Jego trud i pragnienie godziny szóstej uczyniły Go nasieniem, które rodzi życie dla całego świata (12,24). Zadaniem apostołów będzie jedynie „dokonać żniwa". On ponosi trud zasiewu, my cieszymy się zbiorem. w. 39. „Wielu Samarytan z owego miasta zaczęło w Niego wierzyć". Jest to pierwsze obfite żniwo Ewangelii. Bezbożni, Samarytanie, są pierwszymi, którzy tłumnie przybiegają do źródła wody żywej. „dzięki słowu kobiety świadczącej: Powiedział mi wszystko, co uczyniłam" (por. Rdz 24,29-31). Pierwszym stopniem wiary jest uwierzenie w słowo tego, kto daje świadectwo temu, co usłyszał i co widział. Teraz, poza Janem Chrzcicielem, jest jeszcze kobieta. Asceta na pustyni, przygotowany przez dwutysięczną wcześniejszą historię i przez długie swoje osobiste przygotowanie, jest świadkiem światłości, którą owa niewiasta udająca się do studni w południe poznaje natychmiast jako Oblubieńca. Jej wystarczy krótki czas, jaki potrzebny jest uczniom, aby udać się do miasta i kupić żywności. w. 40. „Kiedy więc Samarytanie przybyli do Niego, prosili Go, aby u nich pozostał". Na prośbę Samarytan Jezus „pozostaje" u nich. Z Nim, Synem, odkrywają, gdzie znajdują się w swym domu. „Pozostał tam zatem dwa dni". Po dwóch dniach przywróci nam życie (Oz 6,2). Są to dwa dni zasiewu, które przywołują „trzeci dzień" zbioru. w. 41. „I o wiele więcej ich uwierzyło na Jego słowo". To drugi stopień wiary: od słów niewiasty, która daje świadectwo, przechodzi się do Słowa Tego, o którym jest świadectwo. Kto wierzy w słowa niewiasty, czyni jej doświadczenie swoim: zaspokaja własne pragnienie, wie kogo i jak adorować, spotyka Pana, któ-ry mówi: „JA-JESTEM, który mówię do ciebie", i przeżywa radość z prze-kazywania Go innym. w. 42. „Wierzymy już nie dzięki twemu opowiada-niu". Wiara to nie tylko przyjęcie za prawdziwe słów wypowiedzianych o Jezusie, to spotkanie Jego samego, obecnego w Słowie. Również my, po-przez świadectwo głoszącego, „słyszymy" samo Słowo, które udziela się naszemu sercu. Wiara nie jest ślepa, jest rozumną propozycją, która jest odpowiedzią na nasze pragnienie, które możemy zweryfikować, czy jest zaspokojone czy nie. Wiara, która wyłamuje się spod weryfikacji przez doświadczenie, jest tylko iluzją, jak ta, którą okazujemy idolom. Ta ostatnia jest rzeczywiście uporczywa i ślepa. „jesteśmy przekonani, że On prawdzi-wie jest Zbawicielem świata". Ojciec tak bardzo umiłował świata, że dał swego Syna (3,16). Syn jest Barankiem Bożym, który gładzi grzech świata (1,29). Grzeszni i niewierni Samarytanie rozpoznają. że dar Syna jest zba-wieniem świata. Źródło żywej wody, miłość Ojca, jest dla wszystkich sy-nów, nie wykluczając nikogo, rozpoczynając od tych najbardziej oddalonych. W chóralnym stwierdzeniu Samarytan według Ewangelisty powinien rozbrzmiewać głos czytelnika, który, dzięki jego opowiadaniu, uczestniczył w dialogu Jezusa sam na sam z niewiastą.

 

Tekst: liturgia.wiara.pl, Medytacja: Wons; Komentarz: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana, s. 98-109.

 

 

ul. Sulęcińska 2, 66-235 Torzym 

kancelaria@parafia-torzym.pl

 48 68 341 30 27

Kontakt

ul. Sulęcińska 2

66-235 Torzym

+48 68 341 30 27

 

Nr konta parafii

 

Copyright  © WebWave